kerrymdb: Cztery wieczory

Transkrypt

kerrymdb: Cztery wieczory
kerrymdb – Cztery wieczory
Cztery wieczory
kerrymdb
1. Początek semestru
Severus Snape stał przy głównej bramie do hogwarckiego zamku. Miał
jeszcze bardziej ponurą minę niż zazwyczaj. Mimo ulewnego deszczu, oni wciąż
tam byli. Nawet ta okropna pogoda nie skłoniła ich do odejścia.
– Któregoś dnia będziesz musiał stawić im czoła – odezwał się za nim
cichy głos.
Snape pokręcił delikatnie głową.
– Jeżeli będzie to ode mnie zależało, to z pewnością tego nie zrobię –
obruszył się w odpowiedzi na stwierdzenie dyrektora. – Mogę nawet zostać
w zamku, dopóki się stąd nie wyniosą.
– Severusie, zanim złapią Syriusza Blacka, z pewnością minie sporo
czasu – powiedział Dumbledore. – Naprawdę dobrowolnie chcesz stać się
więźniem?
Wzrok Snape’a powędrował ku największej grupie dementorów.
Dyrektor dokładnie wiedział, co go może zranić. Jak śmie nawet zasugerować,
że boję się dementorów…
Nie było na świecie nic, czego Severus Snape by się bał. Nic. Co prawda
dementorzy obudzili w nim dawne, bardzo nieprzyjemne wspomnienia z czasu
spędzonego w Azkabanie tuż po wojnie – to było zanim dyrektor wykorzystał
swoje wpływy, dzięki czemu Snape został zwolniony z więzienia.
– Pozostali nauczyciele są już w drodze do „Trzech Mioteł” – mruknął
Dumbledore. – Szkoda, że z powodu dementorów przepadnie nasza
trzynastoletnia tradycja spotkań.
– Nie pozwól, żebym cię zatrzymywał, dyrektorze – odpowiedział
szorstko Snape.
– Niestety, w tym roku nie mogę zjawić się na spotkaniu w „Trzech
Miotłach”. Mam coś do załatwienia w ministerstwie. Miałem nadzieję,
że przekażesz moje przeprosiny Rosmercie – rzucił lekko Dumbledore.
Snape odwrócił głowę i spojrzał na dyrektora.
– Myślisz, że nie wiem, co chcesz osiągnąć? – odburknął młodszy
czarodziej.
1
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
– Wydaje mi się, że to jest oczywiste – odpowiedział dyrektor. –
Nie chcę, abyś czuł się uwięziony w zamku. Taka jest prawda, Severusie.
– No cóż, te kilka minut spaceru w towarzystwie dementorów to jeszcze
nie koniec świata – odpowiedział Snape, zaplatając ręce na piersi. Do stu tysięcy
jaszczurzych ogonów, teraz nie mam innego wyjścia. Ostatnią rzeczą, której
pragnął, było okazanie swojej słabości przed dyrektorem.
– Przekaż pozdrowienia Rosmercie – powiedział Dumbledore. – A taką
miałem ochotę na kufel korzennego miodu pitnego.
– Ależ oczywiście – odparł Snape i kiwnął głową. Zaczekał, aż kroki
dyrektora ucichną w oddali, po czym rzucił zaklęcie odpychające wodę
i wyczarował parasol, aby nie zmoknąć w trakcie spaceru do Hogsmeade.
Wyruszył w drogę. Co za wspaniały początek roku. Dementorzy
i wilkołak. Dwie rzeczy, bez których naprawdę mógłbym się obejść. Kiedy
podszedł bliżej dementorów, dołożył szczególnych starań, aby jego kroki były
pewne i równe. Naprawdę nie chciał, aby zwrócili na niego uwagę.
Zmusił się do zachowania spokoju i ignorował wspomnienia,
które zaczęły się pojawiać w jego głowie. Palce Mistrza Eliksirów zacisnęły się
dookoła jego różdżki – był gotowy w każdej chwili rzucić zaklęcie Patronusa,
gdyby zaszła taka potrzeba.
Kiedy Snape minął już dementorów, odetchnął z ulgą. Wieczorem
będzie musiał wracać do zamku samotnie. Nie było nawet mowy o tym, żeby
w towarzystwie swoich współpracowników okazał swoją słabość. Od razu by
zauważyli, że jest spięty, kiedy mija te stwory. Co prawda na razie nie miał
pojęcia, jak tego dokona, jednak był pewny, że coś przyjdzie mu do głowy.
Trzy Miotły były zatłoczone – jak prawie każdego wieczoru. Rozejrzał
się uważnie po sali. Mimo że wojna skończyła się dwanaście lat temu, jego
szpiegowskie instynkty nie zniknęły – wciąż zwracał szczególną uwagę na to,
co dzieje się w jego otoczeniu. Przede wszystkim lokalizował wszystkie wyjścia.
Podszedł do baru, gdzie Rosmerta nalewała kolejne drinki grupie
praktykantów. Kto to wymyślił, żeby młodzi aurorzy nosili szaty w kolorze
jasnopomarańczowym? W ten sposób wystawiali się jeszcze bardziej na cel –
równie dobrze mogliby stanąć na środku pola i krzyczeć „Hej, tu jestem!”
pomyślał Snape.
– Profesor Snape! – powitała Mistrza Eliksirów Rosmerta. – To co
zawsze?
2
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
Snape skinął głową, podczas gdy praktykanci odwrócili się i spojrzeli
na niego. Jego byli uczniowie.
– Witam, Towlerze, Entshistle, Quirke – powiedział. Nie miał ochotę
na rozmowę. W końcu to byli Gryfoni i Krukoni, wyglądało na to, że wciąż się
go obawiali.
Kiedy Rosmerta postawiła przed nim wytrawną sherry, Snape odwrócił
się i dokładnie w tej chwili wpadła na niego z impetem różowowłosa
czarownica, po czym przewróciła się na ziemię. Drink wylał się na jego szaty.
Na szczęście zaklęcie odpychające wodę nadal działało, więc alkohol po prostu
z niego spłynął.
– Profesorze Snape, tak mi przykro! – krzyknęła młoda czarownica.
