Wersja HQ
Transkrypt
Wersja HQ
bezcenny ISSN 2391-6133 zł NOWA EDYCJA Styczeń 2016 6 www.wogole.net OD REDAKCJI 20M Wydawca: Korespondencja: Paulina Sidor [email protected] Zastępca redaktor naczelnej: Michał Borek [email protected] Piotr Jończyk [email protected] Dokładnie rok temu pisałam słowa podsumowania po 7-miesięcznej działalności W ogóle. Dziś minionych miesięcy pracy mamy za sobą niespełna 20. Mieliśmy wiele planów, przeszliśmy sporo zmian. Ci z Was, którzy są z nami od początku naszej przygody dostrzegają je na pewno. Upragniona regularność nie jest łatwa do osiągnięcia, ale fakt, że po raz kolejny mogę pisać do was te kilka słów jest dla mnie niemałym sukcesem. No więc co teraz i co dalej…? Oddaje zatem nowy numer w wasze ręce! W nowym roku życzę wam samych sukcesów oraz mam nadzieję, że będziemy mogli wam w nim towarzyszyćżeby „pierwiastek zła” przychodził do was tylko w papierowej formie. [email protected] Redaktor naczelna: Autorzy artykułów: W 2016 wchodzimy ze świeżymi pomysłami, energią i – przede wszystkim – nowym numerem. A jeśli już o numerze mowa, to jesteśmy Wam winni słowo wyjaśnienia dotyczące okładki. Postanowiliśmy tym razem nie wybierać artykułu numeru, a na okładce umieścić grafikę nawiązującą do kilku tekstów. Trudno nie zauważyć gwiazd z unijnej flagi, które zapowiadają artykuł Pawła Stępniaka „Z unią najlepiej wychodzi się na zdjęciach”(8-9), który jest próbą psychologicznej analizy sytuacji na politycznej scenie Europy. Dociekliwi zapytają jednak: Czyja jest ta ręka? I czemu należy do kobiety? Odpowiedź przyniesie tekst Gabrieli Łaskowskiej „Ambitne i złe”(38-39), który niestety nieco obnaża mroczną stronę kobiecej natury. Chcieliśmy jednak, by ta okładka była wstępem do tematyki całego numeru, która w zasadzie bez naszej wiedzy zwróciła się w jedną stronę. W styczniowych tekstach znaleźliśmy bowiem spójny mianownik – pierwiastek zła. Nie wszędzie jest on widoczny na pierwszy rzut oka, jednak po dłuższym zastanowieniu znaleźliśmy go niemal w każdym tekście. Autorzy artykułów szukali przyczyny popularności prezydenta Rosji (12-13), próbowali znaleźć komórki Henrietty (22-23) oraz rozwikłać tajemnice zamachów na sportowców (34-35). WGL sp. z o.o. Pachnąca 32/3 02-790, Warszawa Autorzy zdjęć: Okładka: Skład i grafika: Druk: Reklama: Katarzyna Bajkowska Nina Bany Robert Bengsz Martyna Boch Michał Borek Dominika Bury Bartosz Cheda Jan Czempiński Agata Górnicka Ada Górnofluk Joanna Kucharska Justyna Leń Karolina Lichuta Gabriela Łaskowska Tymoteusz Ogłaza Dominik Owczarek Anna Pieronkiewicz Karol Popow Julia Sadurska Agata Serwińska Wojciech Skrzypek Paweł Stępniak Hubert Taładaj Dominika Zdrodowska Jędrzej Gorski Ilona Konieczyńska Maciej Szczygielski Jędrzej Gorski Basia Drewiczewska [email protected] Invest Druk [email protected] Paulina Sidor Redaktor naczelna Wszystkie materiały chronione są prawem autorskim. Przedruk lub rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie i jakimkolwiek języku bez pisemnej zgody wydawcy jest zabronione. www.wogole.net www.facebook.com/gazetawgl zajrzyj na SPIS TREŚCI Kalendarz 01-02/2016 01-02/2016 ŚWIAT Z UNIĄ NAJLEPIEJ WYCHODZI SIĘ NA ZDJĘCIACH Paweł Stępniak CZY POLSKA POWINNA WYSTĄPIĆ Z UNII EUROPEJSKIEJ? Robert Bengsz, Tymoteusz Oglaza JAK WŁADIMIR PUTIN UWIÓDŁ ROSJAN Robert Bengsz KURDOWIE – NARÓD TAŃCA I WOJNY Jan Czempiński 10 12 14 PODRÓŻE MIASTO W LICZBACH: JEROZOLIMA Agata Serwińska PIĄTA PORA ROKU, CZYLI KARNAWAŁ W KÖLN Ada Górnofluk 13 8 16 18 „Zwyczajny faszyzm” - pokaz filmu w Muzeum Historii Żydów Polskich םילשורי Autostrada Maturalna 20 Premiera książki Roberta Low „Zaprzysiężeni. Krwawy topór” NAUKA SORRY TAKI MAMY KLIMAT Dominika Bury BEZIMIENNI ZASŁUŻENI Agata Górnicka 20 22 14 „Iwona, księżniczka z Burbona” Teatr Powszechny 21 Dzień otwarty Autostrada Maturalna 15 16 Kabaret Ani Mru-Mru w Dom Kultury Kino ŚWIT „Pięć ostatnich lat” premiera w Teatrze Muzycznym Roma Rockowe Diamenty - koncert w Klubie Fugazi „KORPO STORY” premiera w Teatrze XL „Islandia - w krainie wikingów” w klubokawiarni Tam i z Powrotem 22 Koncert Little Simz w klubie Młość 17 Wieczór piosenki Jacka Kaczmarskiego w Tawernie Korsarz „#odzłośćsię! Festiwal Tłuczenia Talerzy 18 Dzień Kubusia Puchatka 19 BROADWAY EXCLUSIVE w Teatrze Palladium Premiera książki Dariusza Koźlenko „Sami swoi. Na planie i za kulisami komedii wszech czasów” Koncert Manowar w hali Torwar 23 Koncert Ellie Goulding na Torwarze KATAKLYSM + Septicflesh, Aborted w Progresji 24 Bronisław Krystall. Testament” oprowadzanie kuratorskie w Muzeum Narodowym 25 Katarzyna Żak w klubie Hybrydy „Ania z Zielonego Wzgórza” w Teatrze Kamienica 26 Krytyka i sztuka. Warszawskie wystawy sztuk pięknych wykład w Muzeum Narodowym OCH!BAZAR wystawa polskich projektantów MATURA PORADNIK MATURZYSTY 24 27 TECHNOLOGIE VOCALOIDY – GŁOSY PRZYSZŁOŚCI? Karolina Lichuta TECHNOLOGIE „Zimne dni” - pokaz filmu w Muzeum Historii Żydów Polskich 30 32 28 3 GALA STAND-UP COMEDY w Stodole 29 „Kto się boi Virginii Woolf? ” - premiera w teatrze Polonia 30 PETER HOOK & THE LIGHT w Stodole Koncert Roam, Trash Boat i Take Me To The Hospital w klubie Hydrozagadka 31 Inauguracja XIV Forum Muzyka Dawna na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina 01 02 Spektakl „Wariatka” w Teatrze Capitol Koncert Imagine Dragons w Łodzi Paul Anka w Hali Torwar Premiera książki Terrego Pratchetta i Stephena Baxtera „Długa utopia” SPORT WIDMO MONACHIUM Anna Pieronkiewicz CZARNOSKÓRA PERŁA KOLARSTWA Dominik Owczarek 34 36 03 KULTURA ZŁE KOBIETY Gabriela Łaskowska FOTOGRAF SNÓW, NIESPEŁNIONY REŻYSER I ZŁY OJCIEC Dominika Zdrodowska RECENZJE 38 40 42 aturalny dodatek m premiera książki Stephanie Meyer „Życie i śmierć” 04 Rewia filmowa „Hollywoood na Foksal” Teatr Sabat Koncert Wishbone Ash w Proximie 05 Koncert Farben Lehre i The Analogs w Progresja Music Zone Światowy Dzień Nutelli 06 „A to było tak” - komedia improwizowana na żywo! Teatr Improwizacji Afront w Niespodzianka Cafe 07 Koniec rekrutacji uzupełniającej do redakcji W ogóle Andrzej Korycki i Dominika Żukowska w Tawernie Korsarz 08 MOVEment labs na Skaryszewskiej 09 Międzynarodowy Dzień Pizzy Cancer Bats w Klubie Hydrozagadka Premiera książki Edwarda Herzbauma „Między światami. Dziennik Andersowca 1939-1945” MODA Z PRZEMYŚLA DO DUBAJU Justyna Leń FRANCJA ELEGANCJA PO KONGIJSKU Martyna Boch 45 46 10 KUCHNIA NA KRAWĘDZI Agata Serwińska SPOSÓB NA…WEGANIZM Katarzyna Bajkowska 4 48 50 Single Party w Hybrydach 11 „Rewia Forever” spektakl rewiowy w Teatrze Sabat 12 Premiera filmu „Deadpool” 13 Koncert Disclosure na Torwarze 14 Mela Koteluk w klubie Stodoła 5 KALENDARZ NADCHODZĄCE WYDARZENIA „PIĘĆ OSTATNICH LAT” Kobieta i mężczyzna. Miłość i rozstanie. Śmiech i łzy. Brzmi jak przepis na przeciętną historię miłosną? Dorzućmy jednak do tego schematu zróżnicowaną muzykę, zahaczającą o gatunki od popu, przez jazz, aż po muzykę klasyczną, a także ciekawy zabieg zastosowany w scenariuszu – połączenie narracji chronologicznej i retrospektywnej. Wszystkie te elementy tworzą wyjątkowe widowisko, które na pewno rozbawi i wzruszy niejednego widza. „Pięć ostatnich lat” to amerykański musical, który swoją premierę miał w 2001 roku w Chicago. Dopiero 16 stycznia 2016 roku pojawi się na polskich deskach teatralnych. Pod warstwą pięknych dialogów, wzruszającej muzyki i efektownej gry świateł kryje się niesamowita historia. Zachęcam do odwiedzenia Teatru Muzycznego ROMA osoby, które chciałaby ją poznać. GDYNIA OPEN 2016 WIECZÓR PIOSENKI JACKA KACZMARSKIEGO „Bard Solidarności”, laureat Krzyża Komandorskiego Odrodzenia, autor powieści, felietonów, wierszy, piosenek i dramatów i wreszcie wybitny polski poeta i pieśniarz. Do opisania niezwykłej osoby Jacka Kaczmarskiego można zabierać się na wiele sposobów - przez chwytanie się biografii, licznych nagród i wyróżnień oraz oczywiście twórczości. Bez wątpienia jednak, w bliższym przyjrzeniu się artyście, nic nie zastąpi posłuchania jego piosenek, a gdy nadarza się okazja do usłyszenia adaptacji utworów takich jak „Jałta”, „Nasza klasa”, „Źródło” czy „A my nie chcemy uciekać stąd” na żywo, nie można nie skorzystać TEKST: GABRIELA ŁASKOWSKA ZDJĘCIE: DRESTWN z takiej okazji. Dlatego 17 stycznia żadnego prawdziwego fana twórczości Jacka Kaczmarskiego nie może zabraknąć w Tawernie Korsarz, gdzie o 19:30 odbędzie się wieczór piosenki poświęcony jego twórczości. Na scenie, na której bywalcy Tawerny zwykli oglądać muzyków wykonujących szanty, tym razem, po dłuższej przerwie, wystąpi Artur Kaczorek w repertuarze Kaczmarskiego. Obecność Kaczorka jest gwarantem świetnego wieczoru i ożywienia wspomnień o muzyku, który uczył historii za pomocą gitary lepiej, niż nie jeden nauczyciel posiłkujący się podręcznikami. Wspominałem już, że wstęp jest wolny? 12 ft zielonego sukna, 15 czerwonych bil, 6 kolorowych i 1 biała. Kojarzycie? Snooker to sport, który zyskuję coraz większą popularność na całym świecie – w polskim Eurosporcie ma drugą oglądalność, tuż po piłce nożnej. Może warto zapoznać się ze snookerem w najlepszym wydaniu na żywo? 128 zawodników, 8 mistrzów świata, 127 pojedynków, setki frejmów, mnóstwo emocji i autografów – a to wszystko w 3 dni! W dniach 26.02-28.02 w gdyńskiej hali Arena odbędzie się ostatni turniej w tym sezonie z cyklu PTC Europenian Tour – PTC Gdynia Open 2016. Turniej w Gdyni to jedyna szansa, żeby zobaczyć w Polsce najlepszych zawodników na świecie. W tym roku o zwycięstwo warte 25.000 euro będą walczyli m.in.: Stuart Bingham, John Higgins, Judd Trump, Mark Selby, czy ulubieniec gdyńskiej publiczności Shaun Murphy. Nie zabraknie również polskich zawodników – znanego komentatora Rafała Jewtucha, czy świetnie zapowiadających się młodych zawodników, takich jak Mateusz Baranowski. Eliminacje do turnieju rozpoczną się już 23 lutego, wstęp jest bezpłatny. Bilety na turniej główny są do kupienia na stronie: eventim.pl TEKST: MICHAŁ BOREK ZDJĘCIE: DERHEXER TEKST: WOJCIECH SKRZYPEK ZDJĘCIE: ALAN LEVINE 16 18 20 22 24 26 28 30 01 03 05 07 09 11 13 15 17 19 21 23 25 26 28 styczeń GALA STAND-UPU COMEDY ŚWIATOWY DZIEŃ NUTELLI Największa polska stand–upowa impreza stycznia!!! 28 stycznia 2016 roku złote dzieci stand-upu zatrząsną sceną w warszawskiej Stodole. Tego dnia w stołecznym klubie odbędzie się 3 Gala STAND-UP COMEDY. Podczas niej publiczność obejrzy na żywo słowne akrobacje komików, przedstawiających swoje najpopularniejsze w 2015 roku występy. Podczas imprezy tacy znakomici stand-uperzy, jak Abelard Giza, Rafał Rutkowski, Kacper Ruciński, Karol Kopiec, Łukasz LOTEK Lodkowski czy Rafał Pacześ, staną na scenie i będą arcyśmiesznie monologować do widzów. Imprezę poprowadzi Katarzyna Piasecka. Ponadto, komediowy wieczór uświetni muzyką Paweł PAULO Molenda. W tak komediowym towarzystwie zabawa gwarantowana! Znana na całym świecie, znienawidzona przez dietetyków. Jeden jej słoik sprzedaje się na świecie co 2,5 sekundy. Z założenia służy jako dodatek do kanapek, jednak najlepiej smakuje wyjadana łyżeczką ze słoika. Zniszczyła tysiące diet i miliony zębów, a 5 lutego obchodzimy jej święto. Nutella. Krem z cukru z dodatkiem oleju palmowego, orzechów laskowych, mleka w proszku i kakao. Mimo że ekstremalnie niezdrowa, od lat jest jednym z najpopularniejszych produktów spożywczych. Jej historia zaczyna się w roku 1946, kiedy pewien włoski cukiernik, Pietro Ferrero, musiał zmierzyć się z dużym wyzwaniem. Był nim brak kakao, spowodowany problemami z zaopatrzeniem po II Wojnie Światowej. Ferrero stworzył wtedy pastę z cukru, orzechów laskowych i jak najmniejszej ilości kakao, nazwaną „Giandujot”, którą można było kroić i kłaść na kanapkach. Z czasem pasta zmieniła się w krem, a w 1964 roku syn cukiernika – Michele Ferrero udoskonalił przepis i wymyślił funkcjonującą do dziś nazwę „Nutella”. Światowy Dzień Nutelli ustanowiony został w 2007 roku przez Sarę Rosso – włosko-amerykańską blogerkę, zakochaną w tym słodkim kremie. A teraz, 70 lat od powstania pierwowzoru, wszystkie jego słoiki wyprodukowane w ciągu jednego roku mogłyby pokryć 1000 boisk piłkarskich, a ustawione jeden za drugim, okrążyć Ziemię prawie dwukrotnie. TEKST: KATARZYNA BAJKOWSKA TEKST: JOANNA KUCHARSKA ZDJĘCIE: TARA HUNT 6 7 Z UNIĄ NAJLEPIEJ WYCHODZI SIĘ NA ZDJĘCIACH LIDER DOMINACJI – NIEMCY W NOWEJ, MAŁO USTRUKTURALIZOWANEJ SYTUACJI PRÓBUJE PRZEJĄĆ PRZYWÓDZTWO ZADANIOWE, STARA SIĘ WYZNACZYĆ CELE LUB REGUŁY GRY. W większości organizacji zrzeszających państwa europejskie przewodnictwo jest cykliczne bądź elekcyjne, oprócz kilku wyjątków. Liczbę reprezentantów poszczególnych krajów określa się zazwyczaj proporcjonalnie do populacji. System ten zakłada sprawiedliwość, ale nie zawsze równość. W większości przypadków na czoło europejskiego peletonu wysuwają się Niemcy. Europie pokazują wiele twarzy – od Temidy, wymierzającej druzgocące sankcje, po dobrego pasterza, który z otwartymi ramionami wita zabłąkane owieczki, maszerujące z Roszke. Nasi zachodni sąsiedzi ambitnie starają się kierować działaniami Unii Europejskiej, ale w ostatnich latach przynosi to bardzo mierne skutki. Integralność UE jest nieustannie wystawiana na próbę, na wszystkich frontach – od finansowego (kryzys grecki), przez polityczny (brak zdecydowanej reakcji podczas agresji Rosji, słabość porozumień mińskich), aż po ideologiczny (kwestia uchodźców). Być może Niemcy tracą pewność siebie. Szkoda tylko, że już nikt się Angeli nie boi, a głosy sprzeciwu zza węgierskiej granicy są coraz donioślejsze. 2 8 Psychoterapia zespołowa zakłada istnienie kilku ról społecznych, w obrębie każdej zamkniętej grupy ludzi. Różne czynniki, jak choćby nasze zdolności przywódcze, decydują o tym, jaką rolę w niej przyjmiemy. Postanowiłem samemu wcielić się w rolę psychologa, którego zadaniem będzie określenie niepowtarzalnego charakteru każdego z moich podopiecznych. Jednak zamiast gromady ludzi moimi obiektami badań są kraje związkowe Unii Europejskiej. Każdy z nich reprezentuje odmienne interesy, oczekiwania, ideologię czy charakter prowadzonej polityki zagranicznej. Czy tak zróżnicowana grupa będzie w stanie razem osiągnąć sukces bez pomocy psychologa? 1 KWESTIONUJE DECYZJE GRUPY I TERAPEUTY, URUCHAMIA KRYTYCZNE MYŚLENIE NA TEMAT REGUŁ I NORM. O ile Rosja pełni w Europie rolę głównego wywrotowca ładu i harmonijnej współpracy, to trochę może niepokoić rosnący sprzeciw niektórych państw, które kalkulując swoje zyski oddalają się od UE. Na czoło europejskiej opozycji wysunął się nasz dawny sąsiad – Węgry. Orban chce postawić sprawę jasno – sprzeciwia się decyzjom podjętym przez koalicyjne gremia. Na chwilę obecną udało mu się postawić jedynie płot graniczny – i to niekompletny. O ile Węgry są pierwszym unijnym państwem, które otwarcie zamanifestowało między innymi poparcie dla polityki Władimira Putina, to nie możemy być pewni, że w ich ślady nie pójdą kolejne kraje. Madziarzy mogą okazać się najsłabszym ogniwem europejskiego łańcucha, który dotychczas jednomyślnie spajał nas w stosunku do Rosji. Połączenie to okazuje się jeszcze słabsze, gdy rzesze uchodźców docierają do węgiersko-chorwackiej granicy, która także ma zostać zaznaczona wysokim płotem. Podobną barierę prezydent Węgier stawia w swojej polityce z Unią Europejską, co skutecznie przeciwstawia się wszelkim próbom zawarcia porozumienia. Konsensus jest w tej sytuacji kluczowy, gdyż Bałkany to główna (oprócz Morza Śródziemnego) droga dla uchodźców wędrujących dalej na zachód Europy. KOZIOŁ OFIARNY – POLSKA GRUPA W MOMENCIE KRYZYSU, DEZINTEGRACJI CZY ZAGROŻENIA, BY POWRÓCIĆ DO STANU UTRACONEJ RÓWNOWAGI, OBIERA SOBIE OFIARĘ, KTÓRA STAJE SIĘ OBIEKTEM ZBIOROWEJ AGRESJI. Unia Europejska w zamyśle działa niczym jeden organizm, ale gdy zaczyna dziać się źle, natychmiast znajduje się winny. Nie jest to efektywny sposób rozwiązywania problemów. Ostatnio dostało się także nam, gdyż zakwestionowaliśmy proponowaną przez Komisję Europejską ilość imigrantów do przyjęcia w naszym kraju. Działanie państw UE jest jednak irracjonalne. W pobliżu pozycji Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku stacjonują już samoloty ośmiu europejskich krajów, w tym m. in. Francji, Włoch czy Wielkiej Brytanii. Przeprowadzają one zarówno loty rozpoznawcze, jak i bombardowania, które często uderzają także w ludność cywilną. Następnie pozbawieni życiowego dorobku uchodźcy zapełniają dziurawe łajby, które z trudem dobijają do włoskich wybrzeży. Błędne koło się zamyka, Arabowie tracą domy, a winni wcale nie są szukani na zachodzie. Sprzeciw państw Europy Środkowej wobec sposobów rozdzielenia uchodźców traktowany jest jako bunt przeciwko idei jedności i grozi surowymi sankcjami. Pytanie nasuwa się samo: ile bomb zrzucono z pokładów polskich samolotów? Tak jest – ani jednej. OUTSIDER – WIELKA BRYTANIA 4 *** Nad Unią nie wisi może widmo rozpadu, ryzyko jest zgoła inne, ale równie niebezpieczne. Grozi nam rozpad więzi solidarnościowych między członkami przymierza. To zjawisko jest najbardziej groźne, ponieważ nawet secesja jednego z krajów UE jest możliwa do zaakceptowania, mimo dalekosiężnych konsekwencji dla wszystkich jej członków. Jednakże brak porozumienia może doprowadzić do alienacji części krajów, powszechnego konfliktu politycznego, a nawet ponownego, trwałego podziału na dwie strefy wpływów gospodarczo-politycznych: zachodnią i wschodnią. Tym razem nie będzie jednego winnego, gdyż unijne państwa same ściągają na siebie kolejne problemy. Problemy, których konsekwencje odczujemy my wszyscy. POZOSTAJE NA UBOCZU; POCZĄTKOWO GRUPA POŚWIĘCA MU CZAS, JEŚLI TO NIE SKUTKUJE JEST IZOLOWANY. W zeszłym roku na czołach wielu europejskich prezydentów pojawiały się kropelki potu na dźwięk pojedynczego wyrazu – Brexit. Co prawda Cieśnina Kaletańska jest szeroka na 33,3 km, to odległość ta w polityce Wielkiej Brytanii wydaje się nie do pokonania. Nad kontynentem wisi widmo utraty bardzo istotnego sojusznika. Referendum o secesji Zjednoczonego Królestwa planowane jest przez Partię Konserwatywną na 2017 rok. Brytyjczycy mają nadzieję, że powrót na drogę samodzielności, którą kroczą już w zasadzie ponad 200 lat, rozwiążę ich aktualne problemy. Tłumy uchodźców koczujących w Calais znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a piłkarska reprezentacja ponownie zacznie świętować triumfy. Prawda jest taka, że ewentualne odejście Wielkiej Brytanii z europejskiej wspólnoty wiązałoby się z konsekwencjami obejmującymi całą Europę. O ile budżet UE stanowi ledwie 5% rocznego PKB Anglików, to większe znaczenie ma ideowy aspekt samego opuszczenia organizacji. 