UCIESZNA HISTORIA SPOTKAŃ INSPEKTORÓW

Transkrypt

UCIESZNA HISTORIA SPOTKAŃ INSPEKTORÓW
W roku 1997 w Wielkopolskim
Ośrodku Onkologicznym w Poznaniu, pod
dobrotliwymi rządami dyrektora Juliana
Malickiego żyli sobie spokojnie, jak u Pana
Boga za piecem, inspektorzy dozoru
jądrowego Ośrodka Maria Kubicka i Jerzy
Kieszkowski.
I czegóż im brakowało do pełni
szczęścia?....
UCIESZNA HISTORIA
SPOTKAŃ INSPEKTORÓW
OCHRONY
RADIOLOGICZNEJ
… czyli co działo się od
Margonina 98’ do
Czerniejewa 2007
Słowo Wstępne
W
roku
1997
kondycja
psychiczna
inspektora
ochrony
radiologicznej w jednostce służby zdrowia
była nie do pozazdroszczenia.
Po pierwsze, reprezentował on
egzotyczną mniejszość zawodową i
słusznie traktowany był jak obca narośl na
zdrowej tkance służby zdrowia.
Po drugie, jeżeli był chorobliwie
ambitny,
zanudzał
kierownictwo
wydumanymi
problemami
ochrony
radiologicznej, tak jakby w Szpitalu nie
brakowało problemów rzeczywistych.
Po trzecie, w paroksyzmie
pracowitości potrafił plątać się po
pracowniach izotopowych przeszkadzając
w
spokojnym
zjedzeniu
drugiego
śniadania.
Oj, paskudny on ci był!
Nic dziwnego, że poza okresami
nielicznymi kontrolami zewnętrznymi z PAA
czy WSSE przydatność inspektora ochrony
radiologicznej, o ile dodatkowo nie pełnił
innych przydatnych funkcji, była ze
zrozumiałych
względów
słusznie
kontestowana.
Abraham Harold Maslow był
amerykańskim
psychologiem,
autorem teorii hierarchii potrzeb.
Jest on uznawany za jednego z
najważniejszych
przedstawicieli
nurtu psychologii humanistycznej i
psychologii transpersonalnej.
W latach pięćdziesiątych XX
wieku wraz z Carlem Rogersem i
Rollo Mayem utworzył psychologię
humanistyczną,
określaną
jako
"Trzecia Siła", będącą alternatywą
wobec
szkół
ortodoksyjnej
psychoanalizy
z
jednej,
a
behawioryzmu z drugiej strony.
Jest pewne, że zarówno
Kubicka jak i Kieszkowski nie znali
wydanej w roku 1954 książki
Motivation and Personality, w której
Maslow rozwinął teorię hierarchii
potrzeb ludzkich tzw. Piramidy
Maslowa, jednak mając na uwadze
sekwencje zdarzeń, które wystąpiły
należy stwierdzić, że prawdziwość
piramidy
Maslowa
jest
faktem
bezspornym.
Hierarchia potrzeb– w psychologii –
sekwencja
potrzeb
od
najbardziej
prymitywnego
poziomu
potrzeb
podstawowych do potrzeb wyższego
poziomu, które aktywizują się dopiero po
zaspokojeniu niższych.
Potrzeba psychiczna, motywacja to
stan osoby doznającej poczucie
niespełnienia (napięcie motywacyjne),
czyli frustrację potrzeb, działający jako
czynnik motywujący, skłaniający zatem
jednostkę do aktywności, które mogą tę
potrzebę zaspokoić. Z potrzebami wiąże
się pozytywna lub negatywna
charakterystyka afektywna.
Niezaspokojenie potrzeb niższego rzędu
powoduje niemożność zaspokojenia
potrzeb wyższego rzędu.
HIERARCHIA POTRZEB MASŁOWA
Potrzeby przynależności i miłości
(akceptacji,
afirmacji);
ich
zaspokojenie rzutuje na sposób
widzenia
świata,
występują
w
dążeniach
przezwyciężenia
osamotnienia, alienacji występują w
usiłowaniach
przezwyciężenia
osamotnienia, eliminacji i obcości,
tendencji do nawiązywania bliskich
intymnych stosunków, uczestnictwa w
życiu grupy, w dążeniach do tworzenia
gangów, stowarzyszeń itp.
Potrzeby szacunku i uznania
Potrzeby fizjologiczne
potrzeba jedzenia,
potrzeba odpoczynku,
potrzeba przyjemnych doznań
zmysłowych,
potrzeby seksualne.
gdy nie są zaspokojone, dominują nad
wszystkimi innymi potrzebami,
wypierają je na dalszy plan i decydują
o przebiegu zachowania człowieka.
Potrzeby bezpieczeństwa wyrażają
się unikaniem tego, co może przynieść
śmierć lub cierpienie
potrzeba zależności,
potrzeba opieki i oparcia,
potrzeba braku lęku,
potrzeba ładu.
pobudzają do działania, zapewniając
nienaruszalność, ujawniają się, gdy
dotychczasowe nawyki okazują się
mało przydatne.
potrzeba potęgi,
potrzeba wyczynu,
potrzeba wolności,
potrzeba respektu i uznania
innych,
potrzeba dobrego statusu
społecznego,
potrzeba sławy,
potrzeba dominacji
pragnienie potęgi, wyczynu i
wolności,
potrzeba respektu i uznania ze
strony innych ludzi, dobrego
statusu
społecznego,
sławy,
dominacji, zwracania na siebie
uwagi.
potrzeby zaufania do siebie, poczucie
własnej
wartości,
kompetencji,
poważania
–
potrzeby
uznania
(szacunku) i prestiżu we własnych
oczach i w oczach innych ludzi;
Potrzeby samorealizacji
dążenie do rozwoju możliwości
potrzeba religijna
najwyższy poziom, potrzeba
przeżywania szczytowego
doświadczenia czasem określana jako
potrzeba duchowa. potrzeba
posiadania celów, potrzeba spełnienia
swojego potencjału – potrzeby
samorealizacji – wyrażają się w
dążeniu człowieka do rozwoju
możliwości; stanowią środek do
zaspokojenia potrzeb fizjologicznych
lub reakcje kompensujące
niezaspokojenie innych potrzeb,
potrzeba harmonii i piękna, potrzeby
wiedzy, rozumienia, nowości.
I spotkanie IOR
Margonin
14 -15 stycznia 1998
Zaczynaliśmy
z
dużego
C.
Pierwsze spotkanie inspektorów ochrony
radiologicznej odbyło się w Margonie,
właściwie Margonińskiej Wsi położonej na
Pojezierzu Chodzieskim.
Wszystko odbyło się po raz
pierwszy. Nie było pewności, że spotkanie
w ogóle dojdzie do skutku. Trzydzieści
parę
osób
uczestniczących
było
oszołamiającym
sukcesem.
Nawet
uroczysta
kolacja,
zwana
szumnie
bankietem była sukcesem organizatorów.
Na
pierwsze
mankamenty,
fatalny termin finansowania uczestników
spotkania dla jednostek budżetowych,
początek roku i małą ilość miejsc
noclegowych nikt nie zwrócił uwagi.
Dyrektor Julian Malicki wyrażając
nadzieję na kolejne spotkanie za rok nie
bardzo
wierzył
w
powodzenie
przedsięwzięcia.
Najbardziej
nieprawdopodobne
jest to, że w Margoninie w 1998 roku
byliśmy o dziesięć lat młodsi. Jak to się
stało, ze nikt na to nie zwrócił
uwagi????....
II spotkanie IOR
Margonin
14 -15 stycznia 1999
Stało się, II spotkanie IOR jest
faktem. Dyrektor Julian Malicki otwierając
drugie spotkanie w Margoninie sprawiał
wrażenie
człowieka
przyjemnie
zaskoczonego. Opinie w środowisku o
pierwszym spotkaniu były na tyle
pozytywne, że liczba uczestników drugiego
spotkania
przerosła
oczekiwania
organizatorów i możliwości logistyczne
pałacu. Część uczestników musiała być
zakwaterowana
w
odległym
o
8
kilometrów
pałacu
w
Pietronkach.
Nazwisko dyrektora Malickiego i renoma
Wielkopolskiego
Centrum
Onkologii
sprawiły, że w II spotkaniu w Margoninie
oprócz inspektorów ochrony radiologicznej
uczestniczyli
w
roli
prelegentów
przedstawiciele CLOR, PAA, Instytutu
Energii
Atomowej
i
Zakładu
Unieszkodliwiania
Odpadów
Promieniotwórczych. Ponadto odnotowano
fakt
sponsoringu
imprezy
przez
przedstawicieli
firm
prowadzących
działalność z wiązaną z atomistyką i
ochroną radiologiczną. Ponadto Margonin
był miejscem w którym po raz pierwszy w
środowisku medycznym zostały publicznie
użyte sformułowania „zapewnienie jakości
w radioterapii” i „system jakości w
diagnostyce radiologicznej” powodując
serdeczne rozbawienie audytorium.