Snape spojrzał w dół i zobaczył Nimfadorę Tonks. Kombinacja
jej różowych włosów i pomarańczowych szat praktykantów wyglądała
porażająco. Wyciągnął do niej dłoń, chcąc być nieco bardziej miły dla byłych
uczniów jego domu*. Nimfadora skończyła szkołę kilka lat temu, ale nie dała
o sobie zapomnieć. Bystra, inteligentna, jednak jej zachowanie, nie mówiąc
nawet o koordynacji ruchowej, było na poziomie jedenastolatka.
Nimfadora przyjęła jego wyciągniętą dłoń.
– Pan pozwoli, że zapłacę za drink – powiedziała i podeszła szybko
do baru.
Rosmerta w mig przygotowała kolejną sherry. Nimfadora grzebała przez
chwilę w ogromnej torbie, prawdopodobnie szukając portfela.
– Nie martw się, kochana – rzuciła radosnym tonem Rosmerta. –
Nauczycielom z Hogwartu zawsze przysługują darmowe drinki w pierwszą noc
semestru. Muszą w końcu naładować akumulatory na cały następny rok.
– To już mamy pierwszy września? – spytała nieobecnym tonem
Nimfadora.
– Pewnie że tak, głuptasie – odparł Quirke. – Przecież właśnie dlatego
wszyscy tu jesteśmy.
– No tak – mruknęła Nimfadora. – Wiedziałam.
Snape zdecydował, że nie ma ochoty przysłuchiwać się przekomarzaniu
praktykantów. Skinął głową na pożegnanie i skierował się do miejsca,
gdzie siedziała połowa kadry. Druga połowa była na patrolach w zamku.
Sącząc w zamyśleniu swoją sherry, Snape słuchał, jak jego
współpracownicy dyskutują o wakacyjnych projektach, ale sam nigdy
nie zdradzał nic o własnej pracy. Spędził lato w swoim rodzinnym domu,
3
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
pracując nad nowymi eliksirami i zaklęciami. Dwa miesiące świętego spokoju
były dla niego o wiele lepszym pomysłem niż wyjazd Sinistry do Brazylii
czy kurs dotyczący najnowszych zaklęć, na który uczęszczał Flitwick.
Wieczór minął bardzo szybko i przyjemnie. Nauczyciele wstawali
z miejsc, jeden po drugim, ciesząc się ostatnimi chwilami wolności przed
rozpoczęciem roku. Severus próbował wymyślić jakiś pretekst, aby nie musiał
wracać do Hogwartu razem z wszystkimi. Po drugiej stronie sali zobaczył
Nimfadorę Tonks, siedzącą samotnie przy stoliku. Nikt nie będzie
kwestionował jego chęci na rozmowę z była uczennicą.
Powiedział Minerwie, że po prostu się przywita. Ta skinęła głową
i założyła wierzchnią szatę. Wzrok Severusa powędrował na chwilę
ku Nimfadorze. Wyglądała na przygnębioną, siedząc z głową opartą
na łokciach.
– Czy można? – spytał, gdy zauważyła, że stoi nad nią.
Kiwnęła głową w odpowiedzi. Snape z gracją opadł na krzesło
po drugiej stronie stolika. Kątem ucha słyszał, jak nauczyciele żegnają się
z gospodynią. To wszystko było na pokaz.
– Jak się ma Krwawy Baron? – spytała Nimfadora, nie patrząc
na Mistrza Eliksirów.
– Jak zwykle, krwawi – odpowiedział szorstko Snape. Rozmowa
z młodą czarownicą była ostatnią rzeczą, jaką miał na myśli, jednak nie miał
innego wyjścia – gdyby teraz wyszedł, uznałaby go za gbura. – Jak idzie
szkolenie na aurora? Jesteś na drugim roku, prawda?
– Na trzecim – westchnęła Nimfadora. – I pewnie niedługo wyrzucą
mnie z programu.
W odpowiedzi Snape uniósł tylko brwi.
– Jestem na warunkowym – dodała.
– Zasłużenie?
– Znalazłam się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie.
Do tego jeszcze wywodzę się z rodziny Blacków – rzuciła gorzko, wypijając łyk
kremowego. – Przechodziłam szkolenie w Azkabanie, kiedy Black uciekł.
W jednej chwili zrozumiał, dlaczego Tonks jest na warunkowym.
Z wielkim trudem udało jej się w ogóle dostać do programu aurorskiego –
Umbridge walczyła ze wszystkich sił, aby nie wpuścić metamorfomaga
do ministerstwa, twierdząc, że nie można im ufać. Co więcej, wywodziła się z
rodu Blacków i – chociaż nikt nigdy jej tego nie wypomniał – była Ślizgonką.
4
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
Jeśli to, co mówiła, było prawdą, Snape był zaskoczony, że w ogóle pozwolili jej
kontynuować naukę, nawet na warunkowym.
Siedzieli przez chwilę w ciszy, sącząc swoje drinki. Nagle Tonks
podniosła głowę i rzuciła ostrym tonem:
– Dlaczego Slytherin nie zdobył ani raz Pucharu Domów, odkąd
skończyłam szkołę?
Snape postawił szklankę na stole z impetem. Wbił w nią wzrok
i zmarszczył brwi. Musiał przyznać, że zaimponowała mu tym, że się
nie odwróciła. Zamiast tego wpatrywała się w niego z taką samą
intensywnością.
– Sprawiły to okoliczności, na które nie miałem wpływu – odparł cicho,
myśląc o Harrym pieprzonym Potterze.
Nimfadora skinęła głową. Najprawdopodobniej słyszała już od swoich
ślizgońskich przyjaciół, którzy jeszcze chodzili do szkoły, o dodatkowych
niespodziewanych punktach dla Gryffindoru. Snape zawsze interesował się
żywo tym, kto przyjaźni się z kim w jego domu i wiedział doskonale, że młoda
czarownica miała nadal znajomych siódmoklasistów.
– Tęsknię za Hogwartem – powiedziała nagle Nimfadora z nostalgią
w głosie. – Wszystko miało wtedy sens.
Dwa lata temu Snape zgodziłby się z nią bez wahania. Ale odkąd syn
Lily pojawił się w Hogwarcie, jego świat wywrócił się do góry nogami. Tęsknił
za nudą, za rutyną, która była niegdyś częścią jego życia. Teraz nic już nie było
pewne, a niepewności, jak mało czego, Severus Snape zdecydowanie nie lubił.
