Wąż - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Wąż - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Wąż chytry uwiódł Ewę „O, gdybyście mogli znieść trochę szaleństwa z
mojej strony! Ależ tak, wy i mnie znosicie! Jestem bowiem o was zazdrosny
Boską zazdrością. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was
przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę. Obawiam się jednak, ażeby
nie były odwiedzione umysły wasze od prostoty i czystości wobec Chrystusa
w taki sposób, jak w swojej chytrości wąż uwiódł Ewę. Jeśli bowiem
przychodzi ktoś i głosi wam innego Jezusa, jakiegośmy wam nie głosili, lub
bierzecie innego ducha, któregoście nie otrzymali, albo inną Ewangelię, nie
tę, którąście przyjęli – znosicie to spokojnie. Otóż sądzę, że dokonałem nie
mniej niż wielcy apostołowie. Choć bowiem niewprawny w słowie, to jednak
nie jestem pozbawiony wiedzy. Zresztą ujawniliśmy się wobec was we
wszystkim, pod każdym względem. Czyż popełniłem jakiś grzech przez to, że
poniżałem siebie, by was wywyższyć? Że za darmo głosiłem wam Ewangelię
Bożą? Ogołacałem inne Kościoły, biorąc co potrzebne do życia, aby wam
przyjść z pomocą. A kiedy byłem u was i znajdowałem się w potrzebie,
nikomu nie okazałem się ciężarem. Czego mi nie dostawało, to dopełnili
bracia przybyli z Macedonii. W niczym nie obciążyłem was i nadal nie będę
was obciążał. Zapewniam was przez będącą we mnie prawdę Chrystusa, że
nikt nie pozbawi mnie tej podstawy do chlubienia się w granicach Achai.
Dlaczego? Czy dlatego, że was nie miłuję? Bóg to wie. Co zaś czynię, będę i
nadal czynił, aby nie mieli sposobności do chlubienia się ci, którzy jej
szukają; aby byli jak i my w tym, z czego się chlubią. Ci fałszywi apostołowie
to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam
bowiem szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego
słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich
uczynków” (2 Kor 11, 1-15).
+ Wąż gnostycki Sekty heterodoksyjne, rozprzestrzenione w Hiszpanii
wchodzącej w skład imperium starożytnego Rzymu, były „ostatnimi
ogniwami wielkiego węża gnostycznego”, który od początku chrześcijaństwa
pożerał oryginalny pień wiary /M. Menéndez Pelayo, Historia de los
heterodoxos españoles, t. 1, España romana y visigota. Periodo de la
Reconquista. Erasmistas y protestantes, podpisane w Brukseli dnia 26
listopada 1877 roku. Wyd. 4, Biblioteca se Autores Cristianos, La Editorial
Católica, S.A.,. Madrid 1986, s. 117/. Gnostycyzm nie jest herezją lokalną,
wyizolowaną, lecz raczej zbiorem, swoistym pandemonium wszelkich
spekulacji teozoficznych, które zgadzają się w zasadniczych fundamentach i
wgryzają się ze swoimi dogmatami w dogmaty katolickie, podgryzając je,
zatruwając, niszcząc je poprzez podstawienie w ich miejsce swoich
interpretacji. Gnostycyzm w chrześcijaństwie to chrześcijańska postać gnozy,
ogarniającej całe dzieje ludzkości. Znany jest powszechnie gnostycyzm
ukonkretniony historycznie, w postaci wyraźnie ukształtowanego ruchu
społecznego. Okazuje się jednak, że gnostycyzm w formie duchowej wdziera
się w chrześcijaństwo ciągle, konkretyzując się w formie różnych herezji.
Dopiero w ten pośredni sposób gnostycyzm, przybiera postać społeczną,
widoczną w nurcie historii chrześcijaństwa. Postać społeczna gnostycyzmu
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
konkretyzuje się zgodnie z formą danej herezji. Doktryna heterodoksyjna
uważana jest przez jej twórcę za jedynie prawdziwą. Tworzona jest przez
człowieka gorliwego, poszukującego prawdy, dążącego do wiedzy doskonałej,
której nie znają pozostali chrześcijanie, trwający w ciemnościach niewiedzy
/Tamże, s. 118.
+ Wąż gryzący własny ogon (po grecku uroboros) jednoczy początek z
końcem, tworząc ciągłość czasu wiecznego. Koło obrazem świata (12). „Jak
trudne są wyobrażenia o czasie i wieczności, widać już po słowie „eon”,
pochodzącym od greckiego aion; oznacza ono przede wszystkim czas lub
przestrzeń czasową (np. w sensie okresu światowego), może jednak także
wyrażać niezmienne trwanie i wieczność. Jako personifikacja aion jest
zasadą wiecznej, niewyczerpanej siły twórczej, władcą czasu i wieczności. U
dawnych Egipcjan w nieprzerwanym biegu czasu objawia się kosmiczna
wieczność. W rozumieniu biblijno-chrześcijańskim wieczność wyznaczana
jest nie przez wyłączenie czasu, lecz przez jego integrację. Tak więc w
symbolu koła może być wyobrażony zarówno czas, jak i wieczność.
Staroegipski hieroglif na oznaczenie wieczności to pierścień wykazujący
pewne podobieństwo do ułożonego w kształcie koła sznura, którego końce
związane są w węzeł; ów symbol nieskończoności jest atrybutem
wyróżniającym bogów. Podobne znaczenie posiada wąż gryzący własny ogon
(po grecku uroboros); po raz pierwszy przedstawiony został na egipskich
sarkofagach z okresu Nowego Państwa i znajduje się również w Księdze
umarłych jako zaznaczenie kosmicznego obiegu w nieskończoności /J.
Assmann, Zeit und Ewigkeit im alten Ägypten, Heidelberg 1975, s. 33; L.
Kákosy, Uroboros, w: Lexikon der Ägyptologie, Wiesbaden 1984, t. VI, s. 886893/” /M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum.
R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 162/. „Jako symbol wieczności
uroboros został przejęty przez alchemię i wolnomularstwo, ale odnajdujemy
go również w chrześcijańskiej sztuce sepulkralnej; na przykład włoski
rzeźbiarz Antonio Canova na nagrobku arcyksiężnej Marii Krystyny (Wiedeń,
kościół Augustianów, 1805) otoczył biust zmarłej uroborosem” /Tamże, s.
163.
+ Wąż grzechu zatruwa człowieka. „Synu zgrzeszyłeś? Nie czyń tego więcej i
za poprzednie swe grzechy proś o przebaczenie! Uciekaj od grzechu jak od
węża, jeśli się bowiem zbliżysz, ukąsi cię: jego zęby to zęby lwa, co porywają
życie ludzkie. Każde przekroczenie Prawa jest jak miecz obosieczny, a na
ranę przez nie zadaną nie ma lekarstwa. Gwałt i przemoc pustoszą bogate
posiadłości, tak też mieszkanie wyniosłego będzie zrujnowane. Prośba z ust
ubogiego dociera do uszu Pana, a sąd Jego prędko przychodzi. Kto
nienawidzi upomnienia, idzie śladem grzesznika, ale kto Pana się boi, z serca
się nawróci. Daleko znany jest mocny w języku, ale rozumny wie, kiedy on
się potknął. Kto buduje dom za cudze pieniądze, podobny jest do
gromadzącego kamienie na własny grobowiec. Stos paździerzy –
zgromadzenie bezbożnych, a ich wspólny koniec – płomień ognia. Droga
grzeszników gładka, bez kamieni, lecz u jej końca – przepaść Szeolu. Kto
zachowuje Prawo, panuje nad swymi myślami, uwieńczeniem zaś bojaźni
Pańskiej jest mądrość. Nie może zdobyć wykształcenia ten, komu brak
zdolności, ale jest zdolność, która przymnaża goryczy. Wiedza mędrca jak
potop rozlewać się będzie, a rada jego jak żywe źródło. Jak naczynie
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
stłuczone jest wnętrze głupiego: nie zatrzyma żadnej wiedzy. Jeśli rozumny
człowiek usłyszy słowo mądre, pochwali je i dorzuci doń swoje; gdy głupi
posłyszy, nie spodoba mu się i odrzuci je za plecy. Wyjaśnienia głupiego są
jak toboły w drodze, na wargach zaś mądrego znajdzie się wdzięk. Usta
roztropnego będą poszukiwane na zgromadzeniu, a mowy jego będą
rozważane w sercu. Jak dom zniszczony, tak mądrość głupiego, a wiedza
nierozumnego to słowa nieskładne. Nauka dla nierozumnego to pęta na nogi
i jakby więzy na prawej ręce. Głupi przy śmiechu podnosi swój głos,
natomiast człowiek mądry ledwie trochę się uśmiechnie. Nauka dla
rozumnego jest jak ozdoba złota i jak bransoleta na prawym ramieniu. Noga
głupiego jest skora, by wejść do domu, człowiek z ogładą, przeciwnie,
krępować się będzie. Nierozumny przez drzwi zagląda do wnętrza, natomiast
mąż dobrze wychowany stać będzie na zewnątrz. Jest brakiem wychowania
podsłuchiwać pod drzwiami, człowieka rozumnego zaś okrywałoby to hańbą.
Wargi głupich obficie wylewać będą głupstwa, słowa zaś mądrych odważone
będą na wadze. Na ustach głupich jest ich serce, w sercu mądrych są ich
usta. Bezbożny, kiedy przeklina swego przeciwnika, przeklina siebie samego.
Potwarca ubliża sobie samemu i znienawidzą go sąsiedzi” (Syr 21, 1-28).
+ Wąż inspiratorem zła Moralność jako „drugie stworzenie” człowieka.
Zasada fundamentalnej ambiwalencji. Drama kreacyjno-etyczne. „Rdz 3, 124 jest dramatologicznym – i zgodnie z duchem czasu swego powstania:
mitologicznym – przedstawieniem fundamentalnej prawdy o człowieku, że
mianowicie jest on istotą stworzoną do moralności, że staje się człowiekiem
dopiero z chwilą wejścia w orbitę życia moralnego, że jest istotą przerażająco
„obu-znaczącą” (ambiwalentną), czyli albo dobrą, albo złą moralnie, albo też
po części dobrą, a po części złą. Jest to niejako drugie, głębsze i bardziej
prozopoiczne stworzenie człowieka. Opis jahwistyczny Rdz 2, 4b - 3, 24 jest
obrazowym wykładem o wymiarze moralnym istoty ludzkiej. Temat ten został
ujęty w postać dramatu. Personae dramatis stanowią: pośrodku Stwórca
jako Actor mundi, stworzenie nierozumne jako scena materialna, szatan
wcielony w świat zwierzęcy – wąż (nie należy uważać go, po pogańsku, za
„drugiego boga”) jako inspirator zła i nade wszystko pierwsi ludzie jako jeden
zbiorowy podmiot i autor (aktor) dramatu. Treścią główną jest osobowa
relacja między człowiekiem a Bogiem, stanowiąca o bezwarunkowym dobru
człowieka: o bycie, życiu, doskonałości, szczęściu, spełnieniu się, sensie.
Stwórca rozpisał człowiekowi wielostopniowy i wielowątkowy scenariusz: nie
tylko zaistnienie materialne, ale i duchowe, moralne, dziejowe, a wreszcie
eschatyczne. Człowiek jest wiecznym „korelatem” Boga, a więc ma Go uznać,
przyjąć Jego prymat, okazać miłość i wdzięczność oraz słuchać Jego Woli
jako zasady kontynuacji i rozwoju stworzenia. Słowem – drama moralne jest
to konsekwencja kreacjonistyczna i spełnienie stworzenia. W ten sposób sam
człowiek ma strukturę dramatu, który rozwija określoną treść, koncepcję i
fabułę prozopoiczną, jaką ma Bóg, w części nam objawioną, a w części
nieznaną. Przez strukturę dramatu człowiek zmierza ku egzystencji
prozopoicznej; nie dla siebie samej, lecz dla komunii z Bogiem, dla
„dopełnienia” Stwórcy i dla osiągnięcia pleromy życia wiecznego. Jest to
drama, które gra o życiu, gra życie. Jeśli religie mezopotamejskie uczyły, że
bogowie zarezerwowali życie jedynie sobie, a człowiekowi przeznaczyli śmierć
i najwyżej „wieczny cień” osobowy, to opis jahwistyczny był kerygmą
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
narzuconą na protologię, o wiecznym życiu człowieka, umiejscowionym w
samym życiu Bożym. Warunkiem była personalna – świadoma, wolna i
realizowana w praktyce – więź z Osobą Bożą” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 328.
+ Wąż interpretowany alegorycznie jako szatan. Typy hermeneutyki tekstów
kreacyjnych Starego Testamentu. 1) Interpretacja alegoryczna. „Alegoryści
stosowali sens historyczny (sensus historialis) w zakresie faktów, a resztę –
zwłaszcza stronę obrazową – tłumaczyli przenośnie (w sensie metaforycznym,
moralnym i eschatologicznym). Biblijne teksty o stworzeniu, zwłaszcza
prahistorię jahwistyczną (Rdz 2) i kapłańską (Rdz 1) tłumaczyli historycznie
co do prawd duchowych (np. „Bóg stworzył”), a alegorycznie co do strony
materialnej obrazów i języka” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 275/. „W rezultacie
otrzymujemy prawdę, że Bóg stworzył świat i człowieka, a strona językowa
jest czynnikiem obrazowym, wspierającym tę prawdę na różne sposoby
(dydaktyczny, moralny, inspirujący, wychowawczy itp.). Dni stworzenia
(heksaemeron) – oparte na literackich konstrukcjach mezopotamejskich –
oznaczają etapy manifestacji potęgi Bożej przed aniołami, którzy zostali
stworzeni wcześniej, może nawet odwiecznie (św. Augustyn). Doszła tu do
głosu konstrukcja literacka. Najpierw chodziło o ukazanie dokonania faktu
stworzenia (opus creationis) potem o dzieło oddzielenia przeciwieństw (opus
distinctionis) czyli prapierwotnego porządkowania na podstawie opozycji w
bycie, np. światłość – ciemność, dzień – noc, woda – ziemia, a wreszcie o
dzieło ozdoby, uposażenia (opus ornatu) czyli wydoskonalenia stworzenia
przez piękno rzeczy. Konkretne terminy i obrazy trzeba tłumaczyć
alegorycznie, a więc światłość jako dobroć, dzień jako epokę i królestwo
Boga, ziemię jako materię, wiatr jako ducha, żebro jako tożsamość („z krwi i
kości”), węża jako szatana itd.
+ Wąż kłamcą pierwszym. „kłamstwo w literaturze a zwłaszcza w wielkiej
literaturze, jest zjawiskiem rzadkim, znacznie rzadszym niż można
podejrzewać. Co innego złudzenia, mity, ideologie, stany „fałszywej
świadomości”, subiektywne przewidzenia, omamienia – to nader często
pojawia się w wizjach wielkich pisarzy i poetów. Rozgraniczmy jeszcze pojęcie
kłamstwa świadomego, cynicznego, stawiającego sobie za cel wprowadzenie
w błąd odbiorcy; kłamstwa, które najchętniej nazwalibyśmy oszustwem
propagandowym. Ale wielka literatura nie jest terenem, na którym pleni się
propagandowe oszustwo” /Z. Wójcicka, P. Urbański „Odblask dalekiego
światła prawdy”, w: Kłamstwo w literaturze, red.), Wydawnictwo Szumacher,
Kielce 1996, s. 5/. „cyniczne kłamstwo. Świadczą o tym dobitnie
doświadczenia krajów o systemach totalitarnych. Wszelkie usiłowania
wprowadzenia propagandowego oszustwa w obręb literatury sprawiają, że jej
wielkość natychmiast więdnie i usycha. Albo literatura przestaje być
literaturą (Cezary Rowiński)” /Tamże, s. 6/. „Kto sieje kłamstwa, ten w
końcu zawsze się doczeka ich plonów, a wtedy już może odpoczywać po
trudach i śledzić tylko, jak inni zbierają żniwo i wyręczają go w rozsiewaniu
dalej złego ziarna” (J.R.R. Tolkien, Quenta Silmarilion, VII). „Pierwszym
mówcą, a zarazem Pierwszym Kłamcą był, jak sądził Maciej Kazimierz
Skarbiewski, Wąż. Nie powinno dziwić, że oratorstwo, a ryczałtem i retorykę
oraz kłamstwo połączono mocnym i nierozerwalnym węzłem. Retoryka stała
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
się synonimem takiego kunsztu, który służy oszukiwaniu, zamienianiu
prawd w fałsz i, szczególnie!, odwrotnie. Tak kwestię stawiali Sokrates i
Platon […] Natomiast żyjący w II w. p.n.e. Atenajos uznawał ją wręcz za
sztukę oszukiwania (fallendi artem). Dlaczego zatem poruszam raz jeszcze
ten temat – spór o retorykę? Dlatego, że, acz uznawana za rozsiewczynię
kłamstw, była także synonimem sztuki słowa – literatury (w znaczeniu
bardzo szerokim!)” /J. Z. Lichański, Milczenie Kanta. Literatura – kłamstwo –
retoryka, w: Tamże, 7-19, s. 7/.
