Wstęp - Jesus Freak

Transkrypt

Wstęp - Jesus Freak
Wstęp
Dokument ten zawiera moje przemyślenia i refleksje, które zapisywałem w czasie studiowania Biblii. Podzielone są w taki sposób, w jaki wcześniej były publikowane na blogu (http://jesusfreak.pl).
Możliwe, że pewne uwagi czy przemyślenia będą się powtarzać. Biblia jest bardzo głębokim dziełem, w którym o tych samych rzeczach często jest mowa więcej niż raz. Ewentualne powtórzenia nie wynikają więc z
prostego kopiowania, ale raczej z tego, że sama Biblia jest ich pełna.
Nie przypisuję sobie oczywiście pełnej teologicznej poprawności, więc gdyby ktoś miał uwagi, zachęcam,
żeby się nimi podzielić (na blogu lub za pomocą maila: [email protected]).
Zawartość:
1 List Jana 1-2
List Judy
1 LIST Jana
1 LIST JANA 1,1-4
J
an zaczyna swój pierwszy list w podobny sposób jak zaczął swoją Ewangelię. Tutaj pisze: ‚Co było od początku (...), o Słowie żywota’, tam pisał ‚Na początku było Słowo’. Początkiem wszystkiego jest Bóg. Jest On
też pierwszą przyczyną wiary i pierwszym powodem, dla którego Jan pisze swój list. Bóg powinien być przyczyną wszystkiego, co robimy. Powinien być naszą motywacją do działania. Powinien być powodem, dla którego
podejmujemy akurat takie wybory.
W Ewangelii Jan napisał: ‚Wszystko przez nie [Słowo] powstało, a bez niego nic powstało, co powstało’ (J
1,3). Bez Boga nie byłoby niczego i wszystko, co istnieje, należy do Boga. Powinniśmy pamiętać, że my jesteśmy tylko ‚dzierżawcami’ wszystkiego co mamy i dlatego za każdą rzecz powinniśmy dziękować Bogu. Dawid
napisał w swoim psalmie: ‚Pańska jest ziemia i to, co ją napełnia, Świat i ci, którzy na nim mieszkają’ (Ps 24,1).
Nie możemy się zachowywać tak, jakby ziemia była nasza. Nie możemy mówić, że cokolwiek zawdzięczamy
sobie. Pierwszą przyczyną tego, że cokolwiek istnieje i pierwszą przyczyną tego, że cokolwiek posiadamy, jest
Bóg. Nie możemy o tym nigdy zapominać.
Na samym początku Jan mówi też, że wszystko o czym pisze, sam widział i słyszał. Mówi, że Jezus objawił
się ludziom. Podkreśla to dwie rzeczy. Pokazuje, że jego list to nie są teoretyczne rozważania, ale dotyczą one
realnej części naszego życia. Pokazuje też, że wszystko, o czym pisze jest prawdą. Nie jest to coś, co wymyślił
sam, ale jest to coś, czego rzeczywiście doświadczył. To, co pisze jest prawdą. Łukasz napisał na początku swojej
Ewangelii: ‚Jak nam to przekazali naoczni świadkowie’. Takie fragmenty pokazują, że autorzy biblijnych ksiąg
piszą o rzeczach, które można było sprawdzić. To tak jakby mówili czytelnikom: ‚Jeśli mi nie wierzysz zapytaj
tego czy tamtego i oni wszystko potwierdzą’. Jest to uwiarygodnienie Biblii. Jeśli pisaliby nieprawdę, to wystarczyło pójść do (innych) naocznych świadków i oni wszystkiemu by zaprzeczyli. Ale ponieważ Biblia mówi
prawdę, świadkowie mogli to tylko potwierdzić.
Jan podaje dwa powody, dla których pisze swój list. Jeden jest zapisany w wersecie 3: ‚abyście i wy społeczność z nami mieli’. Jan pisze do innych chrześcijan (np. 2,7.14; 3,2; 4,4). Nie mówi więc im rzeczy, o których
oni nie wiedzą. List ten wydaje mi się zachęceniem do trwania w prawdziwej wierze i zabezpieczeniem na
przyszłość, żeby wiedzieli, co mają robić, gdyby pojawiły się problemy. I znów na dwa sposoby jest to ważne
dla każdego chrześcijanina. Pierwsze jest takie, żeby przypominać innym i sobie prawdy wiary. Nawet jeśli je
znamy, trzeba cały czas o nich pamiętać, bo od nich zależy nasza relacja z Bogiem i nasze życie (Jz 1,8). Drugi
jest taki, że lepiej poznać Boże przykazania przed tym, zanim przyjdzie kryzys, bo wtedy łatwiej sobie z nim
poradzić. Jan pisze po to, żeby ci, z którymi już ma społeczność w Bogu, pozostali w tej społeczności i żeby
społeczność ta prawdziwie trwała w Bogu. Tak samo, jak odnosiło się to do osób, do których pisał Jan, tak samo
odnosi się to dzisiaj do nas.
Drugi powód jest zapisany w wersecie 4: ‚Aby radość nasza była pełna’. Paweł kilkukrotnie pisał o tym, że inni
chrześcijanie są jego powodem do radości i chluby (np. Rz 16,19; 2 Ts 1,4). Dla apostołów największą radością
było to, gdy ich duchowe dzieci wzrastały i trwały w prawdziwej wierze. W naszej kulturze często widzę ludzi,
którzy przychodzą do Kościoła i szybciej lub wolniej odchodzą, ponieważ nikt się o nich osobiście nie zatroszczył. Uważają się niepotrzebni. Nie czują się związani z Kościołem. Dla apostołów duchowy rozwój osób, które
przyprowadzili do Boga był jedną z najważniejszych i dających najwięcej radości spraw. W niektórych naszych
Kościołach, wydaje się, kładziemy nacisk na liczby - oby jak najwięcej osób przyszło do Kościoła. Ale nie interesujemy się osobiście każdą z tych osób, nie troszczymy się o nią i nie cieszymy się autentycznie z jej wzrostu.
I są dwa rezultaty. Pierwszy to Kościoły, w których jest coraz więcej osób coraz bardziej oddalonych od Boga.
Drugi to Kościoły, w których pojawia się wiele nowych twarzy, ale liczba członków jest stała, ponieważ nie
potrafimy zatrzymać tych, którzy przychodzą. Podejście apostołów jest przykładem, za którym powinniśmy
podążać.
2
1 LIST JANA 1,5-10
J
an kolejny fragment zaczyna od stwierdzenia, że to, co pisze, nie pochodzi od niego, ale od Boga. Jest to
bardzo ważna rzecz. Jako chrześcijanie, nie powinniśmy głosić niczego poza tym, co pochodzi od Boga.
Powstaje coraz więcej nowych ruchów w chrześcijaństwie i coraz więcej nowych religii. Często ich przywódcy
mówią, że Biblia jest dla nich ważna i jednocześnie głoszą nauki, które są z nią sprzeczne. Ważne jest, żebyśmy
w całości polegali na Bożym Słowie. Każda rzecz, którą mówimy czy robimy jako chrześcijanie, powinna być
zgodna z Pismem.