Przez chwilę patrzyła na niego. Jej twarz przybrała wyraz, którego nie
potrafił zrozumieć. Zmartwiło go to, ponieważ zawsze był dumny z tego,
że potrafi powiedzieć o czym ludzie myślą, zaledwie na nich patrząc. Przez
głowę przemknęła mu myśl o użyciu Legilimencji, ale dokładnie w tej chwili
Nimfadora spojrzała na zegarek.
– Jeszcze chwila a zapuszczę tu korzenie – powiedziała. – Miło było się
z panem zobaczyć, profesorze – dodała, wstając z miejsca.
Snape kiwnął głową, patrząc, jak Nimfadora go mija, krzyczy „Pa!”
do Rosmerty, stojącej wciąż przy barze, a potem potyka się o wycieraczkę,
leżącą przed drzwiami.
Severus wziął głęboki oddech, zebrał myśli i przygotował się psychicznie
na spacer obok dementorów.
5
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
2. Halloween
Snape wybiegł z Wielkiej Sali po kolejnej kłótni z dyrektorem. Dlaczego
nie mógł tego zrozumieć? Wilkołak jako jedyny mógł wpuścić Blacka
do zamku! Nawet po tylu latach Dumbledore nie potrafi zaakceptować tego,
że jeden z jego ukochanych Gryfonów go zdradził.
Ach, był taki czas, kiedy miał nadzieję, że wpadnie mu w ręce
informacja, która potwierdzi zdradę Blacka, jeszcze w czasie pierwszej wojny.
Poinformowanie dyrektora o zdradzie Blacka byłoby dla Severusa największą
przyjemnością. Gdyby o tym wiedział, mógłby ocalić Lily…
Snape wypchnął tę myśl ze świadomości, po czym wyszedł na dwór,
chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Wiedział, że powinien teraz przeczesywać
zamek w poszukiwaniu Blacka. Spojrzał w niebo – niknący księżyc, ale wciąż
bliski pełni, był jego przekleństwem.
Jedyną dobrą stroną zatrudnienia Lupina na stanowisko nauczyciela
Obrony Przed Czarną Magią było to, że po zakończeniu tego roku już nigdy
nie będzie musiał mieć z nim do czynienia. Jako że lista kandydatów
do uczenia OPCM stawała się coraz krótsza, Snape był świadomy, że prędzej
czy później Dumbledore zwróci się z propozycją do Lupina. Z punktu
widzenia dyrektora ten rok był wręcz idealny, żeby go zatrudnić – nikt inny nie
pomoże przecież w szukaniu Blacka lepiej, niż jego wieloletni, wierny
przyjaciel.
W pewnej odległości od zamku widział grupę aurorów i praktykantów
rozmawiających z dementorami. Tak naprawdę trudno było nazwać
to „rozmową”, ponieważ dementorzy nie potrafili ani mówić, ani słyszeć.
Aby się porozumieć z dementorem, trzeba było wpuścić go do swojego umysłu,
ufając mu, że pozostawi ich duszę w stanie nienaruszonym. Niewielu było
w stanie zaufać im aż do tego stopnia.
Od razu rozpoznał Nimfadorę Tonks z jej obrzydliwie różowymi
włosami. Jakaś część jego osoby zarejestrowała z przyjemnością, że nie wyrzucili
jej jeszcze z programu aurorskiego. Najwyraźniej czemuś się sprzeciwiała:
oparła ręce na biodrach i tupała nogą w ziemię.
Wnet zrozumiał, o co chodziło. Ktoś kazał jej stanąć przed
dowodzącym dementorów. Nawet z odległości pięćdziesięciu metrów widział,
że jej ciało sztywnieje. Skończona idiotka! Takie coś jedynie zachęci dementora,
6
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
pobudzi go. Jeżeli nie przestanie, dementor będzie chciał więcej niż tylko
przelotnie dotknąć jej umysłu.
Po pięciu minutach jej ramiona opadły, a dementorzy zabrali się z tego
miejsca. Snape nie słyszał, co mówił starszy auror, ale rezultat był taki, że grupa
podzieliła się. Zostawili Nimfadorę samą, stojącą na środku błoni.
Obserwował, jak kręciła głową i obejmowała się sama ramionami.
Snape współczuł jej – pamiętał, jak sam musiał porozumiewać się
z dementorami, kiedy był więźniem w Azkabanie. Nimfadora ma teraz
ogromny ból głowy, jeśli dobrze pamięta, co sam wtedy czuł.
Odwróciła się i zaczęła iść w jego kierunku. Snape był prawie pewien,
że nie było go widać w cieniu zamku. Zastanawiał się nad powrotem do swoich
lochów, ale był pewien, że z łatwością zauważy go, jeśli się poruszy, więc został
na miejscu.
– Witam, profesorze – powiedziała bez entuzjazmu, kiedy w końcu go
zobaczyła.
– Nimfadoro – odpowiedział spokojnym tonem.
– Widział pan, musiałam…
– Widziałem, jak porozumiewałaś się z dementorem – potwierdził.
Tonks wzdrygnęła się.
– Nienawidzę ich – powiedziała gorzko. – Tak bardzo ich nienawidzę.
Pewna myśl przemknęła Snape’owi przez głowę i nie pozwoliła o sobie
zapomnieć.
– Nimfadoro, co robiłaś tamtego wieczoru? – spytał, chcąc,
by zabrzmiało to swobodnie.
Podniosła głowę do góry i przesłała mu ostre spojrzenie.
– Niech pan nawet nie zaczyna, profesorze – odburknęła. – Moi
zwierzchnicy już mnie przesłuchali. Nie potrzebuję słyszeć tego jeszcze od pana.
– Rozumiesz, czemu pytam? – spytał Snape, zdziwiony jej reakcją.
Oczekiwał, że po prostu odpowie na pytanie, a nie zdenerwuje się. Ze złością
było jej do twarzy.
– Nie wpuściłam Syriusza Blacka do zamku – rzuciła ostro. –
Nie przybrałam kształtu żadnego z uczniów, skrzatów czy profesorów,
aby przemknąć się obok dementorów i wpuścić go do Hogwartu.
– Nadal jesteś na warunkowym? – spytał miękko.
7
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
Tonks westchnęła i oparła się o ścianę obok Snape’a. Stała zbyt blisko
niego, aby mógł się czuć swobodnie, ale jeżeli by się odsunął, z pewnością
potraktowałaby to jako słabość.
