e-book - Smiljan Trobiš
Transkrypt
e-book - Smiljan Trobiš
Smiljan Trobiš Oczyszczony poranek Czas (s.7) Słyszysz czas, podobny ciszy, podobny ciemności, podobny drzewom w blasku księżyca ? Stoi w miejscu, lecz daje i zabiera chwile, a w końcu sam znika, jak rzeka we mgle... Odnaleziony czas (s.8) Przed wrotami wieczności żyjemy, w wątpliwościach i bólach serca. Stracony czas powraca : w lustrzanych obrazach pryzmatu duszy dotyka Boga... Obrazy (s.9) Świat jest fontanną barw, które piję z dzbana serca We mnie spotkały się okrutna ziemia i niebiańskie ciepło, abym mógł podarować innym niepojęte obrazy ducha. Drzewo (s.10) Gdzie zieleń skrywa ból ? Gdzie umiera każdy drobny promień słońca ? Jakie życie jest ukryte w ziemi, dokąd pragną dotrzeć wszystkie gałęzie ? Drzewo jak starzec pije wino i przemija w trwaniu... Kręgi (s.11) Wieczorne wizje życia przesuwają się przed moimi oczami. Krzepiące i światłe, dziwne i ciemne otaczają moje noce. Rankiem wstaje dzień i wir życia się kręci do wieczora, kiedy znów obrazy niepojęte pojawiają się przed moimi oczami. Ta cisza (s.12) Czuję ciche falowanie wiatru, czekam aż cisza wreszcie nie umrze... potem, jak przy zmartwychwstaniu, wzrasta słowo i nowa pieśń w sercu się zapala... Śpiewam cicho, śpiewam lekko, pełnia odkrywa nadzieję aby tę ciszę, którą ukrywa w sobie tyle miłości poczuli wszyscy ludzie... Dać siebie (s.13) Być sobą można tylko w ekstazie zapomnienia. Kosmiczna moc, pewność przenika cię, kiedy się oddasz ! Oddać siebie jest najpiękniejszym krzykiem spośród tysiąca krzyków tęsknoty. A kiedy to już wiesz : czy wciąż się będziesz bał życia? Ty, niepoznawalny (s.14) Kiedy jestem sam wielka księga moich myśli i modlitw rozkwita i na drogach wiedzy powracam do siebie. Wtedy jestem ja. Wtedy jesteś Ty. Ty, Niepoznawalny, który w ciszy wpisujesz we mnie swoją twarz... Oczyszczony poranek (s.15) Cichą nocą Wbijam spojrzenie, pod sklepieniem ledwie oddalonej lampy i drzewa lekko szeleszczą. Wydaje się, że wszystko śpi a noc oczyszcza, tak, że jutro nowy dzień pokocha ludzi bo po tej ciemności można zachować tylko to, co Bóg przeznaczył wieczności... Zaufaj (s.16) Błogosławiony będziesz na moście, który się zapadnie. Sam nie będziesz wiedział, skąd to błogosławieństwo dla zniszczonego mostu i zniekształconego ciała. Błogosławiony będziesz, ponieważ przez całe życie spoglądałeś na krzyż. Także wówczas spojrzysz. Spokój nocy (s.17) Teraz jest spokój. Teraz jest noc. Świeca migocze i rozświetla moją ciemność. Czuję Boga. I jakaś siła we mnie ciągle snuje nowe pieśni. Chciałbym wszystkim powiedzieć, jak ta moc się ze mną -dzieckiem bawi i jak jej moja dusza potrzebuje... Pocieszenia (s.18) Dobrze jest smutnym oczom podarować kroplę wina i grzesznej duszy odpuszczenie. Dobrze jest każdemu człowiekowi dać sny i swojej krwi pragnienie jeśli go nie ma... W ramionach świata (s.19) Ciepłe jesteście ramiona świata, kiedy prawda w głowie miejsce wywalczy, kiedy pośród złudzeń, kłamstw i błędów przemówisz do dna