Prymas, pasterz, prorok - Świętowojciechowa Rodzina Misyjna

Transkrypt

Prymas, pasterz, prorok - Świętowojciechowa Rodzina Misyjna
3
Kard. Dziwisz:
Moskwie zależało
na tym, żeby Jana
Pawła II usunąć
18 Dr Grajewski:
wciąż aktualny
„bułgarski ślad”
23 Orędzie Benedykta XVI
na Światowy Dzień
Modlitw o Powołania
(998) niedziela, 22 maja 2011
www.kai.pl
www.ekai.pl
ISSN 1230-8641
20
BIULETYN KATOLICKIEJ AGENCJI INFORMACYJNEJ
Prymas,
pasterz,
prorok
Fot. M. Kudelski/fotokai
EDITORIAL
Zwornik Kościoła
ROZMOWA K AI
2
30. rocznica śmierci Prymasa Tysiąclecia
przywołuje do ponownego zainteresowania
jego spuścizną. Jest to tym bardziej istotne,
że postać prymasa Wyszyńskiego w pamięci
społecznej została niejako przyćmiona przez
wielki pontyfikat Jana Pawła II.
Tymczasem nie możemy zapominać, że gdyby nie kard. Stefan Wyszyński i jego dzieło, to
prawdopodobnie nikt nie wybrałby papieża
z „dalekiego kraju”. Bo przecież wyjątkowa
pozycja Kościoła z Polski w drugiej połowie
XX wieku została osiągnięta właśnie dzięki
kard. Wyszyńskiemu. Gdyby nie jego mądra
i elastyczna polityka, to Kościół podzieliłby tu
prawdopodobnie los Kościoła w innych państwach pod okupacją sowiecką. Nasz polski
fenomen polegał na tym, że komunistyczne
prześladowania nie osłabiły Kościoła, ale
wzmocniły jego autorytet i pozycję.
Na drodze Wielkiej Nowenny prymas Wyszyński dokonał odnowy polskiego katolicyzmu. I znacznego umocnienia narodoworeligijnej wspólnoty, która w pełni zaistniała
w przestrzeni publicznej podczas papieskich
pielgrzymek, dając później grunt pod powstanie „Solidarności”.
Wreszcie – rozważny sposób wprowadzania reform Soboru Watykańskiego II spowodował otwarcie Kościoła w Polsce na spotkanie ze współczesnością, nie gubiąc nic z jego
bogatej tradycji. I to właśnie dzięki temu nasz
Kościół po 1989 r. na kolejnym „wirażu dziejów” w okresie transformacji nie stracił nic
ze swojej tożsamości. Wbrew prognozom socjologów, wiara Polaków okazała się na tyle
stabilna, że polska religijność zajmuje wciąż
wyjątkowe miejsce w Europie.
Kościół kard. Wyszyńskiego to Kościół łączący harmonijnie tradycję z nowoczesnością. Takiego Kościoła wciąż nam potrzeba
i tylko taki stawi czoło wyzwaniom, jakie
niesie współczesność. Nauczanie Prymasa
Tysiąclecia powinno być dla nas wciąż busolą
wyznaczającą kierunek.
Marcin Przeciszewski
Gdy mistyk
spotyka Gomułkę
Rozmowa z o. Gabrielem Bartoszewskim OFMCap.,
referentem spraw beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych
Kurii Metropolitalnej Warszawskiej
W procesie beatyfikacyjnym Stefana Wyszyńskiego pracuje Ojciec nad przygotowaniem „Positio super virtutibus”, czyli dokumentacji o heroiczności cnót Sługi Bożego St. Kard. Wyszyńskiego. Podobne prace podejmował Ojciec już bardzo wiele
razy, ostatnio jako współpracownik w procesie ks. Popiełuszki.
– Owszem, mam doświadczenie, bo, chwalić Boga, w tej „branży” obracam się już 45 lat. Jeśli chodzi o postać kard. Wyszyńskiego, to byłem w jego sprawę bardzo zaangażowany w procesie
diecezjalnym w latach 1989-2001. Obecnie chciałbym skutecznie
przyczynić się do opracowania tej „Positio”, w miarę szybko wydrukować ją przy współpracy z postulatorem, który jest w Rzymie,
i złożyć w Kongregacji do dyskusji teologicznej.
Jak obszerny będzie to materiał?
Blisko 1150-stronicowy tom, który ma pan przed sobą, to opracowana po włosku „Positio” o męczeństwie ks. Jerzego Popiełuszki. W przypadku Prymasa będzie to znacznie obszerniejszy materiał, liczący tomy.
W tej chwili w języku włoskim mamy przygotowane do „Positio” trzy opracowania. Pierwsze to „Summarum testium” (Zeznania
świadków). Przesłuchano 65 osób. Są to sami Polacy, świeccy i duchowni, reprezentujący bardzo różne środowiska, cały przekrój
społeczny – zarówno lekarze, osobistości kultury czy hierarchowie
Kościoła, jak i zwykli ludzie. Ich zeznania, w trakcie procesu diecezjalnego przełożone na język włoski, zostały przeze mnie opracowane i przekazane relatorowi w Rzymie.
Drugie opracowanie to „Positi super scriptis” (Teologiczna ocena pism), a trzecie – „Relacja komisji historycznej”. Jest to blisko
1500 stron w języku włoskim.
Nad czym obecnie pracujecie?
Nad biografią Stefana Wyszyńskiego, którą przygotowuje ks.
prof. Piotr Nitecki z Wrocławia. Czyni to bardzo gruntownie. Biografia wymaga odpowiedniego przystosowania, musi spełniać
wymogi pracy naukowej (z przypisami itd.). Przygotowanie „Positio” wymaga zapoznania się z olbrzymim materiałem, a ostateczne
opracowanie powinno być bardzo syntetyczne. Po każdym rozdziale biografii należy załączyć odpisy oryginalnych dokumentów,
np. metryki urodzenia, różnego rodzaju nominacji itp. To wszystko
poszerza opracowanie, zajmuje dodatkowy czas itd. Myślę, że nie
jesteśmy jeszcze w połowie tej pracy.
A który etap życia Prymasa jest w tej chwili opracowywany?
– Zakończyliśmy właśnie prace nad trzyletnim okresem jego pobytu w więzieniu w latach 1953-1956. Dzięki zapiskom więziennym
oraz raportom urzędników bezpieki, którzy nader gorliwie pilnowali
cd. na str. 7
Kard. Dziwisz: Moskwie zależało na tym, żeby Jana Pawła II usunąć
– Papież został cudownie ochroniony od śmierci, ponieważ kula przeszła przez ciało i wypadła między
Ojcem Świętym a mną – wspominał
kard. Stanisław Dziwisz, były osobisty sekretarz Jana Pawła II, podczas
konferencji „Tajemnice zamachu
na bł. Jana Pawła II”, która odbyła
się w Krakowie. 13 maja przypadła
30. rocznica zamachu na Papieża.
Hierarcha mówił, że Jan Paweł II nie
pytał, kto go postrzelił, tylko w modlitwie przebaczył zamachowcowi.
– Pamiętam jak dziś absolutny szok
na placu św. Piotra. Ludzie nie wiedzieli
na początku, co się stało. Pierwsze zo-
rientowały się gołębie. Wszystkie gołębie, które gdzieś siedziały, uniosły się
w górę, a Ojciec Święty po tym strzale
osunął się, tracił siły – opowiadał kard.
Dziwisz, który 13 maja 1981 r. był obok
zranionego Jana Pawła II, podtrzymywał go w samochodzie.
– Zakończenie procesu Ali Agcy było
zakończeniem politycznym. Śledczy nie
doszli do prawdy – uznał metropolita
krakowski. Dodał, że prawda jest skomplikowana i nie wiadomo, czy kiedykolwiek uda się dotrzeć do dokumentów,
które by wszystko wyjaśniły. – Prosta
ocena jest najbardziej słuszna. Na pewno Moskwie zależało na tym, żeby usunąć Papieża – powiedział kard. Dziwisz.
Dodał, że Ali Agca nigdy nie wyjaśnił swojego działania. Wspominał, iż
uderzyło go to, że kiedy Ojciec Święty
poszedł do niego, aby mu podać rękę,
on podał swoją, ale był zatroskany o to,
jak to się stało, że Papież żyje. – Nie powiedział słowa „przepraszam” – wyznał
hierarcha.
13 maja 1981 r. podczas audiencji generalnej na placu św. Piotra w Rzymie
Jan Paweł II został postrzelony przez
tureckiego zamachowca Mehmeta Ali
Agcę w brzuch oraz rękę. Ranny Papież
osunął się w ramiona stojącego za nim
ks. Dziwisza. Ochrona przewiozła Ojca
Świętego do kliniki Gemelli, gdzie poddano go operacji.
� led
Kard. Nycz: gdyby nie Prymas Wyszyński, Kościół w Polsce zostałby zgaszony
Eucharystia w kościele pokamedulskim na warszawskich Bielanach sprawowana była w intencji jego rychłej
beatyfikacji.
W homilii kard. Nycz podkreślił, że
znaczenie osoby Prymasa Tysiąclecia
przekracza nie tylko granice Warszawy, lecz także Polski. – To był wielki
człowiek Kościoła i wielki człowiek naszej ojczyzny – dodał.
Nawiązując do słów Jezusa skierowanych do apostołów: „Nie wyście
mnie wybrali, ale ja was wybrałem”,
kard. Nycz zaznaczył, że odnoszą się
one do wszystkich kandydatów do kapłaństwa, ale też można je odnieść do
Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego. – Ich także wybrał Bóg, a oni
pozwolili się wybrać i prowadzić już
od młodości – powiedział.
– Ich życie tak bardzo splotło się ze
sobą, tak bardzo razem służyli Kościołowi, Polsce, Chrystusowi, że dziś nie
ma powodu, by traktować ich osobno –
stwierdził kard. Nycz, nawiązując do 30.
rocznicy wydarzeń maja 1981 r. – zamachu na Jana Pawła II i śmierci Prymasa
Tysiąclecia.
– Był to także czas, gdy wszyscy wyczuwali, że dobiega końca okres słodkiej
wolności, a nad krajem wisiały chmury
stanu wojennego. Istniało wtedy niebezpieczeństwo, że odejdą obaj wielcy.
Papież ocalał, kard. Wyszyński odszedł
do Boga, pozostawiając nas osieroconymi – przypomniał kard. Nycz.
Metropolita warszawski podkreślił, że
Jan Paweł II i kard. Wyszyński działali razem na rzecz Kościoła i ojczyzny nawet
wówczas, gdy „mieli prawo się różnić”. –
Doskonale jednak wiedzieli, że ta różnorodność jest dopuszczalna pod jednym
warunkiem, gdy służy jasno sprecyzowanemu dobru wspólnemu. I dlatego
w tym, co zasadnicze, byli zawsze zjednoczeni – stwierdził kaznodzieja.
Jego zdaniem za mało mówi się
o dwóch mentorach późniejszego Prymasa, którzy bardzo szybko dostrzegli
w nim nietuzinkowego kapłana – kardynałach Auguście Hlondzie i Adamie
Sapiesze. – Pewnie nawet tego nie
przewidywali, ale o to chodzi, by nie
stawiać żadnych granic Duchowi Świętemu w powoływaniu tych, którymi
Bóg w przyszłości może się posłużyć
– tłumaczył kard. Nycz.
� lk
Krótko
Piłkarze Realu Madryt ofiarowali
patronce stołecznej katedry Matce Bożej Almudena Puchar Króla,
który zdobyli po raz pierwszy od
osiemnastu lat. Uroczystości przewodniczył kard. Antonio María Rouco Varela.
Zaprosił piłkarzy do udziału
w Światowych Dniach Młodzieży,
a także do ich poparcia i reklamy.
– Ofiarowanie pucharu Matce
Bożej Almudena jest wielką radością – powiedział prezes „Królewskich” Florentino Pérez.
� RV
Włochy: mafiosi bez pogrzebu w kościele
– Nie wolno sprawować Mszy świętej
pogrzebowej za mafiosów i przestępców ani też godzić się, by byli ojcami
chrzestnymi, świadkami bierzmowania lub małżeństwa – przypomniał
kard. Crescenzio Sepe.
Arcybiskup Neapolu odniósł się
do informatora, jaki dla kapłanów
przygotowała tamtejsza kuria. Zaznaczył, że jest to przestroga dla
ludzi publicznie znanych z przestępczego życia. Muszą oni wiedzieć, że
po śmierci trumna z ich zwłokami
nie będzie miała wstępu do kościoła,
a decyzję w tej sprawie podejmować
będą duszpasterze znający swych parafian.
st
W YDARZENIA
– Gdyby nie było Prymasa Wyszyńskiego, Kościół w Polsce zostałby zgaszony tak, jak na Węgrzech czy w Czechosłowacji – powiedział 14 maja
kard. Kazimierz Nycz podczas Mszy
świętej poprzedzającej sympozjum
„Pasterz i prorok”. 28 maja przypada
30. rocznica śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego.
3
Powołania – stabilizacja
Liczba kandydatów do kapłaństwa
i zakonów – zarówno kobiet, jak
i mężczyzn – jest podobna jak przed
rokiem, ale mniejsza niż jeszcze kilka lat temu – wynika z najnowszych
statystyk opracowanych przez Krajową Radę Duszpasterstwa Powołań.
Przewodniczący tego gremium bp
Wiesław Lechowicz zaprezentował
je 10 maja w Warszawie.
W ubiegłym roku przygotowania
do kapłaństwa w seminariach diecezjalnych i zakonnych rozpoczęło
851 alumnów. Natomiast do żeńskich
zgromadzeń zakonnych zgłosiło się
316 kandydatek oraz 40 do zakonów
klauzurowych.
W seminariach diecezjalnych na
pierwszy rok zgłosiło się 675 kandydatów, a studia w seminariach zakonnych
rozpoczęło 176. Natomiast do zakonnych postulatów zgłosiło się 241 mężczyzn – wynika ze statystyk KRDP.
W ocenie bpa Lechowicza są to
wielkości porównywalne z latami 2008
i 2009. W 2008 r. formację w seminariach diecezjalnych rozpoczęło 695
alumnów i 258 w seminariach zakonnych. W 2009 r. na I roku było 687 alumnów diecezjalnych i 210 zakonnych.
– Widoczny jest natomiast znaczący spadek w porównaniu do roku
2006, kiedy na I roku w seminariach
diecezjalnych było 1029 kleryków, a w
seminariach zakonnych 351 nowych
alumnów – komentuje bp Lechowicz.
Po silnym spadku z 2007 r. sytuacja
powołań męskich w kolejnych latach
zdaje się stabilizować, choć na nieco
niższym poziomie.
Tarnów i franciszkanie na czele
W 2010 r. najwięcej kandydatów
zgłosiło się na I rok do seminariów:
w Tarnowie (47), Katowicach (41), Krakowie (26), Poznaniu i Warszawie (po
24). Natomiast najmniej: w Łowiczu
i Białymstoku (po 5), Bydgoszczy (7),
Drohiczynie i Gnieźnie (po 8).
Spośród seminariów zakonnych,
najwięcej młodych zakonników rozpoczęło studia na I roku u franciszkanów
– 18, po 14 u jezuitów i misjonarzy
oblatów Najświętszej Maryi Panny, 12
u paulinów, a po 10 u franciszkanów
konwentualnych i salezjanów.
Natomiast najwięcej nowych kandydatów do zakonów męskich zgłosiło się do franciszkanów (38), dominikanów (36) i kapucynów (33).
Kobiet ubywa, alternatyw
przybywa
Do zakonów żeńskich w ubiegłym
roku zgłosiło się 316 kandydatek i postulantek. Ponadto 40 zgłosiło się do
zakonów klauzurowych, a okres bezpośredniego przygotowania do życia
zakonnego, czyli nowicjat, rozpoczęło
w 2010 r. w zgromadzeniach czynnych
209 sióstr, a w klauzurowych – 24. Natomiast na II roku nowicjatu formowało
się 151 nowicjuszek w zgromadzeniach
czynnych, a 28 – w klauzurowych.
O ile w roku 2000 nowicjat rozpoczęło 550 kobiet, to obecnie jest
ich o ponad połowę mniej, bo 209. –
Spadek jest wyraźny, jeśli porównuje
się dane między rokiem 2000 a 2010,
natomiast jeśli odnosi się do statystyk
z roku poprzedniego, to jest on stosunkowo niewielki – zauważa przewodniczący KRDP.
– Żeby pójść drogą powołania, potrzebna jest wiara i odniesienie do Boga.
Jeżeli tego brakuje, młody człowiek sam
konstruuje swoje życie, a alternatyw ma
coraz więcej. Życie niesie coraz więcej
możliwości wyboru, a współczesna kultura nie sprzyja życiu ewangelicznemu.
Młodym ludziom z tego powodu jest
trudniej podjąć decyzję wstąpienia do
seminarium czy zgromadzenia zakonnego – uważa bp Lechowicz.
Jak przekonać rodziców?
Przewodniczący KRDP zauważa
też, że podobnie jak w przeszłości, tak
i obecnie sporo rodziców jest przeciwnych decyzjom powołaniowym swoich dzieci, a zwłaszcza córek wstępujących do zgromadzeń zakonnych.
Ale obiekcje rodziców budzą niekiedy także decyzje synów. – To normalne,
że ojciec chciałby, żeby syn dalej kontynuował jego pracę. Gdy ten decyduje
się na pójście do seminarium, nie można oczekiwać, że w pierwszym momencie ojciec przyjmie z zachwytem taką
decyzję. Chociaż są i tacy ojcowie, którzy potrafią od razu to zaakceptować –
mówi bp Lechowicz, który zanim został
biskupem pomocniczym w diecezji
tarnowskiej, był rektorem tamtejszego
seminarium duchownego.
awo
KRAJ
Nie powtarzajmy błędów Zachodu
4
– Nie chcemy powtórzyć błędu Europy Zachodniej, która zmniejszyła
wymagania wobec kandydatów do kapłaństwa, gdy zaczęła maleć ich liczba
– podkreśla krajowy duszpasterz powołań ks. dr Marek Dziewiecki. Jego
zdaniem, księży czy sióstr zakonnych
w przyszłości może być mniej, bo od
ilości ważniejsza jest jakość powołań.
W niedzielę 15 maja rozpoczął się Tydzień Modlitw o Powołania.
Ks. Dziewiecki uważa, że istotą troski
o nie jest solidne wychowanie chrześcijańskie. Jego zdaniem nie ma kryzysu
powołań, tylko jest kryzys powołanych,
którzy choć odczuwają powołanie, to
nie dorastają do jego wymogów. Duchowny zaznacza, że mniejsza liczba
powołań (w stosunku do okresu 2000–
2006) stanowi sygnał, że coś szwankuje
z wychowaniem. Zauważa też, że analogicznie coraz mniej młodych ludzi
decyduje się na małżeństwo.
Delegat Episkopatu Polski ds. Powołań bp Wiesław Lechowicz wyjaśnia, że
kandydatów do seminariów jest mniej,
ponieważ wynika to z niżu demograficznego. – Ponadto wielu młodych
wyjeżdża za granicę, mają nowe alternatywy życiowe, a trendy kulturowe
raczej utrudniają niż ułatwiają odpowiedź na powołanie – uważa hierarcha.
Wskazuje też, że o ile niedawno klerycy
pochodzili głównie ze wsi, to obecnie
większość z nich pochodzi z miast oraz
miasteczek. I przeważnie byli oni wcześniej ministrantami lub należeli do ruchów i wspólnot katolickich.
Na coraz większe zróżnicowanie
kandydatów zgłaszających się do seminariów zwraca też uwagę krajowy
duszpasterz powołań. – Są tacy, któ-
rzy mają bardzo słabe stopnie, i tacy,
którzy świetnie ukończyli świeckie
studia. Są tacy, którzy pochodzą z rodzin poranionych i sami mają ze sobą
problemy, oraz inni mocni psychicznie
– zauważa. Zwykle 50 proc. tych, którzy się zgłosili do seminarium, zostanie w przyszłości kapłanami.
– Połowa odchodzących to dobry
znak, bo świadczy o tym, że w seminariach przykładamy wagę do jakości, do
weryfikacji kandydatów i ich formacji.
Nie chcemy powtórzyć błędu Europy
Zachodniej, która przez pewien czas
– w latach 70. i 80., widząc zdecydowanie mniejszą liczbę kandydatów,
zmniejszyła wymagania. To droga donikąd – przestrzega ks. Dziewiecki.
Coraz bardziej widoczna jest również tendencja do późniejszego zgłaszania się kandydatów do seminariów.
– W Warszawie ponad połowa kleryków I roku skończyła wcześniej inne
studia. Im większe miasta, tym częstsza jest ta tendencja – dodaje krajowy
duszpasterz powołań.
Mówiąc o powołaniach zakonnych,
benedyktynka s. Krystiana Chojnacka
zwraca uwagę, że z czasem niektóre
charyzmaty zakonne wyczerpują się,
niektóre zgromadzenia zanikają. Jej
zdaniem ważnym wyzwaniem jest
aktualizacja charyzmatów i „wychodzenie z przeciętności”. S. Chojnacka
zauważa, że choć mniej kobiet wstępuje do zakonów, to dużo osób szuka w klasztorach pogłębienia wiary
i duchowości. Świadczy o tym wiele
telefonów do klasztorów z pytaniami,
czy można się u sióstr zatrzymać na
weekend i czy prowadzą rekolekcje
dla osób indywidualnych. � awo
Zniesławienie abp. Życińskiego – ciąg dalszy nastąpi
– Katolicki Uniwersytet Lubelski nie
zamknął jeszcze sprawy wypowiedzi
Grzegorza Brauna zniesławiającej
zmarłego abp. Józefa Życińskiego –
zapewnił rzecznik uczelni dr Radosław
Hałas. Zapowiedział, że będą na ten
temat rozmawiać rektor uniwersytetu
ks. prof. Stanisław Wilk i administrator
diecezji bp Mieczysław Cisło.
Zdarzenia z 11 kwietnia opisała
„Gazeta Wyborcza”. Reżyser Grzegorz
Braun będąc gościem Koła Naukowego Historyków Studentów KUL-u oraz
miesięcznika „Polonia Christiana”, nazwał zmarłego Wielkiego Kanclerza
KUL-u „łajdakiem i kłamcą”. Powiedział
także, że jego zdaniem „w ostatnich
dwudziestu latach swojego uczestnictwa w życiu publicznym opowiedział
się po stronie wrogów Kościoła i wrogów państwa polskiego”.
Film z wypowiedzią reżysera został
umieszczony w internecie. Dziennik
opublikował także oświadczenie rektora, w którym wyraził on „głębokie
ubolewanie z powodu tak obraźliwych wypowiedzi prelegenta”.
Rzecznik KUL-u zapewnia, że
oświadczenie nie jest ostatnim słowem ze strony uniwersytetu. Zapytany o możliwość podjęcia kroków
prawnych przeciw reżyserowi podkreślił, że „na ten moment tego typu
rozważań nie było”.
Przypomniał jednocześnie, że za życia abp Życiński spotykał się z różnymi
zarzutami i pomówieniami. – Ja nie słyszałem jednak, by wytoczył jakiś proces.
Przyjmował to raczej w duchu chrześcijańskiego wybaczenia – oświadczył
rzecznik. � mj
Małżeństwa mieszane – jest projekt, są konsultacje
– Ostatnie poprawki grupy redagującej dokument są niewielkie, nie
spodziewam się więc, by Kościoły
zgłaszały większe zastrzeżenia – powiedział KAI ks. Ireneusz Lukas, dyrektor Polskiej Rady Ekumenicznej.
Prace trwają już od 12 lat. Trzy lata
temu powstała wersja wyjściowa projektu, który następnie był konsultowany w siedmiu Kościołach zrzeszonych
w PRE i w Kościele katolickim.
Dokument liczy 4 strony i ma charakter duszpastersko-prawny. Jest on
wzorowany na podobnej deklaracji
włoskiej, zatwierdzonej przez Stolicę
Apostolską. Zawiera chrześcijańskie
określenie małżeństwa, wskazuje
różnice i zbieżności w nauczaniu
o nim w zaangażowanych w tworzenie tekstu Kościołach oraz wspólne
ustalenia dotyczące przygotowania
do małżeństwa, procedur jego zawierania, jak i religijnego wychowania dzieci.
Polska Rada Ekumeniczna, zarejestrowana w 1946 r., zrzesza obecnie siedem Kościołów: Polski Autokefaliczny
Kościół Prawosławny, Kościół Ewangelicko-Augsburski, Kościół EwangelickoReformowany, Kościół EwangelickoMetodystyczny, Kościół Polskokatolicki,
Kościół Starokatolicki Mariawitów i Kościół Chrześcijan Baptystów. Prezesem
PRE jest abp Jeremiasz, prawosławny
biskup wrocławski i szczeciński. � im
Krótko
– Doraźne rozwiązania prewencyjne nie wystarczą, potrzeba programu wychowawczego dla młodych kibiców – powiedział KAI ks.
Edward Pleń SDB, krajowy duszpasterz sportowców, oceniając zachowania pseudokibiców i reakcję
władz na niedawne starcia na stadionie w Bydgoszczy.
Doszło do nich po finale Pucharu
Polski, w którym Legia Warszawa po-
konała Lecha Poznań. „Kibole” zdemolowali bydgoski stadion – policja
zatrzymała potem 21 uczestników
starć.
Wydarzenia w Bydgoszczy ks. Pleń
nazwał „smutnym dniem dla wszystkich kibiców oraz tych, którzy interesują się sportem i czerpią radość ze
sportu”. – Takim zachowaniom należy powiedzieć zdecydowane „nie” –
dodał krajowy duszpasterz. � lk
KRAJ
Do 10 czerwca trwać będą konsultacje z 7 Kościołami należącymi do Polskiej Rady Ekumenicznej dotyczące
wspólnego z Kościołem katolickim
projektu dokumentu nt. małżeństw
osób o różnej przynależności wyznaniowej (tzw. małżeństw mieszanych).
