O dupie Maryni - selmac youshondar

Transkrypt

O dupie Maryni - selmac youshondar
O dupie Maryni
Komedia w jednym akcie
1
Osoby:
Ojciec
Syn
Synowa
Wnuczka Ola
Przyjaciółka wnuczki Agata
2
(Na scenie przeładowanej antykami bez ładu i składu śpi na szezlongu
mężczyzna. Wchodzi atrakcyjna kobieta z tacą, na której niesie dzbanuszki z
kawą i śmietanką oraz dwie filiżanki. Całuje mężczyznę budząc go)
SYNOWA
Przyniosłam ci kawę. Wstań, mam poważną sprawę.
SYN
Nie może sprawa poczekać?
SYNOWA
Sprawa czeka już siedemnaście lat. Trzeba porozmawiać o przyszłości córki.
SYN
Pięknie wyglądasz.
SYNOWA
Zabierz te ręce. Co z nią zrobimy? Za rok matura.
SYN
Ależ ty pachniesz. Jakie masz piękne cycuszki.
SYNOWA
Potem, teraz o dziecku.
SYN
Ty zawsze potem, a ja chcę teraz.
(gasi światło)
SYNOWA
Jeszcze ktoś wejdzie.
SYN
Nikt nie wejdzie.
SYNOWA
Że tobie zawsze się chce.
SYN
Bądź zadowolona, że się chce.
3
(W ciemności słychać odgłosy miłosnej szamotaniny. Na scenę wpada ojciec.
Małżonkowie odskakują od siebie. Syn zapala światło. Ojciec się ubiera,
perfumuje, wiąże krawat - jest to rytuał – przy tym cały czas wtrąca się do
rozmowy)
OJCIEC
O przepraszam. Nie przeszkadzam?
SYN
Ty nie przeszkadzasz? Ty nie przeszkadzasz? Ty zawsze przeszkadzasz. Ty
dwadzieścia lat przeszkadzasz. Przez ciebie straciłem to, co najpiękniejsze. Czy
ty wiesz, jak ona pięknie krzyczy? Ale co z tego, kiedy ty zawsze za ścianą.
SYNOWA
Daj spokój, właśnie...
SYN
Co daj spokój? Niech mu nareszcie wygarnę.
OJCIEC
Rany Boskie, nie wiedziałem, że aż tak źle. Myślałem, że tworzymy
wielopokoleniową szczęśliwą rodzinę. W takiej od wieków ludzie żyli i byli
szczęśliwi.
SYN
Nie pieprz, szczęśliwi byli we dworach, a nikt nie pyta o szczęście w chałupach
wiejskich. O wielopokoleniowym szczęściu może pieprzyć jakiś poseł z LPR w
siedmiopokojowej willi.
SYNOWA
Cicho, uspokójcie się.
OJCIEC
Jak ci tak źle, to się wyprowadź.
SYN
Gdzie, do kurwy nędzy, i za co?
4
SYNOWA
O Boże, Boże…
OJCIEC
Za co, to może być.
SYN
Tak?
OJCIEC
Tak.
OJCIEC
Tak, tak. W Sejmie przegłosowali prywatyzację i poszła do prezydenta...
SYN
... który nie podpisze.
OJCIEC
A właśnie, że podpisze. To młody, inteligentny technokrata i wie, ile na tym
zyska.
SYNOWA
Co zyska?
OJCIEC
Mają oddać połowę wartości lub w naturze.
SYN
Połowa to nie całość...
OJCIEC
Niech oddadzą przynajmniej połowę. Dzieci, przecież nie może tak być, że jacyś
malwersanci urzędowi z niczego mają po parę tysięcy hektarów, a pan ordynator
zamojski musiał kupić za własne pieniądze jeden ze swych folwarków dla syna
od złodziei z Agencji Rolnej. To jest tak oczywiste, że tak inteligentny człowiek
jak pan prezydent na pewno podpisze.
SYN
Sralis mazgalis.
5
SYNOWA
Uspokój się. ...A dużo tego było?
OJCIEC
No dom, zabudowania gospodarcze, ziemia, trochę lasu...
SYN
Przecież historie rodzinne cię nie interesują. Sama mówiłaś…
SYNOWA
Ale już mnie interesują. No to ile?
SYN
Słuchaj. Sam dom to pałac, sześćdziesiąt pokoi. Teraz tam jest jakieś technikum.
Zabudowania gospodarcze to trzy potężne folwarki i leśniczówka, a trochę lasu
to dobrze ponad tysiąc hektarów.
SYNOWA
Aż tyle?
OJCIEC
Trochę tego było.
SYN
I zostało w Nicei.
SYNOWA
A co ma Nicea do tego?
SYN
Dziadek kochał Niceę i po zbiorach galopował z worem pieniędzy.
SYNOWA
I tak co roku?
SYN
Rok w rok aż do 44.
SYNOWA
To on jeździł do Nicei nawet w okupację?
6
OJCIEC
Zwyczajnie. To była zjednoczona Europa. Wsiadał ze swym Treudhenderem w
sliping i budzili się w Nicei.
SYNOWA
Obrzydliwe kolaboranctwo.
OJCIEC
Oszalałaś czy co? Ludzie w okupację też żyli. Nałkowska i inni twórcy jeździli
do Zakopanego. Nawet Kossak brał 500 marek stypendium twórczego od Hansa
Franka. Miał prawo, przecież był nadwornym malarzem Wilusia. A poza tym na
aukcji wypłynęło jego pokwitowanie. Słuchajcie dzieci. Czy kolaborantem jest
facet gospodarujący na swoim pod zarządem okupanta? Co innego, gdyby
współpracował z nimi. Pisał książki, drukował oficjalnie. A tacy niestety byli.
SYNOWA
Coś przesadzasz. Takich czekałaby kula w łeb. Tak piszą historycy.
OJCIEC
Jacy historycy? Historyk winien być bezstronny i tylko taki zasługuje na uwagę.
A u nas proszę, o kolaboracji z Niemcami całe tomy, a z bolszewikami cichutko.
Przecież cały pieprzony kongres kultury we Lwowie za okupacji bolszewickiej
to hańba, a historycy jakby nie wiedzieli, jakby tego czerwonego syfa nie było
na polskim ciele. Jakby nie istniała milicja kolaborantów przy sowietach. Jakby
nie było wszy i swołoczy z wypchanymi portfelami polskich złotówek
wypuszczonych jako zasiłek wojenny, a już pędzili po wierszówki w rublach do
Czerwonych Sztandarów, , na uniwersytety, do teatrów. Niech ich wszystkich
szlag nagły trafi!
SYNOWA
Ale to byli Ruscy.