+ Wąż Kusiciel bytem dobrym, Bóg stworzył „wszystko bardzo dobre” (Rdz 1,
31), nie mógł stworzyć ducha, anioła, istotę rozumną, jako wewnętrznie złą
(Rdz 3, 1-5). „Od anioła do szatana. Szatan jest zdarzeniem „angelogenezy”
(an-gelopoiesis, angelopojezja). Inaczej mówiąc: wywodzi się z Bożego Aktu
Stwórczego, ale o przeciwnej autointerpretacji ze strony tych istot duchowych. Bardzo wielu egzegetów przyjmuje dziś, że Stary Testament nie
postawił w ogóle pytania o pochodzenie szatana, a zrobiła to dopiero
literatura pozakanoniczna, a potem neotestamentalna. Jest to jednak zbyt
duża powściągliwość hermeneutyczna, płynąca z metody czysto leksykalnej
w egzegezie. Obecnie trzeba docenić bardziej metodę semantyczną, która
odkrywa te same semy pod różnymi leksemami. Gdyby nawet wszystkie
teksty o szatanie traktować jako ujęcia mitologiczne, to jednak dla wiary
chrześcijańskiej są to fundamentalne fakty skrypturystyczne. 1° Upadek
aniołów. W samym jahwistycznym (z XI-IX w. przed Chr.) opisie KusicielaWęża tkwi myśl, że Bóg, który stworzył „wszystko bardzo dobre” (Rdz 1, 31),
nie mógł stworzyć ducha, anioła, istotę rozumną, jako wewnętrznie złą (Rdz
3, 1-5). Na początku była to więc istota dobra, a stała się złą, przynajmniej w
ujęciu literackim, tuż przed sceną kuszenia człowieka. Kusiła jako rozumna,
wolna i działająca i dlatego podlegała przekleństwu na całą historię:
„Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty [...]. Wprowadzam nieprzyjaźń między
ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje [synów ciemności – Cz. S. B.],
a potomstwo jej” (Rdz 3, 14-15). Opis upadku człowieka zakłada jednak, że
Wąż był już zły, przynajmniej że szatan przybrał postawę złego. Upadek
anioła mógł mieć miejsce tuż przed upadkiem człowieka. Zresztą niektórzy
Ojcowie Kościoła uważali, że szatan mógł popełnić wiele różnych grzechów, a
pośród nich doprowadzenie pierwszego człowieka do buntu przeciwko
Stwórcy. A ponadto o fakcie upadku, przynajmniej grzechu antyadamowego,
świadczy potępienie Węża przez Boga. Cały Stary Testament miał ideę sądu
Bożego nad aniołami: „Ten, co sądzi mocarzy” (Hi 21, 22; por. Rdz 5, 1-10; 6,
2-4; Hen Et 6-7; Test Rub 5, 6). A sąd karzący zakłada winę i grzech
sądzonego. Sama nazwa „Lucyfer”, użyta u Iz 14, 4-20, mówiąc bezpośrednio
o strąceniu z tronu któregoś z królów Mezopotamii i u Ez 28, 11-19 o
upadku króla Tyru, wyraźnie nawiązuje do motywu strącenia z nieba do
szeolu najwspanialszego ongi Anioła Światłości. Trzeba pamiętać, że
większość chrześcijańskich interpretatorów uważała, że diabeł wywodzi się z
najwyższego chóru aniołów – princeps angelorum (Tertulian, Laktancjusz, św.
Cyryl Jerozolimski, św. Hieronim, św. Tomasz z Akwinu), tylko św. Jan
Damasceński uczył, że upadł anioł z najniższego stopnia” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 475.
+ Wąż Metafora szatana występuje w Rdz 3, 1-5. „Demonologia 2° W Starym
Testamencie. Natchniona informacja o szatanie w Starym Testamencie
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rozwija się od pierwotnej nazwy: „przeciwnik” czy „wróg” (Rdz 26, 21; 1 Sm
29, 4; Ps 71, 13). Oznacza ona jakąś fundamentalną, aprioryczną i
radykalną „przeciwność” ludzką, stanowiącą „siłę Bożą”, podporządkowaną
ściśle Bogu, ale na początku nie odróżnianą wyraźnie od działania Boskiego
ani od anioła” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 469/. „W Księgach sprzed niewoli
babilońskiej jest mowa o duchowych mocach Bożych, pomyślnych dla
człowieka i niepomyślnych, wspierających i oskarżających, nagradzających i
karzących, co z czasem rozwinęło się w postacie aniołów i duchów złych (1
Sm 16, 14-23; 18, 10; 19, 9; Sdz 9, 23; Za 3, 1-2; 1 Krl 22, 21-23; Hi 1-2; Ps
109, 6; por. Hen Hbr 53, 3). Rozwój tej myśli widać najlepiej, gdy się
porówna 2 Sm 24, 1, gdzie sam Bóg miał pobudzić Dawida do zliczenia
Izraela (czego mu nie było wolno uczynić), a 1 Krn 21, 1, gdzie jest
powiedziane o tym samym, że Dawida podjudził do tego szatan. W rozwoju
świadomości demonologicznej była cała pedagogia Boża, która prowadziła
lud pierwotny do monoteizmu, a poza tym nie było jeszcze wyraźnie
zakreślonej płaszczyzny historiozbawczej, na której szatan działa w sposób
mu właściwy. Wyraźna mowa o szatanie w Starym Testamencie ma miejsce
w V w. przed Chr. u Hi 1, 6-12; 2, 1-7. „Szatan” jest już odróżniany od
„dworu Bożego” (anielskiego) i nie jest już aniołem kary Bożej, lecz
spontanicznym i autonomicznym wrogiem człowieka, chcącym oderwać go
od Boga, od bojaźni Bożej, od przykazań i oskarżającym go fałszywie przed
Stwórcą. Chce wykazać, że Hiob jest bogobojny nieszczerze, że jego postawa
religijna jest utylitarna i że w sytuacji niepowodzeń i niedoli odejdzie od
Boga. W rezultacie występuje tu ponownie edeniczny motyw kuszenia i próby
duchowej człowieka. W tekście jahwistycznym, gdzieś z końca II tysiąclecia
przed Chr. Rdz 3, 1-5, nie ma wprawdzie nazwy „szatan”, ale jest jego
pierwotny obraz pod metaforą „Węża” (por. Ap 12, 9; Targum i Midrasz)”
/Tamże, s. 470.
+ Wąż miedziany wywyższony przez Mojżesza na pustyni, aby wszyscy,
którzy nań spojrzą, ocaleli, Jezus. Śmierć Jezusa drogą do
zmartwychwstania. b. „Jezus, gdy nadszedł Jego czas, wiedział, ze musi
zrobić coś bez precedensu. Musiał objawić światu coś znacznie cenniejszego
niż życie takie, jakim je znamy: objawić niezgłębiony zamysł Boży. Jego
zadaniem było stać się znakiem tego, że ludzie mogą zaufać tajemniczym
celom wszechświata, który często wydaje się wrogi albo obojętny na nasze
przetrwanie. Jezus miał pokazać przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, że
kosmos został puszczony w ruch dla naszego wzrostu. Jak wąż miedziany,
którego Mojżesz wywyższył na pustyni, aby wszyscy, którzy nań spojrzą,
ocaleli, Jezus sam siebie uczynił żywym wzorem. Na górze Kalwarii stał się
czymś daleko więcej niż symbolem – stał się pierwszym sakramentem,
znakiem, który jest tym, co sam znaczy. Albowiem śmierć Chrystusa nie
tylko oznacza moc przemiany działającej w świecie; ona sama jest ta mocą.
Zanim jednak zaczniemy wznosić zbyt głośne okrzyki na cześć
zmartwychwstania Jezusa, musimy pamiętać o cenie. Śmierć jest
rzeczywistością. Chrześcijaństwo nie naucza doktryny i nieśmiertelności w
sensie „nie kończącego się istnienia”. Nasz obecny stan istnienia ma swój
koniec. Dobrowolne uniżenie, jakie każe się nam podjąć, wybierając Krzyż,
jest uniżeniem rzeczywistym. Utracimy to, co dotąd tak pielęgnowaliśmy jako
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nasze ja, a co Daniel Day Williams opisuje jako „obiektywne ja – depozyt
doświadczenia ukształtowany przez nasze rozumienie siebie”. Innymi słowy,
to wszystko, co jest nam najbardziej znane, narosła suma i substancja
naszego świadomego życia, którego tak desperacko się trzymamy jako
fałszywie pojętej tożsamości. Duch pociąga nas na granice tego jestestwa ku
przemianie, która m u s i z początku jawić się jako otchłań, jako wielka
złowroga nicość. Albowiem zostaniemy przekształceni w coś, czym nie
jesteśmy, w cos, czego nie znamy – nawet jako przebłysku możliwości.
Wymogiem jest absolutne odrzucenie i odłączenie” /S. McGrath, Pasja
według Tolkiena, w: Tolkien. Księga pamiątkowa. Studia o spuściźnie
literackiej, red. J. Pearce, (Tolkien: A celebration, HarperCollinsPublishers
1999), tłum. J. Kokot, Zysk i S-ka, Poznań 2003, 162-170, s. 163.
+ Wąż obrazem przebiegłości i zwodniczości szatana. Typy hermeneutyki
tekstów kreacyjnych Starego Testamentu. 1) Interpretacja alegoryczna.
„Według tej interpretacji Adam jest nie tyle jednostką, ile raczej typem
człowieka, człowiekiem w ogóle czy naturą ludzką ogólną. Ewa była typem
raju, życia rodzinnego, ogrodu Bożego. Drzewa w raju były alegorią
duchowych darów Bożych, Kościoła, sakramentów, zbawienia, tablic
przykazań Bożych. Zjedzenie zakazanego owocu było przenośnią
nieposłuszeństwa, pożądliwości, uporu, dążenia do zrównania się człowieka z
Bogiem, no i anatomią psychologii pokusy. Wąż to obraz przebiegłości i
zwodniczości szatana, a scena kuszenia to obraz walki między siłami dobra i
zła w duszy. Tchnienie życia to obrazowe ukazanie genezy duszy ludzkiej.
Nieodczuwanie wstydu to znak niewinności, czystości moralnej, harmonii
między ciałem a duszą, odczuwanie wstydu to świadomość rozdźwięku
między ciałem i duszą, grzeszności człowieka i niedorastania do ideału
obrazu Bożego. Eden to znak raju, czyli nieba. Przechadzanie się Boga po
ogrodzie to metafora obecności Boga w świecie, łaski, immanencji.
Oczywiście przesadni alegoryści przypisywali osobne znaczenie każdemu
słowu, doszukując się sensów ukrytych, np. przypływ wiatru to zesłanie
Ducha Świętego, kroki Boga to rytm życia kosmosu, noc to odrzucenie od
Boga, sen Adama to powrót do stworzenia (Ewy) z chaosu pierwotnego itp.
Skrajne formy alegorii nie przyjęły się” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka,
t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 276.
+ Wąż oznacza ruch życia wieczny (w tajemnym języku hieroglifów)
wszechświat wciąż wiruje stwarzając siebie samego, wyraża tę ideę
Kaduceusz. „W „Domu życia”, któremu patronuje Tot, są kopiowane i
stanowią przedmiot studiów wszystkie rękopisy nieodzowne do zachowania
życia: zarówno medyczne, jak związane z kultem bogów. Tot to mistrz pisma,
wiedzy i magii. Bóg mądrości jest przedstawiany jako ibis. Hieroglif ten
oznacza także duszę człowieka, która promienieje, albo zmartwychwstałe,
błogosławione ciało z Kabały” /C. Brelet, Święta medycyna (Les médicines
sacrées, Editions Albin Michel S.A. 1991), przekład M. Hofman, F.
Kleczewska, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1995, s. 24/.
„barwami księżyca, nocnego sobowtóra słońca, czyli Ra, są czerń i biel –
kolory upierzenia ibisa. Później, w okresie dekadencji, kiedy ludzie zapomną
tajemnic zawartych w znakach, Tot, bóg-Księżyc zostanie utożsamiony z Ra.
[…] Potem Grecy zrobili z Tota Hermesa. […] lekarze zachodu […] Ich
kaduceusz wyraża ideę spirali, czyli wiru twórczych sił wszechświata, lecz
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
także węża, który w tajemnym języku hieroglifów oznacza wieczny ruch
życia. Hipokrates […] Po trzech latach nauki w świątyniach egipskich
dostąpił zaszczytu inicjacji” /Tamże, s. 25/. „Pisze Herodot: „Medycyna jest
w Egipcie tak mądrze zorganizowana, że lekarz zajmuje się wyłącznie jednym
rodzajem choroby, a nie wieloma” […] Taki stan medycyny niewątpliwie
panował w epoce Ptolomeuszy. Ale w okresach wcześniejszych, […] lekarze
cieszący się największą reputacją nie byli wąskimi specjalistami, a
praktykowali medycynę w połączeniu z magią. […] nie Hipokrates jest twórcą
medycyny; „starzec z Kos”, ten Wielki Wtajemniczony świątyń Tota, został
przez kapłanów i lekarzy – magów obarczony obowiązkiem przeniesienia
światła ich nauki do cywilizacji zachodniej” /Tamże, s. 27/. „nauka Egipcjan
głosi, iż krew każdego indywiduum posiada właściwą sobie częstotliwość
drgań. Żadna istota ludzka nie jest podobna pod tym względem do innej, nie
istnieją dwie jednakowe częstotliwości wibracyjne […] G. H. Williamson:
Krystaliczna struktura krwi umożliwia przemieszczanie się w całym ciele
pewnej energii świetlistej. Oto właśnie życie!” /Tamże, s. 29/. „Podstawą
egipskiej medycyny sakralnej były zabiegi zmierzające do unormowania
częstotliwości wibracyjnej chorego. […] Lekarz mógł z jednej strony
odwoływać się do zaklęć, by umożliwić choremu „bezpośrednią łączność z
życiem”, z drugiej zaś do środków wzmacniających odporność. […] Niektóre
zaklęcia wiążą się z podawaniem lekarstw, którym mają towarzyszyć za
każdym razem, gdy chory je przyjmuje”/ Tamże, s. 30.
+ Wąż Pierzasty Quetzalcoatl bogiem pokoju i tworzenia. Tezcatlipoc bożkiem
azteckim, który odwiedza go przynosząc mu w darze lustro. Oświetlenie drogi
przyszłości kultury latynoamerykańskiej przez promień starożytnego
zwierciadła. „W miejscu kultu we wnętrzach grobowców znaleziono
pogrzebane zwierciadła, mające poprowadzić zmarłych w zaświaty. Wklęsłe,
matowe i gładkie mieszczą w sobie iskrę światła zrodzonego we wnętrzu
ciemności. Pogrzebane zwierciadło należy jednak nie tylko do świata
indiańskiej wyobraźni. Meksykańsko-kataloński poeta Ramôn Xirau
zatytułował jedną ze swych książek L’Espil Soterrant (Pogrzebane
zwierciadło) ożywiając starożytne podania śródziemnomorskie, wcale nie tak
odległe od legend najstarszych indiańskich mieszkańców Ameryki.
Zwierciadło – spoglądające z Ameryki ku Morzy Śródziemnym i ze świata
śródziemnomorskiego patrzące na Amerykę” C. Fuentes, Pogrzebane
zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 10.
„Zwierciadło z czarnego pirytu na naszym brzegu oceanu. Znalezione we
wnętrzu piramidy w El Tajín w Veracruz, zdumiewającym miejscu, którego
nazwa znaczy „błyskawica”. […] Zbudowane z kamieni El Tajín jest
zwierciadłem czasu. Na drugim brzegu wymyślony przez Cervantesa Rycerz
Zwierciadeł wydaje bitwę Don Kichotowi próbując uleczyć go z szaleństwa.
