Tu kliknij
Transkrypt
Tu kliknij
JEDENAŚCIE MINUT ERyk Scenariusz filmowy na podstawie powieści Paulo Coelho e-mail: [email protected] 3 FADE IN: WN. POKÓJ W HOTELU - DZIEŃ Pisarz, PAULO COELHO, przy stoliku pisze tekst na laptopie, podnosi głowę, zauważa "widzów", zdejmuje okulary. PAULO COELHO Witam Państwa! Nazywam się Paulo Coelho. Jestem pisarzem. Usiądźcie Państwo wygodnie, popatrzcie i posłuchajcie... Była sobie raz prostytutka Maria. "Była sobie raz?..." Tak się rozpoczyna bajkę dla dzieci, a o prostytutkach rozmawiają tylko dorośli. Zgoda! Wstaje. Z ujęcia portretowego pisarza wyłania się pokój hotelowy wysokiej kategorii. PAULO COELHO Ale skoro w każdym momencie życia jedną nogą tkwimy w świecie baśni, a drugą w otchłani piekieł, zachowajmy ten początek. Ale najpierw sprawy formalne. Wkłada okulary, naciska klawisz: na ekranie płyną napisy czołówki łącznie ze zdjęciem małej dziewczynki w wieku siedmiu lat po lewej stronie ekranu. Ta sama dziewczynka, ale już o trzy lata starsza, W PARKU podczas zabawy, np. w klasy/w chowanego z koleżankami. GŁOS PAULO COELHO Tak, tak, to ona... Jako dziecko była uosobieniem niewinności, a dorastając marzyła, że spotka mężczyznę swojego życia, wyjdzie za niego za mąż, będzie mieć z nim dwoje dzieci, które staną się sławne, zamieszka w pięknym domu z widokiem na morze. POKÓJ RODZICÓW Matka w pokoju z telewizorem szyje na starej maszynie. GŁOS PAULO COELHO Jej ojciec jest komiwojażerem, nigdy nie ma go w domu, a matka krawcową. 4 JEJ MIASTECZKO (NORDESTE) Na laptopie: ujęcie z lecącego samolotu, następne z poziomu jadącego odkrytego samochodu przynajmniej z obrazami kina, parku, restauracji, kościoła, banku, szkoły... GŁOS PAULO COELHO W jej brazylijskim miasteczku (Nordeste) było tylko jedno kino, jedna restauracja i jeden oddział banku. A jednak Maria z utęsknieniem wyczekiwała dnia, w którym książę z bajki pojawi się, by ją oczarować i zabrać na podbój świata. Pisarz odrywa oczy od ekranu komputera i wyjaśnia: PAULO COELHO Ale ponieważ książę z bajki się nie pojawiał, nie pozostawało jej nic innego, jak marzyć. Po raz pierwszy zakochała się, kiedy miała jedenaście lat. Zobaczyła tego chłopca w drodze na rozpoczęcie roku szkolnego. ULICA Słońce praży, a ona zadyszana z trudem dotrzymuje kroku żwawo idącemu CHŁOPCU w jej wieku. GŁOS PAULO COELHO Trwało to przez wiele miesięcy. Aż pewnego ranka... NA BOISKU SZKOLNYM widzi: ukochany kieruje się w jej stronę, jest przerażona. Gdy podchodzi blisko, dostrzega ołówek wystający z jego kieszeni. CHŁOPIEC Mari, pożycz ołówek. Maria nie odzywa się, udaje, że jest zagniewana zaczepką, w końcu odchodzi i ginie wśród szkolnej braci. GŁOS PAULO COELHO Na lekcjach przez cały dzień jest rozkojarzona. Wśród koleżanek i kolegów siedzi 5 W KLASIE ze wzrokiem utkwionym w jedno miejsce i słyszy ciągle głos chłopca: "Mari, pożycz ołówek", gdy inne dzieci "biorą" udział w zajęciach. GŁOS PAULO COELHO A to już droga ze szkoły. Ta sama ULICA Maria idzie chodnikiem kilka kroków przed tym samym chłopcem, trzymając ołówek w prawej ręce. Chłopak dostrzega, przyśpiesza kroku, wyprzedza. GŁOS PAULO COELHO Nigdy więcej się nie odezwał, choć nadal się widywali. Cóż, pozostawało kochać i cierpieć aż do końca roku szkolnego! Ale podczas wakacji obudziła się pewnego ranka z nowym problemem. POKOIK MARII Stoi przed łóżkiem i pełna rozpaczy ogląda uda poplamione krwią. Wchodzi matka, widzi pokrwawioną pościel, uśmiecha się. MATKA Jesteś już panną, moja mała. MARIA Ale, jak to? Matka: widać, że nie umie jej wytłumaczyć. MARIA Jak to? MATKA To całkiem normalne!... Odtąd będziesz musiała nosić podpaskę nie większą niż poduszka dla lalki przez cztery, pięć dni w miesiącu. MARIA A czy chłopcy... Czy mężczyźni używają rurki, aby nie poplamić spodni? 6 MATKA (uśmiecha się) To się przydarza tylko kobietom. Ten sam POKÓJ W HOTELU PAULO COELHO (przed laptopem) Uczyła się geografii i matematyki, śledziła seriale w telewizji, potajemnie oglądała pisma erotyczne. Zaczęła prowadzić pamiętnik! PL. BEZLUDNA OKOLICA - ZACHÓD SŁOŃCA Krajobraz urzekający: czaple w locie, słońce nad zachodem, surowe piękno bezludnej okolicy i dźwięki muzyki z oddali. GŁOS PAULO COELHO Gdy miała piętnaście lat, zadurzyła się w pewnym młodzieńcu. Chodzili razem do kina i na tańce. Spacerują, trzymając się za ręce, MARIA - JUŻ WYROŚNIĘTA PIĘKNA PIĘTNASTOLATKA - i jej, mniej więcej w tym samym wieku CHŁOPAK. Przystają. Chłopak bierze ją w ramiona i całuje. Maria gwałtownie pociera ustami o jego usta, poruszając głową z boku na bok. Chłopak nagle przestaje ją całować, cały sztywnieje. CHŁOPAK Chcesz? Cóż ma mówić?... Milczy. Znów bierze ją w ramiona, ale już z mniejszym zapałem, i znów sztywnieje, czerwieniąc się jak burak. WN. POKOIK MARII - WIECZÓR Maria, już w nocnej koszuli, kończy pisać w pamiętniku, czyta: GŁOS MARII Gdy spotykamy kogoś i zakochujemy się, myślimy, że cały wszechświat nam sprzyja. Ale jeżeli coś nie pójdzie po naszej myśli, wszystko rozpryskuje się niczym bańka mydlana! 7 Zamyka pamiętnik, podnosi się znad swego biureczka, chowa pamiętnik pod poduszkę, układa na łóżku, oznajmia przekonana: MARIA Życie płynie bardzo prędko: przenosi nas z raju w otchłanie piekieł w ciągu paru sekund. Gasi światło. Ciemność. PL. PRZED SZKOŁĄ - RANEK W swoim kółku na placu szkolnym spotyka się z ciekawymi przyjaciółkami: KOLEŻANKA # 1 I jak? KOLEŻANKA # 2 Jak było? MARIA (dumna jak paw) Najlepszy był język muskający zęby. Koleżanka # 3 wybucha śmiechem. KOLEŻANKA # 3 Nie otworzyłaś ust? MARIA Po co? KOLEŻANKA # 2 Żeby wpuścić język. MARIA A co to za różnica? KOLEŻANKA # 1 No bo tak się całuje. Maria robi dobrą minę do złej gry, zanosząc się śmiechem, na szczęście ratuje ją dzwonek. Wszystko, co żyje, żwawo rusza. MARIA (już w biegu, przypomina) Dziewczyny, wieczorem idziemy na tańce! 8 WN. MIEJSKA SALA (lepiej PLAC ZABAW) - WIECZÓR Światło i dźwięk. Wszyscy tańczą brazylijski przebój. Maria przepycha się między tańczącymi do kilku "wolnych" dziewcząt. Orkiestra kończy na mocnym takcie. Wszyscy stają w grupach i grupkach, orkiestra "próbuje" następny gorący kawałek. W jednej z grupek widać: jej "sztywniejący" chłopak trzyma za rękę jedną z jej przyjaciółek. Dziewczęta pokazują Marii ten fenomen. Ona udaje, że spływa to po niej jak po kaczce, odwraca się, śmieje. Zaczyna głośno orkiestra, wszyscy ruszają: do jej koleżanek startują chłopcy, tak że jej zostaje tylko jedna wolna, rusza z nią, śmieje się i błaznuje... Oświetlony plac wolno się oddala, cichnie muzyka, raptem ciemny POKOIK MARII Ona wbiega, rzuca się na łóżko i łka w rytm gorących dźwięków. WN. DOM MARII - DZIEŃ Już późno. Obraz wolno penetruje POKOIK MARII Znajduje totalny nieporządek, w końcu samą Marię. Ta wreszcie wstaje, zdejmuje nocną koszulę – przebrała się nocą - ukazując się w biustonoszu i skromnych majteczkach, podchodzi do lustra, lustro "mówi" jej, że płakała. Wchodzi do POKOJU RODZICÓW Tu pustka. Stojąc sprawdza pilotem: w telewizji nie ma nic interesującego i wraca do siebie. Siada na łóżku, zaczyna bacznie przyglądać się swemu ciału w poszukiwaniu jakichś włosków do depilacji, sięga ręką coraz niżej, wyciąga się na łóżku... Całe jej ciało pręży się z rozkoszy, wreszcie jęczy, przeżywając swój pierwszy orgazm. Słychać: SKRZYPIĄ drzwi wejściowe. Zrywa się, narzuca sukienkę, wbiega DO KUCHNI Matka wykłada poranne zakupy. 9 MARIA (rzuca w biegu) Mamo, zaraz wrócę! PL. PARK MIEJSKI - DZIEŃ Biegnie "swoją" dróżką przez stary zaniedbanego park. Znajduje na ławce koleżanki. MARIA Hej, hej! Klepie się z każdą, siada, rozgląda się wokół i zaczyna. MARIA Dziewczyny, pobawmy się w zwierzenia! Skupiają się wokół niej. MARIA Wiecie, jak osiągnąć raj bez chłopca? Zrywają się. Jedna piszczy, druga podskakuje i piszczy, trzecia się śmieje, inna zatykają uszy, wreszcie cichnie. MARIA Nie wiecie? KOLEŻANKA # 1 Mówią, że trzeba otulać się szczelnie kołdrą. Pot ułatwia sprawę. KOLEŻANKA # 3 Słyszałam, że dotykać czułego miejsca gęsim piórem. KOLEŻANKA # 2 Ej tam! Pozwolić chłopcu, by zrobił to za ciebie. MARIA (autorytatywnie) To nie jest konieczne! KOLEŻANKA # 4 Podobno można wykorzystać kran bidetu. KOLEŻANKA # 1 Przestańcie, to grzech! 10 KOLEŻANKA # 3 (zdecydowanie) Grzech?!... Krosty! Ciąża! WN. POKOIK MARII - DZIEŃ Maria czesze włosy, przyglądając się w domowym lustrze. GŁOS PAULO KOELHO Spotykała się z tym czy tamtym, marzyła i cierpiała pomimo obietnicy, że nie zakocha się już nigdy. Podczas jednego z takich spotkań utraciła dziewictwo na tylnym siedzeniu samochodu. Ona odwraca się, "odpowiada" pisarzowi. MARIA Zrozumieć miłość! Ci, którzy dotknęli mojej duszy, nie rozbudzili ciała, a którzy dotknęli ciała, nie poruszyli duszy. (postanawia) Muszę się uczyć! Podchodzi do swego biurka, ale otwiera pamiętnik. GŁOS PAULO KOELHO (napomina) Uczyć się! Maria niechętnie zamyka pamiętnik, szuka i otwiera jakiś nudny podręcznik. GŁOS PAULO KOELHO Uczy się... I po ukończeniu szkoły średniej znajduje w swym miasteczku posadę sprzedawczyni... WN. SKLEP Z TKANINAMI - DZIEŃ W sklepie typowy wystrój, klientela i obsługa. GŁOS PAULO KOELHO O, właśnie! W sklepie z tkaninami. Pracowała dwa lata. Zaoszczędziła tyle, by zafundować sobie tydzień wakacji w mieście swych marzeń, perle Brazylii: Rio de Janeiro! 11 Maria, już bez sklepowego ubrania, już przebrana do wyjścia, ze swym SZEFEM w jego skromnym małomiasteczkowym GABINECIE Szef, starszy od Marii, ale, to widać, zakochany w niej, jąka: SZEF Pojadę z to... pojadę z panią i pokryję wszystkie wydatki. MARIA Nie może pan tak po prostu zostawić sklepu bez opieki. SZEF Nie mów do mnie "pan". Maria dostrzega w jego oczach płomień uczucia i uśmiecha się kokieteryjnie. MARIA Cóż to jest tydzień? Ani się obejrzymy, a będę z powrotem. Wykręca się na pięcie, wychodzi i, idąc do drzwi wyjściowych, macha ręką koleżankom. Te, radosne, odpowiadają... PL./WN. AUTOBUS W RUCHU/DWORZEC/POKOIK NOCLEGOWY – RANEK W Rio pochmurny ranek. Jak większość pasażerów, Maria budzi się, podziwia Rio przez okna autobusu. Zbliża się dworzec. Autobus się zatrzymuje: ona wraz z innymi wysiada ze swym bagażem, i znika... a zachmurzone Rio jeszcze chwilę pozostaje, po czym jawi się nędzny, położony wysoko w hotelu POKOIK NOCLEGOWY Maria wchodzi, rzuca bagaż, natychmiast podbiega do okna, z góry widzi pustą plażę, ocean, nad nim pochmurne jeszcze niebo i – zmęczona - pada na łóżko. PL. PLAŻA - PRZEDPOŁUDNIE Plaża nad oceanem: jeszcze trochę chmur, ale są już dzieci, matki, sprzedawcy, turyści i piasek, i... 12 Maria - w bikini, torebka na pasku - stoi nad wodą, ale zdobywa się na odwagę: kładzie torebkę i wchodzi do wody, zanurza się coraz głębiej... Plaża: więcej turystów. ...wychodzi z wody, podnosi torebkę, zaczepia ją przystojny CIEMNOSKÓRY młody mężczyzna w kapeluszu, ubrany na jasno. CIEMNOSKÓRY Przepraszam, ma pani wolny wieczór? Nie odzywa się do niego. Pojawia się ROGER, starszy facet w letnim garniturku i też w kapeluszu, zresztą już szpakowaty. Ten, żywo gestykulując, zaprasza ją na coś... Jego też zbywa milczeniem. Podchodzi do kobiety sprzedającej kanapki, kupuje kanapkę, colę, siada na piasku i je, zerkając, na słońce wychodzące zza chmury. Roger wraca z mleczkiem kokosowym i, pomagając sobie gestami, wręcza je Marii. MARIA (uśmiechając się) Dziękuję. Próbuje mleczko, znów się uśmiecha. Jeszcze jeden, drugi uśmiech i Roger wyciąga z kieszeni miniaturowy słownik, kartkuje, i mówi ze śmiesznym akcentem: ROGER Bonita. Ona uśmiecha się po raz kolejny. ROGER (kartkując słownik) Kolacja dziś? (i zaraz dorzuca) Szwajcaria! Praca! Dolar! MARIA Bardzo dziękuję, jestem zajęta i nie zamierzam kupować dolarów. Roger nie rozumie ani jednego słowa, znika... Maria je, kończy mleczko kokosowe. 13 Roger wraca z tłumaczem MAILSONEM – małym, łysym grubasem, portierem z hotelu, w którym zatrzymał się Roger - za jego pośrednictwem wyjaśnia, a Mailson tłumaczy. MAILSON Signore Rogero pochodzi ze Szwajcarii. Zje z tobą kolację i da dobrą pracę. (dorzuca po cichu) Ten facet to gruba ryba w show-biznesie. Przyjechał do Brazylii w poszukiwaniu nowych talentów. Będziesz gwiazdą samby! MARIA (ironizuje) Spróbuję, ale właśnie przyjechałam (z Nordeste) i jestem odpowiednio ubrana, by pójść do restauracji. Mailson tłumaczy Rogerowi. Szwajcar macha na to ręką. MAILSON (tłumaczy to jako) Nie zawracaj tym głowy. Adres hotelu! WN./WN. POKOIK NOCLEGOWY/RECEPCJA HOTELU - DZIEŃ Maria, wracając do swego hotelu, zastaje paczkę. Właśnie ją wnosi, zamyka drzwi i rozpakowuje w swoim pokoiku: wyjmuje sukienkę, o jakiej nawet nie śniła wraz z parą butów wartych jej roczną pensję, wkłada suknię, buty - istne cudo - i wykręca się przed lustrem... Nagle patrzy na zegarek, zabiera torebkę i szybko wybiega z pokoju... ...wbiega zdyszana DO RECEPCJI hotelu, w którym zatrzymał się Roger - wyższy standard niż jej noclegownia - widzi za kontuarem Mailsona i czekającego już w fotelu Rogera. Na widok Marii Roger się podrywa. Obaj się uśmiechają. MARIA (do Mailsona) Jedziemy? MAILSON Jedziesz sama! Maria krzywi się. 14 MAILSON Nie przejmuj się. Najważniejsze, żeby się dobrze z tobą czuł. MARIA Ale on nie rozumie, co do niego mówię! MAILSON Nie musicie rozmawiać. Zrób wszystko, by poczuł się dobrze. Szuka Brazylijek chętnych do pracy za granicą. Jutro będę na plaży. Przyjdź, gdybyś miała jakieś wątpliwości. Roger z uśmiechem bierze ją za rękę i wyprowadza... MAILSON (rzuca jeszcze) Gdyby jednak jego zamiary były inne, stawka wynosi trzysta dolarów. Pod żadnym pozorem nie bierz mniej! WN. RESTAURACJA - WIECZÓR Oboje w restauracji wysokiej kategorii. Maria skupia się na jedzeniu, wymieniają parę zdawkowych uśmiechów. Mężczyzna pokazuje jej katalog – ona, jedząc, zerka – w którym są wycinki z gazet w jakimś obcym języku (francuski) zdjęcia kobiet w bikini bardziej śmiałych niż to, które nosiła dziś na plaży, kolorowe broszury reklamowe. Przy tym powtarza: Pracować? Dolar? Brazylijska gwiazda! Gwiazda samby! Piękny gwiazda samby! Maria, podjadłszy, udaje zmęczenie, proponuje spotkanie na plaży następnego dnia, pokazując godzinę na zegarku, naśladując dłonią ruch fal, bardzo powoli i wyraźnie wymawiając jedno słowo: MARIA Ju-tro! Roger wydaje się zadowolony, również patrzy na swój zegarek i kiwa, że godzina mu odpowiada. WN. POKOIK NOCLEGOWY - NOC W wynajętym pokoju hotelowym Maria śni: chłopak z dzieciństwa - nie starszy! - wkrada się i niszczy jej piękną sukienkę ołówkiem, ona - dorosła - zrywa się. 15 MARIA (krzyczy) Nie, nie! Zostaw!... Siada. Zapala światło, ciężko oddycha, patrzy: na krześle nadal wisi suknia, obok stoi para pięknych pantofli. Wstaje, podnosi pantofle i, przykładając je co i raz do piersi, spaceruje i zastanawia się. GŁOS MARII Czego los chce ode mnie? Żebym wróciła, nie mając nawet odwagi powiedzieć życiu tak? (uderza pantoflem o pantofel) Popełniłam błąd, gdy ten chłopiec poprosił mnie o ołówek... MARIA Trzeba żyć, jakby dzisiejszy dzień był pierwszym lub ostatnim dniem życia. Odstawia pantofle, układa się do snu, gasi światło. GŁOS PAULO COELHO (na tle ciemności) Jutro za pośrednictwem Mailsona, oświadczy, że przyjmie propozycję, gdy tylko otrzyma dokument uwierzytelniony przez szwajcarski konsulat. WN. RECEPCJA HOTELU MAILSONA - DZIEŃ Na portierni przy stoliku Roger wyjmuje dolary, Mailson chwyta i odlicza część sobie, pozostałe oddaje Marii. MAILSON Oto twoja zapłata za tydzień z góry. Za tydzień, rozumiesz? Będziesz zarabiała pięćset dolarów tygodniowo. (podsuwa pieniądze Marii) Ale już na czysto, ja pobieram trzydzieści procent tylko od pierwszej wypłaty. Chowa swoje trzydzieści procent do kieszeni, Maria swoje do torebki. ROGER (zadowolony) Gwiazda samby! Piękny gwiazda samby! 