Tramwaj zwany nienawiścią
Transkrypt
Tramwaj zwany nienawiścią
Magdalena Błachut SCENARIUSZ TEATRALNY „TRAMWAJ ZWANY NIENAWIŚCIĄ” OSOBY: INNY- chłopak ubrany na szaro. GŁOS - postać niewidoczna dla widzów. STARSZY PAN - chłopak ubrany na czarno, w kapeluszu i okularach, w ręku trzyma gazetę. KUBA - chłopak ubrany na czarno, przywódca. MACIEK - chłopak ubrany na czarno. JACEK - chłopak ubrany na czarno. KASIA - dziewczyna ubrana na czarno. KOBIETA - dziewczyna ubrana w kolorową sukienkę. MOTORNICZY- postać niewidoczna dla widzów. KONTROLER BILETÓW - chłopak ubrany na granatowo. SCENA I: (na scenie panuje półmrok, na środku stoi Inny, pada na niego punktowe światło, w tle słychać piosenkę Czesława Niemena pt. „Dziwny jest ten świat”, po pierwszej zwrotce i refrenie aktor zaczyna mówić ) GŁOS: „W naszym społeczeństwie jeden przed drugim ma lęk. Nie tyle boi się drugiego człowieka, ile ma strach, że ten drugi jest inny” (Peter Fonda) INNY: Mam 16 lat, żyję… myślę… kocham… nienawidzę… tęsknię… lubię… płaczę… śmieję się… jem… śpię… marzę… niby jestem jak wszyscy… a jednak… GŁOS: Inny jest biedny, niemodnie ubrany, nie ma telefonu, komputera, nie przynosi do szkoły śniadania, czasami musi żebrać, żeby coś zjeść. I właśnie to odróżnia Go od reszty tzw. normalnych ludzi. Nie powinno to nikomu przeszkadzać, ale są ludzie, którzy mają z tym ogromny problem. Takich ludzi jest wielu. Dlatego Inny jest sam, nie ma kolegów, nikt go nie akceptuje, zadowala się własnym towarzystwem. INNY: Boję się… boję się odrzucenia… wyśmiania… wyzwisk… przemocy… Gdziekolwiek jestem, traktują mnie jak trędowatego… (światło gaśnie, Inny schodzi ze sceny) SCENA II: ( jasne światło, na scenie ustawionych jest 5 krzeseł, bokiem do widowni, jak siedzenia w tramwaju. Na scenie panuje zamieszanie. Kuba, Maciek, Jacek, Kasia i Starszy Pan czekają na tramwaj, który po chwili nadjeżdża, wszyscy wsiadają i zajmują miejsca, Starszy Pan siada na ostatnim siedzeniu, w tle słychać dźwięki odjeżdżającego tramwaju) MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Straszna! 1 GŁOS: Zobaczycie za chwilę, jak zachowują się ludzie, ale nie są to zwykli ludzie, ich największą słabostką jest nienawiść do „innych”, nikt nie nauczył ich tolerancji, szacunku dla drugiego człowieka ani do samych siebie. KUBA: (obserwuje Starszego Pana) Patrzcie na tego starucha! Jaki ma zjazdowy kapelusz (podchodzi do Starszego Pana i szturcha go w rękę, on jednak nie reaguje) JACEK: (też podchodzi do Staruszka) No! A jakie okulary! Jak denka od butelek! (wszyscy się śmieją) MACIEK: Można by mu manto spuścić, nie zapytał nas przecież, czy może z nami jechać (śmiech) KUBA: Kaśka, pokaż panu, gdzie są drzwi! KASIA: Daj spokój Kuba, nie będziemy robić zadymy w tramwaju. KUBA: Co! Cykasz się? Ja cię nie proszę, ja ci każę, bo jak nie, to ty zaraz wysiądziesz! JACEK: No, dawaj Kaśka! MACIEK: Zostaw ją, sam to zrób! Bohater się znalazł. JACEK: (wyskoczył z pięściami na Maćka) Zamknij się, gnoju, bo ci zaraz przyłożę! (zaczynają się szamotać) KASIA: (stara się ich rozdzielić) Uspokójcie się! Usiądźcie! Zaraz zatrzymają tramwaj! (siadają) SCENA