Untitled
Transkrypt
Untitled
SARA SHEPARD BEZ SERCA przełożył Mateusz Borowski Kraków 2012 Tytuł oryginału: Heartless. A Pretty Little Liars Novel Copyright © 2010 by Alloy Entertainment and Sara Shepard. Published by arrangement with Rights People, London Copyright © for the translation by Mateusz Borowski Projekt okładki: Katarzyna Bućko Fotografie na okładce: torebka – © Carabiner / Dreamstime.com; wnętrze torebki – © Getty Images / Flash Press Media; perły – © Jupiterimages / Photos.com / Getty Images / Flash Press Media; bransoletka – © Getty Images / Flash Press Media; wstążeczka – © iStockphoto.com / Alina Goncharova; fotografia z filmu – Key Artwork © 2012 Warner Bros. Entertainment Inc. All Rights Reserved Napis Pretty Little Liars na okładce i s. 1, 3: Hand Lettering by Peter Horridge Opieka redakcyjna: Eliza Kasprzak-Kozikowska Opracowanie typograficzne książki: Irena Jagocha Adiustacja: Bogumiła Gnypowa / Wydawnictwo JAK Korekta: Maria Armata / Wydawnictwo JAK, Bogumiła Gnypowa / Wydawnictwo JAK Łamanie: Andrzej Choczewski / Wydawnictwo JAK ISBN 978-83-7515-214-2 www.otwarte.eu Zamówienia: Dział Handlowy, ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków, tel. (12) 61 99 569 Zapraszamy do księgarni internetowej Wydawnictwa Znak, w której można kupić książki Wydawnictwa Otwartego: www.znak.com.pl Dla Glorii Shepard i Tommy’ego Sheparda „Chciałbym mieć serce”. Blaszany Drwal (L. Frank Baum, Czarnoksiężnik ze Szmaragdowego Grodu, tłum. Stefania Wortman) Odnaleziona zguba Zdarzyło ci się kiedyś, że coś ci zginęło, jakby się zapadło pod ziemię? Na przykład ta apaszka od Pucciego, którą włożyłaś, idąc na bal w drugiej klasie? Miałaś ją na szyi przez cały wieczór i nagle zniknęła. A ten prześliczny złoty naszyjnik od babci? Nagle wyrosły mu nogi i poszedł sobie, gdzie pieprz rośnie? Przecież nic nie rozpływa się w powietrzu. G d z i e ś musi być. Cztery dziewczyny z Rosewood też straciły kilka ważnych rzeczy. O wiele ważniejszych niż apaszka czy naszyjnik. Na przykład, zaufanie rodziców. Świetlaną przyszłość na jednym z renomowanych uniwersytetów. Dziewictwo. Wydawało im się nawet, że straciły przyjaciółkę z dzieciństwa... Ale może nie. Może wszechświat zwrócił im ją, całą i zdrową. Pamiętajcie jednak, że światem rządzi zasada równowagi: jeśli coś zostanie wam oddane, coś innego będzie wam odebrane. 7 A w Rosewood mogą odebrać wam wszystko. Wiarygodność. Zdrowie psychiczne. Ż y c i e. Aria Montgomery przyjechała pierwsza. Rzuciła rower na wysypany żwirem podjazd, stanęła pod wierzbą płaczącą, schyliła się i przeczesała palcami trawę. Jeszcze wczoraj trawa pachniała wakacjami i wolnością, ale po tym, co się stało, jej zapach nie wypełniał już Arii uczuciem wyzwolenia i radości. Potem przyszła Emily Fields. Od wczoraj nie zmieniła wypłowiałych, workowatych dżinsów ani żółtego T-shirtu Old Navy. Pomięte ubranie wyglądało tak, jakby w nim spała. – Hej – powiedziała chropawym głosem, siadając obok Arii. Dokładnie w tym samym momencie Spencer Hastings z ponurą miną wyszła frontowymi drzwiami ze swojego domu, a Hanna Marin zatrzasnęła drzwi mercedesa mamy. – No i? – Emily przerwała wreszcie ciszę, kiedy zebrały się wszystkie. – No i? – powtórzyła Aria jak echo. Jak na sygnał odwróciły się i spojrzały na domek na tyłach posiadłości Hastingsów. To właśnie w nim zeszłej nocy Spencer, Aria, Emily, Hanna