serca! Kiedy zbroja powstrzyma napaść wroga i język prawo wypowie... Ciepłe jesteście ramiona świata, kiedy miłość się rozpłomienia, nie z nas samych, ale z wiary w naszego Pana, Jezusa! Wzburzone morze (s.20) Kocham cię, wzburzone morze ! To wspaniałe, że mogę cię kochać, także kiedy się już rozpada moje ciało i kiedy bez czci i zwycięstw umiera moja młodość, pełna błędów bo poszedłem za niewłaściwym pragnieniem. Spokojny jestem kiedy cię doświadczam, wzburzone morze! Przy białych lampach (s.21) Każdy jest kwiatem, zwierzęciem i płomieniem... Wybaczam ci przy tych białych, białych lampach! Amen. Prawda (s.22) Prawdo, ty sprytna pani! Ty damo, zachwiana na krawędzi świata! Przyjdziesz i zaproponujesz mi szklankę ducha lecz skryjesz się pod najmniejszą kroplą piękności wszystkiego tajemnie niepojętego! Prawdo tak się jawisz, że do końca wątpię każda pewność jest zawsze wątpliwa. Prawdo, a co jeśli dla mojej wiary pokażesz kawałek serca? Moja prawda (s.23) To było jak dawne , zapomniane sny. Przyjacielowi nie powiedziałem słowa. Wola zmieniła rękę w dłoń, bez mocy. Pół głowy było w ciemności. Wokół siebie widziałem postacie, ale nie widziałem ludzi. Dobrze więc, że także potem wierzyłem w swoją prawdę. Wierzę, że ja będę zawsze podziwiał, pieścił, ogrzewał mocą nadziei... Ponieważ to jest prawda, nie z tego świata. Niektórzy jej szukają, ale w każdym żyje nie odkryta, dopóki nie dotknie nieba. Obcy (s.24) Jestem obcy na świecie. Nic do mnie nie należy, nic, z tego co ludzie uważają za swoje. Nawet moje ciało nie jest moje. Mam tylko kraje, dalekie kraje, błyszczące w pryzmatach dusz... Więzienie (s.25) Moim więzieniem nie jest codzienność. Zawsze mogę wyjść. Kajdany nie są z żelaza. Może je rozbić najlżejszy sen. Moim więzieniem jest kat ducha, który skuwa moje myśli i moc do końca. Moje więzienie noszę w sobie, moim więzieniem jest - ciemność ducha. Upadanie (s.26) O, jak głęboko Musisz się pogrążyć, Aby osiągnąć dno! Jak głęboko Musisz upaść, Aby twardo Zaświeciło twoje oko! Naucz się upadać! A mniej będzie złego! Tylko się dzieje (s.27) Duch chce rozumieć. O, jak byłby szczęśliwy! Ale dzieje się i dzieje wciąż niezrozumiała poezja w pewnym świecie tego świata. Duch pragnie wiedzieć. O, jakiż jest głód ducha! Ale to tylko dzieje i wciąż dzieje świat ze świata kipiącego przeradzania. Nasze poszukiwanie (s.28) I kiedy z tunelu przeszliśmy do kraju i zmniejszyło się ciśnienie szukania światła, znów szukaliśmy lampy każdy w swoim tunelu i nastała ciemność, której nikt nikomu nie umiał rozświetlić... Komu? (s.29) Dobro śni o swoim bycie ponad słowami ludzi, pomiędzy przerwami się rodzi atmosfera żywotności. Lubię życie. Ale jestem chyba zbyt wdzięczny codzienności I za mało sobie oraz chwilom w cichej ciemności. Stary ból (s.30) Wejdzie czarny cień w chaos myśli i w na wpół rozpadłe ciało. Oczy patrzą i nic im nic nie znaczy. Ten stary ból gryzie niebo i niszczy to, co jeszcze jest i to, co może być... Zapach (s.31) Gdzie są drzwi? Dokąd idzie przyjaciel, kiedy