Ten jednak ma w głowie lustro, w którym odbija się wszystko, co stary
hidalgo przeczytał i co nieszczęsny szaleniec uznaje za prawdziwe odbicie
rzeczywistości. W niezbyt odległym Muzeum El Prado Velázquez maluje
siebie malując to, co w rzeczywistości przedstawia na obrazie; jak w lustrze.
A w głębi jego obrazu inne zwierciadło odbija prawdziwych świadków dzieła:
ciebie i mnie. Może lustro Velázqueza odbije przypadkiem także na
hiszpańskim brzegu dymiące zwierciadło azteckiego boga nocy Tezcatlipoca,
w chwili gdy odwiedza on pierzastego węża Quetzalcoatla, boga pokoju i
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
tworzenia, przynosząc mu w darze lustro. Dobry bóg widząc swe odbicie
utożsamia się z ludźmi i pada na ziemię: zwierciadło odarło go z boskości”
Tamże, s. 11.
+ wąż przebiegły, bardziej niż inne zwierzęta. „Chociaż mężczyzna i jego żona
byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu. A wąż był bardziej przebiegły
niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do
niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich
drzew tego ogrodu? Niewiasta odpowiedziała wężowi: Owoce z drzew tego
ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu,
Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie
pomarli.” (Rdz 2,25-3,3) bt
+ Wąż przekazuje przesłanie boga księżyca dotyczące śmierci i
nieśmiertelności. Księżyc znakiem drogi od śmierci do zmartwychwstania (1).
„Dawne przekazy podają, ze dusze zmarłych podróżują na Księżyc. Według
poglądów pitagorejczyków Pola Elizejskie znajdowały się na Księżycu, a
zgodnie z wierzeniami staroindyjskimi (Upaniszady) dusze zmarłych
odpoczywają na Księżycu i czekają tam na nową inkarnację, czyli na powrót
do biokosmicznego obiegu. W trychotomicznym ujęciu Plutarcha po śmierci
człowieka ciało (soma) pozostaje w ziemi, dusza (psyche) wędruje na Księżyc,
a rozum (nous) powraca do Słońca” /M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach,
kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 144/
„Przesłanie boga księżyca dotyczące śmierci i nieśmiertelności może być
przekazane przez węża lub kameleona; w podaniu Hotentotów zając miał
obwieścić ludziom dalsze życie, jednakże źle przekazał wiadomość i wszyscy
ludzie musieli umrzeć. Zrzucający skórę wąż i zmieniający barwy kameleon
uchodziły za zwierzęta lunarne, podobnie jak znikający zimą i pojawiający się
znowu na wiosnę niedźwiedź (np. na Syberii) oraz nadymająca się i związana
z wodą ropucha. W Chinach jednym z symboli księżyca jest trójnożna
ropucha, innym zając, który siedzi obok drzewa kasji i przygotowuje w
moździerzu eliksir życia. Staromeksykański rękopis obrazkowy (Codex
Borgia) przedstawia zająca w wypełnionym wodą życia półksiężycu. Także w
sztuce chrześcijańskiej – obok innych znaczeń – zając może być symbolem
lunarnym; motyw trzech zajęcy wewnątrz koła (np. na jednym z okien
katedry w Paderborn) interpretowany był wcześniej trynitarnie, bardziej
prawdopodobne wydaje się znacznie ruchu obiegowego Księżyca i trzech jego
faz /W. Kemp, Hase, w: Lexikon der christlichen Ikonographie, Freiburg i.Br.
1970, t. II, szp. 222 i n/, też przecież symbolizowanych często przez motywy
trójczłonowe, że przypomnimy trójłuczne, trójnóg, trójudzie (dziś jeszcze w
herbie miasta Füssen) lub grecką boginię Hekate, trójpostaciowa (triformis) w
swoim aspekcie lunarnym” /Tamże, s. 145.
+ Wąż przewrotny szatana kusi ludzi najbardziej w sytuacji tragedii ludzkiej
(Rdz 3, 6). „W Listach szatan jest ujmowany nie tyle jako anty-mesjasz, ile
bardziej egzystencjalnie, raczej jako ważne źródło grzechu i złej kondycji
ludzkiej. Jest to więc zagrożenie moralne, hamartologiczne, zniewalające (1
Kor 7, 5; Rz 6, 6.20; 2 Kor 11, 3.13-14; 1 J 3, 8). Dosięga ono wszystkich
ludzi na świecie, stanowiących zresztą jedną rodzinę, ale najbardziej odnosi
się do chrześcijan (1 P 5, 8-10), którzy mają teraz niejako zaostrzoną próbę
ich wartości w nowej epoce. Szatan działa tu głównie przez sytuację cierpień,
fizycznych i moralnych, ponętne hedonizmy odsuwając na później. Chce
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
odwieść chrześcijan od wiary w Mesjasza głównie przez prześladowania i
podburzanie innych przeciwko nim (Ap 2, 10; 1 P 4, 12-16). Szatan wiąże się
zawsze z kontekstem cierpienia: „temu żarowi, który pośrodku was trwa dla
naszego doświadczenia, nie dziwcie się” (1 P 4, 12). Cierpienia należą do
„kontekstu Węża”, choć stanowią raczej przeciwieństwo złudnej przynęty
(Rdz 3, 6). Na różne sposoby szatan chce zniewolić człowieka, uwikłać go w
grzech i wreszcie rzucić go w ramiona śmierci (Rdz 6, 6.20; Ga 4, 3.8; Rz 5,
12-14). Dla siebie chce jedynie kultu (1 Kor 10, 20-21; 2 Kor 6, 15-16; Ap 9,
20), który staje się właściwie anty-kultem. W Nowym Testamencie jest pełna
korelacja antytetyczna między szatanem a Mesjaszem. Chrystus przyszedł na
świat, „aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3, 8), wybawić świat „ode Złego” (Mt
6, 13) i przeprowadzić człowieka „od śmierci do życia” (Rz 6, 13; por. J 1, 4;
3, 15). Dojrzały tu motywy z Księgi Rodzaju. Szatan targnął się na życie człowieka przez podstępne uzyskanie jego zgody na to, ale jest dojaśnienie:
chodzi nie tyle o życie doczesne, które jest domeną stworzenia, ile raczej – i
to przede wszystkim – o życie wieczne, które jest domeną zbawienia: śmierć
fizyczna jest tylko obrazem śmierci wiecznej (Hbr 2, 14-15). Dzięki
Chrystusowi nieprzyjaźń między człowiekiem a Bogiem przeszła w
nieprzyjaźń między człowiekiem a szatanem (Rdz 3, 15). Główne zło szatana
polega na tym, że on rozrywa pozytywne więzi między człowiekiem a Bogiem,
między osobami ludzkimi a Osobami Bożymi, a główne dobro Mesjasza
polega na tym, że On jest Mediatorem osobowym i Restytutorem owej
Przyjaźni, owej Komunii Miłości (Ef 1, 10; Kol 1, 14 nn.). Jak widzimy,
motywem głównym i Mesjasza, i szatana jest problem osobowej więzi między
człowiekiem a Bogiem, chociaż ze stron przeciwnych” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 474/.
„W każdym razie istnienie szatana nie podlega żadnej wątpliwości, chociaż
mamy do czynienia z pierwotnym językiem obrazowym. Wyrzucenie szatana
z Pisma jako rzekomego mitu lub uznanie go za literacką personifikację zła
ipso facto odebrałoby Jezusowi z Nazaretu istotny wymiar tematyki
mesjańskiej i uczyniłoby niezrozumiałą i mniej realną całą postać
Chrystusa” /Tamże, s. 475.
+ Wąż Quetzalcoatl Stwórca życia ludzkiego, który „jest tematem wielu,
często sprzecznych ze sobą legend, przedstawiany bywa jako stwórca
ludzkiego życia, powoli, z trudnością wyłaniającego się z chaosu i lęku
prapoczątków. Quetzalcoatl ofiarował ludziom narzędzia i umiejętności. […]
Jego nauki określano tym samym słowem, co naród Tolteków: Toltecayatl,
czyli „całość Stworzenia”. Quetzalcoatl stał się herosem ducha
mezoamerykańskiej starożytności, tak jak Prometeusz był wyzwolicielem
człowieka za cenę własnej wolności. Quetzalcoatl wyzwolił świat przynosząc
mu światło wiedzy. Światło tak silne, że odwoływały się do niego wszystkie
państwa, które przejęły po Toltekach kulturalną schedę. Następcami
Tolteków, a zarazem twórcami ostatniego państwa starożytnej Mezoameryki
byli Aztekowie. Długi marsz Azteków z pustyń Ameryki Północnej, z Arizony i
Chihuahua ku centralnemu Meksykowi utrwalono w wizerunku orła
pożerającego węża na szczycie kaktusa nopal rosnącego na wyspie pośrodku
jeziora. […] Kiedy przybyli nam miejsce przeznaczenia, w roku 1325 założyli
na połączonych groblami wyspach na jeziorze miasto Tenochtitlán, a do
nazwy dodali przedrostek „México”, co znaczy, „pępek księżyca”. To
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
najstarsze żyjące do dziś miasto Ameryki. Jak mówią kroniki, wcześniejsi
mieszkańcy doliny środkowego Meksyku, potomkowie Tolteków. Pogardzali
Aztekami, mówiąc, że są „ludem przybyłym na ostatku”, „wyprzedzonym
przez wszystkich”, „tymi, których nikt nie chciał przyjąć”, „ludźmi bez
twarzy”. Ten brak własnego oblicza kontrastował z wyraźnie określonym
charakterem kultury Tolteków, plemienia Quetzalcoatla, które tajemniczo
znikło pozostawiając po sobie zdobycze kultury uznawane przez Indian za
najcenniejsze dziedzictwo. Słowo tolteca było synonimem określenia
„artysta”. Cywilizacja Tolteków, kultura wygnanego boga Quetzalcoatla,
stanowiła najbardziej pożądane bogactwo indiańskiego świata” C. Fuentes,
Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s.
92.
+ Wąż rajski mówił, po grzechu Adama zwierzęta przestały mówić. Historia
dogmatu grzechu pierworodnego. 4. Eklezjalna hermeneutyka grzechu
pierworodnego. „Nauka biblijna o grzechu pierworodnym, jak i o grzechu w
ogóle, podlega autentycznej interpretacji ze strony Kościoła, który nie wnosi
nowego objawienia, lecz rozjaśnia przekazy biblijne na różne sposoby i
odpowiednio do epoki. 1) W okresie apostolskim i poapostolskim na
Wschodzie i Zachodzie opierano się oprócz Rdz 2-3 także na Rz 5, 12-21 oraz
na poglądach żydowskich z późnej literatury starotestamentalnej,
międzytestamentalnej i pozatestamentalnej, która – z wyjątkiem Filona z
Aleksandrii – grzech pierworodny, jego opis interpretowała literalnie.
Człowiek został stworzony jako anioł Boży, potem umieszczony w raju (Adam
po 40, a Ewa po 80 dniach); po grzechu, polegającym na złamaniu zakazu
spożywania owoców z drzewa wiadomości dobra i zła, wypędzony z raju, poddany mizerii życia, trudom, pracy, cierpieniom, chorobom, niewoli u drugich,
kataklizmom i śmierci; utracił także władzę nad zwierzętami, które przestały
mówić (wąż „mówił”). Kobieta miała ucierpieć więcej niż mężczyzna, bo
faktycznie ona miała dać początek grzechowi (Adam uległ jej namowie do
spożycia owocu zakazanego): „Początek grzechu przez kobietę i przez nią też
wszyscy umieramy” (Syr 25, 24). I tak grzech ludzki zmienił całą postać
Eonu, czyli tego świata podksiężycowego”. 2) W okresie rozkwitu patrystyki
wschodniej i zachodniej obok Rdz 2-3 i Rz 5, 12-21 zwiększył się wpływ
tekstu 1 Kor 15, 20-49, o Chrystusie jako antytezie Adama, przy tym
zaznaczyły się pewne różnice między Wschodem, bardziej optymistycznym w
nauce o skutkach grzechu pierworodnego, a Zachodem, bardziej
pesymistycznym. Ojcowie wschodni (św. Justyn, Orygenes, Klemens z
Aleksandrii, Kapadocjanie, Teodor z Mopsuestii, Metody z Olimpu, Teodoret
z Cyru), pojmując grzech pierworodny bardziej kosmologicznie i egzystencjalnie, na ogół nie przyjmowali moralnego skażenia natury ludzkiej po
grzechu; ludzkość nie odziedziczyła żadnej winy, a co najwyżej skutki
fizyczne i przez swoje własne grzechy naśladuje Prarodziców (podobnie na
Zachodzie uczył pelagianizm)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 338.
+ Wąż rajski symbolem pokusy politeizmu Teofil z Antiochii podaje
argumenty przeciwko preegzystencji materii, w tonie zdecydowanie
przeciwko Hermogenesowi. Jest to „teologia filozoficzna”, obejmująca
zagadnienia wspólne dla tych dwóch dziedzin. W II wieku filozofowie i
teologowie dyskutowali o istnieniu Boga czy o Bożej opatrzności.
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Argumentacja Teofila przeciwko platonizmowi jest ściśle kosmologiczna /G.
Uríbarri Bilbao SJ, Monarquia y Trinidad, Publicaciones de la Universidad
Pontificia Comillas. Madrid, serie I: Estudios 62. wyd. UPCO (Universidad
Pontificia Comillias), Madrid 1996, s. 109/. Nie może istnieć materia
niestworzona, podobna do niestworzoności Boskiej. Teofil przyjmuje
stworzenie świata ex nihilo (Aut II, 4 końcówka), określając panowanie Boga
nad światem za pomocą terminu monarchia. Monarchia to monoteizm,
nieistnienie bożków pogańskich, oraz wykluczenie samodzielnego istnienia
materii. Świat jest zależny od Boga. Filon wykorzystał termin monarchia dla
wyjaśnienia dekalogu dla sympatyzujących z judaizmem. Teofil, znawca
judaizmu hellenistycznego, kontynuował ten zwyczaj. Wykorzystał ten
termin dla wyjaśnienia wiary chrześcijańskiej osobom dalekim od świata
Biblii. Stworzenie Ewy z boku Adama uważał on za symbol monoteizmu:
jedyny Bóg, jedyne stworzenie rodzaju ludzkiego. W wężu dostrzegał symbol
pokusy politeizmu /Tamże, s. 113/. E. Peterson dostrzegał w tekście z Rdz
aspekt
antygnostycki
i
antymarcjonistyczny
(dualizm),
co
jest
charakterystyczne dla monarchianizmu. Marcjonizm był wersją dualizmu.
Teofil sprzeciwił się nauczaniu Marcjona /Tamże, s. 114/. Jest
prawdopodobne, ze Teofil przejął termin monarchia od Filona. Monarchia
przeciwstawia się nie tylko politeizmowi i ogólnie idolatrii, lecz w
szczególności także kultowi elementów tego świata i ubóstwianiu natury czy
sił kosmicznych. Termin monarchia otwiera drogę do typowego nauczania o
monoteizmie biblijnym /Tamże, s. 115/. Według Teofila już Platon był
obrońcą monarchii (Aut, 4). Teofil był pierwszym, który dodał przymiotnik
„boska”. Chciał przypomnieć, że monarchia z istoty swojej jest boska, gdyż
fundamentem wszystkiego, jedynym arche jest Bóg /Tamże, s. 118.
