UCIESZNA HISTORIA SPOTKAŃ INSPEKTORÓW
Transkrypt
UCIESZNA HISTORIA SPOTKAŃ INSPEKTORÓW
W roku 1997 w Wielkopolskim Ośrodku Onkologicznym w Poznaniu, pod dobrotliwymi rządami dyrektora Juliana Malickiego żyli sobie spokojnie, jak u Pana Boga za piecem, inspektorzy dozoru jądrowego Ośrodka Maria Kubicka i Jerzy Kieszkowski. I czegóż im brakowało do pełni szczęścia?.... UCIESZNA HISTORIA SPOTKAŃ INSPEKTORÓW OCHRONY RADIOLOGICZNEJ … czyli co działo się od Margonina 98’ do Czerniejewa 2007 Słowo Wstępne W roku 1997 kondycja psychiczna inspektora ochrony radiologicznej w jednostce służby zdrowia była nie do pozazdroszczenia. Po pierwsze, reprezentował on egzotyczną mniejszość zawodową i słusznie traktowany był jak obca narośl na zdrowej tkance służby zdrowia. Po drugie, jeżeli był chorobliwie ambitny, zanudzał kierownictwo wydumanymi problemami ochrony radiologicznej, tak jakby w Szpitalu nie brakowało problemów rzeczywistych. Po trzecie, w paroksyzmie pracowitości potrafił plątać się po pracowniach izotopowych przeszkadzając w spokojnym zjedzeniu drugiego śniadania. Oj, paskudny on ci był! Nic dziwnego, że poza okresami nielicznymi kontrolami zewnętrznymi z PAA czy WSSE przydatność inspektora ochrony radiologicznej, o ile dodatkowo nie pełnił innych przydatnych funkcji, była ze zrozumiałych względów słusznie kontestowana. Abraham Harold Maslow był amerykańskim psychologiem, autorem teorii hierarchii potrzeb. Jest on uznawany za jednego z najważniejszych przedstawicieli nurtu psychologii humanistycznej i psychologii transpersonalnej. W latach pięćdziesiątych XX wieku wraz z Carlem Rogersem i Rollo Mayem utworzył psychologię humanistyczną, określaną jako "Trzecia Siła", będącą alternatywą wobec szkół ortodoksyjnej psychoanalizy z jednej, a behawioryzmu z drugiej strony. Jest pewne, że zarówno Kubicka jak i Kieszkowski nie znali wydanej w roku 1954 książki Motivation and Personality, w której Maslow rozwinął teorię hierarchii potrzeb ludzkich tzw. Piramidy Maslowa, jednak mając na uwadze sekwencje zdarzeń, które wystąpiły należy stwierdzić, że prawdziwość piramidy Maslowa jest faktem bezspornym. Hierarchia potrzeb– w psychologii – sekwencja potrzeb od najbardziej prymitywnego poziomu potrzeb podstawowych do potrzeb wyższego poziomu, które aktywizują się dopiero po zaspokojeniu niższych. Potrzeba psychiczna, motywacja to stan osoby doznającej poczucie niespełnienia (napięcie motywacyjne), czyli frustrację potrzeb, działający jako czynnik motywujący, skłaniający zatem jednostkę do aktywności, które mogą tę potrzebę zaspokoić. Z potrzebami wiąże się pozytywna lub negatywna charakterystyka afektywna. Niezaspokojenie potrzeb niższego rzędu powoduje niemożność zaspokojenia potrzeb wyższego rzędu. HIERARCHIA POTRZEB MASŁOWA Potrzeby przynależności i miłości (akceptacji, afirmacji); ich zaspokojenie rzutuje na sposób widzenia świata, występują w dążeniach przezwyciężenia osamotnienia, alienacji występują w usiłowaniach przezwyciężenia osamotnienia, eliminacji i obcości, tendencji do nawiązywania bliskich intymnych stosunków, uczestnictwa w życiu grupy, w dążeniach do tworzenia gangów, stowarzyszeń itp. Potrzeby szacunku i uznania Potrzeby fizjologiczne potrzeba jedzenia, potrzeba odpoczynku, potrzeba przyjemnych doznań zmysłowych, potrzeby seksualne. gdy nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi innymi potrzebami, wypierają je na dalszy plan i decydują o przebiegu zachowania człowieka. Potrzeby bezpieczeństwa wyrażają się unikaniem tego, co może przynieść śmierć lub cierpienie potrzeba zależności, potrzeba opieki i oparcia, potrzeba braku lęku, potrzeba ładu. pobudzają do działania, zapewniając nienaruszalność, ujawniają się, gdy dotychczasowe nawyki okazują się mało przydatne. potrzeba potęgi, potrzeba wyczynu, potrzeba wolności, potrzeba respektu i uznania innych, potrzeba dobrego statusu społecznego, potrzeba sławy, potrzeba dominacji pragnienie potęgi, wyczynu i wolności, potrzeba respektu i uznania ze strony innych ludzi, dobrego statusu społecznego, sławy, dominacji, zwracania na siebie uwagi. potrzeby zaufania do siebie, poczucie własnej wartości, kompetencji, poważania – potrzeby uznania (szacunku) i prestiżu we własnych oczach i w oczach innych ludzi; Potrzeby samorealizacji dążenie do rozwoju możliwości potrzeba religijna najwyższy poziom, potrzeba przeżywania szczytowego doświadczenia czasem określana jako potrzeba duchowa. potrzeba posiadania celów, potrzeba spełnienia swojego potencjału – potrzeby samorealizacji – wyrażają się w dążeniu człowieka do rozwoju możliwości; stanowią środek do zaspokojenia potrzeb fizjologicznych lub reakcje kompensujące niezaspokojenie innych potrzeb, potrzeba harmonii i piękna, potrzeby wiedzy, rozumienia, nowości. I spotkanie IOR Margonin 14 -15 stycznia 1998 Zaczynaliśmy z dużego C. Pierwsze spotkanie inspektorów ochrony radiologicznej odbyło się w Margonie, właściwie Margonińskiej Wsi położonej na Pojezierzu Chodzieskim. Wszystko odbyło się po raz pierwszy. Nie było pewności, że spotkanie w ogóle dojdzie do skutku. Trzydzieści parę osób uczestniczących było oszołamiającym sukcesem. Nawet uroczysta kolacja, zwana szumnie bankietem była sukcesem organizatorów. Na pierwsze mankamenty, fatalny termin finansowania uczestników spotkania dla jednostek budżetowych, początek roku i małą ilość miejsc noclegowych nikt nie zwrócił uwagi. Dyrektor Julian Malicki wyrażając nadzieję na kolejne spotkanie za rok nie bardzo wierzył w powodzenie przedsięwzięcia. Najbardziej nieprawdopodobne jest to, że w Margoninie w 1998 roku byliśmy o dziesięć lat młodsi. Jak to się stało, ze nikt na to nie zwrócił uwagi????.... II spotkanie IOR Margonin 14 -15 stycznia 1999 Stało się, II spotkanie IOR jest faktem. Dyrektor Julian Malicki otwierając drugie spotkanie w Margoninie sprawiał wrażenie człowieka przyjemnie zaskoczonego. Opinie w środowisku o pierwszym spotkaniu były na tyle pozytywne, że liczba uczestników drugiego spotkania przerosła oczekiwania organizatorów i możliwości logistyczne pałacu. Część uczestników musiała być zakwaterowana w odległym o 8 kilometrów pałacu w Pietronkach. Nazwisko dyrektora Malickiego i renoma Wielkopolskiego Centrum Onkologii sprawiły, że w II spotkaniu w Margoninie oprócz inspektorów ochrony radiologicznej uczestniczyli w roli prelegentów przedstawiciele CLOR, PAA, Instytutu Energii Atomowej i Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych. Ponadto odnotowano fakt sponsoringu imprezy przez przedstawicieli firm prowadzących działalność z wiązaną z atomistyką i ochroną radiologiczną. Ponadto Margonin był miejscem w którym po raz pierwszy w środowisku medycznym zostały publicznie użyte sformułowania „zapewnienie jakości w radioterapii” i „system jakości w diagnostyce radiologicznej” powodując serdeczne rozbawienie audytorium. Nie trzeba podkreślać, że pod światłymi rządami dyrektora Malickiego inspektorzy WCO mieli zaspokojone pierwsze dwa piętra piramidy potrzeby Maslowa. Nic