Projekt został rozesłany 11 maja.
Konferencja Episkopatu Polski zapozna się z nim podczas zebrania plenarnego w czerwcu.
5
Formator elit czy przywódca ludu?
– sympozjum o Prymasie Wyszyńskim
KRAJ
Dyskusja nad tym, czy kard. Stefan
Wyszyński był „przywódcą ludu”, czy
też „formatorem elit”, była głównym
punktem sympozjum „Pasterz i prorok”, zorganizowanego 14 maja na
Papieskim Wydziale Teologicznym
w Warszawie z okazji 30. rocznicy
śmierci Prymasa Tysiąclecia.
6
Zdaniem publicystki „Rzeczpospolitej” Ewy Czaczkowskiej, analizującej
relacje Prymasa Tysiąclecia z różnymi
środowiskami kościelnymi oraz jego
wystąpienia i decyzje, nie można jednoznacznie stwierdzić, że był on wyłącznie
promotorem tzw. katolicyzmu ludowego lub katolicyzmu elitarnego, jednakże
sprzyjał raczej pierwszej postawie.
Czaczkowska przypomniała, że
pobożność ludową kard. Wyszyński
wyniósł z domu, gdzie rodzice rozwijali kult maryjny, brali też udział
w pielgrzymkach. Z katolicyzmem
środowisk intelektualnych późniejszy
Prymas zetknął się podczas studiów
na KUL-u. Ważne było spotkanie z katolicką młodzieżą skupioną w ruchu
„Odrodzenie” oraz z ks. Władysławem
Korniłowiczem, współtwórcą ośrodka
odnowy religijnej przy Zakładzie dla
Niewidomych w Laskach.
Po II wojnie światowej, w nowych
warunkach politycznych jego postawa uległa zmianie. Czaczkowska
przytoczyła fragment rozmowy bp.
Wyszyńskiego ze Stefanem Świeżawskim, w której przyszły Prymas wyraża
opinię, iż w obecnej sytuacji katolicyzm
pogłębiony, intelektualny nie ma racji
bytu. Należy, podkreślał Prymas, wspierać katolicyzm oparty na prostej wierze
ludu, aby religijność w Polsce przetrwała i oparła się agresywnej laicyzacji narzucanej przez władzę komunistyczną.
– Na tym założeniu Prymas oparł
później program Wielkiej Nowenny
przed milenium chrztu Polski, sprzyjał
też rozwojowi ludowych form pobożności, w tym kultu maryjnego – dodała Czaczkowska.
Przypomniała, że z taką postawą
polemizowało środowisko intelektualistów katolickich skupionych wokół
miesięcznika „Znak”. Krytykowało ono
Prymasa za wspieranie pobożności
„niepogłębionej”, zbyt uczuciowej.
Zdaniem Zbigniewa Nosowskiego,
redaktora naczelnego „Więzi”, postawę Prymasa Wyszyńskiego można
nazwać „konserwatyzmem umiarkowanym” – zwłaszcza w stosunku do
reform posoborowych. Był to konserwatyzm „świadomie wybrany, a nie
przyjęty z przyzwyczajenia”, opierający się na sprawdzonych formach
religijności, a nie na niechęci do przemian. Towarzyszyła mu jedynie niechęć do szybkich zmian – zwłaszcza
w sytuacji, gdy tradycjonalistyczne
rozwiązania sprawdziły się w okresie
represji wobec Kościoła w latach 50.
Prymas, zdaniem Nosowskiego, obawiał się, że soborowe eksperymenty
sprawią, iż lud odejdzie od wiary, co
oznaczałoby zwycięstwo władz komunistycznych.
– W sytuacji, gdy chodziło o „być albo
nie być Kościoła”, Prymas uważał, że
zmian nie należy przeprowadzać zbyt
pospiesznie – tłumaczył Nosowski.
W opinii Marcina Przeciszewskiego, bez bezkompromisowej postawy
Prymasa Wyszyńskiego Kościół w PRL
doznałby takich samych strat, jak to się
stało w innych krajach bloku komunistycznego, gdzie władze przeprowadzały brutalną ateizację społeczeństwa. Zdaniem redaktora naczelnego
KAI, kard. Wyszyński nie sprzyjał jednoznacznie ani katolicyzmowi elitarnemu, ani ludowemu, miał natomiast
wizję odnowy katolicyzmu masowego.
Dzięki temu również po 1989 r. polska
religijność pozostaje fenomenem na
mapie laicyzującej się Europy.
Prof. Jan Żaryn z IPN mówił z kolei
o „instynkcie suwerenności” Prymasa
Wyszyńskiego – cesze pozwalającej
Kościołowi zachować niezależną postawę wobec władz komunistycznych, które od końca lat 40. nie tylko
rozpoczęły laicyzację społeczeństwa,
lecz także dążyły do wewnętrznego
skłócenia zarówno duchowieństwa,
jak i laikatu.
Żaryn przypomniał, że mimo nacisków środowisk żydowskich kard.
Wyszyński nie potępił tzw. pogromu
kieleckiego w 1946 r. („by nie tworzyć
wrażenia, że antysemityzm jest cechą
Kościoła i narodu polskiego”) ani antysemickich wydarzeń marca 1968 r.
– Na te ostatnie Prymas Wyszyński
patrzył przede wszystkim w kontekście walki frakcyjnej wewnątrz układu
komunistycznego i zalecał, aby Kościół
pozostawał poza tym sporem, nie angażował się ani po stronie „moczarowców”, ani „postrewizjonistów”, ani
samego Gomułki – mówił historyk.
Ujawnił, że Prymas otrzymywał
wówczas listy od amerykańskich środowisk żydowskich domagających się
od Kościoła w Polsce, by potępił antysemicką nagonkę. – Podczas jednego
z posiedzeń Rady Głównej Episkopatu
kard. Wyszyński wypowiedział zdanie:
„Ci panowie spóźnili się o dwadzieścia
parę lat. To w latach czterdziestych
powinni bronić Żydów, którzy byli na
ziemiach polskich mordowani przez
nazistów” – cytował prof. Żaryn.
Mówił też o przekonaniu Prymasa
z początku lat 50., że należy próbować
dojść do porozumienia z komunistami,
którzy rozpoczęli politykę niszczenia
instytucji kościelnych. Kard. Wyszyński
nie miał w tej sprawie poparcia wśród
najbardziej wpływowych członków
Episkopatu, otrzymał je jednak ze
strony samego papieża Piusa XII.
Zbigniew Borowik, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Społeczeństwo”,
przedstawił wpływ nauki społecznej
Kościoła na wczesną formację kapłańską ks. Wyszyńskiego w tzw. okresie
włocławskim (pobyt w Niższym oraz
Wyższym Seminarium Duchownym we
Włocławku). Przypomniał jego działalność społeczno-oświatową w chrześcijańskich związkach zawodowych oraz
to, że ks. Wyszyński prowadził chrześcijański uniwersytet robotniczy, pozostawał też pod dużym wpływem encykliki
„Rerum novarum” Leona XIII, będącej
odpowiedzią na rosnące wpływy ruchów socjalistycznych i komunistycznych wśród katolickich robotników.
Organizatorem sympozjum był
Papieski Wydział Teologiczny, sekcja
św. Jana Chrzciciela, na warszawskich
� lk
Bielanach.
Gdy mistyk spotyka Gomułkę
więźnia, poznajemy jego osobę i duchowość. Co więcej, poznajemy jego
nadprzyrodzone spojrzenie na pobyt
w więzieniu. Nie tracił chwili czasu, ale
wykorzystywał go dla rozwoju intelektualnego poprzez dostępną lekturę
i pogłębienie życia duchowego w modlitwie. Można powiedzieć, że jest to
smutny, ale i najpiękniejszy okres jego
życia.
Kiedy praca nad „Positio” zostanie
ukończona?
– Nie umiem odpowiedzieć na to
pytanie, choć bardzo mi zależy, żeby
sprawę systematycznie posuwać do
przodu i w możliwie najkrótszym czasie ją zakończyć.
Brał Ojciec udział w wielu procesach
beatyfikacyjnych. Czy ten obecny
jest jakiś szczególny?
– Niewątpliwie. Od strony proceduralnej jest to normalny proces, prowadzony zgodnie z regułami prawa kanonizacyjnego. Ale jego nietypowość
polega na wielkości osoby, dokonań
i rozległej działalności, jaką Stefan Wyszyński prowadził. Sama spuścizna
pisarska, kaznodziejska stanowi spory
materiał. Poza tym Kardynał był ordynariuszem dwóch archidiecezji, a przede
wszystkim jako Prymas miał bardzo
specjalne uprawnienia Stolicy Apostolskiej. Łączyło się to z podejmowaniem
wielu odpowiedzialnych decyzji, głównie jeśli chodzi o ziemie zachodnie, bo
praktycznie był ordynariuszem dla diecezji na tamtych obszarach. Wszystko
to trzeba będzie zbadać, opracować
i pokazać, który papież tych uprawnień
udzielił, na czym polegały i w jaki sposób Prymas je wykorzystywał.
Jedną z najtrudniejszych jego decyzji było zapewne podpisanie w lutym
1950 r. porozumienia pomiędzy episkopatem a komunistycznym rządem.
– W zapiskach notował, że – na ile
mógł – śledził losy Kościoła w demoludach – na Węgrzech, w Jugosławii,
Czechosłowacji. Dostrzegł, że władza
komunistyczna w różnych krajach podchodziła do Kościoła w odmienny spo-
sób. Dlatego starał się doprowadzić do
podpisania porozumienia. Wiadomo
było, że władze nie będą go przestrzegać, ale Prymas uważał, że sam fakt
podpisania nawet ułomnego dokumentu będzie dla komunistów jakimś
hamulcem czy też punktem odniesienia dla Kościoła. Kardynał zrobił to dla
obrony Kościoła i społeczeństwa.
Jednak Stolica Apostolska oceniła
porozumienie negatywnie jako zbyt
ugodowe. Kto się mylił? Czy i jak ta
decyzja rzutuje na ocenę Prymasa
jako kandydata na ołtarze?
– Trzeba zdać sobie sprawę z tego,
że w ówczesnym prawie publicznym
Kościoła znane były np. konkordaty czy inne umowy wyższej rangi,
ale nie była znana taka właśnie zwykła, prowizoryczna umowa, jak ta
z kwietnia 1950 r. Pamiętajmy też, że
kard. Wyszyński miał bardzo specjalne uprawnienia od papieża Piusa XII,
natomiast skoro podobne umowy nie
były dotąd znane, to ruch Prymasa
wywołał ogromne zdziwienie, nawet
dezaprobatę. Tymczasem była to decyzja prorocza. Bo jak się okazało po
latach, Stolica Apostolska przeszła na
tego rodzaju porozumienia z rządami
komunistycznymi, a więc tam, gdzie
Kościół przeżywał ogromne trudności.
Dlatego w procesie beatyfikacyjnym
nie będzie to absolutnie żadną przeszkodą. Wręcz przeciwnie, można to
uznać za zasługę Kardynała i dowód
jego roztropności duszpasterskiej.
Czy Prymas Wyszyński nie męczył
się w narzuconej mu przez historię
roli przywódcy narodu? Zapewne
idąc do seminarium, chciał być po
prostu przewodnikiem duchowym,
tymczasem...
– Niewątpliwie była to rola trudna,
ale przyjął ją z powagą jako wolę Bożą,
misję i potrafił się w tej sytuacji odnaleźć. Zarówno wówczas, gdy był na
wolności, jak i w okresie uwięzienia.
Zawsze potrafił zachować godność,
odwołać się do swojej misji danej mu
jako pasterzowi przez Boga i papieża
i umiał tej misji bronić. Nie miał tu żadnych kompleksów, a siłę czerpał z modlitwy. Wiadomo, że niekiedy potrafił
przerwać rozmowę z przedstawicielami władz i pójść na modlitwę albo
kazać im czekać, aż się pomodli. Potrafił to wszystko łączyć, podobnie jak
Jan Paweł II, który wypełniając swoją
misję, był wszędzie, jak świat długi
i szeroki, i jednocześnie niósł wszędzie
ducha modlitwy, którą żył.
Czy w przypadku Prymasa możemy
mówić o kulcie prywatnym, który
jest niezbędny do przeprowadzenia
procesu beatyfikacyjnego?
– O to trzeba pytać osoby, które były
z nim blisko, które z nim współpracowały. Nie ograniczały się one przecież
wyłącznie do domowników i pracowników Kurii, bo przecież bywał on w różnych środowiskach, zaskarbiając w nich
sobie szczery szacunek. Zresztą – warto o tym wspomnieć – miał go również
u komunistów. Czasem przewrotny, ale
jednak. Przynajmniej niektórzy z nich
zdawali sobie sprawę, że kiedyś bardzo
realna stanie się kwestia beatyfikacji
Prymasa. Jeden z funkcjonariuszy na
9 lat przed śmiercią Kardynała wyraził
wobec mnie taką właśnie opinię.
Owszem, niekiedy mówi się, że nie
ma kultu Prymasa, ale nie jest to prawdą. Ostatnio opublikowaliśmy zbiór
świadectw różnych osób – świeckich
i duchownych, zwykłych ludzi i uczonych. Ukazują one ich głębokie przekonanie, a przede wszystkim wdzięczność, że łaski, jakie otrzymali – takie jak
zmiana w sytuacji duchowej, materialnej, zdrowotnej, rodzinnej – nastąpiły
dzięki wstawiennictwu Kardynała.
Prymas Wyszyński postrzegany jest
dziś powszechnie jako promotor
tzw. katolicyzmu ludowego, masowego, przesadnie maryjnego. Czy
taka ocena budzi Ojca sprzeciw?
– To są obiegowe opinie, ukute przez
ludzi różnego autoramentu. Opinie te
pokutują i niepotrzebnie wpływają na
jego negatywny wizerunek. Doradzałbym jednak dogłębne przestudiowanie
pism Kardynała, jego teologiczny dorobek. Był człowiekiem głęboko wierzącym. Tajemnice Trójcy Świętej, Jezusa
Chrystusa i Matki Bożej „ustawione”
były w takiej właśnie kolejności. Jego
wielki kult do Matki Bożej był kultem do
ROZMOWA K AI
cd. ze str. 2
7
Matki Jezusa Chrystusa – po to Jezus dał
nam Matkę, by za jej pośrednictwem
modlić się do Boga, upraszać łaski. Ponieważ u niego to nabożeństwo było
szczególne, mogło niektórych razić, ale
teologicznie jest poprawne.
Co do ludowości... Lud Boży stanowią wierni różnych grup społecznych,
stanów, zawodów, a więc zarówno intelektualiści, jak i ludzie prości. Na miarę możliwości i realiów tamtych czasów
kard. Wyszyński utrzymywał kontakt
także z intelektualistami, którzy zawsze
stanowią pewien wycinek społeczeństwa. Odwoływał się również do ogółu
wiernych. I to nie było żadne spłycanie, lecz wypełnianie misji pasterskiej
w stosunku do każdego, kogo Pan Bóg
stworzył i kto żyje na tej ziemi. Jego
inicjatywy duszpasterskie – jak Wielka
Nowenna, koronacje obrazów – ocaliły
dzięki temu ludowi Polskę, naród i naszą tożsamość. Istotne jest także i to, że
kard. Wyszyński widział cały lud Boży,
wszystkich bronił, nie dzielił.
W Czechosłowacji czy na Węgrzech
biskupi próbowali bronić tylko księży
diecezjalnych, a zakonników wydali na
„pożarcie”. I co? Klasztory opustoszały,
niczego więc nie obronili. Natomiast
kard. Wyszyński bronił wszystkich
wierzących.
ROZMOWA K AI
A zatarg z intelektualistami ze środowiska „Znaku”, generalnie rzecz biorąc, wokół recepcji idei Soborowych
może stanowić jakiś cień czy skazę?
– Na kim?
8
Na kard. Wyszyńskim.
– Nie na nim, lecz na drugiej stronie. Nie ulega wątpliwości, że Sobór
był wydarzeniem opatrznościowym.
Jako kapłan kształcony przed Soborem i dobrze zorientowany w tamtych realiach przyznaję, że soborowe
otwarcie Kościoła na świat było czymś
koniecznym. Zadziałała Opatrzność Boża. Kardynał podjął to dzieło
i umiejętnie tę otwartość realizował.
Natomiast ci spośród katolickich intelektualistów, którzy dali się napuścić
i jeździli do Watykanu z ulotkami przeciwko Prymasowi, dali świadectwo
niebywałego prymitywizmu.
Ciekawa jest metoda wprowadzania przez Prymasa odnowy soborowej, a konkretnie liturgicznej. Czynił to
etapami. Najpierw przejście z łaciny na
język polski, co zostało poprzedzone
listem pasterskim i akcją informacyjną.
Dla ludzi nie było to więc zaskoczeniem. Pamiętam, jak w latach 70. przyjechał do nas holenderski kapucyn,
który rozkładając ręce, ubolewał, że
w Holandii niemal z dnia na dzień łacinę
zastąpiono flamandzkim, co spowodowało kompletne zagubienie zwykłych
wiernych. Nie wiedzieli, co się stało.
Wiadomo, że Prymas przeciwstawiał
się beatyfikacji metropolity Szeptyckiego, wielkiej postaci Ukraińskiego
Kościoła Greckokatolickiego. Jaki
był powód?
– Kardynał złożył swoje zastrzeżenia, przez jakiś czas proces był spowolniony. Chodziło o sprawy narodowościowe. Natomiast z tego co wiem,
proces idzie dalej.
Nie można kard. Wyszyńskiego wybielać i gloryfikować ponad miarę, ale
trzeba go stawiać w prawdzie, ukazując w kontekście konkretnej rzeczywistości. On żył tyle lat w komunizmie
i każdy rok, miesiąc, dzień przynosił
nowe wyzwania, a on każde z nich
starał się rozwiązywać.
Wiadomo, że Kardynał prowadził
codzienne notatki. Poza kilkunastoma osobami nikt ich nie zna i pewnie
prędko nie pozna. Jaki jest ich charakter, historyczna ranga?
– Jest ogromna ilość kazań, które
opracowują panie z Instytutu Prymasowskiego. Ale, rzeczywiście, są
też tzw. „pro memoria” – codzienne
zapiski prowadzone w kalendarzu.
Ciekawe o tyle, że spisywane były na
bieżąco, żywo oddają więc myśl Autora, który po całym dniu pracy spisywał
swoje czynności i refleksje. To delikatna materia, bo myśli te, przelewane
na papier na bieżąco, dotyczą wielu
różnych osób, w tym żyjących. Lepiej
więc, by przez jakiś czas nie zostały
opublikowane... Oczywiście, materiał
ten został oceniony i uwzględniony
w materiałach procesowych, w których
jest też cytowany. Rękopisy przechowywane są w Archiwum Archidiecezji
Gnieźnieńskiej.
Jakie lata te zapiski obejmują?
– Od roku 1949, z trzyletnią przerwą w okresie uwięzienia, aż do marca
1981 r., a więc niemal do śmierci.
Jaki był Ksiądz Prymas jako człowiek, jak odnosił się do współpracowników, jaka była jego duchowość? Pytam, bo w powszechnej
opinii utrwalił się jako Prymas Tysiąclecia, interrex, wielki mąż stanu,
ale nie są to najważniejsze kwalifikacje w przypadku kandydata na
ołtarze...
– Oczywiście. Bierze się pod uwagę
osobowość, temperament, charakter
i wiarę. Jako pracownik sekretariatu
Prymasa Polski w ostatnich trzech latach życia kard. Wyszyńskiego mogę
powiedzieć, że był to prawdziwy humanista, bardzo bliski drugiemu człowiekowi, niezależnie od tego, czy było
to dziecko, czy człowiek starszy. Nie
zdarzyło się na przykład, by przeszedł
przez nasze biuro i nie zatrzymał się.
Zawsze się przywitał, zauważył człowieka.
Przypomina mi się Wielka Sobota
1981 r., a więc jego ostatnie dni. Na
piętrze, przed kaplicą w imieniu pracowników sekretariatu życzenia świąteczne składał bp Modzelewski. Ksiądz
Prymas był bardzo chory. „Wybaczcie,
że się oprę, bo trudno mi stać”, poprosił wtedy. Mówił dłuższy czas, ale
głosem już bardzo słabym. Następnie
udzielił błogosławieństwa i patrząc na
nas, powoli wycofał się do kaplicy, pozostawiając nam piękno swojej twarzy
– cierpiącej, ale uśmiechniętej.
To było ostatnie spotkanie Ojca
z Prymasem?
– Tak, później już tylko leżał. Nie
chciałem się wpraszać, przeszkadzać.
W tamtych dniach umierający Prymas rozmawiał telefonicznie z Janem Pawłem II, który ciężko raniony
w zamachu przebywał w rzymskiej
klinice. Zna Ojciec szczegóły?
– Wiedzieliśmy tylko, że rozmawiali,
ale wątpię, by ktokolwiek znał treść.
To była poufna rozmowa.
Czy nie uważa Ojciec, że – może
paradoksalnie – kard. Wyszyński
cieszył się większą estymą w czasach komunizmu, kiedy to widziano
w nim duchowego przewodnika narodu, niż teraz, w czasach wolności,
w której odzyskaniu także i on ma
swój udział? Gdyby komunizm trwał,
to prawdopodobnie pamięć o nim
Właśnie, mówi się o takich postaciach, jak Szeptycki na Ukrainie,
Mindszenty na Węgrzech czy Wyszyński, że byli prorokami. Ale czy
te „modele” prorokowania można
przenosić w czasie? Inaczej mówiąc,
na ile postawa Prymasa może być
czytelnym wzorcem dla chrześcijan
XXI wieku?
– Uważam, że gdyby żył, umiałby
się odnaleźć w nowej rzeczywistości,
w wolnej Polsce i byłby prorokiem.
Dlaczego? Ponieważ był człowiekiem
obdarzonym wielką wiedzą i intuicją,
potrafił wyciągać poprawne wnioski,
aktualizować je i dostosowywać do
bieżącej rzeczywistości.
Jakie są te najbardziej uniwersalne
przymioty ducha i charakteru Prymasa, które mogłyby być drogowskazem i dziś?
– Przede wszystkim był wierzącym
chrześcijaninem. Umiał rozpoznawać
znaki czasu, a ta umiejętność jest
ważna w każdych czasach, nie tylko
w tych szczególnych, w których jemu
dane było żyć. Doskonale czuł polskie społeczeństwo, kochał historię
swojego narodu. Wciąż odwoływał
się do historii i opinii wierzących. Znamy to słynne pismo „Non possumus”.
Najbardziej rozsierdziło władze to, że
w późniejszym kazaniu odwołał się do
opinii publicznej.
Jestem przekonany, że w publikacjach i kazaniach można znaleźć bar-
dzo trafne odpowiedzi na dzisiejsze
polskie bolączki. Jego osoba i przesłanie, jakie nam pozostawił, jest i będzie
trwałe. „Czas go nie oddali”, jak ktoś
trafnie powiedział.
A zatem Stefan Wyszyński powinien
zostać beatyfikowany, ponieważ…
– Ponieważ jako chrześcijanin,
katolik, biskup, kardynał zajęty i zafascynowany wieloma sprawami
zewnętrznymi, praktykował cnoty
heroiczne. Przede wszystkim był to
człowiek głębokiej wiary. Wierzył
w Boga, uwielbiał Matkę Bożą, spoglądał na rzeczywistość oczyma wiary
oraz szerzył i umacniał ją swoim nauczaniem, zwłaszcza kazaniami. Co
więcej, bronił wiary, odbywając liczne
rozmowy z komunistami, począwszy
od urzędników niższego szczebla,
poprzez ministrów, aż do I sekretarza
PZPR. Podczas tych spotkań, które
trwały godzinami, broniąc Kościoła,
wykładał jego naukę. Nawet Gomułce, z którym niejeden raz rozmawiał
po kilka godzin, a raz nawet sześć...
Był człowiekiem wielkiej nadziei,
co przebija się zwłaszcza w okresie
więziennym. A przecież nie wiedział,
co będzie, liczył się z różnymi możliwościami, włącznie z wywózką na
Syberię.
Kochał Boga, czego dowodzi cała
praca duszpasterska, w której wykazywał się troską o Kościół i to nie tylko w Polsce, lecz także – dzięki specjalnym uprawnieniom – na terenie
Związku Radzieckiego.
Żył miłością bliźniego. W „Zapiskach
więziennych” zanotował: „Przebaczam wszystkim moim nieprzyjaciołom i tym, którzy są blisko mnie, i tym,
którzy są daleko, i wydaje im się, że
wszystko mogą”. Słowa przebaczenia
zawarł też w testamencie: „Uważam
sobie za łaskę, że mogłem dać świadectwo prawdzie jako więzień polityczny przez trzyletnie więzienie i że
uchroniłem się przed nienawiścią do
moich rodaków sprawujących władzę
w państwie. Świadom wyrządzonych
mi krzywd, przebaczam im z serca
wszystkie oszczerstwa, którymi mnie
zaszczycili”.
Trzeba podkreślić cnotę roztropności w kierowaniu Kościołem. A także męstwo – stale konfrontował się
z trudnościami, niebezpieczeństwa-
mi, którym jako człowiek wierzący,
biskup, pasterz odpowiedzialny za Kościół potrafił się przeciwstawić, będąc
świadomym konsekwencji, włącznie
z męczeństwem czy śmiercią.
Te cnoty heroiczne, poświadczone
zeznaniami świadków oraz świadectwa o otrzymanych łaskach kwalifikują go do uznania za błogosławionego.
Tego dotyczyć będzie kolejne opracowanie, tzw. „Disquisitio de virtutibus”
(Dochodzenie o cnotach). Odpowiednie fragmenty zeznań naocznych
świadków zestawimy z cnotami, które
Prymas w stopniu heroicznym praktykował. Myślę, że takie studium liczyć
będzie co najmniej 150 stron. I przypomnę, że bierzemy tu pod uwagę
cnoty teologalne: wiarę, nadzieję i miłość; kardynalne – roztropność, sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie;
moralne – czystość, ubóstwo, posłuszeństwo i pokorę.
