Tramwaj zwany nienawiścią

Transkrypt

Tramwaj zwany nienawiścią
Magdalena Błachut
SCENARIUSZ TEATRALNY
„TRAMWAJ ZWANY NIENAWIŚCIĄ”
OSOBY:
INNY- chłopak ubrany na szaro.
GŁOS - postać niewidoczna dla widzów.
STARSZY PAN - chłopak ubrany na czarno, w kapeluszu i okularach, w ręku trzyma gazetę.
KUBA - chłopak ubrany na czarno, przywódca.
MACIEK - chłopak ubrany na czarno.
JACEK - chłopak ubrany na czarno.
KASIA - dziewczyna ubrana na czarno.
KOBIETA - dziewczyna ubrana w kolorową sukienkę.
MOTORNICZY- postać niewidoczna dla widzów.
KONTROLER BILETÓW - chłopak ubrany na granatowo.
SCENA I: (na scenie panuje półmrok, na środku stoi Inny, pada na niego punktowe światło,
w tle słychać piosenkę Czesława Niemena pt. „Dziwny jest ten świat”, po pierwszej zwrotce
i refrenie aktor zaczyna mówić )
GŁOS: „W naszym społeczeństwie jeden przed drugim ma lęk. Nie tyle boi się drugiego
człowieka, ile ma strach, że ten drugi jest inny” (Peter Fonda)
INNY: Mam 16 lat, żyję… myślę… kocham… nienawidzę… tęsknię… lubię… płaczę…
śmieję się… jem… śpię… marzę… niby jestem jak wszyscy… a jednak…
GŁOS: Inny jest biedny, niemodnie ubrany, nie ma telefonu, komputera, nie przynosi
do szkoły śniadania, czasami musi żebrać, żeby coś zjeść. I właśnie to odróżnia Go od reszty
tzw. normalnych ludzi. Nie powinno to nikomu przeszkadzać, ale są ludzie, którzy mają z tym
ogromny problem. Takich ludzi jest wielu. Dlatego Inny jest sam, nie ma kolegów, nikt go nie
akceptuje, zadowala się własnym towarzystwem.
INNY: Boję się… boję się odrzucenia… wyśmiania… wyzwisk… przemocy… Gdziekolwiek
jestem, traktują mnie jak trędowatego… (światło gaśnie, Inny schodzi ze sceny)
SCENA II: ( jasne światło, na scenie ustawionych jest 5 krzeseł, bokiem do widowni, jak
siedzenia w tramwaju. Na scenie panuje zamieszanie. Kuba, Maciek, Jacek, Kasia i Starszy
Pan czekają na tramwaj, który po chwili nadjeżdża, wszyscy wsiadają i zajmują miejsca,
Starszy Pan siada na ostatnim siedzeniu, w tle słychać dźwięki odjeżdżającego tramwaju)
MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Straszna!
1
GŁOS: Zobaczycie za chwilę, jak zachowują się ludzie, ale nie są to zwykli ludzie, ich
największą słabostką jest nienawiść do „innych”, nikt nie nauczył ich tolerancji, szacunku dla
drugiego człowieka ani do samych siebie.
KUBA: (obserwuje Starszego Pana) Patrzcie na tego starucha! Jaki ma zjazdowy kapelusz
(podchodzi do Starszego Pana i szturcha go w rękę, on jednak nie reaguje)
JACEK: (też podchodzi do Staruszka) No! A jakie okulary! Jak denka od butelek! (wszyscy
się śmieją)
MACIEK: Można by mu manto spuścić, nie zapytał nas przecież, czy może z nami jechać
(śmiech)
KUBA: Kaśka, pokaż panu, gdzie są drzwi!
KASIA: Daj spokój Kuba, nie będziemy robić zadymy w tramwaju.
KUBA: Co! Cykasz się? Ja cię nie proszę, ja ci każę, bo jak nie, to ty zaraz wysiądziesz!
JACEK: No, dawaj Kaśka!
MACIEK: Zostaw ją, sam to zrób! Bohater się znalazł.
JACEK: (wyskoczył z pięściami na Maćka) Zamknij się, gnoju, bo ci zaraz przyłożę!
(zaczynają się szamotać)
KASIA: (stara się ich rozdzielić) Uspokójcie się! Usiądźcie! Zaraz zatrzymają tramwaj!