OJCIEC
No i co z tego? Taki sam zaborca. Jakie gitko warene, takie peczene. A tak
nawiasem, to woził ze sobą to i owo dla Londynu.
7
SYNOWA
I temu, i temu, to co to za charakter?
SYN
No, nie przesadzaj, dziadek kurwą nie był.
OJCIEC
Dziadek był pragmatykiem i to tak przewidującym, że w domu trzymał sztab
pułku Armii Krajowej, a w leśniczówce brygadę Gwardii Ludowej.
SYNOWA
No to tu tatuś już przesolił. Nawet ja wiem, że brygada wojska to parę tysięcy
ludzi.
OJCIEC
Dziecko, ja mówię prawdę. W tej leśniczówce było z piętnaście pomieszczeń i
oni śmiało się tam mieścili, a dopiero po wojnie szeregi wzrosły do tysięcy.
SYNOWA
A Treuhender niczego nie podejrzewał, był głuchy i ślepy?
OJCIEC
W folwarku pracowało mnóstwo ludzi, to paru się ukryło jako fornale czy inni i
nie leźli mu w oczy. A poza tym on miał swoje poglądy i nawet jeździł swoją
czwórką w lejc Essen, Trinken, Lieben, Szpilen. To była jego odpowiedź na
jeźdźców Apokalipsy.
SYN
No to tatuś nieźle balował w okupację.
OJCIEC
Przesadzasz. Owszem, lubił życie.
SYN
I grę.
OJCIEC
8
Tak, lubił grać, ale z umiarem. W każdym razie majątek był czysty. No, może
nie całkiem, ale to, co pożyczał, to przepadło wraz z wierzycielami. Nie mówmy
o tym, mam ważniejsze sprawy. Żenię się.
SYN
Z Lucyną?
OJCIEC
Coś ty? Ona ma trzydzieści pięć lat.
SYNOWA
No to co z tego? Ty sześćdziesiąt.
OJCIEC
No tak, ale za dwadzieścia to ona będzie miała pięćdziesiąt pięć.
SYNOWA
A ty osiemdziesiąt.
OJCIEC
Trafiłaś w sedno. Jak mnie może podniecać stara baba.
SYN
I co wymyśliłeś?
OJCIEC
Trafiło mi się szczęście od Boga. Prawdziwa miłość, lat dwadzieścia trzy i
będziemy mieć dziecko.
SYNOWA
Zwariuję.
SYN
Aktorka z Koszalina?
OJCIEC
Aktorka, zgadłeś, ale nie z Koszalina, tylko z Zielonej Góry. No, ale o tem
potem. Teraz lecę do ambasady amerykańskiej. Zapraszają mnie w jakiejś pilnej
sprawie. Może spadek?
(ojciec wychodzi, wraca się od drzwi)
9
OJCIEC
Aha, nic nie gotujcie na obiad. Zrobię gulasz po węgiersku.
SYN
Z mielonego świniaka.
OJCIEC
Oczywiście. Najtańsze, a jakie pożywne.
SYNOWA
Wszystkie twoje mięsa mają jeden smak. Liść bobkowy, ziele angielskie,
czosnek, cebula, przecier pomidorowy i kminek.
OJCIEC
Dziwne. Przecież wszystkie kuchnie na tym się opierają, a szczególnie
śródziemnomorskie. I co chcesz od kminku? Przecież to cudowny środek
przeciw zaparciom.
SYNOWA
Tak jest. Obiad za dziesięć złotych, a kawiarnia pięćdziesiąt.
OJCIEC
Takie czasy, takie czasy. No to pa. Cześć, lecę! (wychodzi)
SYNOWA
No i co teraz? Ja zwariuję, i jeszcze bachor.
SYN
Spokojnie, są cztery pokoje. Młodzi w dwóch, my w jednym, córcia w jednym...
A niech to szlag trafi!
SYNOWA
No widzisz?
SYN
Ja nie o tym, landara ma sto sześćdziesiąt metrów. Ja o prywatyzacji.
SYNOWA
I pełno pieluch, i obca baba...
10
SYN
A nas wyrzucą na bruk.
SYNOWA
Przez dziecko? Zgłupiałeś?
SYN
Nie przez dziecko, a przez prywatyzację. Przecież ta kamienica ma jakiegoś
właściciela.
SYNOWA
To co z tego? Mieszkanie wykupione na własność.
SYN
Od kogo? Od złodzieja, to znaczy od państwa. To paserstwo.
SYNOWA
No to dostaniesz swoją część w pałacu.
SYN
Czarno, czarno to widzę.
SYNOWA
A właściwie, jak wyście to mieszkanie dostali?
SYN
Dziadek.
SYNOWA
Dziadek załatwił? To on coś potrafi załatwić?.
SYN
Nie nasz dziadek ojciec, a ojciec dziadka. Dziadek właściwy.
SYNOWA
Ten od pegeerów?
SYN
Jak wiesz, przechowywał i utrzymywał całą Gwardię Ludową i jak szedł na
emeryturę w 68 roku to ten wódz GL był na świeczniku.
11
SYNOWA
Ten żydożerca?
SYN
Dziadek do śmierci chciał rządzić w pegeerze, ale on był 1900 rocznik, i ten
generał poradził, by poszedł na emeryturę. Dał górkę emerytury, ordery, medale
i to mieszkanie.
SYNOWA
Czyżby po Żydach?
SYN
Niestety tak, ale po kim miał dać? Dziadek wyprowadził się z pałacu i zabrał
wszystko, co gromadził przez lata. A było co zabierać. Idioci brali rowery, a on
skorupy i mebelki, i zagracił całe mieszkanie. Ojciec wpadł na pomysł, by
założyć antykwariat.
SYNOWA
I dostał pozwolenie?
SYN
A od czego generał z GL czy innej Gwardii? Generał był wtedy ważny, o,
bardzo ważny. Dał pozwolenie na sklep, lokal obszerny i paszport.
SYNOWA
To dziadek był komunistyczny pieszczoszek.
SYN
A jakże. Ale jak to on, to oprócz zakupów do sklepu woził papiery.
SYNOWA
Jak to? Na Zachodzie robił zakupy do antykwariatu?
SYN
A jakże polonica były do kupienia za grosze na byle jakim pchlim targu. On to
kupował za parę franków czy funtów i opędzlowywał do naszych muzeów, a
sam wywoził drobiazgi. To jakąś miśnię, to medal Fryderyka, ot, drobiazgi. Był
12
ulubieńcem muzealników, no to oprócz starodruków i staroci woził pisemka
wywrotowe.
SYNOWA
Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.
