Nauka rekolekcyjna. Dzień 4 Głosić Ewangelię
Transkrypt
Nauka rekolekcyjna. Dzień 4 Głosić Ewangelię
REKOLEKCJE ADWENTOWE 4 „Głosić Ewangelię” „Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Powiedźcie małodusznym: Odwagi, nie bójcie się! On sam przychodzi, aby was zbawić. Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzach. Osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie!” (Iz 1-6a.10). Ukochani siostry i bracia, adwentowi pielgrzymi do Betlejem! Radość i wesele są głównym tematem dzisiejszej liturgii. Pan jest blisko! Już niedługo do nas przyjdzie. Chociaż jeszcze trwa okres oczekiwania, to mimo wszystko już teraz radość powinna rozpromieniać nasze serca. Powinniśmy się cieszyć tym bardziej, ponieważ wczoraj w sakramencie pokuty i pojednania każdy zakątek naszej duszy został oczyszczony z grzechu, który rani Boga i niszczy człowieka. Jeśli wczoraj, droga siostro, drogi bracie, nad szczerze wyznanymi twoimi grzechami uniosła się kapłańska dłoń i usłyszałeś słowa: I ja odpuszczam tobie grzechy…., to dzisiejsze czytanie jest skierowane w sposób szczególny do Ciebie. „Niech się weseli pustynia i spieczona ziemia, niech się weseli step i niech rozkwitnie! Na twoją duszę spadł deszcz Bożego miłosierdzia, deszcz przebaczenia, pociechy, pojednania, a przede wszystkim deszcz Bożej miłości. Moi drodzy, Tak często nie doceniamy łaski sakramentu pokuty i pojednania. Może komuś się wydawać, że nawrócenie jest niemożliwe, albo nie ma sensu, bo i tak powrócą stare grzechy. Adwentowy przewodnik do Betlejem, prorok Izajasz, przekonuje cię dzisiaj, że tak nie jest. Nawet największa pustynia może się zazielenić i wybuchnąć zielenią życiodajnej roślinności. Każdy, kto odwiedzi Judeę, ziemię, w której leży Betlejem i Jerozolima, może dostrzec wręcz pustynny krajobraz. Wszędzie kurz i pył. Pobliska Pustynia Judzka chce przekonać swoim wyglądem każdego pielgrzyma, że tu nie ma życia. Tymczasem, gdy na wiosnę spadnie deszcz, szara pustynia wybucha zielenią roślinności. Nie wiadomo skąd, ale wszędzie pojawia się na piasku zielona trawa i krzewy. Zwierzęta mają pożywienie, a ludzie dowód na wielką mądrość Boga ukrytą w stworzonym świecie. Ukochani, Sakrament pokuty i pojednania odnawia w nas życie Boże, podobnie do deszczu spadającego na palestyńską ziemię. Twoja dusza po spowiedzi świętej jest pełna życia. Ale możesz to przeoczyć, możesz tego nie dostrzec. Dlatego mamy sakrament bierzmowania. To ona pozwala nam widzieć rzeczy na pierwszy rzut oka ukryte przed nami. Ukochani, Spójrzmy na Apostołów. Jest wieczór zmartwychwstania. Jest już całkowicie jasne, że grób jest pusty. Nie ma tam Pana. Tylko pogrzebowe szaty świadczą o tym, że na zimnym kamieniu spoczywało ciało Zbawiciela. Odkupienie zostało dokonane, starodawny grzech Adama i Ewy zmazany, niebo otworzone dla ludzi kochających całym sercem Boga. Spełniły się wszystkie 1 zapowiedzi Pisma. A co robią Apostołowie? Zamykają się w Wieczerniku. Nie dostrzegają, że pustynia śmierci zazieleniła się dzięki Zmartwychwstaniu. Nie rozumieją i nie widzą, że Jezus powrócił do życia i to życie przyniósł dla każdego z nas. Strach i lęk o własne życie, o plany na przyszłość zamykają ich w Wieczerniku, tam, gdzie Chrystus zostawił im swoje Ciało. Można