Opierając się na mojej wiedzy i doświadczeniu, uważam, że Prymas Wyszyński to człowiek święty.
Choć w powszechnej opinii bardziej
heroiczny mąż stanu, przewodnik
narodu...
– Być może jego wielkość i dokonania w jakiś sposób przysłoniły osobistą
świętość i cnoty, którym był wierny.
Rzeczywiście, dostrzegam potrzebę
ukazywania go od strony osobowości i świętości. Bardzo często pisze się
o nim w aspekcie socjologii, historii,
działalności publicznej, ale – nie negując tych perspektyw – to wszystko
wynikało z ducha, z jego świętości.
On nie może być przez Polaków zapomniany. Gdyby tak się stało, to okazalibyśmy ogromną niewdzięczność.
Czy za naszego życia doczekamy
jego beatyfikacji?
– Ufam, że tak! Pan Bóg dla każdego świętego ma swój czas. Prowadziłem proces beatyfikacyjny o. Honorata Koźmińskiego, napotykałem wiele
trudności na różnych odcinkach. Sądziłem, że jeżeli dojdzie kiedyś do
beatyfikacji, to w trzecim tysiącleciu.
Jednak sprawy tak się potoczyły, że o.
Honorat został beatyfikowany w 159.
rocznicę urodzin przez Jana Pawła II.
Pan Bóg ma swój czas... A więc pracujmy i ufajmy.
Rozmawiał Tomasz Królak
ROZMOWA K AI
byłaby żywsza. Tragiczny paradoks?
Polska niewdzięczność?
– To trudne pytanie, ale widzę to
trochę inaczej. On był znany ze swoich wystąpień, głównie z kazań, kiedy
to podczas liturgii występował jako
orator czy swego rodzaju prorok.
Z tego powodu cieszył się szczególnym szacunkiem. Po śmierci również
cieszy się szacunkiem i kultem. Przede
wszystkim grób w archikatedrze jest
licznie odwiedzany. Ciągle znajdujemy tam setki próśb i podziękowań za
otrzymane łaski. Ostatnio ukazała się
na ten temat publikacja.
Każdego 28. dnia miesiąca odprawiana jest Msza św. o beatyfikację.
Prymas cieszy się znacznym kultem
w miejscach uwięzienia: w Rywałdzie, Stoczku Warmińskim, Prudniku,
Komańczy.
9
Multimedialna opowieść
KRAJ
– Prymas Wyszyński był nie tylko patronem opozycji przeciwko władzy
komunistycznej, ale przede wszystkim duszpasterzem, teologiem,
intelektualistą oraz ciepłym człowiekiem. I tak chcemy o nim opowiedzieć – mówi dr Paweł Skibiński, dyrektor Muzeum Jana Pawła II
i Prymasa Wyszyńskiego, w którym
obok multimediów i interaktywnej
scenografii o obydwu postaciach
opowiadać będą unikalne pamiątki
ofiarowane przez przyjaciół. Otwarcie Muzeum zaplanowano na początek 2013 roku.
10
Ma mieć ono „narracyjny charakter”. Do „opowiedzenia” postaci Jana
Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego
zostaną wykorzystane zarówno tradycyjne eksponaty, jak i materiały multimedialne.
Każdy z bohaterów dominować
będzie w innej części muzealnej scenografii. Nad jej projektem pracują
autorzy wnętrz Muzeum Powstania
Warszawskiego oraz Domu Rodzinnego Jana Pawła II w Wadowicach.
– Chcielibyśmy się jak najbardziej
zbliżyć do prawdy o Prymasie Wyszyńskim. Wymaga to wszechstronnego przedstawienia tej wielkiej postaci
– wyjaśnia KAI dr Skibiński.
Według niego najważniejszym zadaniem muzeum będzie podkreślenie wielkiej roli, jaką odegrał Prymas
Wyszyński w powojennej historii Polski, ale i przypomnienie samej postaci kardynała. – Minęło 30 lat od jego
śmierci. Wydaje nam się, że jest on
dziś mało znany. Przeciętny Polak co
najwyżej kojarzy jego nazwisko, trudno mu jest natomiast skojarzyć z tą
postacią jakieś konkretne wydarzenia
– uważa Skibiński.
Jego zdaniem mimo „wysiłków
bardzo wielu ludzi dobrej woli pamięć o wielkich dokonaniach Prymasa zaciera się”. – W podręcznikach do
historii funkcjonuje on głównie jako
patron politycznej opozycji przeciwko reżimowi komunistycznemu. Nie
mamy zamiaru odejmować mu zasług
w tej sferze ani zaprzeczać, że przeciwstawiał się ówczesnej władzy. Chcemy
jednak pokazać, że był przede wszystkim duszpasterzem – i tak siebie samego postrzegał. W relacjach prywatnych
był też ciepłym i dobrym człowiekiem
– tłumaczy dyrektor muzeum.
– Nie tworzymy jego upiększonego
wizerunku, ale taki, w którym oddajemy
Prymasowi sprawiedliwość – dodaje.
Ekspozycja muzeum składać się
będzie z 10 tematycznych stref, na
przemian rozświetlonych i mrocznych, nawiązujących do zmiennych
losów głównych bohaterów. W części
poświęconej Prymasowi Tysiąclecia
zaprezentowana zostanie m.in. historia jego internowania w latach 19531956, okres Wielkiej Nowenny przed
Jubileuszem Tysiąclecia Chrztu Polski
oraz lata narodzin opozycji demokratycznej przed stanem wojennym.
Przyjaźni i współpracy między kard.
Wyszyńskim a Janem Pawłem II krótko
po jego wyborze na Stolicę Piotrową
zostanie poświęcona część dotycząca
pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego
do Polski w 1979 r. Wreszcie osobna
przestrzeń przeznaczona zostanie na
wydarzenia z maja 1981 r. – zamach na
Papieża i śmierć Prymasa Wyszyńskiego. – Zaprezentujemy m.in. ostatnią,
wzruszającą rozmowę telefoniczną
między nimi, gdy obaj leżą przykuci
do łóżek – informuje Skibiński.
Obok głównej przestrzeni wystawienniczej w muzeum znajdzie się
sala multimedialna, konferencyjna,
specjalna przestrzeń dla dzieci oraz
sklepik z pamiątkami. Widz rozpocznie
i zakończy swą wędrówkę przez ekspozycję, symbolicznie przemierzając
skupioną wokół Kościoła drogę życia
Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia.
– Chcemy, aby język tej wielowątkowej opowieści był jak najbardziej
zrozumiały dla szerokiego kręgu odbiorców. Spodziewamy się, że najczęstszymi gośćmi w muzeum będą
ludzie młodzi, przyjeżdżający z wycieczką szkolną, ale chcemy też, by
każdy odbiorca znalazł w tej opowieści o Prymasie coś osobistego, gdyż
był on przecież ważny dla całego pokolenia Polaków – wyjaśnia Skibiński.
Muzeum wciąż zachęca do ofiarowywania pamiątek związanych
z Janem Pawłem II i Prymasem Wyszyńskim. Wiele takich darów lub depozytów trafiło już do muzeum dzięki
ofiarności przyjaciół i współpracowników Prymasa Tysiąclecia. – Eksponaty
te nie będą prezentowane indywidualnie, ich rola zostanie podporządkowana całej opowieści o Prymasie – zaznacza dr Skibiński.
W zbiorach muzeum znalazły się
m.in. fotografie Prymasa Wyszyńskiego i bp. Karola Wojtyły z wyjazdu do
Siwcówki w Beskidzie Żywieckim. Ich
wspólne zdjęcia przekazały siostry
zmartwychwstanki.
Do najcenniejszych pamiątek zaliczane są dary od ks. prałata Bronisława Piaseckiego, osobistego sekretarza kard. Wyszyńskiego w latach
1974-1981: prymasowska sutanna z lat
70. oraz dowód osobisty z pieczątką
zgonu kardynała.
Maria Okońska, wieloletnia kierowniczka Instytutu Prymasowskiego,
ofiarowała lampę w kształcie okrętu – dar dla Prymasa od ks. Henryka
Jankowskiego i jego parafian z parafii
św. Brygidy w Gdańsku, podarowany
podczas wizyty gdańszczan u kard.
Wyszyńskiego po grudniowej masakrze 1970 roku.
– Osoby z bliskiego grona współpracowników Prymasa podchodzą do
inicjatywy utworzenia muzeum bardzo
ciepło. Uważają bowiem, że do tej pory
nie uczyniono zbyt wiele, by upamiętnić jego dorobek – mówi Skibiński.
Cała ekspozycja muzealna zajmie
około 2 tys. metrów kw. W linii prostej
widz będzie miał do przejścia ok. 250
metrów. Przestrzeń wystawiennicza
znajdować się będzie na wysokości
26 m nad powierzchnią ziemi, w pierścieniu okalającym kopułę Świątyni
Opatrzności Bożej. Forma architektoniczna ekspozycji nawiązuje do obrączki – symbolu zaślubin, wierności i zawierzenia Chrystusowi i Jego Kościołowi.
Jak informuje dr Paweł Skibiński,
otwarcie Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego uzależnione jest
od zakończenia prac nad Świątynią
Opatrzności Bożej. Planowane jest
ono na wiosnę 2013 r.
Łukasz Kasper
Prawo do prawdy jest podstawowym
prawem człowieka, a media są podstawową przestrzenią jego realizacji.
Z prawa do prawdy wynika dziennikarska powinność jej odkrywania
i przekazywania – podkreślano podczas IV Międzynarodowej Konferencji nt. Etyki Mediów w Bydgoszczy.
W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele europejskich uniwersytetów i medioznawcy. Byli wśród nich:
ks. prał. Giuseppe Scotti z Papieskiej
Rady ds. Środków Społecznego Przekazu, ks. dr Leszek Rynkiewicz z Radia
Watykańskiego i Maria Guridi López
de Cerain z Uniwersytetu Navarry
w Hiszpanii.
– Bez prawdy nie ma przyszłości.
Nie chodzi tylko o to, by w mediach
było obecne «coś», ale by to, co jest
obecne, było prawdziwe – powiedział
Inicjator konferencji ks. dr Mariusz Kuciński z Kujawsko-Pomorskiej Szkoły
Wyższej.
Zdaniem biskupa bydgoskiego
Jana Tyrawy współczesne media mają
problem z prawdą. Są, w jego opinii,
jednym z trzech kanałów, obok prawa i edukacji, przez które „wsącza
się w kulturę europejską zeświecczoną myśl”. Hierarcha dodał, że są też
dziennikarze, którzy „starają się przekazać prawdę zgodnie ze swym sumieniem”. – Natomiast wszędzie tam,
gdzie media ulegają różnym naciskom
salonowym, rządowym, zaczynają im
służyć, nie ma to z prawdą nic wspólnego – podkreślił.
O prawdzie jako podstawowej
wartości w mediach napisał także ks.
prof. Michał Drożdż z Uniwersytetu
Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, którego wystąpienie zostało odczytane.
Szczególną odpowiedzialność
dziennikarzy za to, co mówią i piszą,
przypominał prał. Giuseppe Scotti. –
To jest ich praca, a zarazem posłannictwo. Słowa, które akcentują, wyrażają
ich samych, ukazują ich twarz – powiedział. Zaznaczył, że mediom nie
powinno zależeć tylko na biznesie,
zarabianiu pieniędzy. Ta „czwarta władza” stoi przed niebezpieczeństwem
„używania swej siły tylko w wymiarze
ekonomicznym”. – Media upowszechniają daną informację nie dlatego, że
jest ona prawdziwa lub nieprawdziwa,
ale dlatego, że dzięki niej mogą sprzedać więcej gazet, mieć więcej reklam
– ubolewał.
Na skutki wysokich kosztów „wytwarzania wiadomości” – co w konsekwencji powoduje, że coraz częściej
system komunikacji społecznej zorganizowany jest nie według kryterium prawdomówności, ale według
skuteczności komercyjnej – zwrócił
też uwagę ks. dr Kuciński. Mówił także o odpowiedzialności pracowników środków masowego przekazu.
– Wielu z nich bardzo odważnie służy
prawdzie, ryzykując nawet życiem
czy karierą. Inni jednak poświęcają
profesjonalną wolność, cenzurując
się z obawy, że stracą pracę. Jeszcze
inni bez skrupułów służą bieżącym
interesom schematów myślowych,
ideologiom, stereotypom – mówił
prelegent.
O możliwości budowania mostów
między ludźmi, budowania poczucia wspólnoty z pomocą radia, ale
też o radiu mogącym się stać narzędziem dzielenia, siania nienawiści,
demagogii, powielania kłamstwa
– opowiadał ks. dr Lech Rynkiewicz
SJ, dyrektor Biura Promocji i Rozwoju
Radia Watykańskiego. Dodał, że papieska rozgłośnia „postawiła sobie za
zadanie stać się laboratorium porozumienia”.
Zdaniem jezuity „papieże przychodzą Radiu Watykańskiemu z pomocą, dając mu klarowną tożsamość”.
– Nie musimy zabiegać o stworzenie
własnej linii edytorskiej. Ona jest na
wyciągnięcie ręki – stwierdził prelegent.
O obrazie Kościoła w polskich
mediach mówiła Alina Petrowa-Wasilewicz z KAI. Podkreśliła, że tematyka religijna nadal jest w nich obec-
na i uważana za istotną. Świadczy
o tym fakt, że większe redakcje mają
w swych zespołach specjalistów od
tej tematyki. – Wśród tygodników
opinii największą liczbę sprzedanych
egzemplarzy ma katolicki „Gość Niedzielny”, który osiągnął pozycję lidera
bez wielkiego kapitału – podkreśliła
dziennikarka.
Jej zdaniem obraz Kościoła zależy
od linii redakcyjnej mediów. – Wiele
z nich rzetelnie informuje o życiu Kościoła, nie unikając trudnych problemów.
Jest natomiast bardzo pokaźna
i opiniotwórcza grupa mediów lewicowych, np. „Gazeta Wyborcza”,
które traktują Kościół jak przeciwnika
politycznego. I właśnie w tej grupie
informacje o Kościele są zniekształcone, nagłaśniane są tematy, które mają
Kościół zdezawuować – powiedziała
prelegentka.
Podała przykłady. Pierwszy to zwrot
majątku zagrabionego Kościołowi
przez władze komunistyczne po wojnie. – Media kolportowały informację,
że Kościół odebrał go o wiele więcej
niż utracił. Tymczasem opublikowany niedawno przez „Rzeczpospolitą”
dokument z 1957 r. jednoznacznie
dowodzi, że zwrócone mienie jest
prawie dwukrotnie mniej warte niż
zagrabione nieruchomości: budynki,
grunty rolne, lasy – podkreśliła dziennikarka KAI.
Konferencji towarzyszył panel dla
młodych na temat internetu. Wzięło
w nim udział kilkudziesięciu uczniów
oraz studentów bydgoskich szkół
i uczelni.
Szczególnym zainteresowaniem
cieszyło się wystąpienie mgr. Wojciecha Ronatowicza z Uniwersytetu Zielonogórskiego, który mówił o fałszywym obrazie seksualności w sieci.
Spotkanie dla młodzieży przygotowała dr Elżbieta Okońska, adiunkt Zakładu Myśli Społecznej i Edukacji Środowiskowej Uniwersytetu Kazimierza
Wielkiego w Bydgoszczy.
jm, rl, im
KRAJ
Dziennikarze mają problem z prawdą
– konferencja w Bydgoszczy
11
Moja
Diecezja
BIELSKO – ŻYWIEC
DROHICZYN
Trzech proboszczów i wykładowca
z kalwaryjskiego seminarium duchownego, którzy utworzyli oryginalny zespół muzyczny, grają
w parafiach Podbeskidzia koncerty
dedykowane bł. Janowi Pawłowi II.
Utwory w stylu country, folk oraz
rock and roll przeplatane są wspomnieniami o błogosławionym.
Księża-muzycy wstąpili do seminarium w 1979 r., zaraz po wyborze Karola Wojtyły na papieża.
Ks. Marek Bandura, proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego
w Bujakowie koło Bielska-Białej, gra na
gitarze prowadzącej; ks. Roman Świerkosz, proboszcz parafii pw. św. Andrzeja w Graboszycach koło Wadowic,
akompaniuje na gitarze elektrycznej;
o. dr Roland Pancerz OFM, bernardyn
z Kalwarii Zebrzydowskiej, gra na basie; a ks. Wawrzyniec Gut, proboszcz
parafii Wniebowzięcia NMP w Biórkowie Wielkim koło Proszowic, wybija
rytm na perkusji.
Koncerty dedykowane nowemu
błogosławionemu odbędą lub odbyły się: w Gilowicach – 15 maja o 18.30,
w Bujakowie – 22 maja o 20.00 i w Bielsku-Białej-Straconce – 29 maja o 8.30.
A w niedzielę 5 czerwca o 14.30 zespół
zagra na stadionie w Bujakowie.
rk
O tym, jak ważna dla kleryków jest
pomoc najbliższych, ich wsparcie
i modlitwa, mówił 8 maja bp Antoni
Dydycz podczas spotkania rodzin
alumnów Wyższego Seminarium
Duchownego w Drohiczynie.
Spotkanie rozpoczęło się od Mszy
świętej, podczas której biskup wspomniał niedawno beatyfikowanego
Jana Pawła II – papieża, który rodzinę
stawiał na pierwszym miejscu. – To
właśnie środowisko rodzinne ma być
miejscem wsparcia i wzajemnego
zaufania – przypomniał biskup. Zaznaczył, że także odkrywanie więzi
z Chrystusem rozpoczyna się w rodzinie – już od najmłodszych lat.
– Pomoc najbliższych jest więc
bardzo ważna w życiu alumna, który przygotowuje się do kapłaństwa,
a następnie w jego posłudze i głoszeniu Ewangelii – podkreślał bp Dydycz.
– Największą podporą jest modlitwa
bliskich za syna, brata czy przyjaciela.
Biskup podał za wzór do naśladowania dla wszystkich rodzin świętego
Benedykta, który swoim życiem dawał
świadectwo o Chrystusie.
Po uroczystościach rodziny alumnów miały możliwość zwiedzenia
gmachu seminarium, podziemia katedry (gdzie m.in. pochowany jest
pierwszy biskup drohiczyński – Władysław Jędruszuk i jest umieszczona
specjalna tablica upamiętniająca ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem).
alw
Z DIECEZJI
BYDGOSZCZ
12
Przegląd
najważniejszych
wydarzeń diecezjalnych
Pielęgniarki i położne spotkały się
8 maja na wspólnej modlitwie w bydgoskiej katedrze – Sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości. Eucharystia
była duchowym wstępem do obchodzonego w maju Międzynarodowego
Dnia Pielęgniarek i Położnych. 8 maja
przypadła też rocznica urodzin Stanisławy Leszczyńskiej, położnej, która
w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu w czasie II wojny światowej
przyjęła ponad 3 tys. porodów.
jm
W Sadownem, w uroczystość św.
Stanisława, biskup drohiczyński Antoni Dydycz poświęcił pomnik bł. ks.
Jerzego Popiełuszki.
W uroczystości wzięli udział najbliżsi błogosławionego – mama Marianna
Popiełuszko oraz rodzeństwo Teresa
Boguszewska i Józef Popiełuszko.
Pomnik stanął przy kościele parafialnym. Podczas uroczystości rodzina
błogosławionego kapłana wniosła do
świątyni jego relikwie.
ks. ap
EŁK
W diecezji ełckiej od kilku lat święcenia diakonatu odbywają się w różnych miejscowościach. W sobotę
14 maja miały miejsce w Giżycku.
W kościele św. Kazimierza Królewicza bp Jerzy Mazur udzielił ich dwunastu alumnom Wyższego Seminarium
Duchownego w Ełku. Podkreślił, że
święcenia odbywają się w szczególnym miejscu – związanym ze św. Brunonem z Kwerfurtu, człowiekiem niezłomnej wiary i odwagi w głoszeniu
Ewangelii, w dawaniu świadectwa
o Bogu aż po krańce ziemi.
Odbywają się też w szczególnym
czasie – dziękczynienia za beatyfikację Jana Pawła II, w święto św. Macieja
Apostoła, dołączonego do grona Jedenastu, i na zakończenie Tygodnia
Biblijnego, którego hasłem są słowa:
„Mów, Panie, Twój sługa słucha”.
– Nie zastanawiajcie się, dlaczego
Jezus wybrał was, a nie innych. Po
prostu zostaliście wybrani, bo Jezus
was umiłował i pragnie, abyście trwali
w Jego miłości, służąc Bogu i bliźnim –
mówił biskup do diakonów.
Uroczystość zakończyła się wspólną agapą.
ks. js
GDAŃSK
Przez 6 godzin gdańszczanie czytali
Biblię w ramach III Tygodnia Biblijnego w Polsce. Akcja rozpoczęła się
8 maja na Długim Targu w centrum
miasta.
– Chcieliśmy wyjść z Biblią do ludzi,
a nie ma lepszego miejsca w Trójmieście niż Długi Targ – powiedział ks.
Grzegorz Szamocki, moderator „Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II” w Archidiecezji Gdańskiej, rektor Gdańskiego
Seminarium Duchownego.
Uroczysta Msza święta w Bazylice
Mariackiej w Gdańsku rozpoczęła
14 maja ogólnopolskie obchody
20-lecia Straży Granicznej. – Bycie
funkcjonariuszem to coś więcej niż
zawód – to także powołanie – mówił
w kazaniu abp Sławoj Leszek Głódź.
– Na sztandarze macie te słowa haf­
towane złotą nicią: Bóg, Honor, Ojczyzna. To nie są tylko czcze zawołania –
przekonywał metropolita gdański.
Zaznaczył, że „każdy z nas zostaje
powołany do zadań często trudnych
i ciężkich podobnie jak patron Straży
Granicznej – św. Mateusz”. – Dlatego też
trzeba powiedzieć w tym dniu, za św.
Pawłem, abyśmy postępowali w sposób
godny swego powołania – z cierpliwością, cichością, znosząc siebie nawzajem
– mówił gdański metropolita.
als
GLIWICE
Uroczysta Msza święta sprawowana 8 maja przez bp. Jana Wieczorka,
ordynariusza gliwickiego, rozpoczęła obchody 100-lecia kościoła p.w.
św. Floriana w Miedarach w powiecie
tarnogórskim na Śląsku. Eucharystia
w barwnej oprawie orkiestry dętej
i zespołu folklorystycznego zgromadziła liczne grono wiernych, księży
i zakonników. Niewielka miejscowość
ma szczególne znaczenie dla Zgromadzenia Klaretynów, ponieważ była ich
pierwszą polską siedzibą.
Świątynia powstała na początku
XX w. z inicjatywy mieszkańców. Dwóch
gospodarzy oddało swoją ziemię,
a reszta pomagała przy budowie. Konsekracja kościoła odbyła się w 1911 r.
(wówczas parafia leżała na terenie Niemiec), świątynia nie została zniszczona podczas wojny. Od 1932 r. posługę
pełnią tu księża ze Zgromadzenia Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca
Najświętszej Maryi Panny. Mówi się, że
klaretyni mieli walczyć z rozprzestrzeniającym się w wiosce sekciarstwem,
i choć nie ma na to dowodów, teren ten
traktowany był jako misyjny.
– Dzięki Miedarom klaretyni znaleźliśmy się w obrębie Polski, ponieważ
po wojnie zmieniły się granice, a zakonnicy zostali. Zaczęły powstawać
kolejne placówki, m.in. w pobliskiej
Paczynie, Wrocławiu, Warszawie czy
w Łodzi. Wracamy tu z sentymentem,
ponieważ wielu klaretynów pełniło
tutaj posługę kapłańską – powiedział
o. Andrzej Kobylski, sekretarz Prowincji Misjonarzy Klaretynów w Polsce.
marm
GNIEZNO
Arcybiskup senior Henryk Muszyński
udzielił święceń diakonatu 12 alumnom Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie.
Obrzęd odbył się 8 maja w katedrze
gnieźnieńskiej w obecności wspólnoty seminaryjnej, rodzin, przyjaciół
i znajomych kandydatów.
– Być diakonem, to znaczy służyć
z gotowością, radością i miłością – powiedział abp Muszyński. – Służba jednak może być bardzo różna. Może być
służbą niegodną człowieka, może być
służbą niewolnika, ale może być szczytem i pełnią człowieczeństwa. Służyć,
to znaczy dawać, najpierw to, co otrzymaliście, wasze talenty i dary przyrodzone, ale także dawać ten wielki dar,
który otrzymujecie dzisiaj, dla budowania Kościoła, by owocował w sercach
innych – dodał prymas-senior.
Przypomniał diakonom, że z chwilą
otrzymania święceń diakonatu staną
się sługami Ewangelii, a to oznacza
gotowość do bycia jej odważnymi
i autentycznymi świadkami.
Podczas Eucharystii modlono się
w intencji nowo wyświęconych oraz nowych powołań. Nowi diakoni pochodzą
z Inowrocławia, Gniezna, Rudy Wieczyńskiej, Latkowa, Wrześni, Żernik, Jabłowa
Pałuckiego, Strzałkowa, Pyzdr, Nekli,
Mielżyna, Bożejewiczek i Torzewa.
bgk
KALISZ
– Mediami powinna kierować prawda, a nie „poprawność polityczna”
– uważa bp Stanisław Napierała. –
Niechaj media nie lękają się Kościoła
i wiary – i to jest program dla mediów po beatyfikacji Jana Pawła II –
powiedział KAI biskup kaliski.
Bp Napierała uważa, że fakt, iż do Rzymu na uroczystości beatyfikacyjne Jana
Pawła II przyjechało 1,5 mln osób, „jest
bardzo zastanawiający”. – Świadczy to,
że ludzie potrzebują świadków ducha,
a Jan Paweł II w tym zakresie jest mistrzem nad mistrzami – dodał biskup.