Nie trzeba podkreślać, że pod
światłymi rządami dyrektora Malickiego
inspektorzy WCO mieli zaspokojone
pierwsze dwa piętra piramidy potrzeby
Maslowa. Nic dziwnego, że przyszła pora
na poziom realizację trzeciego poziomu
piramidy potrzeby przynależności i miłości.
(O ile potrzeba przynależności realizowana
była kolektywnie, to druga część potrzeby
raczej indywidualnie). Pierwszym krokiem
w realizacji potrzeby przynależności było
określenie grupy, do której przynależeć
wypada. Taka grupa co prawda istniała,
ale była totalnie zatomizowana. Prawdę
mówiąc w 1997 roku inspektorzy ochrony
radiologicznej
(których
liczność
przekraczała 2500) mało wiedzieli o
istnieniu i problemach osobników z tej
samej grupy zawodowej w najbliższym
sąsiedztwie.
Nie są dostępne nagrania lub
wiarygodne
zapisy
dotyczące
molestowania i mobingu przez ww.
dyrektora Malickiego, jest faktem, że już w
roku 1997 załamał się i objął patronatem
WIELKOPOLSKIEGO
CENTRUM
ONKOLOGII
pierwsze
spotkanie
Inspektorów Ochrony Radiologicznej w
Margolinie.
Należy bezstronnie uznać, że pod
skrzydłami
dyrektora
Malickiego
inspektorzy ochrony radiologicznej z
Poznania ( i jak się okaże nie tylko)
osiągnęli pierwszy stopień na drodze do
realizacji potrzeby przynależności –
trzeciego poziomu piramidy Maslowa
uczestników
limitowana
była
możliwościami logistycznymi ośrodka w
Puszczykowie. Co ciekawe, kolejna porcja
informacji o zarządzaniu jakością, kontroli
jakości, testach akceptacyjnych i systemie
akredytacji
przyjmowane
były
z
zdecydowanie większą uwagą niż rok
wcześniej.
Czyżby podziałała nieuchronna
wizja bliskiego członkostwa w Unii
Europejskiej...
III spotkanie IOR
Puszczykowo
31 maja -2 czerwca 2000
Leśny Ośrodek Szkoleniowy Puszczykowo
to jeden z najlepiej przygotowanych
obiektów
w okolicach
Poznania
do
przyjmowania dużych grup gości. Idealnie
nadaje się do planowania różnego rodzaju
szkoleń,
spotkań,
zjazdów,
kolonii,
konferencji, przyjęć, bankietów oraz tzw.
"imprez integracyjnych".
Trzecie
spotkanie
w
Puszczykowie zdominowane było przez
problematykę
prawną.
Spotkania
Inspektorów
Ochrony
Radiologicznej
zyskały już status imprezy, która
uwzględniana
jest
w
kalendarzach
konferencji
szeregu
instytucji
zainteresowanych
problematyką
bezpieczeństwa jądrowego i ochrony
radiologicznej. Zmiana ustawy Prawo
atomowe i obecność na spotkaniu
Dyrektora
Departamentu
Prawnego
Państwowej Agencji Atomistyki spotkała
się z szerokim zainteresowaniem. Liczba
Dyrektor Julian Malicki miał
powody do zadowolenia. Jego dziecko,
Spotkania
Inspektorów
Ochrony
Radiologicznej
organizowane
są
od
początku pod szyldem Wielkopolskiego
Centrum Onkologii, okrzepło i czuje się
coraz pewniej....
zważy się, że w czasie Spotkania została
upubliczniona
informacja
o
awarii
akceleratora w Białymstoku...
V spotkanie IOR
Dymaczewo
4 - 7 czerwca 2002
IV spotkanie IOR
Wągrowiec
29 maja - 1 czerwca 2001
Konferencja odbywała się w
Ośrodku
Rehabilitacyjnym
Welspin
usytuowanym w kompleksie leśnym nad
pięknym jeziorem Durowskim. I to jest
wszystko
co
dobrego
o
Ośrodku
powiedzieć można. Jak mówi przysłowie do trzech razy sztuka. Czwarte spotkanie
Inspektorów Ochrony Radiologicznej było
najmniej udane ze wszystkich, jakie odbyły
się dotychczas. Niesympatyczna obsługa,
wyżywienie niezgodne z zamówieniem,
kiepska pogoda sprawiły, że o czwartym
spotkaniu należałoby zapomnieć jak
najszybciej. Organizatorzy dwoili się i troili
w wysiłkach, aby uczestnicy nie odczuli
zbytnich niedogodności bytowych.
Spotkanie miało bardzo bogaty
program merytoryczny. Autorzy wystąpień
w odróżnieniu do personelu Ośrodka
potraktowali uczestników poważnie. Godne
odnotowania było wystąpienie dr Jana
Lesiaka na temat ochrony radiologicznej
pacjenta. Dotychczas tej tematyki w kraju
nikt poważnie nie poruszał... Wystąpienie
spotkało się z wielkim zainteresowaniem,
co jest tym bardziej zrozumiałe jeżeli
Rok, jaki upłynął od awarii w
Białymstoku przyniósł ze w dziedzinie
ochrony radiologicznej więcej zmian
pozytywnych
zmian
niż
ubiegłe
dziesięciolecie. Po pierwsze w sposób
skokowy wzrosła rola i znaczenie
inspektora ochrony radiologicznej w
jednostce służby zdrowia. Po drugie
niewspółmiernie wzrosło zainteresowanie
kierownictwa
szpitali
problematyką
ochrony
radiologicznej.
Po
trzecie
rozpoczął się wyścig do uzyskania
certyfikowanego
systemu zarządzania
jakością wymuszony aktami prawnymi
wydanymi
przez
Ministra
Zdrowia.
Reasumując,
należy
stwierdzić
obiektywnie, że incydent białostocki w
efekcie spowodował szereg pozytywnych
zmian
we
wszystkich
dziedzinach
medycyny, w których prowadzona jest
działalność w warunkach narażenia na
promieniowanie jonizujące.
Jubileuszowe V spotkanie IOR
odbyło się w Dymaczewie Nowym. W
porównaniu do Wągrowca... nie ma
porównania ... MALINA!!!!
Dyrektor WCO dr hab. Julian
Malicki był wyraźnie ukontentowany
otwierając jubileuszową konferencję w
Dymaczewie. Bo to i patronat Biura
Promocji
Miasta
Poznania,
solidni
sponsorzy, no i udział profesora Leszka
Królickiego, którego obecność jest ozdobą
każdej konferencji...
Dymaczewo Nowe
3 - 6 czerwca 2003
VI spotkanie inspektorów w
Dymaczewie Nowym jest na pewno
spotkaniem historycznym. Po raz pierwszy
wystąpiliśmy pod własnym logo.
W dniu 2 października 2001 roku,
zostało zarejestrowane w Krajowym
Sądzie Rejestrowym pod numerem
0000068003 Stowarzyszenie Inspektorów
Ochrony Radiologicznej. Terenem działania
Stowarzyszenia
jest
obszar
całej
Rzeczpospolitej Polskiej. Siedziba Zarządu i
Komisji
Rewizyjnej
mieści
się
w
Wielkopolskim Centrum Onkologii przy
ulicy Garbary 15 w Poznaniu. Podczas
trwania Spotkania miało miejsce pierwsze
Walne Zebranie Stowarzyszenia.
Trzeba stwierdzić obiektywnie –
bez życzliwości dr hab. Juliana Malickiego
Dyrektora
Wielkopolskiego
Centrum
Onkologii żadne spotkania IOR, że nie
wspomnę o organizacji i rejestracji
Stowarzyszenie nie byłyby możliwe a
marzenia o spełnieniu przez inspektorów
ochrony
radiologicznej
potrzeby
przynależności
pozostałyby
tylko
marzeniami.
VI spotkanie IOR
W okresie przeszło rocznej
działalności Stowarzyszenie Inspektorów
Ochrony Radiologicznej zwiększyło liczbę
członków do blisko 100 i okrzepło na tyle,
że podjęło się samodzielnej organizacji
spotkań
Inspektorów
Ochrony
Radiologicznej.
Okazało
się,
ze
wystąpienie pod własnym logo wcale nie
spowodowało obniżenia rangi spotkań,
wystarczy powiedzieć, że na VI Spotkaniu
mieliśmy
przyjemność
gościć
Panią
profesor Barbarę Jarząb, profesora Leszka
Królickiego,
profesora
Michała
Waligórskiego
no
i
oczywiści
wypróbowanego
Przyjaciela
Stowarzyszenia dr hab. Juliana Malickiego,
który tradycyjnie otworzył obrady.
W opinii uczestników wszystkie
dotychczasowe spotkania były bardzo
dobre, ale to VI – najlepsze!
VII spotkanie IOR
Dymaczewo Nowe
2 - 4 czerwca 2004
Nie ma powodu rozwodzić się
nad zaletami Dymaczewa Nowego. Tu jest
po prostu bardzo dobra atmosfera
zarówno do wymiany poglądów jak i
wypoczynku. Zalety Dymaczewa docenił
obecny na VII spotkaniu profesor Jerzy
Niewodniczański,
Prezes
Państwowej
Agencji Atomistyki, który wystąpił z
referatem Nowe uregulowania prawne w
aspekcie
akcesji
Polski
do
Unii
Europejskiej.