– Już nie byłam, ale od dzisiaj na nowo jestem – powiedziała cicho. –
Mogę zapalić?
– Kiedy uzależniłaś się od tego paskudztwa? – spytał chłodno.
– W siódmej klasie – odpowiedziała, wyjmując z kieszeni paczkę
papierosów. – Chce pan jednego?
– Wydaje mi się, że wygłosiłem wykład o niebezpieczeństwach
płynących z wdychania toksycznego dymu z papierosów i cygar? – spytał
Snape.
– Najwyraźniej urządziłam sobie wtedy wagary – odpowiedziała,
zapalając papierosa. – Albo pana wykład zupełnie mnie nie poruszył.
Nie obchodziło go, czy Nimfadora pali, czy nie, jednak dało mu to
wyczekiwaną okazję do odsunięcia się od niej. Udał, że kaszle, i zrobił dwa
kroki w prawo.
– Przepraszam – mruknęła pod nosem. Po chwili zapytała:
– Jak się ma Krwawy Baron?
– Nimfadoro, ostatnim razem, jak się widzieliśmy, zadałaś mi dokładnie
to samo pytanie – skarcił ją. – Odpowiedź jest taka sama. Jak zwykle, krwawi.
– Chyba nie jestem sobą – przyznała. – Czy kiedykolwiek
porozumiewał się pan z dementorem?
– Tak. – Czekał na niechybne pytania „kiedy, gdzie, dlaczego i jak”,
ale na szczęście nie zadała ich.
– Wie pan, że powinno się myśleć o czymś szczęśliwym, zupełnie jakby
się było tym pieprzonym Piotrusiem Panem? – spytała. Snape kiwnął głową,
rozpoznając w jej wypowiedzi odniesienie do bajek z czasów dzieciństwa. – Nie
mogłam sobie przypomnieć niczego szczęśliwego. Nie przychodziła mi
do głowy nawet jedna wesoła myśl. Nawet jedna.
Nimfadora przestąpiła z nogi na nogę. Opierała się teraz o mur zamku
ramieniem, patrząc mu prosto w oczy. Jej wzrok sprawił, że czuł się niepewnie.
– A czy pan ma jakieś szczęśliwe myśli? – spytała cicho.
Na Merlina, ona ma jeszcze czelność, żeby ze mną flirtować. Była
uczennica z mojego domu flirtuje ze mną. Niedopuszczalne. Wszystko można
zrzucić na karb jej “nie bycia sobą”. Nie będę jej zwracał uwagi.
8
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
Przesłała mu spojrzenie, które mówiło, że oczekuje odpowiedzi. Snape
odwrócił wzrok, czując się, jakby ktoś znienacka rzucił na niego Crucio.
Rozpoznał to spojrzenie. Patrzyła na niego dokładnie tak, jak on patrzył na Lily
Evans całe wieki temu.
Jak to możliwe? Nie widział jej całe dwa lata, a potem zamienił z nią
zaledwie parę słów nad drinkiem w Trzech Miotłach. Snape przypomniał
sobie, że nie zamienił z Lily Evans nawet jednego zdania, a i tak coś do niej
poczuł. W końcu byli w tym samym wieku i mieli wspólne zainteresowania.
Nie chciał być źródłem pożądania. Niczyjego pożądania. A zwłaszcza
nie dziewczyny, która na dobrą sprawę mogła być jego córką. Ta myśl wydała
mu się śmiechu warta.
Snape spojrzał na nią ponownie. Jej twarz była bez wyrazu –
jakiekolwiek wskazówki, które mówiły o jej słabości wobec niego, zniknęły pod
maską obojętności. Ale nagle pochyliła się do przodu i delikatnie musnęła
wargami jego usta.
Najwyraźniej rzuciła na niego zaklęcie zamrażające. Jak inaczej mógł
wytłumaczyć to, że nie poruszył się ani o cal? A może rzuciła na niego
Imperiusa, pomyślał, po czym podniósł ręce i położył je na jej biodrach.
Jej usta stawały się coraz bardziej natarczywe, jednak Snape nie zrobił
nic, żeby ją powstrzymać. Nimfadora przyjęła brak oporu za zgodę i zrobiła
dwa kroki w jego kierunku, tak że ich ciała dotykały się.
Poczuł, jak jej język muska jego usta. Otworzył je lekko. Walczyli przez
chwilę o dominację. Poczuł pewnego rodzaju dumę, kiedy się poddała. Przez
jego głowę przemknęła myśl o niej, leżącej pod nim...
I właśnie ta myśl sprawiła, że odzyskał zmysły.
– Co ty sobie do stu galopujących hipogryfów myślałaś? – warknął,
robiąc krok w tył, aby zwiększyć dzielącą ich przestrzeń.
Oczekiwał, że będzie wyglądała na zmieszaną, zawstydzoną,
lub ewentualnie zadowoloną z siebie. Ale jej zagubienie całkowicie go
zaskoczyło.
– Jak sądzę, chciałam cię pocałować – powiedziała miękko. Oparła się
ponownie o mury zamku. – Odwzajemniłeś przecież pocałunek – dodała.
Nie mógł temu zaprzeczyć.
– Tak – odpowiedział Snape, tracąc cierpliwość.
– Co ty sobie myślałeś? – spytała po prostu. W jej głosie nie było
sarkazmu ani pogardy. Najwyraźniej naprawdę chciała się tego dowiedzieć.
9
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
– Nie myślałem – odparł. – Kiedy zacząłem myśleć, odsunąłem się.
Nimfadora wbiła w niego wzrok. Snape musiał przyznać, że czuł się
dosyć niepewnie, ale nie odwrócił się. Nie zrobi tego pierwszy.
Zrobiła krok w przód. Snape był przekonany, że ponownie go pocałuje.
Zmusił się do pozostania na miejscu. Czuł ciepło jej oddechu na swojej szyi,
kiedy się odezwała.
– Muszę wracać na patrol.
Nie powiedziała już ani słowa więcej, kiedy odwróciła się i odeszła
w stronę Zakazanego Lasu. Snape obserwował, jak odchodziła. W pewnej
chwili potknęła się, o mało co nie lądując na ziemi.
Przypomniał sobie jedno wydarzenie, kiedy Nimfadora była w drugiej
klasie. Jakimś cudem udało się jej stoczyć w dół trzy piętra po schodach,
po czym musiała spędzić noc w skrzydle szpitalnym. Kiedy przyszedł ją
odwiedzić, zastał ją całą we łzach. Była wściekła, że nie potrafiła utrzymać się
na nogach, ze względu na to, że jest metamorfomagiem.
