Przeobrażenia greckiego atomizmu
Transkrypt
Przeobrażenia greckiego atomizmu
Przemysław Karbowski Uniwersytet Śląski PRZEOBRAŻENIA GRECKIEGO ATOMIZMU* Starożytny atomizm jest zwykle prezentowany w zawężeniu do filozofii Leukipposa i Demokryta, bez uwzględniania szerszego kontekstu tej koncepcji, za to przy wykazywaniu mniej lub bardziej chybionych analogii ze współczesną fizyką. W niniejszym artykule chciałbym zarysować przemiany w nurcie atomistycznym, głównie w jego meontologii. Do nurtu tego można zaliczyć swoisty preatomizm wczesnego pitagoreizmu, wspomnianych Leukipposa i Demokryta oraz filozofię Epikura. Wczesny pitagoreizm oparty na dualizmie peras – apeiron, wypracował kosmogonię, której charakterystycznym punktem jest pierwotne oddziaływanie fragmentów apeironu na proton hen – pierwszą jedynkę1. Z poszczególnych świadectw wynika, iż apeiron otacza peras i oddziałuje na owo peras, przez swoje „fragmenty” bądź przejawy: próżnię, powietrze i czas2. Proton hen wchłaniając próżnię ( najbliższą część apeironu ), umożliwia podział na dwójkę, trójkę itd., wyodrębniając stopniowo przedmioty arytmetyki, geometrii oraz rzeczy dostępne zmysłom, gdyż należy pamiętać, że poziomy arytmetyki, geometrii i fizyki splatają się w myśli pitagorejskiej w nierozerwalny węzeł i trudno określić na ile adekwatne mogą być próby ich oddzielnego rozpatrywania. Charakteryzując ten splot, J. E. Raven wprowadził termin Jedynka-Punkt–Atom, określający naturę składowych części świata rozgraniczonych przez próżnię. Oczywiście we wczesnopitagorejskiej koncepcji atom nie jest atomem o tyle, że jest podzielny, niemniej jednak rozumienie struktury świata jako efektu oddziaływań pierwiastków określonego i nieokreślonego: liczb-punktów-atomów oraz próżni jest już preludium do atomizmu w wydaniu Leukipposa i Demokryta, stąd wydaje się, że pitagorejska wizja rzeczywistości może być nazywana preatomizmem, liczbowym atomizmem3 czy też Część cytatów w niniejszym artykule opatrzona jest numeracją z Die Fragmente der Vorsokratiker w edycji H. Dielsa i W. Kranza ( Zurich 1992 ) i oznaczona jako DK. Szczegółowo charakteryzuje ten proces D. Kubok ( zob. D. Kubok, Problem apeiron i peras w filozofii przedsokratejskiej, Katowice 1998, s. 124 ). 2 Zob. Arystoteles, Phys., 213b 22 oraz Stobajos, Anth., I, 18, 1c. 3 Zob. J. E. Raven, Pythagoreans and Eleatics:An account of the interaction between the two opposed schools during the fifth and early fourth centuries B.C., Cambridge 1948, s. 43. 1* 1 atomizmem, co czyni na przykład Z. Jordan4. Znacznie ważniejsze jest jednak wprowadzenie przez pitagorejczyków w obszar rozważań próżni, jako czynnika konstytuującego wielość i zróżnicowanie. Czym jest próżnia? Wychodząc od etymologii samego pojęcia próżni, w potocznej grece słowo kenon znaczyło „puste”, „próżne” i miało status przymiotnika używanego przy różnych okazjach w sposób zbliżony, jak to ma miejsce w języku polskim: „pusty łeb”, „próżne gadanie”, „przyszedł z pustymi rękami”. Jako to kenon próżnia doczekała się urzeczowienia analogicznego do to apeiron Anaksymandra, uzyskując zupełnie nowy, filozoficzny wymiar i stała się kolejnym pojęciem wytworzonym na gruncie jakościowych przemian języka w grece, charakterystycznych dla wczesnej fazy filozofii. Wspomnianego urzeczowienia jako pierwsi mogli dokonać właśnie przedstawiciele wczesnego pitagoreizmu. Im również można