Jak wynika z dalszych wersetów, światłość i ciemność odnoszą się do grzechu lub jego braku. I można powiedzieć, że to jest podstawowa cecha Boga - nie ma w Nim grzechu. Co by było dziwne, gdyby było inaczej.
Ponieważ grzechem jest to, co jest niezgodne z Bożą naturą, to Bóg nie mógłby zgrzeszyć bez zaprzeczenia
swojej naturze. Ale jeśli zmieniłaby się Jego natura, to zmieniłyby się też kryteria grzechu. Możemy być więc
pewni, że Bóg jest święty.
Ale myślę, że werset 5 można też rozumieć w trochę inny sposób. Można by powiedzieć: ‚Bóg jest tym, co
dobre, a nie ma w nim niczego, co jest złe’. W Bogu znajdziemy same dobre rzeczy. Boża natura jest idealna.
Nie ma w niej nic złego. Bóg jest miłością, nie ma w Nim nienawiści. Bóg jest łaską, nie ma w Nim zemsty. Bóg
jest sprawiedliwością, Bóg jest przebaczeniem itd. Możemy być więc pewni, że wszystko, co otrzymujemy od
Boga jest dobre. Możemy też być pewni, że każda rzecz, jaką Bóg robi wobec nas jest dobra. Często złościmy się
na Boga, często mamy do Niego żal, czy uważamy, że gdyby zrobił coś inaczej, byłoby lepiej. Ale Bóg nie może
zrobić nic złego, ponieważ byłoby to sprzeczne z Jego naturą. Możemy czegoś nie rozumieć, ale nie znaczy to,
że ta rzecz czy wydarzenie jest złe.
John McDowell na jednej konferencji na której byłem zapytał czemu nie powinno się zabijać. Rozmawiał z
kilkoma osobami i każda rozmowa wyglądał podobnie. Pewna osoba odpowiedziała, że dlatego, że to grzech.
Zapytał czemu to grzech. Osoba ta opowiedziała, że dlatego, że Biblia tak mówi. Zapytał, czemu Biblia tak
mówi. Padła odpowiedź, że dlatego, że Bóg uważa to za złe. Zapytał dlaczego to złe. Usłyszał, że dlatego, że to
grzech. I tak w kółko. Na koniec wykładów wyjaśnił: ‚Nie powinniśmy zabijać, ponieważ Bóg jest życiem. Nie
powinniśmy nienawidzić, ponieważ Bóg jest miłością’. Itd. Za każdym razem, gdy grzeszymy, robimy coś przeciwnego Bożej naturze, w której nie ma nic złego. Dlatego właśnie nie powinniśmy robić złych rzeczy. Często
zastanawiamy się, czemu powinniśmy lub nie powinniśmy czegoś zrobić. Właśnie dlatego.
N
a czym polega prawdziwa społeczność z Bogiem? Myślę, że można by odpowiedzieć na to na różne
sposoby. Mi przychodzą do głowy dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że mamy społeczność z Bogiem
wtedy, kiedy Go na prawdę kochamy. Wtedy, kiedy kochamy Go tak bardzo, że wpływa to na całe nasze życie.
Wtedy, kiedy ta miłość objawia się w praktyce i rozlewa się na to, co robimy i na to, czy okazujemy miłość innym ludziom. Drugie podejście wynika bezpośrednio z tych wersetów i tego, co pisałem przed chwilą - mamy
społeczność z Bogiem, gdy nie robimy rzeczy, sprzecznych z Jego naturą. Nie znaczy to, że nie możemy w ogóle
grzeszyć, bo to jest niemożliwe. Ale ważne jest w czym chodzimy, w światłości czy w ciemności. Jeśli chodzimy
w świetle, to nawet jeśli coś przysłoni jego źródło, światło nawet będzie do nas docierać, tak samo jak promienie słońca dociera do nas przez chmury. Czym innym jest potykanie się w ciemności, gdy źródło światła
zostanie całkowicie zasłonięte, a my mamy najwyżej kiepską latarkę.
Jeśli mamy społeczność z Jezusem, to cały czas Go widzimy. Nasze grzechy mogą nam Go chwilowo przesłaniać, ale On zawsze jest i zawsze nam świeci. Jeśli chodzimy w ciemności, to w ogóle go nie widzimy. Dlatego
Jan napisał: ‚Jeśli mówimy, że z nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy’. Jeśli nie widzimy
słońca w środku nocy, kłamalibyśmy, gdybyśmy powiedzieli, że jest jasno.
Jeśli jednak chodzimy na prawdę chodzimy w światłości, to Bóg cały czas jest widoczny. Można powiedzieć,
że pomiędzy nami a Nim jest szyba, przez którą Jego światło cały czas świeci. Nasz grzech powoduje, że na tej
szybie pojawiają się plamy. Mogą one przytłumić światło, choć nadal będzie ono do nas docierać. Jest możliwe,
że będzie ich tyle, że światło nie będzie się już w stanie w ogóle przez nie przebić. Ale jeśli na prawdę mamy
społeczność z Bogiem, to coś takiego się nie stanie. Ponieważ jeśli na prawdę mamy z Nim społeczność, to krew
Jezusa, przelana na krzyżu, zmywa plamy z szyby tak, żeby światło mogło świecić bez żadnych przeszkód.
Częścią tej społeczności jest wyznawanie grzechów, o których jest mowa w wersecie 9. Bóg i tak wie o każdym pojedynczym grzechu, jaki popełnimy. Ale wiedza nie prowadzi do wybaczenia. Bóg oczekuje tego, że
3
odwrócimy się od naszych grzechów. A pierwszym krokiem do tego jest przyniesienie ich Bogu, wyznanie
i przeproszenie. Wtedy może się zacząć proces odnowy naszej złamanej relacji z Nim. Bóg i tak wiem, jeśli
grzeszymy, ale jeśli my udajemy, że nic się nie stało, będziemy się tylko od Niego coraz bardziej oddalać. Bóg
chce i może oczyścić nas z każdego grzechu. Ale nie będzie tego robić wbrew nam. Zrobił już wszystko, co było
do tego potrzebne. Dał swojego Syna, który na krzyżu zapłacić za nas karę za nasze grzechy. Teraz inicjatywa
należy do nas.
M
am wrażenie, że wersety 8 i 10 powinny być obok siebie. Oba mówią o tym samym, choć jeden w odniesieniu do nas, drugi w odniesieniu do Boga.
