Refleksje nad rocznicą rzezi wołyńskiej
Transkrypt
Refleksje nad rocznicą rzezi wołyńskiej
KOMENTARZE Redakcja: Anna Visvizi Nr 23/2016 (2016-08-25) © IEŚW Anna Bazhenova Refleksje nad rocznicą rzezi wołyńskiej Rzeź, zbrodnia lub tragedia wołyńska – różnie nazywano antypolską czystkę etniczną przeprowadzoną w latach 1943-1944 przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Apogeum zbrodni, określane mianem „krwawej niedzieli”, przypadło na 11 lipca 1943 r., gdy dokonano napadów na ok. 100 polskich miejscowości. Ofiarami akcji byli głównie Polacy i w znacznie mniejszej skali Rosjanie, Ukraińcy, Żydzi, Ormianie, Czesi oraz przedstawiciele innych narodowości zamieszkujących te obszary. Według opinii współczesnych badaczy liczba Polaków pomordowanych na Wołyniu wynosi od 30 do 80 tys. osób. Temat rzezi na Wołyniu nie był podejmowany ani w PRL, ani w ZSRR. Z różnych powodów nie wpisywał się on w komunistyczne propagandowe schematy obu krajów. Zaczął się rozwijać dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych i w krótkim czasie stał się ważnym składnikiem polskiej polityki państwowej. W 2003 r. na wielką skalę zorganizowano obchody 60. rocznicy rzezi wołyńskiej. Elementem tego wydarzenia było „wzajemne pojednanie”, które okazali prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski i prezydent Ukrainy Leonid Kuczma. Ponownie temat Wołynia zabrzmiał przed 70. rocznicą, którą obchodzono w 2013 r. z wielkim rozgłosem. Niemniej znaczne jego upolitycznienie nastąpiło dopiero w ciągu ostatniego roku. W początkach czerwca 2016 r. na fali rosnącego napięcia polsko-ukraińskiego pojawił się list dwóch byłych prezydentów Ukrainy, przywódców Kościołów ukraińskich i intelektualistów pod hasłem „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” z prośbą, by nie upolityczniać daty Wołynia oraz ustalić wspólną datę oddania hołdu wszystkim ofiarom walk pomiędzy Polakami a Ukraińcami. W odpowiedzi powstał list posłów i senatorów PiS, który w Kijowie odczytał poseł i jednocześnie historyk Michał Dworczyk. W tym dokumencie w szczególności można przeczytać, że na gloryfikacji zła na Ukrainie nie można niczego dobrego zbudować. Wynikiem opisanych procesów było przyjęcie 7 lipca 2016 r. przez Senat RP uchwały w sprawie oddania hołdu ofiarom ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II Rzeczypospolitej w latach 1939-1945. Na mocy tej uchwały 22 lipca 2016 r. Sejm RP 442 głosami za i 10 głosami wstrzymującymi się ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej. Sejm oddaje w niej hołd „wszystkim obywatelom II Rzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów”. W ten sposób Sejm podsumował wieloletni polsko-ukraiński dialog w sprawie pojednania obu narodów. Uchwała o Wołyniu wywołała na Ukrainie duże kontrowersje. Prezydent Petro Poroszenko oświadczył, że jest mu przykro z powodu uznania przez polski Sejm zbrodni wołyńskiej za ludobójstwo, i podkreślił, że „wielu zechce wykorzystać ją dla spekulacji politycznych”. W jego opinii w stosunkach między dwoma państwami należy powrócić do przesłania zawartego w liście polskiego episkopatu do biskupów niemieckich z 1965 r.: „przebaczamy i prosimy o wybaczenie”. „Tylko podejmując wspólne kroki możemy dojść do chrześcijańskiej zgody i pojednania. Tylko razem możemy wyjaśnić wszystkie fakty tragicznych kart wspólnej historii” – napisał Poroszenko na Facebooku. ul. Niecała 5 ▪ 20-080 Lublin ▪ tel.: 81 532 2907 ▪ www.iesw.lublin.pl/komentarze/ ▪ [email protected] Komisja