Pobierz [plik pdf]
Transkrypt
Pobierz [plik pdf]
M a j 2010 (70) informator sieci księgarskiej matras k s i ę g a r n i e w w w. m a t r a s . p l • w w w. m a t r a s . p l • w w w. m a t r a s . p l n o w o śc i w y d a w n i c z e • z a p o w i e d z i • p r o m o c j e Maj 2010 TOP MATRASA • KWIECIEŃ 2010 1. Zaginiony symbol 6. Przed świtem 2. Kapuściński. Non fiction 7. Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet Dan Brown Sonia Draga/Albatros TOP Matrasa Artur Domosławski Świat Książki 3. Pod kopułą Stephen King Prószyński i S-ka Stieg Larsson Czarna Owca 8. Dziewczyna, która igrała z ogniem Stieg Larsson Czarna owca 4. Niewidoczni akademicy 9. Encyklopedia natury 5. Zupa z ryby fugu 10. Zaćmienie Terry Pratchett Prószyński i S-ka Monika Szwaja Wydawnictwo Sol Stephanie Meyer Dolnośląskie SBM Stephanie Meyer Dolnośląskie 11. Nie potrafię schudnąć Pierre Dukan, Wydawnictwo Otwarte 16. Moja wojna Waldemar Skrzypczak, Michał Majewski, Zysk i S-ka 12. Zamek z piasku, który runął Stieg Larsson, Czarna owca 17. Kwiat pustyni Waris Dirie, Cathleen Miller, Świat Książki 13. Zmierzch Stephenie Meyer, Dolnośląskie 18. Księżyc w nowiu Stephenie Meyer, Dolnośląskie 14. Czy wiesz, co jesz? Poradnik konsumenta Katarzyna Bosacka, Małgorzata Kozłowska, Publicat 19. O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu Haruki Murakami, Muza 15. Piąta strona świata Kazimierz Kutz, Znak 20. Oko jelenia. Triumf lisa Reinicke Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Zwarcie życia i literatury www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Iwaszkiewicz – Dzienniki Drugi z trzech tomów „Dzienników” Jarosława Iwaszkiewicza obejmuje okres najkrótszy, ale bardzo intensywny. W tomie pierwszym, z lat 1911-1955, zobaczyliśmy Iwaszkiewicza-zadufanego w sobie młodziana ze skłonnością do melancholii. Mnóstwo, zwłaszcza w początkowych fragmentach, tu się „dzieje”, ale tak naprawdę myśli niewiele. Raczej opisy zdarzeń, spotkań, ludzi. Raptularz wchodzącego w życie i w literaturę człowieka. W medialnym obiegu pierwszy tom Iwaszkiewiczowskiego diariusza został skwitowany cmokaniem i popiskiwaniem nad słynnym już „chędożeniem” Miłosza w celi Konrada w Wilnie. Mniej skupiono się na tym, co stanowi o wyjątkowości Iwaszkiewicza na tle całej naszej XX-wiecznej, a zwłaszcza powojennej literatury. Otóż moim zdaniem tym wyróżnikiem jest jego pełna „kompatybilność” z kulturą Zachodu. Doskonała partia jaką było małżeństwo z bogatą Anną Lilpopówną ułatwiła Iwaszkiewiczowi wstęp na salony ówczesnej Europy. Pozycja zdobywana w dwudziestoleciu międzywojennym ugruntowała się w okresie okupacji, kiedy Stawisko było ważnym ośrodkiem ocalenia polskich elit intelektualnych. Ubolewał pisarz strasznie nad łatwością, z jaką polskie kierownictwo rzuca na szaniec najlepsze nasze „kamienie”. Ale sprawy narodowe i społeczne ulegają w pierwszym tomie „Dziennika” roztopieniu w towarzyskim entourage’u. „Iwacha” z lubością opisuje swoje kolejne wojaże zagraniczne, wylicza w jakich zatrzymał się hotelach, z kim ważnym się spotkał, skrupulatnie podaje menu i wreszcie nie szczędzi cierpkich uwag w bardzo salonowym stylu. Czy jest to odreagowanie kompleksu przybysza z głębokiej ukraińskiej prowincji, mającego świadomość swoich intelektualnych (bo już np. o swoich walorach artystycznych mniemanie miał zawsze wysokie) niedostatków? Oczywiście, ale nie tylko. Myślę, że to również jakaś walka o to, aby polski pisarz był traktowany jak ktoś równy pisarzom z krajów zachodnich, jak równoprawny z nimi spadkobierca kulturowego dziedzictwa. A jednak autorowi „Sławy i chwały” nieustannie doskwierało poczucie nieprzystawania – zarówno do świata kultury zachodniej, jak i do rodzimego podwórka. Ubolewa nad niezapisanymi wielkimi tematami (np. sportretowanie rodziny Szymanowskich i swojej), załamuje ręce nad zaprzepaszczoną własną spuścizną biograficzną (utrata ogromnych połaci korespondencji). Jakże charakterystycznie brzmi zapis z tomu drugiego „Dzienników”, poczyniony pod datą 23 marca 1958: „Najgorsze jest w moim życiu – a zwłaszcza na starość – to, że nie mam się do kogo przymierzyć. Niewątpliwie jestem postacią na miarę największą (podkr. moje – J.J.). Ale wyrosłem jak olbrzymia pieczarka przykryta małym słoikiem, stąd wszystkie zniekształcenia. Zamiast pięknego, wielkiego grzyba – szklanka napełniona białą masą. Potrawę z tego można zrobić, ale bez smaku. Kiedy się widzi postać Goethego czy nawet postać Gide’a, rozumie się, że oni mogli rosnąć swobodnie. Podczas kiedy moja indywidualność cierpi zawsze na jedno: na prowincjonalizm. Na to, co mi nie dało wykształcenia, na to, co mi nie dało wykorzystania wszelkich moich możliwości. U Goethego jest ta cudowna równowaga pomiędzy człowiekiem i artystą. Gide poświęcił wszystko dla swojej twórczości literackiej, którą uważał za najważniejszą rzecz w świecie. Nawet Tołstoj mógł dać swobodę swojej potrzebie moralizatorstwa, tworzenia zespołów moralnych – porzuciwszy sprawy estetyczne; zawsze i w jednym, i w drugim skrzydle swego życia odpowiadając na pytania: co robić? Dlaczego moją indywidualność muszę uważać za zmarnowaną? Dlatego, że dla mnie nie ma nic naprawdę ważnego. Że nie wierzę jak Tołstoj, jak Gide, iż w moim dziele będę żył wiecznie. Wiem, że moje dzieło jest przemijające – gdyż nie może być podstawą żadnej wiary. Żeromski, słaby pisarz, swą wytrwałość zawdzięcza potężnemu uczuciu związania się z tą kamienistą ziemią – ale ja przecież i na tej ziemi jestem obcy. Po prostu pustka wewnętrzna mnie zmarnowała. Wyrosłem jako pieczarka – a później okazało się, że purchawka. Nie Gide, nie Tołstoj, ale Iwaszkiewicz. A to jest bardzo mało”. Niech mi zostanie wybaczony ten przydługi cytat, ale na jego podstawie można dostrzec kilka ważnych rysów portretu Jarosława Iwaszkiewicza. Niewątpliwie pisarz był świadom swojej pozycji w literaturze polskiej. W kilku miejscach nie szczędzi cierpkich uwag pod adresem Marii Dąbrowskiej, wyraźnie artykułując żal, że to ją, a nie jego rodacy typują jako kandydatkę do literackiego Nobla. Niewątpliwie więc grała w Iwaszkiewiczu niespełniona ambicja, ale z drugiej strony widzimy tu jaskrawą świadomość własnej ułomności – by tak rzec – konstrukcyjnej. To właśnie owe niedopełnienie, ten brak przysłowiowej kropki nad i przysparza pisarzowi wielu autentycznych zgryzot. Ale czy możemy powiedzieć o Iwaszkiewiczu, że był pisarzem niepełnym? Niespełnionym – z jego punktu widzenia – na pewno tak, ale niepełnym – nigdy. Na kartach drugiego tomu „Dzienników” jawi się nam „Iwacha” jako uważny autokomentator. Relacjonuje szczegółowo postępy prac nad kolejnymi rozdziałami „Sławy i chwały”, zwierza się z pomysłów na opowiadania, ze słabo skrywaną satysfakcją donosi o reakcjach kolegów po piórze na kolejne publikacje. Żyje własną twórczością, potrafi wytyczyć w niej poszczególne nurty, jest niezwykle świadomy tego, co tworzy. Jest też Iwaszkiewicz-diarysta pisarzem polskiego krajobrazu. I to jakim! Z jakim znawstwem i chciałoby się powiedzieć, z jakim szerokim gestem opisuje to co widzi. Przeczytajcie choćby zapis z 12 października 1956 roku, o pewnym wieczorze na Stawisku: „Wiatr i dość zimno, ale nie