Str. 19 Korporacyjny socjalizm „Nie kradnij

Transkrypt

Str. 19 Korporacyjny socjalizm „Nie kradnij
Wiadomości Polonijne Pasadena, CA Listopad 2009
„Nie kradnij”
Wywiad z prezesem Janem M.
Małkiem, założycielem PolskoAmerykańskiej Fundacji Edukacji i
Rozwoju Ekonomicznego
(PAFERE).
Lichwiarski kapitalizm
w USA i Galicjanie
Życie po śmierci
Stanisława Augusta
Iwo Cyprian Pogonowski
Stanisław August zmarł na wygnaniu
w Petersburgu, trzy lata po ostatnim
rozbiorze Rzeczpospolitej. Pochowano go
w katolickim kościele św. Katarzyny,
w czym niektórzy dopatrzą się
symbolicznej wymowy. Spoczywał tam
do 1938 roku. Wtedy władze ZSRR
postanowiły zburzyć świątynię, a trumnę
ze zwłokami Stanisława Augusta oddać
w ręce polskiego rządu. Tak rozpoczął się
tragiczny epilog historii ostatniego króla
Polski, w którym ciało i pamięć monarchy
poniewierano, mszcząc się na nim za
upadek kraju.
Już okoliczności jego śmierci nie są do
końca jasne. 11 lutego 1798 roku po
przebudzeniu wypił tradycyjną filiżankę
bulionu. Od razu poczuł się źle i o
godzinie 11 stracił przytomność. Zmarł
następnego dnia przed godziną ósmą rano.
Lekarz stwierdził wylew krwi do mózgu,
ale niektórzy – przede wszystkim
Stanisław Mackiewicz Cat – dowodzili, że
prawdopodobnie monarchę otruto.
Czyżby był dla kogoś niebezpieczny
nawet bez realnej władzy i własnego
kraju? 5 marca zwłoki króla przeniesiono
do kościoła św. Katarzyny i po
uroczystościach żałobnych złożono
w krypcie. Car Paweł I kazał wyryć na
nagrobku sentencję, rozpoczynającą się
od słów: „Stanisław II August / Król
Polski, Wielki Książę Litewski /
wymowny przykład zmienności doli.” I
faktycznie, los, który nigdy nie
rozpieszczał króla Stasia, okazał się dla
niego niezbyt łaskawy również po
śmierci.
Kiedy w 1938 roku, po 140 latach
spoczynku w petersburskim kościele,
ciało Stanisława Augusta miało zostać
przewiezione do Polski, pojawił się
problem. Prezydent Ignacy Mościcki
polecił premierowi Felicjanowi SławojSkładkowskiemu wybrać miejsce
powtórnego pochówku króla. Ostatecznie
postanowiono, że będzie to kościół,
w którym przyszły władca został
ochrzczony – niewielka świątynia
w Wołczynie (obecnie na Białorusi, tuż
przy granicy, nad Bugiem). Przeniesienie
prochów odbyło się w największej
taj emnic y. T ru mna p rzyj echała
pociągiem, w wagonie towarowym
z napisem „bagaż zwykły”, po czym stała
na stacji granicznej Stołpce przez trzy dni.
14 lipca dotarła wreszcie do Wołczyna,
pilnie obserwowana przez policję i
tajniaków. Kiedy okazało się, że nie
mieści się do krypty, postanowiono złożyć
tam w dwóch urnach jedynie serce i
wnętrzności króla, zaś trumnę obwiązano
sznurem i zostawiono w kościelnej niszy.
W pomieszczeniu, gdzie złożono prochy,
zamontowano sztaby, skobel i kłódkę,
potężne drzwi i kraty w oknie. Wszystko
opieczętowano. Trzy klucze otrzymali:
proboszcz, urzędnik wojewódzki
z Brześcia i MSZ w Warszawie.
Proboszczowi zakazano wspominać o
całym wydarzeniu, a nawet odprawiać
mszy św. za duszę monarchy. Wszystko
po to, by do opinii publicznej nie
przeciekły żadne wieści o powtórnym
pogrzebie króla.
Cały plan jednak runął, bo informację
przekazały media radzieckie. Polskie
władze starały się zbagatelizować sprawę,
ale było za późno – sensacja wybuchła.