+ Wąż skradł człowiekowi roślinę życia zdobytą przez niego, nie dało to mu
więc życia nieśmiertelnego. „1. Podstawowy temat. Jeden z najstarszych
literackich utworów na świecie, w pierwotnej formie zapewne z IV tysiąclecia
przed Chrystusem, zachowany w wersji akkadyjskiej (semickiej) z III
tysiąclecia, epos o Gilgameszu (Gilgamesz. Epos Starożytnego Dwurzecza,
opr. i przeł. R. Stiller, Warszawa 1980), wyraża żywą wiarę w życie cienia
ludzkiego po śmierci w zakamarkach świata, czyli nieśmiertelność duszy, ale
jednocześnie jest cały wyrazem sumeryjskiego dążenia do zachowania życia
ziemskiego, a nawet do pełnej nieśmiertelności w znaczeniu cielesnym i
biologicznym. W porządku realnym wszakże Sumerowie, Akadowie,
Babilończycy, Asyryjczycy i inni mieszkańcy Międzyrzecza uważali, że taka
integralna nieśmiertelność jest tylko udziałem bogów czy półbogów, jak
Ziusudra, Utnapisztim (biblijny Noe). Gilgamesz („Zioło życia”?), król Uruk z
ok. XXVIII w. przed Chr., bohater ludzkości, nie godząc się z nadchodzącą
śmiercią własną oraz przyjaciela Enkidu, dąży przez cały swój żywot do
nieśmiertelności i szuka Krainy Życia (Dilmun, raj). Rezultat – podług
przeznaczeń – jest negatywny: „O, Gilgameszu! Na co ty się porywasz? Życia,
co go szukasz, nigdy nie znajdziesz!” (Tabl. VIII, X); „Kiedy bogowie stworzyli
człowieka, śmierć przeznaczyli człowiekowi, życie zachowali we własnym
ręku” (Tabl. X)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 352/. „Mimo zdobycia Otchłani,
„prawiecznego morza” oraz „rośliny życia” – roślinę tę skradł mu wąż –
nieśmiertelnego życia nie uzyskał. Gilgameszowi miała pozostać tylko
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„nieśmiertelna sława”. Pytanie o nieśmiertelność człowieka jest pytaniem
istotnym i uniwersalnym. Religia hebrajska podjęła ten problem z ogromną
mocą i odpowiedź odwróciła w stosunku do eposu „Gilgamesz”: Jahwe, który
jest Życiem i Źródłem wszelkiego Życia, dał je człowiekowi, lecz człowiek z
własnej winy może je stracić. Jest to nowy, drugi epos, tym razem Izraela w
istocie swej pozytywny. W prastarym świecie religii zło nie było raczej
dziełem ludzi, lecz bogów, demiurgów, złych demonów i nieodmiennych
przeznaczeń, rządzących nawet bogami. Izrael genialnie to odwrócił z Bożego
natchnienia: zło jest dziełem człowieka, nie nieba i nie przeznaczeń. Były to
narodziny świadomości moralnej i personologicznej. Nieśmiertelność została
człowiekowi ofiarowana wraz z życiem „kształtu ludzkiego”. Bóg przy tym
ofiarował człowiekowi nie tylko trwanie doczesne i materialne, nie tylko
kołowrotne błąkanie się cienia po śmierci w „mrocznym podziemiu”, jakby w
„przed-świecie”, ale także istnienie pełne (Ed), duchowe i równe trwaniowo
Bogu. I tak to Biblia hebrajska – w duchu Pradawnego Sumeru – uznała
życie bez końca za swój temat główny” /Tamże, 353.
+ Wąż starodawny diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię» (Ap 12,
9). „«Potem wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce»
(Ap 12, 1). Dziejowym kolejom Kościoła towarzyszą «znaki», widoczne dla
wszystkich, ale wymagające interpretacji. Wśród nich Apokalipsa wymienia
«wielki znak», który ukazał się na niebie, mówiący o walce Niewiasty ze
smokiem. W Niewieście obleczonej w słońce, która cierpi bóle rodzenia (por.
Ap 12, 1-2), można widzieć Izraela proroków, rodzącego Mesjasza, «który
wszystkie narody będzie pasał rózgą żelazną» (Ap 12, 5; por. Ps 2, 9). Ale jest
to również Kościół, lud nowego Przymierza, wydany na pastwę
prześladowania, a jednak chroniony przez Boga. Smok to «Wąż starodawny,
który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię» (Ap 12, 9).
Walka jest nierówna; wydaje się, że Smok ma przewagę, tak wielka jest jego
arogancja wobec bezbronnej i cierpiącej Niewiasty. W rzeczywistości
zwycięzcą jest Syn zrodzony przez Niewiastę. W tej walce jedno jest pewne:
wielki Smok już jest pokonany; «został strącony na ziemię, a z nim strąceni
zostali jego aniołowie» (Ap 12, 9). Zwyciężył go przez swoją śmierć i
zmartwychwstanie Chrystus, Bóg, który stał się człowiekiem, a męczennicy
«dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa» (Ap 12, 11). I nawet
gdy Smok nie przestanie się przeciwstawiać, nie trzeba się bać, bo jego
klęska już nastąpiła” /(Ecclesia in Europa 122). Posynodalna adhortacja
apostolska ojca Świętego Jana Pawła II. Do Biskupów, do Kapłanów i
Diakonów, do Zakonników i Zakonnic oraz do wszystkich Wiernych w
Jezusie Chrystusie, który żyje w Kościele jako źródło nadziei dla Europy. W
Watykanie, u Św. Piotra, dnia 28 czerwca 2003 roku, w wigilię uroczystości
świętych Apostołów Piotra i Pawła, w dwudziestym piątym roku mego
Pontyfikatu.
+ Wąż starodawny diabeł związany na tysiąc lat. „Potem ujrzałem anioła,
zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce. I
pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał
go na tysiąc lat. I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim
położył, by już nie zwodził narodów, aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być
na krótki czas uwolniony. I ujrzałem trony – a na nich zasiedli [sędziowie], i
dano im władzę sądzenia – i ujrzałem dusze ściętych dla świadectwa Jezusa i
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dla Słowa Bożego, i tych, którzy pokłonu nie oddali Bestii ani jej obrazowi i
nie wzięli sobie znamienia na czoło swe ani na rękę, i żyć poczęli, i tysiąc lat
królowali z Chrystusem. A nie ożyli inni ze zmarłych, aż tysiąc lat się
skończyło. To jest pierwsze zmartwychwstanie. Błogosławiony i święty, kto
ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu: nad tymi nie ma władzy śmierć
druga, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i będą z Nim królować tysiąc
lat. A gdy się skończy tysiąc lat, z więzienia swego szatan zostanie zwolniony.
I wyjdzie, by omamić narody z czterech narożników ziemi, Goga i Magoga, by
ich zgromadzić na bój, a liczba ich jak piasek morski. Wyszli oni na
powierzchnię ziemi i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane; a zstąpił
ogień od Boga z nieba i pochłonął ich. A diabła, który ich zwodzi, wrzucono
do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą
cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków. Potem ujrzałem wielki
biały tron i na nim Zasiadającego, od którego oblicza uciekła ziemia i niebo,
a miejsca dla nich nie znaleziono. I ujrzałem umarłych – wielkich i małych –
stojących przed tronem, a otwarto księgi. I inną księgę otwarto, która jest
księgą życia. I osądzono zmarłych z tego, co w księgach zapisano, według ich
czynów. I morze wydało zmarłych, co w nim byli, i Śmierć, i Otchłań wydały
zmarłych, co w nich byli, i każdy został osądzony według swoich czynów. A
Śmierć i Otchłań wrzucono do jeziora ognia. To jest śmierć druga – jezioro
ognia. Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do
jeziora ognia” (Ap 20, 1-15).
+ Wąż Starodawny oraz Bestia pierwsza i Bestia druga, czyli Fałszywy Prorok
(Ap 13, 11 nn.; 16, 13). Anty-Trójca szatańska opisana w Apokalipsie. „3.
„Triada” szatańska. Na antypodach Trójcy historiozbawczej Apokalipsa
dostrzega jakąś słabo zarysowaną „Trójcę antyzbawczą” w dziejach
zbawienia. Jest to wymiar społeczny szatana i innych złych duchów. Mówi
się wprawdzie, że szatan jest „samotnością” w przeciwieństwie do Boga, a
także aniołów i ludzi, ale trzeba tu poczynić rozróżnienie: w wymiarze
prozopologicznym jest antyspołeczny, antykolektywny i anty-wspólnotowy,
ale w wymiarze „natury” (celów, działań, czynów) jest zborny, społeczny,
wspólnotowy” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 483/. „Społeczność szatańską trzeba
rozumieć dialektycznie: „nie” - w sensie ontycznym, osobowym, twórczym,
„tak” – w sensie kumulacji zła, depersonalizacji, spójności działań. Ostatecznie szatan jest „społeczny”, ale w sensie negatywnym co do treści i wartości.
I to zło szatana nie jest izolowane, lecz jest z natury swej zarzewiem zła w
stosunku do innych osób, łącznie z samymi szatańskimi. O „trójcy
szatańskiej” mówi jedynie Apokalipsa św. Jana, która posługuje się językiem
obrazowym, kosmicyzującym i metaforycznym. W tym języku „triada” ta
występuje jako „anty-Trójca”: Smok (Wąż Starodawny), Bestia pierwsza i
Bestia druga, czyli Fałszywy Prorok (Ap 13, 11 nn.; 16, 13). Jest to
trynitologia szatańska, będąca podstawą szatańskiej ekonomii zła. Każda
postać z triady stanowi określoną zasadę zła społecznego: principium sine
principio, potomstwo szatana, jednostkowe i zbiorowe, oraz wylanie ducha
zła na całą rzeczywistość, przede wszystkim ludzką. Każda z tych zasad
przenika na swój sposób dzieje, nadając im jakby wspólną naturę: „I
ujrzałem wychodzące z paszczy Smoka i z paszczy Bestii, i z ust Fałszywego
Proroka trzy duchy nieczyste jakby ropuchy: a są to duchy czyniące znaki 14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
demony, które wychodzą ku królom całej zamieszkałej ziemi, by ich
zgromadzić na wojnę w wielkim dniu wszechmogącego Boga” (Ap 16, 13-14).
Jest to niejako „modalizm” typu szatańskiego: szatan jawi się w trzech
postaciach zła: źródła, ucieleśnienia w świecie ludzkim i jego dziejach oraz
specjalnej praxis antyzbawczej. W jego zasięgu zatem znajduje się cała
egzystencja człowieka, jako jednostki i jako zbiorowości. Głową triady jest
szatan (diabeł), nazywany Smokiem, Wężem Starodawnym (por. Ap 12, 3
nn.). Jest to swoiste osobowe źródło zła, głównie w postaci negacji Boga jako
Istniejącego i jako Prawdy, Dobra, Życia, Wolności, Zbawienia, Miłości,
Sprawiedliwości. Nie jest to przymus do zła dla człowieka, lecz wielka
struktura kontekstowa, wielki początek i niejako archetyp zła dla człowieka”
/Tamże, s. 484.
+ Wąż Starodawny przeciwnikiem Boga Żywego, temat główny Księgi
Apokalipsy. „Chrystologia Apokalipsy. Apokalipsa ma chrystologię
naświetloną z punktu teologii dziejów i teologii liturgii. Dla tej księgi
rzeczywistość jest uniwersalnym dramatem bosko-ludzkim, a Jezus
Chrystus jest w samym jego centrum, podstawowym kodem sensów i
kluczem do zrozumienia dziejów człowieka. Ów dramat ludzi i rzeczy
pośrodku sceny wszechświata ma charakter przede wszystkim liturgiczny.
Liturgia jest to wygrywanie dobra i życia przez człowieka, przez Kościół, przez
ludzkość i przez Kosmos. I tak historia jest liturgią, a liturgia jest
kontynuacją dziejów Jezusa Chrystusa. Jej głównym tematem jest kult Boga
Żywego przeciwko Wężowi Starodawnemu i jego aniołom. Historia
uniwersalna jest odbiciem Trójcy Świętej i ma trzy istotne odsłony,
jednoczące się w głębi: Początek i przeszłość – Bóg Ojciec, „dziś” i
teraźniejszość – Jezus oraz przyszłość i Koniec – Duch Święty. Jezus z
Nazaretu jest tu tym, który spina te Trzy Odsłony w jedną w relacji do
człowieka: „Ten, Który jest, i Który był, i Który przychodzi” (Ap 1, 4.8; 11,
17)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 1999, s. 637/. „Sam Jezus Chrystus jest odniesiony istotnie ku Ojcu
i ku Duchowi Świętemu i jest zbudowany jakby z połączenia w jedno dwu
relacji, dwu epok, dwu „natur”: Przeszłości i Przyszłości, Początku i Końca,
Stworzenia i Odkupienia: „Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i
Koniec” (22, 13; por. 12, 8; 21, 6). Tak spina On dla nas Ogród Edeniczny z
Ogrodem Niebieskiego Jeruzalem (21, 9-14; 22, 1-5). Przejął On moc Trójcy
Świętej nad historią. Jezus Chrystus jest główną persona dramatis.
Rozgrywa On drama bosko-ludzkie jako Pierworodny Bytu, Król Wieków,
Świadek Boga i Temat główny. Kieruje On przede wszystkim przechodzeniem
historii stworzenia w historię zbawienia. Jest to Baranek ofiarny
przekładający cierpienie i śmierć, a także ciemności historii doczesnej na
radość, chwałę i wieczne życie oraz na Alleluja Niebieskie. Interpretuje
wszystko w imieniu Trójcy Świętej na dobro, na sens pozytywny, na triumf
wieczny. Nam wystarczy tylko uwierzyć w Niego i związać się z Nim duchowo
(Hegel, O. Cullmann, W. Pannenberg, K. Góźdź, B. Widła, Cz. S. Bartnik)”
/Tamże, s. 638.
+ Wąż starodawny strącony na ziemię. „Potem wielki znak się ukazał na
niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie
wieniec z gwiazd dwunastu. A jest brzemienna. I woła cierpiąc bóle i męki
rodzenia. I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia,
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
mający siedem głów i dziesięć rogów – a na głowach jego siedem diademów –
i ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął
Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię.
I porodziła syna – mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą
żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta
zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga, aby ją tam
żywiono przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. I nastąpiła walka na niebie:
Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i
jego aniołowie, ale nie przemógł, i już się miejsce dla nich w niebie nie
znalazło. I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie
diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię,
a z nim strąceni zostali jego aniołowie. I usłyszałem donośny głos mówiący w
niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza
Jego Pomazańca, bo oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem
i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym. A oni zwyciężyli dzięki krwi
Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie umiłowali dusz swych – aż
do śmierci. Dlatego radujcie się, niebiosa i ich mieszkańcy! Biada ziemi i
morzu – bo zstąpił na was diabeł, pałając wielkim gniewem, świadom, że
mało ma czasu. A kiedy ujrzał Smok, że został strącony na ziemię, począł
ścigać Niewiastę, która porodziła Mężczyznę. I dano Niewieście dwa skrzydła
orła wielkiego, by na pustynię leciała do swojego miejsca, gdzie jest żywiona
przez czas i czasy, i połowę czasu, z dala od Węża. A Wąż za Niewiastą
wypuścił z gardzieli wodę jak rzekę, żeby ją rzeka uniosła. Lecz ziemia
przyszła z pomocą Niewieście i otworzyła ziemia swą gardziel, i pochłonęła
rzekę, którą Smok ze swej gardzieli wypuścił. I rozgniewał się Smok na
Niewiastę, i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co
strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa. I stanął na piasku [nad
brzegiem] morza” (Ap 12, 1-18).
+ Wąż starodawny strącony, wielki Smok, który się zwie diabeł i szatan.
„Wydaje się, że rozwinięciem motywu szatana jako upadłego anioła są słowa
Mdr 2, 23-24: „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka [...], a śmierć
weszła na świat przez zawiść diabła” (por. też: Mdr 1, 13-14; Ap 20, 6.14).
Jest tu mowa o śmierci duchowej, a więc diabeł jest istotą, która sprowadza
śmierć duchową przez zawiść, czyli sama kiedyś posiadała te same dary, co
człowiek przed upadkiem i sama znalazła się w stanie śmierci duchowej, w
której kiedyś nie była. W Nowym Testamencie pod wpływem literatury
międzytestamentalnej ukształtowała się już pełna nauka o grzechu aniołów:
„Bóg aniołom, którzy zgrzeszyli, nie odpuścił, ale wydał ich do ciemnych
lochów Tartaru, aby byli zachowani na sąd” (2 P 2, 4). W Otchłani czekają na
dzień Chrystusa. Był to ich czyn wolny: „aniołów, tych, którzy nie zachowali
swojej godności [arche, principatus – raczej: pierwotnego stanowiska,
pierwotnego urzędu, pierwotnej osobowości – Cz. S. B.], ale opuścili własne
mieszkanie [przeznaczony im los w niebie – Cz. S. B.], spętanych wiekuistymi
więzami zatrzymał w ciemnościach na sąd” (Jud 6). Jest to mowa obrazowa,
zgodna z ówczesnymi wyobrażeniami – w górze niebo, pośrodku ziemia, w
podziemiu piekło. Jednak sensy głębi są całkowicie teologiczne. Idea upadku
anioła tkwi w logionie Chrystusa: „Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać
pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie
wytrwał, bo prawdy w nim nie ma” (J 8, 44). Szatan „nie wytrwał w
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
prawdzie”, a więc był w niej jako anioł dobry. W pewnej sytuacji odpadł od
prawdy, dobra, łaski, świętości i stworzył swoją postać demoniczną. Odpadł
całkowicie, „bo prawdy w nim już nie ma”. Wówczas dążył do śmierci
Pierwszych Ludzi, teraz dąży do śmierci Mesjasza, drugiego Adama i jako
kłamca chce zafałszować wszelką rzeczywistość Bożą. Najpełniej ujęła to Ap
12, 7-9: I nastąpiła walka na niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze
Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, ale nie przemógł i już
się miejsce dla niego w niebie nie znalazło. I został strącony wielki Smok,
Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą
ziemię, został strącony na ziemię, a z nim zostali strąceni jego aniołowie. Jest
to wielka figura literacka, w której scena z protologii stworzenia jest
wprawiona w ciągły ruch – szatan wiecznie spada na ziemię i do szeolu – i
jest rozciągnięta na cały „międzyczas” aż do końca świata, przy tym jest
rozszerzona na czas Chrystusa i na czas Kościoła (O. Cullmann, L. Balter, E.
