Żar - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Żar - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Rozżarzanie ludzi miłością Bożą przez chasydów. „Nazwa „chasydzi”
pojawiła się wielokrotnie w historii żydostwa. […]. Matatiasz […] owi chasydzi
uważali się za prawowiernych wykonawców Zakonu i że w poczuciu czystości
rytualnej trzymali się skrupulatnie na osobności od nieczystych
przeciwników. O polskich chasydach można by powiedzieć niemal odwrotnie
[…] uważano ich za heretyków. […] nazwę chasidim spotykamy ponownie z
początkiem ery chrześcijańskiej. Tym razem są to owi mali, biedni i bardzo
porządni rzemieślnicy, którzy żyją rozproszeni po całym obszarze imperium
rzymskiego i stanowią dla apostoła Pawła podstawę i punkt nawiązania jego
myśli, szczególnie w Grecji. Ci „chasydzi” dadzą się łatwiej porównać z
polskimi niż poprzedni, albo dokładniej: z ową grupą żydowską, która
stanowiła w XVIII w. środowisko dla rozwinięcia się polskiego chasydyzmu, z
tą tylko różnicą, że ci ostatni po okrucieństwach wojen kozackich byli jeszcze
biedniejsi i bezradniejsi. […] potrzebowali pociechy od swych duchowych
nauczycieli, i to nie tylko kazań, ale także z cudownych znaków. Jakiż był
ten czarodziejski klucz Baal Szem Towa? […] odwrócenie się od ascezy i od
surowych postów, od zbyt pedantycznego formalizmu było czymś nowym i
wyzwalającym, co jego biedni i nieuczeni zwolennicy przyjęli z entuzjazmem.
Tym jednak, co nadawało jego działalności specjalną moc, było zaufanie do
Boga, radość z tego zaufania i nauka, że dla czystych serc Bóg osiągalny jest
na wielu drogach. […] znajdujemy w nich pogląd, pochodzący najwidoczniej z
korzeni platońskich, jak gdyby podstawową doktrynę: świat na „wygnaniu” –
w tej mierze, w jakiej należy go sobie wyobrazić jako wychodzący od Boga i
przez to oddalający się od Niego/S. Vincenz, Tematy żydowskie, Atext,
Gdańsk 1993, s. 16/; „wszystkie istoty, wszyscy ludzie dadzą się porównać
do spadających i gasnących iskier” „Chasydom”, czyli pokornym i pełnym
dobrej woli, przypada zadanie budzenia tych iskier miłością i współczuciem,
rozżarzania i odsyłania z powrotem do Boga. Tym podstawowym żądaniem,
aby rozumiejąc i współczując brać udział w błądzeniu, tłumaczy się
atmosfera tolerancji, która wyróżnia domenę chasydyzmu bardziej niż
jakakolwiek inną prawowierną grupę żydowską. A przecież ich płonąco
niecierpliwe szukanie Boga było tak niezwykłe, że wywoływało gwałtowną
krytykę ze strony mitnagdim, zwolenników tradycji starorabinackiej
pobożności. Na zjeździe w Brodach, w połowie XVIII w. doszło do
niebezpiecznych starć. Mitnagdim zaczęli wołać: Wdziejcie suknię zemsty
[…]” /Tamże, s. 17/. „nie tylko racjonaliści, to znaczy drobiazgowi i surowi
talmudyści, byli przeciwnikami chasydyzmu, ale właśnie tak subtelni i
wysoce uduchowieni mistycy jak Rabbi Eliasz z Wilna (1720-1797), który
uważał drogę chasydów za zniekształcenie Kabały. Podpisał on również
odezwę, w której wzywał do obłożenia chasydów klątwą” /Tamże, s. 18.
+ Rozżarzanie pieca podmuchem przy pracach wymagających żaru, tak
słońce trzy razy mocniej rozpala góry, wydaje ognistą parę, a świecąc
promieniami, oślepia oczy. „Wspaniałość wysokości, sklepienie o
przezroczystej jasności, tak wygląda niebo – przepiękny widok. Widok
wschodzącego słońca mówi nam, że jest ono czymś najbardziej godnym
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
podziwu, dziełem Najwyższego. W południe wysusza ono ziemię, a któż może
wytrzymać jego upał? Jak rozżarza się podmuchem piec, przy pracach
wymagających żaru, tak słońce trzy razy mocniej rozpala góry, wydaje
ognistą parę, a świecąc promieniami, oślepia oczy. Wielki jest Pan, który je
uczynił i na którego rozkaz spieszy się ono w swoim biegu. Księżyc też świeci
zawsze w swojej porze, aby ustalać czas i być wiecznym znakiem. Księżyc
wyznacza dni świąt, to źródło światła, które się zmniejsza osiągnąwszy
pełnię. Miesiąc od niego ma swoje imię. Zwiększając się dziwnie wśród
odmian, jest latarnią obozową wojska na wysokościach, świecącą na
sklepieniu niebieskim. Wspaniałość gwiazd jest pięknością nieba, błyszczącą
ozdobą na wysokościach Pana. Na polecenie Świętego trzymają się Jego
wyroku i nie nużą się odbywaniem swych straży. Patrz na tęczę i wychwalaj
Tego, kto ją uczynił, nadzwyczaj piękna jest w swoim blasku: otacza niebo
kręgiem wspaniałym, a napięły ją ręce Najwyższego. Rozkazem swoim rzuca
On błyskawice i szybko wysyła pioruny, sługi swego sądu. Przez Niego
również otwierają się skarbce i wylatują chmury jak ptaki. Swą potęgą
wzmacnia chmury i bryły gradu zostają drobno pokruszone. Na widok Jego
zatrzęsły się góry, a na rozkaz woli Jego wieje wiatr południowy. Głos Jego
grzmotu karci ziemię, jak nawałnica wiatru północnego i kłębowisko wichru”
(Syr 43, 1-17). „Rozrzuca On śnieg jak osiadające ptaki, a jego opad jak
chmara szarańczy. Piękność jego bieli zadziwia oko, a takim opadem
zachwyca się serce. On szron jak sól rozsiewa po ziemi, który marznąc jeży
się ostrymi kolcami. Gdy mroźny wiatr północny zawieje, ścina się lód na
wodzie i kładzie się na całym zbiorniku wód, przyodziewając go jakby
pancerzem. Wicher objada góry, wypala step i jak ogień pożera świeżą zieleń.
Nagle lekarstwem na to staje się mgła, a po upale rosa spadająca –
pocieszeniem. Według swej myśli On ujarzmił odmęty wód i osadził na nich
wyspy. Ci, którzy pływają po morzu, opowiadają o jego niebezpieczeństwach,
i dziwimy się temu, co słyszą nasze uszy. A tam, tak nadzwyczajne i dziwne
dzieła, rozmaitość wszystkich zwierząt i świat potworów morskich! Dzięki
Niemu też Jego posłaniec będzie miał szczęśliwą drogę, bo słowo Jego
wszystko układa. Wiele moglibyśmy mówić, ale do końca byśmy nie doszli,
zakończeniem zaś mów niech będzie: On jest wszystkim! Jeżeli zechcemy
jeszcze Go chwalić, gdzie się znajdziemy: Jest On bowiem większy niż
wszystkie Jego dzieła. Panem jest straszliwym i bardzo wielkim, a przedziwna
Jego potęga. Gdy wychwalać będziecie Pana, wywyższajcie Go, ile tylko
możecie, albowiem i tak będzie jeszcze wyższym, a gdy Go wywyższać
będziecie, pomnóżcie siły, nie ustawajcie, bo i tak nie dojdziecie do końca.
Któż Go widział i mógł to opowiedzieć, i któż Go tak wysławił, jak tego jest
godzien? Istnieje wiele tajemnic jeszcze większych niż te, widzimy bowiem
tylko nieliczne Jego dzieła. Pan bowiem uczynił wszystko, a bogobojnym dał
mądrość” (Syr 43, 18-33).
+ Rozżarzanie się Pisma Świętego i dawnej tradycji wzajemne w poemacie
Beowulf. Mitologia Południa miała w sobie pierwiastek wewnętrznego
rozwoju i doszła do przeskoku jakościowego, przezwyciężona została przez
filozofię. Mitologia Północy nie miała w sobie pierwiastka rozwoju i jej
przezwyciężenie nie mogło nadejść w zakresie ludzkiego myślenia; mogło ją
przezwyciężyć jedynie przychodzące z zewnętrz Objawienie. Poemat Beowulf
jest świadectwem przezwyciężenia mitologii Północy przez Nowy Testament.
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Olbrzymy walczące z ludźmi pochodzą od Kaina. „Są one bezpośrednio
związane z Pismem Świętym, nie można ich jednak oddzielić od mitycznych
stworów Północy, wiecznie czuwających wrogów bogów i ludzi. Niewątpliwie
biblijny Kain jest tu skojarzony z eotenas i ylfe [olbrzymami i elfami],
nordyckimi jötnar i álfar. Nie jest to jednak zwykłe pomieszanie motywów,
lecz raczej wskazanie miejsca, w którym zapala się wyobraźnia, rozwiązująca
wątki stare i nowe; punkt, w którym nowe Pismo i dawna tradycja stykają się
i rozżarzają. Właśnie dlatego te elementy Pisma Świętego pojawiają się w
poemacie poświęconym szlachetnym poganom dawnych dni. Wiążą się one z
tym tematem. Człowiek, obcy we wrogim świecie, toczący walkę, w której nie
może zwyciężyć, dopóki trwa świat, może być jednak pewien, że jego
wrogowie są także wrogami Dryhten [Pana], a jego odwaga, sama w sobie
szlachetna, jest także wiernością najwyższą z możliwych – tak poucza go
kapłan i lektor” J. R. R. Tolkien, Potwory i krytycy i inne eseje, red. Ch.
Tolkien, tł. T. A. Olszański (The Monster and the Critics and Others Essays),
wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000, s. 40.
+ Rozżarzenie świata miłością Boga Boże Narodzenie to zaistnienie Boga –
Miłości na sposób ludzki: materialnie, widzialnie, historycznie. „Czas i
miejsce nie były przypadkowe. Stało się to wtedy, kiedy ludzkość dojrzała do
tej Tajemnicy intelektualnie, moralnie i fizycznie; kiedy ustała płodność
religii pogańskich i mogła się przyjąć religia chrześcijańska; kiedy pojawiła
się Maryja, „Matka Pięknej Miłości”; kiedy powstało uniwersalne imperium
rzymskie, które mogło zanieść nową religię na cały świat; kiedy ześrodkowały
się ludzkie pragnienia Boga realnego, dotykalnego, jako człowieka: „Boga na
sposób ciała” (Kol 2, 9). Było to miejsce przygotowane przez historię od
tysięcy lat co do kultu, pojęć religijnych, języka, umysłowości i kultury.
Zaistniał jakiś moment wolności ludzkiej na decyzję religijną największej
wagi: „jak długo byliśmy [jako ludzkość – Cz. B.] nieletni, pozostawaliśmy w
niewoli żywiołów tego świata. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg
Syna swego zrodzonego z niewiasty” (Gal 4, 3-4). Historia, pod tchnieniem
Ducha Bożego, doprowadziła do rozwiązania swojej największej „ciąży”,
wydając człowieczeństwo Jezusa, „wrodzone” przez Maryję w Boga – Bogu –
rodzica. [...] rozświetlił się świat, rozżarzyły się niebiosa, żywiej zabiło serce
przyrody, tchnął nowy powiew ducha ludzkiego. [...] w nieoczekiwany sposób
w postawie Jezusa, w jego postaci, w gestach, w słowach, w dziele, w
dłoniach, w twarzy – dojrzeliśmy niewidzialnego Boga, zobaczyliśmy na
własne oczy Odwieczną Miłość Ojca (Kol 1, 15)” Cz. S. Bartnik, Gromy
mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna, Dzieła
Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 29-30.
+ Upał nie istnieje w niebie. „Potem ujrzałem czterech aniołów stojących na
czterech narożnikach ziemi, powstrzymujących cztery wiatry ziemi, aby wiatr
nie wiał po ziemi ani po morzu, ani na żadne drzewo. I ujrzałem innego
anioła, wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego.
Zawołał on donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc
wyrządzić szkodę ziemi i morzu: Nie wyrządzajcie szkody ziemi ni morzu, ni
drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego. I usłyszałem
liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze
wszystkich pokoleń synów Izraela: z pokolenia Judy dwanaście tysięcy
opieczętowanych, z pokolenia Rubena dwanaście tysięcy, z pokolenia Gada
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dwanaście tysięcy, z pokolenia Asera dwanaście tysięcy, z pokolenia
Neftalego dwanaście tysięcy, z pokolenia Manassesa dwanaście tysięcy, z
pokolenia Symeona dwanaście tysięcy, z pokolenia Lewiego dwanaście
tysięcy, z pokolenia Issachara dwanaście tysięcy, z pokolenia Zabulona
dwanaście tysięcy, z pokolenia Józefa dwanaście tysięcy, z pokolenia
Beniamina dwanaście tysięcy opieczętowanych. Potem ujrzałem: a oto wielki
tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń,
ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe
szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: Zbawienie u Boga
naszego, Zasiadającego na tronie i u Baranka. A wszyscy aniołowie stanęli
wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicza swe padli przed
tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: Amen. Błogosławieństwo i chwała, i
mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki
wieków! Amen. A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: Ci
przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli? I powiedziałem do niego:
Panie, ty wiesz. I rzekł do mnie: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i
opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem
Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na
tronie rozciągnie namiot nad nimi. Nie będą już łaknąć ani nie będą już
pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo paść ich będzie Baranek,
który jest pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę
otrze Bóg z ich oczu” (Ap 7, 1-17).
+ Upał południowy trudny do wytrzymania. „Wspaniałość wysokości,
sklepienie o przezroczystej jasności, tak wygląda niebo – przepiękny widok.
Widok wschodzącego słońca mówi nam, że jest ono czymś najbardziej
godnym podziwu, dziełem Najwyższego. W południe wysusza ono ziemię, a
któż może wytrzymać jego upał? Jak rozżarza się podmuchem piec, przy
pracach wymagających żaru, tak słońce trzy razy mocniej rozpala góry,
wydaje ognistą parę, a świecąc promieniami, oślepia oczy. Wielki jest Pan,
który je uczynił i na którego rozkaz spieszy się ono w swoim biegu. Księżyc
też świeci zawsze w swojej porze, aby ustalać czas i być wiecznym znakiem.
Księżyc wyznacza dni świąt, to źródło światła, które się zmniejsza
osiągnąwszy pełnię. Miesiąc od niego ma swoje imię. Zwiększając się dziwnie
wśród odmian, jest latarnią obozową wojska na wysokościach, świecącą na
sklepieniu niebieskim. Wspaniałość gwiazd jest pięknością nieba, błyszczącą
ozdobą na wysokościach Pana. Na polecenie Świętego trzymają się Jego
wyroku i nie nużą się odbywaniem swych straży. Patrz na tęczę i wychwalaj
Tego, kto ją uczynił, nadzwyczaj piękna jest w swoim blasku: otacza niebo
kręgiem wspaniałym, a napięły ją ręce Najwyższego. Rozkazem swoim rzuca
On błyskawice i szybko wysyła pioruny, sługi swego sądu. Przez Niego
również otwierają się skarbce i wylatują chmury jak ptaki. Swą potęgą
wzmacnia chmury i bryły gradu zostają drobno pokruszone. Na widok Jego
zatrzęsły się góry, a na rozkaz woli Jego wieje wiatr południowy. Głos Jego
grzmotu karci ziemię, jak nawałnica wiatru północnego i kłębowisko wichru”
(Syr 43, 1-17). „Rozrzuca On śnieg jak osiadające ptaki, a jego opad jak
chmara szarańczy. Piękność jego bieli zadziwia oko, a takim opadem
zachwyca się serce. On szron jak sól rozsiewa po ziemi, który marznąc jeży
się ostrymi kolcami. Gdy mroźny wiatr północny zawieje, ścina się lód na
wodzie i kładzie się na całym zbiorniku wód, przyodziewając go jakby
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pancerzem. Wicher objada góry, wypala step i jak ogień pożera świeżą zieleń.