Byłoby nieuczciwe nie wspomnieć
o
pozamerytorycznych
walorach
Dymaczewa,
o
znakomitej
kuchni,
pomysłowych imprezach towarzyszących,
prosiakach z rożna, ognisku czy uroczystej
kolacji. W tym momencie trudno ocenić,
czy rzeczywiście VI spotkanie było
najlepsze
VIII spotkanie IOR
Dymaczewo Nowe
17 - 20 maja 2005
Było
świetnie.
Gościliśmy
Głównego Inspektora Dozoru Jądrowego
Wiceprezesa
Państwowej
Agencji
Atomistyki Witolda Ładę. Dymaczewo jest
rzeczywiście magiczne
IX spotkanie IOR
Dymaczewo Nowe
30 maja – 2 czerwca 2006
To nieprawdopodobne jak szybko
lecą lata. Wydawało się, że przed chwilą
wręczaliśmy prof. dr hab. Julianowi
Malickiemu honorowe członkostwo w
Stowarzyszeniu
Inspektorów
Ochrony
Radiologicznej, a tu już trzeba się
szykować do X Spotkania...
Swoją drogą, jeżeli tyle zasług
potrzeba,
aby
zostać
honorowym
członkiem SIOR, to jest pewne, że
drugiego kandydata przynajmniej do roku
2020 nie znajdziemy....
Dymaczewo PADŁO....PORAŻKA!!!!
X spotkanie IOR
Czerniejewo
15 - 18 maja 2007
35 lat temu, jako bardzo młody
pracownik naukowy Instytutu miałem
zaszczyt uczestniczyć w zakładowym
seminarium poświęconym sprawozdaniu z
uczestnictwa
Kierownika
Zakładu,
profesora Z.
w BARDZO WAŻNEJ
wiedeńskiej konferencji naukowej w
MAEA z dziedziny, z którą wówczas
wiązałem pewne nadzieje na przyszłość.
Profesor, niekwestionowany autorytet w
zakresie
dozymetrii
promieniowania
jonizującego, cieszył się wówczas równie
zasłużoną opinią wielkiego łasucha.
Uważam, że miałem szczęście wysłuchać
najbardziej prawdziwego i genialnego w
swej
lapidarności
sprawozdania
z
wielodniowych obrad koryfeusz nauki
światowej.
Sprawozdanie,
które
zapamiętam do czasu starczej demencji
brzmiało mniej więcej tak:
„ No cóż... sami wiecie.... byli ci
sami, co zawsze i mówili to samo, co
zawsze.....Nas
to
specjalnie
nie
interesowało....My też mówiliśmy to, co
zawsze.... Ich też to specjalnie nie
interesowało.... Ale później był bankiet....
Mówię wam REWELACJA!!!!!”
W imieniu Stowarzyszenia
Inspektorów Ochrony Radiologicznej,
organizatora X Spotkania w Czerniejewie,
pragnę życzyć Państwu, aby Wasz ocena
merytorycznej zawartości referatów, które
zostaną tu wygłoszone nie była gorsza od
cytowanej powyżej....
Kochani, nadszedł czas na realizację
kolejnych pięter piramidy Maslowa!
trzy po pięć ….para piętnaście
SIOROWSKA CZASOPRZESTRZEŃ*
czyli groch z kapustą
od CZERNIEJEWA do KOŁOBRZEGU
zbiór zdarzeń od X do XV Zjazdu
Inspektorów
Ochrony
Radiologicznej
zlokalizowanych
w
przestrzeni
od
Czerniejewa do Kołobrzegu i czasie lat
pięciu, wyposażony w strukturę afiniczną i
metryczną o postaci określonej w
zależności od widzimisię autora czyli
cicer cum caule.
W okresie od Czerniejewa do Kołobrzegu z naszej
siorowskiej czasoprzestrzeni odeszli na zawsze
nieodżałowani Zosia Mazurek,
Lutek Gąszczak
Frank szwajcarski kosztował 2,30 zł… nikt
nie podejrzewał światowego kryzysu…
poza
tym
wydawało
się
nieprawdopodobne by minister właściwy
do spraw zdrowia, po wydaniu po
dziewiętnastu
latach
przygotowań
legendarnego wigilijnego rozporządzenia
tak polubi działalność legislacyjną, że do
dziś nieszczęśnicy dotknięci bezpośrednio
niektórymi zapisami nowych uregulowań
prawnych, nie mogą wyjść z podziwu, że
nie wspomnę o obłędzie w oczach.
I ta bezsensowna śmierć Krzysia
Zawanowskiego…
No i jeszcze dramat Fokushimy…
energetyka jądrowa w Polsce wyraźnie nie
ma szczęścia…
Ale dosyć marudzenia. Przed nami
XV Spotkania a strona internetowa
Stowarzyszenia
Inspektorów
Ochrony
Radiologicznej ma już prawie 240 000
odwiedzin internautów!
Słowo wstępne
XV Zjazd Inspektorów Ochrony
Radiologicznej jest odmienny od
wszystkich poprzednich z szeregu niżej
wymienionych powodów.
Po pierwsze, nigdy jeszcze nie zdarzyło
się, by naszego spotkania nie zaszczycił
swą obecnością Pan Profesor Malicki.
(Powód nieobecności Profesora wynika z
punktu drugiego.)
Po wtóre nigdy jeszcze nasze spotkania
nie odbywały się tak daleko od Poznania.
Kołobrzeg może nie jest końcem świata,
ale podróż pociągiem na przykład z
Brzozowa
(gdyby
do
Brzozowa
doprowadzona
linię
kolejową)
do
Kołobrzegu jest o kilka godzin dłuższa od
podróży samolotem z Warszawy do Pekinu
z jedną przesiadką po drodze.
Po trzecie, nigdy jeszcze „siorowcy” nie
opuszczali w sposób zorganizowany przez
Stowarzyszenie (o ile pogoda dopisze)
terytorium Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
X Zjazd w Czerniejewie odbywał się
w atmosferze umiarkowanego optymizmu.
CICER CUM CAULE czyli groch z
kapustą z czasoprzestrzeni
siorowskiej
Pamiętacie? Tak się mieszkało w
Czerniejewie na X Zjeździe SIOR.
High life, bon ton, savoir vivre, pardon….
Ciekawe jak będzie w Kołobrzegu???
Prawdę mówiąc warunki bytowe nie
decydują o końcowej ocenie Zjazdów
SIOR. O wiele istotniejszy jest poziom
wygłaszanych referatów i późniejsza
dyskusja. A niektóre wystąpienia zapadły
w pamięci na lat wiele.
W 2007 roku w Czerniejewie pan dr
Wiesław Gorączko miał bardzo ciekawe
wystąpienie na temat energetyki jądrowej
zatytułowane „Siłownie jądrowe nie
zamiast ale obok innych źródeł produkcji
energii elektrycznej w Polsce”.
Nie jest tajemnicą, że kolega
Gorączko jest zwolennikiem energetyki
jądrowej. Mnie osobiście zachwyciło
końcowe uzasadnienie braku zagrożeń ze
strony energetyki jądrowej. Cytuję
„W organizmie ludzkim znaleźć
można
całkiem
sporo
izotopów
promieniotwórczych. Szacuje się że
aktywność właściwa człowieka to około 50
Bq/kg (czyli w każdym kilogramie naszego
ciała w ciągu sekundy rozpada się 50 jader
promieniotwórczych emitujących „na lewo
i prawo” promieniowanie i korpuskuły).
Zatem możemy śmiało powiedzieć,
że człowiek jest „promieniotwórczy”. Mało
tego,
większość
naszej
promieniotwórczości
pochodzi
od
radioizotopu potasu K-40, którego to
promieniowanie prawie wcale nie opuszcza
naszego ciała.
I o dziwo, jakoś żyjemy. Z
naturalnej, ludzkiej promieniotwórczości
profesor Andrzej Hrynkiewicz wyciąga dość
frywolny lecz w pełni prawdziwy wniosek.
„Mając partnera życiowego o masie 60kg
należy się spodziewać aktywności od jego
ciała na poziomie 3000 Bq. Spędzając z
nim 8-mio godzinną noc otrzymujemy od
niego dawkę znacznie większą niż od
zlokalizowanej w pobliżu elektrowni
jądrowej.” Jakież to niebezpieczne noce –
w sensie oczywiście jądrowym (sic!) – ale
ilu z nas zrezygnuje z takiej przyjemności.
Z przykładu Profesora wynika jasno,
że siłownia jądrowa jest znacznie
bezpieczniejsza dla naszego zdrowia niż
nasza żona czy mąż (wiele i wielu to
potwierdzi
pewnie
z
własnego
doświadczenia) ale jakaż to przyjemność
przytulić się do reaktora!? Żadna! Choć
prawdą jest, że nie zrzędzi, nie gdera, nie
prowadzi lepiej samochodu, nie musi
oglądać „męczarni” polskich futbolistów co
którąś środę, nie przesiaduje godzinami w
sklepach i nie mówi nam co mamy robić.
No i oczywiście nie ma teściowej! Ale czy
to znaczy, że należy pokochać energetykę
jądrową?
