Piłka nożna to moja pierwsza miłość (…). Ale człowiek byłby mały

Transkrypt

Piłka nożna to moja pierwsza miłość (…). Ale człowiek byłby mały
Piłka nożna to moja pierwsza miłość (…).
Ale człowiek byłby mały, gdyby się
poświęcał jednej pasji…
Ja wiele razy przegrałem i najwięcej
nauczyłem się z porażek.
Jerzy Dudek
WYWIAD Z JERZYM DUDKIEM
- Jak zacząłeś karierę w Realu Madryt?
- Real Madryt zaproponował mi pracę, kiedy grałem jeszcze
w drużynie Liverpoolu[…]. Poprosiłem o czas. Oczywiście to
wszystko było ściśle tajne. […] Zadzwoniłem, że chcę grać w Realu
Madryt. Dlaczego podjąłem tę decyzję? Po pierwsze: Realowi Madryt
nie można odmówić[…], po drugie: gdybym miał powiedzieć swoim
dzieciom, takim jak wy: „słuchajcie miałem kiedyś propozycję
zagrania w Realu Madryt, ale ją odrzuciłem”, to by mnie wyśmiali.
Powiedzieliby „Tato, przecież ty jesteś stary, gdzie ty do RM? Nie
miałbyś szans”. Wejście do Realu Madryt to było dla mnie
spełnienie, ukoronowanie biegnącej kariery, ale też kolejny etap
nauki[…] Pomyślałem, że zobaczę, jak wygląda duży klub od środka.
To były cztery wspaniałe lata i tej decyzji nie żałuję.
- Jak się zaczęła Twoja kariera?
- Można powiedzieć, że tak jak Wasza. Wy macie małą karierę, potem
większą i tę profesjonalną. Ja zaczynałem w takim ośrodku jak Wasz,
codzienne bieganie na boisku[…]. Zawsze marzyłem, żeby być
bramkarzem – nie Realu Madryt, nie Liverpoolu, ale lokalnej drużyny,
która grała wtedy w III lidze. By to osiągnąć musiałem naprawdę
ciężko trenować. Gdy miałem 18 lat przyszedł do mnie trener
(a miałem wtedy podejmować pracę w kopalni) i powiedział: „Słuchaj
Jurek, może chciałbyś grać u nas w piłkę w III lidze?” To była dla
mnie najwspanialsza nowina, propozycja…
- Czy Twoja gra przynosiła komuś smutek?
- Jak ktoś wygrywa, ktoś się musi smucić. […] Ja wiele razy
przegrałem i najwięcej nauczyłem się z porażek. Jak przegrywasz –
smucisz się i zaczynasz analizować, dlaczego tak się stało. Jak
wygrywasz, wszyscy wpadają w euforię, otwierają szampany… […].
Zastanawiałem się, jak ja mam walczyć ze smutkiem po przegranej?
Jeśli przed każdym meczem przygotowujesz się na 100%, po
przegranym spotkaniu, nie masz do siebie pretensji, bo dałeś z siebie
wszystko.
- Jak się gra przed tak liczną widownią?
- Duży stres.[…] Najgorzej, jak zaczniesz myśleć o tym, co ja teraz
zrobię, tyle ludzi będzie mnie oceniać.[…]. Musisz myśleć o swoich
zadaniach, o swojej roli do wypełnienia […], nie o tym, na co nie
masz wpływu: „Co będzie, jak wpuszczę bramkę, co będzie, jak
przyjadę do Łapanowa, a tam będzie tak dużo ludzi […], ksiądz
przyjechał nawet na to spotkanie…”
Kiedyś mądry trener powiedział: ”Jeszcze nie widziałem kibica, który
strzelił gola. Gramy 11 na 11. Skupcie się na tym, co jest wokół Was,
a nie myślcie o tym, co kibice śpiewają z trybun ”.
- Ile przegrałeś meczy?
- Nie wiem, ale pocieszające jest to, że więcej wygrałem ! Zdarzyło
się też, że po meczu płakałem. Chciałem iść do domu, pozasłaniać
okna, było mi wstyd[…], chciałem zostać sam… Ktoś mi powiedział:
„Dzisiaj nie wyjdziesz, jutro nie wyjdziesz, za tydzień też nie
wyjdziesz[…]”. Musisz się z tym skonfrontować, musisz wyjść
naprzeciw tej porażce… tej klasówce… Nie może być tak, że mówisz:
„Brzuch mnie boli, nie idę na klasówkę”, ona kiedyś
musi do Ciebie przyjść i trzeba się zmierzyć z tym
problemem. Ja też odsłoniłem okna i powiedziałem:
„Pójdę na tę kolację!”. I większość mówiła:
„Spokojnie, będziesz miał mnóstwo okazji, by się
zrewanżować”. Pamiętajcie, jak macie kogoś w
klasie, kto potrzebuje pomocy, nie odrzucajcie go,
tylko przyjdźcie do niego (piłkarze szczególnie, bo
gracie w zespołach), poklepcie tego bramkarza, jak
zawalił bramkę […]. Pamiętajcie, że Wy też możecie
być w takiej sytuacji.
- Czy piłka nożna to Twoja jedyna pasja?
- To moja pierwsza miłość. Ale człowiek byłby mały, gdyby się
poświęcał jednej pasji. […] Od trzech lat mam nową pasję – wyścigi
samochodowe […] Gram jeszcze w golfa, choć długo myślałem, że
jest to sport dla starszych panów i bardzo bogatych ludzi.
- Jak długo trenowałeś piłkę nożną?
- Nieskończenie. Rano przed szkołą, po szkole, nawet w Boże Ciało
[…]. Nie było konkurencji. Dzisiaj macie dużą konkurencję: iść na
boisko…, iść na halę…, czy może usiąść przed telewizorem, przed
komputerem. Czasami lepiej iść się poruszać, dotlenić i człowiek
wraca do domu pełen energii. Wtedy nie było konkurencji, więc ja
miałem dużo łatwiej:
od rana do wieczora sport!
W roli „dziennikarzy” zadających pytania Jerzemu Dudkowi
wystąpili m. in. uczniowie PSP w Łapanowie. Wywiad nie został
poddany autoryzacji.
Oprawa merytoryczna i graficzna
Kółko redakcyjne
Pióro