3 OPOZYCJONISTA –WĘGRY fot.pixabay.com ŚWIAT TEKST: PAWEŁ STĘPNIAK 9 ŚWIAT A N IN W O P A K S L O P Y Z C W YSTĄPIĆ Z UNII EUROPEJSKIEJ? O statni rok ujawnił słabość Wspólnoty Europejskiej. Instytucja, która jeszcze niedawno stawiana była za wzór pokojowego współistnienia narodów, okazała się kolosem na glinianych nogach. Kraje członkowskie są skłócone jak nigdy wcześniej. Wojna na Ukrainie, Grexit, kryzys imigrancki – te trzy wydarzenia szczególnie podzieliły zjednoczoną dotąd Europę. Jeszcze 10 lat temu nikt poza skrajnymi nacjonalistami nie chciał wystąpienia Polski z Unii. Teraz postulat ten zyskuje kolejne rzesze zwolenników. Eurosceptycyzm popularny jest szczególnie wśród młodych – ludzi od dzieciństwa korzystających z dobrodziejstw projektów współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. W rzeczywistości te dopłaty unijne nie biorą się znikąd. Pieniądze europejskich funduszy nie rosną na drzewach. Do budżetu UE dokładają się wszystkie kraje członkowskie – także Polska. W latach 2007-2013 dostaliśmy od Brukseli prawie 70 mld euro. W tym samym czasie z tytułu członkostwa w Unii zapłaciliśmy 25 mld euro. Zysk 45 mld euro? Niezupełnie. Mało kto wie, że w tym samym czasie Polska nabyła obligacje innych państw warte 47 mld euro. W znacznej większości pochodziły one od innych krajów członkowskich. Tym samym za przywilej członkostwa w Unii rząd w Warszawie dopłacił 2 mld euro. Czar unijnych „dotacji” w świetle tych danych pryska. Jeszcze wyższą ceną członkostwa w UE jest utrata suwerenności. Szczególnie widoczne było to przy negocjacjach w sprawie obowiązkowego przyjęcia imigrantów. W wyniku głosowania 28 państw członkowskich Polska została zobligowana do przyjęcia prawie 10 tys. uchodźców z Azji i Afryki. I nie może się nawet odwołać od tego postanowienia – decyzja już zapadła. W Brukseli. Kolejnym punktem zapalnym jest teoretyczna wyższość prawa unijnego nad prawem polskim. Sytuacja ta niejednokrotnie przysparzała nam wiele problemów. Niejednomyślność członków i wewnętrzne podziały w Unii, dominacja Niemiec, kryzys gospodarczy w państwach śródziemnomorskich, osłabienie strefy euro, niekontrolowany napływ imigrantów – wszystko to sprawia, że instytucja UE stała się nie tyle podporą, ile obciążeniem dla Starego Kontynentu. Unijny okręt, niegdyś potężny i niezatapialny, zaczyna tonąć. Może dobrym pomysłem byłoby opuszczenie przez Polskę pokładu, nim statek całkowicie zostanie pochłonięty przez wodę? TEKST: ROBERT BENGSZ 10 „N o pewnie, że nie. W latach 2014-2020 Unia przekaże nam około 440 mld zł! Tabliczki z informacjami o unijnym „rogu obfitości” („Projekt współfinansowany przez UE z bla bla bla w ramach ple ple ple”) znajdziemy przy każdym piękniejszym budynku czy innowacyjnym rozwiązaniu. Nie mówiąc już o tym, że przecież to Unia chroni nas przed Rosją i wszelkimi innymi zagrożeniami. Zresztą jesteśmy europejczykami... Prawdziwy eurosceptyk podobną argumentację zbije w mniej niż minutę. Jednak to właśnie takimi hasłami próbuje się wmówić opinii publicznej, że Polska powinna pozostać w Unii Europejskiej. Jak tak dalej pójdzie, nie miną dwie kadencje parlamentu, a będziemy mieli referendum na wzór brytyjskiego. Dlaczego więc entuzjaści UE, na zgubę własnych idei, powtarzają wciąż te same liczby, pokazują te same zdjęcia lub głoszą te same bzdury o „byciu europejczykami”? Korzyści z Unii jest naprawdę dużo. Stoi ona na straży swobodnego przepływu osób, kapitału, towarów i usług. Nikt chyba nie wyobraża sobie, by w Europie było inaczej. Niektórzy eurosceptycy, aby zapewne przekonać samych siebie, twierdzą, że taką politykę dałoby się utrzymać bez Unii, co jest oczywiście czystą fantazją. Do tego UE prowadzi z sukcesami wiele programów, m.in. Erasmus+, umożliwiający studentom kształcenie za granicą. Również możliwość wyrażenia wspólnego stanowiska krajów członkowskich wobec problemów międzynarodowych stanowi o wiele większy element nacisku, niż gdyby np. krytyki działań Rosji na Krymie podjęła się jedynie Polska wspólnie z Litwą i Estonią. Prawdziwą tragedią euroentuzjastów jest to, że zupełnie pomieszały im się cele. Nie tyle chcą oni pracować na rzecz sprawnego działania Unii, ale ich marzeniem stało się stworzenie państwa europejskiego. Skoro zaś obywatele krajów członkowskich wiedzą, że taka próba skończy się wojną i są jej przeciwni, oderwani od rzeczywistości unijni oligarchowie pragną wszelkimi sposobami ich do tego przekonać. I tak zamiast pracować nad poszerzaniem jednolitego rynku, starają się wtrącać wszędzie własne regulacje, wchodząc w buty państw narodowych. Na gruncie światopoglądowym zewsząd atakuje nas pojęcie „europejskość”, którego znaczenia nikt chyba dobrze nie zna. Polska powinna pozostać w Unii, powinna dbać o tę Unię. Jednak im dłużej rządzący wspólnotą będą kurczowo trzymać się mrzonki o państwie europejskim, tym szybciej Unia się rozpadnie. TEKST: TYMOTEUSZ OGŁAZA ŚWIAT JAK WŁADIMIR PUTIN UWIÓDŁ ROSJAN Osiemdziesiąt dziewięć procent – właśnie takim poparciem wśród Rosjan cieszył się w czerwcu rosyjski prezydent. O takim rezultacie zachodni politycy mogą tylko pomarzyć. Nieprzerwanie od aneksji Krymu w marcu 2014 r. Władimir Putin hołubiony jest przez wszystkie grupy społeczne – przez wykładowców i przez chłopów, przez emerytów i przez młodzież, przez biednych i przez bogatych. W osiągnięciu takiego wyniku nie przeszkodziły mu nawet wprowadzone przez Zachód sankcje gospodarcze i będący ich efektem największy od lat kryzys finansowy. Dlaczego gospodarz Kremla, przywódca największego kraju na świecie, budzi tak wielki szacunek u Rosjan? 89% ochrony Władimira Juniora przed problemami w edukacji nowi „rodzice” zmienili w metryce rok jego narodzin na 1952. Tym sposobem mógł z powrotem uczyć się w pierwszej klasie podstawówki w Leningradzie, gdzie poziom nauczania znacząco odbiegał od norm z gruzińskiej prowincji. J eszcze kilka lat temu sytuacja była odwrotna – rosyjski prezydent był uwielbiany na Zachodzie, a niezbyt popularny w samej Rosji. W Moskwie, Petersburgu i innych miastach organizowane były antyputinowskie protesty, które cieszyły się niemałą popularnością. W tym samym czasie europejscy politycy o Władimirze Putinie wypowiadali się w samych superlatywach. W zachodniej prasie pisało się o nowym, nowoczesnym obliczu Rosji, choć niepozbawionym wad i absurdów. Kulminacja rusofilstwa przypadła na początek 2014 r., kiedy w czarnomorskim kurorcie Soczi rozgrywały się zimowe igrzyska olimpijskie. Cały świat zachwycił się miliardowymi inwestycjami, drogimi stadionami i hotelami. KIM PAN JEST, PANIE PUTIN? Rosyjski prezydent to postać tajemnicza – o rodzinie, życiu prywatnym i majątku Putina nie wiemy właściwie nic. Oficjalnie Władimir Władimirowicz Putin urodził się 7 października 1952 roku w Leningradzie, dzisiejszym Sankt Petersburgu. Istnieją jednak teorie spiskowe, które postulują np. że Putin miał urodzić się dwa lata wcześniej, a jego domniemany ojciec był alkoholikiem. Gdy ten zmarł dwie wiosny później, matka, mająca nazywać się Wiera Nikołajewna, wyjechała z małym synem do Uzbekistanu, gdzie poznała odbywającego tam służbę wojskową Gruzina. Po jej zakończeniu powrócili razem do Gruzińskiej SRR, do miasteczka Metechi, gdzie młody Władimir miał spędzić kolejne 7 lat swojego, naznaczonego trudem, dzieciństwa. Z nie do końca znanych powodów, w wieku 10 lat przyszły rosyjski prezydent miał trafić do rodziny zastępczej, mieszkającej w Leningradzie, Marii i Władimira Putinów. Małżeństwo miało w przeszłości synka, Wiktora, ten jednak zmarł w wieku 2 lat z głodu podczas oblężenia Leningradu. Dla 12 DROGA NA KREML Rosyjski prezydent to postać nieprzewidywalna – w ciągu jednego dnia potrafi zmienić swoje stanowisko o 180 stopni. Niejednokrotnie zdarzało się, że Putin swoich dotychczasowych sojuszników porzucał na pastwę losu, niejednokrotnie też zdarzało mu się w swoich dotychczasowych nieprzyjaciołach ujrzeć nagle strategicznych partnerów. Rosyjski prezydent to postać intrygująca. Interesująca z pewnością jest jego błyskawiczna kariera w latach 90. W ciągu dziesięciu lat, od 1990 do 2000 r., Putin awansował z funkcjonariusza KGB na człowieka nr 1 w Rosji, którym jest nieprzerwanie do dziś. W 1990 r. znalazł pracę jako doradca nowo wybranego mera Leningradu, Anatolija Sobczaka. Błyskawicznie stał się jego zastępcą, odpowiedzialnym za kontakty międzynarodowe i inwestycje z zagranicy. Na tym stanowisku dostrzegł go Borys Jelcyn, pierwszy prezydent Federacji Rosyjskiej i ściągnął go do siebie do Kremla. Przez dwa lata Putin pracował na wysokim stanowisku w administracji prezydenta, po czym w 1998 r. awansował na szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa (sukcesorki KGB). Tam ujawniły się jego zdolności organizacyjne i umiejętność rządzenia ludźmi. W sierpniu 1999 r. został powołany na stanowisko premiera. W tym samym czasie stan zdrowia prezydenta znacznie się pogorszył. Borys Jelcyn, słynący ze zbyt częstego zaglądania do kieliszka nawet podczas oficjalnych, zagranicznych wizyt, nie był w stanie dłużej kierować siódmą częścią świata. W przeddzień symbolicznego 2000 r. zrezygnował z pełnienia funkcji prezydenta. Na swojego następcę namaścił młodego szefa rządu, który do czasu wyborów prezydenckich przejął obowiązki głowy państwa. Jak się okazało, głosowanie było tylko formalnością. PRZEZ AUTORYTARYZM DO SERCA ROSJAN Od początku swojej prezydentury celem Władimira Putina była odbudowa wiary Rosjan w swoje państwo, mocno nadszarpniętej po rozpadzie ZSRR i po chudych latach 90. W pierwszym miesiącu pełnienia obowiązków prezydenta Federacji Rosyjskiej Putin przywrócił stary, radziecki hymn, a dokładniej jego melodię. Słowa zostały zmienione, usunięto nawiązania do idei socjalistycznych i dziedzictwa Włodzimierza Lenina. Przywróceniem starej melodii Putin od początku zyskał sobie poparcie komunistów, wciąż stanowiących w Rosji pokaźną siłę polityczną. Nie był to jedyny przejaw nostalgii Putina za Związkiem Radzieckim. Przywrócił on wiele tradycji znanych z czasów komunistycznych. Co rok gigantyczną defiladą wojskową świętuje się rocznicę zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami. Dzień wcześniej wojskowe myśliwce przeczesują niebo rosyjskiej stolicy, aby w dzień defilady nie było na nim żadnej chmury. Tego dnia również centrum Moskwy jest sparaliżowane – główne ulice zajmują czołgi i ciężarówki z ciężkim wojskowym sprzętem, specjalnie przybyłe z dalekiej Rosji na defiladę. Powrócono także do sowieckich doktryn wojskowych. Putin odszedł od niepopularnej wśród Rosjan „polityki odprężenia” Borysa Jelcyna. Największym wrogiem Moskwy ponownie stało się NATO. Władimir Putin to typowy przedstawiciel homo sovieticus, a zatem człowieka przekonanego o wrogich zamiarach Zachodu względem Mateczki Rosji, obrończyni starego ładu, idei marksizmu-leninizmu, a od niedawna także jedynej słusznej wiary prawosławnej. Takie przeświadczenie wyniósł z radzieckiej szkoły, a przede wszystkim ze służby w KGB. Nie jest jedyną osobą, która właśnie tak postrzega świat – myśli tak do dziś większość Rosjan, którzy przecież również wychowali się w Związku Radzieckim, ojczyźnie leninizmu i realnego socjalizmu, kraju, który pokonał faszyzm i hitleryzm. DEMOKRACJA? A SZTO ETA? Tradycja demokratyczna w Rosji właściwie nie istnieje. Rosjanie w swojej wieloletniej historii nie doświadczyli zbyt wiele swobód politycznych. Przeciwnie – historia Rosji pisana była głównie przez okrutnych tyranów, bezlitosnych monarchów i przerażających dyktatorów. Pierwszy był Iwan Groźny, z którego rozkazu stracono tysiące ludzi, w tym wielu jego przeciwników politycznych. W 1581 roku w napadzie szału zamordował swojego syna, Iwana. Także następcy Groźnego uciekali się do okrucieństw i tyrańskich praktyk. Lepsi nie byli także sukcesorzy carów, bolszewiccy sekretarze generalni. Nawet Lenin uciekał się do praktyk znanych już w czasach Iwana Groźnego. Zmieniały się właściwie tylko nazwy instytucji siejących terror. I tak w miejsce carskiej tajnej policji Ochrany powstała CzeKa, która następnie przekształciła się w NKWD, by potem jeszcze zmienić nazwę na KGB. Największy terror nastąpił za czasów Stalina, w latach 30. Wówczas nikt nie był pewny, czy następnego dnia nie trafi na przesłuchanie do owianej złą sławą Łubianki.Tak naprawdę pierwszy, dłuższy kontakt Rosjan z demokracją nastąpił w latach 90. XX wieku. Były to także lata upadku państwowego przemysłu, hiperinflacji, wszechobecnej korupcji, kryzysu gospodarczego. Bywało, że najstarsi przez kilka miesięcy nie otrzymywali należącej się im emerytury, bo państwo nie miało wystarczających środków na ich wypłatę. W efekcie Rosjanie kojarzą pierwsze kroki swojej demokracji z wszechobecną anarchią i rozkładem państwa. Nie powinien więc dziwić fakt ogromnego poparcia dla Putina, który, jakby nie patrzeć, podźwignął kraj z zapaści. CAR Z RADZIECKIM RODOWODEM Władimir Putin jako prezydent nie przykłada dużej wagi do czasu – notorycznie spóźnia się na oficjalne uroczystości, spotkania, konferencje z dziennikarzami. Nie oburza to jednak Rosjan – w końcu to prezydent, najważniejsza osoba w kraju. To ludzie mają czekać na niego, a nie on na ludzi. W Rosji, gdzie nie ma zbyt wielu demokratycznych tradycji, gdzie przez wieki twardą ręką rządzili carowie, a potem sekretarze generalni Partii, taki typ przywódcy sprawdza się najlepiej. I to widać – Putin cieszy się wśród Rosjan ogromnym, bo prawie 90-procentowym poparciem, godnym pozazdroszczenia przez zachodnich polityków. To dlatego, że realizuje interesy Rosjan – ludzi radzieckich, dla których demokracja nie stanowi tak ważnej wartości jak na zachodzie Starego Kontynentu. TEKST: ROBERT BENGSZ ZDJĘCIA: KREMLIN.RU 13 ŚWIAT KURDOWIE NARÓD TAŃCA I WOJNY Okrucieństwo zamachów w Paryżu i desperacka wędrówka ludów po Starym Kontynencie uświadomiły Europejczykom siłę tendencji fundamentalistycznych w świecie arabskim. Urzeczywistnienie idei islamskiego kalifatu obaliło zaś wygodnickie przekonanie o kontrolowaniu radykalnych wystąpień. Sytuacja geopolityczna Bliskiego Wschodu jest skomplikowana, a sprzeczne interesy państw regionu wykluczają jednolity front przeciwko dżihadystom. W polu politycznych rozgrywek znaleźli się także Kurdowie – bezpośrednio dotknięty agresją naród, który z islamistami bije się o własne ziemie. K urdowie to odrębna etnicznie i kulturowo społeczność, która od setek lat zamieszkuje górzyste obszary Bliskiego Wschodu, posiadająca własne dialekty językowe i dzieła literackie, datowane już na X wiek. Kurdowie są otwartymi ludźmi, kochającymi muzykę i taniec, które są spoiwem ich tożsamości. Chociaż patriarchalny model rodziny jest mocno zakorzeniony w hierarchicznym społeczeństwie kurdyjskim, to sytuacja kobiet, w porównaniu do norm arabskich, jest dużo lepsza. Tutejsi muzułmanie odbiegają od ortodoksyjnych standardów — nie mieszają islamu z polityką, traktują go indywidualnie, z właściwą swojej naturze dozą umiarkowania i tolerancji dla innych religii. Dzięki temu kobiety nie muszą zasłaniać swoich twarzy, w tańcach narodowych dziewczyny z chłopcami łapią się za ręce (w świecie 14 arabskim takie zachowania to absolutne tabu), a Kurdowie przez wieki zgodnie współżyli z chrześcijanami i jazydami - wyznawcami starodawnej, synkretycznej religii kurdyjskiej. Powierzchnia Kurdystanu wynosi ok. 450 tys. km2 (Polska = 312 tys. km2 ) i administracyjnie rozczłonkowana jest między Turcję, Syrię, Irak i Iran. Szacuje się, że liczba Kurdów na świecie sięga nawet 35 mln, co czyni ich jednym z najliczniejszych narodów pozbawionych własnej państwowości. Oprócz mieszkańców rdzennego Kurdystanu zalicza się do nich także liczną diasporę emigracyjną, złożoną ze studentów, inteligencji i robotników, przebywających głównie w Niemczech i republikach byłego ZSRR. Pomimo rozrzucenia po świecie i prób wynarodowienia na przestrzeni ubiegłego wieku Kurdowie zachowali świadomość narodową. HISTORIA CZASÓW NAJNOWSZYCH W początkach XX wieku doszło do kluczowych przeobrażeń w narodzie kurdyjskim — przerodził się on z uwikłanej w lokalne spory społeczności plemiennej w solidarną mniejszość narodową, która wreszcie przemówiła jednym głosem. Na szerszej arenie politycznej Kurdowie pojawili się wraz z rozpadem Imperium Osmańskiego po I wojnie światowej, kiedy to Ententa zagwarantowała im w traktacie z Sѐvres nienaruszalną autonomię z perspektywami na niepodległość. Obietnice te okazały się jednak zupełnie gołosłowne. Alianci szybko zapomnieli o szczytnej idei samostanowienia narodów i porzucili ludność kurdyjską na pastwę nowoczesnego nacjonalizmu w wykonaniu Mustafy Kemala — Atatürka (Ojca Turków) i grabarza sułtanatu. Rozpoczął się okres nasilonych prześladowań ludności kurdyjskiej. Zamykano szkoły, delegalizowano stowarzyszenia i zakazywano używania języka ojczystego. Ograniczenie praw narodowych nastąpiło także poza modernizującą się Turcją — władze irackie, irańskie i syryjskie również nie tolerowały separatyzmu kurdyjskiego. Represjonowany naród odpowiedział licznymi powstaniami, zbrojnymi zasadzkami i ofensywą dyplomatyczną. Niestety bez wymiernych skutków — zaborcy konsekwentnie topili we krwi kolejne wystąpienia niepodległościowców i przesiedlali tysiące osób. Jedyne w historii suwerenne państwo kurdyjskie, Republika Mahabadzka, przetrwało tylko rok i pozbawione protekcji radzieckiej zostało brutalnie zlikwidowane przez Iran w 1946 roku. W drugiej połowie XX wieku powstały partie polityczne, które do dnia dzisiejszego przewodzą dążeniom narodowym Kurdów. Jako pierwsza uformowała się Partia Demokratyczna Kurdystanu (KPD), która w 1946 roku stanęła na czele wspomnianej Republiki Mahabadzkiej. O wpływy na terenie Iraku z KPD od lat 70-tych rywalizowała socjaldemokratyczna Patriotyczna Unia Kurdystanu (PUK), co niekiedy kończyło się bratobójczymi walkami. Największe wpływy na obszarze Turcji, gdzie znajduje się połowa kurdyjskiej populacji, posiada Partia Robotnicza Kurdystanu (PKK). Została utworzona w 1978 roku, a w swojej działalności uciekała się często do terroryzmu i do dnia dzisiejszego prowadzi de facto partyzancką wojnę z tureckimi władzami. Ideologicznie skłania się ku socjalizmowi niepodległościowemu, a światowe media przypinają jej nierzadko łatkę komunistów. Jest to jednak zdecydowane uproszczenie — PKK nie podziela klasycznych postulatów komunistycznych pokroju wywołania rewolucji proletariackiej czy likwidacji własności prywatnej, a odwołuje się jedynie do solidaryzmu i sprawiedliwości społecznej, trafiając tym na podatny grunt, jako że Kurdowie przykładają dużą wagę do więzi wspólnotowych. Znaczny wpływ na popularność lewicowych poglądów, miała także przyjmowana z sympatią wrogość ZSRR do kapitalistycznych Stanów Zjednoczonych, czyli głównego sojusznika znienawidzonych Turków. Na czele PKK stoi od początku na wpół legendarny Abdullah Őcalan — pojmany w 1999 roku i więziony przez Turków do dnia dzisiejszego, z odroczonym wyrokiem śmierci. W naszym stuleciu walka między nieustępliwym rządem tureckim a bojownikami PKK trwa w najlepsze, za to na terenie państwa irackiego, po obaleniu reżimu Saddama Husajna, udało się stworzyć kurdyjską autonomię. WOJNA Z ISIS Powstanie Państwa Islamskiego stało się realnym zagrożeniem dla Kurdów, ale także szansą na osłabienie zaborców. W lecie zeszłego roku ok. 80 tys. zwolenników sunnickiego kalifatu zajęło zbrojnie znaczną część Syrii i Iraku, dokonując przy tym ludobójstwa na irackich szyitach, chrześcijanach i jazydach. Po początkowych sukcesach fundamentalistów do walki włączyli się Kurdowie, których wkład zbrojny okazał się kluczowy w zatrzymaniu ofensywy ekstremistów. Tym bardziej, że zaatakowane państwa rozdarte były kryzysami wewnętrznymi (w Iraku trwało przesilenie polityczne, a w Syrii wojna domowa) i brakowało koordynacji działań rządowych. W ten sposób oddziały kurdyjskie stały się głównym komponentem anty-islamistycznych wojsk lądowych, które przy wsparciu nalotów amerykańskich przystąpiły do kontrofensywy. W chwili obecnej ataki z powietrza prowadzi już znacznie szersza koalicja pod auspicjami USA, do gry weszła także Rosja, jednak nadal to bojownikom kurdyjskim zawdzięczamy w największym stopniu postępy w odbijaniu terytoriów Państwa Islamskiego. Należy bowiem pamiętać, że naloty powietrzne zachodniej koalicji, jakkolwiek potrzebne, są jedynie środkiem wsparcia dla decydujących walk na lądzie. Wspomniane operacje lądowe prowadzą głównie oddziały Peshmergi (,,Ci, którzy patrzą śmierci w oczy’’) i Powszechnych Jednostek Ochrony, które uzupełniają formacje kobiece. Warto o nich pamiętać, gdyż dzielnie znoszą trudy wojenne, a skuteczność ich działań wzmaga zabobonne