Podkreślił, że to, co obserwowaliśmy
w Rzymie w związku z beatyfikacją, nie
było dla niego zaskoczeniem, „gdyż jest
to wyraz obiektywnej prawdy”. Tymczasem ludzie – a w szczególności media – rzadko prawdę obiektywną chcą
przyjąć, a tym bardziej głosić.
Zdaniem bp. Napierały dzieje się
tak, gdyż poznanie świata przez media
„jest obciążone różnego rodzaju ideologiami, zwłaszcza wszechobecnym
wymogiem poprawności politycznej”,
zaznaczył hierarcha.
– Chciałbym zatem mocno krzyczeć: nie bójmy się! – powiedział bp
Napierała. – Nie bójmy się prawdy,
zwłaszcza media katolickie niechaj nie
boją się prawdy! Nie lękajmy się Boga,
gdyż on nas kocha!”.
mp
Księża i zakonnicy z całej diecezji
przyjechali 9 maja do Kalisza, aby
wspólnie się modlić. Po nabożeństwie w kaliskiej katedrze kapłani
procesyjnie przeszli do Sanktuarium
św. Józefa na Eucharystię.
Mszy św. przewodniczył ordynariusz
diecezji kaliskiej bp Stanisław Napierała, który dziękował za 50-lecie swego
kapłaństwa i 30-lecie biskupstwa.
ek
KATOWICE
Abp Damian Zimoń odwiedził 7 maja
dziewięciu górników kopalni „Krupiński”, którzy doznali poparzeń
w wyniku zapłonu metanu, do którego doszło 5 maja. Górnicy przebywają w Centrum Leczenia Oparzeń
w Siemianowicach Śląskich.
Abp Zimoń rozmawiał z poszkodowanymi, a także z dyrektorem siemianowickiej „oparzeniówki” dr. hab.
Markiem Kaweckim.
Powiedział, że celem jego wizyty
jest przede wszystkim wsparcie duchowe górników. Zwrócił uwagę, że są
to w zdecydowanej większości ludzie
młodzi (najmłodszy ma 26 lat, a najstarszy 49).
– Obiecałem im modlitwę u grobu
św. Stanisława i do bł. Jana Pawła II
Z DIECEZJI
Biblię czytali ludzie z różnych środowisk: rektorzy uczelni, ludzie kultury i samorządowcy.
als
13
– powiedział metropolita katowicki dziennikarzom. – Widzę, że duch
wśród nich jest dobry, a próbowaliśmy
im jeszcze tego ducha dodać.
ksas
Abp Damian Zimoń odebrał 12 maja
podczas uroczystej sesji tytuł honorowego obywatela Katowic. Otrzymał też symboliczny klucz do bram
miasta. Powiedział, że chce wspierać
kandydaturę Katowic ubiegających
się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
Przypomnijmy, że w sierpniu 2009 r.
Benedykt XVI nie przyjął rezygnacji
abp. Damiana Zimonia złożonej ze
względu na osiągnięcie wieku emerytalnego i przedłużył jego posługę
w Katowicach o dwa lata.
awo, abs
Z DIECEZJI
KIELCE
14
Konstruktorzy z Kielc odtworzyli
papieskie papamobile, którym Jan
Paweł II poruszał się podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Pojazd
zaprezentowano 9 maja w Cedzynie
k. Kielc.
Jeden z dwóch, jakie wykonano
32 lata temu w Starachowicach w zakładach samochodowych „Star”. Nie
zachowały się jednak dokumenty papamobile ani informacje, którym z dwóch
pojazdów wożono Ojca Świętego.
Rekonstrukcji papamobile podjął się
Marek Adamczak, właściciel zakładów
samochodowych „Auto – Adamczak”,
istniejących w Kielcach od 1977 r. To
on odnalazł i zakupił oryginalną ramę
papieskiego samochodu. Od 2006 r.
wspólnie ze studentami Politechniki
Świętokrzyskiej i pracownikami firmy
wykonał dokumentację techniczną
i odtworzył papieski pojazd. Jego wyposażenie jest oryginalne, np. skrzynia
biegów, zderzak i świece wyprodukowane w kieleckiej „Iskrze”. Poszczególne części posiadają stosowne certyfikaty i dokumentację notarialną. Tak
jak oryginał, papamobile jest także
wyposażony w nagłośnienie.
Jak zapowiada Adamczak, pojazd
będzie zaprezentowany publiczności
podczas rocznicowych obchodów
wizyty Jana Pawła II w Kielcach, które
odbędą się na początku czerwca.
dziar
KOSZALIN – KOŁOBRZEG
U stóp szensztackiego Sanktuarium
Przymierza w Koszalinie odsłonięto
głaz upamiętniający prezydentów
– pielgrzymów na Górę Chełmską:
Ryszarda Kaczorowskiego i Lecha
Kaczyńskiego. 8 maja w uroczystości wzięli udział parlamentarzyści,
samorządowcy, organizacje kombatanckie, harcerze oraz kilkuset
mieszkańców Koszalina.
Odsłonięcie pomnika poprzedziła
Msza św. w sanktuarium w intencji
tragicznie zmarłych prezydentów oraz
pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Eucharystii przewodniczył bp
Edward Dajczak.
– Pamiętam chwilę, gdy pękł komunizm, a ja na rynku jednego z miast
ziemi lubuskiej odprawiałem pierwszą
Mszę św. w wolnej Polsce. Stali obok
siebie ludzie i nie wiedzieli, jak się zachować. Wtedy przyszło mi na myśl, że
zachowujemy się jak ludzie po zawale
serca – nie wiemy, czy już zrobić krok,
czy jest on nadal niebezpieczny. Jakby
coś się temu ojczyźnianemu sercu stało.
Po latach to zdanie jest tragicznie aktualne – mówił w homilii bp Dajczak.
Podczas ceremonii odczytano list,
jaki do zgromadzonych przy pomniku
skierował Jarosław Kaczyński.
kap
KRAKÓW
Bp Tadeusz Pieronek otrzymał
11 maja doktorat honoris causa Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Uczelnia, która dzisiaj obchodzi
65-lecie istnienia, uhonorowała bp.
Pieronka za „odwagę i wytrwałość
w poszukiwaniu prawdy”.
Prof. Henryk Żaliński, rektor Uniwersytetu Pedagogicznego, podkreślił
w laudacji, że „bp Tadeusz Pieronek
jest jednym z najwybitniejszych polskich hierarchów, znawcą i badaczem
prawa kanonicznego oraz posoborowego ustawodawstwa synodalnego
w Polsce”. Dodał, że biskup należy
do hierarchów, którzy zabierają głos
w ważnych sprawach dotyczących
Kościoła, Polski i Europy.
Według rektora biskup jest lubiany
przez dziennikarzy, bo zawsze przechodzi do sedna sprawy i przedstawia
własną opinię. � led
– To pielgrzymowanie jest wyrazem
mocnej wiary Słowaków, która jest
przykładem dla innych narodów,
także dla Polski – mówił 14 maja
w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia
w Krakowie-Łagiewnikach kard.
Stanisław Dziwisz, witając 22 tysiące uczestników VII Narodowej Pielgrzymki Słowaków.
W pierwszej takiej pielgrzymce,
w 2005 r., uczestniczyło 12 tys. wiernych.
Każdego roku do sanktuarium Miłosierdzia Bożego przybywają pielgrzymi
z najodleglejszych zakątków wszystkich
kontynentów, m.in. z Puerto Rico, Gujany, Dominikany, Sri Lanki, Indii.
peb, tki
W Wadowicach odbyły się 15 maja uroczystości, podczas których metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz
przekazał relikwię – ampułkę z krwią
Jana Pawła II, umieszczoną w relikwiarzu w kształcie złotej monstrancji –
wadowickiej bazylice pw. Ofiarowania
Najświętszej Marii Panny.
Burmistrz Wadowic Ewa Filipiak
pod koniec uroczystości zwróciła się
z prośbą do kard. Dziwisza, by pomógł
uczynić bł. Jana Pawła II patronem
Wadowic. Metropolita stwierdził, że
„nie trzeba o to prosić, choć o dekret
można się postarać”. – To fakt, że Jan
Paweł II błogosławiony jest patronem
Wadowic – dodał hierarcha. Na te słowa wierni zareagowali oklaskami.
rk
ŁÓDŹ
Nie będzie więcej dyskotek ewangelizacyjnych. Młodzież z łódzkiej Diakonii Ewangelizacyjnej Ruchu Światło-Życie podjęła decyzję o zmianie
form działalności. Teraz stawia na
pracę organiczną. W czerwcu nie
odbędzie się też festiwal „Łódź for
Trinity”.
Impulsem do rezygnacji z dyskotek była słaba frekwencja na imprezach organizowanych po beatyfikacji
Jana Pawła II. Zamiast kilku tysięcy
młodych osób, przyszło na nie około
800. – Oczywiście są owoce tych spotkań. Jeden z koncertów miał mocny,
ewangelizacyjny charakter, zgłaszali
się młodzi ludzie do spowiedzi – przyznaje ks. Michał Misiak, jeden z inicja-
OPOLE
Nieszporami maryjnymi przy domku
loretańskim w kościele oo. franciszkanów w Głogówku i prezentacją
sanktuarium rozpoczęło się 11 maja
tegoroczne „Emaus” – wielkanocny
dzień skupienia dla księży diecezji
opolskiej.
Centralnym punktem spotkania była
Msza św. w kościele św. Bartłomieja,
którą sprawowali opolscy biskupi.
Potem księża wysłuchali koncertu chóru z głubczyckiego liceum.
„Emaus” zakończyło braterskie spotkanie przy kawie i ciastku na parafialnym podwórzu.
łw
PŁOCK
„Kasyno gier zlokalizowane na Starym Mieście koliduje z funkcjami,
jakie mają do spełnienia Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i LO im.
Marszałka St. Małachowskiego” –
napisała s. Elżbieta Siepak, rzecznik
prasowy Zgromadzenia Sióstr Matki
Bożej Miłosierdzia, w oświadczeniu
wydanym 9 maja.
Jest ono odpowiedzią na plany
władz miasta, które chcą zlokalizować
kasyno gier w sąsiedztwie klasztoru
Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia przy
ul. Piekarskiej 1 w Płocku.
eg
Skrawek sutanny papieskiej bł. Jana
Pawła II otrzymała od bp. Piotra Libery Kapituła Katedralna Płocka.
Przekazanie tej relikwii nastąpiło
11 maja w domu biskupim w Płocku.
Skrawek sutanny błogosławionego
Papieża przyjął bp Roman Marcinkowski, prepozyt Kapituły Katedralnej Płockiej.
Okazją do spotkania była uroczystość ku czci św. Zygmunta, króla i męczennika, patrona miasta, a zarazem
patrona Kapituły Katedralnej Płockiej,
która jest jedną z najstarszych instytucji tego rodzaju w Polsce. Podczas
spotkania z członkami kapituły bp
Libera życzył im, aby „błogosławiony
Jan Paweł II wspierał działalność tego
ważnego gremium”.
eg
POZNAŃ
– Chrystus jest bramą prowadzącą
do Ojca, a Ziemia Święta bramą prowadzącą do Chrystusa – mówił w bazylice archikatedralnej abp Stanisław
Gądecki podczas Mszy świętej dziękczynnej dla uczestników pielgrzymki archidiecezji poznańskiej do Ziemi
Świętej, Jordanii i na Górę Synaj.
Metropolita poznański zwrócił
uwagę, że owoce pielgrzymki zależą
od duchowej przemiany pątników,
od autentycznego nawrócenia, a także od zaangażowania apostolskiego.
– Wartość pielgrzymki poznajemy po
liczbie nawróconych, a nie po przebytych kilometrach – stwierdził.
msz
Nowo zbudowany kościół w Luboniu
k. Poznania otrzymał imię błogosławionego Jana Pawła II.
Dekret nadający imię Papieża-Polaka kościołowi filialnemu parafii św.
Barbary podpisał abp Stanisław Gądecki. Budowa trwała 2 lata.
ms
PRZEMYŚL
Blisko 3-godzinny koncert w przemyskim Zamku Kazimierzowskim
zakończył 8 maja wieczorem X Międzynarodowe Warsztaty Muzyki Gospel.
Zajęcia prowadzili znani na całym
świecie muzycy tego nurtu: David
Daniel, Ruth Woldron i Gabriela Rudawska-Gąsior. Impreza odbywała
się pod honorowym patronatem metropolity przemyskiego abp. Józefa
Michalika i prezydenta Przemyśla Roberta Chomy.
pab
Do prezentowania ideałów chrześcijańskich i utożsamiania się z nimi
wzywał 14 maja w Strachocinie abp
Józef Michalik członków Akcji Katolickiej podczas pielgrzymki tej
wspólnoty z parafii archidiecezji
przemyskiej.
Przewodniczący Episkopatu podkreślał rolę rodziny w wychowaniu
dzieci, ubolewając nad liczbą rozbitych małżeństw w Polsce.
Przypomniał, że Kościół posiada
cztery cechy: jest jeden, święty, apostolski i powszechny. Zauważył, że
nie może się on zamknąć tylko do
jednej grupy, wspólnoty lub kultury.
Zaznaczył, że te cechy dotyczą każdego chrześcijanina, a w szczególności
członka Akcji Katolickiej.
– Akcja ma być tą przednią forpocztą, przednią linią, która przedstawia
pewien ideał. W pokorze, bo wie, że
jesteśmy słabi, ale próbuje realizować
te cechy, do których jesteśmy wezwani – mówił metropolita przemyski.
pab
RADOM
Tablicę upamiętniającą bł. ks. Bolesława Strzeleckiego odsłonięto
w kościele garnizonowym w Radomiu. Kapłan nazywany był „świętym
Franciszkiem z Radomia”, a do grona błogosławionych wyniósł go Jan
Paweł II. Uroczystości 9 maja przewodniczył biskup radomski Henryk
Tomasik.
Życie kapłańskie bł. ks. Strzeleckiego związane było z Radomiem.
Aresztowano go w styczniu 1941 r. po
Mszy św., podczas rozdawania chleba
potrzebującym. Ks. Strzelecki był prefektem szkół radomskich, rektorem
kościoła Św. Trójcy w Radomiu, proboszczem parafii Najświętszego Serca
Pana Jezusa w Radomiu (Glinice).
Z chwilą wybuchu II wojny światowej podnosił innych na duchu, wierzył, że Polska nie zginie, organizował
ucieczkę jeńcom wojennym. Aresztowany został „za nadużycie ambony”
i wywieziony do Oświęcimia. Tam
w obozie koncentracyjnym dzielił się
z innymi swoimi racjami żywnościowymi. Wyczerpany głodem, torturami i na
skutek pobicia kijem przez vorarbeitera Nitasa zmarł w szpitalu obozowym
2 maja 1941 r. W 1999 r. beatyfikował
go jako jednego ze 108 męczenników II wojny światowej Jan Paweł II.
rm
RZESZÓW
Z DIECEZJI
torów dyskotek. – Jednak to, że odzew
młodzieży był niewielki, dało nam
dużo do myślenia – podkreślił kapłan.
lg
Przy Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym Diecezji Rzeszowskiej
w Myczkowcach powstało Stowa-
15
rzyszenie Etyka i Energia. To polski,
bliźniaczy odpowiednik Etik&Energi,
szwedzkiej organizacji finansującej
projekty ekologiczne dla instytucji
kościelnych.
Chęć działania w stowarzyszeniu
zgłosili przedstawiciele diecezji rzeszowskiej, archidiecezji przemyskiej,
jezuici i franciszkanie.
Szwedzko-polska współpraca rozpoczęła się w 2009 r., kiedy Etik&Energi podpisała porozumienie z zakonem
jezuitów. Pierwszym zadaniem specjalistów od gospodarki energetycznej
było przeprowadzenie analizy zużycia
energii w bazylice i budynkach kościelnych w Kolegium Jezuitów w Starej Wsi na Podkarpaciu.
– Chcemy korzystać z doświadczenia Szwedów. W wielu budynkach
udało im się zmniejszyć wydatki na
prąd i ogrzewanie o 30-50 proc.,
a emisję dwutlenku węgla ograniczyć nawet od 50 do 80 proc. Mogą
to wcielić w życie nasze parafie czy
inne instytucje kościelne. Są na to
specjalne środki. Szwedzi zaoferowali
pomoc merytoryczną – wyjaśnia ks.
Bogdan Janik, dyrektor Ośrodka Caritas w Myczkowcach.
ik
Z DIECEZJI
SANDOMIERZ
16
– Jedną z najważniejszych przyczyn
kryzysu rodziny jest kryzys wiary, osłabienie religijności i więzów
z Kościołem – mówił bp Krzysztof
Nitkiewicz 8 maja podczas otwarcia
Centrum Pomocy Rodzinie w Iwaniskach.
W nowo powstałej placówce uruchomione zostało poradnictwo prawne, medyczne, psychologiczne i pedagogiczne, doradztwo rodzinne oraz
poradnictwo dla małżeństw i narzeczonych. W działalność Centrum włączyły się również dekanalne oddziały
Akcji Katolickiej i parafialne oddziały
Caritas.
apis
SIEDLCE
– Rodzice chrześcijańscy powinni
mieć tyle dzieci, ile mają w sobie
wiary, a nie środków finansowych
– podkreślał bp Zbigniew Kiernikowski podczas katechezy na temat
sakramentu małżeństwa 8 maja
w Parczewie.
Był to Diecezjalny Dzień Rodziny
połączony z obchodami 10. rocznicy
koronacji obrazu Matki Bożej Królowej
Rodzin, który znajduje się w parczewskim sanktuarium.
W katechezie biskup siedlecki
podkreślił, czym jest małżeństwo
chrześcijańskie i na czym polega
rodzicielstwo. – Małżeństwo chrześcijańskie to zawierzenie się dwojga
wierzących mocy Boga z ufnością,
że to On uczyni ich jednym ciałem
w Chrystusie. Partnerami przymierza małżeńskiego są z jednej strony
Bóg, a z drugiej mężczyzna i kobieta
w ich wzajemnej relacji. Jest to jedyne w swoim rodzaju związanie się
z drugim człowiekiem dla przeżywania sakramentu jedności, przekraczające ludzki rozum i tylko ludzkie siły
– kontynuował.
Miłośnicy popularnego serialu „Plebania” mogli poznać historię życia rodzinnego aktora Dariusza Kowalskiego oraz jego żony Barbary.
Po świadectwach ks. Jacek Sereda,
diecezjalny duszpasterz rodzin, zaprezentował nowy program formacyjny
dla narzeczonych.
ks.mcz, el
SOSNOWIEC
Duża dawka „muzyki z przesłaniem”,
modlitwa i wspominanie wizyt Jana
Pawła II w regionie – tak 7 maja wyglądała Papieska Majówka w Sosnowcu.
Już o godzinie 15.00 na dużej scenie obok papieskiego krzyża i pomnika, miejsca spotkania Papieża
z wiernymi w 1999 r., zabrzmiał big
band Joachima Krzyka. Specjalnie na
koncert w Sosnowcu-Zagórzu został
on rozbudowany niemal do orkiestry symfonicznej. Byli też artyści
operowi. Po nich na podwyższeniu
w kształcie barki obok pomnika Jana
Pawła II odśpiewana została Litania
Loretańska.
Bp Grzegorz Kaszak podkreślił, że
1 maja nieprzypadkowo został wybrany na dzień beatyfikacji Papieża
z Polski. Była to bowiem ustanowiona
przez niego Niedziela Miłosierdzia. –
Ale to także dzień wspomnienia św.
Józefa, patrona robotników. A Karol
Wojtyła 4 lata pracował w podkrakowskich kamieniołomach jako robotnik. Poza tym rozpoczął się maj,
miesiąc Maryi, w której opiekę mocno
wierzył Ojciec Święty – mówił sosnowiecki biskup. – Kiedyś zaproponowano Janowi Pawłowi II, aby w czasie spotkań z wiernymi występował
w kamizelce kuloodpornej lub za
pancerną szybą. On pokazał na Maryję i powiedział: „Ona mnie chroni”
– wspominał bp Kaszak, który wiele
lat przepracował w Watykanie u boku
Jana Pawła II.
Po nabożeństwie majowym zaczęło się granie i śpiewanie na scenie.
Magda Anioł przypomniała swoje
stare i nowe przeboje, w wykonanie
których włączyła się publiczność.
W podobnym klimacie wystąpiły
dzieci z „Arki Noego”. – To już zupełnie nowy skład, te, które zaczynały
z „Arką”, są już „na emeryturze”, bo
wyrosły – śmiał się Robert „Litza” Friedrich, który piosenki ubarwiał zabawnymi, a czasem bardzo poważnymi
dialogami z dziećmi.
– Było wspaniale. Dobrze, że w ten
sposób, bardzo radośnie świętujemy beatyfikację. Byłam na tym placu
w dniu wizyty Jana Pawła II w 1999 r.,
musiałam być dzisiaj – opowiada pani
Krystyna, chwaląc organizatorów za
to, że obok modlitwy i koncertu była
też okazja do spotkania, np. przy kiełbasce z grilla.
kjk
SZCZECIN-KAMIEŃ
Konsekracji kościoła pw. bł. Jana
Pawła II dokonał 14 maja w Śniatowie k. Kamienia Pomorskiego abp
Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński.
W uroczystości uczestniczyli wierni
także z bardzo odległych miejscowości, m.in. z Zabrza i Gliwic.
Kościół zbudowano na fundamentach świątyni, która stała w tym miejscu ponad 60 lat temu, ale na wniosek
ówczesnych władz została rozebrana.
pk
TARNÓW
Dobiegł końca diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego Sług Bożych
ks. Ferdynanda Machaya i ks. Jana
TORUŃ
W duchu dziękczynienia odbyła się
konferencja naukowa poświęcona
dwóm wielkim Polakom: Janowi
Pawłowi II i kard. Stefanowi Wyszyńskiemu. Spotkanie zorganizowano
17 maja w Wyższej Szkole Kultury
Społecznej i Medialnej w Toruniu
– po beatyfikacji Papieża-Polaka,
a przed rocznicą śmierci Prymasa
Tysiąclecia.
Prelegenci podjęli temat: „Karol
Wojtyła i Stefan Wyszyński w dziejach
współczesnej Polski”. Prof. Zofia Zdybicka wygłosiła wykład: „Błogosławiony Jan Paweł II, Syn polskiej ziemi – powszechny nauczyciel prawdy i miłości
Boga i człowieka”. Prof. Krystyna Czuba podjęła temat: „Miłość do Ojczyzny
przesłaniem i posługiwaniem pasterskim Prymasa Tysiąclecia”. Z obu wystąpień popłynęło przesłanie – „Uczyli
miłości do Ojczyzny. Czy potrafimy ją
kochać tak jak oni?”.
Na zakończenie konferencji studenci WSKSiM zaprezentowali montaż słowno-muzyczny pt. „Nie lękajcie
się… Uwierzcie Chrystusowi”. Reżyserem przedstawienia była aktorka Halina Łabonarska.
ks. pb
WARSZAWA-PRAGA
– Wiara i modlitwa to potężne siły,
które mogą oddziaływać na bieg
historii – podkreślił abp Henryk Hoser.
Biskup warszawsko-praski poświęcił
14 maja kamień węgielny pod budowę
świątyni pod wezwaniem Matki Bożej
Fatimskiej w Legionowie k. Warszawy.
W uroczystościach wzięła udział młodzież, która z rąk abp. Hosera otrzymała sakrament bierzmowania.
mag
W nocy z 9 na 10 maja niezidentyfikowani sprawcy włamali się do kościoła Najświętszej Maryi Panny Matki
Łaski Bożej w Halinowie k. Warszawy
i dokonali profanacji Najświętszego
Sakramentu oraz kradzieży naczyń
liturgicznych z tabernakulum.
Poinformował o tym w specjalnym
liście do kapłanów diecezji jej ordynariusz abp Henryk Hoser. Bp Kazimierz
Romaniuk odprawił w Halinowie nabożeństwo pokutne za profanację
Najświętszego Sakramentu.
Zdaniem abp. Hosera „wydarzenie
tego typu powinno poruszyć całą
wspólnotę Kościoła Warszawsko-Praskiego i zmobilizować ją do obrony
czci Eucharystii”. Zarządził on, aby 16
maja w uroczystość św. Andrzeja Boboli, patrona metropolii warszawskiej,
w każdej parafii podczas głównej Mszy
św. po Komunii odśpiewano suplikacje przed wystawionym Najświętszym
Sakramentem oraz by suplikacje dołączono do odprawianych nabożeństw
majowych.
lk
WROCŁAW
„Słowem i światłem. Sztuka słowa Jana
Pawła II” – to tytuł cyklu warsztatów
dziennikarskich, które zostały zorganizowane przez studentów Podyplomowego Studium Dziennikarskiego
na Papieskim Wydziale Teologicznym
we Wrocławiu. Podczas uroczystej gali
wysłuchano m.in. wykładów poświęconych kunsztowi słowa błogosławionego Papieża.
– Całe życie Jana Pawła II było
utkane z pięknych, dobrych słów –
stwierdził rektor PWT ks. prof. Waldemar Ire. Podkreślił, że język był dla
Papieża narzędziem komunikacji,
które ostatecznie miało doprowadzić
człowieka do sfery sacrum, do samego Boga.
O pięknie słowa, którego używał
Jan Paweł II, mówił w kolejnym wykładzie prof. Jan Miodek, znany językoznawca, profesor Uniwersytetu
Wrocławskiego. Wskazał na szereg
konstrukcji słownych i terminów, które z upodobaniem wykorzystywał Jan
Paweł II. Ilustrował każdy z nich przykładami z homilii i przemówień. Do
najważniejszych i niezwykle skutecznie oddziałujących na słuchacza zaliczył używanie przez Papieża pytań
retorycznych („Cóż mam powiedzieć
ja, Jan Paweł II…”, „Czyż nie takich
kapłanów oczekuje świat…”), powtórzeń („Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi…”, „Musicie
być mocni mocą, którą daje wiara,
musicie być mocni…”, „Czyż Chrystus
tego nie chce… czyż nie chce tego
jego Matka…”) i form modalnych
zwłaszcza stosowanych z podwójnym zaprzeczeniem („Nie mogłem tu
nie przybyć…”, „Nie mogę nie wspomnieć…”).
xjs
Z DIECEZJI
Michałkowskiego ze zgromadzenia
księży filipinów. W Kurii Diecezjalnej
w Tarnowie uroczyście zamknięto
proces dwóch męczenników z czasów II wojny światowej.