idzie? Dokąd idzie dusza , kiedy się zamknie? Czy się modli do jakiegoś boga, który nie zna przyjaźni? Czy się modli do bogactwa, które posiada? Gdzie są drzwi, które otworzą, to , czego się nie da otworzyć? Dłoń (s.32) Dotknij mojej dłoni! Tylko miłość pozostanie, kiedy świat przeminie... Dłoń i w sercu znamię twojej ciepłej rozpaczy... Myśl (s.33) Życie jest bogactwem, kiedy cierpisz. Kiedy umrzesz, nieoczekiwanie jeszcze więcej dostaniesz. Wiara (s.34) Ciało pada na kolana. Duch wyczuwa serce. Dusza zmęczona idzie lekko. Kiedy odchodzisz, widzisz, że wszystko pozostało na ziemi. Cały czas o tym wiedziałeś, przecież to się : wie. Kiedy odejdziesz (s.35) Idziesz. Zostajesz sam a z tobą świat połamany na arcydzieła... Jaskółki (s.36) Sznur jaskółek przelatuje obok słońca. Opiera się tylko o zachmurzone niebo. Tak się dzieje od zawsze, dopóki nie przyjdzie KTOŚ, kto nowym wzrokiem odnajdzie nowe ciało jaskółek, słońca, chmur i wszystkiego co przeszło... Dla tej chwili (s.37) Czuję, że niesie mnie TWOJA ręka, spokój, jak jeszcze nigdy, przewiewa przez moje ciało, jako że cały świat istnieje tylko dlatego, abym dożył tej chwili... Mistrzowi (s.38) Dziękuję MISTRZOWI za cudowne rzeczy. Za cudownych ludzi. Za upadki. I za schylenia się pośród zwykłych spraw. Dziękuję MISTRZOWI, kiedy wieczór pachnie. Kiedy dzwon zabrzmi, kiedy idę tak głęboko, że mnie już nie ma... Uczeń zbawionego (s.39) Słucham świata, jak złem objęty pyszne pieśni śpiewa. O, nie, także jeśli jestem przeklęty, Niech ratują go myśli moje! Niech miejsce na odległość dwóch drzew od mojego serca pokój w jego ciemność/////! Niech będę inny, dziwny i głupi! Niech ciemny świat, także po mnie, pozna występki swoje! Konwalia (s.40) Cicho w kropli świadomości rośnie biała konwalia. Jest maj, a ja jeszcze nigdy majowej rosy nie piłem, nie przy dziewczynie, nie w kościele, i teraz, kiedy widzę w sąsiednim domu płacz i łamanie kości, wącham konwalię na swoim grobie ciągłości i wieczności. Z łaski (s.41) Zwyciężam napór mięśni, dźwignię kości, moc rozumu, świadectwo miłości i radości. Zwyciężę, kiedy we mnie prawdziwa wiara nabrzmieje. Zwyciężę! Ale nie bez tej cichej , nieskończonej łaski, która najbardziej działa, kiedy myślę, że jej nie ma... Wieczorem (s.42) Zmęczony kładę się na poduszce z wizjami z nieznanego świata. Widzę zło i widzę dobro w blasku świecy swojego ducha. Bez słów modlitwy zasnę, spokojny, oddany woli ukochanego Boga. Może (s.43) Cicho opada spokój na oczy, coś w piersiach się porusza albo...żarzy... Może to miłość, której nie zgasiły dzienne światła teraz mogę zasnąć... Umieram dniowi (s.44) Noc już uczciwie pociągnęła za sznury swoich dzwonów. Wszystko jest zmęczone i chce odpocząć. Miło jest cicho, samemu umrzeć, na poduszce, bez bólów, ze słodką skruchą na ustach... Widzę przez (s.45) Patrze, jak wolno rozkwita kwiat i jak wolno kocha dzień. Wystarcza jemu tylko trochę wiatru, rosy, słońca... I wystarcza cicha myśl, że ją na dnie pojmę, że życie jest prochem i