Clavia Nord Modular G2X
Transkrypt
Clavia Nord Modular G2X
TEST Clavia Nord Modular G2X Clavia Nord Modular G2X cyfrow y syntezator modularny Dane techniczne Opis produktu: cyfrowy syntezator modularny, ponad 160 typów modułów, instrument sprzętowy + programowy edytor (Windows, Macintosh). Polifonia: maksymalnie 32 głosy. Konwersja A/D i D/A: 24 bity, 96kHz. Tory audio: 4 kanały z Voice Area do Effect Area, 4 kanały między 4 patchami w jednym Performance, 4 kanały do wyjść fizycznych, 4 kanały wejść. MIDI: 16 kanałów via MIDI In, Out i Thru. Instrument może pracować jako master clock dla zewnętrznych urządzeń. Klawiatura: 5-oktawowa klawiatura półważona z aftertouch w modelu G2X-5 i 3-oktawowa w modelu G2X-3. Złącza: MIDI In, Out i Thru, 4 wejścia analogowe, wejście mikrofonowe XLR (nie dotyczy wersji Engine), 4 indywidualne wyjścia analogowe, wyjście słuchawkowe, port USB 1.1 do komunikacji z komputerem, wejście Control Pedal, wejście Sustain Pedal. Zasilanie: sieciowe. Wymiary: 1007×294×104mm (s×g×w) – wersja z klawiaturą 5-oktawową. Waga: 8,2kg. Ceny G2X – 9.800 zł G2 – 7.800 zł G2 Engine – 3.700 zł rozszerzenie dla G2 i G2 Engine – 1.400 zł Ścieżka nr 8 Dariusz Mazurowski Modular G2 jest w ykor zystującym najnowsze zdobycze technologii cyfrowej następcą popr zedniej generacji t ych instrumentów. Wsz ystko powinno być zatem lepsze, większe itd. Powinno i w zasadzie jest, o cz ym Cz ytelnicy pr zekonają się w trakcie lektur y tego ar tykułu. Zaskakujące, że pomimo upływu lat na r ynku właściwie nie pojawił się produkt konkurencyjny – Nord Modular wciąż jest jedyny w swoim rodzaju. Dostarczył Audiostacja, Warszawa, tel. (022) 616-13-86, www.audiostacja.pl 32 Flagowy model jest oferowany w trzech wersjach – podstawowa G2 dysponuje trzyoktawową klawiaturą i bogato wyposażonym panelem sterowania. Moc urządzenia można podwoić instalując kartę rozszerzającą, która z kolei jest już standardowym wyposażeniem modelu G2X (taki otrzymałem do testów). Ten dysponuje już pięcioma oktawami (półważona klawiatura) i dodatkowym kółkiem modulacji. Dostępny jest też wariant budżetowy G2 Engine (odpowiednik modelu podstawowego) – moduł rakowy o wysokości 1U, całkowicie pozbawiony elementów regulacyjnych, ale posiadający te same możliwości brzmieniowe. Instrument charakteryzuje typowa dla producenta wysoka jakość wykonania oraz stosunkowo niewielka ilość tworzyw sztucznych – obudowa jest metalowa i gwarantuje solidną ochronę cyfrowego serca urządzenia. Z tyłu ulokowano podstawowe gniazda MIDI oraz audio, w tym cztery dowolnie konfigurowane wejścia i wyjścia. Jest też łącze USB i gniazdo słuchawkowe. W przypadku syntezatora tej klasy oczekiwałbym wejść i wyjść cyfrowych (S/PDIF), które nie są tutaj dostepne nawet jako opcja. W rogu panelu czołowego znajduje się wejście XLR, do którego podłączamy znajdujący się w komplecie mikrofon typu „gęsia szyja”. Koncepcja urządzenia Chyba każdy, kto ma jakieś pojęcie o muzyce i instrumentach elektronicznych, przyzna że syntezatory modularne oferują wprost nieograniczone możliwości brzmieniowe, w znacznej części nieosiągalne dla innych typów syntezatorów. Ten typ urządzeń królował mniej więcej od drugiej połowy lat 60., aż do końca kolejnej dekady. Mówimy oczywiście o technologii analogowej, choć powstawały także instrumenty cyfrowe (np. firmy Delta Music Research). Aktualnie na rynku działa wielu producentów Est rada i Studio • październik 2005 Clavia Nord Modular G2X klasycznych analogów, są też bardzo ciekawe rozwiązania programowe, z emulacją Mooga włącznie. Clavia poszła jednak nieco inną drogą. Modular G2 jest syntezatorem sprzętowym, ale z poziomu jego panelu dostępne są tylko podstawowe funkcje. Do właściwego programowania służy specjalny komputerowy edytor, który komunikuje się z instrumentem za pomocą USB. Z technicznego punktu widzenia oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć kompletny instrument z panelem pozwalającym na programowanie wszystkich parametrów. Tylko za jaką cenę? Producent słusznie przyjął, że komputer jest standardowym wyposażeniem niemal każdego studia nagrań i gwarantuje odpowiedni komfort pracy bez dodatkowych wydatków. Takie rozwiązanie ma szereg zalet, w tym jedną o szczególnym znaczeniu. W studiu możemy zaprogramować wszystkie potrzebne barwy, po czym odłączyć urządzenie od komputera i wykorzystać na scenie. W ten sposób niewielka w sumie klawiatura spełni rolę zarezerwowaną ongiś dla ogromnych szaf pełnych elektroniki, które – co warto podkreślić – nie posiadały pamięci... Czy jednak testowany model naprawdę jest syntezatorem modularnym? Funkcjonalnie jak najbardziej, bo praca z nim polega na łączeniu modułów kablami i budowie specyficznych kombinacji. Zasady są takie same jak przed 30 i więcej laty. Tyle, że wszystko odbywa się w sferze wirtualnej, bo przecież owe moduły fizycznie nie istnieją – inaczej mówiąc proces syntezy jest symulowany na bazie DSP. Dzięki temu instrument charakteryzuje się licznymi zaletami, których raczej nie odnajdziemy w analogowych pierwowzorach. Jedną z najważniejszych jest oczywiście pamięć, w przypadku G2 naprawdę imponująca. 