Szybko wyszło na jaw czemu szczątki
króla spoczęły w Wołczynie. Trzy lata
wcześniej na Wawelu, tradycyjnym
miejscu pochówku królów Polski, złożono
w Krypcie Zasłużonych ciało Józefa
Piłsudskiego, którego legendę umacniały
ówczesne władze. Nie do pomyślenia
było, że obok mitycznej już postaci
marszałka, ma spocząć król – nazywany
zdrajcą, targowiczaninem i rosyjską
marionetką. W dyskusję, w której
Narodowa Demokracja coraz głośniej
krytyko wała obóz rządo wy za
kompromitujący „pogrzeb”, włączyły się
„Wiadomości Literackie”. Rozesłały do
WWW.pogonowski.com
Dlaczego postanowił Pan stworzyć
PAFERE? Mam tu na myśli „oryginalną"
fundację, gdyż PAFERE Polska powstała
ledwo dwa lata temu.
Pomysł założenia fundacji, której celem
byłoby przedstawianie, głównie Polakom
w kraju, mechanizmów działania
gospodarki wolnorynkowej dojrzewał u
mnie powoli. Będąc urodzony i
wychowany w Polsce, a mieszkając od
wielu lat w Stanach Zjednoczonych,
byłem i jestem mocno przywiązany do
swych polskich korzeni. Zawsze starałem
się pomagać rodakom w kraju, który do
końca lat osiemdziesiątych znajdował się
pod obcą dominacją. W tym celu, wraz
z innymi działałem w szeregu polonijnych
organizacji (Kongres Polonii
Amerykańskiej, Studium Spraw Polskich,
„Pomostowy” Ruch Obalenia Układów
Jałtańskich) na rzecz wolności i
niepodległości Polski.
Gdy wreszcie w latach 1989/1990 stało
się jasne, że olbrzymia większość ludzi
potępia socjalizm i ustrój w Polsce się
zmienia, postawiłem sobie i kilku
czołowym działaczom polonijnym
pytania: Dobrze, dotychczasowy system
upada, ale co dalej? Jaki winien być
najkorzystniejszy dla Polski ustrój
gospodarczo-polityczny, aby kraj stał się
zamożny i silny? Czy Polacy, którzy
przez 45 lat poddani byli wszechobecnej
indoktr ynacji marksisto wskiej i
pozbawieni informacji o prawdziwych
podstawach ekonomii i dobrej gospodarki,
wiedzieć będą, jaki system gospodarczy
w Polsce zastosować?
Nie ulegało dla mnie wątpliwości, że
skoro socjalizm, który jest oparty na
likwidacji, czyli rabunku, własności
prywatnej i zniewalaniu obywateli,
prowadzi do ruiny gospodarczej, najlepiej
byłoby wybrać jego odwrotność, a
mianowicie system kapitalistyczny, który
uważałem za etyczny gdyż bazuje on na
poszanowaniu własności i wolności
obywateli, i wykorzystać doświadczenia
konstytucyjne amerykańskie, które,
w sumie, doprowadziły były Stany
Zjednoczone do bezprecedensowego
w dziejach świata dobrobytu i potęgi.
Idąc po tej linii rozumowania,
postanowiłem udostępniać polskim
czytelnikom podstawową wiedzę o
gospodarce wolnor ynko wej
i
przeszkodach stojących na jej drodze.
W tym celu przetłumaczyłem na polski i
sfinansowałem polskie wydanie (w roku
1991)
książki
„Mentalność
antykapitalistyczna” Ludwiga von Misesa.
Ponieważ jednak dalsze tłumaczenia
samemu zajmowałoby mi za dużo czasu,
następne tłumaczenia na język polski i
publikacje polskie różnych artykułów i
książek zlecałem, na swój koszt, innym
osobom. Myśl o założeniu fundacji
wówczas odrzucałem, gdyż zacząłem
współpracę z istniejącymi już fundacjami:
- Instytutem Liberalno-Konserwatywnym
(ILK) w Polsce i z amerykańskimi
Foundation for Economic Education
(FEE) i później - z ATLAS Economic
Research Foundation. W ten sposób,
wspólnie z ILK wydałem (pro publico
bono) książki, takie jak: „Projektowanie
konstytucji dla narodu lub republiki
wybijających się na niepodległość”
Bernarda S. Siegana, „Planowany chaos” i
„Biurokracja” Ludwiga von Misesa,
„Fałsz politycznych frazesów, czyli
pospolite złudzenia w gospodarce i
polityce” i „Moralność kapitalizmu” - oba
wydania przez magazyn The Freeman, a
dzięki współpracy z FEE ukazały się po
polsku dziesiątki tłumaczeń esejów
różnych ekonomistów.