SYN
Już ci mówiłem. On był rocznik dziewięćsetny, on konspirę miał we krwi.
SYNOWA
I parę złotych.
SYN
Przywoził też wibratory.
SYNOWA
Wibratory?
SYN
A jakże. Przebicie miał stukrotne i jeszcze pożytek.
SYNOWA
A do czego mogły służyć staremu dziadowi wibratory?
SYN
Orgietki robił. Nie mógł fiutem, to wibratorkiem. Chwalił się nawet, że po takiej
orgietce, to sprzedaż rosła w dwójnasób. Tak, dziadek to miał łeb do zarabiania
pieniędzy, tylko miał jedną wadę. Jego się te pieniądze nie trzymały.
SYNOWA
Jak was wszystkich.
SYN
O, dziadek to był pan starej daty. On mówił, że pana stworzył Bóg po to, by
ludzie mieli z kogo żyć.
SYNOWA
A szczególnie kurwy, kelnerzy i szulerzy.
SYN
To też stworzenia boże.
13
SYNOWA
Niby tak. I jak się to stało, że nie ma antykwariatu?
SYN
Proste. Dziadek umarł w osiemdziesiątym drugim, a ojcu odebrali sklep, bo się
komuś spodobał i ten ktoś sypnął szmalem. Poza tym była afera, bo sprzedał
ministrowi wazę miśnieńską...
SYNOWA
Fałszywą?
SYN
Nie, miśnia była oryginalna, tylko, że to nie była waza, a nocnik, i wybuchła
afera, jak ministrowa podała w nim zupę.
SYNOWA
A to idiotka. I nie kapnęła się?
SYN
Sama byś się nie kapnęła. Ten nocnik był duży, malowany, złocony, miał dwoje
uszu, pokrywkę...
SYNOWA
To jak się to wydało?
SYN
Był napis szwabachą: „Gute nacht”.
SYNOWA
A ojciec nie mógł gdzie indziej prowadzić sklepu?
SYN
Mógł, ale wtedy miał dobrą pracę, a poza tym skończyły się wyjazdy, a w kraju
nie ma za bardzo czym handlować. Po tylu wojnach to my możemy handlować
starzyzną, a nie antykami. Zresztą tym się zajął. Nie płaci podatków, jest
emerytem i kolekcjonerem.
SYNOWA
Raczej wyprzedaje, a nie kupuje.
14
SYN
Co chcesz, niech się bawi. Taki jest świat. Milionerów liczysz na palcach, a
nędzarzy mijasz co krok na ulicy.
SYNOWA
A co dziadek mówił o spadku?
SYN
Mrzonka. On myśli, że dostanie coś za babcię.
SYNOWA
Za tę amerykańską milionerkę?
SYN
Za nią, ale to skomplikowana sprawa, bo oficjalnie on nie jest jej synem.
SYNOWA
Jak to?
SYN
Ojciec urodził się w czterdziestym roku. Babka miała piętnaście lat.
SYNOWA
A ile dziadek?
SYN
Czterdzieści.
SYNOWA
To rodzinne.
SYN
Moje kochanie, moje drogie usteczka...
SYNOWA
Daj spokój.
SYN
Przecież poszedł.
SYNOWA
Ale może wrócić.
15
SYN
A niech to.
SYNOWA
Zrobię ci kawy.
SYN
Daj setę.
SYNOWA
No to co z tą babką?
SYN
Mówiłem ci, uciekła na Zachód w pięćdziesiątym drugim.
SYNOWA
Z tego co wiem, to trudno było o paszport.
SYN
Nie dla wszystkich. Wódz tego wojska z leśniczówki...
SYNOWA
Tej Gwardii Ludowej?
SYN
Tak. Okazał się w miarę przyzwoity i nie przymknął dziadka, tylko przewiózł go
z meblami na Dolny Śląsk i zrobił dyrektorem klucza PGR-ów, tak że dziadek
tylko zamienił treuhenderów, a babka, młoda i piękna, runęła w artystów.
Zrobiła sztukę lalkową o Spartakusie. To było modne.
SYNOWA
Rozumiem. Pierwszy bunt pokrzywdzonych, bohater rewolucji...
SYN
Aleś ty naiwna. Każda rewolucja to walka o żłób. Czy ty myślisz, że ten głupi
Trak chciał jakiejś wolności, równości? A gdzież tam? On chciał z Rzymian
zrobić niewolników, a sam być ich panem.
16
SYNOWA
Co ty gadasz? Jego umiłowanie wolności, jego inteligencja, jego miłość
wreszcie...
SYN
Oj ty biedna ofiaro komunistycznej indoktrynacji. Lenin wiedział, co robi,
wrzeszcząc, że po pierwsze elektryfikacja...
SYNOWA
Co ma Spartakus do Lenina i elektryfikacji?
SYN
A to, że wyczuł w filmie wymarzony środek do propagandy, a bez prądu nie ma
filmu. I nawet analfabetę można do czegoś przekonać. Nawet ciebie ogłupili.
SYNOWA
Teraz to przesadziłeś. Film jest sztuką i są filmy...
SYN
Wiem, ponadczasowe, ale ktoś na nie daje pieniądze. Jeżeli daje państwo
totalitarne, to w każdym takim filmie musi być to, co chce mecenas. Tak było za
Hitlera, Stalina, a jest w Chinach i u Fidela.
SYNOWA
Ale były dobre filmy...
SYN
Im lepsze, tym gorsze. Jak wciągnął, to tym bardziej zatruwał. Przecież cenzura
była na etapie scenariusza, a potem kontrola materiału i na końcu zatwierdzenie.
SYNOWA
No już dobrze, dobrze, masz rację, ale opowiadaj dalej o babce.
SYN
Babka, babka. Babka była śliczna. We Wrocławiu był zjazd intelektualistów.
Dziadek dostarczał żarcie, a babka brylowała. Znała francuski, zaciągnęła na te
swoje lalki i dostała zaproszenie od towarzyszy z Francji na stypendium
artystyczne.
17
SYNOWA
I została we Francji?
SYN
A gdzie tam. Francja jej za bardzo pachniała komuną. Uciekła do Ameryki.
SYNOWA
Młoda, zdolna w Ameryce...
SYN
W Ameryce takich młodych, zdolnych to na pęczki. Trafiła do starucha
milionera jako pielęgniarka.
SYNOWA
Jakież to piękne. Milioner się w niej zakochał.
SYN
Niby tak. Miała blisko od odbytu do fiuta, ale stary cwaniak w testamencie
zaznaczył, że dziedziczy, owszem, ona, ale nie jej dzieci zrodzone po jego
śmierci.
