Prof dr hab. Andrzej Paczkowski

Transkrypt

Prof dr hab. Andrzej Paczkowski
Andrzej Paczkowski
Instytut Studiów Politycznych PAN
Recenzja rozprawy doktorskiej mgr Roberta Spałka
Poszukiwanie wroga wewnętrznego w kierownictwie PPR/PZPR
w latach 1948-1956
Fenomen „wroga wewnętrznego” należy niewątpliwie do najważniejszych, a
zarazem najciekawszych elementów totalitaryzmu komunistycznego (czy też
komunizmu totalitarnego). Stanowi bowiem jedną z jego cech konstytutywnych
i wyróżniających, gdyż w innych systemach totalitarnych zjawisko to nie
osiągało takiej skali lub nie pojawiało się w podobnej formie. Sowiecka Wielka
Czystka z lat 1936-1938 stanowi jego najdoskonalszy przykład i jednocześnie
wzorzec, który po 1945 r., gdy komuniści podbijali coraz to nowe państwa, był
co najmniej kilkakrotnie replikowany w różnych sytuacjach i krajach. Nic więc
dziwnego, że zjawisko to było przedmiotem licznych opisów i analiz,
począwszy od
tych, które powstały jeszcze w czasie trwania pierwotnej
ekspozycji tego politycznego paroksyzmu, przez miejsce zajmowane w
klasycznych dziś pracach o totalitaryzmie (m.in. The Permanent Purge
Zbigniewa Brzezińskiego z 1956 r.), po najnowsze badania (np.Wendy
Z.Goldmana ogłoszone w latach 2007 i 2011) oparte na źródłach archiwalnych,
które – gdy wreszcie archiwa zostały otwarte – okazały się znacznie bogatsze
niż powszechnie sądzono. Oczywiście największą uwagę przyciągało to, co
działo się w Związku Sowieckim zarówno dlatego, iż tam była pierwotna
matryca zjawiska, jak i z uwagi na znaczenie Ojczyzny Światowego Proletariatu
jako supermocarstwa. Bez porównania rzadsze są monografie dotyczące
powojennych odpowiedników Wielkiej Czystki w komunistycznych krajach
Europy Środkowo-wschodniej. Na dobrą sprawę jest tylko parę publikacji
książkowych wartych wzmianki, m.in.Georgy Hodosa, Karela Kaplana, czy
2
Annie Kriegel, choć oczywiście w pracach na temat państwowego terroru,
aparatów bezpieczeństwa lub w biografiach komunistycznych przywódców
znajdują się znaczące fragmenty poświęcone ściganiu „wroga wewnętrznego”.
Nie licząc paru prac o sowieckiej Wielkiej Czystce, bodaj jedyną obszerniejsza
polską publikacją o „polowaniu na wroga wewnętrznego” w innych krajach
komunistycznych jest monografia Grzegorza Gąsiora o procesie „burżuazyjnych
nacjonalistów” (w istocie działaczy komunistycznych) na Słowacji. Jeśli zaś
chodzi o polską odmianę tego zjawiska to ukazało się wprawdzie kilka
interesujących
szkiców,
wiele
drobnych
przyczynków,
pojedynczych
dokumentów lub wydawnictw paradokumentalnych (jak Ludzie bezpieki Marata
i Snopkiewicza), odbyła ważna konferencja naukowa, a istotny fragment
wydarzeń przedstawił Jerzy Poksiński w swojej książce o represjach w wojsku,
ale można powiedzieć, że jako całość ten obszar badawczy pozostawał do
zagospodarowania.
Ponad dziesięć lat temu systematyczne badania źródłowe nad nim podjął mgr
Robert Spałek i jako że w recenzowanej dysertacji doprowadził je do końca – a
w każdym razie do etapu, w którym mogą być podsumowane w formie
monografii - można z całą pewnością powiedzieć, że jego rozprawa ma wszelkie
cechy dzieła pionierskiego. Doktorant opublikował już zresztą na ten temat kilka
obszernych artykułów (m.in.”Droga do procesu Mariana Spychalskiego”)
opartych na gruntownych kwerendach archiwalnych.
Zadania badawcze zostały przez Autora przedstawione w sposób jasny,
aczkolwiek materia, którą się zajmuje jest niejednoznaczna i z trudem poddaje
się racjonalnemu opisowi, jako że samo zjawisko „wroga wewnętrznego” jest –
przynajmniej na pierwszy rzut oka - irracjonalne i ma nawet pewne cechy
psychopatii (o czym mowa jest w „Prologu” recenzowanej dysertacji).