Ks. Ferdynand Machay urodził się
w grudniu 1914 r. w Jabłonce, w województwie krakowskim. Po skończeniu
gimnazjum w Nowym Targu, w 1933 r.
wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie.
Święcenia kapłańskie przyjął w 1939
jako członek Kongregacji Oratorium
św. Filipa Neri w Tarnowie. Niedługo
po święceniach powierzono mu zastępstwo kapelana szpitala w Tarnowie. Spowiadał tam rannych żołnierzy,
jeden z nich bardzo rozpaczał z powodu upadku Polski. Ks. Machay pocieszał go, że to jeszcze nie koniec, wojna
trwa i Polska zmartwychwstanie. Okazało się, że ten żołnierz był podstawionym konfidentem i spisaną treść spowiedzi przekazał Gestapo. Ks. Machay
został aresztowany 29 września 1939 r.
Przebywał najpierw w więzieniu
w Tarnowie, następnie w Krakowie na
Montelupich i Nowym Wiśniczu. Został rozstrzelany w Nowym Wiśniczu 8
czerwca 1940 r. w odwet za ucieczkę
jednego z więźniów.
Ks. Jan Chryzostom Michałkowski
urodził się w styczniu 1914 r. w Jerce
k. Kościana, należącej wówczas do benedyktyńskiej parafii w Lubiniu w archidiecezji poznańskiej. Studiował
w Wyższym Seminarium Duchownym
w Tarnowie. Po ukończeniu studiów
w czerwcu 1938 r. z rąk bp. Franciszka Lisowskiego, ordynariusza diecezji
tarnowskiej, przyjął święcenia kapłańskie.
Pracując w diecezji sandomierskiej,
prowadził m.in. tajne nauczanie młodzieży zakresu szkoły średniej.
Został posądzony o szpiegostwo,
był bity i maltretowany, wywieziono
go do obozu w Oświęcimiu, a następnie do Buchenwaldu, gdzie pracował w kamieniołomach. Otrzymał
obozowy numer 34091. Wyczerpany
nieludzką pracą, zniszczony głodem,
zmarł 26 grudnia 1943 r.
eb
17
Wciąż aktualny „bułgarski ślad”
ROZMOWA K AI
Rozmowa z dr. Andrzejem Grajewskim, autorem książki „Papież musiał zginąć. Wyjaśnienia Ali Agcy”
18
W swojej książce nt. zamachu na
Jana Pawła II opowiada się Pan za
„bułgarskim śladem”. Dlaczego
spośród wielu hipotez ta przekonuje
Pana najbardziej?
– Ponieważ „narracja” Ali Agcy jest
logiczna. W protokołach z przesłuchań zamachowiec opisując planowanie zabójstwa Jana Pawła II, mówi
o konkretnych osobach – od pierwszego spotkania z bułgarskimi agentami w hotelu Witosza w Sofii w lipcu
i sierpniu 1980 r., aż po późniejsze
jego kontakty w Rzymie z agentami
zamieszanymi w zamach.
Cały wywód tworzy zwarty i logiczny ciąg – osoby, o których mówi Agca,
nie są postaciami przez niego wymyślonymi – on znał bułgarskich agentów pod nazwiskami operacyjnymi.
Dopiero w czasie drugiej fazy śledztwa, gdy pokazano mu album ze zdjęciami Bułgarów pracujących w ambasadzie tego kraju w Rzymie, została
ustalona prawdziwa tożsamość osób,
z którymi się kontaktował. Zamachowiec znał ich adresy, z większą lub
mniejszą dokładnością opisywał ich
wygląd i mieszkania, w których przebywał. Nie mógł sobie tego wymyślić,
a teza, że ktoś mu to wszystko podpowiedział, jest absurdalna, ponieważ
nikt nie byłby w stanie wymyślić fabuły tak spójnej i pełnej tylu różnych niezwykłych okoliczności i szczegółów.
Śledztwo potwierdziło, że osoby,
które Agca wskazał jako współautorów zamachu, przebywały 13 maja
1981 r. w Rzymie. Ale cały akt oskarżenia współorganizatora zamachu Sergieja Antonowa opierał się na słowach
Agcy, więc w momencie, w którym zamachowiec odwołał je na sali rozpraw,
wytrącił oskarżycielowi główny atut –
„bułgarski ślad” nie został osądzony.
Jednak bułgarski trop nie jest najważniejszy. Bułgarscy bezpieczniacy
tego zamachu sami nie wymyślili, oni
byli wykonawcami. Kluczowy - dla
zrozumienia, dlaczego Jan Paweł II
„musiał” zginąć – jest trop sowiecki.
To tamtejsze służby były prawdziwym
mózgiem operacji...
...czyli ci, którzy mieliby największe
korzyści ze śmierci Papieża...
– To właśnie jest trop, który kieruje
do Bułgarów, a konkretnie – do pytania, w jaki sposób przyszły zamachowiec i bułgarscy agenci skontaktowali
się ze sobą. I tu pojawia się wątek sowiecki i postać majora Władimira Kuziczkina, który wiosną 1980 r. spotyka
się z Agcą w Teheranie, przekazując
mu nazwisko, adres i telefon Rosjanina,
pracującego w radzieckiej ambasadzie
w Bułgarii, Milinkowa, (w swych zeznaniach Agca mówił Malenkow). To kolejny sowiecki agent w tym łańcuchu...
Bułgarzy byli tylko kolejnym ogniwem
– realizatorów.
Z tego wniosek, że zamachowca
„wybrali” sowieccy agenci. Bułgarskie służby przejęły kandydata do
realizacji zamachu?
– Kluczowe jest tu rozeznanie kontaktów między bułgarskimi służbami
a turecką mafią, z którą w latach 70.
i 80. robiły one wspólnie interesy –
handlowały bronią, przemycały narkotyki.
Przyjmując, że za całą operacją stał
Kreml, należało zrobić wszystko, aby
skierować trop zamachu jak najdalej
od „centrali”. Wymyślono więc w miarę bezpieczny sposób – bułgarscy
agenci mieli kontakty z tureckim półświatkiem, który miał też zakorzenienie wśród prawicowych ekstremistów,
czyli organizacji „Szarych Wilków”.
To spośród nich wydobyto człowieka, którego biografia nie kojarzyła
się z lewicą czy wschodnimi służbami
specjalnymi, a raczej (biorąc pod uwagę, że „Szare Wilki” miały kontakty ze
służbami własnego kraju) kierowały
uwagę na Zachód. Ten trop zresztą
cały czas jest wykorzystywany w badaniach i książkach, które ukazują się do
dnia dzisiejszego i stawiają zupełnie
absurdalną tezę, że za zamachem na
Jana Pawła II stali islamscy fanatycy.
Rzecz w tym, że wśród postaci, które kręciły się wokół Agcy, nie było ani
jednego człowieka o choćby śladowej
religijności – byli to mafiozi, nacjonali-
ści, międzynarodowi geszefciarze, ludzie ze służb specjalnych. Można teoretycznie założyć, że byli w zamachu
także czynni ludzie, o których Agca
w ogóle nie wspomina, ale wydaje mi
się to mało prawdopodobne. Stawiam
tezę, że na pewnym etapie śledztwa
Agca zaczął mówić, jak było naprawdę,
a potem nagle zmienił front, ponieważ
został postraszony przez dwóch bułgarskich sędziów, którzy go przesłuchiwali w 1983 r. w więzieniu Rebbibia.
Do jednego z nich – Stefana Markowa Petkowa – choć nie bezpośrednio,
dotarł sędzia z IPN. Potwierdził on dwa
istotne fakty – że Petkow zna język turecki i że w pewnym momencie został
sam na sam z Agcą.
I tu są dwie wersje. Agca mówił, że
sędzia Petkow straszył go, iż zginie
wraz ze swoją rodziną w Turcji, jeśli
będzie mówił o prawdziwych organizatorach zamachu. Petkow zaś twierdzi, że Agcy nie straszył – czyli mamy
słowo przeciwko słowu.
Logiczne jest jednak, że Turek sobie
tego nie wymyślił. Powstaje pytanie,
dlaczego nadzorujący śledztwo sędzia Illario Martella w ogóle dopuścił
do tego, że ci panowie zostali sam na
sam. Rola tego sędziego jest w ogóle
dla mnie niezrozumiała, np. gdy straszy Agcę, kiedy ten zaczyna mówić
o planowanym zamachu na Lecha
Wałęsę, i przypomina mu o odpowiedzialności karnej, gdyby okazało się to
oszczerstwem.
Na tajemnicze zachowanie Martelli
może rzucić światło znamienny szyfrogram polskiego wywiadu jeszcze
przed sformułowaniem aktu oskarżenia wobec Siergieja Antonowa. Polski
wywiadowca informował swoją „centralę”, że Amerykanie są przekonani, iż
nic z tego procesu nie wyjdzie, prawda nie wyjdzie więc na światło dzienne. To znamienne dla klimatu, który
panował wokół procesu – Zachodowi
nie zależało na wyjaśnieniu sprawy.
Dlaczego?
– Ponieważ nie chcieli eskalować
napięcia. Przed procesem Antonowa
Ten trop został zatem urwany przez
sędziów włoskich?
– W momencie, w którym Agca
zaczyna mówić o Kuziczkinie, jest
on w rękach Brytyjczyków, należy
więc domniemywać, że mają do niego dostęp także Amerykanie, gdyż
Kuziczkin w czerwcu 1982 r. ucieka
i przechodzi na stronę Zachodu. Każdy suwerenny sędzia prowadzący
proces chciałby wyjaśnić ten „sowiecki” trop. Ja nie odkrywam nowych rzeczy, tylko czytam uważnie i analizuję
wyjaśnienia Agcy, i robię to, jak sądzę,
z nie mniejszą starannością niż robili
to włoscy sędziowie. W momencie,
w którym w zeznaniach pojawia mi się
ktoś taki jak Kuziczkin (choć powstaje
pytanie, czy potrafili zidentyfikować
jego nazwisko podane jako „Kuzintsky”), wówczas pytam własne służby,
czy ktoś taki uciekł, a jeśli tak, robię
wszystko, aby zeznania Agcy z nim
skonfrontować. Tymczasem w dokumentach sądowych nie ma śladu,
że Włosi pragnęli to zrobić. Nie byli
tego ciekawi. A sprawa jego ucieczki była dość głośna. Agca wycofując
się w pewnym momencie z informacji, że się z nim spotkał, stwierdził, że
zna to nazwisko z prasy. Wiadomości
o ucieczce sowieckiego agenta były
więc ogólnie dostępne.
Kolejnym argumentem na prawdziwość zeznań Agcy jest los jego tureckiego wspólnika Bekira Celenka, który
w chwili, gdy Włosi zaczęli się domagać jego aresztowania, uciekł do Bułgarii i przebywał tam w areszcie domowym. Gdy skandal związany z tym
faktem zrobił się zbyt głośny, Bułgaria
przekazała go Turkom. Ci trzymali go
w więzieniu przez dłuższy czas, a w
końcu zgodzili się na jego ekstradycję
do Włoch. Bekir umarł jednak w tureckim więzieniu na zawał serca, choć
wcześniej był zdrowy.
Z tego płynie wniosek, o czym Pan
pisze w książce, że w sprawie zamachu mataczyli wszyscy.
– Każdy miał ku temu jakiś powód,
a przecież jeszcze nie wiemy, jak supermocarstwa rozgrywały posiadaną przez siebie wiedzę o zamachu.
W pewnym momencie Agca zaczyna
mówić o Francesco Pazienzy, włoskim
funkcjonariuszu wywiadu wojskowego
SISMI, który rzekomo miał podpowiedzieć mu istnienie bułgarskiego śladu.
Tego już sobie Agca nie wymyślił, ktoś
mu o tym Pazienzy musiał powiedzieć,
gdyż ni z tego, ni z owego zaczyna
o tym mówić. Potem się z tej wersji
wycofuje, jak niemal ze wszystkiego.
Bardzo ważna jest dokumentacja
zgromadzona przez IPN dotycząca
operacji „Papież” prowadzonej przez
Stasi. Wynika z niej, że ci sami bułgarscy
śledczy, którzy dotarli do Agcy potem,
przyjeżdżali do Berlina Wschodniego,
ale już jako oficerowie bułgarskiego
wywiadu, aby konsultować ze Stasi
całą akcję dezinformacyjną.
Sędzia Ferdinando Imposimato
w swojej książce twierdzi nawet, że
we wszystkich czołowych gazetach
włoskich, które „mieszały” w sprawie
bułgarskiego tropu, był bardzo silny
wpływ agentury Stasi.
Można powiedzieć, że znamy tylko
fragmenty tej historii.
– Niemcy pokazali dokumenty znajdujące się w archiwach Stasi, Rosjanie
nie pokazali nic, podobnie zachodnie
służby. Brytyjczycy, którzy „mają” Kuziczkina, nie zareagowali. Sądzę, że
doszło do globalnego porozumienia:
zamykamy sprawę, nie dochodzimy
prawdy. Myślę, że Ojcu Świętemu też
nie zależało na bezwzględnym ustaleniu twardych faktów, ponieważ
interpretował zamach na swe życie
w kategoriach nie politycznych, ale
mistycznych. Szybko sobie to uświadomił, że jego los tajemniczo wpisuje
się w treść orędzia fatimskiego.
Z trzecią tajemnicą fatimską Papież
zapoznał się dopiero po zamachu.
– Papież poprosił o dokumentację
fatimską jeszcze w szpitalu. Tajemnice
fatimskie były spisane nie w portugalskim języku literackim, tylko w dialekcie z okolic Fatimy. Wymagało to
specjalnego tłumaczenia na włoski.
O ile pamiętam, dyspozycję tłumaczenia Jan Paweł II wydał w szpitalu, ale
zapoznał się z jego treścią po wyjściu
z polikliniki Gemelli. Wracając zaś do
przebiegu rzymskiego procesu, jestem
przekonany, że w tamtych czasach nie
było realnych możliwości dogłębnego
przeprowadzenia tego śledztwa.
A dziś?
– Chyba także nie. Z pewnością
duża część dokumentów została zniszczona. Świadkowie – wysocy funkcjonariusze służb specjalnych – albo
ginęli w wypadkach, albo popełniali
samobójstwa. Tropy są urwane, a dokumenty zniszczone, być może pozostały mikrofilmy. Rosyjskie służby jako
dziedzic archiwów KGB z pewnością
niczego nie wydadzą. Skoro do dziś
nie wydali nam dokumentów dotyczą-
ROZMOWA K AI
we wrześniu 1983 r. został przecież
zestrzelony przez sowietów koreański
samolot pasażerski. Spowodowało to
oburzenie na całym świecie. Samo
aresztowanie Antonowa wywołało
gigantyczną falę protestów w Europie
Wschodniej i kampanię dezinformacyjną kierowaną przez wywiad Stasi.
W tej sytuacji udowodnienie bułgarskiego śladu przez włoski sąd oznaczałoby postawienie pytania o mocodawców Bułgarów. Nie twierdzę,
że cały ciąg wyjaśnień Turka jest bez
skazy, że nie ma w nim luk albo kwestii
wymagających dalszych wyjaśnień.
Ale nie znam bardziej przekonującej
opowieści o zamachu, w której występowałyby konkretne osoby, a nie kosmici, CIA albo islamscy fanatycy.
Konkretne osoby z konkretnych
środowisk, które przebywały w konkretnych miejscach wymienionych
przez Agcę, zostały zweryfikowane
przez włoskich śledczych. Jeżeli mówi
o spotkaniu w Sofii, to w tym właśnie
czasie mieszkał w hotelu Witosza – Bekir Celenk, główny organizator zamachu po stronie tureckiej. W tym czasie
przebywał w Sofii także Ajwazow...
Z punktu widzenia procedur sądowych trzeba mieć niezbite, twarde dowody. Zeznania Agcy do końca takim
dowodem nie są, ale proszę zwrócić
uwagę, że być może Ajwazow czy Wasilew mówiliby inaczej, gdyby siedzieli
we włoskim więzieniu jak Antonow.
W całej tej sprawie jest coś absurdalnego i dziwnego. Otóż, kiedy w czasie
rozprawy sądowej padło nazwisko sowieckiego dyplomaty, którego Agca
nazywa Malenkow (a naprawdę nazywał się prawdopodobnie Aleksander
Kiryłłowicz Milenkow), zamachowiec
zaproponował, że wskaże jego zdjęcie
wśród fotografii innych dyplomatów
akredytowanych w Bułgarii w okresie
planowania zamachu. Włoski sędzia
uznał jednak, że nie jest to potrzebne.
19
ROZMOWA K AI
cych zbrodni w Katyniu, do której się
przyznali, nie wierzę, aby udostępniali
swoje aktywa operacyjne. Tajemnica
państwowa to w rosyjskiej tradycji
rzecz święta. Gdy pod koniec lat 90.
zaczęli wydawać wielką encyklopedię
rosyjskich i sowieckich specsłużb, wywiązała się dyskusja, czy ujawnić agenturę z czasów Piotra Wielkiego...
20
W Pańskiej opinii Ali Agca to wyrachowany, płatny morderca zainteresowany jedynie 3 mln marek „honorarium”, którym zresztą miał się
podzielić z innymi wspólnikami. Na
ile był świadomy, że jest rozgrywany
przez sowieckie służby?
– Jego wyjaśnienia pokazują, że nie
był szaleńcem, samotnym fanatykiem,
głupkiem, jak próbowano go nieraz
przedstawiać. To wybitnie inteligentny człowiek o niesamowitej pamięci. Jego sprawność fizyczna wraz ze
sprawnością intelektualną dowodzą,
że ci, którzy go wybrali, wybrali najlepszego. I to jest rzecz niezmiernie
ważna. Proces selekcji doprowadził
do tego, że wybrano kogoś, kto miał
optymalne cechy, żeby taki zamach
zrealizować.
Książka pokazuje jego wymiar intelektualny – może był i herostratesowy
rys jego osobowości, ale robił wszystko, żeby się uratować z placu św. Piotra, i niewiele brakowało, aby mu się
udało. Mistrzostwo jego planu polegało na diabolicznej prostocie i bezczelności – chciał strzelać na oczach
wszystkich, po czym wmieszać się
w tłum.
Gdyby zostały rzucone granaty
hukowe, jak pierwotnie planowano,
prawdopodobnie ucieczka by się udała. Panika i zamieszanie były na placu
gigantyczne, o czym mówi siostra
Letizia, która schwytała zamachowca. A jeśli zobaczymy dokumentalne
zdjęcia z zamachu, zorientujemy się,
że do kolumnady Berniniego, za którą
już mógł czuć się bezpiecznie, Agca
miał kilkanaście kroków. I tych kroków
zabrakło mu do ucieczki. Udało się natomiast zbiec Celenkowi i pozostałej
dwójce wspólników.
Co do KGB – Agca w pewnym momencie mówi otwarcie, że dla niego
nigdy nie ulegało wątpliwości, że zamach leżał w interesie sowietów. To
też ciekawe, że często odsłania się
jako wróg amerykańskiego imperializmu i pokazuje swoje lewackie oblicze. Jego wypowiedzi podszyte są
głęboką niechęcią do Amerykanów.
W książce wspomina Pan o rozkazie
„zbliżenia się do Papieża”, używając języka służb. Inwigilacja Wojtyły
była „działką” polskich towarzyszy.
W jakim stopniu udało się ulokować
agenturę w pobliżu Jana Pawła II?
– Służby specjalne bloku wschodniego działały w sposób zintegrowany.
Trzeba brać pod uwagę bardzo ważny
pierwszy dokument, który ocalał w archiwach Stasi, rozsyłany przez KGB do
wszystkich central „bratnich” służb,
który powstał już tydzień po wyborze
kard. Wojtyły na papieża.
To niezwykle ciekawy dokument,
bardzo precyzyjnie określający zarówno osobowość Jana Pawła II, jak i skutki pontyfikatu. Powstał na podstawie
danych przekazanych przez polskich
towarzyszy. Wszystkie szczegóły,
włącznie z tym, jakie sporty lubi i jakiej
drużynie kibicuje – były przekazane.
Nie ulega wątpliwości, że każdy
istotny dokument, który dotyczył
Jana Pawła II, zdobyty przez rezydenturę „Baszta”, czyli działającą pod
przykrywką dyplomatyczną polską rezydenturę na terenie Włoch, był przetwarzany i kierowany do Moskwy. Jest
rzeczą znamienną, że w trakcie pontyfikatu Jana Pawła II polska rezydentura została przekierowana na Watykan
(wcześniej działała w trzech kierunkach – Włochy, Watykan, NATO). Po
wyborze polskiego kardynała wszystkie polskie siły zostały „rzucone” na
Jana Pawła II i Stolicę Apostolską.
Współpraca międzynarodowa kwitła...
– Jestem pewien, że śledztwo, które prowadzi IPN, wykaże jeszcze kilka
bardzo ciekawych rzeczy, dotyczących m.in. kontaktów między agentami polskimi i bułgarskimi. Ambasady
obu krajów w Rzymie leżą vis à vis na
via Rubens. Jedni widzieli drugich.
Ciekawy jest zamieszczony w książce
dokument zdobyty przez Stasi (co obrazuje, jak daleko „sięgały” ze swoją
agenturą służby bloku wschodniego)
z zamkniętego posiedzenia włoskiej
parlamentarnej komisji ds. służb
specjalnych. Jest to dokument szefa
włoskiego wywiadu, który zwraca
uwagę na aktywność elektroniczną
ambasady bułgarskiej w dwóch okresach – porwania amerykańskiego generała Jamesa Doziera, w którym brali
udział także bułgarscy agenci jako
mocodawcy Czerwonych Brygad, oraz
w okresie zamachu na Papieża. Oczywiście, są to nadal dowody pośrednie
– ktoś może powiedzieć, że z częstotliwości sygnałów nie wynika, że brali
udział w operacji zabicia Papieża. Ale
gdy zestawi się cząstkowe ślady – powstaje zwarta całość.
A wracając do mojego głębokiego
przekonania, że Agca nie zawsze kłamie... Zeznał on, że jeden z bułgarskich
agentów mówił mu, że trzeba pospieszyć się z realizacją zamachu, gdyż nastąpił przeciek w „centrali” i zachodnie
służby już wiedzą o planach zabicia
Papieża. Tego faktu Agca w żaden
sposób nie mógł sobie wymyślić ani
przeczytać w gazetach, a dziś wiemy,
że to prawda – tę supertajną informację przekazał jeden z bułgarskich
agentów. A potwierdził ją szef francuskiego wywiadu, składając wyjaśnienia przed komisją Guzantiego.
Polscy towarzysze byli więc lojalnymi trybikami sowieckiego systemu,
choć można zakładać, że Moskwa
głęboko by się zastanawiała, czy powierzyć polskim agentom realizację
zamachu. Natomiast przy zdobywaniu
informacji czy dezinformacji jak najbardziej z nich korzystano. Przykładem
takiej dezinformacji są książki Eugeniusza Guza. Jedyny Polak, który dotychczas zainteresował się zamachem na
Jana Pawła II, był... wieloletnim współpracownikiem wywiadu PRL.
Zgłębił Pan ogromną ilość dokumentów. Jaki jest Pański wkład w poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o zamach?
– Zwrócenie baczniejszej uwagi na
wątek majora Kuziczkina, który początkowo również na etapie polskiego
śledztwa został niedoceniony.
Dlaczego?
– Ponieważ nie postawiono mu
zarzutów. W pewnym momencie zacząłem poszukiwać informacji o tym,
kto to jest? I wertując literaturę przedmiotu, w czym pomogły mi też wieloletnie studiowanie rosyjskich służb
specjalnych i moja unikalna pod tym
względem w Polsce biblioteka, bardzo szybko udało mi się go zidentyfikować. Okazało się, że postać, o której
mówił Agca, nie tylko fizycznie istnieje, ale wydała książkę, wspomnienia
z tamtego czasu! Kuziczkin podaje
w niej istotny szczegół – na którym
piętrze mieściła się agentura wywiadu
w ambasadzie sowieckiej w Teheranie.
W swoich zeznaniach Agca mówi, że
znajdowała się piętro wyżej, ale wynika to z różnicy liczenia – Rosjanie zaczynają liczenie pięter od parteru.
Sprawdziłem więc detale i wszystko
się zgadzało. Włącznie z tym, co było
dla mnie absolutną rewelacją – że KGB
realizowało operację „Tajfun”, której
celem było zabicie lub postraszenie Chomeiniego z wykorzystaniem
agentów bułgarskich.
Jakie są dalsze losy śledztwa IPN?
– Jest prowadzone. Przesłuchano
sporą liczbę osób, zebrano ogromną
liczbę dokumentów. Co z tego wyniknie – trudno przesądzić. Książka, która
obecnie się ukazuje, zbudowana jest
wokół jednego wątku – wyjaśnień
Agcy.
To oś konstrukcyjna, do której dochodzą inne wątki. Sądzę, że powinna
ukazać się odrębna książka o działaniach dezinformacyjnych w sprawie
Agcy, gdyż dokumentacja jest niezwykle obszerna.
Czy kiedykolwiek dowiemy się, kto
jest autorem zamachu, trzymając
twarde dowody w ręku?
– Nie ma takiej możliwości. Moja
książka jest próbą rekonstrukcji planów i realizacji zamachu, ale nie jest
dowodem. Jest to próba logicznej
weryfikacji wyjaśnień Agcy i odpowiada na pytanie, w jakim stopniu są one
prawdziwe. Moja odpowiedź brzmi,
że są prawdziwe w znacznym stopniu,
ale nie są jednoznacznym dowodem
na tyle, by można było powiedzieć:
tak, na pewno tak było.