przypisać niezwykle ważne odróżnienie próżni od powietrza, przyjmowane później przez pluralistów. Co wszakże najważniejsze pitagorejska próżnia może być pojęta jako przejaw prymarnego apeironu w tym sensie, że rozumieć ją można jako fragment szerszej nieograniczonej struktury – właśnie apeironu – określany ze względu na doniosły aspekt kosmogoniczny. Poza tym próżnia pitagorejczyków była czynnikiem określającym i odróżniającym obiekty arytmetyczne, geometryczne i zmysłowe ( pojęte jako przestrzenne ), tym samym warunkując powstanie wszelkich struktur oraz umożliwienie ich postrzegania jako oddzielonych, składających się na wielość. W tym sensie jest tłem dla określoności, sama pozostając nieokreśloną, a tym samym jest właściwie niczym, niebytem, nieokreślonością. Można o niej mówić tylko ze względu na rolę jaką pełni, sama wymyka się regułom myślowej konieczności i ścisłemu określeniu. Pitagorejczy- cy napotkali druzgocącą krytykę szkoły eleackiej. Parmenides zanegował metodologię ( a w konsekwencji ontologię ) opartą na dwóch principiach peras i apeiron, przyznając status tego, co będące tylko temu, co określone i podlegające myślowej konieczności na Drodze Prawdy5. Melissos wystąpił przeciwko pitagorejskiej próżni z pozycji swojej dość prymitywnej ontologii Jedna, natomiast Zenon w swoich paradoksach wykazał aporie i absurdalność preatomizmu pitagorejczyków, wynikające z pomieszania poziomu matematycznego z fizycznym oraz wskazał konsekwencje problemu podziału w nieskończoność wielkości i przedmiotów. Do tych ustaleń nawiązali Leukippos i Demokryt, wprowadzając niepodzielne atomy oraz „odziedziczoną” po pitagorejczykach próżnię, odpowiadającą parmenidejskiemu niebytowi z racji swojego nieokreślenia, jednocześnie uznaną za to, co „jest”. 4 Zob. Z. Jordan, O matematycznych podstawach systemu Platona, Poznań 1937, s. 47 – 48. Według J. E. Ravena i J. Burneta fragment B8 poematu Parmenidesa O naturze może być traktowany jako ewidentny atak na pitagorejskie rozumienie próżni, choć w świetle nowszych badań jest to interpretacja skrajna. 5 2 Powszechnie akceptowany jest pogląd, że próżnia w filozofii Leukipposa i Demokryta jest pustą przestrzenią, przedziałem, w którym nie ma żadnego atomu, bądź miejscem, w którym nic się nie znajduje6, tym samym odpowiadając eleackiemu niebytowi, którego nie można pomyśleć, choć nie jest to do końca uzasadnione. Wiele problemów związanych jest z tym, jak próżnia istnieje i czy jej utożsamienie z pusta przestrzenią jest jedynym słusznym wyjściem. W dużej mierze sprawcą zamieszania jest Arystoteles ( oraz wtórnie Simplikios ) i jego, zależny od sytuacji i opisywanego problemu, stosunek do próżni oraz jej charakteryzowanie. Analiza poszczególnych fragmentów pozwoli przedstawić te kwestie nieco bliżej. W IV księdze Fizyki Arystoteles definiuje próżnię następująco: „Wydaje się, że próżnią jest miejsce, w którym nic się nie znajduje. Podstawą tego poglądu jest przekonanie, że to, co istnieje, jest ciałem, a ponieważ wszelkie ciało znajduje się w miejscu, wobec tego próżnia jest miejscem, w którym się nie znajduje żadne ciało: a zatem tam, gdzie nie ma ciała musi być próżnia”7. Podobnie traktuje Arystoteles próżnię w dziele O Demokrycie, cytowanym przez Simplikiosa8 oraz sam Simplikios w komentarzu do Fizyki 9. Oczywiście w tym wypadku Simplikios nie może być uważany za niezależne źródło, a jak