bardzo. Drzewa stoją ciche, gąszcz lasu jakby zamyślona. I ten opuszczony las, zarośnięty staw, olbrzymie stare wierzby nad wodą i chmury przykrywające połówkę księżyca. Woda na stawie czarno-różowa i to dokonanie się, zakończenie w powietrzu, w przyrodzie całej. Wszystko zamknięte i tylko się czeka, kiedy wszystkie liście opadną”. Iwaszkiewicz to rasowy pisarz-podróżnik. Kilkoma wyrazistymi kreskami oddaje portrety spotykanych, nierzadko tylko w przelocie, ludzi. Majstersztykiem tego rodzaju prozy jest ustęp na temat wycieczki do Kopenhagi, gdzie pisarz wybrał się z miłością swoich dojrzałych lat – Jerzym Błeszyńskim. Wpisy poświęcone temu dwudziestoparolatkowi śmiertelnie choremu na gruźlicę na przemian śmieszą i przerażają. Śmieszą, bo przecież zawsze komiczny jest afekt starszego pana do młodego chłopca, a efekt komizmu potęgują tylko powtarzające się skargi Iwaszkiewicza na to, że Jurek nie spełnia jego wyobrażenia o romantycznej miłości. Co charakterystyczne dla autora „Tataraku”, Eros występuje tu nieodłącznie z Tanatosem. W twarzy Jurka pisarz dostrzega coraz wyraźniejsze oznaki śmierci. Nie daje się zwieść chwilom, kiedy ta twarz różowieje – to stare sztuczki gruźlicy w stanach terminalnych. I wreszcie kulminacja – ale nie jest nią śmierć Jurka, tylko wizyta w kostnicy, gdzie Iwaszkiewicz asystuje przy ubieraniu trupa do pogrzebu. Opis tej wizyty należy do najbardziej wstrząsających fragmentów książki. Czuje się wręcz, że jako pisarz Iwaszkiewicz musiał być szczęśliwy, że spotkała go taka przygoda, że znalazł się w samym środku swojego ulubionego splotu tematycznego - miłości i śmierci. Pisząc o homoseksualizmie Iwaszkiewicza nie sposób pominąć kwestii jego małżeństwa. Bez wątpienia poznanie i poślubienie w roku 1922 Anny z domu Lilpop było najważniejszym wydarzeniem w życiu pisarza. Zupełnie nie podzielał Iwaszkiewicz – Dzienniki Maj 2010 on żarliwej wiary swojej żony, a jednak pisał o tym nie w tonie szyderczym, a raczej dobrotliwej przygany. Różnice światopoglądowe, powodujące że małżonkowie żyli w pewnym oddaleniu od siebie, nie były jednak w stanie przekreślić łączących ich więzów duchowych. Mimo licznych narzekań, hiobowych niekiedy zawodzeń nad piekłem domowego życia, było ono dla Iwaszkiewicza źródłem siły, prawdziwą ostoją, do której wracał niczym stargany przygodami Odyseusz. A dom na Stawisku był ludny – nie licząc Jarosława, jego żony i córek, a potem wnucząt, przebywały w nim osoby pracujące „przy domu”. Do tradycji Stawiska należały też wystawne przyjęcia organizowane dla znamienitych gości, jak np. Artura Rubinsteina. Sam Iwaszkiewicz był tego domu niekwestionowanym panem, choć panować musiał często na odległość. Do Warszawy i w dalsze strony gnały go liczne obowiązki: redaktora „Twórczości”, posła na Sejm PRL, przewodniczącego Polskiego Komitetu Obrońców Pokoju, czy prezesa Związku Literatów Polskich. Pisarz nieustannie jeździł w delegacje, spotykał się, konferował, wygłaszał odczyty i przecinał wstęgi. Mimo że wielokrotnie zapewnia o swojej wręcz pogardzie dla tego rodzaju pozaliterackiej działalności, nie porzuca jej. Dlaczego? Pewnie po części z powodu politycznej naiwności, by nie powiedzieć ślepoty (vide – fragmenty, w których wyraża swój podziw dla Bieruta). Po części pewnie też z pychy i wyrachowania. Iwaszkiewicz, świadom swej pisarskiej wielkości, był przekonany, że te honory po prostu mu się należą. Nie zapominajmy też, że z pełnieniem tych funkcji wiązały się niemałe korzyści finansowe. Utrzymanie posiadłości w Stawisku przecież kosztowało krocie. Więc Iwaszkiewicz – wielki, mały człowiek? Nie jestem skory do wystawiania tego rodzaju kategorycznych ocen, choć szcze- rość „Dziennika” skłania również do szczerych reakcji. To dzieło pokazuje nam człowieka i pisarza in extenso, pokazuje bogactwo tego życia, z którego być może nie wynikła twórczość na tego życia miarę. Sam „Dziennik” jest wszak wspaniałą rekompensatą za nienapisane poematy, opowiadania czy powieści. Iwaszkiewicz, wielki admirator życia, zwłaszcza w ekstatycznych jego przejawach takich jak miłość i śmierć, zapłacił cenę pisarskiego niespełnienia za piękną, spełnioną niczym toast, biografię. Życie chciało udowodnić swoją wyższość nad sztuką, ale – „Dzienniki” tego dowodem – sztuce udało się życie zaskoczyć i z przeciwnej strony ściany zawołać: „a ku ku”. Drugi tom „Dzienników”, znacznie dojrzalszy od poprzedniego, jest smakowitą zapowiedzią tomu trzeciego i ostatniego. Czekam na niego z wielką ciekawością. Jarosław Jakubowski Jarosław Iwaszkiewicz Dzienniki 1956-1963 Czytelnik Warszawa 2010 Maciej Bennewicz Milan Čabrić, Leszek Pokrywka Coaching Tao nowości Piękno ciała Coaching Tao czyli niezwykle interesujące metody wszechstronnego rozwoju człowieka. Życie według Autora jest podróżą, która ma doprowadzić podróżnika-człowieka do szeroko pojętego oświecenia, tak by mógł świadomie doświadczyć własnego rozwoju i szczęścia. Konstruuje on przekaz, wprowadzając czytelnika w doświadczenia własnego życia, emocje wywołane przez spotkane osoby. Opowiada się za aktywnym byciem tu i teraz, czerpaniem garściami z każdej chwili, która zostaje nam dana. Im więcej walki w różnych dziedzinach, tym większa groźba utknięcia w jałowym sporze, niezdrowej rywalizacji. Czy jestem atrakcyjna/atrakcyjny? Czemu podobają mi się te osoby, a nie inne? Jakie zagrożenia niesie za sobą bezkrytyczna pogoń za medialnym ideałem piękna? Jak atrakcyjność naszego ciała wpływa na nasze codzienne życie? Autorzy próbują odpowiedzieć na te i inne pytania wykorzystując najnowsze wyniki badań naukowych z różnych dziedzin zajmujących się atrakcyjnością ciała ludzkiego. Atrakcyjność ciała to „problem” dotyczący każdego z nas i mający bardzo duży wpływ na nasze życie. Wydawnictwo Naukowe PWN Dariusz Kosiński G+J Gruner + Jahr Polska Krzysztof Milczarek Teatra Polskie Tylko bogowie żyją wiecznie Niezwykła książka prezentująca historię polskich działań przedstawieniowych od przełomu X i XI wieku do współczesności. Autor zgodnie z najnowszymi nurtami światowej teatrologii rozumie teatr performatywnie, jako wydarzenie społeczne, które zależy w takim samym stopniu od jego twórców, co od każdorazowo gromadzącej się publiczności. Przyjmując tak szeroką perspektywę, obejmuje oglądem nie tylko działalność stricte teatralną, ale również ceremonie, manifestacje, obchody rocznicowe, widowiska i rytuały. Wydawnictwo Naukowe PWN Powieść przedstawia fascynujące dzieje ostatnich królów sumeryjskich. Ukazuje złotą epokę III dynastii z Ur, odległą i tajemniczą dla współczesnego człowieka. Świat glinianych tabliczek, arkadyjskich i hebrajskich mitów ożywa w działaniach konkretnych ludzi, a nieznane wydarzenia historyczne nabierają dodatkowego blasku. Te pełne uroku czasy ukazane są oczami biblijnego Abrahama jako świadka i uczestnika zmian zachodzących w zapomnianym dziś świecie. Mityczne postacie sumeryjskich bogów przeplatają się z wartkimi dziejami Bliskiego Wschodu sprzed 4000 lat. Bellona www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Magdalena Kozak Fiolet Runa, Bellona Krzysztof Daukszewicz Nibywiersze BYŁONIEBYŁO Krzysztof Daukszewicz, którego znamy jako czujnego obserwatora, subtelnego