Rozmawiała:
Alina Petrowa-Wasilewicz
Przełożeni zakonów męskich obradowali w Dębowcu
W Dębowcu na Podkarpaciu zakończyło się 11 maja dwudniowe zebranie
plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce.
Opaci, generałowie, prowincjałowie,
wizytatorzy, inspektorzy wybrali zarząd Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce i Komisję Rewizyjną.
Do konsulty (czyli zarządu Konferencji) obok przewodniczącego ks.
Tomasza Sielickiego – chrystusowca
i wiceprzewodniczącego o. Bernarda
Sawickiego – benedyktyna weszli:
jezuita o. Wojciech Ziółek, redemptorysta o. Janusz Sok, kapucyn o. Jacek
Waligóra, werbista o. Andrzej Danilewicz, marianin ks. Paweł Naumowicz,
michalita ks. Kazimierz Radzik i bonifrater br. Eugeniusz Kret.
Komisję Rewizyjną będą tworzyć:
pocieszyciel o. Sławomir Świerad Pettke
(przewodniczący), benedyktyn br. Izaak
Kapała i pallotyn ks. Adrian Galbas.
Z zakonnikami spotkali się ponadto
ks. prof. Grzegorz Ryś, rektor Metropolitalnego Wyższego Seminarium
Duchownego w Krakowie, i bp Kazimierz Gurda, przewodniczący Komisji
Episkopatu Polski ds. Instytutów Życia
Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego .
Ks. prof. Ryś wprowadził zakonników do lektury „Lineamenta” – dokumentu przygotowującego Synod
Biskupów, poświęconego nowej
ewangelizacji.
Przypomniał, że sformułowania
„nowa ewangelizacja” po raz pierwszy
użył w 1979 r. w Krakowie Jan Paweł II.
Przypomniał też dwa narzędzia ewangelizacji, o których mówił wcześniej
Paweł VI: świadectwo i dialog.
Według ks. Rysia pytanie o nową
ewangelizację, to pytanie o Kościół,
który „nie może być maszyną i przedsiębiorstwem, nie może być też sektą”.
Prelegent podkreślił ogromne znaczenie wspólnoty w przekazie wiary.
Przekonywał, że ruchy i stowarzyszenia oraz stare i nowe formy życia konsekrowanego odgrywają wielką rolę
w ewangelizacji. – Życie zakonne pielęgnuje model życia pierwszej gminy
chrześcijańskiej. Nowy model Kościoła
to także życie zakonne – dodał.
Bp Kazimierz Gurda mówił o obecności duchownych w mediach. Nie
ukrywał, że media są szansą w ewangelizacji, ale tylko wtedy, gdy służą
celowi podstawowemu – przekazowi
prawdy o Chrystusie i człowieku.
Prosił, aby nie koncentrować się na
krytykanctwie. – Powinna dominować
wielka miłość do Kościoła, że został
ustanowiony przez Chrystusa dla dobra człowieka” – spointował.
jms
Na fascynację karmelitańską duchowością nowego błogosławionego
Jana Pawła II zwrócili uwagę uczestnicy VII Kapituły Prowincjalnej krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych,
którzy od 3 do 10 maja obradowali
w Wadowicach. Kapituła ponownie
wybrała na przełożonego prowincjalnego o. dr. Andrzeja Ruszałę OCD.
Jan Paweł II – podkreślali zakonnicy – jest wspaniałym przykładem, „jak
łączyć wymiar kontemplacyjno-modlitewny z apostolskim”.
Jak podkreśla wielu papieskich
biografów, duchowość karmelitańska odegrała dużą rolę w życiu Karola
Wojtyły, który zamierzał nawet wstąpić do tego zakonu i od dzieciństwa
nosił szkaplerz przyjęty w wadowickim Karmelu na „Górce”, a potem
swój pierwszy artykuł, magisterium
i doktorat poświęcił św. Janowi od
Krzyża.
Krakowska Prowincja Karmelitów
Bosych liczy obecnie 223 zakonników, w tym m.in. 156 kapłanów i 38
zakonników w okresie formacji początkowej. Żyją oni w 24 wspólnotach, z których 9 realizuje swoją misję
w Polsce, a 15 za granicą: 5 w Afryce
(w Rwandzie i Burundi), 3 na Ukrainie
(Kijów, Charków i Berdyczów), 3 na
Słowacji, 2 w USA, 1 na Łotwie oraz 1
w Niemczech.
rk
ROZMOWA K AI
Karol Wojtyła chciał być karmelitą
21
Audiencja generalna, 11 maja 2011
Benedykt XVI: także człowiek epoki cyfrowej poszukuje Boga
WAT YK AN
Drodzy Bracia i Siostry!
22
Dziś chciałbym kontynuować refleksję o tym, jak modlitwa i zmysł
religijny stanowią część człowieka na
przestrzeni całych jego dziejów.
Żyjemy w czasach, gdy widoczne są
znaki sekularyzacji. Wydaje się, że Bóg
zniknął z perspektywy życiowej różnych osób lub stał się rzeczywistością,
wobec której pozostajemy obojętni.
Jednocześnie widzimy wiele znaków
wskazujących na ożywienie zmysłu
religijnego, na ponowne odkrycie
znaczenia Boga dla ludzkiego życia,
potrzebę duchowości, przezwyciężenia czysto horyzontalnej, materialnej
wizji życia ludzkiego.
Patrząc na najnowszą historię, dostrzegamy bankructwo przepowiedni
tych, którzy od czasów Oświecenia
zapowiadali zanik religii i podkreślali
znaczenie absolutnego rozumu oderwanego od wiary, rozumu, który
miał rozproszyć ciemności dogmatyzmów religijnych i miał zburzyć „świat
sacrum”, przywracając człowiekowi
jego wolność, godność i niezależność
od Boga. Doświadczenie minionego
wieku z dwoma tragicznymi wojnami
światowymi wpędziło w kryzys ów
postęp, jaki zdawał się zapewnić autonomiczny rozum, człowiek bez Boga.
Katechizm Kościoła Katolickiego
stwierdza: „Przez stworzenie Bóg powołuje wszelki byt z nicości do istnienia... Nawet po utracie podobieństwa
do Boga na skutek popełnionego
grzechu człowiek pozostaje obrazem
swego Stwórcy. Zachowuje pragnienie Boga, który powołuje go do istnienia. Wszystkie religie świadczą o tym
poszukiwaniu właściwym dla ludzi”
(n. 2566). Możemy powiedzieć – jak to
ukazałem na poprzedniej katechezie –
że nie było żadnej wielkiej cywilizacji,
od najdalszych czasów aż do naszych
dni, która nie miałaby charakteru religijnego.
Człowiek jest z natury religijny, jest
homo religiosus tak jak jest homo sapiens i homo faber. „Pragnienie Boga
– stwierdza raz jeszcze Katechizm -
jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga
i dla Boga” (n. 27). Obraz Stwórcy jest
wpisany w jego istotę i odczuwa on
potrzebę odnalezienia światła, aby
odpowiedzieć na pytania dotyczące
głębokiego sensu rzeczywistości; odpowiedź, której nie może on znaleźć
w sobie, w postępie czy naukach empirycznych. Homo religiosus pojawia
się nie tylko w czasach antycznych, ale
jest także obecny w całych dziejach
ludzkości. Pod tym względem na rozległym obszarze ludzkiego doświadczenia pojawiały się różnorodne formy
religijności, usiłujące odpowiedzieć na
pragnienie pełni i szczęścia, na potrzebę zbawienia i poszukiwanie sensu.
Człowiek epoki cyfrowej podobnie
jak człowiek epoki jaskiniowej poszukuje w doświadczeniu religijnym dróg
przezwyciężenia swej ograniczoności
oraz zapewnienia bezpieczeństwa
swej niepewnej przygodzie na ziemi.
Zresztą życie bez horyzontu transcendentnego nie miałoby poczucia wypełnienia i szczęścia, do którego wszyscy dążymy, jest ono bowiem z natury
ukierunkowane ku przyszłości, która
jeszcze ma się spełnić. II Sobór Watykański w deklaracji „Nostra aetate”
podkreślił to w sposób syntetyczny:
„Ludzie oczekują od różnych religii
odpowiedzi na głębokie tajemnice
ludzkiej egzystencji, które jak niegdyś,
tak i teraz do głębi poruszają ludzkie
serca; czym jest człowiek, jaki jest sens
i cel naszego życia, co jest dobrem,
a co grzechem, jakie jest źródło i jaki
cel cierpienia, na jakiej drodze można osiągnąć prawdziwą szczęśliwość,
czym jest śmierć, sąd i wymiar sprawiedliwości po śmierci, czym wreszcie jest
owa ostateczna i niewysłowiona tajemnica ogarniająca nasz byt, z której
bierzemy początek i ku której dążymy”
(n. 1). Człowiek wie, że nie może sam
odpowiedzieć na swoją fundamentalną potrzebę zrozumienia. Niezależnie
od tego, jak bardzo łudziłby samego
siebie, iż jest samowystarczalny, to
jednak doświadcza, że nie wystarcza
sam sobie. Potrzebuje otwarcia na
innego, na coś czy na kogoś, co mogłoby dać jemu to, czego mu brakuje,
musi wyjść z siebie ku Temu, kto byłby
w stanie wypełnić szerokość i głębię
jego pragnienia.
Człowiek nosi w sobie pragnienie nieskończoności, tęsknotę za
wiecznością, poszukiwanie piękna,
pragnienie miłości, potrzebę światła
i prawdy, które popychają go ku Absolutowi; człowiek nosi w sobie pragnienie Boga. Człowiek wie, że w jakiś
sposób może się zwrócić do Boga, że
może do Niego się modlić. Święty Tomasz z Akwinu, jeden z największych
teologów w dziejach ludzkości, określa modlitwę jako „wyraz pragnienia
Boga, które człowiek nosi w sobie”. Ta
siła przyciągania ku Bogu, którą sam
Bóg umieścił w człowieku, jest „duszą
modlitwy”, która następnie przybiera
wiele form i sposobów w zależności
od historii, czasu, danej chwili, łaski,
a nawet grzechu każdego modlącego
się człowieka. Dzieje człowieka znają
wiele form modlitwy, ponieważ rozwinął on różne sposoby otwarcia na Innego i to co Poza, tak że możemy rozpoznać modlitwę jako doświadczenie
obecne w każdej religii i kulturze.
Drodzy Bracia i Siostry, jak widzieliśmy w minioną środę, modlitwa nie
jest związana ze szczególnym kontekstem, ale wpisana jest w serce każdej
osoby i każdej cywilizacji. Naturalnie,
kiedy mówimy o modlitwie jako doświadczeniu człowieka jako takiego,
„homo orans”, trzeba uwzględnić, że
jest ona bardziej postawą wewnętrzną niż szeregiem praktyk i formuł,
bardziej sposobem bycia wobec Boga
niż spełnianiem aktów kultu lub wymawianiem słów. Modlitwa ma swoje centrum i zapuszcza swe korzenie
w głębi osoby; z tego względu nie
jest łatwo ją rozszyfrować i może być
przedmiotem nieporozumień i mistyfikacji. Także w tym sensie możemy
rozumieć wyrażenie „modlenie się
jest trudne”. Rzeczywiście modlitwa
jest w pełnym tego słowa znaczeniu
miejscem bezinteresowności, dążenia
ku Niewidzialnemu, Nieoczekiwane-
mu, Niewypowiedzianemu. Dlatego
też doświadczenie modlitwy dla każdego jest wyzwaniem, „łaską”, o którą
trzeba prosić, darem Tego, do którego
się zwracamy.
W modlitwie, w każdym okresie historii człowiek rozważa siebie i swoją
sytuację w obliczu Boga, wychodząc
od Boga i w odniesieniu do Boga.
Doświadcza, że jest stworzeniem potrzebującym pomocy, niezdolnym
do zapewnienia sobie o własnych siłach wypełnienia swego życia i swej
nadziei. Filozof Ludwig Wittgenstein
przypominał, że „modlitwa oznacza
odczuwanie, że sens świata znajduje
się poza nim”. W dynamice tej relacji
z Tym, który nadaje życiu sens, z Bogiem, modlitwa ma jeden ze swych typowych wyrazów w geście upadania
na kolana. Jest to gest niosący w sobie
radykalną ambiwalencję: mogę bowiem zostać zmuszony do upadania na
klęczki – sytuacja nędzy i zniewolenia
– ale mogę też klękać spontanicznie,
wyrażając swoje ograniczenie, a więc
moją potrzebę Innego. Mówię mu, że
jestem słaby, potrzebując pomocy, że
jestem „grzesznikiem”. W doświadczeniu modlitwy istota ludzka wyraża
całą świadomość samej siebie, wszystko to, co potrafi pojąć ze swego życia,
a jednocześnie kieruje całą siebie ku
Istnieniu, przed którym stoi, kieruje
swą duszę ku tej Tajemnicy, od której
oczekuje się spełnienia najgłębszych
pragnień i pomocy, aby przezwyciężyć nędzę własnego życia. Na owym
spoglądaniu na Innego, kierowaniu
się „poza” polega istota modlitwy
jako doświadczenia rzeczywistości,
która wykracza poza to, co pojmowane zmysłami i przypadkowe.
Jedynie w objawiającym się Bogu
odnajduje wypełnienie ludzkie poszukiwanie. Modlitwa, która jest
otwarciem i wyniesieniem serca ku
Bogu, staje się w ten sposób relacją
osobową z Nim. A jeśli nawet człowiek
zapomina o swoim Stwórcy, Bóg żywy
i prawdziwy nie przestaje jako pierwszy wzywać człowieka na tajemnicze
spotkanie w modlitwie. Jak stwierdza
Katechizm: „W modlitwie wierny Bóg
zawsze pierwszy wychodzi z miłością
do człowieka; zwrócenie się człowieka do Boga jest zawsze odpowiedzią.
W miarę jak Bóg się objawia i objawia człowieka samemu człowiekowi,
modlitwa ukazuje się jako wzajemne
przyzywanie się, jako wydarzenie
Przymierza. Wydarzenie to, przez słowa i czyny, angażuje serce. Ujawnia się
w całej historii zbawienia” (n. 2567).
Drodzy Bracia i Siostry, uczmy się
bardziej przebywać przed Bogiem,
Bogiem, który objawia się w Jezusie
Chrystusie, uczmy się rozpoznawać
w ciszy, w głębi siebie, Jego głos, który nas wzywa i prowadzi do głębi naszego istnienia, do źródła życia, źródła
zbawienia, aby nam umożliwić wyjście poza ograniczenia naszego życia
i otworzyć nas na relację z Tym, który
jest Nieskończoną Miłością. � st
Drodzy Bracia i Siostry!
48. Światowy Dzień Modlitw o Powołania, który będzie obchodzony 15
maja 2011 roku, w czwartą niedzielę
wielkanocną, stanowi zaproszenie
do refleksji na temat: „Proponować
powołania w Kościele lokalnym”. Siedemdziesiąt lat temu Ojciec Święty
Pius XII ustanowił Papieskie Dzieło
Powołań Kapłańskich. Następnie podobne instytucje, animowane przez
duchownych i świeckich, utworzyli
biskupi w wielu diecezjach. Była to
odpowiedź na wezwanie Dobrego Pasterza, który, „widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza”
i powiedział: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana
żniwa, żeby wyprawił robotników na
swoje żniwo!” (Mt 9, 36-38).
Sztuka promowania i wspierania
powołań znajduje świetlany punkt odniesienia na kartach Ewangelii, na których Jezus wzywa swoich uczniów do
pójścia za Nim oraz formuje ich z miłością i troską. Na szczególną uwagę
zasługuje sposób, w jaki Jezus powołał swoich najbliższych współpracowników do głoszenia Królestwa Bożego
(por. Łk 10, 9). Przede wszystkim jest
oczywiste, że pierwszym działaniem
była modlitwa za nich: zanim Jezus
ich powołał, spędził noc w samotności, na modlitwie i na wsłuchiwaniu się
w wolę Ojca (por. Łk 6, 12), wznosząc
się wewnętrznie ponad sprawy codzienne. Powołanie uczniów rodzi się
właśnie z tej intymnej rozmowy Jezusa z Ojcem. Powołania do kapłaństwa
i do życia konsekrowanego są najpierw
owocem stałego kontaktu z Bogiem
żyjącym oraz owocem nieustannej
modlitwy zanoszonej do „Pana żniwa”
zarówno we wspólnotach parafialnych,
jak i w rodzinach chrześcijańskich oraz
ośrodkach powołaniowych.
Na początku swojej działalności publicznej Pan powołał niektórych rybaków, którzy trudzili się nad brzegami
Jeziora Galilejskiego: „Pójdźcie za Mną,
a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4,
19). Objawił im swoją zbawczą misję
za pomocą licznych „znaków”, które
wskazywały na Jego miłość do ludzi
i na dar miłosierdzia ze strony Ojca.
Formował ich słowem i życiem, aby
byli gotowi do kontynuowania Jego
dzieła zbawienia. Na końcu, „wiedząc,
że nadeszła Jego godzina przejścia
z tego świata do Ojca” (J 13, 1), zawierzył im pamiątkę swojej śmierci i zmartwychwstania, a zanim został wzięty
do Nieba, posłał ich na cały świat
z poleceniem: „Idźcie więc i nauczajcie
wszystkie narody” (Mt 28, 19).
Jest to propozycja wymagająca i fascynująca, jaką kieruje Jezus do tych,
do których mówi: „Pójdź za mną!” –
zaprasza ich do przyjaźni z Nim, do
słuchania z bliska Jego słowa i do życia razem z Nim. Uczy ich całkowitego
poświęcenia się Bogu i troski o rozwój
Bożego Królestwa według praw Ewangelii: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy
w ziemię ,nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi
plon obfity” (J 12, 24). Jezus zaprasza
uczniów do tego, by wyzwolili się
z ograniczeń ich woli, z ich idei samorealizacji, aby zanurzyli się w wolę
kogoś innego, w wolę Boga i pozwolili
się przez nią prowadzić. Pomaga im
przeżywać braterstwo, które rodzi się
z całkowitej dyspozycyjności wobec
Boga (por. Mt 12, 49-50) i które staje
się cechą wyróżniającą wspólnoty Jezusa: „Po tym wszyscy poznają, żeście
uczniami moimi, jeśli będziecie się
wzajemnie miłowali” (J 13, 35).
WAT YK AN
Orędzie Benedykta XVI na 48. Światowy Dzień Modlitw o Powołania
23
WAT YK AN
24
Również obecnie naśladowanie
Chrystusa jest wymagające. Oznacza
wpatrywanie się w Jezusa, poznawanie
Go z bliska, wsłuchiwanie się w Jego
Słowo i spotykanie się z Nim w sakramentach, dostosowywanie własnej
woli do Jego woli. To prawdziwa szkoła formacji dla wszystkich, którzy przygotowują się do posługi kapłańskiej
czy do życia konsekrowanego pod
kierunkiem właściwych władz kościelnych. Pan nie przestaje powoływać –
w każdej fazie życia – do włączenia się
w Jego misję i do służenia Kościołowi
poprzez święcenia kapłańskie i życie konsekrowane, a Kościół „winien
chronić ten dar, cenić go i miłować.
Kościół ponosi odpowiedzialność za
narodziny i dojrzewanie powołań kapłańskich” (Jan Paweł II, Posynodalna
adhortacja apostolska „Pastores dabo
vobis”, 41). Zwłaszcza obecnie, gdy
głos Pana zdaje się być zagłuszany
przez „inne głosy”, a propozycja, by
pójść za Nim i ofiarować Mu swoje
życie, może wydawać się zbyt trudna,
każda wspólnota chrześcijańska i każdy wierzący powinni podjąć świadomie zadanie wspierania powołań. Jest
ważne, by dodawać odwagi i wspierać
tych, którzy przejawiają jasne znaki powołania do kapłaństwa czy do
życia zakonnego, aby czuli wsparcie
całej wspólnoty w powiedzeniu „tak”
Bogu i Kościołowi. Osobiście pragnę
dodać im odwagi, jak to uczyniłem
wobec tych, którzy zdecydowali się
wstąpić do seminarium duchownego
i do których napisałem: „Dobrze zrobiliście. Ludzie zawsze będą bowiem
potrzebowali Boga, również w epoce
dominacji techniki nad światem i globalizacji: Boga, który objawił się nam
w Jezusie Chrystusie i gromadzi nas
w Kościele powszechnym, abyśmy
z Nim i za Jego pośrednictwem uczyli
się prawdziwego życia, byśmy przypominali i stosowali kryteria prawdziwego człowieczeństwa” (List do Seminarzystów, 18 października 2010).
Trzeba, aby każdy Kościół lokalny
stawał się coraz bardziej wrażliwy
i uważny w odniesieniu do duszpasterstwa powołań, wychowując na
różnych szczeblach: w rodzinach, parafiach, stowarzyszeniach, a zwłaszcza
młodych, chłopców i dziewczęta – jak
to czynił Jezus ze swoimi uczniami –
do wzrastania w prawdziwej i serdecz-
nej przyjaźni z Panem, umacnianej poprzez modlitwę osobistą i liturgiczną.
Kościół lokalny ma uczyć uważnego
i owocnego słuchania Słowa Bożego
poprzez pogłębianą znajomość Pisma
Świętego oraz ukazywać, że pełnienie woli Boga nie unicestwia ani nie
niszczy osoby, lecz pozwala jej odkryć
najgłębszą prawdę o niej samej, jak
też kierowania się bezinteresownością i braterstwem w kontaktach z innymi ludźmi, bo jedynie otwierając
się na miłość Boga, można odnaleźć
prawdziwą radość i pełną realizację
własnych aspiracji. „Proponować powołania w Kościele lokalnym”, to znaczy mieć odwagę, by wskazywać – za
pośrednictwem uważnego i adekwatnego duszpasterstwa powołań – tę
właśnie trudną drogę naśladowania
Chrystusa, która posiada głęboki sens
i może zaangażować całe życie człowieka.
Zwracam się szczególnie do was,
drodzy Współbracia w biskupstwie,
aby nadać waszej posłudze zbawienia w Chrystusie trwałość i rozmach.
Ważne jest, abyście „jak najusilniej
popierali powołania kapłańskie i zakonne, otaczając szczególną troską
powołania misyjne” (Sobór Watykański II, Dekret „Christus Dominus”, 15).
Pan potrzebuje waszej współpracy,
aby Jego wezwanie dotarło do serc
tych, których wybrał. Troszczcie się
o właściwy dobór animatorów diecezjalnych ośrodków powołań, gdyż
takie ośrodki są cennym narzędziem
do promowania i organizowania duszpasterstwa powołań oraz modlitwy,
która je wspiera i gwarantuje skuteczność. Pragnę wam też przypomnieć,
drodzy Współbracia Biskupi, o trosce
Kościoła o właściwe rozmieszczenie
kapłanów w świecie. Wasze wsparcie
dla diecezji, w których jest mało powołań, staje się Bożym błogosławieństwem dla waszych wspólnot, a dla
wiernych jest świadectwem posługi
kapłańskiej, która szczodrze otwiera
się na potrzeby całego Kościoła.
Sobór Watykański II przypomniał
wprost, że „obowiązek budzenia
powołań odnosi się do całej wspólnoty chrześcijańskiej; powinna go
ona realizować przede wszystkim
przez w pełni chrześcijańskie życie”
(Dekret „Optatam totius”, 2). Pragnę
więc skierować szczególne braterskie
pozdrowienie oraz słowa zachęty do
wszystkich, którzy na różne sposoby
współpracują w parafiach z kapłanami. Zwracam się przede wszystkim
do tych, którzy mogą wnieść własny
wkład w duszpasterstwo powołań:
do kapłanów, rodzin, katechetów,
animatorów. Kapłanom polecam, by
byli zdolni do dawania świadectwa
jedności z biskupem i ze współbraćmi
w kapłaństwie, aby tworzyli właściwe
środowisko dla rodzących się powołań
kapłańskich. Rodziny niech będą „ożywione duchem wiary, miłości i pobożności” (tamże), zdolne do pomagania
synom i córkom w wielkodusznym
przyjęciu powołania do kapłaństwa
czy życia konsekrowanego. Katecheci i animatorzy w stowarzyszeniach
katolickich i w ruchach kościelnych,
świadomi własnej misji wychowawczej, niech starają się „tak wpłynąć na
powierzonych sobie młodych ludzi,
aby ci mogli podjąć Boże powołanie
i chętnie pójść za nim” (tamże).
Drodzy Bracia i Siostry, wasze zaangażowanie w promocję i troskę
o powołania osiąga pełnię znaczenia
i duszpasterską skuteczność wtedy,
gdy dokonuje się w jedności Kościoła
i gdy jest ukierunkowane na służbę.
Właśnie dlatego każdy przejaw życia
wspólnoty kościelnej – katecheza,
spotkania formacyjne, modlitwa liturgiczna, pielgrzymki do sanktuariów –
to cenna okazja do tego, by wzbudzać
w ludzie Bożym, a zwłaszcza w dzieciach i młodzieży, poczucie przynależności do Kościoła oraz poczucie
odpowiedzialności za odpowiedź
na otrzymane powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego, daną
w sposób świadomy i wolny.
Zdolność do troski o powołania jest
charakterystycznym znakiem żywotności Kościoła lokalnego. Wzywajmy
w sposób ufny i wytrwały pomocy
Dziewicy Maryi, aby na wzór Jej przyjęcia Bożego planu zbawienia oraz
mocą Jej wstawiennictwa rozszerzała
się w każdej wspólnocie gotowość do
powiedzenia „tak” Panu, który powołuje ciągle nowych robotników na
swoje żniwo. Z tym życzeniem z serca
udzielam wszystkim mojego Apostolskiego Błogosławieństwa.
Watykan, 15 listopada 2010
Tłum. Biuro Prasowe
Stolicy Apostolskiej
Abp Filoni nowym prefektem Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów
Benedykt XVI mianował abp. Fernando Filoniego nowym prefektem Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów.