zauważa D. Sedley, również przytoczony powyżej fragment Fizyki ma nader wątpliwą wartość w odniesieniu do próżni w atomizmie, co wynika z faktu, że definicję próżni konstruuje Arystoteles akurat zaraz po ustaleniach dotyczących miejsca, pozbawiających miejsce samodzielnego, niezależnego istnienia i tę samą taktykę stosuje wobec próżni10. Tym samym byłoby to raczej zwyczajne podejście Arystotelesa, odpowiednio „ustawiające” czy to problem, czy to konkretnego filozofa. Co znamienne, kilka ustępów niżej Arystoteles twierdzi: „zdaje się, że właśnie próżnia jest pewnego rodzaju niebytem i brakiem”11, zadowalając się powyższym, gdyż miał już za sobą ustalenia dotyczące miejsca, a przeszedł do rozważań nad próżnią w ciałach i poza nimi. Natomiast w Metafizyce pisze Arystoteles, iż według atomistów próżnia i rozrzedzenie konstytuują niebyt, stąd próżnia jest nie mniej realna od ciała12. Nietrudno zauważyć niezwykle istotną różnicę między miejscem nie zajętym przez żadną rzecz a elementem, który charakteryzuje rozrzedzenie. Wiele pytań można by postawić odnośnie owego rozrzedzenia i tego co się na ten stan składa. Dla odmiany w traktacie O niebie można przeczytać: „jest niemożliwe, 6 Zob. m. in. W. F. Asmus, Demokryt, przeł. B. Kupis, Warszawa 1961, s. 37; A. Krokiewicz, Zarys filozofii greckiej, Warszawa 2000, s. 203 – 204; J. Burnet, Early Greek Philosophy, New York 1959, s. 337. 7 Arystoteles, Phys., 213b 31, tłum. K. Leśniak. 8 Zob. Simplikios, De caelo, 294, 33 ( DK 68 A37 ). 9 Zob. Simplikios, In Arist. Phys., 394, 25. 10 Zob. D. Sedley, Two conceptions of vacuum, “Phronesis”, 27 ( 1982 ), s. 179 oraz D. J. Furley, Aristotle and the Atomists on motion in a void, [w:] P. K. Machamer, R. G. Turnbull, Motion and Time, Space and Matter, Ohio 1976, s. 88. 11 Arystoteles, Phys., 215a 11, tłum. K. Leśniak. 12 Arystoteles, Metaph., I 4 , 984b 4 ( DK 67 A6 ), tłum. K. Leśniak. 3 aby każde ciało było podległe prawu powstawania, o ile nie przyjmiemy możliwości istnienia próżni oddzielnej. Bo miejsce, jakie będzie zajmował byt, który teraz powstaje ( przypuśćmy, że mógł powstać ), musiało być przedtem zajęte przez próżnię, w której nie było żadnego ciała”13. W dalszej części cytowanego dzieła Arystoteles przedstawia próżnię jako warunek ruchu14. D. Sedley sugeruje, aby w tematyce próżni w filozofii atomistycznej skupić się na terminologii stosowanej przez atomistów, którą da się wydzielić z poszczególnych fragmentów15. W konsekwencji trzeba w dużej mierze zignorować część świadectw Arystotelesa, jako „wariacji” Stagiryty na temat próżni, z atomistycznym rozumieniem próżni niekoniecznie mających wiele wspólnego. Zgodnie z atomistycznym nazewnictwem odtworzonym z części fragmentów ( m. in. Hipolit, Refut., I 13 (DK 68 A40); Arystoteles, Metaph., I 4, 985b 4; Arystoteles, Phys., 188a 22 ( DK 68 A45 ); Simplikios, De caelo, 294, 33 ( DK 68 A37 ); Simplikios, In Arist. Phys., 28, 15 ), jeśli chodzi o dwa principia atomizmu – ciała i próżnię – można mówić o trzech zamiennych parach terminów. Są to: „byt i niebyt” ( to on kai to me on ), „coś i nic” ( to den kai to meden ) oraz „pełnia i próżnia” ( to pleres kai to kenon ). Pierwsze dwie pary pojęć: „byt i niebyt” oraz „coś i nic” mogą być rozumiane jako określenia tego, co zajmuje przestrzeń. W tym sensie „nic” oraz „niebyt” byłyby w pewien sposób pojęte jako rzeczy. Jeśli natomiast nazwać