powiedzieć, że zalęknieni trwają przy Eucharystii. Ukochani, Czy Zmartwychwstanie Chrystusa zmieniło nastawienie Apostołów, czy tchnęło w nich nadzieję? Niestety nie. Jezus przychodzi do nich mimo zamkniętych drzwi, spożywa z nimi posiłek, pokazuje swoje rany niewierzącemu w zmartwychwstanie Tomaszowi, ale dalej nie wierzą. Nie podejmują powołania zleconego im przez Jezusa, aby szli łowić ludzi dla Królestwa Bożego. Po tych niezwykłych wielkanocnych wydarzeniach powracają do swoich zwykłych zajęć. Święty Piotr na nowo zaczyna łowić ryby. Możemy się domyślać, że św. Mateusz wrócił do pobierania cła. Porzucają swoje powołanie, chociaż dostali namacalny dowód w dniu zmartwychwstania, że wszystko czemu się poświęcili, że wszystko co robią ma sens. Ale dusza, jak spieczona pustynia, nadal pozostaje zamknięta na ożywczy deszcz. Ukochani, Proponuję wam krótki eksperyment. Wyobraźcie sobie młodego chłopaka, który odkrywa w sobie powołanie kapłańskie. Idąc za Bożym głosem wstępuje do seminarium duchownego. Sześć lat spędza na modlitwie, nauce i przygotowaniu do służby Bożej. Czyta Ewangelię, słucha kazań, codziennie chodzi na Mszę Świętą, pilnie uczy się teologii. Przychodzi w końcu upragniony dzień święceń kapłańskich. Z namaszczeniem celebruje swoja pierwszą Mszę Świętą. Ludzie patrząc na niego myślą sobie: to jest ten, który poszedł za Bożym głosem, przyjął Jego powołanie do kapłaństwa. Ale następnego dnia po pierwszej Mszy Świętej doznajemy szoku. Nie będzie kolejnej Eucharystii. Młody kapłan znajduje sobie pracę, np. w supermarkecie. Praca jak każda inna. Ale niezgodna z jego powołaniem. Najpierw dobrowolnie przyjął misję, a teraz ją odrzuca. Przecież tak nie można. A moi drodzy, Tak właśnie postąpili Apostołowie. Porzucili swoje chrześcijańskie powołanie, zapomnieli o Jezusie. Ewangelia mówi o tym, że nawet nie poznali Chrystusa, gdy do nich przyszedł. Całą noc łowili ryby, ale bezskutecznie. Nagle ktoś z brzegu mówi im, aby zarzucili sieć z drugiej strony łodzi. Gdy wyciągają mnóstwo ryb rozumieją, że na brzegu stoi ich Mistrz. Tylko można sobie wyobrazić ich zażenowanie. Ale Jezus ich nie karci, nie czyni wyrzutów. Odkrywają, że Mistrz przygotował dla nich chleb i pieczoną rybę. To, o co z takim trudem zabiegali otrzymują od Niego bez pracy. Bóg dba o pracowników swojej winnicy, nie zapomina o każdym, kto głosi Jego Ewangelię. Droga siostro, drogi bracie, Bóg nie zapomniał o tobie. Przez chrzest święty staliśmy się pracownikami Jego winnicy, robotnikami Królestwa Bożego. Każdemu człowiekowi może się zdarzyć, że zapomni o Bożej opiece, o Jego miłości i trosce o nas. Zdarzyło się to i Apostołom. Co takiego stało się zatem, że odkryli oni w sobie na nowo misje i powołanie chrześcijańskie? 2 Trwa święto Pięćdziesiątnicy. Jerozolima jest pełna pielgrzymów. Na ulicach mieszają się przeróżne języki. Nie ma wśród nich Apostołów. Znów są zamknięci z obawy przed Żydami. Chociaż widzieli Zmartwychwstałego, chociaż przygotował dla nich posiłek, to wciąż za mało. Ich wiara jest przerażająco słaba. Mimo to trwają w Wieczerniku na modlitwie. Jest z nimi Maryja. I dzieje się coś niezwykłego. Potężny wiatr otwiera szczelnie zamknięte okiennice domu, wyrywa drzwi z futrynami, bo przychodzi Duch Święty. Widzą