przeświadczenie dżihadystów, wedle którego śmierć z rąk kobiety nie może być wynagrodzona zbawieniem. Prowadzi to do tego, że islamiści panicznie boją się kurdyjskich wojowniczek. Celem wymienionych organizacji militarnych i wspierających je partii politycznych (PKK, KDP i PUK) jest nie tylko zapewnienie bezpieczeństwa pobratymcom, ale także walka o wolny Kurdystan. Powoduje to oczywistą niechęć wobec nich państw zajmujących obszar historycznych ziem kurdyjskich, przede wszystkim Turcji. Kraj rządzony autokratycznie przez Recepa Tayyipa Erdogana nawiązuje do tradycji kemalistowskiej (młodotureckiego nacjonalizmu) i nie zamierza tolerować odrębności mniejszości kurdyjskiej (ok.15 mln). Tym bardziej, że po zdecydowanej wygranej partii AKP w ostatnich wyborach prezydent dostał na to mandat społecznego przyzwolenia. Dlatego Erdogan, który dodatkowo jest zaciekłym wrogiem Baszara al-Asada i prawdopodobnym partnerem handlowym Państwa Islamskiego, nieustannie zabiega o osłabienie pozycji kurdyjskich żołnierzy. Turecki prezydent umiejętnie pogrywa sobie z zachodnimi przywódcami, będąc świadomym swojej obecnej pozycji, która wynika z posiadania baz lotniczych dla koalicji powietrznej, pośrednictwa w napływie rzesz imigrantów na kontynent europejski i drugiej pod względem liczebności armii w NATO. Wiedząc, że Amerykanie mają związane ręce, Turcy nie wahali się zestrzelić rosyjskiego bombowca i skarcić tym Putina za wspieranie Asada czy też bombardować partyzanckich baz Partii Robotniczej Kurdystanu. Szowinistyczne zapędy Erdogana, które odcinają Kurdów od potrzebnego wsparcia i w rzeczywistości sprzyjają ISIS, w połączeniu z nieuznawaniem przez Amerykanów władzy Asada to najpoważniejsze przeszkody w rozwiązaniu bliskowschodniego konfliktu. Najskuteczniejszą drogą byłaby neutralizacja stanowiska tureckiego, czyli międzynarodowa protekcja nad sprawą kurdyjską, i ustabilizowanie sytuacji w Syrii przez przywrócenie rządów Asada. Ten ruch umożliwiłby także pełniejsze poparcie Rosji i Iranu. Wszystko to jednak mrzonka, gdyż pozycja Turcji jest zbyt silna, a Zachód nie wyciągnął jeszcze lekcji z poprzednich lat i nie zrozumiał, że w kulturze państw arabskich sprawdza się tylko silna władza. Taka jak dyktatura Asada czy Kaddafiego, które dawały przynajmniej stabilność. W całej tej rozgrywce ginie niestety osamotniona sprawa niepodległego Kurdystanu, którego obrońcy postawili tamę na rzece islamskiego radykalizmu i sami muszą uważać, żeby w tej rzece się nie utopić. Bo ręki nikt im nie poda. TEKST: JAN CZEMPIŃSKI tekst: Jan Czempiński ZDJĘCIA: WILLIAM CARTER (1965): DÛRZAN CÎRANO (2015) 15 PODRÓŻE JEROZOLIMA W LICZBACH Jerozolima to prawdziwy tygiel kulturowy. To tu od 2000 lat spotykają się 3 największe religie świata, cywilizacja zachodnia z Orientem. Przedziwna mieszanka kolorów, smaków, dźwięków. Niby na Bliskim Wschodzie, a tak naprawdę tuż za rogiem – oddalona od Polski o 4 godziny lotu samolotem i… 0.5 LOTNISKA …no właśnie, do samolotu dochodzi obowiązkowa przejażdżka busem/pociągiem. Dlaczego? Jerozolima posiada własne lotnisko, lecz z powodu napiętej sytuacji politycznej od 2000 roku jest ono zamknięte dla ruchu pasażerskiego. Jedynym sposobem dotarcia do miasta z Polski jest lot do TelAvivu, a następnie podróż bezpośrednio do Jerozolimy (ok. 40 km). Najlepszym i jednym z tańszych rozwiązań jest firma Nesher oferująca dzielone busy. Pojazd odjeżdża wtedy, gdy wszystkie miejsca są zajęte. Przed wejściem kierowca pyta o cel podróży i wtedy też, w celu uniknięcia wszelkich nieporozumień, należy ustalić stawkę za kurs. Średnia cena za przejazd do Jerozolimy to ok. 15 $. 1 TRAMWAJ Do niedawna warszawiacy narzekali na „tylko” jedną linię metra. Mieszkańcy Jerozolimy nie mają na co narzekać, bo tu metra zwyczajnie nie ma. Jest za to wiele autobusów i jedna jedyna linia tramwajowa. Ale dlatego, że tylko jedna jedyna, to jest utrzymana w idealnym stanie. Czyściutka, klimatyzowana… (to nie bez znaczenia w 35°C upale). Nic, tylko jeździć! Linia łączy najważniejsze punkty miasta, zatrzymuje się przy Starym Mieście (przyst. Damascus Gate) oraz Yad Vashem (przyst. końcowy Mt. Herzl). 1 0,5 16 2 WALUTY 2 Na terenie całego Izraela oraz Autonomii Palestyńskiej obowiązują dwie waluty: oficjalny nowy szekel, oraz również oficjalny, ale bardziej turystyczny – dolar amerykański. Ta nietypowa sytuacja jest skutkiem zawirowań gospodarczych w latach 80., kiedy jeden szekel kosztował mniej niż 0,001 dolara. Nazwanie w tym przypadku dolara „walutą turystyczną” nie jest przypadkiem, ponieważ ceny w dolarach są zazwyczaj dużo wyższe. Warto jeszcze w Polsce kupić odpowiednią ilość szekli, ponieważ znalezienie kantoru w Jerozolimie graniczy z cudem, a niektórzy sprzedawcy w lokalnych sklepach mogą odmówić przyjęcia dolarów, bądź przyjmą dolary, ale wydadzą resztę w szeklach (naliczając oczywiście odpowiednią prowizję). 3 JĘZYKI Językami urzędowymi Izraela są hebrajski oraz arabski. Na potrzeby ruchu turystycznego oraz mieszkańców nieposługujących się żadnym z języków oficjalnych, praktycznie wszystkie oznaczenia tłumaczone są na trzy języki. Jednak nie należy zdziwić się, gdy na nasz widok usłyszy się rosyjski (cóż…), bądź polski! Arabowie to wybitni poligloci, znają po kilka słów w każdym języku świata. םילשורי 3 سدقلا Jerusalem ps. Jerozolima ze względu na swoje znaczenie polityczne oraz religijne nigdy nie będzie miastem bezpiecznym. Przed wyjazdem należy śledzić aktualną sytuację polityczną, czy akurat nie następuje eskalacja konfliktu pomiędzy Izraelem i Autonomią Palestyńską. Z drugiej strony warto zaryzykować, gdyż na miejscu turysta nie czuje się niebezpiecznie. Po mieście krążą uzbrojone oddziały wojska, które dbają o porządek i bezpieczeństwo. Mogą wyglądać groźnie, ale do tego widoku można się przyzwyczaić. 4 DZIELNICE 5 DOLARÓW Stare Miasto podzielone jest na cztery dzielnice: chrześcijańską, ormiańską, muzułmańską i żydowską. Każda z nich ma swój charakter, choć najłatwiej rozróżnić dzielnicę żydowską (tu na ulicach nie ma straganów) oraz ormiańską (wszędzie wiszą flagi Armenii). Dzielnica muzułmańska płynnie przechodzi w chrześcijańską. Znakiem rozpoznawczym nie może być nawet towar sprzedawany na straganach. (To, że widzisz krzyże na półkach, wcale nie znaczy, że opuściłeś dzielnicę muzułmańską.) Zwiedzanie wszystkich dzielnic Starego Miasta warto rozłożyć na kilka dni. Punktami obowiązkowymi są: Ściana Płaczu oraz Bazylika Grobu Pańskiego. W zależności od sytuacji oraz zapału można dodać do nich: Syjon (Wieczernik), Cytadelę, 9 bram oraz Wzgórze Świątynne (zezwolenie wstępu regulowane jest aktualną sytuacją pomiędzy Izraelem a Palestyną). 4 Tyle średnio kosztuje świeżo wyciskany sok z pomarańczy i granatów na Starym Mieście (w szeklach taniej!). Cena podobna do tej w polskich kawiarniach, ale za to smak o niebo lepszy. Jedzenie stanowi już pewien problem. Nie jego brak, ale cena. Za posiłek w restauracji, którym naprawdę można się najeść, trzeba zapłacić bagatela 80 zł! Najlepszym rozwiązaniem jest opuszczenie murów Starego Miasta i udanie się do nowej Jerozolimy, tam ceny są przystępniejsze (ta opcja nie działa w szabat – wszystko jest zamknięte). Innym sposobem jest zakupienie falafela lub pity oraz dodatków do niej i urządzenie pikniku. Jednak problemem będzie tu znalezienie skrawka niezaśmieconego trawnika, ale wierzę, że Wam się uda! 5 DZIELNICA MUZUŁMAŃSKA DZIELNICA CHRZEŚCIJAŃSKA DZIELNICA ORMIAŃSKA DZIELNICA ŻYDOWSKA TEKST: AGATA SERWIŃSKA ZDJĘCIA: MACIEJ SZCZYGIELSKI 17 PODRÓŻE PIĄTA PORA ROKU, CZYLI Głośna muzyka, ciepło bijące od wypełnionych po brzegi pubów, kolorowe kostiumy, hektolitry złocistego lokalnego browaru i szaleństwo do białego rana. Tak przez blisko dwa miesiące bawią się karnawałowe Niemcy. P odobno fiesta doskonale oddaje ducha Nadrenii, wpisuje się w mentalność tamtejszego społeczeństwa i całkowicie przeczy stereotypowi typowego Niemca. Istotnymi elementami, budującymi całą atmosferę imprezy są regionalne tradycje. Turystów mogą zdziwić nie tylko barwne ludowe stroje, szalone kostiumy uszyte na halloweenową modłę, ale i ilość browaru kölsch, która znika podczas gorączki karnawałowych nocy. O ile stroje faktycznie nie stanowią kulturowego monolitu (dzięki amerykanizacji), o tyle jaśniutkie, wręcz słomiane piwo całkowicie pokonuje zagraniczną konkurencję. Warzenie tego trunku w Kolonii to zwyczaj sięgający 873 roku! 11 LISTOPADA O 11:11 Początek wielotygodniowego balowania przypada na pozornie mało sympatyczny okres w roku. Chłodny listopadowy wiaterek i temperatura 15°C wypadają nieciekawie w porównaniu z gorącym klimatem karnawałowego Rio de Janeiro. Polacy szykują się do Narodowego Święta Niepodległości, Kolończycy natomiast podążają do centrum miasta. Na hasło „Kölle alaaf” i strzały z bicza, o godzinie 11:11 rozpoczyna się zabawa. Kobiety w fikuśnych, ekscentrycznych strojach szturmują zabytkowy ratusz miasta. Celem tego oblężenia jest zdobycie kluczy do bram Kolonii i symboliczne przejęcie władzy przez wszystkie panie. Urzędnicy muszą mieć się na baczności, gdyż niezwykle popularnym zwyczajem jest odcinanie męskich krawatów. Może to przywodzić na myśl ziemię obiecaną dla krypto-feministek, jednak celebrowanie tego dnia nigdy nie było sposobem na okazanie dominacji którejś z płci. Kolończycy bawią się hucznie, dobrze i, przede wszystkim, wspólnie. 18 WYPRZEDZA NAS TYLKO RIO! Uwielbienie dla nadreńskiego zwyczaju jest silnie zakorzenione we wspólnocie. Nie istnieje chyba powód, dla którego Köln zrezygnowałoby ze swojego zwyczaju. W 2014 r. na rozpoczęcie karnawału przypadły tragiczne wydarzenia na ukraińskim Majdanie oraz rocznica zawalenia się kolońskiego archiwum. Uroczystości honorowe przesunięto na wczesne godziny poranne, tak by szalonej tradycji stało się zadość. „Kolonia nie istnieje bez karnawałowego poniedziałku, a karnawałowy poniedziałek bez Kolonii” – mówią sami mieszkańcy miasta i nie dziwią się decyzjom urzędników. Na wielobarwną mozaikę, pokrywającą powoli wszystkie ulice, składają się tysiące kapeluszy, peruk, sztucznych nosów, fluorescencyjnych sukienek i pomalowanych farbami ciał. Kolorowa masa zalewa zaułki przy akompaniamencie werbli, śpiewów oraz muzyki ludowej i popularnej. Parady trwają niemal tydzień, a potem… Kolończycy przenoszą się do pubów oraz kafejek. Specyficzną i zarazem doskonałą atmosferę budują liczne, malutkie knajpki zlokalizowane wokół Altermarkt i Heumarkt. W przytulnych lokalach serwowane są nadreńskie rarytasy, oczywiście w niemal obowiązkowym duecie z popularnym kölsch. W ogólnym nastroju radości, kordialności i rozluźnienia muszą odnaleźć się kelnerzy Köbes, zobowiązani przez pracodawców do bycia nieco oschłymi. Profesjonalizm i dyspozycyjność obsługi to znaki firmowe oraz czynniki wpływające na zadowolenie gości. RÓŻE, KUKŁY I ROZPUSTA Najważniejszym dniem karnawału jest Rosenmontag (Różany Poniedziałek). Stanowi on swoisty punkt kulminacyjny wielotygodniowej zabawy i jedno z najbardziej charakterystycznych wydarzeń dla tej miejscowości. Kobiety przywdziewają różowe szale, zakładają malinowe bluzki, amarantowe sukienki, rubinowe szpilki, kompleksowo zamieniając swą codzienną garderobę na ubrania o rozmaitych odcieniach czerwieni i różu. Panie barwią swe usta intensywnymi kolorami, by zostawić widoczny ślad całusa na policzkach złapanych przechodniów. Tego dnia wybierani są również królowa i król karnawału. Na dzień przed Środą Popielcową odbywa się Nubbelverbrennung, czyli palenie dużej, słomianej kukły. Rozśpiewany tłum gromadzi się wokół lalki, notabene rozmiarem dorównującej przeciętnemu mężczyźnie. Tradycja ta przywołuje na myśl starosłowiańskie topienie marzanny – bogini zimy i śmierci. Jednak kukła zamiast zwiewnych szat, ubrana jest w prostą, kraciastą koszulę oraz bawełniane spodnie. Spalenie symbolizuje oczyszczenie z grzechów popełnionych w trakcie karnawału. Zwyczaj sięga XIX wieku, kiedy to wąskimi uliczkami miasta transportowano lalkę na noszach. Tradycja obejmowała Köln i okolice, a także południowe Niemcy i Grecję. Ernst Weyden, mieszkaniec Kolonii, opisuje w swym dzienniku z 1820 r. palenie słomianej kukły jako pompatyczny pogrzeb karnawału. Zgodnie z międzynarodową tradycją fiesta kończy się w Środę Popielcową. Po tym następuje czas wyciszenia, pogłębionych liturgią kościelną refleksji i zadumy przed chrześcijańskim świętem. Co ciekawe, karnawałowe szaleństwo i rozpusta były przez wieki aprobowane przez Kościół Katolicki, jako forma oczyszczenia się z pożądań ciała przed Wielkim Postem. Nietrudno jednak o tym zapomnieć w kolońskim ferworze. Ostatni dzień piątej pory roku obchodzony jest niemniej hucznie niż samo rozpoczęcie. Towarzyszą mu uliczne śpiewy, tańce, rozrzucanie słodyczy (w zeszłym roku rozdano aż sto czterdzieści ton smakołyków), czy muzyka na żywo podczas nocnych koncertów. Kölle alaaf! Wiwat Kolonia! SZALEŃSTWO ZA CENĘ MARYNARKI Rezerwacja biletu, spakowanie walizki i w niecałe dwie godziny można znaleźć się w tętniącym życiem i bardzo towarzyskim mieście. Doskonałą metodą na mało kosztowną wyprawę jest śledzenie promocji na stronach przewoźników. Bezpośredni lot w dwie strony to wydatek rzędu siedemdziesięciu złotych. Przy pomocy znanych oraz bezpiecznych serwisów couchsurfingowych (obejmujących usługami sto tysięcy miast na świecie) można zarezerwować darmowy, kilkudniowy pobyt w samym sercu Köln. W przerwie między jedną zabawą a drugą należałoby wygospodarować choć trochę czasu na zwiedzanie przepięknych, średniowiecznych kościołów, z uwzględnieniem Kościoła św. Piotra i Najświętszej Marii Panny wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO, synagogi czy Muzeum Czekolady. NIE TYLKO KOLONIA Rekordowa liczba osób świętujących zakończenie karnawału przypada naturalnie na Köln – w zeszłym roku bawiło się tam ponad milion ludzi z całego świata. Podobną frekwencją cieszy się położony trzydzieści kilometrów na północ Düsseldorf. Mieszkańcy tej miejscowości zainspirowani działalnością sąsiadów i nieco zazdrośni o popularność drugiego miasta postanowili kontynuować istniejącą ponoć własną tradycję karnawałową. Sięga ona średniowiecznych turniejów rycerskich oraz dworskich balów maskowych. Najważniejszą postacią pochodów był Hoppeditz – błazen. Punkt kulminacyjny przypadał na Nowy Rok i wybory pierwszej pary książęcej karnawału. W podobnym tonie bawiła się XIX-wieczna Monguncja. Procesjom towarzyszyła umundurowana gwardia, a pierwszego stycznia ulicami miasta maszerował korowód wymalowanych błaznów. Na razie Kolonia szczyci się największą renomą, jednak na turystycznym szlaku Niemiec pojawiają się kolejne wyraziste punkty. W dwustutysięcznej Moguncji co roku bawi się blisko pół miliona ludzi. Inne znane miejscowości to Bonn, Essen, Trewir, Koblencja oraz Saarbrücken. Dwumiesięczna fiesta z krótkimi, bagatelnymi przerwami może być niemałym zaskoczeniem i antidotum na powszechnie panujący, nie tylko w Polsce, stereotyp poważnego, beznamiętnego i nieco nudnego Niemca. Nasi zachodni sąsiedzi potrafią się bawić z hukiem, radośnie, w przyjacielskiej atmosferze oraz wykreować istną sielankę, przyciągającą wielotysięczne tłumy. Dlaczego by nie skorzystać z nadreńskiej gościnności? TEKST: ADA GÓRNOFLUK ZDJĘCIA: ROLF HAHN, HERRMOED 19 NAUKA SORRY, TAKI MAMY KLIMAT zjawisko zostało dodatkowo wzmocnione przez człowieka. Nadmiernie nagromadzenie w atmosferze pary wodnej, dwutlenku węgla, tlenku azotu, dwutlenku siarki i metanu to przyczyny efektu cieplarnianego. Za wzrost koncentracji tych związków w atmosferze w ostatnim stuleciu odpowiedzialny jest głównie człowiek. Ponad naszą kulą ziemską tworzy się swoista szklarnia. Ziemia absorbuje długie promienie słoneczne, a następnie Na pewno wielu czytelników, którzy skończą już czytać ten artykuł, nie zgodzi się ze mną. Będą sprzeciwy, będą strajki i litanie własnych poglądów. Temat zmian klimatu to jeden z nielicznych, które budzą tak wielkie emocje. A my obalimy rozpowszechniane i fałszywe mity, które wręcz mnożą się na potęgę. SKĄD WIEMY, ŻE KLIMAT NAPRAWDĘ SIĘ ZMIENIA? Klimat się zmienia. Czy zawsze tak było? Najczęściej badamy klimat na cztery sposoby: rekonstrukcja- czyli wahania klimatu w różnych skalach czasowych, wnioskowanie o klimacie w przyszłości, rola wpływów antropogennych (czyli naszych ludzkich) w modyfikowaniu klimatu, oraz zwiększenie się amplitudy wahań klimatu w różnych strefach ziemskich. Dzięki geologii możemy dowiedzieć się, czy klimat na danym terenie był suchy (badania złóż soli, gipsów i piaskowców), lub też ciepły i wilgotny (analiza złóż węgla kamiennego). Metody izotopowe wykorzystują nowoczesną technologię: metody radiowęglowe. Do bardziej znanych należy natomiast sprawdzanie ilości izotopu tlenu do tlenu w odwiertach lodowych, a także w rafach koralowych. Dendrochronologia? Biologiczne sposoby badania, w tym właśnie wymieniona wyżej metoda, są równie często stosowane. Dendrochronologia to badanie grubości pierścieni przyrostowych drzew długowiecznych. Do metody tych należy także analiza dość popularnych skamielin, kopalnianej flory, ale również ilość pyłków roślin w osadach dennych i odwiertach z torfowisk. Archeologia w klimatologii umożliwia nam sprawdzenie odzieży, resztek jedzenia, roślin uprawnych, które pozwolą nam drogą dedukcji dowiedzieć się, w jakim klimacie żyli nasi przodkowie. Również zapiski kronikarskie, są bardzo cennym źródłem informacji. GDY NA GRENLANDII ISTNIAŁO OSADNICTWO, A NA SAHARZE PEŁNO BYŁO UPRAW… Jeszcze 300 – 180 milionów lat temu nie było pięciu kontynentów, tylko jeden wielki 20 zwany Pangeą. Obecnie kontynenty również zbliżają się w swoim kierunku. Naukowcy twierdzą, że taka tendencja może doprowadzić do tego, że znów powstanie jeden wielki kontynent. Teraz prześledźmy, jak wraz z biegiem lat zmieniał się klimat. W erze paleozoicznej zlodowacenie mogło sięgać równika, natomiast era mezozoiczna sprzyjała wilgotnemu i ciepłemu klimatowi. Co ciekawe najlepiej poznane zlodowacenie miało miejsce 115 tys. – 10 tys. lat temu. W XI-XIII wieku klimat na świecie był łagodniejszy i bardziej suchy niż jest obecnie. Tak wtedy właśnie na Grenlandii pasło się bydło. Lata 1370-1440 wieku to już oziębienie klimatu, natomiast w XV-XVI przynoszą ocieplenie. Pamiętacie na pewno „Potop” Henryka Sienkiewicza i przejście Szwedów przez Morze Bałtyckie? To była tzw. mała epoka lodowcowa. A potem znów XVIII niesie nam ocieplenie, po to by w XVIII/XIX znów nastało ochłodzenie. Widzimy, jak w naszej erze zmieniał się klimat. Wszystko to działo się bez większej ingerencji człowieka. Aż do XIX wieku i znaczącego rozwoju przemysłu… CZY CZŁOWIEK NAPRAWDĘ INGERUJE W KLIMAT, CZY TO TYLKO MIT? Teraz dochodzimy do XX wieku i wzrostu temperatury do połowy lat 60. Cóż, gdy patrzymy na to, jak zmieniał się klimat, możemy sądzić, że człowiek nie ma na to żadnego wpływu. Oprócz czynników antropogenicznych kształtujących klimat, mamy także czynniki geograficzne (m.in. topografia i bilans promieniowania), atmosferyczne (m.in. skład chemiczny i cyrkulacja) oraz astronomiczne (m.in. ruch Ziemi). Tak to prawda klimat zmieniał się, ale teraz my mu w tym znacząco pomagamy. Efekt cieplarniany powoduje, że średnia temperatura najniższej warstwy atmosfery ziemskiej to 15°C. Bez niego temperatura wynosiłaby -18°C. To naturalnie korzystne wypromieniowuje pochłoniętą energię pod postacią promieni podczerwonych, czyli energii cieplnej. Jednak energia z powodu nadmiernej bariery stworzonej w atmosferze przez nadmiar gazów cieplarnianych nie może się wydostać. Dzięki posiadaniu nowoczesnych urządzeń możemy porównać, jak w naszej