SYNOWA
Bomba. Dziedziczyć może ojciec, bo jest dzieckiem sprzed jego śmierci.
SYN
Ba, żeby tak było, ale nie jest. Okazuje się, że ona przedstawiła się jako panna i
jak to złapali amerykańscy adwokaci, to zrobił się cyrk. Wyciągnęli jeszcze, że
stary na niej umarł.
SYNOWA
Piękna śmierć umrzeć na swojej miłości.
SYN
Co cię tak zachwyca? To ja na to mam większe szanse.
SYNOWA
A ty znowu swoje. Mówię ci, nie mam ochoty. Porozmawiajmy o córci.
SYN
Ona taka delikatna, wrażliwa...
18
SYNOWA
Jaka ona jest, to ja wiem, ale co jej dać na drogę? Cybernetyka to przyszłość.
SYN
Owszem, ale nie u nas. U nas nauka nie istnieje. No, może astronomia. Reszta to
wiek za Senegalem.
SYNOWA
Ty się robisz taka stara pierdoła. A co powiesz o Relidze, o statkach, o...
SYN
Może o atomistyce? Przed wojną nie ustępowaliśmy w cybernetyce,
rozszyfrowanie Enigmy, w lotnictwie, PZL Łosie, w architekturze, w
motoryzacji, w medycynie, w hodowli, a po wojnie zarżnęli naukę. Na studia
przyjmowali za przynależność partyjną albo za mliko, jaja, a potem za kluczyki
do samochodu. Na uczelniach zostawały tłuki, a do szkolnictwa szły
dziewczyny albo nieudacznicy, bo za takie pieniądze inteligentny człowiek nie
będzie pracował i koło się zamknęło. Starzy wymarli, a młodzi równali w dół i
przyjmowali prawa objawione w Moskwie.
SYNOWA
Oczywiście generalizujesz. A ilu jest wybitnych humanistów.
SYN
Niestety, oni są płodni.
SYNOWA
No to co z tego?
SYN
A to, że mają potomstwo, a liczba etatów w PAN-ie i na uczelniach jest
ograniczona.
SYNOWA
No, nie mówcie, że od razu PAN, ale może gdzie indziej?
SYN
Też wymyśliła. Czy ty chcesz mieć córkę profesorkę w Kłaju?
19
SYNOWA
Od razu w Kłaju. Tam nie ma uniwersytetu.
SYN
Ale może być. Jest w Opolu, Białymstoku, Rzeszowie, może być i w Kłaju. Już
lepiej mieć bieliźniarstwo w Krakowie niż profesorować w Rzeszowie..
SYNOWA
To ma się nie uczyć?
SYN
Ależ oczywiście, niech się uczy, bo nawet, jak zostanie kurwą, to nie będzie
kurwą, tylko panią magister prowadzącą rozwiązły tryb życia. Oczywiście, że
ma się uczyć, ale na jakimś kierunku modnym, z przyszłością. Najlepiej jakby
sobie coś wymyśliła. Na przykład antropologia uczuć.
SYNOWA
Przecież to bzdura.
SYN
Nie większa niż historia idei, a tam już są profesory.
OJCIEC (wpada, cały czas się krząta, wtrąca do rozmowy)
O czym rozmawiacie?
SYN
Zanim wpadłeś jak tajfun, to rozmawialiśmy o przyszłości dziecka naszego, a
twojej wnuczki.
OJCIEC
Od kiedy to, co robiliście, nazywa się rozmową? Ale prawda, ja nic nie
widziałem.
SYNOWA
Czasem myślę, że jesteś podglądaczem.
OJCIEC
Pieprzysz, a co do Oli, to niech idzie spacerować po Woronicza.
20
SYNOWA
Jak możesz własną wnuczkę wysyłać na ulicę?
OJCIEC
Co w tym złego? Na Woronicza jest telewizja
SYN
No to co z tego?
OJCIEC
Przypadek, przypadek. Wszyscy, którzy tam są, to ludzie przypadku. Dziadek,
ojciec, matka, siostra, ona, on, wszyscy dostali się przez przypadek. Tak mówią,
tak twierdzą. Tam się bardzo trudno dostać, ale jeszcze trudniej wylecieć. Patrz
co się dzieje. Taka osoba, oczywiście z przypadku, robi w pierwszym programie,
mają dość, idzie z tym samym do drugiego programu, potem do jednej
prywatnej stacji, z małą oczywiście modyfikacją programu i nowym tytułem,
następnie do drugiej prywatnej i wraca do TV Polonia, i wyjeżdża na tourne do
Jackowa czy innej Australii. Wraca w nimbie światowca i od nowa. Już stać nie
może, już mówi byle co, a istnieje.
SYN
Tato, nie mów, niektórzy są wspaniali.
OJCIEC
Co też ty opowiadasz? Na dwadzieścia nazwisk może dwa to dobre firmy, a
reszta to popłuczyny. W prywatnej telewizji niech angażują kogo chcą, to ich
sprawa, niech robią ze swoich dzieci gwiazdy, ale po co podpierać przebrzmiałe
sławy za państwowe pieniądze?
SYNOWA
A może by aktorką została?
SYN
Nie, aktorką nie, to zawód sezonowy.
21
OJCIEC
Ale w dobrym kierunku kombinujecie. Teatr albo mniejszość narodowa. To się
mieści w sferze wymagającej opieki państwa, i żadna aktorka, a reżyserka.
Może być scenografia, tylko to wymaga talentu, a tak liczy się...
SYNOWA
Mniejszość narodowa albo mniejszość seksualna. Homoseksualizm jest pięknym
związkiem dwojga osób. I seks musi być spoiwem tego związku, jak każdego.
SYN
Ale z tego nie ma dzieci.
SYNOWA
Są i na to sposoby. Medycyna. Sztuczne zapłodnienie.
OJCIEC
Coś tu nie jest tak. Krowy dostały szaleństwa, bo od lat nie widziały byka.
SYN
Ja myślę, że wszelkie odmiany współżycia to tak naprawdę jedno – potrzebny
jest kołek i otwór. Nawet jak sam z sobą to robię z ręki otwór.
SYNOWA
To co ma z tego ręka?
OJCIEC
Jak to co? Mnie.
SYNOWA
Mimo wszystko mężczyzna powinien być czuły, wrażliwy, opiekuńczy, z
odrobiną szaleństwa.
SYN
A kobieta?
SYNOWA
Kobieta? Kobieta oczywiście mądra, zadbana, trochę trzpiotka.
22
OJCIEC
Trele morele. Kobieta powinna być piękna i chętna, a mężczyzna mieć albo
fiuta, albo szmal.
SYNOWA
Wypisz wymaluj ty. Stary i z emeryturą.