Interesujące są założenia przedstawione we wstępie, a przede wszystkim podział
na „przeszłość rzeczywistą” i „przeszłość zmyśloną” (przez śledczych), choć
próba odtworzenia tej pierwszej prowadzi do rozbudowania – i tak bardzo
3
szczegółowego – wywodu. Na marginesie można zwrócić uwagę, iż
przedstawienie jej wielokrotnie oparte jest na zeznaniach samych „wrogów
wewnętrznych”, które były (jak to Autor szczegółowo relacjonuje) w różny
sposób wymuszane, a więc nie jest pewne, iż istotnie oddają one „przeszłość
rzeczywistą”. Zapewne przydałoby się nieco więcej rezerwy ze strony
Doktoranta wobec tego rodzaju źródeł. Fakt, że nader często po prostu nie ma
innych utrudnia (lub wręcz uniemożliwia) krytykę przekazu, ale nie upoważnia
do całkowitego zawierzaniu zeznaniom. Cennym elementem metodologicznym
(oraz
świadectwem
znajomości
najnowszych,
częściowo
post-
modernistycznych, formuł pisarstwa historycznego) jest zamiar przedstawienia
zjawiska przede wszystkim poprzez losy ofiar. Nadaje to jednak całości
wydźwięk może nieco nazbyt martyrologiczny, a ponadto odsuwa na dalszy
plan
analizę
mechanizmów
„polowania”
i
próbę
poszukiwania
różnic/podobieństw między ścigającymi a ściganymi. Nie znaczy to, iż mgr
Spałek pomija ten ostatni aspekt, ale w istocie ogranicza się do wskazania na
posiadanie (lub nie) „umiejętności elastycznego podporządkowania się centrali”
przez najważniejszych „myśliwych”. W tym kontekście ważne dla konstrukcji
wywodu - i całkowicie zasadne - jest uznanie za istotny czynnik rywalizacji
personalnej (Bierut-Gomułka), a przede wszystkim operowanie (autorskim)
uznaniem „myśliwych” za „kreatywnych podwykonawców” w obrębie zjawiska,
które było w istocie importowane z Moskwy. Mocno, ale przekonywująco,
brzmi teza, iż liderzy komunistyczni w Europie Środkowo-wschodniej nie byli
„jedynie bezmyślnymi wykonawcami nakazów Stalina (…) bowiem stali się
świadomymi urzędnikami dostosowującymi w szczegółach politykę lokalną do
kreowanego przez moskiewską centrale wzoru” (s.17). Należy uznać, iż pod
względem metodologicznym rozprawa jest dojrzała, a jej Autor nie ogranicza
się do korzystania z istniejących wzorów i proponuje własne rozwiązania czy
interpretacje.
4
Praca oparta jest na bardzo rozległej kwerendzie archiwalnej, choć zapewne
można by znaleźć dokumenty, do których Doktorant nie dotarł lub które poddał
zbyt pobieżnej analizie. Niektóre z tych „pominięć” wynikały z decyzji o
charakterze konstrukcyjnym, np. potraktowanie „spisku w wojsku” jako
elementu ubocznego skutkowało ograniczeniem analiz materiałów dotyczących
całej sfery wojskowej. Wszakże zgromadzony przez Doktoranta materiał w
zupełności wystarcza do przeprowadzenia wywodu. Luką o istotnym znaczeniu
jest znajomość tylko tych dokumentów sowieckich, które zostały już
opublikowane.
Autor
dosyć
enigmatycznie
usprawiedliwia
się
z
nie
przeprowadzenia stosownych kwerend w archiwach rosyjskich, ale znając z
autopsji możliwości i technikę pracy w czytelniach tych archiwów nie śmiem z
tego powodu robić mu zarzutu. Myślę jednak, iż zdaje sobie sprawę, że
swobodny dostęp do materiałów Biura Politycznego i kolekcji jego członków
oraz papierów różnych instancji KC WKP(b)/KPZR (a także, rzecz jasna,
dokumentów sowieckiego aparatu bezpieczeństwa) mógłby mieć wpływ na
niektóre przynajmniej ustalenia. Należy jednak dodać, iż Doktorant dosyć
sumiennie wykorzystał sowieckie dokumenty znane z polskich oraz rosyjskich
publikacji. Przynajmniej w tym zakresie w jakim bezpośrednio odnoszą się do
opisywanych przez niego wydarzeń, a więc do spraw polskich sensu stricto.