W ostatnich latach coraz bardziej powszechne jest podejście według którego prawda jest relatywna - nie istnieje coś takiego jak prawda absolutna. Dobre jest to, co dla danej osoby jest dobre. Jest to oczywista bzdura,
chociażby z logicznego punktu widzenia. Bo co jeśli moja prawda mówi, że Twoja prawda jest fałszywa i na
odwrót? Jednym z wyników takiego podejścia jest to, że zanika pojęcie grzechu. Ponieważ nie ma ostatecznego
punktu odniesienia, nie mamy według czego ocenić, ze coś jest grzechem. Poza tym, jeśli każdy działa według
własnej ‚prawdy’, to każdy robi same dobre rzeczy. Przynajmniej we własnym odczuciu. Zaskakujące przy tym
jest to, że choć takie podejście jest coraz bardziej popularne, to jednocześnie większość świata jest zaskakująco
w stwierdzeniach, że holokaust albo zamachy z 11 września były jednoznacznie złe. Takie podejście, jakkolwiek wygodne, jest jednak niczym więcej jak zwodzeniem siebie. Fałszywym uspokajaniem sumienia. Jezus
powiedział: ‚Ja jestem drogą i prawdą i życiem’ (J 14,6). Wbrew temu, w co tak wielu chciałoby wierzyć, prawda
istnieje i jest nią Jezus. Jeśli uważamy, że nie ma w nas grzechu, zaprzeczamy Prawdzie i w nas nie ma Prawdy.
Bo gdyby była, mielibyśmy świadomość własnych grzechów i przyznawalibyśmy się do tego, bo to jest jeden z
elementów społeczności z Bogiem.
Paweł napisał: ‚Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej’. Biblia mówi, że tylko Bóg jest doskonały.
Jako niedoskonałe stworzenia, upadamy. Gdybyśmy nie byli doskonali i nie grzeszyli, sami bylibyśmy bogami.
Biblia jest Bożym Słowem i przez nią Bóg do nas przemawia. Jeśli więc zaprzeczamy Biblii, uznajemy, ze jej
autor jest kłamcą. Oznacza to, że po pierwsze nie ma w nas Jego Słowa w sensie Pisma, ponieważ je odrzucamy. Po drugie oznacza to, że nie ma w nas Słowa, w sensie Jezusa, bo gdyby w nas był, mielibyśmy prawdziwą
społeczność z Bogiem.
1 LIST JANA 2,1-2
N
a początku drugiego rozdziału Jan znów powtarza, czemu napisał list: ‚abyście nie grzeszyli’. Sprowadza
się to do podobnej rzeczy, co werset 1,3 - żeby adresaci listu, będący już chrześcijanami, byli blisko
Boga. Wszyscy powinniśmy naśladować Jana. Wielu z nas ma duchowe dzieci - tych, których w jakiś sposób
przyprowadziliśmy do Boga. Powinniśmy się troszczyć o ich wiarę. Nie można powiedzieć komuś o Bogu, a
później zostawić go samego sobie. Nawet jeśli osoba ta znajdzie Kościół, dobrze jest jeśli nadal będziemy ją
wspierać. I dobrze by było, gdybyśmy pomagali jej eliminować grzech z jej życia. Czy to poprzez napomnienie
gdy ten grzech już się pojawi, czy to poprzez ostrzeżenie, zanim się pojawi.
Dobrze jest, jeśli nie grzeszymy. Ale bez względu na to, jak silna jest nasza wiara, grzech będzie się zdarzał.
Nie da się tego uniknąć. I wspaniałe przy tym jest to, że jest sposób, żeby oczyścić nas w oczach Boga. Ofiara
Jezusa jest przebłaganiem za każdy grzech. Bez względu na to jak straszny może się wydawać. Nie jest tak, że
Bóg patrzy na nas z obrzydzeniem z powodu naszych grzechów. Bóg patrzy z obrzydzeniem na grzechy, ale
dzięki Jezusowi, my możemy stać przed Bogiem.
W Kościołach ewangelicznych mówi się, że żeby zostać zbawionym, trzeba przyjąć Jezusa jako swojego zbawiciela. Amerykanie by do tego jeszcze do tego dodali: ‚swojego osobistego zbawiciela’. I to jest bardzo ważne.
Trzeba mieć świadomość tego, że Jezus umarł też za każdy mój grzech. Dobrze wiedzieć, że nie znajduje się
On gdzieś daleko, a my osobiście nie mamy z Nim większego związku. Jezus umarł za każdego z nas. Ale przy
tym trzeba pamiętać, że choć Jezus jest moim Zbawicielem, nie jest tylko moim zbawicielem. Wiem, że przynajmniej w niektórych Kościołach w Stanach jest z tym problem. Ludzie tak bardzo skupiają się na osobistości
zbawienia, że zapominają, że ofiara Jezusa dotyczy też innych. Dlatego Jan pisze, że Jezus zmarł nie tylko za
moje grzechy, ale za ‚grzechy całego świata’.
Z osobistością zbawienia jest jeszcze jeden problem, choć tym razem na szerszą skalę. W niektórych Kościo4
łach istnieje przekonanie, że ofiara Jezusa działa tylko na członków danego Kościoła lub grupy ludzi. Możliwe,
że wprost tak nikt nie powie. Ale jeśli uznamy, że zbawienie jest tylko w tym Kościele, to znaczy, że na innych
krew Jezusa nie ma wpływu. Bo mogą tak samo kochać Boga, być tak samo blisko Niego, tak samo wypełniać
wszystko, o czym mówi Biblia, ale przynależność Kościelna zamyka im drogę do zbawienie. Umniejszamy wtedy mocy ofiary Jezusa, która jest przecież doskonała. Ciekawe przy tym jest to, że może to przyjmować bardzo
różne formy. Od ‚tylko w naszym Kościele jest zbawienie’, poprzez ‚tylko ci, którzy czytają nasze tłumaczenie
Biblii mogą być zbawienie’ do ‚tylko ci, którzy mówią językami tak jak my, mogą być zbawieni’. Ale jednak Jan
przypomina: ‚jest ubłaganiem (...) za grzechy całego świata’.
1 LISTA JANA 2,3-17
P
rzy wersecie 3 można by przypomnieć słowa Jezusa: „Po ich owocach poznacie ich” (Mt 7,16.20). Jeśli
na prawdę znamy Boga, to znajomość ta będzie wydawała owoce. I nie chodzi tu o znajomość w sensie
zwykłej wiedzy. Nie wystarczy wiedzieć, że Bóg istnieje. Nie wystarczy znać Jego przykazań. Faryzeusze znali
je bardzo dobrze. Jakub pisze, że demony też wierzą (Jk 2,19). Jan mówi o poznaniu Boga w taki sposób, w jaki
poznaje się przyjaciela. Mówi o osobistym poznaniu i o więzi, która wytwarza się między nami, a osobą, którą
poznajemy. Jeśli Bóg będzie jak nasz przyjaciel, to będziemy wiedzieć, czego od nas oczekuje, a nasza miłość do
Niego będzie sprawiać, że będziemy to wypełniać. Poznanie Boga wyda owoce posłuszeństwa.