Na koniec, w roku 2000, korzystając
z doradztwa
amerykańskiej
Atlas
Lichwiarski kapitalizm na rzecz małej
elity finansowej, głównie Żydów, panuje
w USA od dawna, mimo propagandy
sprawiedliwości społecznej i demokracji
oraz mitu o jednakowych możliwościach
wszystkich Amerykanów, żeby zdobywać
milionowe fortuny. Faktycznie jeden
procent ludności USA ma więcej majątku
niż 95% ludności amerykańskiej, według
badań działaczy społecznych.
Lichwiarski kapitalizm w USA
przyjmował przybyszów z nędzy
galicyjskiej z otwartym ramionami. Jak
wiemy w okresie 1772-1867 polskie
prowincje zagarnięte przez Austrię były
najbardziej wyzyskiwanymi i najokrutniej
traktowanymi prowincjami imperium
austryjackiego.
Urzędnicy Austrii organizowali bunty
chłopskie i rządzili według zasady „dziel i
rządź.” Hodowali oni etniczną nienawiść
między Polakami, Ukraińcami i Żydami.
Głód na wsi dochodził do katastrofalnych
proporcji tak, że w najgorszych latach
eksploatacji kolonialnej ilość zmarłych
z głodu dochodziła rocznie do 50,000.
Słowo Galicja pochodzące od Halicza
było perfidnie używane, żeby insynuować
prawa Ukraińców do terenów całej
Małopolski.
Na przełomie XIX i XX wieku fale
Galicjan emigrowały do USA, gdzie
wówczas brakowało rąk do pracy.
W niedługim czasie Galicjanie nauczyli
się śpiewać wraz z z innymi
Amerykanami: „Duszę sprzedałem
w kompanijnym sklepie” („I sold my soul
to the company store”). Chodziło o
zakupy żywności i podstawowych
towarów na kredyt na wysoki procent
składany.
Niektórzy z bardziej przedsiębiorczych
przybyszów potrafili się uniezależnić od
jarzma lichwy i wtedy ludzie ci
oszczędzali, żeby wrócić do ojczyzny i
kupić tam gospodarstwa i żyć dostatnio na
własnej ziemi. Większość emigrantów
galicyjskich nigdy nie wróciła głównie
z tego powodu, że albo nie mogli
zaoszczędzić na bilet powrotny albo było
im wstyd wracać do kraju z pustymi
rękami.
Pozostali w Ameryce Polacy grupowali
się w polskich parafiach i z czasem
wytworzyli ważne w wyborach skupiska
głosujących – trwało to do chwili
planowego rozbić tych bloków głosów za
pomocą
rozmaitych
planów
urbanizacyjnych, odpowiednio
zaplanowanych dróg przelotowych, etc.
Polacy w Ameryce, tak jak reszta
mieszkańców, musieli dostosować się do
życia na kredyt w ramach
amerykańskiego
kapitalizmu
lichwiarskiego. Zasadą rządzącą tego
kapitalizmu jest niby wolny rynek i stały
wzrost gospodarki, której potrzeba około
3% inflacji rocznie, ponieważ między
innymi z chwilą, kiedy nie ma inflacji i
ceny towarów tanieją, to wówczas ludzie
opóźniają swoje zakupy, żeby doczekać
się dalszego spadku cen i kupować po
tańszych cenach. Gospodarka, której
główną siłą motoryczną są zakupy
ludności, popada w kryzys deflacyjny
w takiej sytuacji.
Przyjechałem do USA w 1950 roku i
wówczas znaczek pocztowy kosztował
trzy centy, podczas gdy obecnie, ten sam
znaczek kosztuje 44 centy w 2009 roku.
Znaczek pocztowy dobrze ilustruje spadek
wartości dolara.
Ziemia w USA jest uważana za dobrą
lokatę oszczędności, ale wiążą się z tą
lokatą rozmaite konsekwencje. Jeżeli
właściciel parceli lub gospodarstwa musi
swoją własność sprzedać, to wówczas
otrzymuje sumę w tańszych dolarach
większą od jego kosztu z powodu inflacji,
etc.