Jego oczy śledziły ją. Przez chwilę zastanawiał się, dlaczego przerwał
pocałunek. Przecież było jasne, że mógłby ją mieć, gdyby tylko chciał. Minęło
sporo czasu, odkąd był z kobietą.
Z drugiej strony przygoda na jedną noc nie wchodziła w grę w jej
przypadku. Nie z byłą uczennicą jego domu. Gdyby była Krukonką, sytuacja
wyglądałaby zupełnie inaczej.
Nie miał ochoty na romantyczny związek. Zwłaszcza z kimś, o kim
wiedział, że ma trudny charakter. Randka z Nimfadorą? Przecież ona jest
jeszcze dzieckiem. Snape powstrzymał ten strumień myśli. Tu nie chodziło
o nią. Chodziło o niego.
To nie byłoby w porządku wobec niej, chyba że chciałby włożyć trochę
wysiłku w ten związek. A tego nie chciał. Związki odciągały go od pracy.
Ostatnim razem, kiedy próbował, z Kay Dobbins, nauczycielką
mugoloznawstwa, skończyło się to katastrofą. Dopiero niedawno zaczęła z nim
znów rozmawiać.
Snape poczuł, jak jego ciało sztywnieje i zauważył, że dementorzy znów
zbierają się przy wejściu na teren Hogwartu. Snape nie miał ochoty, by znaleźć
się w ich pobliżu. Wypchnął Nimfadorę z myśli i wrócił do zamku. Miał
zamiar się choć trochę przespać.
10
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
3. Boże Narodzenie
Snape wyjął z kieszeni zegarek i sprawdził godzinę. Miał się spotkać
niedługo z Argusem Filchem w Trzech Miotłach na drinka. Te spotkania stały
się pewnego rodzaju tradycją. Co rok po obiedzie obaj odwiedzali swoje
rodziny: Filch – swoich kuzynów i kuzynki, Snape – swoją matkę, która
przebywała w domu opieki.1
Wieczorem spotykali się przy drinku, narzekali na swoich krewnych,
zarządzanie Hogwartem oraz na życie. Nie wypadało się spóźnić.
Owinął szyję szalem i wyszedł na trzaskający mróz. Dementorzy wciąż
kręcili się dookoła Hogwartu. Nawet tak niskie temperatury ich
nie odstraszały. Jak za każdym razem, kiedy ich mijał, Snape zadrżał.
Jednak dzisiaj było inaczej. Być może miała na to wpływ coroczna
wizyta u matki, jednak wspomnienia – te bolesne wspomnienia z dzieciństwa
pchały się do jego świadomości, domagając się uwagi. Snape odsunął je na bok,
nie chcąc dawać im więcej powodu do karmienia się jego emocjami, niż już
mieli.
Będzie musiał upić Filcha, żeby dozorca nie zauważył, jak Snape reaguje
na dementorów. Na szczęście nie była to trudna sztuka.
Zdawało mu się, że minęły całe wieki, zanim w końcu zdjął swoją szatę
w Trzech Miotłach, ciesząc się ciepłem pomieszczenia. Boże Narodzenie było
jednym z niewielu dni, kiedy Trzy Miotły świeciły pustkami. Tego wieczoru
było tam zaledwie paru miejscowych czarodziejów i grupa początkujących
aurorów. Z Nimfadorą Tonks w swoich szeregach. Zesztywniał, kiedy jego
wzrok napotkał jej spojrzenie, które zdradzało, co czuła – to samo, co
w Halloween.
Ignorując grupę z premedytacją, podszedł do baru po drinka.
– Wesołych Świąt, profesorze – powitała go Rosmerta radosnym
głosem, nalewając mu zwyczajową sherry.
– Wesołych Świąt – odpowiedział, podnosząc szklankę w niemym
toaście, po czym pociągnął łyk.
– Argus wysłał notkę przez sieć Fiu, profesorze – powiedziała nagle
Rosmerta. – Jego siostrzenica zaczęła rodzić, gdy ją odwiedzał. Chce tam
zostać, dopóki dziecko się nie urodzi.
1
11
*Tonks była w Puchonką, najprawdopodobniej jest to celowa zmiana ze strony autorki.
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
– Zrozumiałe – odparł Snape nieco markotnie. Nie chciał jeszcze
wracać do zamku, nie był gotowy na to, by stawić czoła pustce swoich komnat,
którą podczas świąt odczuwał ze zdwojoną siłą. Wstał od baru, sięgnął
po zostawionego przez kogoś Proroka Codziennego i usiadł przy wolnym
stoliku. Nie miał jeszcze czasu, aby przeczytać dzisiejszą prasę.
Ignorował spojrzenia Nimfadory, zastanawiając się, czy przez samą
swoją obecność nie prowokuje jej. Zamiast tego skoncentrował się na artykule,
w którym opisano nieudolność Ministerstwa w poszukiwaniu Blacka. Snape
jedynie przez chwilę zastanawiał się, co by zrobił, gdyby to on musiał szukać
swojego wroga z czasów szkolnych.
Bez problemu usłyszał jej kroki, kiedy szła w jego kierunku. Będzie
musiał być dla niej ostry. Niech sobie wybije z głowy to szczenięce zauroczenie.
– Mogę usiąść? – spytała Nimfadora.
Uniósł lekko głowę znad gazety i skinieniem zaprosił ją do stolika.
Kiedy siadała, jej stopa otarła się lekko o jego łydkę. Snape zignorował to.
– Jak się ma Krwawy Baron?
Snape spojrzał na nią ostro, jednak jego nastrój zmienił się nieco,
gdy zobaczył jej uśmiech. Naprawdę ładnie się uśmiechała. Położyła łokcie
na stoliku i oparła podbródek na dłoniach.
– Wciąż krwawi – odparł, z nutką irytacji w głosie.
– Wspaniale – odpowiedziała. – Myślał pan choć trochę o naszym
pocałunku?
– Muffliato – mruknął Snape w odpowiedzi. – Czy ty zwariowałaś?
Tonks wyprostowała się i pochyliła odrobinę do przodu.
– Myślał pan, nieprawdaż?