Równocześnie przyjął dymisję – związaną z ukończeniem przewidzianego
prawem wieku – dotychczasowego
prefekta kard. Ivana Diasa. Ponadto
mianował nowego substytuta ds.
ogólnych w watykańskim Sekretariacie Stanu, którym został obecny nuncjusz na Kubie, pochodzący z Sardynii abp Angelo Becciu.
Prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, nazywany „czerwonym
papieżem”, jest odpowiedzialny za Kościół na terenach misyjnych. Dykasteria ta została utworzona 22 czerwca
1622 r. jako Kongregacja Rozkrzewiania Wiary (Propaganda Fide). Jak mówi
konstytucja apostolska Pastor Bonus,
„kieruje (ona) i koordynuje na całym
świecie dzieło ewangelizacji narodów
oraz współpracę misyjną bez naruszania kompetencji przysługujących Kongregacji dla Kościołów Wschodnich (n.
85). Obecnie nadzoruje ponad tysiąc
diecezji oraz innych struktur administracji kościelnej. Do jej kompetencji
należą: seminaria i wychowanie katolickie, biskupi, duchowieństwo i diecezje na terenach misyjnych. Podporządkowane są jej także zgromadzenia
zakonne, których głównym celem jest
działalność misyjna.
Członkami Kongregacji jest 35 kardynałów (w tym kard. Zenon Grocholewski), 5 arcybiskupów i 2 biskupów
(w tym bp Wiktor Skworc). Jednym
z konsultorów jest natomiast abp
Tomasz Peta, ordynariusz stolicy Kazachstanu, Astany.
Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów podlegają Papieskie Dzieła
Misyjne, którym przewodniczy sekretarz pomocniczy Kongregacji ds.
Ewangelizacji Narodów abp Piergiuseppe Vacchelli. Ich zadaniem jest
organizowanie i koordynowanie pomocy, a także sprawiedliwe jej rozdzielanie na terenach misyjnych.
Kongregacji podlega także Papieski Uniwersytet Urbaniański, specjalizujący się w dziedzinie misjologii
oraz kształcący kadry naukowe dla
terenów misyjnych. Dysponuje ona
też specjalistyczną agencją FIDES,
dostarczającą aktualnych wiadomości na temat działalności misyjnej
i spraw związanych z ewangelizacją
(www.fides.org).
st
Wkrótce list do biskupów w sprawie nadużyć duchownych
W najbliższym czasie Kongregacja
Nauki Wiary opublikuje list ogólny
do biskupów świata, zawierający
wytyczne dotyczące postępowania
w przypadkach nadużyć seksualnych
osób duchownych i zatrudnionych
przez Kościół. Donosi o tym francuski dziennik katolicki „La Croix”.
Przypomina on, że opublikowanie
takiego dokumentu zapowiedział już
wcześniej, w listopadzie ubiegłego
roku, prefekt kongregacji kard. William Levada. Mówił wówczas, że znajdą się w nim wytyczne – jak chronić
dzieci, jak traktować ofiary, jak współpracować z władzami świeckimi, jak
formować przyszłych księży i zakonników.
W lipcu ub. roku Stolica Apostolska
opublikowała nowe normy dotyczące nadużyć seksualnych. Umożliwiają
m.in. przyspieszenie wewnątrzkościelnych procedur.
st
W zeszłym roku spadła liczba środków finansowych będących w dyspozycji Papieskich Dzieł Misyjnych. Ten
negatywny trend prawdopodobnie
się utrzyma, choć dyrektorzy krajowych oddziałów robią, co mogą, aby
– mimo kryzysu – zagwarantować
odpowiedni poziom składek na rzecz
misji. Poinformował o tym 12 maja
sekretarz generalny PDM o. Timothy
Lehane Barrett w rocznym raporcie
przedstawionym podczas zebrania
plenarnego organizacji w Rzymie.
O. Lehane wskazał równocześnie na
inną tendencję – wzrost składek napływających od „Kościołów młodych” oraz
zmniejszanie się składek płaconych
przez „Kościoły stare”, szczycące się
tradycją sięgającą nawet antyku. Taka
sytuacja powoduje, że wiele projektów musi zostać ograniczonych. Zdaniem zakonnika należy wypracować
nowe strategie, aby ożywić w Kościele
świadomość powołania do misji.
O. Lehane wskazał także na rolę mediów w propagowaniu działalności misyjnej. – Musimy poprzez środki społecznej komunikacji informować, że
każdy z nas jest współodpowiedzialny
za wspieranie działalności ewangelizacyjnej Kościoła – powiedział werbista.
Przypomniał, że w styczniu 2012 r.
PDM będą obchodziły 150. rocznicę
śmierci swojej założycielki Pauliny Jaricot, która przy pomocy ubogich zainicjowała działalność stowarzyszenia,
które głosiło wiarę w czasach ciężkich
dla Francji. – Również dzisiaj są ciężkie czasy, lecz nie jest to powód, aby
przestać angażować się w rozwijanie
świadomości misyjnej – zaznaczył sekretarz generalny PDM.
Podczas inauguracji obrad sekretarz Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów i przewodniczący Papieskich
Dzieł Misyjnych abp Piergiuseppe
Vacchelli mówił z kolei:
– Nie możemy patrzeć na misje jako
na nasz projekt. Musimy widzieć siebie
jako sługi misji Boga.
W zebraniu plenarnym wzięło udział
ok. 120 przedstawicieli PDM z całego
świata. Kościół w Polsce reprezentował ks. Tomasz Atlas, dyrektor krajowy
Papieskich Dzieł Misyjnych.
tom
WAT YK AN
Mniej pieniędzy dla Papieskich Dzieł Misyjnych
25
Opublikowano instrukcję nt Mszy „trydenckiej”
Opublikowana 13 maja w Watykanie
instrukcja Papieskiej Komisji „Ecclesia Dei” na temat stosowania Listu
Apostolskiego – motu proprio Benedykta XVI „Summorum Pontificum” –
pragnie przyczynić się do pojednania
w Kościele, poprawnej interpretacji
i właściwego stosowania dokumentu
Ojca Świętego z 7 lipca 2007 r. – czytamy w nocie BP Stolicy Apostolskiej.
Nota przypomina, że Instrukcja „Universae Ecclesiae” została zaaprobowana przez papieża 8 kwietnia br., a nosi
datę 30 kwietnia – liturgicznego wspomnienia św. Piusa V – za którego pontyfikatu opublikowano „Mszał Trydencki”.
W minionych tygodniach została ona
rozesłana do episkopatów. Wyjaśniono,
że fakt, iż instrukcja jest publikowana
niemal cztery lata po motu proprio,
wynika z trzyletniego okresu, po którym biskupi mieli zgłaszać swe uwagi
do Stolicy Apostolskiej.
W nowym dokumencie Papieskiej
Komisji „Ecclesia Dei” przypomniano
dzieje Mszału Rzymskiego aż do jego
ostatniego wydania w 1962 r. oraz
Mszału Pawła VI z 1970 r. Zaznaczono,
że chodzi o dwie formy jednego rytu
rzymskiego określone jako zwyczajna
i nadzwyczajna. Obydwie są wyrazem
tej samej wiary Kościoła. Ze względu
na dawne i czcigodne stosowanie należy zachować formę nadzwyczajną
z należną jej czcią – podkreślono. Zaznaczono, że celem motu proprio było
danie możliwości wszystkim wiernym
uczestnictwa w Liturgii Rzymskiej w jej
wersji najstarszej, uważanej za cenny
skarb, który należy zachować, a także
realne zapewnienie wszystkim, którzy sobie tego życzą, używania formy
nadzwyczajnej oraz sprzyjanie pojednaniu w obrębie Kościoła.
Podkreślono kompetencję biskupów diecezjalnych w zakresie realizacji motu proprio, przypominając,
że w przypadku kontrowersji sprawę
osądzi Komisja „Ecclesia Dei”, której
papież powierzył w tej dziedzinie władzę zastępczą.
Wyjaśniono, co oznacza „grupa wiernych”, choć roztropności duszpasterzy
pozostawiono określenie jej liczby.
Mogą do niej należeć nie tylko osoby
z terenu danej parafii, lecz także z różnych parafii, a nawet diecezji. Instrukcja
zachęca do hojnego przyjęcia grup
proszących o możliwość uczestniczenia w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego, a także kapłanów proszących
o możliwość jej sprawowania okazjonalnie z niektórymi wiernymi.
Bardzo jasno stwierdzono, że wierni proszący o sprawowanie liturgii
w formie nadzwyczajnej nie mogą
być przeciwnikami Soboru Watykańskiego II czy też władzy papieża jako
Najwyższego Pasterza Kościoła powszechnego.
st
Benedykt XVI będzie wypoczywał w Castel Gandolfo
Podobnie jak przed rokiem Ojciec
Święty spędzi okres letni w Castel
Gandolfo – wynika z informacji opublikowanych przez Prefekturę Domu
Papieskiego.
W niedzielę 3 lipca po raz ostatni
przed udaniem się do swej letniej rezydencji Benedykt XVI spotka się z wiernymi na modlitwie „Anioł Pański” na placu
św. Piotra. Przez cały lipiec nie będzie
audiencji ogólnych. Wierni będą się mogli spotkać z papieżem jedynie w niedziele w Castel Gandolfo na modlitwie
południowej. W sierpniu przewidziano
wznowienie środowych audiencji. Natomiast w niedzielę 21 sierpnia Ojciec
Święty będzie w Madrycie na obchodach Światowych Dni Młodzieży. Poza
tym spotka się z wiernymi na modlitwie
„Anioł Pański” w poniedziałek 15 sierpnia – w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Jak oczekują watykaniści, swój letni
wypoczynek papież poświęci na pracę nad trzecią częścią „Jezusa z Nazaretu” – obejmującą okres dzieciństwa
Chrystusa i czas przed działalnością
publiczną.
st
„L’Osservatore Romano” przypomina rolę Piusa XII w ocaleniu Żydów
WAT YK AN
„L’Osservatore Romano” ujawnił kolejne dowody na to, że Pius XII czynnie, choć bez rozgłosu, pomagał
ludności żydowskiej zagrożonej deportacją do obozów zagłady w czasie II wojny światowej.
26
O działaniach Piusa XII pisze Giovanni Preziosi, któremu udało się dotrzeć
do archiwum domu generalnego sióstr
Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa i znaleźć tam zapiski świadczące
o zakrojonej na dużą skalę akcji ukrywania prześladowanych – na wyraźne
polecenie papieża.
I tak: gdy okazało się, że Niemcy zamierzają wywieźć z Rzymu wszystkich
Żydów, „Stolica Apostolska uznała, że
nadszedł moment, by otworzyć na
oścież podwoje wszystkich rzymskich
domów zakonnych i udzielać schronienia licznym Żydom, których życie
było poważnie zagrożone. Czyniono
to w ścisłej tajemnicy”. Co więcej, dodaje włoski historyk, „aby zapobiec
niespodziewanym rewizjom nazistów
w strukturach kościelnych, Stolica
Apostolska rozesłała (w październiku
1943 r.) do przełożonych rzymskich
klasztorów obwieszczenie, podpisane przez wojskowego gubernatora
Rzymu Rainera Stahla, sporządzone
po włosku i po niemiecku, w którym
stwierdzano wprost, że budynek pod-
lega bezpośrednio Państwu Watykańskiemu i dlatego zakazane są rewizje
czy rekwizycje wszelkiego rodzaju”.
Na podstawie znalezionych dokumentów Giovanni Preziosi stwierdza,
że „tak prowadzona przez Watykan
działalność […] w ostatecznym rozrachunku okazała się mądra i dalekowzroczna... Publiczne zabranie głosu
przez Piusa XII przeciwko haniebnemu
ludobójstwu prowadzonemu przez
nazistów przyniosłoby mu najprawdopodobniej uroczyste pochwały
w wymiarze historycznym, w praktyce
jednak pogorszyłoby i tak już niepewną sytuację prześladowanych”.
sal
Na znaczenie pontyfikatu bł. Jana
Pawła II dla Europy i świata zwrócono uwagę w siedzibie Parlamentu
Europejskiego w Strasburgu. 11 maja
z inicjatywy włoskiej Partii Demokratycznej odbyło się tam spotkanie pod
hasłem: „Papież globalnych wyzwań”.
Jak zauważył stały przedstawiciel
Stolicy Apostolskiej przy Radzie Europy
ks. prał. Aldo Giordano, Jan Paweł II pamiętał o całej ludzkości, ale szczególną
uwagę zwracał na problemy Europy.
Przypomniał, że Ojciec Święty kwestiom integracji europejskiej poświęcił
ponad tysiąc przemówień, zwołał dwa
Zgromadzenia Specjalne Synodu Biskupów dla Europy i nieustannie wspierał
proces zbliżenia narodów i państw Starego Kontynentu. Watykański dyplomata podkreślił, że Jan Paweł II troszczył
się także o tożsamość europejską i był
rozczarowany brakiem odniesienia do
korzeni chrześcijańskich w Konstytucji
Europejskiej z 2004 r. – Odrzucał on
ideę Europy-fortecy i także dziś podkreśla się jego wkład w dialog między
religiami oraz budowanie pokoju – zaznaczył ks. Giordano.
Na poszanowanie godności człowieka jako centralny motyw pontyfikatu Jana Pawła II wskazał przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy
Buzek. – Miał on silne poczucie dobra
i pragnienie czynienia tego, co najlepsze – jeśli to można nazwać polityką, to
powinniśmy go naśladować – stwierdził polski polityk. Zaznaczył, że sam
będąc protestantem, docenia wkład
Jana Pawła II w dzieło wzajemnego
zbliżenia chrześcijan różnych wyznań
oraz ludzi różnych religii. Podkreślił też
znaczenie pontyfikatu papieża-Polaka
dla upadku „żelaznej kurtyny” i odbudowy jedności naszego kontynentu.
W spotkaniu uczestniczył także sekretarz generalny Rady Episkopatów
Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks.
prał. Piotr Mazurkiewicz oraz włoski
rabin Alberto Piattelli i dyrektor Arabskiego Ośrodka Kulturalnego w Brukseli Ali Khedher.
st
Europosłowie wzywają
do stanowczości
Do zajęcia zdecydowanej postawy
wobec rewolucji w krajach arabskich
wezwali Unię Europejską posłowie
z Europejskiej Partii Ludowej oraz
SD (socjaliści i demokraci). 11 maja
podczas debaty z udziałem wysokiej
przedstawiciel Unii ds. zagranicznych
Catherine Ashton grupy polityczne
ALDE (liberałowie i demokraci), ECR
(konserwatyści reformatorzy) oraz
Zielonych skrytykowały chwiejną
postawę Unii wobec Syrii i domagały się sankcji wobec jej prezydenta
Baszara al-Assada.
Otwierając obrady, przewodniczący
Parlamentu Jerzy Buzek zauważył, że
dyplomacja unijna jest pożytecznym
narzędziem do budowania demokracji w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, a także w wielu innych
regionach świata.
Pani Ashton ze swej strony zaznaczyła, że „nietolerancja religijna jest zaprzeczeniem demokracji”. – Wolność
religijna powinna być przestrzegana
wszędzie. Tymczasem widzimy, że
w Egipcie nietolerancja na tym tle jest
wykorzystywana jako oręż polityczny
– stwierdziła komisarz. Jednocześnie
zapowiedziała, że Unia Europejska
otworzy w Benghazi (Libia) biuro mające wspierać działania Tymczasowej
Przejściowej Rady Narodowej (TPRN),
co przyjęto gorącymi brawami.
Europarlament zaapelował, aby
mandat udzielony przez Radę Bezpieczeństwa ONZ działaniom mającym
chronić libijską ludność cywilną nie
został przekroczony przez „niewspółmierne użycie siły”. Posłowie wezwali
wysoką przedstawiciel do podjęcia
inicjatyw, które doprowadzą do szybkiego zawieszenia broni i powstrzymania rozlewu krwi. Za szczególnie
istotną uznano ścisłą współpracę
z TPRN, Unią Afrykańską i Ligą Arabską
w celu rozwiązania obecnego konfliktu wojskowego środkami politycznymi. Głównym celem powinno być
obalenie reżimu Kadafiego.
Posłowie podkreślili konieczność
wyjaśnienia zabójstw dokonywanych
na irańskich uchodźcach w obozie
Aszraf w Iraku oraz zastanawiali się,
jak zapobiec nasilaniu się konfliktu na
Bliskim Wschodzie. W obu rezolucjach
wspomniano m.in. o konieczności
uwolnienia więźniów politycznych na
Białorusi oraz o zbadaniu zarzutów nt.
handlu narządami w Kosowie.
W celu wzmocnienia obecności
Unii Europejskiej w najważniejszych
organizacjach międzynarodowych,
w trzeciej rezolucji posłowie wezwali
do przyznania Unii stałego miejsca
w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. 3 maja
Zgromadzenie Ogólne ONZ przyznało
Unii specjalny status umożliwiający jej
przedstawicielom zabieranie głosu na
forum Organizacji, ale bez prawa do
głosowania.
x. iw, kg
COMECE zadowolona
z decyzji ws. lobbystów
Komisja Episkopatów Wspólnoty
Europejskiej (COMECE) z zadowoleniem przyjęła decyzję Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego
o zaostrzeniu reguł stosowanych wobec lobbystów. 11 maja postanowiono, że obie instytucje połączą swoje
odrębne dotychczas listy lobbystów
w jeden wspólny rejestr.
Dzięki wspólnemu „rejestrowi służącemu przejrzystości” łatwiej będzie
można sprawdzić, jakie grupy interesu wywierały wpływ na stanowione
w Brukseli prawo. Jednocześnie lobbyści pragnący uzyskać stały dostęp
do parlamentu i komisji będą musieli
posiadać specjalną przepustkę wydawaną po ich zarejestrowaniu.
tom
Krótko
Liczba nowych kandydatów do
stanu kapłańskiego w Niemczech
ciągle maleje. Według danych ogłoszonych 12 maja przez Centrum
Duszpasterstwa Powołaniowego we
Fryburgu Bryzgowijskim, w ubiegłym
roku 126 młodych mężczyzn podjęło
studia, przygotowujące ich do pracy
duszpasterskiej w diecezjach. Liczba
kandydatów jest mniejsza o 20 proc.
niż w roku poprzednim i o 40 proc.
mniejsza niż przed 10 laty.
� ts
EUROPA
Parlament Europejski
przypomniał Jana
Pawła II
27
Szwajcaria
10-lecie Europejskiej
Karty Ekumenicznej
EUROPA
Na uniwersytecie we Fryburgu
w Szwajcarii odbyło się 9 maja seminarium ekumeniczne z udziałem
chrześcijan różnych wyznań naszego
kontynentu dla uczczenia przypadającej w tym roku 10. rocznicy Europejskiej Karty Ekumenicznej.
28
Wśród uczestników byli sekretarze generalni CCEE i KEK – ks. Duarte
da Cunha i ks. Viorel Ioniţa. Na temat
zdobyczy i wyzwań stojących przed
chrześcijanami w Europie mówili m.in.
bp Gérard Daucourt z Nanterre (Francja) i przewodniczący Rady Synodalnej
kantonu fryburskiego pastor Daniel de
Roche z Kościoła reformowanego.
W przesłaniu do zgromadzonych
kard. Péter Erdő, przewodniczący CCEE,
zaznaczył, że podtrzymywanie i rozwijanie komunii, w której chrześcijanie
różnych wyznań wzrastali w minionych
latach. Stanowi imperatyw moralny
wynikający z modlitwy o jedność wypowiedzianej przez Jezusa Chrystusa.
Trzeba natomiast odpowiedzieć sobie
na pytanie o najlepszy sposób dążenia
do tej jedności.
Prymas Węgier wskazał, że jedność
chrześcijan nie jest tylko rzeczywistością ludzką czy problemem socjologicznym. – Siły ludzkie są bowiem
zbyt wątłe, by mogła ona zapanować.
Musimy zwrócić się do Boga, źródła
wszelkiej prawdziwej miłości i jedności, aby uprosić u Niego dar pojednania i jedności – zauważył metropolita
Ostrzyhomia-Budapesztu.
Podkreślił, że ruch ekumeniczny
osiągnął już znaczące postępy. Jednym
z dowodów na to jest Karta Ekumeniczna. Jedność musi jednak wyrażać się
nie tylko we wspólnych dokumentach,
lecz także „na znacznie głębszym poziomie” – w „wyznawaniu jednej wiary,
wspólnym sprawowaniu kultu Bożego
i braterskiej zgodzie rodziny Bożej”.
Ze swej strony ks. Duarte da Cunha
wskazał, że Karta Ekumeniczna nie
może być traktowana jako punkt dojścia ruchu ekumenicznego. Dlatego
powinna być ciągle pogłębiana i rozwijana. – Ekumenizm nie może być
Europejską Kartę Ekumeniczną
podpisali 22 kwietnia 2001 r. w luterańskim kościele św. Tomasza
w Strasburgu ówcześni przewodniczący CCEE – kard. Miloslav Vlk
i KEK – prawosławny metropolita
Jeremiasz (Kalijorjis). Był to końcowy punkt europejskiego spotkania
ekumenicznego wieńczący wieloletni okres dialogu z udziałem niemal wszystkich Kościołów i wyznań
działających w naszej części świata.
CCEE podkreśla, że Karta Ekumeniczna jest ciągle trwającym
procesem, który już naznaczył ekumeniczny szlak różnych wspólnot
kościelnych w Europie. Świadczą
o tym m.in. liczne tłumaczenia tego
dokumentu (obecnie jest ich ponad
30, w tym na języki arabski, grecki,
esperanto, polski) oraz kilkadziesiąt
Kościołów, wspólnot, stowarzyszeń
i ruchów kościelnych, które go dotychczas podpisały.
tylko marzeniem ani tymczasowym
porozumieniem dla rozwiązania jakiegoś problemu. Powinien raczej oznaczać konkretne kroki w pielgrzymce,
którą odbywamy ku pełnej komunii –
stwierdził sekretarz generalny CCEE.
Organizatorami spotkania we Fryburgu były: miejscowy Instytut Studiów Ekumenicznych i Wspólnota
Robocza Kościołów Chrześcijańskich
w Szwajcarii we współpracy z Radą
Konferencji Biskupich Europy (CCEE)
i Konferencją Kościołów Europejskich
(KEK).
pb, kg
Rosja
Do Moskwy przybył
nowy nuncjusz
apostolski
Do Moskwy przybył abp Ivan Jurkovič
– nowy nuncjusz apostolski. W stołecznej katedrze Niepokalanego Poczęcia Maryi razem z miejscowym
ordynariuszem abp. Paolo Pezzim odprawił on 11 maja Mszę świętą.
Metropolita archidiecezji Matki Bożej w Moskwie zapewnił przedstawiciela papieskiego, że w Rosji, w której
pracował już w latach 90, „może czuć
się jak u siebie w domu”.
Abp Jurkovič jest Słoweńcem.
10 czerwca br. skończy 59 lat. Święcenia kapłańskie przyjął w 1977 r. W służbie dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej
pozostaje od 1984, pracując w nuncjaturach w Korei Południowej, Kolumbii
i Rosji (1992-96). Potem wrócił do Watykanu i pracował w Sekretariacie Stanu. W 2001 r. Jan Paweł II mianował go
nuncjuszem apostolskim na Białorusi,
wynosząc jednocześnie do godności
arcybiskupa tytularnego. W 2004 r. Papież powierzył mu podobny urząd na
Ukrainie, stamtąd zaś – w lutym 2011
– Benedykt XVI przeniósł go na obecne
stanowisko w Moskwie.
Dotychczasowy dyplomata papieski w Moskwie abp Antonio Mennini
został nuncjuszem w Wielkiej Brytanii.
kg
30 tys. litrów wody
święconej na Paradzie
Zwycięstwa
– Około jednej trzeciej uczestników
parady na moskiewskim Placu Czerwonym przystąpiła do spowiedzi
i przyjęła Komunię świętą – ogłosił
profesor prawosławnej Moskiewskiej
Akademii Duchownej, diakon Andriej
Kurajew. Powyższe informacje uzyskał
on od swoich kolegów – duchownych
prawosławnych, którzy przez kilka dni
poprzedzających paradę z okazji Dnia
Zwycięstwa towarzyszyli żołnierzom
biorącym udział w przygotowaniach.
Według Kurajewa około 6 tysięcy
żołnierzy wyspowiadało się i przyjęło
Komunię św. Wszystkich uczestników
zorganizowanej tradycyjnie 9 maja
parady było 20 tysięcy. Diakon ujawnił też, że do poświęcenia wozów bojowych uczestniczących w paradzie
zużyto 30 litrów wody święconej.
Zdaniem prawosławnego duchownego przytoczone dane „świadczą
o wysokim poziomie prawosławnej
obecności w armii rosyjskiej”. Z drugiej
strony wielu żołnierzy, których oddelegowano na paradę, dopiero w Moskwie
mogło przystąpić do sakramentów,
gdyż nie mieli takiej okazji w macierzystych jednostkach wojskowych. Ks. Kurajew określił to zjawisko mianem „odroczonego popytu religijnego”. � R
Napięta sytuacja
po starciach
muzułmańskochrześcijańskich
Niepokój o losy „egipskiej rewolucji”
po ostatnich starciach muzułmańskochrześcijańskich w Kairze wyrażany
jest powszechnie zarówno w Egipcie, jak i w innych krajach Bliskiego
Wschodu. Nawet tak radykalny nurt
islamski, jak Bracia Muzułmanie, potępił zamieszki z 7 maja, w których
zginęło 12 osób, w tym ośmiu chrześcijan i czterech muzułmanów.
Egipska organizacja, która nie jest
bynajmniej przychylna chrześcijańskiej
obecności w tym kraju, ale opowiada
się za działaniem na płaszczyźnie politycznej, a nie zbrojnej, przypisuje zajścia „siłom zagranicznym i także pewnym wewnętrznym”. Zdaniem Braci
Muzułmanów „odrzucających ślepy
radykalizm” – „siły te dążą do unicestwienia osiągnięć rewolucji”.
