Oda w poezji Stanisława Trembeckiego Stanisław Trembecki wśród
Transkrypt
Oda w poezji Stanisława Trembeckiego Stanisław Trembecki wśród
. Literatury wschodnios owia skie. Z bada naukowych. Pod red. H.Twaranowicz. – Bia ystok 2010, s.325-329. Oda w poezji Stanis awa Trembeckiego Stanis aw Trembecki w ród triumwiratu poetyckiego polskich o wieconych (I. Krasicki, A.Naruszewicz) prezentowa oryginaln wersj klasycyzmu stanis awowskiego. Pozycja estetyczna poety zosta a okre lona jego sytuacj przy dworze królewskim. Uwa a si go za wzorcowego poet dworskiego, s cego królowi a do tragicznego fina u. W 1773 r. Stanis aw Trembecki otrzyma tytu szambelana królewskiego i na sta e osiad w Warszawie na dworze królewskim. Król pozna si na talencie poetyckim swego szambelana i postanowi wykorzysta programu reformacyjnego. Trembecki dok ada go dla propagandy wielu stara , aby sprosta wymaganiom monarchy. Jednak traktowa swoje pisarstwo jako czynnik, który umo liwi mu zdobycie przywilejów. Marz c o stanowisku, szuka mecenatów. Szczególne nadzieje pok ada w zakochanym w sztukach królu. Zwraca si równie do A. K. Czartoryskiego, do braci Lubomirskich. Wi c, zmuszony by poeta zwróci si do gatunku ody. Roztaczane w panegirykach komplementy i pochwa y by y pe ne elegancji i wdzi ku, poeta potrafi dostrzec tylko jemu widoczn ceche, wart gloryfikowania. W komplementach zab ysn wiecko ci , erudycj . Udawa o si to Trembeckiemu wbrew jego woli, poniewa posiada talent, o którym wiedzieli wszyscy, oprócz jego posiadacza. Lecz utalentowany poeta g osi pochwa y w nadzieji na gratyfikacj [4, s.544 ]. Mo e z tego powodu do swego wierszopisarstwa mia stosunek niepowa ny, nie traktowa go jako asny dorobek, który mo e sta si spu cizn po jego mierci. Trembecki w swych marzeniach widzia siebie genera em, pos em, starost , lecz nigdy poet . Co wi cej, mianowicie wierszopisarstwo Trembecki uwa za przeszkod na drodze do uzyskania mi dzy innymi tytu u biskupa. Obarcza win literatur , obiady czwartkowe za zgub talentu. A jednak ca e ycie po wi ci temu, co okre la pogardliwym mianem „wierszoplotstwo”. „Plot c wierze” Trembecki stworzy specyficzny typ klasycyzmu stanis awowskiego. Nie uprawia w ciwych epoce i nurtowi gatunków satyrycznych i dydaktycznych, jak jego poprzednicy I. Krasicki czy A. Naruszewicz, nie by zainteresowany wzorcami sielankowymi jak F. Kapri ski. Poezja Trembeckiego wyros a ze wzorców francuskich. Tu w nale y, jak uwa a historyk literutury Z. Libera, szuka Trembeckiego, ujawniaj cego si nie korzeni libertynizmu w krytyce ko cio a i religii [3, s.46]. Liberty skie nastroje poety dotyczy y wielu sfer ycia publicznego w Polsce lat 70 XVIII wieku – szerzenia o wiaty, zacofania i nieuctwa polskiego szlachcica, fanatyzmu wszelkiego rodzaju. Te w nie nastroje brzmia y najwyra niej nie wtedy, gdy trzeba by o zarobi na kawa ek chleba, lecz wtedy, gdy poeta chcia zademonstrowa swoj lojalno wobec króla, gdy trzeba by o stan po stronie monarchy. Na pocz tku swej warszawskiej kariery literackiej Stanis aw Trembecki wita otrzymanie przez Micha a Poniatowskiego tytu u biskupa „Od nie do druku”. W odzie zosta a sformu owana koncepcja o wieconego rozumu uosobionego w postaci biskupa Poniatowskiego, jak równie idea y O wiecenia – „m dro zmys ów”, „ wiat o rozumu”. U podstaw kompozycyjnych ody le y opozycja „dawniej – teraz”, egzystuj ca jednak nie w sposób klasycystyczny. Przesz poetykach klasycystycznych