szydercę i trafnego komentatora naszego życia społecznego i politycznego, tym razem odsłania przed nami refleksyjną stronę swej natury. Pięknym, lapidarnym językiem opowiada nam o swoich emocjach i zwątpieniach, o wzlotach i upadkach, o tym, co dojrzewało w nim przez ponad trzydzieści lat. Byłoniebyło to tomik nie tyle poetycki, co prawdziwy, szczery, bo traktuje o rzeczach, które dotyczą każdego z nas. Bellona Bernhard Schlink Grzegorz Miecugow Przypadek Przypadek to pierwsza powieść Grzegorza Miecugowa. Nazwisko autora, który jest znanym dziennikarzem telewizyjnym, może sugerować, że Przypadek, to powieść z kluczem. Jednak Czytelnik nie znajdzie w niej żadnych odniesień do polityki, którą autor zajmuje się na co dzień. Przypadek to opowieść o nieufności i próbie ucieczki od własnego losu człowieka, który przeżył silny wstrząs emocjonalny. Akcja utworu osadzona jest w polskich i niemieckich realiach czasu kryzysu ekonomicznego i toczy się przez trzy jesienne tygodnie, które mają Marcinowi Szusterowi pozwolić zmienić swoje życie. J. Weber Bellona Ilustrowany przewodnik po zaginionym symbolu Dana Brona Jednym z wątków Zaginionego symbolu Dana Browna jest potęga masonerii; organizacji przestrzegającej mrocznych rytuałów i posiadającej własną symbolikę, której znaczenie ukryte jest przed niewtajemniczonymi. Książka to wzbogacony ilustracjami zbiór szkiców pióra kilkunastu autorów, jest fascynującym przewodnikiem po wolnomularskim Waszyngtonie; stolicy Stanów Zjednoczonych, miasta pełnego zaginionych symboli. Dlaczego niektóre z nich są jawne, inne zaś skrzętnie ukryte? Którzy z amerykańskich prezydentów byli czołowymi masonami i jaki miało to wpływ na ich? Coraz dalej od miłości • kolejna, po bestsellerowym Lektorze, prezentowana w MUZIE książka Bernharda Schlinka • zbiór opowiadań wydanych w 2000 roku, który utorował autorowi drogę do sławy • opowiadanie Ten inny zostało sfilmowane, w roli głównej wystąpił Antonio Banderas Siedem opowieści o miłości, których bohaterowie uwikłani są w przeszłość Niemiec. Mamy tu między innymi portrety młodzieńca zafascynowanego pewnym obrazem, portret uczestnika rewolucji 1968 roku uwikłanego w zawiłości liberalnego związku, mamy parę wschodnich berlińczyków, którzy popełniają zdradę, aby ratować swoje małżeństwo, i Niemca walczącego o miłość amerykańskiej Żydówki. Muza nowości wydawnicze Fiolet… Czym jest? Wiesz? Nie wiesz nic! Odwiedź Zakazaną Strefę. ZOBACZ PIEKŁO, KTÓRE SPADŁO Z NIEBA, zwyciężaj lub giń! Warszawa przemieniona w koszmar. • Siły specjalne walczące na granicy ryzyka. • Spadochroniarze ścigający śmierć. • Ratownicy w oparach cyjanowodoru. • Mafia szarpiąca padlinę miasta. • Fanatycy zabójczego reality show. • Każdego dnia tracisz przyjaciół. • Każdego dnia zyskujesz wrogów. • Wskaż zwycięzcę, odbierz nagrodę. Przekonaj się, czym jest Fioletowy, Zakazany Świat. • I pamiętaj... HCN zabija! Bellona www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Maj 2010 Wydawnictwo Papilon Marc Eliot Wydawnictwo Dolnośląskie PUBLICAT S.A. Wydawnictwo Publicat Amerykański buntownik. nowości wydawnicze Życie y Clinta Eastwooda W odróżnieniu od wcześniejszych biografów Eastwooda, Eliot opisuje zarówno jego artystyczne sukcesy jak i porażki, a także fascynujące związki między jego życiem a sztuką. Wnikliwe bada, w jaki sposób ten przeciętny uczeń i playboy zyskał sławę hollywoodzkiego „seksownego buntownika”, a potem, mimo wszelkich przeciwności, stał się jedną z najjaśniejszych gwiazd w panteonie sław i wielokrotnym laureatem Oscara. Analizuje też największe filmy Eastwooda, które już dziś należą do klasyki kina. Wydawnictwo Dolnośląskie J. Maarten Troost Wydawnictwo Książnica Wydawnictwo Elipsa Bill Zuk Janusz Żurakowski. Legenda przestworzy Janusz Żurakowski był zasłużonym pilotem bojowym czasów II wojny światowej i wybitnym pilotem akrobacyjnym. Opracowana przez niego figura akrobacyjna Zurabatic Cartwheel do dziś pozostaje jedną z najbardziej niezwykłych ewolucji powietrznych, jakie kiedykolwiek wykonano za sterami samolotu. W swojej karierze pilotował ponad 60 typów samolotów, w tym Supermarine Spitfire i Gloster Meteor. W świadomości wielu pokoleń Kanadyjczyków zapisał się jako pilot-oblatywacz legendarnego „Avro Arrow”. Wydawnictwo Dolnośląskie Shobhaa Dé Zagubiony w Chinach Mając nikłe wyobrażenie o Państwie Środka, nie znając języka, autor wybiera się na kilkumiesięczną wędrówkę po kraju, gdzie bije serce współczesnego świata. Zwiedza wielomilionowe metropolie Pekin i Szanghaj, ogląda Wielki Mur, razem z 80 tys. turystów wspina się na jedną ze świętych gór taoizmu, poznaje pustynię Gobi i Tybet, uczy się wabić tygrysy na żywego kurczaka, z pomocą słownika stara się zrozumieć restauracyjne menu oferujące takie specjały, jak „owcze łożysko w rosole” czy „krtań wołową”. Relacje ze zdarzeń ubarwia dygresjami faktograficznymi, politycznymi i obyczajowymi. Wydawnictwo Dolnośląskie Bollywoodzkie y noce Światowy bestseller już w Polsce! Bollywood nie jest odpowiednim miejscem dla Aaszy Rani, wrażliwej dziewczyny z małego miasteczka. Jednak matka zaciąga ją do Bombaju, do świata wyzysku, gdzie role dostaje się przez łóżko. Aasza, zdana na własne siły, poznaje Akszaja Arorę – niezwykle popularnego aktora. Jednak w branży, w której pozycja zawodowa zależy od seksualnych podbojów, nie ma miejsca na miłość czy zaufanie. Aasza traci niewinność. Nie ma w nikim oparcia i wie, że może znaleźć się na bruku równie szybko, jak wspięła się na szczyty sławy. A zapamiętując się w miłości, ryzykuje swą karierę filmową… Wydawnictwo Książnica elka yw Am oc. om ekt na p -det rzybędę a k ż p wró azy, a r ! e 3 iało ręc w j i o, śm śn N a l K Publicat S.A. GRUPA WYDAWNICZA ul. Chlebowa 24, 61-003 Poznań, tel. 61 652 92 52, e-mail: [email protected], www.najlepszyprezent.pl www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Wydawnictwo Papilon Wydawnictwo Dolnośląskie PUBLICAT S.A. Wydawnictwo Publicat Wydawnictwo Książnica Wydawnictwo Elipsa czytaj po zmierzchu Wybrana Trzeci tom bestsellerowego cyklu Dom Nocy Do Domu Nocy zakradły się ciemne moce i żądza krwi, a szkolne przygody dorastającej wampirki Zoey Redbird stają się coraz bardziej tajemnicze. Ci, którzy wydawali się przyjaciółmi, okazują się wrogami, a co dziwniejsze, zaprzysięgli wrogowie stają się przyjaciółmi. Gdy zaufanie staje się towarem deficytowym, Zoey wie, że wszystko, co odkryje, musi być zachowane w tajemnicy przed innymi. Tak zaczyna się intrygująca trzecia część serii, w której odwaga Zoey zostanie wystawiona na większą próbę niż kiedykolwiek przedtem. Wydawnictwo Książnica Aprilynne Pike Skrzydła Laurel Laurel nigdy nie wierzyła w magię. Aż poznała prawdę o sobie samej... Laurel nie jest typową nastolatką. Je tylko warzywa i owoce, nie może wytrzymać bez świeżego powietrza, przez całe życie uczyła się w domu oraz została adoptowana przez rodziców w przedziwny sposób: ktoś zostawił ją na ich schodach w koszyku. Kiedy idzie do szkoły, musi przyzwyczaić się do siedzenia w zamkniętych pomieszczeniach i nowych wyzwań. Ale gdy pewnego dnia na jej plecach pojawia się tajemniczy punkcik, zaczyna dziać się magia i całe jej życie staje do