III: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wchodzi Kobieta, tramwaj odjeżdża) MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Gniewna! GŁOS: „Są zbyt młodzi, by mogli nauczyć się nienawidzić samych siebie, ale ziarno już tam tkwi; jeśli da mu się trochę czasu, urośnie i zrodzi gorzkie owoce” (Stephen King) KUBA: (zauważa Kobietę) Hej, zobaczcie, jaka paniusia weszła. Pewnie chciałaby sobie usiąść? Ale my nie ustępujemy miejsca! (śmieje się szyderczo) KOBIETA: (rozgląda się za wolnym miejscem, którego nie ma) JACEK: (spotyka się wzrokiem z Kobietą) Co się gapisz, stara krowo? KOBIETA: Nie mów tak do mnie gówniarzu, bo ledwo od miski odrosłeś, szacunku trochę dla starszych! JACEK: (wściekły) Co powiedziałaś? Jak mnie nazwałaś? Prosisz się sama o łomot (wstaje i podchodzi do Kobiety, pokazuje pięści) Zaraz dostaniesz takie lanie, że popamiętasz do śmierci! KASIA: (uspokaja Jacka) Daj już spokój, wystarczy! (Jacek siada na swoje miejsce) PAN: (do Kobiety) Proszę, niech Pani usiądzie (ustępuje swoje miejsce) KOBIETA: Bardzo Panu dziękuję, jest Pan bardzo uprzejmy. 2 PAN: Nie ma za co. KOBIETA: Widział Pan? Tym gówniarzom się wydaje, że świat należy tylko do nich, jakby sami byli na tej planecie, zupełny brak poszanowania innych. Zbierają się w takie grupki, znajdują swego przywódcę i bezkarnie wojują. Że też nikt do tej pory nie zrobił z nimi porządku. PAN: Wie Pani, że to, tak do końca nie jest ich wina, ktoś ich ukształtował w przeświadczeniu, że są wyjątkowi, że mogą wszystko. Rodzice są zapracowani, nie mają czasu dla swoich dzieci, nie tłumaczą, jak odróżnić dobro od zła, nie mówią co to miłość, szacunek, nie przekazują im żadnych wartości. Stąd te zachowania, mnie też obrażali, nie dałem się jednak sprowokować. KOBIETA: Ma Pan rację. Nie zwracajmy na nich uwagi, może dadzą nam spokój. SCENA IV: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wchodzi Inny, tramwaj odjeżdża) MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Głucha! GŁOS: My, pokolenie Kaina nie potrafimy postawić kroku, aby nie przydeptać. Nie potrafimy ręki położyć, aby nie zgnieść. Nie potrafimy dać, aby nie zabrać. Nie potrafimy się śmiać, aby nie urazić tych, którzy płaczą. Nie potrafimy pochwalić, aby nie skrzywdzić tych, których nie chwalimy. A tak byś chciał być w bieli, z czystymi rękoma, nienaganny, świetlany. A tak cię oburza najmniejsza krytyka, zarzut. A ręce masz brudne. A krwią jesteś pochlapany. („Pokolenie Kaina” ks. Mieczysław Maliński) INNY: Wchodzę do tramwaju, widzę twarze, przelatuję wzrokiem po siedzeniach… Widzą mnie… boję się… zaraz się zacznie… ten sam scenariusz, tylko inni aktorzy… wsiadam… mają mnie… KUBA: Wy, patrzcie jakaś łajza idzie w naszą stronę. A co to? Kim ty jesteś? Kto cię tak ubrał? Z cyrku uciekłeś? Przecież normalny człowiek by tego nie włożył! (wszyscy się patrzą, śmieją się, tylko Kobieta i Pan są przerażeni) INNY: (odważnie) Ja! KUBA: Patrzcie, jaki cwaniaczek! Co za ja? INNY: Inny! KUBA: A kim ty właściwie jesteś?! INNY: Nie wiem. 3 KUBA: Pewnie z bidula uciekłeś (śmieją się szyderczo) albo z zoo. Zobacz, jak