Nie ale na pewno zaakceptować jej
istnienie.”
Minęły cztery lata. W trzy
miesiące
po
katastrofie
elektrowni
Fukushima Dai-ichi dr Gorączko na XIV
Zjeździe SIOR w Mikorzynie powiedział
coś, co warto zapamiętać: „Większość
pracowników
elektrowni
została
ewakuowana,
pozostało
50
ludzi
prowadzących działania stabilizujące i
zabezpieczające na terenie elektrowni. Ta
awaryjna grupa została przez „prasę” i
media nazwana samurajami. Było to – jak
się niebawem okazało – zbyt „słabe”
określenie, więc przemianowano ich na
„kamikadze”. Jest to NADUŻYCIE,
mające tylko podnieść zainteresowanie
odbiorców informacji. Żadna bowiem ekipa
usuwająca jakąkolwiek awarię (jądrową,
chemiczną, przemysłową) nie jest grupą
samobójców ! Są to NAJWYŻSZEJ
KLASY SPECJALIŚCI, doskonale znający
elektrownię
i
jej
funkcjonowanie,
wyćwiczeni i wyszkoleni w usuwaniu
skutków wszelkiego typu zdarzeń. W
Polsce też taka grupa istnieje i nikt nie
nazywa ich samobójcami.”
W czasoprzestrzeni siorowskiej z X
Zjazdu
godne
odnotowania
jest
historyczne
spotkanie
dwóch
Wiceprezesów – Janusza Barczyka SIOR
(je) i Witolda Łady ( pije).
Jaki
był
wymierny
efekt
historycznego spotkania – nie wiadomo.
Bardzo dużo miejsca w przestrzeni
(gabaryty)
i
czasie
(wystąpienia)
czasoprzestrzeni
siorowskiej
zajmuje
inżynier Ryszard Kowski. Nie jest
nadużyciem porównanie kolegi Kowskiego
do znakomitego pisarza Kraszewskiego i
nie tylko z powodu imponującej brody. O
ile pamiętam był z nami od pierwszego
Zjazdu w Margoninie w 1998 roku i zawsze
miał ciekawe wystąpienie. Pozwolę sobie
przedstawić
tytuły
wystąpień
inż. Kowskiego z ostatnich pięciu lat.
Czerniejewo 2007
Szkolenie w zakresie ochrony
radiologicznej
pacjenta
–
pierwsze
doświadczenia z prowadzenia kursów
Mierki 2007
Program zapewnienia jakości w
radiologii: przepisy i rzeczywistość
Aktualna sytuacja prawna w
radiologii
Dawki w tomografii komputerowej
na podstawie ICRP
Skorzęcin 2007
Aktualna sytuacja prawna w
radiologii
Przegląd
aktów
prawnych
wydanych na podstawie delegacji
wynikających
z
ustawy
Prawo
Atomowe.
Dawki
w
tomografii
komputerowej na podstawie ICRP
Mierki 2008
Procedury wzorcowe; minimalne
wymagania do zgody na diagnostykę –
stan aktualny
Dawki w radiologii zabiegowej dla
pacjentów Problemy z pomiarami; nowe
rozwiązania technologiczne
Dymaczewo Nowe 2009
Planowane i konieczne zmiany w
rozporządzeniu mz z dnia 25 sierpnia 2005
r. W sprawie warunków bezpiecznego
stosowania promieniowania jonizującego
dla
wszystkich
rodzajów
ekspozycji
medycznej
Skorzęcin 2009
Radiologia cyfrowa
aktualnych przepisów
w
świetle
zapisów nowelizujących rozporządzenia z
2005 roku
Skorzęcin 2010
Kryteria akceptowalności instalacji
radiologicznych w radiologii jako źródła
zapisów nowelizujących rozporządzenia M.
Z, z 2005 r.
Procedury wzorcowe (układ i lista )
oraz
propozycja
sposobu
realizacji
audytów klinicznych zewnętrznych –
aktualny stan prac Komisji ds. Procedur
Wzorcowych
i
Audytów
Klinicznych
Zewnętrznych
Dymaczewo Nowe 2010
Kryteria akceptowalności instalacji
radiologicznych w radioterapii jako źródła
Skorzęcin 2011
Kryteria
akceptowalności
instalacji radiologicznych w radiologii
jako źródła zapisów nowelizujących
rozporządzenia M. Z, z 2005 r.
Mikorzyn 2011
Fukushima – dawki po awarii,
wnioski na przyszłość.
walne zebranie sprawozdawczo
wyborcze
Szanowni państwo.
W roku 2011 inżynier Kowski nie
żadną siorowską konferencję przyjechał!
Istnieje duże prawdopodobieństwo,
że szykuje dla nas jakąś niespodziankę na
Skorzęcin. Wykluczam zgolenie brody.
Zdjęcie kolegi Ryszarda na facebooku
wyklucza wszelkie spekulacje. Broda
trochę posiwiała, ale osiągnęła imponujące
rozmiary.
A może Rysio rozstał się z
nieśmiertelną
czarną
skórzaną
kamizelką???
Czujny
czytelnik
mógł
się
zorientować, że oprócz naszych Zjazdów,
nazwijmy je medycznych SIOR organizuje
również inne konferencje.
Oddajmy
głos
Wiceprezesowi
Barczykowi
Kilka lata temu wpadliśmy na
pomysł, aby rozszerzyć nasze spotkania o
elementy wiedzy z zakresu ochrony
radiologicznej nie tylko w środowiskach
medycznych,
ale
również
w
zastosowaniach przemysłowych.
Pierwsze spotkanie odbyło się w
2006 r. w Zaciszu nad jeziorem
Koronowskim. Wzięli w nim udział
przedstawiciele
przemysłu.
Na
tym
spotkaniu padły propozycje, aby tego
rodzaju
konferencje
połączyć
z
konferencjami medycznymi. Powód był,
mówiąc
żartobliwie,
prosty
w
konferencjach
przemysłowych
bierze
udział prawie wyłącznie płeć męska, a w
medycznych - płeć żeńska, czyli jak
połączyć przyjemne z pożytecznym.
Pierwsza konferencja łączona z
zastosowań przemysłowych i zastosowań
medycznych została zorganizowana w
2007 r. w Skorzęcinie nad jeziorem Białym
koło
Witkowa
(niedaleko
Gniezna).
Połączenie
dwu
różnych
dziedzin:
przemysłu
i
medycyny
w
jednej
konferencji, okazało się przedsięwzięciem
udanym. A to dlatego, że część osób
biorących udział w konferencji medycznej
nie miało do tej pory rozeznania, jak
wyglądają inne źródła. Wiedza np. o tym,
jak się uchronić przed promieniowaniem z
takich źródeł, mogła być dla nich bardzo
przydatna.
Inspektorzy ochrony radiologicznej
pracują w różnych instytucjach, które
delegują ich na szkolenia. Czego oczekują
pracodawcy?
Głównym powodem, dla którego
organizowane
są
szkolenia,
jest
zapoznanie się z nowymi przepisami.
Przepisy ustawy prawo atomowe i aktów
wykonawczych, czyli rozporządzeń Rady
Ministrów czy zarządzeń Ministra Zdrowia
dosyć często się zmieniają lub są
nowelizowane.
Wprawdzie
każda
jednostka
organizacyjna
dysponuje
dziennikami
ustaw, ale to nie wystarcza i potrzebna
jest
bardziej
pogłębiona
dyskusja.
Podajemy także konkretne przykłady
zastosowania takich przepisów, np. przy
zastosowaniu źródeł w układzie kontroli
poziomu w elektrociepłowni, o czym gdzie
indziej trudno się dowiedzieć.
Te konferencje rozbudowujemy pod
tym kątem, aby informacja była pełna i
żeby ludzie zatrudnieni w ochronie
radiologicznej wiedzieli o niej jak
najwięcej, mieli także rozeznanie w
zakresie zastosowań technik jądrowych w
różnych dziedzinach gospodarki.
Tematem jednej z dwu konferencji
jest radiografia cyfrowa. Jak ten termin
należy rozumieć?
Tę konferencję określiliśmy jako
radiografia cyfrowa, czyli dla lekarzy i
techników rtg medycznych. Nie jest to do
końca ścisłe. Tak naprawdę techniki
cyfrowe w aparaturze rentgenowskiej są
stosowane zarówno w medycynie, jak i w
przemyśle. Sam pomysł zastosowania
technik cyfrowych w przemyśle został
zaczerpnięty z zastosowań medycznych.
Techniki radiografii cyfrowej dotyczą
aparatów rentgenowskich, bo jeszcze nie
ma
technik
cyfrowych
zapisu
promieniowania gamma od aparatów
gammagraficznych. To się zaczęło w
medycynie i rozszerza się na zastosowania
przemysłowe, ale jest to jeszcze technika
bardzo droga (kasety i płyty cyfrowe).
Będziemy musieli zmienić nazwę
konferencji z radiografii cyfrowej na
spotkanie
inspektorów
ochrony
radiologicznej oraz lekarzy i techników rtg.
Radiografia cyfrowa będzie jednym z
tematów omawianych w nieco innym
aspekcie.