ogień nad swoimi głowami. Koniec lęku, koniec strachu, koniec wątpliwości. Drzwi ich niewiary zostały wyrwane przez moc Ducha Świętego, każda ich wątpliwość została zmiażdżona potęgą Boga Wszechmogącego. Bóg nie przyszedł tym razem do Apostołów w lekkim powiewie jak do Eliasza. Przychodzi w swojej potędze i sile, aby nie zapomnieli, że ta potęga i siła Ewangelii zostaje im w tym czasie udzielona. Ich odwaga i zapał są tak duże, że żaden z Apostołów nie zawaha się oddać życia za Ewangelię, za Jezusa, za Kościół. Tylko święty Jan, zgodnie z zapowiedzią Jezusa, umrze śmiercią naturalną. Droga siostro, drogi bracie, Przypomnij sobie dzień, w którym przyjąłeś sakrament bierzmowania. Czy była to chwila, gdy Boży Duch wyrwał z twojego serca drzwi razem z futrynami, drzwi, które zamykasz za każdym razem, gdy Jego Przykazania nie są dla Ciebie wygodne? Czy Boży duch sprawił, że nie boisz się żyć po chrześcijańsku, że nie boisz się przyznawać do Chrystusa? Czy Boży Duch sprawił, że jesteś świadkiem Jezusa Chrystusa w twoich uczynkach, słowach a nawet myślach? Bycie apostołem to nie jest wyłącznie zadanie kapłanów czy sióstr zakonnych. To jest także twoje zadanie! Ukochani, Co zrobić, aby ten ogień na nowo zapłonął? Jak rozbudzić w sobie na nowo radość z tego, że jestem człowiekiem ochrzczonym, że jestem członkiem Kościoła Chrystusowego? Jeśli twojego serca nie ożywił deszcz z nieba, jak w przepowiedni Izajasza, którą usłyszeliśmy w pierwszym czytania, to droga siostro, drogi bracie, trzeba pójść do studni po wodę. Naszymi myślami wędrujemy do Ewangelii świętego Jana, do czwartego rozdziału. Jezus przychodzi do studni i prosi Samarytankę, aby dała Mu pić. Jest bardzo spragniony. Zwykła prośba jednego człowieka skierowana do drugiego. Ale jest wielki problem. Samarytanka wchodzi w dyskusję z Jezusem. „Jak to? Ja samarytanka mam Ci dać wodę? Przecież to niemożliwe! Samarytanie są skłóceni z Żydami. Nie rozmawiamy ze sobą. Unikamy się. A Ty mnie prosisz o przysługę??? Jezus i Samarytanka stoją w obliczu wielkiego pragnienia, które do tej pory nie zostało nasycone. Tym pragnieniem jest brak miłości. Brak miłości do Boga i brak miłości człowieka do człowieka. To jest spotkanie spragnionego Boga ze spragnionym człowiekiem. Niestety to spotkanie od początku jest skazane na porażkę. Historia relacji Żydów i Samarytan jest bardzo skomplikowana oraz bardzo długa. Obejmuje 800 lat wielkiej nienawiści i wzajemnego wykluczenia. Osiem wieków wcześniej, zanim dochodzi do tego ewangelicznego spotkania, Asyrię najeżdża Izrael i rozpoczyna się przesiedlenie babilońskie. Asyryjczycy zabierają do Babilonu kwiat narodu Izraelskiego, kilka a 3 może nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Na ich miejsce sprowadzają pięć plemion samarytańskich, aby jednoznacznie dać do zrozumienia Żydom, że nawet gdyby chcieli wrócić, to nie mają do czego, bo są nowi właściciele ich ziemi. Chociaż samarytanie wierzyli w jednego Boga, to wyznawali także wiarę w bóstwa pogańskie. To budziło niesamowitą niechęć oraz obrzydzenie Żydów. Osiemset lat narastała niechęć, wzajemne krzywdzenie się, odrzucenie. Dlatego między Żydem a Samarytanką z ludzkiego punktu widzenia nie może dojść do spotkania w przyjaźni ani do dialogu. Droga