Wielkie czary malutkiej wróżki Wróżki są bardzo różne: ciemnowłose

Transkrypt

Wielkie czary malutkiej wróżki Wróżki są bardzo różne: ciemnowłose
Wielkie czary malutkiej wróżki
Wróżki są bardzo różne: ciemnowłose i jasnowłose, błękitnookie i o oczach koloru brązowego. Mieszkają w
pałacach, a czasem w mniej okazałych miejscach. Wróżka Adelka mieszkała w lesie. W niedużym lesie. I sama
była bardzo nieduża. Właściwie wróżka Adelka była bardzo malutką wróżką. Nie miała ona ani ciemnych, ani
jasnych włosów: jej włosy miały niezwykły turkusowy odcień. Poza tym miała skrzydełka, dzięki którym bez
problemu przemieszczała się z miejsca na miejsce, a także wlatywała nawet na najwyższe drzewa. Ale tak jak
inne wróżki umiała czarować i robiła wiele dobrego dla tych, którzy ją otaczali. Mieszkała w malutkim domku, a
jego drzwi zawsze stały otworem dla leśnych zwierzątek. Niejednokrotnie już od rana mały tłumek czekał na
pomoc wróżki. Adelka wstawała skoro świt i cierpliwie wysłuchiwała problemów zajączka, doradzała wiewiórce,
pocieszała sójkę, wspierała biedronki i pomagała jeżykowi. Pracowity dzień wydawał się nie mieć końca: wciąż
ktoś potrzebował natychmiastowej obecności wróżki. Wszyscy liczyli, że dzięki czarom Adelki wszelkie
problemy znikną. Właśnie tak – w jednej chwili, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
I tak też było. Pajączek Ferdynand miał problem z tkaniem pajęczyny. Starał się, ale zawsze pod koniec pracy
okazywało się, że pajęczyna jest zbyt luźna, niedokładnie utkana. Ferdynand załamywał łapki i próbował
kolejny raz, ale znowu w trakcie pracy zamyślił się lub zapatrzył i jego trud szedł na marne. Poprosił więc
wróżkę o pomoc.
Ta spojrzała bacznie na jego ostatnie dzieło i powiedziała:
- Dobrze, użyję czaru i twoja pajęczyna będzie idealna. Musisz mi tylko obiecać, że nie oderwiesz oczu od
swojej pracy.
Ferdynand złożył solenną obietnicę, a Adelka machnęła różdżką i wypowiedziała zaklęcie:
- Ejo-bejo-mejo-pik, patrz na pracę, problem znikł!
I nie uwierzycie – wnet pajączek cieszył się piękną, sprężystą, wprost idealną pajęczyną!
Podobnie było, gdy zając Puszek smucił się, gdyż nie umiał przeskoczyć przez pieniek. Wielokrotnie
podejmował tę próbę, podbiegał, ale bał się porażki i wycofywał się w ostatniej chwili. I znowu Adelka udzieliła
niezbędnej pomocy. Powiedziała:
- Puszku, ja sprawię, że pieniek odrobinę schowa się w ziemi, nie będzie tak wysoki, a ty odbij się z całej siły
tuż przed nim i spróbuj dokończyć skok.
Zajączek pokiwał energicznie łebkiem, a wróżka wypowiedziała zaklęcie:
- Oli-bowa, moli-kowa, niech się pieniek w ziemię schowa!
Zaklęcie podziałało wyśmienicie: ośmielony przez wróżkę zajączek przeskoczył pieniek. A gdy raz dokonał tej
sztuki, powtarzał ją już bez problemu.
Jeżyk Tutuś był bardzo nieśmiały. Spodobała mu się Lulka, jej zadbane igiełki, bystre oczy i miłe usposobienie,
ale nie miał odwagi się do niej odezwać. Zawsze brakowało mu słów, zatem widząc z daleka Lulę odwracał się