Jeśli zna się Boga powierzchownie, jeśli poznanie się ogranicza do tego, że raz na tydzień przyjdzie się do
Kościoła, wyrecytuje się parę regułek i wróci do domu, zapominając o Nim do następnego tygodnia, to wtedy
kłamstwem byłoby powiedzieć, że zachowujemy Jego przykazania. Ale jeśli jest w nas prawdziwa wiara, to jest
w nas prawdziwe poznanie, które jest głębokie i wpływa na całe nasze życie. Zmienia nasze myśli i zachowanie. Nie jest wtedy możliwe, żebyśmy nie zachowywali Jego przykazań. Jeśli więc tego nie robimy, to nie ma w
nas prawdziwej wiary i prawdziwego poznania. Jeśli mimo wszystko, twierdzimy, że jest, po prostu kłamiemy.
Mówi o tym też werset 6. Jeśli na prawdę poznaliśmy Boga, to wtedy będziemy chcieli Go naśladować. Jeśli tego
nie robimy, to znaczy, że Go nie poznaliśmy.
W wersecie 5 Jan mówi, że miłość jest znakiem tego, że żyjemy z Bogiem. Jest ona tą cechą, która musi występować u nas, jeśli jesteśmy prawdziwymi naśladowcami Chrystusa. Jest to jedna z podstawowych rzeczy, po
których poznajemy to, czy ktoś rzeczywiście żyje blisko Boga. Jezus powiedział, że na przykazaniach miłości
opiera się całe Pismo (Mt 22,36-40). Tak samo, na miłości powinno się opierać całe nasze życie. Gdy nie ma w
nas miłości, żyjemy z dala od Boga.
W
iele osób uważa się za chrześcijan, ale nie postępuje tak, jakby nimi byli. W wersecie 6 Jan jednak
mówi, że nie można być chrześcijaninem i nie naśladować Jezusa. Nie możemy naśladować Jezusa
w każdej rzeczy, którą robił i nie możemy wszystkiego, czego nie robił, choćby ze względów kulturowych i
cywilizacyjnych. Ale każdy nasz krok, każda nasza decyzja, powinny być takie samie, jakie byłyby u Jezusa na
naszym miejscu.
Pewnie wielu z nas zna wyrażenie ‘WWJD?’ – What Would Jezus Do? [Co zrobiłby Jezus?]. Jest to przypomnienie do tego, żeby w każdej sytuacji zastanawiać się co na moim miejscu zrobiłby Jezus i robić to samo.
Niektórzy słyszeli to już tyle razy, że przestali zwracać na to uwagę. Słowa te stały się czymś, obok czego wielu
już przechodzi obojętnie. Ale to powinno być esencją życia chrześcijanina i o tym właśnie mówi tutaj Jan – ‘Kto
mówi, że w nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował’.
D
alej Jan mówi o miłości do braci i przykazanie, o którym pisze w 7 wersecie, to przykazanie, które dał
Jezus, i które autor listu zapisał też w swojej ewangelii: ‘Nowe przykazanie daje wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem’ (J 13,34). Jest to dla mnie ciekawy werset, ponieważ w jednym zdaniu
zawiera w sobie wiele rzeczy.
Po pierwsze, stwierdzenie, że nie jest to nowe przykazanie, ale przykazanie, które czytający mieli od początku, odnosi się do tego, że Kościół od początku swojego istnienia, miał to przykazanie nadane przez Jezusa.
Dał On to przykazanie w momencie, kiedy odchodził by umrzeć na krzyżu. I jedną z ostatnich rzeczy, jakie
zostawił tworzącemu się właśnie Kościołowi, było to przykazanie miłości. A ponieważ miał właśnie umrzeć,
co było ostatecznym wyrazem Jego miłości do ludzi, wskazuje to też na to, jak my powinniśmy kochać – aż do
5
końca, bez względu na konsekwencje. ‘Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za
przyjaciół swoich’ (J 15,13)
Po drugie, poprzez użycie wyrazu ‘Słowo’ (o czym więcej za chwilę) wskazuje na to, ze o przykazanie, poprzez
Słowo istniało od początków nie tylko Kościoła ale i całego świata. Miłość jest częścią Bożej natury i dlatego
odkąd tylko istniał świat, przykazanie miłości było aktualne, ponieważ wskazywało na postępowanie zgodne z
Bożą naturą. Na to też wskazuje słowo ‘dawne’, któremu w greckim oryginale (palaios) oznacza nie tylko ‘stary’
ale też ‘starożytny’.
Po trzecie, poprzez użycia ‘Słowa’ (gr. Logos), Jan wyraźnie tutaj wskazuje na Jezusa i nawiązuje do wstępu do
swojej Ewangelii: ‘Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo’ (J 1,1). Że ‘Słowo’ ma
szczególne znaczenie widać też po tym, że w każdym tłumaczeniu, w jakim sprawdzałem, włącznie z grecką
wersją, jest tu użyta wielka litera*. Więc jeśli przykazaniem jest Jezus, to po pierwsze oznacza to, że powinniśmy kochać jak Jezus (w odniesieniu do przykazania miłości), ale też oznacza to, że wszystko, co reprezentował
Jezus jest dla nas przykazaniem (w odniesieniu do natury i życia Jezusa.)
*Biblia Warszawska, Biblia Tysiąclecia, Biblia Gdańska, American Standard Version, English Standard Version, International Standard Version, King James Version, Good News Bible, Norwegian Bible, Greek New
Testament (nie liczę tłumaczeń niemieckich, ponieważ w języku niemieckim wszystkie rzeczowniki są pisane
z wielkiej litery).
A
jednak jest to nowe przykazanie (w. 8), bo choć w Jezusie istniało od początku istnienia świata, to świat
tego przykazania nie przyjął (J 1,10-11). Świat odrzucił Jezusa i odrzucił też przykazania, które On sobą
reprezentował. I choć Jezus w ciele odrzucili dopiero dwa tysiące lat temu, to przez poprzedzające to wieki,
świat ludzie konsekwentnie odrzucali nakaz miłości.
Wiele osób mówi, że Prawo, które Bóg dał Izraelowi przez Mojżesza było okrutne. Ale trzeba wziąć pod
uwagę kontekst kulturowy w jakim zostało ono nadane. Tak jak ostatecznym wyrazem miłości, o której mówił
Jezus, jest oddanie swojego życia za przyjaciół, tak ostatecznym dowodem braku miłości było składanie ofiar
ze swoich dzieci (co Bóg nazywa bezczeszczeniem Jego imienia – 3 M 18,21). Mojżesz zezwolił na rozwód, ale
w taki sposób, że zabezpieczał też, przynajmniej w pewien sposób) kobietę. Wcześniej mężczyzna mógł pozbyć
się swojej żony, nawet skazując ją przez to na śmierć, gdyż nie miała żadnych środków do życia. Krytykuje się
istnienie w Prawie zasady ‘oko za oko, ząb za ząb’ (np. 2 M 21,24). Ale trzeba wziąć pod uwagę to, że ludzie
wtedy byli bardzo skłonni do zemsty, która często była niewspółmierna do powodów. Przepis ten miał na celu
przytępienia zapędów człowieka, który za wybicie zęba był gotów zabić.
