Efekt Hieronymusa - Laboratorium Energii Subtelnych

Transkrypt

Efekt Hieronymusa - Laboratorium Energii Subtelnych
Laboratorium Energii Subtelnych - Publikacje - Popularne - Włodzimierz H. Zylbertal "Popularny wykład psychotroniki” cz. 14
Efekt Hieronymusa
Psychotronika – jak każda startująca dziedzina wiedzy – pełna jest paradoksów i zjawisk
wprawdzie znanych i opisanych, ale przeczących potocznemu doświadczeniu i logice z niego
wypływającej. Jeden z takich paradoksów miałem okazję osobiście bliżej zbadać.
Co to jest sławna maszyna Hieronymusa, zapewne wszyscy Czytelnicy wiedzą wybornie, ale
przypomnieć nie zawadzi: urządzenie to, zbudowane w roku 1947 przez Galena T. Hieronymusa,
skromnego technika w bazie sił lotniczych USA, umie analizować skład stopów metali. Czyni to w
sposób do dziś niewyjaśniony. Zawiera dwie cewki, wzmacniacz elektroakustyczny, pryzmat
szklany i płytkę, na której trzeba położyć palec (rys.1 – oryginalny szkic Hieronymusa).
Rys. 1
Do wnętrza jednej z cewek wkładamy metal, kręcimy pryzmatem i... w pewnej chwili płytka
pod palcem robi się wyraźnie „inna”. Czasem ma się wrażenie, że nagle jest lepka, czasem, że
śliska. Dla określonego metalu kąt obrotu pryzmatu, przy którym wystąpi efekt „inności” płytki jest
stały. Co jednak najciekawsze, jeśli wyłączy się zasilanie wzmacniacza, maszyna dalej działa!
Nadal przy określonym kącie obrotu pryzmatu płytka robi się „inna”... Nie dość na tym: maszyna
Hieronymusa działa także wtedy, gdy fizyczny wzmacniacz zastąpi się... kartką z narysowanym
schematem takiego wzmacniacza!
Czerwiec roku 2002, testuję przyrządy pomiarowe dla powstającego właśnie mojego
laboratorium. Na tapecie jest elektrobiometr kwadrantny (fot. 1).
1
Laboratorium Energii Subtelnych - Publikacje - Popularne - Włodzimierz H. Zylbertal "Popularny wykład psychotroniki” cz. 14
Fot. 1
Dom poprawnego działania przyrząd wymagał dwu niezależnych zasilań. Testuję:
doprowadzam sygnał, kręcę regulatorami, obserwuję wahadło nad skalą przyrządu. Chwila,
przerwy, podczas której wyłączam zasilania, bo prądu biorą sporo. Po przerwie wracam do testów,
doprowadzam sygnał, kręcę regulatorami, obserwuję wahadło – prawie jak poprzednio. Jednak w
pewnej chwili wzrok ucieka znad tarczy elektrobiometru i pada na stojące obok pudła z elektroniką.
Nie palą się kontrolki zasilania, czyli nie działa fizyczna część nowo budowanego przyrządu!!! Ale
wskazania wahadła są, i to całkiem poprawne! Wtedy przypomniałem sobie historię maszyny
Hieronymusa i na jego cześć zjawisko poprawnego działania przyrządów psychotronicznych, mimo
niedziałania ich części fizycznej nazwałem – na razie na swój własny użytek - właśnie efektem
Hieronymusa.
Potem już poszło gładko. Okazało się, że właściwie wszystkie zbudowane przez mnie
przyrządy, wymagające zasilania elektrycznego, działają także i bez niego. Zwróciłem jednak
uwagę na inny fakt: gdy zasilanie było włączone łatwiej było mi skupić się na pomiarach i robiłem
mniej błędów. Potwierdzili to inni eksperymentatorzy, których zaprosiłem do współpracy.
Opisywali zjawisko mniej więcej takimi słowami: „gdy włączysz zasilanie, to wahadło jakby
działało samo, a gdy prądu nie ma, muszę sobie wyobrażać, że on płynie i mnie to rozprasza”. Co
charakterystyczne: zanik zasilania silniej odczuwały osoby, które nie miały wprawy w pracy z
wahadłem. Zawodowi radiesteci nie zawsze zauważali różnicę.
Kolejnym istotnym tropem stały się doświadczenia z pamięcią materii. Do jej
2
Laboratorium Energii Subtelnych - Publikacje - Popularne - Włodzimierz H. Zylbertal "Popularny wykład psychotroniki” cz. 14
napromieniowania służy mi zestaw widoczny na fot 2.