OJCIEC
Co ty możesz wiedzieć. Czosnek ma łeb siwy, a korzeń krzepki.
SYN
Tatuś ma rację, tu się liczy pomysł i wrażliwość...
SYNOWA
Tu się liczy nazwisko. Telewizji nie oglądacie? Ludzie, a logika, dobry smak?
OJCIEC
Logika i dobry smak w sztuce nie istnieje. Może kiedyś, teraz nie.
SYN
O masz, ta znowu swoje. My nie mówimy o sztukach dla mas, takich do
oglądania, my mówimy o wielkiej sztuce.
OJCIEC
Ona ma rację, nazwisko się liczy. Ale to proste. Zmienia sobie nazwisko na
jakieś nietypowe, na przykład na coś z ogrodu, Brokuła, i podpiera się dobrą
literaturą (szuka po kieszeniach, wyjmuje jakieś papiery, czyta wiersze)
W czasie poważnego alkoholu
Kwiaty barowe dostają
Żyrafich szyj
I plotą się w wieniec chwały
Pijanego poety
Który z czasem
Opada pętlą na szyję
Schlastana mrozem twarz
23
Przylega do szyby
To nie twarz ludzka
To zziębnięty anioł przyszedł zabrać
Biednego pijanego poetę
Nieszczęsnego narodu
Na prawdziwą wieczerzę niebieską
Bo to się godzi
I poszli
Lekko się zataczając
Srebrnym promieniem
Klnąc czasy i ludzi
Do nieba
Do nieba
SYNOWA
To piękne. Kto to napisał? Skąd to masz?
OJCIEC
To napisał mój przyjaciel Cynio.
SYNOWA
Gdzie drukował?
OJCIEC
Nigdzie.
SYNOWA
Dlaczego? To takie piękne i oryginalne.
OJCIEC
W Polsce jest zawsze miejsce na trzech wieszczów. Mickiewicz, Słowacki,
Krasiński. To romantyzm. No i Norwid uznany za wieszcza przez potomnych.
Przed wojną byli: Tuwim, Leśmian i Słonimski. Teraz też tak samo. Para
noblistów i Herbert. To kto go będzie drukował?
24
SYNOWA
No to po co to przeczytałeś?
OJCIEC
A myślałem, żeby go tak zaprosić do nas. Kupić gorzały u Ruskich, on dużo nie
je, i może by tak sztukę napisał dla wnuczki?
SYN
A gdzie ten twórca mieszka?
OJCIEC
Na zadupiu kulturalnym. W Katowicach.
SYNOWA
Współczuję mu z całego serca, ale to afera grubymi nićmi szyta. Ty po prostu
chcesz zaprosić sobie kolesia na ochlaj na parę dni.
SYN
No to zostaje tylko Szekspir.
SYNOWA
Hamlet.
OJCIEC
Tak jest. Może być jeszcze do tego tłumacz...
SYNOWA
Barańczak.
OJCIEC
Już przebrzmiewa. Tu trzeba zaskoczyć wszystkich. O, taki Kurski.
SYN
Przecież to krytyk?
OJCIEC
O to chodzi. Połowa sukcesu.
SYNOWA
A czy on zna angielski?
25
OJCIEC
Nieważne. Przetłumaczył Gelmana, to nie przetłumaczy Szekspira?
SYNOWA
Zwariowałeś? Gelmana przetłumaczył z rosyjskiego.
OJCIEC
A co, w Rosji nie grają Hamleta?
SYN
No i co dalej?
OJCIEC
Dalej to już proste. Z tekstem się już nie pokombinuje, mimo że autor nie żyje.
Z inscenizacją też nie... to zostaje nazwa teatru. I tak. Jak jest minister kultury z
PSL to grupa nazywa się Hołoblice, jak z SLD to Bocznica, jak prawica to
koniecznie Jana Pawła i leci. Potem reżyser, to znaczy Ola, może kombinować
tylko z obsadą.
SYNOWA
Z obsadą już kombinowali. Hamleta grały kobiety.
OJCIEC
Ale nie pani Feldmam.
SYN
Genialne. Aktorka świetna. Ofelia?
OJCIEC
Zależy gdzie. W Warszawie Linda, w Krakowie Stuhr, na prowincji Olbrychski.
SYN
To jeszcze istnieje prowincja? W dobie telewizji i internetu?
OJCIEC
W teatrze? Oczywiście. Dla Krakowa prowincja to Warszawa, dla Warszawy
Kraków, a dla aktorów Starego Teatru cały wszechświat jest ogromną zapyziałą
prowincją.
26
SYNOWA
Co to ma być? Oddział geriatryczny?
OJCIEC
Masz rację. Ci ostatni mogą grać wymiennie z synami.
SYNOWA
Kto na to pójdzie?
SYN
Wszyscy. Teatrofile twierdzą, że chodzi się na nazwiska, a taki Hamlet ma
nazwisk do obsadzenia, a nazwisk. Grabarze – Grabowscy. Aktorzy – Peszki.
Król...
OJCIEC
Król – Dymna, królowa – Globisz, Laertes...
SYNOWA
Przebindowski.
SYN
Kto to jest?
SYNOWA
Młody, przystojny aktor.
OJCIEC
Nie ma nazwiska.
SYNOWA
Jak to nie ma, jak ja go znam i lubię.
SYN
Aktorów znasz?
SYNOWA
Tak, z telewizji.
OJCIEC
No dobrze. A resztę obsadzi się profesorami z czterech szkół aktorskich i mamy
sukces.
27
SYN
Artystyczny. W kategorii makabrycznej komedii. Nie wiem.
SYNOWA
Jak nie na reżyserię, to może na produkcję filmów?
OJCIEC
Na produkcję owszem, można. Szkół filmowych więcej niż produkuje się
filmów, tylko po co? Tam wykładają ludzie, którzy nie załapali się w nowym
systemie jako producenci, i nauczają tego, czego sami nie umieją.
SYNOWA
Po co było robić rewolucję?
OJCIEC
By pożyć lepiej.
SYN
Co ty bredzisz? Ścigany, bez pracy, w ukryciu?
OJCIEC
Ale ze szmalem. Rewolucji nie robi się bez pieniędzy. Francuska zrobiła się za
złoto królewskie, w Polsce Kościuszkowska za rekwizycje i kasę zdrajców,
styczniowa za podatki ściągane przez Rząd Narodowy. Piłsudski za carskie ruble
zrabowane w Bezdanach. A ostatnia za paczki z Zachodu. Za fikcyjne druki
książek, za statystowanie w zachodnich filmach. Przecież za miesięczną pensję
zawodowego
sierżanta
marines
w
Polsce
miało
utrzymanie
pięciu
rewolucjonistów przez rok. Dziadek też przewoził z Nicei dla podziemia ciężki
szmal w funtach lub złocie. Była taksa za lotnika, czołgistę, oficera. Nikt darmo
nie przeprowadzał przez granicę. Do tej pory stoją wille kurierów.