góry nogami. Co wybierze Laurel? Świat tajemnic z niezwykłym chłopakiem o szmaragdowych oczach czy spokojny i znany świat z zawsze pomocnym kolegą z klasy? nowości wydawnicze P.C. Cast, Kristin Cast Znakomity debiut – Stephenie Meyer, autorka sagi Zmierzch Wydawnictwo Dolnośląskie www.pozmierzchu.pl www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Maj 2010 Zbigniew Herbert Herbert i współczesność, czyli między kulturą wysoką a masową 10 W opublikowanym w 1976 roku artykule pt. Jakość i nijakość w kulturze masowej Zbigniew Herbert, przejęty poziomem i ofertą programową ówczesnej telewizji, zadaje takie oto pytanie: „W jaki sposób można kulturze masowej, która homogenizuje, rozdrabnia, pomniejsza kulturę i miesza beznadziejnie małe z wielkim, przydać trochę ładu, humanizmu i świadomie wybranych wartości”, a nieco dalej formułuje następującą opinię: „Istnieje niebezpieczna tendencja, aby <wygrać> kulturę masową przeciwko kulturze sensu stricto, wykazując społeczną nicość tomu wierszy, poważnego dramatu czy trudnego utworu muzycznego wobec masowego zapotrzebowania na piosenkę, tanią rozrywkę, kicz – co rzekomo uwielbia lud. Antagonizm taki istnieje i zawsze istniał (Seneka <przegrywał> w walce z popisami gladiatorów), ale doprawdy nie rozumiem, po co mielibyśmy pogłębiać ten antagonizm”. Wypowiedź Herberta można włączyć w nurt, krystalizującego się już w XIX wieku dyskursu, poddającego refleksji zjawisko umasowienia kultury i traktującego ten fakt jako jeden z symptomów kryzysu kultury europejskiej. Niszczący wpływ mas na kulturę i sztukę obserwowali, by ograniczyć się tu do niektórych tylko autorów polskich, Stanisław Przybyszewski, porównujący sztukę dla ludu ze świętokradztwem, Zenon Przesmycki traktujący tzw. nową publiczność, jako rzeszę ignorantów, pozbawionych szacunku dla spraw duchowych, Stanisław Ignacy Witkiewicz, kojarzący uspołecznienie i uniformizację z zanikiem zmysłu metafizycznego i katastrofą kultury. Instytucjonalnie realizowany nakaz wyrównywania poziomu kulturalnego mas i elit krytykował w latach pięćdziesiątych mistrz Herberta, Henryk Elzenberg, marząc jednocześnie o społeczności arystokratycznej, żyjącej pięknie i dla piękna. W wypowiedziach publicystycznych Herbert nie ocenia zjawiska w sposób tak bezkompromisowy, jak jego poprzednicy, więcej nawet, zdaje się żywić złudzenia, które autorom wcześniejszych pokoleń nie zaciemniały obrazu rzeczy, wierzy, że właściwie realizowana polityka medialna jest w stanie masy wychować, „uszlachetnić”, przygotować do odbioru owej „kultury sensu stricto”, z drugiej jednak strony stawia warunki, które, jak się wydaje, przekreślają szanse tego programu już w punkcie wyjścia. Przywilej obcowania z dobrami duchowymi, twierdzi pisarz, może być udziałem mas wyłącznie wówczas, gdy „zdobędą się na wysiłek samodzielności, doskonalenia smaku i umysłu, odrzucenia łatwizny”. Do tej myśli powraca także w innym miejscu: „Kultury nie dziedziczy się mechanicznie – mówi - trzeba ją natomiast w pocie czoła wypracować, zdobyć dla siebie, potwierdzić sobą”. I gdy powtarza, że podstawową funkcją kultury jest „budowanie tablic wartości, ustalanie ich hierarchii, świadomy, moralny ich wybór”, nie pozostawia wątpliwości, że kulturę pojmuje właśnie jako twórczy wysiłek, wysiłek polegający na tworzeniu świata wartości, to znaczy na świadomym jego porządkowaniu. U podstaw promowanej przez Herberta koncepcji kultury leży zatem idea ładu. Idea ta przenika zresztą całą twórczość autora Struny światła, gdyż jest trwałym komponentem dwóch najistotniejszych aspektów jego dzieła: fundamentem pięknego przedmiotu, jako podstawy sztuki i pięknego czynu, jako podstawy życia. Czym jest ów ład Herberta? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie musimy zwrócić się, zgodnie zresztą z często formułowanym przezeń postulatem, do tradycji, do przeszłości, do źródeł kultury środziemnomorskiej, w której idea ta ma swoje zakorzenienie. Ład powstaje w konsekwencji zagospodarowania i organizacji żywiołów, poprzez opanowanie, stabilizację, przetworzenie ich chaosu w uniwersalny porządek proporcji, miary i liczby (rozumianej i abstrakcyjnie i konkretnie, arytmetycznie i geometrycznie), która, a jest to myśl pitagorejska, spaja to, co nieograniczone z tym, co ograniczone, równoważąc sprzeczności i tworząc kosmos, tzn. wymiar ładu i piękna. Tę wiedzę o przedustawnym świecie porządku, który dla człowieka winien być wzorem, ale i zadaniem, przekazuje swoim uczniom Sokrates z Jaskini filozofów. On też zwraca uwagę, że kontemplacja ładu ma znaczenie nie tylko estetyczne, ale i terapeutyczne, a zatem moralne. W elementarnych prostych kształtach przedmioty odnajdują swoją tożsamość, to znaczy pewność, ich harmonijny układ tworzy piękno i chroni przed niszczącym wpływem ciemnych sił, którymi podszyta jest Natura. „...Wszystkie rzeczy tego świata – mówi myśliciel - rodzą się z prostych kształtów i do nich kiedyś powrócą. Spójrz chłodno na linie zamykające przedmioty: widzisz stożki, kule, sześciany. Są bez barwy. Leżą w przestrzeni, jakby je ułożyła ręka szukająca ładu. Spośród wszystkich zmysłów najmądrzejsze są oczy. Oczy chronią duszę od zamętu”. Chaosowi, sile dezintegracji, mrocznym, z dionizyjskiego ducha poczętym pierwiastkom, przeciwstawia Sokrates liczbę - symbol porządku, integracji, tożsamości: „Cóż, młodzi jesteście - zwraca się do swych rozmówców – ogłuszeni kłótnią życia i śmierci. Ale kiedyś porzucicie dom pełen hałasów. I zacznie się wasza podróż w górę. Ku nieruchomej, białej, niepodzielnej liczbie”. Jednak nie sama koncepcja stwarza kulturę, kultura tworzy się poprzez przeniesienie myśli w byt, realizację idei w rzeczywistości. „Humanista – mówi Herbert – to ten, który stara się asymilować, przyswajać i oswajać jak najszersze obszary rzeczywistości”. I obecność wywiedzionego z antycznych źródeł wzoru porządku, ale i tożsamego z nim geometrycznego paradygmatu piękna, dostrzega Herbert w najróżniejszych konkretyzacjach: w sztuce, w zachowaniach, w myśli i w mowie. Jego przykładem jest przede wszystkim sztuka grecka. Świątynia antyczna – pisze autor Barbarzyńcy w ogrodzie - żyje „pod złotym słońcem geometrii. Matematyczna precyzja unosi te dzieła jak okręty nad fluktami czasów i gustów. (...) Sztuka grecka jest syntezą rozumu i oka, geometrii i praw widzenia”. Kulturotwórcza tradycja porządku odnawia się w różnych epokach, czasem jest realizowana jako świadoma, konsekwentna kontynuacja klasycznej linii, czasem ujawnia się niespodziewanie, jako pojedynczy artystyczny epizod. Dziedzictwo klasycznego ładu przyjmuje w XV wieku m. in. Alberti, architekt i wzór artysty-uczonego, a wraz z nim, otoczony przez Herberta szczególną admiracją, Piero della Francesca. Precyzja, geometryczność, architektoniczna dyscyplina jego sztuki zdają się głosić pochwałę antycznej myśli: „Nad walką cieni, konwulsjami, hałasem zbudował Piero della Francesca lucius ordo, wieczysty porządek światła i równowagi”. Ścisły, obliczalny porządek ucieleśniają też dzieła Paolo Ucella, o którym pisano, iż jest bardziej matematykiem niż malarzem, niezwykła, geometrycznie zaprojektowana martwa natura Torrentiusa, niektóre obrazy mistrza scen