32 banki po 128 barw daje w sumie aż 4096 pozycji. Producent co prawda zastrzega, że liczba ta może ulec istotnej redukcji przy większej złożoności barw, ale to wciąż będzie bardzo dużo. I to tylko w samym urządzeniu, bowiem barwy przechowujemy także w komputerze (i następnie ładujemy do syntezatora). W zasadzie więc ogranicza nas tylko własna wyobraźnia. Pojęcie „barwa” (Patch) ma w przypadku testowanego modelu nieco inne znaczenie niż zwykle. To bardziej kompletny tor syntezy, zestaw modułów i ich połączeń. W ramach takiego ustawienia funkcjonuje jeszcze 8 wariacji (zapisanych jako elementy barwy) – każda mo- Est rada i Studio • październik 2005 że brzmieć zupełnie inaczej w zależności od indywidualnych ustawień parametrów. Kolejną istotną cechą G2 jest jego warstwowa struktura. W istocie składa się bowiem jakby z czterech instrumentów określanych jako Sloty (Slots – od A do D). Każdy ma własny kanał MIDI i ładowany jest określoną barwą. Takie rozwiązanie sprawia, że Modular jest nie tylko polifoniczny, ale także multitimbralny. Najbardziej oczywistym zastosowaniem tej właściwości jest wielośladowe nagrywanie ścieżek MIDI dla każdej warstwy (np. na kanałach od 1 do 4). Można aktywować jedną lub dwie barwy korzystające z pokładowego sekwencera (np. Sloty 1, 2) i resztę dograć na żywo. Instrument oferuje także tryb Performance, który pozwala np. na nakładanie na siebie różnych partii czy ich wzajemne powiązanie. Biorąc pod uwagę złożoność opisywanego instrumentu i sposób programowania w zasadzie należałoby go uznać za typowo studyjne narzędzie. Ale Modular G2 doskonale nadaje się także na scenę. W takich warunkach trudno oczywiście wyobrazić sobie żmudne ustawianie parametrów, ale panel urządzenia udostępnia szereg elementów regulacyjnych, które pozwolą na modulowanie istniejącej barwy w czasie rzeczywistym. Połączenie wygodnych potencjometrów i szeregu czytelnych wyświetlaczy zapewnia doskonałą orientację co i w jakim stopniu podlega zmianie. Funkcja Morph pozwala przy tym na jednoczesną modulację szeregu parametrów za pomocą jednego kontrolera, zatem nawet z poziomu instrumentu możliwa jest poważna ingerencja w barwę. Z oczywistych względów Clavia kojarzy się nam z pojęciem „wirtualny analog”, a co za tym idzie z syntezatorami z baterią potencjometrów itp. Modular G2 oczywiście także należy do tej rodziny, ale jest urządzeniem daleko bardziej złożonym od serii Nord Lead. Jego obsługa jest więc trudniejsza i zwłaszcza TEST Jeśli sprzęt Modulara można nazwać ciałem całego systemu, to edytor z całą pewnością jest jego duszą. Instrument podłącza się do komputera wyposażonego w port USB. Wydajność komputera nie ma absolutnie żadnego wpływu na brzmienie instrumentu. Słabszy procesor, mniejsza RAM mogą co najwyżej spowolnić pracę edytora i ewentualnie nieco nas zdenerwować, ale za dźwięk odpowiada wyłącznie Modular G2. Studium przypadku Kilka zdań poświęcę szczególnemu przypadkowi. Co ma zrobić muzyk, który ma zamiar nabyć syntezator modularny i niekoniecznie musi się liczyć z kosztami? G2 czy prawdziwy analog – np. testowany niedawno przeze mnie Doepfer A-100? Cóż, najlepiej oba, a w innym wypadku trzeba poważnie rozważyć kilka aspektów. Gdzie zamierzamy wykorzystać instrument, jaki styl pracy preferujemy, czy pamięć i polifonia są dla nas istotne itd. Praca z analogowym systemem modularnym dostarcza szczególnych wrażeń, ale wiąże się z dużym nakładem sił i czasu. A efekt często nie spełnia naszych oczekiwań. Poza tym konieczne jest zainwestowanie sporych pieniędzy w dodatkowe urządzenia, np. procesory efektów. I żadnej ze żmudnie ustawianych barw nie da się zapisać w pamięci. Należy mieć na uwadze fakt, że sprzęt analogowy zawsze będzie się charakteryzował pewną niestabilnością. Ustawimy wspaniałą barwę, łącząc mnóstwo różnych modułów i cyzelując ustawienia parametrów, po czym udamy się na zasłużony odpoczynek. Rano włączymy sprzęt ponownie do sieci, ale brzmienie będzie już ciut inne... A w tym wypadku „ciut” może być niestety języczkiem u wagi. Modular G2 oszczędzi nam takich emocji – jest stabilny i posiada wyjątkowo pojemną pamięć. Jest też z założenia polifoniczny i multitimbralny – choć warto pamiętać, że odpowiednio duży system analogowy także może posłużyć do budowy kilku niezależnych torów syntezy. Mobilność testowanego urządzenia nie podlega dyskusji, bierzemy klawiaturę pod jedną pachę, pod drugą wzmacniacz, a monitory do kieszeni i siup na scenę. Żartuję sobie, ale akurat tej zalety nie sposób zbagatelizować. G2 to idealne rozwiązanie dla nowoczesnego muzyka, bo analogowe retro-zabawki zostawmy nawiedzonym ekscentrykom (jak np. autor tego tekstu – przyp. red.). Czy opisane urządzenie jest zatem lepsze od systemów analogowych? Nie, bo mimo pewnych podobieństw należy do zupełnie innej kategorii i chyba jednak spełnia nieco inne oczekiwania potencjalnego nabywcy. Tak czy inaczej to fascynujący i bardzo pożądany instrument. 