(siadają)
SCENA III: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wchodzi Kobieta, tramwaj odjeżdża)
MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Gniewna!
GŁOS: „Są zbyt młodzi, by mogli nauczyć się nienawidzić samych siebie, ale ziarno już tam
tkwi; jeśli da mu się trochę czasu, urośnie i zrodzi gorzkie owoce” (Stephen King)
KUBA: (zauważa Kobietę) Hej, zobaczcie, jaka paniusia weszła. Pewnie chciałaby sobie
usiąść? Ale my nie ustępujemy miejsca! (śmieje się szyderczo)
KOBIETA: (rozgląda się za wolnym miejscem, którego nie ma)
JACEK: (spotyka się wzrokiem z Kobietą) Co się gapisz, stara krowo?
KOBIETA: Nie mów tak do mnie gówniarzu, bo ledwo od miski odrosłeś, szacunku trochę
dla starszych!
JACEK: (wściekły) Co powiedziałaś? Jak mnie nazwałaś? Prosisz się sama o łomot (wstaje
i podchodzi do Kobiety, pokazuje pięści) Zaraz dostaniesz takie lanie, że popamiętasz do
śmierci!
KASIA: (uspokaja Jacka) Daj już spokój, wystarczy! (Jacek siada na swoje miejsce)
PAN: (do Kobiety) Proszę, niech Pani usiądzie (ustępuje swoje miejsce)
KOBIETA: Bardzo Panu dziękuję, jest Pan bardzo uprzejmy.
2
PAN: Nie ma za co.
KOBIETA: Widział Pan? Tym gówniarzom się wydaje, że świat należy tylko do nich, jakby
sami byli na tej planecie, zupełny brak poszanowania innych. Zbierają się w takie grupki,
znajdują swego przywódcę i bezkarnie wojują. Że też nikt do tej pory nie zrobił z nimi
porządku.
PAN: Wie Pani, że to, tak do końca nie jest ich wina, ktoś ich ukształtował
w przeświadczeniu, że są wyjątkowi, że mogą wszystko. Rodzice są zapracowani, nie mają
czasu dla swoich dzieci, nie tłumaczą, jak odróżnić dobro od zła, nie mówią co to miłość,
szacunek, nie przekazują im żadnych wartości. Stąd te zachowania, mnie też obrażali, nie
dałem się jednak sprowokować.
KOBIETA: Ma Pan rację. Nie zwracajmy na nich uwagi, może dadzą nam spokój.
SCENA IV: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wchodzi Inny, tramwaj odjeżdża)
MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Głucha!
GŁOS: My, pokolenie Kaina nie potrafimy postawić kroku, aby nie przydeptać.
Nie potrafimy ręki położyć, aby nie zgnieść.
Nie potrafimy dać, aby nie zabrać.
Nie potrafimy się śmiać, aby nie urazić tych, którzy płaczą.
Nie potrafimy pochwalić, aby nie skrzywdzić tych, których nie chwalimy.
A tak byś chciał być w bieli, z czystymi rękoma, nienaganny, świetlany.
A tak cię oburza najmniejsza krytyka, zarzut.
A ręce masz brudne.
A krwią jesteś pochlapany. („Pokolenie Kaina” ks. Mieczysław Maliński)
INNY: Wchodzę do tramwaju, widzę twarze, przelatuję wzrokiem po siedzeniach… Widzą
mnie… boję się… zaraz się zacznie… ten sam scenariusz, tylko inni aktorzy… wsiadam…
mają mnie…
KUBA: Wy, patrzcie jakaś łajza idzie w naszą stronę. A co to? Kim ty jesteś? Kto cię tak
ubrał? Z cyrku uciekłeś? Przecież normalny człowiek by tego nie włożył!
(wszyscy się patrzą, śmieją się, tylko Kobieta i Pan są przerażeni)
INNY: (odważnie) Ja!
KUBA: Patrzcie, jaki cwaniaczek! Co za ja?
INNY: Inny!
KUBA: A kim ty właściwie jesteś?!
INNY: Nie wiem.