Każda konferencja w poszczególnych
grupach tematycznych kończy się panelem
dyskusyjnym. Jak przebiegają te debaty?
Na tych panelach często poruszane
są tematy, których wcześniej nie było w
referatach lub brakowało czasu, aby
omawiać je w sposób wyczerpujący.
Dlatego przenosimy je do panelu
dyskusyjnego
i
tam
próbujemy
„rozpracować". Chcemy tego typu tematy i
problemy sygnalizować na naszej stronie
internetowej lub omawiać na kolejnym
spotkaniu.
Spotkania szkoleniowe organizuje
SIOR.
W
jakim
stopniu
praca
organizacyjna Zarządu ma wpływ na
rozwój Stowarzyszenia?
Praca przy organizacji szkoleń jest
ciężka i czasochłonna. To nie tylko
obowiązki służbowe, ale także czas
zabrany nierzadko rodzinie i sprawom
domowym. Trzeba niekiedy posiedzieć
przy telefonie lub komputerze do późna.
Stowarzyszenie dzięki temu może się
rozwijać, ale odbywa się to czasem zbyt
dużym osobistym kosztem.
Apelujemy o pomoc i oczekujemy, że
inni członkowie SIOR włączą się w te
sprawy. Jeśli tak się stanie, będziemy mieli
więcej czasu i możliwości, aby nasze
spotkania były jeszcze bardziej atrakcyjne i
inspirujące.
Na nasze zjazdy nie przyjeżdżają
tylko członkowie Stowarzyszenia, jest ich
procentowo mniej niż innych uczestników.
Nawet w Dymaczewie Nowym proporcje
wynoszą 50 proc. do 50 proc. To nasze
doroczne spotkanie i tradycja z tego
względu, że tam się odbywa walny zjazd i
integracja naszego środowiska.
To nie tylko udział w sesjach, gdzie
są wygłasza referaty lub w panelach
dyskusyjnych. Bardzo ważne są te
wszystkie rozmowy, jakie mają miejsce w
kuluarach, tak jak wszędzie przy tego
rodzaju spotkaniach. Często z tych
rozmów
wynikają
tematy,
które
wprowadzamy
do
programu
poszczególnych konferencji.
Rozmawiał: Mieczysław Kozłowski
Kolega Wiceprezes Barczyk jest
człowiekiem skromnym i unikającym
rozgłosu.
Pomysł
konferencji
tematycznych jest jedynie jego zasługą!
Nie wpadliśmy na pomysł, to jest jego
pomysł ! Tak długo wiercił dziurę w
brzuchach Zarządu, ze nie było innego
wyjścia. Konferencje tematyczne mają dziś
już ugruntowaną pozycję w działalności
SIOR.
Wypadek w Elektrowni Jądrowej
Three Mile Island: lekcja na
przyszłość ?
TEGO WYSTĄPIENIA JUŻ NIE
DANE NAM BYŁO WYSŁUCHAĆ
To się miało wydarzyć w piątek
11 czerwca 2010 r o gdzinie 1220
w Dymaczewie Nowym na XIII
Zjeździe SIOR
Krzysztof
Zawanowski
Canberra Packard
Sp. z o.o. Warszawa
W dniu 28 marca 1979 roku w
drugim bloku elektrowni jądrowej Three
Mile
Island
(TMI-2)
położonej
w
sąsiedztwie miasta Harrisburg, stolicy
stanu
Pensylwania
w
Stanach
Zjednoczonych Ameryki Płn. wystąpił
znamienny w swoich skutkach wypadek
radiacyjny.
W jego konsekwencji nastąpiło
częściowe stopienie rdzenia reaktora wraz
z uwolnieniami substancji radioaktywnych,
głównie w formie gazowej, do środowiska.
Został on uznany za “The worst
commercial nuclear accident in U.S
History” (najgorszy dla wizerunku energii
jądrowej wypadek w historii Stanów
Zjednoczonych).
Obsłudze elektrowni udało się
uniknąć znacznych skażeń otoczenia,
żadna z osób
nie została napromieniona w stopniu
stanowiącym zagrożenia dla zdrowia
jednak incydent spowodował powstanie
psychologicznego efektu strachu wśród
społeczeństwa amerykańskiego. Objawiło
się to znacznym spadkiem poparcia
społecznego dla energetyki jądrowej.
Chociaż wypadek w TMI-2 nie
zainicjował likwidacji przemysłu jądrowego
w USA jednak w jego konsekwencji
odwołano wiele zaplanowanych cyklów
inwestycyjnych budowy nowych EJ.
Ponadto, na efekt awarii nałożył się
proces dekontaminacji, który okazał się nie
tylko
długotrwały,
ale
niezwykle
kosztowny.
Samym wypadkiem przez długi czas
zajmowały się komisje: federalne, stanowe
i lokalne usiłujące określić przyczyny
awarii, odpowiedzialność poszczególnych
służb i organów działających zarówno na
terenie elektrowni jak i w organizacyjnych
strukturach szczebla centralnego, określić
stopień zagrożenia radiacyjnego oraz
przeanalizować procedury awaryjne w
samym obiekcie jak i w jego otoczeniu.
Śledztwo prowadziła m.in. specjalna
grupa powołana przez ówczesnego
prezydenta
Stanów
Zjednoczonych
Ameryki Płn. - Jimmy Cartera.
W prezentacji mała być zawarta
ogólna charakterystyka techniczna EJ typu
PWR
(Pressurized
Water
Reactor)
konstrukcji firmy Babcock and Wilcox
(B&W) ze zwróceniem uwagi na elementy
kontroli w układzie obiegu pierwotnego.
Zgodnie z zapowiedzą Krzysztof miał
skoncentrować się na przedstawieniu
przebiegu awarii począwszy od momentu
wystąpienia pierwszych jego symptomów
w układzie obiegu pierwotnego reaktora,
poprzez
uwolnienia
substancji
radioaktywnych
do
obudowy
bezpieczeństwa oraz do otoczenia a
skończywszy na przywróceniu naturalnej
cyrkulacji po mniej więcej miesiącu od
momentu początku awarii.
Omówione miały zostać następstwa
awarii: zarówno w aspekcie radiologicznym
jak
i
podjętych
czynności
natury
technicznej,
dotyczących
usprawnień
systemów
kontrolno-sterujących
oraz
logistycznych, związanych ze szkoleniem
personelu
elektrowni,
procedurami
awaryjnymi a także planami ewakuacji
ludności.
Krzysztof
sygnalizował
przedstawienie w sposób ogólny procedurę
dekontaminacji TMI-2 oraz problemy,
które
się
pojawiły
podczas
tego
długotrwałego i bardzo kosztownego
procesu.
Niestety, tego nie dane nam było
usłyszeć.
Jak CICER CUM CAULE to groch z
kapustą!
W
siorowskiej
czasoprzestrzeni
nie
wszystko było smutne, poważne i ponure.
W 2009 r. na stronie internetowej
www.sior.pl pojawiła się informacja
Jest nam niezwykle miło powiadomić,
że nasza Koleżanka Anna Wyszomirska w
tych dniach obroniła pracę doktorską.
Stało się to w Katedrze i Klinice
Endykronologii, Przemiany Materii i Chorób
Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego
im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Kierownikiem tej kliniki jest prof. dr hab.
n. med. Jerzy Sowiński.
Rozprawa odbyła się z tematu:
„Podstawy
i
budowa
jakościowo
zorientowanego systemu zarządzania w
odniesieniu do usług medycznych z
zastosowaniem
promieniowania
jonizującego".
Praca została napisana pod opieką
naukową promotora: prof. dr hab. inż.
Zbigniewa Kłosa.
Wydarzenie to miało miejsce 11
lutego br. w samo południe w Collegium
Stomatologicum Uniwersytetu Medycznego
w Poznaniu.
Anna Wyszomirska swoją rzetelną
znajomością zagadnienia wywarła duże
wrażenie na obecnych na tej rozprawie i
którzy z wielkim zadowoleniem przyjęli
przyznanie jej wyróżnienia.
Gratulujemy
serdecznie
tego
osiągnięcia Ani - która aktywnie działa w
SIOR, a także „zarządza" naszą stroną
internetową - i życzymy, aby szybko
doszło do habilitacji.
Czujny czytelnik mógł zauważyć, że
w zawartych powyżej materiałach dwaj
dojrzali wiekowo członkowie SIOR robili
delikatne aluzję do problemów damskomęskich, a to przy ocenie zagrożenia od
siłowni jądrowej, a to przy konieczności
wprowadzenia konferencji tematycznych,
więc idąc za ciosem postanowiłem
zacytować opinię prawdziwego eksperta w
tym temacie.
Dzięki nieocenionemu redaktorowi
Kozłowskiemu,
na
naszej
stronie
internetowej znalazłem materiał, który
zasługuje na zacytowanie w całości.
Seks po sześćdziesiątym roku życia
W cyklu wykładów szkoleniowych
organizowanych w warszawskim Centrum
Onkologii swoje uwagi i spostrzeżenia
przedstawił wybitny seksuolog prof. Lew
Starowicz. Jego prelekcja spotkała się z
ogromnym zainteresowaniem nie tylko ze
względu na atrakcyjny temat, ale i swadę
w jego przedstawieniu przez Pana
Profesora.