Ozorowski, K. Góźdź). Dokładnie nie ma jeszcze mowy o strąceniu do piekła i
o jego osądzeniu, gdyż zapewne do końca świata będzie jeszcze walczył, choć
już stale przegrywając. Jego działanie nasili się dopiero w czas samej paruzji
(K. Góźdź)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 476/. „Zresztą wielu ojców uczyło, że
szatan i demony nie zostali jeszcze ukarani, czekają dopiero na sąd
ostateczny. Św. Tomasz z Akwinu mówi, że część jest już ukarana, inna zaś
czeka na karę. Zachodzi tu trudny problem przełożenia statycznej wizji
świata na dynamiczną. Dla dawnych teologów grzech aniołów był absolutnie
jednorazowy, a więc tylko gdzieś „na początku”. W dzisiejszej teologii trzeba
przyjąć, że szatan dalej grzeszy osobiście, jak i przez nakłanianie ludzi do
grzechów. Bilans historii będzie także podsumowaniem wszystkich grzechów
szatana” /Tamże, s. 477.
+ Wąż Starodawny Szatan w historii nie-zbawienia (Ap 12, 8; 20, 2).
„Określenia teologiczne demonów. W Biblii, zwłaszcza Nowego Testamentu,
funkcjonuje wiele określeń, oddających różne aspekty roli szatana i jego
demonów w historii niezbawienia: kusiciel (Mt 4, 3; 1 Tes 3, 5), wróg (Mt 13,
25.28.39; Łk 10, 19), kłamca (J 8, 44), oskarżyciel (Ap 12, 10), zabójca (J 8,
44), duch nieczysty (Dz 19, 12.15; Ef 6, 12), Zły (1 J 2, 13-14; Mt 6, 13; 13,
19.38; Ef 6, 16), wielki Smok (Ap 12, 3; 13, 2), starodawny Wąż (Ap 12, 8;
20, 2), anioł (posłaniec) szatana (2 Kor 12, 7), antychryst (1 J 4, 3), książę
tego świata (J 12, 31; 14, 30; 16, 11; Łk 4, 6; 1 Kor 2, 6), bóg tego świata (2
Kor 4, 4; Ef 2, 2), mocarz (Mk 3, 27 par.), anioł ciemności (2 Kor 11, 14),
anioł czeluści (Ap 9, 11), rządcy świata ciemności (Ef 6, 12), aniołowie
szatana (Mt 25, 41; 2 Kor 12, 7; Ap 12, 7.9). Tajemnicza nazwa „synowie
Boży” (Rdz 6, 2; Hi 1, 6-2, 10) zdaje się oznaczać duchy co do ich istoty
ontycznej, a więc i dobre, i złe zarazem” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 467.
+ Wąż Starodawny zwyciężony przez Chrystusa w naszym imieniu. „3° W
Nowym Testamencie. Istnienie i działalność szatana są zaświadczone jeszcze
mocniej w kontekście Królestwa Bożego, Mesjasza i historii zbawienia. W
Ewangeliach szatan jest osadzony głównie na tle Królestwa Bożego jako
przeciwnik odkupienia człowieka, zbawienia ludzkości i Kościoła. Przede
wszystkim występuje on w roli antymesjańskiej. Świadczy o tym już sama
próba zdeformowania religijnego mesjaństwa Jezusa na mesjaństwo
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
polityczne, materialne i wbrew ekonomii Bożej (por. Mk 1, 34). Szatan jawi
się jako przeciwnik Mesjasza i Jego Królestwa już w teologii sceny kuszenia
Jezusa: Mt 4, 1-11; Mk 1, 12-13; Łk 4, 1-13. Bardzo bogaty teologicznie opis
kuszenia nawiązuje do sytuacji niewoli Izraela w Egipcie, do drogi Izraela
przez pustynię do Ziemi Obiecanej (Królestwa Bożego), do obrazu raju
mesjańskiego o wspólnocie człowieka i zwierząt, czyli całego świata
pozaludzkiego i do podstawowego tematu życia ludzkiego, a mianowicie
pełnej komunii z Bogiem Stwórcą, który teraz okazuje się także Zbawicielem”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 471/. „Jezus Chrystus jest ukazywany jako Nowy Adam,
który inauguruje Nową Ludzkość, nowe stworzenie świata, Nowy Eden i w
naszym imieniu oparł się Starodawnemu Wężowi i jego pokusom, stającym
przed każdym człowiekiem, a mianowicie pokusie pożądania ciała przeciwko
duchowi, pokusie łamania wszelkich praw Boga i natury dla próżnej chwały
oraz pokusie władania nad całym światem w skłóceniu z Bogiem, przeciw
Bogu. I tak szatan okazuje się anty-mesjaszem, jak na początku był „antyadamem”. Jezus tedy musi ze swej istoty i ze swego posłannictwa od Ojca
wystąpić przeciwko szatanowi w obronie ludzkości (Mt 12, 28; Mk 1, 24; 5,
7-9; Łk 10, 18-19). Szatana i demonów ewangelie przedstawiają jako
pośrednich sprawców śmierci fizycznej i duchowej, zła moralnego, zagrożeń
osoby ludzkiej i wreszcie chorób. W rezultacie powstaje to, co dzisiejszym
językiem nazywamy „alienacją moralno-duchową” (Jan Paweł II). Toteż Jezus
wyzwala nas z tej alienacji przede wszystkim przez działania egzorcystyczne,
które wyrażają uzdrowienie nadprzyrodzone, czyli odkupienie i zbawienie i
obejmują całego człowieka i cały świat (por. Mk 1, 21-28.34; 5, 1-20; 9, 1029). Choroby to znak demonologiczny, a leczenie z nich to empiryczny znak
mesjaniczny. Jezus przywraca człowieka do pierwotnego stanu rajskiego:
łaski, miłości, dobra, doskonałości, piękna, ładu – tego wszystkiego pozbawił
nas szatan” /Tamże, 472.
+ Wąż symbolem Azteków. Bóg Azteków Quetzalcoatl zobaczył swoje odbicie
w zwierciadle i zdał sobie sprawę, że ponieważ ma ludzkie oblicze, musi
podzielić los człowieka. „Wsiadł na tratwę z węży i pożeglował na wschód.
Obiecał, ze powróci o oznaczonej porze, w roku pierwszym, w Dniu trzciny
według azteckiego kalendarza. Kiedy czas przeznaczenia zbiegł się z czasem
przyrody w znaku Strachu, indiański wszechświat trząsł się w posadach, a
cały świat drżał w lęku, że utracił duszę. Dokładnie tak się stało, gdy po serii
przerażających przepowiedni hiszpański dowódca Hernán Cortés wylądował
na brzegu Zatoki meksykańskiej, w Wielki Czwartek roku 1519” /C.
Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź
1994, s. 98/. „Bogowie powrócili. Proroctwo wypełniło się” /Tamże, s. 99/.
„Aztekowie podbili większość narodów Ameryki Środkowej, lecz ich
panowanie opierało się na strachu, a nie na poparciu ludu. Niektórym
królestwom, jak Tlaxcali, udało się w nieustannych krwawych walkach
zachować niezależność i gotowały się one na nadejście czasu pomsty”
/Tamże, s. 101/. „Niewątpliwie zagłada zrodzonych przez Amerykę cywilizacji
przyniosła zachodowi stratę, zwłaszcza jeśli chodzi o kulturę
prekolumbijskiego Peru. Nie były to bowiem narody barbarzyńskie, ale
rodzące się społeczeństwa, które niejednej lekcji mogły udzielić Europie
odrodzenia. […] Nową kulturę Ameryki od początków jej postkolumbijskiej
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
egzystencji tworzyło napięcie między iluzją utopii a rzeczywistością podboju.
Reakcją na spektakularne dokonania konkwisty były drugoplanowe procesy,
które okazały się jednak o wiele bardziej znaczące. Rozwijały się w miarę, jak
pokonane ludy tubylcze, a potem mieszańcy Indian i białych oraz świeżo
przybyli do Nowego Świata Murzyni, włączyli się w proces, który nazwać
można tylko „przeciw-bojem” Ameryki. Podbojem, który dokonali podbici,
zwyciężając zwycięzców. Kontrkonkwistą, czyli powstawaniem społeczności
Ameryki wielokulturowej i wielorasowej” /Tamże, s. 111.
+ Wąż symbolem ciemności. Symbole biegunów bytu: światła i ciemności,
życia i śmierci, dobra i zła. „Wszystko, co wykracza poza swój początek,
opuszcza jednię. Wszelkie istnienie włączone jest w układ współrzędnych
czasu i przestrzeni; wszystko, co istnieje w jakiś sposób, jest różne, a tym
samym oddzielone od pierwotnej jedności. […] Hebrajskie słowo oznaczające
praocean (tehom) nawiązuje do staro mezopotamskiej przedwiecznej istoty
Tiamat, którą pokonał Bóg Marduk, wtłaczając do jej wnętrza wiatry (tj. moc
swego ducha), aby ją rozerwały; z ciała smokopodobnego potwora tworzy
Marduk niebo i ziemię. Wąż i smok we wschodnich spekulacjach
filozoficznych symbolizują to, co się jeszcze nie objawiło, nie podzieloną
jeszcze jednię poprzedzającą stworzenie. Tiamat – podobnie jak tehom – jest
amorficzną, spoczywająca w ciemności, macierzyńską pramaterią, która
zawiera w sobie całą przyszłość. Tiamat i tehom to nazwy pierwotnej zasady
żeńskiej, która pragnie się przeciwstawić kształtującemu i porządkującemu
duchowi, płodzącemu ojcu, stwarzającemu Bogu. W babilońskim eposie
kosmologicznym Enuma elisz Tiamat określona jest mianem „matki
otchłani”, która walcząc z bogami rodzi przerażające węże” /M. Lurker,
Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski,
Kraków 1994, s. 244/. „Najwyższa Istota w postaci ptaka składa w
praoceanie jajo, a z niego powstaje potem świat – jak choćby w mitach
syberyjskich i indonezyjskich. […] Podobne idee znajdujemy w mitologii
egipskiej […] prehistoryczny mit grecki. Według niego na początku była
Wielka Macierz, która samotnie tańczyła na praoceanie, póki nie dopadło jej
pierwsze tchnienie wiatru, […] wniknął w jej ciało […] wiatr przemienił się w
[…] węża” /Tamże, s. 245/. „Brzemienna, przeobraziła się w gołębicę i złożyła
na falach praoceanu jajo, z którego wyłonił się kosmos. […] Spadający z góry
wiatr staje się wężem z związana z praoceanem Wielka macierz wlatuje jak
gołębica. […] Już średniowieczni artyści zdawali sobie sprawę z relacji
między gołębicą jako symbolem Ducha Świętego (podczas chrztu Jezusa w
Jordanie, Mt 3, 16) i wiejącym lub unoszącym się nad praoceanem duchem
Bożym” /Tamże, s. 246/ [Jahwe, Bóg Ojciec].
+ Wąż symbolem energii kosmicznej Hermetyzm. „Historycznym źródłem
terminu i zjawiska hermetyzmu jest tak zwane Corpus Hermeticum, grupa
greckich (i jednego łacińskiego) tekstów religijnych powstałych w II i III w.
naszej ery jako zapis objawień zhellenizowanego boga Hermesa
Trismegistosa. Nauka Hermesa „Po Trzykroć Wielkiego”, tożsamego z Totem z
jednej i Merkurym z drugiej strony, stanowi synkretyczny amalgamat myśli
gnostyczno-hellenistycznej,
platońsko-pitagorejskiej
i
mistycznokabalistycznej. W swej substancji Corpus Hermeticum, od tytułu pierwszej
księgi zwane również Poimandresem, zawiera treść starożytnych kosmogonii
egipskich, babilońskich, chaldejskich, perskich i wczesnych sekt
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
gnostycznych. Wyłaniający się z tekstu Poimandresa (historii stworzenia),
łacińskiego przekładu Asklepiosa (mądrości objawionej Tothowi, synowi
Trismegistosa) oraz tekstu Tabula Smaragdina obraz chaosu i ciemności jako
źródła życia, sprowadzić można do następujących pryncypiów: 1. Kreacja
stanowi rezultat katastrofy, względnie seksualnego związku pomiędzy co
najmniej dwoma głównymi siłami kosmicznymi; świat stworzony został przy
tym z preegzystencjalnego chaosu. 2. Kreacja nie jest wolna od elementów
irracjonalnych i groteskowych. 3. Zmienność, ciemność oraz muł stanowią
warunki do powstania życia. 4. Wąż i różnego rodzaju istoty hybrydalne,
podniesione do rangi bóstw, to symbole kosmicznej energii. 5. Kreacja
stanowi wiecznie ponawiający się proces; jako istota żywa Wszechświat
posiada zdolności samogeneracji. 6. „Jak w górze, tak w dole” – doktryna
korespondencji” (odpowiedniości) zakłada, iż bóstwo zniża się, aby
uczestniczyć w ludzkich sprawach; obecnie jest w ziemskich błędach,
rozpaczy i cierpieniu jako elementach procesu stworzenia. 7. „Superbia” –
człowiek wyniesiony zostaje do rangi bóstwa. 8. „Konstruktywny upadek” –
strącenie w otchłań, pojedynek z demonami – umożliwiają odnowienie
doświadczenia, niezbędnego bogom jak i człowiekowi” T. Cegielski, „Ordo ex
chao”. Wolnomularstwo i światopoglądowe kryzysy XVII i XVIII wieku, t. I,
„Oświecenie różokrzyżowców i początki masonerii spekulatywnej 1614-1738,
Studia Latimorum 1, Wyd. Bellona i Wyd. Fundacji „Historia pro futuro”,
Warszawa 1994, s. 31-32.
+ Wąż symbolem gnozy „Gnoza czy też raczej gnostycyzm to coś więcej niż
tylko „psychologiczna potrzeba”. Sam Autor pospisuje się pod stwierdzeniem
wielu innych, iż możemy mówić o ustawicznie przewijającej się przez historię
„chorobie gnostyckiej”, która wydaje się być jakąś chorobą duszy (s. 66). Jest
to może jednak wcześniej „pokusa ducha”, pożądającego zakazanej Wiedzy
(s. 69), czy też „fałszywa orientacja ducha”, który się pogubił, jak niegdyś
określił N. Bierdiajew zjawisko komunizmu. Chodzi wiec tu bardziej o
antropologię niż o psychologię. Szczególnie z teologicznego punktu widzenia
można gnozę postrzegać jako wyraz grzechu idolatrii, jako decyzję ducha,
która jest reaktywacją rajskiego upadku, realizacją pokusy Węża i w
ostateczności drogą duchowego zatracenia, „drogą śmierci”. A. Gentili w
drugiej części swej pracy analizuje wszechstronnie te duchowe zagrożenia ze
strony gnostycyzmu. Niebezpieczeństwo neognozy nie jest dzisiaj adekwatnie
rozumiane. Nie odstrasza dzisiaj ludzi gnostycka teoria „podwójnej prawdy”
(dla wybranych i dla profanów), nie odstrasza ich także mniej lub bardziej
ukryta negatio creationis czy negatio mundi, a przecież odrzucenie
stworzenia czy radykalna negacja świata w takim czy innym stopniu kończy
się pogardą Boga (Stwórcy odrzucanego świata) i w następstwie – pogardą
człowieka. Jak wykazują badania znanego francuskiego sowietologa, A.
Besançona, komunizm (przynajmniej ten sowiecki) miał charakter gnostycki.