SYNOWA
Wszystko zohydzisz.
OJCIEC
28
Ja zohydzę? Przecież nic złego nie mówię o patriotach i bohaterach. Na
przykład Traugutt. Pułkownik carski. Pensja, daj Boże zdrowie, majątek piękny,
a on idzie, bo tak trzeba.
SYNOWA
A współcześni siedzieli przecież.
OJCIEC
Nie neguję męczeństwa, ale przecież z czegoś musieli żyć, i to naturalne, że
dostawali na działalność pieniądze.
SYN
Gdzieś ty to widział ten szmal w czasie ostatniej rewolucji?
OJCIEC
A w podziemiach katedr i kościołów. Ciotki rewolucji dzieliły dobra
niewidziane na rynku. Oszalała hierarchia kościelna sypała grosiwem z tacy na
nowo nawróconych. Wszak cenniejszy jest nawrócony niż stary wierny. Zresztą
komuchy też miały grono Sterczul wyrzuconych z seminariów i trwała walka, aż
komunę samą z siebie trafił szlag. I co się okazało? Okazało się że z tą wiarą
intelektualistów to nie jest tak, a do rządzenia nie nadają się profesory. Ein
tausend Professoren Heimat ist Verloren.
OJCIEC
Do czego jest profesor potrzebny w polityce? Jeden gada nowomową
zrozumiałą dla garstki swoich uczniów, a inny, jak palnie z trybuny, to jego
partia traci dziesięć procent poparcia.
SYN
Coś pieprzysz. A środowiska katolickie?
OJCIEC
Z tą antypapieżem w spódnicy? Chrześcijaństwo jest jedyną rewolucją, która
trwa dwa tysiące lat. A polega na wierze i dziesięciu przykazaniach ze Starego
Testamentu. Obiecuje ci przecież równość i szczęśliwość, ale po śmierci, jak
będziesz żył według zakonu i koniec. Tu nie trzeba niczego rozumieć.
29
Wystarczy wyobrazić sobie, że Bóg nie ma początku i końca, i wierzyć, żeś
stworzony na obraz i podobieństwo Jego, i że jest niestety diabeł i wieczna
walka dobra ze złem i koniec. Dlatego, jak hierarchowie nie zrozumieją, że
księża mają mieć pełne kieszenie obrazków i cukierków dla dzieci, a dla
dorosłych dobre, proste, mądre słowa, to wykończą się tak jak kościół
anglikański. Bo na rozum się Boga nie weźmie, nie zdzierżysz. Możesz dojść do
tego, żeś powstał z Wielkiego Wybuchu, ale skąd się wziął Wielki Wybuch? Nie
zdzierżysz. Zresztą Kraków jest bliżej Boga, tak blisko, że połowa starców po
siedemdziesiątce o papieżu mówi Lolek.
SYN
To po co robiliśmy tę rewolucję?
OJCIEC
Rewolucję zrobiła ekonomia i KGB i teraz rządzi.
SYNOWA
Nie mogę słuchać twojego bełkotu, ty wszędzie widzisz spisek światowy.
OJCIEC
A może nie? Na Śląsku to nawet UB powołało Komitet Strajkowy, a w kolebce
Bolka...
SYNOWA
Ale ludzie ginęli właśnie na Śląsku.
OJCIEC
Bo tak już jest, że brylanty znajdują się w tonach płonnej skały. Ale generalnie
do nowego zawsze się pcha, tłuszcza i odrzuty. Można skorzystać. Zresztą KGB
teraz rządzi. Mimo wszystko rewolucja to dobry zawód.
SYNOWA
Chwilami myślę, że masz już starcze pojebanie. Jak rewolucjonista może być
traktowany jak zawód? To jakiś absurd. Pomijam cierpienia, prześladowania,
więzienia, ale ideały?
30
OJCIEC
Posłuchaj. Rozejrzyj się, a zobaczysz, że nie tylko u nas, ale na całym świecie
istnieją rody rewolucyjne. Pradziadek walczył o egalite, fraternite i coś tam
jeszcze innego. Dziadek walczył z kapitalizmem, ojciec z komunizmem...
SYN
A syn walczy o globalizm.
OJCIEC
Tak, o globalizm
SYNOWA
A o co będzie wnuk walczył?
OJCIEC
O co nie wiem, ale z czym, to oczywiste – z globalizmem. A o co, to też jest
zresztą oczywiste. O absolutną szczęśliwość dla ludu.
SYNOWA
Mówcie co chcecie, ale dzięki tym ruchom świat poszedł do przodu. Postęp
galopuje.
OJCIEC
Oczywiście masz rację. Bo gilotyna, bo koncentraki z eksperymentami
medycznymi na ludziach, bo łagry z budowami bezsensownymi, bo nawet
konserwy, by było czym wyżywić armie, i miliony, miliony trupów.
SYN
A może by tak została rewolucjonistką?
SYNOWA
A o co będzie walczyła.
SYN
O pokój, oczywiście, to ponadczasowe.
SYNOWA
Oszalałeś? Ona taka delikatna, wrażliwa, a do walki o pokój trzeba mieć końską
siłę. Patrz na Joszkę Fiszera.
31
OJCIEC
Najgorsze, co może spotkać człowieka, to konieczność życia z inteligentnym
głupkiem.
SYNOWA
Co ty wygadujesz za głupstwa. Inteligentny głupek? To zaprzeczenie logiki.
SYN
Ona ma rację.
OJCIEC
Otóż wy oboje nie macie racji. Inteligencja to jest umiejętność przystosowania
się do każdych warunków i do każdej sytuacji. A głupota to głupota. I tak
jeszcze raz powtarzam. Najgorsze, co może spotkać człowieka, to głupi
inteligentny Żyd profesor i głupi hrabia komunista.
SYNOWA
Może masz rację, taki przecież był Wielki Elektryk.
OJCIEC
Eee, co też wygadujesz, Wielki Elektryk. Elektryk to był głupi cwaniak.
SYNOWA
No to kto jest według ciebie inteligencją?
OJCIEC
Inteligencja to inteligencja, a nie nauczyciel z Widełki, lekarz z Wołomina czy
dobrze wychowany profesor z Krakowa albo jakiś inżynier górnik. Owszem, oni
mogą być inteligentami, jeśli twórczo pracują, a nie odwalają wyuczoną robotę.