3
KUBA: Pewnie z bidula uciekłeś (śmieją się szyderczo) albo z zoo. Zobacz, jak ty wyglądasz,
jaki jesteś brudny, jak nędznie ubrany! (rozkazująco) Wysiądziesz na następnym przystanku,
a jak nie zechcesz, to my ci pomożemy!
INNY: Dlaczego?
KUBA: Bo tak i koniec! Jacek, chodź tu szybko!
JACEK: Co jest, stary?
KUBA: Pokaż mu swoje mięśnie, może się przestraszy i sam wysiądzie (Jacek napręża
mięśnie i macha pięściami Innemu przed nosem)
INNY: (śmieje się Jackowi w twarz) Ojej, jaki ty jesteś śmieszny.
KUBA: Coś ty powiedział? Jak śmiesz się tak do niego zwracać, wstrętny brudasie!
JACEK: (prawie płacze) Ale on się wcale mnie nie boi.
KUBA: Zrób coś z nim, rozkazuję ci! Przyłóż mu porządnie, bo jak nie, to sam dostaniesz
i wylecisz stąd zanim się drzwi otworzą!
JACEK: (z pogardą) Brzydzę się nim, on jest taki … inny, inny niż my. Chyba nie chcesz,
żebym dotykał taką łachudrę.
KUBA: Dobrze mówisz, szkoda sobie rąk brudzić takim ścierwem!
SCENA V: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wchodzi Konduktor i staje z tyłu,
obserwuje, tramwaj odjeżdża)
MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Zła!
GŁOS: „Niektórzy mówią, że złem można zarazić się jak cholerą. Jeśli przyjaźnisz się
z gawronem; będziesz kręcił czarnym ogonem” (Ks. Jan Twardowski)
KUBA: Zobaczcie, nie wysiadł. No to teraz się doigrałeś potworku! (wszyscy wstają
i otaczają Innego)
JACEK: No to w takiej sytuacji musimy niestety użyć innych argumentów!
INNY: Bijcie, czemu stoicie, strach was obleciał?!
MACIEK: Nie podskakuj malutki, z nami się nie zaczyna.
KOBIETA: (nie wytrzymuje tej nagonki, wstaje i zaczyna do nich krzyczeć) Zostawcie go
w spokoju! Jaki z niego potwór? Nie widzicie, że to zwyczajny chłopiec, jest taki sam jak wy!
KUBA: Milcz! Jak śmiesz porównywać nas do tego brudasa!
KOBIETA: Mam takie samo prawo go bronić, jak ty go obrażać! Zrozumiałeś?!
(wszyscy patrzą zdziwieni na Kobietę, ale po chwili nie zwracają na nią uwagi)
MACIEK: Faktycznie inny, potwornie wygląda, brudas jeden.
KASIA: Jednym słowem straszny.
JACEK: I jeszcze do tego niezbyt ładnie pachnie, fuj!
4
KOBIETA: Przestańcie, co wy mówicie? On jest tylko inaczej ubrany, a poza tym niczym
się od was nie różni!
KUBA: Cisza! (krzyczy do Innego) Wynocha! Nie będziesz brudasie zanieczyszczał
powietrza, którym oddychamy!
KOBIETA: Dlaczego?!
KUBA: Tak zarządziłem i koniec dyskusji!
JACEK: A co, komuś się to coś nie podoba?!
KUBA: Nie muszę się wam z niczego tłumaczyć! On jest inny, jeszcze nas czymś zarazi.
MACIEK I KASIA: Jest nędzny i szkaradny.
KUBA: (podnosi Innego i trzyma go za sweter) Wynocha stąd!
KOBIETA: Ludzie, tak nie można! Zobaczcie, przecież to taki sam człowiek jak my!
KUBA: Dosyć! (do Kobiety) Nie wtrącaj się, bo też oberwiesz!
KONDUKTOR: (podchodzi do przodu) Bilety do kontroli, proszę.
KUBA: Jakie bilety? Co ty bredzisz człowieku?
KONDUKTOR: Masz bilet, czy nie?
KUBA: Nie!
KONDUKTOR: To zaraz wysiądziesz! (zwraca się do Maćka) A ty masz?
MACIEK: Nie! Spieprzaj dziadu!
KONDUKTOR: (do Jacka) Ty pewnie tez nie masz.
JACEK: Nie mam! I co z tego?
