Rawicka Zuzanna - praca literacka w formacie pdf

Transkrypt

Rawicka Zuzanna - praca literacka w formacie pdf
Zuzanna Rawicka
kl. Vc, SP nr 95
„LIST Z PRZESZŁOŚCI”
Henryku, mój Synu!
Opowiem Ci o niezwykłej, potężnej sile, która motywowała mnie całe życie, a jej
skrzydła niosły mnie tam, gdzie chciałem – ponad wszelkie granice. To pasja latania.
Odkąd pamiętam, spoglądając w niebo pragnąłem oderwać się od ziemi i szybować w
przestworzach. Czułem, że tylko w ten sposób mogę wyrazić siebie, spełnić marzenie o
wolności i niezależności. Już będąc uczniem szkoły realnej w rodzinnych Święcianach na
Wileńszczyźnie pragnąłem zostać lotnikiem. Droga ku temu nie była łatwa, bo nasze ziemie
ogarnięte były zawieruchą wojenną. Poszedłem więc walczyć. Dopiero gdy na polskim niebie
rozjaśniała gwiazda wolności i niepodległości poświęcić się mogłem podniebnej fascynacji.
Wiedziałem, że nie mógłbym żyć bez lotnictwa, bez lotów i tej jakiejś urzekającej atmosfery
lotniska. Duże przestrzenie, niby spokój – a jednocześnie napięcie, które mija po zakończeniu
lotów.
Mówią, że latanie jest sztuką wymagającą nie tylko silnej ręki i precyzji, ale również
poczucia piękna. Latać to być artystą po prostu. Gdy siadałem do maszyny, ujmowałem stery
w ręce i leciałem ostrożnie, bez brawury, zawsze z myślą o ostatecznym celu, do którego
dążyłem. Gdy dookoła oblatywałem Europę, szybując nad Alpami i nad morzami, nigdy nie
traciłem panowania nad sobą i nad maszyną, która mnie niosła. Na każdym odcinku trudnej
nieraz drogi, gdy zuchwale wyzywałem potęgę przyrody łamiąc jej prawa i narzucając jej
swoje własne, obok mnie był mój towarzysz i przyjaciel: Stanisław Wigura. Razem
„żeglowaliśmy po szlakach podniebnych” i zwyciężaliśmy w lotniczych zawodach. To były
niezwykłe chwile, gdy pokonywałem własne słabości i lęki.
W trzydziestym siódmym roku życia, gdy byłem u szczytu sukcesów w moim
umiłowanym fachu, odnalazło mnie tragiczne przeznaczenie. 11 września 1932 roku, niczym
mityczny Ikar, oderwałem RWD-6 od ziemi i wzbiłem się nim w spokojny przestwór
powietrzny. Nagle, niespodziewanie rozszalała się nawałnica, której huraganowa siła miotała
maszyną. Próbowałem zawrócić, konstrukcja samolotu okazała się jednak za słaba. Historia
mojego życia zamknęła się definitywnie. Na Żwirkowisku wystartowałem ostatni raz… do
wieczności.
Synku… nie przekazałem Ci wiele, nie zdążyłem, wybacz.
Pasja, Henryku, wymaga od nas wiele poświęcenia, niezłomności charakteru i wiary
w sens tego, co robimy. Proszę, pamiętaj, że: „Człowiek uczy się do końca życia. Musi sobie
tylko zdawać sprawę z potrzeby nauki. I solidności.”
Ojciec
Franciszek Żwirko
Bibliografia:
1. Jerzy Konieczny, Tadeusz Malinowski – „Mała encyklopedia lotników polskich”,
WKiŁ, Warszawa, 1983
2. Janusz Meissner – „Wspomnienia pilota t. 2”, Wydawnictwo Literackie, Kraków,
1985
3. Henryk Żwirko – „Franciszek Żwirko”, MON, Warszawa, 1976