dziwnego, że przyszła pora na poziom realizację trzeciego poziomu piramidy potrzeby przynależności i miłości. (O ile potrzeba przynależności realizowana była kolektywnie, to druga część potrzeby raczej indywidualnie). Pierwszym krokiem w realizacji potrzeby przynależności było określenie grupy, do której przynależeć wypada. Taka grupa co prawda istniała, ale była totalnie zatomizowana. Prawdę mówiąc w 1997 roku inspektorzy ochrony radiologicznej (których liczność przekraczała 2500) mało wiedzieli o istnieniu i problemach osobników z tej samej grupy zawodowej w najbliższym sąsiedztwie. Nie są dostępne nagrania lub wiarygodne zapisy dotyczące molestowania i mobingu przez ww. dyrektora Malickiego, jest faktem, że już w roku 1997 załamał się i objął patronatem WIELKOPOLSKIEGO CENTRUM ONKOLOGII pierwsze spotkanie Inspektorów Ochrony Radiologicznej w Margolinie. Należy bezstronnie uznać, że pod skrzydłami dyrektora Malickiego inspektorzy ochrony radiologicznej z Poznania ( i jak się okaże nie tylko) osiągnęli pierwszy stopień na drodze do realizacji potrzeby przynależności – trzeciego poziomu piramidy Maslowa uczestników limitowana była możliwościami logistycznymi ośrodka w Puszczykowie. Co ciekawe, kolejna porcja informacji o zarządzaniu jakością, kontroli jakości, testach akceptacyjnych i systemie akredytacji przyjmowane były z zdecydowanie większą uwagą niż rok wcześniej. Czyżby podziałała nieuchronna wizja bliskiego członkostwa w Unii Europejskiej... III spotkanie IOR Puszczykowo 31 maja -2 czerwca 2000 Leśny Ośrodek Szkoleniowy Puszczykowo to jeden z najlepiej przygotowanych obiektów w okolicach Poznania do przyjmowania dużych grup gości. Idealnie nadaje się do planowania różnego rodzaju szkoleń, spotkań, zjazdów, kolonii, konferencji, przyjęć, bankietów oraz tzw. "imprez integracyjnych". Trzecie spotkanie w Puszczykowie zdominowane było przez problematykę prawną. Spotkania Inspektorów Ochrony Radiologicznej zyskały już status imprezy, która uwzględniana jest w kalendarzach konferencji szeregu instytucji zainteresowanych problematyką bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej. Zmiana ustawy Prawo atomowe i obecność na spotkaniu Dyrektora Departamentu Prawnego Państwowej Agencji Atomistyki spotkała się z szerokim zainteresowaniem. Liczba Dyrektor Julian Malicki miał powody do zadowolenia. Jego dziecko, Spotkania Inspektorów Ochrony Radiologicznej organizowane są od początku pod szyldem Wielkopolskiego Centrum Onkologii, okrzepło i czuje się coraz pewniej.... zważy się, że w czasie Spotkania została upubliczniona informacja o awarii akceleratora w Białymstoku... V spotkanie IOR Dymaczewo 4 - 7 czerwca 2002 IV spotkanie IOR Wągrowiec 29 maja - 1 czerwca 2001 Konferencja odbywała się w Ośrodku Rehabilitacyjnym Welspin usytuowanym w kompleksie leśnym nad pięknym jeziorem Durowskim. I to jest wszystko co dobrego o Ośrodku powiedzieć można. Jak mówi przysłowie do trzech razy sztuka. Czwarte spotkanie Inspektorów Ochrony Radiologicznej było najmniej udane ze wszystkich, jakie odbyły się dotychczas. Niesympatyczna obsługa, wyżywienie niezgodne z zamówieniem, kiepska pogoda sprawiły, że o czwartym spotkaniu należałoby zapomnieć jak najszybciej. Organizatorzy dwoili się i troili w wysiłkach, aby uczestnicy nie odczuli zbytnich niedogodności bytowych. Spotkanie miało bardzo bogaty program merytoryczny. Autorzy wystąpień w odróżnieniu do personelu Ośrodka potraktowali uczestników poważnie. Godne odnotowania było wystąpienie dr Jana Lesiaka na temat ochrony radiologicznej pacjenta. Dotychczas tej tematyki w kraju nikt poważnie nie poruszał... Wystąpienie spotkało się z wielkim zainteresowaniem, co jest tym bardziej zrozumiałe jeżeli Rok, jaki upłynął od awarii w Białymstoku przyniósł ze w dziedzinie ochrony radiologicznej więcej zmian pozytywnych zmian niż ubiegłe dziesięciolecie. Po pierwsze w sposób skokowy wzrosła rola i znaczenie inspektora ochrony radiologicznej w jednostce służby zdrowia. Po drugie niewspółmiernie wzrosło zainteresowanie kierownictwa szpitali problematyką ochrony radiologicznej. Po trzecie rozpoczął się wyścig do uzyskania certyfikowanego systemu zarządzania jakością wymuszony aktami prawnymi wydanymi przez Ministra Zdrowia. Reasumując, należy stwierdzić obiektywnie, że incydent białostocki w efekcie spowodował szereg pozytywnych zmian we wszystkich dziedzinach medycyny, w których prowadzona jest działalność w warunkach narażenia na promieniowanie jonizujące. Jubileuszowe V spotkanie IOR odbyło się w Dymaczewie Nowym. W porównaniu do Wągrowca... nie ma porównania ... MALINA!!!! Dyrektor WCO dr hab. Julian Malicki był wyraźnie ukontentowany otwierając jubileuszową konferencję w Dymaczewie. Bo to i patronat Biura Promocji Miasta Poznania, solidni sponsorzy, no i udział profesora Leszka Królickiego, którego obecność jest ozdobą każdej konferencji... Dymaczewo Nowe 3 - 6 czerwca 2003 VI spotkanie inspektorów w Dymaczewie Nowym jest na pewno spotkaniem historycznym. Po raz pierwszy wystąpiliśmy pod własnym logo. W dniu 2 października 2001 roku, zostało zarejestrowane w Krajowym Sądzie Rejestrowym pod numerem 0000068003 Stowarzyszenie Inspektorów Ochrony Radiologicznej. Terenem działania Stowarzyszenia jest obszar całej Rzeczpospolitej Polskiej. Siedziba Zarządu i Komisji Rewizyjnej mieści się w Wielkopolskim Centrum Onkologii przy ulicy Garbary 15 w Poznaniu. Podczas trwania Spotkania miało miejsce pierwsze Walne Zebranie Stowarzyszenia. Trzeba stwierdzić obiektywnie – bez życzliwości dr hab. Juliana Malickiego Dyrektora Wielkopolskiego Centrum Onkologii żadne spotkania IOR, że nie wspomnę o organizacji i rejestracji Stowarzyszenie nie byłyby możliwe a marzenia o spełnieniu przez inspektorów ochrony radiologicznej potrzeby przynależności pozostałyby tylko marzeniami. VI spotkanie IOR W okresie przeszło rocznej działalności Stowarzyszenie Inspektorów Ochrony Radiologicznej zwiększyło liczbę członków do blisko 100 i okrzepło na tyle, że podjęło się samodzielnej organizacji spotkań Inspektorów Ochrony Radiologicznej. Okazało się, ze wystąpienie pod własnym logo wcale nie spowodowało obniżenia rangi spotkań, wystarczy powiedzieć, że na VI Spotkaniu mieliśmy przyjemność gościć Panią profesor Barbarę Jarząb, profesora Leszka Królickiego, profesora Michała Waligórskiego no i oczywiści wypróbowanego Przyjaciela Stowarzyszenia dr hab. Juliana Malickiego, który tradycyjnie otworzył obrady. W opinii uczestników wszystkie dotychczasowe spotkania były bardzo dobre, ale to VI – najlepsze! VII spotkanie IOR Dymaczewo Nowe 2 - 4 czerwca 2004 Nie ma powodu rozwodzić się nad zaletami Dymaczewa Nowego. Tu jest po prostu bardzo dobra atmosfera zarówno do wymiany poglądów jak i wypoczynku. Zalety Dymaczewa docenił obecny na VII spotkaniu profesor Jerzy Niewodniczański, Prezes Państwowej Agencji Atomistyki, który wystąpił z referatem Nowe uregulowania prawne w aspekcie akcesji Polski do Unii Europejskiej. Byłoby nieuczciwe nie wspomnieć o