pustą przestrzeń niczym, bądź niebytem, można zaprzeczyć, że jest ona czymś, rzeczą. Z drugiej strony określając to, co zajmuje część przestrzeni „niczym” albo „niebytem”, można wykazać, że fragment przestrzeni zajętej przez niebyt różni się od pustej przestrzeni, a według Sedleya, o to właśnie chodziło Leukipposowi i Demokrytowi16. Równocześnie w odniesieniu do trzeciej pary, mianowicie „pełni i próżni” – jeśli próżnia miałaby być pusta przestrzenią, to, analogicznie, pełnia musiałaby być pełną przestrzenią. Pełnia jednak była faktycznie utożsamiana z atomami. Doprowadzając to rozumowanie do końca, atom okazałby się pełną przestrzenią, co w konsekwencji powinno objawić się koncepcją jednego, nieruchomego bytu, gdyż wytłumaczenie jak jest możliwy ruch natrafiłoby na trudności. Są zatem podstawy, aby skonkludować za Sedleyem, że to kenon było dla atomistów nie określeniem pustej przestrzeni, ale jakimś rodzajem „negatywnej substancji”, która zajmuje pustą przestrzeń17. A. Krokiewicz zwraca uwagę, że atomiści nie mówili właściwie o niebycie, ale „nie o tym – Arystoteles, De caelo, 302a 1, tłum. P. Siwek. Zob. tamże, 309b 17. 15 Zob. D. Sedley, Two conceptions of vacuum..., s. 179. 16 Zob. tamże. 17 Zob. tamże. Trafnie charakteryzuje próżnię w związku z niniejszą interpretacją M. Schofield, nazywając ją „bardziej tajemniczym bytem” ( zob. G. S. Kirk, J.E.Raven, M. Schofield, Filozofia przedsokratejska, tłum. J. Lang, Warszawa – Poznań 1997, s. 407, dalej cytowane jako KRS ). 13 14 4 bycie”, zatem „nie tym bycie, który jest cielesny”18, choć nie wydaje się , czy grało to aby istotną rolę w pojmowaniu próżni i czy mogłoby wpłynąć na niniejszą interpretację. Z faktu, że byt nie jest cielesny, czy miałby być, jak sugeruje B. Kupis, „materią niecielesną”19, nie wynika, że próżnia musiałaby być pustą przestrzenią, rodzajem miejsca. Oczywiście można sądzić, że powyższe rozstrzygnięcie jest zbędnym hipostazowaniem jakiejś tajemniczej substancji zajmującej przestrzeń, jednak rozumowanie atomistów mogło być następujące: każdy punkt przestrzeni jest albo zajęty albo niezajęty. Jeśli jest zajęty, jest zajęty przez coś, den; jeśli jest niezajęty, jest zajęty przez nic, meden. Jeżeli jest zajęty przez coś, rzecz zajmująca ów punkt istnieje i może być nazwana „pełnią”; jeżeli jest zajęty przez nic, to co zajmuje miejsce nie istnieje i może być nazwane „próżnią”. W tym wypadku jednak istnieje ze względu na to, że zajmuje miejsce. Wychodząc z założenia, że istnieć to zajmować miejsce, atomiści mogli uznać, że tak pełnia jak i próżnia istnieje, uzyskując „elegancki i ekonomiczny schemat ontologiczny”20. Schemat ten byłby zagrożony jeśli tylko jeden z elementów ( czyli atomy ) zajmowałby miejsce, podczas gdy drugi ( próżnia ) sam byłby rodzajem miejsca. Według Sedleya, Leukippos i Demokryt ustrzegli się tego niebezpieczeństwa, jak również ich propozycja dualizmu ciał i próżni nie wymagała hipostazowania jakiegoś trzeciego rodzaju istniejącej rzeczy – miejsca, gdyż problemu tego nie uważali za słuszne roztrząsać. Wspomniany dualizm był odpowiedzią na pytanie z czego składa się świat. Leukippos, jeśli faktycznie był uczniem Zenona21, bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, że rozważania nad problemem miejsca musiałyby się skończyć wprowadzeniem regressum ad infinitum. „Oczywiście dobrze wiadomo, że Leukippos i Demokryt zapłacili