Tak samo stwierdza cytowany przez Autora U. Eco, który słusznie także
faszyzm interpretuje jako przejaw gnozy. Można by rzec, że tak jak w czasach
Hitlera mało kto w pełni dostrzegał zagrożenie ze strony gnostyckich
ideologii, tak również dzisiaj dopiero pod wpływem pewnych tragicznych
faktów zaczyna się widzieć owo zagrożenie. Niedawno tragiczne wydarzenia w
Japonii, sprowokowane terrorystycznym działaniem sekty „Najwyższa
prawda”, wydarzenia w Kijowie, inspirowane przez sektę „Białe bractwo”,
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
które mogły doprowadzić do zbiorowego samobójstwa co najmniej ośmiuset
osób – wszystko to (i nie tylko to) potwierdza tezę, że niebezpieczeństwo
„gnostyckiego myślenia” jest bardzo aktualne. W obu tych przypadkach
eschatologiczna ideologia związana byłą z typową dla gnozy negatio mundi,
odrzuceniem świata i pogardą dla niego. Wracają więc „czasy pogardy” /A.
Posacki SJ, Wstęp do wydania polskiego, w: A. Gentili, Chrześcijaństwo i
ezoteryzm, tł. Anna Wieczorek, WAM, Kraków 1997, 5-9, s. 6.
+ Wąż symbolem roztropności zalecanej przez Jezusa Apostołom przed
posłaniem ich na ewangelizację. „A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo
wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie
wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na
to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech
pokój wasz powróci do was. Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie
chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta,
strząśnijcie proch z nóg waszych. Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi
sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu. Oto Ja
was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a
nieskazitelni jak gołębie.” (Mt 10, 11-16)
+ Wąż symbolem uczonych w Piśmie i faryzeuszy. „Biada wam, uczeni w
Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych,
które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i
wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom
sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Biada wam,
uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i
zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: Gdybyśmy żyli za czasów
naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków.
Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali
proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków! Węże, plemię żmijowe,
jak wy możecie ujść potępienia w piekle?” (Mt 23, 27-33)
+ Wąż symbolem uzdrowienia Gnostycy stosowali termin granica (phragmós),
mówiąc o oddzieleniu świata doświadczalnego od świata idealnego. Język
symboliczny miał Walentyn, wykształcony w Aleksandrii, działający w
Rzymie wieku II /M. Craveri, L’Heresia. Dagli gnostici a Lefebvre. Il lato
oscuro del cristianesimo, Arnoldo Mandadori Editore, Milano 1996, s. 20/.
Bardezanes (w języku syryjskim Bar Daysān), astrolog króla Edessy Abgara
IX, nawrócony na chrześcijaństwo, nie mógł wyzwolić się z poglądów
gnostyckich /Tamże, s. 21/. Karpokrates traktował logos jako jedną z
emanacji. Sekta gnostycka Setianie czciła Setha, syna Adama i Ewy,
narodzonego po zabiciu Abla przez Kaina. Głosili oni, że Seth otrzymał od
Boga tajemną wiedzę, którą spisał. Tę wiedzę tajemną znają tylko wybrani.
Ofici czcili węża oferującego moc ponad boską. Wąż w świecie medycznym od
w starożytności był symbolem uzdrowienia. Taki sens ma wąż miedziany na
pustyni (por. J 3, 14). Kainici traktowali Kaina jako eon upadły na ziemię,
zaczątek ziemskiej ludzkości /Tamże, s. 22/. W roku 190 rozpoczął
działalność Didaskaléion w Aleksandrii, szkoła katechetyczna. Działał tam
twórca gnostycyzmu chrześcijańskiego, Klemens. /Gnoza to postawa
człowieka starającego się poznać tajemnice dzięki światłu płynącemu z góry.
Św. Klemens Aleksandryjski, w odróżnieniu od gnostyków poza
chrześcijaństwem, którzy przyjmowali oświecenie intelektu boskim światłem,
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uznał, że światło to działa w człowieku poprzez wiarę. Wiara jest nie tylko
aktem intelektu uznającym treści objawienia za prawdziwe, lecz czynem
wewnętrznym całej osoby ludzkiej (nie tylko intelektu), polegającym na
aktywnym skierowaniu siebie i swoich działań ku Bogu (nie tylko uznanie
prawdy, lecz realizowanie jej). Ponadto autorem światła nie jest jakaś
nieokreślona boskość, lecz Bóg żywy, osobowy. Gnostycyzm chrześcijański
też mówi o oświeceniu i też mówi o poznaniu, ale inaczej traktuje źródło
światła, sposób jego działania i skutek w życiu człowieka/. Uczniem i
kontynuatorem Klemensa był Orygenes /Tamże, s. 23.
+ Wąż symbolizuje zasadę anty-Bożą, przeciwstawiającą się planom Stwórcy.
Paweł wzrastał w tradycji faryzejskiej (Gal, 1, 13-14). Jego ekstremalny
temperament był przyczyną radykalnej przemiany, nie uznającej
zatrzymywania się w połowie drogi. Odczuwał, że przynagla go miłość
Chrystusa (2 Kor 5, 14). Chciał wszystkich przemienić w wierze /M. García
Cordero, La doctrina paulina sobre el «Pecado original» en el torno de la
teología judía intertestamentaria, “Ciencia Tomista” T. 121 (1994) n. 394,
225-278, s. 225/. Jego wiedza chrześcijańska pochodziła z katechezy w
Damaszku i w Antiochii (Dz 9, 10-20) oraz z osobistego spotkania z
Chrystusem. Przejął się nauczeniem św. Piotra. Na podstawie wszystkich
źródeł wiedzy mógł utworzyć oryginalny klucz interpretacyjny Misterium
Bożego. W centrum jego przepowiadania był Jezus Chrystusa, który umarł
za nasze grzechy według Pisma (2 Kor 15, 3). Jest to klucz całej jego
chrystologii. Jest to chrystologia wielka, ale mimo to nie jest kompletna.
Brak w niej spójnej relacji z działalnością zbawczą w całym życiu doczesnym
Jezusa z Nazaretu. Jezus był dla niego Mesjaszem ukrzyżowanym (1 Kor 1,
23), który był już poza płaszczyzną polityki. Nie ma u św. Pawła zagadnienia
mesjasza politycznego. W tym ujęciu Chrystus to drugi Adam – niebiański, w
odróżnieniu od Adama pierwszego – ziemskiego (1 Kor 15, 47) /Tamże, s.
226/. Paweł przeszedł na wyższy poziom refleksji, ponad humanizmem
grecko-rzymskim, nawet ponad perspektywą biblijną Starego Testamentu.
Nowość ewangelijna ukierunkowana jest ku zbawieniu wiecznemu. Jest to
supernaturalizm transcendentny. Punktem wyjścia drogi człowieka do Boga
jest jego sytuacja zanurzenia w grzechu pierworodnym. Wszyscy, Żydzi i
poganie są w grzechu (Rz 3, 9) spowodowanego grzechem Adama. Dlatego
konieczne jest działanie zbawcze Chrystusa (Rz 5, 12-19) /Tamże, s. 227/.
Tradycja żydowska na temat raju pojawiła się dopiero II w. przed Chr.
Podobnie jak we wszystkich wielkich religiach, myśl o pierwotnym raju
zrodziła się w sytuacji ekstremalnie trudnej. Czy tylko dla pocieszenia?
Raczej dla wyjaśnienia tego, kto zawinił, kto jest winien tej sytuacji /Tamże,
229/. Bóg uczynił człowieka na swój obraz, uczynił go niezniszczalnym.
Śmierć weszła na świat z powodu grzechu (Mdr 2, 23-24). Nieśmiertelność
człowieka była dana jako możliwość, nie jako absolutna pewność, zależała od
decyzji człowieka (Rdz 3; dary preternaturalne). Refleksje na ten temat
pojawiły się dość późno. Starożytni Izraelicie nad tym się nie zastanawiali
/Tamże, s. 230/. Paleo-antropologia nie oznacza refleksji istniejącej w
czasach bardzo dawnych, lecz refleksję dość późną o sytuacji człowieka w
tych czasach. Wąż symbolizuje zasadę anty-Bożą, przeciwstawiającą się
planom Stwórcy /Tamże, s. 231.
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Wąż Szatan deptany przez chrześcijan (Łk 10, 18-19; por. 12, 31). „W
czasach mesjańskich rozgorzała walka między tymi królestwami, już
decydująca i rozstrzygająca, choć dla poszczególnych jednostek i w
perspektywie uniwersalnej będzie trwała do końca świata (Mt 4, 1 nn.; 13,
19-39). Byt, życie i historia są dla Jezusa z istoty swej dramatyczne, nie
„pacyfistyczne” ani sielankowe. Dlatego i Chrystus jest w śmiertelnej walce z
szatanem o człowieka, a Kościół Chrystusa walczy z „synami diabła” i ze
złem „własnym”. Walka ta dotyczy wszystkich wymiarów bytu, choć rozgrywa
się głównie w dziedzinie religii, ducha, moralności i wiecznego zbawienia.
Szatan atakuje w zdradzie Judasza (Łk 22, 3; J 6, 70; 13, 2. 27), a potem
zwalcza dzieło uczniów Jezusa (Łk 22, 31), młody Kościół (Dz 5, 3; Mt 16, 19)
oraz słowo Boże (1 Tes 2, 18). Szatan jest swoistym anty-słowem Bożym. Nie
ma jednak skrajnego dualizmu, bowiem Królestwo Chrystusa in substantia
odebrało już władzę królestwu zła (por. J 12, 31). Szatan zgodnie ze swą rolą
zwalcza całą historię objawienia, odkupienia i zbawienia. Szczególnie
zaciekle atakuje: Wcielenie (stąd tak olbrzymie znaczenie Maryi, Matki
Jezusa), Krzyż, Tablicę Przykazań, Kościół i jego przepowiadanie oraz
paruzję. Korelatywnie zwycięstwo Chrystusa rozpoczyna się w momencie
Wcielenia (por. Łk 10, 18), w śmierci odkupieńczej na Krzyżu (Łk 10, 18 par.;
J 12, 31), w zaszczepieniu miłości Bożej na świecie (1 J 4, 8 nn.), w założeniu
Kościoła z Prymatem Piotra (Mt 16, 19) oraz w spełnieniu się paruzyjnym (Rz
8, 38-39; Hbr 2, 14; Ap 12, 12). Zwycięstwo Jezusa Chrystusa nad szatanem
jest oddane w niezwykłej metaforze „spadającej błyskawicy”. Chrystus mówi:
„Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam
władzę stąpania po wężach i skorpionach i po całej potędze przeciwnika
[szatana – Cz. S. B.], a nic wam nie zaszkodzi” (Łk 10, 18-19; por. 12, 31)”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 473/. „Motyw błyskawicy nawiązuje do Lucyfera. Spadanie z
nieba to detronizacja Lucyfera, ongiś pierwszego anioła, Syna Jutrzenki.
Błyskawica to nagła utrata władzy, oczywistość jej ustania, ingerencja
Najwyższego, gniew Boga i Jego wyrok na szatana. Błyskawica wreszcie to
także znak wielkiej i groźnej siły nadziemskiej” /Tamże, s. 474.
+ Wąż Szatan niszczący ziemię i ludzi pokonany przez półboga Czuan-su.
„Mesjanologia egipska. Można powiedzieć, że były również wyobrażenia
„mesjańskie” w Egipcie w IV i III tysiącleciu przed Chr. Jednym z nich jest
Horus, bóg królestwa, wcielający się w panującego władcę ziemskiego, w
faraona. Główną jego rolą jest walka z Sethem, wrogiem tronu oraz wodzem
dezorganizacji, zamieszania i zła. Szczególnym przypadkiem tych wyobrażeń
„mesjanicznych” był Ozyrys, stwórca świata ludzkiego i państwa, również
uczestniczący w walce z Sethem. Zabity powraca do życia, otrzymuje
najwyższą władzę nad królestwem, tchnie w nie życie i sprawiedliwość i
zdobywa panowanie nad światem umarłych. Od IV dynastii (2600-2480
przed Chr.) faraon uważany był za „syna bożego”, nosił tytuł „Syna Re”,
najpierw w Heliopolis. Faraona uważano też za wcielonego Horusa. Wierzono,
że każdy „prawdziwy” król spełnia funkcje istotne dla społeczności ludzkiej i
jej dziejów: stwarza swoje królestwo, wprowadza ład i prawo, jest pasterzem
ludu, jego mocą i mądrością, wpływa nawet na kosmos. Dla Egiptu król
reprezentował nie tyle lud, ile niemal wyłącznie świat boski (R. Lorenc).
Zadziwiające jest to przekonanie, niemal powszechne, że jakaś postać,
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
osoba, władza określa życie i los społeczności ludzkiej, a nawet całego
świata. 5. Mesjasz żółty”. Również w Chinach przed tysiącami lat wskazywano na postacie, które miały mieć atrybuty „mesjańskie”. Za takie postacie
uznano legendarnych cesarzy: Jao (ok. 2356 - ok. 2258) – „Prawodawca”
oraz Szun (ok. 2255 - ok. 2206) – „Mędrzec” uznany za idealnego władcę.
Poza tym półbóg Czuan-su miał pokonać szatana w postaci węża,
niszczącego ziemię i ludzi. Każdy cesarz to Tien-cy („Syn Nieba”) oraz I-żen
(„Niezwykły człowiek”). Ma on właśnie podstawowy wpływ na społeczeństwo i
jego losy” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 2000, s. 500/. „Od rytuału życia w rodzinie cesarskiej zależy
harmonia lub zaburzenia w kosmosie i państwie (M. Granat). Jest on
koniecznym elementem komunikacji między niebem a ziemią: medium,
centrum, przekaźnikiem sensów. Niekiedy też moralność owej wyjątkowej
postaci decyduje o losach narodu: cnoty przynoszą pomyślność, wady i
grzechy – historyczne zło. Pewne rysy posłannicze miał też Mo Ti (Mocjusz,
ok. 479 – ok. 381 przed Chr,), który założył religię „powszechnego rozumu” i
„powszechnej miłości'' (czien hiang-ai). Sam żył, jak nauczał. Główny akcent
kładł na miłości Nieba - Osobowego Boga do Ziemi – Człowieka. W konsekwencji trzeba głosić królestwo miłości społecznej, gdyż na niej, a nie na
kulcie, polega religia. Swoistym „mesjaszem” był Czang-Tsiao (184 po Chr.),
mędrzec, twórca wzniosłego odłamu taoizmu, główny inspirator i przywódca
chłopskiego powstania antyfeudalnego „Żółtych Turbanów”. Ogłaszał on kres
niewolnictwa, ucisku, nierówności społecznej, a nastanie „Żółtego Nieba”,
czyli królestwa nowego życia, szczęścia, „wielkiej równości” /Tamże, 501.
+ Wąż Szatan przedstawiany pod postacią zwierząt. „Zgodnie z najstarszymi
rodzajami literackimi Biblia, jak i w innych prastarych religiach, nieraz
przedstawiała szatana pod postacią zwierząt: węża, smoka, lwa polującego,
żmii, skorpiona. Był to swoisty religijny język piktograficzny. Brakowało
wysublimowanych pojęć intelektualnych. Wąż ma jednak wszystkie
przymioty istoty osobowej: rozumuje, planuje, kieruje się motywem
abstrakcyjnym, mówi, nienawidzi, kłamie, celowo zwodzi, posiada znajomość
człowieka, zna anatomię psychiki kobiecej, podsyca pychę, operuje
rozwiniętą techniką kuszenia. Jakkolwiek przymioty te odpowiadają
ówczesnej mitografii, to jednak takie cechy „węża”, jak wrogość, złość,
przewrotność, zawiść, kłamstwo i dążenie do pełnego unicestwienia
człowieka – zakładają jego personalność i realność religijną. Wąż jest
„wrogiem” Boga, a wtórnie staje się wrogiem także człowieka, którego Bóg
obdarzył istnieniem, miłością, przyjaźnią i całym światem. Oczywiście WążKusiciel pozostaje pod władzą Boga: Rdz 3, 14-15, nie zawładnął też
człowiekiem do końca, a tylko stanowi pewien dramatyczny kontekst dla
wypróbowania wartości osoby ludzkiej” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 470/. „Wyraźny
obraz szatana ma miejsce w Mdr 2, 23-24 z I w. przed Chr.: „Bo dla
nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej
wieczności; a śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej
ci, którzy do niego należą”. Ponieważ jest tu paralela „śmierci” do
„niezbawienia”, chodzi o śmierć duchową. Polega ona na pełnym
przeciwstawieniu się Boga jako Życiu i Źródłu istnienia. Szatan jest sprawcą
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
śmierci duchowej i w ogóle śmierć jest wpisana w samą jego istotę” /Tamże,
s. 471.