rodzajowych Terborcha. Ten klasyczny ład, równowagę i rygor znajduje i sławi Herbert również u mistrzów XIX i XX stulecia: Davida, Cézanne’a, Légera, w rygorystycznie uporządkowanych pracach Władysława Strzemińskiego. „Malarstwo jest rzeczą umysłu” - mówi pisarz w artykule poświęconym twórcy unizmu - „Malarz stwarza (...) swój mały kosmos z pionów i poziomów, kolorów, linii i światła”, kosmos, powtórzmy, precyzyjnie zaplanowany, obliczony i, co bardzo charakterystyczne, tak dla klasycyzmu, jak i dla preferencji estetycznych Herberta, beznamiętny, pozbawiony emocji, ów, jak pisze au- www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl tor Martwej natury „chłodny świat w innym świecie”. Poetyckim obrazem tego porządkującego zamysłu jest np. przestrzeń zimowego ogrodu konstruowana właśnie poprzez opanowanie, stabilizację i uporządkowanie natury, tzn. zredukowanie jej wielości i bezładu do prostych, geometrycznych form i eliminację, leżących u jej podstaw pierwiastków wegetatywnych, stymulujących dynamikę rozkładu i śmierci: (Zimowy ogród) Ale nie tylko sztuka jest w świecie Herberta kreacją ładu, również pozytywnie waloryzowany czyn, czyn będący rezultatem respektowania zasady, prawa, reguły, zyskuje tu postać geometrycznie uporządkowaną. Godność, męstwo, prawość, honor, zachowania wywiedzione z imperatywu „postawy wyprostowanej” sugerowane są tu zawsze konstrukcją pionową, natomiast przejawy nikczemności, koniunkturalizmu cechuje zakłócenie równowagi, utrata wzniosłego, hieratycznego wertykalizmu, nerwowa krzątanina, pośpiech, zginanie kolan. Pan Cogito oczekuje śmierci w oblężonej Utyce i jak malarz-klasyk kreuje swe ostatnie chwile na podobieństwo pięknie zaprojektowanego dzieła, tworzonego w konsekwencji serii rozumnych wyborów: wyboru pozycji, wyboru gestu, wyboru ostatniego słowa (Pan Cogito o postawie wyprostowanej). Równowagę pionu zachowuje mężny Tucydydes odpowiadający przed sądem krótkimi, powściągliwymi frazami i w swej zrównoważonej postawie przeciwstawiony tchórzliwym, skamlającym na kolanach generałom ostatnich wojen (Dlaczego klasycy), a także Charlotta Corday, jadąca na szafot „sztywno wyprostowana (...) pośród wyjących tłumów rzucanych w twarz ogryzków (...) pośród złorzeczeń ale jakby w koronie” (Mademoiselle Corday). Z taką samą konsekwencją, z jaką promuje Herbert racjonalną konstrukcję przedmiotu czy równowagę postawy moralnej, akcentuje też elegancję i porządek mowy, jej rozumność, jasność, logiczny rygor, weryfikowalność sądów, język, w którym piękno współistnieje z prawdą, bo szacunek dla sensu łączy się z estetyką formy: mówisz ładnie Baruch – chwali Stwórca Spinozę lubię twoją geometryczną łacinę a także jasną składnię symetrię wywodów (Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy) Dla Sokratesa logika jest orężem w walce z Dionizosem, jak też formą, którą sławi niewzruszoną mądrość starego drzewa: „Chwaliłem Cię w koniunkcji i dysjunkcji, a także w małej świątyni zbudowanej z sylogizmów.” Uwielbiana przez Pana Cogito prostota tautologii potwierdza pewność bytów, jasność rozróżnień, a spajając pojęcie z przedmiotem, staje się gwarancją Prawdy (Pan Cogito i wyobraźnia). Zaprzeczeniem mowy czystej i nie pomieszanej jest natomiast wulgarny język proletariu- życie moje – mówi podmiot w wierszu Brewiarzpowinno zatoczyć koło zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata a teraz widzę dokładnie na moment przed codą porwane akordy źle zestawione kolory i słowa jazgot dysonansu języki chaosu (Brewiarz) Nie ulega wątpliwości, że kulturotwórczy zmysł ładu, ten zmysł, który czasem znajduje swą szczęśliwą konkretyzację, a czasem jest tylko wyrazem tęsknoty, projektem marzenia, jest u Herberta skonfrontowany, a niekiedy wprost spleciony z energią chaosu, tradycja rozumu rywalizuje z siłami instynktu, potrzeba tworzenia z impulsem zniszczenia, znamienne dla jednostek dążenie do duchowego rozwoju z inercją, demoralizacją i duchowym regresem zbiorowości. I bardzo często prymat zyskuje w tym świecie, pozostająca poza enklawą ładu, nie zaanektowana przez rozum, nieobliczalna i niekontrolowana potęga sił irracjonalnych. Sokrates, u Herberta uosobienie wyzwalającej z lęku racjonalności („rozum równa się szczęściu”), jest atakowany przez demonicznego Dionizosa – rzecznika Natury, dysponenta mrocznej wiedzy, promotora szaleństwa, strachu i nicości. Instynkt okrucieństwa odkrywa Herbert w powściągliwej osobowości boga sztuki Apollina, niepokój niezaspokojonego pragnienia przeziera nawet przez racjonalnie ukonstytuowany ład obrazów Leonarda. Najczęściej jednak żywioł negatywnych instynktów i emocji, odzywa się w reakcjach tłumu, przeradza się w niszczącą dynamikę masowych zachowań. Stabilny świat stoickiego mędrca zostaje zdemontowany przez „żywiołów niewstrzymany nurt”, „odwieczny, ciemny lęk”, którym towarzyszy „barbarzyński okrzyk trwogi” (Do Marka Aurelego). Historia przeszłego stulecia jawi się poecie jako „nierówna walka zbirów na czele oszalałych tłumów przeciwko garstce prawych i odważnych” (Elegia na odejście pióra atramentu lampy), jako „czasy, które są opowieścią idioty/ Pełną hałasu i zbrodni” (Do Henryka Elzenberga); zbiorowość zwraca się przeciwko jednostkom nieprzeciętnym, skazuje Sokratesa, Peryklesa, Fidiasza, szaleństwo tulipomanii destabilizuje gospodarkę racjonalnej holenderskiej społeczności. Także krzyk pop-muzyki, „jaskrawie ciemny /z niemocy artykulacji”, to, według Pana Cogito, ekspresja instynktów, gdyż jego celem jest: „wydobyć z trzewi/ to co jest w trzewiach/ przerażenie i głód” (Pan Cogito i pop). Zbiorowość, która zdaje się mieć szczególne predyspozycje do zachowań irracjonalnych, organizm pełen pożądań, złakniony wrażeń, doznań, maksymalnie intensywnych emocji, staje się też kreatorem kultury czy raczej pseudokultury, gdyż twór ów rozwija się poprzez konsekwentne negowanie i destruowanie jakości będących podstawą kultury elitarnej. Nie jest dziełem umysłu tylko rozpasanego instynktu, nie kreuje porządku, tylko potęguje chaos, nie szanuje tradycji, lecz ją usilnie kwestionuje, nie respektuje i nie tworzy stabilnych systemów wartości, a istniejące dyskredytuje, redukuje, poddaje www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Zbigniew Herbert z rombów trójkątów ostrosłupów na przekór - niespokojnej linii włosów, przez które cieknie krew jedwabiom w nierozumnych fałdach zielonej trumnie dla motyla – z rombów trójkątów ostrosłupów odbudowano mądry ogród diamentem spina sieć płaszczyzna nie będzie wołał już owadów na uczty miodu i trucizny szy - urzędników, prymitywna dialektyka oprawców, parciana retoryka, pozbawiona dystynkcji i urody koniunktiwu” (Potęga smaku), a także „bełkot trybun i czarna piana gazet” (Do Ryszarda Krynickiego – list). Z tego zapatrzenia w estetyczny ideał bierze się też marzenie o pięknym życiu, marzenie cenne, choć nie zrealizowane: 11 Maj 2010 symplifikacji, nie uznaje wyjątkowości, indywidualności, oryginalności, tworząc doskonale homogeniczny, egalitarny, zuniformizowany system zbiorowych gustów, manier i mód. Tworzy się w ten sposób rzeczywistość banalna, infantylna, rzeczywistość monstrualnego rozmnożenia i pomieszania bytów-fantomów, masowo