16 PL. SŁONECZNA PLAŻA - DZIEŃ Maria z Rogerem spacerują, patrząc na dzieci i na ich matki, na żebraków, pijaków, sprzedawców latynoskiego rękodzieła, ludzi uprawiających sporty, turystów, emerytów grających w karty. Nad wodą spostrzegają grupę ludzi, którzy uśmiechają się niepewnie, spoglądając na morze. Maria zatrzymuje się - boją się, jak ona wczoraj - aż parska śmiechem, spoglądając na nich, na koniec patrzy na Rogera i, uśmiechając się zmysłowo, bierze go pod rękę, chcąc iść dalej. Mężczyzna cofa ją jednak natychmiast. ROGER Bonita, podróż przyszły tydzień! MARIA (niezadowolona) Co?! Ależ ja nie mogę podjąć tak ważna decyzja bez uzgodnienia z rodziną! Roger wyjmuje kopię podpisanego dokumentu. ROGER Umowa! (powtarza z naciskiem) Umowa! Maria krzywi się. Chce jeszcze rady Mailsona - zaczyna się za nim rozglądać a Roger, niczym cień, podąża za nią... Znajdują: Mailson zabiega o względy turystki, która opala się toples, a ludzie przyglądają się jej z lekkim zażenowaniem. Maria podchodzi z Rogerem. MARIA Panie Mailson! Panie Mailson! (ten nie słyszy) Panie Mailson, czyż nie płaciłam ci? Na wspomnienie pieniędzy się odwraca. MARIA Co będzie, jeżeli zmienię zdanie? MAILSON (niezadowolony) Nie wiem, co jest w umowie, ale on może cię zamknąć w więzieniu. 17 MARIA (zdeterminowana) On?... Nigdy mnie nie znajdzie! MAILSON Masz rację. Odwraca się do swej turystki. Maria raźno rusza po plaży, za nią wlecze się Roger. GŁOS PAULO COELHO Jednak Szwajcar, który dał jej już pięćset dolarów zaliczki, zapłacił słono za parę butów, wytworną suknię, pokrył opłaty konsularne, zaczyna się niepokoić. PL. TRAWIASTE LOTNISKO - DZIEŃ Nad miasteczkiem Marii przelatuje i znika maleńki samolot. W drzwiach już stojącego na pampie samolociku ukazuje się Maria, za nią Roger. Schodzą... Po chwili w otwartych drzwiach pojawia się Paulo. Rozgląda się: nie ma śladu podróżnych, tylko widać krowy, a dalej miasteczko. PAULO COELHO Wieść lotem błyskawicy obiega całe miasto... PL. ULICE MIASTECZKA (NORDESTE) - DZIEŃ Przejazd obojga przedwiecznym odkrytym samochodem wśród tłumu rozradowanych mieszkańców. GŁOS PAULO COELHO ...które z zaskoczeniem i... z dumą przyjmuje piękną Marię, córę tej ziemi, przybywającą w towarzystwie obcokrajowca pragnącego uczynić z niej w Europie wielką gwiazdę. Samochód zatrzymuje się przed skromnym domem Marii, wysiadają, wchodzą... Wśród ciekawskich witających przed domem jest już pisarz. Na zbliżeniu dopowiada: PAULO COELHO Szwajcar z pewnością pokaże zdjęcia, katalog reklamowy "Brazil" i umowę. 18 POKÓJ RODZICÓW Wszyscy zainteresowani przy stole, a na nim wspomniane rekwizyty. Matka ogląda na zdjęciach dziewczyny w skąpych bikini, odzywa się. MATKA Jak on ma na imię? MARIA Roger. MATKA Rogerio! Miałam kuzyna o takim imieniu! Mężczyzna uśmiecha się, bije brawo, a tu konsternacja... Ojciec, popatrzywszy na siwego "Rogeria", protestuje: OJCIEC Ależ on jest w moim wieku! MATKA (przywołuje go do porządku) To dla niej życiowa szansa. (do Marii) Moja kochana, lepiej być nieszczęśliwą z bogatym, niż szczęśliwą z biednym. A jeśli ci się nie uda, wsiadaj do autobusu i wracaj do domu. MARIA Ależ mamo, między Europą i Brazylią nie kursują autobusy. Poza tym mam zamiar robić karierę artystyczną. MATKA (z rozpaczą) Kariera artystyczna!... To dobre dla podlotków. Znajdź sobie jakiegoś uczciwego chłopaka i, błagam, wyjdź za mąż! Nie trzeba za wiele myśleć o miłości! Na początku nie kochałam twego ojca. Ale za pieniądze można kupić wszystko, nawet prawdziwą miłość. A, jak wiesz, twój ojciec nie jest nawet bogaty! WN. GABINET SZEFA - DZIEŃ Maria składa rezygnację z pracy w sklepie z tkaninami. 19 SZEF (zawiedziony) Doszły mnie słuchy, że jakiś wielki francuski impresario postanowił zabrać cię do Paryża. Nie mogę stawać na drodze twojemu szczęściu, ale zanim wyjedziesz, muszę ci coś wyznać. Wyciąga z kieszeni łańcuszek z medalikiem i wręcza go Marii. SZEF To cudowny medalik Matki Boskiej Łaskawej. MARIA (czyta grawer) "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami". SZEF Powtarzaj te słowa przynajmniej raz dziennie. I... i jeżeli kiedyś tu wrócisz, wiedz, że będę na ciebie czekał. MARIA Dziękuję. Będę o tym pamiętać! Składa niewinny pocałunek na jego policzku i odchodzi. Idzie prosto do wyjścia. Wychodzi. Wsiada do czekającego w przedwiecznym samochodzie "Rogeria". Samochód odjeżdża... Obsługa przylepia nosy i z zazdrością patrzy przez szyby. WN. LOKAL TANECZNY – WIECZÓR W restauracji przy orkiestrze. GŁOS PAULO COELHO To już Rio... Zakończyli ostatnie przygotowania do wyjazdu i w przeddzień odlotu do Europy poszli do lokalu. Roger przy stoliku przygląda się, jak Maria tańczy i, zachwycony klaszcze: Brawo, brawo! Piękny gwiazda samby! PL. LOTNISKO W GENEWIE - DZIEŃ DESZCZOWY Na lotnisku deszcz i wiatr. 20 Ląduje olbrzymi samolot i ginie daleko na pasie. Ze stojącego samolotu wysiadają pasażerowie. Pojawia się Maria. Już na schodkach chwyta ją za gardło paniczny strach – za trzymuje się, patrzy nieprzytomnym wzrokiem - bezwolna daje się prowadzić Rogerowi. WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Pokój w podrzędnym hoteliku o spartańskim wyposażeniu. W nim VIVIAN: moda smutna kobieta o urodzie Brazylijki. Otwierają się drzwi. Roger wpycha nieprzytomną Marię. ROGER Vivian, powiedz nowej, co ma robić. VIVIAN (zmierzywszy ją od stóp do głów) Zapewne przyjechałaś tu szukać przygód, forsy albo męża. MARIA Skąd niby to wiesz? VIVIAN Tutaj wszystkie dziewczyny szukają jednej z tych rzeczy. Jeżeli chodzi o przygody, to tu jest zbyt zimno, a co do pieniędzy, będziesz musiała pracować rok, by zarobić na bilet powrotny. MARIA Ale... VIVIAN Wiem, nie tak to miało wyglądać. A tak naprawdę, zapomniałaś spytać, jak to miało wyglądać, jak zresztą my wszystkie. Maria bierze głębszy oddech. VIVIAN Musimy tańczyć... Każda dziewczyna, która wychodzi za mąż, naraża Rogera na poważne straty, dlatego nie wolno nam rozmawiać nawet z klientami. To nie miejsce, gdzie ludzie się spotykają, w przeciwieństwie do ulicy Berneńskiej. 21 MARIA Ulicy Berneńskiej? VIVIAN Może się kiedyś dowiesz!... Jeżeli potrafisz śpiewać, to twoja pensja wzrośnie, podobnie jak zawiść innych dziewczyn. I nie dzwoń do kraju. Wydasz, czego jeszcze nie zarobiłaś. MARIA Ależ on obiecał mi pięćset dolarów tygodniowo! VIVIAN Sama zobaczysz. WN. MALUTKA KLITKA - DZIEŃ Maria w wynajętej klitce hotelowej – teraz jej mieszkanie bez telewizora przy stoliku przelicza pieniądze... MARIA Drugi tydzień, a dopiero wczoraj wypłacono pierwszą pensję. (podchodzi do lustra) Jedną dziesiątą tego, co było ustalone. (do swego odbicia) Jedną dziesiątą!... Reszta ma pokryć koszty biletu i utrzymania. Potrzeba na to roku pracy. Zapamiętaj! Przez rok nie będziesz mogła stąd uciec! (zmienia nastrój) Ale czy warto? (odwraca się) Przedtem tańczyłam dla przyjemności, teraz dla pieniędzy i przyszłej sławy. WN. LOKAL ROGERA - WIECZÓR W lokalu Rogera tańczy, jako jedna z sześciu Brazylijek, uśmiecha się i tańczy sambę. Klienci piją drinki, klaszczą, przesyłają pocałunki. WN. MALUTKA KLITKA - DZIEŃ Maria siedzi nieruchomo, głośno gra radio. 22 WN. LOKAL ROGERA - WIECZÓR Maria tańczy. WN. MALUTKA KLITKA - DZIEŃ W malutkiej klitce bez telewizora Maria pisze w swym pamiętniku. WN. LOKAL ROGERA - WIECZÓR W lokalu Rogera tańczy. WN. MALUTKA KLITKA - DZIEŃ W malutkiej klitce głośno gra radio. Wchodzi Maria. Gasi radio. Siada, otwiera pamiętnik. GŁOS MARII Dopiero cztery tygodnie, a wydaje się, że jestem już całą wieczność! Całymi dniami słucham muzyki, wpatruję się w ściany pokoju i rozmyślam o Brazylii... (wstaje, przechodzi się) Ale dopóki mogę iść o własnych siłach, pójdę, gdzie zechcę. GŁOS PAULO COELHO Następnego dnia poszła zapisać się na kurs francuskiego. Poznała tam ludzi wszelkich wyznań, w każdym wieku i słyszała strzępy rozmów. Wszyscy znali jej kraj, karnawał, sambę, piłkę nożną i najsłynniejszą osobę na świecie: Pelego. PL. NAD GENEWĄ - NOC W świetle latarń wirują białe płatki śniegu. PL. ULICA - DZIEŃ Biało. Maria idzie chodnikiem po białym puchu stosownie ubrana i smakuję wyśmienitą gorącą czekoladę w kubku. Mija reklamy zegarków i banków. Idzie... 23 Za miastem odkrywa gigantyczną fontannę na środku jeziora, podziwia łabędzie, a za jeziorem ośnieżone góry... Wracając, natyka się na restaurację z kominkiem i, zziębnięta, przylepia nos do szyby! GŁOS PAULO COELHO Przez trzy miesiące udawało się jej poskromić swą zmysłową naturę, aż pewnego dnia zakochała się w Arabie, który chodzi z nią na kurs francuskiego. PL. OŚNIEŻONE GÓRY – PRZED ZACHODEM Maria i Arab spacerują, rzucają się śnieżkami, biegają, krzyczą, przewracają się, całują. Maria jest zachwycona śniegiem, Arabem, krajobrazem i zachodem słońca. WN. GABINET ROGERA - DZIEŃ Maria stoi w gabinecie Rogera. Ten biega, wściekły z powodu jej wczorajszej nieobecności. ROGER Dlaczego nie byłaś wczoraj w praca?! Ja ciebie wyrzucić! Ty zły przykład inny dziewczyny. (chodzi i wyrzeka) Znowu, znowu nic! Kolejna zawód, nie można ufać Brazylijka. MARIA (poważnie) Panie Mailson, ja byłam chora... Moja nieobecność spowodowana była silną gorączką. Silna gorączka! ROGER (dalej rozpacza) Znowu, znowu jechać do Brazylia po nowa tancerka. Lepiej robić spektakl z muzyka bałkańska i tancerki z Jugosławia. Ja ciebie wyrzucić! Maria rusza do wyjścia, w progu się zatrzymuje i odwraca, słyszy jeszcze raz: ROGER Ja ciebie wyrzucić! 24 PL. ULICA - DZIEŃ Widać schody i drzwi wejściowe lokalu Rogera. Przed nimi przechadza się arabski kochanek. Maria nie wychodzi. GŁOS PAULO COELHO Pomimo młodego wieku Maria nie była idiotką! Zawróciła od progu i, posługując się w miarę poprawną już francuszczyzną, wplotła w swoją wypowiedź słowo "adwokat". Wychodzi. Arabski kochanek się zatrzymuje, czeka. GŁOS PAULO COELHO Wychodzi nie tylko z kilkoma obelgami pod swoim adresem, ale - ja to wiem najlepiej! – z pięcioma tysiącami dolarów. Ona, zszedłszy ze schodów, odwraca się w kierunku drzwi i wygraża: MARIA Mam cię gdzieś, ty brazylijska samba, ja zostać modelka! Z wielka radość paść sobie w ramiona, przejść obok kamera, ta ich śledzić,aż oboje zniknąć za rogiem. I koniec zabawy! WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Mały pokój w podrzędnym hotelu, też bez telewizora. Słychać zgrzyt zamka, otwierają się drzwi. Wchodzi Maria, rzuca swoje walizki, rozgląda się i po chwili wychodzi. Znowu zgrzyta zamek. WN. STUDIO FOTOGRAFICZNE - DZIEŃ Fotograf "pstryka" Marii zdjęcia: w strojach ekstrawaganckich, w bikini... WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ GŁOS PAULO COELHO Następnego dnia odwiedziła agencje mody, zostawiła zdjęcia i kupiła telefon komórkowy. 25 Czeka w pokoiku hotelowym, przeglądając swoje zdjęcia. A telefon na stoliku milczy... WN. CHIŃSKA RESTAURACJA - DZIEŃ Je w najtańszej restauracji. A telefon obok pojemnika z ryżem i warzywami milczy... PL. NAD JEZIOREM - DZIEŃ Spaceruje brzegiem: widzi stojących handlarzy narkotyków pod jednym z mostów łączących stary park z nowym miastem. Sprawdza telefon... Widać na zbliżeniu: bateria naładowana. WN. POKÓJ HOTELOWY - NOC W wynajętym pokoju uczy się obłożona podręcznikami. Telefon, leży obok na stoliku - milczy... PL. WESOŁE MIASTECZKO - DZIEŃ Spaceruje koło odgrodzonego wesołego miasteczka, zatrzymuje się przed diabelskim młynem. Sprawdza: telefon milczy, bateria naładowana w połowie... Ludzie wsiadają do wagoników. Młyn rusza, rozlegają się wrzaski, piski i DZWONKI podobne do telefonicznych. Maria wyjmuje szybko telefon, ale ekran czarny... Chowa do torebki i zrezygnowana odchodzi: młyn coraz dalej... WN. POKÓJ HOTELOWY - WIECZÓR Maria patrzy przygnębiona w lustro. Raptem z niego "wybuchają" obrazy i dźwięki diabelskiego młyna, aż się odwraca przestraszona. MARIA Czego właściwie oczekiwali? Poszukiwali wrażeń, a umierali ze strachu! Młyn w lusterku teraz w dalszym planie. MARIA (znów do lusterka) Życie, kochani, jest jak ten diabelski młyn, to brutalna, zapierająca dech w piersiach zabawa. 26 MARIA (odwraca się) Jednak dopóki młyn się kręci, trzeba podziwiać roztaczający się wokół krajobraz i wrzeszczeć, (kończy bliska płaczu) wrzeszczeć z radości! Sprawdza telefon. A telefon milczy... Widać: bateria jeszcze naładowana, ale podłącza go do ładowarki. Siada. Rozkłada pamiętnik, bierze pióro. Zaciemnienie... LAPTOP Na ciemnym(!?)ekranie pojawia się dopisywany, jasny (!?) justowany automatycznie akapit: Maria potrafiła mądrze pisać, niestety, nie udawało się jej tych mądrości zastosować w praktyce. Chwile przygnębienia powtarzały się, a telefon milczał jak zaklęty. Aby rozerwać się i poćwiczyć francuski, zaczęła kupować kolorowe magazyny o sławnych ludziach. WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Z rozjaśnienia: Maria na łóżku przegląda owe "magazyny", po czym zdegustowana rzuca je w kąt, ubiera się... i wychodzi. WN. BIBLIOTEKA - DZIEŃ Odnajduje się w bibliotece. Pełno tu książek i ani jednego czytelnika, tylko BIBLIOTEKARKA, starsza miła pani w okularach. Już wyjaśnia: BIBLIOTEKARKA Nie wypożyczamy tu kolorowych pism, ale jest mnóstwo książek, które pomogą pani szlifować francuski. MARIA Nie mam czasu na czytanie książek. BIBLIOTEKARKA Jak to nie ma pani czasu? A co pani robi? MARIA Wiele rzeczy: uczę się języka, piszę pamiętnik i... 27 BIBLIOTEKARKA I co? MARIA Czekam na te-le... BIBLIOTEKARKA (uśmiechając się) Jest pani młoda. Niech pani czyta. Niech pani zapomni o wszystkim, co mówiono pani dotąd o książkach, i niech pani czyta. MARIA Już dużo przeczytałam... Waha się, ale bibliotekarka wygląda na wrażliwą i łagodną. MARIA Ale chciałabym jeszcze poczytać. Proszę mi pomóc w doborze lektur. BIBLIOTEKARKA (wyszukuje i podaje) Na początek może to... Maria bierze. Tytuł: Mały Książę. (wyd. po francusku) Przekartkowuje pobieżnie, zauważa: obrazki przedstawiające kapelusz, dęby... MARIA Dziękuję. Wychodzi. WN. POKÓJ HOTELOWY - WIECZÓR Wieczorem, leżąc na łóżku, towarzyszy Małemu Księciu w jego wędrówkach, zaglądamy dyskretnie: właśnie jest przy obrazkach przedstawiających kapelusz. MARIA Wąż trawiący słonia?... Bardziej przypomina kapelusz. Powraca do czytania. Obraz się oddala i kieruje na leżący na stoliku telefon. W zbliżeniu widać: bateria naładowana, a godzina późna, np. 23.19. Na czarnym (!?)lub białym ekranie 28 LAPTOPA białe (!?)lub czarne litery następnego akapitu: Odtąd stała się częstą bywalczynią biblioteki. Rozmawiała z bibliotekarką, prosiła ją o rady, dyskutowały o życiu i o pisarzach aż do dnia, gdy rozpłynął się ostatni grosz. Ujęcie na siedzącego W HOTELU - innym niż na początku - przed komputerem autora. Noc. Oświetlona głowa, okulary. Patrzy w ekran komputera. Paulo podnosi oczy "na widzów" i kontynuuje: PAULO COELHO A ponieważ los zawsze czeka na sytuacje krytyczne, telefon w końcu zadzwonił. Odbiera na ulicy... Nie!... Lepiej na schodach biblioteki. Wystukuje na klawiaturze i na obrazie ukazują się... PL. SCHODY BIBLIOTEKI - DZIEŃ Telefon dzwoni. Maria zatrzymuje się, wyjmuje telefon. Słychać, co mówi. Rozmawia chłodno, by nie zdradzać ekscytacji. MARIA Halo! Tak. Rozumiem... Pewnemu Arabowi, wysoko postawionemu w świecie mody, spodobały się moje zdjęcia i pragnąłby zaprosić mnie do udziału w pokazie... Proszę?... Tak. Będę. O której?... Dziękuję. Zbiega na ulicę. Dopiero daje upust radości! WN. RESTAURACJA - WIECZÓR W porządnej genewskiej restauracji Maria, też porządnie ubrana, siedzi przy zastawionym stoliku z eleganckim mężczyzną, i też ARABEM, ale dojrzalszym i przystojniejszym niż jej niedawny kochanek z kursu. ARAB Czy wie pani, kto namalował ten obraz nad barem? 