W sprawach seksu wiele się zmieniło
na przestrzeni ostatnich 50-70 lat. Jeśli
zapytać naszych dziadków, jak to wtedy
wyglądało, to po pierwsze żyło się krócej,
a oni, z wielkimi brodami i wąsami,
wyglądali jak staruszkowie. Kobiety
współżyły seksualnie do czasu menopauzy,
gdyż współżycie miało na celu rodzenie
dzieci. Tęskniły nawet do tego, gdyż
męczył je jednostajny cykl: ciąża - poród i
wreszcie mogły odpocząć. Paniom po
pięćdziesiątce pozostawało już tylko
zajmować się wnukami i dewocją.
Mężczyźni byli o kilka lub kilkanaście
lat starsi i na ogół nie mieli już większych
potrzeb seksualnych, chociaż zdarzały się
krzepkie wyjątki. Mężczyzna w wieku lat
sześćdziesięciu nie miał już specjalnej
ochoty na seks, bo swoje zrobiły np.
cygara ze względu na zwężenie naczyń
krwionośnych. A ci, którzy jeszcze mieli
pewne możliwości, korzystali z oferty
domów publicznych lub rezygnowali z
seksu w imię wyższych celów. Mężczyźni
wtedy się nie masturbowali, gdyż
masturbacja uchodziła za postępek
grzeszny lub zagrażający zdrowiu.
Ze wspomnień lekarzy z tamtych
czasów wynika, że problemy pojawiały się,
gdy mężczyzna w „słusznym" wieku miał
młodą żonę i chciał być sprawny
seksualnie. Jednym ze sposobów były
zastrzyki ze strychniny, picie wina,
konsumowanie orzeszków cola, witamin,
zażywanie słynnej johimbiny, stosowanie
muszki hiszpańskiej itp. I tak pobudzeni
przez chemię mężczyźni mogli z siebie coś
niecoś
wykrzesać.
Ale
aktywność
seksualna powyżej 55 roku życia dotyczyła
niewielkiej populacji mężczyzn.
Jak to wygląda w dniu dzisiejszym?
Mamy dokładne dane, z których wynika,
że większość mężczyzn jest aktywna
seksualnie. Powyżej 60 roku życia
współżyje 2/3 mężczyzn. Istnieje też
raport, który mówi o tym, jak wygląda
życie seksualne populacji w przedziale 80 102 lata. Otóż aktywny seksualnie jest 1
proc. (co najmniej 1 raz dziennie). I to nie
chodzi o młode żony, ale o typowe
związki.
Długowieczność
seksualna
mężczyzny zależy od kilku parametrów:
przede wszystkim od uwarunkowań
genetycznych
w
Polsce
takie
uwarunkowania posiada 5 proc. populacji
kobiet i mężczyzn.
Na drugim biegunie znajdują się
tacy, którzy mają małe potrzeby seksualne
(1 raz na dziesięć dni albo co dwa lub trzy
tygodnie). Ta populacja w przypadku
kobiet liczy 17 proc., a w przypadku
mężczyzn - 13 proc.
Drugą przyczyną małej aktywności
seksualnej są choroby. Im więcej chorób
przewlekłych i więcej zażywanych leków,
tym aktywność seksualna mniejsza, bo
wiele leków działa antyseksualnie (leki
przeciw nadciśnieniu, antydepresyjne,
psychotropowe itp.). Chociaż dużo się
ostatnio zmieniło i są już leki w tym
zakresie, które nie hamują aktywności
seksualnej.
Długowieczny seksualnie jest także
ten, kto był często aktywny seksualnie.
Dłuższe przerwy działają negatywnie i
prowadzą do zmian zanikowych. Innym
czynnikiem jest ruch. Aby mężczyzna był
aktywny
seksualnie,
musi
zażywać
codziennych spacerów szybkim krokiem i
to co najmniej przez 30 minut. Jeśli nie
chodzi to nic z tego nie będzie, bo dojdzie
do zaburzeń krążenia obwodowego. To
dotyczy prawie każdego, bo mężczyźni
praktycznie się nie ruszają: samochód,
komputer, biurko i nic więcej. Panie w
swoim
własnym
interesie
powinny
zachęcać panów do ruchu poza domem i
to na świeżym powietrzu. Aktywności
seksualnej mężczyzny sprzyja także dobór
partnerki, jeśli jest atrakcyjna i lubi seks.
Trzeba
znać
pewne
zjawiska
fizjologiczne,
bo
inaczej
błędnie
rozpoznaje się zaburzenia. U młodego
mężczyzny erekcja fizjologiczna może
trwać około 1 godziny, u mężczyzny w
wieku 65 lat - 7 min. Czasem starszy
mężczyzna uważa, że jest niewydolny, a to
u niego stan normalny. Potrzebna jest
także aktywność kobiety, szczególnie
wobec starszego partnera, aby erekcja
wracała.
Inaczej kształtuje się u mężczyzn
sytuacja
hormonalna.
Menopauza
występuje u wszystkich kobiet i kończy się
czas miesiączkowania. U mężczyzn jądra
pracują słabiej i mniej produkują
testosteronu, ale dotyczy to ok. 60 proc.
mężczyzn w wieku 55-60 lat. U
pozostałych poziom testosteronu spada
wolniej i dłużej. Dlatego nie można mówić
o andropauzie i z tego pojęcia specjaliści
ostatnio się wycofali.
Spotyka się obiegowe opinie, że
testosteron w starszym wieku szkodzi, bo
prowadzi do nadciśnienia, może także
spowodować
nowotwór
prostaty.
Najnowsze badania te wszystkie mity
obalają. Są za to inne problemy: spadek
poziomu testosteronu powoduje wzrost
zachorowań na cukrzycę, nadciśnienie,
depresję. Czyli substytucja hormonalna u
mężczyzn nie tylko służy seksowi, ale ma
działanie zapobiegawcze.
Nie ma korelacji, że testosteron
prowadzi do nowotworów, bo gdyby tak
było, to ci wszyscy mężczyźni, którzy mają
wysoki poziom testosteronu i są aktywni
seksualnie do późnych lat życia, powinni
szybciej zapadać na raka, a tak się nie
dzieje. Jeśli mężczyzna pobiera terapię
hormonalną to raz na pół roku powinien
przechodzić badania. I jeśli pojawią nacieki
nowotworowe to powinien z niej
zrezygnować. Ale nie dlatego, że
testosteron powoduje te zaburzenia, ale że
testosteron może „nakręcić" tempo. I
dlatego są mężczyźni, którzy mogą
pobierać testosteron przez długie lata.
Testosteron w formie doustnej jest mało
skuteczny, najlepsza jest forma iniekcji
domięśniowej.
Ostatnio
pojawił
się
testosteron dla zamożnych w postaci żelu
wcieranego w skórę.
Typową przypadłością mężczyzn
powyżej sześćdziesiątego roku życia są
zaburzenia erekcji, czyli spadek potencji.
Zaczyna się od tego, że zanika erekcja
poranna, błędnie rozumiana, że jest
wywołana
działaniem
pęcherza
moczowego. To nie ma nic wspólnego,
gdyż jest to inny mechanizm. Zanikają
erekcje poranne i dzienne oraz podczas
kontaktów
seksualnych
albo
są
krótkotrwałe.
Przyczyną
tego
są
przypadłości kardiologicznego, cukrzyca,
przerost gruczołu krokowego, komplikacje
pooperacyjne itp.
Wtedy bierze się viagrę i narzeka, że
słabo działa albo wcale nie działa. A to
dlatego, że mężczyzna ma słaby poziom
testosteronu i lek niewiele może pomóc.
Musi być połączenie odpowiedniego
poziomu testosteronu z działaniem leku.
Testosteron powoduje, że odczuwamy
pożądanie i potrzebę seksu. Jeśli nie ma
pożądania to można sobie łykać viagrę i
nic z tego nie będzie, bo viagra działa
wtedy, gdy czujemy pożądanie.
Erekcja to nie jest tylko wypełnienie
krwią i mechanizm krążeniowy to pewna
twardość
zależna
od
poziomu
testosteronu. Dlatego bardzo ważna jest
diagnostyka erekcji. Panowie, którzy z
Internetu ściągają viagrę, robią sobie
często niedźwiedzią przysługę. Połowa to
są podróbki, a jeśli nie ma diagnozy, to są
to wyrzucone pieniądze.
Na aktywność seksualną wpływają
także choroby, np. cukrzyca. Cukrzyca jest
tego rodzaju chorobą, która zwiększa
zaburzenia
erekcji.
Powodują
to
następujące
mechanizmy:
czynniki
krążeniowe, neurologiczne, hormonalne,
psychiczne i leki. Leczenie cukrzycy
wymaga większych dawek i bardziej
intensywnego leczenia. Bardzo ważne jest
utrzymanie
prawidłowego
poziomu
glikenu. Kłopoty z erekcją mogą mieć
związek
z
wysokim
poziomem
cholesterolu.
