Prof dr hab. Andrzej Paczkowski
Transkrypt
Prof dr hab. Andrzej Paczkowski
Andrzej Paczkowski Instytut Studiów Politycznych PAN Recenzja rozprawy doktorskiej mgr Roberta Spałka Poszukiwanie wroga wewnętrznego w kierownictwie PPR/PZPR w latach 1948-1956 Fenomen „wroga wewnętrznego” należy niewątpliwie do najważniejszych, a zarazem najciekawszych elementów totalitaryzmu komunistycznego (czy też komunizmu totalitarnego). Stanowi bowiem jedną z jego cech konstytutywnych i wyróżniających, gdyż w innych systemach totalitarnych zjawisko to nie osiągało takiej skali lub nie pojawiało się w podobnej formie. Sowiecka Wielka Czystka z lat 1936-1938 stanowi jego najdoskonalszy przykład i jednocześnie wzorzec, który po 1945 r., gdy komuniści podbijali coraz to nowe państwa, był co najmniej kilkakrotnie replikowany w różnych sytuacjach i krajach. Nic więc dziwnego, że zjawisko to było przedmiotem licznych opisów i analiz, począwszy od tych, które powstały jeszcze w czasie trwania pierwotnej ekspozycji tego politycznego paroksyzmu, przez miejsce zajmowane w klasycznych dziś pracach o totalitaryzmie (m.in. The Permanent Purge Zbigniewa Brzezińskiego z 1956 r.), po najnowsze badania (np.Wendy Z.Goldmana ogłoszone w latach 2007 i 2011) oparte na źródłach archiwalnych, które – gdy wreszcie archiwa zostały otwarte – okazały się znacznie bogatsze niż powszechnie sądzono. Oczywiście największą uwagę przyciągało to, co działo się w Związku Sowieckim zarówno dlatego, iż tam była pierwotna matryca zjawiska, jak i z uwagi na znaczenie Ojczyzny Światowego Proletariatu jako supermocarstwa. Bez porównania rzadsze są monografie dotyczące powojennych odpowiedników Wielkiej Czystki w komunistycznych krajach Europy Środkowo-wschodniej. Na dobrą sprawę jest tylko parę publikacji książkowych wartych wzmianki, m.in.Georgy Hodosa, Karela Kaplana, czy 2 Annie Kriegel, choć oczywiście w pracach na temat państwowego terroru, aparatów bezpieczeństwa lub w biografiach komunistycznych przywódców znajdują się znaczące fragmenty poświęcone ściganiu „wroga wewnętrznego”. Nie licząc paru prac o sowieckiej Wielkiej Czystce, bodaj jedyną obszerniejsza polską publikacją o „polowaniu na wroga wewnętrznego” w innych krajach komunistycznych jest monografia Grzegorza Gąsiora o procesie „burżuazyjnych nacjonalistów” (w istocie działaczy komunistycznych) na Słowacji. Jeśli zaś chodzi o polską odmianę tego zjawiska to ukazało się wprawdzie kilka interesujących szkiców, wiele drobnych przyczynków, pojedynczych dokumentów lub wydawnictw paradokumentalnych (jak Ludzie bezpieki Marata i Snopkiewicza), odbyła ważna konferencja naukowa, a istotny fragment wydarzeń przedstawił Jerzy Poksiński w swojej książce o represjach w wojsku, ale można powiedzieć, że jako całość ten obszar badawczy pozostawał do zagospodarowania. Ponad dziesięć lat temu systematyczne badania źródłowe nad nim podjął mgr Robert Spałek i jako że w recenzowanej dysertacji doprowadził je do końca – a w każdym razie do etapu, w którym mogą być podsumowane w formie monografii - można z całą pewnością powiedzieć, że jego rozprawa ma wszelkie cechy dzieła pionierskiego. Doktorant opublikował już zresztą na ten temat kilka obszernych artykułów (m.in.”Droga do procesu Mariana Spychalskiego”) opartych na gruntownych kwerendach archiwalnych. Zadania badawcze zostały przez Autora przedstawione w sposób jasny, aczkolwiek materia, którą się zajmuje jest niejednoznaczna i z trudem poddaje się racjonalnemu opisowi, jako że samo zjawisko „wroga wewnętrznego” jest – przynajmniej na