i Alison DiLaurentis, ich najlepsza przyjaciółka i przywódczyni, urządziły całonocną imprezę, aby uczcić niecierpliwie wyczekiwany koniec roku szkolnego. Nie trwała ona jednak do świtu. Zakończyła się jeszcze przed północą. Wbrew oczekiwaniom całej czwórki impreza nie stała się początkiem 8 idealnych wakacji. Wprost przeciwnie, zakończyła się tragicznie. Dziewczyny nie potrafiły spojrzeć sobie w oczy. Celowo odwróciły też wzrok od wielkiej wiktoriańskiej willi należącej do rodziny Alison. Za kilka chwil i tak musiały tam pójść, choć tym razem zaprosiła je nie Alison, lecz jej matka Jessica. Z samego rana zadzwoniła do każdej z przyjaciółek córki, która nie pojawiła się na śniadaniu. Myślała, że nocowała u którejś z dziewczyn. Nie wydawała się zbyt przejęta, kiedy za pierwszym razem nie znalazła Ali. Gdy jednak zadzwoniła znowu po kilku godzinach, by przekazać wiadomość, że Ali nadal nie wróciła, mówiła już wysokim, pełnym napięcia głosem. Aria mocniej związała kucyk. – Żadna z nas nie widziała, dokąd poszła Ali, tak? Pokręciły głowami. Spencer musnęła palcami fioletowego siniaka na nadgarstku, którego zauważyła rano. Nawet nie wiedziała, skąd się wziął. Na rękach dostrzegła też kilka zadrapań, jakby się zaplątała w dzikie wino. – I nikomu nie mówiła, dokąd idzie? – zapytała Hanna. Wszystkie wzruszyły ramionami. – Pewnie świetnie się teraz bawi – podsumowała Emily głosem Kłapouchego i zwiesiła głowę. Dziewczyny przezywały Emily „Zabójcą”, jakby była pitbulem Ali. Na samą myśl o tym, że Ali mogłaby lepiej bawić się w innym towarzystwie, pękało jej serce. – Fajnie, że nas z sobą zabrała. – W głosie Arii słychać było rozgoryczenie. Kopnęła kępkę trawy czubkiem buta do jazdy na motocyklu. Gorące czerwcowe słońce bezlitośnie paliło ich bladą skórę. Słyszały plusk wody w pobliskim basenie, a w oddali 9 warczała kosiarka do trawy. Tak właśnie wyglądały wszystkie sielskie poranki w Rosewood, bogatym i nieskazitelnie czystym miasteczku w stanie Pensylwania, oddalonym o czterdzieści kilometrów od Filadelfii. Zazwyczaj o tej porze dziewczyny siedziały na brzegu basenu w klubie golfowym i gapiły się na przystojnych chłopaków z elitarnej prywatnej szkoły Rosewood Day. Właściwie teraz też mogły to zrobić, ale czułyby się dziwnie, świetnie się bawiąc bez Ali. Bez niej dryfowały jak aktorki bez reżysera albo marionetki bez swojego właściciela. Zeszłej nocy w czasie imprezy Ali dokuczała im bardziej niż zwykle. Wydawała się też dziwnie rozkojarzona. Chciała je zahipnotyzować, ale kiedy Spencer upierała się, żeby zostawić uniesione rolety, Ali koniecznie chciała je opuścić. Wtedy Ali wyszła bez pożegnania. I wszystkie się domyślały, dlaczego je zostawiła. Zapewne znalazła sobie jakieś ciekawsze zajęcie, ze starszymi i o wiele fajniejszymi przyjaciółkami. Choć żadna by się do tego nie przyznała, od dawna czuły pismo nosem. W Rosewood Day Ali należała do szkolnych gwiazd, tych, które dyktują modę i znajdują się na szczycie listy wymarzonych dziewczyn każdego chłopaka, i decydowała, kto był fajny, a kogo należało uznać za frajera i fajtłapę. Wszyscy tańczyli tak, jak im zagrała – począwszy od jej ponurego starszego brata Jasona, a skończywszy na nauczycielu historii, najsurowszym w całej szkole. Rok wcześniej Ali wyciągnęła Spencer, Hannę, Arię i Emily z dna zapomnienia i uczyniła z nich krąg swoich najbliższych