Mężczyźni są zalewani w Internecie
mnóstwem informacji o tzw. cudownych
preparatach. Można ich stosowanie
traktować
jedynie
jako
leczenie
uzupełniające. Nie należy po nie sięgać
jako po lek podstawowy. Należy też mieć
wiedzę co do przeciwwskazań, bo wiele z
nich może powodować skutki negatywne.
Do leków intensywnie reklamowanych
należy np. biosteron, jednakże bez recepty
biosteron jest biologicznie nieczynny.
Dawka terapeutyczna, która skutkuje, u
mężczyzn powinna wynosić 50 g. Łykanie
„piątki" czy „dziesiątki" jest bez wartości.
Przedawkowanie biosteronu z kolei może
zablokować inne hormony. Nie należy
leczyć się na własną rękę.
Pytania do Profesora Lwa Starowicza
Czy
ruch
fizyczny
rzeczywiści
determinuje aktywność seksualną?
My jesteśmy zaprogramowani przez
ewolucje do tego, żeby się ruszać.
Mężczyźni powinni być postawni, ruchliwi,
ścigać zwierzynę, przemierzać tereny
łowieckie itd. Kobiety są zaprogramowane
na
siedzenie
przy
potomstwie,
przyrządzanie
posiłków,
sporządzanie
odzieży itp. Dlaczego ruch u mężczyzny to
jednak nie bieg, ani spacer wolnym
krokiem - bo chodzi o stymulację
obwodowego
układu
nerwowego.
Pojawiają się bodźce, które powodują
optymalny stan przekrwienia. Nie dotyczy
to jazdy na rowerze, bo ta wyprodukowała
wielu impotentów. Kolarze są często
niepłodni i mają kłopoty z potencją,
dlatego dla nich produkuje się specjalne
siodełka
oraz
stosuje
się
zabiegi
rehabilitacyjne. Groźny jest ucisk jąder i
mikrowstrząsy. Dobre jest natomiast
pływanie.
A jak jest w przypadku radioterapii?
Trzeba zrobić badanie poziomu
krolaktyny i oznaczyć hormony. Gdyż
bardzo często po radioterapii wzrasta
poziom prolaktyny. Jest to taki niedobry
hormon. Może być np. bardzo dobry wynik
testosteronu, a jeśli jest za wysoki poziom
krolaktyny to nie ma seksu. Ale jeśli się
tego dopilnuje, to ani radioterapia ani
chemioterapia nie kończy seksu, jedynie
czas powrotu do aktywności seksualnej
jest zróżnicowany.
Kiedy stosuje się antyhormony?
Podaje się je w dwóch przypadkach.
U mężczyzn z rakiem jąder, niezależnie od
zabiegów
operacyjnych
oraz
tym
mężczyznom, którzy mają zabiegi na
prostacie i mieli wyjściowo wysoki poziom
testosteronu.
Istnieje
opinia,
że
masturbacja
powstrzymuje rozwój nowotworu prostaty.
Czy jest to prawda?
Tak to prawda, gdyż jest to
oczyszczanie układu moczowo-płciowego z
różnych
stężonych
wydzielin
gruczołowych. Tworzą się one w
przypadku dłuższego powstrzymywania od
aktywności
seksualnej
i
mogą
niekorzystnie oddziaływać na organizm
mężczyzny. Jesteśmy zaprogramowani na
aktywność seksualną, a w przypadku
braku kontaktu z partnerką pozostaje
masturbacja.
Ale jest to niezgodne z naturą, gdyż
naturalny jest tylko seks z kobietą.
Tak, ale nie każdy może mieć seks z
kobietą. Może być tak, że partnerka z jakiś
przyczyn nie może uprawiać seksu.
Masturbują się np. więźniowie albo
Europejczycy
pracujący
w
krajach
arabskich. Tam poszukiwanie kobiety
może się skończyć utratą życia. Można
jeszcze pójść w kierunku homo, ale to nie
każdemu odpowiada.
A jak to jest wtedy, gdy mężczyznę
przestają już interesować kobiety?
Słynny
reżyser
Peter
Ustinov
powiedział, że zaczął widzieć w kobiecie
człowieka, kiedy się zestarzał. Bo jak miał
duży temperament to bez przerwy był
pobudzony, a jak popęd mu spadł to
zaczął dostrzegać psychikę kobiety. Kiedy
mężczyzna jest pobudzony i zalewany
przez testosteron to widzi w kobiecie tylko
piersi, pupę i inne miejsca godne
kontemplacji. Wiek późniejszy natomiast
skłania do poszukiwania w kobiecie także
walorów intelektualnych.
No cóż Szanowni Panowie.
Obyśmy w kobiecie widzieli
człowieka jak najpóźniej!
***
W ciągu ostatnich dziesięciu lat
nastąpił
szybki
rozwój
technologii
medycznych, w wyniku którego uzyskano
znaczną poprawę rozkładów dawek w
obszarze PTV (guzie nowotworowym).
Jednak uzyskanie bardziej jednorodnej
dawki w guzie nowotworowym powoduje
pewien wzrost dawek w miejscach bardziej
oddalonych od guza nowotworowego.
Może to w przyszłości stać się przyczyną
wystąpienia zdarzeń niepożądanych dla
zdrowia pacjenta.
Celem pracy było porównanie dawek
zmierzonych
dwoma
rodzajami
detektorów: komorami jonizacyjnymi i
detektorami termoluminescencyjnymi dla
techniki
IMRT/SIB
i
techniki
pól
statycznych 3D-CRT dla grupy chorych na
raka prostaty.
Zaplanowano
układy
wiązek
terapeutycznych
i
parametry
napromieniania dla fantomu Aldersona dla
przypadku raka prostaty. Takie sam
zestaw parametrów wykorzystano dla
napromieniania fantomu wodnego. Plany
leczenia opracowano dla metody 3DCRT
(pola statyczne) i IMRT/SIB. Rozkłady
dawek i czasy napromieniania obliczono
przy pomocy systemu planowania Eclipse
(Varian, algorytm AAA).
Zaplanowano czas napromieniania
odpowiadający
uzyskaniu
dawki
terapeutycznej w punkcie centrowania
wynoszący 2 Gy, a następnie wszystkie
uzyskane wyniki znormalizowano dla dawki
w PC wynoszącej 76 Gy.
Zmierzono
dawki
w
fantomie
wodnym komorą jonizacyjną w PC oraz w
miejscach odległych od PC w zakresie od 2
cm do 100 cm od krawędzi wiązki. Dawki
w
fantomie
Aldersona
zmierzono
detektorami
termoluminescencyjnymi
TL100.
Dawki w wodzie dla techniki
statycznej 3D-CRT (dla 76 Gy w PC)
wyniosły odpowiednio: dla fotonów 6 MV
16,2 mGy (0,02 %) w odległości 60 cm od
granicy wiązki i3,7 mGy w odległości 100
cm od granicy wiązki.
Dla fotonów 20 MV odpowiednio 23,4
mGy (0,03%) w 60 cm i 5,84 mGy w 100
cm. Bliżej krawędzi wiązki dawki były
większe. W odległości 15 cm od krawędzi
wiązki wyniosły dla fotonów 6 MV 0,87 Gy
(1,09%) a dla 20 MV odpowiednio 0,66 Gy
(0,82%).
Dawki
zmierzone
w
fantomie
Aldersona
detektorami
termoluminescencyjnymi
przy
napromienianiu jak dla raka prostaty były
znacznie większe i wyniosły w tarczycy
0,42 Gy dla techniki 3D-CRT i 1,18 Gy dla
IMRT/SIB; w płucu 0,75 Gy dla techniki
3D-CRT
i
2,78 Gy dla IMRT/SIB.
Uzyskano znaczne różnice pomiędzy
dawkami
zmierzonymi
komorami
jonizacyjnymi
i
detektorami
termoluminescencyjnymi, co może być
wynikiem innej czułości tych detektorów
na skład widmowy promieniowania które
wywołuje dawkę poza wiązką główną.
Podstawowym
problemem
jest
nieznajomość
składu
widmowego
promieniowania
rozproszonego
w
miejscach gdzie nie występują fotony
pierwotne, a dawka pochodzi od
promieniowania
wielokrotnie
rozproszonego. Konsekwencją tego stanu
jest brak wiedzy co do współczynnika
kalibracyjnego,
który
powinien
być
zastosowany do obliczenia dawki.
Niezależnie od metody pomiaru
dawki w większych odległościach od PTV,
które wyniosły od kilku mGy do ponad
dwóch Gy wymagają dalszych badań.
Na zakończenie należy życzyć nam
wszystkim zdrowia, zdrowia i jeszcze
raz PIENIĘDZY.
A jeżeli chodzi o pieniądze, to…
….mało kto sobie dzisiaj wyobraża,
że można się obyć bez pieniędzy.
Bo i jak, skoro idziemy na zakupy, to
jak zapłacimy za kupiony towar, jeśli nie
szeleszczącymi banknotami albo twardą
monetą?
A jednak okazuje się, że można
inaczej. W hipermarkecie można nie mieć
pieniędzy i za wszystko, czego dusza
zapragnie, zapłacić kawałkiem plastiku,
czyli kartą kredytową. Zbliżamy się więc do
czasów, gdy za towary płacono różnymi
zamiennikami:
futrami,
zbożem a nawet bydłem.
bursztynem,
kupujący wyciągał pękaty woreczek i płacił
aromatyczną monetą.