Fot. 2
Między źródłem sygnału (umieszczonymi w zamkniętej przestrzeni i odpowiednio
oświetlonymi symbolami astrologicznymi) a komorą, w której umieszczałem przeznaczoną do
naładowania ceramiczną płytkę istniało łącze światłowodowe (energie subtelne „kleją się” do
fizycznych, najsilniej do promienia światła widzialnego). Gdy pewnego dnia podczas prób
wyłączyłem oświetlenie symboli, po napromieniowaniu płytki miała ona mierzalny ładunek
(zgodny z nastawami urządzenia naświetlającego), ale... po kilku minutach ładunek ten spadł do 1/3
wartości! Jeśli oświetlenie było czynne i przez światłowód biegł sygnał, efektu tego nie było,
ładunek był trwały i nie zmieniał się nawet po kilku miesiącach. Zacząłem więc porównywać
wskazania przyrządów z zasilaniem i bez. Okazało się, że jeśli człowiek pracujący na tych
przyrządach miał wcześniej wprawę z pracy z nimi, gdy zasilanie elektryczne było, to i bez prądu
jakoś tam sobie radził. Jeśli nie znał przyrządu, i zasilanie było wyłączone robił potężne błędy
pomiarowe. Gdy zasilanie działało, nawet osoby nie mające wielkiego pojęcia o działaniu
przyrządów, mierzyły wcale dokładnie.
Dalszych wskazówek dostarczył mi pokaz, jaki przeprowadziłem przy udziale dra Henryka
Słodkowskiego w grudniu 2002 roku. Prezentowałem tam zestaw do pomiaru mocy wyzwalanej
podczas zabiegu bioterapeutycznego (fot 3).
Była to pierwsza próba moich aparatów poza sterylnym
energetycznie pomieszczeniem
laboratorium. Obok demonstracji możliwości pomiarowych, jakie przeprowadziłem tego dnia z
udziałem dra Słodkowskiego, badali się na moich aparatach losowo wybrani uczestnicy pokazu. I tu
zaskoczenie! Gdy w pewnej chwili wyłączyłem na chwilę zasilanie, przyrządy „zwariowały” i nic
nie dało się zmierzyć. Wtedy uświadomiłem sobie, że w laboratorium mam dobrej jakości
ekranowania, eliminujące człowieka z wahadłem od zakłóceń mentalnych, a pokaz odbywał się w
3
Laboratorium Energii Subtelnych - Publikacje - Popularne - Włodzimierz H. Zylbertal "Popularny wykład psychotroniki” cz. 14
hali wystawowej, pełnej takich zakłóceń – stąd błędy. Czy maszynę Hieronymusa kiedykolwiek
prezentowano z wyłączonym zasilaniem w warunkach silnych zakłóceń mentalnych, nie wiem. Ale
mogę podejrzewać, że gdyby miało to miejsce, także i ona pokazywałaby wartości przypadkowe.
Fot. 3
Wygląda zatem, że działająca fizyczna część urządzeń psychotronicznych spełnia rolę swoistej
„ochrony” przez zakłóceniami mentalnymi, lub przynajmniej jednoznacznie skaluje urządzenia
pomiarowe. Efekt Hieronymusa, niegroźny gdy człowiek współdziałający z przyrządem nie jest
narażony na zakłócenia mentalne – jest wrogiem nr 1 dokładnej oceny wielkości subtelnych, gdy
zakłócenia są. Podjąłem próbę oceny błędu pomiaru. Jeśli wierzyć wynikom, jakie uzyskałem,
człowiek z wahadłem, nie wspomagany żadną skalą fizyczną, a tylko wiedzący, że np. skala
szkodliwości cieku wodnego jest dzisięciostopniowa, robi błędy rzędu 50 – 70%! Ten sam
człowiek, ekranowany od zakłóceń i wspomagany ściśle określonymi parametrami światła lub
prądu potrafi mierzyć z dokładnością do 10%... Co bardziej świadomi spośród ludzi mierzących
energie subtelne (np. w popularnej skali Bovisa) wiedzą zapewne o tym zjawisku, skoro mówią, że
przed przystąpieniem do pracy z wahadłem radiestezyjnym muszą wytworzyć sobie ochronę
mentalną – wyobrażeniem, modlitwą, etc metodami. Niestety u wielu osób, nawet znakomicie
operujących wahadłem, wysiłek wytworzenia takich osłon mocno obniża ich czułość pomiarową –
a równie często sam fakt odcinania się od zakłóceń, odcina nas i od sygnału, który chce się się
zmierzyć. W tej sytuacji świadomość istnienia i działania efektu Hieronymusa oraz metod jak
przeciwdziałać zakłóceniom z niego wynikającym, jest bardzo cenna, jeśli myślimy o godnych
zaufania metodach mierzenia subtelnego świata wokół nas.
4