I to często, ale w życiu by się do tego nie przyznał. Z pewnością
nie chciał, aby jej fascynacja jego osobą dalej się rozwijała. Westchnął głośno.
– Nimfadoro, jestem zaszczycony, ale błędnie odczytałaś moją reakcję
na twój pocałunek jako zainteresowanie twoją osobą.
– Wspaniale – odpowiedziała zadziornie. – Zawsze chciałam,
aby lubiano mnie za to, kim jestem, a nie za moje ciało.
Snape wstał, nie chcąc dłużej znosić tej oczywistej zmiany w strategii.
– Żegnam, panno Tonks.
Nimfadora wstała i poszła za nim do wieszaka. Snape zastanawiał się
przez chwilę, czy nie zostawić płaszcza i wrócić po niego później, ale było
zdecydowanie zbyt zimno, aby przejść całą drogę do zamku bez niego. Tonks
12
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
stała tuż obok niego, również zakładając szatę. Wyszedł pierwszy z baru, jednak
Nimfadora była zaledwie parę kroków za nim.
– Profesorze, niech pan zaczeka! – zawołała za nim.
Snape szedł dalej. Dał się słyszeć głośny trzask. Nagle Tonks stała tuż
przed nim. Położyła mu dłonie na piersi i spytała:
– Dlaczego po prostu pan ze mną nie porozmawia?
Patrzył jej w oczy o sekundę za długo.
– Nie mogę – odpowiedział. To był najgorszy moment na związek,
nawet gdyby się nad nim zastanawiał. Zaledwie parę dni wcześniej dyrektor
spytał go, czy byłby gotowy znów być śmierciożercą, gdyby się okazało,
że Black faktycznie skrzykuje byłych popleczników Voldemorta. Narażałbym
tylko jej życie. – O czymkolwiek myślisz, przestań.
Tonks opuściła ręce i przesłała mu ostre spojrzenie.
– Myśli pan, że naprawdę tego chcę? – spytała gorzko. – Czy naprawdę
uważa pan, że chcę mieć myśli wypełnione pańską osobą dwadzieścia cztery
godziny na dobę?
Złapał ją za łokieć i pociągnął za sobą w boczną uliczkę, gdzie mieli
chociaż iluzję prywatności.
– Więc przestań – zarządził.
– Nie mogę.
– Nimfadoro, jesteś młoda i po prostu pozwoliłaś swojej wyobraźni
na zbyt wiele – skarcił ją, odwracając się. – Idź i znajdź sobie jakiegoś Weasleya
do zabawy.
W odpowiedzi Nimfadora złapała Mistrza Eliksirów za płaszcz,
przyciągnęła go do siebie i przycisnęła swoje wargi do jego ust. Nie powinien
reagować, nie powinien, nie powinien, nie powinien, jednak jego ciało
zdradziło go. Popchnął ją pod ścianę, przy której stali.
Cichy jęk wydobył się z jej ust, kiedy dotknął jej pośladków,
przysuwając ją bliżej do siebie. Na Merlina, czuł się wspaniale, mogąc tak
kogoś trzymać. Zupełnie jakby jego przeżycie tylko od tego zależało. Całowali
się przez chwilę. Kiedy wydawało mu się, że już dłużej nie wytrzyma i po
prostu musi dotknąć jej nagiej skóry własnymi rękami, dały się słyszeć głosy
gości Trzech Mioteł, śpiewających na całe gardło kolędy. Snape wycofał się
w tej samej chwili. Na jego twarzy zrozumienie mieszało się ze wściekłością.
– To ma być żart, prawda? Chcieliście się zabawić moim kosztem? –
syknął.
13
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
– Nie – odpowiedziała Nimfadora od razu, a jej oczy zrobiły się wielkie
jak spodki. – Dlaczego pan tak myśli?
– Twoi przyjaciele z programu akurat zaraz na nas wpadną, prawda? –
rzucił gorzko Snape. – Pośmiejmy się z byłego profesora.
Tonks złapała go za płaszcz, gdy miał już odejść.
– Profesorze, proszę.
– Dobranoc, Nimfadoro – warknął.
– Niech pan mnie posłucha, do cholery! – krzyknęła. Ból w jej głosie
był nie do przeoczenia. Snape zdecydował, że zaszczyci ją swoją obecnością
jeszcze chwilę. – Moje życie to jedno wielkie bagno, profesorze. W pracy czeka
mnie dochodzenie. Moja matka jest przekonana, że Black uciekł, żeby ją zabić
– powiedziała, podnosząc głowę do góry i patrząc mu w oczy. – Te trzy razy,
kiedy pana widziałam, czułam spokój. Zadziwiające, naprawdę.
Z tym mógł się zgodzić.
– Jesteś tylko dzieckiem – odpowiedział lekceważąco.
– To dlaczego to pan się zachowuje jak dziecko? – odparła.
– Nie mam na to czasu – rzucił, odchodząc. Wiedział, że Nimfadora
nie była częścią jakiegoś żartu. Ale to dało mu możliwość wycofania się, zanim
pozwoli sobie na coś, co może się skończyć tylko w jeden sposób. Źle.
– Severusie, zaczekaj! – krzyknęła za nim.
Snape wzdrygnął się, kiedy usłyszał swoje imię. Odwrócił się twarzą
do niej i szedł teraz tyłem w stronę zamku.
– Nie chcesz mnie, Nimfadoro – odkrzyknął. – Sama nie wiesz, czego
chcesz.
– Ani mi się waż zakładać, że znasz mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć,
czego chcę – dotarł do niego jej głos.
Najwyższy czas, żeby to skończyć. Odwrócił się i przyspieszył kroku.
– Dobranoc, Nimfadoro.
Nie będzie o niej więcej myślał.
14
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
4. Walentynki
Najlepszą rzeczą, która spotkała Snape’a w te Walentynki był fakt,
że Lockhart wciąż był zamknięty w Świętym Mungu, a zatem po zamku nie
kręciły się żadne śpiewające gnomy. Na Merlina, nienawidził tego dnia.
Uczniowie myśleli jedynie o tym, kto dostanie najwięcej walentynek i od kogo.
To był wystarczający powód do tego, aby się upić.