Zakon był czymś nowym w okrutnym świecie. I choć może trudno to zauważyć, był pełen miłości, której tak
brakowało ludziom dookoła. Pomimo tego, że świat może się ucywilizował od czasów Mojżesza, to na pewno
nadal był ciemnym i okrutnym miejscem (o czym świadczy choćby stosowanie ukrzyżowania). I w tym świecie, pełnym nienawiści, Jezus swoim uczniom nakazał kochać. I choć nie było to nowe przykazanie, było to coś,
czego ówczesny świat nie znał.
J
ezus dał przykazanie miłości, ale poszedł w tym krok dalej. Powiedział: ‘A ja wam powiadam, że każdy, kto
się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny’ (Mt 5,22). Słowo ‘racha’ (gr. rhaka) oznacza ‘pusty’, ‘nie
mający wartości’ i jak podaje słownik, z którego korzystam, słowo to było najwyższą obelgą. Być może właśnie
dlatego Jan pisze, że ten, kto nienawidzi swojego brata, trwa w ciemności (w. 9) – ponieważ odrzuca miłość,
którą do tej osoby ma Bóg oraz wartość, którą Bóg jej daje. Jeśli mówimy, że ktoś jest głupi, czy nie ma wartości,
obrażamy Boga, który stworzył i kocha tą osobę. I jeśli my tego nie widzimy, to znaczy, że ciemność zaślepiła
nasze oczy (w. 11). I oznacza to, że po pierwsze teraz nie ma w Nim Bożej światłości, a po drugie, co wynika z
Mt 5,22, czeka nas wieczna ciemność. Nie możemy mówić, że jesteśmy Bożymi dziećmi, jeśli nie zachowujemy
Jego przykazań (o czym była wcześniej mowa w 1,6 i 2,3-5. Jeśli nienawidzimy, kłamstwem jest nasze stwierdzenie o byciu dziećmi światłości.
Werset 10 w Biblii Warszawskiej mówi o zgorszeniu i wydaje mi się, że jest to średnio szczęśliwe tłumaczenie,
ponieważ większość ludzi ma ze słowem ‘zgorszenie’ inne skojarzenia niż to, jakie znaczenie tego słowa pokazuje nam Biblia. W oryginale jest tu użyte słowo skandalon, które oznacza okazję do upadku. Lepiej więc chyba
ideę tego werset oddawałoby tłumaczenie: ‘Kto miłuje brata swego, w światłości mieszka i nie ma w nim powo6
du do upadku’ (i tak też tłumaczy to np. KJV). Przesłanie tego wersetu jest bardzo proste: jeśli kocham swojego
brata, nie zrobię nic, przez co mógłby upaść (i tutaj też widać, że wersja Tysiąclatki jest jeszcze mniej szczęśliwa,
ponieważ wydaje się, że wskazuje bardziej na brak możliwości upadku kochającego, a nie kochanego). Miłość
polega też na tym, że nie będę robił niczego, co mogłoby spowodować, że ktoś odejdzie od Boga. Prawdziwa
miłość zawiera w sobie troskę nie tylko o bezpośrednie potrzeby danej osoby ale też troskę o jej wieczność.
O
statnie kilka wersetów tego fragmentu (15-17) też mówi o miłości, ale z miłości do ludzi, przenoszą
uwagę na miłość do świata. ‘Nie miłujcie’ (gr. agapaō mē) pochodzi od, pewnie znanego większości,
wyrażenia największej miłości: agape. Jest to miłość ostateczna i bezwarunkowa. Miłość w której zapominamy
o sobie na rzecz osoby, którą kochamy. Oznacza to, że nie nic ze świata nie może być dla nas ważniejsze niż Bóg.
‘Grzechem jest wszystko, co kochamy bardziej niż Boga’ – Timothy Brindle, ‘Te Sinfulness of Sin’. Nie możemy
doprowadzić do sytuacji w której miłość do rzeczy doczesnych jest większa niż do Boga, w której zapomnimy
o Bogu, bo jakaś rzecz czy człowiek będą dla nas ważniejsze od Niego. Jezus powiedział, że nie można służyć
Bogu i mamonie (Łk 16,13). I Jan tutaj jakby za Nim powtarzał: ‘nie możesz kochać Boga i świata – musisz
wybrać’.
A Jakub idzie jeszcze dalej: ‘Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń (gr. philia) ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga’ (Jk 4,4). Nie
tylko nie powinniśmy kochać świata, ale nawet nie powinniśmy się z nim przyjaźnić. W wersecie 16 Jan pisze,
że wszystko, co jest w świecie nie pochodzi od Boga. Paweł napisał: ‘Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem na wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło
z ciemnością?’ (2 Kor 6,14). Jeśli kochamy Boga, cóż mamy wspólnego z tym, co oferuje świat? Jeśli będziemy
przyjaźnili się ze światem, może się okazać, że wszystko, co mieliśmy przeminie, razem z nami. Ale gdybyśmy
pełnili wolę Bożą, trwalibyśmy na wieki (w. 17). Nie można miłować Boga i świata, trzeba dokonać wyboru. I
musimy być świadomi tego, że wybór ten będzie miał konsekwencje w wieczności, nie tylko teraz. Warto się
więc zastanowić, czy chwila przyjemności teraz, na pewno jest tego warta.
1 LIST JANA 2,18-29
J
an pisze: ‘ostatnia to już godzina’. Powszechne przekonanie jest chyba takie, że ‘czasy ostateczne’ to kilka
czy kilkanaście lat przed końcem świata. Ale czasy ostateczne, według Biblii, zaczęły się wraz z przyjściem
Jezusa. Wskazuje na to między innymi to, że gdy Jezus mówił: ‘Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo
Boże’ (Mk 1,15), na określenie czasu nie jest użyte słowo chronos oznaczające zwykły przepływ czasu, ale kairos, które oznacza określony czas na jakieś szczególne wydarzenie i niesie ze sobą ideę zmiany. Pewien czas się
skończył, a zaczął się nowy czas.
I ten nowy czas, ta nowa, ostatnia, godzina, to czas cudów (por. np. Jl 3,1-3), ale też jak pisze tutaj Jan, jest
to też czas przyjścia antychrysta. Większość wydaje się wierzyć w to, że antychryst to jeden człowiek, ucieleśnienie zła, największy sługa szatana itp. Itd. Ale mało kto chyba wie lub zwraca uwagę na to, że Jan używa też
liczby mnogiej od tego słowa. Słowo ‘antychryst’ jest w dwóch jego listach użyte jeszcze trzy razy poza 2,18. Jan
antychrystem nazywa każdego, ‘kto poddaje w wątpliwość Ojca i Syna’ (2,22), oraz kto ‘nie wyznaje, że Jezus
Chrystus przyszedł w ciele’ (4,3; 2 J 1,7). W w. 22 Jan łączy to też z kłamstwem: ‘że Jezus nie jest Chrytusem’.
Patrząc jednak na to słowo ‘antychryst’. Greckie ‘antichristos’ oznacza: ‘przeciwnik Chrystusa’. Można więc
powiedzieć, że antychrystem jest każdy przeciwnik Chrystusa. Nie tylko jeden ‘ten zły’.