pozamerytorycznych walorach Dymaczewa, o znakomitej kuchni, pomysłowych imprezach towarzyszących, prosiakach z rożna, ognisku czy uroczystej kolacji. W tym momencie trudno ocenić, czy rzeczywiście VI spotkanie było najlepsze VIII spotkanie IOR Dymaczewo Nowe 17 - 20 maja 2005 Było świetnie. Gościliśmy Głównego Inspektora Dozoru Jądrowego Wiceprezesa Państwowej Agencji Atomistyki Witolda Ładę. Dymaczewo jest rzeczywiście magiczne IX spotkanie IOR Dymaczewo Nowe 30 maja – 2 czerwca 2006 To nieprawdopodobne jak szybko lecą lata. Wydawało się, że przed chwilą wręczaliśmy prof. dr hab. Julianowi Malickiemu honorowe członkostwo w Stowarzyszeniu Inspektorów Ochrony Radiologicznej, a tu już trzeba się szykować do X Spotkania... Swoją drogą, jeżeli tyle zasług potrzeba, aby zostać honorowym członkiem SIOR, to jest pewne, że drugiego kandydata przynajmniej do roku 2020 nie znajdziemy.... Dymaczewo PADŁO....PORAŻKA!!!! X spotkanie IOR Czerniejewo 15 - 18 maja 2007 35 lat temu, jako bardzo młody pracownik naukowy Instytutu miałem zaszczyt uczestniczyć w zakładowym seminarium poświęconym sprawozdaniu z uczestnictwa Kierownika Zakładu, profesora Z. w BARDZO WAŻNEJ wiedeńskiej konferencji naukowej w MAEA z dziedziny, z którą wówczas wiązałem pewne nadzieje na przyszłość. Profesor, niekwestionowany autorytet w zakresie dozymetrii promieniowania jonizującego, cieszył się wówczas równie zasłużoną opinią wielkiego łasucha. Uważam, że miałem szczęście wysłuchać najbardziej prawdziwego i genialnego w swej lapidarności sprawozdania z wielodniowych obrad koryfeusz nauki światowej. Sprawozdanie, które zapamiętam do czasu starczej demencji brzmiało mniej więcej tak: „ No cóż... sami wiecie.... byli ci sami, co zawsze i mówili to samo, co zawsze.....Nas to specjalnie nie interesowało....My też mówiliśmy to, co zawsze.... Ich też to specjalnie nie interesowało.... Ale później był bankiet.... Mówię wam REWELACJA!!!!!” W imieniu Stowarzyszenia Inspektorów Ochrony Radiologicznej, organizatora X Spotkania w Czerniejewie, pragnę życzyć Państwu, aby Wasz ocena merytorycznej zawartości referatów, które zostaną tu wygłoszone nie była gorsza od cytowanej powyżej.... Kochani, nadszedł czas na realizację kolejnych pięter piramidy Maslowa! trzy po pięć ….para piętnaście SIOROWSKA CZASOPRZESTRZEŃ* czyli groch z kapustą od CZERNIEJEWA do KOŁOBRZEGU zbiór zdarzeń od X do XV Zjazdu Inspektorów Ochrony Radiologicznej zlokalizowanych w przestrzeni od Czerniejewa do Kołobrzegu i czasie lat pięciu, wyposażony w strukturę afiniczną i metryczną o postaci określonej w zależności od widzimisię autora czyli cicer cum caule. W okresie od Czerniejewa do Kołobrzegu z naszej siorowskiej czasoprzestrzeni odeszli na zawsze nieodżałowani Zosia Mazurek, Lutek Gąszczak Frank szwajcarski kosztował 2,30 zł… nikt nie podejrzewał światowego kryzysu… poza tym wydawało się nieprawdopodobne by minister właściwy do spraw zdrowia, po wydaniu po dziewiętnastu latach przygotowań legendarnego wigilijnego rozporządzenia tak polubi działalność legislacyjną, że do dziś nieszczęśnicy dotknięci bezpośrednio niektórymi zapisami nowych uregulowań prawnych, nie mogą wyjść z podziwu, że nie wspomnę o obłędzie w oczach. I ta bezsensowna śmierć Krzysia Zawanowskiego… No i jeszcze dramat Fokushimy… energetyka jądrowa w Polsce wyraźnie nie ma szczęścia… Ale dosyć marudzenia. Przed nami XV Spotkania a strona internetowa Stowarzyszenia Inspektorów Ochrony Radiologicznej ma już prawie 240 000 odwiedzin internautów! Słowo wstępne XV Zjazd Inspektorów Ochrony Radiologicznej jest odmienny od wszystkich poprzednich z szeregu niżej wymienionych powodów. Po pierwsze, nigdy jeszcze nie zdarzyło się, by naszego spotkania nie zaszczycił swą obecnością Pan Profesor Malicki. (Powód nieobecności Profesora wynika z punktu drugiego.) Po wtóre nigdy jeszcze nasze spotkania nie odbywały się tak daleko od Poznania. Kołobrzeg może nie jest końcem świata, ale podróż pociągiem na przykład z Brzozowa (gdyby do Brzozowa doprowadzona linię kolejową) do Kołobrzegu jest o kilka godzin dłuższa od podróży samolotem z Warszawy do Pekinu z jedną przesiadką po drodze. Po trzecie, nigdy jeszcze „siorowcy” nie opuszczali w sposób zorganizowany przez Stowarzyszenie (o ile pogoda dopisze) terytorium Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. X Zjazd w Czerniejewie odbywał się w atmosferze umiarkowanego optymizmu. CICER CUM CAULE czyli groch z kapustą z czasoprzestrzeni siorowskiej Pamiętacie? Tak się mieszkało w Czerniejewie na X Zjeździe SIOR. High life, bon ton, savoir vivre, pardon…. Ciekawe jak będzie w Kołobrzegu??? Prawdę mówiąc warunki bytowe nie decydują o końcowej ocenie Zjazdów SIOR. O wiele istotniejszy jest poziom wygłaszanych referatów i późniejsza dyskusja. A niektóre wystąpienia zapadły w pamięci na lat wiele. W 2007 roku w Czerniejewie pan dr Wiesław Gorączko miał bardzo ciekawe wystąpienie na temat energetyki jądrowej zatytułowane „Siłownie jądrowe nie zamiast ale obok innych źródeł produkcji energii elektrycznej w Polsce”. Nie jest tajemnicą, że kolega Gorączko jest zwolennikiem energetyki jądrowej. Mnie osobiście zachwyciło końcowe uzasadnienie braku zagrożeń ze strony energetyki jądrowej. Cytuję „W organizmie ludzkim znaleźć można całkiem sporo izotopów promieniotwórczych. Szacuje się że aktywność właściwa człowieka to około 50 Bq/kg (czyli w każdym kilogramie naszego ciała w ciągu sekundy rozpada się 50 jader promieniotwórczych emitujących „na lewo i prawo” promieniowanie i korpuskuły). Zatem możemy śmiało powiedzieć, że człowiek jest „promieniotwórczy”. Mało tego, większość naszej promieniotwórczości pochodzi od radioizotopu potasu K-40, którego to promieniowanie prawie wcale nie opuszcza naszego ciała. I o dziwo, jakoś żyjemy. Z naturalnej, ludzkiej promieniotwórczości profesor Andrzej Hrynkiewicz wyciąga dość frywolny lecz w pełni prawdziwy wniosek. „Mając partnera życiowego o masie 60kg należy się spodziewać aktywności od jego ciała na poziomie 3000 Bq. Spędzając z nim 8-mio godzinną noc otrzymujemy od niego dawkę znacznie większą niż od zlokalizowanej w pobliżu elektrowni jądrowej.” Jakież to niebezpieczne noce – w sensie oczywiście jądrowym (sic!) – ale ilu z nas zrezygnuje z takiej przyjemności. Z przykładu Profesora wynika jasno, że siłownia jądrowa jest znacznie bezpieczniejsza dla naszego zdrowia niż nasza żona czy mąż (wiele i wielu to potwierdzi pewnie z własnego doświadczenia) ale jakaż to przyjemność przytulić się do reaktora!? Żadna! Choć prawdą jest, że nie zrzędzi, nie gdera, nie prowadzi lepiej samochodu, nie musi oglądać „męczarni” polskich futbolistów co którąś środę, nie przesiaduje godzinami w sklepach i nie mówi nam co mamy robić. No i oczywiście nie ma teściowej! Ale czy to znaczy, że należy pokochać energetykę jądrową? Nie ale na pewno zaakceptować jej istnienie.” Minęły cztery lata. W trzy miesiące po katastrofie elektrowni Fukushima Dai-ichi dr Gorączko na XIV Zjeździe SIOR w Mikorzynie powiedział coś, co