plik PDF - Zielone Brygady

Transkrypt

plik PDF - Zielone Brygady
Legenda o Królowej Drzew
Dawno temu, na ziemiach zamieszkanych dziś przez
Szwedów i Norwegów, nie było jeszcze ludzi. Mieszkali
tam herosi wielcy jak drzewa, gnomy, krasnale i wiele
innych magicznych stworów. Nad całą tą dziką i piękną
krainą gór, skał i jezior niepodzielnie panował bóg Thor.
Pewnego razu Thor wędrując przez świerkową puszczę
spotkał nad brzegiem turkusowego jeziora piękną nimfę
Soroya. Hoża dziewoja nieświadoma (a może i świadoma,
kto ją tam wie), że jest obserwowana, pochylała się nad
taflą wody podziwiając swoje odbicie. Naga, w księżyca
poświacie, urzekła boga piękną twarzą, modrymi oczami,
włosami spływającymi niczym krople majowego deszczu
na alabastrowe ramiona, stromymi jędrnymi piersiami i
całą resztą swej wielce ponętnej postaci. Piorunującego
wrażenia dopełniał śpiew dziewczyny, słodki niczym
malina moroszka do dziś porastające podmokle tereny
Norwegii. Dziki bóg postanowił posiąść nimfę bez zwłoki,
tak jak to czynił wcześniej z innymi boginkami. Ta jednak,
zamiast mu ulec, rzuciła się do ucieczki. A że pędziła jak
wiatr po polu czy spłoszony zając, nieco już leciwy władca
nie mógł jej dogonić. Zmęczony Thor po trzech dniach
pogoni dał za wygraną i spoczął pod górą Trollheimen,
której zbocza i jaskinie, jak sama nazwa wskazuje, były
licznie zamieszkiwane przez złośliwe trole. Przywódca
plemienia zwany Troll Bjorn, czyli Trol Niedźwiedź, miał
z Thorem stare porachunki, a tu okazja sama do niego
przyszła. Szczegółów tej rozmowy nie znajdziemy nawet
w najstarszych skandynawskich sagach. Wiadomym jest
jednak, że Troll Bjorn doradził Thorowi małżeństwo z
szybkonogą Soroyą. Tym razem dziewczyna nie odmówiła.
Z początku żyli nawet zgodnie i szczęśliwie, z czasem jednak
młoda żona zaczęła utyskiwać na nudę tej odludnej krainy.
Jak wiadomo stary mąż zawsze ulega młodej i pięknej żonie,
więc i tym razem tak się stało. Thor po raz pierwszy przyjął
zaproszenie na Olimp, gdzie młodożeńcy mieli całkiem
dobre entre przybywając na grzbiecie zionącego ogniem
smoka Hornavena. Na Olimpie, jak to na Olimpie, bale,
uczty i intrygi. O ile Thor nie czuł się mocny w żadnej z
tych dyscyplin, to jego młoda i piękna połowica już po kilku
dniach poczuła się tam jak Bliźniak w Sejmie.
Soroya tak bardzo rozsmakowała się w imprezowaniu,
że postanowiła wcale nie wracać do swojej północnej
ojczyzny.
Gdy do cna wyczerpany nieustannymi tańcami i
libacjami Thor postawił ultimatum, postanowiła uśpić go
na długie lata. By wprowadzić w życie swój niecny plan
Soroya wdała się w potajemny romans z Bachusem, który
to uwarzył dla Thora wino tak mocne, że ten zaledwie po
jednym pucharku usnął na siedemdziesiąt lat.
O tym, co wyczyniała hoża dziewka milczą nawet mity
greckie. Wiadomo jednak, że romansowała, z kim się tylko
dało, balowała bez umiaru i tak bardzo intrygowała, że gdy
mąż wreszcie się przebudził, nikt nie chciał jej pomóc w
przedłużeniu pobytu.
Zawstydzony Thor natychmiast po powrocie do świata
jawy zabrał wiarołomną żonę i dosiadłszy smoka Hornavena
powrócił na północ. Tam jednak w międzyczasie trole
zawiązały koalicję z gnomami, krasnalami i herosami,
by pozbyć się surowego władcy. Osłabiony chybionym
małżeństwem Thor zaraz po powrocie musiał stoczyć
bój z przeważającymi siłami wroga. Pokonany uciekł na
południe pod postacią góry skał, lodu i kamieni, którą my
zwiemy lodowcem. Rozżalony i zdetronizowany władca
miażdżył wszystko, co stało na jego drodze. Puszcze łamały
się jak zapałki. Na szlaku wędrówki pozostawała tylko
goła ziemia. Z czasem stracił jednak impet i zatrzymał się
gdzieś tam, gdzie dzisiaj płynie rzeka Bug. Obejrzawszy
się po raz pierwszy za siebie dostrzegł ogrom zniszczenia.
Zapłakał nad sobą i zniszczoną krainą. Spłynęły łzami Bug,
Narew, Wieprz, Nurzec, Biebrza i inne rzeki. Chociaż wody
ożywiły nieco krajobraz, wokół była głucha cisza i martwota,
bowiem drzewa zostały całkiem zmiażdżone przez lądolód.
Thor ruszył na północ, by wezwać na pomoc Królową
Drzew - pramatkę wszystkich puszcz. Wędrując w stronę
domu często odpoczywał. Tak powstały jeziora nazwane
dziś Mazurskimi czy Suwalskimi. Tam zaś, gdzie czekał na
władcę zaklęty w skałę smok Hornaven powstało jezioro
Wigry, które jest, jak mówią miejscowi, siedem razy proste i
wielce przypomina kształtem smoka.
Po powrocie na północ Thor z łatwością odzyskał
władzę. Trole pobiły się bowiem z gnomami, te zaś zostały
zdziesiątkowane przez herosów. Wszędzie panował głód i
bezprawie.
Lud zatęsknił za silną władzą i bez oporów poddał się
autorytarnym rządom władcy, który powrócił. Wkrótce po
zaprowadzeniu porządku Thor wezwał do siebie Królową
Drzew i rozkazał jej udać się na południe i zasiać nowe
puszcze. Królowa Drzew wygląda jak wierzba i rodzi nasiona
z pozoru identyczne, jednak każde z nich kiełkuje w drzewo
właściwego rodzaju w zależności od tego, na jaką glebę
padnie. Królowa ruszyła nie zwlekając, siejąc po drodze:
wierzby, lipy, dęby, sosny, świerki i wszelkie inne gatunki
drzew i krzewów, jakie porastały nasze dawne puszcze.
Wędrowała długo i powoli, bo drzewa nie są sprinterami,
a poza tym na drodze wędrówki napotykała liczne jeziora
i rzeki. Gdy, po kilkuset latach, dotarła do miejsca, które
dziś zwiemy Puszczą Białowieską postanowiła odpocząć.
Tam właśnie wydała najokazalsze potomstwo, które do dziś
wśród polskich drzew wydaje najdorodniejszy owoc.
Matka Drzew nadal tam jest. Wiadomym jest jednak, że
jeśli zostanie ścięta ręką ludzką - zginą wszystkie lasy, które
zasadziła na długim szlaku swojej wędrówki.
Tomasz Lippoman
Białowieża Turystyka
Biuro Turystyki Przyrodniczej
www.bialowieza.com.pl
[email protected]
Autor zajmuje się organizacja imprez turystycznych na terenie
parków narodowych Podlasia
„Zielone Brygady. Pismo Ekologów” nr 2 (216) / 2006
21