Wspomnienia i relacje, których opublikowano już całkiem dużo, zostały przez
Autora skrupulatnie wykorzystane.
Nie budzi też zastrzeżeń stopień wykorzystania literatury przedmiotu, w każdym
razie publikacji polskich. Trochę inaczej ma się sprawa z literaturą zagraniczną,
ale jako że jej wykorzystanie wiąże się z problemem nader skromnego
uwzględnienia przez Autora międzynarodowego kontekstu oraz faktycznego
zaniechania
porównań
„polowania”
w
Polsce
z
innymi
krajami
komunistycznymi Europy Środkowo-wschodniej, powrócę do tej sprawy
później. W każdym razie jeśli chodzi o literaturę polską nie potrafię wskazać ani
jednej ważniejszej pozycji pominiętej przez Doktoranta.
5
Konstrukcja pracy jest zarazem oryginalna, jak i naturalna. Oryginalna o tyle, że
Autor odchodzi o ściśle chronologicznego wykładu, porządkując zgromadzony i
przetrawiony materiał wedle cech specyficznych grup lub osób „ściganych”. I
tak rozdział I dotyczy „Dwójkarzy”, rozdział II „Braci Field”, rozdział III
Mariana Spychalskiego, a IV Władyslawa Gomułki. W każdym przypadku
przedstawione są szczegóły dotyczące chyba wszystkich osób aresztowanych i
sporego grona innych „przechodzących” w poszczególnych rozpracowaniach.
Ogólna chronologia wykładu jest o tyle zachowana, że kolejność rozdziałów
odpowiada kolejności aresztowań ich głównych bohaterów (Lechowicz –
październik 1948, Field – sierpień 1949, Spychalski – maj 1950, Gomułka –
sierpień 1951). Trochę zaskakujące – ale w sumie dobrze wkomponowane w
całość – jest przedstawienie dopiero w końcowej części wywodu (rozdział V –
„Fabryka spisków”) „myśliwych” czyli instytucji lub instancji, które zarządzały
„polowaniem” oraz praktykowały je. Struktura taka jest, jak sądzę, rezultatem
wstępnego założenia Autora, iż od dziejów przestępczych organizacji
ważniejsze są losy ich ofiar (o czym już wspominałem). Przyznam się, że
gdybym ja odważył się opisać walkę z „wrogiem wewnętrznym” – a swego
czasu miałem taki zamiar - postąpiłbym odwrotnie: najpierw przedstawił
maszynę skonstruowaną do jej stoczenia, a później opisał to jak ona działała
wobec konkretnych osób. Doceniam jednak inwencję Doktoranta.
Jest w tej konstrukcji kilka słabych punktów, jak np. przedstawienie opisu
instytucji wykonawczej (Grupa Specjalna, Biuro Specjalne, X Departament) w
jednym rozdziale, ale w trzech częściach rozdzielonych innymi elementami
wywodu. W dodatku owe fragmenty „wtrącone” słabo wpisują się w tok zmian
owej instytucji, która rozrastała się od czegoś w rodzaju „grupy operacyjnej do
spraw…” po ogólnokrajową sieć biurokratyczno-śledczą. Np.takie fragmenty
jak „Rytm dnia w Miedzeszynie”, a zwłaszcza „Potęga szpiegomanii”, odnoszą
się raczej do całości rozdziału niż do jego poszczególnych części wyznaczonych
zmianami organizacyjnymi.