pierwszy rzut oka - irracjonalne i ma nawet pewne cechy psychopatii (o czym mowa jest w „Prologu” recenzowanej dysertacji). Interesujące są założenia przedstawione we wstępie, a przede wszystkim podział na „przeszłość rzeczywistą” i „przeszłość zmyśloną” (przez śledczych), choć próba odtworzenia tej pierwszej prowadzi do rozbudowania – i tak bardzo 3 szczegółowego – wywodu. Na marginesie można zwrócić uwagę, iż przedstawienie jej wielokrotnie oparte jest na zeznaniach samych „wrogów wewnętrznych”, które były (jak to Autor szczegółowo relacjonuje) w różny sposób wymuszane, a więc nie jest pewne, iż istotnie oddają one „przeszłość rzeczywistą”. Zapewne przydałoby się nieco więcej rezerwy ze strony Doktoranta wobec tego rodzaju źródeł. Fakt, że nader często po prostu nie ma innych utrudnia (lub wręcz uniemożliwia) krytykę przekazu, ale nie upoważnia do całkowitego zawierzaniu zeznaniom. Cennym elementem metodologicznym (oraz świadectwem znajomości najnowszych, częściowo post- modernistycznych, formuł pisarstwa historycznego) jest zamiar przedstawienia zjawiska przede wszystkim poprzez losy ofiar. Nadaje to jednak całości wydźwięk może nieco nazbyt martyrologiczny, a ponadto odsuwa na dalszy plan analizę mechanizmów „polowania” i próbę poszukiwania różnic/podobieństw między ścigającymi a ściganymi. Nie znaczy to, iż mgr Spałek pomija ten ostatni aspekt, ale w istocie ogranicza się do wskazania na posiadanie (lub nie) „umiejętności elastycznego podporządkowania się centrali” przez najważniejszych „myśliwych”. W tym kontekście ważne dla konstrukcji wywodu - i całkowicie zasadne - jest uznanie za istotny czynnik rywalizacji personalnej (Bierut-Gomułka), a przede wszystkim operowanie (autorskim) uznaniem „myśliwych” za „kreatywnych podwykonawców” w obrębie zjawiska, które było w istocie importowane z Moskwy. Mocno, ale przekonywująco, brzmi teza, iż liderzy komunistyczni w Europie Środkowo-wschodniej nie byli „jedynie bezmyślnymi wykonawcami nakazów Stalina (…) bowiem stali się świadomymi urzędnikami dostosowującymi w szczegółach politykę lokalną do kreowanego przez moskiewską centrale wzoru” (s.17). Należy uznać, iż pod względem metodologicznym rozprawa jest dojrzała, a jej Autor nie ogranicza się do korzystania z istniejących wzorów i proponuje własne rozwiązania czy interpretacje. 4 Praca oparta jest na bardzo rozległej kwerendzie archiwalnej, choć zapewne można by znaleźć dokumenty, do których Doktorant nie dotarł lub które poddał zbyt pobieżnej analizie. Niektóre z tych „pominięć” wynikały z decyzji o charakterze konstrukcyjnym, np. potraktowanie „spisku w wojsku” jako elementu ubocznego skutkowało ograniczeniem analiz materiałów dotyczących całej sfery wojskowej. Wszakże zgromadzony przez Doktoranta materiał w zupełności wystarcza do przeprowadzenia wywodu. Luką o istotnym znaczeniu jest znajomość tylko tych dokumentów sowieckich, które zostały już opublikowane. Autor dosyć enigmatycznie usprawiedliwia się z nie przeprowadzenia stosownych kwerend w archiwach rosyjskich, ale znając z autopsji możliwości i technikę pracy w czytelniach tych archiwów nie śmiem z tego powodu robić mu zarzutu. Myślę jednak, iż zdaje sobie sprawę, że swobodny dostęp do materiałów Biura Politycznego i kolekcji jego członków oraz papierów różnych instancji KC WKP(b)/KPZR (a także, rzecz jasna, dokumentów sowieckiego aparatu bezpieczeństwa) mógłby mieć wpływ na niektóre przynajmniej ustalenia. Należy jednak dodać, iż Doktorant dosyć sumiennie wykorzystał sowieckie dokumenty znane z polskich oraz rosyjskich