proch życiem i że nieprzemijalna część świata jest wszystkim, co mym. Ja - kosmos (s.46) Ja jestem kosmosem, ściśniętym w kochającym objęciu i oglądam innych i staję się tym, na co patrzę. W zdarzeniach tego świata istnieję, jestem, ale w cichych , ciemnych snach, najczęściej nocą, owiewa mnie ciepła boska bliskość, którą chciałbym zwrócić wszystkim. Ja miłości (s.47) Ciężko już oddycham i serce mi znika, tyle miłości czuję, także dla siebie, że się podnoszę pod księżycem tej nocy, która niech nie minie! Przecież słowo się rozwieje, kiedy poczujesz ja miłości, która nadchodzi z ciszy... Trwam (s.48) Jak kostka lodudusza kryształutopię się bezsilny. I przy cieple ciała powstaje powódź. Co mogę zrobić? Moja dusza się starzeje. Czuję dzwonienie dalekich dzwonów i twarze kochane powstają z głębin nie, nie zostawiłem swoich krajówtylko ciemną i ciężką drogę zestroiłem się teraz rozumiem: naprawdę cierpię, ale po to, żebym ostatecznie znów powstał! I już nie pozwolę na krwawe oskarżenie, zwątpienie w siebie, błędne uzasadnienie, ból, krzywdę, która mnie rozdziera, ja na kryształowej i jasnej otwartej przestrzeni w sobie znajdę swój spokój na tym poświęconym odcinku mojej podróży. Nadzieja (s.49) W czarną ziemię bez strachu się położę. Przecież tak jasno ufam w odpuszczenie! I tyle miłości jeszcze mam, że jasne będą moje sny : być z braćmi tam na drugim świecie, zawsze śpiewać pieśni Bogu i dziewczynie, którą kochałem. I zestroić nieprzemijającego życia owoc, nie spać, ale bardziej prawdziwy świat odkryć dlatego w czarną ziemię bez strachu na czas położę się spać. Moje bogactwo (s.50) Tylko spojrzę I gałęzie na wietrze Falują niczym morze. I niebo Jest czyste, wybielone Jak moja dusza. Być może masz wszystko. Ja mam poranek. Modlitwa na mrozie (s.51) Złote słoneczko, które na stół świecisz, pozwól, jeszcze mnie ogrzej! Patrz, powietrze jest mroźne i marznę do kości. Jak spragniony jeleń potrzebuję promieni twojej radości! Prześlij mi jeszcze skądś wesołe oczy! I ciepło będzie i nie będziesz na darmo świeciło w puste dni! Podarunek (s.52) Mamo, patrz, kwiat ci daję, tysiąca barw tęczę i tylko jeden cierń - siebie, zapach bajki I ciemność, w której wyrosłabyś była mocna, kiedy bedę słaby i znów pójdę... Gryka (s.53) Kwiat wie.I jedynie to skradnie, co jest. Materiały prawdę, jak gryka daleką : i czorta: gryka ratuje ja - i w przeradzaniu umiera. Cygańscy poeci (s.54) Niech mój duch nie zabije Cygaństwa we mnie! Jeszcze czuję tu w piersiach. Ty mnie prowadzisz ku światłu (s.82) Stu ludzi, stu ich dźwigam na swoich nogach, sto rad sączą w myśli moje, ale ta jedna chwila decyduje w sercu : czuję jasno, Ty mnie prowadzisz Wiatr nie przestał być wiatrem I wolność niewolą, słońce przetapia mnie w eter, choć może krzywym lecz czystym jestem odbiciem Teraz już się nie będę bał ludzi, niech będę kulawy ale mocny i z jasnym spojrzeniem, silny Twoim poniżeniem Bo będziesz roztaczał światło nade mną, które rozpozna tylko przyjaciel i którw rozświetli się między wszystko