6
Mając do wyboru czy opis ma iść „wszerz”, czy „w głąb”, mgr Spałek wybrał tę
drugą możliwość koncentrując się na omawianiu niezmierzonej liczby
szczegółów dotyczących losów poszczególnych „wrogów”, przy czym
przypadek każdego z nich przedstawia właściwie osobno (choć w agregacjach
ujętych m.in. rozdziałami). Mnóstwo więc w pracy detali, które były niejako
powtarzalne, jak np.przebieg aresztowania, sposoby prowadzenia przesłuchań,
rodzaje tortur i udręczeń, życie codzienne więźnia. Czytając rozprawę
odnosiłem dosyć często wrażenie, iż Autor chce w niej pomieścić wszystko, co
wie na temat konkretnych osób i sytuacji, a więc że niedomaga system (i zmysł)
selekcji, a w każdym razie jest on nie dość rygorystyczny. Skutkiem tego jest
zarazem niepokojąca objętość rozprawy (około 1 tys.stron), jak i – co
ważniejsze – pewne „rozmycie” podstawowego problemu badawczego:
dowiadujemy się kim byli i jak cierpieli schwytani i uwięzieni „wrogowie”, ale
znacznie mniej wyraziście są przedstawione mechanizmy pobudzające i
napędzające ich ściganie. Znacznie mniej też dowiadujemy się o „katach”, a
zwłaszcza bezpośrednich wykonawcach. Mamy więc ponad 50-stronicowy –
skądinąd bardzo ciekawy – pasaż „Hermann Field. Studium więźnia”, ale
„Ogniwa spisku Fieldów”, czyli rozważania odnoszące się do ogólniejszego
kontekstu, zamknięte są na kilkunastu stronach (ss.184-200).
W rezultacie takiego autorskiego wyboru („w głąb”) analiza zewnętrznych,
międzynarodowych
uwarunkowań
i
antecedencji
polskiego
wariantu
„polowania”, została rozproszona w wielu miejscach i potraktowana nazbyt
marginalnie i ogólnikowo. Zapewne nawet bez wglądu w zbiory moskiewskie
sama tylko uważniejsza lektura – znanych przecież Doktorantowi - prac o
procesach Rajka czy Slasnky`ego oraz dokumentów odnoszących się do Albanii,
Rumunii, Bułgarii, NRD, Węgier i Czechosłowacji, opublikowanych w tomach
Sowietskij faktor w Wostocznoj Ewropie i Wostocznaja Ewropa w dokumientach
rosijskich archiwow pozwoliła by na szersze potraktowanie generaliów walki z
„wrogami wewnętrznymi” i przedstawienie sekwencji wydarzeń w skali całego
7
Obozu Pokoju i Socjalizmu, a nie tylko na polskim podwórku. Nie podważając
zasadności sformułowania hipotezy o rywalizacji personalnej jako jednym z
czynników napędzających „polowania”, należy jednak brać pod uwagą i taką
możliwość, że Stalin cynicznie wykorzystywał znane mu osobiste ambicje
niektórych środkowo-europejskich liderów do inicjowania i ukierunkowywania
czystek w ich krajach. Zresztą w pewnym, umownym sensie, to działania
Moskwy zachęcały Gottwalda czy Rakosiego do międzynarodowego wyścigu o
palmę pierwszeństwa.
Przykładem przemożnej chęci pomieszczenia w rozprawie tak wielu szczegółów
jak to tylko (fizycznie) możliwe jest podrozdział „Potęga szpiegomanii” (ss.880930), w którym o szpiegomanii właściwie nie ma mowy. Wtłoczone zostały do
niego informacje dotyczące m.in. Władysława Wolskiego, Władysława
Bieńkowskiego czy – z innej „półki” – Agnieszki Koryciorz, gdy tymczasem
problem „szpiegomanii” jako takiej oraz, ogólniej rzecz biorąc, reakcji
społecznych na aresztowania w Polsce i procesy w Pradze, Budapeszcie czy
Sofii, został przez Autora całkowicie zmarginalizowany. A przecież zamysł
dydaktyczny wszystkich tych operacji – czy jak to określiła Annie Kriegel ich
„piekielna pedagogika” (la pedagogie infernalne) - był oczywisty, a więc warto
wiedzieć czy były używane i jakie były środki perswazyjne w polskich
warunkach gdy właściwie nie odbył się żaden proces z bezpośrednim udziałem
„wroga wewnętrznego”. W dodatku proces pokazowy, który wprost nawiązywał
do oskarżeń wobec „wrogów wewnętrznych” (głównie Spychalskiego), a więc
tzw.proces generałów, został przez Doktoranta potraktowany całkowicie
pobocznie. Podobnie jak śledztwo i cała sprawa „spisku w wojsku”. Oczywiście
atmosfera panująca w peperowsko-konspiracyjnym establishmencie, którą mgr
Spałek świetnie przedstawia posiłkując się donosami „Kseni” (Marii
Turlejskiej), była ważna, gdyż posianie strachu wśród ludzi tego rodzaju
należało do zadań jakie stawiano przed aresztowaniami, ale przecież nie było
ono jedynym celem „pedagogicznym”. Nie tylko komuniści mieli się bać. Być
8
może eksponowanie w propagandzie procesów pokazowych w innych krajach
zastępowało nieobecność podobnych przypadków w Polsce.