na pięcie i zmykał. Bardzo chciał zachować się inaczej, zatem zwrócił się z prośbą o pomoc do wróżki Adelki.
Sprawa była nieprosta, ale i tym razem Adelka nie zawiodła. Dała jeżykowi do wypicia tajemny eliksir. Był
bardzo pyszny, smakował jak sok porzeczkowy, ale jego działanie było niezwykłe: miał sprawić, że Lula polubi
Tutusia. Adelka doradziła też jeżykowi, jak ma się zachować: podejść pewnie, ukłonić się grzecznie, powiedzieć
coś intrygującego o sobie oraz zadać kilka pytań Luli. Jeżyk trochę się obawiał, ale wróżka uspokoiła go:
- Przecież wypiłeś magiczny eliksir! Podejdź i zacznij rozmowę! Zobaczysz, że wszystko pójdzie zgodnie z
planem.
I tak się stało. Tutuś zdobył sympatię Luli, rozmawiali o hodowli kaktusów – okazało się, że mają wspólną pasję
– taniec. I umówili się na spacer!
Nic zatem dziwnego, że gdy pewnego dnia zwierzątka dowiedziały się o planach Adelki, były zrozpaczone.
Okazało się, że ich wróżka wyjeżdża!
Wszystkie zgromadziły się wokół domku Adelki i debatowały, co zrobić. W końcu najodważniejszy lisek Henio
zapukał do drzwi domku. Adelka otworzyła i nie mogła uwierzyć własnym oczom:
- Cóż się stało? Wszyscy macie jakiś problem?
Zwierzątka zaczęły się przekrzykiwać, podskakiwać, machać łapkami i skrzydełkami:
- Tak! Tak! Nie możesz nam tego zrobić! Nie wyjeżdżaj! Kto nas będzie ratował? – słychać było wokół.
Adelka uśmiechnęła się i powiedziała:
- Ale moja młodsza siostra urodziła malutką córeczkę. Chcę jej pomóc, a także przekazać małej Filipince całą
moją wiedzę.
- A kto nam pomoże? Kto będzie nas wspierał? – zwierzątka pytały jedno przez drugie.
- Moi drodzy, doskonale sami sobie radzicie – roześmiała się Adelka.
- Nieprawda, ty zawsze nam pomagasz, rozwiązujesz wszystkie nasze problemy.
- A kto mi pomógł w tkaniu pajęczyny? – przypomniał Ferdynand.
- Nikt z nas nie zna czarów – zasmuciła się wiewiórka. – Nie poradzimy sobie – pociągnęła noskiem.
Adelka przytuliła ją i powiedziała:
- Moi kochani, sami sobie doskonale radzicie! Ja tylko wspieram was w dążeniu do celu. Musicie po prostu
uwierzyć w siebie.
- A zaklęcia? – spytał zajączek.
- A tajemne mikstury? Przecież to dzięki niej zdobyłem sympatię Luli! – wykrzyknął Tutuś.
Adelka uśmiechnęła się:
- Zaręczam wam, że to wasz upór i ambicja sprawiły, że osiągnęliście to, co chcieliście! A zaklęcia to miłe dla
uszu rymy. Od zawsze lubiłam układać wierszyki, mama powtarzała, że wyrosnę z tego, ale nie wyrosłam. Do
tej pory uwielbiam rymować!
- Więc to my jesteśmy czarodziejami? – spytał z niedowierzaniem dzięcioł Kazek.
- Tak, wiara w siebie to największa magia! – odpowiedziała Adelka.
Zwierzątka popatrzyły po sobie, zamyśliły się. Powoli na ich pyszczkach pojawiały się uśmiechy.
- Ale wrócisz do nas? – spytał Puszek.
- Oczywiście, moi drodzy! Ani się obejrzycie, a będę z powrotem. Muszę wam przecież upiec pierniczki na
święta, a potem wyczarować noworoczne fajerwerki! W końcu moja różdżka nie może bezczynnie rdzewieć w
kącie – zaśmiała się Adelka.

Podobne dokumenty