Inteligencja pracująca to zabobon komunistyczny. Takie coś nie istnieje. A za
pracę głową się płaci i to dobrze, tak samo za wynalazki jak i za rewolucję, bo
rewolucja to też wynalazek
SYNOWA
Wszystko zohydzisz. Według ciebie to nic nie jest robione bez pieniędzy.
32
OJCIEC
Czy ja mówię, że nie ma altruistów? Ja tylko twierdzę, że wojnę robi się za
pieniądze. Już starożytni mówili, że najlepszym zdobywcą świata jest osioł
obładowany złotem.
SYN
Jak jest tak, jak twierdzisz, to dlaczego kochany, mądry ojcze, tylu nędzarzy
wychodzi z wojny?
OJCIEC
A co ma koń do tego, czy ciągnie wóz z chlebem czy z amunicją. Furman na
nim zarabia, nie on. (wychodzi do łazienki)
SYNOWA
Czy na tym świecie tylko o szmal chodzi?
SYN
Nie tylko, jeszcze o władzę. A głupi naród zmienia tylko czapki. Z korony na
cylinder, z cylindra na kaszkiet albo hełm.
OJCIEC (wchodzi do pokoju)
Jak wyglądam? No to mogę jechać do ambasady.
SYN
No nareszcie sami. Moje ty kochanie.
(zaczyna pieścić żonę)
SYNOWA (odsuwa się)
Poczekaj trochę, jeszcze może wrócić i sprawa córki nie załatwiona. A może
pisarką zostanie? Jest wrażliwa, ładnie mówi, ma wiedzę.
SYN (wściekły)
I co z tego? Trzeba mieć coś jeszcze, by z tego żyć, zwłaszcza w kraju, gdzie
jest miejsce na stu pisarzy, a chce żyć z pisarstwa kilkaset tysięcy.
SYNOWA
A może by ją tak czymś natchnąć, jakąś historią nietypową?
33
SYN
To nie o to chodzi, by mieć coś do powiedzenia, a o to by być jedynym. Na
przykład mieć dwie łechtaczki, albo być degeneratem, albo bełkotać
niezrozumiale i wtedy jest się kimś.
SYNOWA
No to niech coś wymyśli.
SYN
Ale co? Trzy łechtaczki?
SYNOWA
No to co z nią zrobić?
SYN
Może coś wyniknie z tej reprywatyzacji. Będzie się sprzedawać po kawałku i
wyśle się ją w świat.
SYNOWA
Dobra uczelnia w Anglii albo w Stanach, no, w ostateczności Francja, ale czy
starczy pieniędzy? Trzydzieści tysięcy dolarów kosztuje rok na dobrej uczelni.
SYN
Chyba semestr, ale trudno, trzeba dać.
SYNOWA
Ale czy wystarczy tego majątku? A może ojciec wyskoczy z jakimś starym
potomstwem?
SYN
Nie bój się, żonaty był tylko raz. Moja mamusia uciekła w sześćdziesiątym
ósmym do Szwecji.
SYNOWA
A on nie chciał?
SYN
Nie mógł. Kombinował pochodzenie, ale okazało się, że babka dziadka to za
dalekie pokrewieństwo.
34
SYNOWA
Niemożliwe? W arystokracji?
SYN
A co myślisz. Dziadek prababki miał rzeźnie we Wiedniu i Rajsze.
SYNOWA
No to co z tego? Jak ktoś miał rzeźnie we Wiedniu i tym jakimś Rajsze, to już
musiał być Żyd? A propos, a co to jest to Rajsze?
SYN
Rzeźnie we Wiedniu mógł mieć, owszem, goj, ale w Rajsze, to jest w
Rzeszowie, nie. I to koszerne.
SYNOWA
Przecież była hrabianką?
SYN
Galicyjską. A hrabia galicyjski, szambelan papieski i baron cygański to jedno.
Żeby było ciekawiej, to powiem ci, że ojciec miał papiery.
SYNOWA
Jakie papiery?
SYN
Był taki plastyk, bardzo zdolny zresztą, który zdobył skądś ryzę papieru
austriackiego sprzed stu lat. I na tym papierze wystawiał metryki. Oczywiście ze
stemplami. Nawet inkaust robił.
SYNOWA
No, nie był taki zdolny, jak ojca nie puścili.
SYN
Był zdolny, tylko nie przewidział, że ubecja tylko tych wypuszcza, którzy jej
wygodni. I jakiś cwaniak z UB wysyłał metryki tych niewygodnych do
weryfikacji rabinom ortodoksom, a oni już podejrzanych wyłapywali, i tak
dziadek został w Polsce.
35
SYNOWA
Nie do pomyślenia. To wszystko jakieś takie...
SYN
Co chcesz? Tu nie było raju. Kto mądry, to kombinował, by dać w długą.
Zresztą za internowanie w stanie wojennym też była cena. Kluczyki do autka.
SYN (zaczyna się kręcić, zbliża się do żony w postawie amanta lata dwudzieste)
Moje ty kochanie
(pieści żonę)
SYNOWA
Ojciec może wrócić.
SYN
Nie wróci tak szybko, wczoraj wziął emeryturę. Pójdzie do kawiarni pochwalić
się.
SYNOWA
No dobrze, niech będzie rach ciach ciach.
SYN
Ależ ty jesteś. Ja bym chciał raaach ciaach ciaaach, wolno, długo…
SYNOWA
(Mruczy rozbierając się. Trzaśnięcie drzwi, tupot, wpada Ojciec. Ubierają się
pośpiesznie, wściekli)
SYN
Nie możesz pukać?
SYNOWA
Masz, co chciałeś.
OJCIEC
Niech ich sakramencka cholera weźmie tych amerykańskich Żydów!
SYNOWA
Zwariował, został antysemitą.
36
OJCIEC
Ja antysemita, tak?. Ja? Ja tylko nienawidzę tych amerykańskich Żydów. My od
wieków handlowaliśmy z naszymi poczciwymi Żydami i dobrze było.
SYNOWA
Wszyscy handlowali?
OJCIEC
A jak. Nawet kościół w 48 biskupstwo krzemienieckie za 175 kilogramów złota
puścił w dzierżawę kahałowi z Krzemieńca dochody z biskupstwa na trzy lata.
SYNOWA
Nie opowiadaj głupstw. W czterdziestym ósmym była komuna i Krzemieniec
był sowiecki.
OJCIEC
Eee, co ty tam wiesz. Ja mówię o tysiąc sześćset czterdziestym ósmym.
SYN
Spokojne, co się stało?
OJCIEC (wali papierami o stół)
Macie, co mi dali. Kserokopie rachunków.