wyst powa a w po czeniu z przymiotnikim w ota, u Trembeckiego natomiast ona staje si symbolem zabobonno ci, analfabetyzmu, „ciemnoty rozumu”. W odzie Trembeckiego przesz uosobiaj nieo wieceni duchowni, szerz cy fanatyzm i nieuctwo. „Teraz”, czyli za czasów Micha a Poniatowskiego, jest inaczej Jedzie nasz luby pasterz, siedzi wedle niego Obja niona pobo no i mi bli niego. Przed nim i za nim, w orszak z czone jedyny wi te my li i dobre czyny. Trembecki wyznaje moc i si rozumu o wieconego, który, b teologicznego sposobu my lenia, jest w stanie zmieni c wyzwolony od wiat. Micha Poniatowski jawi si w odzie jako o wiecony filozof, który nie tylko g osi wiar , lecz j obja nia. Poeta przypisuje biskupowi bosk zdolno tej w dawania „praw naturze”. To nie zdolno ci cz owiek mo e zawdzi cza stan spokoju i harmonii w yciu, kiedy „min wichry, grady, burze”, „ adnej piorun nie spali chaty”. Trembecki jest bliski religii „naturalnej”, gdy uto samia religi , Boga i rozum: Wiek osimnasty ze wszech religij wyg adza, Co si z danym od Boga rozumem nie zgadza. Za enia gatunkowe ody okoliczno ciowej wymaga y obecno ci postaci wszechwiedz cego „ja” mówi cego, które g osi prawdy o charakterze ogólnym i powszechnym, formu uj c program pozytywny zwi zany z postaci wypowiedzi. Trembecki nie uwzgl dni tej zasady, poniewa adresata osoba Micha a Poniatowskiego sta a si po prostu pretekstem i to nie do pochwa y, nawet nie do zademonstrowania pewnego programu pozytywnego lub modelu zachowania obywatelskiego. Trembeckiemu by a bli sza postawa krytyczna, w ciwa przede wszystkim francuskim poetom liberty skim. To jest oczywiste – bior c pod uwag ród o pochodzenia liberty skich nastrojów polskiego poety. Trembecki woli ton oskar aj cy, nie jest nastawiony na dydaktyk , tak w ciw polskiemu wieceniu, eksponuje warto ci ujemne. Poeta przemawia do czytelnika, demonstruj c mu wzorzec negatywny, znajduj cy odbicie w trybie ycia polskiego sarmaty, – fanatyzm, zdrada króla, zacofanie, opór w stosunku do reform królewskich, nieuctwo. Prawdziwy obywatel natychmiast odczytuje t informacj jako zach te do dzia ania, celem którego jest zaszczepienie na gruncie polskim odmiennych warto ci. Pozytywny program nie zostaje wyra nie zwerbalizowany przez poet . Czytelnik o wiecony jest w stanie skojarzy jego tre z postaci Micha a Poniatowskiego. W taki sposób stwarza si emocjonalne napi cie mi dzy pozytywnym wzorcem adresata a istniej cym stanem rzeczy. Cechy w ciwe panegirykowi zanikaj , eksponuj si natomiast nastroje krytyczne (krytykuj ce). Ju w samym tytule oda Trembeckiego sygnalizuje odst pstwo od przyj tego kanonu gatunkowego. Najbardziej nacechowan krytyzmem wydaje si by oda „Daniel Kalwi ski na zniesienie jezuitów”. Trembecki nawet rezygnuje z autorstwa, przypisuj c mow oskar ycielsk niejakiemu Kalwi skiemu (nazwisko nadzwyczaj wymowne). W taki sposób poeta zwalnia siebie od wszelkiej odpowiedzialno ci za g oszone s dy i oceny. Oda jest przepe niona z , lecz uzasadnion pogard w stosunku do fanatyczno ci dominikanów i franciszkanów. „Monachomachia wobec tego wiersza przy ca ej swojej zjadliwo ci to tylko agodne pasterskie napomnienie” [2, s.XXXIII], - czyni spostrze enie J.Kott. Ostrze krytyki jest skierowane nawet pod adresem Ojca wi tego i Watykanu. Watykan goni, p tami ci zy, Westminster z Berlinem bierze; Lepiej z Kalwinem niz u ksi y, A nie wiem w jakowej wierze. Oda równie nie g osi adnych warto ci pozytywnych