Bogactwo szczegółów, cenne samo w sobie, wynika po części – o czym już
wspominałem - z niedość przemyślanej selekcji. Nie mam pewności czy
potrzebne są np. informacje o losach Fielda po opuszczeniu Polski, o Gomułce
w 1956 r. lub czy nie jest li tylko ozdobnikiem obszerny passus o
antysemityzmie Gomułki. Także w opisach „przeszłości rzeczywistej” chyba
zbyt wiele detali, niekiedy bardzo luźno powiązanych z głównymi wątkami
(np.przypis o zbrodni w Jedwabnem), a w większości przypadków już opisanych
w znanych publikacjach. Uważam, iż przygotowując pracę do druku będzie
musiał Autor pomyśleć nad poważnymi skrótami, a także nad nadaniem pewnej
potoczystości tekstowi, gdyż wywód jest nazbyt często przerywany podtytułami,
które Autor nadawał niekiedy nawet bardzo małym fragmentom (np. wiele
zapowiadający śródtytuł „Polski wyjątek” dotyczy niecałej strony).
Biorąc pod uwagę objętość rozprawy ilość potknięć faktograficznych, na które
natrafiłem – a starałem się czytać pracę uważnie – jest mikroskopijna. Niektóre
wynikają chyba z pomyłek maszynowych: Gomułka nie mógł być w ambasadzie
sowieckiej na uroczystość z okazji rocznicy rewolucji w listopadzie 1951 r., gdy
w tym czasie od trzech miesięcy przemieszkiwał już w obiekcie „Spacer”
(s.887), zapewne rzecz miała miejsce rok lub 2 lata wcześniej (jeśli w ogóle);
trudno dociec jacy to „nacjonaliści ukraińscy” aresztowali w lipcu 1940 r. Annę
Gecow, zapewne było to rok później (s.255). Inne też nie mają poważniejszego
znaczenia: Radkiewicz został ministrem PGR, a nie dyrektorem (s.904), zresztą
później stanowisko to objął na krótko Mieczysław Moczar; Marek Fink
wymieniany na s.855 to ta sama osoba co Mark Finkienberg ze s.604; Tito
chciał wysłać wojsko do Albanii nie dla „wsparcia tamtejszej partyzantki”, bo
takowej nie było, ale dla wsparcia komunistycznej partyzantki w Grecji (s.583);
Humer nie był dyrektorem, a „tylko” wicedyrektorem Departamentu Śledczego
MBP; na s.615 mowa o uwięzieniu Moczara, ale najpewniej chodzi o
9
Korczyńskiego, jako że Moczar nie był więziony; Zawadzki ze s.687 to
Włodzimierz, a nie Aleksander. Bardzo wątpliwe są dane (s.1014) dotyczące
liczby zmarłych, straconych i zamordowanych w więzieniach: 25 tys. plus 25
tys. Skoro Autor przyjmuje (na tej samej stronie), że aresztowano około 250 tys.
osób, to przecież jest niemożliwe, aby co piąta z nich (50 tys.) została stracona,
zabita lub zmarła w więzieniu. Mgr Spałek należy do (stosunkowo licznego)
grona osób przeceniających pozycję gen.Iwana Sierowa i jego wmieszatielstwo
w sprawy polskie: w 1949 r. był on wiceministrem i nie zarządzał niczym w
Kijowie, gdzie urzędował w latach 1939-1940; przesadne jest określenie go jako
„nadzorcy” lubelskiego Rządu Tymczasowego, choć rzeczywiście odgrywał
ważną rolę jako zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych i
pełnomocnik ds.ochrony tyłów I Frontu Białoruskiego, który obejmował
centralną Polskę, ale nie tyle „nadzorował” ile poza plecami polskich
komunistów – choć nie samowolnie - podejmował działania takie jak podstępne
aresztowanie „16” czy „opracowanie” Piaseckiego; Polskę opuścił nie dlatego,
że domagał się tego Gomułka (s.732), choć może Gomułka rzeczywiście
narzekał na niego w Moskwie w kwietniu 1945 r., ale najpewniej po prostu
dlatego, że po zakończeniu działań wojennych w Europie przeniósł się (w ślad
za wojskiem) do sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec. Zdziwiła mnie
akceptacja przez Autora opinii, że „swego rodzaju komunistyczny honor (…)
nie pozwalał komunistom z Polski bić swojego niedawnego lidera” (s.843).