Nagle lekarstwem na to staje się mgła, a po upale rosa spadająca –
pocieszeniem. Według swej myśli On ujarzmił odmęty wód i osadził na nich
wyspy. Ci, którzy pływają po morzu, opowiadają o jego niebezpieczeństwach,
i dziwimy się temu, co słyszą nasze uszy. A tam, tak nadzwyczajne i dziwne
dzieła, rozmaitość wszystkich zwierząt i świat potworów morskich! Dzięki
Niemu też Jego posłaniec będzie miał szczęśliwą drogę, bo słowo Jego
wszystko układa. Wiele moglibyśmy mówić, ale do końca byśmy nie doszli,
zakończeniem zaś mów niech będzie: On jest wszystkim! Jeżeli zechcemy
jeszcze Go chwalić, gdzie się znajdziemy: Jest On bowiem większy niż
wszystkie Jego dzieła. Panem jest straszliwym i bardzo wielkim, a przedziwna
Jego potęga. Gdy wychwalać będziecie Pana, wywyższajcie Go, ile tylko
możecie, albowiem i tak będzie jeszcze wyższym, a gdy Go wywyższać
będziecie, pomnóżcie siły, nie ustawajcie, bo i tak nie dojdziecie do końca.
Któż Go widział i mógł to opowiedzieć, i któż Go tak wysławił, jak tego jest
godzien? Istnieje wiele tajemnic jeszcze większych niż te, widzimy bowiem
tylko nieliczne Jego dzieła. Pan bowiem uczynił wszystko, a bogobojnym dał
mądrość” (Syr 43, 18-33).
+ upał trwać będzie jak długo będzie istnieć ziemia. „Noe wyszedł więc z arki
wraz z synami, żoną i z żonami swych synów. Wyszły też z arki wszelkie
zwierzęta: różne gatunki zwierząt pełzających po ziemi i ptactwa, wszystko,
co się porusza na ziemi. Noe zbudował ołtarz dla Pana i wziąwszy ze
wszystkich zwierząt czystych i z ptaków czystych złożył je w ofierze
całopalnej na tym ołtarzu. Gdy Pan poczuł miłą woń, rzekł do siebie: Nie
będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie
człowieka jest złe już od młodości. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego,
co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia:
siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc.” (Rdz 8,18-22) bt
+ Upał wielki nie nawrócił ludzi, by oddać chwałę Bogu. „Potem posłyszałem
donośny głos ze świątyni, mówiący do siedmiu aniołów: Idźcie, a wylejcie
siedem czasz gniewu Boga na ziemię! I poszedł pierwszy, i wylał swą czaszę
na ziemię. A wrzód złośliwy, bolesny, wystąpił na ludziach, co mają znamię
Bestii, i na tych, co wielbią jej obraz. A drugi wylał swą czaszę na morze: I
stało się ono krwią jakby zmarłego, i każda z istot żywych poniosła śmierć –
te, które są w morzu. A trzeci wylał swą czaszę na rzeki i źródła wód: i stały
się krwią. I usłyszałem anioła wód, mówiącego: Ty jesteś sprawiedliwy, Który
jesteś, Który byłeś, o Święty, że tak osądziłeś. Ponieważ wylali krew świętych
i proroków, krew również pić im dałeś. Godni są tego! I usłyszałem, jak
mówił ołtarz: Tak, Panie, Boże wszechwładny, prawdziwe są Twoje wyroki i
sprawiedliwe. A czwarty wylał swą czaszę na słońce: i dano mu władzę
dotknąć ogniem ludzi. I ludzie zostali dotknięci wielkim upałem, i bluźnili
imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami, a nie nawrócili się, by oddać
Mu chwałę. A piąty wylał swą czaszę na tron Bestii: i w jej królestwie nastały
ciemności, a ludzie z bólu gryźli języki i Bogu nieba bluźnili za bóle swoje i
wrzody, ale od czynów swoich się nie odwrócili. A szósty wylał swą czaszę na
rzekę wielką, na Eufrat. A wyschła jej woda, by dla królów ze wschodu
słońca droga stanęła otworem. I ujrzałem wychodzące z paszczy Smoka i z
paszczy Bestii, i z ust Fałszywego Proroka trzy duchy nieczyste jakby
ropuchy; a są to duchy czyniące znaki – demony, które wychodzą ku królom
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
całej zamieszkanej ziemi, by ich zgromadzić na wojnę w Wielkim Dniu
wszechmogącego Boga. [Oto przyjdę jak złodziej: Błogosławiony, który czuwa
i strzeże swych szat, by nago nie chodzić i by sromoty jego nie widziano]. I
zgromadziły ich na miejsce, zwane po hebrajsku Har-Magedon. A siódmy
wylał swą czaszę w powietrze: a ze świątyni od tronu dobył się donośny głos
mówiący: „Stało się!” I nastąpiły błyskawice i głosy, i gromy, i nastąpiło
wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nie było, odkąd jest człowiek na ziemi: takie
trzęsienie ziemi, tak wielkie. A wielkie miasto rozpadło się na trzy części i
miasta pogan runęły. I wspomniał Bóg na Wielki Babilon, by mu dać kielich
wina - gniewu zapalczywości swej. I pierzchła każda wyspa, i gór już nie
znaleziono. I grad ogromny o wadze jakby talentu spadł z nieba na ludzi. A
ludzie Bogu bluźnili za plagę gradu, bo plaga jego jest bardzo wielka” (Ap 16,
1-21).
+ Upał zmniejszony przez rosę, tak wartość daru zmniejszają przykre słowa.
„Synu, do dobrych uczynków nie dodawaj przygany ani przykrego słowa do
każdego daru. Czyż upału nie łagodzi rosa? Tak lepsze jest słowo niż
podarunek. Oto, czy nie jest lepsze słowo niż dobry datek? A jedno z drugim
łączy się u człowieka życzliwego. Nierozumny zaś robi wymówki niezgodnie z
miłością, a dar zazdrosnego wyciska łzy z oczu. Uczy się, zanim ci przyjdzie
przemawiać, i miej staranie o siebie, zanim zasłabniesz. Zanim sąd wydasz,
zbadaj siebie samego, a w godzinę obrachunku znajdziesz przebaczenie. Nim
wpadniesz w chorobę, upokórz się, a gdy zgrzeszysz, daj dowód nawrócenia!
Niech ci nic nie stanie na przeszkodzie, by wykonać ślub w należnym czasie,
ani nie czekaj aż do śmierci, by z długów się uiścić. Zanim złożysz ślub,
przygotuj siebie, a nie bądź jak człowiek, który Pana wystawia na próbę.
Pamiętaj o gniewie Jego w dniach ostatnich, o chwili pomsty, gdy odwróci
oblicze. Pamiętaj o chwili głodu, gdy jesteś w obfitości, o biedzie i
niedostatku – w dniach pomyślności. Od rana do wieczora okoliczności się
zmieniają i wszystko prędko biegnie przed Panem. Człowiek mądry we
wszystkim zachowa ostrożność, a w dniach, kiedy grzechy panują,
powstrzyma się od błędu. Każdy rozumny uzna mądrość, a temu, kto ją
znalazł, wyrazi uznanie. Rozumni w mowach sami jako mędrcy wystąpią i
niby deszcz wyleją przysłowia doskonałe. Nie idź za twymi namiętnościami:
powstrzymaj się od pożądań! Jeżeli pozwolisz duszy swej na upodobanie w
namiętnościach, uczynisz z siebie pośmiewisko dla twych nieprzyjaciół. Nie
miej upodobania w życiu wystawnym, abyś się nie uwikłał w jego wydatki.
Nie czyń się biednym, urządzając uczty za pożyczone pieniądze, gdy nie masz
nic w kieszeni” (Syr 18, 15-33).
+ Upamiętnianie imienia Jahwe z pokolenia w pokolenie. „A Mojżesz rzekł do
Boga: – Jeśli zatem udam się do synów Izraela i powiem im: „Bóg waszych
ojców przysłał mnie do was”, a oni mnie zapytają: „Jakie jest Jego imię?” – co
mam im odpowiedzieć? Bóg odrzekł Mojżeszowi: – JESTEM, KTÓRY JESTEM!
I dodał: – Tak odpowiesz synom Izraela: „JESTEM przysłał mnie do was”. I
dalej mówił Bóg do Mojżesza: – jak powiesz do synów Izraela: TEN, KTÓRY
JEST, Bóg waszych ojców, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba posłał
mnie do was. Takie ma być moje Imię na zawsze, takie upamiętnienie mojej
[Osoby] z pokolenia w pokolenie. Idź, zgromadź starszyznę Izraela i powiedz
im: „Ukazał mi się Jahwe, Bóg waszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i
Jakuba, i powiedział: Pilnie baczę na was i na to, co was spotyka w Egipcie.
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Dlatego postanowiłem: Wywiodę was z udręki egipskiej do ziemi Kanaanitów,
Chittytów, Amorytów, Peryzzytów, Chiwwitów i Jebuzytów, do ziemi mlekiem
i miodem płynącej”. Oni usłuchają twego głosu, a zatem ty i starszyzna
izraelska pójdziecie do króla Egiptu i powiecie do niego: „Jahwe, Bóg
Hebrajczyków, ukazał się nam. Teraz więc chcemy oddalić się o trzy dni drogi
na pustynię i złożyć ofiarę swemu Bogu Jahwe”. Wiem Ja, że król Egiptu nie
pozwoli wam iść, jeśli nie zostanie [przymuszony] mocną ręką. Wyciągnę
przeto rękę i dotknę Egipt wieloma niezwykłymi zjawiskami, które w nim
dokonam. Dopiero potem was wypuści. Usposobię też życzliwie Egipcjan do
tego ludu; a tak odchodząc, nie wyjdziecie z próżnymi rękoma. Każda kobieta
wyprosi od swojej sąsiadki i od swojej gospodyni srebrne i złote ozdoby, a
także szaty. Ubierzecie w to swoich synów i córki, i tak złupicie Egipt” (Wj 3,
13-22).
+ Żar antropologiczny ewangelizatorów Ameryki w pierwszym okresie. „z
jednej strony demoniczna wizja idoli, których istnienie jest nieodmiennie
wyjaśniane interwencją diabła, z drugiej zaś – fascynacja kulturą przez
diabła ufundowana, fascynacja autentyczna, niezależnie od antropologicznoutopijnej wizji ewangelizacji, której eksponentami byli właściwie wszyscy
duchowni, którzy przybyli do Meksyku w pierwszym okresie procesu
nawracania. Wizji, która zawierała sama w sobie bardzo ciekawe
wyposażenie duchowe, bliskie duchowi epoki, epoki renesansu, erazmizmu i
reformacji. Istotne jest tu to, że antropologiczny żar mógł trwać w warunkach
jedynego w swoim rodzaju, biorąc pod uwagę epokę i szczególne okoliczności
pierwszych lat po konkwiście Meksyku, dialogu międzykulturowego: «Ów
godny podziwu okres bliskiego zespolenia obydwu ras, stworzony przez
Religię i przez nią osłaniany w ramach klasztornego zamknięcia i przeciwko
niepokojom świata, nie mógł, niestety, trwać długo» (J. García Icazbalceta,
Bibliografía Mexicana del Siglo XVI, Fondo de Cultura Económica [FCE],
México D.F. 1981, s. 331; por. także E. Wolf, Publos y culturas de
Mesoamérica, Era, México D.F. 1979, s. 138-157). Innymi słowy, tolerancja,
wrażliwość na innego, na inna kulturę, ba jej zadziwiające zjawiska, ustępują
stosunkowo szybko zakazom i zdwojonej podejrzliwości wobec wszystkiego,
co mogłoby wykroczyć poza normę i standard. Stąd też wielka praca
wykonana przez Sahagúna innych badaczy oraz kronikarzy musiała czekać
wieki całe, aby ujrzeć światło dzienne przed zdumioną publicznością” /J.
Achmatowicz, Nican Mopohua. Główne źródło studiów nad objawieniami
guadelupańskimi w Meksyku w 1531 roku, ATUT, Wrocław 2010, s. 36/. „nie
był to przypadek, iż jakiekolwiek formy studiów i tym samym propagowania
tubylczych kultur Nowego Świata spotkały się ze stanowczą cenzurą ze
strony politycznych reprezentantów interesów epoki (królewski edykt z 22
kwietnia 1577 r. nakazuje wicekrólowi Martinowi Enríquezowi ni mniej ni
więcej, jak skonfiskować wielkie dzieło Sahagúna, odesłać je do Hiszpanii i
przypilnować, aby jakikolwiek ślad, choćby w postaci jednej kopii, nie
pozostał w Nowej Hiszpanii). Sahagún pierwotnie, tak jak daje temu wyraz w
Postilla (zob. Ch. Duverger, La conversión de los indios de Nueva España con
El texto de los Coloquios de los Doce de Bernardino de Sahagún (1564),
México D.F. 1996), ss. 59-60: „(…) w czasie dwudziestu lat mniej więcej miał
miejsce wielki zapał co do konwersji tychże niewiernych, z wielkim zapałem
duchowni uczyli się języka meksykańskiego i robili jego podręczniki i
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
słowniki, z zapałem głosili wiarę i udzielali sakramentów, uczyli czytać i
pisać i śpiewać i robić notatki chłopców – którzy zostali zgromadzeni w
wielkiej ilości w naszych domach, gdzie jedli i spali w nich – z wielkim
zapałem burzyli świątynie bóstw i budowali kościoły i przytułki”), oceniał
wysoko pracę wykonaną przez dwunastu [pierwszych franciszkanów w
Meksyku]. Jednak wspomina Icazbalceta, że ta pierwotna opinia uległa
zmianie właśnie w 1585 r., kiedy to podejrzenie o apostazję przeradza się w
podejrzenie o udawane nawrócenie” /Tamże, s. 37.
+ Żar Boży wyłania się ze Światła i Blasku. Teoria światła Roberta
Grosseteste’a wywodzi się z neoplatonizmu. „Wszystko, co realne, uczestniczy
w zstępujących przejawach świetlnego samotworzenia się w stopniu
odpowiadającym doskonałości pochodnych z niego „świetlnych” istot.
Jednakże filozof, świadomy obowiązującej go doktryny chrześcijańskiej,
rozróżnia sposób istnienia „światłościowej” substancji boskiej od sposobu
bytowania jej „odświetlanych” stworzeń. One bowiem, zależne od mocy Boga,
przyjmują jasność wiecznej Światłości proporcjonalnie do odbiorczej
możliwości ich natur. Inspiracją dla Grosseteste’a był prawdopodobnie także
traktat Nisza świateł arabskiego filozofa z przełomu XI i XII wieku – AlGazalego. W swoim mistycznym dziele twierdził on, iż wszystkie światła: i
widzialne, i niewidzialne są jedynie symbolami światła prawdziwego, światła
Boga. Al-Gazali uważał, iż tylko światło Boga jest niezależnym
autonomicznym swoim źródłem, którego moc udziela się innym światłom.
One zaś są światłami jedynie na powierzchni skierowanej w Jego stronę, a
nie same w sobie. Według Grosseteste’a Światłość boża (lux divinae) rodzi
blask (splendor) – jedyny tożsamościowo jej równy przymiot własnej
„światłościowej” boskości. Dynamizm „światłościowy” tkwiący w boskiej jedni
Światła i Blasku powoduje wyłonienie się z niej zasady zwanej Żarem (calor)
lub Wrzeniem (fervor), która wiąże, lecz nie utożsamia, samoistnienie
substancji boskiej ze stającym się istnieniem jej „odświetlnych” postaci we
wszechświecie rzeczy” T50.7 145-146.