ty wyglądasz, jaki jesteś brudny, jak nędznie ubrany! (rozkazująco) Wysiądziesz na następnym przystanku, a jak nie zechcesz, to my ci pomożemy! INNY: Dlaczego? KUBA: Bo tak i koniec! Jacek, chodź tu szybko! JACEK: Co jest, stary? KUBA: Pokaż mu swoje mięśnie, może się przestraszy i sam wysiądzie (Jacek napręża mięśnie i macha pięściami Innemu przed nosem) INNY: (śmieje się Jackowi w twarz) Ojej, jaki ty jesteś śmieszny. KUBA: Coś ty powiedział? Jak śmiesz się tak do niego zwracać, wstrętny brudasie! JACEK: (prawie płacze) Ale on się wcale mnie nie boi. KUBA: Zrób coś z nim, rozkazuję ci! Przyłóż mu porządnie, bo jak nie, to sam dostaniesz i wylecisz stąd zanim się drzwi otworzą! JACEK: (z pogardą) Brzydzę się nim, on jest taki … inny, inny niż my. Chyba nie chcesz, żebym dotykał taką łachudrę. KUBA: Dobrze mówisz, szkoda sobie rąk brudzić takim ścierwem! SCENA V: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wchodzi Konduktor i staje z tyłu, obserwuje, tramwaj odjeżdża) MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Zła! GŁOS: „Niektórzy mówią, że złem można zarazić się jak cholerą. Jeśli przyjaźnisz się z gawronem; będziesz kręcił czarnym ogonem” (Ks. Jan Twardowski) KUBA: Zobaczcie, nie wysiadł. No to teraz się doigrałeś potworku! (wszyscy wstają i otaczają Innego) JACEK: No to w takiej sytuacji musimy niestety użyć innych argumentów! INNY: Bijcie, czemu stoicie, strach was obleciał?! MACIEK: Nie podskakuj malutki, z nami się nie zaczyna. KOBIETA: (nie wytrzymuje tej nagonki, wstaje i zaczyna do nich krzyczeć) Zostawcie go w spokoju! Jaki z niego potwór? Nie widzicie, że to zwyczajny chłopiec, jest taki sam jak wy! KUBA: Milcz! Jak śmiesz porównywać nas do tego brudasa! KOBIETA: Mam takie samo prawo go bronić, jak ty go obrażać! Zrozumiałeś?! (wszyscy patrzą zdziwieni na Kobietę, ale po chwili nie zwracają na nią uwagi) MACIEK: Faktycznie inny, potwornie wygląda, brudas jeden. KASIA: Jednym słowem straszny. JACEK: I jeszcze do tego niezbyt ładnie pachnie, fuj! 4 KOBIETA: Przestańcie, co wy mówicie? On jest tylko inaczej ubrany, a poza tym niczym się od was nie różni! KUBA: Cisza! (krzyczy do Innego) Wynocha! Nie będziesz brudasie zanieczyszczał powietrza, którym oddychamy! KOBIETA: Dlaczego?! KUBA: Tak zarządziłem i koniec dyskusji! JACEK: A co, komuś się to coś nie podoba?! KUBA: Nie muszę się wam z niczego tłumaczyć! On jest inny, jeszcze nas czymś zarazi. MACIEK I KASIA: Jest nędzny i szkaradny. KUBA: (podnosi Innego i trzyma go za sweter) Wynocha stąd! KOBIETA: Ludzie, tak nie można! Zobaczcie, przecież to taki sam człowiek jak my! KUBA: Dosyć! (do Kobiety) Nie wtrącaj się, bo też oberwiesz! KONDUKTOR: (podchodzi do przodu) Bilety do kontroli, proszę. KUBA: Jakie bilety? Co ty bredzisz człowieku? KONDUKTOR: Masz bilet, czy nie? KUBA: Nie! KONDUKTOR: To zaraz wysiądziesz! (zwraca się do Maćka) A ty masz? MACIEK: Nie! Spieprzaj dziadu! KONDUKTOR: (do Jacka) Ty pewnie tez nie masz. JACEK: Nie mam! I co z tego? KONDUKTOR: (do Kaśki) Ty widzę, że masz, w porządku. SCENA VI: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, Konduktor