33 TEST Clavia Nord Modular G2X Cztery wejścia i cztery wyjścia analogowe w zupełności wystarczają do wszelkich zadań. Dodatkowe wejście mikrofonowe znajduje się na panelu głównym instrumentu (patrz zdjęcie niżej). na początku może sprawić pewne problemy. Trzeba bowiem ustalić co producent miał na myśli używając takiej, a nie innej terminologii oraz jak dostać się do konkretnych parametrów. Od lat testuję różne instrumenty i przyznam, że mam już lekką alergię na instrukcje obsługi. Próbowałem więc wykonać szereg czynności bez przygotowania teoretycznego i tu zaczęły się schody. Podręcznik użytkownika to jednak lektura obowiązkowa... Te uwagi dotyczą głównie funkcji dostępnych z poziomu urządzenia, bowiem programowy edytor zapewnia wysoki komfort obsługi i nie przytłacza nadmierną złożonością. Edytor Zestaw dostępnych w instrumencie manipulatorów z powodzeniem wystarczy do edycji w warunkach estradowych. Do bardziej zaawansowanych prac (głównie w zakresie tworzenia swoich Patchów) trzeba już skorzystać z programowego edytora. 34 Edytor (Windows/Macintosh) pozwala na jednoczesną obsługę maksymalnie czterech G2, ale w takim wypadku należy znacznie podnieść wymagania sprzętowe. Biorąc jednak pod uwagę aktualny stan zaawansowania technologii komputerowej, należy przyjąć że większość muzyków nie będzie miała z tym problemu (jeśli kogoś stać na zakup czterech G2, to nie ma o czym mówić...). Daruję sobie szczegółowe rozważania nad instalacją i działaniem progra- mu. Ważne, że podczas testów w środowisku Windows nie natrafiłem na żadne problemy, a inne funkcje nie były w zauważalny sposób upośledzone. Pytaniem, na które nie mam odpowiedzi, byłaby kwestia obsługi w przypadkach szczególnego obciążenia procesora – przy otwartych aplikacjach typu sekwencer audio/MIDI, instrumenty wirtualne itp. Planując zakup G2 i przewidując podobne sytuacje warto więc z góry zapewnić sobie odpowiedni komfort pracy, np. modernizując komputer. Programowanie W przypadku G2 obowiązują praktycznie wszystkie reguły znane z analogowych systemów modularnych i osoby mające już pewne doświadczenie w tej materii mogą od razu przystąpić do pracy. Wszystkim zresztą polecam lekturę książek poświęconych wspomnianym zagadnieniom, w tym znakomitej pracy Włodzimierza Kotońskiego pt. „Muzyka elektroniczna”, która niedawno doczekała się wznowienia (niestety w nieco okrojonej postaci). Dostępne w instrumencie moduły podzielono na 16 grup (oscylatory, filtry, efekty itd.), a każdej odpowiada jeden przycisk. Aktywujemy grupę i z szeregu ikon dostępnych elementów ściągamy do obszaru roboczego najbardziej pożądany. Kiedy już mamy kilka – zaczynamy łączenie za pomocą wirtualnych kabli. I to w zasadzie cała filozofia. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na jeden fakt – w przypadku syntezatorów o (powiedzmy) stałym okablowaniu – zawsze uzyskamy jakiś dźwięk, bo podstawowe połączenia wewnętrzne ustalił producent. Jeśli chodzi o G2, to może się tak zdarzyć że dźwięku po prostu nie będzie... Dlaczego? Bo zapomnimy o jakimś połączeniu i nie zamkniemy tym samym toru audio. Inna możliwość – brak połączeń kluczowych sygnałów sterujących, np. otwierających obwiednię wzmacniacza. Aby uniknąć niespodzianek warto przyswoić sobie pewne podstawowe zasady i potem stosować w praktyce. W istocie bowiem każdą, nawet najbardziej złożoną konfigurację, da się przedstawić w uproszczonej formie: źródło sygnału > zestaw modułów przekształcających (w tym zmieniające profil dynamiczny, czyli wzmacniacze) > wyjście audio. Źródłem sygnału zwykle są oscylatory, ale może on pochodzić także z zewnątrz. Być może zatem warto stworzyć sobie kilka „gotowców”, będących punktami wyjścia do dalszej pracy. Z czasem zauważymy, że pewne elementy są wspólne dla większości barw – np. kończący tor syntezy wzmacniacz. Przyglądając się ekranowi z łatwością zauważymy, że obszar roboczy został podzielony na dwie strefy. Jedna z nich (Voice Area) służy zasadniczo do budowy toru syntezy, druga zaś (Effect Area) do umieszczania bloków procesora efektów. Jest to jednak podział umowny – obie strefy różni jedynie to, że konfiguracje umieszczone w pierwszej są polifoniczne, podczas gdy w drugiej – monofoniczne (bo też obróbce w procesorze FX poddana jest cała barwa). Edytor służy przede wszystkim do budowy barwy, ale oferuje także szereg innych funkcji – nawet ich wypunktowanie Est rada i Studio • październik 2005 Clavia Nord Modular G2X znacznie wydłużyłoby niniejszy artykuł, więc muszę ograniczyć się do rzeczy najważniejszych. Z punktu widzenia użytkownika szczególnej wagi nabiera wskaźnik obciążenia, który pokazuje jaki procent mocy urządzenia angażuje dana barwa. Jak się bowiem okazuje niemal w każdej grupie są elementy oferujące tę samą jakość brzmienia, ale pozbawione pewnych parametrów. Na przykład oscylatory bez modulacji szerokości impulsu czy filtry bez rezonansu. Jeśli sytuacja nie wymaga angażowania pewnych funkcji, stosujmy takie właśnie moduły – dźwięk na tym nie ucierpi, za to oszczędzimy moce urządzenia na inne barwy. Na wzmiankę zasługuje jeszcze jedna funkcja, która pozwala na ukrywanie wirtualnych kabli. Generalnie stosujemy kilka kolorów połączeń – np. czerwone dla sygnałów audio, niebieskie dla kontrolnych – odpowiadające im przyciski powodują ich ukrycie. W trakcie pracy z instrumentem okaże się bowiem, że plątanina kabli często całkowicie zasłania panele modułów i skutecznie uniemożliwia nam orientację. Dodatkowa funkcja Shake optymalizuje graficzną prezentację połączeń tak, by poprawić czytelność ekranu. Składniki systemu By zapewnić najlepszą jakość uzyskanego dźwięku producent zastosował bardzo wysoką rozdzielczość sygnałów – w przypadku audio mamy więc do czynienia z częstotliwością 96kHz i 24 bitami. Sygnały kontrolne nie wymagają aż takiej precyzji, więc wystarczy 24kHz i 24 bity (to wciąż bardzo dużo). Warto pamiętać, że podobnie jak w przypadku systemów analogowych także G2 pozwala na wykorzystanie sygnału audio do modulowania parametrów barwy (np. wyjście oscylatora). Z kolei LFO o odpowiednio wysokiej częstotliwości może być źródłem dźwięku, choć jego jakość będzie oczywiście niższa, co bywa jednak efektem pożądanym. Ilość dostępnych modułów jest naprawdę imponująca, zatem z pełną Est rada i Studio • październik 2005 świadomością ograniczę swój wywód do minimum. Zwracam uwagę na jedno – wiele z nich wymaga zastosowania dodatkowych elementów, bez których nie spełnią swojej roli. Klasycznym przykładem jest choćby wzmacniacz, zwykle sterowany za pomocą obwiedni. Ponieważ jednak mamy do czynienia z instrumentem modularnym, w zasadzie nie ma żadnych ograniczeń gdy chodzi o tworzenie własnych konfiguracji. Listę otwiera szereg modułów zapewniających odpowiedni obieg sygnału wewnątrz urządzenia oraz obsługę wejść i wyjść audio. Jak widać barwy buduje się właściwie od podstaw, bo nic nie zostało z góry ustalone. Z punktu widzenia użytkownika oznacza to dodatkowy nakład pracy, ale także niemal nieograniczoną swobodę. Kolejne grupy przetwarzają sygnały z klawiatury (kwantyzacja, portamento itp.), albo też komunikaty MIDI. Proszę nie sugerować się tak lakonicznym opisem, bowiem wszystkie zasługują na wyjątkową uwagę. Zwykle oczywiście koncentrujemy się na oscylatorach czy filtrach – ale warto też mieć na uwadze inne elementy. Jak się okazuje to właśnie one decydują o unikalności testowanego syntezatora, gdyż próżno szukać ich w innych modelach. Rzućmy teraz okiem na podstawowe moduły wykorzystywane do budowy barwy. Spora część z nich wywodzi się z systemów analogowych, ale nie brak rozwiązań specyficznych dla G2. Oscylatory W każdym syntezatorze jest to sekcja mająca za zadanie dostarczanie surowego dźwięku do dalszej obróbki. Omawiany model oferuje bogaty wybór oscylatorów, poczynając od typowych modułów, które funkcjonalnie nie różnią się od swoich analogowych odpo- TEST Wokoder Na szczególną uwagę zasługuje wokoder, nawiasem mówiąc jeden z najbardziej obciążających procesor elementów, co nie powinno dziwić, zważywszy skalę jego możliwości. Szesnaście pasm zapewnia doskonałe rezultaty brzmieniowe – w klasycznych zastosowaniach (sterowanie mową) efekt jest wyjątkowo przekonywujący. Każde słowo jest zrozumiałe, choć oczywiście wiele zależy też od materiału źródłowego. Jeśli jest nim sygnał z mikrofonu, to musimy zadbać o możliwie najlepsze warunki jego uchwycenia. Na marginesie – przed wejściem do sekcji analizy czasem warto umieścić przesterowanie, bowiem nieznaczne podkreślenie górnych pasm zwykle poprawia czytelność. Każde z 16 pasm sekcji analizy można przypisać dowolnemu pasmu sekcji syntezy (krzyżowanie), co pozwala na swobodne eksperymentowanie. Choć na ekranie wokoder prezentuje się dość skromnie, w istocie jest bardzo złożonym elementem. Bez względu jednak na skalę możliwości, dla mnie najważniejsze jest brzmienie – w tym wypadku znakomite. Ciekawym modułem jest także wokalny filtr formantowy, który pozwala na wybór różnych głosek (np. A, E czy też O) w celu uzyskania rezultatu, który niekiedy przypomina syntetyczną mowę. Stosując przebiegi bogate w składowe można uzyskać różne barwy chóralne – ich elektroniczny rodowód będzie oczywiście słyszalny, ale też o to chyba chodzi. wiedników, na kilku nietypowych rozwiązaniach kończąc. Większość z nich charakteryzuje kilka cech wspólnych, np. możliwość dostrajania w wartościach muzycznych albo hercach. Szereg oscylatorów posiada gniazda pozwalające na synchronizację (z innym oscylatorem, sekwencerem). Wspólne dla wszystkich jest także – niestety – pojedyncze wyjście. Niektóre parametry, np. kształt przebiegu, tłumienie, charakterystyka filtrów, ustawia się za pomocą przycisków zależnych (tzw. radiowych) – wciśnięcie jednego wyłącza inny. To skądinąd logiczne, bo przecież filtr nie może mieć równocześnie tłumienia 12 i 24dB/oktawę. Wspomniane rozwiązanie dotyczy także parametrów skokowo zmiennych, nie ma zatem płynnego przejścia od jednego ustawienia do drugiego. Jednak wszędzie tam gdzie zastosowano tego typu przyciski, przełączenie odbywa się bez jakichkolwiek efektów ubocznych. Moduły z grupy Shape. Wśród nich znajdziemy kilka typów przesterowania, obcinanie szczytów sygnału czy inwersję części przebiegu (wówczas staje się on unipolarny). Wymienione elementy można umieszczać w dowolnym miejscu toru audio, np. by wzbogacić spektrum sygnału trafiającego do filtru, albo przesterować jego wyjście. Większość modułów z tej grupy oferuje stosunkowo niewiele parametrów (i jeszcze mniej wejść na sygnał modulujący), ale taka też jest ich cecha. Zachęcam do eksperymentów, bo jak się okaże nawet nieznaczna (z pozoru) obróbka owocuje niezwykłym rezultatem. I choć mamy do czynienia z technologią cyfrową, rezultat często sprawia wrażenie jakby podlegał regułom, nad którymi nie do końca panujemy. 