Ponieważ cena sprzedaży, jest wyższa
PAFERE do str. 22
Pogonowski - Kapitalizm do str. 23
Stanisław August do str. 21
Str. 19
Korporacyjny socjalizm
czy wolny rynek - wywiad
z dr hab. Robertem
Gwiazdowskim
Wall Street Ekonomia ·
gospodarka światowa · kryzys
gospodarczy · 24 wrzesień 2009
Wywiad z dr hab. Robertem
Gwiazdowskim, prezydentem
Centrum Adama Smitha.
Panie prezesie, na samym początku
chciałbym Panu pogratulować: Centrum
Adama Smitha ma już ponad 20 lat,
rocznica minęła zdaje się 16 września.
Jak na ekonomiczny think-tank to niezły
wynik, gratuluję.
Bardzo dziękuję. Z Centrum to jest tak
dosyć śmiesznie, ja mówię że u nas
sprawdza się metoda sterowania z tylnego
siedzenia, bo w Centrum prezydentów
było już czterech, a wiceprezydent jest
ciągle jeden, niezmieniony. Więc tak na
dobrą sprawę to jest głównie zasługa
Andrzeja Sadowskiego, że Centrum
funkcjonuje tak, jak funkcjonuje.
Śmiejemy się nawet, że skrót CAS – to
Centrum Andrzeja Sadowskiego.
Kilka dni temu miała też miejsce rocznica
znacznie bardziej ponura, przy okazji
której USA pokazały miejsce w szeregu
kra jo w i p rzy wi śla ń ski emu . Czy
w perspektywie ekonomicznej Pana
zdaniem zawierzanie amerykańskiemu
kolosowi na glinianych nogach
w kwestiach bezpieczeństwa ma sens?
W perspektywie ekonomicznej moim
zdaniem nie. Gospodarka amerykańska
będzie przeżywała znaczne kłopoty,
aczkolwiek ma niesłychany potencjał, bo
przez lata najinteligentniejsi ludzie
z całego świata ciągnęli do Stanów
Zjednoczonych, a podstawą bogactwa
narodów są właśnie te najbardziej giętkie,
najbardziej elastyczne umysły, które
potrafią tworzyć, wymyślać, są
najbardziej kreatywne. Tych ludzi
Amerykanie mają dostatek. Niestety,
wielu z nich to Polacy, ci którzy wyjechali
z Polski dlatego, że nie potrafili znaleźć
sobie tutaj miejsca przez głupią politykę
rządów. Wspomniał Pan o rocznicy,
rozumiem że chodziło o 17 września…
Naturalnie. ...czyli najazd Sowietów na
Polskę, ale z ekonomicznego punktu
widzenia, gdzie decyduje rachunek
opłacalności, to proszę mi powiedzieć,
gdyby Pan był na miejscu Stalina to by
Pan nie najechał?
Najechałbym, opłacałoby się to.
No właśnie. Natomiast jeśli chodzi o
drenaż mózgów, to trzeba chyba
wprowadzić rozróżnienie czym się te
umysły zajmują, czy tworzą piramidy
finansowe czy wytwarzają jakąś wartość
dodatnią, bo w świecie finansów i handlu
derywatami to już nie jest chyba takie
jasne jak w XIX wieku chociażby, nie
sądzi Pan?
Nie no, oczywiście, ja twierdzę, że
w Ameryce na Wall Street nie
zbankrutował wraz z upadkiem Lehman
Brothers kapitalizm, bo kapitalizmu już na
Wall Street dawno nie ma. Zbankrutował
właśnie socjalizm korporacyjny, który
udawał kapitalizm, bo kapitalizm opiera
się po pierwsze na prywatnej własności.
W przypadku korporacji takich jak
Lehman Brothers albo General Motors tak
naprawdę konkretnego właściciela od
dawna nie było. Dlatego ich zarządy
robiły
co
chciały.
T wórcy
amerykańskiego systemu bankowego, J.P.
Morgan czy Mayer Rothschild to się
dzisiaj przewracają w grobie, jak usłyszą
ile zarabiał przedstawiciel klasy
robotniczej (zgodnie z ich rozumieniem),
czyli wynajęty do roboty prezes.
Zatrudnieni na kontraktach menadżerowie
puścili z torbami kapitalistów, czyli
właścicieli tych banków, bo akcjonariat
był rozproszony i tego prawdziwego
właściciela, który pilnowałby swojego
Wywiad z dr Gwiazdowski do str. 20

Podobne dokumenty