wyrzuca z tramwaju Kubę, Maćka i Jacka, sam też wysiada, idą za kulisy, tramwaj odjeżdża) MOTORNICZY: Ulica Płacząca. GŁOS: „Najgorszym naszym grzechem wobec bliźnich nie jest nienawiść, ale obojętność, bo jest nieludzka” (George Bernard Shaw) (Inny siada na siedzeniu, zakrywa twarz dłońmi, płacze. Kobieta, Pan i Kaśka obserwują go w ciszy) KOBIETA: Nie płacz, proszę, już dobrze, poszli sobie, wszystko będzie dobrze. INNY: (z płaczem)Proszę się o mnie nie martwić, nie potrzebuję niczyjej litości, przyzwyczaiłem się do tego, to takie utarte schematy, zawsze takie same. Inność jest nieakceptowana, nauczyłem się z tym żyć. Gdybym nie był biedny, tylko na przykład miał inny kolor skóry, to też byłbym dyskryminowany. Wiem o tym, bo obserwuję otoczenie. 5 Widziałem wiele złego w swoim krótkim życiu, ale jak mówią „co nas nie zabije, to nas wzmocni” (Jozeph Frettndorfer). KOBIETA: Nie można się przyzwyczaić do cierpienia. INNY: Ależ można, zapewniam Panią. Widziała Pani tą znieczulicę, zatłukliby człowieka w biały dzień i nikt by nie zareagował, tylko Pani się odważyła (pokazuje na Kaśkę) Proszę spojrzeć na ich koleżankę, siedzi cichutko jak trusia, już nie podskoczy, bo jest sama. Pewnie teraz boi się tak samo jak ja, ale to nie jest dla mnie pocieszenie. KASIA: (spuściła głowę) Przepraszam, źle się zachowałam, powinnam była stanąć po twojej stronie, przykro mi, żal mi się ciebie zrobiło. Ale masz rację, mówiąc, że się boję. Tak boję się, jak z nimi jestem czuję się mocna, robię wszystko co każą, nie mam własnego zdania. Jestem jak zdalnie sterowany samochodzik. Zdaję sobie sprawę, że źle postępuję, chciałabym czasami coś z tym zrobić, ale nie mam w sobie na tyle siły. KOBIETA: Cieszę się, że przejrzałaś na oczy, cały czas usiłowałam wam pokazać w tym „innym” chłopcu kogoś takiego jak wy, ale nie pozwoliliście do siebie dotrzeć. Nienawiść i brak tolerancji zwyciężyły w waszych umysłach, ale mam nadzieją, że to się kiedyś zmieni. INNY: Słowa ranią bardziej niż żyletka, znowu czuję się jak zbity pies, ten ból rozrywa mi serce. Za każdym razem, gdy spotykam nowych ludzi, mam nadzieję, że nie będą mnie oceniać po wyglądzie, tylko dadzą szansę na to, żebym pokazał jaki jestem. KASIA: Przepraszam za zachowanie moich kolegów, myślę, że oni nie do końca zdają sobie sprawę z tego co robią. Wiem, że to cię boli. INNY: Przestałem się tym przejmować, to kwestia przyzwyczajenia, nie znam innych reakcji, więc nie mam porównania, dla mnie to normalne. KOBIETA: Przykro mi to słyszeć. Ludzie są okrutni, nie patrzą we wnętrze człowieka tylko oceniają go po wyglądzie. Jakież to jest płytkie. Ktoś mądry kiedyś powiedział: „Jeśli społeczeństwo jest chore, to można go uzdrowić wówczas, gdy rozpoczniemy leczenie od rodziny” (Jozeph Frettndorfer) INNY: Święte słowa. Ileż to razy słyszałem za plecami słowa rodziców moich kolegów: nie baw się z nim, bo on jest biedny, nie baw się z nim, bo się czymś zarazisz, nie baw się z nim, bo on jest brzydko ubrany, nie baw się z nim, bo on śmierdzi, nie baw się z nim, bo jego mama pije, nie baw się z nim, bo jego tato jest alkoholikiem. I tak dalej, i