KONDUKTOR: (do Kaśki) Ty widzę, że masz, w porządku.
SCENA VI: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, Konduktor wyrzuca z tramwaju
Kubę, Maćka i Jacka, sam też wysiada, idą za kulisy, tramwaj odjeżdża)
MOTORNICZY: Ulica Płacząca.
GŁOS: „Najgorszym naszym grzechem wobec bliźnich nie jest nienawiść, ale obojętność, bo
jest nieludzka” (George Bernard Shaw)
(Inny siada na siedzeniu, zakrywa twarz dłońmi, płacze. Kobieta, Pan i Kaśka obserwują go
w ciszy)
KOBIETA: Nie płacz, proszę, już dobrze, poszli sobie, wszystko będzie dobrze.
INNY: (z płaczem)Proszę się o mnie nie martwić, nie potrzebuję niczyjej litości,
przyzwyczaiłem się do tego, to takie utarte schematy, zawsze takie same. Inność jest
nieakceptowana, nauczyłem się z tym żyć. Gdybym nie był biedny, tylko na przykład miał
inny kolor skóry, to też byłbym dyskryminowany. Wiem o tym, bo obserwuję otoczenie.
5
Widziałem wiele złego w swoim krótkim życiu, ale jak mówią „co nas nie zabije, to nas
wzmocni” (Jozeph Frettndorfer).
KOBIETA: Nie można się przyzwyczaić do cierpienia.
INNY: Ależ można, zapewniam Panią. Widziała Pani tą znieczulicę, zatłukliby człowieka
w biały dzień i nikt by nie zareagował, tylko Pani się odważyła (pokazuje na Kaśkę) Proszę
spojrzeć na ich koleżankę, siedzi cichutko jak trusia, już nie podskoczy, bo jest sama. Pewnie
teraz boi się tak samo jak ja, ale to nie jest dla mnie pocieszenie.
KASIA: (spuściła głowę) Przepraszam, źle się zachowałam, powinnam była stanąć po twojej
stronie, przykro mi, żal mi się ciebie zrobiło. Ale masz rację, mówiąc, że się boję. Tak boję
się, jak z nimi jestem czuję się mocna, robię wszystko co każą, nie mam własnego zdania.
Jestem jak zdalnie sterowany samochodzik. Zdaję sobie sprawę, że źle postępuję, chciałabym
czasami coś z tym zrobić, ale nie mam w sobie na tyle siły.
KOBIETA: Cieszę się, że przejrzałaś na oczy, cały czas usiłowałam wam pokazać w tym
„innym” chłopcu kogoś takiego jak wy, ale nie pozwoliliście do siebie dotrzeć. Nienawiść
i brak tolerancji zwyciężyły w waszych umysłach, ale mam nadzieją, że to się kiedyś zmieni.
INNY: Słowa ranią bardziej niż żyletka, znowu czuję się jak zbity pies, ten ból rozrywa mi
serce. Za każdym razem, gdy spotykam nowych ludzi, mam nadzieję, że nie będą mnie
oceniać po wyglądzie, tylko dadzą szansę na to, żebym pokazał jaki jestem.
KASIA: Przepraszam za zachowanie moich kolegów, myślę, że oni nie do końca zdają sobie
sprawę z tego co robią. Wiem, że to cię boli.
INNY: Przestałem się tym przejmować, to kwestia przyzwyczajenia, nie znam innych reakcji,
więc nie mam porównania, dla mnie to normalne.
KOBIETA: Przykro mi to słyszeć. Ludzie są okrutni, nie patrzą we wnętrze człowieka tylko
oceniają go po wyglądzie. Jakież to jest płytkie. Ktoś mądry kiedyś powiedział: „Jeśli
społeczeństwo jest chore, to można go uzdrowić wówczas, gdy rozpoczniemy leczenie
od rodziny” (Jozeph Frettndorfer)
INNY: Święte słowa. Ileż to razy słyszałem za plecami słowa rodziców moich kolegów: nie
baw się z nim, bo on jest biedny, nie baw się z nim, bo się czymś zarazisz, nie baw się z nim,
bo on jest brzydko ubrany, nie baw się z nim, bo on śmierdzi, nie baw się z nim, bo jego
mama pije, nie baw się z nim, bo jego tato jest alkoholikiem. I tak dalej, i tak dalej, mógłbym
wymieniać bez końca.