+ Żar ceremonii religijnych prawie mistyczny, łączony był z życiem
codziennym, dalekim od chrześcijaństwa. Wielu Indian i metysów w Chile
korzystało z pomocy czarowników. Synody walczyły z tym uważając czary
jako kult szatana. Synody walczyły też ostro przeciwko feudałom
zmuszającym do pracy mężczyzn z dalekich stron, gdyż niszczyło to życie
rodzinne i było powodem wielu zbrodni. Ewangelizacja była w tej sytuacji
bardzo utrudniona. Wiara chrześcijańska była lepiej umacniana w miastach
dzięki temu, że podczas mszy świętej niedzielnej można było wyjaśniać treść
Objawienia większej liczbie ludzi. W ogóle, na terenach rolniczych słabo
przestrzegano świętowania dnia Pańskiego, w niedzielę pracowano na polu.
W miastach zaprzestanie racy w niedzielę było łatwiejsze. Dzięki świętom
religijnym umacniały się lokalne wspólnoty, wzmacniała się więź społeczna w
całym państwie. Znajomość prawd wiary łączyła się z odpowiednim
postępowaniem chrześcijańskim. Sakramentalizacja szła w parze z
ewangelizacją /M. Barrios Valdés, La primera evangelización en Chile, w:
Actas del VII simposio de teología histórica (28-30 abril 1992), Valencia
1993, 243-255, s. 252/. Kazania były plastyczne, w stylu baroku, z
odwoływaniem się do przyrody i zjawisk klimatycznych. Kult wychodził ze
świątyń na ulice i place, które ubogacano figurami świętych i różnymi
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dekoracjami religijnymi. Troszczono się o posługę sakramentalną wobec
chorych, a zwłaszcza wobec umierających. Kapłanowi niosącemu Najświętszy
Sakrament musiał towarzyszyć ktoś niosący świecę. Często tworzyła się dość
znaczna procesja. W wielki piątek organizowano drogę krzyżową, a w
Wielkanoc procesję rezurekcyjną /Tamże, s. 253/. Wiek XVII w Chile był
czasem kontrastów i przeciwieństw. Nie zawsze ideały pokrywały się z
rzeczywistością. Pod licznymi i bogatymi ceremoniami chrześcijańskimi
ukrywały się praktyki pogańskie przywiezione z Hiszpanii i rozwijające się od
wieków w Ameryce. Płytkie posłuszeństwo królowi i prawu państwowemu
przeradzało się w samowolę, w której wygrywał silniejszy. Żar ceremonii
religijnych, prawie mistyczny, łączony był z życiem codziennym, dalekim od
chrześcijaństwa. Uporządkowanie jurydyczne pozostawało na papierze,
łatwiejsze do zrealizowania w miastach niż w hacjendach. Niepewność
gospodarcza przyczyniała się do ukrywania swoich zamiarów, do
dwulicowości. Taka mentalność zaraziła również życie społeczne w miastach.
Pod maską serdeczności kryła się często śmiertelna nienawiść. Skuteczna
ewangelizacja wymaga znajomości powikłanej głębi ducha społeczeństwa.
Biskupi i misjonarze tej znajomości nie mieli. Również zewnętrznie Chile było
podzielone. Pod koniec wieku XVII Arakuanie zwyciężyli, tworząc terytorium
niezależne od Hiszpanii. W części hiszpańskiej wielu ludzi z warstw wyższych
uległo wpływom kultury francuskiej. Nie było jedności wiary i obyczajów.
Pomimo wszystko wiara chrześcijańska ożywiała kulturę Chile, była motorem
jednoczenia tamtejszej społeczności /Tamże, s. 254.
+ Żar Ciała Jezusa Eucharystyczne przepojonego Duchem Świętym. Teologia
bizantyjska wykazuje tendencje „platonizujące”. „Życie społeczne powinno
odzwierciedlać porządek kosmiczny i uczestniczyć w rozumnej istocie bytu.
Bizancjum marzy o wniebowzięciu świata w blask Taboru” B10 66. „Psellos,
mistrz humanistów, uprawia filozofię bezpośrednio związaną z teologią. Jeżeli
ojcowie czynili uczniów Mojżesza z filozofów greckich, Psellos widzi w nich
prekursorów chrześcijaństwa. Jego arystotelizm jest formalny; uwalnia się on
od scholastyki, by powrócić do ojców Kościoła czerpiących z Platona i
Plotyna. Uczeń Psellosa, Jan Italos wykłada metafizykę neoplatońską; w
1082 r. zostanie on potępiony i odesłany do klasztoru. U jego następców –
Michała z Efezu czy też Eustatesa z Nicei, krystalizuje się dialektyka
arystotelesowska. Roztrząsając te same zagadnienia, filozofia bizantyjska
wyprzedza średniowieczną filozofię zachodu. Renesans ujrzy zwycięstwo
Platona, które zostało przygotowane w Bizancjum. […] Kościół zabrania i
reaguje przeciwko odnoszeniu do teologii jakichkolwiek metod racjonalnych,
akcentując jej niemożliwy do objęcia rozumem pierwiastek mistyczny.
Surowy osąd „filozofów z zewnątrz” zostaje wpisany do Synedikonu
prawosławia pierwszej niedzieli Wielkiego Postu […] Napięcie między
najsurowszym monastycyzmem a środowiskiem wykształconych humanistów
okazuje się pożyteczne i przygotowuje wielką syntezę wieku XIV.
Doświadczenie łaski Ducha Świętego zakorzenia się w świadomości
teologicznej. Nawet dogmatycy podkreślają ścisły związek między
Chrystusem a Duchem Świętym i uwydatniają liturgiczne znaczenie obrzędu
zeonu oraz „duchową” naturę Eucharystii, ciała żywego, gorącego,
przepojonego Duchem Świętym” B10 67.
9
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Żar cierpienia doświadcza chrześcijan (1 P 4, 12). „W Listach szatan jest
ujmowany nie tyle jako anty-mesjasz, ile bardziej egzystencjalnie, raczej jako
ważne źródło grzechu i złej kondycji ludzkiej. Jest to więc zagrożenie
moralne, hamartologiczne, zniewalające (1 Kor 7, 5; Rz 6, 6.20; 2 Kor 11,
3.13-14; 1 J 3, 8). Dosięga ono wszystkich ludzi na świecie, stanowiących
zresztą jedną rodzinę, ale najbardziej odnosi się do chrześcijan (1 P 5, 8-10),
którzy mają teraz niejako zaostrzoną próbę ich wartości w nowej epoce.
Szatan działa tu głównie przez sytuację cierpień, fizycznych i moralnych,
ponętne hedonizmy odsuwając na później. Chce odwieść chrześcijan od wiary
w Mesjasza głównie przez prześladowania i podburzanie innych przeciwko
nim (Ap 2, 10; 1 P 4, 12-16). Szatan wiąże się zawsze z kontekstem
cierpienia: „temu żarowi, który pośrodku was trwa dla naszego
doświadczenia, nie dziwcie się” (1 P 4, 12). Cierpienia należą do „kontekstu
Węża”, choć stanowią raczej przeciwieństwo złudnej przynęty (Rdz 3, 6). Na
różne sposoby szatan chce zniewolić człowieka, uwikłać go w grzech i
wreszcie rzucić go w ramiona śmierci (Rdz 6, 6.20; Ga 4, 3.8; Rz 5, 12-14).
Dla siebie chce jedynie kultu (1 Kor 10, 20-21; 2 Kor 6, 15-16; Ap 9, 20),
który staje się właściwie anty-kultem. W Nowym Testamencie jest pełna
korelacja antytetyczna między szatanem a Mesjaszem. Chrystus przyszedł na
świat, „aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3, 8), wybawić świat „ode Złego” (Mt
6, 13) i przeprowadzić człowieka „od śmierci do życia” (Rz 6, 13; por. J 1, 4;
3, 15). Dojrzały tu motywy z Księgi Rodzaju. Szatan targnął się na życie człowieka przez podstępne uzyskanie jego zgody na to, ale jest dojaśnienie:
chodzi nie tyle o życie doczesne, które jest domeną stworzenia, ile raczej – i
to przede wszystkim – o życie wieczne, które jest domeną zbawienia: śmierć
fizyczna jest tylko obrazem śmierci wiecznej (Hbr 2, 14-15). Dzięki
Chrystusowi nieprzyjaźń między człowiekiem a Bogiem przeszła w
nieprzyjaźń między człowiekiem a szatanem (Rdz 3, 15). Główne zło szatana
polega na tym, że on rozrywa pozytywne więzi między człowiekiem a Bogiem,
między osobami ludzkimi a Osobami Bożymi, a główne dobro Mesjasza
polega na tym, że On jest Mediatorem osobowym i Restytutorem owej
Przyjaźni, owej Komunii Miłości (Ef 1, 10; Kol 1, 14 nn.). Jak widzimy,
motywem głównym i Mesjasza, i szatana jest problem osobowej więzi między
człowiekiem a Bogiem, chociaż ze stron przeciwnych” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 474/.
„W każdym razie istnienie szatana nie podlega żadnej wątpliwości, chociaż
mamy do czynienia z pierwotnym językiem obrazowym. Wyrzucenie szatana z
Pisma jako rzekomego mitu lub uznanie go za literacką personifikację zła
ipso facto odebrałoby Jezusowi z Nazaretu istotny wymiar tematyki
mesjańskiej i uczyniłoby niezrozumiałą i mniej realną całą postać Chrystusa”
/Tamże, s. 475.
+ Żar cierpienia Piec płonący symbolizuje karę, oczyszczenie i przemianę.
„Senny obraz palenia się należy przede wszystkim widzieć zupełnie ogólnie w
aspekcie symboliki ognia, który może mieć niszczące, ale także oczyszczające
działanie, wskazuje zarówno na przemijalność, jak i na przezwyciężenie
wszelkiej ziemskiej szlaki wiążącej z czasem i przestrzenią, wyraża motyw
piekła, czyśćca (a więc oczyszczenia) oraz feniksa, symbolizującego wojnę i
miłość. […] Zapalony piec symbolizuje żar cierpienia, ale także oczyszczenia i
przemiany, podobnie jak już według relacji starotestamentowej trzej
10
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
młodzieńcy wyszli z rozpalonego pieca narodzeni na nowo (Dn 3, 11-97). W
alchemii piec do topienia metali uchodził za hermetyczne naczynie, łono
matki (matrix), z którego miano nadzieję uzyskać oczyszczoną, zmienioną
materię. Obraz senny płonącego domu może zwiastować tlący się lub otwarty
konflikt rodzinny, tak jak wybuch pożaru w ogóle sygnalizuje grożące
niebezpieczeństwo” /M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i
religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 66-67.
+ Żar Ducha Świętego. „Orygenes przeciwstawia aromata Prawa i proroków
woni (odor anguentorum) namaszczeń Chrystusa” /Y. de Andia,
Namaszczenie, w: Duch Odnowiciel, Kolekcja Communio 12, Pallotinum,
Poznań 1998, 250-281, s. 274/. „Orygenes podaje następnie alegoryczne
wyjaśnienie aromatów składających się na ten zapach, zgodnie z teorią
czterech podstawowych elementów: – mirra wskazuje na to, że Chrystus jest
„Pierworodnym spośród umarłych” (Kol 1, 18), – cynamon (Wj 30, 23) wonny
i nieskalany, odmiana drzewa cynamonowego, którego kora daje cynamon
biały, wskazuje nieskalaną białość Kościoła, który sam Chrystus oczyścił
obmyciem wodą (por. Ef 5, 26n), – trzcina jest „rylcem biegłego pisarza” (Ps
45, 2), wypisującym „słodyczą wonności łaskę nauki”, – irys „produkt bardzo
gorący, który przedstawia bądź to żar Ducha Świętego, bądź też obraz
przyszłego sądu przez ogień”. „Wszystkie te składniki są związane ze sobą
najczystszym olejem (oleo puro)”, który symbolizuje bądź to „miłosierdzie”
Boskiej kenozy (por. Flp 2, 7), bądź też jedność wszystkich elementów w
„osobie Pośrednika” (1 Tm 2, 5)” /Tamże, s. 275/. „Podobnie bowiem jak olej
się wylewa i woń się rozchodzi, tak „Bóg się unicestwił” lub „ogołocił” z
samego siebie w kenozie, „przyjmując postać sługi”. Cyryl Aleksandryjski
wyjaśniał chrzest Chrystusa jako boską kenozę. Orygenes widzi natomiast tę
kenozę w rozlaniu wonności. Obaj zestawiają imię Namaszczonego, czyli
Chrystusa z Jego wyniszczeniem” /Tamże, s. 276.
+ Żar dyskusji z Jezusem w synagodze Świadkowie naoczni słów i dzieł
Jezusa Chrystusa sami je spisali, nie pozostawiając tego następnym
pokoleniom, ludziom, którzy nie słyszeli i nie widzieli Jezusa. „Ipsissima
verba Chrystusa, te Jego słowa piorunujące, dotyczące Jego boskiej natury,
są niewątpliwie zdaniami wypowiedzianymi przez samego Jezusa,
usłyszanymi i zapamiętanymi przez Jego uczniów. Dowodem na to jest
kontekst, w jaki się one wpisują z niepodważalną wprost logiką. Chodzi
mianowicie o te pełne pasji i żaru dyskusje, jakie miały miejsce w synagodze,
a których stawką była wiedza, czy Jezusa jest faktycznie Mesjaszem. […]
Wbrew egzegezie uważającej się za krytyczną, która jest jednak tylko
zwyczajnym kłamstwem i oszustwem, trzeba zatem uznać, że ipsissima verba
Chrystusa zawarte są już w tych intelektualnych i dramatycznych
wydarzeniach, które doprowadziły do potępienia Go i do Jego śmierci, będąc
ich przyczyna bezpośrednią, w żadnym zaś przypadku nie są jakimiś
zdaniami wynalezionymi potem – post mortem” /M. Henry, Archi-chrystologia,
w: Tajemnica Trójcy Świętej, Kolekcja „Communio” 13, Pallotinum 2000,
202-218, s. 205/. Chrystologia nie jest refleksją dokonaną dopiero po
dłuższym czasie od wydarzenia Jezusa Chrystusa. Tkwi ona już w pismach
Nowego Przymierza, tkwi ona już w słowach i czynach Jezusa Chrystusa.
„Całość słów, jakimi Chrystus określa sam siebie, traktowaliśmy jako swego
rodzaju Archi-chrystologię, wzorzec i nieodwracalny odnośnik dla wszelkich
11
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dążeń ludzkiej myśli starającej się pojąć to, co niepojmowalne. Tym, co
charakteryzuje tę Archi-chrystologię, jest natomiast wyłącznie jej
autentyczność. Autentyczność słów rzeczywiście wypowiedzianych przez
samego Chrystusa, wydarzeń, z którymi one się wiążą, świadków, którzy
faktycznie widzieli te wydarzenia i słyszeli te słowa, i którzy, co więcej, byli
zdolni je dalej przekazać, albowiem umieli, tak jak Jan, je pojąć i zrozumieć.
A to dlatego, że należeli do środowiska kulturalnego nieskończenie wyższego
od naszego, znali języki, byli otwarci na problemy metafizyczne i religijne
oraz żywo interesowali się Bogiem niewidzialnym, szanowali teksty, które
zawierały Jego słowo, i troszczyli się o innych ludzi, którym to słowo trzeba
było przekazać” /Tamże, s. 206.