przyjaciółek. Przez kilka pierwszych miesięcy ich przyjaźń kwitła, a one rządziły na szkolnych korytarzach, gwiazdorzyły na imprezach 10 szóstoklasistów i zawsze zajmowały najlepszy stolik w restauracji Rive Gauche w centrum handlowym, każąc mniej lubianym dziewczynom ustąpić sobie miejsca, jeśli tamte zajęły go wcześniej. Jednak pod koniec siódmej klasy Ali zaczęła się od swoich przyjaciółek stopniowo oddalać. Już nie dzwoniła do nich zaraz po powrocie do domu ze szkoły. Nie wysyłała im ukradkiem SMS-ów w czasie lekcji. Kiedy z nią rozmawiały, ona patrzyła na nie nieobecnym wzrokiem, jakby myślami błądziła gdzieś daleko. Była pochłonięta wyłącznie swoimi własnymi, mrocznymi tajemnicami. Aria spojrzała na Spencer. – Wybiegłaś za Ali z domku. Naprawdę nie wiesz, dokąd poszła!? – Aria musiała przekrzykiwać hałas kosiarki. – Nie – odparła natychmiast Spencer, wbijając wzrok w swoje białe japonki od J. Crew. – Wybiegłaś z domku? – Emily pociągnęła za jeden ze swoich kucyków. – Nie przypominam sobie. – Zaraz po tym, jak wyrzuciła Ali – poinformowała przyjaciółki Aria z nutką irytacji w głosie. – Nie sądziłam, że mnie posłucha – wymamrotała Spencer, obrywając płatki jasnożółtego mlecza rosnącego pod wierzbą. Hanna i Emily nerwowo skubały skórki wokół paznokci. Lekki podmuch wiatru przyniósł słodki zapach lilii i wiciokrzewu. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętały, był przedziwny seans hipnozy, urządzony przez Ali. Odliczyła od stu do jednego, dotknęła kciukiem czoła każdej z dziewczyn i ogłosiła, że teraz znalazły się w jej władaniu. Kiedy otworzyły oczy i zaczęły się budzić z głębokiego snu, wydawało im się, że upłynęły całe godziny. 11 Emily naciągnęła na nos kołnierzyk koszulki. Zawsze tak robiła, kiedy się denerwowała. Materiał pachniał delikatnie płynem do płukania tkanin i dezodorantem. – I co powiemy jej mamie? – Musimy ją kryć – odparła rzeczowo Hanna. – Powiemy, że Ali pojechała zobaczyć się z koleżankami z drużyny hokejowej. Aria uniosła głowę i machinalnie śledziła tor lotu odrzutowca przelatującego po bezchmurnym niebie. – Chyba powinnyśmy. Jednak tak naprawdę nie miała najmniejszej ochoty świecić oczami za Ali. Zeszłej nocy Ali raz po raz robiła aluzje do strasznego sekretu ojca Arii. Czy rzeczywiście zasługiwała na pomoc? Emily obserwowała biedronkę, która wędrowała z kwiatka na kwiatek w ogródku przed domem Spencer. Też nie miała ochoty kłamać dla Ali. Była prawie pewna, że Ali imprezuje ze starszymi koleżankami z drużyny hokejowej, ze światowymi, budzącymi postrach dziewczynami, które paliły marlboro w swoich range roverach i chodziły na domowe imprezy, gdzie piwo pito całymi beczkami. Czy źle to o niej świadczyło, że życzyła Ali, żeby wreszcie wpadła w tarapaty za karę, że je zostawiła? Czy była złą przyjaciółką, bo chciała mieć Ali tylko dla siebie? Spencer też spochmurniała. Uważała, że to nie fair, że Ali próbowała wymusić na nich kłamstwo. Zeszłej nocy nie pozwoliła Ali, by ją zahipnotyzowała. Zerwała się z miejsca, zanim Ali dotknęła jej czoła kciukiem. Miała serdecznie dość dominacji Ali, która zawsze usiłowała narzucić innym swoją wolę. 12 – Nawet nie żartujcie. – Hanna nie dawała za wygraną, choć doskonale wyczuwała, że dziewczyny nie chcą jej posłuchać. – Musimy kryć Ali. – Nie miała najmniejszej ochoty dawać Ali powód, by je opuściła. To by oznaczało, że