tak dalej, mógłbym wymieniać bez końca. KOBIETA: Tak, żyjemy w społeczeństwie, w którym człowiek nie przedstawia żadnej wartości, liczy się tylko jego stan posiadania. Światem w tej chwili rządzi pieniądz, uczucia ludzkie zeszły na dalszy plan. 6 INNY: Dziękuję Pani za ciepłe słowa. Już nie pamiętam kiedy, ktoś ze mną normalnie rozmawiał. Czuję się silniejszy i jakoś mi lżej na sercu. Już nie czuję się jak robak, który czeka aż go ktoś rozdepcze. Jest Pani naprawdę odważną kobietą, niejeden mężczyzna mógłby się od Pani uczyć. Ma Pani swoje zdanie i nie boi się go głośno wypowiedzieć, wiedząc jaka mogłaby być reakcja otoczenia. KOBIETA: Przestań, bo się rozpłaczę, nic wielkiego nie zrobiłam, zawsze uważałam, że ludzie są tacy sami bez względu na wygląd, pochodzenie, kolor skóry. Moi rodzice od najmłodszych lat wpajali mi szacunek do innych, dlatego pewnie w przeciwieństwie do tych ludzi zobaczyłam w tobie zwykłego człowieka, takiego jak wszyscy. SCENA VII: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, Starszy Pan wysiada, wsiadają Kuba, Maciek i Jacek, tramwaj odjeżdża) MOTORNICZY: Ulica Równa. GŁOS: „Możemy szanować człowieka, dlatego, że jest od nas odmienny, i możemy go rozumieć, ponieważ jest nam równy” (Karel Capek) KUBA: Oooo! Co ja widzę? (z pogardą) Nasz kolega jeszcze nie wysiadł? KOBIETA: Mógłbyś przestać? Co chcesz znowu od niego? Może tobie się tylko wydaje, że jesteś lepszy od innych, a może on jest? KUBA: (z wściekłością) Ty chyba żartujesz! Niby on, taki nędznik? Kim on jest, co on ma? INNY: (mówi spokojnie) Myślę, że mam więcej od ciebie, ty płytki człowieczku! Kim będziesz jak przyjdzie moment, że nie będziesz miał pieniędzy, co zaoferujesz światu? Czym zdobędziesz szacunek otoczenia? Myślisz, że jak jesteś lepiej ubrany, otoczony drogimi gadżetami to przedstawiasz sobą jakąś wyjątkową wartość? Otóż nie! KUBA: Co ty mi tu z jakąś filozofią wyjeżdżasz, co ty mówisz? Bredzisz stary. Mnie nie są potrzebne do życia żadne wartości, wystarczy, że mam kasę, której ty nigdy miał nie będziesz! Zobacz, jak się mnie wszyscy boją, nikt nic nie mówi, nikt ci nie przytakuje, myślisz, że dlaczego? A dlatego, że jestem lepszy od ciebie i całej reszty! KOBIETA: Nie żartuj sobie, a w czym ty jesteś lepszy od innych? Bo masz lepszą komórkę i modne jeansy?! INNY: (do Kobiety) Proszę dać spokój, jemu nic Pani nie wytłumaczy, nie da się zmienić myślenia niektórych ludzi. KOBIETA: (podniesionym głosem zwraca się do Jacka, Maćka i Kasi) A wy co tak stoicie? Dlaczego nic nie mówicie, boicie się, że wasz guru przestanie was akceptować, że nie będzie się z wami zadawał?! Nic nie stracicie, tylko może wcześniej przejrzycie na oczy i zaczniecie 7 sami myśleć, nie jak sterowane roboty! Nie macie własnego zdania w żadnej sprawie? No już, przełamcie się, powiedzcie coś! Nic nie stracicie, jak on was opuści. KASIA: Ta Pani ma rację. MACIEK: Świętą rację (zwraca się do Kuby) Nie chcę już być twoim chłopcem na posyłki, chcę rozmawiać z kim chcę, mówić, co myślę, a przede wszystkim nie czuć się gorszym od ciebie. JACEK: Mnie się też tak wydaje, wybacz stary. Biegałem