Co więcej, to przypominało mu jego piątą klasę, kiedy sam był uczniem
w Hogwarcie. Tego roku w końcu zebrał się na odwagę i postanowił dać Lily
Evans walentynkę. Zostawił ją na jej ławce przed Eliksirami. Jednak gdy
dostała tuzin czerwonych róż od Jamesa pieprzonego Pottera, kartka
od Severusa leżała zapomniana na ławce. Po skończonej lekcji Snape schował
walentynkę do kieszeni i porwał ją na strzępy, kiedy wrócił do swojego
dormitorium.
Snape spojrzał na zegarek, po czym stwierdził, że jego patrol po szkole
w końcu się skończył. Pobił chyba swój rekord w ilości par przyłapanych
na tuleniu się w różnych zakątkach zamku. Złapał ich aż siedemnaście. Miał
szczerą nadzieję, że już nigdy nie będzie ich tak dużo.
Potrzebował zaczerpnąć świeżego powietrza. Czuł się jak osaczony
w murach zamku, wiedząc, że Lupin przebywał teraz w jego gabinecie. W
wilczej formie. Snape nie bał się wilkołaków, jednak fakt, że niegdyś o mało co
jeden go nie rozszarpał, sprawiał, że czuł się niepewnie.
Kiedy szedł w kierunku jeziora, zauważył, że dementorzy byli nieco
bardziej ruchliwi niż wcześniej. Zrozumiałe – były w stanie karmić się
emocjami nawet przez grube mury zamku. Do tego w Walentynki powietrze aż
trzaskało od ilości uczuć i aktywności seksualnej uczniów. Jego ignorancja nie
sięgała aż tak daleko, aby twierdzić, że zwłaszcza starsi uczniowie nie
eksperymentowali. Jego zdaniem, tak długo, jak tylko się nie zaczną rozmnażać,
mogą robić, co im się tylko żywnie podoba.
Nawet niektórzy profesorowie dali się ponieść magii tego dnia. Filch,
ze wszystkich ludzi, zaprosił bibliotekarkę, Irmę Pince, na kolację. A ona się
zgodziła! Lupin stał się obiektem pożądania dwóch nauczycielek – Sinistry
i Vector. Snape przypadkiem był świadkiem jego rozmowy z Vector –
słuchanie, jak próbuje jej delikatnie wytłumaczyć, że tego wieczoru, kiedy
chciała się z nim spotkać, wypada pełnia księżyca, było całkiem
satysfakcjonujące.
15
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
W jego myślach pojawiła się twarz Nimfadory. Nie dotrzymał słowa,
które złożył sobie w Boże Narodzenie. Wciąż o niej myślał, mimo że musiał się
zająć o wiele ważniejszymi rzeczami, na przykład tym, że Black znów wdarł się
do zamku w zeszłym tygodniu. Lub przekonywaniem dyrektora,
aby zrezygnował z idiotycznego pomysłu, aby Hogwart zorganizował Turniej
Trójmagiczny w przyszłym roku.
Snape nie widział jej od tamtej pory, jednak nie dlatego, że nie
próbował. Odwiedzał Trzy Miotły dużo częściej niż miał w zwyczaju,
rozglądając się za praktykantami. Spotykał początkujących aurorów często,
jednak Nimfadory nie było nigdy z nimi. Zastanawiał się, czy nie wyrzucili jej
w końcu z programu.
Dementorzy zbliżyli się do niego, więc oczyścił swój umysł z emocji.
Tak naprawdę powinien wracać do zamku, aby znaleźć się jak najdalej od tych
stworzeń, jednak nie był jeszcze gotowy na powrót. Szedł dalej.
Jeden z dementorów wciąż podążał za nim. Snape czuł, jak stworzenie
próbuje sięgnąć do jego myśli. Mistrz Eliksirów odwrócił się i wyciągnął
różdżkę, gotowy by rzucić zaklęcie, jednak do jego myśli wdarł się obraz Lily.
Odepchnął ją. Był jednak świadomy, że jego zaklęcie nie będzie wystarczająco
silne. Jeszcze nigdy nie udało mu się wyczarować cielesnego Patronusa.
Desperacko przeszukiwał swoje wspomnienia, próbując odnaleźć choć
jedno wystarczająco szczęśliwe, aby mógł wyczarować choć dostatecznego
Patronusa. Jego ciało sztywniało, czuł, jak dygocą mu ramiona. Mimo to
podniósł różdżkę, gotowy, by wypowiedzieć słowa zaklęcia...
– Expecto Patronum!
Coś przypominającego jaszczurkę wiło się w kierunku dementora,
odstraszając go. Snape odwrócił się, wciąż drżąc lekko, aby zobaczyć, kto rzucił
zaklęcie. Za nim stała Nimfadora, ubrana w szaty początkującego aurora.
Zamarł. To było dokładnie to, czego nie chciał – nie chciał, by ktokolwiek
widział go w takim stanie, tak osłabionego przez dementorów.
– Powinien pan opuścić ten teren – powiedziała stanowczym tonem. –
Pozostali dementorzy będą chcieli dołączyć się do zabawy,
Wyglądała inaczej. Jej włosy nie miały koloru tej idiotycznej, różowej
gumy do żucia. Były brązowe i opadały jej na ramiona. Jak przez mgłę
przypomniał sobie, że taki był ich naturalny kolor.
16
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
Jedyne, co się nie zmieniło, to ta sama, paląca potrzeba wypisana na jej
twarzy. Zamiast irytacji, którą zazwyczaj czuł w jej towarzystwie, odczuwał stan
radosnego podniecenia.
Nimfadora wbiła wzrok w swoje stopy, po czym odwróciła się i odeszła
bez słowa.
– Nimfadoro! – zawołał za nią.
– Nie będę już pana więcej nachodzić, profesorze – odkrzyknęła.
– A niech to – mruknął pod nosem Snape. Ruszył za nią. Jak to się
mogło stać? Jak to się stało, że udało się jej dostać do mojego serca? Potrafił
jedynie myśleć o ich wspólnych pocałunkach. Pragnienie, aby ją znów
pocałować, wypełniało jego umysł.
Jako że natura obdarzyła go dłuższymi nogami, dogonienie jej nie zajęło
mu dużo czasu. Znajdowali się już poza terenem Hogwartu, a zatem
dementorzy nie powinni im przeszkadzać. Dotknął jej ramienia. Nimfadora
zatrzymała się w miejscu i spojrzała mu w oczy. To było dokładnie to samo
spojrzenie, które sprawiło wcześniej, że czuł się niepewnie, jednak to należało
już do przeszłości.