KOBIETA: Tak, żyjemy w społeczeństwie, w którym człowiek nie przedstawia żadnej
wartości, liczy się tylko jego stan posiadania. Światem w tej chwili rządzi pieniądz, uczucia
ludzkie zeszły na dalszy plan.
6
INNY: Dziękuję Pani za ciepłe słowa. Już nie pamiętam kiedy, ktoś ze mną normalnie
rozmawiał. Czuję się silniejszy i jakoś mi lżej na sercu. Już nie czuję się jak robak, który
czeka aż go ktoś rozdepcze. Jest Pani naprawdę odważną kobietą, niejeden mężczyzna
mógłby się od Pani uczyć. Ma Pani swoje zdanie i nie boi się go głośno wypowiedzieć,
wiedząc jaka mogłaby być reakcja otoczenia.
KOBIETA: Przestań, bo się rozpłaczę, nic wielkiego nie zrobiłam, zawsze uważałam,
że ludzie są tacy sami bez względu na wygląd, pochodzenie, kolor skóry. Moi rodzice
od najmłodszych lat wpajali mi szacunek do innych, dlatego pewnie w przeciwieństwie do
tych ludzi zobaczyłam w tobie zwykłego człowieka, takiego jak wszyscy.
SCENA VII: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, Starszy Pan wysiada, wsiadają
Kuba, Maciek i Jacek, tramwaj odjeżdża)
MOTORNICZY: Ulica Równa.
GŁOS: „Możemy szanować człowieka, dlatego, że jest od nas odmienny, i możemy
go rozumieć, ponieważ jest nam równy” (Karel Capek)
KUBA: Oooo! Co ja widzę? (z pogardą) Nasz kolega jeszcze nie wysiadł?
KOBIETA: Mógłbyś przestać? Co chcesz znowu od niego? Może tobie się tylko wydaje,
że jesteś lepszy od innych, a może on jest?
KUBA: (z wściekłością) Ty chyba żartujesz! Niby on, taki nędznik? Kim on jest, co on ma?
INNY: (mówi spokojnie) Myślę, że mam więcej od ciebie, ty płytki człowieczku! Kim
będziesz jak przyjdzie moment, że nie będziesz miał pieniędzy, co zaoferujesz światu? Czym
zdobędziesz szacunek otoczenia? Myślisz, że jak jesteś lepiej ubrany, otoczony drogimi
gadżetami to przedstawiasz sobą jakąś wyjątkową wartość? Otóż nie!
KUBA: Co ty mi tu z jakąś filozofią wyjeżdżasz, co ty mówisz? Bredzisz stary. Mnie nie są
potrzebne do życia żadne wartości, wystarczy, że mam kasę, której ty nigdy miał nie
będziesz! Zobacz, jak się mnie wszyscy boją, nikt nic nie mówi, nikt ci nie przytakuje,
myślisz, że dlaczego? A dlatego, że jestem lepszy od ciebie i całej reszty!
KOBIETA: Nie żartuj sobie, a w czym ty jesteś lepszy od innych? Bo masz lepszą komórkę
i modne jeansy?!
INNY: (do Kobiety) Proszę dać spokój, jemu nic Pani nie wytłumaczy, nie da się zmienić
myślenia niektórych ludzi.
KOBIETA: (podniesionym głosem zwraca się do Jacka, Maćka i Kasi) A wy co tak stoicie?
Dlaczego nic nie mówicie, boicie się, że wasz guru przestanie was akceptować, że nie będzie
się z wami zadawał?! Nic nie stracicie, tylko może wcześniej przejrzycie na oczy i zaczniecie
7
sami myśleć, nie jak sterowane roboty! Nie macie własnego zdania w żadnej sprawie? No
już, przełamcie się, powiedzcie coś! Nic nie stracicie, jak on was opuści.
KASIA: Ta Pani ma rację.
MACIEK: Świętą rację (zwraca się do Kuby) Nie chcę już być twoim chłopcem na posyłki,
chcę rozmawiać z kim chcę, mówić, co myślę, a przede wszystkim nie czuć się gorszym od
ciebie.