znowu stałaby się brzydką, grubą frajerką. A to i tak nie było najgorsze, co im się mogło przytrafić. – Jak nie będziemy jej chronić, to ona może powiedzieć wszystkim o... Hanna urwała, spoglądając na dom po drugiej stronie ulicy, gdzie mieszkali Toby i Jenna Cavanaugh. Dom wyglądał na zaniedbany – w ciągu zeszłego roku nikt nie kosił trawnika, a bramę garażu zżerała od dołu zielonkawa, oślizgła pleśń. Ubiegłej wiosny przez przypadek oślepiły Jennę, kiedy razem z bratem siedziała w domku na drzewie. Nikt się nie dowiedział, że to one odpaliły petardę, a Ali kazała im przysiąc, że nigdy nie powiedzą nikomu, co się naprawdę wydarzyło. Twierdziła, że ten sekret przypieczętuje ich przyjaźń na wieki. Ale gdyby ich przyjaźń się rozpadła? Ali potrafiła zachowywać się bezwzględnie wobec ludzi, których nienawidziła. Kiedy ni z tego, ni z owego zerwała kontakty z Naomi Zeigler i Riley Wolfe na początku szóstej klasy, sprawiła, że przestano je zapraszać na imprezy. Koledzy Ali robili im głupie kawały przez telefon, Ali zaś włamała się na ich strony na MySpace i wypisywała na nich bardzo złośliwe i zarazem bardzo zabawne notki, ujawniając ich najgłębsze sekrety. Gdyby Ali zostawiła swoje nowe najlepsze przyjaciółki, które obietnice by złamała? I które sekrety ujrzałyby światło dzienne? Drzwi frontowe domu DiLaurentisów otworzyły się i mama Ali wyjrzała na ganek. Zazwyczaj nie pokazywała się światu bez pełnego makijażu, dziś jednak związała 13 jasnopopielate włosy w niedbały kucyk. Miała na sobie szorty z niskim stanem i głęboko wycięty, postrzępiony T-shirt. Dziewczyny wstały i kamienną ścieżką podeszły do drzwi domu Ali. Jak zwykle w korytarzu pachniało płynem do płukania tkanin, a na ścianach wisiały zdjęcia Alison i jej brata Jasona. Wzrok Arii powędrował automatycznie w stronę fotografii Jasona z czwartej klasy liceum. Miał na niej długie, założone za uszy blond włosy i delikatny uśmiech. Dziewczyny nie zdążyły wykonać swojego rytuału, który polegał na dotykaniu prawego dolnego rogu ich wspólnej fotografii z wycieczki nad jezioro w górach Pocono w lipcu zeszłego roku. Pani DiLaurentis poprowadziła je prosto do kuchni i gestem pokazała im miejsca przy ogromnym drewnianym stole. Dziwnie się czuły w domu Ali, kiedy jej tu nie było. Jakby przyszły na przeszpiegi. Wszędzie widziały jakieś znaki jej obecności: przy drzwiach do pralni stały jej turkusowe buty na koturnie, na stoliku obok telefonu leżała tubka jej ulubionego kremu do rąk o zapachu wanilii, a na stalowych drzwiach lodówki przypięte magnesem w kształcie pizzy wisiało jej świadectwo, oczywiście z szóstkami z góry na dół. Pani DiLaurentis usiadła z nimi i zakaszlała cicho. – Wiem, że wczoraj wieczorem widziałyście się z Alison. Spróbujcie sobie przypomnieć, czy nie wspominała, dokąd chce pójść? Dziewczyny potrząsnęły głowami, wlepiając wzrok w plecione podstawki pod talerze. – Mnie się wydaje, że pojechała zobaczyć się z koleżankami z drużyny hokejowej – rzuciła Hanna, kiedy nikt inny nie chciał zabrać głosu. 