29 Maria patrzy, ale nie odzywa się. ARAB Joan Miro... A czy wie pani, kim był Joan Miro? Maria dalej milczy skupiona na jedzeniu. ARAB Przy tamtym stole w rogu często siadywał Federico Fellini. Co pani sądzi o filmach Felliniego? MARIA Uwielbiam je!... Ameryki nie odkryję. Wiem jedynie, jaka jest różnica pomiędzy coca-colą i pepsi. Może pomówimy o pańskim pokazie mody? ARAB (uśmiechając się) Przy drinku po kolacji. Zapada milczenie. Patrzą na siebie. ARAB (wyjaśnia) Jest pani bardzo ładna. Jeżeli zgodzi się pani wypić ze mną drinka u mnie w hotelu, dam pani tysiąc franków. MARIA (pojmuje jego zamiary) Poproszę jeszcze trochę wina. Arab napełnia jej kieliszek. Ona wypija i... wybucha płaczem. Mężczyzna rozgląda się, nie wie, co począć, w końcu daje znak kelnerowi, by przyniósł rachunek. MARIA (powstrzymuje go) Niech pan tego nie robi! Proszę mi nalać jeszcze wina i pozwolić popłakać. Nalewa kolejny kieliszek. Wzrok Araba błądzi: po obrazie Joana Miro, po stoliku Felliniego, po młodej szatniarce, twarzach klientów... 30 ARAB Pani się tego nie spodziewała? MARIA (przez łzy) Poproszę jeszcze... wina... Następny kieliszek. Kelner obserwuje salę, restauracja jest pełna, nowi goście już czekają na wolny stolik. MARIA (zmienionym głosem) Drink za tysiąc franków? To pan powiedział! ARAB Tak, lecz nie chcę w żaden sposób... MARIA Proszę zapłacić i chodźmy na tego "drinka!" PL. ULICA/POKÓJ HOTELOWY - NOC Maria pozwala sobie na powrót taksówką, wysiada, wbiega... Otwierają się drzwi jej pokoiku. Ona wpada. Zapala światło i rzuca się na łóżko. Zaciemnienie. PL. NAD JEZIOREM - WCZESNY RANEK Maria, cieplej ubrana - leży śnieg - spaceruje samotnie wokół jeziora, zatrzymuje się, wyznaje: GŁOS MARII Dziwne, ale nie mam poczucia winy. A inni?. Czy oni wybrali swoje życie? (rusza) Gospodyni domowa – marzyła o karierze modelki; urzędnik bankowy, który myślał, że będzie muzykiem; dentysta - chciał poświęcić się literaturze. A dziewczyna?... (zatrzymuje się) Tak bardzo pragnęła pracować w telewizji, a dziś jest kasjerką w supermarkecie. Zapala papierosa, rusza ku miastu, rozważa: 31 MARIA Mogłam wyjść z restauracji, zachowując godność i pusty portfel, lecz pozwoliłam, by los wybrał za mnie. Pewnie!... Kogo obchodzi mój los!... Ale w pogoni za szczęściem wszyscy mamy równe szanse: (wylicza, dodając palce) Urzędnik – muzyk, dentysta – pisarz, kasjerka - spikerka, gospodyni – modelka... I nikt z nas nie jest szczęśliwy! Już W MIEŚCIE mija manifestację skandujących uchodźców kurdyjskich, zdziwiona, rozgląda się. KOBIETA z małym pieskiem wyjaśnia: KOBIETA To Kurdowie. MARIA Skąd się tutaj wzięli Kurdowie? Kobieta nie umie odpowiedzieć – ściska ramionami. MARIA Chwileczkę! Zaraz się dowiem. Maria wchodzi do pobliskiej KAWIARENKI INTERNETOWEJ i sprawdza. Na ekranie komputera pojawia się tekst: (k)Kurdowie pochodzą z(k)Kurdystanu kraju nieuznawanego przez nikogo i podzielonego pomiędzy (t)Turcję i(i)Irak Wraca, rozgląda się za kobietą z pieskiem, tej już nie ma. Przyjeżdżają i odjeżdżają tramwaje. Kurdowie protestują. Szwajcarzy zdążają do pracy. W witrynie sklepu jubilerskiego kobieta wykłada biżuterię. Maria staje przed wielką tablicą przedstawiającą plan miasta - po drugiej stronie reklama – szuka wzrokiem, nie znajduje, rozgląda się, pyta przygodnego MĘŻCZYZNĘ. MARIA Przepraszam pana, jak trafić na ulicę Berneńską? 32 MĘŻCZYZNA (patrzy zdziwiony) Szuka pani ulicy Berneńskiej, czy chodzi pani o drogę do Berna? MARIA Ulicy. Powinna być gdzieś tutaj. Mężczyzna mierzy ją od stóp do głów i oddala się bez słowa. Ona studiuje plan, wreszcie odkrywa miejsce... (zbliżenie napisu w miejscowym języku) ...którego szuka. Rusza zadowolona. PL. WESOŁE MIASTECZKO - DZIEŃ Maria na diabelskim młynie. Wrzeszczy jak wszyscy, piszczy, śmieje się... WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Wchodzi do wynajętego pokoju jeszcze podniecona, stawia torebkę, zrzuca buty, a sama rzuca się na łóżko, oddycha głęboko. MARIA Wiem!... Wiem, w jakim celu mężczyzna płaci za towarzystwo kobiety: chce być szczęśliwy. Ja też tego chcę, wszyscy chcą, lecz nikomu się to nie udaje... (już spokojnie) Cóż mam do stracenia, jeżeli postanowię na jakiś czas zostać... Jeżeli postanowię być przez jakiś czas... Honor?... Godność?... Nigdy tego nie miałam. Zawsze podejmowałam błędne decyzje. Niech życie zdecyduje za mnie. Zrywa się, ubiera... PL. ULICA - DZIEŃ ...i zdecydowana kroczy ulicą, wchodzi DO SKLEPU Ogląda stroje, które wydają się jej wystarczająco seksowne. Już u siebie 33 W POKOJU HOTELOWYM przymierza z jeden, ze dwa przed lustrem. PL./WN. ULICA BERNEŃSKA/COPACABANA - ZMIERZCH O zmierzchu - już seksownie ubrana - kroczy ulicą Berneńską, po obu stronach ciągną się sklepy z tandetnymi zegarkami, a na drugim końcu świecą reklamy nocnych lokali: Neon, Xenium , Copacabana. Wybiera bar o dźwięcznej brazylijskiej nazwie. Wchodzi DO COPACABANY Przystaje niezdecydowana przy barze i rozgląda się. Na lokal składa się parę stolików, zakątek z czymś w rodzaju tanecznego parkietu i kilka sof pod ścianami, na których siedzą dziewczyny, przy stolikach kilku gości. MILAN, starszy mężczyzna - jak się okaże, właściciel lokalu - zmywa kieliszki za barem. MILAN Szukasz pracy?... To niełatwe. Aby pracować tutaj, musisz mieć przynajmniej pozwolenie na pracę. Maria grzebie w torebce. MARIA Proszę. MILAN Milan, wyraźnie weselszy, oddaje pozwolenie, pyta. MILAN Masz jakieś doświadczenie? MARIA Piszę książkę. MILAN (uśmiecha się, udaje, że jej wierzy) Pogadaj z dziewczynami. Jest tu co najmniej sześć Brazylijek. MILAN (do dziewczyn na sofie) Dziewczyny, pogadajcie z nową. 34 Maria przechodzi, siada przy stoliku, zapala papierosa. Włączono muzykę, płynie brazylijski przebój, potem wchodzą dziewczyny o azjatyckich rysach. Po wypalonym papierosie spostrzega, że pewna BRAZYLIJKA zdradza to uroda - idzie w jej stronę: BRAZYLIJKA Dlaczego wybrałaś to miejsce? MARIA Ze względu na nazwę. Nie wiem, od czego zacząć, nawet nie wiem, czy w ogóle chcę zaczynać. Brazylijka wydaje się zaskoczona, wypija łyk czegoś, co wygląda na whisky. BRAZYLIJKA To bardzo proste, musisz przestrzegać trzech podstawowych reguł. Po pierwsze, nie zakochaj się w kliencie. Po drugie, zawsze każ sobie płacić z góry. Po trzecie, nie bierz narkotyków i zacznij od razu. Więc?... MARIA (przyparta do muru) Zaczynam od dziś. Odwraca się do właściciela baru. MILAN (bez ceregieli) Masz na sobie ładną bieliznę? MARIA (prowokacyjnie) Mam błękitne majtki i nie noszę stanika! MILAN Jutro włóż czarne majtki, stanik i pończochy. Stawka wynosi trzysta pięćdziesiąt franków, z czego pięćdziesiąt wędruje do mojej kieszeni. MARIA Ależ ja zarabiam tysiąc franków za... Milan daje jej znak, by się oddaliła. Brazylijka, przysłuchująca się rozmowie, wtrąca szybko: 35 BRAZYLIJKA Ona tylko żartuje! (po portugalsku do Marii) Nigdy nie opowiadaj takich bzdur. On zna cenę... Nikt nie płaci za pójście do łóżka tysiąc franków. MILAN (ucina wątpliwości) Stawka wynosi trzysta pięćdziesiąt. MARIA (upokorzona) Tak!... Taka jest stawka. MILAN I pamiętaj! Nie wolno przyjmować zaproszeń do prywatnych rezydencji ani do hoteli poniżej pięciu gwiazdek. Jeżeli klient nie wie, dokąd cię zabrać, ty masz wybrać hotel. Zawsze z dojazdem taksówką. Powtarzam: jak policjanci w filmach, nigdy nie pij w pracy. BRAZYLIJKA (szepcze po portugalsku) Podziękuj mu. MARIA Dziękuję panu. MILAN Milan uśmiecha się i dodaje na odchodne. MILAN Jeszcze jedno. Czas, jaki upłynie od chwili zamówienia koktajlu do wyjścia, nie może przekroczyć czterdziestu pięciu minut. Z twojej prowizji muszę wyżywić dzieci. MARIA Będę o tym pamiętać. Milan podaje jej szklankę wody mineralnej z plasterkiem cytryny. MILAN Siadaj i czekaj. Siada wystraszona z Brazylijkami. 36 Lokal się zapełnia: mężczyźni wchodzą, siadają samotnie przy stolikach, obsługa pojawia się bez ociągania. Goście rozglądają się wokół, po czym ten i ów podchodzi, wybiera sobie towarzyszkę... Maria siedzi na kozetce z Brazylijkami. Czuje się już swobodniej, żartuje z VIVIAN, pijąc koktajl owocowy. VIVIAN Jeżeli masz trzech klientów, w jeden wieczór zarabiasz równowartość dwóch miesięcznych pensji. MARIA W sklepie tekstylnym!... Aż tyle? VIVIAN Oczywiście, dochody prostytutki są o wiele wyższe niż pensja prywatnej nauczycielki francuskiego w Brazylii. MARIA Trzeba jedynie przesiadywać w barze, rozkładać nogi i po wszystkim. VIVIAN Pieniądze to niezła motywacja. MARIA Ale czy jedyna? VIVIAN Dziewięćset franków dziennie przez pięć dni w tygodniu! Toż to majątek! MARIA Co wy tu jeszcze tu robicie, skoro w miesiąc zarabiacie tyle, by kupić dom swym matkom? PILOT (GŁOS) Czy mogę postawić pani drinka? Podnosi oczy. Przed nią stoi trzydziestoletni mężczyzna w mundurze pilota. MARIA (walcząc z rumieńcem) Oczywiście. PILOT Czego się pani napije? 37 MARIA Koktajl owocowy. PILOT Ale zimno, prawda? MARIA Prawda. PILOT Podoba się pani ta muzyka? Ja wolę Abbę. MARIA Szwajcarzy są chłodni. PILOT Czy pani pochodzi z Brazylii? MARIA Chyba nietrudno zgadnąć. PILOT Brazylijki są piękne. Maria uśmiecha się. PILOT Wie pani o tym?... Zatańczymy? Wstają... Tańczą... Maria widzi Milana, który stoi za barem i drapiąc się raz po raz po głowie, wymownie wskazuje na zegarek, sama patrzy ukradkiem na swój. PILOT (zauważa) Czy pani na kogoś czeka? MARIA Za godzinę mają przyjść znajomi. PILOT Uciekniemy przed nimi! Zapraszam! Ubierają się. Wychodzą. Natychmiast podjeżdża taxi. PL. ULICA BERNEŃSKA - NOC Maria wraca pieszo ulicą Berneńską, patrzy na inne nocne lokale, wystawy sklepów zegarmistrzowskich, kościół na rogu; znika za nim. 38 WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Maria spaceruje "w kółko" po pokoiku, trzymając pamiętnik. GŁOS MARII Już tydzień, jak zaczęłam! A od wieków nie myślałam o miłości. Mam wrażenie, że miłość ode mnie uciekła. Jednak jeżeli przestanę o niej myśleć, będę niczym... Wszystkie te dziewczyny marzą o mężczyźnie, który odkryłby w nich prawdziwą kobietę... Ale to płonne nadzieje. Podnosi pamiętnik, przyciska go do piersi. MARIA Muszę pisać o miłości. Muszę myśleć, myśleć i pisać o miłości. WN. COPACABANA - WIECZÓR W Copacabanie w wolnych chwilach dyskutowano: MARIA Dziewczyny, dlaczego to robicie? Z konieczności? KOLEŻANKA # 1 Z potrzeby nowych doświadczeń. MARIA Doprawdy? KOLEŻANKA # 3 Ja muszę pomóc mężowi w utrzymaniu rodziny. MARIA A gdyby w Copacabanie pojawił się znajomy męża? KOLEŻANKA # 3 Chcę zbudować dom swojej matce. MARIA Szczytny cel! KOLEŻANKA # 2 A ja muszę zarobić na powrót do kraju. 39 MARIA Słuchaj, to ile razy mogłabyś już pojechać? Dziesięć? Dwadzieścia? KOLEŻANKA # 2 Może robię to dla przyjemności... Śmiech!... KOLEŻANKA # 2 ...a może nie udało się mi znaleźć innego zajęcia? MARIA Nie brakuje pracy dla sprzątaczek i kucharek. (patrzy na zegarek) Dziewczyny! Do jutra! Wstaje. Reszta koleżanek "zbiera się" do wyjścia. PL. ULICA BERNEŃSKA - NOC Maria, idąc do swej dziupli, potwierdza smutną rzeczywistość: GŁOS MARII Nikt nigdy nie proponował mi tysiąca franków. Natomiast żaden klient nie protestuje, gdy żądam trzystu pięćdziesięciu. Zatrzymuje się przed wystawą fotografa, ogląda zdjęcia mężczyzn. MARIA Dobrze znacie stawkę, a jeśli pytacie: ile? to tylko po to, by mnie upokorzyć. Ciekawe, kim są klienci specjalni? PL. ULICA BERNEŃSKA - POPOŁUDNIE W drodze do Copacabany też dyskutowano... Maria i NYAH - jedna z dziewczyn z baru, starsza koleżanka. NYAH Prostytutka, która zaczyna, zarabia więcej, a ta, która ma doświadczenie, mniej. 40 MARIA To śmieszne! NYAH Ale prawdziwe. Zawsze udawaj, że jesteś debiutantką. MARIA (wtrąca) Kim są klienci specjalni? NYAH Kiedyś się dowiesz... I musisz jęczeć podczas orgazmu. MARIA (aż przystaje) Ale po co? Płacą, by mieć przyjemność. NYAH (też przystaje) Mylisz się. Erekcja to jeszcze nie dowód, że mężczyzna jest stuprocentowym samcem. Jest nim, jeżeli potrafi dać rozkosz kobiecie. (chwyta guzik płaszcza) A jeżeli potrafi dać rozkosz prostytutce, uważa się za najlepszego spośród wszystkich samców. MARIA Chodźmy, samce zaraz się zjawią! Ruszają do Copacobamy. GŁOS PAULO COELHO (na tle odchodzących) Minęło sześć miesięcy. Maria odkryła ze zdumieniem, że jeden klient na pięciu nie przychodził wcale po to, by się z nią kochać, lecz by choć trochę porozmawiać. Na początku wydawało jej się to dziwne...