Czyli komuniści z Rumunii czy Czech nie mieli „swego rodzaju” honoru?
Chyba Doktorant lekko się zagalopował.
Mam też parę uwag interpretacyjnych. Jedna z nich dotyczy polityki Gomułki
od lata 1944 r. do jego upadku cztery lata później, a przede wszystkim jego
stosunku do Związku Sowieckiego. Jest pewne, iż wykazywał on tendencję do
autonomii, że miał twardy charakter, że nie bał się konfrontacji, że był typem
fightera, jednym słowem - był osobowością, ale uważam, iż mocno przesadne
jest stwierdzenie Doktoranta, że Gomułka wraz ze Spychalskim „stwarzali
10
zagrożenie dla formujących się struktur Bloku Wschodniego” (s.27)? Czym
innym jest wyrażanie własnej, odmiennej opinii czy podejmowanie dyskusji, a
czym innym być „zagrożeniem”. Nie ma żadnych przesłanek, aby uważać, że w
1948 r. (lub kiedykolwiek później) Gomułka skłonny był opowiedzieć się po
stronie Tito. Można sądzić, że nawet gdyby by uważał, że Jugosłowianin ma
rację, nie oznacza to, że ryzykowałby rzucenie rękawicy Stalinowi. Zwracam
przy tej okazji ponownie uwagę, iż część dowodów źródłowych przytaczanych
przez Autora dla poparcia tezy o niechęci Gomułki do Moskwy pochodzi z
przesłuchań, podczas których śledczy domagali się tego właśnie rodzaju
„komprmateriałów” na Gomułkę. Część dowodów znajduje Autor z kolei w
ekscerptach robionych przez Bieruta z protokołów posiedzeń Biura Politycznego
z latach 1947-1948, które budzą wątpliwości jeśli chodzi o ich wiarygodność. O
ile wiem Stalin nie zgłaszał specjalnych zastrzeżeń wobec Gomułki – nawet w
1948 r. (vide spotkanie grudniowe) - co oczywiście nie znaczy, że ich nie miał,
gdyż w istocie miał on zastrzeżenia (prawie) zawsze i wobec (prawie)
wszystkich. W ślad za nim jego podwładni zajmowali podobną postawę, co
jasno wynika z publikowanych już dokumentów sowieckich. Jeśli chodzi o
stosunek Gomułki do Sowietów ciekawe – i wiarygodne - są opinie Zofii
Gomułkowej po wyjściu z więzienia: na pewno nie kochał ich. Nie znaczy to
jednak, że w 1948 r. był gotów do otwartego buntu. To jednak problem na inną,
obszerną dyskusję, tu chciałem zwrócić uwagę tylko na pewną skłonność
Doktoranta do upraszczania ocen, co jest zresztą przypadłością o charakterze
powszechnym.
Pod względem pisarskim rozprawa jest bardzo dobra. Autor ma najwyraźniej
dużą łatwość formułowania opisów i dużą umiejętność korzystania z cytatów
źródłowych, a język monografii jest bogaty i swobodny. Niektóre partie (np.
dotyczące Fielda czy Gomułki w Miedzeszynie) są napisane wręcz świetnie.
Doktorant posiada budzący uznanie dorobek badawczy poza problemem,
którym zajmuje się w dysertacji (m.in. monografia Warszawska ulica w stanie
11
wojennym, wywiad-rzeka z Jarosławem Guzym, kilka istotnych artykułów) oraz
dorobek wydawniczy jako współredaktor kilku prac zbiorowych. Czynny jest
także jako popularyzator historii najnowszej. Jest on, wedle mnie, całkowicie
ukształtowanym, samodzielnym badaczem.
Reasumując: nie mam żadnych wątpliwości, iż rozprawa mgr Roberta
Spałka Poszukiwanie wroga wewnętrznego w kierownictwie PPR/PZPR w
latach 1948-1956 w zupełności spełnia wymagania stawiane dysertacjom
doktorskim, a jego cały dorobek naukowy znacznie przekracza to czego
oczekuje się od doktoranta. Wnioskuję zatem o dopuszczenie go do
dalszych etapów przewodu doktorskiego w Instytucie Historii Polskiej
Akademii Nauk.
Warszawa, 12 lutego 2013