atmosferze zmieniały się ilości poszczególnych związków. Od połowy 1900 roku, aż do roku 2000 poziom zwiększył się dwukrotnie. Od 1000 do 1800 roku poziom był stały. Podobnie dzieje się z metanem i . Freony, które w XX wieku nie są uwzględniane na wykresach, w 2000 roku zatrważają czerwoną barwą. To jest wpływ czynników ludzkich antropogenicznych – emisja gazów cieplarnianych oraz emisja pyłów. ZMIANY KLIMATU – ŚMIERĆ MILIONA LUDZI Z powodu zanieczyszczonego powietrza zmarło już na świecie 7 milionów osób tylko w 2012 roku. Dwadzieścia pięć procent chorób na świecie wywołanych jest zanieczyszczeniem środowiska. Jednak zacznijmy od białej krainy. Arktyka to bogactwo naturalne, skarb Ziemi, który ulega destrukcji. Dlaczego topnieje? Następuje wzrost temperatury, który może mieć wpływ na oceany, które kształtują klimat Arktyki i całej Ziemi. Woda nie odbija energii słonecznej (jak lód), lecz ją absorbuje. Ocieplanie się oceanów powoduje kurczenie pokrywy lodowcowej, a co za tym idzie więcej energii słonecznej jest absorbowane, niż odbijane. Roztapiające się pokrywy lodowe mogą spowodować podwyższenie poziomu mórz i zagrożenie dla milionów ludzi żyjących na nisko położonych wybrzeżach mórz. Częste pojawianie się katastrofalnych huraganów lub też zalewanie wiosek i miasteczek górskich. Miejsca te są często zalewne z powodu wycinki lasów-pozbawione roślinności nie zatrzymują wody. Szacuje się, że poziom morza podnosi się o 6 cm w ciągu 10 lat. Jeszcze większe wzrosty temperatur w Afryce sprawią, że wody będzie jeszcze mniej! A co za tym idzie stanie się jeszcze cenniejszym surowcem. Prawdopodobnie wojny plemienne o ten skarb nie ustaną, lecz pochłoną jeszcze więcej ofiar. Także teraz możemy dojść do wniosku, że sami sobie szkodzimy. PRZYKŁAD IDZIE Z GÓRY… Do klęsk żywiołowych, upalnych temperatur i suszy musimy się już przyzwyczaić. Nie chodzi tu raczej o to, aby straszyć wszystkich „Zmieni się klimat, przyjdzie albo susza jak na Saharze, albo będziemy z mamutami jak w Epoce Lodowcowej przemierzać kontynenty”. Celem artykułu jest uświadomienie ludziom, jak ważny jest to problem, którego nie należy bagatelizować. Na pewno każdy słyszał o oszczędzaniu wody, prądu, segregowaniu śmieci. Niby tak niewiele, ale jednak kropla drąży skałę. Poszanowanie środowiska naturalnego uczy społeczeństwo szanować swoje dziedzictwo, co jest istotne nie tylko w dziedzinach przyrody, ale także historii, kulturze czy tradycji. Jednoczy ludzi i pomaga im wspólnie funkcjonować w społeczeństwie. Nie myślimy przecież tylko o sobie, ale także następnych pokoleniach. Wiemy jednak, że bez inicjatywy „wielkich mocarstw” nic zrobić nie możemy. O tym, jak w przyszłości będzie wyglądała nasza Ziemia, decydują politycy, przywódcy, biznesmeni i inne znaczące osoby. Ważne jest, aby ich obietnice nie były tylko słowami, rzucanymi na wiatr, co niestety dzieje się praktycznie zawsze. Na przykład 50% terenów zalesionych znajduje się na trenach pięciu światowych mocarstw: Rosji, Chin, Kanady, Stanów Zjednoczonych i Brazylii. Niestety kraje sprawy środowiska odkładają na drugi plan. I nie chodzi tu bynajmniej o krytykę rozwoju gospodarczego. O nie! Rozwój gospodarczy, ekonomiczny jest bardzo ważną częścią globalizacji. Jednak istotną rolę odgrywa tu znalezienie równowagi. Tak poprowadzić rozwój, aby nie szkodził on znacząco środowisku. Może wymaga to od nas większej pracy i większych kosztów, ale nie wszystko można spieniężyć. Ekologia to teraz bardzo modne słowo, często używane zbyt pochopnie. Musimy uważać, czy aby na pewno to, co kupujemy i wybieramy w sklepach, nie jest tylko dziełem marketingu, ale naprawdę ma się przysłużyć ochronie środowiska. Do znalezienia równowagi nawołuje coraz więcej osób. Możemy na przykład przyjrzeć się ostatniej encyklice papieża Franciszka. „Pochwalony bądź, Panie mój, śpiewał święty Franciszek z Asyżu. W tej pięknej pieśni przypomniał, że nasz wspólny dom jest jak siostra, z którą dzielimy istnienie, i jak piękna matka, biorąca nas w ramiona: Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę naszą, matkę ziemię, która nas żywi i chowa, wydaje różne owoce z barwnymi kwiatami i trawami”. TEKST: DOMINIKA BURY 21 NAUKA BEZIMIENNI ZASŁUŻENI Dawno temu, w czasach, gdy nie znano nawet struktury DNA i zanim wylądowano na księżycu, biedna Afroamerykanka z gromadką dzieci i rozrastającym się rakiem ląduje w szpitalu Johnsa Hopkinsa w Baltimore, w stanie Maryland. Tam jednocześnie traci swoją godność i zyskuje życie wieczne. Czy to brzmi jak początek powieści grozy z epoki wiktoriańskiej? Takiej, w której człowiek zawiera pakt z diabłem? Nie, to przypadek Henrietty Lacks i największego, po odkryciu penicyliny, przełomu w medycynie. H enrietta rodzi się w roku 1920 w Roanoke, w stanie Virginia. Jej matka umiera przy porodzie, po czym jej ojciec, niezdolny do opieki nad dziećmi, rozdziela je krewnym – mała Henrietta trafia do dziadka. Mieszka razem z kuzynem, któremu już jako czternastolatka rodzi pierwsze dziecko. Para pobiera się i Henrietta wydaje na świat kolejne cztery. Mówi, że czuje w sobie „węzeł”, co krewni słusznie uznają za ciążę, ale po narodzinach dziecka zaczyna krwawić. Leczy się w szpitalu Johnsa Hopkinsa, oddalonym od jej domu, jednak najbliższym, jaki przyjmował wtedy czarnoskórych. Tam zostaje u niej zdiagnozowany – zresztą nie do końca prawidłowo – rak szyjki macicy. Podczas niezwykle bolesnych naświetlań bez zgody Henrietty pobrane zostają dwie próbki jej komórek – zdrowych i rakowych. Kobieta, wobec braku poprawy, zostaje poddana dalszemu leczeniu i transfuzji krwi, umiera z powodu ostrej niewydolności nerek w roku 1951 roku. Choć ich „właścicielka” umiera, jej komórki zaczynają życie po życiu – choć normalnie komórki obumarłyby po pewnym czasie, te mnożą się jak szalone i nie zamierzają się poddać nieubłaganym prawom natury. Naukowcy są zachwyceni – to właśnie na komórkach Henrietty badano ludzki kod genetyczny, dzięki nim opracowano szczepionkę na polio, leki na opryszczkę, hemofilię i białaczkę, zbadano nawet coś tak pozornie niezwiązanego z ludzkimi komórkami, jak zwyczaje godowe komarów, słowem – komórki HeLa (bo tak je nazwano) stały się tym dla nauki, czym jest woda dla życia. Postęp w nauce, przełom w medycynie, pomoc chorym... to wszystko przysłania fakt, który jest tak kontrowersyjny w tej historii. Szkopuł w tym, że na komórkach HeLa naukowcy zarobili duże pieniądze, podczas gdy rodzina Henrietty żyje w biedzie. Próbki pobrane bez zgody zainteresowanej, a nawet z wyraźnym sprzeciwem jej męża, zrobiły furorę jako komórki „jakiejś tam”, anonimowej Helen Lane. Jej rodzina dowiedziała się o nich dopiero w latach 70. W 1973 skontaktowali się z nimi naukowcy, pragnący uczynić także z nich obiekt swoich badań. 22 Takie zawłaszczenia ciała w imię nauki miały miejsce już wcześniej. Leonardo da Vinci był świetnym znawcą anatomii, czego dowodzi, chociażby jeden z wielu szkiców ludzkiego ciała – „Człowiek witruwiański”. Jak autor był w stanie dokonać tak szczegółowej analizy ciała, wszystkich mięśni, kości, ludzkich wypukłości i wgłębień w czasach, gdy dopiero kończyła się epoka nauk przyrodniczych uznających jedynie zielarstwo? Przeprowadzał on sekcje zwłok w szpitalu Świętej Marii Nuova, a jako znany malarz mógł sobie na to pozwolić. Później kontynuował je w Ospedale di Santo Spirito. W jego badaniach przeszkodziła mu zazdrość o stypendium inżyniera optycznego, Giovanni degli Specchi. Kościół nie zakazywał wtedy sekcji anatomicznych, jeżeli przeprowadzane były one z odpowiednim szacunkiem dla zmarłego, Giovanni oskarżył więc nielubianego Leonardo o brak poszanowania zwłok i nekromancję. Tym sposobem Leonardo otrzymał zakaz swoich innowacyjnych badań, kończąc tym samym obserwacje ludzkiego serca. Jak się można domyślić, osoby, na których dokonywał sekcji, z pewnością nie wyraziły na nie zgody, a nawet nie były o to pytane – często były nimi straceni kryminaliści. Podobnie było z badaniami Johna Huntera – pochodzącego z osiemnastego wieku ojca chirurgii naukowej. W formalinie zanurzył mnóstwo zwierząt i ich organów, ale nie ograniczył się tylko do nich – miał w swojej kolekcji również ludzkie narządy, płody i dzieci w różnym wieku. Tę makabryczną kolekcję wieńczą zwłoki Charles’a Byrne’a. Mierzył on ponad dwa i pół metra wysokości i świadom swojej odmienności, błagał bliskich, by po śmierci jego zwłoki wrzucono do morza. Niestety, po swoim krótkim dwudziestodwuletnim życiu Charles, a raczej jego ciało, trafiło do wspomnianego doktora. Na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku w Londynie kwitł zaś rynek handlu zwłokami do szkół anatomii. Zajmowali się tym tak zwani „body snatchers” – ich ofiarami byli straceni przestępcy bądź zmarli mieszkańcy przytułków, których ciała z niewyjaśnionych przyczyn nagle znikały. Swoje łupy oferowali w nieistniejącym już pubie „The Fortune of War”. Jak widać, przypadek Henrietty Lacks, przypadek wykorzystania czyjegoś ciała bez jego zgody, nie jest w historii wyjątkiem. Co więc wywołało takie oburzenie? Może to, że weszliśmy w inną epokę. To, że historię Henrietty i innych zawłaszczeń zwłok dzieli nie tyle kilkaset lat, co liczne przemiany obyczajowe i społeczne, ustalenia dotyczące praw człowieka i koszmar II Wojny Światowej – kiedy ciało traciło swą jednostkowość w masowym ludobójstwie, wtedy świat zdał sobie sprawę z integracji osoby z jej ciałem. TEKST: AGATA GÓRNICKA ZDJĘCIA: PUBLIC HEALTH IMAGE LIBRARY 23 Autostrada Maturalna poradnik maturzysty Drodzy Maturzyści, 100 dni. Dla każdego z Was to gorący okres studniówek i jednocześnie końcówka ostatniego „pierwszego” semestru w szkole. Już za chwilę ferie, po których to już na pewno „zacznę się uczyć do matury”. W ubiegłym roku w poradniku prezentowaliśmy Wam sposoby na radzenie sobie z prokrastynacją w te intensywne, ostatnie dni nauki. Zainteresowanych i mających problemy z wiecznym odkładaniem wszystkiego na później i kurzem na biurku akurat w czasie nauki zapraszam do lektury W ogóle ze Stycznia 2015 roku. Tym razem prezentujemy coś zupełnie innego. Nasi prowadzący przedstawiają Wam porady dotyczące już konkretnych egzaminów maturalnych z matematyki, historii, chemii, fizyki, biologii, wos-u i geografii. CO DALEJ Z TYM WYŻSZYM WYKSZTAŁCENIEM? Przyszło Wam zdawać maturę w bardzo zakręconym czasie. Posiadanie dyplomu przestaje mieć kluczowe znaczenie w poszukiwaniu dobrze płatnej, dającej satysfakcję pracy. Dlaczego tak się dzieje? Są dwa powody. Pierwszy z nich to rodzice, którzy ostatnimi latami „pchali” dzieci na studia chcąc dla nich jak najlepiej, mając je za gwarant przyszłego dobrobytu. Szkoły zawodowe i technika straciły na popularności, a ci, którzy wybrali je wbrew trendowi, dziś mają rzadki fach w ręku. Nic dziwnego, że cieśla, czy operator koparki zarabiają więcej niż Pani Magister z dyplomem księgowości z prywatnej uczelni wyższej. Drugi powód to niestety wszechobecna „bylejakość”. Decydując się na Matematyka Najczęściej na maturze: • zadania dowodowe ciągi rachunek prawdopodobieństwa Najczęściej popełniane błędy: błędy obliczeniowe niewłaściwe użycie twierdzeń sofizmat 24 naukę w liceum, czy później na studiach częstym celem nie jest zdobycie wiedzy, a zaliczenie egzaminu. Stąd potem rzesza magistrów bez żadnych umiejętności. Pamiętajcie, że w życiu każdy musi zostać profesjonalistą w jednej dziedzinie. Nauka w liceum i wybór studiów to czas, kiedy decydujesz, z czego chcesz być najlepszym, z czym Twoi przyjaciele przyjdą do Ciebie po radę. Wybierz teraz, czy chcesz być fizykiem, chemikiem czy ekonomistą i bądź w tej dziedzinie najlepszy. Zdobywaj wykształcenie, a nie dyplomy! Najczęściej na maturze: zadania rachunkowe azymut ciąg przyczynowo skutkowy interpretacja map, tekstów i wykresów Najczęściej popełniane błędy: Michał Górny. Wieloletni korepetytor, absolwent ekonomii i zarzadzania UW. Założyciel Autostrady Maturalnej, która przygotowała do matury już blisko 500 maturzystów! WERONIKA LIDWIN Ścisły umysł analityczny. Studentka farmacji na WUMie i chemii na UW. Korepetytorka z kilkuletnim doświadczeniem. Aktywna działaczka w studenckiej organizacji „Młoda Farmacja” i kole naukowym chemii analitycznej. Lauretka konkursów przedmiotowych. Nie bez kozery matematykę uważa się za królową nauk- trudno o znalezienie tak wszechstronnej, a zarazem przejrzystej nauki, osiągi ktorej nie dezaktualizują się na przestrzeni lat. Możliwość stworzenia matematycznego algorytmu opisującego praktycznie każdą dziedzinę zycia przyciąga wielu entuzjastów świata liczb- pełne jego zrozumienie może okazać się jednak trudniejsze niż mogło by się wydawać. Mnogość zagadnień do opanowania przy często niewystarczającej liczbie godzin w szkole znacznie utrudnia osiągnięcie pożądanego przez nas wyniku maturalnego. Podstawą sukcesu na egzaminie maturalnym jest systematyczność- by uzyskać dobry wynik, należy przez cały rok sumiennie pracować nad materiałem i regularnie rozwiązywać zadania. Jest to szczególnie ważne w przypadku osób chcących zdawać egzamin na poziomie rozszerzonym ze względu na występowanie pewnych niezbyt intuicyjnych na pierwszy rzut oka obiektów matematycznych. Pojęcia związane z rachunkiem prawdo- Geografia podobieństwa czy też analizą matematyczną są czymś absolutnie nowym dla większości licealistów i normalnym jest, że ich zrozumienie może nastręczać sporych trudności. Należy przy tym pamiętać, że matematyka to nie przedmiot pamięciowy, do nauczenia przez kilka nocy; oczywiste jest także, że można nie rozumieć pewnych zagadnień pomimo perfekcyjnej znajomości teorii danego działu. W takich przypadkach nieodzowna staje się pomoc kogoś mającego odpowiednią wiedzę, doświadczenie i świadomość partii nastreczajacych największych trudności, kogoś, kto będzie w stanie szybko oraz przystępnie wytłumaczyć zagadnienie, rozwiewając wszelkie wątpliwości. Kursy z matematyki dostępne na Autostradzie dzięki przejrzyście posegmentowanemu materiałowi pozwalają na szybkie skondensowanie wiedzy, a indywidualne podejscie prowadzącego do ucznia sprawia, ze nauka matematyki staje się przyjemnością, co przekłada się na bardzo dobre wyniki maturalne uczniów. mylenie przyczyn ze skutkami błędy w zadaniach rachunkowych wynajdywanie, przetwarzanie i wnioskowanie na podstawie materiałów źródłowych podstawowa wiedza dotycząca fizjologii i zdrowia człowieka genetyka samodzielne projektowanie doświadczeń naukowych Najczęściej popełniane błędy: nielogiczne/błędne wnioskowanie niezrozumienie polecenia,odpowiedzi nie na zadane pytanie trywialne błędy w obliczeniach niezrozumienie istoty kluczowych procesów biologicznych student geologii stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim. W czasach liceum uczestniczył w Olimpiadach przedmiotowych, w których osiągał znaczące sukcesy. Od kilku lat ceniony korepetytor z matematyki i geografii Matura z geografii to wybór wielu uczniów. Według danych pochodzących z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej jest trzecim, najchętniej pisanym egzaminem dodatkowym przez maturzystów, a w zeszłym roku zdawało ją aż 26,4% abiturientów. Wniosek z tego taki, że chcąc dostać się na wymarzony kierunek studiów, każdy absolwent szkoły średniej będzie musiał rywalizować z wieloma rówieśnikami. Teraz przychodzi czas na pytanie, które na pewno nasuwa się na myśl każdemu przyszłemu maturzyście W jaki sposób należy przygotować sie do jednego z najbardziej stresujących egzaminów w życiu, od którego zależy dalsza ścieżka edukacyjna? Przede wszystkim należy pamiętać o tym, że geografia to nauka przyrodnicza oraz społeczna, dlatego maturzysta Biologia Najczęściej na maturze: FRYDERYK GROMADKA musi wykazać się znajomością podstawowych zagadnień matematycznych w zadaniach obliczeniowych, ale również umiejętnościami humanistycznymi. Np. czytając ze zrozumieniem, czy formułując odpowiedzi na zadane pytania. To ostatnie sprawia abiturientom niemałe problemy. Często ich odpowiedzi są poprawne, lecz napisane nie na temat, lub zbyt ogólnikowo, co nie pozwala egzaminatorom na ich punktowanie. Poza tym trzeba wiedzieć, że matura z geografii wymaga od ucznia nie tylko wiedzy teoretycznej. Niezwykle istotna jest umiejętność analizowania i logicznego myślenia. Bardzo ważne, by podczas egzaminu otworzyć umysł i czerpać z różnych źródeł swojej wiedzy: książek, czasopism naukowych, filmów oraz własnych podróży. JOACHIM BUDNY prowadzący kurs biologii. Edukator IFMSA, współzałożyciel koła neurochirurgii przy Klinice Neurochirurgii CSK MSW. Finalista olimpiady biologicznej. Matura z biologii to egzamin trudny do oceny. Obszerny materiał, wynikający z natury opisowej strony nauk biologicznych, potrafi sparaliżować przyszłego maturzystę. Struktura wymusza biegłość nie tylko w naukach o życiu, ale również znajomość logiki, matematyki i chemii oraz jako-takie zacięcie literackie. Podpatrując naturę, rozwijaliśmy własne technologie; wraz z postępem technologii nasze zdolności poznania życia otwierają nowe horyzonty. XXIw nazywany jest wiekiem inżynierii biologicznej – tak istotnego postępu jak w naukach biologicznych (genetyka, medycyna, biochemia) nie ma w jakiejkolwiek innej gałęzi nauki. Tym trudniejszy jest to przedmiot do zrozumiałego nauczania. Noblista z dziedziny fizyki, Richard Feynman, dla testu przeprowadził zajęcia o przewodzeniu impulsacji nerwowej na kursie cytofizjologii w Princeton. Jego błyskotliwa uwaga ujmuje cały problem nauki biologii - „Kiedy przyszła na mnie pora, żeby zreferować temat, zacząłem od tego, że narysowałem na tablicy kontur kota i podpisałem poszczególne mięśnie. Inni studenci przerwali mi: – Wiemy, jakie kot ma mięśnie! – Wiecie? - powtórzyłem. - W takim razie nic dziwnego, że potrafię tak szybko nadgonić z materiałem, mimo że macie za sobą cztery lata biologii. Tracili czas na zapamiętywanie szczegółów, które można sprawdzić w piętnaście minut.” Przygotowując do egzaminu w ramach Autostrady Maturalnej prowadzący wyłuszcza z gąszczu biologicznej wiedzy jej kluczowe elementy, spajając wiedzę w całość. Egzamin wymusza na maturzyście umiejętność logicznego opisu procesów kluczowych dla życia i kładzie nacisk na korzystanie z materiałów zewnętrznych. Poza jasnym wyłożeniem tematów z zakresu egzaminu instruujemy w zakresie wyszukiwania i oceny jakości informacji, fizjologii nauczania i procesu zapamiętywania oraz pisania „pod klucz”. 