Sobotni atak skrajnych fundamentalistów należących do ruchu salafitów na
kairskie kościoły uświadomił Koptom,
że nadal są w swej ojczyźnie dyskryminowaną mniejszością. W niedzielę
8 maja przez stołeczny Kair przeszły
koptyjskie manifestacje, m.in. koło siedziby telewizji państwowej oraz przed
ambasadą amerykańską, gdzie proszono o ochronę. Demonstrantów zaatakowali muzułmanie, raniąc szereg osób.
Dochodzi również do aktów przemocy
ze strony chrześcijan, którzy stając we
własnej obronie, nieraz chwytają za
kamienie. Skarżą się oni na opieszałość
sił bezpieczeństwa i armii, a nawet służby zdrowia. Według jednego z księży
koptyjskich pogotowie ratunkowe nie
reagowało na wezwania do rannych
przyniesionych na teren kościoła.
Egipski minister sprawiedliwości
zapowiedział surowe kary za ataki na
miejsca kultu i wprowadzenie zakazu
demonstracji w ich pobliżu. Jednak
9 maja znów rozpoczęły się demonstracje Koptów przy siedzibie radia
i telewizji. Doszło do wzajemnego obrzucania się kamieniami.
RV
Duchowny katolicki:
Egipt na progu wojny
domowej
Egipt znajduje się na progu wojny
domowej – ostrzegł rzecznik prasowy tamtejszego Kościoła katolickiego. Ks. Rafic Greiche zaapelował
do wspólnoty międzynarodowej
o pomoc, aby Egipt nie przeobraził
się w kraj rządzony przez islamskich
fundamentalistów.
Duchowny pozytywnie ocenił wysiłki rządzącej Najwyższej Rady Sił
Zbrojnych, by sprawiedliwie osądzić
winowajców antychrześcijańskich
zajść. Do wielu miast ściągnięto posiłki wojskowe z prowincji. Zarządzono
nowe kary dla siejących nienawiść religijną. Za tego typu przestępstwa grozi
teraz kara śmierci. Rzecznik katolików
zauważył jednak, że wojskowy rząd
ma słabą pozycję wobec ekstremistów islamskich, w tym powiązanych
z Al-Kaidą salafitów.
Podobnego zdania jest prof. Wael
Faruk z Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze. Podkreśla on, że ostatnie starcia koptyjsko-muzułmańskie
są elementem politycznej gry przed
wrześniowymi wyborami nad Nilem.
Przypomniał, że dwa tygodnie temu
zakończyło się przełomowe spotkanie liberalnych liderów politycznych
Egiptu. Na wiecu z udziałem 5 tys.
osób zawarto historyczne porozumienie wyborcze, którego istotą jest
niedopuszczenie do islamizacji kraju.
Prof. Faruk zauważył, że do antychrześcijańskich zamieszek doszło zaledwie
kilka godzin po tym wydarzeniu.
W jego przekonaniu ekstremiści
muzułmańscy, salafici, pracują zarówno dla Al-Kaidy, jak i dla służb specjalnych byłego prezydenta Mubaraka.
Te dwa środowiska zainteresowane są
wprowadzeniem chaosu przed wyborami oraz uniemożliwieniem demokratyzacji Egiptu.
Kolejnym problemem jest bezradność policji skompromitowanej w czasie jaśminowej rewolucji. – Egipskie
służby niewiele robią, by zapewnić
bezpieczeństwo obywatelom – ocenił Faruk. – Dużym ciosem dla policji
jest utrata siatki wywiadowczej, która
odmówiła współpracy po rewolucji.
Natomiast strażnikiem zdobyczy lutowego przewrotu jest rząd wojskowy,
który ma teraz sporo pracy w kontrolowaniu salafitów – powiedział egipski
ekspert.
RV
Kair: tysiące
za pojednaniem
Tysiące ludzi demonstrowały 13 maja
na centralnym placu Tahrir w Kairze,
wzywając do pojednania między
muzułmanami i chrześcijanami.
Na ogromnym transparencie widniał napis: „Jedność narodowa”. Widać
też było wiele połączonych ze sobą
symboli obu religii: półksiężyca i krzyża – poinformowała austriacka agencja
prasowa APA.
Po tym, jak w niedawnych zamieszkach zginęło kilkanaście osób, w internecie pojawiły się apele, aby demonstrować w całym kraju na rzecz
położenia kresu przemocy z motywów religijnych. Na znak solidarności z rewolucjami w świecie arabskim
uczestnicy demonstracji nieśli też flagi
syryjskie i libijskie.
ts
Ziemia Święta
Świątynia niezgody
Święty Synod Patriarchatu Jerozolimskiego na swym posiedzeniu 9 maja
„jednogłośnie i z bólem postanowił”
przerwać wspólnotę eucharystyczną
z Rumuńskim Kościołem Prawosławnym (RumKP).
Przyczyną tak drastycznego posunięcia jest spór wokół budowy przez
Patriarchat Rumuński własnej świątyni w Jerychu w Ziemi Świętej, czyli
na kanonicznym obszarze Kościoła jerozolimskiego. Ten ostatni nie wydał
zgody na budowę.
Władze RumKP uzasadniają ją
zwiększonymi potrzebami duszpasterskimi wynikającymi z coraz większej liczby pielgrzymów rumuńskich
odwiedzających Ziemię Świętą i obywateli Rumunii, którzy tam się osiedlają.
kg
ŚWIAT
Egipt
29
Wietnam
Chiny
USA
Krwawa rozprawa
z Hmongami
Co najmniej
15 chrześcijan
aresztowanych
e-booki ratują
katolicką prasę
ŚWIAT
Niemal 50 zabitych i ponad 30 rannych to wynik stłumienia protestów
Hmongów w Wietnamie. Prawie połowa ofiar śmiertelnych to chrześcijanie,
a pozostali to animiści. Setki uczestników zajść aresztowało wojsko.
30
Od 30 kwietnia ta wietnamska grupa etniczna organizowała masowe
protesty przeciw polityce komunistycznych władz wobec własności ziemi i wolności religijnej. W Muong Nhe
w prowincji Dien Bien na pograniczu
z Chinami i Laosem w pokojowym
proteście wzięło udział ponad 7 tys.
Hmongów. Rząd Wietnamu wysłał
w rejon konfliktu oddziały wojskowe,
które spacyfikowały manifestantów.
Do bezbronnej ludności strzelano
z helikopterów. Uciekających w kierunku granicy z Laosem Hmongów
powstrzymały wojska tego kraju.
Wietnamska prowincja jest odcięta
od świata. Wyłączono dostawy elektryczności. Zakazano wjazdu obcokrajowcom i dziennikarzom. Na drogach
rozmieszczono posterunki wojskowe.
Wielu uczestników protestów schroniło się w lasach. Lista zaginionych liczy
kilkaset osób.
Rząd w Hanoi przyznał jedynie, że
w prowincji Dien Bien zmarło troje dzieci Hmongów. Przyczyną śmierci były złe
warunki higieniczne oraz niedostatek
żywności w obozach przeznaczonych
dla tej grupy etnicznej – poinformowano w oficjalnym komunikacie.
Kościół katolicki jest sprzymierzeńcem wietnamskich grup etnicznych.
Oferuje im podstawowe wykształcenie, ponieważ głównym problemem
mniejszości jest analfabetyzm, a przez
to bezbronność wobec reżimu komunistycznego.
Rejon zamieszkały przez Hmongów
nazywany jest białą strefą. Obowiązuje
tam zakaz działalności Kościoła katolickiego. Duszpasterstwo prowadzi się
potajemnie. Niektóre grupy etniczne
w Wietnamie nie uznały dotychczas
przejęcia władzy przez komunistów po
upadku Sajgonu w 1975 r.
RV
Po raz piąty z rzędu władze chińskie nie dopuściły do plenerowego
nabożeństwa, które 8 maja chciała
odprawić protestancka wspólnota
Shouwang w Pekinie. Aresztowano
co najmniej 15 osób, które zgromadziły się w parku w dzielnicy Zhongguancun.
Licząca tysiąc członków wspólnota Shouwang nie jest zarejestrowana,
więc władze nie uznają jej istnienia.
Należy do podziemnego nurtu tzw.
kościołów domowych, których wierni
gromadzą się w prywatnych domach
lub wynajętych miejscach.
Wprawdzie członkowie Shouwang
od lat zabiegają o rejestrację, jednak
władze im jej odmawiają. Ponadto
– pod presją władz – wyrzucano ich
z kolejnych miejsc wynajmowanych
na niedzielne modlitwy: z piętra
w budynku, z sali w restauracji itp.
Zmusiło to wiernych do odprawiania
nabożeństw w plenerze, do czego nie
dopuszcza policja.
W pierwszą z niedziel, 10 kwietnia,
aresztowała ona 169 osób, 17 kwietnia – 50, w kolejne dwie niedziele –
ponad 30, a 8 maja – co najmniej 15.
Po kilku dniach są one zwalniane, pozostają jednak w faktycznym areszcie
domowym, podobnie jak pastorzy tej
wspólnoty.
Niektórzy wierni wypuszczeni z aresztu wyrazili zadowolenie
z uwięzienia, gdyż mogli w celi modlić się i śpiewać pieśni, głosząc w ten
sposób Ewangelię strażnikom.
Władze chcą, by wszyscy protestanci należeli do Ruchu Trzech Autonomii. Jednak wierni uważają tę
organizację za „zbyt uległą” partii
komunistycznej, zamiast Bogu. Do
Ruchu należy 23 mln protestantów,
zaś w kościołach domowych gromadzi się dwukrotnie więcej, a według
niektórych szacunków – nawet do
80 mln.
pb
Katolickie czasopisma i wydawnictwa w Stanach Zjednoczonych uczą
się nowego życia w erze cyfrowej.
Swoistym katalizatorem, który przyspieszył proces transformacji, okazał
się kryzys gospodarczy. Wielu katolików uznało bowiem regularny zakup
lektur za luksus, z którego przynajmniej czasowo trzeba zrezygnować.
Zmniejszyła się zatem liczba prenumeratorów czasopism oraz nakład książek. Jednocześnie poszybowały w górę ceny druku i usług
pocztowych. W ten sposób niektóre
wydawnictwa znalazły się na skraju
przepaści. Np. National Catholic Register od 1984 r. czterokrotnie zmieniał
właściciela i zredukował częstotliwość
wydań: z tygodnika stał się dwutygodnikiem.
Szansą na wyjście z tej kryzysowej
sytuacji okazują się wydawnictwa
elektroniczne, które w ostatnich latach coraz bardziej przekonują do
siebie czytelników, zwłaszcza poniżej
45. roku życia. Świadectwem tego jest
fakt, iż największa księgarnia internetowa Amazon ogłosiła niedawno,
że w ­chwili obecnej sprzedaje więcej
e-booków niż książek drukowanych.
Tendencja ta daje się zauważyć również na rynku wydawnictw religijnych.
Digitalizacja nie omija nawet pozycji
tak szacownych jak Pismo Święte. Przykładem jest Biblia opublikowana przez
wydawnictwo Ignatius Press. W formie
elektronicznej sprzedano jedną czwartą nakładu. Jezuickie wydawnictwo
przoduje zresztą w digitalizacji książek.
Aby sprostać zapotrzebowaniu, przekształca na e-booki nie tylko aktualne
tytuły, lecz także bestsellery z przeszłości. Inną metodą na odzyskanie
rynku są audio książki. – Na tym polu
praca idzie dużo wolniej, bo nagranie
tekstu wymaga większych nakładów
niż jego przeformatowanie w e-booka,
potrzebni są bowiem profesjonalni
lektorzy – podkreśla dyrektor marketingu Tony Ryan.
Ciekawym przykładem tego, jak
rewolucja technologiczna pomaga
rykańscy parlamentarzyści podkreślają, że próby wdrożenia nowego
prawa są sprzeczne z ustawą (DOMA)
definiującą małżeństwo jako prawny
związek kobiety i mężczyzny, a Marynarka Stanów Zjednoczonych, „instytucja federalna, która pod przysięgą
zobowiązała się chronić Konstytucję
USA”, nie powinna być miejscem,
gdzie łamie się zasady ustawy zasadniczej.
W wyniku tej interwencji Marynarka wstrzymała 10 maja przygotowania kapelanów do udzielania ceremonii ślubnych parom gejowskim.
Informację tę potwierdził w rozmowie
z agencją Associated Press kontradmirał Mark Tidd, zwierzchnik kapelanów
Marynarki Wojennej, oświadczając, że
wcześniejsza decyzja w tej sprawie
została zawieszona i poddana dalszej
analizie.
W grudniu 2010 r. prezydent Barack
Obama doprowadził do uchylenia
polityki amerykańskich sił zbrojnych,
polegającej na stosowaniu zasady:
„nie pytaj, nie mów”, która wymagała,
by homoseksualiści ukrywali swoją
orientację seksualną, a dowódcy o nią
nie pytali. W wojsku mogą teraz służyć
osoby otwarcie przyznające się do homoseksualizmu.
rk
Kongresmeni
przeciwko ślubom
homoseksualistów
w wojsku
Lider zespołu
Aerosmith o aborcji:
„Jezu, co ja zrobiłem?”
63 członków Izby Reprezentantów
USA sprzeciwiło się temu, by w amerykańskiej armii wojskowi kapelani
udzielali ślubów parom homoseksualnym. Pod ich naciskiem Marynarka
Wojenna cofnęła swą warunkową
zgodę na tego typu ceremonie.
„Jezu, co ja zrobiłem?” – te słowa
wokalista grupy rockowej Aerosmith
Steven Tyler przywołuje, opisując,
jak w przeszłości wspólnie z ówczesną partnerką Julią Holcomb zdecydował się na aborcję dziecka. Robi to
w książce „Walk this way” poświęconej historii legendarnego amerykańskiego zespołu.
Wcześniej Pentagon zapowiedział,
że śluby takie będą możliwe już pod
koniec tego roku w jednostkach wojskowych na terenie stanów, gdzie
zalegalizowano związki jednopłciowe, i z udziałem duchownych tych
Kościołów, które akceptują tego typu
relacje.
W liście do sekretarza Marynarki
Wojennej USA Raya Mabusa ame-
Jak wspomina Tyler, wszyscy wokół
doradzali im usunięcie ciąży, przekonując, że nie uda się pogodzić kariery
z wychowywaniem dziecka. „Idzie się
do lekarza, wkładają kobiecie igłę do
brzucha, wciskają te wszystkie rzeczy
do środka na twoich oczach i wychodzi martwe dziecko. Byłem załamany.
Po głowie mi chodziło: Jezu, co ja zrobiłem?” – zwierza się rockman.
Kevin Burke, założyciel organizacji
Rachel’s Vineyard Ministries, pomagającej matkom pogrążonym w poaborcyjnej depresji, zwraca uwagę,
że kolejne etapy życia Tylera to typowe przykłady objawów tzw. traumy
poaborcyjnej. Artysta nadużywał alkoholu i narkotyków, chwilami znajdował się na progu śmierci. W 1986 r.
przeszedł terapię odwykową.
Zdaniem publicysty to jawny dowód, że syndrom poaborcyjny dotykać
może nie tylko matkę, lecz także ojca.
rk
Kard. Burke modlił się
przed kliniką aborcyjną
Kard. Raymond Burke, prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury
Apostolskiej, wraz z obrońcami życia
modlił się 10 maja pod jedną z placówek Planned Parenthood w Houston
w amerykańskim stanie Teksas. Niedawno wybudowany ośrodek jest
jedną z największych na świecie
klinik aborcyjnych. Dokonuje się tu
m.in. późnych aborcji.
Około tysiąca obrońców życia
wspólnie z przybyłym z Watykanu
purpuratem odmówiło modlitwę
„Zdrowaś Mario”. Kilkaset metrów od
kliniki kard. Burke, stojąc na przenośnej platformie, wzywał do modlitwy
za ofiary aborcji oraz za tych, którzy
zabijają i pomagają zabijać dzieci nienarodzone, a także matki, które decydują się na taki krok.
W słowie skierowanym do wiernych prefekt Najwyższego Trybunału
Sygnatury Apostolskiej przypomniał
nauczanie Kościoła odnośnie obrony
życia ludzkiego w każdej jego formie.
Cytował też ostatnie wypowiedzi papieża Benedykta XVI dotyczące zachodniej cywilizacji cierpiącej na „zaćmienie Boga”.
W modlitewnym czuwaniu przed
kliniką aborcyjną w Houston brały
udział osoby różnych wyznań chrześcijańskich i religii. Sygnałem do rozpoczęcia modlitwy był dźwięk szofaru – tradycyjnego baraniego rogu
pasterskiego, który według tradycji
żydowskiej wzywa do pokuty.
rk
ŚWIAT
czasopismom i zmienia ich charakter,
są dzieje miesięcznika „Catholicism in
Crisis” (Katolicyzm w Kryzysie), znanego też pod krótszą nazwą „Crisis”.
W 2007 r. wydawcy postanowili, że
stanie się on czasopismem wyłącznie
internetowym o nazwie „Inside Catholic”. Decyzja ta była bardzo kontrowersyjna. Jednakże czasopismu udało się zyskać czytelników. Dziś ma ich
150 tys. Wynik ten zawdzięcza radykalnej metamorfozie. Trzeba było na
przykład ograniczyć objętość niemal
wszystkich artykułów do tysiąca znaków. Zarówno badania, jak i doświadczenie pokazały, że ludzie nie chcą
czytać dłuższych tekstów na ekranie
swych komputerów.
Dziś jednak, zaledwie po czterech
latach, czasopismo znalazło się na
progu kolejnej rewolucji – dzięki popularyzacji e-booków. Ich czytniki
oraz inne urządzenia mobilne mogą
bowiem służyć również czasopismom.
A to oznacza, że artykuły znów mogą
być dłuższe, bo papier elektroniczny
nie męczy wzroku bardziej niż kartka. Niewykluczone zatem, że książka
elektroniczna, dzięki niższym kosztom
wydania i dystrybucji, pozwoli powrócić amerykańskim wydawnictwom katolickim do dawnej świetności.
RV
31
Nr 20
(998) niedziela 22 maja 2011
WYDARZENIA
Kard. Dziwisz: Moskwie zależało na tym,
żeby Jana Pawła II usunąć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3
Kard. Nycz: gdyby nie Prymas Wyszyński,
Kościół w Polsce zostałby zgaszony. . . . . . . . . . . . 3
Włochy: mafiosi bez pogrzebu w kościele. . . . . . . 3
KRAJ
Powołania – stabilizacja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4
Nie powtarzajmy błędów Zachodu . . . . . . . . . . . . 4
Zniesławienie abp. Życińskiego –
ciąg dalszy nastąpi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Małżeństwa mieszane –
jest projekt, są konsultacje. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Formator elit czy przywódca ludu?
– sympozjum o Prymasie Wyszyńskim. . . . . . . . . 6
Multimedialna opowieść. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10
Dziennikarze mają problem z prawdą
– konferencja w Bydgoszczy. . . . . . . . . . . . . . . . . 11
ROZMOWA KAI
Gdy mistyk spotyka Gomułkę. . . . . . . . . . . . . . . . . 2
Wciąż aktualny „bułgarski ślad”. . . . . . . . . . . . . . 18
WATYKAN
Audiencja generalna, 11 maja 2011. . . . . . . . . . . 22
Orędzie Benedykta XVI na 48. Światowy
Dzień Modlitw o Powołania. . . . . . . . . . . . . . . . . . 23
Abp Filoni nowym prefektem Kongregacji
ds. Ewangelizacji Narodów . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Wkrótce list do biskupów
w sprawie nadużyć duchownych. . . . . . . . . . . . . 25
Mniej pieniędzy dla Papieskich
Dzieł Misyjnych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Opublikowano instrukcję
nt Mszy „trydenckiej”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Benedykt XVI będzie wypoczywał w Castel
Gandolfo. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
„L’Osservatore Romano” przypomina
rolę Piusa XII w ocaleniu Żydów. . . . . . . . . . . . . . 26
EUROPA
Parlament Europejski
przypomniał Jana Pawła II. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Europosłowie wzywają do stanowczości . . . . . . 27
COMECE zadowolona
z decyzji ws. lobbystów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
10-lecie Europejskiej Karty Ekumenicznej . . . . . 28
Do Moskwy przybył
nowy nuncjusz apostolski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
30 tys. litrów wody święconej
na Paradzie Zwycięstwa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
ŚWIAT
Napięta sytuacja po starciach
muzułmańsko-chrześcijańskich. . . . . . . . . . . . . . 29
Duchowny katolicki:
Egipt na progu wojny domowej. . . . . . . . . . . . . . 29
Kair: tysiące za pojednaniem. . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Świątynia niezgody. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Krwawa rozprawa z Hmongami. . . . . . . . . . . . . . 30
Co najmniej 15 chrześcijan
aresztowanych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
e-booki ratują katolicką prasę. . . . . . . . . . . . . . . . 30
Kongresmeni przeciwko ślubom
homoseksualistów w wojsku. . . . . . . . . . . . . . . . . 31
Lider zespołu Aerosmith o aborcji:
„Jezu, co ja zrobiłem?”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
Kard. Burke modlił się
przed kliniką aborcyjną. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
Katolicka Agencja Informacyjna, Skwer Kard. S. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa
tel.: 022 838 80 61, 635 77 18, fax: 022 635 35 45, e-mail: [email protected], Internet: www.kai.pl, prenumerata: 022 838 80 63, e-mail: [email protected]
RADA PROGRAMOWA KAI: abp Józef Życiński (przewodniczący rady), abp Stanisław Gądecki, bp Marek Jędraszewski, bp Adam Lepa, bp Jan Tyrawa
REDAKTOR NACZELNY: Marcin Przeciszewski. ZASTĘPCA RED. NACZELNEGO: Tomasz Królak (kierownik działu krajowego). ZESPÓŁ: Paweł Bieliński, Grzegorz Boguszewski (foto.kai), Maria
Czerska, Krzysztof Gołębiowski, Łukasz Kasper, Rafał Łączny (audio.kai), Izabela Matjasik, Alina Petrowa-Wasilewicz, Marcin Stradowski (ekai), o. Stanisław Tasiemski OP, Krzysztof Tomasik
(kierownik działu zagranicznego), Anna Wojtas, Wojciech Załuska (sekretarz redakcji)
KORESPONDENCI KRAJOWI: Robert Adamczyk (Licheń), ks. Maciej Bartnikowski (Olsztyn), Ewa Biedroń (Tarnów), ks. Ireneusz Bruski (Olsztyn), ks. Michał Czeluśniak (Rzeszów),
Agnieszka Dziarmaga (Kielce), ks. Mariusz Frukacz (Częstochowa), ks. Dariusz Frydrych (Drohiczyn), Łukasz Głowacki (Łódź), Małgorzata Godzisz (Zamość), Alicja Górska (Koszalin – Kołobrzeg),
Beata Graszka (Łowicz), Magdalena Gronek (Warszawa-Praga), Elżbieta Grzybowska (Płock), Marta Jachowicz (Lublin), Marcin Jarzembowski (Bydgoszcz), ks. Stanisław Jóźwiak (Wrocław), Paweł
Jurek (Gliwice), Robert Karp (Bielsko – Żywiec), Iwona Kosztyła (Rzeszów), Ewa Kotowska (Kalisz), Bernadeta Kruszyk (Gniezno), ks. Jarosław Kwiecień (Sosnowiec), Liliana Leda (Kraków), ks. Artur
Niemira (Włocławek), Edyta Łukaszewska (Siedlce), Teresa Margańska (Białystok), Wanda Milewska (Gorzów Wlkp.), Radosław Mizera (Radom), ks. Robert Nęcek (Kraków), ks. Piotr Nowosielski
(Legnica), ks. Artur Płachno (Drohiczyn), ks. Mieczysław Puzewicz (Lublin), Alicja Samonowicz (Gdańsk), ks. Jerzy Sikora (Ełk), ks. Ireneusz Smagliński (Pelplin), Anna Sobocińska (Łomża), Krzysztof
Stępkowski (Ordynariat Polowy), ks. Artur Stopka (Katowice), ks. Maciej Szczepaniak (Poznań), Izabela Tyras (Jasna Góra), ks. Łukasz Ziemski (Świdnica), ks. Dariusz Żurański (Toruń)
WSPÓŁPRACOWNICY: Jan Głąbiński (Nowy Targ), Teresa Sotowska
KORESPONDENCI ZAGRANICZNI: o. Paweł Cebula OFM Conv. (Nowy Jork), Wiktor Chrul (Moskwa), Konstanty Czawaga (Lwów), o. Paweł Janociński OP (Tokio), ks. Artur Karbowy SAC (Manaus),
Marek Lehnert (Rzym), ks. Ireneusz Wołoszczuk (Strasburg)
DYREKTOR DZIAŁU MARKETINGU: Małgorzata Starzyńska. SEKRETARIAT: Aleksandra Staszewska. DZIAŁ PRENUMERATY: (pon.-pt. 9-16): Anna Mirkiewicz, tel. 022 838 80 63
DZIAŁ KSIĘGOWOŚCI I KADR: Główny księgowy: Barbara Kwiecińska, tel. 022 6357718 wew. 113, Menadżer ds. kadr: Barbara Magoń
CENNIK WYDAWNICTW KAI: Biuletyn KAI „Wiadomości” – prenumerata roczna pocztą – 358 zł, – prenumerata roczna e-mailem – 194 zł
Gazetka „Życie Kościoła” – prenumerata roczna – 263 zł. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów i korekty nadesłanych tekstów
Zamieszczone w Biuletynie materiały mogą być publikowane z podaniem źródła i po wykupieniu abonamentu prasowego
KONTO ZŁOTÓWKOWE KAI: Bank Polska Kasa Opieki S.A. nr rach: 83 1240 2034 1111 0010 0054 8635
KONTO EURO KAI: PKO S.A.III O/W-wa nr 44124020341978001003569053
SKŁAD I ŁAMANIE: Studio BELLE-AMI
KONTO DOLAROWE KAI: PKO S.A. XIII O/W-wa nr 11124020341787001003569109

Podobne dokumenty