14 Pani DiLaurentis darła na drobne kawałki listę za kupów. – Już dzwoniłam do wszystkich jej koleżanek z drużyny. I do dziewczyn z obozu hokejowego. Nikt jej nie widział. Przyjaciółki spojrzały po sobie zaniepokojone. Poczuły, jak ich mięśnie się napinają, a serca zaczynają walić jak młotem. Jeśli żadna z koleżanek Ali nie widziała jej zeszłej nocy, to gdzie ona się podziewała? Pani DiLaurentis zabębniła palcami w stół. Jej nierówne paznokcie wyglądały tak, jakby je obgryzała. – A może wspominała, że wróci do domu? Wydawało mi się, że widziałam ją w korytarzu, kiedy rozmawiałam z... – Urwała i wbiła wzrok w tylne drzwi. – Wydawała się smutna. – Nic nam o tym nie wiadomo – wyszeptała Aria. – Och. – Mama Ali drżącymi rękami sięgnęła po filiżankę z kawą. – A czy wspominała kiedyś, że ktoś ją prześladuje? – Nikt by się nie ośmielił – odparła natychmiast Emily. – Wszyscy ją kochali. Pani DiLaurentis otworzyła usta, żeby zaprotestować, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie. – Na pewno masz rację. I nigdy nie wspominała, że chce uciec z domu? Spencer parsknęła. – Wykluczone. Tylko Emily schyliła głowę. Czasem z Ali puszczały wodze fantazji i wyobrażały sobie, że uciekną razem. Często powtarzały, że polecą do Paryża pod przybranymi nazwiskami. Emily wydawało się zawsze, że to tylko żarty. 15 – A nie wydawała się wam ostatnio smutna? – pytała dalej pani DiLaurentis. Dziewczyny miały coraz bardziej zdezorientowany wyraz twarzy. – S m u t n a? – powtórzyła Hanna jak echo. – W depresji? – Na pewno nie – oświadczyła Emily, a przed oczami stanął jej obraz Ali, która radośnie kręci piruety w ogrodzie, ciesząc się z ostatniego dnia szkoły. – Gdyby coś ją gnębiło, powiedziałaby nam – dodała Aria, choć wcale nie była tego pewna. Aria unikała towarzystwa Ali, od kiedy kilka tygodni wcześniej razem odkryły druzgocący sekret taty Arii. Miała nadzieję, że w czasie imprezy zeszłego wieczoru nareszcie odłożą tę sprawę ad acta. Zmywarka do naczyń zająknęła się i rozpoczęła kolejny cykl mycia. Pan DiLaurentis wszedł do kuchni z nieobecnym, zagubionym wzrokiem. Spojrzał na żonę z zakłopotaniem, odwrócił się na pięcie i wyszedł, drapiąc się energicznie w swój duży, haczykowaty nos. – Na pewno nic nie wiecie? – zapytała pani DiLaurentis. Na jej czole pojawiły się bruzdy. – Szukałam jej pamiętnika, bo myślałam, że będzie w nim jakaś podpowiedź, ale nigdzie nie mogę go znaleźć. Hanna uśmiechnęła się radośnie. – Ja wiem, jak wygląda jej pamiętnik. Możemy pójść na górę i go poszukać. Kilka dni temu widziały, jak Ali pisze pamiętnik, kiedy pani DiLaurentis pozwoliła im wejść na górę do pokoju Ali, nie uprzedzając jej o tym. Ali była tak pochłonięta pisaniem, że gdy zobaczyła przyjaciółki, wpadła w popłoch, 16 jakby zapomniała, że je zaprosiła. Za chwilę pani DiLaurentis poprosiła, żeby dziewczyny zeszły na dół, bo chciała udzielić Ali jakiejś reprymendy. A kiedy później Ali pojawiła się na patio, wydawała się zła na przyjaciółki za to, że przyszły, jakby popełniły przestępstwo, zostając w jej domu, kiedy mama na nią krzyczała. – Nie, nie, nie trzeba – odparła pani DiLaurentis, pospiesznie odstawiając filiżankę na stół. – Ale czemu? – Hanna odsunęła krzesło i ruszyła w stronę korytarza. – To żaden kłopot. – Hanno – warknęła mama Ali głosem ostrym jak brzytwa. – Powiedziałam nie. Hanna zatrzymała się pod wielkim żyrandolem. Przez twarz pani DiLaurentis przebiegł jakiś trudny do odczytania cień. – No dobrze – bąknęła Hanna pod nosem, wracając do stołu. – Przepraszam. Potem pani DiLaurentis podziękowała dziewczynom, że przyszły. Wyszły gęsiego, mrużąc oczy przed ostrym słońcem. Na końcu ślepej uliczki Mona Vanderwaal, najbardziej nielubiana dziewczyna w ich klasie, jeździła na swoim skuterze, robiąc ósemki. Kiedy zobaczyła dziewczyny, pomachała im. Żadna nie zareagowała. Emily kopnęła leżący na chodniku kawałek cegły. – Mama Ali chyba świruje. Ali nic nie będzie. – I nie ma d e p r e s j i – powtórzyła z naciskiem Hanna. – Co za brednia. Aria wbiła pięści w kieszenie swojej minispódniczki. – A jeśli uciekła? Może nie dlatego że była nieszczęśliwa, ale dlatego że chciała zamieszkać w fajniejszym miejscu. Pewnie nawet by za nami nie tęskniła. 