Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Pan
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Szymon
Po obiedzie, Mariusz wyszedł na zewnątrz przewietrzyć się. Dawno nie jadł tak
smacznego dania. Kotlet schabowy w panierce, tłuczone ziemniaki z masłem i koperkiem,
oraz marynowane grzybki.
Usiadł na ławce przed domem, wyciągnął nogi i odchylił głowę do tyłu zamykając oczy.
Wyłączył się całkowicie. Próbował oddzielić od siebie wszystkie problemy i myśli. Słońce
świeciło prosto w jego twarz i czuł przy tym przyjemne ciepło na swoich policzkach. Chciał,
aby ta chwila trwała bez końca. Do szczęścia brakowało mu tylko kieliszka wódki.
- Smakowało? – zapytała kobieta wychylając głowę zza otwartych drzwi wejściowych. Na
jej twarzy dało się dostrzec strach.
- No pewnie – odpowiedział Mariusz.
- Masz jeszcze coś do pracy?
- Muszę przerzucić słomę w stodole i chyba tyle na dzisiaj.
- Mogłabym zadzwonić do mamy? Nasz syn poszedł do kolegi i chciałam skorzystać z
okazji, że jest cicho.
- Byle szybko – bąknął mężczyzna. - Nie stać mnie na twoje pogaduszki przez telefon.
Podniósł się z ławki i poczłapał na podwórko.
Pięć minut później znalazł się w dużej, nieoświetlonej stodole i z widłami w dłoniach oparł
się o ścianę. Z kieszeni wyjął szarą, metalową piersiówkę. Odkręcił ją i szybkim ruchem
przechylił do ust krzywiąc się już przy pierwszym łyku. Potrząsnął twarzą na lewo i prawo po
czym schował piersiówkę. Zaledwie piętnaście minut później poczuł zmęczenie. Od alkoholu
jego kondycja była w fatalnym stanie. Na dodatek w stodole było bardzo duszno, a kurz i
pył odrywający się od słomy, zaczął przyklejać się do spoconego ciała co powodowało
okropne uczucie swędzenia. Odrzucił widły w kąt i usiadł na worku zboża stojącym obok
drapiąc się po szyi. Dopił zawartość piersiówki i potrząsnął ją przykładając bliżej ucha.
Wtedy usłyszał jak drzwi wejściowe otwierają się, skrzypiąc starymi, wykonanymi ze stali,
wielkimi zawiasami. Odwrócił się szybkim ruchem, bo drzwi znajdowały się za jego plecami i
ujrzał postać stojącą w progu. Nie zobaczył twarzy, bo słońce świecące na zewnątrz nie
pozwalało mu na to. Widział jedynie czarny zarys sylwetki, w którym wyraźnie odznaczył się
kapelusz.
- Dzień dobry – powiedział nieznajomy. – Jak idzie praca?
- Dzień dobry. Całkiem dobrze, ale czy my się znamy? – zapytał podnosząc się z worka
ciągle trzymając pustą już piersiówkę.
- Ja znam ciebie, ale czy ty znasz mnie? – I w tym momencie gość w kapeluszu odwrócił
się i wyszedł na zewnątrz. Mariusz natychmiast podążył w jego kierunku. Dotarł do drzwi i
wychylił się przytrzymując obiema rękami futryny, ale nikogo tam nie ujrzał.
- Nie musisz mnie szukać. Ja bez problemu znajdę ciebie – powiedział siedzący na worku
Strona: 1/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
mężczyzna, którego Mariusz wypatrywał na dworze.
- Jak to zrobiłeś? – W jego oczach pojawiło się przerażenie.
- Przed chwilą byłeś na dworze. To…
- Niemożliwe? – wtrącił tajemniczy gość. – Spokojnie, nie przyszedłem cię przestraszyć.
Chcę tylko porozmawiać.
- Chwileczkę, nie rozmawiam z nieznajomymi. Najpierw musisz się przedstawić –
powiedział idąc w kierunku swojego gościa.
- Jestem aniołem, przyszedłem ci pomóc – odrzekł z całkowitą powagą.
Mariusz stanął w połowie drogi, wytrzeszczył oczy, po czym wybuchnął śmiechem.
- Może i jestem pijakiem, ale takie bajeczki to możesz wciskać swoim dzieciom! – mówił
ledwo powstrzymując się od dalszego śmiechu.
- Mam ci to jakoś udowodnić? Proszę bardzo, pytaj o co chcesz.