+ Żar ewangeliczny połączony z nauką. „Człowiek, kapłan, naukowiec
potępiony oficjalnym dekretem Świętego Oficjum, którego tezy zostały
uznane za heretyckie i szkodliwe, a książki umieszczone na Indeksie tytułów
zakazanych, sto dwadzieścia lat później zostaje nie tylko zrehabilitowany, ale
i ogłoszony błogosławionym. Antonio Rosmini-Serbati, włoski duchowny i
filozof, w dniu 18 listopada 2007 roku, w katedrze Novary, miasta
położonego 30 kilometrów na zachód od Mediolanu, został wyniesiony do
grona błogosławionych w niebie. […] Kongregacja Doktryny Wiary (bądź
dawnej Świętej Inkwizycji) odwołała własną uprzednią decyzję, ogłoszoną
oficjalnym dekretem. […] W dniu 1 lipca 2002 roku watykańskie
„L’Osservatore Romano”, w 146. rocznicę śmierci Rosminiego, publikuje Notę
Kongregacji, podpisaną przez ówczesnego prefekta, kardynała Josepha
Ratzingera, w której czytamy, iż „Można dziś uważać, że powody
zaniepokojenia oraz wątpliwości doktrynalnych, które doprowadziły do
promulgacji Dekretu «Post Obitum» potępiających 40 Tez wyjętych z dzieł
Antoniego Rosminiego zostały usunięte. A to z racji, że sens owych Tez, tak
pojętych i potępionych Dekretem, nie przynależał w rzeczywistości do
autentycznej myśli i pozycji Rosminiego, lecz do możliwych wniosków
wynikających z lektury jego pism” /R. Skrzypczak, Przezorność proroków,
„Fronda” 2008, nr 44/45, 96-121, s. 97/. „rozbłysnął geniusz intelektu
połączony ze świętością życia. Trudno znaleźć adekwatne porównanie
Rosminiego z innymi świętymi Kościoła […] „być może najwłaściwszą
analogię można by znaleźć z Ojcami pierwszych wieków Kościoła […] u
których rzetelność i rozległość zainteresowań naukowych łączyła się z
ewangelicznym żarem pasterzy dusz, intelekt z sercem i działaniem, wiedza
ze świętością i to aż do granic ludzkich możliwości. Mam na myśli
Orygenesa, Augustyna czy Ambrożego” /Francesco Cossiga, Monsignor
Rosmini, „30giorni”, 2007, nr 46, s. 41/. W przypadku Rosminiego chodzi o
genialny umysł oraz zdumiewającą, encyklopedyczną wiedzę. Jego dorobek
obejmujący ponad sto opasłych tomów zasługuje na miano summa totius
cristianitatis (według określenie Michale Federico Sciacca)” /Ibidem, s. 99.
+ Żar gniewu Boga spada na buntowników. „Nie pragnij wielkiej liczby dzieci,
jeśliby miały być przewrotne, ani nie chwal się synami bezbożnymi! I
chociażby byli liczni, nie chełp się nimi, jeśli bojaźni Pańskiej nie mają. Nie
licz na ich życie ani nie zwracaj uwagi na wielką ich liczbę! Więcej bowiem
może znaczyć jeden niż tysiąc i lepiej umrzeć bezdzietnym, niż mieć dzieci
bezbożne. Przez jednego mądrego miasto się zaludnia, a pokolenie żyjących
bez Prawa zmarnieje. Wiele takich rzeczy widziało moje oko, a jeszcze więcej
12
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
słyszało me ucho. W zgromadzeniu grzeszników zapalił się ogień i przeciw
narodowi buntowniczemu gniew się rozżarzył. Nie przepuścił Pan dawnym
olbrzymom, którzy się zbuntowali ufni w swą siłę. Nie darował
współmieszkańcom Lota, których zatracił z powodu ich pychy. Nie miał
miłosierdzia nad narodem zatracenia, co został zgładzony z powodu swych
grzechów. Podobnie postąpił z sześciuset tysiącami pieszych, którzy zebrali
się w twardości swego serca. I chociażby był tylko jeden twardego karku,
byłoby dziwne, gdyby został bez kary. Ma Pan miłosierdzie, ale i
zapalczywość, hojny w zmiłowania, ale i gniew wylewa. Jak wielkie
miłosierdzie, tak wielka i Jego surowość, sądzi człowieka według jego
uczynków. Nie ucieknie grzesznik z rzeczą skradzioną ani cierpliwość
bogobojnego nie dozna zawodu. Każdej jałmużnie bowiem wyznaczy miejsce i
każdy według uczynków swych znajdzie odpłatę” (Syr 16, 1-14).
+ Żar idei zamiast potęgi uzbrojonej armii w wieku XIII. Płaszczyzna
najwyższa w dziełach Ramona Llul jest duchowa, mistyczna. Dominuje w
niej mądrość (sapientia), pobożność (pietas) i uczucie (effectus). Dzieło Amic e
del Amat ukazuje przechodzenie z płaszczyzny badań naukowych, poprzez
teologię, do wizji świata wyłącznie religijno-mistycznej. Świat jest księgą
uczącą poznawania „mego Umiłowanego”. Ćwiczenie czystej racjonalności na
poziomie pierwszym, apologetycznym, zmierza do otwarcia myśli ludzkiej na
inteligencję wiary prawdziwej, akceptowanej w pełni. Również drugi poziom,
teologii dogmatycznej, zmierza ku doktrynie duchowej. Ramón Llul od
pierwszej chwili po nawrócenia pragnął przemienić cały świat na
chrześcijański, by wszyscy chwalili Boga Jedynego i Troistego. Całość
teologii, od apologetyki, poprzez dogmatykę, a skończywszy na mistyce,
posiada wymiar misyjny i prowadzi do konkretnego zaangażowania
apostolskiego, do ewangelizacji, której najwyższym wyrazem jest
męczeństwo. Miał on świadomość tworzenia nowej teologii misyjnej i nowego
stylu działaniem misjonarskiego. Na barkach chrześcijańskiego świata
usadowiony był ciężar klęski wypraw krzyżowych i dramatyczne efekty
apologetyki negatywnej i zdecydowanie defensywnej, praktykowanej przez
cały wiek XIII (ad solvendum rationes contra fidem). Wobec takiej sytuacji
Llul odkrywa nową drogę: apologetykę o charakterze pozytywnym. Zamias
potęgi uzbrojonej armii żar idei, w miejsce argumentacji zorientowanej na
demonstrowanie braku racji u przeciwnika przekonywanie, pozytywne
zbliżanie się, a nawet dialog w świetle rozumu /B. Parera, La teología
española desde mediados del siglo XIII hasta las primeras manifestaciónes
del humanismo, w: Historia de la Teología Española, t. 1: Desde sus orígenes
hasta fines del siglo XVI, M. Andrés Martinez (red.), Fundación Universitaria
Española: Seminario Suarez, Madrid 1983 s. 447-494 (r. V), s. 462.
+ Żar miłości Boga rozpalił się w świecie. Boże Narodzenie to zaistnienie Boga
– Miłości na sposób ludzki: materialnie, widzialnie, historycznie. „Czas i
miejsce nie były przypadkowe. Stało się to wtedy, kiedy ludzkość dojrzała do
tej Tajemnicy intelektualnie, moralnie i fizycznie; kiedy ustała płodność
religii pogańskich i mogła się przyjąć religia chrześcijańska; kiedy pojawiła
się Maryja, „Matka Pięknej Miłości”; kiedy powstało uniwersalne imperium
rzymskie, które mogło zanieść nową religię na cały świat; kiedy ześrodkowały
się ludzkie pragnienia Boga realnego, dotykalnego, jako człowieka: „Boga na
sposób ciała” (Kol 2, 9). Było to miejsce przygotowane przez historię od
13
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tysięcy lat co do kultu, pojęć religijnych, języka, umysłowości i kultury.
Zaistniał jakiś moment wolności ludzkiej na decyzję religijną największej
wagi: „jak długo byliśmy [jako ludzkość – Cz. B.] nieletni, pozostawaliśmy w
niewoli żywiołów tego świata. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg
Syna swego zrodzonego z niewiasty” (Gal 4, 3-4). Historia, pod tchnieniem
Ducha Bożego, doprowadziła do rozwiązania swojej największej „ciąży”,
wydając człowieczeństwo Jezusa, „wrodzone” przez Maryję w Boga – Bogu –
rodzica. [...] rozświetlił się świat, rozżarzyły się niebiosa, żywiej zabiło serce
przyrody, tchnął nowy powiew ducha ludzkiego. [...] w nieoczekiwany sposób
w postawie Jezusa, w jego postaci, w gestach, w słowach, w dziele, w
dłoniach, w twarzy – dojrzeliśmy niewidzialnego Boga, zobaczyliśmy na
własne oczy Odwieczną Miłość Ojca (Kol 1, 15)” Cz. S. Bartnik, Gromy
mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna, Dzieła
Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 29-30.
+ Żar miłości Bożej trwa wewnątrz chrześcijanina dla jego doświadczenia.
„Skoro więc Chrystus cierpiał w ciele, wy również tą samą myślą się
uzbrójcie, że kto poniósł mękę na ciele, zerwał z grzechem, aby resztę czasu
w ciele przeżyć już nie dla [pełnienia] ludzkich żądz, ale woli Bożej. Wystarczy
bowiem, żeście w minionym czasie pełnili wolę pogan i postępowali w
rozwiązłościach, żądzach, nadużywaniu wina, obżarstwie, pijaństwie i w
niegodziwym bałwochwalstwie. Temu też się dziwią, że wy nie płyniecie
razem z nimi w tym samym prądzie rozpusty, i źle o was mówią. Oni zdadzą
sprawę Temu, który gotów jest sądzić żywych i umarłych. Dlatego nawet
umarłym głoszono Ewangelię, aby wprawdzie podlegli sądowi jak ludzie w
ciele, żyli jednak w Duchu – po Bożemu. Wszystkich zaś koniec jest bliski.
Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście się mogli modlić. Przede wszystkim
miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechów.
Okazujcie sobie wzajemną gościnność bez szemrania! Jako dobrzy szafarze
różnorakiej łaski Bożej służcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy
otrzymał. Jeżeli kto ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże!
Jeżeli kto pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela, aby we
wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jemu chwała i moc
na wieki wieków! Amen. Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was
trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś
niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień
Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego
chwały. Błogosławieni [jesteście], jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia
Chrystusa, albowiem Duch chwały, Boży Duch na was spoczywa. Nikt
jednak z was niech nie cierpi jako zabójca albo złodziej, albo złoczyńca, albo
jako [niepowołany] nadzorca obcych dóbr! Jeżeli zaś [cierpi] jako
chrześcijanin, niech się nie wstydzi, ale niech wychwala Boga w tym imieniu!
Czas bowiem, aby sąd się rozpoczął od domu Bożego. Jeżeli zaś najpierw od
nas, to jaki będzie koniec tych, którzy nie są posłuszni Ewangelii Bożej? A
jeżeli sprawiedliwy z trudem dojdzie do zbawienia, gdzie znajdzie się
bezbożny i grzesznik? Zatem również ci, którzy cierpią zgodnie z wolą Bożą,
niech dobrze czyniąc, wiernemu Stwórcy oddają swe dusze!” (1 P 4, 1-19).
+ Żar miłości bytów rozumnych czysto duchowych, preegzystujących, wystygł
wskutek grzechu. Logos jest początkiem-zasadą, jest też „rozumem wszelkich
rzeczy”. Według tego rozumu wszystko zostało stworzone w Nim jako w
14
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Mądrości. „Słowo jako Rozum jest siedliskiem idei, czyli świata duchowego,
na podstawie którego jako wzoru powstał cały świat somatyczny, będący
dziełem Logosu Słowa-Chrystusa. Mądrość-Syn Boży zawiera w sobie samym
początki, zasady i formy całego stworzenia” /J. Zieliński, Logos Orygenesa,
w: Studia z filozoficznej tradycji chrześcijaństwa, red. M. Manikowski,
Filozofia XXVIII, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1998,
41-62, s. 56/. W celu podporządkowania Syna Ojcu Orygenes nazwał Boga
Ojca „Bogiem samym w sobie” (αυτοΤεος). Syn był po prostu nazwany
„Bogiem”. Nie jest On „Bogiem par excellence”. „Logos jest więc dla
wszelkiego stworzenia tym, czym jest dla Niego Bóg-Ojciec”. Jakby w połowie
drogi, nie do końca tej samej natury co Ojciec. Istniejący na początku
wszystkich dróg Boga, jakby ognisko soczewki, granica między Bogiem a
światem. Zawiera w sobie prawdę stworzeń w ich prawzorach. Cała prawda o
stworzeniu ma miejsce w Logosie. „On otwiera przed wszystkimi, to znaczy
przed całym stworzeniem, zasadę tajemnic, które tkwią w Bogu. Jest On
tłumaczeniem tajemnic umysłu – spraw Boskich” /Tamże, s. 57/. Logos
według Orygenesa nie jest platońską ideą, lecz miejscem idei, źródłem
projektu, według którego realizowany jest świat. W Logosie zawiera się
projekt niestworzony (coś w rodzaju energii niestworzonych w systemie
Grzegorza Palamasa), który jest wzorcem dla projektu stworzonego (energie
stworzone). Orygenes łączy projekt stworzony z światem bytów rozumnych,
niecielesnych. Niecielesność ta nie jest absolutna. Ma sens jedynie w swym
odniesieniu do świata materialnego i jego „ciężkich” ciał. Byty rozumne
stworzone zostały najpierw jako czysto duchowe, tworzące preegzystującą
wspólnotę pierwszego Kościoła. Wszyscy ono zgrzeszyli, odłączyli się od Boga
i Jego Logosu; Ich upadek Orygenes określa jako „spadanie” lub „stygnięcie”.
Ostygł żar miłości jednoczącej je z Logosem. Spadanie oznaczało zmianę
natury ich cielesności. Cielesność „lekka” przemieniła się „ciężką”. Dlatego
najcięższe ciało ma szatan, który jest pierwocinami materialnego,
zmysłowego, a co za tym idzie, grzesznego świata /Tamże, s. 58.
+ Żar miłości jednoczącej preegzystujące byty duchowe z Logosem ostygł
(stygnięcie grzechem czy skutkiem grzechy?). Orygenes Bóg Ojciec nazwany
„Bogiem samym w sobie” (αυτοΤεος), w celu podporządkowania Syna Ojcu.
Syn był po prostu nazwany „Bogiem”. Nie jest On „Bogiem par excellence”.
„Logos jest więc dla wszelkiego stworzenia tym, czym jest dla Niego BógOjciec”. Jakby w połowie drogi, nie do końca tej samej natury co Ojciec.
Istniejący na początku wszystkich dróg Boga, jakby ognisko soczewki,
granica między Bogiem a światem. Zawiera w sobie prawdę stworzeń w ich
prawzorach. Cała prawda o stworzeniu ma miejsce w Logosie. „On otwiera
przed wszystkimi, to znaczy przed całym stworzeniem, zasadę tajemnic, które
tkwią w Bogu. Jest On tłumaczeniem tajemnic umysłu – spraw Boskich” /J.
Zieliński, Logos Orygenesa, w: Studia z filozoficznej tradycji chrześcijaństwa,
red. M. Manikowski, Filozofia XXVIII, Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego, Wrocław 1998, 41-62, s. 57/. Logos według Orygenesa nie
jest platońską ideą, lecz miejscem idei, źródłem projektu, według którego
realizowany jest świat. W Logosie zawiera się projekt niestworzony (coś w
rodzaju energii niestworzonych w systemie Grzegorza Palamasa), który jest
wzorcem dla projektu stworzonego (energie stworzone). Orygenes łączy
projekt stworzony z światem bytów rozumnych, niecielesnych. Niecielesność
15
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ta nie jest absolutna. Ma sens jedynie w swym odniesieniu do świata
materialnego i jego „ciężkich” ciał. Byty rozumne stworzone zostały najpierw
jako czysto duchowe, tworzące preegzystującą wspólnotę pierwszego
Kościoła. Wszyscy ono zgrzeszyli, odłączyli się od Boga i Jego Logosu; Ich
upadek Orygenes określa jako „spadanie” lub „stygnięcie”. Ostygł żar miłości
jednoczącej je z Logosem. Spadanie oznaczało zmianę natury ich cielesności.
Cielesność „lekka” przemieniła się w „ciężką”. Dlatego najcięższe ciało ma
szatan, który jest pierwocinami materialnego, zmysłowego, a co za tym idzie,
grzesznego świata /Tamże, s. 58.
+ Żar miłości ku Bogu przyczyną pisania poezji mistycznej. Strofy Pieśni
duchowej „są głosem rozmiłowanej duszy, której cierpienia z każdą chwilą
wzbierają na sile, gdyż cały świat nieustannie mówi jej i zaświadcza o
doskonałym pięknie jej Oblubieńca. W miarę jak narastają jej pragnienia i
rozpłomieniają uczucia, z coraz większą uporczywością prosi ona o
bezpośrednie spotkanie ze swoim Wybrankiem. Nie chce już słuchać
psalmów wyśpiewywanych na Jego cześć, lecz sama chce stać się dla niego
pieśnią uwielbienia; pieśnią, której inspiracją będzie radość z długo
oczekiwanego i jakże upragnionego spotkania. Zmęczona i zniecierpliwiona,
odrzuca tym samym wszelkie wieści o Ukochanym płynące ze świata. Cóż
bowiem świat może jej o Nim powiedzieć? Treści, jakie ze sobą niesie, są
jedynie jakimś niezrozumiałym balbuceo – trudnym w percepcji bełkotem,
męczącym jąkaniem, które nie jest w stanie wypowiedzieć nawet najmniejszej
cząstki prawdy o tym, jak dobry, piękny i pełen miłości jest jej Oblubieniec.
Św. Jan od Krzyża wyraża to w wersie, który sam w sobie – poprzez
trzykrotne użycie sylaby que – jest przykładem balbuceo: „y déjame muriendo
/ un no sé qué que quedan balbuciendo”. Takim niezrozumiałym bełkotem
(balbuceo) jest każde mówienie o Bogu, co wyraźnie zdaje się podkreślać
użycie formy imiesłowu (gerundio) wskazujące na ciągłość przedstawianej
sytuacji (muriendo, balbuciendo). Trudności te płyną jednak nie tylko z
niemożności przeniknięcia tajemnicy, z jaką styka się podmiot, lecz również z
afektacji płynącej z jej bezpośredniego doświadczania. Takim właśnie jest
przypadek św. Jana od Krzyża, który już w pierwszych zdaniach prologu do
Pieśni duchowej zaznacza: „Strofy te, Czcigodna Matko, wydają się napisane
w zapale gorącej miłości ku Bogu, którego mądrość i miłość jest tak wielka,
że jak mówi Księga Mądrości, «dosięga od końca aż do końca»„/Św. Jan od
Krzyża, Pieśń duchowa, Prolog, 1/. A zatem jego pieśń, będąca karkołomnym
wręcz poszukiwaniem słów dla wyrażenia tajemnicy doświadczenia
mistycznego, będzie prezentowała podobne cechy balbuceo” /M. Krupa, Duch
i litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w
przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 206.
+ Żar miłości podsycany przez ślubowanie rad ewangelicznych. „Przez śluby
albo inne święte więzy naturą swą podobne do ślubów, którymi chrześcijanin
zobowiązuje się do praktykowania trzech wyżej wymienionych rad
ewangelicznych, oddaje się on całkowicie umiłowanemu nade wszystko Bogu
tak, że z nowego i szczególnego tytułu poświęca się służbie Bożej i Jego czci.
Już wprawdzie przez chrzest umarł dla grzechu i poświęcony został Bogu,
aby jednak móc otrzymać obfitsze owoce łaski chrztu, postanawia przez
ślubowanie rad ewangelicznych w Kościele, uwolnić się od przeszkód, które
mogłyby go odwieść od żarliwej miłości i od doskonałości kultu Bożego, i
16
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jeszcze ściślej poświęca się służbie Bożej. Poświęcenie zaś tym będzie
doskonalsze, im silniejsze i trwalsze będą więzy, na obraz Chrystusa
związanego nierozerwalnym węzłem z Kościołem, swoją Oblubienicą” (KK 44).
+ Żar miłości podsycany w akcie ślubowania rad ewangelicznych. „Dla
wszystkich wreszcie powinno być jasne, że ślubowanie rad ewangelicznych,
choć niesie ze sobą wyrzeczenie się dóbr, które niewątpliwie posiadają wielką
wartość, nie stoi jednak na przeszkodzie rozwojowi osobowości ludzkiej,
przeciwnie, z natury swojej ogromnie mu pomaga. Rady te bowiem przyjęte
dobrowolnie, stosownie do osobistego powołania każdego, przyczyniają się
niemało do oczyszczenia serca i do wolności duchowej, podsycając
ustawicznie żar miłości, szczególnie zaś zdolne są, jak to poświadcza
przykład tylu świętych założycieli, ukształtować bardziej chrześcijanina do
życia w dziewictwie i ubóstwie, które to życie obrał sobie Chrystus Pan, a
także Matka Jego Dziewica” (KK 46). „Każdy zaś do ślubowania rad
ewangelicznych powołany usilnie starać się winien o to, aby wytrwał i
wzniósł się wyżej w tym powołaniu, do którego Bóg go wezwał, dla
przysporzenia świętości Kościołowi, na większą chwałę jednej i niepodzielnej
Trójcy, która w Chrystusie i przez Chrystusa jest źródłem i początkiem
wszelkiej świętości” (KK 47).
+ Żar modlitewny odczuwany przez mnichów podczas czytania tekstów Ojców
Kościoła. Florilegium rodzajem literackim rozwiniętym przez mnichów
średniowiecznych (4). Modlitewniki Jana z Fécamp są jednymi z
najpiękniejszych tekstów, stworzonych przez średniowiecze monastyczne.
Trudno w nich odróżnić, co jest od niego, a co jest z Ojców. „Po prawdzie,
wszystko jest od niego i wszystko jest od Ojców. Sam on stwierdza: Dicta
mea, dicta Patrum. Ale te teksty Ojców, zanim nam zostały podane, były
najpierw przeżywane w pełnym miłości i gorliwości czytaniu, które było
modlitwą. Z tej żarliwej lektury – lectionis igne – ożywionej przez tęsknotę do
Boga, smakowanej in palato cordis, teksty te wyszły przetworzone,
wygładzone i wzbogacone o nową słodycz. Stały się zdatne do
natychmiastowego przyswojenia; nie wymagają już wysiłku, a tylko zgody.
Mogą być odtąd przedmiotem czytania podobnego do tego, które je zrodziło,
nacechowanego tym samym żarem miłości i równie częstego, nawet
regularnie powtarzanego: Saepius relegere, zalecał Alkuin. Cotidie recitare et
lecta frequenter in corde revolvere, radzi Jan z Fécamp. Uformowani do życia
modlitwy przez liturgię, w której Kościół podejmuje nieustannie te same
formuły, te same 150 psalmów – mnisi mogli czytać po wiele razy bez
znudzenia najpiękniejsze stronice Biblii czy Ojców. Florilegia, które łączyły
czytanie z modlitwą, dawały im formę rozmyślania szczególnie odpowiadająca
ich sercu: a to przez brak jakiejkolwiek metody. Łatwo więc zrozumieć, że
całe pokolenia kontemplatyków znajdowały w nich pokarm dla ducha i
przepisywały je bez końca, prawie nigdy zresztą nie znając autorów; to już
nie były słowa tego czy innego pisarza, to były anonimowe słowa Ojców
Kościoła, dicta Patrum. Wkrótce też, zwłaszcza w klasztorach cysterskich,
dodano wyjątki z pism „ostatnich z Ojców”, św. Bernarda” /J. Leclercq OSB,
Miłość nauki a pragnienie Boga, tł. M. Borkowska (L’amour des lettres et le
désir de Dieu, Initiation aux auteurs monastique du moyen age, Les éditions
du Cerf, Paris 1990), Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 1997, s. 222.
17
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Żar modlitwy mistycznej ożywia rzeźbę. „jedną z cech charakterystycznych
życia mistycznego jest fluktuacja (bądź oscylacja) uczuć oraz ich
ambiwalencja. Oznacza to, że przebiegają one z jednej skrajności w drugą z
różną częstotliwością. I tak na przykład doświadczenie wzniosłości, błogości,
ciszy i radości przechodzi w poczucie smutku, depresji i ubóstwa duchowego;
poczucie bliskości Boga w odrzucenie, a mocna wiara w Jego istnienie – w
zwątpienie /Z. Płużek, Psychologiczna analiza doświadczenia mistycznego,
[w:] Mistyka w życiu człowieka, red. W. Słomka, KUL, Lublin 1980, s.
98.99/. Obok tej charakterystyki dotyczącej afektywności warto podkreślić
również występujący w procesie mistycznym konflikt motywacji pomiędzy
pociągającym dobrem a złem, który powoduje, że kolejne nawrócenia
wymagają podjęcia trudnych decyzji związanych z wyrzeczeniem się
nadmiernych ambicji, egoizmu, pożądań prowadzących niejednokrotnie do
przyjemności oraz wad i agresji, które często są w życiu najzwyczajniej
praktyczne i pomocne. Podczas naszej próby określenia interesującej nas
istoty doświadczenia mistycznego dwa razy wspomnieliśmy o twórczości.
Podaliśmy, że według psychologii przeżycia tego doświadczają jednostki
twórcze oraz powtórzyliśmy za Carlem Rogersem, że jednym z owoców doświadczenia mistycznego jest również pobudzenie zdolności twórczych.
Mówiliśmy o intuicji, aspekcie świadomościowym tego doświadczenia, o
niepowtarzalnej jaźni mistyków oraz ich umiejętności transcendowania
rzeczywistości i jej integralnego postrzegania. Czy to wszystko nie prowadzi
nas ku refleksji nad rolą twórczości oraz doświadczenia estetycznego – które
również jest szczególnym doznaniem typu świadomościowego – w życiu
duchowym? Czy na taką refleksję nie pozwala nam sam fakt, że choć punkt
kulminacyjny przeżycia mistycznego jest całkowicie wolny od obrazów, to od
wieków kontemplacja dzieł sztuki odgrywała doniosłą rolę w praktykach
religijnych? Czy nie pozwalają nam na to: świadectwo św. Teresy z Ávila,
która praktykowała – oraz zalecała innym – wpatrywanie się z uczuciem w
obraz Zbawiciela; zwierzenia wielu mistyków mówiących o rzeźbach bądź
obrazach, które ożywały w ich oczach podczas gorącej modlitwy (np. mówiący
krucyfiks Franciszka z Asyżu); czy też osoba samego Jan od Krzyża, który
jest jednym spośród wielu starających się opisać doświadczenie mistyczne
językiem poetyckim?” /M. Krupa, Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej
drogi św. Jana od Krzyża w przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat,
maszynopis), s. 36.
+ Żar namiętność jak ogień płonący, nie zgaśnie, aż będzie zaspokojona.
„Wspomnij na ojca i matkę swoją, gdy będziesz razem z możnymi, żebyś
przypadkiem nie zapomniał się w ich obecności i żebyś z przyzwyczajenia
jakiegoś głupstwa nie popełnił: bo wtedy wolałbyś nie być zrodzonym lub
przeklinałbyś dzień swego narodzenia. Człowiek przyzwyczajony do mów
haniebnych nie poprawi się przez wszystkie dni swego życia. Dwa rodzaje
ludzi mnożą grzechy, a trzeci ściąga gniew karzący: namiętność gorąca, jak
ogień płonący, nie zgaśnie, aż będzie zaspokojona; człowiek nieczysty wobec
swego ciała, nie zazna spokoju, aż go ogień spali; rozpustnik, dla którego
każdy chleb słodki, nie uspokoi się aż do śmierci. Człowiek popełniając
cudzołóstwo mówi do swej duszy: Któż na mnie patrzy? Wokół mnie
ciemności, a mury mnie zakrywają, nikt mnie nie widzi: czego mam się
lękać? Najwyższy nie będzie pamiętał moich grzechów. Tylko oczy ludzkie są
18
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
postrachem dla niego, a zapomina, że oczy Pana, nad słońce dziesięć tysięcy
razy jaśniejsze, patrzą na wszystkie drogi człowieka i widzą zakątki
najbardziej ukryte. Wszystkie rzeczy są Mu znane, zanim powstały, tym więc
bardziej – po ich stworzeniu. Takiego człowieka spotka kara na ulicach
miasta, tam gdzie nie będzie się spodziewał niczego – zostanie schwytany.
Podobnie i kobieta, która zdradziła męża i podrzuca spadkobiercę poczętego z
innym: najpierw stała się nieposłuszna prawu Najwyższego, następnie
przeciw mężowi swemu postąpiła niegodziwie, a po trzecie popełniła
cudzołóstwo nieczystością i poczęła dzieci z mężczyzny obcego. Poprowadzą
ją przed zgromadzenie i będzie śledztwo nad jej dziećmi. Dzieci jej nie
zapuszczą korzeni, gałązki te pozbawione będą owocu. Pamięć o niej zostanie
jako wzór przekleństwa, a hańba jej nie będzie wymazana. A następne
pokolenie pozna, że nie ma nic lepszego nad bojaźń Pana i nic słodszego nad
wypełnianie Jego przykazań” (Syr 23, 14-27).
+ Żar ognia będzie trawić przeciwników Jezusa Chrystusa. „Mamy więc,
bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. On
nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało
swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym,
przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od
wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą. Trzymajmy się
niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który
dał obietnicę. Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i
do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to
stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej,
im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień. Jeśli bowiem dobrowolnie
grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas
ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie
sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników. Kto przekracza Prawo
Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie [zeznania] dwóch
albo trzech świadków. Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten,
kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą
został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski. Znamy
przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I
znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce
Boga żyjącego. Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po
oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni
publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami
tych, którzy takie udręki znosili. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi,
z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie
majętność lepszą i trwającą. Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która
ma wielką zapłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając
wolę Bożą, dostąpili obietnicy. Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką
chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy z
wiary żyć będzie, jeśli się cofnie, nie upodoba sobie dusza moja w nim. My
zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych,
którzy zbawiają swą duszę” (Hbr 10, 19-39).
+ Żar ognia Bożego napełnia duszę ludzką podczas śpiewania hymnu Veni
Creator. „On jest wodą żywą (por. J 4, 10-14), która Bóg wlewa w dusze:
„Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który
19
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
został nam dany” (Rz 5, 5). W trzecim wierszu słyszy się szum wody, kiedy
melodia opada; wypływa ona z góry, a jej poziom wzrasta wraz z łaską: Imple
supérna gratia”. „Pocieszycielem jesteś zwan I najwyższego Boga dar. Tyś
namaszczeniem naszych dusz, Zdrój żywy, miłość, ognia żar”. „Ta strofa
wyśpiewuje imiona Ducha wlanego w nasze serca. Sam Jezus obwieszcza
przyjście Ducha jako Pocieszyciela (por. J 14, 26; 16, 7), tzn. jako
„Adwokata”. W rzeczy samej, grecki termin Paraclètos, podobnie jak łaciński
Advocatus, oznacza „tego, który został wezwany, aby być przy” kimś, aby go
bronić i mu towarzyszyć. Jest On darem Boga najwyższego. Św. Jan zespala
„dar Boży” z „wodą żywą”: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest
Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić» - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody
żywej” (J 4, 10). Woda wypływa jeszcze w trzecim wierszu, w którym się
wznosi także ogień miłości, zanim się rozleje w czwartym duchowe
namaszczenie. Duch jest tym właśnie „namaszczeniem (pochodzącym) od
Świętego”, które w nas przebywa i poucza nas o wszystkim (1 J 2, 20, 27)”
/R. le Gall OSB, Dwa hymny do Ducha Świętego: Veni, Creator Spiritus i Veni,
Sancte Spiritus, w: Duch Odnowiciel, Kolekcja Communio 12, Pallotinum,
Poznań 1998, 383-400, s. 391/. „Daj nam przez Ciebie Ojca znać; Daj, by i
Syn poznany był. I Ciebie, jedno tchnienie Dwóch, Niech wyznajemy z
wszystkich sił”. „Trzeci werset, który wyśpiewuje Ducha jako pochodzącego
od Ojca i Syna, mógłby stanowić wskazówkę historyczną co do czasu
powstania hymnu. Dopiero bowiem synod w Akwizgranie w 809 r.
proklamował naukę o Filioque, zgodnie z którą Duch pochodzi od Ojca i
Syna, co z wielkim trudem przyjmują Wschodniacy. W rzeczy samej chodzi o
sformułowanie raczej inne (odmienne) niż rozbieżne, albowiem właśnie od
Ojca Syn otrzymuje możność „tchnięcia” wraz z Nim tego Tchnienia Miłości
(Zob. J.-M. Garrigues, Le Filioque affranchi du „filioquisme”, „Irénikon” 2
(1996) 188-212). Te utriusque Spiritus potwierdzałoby w ten sposób
karolińskie pochodzenie Veni Creator (Por. P.-M. Gy, Le trésor des hymnes,
„La Mason-Dieu” 173 (1988) 25 n; S.-G. Pimont, Les hymnes du Bréviaire
Romain, t. III, Paris 1884, s. 129). Zauważmy na koniec, że doksologia
hymnu wyśpiewuje trzy Osoby Boskie w ostatnim słowie każdego z trzech
pierwszych wierszy: […]” /Tamże, s. 394/. „Wyznanie Trzech jest zbawienne
omni tempore, w każdym czasie i zawsze, a to dzięki Duchowi, który dokonuje
tego dzieła w nas” /Tamże, s. 395.
+ Żar ognia darem Jezusa Zmartwychwstałego. „Potem znowu ukazał się
Jezus nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem
Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej,
synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział
do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z tobą. Wyszli więc i
wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus
stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus
rzekł do nich: Dzieci, czy macie co na posiłek? Odpowiedzieli Mu: Nie. On
rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili
więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do
Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: To jest Pan! Szymon Piotr
usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był
bowiem prawie nagi – i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią,
ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko
20
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a
na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: Przynieście jeszcze
ryb, któreście teraz ułowili. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć
pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej
ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: Chodźcie, posilcie się!
Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: Kto Ty jesteś? bo
wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie
i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy
zmartwychwstał” J 21, 1-14.
+ Żar ognia Metafora Ducha Świętego wszystko, co najlepsze w świecie.
Sposób bycia właściwy Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, według św. Cyryla
Aleksandryjskiego. „Aby zrozumieć spójność jego syntezy teologicznej, trzeba
przeanalizować sposób, w jaki Cyryl charakteryzuje styl bycia właściwego
każdej z Osób Bożych. Poznanie Ich nieprzekazywalnych właściwości opiera
się na Ich własnych imionach objawionych u Mt 28, 19: „Udzielacie chrztu w
imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Ta formuła chrzcielna ukazuje wyraźnie
dwa aspekty paradoksu trynitarnego: podaje imiona trzech hipostaz,
stanowiąc równocześnie zaporę przeciwko tryteizmowi dzięki wskazaniu na
jedyność natury Bożej przez pojedyncze „w imię”. „Zostaliśmy ochrzczeni w
boskości i w jedynym władztwie Ojca, Syna i Ducha Świętego, a nie w wielu
bóstwach, tworzących tę liczbę” /Dialogi o Trójcy, VII, 633d/. Tymi
właściwościami hipostatycznymi są przeto ojcostwo u Ojca i synostwo u
Syna” /M.-O. Boulnois, „Od Ojca przez Syna w Duchu” Zbliżenie się do
tajemnicy trynitarnej u Cyryla Aleksandryjskiego, w: Tajemnica Trójcy
Świętej, Kolekcja „Communio” 13, Pallotinum 2000, 372-387, s. 378/.
Właściwości Ducha Świętego według św. Cyryla Aleksandryjskiego. „On
zgodnie z egzegezą Cyryla, został tchniony w Rdz 2, 7 i oddany w J 20, 22,
aby ukształtować na nowo człowieka. To On wyciska się jako znamię w
duszy, aby przywrócić jej pierwotne piękno. I to dzięki zamieszkiwaniu
Ducha Świętego w człowieku ten ostatni znajduje się w bezpośrednim
kontakcie z Synem, a przez Syna z Ojcem. „Duch Święty jest Tym, który nas
przyciąga, i – by tak powiedzieć – jednoczy solidnie z Bogiem” /Komentarz do
Jana, X, 10, 989de/. Własne posłannictwo Ducha polega zatem na
doprowadzeniu do doskonałości, co odpowiada w pełni Jego miejscu w Bogu,
gdzie dopełnia On Trójcę. Cyryl nazywa Go „dopełnieniem” (symplerôma)
Trójcy” i „jakością (poiotès) boskości”. Jako dopełniający trójcę, Duch zespala
w sobie samą kwintesencję natury Bożej. Aby opisać ten delikatny cypel
boskości, Cyryl ucieka się do wielu porównań, które odwołują się do
zmysłów: smaku, powonienia, dotyku. Słodycz miodu, żar ognia, woń kwiatu
– one wszystkie mają za zadanie skontaktować człowieka z podstawową
jakością tego, z czego emanują, wyrażając zarazem jego istotę” /Tamże, s.
380.
+ Żar ognia niebiańskiego zrzucony na ziemię. „A gdy otworzył pieczęć
siódmą, zapanowała w niebie cisza jakby na pół godziny. I ujrzałem siedmiu
aniołów, którzy stoją przed Bogiem, a dano im siedem trąb. I przyszedł inny
anioł, i stanął przy ołtarzu, mając złote naczynie na żar, i dano mu wiele
kadzideł, aby dał je w ofierze jako modlitwy wszystkich świętych, na złoty
ołtarz, który jest przed tronem. I wzniósł się dym kadzideł, jako modlitwy
świętych, z ręki anioła przed Bogiem. Anioł zaś wziął naczynie na żar,
21
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
napełnił je ogniem z ołtarza i zrzucił na ziemię, a nastąpiły gromy, głosy,
błyskawice, trzęsienie ziemi. A siedmiu aniołów, mających siedem trąb,
przygotowało się, aby zatrąbić. I pierwszy zatrąbił. A powstał grad i ogień –
pomieszane z krwią, i spadły na ziemię. A spłonęła trzecia część ziemi i
spłonęła trzecia część drzew, i spłonęła wszystka trawa zielona. I drugi anioł
zatrąbił: i jakby wielka góra płonąca ogniem została w morze rzucona, a
trzecia część morza stała się krwią i wyginęła w morzu trzecia część stworzeń
– te, które mają dusze – i trzecia część okrętów uległa zniszczeniu. I trzeci
anioł zatrąbił: i spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia, a
spadła na trzecią część rzek i na źródła wód. A imię gwiazdy zowie się Piołun.
I trzecia część wód stała się piołunem, i wielu ludzi pomarło od wód, bo stały
się gorzkie. I czwarty anioł zatrąbił: i została rażona trzecia część słońca i
trzecia część księżyca, i trzecia część gwiazd, tak iż zaćmiła się trzecia ich
część i dzień nie jaśniał w trzeciej swej części, i noc – podobnie. I ujrzałem, a
usłyszałem jednego orła lecącego przez środek nieba, mówiącego donośnym
głosem: Biada, biada, biada mieszkańcom ziemi wskutek pozostałych głosów
trąb trzech aniołów, którzy mają [jeszcze] trąbić!” (Ap 8, 1-13).
+ Żar ognia przenika metal podczas obróbki w kuźni, analogicznie dokonało
się zjednoczenie dwóch natur Chrystusa. Perikhóresis terminem greckim
przełożonym na język łaciński jako circuiminc(s)essio. Starożytny termin
grecki, stosowany przez filozofów przejęli później Ojcowie Kościoła. Jego
treścią jest przenikanie, bóstwa przez materię, materii przez bóstwo, czy
wszystkiego w uniwersum wzajemnie. Anaxágoras mówi o nous, które
przenika materię amorficzną czyniąc z niej uporządkowany kosmos. Herodot
mówi o sukcesji dynastycznej, o hierarchicznie uporządkowanych
emanacjach. Diogenes Laertios przyjmuje cykliczność, mówi o tym, że w
cyklu wszystko się przemienia, dochodząc do sytuacji początkowej. Ojcowie
Kościoła mówią o „cyrkulacji” Osób Bożych w jednej, Bożej substancji. Stoicy
mówią o ruchu wszystkich rzeczy, które zachowując swoje własności
jednostkowe istnieją wspólnie jako koegzystencja bytów (antiparektasis). Ta
koncepcja służyła im zwłaszcza do wyjaśniania integralności człowieka
złożonego z duszy i ciała. Tworząc jedność, zachowują swoje właściwości
odrębne. Sytuacja ta była przez nich określana terminem khoerein. Jest to
przenikanie tworzące jedność z zachowaniem odrębnych właściwości.
Elementy nie są radykalnie przeciwstawne, ale też nie są radykalnie
zmieszane. Koncepcja stoików spotkała się z krytyką, gdy wychodziła poza
płaszczyznę świata materialnego i próbowała mówić o łączeniu bytów
materialnych z bytami duchowymi. Może być do dziś stosowana, ale jako
metafora, nie jako narzędzie wyjaśniające realność w sposób precyzyjny.
Perychoreza natury boskiej i natury ludzkiej w Chrystusie ma tylko sens
metaforyczny. Termin ten stosowany jest w trynitologii i w chrystologii,
chociaż w obu dziedzinach ma inne znaczenie. W oby wypadkach z
pewnością słuszny jest sens metaforyczny. Termin ten był też używany w
antropologii, soteriologii oraz eklezjologii. W chrystologii zjednoczenie dwóch
natur porównywano do przenikania metalu przez żar ognia podczas obróbki
w kuźni. Początkowo odnoszono się do możliwości używania terminu
perychoreza w chrystologii z wielkim sceptycyzmem. W sposób poważny użył
go dopiero św. Grzegorz z Nazjanzu (zm. 390) /Santiago del Cura Elena,
22
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Perikhóresis, w: X. Pikaza, N. Silanes (red.), Diccionario Teológico. El Dios
cristiano, Salamanca 1992, 1086-1094, s. 1087.
+ Żar pędu bytów stworzonych ku zjednoczeniu z Istotą (Naturą) uosobiony
przez serafinów. „Teologia anioła. Porządek „kosmosu” anielskiego.
Chrześcijaństwo przyjęło od początku, że świat ludzki nie jest jedyny jako
stworzenie osobowe, lecz istnieje jeszcze ponadto „świat anielski”, stanowiący
„medium” między światem ludzkim a światem samego Boga. Świat anielski
starał się ująć systematyczno-teologicznie – gdzieś pod koniec V w. – PseudoDionizy Areopagita w dziele O świętym porządku niebieskim (Peri tes ouranias
hierarchias, De caelesti hierarchia) - w dosyć swobodnym oparciu o Biblię.
Świat niebieski stworzony podzielił on na 9 chórów, a ten na trzy hierarchie
po trzy triady, „personalizując” tym samym rzeczywistość jako „środowisko
Boże” i konstruując prozopoicznie Firmament Niebieski nad człowiekiem.
Pierwsza hierarchia, pierwsza triada - idąc zawsze od szczebla najwyższego
do najniższego - jest „wosobiona” w Życie Osób Bożych jako „aniołowie
Oblicza Bożego”, najdoskonalsi życiem prozopoicznym. Są to, kolejno „w dół”:
Trony, Cherubini i Serafini. Trony (Kol 1, 16; por. TH Tb 12, 15)
odzwierciedlają Świętość Boga, są najgłębiej w Komunii Stworzeń Osobowych
„zanurzeni” w Osobowy Świat Boga Jedynego i wyrażają Jedność niebiańską.
Cherubini uosabiają Mądrość Boga, są Duchami Widzenia i zgłębiania Bytu
Bożego i Jego Tajemnic, oraz pośredniczą w rozlewaniu Światła Mądrości i
Piękna Bożego na wszelkie stworzenie anielskie, ludzkie i materialne. Serafini
wreszcie uosabiają Światłość Inteligencji i Miłości Bożej, są żarem pędu ku
zjednoczeniu z Istotą (Naturą) Bożą i rozniecają ogień inteligencji i miłości w
całym stworzeniu. Trony, Cherubini i Serafini stanowią triadę wielbiącą
Trójcę Świętą Wiecznym Hymnem Bytu: „Święty, Święty, Święty jest Pan Bóg
Zastępów, pełne są niebiosa i ziemia chwały Jego” (por. Iz 6, 3; Ap 4, 8)” /Cz.
S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin
2000, s. 455.
+ Żar pieca kuźni niszczy ciało kowala. „Płacz gorzko i z przejęciem uderzaj
się w piersi, zarządź żałobę odpowiednio do jego godności, dzień jeden lub
dwa, dla uniknięcia potwarzy, potem już daj się pocieszyć w smutku! Ze
smutku bowiem śmierć następuje: smutek serca łamie siłę. Tylko do chwili
pogrzebu niechaj trwa smutek, bo życie udręczone – przekleństwem dla
serca. Nie oddawaj smutkowi swego serca, odsuń go, pomnąc na swój
koniec. Nie zapominaj, że nie ma on powrotu, tamtemu nie pomożesz, a sobie
zaszkodzisz. Pamiętaj o moim losie, który będzie też twoim: mnie wczoraj,
tobie dzisiaj. Gdy spoczął zmarły, niech spocznie i pamięć o nim, pociesz się
po nim, skoro już wyszedł duch jego. Uczony w Piśmie zdobywa mądrość w
czasie wolnym od zajęć, i kto ma mniej działania, ten stanie się mądry. Jakże
może poświęcić się mądrości ten, kto trzyma pług, kto chlubi się tylko
ostrzem włóczni, kto woły pogania i całkowicie zajęty jest ich pracą, a
rozmawia tylko o cielętach? Serce przykładać będzie do tego, by wyorywać
bruzdy, a w czasie nocy bezsennej myśli o paszy dla jałówek. Tak każdy
rzemieślnik i artysta, który noce i dnie na pracy przepędza, i ten, co rzeźbi
wizerunki na pieczęciach, którego wytrwałość urozmaica kształty rzeźb, serce
swe przykłada do tego, by obraz uczynić żywym, a po nocach nie śpi, by
wykończyć dzieło. Tak kowal siedzący blisko kowadła, pilnie zastanawia się
nad pracą z żelaza, wyziewy ognia niszczą jego ciało, a on walczy z żarem
23
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pieca – huk młota przytępia jego słuch, a oczy jego są zwrócone tylko na
wzorzec przedmiotu; serce swe przykłada do wykończenia robót, a po nocach
nie śpi, by dzieło doskonale przyozdobić. Tak garncarz, siedzący przy swej
pracy i obracający nogami koło, stale jest pochłonięty troską o swoje dzieło, a
cała jego praca – pogoń za ilością. Rękami swymi kształtuje glinę, a nogami
pokonuje jej opór, stara się pilnie, aby wykończyć polewę, a po nocach nie
śpi, by piec wyczyścić. Ci wszyscy zaufali swym rękom, każdy z nich jest
mądry w swoim zawodzie; bez nich miasto nie będzie zbudowane, a gdzie oni
zamieszkają, nie odczuwa się niedostatku. Tych jednak do rady ludu nie
będzie się szukać ani na zgromadzeniu nie posunie się na wyższe miejsce.
Ani nie zasiądą oni na krześle sędziowskim, ani nie będą znać się na Prawie
Przymierza. Nie zabłysną ani nauką, ani sądem, ani się nie znajdą między
tymi, co układają przypowieści, ale podtrzymują oni odwieczne stworzenie, a
modlitwa ich prac dotyczy ich zawodu” (Syr 38, 17-34).
+ Żar pieca wymaga podmuchu, tak słońce trzy razy mocniej rozpala góry,
wydaje ognistą parę, a świecąc promieniami, oślepia oczy. „Wspaniałość
wysokości, sklepienie o przezroczystej jasności, tak wygląda niebo –
przepiękny widok. Widok wschodzącego słońca mówi nam, że jest ono czymś
najbardziej godnym podziwu, dziełem Najwyższego. W południe wysusza ono
ziemię, a któż może wytrzymać jego upał? Jak rozżarza się podmuchem piec,
przy pracach wymagających żaru, tak słońce trzy razy mocniej rozpala góry,
wydaje ognistą parę, a świecąc promieniami, oślepia oczy. Wielki jest Pan,
który je uczynił i na którego rozkaz spieszy się ono w swoim biegu. Księżyc
też świeci zawsze w swojej porze, aby ustalać czas i być wiecznym znakiem.
Księżyc wyznacza dni świąt, to źródło światła, które się zmniejsza
osiągnąwszy pełnię. Miesiąc od niego ma swoje imię. Zwiększając się dziwnie
wśród odmian, jest latarnią obozową wojska na wysokościach, świecącą na
sklepieniu niebieskim. Wspaniałość gwiazd jest pięknością nieba, błyszczącą
ozdobą na wysokościach Pana. Na polecenie Świętego trzymają się Jego
wyroku i nie nużą się odbywaniem swych straży. Patrz na tęczę i wychwalaj
Tego, kto ją uczynił, nadzwyczaj piękna jest w swoim blasku: otacza niebo
kręgiem wspaniałym, a napięły ją ręce Najwyższego. Rozkazem swoim rzuca
On błyskawice i szybko wysyła pioruny, sługi swego sądu. Przez Niego
również otwierają się skarbce i wylatują chmury jak ptaki. Swą potęgą
wzmacnia chmury i bryły gradu zostają drobno pokruszone. Na widok Jego
zatrzęsły się góry, a na rozkaz woli Jego wieje wiatr południowy. Głos Jego
grzmotu karci ziemię, jak nawałnica wiatru północnego i kłębowisko wichru”
(Syr 43, 1-17). „Rozrzuca On śnieg jak osiadające ptaki, a jego opad jak
chmara szarańczy. Piękność jego bieli zadziwia oko, a takim opadem
zachwyca się serce. On szron jak sól rozsiewa po ziemi, który marznąc jeży
się ostrymi kolcami. Gdy mroźny wiatr północny zawieje, ścina się lód na
wodzie i kładzie się na całym zbiorniku wód, przyodziewając go jakby
pancerzem. Wicher objada góry, wypala step i jak ogień pożera świeżą zieleń.
Nagle lekarstwem na to staje się mgła, a po upale rosa spadająca –
pocieszeniem. Według swej myśli On ujarzmił odmęty wód i osadził na nich
wyspy. Ci, którzy pływają po morzu, opowiadają o jego niebezpieczeństwach,
i dziwimy się temu, co słyszą nasze uszy. A tam, tak nadzwyczajne i dziwne
dzieła, rozmaitość wszystkich zwierząt i świat potworów morskich! Dzięki
Niemu też Jego posłaniec będzie miał szczęśliwą drogę, bo słowo Jego
24
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wszystko układa. Wiele moglibyśmy mówić, ale do końca byśmy nie doszli,
zakończeniem zaś mów niech będzie: On jest wszystkim! Jeżeli zechcemy
jeszcze Go chwalić, gdzie się znajdziemy: Jest On bowiem większy niż
wszystkie Jego dzieła. Panem jest straszliwym i bardzo wielkim, a przedziwna
Jego potęga. Gdy wychwalać będziecie Pana, wywyższajcie Go, ile tylko
możecie, albowiem i tak będzie jeszcze wyższym, a gdy Go wywyższać
będziecie, pomnóżcie siły, nie ustawajcie, bo i tak nie dojdziecie do końca.
Któż Go widział i mógł to opowiedzieć, i któż Go tak wysławił, jak tego jest
godzien? Istnieje wiele tajemnic jeszcze większych niż te, widzimy bowiem
tylko nieliczne Jego dzieła. Pan bowiem uczynił wszystko, a bogobojnym dał
mądrość” (Syr 43, 18-33).
+ Żar pobożności wewnętrznej Iluminacja duchowa według Ojców Kościoła.
„Iluminacja duchowa tożsama z chrześcijańską gnozą jest według PseudoMakarego niezbędna do odrodzenia wewnętrznego (Homiliae spirituales 11, 34); człowiek, nie potrafiąc o własnych siłach wrócić do stanu uprzedniej
prawości, potrzebuje światła Bożego, ognia Ducha Świętego, by móc wejrzeć
w siebie i odróżnić myśli czyste od grzesznych. Klemens Aleksandryjski
wiązał iluminację duchową z chrzcielną oraz mistyczną. Iluminacja
chrzcielna dzięki Słowu obecnemu w duszy, które oświeca wewnętrznie, i
przez słowo ewangelii („Logos rozpłomienia zarzewie duszy i kieruje jej wzrok
ku kontemplacji” – Strom. I 10, 4) umożliwia rozwój duchowy „gnostyka”
(doskonałego chrześcijanina); Jan Kasjan, opierając się na doświadczeniach
ojców pustyni, nauczał, że stopień najwyższy iluminacji stanowi „modlitwa
płomienna”. W żarze pobożności wewnętrznej Bóg objawia się jako
pochłaniający ogień miłości i światło oświecające inteligencję. Iluminacja
duchowa jest dziełem Ducha Świętego, a jej warunkiem jest czystość serca
przepełnionego miłością (Coll. Patr. 9, 25-27). Jeśli „modlitwa płomienna”
połączy się z „modlitwą nieustanną” może przejść w stan habitualny, co
stanowi ideał zycia religijnego (Coll. Patr. 10, 11). W patrystyce nauka o
iluminacji duchowej osiągnęła punkt kulminacyjny w syntezie PseudoDionizego Areopagity, który w oświeceniu człowieka przez Boga-Światło,
utożsamiane z działaniem Ducha Świętego, widział warunek i etap rozwoju
życia duchowego (De div. nom. 4, 3). Proces zjednoczenia z Bogiem, wiodący
do przebóstwienia człowieka, rozpoczyna się wraz z iluminacją chrzcielną i
dokonuje się przez Eucharystię, wprowadzającą w doskonałą komunię z
Bogiem. Jej warunkiem jest miłość, która w stanach mistycznych prowadzi
do ekstazy o charakterze intelektualnym (De div. nom. 7, 3)” F. Drączkowski,
Iluminacja, I. B (W okresie patrystycznym), w: Encyklopedia Katolicka, T. VII,
red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 34-35, kol. 35.
+ Żar pocisków posyłanych przez Złego gaszony wiarą jako tarczą. „W końcu
bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście
mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem
walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom,
przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła
na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście
w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie
więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz,
którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej
nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki
25
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm
zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i
błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie
czuwajcie z całą usilnością i proście za wszystkich świętych i za mnie, aby
dane mi było słowo, gdy usta moje otworzę, dla jawnego i swobodnego
głoszenia tajemnicy Ewangelii, dla której sprawuję poselstwo jako więzień,
ażebym jawnie ją wypowiedział, tak jak winienem. Żebyście zaś wiedzieli i wy
o moich sprawach, co robię, wszystko wam oznajmi Tychik, umiłowany brat i
wierny sługa w Panu, którego wysłałem do was po to, żebyście wy poznali
nasze sprawy, a on pokrzepił wasze serca. Pokój braciom i miłość wraz z
wiarą od Boga Ojca i Pana naszego Jezusa Chrystusa. Łaska [niech będzie]
ze wszystkimi, którzy miłują Pana naszego Jezusa Chrystusa w
nieskazitelności „ (Ef 6, 10-24).
+ Żar południa nie zaszkodzi wiernym. „I ja, ostatni, dołożyłem starania jak
ten, kto zbiera resztki po dokonujących winobrania. Dzięki błogosławieństwu
Pana postąpiłem, i jak ten, co zbiera winogrona, napełniłem tłocznię.
Zważcie, że nie dla siebie samego się trudziłem, ale dla tych wszystkich,
którzy szukają umiejętności w działaniu. Słuchajcie mnie, naczelnicy ludu, i
nadstawcie uszu, przewodniczący zgromadzeniu! Ani synowi, ani żonie, ani
bratu, ani przyjacielowi nie dawaj władzy nad sobą za życia, nie oddawaj też
twoich dostatków komu innemu, abyś pożałowawszy tego, nie musiał o nie
prosić. Póki żyjesz i tchnienie jest w tobie, nikomu nie dawaj nad sobą
władzy. Lepszą jest bowiem rzeczą, żeby dzieci ciebie prosiły, niż żebyś ty
patrzył na ręce swych synów. W każdym czynie bądź tym, który góruje, i nie
przynoś ujmy swej sławie! W dniu kończącym dni twego życia i w chwili
śmierci rozdaj swoje dziedzictwo! Dla osła – pasza, kij i ciężary; chleb,
ćwiczenie i praca – dla niewolnika. Spraw, by sługa pracował, a znajdziesz
odpoczynek, zostaw mu ręce bez zajęcia, a szukać będzie wolności. Jarzmo i
rzemień zginają kark, a słudze krnąbrnemu wałek i dochodzenia. Wyślij go
do pracy, by nie był bez zajęcia, lenistwo bowiem nauczyło wiele złego. Daj go
do pracy jemu odpowiedniej, a jeśliby cię nie słuchał, zakuj go w cięższe
kajdany, ale nie przebieraj miary względem żadnego człowieka i nie czyń nic
bez zastanowienia! Jeśli masz sługę, niech ci będzie jak ty sam sobie,
ponieważ za krew go nabyłeś. Jeśli masz sługę, postępuj z nim jak z bratem,
ponieważ potrzebować go będziesz jak siebie samego. Jeśli go skrzywdzisz, a
on ucieknie, na jakiej drodze szukać go będziesz?” (Syr 33, 1-33). „Szczęśliwa
dusza tego, który się boi Pana. Kogóż się on trzyma i któż jest jego podporą?
Oczy Pana są nad tymi, którzy Go miłują – tarcza potężna i podpora silna,
ochrona przed gorącym wichrem i osłona przed żarem południa,
zabezpieczenie przed potknięciem się i pomoc w upadku. Podnosi On duszę i
oświeca oczy, daje zdrowie, życie i błogosławieństwo. Kto przynosi na ofiarę
rzecz niesprawiedliwie nabytą, ofiaruje szyderstwo: dary bezbożnych nie są
bowiem przyjemne Panu. Nie ma upodobania Najwyższy w ofiarach ludzi
bezbożnych, a grzechy przebacza nie przez wzgląd na mnóstwo ofiar. Jakby
na ofiarę zabijał syna w obecności jego ojca, tak czyni ten, co składa w
ofierze rzecz wziętą z własności ubogich. Nędzny chleb jest życiem biednych,
a kto go zabiera, jest zabójcą. Zabija bliźniego, kto mu zabiera środki do
życia, i krew wylewa, kto pozbawia zapłaty robotnika. Jeśli jeden buduje, a
drugi rozwala, jakiż pożytek im zostaje, poza trudem? Jeden się modli, a
26
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
drugi przeklina: czyjego wołania Pan wysłucha? Ten, kto się umył po
dotknięciu trupa i znów się go dotknął, jakiż pożytek odniósł ze swego
obmycia? Taki jest człowiek, który pości za swoje grzechy, a wraca i czyni
znów to samo. Któż wysłucha jego modlitwy i jakiż pożytek z jego uniżenia?”
(Syr 34, 15-26).
+ Żar słońca nie zaszkodzi mędrcowi, którego ocienia Mądrość. „Szczęśliwy
mąż, który nie potknął się ustami i nie jest przybity smutkiem grzechów.
Szczęśliwy, którego własna dusza nie potępia i kto nie stracił swojej nadziei.
Dla człowieka skąpego bogactwa nie są dobrem, a sknerze na co pieniądze?
Ten, który gromadzi od ust sobie odejmując, dla innych gromadzi, a z jego
dostatków inni wystawnie żyć będą. Kto jest zły dla siebie, czyż będzie dobry
dla innych? – nie ucieszy się on swoimi pieniędzmi. Nie ma gorszego
człowieka niż ten, który jest sknerą dla siebie samego, i to jest odpłatą za
jego przewrotność: jeśli coś dobrego zrobi, przez zapomnienie to uczyni, a na
ostatek okaże swą przewrotność. Zły jest, kto zazdrosnym okiem patrzy,
odwraca oblicze i z góry spogląda na innych. Oko chciwca nie zadowoli się
tym, co posiada, a niegodziwa przewrotność wysusza duszę. Oko złe
zazdrości chleba, i brakuje go na jego stole. Synu, stosownie do swej
zamożności, staraj się o siebie, a ofiary Panu godnie przynoś! Pamiętaj, że
śmierć nie zwleka, a przymierze Szeolu nie zostało ci odkryte. Zanim
umrzesz, czyń dobrze przyjacielowi i według swej możności wydobądź coś i
daj mu! Nie pozbawiaj się dobra dzisiejszego, a przedmiot szlachetnego
pożądania niech cię nie mija! Czyż zostawisz drugiemu owoc swoich prac i
trudy twoje na podział losem? Dawaj, bierz i staraj się o rozrywki dla siebie,
albowiem w Szeolu na próżno szukać przyjemności. Wszelkie ciało starzeje
się jak odzienie, i to jest odwieczne prawo: Na pewno umrzesz. Jak gęste
liście na bujnym drzewie, jedne spadają, a drugie wyrastają, podobnie
pokolenia ciała i krwi, jedno umiera a drugie się rodzi. Każde dzieło
podlegające zepsuciu przepadnie i razem z nim pójdzie jego wykonawca.
Szczęśliwy mąż, który się ćwiczy w mądrości i który się radzi swego rozumu,
który rozważa drogi jej w swym sercu i zastanawia się nad jej ukrytymi
sprawami. Wyjdź za nią jak tropiciel i na drogach jej przygotuj zasadzkę! Kto
zaglądać będzie przez jej okna, kto słucha przy jej drzwiach; kto zamieszka
blisko jej domu i wbije kołek w jej ściany; kto postawi namiot swój przy jej
boku - ten zajmie miejsce w szczęśliwym mieszkaniu, postawi swe dzieci pod
jej dachem i pod jej gałęziami będzie przebywał. Ona zasłoni go przed żarem i
odpoczywać będzie w jej chwale” (Syr 14, 1-27).
+ Żar słońca przybija mgłę, podobnie jest z życiem człowieka. „Mylnie
rozumując, mówili sobie: Nasze życie jest krótkie i smutne. Nie ma lekarstwa
na śmierć człowieczą, nie znamy nikogo, kto by wrócił z Otchłani.
Urodziliśmy się niespodzianie i potem będziemy, jakby nas nigdy nie było.