C
iekawe jest to, że w w. 19 Jan pisze, że antychryści to ludzie, którzy byli Kościele. Chrześcijanin jest w
świecie, ale nie ze świata. W przeciwieństwie do niego antychryst jest w Kościele, ale nie z Kościoła. My
jesteśmy w świecie, ale z Boga, a oni są wśród Bożych ludzi, ale z Kościoła. I wydaje mi się, że to wskazuje na
dwie rzeczy.
Po pierwsze, w Kościele jako organizacji, są też ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z Bogiem. Tylko prawdziwi chrześcijanie tworzą Kościół będący ciałem Chrystusa. Ale w Kościele w sensie organizacji jest wiele
osób, które z Bogiem nie mają nic wspólnego. I chyba nikomu nie trzeba tego tłumaczyć. Wystarczy się rozejrzeć i zobaczyć jak wygląda życie przeciętnego Polaka, który przecież na 95% uważa się za chrześcijanina. Nie
można się oszukiwać, że każdy kto jest członkiem Kościoła, żyje na co dzień z Bogiem. Nie można się oszu7
kiwać, że samo członkostwo w Kościele czy wizyta na mszy/nabożeństwie, daje zbawienie. I z drugiej strony,
duchowni powinni mieć świadomość, że z wieloma z ich ‘owieczek’ coś może być nie tak. Bo to, że widują je
raz na tydzień i wydaje się, że są zdrowe, nie oznacza, że rzeczywiście tak jest.
Po drugie, nie zawsze należy się martwić tym, że ktoś odchodzi z Kościoła. Zawsze należy się troszczyć o ludzi i robić wszystko, żeby im pomóc w ich zbawieniu i zawsze też, gdy ktoś wybiera w końcu życie bez Boga, jest
to powodem do wielkiego smutku. Ale po pierwsze nie można przykładać uwagi do liczb, a po drugie, czasami
człowiek, który jest w Kościele, ale żyje z dala od Boga, oszukuje tylko siebie i innych i gdy odchodzi, przestaje
żyć w pewnego rodzaju obłudzie. Trzeba się przygotować na to, że nie wszyscy są gotowi słuchać ewangelii i w
końcu zrezygnują. Było to widać już na przykładzie Jezusa: ‘Wielu tedy spośród uczniów jego, usłyszawszy to,
mówiło: Twarda to mowa, któż jej słuchać może? A Jezus, świadom, że z tego powodu szemrzą uczniowie jego,
rzekł im: To was gorszy? Cóż dopiero ,gdy ujrzycie Syna Człowieczego, wstępującego tam, gdzie był pierwej?
Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem, Lecz są pośród
was tacy, którzy nie wierzą. (…) Od tej chwili wielu uczniów jego zawróciło i już z nim nie chodziło’ (J 6,6064a.66). Jeśli ktoś odchodzi od Boga, jest to tragedia. Ale patrząc z drugiej strony, jeśli ktoś, w kim nie ma Boga,
odchodzi z Kościoła, Kościół się oczyszcza.
W
wersecie 22 Jan pisze, że kłamcą jest ten, który mówi, że Jezus nie jest Chrystusem. Dla chrześcijan
zaprzeczanie temu jest niebezpieczne nie tylko dlatego, że po prostu wprowadza obraz, który jest fałszywy, ale też sprawia, że całą nasza wiara traci sens. Paweł napisał: ‘A jeśli się o Chrystusie opowiada, że został
z martwych wzbudzony, jakże mogą mówić niektórzy między wami, że zmartwychwstania nie ma? Bo jeśli
nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony; A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy
i kazanie nasze daremne, daremna też wasza wiara; Wówczas też byliśmy fałszywymi świadkami Bożymi, bo
świadczyliśmy o Bogu, że Chrystusa wzbudził, którego nie wzbudził, skoro umarli nie bywają wzbudzeni. Jeśli
bowiem umarli nie bywają wzbudzeni, to i Chrystus nie został wzbudzony; A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie,
poginęli. Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej
pożałowania godni. A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli’
(1 Kor 15,12-20).
Werset 23 wskazuje na to, że wiara w Jezusa i w Boga Ojca są ze sobą ściśle związane. Są różne sekty, które
odrzucają boskość Jezusa, uważając przy tym, że nadal są chrześcijanami. Są różne odłamy, które ‘pozbawiają’
Jezusa różnych Jego atrybutów. Są też żydzi, którzy nie wierzą, że Jezus był Bogiem. Nie można jednak odrzucać Jezusa i uważać, że się zna Boga. Jezus powiedział: ‘Ja i Ojciec jedno jesteśmy’ (J 10,30). Powiedział też: ‘Kto
mnie widział, widział Ojca’. Jezus jest częścią Bożego objawienia i żeby w pełni zrozumieć Boga, nie można
odrzucać Jezusa. A ponieważ Jezus i Ojciec są jednym, jeśli przyjmujemy Jezusa, jak mówi Jan, przyjmujemy
też i Ojca.
Dalej Jan pokazuje kolejny warunek, dzięki któremu będziemy mogli trwać w Bogu – trzymanie się prawdziwej ewangelii. Nawracamy się gdy słyszymy ewangelię i przyjmujemy ją. Ale to nie jest wystarczające, musimy
w niej trwać aż do końca. Ważne jest, żeby jej nie odrzucić i nie zamienić na inną – fałszywą. Paweł napisał do
Galacjan: ‘Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty!’ (Gl 1,8). Ale nie tylko ten jest przeklęty, kto zwiastuje fałszywą
ewangelię, tak samo przeklęty jest ten, który ją przyjmuje, gdyż tworzy on swój własny obraz Boga, który nie
ma nic wspólnego z Jego prawdziwym obrazem. I wtedy Jezus w końcu mu powie: ‘Nigdy cię nie znałem. Idź
precz ode mnie ty, który czynisz bezprawie’ (Mt 7,23).
J
an przypomina nam, że mamy obietnicę życia wiecznego. Jezus powiedział: ‘Rzekł jej Jezus: jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie
umrze na wieki’ (J 11,25-26). Ale ta obietnica nie jest bez warunkowa. Tak jak Jezus powiedział: ‘kto wierzy we
mnie’, tak Jan tutaj przypomina: ‘trwajcie w nim, abyśmy, gdy się objawi, mogli śmiało stanąć przed nim’ (w. 28)
Każdy kiedyś stanie przez Bogiem na sąd, ale od tego, jak żyjemy, będzie zależeć wynik tego spotkania. Paweł
powiedział: ‘Mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając
świątobliwości swojej w bojaźni Bożej’ (2 Kor 7,1).
Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że to, że kiedyś się pomodliliśmy i ‘przyjęliśmy Jezusa’, nie oznacza tego,
8
że będziemy mieli życie wieczne. Jedna modlitwa nie może wymazać całego przyszłego życia bez Boga. Jeśli nie
chcemy zostać ‘zawstydzeni przy przyjściu jego’, musimy w nim trwać. Całe nasze życie, musi być życie w Bogu
i z Bogiem. Przyjąć zbawienie i nadal grzeszyć, to jakby splunąć Bogu w twarz. Jeśli naprawdę jestem zbawiony,
‘żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie’ (Gl 2,20). A jeśli żyje we mnie Chrystus, powinienem
‘uważać siebie za umarłego dla grzechu, a za żyjącego dla Boga’ (Rz 6,2). I jeśli będziemy w Nim trwali, możemy
‘trzymać się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę’ (Hbr 10,23).
9
LIST JUDY
D
obrze, że list ten znajduje się, przed apokalipsą, bo do niej nawiązuje (w. 18). Jest silnie powiązany z
czasami ostatecznymi (choć trzeba pamiętać, że czasy ostateczne trwają już od odejścia Jezusa).
Juda zaczyna od życzeń miłosierdzia, pokoju i miłości dla wierzących, kończy mówiąc o ustrzeżeniu od upadku, w obu przypadkach wspominając o Jezusie. On jest tym, który daje te wszystkie rzeczy, a z drugiej strony,
musimy mieć miłosierdzie, pokój i miłość, jeśli mamy trwać w Nim. Wstęp i zakończenie są przeciwieństwem
treści głównej części listu. Pokazują jacy chrześcijanie mają być. Reszta listu pokazuje, jacy nie mogą być.
W wersecie 3 Juda pisze ‚Zabierając się z całą gorliwością do pisania do Was’ oraz ‚abyście podjęli walkę’.
Chrześcijaństwo to nie jest coś, co jest wygodne i bezproblemowe. Nie polega na tym, żeby żyć wygodnie, niczym się nie przejmując. O wiarę trzeba walczyć, ponieważ gdy się o nią nie walczy, zanika ona i/lub wypacza
się, czego efekty widać w następnych wersetach.
Z jednej strony trzeba walczyć o swoją wiarę. Trzeba aktywnie działać w celu jej utrzymywania na wysokim
poziomie. Trzeba cały czas mieć społeczność z Bogiem i z innymi chrześcijanami. Trzeba się modlić i czytać
Biblię. Trzeba robić wszystko, żeby coraz bardziej poznawać Boga i być coraz bliżej Niego. Ale z drugiej strony
trzeba być gorliwym w dbaniu o innych ludzi. We wspieraniu i napominaniu. W głoszeniu ewangelii tym, którzy jej nie znają. Jeśli widzimy, że ktoś nie zna Boga, albo zna Go, ale oddala się od Niego, nie możemy siedzieć
z założonymi rękoma, bo jeśli to zrobimy, będziemy współwinni tego, co ta osoba robi (np. Ez 3,18-21).
Wersety 4 do 7 mówią o grzechu i jego konsekwencjach. Najważniejszą z nich jest oddzielenie od Boga.
Nie możemy grzeszyć i jednocześnie być blisko Niego. Grzech tworzy barierę pomiędzy nami i Nim. Musimy
szczególnie uważać, żeby nasz grzech nie stał się tak duży, żeby Bóg ostatecznie nas od siebie nie odrzucił. Bóg
każdemu daje szansę, ale tych, którzy Go odrzucają, On sam ostatecznie odrzuci. Jeśli zaprzemy się Jezusa,
dzięki któremu mamy zbawienie, to On zaprze się nas przed Bogiem (Łk 9,26; 12,9). Jezus jest jedynym pośrednikiem między nami i Bogiem (J 14,6; 1 Tm 2,5) i jeśli się Go zapieramy, to nie możemy przyjść do Boga.
A jeśli nie możemy przyjść do Boga, to wtedy nasza relacja z Nim kończy się. Nawet jeśli wydaje nam się, że
jest inaczej.
Jeśli aniołowie nie uniknęli kary, to tak samo my nie unikniemy. Może nam się wydawać, że jesteśmy dobrymi ludźmi. Prawdopodobnie większość z nas jest przekonana, że jesteśmy dużo lepszymi ludźmi niż mieszkańcy Sodomy i Gomory. Że oni byli tymi najgorszymi z najgorszych, a my nie mamy nawet co się do nich
porównywać. Ale czy na pewno? Dla Boga grzech to grzech. Grzechy nie mają różnej wagi i ważności (jednym
wyjątkiem jest bluźnierstwo przeciwko Duchowi). Jeśli sprzeciwiamy się Bogu, to nie ma znaczenia w jaki
sposób. Ezechiel napisał: ‚Oto winą Sodomy, twojej siostry, było to: wzbiła się w pychę, miała dostatek chleba i
beztroski spokój wraz ze swoimi córkami, lecz nie wspomagała ubogiego i biednego. Były wyniosłe i popełniały
obrzydliwości przed obliczem moim, dlatego usunąłem je, jak widziałaś’ (Ez 16,49-50). O tym w kontekście Sodomy i Gomory prawie się nie mówi. A są to grzechy, które są obecne w całym naszym świecie i powszechne też
wśród chrześcijan. Jest nam często tak dobrze, w naszym małym, wygodnym, chrześcijańskim światku, że zapominamy o tych, którzy potrzebują naszej pomocy. I jest to równie złe jak to, o czym jest mowa w 7 wersecie.
Izraelici uważali się za sprawiedliwych, ale Jezus powiedział: ‚Biada tobie, Chorazynie, biada tobie, Betsaido,
bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się te cuda, które u was się stały, dawno by w worze i popiele pokutowały.
Ale powiadam wam: Lżej będzie Tyrowi i Sydonowi w dniu sądu aniżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba
wywyższone będziesz? Aż do piekła zostaniesz strącone, bo gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się
stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy. Ale powiadam wam: Lżej będzie ziemi sodomskiej w dniu
sądu aniżeli tobie’ (Mt 11,21-24). My, którzy mamy poznanie Boga niespotykanie większe niż starotestamentowi poganie, mamy jednocześnie często serca dużo bardziej zatwardziałe niż oni, jednocześnie często uważając,
że jesteśmy wspaniałymi, Bożymi naśladowcami.
Pamiętajmy jednak o tym, że Bóg oczekuje szczerego serca, a nie zewnętrznych pozorów (jest o tym mowa w
wielu fragmentach Biblii, np. Iz 29,13 i dalej; Oz 6,6). Jezus powiedział, że najważniejszym przykazaniem jest
miłość do Boga (Mt 22,36-38). Zwracajmy szczególną uwagę na to, żeby przede wszystkim dążyć właśnie do
tego - do kochania Boga z całego serca. Bo jeśli tego nie będziemy robić grzech w naszym życiu będzie coraz
10
większy, aż w końcu możemy zostać na zawsze oddzieleni od Boga, jednocześnie będąc tego zupełnie nieświadomymi.