publikacji. Przynajmniej w tym zakresie w jakim bezpośrednio odnoszą się do opisywanych przez niego wydarzeń, a więc do spraw polskich sensu stricto. Wspomnienia i relacje, których opublikowano już całkiem dużo, zostały przez Autora skrupulatnie wykorzystane. Nie budzi też zastrzeżeń stopień wykorzystania literatury przedmiotu, w każdym razie publikacji polskich. Trochę inaczej ma się sprawa z literaturą zagraniczną, ale jako że jej wykorzystanie wiąże się z problemem nader skromnego uwzględnienia przez Autora międzynarodowego kontekstu oraz faktycznego zaniechania porównań „polowania” w Polsce z innymi krajami komunistycznymi Europy Środkowo-wschodniej, powrócę do tej sprawy później. W każdym razie jeśli chodzi o literaturę polską nie potrafię wskazać ani jednej ważniejszej pozycji pominiętej przez Doktoranta. 5 Konstrukcja pracy jest zarazem oryginalna, jak i naturalna. Oryginalna o tyle, że Autor odchodzi o ściśle chronologicznego wykładu, porządkując zgromadzony i przetrawiony materiał wedle cech specyficznych grup lub osób „ściganych”. I tak rozdział I dotyczy „Dwójkarzy”, rozdział II „Braci Field”, rozdział III Mariana Spychalskiego, a IV Władyslawa Gomułki. W każdym przypadku przedstawione są szczegóły dotyczące chyba wszystkich osób aresztowanych i sporego grona innych „przechodzących” w poszczególnych rozpracowaniach. Ogólna chronologia wykładu jest o tyle zachowana, że kolejność rozdziałów odpowiada kolejności aresztowań ich głównych bohaterów (Lechowicz – październik 1948, Field – sierpień 1949, Spychalski – maj 1950, Gomułka – sierpień 1951). Trochę zaskakujące – ale w sumie dobrze wkomponowane w całość – jest przedstawienie dopiero w końcowej części wywodu (rozdział V – „Fabryka spisków”) „myśliwych” czyli instytucji lub instancji, które zarządzały „polowaniem” oraz praktykowały je. Struktura taka jest, jak sądzę, rezultatem wstępnego założenia Autora, iż od dziejów przestępczych organizacji ważniejsze są losy ich ofiar (o czym już wspominałem). Przyznam się, że gdybym ja odważył się opisać walkę z „wrogiem wewnętrznym” – a swego czasu miałem taki zamiar - postąpiłbym odwrotnie: najpierw przedstawił maszynę skonstruowaną do jej stoczenia, a później opisał to jak ona działała wobec konkretnych osób. Doceniam jednak inwencję Doktoranta. Jest w tej konstrukcji kilka słabych punktów, jak np. przedstawienie opisu instytucji wykonawczej (Grupa Specjalna, Biuro Specjalne, X Departament) w jednym rozdziale, ale w trzech częściach rozdzielonych innymi elementami wywodu. W dodatku owe fragmenty „wtrącone” słabo wpisują się w tok zmian owej instytucji, która rozrastała się od czegoś w rodzaju „grupy operacyjnej do spraw…” po ogólnokrajową sieć biurokratyczno-śledczą. Np.takie fragmenty jak „Rytm dnia w Miedzeszynie”, a zwłaszcza „Potęga szpiegomanii”, odnoszą się raczej do całości rozdziału niż do jego poszczególnych części wyznaczonych zmianami organizacyjnymi. 6 Mając do wyboru czy opis ma iść „wszerz”, czy „w głąb”, mgr Spałek wybrał tę drugą możliwość koncentrując się na omawianiu niezmierzonej liczby szczegółów dotyczących losów poszczególnych „wrogów”, przy czym przypadek każdego z nich przedstawia właściwie osobno (choć w agregacjach ujętych m.in. rozdziałami). Mnóstwo więc w pracy detali, które były niejako powtarzalne, jak np.przebieg aresztowania, sposoby prowadzenia przesłuchań, rodzaje tortur i udręczeń, życie codzienne więźnia. Czytając rozprawę odnosiłem dosyć często wrażenie, iż Autor chce w niej pomieścić wszystko, co wie na temat konkretnych osób i