SYN
Nie znasz angielskiego.
OJCIEC
Masz, czytaj, przetłumaczyli.
SYN (czyta)
To jakiś weksel z października dwudziestego szóstego roku.
OJCIEC
Nie jakiś weksel, tylko weksel twojego dziadka na sześć tysięcy dolarów.
SYN
No to co z tego?
37
OJCIEC
Nie, nie rozumiecie nic. To są weksle mojego ojca, a waszego dziadka, nie
zapłacone do tej pory.
SYN
Dalej nie rozumiem.
OJCIEC
Kogo ja spłodziłem? Masz następny weksel. Osiem tysięcy dolarów, rok tysiąc
dziewięćset trzydziesty trzeci. Też Nicea, ten sam bank. A by go szlag trafił!
SYN
Widocznie nie szła mu gra.
OJCIEC
Nie kpij. Wtedy gwiazdy w Hollywood zarabiały pięćset dolarów tygodniowo.
SYNOWA
Spokojne, spokojnie. Niech ojciec się uspokoi i wytłumaczy.
OJCIEC
Daj wódki. No, co tu tłumaczyć. Wezwali mnie do ambasady i wręczyli pozew
do sądu o zwrot należności z odsetkami.
SYN
Jakim prawem?
OJCIEC
Świętym prawem własności, ale nic z tego. Mamy na szczęście prezydenta,
młodego, inteligentnego technokratę. On zawetuje tę idiotyczną reprywatyzację.
SYNOWA
A dlaczego ty masz płacić rachunki za ojca?
OJCIEC
Bo dziedziczę.
SYNOWA
No to klops. A dużo tego?
38
OJCIEC
Odsetki i suma to milion z hakiem. Dolarów oczywiście.
SYN
No i z mieszkania wyrzucą, bo to też prywatne.
OJCIEC
A gówno! A sprawiedliwość dziejowa? A zdobycze socjalizmu? A równość,
wolność, dobrobyt dla wszystkich?
SYNOWA
Co ty bleblasz? Ważniejsze jest to, że cała elita sprywatyzowała się, kupując od
państwa.
SYN
A to ich pieprznęło. Te dworki za złotówkę, te mieszkania po sto sześćdziesiąt
metrów, te pałace. To wszystko jest oczywistym paserstwem.
OJCIEC
I z czego się cieszysz, my też mamy takie mieszkanie.
SYNOWA
Rozpacz.
(Siedzą w osłupieniu, piją bez słowa. Wchodzą dwie piękne, młode dziewczyny)
WNUCZKA
Co tu tak ponuro, coś się stało?
OJCIEC
Daj spokój wnusiu, szkoda gadać. Przedstaw nam to cudowne zjawisko.
WNUCZKA
To moja przyjaciółka Agata.
OJCIEC
Piękna. Napijecie się kawy, herbaty?
WNUCZKA
Owszem, herbaty, owocowej. A ty kochanie?
39
AGATA
Ja to, co ty.
OJCIEC
Zrób im herbaty.
SYNOWA
Nie mógłbyś ty?
OJCIEC
Pięknie obie wyglądacie, takie czarowne zjawiska.
WNUCZKA
Właśnie chciałam wam powiedzieć, że my się kochamy.
SYNOWA
Obłęd lesbijski.
SYN
Tragedia.
OJCIEC
Interesujące. A która z was jest ten tego maskulinum, bo obie wyglądacie jak
czarowne zjawiska.
AGATA
Żadna, my obie jesteśmy kobietami.
SYN
To jakiś obłęd.
OJCIEC
Wspaniale, wspaniale, feminizm w lesbijstwie. No to przynajmniej ona będzie
ustawiona. Wnusiu, jesteś genialna i twoja przyjaciółka też. Ten pomysł z
miłością...
WNUCZKA (z oburzeniem)
To nie jest żaden pomysł. Co ci przyszło do głowy?
40
OJCIEC
A tak sobie ględzę, ale fakt jest faktem. Teraz świat stoi przed tobą, o
przepraszam, przed wami otworem. Myślę, że nie zapomnisz o mnie, właściwie
o nas...
WNUCZKA
Dziadziu!
OJCIEC
Cicho, na teraz ja mam pomysł! Zabieram was wszystkich do kawiarni.
SYN
Żeby się pochwalić wnuczką lesbijką.
OJCIEC
Co też ty bredzisz? Oczywistą rzeczą jest, że takie piękne inteligentne młode
damy trzeba wprowadzać w świat.
SYNOWA
Ja w tym nie będę uczestniczyć.
SYN
Ani ja.
OJCIEC
Sam pociągnę ten wóz. Chodźcie, kochane.
SYN
Co za dzień. Starczy za całe życie.
SYNOWA
Nie, nie starczy. Teraz, kiedy oni na pewno poszli i nie wrócą się z drogi, to ci
coś powiem. Ja też chcę mieć coś z życia. Ja mam dość, serdecznie dość
dobrego wychowania. Mam dość od dziecka mieszkań, w których słychać, jak
sąsiad, docent z Widełki, miesza herbatę. Zasłaniania okien, bo sąsiedzi widzą.
Czyhania na każdą wolną chwilę intymności. Ja chcę być szaloną z pożądania.
Ja chcę tak i tak. (pokazuje jak)
41
SYN
Co ci jest, oszalałaś?
SYNOWA
Nie, nie oszalałam, a właściwie tak. Teraz będę szaloną córką Afrodyty. Ja
kocham się walić.
SYN
Kochanie uspokój się.
SYNOWA
O nie, nie uspokoję się, nie będziesz narzekał na moją oziębłość. Ja się dziwię,
że mnie się z nerwicy nie zacisnęła na stałe. Ale dość tego! Ja od teraz mam
wszystko w dupie i chcę się walić, walić, walić!
SYN
Oszalała baba.
SYNOWA
Milcz i wal mnie dobrze i długo, katuj!
(gaśnie światło i słychać narastające odgłosy długiego pieprzenia. Rozmowa w
ciemności)
SYNOWA
Byłeś wspaniały
SYN
No to idę.
SYNOWA
Gdzie? Zostań jeszcze.
SYN
Pić mi się chce.
SYNOWA
Tu jest herbata, pij,
SYN
Dłużej dołka niż kołka.
42
SYNOWA
Pochuchamy, ogrzejemy i wydmuchamy.
(pieprzenie)
OJCIEC wpada, światło punktowe od drzwi)
Nie przeszkadzam? Muszę Państwu powiedzieć, że to koniec. Resztę
dokończcie Państwo w domu. Zabawiali Państwa...
KONIEC
43

Podobne dokumenty