(CD) WN. POKÓJ W KILKUGWIAZDKOWYM HOTELU – NOC Siedzą przy drinku w pokoju: Maria i FRANCUZ; ten po trzydziestce, w białej koszuli i z nieodłącznym filmowym "ehr" 41 GŁOS PAULO COELHO (CD) Aż do dnia, gdy usłyszała, co powiedział jej pewien Francuz, łowca głów na stanowiska kierownicze. FRANCUZ Wiesz, kto jest najbardziej samotny na świecie? Maria milczy. FRANCUZ Facet, który robi karierę. MARIA Jak to? FRANCUZ Wszystko ma już poukładane, ale oto pewnego dnia staje przed nim taki typ jak ja i pyta: Czy chce pan zmienić pracę i zarabiać dwa razy więcej?... I nagle facet staje się najnieszczęśliwszą istotą pod słońcem. MARIA (nie rozumie) Dlaczego? FRANCUZ Dlaczego?... Nie ma z kim porozmawiać! Nie może przedyskutować z kolegami z pracy, będą próbowali odwieść, z żoną - ona nie chce słuchać o jakimkolwiek ryzyku. Nie ma się komu zwierzyć! Wyobrażasz, co czuje taki człowiek? MARIA Tak. FRANCUZ Jak to? MARIA Znam osobę bardziej samotną. FRANCUZ Któż to taki? MARIA Ja. 42 Francuz się dziwi. Maria potwierdza, potakując nieznacznie głową, patrząc mu w oczy. WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Maria "siedzi" u siebie nad rozłożonym pamiętnikiem. Podnosi głowę. MARIA(GŁOS) Człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności. (po chwili, przekonana) Tym mężczyznom i wszystkim ludziom, których spotkałam, samotność dotkliwie dawała się we znaki... (pisze, mówi) ...samotność dotkliwie... we znaki. Zamyka pamiętnik. WN. RESTAURACJA - DZIEŃ Maria, gustownie ubrana, płaci za obiad w porządnej restauracji i z gracją wychodzi na ulicę. Idzie... Słychać GRZMOTY. Ogląda się – widać nadchodzącą burzę – przyśpiesza. WN. POKÓJ HOTELOWY - POPOŁUDNIE Nad miastem ulewa, a Maria... ...w swym pokoiku, rozbiera się, zakłada nowy szałowy szlafrok. MARIA (podchodzi lustra) Wszyscy mężczyźni, gdy przekraczają próg Copacabany, boją się... (przegląda się w lustrze) Mogą bić, krzyczeć, grozić, ale kobieta napawa ich śmiertelnym lękiem. Może nie ta, z którą się ożenili, ale zawsze jakaś jest... (odwraca się, mówi) I jeszcze jedno. (mówi przekonana) (CD) 43 MARIA (CD) Ci sami mężczyźni, tak potężni i pewni siebie na zawodowym gruncie, kończą dzień w nocnym lokalu i wydają trzysta pięćdziesiąt franków, by przestać być sobą przez ten wieczór... (siada na kozetce) A naprawdę jakieś czterdzieści pięć minut. A jeżeli odliczyć czas na rozbieranie się, zdawkowe pieszczoty, kilka mało oryginalnych zdań, sprowadza się właściwie do jedenastu minut... (wstaje, mówi dobitnie) Jedenaście minut, oś, wokół której kręci się świat!... (odnajduje pamiętnik) Chorobą cywilizacji nie jest wyrąb lasów Amazonii, dziura ozonowa, trująca nikotyna czy rakotwórcza żywność - chorobą cywilizacji jest seks. Potwierdza błysk i HUK pioruna!... Ona po chwili wyjmuje z torebki pióro, siada przy stoliku, otwiera pamiętnik. WN. POKÓJ HOTELOWY WYSOKIEJ KATEGORII - DZIEŃ Maria wychodzi z hotelowej kabiny prysznicowej, jest owinięta ręcznikiem, staje przed lustrem, puszcza ręcznik i ubiera majtki, biustonosz... GŁOS PAULO COELHO Jednakże Maria miała w nosie ratowanie ludzkości, chciała tylko napełnić konto i przetrwać sześć kolejnych miesięcy. I byle się nie zakochać! ...odwraca się do klienta i kończąc ubieranie. MARIA Mam nadzieję, że zobaczę pana w przyszłym tygodniu, jest pan prawdziwym mężczyzną. (już ubrana, bierze torebkę) Wysłucham dalszej części pańskiej historii, gdy spotkamy się następnym razem. 44 Klient, leżąc w hotelowym łóżku, sięga po portfel i odlicza pieniądze. MARIA (przelicza) Dziękuję, jaki hojny napiwek. Ależ nie trzeba było. Było mi z panem tak dobrze. Chowa pieniądze. Wychodzi. WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Maria w swoim pokoiku pisze. Podnosi oczy, zamyśla się. GŁOS MARII Z tego, co przeczytałam, nikt nie napisał niczego sensownego o tych jedenastu minutach. Może to moje przeznaczenie? Opowiedzieć swoją historię? Swoją przygodę? MARIA Tak! (podnosi się) To będzie to!... Będzie się nazywać: "Jedenaście minut". PL. ULICA - DZIEŃ Ulica. Słońce. Maria i Vivian. Idą. Rozmawiają. MARIA Piszę pamiętnik. I, wiesz, podzieliłam klientów na trzy kategorie. VIVIAN I jakież to, jeśli można wiedzieć? MARIA Terminatorzy, tak jak film. Alkohol czuć od nich już od progu. Udają, że nie widzą nikogo, że wszyscy im się przyglądają; mało tańczą i idą prosto do celu. VIVIAN A inni? 45 MARIA Pretty Woman, też od filmu. (ironizuje) Eleganccy, mili, jakby losy świata zależały od ich obłudnej dobroci. Do lokalu weszli przypadkowo... Na początku łagodni, niepewni siebie, ale w sumie bardziej wymagający od Terminatorów. I wreszcie Ojcowie chrzestni. VIVIAN Też od filmu? MARIA (kiwa głową) O, ci ciało kobiety traktują jak towar. Tańczą, rozmawiają, nie zostawiają napiwku, znają cenę towaru, który kupują. VIVIAN Ciekawe, na kogo trafisz dziś? MARIA Na nikogo. Jestem na... no, ubawiam ciotkę. Cześć!... Udanych trafień! Rozchodzą się. Maria kieruje się do "swego" hotelu. Idzie po schodach. WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Wchodzi. Zamyka drzwi na klucz. Zakreśla czerwonym flamastrem trzeci dzień w kalendarzu wiszącym na ścianie. MARIA (odwraca się, wyjaśnia) Nie mogę pracować, mogę pisać... Przebiera się i rozważa... GŁOS MARII Przez całe życie uważałam miłość za coś w rodzaju przyzwolonego niewolnictwa. To kłamstwo... Tylko ten, kto czuje się wolny, kocha bezgranicznie. A ten, kto kocha bezgranicznie, czuje się wolny. Podchodzi do lustra, czesze włosy, odbicie "mówi" do niej. 46 MARIA Czułaś się zraniona, gdy traciłaś mężczyzn, których kochałaś. Dziś wiesz, że nikt nikogo nie traci, bo nikt nikogo nie może mieć na własność. (odwraca się) Mieć najważniejszą rzecz na świecie, ale jej nie posiadać. Podchodzi do szafy. Wyciąga pamiętnik. Wyjmuje z torebki pióro. Idzie do stolika. Kładzie pamiętnik. Odkręca pióro, patrząc przed siebie... PL. NAD JEZIOREM - DZIEŃ Maria spaceruje samotnie nad brzegiem, podziwia – już JESIEŃ - jesienną przyrodę. MARIA Wszystko mija tak szybko, a zarazem tak powoli... (zapala papierosa) Za dziewięćdziesiąt dni wrócę do Brazylii, kupię małą farmę, zabiorę rodziców, zatrudnię ze dwóch pracowników i będę prowadzić własny interes. (podnosi oczy) A gdy interes zacznie się kręcić, znajdę mężczyznę, który czekał właśnie na mnie. (zdecydowanie) I żadne "Jedenaście minut". (gasi papierosa) Muszę skupić się na farmie, inaczej nigdy nie wrócę. Rusza szybciej w stronę miasta. WN. BIBLIOTEKA - DZIEŃ Po południu w tym przybytku książek i kurzu spotyka się ze swą najlepszą - i jedyną – przyjaciółką bibliotekarką. Ta akurat zagłębiona w lekturze. MARIA Witam panią, dzień dobry! Interesuje mnie tym razem hodowla i uprawa ziemi. 47 BIBLIOTEKARKA (zamyka książkę) Dzień dobry, dzień dobry, tak się cieszę! Hodowla i uprawa. (zaczyna szukać) Wie pani, kiedy kilka miesięcy temu przyszła pani po książki o seksie, niepokoiłam się. W końcu wiele młodych dziewcząt ulega czarowi łatwych pieniędzy. MARIA Mówi pani o prostytucji? BIBLIOTEKARKA (szukając książek) To mocne słowo. MARIA Pewnie pani wspominałam: pracuję w firmie importującej mięso. Gdybym nawet została prostytutką, umiałabym z tym skończyć. BIBLIOTEKARKA Wszyscy narkomani tak mówią. Bibliotekarka przynosi dwie, trzy książki.(Tytuły?) MARIA Urodziła się pani w kraju, w którym żyje się bezpiecznie i dostatnio. To wystarcza do szczęścia? BIBLIOTEKARKA Cóż?... Skończyłam jedną z najlepszych szkół. Znalazłam pracę w Genewie. Spotkałam mężczyznę, którego pokochałam, i pobraliśmy się. Robiłam dla niego wszystko, on też robił dla mnie wszystko. Minęły lata i nadeszła emerytura. Mąż, gdy nie musiał już pracować, stracił sens życia, posmutniał i zmarł na raka rok później... MARIA Współczuję pani. (wkłada książki do torby) Tak czy inaczej lepsze jest życie bez niespodzianek. Dziękuję! Do widzenia! 48 Wychodzi z biblioteki z książkami w torbie... PL./WN. STARE MIASTO/BAR - DZIEŃ Maria spaceruje z torbą z książkami po STARYM MIEŚCIE. Zauważa tabliczkę z rysunkiem słońca i napisem, podchodzi, czyta: MARIA Droga Świę-te-go Ja-ku-ba?... Rozgląda się, ale nie ma nikogo, jest natomiast EKSKLUZYWNY BAR naprzeciwko. Rusza. Wchodzi. Pyta kelnerkę za bufetem. MARIA Przepraszam, co to jest Droga Świętego Jakuba? KELNERKA (ściska ramionami) Nie mam bladego pojęcia. MARIA Poproszę espresso. Siada przy stoliku - kelnerka przynosi kawę - Maria, popijając kawę, otwiera pierwszą książkę, próbuje czytać tu i tam, nie może się jednak skupić na lekturze - książka okazuje się niebywale, niebywale nudna - zamyka ją, kładzie pieniądze za kawę, wstaje i kieruje się ku wyjściu, gdy raptem słyszy... CZYJŚ GŁOS Chwileczkę! Odwraca się zaskoczona, patrzy w kierunku, skąd doszedł głos: jakiś DŁUGOWŁOSY, może trzydziestoletni mężczyzna, klęcząc na ziemi pośród rozrzuconych wokół pędzli, szkicuje portret nienagannie ubranego, drzemiącego na krześle staruszka z siwą bródką i szklaneczką czegoś w ręku. DŁUGOWŁOSY (do Marii) Nie odchodź. Za chwilę kończę, chciałbym namalować ciebie. MARIA Nie jestem zainteresowana. 49 DŁUGOWŁOSY Masz w sobie światło. Pozwól mi przynajmniej zrobić szkic. KELNERKA (cicho) To bardzo znany artysta. Przychodzi tu od czasu do czasu. Maria patrzy na mężczyznę, którego maluje. KELNERKA (znowu szepcze) Tamten to chemik, dokonał jakiegoś ważnego odkrycia i dostał za to Nobla. DŁUGOWŁOSY Nie odchodź! Kończę za pięć minut. Zamów, co chcesz, na mój rachunek. Zahipnotyzowana siada przy barze. MARIA (do kelnerki) Poproszę anyżówkę. Przygląda się, popijając, jak zręcznie i szybko kończy swoją pracę, odkłada pędzle. DŁUGOWŁOSY (do budzącego się chemika) Dziękuję, może się pan już poruszyć. (bez ceregieli do Marii) Usiądź tu w rogu i rozgość się. Światło jest idealne. Maria bierze swą szklaneczkę anyżówki, torebkę, książki i podchodzi do wskazanego stolika przy oknie, siada. Długowłosy przynosi pędzle, płótno, mnóstwo słoiczków wypełnionych różnobarwnymi farbami, paczkę papierosów i klęka przy niej. DŁUGOWŁOSY (zapala, patrzy na nią) Spróbuj się teraz nie ruszać. MARIA Moje życie to ciągły ruch. Riposta błyskotliwa, ale on jej nie rozumie. 50 MARIA (siląc się na naturalność) Co to jest Droga Świętego Jakuba? DŁUGOWŁOSY Szlak pielgrzymki. W średniowieczu pątnicy z całej Europy szli tędy, by dojść do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Długowłosy rozwija część płótna i przygotowuje pędzle. MARIA (nie wie, co począć) Jeżeli poszłabym tą uliczką, dotarłabym do Hiszpanii? DŁUGOWŁOSY Po dwóch czy trzech miesiącach. Nic nie mów, to nie potrwa dłużej niż dziesięć minut. (podchodzi do stolika) Zdejmę te rzeczy. MARIA (lekko zirytowana) To są książki! Długowłosy jej torbę z książkami bezceremonialnie stawia na podłodze i, nie zważając na zdenerwowanie, rozkazuje. DŁUGOWŁOSY Obróć twarz do okna. Bez dyskusji wykonuje polecenie. Malarz zaczyna ją rysować. MARIA (nudzi się) Chciałabym... DŁUGOWŁOSY (przerywa) Proszę, nic nie mów. Widzę twoje światło. Teraz Maria nic nie rozumie. RALF (wyjaśnia) Twoje wewnętrzne światło. Dalej nic nie rozumie, ale już milczy. 51 GŁOS MARII (zezując na malarza) Wewnętrzne światło. Też coś! Mógłby na przykład powiedzieć, że mam ładny profil. (rozważa) Jakim sposobem światło dociera do wnętrza domu? Przez otwarte okna. Oczywiście! A do ludzkiej duszy? (znajduje odpowiedź) Przez wrota miłości, o ile są otwarte! Moje wrota z całą pewnością zatrzaśnięte na amen... To musi być marny malarz, skoro tego nie wyczuł! DŁUGOWŁOSY (zadowolony) Skończyłem! Maria siedzi obojętna, ciekawość bierze jednak górę. MARIA Mogę obejrzeć? DŁUGOWŁOSY Proszę bardzo. Podnosi książki, kładzie torbę na stoliku, podchodzi, patrzy: tylko szkic jej twarzy, ale widać w nim jakiś cień podobieństwa. DŁUGOWŁOSY Nazywam się RALF HART. Jeśli nie masz nic przeciw temu, postawię ci drinka. Ralf zaczyna zbierać farby i pędzle do swojej torby. MARIA Nie, dziękuję. RALF (do kelnerki) Jeszcze dwie anyżówki. Czym się zajmujesz? Maria siada. MARIA Pracuję w nocnym lokalu. Ralf kończy zbieranie pędzli, farb i siada przy Marii. 52 RALF Wydaje mi się, że już cię gdzieś widziałem... A te książki? Wyjmuje jedną z torby, patrzy. RALF Rolnictwo. Zarządzanie... Robisz w seksie? MARIA Dlaczego mężczyźni nie potrafią myśleć o niczym innym? RALF (odkłada książkę) Seks i zarządzanie. Dwie bardzo nudne dziedziny. MARIA (patrzy zaintrygowana, chowa wyjętą książkę) A mnie się wydaje, że nie ma nic nudniejszego od malarstwa: zastygły przedmiot, fotografia, która nigdy nie jest wierna oryginałowi. Kelnerka przynosi zamówione drinki i rozmowa zostaje przerwana. RALF (po chwili) Po co ci ta książka o rolnictwie? MARIA A czemu pytasz? RALF Przypominam sobie. Widziałem cię na ulicy Berneńskiej. Tego już za dużo! Maria bierze głęboki oddech i cedzi. MARIA Proszę posłuchać, panie Hart. Jestem Brazylijką. Mieszkam w Szwajcarii od dziewięciu miesięcy i nauczyłam się, że Szwajcarzy są dyskretni... Tak! Jestem prostytutką! Ralf nie odzywa się, ani nie porusza. 53 MARIA (coraz intensywniej) Pan natomiast jest malarzem, który nie ma pojęcia o swoich modelach. Inaczej nigdy by pan się nie upierał, że dostrzega wewnętrzne światło u kobiety, która jest prostytutką!... Po tym nawet staruszek chemik otrząsa się z drzemki, a kelnerka szybciutko przynosi rachunek. RALF (ściszonym głosem) To nie ma nic wspólnego z profesją, jaką uprawiasz, tylko z kobietą, jaką jesteś. Jest w tobie niezłomność człowieka, który potrafi poświęcić sprawy ważne dla najważniejszych. To bije z twoich oczu. Maria jest rozbrojona. RALF Gdy ty patrzyłaś na ulicę i myślałaś o Drodze Świętego Jakuba, bo o tym myślałaś, malowałem twoje marzenia, które spełzły na niczym, twą niezłomność. To właśnie najbardziej mnie intryguje! Gdy zobaczyłaś swój portret... MARIA (wpada w słowo) Zobaczyłam to światło! RALF (kontynuuje) Choć była tam tylko kobieta odrobinę do ciebie podobna! Zapada kłopotliwe milczenie. MARIA (spojrzawszy na zegarek) Muszę już iść... (przyciąga torbę) Dlaczego mówisz, że seks jest nudny? RALF Wiesz to lepiej ode mnie. 54 MARIA To prawda. Ale ty jesteś trzydziestoletnim mężczyzną... RALF Mam dwadzieścia dziewięć lat. MARIA ...młodym, sławnym. Nie musisz chodzić na ulicę Berneńską. RALF Mam pewien problem. MARIA Fizyczny? RALF Nie. Seks mi zobojętniał. MARIA Coś podobnego! Ralf podnosi rękę. Zjawia się kelnerka. Ralf płaci rachunek i proponuje. RALF Przejdźmy się. Miło porozmawiać z kimś tak szczerym. Wstają. PL. ULICA - DZIEŃ W scenerii miasta ukazuje się długowłosy Ralf obładowany torbą pełną pędzli i trochę młodsza od niego Maria z torbą z książkami. Idą Drogą Świętego Jakuba, prowadzącą ku rzece wpadającej do jeziora. Mijają przechodniów, którzy wracają z obiadu, matki z wózkami, muzułmanki zasłonięte chustami, młodych ludzi uprawiających jogging, a nad jeziorem turystów fotografujących fontannę tryskającą ze środka jeziora... Idąc rozmawiają: RALF Byłem dwukrotnie żonaty, wiele podróżowałem. MARIA Na przykład? 55 RALF Bywałem na wielkim świecie, na wielkich przyjęciach. MARIA Na wielkich przyjęciach? A skąd ty jesteś, ty, który bywałeś na wielkim świecie? RALF To nie tajemnica!...Urodziłem się w Genewie. MARIA Proszę, proszę! RALF Potem jakiś czas mieszkałem w Madrycie, Amsterdamie, Nowym Jorku i w Tarbes. MARIA W Nowym Jorku to rozumiem, ale w Tarbes? RALF To miasteczko zagubione w górach, tamtejsi ludzie byli bardzo otwarci i serdeczni. MARIA Wypadało więc z nimi zostać! RALF Pewnie by tak było, ale pewien znany marszand zatrzymał się przypadkowo w japońskiej restauracji w Genewie i zachwycił wystrojem zaprojektowanym przez Ralfa. MARIA (już wie) I cały świat stanął przed nim otworem. RALF (powtarza) I cały świat stanął... przede mną otworem. Sława... Pieniądze... MARIA Kobiety!... 