spraw zagranicznych w ukraińskim parlamencie uważa, że uchwała Sejmu jest niewłaściwa, a antyukraińska ocena wydarzeń na Wołyniu „przekreśla cały konstruktywny polityczny i dyplomatyczny dorobek oraz wysiłki obu krajów i narodów skierowane na wzajemne przebaczenie i pojednanie”. W opinii dyrektora Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyra Wiatrowycza polityczna decyzja o ludobójstwie jest wyrazem żalu związanego ze straconymi terytoriami i z faktem, że podczas „drugiej wojny światowej znacznie więcej Polaków, w tym z tzw. »kresów«, zginęło z rąk nazistów i komunistów, ale żadnych uchwał w sprawie uznawania tych zabójstw za ludobójstwo polski parlament nie rozpatrywał”. Niewątpliwie w znacznym stopniu na taki szybki rozwój wydarzeń w Polsce wpłynęła polityka Kijowa. Szczególne znaczenie miał jeden z czterech aktów prawnych regulujących pamięć historyczną, które zostały uchwalone przez Werchowną Radę Ukrainy 9 kwietnia 2015 r., czyli od razu po wizycie (w tym samym dniu) ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego w ukraińskim parlamencie. Ten akt nie tylko czci ukraiński ruch niepodległościowy, lecz również stwarza warunki do szczerej apologii Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) oraz przywódcy ruchu narodowego na Ukrainie. Apologię i propagandę OUN, UPA, Stepana Bandery, Romana Szuchewycza i innych zainicjował Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej. Jego działalność niewątpliwie w dużym stopniu wpłynęła na aktywizację polskiej prawicy w Sejmie. Wśród ostatnich inicjatyw Instytutu należy wymienić propozycję nadania jednej z głównych ulic Kijowa – Prospektowi Moskiewskiemu – imienia Stepana Bandery. Głośne przemianowanie odbyło się 7 lipca 2016 r. podczas sesji Rady miejskiej Kijowa w ramach akcji desowietyzacji. Ciekawie, że głosowanie w tej sprawie miało miejsce akurat dzień przed początkiem szczytu NATO w Warszawie, podczas którego prezydent Ukrainy Petro Poroszenko złożył wieniec pod pomnikiem ofiar rzezi wołyńskiej. Czego w tym momencie można oczekiwać od ukraińskiej władzy i społeczeństwa? Według opinii ukraińskiego historyka Gieorgija Kasjanowa prawica i populiści będą szukali „symetrycznej odpowiedzi” i przypominali o krzywdach, jakich doznawali Ukraińcy od Polaków w II Rzeczypospolitej, zwłaszcza podczas drugiej wojny światowej. Będą liczyli ilość ofiar, które zginęły z rąk UPA lub Armii Krajowej. Będą również wybrzmiewały konfrontacyjne oświadczenia, ale – zdaniem badacza – chyba nie od top polityków. Poza tym będą wspominali o akcji militarnej przeprowadzonej w 1947 r. przeciwko UPA i OUN, znanej pod nazwą akcja „Wisła”. Jak wiadomo, była ona połączona z operacją przesiedleńczą dokonaną w celu usunięcia wybranych grup ludnościowych, m.in. Ukraińców, Bojków, Dolinian i Łemków, jak też rodzin mieszanych polsko-ukraińskich, z terenów Polski południowo-wschodniej (Rzeszowszczyzna i południowa Lubelszczyzna), głównie na tzw. Ziemie Odzyskane. Według opinii ukraińskich historyków uchwała Sejmu RP w sprawie ludobójstwa w tej formie, w jakiej została przegłosowana 22 lipca 2016 r., tylko pogłębi różnice w ocenach wspólnej przeszłości przez Polaków i Ukraińców. Poza tym w znaczniej mierze osłabi pozycję ukraińskich naukowców oraz intelektualistów, którzy krytykowali działalność Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej i zapatrywania jego dyrektora Wołodymyra Wiatrowycza. W tym momencie ważne jest, aby obie strony uświadomiły sobie, że rzeź wołyńska