- Jak ma na imię mój syn?
- Mikołaj.
- No dobra, to było za łatwe. W którym roku miałem wycięty wyrostek robaczkowy?
- W 1990 roku. Dokładnie dwunastego kwietnia.
Mariusz zaniemówił. Nie wiedział, co myśleć. Przecież nie wypił jeszcze tak dużo, żeby
mieć omamy.
- Spokojnie. Jak mówiłem, nie przyszedłem cię przestraszyć. Chcę porozmawiać o twoim
życiu. A raczej o jego końcu. – Mężczyzna podniósł się i Mariusz dopiero wtedy zauważył jak
wysoki jest jego gość. Miał na sobie trzyczęściowy garnitur w kolorze beżowym i kapelusz w
podobnym odcieniu.
- Dlaczego o końcu? Ja nigdzie się nie wybieram. Mam zamiar pożyć jeszcze przynajmniej
pięćdziesiąt lat. – Mariusz podszedł jeszcze bliżej.
- Pozostał ci tylko miesiąc życia. Tak zadecydował twój pan.
- A co ja takiego złego zrobiłem? Poza tym, ja nie mam pana. Pana może mieć pies –
oburzył się Mariusz.
- Pierwszą rzeczą, jaką musisz zmienić jest twój nałóg. Musisz przestać pić.
Mariusz aż drgnął słysząc te słowa. Pił od piętnastu lat i z dnia na dzień miał rzucić alkohol?
To niemożliwe. Usiadł na worku i opuścił głowę.
- A co jeżeli… - przerwał, ponieważ anioł zniknął.
Wstał na równe nogi i obrócił się dookoła. Mężczyzny nigdzie nie było.
Chwilę później Mariusz znowu przerzucał słomę. Myślał o swoim gościu. A raczej o tym,
co mu przekazał. Sam nie wiedział czy wierzyć w słowa tego mężczyzny. Wyglądał na
zwykłego człowieka i raczej daleko mu do anioła.
Dokończył robotę i poszedł do domu. Wchodząc do kuchni minął swoją żonę. Jego mina
od razu wskazywała, że coś się stało.
- Co się stało? – zapytała kobieta.
- Anka odczep się. Nie widzisz, że jestem zmęczony? – warknął Mariusz. Postanowił
wcześniej, że o niczym nie powie rodzinie.
Kobieta opuściła głowę i szybkim krokiem wyszła z kuchni. Pomieszczenie było raczej
brzydko urządzone. Mariusza nie było stać na drogie meble i wyposażenie. Jeżeli miał jakieś
pieniądze, to od razu je przepijał.
Podszedł do lodówki, wyciągnął butelkę piwa i sięgnął po otwieracz leżący obok. Otworzył
piwo i usiadł na krześle przy stole pokrytym ceratą.
Tydzień później, Mariusz siedział na kanapie przed telewizorem i pił trzecie już tego dnia
piwo. W domu nie było nikogo oprócz niego. Mikołaj był w szkole a jego żona poszła do
sklepu.
- Widzę, że nasza rozmowa na nic się zdała.
Strona: 2/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Mariusz obrócił głowę w lewą stronę i ujrzał mężczyznę, który tydzień wcześniej odwiedził
go w stodole.
- Co tutaj robisz? Kto cię wpuścił? – zapytał Mariusz z wyraźnym zaskoczeniem na twarzy.
- Miałeś przestać pić. Zostało ci już tylko trzy tygodnie na przemyślenie. Po tym czasie
Pan odbierze ci życie – odrzekł mężczyzna i zniknął.
Mariusz tym razem się przestraszył. Cisnął piwem o podłogę i podszedł do lodówki. Wyjął
wszystkie butelki z alkoholem i wylał ich zawartość do zlewu. Oparł się o blat stołu głośno
przy tym dysząc.
- Przynajmniej spróbuję – wysapał.
Niestety, nie było to takie proste. Już na drugi dzień Mariusz stał się nie do zniesienia. Był
agresywny wobec żony i syna. Nie jadł ani nie pił a ręce trzęsły się jak nigdy dotąd. Z dnia
na dzień wyglądało to coraz gorzej. Mariusz ciągle nie wypił ani kropli, ale był już na skraju
wyczerpania. Długimi godzinami przesiadywał w stodole i rozmyślał o swoim życiu.
Odseparował się od rodziny najlepiej jak tylko potrafił. Nie chciał, żeby oglądano go w takim
stanie. Poza tym bał się, że dojdzie do rękoczynów.