25 Autostrada Maturalna poradnik maturzysty Fizyka Najczęściej na maturze: opis zjawisk fizycznych kinematyka i dynamika oddziaływania grawitacyjne, oddziaływania elektromagnetyczne fale i optyka Najczęściej popełniane błędy: błędne wyciąganie wniosków brak zrozumienia poleceń błędy obliczeniowe błędy w jednostkach Chemia Najczęściej na maturze: • wykorzystywanie informacji w tekście projektowanie i analiza doświadczeń chemicznych dużo chemii organicznej Najczęściej popełniane błędy: brak podstaw teoretycznych niestosowanie się do poleceń błędy obliczeniowe brak znajomości mechanizmów 26 OSKAR SALA Prowadzący kursy z fizyki, chemii i biologii. Absolwent kierunku lekarskiego WUM, były przewodniczący koła naukowego chirurgii naczyniowej, w liceum złoty medalista 40-stej Międzynarodowej Olimpiady Chemicznej. Korepetytor od 8 lat. Od wieków fizycy opisując rzeczywistość, tworząc prawa fizyczne nią rządzące, byli motorem postępu technologicznego. Dzięki zdobyczom nowoczesnej fizyki mamy m.in. komputery, internet, dokonaliśmy znaczącego rozwoju chemii, biologii i medycyny. Zwieńczone nagrodą Nobla opisanie struktury DNA przez biochemików Watsona i Cricka, było tak naprawdę wynikiem prac Rosalin Franklin – biofizyk, która badała strukturę kryształów DNA przy pomocy dyfrakcji promieniowania rentgenowskiego, jednego z fundamentalnych zjawisk dot. fal. Jak poradzić sobie z przygotowaniem do egzaminu maturalnego? Trzeba działać dwukierunkowo: jakościowo i ilościowo – w skrócie: dobrze i dużo. Jakościowo, w ramach kursów Autostrady Maturalnej kładziemy szczególny nacisk na zrozumienie i prawidłowe stosowanie podstawowych praw i zasad fizycznych oraz ich konsekwencje dla otaczającego nas świata. Od trywialnego spadku swobodnego piłki w wyniku praw grawitacji do II zasady termodynamiki i kierunku ewolucji Wszechświata. Pozwala to nie tylko na sprawne poruszanie się w świecie fizyki, ale również pomaga w rozwiązywaniu zadań obliczeniowych i jest kluczowe w prawidłowym opisie zjawisk fizycznych będących przedmiotem zadań opisowych. Ilościowo, z każdym kolejnym rozwiązanym zadaniem jesteśmy bliżej sukcesu. Daje nam to możliwość utrwalenia poznanych podstaw teoretycznych oraz przećwiczenia ich działania w praktyce. Co ważniejsze, poprawia to naszą skuteczność w rozwiązywaniu zadań obliczeniowych, które stanowią rdzeń egzaminu maturalnego. Chemia w liceum jest specyficznym przedmiotem. Z jednej strony mamy do czynienia z ogromem materiału jej części opisowej m.in.: właściwości pierwiastków i związków, reakcje w chemii nieorganicznej i organicznej. Z drugiej natomiast jest opis matematyczny chemii fizycznej m.in.: termodynamika, stan równowagi, kinetyka chemiczna. Chemia jest taką nauką pośrednią. Cząsteczki związków organicznych tj. aminokwasy, lipidy, węglowodany są podstawą życia biologicznego, a ich opisem zajmuje się biochemia. Zaś zjawiska w niej występujące są wyjaśnione przez chemię fizyczną i kwantową, którym często bliżej do fizyki aniżeli chemii. Wiele zasad, na których oparta jest chemia wykracza poza poziom liceum, znacznie utrudniając odpowiedź na fundamentalne pytanie: dlaczego? Wiele działów chemii jest ze sobą nierozerwalnie związanych, ale niestety często w szkole traktuje się je osobno. Przykładowo, o mechanizmach i kierunku reakcji w chemii organicznej decyduje szereg czynników. Jednym z nich jest przestrzenne rozmieszczenie elektronów w cząsteczkach, które wraz z kształtem samej cząsteczki mogą być przewidywane na podstawie teorii wiązań chemicznych. Drugim są efekty energetyczne reakcji, czyli termodynamika chemiczna, z której wynika zarówno równowaga chemiczna, jak i kinetyka procesu. Połączenie całej chemii w jedną spójną i logiczną całość daje nam możliwość lepszego zrozumienia zachodzących w niej zjawisk. Jak poradzić sobie z przygotowaniem do egzaminu maturalnego? Najbardziej kluczowe jest dobre zrozumienie podstaw teoretycznych. My w ramach kursów Autostrady Maturalnej zadajemy sobie trud odpowiedzi na pytania „dlaczego?”. Dlaczego grafit znajdujący się w ołówkach dobrze przewodzi prąd elektryczny mimo tego, że nie jest metalem? Dlaczego po rozpuszczeniu soli w wodzie zamarza ona w niższej temperaturze? Odpowiedź na te i wiele innych pytań pozwala na uporządkowanie i konsolidację wiedzy chemicznej opierając się na podstawach nią rządzących. Zdobytą wiedzę trzeba oczywiście utrwalić, a sprawne nią posługiwanie się sprawia, że zadania maturalne stają się nagle proste i trywialne. Jak to zrobić? Odpowiedź jest prosta i tendencyjna: zadania, zadania i jeszcze raz zadania. Historia Najczęściej na maturze: XIX i XX wiek Problemy ustrojowe Polskie konstytucje Najczęściej popełniane błędy: Braki faktograficzne Błędna konstrukcja pracy pisemnej Błędna analiza źródeł WOS Najczęściej na maturze: ustrój RP i proces ustawodawczy mniejszości narodowe i etniczne terminy socjologiczne (konformizm, anomia etc.) ustroje najważniejszych państw Najczęściej popełniane błędy: zbyt małe skupienie się na umiejętności interpretacji wiedzy i pisania własnych tekstów nieczytanie poleceń dokładnie i ze zrozumieniem Rada Europy nie jest organem UE posłowie wchodzą do Sejmu według liczby głosów, nie numeru na liście MICHAŁ SADŁOWSKI doktorant na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Kierownik i uczestnik wielu programów badawczych. Kilka lat doświadczenia dydaktycznego Matura z historii rozszerzonej to jeden z najtrudniejszych egzaminów z gamy przedmiotów humanistycznych. Trudność w jej prawidłowym rozwiązaniu wynika z konstrukcji egzaminu, która polega na tym, że egzamin składa się z części faktograficznej, części źródłowej oraz pracy pisemnej. Częste zmiany programów powodują, że uczniowie szkół średnich w przeważającej liczbie nie potrafią rozwiązać części faktograficznej osiągając chociażby 70%, nie mówiąc już o dwóch pozostałych częściach gdzie faktografia wymagana jest subsydiarnie. Brak znajomości dat, wydarzeń, postaci oraz podstawowych procesów (szczególnie dot. XVI-XIX w.) to główne problemy z faktografią na maturze. Również procesy społ.-polit. II poł. XX w. stanowią „czarną magię”. Najtrudniejsza wydaje się jednak część pisemna, gdyż co do zasady w szkole średniej znaczny problem stwarza nauka pisania takich prac wg tzw. warsztatu historyka w ujęciu problemowym czy tez chronologiczno-problemowym. Maturzyści często piszą pracę tak jak na języku polskim co niestety stanowi błąd, biorąc pod uwagę obecne wymagania egzaminacyjne i tzw. poziomy. A taki brak odpowiedniej konstrukcji pracy skutkuje na starcie obniżeniem jej oceny o 30%. Dlatego też w czasie kursu kładę duży nacisk na skorygowanie tego błędu. Część źródłowa, pozornie najprostsza również cechuje się trudnością, szczególnie w kontekście opisania ikonografik (rozpoznania postaci oraz wydarzeń) i szerszej analizy źródeł z XIX i XX wieku. MAKSYMILIAN BARCIK student prawa na UW, w liceum laureat i finalista kilku olimpiad. W Autostradzie uczy już drugi rok, cały czas zwiększając swoje kompetencje i autorską bazę zadań maturalnych. WOS jest naprawdę specyficzny. Wiedzę, której CKE wymaga od absolwenta liceum, tworzy się z dwóch różnych składowych, a każda z nich wymaga innego sposobu uczenia się. Żeby więc mieć pewność, że jest się dobrze przygotowanym, trzeba podzielić swój czas i zapał. Pierwsza grupa to twarde informacje takie jak: daty, nazwiska, nazwy miast, liczby itp. Trzeba je wbić do głowy. Mogą w tym pomóc tabele czy zestawienia, które ułatwią dostrzeżenie różnic i zapamiętanie kilku informacji jako jedną. Błędem popełnianym przez niektórych jest przeładowanie informacjami. Musimy wiedzieć, kto jest prezydentem USA, ale próba uczenia się nazwisk wszystkich światowych przywódców jest czasochłonna i bezsensowna (bo i tak CKE o to nie zapyta). Jednak, by zastosować zebrane informacje, potrzebujemy umiejętności miękkich. Jest to coś, co nazwać można ogólnym ogarnięciem (rozumienie zjawisk i związków przyczynowych, czy znajomość aparatu pojęciowego). Da się tego nauczyć? Oczywiście, najłatwiej zwyczajnie się interesować. Nawet codzienne śledzenie mediów przez kilka tygodni może zdziałać cuda. Ja polecam też podróże po Wikipedii. Zaczynamy od jednego artykułu a po dwóch godzinach z trudem przypominamy sobie od czego właściwie zaczęliśmy. 27 MATEMATYKA CHEMIA BIOLOGIA WOS FIZYKA GEOGRAFIA HISTORIA AUTOSTRADA MATURALNA OFERUJE : jedne z najefektywniejszych kursów maturalnych. Małe, 8 osobowe grupy pozwalają prowadzącemu indywidualnie podejść do problemów każdego z kursantów. Młodzi prowadzący, będący ekspertami w swoich dziedzinach, dokładnie znający budowę arkuszy maturalnych, zbierający najlepsze opinie na rynku korepetycji są gwarancją sukcesu na maturze. Zapoznaj się z naszą ofertą! WERONIKA LIDWIN FRYDERYK GROMADKA JOACHIM BUDNY OSKAR SALA MICHAŁ MAKSYMILIAN SADŁOWSKI BARCIK Jak możemy Ci pomóc? 1. DARMOWE KOPNIAKI Po prostu przyjdź na Pankiewicza, odbierz zniżkę i motywację! 2. KURSY NOCNE MARKI FERIE 2016 STUDNIÓWKA MATURA 2017 Jeden z najbardziej skutecznych kursów. Pozwala przyswoić dużo wiedzy w krótkim czasie. W piątki i soboty w godzinach 18-22 spotykamy się na Pankiewicza i uczymy, rozwiązujemy próbne matury, przerabiamy setki zadań. Podobna ilość godzin jak na kursie rocznym. Grupa 8 osobowa, darmowe konsultacje po zajęciach i grupa pomocy 24/7 na fb! Intensywny, dwutygodniowy kurs w połączeniu z samodzielną nauką, polegającą na odrabianiu prac domowych, potrafi dać takie same efekty, jak rok nauki. Dwa tygodnie po 3h dziennie. Zorganizuj dobrze swój czas i ucz się z nami!Kończymy próbną maturą. Grupa 8 osobowa, darmowe konsultacje po zajęciach i grupa pomocy 24/7 na fb! Semestralny kurs trwający 3 miesiące (Luty, Marzec, Kwiecień) z 3 próbnymi maturami. Trzy godziny w tygodniu do końca roku szkolnego. Grupa 8 osobowa, darmowe konsultacje po zajęciach i grupa pomocy 24/7 na fb! 2 klasisto! Już teraz pomyśl o tym, by zapisać się na kurs roczny. Zajęcia startują w październiku 2016. Zapisując się do końca stycznia, otrzymujesz wysokie zniżki. Grupa 8 osobowa, darmowe konsultacje po zajęciach i grupa pomocy 24/7 na fb. Więcej szczegółów na naszej stronie internetowej. Kontakt: [email protected] 790 87 37 99 ul. Pankiewicza 3 ! y t r a w t ia Dzień o 21 styczn Próbne zajęcia, konsultacje ze studentami rożnych uczelni, porady maturalne Program dnia otwartego na www.autotradamaturlana.pl 29 TECHNOLOGIE ボーカロイド VOCALOIDY GŁOSY PRZYSZŁOŚCI? Wyobraź sobie, że podczas błądzenia po YT, w poszukiwaniu muzycznych nowości, natrafiasz na pewien teledysk – elektroniczne brzmienie, niebanalny tekst, intrygujący kobiecy głos. Po odsłuchaniu jednego utworu, zafascynowany odkryciem, włączasz kolejny. Już za chwilę się dowiesz, że wokalistka nie jest, ani nigdy nie była, człowiekiem. Jest tylko Vocaloidem, głosem opowiadającym o nieznanym sobie świecie… C OUROKU MONYAKO zym właściwie są Vocaloidy (czyt. wokaloidy)? Gdyby spojrzeć na nie od strony technologicznej, można by powiedzieć, że są one po prostu zaawansowanymi implementacjami oprogramowania firmy Yamaha, które pozwala na sztuczne wygenerowanie głosu do uprzednio wgranej melodii. Głos składa się z poszczególnych głosek, sylab, wszelkich drżeń oraz vibrato z próbek pochodzących od różnych ludzi (przechowuje je się w tzw. Bankach Brzmień – Singer Library). Mimo ich ludzkiego pochodzenia skomplikowany proces modulowania, powiązany z podwyższaniem lub obniżaniem tonacji sprawia, że głos ludzki stanowi jedynie „kamień węgielny”, na którym powstaje w efekcie końcowym sztucznie wygenerowany „melodyjny głos”. Historia oprogramowania nie jest długa. Pierwsze Vocaloidy „przyszły” na świat w 2004 roku. Początkowo dostępne były zarówno dwa japońskojęzyczne Vocaloidy – Meiko (żeński) oraz Kaito (męski), jak i trzy „śpiewające” w wersji angielskiej – Lola, Miriam (żeńskie) oraz Leon (męski). Pierwszym wersjom daleko jest jednak, szczególnie w kwestii naturalności, do drugiej i trzeciej generacji „wykonawców”. To na lata 2007-2011 przypada druga generacja, w której znalazły się głosy odpowiedzialne za spektakularną popularność 30 całej idei sztucznych wokalistów. Do najbardziej znanych należą głównie te japońskojęzyczne – Hatsune Miku (żeński), Gumi (żeński), Yuma (nijaki, ale brzmiący chłopięco) oraz „rodzeństwo” Rin i Len Kagamine. Dwoje ostatnich powstało na zasadzie „lustrzanego odbicia” głosu kobiety imieniem Asami Shimoda. Źródłem wzrostu popularności Vocaloidów było niewątpliwie „ubranie” ich w wygląd postaci z anime (mniej lub bardziej nietypowych) oraz sprawny marketing. Nagle „elektroniczni piosenkarze” stali się obecni w popkulturze, grach komputerowych, a nawet w krótkich animowanych seriach (anime). Powstała nawet idea konkursów wokalnych syntezatorów głosu. Dzięki nim oprogramowanie to stało się niezwykle popularne, a Vocaloidy zostały jednymi z najbardziej oryginalnych postaci w świecie japońskiej muzyki i kultury masowej w ogóle. Przykładem na to może być nieprzemijająca popularność wspomnianej już wcześniej Hatsune Miku. Przedstawiana jako szczupła dziewczyna o długich, turkusowych włosach, już po dwóch latach od „debiutu” dała prawdziwy koncert. „Poruszała” się wówczas po scenie jako półhologram (wyświetlano ją na specjalnej, szklanej powierzchni) w otoczeniu grającego na żywo zespołu, gdzie „śpiewała” przy wtórze tysięcy oddanych fanów. Brzmi wystarczająco futurystycznie? Nic więc dziwnego, że jej imię w dosłownym tłumaczeniu oznacza „pierwsze brzmienie przyszłości”. PALE LIGHT LETI Mimo że od czasu powstania Vocaloidów minęło dopiero 11 lat, już teraz widać ogromny wpływ jaki wywarły na społeczeństwo. W Japonii postacie, które mimo swojej niecielesności, posiadają rzesze słuchaczy, stały się ikonami zupełnie nowego wymiaru muzyki. Tak samo jak wielbiciele „klasycznej” muzyki, fani vocaloidów zaangażowani są w handel różnymi gadżetami, figurkami, plakatami oraz oprogramowaniem. Nie brakuje również twórczości fanów. W Internecie aż roi się od piosenek skomponowanych przez internautów albo coverów znanych przebojów, z podłożonym do nich głosem jednej z wielu postaci. Początkowo publikowane były głównie na japońskim serwisie „Nico Nico Douga”, a obecnie są już również do znalezienia na Youtube. Jakiś czas temu pojawiły się również darmowe wersje syntezatorów, na przykład UTAU. Najnowsza generacja przyniosła światu nowe, coraz lepiej skalibrowane głosy śpiewające już w paru językach: japońskim, chińskim, koreańskim, angielskim oraz od niedawna w hiszpańskim (Bruno i Clara). Niedługo przyjdzie czas na następne wersje językowe. Od dwóch lat istnieje już nawet polski akcent – Hatsune Miku „zaśpiewała” piosenkę „To i hola” nagraną z inicjatywy Państwowego Muzeum Etnograficznego. Mimo pewnych trudności w zrozumieniu tekstu (użyto japońskiej wersji programu), efekt był niezwykły i należy przyznać, że była to ciekawa inicjatywa. Powstanie Vocaloidów można na pewno uznać za jeden z większych fenomenów naszych czasów. Z jednej strony nie wydają się one aż tak widowiskowe jak podróże w kosmos czy drukujące pizzę drukarki 3D, lecz mimo to ich istnienie powinno zostać odnotowane. „Melodyczne głosy”, szczególnie te należące do obecnej, trzeciej generacji, brzmią coraz bardziej jak ludzie „z krwi i kości”. Nasuwa się pytanie, w jakim stopniu w przyszłości to właśnie one zaczną nas zastępować w skomercjalizowanym przemyśle muzycznym. Czy za niedługi czas zwykli, ludzcy wokaliści przejdą do historii, wyparci przez niesprawiających problemów „vocaloistów”? A co z filmami i audiobookami? Czy kiedyś praca lektora i aktora głosowego (voiceactor’a), tworzącego dubbing do zagranicznego filmu albo gry, zostanie zarezerwowana tylko dla specjalistycznych programów? Czy jest się czego bać? A może po prostu powinniśmy podejść do Vocaloidów jak do kolejnej nowinki technicznej, kreatywnego źródła rozrywki na miarę XXI wieku? SHIGERU MATSUZAKI TEKST: KAROLINA LICHUTA RYSUNKI: FIR3H34RT 31 TECHNOLOGIE TECH NO LOGIE TEKST: Bartek Cheda PIĄTY ŚRODEK TRANSPORTU Nie od dziś wiadomo, że każdy koncept kiedyś osiągnie kres swoich możliwości — wtedy, zamiast go ulepszać, należy stworzyć coś zupełnie nowego. Na tej zasadzie powstały, chociażby samoloty odrzutowe, zastępując wysłużone turbośmigłowce. Przykład z dziedziny transportu nie znalazł się tu przypadkiem, ponieważ kolejnym takim „przeskokiem” może stać się Hyperloop — pociąg przyszłości opracowywany w Stanach Zjednoczonych. Ma być szybszy, tańszy, wygodniejszy, oszczędniejszy i mniej podatny TEKST: Dominika Bury MATERIAŁ, KTÓRY ZREWOLUCJONIZUJE LOTNICTWO – LŻEJSZY OD DMUCHAWCA Materiał, który jest 100 razy lżejszy od styropianu, niezwykle trwały, sprężysty… A Jajko nim owinięte przetrwa upadek z wysokości 25 metrów? Tak, to jest już możliwe! Naukowcy z HRL Labs wynaleźli metal – „microlattice” (ang. – „mikrokratka”), który jest lżejszy od dmuchawca. W czym tkwi tajemniczy sukces tego materiału? Naukowcy inspirację czerpali z natury, właściwie z ludzkich kości. Na obu końcach każda kość jest szersza i grubsza (nasada), jednak wraz z długością (w miejscu trzonu) powstaje wydrążenie. Dzięki temu siatka, na zmiany pogody — zarówno w porównaniu do samolotów, jak i klasycznych pociągów. Sekret Hyperloop’a, nie wdając się w zbyt szczegółowe informacje techniczne, kryje się w specjalnych „tubach”, tunelach wybudowanych na potrzeby pojazdu przyszłości. Dzięki panującemu wewnątrz zmniejszonemu ciśnieniu, Hyperloop może płynnie sunąć po powietrznych poduszkach napędzanych przez kompresory powietrza i tzw. liniowe silniki indukcyjne. Także Ty możesz przyczynić się do rozwoju tego „piątego środka transportu” — połączenia najlepszych cech pociągu i samolotu. Firma SpaceX (znana głównie jako producent rakiet kosmicznych) ogłosiła właśnie konkurs na projekt kapsuły Hyperloop’a, zobowiązując TEKST: Karol Popow SZEŚCIAN PEŁEN PIERWIASTKÓW Materię w całym wszechświecie możemy pogrupować w 118 różnych pierwiastków. Ostatnio na serwisie crowdfundingowym Kickstarter z powodzeniem zakończyła się zbiórka kwoty na dość niecodzienny przedmiot. Młody przedsiębiorca z Belfastu w Wielkiej Brytanii postanowił stworzyć niezwykły gadżet – sześcian zawierający 64 pierwiastki, które można znaleźć na Ziemi. Zawiera więc wszystkie nieradioaktywne metale (poza torem, którego promieniowanie jest tak słabe, że zatrzymuje je nawet kartka papieru), które scalono w jeden przedmiot. Właściciele tego gadżetu będą mogli 32 która składa się z regularnie ułożonych rureczek, jest bardzo mocna i wytrzymała. W omawianym materiale każda taka rureczka zbudowana jest ze stopu niklu i fosforu, a grubość jej ścianki to tylko 100 nanometrów! A co sprawia, że materiał ten jest najlżejszym znanym metalem na świecie? Każda rurka jest pusta w środku, dlatego też możemy stwierdzić, że materiał w 99% składa się z powietrza! Jest tak lekki, że możemy zdmuchnąć go niczym piórko. To nowo odkryte tworzywo wzbudziło już duże zainteresowanie wśród producentów maszyn lotniczych. Samoloty zbudowane z tego materiału będą znacznie lżejsze, a co za tym idzie będą zużywać mniej paliwa. O zamiarze inwestowania w „microlattice” myślą już światowe firmy, w tym największy lotniczy potentat – Boeing. się w dodatku do wybudowania toru testowego o długości jednej mili. Konkurs to propozycja zarówno dla studentów, jak i niezależnych zespołów inżynieryjnych. poszczycić się posiadaniem obiektu wpisanego do Księgi Rekordów Guinnessa – zapisze się on bowiem, jako pierwsza rzecz złożona z tak dużej liczby pierwiastków. Wynalazca – jak sam wspomina – wpadł na pomysł stworzenia tego niecodziennego przedmiotu, próbując odpowiedzieć sobie na pytanie „Co jest najbardziej odjechaną rzeczą, którą mogę mieć na biurku?”. Jednak „Element Cube”, bo tak nazywa się gadżet, nie jest tylko „nerdowskim przyciskiem do papieru”. Jedną z dostępnych wersji jest bransoletka lub naszyjnik wykonany z tego samego materiału. Cena w przeliczeniu to około 120 złotych, razem z wysyłką do Polski. Podczas zbiórki zebrano zamówienia opiewające na niemal 60 tysięcy funtów – najwidoczniej na świecie jest mnóstwo ludzi, chcących mieć kawałek układu okresowego na wyciągnięcie ręki. 33 SPORT WIDMO MONACHIUM „Świat sportu, zwłaszcza po Monachium, już nie był i nie będzie taki sam. Wielkie imprezy przypominają teraz bardziej strefy wojny niż miejsca sportowej rywalizacji. Uzbrojeni po zęby policjanci, wojsko, agenci specjalni. Jak dla mnie idea igrzysk, braterstwo, pokój, życzliwość, zostały zabite właśnie wtedy – w wiosce olimpijskiej w Monachium. Tam zabito nie tylko ludzi, którzy byli moimi przyjaciółmi, tam zabito również ideę” – wspominała Esther Roth, była reprezentantka Izraela w lekkoatletyce. Xavier Tricot „Terrorysta” (2013), olej na płótnie. Obraz namalowany na postawie najsłynniejszego zdjęcia wykonanego podczas zamachu w Monachium. 34 (NIE)WYMARZONY ZAMACH Możliwe, że w podobny sposób dziś mówilibyśmy o 13 listopada, gdyby terrorystom jednak udało się wejść na Stade de France. Z tą jedną różnicą, że zamiast 12 ofiar śmiertelnych, bilans w Paryżu byłby o wiele gorszy. Świat sportu może więc drżeć przed próbami kolejnych zamachów, bo jak pokazują fakty historyczne, terroryści ze szczególnym upodobaniem wybierają sobie za cel sportowe eventy. Tłumy kibiców, popularni zawodnicy, znani trenerzy i głowy polityczne – to dla nich wymarzone miejsce na zamach. A wszystko tak naprawdę zaczęło się od wspomnianego już Monachium. Wyczekiwane igrzyska, które dawały Niemcom szansę na zatarcie pamięci o tych rozgrywanych w Berlinie w 1936, a Izraelitom na udowodnienie, że nawet holocaust nie był w stanie zniszczyć narodu żydowskiego, okazały się jedną z największych masakr w historii sportu. 21. SCENARIUSZ WCHODZI W ŻYCIE Terroryści z palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień zaatakowali izraelskich sportowców 5 września o 4 nad ranem w ich mieszkaniu w wiosce olimpijskiej. Yossef Gutfreund, sędzia zapaśniczy, jako pierwszy usłyszał niepokojące odgłosy dobiegające zza drzwi. Ujrzawszy lufę pistoletu i kilku uzbrojonych napastników, ostrzegł współlokatorów, sam bezskutecznie próbując zabarykadować wejście. W trakcie tej akcji dwóm innym zawodnikom udało się uciec, dwóch pozostałych zamordowano. Zabity został także jeden z izraelskich ciężarowców w trakcie szturmu na kolejne mieszkanie zajmowane przez Żydów. Jeden z nich zdołał uciec, pozostałych dziewięciu wzięto za zakładników, domagając się wypuszczenia 234 Palestyńczyków przebywających w izraelskich więzieniach. Strona izraelska nie zgodziła się na podobne negocjacje. „Jeśli się ugniemy, to już nigdy żaden Izraelczyk na całym świecie nie będzie mógł żyć bezpiecznie. Oto najgorszy szantaż, jaki można sobie wyobrazić”, stwierdziła premier Izraela Golda Meir. Konfrontacja niemieckich policjantów z napastnikami nastąpiła na lotnisku, z którego Palestyńczycy mieli razem z zakładnikami odlecieć do Kairu. Wywiązała się długa strzelanina, która skończyła się klęską bawarskich Trumny izraelskich sportowców podczas ceremonii pożegnalnej. funkcjonariuszy. Mimo początkowych optymistycznych doniesień, w rzeczywistości zabito wszystkich zakładników, a także jednego z policjantów. Roone Arledge, podający na bieżąco informacje Jimowi McKayowi, relacjonującemu igrzyska dla stacji ABC, miał powiedzieć: „Kiedy byłem dzieckiem, mój ojciec mawiał: »Nasze największe nadzieje i nasze najgorsze obawy rzadko się realizują«. Nasze najgorsze obawy zrealizowały się dziś”. Wydarzenia, z których Steven Spielberg uczynił później legendę, dobitnie ukazały brak odpowiedniego przygotowania władz na podobne wypadki. Wioska olimpijska nie była dobrze strzeżona, a Izraelczycy zostali zakwaterowani w nieco odizolowanym budynku, położonym blisko bramy wejściowej. Policyjny psycholog Georg Sieber, kilka miesięcy przed rozpoczęciem igrzysk w Monachium, przygotował 26 najgorszych scenariuszy, które mogłyby się tam wydarzyć, a 21. z nich był jakby przepowiednią przyszłości. Niemcy uznali jednak wówczas tę ewentualność za niedorzeczną. TO JESZCZE NIE KONIEC… Mimo wzmożenia środków bezpieczeństwa, masakra z Monachium nie miała być ostatnim atakiem na sportowców. W trakcie trwania Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku doszło bowiem do zamachu bombowego. Mimo że na kilka minut przed eksplozją odnaleziono skórzaną torbę z ładunkiem wybuchowym w koszu na śmieciu w Parku Olimpijskim, nie zdążono ewakuować terenu. Dwie osoby zmarły, a ponad sto zostało rannych. Odpowiedzialnym za podłożenie bomby okazał się prawicowy ekstremista Eric Robert Rudolph. W 2006 roku doszło z kolei do trzech zamachów na sportowców w Iraku. Podczas pierwszego z nich zabito trenera kadry tenisowej oraz dwóch ważnych zawodników. Choć motywy tej zbrodni do dziś pozostają tajemnicą, policja zdołała zabić napastników, rozpoznając ich po krótkich spodenkach, w jakie byli ubrani. Nigdy nie odnaleziono jednak sprawców ataku na irakijskich zawodników taekwondo, poćwiartowanych w trakcie wyjazdu na zgrupowanie w Jordanii, ani tych, którzy dokonali zamachu na członków bagdadzkiego komitetu olimpijskiego. Dwa lata później, nieszczęście dotknęło Sri Lankę, a dokładniej Kolombo, gdzie odbywał się maraton. W wyniku samobójczego odpalenia ładunku podczas trwania eventu, śmierć poniosło tam 15 osób, a około stu zostało rannych. Nie był to jednak koniec agresji wobec sportowców ze Sri Lanki, w następnym roku ich reprezentacja krykiecistów została zaatakowana w trakcie podróży do Lahore. Kolejnym celem zamachowców był maraton w Bostonie w 2013 roku – i jak na razie zamyka on listę ataków na świat sportu. Dwa ładunki, ukryte w koszach na śmieci, wybuchły, gdy na mecie byli już wszyscy zawodnicy. Przygotowana przez dwóch braci Carnajewów eksplozja spowodowała śmierć 3 osób i pozostawiła blisko 140 rannych. W historii sportu zapisały się również mniejsze eksplozje jak na przykład w Atenach na kilka miesięcy przed organizowanymi tam igrzyskami, lub niedaleko trasy 16. Etapu Tour de France w 2007 roku. Nie należy też zapominać o tych „niedoszłych” zamachach, takich jak ten przygotowywany na uczestników Rajdu Dakar (ostatecznie turniej został przeniesiony z Afryki do Ameryki Południowej), czy ten powstrzymany przez władze chińskie podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. w sportowe eventy? Czy wyczekiwane Rio zamieni się w Monachium albo jeszcze gorzej? A co z naszym upragnionym, wywalczonym EURO 2016? Czy impreza powinna zostać przeniesiona do innego, bezpieczniejszego kraju? Mimo że wielu specjalistów rozważało plusy podjęcia takiej decyzji, Esther Roth bez wahania ją odrzuciła. W wywiadzie dla sport. se.pl, na pytanie, czy EURO powinno odbyć się we Francji, odpowiedziała: „Tylko i wyłącznie tam. Przeniesienie imprezy byłoby triumfem terrorystów. Gdy patrzę wstecz, na Monachium, dochodzę do wniosku, że przez długie lata świat nie wyciągnął żadnego wniosku z naszej tragedii. Myśleli, że to dotyczy tylko nas, Żydów. (…) Oczy otworzyły się innym krajom dopiero po 11 września, kiedy terroryści zaatakowali Amerykę. Ale dużo czasu straciliśmy, bardzo dużo. Przez to walka z monstrum terroryzmu jest i będzie taka trudna. Bo to się rozlało po całym świecie”. Oczy otworzyły nam się ponownie także niedawno, po zamachach w Paryżu. Świadomość, że na Stade de France mogło zginąć tysiące osób, jest co najmniej porażająca. Chyba strach padł też na najwyższe organy władz, skoro kolejne mecze zostały odwołane ze względu na zagrożenie atakami ze strony ISIS. Ale EURO nie odwołujmy. Jak przekonuje Patrick Kanner, francuski minister sportu, środki bezpieczeństwa zostaną zaostrzone do maksimum. Co do Rio, na razie nie wydaje się, by mogło być celem zamachu terrorystycznego, ale – ku przestrodze – organizatorzy przygotowują się już do ochrony przed ewentualnymi atakami. Zaangażowano wojsko i policję, a liczba funkcjonariuszy będzie o połowę większa od tej z Londynu. I to również jest efekt ostatnich wydarzeń w Paryżu, zresztą jak wszystkie ostatnio wprowadzane dodatkowe zabezpieczenia. Ale, jak podsumowuje szef ds. bezpieczeństwa w Rio de Janeiro Jose Mariano Beltrame: „Nie możemy teraz poddać się klimatowi histerii, bo to tylko pogorszy całą sytuację”. Święta prawda. Panika nic tu nie pomoże, a w każdej chwili musimy być przygotowani na wszystkie możliwe scenariusze, takie jak te Siebera. Zresztą, ile by nie było prób zamachów – i tak nie damy komuś znowu zabić idei igrzysk. TEKST: ANNA PIERONKIEWICZ ZDJĘCIE: ELDAN DAVID NIE ODWOŁUJMY EURO Co przyniesie nam więc rok 2016, obfitujący 35 SPORT C Marshall Walter Taylor był pierwszym czarnoskórym sportowcem o renomie światowej. Szczyt świetności kolarza nazywanego „Majorem” przypadł na koniec XIX wieku, czyli ponad sto lat temu. Major hronologia niejednokrotnie jest sztampowa w artykułach biograficznych, jednak warto się nią posłużyć w jego wypadku, gdyż początki wspomnianego sportowca mogą nam wiele uświadomić. Taylor przyszedł na świat ósmego listopada 1878 roku w Indianapolis, w bardzo biednej rodzinie. Trzy lata przed jego narodzinami, we Lwowie odbyły się pierwsze wyścigi na welocypedach (pierwotne rowery), a długość trasy w Ogrodzie Jezuickim wyniosła 300 metrów, wystartowało w nich siedmiu kolarzy. Rok później ustanowiony został pierwszy kolarski rekord świata, lecz rodzicom czarnoskórego Marshalla przez myśl nawet nie przeszło do czego będzie zdolny ich syn, tym bardziej biorąc pod uwagę jego początki… Naznaczony piętnem koloru skóry, ubogi chłopiec zaczął „karierę zawodową” od pracy w warsztacie mechanicznym, by później zostać kelnerem w hotelu. O dziwo, drugie z wymienionych zajęć stało się zaczątkiem drogi do sukcesu Amerykanina. Podczas, gdy dzisiaj przyszłych sportowców wychowuje się w duchu pasji i ciężkiej pracy, późniejszy król torów wyścigowych korzystał z tego, że w hotelu zatrzymywało się wielu kolarzy. Umożliwiło mu to testowanie rowerów wyścigowych, jak i torów kolarskich. Tak oto, pewien czarnoskóry kelner postanowił wziąć udział w turnieju dla żółtodziobów, który ostatecznie wygrał. „Nie sposób nie wykorzystać potencjału takiej perełki” pomyślał jego menedżer. Jak pomyślał, tak zrobił. Chcąc rozwijać jego talent, postanowił zaszczepić u niego pojęcie systematycznych i ciężkich treningów. Szczęście zaczęło się uśmiechać do Taylora. Wyczerpawszy limit cierpień związanych ze statusem społecznym, nadeszły dla niego lepsze czasy za sprawą tego, że kolarstwo zaczęło się w Stanach Zjednoczonych dynamicznie rozwijać. W 1892 roku, gdy Pierre de Coubertin zaapelował o powrót idei igrzysk olimpijskich, Marshall Walter Taylor ustanowił również trzy rekordy świata na welodromie w Madison Square Garden! Arena ta miała pięć metrów szerokości i 160 metrów długości. Mogła być złożona w dwie doby, a rozebrana w czas dwa razy krótszy. Ówcześnie w USA dziesięć procent wszystkich wiadomości sportowych dotyczyła kolarstwa. Niezły wynik jak na kraj słynący z baseballu, czyż nie? W roku 1898 „Major” wygrał aż 21 wyścigów, ale prawdziwe wyzwanie miało dopiero nadejść. National Racing Association wraz z League of American Wheelman sprzeciwiły 36 się występowi CZARNOSKÓREGO kolarza w American Sprint Championship. Od czego jest jednak dobry menedżer, który wywalczył zgodę na udział swojego podopiecznego w tym turnieju. Efekt? Oczywiście kolejne zwycięstwo, ale nie myślcie że jego życie dalej było usłane różami. Biali konkurenci odnosili się do niego z pogardą i niechęcią. Również mu zazdrościli. A czego? Tego że był po prostu bezkonkurencyjny! Zresztą nie pasował do tego grona. Gdy dzisiaj np. polscy piłkarze ligowi zarzekają się i udają świętoszków, a prawda wygląda zgoła inaczej… to Taylor był po prostu przykładnym sportowcem. Nie palił, nie pił, nie klął, nawet nie uczestniczył w wyścigach jeśli odbywały się w niedzielę! Kiedyś oczywiście można było spokojnie korzystać z używek, a przy tym być wspaniałym sportowcem (choć niejednokrotnie po zakończeniu kariery rzeczywistość nie wyglądała już tak kolorowo), ale mimo to Marshall chciał stawać się jeszcze lepszym. Udawało mu się to, bo w 1899 roku wygrał 23 z 25 wyścigów i ponownie został mistrzem Stanów Zjednoczonych. Wyobrażacie sobie pianę na ustach członków Ku Klux Klanu? Gdyby ich działalność nie była wtedy zawieszona, to można by spodziewać się jeszcze częstszego nękania czarnoskórego społeczeństwa. Szczególnie jeśli niedługo później, Taylor został jeszcze mistrzem świata! Tak pięknie, a mimo to musiał opuścić swoje rodzinne miasto. Indianapolis nie zapewniała mu ochrony przed uprzedzeniami rasowymi. Taylor udał się do Europy, a tam rasizm nie był już tak dokuczliwy jak w ojczystym kraju. Na Starym Kontynencie był sławiony jako „czarny król torów wyścigowych”, stał się światowym komiwojażerem kolarskim. Ostatni raz wystartował na zawodach w roku 1910, miał wtedy 32 lata. Nawet przebywając Atlantyk pokazywał jak mocno zakorzeniona jest w nim idea profesjonalizmu. W czasie rejsu ćwiczył na skonstruowanym przez niego w domu przyrządzie. Praca w warsztacie mechanicznym miała swoje dobre strony… Powinien być okazem zdrowia, jednak uporczywe choroby uniemożliwiły mu pełnię szczęścia po zakończeniu kariery kolarskiej. Na dodatek jego inwestycje okazały się nietrafione, a że nieszczęścia chodzą parami, to w 1929 roku jeszcze przyszedł czas Wielkiego Kryzysu. Jego małżeństwo rozpadło się, a sam zmarł w samotności w wieku 53 lat. Śmierć niegodna tak wspaniałego sportowca. TEKST: DOMINIK OWCZAREK 37 KULTURA Ambitne i zle „Kobieta z gracją zakłada rękawiczkę na dłoń, delikatnie poprawia włosy, wyjmuje chusteczkę z torebki i wyciera nią krew z twarzy. Jeszcze tylko ukryje gdzieś ciało swojej ofiary i może wracać do domu, aby położyć dzieci spać. W końcu na co dzień jest troskliwą matką, a jej drugiego oblicza nie zna nikt.” 38 UWODZICIELKA ZNAD NILU Młoda powabna kobieta, ze skórą w kolorze mlecznym, owinięta w perski dywan, wysiada z łodzi z pomocą sługi. Z gracją zostaje wniesiona po schodach, a chwilę potem staje przed jego obliczem. Kobieta odwija się z dywanu i wie, że Cezar od razu ulegnie jej czarowi. Siedemnastoletnia Kleopatra zasiadła na tronie egipskim razem ze swoim mężem i zarazem bratem. Jednak niedługo po tym wymordowała całe swoje rodzeństwo. Słynęła z politycznych gierek i hipnotycznych mocy, którymi zwodziła największych wodzów tamtych czasów. Cezar okazał się być uległą marionetką w jej rękach. Największa uwodzicielka w historii z łatwością owinęła sobie władcę rzymskiego wokół palca i tym samym zapewniła Egiptowi pozycję jednego z najpotężniejszych mocarstw. Wierzyła, że zostanie wkrótce królową świata. Lud rzymski miał negatywny stosunek do kochanki Cezara. Władca Rzymu pogorszył znacznie sprawę każąc postawić Kleopatrze posąg ze złota. Beznadziejnie zakochany sam doprowadził do własnej śmierci. Został zamordowany na schodach senatu. Podobno Kleopatra była bardziej rozczarowana utratą szansy na zdobycie tronu rzymskiego, niż zrozpaczona śmiercią kochanka. Marek Antoniusz poprosił Kleopatrę o spotkanie. Ona nie zamierzała zaprzepaścić takiej okazji. Wykorzystała gierki, z których tak dobrze była znana. Uczty, złote naczynia zdobione kamieniami, dywan z róż po kolana, ekstrawagancja i bogactwo. Do tego odrobina kobiecego wdzięku i Antoniusz gotowy był zrobić dla niej wszystko. Można by powiedzieć, że historia się powtarza, jednak tym razem Kleopatra sama wpadła we własne sidła. Początkowo rozpoczynała romans wyłącznie ze względów politycznych, jednak ostatecznie „Żmija Nilu” zakochała się. Kochankowie założyli „Stowarzyszenie Ludzi Cieszących się Życiem” i od tego momentu oddawali się wyłącznie rozrywkom. Oktawian, brat żony Antoniusza, zaczął nawoływać do wojny. Ruszył na Aleksandrię, gdzie przebywała Kleopatra. Królowa, dowiedziawszy się o tym, postanowiła odegrać finałową scenę. Wyreżyserowała swoją „śmierć”. Niestety fałszywe wiadomości dotarły do Antoniusza, który popełnił samobójstwo. Przeniesiono go do Kleopatry. Królowa niedługo po tym również popełniła samobójstwo. Ich czas się skończył, a „Stowarzyszenie Ludzi Cieszących się Życiem” zmieniło nazwę na „Klub tych, którzy umarli razem”. DRAKULA W SPÓDNICY Służąca czesze hrabinie włosy, podczas gdy ona przegląda się w lustrze. Przerażona zwraca uwagę na drobne zmarszczki w kącikach oczu. Służąca, nieumiejętnie szczotkując włosy, przez przypadek zbyt mocno pociąga szczotkę, co wywołuje atak furii jej pani. Elżbieta wstaje i uderza dziewczynę, zadrapując ją przy tym paznokciem. Krople krwi rozpryskują się dookoła, w tym również na rękę hrabiny. Kilka dni później odkrywa, że w tych miejscach jej skóra jest wyjątkowo gładka. Uśmiecha się szeroko do lustra i szepcze podniecona „czyżbym odkryła sekret wiecznej młodości?” Elżbieta Batory zwana była Drakulą w spódnicy. Nie bez powodu. Mówi się, że jest odpowiedzialna za morderstwo blisko 700 młodych kobiet. Robiła to z jednego powodu – uwielbiała kąpać się we krwi. Pragnęła zatrzymać efekty upływającego czasu. Mroczny zamek położony na skale, dookoła głusza, krzyk rozchodzący się po mrocznych wnętrzach zamczyska i krew cieknąca po ścianie – sceneria niczym z horroru. Lecz nie jest to fikcja. To prawdziwe życie. Tak mieszkała hrabina. Przez wiele lat. Razem z mężem odkrywali tam coraz straszniejsze metody tortur, które testowali na służących. Mąż Elżbiety wkrótce zmarł. Zwiększyło to tylko jej chęć na krew. Zapraszała młode kobiety do zamku i proponowała im pracę. Dla zwykłej chłopki była to ogromna szansa, więc bez dłuższego namysłu zgadzała się. Nie wiedziała tylko, że godzi się na własną śmierć. Prowadzona korytarzami trafiała do lochów, by następnie uczestniczyć w eksperymentach nieobliczalnej hrabiny. Kobiety często były wystawiane nago na dwór, gdy panował mróz i oblewane zimną wodą – większość z nich szybko umierała z wychłodzenia. Elżbieta wymyślała coraz to okrutniejsze tortury. Zdarzało się, że dziewczynę, wysmarowaną miodem, związywano i wystawiano na dwór – leżała tak nawet kilka dni i powoli była zabijana przez insekty, które ją zjadały. Wszczęto dochodzenie. Coraz więcej młodych kobiet z miasteczka ginęło bez śladu. Zorganizowano przeszukiwania zamku, jednak nie wiadomo dokładnie co tam odkryto – były to obrazy tak brutalne i niemoralne, że nikt nie zdecydował się ich opisać. Hrabinę oskarżono o wampiryzm oraz morderstwa i zamknięto ją w małej komnacie pełnej luster, by do końca swojego życia mogła patrzeć na upływający czas na własnej skórze. Pozostaje tylko pytanie – jak przez tak wiele lat udało jej się uniknąć sprawiedliwości? ON TO ONA Rok 1909. Kościół pęka w szwach. Cała rodzina Agnes przyjechała na jej ślub z Percy`m Redwood`em. Ślub kobiety z jednej z najbogatszych rodzin w mieście jest dla mediów gorącym tematem. W szczególności, że pan młody okazuje się być kobietą. Amy Bock, przez niektórych znana jako Percy Redwood, lubiła przebieranki. W okresie dzieciństwa jej fałszerstwa były czymś na poziomie amatorskiego przedstawienia. Nikt więc nie mógł spodziewać się tego, co przyniosła przyszłość. Oszustka i kryminalistka większość swojego życia spędziła w więzieniu. Była niedoścignioną mistrzynią w zmienianiu tożsamości i uzyskiwaniu w ten sposób pieniędzy od naiwnych, nic nie podejrzewających ludzi. Wyreżyserowała jeden „spektakl”, który przeszedł do historii. Jednak zmiana nazwiska nie była już dla niej czymś spektakularnym. Tym razem „ona” zagrała „jego”. Do tego postanowiła pójść na całość i „wchodząc” w skórę mężczyzny rozkochała w sobie bezbronną i, co istotne, bogatą Agnes Ottaway i zamierzała wziąć z nią ślub. Ślub się odbył, jednak fałszerstwa Amy miały jedną, dużo wadę. Kobieta nigdy nie zamykała drzwi za sobą. Zanim zakończyła jeden przekręt, planowała kolejny. W końcu przeszłość zaczęła ją prześladować, a kłamstwa wymknęły się spod kontroli. Gdy państwo Ottawayowie odkryli kosz z kobiecymi ubraniami oraz obciętymi włosami wiedzieli, że przedstawienie Amy dobiega końca. „Pan Młody” został aresztowany, a rodzina Panny Młodej skompromitowana. Amy za życia miała wiele nazwisk, ale jak na ironię losu, po śmierci spoczęła gdzieś w anonimowym grobie. EGZOTYCZNY SZPIEG Margaretha kończy właśnie makijaż. Spogląda jeszcze raz w lustro. Koraliki i kamienie przy jej stroju mienią się w świetle świec. Kobieta owija się przeźroczystym materiałem i przygotowuje się do wyjścia na scenę. Mata Hari zakładała strój do tańca egzotycznego i jednocześnie przemieniała się w szpiega. Młoda Holenderka słynęła z Tańca Siedmiu Welonów, który był uwodzicielski, a jednocześnie tajemniczy i zabójczy. Tancerka zdejmowała na scenie po kolei każdy z welonów i odkrywała swoje ciało tak samo, jak służby wywiadowcze powoli odkrywały jej tajemnice, ukryte pod warstwami jej egzotycznej urody, umiejętnościami aktorskimi i osobistymi tragediami. Jej pierwszy występ odbył się w Paryżu. Już wtedy potrafiła uwieść publiczność. Był to przełomowy moment w jej karierze. To wtedy po raz pierwszy spotkała się z ambasadorami Japonii i Niemiec. Margaretha lubiła pieniądze. Nie odmówiła więc 20 tysięcy franków, gdy zaproponowano jej misję szpiegowską. I tak Margaretha, która na scenie stawała się Matą Hari, w życiu „zawodowym” nazywana była H21. „To niemożliwe!” krzyczała Margaretha, gdy trybunał skazał ją, za szpiegostwo i współpracę z wrogiem, na śmierć przez rozstrzelanie. 