za tobą jak piesek, wydawało mi się zawsze, że jesteś od nas lepszy. Robiliśmy, co chciałeś, powtarzaliśmy każde twoje zdanie, jakby ono było święte. Ale dość! Nie będziesz już nami sterował, nie będziesz już naszym wodzem, teraz będziemy sobą, nareszcie sobą. KUBA: (krzyczy do wszystkich) Co wy mówicie, jakim prawem, zniszczę was! Jeszcze jedno głupie słowo i odejdę! KASIA: Możesz odejść, nie potrzebujemy cię do życia, nie jesteś naszym powietrzem. Dobrze wiesz, że jak odejdziesz, to zostaniesz sam. Zastanów się, wystarczy, że się trochę zmienisz i może być fajnie, możemy wszyscy spędzać razem czas. Tylko oczekujemy od ciebie trochę pokory, nie traktuj nikogo, jak coś gorszego od siebie, wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi jak ty. Wystarczy słowo „przepraszam”, to nic nie kosztuje, a zapewniam cię, że wiele zmieni. KUBA: Przeprosić? A niby za co? INNY: Na przykład za to, że nazwałeś mnie brudasem, ścierwem i potworem. Za to, że obraziłeś tę Kobietę, że nie ustąpiłeś jej miejsca, za to, że obraziłeś konduktora. Mógłbym dużo wymieniać… KASIA: Za to, że kazałeś mi kraść. JACEK: Za to, że kazałeś mi bić słabszych. KUBA: (z drwiną) Ojej! Czuję się jak na sądzie ostatecznym! KASIA: A my się czujemy jakby ktoś zrzucił z nas wielki ciężar. Wreszcie zdobyliśmy się na odwagę i każdy powiedział, co myśli. A ty, mam nadzieję, miałeś dobrą lekcję tolerancji. SCENA VIII: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wszyscy wysiadają) MOTORNICZY: Ulica Tolerancyjna. Koniec trasy. Proszę wszystkich o opuszczenie tramwaju. Dziękuję. GŁOS: „Najpoważniejszym sposobem zdeprawowania młodzieńca jest nauczyć go wyżej cenić tych, którzy myślą tak jak on, niż tych, którzy mają odmienne poglądy” (Fryderyk Niethzsche) 8 INNY: (wychodzi na środek i mówi) Mam na imię Michał, mam 16 lat, żyję… myślę… kocham… nienawidzę… tęsknię… lubię… płaczę… śmieję się… jem… śpię… marzę… (wszyscy podchodzą do Innego i podają mu ręce) KOBIETA: Dziękuję, że mogłam Cię poznać. Życzę Ci powodzenia, trzymaj się i głowa do góry. Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny (Kobieta odchodzi, idzie za kulisy, macha wszystkim na pożegnanie) KASIA: Jestem Kasia, przepraszam. MACIEK: Jestem Maciek, przepraszam. JACEK: Jestem Jacek, przepraszam. (Kuba patrzy z niedowierzaniem na rozgrywającą się scenę, waha się co zrobić, po chwili podchodzi do Innego) KUBA: Jestem Kuba, przepraszam… KASIA: Teraz Kuba przekonałeś nas, że jesteś lepszy, ale nie lepszy od nas, czy od innych, tylko lepszy niż byłeś. Zdobyłeś się na wyjątkowy gest. Teraz możesz z czystym sumieniem mówić o sobie „lepszy”, natomiast nie masz prawa mówić o kimś „inny”. Ludzie są równi, ulepieni z tej samej gliny, musisz sobie zapamiętać pewne mądre słowa: „Trzeba z pokorą patrzeć na drugiego człowieka, nawet na jego inność… pokora polega na tym, by zobaczyć człowieka tak, że może on jest od nas lepszy…” (Ks. Jan Twardowski) (wszyscy podają sobie ręce, przybijają tzw. piątki, są szczęśliwi i zadowoleni, po chwili stają w szeregu, trzymają się za ręce i śpiewają piosenkę Stanisława Sojki pt. „Tolerancja”) KONIEC 9