- Widzę, że w końcu zrozumiałeś. Cieszę się – powiedział mężczyzna, którego widok w
ogóle nie zdziwił Mariusza.
- Już nie wytrzymam. Nie piję od tygodnia i jest coraz gorzej.
- Dasz radę. Już niedługo.
Minęły dwa tygodnie. Mariusz nie odczuł tego, gdyż całkowicie stracił rachubę czasu.
Leżał całymi dniami w łóżku i marzył o kieliszku wódki. Pragnął , aby choć jedna kropla
spłynęła po jego języku prosto do gardła, wysyłając przy tym sygnał do mózgu, że wszystko
jest okay.Żona prawie się do niego nie odzywała, a syn nie zbliżał się nawet do jego łóżka.
Koło południa poczuł, że musi wstać i coś ze sobą zrobić. Dłużej tak nie wytrzyma.
Poszedł do stodoły i usiadł na podłodze wyłożonej starymi, popękanymi deskami. Zapłakał
zakrywając swoją twarz dłońmi. Był na skraju wyczerpania, i nigdy nie czuł się tak fatalnie.
Owszem był czas, kiedy nie miał nawet jednego piwa w lodówce, ale wysyłał wtedy żonę do
sklepu i natychmiast zaspokajał swój alkoholowy głód. Teraz było znacznie gorzej. Mógł się
napić w każdej chwili, ale najzwyczajniej w świecie się tego bał. Bał się, że coś się stanie.
Sam nie wiedział co, ale po prostu tak czuł.
Drzwi wejściowe od stodoły zaskrzypiały tak samo jak cztery tygodnie wcześniej, ale
zabrzmiało to znacznie straszniej niż wtedy. Mariusz ze strachem i łzami w oczach obrócił
się do drzwi. Stał tam mężczyzna podający się za anioła.
- Już czas – powiedział gość.
- Czas na co? – zapytał Mariusz wycierając ostatnie łzy z twarzy.
- Na ciebie. Minął dokładnie miesiąc, od kiedy do ciebie przyszedłem pierwszy raz.
- Jak to? Przecież nie wypiłem ani kropli!
Anioł zaśmiał się i wszedł głębiej do stodoły. Ubrany był w ten sam trzyczęściowy garnitur.
- Przecież nie powiedziałem, że jeżeli przestaniesz pić to nie umrzesz. Mówiłem tylko, że
masz przestać to robić. Chodziło o to, abyś przed swoją śmiercią zrozumiał pewną rzecz.
- Jaką rzecz?! Oszukałeś mnie! – krzyczał wstając na równe nogi.
- Mówiłeś, że nie masz pana. Zabraniając ci pić chciałem ci uświadomić, że się mylisz.
Twoim panem jest alkohol. To on tobą rządzi i decyduje o twoim życiu. Zrozum to!
- Mną nikt nie rządzi! A już na pewno nie alkohol.
- Dosyć tego. Już pora – powiedział mężczyzna podając Mariuszowi sznur.
- Co to jest? – Chwycił za sznur.
- Chyba nie myślisz, że z własnej woli popełnię samobójstwo!
- Musisz to uczynić. To jedyny sposób, abyś uwolnił się od cierpienia.
Mariusz zrozumiał wtedy wszystko. Musi się zabić. Uratuje nie tylko siebie, ale i swoją
Strona: 3/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
rodzinę. W końcu odetchną z ulgą i będą mogli żyć po swojemu.
Przerzucił sznur przez drewnianą belkę znajdującą się dwa metry nad nim, zawiązał go
mocno i podstawił pod nogi worek ze zbożem. Wszedł na niego ze łzami w oczach i założył
pętlę na szyję. Całe życie miał przed oczami w postaci migających obrazków, i prawie na
każdym z nich towarzyszyła mu butelka. Widział jak cierpi jego żona i rodzina. Widział jak
wyśmiewają jego syna w szkole i wytykają palcami jego żonę. Musiał to przerwać.
Natychmiast.
Mężczyzna w kapeluszu ciągle stał naprzeciwko i ze spokojem patrzył na całą scenę.
- Do zobaczenia po drugiej stronie – powiedział Mariusz i odepchnął worek nogami.
Tajemniczy gość nie miał już na sobie garnituru. Przybrał swój prawdziwy wygląd anioła.
Anioła śmierci.
Strona: 4/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty