Prymas, pasterz, prorok - Świętowojciechowa Rodzina Misyjna
Transkrypt
Prymas, pasterz, prorok - Świętowojciechowa Rodzina Misyjna
3 Kard. Dziwisz: Moskwie zależało na tym, żeby Jana Pawła II usunąć 18 Dr Grajewski: wciąż aktualny „bułgarski ślad” 23 Orędzie Benedykta XVI na Światowy Dzień Modlitw o Powołania (998) niedziela, 22 maja 2011 www.kai.pl www.ekai.pl ISSN 1230-8641 20 BIULETYN KATOLICKIEJ AGENCJI INFORMACYJNEJ Prymas, pasterz, prorok Fot. M. Kudelski/fotokai EDITORIAL Zwornik Kościoła ROZMOWA K AI 2 30. rocznica śmierci Prymasa Tysiąclecia przywołuje do ponownego zainteresowania jego spuścizną. Jest to tym bardziej istotne, że postać prymasa Wyszyńskiego w pamięci społecznej została niejako przyćmiona przez wielki pontyfikat Jana Pawła II. Tymczasem nie możemy zapominać, że gdyby nie kard. Stefan Wyszyński i jego dzieło, to prawdopodobnie nikt nie wybrałby papieża z „dalekiego kraju”. Bo przecież wyjątkowa pozycja Kościoła z Polski w drugiej połowie XX wieku została osiągnięta właśnie dzięki kard. Wyszyńskiemu. Gdyby nie jego mądra i elastyczna polityka, to Kościół podzieliłby tu prawdopodobnie los Kościoła w innych państwach pod okupacją sowiecką. Nasz polski fenomen polegał na tym, że komunistyczne prześladowania nie osłabiły Kościoła, ale wzmocniły jego autorytet i pozycję. Na drodze Wielkiej Nowenny prymas Wyszyński dokonał odnowy polskiego katolicyzmu. I znacznego umocnienia narodoworeligijnej wspólnoty, która w pełni zaistniała w przestrzeni publicznej podczas papieskich pielgrzymek, dając później grunt pod powstanie „Solidarności”. Wreszcie – rozważny sposób wprowadzania reform Soboru Watykańskiego II spowodował otwarcie Kościoła w Polsce na spotkanie ze współczesnością, nie gubiąc nic z jego bogatej tradycji. I to właśnie dzięki temu nasz Kościół po 1989 r. na kolejnym „wirażu dziejów” w okresie transformacji nie stracił nic ze swojej tożsamości. Wbrew prognozom socjologów, wiara Polaków okazała się na tyle stabilna, że polska religijność zajmuje wciąż wyjątkowe miejsce w Europie. Kościół kard. Wyszyńskiego to Kościół łączący harmonijnie tradycję z nowoczesnością. Takiego Kościoła wciąż nam potrzeba i tylko taki stawi czoło wyzwaniom, jakie niesie współczesność. Nauczanie Prymasa Tysiąclecia powinno być dla nas wciąż busolą wyznaczającą kierunek. Marcin Przeciszewski Gdy mistyk spotyka Gomułkę Rozmowa z o. Gabrielem Bartoszewskim OFMCap., referentem spraw beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych Kurii Metropolitalnej Warszawskiej W procesie beatyfikacyjnym Stefana Wyszyńskiego pracuje Ojciec nad przygotowaniem „Positio super virtutibus”, czyli dokumentacji o heroiczności cnót Sługi Bożego St. Kard. Wyszyńskiego. Podobne prace podejmował Ojciec już bardzo wiele razy, ostatnio jako współpracownik w procesie ks. Popiełuszki. – Owszem, mam doświadczenie, bo, chwalić Boga, w tej „branży” obracam się już 45 lat. Jeśli chodzi o postać kard. Wyszyńskiego, to byłem w jego sprawę bardzo zaangażowany w procesie diecezjalnym w latach 1989-2001. Obecnie chciałbym skutecznie przyczynić się do opracowania tej „Positio”, w miarę szybko wydrukować ją przy współpracy z postulatorem, który jest w Rzymie, i złożyć w Kongregacji do dyskusji teologicznej. Jak obszerny będzie to materiał? Blisko 1150-stronicowy tom, który ma pan przed sobą, to opracowana po włosku „Positio” o męczeństwie ks. Jerzego Popiełuszki. W przypadku Prymasa będzie to znacznie obszerniejszy materiał, liczący tomy. W tej chwili w języku włoskim mamy przygotowane do „Positio” trzy opracowania. Pierwsze to „Summarum testium” (Zeznania świadków). Przesłuchano 65 osób. Są to sami Polacy, świeccy i duchowni, reprezentujący bardzo różne środowiska, cały przekrój społeczny – zarówno lekarze, osobistości kultury czy hierarchowie Kościoła, jak i zwykli ludzie. Ich zeznania, w trakcie procesu diecezjalnego przełożone na język włoski, zostały przeze mnie opracowane i przekazane relatorowi w Rzymie. Drugie opracowanie to „Positi super scriptis” (Teologiczna ocena pism), a trzecie – „Relacja komisji historycznej”. Jest to blisko 1500 stron w języku włoskim. Nad czym obecnie pracujecie? Nad biografią Stefana Wyszyńskiego, którą przygotowuje ks. prof. Piotr Nitecki z Wrocławia. Czyni to bardzo gruntownie. Biografia wymaga odpowiedniego przystosowania, musi spełniać wymogi pracy naukowej (z przypisami itd.). Przygotowanie „Positio” wymaga zapoznania się z olbrzymim materiałem, a ostateczne opracowanie powinno być bardzo syntetyczne. Po każdym rozdziale biografii należy załączyć odpisy oryginalnych dokumentów, np. metryki urodzenia, różnego rodzaju nominacji itp. To wszystko poszerza opracowanie, zajmuje dodatkowy czas itd. Myślę, że nie jesteśmy jeszcze w połowie tej pracy. A który etap życia Prymasa jest w tej chwili opracowywany? – Zakończyliśmy właśnie prace nad trzyletnim okresem jego pobytu w więzieniu w latach 1953-1956. Dzięki zapiskom więziennym oraz raportom urzędników bezpieki, którzy nader gorliwie pilnowali cd. na str. 7 Kard. Dziwisz: Moskwie zależało na tym, żeby Jana Pawła II usunąć – Papież został cudownie ochroniony od śmierci, ponieważ kula przeszła przez ciało i wypadła między Ojcem Świętym a mną – wspominał kard. Stanisław Dziwisz, były osobisty sekretarz Jana Pawła II, podczas konferencji „Tajemnice zamachu na bł. Jana Pawła II”, która odbyła się w Krakowie. 13 maja przypadła 30. rocznica zamachu na Papieża. Hierarcha mówił, że Jan Paweł II nie pytał, kto go postrzelił, tylko w modlitwie przebaczył zamachowcowi. – Pamiętam jak dziś absolutny szok na placu św. Piotra. Ludzie nie wiedzieli na początku, co się stało. Pierwsze zo- rientowały się gołębie. Wszystkie gołębie, które gdzieś siedziały, uniosły się w górę, a Ojciec Święty po tym strzale osunął się, tracił siły – opowiadał kard. Dziwisz, który 13 maja 1981 r. był obok zranionego Jana Pawła II, podtrzymywał go w samochodzie. – Zakończenie procesu Ali Agcy było zakończeniem politycznym. Śledczy nie doszli do prawdy – uznał metropolita krakowski. Dodał, że prawda jest skomplikowana i nie wiadomo, czy kiedykolwiek uda się dotrzeć do dokumentów, które by wszystko wyjaśniły. – Prosta ocena jest najbardziej słuszna. Na pewno Moskwie zależało na tym, żeby usunąć Papieża – powiedział kard. Dziwisz. Dodał, że Ali Agca nigdy nie wyjaśnił swojego działania. Wspominał, iż uderzyło go to, że kiedy Ojciec Święty poszedł do niego, aby mu podać rękę, on podał swoją, ale był zatroskany o to, jak to się stało, że Papież żyje. – Nie powiedział słowa „przepraszam” – wyznał hierarcha. 13 maja 1981 r. podczas audiencji generalnej na placu św. Piotra w Rzymie Jan Paweł II został postrzelony przez tureckiego zamachowca Mehmeta Ali Agcę w brzuch oraz rękę. Ranny Papież osunął się w ramiona stojącego za nim ks. Dziwisza. Ochrona przewiozła Ojca Świętego do kliniki Gemelli, gdzie poddano go operacji. � led Kard. Nycz: gdyby nie Prymas Wyszyński, Kościół w Polsce zostałby zgaszony Eucharystia w kościele pokamedulskim na warszawskich Bielanach sprawowana była w intencji jego rychłej beatyfikacji. W homilii kard. Nycz podkreślił, że znaczenie osoby Prymasa Tysiąclecia przekracza nie tylko granice Warszawy, lecz także Polski. – To był wielki człowiek Kościoła i wielki człowiek naszej ojczyzny – dodał. Nawiązując do słów Jezusa skierowanych do apostołów: „Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem”, kard. Nycz zaznaczył, że odnoszą się one do wszystkich kandydatów do kapłaństwa, ale też można je odnieść do Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego. – Ich także wybrał Bóg, a oni pozwolili się wybrać i prowadzić już od młodości – powiedział. – Ich życie tak bardzo splotło się ze sobą, tak bardzo razem służyli Kościołowi, Polsce, Chrystusowi, że dziś nie ma powodu, by traktować ich osobno – stwierdził kard. Nycz, nawiązując do 30. rocznicy wydarzeń maja 1981 r. – zamachu na Jana Pawła II i śmierci Prymasa Tysiąclecia. – Był to także czas, gdy wszyscy wyczuwali, że dobiega końca okres słodkiej wolności, a nad krajem wisiały chmury stanu wojennego. Istniało wtedy niebezpieczeństwo, że odejdą obaj wielcy. Papież ocalał, kard. Wyszyński odszedł do Boga, pozostawiając nas osieroconymi – przypomniał kard. Nycz. Metropolita warszawski podkreślił, że Jan Paweł II i kard. Wyszyński działali razem na rzecz Kościoła i ojczyzny nawet wówczas, gdy „mieli prawo się różnić”. – Doskonale jednak wiedzieli, że ta różnorodność jest dopuszczalna pod jednym warunkiem, gdy służy jasno sprecyzowanemu dobru wspólnemu. I dlatego w tym, co zasadnicze, byli zawsze zjednoczeni – stwierdził kaznodzieja. Jego zdaniem za mało mówi się o dwóch mentorach późniejszego Prymasa, którzy bardzo szybko dostrzegli w nim nietuzinkowego kapłana – kardynałach Auguście Hlondzie i Adamie Sapiesze. – Pewnie nawet tego nie przewidywali, ale o to chodzi, by nie stawiać żadnych granic Duchowi Świętemu w powoływaniu tych, którymi Bóg w przyszłości może się posłużyć – tłumaczył kard. Nycz. � lk Krótko Piłkarze Realu Madryt ofiarowali patronce stołecznej katedry Matce Bożej Almudena Puchar Króla, który zdobyli po raz pierwszy od osiemnastu lat. Uroczystości przewodniczył kard. Antonio María Rouco Varela. Zaprosił piłkarzy do udziału w Światowych Dniach Młodzieży, a także do ich poparcia i reklamy. – Ofiarowanie pucharu Matce Bożej Almudena jest wielką radością – powiedział prezes „Królewskich” Florentino Pérez. � RV Włochy: mafiosi bez pogrzebu w kościele – Nie wolno sprawować Mszy świętej pogrzebowej za mafiosów i przestępców ani też godzić się, by byli ojcami chrzestnymi, świadkami bierzmowania lub małżeństwa – przypomniał kard. Crescenzio Sepe. Arcybiskup Neapolu odniósł się do informatora, jaki dla kapłanów przygotowała tamtejsza kuria. Zaznaczył, że jest to przestroga dla ludzi publicznie znanych z przestępczego życia. Muszą oni wiedzieć, że po śmierci trumna z ich zwłokami nie będzie miała wstępu do kościoła, a decyzję w tej sprawie podejmować będą duszpasterze znający swych parafian. st W YDARZENIA – Gdyby nie było Prymasa Wyszyńskiego, Kościół w Polsce zostałby zgaszony tak, jak na Węgrzech czy w Czechosłowacji – powiedział 14 maja kard. Kazimierz Nycz podczas Mszy świętej poprzedzającej sympozjum „Pasterz i prorok”. 28 maja przypada 30. rocznica śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego. 3 Powołania – stabilizacja Liczba kandydatów do kapłaństwa i zakonów – zarówno kobiet, jak i mężczyzn – jest podobna jak przed rokiem, ale mniejsza niż jeszcze kilka lat temu – wynika z najnowszych statystyk opracowanych przez Krajową Radę Duszpasterstwa Powołań. Przewodniczący tego gremium bp Wiesław Lechowicz zaprezentował je 10 maja w Warszawie. W ubiegłym roku przygotowania do kapłaństwa w seminariach diecezjalnych i zakonnych rozpoczęło 851 alumnów. Natomiast do żeńskich zgromadzeń zakonnych zgłosiło się 316 kandydatek oraz 40 do zakonów klauzurowych. W seminariach diecezjalnych na pierwszy rok zgłosiło się 675 kandydatów, a studia w seminariach zakonnych rozpoczęło 176. Natomiast do zakonnych postulatów zgłosiło się 241 mężczyzn – wynika ze statystyk KRDP. W ocenie bpa Lechowicza są to wielkości porównywalne z latami 2008 i 2009. W 2008 r. formację w seminariach diecezjalnych rozpoczęło 695 alumnów i 258 w seminariach zakonnych. W 2009 r. na I roku było 687 alumnów diecezjalnych i 210 zakonnych. – Widoczny jest natomiast znaczący spadek w porównaniu do roku 2006, kiedy na I roku w seminariach diecezjalnych było 1029 kleryków, a w seminariach zakonnych 351 nowych alumnów – komentuje bp Lechowicz. Po silnym spadku z 2007 r. sytuacja powołań męskich w kolejnych latach zdaje się stabilizować, choć na nieco niższym poziomie. Tarnów i franciszkanie na czele W 2010 r. najwięcej kandydatów zgłosiło się na I rok do seminariów: w Tarnowie (47), Katowicach (41), Krakowie (26), Poznaniu i Warszawie (po 24). Natomiast najmniej: w Łowiczu i Białymstoku (po 5), Bydgoszczy (7), Drohiczynie i Gnieźnie (po 8). Spośród seminariów zakonnych, najwięcej młodych zakonników rozpoczęło studia na I roku u franciszkanów – 18, po 14 u jezuitów i misjonarzy oblatów Najświętszej Maryi Panny, 12 u paulinów, a po 10 u franciszkanów konwentualnych i salezjanów. Natomiast najwięcej nowych kandydatów do zakonów męskich zgłosiło się do franciszkanów (38), dominikanów (36) i kapucynów (33). Kobiet ubywa, alternatyw przybywa Do zakonów żeńskich w ubiegłym roku zgłosiło się 316 kandydatek i postulantek. Ponadto 40 zgłosiło się do zakonów klauzurowych, a okres bezpośredniego przygotowania do życia zakonnego, czyli nowicjat, rozpoczęło w 2010 r. w zgromadzeniach czynnych 209 sióstr, a w klauzurowych – 24. Natomiast na II roku nowicjatu formowało się 151 nowicjuszek w zgromadzeniach czynnych, a 28 – w klauzurowych. O ile w roku 2000 nowicjat rozpoczęło 550 kobiet, to obecnie jest ich o ponad połowę mniej, bo 209. – Spadek jest wyraźny, jeśli porównuje się dane między rokiem 2000 a 2010, natomiast jeśli odnosi się do statystyk z roku poprzedniego, to jest on stosunkowo niewielki – zauważa przewodniczący KRDP. – Żeby pójść drogą powołania, potrzebna jest wiara i odniesienie do Boga. Jeżeli tego brakuje, młody człowiek sam konstruuje swoje życie, a alternatyw ma coraz więcej. Życie niesie coraz więcej możliwości wyboru, a współczesna kultura nie sprzyja życiu ewangelicznemu. Młodym ludziom z tego powodu jest trudniej podjąć decyzję wstąpienia do seminarium czy zgromadzenia zakonnego – uważa bp Lechowicz. Jak przekonać rodziców? Przewodniczący KRDP zauważa też, że podobnie jak w przeszłości, tak i obecnie sporo rodziców jest przeciwnych decyzjom powołaniowym swoich dzieci, a zwłaszcza córek wstępujących do zgromadzeń zakonnych. Ale obiekcje rodziców budzą niekiedy także decyzje synów. – To normalne, że ojciec chciałby, żeby syn dalej kontynuował jego pracę. Gdy ten decyduje się na pójście do seminarium, nie można oczekiwać, że w pierwszym momencie ojciec przyjmie z zachwytem taką decyzję. Chociaż są i tacy ojcowie, którzy potrafią od razu to zaakceptować – mówi bp Lechowicz, który zanim został biskupem pomocniczym w diecezji tarnowskiej, był rektorem tamtejszego seminarium duchownego. awo KRAJ Nie powtarzajmy błędów Zachodu 4 – Nie chcemy powtórzyć błędu Europy Zachodniej, która zmniejszyła wymagania wobec kandydatów do kapłaństwa, gdy zaczęła maleć ich liczba – podkreśla krajowy duszpasterz powołań ks. dr Marek Dziewiecki. Jego zdaniem, księży czy sióstr zakonnych w przyszłości może być mniej, bo od ilości ważniejsza jest jakość powołań. W niedzielę 15 maja rozpoczął się Tydzień Modlitw o Powołania. Ks. Dziewiecki uważa, że istotą troski o nie jest solidne wychowanie chrześcijańskie. Jego zdaniem nie ma kryzysu powołań, tylko jest kryzys powołanych, którzy choć odczuwają powołanie, to nie dorastają do jego wymogów. Duchowny zaznacza, że mniejsza liczba powołań (w stosunku do okresu 2000– 2006) stanowi sygnał, że coś szwankuje z wychowaniem. Zauważa też, że analogicznie coraz mniej młodych ludzi decyduje się na małżeństwo. Delegat Episkopatu Polski ds. Powołań bp Wiesław Lechowicz wyjaśnia, że kandydatów do seminariów jest mniej, ponieważ wynika to z niżu demograficznego. – Ponadto wielu młodych wyjeżdża za granicę, mają nowe alternatywy życiowe, a trendy kulturowe raczej utrudniają niż ułatwiają odpowiedź na powołanie – uważa hierarcha. Wskazuje też, że o ile niedawno klerycy pochodzili głównie ze wsi, to obecnie większość z nich pochodzi z miast oraz miasteczek. I przeważnie byli oni wcześniej ministrantami lub należeli do ruchów i wspólnot katolickich. Na coraz większe zróżnicowanie kandydatów zgłaszających się do seminariów zwraca też uwagę krajowy duszpasterz powołań. – Są tacy, któ- rzy mają bardzo słabe stopnie, i tacy, którzy świetnie ukończyli świeckie studia. Są tacy, którzy pochodzą z rodzin poranionych i sami mają ze sobą problemy, oraz inni mocni psychicznie – zauważa. Zwykle 50 proc. tych, którzy się zgłosili do seminarium, zostanie w przyszłości kapłanami. – Połowa odchodzących to dobry znak, bo świadczy o tym, że w seminariach przykładamy wagę do jakości, do weryfikacji kandydatów i ich formacji. Nie chcemy powtórzyć błędu Europy Zachodniej, która przez pewien czas – w latach 70. i 80., widząc zdecydowanie mniejszą liczbę kandydatów, zmniejszyła wymagania. To droga donikąd – przestrzega ks. Dziewiecki. Coraz bardziej widoczna jest również tendencja do późniejszego zgłaszania się kandydatów do seminariów. – W Warszawie ponad połowa kleryków I roku skończyła wcześniej inne studia. Im większe miasta, tym częstsza jest ta tendencja – dodaje krajowy duszpasterz powołań. Mówiąc o powołaniach zakonnych, benedyktynka s. Krystiana Chojnacka zwraca uwagę, że z czasem niektóre charyzmaty zakonne wyczerpują się, niektóre zgromadzenia zanikają. Jej zdaniem ważnym wyzwaniem jest aktualizacja charyzmatów i „wychodzenie z przeciętności”. S. Chojnacka zauważa, że choć mniej kobiet wstępuje do zakonów, to dużo osób szuka w klasztorach pogłębienia wiary i duchowości. Świadczy o tym wiele telefonów do klasztorów z pytaniami, czy można się u sióstr zatrzymać na weekend i czy prowadzą rekolekcje dla osób indywidualnych. � awo Zniesławienie abp. Życińskiego – ciąg dalszy nastąpi – Katolicki Uniwersytet Lubelski nie zamknął jeszcze sprawy wypowiedzi Grzegorza Brauna zniesławiającej zmarłego abp. Józefa Życińskiego – zapewnił rzecznik uczelni dr Radosław Hałas. Zapowiedział, że będą na ten temat rozmawiać rektor uniwersytetu ks. prof. Stanisław Wilk i administrator diecezji bp Mieczysław Cisło. Zdarzenia z 11 kwietnia opisała „Gazeta Wyborcza”. Reżyser Grzegorz Braun będąc gościem Koła Naukowego Historyków Studentów KUL-u oraz miesięcznika „Polonia Christiana”, nazwał zmarłego Wielkiego Kanclerza KUL-u „łajdakiem i kłamcą”. Powiedział także, że jego zdaniem „w ostatnich dwudziestu latach swojego uczestnictwa w życiu publicznym opowiedział się po stronie wrogów Kościoła i wrogów państwa polskiego”. Film z wypowiedzią reżysera został umieszczony w internecie. Dziennik opublikował także oświadczenie rektora, w którym wyraził on „głębokie ubolewanie z powodu tak obraźliwych wypowiedzi prelegenta”. Rzecznik KUL-u zapewnia, że oświadczenie nie jest ostatnim słowem ze strony uniwersytetu. Zapytany o możliwość podjęcia kroków prawnych przeciw reżyserowi podkreślił, że „na ten moment tego typu rozważań nie było”. Przypomniał jednocześnie, że za życia abp Życiński spotykał się z różnymi zarzutami i pomówieniami. – Ja nie słyszałem jednak, by wytoczył jakiś proces. Przyjmował to raczej w duchu chrześcijańskiego wybaczenia – oświadczył rzecznik. � mj Małżeństwa mieszane – jest projekt, są konsultacje – Ostatnie poprawki grupy redagującej dokument są niewielkie, nie spodziewam się więc, by Kościoły zgłaszały większe zastrzeżenia – powiedział KAI ks. Ireneusz Lukas, dyrektor Polskiej Rady Ekumenicznej. Prace trwają już od 12 lat. Trzy lata temu powstała wersja wyjściowa projektu, który następnie był konsultowany w siedmiu Kościołach zrzeszonych w PRE i w Kościele katolickim. Dokument liczy 4 strony i ma charakter duszpastersko-prawny. Jest on wzorowany na podobnej deklaracji włoskiej, zatwierdzonej przez Stolicę Apostolską. Zawiera chrześcijańskie określenie małżeństwa, wskazuje różnice i zbieżności w nauczaniu o nim w zaangażowanych w tworzenie tekstu Kościołach oraz wspólne ustalenia dotyczące przygotowania do małżeństwa, procedur jego zawierania, jak i religijnego wychowania dzieci. Polska Rada Ekumeniczna, zarejestrowana w 1946 r., zrzesza obecnie siedem Kościołów: Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, Kościół Ewangelicko-Augsburski, Kościół EwangelickoReformowany, Kościół EwangelickoMetodystyczny, Kościół Polskokatolicki, Kościół Starokatolicki Mariawitów i Kościół Chrześcijan Baptystów. Prezesem PRE jest abp Jeremiasz, prawosławny biskup wrocławski i szczeciński. � im Krótko – Doraźne rozwiązania prewencyjne nie wystarczą, potrzeba programu wychowawczego dla młodych kibiców – powiedział KAI ks. Edward Pleń SDB, krajowy duszpasterz sportowców, oceniając zachowania pseudokibiców i reakcję władz na niedawne starcia na stadionie w Bydgoszczy. Doszło do nich po finale Pucharu Polski, w którym Legia Warszawa po- konała Lecha Poznań. „Kibole” zdemolowali bydgoski stadion – policja zatrzymała potem 21 uczestników starć. Wydarzenia w Bydgoszczy ks. Pleń nazwał „smutnym dniem dla wszystkich kibiców oraz tych, którzy interesują się sportem i czerpią radość ze sportu”. – Takim zachowaniom należy powiedzieć zdecydowane „nie” – dodał krajowy duszpasterz. � lk KRAJ Do 10 czerwca trwać będą konsultacje z 7 Kościołami należącymi do Polskiej Rady Ekumenicznej dotyczące wspólnego z Kościołem katolickim projektu dokumentu nt. małżeństw osób o różnej przynależności wyznaniowej (tzw. małżeństw mieszanych). Projekt został rozesłany 11 maja. Konferencja Episkopatu Polski zapozna się z nim podczas zebrania plenarnego w czerwcu. 5 Formator elit czy przywódca ludu? – sympozjum o Prymasie Wyszyńskim KRAJ Dyskusja nad tym, czy kard. Stefan Wyszyński był „przywódcą ludu”, czy też „formatorem elit”, była głównym punktem sympozjum „Pasterz i prorok”, zorganizowanego 14 maja na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie z okazji 30. rocznicy śmierci Prymasa Tysiąclecia. 6 Zdaniem publicystki „Rzeczpospolitej” Ewy Czaczkowskiej, analizującej relacje Prymasa Tysiąclecia z różnymi środowiskami kościelnymi oraz jego wystąpienia i decyzje, nie można jednoznacznie stwierdzić, że był on wyłącznie promotorem tzw. katolicyzmu ludowego lub katolicyzmu elitarnego, jednakże sprzyjał raczej pierwszej postawie. Czaczkowska przypomniała, że pobożność ludową kard. Wyszyński wyniósł z domu, gdzie rodzice rozwijali kult maryjny, brali też udział w pielgrzymkach. Z katolicyzmem środowisk intelektualnych późniejszy Prymas zetknął się podczas studiów na KUL-u. Ważne było spotkanie z katolicką młodzieżą skupioną w ruchu „Odrodzenie” oraz z ks. Władysławem Korniłowiczem, współtwórcą ośrodka odnowy religijnej przy Zakładzie dla Niewidomych w Laskach. Po II wojnie światowej, w nowych warunkach politycznych jego postawa uległa zmianie. Czaczkowska przytoczyła fragment rozmowy bp. Wyszyńskiego ze Stefanem Świeżawskim, w której przyszły Prymas wyraża opinię, iż w obecnej sytuacji katolicyzm pogłębiony, intelektualny nie ma racji bytu. Należy, podkreślał Prymas, wspierać katolicyzm oparty na prostej wierze ludu, aby religijność w Polsce przetrwała i oparła się agresywnej laicyzacji narzucanej przez władzę komunistyczną. – Na tym założeniu Prymas oparł później program Wielkiej Nowenny przed milenium chrztu Polski, sprzyjał też rozwojowi ludowych form pobożności, w tym kultu maryjnego – dodała Czaczkowska. Przypomniała, że z taką postawą polemizowało środowisko intelektualistów katolickich skupionych wokół miesięcznika „Znak”. Krytykowało ono Prymasa za wspieranie pobożności „niepogłębionej”, zbyt uczuciowej. Zdaniem Zbigniewa Nosowskiego, redaktora naczelnego „Więzi”, postawę Prymasa Wyszyńskiego można nazwać „konserwatyzmem umiarkowanym” – zwłaszcza w stosunku do reform posoborowych. Był to konserwatyzm „świadomie wybrany, a nie przyjęty z przyzwyczajenia”, opierający się na sprawdzonych formach religijności, a nie na niechęci do przemian. Towarzyszyła mu jedynie niechęć do szybkich zmian – zwłaszcza w sytuacji, gdy tradycjonalistyczne rozwiązania sprawdziły się w okresie represji wobec Kościoła w latach 50. Prymas, zdaniem Nosowskiego, obawiał się, że soborowe eksperymenty sprawią, iż lud odejdzie od wiary, co oznaczałoby zwycięstwo władz komunistycznych. – W sytuacji, gdy chodziło o „być albo nie być Kościoła”, Prymas uważał, że zmian nie należy przeprowadzać zbyt pospiesznie – tłumaczył Nosowski. W opinii Marcina Przeciszewskiego, bez bezkompromisowej postawy Prymasa Wyszyńskiego Kościół w PRL doznałby takich samych strat, jak to się stało w innych krajach bloku komunistycznego, gdzie władze przeprowadzały brutalną ateizację społeczeństwa. Zdaniem redaktora naczelnego KAI, kard. Wyszyński nie sprzyjał jednoznacznie ani katolicyzmowi elitarnemu, ani ludowemu, miał natomiast wizję odnowy katolicyzmu masowego. Dzięki temu również po 1989 r. polska religijność pozostaje fenomenem na mapie laicyzującej się Europy. Prof. Jan Żaryn z IPN mówił z kolei o „instynkcie suwerenności” Prymasa Wyszyńskiego – cesze pozwalającej Kościołowi zachować niezależną postawę wobec władz komunistycznych, które od końca lat 40. nie tylko rozpoczęły laicyzację społeczeństwa, lecz także dążyły do wewnętrznego skłócenia zarówno duchowieństwa, jak i laikatu. Żaryn przypomniał, że mimo nacisków środowisk żydowskich kard. Wyszyński nie potępił tzw. pogromu kieleckiego w 1946 r. („by nie tworzyć wrażenia, że antysemityzm jest cechą Kościoła i narodu polskiego”) ani antysemickich wydarzeń marca 1968 r. – Na te ostatnie Prymas Wyszyński patrzył przede wszystkim w kontekście walki frakcyjnej wewnątrz układu komunistycznego i zalecał, aby Kościół pozostawał poza tym sporem, nie angażował się ani po stronie „moczarowców”, ani „postrewizjonistów”, ani samego Gomułki – mówił historyk. Ujawnił, że Prymas otrzymywał wówczas listy od amerykańskich środowisk żydowskich domagających się od Kościoła w Polsce, by potępił antysemicką nagonkę. – Podczas jednego z posiedzeń Rady Głównej Episkopatu kard. Wyszyński wypowiedział zdanie: „Ci panowie spóźnili się o dwadzieścia parę lat. To w latach czterdziestych powinni bronić Żydów, którzy byli na ziemiach polskich mordowani przez nazistów” – cytował prof. Żaryn. Mówił też o przekonaniu Prymasa z początku lat 50., że należy próbować dojść do porozumienia z komunistami, którzy rozpoczęli politykę niszczenia instytucji kościelnych. Kard. Wyszyński nie miał w tej sprawie poparcia wśród najbardziej wpływowych członków Episkopatu, otrzymał je jednak ze strony samego papieża Piusa XII. Zbigniew Borowik, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Społeczeństwo”, przedstawił wpływ nauki społecznej Kościoła na wczesną formację kapłańską ks. Wyszyńskiego w tzw. okresie włocławskim (pobyt w Niższym oraz Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku). Przypomniał jego działalność społeczno-oświatową w chrześcijańskich związkach zawodowych oraz to, że ks. Wyszyński prowadził chrześcijański uniwersytet robotniczy, pozostawał też pod dużym wpływem encykliki „Rerum novarum” Leona XIII, będącej odpowiedzią na rosnące wpływy ruchów socjalistycznych i komunistycznych wśród katolickich robotników. Organizatorem sympozjum był Papieski Wydział Teologiczny, sekcja św. Jana Chrzciciela, na warszawskich � lk Bielanach. Gdy mistyk spotyka Gomułkę więźnia, poznajemy jego osobę i duchowość. Co więcej, poznajemy jego nadprzyrodzone spojrzenie na pobyt w więzieniu. Nie tracił chwili czasu, ale wykorzystywał go dla rozwoju intelektualnego poprzez dostępną lekturę i pogłębienie życia duchowego w modlitwie. Można powiedzieć, że jest to smutny, ale i najpiękniejszy okres jego życia. Kiedy praca nad „Positio” zostanie ukończona? – Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, choć bardzo mi zależy, żeby sprawę systematycznie posuwać do przodu i w możliwie najkrótszym czasie ją zakończyć. Brał Ojciec udział w wielu procesach beatyfikacyjnych. Czy ten obecny jest jakiś szczególny? – Niewątpliwie. Od strony proceduralnej jest to normalny proces, prowadzony zgodnie z regułami prawa kanonizacyjnego. Ale jego nietypowość polega na wielkości osoby, dokonań i rozległej działalności, jaką Stefan Wyszyński prowadził. Sama spuścizna pisarska, kaznodziejska stanowi spory materiał. Poza tym Kardynał był ordynariuszem dwóch archidiecezji, a przede wszystkim jako Prymas miał bardzo specjalne uprawnienia Stolicy Apostolskiej. Łączyło się to z podejmowaniem wielu odpowiedzialnych decyzji, głównie jeśli chodzi o ziemie zachodnie, bo praktycznie był ordynariuszem dla diecezji na tamtych obszarach. Wszystko to trzeba będzie zbadać, opracować i pokazać, który papież tych uprawnień udzielił, na czym polegały i w jaki sposób Prymas je wykorzystywał. Jedną z najtrudniejszych jego decyzji było zapewne podpisanie w lutym 1950 r. porozumienia pomiędzy episkopatem a komunistycznym rządem. – W zapiskach notował, że – na ile mógł – śledził losy Kościoła w demoludach – na Węgrzech, w Jugosławii, Czechosłowacji. Dostrzegł, że władza komunistyczna w różnych krajach podchodziła do Kościoła w odmienny spo- sób. Dlatego starał się doprowadzić do podpisania porozumienia. Wiadomo było, że władze nie będą go przestrzegać, ale Prymas uważał, że sam fakt podpisania nawet ułomnego dokumentu będzie dla komunistów jakimś hamulcem czy też punktem odniesienia dla Kościoła. Kardynał zrobił to dla obrony Kościoła i społeczeństwa. Jednak Stolica Apostolska oceniła porozumienie negatywnie jako zbyt ugodowe. Kto się mylił? Czy i jak ta decyzja rzutuje na ocenę Prymasa jako kandydata na ołtarze? – Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że w ówczesnym prawie publicznym Kościoła znane były np. konkordaty czy inne umowy wyższej rangi, ale nie była znana taka właśnie zwykła, prowizoryczna umowa, jak ta z kwietnia 1950 r. Pamiętajmy też, że kard. Wyszyński miał bardzo specjalne uprawnienia od papieża Piusa XII, natomiast skoro podobne umowy nie były dotąd znane, to ruch Prymasa wywołał ogromne zdziwienie, nawet dezaprobatę. Tymczasem była to decyzja prorocza. Bo jak się okazało po latach, Stolica Apostolska przeszła na tego rodzaju porozumienia z rządami komunistycznymi, a więc tam, gdzie Kościół przeżywał ogromne trudności. Dlatego w procesie beatyfikacyjnym nie będzie to absolutnie żadną przeszkodą. Wręcz przeciwnie, można to uznać za zasługę Kardynała i dowód jego roztropności duszpasterskiej. Czy Prymas Wyszyński nie męczył się w narzuconej mu przez historię roli przywódcy narodu? Zapewne idąc do seminarium, chciał być po prostu przewodnikiem duchowym, tymczasem... – Niewątpliwie była to rola trudna, ale przyjął ją z powagą jako wolę Bożą, misję i potrafił się w tej sytuacji odnaleźć. Zarówno wówczas, gdy był na wolności, jak i w okresie uwięzienia. Zawsze potrafił zachować godność, odwołać się do swojej misji danej mu jako pasterzowi przez Boga i papieża i umiał tej misji bronić. Nie miał tu żadnych kompleksów, a siłę czerpał z modlitwy. Wiadomo, że niekiedy potrafił przerwać rozmowę z przedstawicielami władz i pójść na modlitwę albo kazać im czekać, aż się pomodli. Potrafił to wszystko łączyć, podobnie jak Jan Paweł II, który wypełniając swoją misję, był wszędzie, jak świat długi i szeroki, i jednocześnie niósł wszędzie ducha modlitwy, którą żył. Czy w przypadku Prymasa możemy mówić o kulcie prywatnym, który jest niezbędny do przeprowadzenia procesu beatyfikacyjnego? – O to trzeba pytać osoby, które były z nim blisko, które z nim współpracowały. Nie ograniczały się one przecież wyłącznie do domowników i pracowników Kurii, bo przecież bywał on w różnych środowiskach, zaskarbiając w nich sobie szczery szacunek. Zresztą – warto o tym wspomnieć – miał go również u komunistów. Czasem przewrotny, ale jednak. Przynajmniej niektórzy z nich zdawali sobie sprawę, że kiedyś bardzo realna stanie się kwestia beatyfikacji Prymasa. Jeden z funkcjonariuszy na 9 lat przed śmiercią Kardynała wyraził wobec mnie taką właśnie opinię. Owszem, niekiedy mówi się, że nie ma kultu Prymasa, ale nie jest to prawdą. Ostatnio opublikowaliśmy zbiór świadectw różnych osób – świeckich i duchownych, zwykłych ludzi i uczonych. Ukazują one ich głębokie przekonanie, a przede wszystkim wdzięczność, że łaski, jakie otrzymali – takie jak zmiana w sytuacji duchowej, materialnej, zdrowotnej, rodzinnej – nastąpiły dzięki wstawiennictwu Kardynała. Prymas Wyszyński postrzegany jest dziś powszechnie jako promotor tzw. katolicyzmu ludowego, masowego, przesadnie maryjnego. Czy taka ocena budzi Ojca sprzeciw? – To są obiegowe opinie, ukute przez ludzi różnego autoramentu. Opinie te pokutują i niepotrzebnie wpływają na jego negatywny wizerunek. Doradzałbym jednak dogłębne przestudiowanie pism Kardynała, jego teologiczny dorobek. Był człowiekiem głęboko wierzącym. Tajemnice Trójcy Świętej, Jezusa Chrystusa i Matki Bożej „ustawione” były w takiej właśnie kolejności. Jego wielki kult do Matki Bożej był kultem do ROZMOWA K AI cd. ze str. 2 7 Matki Jezusa Chrystusa – po to Jezus dał nam Matkę, by za jej pośrednictwem modlić się do Boga, upraszać łaski. Ponieważ u niego to nabożeństwo było szczególne, mogło niektórych razić, ale teologicznie jest poprawne. Co do ludowości... Lud Boży stanowią wierni różnych grup społecznych, stanów, zawodów, a więc zarówno intelektualiści, jak i ludzie prości. Na miarę możliwości i realiów tamtych czasów kard. Wyszyński utrzymywał kontakt także z intelektualistami, którzy zawsze stanowią pewien wycinek społeczeństwa. Odwoływał się również do ogółu wiernych. I to nie było żadne spłycanie, lecz wypełnianie misji pasterskiej w stosunku do każdego, kogo Pan Bóg stworzył i kto żyje na tej ziemi. Jego inicjatywy duszpasterskie – jak Wielka Nowenna, koronacje obrazów – ocaliły dzięki temu ludowi Polskę, naród i naszą tożsamość. Istotne jest także i to, że kard. Wyszyński widział cały lud Boży, wszystkich bronił, nie dzielił. W Czechosłowacji czy na Węgrzech biskupi próbowali bronić tylko księży diecezjalnych, a zakonników wydali na „pożarcie”. I co? Klasztory opustoszały, niczego więc nie obronili. Natomiast kard. Wyszyński bronił wszystkich wierzących. ROZMOWA K AI A zatarg z intelektualistami ze środowiska „Znaku”, generalnie rzecz biorąc, wokół recepcji idei Soborowych może stanowić jakiś cień czy skazę? – Na kim? 8 Na kard. Wyszyńskim. – Nie na nim, lecz na drugiej stronie. Nie ulega wątpliwości, że Sobór był wydarzeniem opatrznościowym. Jako kapłan kształcony przed Soborem i dobrze zorientowany w tamtych realiach przyznaję, że soborowe otwarcie Kościoła na świat było czymś koniecznym. Zadziałała Opatrzność Boża. Kardynał podjął to dzieło i umiejętnie tę otwartość realizował. Natomiast ci spośród katolickich intelektualistów, którzy dali się napuścić i jeździli do Watykanu z ulotkami przeciwko Prymasowi, dali świadectwo niebywałego prymitywizmu. Ciekawa jest metoda wprowadzania przez Prymasa odnowy soborowej, a konkretnie liturgicznej. Czynił to etapami. Najpierw przejście z łaciny na język polski, co zostało poprzedzone listem pasterskim i akcją informacyjną. Dla ludzi nie było to więc zaskoczeniem. Pamiętam, jak w latach 70. przyjechał do nas holenderski kapucyn, który rozkładając ręce, ubolewał, że w Holandii niemal z dnia na dzień łacinę zastąpiono flamandzkim, co spowodowało kompletne zagubienie zwykłych wiernych. Nie wiedzieli, co się stało. Wiadomo, że Prymas przeciwstawiał się beatyfikacji metropolity Szeptyckiego, wielkiej postaci Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Jaki był powód? – Kardynał złożył swoje zastrzeżenia, przez jakiś czas proces był spowolniony. Chodziło o sprawy narodowościowe. Natomiast z tego co wiem, proces idzie dalej. Nie można kard. Wyszyńskiego wybielać i gloryfikować ponad miarę, ale trzeba go stawiać w prawdzie, ukazując w kontekście konkretnej rzeczywistości. On żył tyle lat w komunizmie i każdy rok, miesiąc, dzień przynosił nowe wyzwania, a on każde z nich starał się rozwiązywać. Wiadomo, że Kardynał prowadził codzienne notatki. Poza kilkunastoma osobami nikt ich nie zna i pewnie prędko nie pozna. Jaki jest ich charakter, historyczna ranga? – Jest ogromna ilość kazań, które opracowują panie z Instytutu Prymasowskiego. Ale, rzeczywiście, są też tzw. „pro memoria” – codzienne zapiski prowadzone w kalendarzu. Ciekawe o tyle, że spisywane były na bieżąco, żywo oddają więc myśl Autora, który po całym dniu pracy spisywał swoje czynności i refleksje. To delikatna materia, bo myśli te, przelewane na papier na bieżąco, dotyczą wielu różnych osób, w tym żyjących. Lepiej więc, by przez jakiś czas nie zostały opublikowane... Oczywiście, materiał ten został oceniony i uwzględniony w materiałach procesowych, w których jest też cytowany. Rękopisy przechowywane są w Archiwum Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Jakie lata te zapiski obejmują? – Od roku 1949, z trzyletnią przerwą w okresie uwięzienia, aż do marca 1981 r., a więc niemal do śmierci. Jaki był Ksiądz Prymas jako człowiek, jak odnosił się do współpracowników, jaka była jego duchowość? Pytam, bo w powszechnej opinii utrwalił się jako Prymas Tysiąclecia, interrex, wielki mąż stanu, ale nie są to najważniejsze kwalifikacje w przypadku kandydata na ołtarze... – Oczywiście. Bierze się pod uwagę osobowość, temperament, charakter i wiarę. Jako pracownik sekretariatu Prymasa Polski w ostatnich trzech latach życia kard. Wyszyńskiego mogę powiedzieć, że był to prawdziwy humanista, bardzo bliski drugiemu człowiekowi, niezależnie od tego, czy było to dziecko, czy człowiek starszy. Nie zdarzyło się na przykład, by przeszedł przez nasze biuro i nie zatrzymał się. Zawsze się przywitał, zauważył człowieka. Przypomina mi się Wielka Sobota 1981 r., a więc jego ostatnie dni. Na piętrze, przed kaplicą w imieniu pracowników sekretariatu życzenia świąteczne składał bp Modzelewski. Ksiądz Prymas był bardzo chory. „Wybaczcie, że się oprę, bo trudno mi stać”, poprosił wtedy. Mówił dłuższy czas, ale głosem już bardzo słabym. Następnie udzielił błogosławieństwa i patrząc na nas, powoli wycofał się do kaplicy, pozostawiając nam piękno swojej twarzy – cierpiącej, ale uśmiechniętej. To było ostatnie spotkanie Ojca z Prymasem? – Tak, później już tylko leżał. Nie chciałem się wpraszać, przeszkadzać. W tamtych dniach umierający Prymas rozmawiał telefonicznie z Janem Pawłem II, który ciężko raniony w zamachu przebywał w rzymskiej klinice. Zna Ojciec szczegóły? – Wiedzieliśmy tylko, że rozmawiali, ale wątpię, by ktokolwiek znał treść. To była poufna rozmowa. Czy nie uważa Ojciec, że – może paradoksalnie – kard. Wyszyński cieszył się większą estymą w czasach komunizmu, kiedy to widziano w nim duchowego przewodnika narodu, niż teraz, w czasach wolności, w której odzyskaniu także i on ma swój udział? Gdyby komunizm trwał, to prawdopodobnie pamięć o nim Właśnie, mówi się o takich postaciach, jak Szeptycki na Ukrainie, Mindszenty na Węgrzech czy Wyszyński, że byli prorokami. Ale czy te „modele” prorokowania można przenosić w czasie? Inaczej mówiąc, na ile postawa Prymasa może być czytelnym wzorcem dla chrześcijan XXI wieku? – Uważam, że gdyby żył, umiałby się odnaleźć w nowej rzeczywistości, w wolnej Polsce i byłby prorokiem. Dlaczego? Ponieważ był człowiekiem obdarzonym wielką wiedzą i intuicją, potrafił wyciągać poprawne wnioski, aktualizować je i dostosowywać do bieżącej rzeczywistości. Jakie są te najbardziej uniwersalne przymioty ducha i charakteru Prymasa, które mogłyby być drogowskazem i dziś? – Przede wszystkim był wierzącym chrześcijaninem. Umiał rozpoznawać znaki czasu, a ta umiejętność jest ważna w każdych czasach, nie tylko w tych szczególnych, w których jemu dane było żyć. Doskonale czuł polskie społeczeństwo, kochał historię swojego narodu. Wciąż odwoływał się do historii i opinii wierzących. Znamy to słynne pismo „Non possumus”. Najbardziej rozsierdziło władze to, że w późniejszym kazaniu odwołał się do opinii publicznej. Jestem przekonany, że w publikacjach i kazaniach można znaleźć bar- dzo trafne odpowiedzi na dzisiejsze polskie bolączki. Jego osoba i przesłanie, jakie nam pozostawił, jest i będzie trwałe. „Czas go nie oddali”, jak ktoś trafnie powiedział. A zatem Stefan Wyszyński powinien zostać beatyfikowany, ponieważ… – Ponieważ jako chrześcijanin, katolik, biskup, kardynał zajęty i zafascynowany wieloma sprawami zewnętrznymi, praktykował cnoty heroiczne. Przede wszystkim był to człowiek głębokiej wiary. Wierzył w Boga, uwielbiał Matkę Bożą, spoglądał na rzeczywistość oczyma wiary oraz szerzył i umacniał ją swoim nauczaniem, zwłaszcza kazaniami. Co więcej, bronił wiary, odbywając liczne rozmowy z komunistami, począwszy od urzędników niższego szczebla, poprzez ministrów, aż do I sekretarza PZPR. Podczas tych spotkań, które trwały godzinami, broniąc Kościoła, wykładał jego naukę. Nawet Gomułce, z którym niejeden raz rozmawiał po kilka godzin, a raz nawet sześć... Był człowiekiem wielkiej nadziei, co przebija się zwłaszcza w okresie więziennym. A przecież nie wiedział, co będzie, liczył się z różnymi możliwościami, włącznie z wywózką na Syberię. Kochał Boga, czego dowodzi cała praca duszpasterska, w której wykazywał się troską o Kościół i to nie tylko w Polsce, lecz także – dzięki specjalnym uprawnieniom – na terenie Związku Radzieckiego. Żył miłością bliźniego. W „Zapiskach więziennych” zanotował: „Przebaczam wszystkim moim nieprzyjaciołom i tym, którzy są blisko mnie, i tym, którzy są daleko, i wydaje im się, że wszystko mogą”. Słowa przebaczenia zawarł też w testamencie: „Uważam sobie za łaskę, że mogłem dać świadectwo prawdzie jako więzień polityczny przez trzyletnie więzienie i że uchroniłem się przed nienawiścią do moich rodaków sprawujących władzę w państwie. Świadom wyrządzonych mi krzywd, przebaczam im z serca wszystkie oszczerstwa, którymi mnie zaszczycili”. Trzeba podkreślić cnotę roztropności w kierowaniu Kościołem. A także męstwo – stale konfrontował się z trudnościami, niebezpieczeństwa- mi, którym jako człowiek wierzący, biskup, pasterz odpowiedzialny za Kościół potrafił się przeciwstawić, będąc świadomym konsekwencji, włącznie z męczeństwem czy śmiercią. Te cnoty heroiczne, poświadczone zeznaniami świadków oraz świadectwa o otrzymanych łaskach kwalifikują go do uznania za błogosławionego. Tego dotyczyć będzie kolejne opracowanie, tzw. „Disquisitio de virtutibus” (Dochodzenie o cnotach). Odpowiednie fragmenty zeznań naocznych świadków zestawimy z cnotami, które Prymas w stopniu heroicznym praktykował. Myślę, że takie studium liczyć będzie co najmniej 150 stron. I przypomnę, że bierzemy tu pod uwagę cnoty teologalne: wiarę, nadzieję i miłość; kardynalne – roztropność, sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie; moralne – czystość, ubóstwo, posłuszeństwo i pokorę. Opierając się na mojej wiedzy i doświadczeniu, uważam, że Prymas Wyszyński to człowiek święty. Choć w powszechnej opinii bardziej heroiczny mąż stanu, przewodnik narodu... – Być może jego wielkość i dokonania w jakiś sposób przysłoniły osobistą świętość i cnoty, którym był wierny. Rzeczywiście, dostrzegam potrzebę ukazywania go od strony osobowości i świętości. Bardzo często pisze się o nim w aspekcie socjologii, historii, działalności publicznej, ale – nie negując tych perspektyw – to wszystko wynikało z ducha, z jego świętości. On nie może być przez Polaków zapomniany. Gdyby tak się stało, to okazalibyśmy ogromną niewdzięczność. Czy za naszego życia doczekamy jego beatyfikacji? – Ufam, że tak! Pan Bóg dla każdego świętego ma swój czas. Prowadziłem proces beatyfikacyjny o. Honorata Koźmińskiego, napotykałem wiele trudności na różnych odcinkach. Sądziłem, że jeżeli dojdzie kiedyś do beatyfikacji, to w trzecim tysiącleciu. Jednak sprawy tak się potoczyły, że o. Honorat został beatyfikowany w 159. rocznicę urodzin przez Jana Pawła II. Pan Bóg ma swój czas... A więc pracujmy i ufajmy. Rozmawiał Tomasz Królak ROZMOWA K AI byłaby żywsza. Tragiczny paradoks? Polska niewdzięczność? – To trudne pytanie, ale widzę to trochę inaczej. On był znany ze swoich wystąpień, głównie z kazań, kiedy to podczas liturgii występował jako orator czy swego rodzaju prorok. Z tego powodu cieszył się szczególnym szacunkiem. Po śmierci również cieszy się szacunkiem i kultem. Przede wszystkim grób w archikatedrze jest licznie odwiedzany. Ciągle znajdujemy tam setki próśb i podziękowań za otrzymane łaski. Ostatnio ukazała się na ten temat publikacja. Każdego 28. dnia miesiąca odprawiana jest Msza św. o beatyfikację. Prymas cieszy się znacznym kultem w miejscach uwięzienia: w Rywałdzie, Stoczku Warmińskim, Prudniku, Komańczy. 9 Multimedialna opowieść KRAJ – Prymas Wyszyński był nie tylko patronem opozycji przeciwko władzy komunistycznej, ale przede wszystkim duszpasterzem, teologiem, intelektualistą oraz ciepłym człowiekiem. I tak chcemy o nim opowiedzieć – mówi dr Paweł Skibiński, dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, w którym obok multimediów i interaktywnej scenografii o obydwu postaciach opowiadać będą unikalne pamiątki ofiarowane przez przyjaciół. Otwarcie Muzeum zaplanowano na początek 2013 roku. 10 Ma mieć ono „narracyjny charakter”. Do „opowiedzenia” postaci Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego zostaną wykorzystane zarówno tradycyjne eksponaty, jak i materiały multimedialne. Każdy z bohaterów dominować będzie w innej części muzealnej scenografii. Nad jej projektem pracują autorzy wnętrz Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Domu Rodzinnego Jana Pawła II w Wadowicach. – Chcielibyśmy się jak najbardziej zbliżyć do prawdy o Prymasie Wyszyńskim. Wymaga to wszechstronnego przedstawienia tej wielkiej postaci – wyjaśnia KAI dr Skibiński. Według niego najważniejszym zadaniem muzeum będzie podkreślenie wielkiej roli, jaką odegrał Prymas Wyszyński w powojennej historii Polski, ale i przypomnienie samej postaci kardynała. – Minęło 30 lat od jego śmierci. Wydaje nam się, że jest on dziś mało znany. Przeciętny Polak co najwyżej kojarzy jego nazwisko, trudno mu jest natomiast skojarzyć z tą postacią jakieś konkretne wydarzenia – uważa Skibiński. Jego zdaniem mimo „wysiłków bardzo wielu ludzi dobrej woli pamięć o wielkich dokonaniach Prymasa zaciera się”. – W podręcznikach do historii funkcjonuje on głównie jako patron politycznej opozycji przeciwko reżimowi komunistycznemu. Nie mamy zamiaru odejmować mu zasług w tej sferze ani zaprzeczać, że przeciwstawiał się ówczesnej władzy. Chcemy jednak pokazać, że był przede wszystkim duszpasterzem – i tak siebie samego postrzegał. W relacjach prywatnych był też ciepłym i dobrym człowiekiem – tłumaczy dyrektor muzeum. – Nie tworzymy jego upiększonego wizerunku, ale taki, w którym oddajemy Prymasowi sprawiedliwość – dodaje. Ekspozycja muzeum składać się będzie z 10 tematycznych stref, na przemian rozświetlonych i mrocznych, nawiązujących do zmiennych losów głównych bohaterów. W części poświęconej Prymasowi Tysiąclecia zaprezentowana zostanie m.in. historia jego internowania w latach 19531956, okres Wielkiej Nowenny przed Jubileuszem Tysiąclecia Chrztu Polski oraz lata narodzin opozycji demokratycznej przed stanem wojennym. Przyjaźni i współpracy między kard. Wyszyńskim a Janem Pawłem II krótko po jego wyborze na Stolicę Piotrową zostanie poświęcona część dotycząca pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski w 1979 r. Wreszcie osobna przestrzeń przeznaczona zostanie na wydarzenia z maja 1981 r. – zamach na Papieża i śmierć Prymasa Wyszyńskiego. – Zaprezentujemy m.in. ostatnią, wzruszającą rozmowę telefoniczną między nimi, gdy obaj leżą przykuci do łóżek – informuje Skibiński. Obok głównej przestrzeni wystawienniczej w muzeum znajdzie się sala multimedialna, konferencyjna, specjalna przestrzeń dla dzieci oraz sklepik z pamiątkami. Widz rozpocznie i zakończy swą wędrówkę przez ekspozycję, symbolicznie przemierzając skupioną wokół Kościoła drogę życia Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia. – Chcemy, aby język tej wielowątkowej opowieści był jak najbardziej zrozumiały dla szerokiego kręgu odbiorców. Spodziewamy się, że najczęstszymi gośćmi w muzeum będą ludzie młodzi, przyjeżdżający z wycieczką szkolną, ale chcemy też, by każdy odbiorca znalazł w tej opowieści o Prymasie coś osobistego, gdyż był on przecież ważny dla całego pokolenia Polaków – wyjaśnia Skibiński. Muzeum wciąż zachęca do ofiarowywania pamiątek związanych z Janem Pawłem II i Prymasem Wyszyńskim. Wiele takich darów lub depozytów trafiło już do muzeum dzięki ofiarności przyjaciół i współpracowników Prymasa Tysiąclecia. – Eksponaty te nie będą prezentowane indywidualnie, ich rola zostanie podporządkowana całej opowieści o Prymasie – zaznacza dr Skibiński. W zbiorach muzeum znalazły się m.in. fotografie Prymasa Wyszyńskiego i bp. Karola Wojtyły z wyjazdu do Siwcówki w Beskidzie Żywieckim. Ich wspólne zdjęcia przekazały siostry zmartwychwstanki. Do najcenniejszych pamiątek zaliczane są dary od ks. prałata Bronisława Piaseckiego, osobistego sekretarza kard. Wyszyńskiego w latach 1974-1981: prymasowska sutanna z lat 70. oraz dowód osobisty z pieczątką zgonu kardynała. Maria Okońska, wieloletnia kierowniczka Instytutu Prymasowskiego, ofiarowała lampę w kształcie okrętu – dar dla Prymasa od ks. Henryka Jankowskiego i jego parafian z parafii św. Brygidy w Gdańsku, podarowany podczas wizyty gdańszczan u kard. Wyszyńskiego po grudniowej masakrze 1970 roku. – Osoby z bliskiego grona współpracowników Prymasa podchodzą do inicjatywy utworzenia muzeum bardzo ciepło. Uważają bowiem, że do tej pory nie uczyniono zbyt wiele, by upamiętnić jego dorobek – mówi Skibiński. Cała ekspozycja muzealna zajmie około 2 tys. metrów kw. W linii prostej widz będzie miał do przejścia ok. 250 metrów. Przestrzeń wystawiennicza znajdować się będzie na wysokości 26 m nad powierzchnią ziemi, w pierścieniu okalającym kopułę Świątyni Opatrzności Bożej. Forma architektoniczna ekspozycji nawiązuje do obrączki – symbolu zaślubin, wierności i zawierzenia Chrystusowi i Jego Kościołowi. Jak informuje dr Paweł Skibiński, otwarcie Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego uzależnione jest od zakończenia prac nad Świątynią Opatrzności Bożej. Planowane jest ono na wiosnę 2013 r. Łukasz Kasper Prawo do prawdy jest podstawowym prawem człowieka, a media są podstawową przestrzenią jego realizacji. Z prawa do prawdy wynika dziennikarska powinność jej odkrywania i przekazywania – podkreślano podczas IV Międzynarodowej Konferencji nt. Etyki Mediów w Bydgoszczy. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele europejskich uniwersytetów i medioznawcy. Byli wśród nich: ks. prał. Giuseppe Scotti z Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu, ks. dr Leszek Rynkiewicz z Radia Watykańskiego i Maria Guridi López de Cerain z Uniwersytetu Navarry w Hiszpanii. – Bez prawdy nie ma przyszłości. Nie chodzi tylko o to, by w mediach było obecne «coś», ale by to, co jest obecne, było prawdziwe – powiedział Inicjator konferencji ks. dr Mariusz Kuciński z Kujawsko-Pomorskiej Szkoły Wyższej. Zdaniem biskupa bydgoskiego Jana Tyrawy współczesne media mają problem z prawdą. Są, w jego opinii, jednym z trzech kanałów, obok prawa i edukacji, przez które „wsącza się w kulturę europejską zeświecczoną myśl”. Hierarcha dodał, że są też dziennikarze, którzy „starają się przekazać prawdę zgodnie ze swym sumieniem”. – Natomiast wszędzie tam, gdzie media ulegają różnym naciskom salonowym, rządowym, zaczynają im służyć, nie ma to z prawdą nic wspólnego – podkreślił. O prawdzie jako podstawowej wartości w mediach napisał także ks. prof. Michał Drożdż z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, którego wystąpienie zostało odczytane. Szczególną odpowiedzialność dziennikarzy za to, co mówią i piszą, przypominał prał. Giuseppe Scotti. – To jest ich praca, a zarazem posłannictwo. Słowa, które akcentują, wyrażają ich samych, ukazują ich twarz – powiedział. Zaznaczył, że mediom nie powinno zależeć tylko na biznesie, zarabianiu pieniędzy. Ta „czwarta władza” stoi przed niebezpieczeństwem „używania swej siły tylko w wymiarze ekonomicznym”. – Media upowszechniają daną informację nie dlatego, że jest ona prawdziwa lub nieprawdziwa, ale dlatego, że dzięki niej mogą sprzedać więcej gazet, mieć więcej reklam – ubolewał. Na skutki wysokich kosztów „wytwarzania wiadomości” – co w konsekwencji powoduje, że coraz częściej system komunikacji społecznej zorganizowany jest nie według kryterium prawdomówności, ale według skuteczności komercyjnej – zwrócił też uwagę ks. dr Kuciński. Mówił także o odpowiedzialności pracowników środków masowego przekazu. – Wielu z nich bardzo odważnie służy prawdzie, ryzykując nawet życiem czy karierą. Inni jednak poświęcają profesjonalną wolność, cenzurując się z obawy, że stracą pracę. Jeszcze inni bez skrupułów służą bieżącym interesom schematów myślowych, ideologiom, stereotypom – mówił prelegent. O możliwości budowania mostów między ludźmi, budowania poczucia wspólnoty z pomocą radia, ale też o radiu mogącym się stać narzędziem dzielenia, siania nienawiści, demagogii, powielania kłamstwa – opowiadał ks. dr Lech Rynkiewicz SJ, dyrektor Biura Promocji i Rozwoju Radia Watykańskiego. Dodał, że papieska rozgłośnia „postawiła sobie za zadanie stać się laboratorium porozumienia”. Zdaniem jezuity „papieże przychodzą Radiu Watykańskiemu z pomocą, dając mu klarowną tożsamość”. – Nie musimy zabiegać o stworzenie własnej linii edytorskiej. Ona jest na wyciągnięcie ręki – stwierdził prelegent. O obrazie Kościoła w polskich mediach mówiła Alina Petrowa-Wasilewicz z KAI. Podkreśliła, że tematyka religijna nadal jest w nich obec- na i uważana za istotną. Świadczy o tym fakt, że większe redakcje mają w swych zespołach specjalistów od tej tematyki. – Wśród tygodników opinii największą liczbę sprzedanych egzemplarzy ma katolicki „Gość Niedzielny”, który osiągnął pozycję lidera bez wielkiego kapitału – podkreśliła dziennikarka. Jej zdaniem obraz Kościoła zależy od linii redakcyjnej mediów. – Wiele z nich rzetelnie informuje o życiu Kościoła, nie unikając trudnych problemów. Jest natomiast bardzo pokaźna i opiniotwórcza grupa mediów lewicowych, np. „Gazeta Wyborcza”, które traktują Kościół jak przeciwnika politycznego. I właśnie w tej grupie informacje o Kościele są zniekształcone, nagłaśniane są tematy, które mają Kościół zdezawuować – powiedziała prelegentka. Podała przykłady. Pierwszy to zwrot majątku zagrabionego Kościołowi przez władze komunistyczne po wojnie. – Media kolportowały informację, że Kościół odebrał go o wiele więcej niż utracił. Tymczasem opublikowany niedawno przez „Rzeczpospolitą” dokument z 1957 r. jednoznacznie dowodzi, że zwrócone mienie jest prawie dwukrotnie mniej warte niż zagrabione nieruchomości: budynki, grunty rolne, lasy – podkreśliła dziennikarka KAI. Konferencji towarzyszył panel dla młodych na temat internetu. Wzięło w nim udział kilkudziesięciu uczniów oraz studentów bydgoskich szkół i uczelni. Szczególnym zainteresowaniem cieszyło się wystąpienie mgr. Wojciecha Ronatowicza z Uniwersytetu Zielonogórskiego, który mówił o fałszywym obrazie seksualności w sieci. Spotkanie dla młodzieży przygotowała dr Elżbieta Okońska, adiunkt Zakładu Myśli Społecznej i Edukacji Środowiskowej Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. jm, rl, im KRAJ Dziennikarze mają problem z prawdą – konferencja w Bydgoszczy 11 Moja Diecezja BIELSKO – ŻYWIEC DROHICZYN Trzech proboszczów i wykładowca z kalwaryjskiego seminarium duchownego, którzy utworzyli oryginalny zespół muzyczny, grają w parafiach Podbeskidzia koncerty dedykowane bł. Janowi Pawłowi II. Utwory w stylu country, folk oraz rock and roll przeplatane są wspomnieniami o błogosławionym. Księża-muzycy wstąpili do seminarium w 1979 r., zaraz po wyborze Karola Wojtyły na papieża. Ks. Marek Bandura, proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Bujakowie koło Bielska-Białej, gra na gitarze prowadzącej; ks. Roman Świerkosz, proboszcz parafii pw. św. Andrzeja w Graboszycach koło Wadowic, akompaniuje na gitarze elektrycznej; o. dr Roland Pancerz OFM, bernardyn z Kalwarii Zebrzydowskiej, gra na basie; a ks. Wawrzyniec Gut, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Biórkowie Wielkim koło Proszowic, wybija rytm na perkusji. Koncerty dedykowane nowemu błogosławionemu odbędą lub odbyły się: w Gilowicach – 15 maja o 18.30, w Bujakowie – 22 maja o 20.00 i w Bielsku-Białej-Straconce – 29 maja o 8.30. A w niedzielę 5 czerwca o 14.30 zespół zagra na stadionie w Bujakowie. rk O tym, jak ważna dla kleryków jest pomoc najbliższych, ich wsparcie i modlitwa, mówił 8 maja bp Antoni Dydycz podczas spotkania rodzin alumnów Wyższego Seminarium Duchownego w Drohiczynie. Spotkanie rozpoczęło się od Mszy świętej, podczas której biskup wspomniał niedawno beatyfikowanego Jana Pawła II – papieża, który rodzinę stawiał na pierwszym miejscu. – To właśnie środowisko rodzinne ma być miejscem wsparcia i wzajemnego zaufania – przypomniał biskup. Zaznaczył, że także odkrywanie więzi z Chrystusem rozpoczyna się w rodzinie – już od najmłodszych lat. – Pomoc najbliższych jest więc bardzo ważna w życiu alumna, który przygotowuje się do kapłaństwa, a następnie w jego posłudze i głoszeniu Ewangelii – podkreślał bp Dydycz. – Największą podporą jest modlitwa bliskich za syna, brata czy przyjaciela. Biskup podał za wzór do naśladowania dla wszystkich rodzin świętego Benedykta, który swoim życiem dawał świadectwo o Chrystusie. Po uroczystościach rodziny alumnów miały możliwość zwiedzenia gmachu seminarium, podziemia katedry (gdzie m.in. pochowany jest pierwszy biskup drohiczyński – Władysław Jędruszuk i jest umieszczona specjalna tablica upamiętniająca ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem). alw Z DIECEZJI BYDGOSZCZ 12 Przegląd najważniejszych wydarzeń diecezjalnych Pielęgniarki i położne spotkały się 8 maja na wspólnej modlitwie w bydgoskiej katedrze – Sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości. Eucharystia była duchowym wstępem do obchodzonego w maju Międzynarodowego Dnia Pielęgniarek i Położnych. 8 maja przypadła też rocznica urodzin Stanisławy Leszczyńskiej, położnej, która w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu w czasie II wojny światowej przyjęła ponad 3 tys. porodów. jm W Sadownem, w uroczystość św. Stanisława, biskup drohiczyński Antoni Dydycz poświęcił pomnik bł. ks. Jerzego Popiełuszki. W uroczystości wzięli udział najbliżsi błogosławionego – mama Marianna Popiełuszko oraz rodzeństwo Teresa Boguszewska i Józef Popiełuszko. Pomnik stanął przy kościele parafialnym. Podczas uroczystości rodzina błogosławionego kapłana wniosła do świątyni jego relikwie. ks. ap EŁK W diecezji ełckiej od kilku lat święcenia diakonatu odbywają się w różnych miejscowościach. W sobotę 14 maja miały miejsce w Giżycku. W kościele św. Kazimierza Królewicza bp Jerzy Mazur udzielił ich dwunastu alumnom Wyższego Seminarium Duchownego w Ełku. Podkreślił, że święcenia odbywają się w szczególnym miejscu – związanym ze św. Brunonem z Kwerfurtu, człowiekiem niezłomnej wiary i odwagi w głoszeniu Ewangelii, w dawaniu świadectwa o Bogu aż po krańce ziemi. Odbywają się też w szczególnym czasie – dziękczynienia za beatyfikację Jana Pawła II, w święto św. Macieja Apostoła, dołączonego do grona Jedenastu, i na zakończenie Tygodnia Biblijnego, którego hasłem są słowa: „Mów, Panie, Twój sługa słucha”. – Nie zastanawiajcie się, dlaczego Jezus wybrał was, a nie innych. Po prostu zostaliście wybrani, bo Jezus was umiłował i pragnie, abyście trwali w Jego miłości, służąc Bogu i bliźnim – mówił biskup do diakonów. Uroczystość zakończyła się wspólną agapą. ks. js GDAŃSK Przez 6 godzin gdańszczanie czytali Biblię w ramach III Tygodnia Biblijnego w Polsce. Akcja rozpoczęła się 8 maja na Długim Targu w centrum miasta. – Chcieliśmy wyjść z Biblią do ludzi, a nie ma lepszego miejsca w Trójmieście niż Długi Targ – powiedział ks. Grzegorz Szamocki, moderator „Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II” w Archidiecezji Gdańskiej, rektor Gdańskiego Seminarium Duchownego. Uroczysta Msza święta w Bazylice Mariackiej w Gdańsku rozpoczęła 14 maja ogólnopolskie obchody 20-lecia Straży Granicznej. – Bycie funkcjonariuszem to coś więcej niż zawód – to także powołanie – mówił w kazaniu abp Sławoj Leszek Głódź. – Na sztandarze macie te słowa haf towane złotą nicią: Bóg, Honor, Ojczyzna. To nie są tylko czcze zawołania – przekonywał metropolita gdański. Zaznaczył, że „każdy z nas zostaje powołany do zadań często trudnych i ciężkich podobnie jak patron Straży Granicznej – św. Mateusz”. – Dlatego też trzeba powiedzieć w tym dniu, za św. Pawłem, abyśmy postępowali w sposób godny swego powołania – z cierpliwością, cichością, znosząc siebie nawzajem – mówił gdański metropolita. als GLIWICE Uroczysta Msza święta sprawowana 8 maja przez bp. Jana Wieczorka, ordynariusza gliwickiego, rozpoczęła obchody 100-lecia kościoła p.w. św. Floriana w Miedarach w powiecie tarnogórskim na Śląsku. Eucharystia w barwnej oprawie orkiestry dętej i zespołu folklorystycznego zgromadziła liczne grono wiernych, księży i zakonników. Niewielka miejscowość ma szczególne znaczenie dla Zgromadzenia Klaretynów, ponieważ była ich pierwszą polską siedzibą. Świątynia powstała na początku XX w. z inicjatywy mieszkańców. Dwóch gospodarzy oddało swoją ziemię, a reszta pomagała przy budowie. Konsekracja kościoła odbyła się w 1911 r. (wówczas parafia leżała na terenie Niemiec), świątynia nie została zniszczona podczas wojny. Od 1932 r. posługę pełnią tu księża ze Zgromadzenia Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Mówi się, że klaretyni mieli walczyć z rozprzestrzeniającym się w wiosce sekciarstwem, i choć nie ma na to dowodów, teren ten traktowany był jako misyjny. – Dzięki Miedarom klaretyni znaleźliśmy się w obrębie Polski, ponieważ po wojnie zmieniły się granice, a zakonnicy zostali. Zaczęły powstawać kolejne placówki, m.in. w pobliskiej Paczynie, Wrocławiu, Warszawie czy w Łodzi. Wracamy tu z sentymentem, ponieważ wielu klaretynów pełniło tutaj posługę kapłańską – powiedział o. Andrzej Kobylski, sekretarz Prowincji Misjonarzy Klaretynów w Polsce. marm GNIEZNO Arcybiskup senior Henryk Muszyński udzielił święceń diakonatu 12 alumnom Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Obrzęd odbył się 8 maja w katedrze gnieźnieńskiej w obecności wspólnoty seminaryjnej, rodzin, przyjaciół i znajomych kandydatów. – Być diakonem, to znaczy służyć z gotowością, radością i miłością – powiedział abp Muszyński. – Służba jednak może być bardzo różna. Może być służbą niegodną człowieka, może być służbą niewolnika, ale może być szczytem i pełnią człowieczeństwa. Służyć, to znaczy dawać, najpierw to, co otrzymaliście, wasze talenty i dary przyrodzone, ale także dawać ten wielki dar, który otrzymujecie dzisiaj, dla budowania Kościoła, by owocował w sercach innych – dodał prymas-senior. Przypomniał diakonom, że z chwilą otrzymania święceń diakonatu staną się sługami Ewangelii, a to oznacza gotowość do bycia jej odważnymi i autentycznymi świadkami. Podczas Eucharystii modlono się w intencji nowo wyświęconych oraz nowych powołań. Nowi diakoni pochodzą z Inowrocławia, Gniezna, Rudy Wieczyńskiej, Latkowa, Wrześni, Żernik, Jabłowa Pałuckiego, Strzałkowa, Pyzdr, Nekli, Mielżyna, Bożejewiczek i Torzewa. bgk KALISZ – Mediami powinna kierować prawda, a nie „poprawność polityczna” – uważa bp Stanisław Napierała. – Niechaj media nie lękają się Kościoła i wiary – i to jest program dla mediów po beatyfikacji Jana Pawła II – powiedział KAI biskup kaliski. Bp Napierała uważa, że fakt, iż do Rzymu na uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II przyjechało 1,5 mln osób, „jest bardzo zastanawiający”. – Świadczy to, że ludzie potrzebują świadków ducha, a Jan Paweł II w tym zakresie jest mistrzem nad mistrzami – dodał biskup. Podkreślił, że to, co obserwowaliśmy w Rzymie w związku z beatyfikacją, nie było dla niego zaskoczeniem, „gdyż jest to wyraz obiektywnej prawdy”. Tymczasem ludzie – a w szczególności media – rzadko prawdę obiektywną chcą przyjąć, a tym bardziej głosić. Zdaniem bp. Napierały dzieje się tak, gdyż poznanie świata przez media „jest obciążone różnego rodzaju ideologiami, zwłaszcza wszechobecnym wymogiem poprawności politycznej”, zaznaczył hierarcha. – Chciałbym zatem mocno krzyczeć: nie bójmy się! – powiedział bp Napierała. – Nie bójmy się prawdy, zwłaszcza media katolickie niechaj nie boją się prawdy! Nie lękajmy się Boga, gdyż on nas kocha!”. mp Księża i zakonnicy z całej diecezji przyjechali 9 maja do Kalisza, aby wspólnie się modlić. Po nabożeństwie w kaliskiej katedrze kapłani procesyjnie przeszli do Sanktuarium św. Józefa na Eucharystię. Mszy św. przewodniczył ordynariusz diecezji kaliskiej bp Stanisław Napierała, który dziękował za 50-lecie swego kapłaństwa i 30-lecie biskupstwa. ek KATOWICE Abp Damian Zimoń odwiedził 7 maja dziewięciu górników kopalni „Krupiński”, którzy doznali poparzeń w wyniku zapłonu metanu, do którego doszło 5 maja. Górnicy przebywają w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Abp Zimoń rozmawiał z poszkodowanymi, a także z dyrektorem siemianowickiej „oparzeniówki” dr. hab. Markiem Kaweckim. Powiedział, że celem jego wizyty jest przede wszystkim wsparcie duchowe górników. Zwrócił uwagę, że są to w zdecydowanej większości ludzie młodzi (najmłodszy ma 26 lat, a najstarszy 49). – Obiecałem im modlitwę u grobu św. Stanisława i do bł. Jana Pawła II Z DIECEZJI Biblię czytali ludzie z różnych środowisk: rektorzy uczelni, ludzie kultury i samorządowcy. als 13 – powiedział metropolita katowicki dziennikarzom. – Widzę, że duch wśród nich jest dobry, a próbowaliśmy im jeszcze tego ducha dodać. ksas Abp Damian Zimoń odebrał 12 maja podczas uroczystej sesji tytuł honorowego obywatela Katowic. Otrzymał też symboliczny klucz do bram miasta. Powiedział, że chce wspierać kandydaturę Katowic ubiegających się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Przypomnijmy, że w sierpniu 2009 r. Benedykt XVI nie przyjął rezygnacji abp. Damiana Zimonia złożonej ze względu na osiągnięcie wieku emerytalnego i przedłużył jego posługę w Katowicach o dwa lata. awo, abs Z DIECEZJI KIELCE 14 Konstruktorzy z Kielc odtworzyli papieskie papamobile, którym Jan Paweł II poruszał się podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Pojazd zaprezentowano 9 maja w Cedzynie k. Kielc. Jeden z dwóch, jakie wykonano 32 lata temu w Starachowicach w zakładach samochodowych „Star”. Nie zachowały się jednak dokumenty papamobile ani informacje, którym z dwóch pojazdów wożono Ojca Świętego. Rekonstrukcji papamobile podjął się Marek Adamczak, właściciel zakładów samochodowych „Auto – Adamczak”, istniejących w Kielcach od 1977 r. To on odnalazł i zakupił oryginalną ramę papieskiego samochodu. Od 2006 r. wspólnie ze studentami Politechniki Świętokrzyskiej i pracownikami firmy wykonał dokumentację techniczną i odtworzył papieski pojazd. Jego wyposażenie jest oryginalne, np. skrzynia biegów, zderzak i świece wyprodukowane w kieleckiej „Iskrze”. Poszczególne części posiadają stosowne certyfikaty i dokumentację notarialną. Tak jak oryginał, papamobile jest także wyposażony w nagłośnienie. Jak zapowiada Adamczak, pojazd będzie zaprezentowany publiczności podczas rocznicowych obchodów wizyty Jana Pawła II w Kielcach, które odbędą się na początku czerwca. dziar KOSZALIN – KOŁOBRZEG U stóp szensztackiego Sanktuarium Przymierza w Koszalinie odsłonięto głaz upamiętniający prezydentów – pielgrzymów na Górę Chełmską: Ryszarda Kaczorowskiego i Lecha Kaczyńskiego. 8 maja w uroczystości wzięli udział parlamentarzyści, samorządowcy, organizacje kombatanckie, harcerze oraz kilkuset mieszkańców Koszalina. Odsłonięcie pomnika poprzedziła Msza św. w sanktuarium w intencji tragicznie zmarłych prezydentów oraz pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Eucharystii przewodniczył bp Edward Dajczak. – Pamiętam chwilę, gdy pękł komunizm, a ja na rynku jednego z miast ziemi lubuskiej odprawiałem pierwszą Mszę św. w wolnej Polsce. Stali obok siebie ludzie i nie wiedzieli, jak się zachować. Wtedy przyszło mi na myśl, że zachowujemy się jak ludzie po zawale serca – nie wiemy, czy już zrobić krok, czy jest on nadal niebezpieczny. Jakby coś się temu ojczyźnianemu sercu stało. Po latach to zdanie jest tragicznie aktualne – mówił w homilii bp Dajczak. Podczas ceremonii odczytano list, jaki do zgromadzonych przy pomniku skierował Jarosław Kaczyński. kap KRAKÓW Bp Tadeusz Pieronek otrzymał 11 maja doktorat honoris causa Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Uczelnia, która dzisiaj obchodzi 65-lecie istnienia, uhonorowała bp. Pieronka za „odwagę i wytrwałość w poszukiwaniu prawdy”. Prof. Henryk Żaliński, rektor Uniwersytetu Pedagogicznego, podkreślił w laudacji, że „bp Tadeusz Pieronek jest jednym z najwybitniejszych polskich hierarchów, znawcą i badaczem prawa kanonicznego oraz posoborowego ustawodawstwa synodalnego w Polsce”. Dodał, że biskup należy do hierarchów, którzy zabierają głos w ważnych sprawach dotyczących Kościoła, Polski i Europy. Według rektora biskup jest lubiany przez dziennikarzy, bo zawsze przechodzi do sedna sprawy i przedstawia własną opinię. � led – To pielgrzymowanie jest wyrazem mocnej wiary Słowaków, która jest przykładem dla innych narodów, także dla Polski – mówił 14 maja w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach kard. Stanisław Dziwisz, witając 22 tysiące uczestników VII Narodowej Pielgrzymki Słowaków. W pierwszej takiej pielgrzymce, w 2005 r., uczestniczyło 12 tys. wiernych. Każdego roku do sanktuarium Miłosierdzia Bożego przybywają pielgrzymi z najodleglejszych zakątków wszystkich kontynentów, m.in. z Puerto Rico, Gujany, Dominikany, Sri Lanki, Indii. peb, tki W Wadowicach odbyły się 15 maja uroczystości, podczas których metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz przekazał relikwię – ampułkę z krwią Jana Pawła II, umieszczoną w relikwiarzu w kształcie złotej monstrancji – wadowickiej bazylice pw. Ofiarowania Najświętszej Marii Panny. Burmistrz Wadowic Ewa Filipiak pod koniec uroczystości zwróciła się z prośbą do kard. Dziwisza, by pomógł uczynić bł. Jana Pawła II patronem Wadowic. Metropolita stwierdził, że „nie trzeba o to prosić, choć o dekret można się postarać”. – To fakt, że Jan Paweł II błogosławiony jest patronem Wadowic – dodał hierarcha. Na te słowa wierni zareagowali oklaskami. rk ŁÓDŹ Nie będzie więcej dyskotek ewangelizacyjnych. Młodzież z łódzkiej Diakonii Ewangelizacyjnej Ruchu Światło-Życie podjęła decyzję o zmianie form działalności. Teraz stawia na pracę organiczną. W czerwcu nie odbędzie się też festiwal „Łódź for Trinity”. Impulsem do rezygnacji z dyskotek była słaba frekwencja na imprezach organizowanych po beatyfikacji Jana Pawła II. Zamiast kilku tysięcy młodych osób, przyszło na nie około 800. – Oczywiście są owoce tych spotkań. Jeden z koncertów miał mocny, ewangelizacyjny charakter, zgłaszali się młodzi ludzie do spowiedzi – przyznaje ks. Michał Misiak, jeden z inicja- OPOLE Nieszporami maryjnymi przy domku loretańskim w kościele oo. franciszkanów w Głogówku i prezentacją sanktuarium rozpoczęło się 11 maja tegoroczne „Emaus” – wielkanocny dzień skupienia dla księży diecezji opolskiej. Centralnym punktem spotkania była Msza św. w kościele św. Bartłomieja, którą sprawowali opolscy biskupi. Potem księża wysłuchali koncertu chóru z głubczyckiego liceum. „Emaus” zakończyło braterskie spotkanie przy kawie i ciastku na parafialnym podwórzu. łw PŁOCK „Kasyno gier zlokalizowane na Starym Mieście koliduje z funkcjami, jakie mają do spełnienia Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i LO im. Marszałka St. Małachowskiego” – napisała s. Elżbieta Siepak, rzecznik prasowy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, w oświadczeniu wydanym 9 maja. Jest ono odpowiedzią na plany władz miasta, które chcą zlokalizować kasyno gier w sąsiedztwie klasztoru Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia przy ul. Piekarskiej 1 w Płocku. eg Skrawek sutanny papieskiej bł. Jana Pawła II otrzymała od bp. Piotra Libery Kapituła Katedralna Płocka. Przekazanie tej relikwii nastąpiło 11 maja w domu biskupim w Płocku. Skrawek sutanny błogosławionego Papieża przyjął bp Roman Marcinkowski, prepozyt Kapituły Katedralnej Płockiej. Okazją do spotkania była uroczystość ku czci św. Zygmunta, króla i męczennika, patrona miasta, a zarazem patrona Kapituły Katedralnej Płockiej, która jest jedną z najstarszych instytucji tego rodzaju w Polsce. Podczas spotkania z członkami kapituły bp Libera życzył im, aby „błogosławiony Jan Paweł II wspierał działalność tego ważnego gremium”. eg POZNAŃ – Chrystus jest bramą prowadzącą do Ojca, a Ziemia Święta bramą prowadzącą do Chrystusa – mówił w bazylice archikatedralnej abp Stanisław Gądecki podczas Mszy świętej dziękczynnej dla uczestników pielgrzymki archidiecezji poznańskiej do Ziemi Świętej, Jordanii i na Górę Synaj. Metropolita poznański zwrócił uwagę, że owoce pielgrzymki zależą od duchowej przemiany pątników, od autentycznego nawrócenia, a także od zaangażowania apostolskiego. – Wartość pielgrzymki poznajemy po liczbie nawróconych, a nie po przebytych kilometrach – stwierdził. msz Nowo zbudowany kościół w Luboniu k. Poznania otrzymał imię błogosławionego Jana Pawła II. Dekret nadający imię Papieża-Polaka kościołowi filialnemu parafii św. Barbary podpisał abp Stanisław Gądecki. Budowa trwała 2 lata. ms PRZEMYŚL Blisko 3-godzinny koncert w przemyskim Zamku Kazimierzowskim zakończył 8 maja wieczorem X Międzynarodowe Warsztaty Muzyki Gospel. Zajęcia prowadzili znani na całym świecie muzycy tego nurtu: David Daniel, Ruth Woldron i Gabriela Rudawska-Gąsior. Impreza odbywała się pod honorowym patronatem metropolity przemyskiego abp. Józefa Michalika i prezydenta Przemyśla Roberta Chomy. pab Do prezentowania ideałów chrześcijańskich i utożsamiania się z nimi wzywał 14 maja w Strachocinie abp Józef Michalik członków Akcji Katolickiej podczas pielgrzymki tej wspólnoty z parafii archidiecezji przemyskiej. Przewodniczący Episkopatu podkreślał rolę rodziny w wychowaniu dzieci, ubolewając nad liczbą rozbitych małżeństw w Polsce. Przypomniał, że Kościół posiada cztery cechy: jest jeden, święty, apostolski i powszechny. Zauważył, że nie może się on zamknąć tylko do jednej grupy, wspólnoty lub kultury. Zaznaczył, że te cechy dotyczą każdego chrześcijanina, a w szczególności członka Akcji Katolickiej. – Akcja ma być tą przednią forpocztą, przednią linią, która przedstawia pewien ideał. W pokorze, bo wie, że jesteśmy słabi, ale próbuje realizować te cechy, do których jesteśmy wezwani – mówił metropolita przemyski. pab RADOM Tablicę upamiętniającą bł. ks. Bolesława Strzeleckiego odsłonięto w kościele garnizonowym w Radomiu. Kapłan nazywany był „świętym Franciszkiem z Radomia”, a do grona błogosławionych wyniósł go Jan Paweł II. Uroczystości 9 maja przewodniczył biskup radomski Henryk Tomasik. Życie kapłańskie bł. ks. Strzeleckiego związane było z Radomiem. Aresztowano go w styczniu 1941 r. po Mszy św., podczas rozdawania chleba potrzebującym. Ks. Strzelecki był prefektem szkół radomskich, rektorem kościoła Św. Trójcy w Radomiu, proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Radomiu (Glinice). Z chwilą wybuchu II wojny światowej podnosił innych na duchu, wierzył, że Polska nie zginie, organizował ucieczkę jeńcom wojennym. Aresztowany został „za nadużycie ambony” i wywieziony do Oświęcimia. Tam w obozie koncentracyjnym dzielił się z innymi swoimi racjami żywnościowymi. Wyczerpany głodem, torturami i na skutek pobicia kijem przez vorarbeitera Nitasa zmarł w szpitalu obozowym 2 maja 1941 r. W 1999 r. beatyfikował go jako jednego ze 108 męczenników II wojny światowej Jan Paweł II. rm RZESZÓW Z DIECEZJI torów dyskotek. – Jednak to, że odzew młodzieży był niewielki, dało nam dużo do myślenia – podkreślił kapłan. lg Przy Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach powstało Stowa- 15 rzyszenie Etyka i Energia. To polski, bliźniaczy odpowiednik Etik&Energi, szwedzkiej organizacji finansującej projekty ekologiczne dla instytucji kościelnych. Chęć działania w stowarzyszeniu zgłosili przedstawiciele diecezji rzeszowskiej, archidiecezji przemyskiej, jezuici i franciszkanie. Szwedzko-polska współpraca rozpoczęła się w 2009 r., kiedy Etik&Energi podpisała porozumienie z zakonem jezuitów. Pierwszym zadaniem specjalistów od gospodarki energetycznej było przeprowadzenie analizy zużycia energii w bazylice i budynkach kościelnych w Kolegium Jezuitów w Starej Wsi na Podkarpaciu. – Chcemy korzystać z doświadczenia Szwedów. W wielu budynkach udało im się zmniejszyć wydatki na prąd i ogrzewanie o 30-50 proc., a emisję dwutlenku węgla ograniczyć nawet od 50 do 80 proc. Mogą to wcielić w życie nasze parafie czy inne instytucje kościelne. Są na to specjalne środki. Szwedzi zaoferowali pomoc merytoryczną – wyjaśnia ks. Bogdan Janik, dyrektor Ośrodka Caritas w Myczkowcach. ik Z DIECEZJI SANDOMIERZ 16 – Jedną z najważniejszych przyczyn kryzysu rodziny jest kryzys wiary, osłabienie religijności i więzów z Kościołem – mówił bp Krzysztof Nitkiewicz 8 maja podczas otwarcia Centrum Pomocy Rodzinie w Iwaniskach. W nowo powstałej placówce uruchomione zostało poradnictwo prawne, medyczne, psychologiczne i pedagogiczne, doradztwo rodzinne oraz poradnictwo dla małżeństw i narzeczonych. W działalność Centrum włączyły się również dekanalne oddziały Akcji Katolickiej i parafialne oddziały Caritas. apis SIEDLCE – Rodzice chrześcijańscy powinni mieć tyle dzieci, ile mają w sobie wiary, a nie środków finansowych – podkreślał bp Zbigniew Kiernikowski podczas katechezy na temat sakramentu małżeństwa 8 maja w Parczewie. Był to Diecezjalny Dzień Rodziny połączony z obchodami 10. rocznicy koronacji obrazu Matki Bożej Królowej Rodzin, który znajduje się w parczewskim sanktuarium. W katechezie biskup siedlecki podkreślił, czym jest małżeństwo chrześcijańskie i na czym polega rodzicielstwo. – Małżeństwo chrześcijańskie to zawierzenie się dwojga wierzących mocy Boga z ufnością, że to On uczyni ich jednym ciałem w Chrystusie. Partnerami przymierza małżeńskiego są z jednej strony Bóg, a z drugiej mężczyzna i kobieta w ich wzajemnej relacji. Jest to jedyne w swoim rodzaju związanie się z drugim człowiekiem dla przeżywania sakramentu jedności, przekraczające ludzki rozum i tylko ludzkie siły – kontynuował. Miłośnicy popularnego serialu „Plebania” mogli poznać historię życia rodzinnego aktora Dariusza Kowalskiego oraz jego żony Barbary. Po świadectwach ks. Jacek Sereda, diecezjalny duszpasterz rodzin, zaprezentował nowy program formacyjny dla narzeczonych. ks.mcz, el SOSNOWIEC Duża dawka „muzyki z przesłaniem”, modlitwa i wspominanie wizyt Jana Pawła II w regionie – tak 7 maja wyglądała Papieska Majówka w Sosnowcu. Już o godzinie 15.00 na dużej scenie obok papieskiego krzyża i pomnika, miejsca spotkania Papieża z wiernymi w 1999 r., zabrzmiał big band Joachima Krzyka. Specjalnie na koncert w Sosnowcu-Zagórzu został on rozbudowany niemal do orkiestry symfonicznej. Byli też artyści operowi. Po nich na podwyższeniu w kształcie barki obok pomnika Jana Pawła II odśpiewana została Litania Loretańska. Bp Grzegorz Kaszak podkreślił, że 1 maja nieprzypadkowo został wybrany na dzień beatyfikacji Papieża z Polski. Była to bowiem ustanowiona przez niego Niedziela Miłosierdzia. – Ale to także dzień wspomnienia św. Józefa, patrona robotników. A Karol Wojtyła 4 lata pracował w podkrakowskich kamieniołomach jako robotnik. Poza tym rozpoczął się maj, miesiąc Maryi, w której opiekę mocno wierzył Ojciec Święty – mówił sosnowiecki biskup. – Kiedyś zaproponowano Janowi Pawłowi II, aby w czasie spotkań z wiernymi występował w kamizelce kuloodpornej lub za pancerną szybą. On pokazał na Maryję i powiedział: „Ona mnie chroni” – wspominał bp Kaszak, który wiele lat przepracował w Watykanie u boku Jana Pawła II. Po nabożeństwie majowym zaczęło się granie i śpiewanie na scenie. Magda Anioł przypomniała swoje stare i nowe przeboje, w wykonanie których włączyła się publiczność. W podobnym klimacie wystąpiły dzieci z „Arki Noego”. – To już zupełnie nowy skład, te, które zaczynały z „Arką”, są już „na emeryturze”, bo wyrosły – śmiał się Robert „Litza” Friedrich, który piosenki ubarwiał zabawnymi, a czasem bardzo poważnymi dialogami z dziećmi. – Było wspaniale. Dobrze, że w ten sposób, bardzo radośnie świętujemy beatyfikację. Byłam na tym placu w dniu wizyty Jana Pawła II w 1999 r., musiałam być dzisiaj – opowiada pani Krystyna, chwaląc organizatorów za to, że obok modlitwy i koncertu była też okazja do spotkania, np. przy kiełbasce z grilla. kjk SZCZECIN-KAMIEŃ Konsekracji kościoła pw. bł. Jana Pawła II dokonał 14 maja w Śniatowie k. Kamienia Pomorskiego abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński. W uroczystości uczestniczyli wierni także z bardzo odległych miejscowości, m.in. z Zabrza i Gliwic. Kościół zbudowano na fundamentach świątyni, która stała w tym miejscu ponad 60 lat temu, ale na wniosek ówczesnych władz została rozebrana. pk TARNÓW Dobiegł końca diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego Sług Bożych ks. Ferdynanda Machaya i ks. Jana TORUŃ W duchu dziękczynienia odbyła się konferencja naukowa poświęcona dwóm wielkim Polakom: Janowi Pawłowi II i kard. Stefanowi Wyszyńskiemu. Spotkanie zorganizowano 17 maja w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu – po beatyfikacji Papieża-Polaka, a przed rocznicą śmierci Prymasa Tysiąclecia. Prelegenci podjęli temat: „Karol Wojtyła i Stefan Wyszyński w dziejach współczesnej Polski”. Prof. Zofia Zdybicka wygłosiła wykład: „Błogosławiony Jan Paweł II, Syn polskiej ziemi – powszechny nauczyciel prawdy i miłości Boga i człowieka”. Prof. Krystyna Czuba podjęła temat: „Miłość do Ojczyzny przesłaniem i posługiwaniem pasterskim Prymasa Tysiąclecia”. Z obu wystąpień popłynęło przesłanie – „Uczyli miłości do Ojczyzny. Czy potrafimy ją kochać tak jak oni?”. Na zakończenie konferencji studenci WSKSiM zaprezentowali montaż słowno-muzyczny pt. „Nie lękajcie się… Uwierzcie Chrystusowi”. Reżyserem przedstawienia była aktorka Halina Łabonarska. ks. pb WARSZAWA-PRAGA – Wiara i modlitwa to potężne siły, które mogą oddziaływać na bieg historii – podkreślił abp Henryk Hoser. Biskup warszawsko-praski poświęcił 14 maja kamień węgielny pod budowę świątyni pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej w Legionowie k. Warszawy. W uroczystościach wzięła udział młodzież, która z rąk abp. Hosera otrzymała sakrament bierzmowania. mag W nocy z 9 na 10 maja niezidentyfikowani sprawcy włamali się do kościoła Najświętszej Maryi Panny Matki Łaski Bożej w Halinowie k. Warszawy i dokonali profanacji Najświętszego Sakramentu oraz kradzieży naczyń liturgicznych z tabernakulum. Poinformował o tym w specjalnym liście do kapłanów diecezji jej ordynariusz abp Henryk Hoser. Bp Kazimierz Romaniuk odprawił w Halinowie nabożeństwo pokutne za profanację Najświętszego Sakramentu. Zdaniem abp. Hosera „wydarzenie tego typu powinno poruszyć całą wspólnotę Kościoła Warszawsko-Praskiego i zmobilizować ją do obrony czci Eucharystii”. Zarządził on, aby 16 maja w uroczystość św. Andrzeja Boboli, patrona metropolii warszawskiej, w każdej parafii podczas głównej Mszy św. po Komunii odśpiewano suplikacje przed wystawionym Najświętszym Sakramentem oraz by suplikacje dołączono do odprawianych nabożeństw majowych. lk WROCŁAW „Słowem i światłem. Sztuka słowa Jana Pawła II” – to tytuł cyklu warsztatów dziennikarskich, które zostały zorganizowane przez studentów Podyplomowego Studium Dziennikarskiego na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Podczas uroczystej gali wysłuchano m.in. wykładów poświęconych kunsztowi słowa błogosławionego Papieża. – Całe życie Jana Pawła II było utkane z pięknych, dobrych słów – stwierdził rektor PWT ks. prof. Waldemar Ire. Podkreślił, że język był dla Papieża narzędziem komunikacji, które ostatecznie miało doprowadzić człowieka do sfery sacrum, do samego Boga. O pięknie słowa, którego używał Jan Paweł II, mówił w kolejnym wykładzie prof. Jan Miodek, znany językoznawca, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Wskazał na szereg konstrukcji słownych i terminów, które z upodobaniem wykorzystywał Jan Paweł II. Ilustrował każdy z nich przykładami z homilii i przemówień. Do najważniejszych i niezwykle skutecznie oddziałujących na słuchacza zaliczył używanie przez Papieża pytań retorycznych („Cóż mam powiedzieć ja, Jan Paweł II…”, „Czyż nie takich kapłanów oczekuje świat…”), powtórzeń („Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi…”, „Musicie być mocni mocą, którą daje wiara, musicie być mocni…”, „Czyż Chrystus tego nie chce… czyż nie chce tego jego Matka…”) i form modalnych zwłaszcza stosowanych z podwójnym zaprzeczeniem („Nie mogłem tu nie przybyć…”, „Nie mogę nie wspomnieć…”). xjs Z DIECEZJI Michałkowskiego ze zgromadzenia księży filipinów. W Kurii Diecezjalnej w Tarnowie uroczyście zamknięto proces dwóch męczenników z czasów II wojny światowej. Ks. Ferdynand Machay urodził się w grudniu 1914 r. w Jabłonce, w województwie krakowskim. Po skończeniu gimnazjum w Nowym Targu, w 1933 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie. Święcenia kapłańskie przyjął w 1939 jako członek Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri w Tarnowie. Niedługo po święceniach powierzono mu zastępstwo kapelana szpitala w Tarnowie. Spowiadał tam rannych żołnierzy, jeden z nich bardzo rozpaczał z powodu upadku Polski. Ks. Machay pocieszał go, że to jeszcze nie koniec, wojna trwa i Polska zmartwychwstanie. Okazało się, że ten żołnierz był podstawionym konfidentem i spisaną treść spowiedzi przekazał Gestapo. Ks. Machay został aresztowany 29 września 1939 r. Przebywał najpierw w więzieniu w Tarnowie, następnie w Krakowie na Montelupich i Nowym Wiśniczu. Został rozstrzelany w Nowym Wiśniczu 8 czerwca 1940 r. w odwet za ucieczkę jednego z więźniów. Ks. Jan Chryzostom Michałkowski urodził się w styczniu 1914 r. w Jerce k. Kościana, należącej wówczas do benedyktyńskiej parafii w Lubiniu w archidiecezji poznańskiej. Studiował w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Po ukończeniu studiów w czerwcu 1938 r. z rąk bp. Franciszka Lisowskiego, ordynariusza diecezji tarnowskiej, przyjął święcenia kapłańskie. Pracując w diecezji sandomierskiej, prowadził m.in. tajne nauczanie młodzieży zakresu szkoły średniej. Został posądzony o szpiegostwo, był bity i maltretowany, wywieziono go do obozu w Oświęcimiu, a następnie do Buchenwaldu, gdzie pracował w kamieniołomach. Otrzymał obozowy numer 34091. Wyczerpany nieludzką pracą, zniszczony głodem, zmarł 26 grudnia 1943 r. eb 17 Wciąż aktualny „bułgarski ślad” ROZMOWA K AI Rozmowa z dr. Andrzejem Grajewskim, autorem książki „Papież musiał zginąć. Wyjaśnienia Ali Agcy” 18 W swojej książce nt. zamachu na Jana Pawła II opowiada się Pan za „bułgarskim śladem”. Dlaczego spośród wielu hipotez ta przekonuje Pana najbardziej? – Ponieważ „narracja” Ali Agcy jest logiczna. W protokołach z przesłuchań zamachowiec opisując planowanie zabójstwa Jana Pawła II, mówi o konkretnych osobach – od pierwszego spotkania z bułgarskimi agentami w hotelu Witosza w Sofii w lipcu i sierpniu 1980 r., aż po późniejsze jego kontakty w Rzymie z agentami zamieszanymi w zamach. Cały wywód tworzy zwarty i logiczny ciąg – osoby, o których mówi Agca, nie są postaciami przez niego wymyślonymi – on znał bułgarskich agentów pod nazwiskami operacyjnymi. Dopiero w czasie drugiej fazy śledztwa, gdy pokazano mu album ze zdjęciami Bułgarów pracujących w ambasadzie tego kraju w Rzymie, została ustalona prawdziwa tożsamość osób, z którymi się kontaktował. Zamachowiec znał ich adresy, z większą lub mniejszą dokładnością opisywał ich wygląd i mieszkania, w których przebywał. Nie mógł sobie tego wymyślić, a teza, że ktoś mu to wszystko podpowiedział, jest absurdalna, ponieważ nikt nie byłby w stanie wymyślić fabuły tak spójnej i pełnej tylu różnych niezwykłych okoliczności i szczegółów. Śledztwo potwierdziło, że osoby, które Agca wskazał jako współautorów zamachu, przebywały 13 maja 1981 r. w Rzymie. Ale cały akt oskarżenia współorganizatora zamachu Sergieja Antonowa opierał się na słowach Agcy, więc w momencie, w którym zamachowiec odwołał je na sali rozpraw, wytrącił oskarżycielowi główny atut – „bułgarski ślad” nie został osądzony. Jednak bułgarski trop nie jest najważniejszy. Bułgarscy bezpieczniacy tego zamachu sami nie wymyślili, oni byli wykonawcami. Kluczowy - dla zrozumienia, dlaczego Jan Paweł II „musiał” zginąć – jest trop sowiecki. To tamtejsze służby były prawdziwym mózgiem operacji... ...czyli ci, którzy mieliby największe korzyści ze śmierci Papieża... – To właśnie jest trop, który kieruje do Bułgarów, a konkretnie – do pytania, w jaki sposób przyszły zamachowiec i bułgarscy agenci skontaktowali się ze sobą. I tu pojawia się wątek sowiecki i postać majora Władimira Kuziczkina, który wiosną 1980 r. spotyka się z Agcą w Teheranie, przekazując mu nazwisko, adres i telefon Rosjanina, pracującego w radzieckiej ambasadzie w Bułgarii, Milinkowa, (w swych zeznaniach Agca mówił Malenkow). To kolejny sowiecki agent w tym łańcuchu... Bułgarzy byli tylko kolejnym ogniwem – realizatorów. Z tego wniosek, że zamachowca „wybrali” sowieccy agenci. Bułgarskie służby przejęły kandydata do realizacji zamachu? – Kluczowe jest tu rozeznanie kontaktów między bułgarskimi służbami a turecką mafią, z którą w latach 70. i 80. robiły one wspólnie interesy – handlowały bronią, przemycały narkotyki. Przyjmując, że za całą operacją stał Kreml, należało zrobić wszystko, aby skierować trop zamachu jak najdalej od „centrali”. Wymyślono więc w miarę bezpieczny sposób – bułgarscy agenci mieli kontakty z tureckim półświatkiem, który miał też zakorzenienie wśród prawicowych ekstremistów, czyli organizacji „Szarych Wilków”. To spośród nich wydobyto człowieka, którego biografia nie kojarzyła się z lewicą czy wschodnimi służbami specjalnymi, a raczej (biorąc pod uwagę, że „Szare Wilki” miały kontakty ze służbami własnego kraju) kierowały uwagę na Zachód. Ten trop zresztą cały czas jest wykorzystywany w badaniach i książkach, które ukazują się do dnia dzisiejszego i stawiają zupełnie absurdalną tezę, że za zamachem na Jana Pawła II stali islamscy fanatycy. Rzecz w tym, że wśród postaci, które kręciły się wokół Agcy, nie było ani jednego człowieka o choćby śladowej religijności – byli to mafiozi, nacjonali- ści, międzynarodowi geszefciarze, ludzie ze służb specjalnych. Można teoretycznie założyć, że byli w zamachu także czynni ludzie, o których Agca w ogóle nie wspomina, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne. Stawiam tezę, że na pewnym etapie śledztwa Agca zaczął mówić, jak było naprawdę, a potem nagle zmienił front, ponieważ został postraszony przez dwóch bułgarskich sędziów, którzy go przesłuchiwali w 1983 r. w więzieniu Rebbibia. Do jednego z nich – Stefana Markowa Petkowa – choć nie bezpośrednio, dotarł sędzia z IPN. Potwierdził on dwa istotne fakty – że Petkow zna język turecki i że w pewnym momencie został sam na sam z Agcą. I tu są dwie wersje. Agca mówił, że sędzia Petkow straszył go, iż zginie wraz ze swoją rodziną w Turcji, jeśli będzie mówił o prawdziwych organizatorach zamachu. Petkow zaś twierdzi, że Agcy nie straszył – czyli mamy słowo przeciwko słowu. Logiczne jest jednak, że Turek sobie tego nie wymyślił. Powstaje pytanie, dlaczego nadzorujący śledztwo sędzia Illario Martella w ogóle dopuścił do tego, że ci panowie zostali sam na sam. Rola tego sędziego jest w ogóle dla mnie niezrozumiała, np. gdy straszy Agcę, kiedy ten zaczyna mówić o planowanym zamachu na Lecha Wałęsę, i przypomina mu o odpowiedzialności karnej, gdyby okazało się to oszczerstwem. Na tajemnicze zachowanie Martelli może rzucić światło znamienny szyfrogram polskiego wywiadu jeszcze przed sformułowaniem aktu oskarżenia wobec Siergieja Antonowa. Polski wywiadowca informował swoją „centralę”, że Amerykanie są przekonani, iż nic z tego procesu nie wyjdzie, prawda nie wyjdzie więc na światło dzienne. To znamienne dla klimatu, który panował wokół procesu – Zachodowi nie zależało na wyjaśnieniu sprawy. Dlaczego? – Ponieważ nie chcieli eskalować napięcia. Przed procesem Antonowa Ten trop został zatem urwany przez sędziów włoskich? – W momencie, w którym Agca zaczyna mówić o Kuziczkinie, jest on w rękach Brytyjczyków, należy więc domniemywać, że mają do niego dostęp także Amerykanie, gdyż Kuziczkin w czerwcu 1982 r. ucieka i przechodzi na stronę Zachodu. Każdy suwerenny sędzia prowadzący proces chciałby wyjaśnić ten „sowiecki” trop. Ja nie odkrywam nowych rzeczy, tylko czytam uważnie i analizuję wyjaśnienia Agcy, i robię to, jak sądzę, z nie mniejszą starannością niż robili to włoscy sędziowie. W momencie, w którym w zeznaniach pojawia mi się ktoś taki jak Kuziczkin (choć powstaje pytanie, czy potrafili zidentyfikować jego nazwisko podane jako „Kuzintsky”), wówczas pytam własne służby, czy ktoś taki uciekł, a jeśli tak, robię wszystko, aby zeznania Agcy z nim skonfrontować. Tymczasem w dokumentach sądowych nie ma śladu, że Włosi pragnęli to zrobić. Nie byli tego ciekawi. A sprawa jego ucieczki była dość głośna. Agca wycofując się w pewnym momencie z informacji, że się z nim spotkał, stwierdził, że zna to nazwisko z prasy. Wiadomości o ucieczce sowieckiego agenta były więc ogólnie dostępne. Kolejnym argumentem na prawdziwość zeznań Agcy jest los jego tureckiego wspólnika Bekira Celenka, który w chwili, gdy Włosi zaczęli się domagać jego aresztowania, uciekł do Bułgarii i przebywał tam w areszcie domowym. Gdy skandal związany z tym faktem zrobił się zbyt głośny, Bułgaria przekazała go Turkom. Ci trzymali go w więzieniu przez dłuższy czas, a w końcu zgodzili się na jego ekstradycję do Włoch. Bekir umarł jednak w tureckim więzieniu na zawał serca, choć wcześniej był zdrowy. Z tego płynie wniosek, o czym Pan pisze w książce, że w sprawie zamachu mataczyli wszyscy. – Każdy miał ku temu jakiś powód, a przecież jeszcze nie wiemy, jak supermocarstwa rozgrywały posiadaną przez siebie wiedzę o zamachu. W pewnym momencie Agca zaczyna mówić o Francesco Pazienzy, włoskim funkcjonariuszu wywiadu wojskowego SISMI, który rzekomo miał podpowiedzieć mu istnienie bułgarskiego śladu. Tego już sobie Agca nie wymyślił, ktoś mu o tym Pazienzy musiał powiedzieć, gdyż ni z tego, ni z owego zaczyna o tym mówić. Potem się z tej wersji wycofuje, jak niemal ze wszystkiego. Bardzo ważna jest dokumentacja zgromadzona przez IPN dotycząca operacji „Papież” prowadzonej przez Stasi. Wynika z niej, że ci sami bułgarscy śledczy, którzy dotarli do Agcy potem, przyjeżdżali do Berlina Wschodniego, ale już jako oficerowie bułgarskiego wywiadu, aby konsultować ze Stasi całą akcję dezinformacyjną. Sędzia Ferdinando Imposimato w swojej książce twierdzi nawet, że we wszystkich czołowych gazetach włoskich, które „mieszały” w sprawie bułgarskiego tropu, był bardzo silny wpływ agentury Stasi. Można powiedzieć, że znamy tylko fragmenty tej historii. – Niemcy pokazali dokumenty znajdujące się w archiwach Stasi, Rosjanie nie pokazali nic, podobnie zachodnie służby. Brytyjczycy, którzy „mają” Kuziczkina, nie zareagowali. Sądzę, że doszło do globalnego porozumienia: zamykamy sprawę, nie dochodzimy prawdy. Myślę, że Ojcu Świętemu też nie zależało na bezwzględnym ustaleniu twardych faktów, ponieważ interpretował zamach na swe życie w kategoriach nie politycznych, ale mistycznych. Szybko sobie to uświadomił, że jego los tajemniczo wpisuje się w treść orędzia fatimskiego. Z trzecią tajemnicą fatimską Papież zapoznał się dopiero po zamachu. – Papież poprosił o dokumentację fatimską jeszcze w szpitalu. Tajemnice fatimskie były spisane nie w portugalskim języku literackim, tylko w dialekcie z okolic Fatimy. Wymagało to specjalnego tłumaczenia na włoski. O ile pamiętam, dyspozycję tłumaczenia Jan Paweł II wydał w szpitalu, ale zapoznał się z jego treścią po wyjściu z polikliniki Gemelli. Wracając zaś do przebiegu rzymskiego procesu, jestem przekonany, że w tamtych czasach nie było realnych możliwości dogłębnego przeprowadzenia tego śledztwa. A dziś? – Chyba także nie. Z pewnością duża część dokumentów została zniszczona. Świadkowie – wysocy funkcjonariusze służb specjalnych – albo ginęli w wypadkach, albo popełniali samobójstwa. Tropy są urwane, a dokumenty zniszczone, być może pozostały mikrofilmy. Rosyjskie służby jako dziedzic archiwów KGB z pewnością niczego nie wydadzą. Skoro do dziś nie wydali nam dokumentów dotyczą- ROZMOWA K AI we wrześniu 1983 r. został przecież zestrzelony przez sowietów koreański samolot pasażerski. Spowodowało to oburzenie na całym świecie. Samo aresztowanie Antonowa wywołało gigantyczną falę protestów w Europie Wschodniej i kampanię dezinformacyjną kierowaną przez wywiad Stasi. W tej sytuacji udowodnienie bułgarskiego śladu przez włoski sąd oznaczałoby postawienie pytania o mocodawców Bułgarów. Nie twierdzę, że cały ciąg wyjaśnień Turka jest bez skazy, że nie ma w nim luk albo kwestii wymagających dalszych wyjaśnień. Ale nie znam bardziej przekonującej opowieści o zamachu, w której występowałyby konkretne osoby, a nie kosmici, CIA albo islamscy fanatycy. Konkretne osoby z konkretnych środowisk, które przebywały w konkretnych miejscach wymienionych przez Agcę, zostały zweryfikowane przez włoskich śledczych. Jeżeli mówi o spotkaniu w Sofii, to w tym właśnie czasie mieszkał w hotelu Witosza – Bekir Celenk, główny organizator zamachu po stronie tureckiej. W tym czasie przebywał w Sofii także Ajwazow... Z punktu widzenia procedur sądowych trzeba mieć niezbite, twarde dowody. Zeznania Agcy do końca takim dowodem nie są, ale proszę zwrócić uwagę, że być może Ajwazow czy Wasilew mówiliby inaczej, gdyby siedzieli we włoskim więzieniu jak Antonow. W całej tej sprawie jest coś absurdalnego i dziwnego. Otóż, kiedy w czasie rozprawy sądowej padło nazwisko sowieckiego dyplomaty, którego Agca nazywa Malenkow (a naprawdę nazywał się prawdopodobnie Aleksander Kiryłłowicz Milenkow), zamachowiec zaproponował, że wskaże jego zdjęcie wśród fotografii innych dyplomatów akredytowanych w Bułgarii w okresie planowania zamachu. Włoski sędzia uznał jednak, że nie jest to potrzebne. 19 ROZMOWA K AI cych zbrodni w Katyniu, do której się przyznali, nie wierzę, aby udostępniali swoje aktywa operacyjne. Tajemnica państwowa to w rosyjskiej tradycji rzecz święta. Gdy pod koniec lat 90. zaczęli wydawać wielką encyklopedię rosyjskich i sowieckich specsłużb, wywiązała się dyskusja, czy ujawnić agenturę z czasów Piotra Wielkiego... 20 W Pańskiej opinii Ali Agca to wyrachowany, płatny morderca zainteresowany jedynie 3 mln marek „honorarium”, którym zresztą miał się podzielić z innymi wspólnikami. Na ile był świadomy, że jest rozgrywany przez sowieckie służby? – Jego wyjaśnienia pokazują, że nie był szaleńcem, samotnym fanatykiem, głupkiem, jak próbowano go nieraz przedstawiać. To wybitnie inteligentny człowiek o niesamowitej pamięci. Jego sprawność fizyczna wraz ze sprawnością intelektualną dowodzą, że ci, którzy go wybrali, wybrali najlepszego. I to jest rzecz niezmiernie ważna. Proces selekcji doprowadził do tego, że wybrano kogoś, kto miał optymalne cechy, żeby taki zamach zrealizować. Książka pokazuje jego wymiar intelektualny – może był i herostratesowy rys jego osobowości, ale robił wszystko, żeby się uratować z placu św. Piotra, i niewiele brakowało, aby mu się udało. Mistrzostwo jego planu polegało na diabolicznej prostocie i bezczelności – chciał strzelać na oczach wszystkich, po czym wmieszać się w tłum. Gdyby zostały rzucone granaty hukowe, jak pierwotnie planowano, prawdopodobnie ucieczka by się udała. Panika i zamieszanie były na placu gigantyczne, o czym mówi siostra Letizia, która schwytała zamachowca. A jeśli zobaczymy dokumentalne zdjęcia z zamachu, zorientujemy się, że do kolumnady Berniniego, za którą już mógł czuć się bezpiecznie, Agca miał kilkanaście kroków. I tych kroków zabrakło mu do ucieczki. Udało się natomiast zbiec Celenkowi i pozostałej dwójce wspólników. Co do KGB – Agca w pewnym momencie mówi otwarcie, że dla niego nigdy nie ulegało wątpliwości, że zamach leżał w interesie sowietów. To też ciekawe, że często odsłania się jako wróg amerykańskiego imperializmu i pokazuje swoje lewackie oblicze. Jego wypowiedzi podszyte są głęboką niechęcią do Amerykanów. W książce wspomina Pan o rozkazie „zbliżenia się do Papieża”, używając języka służb. Inwigilacja Wojtyły była „działką” polskich towarzyszy. W jakim stopniu udało się ulokować agenturę w pobliżu Jana Pawła II? – Służby specjalne bloku wschodniego działały w sposób zintegrowany. Trzeba brać pod uwagę bardzo ważny pierwszy dokument, który ocalał w archiwach Stasi, rozsyłany przez KGB do wszystkich central „bratnich” służb, który powstał już tydzień po wyborze kard. Wojtyły na papieża. To niezwykle ciekawy dokument, bardzo precyzyjnie określający zarówno osobowość Jana Pawła II, jak i skutki pontyfikatu. Powstał na podstawie danych przekazanych przez polskich towarzyszy. Wszystkie szczegóły, włącznie z tym, jakie sporty lubi i jakiej drużynie kibicuje – były przekazane. Nie ulega wątpliwości, że każdy istotny dokument, który dotyczył Jana Pawła II, zdobyty przez rezydenturę „Baszta”, czyli działającą pod przykrywką dyplomatyczną polską rezydenturę na terenie Włoch, był przetwarzany i kierowany do Moskwy. Jest rzeczą znamienną, że w trakcie pontyfikatu Jana Pawła II polska rezydentura została przekierowana na Watykan (wcześniej działała w trzech kierunkach – Włochy, Watykan, NATO). Po wyborze polskiego kardynała wszystkie polskie siły zostały „rzucone” na Jana Pawła II i Stolicę Apostolską. Współpraca międzynarodowa kwitła... – Jestem pewien, że śledztwo, które prowadzi IPN, wykaże jeszcze kilka bardzo ciekawych rzeczy, dotyczących m.in. kontaktów między agentami polskimi i bułgarskimi. Ambasady obu krajów w Rzymie leżą vis à vis na via Rubens. Jedni widzieli drugich. Ciekawy jest zamieszczony w książce dokument zdobyty przez Stasi (co obrazuje, jak daleko „sięgały” ze swoją agenturą służby bloku wschodniego) z zamkniętego posiedzenia włoskiej parlamentarnej komisji ds. służb specjalnych. Jest to dokument szefa włoskiego wywiadu, który zwraca uwagę na aktywność elektroniczną ambasady bułgarskiej w dwóch okresach – porwania amerykańskiego generała Jamesa Doziera, w którym brali udział także bułgarscy agenci jako mocodawcy Czerwonych Brygad, oraz w okresie zamachu na Papieża. Oczywiście, są to nadal dowody pośrednie – ktoś może powiedzieć, że z częstotliwości sygnałów nie wynika, że brali udział w operacji zabicia Papieża. Ale gdy zestawi się cząstkowe ślady – powstaje zwarta całość. A wracając do mojego głębokiego przekonania, że Agca nie zawsze kłamie... Zeznał on, że jeden z bułgarskich agentów mówił mu, że trzeba pospieszyć się z realizacją zamachu, gdyż nastąpił przeciek w „centrali” i zachodnie służby już wiedzą o planach zabicia Papieża. Tego faktu Agca w żaden sposób nie mógł sobie wymyślić ani przeczytać w gazetach, a dziś wiemy, że to prawda – tę supertajną informację przekazał jeden z bułgarskich agentów. A potwierdził ją szef francuskiego wywiadu, składając wyjaśnienia przed komisją Guzantiego. Polscy towarzysze byli więc lojalnymi trybikami sowieckiego systemu, choć można zakładać, że Moskwa głęboko by się zastanawiała, czy powierzyć polskim agentom realizację zamachu. Natomiast przy zdobywaniu informacji czy dezinformacji jak najbardziej z nich korzystano. Przykładem takiej dezinformacji są książki Eugeniusza Guza. Jedyny Polak, który dotychczas zainteresował się zamachem na Jana Pawła II, był... wieloletnim współpracownikiem wywiadu PRL. Zgłębił Pan ogromną ilość dokumentów. Jaki jest Pański wkład w poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o zamach? – Zwrócenie baczniejszej uwagi na wątek majora Kuziczkina, który początkowo również na etapie polskiego śledztwa został niedoceniony. Dlaczego? – Ponieważ nie postawiono mu zarzutów. W pewnym momencie zacząłem poszukiwać informacji o tym, kto to jest? I wertując literaturę przedmiotu, w czym pomogły mi też wieloletnie studiowanie rosyjskich służb specjalnych i moja unikalna pod tym względem w Polsce biblioteka, bardzo szybko udało mi się go zidentyfikować. Okazało się, że postać, o której mówił Agca, nie tylko fizycznie istnieje, ale wydała książkę, wspomnienia z tamtego czasu! Kuziczkin podaje w niej istotny szczegół – na którym piętrze mieściła się agentura wywiadu w ambasadzie sowieckiej w Teheranie. W swoich zeznaniach Agca mówi, że znajdowała się piętro wyżej, ale wynika to z różnicy liczenia – Rosjanie zaczynają liczenie pięter od parteru. Sprawdziłem więc detale i wszystko się zgadzało. Włącznie z tym, co było dla mnie absolutną rewelacją – że KGB realizowało operację „Tajfun”, której celem było zabicie lub postraszenie Chomeiniego z wykorzystaniem agentów bułgarskich. Jakie są dalsze losy śledztwa IPN? – Jest prowadzone. Przesłuchano sporą liczbę osób, zebrano ogromną liczbę dokumentów. Co z tego wyniknie – trudno przesądzić. Książka, która obecnie się ukazuje, zbudowana jest wokół jednego wątku – wyjaśnień Agcy. To oś konstrukcyjna, do której dochodzą inne wątki. Sądzę, że powinna ukazać się odrębna książka o działaniach dezinformacyjnych w sprawie Agcy, gdyż dokumentacja jest niezwykle obszerna. Czy kiedykolwiek dowiemy się, kto jest autorem zamachu, trzymając twarde dowody w ręku? – Nie ma takiej możliwości. Moja książka jest próbą rekonstrukcji planów i realizacji zamachu, ale nie jest dowodem. Jest to próba logicznej weryfikacji wyjaśnień Agcy i odpowiada na pytanie, w jakim stopniu są one prawdziwe. Moja odpowiedź brzmi, że są prawdziwe w znacznym stopniu, ale nie są jednoznacznym dowodem na tyle, by można było powiedzieć: tak, na pewno tak było. Rozmawiała: Alina Petrowa-Wasilewicz Przełożeni zakonów męskich obradowali w Dębowcu W Dębowcu na Podkarpaciu zakończyło się 11 maja dwudniowe zebranie plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce. Opaci, generałowie, prowincjałowie, wizytatorzy, inspektorzy wybrali zarząd Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce i Komisję Rewizyjną. Do konsulty (czyli zarządu Konferencji) obok przewodniczącego ks. Tomasza Sielickiego – chrystusowca i wiceprzewodniczącego o. Bernarda Sawickiego – benedyktyna weszli: jezuita o. Wojciech Ziółek, redemptorysta o. Janusz Sok, kapucyn o. Jacek Waligóra, werbista o. Andrzej Danilewicz, marianin ks. Paweł Naumowicz, michalita ks. Kazimierz Radzik i bonifrater br. Eugeniusz Kret. Komisję Rewizyjną będą tworzyć: pocieszyciel o. Sławomir Świerad Pettke (przewodniczący), benedyktyn br. Izaak Kapała i pallotyn ks. Adrian Galbas. Z zakonnikami spotkali się ponadto ks. prof. Grzegorz Ryś, rektor Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, i bp Kazimierz Gurda, przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego . Ks. prof. Ryś wprowadził zakonników do lektury „Lineamenta” – dokumentu przygotowującego Synod Biskupów, poświęconego nowej ewangelizacji. Przypomniał, że sformułowania „nowa ewangelizacja” po raz pierwszy użył w 1979 r. w Krakowie Jan Paweł II. Przypomniał też dwa narzędzia ewangelizacji, o których mówił wcześniej Paweł VI: świadectwo i dialog. Według ks. Rysia pytanie o nową ewangelizację, to pytanie o Kościół, który „nie może być maszyną i przedsiębiorstwem, nie może być też sektą”. Prelegent podkreślił ogromne znaczenie wspólnoty w przekazie wiary. Przekonywał, że ruchy i stowarzyszenia oraz stare i nowe formy życia konsekrowanego odgrywają wielką rolę w ewangelizacji. – Życie zakonne pielęgnuje model życia pierwszej gminy chrześcijańskiej. Nowy model Kościoła to także życie zakonne – dodał. Bp Kazimierz Gurda mówił o obecności duchownych w mediach. Nie ukrywał, że media są szansą w ewangelizacji, ale tylko wtedy, gdy służą celowi podstawowemu – przekazowi prawdy o Chrystusie i człowieku. Prosił, aby nie koncentrować się na krytykanctwie. – Powinna dominować wielka miłość do Kościoła, że został ustanowiony przez Chrystusa dla dobra człowieka” – spointował. jms Na fascynację karmelitańską duchowością nowego błogosławionego Jana Pawła II zwrócili uwagę uczestnicy VII Kapituły Prowincjalnej krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych, którzy od 3 do 10 maja obradowali w Wadowicach. Kapituła ponownie wybrała na przełożonego prowincjalnego o. dr. Andrzeja Ruszałę OCD. Jan Paweł II – podkreślali zakonnicy – jest wspaniałym przykładem, „jak łączyć wymiar kontemplacyjno-modlitewny z apostolskim”. Jak podkreśla wielu papieskich biografów, duchowość karmelitańska odegrała dużą rolę w życiu Karola Wojtyły, który zamierzał nawet wstąpić do tego zakonu i od dzieciństwa nosił szkaplerz przyjęty w wadowickim Karmelu na „Górce”, a potem swój pierwszy artykuł, magisterium i doktorat poświęcił św. Janowi od Krzyża. Krakowska Prowincja Karmelitów Bosych liczy obecnie 223 zakonników, w tym m.in. 156 kapłanów i 38 zakonników w okresie formacji początkowej. Żyją oni w 24 wspólnotach, z których 9 realizuje swoją misję w Polsce, a 15 za granicą: 5 w Afryce (w Rwandzie i Burundi), 3 na Ukrainie (Kijów, Charków i Berdyczów), 3 na Słowacji, 2 w USA, 1 na Łotwie oraz 1 w Niemczech. rk ROZMOWA K AI Karol Wojtyła chciał być karmelitą 21 Audiencja generalna, 11 maja 2011 Benedykt XVI: także człowiek epoki cyfrowej poszukuje Boga WAT YK AN Drodzy Bracia i Siostry! 22 Dziś chciałbym kontynuować refleksję o tym, jak modlitwa i zmysł religijny stanowią część człowieka na przestrzeni całych jego dziejów. Żyjemy w czasach, gdy widoczne są znaki sekularyzacji. Wydaje się, że Bóg zniknął z perspektywy życiowej różnych osób lub stał się rzeczywistością, wobec której pozostajemy obojętni. Jednocześnie widzimy wiele znaków wskazujących na ożywienie zmysłu religijnego, na ponowne odkrycie znaczenia Boga dla ludzkiego życia, potrzebę duchowości, przezwyciężenia czysto horyzontalnej, materialnej wizji życia ludzkiego. Patrząc na najnowszą historię, dostrzegamy bankructwo przepowiedni tych, którzy od czasów Oświecenia zapowiadali zanik religii i podkreślali znaczenie absolutnego rozumu oderwanego od wiary, rozumu, który miał rozproszyć ciemności dogmatyzmów religijnych i miał zburzyć „świat sacrum”, przywracając człowiekowi jego wolność, godność i niezależność od Boga. Doświadczenie minionego wieku z dwoma tragicznymi wojnami światowymi wpędziło w kryzys ów postęp, jaki zdawał się zapewnić autonomiczny rozum, człowiek bez Boga. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „Przez stworzenie Bóg powołuje wszelki byt z nicości do istnienia... Nawet po utracie podobieństwa do Boga na skutek popełnionego grzechu człowiek pozostaje obrazem swego Stwórcy. Zachowuje pragnienie Boga, który powołuje go do istnienia. Wszystkie religie świadczą o tym poszukiwaniu właściwym dla ludzi” (n. 2566). Możemy powiedzieć – jak to ukazałem na poprzedniej katechezie – że nie było żadnej wielkiej cywilizacji, od najdalszych czasów aż do naszych dni, która nie miałaby charakteru religijnego. Człowiek jest z natury religijny, jest homo religiosus tak jak jest homo sapiens i homo faber. „Pragnienie Boga – stwierdza raz jeszcze Katechizm - jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga” (n. 27). Obraz Stwórcy jest wpisany w jego istotę i odczuwa on potrzebę odnalezienia światła, aby odpowiedzieć na pytania dotyczące głębokiego sensu rzeczywistości; odpowiedź, której nie może on znaleźć w sobie, w postępie czy naukach empirycznych. Homo religiosus pojawia się nie tylko w czasach antycznych, ale jest także obecny w całych dziejach ludzkości. Pod tym względem na rozległym obszarze ludzkiego doświadczenia pojawiały się różnorodne formy religijności, usiłujące odpowiedzieć na pragnienie pełni i szczęścia, na potrzebę zbawienia i poszukiwanie sensu. Człowiek epoki cyfrowej podobnie jak człowiek epoki jaskiniowej poszukuje w doświadczeniu religijnym dróg przezwyciężenia swej ograniczoności oraz zapewnienia bezpieczeństwa swej niepewnej przygodzie na ziemi. Zresztą życie bez horyzontu transcendentnego nie miałoby poczucia wypełnienia i szczęścia, do którego wszyscy dążymy, jest ono bowiem z natury ukierunkowane ku przyszłości, która jeszcze ma się spełnić. II Sobór Watykański w deklaracji „Nostra aetate” podkreślił to w sposób syntetyczny: „Ludzie oczekują od różnych religii odpowiedzi na głębokie tajemnice ludzkiej egzystencji, które jak niegdyś, tak i teraz do głębi poruszają ludzkie serca; czym jest człowiek, jaki jest sens i cel naszego życia, co jest dobrem, a co grzechem, jakie jest źródło i jaki cel cierpienia, na jakiej drodze można osiągnąć prawdziwą szczęśliwość, czym jest śmierć, sąd i wymiar sprawiedliwości po śmierci, czym wreszcie jest owa ostateczna i niewysłowiona tajemnica ogarniająca nasz byt, z której bierzemy początek i ku której dążymy” (n. 1). Człowiek wie, że nie może sam odpowiedzieć na swoją fundamentalną potrzebę zrozumienia. Niezależnie od tego, jak bardzo łudziłby samego siebie, iż jest samowystarczalny, to jednak doświadcza, że nie wystarcza sam sobie. Potrzebuje otwarcia na innego, na coś czy na kogoś, co mogłoby dać jemu to, czego mu brakuje, musi wyjść z siebie ku Temu, kto byłby w stanie wypełnić szerokość i głębię jego pragnienia. Człowiek nosi w sobie pragnienie nieskończoności, tęsknotę za wiecznością, poszukiwanie piękna, pragnienie miłości, potrzebę światła i prawdy, które popychają go ku Absolutowi; człowiek nosi w sobie pragnienie Boga. Człowiek wie, że w jakiś sposób może się zwrócić do Boga, że może do Niego się modlić. Święty Tomasz z Akwinu, jeden z największych teologów w dziejach ludzkości, określa modlitwę jako „wyraz pragnienia Boga, które człowiek nosi w sobie”. Ta siła przyciągania ku Bogu, którą sam Bóg umieścił w człowieku, jest „duszą modlitwy”, która następnie przybiera wiele form i sposobów w zależności od historii, czasu, danej chwili, łaski, a nawet grzechu każdego modlącego się człowieka. Dzieje człowieka znają wiele form modlitwy, ponieważ rozwinął on różne sposoby otwarcia na Innego i to co Poza, tak że możemy rozpoznać modlitwę jako doświadczenie obecne w każdej religii i kulturze. Drodzy Bracia i Siostry, jak widzieliśmy w minioną środę, modlitwa nie jest związana ze szczególnym kontekstem, ale wpisana jest w serce każdej osoby i każdej cywilizacji. Naturalnie, kiedy mówimy o modlitwie jako doświadczeniu człowieka jako takiego, „homo orans”, trzeba uwzględnić, że jest ona bardziej postawą wewnętrzną niż szeregiem praktyk i formuł, bardziej sposobem bycia wobec Boga niż spełnianiem aktów kultu lub wymawianiem słów. Modlitwa ma swoje centrum i zapuszcza swe korzenie w głębi osoby; z tego względu nie jest łatwo ją rozszyfrować i może być przedmiotem nieporozumień i mistyfikacji. Także w tym sensie możemy rozumieć wyrażenie „modlenie się jest trudne”. Rzeczywiście modlitwa jest w pełnym tego słowa znaczeniu miejscem bezinteresowności, dążenia ku Niewidzialnemu, Nieoczekiwane- mu, Niewypowiedzianemu. Dlatego też doświadczenie modlitwy dla każdego jest wyzwaniem, „łaską”, o którą trzeba prosić, darem Tego, do którego się zwracamy. W modlitwie, w każdym okresie historii człowiek rozważa siebie i swoją sytuację w obliczu Boga, wychodząc od Boga i w odniesieniu do Boga. Doświadcza, że jest stworzeniem potrzebującym pomocy, niezdolnym do zapewnienia sobie o własnych siłach wypełnienia swego życia i swej nadziei. Filozof Ludwig Wittgenstein przypominał, że „modlitwa oznacza odczuwanie, że sens świata znajduje się poza nim”. W dynamice tej relacji z Tym, który nadaje życiu sens, z Bogiem, modlitwa ma jeden ze swych typowych wyrazów w geście upadania na kolana. Jest to gest niosący w sobie radykalną ambiwalencję: mogę bowiem zostać zmuszony do upadania na klęczki – sytuacja nędzy i zniewolenia – ale mogę też klękać spontanicznie, wyrażając swoje ograniczenie, a więc moją potrzebę Innego. Mówię mu, że jestem słaby, potrzebując pomocy, że jestem „grzesznikiem”. W doświadczeniu modlitwy istota ludzka wyraża całą świadomość samej siebie, wszystko to, co potrafi pojąć ze swego życia, a jednocześnie kieruje całą siebie ku Istnieniu, przed którym stoi, kieruje swą duszę ku tej Tajemnicy, od której oczekuje się spełnienia najgłębszych pragnień i pomocy, aby przezwyciężyć nędzę własnego życia. Na owym spoglądaniu na Innego, kierowaniu się „poza” polega istota modlitwy jako doświadczenia rzeczywistości, która wykracza poza to, co pojmowane zmysłami i przypadkowe. Jedynie w objawiającym się Bogu odnajduje wypełnienie ludzkie poszukiwanie. Modlitwa, która jest otwarciem i wyniesieniem serca ku Bogu, staje się w ten sposób relacją osobową z Nim. A jeśli nawet człowiek zapomina o swoim Stwórcy, Bóg żywy i prawdziwy nie przestaje jako pierwszy wzywać człowieka na tajemnicze spotkanie w modlitwie. Jak stwierdza Katechizm: „W modlitwie wierny Bóg zawsze pierwszy wychodzi z miłością do człowieka; zwrócenie się człowieka do Boga jest zawsze odpowiedzią. W miarę jak Bóg się objawia i objawia człowieka samemu człowiekowi, modlitwa ukazuje się jako wzajemne przyzywanie się, jako wydarzenie Przymierza. Wydarzenie to, przez słowa i czyny, angażuje serce. Ujawnia się w całej historii zbawienia” (n. 2567). Drodzy Bracia i Siostry, uczmy się bardziej przebywać przed Bogiem, Bogiem, który objawia się w Jezusie Chrystusie, uczmy się rozpoznawać w ciszy, w głębi siebie, Jego głos, który nas wzywa i prowadzi do głębi naszego istnienia, do źródła życia, źródła zbawienia, aby nam umożliwić wyjście poza ograniczenia naszego życia i otworzyć nas na relację z Tym, który jest Nieskończoną Miłością. � st Drodzy Bracia i Siostry! 48. Światowy Dzień Modlitw o Powołania, który będzie obchodzony 15 maja 2011 roku, w czwartą niedzielę wielkanocną, stanowi zaproszenie do refleksji na temat: „Proponować powołania w Kościele lokalnym”. Siedemdziesiąt lat temu Ojciec Święty Pius XII ustanowił Papieskie Dzieło Powołań Kapłańskich. Następnie podobne instytucje, animowane przez duchownych i świeckich, utworzyli biskupi w wielu diecezjach. Była to odpowiedź na wezwanie Dobrego Pasterza, który, „widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza” i powiedział: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo!” (Mt 9, 36-38). Sztuka promowania i wspierania powołań znajduje świetlany punkt odniesienia na kartach Ewangelii, na których Jezus wzywa swoich uczniów do pójścia za Nim oraz formuje ich z miłością i troską. Na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki Jezus powołał swoich najbliższych współpracowników do głoszenia Królestwa Bożego (por. Łk 10, 9). Przede wszystkim jest oczywiste, że pierwszym działaniem była modlitwa za nich: zanim Jezus ich powołał, spędził noc w samotności, na modlitwie i na wsłuchiwaniu się w wolę Ojca (por. Łk 6, 12), wznosząc się wewnętrznie ponad sprawy codzienne. Powołanie uczniów rodzi się właśnie z tej intymnej rozmowy Jezusa z Ojcem. Powołania do kapłaństwa i do życia konsekrowanego są najpierw owocem stałego kontaktu z Bogiem żyjącym oraz owocem nieustannej modlitwy zanoszonej do „Pana żniwa” zarówno we wspólnotach parafialnych, jak i w rodzinach chrześcijańskich oraz ośrodkach powołaniowych. Na początku swojej działalności publicznej Pan powołał niektórych rybaków, którzy trudzili się nad brzegami Jeziora Galilejskiego: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4, 19). Objawił im swoją zbawczą misję za pomocą licznych „znaków”, które wskazywały na Jego miłość do ludzi i na dar miłosierdzia ze strony Ojca. Formował ich słowem i życiem, aby byli gotowi do kontynuowania Jego dzieła zbawienia. Na końcu, „wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca” (J 13, 1), zawierzył im pamiątkę swojej śmierci i zmartwychwstania, a zanim został wzięty do Nieba, posłał ich na cały świat z poleceniem: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19). Jest to propozycja wymagająca i fascynująca, jaką kieruje Jezus do tych, do których mówi: „Pójdź za mną!” – zaprasza ich do przyjaźni z Nim, do słuchania z bliska Jego słowa i do życia razem z Nim. Uczy ich całkowitego poświęcenia się Bogu i troski o rozwój Bożego Królestwa według praw Ewangelii: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię ,nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24). Jezus zaprasza uczniów do tego, by wyzwolili się z ograniczeń ich woli, z ich idei samorealizacji, aby zanurzyli się w wolę kogoś innego, w wolę Boga i pozwolili się przez nią prowadzić. Pomaga im przeżywać braterstwo, które rodzi się z całkowitej dyspozycyjności wobec Boga (por. Mt 12, 49-50) i które staje się cechą wyróżniającą wspólnoty Jezusa: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 35). WAT YK AN Orędzie Benedykta XVI na 48. Światowy Dzień Modlitw o Powołania 23 WAT YK AN 24 Również obecnie naśladowanie Chrystusa jest wymagające. Oznacza wpatrywanie się w Jezusa, poznawanie Go z bliska, wsłuchiwanie się w Jego Słowo i spotykanie się z Nim w sakramentach, dostosowywanie własnej woli do Jego woli. To prawdziwa szkoła formacji dla wszystkich, którzy przygotowują się do posługi kapłańskiej czy do życia konsekrowanego pod kierunkiem właściwych władz kościelnych. Pan nie przestaje powoływać – w każdej fazie życia – do włączenia się w Jego misję i do służenia Kościołowi poprzez święcenia kapłańskie i życie konsekrowane, a Kościół „winien chronić ten dar, cenić go i miłować. Kościół ponosi odpowiedzialność za narodziny i dojrzewanie powołań kapłańskich” (Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska „Pastores dabo vobis”, 41). Zwłaszcza obecnie, gdy głos Pana zdaje się być zagłuszany przez „inne głosy”, a propozycja, by pójść za Nim i ofiarować Mu swoje życie, może wydawać się zbyt trudna, każda wspólnota chrześcijańska i każdy wierzący powinni podjąć świadomie zadanie wspierania powołań. Jest ważne, by dodawać odwagi i wspierać tych, którzy przejawiają jasne znaki powołania do kapłaństwa czy do życia zakonnego, aby czuli wsparcie całej wspólnoty w powiedzeniu „tak” Bogu i Kościołowi. Osobiście pragnę dodać im odwagi, jak to uczyniłem wobec tych, którzy zdecydowali się wstąpić do seminarium duchownego i do których napisałem: „Dobrze zrobiliście. Ludzie zawsze będą bowiem potrzebowali Boga, również w epoce dominacji techniki nad światem i globalizacji: Boga, który objawił się nam w Jezusie Chrystusie i gromadzi nas w Kościele powszechnym, abyśmy z Nim i za Jego pośrednictwem uczyli się prawdziwego życia, byśmy przypominali i stosowali kryteria prawdziwego człowieczeństwa” (List do Seminarzystów, 18 października 2010). Trzeba, aby każdy Kościół lokalny stawał się coraz bardziej wrażliwy i uważny w odniesieniu do duszpasterstwa powołań, wychowując na różnych szczeblach: w rodzinach, parafiach, stowarzyszeniach, a zwłaszcza młodych, chłopców i dziewczęta – jak to czynił Jezus ze swoimi uczniami – do wzrastania w prawdziwej i serdecz- nej przyjaźni z Panem, umacnianej poprzez modlitwę osobistą i liturgiczną. Kościół lokalny ma uczyć uważnego i owocnego słuchania Słowa Bożego poprzez pogłębianą znajomość Pisma Świętego oraz ukazywać, że pełnienie woli Boga nie unicestwia ani nie niszczy osoby, lecz pozwala jej odkryć najgłębszą prawdę o niej samej, jak też kierowania się bezinteresownością i braterstwem w kontaktach z innymi ludźmi, bo jedynie otwierając się na miłość Boga, można odnaleźć prawdziwą radość i pełną realizację własnych aspiracji. „Proponować powołania w Kościele lokalnym”, to znaczy mieć odwagę, by wskazywać – za pośrednictwem uważnego i adekwatnego duszpasterstwa powołań – tę właśnie trudną drogę naśladowania Chrystusa, która posiada głęboki sens i może zaangażować całe życie człowieka. Zwracam się szczególnie do was, drodzy Współbracia w biskupstwie, aby nadać waszej posłudze zbawienia w Chrystusie trwałość i rozmach. Ważne jest, abyście „jak najusilniej popierali powołania kapłańskie i zakonne, otaczając szczególną troską powołania misyjne” (Sobór Watykański II, Dekret „Christus Dominus”, 15). Pan potrzebuje waszej współpracy, aby Jego wezwanie dotarło do serc tych, których wybrał. Troszczcie się o właściwy dobór animatorów diecezjalnych ośrodków powołań, gdyż takie ośrodki są cennym narzędziem do promowania i organizowania duszpasterstwa powołań oraz modlitwy, która je wspiera i gwarantuje skuteczność. Pragnę wam też przypomnieć, drodzy Współbracia Biskupi, o trosce Kościoła o właściwe rozmieszczenie kapłanów w świecie. Wasze wsparcie dla diecezji, w których jest mało powołań, staje się Bożym błogosławieństwem dla waszych wspólnot, a dla wiernych jest świadectwem posługi kapłańskiej, która szczodrze otwiera się na potrzeby całego Kościoła. Sobór Watykański II przypomniał wprost, że „obowiązek budzenia powołań odnosi się do całej wspólnoty chrześcijańskiej; powinna go ona realizować przede wszystkim przez w pełni chrześcijańskie życie” (Dekret „Optatam totius”, 2). Pragnę więc skierować szczególne braterskie pozdrowienie oraz słowa zachęty do wszystkich, którzy na różne sposoby współpracują w parafiach z kapłanami. Zwracam się przede wszystkim do tych, którzy mogą wnieść własny wkład w duszpasterstwo powołań: do kapłanów, rodzin, katechetów, animatorów. Kapłanom polecam, by byli zdolni do dawania świadectwa jedności z biskupem i ze współbraćmi w kapłaństwie, aby tworzyli właściwe środowisko dla rodzących się powołań kapłańskich. Rodziny niech będą „ożywione duchem wiary, miłości i pobożności” (tamże), zdolne do pomagania synom i córkom w wielkodusznym przyjęciu powołania do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Katecheci i animatorzy w stowarzyszeniach katolickich i w ruchach kościelnych, świadomi własnej misji wychowawczej, niech starają się „tak wpłynąć na powierzonych sobie młodych ludzi, aby ci mogli podjąć Boże powołanie i chętnie pójść za nim” (tamże). Drodzy Bracia i Siostry, wasze zaangażowanie w promocję i troskę o powołania osiąga pełnię znaczenia i duszpasterską skuteczność wtedy, gdy dokonuje się w jedności Kościoła i gdy jest ukierunkowane na służbę. Właśnie dlatego każdy przejaw życia wspólnoty kościelnej – katecheza, spotkania formacyjne, modlitwa liturgiczna, pielgrzymki do sanktuariów – to cenna okazja do tego, by wzbudzać w ludzie Bożym, a zwłaszcza w dzieciach i młodzieży, poczucie przynależności do Kościoła oraz poczucie odpowiedzialności za odpowiedź na otrzymane powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego, daną w sposób świadomy i wolny. Zdolność do troski o powołania jest charakterystycznym znakiem żywotności Kościoła lokalnego. Wzywajmy w sposób ufny i wytrwały pomocy Dziewicy Maryi, aby na wzór Jej przyjęcia Bożego planu zbawienia oraz mocą Jej wstawiennictwa rozszerzała się w każdej wspólnocie gotowość do powiedzenia „tak” Panu, który powołuje ciągle nowych robotników na swoje żniwo. Z tym życzeniem z serca udzielam wszystkim mojego Apostolskiego Błogosławieństwa. Watykan, 15 listopada 2010 Tłum. Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej Abp Filoni nowym prefektem Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów Benedykt XVI mianował abp. Fernando Filoniego nowym prefektem Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. Równocześnie przyjął dymisję – związaną z ukończeniem przewidzianego prawem wieku – dotychczasowego prefekta kard. Ivana Diasa. Ponadto mianował nowego substytuta ds. ogólnych w watykańskim Sekretariacie Stanu, którym został obecny nuncjusz na Kubie, pochodzący z Sardynii abp Angelo Becciu. Prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, nazywany „czerwonym papieżem”, jest odpowiedzialny za Kościół na terenach misyjnych. Dykasteria ta została utworzona 22 czerwca 1622 r. jako Kongregacja Rozkrzewiania Wiary (Propaganda Fide). Jak mówi konstytucja apostolska Pastor Bonus, „kieruje (ona) i koordynuje na całym świecie dzieło ewangelizacji narodów oraz współpracę misyjną bez naruszania kompetencji przysługujących Kongregacji dla Kościołów Wschodnich (n. 85). Obecnie nadzoruje ponad tysiąc diecezji oraz innych struktur administracji kościelnej. Do jej kompetencji należą: seminaria i wychowanie katolickie, biskupi, duchowieństwo i diecezje na terenach misyjnych. Podporządkowane są jej także zgromadzenia zakonne, których głównym celem jest działalność misyjna. Członkami Kongregacji jest 35 kardynałów (w tym kard. Zenon Grocholewski), 5 arcybiskupów i 2 biskupów (w tym bp Wiktor Skworc). Jednym z konsultorów jest natomiast abp Tomasz Peta, ordynariusz stolicy Kazachstanu, Astany. Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów podlegają Papieskie Dzieła Misyjne, którym przewodniczy sekretarz pomocniczy Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów abp Piergiuseppe Vacchelli. Ich zadaniem jest organizowanie i koordynowanie pomocy, a także sprawiedliwe jej rozdzielanie na terenach misyjnych. Kongregacji podlega także Papieski Uniwersytet Urbaniański, specjalizujący się w dziedzinie misjologii oraz kształcący kadry naukowe dla terenów misyjnych. Dysponuje ona też specjalistyczną agencją FIDES, dostarczającą aktualnych wiadomości na temat działalności misyjnej i spraw związanych z ewangelizacją (www.fides.org). st Wkrótce list do biskupów w sprawie nadużyć duchownych W najbliższym czasie Kongregacja Nauki Wiary opublikuje list ogólny do biskupów świata, zawierający wytyczne dotyczące postępowania w przypadkach nadużyć seksualnych osób duchownych i zatrudnionych przez Kościół. Donosi o tym francuski dziennik katolicki „La Croix”. Przypomina on, że opublikowanie takiego dokumentu zapowiedział już wcześniej, w listopadzie ubiegłego roku, prefekt kongregacji kard. William Levada. Mówił wówczas, że znajdą się w nim wytyczne – jak chronić dzieci, jak traktować ofiary, jak współpracować z władzami świeckimi, jak formować przyszłych księży i zakonników. W lipcu ub. roku Stolica Apostolska opublikowała nowe normy dotyczące nadużyć seksualnych. Umożliwiają m.in. przyspieszenie wewnątrzkościelnych procedur. st W zeszłym roku spadła liczba środków finansowych będących w dyspozycji Papieskich Dzieł Misyjnych. Ten negatywny trend prawdopodobnie się utrzyma, choć dyrektorzy krajowych oddziałów robią, co mogą, aby – mimo kryzysu – zagwarantować odpowiedni poziom składek na rzecz misji. Poinformował o tym 12 maja sekretarz generalny PDM o. Timothy Lehane Barrett w rocznym raporcie przedstawionym podczas zebrania plenarnego organizacji w Rzymie. O. Lehane wskazał równocześnie na inną tendencję – wzrost składek napływających od „Kościołów młodych” oraz zmniejszanie się składek płaconych przez „Kościoły stare”, szczycące się tradycją sięgającą nawet antyku. Taka sytuacja powoduje, że wiele projektów musi zostać ograniczonych. Zdaniem zakonnika należy wypracować nowe strategie, aby ożywić w Kościele świadomość powołania do misji. O. Lehane wskazał także na rolę mediów w propagowaniu działalności misyjnej. – Musimy poprzez środki społecznej komunikacji informować, że każdy z nas jest współodpowiedzialny za wspieranie działalności ewangelizacyjnej Kościoła – powiedział werbista. Przypomniał, że w styczniu 2012 r. PDM będą obchodziły 150. rocznicę śmierci swojej założycielki Pauliny Jaricot, która przy pomocy ubogich zainicjowała działalność stowarzyszenia, które głosiło wiarę w czasach ciężkich dla Francji. – Również dzisiaj są ciężkie czasy, lecz nie jest to powód, aby przestać angażować się w rozwijanie świadomości misyjnej – zaznaczył sekretarz generalny PDM. Podczas inauguracji obrad sekretarz Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów i przewodniczący Papieskich Dzieł Misyjnych abp Piergiuseppe Vacchelli mówił z kolei: – Nie możemy patrzeć na misje jako na nasz projekt. Musimy widzieć siebie jako sługi misji Boga. W zebraniu plenarnym wzięło udział ok. 120 przedstawicieli PDM z całego świata. Kościół w Polsce reprezentował ks. Tomasz Atlas, dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych. tom WAT YK AN Mniej pieniędzy dla Papieskich Dzieł Misyjnych 25 Opublikowano instrukcję nt Mszy „trydenckiej” Opublikowana 13 maja w Watykanie instrukcja Papieskiej Komisji „Ecclesia Dei” na temat stosowania Listu Apostolskiego – motu proprio Benedykta XVI „Summorum Pontificum” – pragnie przyczynić się do pojednania w Kościele, poprawnej interpretacji i właściwego stosowania dokumentu Ojca Świętego z 7 lipca 2007 r. – czytamy w nocie BP Stolicy Apostolskiej. Nota przypomina, że Instrukcja „Universae Ecclesiae” została zaaprobowana przez papieża 8 kwietnia br., a nosi datę 30 kwietnia – liturgicznego wspomnienia św. Piusa V – za którego pontyfikatu opublikowano „Mszał Trydencki”. W minionych tygodniach została ona rozesłana do episkopatów. Wyjaśniono, że fakt, iż instrukcja jest publikowana niemal cztery lata po motu proprio, wynika z trzyletniego okresu, po którym biskupi mieli zgłaszać swe uwagi do Stolicy Apostolskiej. W nowym dokumencie Papieskiej Komisji „Ecclesia Dei” przypomniano dzieje Mszału Rzymskiego aż do jego ostatniego wydania w 1962 r. oraz Mszału Pawła VI z 1970 r. Zaznaczono, że chodzi o dwie formy jednego rytu rzymskiego określone jako zwyczajna i nadzwyczajna. Obydwie są wyrazem tej samej wiary Kościoła. Ze względu na dawne i czcigodne stosowanie należy zachować formę nadzwyczajną z należną jej czcią – podkreślono. Zaznaczono, że celem motu proprio było danie możliwości wszystkim wiernym uczestnictwa w Liturgii Rzymskiej w jej wersji najstarszej, uważanej za cenny skarb, który należy zachować, a także realne zapewnienie wszystkim, którzy sobie tego życzą, używania formy nadzwyczajnej oraz sprzyjanie pojednaniu w obrębie Kościoła. Podkreślono kompetencję biskupów diecezjalnych w zakresie realizacji motu proprio, przypominając, że w przypadku kontrowersji sprawę osądzi Komisja „Ecclesia Dei”, której papież powierzył w tej dziedzinie władzę zastępczą. Wyjaśniono, co oznacza „grupa wiernych”, choć roztropności duszpasterzy pozostawiono określenie jej liczby. Mogą do niej należeć nie tylko osoby z terenu danej parafii, lecz także z różnych parafii, a nawet diecezji. Instrukcja zachęca do hojnego przyjęcia grup proszących o możliwość uczestniczenia w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego, a także kapłanów proszących o możliwość jej sprawowania okazjonalnie z niektórymi wiernymi. Bardzo jasno stwierdzono, że wierni proszący o sprawowanie liturgii w formie nadzwyczajnej nie mogą być przeciwnikami Soboru Watykańskiego II czy też władzy papieża jako Najwyższego Pasterza Kościoła powszechnego. st Benedykt XVI będzie wypoczywał w Castel Gandolfo Podobnie jak przed rokiem Ojciec Święty spędzi okres letni w Castel Gandolfo – wynika z informacji opublikowanych przez Prefekturę Domu Papieskiego. W niedzielę 3 lipca po raz ostatni przed udaniem się do swej letniej rezydencji Benedykt XVI spotka się z wiernymi na modlitwie „Anioł Pański” na placu św. Piotra. Przez cały lipiec nie będzie audiencji ogólnych. Wierni będą się mogli spotkać z papieżem jedynie w niedziele w Castel Gandolfo na modlitwie południowej. W sierpniu przewidziano wznowienie środowych audiencji. Natomiast w niedzielę 21 sierpnia Ojciec Święty będzie w Madrycie na obchodach Światowych Dni Młodzieży. Poza tym spotka się z wiernymi na modlitwie „Anioł Pański” w poniedziałek 15 sierpnia – w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jak oczekują watykaniści, swój letni wypoczynek papież poświęci na pracę nad trzecią częścią „Jezusa z Nazaretu” – obejmującą okres dzieciństwa Chrystusa i czas przed działalnością publiczną. st „L’Osservatore Romano” przypomina rolę Piusa XII w ocaleniu Żydów WAT YK AN „L’Osservatore Romano” ujawnił kolejne dowody na to, że Pius XII czynnie, choć bez rozgłosu, pomagał ludności żydowskiej zagrożonej deportacją do obozów zagłady w czasie II wojny światowej. 26 O działaniach Piusa XII pisze Giovanni Preziosi, któremu udało się dotrzeć do archiwum domu generalnego sióstr Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa i znaleźć tam zapiski świadczące o zakrojonej na dużą skalę akcji ukrywania prześladowanych – na wyraźne polecenie papieża. I tak: gdy okazało się, że Niemcy zamierzają wywieźć z Rzymu wszystkich Żydów, „Stolica Apostolska uznała, że nadszedł moment, by otworzyć na oścież podwoje wszystkich rzymskich domów zakonnych i udzielać schronienia licznym Żydom, których życie było poważnie zagrożone. Czyniono to w ścisłej tajemnicy”. Co więcej, dodaje włoski historyk, „aby zapobiec niespodziewanym rewizjom nazistów w strukturach kościelnych, Stolica Apostolska rozesłała (w październiku 1943 r.) do przełożonych rzymskich klasztorów obwieszczenie, podpisane przez wojskowego gubernatora Rzymu Rainera Stahla, sporządzone po włosku i po niemiecku, w którym stwierdzano wprost, że budynek pod- lega bezpośrednio Państwu Watykańskiemu i dlatego zakazane są rewizje czy rekwizycje wszelkiego rodzaju”. Na podstawie znalezionych dokumentów Giovanni Preziosi stwierdza, że „tak prowadzona przez Watykan działalność […] w ostatecznym rozrachunku okazała się mądra i dalekowzroczna... Publiczne zabranie głosu przez Piusa XII przeciwko haniebnemu ludobójstwu prowadzonemu przez nazistów przyniosłoby mu najprawdopodobniej uroczyste pochwały w wymiarze historycznym, w praktyce jednak pogorszyłoby i tak już niepewną sytuację prześladowanych”. sal Na znaczenie pontyfikatu bł. Jana Pawła II dla Europy i świata zwrócono uwagę w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. 11 maja z inicjatywy włoskiej Partii Demokratycznej odbyło się tam spotkanie pod hasłem: „Papież globalnych wyzwań”. Jak zauważył stały przedstawiciel Stolicy Apostolskiej przy Radzie Europy ks. prał. Aldo Giordano, Jan Paweł II pamiętał o całej ludzkości, ale szczególną uwagę zwracał na problemy Europy. Przypomniał, że Ojciec Święty kwestiom integracji europejskiej poświęcił ponad tysiąc przemówień, zwołał dwa Zgromadzenia Specjalne Synodu Biskupów dla Europy i nieustannie wspierał proces zbliżenia narodów i państw Starego Kontynentu. Watykański dyplomata podkreślił, że Jan Paweł II troszczył się także o tożsamość europejską i był rozczarowany brakiem odniesienia do korzeni chrześcijańskich w Konstytucji Europejskiej z 2004 r. – Odrzucał on ideę Europy-fortecy i także dziś podkreśla się jego wkład w dialog między religiami oraz budowanie pokoju – zaznaczył ks. Giordano. Na poszanowanie godności człowieka jako centralny motyw pontyfikatu Jana Pawła II wskazał przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. – Miał on silne poczucie dobra i pragnienie czynienia tego, co najlepsze – jeśli to można nazwać polityką, to powinniśmy go naśladować – stwierdził polski polityk. Zaznaczył, że sam będąc protestantem, docenia wkład Jana Pawła II w dzieło wzajemnego zbliżenia chrześcijan różnych wyznań oraz ludzi różnych religii. Podkreślił też znaczenie pontyfikatu papieża-Polaka dla upadku „żelaznej kurtyny” i odbudowy jedności naszego kontynentu. W spotkaniu uczestniczył także sekretarz generalny Rady Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prał. Piotr Mazurkiewicz oraz włoski rabin Alberto Piattelli i dyrektor Arabskiego Ośrodka Kulturalnego w Brukseli Ali Khedher. st Europosłowie wzywają do stanowczości Do zajęcia zdecydowanej postawy wobec rewolucji w krajach arabskich wezwali Unię Europejską posłowie z Europejskiej Partii Ludowej oraz SD (socjaliści i demokraci). 11 maja podczas debaty z udziałem wysokiej przedstawiciel Unii ds. zagranicznych Catherine Ashton grupy polityczne ALDE (liberałowie i demokraci), ECR (konserwatyści reformatorzy) oraz Zielonych skrytykowały chwiejną postawę Unii wobec Syrii i domagały się sankcji wobec jej prezydenta Baszara al-Assada. Otwierając obrady, przewodniczący Parlamentu Jerzy Buzek zauważył, że dyplomacja unijna jest pożytecznym narzędziem do budowania demokracji w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, a także w wielu innych regionach świata. Pani Ashton ze swej strony zaznaczyła, że „nietolerancja religijna jest zaprzeczeniem demokracji”. – Wolność religijna powinna być przestrzegana wszędzie. Tymczasem widzimy, że w Egipcie nietolerancja na tym tle jest wykorzystywana jako oręż polityczny – stwierdziła komisarz. Jednocześnie zapowiedziała, że Unia Europejska otworzy w Benghazi (Libia) biuro mające wspierać działania Tymczasowej Przejściowej Rady Narodowej (TPRN), co przyjęto gorącymi brawami. Europarlament zaapelował, aby mandat udzielony przez Radę Bezpieczeństwa ONZ działaniom mającym chronić libijską ludność cywilną nie został przekroczony przez „niewspółmierne użycie siły”. Posłowie wezwali wysoką przedstawiciel do podjęcia inicjatyw, które doprowadzą do szybkiego zawieszenia broni i powstrzymania rozlewu krwi. Za szczególnie istotną uznano ścisłą współpracę z TPRN, Unią Afrykańską i Ligą Arabską w celu rozwiązania obecnego konfliktu wojskowego środkami politycznymi. Głównym celem powinno być obalenie reżimu Kadafiego. Posłowie podkreślili konieczność wyjaśnienia zabójstw dokonywanych na irańskich uchodźcach w obozie Aszraf w Iraku oraz zastanawiali się, jak zapobiec nasilaniu się konfliktu na Bliskim Wschodzie. W obu rezolucjach wspomniano m.in. o konieczności uwolnienia więźniów politycznych na Białorusi oraz o zbadaniu zarzutów nt. handlu narządami w Kosowie. W celu wzmocnienia obecności Unii Europejskiej w najważniejszych organizacjach międzynarodowych, w trzeciej rezolucji posłowie wezwali do przyznania Unii stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. 3 maja Zgromadzenie Ogólne ONZ przyznało Unii specjalny status umożliwiający jej przedstawicielom zabieranie głosu na forum Organizacji, ale bez prawa do głosowania. x. iw, kg COMECE zadowolona z decyzji ws. lobbystów Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) z zadowoleniem przyjęła decyzję Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego o zaostrzeniu reguł stosowanych wobec lobbystów. 11 maja postanowiono, że obie instytucje połączą swoje odrębne dotychczas listy lobbystów w jeden wspólny rejestr. Dzięki wspólnemu „rejestrowi służącemu przejrzystości” łatwiej będzie można sprawdzić, jakie grupy interesu wywierały wpływ na stanowione w Brukseli prawo. Jednocześnie lobbyści pragnący uzyskać stały dostęp do parlamentu i komisji będą musieli posiadać specjalną przepustkę wydawaną po ich zarejestrowaniu. tom Krótko Liczba nowych kandydatów do stanu kapłańskiego w Niemczech ciągle maleje. Według danych ogłoszonych 12 maja przez Centrum Duszpasterstwa Powołaniowego we Fryburgu Bryzgowijskim, w ubiegłym roku 126 młodych mężczyzn podjęło studia, przygotowujące ich do pracy duszpasterskiej w diecezjach. Liczba kandydatów jest mniejsza o 20 proc. niż w roku poprzednim i o 40 proc. mniejsza niż przed 10 laty. � ts EUROPA Parlament Europejski przypomniał Jana Pawła II 27 Szwajcaria 10-lecie Europejskiej Karty Ekumenicznej EUROPA Na uniwersytecie we Fryburgu w Szwajcarii odbyło się 9 maja seminarium ekumeniczne z udziałem chrześcijan różnych wyznań naszego kontynentu dla uczczenia przypadającej w tym roku 10. rocznicy Europejskiej Karty Ekumenicznej. 28 Wśród uczestników byli sekretarze generalni CCEE i KEK – ks. Duarte da Cunha i ks. Viorel Ioniţa. Na temat zdobyczy i wyzwań stojących przed chrześcijanami w Europie mówili m.in. bp Gérard Daucourt z Nanterre (Francja) i przewodniczący Rady Synodalnej kantonu fryburskiego pastor Daniel de Roche z Kościoła reformowanego. W przesłaniu do zgromadzonych kard. Péter Erdő, przewodniczący CCEE, zaznaczył, że podtrzymywanie i rozwijanie komunii, w której chrześcijanie różnych wyznań wzrastali w minionych latach. Stanowi imperatyw moralny wynikający z modlitwy o jedność wypowiedzianej przez Jezusa Chrystusa. Trzeba natomiast odpowiedzieć sobie na pytanie o najlepszy sposób dążenia do tej jedności. Prymas Węgier wskazał, że jedność chrześcijan nie jest tylko rzeczywistością ludzką czy problemem socjologicznym. – Siły ludzkie są bowiem zbyt wątłe, by mogła ona zapanować. Musimy zwrócić się do Boga, źródła wszelkiej prawdziwej miłości i jedności, aby uprosić u Niego dar pojednania i jedności – zauważył metropolita Ostrzyhomia-Budapesztu. Podkreślił, że ruch ekumeniczny osiągnął już znaczące postępy. Jednym z dowodów na to jest Karta Ekumeniczna. Jedność musi jednak wyrażać się nie tylko we wspólnych dokumentach, lecz także „na znacznie głębszym poziomie” – w „wyznawaniu jednej wiary, wspólnym sprawowaniu kultu Bożego i braterskiej zgodzie rodziny Bożej”. Ze swej strony ks. Duarte da Cunha wskazał, że Karta Ekumeniczna nie może być traktowana jako punkt dojścia ruchu ekumenicznego. Dlatego powinna być ciągle pogłębiana i rozwijana. – Ekumenizm nie może być Europejską Kartę Ekumeniczną podpisali 22 kwietnia 2001 r. w luterańskim kościele św. Tomasza w Strasburgu ówcześni przewodniczący CCEE – kard. Miloslav Vlk i KEK – prawosławny metropolita Jeremiasz (Kalijorjis). Był to końcowy punkt europejskiego spotkania ekumenicznego wieńczący wieloletni okres dialogu z udziałem niemal wszystkich Kościołów i wyznań działających w naszej części świata. CCEE podkreśla, że Karta Ekumeniczna jest ciągle trwającym procesem, który już naznaczył ekumeniczny szlak różnych wspólnot kościelnych w Europie. Świadczą o tym m.in. liczne tłumaczenia tego dokumentu (obecnie jest ich ponad 30, w tym na języki arabski, grecki, esperanto, polski) oraz kilkadziesiąt Kościołów, wspólnot, stowarzyszeń i ruchów kościelnych, które go dotychczas podpisały. tylko marzeniem ani tymczasowym porozumieniem dla rozwiązania jakiegoś problemu. Powinien raczej oznaczać konkretne kroki w pielgrzymce, którą odbywamy ku pełnej komunii – stwierdził sekretarz generalny CCEE. Organizatorami spotkania we Fryburgu były: miejscowy Instytut Studiów Ekumenicznych i Wspólnota Robocza Kościołów Chrześcijańskich w Szwajcarii we współpracy z Radą Konferencji Biskupich Europy (CCEE) i Konferencją Kościołów Europejskich (KEK). pb, kg Rosja Do Moskwy przybył nowy nuncjusz apostolski Do Moskwy przybył abp Ivan Jurkovič – nowy nuncjusz apostolski. W stołecznej katedrze Niepokalanego Poczęcia Maryi razem z miejscowym ordynariuszem abp. Paolo Pezzim odprawił on 11 maja Mszę świętą. Metropolita archidiecezji Matki Bożej w Moskwie zapewnił przedstawiciela papieskiego, że w Rosji, w której pracował już w latach 90, „może czuć się jak u siebie w domu”. Abp Jurkovič jest Słoweńcem. 10 czerwca br. skończy 59 lat. Święcenia kapłańskie przyjął w 1977 r. W służbie dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej pozostaje od 1984, pracując w nuncjaturach w Korei Południowej, Kolumbii i Rosji (1992-96). Potem wrócił do Watykanu i pracował w Sekretariacie Stanu. W 2001 r. Jan Paweł II mianował go nuncjuszem apostolskim na Białorusi, wynosząc jednocześnie do godności arcybiskupa tytularnego. W 2004 r. Papież powierzył mu podobny urząd na Ukrainie, stamtąd zaś – w lutym 2011 – Benedykt XVI przeniósł go na obecne stanowisko w Moskwie. Dotychczasowy dyplomata papieski w Moskwie abp Antonio Mennini został nuncjuszem w Wielkiej Brytanii. kg 30 tys. litrów wody święconej na Paradzie Zwycięstwa – Około jednej trzeciej uczestników parady na moskiewskim Placu Czerwonym przystąpiła do spowiedzi i przyjęła Komunię świętą – ogłosił profesor prawosławnej Moskiewskiej Akademii Duchownej, diakon Andriej Kurajew. Powyższe informacje uzyskał on od swoich kolegów – duchownych prawosławnych, którzy przez kilka dni poprzedzających paradę z okazji Dnia Zwycięstwa towarzyszyli żołnierzom biorącym udział w przygotowaniach. Według Kurajewa około 6 tysięcy żołnierzy wyspowiadało się i przyjęło Komunię św. Wszystkich uczestników zorganizowanej tradycyjnie 9 maja parady było 20 tysięcy. Diakon ujawnił też, że do poświęcenia wozów bojowych uczestniczących w paradzie zużyto 30 litrów wody święconej. Zdaniem prawosławnego duchownego przytoczone dane „świadczą o wysokim poziomie prawosławnej obecności w armii rosyjskiej”. Z drugiej strony wielu żołnierzy, których oddelegowano na paradę, dopiero w Moskwie mogło przystąpić do sakramentów, gdyż nie mieli takiej okazji w macierzystych jednostkach wojskowych. Ks. Kurajew określił to zjawisko mianem „odroczonego popytu religijnego”. � R Napięta sytuacja po starciach muzułmańskochrześcijańskich Niepokój o losy „egipskiej rewolucji” po ostatnich starciach muzułmańskochrześcijańskich w Kairze wyrażany jest powszechnie zarówno w Egipcie, jak i w innych krajach Bliskiego Wschodu. Nawet tak radykalny nurt islamski, jak Bracia Muzułmanie, potępił zamieszki z 7 maja, w których zginęło 12 osób, w tym ośmiu chrześcijan i czterech muzułmanów. Egipska organizacja, która nie jest bynajmniej przychylna chrześcijańskiej obecności w tym kraju, ale opowiada się za działaniem na płaszczyźnie politycznej, a nie zbrojnej, przypisuje zajścia „siłom zagranicznym i także pewnym wewnętrznym”. Zdaniem Braci Muzułmanów „odrzucających ślepy radykalizm” – „siły te dążą do unicestwienia osiągnięć rewolucji”. Sobotni atak skrajnych fundamentalistów należących do ruchu salafitów na kairskie kościoły uświadomił Koptom, że nadal są w swej ojczyźnie dyskryminowaną mniejszością. W niedzielę 8 maja przez stołeczny Kair przeszły koptyjskie manifestacje, m.in. koło siedziby telewizji państwowej oraz przed ambasadą amerykańską, gdzie proszono o ochronę. Demonstrantów zaatakowali muzułmanie, raniąc szereg osób. Dochodzi również do aktów przemocy ze strony chrześcijan, którzy stając we własnej obronie, nieraz chwytają za kamienie. Skarżą się oni na opieszałość sił bezpieczeństwa i armii, a nawet służby zdrowia. Według jednego z księży koptyjskich pogotowie ratunkowe nie reagowało na wezwania do rannych przyniesionych na teren kościoła. Egipski minister sprawiedliwości zapowiedział surowe kary za ataki na miejsca kultu i wprowadzenie zakazu demonstracji w ich pobliżu. Jednak 9 maja znów rozpoczęły się demonstracje Koptów przy siedzibie radia i telewizji. Doszło do wzajemnego obrzucania się kamieniami. RV Duchowny katolicki: Egipt na progu wojny domowej Egipt znajduje się na progu wojny domowej – ostrzegł rzecznik prasowy tamtejszego Kościoła katolickiego. Ks. Rafic Greiche zaapelował do wspólnoty międzynarodowej o pomoc, aby Egipt nie przeobraził się w kraj rządzony przez islamskich fundamentalistów. Duchowny pozytywnie ocenił wysiłki rządzącej Najwyższej Rady Sił Zbrojnych, by sprawiedliwie osądzić winowajców antychrześcijańskich zajść. Do wielu miast ściągnięto posiłki wojskowe z prowincji. Zarządzono nowe kary dla siejących nienawiść religijną. Za tego typu przestępstwa grozi teraz kara śmierci. Rzecznik katolików zauważył jednak, że wojskowy rząd ma słabą pozycję wobec ekstremistów islamskich, w tym powiązanych z Al-Kaidą salafitów. Podobnego zdania jest prof. Wael Faruk z Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze. Podkreśla on, że ostatnie starcia koptyjsko-muzułmańskie są elementem politycznej gry przed wrześniowymi wyborami nad Nilem. Przypomniał, że dwa tygodnie temu zakończyło się przełomowe spotkanie liberalnych liderów politycznych Egiptu. Na wiecu z udziałem 5 tys. osób zawarto historyczne porozumienie wyborcze, którego istotą jest niedopuszczenie do islamizacji kraju. Prof. Faruk zauważył, że do antychrześcijańskich zamieszek doszło zaledwie kilka godzin po tym wydarzeniu. W jego przekonaniu ekstremiści muzułmańscy, salafici, pracują zarówno dla Al-Kaidy, jak i dla służb specjalnych byłego prezydenta Mubaraka. Te dwa środowiska zainteresowane są wprowadzeniem chaosu przed wyborami oraz uniemożliwieniem demokratyzacji Egiptu. Kolejnym problemem jest bezradność policji skompromitowanej w czasie jaśminowej rewolucji. – Egipskie służby niewiele robią, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom – ocenił Faruk. – Dużym ciosem dla policji jest utrata siatki wywiadowczej, która odmówiła współpracy po rewolucji. Natomiast strażnikiem zdobyczy lutowego przewrotu jest rząd wojskowy, który ma teraz sporo pracy w kontrolowaniu salafitów – powiedział egipski ekspert. RV Kair: tysiące za pojednaniem Tysiące ludzi demonstrowały 13 maja na centralnym placu Tahrir w Kairze, wzywając do pojednania między muzułmanami i chrześcijanami. Na ogromnym transparencie widniał napis: „Jedność narodowa”. Widać też było wiele połączonych ze sobą symboli obu religii: półksiężyca i krzyża – poinformowała austriacka agencja prasowa APA. Po tym, jak w niedawnych zamieszkach zginęło kilkanaście osób, w internecie pojawiły się apele, aby demonstrować w całym kraju na rzecz położenia kresu przemocy z motywów religijnych. Na znak solidarności z rewolucjami w świecie arabskim uczestnicy demonstracji nieśli też flagi syryjskie i libijskie. ts Ziemia Święta Świątynia niezgody Święty Synod Patriarchatu Jerozolimskiego na swym posiedzeniu 9 maja „jednogłośnie i z bólem postanowił” przerwać wspólnotę eucharystyczną z Rumuńskim Kościołem Prawosławnym (RumKP). Przyczyną tak drastycznego posunięcia jest spór wokół budowy przez Patriarchat Rumuński własnej świątyni w Jerychu w Ziemi Świętej, czyli na kanonicznym obszarze Kościoła jerozolimskiego. Ten ostatni nie wydał zgody na budowę. Władze RumKP uzasadniają ją zwiększonymi potrzebami duszpasterskimi wynikającymi z coraz większej liczby pielgrzymów rumuńskich odwiedzających Ziemię Świętą i obywateli Rumunii, którzy tam się osiedlają. kg ŚWIAT Egipt 29 Wietnam Chiny USA Krwawa rozprawa z Hmongami Co najmniej 15 chrześcijan aresztowanych e-booki ratują katolicką prasę ŚWIAT Niemal 50 zabitych i ponad 30 rannych to wynik stłumienia protestów Hmongów w Wietnamie. Prawie połowa ofiar śmiertelnych to chrześcijanie, a pozostali to animiści. Setki uczestników zajść aresztowało wojsko. 30 Od 30 kwietnia ta wietnamska grupa etniczna organizowała masowe protesty przeciw polityce komunistycznych władz wobec własności ziemi i wolności religijnej. W Muong Nhe w prowincji Dien Bien na pograniczu z Chinami i Laosem w pokojowym proteście wzięło udział ponad 7 tys. Hmongów. Rząd Wietnamu wysłał w rejon konfliktu oddziały wojskowe, które spacyfikowały manifestantów. Do bezbronnej ludności strzelano z helikopterów. Uciekających w kierunku granicy z Laosem Hmongów powstrzymały wojska tego kraju. Wietnamska prowincja jest odcięta od świata. Wyłączono dostawy elektryczności. Zakazano wjazdu obcokrajowcom i dziennikarzom. Na drogach rozmieszczono posterunki wojskowe. Wielu uczestników protestów schroniło się w lasach. Lista zaginionych liczy kilkaset osób. Rząd w Hanoi przyznał jedynie, że w prowincji Dien Bien zmarło troje dzieci Hmongów. Przyczyną śmierci były złe warunki higieniczne oraz niedostatek żywności w obozach przeznaczonych dla tej grupy etnicznej – poinformowano w oficjalnym komunikacie. Kościół katolicki jest sprzymierzeńcem wietnamskich grup etnicznych. Oferuje im podstawowe wykształcenie, ponieważ głównym problemem mniejszości jest analfabetyzm, a przez to bezbronność wobec reżimu komunistycznego. Rejon zamieszkały przez Hmongów nazywany jest białą strefą. Obowiązuje tam zakaz działalności Kościoła katolickiego. Duszpasterstwo prowadzi się potajemnie. Niektóre grupy etniczne w Wietnamie nie uznały dotychczas przejęcia władzy przez komunistów po upadku Sajgonu w 1975 r. RV Po raz piąty z rzędu władze chińskie nie dopuściły do plenerowego nabożeństwa, które 8 maja chciała odprawić protestancka wspólnota Shouwang w Pekinie. Aresztowano co najmniej 15 osób, które zgromadziły się w parku w dzielnicy Zhongguancun. Licząca tysiąc członków wspólnota Shouwang nie jest zarejestrowana, więc władze nie uznają jej istnienia. Należy do podziemnego nurtu tzw. kościołów domowych, których wierni gromadzą się w prywatnych domach lub wynajętych miejscach. Wprawdzie członkowie Shouwang od lat zabiegają o rejestrację, jednak władze im jej odmawiają. Ponadto – pod presją władz – wyrzucano ich z kolejnych miejsc wynajmowanych na niedzielne modlitwy: z piętra w budynku, z sali w restauracji itp. Zmusiło to wiernych do odprawiania nabożeństw w plenerze, do czego nie dopuszcza policja. W pierwszą z niedziel, 10 kwietnia, aresztowała ona 169 osób, 17 kwietnia – 50, w kolejne dwie niedziele – ponad 30, a 8 maja – co najmniej 15. Po kilku dniach są one zwalniane, pozostają jednak w faktycznym areszcie domowym, podobnie jak pastorzy tej wspólnoty. Niektórzy wierni wypuszczeni z aresztu wyrazili zadowolenie z uwięzienia, gdyż mogli w celi modlić się i śpiewać pieśni, głosząc w ten sposób Ewangelię strażnikom. Władze chcą, by wszyscy protestanci należeli do Ruchu Trzech Autonomii. Jednak wierni uważają tę organizację za „zbyt uległą” partii komunistycznej, zamiast Bogu. Do Ruchu należy 23 mln protestantów, zaś w kościołach domowych gromadzi się dwukrotnie więcej, a według niektórych szacunków – nawet do 80 mln. pb Katolickie czasopisma i wydawnictwa w Stanach Zjednoczonych uczą się nowego życia w erze cyfrowej. Swoistym katalizatorem, który przyspieszył proces transformacji, okazał się kryzys gospodarczy. Wielu katolików uznało bowiem regularny zakup lektur za luksus, z którego przynajmniej czasowo trzeba zrezygnować. Zmniejszyła się zatem liczba prenumeratorów czasopism oraz nakład książek. Jednocześnie poszybowały w górę ceny druku i usług pocztowych. W ten sposób niektóre wydawnictwa znalazły się na skraju przepaści. Np. National Catholic Register od 1984 r. czterokrotnie zmieniał właściciela i zredukował częstotliwość wydań: z tygodnika stał się dwutygodnikiem. Szansą na wyjście z tej kryzysowej sytuacji okazują się wydawnictwa elektroniczne, które w ostatnich latach coraz bardziej przekonują do siebie czytelników, zwłaszcza poniżej 45. roku życia. Świadectwem tego jest fakt, iż największa księgarnia internetowa Amazon ogłosiła niedawno, że w chwili obecnej sprzedaje więcej e-booków niż książek drukowanych. Tendencja ta daje się zauważyć również na rynku wydawnictw religijnych. Digitalizacja nie omija nawet pozycji tak szacownych jak Pismo Święte. Przykładem jest Biblia opublikowana przez wydawnictwo Ignatius Press. W formie elektronicznej sprzedano jedną czwartą nakładu. Jezuickie wydawnictwo przoduje zresztą w digitalizacji książek. Aby sprostać zapotrzebowaniu, przekształca na e-booki nie tylko aktualne tytuły, lecz także bestsellery z przeszłości. Inną metodą na odzyskanie rynku są audio książki. – Na tym polu praca idzie dużo wolniej, bo nagranie tekstu wymaga większych nakładów niż jego przeformatowanie w e-booka, potrzebni są bowiem profesjonalni lektorzy – podkreśla dyrektor marketingu Tony Ryan. Ciekawym przykładem tego, jak rewolucja technologiczna pomaga rykańscy parlamentarzyści podkreślają, że próby wdrożenia nowego prawa są sprzeczne z ustawą (DOMA) definiującą małżeństwo jako prawny związek kobiety i mężczyzny, a Marynarka Stanów Zjednoczonych, „instytucja federalna, która pod przysięgą zobowiązała się chronić Konstytucję USA”, nie powinna być miejscem, gdzie łamie się zasady ustawy zasadniczej. W wyniku tej interwencji Marynarka wstrzymała 10 maja przygotowania kapelanów do udzielania ceremonii ślubnych parom gejowskim. Informację tę potwierdził w rozmowie z agencją Associated Press kontradmirał Mark Tidd, zwierzchnik kapelanów Marynarki Wojennej, oświadczając, że wcześniejsza decyzja w tej sprawie została zawieszona i poddana dalszej analizie. W grudniu 2010 r. prezydent Barack Obama doprowadził do uchylenia polityki amerykańskich sił zbrojnych, polegającej na stosowaniu zasady: „nie pytaj, nie mów”, która wymagała, by homoseksualiści ukrywali swoją orientację seksualną, a dowódcy o nią nie pytali. W wojsku mogą teraz służyć osoby otwarcie przyznające się do homoseksualizmu. rk Kongresmeni przeciwko ślubom homoseksualistów w wojsku Lider zespołu Aerosmith o aborcji: „Jezu, co ja zrobiłem?” 63 członków Izby Reprezentantów USA sprzeciwiło się temu, by w amerykańskiej armii wojskowi kapelani udzielali ślubów parom homoseksualnym. Pod ich naciskiem Marynarka Wojenna cofnęła swą warunkową zgodę na tego typu ceremonie. „Jezu, co ja zrobiłem?” – te słowa wokalista grupy rockowej Aerosmith Steven Tyler przywołuje, opisując, jak w przeszłości wspólnie z ówczesną partnerką Julią Holcomb zdecydował się na aborcję dziecka. Robi to w książce „Walk this way” poświęconej historii legendarnego amerykańskiego zespołu. Wcześniej Pentagon zapowiedział, że śluby takie będą możliwe już pod koniec tego roku w jednostkach wojskowych na terenie stanów, gdzie zalegalizowano związki jednopłciowe, i z udziałem duchownych tych Kościołów, które akceptują tego typu relacje. W liście do sekretarza Marynarki Wojennej USA Raya Mabusa ame- Jak wspomina Tyler, wszyscy wokół doradzali im usunięcie ciąży, przekonując, że nie uda się pogodzić kariery z wychowywaniem dziecka. „Idzie się do lekarza, wkładają kobiecie igłę do brzucha, wciskają te wszystkie rzeczy do środka na twoich oczach i wychodzi martwe dziecko. Byłem załamany. Po głowie mi chodziło: Jezu, co ja zrobiłem?” – zwierza się rockman. Kevin Burke, założyciel organizacji Rachel’s Vineyard Ministries, pomagającej matkom pogrążonym w poaborcyjnej depresji, zwraca uwagę, że kolejne etapy życia Tylera to typowe przykłady objawów tzw. traumy poaborcyjnej. Artysta nadużywał alkoholu i narkotyków, chwilami znajdował się na progu śmierci. W 1986 r. przeszedł terapię odwykową. Zdaniem publicysty to jawny dowód, że syndrom poaborcyjny dotykać może nie tylko matkę, lecz także ojca. rk Kard. Burke modlił się przed kliniką aborcyjną Kard. Raymond Burke, prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, wraz z obrońcami życia modlił się 10 maja pod jedną z placówek Planned Parenthood w Houston w amerykańskim stanie Teksas. Niedawno wybudowany ośrodek jest jedną z największych na świecie klinik aborcyjnych. Dokonuje się tu m.in. późnych aborcji. Około tysiąca obrońców życia wspólnie z przybyłym z Watykanu purpuratem odmówiło modlitwę „Zdrowaś Mario”. Kilkaset metrów od kliniki kard. Burke, stojąc na przenośnej platformie, wzywał do modlitwy za ofiary aborcji oraz za tych, którzy zabijają i pomagają zabijać dzieci nienarodzone, a także matki, które decydują się na taki krok. W słowie skierowanym do wiernych prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej przypomniał nauczanie Kościoła odnośnie obrony życia ludzkiego w każdej jego formie. Cytował też ostatnie wypowiedzi papieża Benedykta XVI dotyczące zachodniej cywilizacji cierpiącej na „zaćmienie Boga”. W modlitewnym czuwaniu przed kliniką aborcyjną w Houston brały udział osoby różnych wyznań chrześcijańskich i religii. Sygnałem do rozpoczęcia modlitwy był dźwięk szofaru – tradycyjnego baraniego rogu pasterskiego, który według tradycji żydowskiej wzywa do pokuty. rk ŚWIAT czasopismom i zmienia ich charakter, są dzieje miesięcznika „Catholicism in Crisis” (Katolicyzm w Kryzysie), znanego też pod krótszą nazwą „Crisis”. W 2007 r. wydawcy postanowili, że stanie się on czasopismem wyłącznie internetowym o nazwie „Inside Catholic”. Decyzja ta była bardzo kontrowersyjna. Jednakże czasopismu udało się zyskać czytelników. Dziś ma ich 150 tys. Wynik ten zawdzięcza radykalnej metamorfozie. Trzeba było na przykład ograniczyć objętość niemal wszystkich artykułów do tysiąca znaków. Zarówno badania, jak i doświadczenie pokazały, że ludzie nie chcą czytać dłuższych tekstów na ekranie swych komputerów. Dziś jednak, zaledwie po czterech latach, czasopismo znalazło się na progu kolejnej rewolucji – dzięki popularyzacji e-booków. Ich czytniki oraz inne urządzenia mobilne mogą bowiem służyć również czasopismom. A to oznacza, że artykuły znów mogą być dłuższe, bo papier elektroniczny nie męczy wzroku bardziej niż kartka. Niewykluczone zatem, że książka elektroniczna, dzięki niższym kosztom wydania i dystrybucji, pozwoli powrócić amerykańskim wydawnictwom katolickim do dawnej świetności. RV 31 Nr 20 (998) niedziela 22 maja 2011 WYDARZENIA Kard. Dziwisz: Moskwie zależało na tym, żeby Jana Pawła II usunąć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 Kard. Nycz: gdyby nie Prymas Wyszyński, Kościół w Polsce zostałby zgaszony. . . . . . . . . . . . 3 Włochy: mafiosi bez pogrzebu w kościele. . . . . . . 3 KRAJ Powołania – stabilizacja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 Nie powtarzajmy błędów Zachodu . . . . . . . . . . . . 4 Zniesławienie abp. Życińskiego – ciąg dalszy nastąpi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Małżeństwa mieszane – jest projekt, są konsultacje. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Formator elit czy przywódca ludu? – sympozjum o Prymasie Wyszyńskim. . . . . . . . . 6 Multimedialna opowieść. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 Dziennikarze mają problem z prawdą – konferencja w Bydgoszczy. . . . . . . . . . . . . . . . . 11 ROZMOWA KAI Gdy mistyk spotyka Gomułkę. . . . . . . . . . . . . . . . . 2 Wciąż aktualny „bułgarski ślad”. . . . . . . . . . . . . . 18 WATYKAN Audiencja generalna, 11 maja 2011. . . . . . . . . . . 22 Orędzie Benedykta XVI na 48. Światowy Dzień Modlitw o Powołania. . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 Abp Filoni nowym prefektem Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 Wkrótce list do biskupów w sprawie nadużyć duchownych. . . . . . . . . . . . . 25 Mniej pieniędzy dla Papieskich Dzieł Misyjnych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 Opublikowano instrukcję nt Mszy „trydenckiej”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Benedykt XVI będzie wypoczywał w Castel Gandolfo. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 „L’Osservatore Romano” przypomina rolę Piusa XII w ocaleniu Żydów. . . . . . . . . . . . . . 26 EUROPA Parlament Europejski przypomniał Jana Pawła II. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 Europosłowie wzywają do stanowczości . . . . . . 27 COMECE zadowolona z decyzji ws. lobbystów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 10-lecie Europejskiej Karty Ekumenicznej . . . . . 28 Do Moskwy przybył nowy nuncjusz apostolski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 30 tys. litrów wody święconej na Paradzie Zwycięstwa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 ŚWIAT Napięta sytuacja po starciach muzułmańsko-chrześcijańskich. . . . . . . . . . . . . . 29 Duchowny katolicki: Egipt na progu wojny domowej. . . . . . . . . . . . . . 29 Kair: tysiące za pojednaniem. . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Świątynia niezgody. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Krwawa rozprawa z Hmongami. . . . . . . . . . . . . . 30 Co najmniej 15 chrześcijan aresztowanych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 e-booki ratują katolicką prasę. . . . . . . . . . . . . . . . 30 Kongresmeni przeciwko ślubom homoseksualistów w wojsku. . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Lider zespołu Aerosmith o aborcji: „Jezu, co ja zrobiłem?”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Kard. Burke modlił się przed kliniką aborcyjną. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Katolicka Agencja Informacyjna, Skwer Kard. S. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa tel.: 022 838 80 61, 635 77 18, fax: 022 635 35 45, e-mail: [email protected], Internet: www.kai.pl, prenumerata: 022 838 80 63, e-mail: [email protected] RADA PROGRAMOWA KAI: abp Józef Życiński (przewodniczący rady), abp Stanisław Gądecki, bp Marek Jędraszewski, bp Adam Lepa, bp Jan Tyrawa REDAKTOR NACZELNY: Marcin Przeciszewski. ZASTĘPCA RED. NACZELNEGO: Tomasz Królak (kierownik działu krajowego). ZESPÓŁ: Paweł Bieliński, Grzegorz Boguszewski (foto.kai), Maria Czerska, Krzysztof Gołębiowski, Łukasz Kasper, Rafał Łączny (audio.kai), Izabela Matjasik, Alina Petrowa-Wasilewicz, Marcin Stradowski (ekai), o. Stanisław Tasiemski OP, Krzysztof Tomasik (kierownik działu zagranicznego), Anna Wojtas, Wojciech Załuska (sekretarz redakcji) KORESPONDENCI KRAJOWI: Robert Adamczyk (Licheń), ks. Maciej Bartnikowski (Olsztyn), Ewa Biedroń (Tarnów), ks. Ireneusz Bruski (Olsztyn), ks. Michał Czeluśniak (Rzeszów), Agnieszka Dziarmaga (Kielce), ks. Mariusz Frukacz (Częstochowa), ks. Dariusz Frydrych (Drohiczyn), Łukasz Głowacki (Łódź), Małgorzata Godzisz (Zamość), Alicja Górska (Koszalin – Kołobrzeg), Beata Graszka (Łowicz), Magdalena Gronek (Warszawa-Praga), Elżbieta Grzybowska (Płock), Marta Jachowicz (Lublin), Marcin Jarzembowski (Bydgoszcz), ks. Stanisław Jóźwiak (Wrocław), Paweł Jurek (Gliwice), Robert Karp (Bielsko – Żywiec), Iwona Kosztyła (Rzeszów), Ewa Kotowska (Kalisz), Bernadeta Kruszyk (Gniezno), ks. Jarosław Kwiecień (Sosnowiec), Liliana Leda (Kraków), ks. Artur Niemira (Włocławek), Edyta Łukaszewska (Siedlce), Teresa Margańska (Białystok), Wanda Milewska (Gorzów Wlkp.), Radosław Mizera (Radom), ks. Robert Nęcek (Kraków), ks. Piotr Nowosielski (Legnica), ks. Artur Płachno (Drohiczyn), ks. Mieczysław Puzewicz (Lublin), Alicja Samonowicz (Gdańsk), ks. Jerzy Sikora (Ełk), ks. Ireneusz Smagliński (Pelplin), Anna Sobocińska (Łomża), Krzysztof Stępkowski (Ordynariat Polowy), ks. Artur Stopka (Katowice), ks. Maciej Szczepaniak (Poznań), Izabela Tyras (Jasna Góra), ks. Łukasz Ziemski (Świdnica), ks. Dariusz Żurański (Toruń) WSPÓŁPRACOWNICY: Jan Głąbiński (Nowy Targ), Teresa Sotowska KORESPONDENCI ZAGRANICZNI: o. Paweł Cebula OFM Conv. (Nowy Jork), Wiktor Chrul (Moskwa), Konstanty Czawaga (Lwów), o. Paweł Janociński OP (Tokio), ks. Artur Karbowy SAC (Manaus), Marek Lehnert (Rzym), ks. Ireneusz Wołoszczuk (Strasburg) DYREKTOR DZIAŁU MARKETINGU: Małgorzata Starzyńska. SEKRETARIAT: Aleksandra Staszewska. DZIAŁ PRENUMERATY: (pon.-pt. 9-16): Anna Mirkiewicz, tel. 022 838 80 63 DZIAŁ KSIĘGOWOŚCI I KADR: Główny księgowy: Barbara Kwiecińska, tel. 022 6357718 wew. 113, Menadżer ds. kadr: Barbara Magoń CENNIK WYDAWNICTW KAI: Biuletyn KAI „Wiadomości” – prenumerata roczna pocztą – 358 zł, – prenumerata roczna e-mailem – 194 zł Gazetka „Życie Kościoła” – prenumerata roczna – 263 zł. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów i korekty nadesłanych tekstów Zamieszczone w Biuletynie materiały mogą być publikowane z podaniem źródła i po wykupieniu abonamentu prasowego KONTO ZŁOTÓWKOWE KAI: Bank Polska Kasa Opieki S.A. nr rach: 83 1240 2034 1111 0010 0054 8635 KONTO EURO KAI: PKO S.A.III O/W-wa nr 44124020341978001003569053 SKŁAD I ŁAMANIE: Studio BELLE-AMI KONTO DOLAROWE KAI: PKO S.A. XIII O/W-wa nr 11124020341787001003569109