56 RALF Kobiety, egzotyczne podróże, ale to wszystko nie to. Idą teraz brzegiem jeziora: Ralf wrzuca do wody mały kamyk, na wodzie pojawiają się kręgi, które docierają do przepływającej obok kaczki, ta podskakuje radośnie na nieoczekiwanej fali. RALF To wszystko nie to. Naprawdę byłem szczęśliwy tylko wtedy, gdy malowałem. MARIA Cierpiałeś przez kobiety? RALF Nigdy! Zdradzałem i byłem zdradzany, jak to czasem bywa w małżeństwie, jednak po pewnym czasie seks przestał mnie interesować... A właściwie to dlaczego mówimy o seksie? MARIA Bo jestem prostytutką. RALF Moje życie też nie jest ciekawe. Każdego tygodnia jestem gdzieś zapraszany. W Barcelonie mam agentkę, która zajmuje się wszystkim. Udało mi się osiągnąć wysokie notowania na rynku... Czy to cię nie nudzi? MARIA Wielu chciałoby być na twoim miejscu. RALF Tak sądzisz? A co u ciebie? MARIA We mnie mieszkają trzy osoby. Jest mała Niewinna Dziewczynka, która patrzy na mężczyznę z podziwem i udaje zachwyconą jego opowieściami o władzy i bogactwie. Jest Femme Fatale, która z miejsca atakuje nieśmiałych. Jest wreszcie Wyrozumiała Matka. Którą z nich chcesz poznać? 57 RALF Ciebie. MARIA Moje życie jest bardzo monotonne. Dom, praca, dom, praca. Cóż więcej mogę ci powiedzieć? (patrzy na zegarek) Chyba tylko do widzenia. RALF Co się stało? MARIA Praca. RALF Rozumiem. Odprowadzę cię. MARIA Tak? A co powiedzą twoi znajomi, kiedy zobaczą ciebie ze mną? RALF Mało mnie to obchodzi. MARIA Nie wygłupiaj się. (zmiana nastawienia) Będę mogła zobaczyć obraz? RALF (podaje wizytówkę) Moja agentka. Zadzwoń do Barcelony za sześć miesięcy. (patrzy na nią) Wpadnę cię odwiedzić. Porozmawiamy. MARIA Nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia. RALF Przyjdę jako klient. MARIA Upokorzyłbyś mnie. RALF Przyjdę, byś mnie ocaliła! W milczeniu ściskają ręce. Maria rusza w stronę miasta. 58 WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ W swej klitce wykłada z torby wypożyczone książki: GŁOS MARII Pierwszy mężczyzna, który spojrzał na mnie inaczej. Na szczęście nie poprosiłam go o numer telefonu, mogę go stracić, nie czując się winna, że przepuściłam okazję. Siada, podpiera brodę rękoma. MARIA A jeśli już go straciłam?... Zyskałam jeden dzień szczęścia. Wstaje weselsza, podchodzi do lustra, poprawia włosy, przygląda się sobie zadowolona. MARIA (do tej w lustrze) Świat jest, jaki jest i każdy dzień szczęścia graniczy niemal z cudem. WN. COPACABANA - WIECZÓR Maria wieczorem wchodzi do Copacabany. Ralf już na nią czeka, jest jedynym klientem. Zobaczywszy go, zatrzymuje się przy barze. Milan zza baru przygląda się jej z ciekawością. RALF (podchodzi) Napijesz się drinka? MARIA Muszę pracować. Nie chcę stracić posady. RALF (prowadząc ją do stolika) Jestem klientem... No więc zgadzasz się? MARIA Zgadzam się, ale nie teraz... Mam już umówionych klientów. Milan słyszy koniec zdania: uśmiecha się zadowolony, że ta mała nie wpadła w sidła miłości. 59 WN. POKÓJ HOTELOWY - RANEK Rozgrzebane łóżko, ona w nocnym przebraniu wierci się po swym kącie. MARIA (zdenerwowana) Kimże, u licha, on jest? No kim? Odrzuca poduszkę, chwyta pamiętnik. MARIA Nie dotknął mnie, nie próbował uwieść. Z przyzwyczajenia grzebie w torebce i wyjmuje pióro. MARIA Może w tej chwili maluje już portret innej kobiety, czarując ją bajkami o wewnętrznym świetle? Mało mnie to obchodzi! Spostrzega trzymany pamiętnik i ze złością rzuca nim o podłogę. MARIA Mam własne problemy! Biegnie do szafy, wyrzuca stroje. Odwraca się. MARIA Wczoraj dostrzegł moje światło. (biegnie do zwierciadła) Jakie znów światło?! Ja nie jestem żarówką! Czy nie jestem normalna? Wzburzona odwraca się od lustra. Ciężko oddycha. Jej głos zaczyna się łamać. MARIA Powiedział słowa, jakie po raz pierwszy usłyszałam od mężczyzny. Myślę o nim w kółko, ponieważ udało mi się przed nim otworzyć. Żałosne! Żałosne!... Siada z płaczem na rozrzuconych strojach. MARIA Mamo, ja chcę jeść! Płacze, tusz z rzęs spływa jej po twarzy. 60 WN. SKLEP SPOŻYWCZY - RANEK W sklepie spożywczym, już ubrana i uczesana, spokojnie wybiera, przebiera produkty spożywcze i wkłada do wózka. Może ser, mleko, owoce, czekolada, napoje? De gustibus... Rzecz gustu, a o gustach się nie dyskutuje. WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ Torba z zakupami i trochę opakowań na stoliku. Maria chodzi spokojniej dookoła stolika, wyciąga i próbuje wszystkiego, co kupiła: MARIA Namiętność sprawia, że przestajemy spać, jeść. (z pełnymi ustami) Nikt nie lubi, kiedy jego świat rozsypuje się na kawałki. Jedni starają się przewidzieć zagrożenie i go unikać. Zauważa, podnosi z podłogi pamiętnik. MARIA Inni rzucają się w wir namiętności w nadziei, że ona rozwiąże wszystkie problemy. (kartkuje) Są rozdarci między euforią, bo przydarzyło im się coś cudownego... Trzymając pamiętnik na ostatniej stronie, wyjmuje pióro. MARIA ...a rozpaczą, bo jakieś zdarzenie wszystko zniszczyło... Bronić się przed namiętnością... czy ślepo jej ulec? Kładzie otwarty pamiętnik i pióro na stoliku, odwraca się. Idzie pod okno, patrzy... Na stoliku: czyste kartki pamiętnika, miedzy nimi pióro. WN. COPACABANA - WIECZÓR Dość luźno. Maria przy stoliku. Wchodzi Ralf. Dosiada się. RALF Witaj! Drinka? 61 MARIA (udając obojętną) Witaj! Ja pracuję. Poproszę koktajl owocowy. RALF Witaj w pracy! Podchodzi obsługa. RALF Dwa koktajle owocowe. Milan przygląda się raz po raz Brazylijce zza baru, nic nie rozumiejąc. Rozbrzmiewa muzyka. Ruszają z innymi na parkiet. On uśmiecha się z ulgą. Oni tańczą: dłoń Ralfa na talii Marii, twarz przy twarzy, bardzo głośna muzyka. Widać szybko dopełnili rytualnych obrządków, bo wracają do stolika, a... Ralf podchodzi do Milana: RALF Płacę za trzech i zabieram ją na całą noc. Milan rozkłada ręce. RALF (wróciwszy do stolika) Chodźmy do mnie. Zostawia pieniądze za koktajle. Zbierają się do wyjścia. PL./WN. TAXI W RUCHU/WILLA RALFA - WIECZÓR Jadą taksówką do COLOGNY na przedmieściach Genewy. Zabudowania "uciekają" do tyłu, chwilami zbliżają się. MARIA Co to jest? RALF Cologny. Małe miasteczko, jak widzisz. Kościół, ratusz, piekarnia... Wszystko na swoim miejscu. Taksówka się zatrzymuje. Wysiadają. Ralf mieszka w dwupiętrowej zadbanej willi. 62 MARIA (popatrzywszy) To twoje? RALF Tak jakoś wyszło. MARIA Tylko pozazdrościć! Podchodzą. Ralf otwiera (kluczem) drzwi. W przestronnym holu mijają schody prowadzące na piętro. RALF Proszę tędy. Wchodzą do dwóch połączonych ze sobą pokoi - ich okna wychodzą na ogród - pierwszym jest jadalnia zawieszona obrazami, drugim salon, w nim kanapa, kilka foteli i półki uginające się od książek. RALF Rozbierz się! Kawy? Ona kręci przecząco głową. RALF Tam, w głębi ogrodu jest moja pracownia i cała moja dusza. Tutaj (wskazuje na książki) mieszka mój mózg, tu rodzą się wszystkie pomysły. Może whisky? Maria zdejmuje kurtkę , wiesza ją na oparciu fotela, siada. MARIA Nie, dziękuję. Ralf przynosi butelkę i siada w fotelach naprzeciwko, nalewa whisky sobie i opróżnia jednym haustem, nalewa ponownie. RALF Jesteś mi potrzebna. Długa cisza, Maria czeka. RALF (wypija, patrzy na nią) Nie masz do mnie zaufania, sądzisz, że próbuję cię tylko oczarować. Ale odkąd cię zobaczyłem, nie mogę myśleć o niczym innym. 63 MARIA Dlaczego? RALF (po chwili) Wiesz, czym jest samotność? MARIA (też po chwili) Wiem. RALF (szybko) Ale nie wiesz, co to znaczy być samotnym. Kiedy każdego dnia dostajesz zaproszenia, kiedy telefon się urywa, a wielbicielki twojego talentu proponują wspólną kolację! A jednak coś mi mówi: nie idź tam! Siadam w pracowni i szukam światła, szukam światła!... MARIA (po chwili) Cóż ci mogę dać? Wylewa resztę z butelki i wypija trzecią już szklaneczkę whisky, patrzy na Marię, odzywa się stanowczo: RALF No dobrze! Nie mogę kupić twojej miłości, ale powiedziałaś, że wiesz wszystko o seksie. Naucz mnie tego. Albo opowiedz coś o Brazylii. MARIA Znam tylko dwa miasta. To, gdzie się urodziłam, i Rio de Janeiro. Jeśli zaś chodzi o seks, nie sądzę, abym cię mogła czegokolwiek nauczyć. RALF Próbowałem z jedną, dwoma, trzema partnerkami naraz. MARIA Potrzebna ci czwarta? RALF Potrzebuję ciebie na twoich warunkach. Może to uratuje mnie, uratuje ciebie. 64 Bierze Ralfa za rękę i prowadzi na środek salonu. MARIA Chciałabym dostać prezent. RALF Prezent? Gasi wszystkie światła, siada na dywanie. MARIA Usiądź naprzeciw. Ralf siada; Maria widzi kominek za Ralfem, wpada na pomysł: MARIA Rozpal ogień. RALF Przecież lato. MARIA Chcesz, żebym była twoim przewodnikiem? Wstaje, wychodzi... Maria podchodzi do okien, zasłania je mimo wieczoru. Ralf przynosi polana, kładzie na ruszt, dorzuca stare gazety i roznieca ogień, podnosi się, bierze pustą butelkę i rusza do kuchni. MARIA (powstrzymuje go) Zapytałeś, na co ja mam ochotę? RALF Nie. MARIA Więc? RALF Czego się napijesz? MARIA Wina. I chciałabym, żebyś napił się ze mną. Ralf wychodzi. Ogień już trzaska w kominku... Wraca z butelką czerwonego wina, tacą, korkociągiem, odkorkowuje i nalewa dwa kieliszki. 65 Maria podchodzi, otwiera torebkę, wyjmuje podłużne pudełko. MARIA Kupiłam z myślą o moim pamiętniku. (wyciąga je do Ralfa) Teraz daję tobie. Ralf bierze, rozpakowuje – pióro! - ogląda, kładzie na stoliku, idzie do etażerki i przynosi maleńki wagonik kolejki elektrycznej. RALF Dostałem w dzieciństwie taką całą kolejkę. Nie wolno mi się było nią bawić samemu, bo kosztowała majątek. Musiałem czekać, aż ojcu przyjdzie ochota rozłożyć tory. (daje Marii) On jednak wolał słuchać arii operowych. Maria bierze, ogląda... MARIA Piękny! Uśmiecha się, chowa do torebki, jeden kieliszek wina podaje Ralfowi, drugi podnosi sobie, bierze go za rękę i... MARIA Rozchmurz się. Ja też bawiłam się moimi kolejkami tylko wtedy, gdy inni rozłożyli tory. ...prowadzi Ralfa w kierunku kominka. RALF Ale ty przynajmniej kochałaś. Zatrzymują się przed kominkiem. MARIA Bardzo!... Usiądźmy! Maria stawia swój kieliszek na podłodze i siada, to samo robi Ralf. Oboje siedzą na dywanie, przypatrując się tańczącym płomieniom i zaczynają sączyć czerwone wino. MARIA Bardzo kochałam. Tak bardzo, że gdy mój ukochany poprosił mnie o prezent, przestraszyłam się i uciekłam. 66 RALF Nie rozumiem. MARIA Nie warto do tego wracać. Trzeba dać coś od siebie, zanim poprosisz o więcej. Teraz ty masz moje pióro, ja twój wagonik. To fantastyczne! Podnosi się, ubiera kurtkę, bierze torebkę i całuje go w policzek. RALF (zapatrzony w ogień) Nigdy tak naprawdę nie rozumiałem, po co trzymam ten wagonik. Dziś to jasne: by podarować go komuś pewnego wieczoru... MARIA ...gdy w kominku będzie płonął ogień. RALF Jest mi jakoś lżej. Oddam dzieciom z sierocińca wszystkie tory i wagoniki. MARIA To może być wielka rzadkość, bo takich kolejek już się nie produkuje. (zbiera się do wyjścia) Otwórz! RALF (wstaje) Odwiozę cię. MARIA Dziękuję! Przejdę się. Odprowadza Marię, otwiera drzwi, zatrzymuje się. RALF Odwiedzę cię jutro. MARIA (odwraca się) Poczekaj parę dni. RALF Dlaczego? 67 MARIA Nie ma nic trudniejszego od czekania. Maria odchodzi. Ralf zamyka drzwi, wraca i powtarza: RALF Nie ma nic trudniejszego od czekania. PL. ULICA COLOGNY - NOC Znowu sklep, piekarnia i kościół, i zbliżająca się Maria, i... GŁOS PAULO COELHO Nie po raz pierwszy wędrowała nocą przez Genewę. Zwykle jednak te spacery kojarzyły się jej ze smutkiem, z samotnością, tęsknotą za Brazylią. Lecz tego wieczoru... Przystaje zadowolona i niewidocznemu "Paulowi" stawia odwieczne pytanie, a on "niewidoczny" odpowiada. MARIA Co sprawia, że właśnie ta kobieta i ten mężczyzna chcą się do siebie zbliżyć? Tajemnica?... Oni wiedzą, że to, co stać się musi, zawsze znajdzie sposób, by zaistnieć. Rusza i oddala się. Dopędza ją taxi. Maria unosi rękę. I I I I GŁOS PAULO COELHO (trochę zaskoczony) stało się. Zaistniała taksówka. zatrzymała się!... (Maria wsiada) wsiadła... (taksówka rusza) odjechała. GŁOS PAULO COELHO (kończy na tle ulicy) I przez cały tydzień będzie się zastanawiała się, w jaki sposób uszczęśliwić Ralfa. 68 PL./WN. ULICA/KSIĘGARNIA - DZIEŃ Wchodzi z ulicy do księgarni. Pojawia się w środku. Tu - jak w księgarni - mnóstwo książek i sprzedawczyni. Rozgląda się: kilka osób przy regałach ogląda książki. MARIA (do sprzedawczyni) Dzień dobry! Czy znajdę coś o seksie? SPRZEDAWCZYNI Dzień dobry! Wybór jest ogromny! Można odnieść wrażenie, że ludzie nie interesują się niczym innym. Jest pełno przeróżnych poradników, a w każdej powieści na tych półkach znajdzie pani opis co najmniej jednej sceny erotycznej. MARIA A gdzie jest dział specjalistyczny? SPRZEDAWCZYNI Proszę bardzo. (wskazuje) Tam. Maria podchodzi, przegląda i odstawia na miejsce opasłe tomy: o gejach, lesbijkach, zakonnicach wyjawiających gorszące tajemnice Kościoła oraz ilustrowany poradnik o technikach erotycznych Wschodu. [Tytuły? Zdjęcia? ERyk]. Przegląda najdłużej książkę "Seks sakralny", wybiera ją, rusza między regałami. WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ W swej klitce nastawia spokojną muzykę, siada, otwiera książkę i ogląda - my z nią - ilustracje przedstawiające pozycje, które byłby w stanie wykonać tylko cyrkowiec. MARIA To może wykonać tylko cyrkowy akrobata. (rozgląda się) Powinnam coś zjeść, bo muszę wkrótce iść do pracy, a po drugie autor, (sprawdza) a właściwie autorka nie zna się wcale na rzeczy. 69 Zamyka książkę i odrzuca ją z niesmakiem. Wstaje. MARIA (postanawia) Napiszę własną. Będzie się nazywać... Otwiera maleńką lodówkę. Szuka czegoś do jedzenia. Znajduje, oczywiście!, ser, bułeczkę i czekoladę. Robi kanapkę, kładzie czekoladę na stoliku. Zaczyna jeść kanapkę, ale zaraz siada i sięga po pamiętnik. Wolną ręką szuka ostatniej strony. MARIA Za parę miesięcy będę daleko stąd, a on stanie się tylko odległym wspomnieniem, (odnajduje ostatnią stronę) ale po raz pierwszy w życiu jest mi wszystko jedno. Wystarczy, że go kocham. Coś zapisuje, patrzy na zegarek, zrywa się, ubiera, kończąc kanapkę, wybiega z pokoju. Zostaje tylko... GŁOS PAULO COELHO Życie potrafi być skąpe: mijają dni, tygodnie, miesiące, lata i nic się nie wydarza. ...i zapisany w pamiętniku tytuł: "Jedenaście minut". Maria biegnie chodnikiem. Oto już... COPACABANA GŁOS PAULO COELHO A potem uchylamy jakieś drzwi... I już w następnej chwili mamy aż tyle, że trudno sobie z tym poradzić. Wbiega do środka. MILAN Zaczekaj! Maria podchodzi do baru. MILAN Jak ci poszło z tym malarzem? Wzrusza ramionami. 70 MILAN (nie daje się zwieść) Pewien klient od jakiegoś czasu pyta o ciebie. Mówiłem mu, że nie masz doświadczenia. Ale czas spróbować. MARIA A co to ma wspólnego z malarzem? MILAN To również specjalny klient. MARIA (przygryza wargi) Mam robić to samo, co z malarzem? MILAN Nie wiem, co robiliście, ale odmów dziś, jeśli ktoś zaproponuje ci drinka. Nie pożałujesz! Maria rusza w kierunku "towarzystwa". Tajki siedzą razem, Kolumbijki robią zblazowane miny, trzy Brazylijki, już łącznie z nią, udają roztargnienie, jest też kilka kobiet z Europy Wschodniej, wysokich, o jasnych oczach. Siedzą mężczyźni z wyglądu Rosjanie, Szwajcarzy, Niemcy... Wchodzi przystojny młody brunet, TERENCE, lśniące białe zęby, garnitur w chińskim stylu, bez krawata, zamienia parę słów z Milanem i podchodzi do siedzącej przy stoliku Marii. TERENCE Napijesz się czegoś? Maria spogląda na Milana, ten kiwa głową. MARIA Z przyjemnością. TERENCE (przysiada się) Co zamówić? MARIA (podnosi szklankę) Już zamówiłam. TERENCE Nazywam się Terence, pracuję w wytwórni płytowej w Anglii. Liczę na twoją dyskrecję. 