Już w Iliadzie można wyczytać, że
zbroja wojownika spod Troi kosztowała 9
wołów. Nie każdego było stać na taki
wydatek, dlatego zdarzało się, że
uczestnika wyprawy wyposażała cała
rodzina lub na jego uzbrojenie składali się
sąsiedzi.
Mówimy
np.
drakońskie
prawo
i
wzdrygamy się z uczuciem zgrozy, a
zgrozę tę powiększa mało znany fakt, że
Drakon kary kazał wymierzać właśnie w
sztukach bydła.
W naszym kręgu kulturowym dość
wyrafinowanym środkiem płatniczym były
lniane chusteczki. Nazywano je „płatkami"
i stąd w językach słowiańskich w różnych
odmianach powtarza się słowo: płacić.
Wiemy to z najlepszego źródła, bo z relacji
arabskiego kupca i podróżnika Ibrahima
ibn Jakuba, który zwyczaj płacenia
chusteczkami podpatrzył w Czechach.
Powtarzamy też znane rzymskie
przysłowie: pecunia non olet (pieniądz nie
śmierdzi), ale konia z rzędem temu, kto
skojarzy nazwę pieniądza z bydłem, czyli
pecus.
Bydło było synonimem bogactwa i
kto je posiadał, tego się bieda nie imała.
Nawet w późniejszych czasach, gdy
płacono miedzią, na sztabkach z tego
kruszcu widniał wizerunek wołu.
Tak było w bardzo odległych
kulturowo krajach, np. w Indiach, gdzie
rupia znaczy i pieniądz, i bydło. Może więc
łatwiej nam pojąć, dlaczego w tym zakątku
świata tak cenne są święte krowy?
Podobne nazwy funkcjonowały i w Polsce,
gdzie na bydło mówiono skot, a na
pieniądz skojec.
W krajach egzotycznych środkiem
płatniczym były owoce. Można sobie tylko
wyobrazić, jaką cenę osiągały orzechy
kokosowe, a jaką banany, gdyż szybko się
psują i nie ma z nich pożytku.
Kiedy Fernando Cortez łupił państwo
Azteków, odkrył, że Indianie płacili sobie
za pewne dobra... ziarnami kawy. Dzisiejsi
kawosze żłopią po kilka kaw dziennie, nie
mając pojęcia, że przepuszczają majątek.
Podobno jeszcze w początkach XX
wieku w Gwatemali nikogo nie dziwiło, że
„Wyrabiają też w ziemi Czechów
cienkie, lekko lniane chusteczki jak siatki,
których się do niczego nie używa. Cena ich
u nich jest stała, dziesięć chustek za
denara, nimi kupczą i obliczają się między
sobą. Posiadają ich całe skrzynie. To ich
majątek i najdroższych rzeczy można za
nie dostać: pszenicy, niewolników, koni,
złota, srebra i wszystkich rzeczy".
A skoro tak było u naszych
pobratymców, to pewnie i u nas. Przecież
to tylko rzut beretem albo... chusteczką. I
czego to ludzie nie wymyślą, żeby posiąść
to, czego nie mają.
W czasach,
które już
słabo
pamiętam, a z metryki wynika, że byłem
smarkaczem, bawiłem się z rówieśnikami
w kupców. Sprzedawaliśmy sobie co tylko
się dało: kradzione z sadu proboszcza
wiśnie i orzechy, gumki do procy, a także
znalezione w lesie szyszki i polne gładkie
kamienie. Płaciliśmy sobie za to skarby
papierkami z wypisanymi własnoręcznie
cenami i nawet do głowy nam nie
przyszło, że uprawiamy handel wymienny.
Nieświadomie wchodziliśmy w role naszych
przodków w czasach, gdy ludzie chodzili w
postawie nie do końca wyprostowanej a
słońce było bogiem. I komu to
przeszkadzało?
P.s. uprzejmie donoszę, że wiśnie i
orzechy z sadu proboszcza to nie ja
kradłem, tylko redaktor Kozłowski, autor
powyższego felietoniku.
Z poważaniem Życzliwy
Prawdziwy smak grochu z kapustą
można uzyskać jedynie poprzez dodanie
smakowitego mięsa. Poniżej zamieszczamy
streszczenie referatu autorstwa J. Malicki,
A. Kowalik, W. Bandyk wygłoszonego
podczas XIV spotkania Inspektorów
Ochrony Radiologicznej 24-27.05.2011r w
Mikorzynie koło Konina.
Dawki w narządach odległych od
miejsca napromieniania podczas
różnych technik radioterapii
W ciągu ostatnich dziesięciu lat
nastąpił
szybki
rozwój
technologii
medycznych, w wyniku którego uzyskano
znaczną poprawę rozkładów dawek w
obszarze PTV (guzie nowotworowym).
Jednak uzyskanie bardziej jednorodnej
dawki w guzie nowotworowym powoduje
pewien wzrost dawek w miejscach bardziej
oddalonych od guza nowotworowego.
Może to w przyszłości stać się przyczyną
wystąpienia zdarzeń niepożądanych dla
zdrowia pacjenta.
Celem pracy było porównanie dawek
zmierzonych
dwoma
rodzajami
detektorów: komorami jonizacyjnymi i
detektorami termoluminescencyjnymi dla
techniki
IMRT/SIB
i
techniki
pól
statycznych 3D-CRT dla grupy chorych na
raka prostaty.
Zaplanowano
układy
wiązek
terapeutycznych
i
parametry
napromieniania dla fantomu Aldersona dla
przypadku raka prostaty. Takie sam
zestaw parametrów wykorzystano dla
napromieniania fantomu wodnego. Plany
leczenia opracowano dla metody 3DCRT
(pola statyczne) i IMRT/SIB. Rozkłady
dawek i czasy napromieniania obliczono
przy pomocy systemu planowania Eclipse
(Varian, algorytm AAA).
Zaplanowano czas napromieniania
odpowiadający
uzyskaniu
dawki
terapeutycznej w punkcie centrowania
wynoszący 2 Gy, a następnie wszystkie
uzyskane wyniki znormalizowano dla dawki
w PC wynoszącej 76 Gy.
Zmierzono
dawki
w
fantomie
wodnym komorą jonizacyjną w PC oraz w
miejscach odległych od PC w zakresie od 2
cm do 100 cm od krawędzi wiązki. Dawki
w
fantomie
Aldersona
zmierzono
detektorami
termoluminescencyjnymi
TL100.
Dawki w wodzie dla techniki
statycznej 3D-CRT (dla 76 Gy w PC)
wyniosły odpowiednio: dla fotonów 6 MV
16,2 mGy (0,02 %) w odległości 60 cm od
granicy wiązki i 3,7 mGy w odległości 100
cm od granicy wiązki. Dla fotonów 20 MV
odpowiednio 23,4 mGy (0,03%) w 60 cm i
5,84 mGy w 100 cm. Bliżej krawędzi wiązki
dawki były większe. W odległości 15 cm
od krawędzi wiązki wyniosły dla fotonów 6
MV 0,87 Gy (1,09%) a dla 20 MV
odpowiednio 0,66 Gy (0,82%).
Dawki zmierzone w fantomie
Aldersona
detektorami
termoluminescencyjnymi
przy
napromienianiu jak dla raka prostaty były
znacznie większe i wyniosły w tarczycy
0,42 Gy dla techniki 3D-CRT i 1,18 Gy dla
IMRT/SIB; w płucu 0,75 Gy dla techniki
3D-CRT i 2,78 Gy dla IMRT/SIB.
Uzyskano
znaczne
różnice
pomiędzy dawkami zmierzonymi komorami
jonizacyjnymi
i
detektorami
termoluminescencyjnymi, co może być
wynikiem innej czułości tych detektorów
na skład widmowy promieniowania, które
wywołuje dawkę poza wiązką główną.
Podstawowym problemem jest
nieznajomość
składu
widmowego
promieniowania
rozproszonego
w
miejscach gdzie nie występują fotony
pierwotne, a dawka pochodzi od
promieniowania
wielokrotnie
rozproszonego. Konsekwencją tego stanu
jest brak wiedzy co do współczynnika
kalibracyjnego,
który
powinien
być
zastosowany do obliczenia dawki.
Niezależnie od metody pomiaru
dawki w większych odległościach od PTV,
które wyniosły od kilku mGy do ponad
dwóch Gy wymagają dalszych badań.
Kto nie słuchał wystąpienia
niech żałuje !
OBECNY SKŁAD ZARZĄDU I KOMISJ
Janusz
Barczyk
V-ce
Prezes
Maria Kubicka
Prezes Zarządu SIOR
Bożena Małek
Skarbnik
Wiesław Gorączko
Członek Zarządu
Jerzy
Zandberg
V-ce
Prezes
Krzysztof
Lewandowski
Członek
Zarządu
Kinga Kapecka
Sekretarz
Józef Karaszewski
Przewodniczący Komisji Rewizyjnej
Patrycja Mantaj
Członek Komisji Rewizyjnej
Bogumiła Kuźnia
Członek Komisji Rewizyjnej