cenę za swój schemat; ceną było zadeklarowanie, że niebyt istnieje albo, inaczej mówiąc, że nic jest”22. Powstaje pytanie w jaki sposób atomiści dokonali przełamania eleackiego dogmatu, w których rozumowaniu próżnia jako nicość i niebyt nie mogła istnieć? Skoro zarówno byt ( atomy ) jak i niebyt ( próżnia ) istnieją, wytłumaczenie odbiorcy tego paradoksu do najłatwiejszych nie mogło należeć. W wyjaśnieniu tego problemu Leukippos i Demokryt posługiwali się zasadą ou mallon ( „nie bardziej to, niż tamto” ), co wyrażało się w sformułowaniu, że „byt nie istnieje bar- Zob. A. Krokiewicz, Zarys filozofii greckiej..., s. 203. Zob. B. Kupis, Atomistyka Leukipposa, „Meander”, 2 ( 1968 ), s. 82. 20 D. Sedley, Two conceptions of vacuum..., s. 180. 21 Zob. Diogenes Laertios, De vita phil., IX 5, 30 oraz G. Reale, Historia filozofii starożytnej, T. 1, tłum. E. I. Zieliński, Lublin 1994, s. 190 – 191. Por. KRS, s. 396. 22 D. Sedley, Two conceptions of vacuum..., s. 180. 18 19 5 dziej, niż niebyt”23, czy też „coś nie istnieje bardziej, niż nic”24. Tkwi w niniejszym twierdzeniu swego rodzaju podstępna zagrywka, polegająca na tym, że skoro ktoś przeczy istnieniu „niczego”, jeśli mówi o czymś i afirmuje „coś”, „coś” jest określeniem podobnie problematycznym jak „nic” bądź „nie-coś”. Stąd też Sedley zwraca uwagę na fakt, że oba te określenia odnoszące się do atomów i próżni, były dla atomistów terminami technicznymi, a Leukippos i Demokryt pierwszymi filozofami, którzy techniczną terminologię rozwinęli25. Próżnia posiada jakąś naturę i istnieje rzeczywiście, podobnie jak atomy. Jednakowoż nazwy „coś” i „nic” nie oddają natury tych rzeczy, są w pewien sposób umowne i wieloznaczne. „Rzeczą umowną jest barwa, rzeczą umowną gorzkie, rzeczą umowna słodkie, zaś naprawdę istnieją tylko atomy i próżnia”26. Jak może istnieć naprawdę próżnia, którą Demokryt nazywał „niczym”? Demokryt w kwestii języka i nazw uważał, że nie mają one charakteru „naturalnego” i nie oddają właściwej ( zatem pozakategorialnej? ) natury rzeczy, o czym świadczy fragment Proklosa, w którym prezentuje on założenia Demokryta w tej dziedzinie27 . Jak się okazuje, Demokryt dysponował pewną teorią języka i zdawał sobie sprawę z wieloznaczności i nieadekwatności nazw. W przypadku próżni wystąpił problem pogodzenia jej prawdziwego istnienia, faktu, że posiada jakąś naturę, różną od ciał i zajmuje miejsce w przestrzeni, z nazwaniem jej na posteleacki sposób „niczym” i „niebytem”, które dla Greków oznaczały coś, co nie może być określone i nie jest jakieś, czyli nie jest. Atomiści musieli raczej zdawać sobie sprawę, że o ile niedostępne zmysłom atomy można próbować określić, chociażby przez przypisanie im atrybutów eleackiego Będącego, o tyle próżnia wymyka się temu określeniu. Paradoksalnie określili jednak próżnię, tę tajemniczą substancję, poprzez jej aspekt przestrzenny. Jak zauważa D. Sedley: „Nie ma powodów, dla których Demokryt nie miałby odpowiedzieć na odrzucenie próżni przez eleatów podobną taktyką [ tj. o charakterze dedukcyjnym – P. K. ], broniąc paradoksu, że nieistniejące istnieje, poprzez wykazanie, że próżnia w pewien sposób istnieje, a w pewien nie. W jaki sposób? Przyjmijmy raz jeszcze zrównanie „jest” z „zajmuje miejsce”. Atomiści mogli zatem twierdzić, że gdy miejsce jest zajęte przez nic, to o ile to co zajmuje miejsce jest niczym, o tyle nie istnieje. Jednak o ile nic zajmuje miejsce, istnieje”28 . Wydaje się, że interpretacja D. Sedleya może być, bez szkody dla niej samej, uzupełniona, choć sam badacz powstrzymał się od wiązania teorii języka Demokryta z jego fizyką. Jednostronne odczytanie stanowiska Sedleya Simplikios, In Arist. Phys., 28, 4 ( z Teofrasta Physicorum opiniones, fr. 8 ) oraz Arystoteles, Metaph., I 4, 985b 4. 