To było właśnie to, na co miał nadzieję od Bożego Narodzenia.
Ponowne spotkanie, tak aby mógł sprawdzić, czy będzie w stanie wsłuchać się
w te uczucia, które w nim wzbudziła.
– Nimfadoro…
– Co takiego? – burknęła, opierając dłonie na biodrach. – Wyraził się
pan wystarczająco jasno, że nie jest pan zainteresowany. Próbuję zostawić pana
w spokoju.
Wyglądała tak młodo, zwłaszcza teraz, z brązowymi włosami. W końcu
była młoda – przypomniał sobie Snape – skończyła szkołę niecałe trzy lata
wcześniej. Nimfadora była też uparta – w końcu nie dała sobie w kaszę
dmuchać podczas całego programu aurorskiego, mimo że wszystko wciąż
obracało się przeciwko niej.
Wszystkie argumenty przeciw związkowi z nią – jej wiek, inne
obowiązki, jego egoizm – rozpływały się we mgle.
Severus zrobił krok do przodu i pocałował ją. Oczekiwał, że odda
pocałunek, a nie odsunie go, co właśnie zrobiła.
– Nie baw się mną – powiedziała ostro. Zamknęła oczy. Snape
zauważył, że chciała się teleportować, więc położył dłoń na jej przedramieniu.
– Jeżeli się zdeportujesz, zabierzesz mnie z sobą – ostrzegł ją.
17
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
– Wteleportuję cię w skałę – mruknęła, tracąc koncentrację.
Wpatrywała się w niego ze złością. – Sześć tygodni temu odepchnąłeś mnie.
– Tak.
– A teraz nagle tego nie robisz? – spytała z niepewnością w głosie.
– Mamy Walentynki, Nimfadoro – powiedział. Nic innego nie przyszło
mu do głowy.
– Nawet mi się nie waż mówić, że to wszystko przez to głupawe święto
– ostrzegła go.
– Wydawało mi się, że kobiety lubią Walentynki – odparł sucho Snape.
– W tym dniu ludzie orientują się, czego nie mają – odburknęła.
Strzepnęła jego dłoń ze swojego przedramienia. – Mam tego dosyć.
Snape ponownie wziął ją za ramię. Jej ciało zesztywniało, jakby
próbując zmusić go, aby ją puścił. Na jej twarzy odmalowało się
niezrozumienie.
– Dlaczego nie możesz mnie puścić? – spytała.
Snape nie był pewien, czy potrafi to wytłumaczyć.
– Ponieważ tego nie chcę – odpowiedział cicho.
Nimfadora spojrzała na niego. Emocje, które malowały się na jej twarzy
można było wytłumaczyć jedynie ciekawością. Pożądanie wciąż gdzieś tam
było, ale tym razem zmieszane z nadzieją.
Złapała Mistrza Eliksirów za poły płaszcza i przyciągnęła go do siebie,
tak że ich usta się spotkały. Niespodziewanie Snape odsunął się. Chciał się
upewnić, że wie, w co się pakuje.
– Jestem beznadziejny w związkach damsko-męskich, Nimfadoro –
powiedział.
Nie puściła go.
– Może wcale nie chcę związku – odpowiedziała szeptem.
– Jestem pracoholikiem, eliksiry zawsze będą na pierwszym miejscu –
odpowiedział. – Jeżeli będziesz się mnie trzymać kurczowo, odepchnę cię.
Nie zapytam, jak minął ci dzień, ani jak się czujesz. Nie jestem stworzony
do małżeństwa, nie chcę mieć dzieci, domu pełnego ciepła, czy czegokolwiek
większość kobiet pragnie.
Nimfadora puściła jego szaty i skrzyżowała ręce na piersi. Na jej ustach
pojawił się lekki uśmiech.
– Dlaczego mi to mówisz? – spytała.
18
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
– Chcę się upewnić, że wiesz, jakim jestem człowiekiem – odpowiedział
szczerze.
– Myślisz, że po siedmiu latach w twojej klasie nie mam o tym pojęcia?
– spytała, unosząc brwi. – Jesteś najbardziej konfliktowym i zgorzkniałym
mężczyzną, jakiego kiedykolwiek poznałam.
Snape rozłożył ręce, bezgłośnie pytając, dlaczego w takim razie chce być
z nim.
– Nie mam pojęcia – odpowiedziała. – Ja wcale nie jestem lepsza.
Są takie dni, kiedy tak bardzo chcę zostać aurorką, że nie potrafię myśleć
o niczym innym. Miewam huśtawki nastrojów i nienawidzę, gdy nie mam
czasu dla samej siebie.
Jej słowa zabrzmiały jak wyzwanie.
– Czy ktoś dał się już kiedyś na to nabrać? – spytał Snape.
– Tylko Weasley – odparła z pełnym ironii uśmiechem na ustach.
Snape zrobił krok do przodu i pogłaskał Tonks po policzku. W całej
historii złych pomysłów, na które wpadł, ten zajmował niezaprzeczalnie
pierwsze miejsce. Mimo tego Mistrz Eliksirów nie ruszył się z miejsca i zaplótł
ramiona dookoła najgorszego pomysłu.
Oczami wyobraźni widział koniec tego związku. Zawsze tak było.
Pewnego dnia przestanie jej wystarczać to, co mają. Będzie chciała więcej.
Snape pozostanie nieugięty i nie podda się, po czym w całym swym
okrucieństwie skończy to wszystko, nie mówiąc dlaczego.
Schylając głowę, by ją pocałować, szepnął:
– Pewnego dnia złamię ci serce.
– Skąd wiesz, że ja nie złamię twojego? – odszepnęła.
W końcu przestało mieć znaczenie, kto złamie czyje serce. Gdy jej
ramiona owinęły się dookoła jego szyi, a ich usta połączyły się, Snape
uświadomił sobie, że postara się odwlec to, co nieuniknione, tak długo, jak to
tylko będzie możliwe.
19
www.magdalenamalek.pl
kerrymdb – Cztery wieczory
Autorka: kerrymdb
Tłumaczenie: Magdalena ‘magda2em’ Małek
Tytuł oryginału: Four Nights
Link do oryginału:
http://community.livejournal.com/colourful_bat/7303.html
Tekst tłumaczenia dostępny jest również pod adresem:
http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?t=5704
20
www.magdalenamalek.pl

Podobne dokumenty