była kolejnym przejawem narodowej nietolerancji i ludzkiego szału, o którym trzeba pamiętać i który należy badać. Jednak przy wspominaniu podobnych tragedii konieczne jest również zapobieganie wykorzystaniu ich dla rozpalania nowej narodowej niezgody i nienawiści między narodami. Dr Anna Bazhenova, badaczka pochodząca z Kijowa, adiunkt w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej (IEŚW). Zainteresowania badawcze: historia europejskich uniwersytetów w XIX i XX wieku, w szczególności polskich i rosyjskich, historia państw poradzieckich, współczesna historiografia europejska. W 2016 r. ukazało się polskie, uzupełnione wydanie monografii jej autorstwa, pt. „Historycy Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego 1869–1915: nauka i polityka”, Lublin: Instytut Europy ŚrodkowoWschodniej, 2016, 420 s. ISBN 978-83-60695-83-8. ul. Niecała 5 ▪ 20-080 Lublin ▪ tel.: 81 532 2907 ▪ www.iesw.lublin.pl/komentarze/ ▪ [email protected] KOMENTARZE Redakcja: Anna Visvizi Nr 22/2016 (2016-08-25) © IEŚW Grzegorz Motyka Rzeź wołyńsko-galicyjska: polsko-ukrainski konflikt pamięci i współczesne spory polityczne Pomimo upływu dziesiątków lat od „rzezi wołyńsko-galicyjskiej”, jak zwykło określać się antypolskie czystki etniczne przeprowadzone w latach 1943-1945 przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, wydarzenia te wciąż budzą emocje społeczne. Biorąc pod uwagę fakt, że utrzymujący się w tej sprawie polsko-ukraiński konflikt pamięci przekłada się również na współczesne spory polityczne, warto doprecyzować kontekst historyczny tychże wydarzeń i dopiero z tej perspektywy ocenić związane z nimi argumenty wykorzystywane w polityce. „Rzeź wołyńsko-galicyjska” to popularne określenie antypolskich czystek etnicznych przeprowadzonych w latach 1943-1945 przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Ofiarą działań OUN i UPA padło około 100 tys. Polaków (na samym Wołyniu, gdzie napady były najbardziej krwawe, zginęło do 60 tys. osób), kolejne 300-400 tys. uciekło za Bug. Po ukraińskiej stronie w trakcie polskich akcji odwetowych padło w tym czasie 10-15 tys. osób, też w większości cywilów. Pomimo upływu dziesiątków lat wydarzenia te wciąż budzą żywe emocje społeczne. Utrzymujący się w tej sprawie polsko-ukraiński konflikt pamięci przekłada się również na współczesne spory polityczne. Wystarczy wejść na internetową Wikipedię, aby uświadomić sobie, jak głęboko w tej sprawie Polacy i Ukraińcy są podzieleni. Na polskiej stronie internetowej możemy przeczytać, że „rzeź wołyńska” to „ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich przy aktywnym wsparciu części ludności”. Tymczasem ukraińska Wikipedia „tragedię wołyńską” (tak na Ukrainie najczęściej określa się rzeź wołyńską) przedstawia jako „obopólne czystki etniczne” dokonane „przez UPA i AK przy udziale polskich batalionów schutzmannschaftu i radzieckiej partyzantki”. W przekonaniu polskiej opinii publicznej, w tym większości historyków, celem działań OUN i UPA było „usunięcie” polskiej ludności cywilnej z południowo-wschodnich województw II RP, przy czym od początku zamierzano tego dokonać za pomocą masowych mordów na cywilach. Tymczasem w ukraińskiej opinii publicznej dominuje pogląd, jakoby doszło wówczas do buntu społecznego, który przekształcił się w wojnę toczoną przez UPA i AK. W trakcie walk AK z UPA obie strony miały dopuszczać się podobnych i porównywalnych zbrodni wojennych. Za taką oceną historycznych wydarzeń idzie również przekonanie, że model