24 Plutarch, Adversus Colotem, 4 p. 1108 F. 25 Zob. D. Sedley, Two conceptions of vacuum..., s. 181. 26 Galen, De medic. empir., 1259, 8 ( DK 68 B125 ), tłum. B. Kupis. 27 Zob. Proklos, In Platonis Cratylum, 16, p. 5, 25 Pasquali ( DK 68 B29 ), tłum. B. Kupis. 28 D. Sedley, Two conceptions of vacuum..., s. 183. 23 6 mogłoby sugerować, że problem próżni przeszedł w sferę czysto werbalną, a tak nie jest. Kluczowa jest w tym momencie sygnalizowana wcześniej cykliczność rozważań o próżni. Wypada przypomnieć, że pitagorejska próżnia, jako przejaw czy „fragment” apeironu została odrzucona przez szkołę eleatów, dla których to, czego nie można precyzyjnie wyrazić w pojęciach i pomyśleć adekwatnie do jego natury, nie istniało ( „tym samym jest myśleć i być” ). Atomiści przywracają próżnię ( określaną w pitagoreizmie ze względu na aspekt kosmogoniczny i warunkowanie zmysłowo postrzeganej zmiany, ruchu i wielości ), jako to, co jest elementem obok atomów konstytuujących świat, zdając sobie sprawę, że niedoskonałe językowe określenie nie może oddać jej rzeczywistej natury. Okazuje się, że nastąpił zwrot do problematyki apeironu, a próżnia istnieje naprawdę i jest warunkiem zmiany, ruchu oraz wielości, niekoniecznie jako pusta przestrzeń, ale stan odmienny od cielesności atomów, razem z którymi składa się na nieskończone światy. Próżnia we wczesnym atomizmie była, jak zostało częściowo wykazane, „spadkiem” po pitagoreizmie i szkole eleackiej. Leukippos i Demokryt, podejmując w pewien sposób „gry językowe” eleatów, w nadrzędnym pojęciu bytu wyróżnili jego różne poziomy: byt cielesny postrzegalny zmysłowo ( widzialne rzeczy, układy ciał ), byt cielesny istniejący poza postrzeganiem zmysłowym ( atomy ) oraz jeszcze jeden jego rodzaj – wymykający się określeniu czynnik odmienny od atomów, wspólnie z nimi odpowiedzialny za strukturę świata, czyli próżnię. Próżnia Leukipposa i Demokryta była czymś nieograniczonym i nieskończonym ( na tyle można spróbować określić jej naturę ), podobnie jak liczba atomów – nieskończona oraz stała, a mimo to wewnętrznie zróżnicowana29. Atomizm nie miał jednak dobrej „prasy”. O ile pitagorejczycy zostali zmuszeni do odwrotu przez wielkich epoki presokratejskiej – eleatów, na ustaleniach których musieli bazować Leukippos i Demokryt, o tyle wskrzeszanie wątków atomistycznych po Platonie i Arystotelesie wiązało się z fizycznymi ustaleniami tego ostatniego obok których przejść obojętnie nie było można. W IV księdze Fizyki Stagiryta dowodzi nieistnienia próżni na wiele sposobów, ale, co zostało już wspomniane, w większej części swego wywodu traktuje próżnię jako miejsce, któremu odmawia samoistnego istnienia. Jednak w najważniejszym punkcie, w tzw. „argumencie z sześcienną kostką”30, Arystoteles przypisuje próżni ( jeśli miałaby ona istnieć ) wielkość i zdolność zajmowania miejsca. Istota owego argumentu jest następująca – co dzieje się z próżnią, gdy przestrzeń wypełnioną przez próżnię zajmuje jakieś ciało? Próżnia, jeśli jako niecielesna nie mogłaby by wyparta przez ciało, musiałaby pozostać w 29 O wewnętrznym zróżnicowaniu próżni świadczyć może teoria wiru ( dine ), zgodnie z którą próżnia „stwarza warunki” do tworzenia określonych układów atomów ( zob. Diogenes Laertios, De vita phil., IX 5, 31 – 32 ). 