35 TEST Clavia Nord Modular G2X Wśród modułów filtrów typowych dla syntezatorów (LPF, HPF itp.) wyróżnia się FltMULTI. Co prawda oferuje on tylko dwa warianty tłumienia, czyli 6 lub 12dB/oktawę, ale za to każda z charakterystyk (dolnoprzepustowa, górnoprzepustowa i środkowoprzepustowa) ma odrębne wyjście, co pozwala na budowę bardzo interesujących barw. Takie rozwiązanie jest typowe dla wielu analogowych systemów modularnych, ale w domenie cyfrowej pojawia się raczej rzadko i choćby z tego powodu Clavia zasługuje na pochwałę. Można przy tym przypisać dany parametr do elementów regulacyjnych na panelu urządzenia i sterować nim w czasie rzeczywistym. Przykład? Pętla basowa, w której nieparzyste repetycje angażują przebiegi piłokształtne i filtr o odcięciu 24dB/oktawę, zaś nieparzyste – puls z modulacją PW oraz filtr 12dB/oktawę. Oprócz przycisków radiowych są także inne typy przełączników, np. w formie rozwijającego się menu, pozwalającego dokonać wyboru właściwej opcji. Negatywy? W zasadzie jeden – przełączaniu towarzyszy krótka chwila ciszy. W zamian oszczędza się moce przerobowe urządzenia, co w pewnych wypadkach może mieć dla nas istotne znaczenie. Oscylatory oznaczone literami od A do D są w zasadzie modułami typowymi dla wielu syntezatorów, różniąc się między sobą ilością dostępnych parametrów oraz sposobem aktywacji poszcze- Linie opóźniające i sekwencery Kolejna, zresztą dość liczna grupa modułów, ma za zadanie opóźnianie sygnału wejściowego. Zwykle audio, ale oczywiście mogą to być także np. impulsy wyzwalające itp. Znajdziemy tu proste opóźnienia z parametrem czasu, typowe linie ze sprzężeniem zwrotnym, czy wreszcie tap-delay z ośmioma stopniami. Ponieważ G2 w jakimś stopniu nawiązuje do analogowych pierwowzorów, bardzo przydałaby się jeszcze emulacja taśmowego echa, choć jej brak z pewnością nie obniża wartości urządzenia. Na szczególną wzmiankę zasługuje szereg sekwencerów. W większości oferują kilkunastostopniowe cykle generujące impulsy wyzwalające oraz sygnały kontrolne, nawiązując w ten sposób do modułów analogowych. Sekwencery te nie mają zastąpić studyjnych programów rejestrujących, a jedynie wzbogacić możliwości brzmieniowe instrumentu. gólnych przebiegów (przyciski radiowe lub menu). Największe możliwości daje wariant B, który oferuje m.in. modulację szerokości impulsu. W przypadku G2 ten parametr nazwano Shape, jako że pozwala także na kształtowanie przebiegu Dual Saw. W zasadzie są to dwie zmiksowane piły, które wspomniana modulacja po prostu przesuwa w fazie względem siebie. C i D są nieco odchudzonymi wariantami wcześniejszych modułów i doskonale spełnią swoją rolę w bardzo złożonych konfiguracjach, gdzie trzeba będzie oszczędnie dysponować mocami procesora. Pod względem walorów brzmieniowych niczym im jednak nie ustępują, więc ich wykorzystanie nie wpływa negatywnie na efekt końcowy. Kiedy zastanawiałem się nad tym, jaki element G2 w największym stopniu wpływa na jego charakter brzmieniowy, doszedłem do wniosku że chyba właśnie oscylatory. Owszem, są też znakomite filtry i wiele innych elementów, ale we wspomnianej sekcji tworzy się przecież surowy materiał i wszystko inne jest już tylko efektem jego dalszej obróbki. O bogactwie przebiegów, cyfrowej stabilności, jakości dźwięku (wynik dużej rozdzielczości) nie ma sensu dłużej pisać. Wątpię by coś jeszcze dało się Skala możliwości jest przeogromna i zapewnia spore pole do popisu nawet bardzo wymagającym eksperymentatorom. poprawić. Ale jest też druga strona medalu. Czy aby producent trochę nie przedobrzył? Brakuje mi parametru wprowadzającego pewną niestabilność, humanizację (mam na myśli nie tylko częstotliwość, ale także kształt przebiegu). Analogowy oscylator, nawet pojedynczy, często charakteryzuje pełne, masywne brzmienie. W przypadku G2 tak nie jest. Oczywiście przekłada się to na finalną barwę i testowany model z pewnością nie jest mistrzem świata w dziedzinie „analogowych” basów czy tłustych padów. Tylko czy 36 to jest poważne kryterium oceny? G2 oferuje nam tak wiele, że o takim drobiazgu szybko zapomnimy. Ciekawym wariantem są moduły OscSHP A oraz B. O ile w przypadku typowych oscylatorów mamy zwykle do czynienia ze statycznym przebiegiem, to tym razem kształt fali podlega znacznej modulacji. W efekcie otrzymujemy niezwykle bogaty materiał, który znajdzie szerokie zastosowanie. Jeśli połączymy wszystko z dawką FM to okaże się, że uzyskamy całą gamę „niemuzycznych” szmerów, tak ważnych dla muzyków o bardziej eksperymentalnym nastawieniu. I właśnie tutaj przydałyby się indywidualne wyjścia dla każdego przebiegu, bowiem różnie reagują one na modulację kształtu fali. Stosując w tym