polsko-ukraińskiego pojednania powinien zakładać symetrię win pomiędzy stronami ówczesnego konfliktu. Spór zaostrzyło przyjęcie przez Radę Najwyższą Ukrainy w kwietniu 2015 r. (tuż po przemówieniu prezydenta RP) ustaw dekomunizacyjnych, które między innymi uznawały UPA za formację walczącą o niepodległość i dodatkowo wprowadzały groźbę kar dla wszystkich, którzy chcieliby niepodległościowy charakter tej formacji negować. Przyjęcie ustaw oburzyło opinię publiczną w Polsce. Wpłynęło to na fakt, że w czerwcu 2016 r. w parlamencie III RP znalazły się projekty trzech ustaw uznających rzeź wołyńską za ludobójstwo i ustanawiających dzień pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich. Najbardziej radykalne głosy (ze strony polityków Kukiz ’15) postulowały także wprowadzenie ul. Niecała 5 ▪ 20-080 Lublin ▪ tel.: 81 532 2907 ▪ www.iesw.lublin.pl/komentarze/ ▪ [email protected] przepisów penalizujących w Polsce tzw. propagandę banderyzmu, czyli publiczne noszenie symboliki związanej z OUN i UPA. Po burzliwej dyskusji, wbrew ukraińskim protestom, Sejm RP 22 lipca ostatecznie przegłosował uchwałę (a więc akt niższego rzędu niż ustawa), w której działania UPA na Wołyniu uznano za ludobójstwo i ustanowiono 11 lipca (na pamiątkę apogeum napadów dokonanych w 1943 r.) dniem pamięci o antypolskich czystkach. Oddano jednak równocześnie szacunek ofiarom polskich akcji odwetowych, a także tym Ukraińcom, którzy z narażeniem życia nieśli ratunek swoim polskim sąsiadom. Przyjęcie uchwały odbiło się głośnym echem na Ukrainie. W Radzie Najwyższej pojawił się projekt „odwetowej” uchwały, w której oceniono, w sposób daleki od historycznych realiów, polską politykę wobec Ukraińców z lat 1919-1951 jako mającą charakter ludobójstwa. Ale równolegle prezydent Petro Poroszenko podczas pobytu na warszawskim szczycie NATO złożył wieniec i przyklęknął przed pomnikiem Ofiar Wołynia na Żoliborzu, co jest bodajże pierwszym od 2003 r. gestem ukraińskich władz, w którym została złamana dotychczasowa zasada równowagi win. Gest prezydenta Poroszenki nie mógł wpłynąć na decyzje parlamentarzystów, niemniej został bardzo ciepło przyjęty przez większość polskich komentatorów. Spór o ocenę rzezi wołyńskiej bynajmniej nie musi (choć oczywiście może) przełożyć się na ochłodzenie aktualnych stosunków polsko-ukraińskich. Niewątpliwie jednak wymaga on przedefiniowania przez elity obu państw celów dotychczasowej polityki historycznej i przebudowania modelu pojednania. Sam spór o to, czy upowcy są lub nie bohaterami będzie trwał zapewne jeszcze długo. Członkowie OUN i UPA z pewnością nie będą bohaterami dla Polaków, ale Ukraińcy sami muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy formacja obarczona tak ciężkimi winami może być uznawana jednoznacznie za bohaterską. Podstawowym warunkiem zdjęcia sprawy wołyńskiej z agendy politycznej jest potępienie przez stronę ukraińską samych zbrodni dokonanych przez UPA na polskiej ludności cywilnej. Dr hab. Grzegorz Motyka, prof. ISP PAN. Historyk, politolog, zajmuje się problematyką stosunków polsko ukraińskich po 1939 roku oraz kwestią antykomunistycznego oporu w Europie Środkowej po 1944 r. Napisał między innymi „Od rzezi wołyńskiej do akcji >>Wisła<<. Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947” (Kraków 2011) oraz „Na białych Polaków obława. Wojska NKWD w walce z polskim podziemiem 19441953” (Kraków 2014). ul. Niecała 5 ▪ 20-080 Lublin ▪ tel.: 81 532 2907 ▪ www.iesw.lublin.pl/komentarze/ ▪ [email protected]