Dech w nozdrzach naszych jak dym, myśl jak iskierka z uderzeń serca
naszego: gdy ona zgaśnie, ciało obróci się w popiół, a duch się rozpłynie jak
niestałe powietrze. Imię nasze pójdzie z czasem w niepamięć i nikt nie
wspomni naszych poczynań. Przeminie życie nasze jakby ślad obłoku i
rozwieje się jak mgła, ścigana promieniami słońca i żarem jego przybita. Czas
nasz jak cień przemija, śmierć nasza nie zna odwrotu: pieczęć przyłożono, i
nikt nie powraca. Nuże więc! Korzystajmy z tego, co dobre, skwapliwie
używajmy świata w młodości! Upijmy się winem wybornym i wonnościami i
27
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
niech nam nie ujdą wiosenne kwiaty: uwijmy sobie wieniec z róż, zanim
zwiędną. Nikogo z nas braknąć nie może w swawoli, wszędzie zostawmy
ślady uciechy: bo to nasz dział, nasze dziedzictwo! Udręczmy sprawiedliwego
biedaka, nie oszczędźmy wdowy ani wiekowej siwizny starca nie uczcijmy!
Nasza siła będzie nam prawem sprawiedliwości, bo to, co słabe, gani się jako
nieprzydatne. Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny:
sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina
nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem
Pańskim. Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas
przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał
nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres
sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem.
Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego
zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i
wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać
jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć
haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony. Tak pomyśleli – i pobłądzili, bo
własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się
nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dusz czystych. Bo dla
nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej
wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej
ci, którzy do niego należą” (Mdr 2, 1-23).
+ Żar symbolizowany kolorem złotym na ikonach. Termin doxa Nowy
Testament stosuje do istoty Chrystusa oraz tych, którzy się z Nim wiążą. Ten
grecki termin oznacza raczej objawienie, promieniowanie światła: „i ujrzeli
chwałę (doxa) Jego, chwałę (doxa), jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełen łaski i
prawdy” (J 1, 14). Ewangelista Jan bezpośrednio objawienie chwały
nawiązuje do zwiastowania, że Słowo stanie się ciałem (sarx egeneto). Na
podstawie tych krótkich informacji można pojąć pojawienie się Chrystusa
jako diafanię, jako fakt doświadczenia transparentacji: ciało, życie i działanie
prawdziwego człowieka staje się przeźroczyste, ukazując tego, którego
jaśniejącą chwałą (doxa) widzą otwarci na to, obudzeni do tego ludzie. Stąd w
nawiązaniu do pierwszego czynu Jezusa podczas wesela w Kanie Galilejskiej
znajdujemy to słowo „i objawił chwałę (doxa) swoją, i uwierzyli weń uczniowie
Jego” (J 2, 11). Szaty przemienionego Chrystusa na ikonie Przemienienia
mają kolor jasny, najczęściej biały, lśniący, która jest dodatkowo ozdobiona
złotymi refleksami. Kolor biały (jest on zarazem światłem) – jedność
wszystkich kolorów, symbolizuje czystość, nieskalaność, wspólnotę ze
światem boskim, ale szczególnie na ikonie Przemienienia wyraża on
chwalebne ciało Chrystusa. Twórca przez ten kolor chciał nam przekazać
boskość i władzę Chrystusa, który stoi ponad królem i cesarzem, kolor ten
też pokazuje Jego boskość i władzę. Należy pamiętać, że Teofanes był przede
wszystkim kolorystą, dlatego kolor biały jest nasycony niezwykłą mocą
energii i rozlewa się tajemniczym poblaskiem. Zaś tunika Chrystusa na
ikonie Rublowa jest koloru złotego, taka sama jak na ikonach Zstąpienia do
Otchłani i Wniebowstąpienia. A nawet jest ona pokryta delikatnymi i
drobnymi kreseczkami złotego deszczu, złota żywego, gorącego,
uduchowionego i jakby ruchomego. Wszystko, co przedstawia Królestwo i
chwałę pokryte jest takimi drobnymi złotymi kreskami.
28
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Żar tchnienia miłości niewysłowionej obopólnej Ojca i Syna źródłem Ducha
Świętego (spiratio). Natchnienie biblijne jest jedną z największych tajemnic
wiary. Poprzez ten charyzmat Duch Święty wpływa na proces poznawczy
pisarza biblijnego oraz na pozostałe władze biorące udział w powstawaniu
Słowa-Bożego-Pisanego. Natchnienie jest dziełem łącznym każdej z Osób
Trójcy /P. Leks SCJ, „Słowo Twoje jest prawdą...”. Charyzmat natchnienia
biblijnego, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1997, s. 107/. Z nieskończonej
miłości Ojca ku człowiekowi wychodzi inicjatywa obdarzenia Ludu
Wybranego Słowem-Bożym-Utrwalonym. Jednorodzony Boży Syn, odwieczne
Słowo Ojca, mówi do Izraela, realizując zbawczy zamysł Ojca z wzbierająca
intensywnością. Duch Święty obdarza energią przynaglającą do zapisywania
Bożych Słów i dzieł dla zbawczego dobra Ludu. Natchnienie biblijne
przypisuje się (appropriatio) w szczególniejszy sposób Trzeciej Osobie Trójcy.
Pochodzi On od Ojca i Syna jako żar tchnienia (spiratio) ich obopólnej,
niewysłowionej miłości. Dlatego również w działaniu na zewnątrz Duch
Święty jest Miłością jednoczącą. Charyzmat jest darem, który teologia
nazywa „łaską”. Jest to bowiem dar niczym nie zasłużony, przewyższający
wszelkie wymagania (exigentias) natury człowieka i wszelką jej możność
(potentiam). Zostaje dany dla nadprzyrodzonego dobra Ludu. Cechą
charyzmatu jest jego charakter przejściowy (actio transiens) – w
przeciwieństwie do łaski uświęcającej, której Bóg udziela (w swym
zamierzeniu) jako trwałe uzdolnienie (habitus) do działania jako dziecka
Bożego. Cecha przejściowości upodabnia charyzmat do łaski uczynkowej
(gratia actualis). Jak ona, dar ten wygasa z chwilą osiągnięcia skutku, np.
powstania Księgi biblijnej /Tamże, s. 108.
+ Żar tchnienia miłości niewysłowionej obopólnej Ojca i Syna źródłem Ducha
Świętego (spiratio). Natchnienie biblijne jest jedną z największych tajemnic
wiary. Poprzez ten charyzmat Duch Święty wpływa na proces poznawczy
pisarza biblijnego oraz na pozostałe władze biorące udział w powstawaniu
Słowa-Bożego-Pisanego. Natchnienie jest dziełem łącznym każdej z Osób
Trójcy /P. Leks SCJ, „Słowo Twoje jest prawdą...”. Charyzmat natchnienia
biblijnego, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1997, s. 107/. Z nieskończonej
miłości Ojca ku człowiekowi wychodzi inicjatywa obdarzenia Ludu
Wybranego Słowem-Bożym-Utrwalonym. Jednorodzony Boży Syn, odwieczne
Słowo Ojca, mówi do Izraela, realizując zbawczy zamysł Ojca z wzbierająca
intensywnością. Duch Święty obdarza energią przynaglającą do zapisywania
Bożych Słów i dzieł dla zbawczego dobra Ludu. Natchnienie biblijne
przypisuje się (appropriatio) w szczególniejszy sposób Trzeciej Osobie Trójcy.
Pochodzi On od Ojca i Syna jako żar tchnienia (spiratio) ich obopólnej,
niewysłowionej miłości. Dlatego również w działaniu na zewnątrz Duch
Święty jest Miłością jednoczącą. Charyzmat jest darem, który teologia
nazywa „łaską”. Jest to bowiem dar niczym nie zasłużony, przewyższający
wszelkie wymagania (exigentias) natury człowieka i wszelką jej możność
(potentiam). Zostaje dany dla nadprzyrodzonego dobra Ludu. Cechą
charyzmatu jest jego charakter przejściowy (actio transiens) – w
przeciwieństwie do łaski uświęcającej, której Bóg udziela (w swym
zamierzeniu) jako trwałe uzdolnienie (habitus) do działania jako dziecka
Bożego. Cecha przejściowości upodabnia charyzmat do łaski uczynkowej
29
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
(gratia actualis). Jak ona, dar ten wygasa z chwilą osiągnięcia skutku, np.
powstania Księgi biblijnej /Tamże, s. 108.
+ Żar tchnienia miłości obopólnej Ojca i Syna uosobiony w Duchu Świętym
odwzorowany w natchnieniu biblijnym. Natchnienie biblijne przypisuje się
(appropriatio) w szczególniejszy sposób Trzeciej Osobie Trójcy. Pochodzi On
od Ojca i Syna jako żar tchnienia (spiratio) ich obopólnej, niewysłowionej
miłości. Dlatego również w działaniu na zewnątrz Duch Święty jest Miłością
jednoczącą. Charyzmat jest darem, który teologia nazywa „łaską”. Jest to
bowiem dar niczym nie zasłużony, przewyższający wszelkie wymagania
(exigentias) natury człowieka i wszelką jej możność (potentiam). Zostaje dany
dla nadprzyrodzonego dobra Ludu. Cechą charyzmatu jest jego charakter
przejściowy (actio transiens) – w przeciwieństwie do łaski uświęcającej, której
Bóg udziela (w swym zamierzeniu) jako trwałe uzdolnienie (habitus) do
działania jako dziecka Bożego. Cecha przejściowości upodabnia charyzmat
do łaski uczynkowej (gratia actualis). Jak ona, dar ten wygasa z chwilą
osiągnięcia skutku, np. powstania Księgi biblijnej. Natchnienie biblijne to
tchnienie względnie przynaglające „pokierowanie/poruszenie” Ducha
Świętego. „Wszelkie Pismo theópneustos (od Boga na-tchnione)” (2 Tym 3, 16)
– to Pismo, które u źródeł swego powstania miało Theós (Boga) i Jego
czynność: pnéô (dąć, tchnąć). Święci, którzy przemówili „od Boga”, byli
„kierowani/unoszeni” Duchem Świętym (2 P 1, 21) O2 108. Autor podlega
podczas tworzenia na-tchnieniu: Duch Święty „tchnie – w” niego. Duch
Święty to osobowy prąd, nurt, strumień Miłości Ojca i Syna. Działa na
zewnątrz niejako przez skierowanie strumienia swego osobowego „Ja”:
tchnienia Miłości (dobra) na upatrzonego człowieka O2 109.
+ żar tęsknoty do wieczności i wolności. Człowiek grzesząc jest jakby
„wyrzucony poza siebie”, obcy w miejscu nieznanym. Przezywa swą
egzystencję jako egzystencje zamkniętą, naznaczoną śmiercią. Pryscylian jest
tu wielkim pesymistą. U niewielu autorów średniowiecza goreje taki żar
tęsknoty do wieczności i wolności. W1.1 124
+ Żar uczucia miłości w doświadczeniu mistycznym. „Ponieważ tak w
przypadku doświadczenia estetycznego, jak i religijnego obecne są emocje, a
doświadczenie mistyczne, podobnie jak poetyckie, opiera się na zjednoczeniu
z postrzeganą rzeczywistością, to bardzo często mówi się o ich powiązaniach
z erotyką. Warto przypomnieć, że mityczny Eros był postrzegany nie tylko
jako niesforny anioł raniący ludzi na oślep miłosnymi strzałami, lecz także
jako ofiarodawca kreatywności oraz popędu do integracji i prawdy. Sokrates,
podobnie jak Platon, widział w nim energię psychiczną, bez której nie byłby
możliwy żaden rozwój. Sam Ingarden mówił przecież o zakochaniu oraz pożądaniu posiadania emocji wstępnej; Gogacz pisał o miłości jako dominującym
w religii uczuciu, na którym opiera się wzajemna relacja Boga i człowieka; a
chcąc dowieść, że nawet doświadczenie mistyczne podobne jest do gorącego
uczucia miłości, wystarczy sięgnąć po tekst Pieśni nad Pieśniami. Fakt, że
język erotyki jest językiem mistyków, a język mistyków – językiem zakochanych, jest absolutnie niepodważalny. „Eros i mistyka należą do obszaru tych
samych doświadczeń. Eros, jako namiętne pragnienie zespolenia i
zjednoczenia, musi przenikać miłość do Boga, aby człowiek mógł całkiem
Jemu się poddać i w ten sposób zjednoczyć się z Nim. […] Wszystkie uczucia,
które w czasie kontaktu erotycznego mężczyzny i kobiety przenikają serce, są
30
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
także obecne w doświadczeniu mistycznym, lecz są zarazem przemienione”
/A. Grün, G. Riedl, Mistyka i eros, tłum. M. Ruta, WAM, Kraków 1998, s. 71.
Por. Benedykt XVI, Encyklika Deus caritas est, 7: „W rzeczywistości eros i
agape – miłość wstępująca i miłość zstępująca – nie dają się nigdy całkowicie
oddzielić jedna od drugiej. Im bardziej obydwie, niewątpliwie w różnych
wymiarach, znajdują właściwą jedność w jedynej rzeczywistości miłości, tym
bardziej spełnia się prawdziwa natura miłości w ogóle”/. /M. Krupa, Duch i
litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach
polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 42.
+ Żargon dziennikarski stosowany w pojmowaniu słowa mit. „Badając, jak
starożytne mity wyjaśniają powstanie świata i kondycję jego mieszkańców,
łatwo dojść do przekonania, że wkroczyliśmy w jakąś Teorię Wszystkiego.
Wyjaśnienie chce być pełne, pewne i wiarygodne. Wszystko ma swoje miejsce
i wszystko znajduje się we właściwym miejscu. Nic nie zdarza się przez
przypadek. Nie ma niepewności ani dziur w wyjaśnienia. Nie ma postępu, ale
nie ma też wątpienia. Wszystkie rzeczy wplecione są w tkaninę znaczeń,
którą naprężają nici pewności. Takie są pierwsze Teorie Wszystkiego. W
języku polskim słowo „mit” zyskało pewne potoczne znaczenie, dalekie od
jego rzeczywistej treści. Jest to słowo nieco obraźliwe. Kiedy nazywamy coś
mitem, kiedy np. powiadamy, że obietnice jakiegoś polityka są mitem, to
powiadamy, w dziennikarskim żargonie, że obietnice te są fałszywe albo bez
pokrycia. Można też uznać mity za coś podobnego do legend, bajek czy
baśniowej i fantastycznej literatury. Czyniąc tak, gubimy jednak tę warstwę
znaczeń, która jest istotna dla naszych badań. Mit jest opowieścią nasyconą
znaczeniami. Zawiera przekaz, który przekracza naiwne tworzywo opowieści,
pozwalając słuchaczowi zrozumieć, dlaczego rzeczy są takie, jakie są.
Studiując mity jakiejś kultury, nie dowiadujemy się jakichś niezwykle
interesujących rzeczy o powstaniu Wszechświata albo ludzkości, w
odróżnieniu od pierwszych słuchaczy, dla których mit był źródłem takiej
wiedzy. Badanie mitów pozwala ocenić, jakie były najdalsze granice
wyobraźni ich autorów. Mity odsłaniają sprawy, o których myśleli ich twórcy,
pokazują, jak głęboko w nie wniknęli i co uważali za warte wyjaśnienia;
pokazują, w jakim stopniu świat był dla nich jednością. Gdy tylko zaczynamy
pytać o znaczenie poszczególnych elementów mitu, przybieramy postawę
myślową, która jest różna od postawy pierwszych słuchaczów. […] Podobnie
jak baśnie mity mają znaczenie na poziomach nadświadomości. Dokonać
ścisłej analizy ich przekazu i znaczenia to tyle, co usunąć ową
wielowarstwowość i zmniejszyć liczbę słuchaczy, na których mit oddziałuje”
/J. D. Barrow, Teorie wszystkiego. W poszukiwaniu ostatecznego
wyjaśnienia, tł. J. Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995,
s. 17/. „Mity nie wynikają z danych, ani nie są rozwiązaniem jakichś
praktycznych problemów. Są natomiast antidotum na budzące się wśród
ludzi podejrzenie, że są zbyt mali i nieważni wobec rzeczy, których nie mogą
zrozumieć” /Tamże, s. 18.
31

Podobne dokumenty