siostro, drogi bracie, Chrystus pokazuje ci dzisiaj, ze niemożliwe staje się możliwe. Chociażby wszystko mówiło, że jest za późno na twój powrót do Jezusa, za późno, żeby stać się apostołem Jego Życia i świadkiem zmartwychwstania, to Jezus sam przychodzi do ciebie, staje przy życiodajnej studni i mówi: daj mi pić. Nie robi to dlatego, że sam nie może nabrać sobie wody. Robi to po to, abyś ty odkrył, że studnia jest obok ciebie, w zasięgu ręki. Jeśli tylko będziesz chciał, to możesz do niej sięgnąć, możesz zaczerpnąć życiodajnej wody w takich ilościach, jakie tylko będziesz mógł przyjąć. To tylko od Ciebie zależy, czy będziesz chciał. Siostro, bracie, Może już od wielu lat jesteś z kimś skłócony, nie potrafisz przebaczyć, nawiązać przyjacielskich czy rodzinnych relacji. Może twoja dusza jest spieczona przez grzech jak pustynia, na której nie ma życia ani wszelkiej możliwości, aby to życie mogło się pojawić i przetrwać. Może z twojego największego przyjaciela i sprzymierzeńca, jakim jest Bóg, uczyniłeś swojego największego wroga. To dzisiaj jest nieważne. Najistotniejsze jest to, abyś odnowił w sobie łaskę sakramentu bierzmowania. Te rekolekcje miały cię prowadzić, droga siostro, drogi bracie, do odkrycia, że łaska Ducha Świętego może odmienić twoje życie. Ona jest w tobie. Może ją uśpiłeś, być może zapomniałeś o jej sile. Ale ona w tobie jest. Tak, jak znamię Ducha Świętego otrzymane w sakramencie bierzmowania, jest niezmywalna, nieutracalna. Może jest tylko uśpiona. Dlatego dzisiaj w bliskości przyjścia Boga na świat Chrystus prowadzi cię do studni łask i przypomina: wystarczy brać, czerpać pełnymi garściami, wszystko jest za darmo, nie musisz niczego dawać w zamian. Wystarczy tylko żebyś chciał. Ukochani siostry i bracia, Dobiega końca nasze wspólne wędrowanie w stronę Betlejem do groty, gdzie narodził się Boży Syn. Ostatni odcinek będziesz musiał przemierzyć sam. Sam, ale nie w samotności. Idzie z tobą ewangelista Łukasz, który nas uczył, że nawet w czasie największych burz zawsze w łodzi jest z nami Chrystus, który na naszą prośbę może uspokoić największe fale. Jest z tobą prorok Eliasz, który nie bał się wyznawać swojej wiary wobec niebezpieczeństwa utraty życia. To on odkrył, że Bóg jest wobec nas delikatny jak powiew morskiej bryzy. Idzie z tobą Noe, człowiek wierny, oddany swojemu powołaniu, nie zniechęcający się ludzką krytyką i pomówieniami. W drodze do Betlejem towarzyszy ci Mojżesz, którego oblicze promieniowała świętością Bożej obecności. Jest z tobą święty Piotr, który ze skruszonym sercem przyjmuje przebaczające spojrzenie Mistrza z Nazaretu. Jest z tobą w końcu Maryja, Niewiasta Nadziei, Oblubienica Ducha Świętego, wierna obietnicom pierwszego bierzmowania w dziejach świata, które dokonało się w Wieczerniku. 4 Droga siostro, drogi bracie, Nigdy nie jesteś sama. Nigdy nie jesteś sam. Idąc ku zbawieniu we wspólnocie Kościoła kroczysz pośród tysięcy ludzi, którzy każdego dnia próbują swoim życiem zbliżać się do ideału, który zostawił nam Chrystus. Przypatrz się już niedługo małemu Dzieciątku w żłóbku. Tak, jak mały Jezus ofiaruj się Bogu Ojcu mówiąc: jestem twoim dzieckiem. Małym i bezbronnym. Oddaję się pod twoją opiekę. Prowadź mnie do zbawienia, jestem cały twój. Amen. 5