71 MARIA Znam swój fach. TERENCE Pozwolisz, że zapłacę. MARIA Proszę bardzo. Kładzie banknot na stoliku. Ruszają... WN. LUKSUSOWY HOTEL - WIECZÓR Taksówka zatrzymuje się przed drogim hotelem. Wysiadają. Wchodzą: wszędzie bogactwo i przepych. Terence pozdrawia portiera jak stały bywalec, bierze klucze, idą prosto do apartamentu (z widokiem na rzekę i jezioro). Wchodzą... Maria siada w fotelu przy stoliku. On podchodzi do barku, otwiera butelkę wina, nalewa i przynosi jej kieliszek. Zdejmuje marynarkę. Maria, sącząc wino, przygląda mu się uważnie, jak wiesza ją w szafie, jak podchodzi i siada w fotelu po drugiej stronie stolika. TERENCE Nie musimy się śpieszyć. Możesz tu spać, jeśli... MARIA Tu?... Nie! Uprzejme dotąd spojrzenie mężczyzny staje się lodowate. Wskazuje krzesło obok sekretarzyka. TERENCE Usiądź tu! Maria siada spięta. TERENCE Siedź prosto! Jak kobieta z klasą. Inaczej będę musiał cię ukarać. MARIA Ukarać!? Zrywa się, chwyta torebkę i wyjmuje z niej gruby plik franków - zapłacił w taksówce - kładzie na sekretarzyku. 72 MARIA Wiem, czego chcesz! Nie jestem gotowa! On rozluźnia się, już rozumie, że dziewczyna nie żartuje. TERENCE Napij się jeszcze wina. Nie mam zamiaru zmuszać cię do niczego. MARIA (czuje się pewniej) Mam dobrą pracę. Mój szef chroni mnie i ma do mnie zaufanie. Proszę, nie opowiadaj mu. (popijając wino) Czego dokładnie chcesz? TERENCE Dobrze wiesz. Bólu, cierpienia i rozkoszy. MARIA Ból i cierpienie nie idą w parze z rozkoszą. Bierze ją za rękę i prowadzi do okna. Po drugiej stronie jeziora widać wieżę katedry. TERENCE (tłumaczy szybko) Widzisz to jezioro, domy, kościół? Pięćset lat temu musiało to wyglądać podobnie. Tyle że miasto było zupełnie wyludnione. W Europie szalała dżuma, którą Bóg zesłał na ludzi za ich grzechy. Byli wśród nich i tacy, którzy postanowili poświęcić się dla dobra ludzkości, składając Bogu w ofierze swój ból. Dniem i nocą przemierzali drogi, biczując się i kalecząc łańcuchami. Wnet jednak odkryli, że ten ból przestał być udręką, a stał się sensem ich życia. Byli wówczas szczęśliwsi niż wtedy, gdy piekli chleb, uprawiali ziemię, pędzili stada na pastwiska. Wracają spod okna. Terence bierze z sekretarzyka pieniądze, odlicza trzy banknoty - sto pięćdziesiąt franków - i wsuwa do torebki Marii. 73 TERENCE Prowizja szefa. Nie martw się. Obiecuję, nie pisnę mu słowa. Maria odbiera mu pozostałe banknoty i rzuca na sekretarzyk. MARIA (z przekorą) Nie odejdę! Ukarz mnie, jeśli trzeba. TERENCE (rozkazuje) Uklęknij! Klęka. TERENCE Zostaniesz ukarana. MARIA (przerażona) A jeśli nie wytrzymam bólu? TERENCE Nie ma bólu, jedynie doznanie, które powoli przeradza się w rozkosz. Pamiętaj, to teatr. Musisz wejść w rolę. Przerażona, patrzy szeroko otwartymi oczyma. TERENCE Nie patrz tak na mnie! Maria, klęcząc, opuszcza głowę i wbija wzrok w podłogę. TERENCE Aby uniknąć cielesnych obrażeń, będziemy mieli dwa kolory. Gdy jedno z nas powie żółty, torturę należy złagodzić. Na czerwony - przerwać natychmiast. MARIA Jedno z nas? TERENCE (wyjaśnia) Będziemy zamieniać się rolami. Kto sam nie zaznał poniżenia, nie potrafi poniżyć. 74 Podchodzi, głaszcze ją po twarzy z nieoczekiwaną czułością. TERENCE Wstań! Wciąż drżąc, wstaje. Terence dostrzega to drżenie, sięga po papierosy. TERENCE Zapal, następnym razem będziesz gotowa. Wyciąga papierosa, Terence podpala. MARIA (zaciągnąwszy się) Nie rozumiem, dlaczego mam pławić się w tym bagnie. TERENCE Tysiąc franków. MARIA To nie to. TERENCE (zachwycony) Markiz de Sade mawiał: tylko ten, kto pozna granice własnej wytrzymałości, może poznać życie. Cała reszta to zabijanie czasu, powielanie tych samych schematów, starzenie się i umieranie bez świadomości, po co właściwie żyjemy. Maria gasi papierosa. Zbiera się do wyjścia. Na sekretarzyku franki. PL. ULICA - DZIEŃ Wychodzi z hotelu. Znów ulica. Mija grupę podchmielonych studentów wychodzących z baru, są młodzi, piękni, roześmiani. GŁOS MARII (ogląda się, patrzy) Dziś piękni i weseli!... Jutro skończą studia i rozpoczną prawdziwe życie: praca, ślub, dzieci, poczucie przemijania, potem choroby, samotność i... 75 WN. POKÓJ HOTELOWY – NOC Odszukuje pamiętnik. Otwiera go... Przypomina, o czym mówił Terence. GŁOS MARII Cytował de Sade'a. Nigdy wprawdzie nie przeczytałam ani jednej linijki z de Sade'a, ale nieraz słyszałam, że nie można poznać samego siebie, dopóki nie pozna się własnych granic. (ma wątpliwości) Ale czy musimy wszystko o sobie wiedzieć?... Człowiek istnieje nie tylko po to, by poszerzać granice swego poznania, lecz również po to, by uprawiać ziemię, siać, żąć, wypiekać chleb. WN. COPACABANA - POPOŁUDNIE KOLUMBIJKA przysiada się do stoliku SERBKI, wyciąga z torebki brzytwę, przystawia ją pod nosa Serbki i spokojnie ostrzega: KOLUMBIJKA Wiesz, co to jest! Zapamiętaj, dyrektor banku to mój stały klient. SERBKA (broni się) Ten człowiek jest wolny i skoro mnie wybrał. KOLUMBIJKA Nie żartuję, inaczej, to wiesz! Wstaje i siadła przy innym stoliku. Właśnie ów DYREKTOR – postawa, spojrzenie, ubiór i ruchy dyrektorskie - pojawia się w lokalu, wita się z Kolumbijką, lecz kieruje się prosto do stolika Serbki. Siada. Po chwili już tańczą... i Serbka z satysfakcją mruga do Kolumbijki. Kolumbijka nie reaguje. Po tańcu Serbka z dyrektorem wraca na swoje miejsce, Kolumbijka już się zjawia, wyciąga brzytwę i ze słowami... KOLUMBIJKA Ostrzegałam cię, ścierwo! 76 ....kaleczy jej twarz przy uchu: tryska krew... Serbka nie wierzy, sprawdza, ale na ręku krew. Zrywa się, krzyczy, chwyta rywalkę, już obie trzymają się za łby(!), robi się tumult, słychać wiski, zbiega obsługa. Przerażeni klienci w popłochu opuszczają lokal. WN. SALON RALFA - WIECZÓR Maria w salonie Ralfa: ogień w kominku, czerwone wino, siedzą na podłodze wśród książek i przekomarzają się. RALF (opowiada ze swadą) Wróciłem wczoraj z Monachium. Dyrektor pytał mnie, jak się posuwają prace nad obrazem genewczyków. Powiedziałem, że poznałem pewną osobę, którą chciałbym namalować... MARIA Spójrz na mnie! Jesteśmy na dworcu. Patrzę ci prosto w oczy i zapewne zadaję pytanie: czy gdzieś już go widziałam? RALF Czy kiedy stoimy na peronie, ty też mnie pożądasz? MARIA Nie wiem... Nie odwracam wzroku, ty nie wiesz, co począć. RALF (patrząc na Marię) Właśnie wracam z Monachium!... Mam zamiar namalować serię obrazów o seksie, powiedziałem dyrektorowi. "To temat tak oklepany, że dziś trudno w tej materii powiedzieć coś sensownego". Tak, mówię, ale ja chciałbym opowiedzieć, jak zwykły śmiertelnik tłumaczy sobie odwieczne przyciąganie płci. MARIA (z przekąsem) Z czystej ciekawości zapytam, jak zakończysz tę rozmowę z dyrektorem? 77 RALF (napełnia oba kieliszki) Jest intelektualistą, więc zacytuję mu greckiego filozofa. (zagląda do tekstu) Według Platona u zarania dziejów istniały tylko istoty dwupłciowe. Miały cztery nogi i cztery ręce. Lecz pewnego dnia zazdrośni bogowie zdali sobie sprawę, że czterorękie stworzenie jest zadziwiająco pracowite, że dwie pary oczu nieustannie czuwają i trudno je podejść podstępem. Ale najgorsze: były samowystarczalne w rozmnażaniu. Wtedy Zeus, by odebrać moc tym śmiertelnikom, cisnął piorun i rozpłatał owo stworzenie na pół. Tak narodzili się kobieta i mężczyzna. (zamyka tekst) Odtąd musieli przemierzać świat w poszukiwaniu swej utraconej połowy, chcąc odzyskać dawną moc... Dziś nazywamy to seksem. MARIA To prawdziwa historia? RALF Tak twierdzi Platon. MARIA Dlaczego, odkąd bogowie rozdzielili te czterorękie stworzenia, niektórym ludziom seks spowszedniał? RALF Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. MARIA A przyszło ci kiedyś do głowy, że kobiety, zwłaszcza prostytutki, potrafią kochać? RALF Taaak!... Zdarzyło się... Maria opuszcza odrobinę ramiączko sukienki - dostrzega zmianę w oczach Ralfa - powolnym ruchem zsuwa drugie ramiączko, sukienka opada jej na biodra, odsłaniając piersi. 78 W oczach Ralfa pojawia się onieśmielenie, ale opanowuje się, patrzy tylko na nią, ona na niego, pot spływa im po czołach... Maria powoli zasłania piersi, podciąga zsuniętą sukienkę, uśmiecha się i delikatnie gładzi go po twarzy. Ralf przyciska jej dłoń do swojego policzka. RALF Kocham cię. MARIA Ja też cię kocham. RALF Przepraszam. Nie wiem, co mówię. MARIA Ja też nie wiem. Wstaje, całuje go w policzek i szybko wychodzi. WN. POKÓJ HOTELOWY - RANO W swym gniazdku siedzi w rozgrzebanym łóżku. Czyta, co napisała: MARIA Wczoraj wieczorem, gdy patrzył na mnie, uchylił drzwi niczym złodziej. Ale wychodząc, nic nie zabrał, a pozostawił po sobie zapach róż. Podnosi oczy. Ironizuje. MARIA Nie tak, jak Kolumbijka. Kiedy przyjechała policja, Serbka oświadczyła, że skaleczył ją spadający kieliszek. Policjanci wiedzieli, że kłamie, ale dali za wygraną, a Milan podziękował im za szybką interwencję. Gdy tylko za policjantami zamknęły się drzwi, poprosił obie, by nigdy już nie wracały do jego baru... A mój złodziej? Czy jeszcze wróci? WN. COPACABANA - POPOŁUDNIE Mały ruch. 79 Przy barze Milan i Maria. MARIA Nie szkoda ich, szefie? MILAN Same sobie winne. MARIA Co z nimi będzie? MILAN Jest Neon, Xenium. Jak i tam nie zechcą, to, proszę bardzo, wylądują w Tropical Extasy i dzięki jednemu lub dwom studentom dziennie uda im się jakoś związać koniec z końcem. MARIA Szefie, co znaczy omerta? MILAN Skąd o tym wiesz? MARIA Słyszałam coś. Może od Serbki. Nie wiem. MILAN Na pewno słyszałaś od którejś Włoszki. Posłuchaj, wiem, że jesteś dyskretna. Otóż po pierwsze to właśnie dyskrecja. Dyskrecja, niczym w szwajcarskim banku, rozumiesz? MARIA Rozumiem. A po drugie? MILAN (marszczy się) Cierpliwości!...Po drugie to to, że z dobrej transakcji handlowej każda ze stron powinna być zadowolona. Tutejsi klienci to w większości żonaci, zajmujący wysokie stanowiska. Niektóre z pracujących tu kobiet również mają mężów i dzieci, chodzą na wywiadówki. Mogą czuć się bezpiecznie, bo gdyby spotkały w szkole jakiegoś ojca, bywalca Copacabany, milczenie leży w interesie obojga. 80 MARIA A policja? MILAN Policja to też ludzie. I chcą mieć święty spokój. MARIA Rozumiem. MILAN (przenikliwie) Rozumiem, że chcesz tu pracować. MARIA Oczywiście, szefie! Omerta. Rusza do koleżanek. WN. POKÓJ HOTELOWY - RANEK Nieubrana, rozczochrana krąży po swym pokoju. MARIA O czym to ja miałam? (łapie się za głowę) Właśnie!... Nie może sobie przypomnieć. Znów krąży. Spostrzega szczotkę do włosów, chwyta i podchodzi do lustra, czesze się, tłumaczy swemu odbiciu. GŁOS MARII Wiesz mała, seksu nie uprawia się byle kiedy! W każdym z nas istnieje wewnętrzny zegar i aby dwie osoby mogły się kochać, trzeba, by w danej chwili oba zegary pokazywały tę samą godzinę... A człowiek, który żyje intensywnie, cały czas doznaje rozkoszy. MARIA (odwraca się) I jeśli uprawia seks, to dlatego, że jest rozkoszą przesycony, jego kielich aż się przelewa. (otrząsa się) Na Boga, ależ staję się uduchowiona! Ciekawe, jakie duchy jutro mnie nawiedzą? 81 WN. LUKSUSOWY HOTEL - WIECZÓR Ciemność. Terence pociera zapałkę i dopiero wtedy Maria zauważa, że w pokoju hotelowym - tym samym, w którym już raz była ustawiono mnóstwo świec. Terence kolejno je zapala... TERENCE Chcesz wiedzieć, dlaczego taki jestem? Dlaczego ty taka jesteś? MARIA W Brazylii mówią, że nie wolno zapalać więcej niż trzech świec tą samą zapałką. TERENCE (ignoruje tę uwagę) Jesteś taka jak ja. Nie przychodzisz tu dla tysiąca franków. Wszystkie świeczki już zapalone. Terence bierze jedną z nich, ustawia pośrodku stołu, nalewa do kieliszków szampana i podaje kawior. Maria wypija duszkiem. TERENCE Usiądź! MARIA Poproszę jeszcze o szampana. TERENCE (przynosi wódkę) Wódka. Lepiej pasuje do kawioru. Stawia butelkę, Maria, siedząc, nalewa i pije sama. Zza okna dobiegają odgłosy gwałtownej burzy. Terence wyjmuje z szafy małą walizeczkę i kładzie ją na łóżku. TERENCE Nie ruszaj się! Z walizki wyjmuje dwie pary chromowanych kajdanek TERENCE A teraz wstań! Zrywa się z krzesła, z trudem utrzymując równowagę. 82 TERENCE Opuść głowę, naucz się okazywać szacunek swemu panu! Spostrzega: Terence wyciąga z walizeczki cieniutki pejcz i strzela nim w powietrzu. TERENCE Pij. Trzymaj głowę nisko, ale pij!... Wypija jeszcze kieliszek wódki. TERENCE Rozbierz się. Z opuszczoną głową Maria potulnie rozpina sukienkę i zsuwa ją na podłogę. TERENCE Wiesz, że nie zachowujesz się przyzwoicie? Pejcz znów świszcze w powietrzu. TERENCE Powinnaś paść przede mną na kolana! Schyla się, ale pejcz przeszkadza - pierwsze uderzenie piecze - krzywi się. TERENCE Nie kazałem ci klękać! A może się mylę? MARIA Nie. Znów smagnięcie pejcza po pośladku, znów się krzywi. TERENCE Nie, mój panie. Następne uderzenie pejcza. TERENCE Rozbierz się! Ze spuszczoną głową zdejmuje majtki, stanik. Pejcz świszcze w powietrzu, ale uderza w podłogę. TERENCE Musisz być posłuszna każdej mojej zachciance, zrozumiano? 83 MARIA Tak, mój panie. Chwyta ją za nadgarstki i wykręca ręce do tyłu, szybko zakłada kajdanki. TERENCE Teraz dopiero zobaczysz, co cię czeka! Otwartą dłonią uderza w pośladek, ona krzyczy głośno. TERENCE Stawiasz się?!... No to zaraz ci pokażę, co naprawdę jest dobre. Skórzanym kneblem zamyka jej usta. Znów uderzenie w pośladki - nie może krzyknąć - słychać tylko niewyraźne dźwięki. TERENCE Przejdź na drugi koniec pokoju! Idzie posłuszna. TERENCE Stój! Zatrzymuje się GŁOS TERENCE (słychać świst pejcza) Skręć w prawo! Idzie w prawo. TERENCE Usiądź! Siada na podłodze. GŁOS TERENCE Wstań! Wstaje. GŁOS TERENCE (słychać świst pejcza) Naprzód! Rusza... 84 TERENCE (podbiega i uderza) Stój! Zatrzymuje się. TERENCE (uderza w podłogę) Na kolana! Nie klęka. Patrzy na niego wyzywająco. Widzi, że mężczyzna dyszy ciężko, wyczerpany strzelaniem z pejcza. Nagle podbiega, chwyta ją, powala na łóżko, gwałtownie rozchyla jej nogi i przywiązuje skórzanymi rzemykami do obu stron łóżka. Wstaje. TERENCE Chcesz, bym dał ci rozkosz? Trzonek pejcza z brzucha zaczyna zbliżać się w kierunku jej łona. [Bez zbytniego naturalizmu. ERyk] Pociera nim chwilę z góry na dół. Ona zaczyna jęczeć, wydaje okrzyki tłumione przez knebel, pręży się, wpada w trans, z którego zaczyna powoli się wynurzać, włosy ma sklejone potem. Terence delikatnie ją podnosi, zdejmuje kajdanki i odwiązuje skórzane rzemyki. Wstaje. Ona leży bez ruchu, nagle zrywa się i naga przylega do kompletnie ubranego mężczyzny. MARIA (wybucha płaczem) Coś ty ze mną zrobił? Terence, głaszcząc ją, czeka, aż się uspokoi. TERENCE Tylko to, czego chciałaś. Patrzy na niego ze złością. TERENCE Nie zmuszałem cię. Możesz odejść. Nieznacznie chwiejąc się, ubiera się, przynosi dwa kieliszki wina, zapala dwa papierosy i jeden z nich wyciąga do Anglika: on bierze, zaciąga się. 85 MARIA (siada) Pójdę. Ale chciałabym chwilę porozmawiać. TERENCE Nie ma o czym! Wyciąga się na łóżku i zamyka oczy, ciężko oddycha. Maria patrzy chwilę na leżącego, gasi papierosa, zabiera torebkę i wychodzi. Terence - słyszy ODGŁOS zamykanych drzwi - czeka chwilę i gdy jest już pewien, że Maria nie wróci - wstaje, podchodzi do okna, otwiera je, widzi z góry - Maria oddala się chodnikiem - odwraca się, stwierdza: TERENCE Ta dziewczyna ma klasę! I, zaciągnąwszy się jeszcze raz, gasi papierosa. WN. POKÓJ HOTELOWY - WIECZÓR Maria, upojona jeszcze wódką i rozkoszą - widać po sposobie zachowania i mówienia - zaczyna się przebierać. MARIA Nie wiem. Nie wiem... Może jestem obłąkana, może wszystko to jest snem?... Ja... Ja... (ze złością) Ja nie jestem biczownikiem. Nie mam zamiaru zbawiać ludzkości, jego, ani siebie. Już w nocnym stroju krzyczy. MARIA Ja po prostu tam byłam! Rzuca się na łóżko. WN.DWORZEC KOLEJOWY - WIECZÓR Maria i Ralf w bufecie dworcowym jedzą pizzę. Na nadgarstkach Marii wiele bransoletek. MARIA Co wiesz o bólu, upokorzeniu... I wielkiej rozkoszy? 