17 – Oczywiście, że by tęskniła – warknęła Emily. I w jednej chwili po jej policzkach popłynęły łzy. Spencer spojrzała na nią i przewróciła oczami. – B o ż e, Emily. Musisz nam to fundować właśnie teraz? – Daj jej spokój. – Aria broniła Emily. Spencer zmierzyła Arię wzrokiem. – Kolczyk w nosie ci się przekrzywił – powiedziała do niej głosem ociekającym żółcią. Aria dotknęła palcami samoprzylepnego kolczyka, który przymocowała na lewym płatku nosa. Z niewiadomego powodu przesunął się jej prawie na policzek. Przykleiła go z powrotem na nos, a potem, nagle zawstydzona, oderwała go. Usłyszały szelest i głośnie chrupnięcie. Odwróciły się i zobaczyły, jak Hanna sięga do torebki i wyjmuje z niej garść chipsów. Kiedy poczuła na sobie wzrok wszystkich, zamarła. – No co? – zapytała. Wokół ust miała pomarańczową otoczkę z okruszków. Przez chwilę stały w milczeniu. Emily otarła łzy. Hanna ukradkiem podjadała chipsy. A Spencer złożyła ramiona na piersi i zrobiła znudzoną minę. Kiedy nagle zabrakło Ali, cała grupa wydawała się niekompletna. I zupełnie niefajna. Z podwórka domu Ali dobiegł ogłuszający ryk. Odwróciły się i zobaczyły czerwoną betoniarkę stojącą obok wielkiej dziury w ziemi. DiLaurentisowie budowali przy domu olbrzymią altanę na dwadzieścia osób. Nieogolony, chudy robotnik z niedbale zawiązanym blond kucykiem na widok dziewczyn uniósł swoje ciemne okulary. Uśmiechnął się do nich obleśnie, pokazując na przodzie złoty ząb. Drugi robotnik, łysy, chudy jak patyk i wytatuowany, 18 w obcisłym podkoszulku na ramiączkach i wytartych dżinsach, zagwizdał. Dziewczyny przeszył dreszcz niepokoju. Ali opowiadała im wielokrotnie, jak robotnicy ciągle do niej coś wołali, a gdy przechodziła obok, pozwalali sobie na niedwuznaczne komentarze. Jeden z robotników dał znak kierowcy betoniarki, która zaczęła się powoli wycofywać. Szary cement lał się strumieniem do wielkiego dołu. Ali od kilku tygodni opowiadała im o tej altanie. Po jednej stronie miało się mieścić jacuzzi, a po drugiej miał być grill. Altanę miały otaczać egzotyczne rośliny, krzewy i drzewa, żeby wewnątrz stworzyć przytulną, tropikalną atmosferę. – Ali na pewno się tu spodoba – powiedziała Emily pewnym głosem. – Urządzi tu najlepsze przyjęcia. Dziewczyny pokiwały głowami bez większego przekonania. Miały nadzieję, że zostaną zaproszone. Miały nadzieję, że nie nadszedł jeszcze koniec ich ery. Potem każda z nich ruszyła w stronę swojego domu. Spencer poszła do kuchni i przez okno patrzyła w stronę domku, gdzie odbyła się ta przerażająca impreza. I co z tego, jeśli Ali zostawiła je na zawsze? Jej przyjaciółki wydawały się zdruzgotane, ale przecież to nie była taka zła wiadomość. Spencer miała po dziurki w nosie Ali i jej wszechwładzy. Kiedy usłyszała chrząknięcie, podskoczyła ze strachu. Jej mama siedziała przy kuchennym stole z nieobecnym wzrokiem i szklistymi oczami. 19