i ca kowicie jest pozbawiona nut pochwalnych. Podobne zjawisko da si zaobserwowa w odzie „Na dzie siódmy wrze nia, albo rocznicy elekcji”. Zamiast oczekiwanej i wymaganej przez kanon gatunkowy gloryfikacji poeta analizuje przyczyny, które przyczyni y si do upadku Rzeczypospolitej. Nie obarczaj c win króla poeta obwinia anarchi w kraju i liberum veto szlachty. Poeta uderza w „mi kkiego Zygmunta”, czasy panowania którego „nie przyczyniwszy dobra, przyczyni y wrzawy”, w króla Henryka Walezego, za czasów którego „zuchwa szacowana i zgie k by chwalony”. W odach z os abionym brzmieniem panegirycznym (np. w „Odzie na ruin zakonu jezuitów”) dochodzi nawet do przesuni cia adresatu na plan podrz dny, natomiast centrum fabularnym staj si zjawiska negatywne – ebracze zakony duchowne, jako ostoja sarmatyzmu i opozycji antykrólewskiej. Podobne modyfikacje w obr bie gatunku ody stawa y si wiadectwem podporz dkowania gatunku spo ecznym tendencjom polskiego klasycyzmu. Wyeksponowaniu tonacji krytycznej konstrucja adresat jest podporz dkowana specyficzna adresant w odach Trembeckiego, na któr zwraca uwag T.Kostkiewiczowa: „Podmiot mówi cy...zachowuj c nale ny dystans wobec chwalonego – jakby ponad jego g ow zwraca si jednocze nie do szerszego audytorium odbiorców, wobec których przyjmuje ju postaw niezale nego mentora, arbitralnie formu uj cego s dy i racje” [1, s.127]. Zwalniaj c od z pe nienia panegirycznych obowi zków, Trembecki nasyca j delikatnie-osobistym nastrojem. Tak, na przyk ad, „Oda nie do druku” nie posiada wymaganego zwrotu retorycznego, z wyj tkiem drugiej strofy, lecz i tu zwrot zosta opatrzony epitetem o charakterze subiektywnym – ksi e zosta nazwany kochanym. Trembecki pozwala sobie uzna bezpo rednio biskupa za brata, co wzmacnia lirycznej wypowiedzi. Poeta prawi biskupowi komplement, który jest tylko eleganckim uzupe nieniem do wy ozenia aktualnych problemów spo eczno-politycznych. Zdarza si równie i taka sytuacja, gdy oda, nawet posiadaj c konkretnego adresata, jest „os abiona”od strony panegirycznej. Za przyk ad mo e pos „Oda do Adama Naruszewicza”, w której pochwa a pod adresem biskupa smole skiego wydaj si by raczej tez o charakterze spo ecznie istotnym, która ulegnie w tek cie szczegó owemu omówieniu. W okoliczno ciowej „Odzie na dzie siódmy wrze nia albo rocznic elekcji” Trembecki równie nie mia zamiaru sk ada ho d uroczystej okazji. Poeta przedstawi obraz wspó czesnej mu Rzeczypospolitej, w której król pragnie „naprawi to, co zepsu y wieki”. Trembecki nawi zuje kontakt z czytelnikiem za po rednictwem utrwalonych w spo ecznej wiadomo ci znacze i sensów pewnych zjawisk. W taki sposób skonstruowane ody S.Trembeckiego przygotowa y w pewnym stopniu poezj polsk po 1780 roku, kiedy to awansowa y gatunki pamfletu, wiersza agitacyjnego, ulotki poetyckiej. S. Trembecki sta si prekursorem drugiego pokolenia polskich o wieconych XVIII wieku (T.K.W gierski, S.Staszic, F.Zab ocki). Poezja polityczna wi ci a tryumfy w latach 1780-ch w prekursorskiej dzia alno ci Trembeckiego-klasycysty. nie dzi ki 1. Kostkiewiczowa, T. Klasycyzm, sentymentalizm, rokoko /T. Kostkiewiczowa. - Warszawa, 1975. 2. Kott, J. Przedmowa / J.Kott//S.Trembecki. Pisma wszystkie. - T.1. - Warszawa, 1953. 3. Libera, Z. Poezja polska XVIII wieku/ Z.Libera . – Warszawa, 1976. 4. Snopek, J. Stanis aw Trembecki /J.Snopek// S ownik pisarzy polskiego wiecenia. Pod red. T.Kostkiewiczowej. – Warszawa, 1992.