wytwarzanych pseudowartości, protez, łatwych, „szybkostrawnych”, syntetycznych produktów, mistyfikujących doświadczenie egzystencjalne, estetyczne czy religijne: Jesteśmy - mimo wszystko społeczeństwem zaawansowanym – konstatuje z ironią Pan Cogito Zbigniew Herbert magia i gnoza kwitnie jak nigdy 12 sztuczne raje sztuczne piekła sprzedawane są na rogu ulicy (...) inżynierowie wizualnej rozpusty pracują bez wytchnienia zziajani alchemicy halucynacji produkują nowe dreszcze nowe kolory nowe jęki i rodzi się sztuka agresywnej epilepsji (Pan Cogito o magii) W świecie, który uzyskuje ten stopień zafałszowania, pomieszania i dezintegracji jedynym porządkiem będzie wulgarna dyktatura bębna, jedyną wolnością absolutna dowolność, relatywizm, chaos oraz nihilizm, czyli jak powiada Herbert, „wróg kultury nr 1, stan duchowego rozkładu, zniewolenia i akceptacja wszystkiego, co może się zdarzyć”. Ten stan totalnego rozkładu dotyka zarówno moralność, jak i sztukę. Najniższy krąg piekła, ten w którym Dante pomieścił odszczepieńców, Pan Cogito przeznacza właśnie inicjatywom artystycznym, masowo realizowanym pod patronatem Belzebuba: Cały rok odbywają się tu konkursy, festiwale, koncerty. Nie ma pełni sezonu. Pełnia jest permanentna i niemal absolutna. Co kwartał powstają nowe kierunki i nic, jak się zdaje, nie jest w stanie zahamować triumfalnego pochodu awangardy. (Co myśli pan Cogito o piekle ) Znakomita część sztuki współczesnej – dodaje pisarz w jednym z esejów – opowiada się po stronie chaosu, gestykuluje w pustce, albo mówi o historii własnej, jałowej duszy” (Cena sztuki). Wielka dusza Grecji, wielki duch Bizancjum, gotyku i renesansu przetworzyły się współcześnie w żałosny substytut, w karykaturalny, zdegenerowany i patologiczny twór, w chorą, słabą, karłowatą, egotycznie zorientowaną duszyczkę, duszyczkę pogrążoną albo w „wielkim żalu nad sobą” (Dlaczego klasycy), albo narcystycznie zafascynowaną własną urojoną wspaniałością i urodą, duszyczkę z jednej strony całkowicie bezradną czy wręcz sprzymierzoną z ciemnymi siłami instynktu, z drugiej niezdolną, a więc i niechętną do przyswojenia wielkiego dziedzictwa przeszłości: Jednym z grzechów śmiertelnych kultury współczesnej – twierdzi Herbert - jest to, że małodusznie unika ona konfrontacji z wartościami najwyższymi. A także aroganckie przeświadczenie, że możemy się obyć bez wzorów (zarówno estetycznych, jak i moralnych), bo rzekomo nasza sytuacja w świecie jest wyjątkowa i nieporównywalna z niczym. Dlatego właśnie odrzucamy pomoc tradycji, brniemy w naszą samotność, grzebiemy w ciemnych zakamarkach opuszczonej duszyczki. (Duszyczka) „Bledziutka, naga, zziębnięta”. Takimi słowami charakteryzował duszyczkę cesarz Hadrian w przypisywanym mu epigramacie. Pisze o tym Ryszard Przybylski w eseju o tęsknotach poetów, a porównując topos duszyczki u Eliota i Różewicza stwierdza: ”Historia zmienia ją w mizerotę, wtrąca w sytuację śmiesznej naiwności człowieka dojrzałego. Duszyczka nie może wzlecieć. Staje się ofiarą swoich czasów (...). Tkwi w nieruchomej beznadziejności”. Ale ta mizerota, sugeruje Herbert, nie jest bynajmniej istnieniem biernym, mieści bowiem w sobie niebezpieczne impulsy: urazy, kompleksy, zazdrość i agresję. Ujawniają się one zwykle, gdy zmuszona jest stanąć oko w oko z wielkimi dziełami ducha. Konfrontacja taka, która dla wrażliwych umysłów jest zwykle pouczającą lekcją pokory, dla megalomańskiej duszyczki staje się bezwzględną i surową w swej bezstronności oceną, oceną kompromitującą, niszczącą pozory, odbierającą poczucie błogiego samozadowolenia. Dlatego też, aby przetrwać i utrwalić się w swym naturalnym środowisku – w próżni umysłowego wyjałowienia, musi unicestwić kulturę - zwierciadło demaskujące jej nędzę, pustkę i nicość: To nie tylko my czytamy Homera, oglądamy freski Giotta, słuchamy Mozarta, ale Homer, Giotto i Mozart przypatrują się nam i stwierdzają naszą próżność i głupotę. Biedni utopiści, debiutanci w historii, podpalacze muzeów, likwidatorzy przeszłości, podobni są do owych szaleńców, którzy niszczą dzieła sztuki, ponieważ nie mogą wybaczyć ich spokoju, godności, chłodnego promieniowania.” (Duszyczka) Humanitarną intencję Herberta, by przydać kulturze masowej nieco ładu, głębszych i świadomie wybranych wartości bezwzględnie zweryfikował czas. Widzimy dziś, że masy nie rzekomo, ale naprawdę, szczerze i bezrefleksyjnie uwielbiają tanią rozrywkę, szmirę i kicz, natomiast niwelowanie kulturowych różnic nie jest przemyślaną inicjatywą elit, tylko nieuniknionym efektem ekspansji masowości, rezultatem totalnej dominacji tego nurtu płynnych jakości, zmieniających się zgodnie z rytmem nieustannie nowych, sezonowych propozycji, nurtu radośnie wolnego od balastu trwałych wartości, od metafizycznego podłoża, od sensu, obszaru o amorficznej postaci, który, niczym ów potwór Pana Cogito, „wypełnia swym czadem domy świątynie bazary/ zatruwa studnie niszczy budowle umysłu”, a który jest, jak mgła, przez którą widać tylko „ogromny pysk nicości” (Pan Cogito i potwór). Refleksja Herberta na temat kultury nie jest refleksją zamkniętą, są w niej trafne opinie, oceny, ostrzeżenia, nie ma natomiast prognoz, nie ma sądów domykających i nie może ich być, tak długo, jak długo kultura porządku trwa pośród przypływów chaosu. Jeśli jednak poszukiwać w tej twórczości obrazu, który najlepiej oddaje sytuację współczesności, jest nim, według mnie, właśnie obraz świadomej i tragicznie bezradnej jednostki wobec inwazji wszechobecnej, nieuchwytnej, toksycznej siły, figura Pana Cogito - samotnego rycerza, uparcie zmagającego się z bezkształtem. Piotr Siemaszko www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Vladimir Nabokov Daniel Silva „Oryginał Laury”Vladimira Nabokova, to powieść, która istnieje tylko we fragmentach jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic literatury, niedokończone arcydzieło wielkiego pisarza, które przez ponad trzydzieści lat leżało skryte głęboko w skarbcu szwajcarskiego banku i omal nie zostało zniszczone. Dr Philip Wild, człowiek błyskotliwy, inteligentny, obdarzony majątkiem i potężną posturą doznaje bolesnego upokorzenia za sprawą swej żony, młodej, szczupłej i bez żenady prowadzącej bogate życie erotyczne Flory. W powieści, „doprowadzającym do obłędu arcydziele”, dokumentującym jej zdrady małżeńskie, napisanej przez jednego z jej kochanków i przekazanym doktorowi, pojawia się ona jako „Moja Laura”... Okryty niesławą, Wild nadal czerpie życiową przyjemność pozwalając sobie na wirtualną samoanihilację, rozpoczętą usunięciem palców u nóg. Czując, że nie dane mu będzie dokończyć Oryginału Laury, Nabokov sporządził instrukcję nakazującą spalenie rękopisu po śmierci autora. Przez trzydzieści lat wdowa po nim oraz jego sym Dmitri zastanawiali się, czy spełnić życzenie pisarza. Obecnie owa niemal zniszczona powieść po raz pierwszy jest dostępna czytelnikom, towarzyszy jej przedmowa Dmitriego Nabokova mówiąca o ostatniej wielkiej książce jego ojca i swej trudnej decyzji o jej opublikowaniu. Kolejny doskonały thriller o Gabriellu Allonie mistrza powieści szpiegowskiej i sensacyjnej. Nieoczekiwane zwroty akcji, szaleńcze tempo wydarzeń, świetna rozrywka, a