86 RALF (przestaje jeść) Spróbowałem chyba wszystkiego. I nie tylko w tej dziedzinie... Wyjdźmy! Wychodzą. Ralf przywołuje taksówkę, wsiadają i jadą... NAD JEZIOREM wysiadają. Taksówka odjeżdża. JESIEŃ, wieczór wietrzny i chłodny. MARIA Co my tu robimy? RALF Zdejmij buty. MARIA Przeziębię się. RALF Nic ci nie będzie. Zaufaj mi. Zdejmuje, chowa je do torebki, robi kilka kroków, ostre kamyki drą jej pończochy, zatrzymuje się przerażona. Ralf - parę kroków przed nią - odwraca się. RALF Zdejmij żakiet. Zdejmuje, bransolety się przesuwają, widać rany na nadgarstkach. Żakiet przewiesza przez ramię. RALF (wyciąga rękę) Chodź! MARIA (sama robi parę kroków) Ależ tutaj jest pełno ostrych kamieni! RALF No właśnie... Zaciska zęby, powoli idzie, a kamienie ranią jej stopy. RALF Jedna z moich wystaw zawiodła mnie do Japonii. Byłem wtedy pochłonięty tym, co nazywasz bólem, upokorzeniem i wielką rozkoszą. 87 Maria idzie, ale - ból i chłód odwracają jej uwagę od słów Ralfa – krzywi się. RALF Zauważyłem jakieś ślady na twoich nadgarstkach. Ona dalej nie reaguje. RALF Tak czy owak, nie ma to nic wspólnego z prawdziwym życiem. MARIA (zatrzymuje się) Co? RALF Ból i rozkosz. Sadyzm i masochizm. Nazwij to, jak chcesz... Jeżeli to twoja droga, trudno, będę cierpiał. Ale nie będę już zabiegał o spotkanie. MARIA (wystraszona) Nigdy, nigdy przedtem nie poddałam się takiej próbie... jak wczoraj. Coraz trudniej jej mówić, dzwoni zębami. MARIA Najbardziej...najbardziej...przeraża mnie, że na granicy... upodlenia mogłam... mogłam odnaleźć siebie. RALF Na moją wystawę w Kumano przyszedł drwal. Następnego dnia odwiedził mnie w hotelu i spytał, czy jestem zadowolony ze swego życia. Jeżeli tak, to powinienem dalej robić, to co lubię. A jeżeli nie, to poprosił, bym spędził z nim kilka dni. Maria dygoce, coraz trudniej jej nadążyć za Ralfem. RALF I tak, jak ja ciebie, zmusił mnie do chodzenia boso po ostrych kamieniach. To stara japońska praktyka shugen-do. 88 Zranioną stopą Maria staje na kamieniu, jednak tłumi okrzyk i idzie dalej, ale wszystko wokół staje się nierealnym snem: słabo oświetlony park... ciemne jezioro... milczący mężczyzna... jedna czy dwie spacerujące pary... świat wiruje... przed oczyma pojawia się ciemność... WN. SYPIALNIA RALFA - OŚWIETLENIE ELEKTRYCZNE ...jaśnieje w sypialni Ralfa - stoi tu jedynie łóżko i telewizor - Maria siada na łóżku i ogląda swoje stopy: poza drobnym skaleczeniem są tylko lekko zaczerwienione. Ralf wchodzi z filiżanką gorącej czekolady. RALF Doskonale! Jesteś tam, gdzie chciałaś dojść. MARIA Co to? RALF Pachnąca czekolada. MARIA Nie chcę czekolady, chcę wina. Chcę iść do naszego pokoju. Z pewnym trudem schodzi po schodach i siada na swoim miejscu przy kominku, on przynosi kieliszki i butelkę. Nalewając tłumaczy: RALF Ten japoński drwal powiedział mi, że gdy od ciała wymaga się dużo, umysł zyskuje osobliwą siłę, zbliżoną do światła. Światła, które dojrzałem w tobie... Co czułaś? Maria sięga po kieliszek, będzie próbować... MARIA Że ból jest przyjacielem kobiety. RALF To niebezpieczne. MARIA Że ból ma granicę. RALF Nie zapomnij o tym. 89 Bierze dużą tekę z rysunkami i rozkłada ją na podłodze. MARIA Co to za rysunki? Jest zawiedziony, lecz szybko bierze się w garść. RALF To jest to, co przenosiłem na papier, gdy czytałem i prowadziłem poszukiwania. MARIA (popija, kręci głową) Kiedy indziej. Dziś muszę zrozumieć ból. RALF (zamyka teczkę) Wczoraj odkryłaś, że prowadzi do rozkoszy. Dziś odnalazłaś w nim spokój. To niebezpieczny narkotyk. Człowiek próbuje się przed nim bronić, choć zawsze znajduje sposób, by jakoś z nim poflirtować. MARIA Nie wierzę. RALF Nie wierzysz?... A czy żołnierz rusza na wojnę, by pokonać wroga? Nie, on idzie zginąć za ojczyznę. A żona okazuje mężowi, że zadowolona?... Broń Boże, ona się dla niego poświęca. A mąż idzie do pracy, by rozszerzyć swoje horyzonty, rozwinąć się? Skądże, haruje dla dobra rodziny. I tak dalej. I tak dalej... MARIA Przestań! Milknie. Ona się uspokaja. Po chwili znów sięga po teczkę. RALF Już mogę?... Od paru tysięcy lat artyści rzeźbią, malują, piszą książki. Podobnie prostytutki od zawsze wykonują swój zawód, pod tym względem niewiele się zmieniło. Chcesz poznać więcej szczegółów? 90 Maria kiwa głową. Ralf wyciąga swoje rysunki - są tam jakieś postaci, ale także gryzmoły, barwne plamy, figury geometryczne tłumaczy, pokazuje rysunki... RALF Wzmianki o prostytutkach pojawiają się na egipskich papirusach, w tekstach sumeryjskich, w Starym i Nowym Testamencie. Lecz profesja zaczyna się dopiero w VI wieku przed naszą erą w Grecji. Prawodawca Solon ustanawia burdele kontrolowane przez państwo i nakłada podatek od handlu ciałem. Odkryłem dwie historie... Pierwszą znasz, to jest także twoja historia: ładna dziewczyna odkrywa, że... MARIA (przerywa) Mówiłeś, że istnieje druga!... RALF Tak, prostytucja sakralna. Grecki historyk Herodot tak oto pisze na temat Babilonu: (czyta) "Panuje tu bardzo dziwny obyczaj. Każda kobieta, która przyszła na świat w Sumerze, ma obowiązek przynajmniej raz w życiu udać się do świątyni bogini Isztar i oddać swe ciało nieznajomemu". Maria, próbując wino, zaczyna słuchać z uwagą. RALF Wpływy bogini Isztar rozciągały się na cały Środkowy i Bliski Wschód. Później, za czasów cesarstwa rzymskiego, inna bogini, Westa, żądała całkowitej niewinności lub całkowitego oddania się. Aby podtrzymać święty ogień, kapłanki z jej świątyni pomagały młodzieńcom stawiać pierwsze kroki w życiu erotycznym. Ralf odszukuje kopię starożytnego hymnu. 91 RALF Posłuchaj! (deklamuje powoli) "Gdy siedzę na progu tawerny,/ Ja, bogini Isztar,/Jestem prostytutką, matką, żoną i bóstwem./ Jestem tym, co nazywa się Życiem,/ Mimo że wy nazywaliście mnie Śmiercią./Jestem tym, co nazywa się Cnotą,/Mimo że wy nazywaliście mnie Bezecnością./Jestem tą, której szukacie/I którą znaleźliście./ Jestem tą, którą rozrzuciliście,/ A teraz zbieracie moje szczątki"./ Maria dostaje czkawki. Odstawia pusty kieliszek. Ralf, śmiejąc się, uderza Marię po plecach. RALF Nikt nie wie, dlaczego sakralna prostytucja zanikła... Tak czy inaczej, nie ma jej... I nie będzie. MARIA Możesz przyjść do Copacabany jutro? RALF Oczywiście. Ale po co? MARIA To niespodzianka! RALF Jaka? MARIA Zobaczysz! WN. POKÓJ HOTELOWY - NOC Maria wchodzi do swego pokoju w hotelu. Zapala światło. MARIA Mało mnie obchodzi, czy kiedyś było to uświęcone, czy nie! Nienawidzę tego, co robię. (przestawia różne przedmioty) To niszczy moją duszę, uczy, że za pieniądze można kupić wszystko... Nie mogę dalej postępować tak, jakby wszystko to było normalne. 92 Siada, otwiera pamiętnik, chwyta "swoje" pióro. MARIA Muszę to zapisać! Nie! Chcę o tym zapomnieć. Zamyka brulion, wstaje z krzesła i wyznaje. MARIA Potrzebuję miłości, miłości!... WN. HOTEL - DZIEŃ Wysoki standard, odpowiednie do standardu umeblowanie. W pokoju Maria i Ralf. Maria zaciąga zasłony, potem wyłącza światło. RALF Co to będzie? MARIA Niespodzianka. Rozbierz się. Kiedy jej oczy przywykają do ciemności, widzi w półmroku nagiego mężczyznę. Wyjmuje z torebki dwie chusty starannie złożone, podchodzi do Ralfa i prosi. MARIA Przewiąż sobie oczy. On waha się, w końcu... zakłada opaskę, ona robi to samo. MARIA Usiądźmy! Pogrążeni w ciemności, trzymają się za ręce, by trafić do łóżka, siadają. MARIA Bliżej! Podsuwają się, by dotykać się kolanami... ona wyciąga do niego rękę... on gładzi ją delikatnie... ona odwzajemnia pieszczotę... jego palce rysują szerokie kręgi wokół jej piersi... teraz ona pieści jego ciało... na koniec zsuwa opaski i zapala lampkę przy łóżku. Oboje są nadzy, uśmiechają się do siebie. Na ścianie pojawiają się dwa wielkie cienie i rozmawiają o rzeczach banalnych. Słychać głosy: 93 RALF Kiedy znów się spotkamy? MARIA Za dwa dni. RALF Chciałbym zaprosić cię na wystawę. MARIA Tam poznam twoich przyjaciół, środowisko... Co powiedzą? Co sobie o mnie pomyślą? RALF To umówmy się w kawiarni, gdzieśmy się poznali. MARIA Nie wolno umawiać się w miejscu pierwszego spotkania. Umówmy się... w kościele! Przy Drodze Świętego Jakuba. PL. GENEWA - POPOŁUDNIE Maria spaceruje z torbą po Genewie. Snuje piękną baśń. NAD JEZIOREM zwraca uwagę na barwną tęczę nad fontanną tryskającą z jeziora. MARIA Był sobie ptak obdarzony parą doskonałych skrzydeł o bajecznie barwnych piórach!... (zatrzymuje się) Pewnego dnia ptaka tego zobaczyła młoda kobieta i zakochała się w nim bez pamięci. Widzi studenckie pary, które całują się nad brzegiem jeziora. MARIA (uśmiecha się, rusza) Ptak poprosił ją, by mu towarzyszyła, i polecieli razem w pełnej harmonii. Wysoko na błękicie biała wstęga samolotu, słychać 94 GŁOS MARII Lecz pewnego dnia pomyślała: A może on zechce odkryć dalekie krainy... Dociera HUK odrzutowca. Maria podnosi głowę. Śledzi znikającą wstęgę samolotu, opuszcza głowę. MARIA Zechce odkryć dalekie krainy, poznać odległe zakątki świata?... Zatrzymuje się. GŁOS MARII I zadrżało jej serce! Przestraszyła się, że już nigdy nikogo tak mocno nie pokocha! Rusza, szybko wychodzi z ujęcia. NAD RZEKĄ stoi samotna tyłem, podziwia lot mew, odwraca się i, idąc, oznajmia: MARIA Zakochany ptak przyfrunął do niej nazajutrz. Wpadł do klatki i stał się więźniem. (gorąco) Kobieta była najszczęśliwsza, napawała się jego widokiem! Kochała go namiętnie! (opuszcza oczy) Jednak z biegiem czasu... Zatrzymuje się, odwraca i znów patrzy na fruwające nad rzeką mewy. BAZAR Bazarowa sprzedaż, bazarowa klientela, a nad wszystkim bazarowa muzyka. Maria odnajduje się w tej rzeczywistości. Jedząc jabłko, ogląda targujące się gosposie. MARIA (kontynuuje) Jednak z biegiem czasu ptak przestał ją interesować. Zwracała na niego uwagę tylko wtedy, kiedy przynosiła mu jedzenie. 95 Patrzy na barwę jabłka, które je. GŁOS MARII Ptak, nie mogąc już latać, z dnia na dzień pogrążał się w coraz głębszym smutku, pióra mu wyblakły, skrzydła opadły... Ogryzek wrzuca do kosza. MARIA Pewnego dnia okazało się, że jest martwy. Kobieta rozpaczała!... Jakiś młody sprzedawca patrzy na nią wzrokiem pełnym pożądania, kiedy się zbliża - ona tego nie dostrzega wychodzi z bazaru na ULICĘ Idzie chodnikiem. GŁOS MARII Kobieta... wpadła w rozpacz! Ale nie pamiętała o... Przystaje: przygląda się starej sklepikarce porządkującej witrynę w sklepie zoologicznym... Kończąc porządek, kobieta zabiera z wystawy pustą klatkę dla ptaków i znika z okna. MARIA Nie pamiętała o... (...) Pamiętała tylko, co tak naprawdę wzruszało ją w ukochanym: jego wolność, energia jego silnych skrzydeł. Stara pomarszczona kobieta znów pojawia się w oknie. Patrzy nienawistnie na młodą Marię. Mierzą się wzrokiem. Maria odchodzi... Zatrzymuje się przed kioskiem z kwiatami. Wyjmuje z torebki papierosa. Zapala. GŁOS MARII Utraciła sens życia i śmierć zapukała do jej drzwi. Czemu przyszłaś? - zapytała udręczona. "Abyście mogli być znów razem. Jestem ci potrzebna, byś mogła go odnaleźć". 96 MARIA (do siebie) Nie mam zamiaru więzić ptaka. Chcę, by cieszył się wolnością... (łapie się, że mówi o sobie) Pfu!... Już mówię do siebie. Rzuca papierosa, rusza zawstydzona. WN. BIBLIOTEKA - DZIEŃ Maria wchodzi do biblioteki z torbą. Pusto, tylko bibliotekarka z kanapką i herbatą. MARIA Dzień dobry. Smacznego!... Przyszłam zwrócić dzieło o rolnictwie. BIBLIOTEKARKA Dzień dobry. Dziękuję! Miałam już wychodzić. Może spróbuje pani mojej kanapki? MARIA Dziękuję. (wyjmuje książkę) Właśnie zjadłam obiad. BIBLIOTEKARKA (zagląda do rejestru) Długo pani trzymała tę książkę. MARIA Szczerze mówiąc, nic z niej nie zrozumiałam. BIBLIOTEKARKA (patrząc na Marię) Czy pamięta pani, o co mnie pani kiedyś pytała? Maria nie pamięta, ale widząc znaczący uśmiech bibliotekarki, orientuje się. MARIA Rozumiem. BIBLIOTEKARKA Nie ma tego wiele, ale skoro trzeba kształcić młodych, zamówiłam kilka nowych tytułów. 97 MARIA By nie musieli się dowiadywać od prostytutek. BIBLIOTEKARKA Właśnie! (wskazuje leżącą stertę książek) Przerzuciłam je pobieżnie i, wie pani, to, co w nich odkryłam, napełniło mnie zgrozą. MARIA (chce iść) Dziękuję pani. Daje znak, że już idzie, i wtedy słyszy. BIBLIOTEKARKA Pani też byłaby zgorszona. Czy wiedziała pani, że łechtaczka to odkrycie świeżej daty? MARIA (zdziwiona) Świeżej daty? BIBLIOTEKARKA Jej istnienie zostało oficjalnie ogłoszone w 1559 roku w książce "De re anatomia". (wybiera tę książkę ) Colombo opisuje ją tam jako rzecz: (odczytuje) "ładną i przydatną". Czy da pani wiarę?! (wybuchają śmiechem) Dwa lata później inny lekarz, Gabriele Falloppio, stwierdził, że owo odkrycie zawdzięczać należy jemu. Obaj mężczyźni, oczywiście Włosi... MARIA (wtrąca) Oni to się znają na rzeczy! BIBLIOTEKARKA (nie daje sobie przerwać) ...prowadzili długie debaty, który z nich pierwszy odkrył łechtaczkę dla historii świata! 98 MARIA Ciekawe!... BIBLIOTEKARKA (dalej tłumaczy) Po tych odkryciach dalej pogardzano tą częścią kobiecego ciała. W Europie nawet w XIX wieku wycinano łechtaczkę, jako źródło histerii, epilepsji, bezpłodności, skłonności do cudzołóstwa... Maria wyciąga rękę na pożegnanie. BIBLIOTEKARKA (nie zwraca uwagi) A przecież każda kobieta doskonale wie, że stosunek z mężczyzną może być cudowny, ale cała przyjemność mieści się w tym maleńkim zgrubieniu odkrytym przez któregoś z tych Włochów, wszystko jedno którego! (po chwili) Co pani sądzi o punkcie G? MARIA A wie pani, gdzie on się znajduje? BIBLIOTEKARKA (odpowiada zagadkowo) Pierwsze piętro, okno w głębi. MARIA (ubawiona) Jak w podręczniku wychowania seksualnego dla młodych dziewcząt. BIBLIOTEKARKA Może wyda się zbyt poufałe, nie mam komu się zwierzyć. MARIA Czy nie możemy porozmawiać o czymś innym? BIBLIOTEKARKA (jest w transie) Choć sprawy łóżkowe z mężem zawsze układały się nam dobrze, trudno mi było osiągnąć orgazm podczas stosunku. Teraz już wiem dlaczego. Piszą o tym tutaj. 