Opowiadanie Basi

Transkrypt

Opowiadanie Basi
Anna, Julita i ja
Ciemno. Coś oślizgłego ociera się o moje nagie stopy. Czy to sen? Uszczypnęłam się
w dłoń, wierząc, że zaraz się obudzę. Rozbłysło światło, rozejrzałam się. Wszędzie widzę
węże, syczące i wijące się jak szalone. Gdzie ja jestem? Wzdrygnęłam się, bo to pytanie
brzmiało głupio w tej sytuacji. Rozejrzałam się szybko jeszcze raz. Stopy spowijała mi
Winoroślinność. Rozpoznałam to miejsce. Góra śpiących węży. To niemożliwe, a jednak
jestem tu. Popełniłam błąd rąbiąc krok w tył, ponieważ wszystkie małe główki odwróciły się
w mą stronę. Krzyknęłam i po sekundzie poczułam, jak spadam w dół. A w dole Julita
i huśtawki. Słyszałam jej cichy monolog i jęki starej huśtawki. Dziwnie się poczułam, bo Julita
, która miała na głowie Kapelusz z zielonymi jaszczurkami, zachowywała się tak, jakby ktoś
siedział obok niej na tej drugiej pustej huśtawce. Zastanawiałam się z kim rozmawia?
Krzyknęłam: „ Julita tu jestem! ”. Jednak ona nawet na mnie nie spojrzała. Podeszłam
do niej, dotknęłam jej zimnej dłoni i wtedy…
To znów się stało. Stoję w ciemnym holu, ludzie przechodzący obok mnie, popychają
mnie w stronę ściany. Opieram się o nią. Naprzeciwko mnie wyrasta z cieni napis: Letnia
akademia uczuć. Nie zastanawiając się, co robię, otwieram pierwsze drzwi po lewej.
Znalazłam się w małej sali , przy każdym stole siedział uczeń pochylony nad kartką.
Nauczycielka wskazała mi miejsce , na którym mam usiąść. Usiadłam posłusznie
i popatrzyłam na kartkę. Widniał na niej napis : Pięć najważniejszy słów. Ujęłam w palce
ołówek i zaczęłam wypisywać: „Przyjaźń, rodzina, marzenia, miłość…”. Nie dokończyłam,
bo siedząca obok mnie dziewczyna, szturchnęła mnie parę razy, pytając co napisać. Ania przypomniałam sobie jej imię . Spotkałyśmy się Tego lata w Zawrociu. Mam jeszcze
w albumie jej zdjęcia zatytułowane: „Ania i wodorosty” oraz „ Anna tłumaczy świat”. Gdyby
to była moja Inna wersja życia, może i zaprzyjaźniłabym się z nią. Kto wie?
Nagły błysk, gdy spojrzałam w jej oczy oślepił mnie. Wszystko znikło, a ja, jak
oparzona poskoczyłam na miękkim łóżku. Moja kotka , zamruczała i poruszyła się przez sen.
Zastawiałam się czy ona też ma tak głupie sny, jak ja. Spojrzałam na leżącą na ziemi książkę,
która musiała spaść na podłogę, kiedy spałam. Na okładce narysowana była Maska Arlekina.
Uśmiechnęłam się do siebie, z sobie tylko znanego powodu.
W opowiadaniu wykorzystano 11 tytułów książek Hanny Kowalewskiej
Hasło reklamowe
Przez stronice szybko idę, szukam, tropię tajemnice.
Świat mi barwny się odsłania ,bawi, wzrusza i nastraja.
Bo to książki Kowalewskiej z bestsellerów są najlepsze.
Barbara Płoszkiewicz. XIII LO w Białymstoku

Podobne dokumenty