jednocześnie bystra analiza rodzących się na Wschodzie zagrożeń. Krytycy jednogłośnie uznali „Reguły Moskwy” za najlepszą jak dotąd powieść Daniela Silvy. Gabriel Allon, agent, który odszedł ze służby, by zostać konserwatorem sztuki, idąc tropem zabójstwa pewnego dziennikarza, trafia do Rosji. Odkrywa, że gra szpiegowska, w którą się wplątał, toczy się o stawkę, jakiej jeszcze nigdy nie widział. Teraz musi grać według reguł Moskwy. To nie jest ponura Moskwa z czasów Związku Radzieckiego, ale Moskwa współczesna, pławiąca się w petrodolarowym dostatku i luksusie. To tutaj młode pokolenie wiernych wyznawców Stalina knuje spisek, który pozwoli im odzyskać utracone mocarstwo i rzucić wyzwanie odwiecznemu wrogowi - Stanom Zjednoczonym. Jednym ze spiskowców jest Iwan Charkow, były agent KGB, który na gruzach ZSRR wybudował światowe imperium inwestycyjne. Jego częścią są ukryte interesy, lukratywne i zarazem śmiertelnie niebezpieczne. Charkow handluje bronią i właśnie ma zamiar dostarczyć najnowocześniejsze rosyjskie uzbrojenie Al Kaidzie. Jeżeli Allon nie dowie się na czas, gdzie i kiedy ma zostać przekazany towar, świat będzie świadkiem najkrwawszych zamachów terrorystycznych od 11 września 2001. A czasu jest niewiele... Muza Muza Oryginał Laury nowości RABAT Reguły Moskwy Przypominamy, że możecie Państwo zostać posiadaczami Karty Stałego Klienta, która uprawnia do zakupów z wysokimi rabatami. 20% – karta złota 10% – karta srebrna Przy okazji różnych akcji promocyjnych w naszych księgarniach możecie Państwo nabyć książki z rabatem do 50%, otrzymać cenny upominek, a także spotkać się z autorami, których zapraszamy do księgarń. 10% książka tygodnia RABAT 10% książka MIESIĄCA Tomasz Torbus Zamki krzyżackie. Deutschordensburgen Jeżeli dla Niemców Krzyżacy byli posłańcami cywilizacji (aczkolwiek niesionej za pomocą miecza), to dla Polaków stali się na wieki ucieleśnieniem niemieckiej buty i okrucieństwa. Dopiero ostatnie lata zrelatywizowały ten spór, skupiając się raczej na spuściźnie materialnej tych czasów. I słusznie, bo nigdzie w Europie, może poza Walią, Apulią czy Hiszpanią nad promocje 5% – karta niebieska Duero, nie zachował się tak znakomicie cały system średniowiecznych zamków – bohaterów niniejszej książki. W albumie prezentujemy 40 obiektów z terenów północno-wschodniej Polski, które – od ruin aż po okazałe budowle przetrwały do dzisiaj, m.in. w Malborku, Golubiu-Dobrzyniu, Gniewie, Lęborku. Czytelnik pozna losy zamków, legendy z nimi związane i ciekawostki architektoniczne, wzbogacone o opisy w języku polskim i niemieckim, fotografie i plany obiektów. Wydawnictwo Ossolineum 16.03-22.03 www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl 13 Maj 2010 Z notatnika księgarza z notatnika księgarza „Nawet kiedy dorośniesz... 14 ...będziesz mógł w najtrudniejszych chwilach liczyć na naszą pomoc – mama”. Cytowana przysięga - obietnica zawarta jest w książce pt. „Dziecko z chmur”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia. Autorki Justyna Bigos i Beata Mozer opisują rodzące się w nich decyzje związane z potrzebą macierzyństwa i niemożnością spełnienia się w tym dążeniu: „...Kiedy kobieta pragnie mieć dziecko nic jej nie powstrzyma przed spełnieniem marzenia. Pamiętam, jak ze łzami w oczach mówiłam, że zrobię wszystko, gotowa jestem podpisać pakt z diabłem – tylko po to i aż po to, by zostać mamą. Gdyby Bóg obiecał mi dziecko w zamian za kilkuletnie stacjonowanie w Iraku, bez wahania wyjechałabym z pierwszym oddziałem żołnierzy do najbardziej zagrożonej strefy...”. „Dziecko z chmur” to relacja z życia, w której czytelnik zapoznaje się z perypetiami związanymi z procesem adopcji i nastawieniem ludzi współuczestniczących w tym nietypowym „akcie narodzin”: „...Adopcja może być lekiem na całe zło tylko wtedy, gdy proces leczenia rozpoczyna się świadomie i z rozwagą. Nie jest z pewnością lekiem dla każdego. Niektórych może uleczyć tylko noszenie dziecka pod sercem, a nie w nim. I trzeba to zrozumieć i zaakceptować, bo wszystko wygląda zupełnie inaczej dopóki problem nie dotknie nas bezpośrednio. Trzeba czasami chcieć zrozumieć nie tylko to, o czym mówią inni, lecz nawet to, czego nie są w stanie wypowiedzieć”. Justyna Bigos i Beata Mozer przekazały czytelnikom swoje doświadczenia, tworząc jednocześnie wzruszającą opowieść o adopcji i macierzyństwie. Książkę warto polecić kobietom w każdym wieku. Tym, które już są lub będą matkami i tym, którym temat adopcji jest obcy. „ Dziecko z chmur” rozwiewa sentymentalne mity o wychowankach domów dziecka. Przedstawia wpływ doświadczeń na zachowanie i zdrowie małego człowieka: „...ADHD, problemy z jedzeniem, bezsenność, choroby...”. To tylko część potencjalnych lekcji życia, pokory, miłości do odrobienia i spełnienia dla przyszłej mamy i przyszłego taty. Trzeba wiele samozaparcia i cierpliwości, by zrealizować proces adopcyjny i przytulić na zawsze ukochane dziecko – przytulić tak mocno, by wiedziało, że nigdy go mama i tata nie opuszczą i żeby ufało w przyrzeczenie cytowane na wstępie: „...Nawet gdy dorośniesz, będziesz mógł w najtrudniejszych chwilach liczyć na naszą pomoc”. „Dziecko z chmur” to piękna książka w klimacie zbliżającego się Dnia Matki. Mama to słowo, które kojarzy się niezmiennie z miłością, odpowiedzialnością i instynktem opiekuńczości – na dobre i na złe. I choć kojarzy się jako wzorzec, nie zawsze tak jest... Stąd adopcja jako lek obustronny zarówno dla rodziców jak i dla dziecka: leczy rany, samotność i beznadziejność przyszłości. Tworzy miłość i wygrywa walkę o marzenia. Piotr Fronczewski w recenzji książki odważył się powiedzieć: „...jest jakiś przedwieczny sens, tajemnica i przykazanie Rodziny Za- stępczej, skoro sam Bóg powierzył swego Syna takiej właśnie rodzinie ludzkiej.” Justyna Bigos i Beata Mozer odważyły się opowiedzieć o swoich Monika Koruba doświadczeniach chcąc pomóc innym im podobnym kobietom w podjęciu decyzji. Głównym motywem, jaki przyświeca tej idei jest instynkt macierzyński. Ten instynkt rodzi miłość, poświęcenie i uśmiech dla bezbronnej istoty, jaką jest dziecko. Pięknie byłoby, gdyby kobiety obdarzone tym darem pamiętały, że wokół nas jest wiele potrzebujących dzieci. Nierzadko krzywdzone bądź emocjonalnie głodzone brakiem zainteresowania w zabieganym życiu dorosłych –zamykają się w swoim świecie. Raz jest to świat własnego umysłu, a niekiedy świat podobnych im wyalienowanych rówieśników. Wystarczy odrobina empatii i uśmiech, by pomóc i dać radość i nadzieję dziecku, które żyje obok nas. Ofiarowana dobroć powoduje, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż w dorosłym życiu zaprocentuje jako dar przekazywany innym...Większość psychologów potwierdza tezę że nie ma ludzi złych tylko ktoś kiedyś ich skrzywdził i nikt nie zrozumiał. Im młodsze dziecko, tym wyrządzone krzywdy silniejsze i trauma w dorosłym życiu głębsza. Na swojej drodze życia spotkałam wiele kobiet, które poza światem własnej rodziny zauważyły świat tych, dla których los okazał się mniej łaskawy. Była nią Marta, która nie tylko dokarmiała „głodny brzuszek” dziecka z sąsiedztwa ale dbała też o odrobione lekcje i czas pozaszkolny, by nie był czasem straconym. Wyznawała