celu np. jeden LFO uzyskalibyśmy niezwykle intrygujący rezultat. Oczywiście przy dozie wyobraźni wszystko da się jakoś załatwić – choćby budując barwę w oparciu o kilka identycznych oscylatorów tego typu, każdy generujący inny kształt, ale mające wspólne źródło modulacji. Jeśli połączyć to z umiejętną obróbką za pomocą filtrów itp. – efekt może być naprawdę niezwykły. Zwolennicy barw uzyskanych poprzez kompleksową modulację częstotliwości (FM) także znajdą coś dla siebie – przede wszystkim oscylator o nazwie Operator. Aczkolwiek jest to moduł całkowicie oryginalny, trudno nie dostrzec licznych analogii z rozwiązaniami zastosowanymi ongiś w syntezatorze Yamaha DX7. Dotyczy to także dostępnych parametrów i ich wpływu na brzmienie. Oczywiście ponad dwadzieścia lat to w przypadku technologii cyfrowej cała wieczność, więc efekt finalny jest nieporównanie lepszy. Szczególnie interesująco wypadają barwy o charakterze perkusyjnym oraz pady. Nieco inne funkcje oferuje OscSTRING, doskonale nadający się do symulowania pewnych barw instrumentalnych. W istocie moduł ten powinno się określać jako Feedback OSC, bo jest po prostu linią opóźniającą z możliwością precyzyjnego strojenia w wartościach muzycznych. Sam w sobie nie generuje więc dźwięku i na wejście audio musimy doprowadzić impuls wzbudzający. Na przykład krótki odcinek szumu, Est rada i Studio • październik 2005 symulujący atak (szarpnięcie struny). Osobiście radziłbym jednak nie sugerować się nazwą i proponowanym przez producenta przeznaczeniem. OscSTRING doskonale sprawdzi się w wielu innych rolach, wzbogacając barwy o charakterze perkusyjnym, efekty itp. Mimo niewielkiej liczby parametrów jest to bowiem bardzo przydatne narzędzie, które zresztą można ulokować w dowolnym miejscu toru audio. Kilka modułów przeznaczono specjalnie do budowy barw perkusyjnych – np. OscPERC idealnie nadający się do kształtowania brzmień elektronicznej stopy czy też DrumSYNTH. Drugi z wymienionych symuluje proces powstawania barw w analogowych automatach perkusyjnych (ze sławnym TR 808 na czele). Czy z sukcesem? Gdybym naprawdę potrzebował takich dźwięków, to chyba jednak szukałbym ich gdzieś indziej. Z drugiej strony taki moduł pozwala na budowę bardzo skomplikowanych partii i jeśli do tego dorzucić parę próbek (można je dostarczyć na wejścia audio i obrobić za pomocą filtrów) to byłoby ciekawie... Wspomnianą przed chwilą grupę uzupełniają różne generatory szumu, w tym tzw. „szumu metalicznego”. Producent opisuje skomplikowany proces jego uzyskania, ale mnie to przypomina produkt modulacji kołowej. Jak zwał, tak zwał – dobrze, że w ogóle jest coś takiego. Podobnie jak moduły „podwójne”, oferujące dodatkowo suboscylator czy wreszcie Master. Nie generuje on dźwięku, ale pozwala na równoczesną kontrolę stroju innych oscylatorów. Zamiast indywidualnie ustawiać parametry wielu modułów podłączamy je do nadrzędnego elementu sterującego i robimy to tylko raz. Mam świadomość, że choć poświęciłem oscylatorom tak wiele miejsca, w istocie ledwie nakreśliłem problem. Skala możliwości jest przeogromna i zapewnia spore pole do popisu nawet bardzo wymagającym eksperymentatorom. Życzenia? Na przykład trochę matematycznego modelowania, oscylator Wavetable, generator cyfrowego szumu z parametrem zegara (podobny do modułu Dark Star Chaos firmy Blacet Research) itp. Est rada i Studio • październik 2005 Filtry Testowane urządzenie oferuje bogaty wybór różnych typów filtrów, które w zasadzie zaspokoją wszystkie oczekiwania wymagających muzyków. Podobnie jak w przypadku innych elementów, także tutaj użytkownik może wybrać moduły proste, o stosunkowo niewielkiej konsumpcji mocy procesorów, jak i bardziej złożone. Na podkreślenie zasługuje fakt, że kompromis osiągnięto redukując ilość dostępnych parametrów albo wejść modulacyjnych. Jakość dźwięku jest zawsze taka sama, czyli znakomita. By sięgnąć po pierwszy z brzegu przykład – dolnoprzepustowy filtr o zmiennym nachyleniu (od 6 do 36dB/oktawę), oznaczony symbolem FltLP. O ile zatem nie potrzebujemy rezonansu i wystarczy nam tylko modulacja częstotliwości odcięcia, jest to właściwy wybór. W innych wypadkach sięgamy po bardziej zaawansowane moduły, jak choćby FltNORD czy FltCLASSIC. Są to typowe filtry syntezatorowe, przy czym drugi z nich jest – zgodnie z wolą producenta – emulacją modułu analogowego. Na czym owa analogowość miałaby polegać – nie wiem, bowiem trudno uznać by charakterem brzmienia istotnie różnił się od pozostałych. Nie da się bowiem ukryć, że jakikolwiek wariant zastosujemy, zawsze będzie słyszalne to „coś” – specyficzne brzmienie Modulara G2. Tak pojmowana spójność jest oczywiście zaletą, choć czasem chciałoby się wiernie odwzorować charakter innego urządzenia. Wracając do FltCLASSIC – szczególnie poleciłbym jego stosowanie wszędzie tam, gdzie zależy nam na dużym rezonansie ze wzbudzeniem włącznie. W tym wypadku efekt brzmi szczególnie dobrze, bez pewnej sztuczności typowej dla wielu urządzeń cyfrowych. Kilka modułów posiada funkcję kompensacji amplitudy, bardzo przydatną w przypadku skrajnych wartości rezonansu. W filtrach analogowych