warto zapamiętać: „Większość pracowników elektrowni została ewakuowana, pozostało 50 ludzi prowadzących działania stabilizujące i zabezpieczające na terenie elektrowni. Ta awaryjna grupa została przez „prasę” i media nazwana samurajami. Było to – jak się niebawem okazało – zbyt „słabe” określenie, więc przemianowano ich na „kamikadze”. Jest to NADUŻYCIE, mające tylko podnieść zainteresowanie odbiorców informacji. Żadna bowiem ekipa usuwająca jakąkolwiek awarię (jądrową, chemiczną, przemysłową) nie jest grupą samobójców ! Są to NAJWYŻSZEJ KLASY SPECJALIŚCI, doskonale znający elektrownię i jej funkcjonowanie, wyćwiczeni i wyszkoleni w usuwaniu skutków wszelkiego typu zdarzeń. W Polsce też taka grupa istnieje i nikt nie nazywa ich samobójcami.” W czasoprzestrzeni siorowskiej z X Zjazdu godne odnotowania jest historyczne spotkanie dwóch Wiceprezesów – Janusza Barczyka SIOR (je) i Witolda Łady ( pije). Jaki był wymierny efekt historycznego spotkania – nie wiadomo. Bardzo dużo miejsca w przestrzeni (gabaryty) i czasie (wystąpienia) czasoprzestrzeni siorowskiej zajmuje inżynier Ryszard Kowski. Nie jest nadużyciem porównanie kolegi Kowskiego do znakomitego pisarza Kraszewskiego i nie tylko z powodu imponującej brody. O ile pamiętam był z nami od pierwszego Zjazdu w Margoninie w 1998 roku i zawsze miał ciekawe wystąpienie. Pozwolę sobie przedstawić tytuły wystąpień inż. Kowskiego z ostatnich pięciu lat. Czerniejewo 2007 Szkolenie w zakresie ochrony radiologicznej pacjenta – pierwsze doświadczenia z prowadzenia kursów Mierki 2007 Program zapewnienia jakości w radiologii: przepisy i rzeczywistość Aktualna sytuacja prawna w radiologii Dawki w tomografii komputerowej na podstawie ICRP Skorzęcin 2007 Aktualna sytuacja prawna w radiologii Przegląd aktów prawnych wydanych na podstawie delegacji wynikających z ustawy Prawo Atomowe. Dawki w tomografii komputerowej na podstawie ICRP Mierki 2008 Procedury wzorcowe; minimalne wymagania do zgody na diagnostykę – stan aktualny Dawki w radiologii zabiegowej dla pacjentów Problemy z pomiarami; nowe rozwiązania technologiczne Dymaczewo Nowe 2009 Planowane i konieczne zmiany w rozporządzeniu mz z dnia 25 sierpnia 2005 r. W sprawie warunków bezpiecznego stosowania promieniowania jonizującego dla wszystkich rodzajów ekspozycji medycznej Skorzęcin 2009 Radiologia cyfrowa aktualnych przepisów w świetle zapisów nowelizujących rozporządzenia z 2005 roku Skorzęcin 2010 Kryteria akceptowalności instalacji radiologicznych w radiologii jako źródła zapisów nowelizujących rozporządzenia M. Z, z 2005 r. Procedury wzorcowe (układ i lista ) oraz propozycja sposobu realizacji audytów klinicznych zewnętrznych – aktualny stan prac Komisji ds. Procedur Wzorcowych i Audytów Klinicznych Zewnętrznych Dymaczewo Nowe 2010 Kryteria akceptowalności instalacji radiologicznych w radioterapii jako źródła Skorzęcin 2011 Kryteria akceptowalności instalacji radiologicznych w radiologii jako źródła zapisów nowelizujących rozporządzenia M. Z, z 2005 r. Mikorzyn 2011 Fukushima – dawki po awarii, wnioski na przyszłość. walne zebranie sprawozdawczo wyborcze Szanowni państwo. W roku 2011 inżynier Kowski nie żadną siorowską konferencję przyjechał! Istnieje duże prawdopodobieństwo, że szykuje dla nas jakąś niespodziankę na Skorzęcin. Wykluczam zgolenie brody. Zdjęcie kolegi Ryszarda na facebooku wyklucza wszelkie spekulacje. Broda trochę posiwiała, ale osiągnęła imponujące rozmiary. A może Rysio rozstał się z nieśmiertelną czarną skórzaną kamizelką??? Czujny czytelnik mógł się zorientować, że oprócz naszych Zjazdów, nazwijmy je medycznych SIOR organizuje również inne konferencje. Oddajmy głos Wiceprezesowi Barczykowi Kilka lata temu wpadliśmy na pomysł, aby rozszerzyć nasze spotkania o elementy wiedzy z zakresu ochrony radiologicznej nie tylko w środowiskach medycznych, ale również w zastosowaniach przemysłowych. Pierwsze spotkanie odbyło się w 2006 r. w Zaciszu nad jeziorem Koronowskim. Wzięli w nim udział przedstawiciele przemysłu. Na tym spotkaniu padły propozycje, aby tego rodzaju konferencje połączyć z konferencjami medycznymi. Powód był, mówiąc żartobliwie, prosty w konferencjach przemysłowych bierze udział prawie wyłącznie płeć męska, a w medycznych - płeć żeńska, czyli jak połączyć przyjemne z pożytecznym. Pierwsza konferencja łączona z zastosowań przemysłowych i zastosowań medycznych została zorganizowana w 2007 r. w Skorzęcinie nad jeziorem Białym koło Witkowa (niedaleko Gniezna). Połączenie dwu różnych dziedzin: przemysłu i medycyny w jednej konferencji, okazało się przedsięwzięciem udanym. A to dlatego, że część osób biorących udział w konferencji medycznej nie miało do tej pory rozeznania, jak wyglądają inne źródła. Wiedza np. o tym, jak się uchronić przed promieniowaniem z takich źródeł, mogła być dla nich bardzo przydatna. Inspektorzy ochrony radiologicznej pracują w różnych instytucjach, które delegują ich na szkolenia. Czego oczekują pracodawcy? Głównym powodem, dla którego organizowane są szkolenia, jest zapoznanie się z nowymi przepisami. Przepisy ustawy prawo atomowe i aktów wykonawczych, czyli rozporządzeń Rady Ministrów czy zarządzeń Ministra Zdrowia dosyć często się zmieniają lub są nowelizowane. Wprawdzie każda jednostka organizacyjna dysponuje dziennikami ustaw, ale to nie wystarcza i potrzebna jest bardziej pogłębiona dyskusja. Podajemy także konkretne przykłady zastosowania takich przepisów, np. przy zastosowaniu źródeł w układzie kontroli poziomu w elektrociepłowni, o czym gdzie indziej trudno się dowiedzieć. Te konferencje rozbudowujemy pod tym kątem, aby informacja była pełna i żeby ludzie zatrudnieni w ochronie radiologicznej wiedzieli o niej jak najwięcej, mieli także rozeznanie w zakresie zastosowań technik jądrowych w różnych dziedzinach gospodarki. Tematem jednej z dwu konferencji jest radiografia cyfrowa. Jak ten termin należy rozumieć? Tę konferencję określiliśmy jako radiografia cyfrowa, czyli dla lekarzy i techników rtg medycznych. Nie jest to do końca ścisłe. Tak naprawdę techniki cyfrowe w aparaturze rentgenowskiej są stosowane zarówno w medycynie, jak i w przemyśle. Sam pomysł zastosowania technik cyfrowych w przemyśle został zaczerpnięty z zastosowań medycznych. Techniki radiografii cyfrowej dotyczą aparatów rentgenowskich, bo jeszcze nie ma technik cyfrowych zapisu promieniowania gamma od aparatów gammagraficznych. To się zaczęło w medycynie i rozszerza się na zastosowania przemysłowe, ale jest to jeszcze technika bardzo droga (kasety i płyty cyfrowe). Będziemy musieli zmienić nazwę konferencji z radiografii cyfrowej na spotkanie inspektorów ochrony radiologicznej oraz lekarzy i techników rtg. Radiografia cyfrowa będzie jednym z tematów omawianych w nieco innym aspekcie. Każda konferencja w poszczególnych grupach tematycznych kończy się panelem dyskusyjnym. Jak przebiegają te debaty? Na tych panelach często poruszane są tematy, których wcześniej nie było w referatach lub brakowało czasu, aby omawiać je w