sytuacji, a więc że niedomaga system (i zmysł) selekcji, a w każdym razie jest on nie dość rygorystyczny. Skutkiem tego jest zarazem niepokojąca objętość rozprawy (około 1 tys.stron), jak i – co ważniejsze – pewne „rozmycie” podstawowego problemu badawczego: dowiadujemy się kim byli i jak cierpieli schwytani i uwięzieni „wrogowie”, ale znacznie mniej wyraziście są przedstawione mechanizmy pobudzające i napędzające ich ściganie. Znacznie mniej też dowiadujemy się o „katach”, a zwłaszcza bezpośrednich wykonawcach. Mamy więc ponad 50-stronicowy – skądinąd bardzo ciekawy – pasaż „Hermann Field. Studium więźnia”, ale „Ogniwa spisku Fieldów”, czyli rozważania odnoszące się do ogólniejszego kontekstu, zamknięte są na kilkunastu stronach (ss.184-200). W rezultacie takiego autorskiego wyboru („w głąb”) analiza zewnętrznych, międzynarodowych uwarunkowań i antecedencji polskiego wariantu „polowania”, została rozproszona w wielu miejscach i potraktowana nazbyt marginalnie i ogólnikowo. Zapewne nawet bez wglądu w zbiory moskiewskie sama tylko uważniejsza lektura – znanych przecież Doktorantowi - prac o procesach Rajka czy Slasnky`ego oraz dokumentów odnoszących się do Albanii, Rumunii, Bułgarii, NRD, Węgier i Czechosłowacji, opublikowanych w tomach Sowietskij faktor w Wostocznoj Ewropie i Wostocznaja Ewropa w dokumientach rosijskich archiwow pozwoliła by na szersze potraktowanie generaliów walki z „wrogami wewnętrznymi” i przedstawienie sekwencji wydarzeń w skali całego 7 Obozu Pokoju i Socjalizmu, a nie tylko na polskim podwórku. Nie podważając zasadności sformułowania hipotezy o rywalizacji personalnej jako jednym z czynników napędzających „polowania”, należy jednak brać pod uwagą i taką możliwość, że Stalin cynicznie wykorzystywał znane mu osobiste ambicje niektórych środkowo-europejskich liderów do inicjowania i ukierunkowywania czystek w ich krajach. Zresztą w pewnym, umownym sensie, to działania Moskwy zachęcały Gottwalda czy Rakosiego do międzynarodowego wyścigu o palmę pierwszeństwa. Przykładem przemożnej chęci pomieszczenia w rozprawie tak wielu szczegółów jak to tylko (fizycznie) możliwe jest podrozdział „Potęga szpiegomanii” (ss.880930), w którym o szpiegomanii właściwie nie ma mowy. Wtłoczone zostały do niego informacje dotyczące m.in. Władysława Wolskiego, Władysława Bieńkowskiego czy – z innej „półki” – Agnieszki Koryciorz, gdy tymczasem problem „szpiegomanii” jako takiej oraz, ogólniej rzecz biorąc, reakcji społecznych na aresztowania w Polsce i procesy w Pradze, Budapeszcie czy Sofii, został przez Autora całkowicie zmarginalizowany. A przecież zamysł dydaktyczny wszystkich tych operacji – czy jak to określiła Annie Kriegel ich „piekielna pedagogika” (la pedagogie infernalne) - był oczywisty, a więc warto wiedzieć czy były używane i jakie były środki perswazyjne w polskich warunkach gdy właściwie nie odbył się żaden proces z bezpośrednim udziałem „wroga wewnętrznego”. W dodatku proces pokazowy, który wprost nawiązywał do oskarżeń wobec „wrogów wewnętrznych” (głównie Spychalskiego), a więc tzw.proces generałów, został przez Doktoranta potraktowany całkowicie pobocznie. Podobnie jak śledztwo i cała sprawa „spisku w wojsku”. Oczywiście atmosfera panująca w peperowsko-konspiracyjnym establishmencie, którą mgr Spałek świetnie przedstawia posiłkując się donosami „Kseni” (Marii Turlejskiej), była ważna, gdyż posianie strachu wśród ludzi tego rodzaju należało do zadań jakie stawiano przed aresztowaniami, ale przecież nie było ono jedynym celem „pedagogicznym”. Nie tylko komuniści