wzrost wartości tego parametru prowadzi do spadku amplitudy, co nie zawsze jest zjawiskiem pożądanym. Dlatego też często stosuje się właśnie kompensację amplitudy sygnału wyjściowego, choć i takie rozwiązanie stwarza pewne kłopoty (wzbudzony filtr generuje ton prosty o dużej amplitudzie, TEST Clavia Nord Modular G2X Wnioski z testów + imponujące możliwości brzmieniowe + dowolnie programowane tory syntezy + dużo modułów przekształcających dźwięk i sygnały kontrolne + przyjazny interfejs użytkownika + atrakcyjna cena (w porównaniu z potencjałem urządzenia) – brak wejść i wyjść cyfrowych – niewielka ilość modułów efektowych co grozi przesterowaniem, a nawet uszkodzeniem któregoś z elementów toru audio). Listę uzupełniają nieco rzadziej spotykane pozycje – m.in. korektory, filtr grzebieniowy, wah-wah itp. Po głębszym zastanowieniu można oczywiście dojść do wniosku, że są to elementy znane i obecne w wielu innych urządzeniach. W tej grupie Modular G2 z zasadzie nie ma elementu specyficznego, niepowtarzalnego – ale nie to jest jego siłą. Po pierwsze bowiem w jednym miejscu zgromadzono aż tyle różnych wariantów, po drugie – co jest typowe dla systemów modularnych – użytkownikowi dano pełną swobodę w ustalaniu konfiguracji toru syntezy. Ilość filtrów, ich położenie, wzajemne połączenia można swobodnie programować i to stanowi o unikalności testowanego modelu. Modulacja Modular G2 dysponuje zaskakująco dużą liczbą różnego rodzaju modułów miksujących, które pracują zarówno z sygnałami audio, jak i kontrolnymi. Maksymalnie oferują do ośmiu wejść – niekiedy z dodatkową możliwością określania panoramy dźwięku. Większe miksery uzyskamy łącząc kilka modułów, choćby dzięki funkcji Chain. W przypadku tej grupy docenimy jedną z największych zalet technologii cyfrowej – zachowanie doskonałej jakości dźwięku. Miksowanie w domenie analogowej zawsze powoduje jakieś straty (czasem bez zauważalnego wpływu na finalny efekt), choćby dlatego, że każdy Jedną z najistotniejszych zalet systemów modularnych są ogromne możliwości modulacji parametrów barwy. Zapewnia to odpowiednia ilość generatorów obwiedni, LFO, modułów logicznych, sekwencyjnych oraz pełna swoboda w określaniu połączeń. G2 charakteryzuje się tymi samymi cechami co jego analogowi poprzednicy, zatem we wspomnianej kwestii oferuje naprawdę imponujący potencjał. W przeciwieństwie do typowych syntezatorów ilość LFO czy obwiedni nie jest z góry ustalona – użytkownik sam decyduje jak bardzo rozbudować daną konfigurację. Przebiegi LFO rządzą się podobnymi prawami jak w przypadku oscylatorów (radiowe przyciski itd.). Zaletą jest spory zakres częstotliwości – od pojedynczego cyklu trwającego ponad minutę, aż do 392Hz. Przebiegi mogą być bipolarne lub unipolarne, dostępna jest też inwersja i określanie fazy. Obok typowych modułów (od A do C) mamy też LFOShpA, który oferuje dodatkowo modulację kształtu fali. Standardem jest synchronizacja i restart przebiegów. Znalazły się tu zarówno typowe wzmacniacze (gdzie do sterowania amplitudą stosuje się zwykle obwiednie), jak i detektor obwiedni (Envelope Follower), bramka szumowa czy wreszcie modulator kołowy. Jak widać nazwę całej grupy należy raczej traktować umownie, tym bardziej, że zawiera ona szereg bardziej egzotycznych elementów – np. porównujące amplitudy dwóch sygnałów i kierujące je do różnych wyjść. Za wprowadzenie niekonwencjonalnych rozwiązań, nawet jeśli tylko naśladują analogowe pierwowzory, należą się producentowi szczególne wyrazy uznania. Moim zdaniem właśnie w tej grupie – obok filtrów – tkwi bowiem największy potencjał edycyjny. Co warto podkreślić, nie mający swego odpowiednika w przypadku większości dostępnych na rynku instrumentów cyfrowych. Do LFO zaliczono też moduł nieco innego typu – generator impulsów zegara, który może korzystać także z zewnętrznych komunikatów MIDI. Uzupełnieniem tych elementów jest kilka generatorów przebiegów losowych, które należą do grupy Random. Bardzo przypadły mi do gustu generatory obwiedni. Właściwie znalazłem wszystko co było mi znane z systemów analogowych i to w doskonałej postaci. Od najprostszych modułów, poprzez klasyczne ADSR, aż do obwiedni wielosegmentowych. W dodatku są wśród Jeśli nie chcemy wyważać otwartych drzwi, wolimy poszukiwać, eksperymentować i przy tym pociągają nas syntezatory modularne – trudno o lepszy wybór niż Modular G2. Miksery Moduły z grupy Level 38 układ elektroniczny charakteryzuje się jakimś szumem własnym. Im więcej wykorzystamy wejść – tym gorzej. Modular G2 jest całkowicie wolny od tej niedogodności i nic nie stoi na przeszkodzie byśmy budowali barwy w oparciu o 16 oscylatorów, 8 filtrów i co tylko nam podsunie wyobraźnia. Jakość dźwięku będzie zawsze doskonała. Jedyne niepożądane zakłócenia mogą się pojawić w przypadku wykorzystania sygnału zewnętrznego, ale trudno obciążać testowany model odpowiedzialnością za taki stan rzeczy. nich warianty z dodatkową możliwością modulacji parametrów (czasów i poziomów). Jeśli do tego dodać inwersję, polaryzację, wybór krzywej i kilka innych funkcji, zarysuje się obraz rozwiązania niemal idealnego. Zwracam