30 Zob. Arystoteles, Phys., 216a 26 – b 16. 7 miejscu zajętym przez ciało, tym samym będąc „współrozciągłą” z ciałem. Arystoteles nie rozważa możliwości, że próżnia w takiej sytuacji ginie, co może wynikać z faktu, że dla atomistów próżnia jako element faktycznie nie mogła ginąć. Arystoteles mógł w tym wypadku zadowolić się odrzuceniem próżni, poprzestając na absurdalności „współrozciągłości” próżni i ciała, jednak założył, że próżnia przetrwałaby w miejscu zajętym przez ciało, co mogłoby sugerować, że istnieją przedziały między ciałami, które mogą być zajmowane. Problem w tym, że Stagiryta wcześniej odrzucił miejsce jako odstęp31. Jeśli swego rodzaju rozciągłość mająca być zajęta przez zbliżające się ciało jest czymś różnym od jego masy, wówczas mamy do czynienia z dwoma nie dającymi się odróżnić rzeczami w tym samym miejscu, a jeśli z dwoma, dlaczego nie z większą ilością? Krótko mówiąc, ta część argumentu ignoruje wcześniejsze ustalenia Arystotelesa, w myśl których miejsce samo nie może znajdować się w miejscu. Próżnia w tym fragmencie dysponuje jakąś wielkością, zatem zajmuje miejsce, a nią samą zajmuje kostka. Zatem mamy do czynienia z miejscem zajętym przez miejsce, które zajmuje kostka, co dość skutecznie podkopuje nie tylko wspomniane ustalenia odrzucające miejsce dla miejsca, jak również przedstawia próżnię jako zajętą przez ciało skoro nie zginęła. Mimo problemów, w które wikłał się Filozof, końcowa teza, iż próżnia nie istnieje, brzmiała na tyle mocno, iż na długo ugruntowała przekonanie, iż natura horret vacuum. Jednak wyników jego rozważań nie mógł zignorować Epikur, który podjął próbę wskrzeszenia atomizmu. Podstawą dla odczytania poglądów Epikura jest fragment Listu do Herodota: „Całość jest utworzona z ciał i próżni. Istnienie ciał potwierdzają na każdym kroku wrażenia zmysłowe; na nich musi się też opierać wnioskowanie o rzeczach niejawnych. [ Gdyby nie było miejsca, które nazywamy próżnią, przestrzenią, czy naturą niedotykalną ( niecielesną ), ciała nie miałyby gdzie istnieć ani się poruszać ], co – jak przecież widać, czynią. [ Oprócz ciał i próżni ] nic nie da się pomyśleć ani pojęciowo, ani analogicznie do pojęciowego ujęcia; pojmujemy je bowiem jako pełne natury, a nie jako własności czy przypadkowe cechy”32. W przeciwieństwie do wczesnych atomistów Epikur pojmuje próżnię jako miejsce, przestrzeń; nazywa ją „naturą niedotykalną”, co zbliża go do rozumienia próżni u Arystotelesa, choć może ją cechować oddzielne istnienie. Kolejną istotną różnicą w stosunku do atomistycznych poprzedników jest położenie większego akcentu nie na atomy, ale na zmysłowe, obserwowalne ciała. Natomiast próżnia w jego systemie umożliwia zlokalizowanie ciał, jest podstawą określenia ich miejsca. Epikur podjął się rozwiązania problemu, z którym borykał się Arystoteles w „argumencie z sześcienną kostka”. Nie mógł przyjąć, że próżnia się przemieści, gdyż zgadzał się ze Stagirytą, że tylko ciała się przemieszczają, o czym świadczą 31 32 Zob. Tamże, IV 4, 211b 14 – 29. Epikur, Ep. Hdt., 39 – 40, tłum. K. Leśniak. Tłumaczenie w nawiasach kwadratowych pochodzi od autora. 