mieli się bać. Być 8 może eksponowanie w propagandzie procesów pokazowych w innych krajach zastępowało nieobecność podobnych przypadków w Polsce. Bogactwo szczegółów, cenne samo w sobie, wynika po części – o czym już wspominałem - z niedość przemyślanej selekcji. Nie mam pewności czy potrzebne są np. informacje o losach Fielda po opuszczeniu Polski, o Gomułce w 1956 r. lub czy nie jest li tylko ozdobnikiem obszerny passus o antysemityzmie Gomułki. Także w opisach „przeszłości rzeczywistej” chyba zbyt wiele detali, niekiedy bardzo luźno powiązanych z głównymi wątkami (np.przypis o zbrodni w Jedwabnem), a w większości przypadków już opisanych w znanych publikacjach. Uważam, iż przygotowując pracę do druku będzie musiał Autor pomyśleć nad poważnymi skrótami, a także nad nadaniem pewnej potoczystości tekstowi, gdyż wywód jest nazbyt często przerywany podtytułami, które Autor nadawał niekiedy nawet bardzo małym fragmentom (np. wiele zapowiadający śródtytuł „Polski wyjątek” dotyczy niecałej strony). Biorąc pod uwagę objętość rozprawy ilość potknięć faktograficznych, na które natrafiłem – a starałem się czytać pracę uważnie – jest mikroskopijna. Niektóre wynikają chyba z pomyłek maszynowych: Gomułka nie mógł być w ambasadzie sowieckiej na uroczystość z okazji rocznicy rewolucji w listopadzie 1951 r., gdy w tym czasie od trzech miesięcy przemieszkiwał już w obiekcie „Spacer” (s.887), zapewne rzecz miała miejsce rok lub 2 lata wcześniej (jeśli w ogóle); trudno dociec jacy to „nacjonaliści ukraińscy” aresztowali w lipcu 1940 r. Annę Gecow, zapewne było to rok później (s.255). Inne też nie mają poważniejszego znaczenia: Radkiewicz został ministrem PGR, a nie dyrektorem (s.904), zresztą później stanowisko to objął na krótko Mieczysław Moczar; Marek Fink wymieniany na s.855 to ta sama osoba co Mark Finkienberg ze s.604; Tito chciał wysłać wojsko do Albanii nie dla „wsparcia tamtejszej partyzantki”, bo takowej nie było, ale dla wsparcia komunistycznej partyzantki w Grecji (s.583); Humer nie był dyrektorem, a „tylko” wicedyrektorem Departamentu Śledczego MBP; na s.615 mowa o uwięzieniu Moczara, ale najpewniej chodzi o 9 Korczyńskiego, jako że Moczar nie był więziony; Zawadzki ze s.687 to Włodzimierz, a nie Aleksander. Bardzo wątpliwe są dane (s.1014) dotyczące liczby zmarłych, straconych i zamordowanych w więzieniach: 25 tys. plus 25 tys. Skoro Autor przyjmuje (na tej samej stronie), że aresztowano około 250 tys. osób, to przecież jest niemożliwe, aby co piąta z nich (50 tys.) została stracona, zabita lub zmarła w więzieniu. Mgr Spałek należy do (stosunkowo licznego) grona osób przeceniających pozycję gen.Iwana Sierowa i jego wmieszatielstwo w sprawy polskie: w 1949 r. był on wiceministrem i nie zarządzał niczym w Kijowie, gdzie urzędował w latach 1939-1940; przesadne jest określenie go jako „nadzorcy” lubelskiego Rządu Tymczasowego, choć rzeczywiście odgrywał ważną rolę jako zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych i pełnomocnik ds.ochrony tyłów I Frontu Białoruskiego, który obejmował centralną Polskę, ale nie tyle „nadzorował” ile poza plecami polskich komunistów – choć nie samowolnie - podejmował działania takie jak podstępne aresztowanie „16” czy „opracowanie” Piaseckiego; Polskę opuścił nie dlatego, że domagał się tego Gomułka (s.732), choć może Gomułka rzeczywiście narzekał na niego w Moskwie w kwietniu 1945 r., ale najpewniej po prostu dlatego, że po zakończeniu działań wojennych w Europie przeniósł się (w ślad za wojskiem) do sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec. Zdziwiła mnie akceptacja przez Autora opinii, że „swego rodzaju komunistyczny honor (…) nie pozwalał komunistom z Polski bić swojego niedawnego lidera” (s.843). Czyli komuniści z Rumunii czy Czech nie mieli „swego rodzaju” honoru? Chyba Doktorant lekko się zagalopował. Mam też parę uwag interpretacyjnych. Jedna z nich dotyczy polityki Gomułki od lata 1944 r. do jego upadku cztery lata później, a przede wszystkim jego stosunku do Związku Sowieckiego. Jest pewne, iż wykazywał on tendencję do autonomii, że miał twardy charakter, że nie bał się konfrontacji, że był typem fightera, jednym słowem - był osobowością, ale uważam, iż mocno przesadne jest stwierdzenie Doktoranta, że Gomułka wraz ze Spychalskim „stwarzali 10 zagrożenie dla formujących się struktur Bloku Wschodniego” (s.27)? Czym innym jest wyrażanie własnej, odmiennej opinii czy podejmowanie dyskusji, a czym innym być „zagrożeniem”. Nie ma żadnych przesłanek, aby uważać, że w 1948 r. (lub kiedykolwiek później) Gomułka skłonny był opowiedzieć się po stronie Tito. Można sądzić, że nawet gdyby by uważał, że Jugosłowianin ma rację, nie oznacza to, że ryzykowałby rzucenie rękawicy Stalinowi. Zwracam przy tej okazji ponownie uwagę, iż część dowodów źródłowych przytaczanych przez Autora dla poparcia tezy o niechęci Gomułki do Moskwy pochodzi z przesłuchań, podczas których śledczy domagali się tego właśnie rodzaju „komprmateriałów” na Gomułkę. Część dowodów znajduje Autor z kolei w ekscerptach robionych przez Bieruta z protokołów posiedzeń Biura Politycznego z latach 1947-1948, które budzą wątpliwości jeśli chodzi o ich wiarygodność. O ile wiem Stalin nie zgłaszał specjalnych zastrzeżeń wobec Gomułki – nawet w 1948 r. (vide spotkanie grudniowe) - co oczywiście nie znaczy, że ich nie miał, gdyż w istocie miał on zastrzeżenia (prawie) zawsze i wobec (prawie) wszystkich. W ślad za nim jego podwładni zajmowali podobną postawę, co jasno wynika z publikowanych już dokumentów sowieckich. Jeśli chodzi o stosunek Gomułki do Sowietów ciekawe – i wiarygodne - są opinie Zofii Gomułkowej po wyjściu z więzienia: na pewno nie kochał ich. Nie znaczy to jednak, że w 1948 r. był gotów do otwartego buntu. To jednak problem na inną, obszerną dyskusję, tu chciałem zwrócić uwagę tylko na pewną skłonność Doktoranta do upraszczania ocen, co jest zresztą przypadłością o charakterze powszechnym. Pod względem pisarskim rozprawa jest bardzo dobra. Autor ma najwyraźniej dużą łatwość formułowania opisów i dużą umiejętność korzystania z cytatów źródłowych, a język monografii jest bogaty i swobodny. Niektóre partie (np. dotyczące Fielda czy Gomułki w Miedzeszynie) są napisane wręcz świetnie. Doktorant posiada budzący uznanie dorobek badawczy poza problemem, którym zajmuje się w dysertacji (m.in. monografia Warszawska ulica w stanie 11 wojennym, wywiad-rzeka z Jarosławem Guzym, kilka istotnych artykułów) oraz dorobek wydawniczy jako współredaktor kilku prac zbiorowych. Czynny jest także jako popularyzator historii najnowszej. Jest on, wedle mnie, całkowicie ukształtowanym, samodzielnym badaczem. Reasumując: nie mam żadnych wątpliwości, iż rozprawa mgr Roberta Spałka Poszukiwanie wroga wewnętrznego w kierownictwie PPR/PZPR w latach 1948-1956 w zupełności spełnia wymagania stawiane dysertacjom doktorskim, a jego cały dorobek naukowy znacznie przekracza to czego oczekuje się od doktoranta. Wnioskuję zatem o dopuszczenie go do dalszych etapów przewodu doktorskiego w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk. Warszawa, 12 lutego 2013