sposób wyczerpujący. Dlatego przenosimy je do panelu dyskusyjnego i tam próbujemy „rozpracować". Chcemy tego typu tematy i problemy sygnalizować na naszej stronie internetowej lub omawiać na kolejnym spotkaniu. Spotkania szkoleniowe organizuje SIOR. W jakim stopniu praca organizacyjna Zarządu ma wpływ na rozwój Stowarzyszenia? Praca przy organizacji szkoleń jest ciężka i czasochłonna. To nie tylko obowiązki służbowe, ale także czas zabrany nierzadko rodzinie i sprawom domowym. Trzeba niekiedy posiedzieć przy telefonie lub komputerze do późna. Stowarzyszenie dzięki temu może się rozwijać, ale odbywa się to czasem zbyt dużym osobistym kosztem. Apelujemy o pomoc i oczekujemy, że inni członkowie SIOR włączą się w te sprawy. Jeśli tak się stanie, będziemy mieli więcej czasu i możliwości, aby nasze spotkania były jeszcze bardziej atrakcyjne i inspirujące. Na nasze zjazdy nie przyjeżdżają tylko członkowie Stowarzyszenia, jest ich procentowo mniej niż innych uczestników. Nawet w Dymaczewie Nowym proporcje wynoszą 50 proc. do 50 proc. To nasze doroczne spotkanie i tradycja z tego względu, że tam się odbywa walny zjazd i integracja naszego środowiska. To nie tylko udział w sesjach, gdzie są wygłasza referaty lub w panelach dyskusyjnych. Bardzo ważne są te wszystkie rozmowy, jakie mają miejsce w kuluarach, tak jak wszędzie przy tego rodzaju spotkaniach. Często z tych rozmów wynikają tematy, które wprowadzamy do programu poszczególnych konferencji. Rozmawiał: Mieczysław Kozłowski Kolega Wiceprezes Barczyk jest człowiekiem skromnym i unikającym rozgłosu. Pomysł konferencji tematycznych jest jedynie jego zasługą! Nie wpadliśmy na pomysł, to jest jego pomysł ! Tak długo wiercił dziurę w brzuchach Zarządu, ze nie było innego wyjścia. Konferencje tematyczne mają dziś już ugruntowaną pozycję w działalności SIOR. Wypadek w Elektrowni Jądrowej Three Mile Island: lekcja na przyszłość ? TEGO WYSTĄPIENIA JUŻ NIE DANE NAM BYŁO WYSŁUCHAĆ To się miało wydarzyć w piątek 11 czerwca 2010 r o gdzinie 1220 w Dymaczewie Nowym na XIII Zjeździe SIOR Krzysztof Zawanowski Canberra Packard Sp. z o.o. Warszawa W dniu 28 marca 1979 roku w drugim bloku elektrowni jądrowej Three Mile Island (TMI-2) położonej w sąsiedztwie miasta Harrisburg, stolicy stanu Pensylwania w Stanach Zjednoczonych Ameryki Płn. wystąpił znamienny w swoich skutkach wypadek radiacyjny. W jego konsekwencji nastąpiło częściowe stopienie rdzenia reaktora wraz z uwolnieniami substancji radioaktywnych, głównie w formie gazowej, do środowiska. Został on uznany za “The worst commercial nuclear accident in U.S History” (najgorszy dla wizerunku energii jądrowej wypadek w historii Stanów Zjednoczonych). Obsłudze elektrowni udało się uniknąć znacznych skażeń otoczenia, żadna z osób nie została napromieniona w stopniu stanowiącym zagrożenia dla zdrowia jednak incydent spowodował powstanie psychologicznego efektu strachu wśród społeczeństwa amerykańskiego. Objawiło się to znacznym spadkiem poparcia społecznego dla energetyki jądrowej. Chociaż wypadek w TMI-2 nie zainicjował likwidacji przemysłu jądrowego w USA jednak w jego konsekwencji odwołano wiele zaplanowanych cyklów inwestycyjnych budowy nowych EJ. Ponadto, na efekt awarii nałożył się proces dekontaminacji, który okazał się nie tylko długotrwały, ale niezwykle kosztowny. Samym wypadkiem przez długi czas zajmowały się komisje: federalne, stanowe i lokalne usiłujące określić przyczyny awarii, odpowiedzialność poszczególnych służb i organów działających zarówno na terenie elektrowni jak i w organizacyjnych strukturach szczebla centralnego, określić stopień zagrożenia radiacyjnego oraz przeanalizować procedury awaryjne w samym obiekcie jak i w jego otoczeniu. Śledztwo prowadziła m.in. specjalna grupa powołana przez ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Płn. - Jimmy Cartera. W prezentacji mała być zawarta ogólna charakterystyka techniczna EJ typu PWR (Pressurized Water Reactor) konstrukcji firmy Babcock and Wilcox (B&W) ze zwróceniem uwagi na elementy kontroli w układzie obiegu pierwotnego. Zgodnie z zapowiedzą Krzysztof miał skoncentrować się na przedstawieniu przebiegu awarii począwszy od momentu wystąpienia pierwszych jego symptomów w układzie obiegu pierwotnego reaktora, poprzez uwolnienia substancji radioaktywnych do obudowy bezpieczeństwa oraz do otoczenia a skończywszy na przywróceniu naturalnej cyrkulacji po mniej więcej miesiącu od momentu początku awarii. Omówione miały zostać następstwa awarii: zarówno w aspekcie radiologicznym jak i podjętych czynności natury technicznej, dotyczących usprawnień systemów kontrolno-sterujących oraz logistycznych, związanych ze szkoleniem personelu elektrowni, procedurami awaryjnymi a także planami ewakuacji ludności. Krzysztof sygnalizował przedstawienie w sposób ogólny procedurę dekontaminacji TMI-2 oraz problemy, które się pojawiły podczas tego długotrwałego i bardzo kosztownego procesu. Niestety, tego nie dane nam było usłyszeć. Jak CICER CUM CAULE to groch z kapustą! W siorowskiej czasoprzestrzeni nie wszystko było smutne, poważne i ponure. W 2009 r. na stronie internetowej www.sior.pl pojawiła się informacja Jest nam niezwykle miło powiadomić, że nasza Koleżanka Anna Wyszomirska w tych dniach obroniła pracę doktorską. Stało się to w Katedrze i Klinice Endykronologii, Przemiany Materii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Kierownikiem tej kliniki jest prof. dr hab. n. med. Jerzy Sowiński. Rozprawa odbyła się z tematu: „Podstawy i budowa jakościowo zorientowanego systemu zarządzania w odniesieniu do usług medycznych z zastosowaniem promieniowania jonizującego". Praca została napisana pod opieką naukową promotora: prof. dr hab. inż. Zbigniewa Kłosa. Wydarzenie to miało miejsce 11 lutego br. w samo południe w Collegium Stomatologicum Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Anna Wyszomirska swoją rzetelną znajomością zagadnienia wywarła duże wrażenie na obecnych na tej rozprawie i którzy z wielkim zadowoleniem przyjęli przyznanie jej wyróżnienia. Gratulujemy serdecznie tego osiągnięcia Ani - która aktywnie działa w SIOR, a także „zarządza" naszą stroną internetową - i życzymy, aby szybko doszło do habilitacji. Czujny czytelnik mógł zauważyć, że w zawartych powyżej materiałach dwaj dojrzali wiekowo członkowie SIOR robili delikatne aluzję do problemów damskomęskich, a to przy ocenie zagrożenia od siłowni jądrowej, a to przy konieczności wprowadzenia konferencji tematycznych, więc idąc za ciosem postanowiłem zacytować opinię prawdziwego eksperta w tym temacie. Dzięki nieocenionemu redaktorowi Kozłowskiemu, na naszej stronie internetowej znalazłem materiał, który zasługuje na zacytowanie w całości. Seks po sześćdziesiątym roku życia W cyklu wykładów szkoleniowych organizowanych w warszawskim Centrum Onkologii swoje uwagi i spostrzeżenia przedstawił wybitny seksuolog prof. Lew Starowicz. Jego prelekcja spotkała się z ogromnym zainteresowaniem nie tylko ze względu na atrakcyjny temat, ale