też uwagę na to, że choć zwykle impulsem startowym jest komunikat Note On, obwiednie mogą być wyzwalane w inny sposób – np. przez własny sekwencer G2, generator impulsów zegarowych, przebiegi losowe itp. Kolejną grupę narzędzi przydatnych w procesie modulacji barwy stanowią moduły przełączające (Switch). Pracują zarówno z sygnałami audio jak i kontrolnymi, co pozwala na budowę bardzo kompleksowych zestawień. W ten sposób jedno naciśnięcie klawisza może wyzwolić złożoną strukturę dźwiękową, której raczej nie uzyskamy za pomocą innego instrumentu. Nie bardzo wiem dlaczego do tej grupy zaliczono także Sample & Hold, który oczywiście wymaga dostarczenia zewnętrznego impulsu wyzwalającego oraz sygnału próbkowanego. Długą listę potencjalnych narzędzi zamykają moduły logiczne, które pracują z różnymi typami sygnału. Jak zwykle zresztą nazwę grupy należy potraktować umownie, bowiem znajdziemy tu np. 8-bitowe konwertery. Efekty Cyfrowy syntezator musi dysponować odpowiednim procesorem efektów i producent testowanego urządzenia o tym nie zapomniał. Poszczególne efekty także mają formę modułów i podczas ich Est rada i Studio • październik 2005 łączenia stosujemy te same zasady co zwykle. Co więcej – niektóre parametry można modulować w czasie rzeczywistym, np. za pomocą LFO lub obwiedni. Mimo wszystko jednak odnoszę wrażenie, że tę grupę potraktowano nieco po macoszemu. Do dyspozycji mamy pogłos (niezły, ale bez rewelacji), kilka chorusów, flangerów, shifterów czy wreszcie kompresor (bardzo dobry – jak na moduł syntezatora). Brakło jednak symulatorów wzmacniaczy, sprężynowego pogłosu czy efektu wirujących głośników. Nie odnajdziemy też opóźnienia, ale jak już wspomniano wcześniej dedykowano mu całą grupę modułów o uniwersalnym zastosowaniu. Podsumowanie Nord Modular G2 to bez wątpienia znakomity instrument. Jego wyjątkowość nie polega na szczególnych typach filtrów czy oscylatorów, bo są to rzeczy dobrze znane. Unikalna jest koncepcja cyfrowego syntezatora modularnego. Pełna swoboda w tworzeniu barw i liczne moduły przekształcające sprawiają, że pod względem możliwości brzmieniowych bije on na głowę inne instrumenty. A przy całej swojej złożoności jest wyjątkowo przyjazny dla użytkownika, także za sprawą atrakcyjnego interfejsu graficznego. Czy na rynku w ogóle jest coś, z czym można porównać G2? Na myśl przychodzi mi mało znany, acz znakomity system firmy Symbolic Sound – Kyma (sprzętowy moduł Capybara plus oprogramowanie edycyjne), choć jest produktem zupełnie innego typu i przeznaczenia. Oczywiście do dyspozycji mamy szereg programowych syntezatorów modularnych, z emulacjami klasyków włącznie. Jednak zalety płynące z faktu posiadania odrębnego urządzenia, które odpowiada za generowanie dźwięku wydają się niepodważalne. W trakcie przygotowywania tego artykułu nie miałem do dyspozycji poprzedniej wersji Modulara, więc bezpośrednie porównanie nie wchodziło w rachubę. Z przeprowadzonych kilka lat temu testów zostało mi jednak szereg nagrań próbnych, a i pamięć mi służy – więc pokusiłem się o próbę oceny postępów jakie Clavia dokonała w sferze brzmieniowej. G2 w zasadzie prezentuje Est rada i Studio • październik 2005 podobny do swego poprzednika charakter. Ujmując w jednym zdaniu: świetny środek i góra, średni dół. Brzmienie nie jest tak „mięsiste” (przepraszam za to określenie) jak np. Virusa firmy Access czy paru innych tzw. wirtualnych analogów. Barwom basowym trochę brakuje mocy i nie jest to kwestia dynamiki, korekcji itp. Dla mnie to jednak cecha instrumentu, nie jego wada. Użytkownik otrzymuje wyjątkowo zaawansowane narzędzie, dające mu możliwość budowy nie tylko dowolnych barw, ale wręcz dowolnych instrumentów. Takiej swobody nie oferują syntezatory o stałej strukturze toru syntezy i G2 jest pod tym względem bezkonkurencyjny. Co więcej, niemal każde ustawienie owocuje ciekawym rezultatem, choćby łamało wszelkie reguły i na zdrowy rozum nie miało prawa dobrze zabrzmieć. Rzadko się zdarza, by ilości towarzyszyła jakość, ale tym razem mamy do czynienia z takim przypadkiem. A że pewne, nieliczne zresztą typy barw lepiej uzyskać za pomocą innej maszyny? Nie ma urządzenia doskonałego, które potrafi wszystko. Wracając na chwilę do poprzednika, który mnie wydawał się jednak chwilami nieco „tekturowy” (ponownie przepraszam za określenie), stwierdzam, że G2 brzmi pełniej, ma w sobie więcej ikry. To bez wątpienia rasowy syntezator XXI wieku. Ocena końcowa Producent chyba dobrze wie do kogo adresuje swoją ofertę. Modular G2 jest instrumentem dla wybranych i wcale nie chodzi o jego cenę (zresztą bardzo atrakcyjną) czy stopień zaawansowania. Ilu muzyków będzie potrafiło wykorzystać jego potencjał? Ilu będzie miało czas na żmudne łączenie modułów i poszukiwanie upragnionych dźwięków? Jeśli potrzebujemy po prostu solidnych barw syntetycznych, lepiej poszukać gdzie indziej. Tak sformułowane zadania z powodzeniem spełni Nord Lead czy inne instrumenty. Jeśli jednak nie chcemy wyważać otwartych drzwi, wolimy poszukiwać, eksperymentować i przy tym pociągają nas syntezatory modularne – trudno o lepszy wybór. E i S