JACEK: Mnie się też tak wydaje, wybacz stary. Biegałem za tobą jak piesek, wydawało mi
się zawsze, że jesteś od nas lepszy. Robiliśmy, co chciałeś, powtarzaliśmy każde twoje
zdanie, jakby ono było święte. Ale dość! Nie będziesz już nami sterował, nie będziesz już
naszym wodzem, teraz będziemy sobą, nareszcie sobą.
KUBA: (krzyczy do wszystkich) Co wy mówicie, jakim prawem, zniszczę was! Jeszcze jedno
głupie słowo i odejdę!
KASIA: Możesz odejść, nie potrzebujemy cię do życia, nie jesteś naszym powietrzem.
Dobrze wiesz, że jak odejdziesz, to zostaniesz sam. Zastanów się, wystarczy, że się trochę
zmienisz i może być fajnie, możemy wszyscy spędzać razem czas. Tylko oczekujemy od
ciebie trochę pokory, nie traktuj nikogo, jak coś gorszego od siebie, wszyscy jesteśmy takimi
samymi ludźmi jak ty. Wystarczy słowo „przepraszam”, to nic nie kosztuje, a zapewniam cię,
że wiele zmieni.
KUBA: Przeprosić? A niby za co?
INNY: Na przykład za to, że nazwałeś mnie brudasem, ścierwem i potworem. Za to, że
obraziłeś tę Kobietę, że nie ustąpiłeś jej miejsca, za to, że obraziłeś konduktora. Mógłbym
dużo wymieniać…
KASIA: Za to, że kazałeś mi kraść.
JACEK: Za to, że kazałeś mi bić słabszych.
KUBA: (z drwiną) Ojej! Czuję się jak na sądzie ostatecznym!
KASIA: A my się czujemy jakby ktoś zrzucił z nas wielki ciężar. Wreszcie zdobyliśmy się na
odwagę i każdy powiedział, co myśli. A ty, mam nadzieję, miałeś dobrą lekcję tolerancji.
SCENA VIII: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wszyscy wysiadają)
MOTORNICZY: Ulica Tolerancyjna. Koniec trasy. Proszę wszystkich o opuszczenie
tramwaju. Dziękuję.
GŁOS: „Najpoważniejszym sposobem zdeprawowania młodzieńca jest nauczyć go wyżej
cenić tych, którzy myślą tak jak on, niż tych, którzy mają odmienne poglądy” (Fryderyk
Niethzsche)
8
INNY: (wychodzi na środek i mówi) Mam na imię Michał, mam 16 lat, żyję… myślę…
kocham… nienawidzę… tęsknię… lubię… płaczę… śmieję się… jem… śpię… marzę…
(wszyscy podchodzą do Innego i podają mu ręce)
KOBIETA: Dziękuję, że mogłam Cię poznać. Życzę Ci powodzenia, trzymaj się i głowa do
góry. Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny (Kobieta odchodzi, idzie za
kulisy, macha wszystkim na pożegnanie)
KASIA: Jestem Kasia, przepraszam.
MACIEK: Jestem Maciek, przepraszam.
JACEK: Jestem Jacek, przepraszam.
(Kuba patrzy z niedowierzaniem na rozgrywającą się scenę, waha się co zrobić, po chwili
podchodzi do Innego)
KUBA: Jestem Kuba, przepraszam…
KASIA: Teraz Kuba przekonałeś nas, że jesteś lepszy, ale nie lepszy od nas, czy od innych,
tylko lepszy niż byłeś. Zdobyłeś się na wyjątkowy gest. Teraz możesz z czystym sumieniem
mówić o sobie „lepszy”, natomiast nie masz prawa mówić o kimś „inny”. Ludzie są równi,
ulepieni z tej samej gliny, musisz sobie zapamiętać pewne mądre słowa: „Trzeba z pokorą
patrzeć na drugiego człowieka, nawet na jego inność… pokora polega na tym, by zobaczyć
człowieka tak, że może on jest od nas lepszy…” (Ks. Jan Twardowski)
(wszyscy podają sobie ręce, przybijają tzw. piątki, są szczęśliwi i zadowoleni, po chwili stają
w szeregu, trzymają się za ręce i śpiewają piosenkę Stanisława Sojki pt. „Tolerancja”)
KONIEC
9

Podobne dokumenty