15 października 1917 roku stanęła przed plutonem, uśmiechając się i wysyłając całusy, a chwilę później leżała już martwa na ziemi. Dziś wiemy, że nie było żadnych niepodważalnych dowodów o winie tancerki, jednak już na zawsze jej imię będzie synonimem zdrady. ANIOŁ STRÓŻ NIECHCIANYCH DZIECI Mały chłopczyk bawi się w piaskownicy, podczas gdy jego mama spokojnie śpi w pokoju przy otwartym oknie. Nagle podjeżdża samochód, z którego wysiada kobieta. Patrzy przez chwilę na chłopca, po czym cicho go woła. Dziecko, nic nie podejrzewające, daje się zwabić i wsiada do samochodu razem z nieznajomą. Ta szybko odjeżdża, a po chwili silnik pojazdu zagłusza już zrozpaczone wołania chłopca „Mamo! Mamusiu!”. Georgia Tann, jedna kobieta, która na zawsze zmieniła życie tysięcy rodzin. Kradła dzieci z biednych rodzin i sprzedawała je małżeństwom z wyższych sfer, mając na uwadze „dobro dziecka”. Niszczyła dokumenty adopcyjne i zmieniała tożsamości dzieci. Dzięki temu miała pewność, że biologiczni rodzice nigdy nie odnajdą swoich pociech. Czy naprawdę współczuła tym dzieciom i chciała im pomóc? Na pewno nie. Mówi się, że Georgia zarobiła milion dolarów w czasie swojej 26-letniej działalności czarnorynkowej. Przy rodzicach grała troskliwą opiekunkę, jednak w rzeczywistości była okrutna i bez serca. Wykorzystywała swoją władzę nad rodzicami, bawiąc się w Boga i decydując o ich losie. Wiele dzieci było wykorzystywane seksualnie, część z nich zmarła. Żyła w przekonaniu, że jest to jej celem życiowym, misją. Coraz więcej skrzywdzonych biologicznych rodziców wysyłało skargi do władz. Podjęta została decyzja o sprawdzeniu rodziców adopcyjnych i rozpoczęcie śledztwa w Towarzystwie Domów Dziecka. Jednak zbyt wiele osób korzystało z usług Georgii, by ją oskarżyć. Sama Tann zmarła trzy miesiące po rozpoczęciu śledztwa, więc tak naprawdę nigdy nie poniosła odpowiedzialności za to, co robiła. A jej działalność przez długie lata było jednym z najczarniejszych sekretów Ameryki. W całej tej historii nie wolno zapomnieć jednak o matkach, które już do końca życia miały nadzieję, że w którymś przechodniu rozpoznają swoje dziecko. *** A teraz wyobraź sobie 22 najokrutniejsze kobiety na świecie. Kobiety, przed którymi drżał niemal każdy. Wszystkie znajdują się w jednym miejscu. Wydaje Ci się to niemożliwe? Błąd. Wystarczy, że pójdziesz do księgarni i poprosisz o książkę Jana Stradlinga „Złe kobiety”, aby znaleźć się wśród nich. Proste? Owszem. Tylko uważaj i nie zapomnij z kim masz do czynienia. Przecież trzeba dokonać czegoś nieludzkiego, żeby znaleźć się w spisie najokrutniejszych w dziejach. TEKST: GABRIELA ŁASKOWSKA ZDJĘCIE: JĘDRZEJ GORSKI < 39 KULTURA FOTOGRAF SNÓW, NIESPEŁNIONY REŻYSER I ZŁY OJCIEC „Ależ ja malarstwem prawie że się nie interesuję! Od lat nie byłem na żadnej wystawie nie wyłączając swoich. (…) Na pewno nie potrafiłbym wymienić i rozpoznać więcej jak trzy obrazy Leonarda i może tyleż obrazów Picassa”, powiedział jeden z najbardziej znanych polskich malarzy w jednym z wywiadów na początku swojej kariery. „Jeżeli czegoś szukam, używam, pasjonuję się, to jest tym przede wszystkim muzyka. Poza tym interesuje mnie film...”, dodał artysta. CO TO ZA MALARZ, KTÓRY NIE INTERESOWAŁ SIĘ MALARSTWEM? Tworzył z wewnętrznej potrzeby i przyzwyczajenia. Nie chodził na własne wystawy. Nie zważał na opinie krytyków i jak sam mówił „nie życzył sobie odbioru masowego”. Nie malował dla widza. Rzadko wychodził z domu. Był typem samotnika, a mimo to pozostawił po sobie tak istotny rozdział zarówno w historii polskiej, jak i światowej sztuki. Kiedy płakało jego dziecko, a pieluchy suszyły się nad piecem w kuchni, on siedział w piwnicy i przelewał na płótno to, co zobaczył w nocy. Nigdy nie uderzył swojego syna, ale też nigdy go nie przytulił. Od najmłodszych lat rozmawiał z nim jak z dorosłym. „Ja sobie wyobrażałem, że przebrnę przez ten okres małego dziecka, którym się będzie zajmować moja żona, a ja będę miał kumpla, z którym będziemy mieli takie stosunki równe, będziemy interesować się tym samym, będziemy dyskutować. (…) Tego nie przewidziałem, że będzie niezadowolony z istnienia, z życia”, powiedział po tym, jak jego syn w wieku 41 lat popełnił samobójstwo. Malarz, rysownik, grafik komputerowy, rzeźbiarz, fotograf, z wykształcenia architekt. Wybitny we wszystkim poza projektem artystycznym pt. „syn”, którego podjął się wraz z żoną Zofią. Słynął z mrocznych i tajemniczych wizji świata, które przychodziły do niego w snach. Swoje prace wystawiał nie tylko w Polsce, ale również we Francji, Niemczech, Belgii i Japonii. Zdzisław Beksiński. PORTRET PODWÓJNY. Życie artysty jest tak samo interesujące, jak jego twórczość, a w tym wypadku Beksiński postawił poprzeczkę naprawdę wysoko. Z całą pewnością trudno jednak mówić o Zdzisławie Beksińskim tak, aby nie wspomnieć o jego 40 jedynym synu Tomaszu – tłumaczu, dziennikarzu muzycznym i prezenterze radiowym. Relacja pomiędzy ojcem a synem miała ogromny wpływ na obu mężczyzn. Czy to samotność każdego z nich, miłość, której nie potrafili sobie nawzajem przekazać czy może śmierć, którą obaj byli tak bezgranicznie zafascynowani doprowadziła do rodzinnej tragedii? Tomasz, podejmując czwartą próbę samobójczą w wigilię 1999 roku, tuż przed przełomowym wejściem świata w XXI w., ostatecznie pożegnał się z życiem. Znalazł go Zdzisław, dla którego syn zostawił list i taśmę z nagraniem. Ojciec dołączył do swojego dziecka niecałe sześć lat później, brutalnie zamordowany przez dziewiętnastoletniego wówczas Roberta K., którego cała rodzina pracowała dla artysty. Zabójca zadał Beksińskiemu kilkanaście ciosów nożem w klatkę piersiową, a zwłoki pozostawił na balkonie. Parę godzin przed śmiercią malarz zdążył skończyć swój ostatni obraz, który jak większość jego twórczości znajduje się dziś w Muzeum Historycznym w Sanoku, rodzinnym mieście artysty. Dziesięć lat po śmierci Beksińskiego ruszają zdjęcia do filmu o nim samym. „Ostatnia rodzina” Jana Matuszyńskiego ukaże się na jesieni 2016 r. Malarza ma zagrać Andrzej Seweryn, zaś jego syna Dawid Ogrodnik. Możemy się tylko domyślać jak wyglądałby ten film oczami Zdzisława, który podkreślał często, że zawód reżysera jest jego skrytym marzeniem. To ojciec wysłał go na architekturę. Jako artysta Beksiński myślał o kinie inaczej, podziwiał Felliniego, który jak to określił, co chwila stawał się czystą muzyką w swoich dziełach. Beksiński uważał fabułę za coś nieciekawego, wręcz irytującego i twierdził, że jest w filmie złem koniecznym. Dzieło Matuszyńskiego będzie z pewnością odbiegało od wyobrażeń malarza na temat kinematografii, jednak możliwe, że przybliży nam postać artysty, którego życie wciąż zadaje wiele zagadek jego biografom. Na początku ubiegłego roku Magdalena Grzebałkowska wydała książkę pt. „Beksińscy portret podwójny”, w której podjęła się odwzorowania zagadkowej, barwnej i jednocześnie wstrząsającej historii malarza oraz jego syna. Dziennikarka zrobiła to w sposób niezwykle skrupulatny, choć trudno uznać temat za wyczerpany. Mimo że nie bywał na własnych wernisażach, nie malował dla odbiorców, ale z przyzwyczajenia, czy potrzeby oraz cenił sobie prywatność, to i tak stał się jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci współczesnej sztuki. Gdy czytamy o historii domu Beksińskich, nie możemy się nadziwić, że jej tłem jest Polska czasów stalinizmu i komunizmu, że to wszystko dzieje się w prowincjonalnym Sanoku i na warszawskim blokowisku. Zdzisław Beksiński oprócz obrazów, zdjęć i rysunków, pozostawił po sobie wiele pytań. Czy film, o którym już mówi się, że wykracza poza ramy klasycznej biografii, przyniesie nam odpowiedzi na niektóre z nich? TEKST: DOMINIKA ZDRODOWSKA GRAFIKA I OBRAZ: ZDZISŁAW BEKSIŃSKI (COPYRIGHTS INHERITED BY MUZEUM HISTORYCZNE W SANOKU) 41 KULTURA ! NIE PRZEGAP TEKST: NINA BANY „WIELKA NIERZĄDNICA Z BABILONU I INNE SZTUKI MITYCZNE”, „UDRĘKA ŻYCIA I INNE DRAMATY RODZINNE” LEVIN HANOCH Hanoch Levin (1943 – 1999) to reżyser, autor dramatów, opowiadań, piosenek, wierszy i książek dla dzieci. Zebrane w antologii dramaty są rozważaniami nad sensem cierpienia, istnieniem Boga i losem człowieka w jego zmaganiu się z przeznaczeniem. TEKST: DOMINIKA ZDRODOWSKA „EARL I JA, I UMIERAJĄCA DZIEWCZYNA” REŻ. ALFONSO GOMEZ-REJON Dwójka nastolatków, typowe amerykańskie liceum, życie płynie w normalnym tempie, dopóki jedna z głównych postaci nie zapada na nieuleczalną chorobę. Są łzy, po drodze miłość i trochę humoru, ale i tak wszystko kończy się źle, żeby historia była wzruszająca. Prawdopodobnie brzmi znajomo. W czasach gdy kinematografia oswaja nas z tematem nowotworów i śmierci wśród bardzo młodych ludzi Alfonso Gomez-Rejon tworzy kolejny podobny film, w którym przedstawia historię przyjaźni chorej na białaczkę TEKST: JULIA SADURSKA ”NA PÓŁNOC” MACIEJ ZBOROWSKI Żaden kraj w Europie nie jest otoczony liczbą tak dziwnych stereotypów, co Szwecja. Niestety, ze względu na wysokie koszta, poznanie przez statystycznego Polaka kraju naszych północnych sąsiadów ogranicza się w najlepszym wypadku do wycieczki do sklepu IKEA. W małą „podróż” możemy się udać czytając również przewodniki. Przez ten trop 42 Cykl dzieł, zwanych rodzinnymi czy domowymi, to reminiscencje z jego dzieciństwa w polsko-żydowskiej dzielnicy na południu Tel Awiwu. Rzeczywistość kreowana przez Levina eksploruje bogactwo antyku, zarówno grozę i okrucieństwo mitycznych opowieści, jak i komediową dosadność. Autor doskonale operuje literackimi gatunkami, łącząc ich możliwości z własną wrażliwością. Przywołane zbiory to przede wszystkim zapis scenicznego doświadczenia, które w życiu artystycznym Levina pełniło główną rolę i ku któremu podążały niemal wszystkie jego literackie wysiłki. Rachel (Olivia Cooke) i początkującego filmowca Grega (Thomas Mann). Główny bohater nie spotyka dziewczyny na szkolnym korytarzu, lecz zostaje zmuszony przez swoich rodziców do poświęcenia jej czasu. Ich wspólnie spędzone chwile nazywa „kolejnymi dniami wymuszonej przyjaźni”. Jak możemy się spodziewać, ich relacja szybko przestaje mieć wymuszony charakter, jednak to jedna z niewielu rzeczy, które udaje się przewidzieć. Dzieło młodego reżysera znacznie różni się od innych filmów o tej tematyce. „Earl i ja, i umierająca dziewczyna” to obraz do bólu prawdziwy. Zadziwia inteligentnymi dialogami, zwrotami akcji oraz scenami, które są dopracowane perfekcyjnie. Bardzo polecam, jeżeli chcecie wraz z bohaterami przeżyć ich poruszającą historię. natrafiłam na „Na północ”, książkę, którą trudno uznać za zwyczajny przewodnik. Nie znajdziecie tam informacji o kosztach, adresach, ani odprawie celnej. Autor (Maciej Zborowski) opisuje miejsca, zwyczaje i inne dziwy, które go osobiście podczas pobytu w Szwecji poruszyły. Dowiecie się z niego o muzeum zabawek i poznacie odpowiedź na pytanie, dlaczego ABBA miała takie dziwne stroje. Personalny charakter książki i ciekawostki w niej zawarte nie stanowią kompendium wiedzy, dają raczej inspirujący impuls do spakowania walizek i podroży „na północ”. TEKST: HUBERT TAŁADAJ IŚCIE SZATAŃSKA TEKSAŃSKA INTRYGA. STEPHEN FREARS „STRATEGIA MISTRZA” Skandal wokół dopingowego procederu Lance’a Armstronga i drużyny US Postal to wciąż świeża rana dla światowego kolarstwa. Cały globalny sport poznał prawdę o legendzie, która miała na zawsze być niezastąpionym autorytetem dla młodych sportowców, a także dla osób walczących z nowotworem. Monumentalny pomnik w moment obrócił się w gruz. Na temat Armstronga powstała niezliczona ilość książek, artykułów prasowych, reportaży oraz filmów dokumentalnych. Teraz przyszła kolej na film fabularny o losach amerykańskiego kolarza. TEKST: NINA BANY JOANNA OLCZAK-JONIKIER „WTEDY. O POWOJENNYM KRAKOWIE” Joanna Olczak-Ronikier to pisarka i scenarzystka, współzałożycielka Piwnicy pod Baranami, a także laureatka najważniejszej polskiej nagrody literackiej – Nike w roku 2001 za książkę „W ogrodzie pamięci” o losach własnej rodziny, która urywa się w roku 1944. Dalszy jej ciąg czytelnicy mogą poznać po niemal piętnastu latach. Liczna dokumentacja zebrana na przestrzeni wojennej tułaczki mobilizuje autorkę do napisania kolejnej powieści faktu „Wtedy. O powojennym Krakowie”. Janina Mortkowiczowa, TEKST: JULIA SADURSKA „MISTRZ I MAŁGORZATA” TEATR DRAMATYCZNY Czytając tytułową powieść, trapiły mnie dwa pytania: o co tu chodzi? I co Bułhakow brał, pisząc owo dzieło?! Ze względu na złożoność powieści, liczbę postaci i różnorodność miejsc, jakie obejmuje, bez głębokiej analizy czytelnik przeskakuje bezbronny po kolejnych stronach, szukając sensu w całym tym genialnym szaleństwie. Tymczasem, coś niezwykłego sprawia, „Strategia mistrza” to historia starcia największego sportowego oszusta z irlandzkim dziennikarzem „The Sunday Times”, który jako jeden z pierwszych zaczął wątpić w prawdziwość dokonań Armstronga (Ben Foster). W filmie poznajemy genezę sukcesów Amerykanina oraz jego metody dochodzenia do sławy – po prostu stajemy się świadkami nielegalnego dopingu. W ślad za kolarzem podąża David Walsh (Chris O’Dowd), przekonany o nieczystej grze kolarskiej gwiazdy, mimo powszechnej wiary w niewinność Amerykanina. Za kamerą znany reżyser Stephen Frears („Królowa”, „Tajemnica Filomeny”), a w jednej z ról epizodycznych Dustin Hoffman. Idealny film zarówno dla krytyków, jak i obrońców Armstronga – świetna okazja do polemiki o postawie kolarza oraz o dopingu w sporcie. współtwórczyni słynnej oficyny wydawniczej i jej córka Hanna Mortkowicz-Olczakowa – pisarka, po okupacyjnych przejściach znajdują azyl w Krakowie. Wkrótce odnajduje się też córka Hanny, dziesięcioletnia Joanna. Dla dziewczynki tamten Kraków to tętniąca życiem wyspa: zapachy ze sklepiku z „towarami kolonialnymi”, wspaniałe lody i spacery z Leopoldem Staffem. Dla jej bliskich to schronienie w dobrze znanym później Domu Literatów przy Krupniczej, próba wskrzeszenia rodzinnego wydawnictwa i trud budowania życia od nowa. Pisarka w mistrzowski sposób pokazuje, jak wyglądał świat w tym wyjątkowym czasie, między jednym kataklizmem a drugim. Powstaje obraz niezwykły: barwny i nasycony emocjami, a jednocześnie precyzyjny jak dzieło historyka. że spektakl „Mistrz i Małgorzata” wystawiany w Teatrze Dramatycznym, da się oglądać. Moim zdaniem sztuka swoją świetność zawdzięcza wykorzystaniu lalek i mistrzowskiej grze aktorów Teatru Malabar Hotel, którzy są koproducentami wraz z Teatrem Dramatycznym. Twórcy podkreślają w dziele Bułhakowa idee, jakie przekazuje. Ukazują nam mechanizm sił zła, wydobywają szaleństwo i zamieszanie, przeplatając je z „normalnymi” dialogami. Zgrabnie współpracują z technologią, która nadaje sztuce jej osobliwego charakteru. I to właśnie podkreślany kunszt aktorski umożliwia ożywienie wizji reżyserki Magdaleny Miklasz. Przedstawienie staje się nie tylko przełożoną na teatr powieścią, ono urzeczywistnienia przekaz dylematów moralnych i realiów Moskwy czasów stalinizmu. Oczywiście sztukę można potraktować też jako 3,5 godzinną rozrywkę. Dodatkową atrakcją jest uboga scenografia, ciasna piwnica i świetne wykorzystanie efektów dźwiękowych. Gorąco polecam, wszystkim, którzy chcą doświadczyć czegoś innego niż konwencjonalne odwzorowania mdłych klasyków, a raczej zaznać widowiskowego pomieszania z poplątaniem. 43 KULTURA MODA TEKST: KAROL POPOW TAM GDZIE GWIAZDY TOCZĄ WOJNY Nie tak dawno temu w nie tak odległej galaktyce rozpoczęła się historia najbardziej rozpoznawalnego cyklu w historii nowoczesnej kultury – Gwiezdnych Wojen. Filmowa saga oraz towarzyszące jej gadżety po raz kolejny okupują kina i sklepy. Przebudzenie Mocy – VII cześć sagi (z planowanych IX) trafiła do kin całego świata 18 grudnia. Ogromna kampania reklamowa, o którą dbają specjaliści z Disneya, sama w sobie jest niezwykłym fenomenem. Niezliczona liczba zabawek, ubrań, artykułów papierniczych, gier, reedycji filmów na wszelakich nośnikach niemal zalewa półki sklepowe. Wszyscy wręcz zabijają się, aby móc skorzystać z kolejnej, najpotężniejszej jak dotąd fali popularności Gwiezdnych Wojen. Kosmiczne paliwo z Sokoła Milenium w baku twojego samochodu? Magiczne baterie zasilające AT-AT w zabawkach twoich dzieci? Tak, poproszę. Niezwykła popularność marki stworzonej przez Georga Lucasa sprawia, że wszystko, co opatrzone logiem Star Wars sprzedaje się doskonale. Między innymi analizie tego zjawiska poświęcona jest książkowa publikacja wydawnictwa „Znak” pod tytułem: Gwiezdne Wojny. Jak podbiły wszechświat?.Książka autorstwa Chrisa Taylora – jednego z redaktorów wiodącego w dziedzinie popkultury internetowego magazynu Mashable – od początku nie budzi wątpliwości. Czytelnik, biorąc do rąk ową publikację, bezapelacyjnie doświadcza wrażenia, że znajduje się w niej kompletny zbiór informacji o wszystkim, co kiedykolwiek zetknęło się z Gwiezdnymi Wojnami. Nie tylko słuszna objętość książki, ale i sam wygląd – niezwykle estetycznej, twardej okładki stylizowanej na charakterystyczną filmową czołówkę, potęgują odczucie, że oto przed nami swoiste kompendium wiedzy o Star Wars. Książka podzielona jest na 27 rozdziałów, z czego każdy stanowi zamkniętą opowieść będącą kamieniem milowym w historii marki. Chris Taylor rozpoczyna swoje rozważania od umieszczenia Gwiezdnych Wojen w samym centrum popkultury. Stawia tezę, że niesłychanie trudno znaleźć dziś człowieka, który kompletnie nic nie wie o uniwersum Star Wars i z ogromnym doświadczeniem, godnym redaktora, udowadnia nam słuszność swojego stwierdzenia. W następnych rozdziałach przygląda się bliżej młodości Georga Lucasa oraz jego rodzinnemu 44 miasteczku Modesto, położonego w północnej Kalifornii. Zauważa również istotną rolę komiksowych bohaterów lat 50, takich jak Flash Gordon, czy wpływu twórczości Verna lub Welles’a na powstanie sagi. Taylor roztacza przed czytelnikiem całą historię Gwiezdnych Wojen od jej niepewnych początków, przez burzliwy okres dzieciństwa, kończąc na kontrowersjach związanych z przejęciem marki przez Disneya. Snując swoją opowieść, przedstawia losy nie tylko samego Lucasa, ale przede wszystkim ludzi, dla których Gwiezdne Wojny stały się pasją lub nawet sposobem na życie. Książce autentyczności dodają anegdoty z życia samego autora, który od początku wskazuje na swoją fascynację serią. Historie o praktykach pobieranych w szkole walki mieczem świetlnym, czy uczestnictwie w pierwszej projekcji Nowej Nadziei w pełni przetłumaczonej na język Indian – Navaho, stanowią świetne wzbogacenie losów sagi. Autor Książki doskonale rysuje przed czytelnikiem kulisy powstawania każdego z filmów. Wspaniale oddaje relacje panujące między członkami ekipy filmowej. Dokładnie portretuje powstanie specyficznego zjawiska, które rozprzestrzeniło się potem na całą popkulturę, jakim był rodzący się wokół filmów fandom. Taylor trafnie wskazuje i analizuje zjawiska kulturowe, jakie towarzyszyły powstawaniu każdej z części filmu oraz budowaniu przez nie statusu dzieł kultowych. Dzięki lekturze tej pozycji czytelnik ma możliwość przeniesienia się w czasy premiery pierwszej trylogii, ponownego przeżycia kontrowersji związanych z „nową trylogią” oraz zrozumienia, czemu premiera Przebudzenia Mocy związana jest z tak emocjonalnym odbiorem. Książka Taylora jest przede wszystkim kompletnym, niepublikowanym dotąd zbiorem wszelkich możliwych informacji o galaktycznym fenomenie Gwiezdnych Wojen. Jest to publikacja, w której z bliska przyglądamy się inspiracjom i życiorysowi Georga Lucasa, aby płynnie przejść do pierwszych dni kształtowania się gwiezdnej sagi. Dokładnie informuje nas też o planach na przyszłość marki, jakie proponuje nam Disney. Obala mity i rozsupłuje zagadkowe teorie, związane z najpopularniejszym cyklem filmowym ostatnich pięćdziesięciu lat. Wszystko to znajdziemy na kartach tego niezwykłego kompendium. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić tę książkę każdemu, kto chodź raz marzył, aby żyć „dawno, dawno temu w odległej galaktyce”. „Gwiezdne Wojny. Jak podbiły wszechświat?” to wspaniałe uzupełnienie kolekcji związanej z sagą i duma każdego szanującego się geeka. Z PRZEMYŚLA „To Inglot jest polski?” – tak reaguje wielu nastolatków, którzy nie mogą pamiętać czasów, gdy była to jedyna firma produkująca cienie do powiek czy szminki. Sama firma nie chwali się swoim pochodzeniem. Oficjalna strona Inglota zamieściła tylko krótki komunikat „Founded (…) in a small town of Przemyśl”. T rudno uwierzyć, że marka reklamująca się na Times Square czy w Dubai Mall narodziła się w 60-tysiecznym mieście na Podkarpaciu. Tam Wojciech Inglot dorastał do czasu, gdy skończył studia chemiczne. Niestety oblał doktorat i musiał zadowolić się etatem w krakowskiej Polfie. Praca miała swoje plusy – dostęp do zagranicznych pism naukowych, ale i minusy – praktycznie brak możliwości awansu. Chemik dostrzegł swoją szansę, gdy Polfa, zgodnie z rozkazem generała Jaruzelskiego, próbowała pozbyć się zbędnych urządzeń. Inglot skorzystał z okazji – kupił sprzęt, wynajął mieszkanie i oznajmił, że wspólnie z siostrą zakładają firmę. Od początku był nastawiony na kosmetyki. W Polsce w latach 80. były wiecznie deficytowym towarem – drogim, niedostępnym, a jeśli już osiągalnym, to niskiej jakości. Szminki, lakiery czy dezodoranty, przedmioty obecnie atakujące nas z billboardów na każdym kroku, wówczas stanowiły synonim luksusu. Niestety matematyka była bezlitosna – biznesplan pokazywał, że pierwszy okres przeżyją, żywiąc się jedynie energią słoneczną. Dlatego zaczęli nie od kosmetyków, a płynów do czyszczenia głowic magnetofonowych. Łatwe w produkcji, chętnie kupowane, szybko zarobiły na kolejną inwestycję – antyperspiranty w sztyfcie. Dezodoranty VIP miały być godną konkurencją dla tych marki Fa czy Old Spice, dostępnych w Peweksie. I tak też się stało. Kolejnym etapem było wyprowadzenie na rynek najbardziej dziś sztandarowego produktu – lakierów do paznokci. Inglot rozpoczął współpracę z prawdziwymi „amerykańskimi naukowcami” i zyskał dostęp do najnowszych technologii. Jakość rzadko idzie w parze z dostępnością, ale na razie mógł sobie na to pozwolić. Na rynku brakowało alternatywy, a towar, jak niemal wszystko pod koniec lat 80, sprzedawał się sam. Transformacja oznaczała dla firmy duże kłopoty. Napłynęły tańsze i bardziej znane marki, więc przemyskie wyroby przestały się wyróżniać. Inglot uznał, że skoro nie może przebić się ceną, postawi na unikalność. Jako jeden z pierwszych w Polsce wprowadził testery. Był to bardzo ryzykowny krok. Wiedział, że darmowe próbki przyciągną wiele kobiet niekoniecznie zainteresowanych kupnem produktów. Wbrew obawom pomysł wypalił. Klientki testowały szminki czy cienie do powiek, kupowały i polecały koleżankom. Następny krok był jeszcze bardziej niebezpieczny. Firma zaczęła inwestować w wyspy w centrach handlowych. Kosmetyki nagle zniknęły z hurtowni i drogerii. Pojawiły się pogłoski, że Inglot bankrutuje, i mało kto wierzył w zapewnienia, że to przemyślany ruch firmy. Okazało się jednak, że chemik znowu miał rację. Dzięki własnym stoiskom uniknął dyktatury sieciówek, mógł sam ustalać wielkość kolekcji i ceny. Jeden z punktów Inglota w warszawskim Wola Parku przyciągnął wzrok kanadyjskiego biznesmena. Zaproponował on współpracę w otworzeniu pierwszego zagranicznego sklepu, który ruszył w 2006 roku i zwrócił uwagę biznesmenów z Dubaju, a dubajski butik dostrzegli kolejni z Australii, Turcji, Arabii Saudyjskiej… Teraz można je zobaczyć w ponad 50 krajach na 6 kontynentach. Polaków, którzy wyjadą za granicę i zobaczą firmowy sklep, czeka jednak spora niespodzianka. Wszystkie mają to samo logo, meble i produkty, lecz na tym podobieństwo się kończy. W Emiratach Arabskich klientki mają do dyspozycji osobne pokoje, gdzie razem ze służbą spokojnie testują produkty. Takie zakupy trwają długo, ale nigdy nie kończą się pustymi torbami. W podboju rynku wschodniego szczególnie pomógł niepozorny lakier do paznokci przepuszczający wodę. Zgodnie z nauką Koranu każdy muzułmanin musi przed modlitwą obmyć dłonie, a bardziej religijne muzułmanki dodatkowo szorują paznokcie. Jeden z muzułmańskich uczonych ogłosił, że skoro lakier przepuszcza wodę, jest zgodny z prawem Koranu, a skoro Inglot jako jedyny oferuje tego rodzaju produkty, sprzedaż natychmiast wzrosła. Choć firma nie dysponuje zbyt rozbudowanym pijarem, nie może narzekać na złą reklamę. Z jej produktów korzysta Britney Spears, czy rodzina Kardashian. W 30 lat niepozorna przemyska firma stała się sporym graczem na światowym rynku. Proponowano założycielowi 300 mln zł za sprzedaż firmy, Inglot jednak odmówił. TEKST: JUSTYNA LEŃ 45 MODA Kiedy w XIX wieku francuscy kolonizatorzy uczynili z europejskiej odzieży walutę, którą opłacali czarnoskórych służących, nie mieli szans przypuszczać, że staną się ogniwem zapalnym dla jednego z najciekawszych współczesnych stowarzyszeń. Coś, co na Starym Kontynencie od wieków stanowiło chleb powszedni, w sercu Afryki stało się bramą do innego życia, której spragniony wolności lud potrafił nadać koloru i finezji. Francja elegancja PO KONGIJSKU 46 K ongo-Brazzaville i Demokratyczna Republika Konga to obszary, na których wrze nieustannie już od czasów kolonialnych. W historii tych krajów trudno znaleźć lukę, którą można by wypełnić jakąkolwiek przyjemnością i rozrywką, a wrzucenie pojęcia mody w świat ulicznych garkuchni na pierwszy rzut oka graniczy z ignorancką zuchwałością. W znacznej mierze wynika to jednak z faktu, że Europejczycy przyzwyczaili się myśleć o Czarnym Lądzie jedynie w kontekście pożądanych surowców, biedy oraz klęsk żywiołowych. I mimo że myślenie to często wynika ze współczucia i chęci pomocy, w pewnej mierze zamyka oczy na postrzeganie Afrykanów jako ludzi, którzy jak my chcą nie tylko przeżyć, ale i żyć. LA SAPE – Stowarzyszenie Dobrego Nastroju i Ludzi Dobrze Ubranych, to jedno z możliwych tłumaczeń nazwy organizacji, o której mowa we wstępie. Bez względu na dobór słów, przekaz pozostaje ten sam – pacyfizm i elegancja, a do tego nienaganne maniery i silna więź z pozostałymi członkami grupy – oto co tworzy prawdziwego Czarnego Dandysa.Afrykanie na nowo stworzyli definicję zjawiska, które istniało już wcześniej, a o którym prawdopodobnie nawet nie wiedzieli. Europejski dandys to pierwotnie osoba z niższych sfer, która dorobiła się majątków właściwych sferom wyższym i pragnąca się jak najbardziej do nich upodobnić. Ruch szybko ogarnął arystokrację do tego stopnia, że wkrótce wielu mężczyzn całkowicie poświęciło się przesadnemu dbaniu o siebie w zakresie stroju, manier i nonszalancji. Nurt pozytywistyczny nadał wszystkiemu naukowej nuty, mówiąc, że zewnętrzny obraz człowieka stanowi jedynie dopełnienie jego duchowej i umysłowej wyższości, a eleganccy mężczyźni stali się przedstawicielami buntu przeciwko mieszczańskiej nijakości. I tak okazało się, że dorobkiewicza od filozofa dzieli jeden krok. Tymczasem w Afryce dandyzm nabrał rozpędu w latach 60. XX wieku, a więc tuż po odzyskaniu niepodległości. Trudno stwierdzić czy zaczęło się od projektowania, skupowania nietypowej odzieży używanej na miejscowych bazarach, czy też emigracji i nabywania coraz droższych ubrań w sklepach diaspory, gdyż obecnie praktykuje się wszystkie te metody. Jedno jest pewne – jeśli wahasz się przy doborze garnituru, koniecznie kup ten pomarańczowy w pasy od Yamamoto, do tego krawat i poszetkę w błękitne grochy od Gaultiera oraz fioletowe buty Dolce&Gabbana. Na głowę włóż kapelusz, może być Miyake. Nie zapomnij o gustownej lasce i nieodpalonym cygarze. Jeśli w swej kreacji nie przekroczyłeś liczby trzech kolorów, co byłoby zdecydowanie w złym guście, to możesz śmiało wychodzić na ulice Kinszasy lub Brazzaville. Oczywiście pod warunkiem, że wcześniej opanowałeś savoir vivre, panujesz nad złymi emocjami, rozumiesz, czym jest zdrowa rywalizacja i jesteś mężczyzną z klasą. Panie raczej nie wstępują w szeregi LA SAPE. Dobrze, uznajmy, że spełniasz warunki. Został jeszcze jeden, najważniejszy – musisz mieć naprawdę poważny powód, dla którego robisz to wszystko. Zarówno komunizm w Brazzaville, jak i rządy Mobutu w Kinszasie nie sprzyjały odrębności jednostki i twórczej działalności. Szerząca się idea afrykanizacji, w imię której należało wyzbyć się nie tylko pozostałości Zachodnich, ale i po części plemiennych, po czym przywdziać mundur – wyraz oddania i przywiązania do kraju, czyniła buntowników niemalże zdrajcami narodu. Tymczasem mieszkańcy chcieli uczynić z europejskiej odzieży bazę pod własną tożsamość materialną, symbolicznie i pokojowo odpłacić się zawłaszczeniem za zawłaszczenie. W ojczyźnie dandys jest źródłem radości dla siebie i innych, połączeniem pełnych kolorów upodobań plemiennych z tchnieniem współczesności i nieznanego świata, który, choć był ciemiężycielem, potrafi być też piękny. Dandys sam marzy i jednocześnie jest marzeniem, czy wręcz przedsionkiem do idealnego świata. Tym światem bynajmniej nie jest Stary Kontynent białych ludzi, gdzie człowiek czarnoskóry mimowolnie, bez głębszych powodów, ściąga spojrzenia. Jeśli nie da się tego uniknąć, trzeba zatrzymać ściągnięty wzrok na czymś innym niż czarna skóra – zwykle dobrze się sprawdza pomarańczowy garnitur w pasy od Yamamoto. Świat dowiedział się o Sapeurach głównie za sprawą teledysku Solange do piosenki Losing you oraz albumu Gentelmen of Bacongo Daniela Tamagni. Dla społeczeństw, w których lwia część wszelakich projektów rodzi się z mniej lub bardziej uzasadnionych buntów, działalność ludzi, którzy istotnie mają się przeciw czemu buntować, jest czymś absolutnie fantastycznym i pociągającym. Trudno ryzykować stwierdzenie, że tak dobrze nam znani hipsterzy wywodzą się od Czarnych Dandysów, nie ulega natomiast wątpliwości, że istnieje tendencja odwrotna – to Sapeurów chce się umieścić w szufladce z zawartością już znaną i przewidywalną. Podobieństwo jest tu jednak tylko powierzchowne, a tym samym, w oderwaniu – dość płytkie, a przysłowiowe wrzucanie wszystkich do jednego worka może świadczyć jedynie o niezrozumieniu lub ignorancji. Internet dostarcza stosunkowo wielu informacji o Sapeurach, a szczególnie cennym źródłem jest krótki film zatytułowany: Sapeurs – A Short Docummentary by GUINNESS, gdzie w pięciu minutach zawarto całą istotę ruchu LA SAPE. I choć łatwo nam nabrać dla Sapeurów sympatii, prawdą jest też, że ruch ten ma i złe strony. Swoiste, bardzo silne uzależnienie i przywiązanie do mody oraz tragiczny aspekt finansowy, który czyni gigantyczne wydatki na ubrania niemal barbarzyństwem, wziąwszy pod uwagę choćby konieczność wyżywienia siebie i rodziny. Z jakiegoś powodu jednak Sapeurzy nie są potępiani, a ich rodziny radzą sobie nie gorzej niż inne. I choć wśród kont oszczędnościowych i kredytów niektóre rzeczy trudno nam zrozumieć, bezsensem jest je krytykować. Zamiast tego można przecież przez chwilę pójść śladem Czarnych Dandysów, uśmiechnąć się i pomyśleć, że ktoś w jądrze ciemności może powiedzieć: „Mam 78 lat i się nie starzeję. Czuję, że wiecznie będę młody! To dzięki LA SAPE”. TEKST: MARTYNA BOCH ZDJĘCIA: MAKANGARAJUSTIN, EGUANAKLA 47 KUCHNIA NA KRAWĘDZI Do określenia stopnia ostrości służą dwie skale: Scoville’a oraz będąca uproszczeniem skali Scoville’a skala dziesięciopunktowa. Pierwsza z nich określa poziom zawartości kapsaicyny – związku chemicznego odpowiedzialnego za ostry smak w produktach. CZY TABASCO RZECZYWIŚCIE JEST TAKIE OSTRE? Skala ta jest zamknięta: najniższa wartość to 0 SHU – odpowiada smakowi słodkiej papryki, a najwyższa wartość to 15 000 000-16 000 000 odpowiadająca czystej kapsaicynie. Liczby jednak niewiele powiedzą, jeśli nie odniesiemy ich do konkretnych produktów. Przekładając to na podniebienia: znana z dodatków do pizzy papryczka Jalapeño oraz właśnie tabasco mają zaledwie od 2500 do 8000 jednostek SHU. Patrząc na te miliony… niewiele, prawda? Największe stężenie kapsaicyny w naturze znaleźć można w papryczce „Carolina Reaper” – jest to aktualnie najostrzejsza papryka chili według księgi rekordów Guinnessa. Zawiera ona w sobie aż 1 569 300 SHU. A pomyśleć, że uważałam tabasco za najostrzejszą rzecz na świecie! BEZ PRZESADY Niemniej jednak nawet gdy wiadomo już, że tabasco daleko do szczytów ostrości, nie należy lekceważyć go w kuchni. Z pikantnymi przyprawami lepiej się nie bawić. Jedna szczypta i wszystko może być zrujnowane. Pamiętam, gdy tata gotując raz kolacje okołowigilijną wrzucił do wielkiego garnka barszczu niewinnie wyglądającą papryczkę chilli. Po chwili nie był to już barszcz, tylko zupa piekielna. Jak więc postępować z ostrością, aby nie przesadzić, a jednocześnie urozmaicić smak potraw? Podstawową zasadą jest rozwaga. Dania należy przyprawiać powoli. Lepiej dodać mniej i czuć smak potrawy, niż cierpieć męczarnie. Warto pamiętać, że w przypadku gorących potraw poczucie ostrości dodatkowo wzmagane jest temperaturą. Ponadto, gdy przygotowujemy pikantne dania, zawsze należy mieć na dłoniach 48 rękawiczki – w ten sposób chroni się skórę przed nieprzyjemnymi podrażnieniami. A co zrobić, gdy już się przesadziło? Można próbować ratować potrawę czymś tłustym (oliwa, śmietana) lub cukrem. JAK UKRÓCIĆ MĘKI? W trakcie podróżowania po całym świecie nieraz spotkamy się z ostrą kuchnią. Czasem można przecenić swoje możliwości albo po prostu nie mieć świadomości, że ten przepięknie wyglądający zielony sos, to tak naprawdę mikstura wyżerająca wnętrzności. Co wtedy? Wszystko tylko NIE woda. Daje ona tylko chwilowe poczucie ulgi, tak naprawdę rozsiewając kapsaicynę w całej jamie ustnej i przełyku. Najlepiej zjeść bądź wypić coś tłustego (olej, oliwa) lub coś z nabiału (śmietana, mleko). Właśnie w tych substancjach rozpuszcza się kapsaicyna i jej pochodne. Można próbować również ratować się produktami z dużą ilością skrobi (chleb, banany, ryż) lub dużym odczynem kwasowości. Najlepiej jednak wszystkie nowe potrawy próbować z dużą ostrożnością. A tak właściwie nie tylko nowe potrawy, ale również znane nam dania, lecz przygotowywane przez innego kucharza. Pamiętam, jak w Izraelu przez cały tydzień jadłam w różnych restauracjach przepyszny pikantny sos pomidorowy. W kolejnym miejscu z zapałem nałożyłam sobie całą pitę pysznego sosu, by po minucie czuć jak płonę w środku. Naprawdę! Okropne uczucie. Dlatego ostrożnie z ostrością, a nic nikomu się nie stanie. TEKST: AGATA SERWIŃSKA Piszesz? Napisz do nas! www.wogole.net/rekrutacja Zgłoszenia do 07.02.2016. KUCHNIA SPOSÓB NA... GDZIE NAS ZNALEŹĆ? GDZIE NAS ZNALEŹĆ? WEGANIZM Moda na dietę roślinną wydaje się rozprzestrzeniać niczym plaga. Życie wegan staję się dzięki temu coraz łatwiejsze. Jak inspiracje można znaleźć w ich diecie? UW Politechnika Warszawska WEGAŃSKIE SZTUCZKI Wegańską wersję nutelli można przygotować miksując prażone orzechy laskowe, olej, kakao, mleko sojowe, rozpuszczoną czekoladę i cukier. Istnieje też ekstremalnie zdrowa jej wersja – z awokado, daktyli, orzechów laskowych i kakao. Weganie zdolni są nawet do przekształcenia jajecznicy w 100% roślinną potrawę. Jajka zmieniają na pokruszone tofu (skąd często stosowana nazwa – tofucznica), które obowiązkowo doprawiają czarną solą, która dzięki zawartości siarki nadaje mu jajeczny posmak i kurkumą, dla koloru. Innym równie absurdalnym pomysłem może wydawać się sernik bez sera. W tym przypadku wystarczy zmiksować namoczone wcześniej orzechy nerkowca z cukrem, sokiem z cytryny i olejem kokosowym. Powstałą w ten sposób masę należy przelać na spód wykonany na przykład z orzechów i daktyli, a następnie schłodzić. Istnieje też prosty sposób na przygotowanie wegańskich bez. Używa się do nich wody po cieciorce z puszki, którą ubija się jak białka w klasycznych bezach. Po dodaniu cukru i wysuszeniu w piekarniku uzyskujemy deser łudząco podobny do tego z użyciem jajek. Roślinożercy znaleźli kilka sposobów na zastąpienie mięsa w tradycyjnych przepisach. Służą do tego m.in. tofu, seitan (ciasto z mąki i wody po wypłukaniu skrobi) czy tempeh (produkt wytwarzany z fermentowanej soi). Po odpowiednim przyprawieniu wszystkie doskonale spełniają swoją funkcję. Rozwiązaniem dla tęskniących za szynką lub parówkami są, coraz częściej dostępne w sklepach, gotowe wędliny sojowe. 50 WEGAŃSKIE RESTAURACJE W WARSZAWIE Krowarzywa – jeden z najmodniejszych lokali w stolicy, przyciąga nawet najbardziej zagorzałych mięsożerców. Znajdziemy tu przede wszystkim różnego rodzaju burgery. Poza stałą ofertą, co tydzień możemy zamówić inny burger tygodnia, przygotowany z sezonowych składników. Miejsce wygrywa w rankingach najlepszych burgerowni, często zostawiając w tyle mięsną konkurencję. Vegan Pizza – niepozorny lokal, który udowadnia, że przygotowanie pizzy w wersji roślinnej nie stanowi problemu. Ser z oleju kokosowego i wędlina z białka pszennego lub soi sprawiają wrażenie zupełnie „normalnych”. Co prawda, po spróbowaniu wyczuwa się pewną różnicę, ale nie powinna ona odstraszyć zwolenników weganizmu. Można kupić tu też pizzę w kawałkach, w ciekawych smakach spoza menu. Lokal Vegan Bistro – miejsce idealne dla wszystkich, którzy mimo diety wegańskiej, nie chcą rezygnować z tradycyjnych polskich potraw. Menu tej restauracji zmienia się co dwa tygodnie, a w ofercie pojawiają się m.in.: kotlet „schabowy”, rosół, kaszanka, pieczeń, tatar, krupnik i kiełbasa z rusztu. www. W SIECI Wszyscy zainteresowani poszerzeniem swoich horyzontów kulinarnych o potrawy wegańskie znajdą pomoc na licznych blogach o tej tematyce. OSiR Mam Ochotę Latawiec SGH Łazarski Jadłonomia – najbardziej znany blog wegański, istniejący od 6 lat. W 2013 roku został wybrany Najlepszym Blogiem Kulinarnym. Jego autorka, Marta Dymek, niedawno wydała książkę, cieszącą się ogromną popularnością. Wegan nerd – również wyprzedził niewegańską konkurencję w wyborach Najlepszego Bloga Kulinarnego, tym razem w roku 2014. Autorka regularnie prowadzi też warsztaty kulinarne, na których uczy roślinnego gotowania. Olga Smile – nie jest blogiem całkowicie wegańskim, ale zdecydowana większość przepisów ukazujących się na nim nie zawiera produktów zwierzęcych. Poza tym znajdziemy tam wiele opcji potraw bezglutenowych czy dietetycznych oraz kulinarnych porad. TEKST: KATARZYNA BAJKOWSKA ZDJĘCIA: ILONA KONIECZYŃSKA szkoły wyższe licea kawiarnie Biologia Chemia Geografia WOS Filozofia Do wygrania indeksy na studia i cenne nagrody Przyszłoroczne olimpiady zaczynają się już dziś! Małe grupy, maksymalnie 9 osób Zajęcia prowadzą laureaci poprzednich edycji olimpiady Z nami zdobędziesz swój szczyt! Lokalizacja w ścisłym centrum