+ Wąż Toltekowie, budowniczowie Teoihuacán, swym lękom przed naturą i
czasem, niepokojom o władzę i przetrwanie, chcieli nadać podstawy etyczne
ubierając je w postać Quetzalcoatla, pierzastego węża. Świątynie Indian
meksykańskich ilustrują zawieszenie pomiędzy zależnością człowieka od
przyrody i ucieczką od niej. „Ruiny Monte Albán na wyniesieniu górującym
nad doliną Oxaca, niemal arogancko odcinają się od natury. Wydaje się,
jakby Monte Albán zawieszone było pomiędzy niebem i ziemią, bliższe
chmurom i niebieskiemu sklepieniu niż jakimkolwiek ziemskim sprawom.
Lecz wystarczy ponowny rzut oka na wspaniałość Monte Albán, by
uświadomić sobie, jak świetnym jest dowodem na to, ze budowle człowieka
są odpowiedzią daną pejzażowi: architektura jest tutaj praktycznie kopią
otaczających ją gór. To drugie spojrzenie pozwala nam znaleźć odpowiedź na
pytanie zrodzone w kryształowym powietrzu tych szczytów. Czym było to
miejsce? Czy powstało jako sanktuarium? A może twierdzą? Czy było
pomnikiem poległych w czasie wojen domowych, które pustoszyły dolinę
Oaxaca? A może chodziło o upamiętnienie wielkiej epopei wędrówek i wojen,
z których biorą początek dzieje pustego kontynentu? W każdym razie w
Monte Albán filozofia indiańska zjawia się ze wszystkimi zwykle przez siebie
stawianymi pytaniami. Jak długo trwać będzie nasze dzieło? Czy wzniesiemy
coś, co nas uchroni od zagłady?” /C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum.
E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 90/. „Żywioł czasu i
konieczność jego zrozumienia stały się fundamentem indiańskiego świata.
Zrozumieć działanie czasu, oznaczało pojąć różnicę między przetrwaniem i
zagładą. Tylko władza nad czasem zapewnia ciągłość życia. Poeta indiański
napisał: „Ci, co posiedli moc liczenia dni, mają władzę, by mówić z bogami”.
W Chitchén Itzá astronomowie majów ustalili dokładny kalendarz słoneczny
liczący 365 dni, który symbolizowała konstrukcja wielkiej piramidy. […]
Toltekowie, budowniczowie Teoihuacán, swym lękom przed naturą i czasem,
niepokojom o władzę i przetrwanie, chcieli nadać podstawy etyczne ubierając
je w postać Quetzalcoatla, pierzastego węża” Tamże, s. 91.
+ Wąż wodny uczyniony z laski Aarona. „Kiedy pewnego dnia przemówił
Jahwe do Mojżesza w ziemi egipskiej, tak powiedział do niego: – Jam jest
Jahwe! Powiedz faraonowi, królowi Egiptu, to wszystko, co Ja mówię do
ciebie. A Mojżesz odpowiedział Jahwe: – Ja mam przecież trudną wymowę.
Jakże wysłucha mnie faraon?” (Wj 6, 28-30). „Ale Jahwe rzekł do Mojżesza: –
Uważaj! Ja ustanawiam cię [jakby] Bogiem dla faraona, natomiast brat twój
Aaron będzie twoim prorokiem. Ty masz mu powtórzyć wszystko, co Ja ci
poleciłem, a twój brat Aaron ma przemawiać do faraona, aby wypuścił synów
Izraela ze swego kraju. Ja jednak sprawię, że faraon pozostanie nieugięty,
będę więc mnożył znaki i dziwy w ziemi egipskiej. Faraon wprawdzie nie
będzie chciał was słuchać, lecz Ja położę rękę na Egipcie i przez surowe
wyroki wywiodę z Egiptu moje zastępy, mój lud, synów Izraela. Egipcjanie
poznają, że to Ja jestem Jahwe, gdy wyciągnę rękę nad Egiptem i wywiodę
spomiędzy nich synów Izraela. Mojżesz i Aaron uczynili, co im polecił Jahwe;
dokładnie to wykonali. Mojżesz miał osiemdziesiąt lat, a Aaron osiemdziesiąt
trzy lata, gdy zaczęli prowadzić rozmowy z faraonem. Jahwe przemówił do
Mojżesza i do Aarona: – Gdyby faraon powiedział do was: „Dokonajcie czegoś
25
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
niezwykłego na swoje poparcie!”, wtedy powiesz do Aarona: Weź swą laskę i
rzuć ją przed faraonem, a przemieni się w węża wodnego. Poszedł zatem
Mojżesz i Aaron do faraona i zrobili tak, jak im Jahwe polecił. Aaron rzucił
więc laskę wobec faraona i jego dworzan, a ta przemieniła się w węża
wodnego. Wtedy faraon zwołał mędrców i zaklinaczy; ci wróżbiarze egipscy
dokonali tego samego dzięki swym tajemnym sztukom. Każdy z nich rzucił
swoją laskę, a laski te przemieniły się w węże wodne. Ale laska Aarona
połknęła ich laski. Lecz faraon pozostał nieugięty i nie usłuchał ich, jak to
przepowiedział Jahwe” (Wj 7, 1-13).
+ Wąż wywyższony przez Mojżesza na pustyni. „A jak Mojżesz wywyższył
węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby
każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował
świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie
zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat
po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto
wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został
potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd
polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali
ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się
dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie
potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do
światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” J 3, 14-21.
„Potem Jezus i uczniowie Jego udali się do ziemi judzkiej. Tam z nimi
przebywał i udzielał chrztu. Także i Jan był w Ainon, w pobliżu Salim,
udzielając chrztu, ponieważ było tam wiele wody. I przychodzili [tam] ludzie i
przyjmowali chrzest. Nie wtrącono bowiem jeszcze Jana do więzienia” J 3,
22-24.
+ Wąż wywyższony przez Mojżesza na pustyni; odnowienie cudu dokonało się
na Krzyżu (por. J 3, 14-15; Lb 21, 8-9). „Będą patrzeć na Tego, którego
przebili” (J 19, 37): na drzewie Krzyża wypełnia się Ewangelia życia /
Kończąc ten rozdział, poświęcony rozważaniu chrześcijańskiego orędzia o
życiu, chciałbym zatrzymać się na chwilę z każdym z was, aby wspólnie
kontemplować Tego, którego przebili i który wszystkich przyciąga ku sobie
(por. J 19, 37; 12, 32). Patrząc na „widowisko” krzyża (Łk 23, 48), możemy
dostrzec w tym chwalebnym drzewie wypełnienie i pełne objawienie całej
Ewangelii życia. Wczesnym popołudniem w Wielki Piątek „mrok ogarnął całą
ziemię (...). Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek”
(Łk 23, 44-45). Jest to obraz wielkiego kosmicznego wstrząsu i nadludzkiego
zmagania między siłami dobra i siłami zła, między życiem i śmiercią. I my
znajdujemy się dziś w samym centrum dramatycznej walki między „kulturą
śmierci” i „kulturą życia“, ale blask Krzyża nie zostaje przesłonięty przez ten
mrok — przeciwnie, na jego tle Krzyż jaśnieje jeszcze mocniej i wyraźniej,
jawi się jako centrum, sens i cel całej historii i każdego ludzkiego życia.
Jezus zostaje przybity do krzyża i wywyższony nad ziemię. Przeżywa chwile
swej największej „niemocy”, a Jego życie wydaje się całkowicie zdane na
szyderstwa przeciwników i przemoc oprawców: drwią z Niego, wyśmiewają
Go i znieważają (por. Mk 15, 24-36), ale właśnie w obliczu tego wszystkiego,
„widząc, że w ten sposób oddał ducha”, rzymski setnik woła: „Prawdziwie,
ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15, 39). Tak więc tożsamość Syna
26
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Bożego objawia się w chwili Jego skrajnej słabości: na Krzyżu ukazuje się
Jego chwała! Przez swoją śmierć Jezus rzuca światło na sens życia i śmierci
każdej istoty ludzkiej. Przed śmiercią modli się do Ojca o przebaczenie dla
swoich prześladowców (por. Łk 23, 34), zaś łotrowi, który prosi Go, by
pamiętał o nim w swoim królestwie, odpowiada: „Zaprawdę, powiadam ci:
Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23, 43). Po Jego śmierci „groby się
otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało” (Mt 27, 52).
Zbawienie dokonane przez Jezusa jest darem życia i zmartwychwstania.
Przez całe swoje życie Jezus obdarzał ludzi zbawieniem także przez to, że ich
uzdrawiał i dobrze czynił wszystkim (por. Dz 10, 38). Cuda zaś, uzdrowienia,
a nawet wskrzeszenia były znakiem innego zbawienia, polegającego na
przebaczeniu grzechów, czyli na uwolnieniu człowieka od najgłębszej
choroby i wyniesieniu go do życia samego Boga. Na Krzyżu odnawia się i
dokonuje, zyskując pełną i ostateczną doskonałość, cud węża wywyższonego
przez Mojżesza na pustyni (por. J 3, 14-15; Lb 21, 8-9). Także dzisiaj każdy
człowiek zagrożony w swoim istnieniu może skierować wzrok ku Temu, który
został przebity, aby odnaleźć niezawodną nadzieję wyzwolenia i odkupienia”
/(Evangelium Vitae 50). Encyklika Ojca Świętego Jana Pawła II do biskupów,
do kapłan ów i diakonów, do zakonników i zakonnic, do katolików świeckich
oraz Do wszystkich ludzi dobrej woli o wartości i nienaruszalności życia
ludzkiego. W Rzymie, u Św. Piotra, dnia 25 marca 1995, w uroczystość
Zwiastowania
Pańskiego,
w
siedemnastym
roku
mego
Pontyfikatu/./Encykliki ojca Świętego Jana Pawła II, Znak, Kraków 2007.
+ Wąż z brązu Znaki czynione przez Jezusa porównane ze znakami
czynionymi przez Mojżesza: znaki powiązane z plagami egipskimi (J 1, 17; 5,
46), manna (J 6), woda ze skały (J 7), wąż z brązu (J 3), namiot spotkania (J
1), Smith. Otwartość ewangelii Jana na mistykę i dialog z gnostykami nie
wskazują na synkretyzm. Dziś rozumiemy to lepiej, w świetle nowych odkryć
z Qumran, Nag Hammadi i innych, oraz w świetle badań historii religii
(mandeizm, gnostycyzm, mistyka żydowska). Ph. Menod mówił tam o
środowisku hellenistycznym Ewangelii Jana, C. H. Dodd mówił o Sitz im
Leben pierwotnego chrześcijaństwa na podstawie literatury hermetycznej,
judaizmu hellenistycznego (Filon z Aleksandrii), judaizmu rabinicznego,
gnostycyzmu i mandeizmu. C. K. Barett podkreślał rolę judaizmu
hellenistycznego, aczkolwiek dostrzegał też rolę literatury apokaliptycznej i
rabinicznej. Obaj autorzy angielscy czynią refleksje nad gnostycyzmem
(Dodd), czy nad religiami głoszącymi odkupienie (Barrett) jedynie w końcowej
części swoich prac i odrzucają opinie o ich wpływie na czwartą Ewangelię
/G. Sánchez Mielgo, La obra de S. Juan, un modelo de inculturación, w:
Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación del mensaje cristiano,
Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad de teología San
Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 235-246, s. 238/.
Hoskins wykazał wpływ Księgi Rodzaju na Ewangelię św. Jana. Glasson
wskazał na historię Mojżesza i Wyjście z niewoli egipskiej jako na motyw
dominujący. Wielu teologów sądzi, że struktura Ewangelii Jana jest
wzorowana na tym wydarzeniu. R. H. Smith porównał znaki czynione przez
Jezusa ze znakami czynionymi przez Mojżesza: znaki powiązane z plagami
egipskimi (J 1, 17; 5, 46), manna (J 6), woda ze skały (J 7), wąż z brązu (J 3),
namiot spotkania (J 1). Na Ewangelię Jana wpłynęła też Księga
27
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Powtórzonego Prawa. Połowa cytatów w tej ewangelii pochodzi z Ksiąg
Prorockich. Griffiths sądzi, że jest ściśle powiązana Deuteroizajaszem.
Boismard dostrzegł powiązania z Ozeaszem /Tamże, s. 239/. Ogólnie można
zauważyć kilka środowisk wpływających na Ewangelię Jana: judaizm
rabinacko-faryzejski, judaizm synkretystyczny orientalno-hellenistyczny,
oraz judaizm heterodoksyjny, zwłaszcza w Qumran /Tamże, s. 240 in./
Uczniowie Jana Chrzciciela wpływali na wspólnotę Jana i na wspólnotę w
Qumran. Do wspólnoty Jana przybywali niektórzy esseńczycy z Qumran.
Później Ewangelia Jana wpływała na wspólnotę w Qumran /Tamże, s. 242.
+ wąż zapewnił niewiastę, że nie umrze.„Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na
pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa,
otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Wtedy
niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono
rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy.
Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z
nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy;
spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.” (Rdz 3,4-3,7) bt
+ Wąż zmiażdżony przez człowieka (Rdz 3, 15). „Niesłusznie zarzuca się
niekiedy zapisowi jahwistycznemu, jakoby małżeństwo miało tam wyłącznie
cel prokreacyjny. Bowiem „pomoc” (ezer, Rdz 2, 18) jest tam rozumiana dużo
szerzej niż tylko biologiczna kontynuacja ludzkości. „Pomoc” jest to
ubogacenie całej egzystencji ludzkiej, całej „tematyki świata osobowego” – o
osobę, w małżeństwie i rodzinie. A zatem „pomoc” to „współ-osoba” i życie z
nią w świecie jaźni, poznania, miłości i całej tęczy światła życia. Rodzina jest
obrazem ogrodu Eden – ze swoją przyjaźnią ze Stwórcą, z przykazaniami
Bożymi, z drzewem życia, z drzewami wiadomości dobrego i złego. W niej
uobecnia się stale początek świata. Ona jest stałą protologią człowieczą.
Toteż w rycie zawierania małżeństwa winny wystąpić także – jak i w chrzcie –
teksty o stworzeniu świata i człowieka. Rodzinie protologicznej został –
według Księgi Rodzaju – zadany podstawowy temat religijny. Rodzina więc
jest także podmiotem historii zbawienia, która biegnie od początku ku
przyszłości, ku eschatologii. Dlatego w pierwszej rodzinie wystąpiły zdarzenia
zbawienia i niezbawienia wraz z protoewangelią: „wprowadzam nieprzyjaźń
między tobą (wężem, czyli Złym) a niewiastą, między potomstwo twoje a
potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę” (Rdz 3, 15). Historia pierwszej rodziny
jest archetypem i proroctwem dla całej ludzkości. Są to dzieje życia i śmierci,
dobra i zła, radości i cierpień, zbawienia i odrzucenia, a wreszcie doświadczania świata i drogi przezeń do Raju eschatologicznego. Chrześcijaństwo, opierając się na natchnionych tekstach, stawia rodzinę na początku
antropogenezy i bierze ją za podstawę odrodzenia i zbawienia ludzkości.
Prawdę tę rozjaśnił i umocnił Jezus Chrystus, który wcielił się w świat
stworzony w ramach rodziny ludzkiej, stanowiącej spełnienie się typu
Prarodziny” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 319.
+ Wąż zmiażdżony przez Potomstwo Niewiasty – Chrystusa (Rdz 3, 15).
„Potępiany jest przede wszystkim szatan, a nie Adam i Ewa. Mesjasz
dokonuje „drugiego stworzenia”, chociaż termin sam będzie użyty dopiero
przez Apostołów. Na Scenie Drugiego Adama Bóg jawi się jako ratujący
człowieka od śmierci, od zła moralnego, od chorób. Daje życie, uzdrawia,
28
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
doskonali naturę, wskrzesza, wprowadza w Komunię z Bogiem. I w ten
sposób okazuje się „Potomstwem Niewiasty” – Człowiekiem miażdżącym
głowę Węża (Rdz 3, 15). Wąż Starodawny łamał człowieka „mocnego”, Jezus
Chrystus oręduje za człowiekiem, umacnia słabego i grzesznego (por. Mk 2,
17). Mesjasz to Istota absolutnie przeciwstawiona szatanowi. W Nowym
Testamencie tajemnica szatana została bardzo pogłębiona. Szatan z ogrodu
Eden dążył do zniszczenia przede wszystkim świata stworzonego, człowieka i
jego natury. W Królestwie Mesjańskim „potomstwo Węża” (Rdz 3, 15) dąży do
zniszczenia życia nadprzyrodzonego, duchowego i moralnego tak, aby
zniweczyć Królestwo Zbawienia. W konsekwencji szatan i jego aniołowie dążą
do utworzenia królestwa zła, niezbawienia i śmierci wiecznej,
przeciwstawionego Królestwu Mesjańskiemu i Bożemu, a w rezultacie i
królestwu człowieka (por. Mt 12, 22-30; Łk 11, 14-23; Dz 13, 10). Szatan
chce indywidualnie i społecznie zwodzić ludzi (Mt 4, 3; 1 Kor 7, 5), zgubić ich
duchowo i moralnie (J 8, 44), zniewolić w swoje losy przeklęte (Hbr 2, 14; 1 J
3, 8.10), zrzucić na człowieka wszelkie konsekwencje jego grzechów (1 J 3, 8;
2 Kor 11, 3) i zdobyć sobie jak najwięcej „synów buntu” (Ef 2, 2). I tak
królestwo szatana ma jakąś „jedność”, zwartość, logikę, zasady, pragmatykę
zachowań i działań” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 472/. „Nad królestwem szatana
rozpościera się jakieś tajemnicze „sklepienie zła”. Boży świat edeniczny został
w niewidzialny sposób rozdarty na świat mesjaniczny, dobry i na świat
antymesjaniczny, „świat w mocy Złego” (1 J 5, 19), gdzie szatan jest
„księciem” (J 12, 31; 14, 30; 16, 11; 1 J 5, 19) i „bogiem” (2 Kor 4, 4). Jest to
zarazem świat antyludzki. W literaturze międzytestamentalnej była idea, że
w jednym i tym samym człowieku walczy anioł z szatanem (Test Ben 6, 1).
Według Qumran toczy się śmiertelna walka między „królestwem światłości” a
„królestwem ciemności”. Idea ta występuje, choć w mniej barwnej postaci,
także w literaturze kanonicznej. Oto naprzeciwko królestwa szatana staje – w
osobie ludzkiej i w społeczeństwie – Królestwo Mesjańskie, soteryjne, święte,
„królestwo Chrystusa i Boga” (Ef 5, 5; por. Mt 12, 22-30; 16, 19.28; J 18, 36;
Kol 1, 13)” /Tamże, s. 473.
+ Wąż znakiem prawdziwości słów Mojżesza. „W odpowiedzi Mojżesz rzekł: —
A jeżeli nie uwierzą mi i nie posłuchają mego głosu, ale powiedzą: „Jahwe
wcale ci się nie ukazał”? Wtedy Jahwe zapytał go: — Co to [masz] w ręce? On
odpowiedział: – Laskę: A [Jahwe] rzekł: – Rzuć ją na ziemię! Rzucił ją więc na
ziemię, a ona zmieniła się w węża, przed którym Mojżesz uciekał. Ale Jahwe
przemówił do Mojżesza: – Wyciągnij rękę i chwyć go za ogon! Wyciągnął
zatem rękę i chwycił go mocno, a on stał się znowu laską w jego dłoni. […]
aby uwierzyli, że ukazał ci się Jahwe, Bóg ich ojców, Bóg Abrahama, Bóg
Izaaka, Bóg Jakuba. I znów rzekł Jahwe do niego: — Włóż rękę w zanadrze!
Włożył więc rękę w zanadrze, a kiedy wyciągnął, ręka jego była pokryta
trądem jak śniegiem. Ale [Jahwe] rzekł: – Włóż rękę [jeszcze raz] w zanadrze!
Włożył więc rękę w zanadrze, a kiedy ją wyciągnął z zanadrza, przybrała
znowu [wygląd zdrowy], jak reszta jego ciała. – Jeśli nie uwierzą ci i nie
usłuchają wymowy tego pierwszego znaku, to uwierzą jednak w znak drugi.
Gdyby jednak nie mieli uwierzyć obu tym znakom i nie posłuchali twego
głosu, nabierz wody Nilu i wylej na suchą ziemię. Wtedy ta woda, którą
zaczerpniesz z Nilu, na suchej ziemi zamieni się w krew. A Mojżesz rzekł do
29
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Jahwe: – Proszę Cię, o Panie, nie jestem ja wymowny: ani [nie byłem] w
przeszłości, ani też [nie stałem się nim] nawet odkąd przemawiasz do Twego
sługi. Mam trudną wymowę i nieporadny język. A Jahwe [tak] przemówił do
niego: – Któż to dał człowiekowi usta albo kto czyni [go] niemym czy
głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Jahwe? Ruszaj więc teraz! Ja
zaś będę na ustach twoich i pouczę cię, jak masz mówić. Ale [Mojżesz] rzekł:
– Proszę cię, Panie, poślij raczej [innego], którego posłać zechcesz. Wtedy
Jahwe uniósł się gniewem na Mojżesza i rzekł: – Czy nie ma Lewity Aarona,
twojego brata? Wiem, że on potrafi mówić. On to właśnie wyjdzie naprzeciw
ciebie, a kiedy cię zobaczy, ucieszy się serdecznie. Z nim przeto będziesz
rozmawiał i przekażesz mu, co ma mówić; Ja zaś będę na twoich ustach i na
jego ustach i pouczę was, jak macie postępować. On będzie za ciebie
przemawiał do ludu, będzie zatem [jak gdyby] twoimi ustami, ty zaś będziesz
dla niego [jak gdyby] Bogiem. Weź też do ręki tę laskę; za jej pomocą będziesz
czynił znaki” (Wj 4, 1-17).
+ Wąż Zwierzę Zaratustry. „Jeśli wcześniej w idealizmie niemieckim, rozum
zajmował się sobą, tj. rekonstruował swoją architekturę, to teraz rozkłada,
co tylko zdoła. Myśl o zapomnieniu własnych konstrukcji nie jest odkryciem
Nietzschego, ale jego dekonstrukcja to gest najbardziej zamaszysty, który
odpowiada aurze końca XX wieku: Roz-kład burzy-i-buduje, zabawia się. To
zabawianie-w-świecie jest obce np. Kantowi, który chce wydobywać spod
doświadczenia
architektonikę
rozumu”
/B.
Baran,
Postnietzsche,
Wydawnictwo Baran i Suszyński, Kraków 1997, s. 10/. „Nietzsche był
epifanem wiecznego koło-wrotu. Roztoczywszy go wszelako, czy nie wyjechał
poza postmoderną pluralność wielości rozumów? Odśrodkowy wir kołowrotu
decentrował podmioty i pomieszał rozumy” /Tamże, s.11/. „Przez metafizykę
rozumiemy badania konieczności związków idei „uniwersalnych”. Nietzsche
zajmuje nas jako domniemany kres modernizmu, postmodernizm zaś jako
ideowa formacja po modernizmie. Zajmuje nas Nietzsche u samego splotu
jego idei w ich „ezoterycznym” wymiarze. Istnienie takiego wymacywalnego
zgrubienia, węzła-supła, uchodzi za objaw postawy modernistycznej”
/Tamże, s. 12/. „Na węzeł myśli Nietzschego składa się kilka wątków, z
których najbardziej spektakularne to śmierć Boga, wola mocy, wieczny
powrót tego samego, nadczłowiek i jego hodowla, immoralizm w sensie
„moralności arystokratycznej”. Ten supeł idei – przez ostatnie sto lat
interpretowany często w sposób kuriozalny – musimy teraz przynajmniej
rozluźnić. Za najbardziej ezoteryczną uchodzi idea wiecznego powrotu. […]
Myśl o wiecznym powrocie Nietzsche sformułował w roku 1881, a więc
jeszcze przed początkiem Zaratustry w roku 1883, który uważa się także za
rok początkujący właściwą filozofię Nietzschego” /Tamże, s. 14/. „Wraz z
postacią Zaratustry wkracza właśnie tragedia – jądro idei wiecznego
powrotu” /Tamże, s. 15/. „Zwierzęta Zaratustry to orzeł i wąż. One same,
wąż zwłaszcza, stanowią symbolikę wiecznego powrotu” /Tamże, s. 17/.
„Wąż występuje w Zaratustrze nie tylko jako pierścień – także jako prosty
„odcinek” liniowego czasu, przeciwieństwo czasu kolistego. […] Dwoistej
geometrii węża odpowiada podwójne źródło symboliki tego zwierzęcia”
zoroastryczne i chrześcijańskie” /Tamże, s .18.
+ Wąż zwyciężony przez niewiastę „Po swoim upadku człowiek nie został
opuszczony przez Boga. Przeciwnie, Bóg wzywa go i zapowiada mu
30
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
tajemnicze zwycięstwo nad złem oraz podniesienie go z upadku. Fragment
Księgi Rodzaju, który mówi na ten temat, został nazwany "Protoewangelią",
będąc pierwszą zapowiedzią Mesjasza Odkupiciela, walki między wężem i
Niewiastą oraz ostatecznego zwycięstwa jej potomka.” (KKK 410).
+ Wąż żywy poruszający się ruchem falistym analogiczny z wężem z naskalnego rytu nie tylko formalnie (w rysunku, ułożeniu, w konkretnej formie
zwierzęcia), analogia może dotyczyć też rytmu, tj. tonu, nastroju, akcentu i
ekspresji. „Ogromne znaczenie dla refleksji o symbolach i mitach ma fakt, że
symbol i mit ujmują świat jako całość: znoszą granice dzielące człowieka i
świat, ale unifikując go z elementami universum, zachowują tożsamość
świata i jego elementów. Juan-Eduardo Cirlot tłumaczy ten mechanizm,
odwołując się do teorii „wspólnego rytmu” Schneidera: „Analogia między
dwiema płaszczyznami rzeczywistości opiera się na istnieniu w nich pewnego
„wspólnego rytmu”. „Rytmem” nazywamy tutaj nie żaden „zmysłowy
porządek w czasie”, lecz czynnik spójny, określony i dynamiczny, mający
pewien charakter i przekazujący go przedmiotowi, na który się nakłada bądź
z którego wyłania się emancypacyjnie. Pierwotnie rytm ten jest ruchem,
rezultatem życiowego napięcia, określonej liczby. Przejawia się jako gest bądź
zakrzepła forma. Przykładowo, między żywym wężem poruszającym się
ruchem falistym a wężem z naskalnego rytu może istnieć analogia nie tylko
formalna (w rysunku, ułożeniu, w konkretnej formie zwierzęcia), lecz i
dotycząca rytmu, tj. tonu, nastroju, akcentu i ekspresji. […] Tak więc rytmy
lub tonacje pozwalają ustalić sieć powiązań między rozmaitymi
płaszczyznami rzeczywistości. O ile wiedza przyrodnicza ustala jedynie
relacje między „poziomymi” grupami istot (zgodnie z klasyfikacją Linneusza),
o tyle wiedza mistyczna bądź symboliczna przerzuca mosty „pionowe” między
przedmiotami objętymi tym samym rytmem kosmicznym, tj. zajmującymi
miejsce związane „korespondencją” z miejscem zajmowanym przez inny
przedmiot „analogiczny”, lecz przynależny innej płaszczyźnie rzeczywistości,
na przykład przez zwierzę, roślinę, kolor. Zdaniem Schneidera to pojęcie
korespondencji wywodzi się z wiary w nierozłączną jedność wszechświata /J.
E. Cirlot, Słownik symboli, tłum. I. Kania, Znak, Kraków 2006, s. 34, 35/”.
Tak w micie, jak i w symbolu objawia się zatem sakralna jedność świata,
którego każdy element powtarza magię odwiecznej i wszechobecnej
Transcendencji. Dlatego też bardzo często wspomina się o dwubiegunowości
symbolu, który tak jak mit łączy świat fizyczny i metafizyczny; to, co
materialne, z tym, co duchowe; to, co wypowiedziane, z tym, co przemilczane; sferę sacrum ze sferą profanum” /M. Krupa, Duch i litera, Liryczna
ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach polskich
Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 86.
+ węże brane do rąk przez wierzących nie uczynią im szkody. „I rzekł do nich:
Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i
przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym
zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą
wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co
zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci
odzyskają zdrowie. „ (Mk 16, 14-18)
+ Węże deptane przez uczniów Jezusa. „Wróciło siedemdziesięciu dwóch z
radością mówiąc: Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam
31
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
się poddają. Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, spadającego z nieba
jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i
po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się
cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona
zapisane są w niebie. W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu
Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te
rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze,
gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też
nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu
Syn zechce objawić” (Łk 10, 17-22).
+ Węże zabiły Izraelitów wystawiających Boga na próbę. „Nie chciałbym,
bracia, żebyście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy, co prawda, zostawali
pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze, i wszyscy byli ochrzczeni w
[imię] Mojżesza, w obłoku i w morzu; wszyscy też spożywali ten sam pokarm
duchowy i pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej
skały, a ta skała – to był Chrystus. Lecz w większości z nich nie upodobał
sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni. Stało się zaś to wszystko, by mogło
posłużyć za przykład dla nas, abyśmy nie pożądali złego, tak jak oni
pożądali. Nie bądźcie też bałwochwalcami jak niektórzy z nich, według tego,
co jest napisane: Zasiadł lud, by jeść i pić, i powstali, by się oddawać
rozkoszom. Nie oddawajmy się też rozpuście, jak to czynili niektórzy spośród
nich, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące. I nie wystawiajmy
Pana na próbę, jak wystawiali Go niektórzy z nich i poginęli od wężów. Nie
szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali i zostali wytraceni przez
dokonującego zagłady. A wszystko to przydarzyło się im jako zapowiedź
rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga
kres czasów. Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.
Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi.
Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz
zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli
przetrwać” (1 Kor 10, 1-13).
+ Wężowa siła kundalini wzbudzona ćwiczeniami jogi przepływa przez
wszystkie czakry. „Według nauki buddyjskiej wszystkie obszary postrzeżeń i
wyobrażeń duchowych oraz zmysłowych pokryte są siecią wzajemnych
powiązań” /M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach,
tłum. R. Wojnakowski, Kraków 1994, s. 191/. „W indyjsko-buddyjskiej jodze
kundalini człowiek ma siedem ośrodków „drobnocząsteczkowej energii”
(czakr), które odpowiadają poszczególnym poziomom ciała, barwom,
elementom (a nawet bóstwom). […] Siódma czakra ma fizyczny odpowiednik
między brwiami, stoi już ponad elementami, jest mlecznobiała i uchodzi za
siedzibę świadomości” /Tamże, s. 194/. „Powyżej głowy wyobrażana jest w
najjaśniejszym blasku siódma czakra odpowiadająca świadomości
kosmicznej”. Energia (wężowa siła, kundalini) wzbudzona ćwiczeniami jogi
przepływa przez wszystkie czakry, aktywizuje je i prowadzi w końcu do
oświecenia i najwyższego zespolenia z boską zasadą. Według przekazów
sięgających czasów antycznych człowiek nosi w sobie wszystkie strony
świata, […] pierwszy człowiek – nim popadł w grzech – wydaje się symbolem
kosmicznej całości. […] Według staroindyjskiej teorii świat, ale również
człowiek zalewany jest przez czerwony strumień słoneczny i biały strumień
32
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
księżycowy. W zachodnim hermetyzmie oznacza się słońce i księżyc albo za
pomocą barwy złotej i srebrnej, albo czerwonej i białej, stanowiących parę; te
ostatnie przejęła symbolika płci jako kolory krwi i mleka. […] Na
wizerunkach Sądu Ostatecznego z głowy Chrystusa odchodzi w jedną stronę
czerwony miecz, a w drugą biała lilia lub róża. Chrystus, stojący ponad
płciami, mieści w sobie obydwa bieguny bytu” /Tamże, s. 195/. „na
niektórych malowidłach z rany w jego boku wychodzą dwa promienie:
czerwony i biały – krew wskazuje na pierwiastek spirytualno-męski, woda na
materialno-żeński. Zawieranie w sobie obydwu płci widać już w pieśni nad
Pieśniami (5, 10), kiedy o oblubieńcu mówi się, iż śnieżnobiały jest i rumiany
(candidus et rubinicus) i wyróżnia się spośród tysięcy. To samo odnosi się do
ciał tych błogosławionych, którzy uwolnili się od ziemskiego balastu, według
objawienia św. Piotra „bielszych nad śnieg i czerwieńszych nad róże”. […]
kolory podobnie jak inne symbole są ambiwalentne” /Tamże, s. 196.
33

Podobne dokumenty