zasadę, że ważny jest każdy człowiek i każdy dzień jego życia… A chłopiec z sąsiedztwa był szkolnym kolegą jej syna. Miał mniej szczęścia w życiu, bo biedniej mu się żyło i mamy zabrakło, a tata był zapracowanym jedynym żywicielem i opiekunem rodziny. Była też Anna, która zbierała zbędne ubrania i zabawki wśród bliskich i obdarowywała nimi dzieci z biedniejszych rodzin w okolicy. Jej charytatywna posługa niosła radość wielu uśmiechniętym buziom przez wiele lat, do później starości ofiarodawczyni. Była też Basia, na którą zawsze mogli liczyć przyjaciele jej dzieci, bo wysłuchała, zrozumiała i jeszcze doradziła jak żyć... Wielu z nas zna takie osoby – są obok – gotowe nieść pomoc i zrozumienie. To swoista odmiana adopcji – takiej tu i teraz . Taka forma macierzyństwa dla potrzebujących – bez zastanowienia i wahania – bo instynkt macierzyński nie rozważa i nie kalkuluje, tylko nakazuje spełnić misję niesienia dobroci. Zbliża się Dzień Matki. Jeden dzień wśród pozostałych 365 dni w roku, dzień wdzięczności za najpiękniejszą bezinteresowną miłość. Święto dla spełnionych i dla tych z marzeniami. Święto dla wszystkich, którzy nawet, gdy dorosną, będą mogli liczyć na matczyną pomoc. Dziękuję Monika Koruba www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl 97-400 Bełchatów, Plac Narutowicza 20 42-500 Będzin, Małachowskiego 7 78-200 Białogard, Wojska Polskiego 12 43-300 Bielsko-Biała, Mostowa 5 85-005 Bydgoszcz, Gdańska 17 85-667 Bydgoszcz, Chodkiewicza 72 85-009 Bydgoszcz, Dworcowa 83 85-105 Bydgoszcz, Stary Rynek 15/21 85-739 Bydgoszcz, Fordońska 141 (Carrefour) 85-070 Bydgoszcz, Focha 2 41-902 Bytom, Dworcowa 22 (wejście od strony ul. Moniuszki) 89-600 Chojnice, Stary Rynek 9-10 41-500 Chorzów, Wolności 28 41-500 Chorzów, Parkowa 20 32-500 Chrzanów, Al. Henryka 23 43-400 Cieszyn, Głęboka 15 42-200 Częstochowa, Al. NMP 20 42-200 Częstochowa, Al. NMP 28 77-300 Człuchów, Królewska 8 78-500 Drawsko Pomorskie, 4 Marca 4 82-300 Elbląg, Płk. Dąbka 152 (Carrefour) 80-172 Gdańsk, Schuberta 102a (Carrefour) 80-299 Gdańsk, Spacerowa 48 (Real) 80-398 Gdańsk,Obrońców Wybrzeża1(E. Leclerc) 80-379 Gdynia, K. Górskiego 2 (Real) 81-366 Gdynia, 10 Lutego 11 (CH Batory) 44-100 Gliwice, Lipowa 1 44-100 Gliwice, Zwycięstwa 16 72-100 Goleniów, Konstytucji 3-go Maja 35 66-400 Gorzów Wlkp., Al. Konstytucji 3-go Maja 86-300 Grudziądz, Wybickiego 17 86-300 Grudziądz, Konarskiego 45 88-100 Inowrocław, Solankowa 3 88-100 Inowrocław, NMP 36 44-335 Jastrzębie Zdrój, Podhalańska 26 59-400 Jawor, Staszica 23 62-800 Kalisz, Poznańska 121-131 40-096 Katowice, Stawowa 10 47-200 Kędzierzyn Koźle, Poniatowskiego 1/3 78-100 Kołobrzeg, Giełdowa 8a 78-100 Kołobrzeg, Walki Młodych 32 75-007 Koszalin, Rynek Staromiejski 2 75-005 Koszalin, Zwycięstwa 92 75-452 Koszalin, Jana Pawła II 20 31-008 Kraków, Rynek Główny 23 31-154 Kraków, Pawia 5 31-564 Kraków, al.Pokoju 44 (CH Plaza) 82-500 Kwidzyn, Chopina 15/8 59-300 Lubin,Gen.Sikorskiego20(CH Cuprum-Arena) 20-081 Lublin,Staszica2(wej od Krak.Przed) 42-700 Lubliniec, Plac Kopernika 1 90-410 Łódź, Piorkowska 44 91-071 Łódź, Jana Karskiego 5 44/ 633 81 62 32/ 267 21 54 94/ 311 34 76 33/ 822 54 46 52/ 322 37 34 52/ 341 60 13 52/ 322 94 68 52/ 322 70 14 52/ 346 61 92 52/ 321 27 35 32/ 388 53 97 52/ 397 33 58 32/ 241 74 62 32/ 771 34 52 32/ 623 03 27 33/ 851 48 40 34/ 366 46 98 34/ 361 17 10 59/ 834 22 52 94/ 363 22 66 55/ 232 38 15 58/ 322 36 23 58/ 522 99 62 58/761 47 17 58/ 669 64 77 58/ 620 13 98 32/ 231 51 98 32/ 231 40 77 91/ 407 19 61 95/ 737 27 45 56/ 461 12 64 56/ 465 60 74 52/ 357 35 13 52/ 357 95 60 32/ 470 10 17 76/ 870 70 91 62/ 767 11 17 32/ 203 80 85 77/ 482 32 29 94/ 354 90 63 94/ 352 81 92 94/ 342 33 04 94/ 342 67 97 94/ 343 04 36 12/ 422 56 98 12/ 421 29 86 12/ 684 44 36 55/ 261 38 34 76/ 749 48 78 81/534 42 94 34/ 351 10 98 42/ 632 26 07 42/ 633 23 13 Matras Matras Matras Matras Matras Matras Matras CH King Cross Matras Matras Matras Matras Staromiejska Matras Matras Matras CH Turzyn Matras Eureka Matras Matras Matras Matras Matras CH Bielawy Matras Matras Matras Matras Biały Ptak Matras Matras Matras Matras im. S. Żeromskiego Matras CH Arkadia Matras Leksykon Matras, Księgarnia WNT Matras CH Wileńska Matras Matras Matras Matras CH Borek Matras Dolnośląska Matras Matras Matras Matras Profesja Matras Atena Matras 89-100 Nakło, Rynek 9 55-200 Oława, Rynek 4 45-056 Opole, Plac Teatralny 13 63-400 Ostrów Wielkopolski, Kolejowa 20 97-300 Piotrków Trybunalski, Słowackiego 20 59-100 Polkowice, Moniuszki 1a/1 60-197 Poznań, Bukowska 156 (Marcelin) 26-610 Radom, Żeromskiego 37 97-500 Radomsko, Plac 3 Maja 10 41-710 Ruda Śląska, 1 Maja 310 (CH Plaza) 76-200 Słupsk, Stary Rynek 4 41-200 Sosnowiec, Modrzejowska 29 83-200 Starogard Gdański, Ks.Kellera 7 71-411 Szczecin, Bohaterów Warszawy 42 (Carrefour) 78-400 Szczecinek, Kardynała Wyszyńskiego 5 58-100 Świdnica, Rynek 33 86-100 Świecie, Duży Rynek 15 42-600 Tarnowskie Góry, Krakowska 9 87-100 Toruń, Rynek Staromiejski 31 87-100 Toruń, Olsztyńska 12 (Carrefour) 87-100 Toruń, Szeroka 32 87-100 Toruń, Wojska Polskiego 43/45 89-500 Tuchola, Świecka 26 43-100 Tychy, Bocheńskiego 12 43-450 Ustroń, Daszyńskiego 12B 58-300 Wałbrzych, Słowackiego 1 78-600 Wałcz, Kilińszczaków 38 00-897 Warszawa, Al. Solidarności 119/125 00-175 Warszawa, Al. Jana Pawła II 82 00-042 Warszawa, Nowy Świat 41 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 2/4 03-734 Warszawa, Targowa 72 (Carrefour) 02-585 Warszawa, Al. Niepodległości 121/123 84-200 Wejherowo, Sobieskiego 260 87-800 Włocławek, 3 Maja 34/36 50-984 Wrocław, Hallera 52 (Carrefour) 50-068 Wrocław, Świdnicka 28 41-800 Zabrze, 3 Maja 5 41-800 Zabrze, ul. Wolności 296 98-220 Zduńska Wola, Królewska 1 (przy Łaskiej) 65-071 Zielona Góra, Sobieskiego 16 78-520 Złocieniec, Józefa Piłsudskiego 2 77-400 Złotów, Wojska Polskiego 31 52/ 385 26 14 71/ 303 46 97 77/ 453 87 01 62/ 735 16 63 44/ 647 12 22 76/ 845 05 27 61/ 886 01 45 48/ 362 59 80 44/ 683 21 70 32/ 340 05 87 59/ 841 29 75 32/ 269 90 27 58/ 562 43 62 91/ 464 64 73 94/ 374 77 50 74/ 851 39 17 52/ 331 12 93 32/ 287 20 64 56/ 654 99 59 56/ 662 53 87 56/ 622 05 33 56/ 623 15 48 52/ 334 48 05 32/ 227 21 97 33/ 854 17 67 74/ 842 35 64 67/ 250 83 44 22/ 620 46 28 22/ 331 21 53 22/ 826 45 33 22/ 826 89 37 22/ 331 64 35 22/ 845 42 45 58/ 677 49 15 54/ 231 26 51 71/ 783 18 72 71/ 343 58 49 32/ 370 26 10 32/ 271 24 15 43/ 823 28 95 68/ 324 01 17 94/ 367 14 88 67/ 263 55 28 www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl nasze księgarnie Matras Matras Matras Wiktoria Matras CHR Sfera Matras Matras Matras Matras Kujawska Matras Galeria Pomorska Matras Pod Arkadami Matras Matras Matras Matras CH AKS Matras Matras Matras Matras Matras Elipsa Matras Wiedza Matras CH Ogrody Matras CH Morena Matras CH Osowa Matras Galeria Przymorze Matras CH Wzgórze Matras Biały Kruk Matras CH Forum Matras Matras Matras CH Askana Matras Matras Galeria Grudziądzka Matras Matras Matras Matras Matras CH Galeria Kalisz II Matras Matras Papirus Matras Fala Matras Morska Matras Naukowa Matras Pegaz Matras Galeria Emka Matras Matras Galeria Krakowska Matras Matras Matras Matras Matras Matras Matras Manufaktura 15