99 Wskazuje książkę przed sobą i kartkując ją, mówi: BIBLIOTEKARKA Istnieje wiązka nerwów, która łączy łechtaczkę z punktem o kluczowym znaczeniu, punktem G. Milknie, zamyka książkę i zaraz zaczyna się uskarżać. BIBLIOTEKARKA Nie wiem, czy powinnam była to wszystko czytać!... Ale odkąd pani się tu zjawiła i wzięłam się za te lektury, zaniepokoiło mnie, co zrobiłam z własnym życiem. (po chwili) Czy dzieje się tak ze wszystkimi? MARIA Mogę panią zapewnić, że tak. BIBLIOTEKARKA Zechciałaby pani mnie wysłuchać? Maria kiwa głową zaintrygowana. BIBLIOTEKARKA Czy wie pani, czym jest punkt G? MARIA (przypomina) Mówiłyśmy już o tym: pierwsze piętro. BIBLIOTEKARKA Oczywiście! (rozjaśnia się) Punkt G jest zdobyczą naszego stulecia i trąbią o nim wszystkie gazety. Zdaje sobie pani sprawę, w jak rewolucyjnych czasach przyszło nam żyć?.. (obie śmieją się) Niewiele kobiet szczytuje podczas stosunku. Jeżeli tak się dzieje w pani związku, zmieńcie pozycję! Niech chłopak się położy na plecach, a pani na nim. MARIA (śmiejąc się) Dziękuję. 100 BIBLIOTEKARKA (z miną spiskowca) Oni o tym nie wiedzą, ale my także możemy mieć wzwód! MARIA Czy zdradziła pani kiedyś męża? BIBLIOTEKARKA (szok, błyski oczu, w końcu) Powróćmy do naszego wzwodu. Łechtaczka staje się twarda, wiedziała pani o tym? MARIA Od dziecka. Bibliotekarka jest wyraźnie rozczarowana. MARIA Rozmawiała pani szczerze z mężem? Bibliotekarka, znowu zszokowana, nie odpowiada. MARIA (spojrzawszy na zegarek) Jak pani ma na imię? BIBLIOTEKARKA Heidi. MARIA Pani Heidi, przyszłam się pożegnać, mój staż dobiegł końca. BIBLIOTEKARKA (nie słucha) Nie chce pani książki o łechtaczce? MARIA Nie, dziękuję. BIBLIOTEKARKA (dalej nie słucha) I nie chce pani wypożyczyć nic innego? MARIA Wracam do Brazylii, chciałabym pani podziękować i pożegnać się. Do widzenia! 101 Heidi wychodzi zza kontuaru, ściskają się serdecznie, słychać całusy i: Do widzenia! Wszystkiego najlepszego!... Wreszcie amatorka rolnictwa, pomachawszy ręką, wychodzi. Bibliotekarka czeka, aż za Marią zamkną się drzwi. BIBLIOTEKARKA (do siebie) Nie chce. Trudno... W końcu świat nie kręci się tylko wokół seksu, choć seks z pewnością się liczy. (nagle wygraża w kierunku drzwi) Czy zdradziła pani męża?!!... (patrzy, ani mrugnie) Takie tajemnice zabiera się do grobu! Odpręża się. Rozgląda: wszędzie tylko półki z książkami. PL. ULICA - DZIEŃ Maria idzie do skrzyżowania. Rozpościera się stąd widok na jezioro, na fontannę i na klomby kwiatów w parku po drugiej stronie ulicy układające się w okazały zegar. Wchodzi na przejście przy czerwonym świetle, oczywiście!, i nagle - pisk hamulców – przystaje. KIEROWCA (głośno) Daltonistka czy zakochana?! MARIA To drugie! Właśnie szczytowałam! Cofa się, czeka na zielone, przechodzi na drugą stronę, zatrzymuje się przed kwietnym zegarem: podziwia go... WN. COPACOBANA - POPOŁUDNIE Milan na swoim posterunku. Reszta na swoich. Przy stoliku NYAH siedzi z jakimś AZJATĄ. Zaśmiewają się do rozpuku. Wchodzi Maria. NYAH (zobaczywszy Marię) Chodź tu! Popatrz, do czego on mnie namawia! Podchodzi, siada. Z szelmowskim uśmiechem Azjata unosi wieko skrzyneczki. Maria zerka do środka. 102 W pudełku plątanina zaworków, korbek, obwodów elektrycznych, małych metalowych styków i baterii, podobna do wnętrzności starego radioodbiornika, z dwoma przewodami, których końcówki podłączono do małych szklanych pałeczek grubości palca. MARIA To jakieś starocie. AZJATA (zaperza się) Bo jest z ubiegłego wieku! To urządzenie ma ponad sto lat. Kosztowało mnie fortunę. MARIA Jak działa? NYAH (patrzy na Marię) Już mi wyjaśnił. Odwraca się do Azjaty, wskazując głową na drzwi, by już wyszli, lecz mężczyzna zachwycony zainteresowaniem, jakie wywołuje jego zabawka, opowiada. AZJATA Gdy pierwsze baterie pojawiły się na rynku, medycyna robiła doświadczenia z prądem, czy da się nim leczyć choroby psychiczne. Wykorzystywano go również do walki z trądzikiem. Widzicie te dwa zakończenia? Przykładano je tutaj, (wskazuje na skroń) a bateria powodowała wyładowania. MARIA (krzyczy) Ależ to okropne! Wysiadam z taksówki i wtedy... Brrr!... Nyah obejmuje klienta i tuli się do niego. AZJATA (ze śmiechem) To zależy od miejsca, w które się to włoży. Kręci korbką i obydwie pałeczki stają się fioletowe, dotyka nimi po kolei obu kobiet, rozlega się suchy trzask, obie krzyczą. 103 MILAN (już stoi przed stolikiem) Bardzo proszę, nie używać tego tutaj. Rozczarowany chowa instrument do pudełka, a pudełko do teczki, ale dalej o tym samym: AZJATA Teraz znów produkują to urządzenie. Jest modne w kręgach tych, którzy poszukują specyficznych rozkoszy. Ale ten model to unikat. NYAH Ja uwielbiam tradycję. Wstaje. Zabiera Azjatę. Azjata teczkę i wychodzą z baru. Milan patrzy za nimi, potem siada przy stoliku Marii. MARIA Widział pan już kiedyś coś takiego? MILAN Nie... Ale widziałem inne modele, trochę nowocześniejsze. MARIA A jak się tego używa? MILAN Ludzie wkładają to sobie do... środka... i partner kręci korbką. MARIA Nie mogliby tego robić sami? MILAN Po co!... Ja bym zbankrutował, a ty poszłabyś sprzedawać w sklepie warzywnym. A propos, na dziś zapowiedział się twój specjalny klient. Nie przyjmuj żadnych zaproszeń. MARIA Nie przyjmę. Łącznie z nim. Przyszłam się pożegnać. MILAN Malarz? 104 MARIA Istnieje jakaś granica. MILAN Co to za granica? MARIA Copacobana. Jeżeli zostanę jeden dzień dłużej, zostanę rok, a jeżeli zostanę rok, nigdy się z tego bagna nie wydostanę. Milan kiwa głową ze zrozumieniem. MARIA Poproszę kieliszek szampana. MILAN (idzie i przynosi) Gdybyś czegokolwiek potrzebowała, dzwoń. Maria wyjmuje pieniądze. MILAN Na koszt firmy. MARIA Dziękuję. Milan wraca za bufet, patrzy, jak Maria sączy szampana. WN. KOŚCIÓŁ PROTESTANCKI - DZIEŃ Siedzi wśród wiernych. Jednak coś ją dziwi - rozgląda się podnosi się już do wyjścia, gdy pastor rozpoczyna kazanie. PASTOR We wszystkich niemal językach świata istnieje to samo przysłowie: Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Maria siada. PASTOR (CD) Twierdzę, że nie ma nic bardziej fałszywego. Gdy jesteśmy na wygnaniu, pielęgnujemy najmniejsze wspomnienie o naszych korzeniach. Gdy jesteśmy daleko od ukochanej istoty, każdy mijany przechodzień przypomina nam o niej. 105 MARIA (z oczyma pełnymi łez) Dziękuję... Dziękuję... PASTOR (CD) Ewangelie i święte teksty niemal wszystkich religii napisano na wygnaniu, podczas pielgrzymki dusz błąkających się po ziemi w poszukiwaniu Boga. Nasi przodkowie nie wiedzieli i my nie wiemy, czego oczekuje od nas Bóg. A my, by nie zapomnieć, kim jesteśmy, bo nie wolno nam tego zrobić, piszemy książki, pamiętniki, malujemy obrazy. WN. POKÓJ HOTELOWY - RANO Maria u siebie. Wyciąga z szafy dwie walizki i kładzie je na łóżku. Otwiera jedną, wyjmuje z niej wagonik kolejki elektrycznej, przygląda mu się chwilę i wyrzuca do kosza. Zamyka walizkę. Wychodzi. Pokój chwilę pozostaje. GŁOS PAULO COELHO Poszła do banku i choć dyrektor będzie przekonywał, że to zły pomysł, każe wypłacić wszystkie oszczędności. I uda się gdzie?... Oczywiście!... Do agencji podróży! WN. AGENCJA PODRÓŻY - DZIEŃ Jak to agencja. Najważniejszy to klient, uśmiechnięty kasjer, kasa, plakat reklamowy i stylowy wystrój. KASJER (wręczając bilet) Bardzo proszę. Lot jutro. Międzylądowanie w Paryżu. Trzeba się przesiąść do innego samolotu. MARIA Do innego samolotu... (chowa bilet do torebki) Dziękuję panu. KASJER Szczęśliwej podróży. 106 MARIA Jestem przesądna. Nie dziękuję. Wychodzi... Odnajduje się NA ULICY Spaceruje, smakując lody, i z zachwytem przygląda się Genewie. PRZED KOŚCIOŁEM przystaje, wchodzi: jest całkiem pusty, przechodząc, patrzy na piękne witraże, ołtarz i pusty krzyż, zatrzymuje się przed tabernakulum - tu świece, kwiaty - klęka i modli żarliwie, żegna się i wstaje. W podnoszącym się obrazie widać: za nią stoi Ralf. RALF (konspiracyjnie) Jak się masz? MARIA (spokojnie) Dobrze. RALF Chodźmy na kawę. Wychodzą... Idą ULICĄ trzymają się za ręce zapatrzeni w siebie: całują się, śmieją, aż kilku przechodniów patrzy na nich z oburzeniem. Oni tego nie widzą, przechodzą, nikną za rogiem. GŁOS PAULO COELHO (na tle ulicy) Za rogiem wstąpili na kawę, następnie poszli na wystawę. Tam Maria poznaje środowisko, w którym Ralf się obraca. Wszyscy chętnie z nią rozmawiają, podziwiają jej znajomość francuskiego, pytają o karnawał w Rio, piłkę nożną i sambę... Ralf zaproponował, że przyjdzie do niej wieczorem do Copacabany. Powiedziała, że ma wolne i chciałaby zaprosić go na kolację. 107 WN. WILLA RALFA - WIECZÓR Ralf w salonie swej willi. Słyszy dzwonek. Schodzi i otwiera drzwi. W progu stoi Maria z dwiema walizkami. MARIA Nie przejmuj się. Nie wprowadzam się. Chodźmy na kolację. Bez słowa pomaga wnieść bagaże, potem porywa ją w ramiona i zaczyna całować, następnie zrywa z niej żakiet, rozpina sukienkę - sam się nie rozbiera - i tam, w przedpokoju, bez żadnych wstępów, kochają się: On unosi się i opada, przyśpiesza lub zwalnia tempo, nagle chwyta ją za ręce, jego ruchy stają się bardziej rytmiczne i - słychać - wyje jak zwierzę! Przewraca się na bok, widać: trzyma jej dłonie w swoich. Leżą, wpatrując się w siebie. MARIA Witaj. RALF Witaj. MARIA Sąsiedzi pewnie wszystko słyszeli. RALF Ciągnie od drzwi. Chodźmy do kuchni. Wstają... Maria wkłada żakiet i idą do kuchni. Maria siada. Ralf, robiąc kawę: RALF Co znaczą te walizki? MARIA Wracam do Brazylii. Jutro w południe. RALF Po pierwsze, spędzisz noc tutaj. Po drugie, znów będziemy się kochać. Przynosi kawę, zapala papierosa, siada naprzeciwko. RALF Po trzecie, chciałbym, abyś lepiej rozumiała mężczyzn. 108 MARIA Le-piej? rozumiała męż-czyzn? RALF (widząc jej uśmiech) Tak, lepiej rozumiała mężczyzn. Kiedy się spotkaliśmy, poprosiłem, byś nauczyła mnie seksu. MARIA Dlaczego mężczyźni myślą tylko o seksie? RALF A kto tak powiedział?! Zgadnij, co dla mężczyzny liczy się bardziej niż seks? Wzrusza ramionami. RALF Sport. MARIA Szalony! RALF Być może. Ale to ma sens. Czy zastanawiałaś się, co czują mężczyźni, z którymi idziesz do łóżka? MARIA Bali się. RALF Bo nic tak naprawdę nie wiedzą o seksie. "Seks, seks, i jeszcze raz seks, oto sól życia!", głoszą reklamy, gazety, filmy, książki, choć nikt nie wie, o co tak naprawdę chodzi. Wiadomo tylko, że trzeba to robić i tyle. MARIA (cokolwiek znudzona) Dość! Bierze go za rękę, prowadzi do salonu. Tu pali się ogień w kominku. Ralf włącza muzykę i nalewa dwa kieliszki wina. Następnie wyjmuje z regału książkę, znajduje odpowiedni tekst i czyta, opuszczając (...) fragmenty: 109 RALF "Jest czas rodzenia i czas umierania,/Czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,/Czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,/(...) Czas szukania i czas tracenia,/(...) Czas miłowania i czas nienawiści,/ Czas wojny i czas pokoju". Przynosi kieliszki z winem na tacy i stawia na dywanie obok kominka. Układają się wygodnie – coś pod głowy - na dywanie przed kominkiem, obejmują mocno ramionami, patrzą na ogień. MARIA Jak mogłeś zakochać się w prostytutce? RALF Z początku sam tego nie rozumiałem, ale błogosławiona niech będzie ta kobieta, którą bardzo kocham. WN. WILLA RALFA - RANEK Kilka promieni słońca wdziera się przez przymknięte okiennice sypialni Ralfa. Maria otwiera oczy: Ralf śpi obok na łóżku. Patrzy chwilę... Wstaje i schodzi do kuchni. Schodząc, spostrzega dwie walizki w przedpokoju, przystaje, patrzy na nie, po czym rusza do kuchni. Wstawia wodę, zasypuje kawę, zamyka drzwi do kuchni i sięga po słuchawkę telefonu. Ralf nadal śpi na górze. Maria - już ubrana - zalewa jedną kawę i wychodzi z kuchni, słucha: na górze cisza. Bierze walizki i wychodzi NA ULICĘ Czeka na taksówkę: już JESIEŃ, pełno opadłych liści. Nadjeżdża taksówka. Kierowca umieszcza walizki bagażniku. Ona ogląda się patrzy na willę - wsiada. Taksówka odjeżdża... 110 WN. LOTNISKO W GENEWIE - DZIEŃ Kawiarnia na lotnisku. Przy jednym ze stolików pisarz pije kawę. Obok filiżanki leży, tym razem zapakowany, laptop. PAULO COELHO Była tu, też zamówiła kawę, czekała cztery godziny na samolot do Paryża, łudząc się, że on zjawi się lada chwila. Tak dzieje się w filmach. (popija kawę) W końcowej scenie, gdy kobieta właśnie wsiada do samolotu, zjawia się zadyszany mężczyzna, chwyta ją w ramiona, całuje i zabiera do swego świata. Na ekranie pojawia się słowo "koniec", ale widzowie są pewni, że od tej pory kobieta i mężczyzna żyć będą długo i szczęśliwie... PL./WN. LECĄCY SAMOLOT - DZIEŃ Maria, wśród innych pasażerów w lecącym właśnie samolocie, zawiedziona stwierdza: MARIA Filmy nigdy nie opowiadają, co dzieje się potem... Kończą się, kiedy zaczyna się prawdziwe życie. Zamyka oczy. Spod rzęs pokazują się łzy i płyną po twarzy. PL./WN. LOTNISKO W PARYŻU - DZIEŃ Podchodzi do lądowania samolot z Genewy. Marię – w środku - budzi wstrząs przy lądowaniu. Pasażerowie przesuwają się do wyjścia, wśród nich Maria. Podchodzi do stewardesy, podaje jej swój bilet i pyta. MARIA (po francusku) Jak mam odnaleźć mój samolot? STEWARDESA (tłumaczy) Musi pani zmienić terminal. Samolot do Brazylii odlatuje z terminalu F, a przylecieliśmy na terminal C. Jeżeli pani sobie życzy, obsługa pomoże pani odnaleźć drogę. 111 MARIA Dziękuję. Może spędzę dzień w Paryżu. Kiedy jest następny lot do Brazylii? STEWARDESA (sprawdza) Bardzo mi przykro, ale pani bilet nie pozwala na przerwę w podróży. Oddaje bilet. MARIA Dziękuję. Przechodzi do schodków lub do rękawa. WN. LOTNISKO W PARYŻU - DZIEŃ Maria wychodzi razem z innymi na POCZEKALNIĘ Tu pasażerowie ściskają witających małżonków, rodziców, dzieci. Sama radość!... Ona przechodzi - udaje, że ją to nie obchodzi - przystaje, podnosi oczy na rozkład odlotów... Odnajduje lot do Rio. Patrzy na zegarek, nie widzi, że Ralf skrada się do niej z tyłu. RALF (nachyla się) Paryż zawsze tu będzie. Trzęsie się cała, odwraca rozdygotana. MARIA Paryż zawsze tu będzie? RALF To zdanie z filmu, który uwielbiam. Chcesz zobaczyć wieżę Eiffla? Podnosi zza pleców bukiet róż, oczy ma pełne blasku. Maria bierze kwiaty, całuje go. MARIA (już roześmiana) Jakim cudem znalazłeś się tu przede mną? 112 RALF Na lotnisku w Genewie widziałem, że coś czytasz. Mogłem podejść, ale pomyślałem, że lepiej będzie skorzystać z pierwszego lotu do Paryża, powałęsać się po lotnisku, kupić kwiaty, wypowiedzieć zdanie, które Ricky mówi swojej ukochanej w Casablance. Poza tym nic nie szkodzi być romantycznym. (spojrzenie w obiektyw) Jak w kinie, prawda?... Maria bierze go pod rękę i ruszają, wolno znikają wśród podróżnych. Obraz się oddala, widać, że jest na ekranie laptopa. WN. PRACOWNIA PISARZA lub JAKIŚ POKÓJ W HOTELU - DZIEŃ Paulo Coelho przy komputerze. Obraca się do widzów: PAULO COELHO Poszli. (przypomina sobie) A walizki?... (patrzy w komputer, krzyczy) Nie zapomnijcie walizek! (odwraca się, mówi znacząco) Nie słyszą!... I co teraz? Teraz to już naprawdę koniec. (wstaje) Dziękuję za cierpliwość. Wytrzymaliście Państwo (prawie, ponad) półtorej (dwie) godziny. Bardzo Państwu dziękuję. Uderza palcem w klawiaturę: na obrazie płyną napisy końcowe, a po jednej stronie w ramce widać zdjęcie – to ze spojrzeniem w obiektyw - uśmiechniętych Marii i Ralfa. FADE OUT