i swadę w jego przedstawieniu przez Pana Profesora. W sprawach seksu wiele się zmieniło na przestrzeni ostatnich 50-70 lat. Jeśli zapytać naszych dziadków, jak to wtedy wyglądało, to po pierwsze żyło się krócej, a oni, z wielkimi brodami i wąsami, wyglądali jak staruszkowie. Kobiety współżyły seksualnie do czasu menopauzy, gdyż współżycie miało na celu rodzenie dzieci. Tęskniły nawet do tego, gdyż męczył je jednostajny cykl: ciąża - poród i wreszcie mogły odpocząć. Paniom po pięćdziesiątce pozostawało już tylko zajmować się wnukami i dewocją. Mężczyźni byli o kilka lub kilkanaście lat starsi i na ogół nie mieli już większych potrzeb seksualnych, chociaż zdarzały się krzepkie wyjątki. Mężczyzna w wieku lat sześćdziesięciu nie miał już specjalnej ochoty na seks, bo swoje zrobiły np. cygara ze względu na zwężenie naczyń krwionośnych. A ci, którzy jeszcze mieli pewne możliwości, korzystali z oferty domów publicznych lub rezygnowali z seksu w imię wyższych celów. Mężczyźni wtedy się nie masturbowali, gdyż masturbacja uchodziła za postępek grzeszny lub zagrażający zdrowiu. Ze wspomnień lekarzy z tamtych czasów wynika, że problemy pojawiały się, gdy mężczyzna w „słusznym" wieku miał młodą żonę i chciał być sprawny seksualnie. Jednym ze sposobów były zastrzyki ze strychniny, picie wina, konsumowanie orzeszków cola, witamin, zażywanie słynnej johimbiny, stosowanie muszki hiszpańskiej itp. I tak pobudzeni przez chemię mężczyźni mogli z siebie coś niecoś wykrzesać. Ale aktywność seksualna powyżej 55 roku życia dotyczyła niewielkiej populacji mężczyzn. Jak to wygląda w dniu dzisiejszym? Mamy dokładne dane, z których wynika, że większość mężczyzn jest aktywna seksualnie. Powyżej 60 roku życia współżyje 2/3 mężczyzn. Istnieje też raport, który mówi o tym, jak wygląda życie seksualne populacji w przedziale 80 102 lata. Otóż aktywny seksualnie jest 1 proc. (co najmniej 1 raz dziennie). I to nie chodzi o młode żony, ale o typowe związki. Długowieczność seksualna mężczyzny zależy od kilku parametrów: przede wszystkim od uwarunkowań genetycznych w Polsce takie uwarunkowania posiada 5 proc. populacji kobiet i mężczyzn. Na drugim biegunie znajdują się tacy, którzy mają małe potrzeby seksualne (1 raz na dziesięć dni albo co dwa lub trzy tygodnie). Ta populacja w przypadku kobiet liczy 17 proc., a w przypadku mężczyzn - 13 proc. Drugą przyczyną małej aktywności seksualnej są choroby. Im więcej chorób przewlekłych i więcej zażywanych leków, tym aktywność seksualna mniejsza, bo wiele leków działa antyseksualnie (leki przeciw nadciśnieniu, antydepresyjne, psychotropowe itp.). Chociaż dużo się ostatnio zmieniło i są już leki w tym zakresie, które nie hamują aktywności seksualnej. Długowieczny seksualnie jest także ten, kto był często aktywny seksualnie. Dłuższe przerwy działają negatywnie i prowadzą do zmian zanikowych. Innym czynnikiem jest ruch. Aby mężczyzna był aktywny seksualnie, musi zażywać codziennych spacerów szybkim krokiem i to co najmniej przez 30 minut. Jeśli nie chodzi to nic z tego nie będzie, bo dojdzie do zaburzeń krążenia obwodowego. To dotyczy prawie każdego, bo mężczyźni praktycznie się nie ruszają: samochód, komputer, biurko i nic więcej. Panie w swoim własnym interesie powinny zachęcać panów do ruchu poza domem i to na świeżym powietrzu. Aktywności seksualnej mężczyzny sprzyja także dobór partnerki, jeśli jest atrakcyjna i lubi seks. Trzeba znać pewne zjawiska fizjologiczne, bo inaczej błędnie rozpoznaje się zaburzenia. U młodego mężczyzny erekcja fizjologiczna może trwać około 1 godziny, u mężczyzny w wieku 65 lat - 7 min. Czasem starszy mężczyzna uważa, że jest niewydolny, a to u niego stan normalny. Potrzebna jest także aktywność kobiety, szczególnie wobec starszego partnera, aby erekcja wracała. Inaczej kształtuje się u mężczyzn sytuacja hormonalna. Menopauza występuje u wszystkich kobiet i kończy się czas miesiączkowania. U mężczyzn jądra pracują słabiej i mniej produkują testosteronu, ale dotyczy to ok. 60 proc. mężczyzn w wieku 55-60 lat. U pozostałych poziom testosteronu spada wolniej i dłużej. Dlatego nie można mówić o andropauzie i z tego pojęcia specjaliści ostatnio się wycofali. Spotyka się obiegowe opinie, że testosteron w starszym wieku szkodzi, bo prowadzi do nadciśnienia, może także spowodować nowotwór prostaty. Najnowsze badania te wszystkie mity obalają. Są za to inne problemy: spadek poziomu testosteronu powoduje wzrost zachorowań na cukrzycę, nadciśnienie, depresję. Czyli substytucja hormonalna u mężczyzn nie tylko służy seksowi, ale ma działanie zapobiegawcze. Nie ma korelacji, że testosteron prowadzi do nowotworów, bo gdyby tak było, to ci wszyscy mężczyźni, którzy mają wysoki poziom testosteronu i są aktywni seksualnie do późnych lat życia, powinni szybciej zapadać na raka, a tak się nie dzieje. Jeśli mężczyzna pobiera terapię hormonalną to raz na pół roku powinien przechodzić badania. I jeśli pojawią nacieki nowotworowe to powinien z niej zrezygnować. Ale nie dlatego, że testosteron powoduje te zaburzenia, ale że testosteron może „nakręcić" tempo. I dlatego są mężczyźni, którzy mogą pobierać testosteron przez długie lata. Testosteron w formie doustnej jest mało skuteczny, najlepsza jest forma iniekcji domięśniowej. Ostatnio pojawił się testosteron dla zamożnych w postaci żelu wcieranego w skórę. Typową przypadłością mężczyzn powyżej sześćdziesiątego roku życia są zaburzenia erekcji, czyli spadek potencji. Zaczyna się od tego, że zanika erekcja poranna, błędnie rozumiana, że jest wywołana działaniem pęcherza moczowego. To nie ma nic wspólnego, gdyż jest to inny mechanizm. Zanikają erekcje poranne i dzienne oraz podczas kontaktów seksualnych albo są krótkotrwałe. Przyczyną tego są przypadłości kardiologicznego, cukrzyca, przerost gruczołu krokowego, komplikacje pooperacyjne itp. Wtedy bierze się viagrę i narzeka, że słabo działa albo wcale nie działa. A to dlatego, że mężczyzna ma słaby poziom testosteronu i lek niewiele może pomóc. Musi być połączenie odpowiedniego poziomu testosteronu z działaniem leku. Testosteron powoduje, że odczuwamy pożądanie i potrzebę seksu. Jeśli nie ma pożądania to można sobie łykać viagrę i nic z tego nie będzie, bo viagra działa wtedy, gdy czujemy pożądanie. Erekcja to nie jest tylko wypełnienie krwią i mechanizm krążeniowy to pewna twardość zależna od poziomu testosteronu. Dlatego bardzo ważna jest diagnostyka erekcji. Panowie, którzy z Internetu ściągają viagrę, robią sobie często niedźwiedzią przysługę. Połowa to są podróbki, a jeśli nie ma diagnozy, to są to wyrzucone pieniądze. Na aktywność seksualną wpływają także choroby, np. cukrzyca. Cukrzyca jest tego rodzaju chorobą, która zwiększa zaburzenia erekcji. Powodują to następujące mechanizmy: czynniki krążeniowe, neurologiczne, hormonalne, psychiczne i leki. Leczenie cukrzycy wymaga większych dawek i bardziej intensywnego leczenia. Bardzo ważne jest utrzymanie prawidłowego poziomu glikenu. Kłopoty z erekcją mogą mieć związek z wysokim