8 jego słowa: „Próżnia nie może ani oddziaływać ani doznawać, ona tylko umożliwia swym istnieniem ruch ciał”33. Z drugiej strony Epikur wykluczał możliwość ginięcia próżni. Według niego nawet ciała nie giną w pełnym tego słowa znaczeniu, a tylko ich materia ulega redystrybucji. Jedynym wyjściem, nie pociągającym za sobą rezygnacji z próżni w ogóle, było uznanie, że próżnia pozostaje, gdy zajmuje ją ciało. Epikur poszedł w tym punkcie za ustaleniami Arystotelesa, zrównującymi próżnię z miejscem, ale przyznał jej odrębne istnienie. Jak w filozofii Epikura wyglądała argumentacja za wspomnianym rozwiązaniem obrazuje fragment Sekstusa Empiryka: „Dlatego, według Epikura, jedno trzeba pojąć, mianowicie, że „niedotykalna natura, jak o niej mówi, czasem nazywając ją „próżnią, czasem „miejscem”, a czasem „przestrzenią”, jest określana przez te różne nazwy zależnie od sposobów jej rozpatrywania. Stąd ta sama substancja wolna od wszelkich ciał jest nazwana „próżnią”, gdy jest zajęta przez ciało jest nazwana „miejscem”, zaś gdy wędrują przez nią ciała staje się „przestrzenią”. Ale generalnie jest w szkole Epikura nazywana „niedotykalną naturą”, gdyż brak jej oporu przy dotyku”34. Techniczna terminologia, o której była mowa w stosunku do Leukipposa i Demokryta, została przez Epikura znacznie rozwinięta. Wszystkie trzy nazwy oznaczają tę samą rzecz, zależnie od kontekstu, w którym się ją rozpatruje. „Epikur mówił, że różnica między próżnią, miejscem i przestrzenią jest tylko w nazwie”35. Jak zauważa D. Sedley: „zakres tych alternatywnych nazw służy zaakcentowaniu, że niektóre części przestrzeni są zajęte, a niektóre nie. Potwierdzają to dowody jej istnienia: (a) umożliwia określenie miejsca, zatem musi istnieć zajęta przestrzeń; (b) umożliwia ruch, zatem musi istnieć niezajęta przestrzeń, w której coś się porusza. Stąd konkluzja, że fragment 40 Listu do Herodota nie jest bełkotem, ale reprezentuje spójną doktrynę rozwiniętą w odpowiedzi na krytykę próżni przez Arystotelesa”36. Stagiryta dał do ręki zwolennikom próżni pewne argumenty, czy raczej materiał do modyfikacji. Epikur musiał czytać to, co dziś znane jest jako IV księga Fizyki Arystotelea i spróbował ugruntować przekonanie, że próżnia może być miejscem w potrójnym tego słowa znaczeniu: miejscem niezajętym przez ciało, miejscem zajętym przez ciało oraz miejscem ruchu wszystkich ciał. Przytoczone powyżej próby służą zwróceniu uwagi na niejednorodność starożytnego atomizmu, zwłaszcza w jego meontologicznej warstwie. W niej najbardziej ujawniają się fundamentalne różnice w pojmowaniu niebytu – próżni. Grecki atomizm musiał sprostać dużym wymaganiom stawianym przez eleatów oraz Arystotelesa, ale czynił to konsekwentnie i skuTamże, 67, tłum. K. Leśniak. Sekstus Empiryk, Adv. Math., 10, 2. Według D. Sedleya fragment ten został niemalże całkowicie zlekceważony we współczesnych dyskusjach nad próżnią w systemie Epikura. 35 Aetios, Placita, I, 20, 2. 36 D. Sedley, Two conceptions of vacuum…, s. 189. 33 34 9 tecznie. Grzechem anachronizmu byłoby w zakończeniu wykazywanie analogii ze współczesnym rozumieniem próżni w fizyce, a tym samym wywyższenie jednych filozofów nad drugich, co nierzadko się zdarza. Nie w tym jednak rzecz. Bardziej istotne jest, by wciąż wskazywać traktowane po macoszemu wątki filozofii greckiej i zbliżać się do bezinteresownej refleksji właśnie w duchu Greków. 10