P
oczątek wersetu 8: ‚Pomimo to ludzie ci’, sugeruje to, że wszyscy ci grzesznicy, o których pisze Juda, doskonale wiedzą, co robią (co wydaje się potwierdzać wersety 4 i 12 mówiące o tym, że ludzie ci są częścią
Kościoła, a przynajmniej w jakiś sposób uczestniczą w jego życiu). Smutne jest to, że bardzo często, ludzie
którzy odrzucają Boga, robią to świadomie. Wiedzą, kim jest Bóg, wiedzą, czego On oczekuje i wiedzą, co ich
czeka, jeśli tego nie przyjmą. I mimo to wolą żyć po swojemu. Można by zrozumieć człowieka, który robi coś,
nie znając konsekwencji. Ale jeśli zna konsekwencje swoich czynów i świadomie robi coś głupiego, to jest to
po prostu smutne.
Wersety 4 i 12 pokazują, że tacy ludzie, nie powinni być częścią Kościoła. Słowa ‚wkradli się’ pokazują, że
zajęli oni w Kościele miejsce, które się im nie należy, a słowa ‚są zakałą’ pokazują, że psują oni Kościół i należy
ich usunąć. Kościół nie może tolerować grzechu. Powinien przyjmować każdego grzesznika, ale nie powinien
z nim przyjmować jego grzechu. Każdy grzeszy i nie da się tego uniknąć. Ale jeśli ktoś wyparł się Boga i świadomie tkwi w swoim grzechu, nie powinien być częścią Kościoła. A jeśli jednak do niego należą do najgorsze
jest to, jeśli Kościół z tym nic nie robi (‚bez obawy’). Jezus powiedział, żeby traktować jak obcych tych, którzy
nie chcą się upamiętać (Mt 18,15-17).
Każdy upada i jeśli tak się stanie, powinniśmy pomóc mu wstać (np. Kz 4,9-10). Jeśli chrześcijanin odchodzi
od Boga, powinniśmy się za niego modlić (Jk 5,16.19-20). Ale Juda mówi tu o ludziach, dla których już nie ma
nadziei. O ludziach, którzy w swoich grzechach ostatecznie zdecydowali, że nie chcą być blisko Boga. Mówi o
nich, że są ‚obumarli’, ‚wykorzenieni’ i ‚nie rodzą owocu’. Jeśli Bóg przygotował dla nich ‚najgęstsze ciemności’,
to znaczy, że nie są oni członkami prawdziwego Kościoła. Mogą być najwyżej członkami organizacji kościelnej,
ale nie prawdziwego Kościoła Jezusa Chrystusa. Takich ludzi powinniśmy unikać, ponieważ prowadzą oni
tylko innych do grzechu.
Widać to też w wersetach 22-23. Jeśli ktoś ma wątpliwości, ale chce trwać przy Bogu, powinniśmy mu pomagać. Jest on jak osoba, która się potknęła, a my powinniśmy pomóc mu wstać. Ale jeśli ktoś przewróci się, a
później położy się na ziemi i nie będzie chciał wstać, powinniśmy go zostawić. To jest jego wybór, a zadawanie
się z nim mogłoby tylko przynieść szkodę Kościołowi.
R
zeczą o której nigdy nie powinniśmy zapominać jest to, że wszystkich czeka sąd. Jak mówi Juda w wersecie 15 ‚wszyscy bezbożnicy’ otrzymają karę za ‚wszystkie swoje bezbożne uczynki’. Każdy grzech wymaga kary. Mamy ten przywilej, że Bóg dał Jezusa, który zapłacił karę zamiast nas. Ale działa to tylko wtedy,
kiedy przyjmiemy Jego ofiarę. Umysłem, duszą i naszym zachowaniem. Jeśli ktoś odrzuca Jezusa, odrzuca też
Jego ofiarę i sam musi zapłacić karę za każdy swój grzech. Bóg w swojej sprawiedliwości nie może przeoczyć
grzechów. Każdy z nich musi mieć swoją karę.
Przy okazji, widać tu jedną ciekawą rzecz. W BT i BW, tak samo jak w ESV i ASV mowa jest o ‚bezbożnych
uczynkach’, a w BG ‚niepobożnościach’. Jest to dobra definicja grzechu. Można powiedzieć, że grzech to każdy
uczynek, w którym nie ma Boga. Jest to każda rzecz, która jest niezgodna z Bożym charakterem. To nie są tylko
rzeczy, które my uznajemy za złe, ale jest to każda rzecz, która Mu się nie podoba.
Wersety 16-21 są wskazówką dotyczącą tego, czym się kierować w życiu. ‚Bezbożnicy’ kierują się ‚swoimi
pożądliwościami’. Dla nich najważniejsze jest to, co sprawia im przyjemność. Kierują się tym, czego chcą ich
ciała. Dążą do przyjemności. I Juda mówi, że tego powinniśmy unikać. Zamiast tego powinniśmy ‚budować
siebie samych w oparciu o najświętszą wiarę waszą’. My powinniśmy kierować się przede wszystkim Bożym
pragnieniem dla nas. Wszystko, co robimy, powinno mieć oparcie w naszej wierze. Zamiast kierować się tym,
czego chce nasze ciało, powinniśmy kierować się tym, czego chce nasza dusza. Powinniśmy dążyć do zadowolenia Boga, a nie samych siebie. Wtedy, nawiązując do w. 12, nasze gorzenie będą silne i wydamy wiele owoców.
Juda mówi też, ‚módlcie się w Duchu Świętym’. Modlitwa jest tym, bez czego nie możemy wzrastać. Bez modlitwy będziemy się oddalać od Boga. Mówi się, że poprzez modlitwę my mówimy do Boga, a poprzez Biblię
Bóg mówi do nas. I jest to prawda, ale tylko częściowa. Gdy modlimy się, otwieramy się na Boga. I wtedy Bóg
tez może do nas przemawiać. Może nas zmieniać. Nigdy nie będziemy bliżej Boga niż wtedy, kiedy się modlimy.
Myślę, że List Judy jest teraz bardzo aktualny. Jest to chyba jedna z bardziej zapomnianych czy ignorowanych
11
ksiąg z Biblii. Ale jest on bardzo ważny, tak jak i cała reszta Pisma. Paweł powiedział: ‚Całe Pismo przez Boga
jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany’. Dotyczy to każdej księgi,
nawet tych najmniejszych i najbardziej zapomnianych.
Żyjemy w czasach, w których praktycznie każdy werset znalazł swoje spełnienie. Prawdopodobnie mógłbym
do każdego wersetu mógłbym podać konkretne przykłady ludzi, o których dany werset mówi. List ten jest
ostrzeżeniem przed tym, żebyśmy się nie poddawali temu, co robi ten świat, nawet wliczając w to niektórych
ludzi podających się za chrześcijan, ale żebyśmy przede wszystkim ‚oddawali chwałę uwielbienie i moc’ ‚jedynemu Bogu, Zbawicielowi naszemu przez Jezusa Chrystusa, Panu naszemu’. Jest on ostrzeżeniem przed tym,
żebyśmy nie poddawali walki o naszą wiarę. Potraktujmy to ostrzeżenie na poważnie.
12

Podobne dokumenty