poziomem cholesterolu. Mężczyźni są zalewani w Internecie mnóstwem informacji o tzw. cudownych preparatach. Można ich stosowanie traktować jedynie jako leczenie uzupełniające. Nie należy po nie sięgać jako po lek podstawowy. Należy też mieć wiedzę co do przeciwwskazań, bo wiele z nich może powodować skutki negatywne. Do leków intensywnie reklamowanych należy np. biosteron, jednakże bez recepty biosteron jest biologicznie nieczynny. Dawka terapeutyczna, która skutkuje, u mężczyzn powinna wynosić 50 g. Łykanie „piątki" czy „dziesiątki" jest bez wartości. Przedawkowanie biosteronu z kolei może zablokować inne hormony. Nie należy leczyć się na własną rękę. Pytania do Profesora Lwa Starowicza Czy ruch fizyczny rzeczywiści determinuje aktywność seksualną? My jesteśmy zaprogramowani przez ewolucje do tego, żeby się ruszać. Mężczyźni powinni być postawni, ruchliwi, ścigać zwierzynę, przemierzać tereny łowieckie itd. Kobiety są zaprogramowane na siedzenie przy potomstwie, przyrządzanie posiłków, sporządzanie odzieży itp. Dlaczego ruch u mężczyzny to jednak nie bieg, ani spacer wolnym krokiem - bo chodzi o stymulację obwodowego układu nerwowego. Pojawiają się bodźce, które powodują optymalny stan przekrwienia. Nie dotyczy to jazdy na rowerze, bo ta wyprodukowała wielu impotentów. Kolarze są często niepłodni i mają kłopoty z potencją, dlatego dla nich produkuje się specjalne siodełka oraz stosuje się zabiegi rehabilitacyjne. Groźny jest ucisk jąder i mikrowstrząsy. Dobre jest natomiast pływanie. A jak jest w przypadku radioterapii? Trzeba zrobić badanie poziomu krolaktyny i oznaczyć hormony. Gdyż bardzo często po radioterapii wzrasta poziom prolaktyny. Jest to taki niedobry hormon. Może być np. bardzo dobry wynik testosteronu, a jeśli jest za wysoki poziom krolaktyny to nie ma seksu. Ale jeśli się tego dopilnuje, to ani radioterapia ani chemioterapia nie kończy seksu, jedynie czas powrotu do aktywności seksualnej jest zróżnicowany. Kiedy stosuje się antyhormony? Podaje się je w dwóch przypadkach. U mężczyzn z rakiem jąder, niezależnie od zabiegów operacyjnych oraz tym mężczyznom, którzy mają zabiegi na prostacie i mieli wyjściowo wysoki poziom testosteronu. Istnieje opinia, że masturbacja powstrzymuje rozwój nowotworu prostaty. Czy jest to prawda? Tak to prawda, gdyż jest to oczyszczanie układu moczowo-płciowego z różnych stężonych wydzielin gruczołowych. Tworzą się one w przypadku dłuższego powstrzymywania od aktywności seksualnej i mogą niekorzystnie oddziaływać na organizm mężczyzny. Jesteśmy zaprogramowani na aktywność seksualną, a w przypadku braku kontaktu z partnerką pozostaje masturbacja. Ale jest to niezgodne z naturą, gdyż naturalny jest tylko seks z kobietą. Tak, ale nie każdy może mieć seks z kobietą. Może być tak, że partnerka z jakiś przyczyn nie może uprawiać seksu. Masturbują się np. więźniowie albo Europejczycy pracujący w krajach arabskich. Tam poszukiwanie kobiety może się skończyć utratą życia. Można jeszcze pójść w kierunku homo, ale to nie każdemu odpowiada. A jak to jest wtedy, gdy mężczyznę przestają już interesować kobiety? Słynny reżyser Peter Ustinov powiedział, że zaczął widzieć w kobiecie człowieka, kiedy się zestarzał. Bo jak miał duży temperament to bez przerwy był pobudzony, a jak popęd mu spadł to zaczął dostrzegać psychikę kobiety. Kiedy mężczyzna jest pobudzony i zalewany przez testosteron to widzi w kobiecie tylko piersi, pupę i inne miejsca godne kontemplacji. Wiek późniejszy natomiast skłania do poszukiwania w kobiecie także walorów intelektualnych. No cóż Szanowni Panowie. Obyśmy w kobiecie widzieli człowieka jak najpóźniej! *** W ciągu ostatnich dziesięciu lat nastąpił szybki rozwój technologii medycznych, w wyniku którego uzyskano znaczną poprawę rozkładów dawek w obszarze PTV (guzie nowotworowym). Jednak uzyskanie bardziej jednorodnej dawki w guzie nowotworowym powoduje pewien wzrost dawek w miejscach bardziej oddalonych od guza nowotworowego. Może to w przyszłości stać się przyczyną wystąpienia zdarzeń niepożądanych dla zdrowia pacjenta. Celem pracy było porównanie dawek zmierzonych dwoma rodzajami detektorów: komorami jonizacyjnymi i detektorami termoluminescencyjnymi dla techniki IMRT/SIB i techniki pól statycznych 3D-CRT dla grupy chorych na raka prostaty. Zaplanowano układy wiązek terapeutycznych i parametry napromieniania dla fantomu Aldersona dla przypadku raka prostaty. Takie sam zestaw parametrów wykorzystano dla napromieniania fantomu wodnego. Plany leczenia opracowano dla metody 3DCRT (pola statyczne) i IMRT/SIB. Rozkłady dawek i czasy napromieniania obliczono przy pomocy systemu planowania Eclipse (Varian, algorytm AAA). Zaplanowano czas napromieniania odpowiadający uzyskaniu dawki terapeutycznej w punkcie centrowania wynoszący 2 Gy, a następnie wszystkie uzyskane wyniki znormalizowano dla dawki w PC wynoszącej 76 Gy. Zmierzono dawki w fantomie wodnym komorą jonizacyjną w PC oraz w miejscach odległych od PC w zakresie od 2 cm do 100 cm od krawędzi wiązki. Dawki w fantomie Aldersona zmierzono detektorami termoluminescencyjnymi TL100. Dawki w wodzie dla techniki statycznej 3D-CRT (dla 76 Gy w PC) wyniosły odpowiednio: dla fotonów 6 MV 16,2 mGy (0,02 %) w odległości 60 cm od granicy wiązki i3,7 mGy w odległości 100 cm od granicy wiązki. Dla fotonów 20 MV odpowiednio 23,4 mGy (0,03%) w 60 cm i 5,84 mGy w 100 cm. Bliżej krawędzi wiązki dawki były większe. W odległości 15 cm od krawędzi wiązki wyniosły dla fotonów 6 MV 0,87 Gy (1,09%) a dla 20 MV odpowiednio 0,66 Gy (0,82%). Dawki zmierzone w fantomie Aldersona detektorami termoluminescencyjnymi przy napromienianiu jak dla raka prostaty były znacznie większe i wyniosły w tarczycy 0,42 Gy dla techniki 3D-CRT i 1,18 Gy dla IMRT/SIB; w płucu 0,75 Gy dla techniki 3D-CRT i 2,78 Gy dla IMRT/SIB. Uzyskano znaczne różnice pomiędzy dawkami zmierzonymi komorami jonizacyjnymi i detektorami termoluminescencyjnymi, co może być wynikiem innej czułości tych detektorów na skład widmowy promieniowania które wywołuje dawkę poza wiązką główną. Podstawowym problemem jest nieznajomość składu widmowego promieniowania rozproszonego w miejscach gdzie nie występują fotony pierwotne, a dawka pochodzi od promieniowania wielokrotnie rozproszonego. Konsekwencją tego stanu jest brak wiedzy co do współczynnika kalibracyjnego, który powinien być zastosowany do obliczenia dawki. Niezależnie od metody pomiaru dawki w większych odległościach od PTV, które wyniosły od kilku mGy do ponad dwóch Gy wymagają dalszych badań. Na zakończenie należy życzyć nam wszystkim zdrowia, zdrowia i jeszcze raz PIENIĘDZY. A jeżeli chodzi o pieniądze, to… ….mało kto sobie dzisiaj wyobraża, że można się obyć bez pieniędzy. Bo i jak, skoro idziemy na zakupy, to jak zapłacimy za kupiony towar, jeśli nie szeleszczącymi banknotami albo twardą monetą? A jednak okazuje się, że można inaczej. W hipermarkecie można nie mieć pieniędzy i za wszystko, czego dusza zapragnie, zapłacić kawałkiem plastiku, czyli kartą kredytową. Zbliżamy się więc do czasów, gdy za towary płacono różnymi zamiennikami: futrami, zbożem a nawet bydłem. bursztynem, kupujący wyciągał pękaty woreczek i płacił aromatyczną monetą. Już w Iliadzie można wyczytać, że zbroja wojownika spod Troi kosztowała 9 wołów. Nie każdego było stać na taki wydatek, dlatego zdarzało się, że uczestnika wyprawy wyposażała cała rodzina lub na jego uzbrojenie składali się sąsiedzi. Mówimy np. drakońskie prawo i wzdrygamy się z uczuciem zgrozy, a zgrozę tę powiększa mało znany fakt, że Drakon kary kazał wymierzać właśnie w sztukach bydła. W naszym kręgu kulturowym dość wyrafinowanym środkiem płatniczym były lniane chusteczki. Nazywano je „płatkami" i stąd w językach słowiańskich w różnych odmianach powtarza się słowo: płacić. Wiemy to z najlepszego źródła, bo z relacji arabskiego kupca i podróżnika Ibrahima ibn Jakuba, który zwyczaj płacenia chusteczkami podpatrzył w Czechach. Powtarzamy też znane rzymskie przysłowie: pecunia non olet (pieniądz nie śmierdzi), ale konia z rzędem temu, kto skojarzy nazwę pieniądza z bydłem, czyli pecus. Bydło było synonimem bogactwa i kto je posiadał, tego się bieda nie imała. Nawet w późniejszych czasach, gdy płacono miedzią, na sztabkach z tego kruszcu widniał wizerunek wołu. Tak było w bardzo odległych kulturowo krajach, np. w Indiach, gdzie rupia znaczy i pieniądz, i bydło. Może więc łatwiej nam pojąć, dlaczego w tym zakątku świata tak cenne są święte krowy? Podobne nazwy funkcjonowały i w Polsce, gdzie na bydło mówiono skot, a na pieniądz skojec. W krajach egzotycznych środkiem płatniczym były owoce. Można sobie tylko wyobrazić, jaką cenę osiągały orzechy kokosowe, a jaką banany, gdyż szybko się psują i nie ma z nich pożytku. Kiedy Fernando Cortez łupił państwo Azteków, odkrył, że Indianie płacili sobie za pewne dobra... ziarnami kawy. Dzisiejsi kawosze żłopią po kilka kaw dziennie, nie mając pojęcia, że przepuszczają majątek. Podobno jeszcze w początkach XX wieku w Gwatemali nikogo nie dziwiło, że „Wyrabiają też w ziemi Czechów cienkie, lekko lniane chusteczki jak siatki, których się do niczego nie używa. Cena ich u nich jest stała, dziesięć chustek za denara, nimi kupczą i obliczają się między sobą. Posiadają ich całe skrzynie. To ich majątek i najdroższych rzeczy można za nie dostać: pszenicy, niewolników, koni, złota, srebra i wszystkich rzeczy". A skoro tak było u naszych pobratymców, to pewnie i u nas. Przecież to tylko rzut beretem albo... chusteczką. I czego to ludzie nie wymyślą, żeby posiąść to, czego nie mają. W czasach, które już słabo pamiętam, a z metryki wynika, że byłem smarkaczem, bawiłem się z rówieśnikami w kupców. Sprzedawaliśmy sobie co tylko się dało: kradzione z sadu proboszcza wiśnie i orzechy, gumki do procy, a także znalezione w lesie szyszki i polne gładkie kamienie. Płaciliśmy sobie za to skarby papierkami z wypisanymi własnoręcznie cenami i nawet do głowy nam nie przyszło, że uprawiamy handel wymienny. Nieświadomie wchodziliśmy w role naszych przodków w czasach, gdy ludzie chodzili w postawie nie do końca wyprostowanej a słońce było bogiem. I komu to przeszkadzało? P.s. uprzejmie donoszę, że wiśnie i orzechy z sadu proboszcza to nie ja kradłem, tylko redaktor Kozłowski, autor powyższego felietoniku. Z poważaniem Życzliwy Prawdziwy smak grochu z kapustą można uzyskać jedynie poprzez dodanie smakowitego mięsa. Poniżej zamieszczamy streszczenie referatu autorstwa J. Malicki, A. Kowalik, W. Bandyk wygłoszonego podczas XIV spotkania Inspektorów Ochrony Radiologicznej 24-27.05.2011r w Mikorzynie koło Konina. Dawki w narządach odległych od miejsca napromieniania podczas różnych technik radioterapii W ciągu ostatnich dziesięciu lat nastąpił szybki rozwój technologii medycznych, w wyniku którego uzyskano znaczną poprawę rozkładów dawek w obszarze PTV (guzie nowotworowym). Jednak uzyskanie bardziej jednorodnej dawki w guzie nowotworowym powoduje pewien wzrost dawek w miejscach bardziej oddalonych od guza nowotworowego. Może to w przyszłości stać się przyczyną wystąpienia zdarzeń niepożądanych dla zdrowia pacjenta. Celem pracy było porównanie dawek zmierzonych dwoma rodzajami detektorów: komorami jonizacyjnymi i detektorami termoluminescencyjnymi dla techniki IMRT/SIB i techniki pól statycznych 3D-CRT dla grupy chorych na raka prostaty. Zaplanowano układy wiązek terapeutycznych i parametry napromieniania dla fantomu Aldersona dla przypadku raka prostaty. Takie sam zestaw parametrów wykorzystano dla napromieniania fantomu wodnego. Plany leczenia opracowano dla metody 3DCRT (pola statyczne) i IMRT/SIB. Rozkłady dawek i czasy napromieniania obliczono przy pomocy systemu planowania Eclipse (Varian, algorytm AAA). Zaplanowano czas napromieniania odpowiadający uzyskaniu dawki terapeutycznej w punkcie centrowania wynoszący 2 Gy, a następnie wszystkie uzyskane wyniki znormalizowano dla dawki w PC wynoszącej 76 Gy. Zmierzono dawki w fantomie wodnym komorą jonizacyjną w PC oraz w miejscach odległych od PC w zakresie od 2 cm do 100 cm od krawędzi wiązki. Dawki w fantomie Aldersona zmierzono detektorami termoluminescencyjnymi TL100. Dawki w wodzie dla techniki statycznej 3D-CRT (dla 76 Gy w PC) wyniosły odpowiednio: dla fotonów 6 MV 16,2 mGy (0,02 %) w odległości 60 cm od granicy wiązki i 3,7 mGy w odległości 100 cm od granicy wiązki. Dla fotonów 20 MV odpowiednio 23,4 mGy (0,03%) w 60 cm i 5,84 mGy w 100 cm. Bliżej krawędzi wiązki dawki były większe. W odległości 15 cm od krawędzi wiązki wyniosły dla fotonów 6 MV 0,87 Gy (1,09%) a dla 20 MV odpowiednio 0,66 Gy (0,82%). Dawki zmierzone w fantomie Aldersona detektorami termoluminescencyjnymi przy napromienianiu jak dla raka prostaty były znacznie większe i wyniosły w tarczycy 0,42 Gy dla techniki 3D-CRT i 1,18 Gy dla IMRT/SIB; w płucu 0,75 Gy dla techniki 3D-CRT i 2,78 Gy dla IMRT/SIB. Uzyskano znaczne różnice pomiędzy dawkami zmierzonymi komorami jonizacyjnymi i detektorami termoluminescencyjnymi, co może być wynikiem innej czułości tych detektorów na skład widmowy promieniowania, które wywołuje dawkę poza wiązką główną. Podstawowym problemem jest nieznajomość składu widmowego promieniowania rozproszonego w miejscach gdzie nie występują fotony pierwotne, a dawka pochodzi od promieniowania wielokrotnie rozproszonego. Konsekwencją tego stanu jest brak wiedzy co do współczynnika kalibracyjnego, który powinien być zastosowany do obliczenia dawki. Niezależnie od metody pomiaru dawki w większych odległościach od PTV, które wyniosły od kilku mGy do ponad dwóch Gy wymagają dalszych badań. Kto nie słuchał wystąpienia niech żałuje ! OBECNY SKŁAD ZARZĄDU I KOMISJ Janusz Barczyk V-ce Prezes Maria Kubicka Prezes Zarządu SIOR Bożena Małek Skarbnik Wiesław Gorączko Członek Zarządu Jerzy Zandberg V-ce Prezes Krzysztof Lewandowski Członek Zarządu Kinga Kapecka Sekretarz Józef Karaszewski Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Patrycja Mantaj Członek Komisji Rewizyjnej Bogumiła Kuźnia Członek Komisji Rewizyjnej