Teologia i moral t. 7 - PDF 1.pm6

Transkrypt

Teologia i moral t. 7 - PDF 1.pm6
Teologia i MoralnoϾ
%
THEOLOGY AND MORALITY
%
MATRIMONIUM ET ACTIVITAS
Edited by
DAMIAN BRYL and JERZY TROSKA
ADAM MICKIEWICZ UNIVERSITY · FACULTY OF THEOLOGY
POZNAÑ 2010
TEOLOGIA I MORALNOή
%
MATRIMONIUM ET ACTIVITAS
Pod redakcj¹
DAMIANA BRYLA i JERZEGO TROSKI
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA · WYDZIA£ TEOLOGICZNY
POZNAÑ 2010
PISMO UKAZUJE SIÊ POD PATRONATEM
STOWARZYSZENIA TEOLOGÓW MORALISTÓW
Recenzenci tomu:
MARIAN SZCZEPAN MACHINEK – UNIWERSYTET WARMIÑSKO-MAZURSKI
IRENEUSZ MROCZKOWSKI – UNIWERSYTET KARDYNA£A STEFANA WYSZYÑSKIEGO
TADEUSZ REROÑ – PAPIESKI WYDZIA£ TEOLOGICZNY WE WROC£AWIU
ZBIGNIEW TEINERT – UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
Spis treœci
Contents
KRZYSZTOF STACHEWICZ
Kryzys jako kategoria filozoficzna 7
Crisis as a Philosophical Category
JANUSZ BALICKI
Uwarunkowania i skutki kryzysu demograficznego w Polsce 17
The Circumstances and Effects of Demographic Crisis in Poland
DOBRONIEGA TRAWKOWSKA
Dok¹d zmierzamy? Socjologiczna analiza dzia³añ podejmowanych wobec rodzin
wieloproblemowych przez pomoc spo³eczn¹ 33
Where are We Heading to? Sociological Analysis of the Actions
Taken by Social Welfare towards Families with a Wide Range of Problems
ANDRZEJ PRYBA
Ma³¿eñstwo i rodzina w kryzysie? 45
Marriage and Family in Crisis?
JAROS£AW WOJTKUN
Wychowanie nauk¹ cz³owieczeñstwa w rodzinie 59
Upbringing as Education in Humanity within the Family
ANTONI BARTOSZEK
Sytuacja osób ¿yj¹cych w separacji lub samotnie po rozwodzie –
cierpienie i wyzwanie moralne 73
Situation of People Living in Separation or Living Alone after Divorce
– Suffering and Moral Challenge
JACEK JAN PAW£OWICZ
Pojêcie przebóstwienia ma³¿eñskiego
w teologicznej myœli Cerkwi prawos³awnej 89
Marriage as a Place of Divinization
JACEK MIZAK
Wychowanie moralne a personalizm chrzeœcijañski 97
Moral Education and Christian Personalism
KONRAD GLOMBIK
Prawa cz³owieka w nauczaniu Koœcio³a katolickiego. Próba syntezy w 60.
rocznicê uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka 117
Human Rights in the Teaching of the Catholic Church. An Attempt at Synthesis on
the 60th Anniversary of Proclamation of the Universal Declaration of Human Rights
6
SPIS TREŒCI
ANDRZEJ SZAFULSKI
Przyczynek do dyskusji o nowym ateizmie 141
A Contribution to the Discussion on New Atheism
MACIEJ OLCZYK
Moralne aspekty pracy pielêgniarki w œwietle kodeksów etyki zawodowej 153
Moral Aspects of the Nurse’s Work in Light of Codes of Professional Ethics
PIOTR MORCINIEC
Zw³oki ludzkie w medycynie – pietyzm czy s³u¿ba ¿yciu i zdrowiu 169
The Human Corpse in Medicine – Reverence or Service to Life and Health
* * *
DIONIGI TETTAMANZI
Pan jest blisko skruszonych w sercu (Ps 34,19). List pasterski do ma³¿onków
w stanie separacji, rozwodu i ponownego zwi¹zku 183
The Lord is Close to the Brokenhearted (Ps 34:19).
A Pastoral Letter to the Separated, Divorced and Remarried
ZBIGNIEW NOSOWSKI
Kryzys jako szansa. Czy odkrycie ma³¿eñstwa jest przed nami? 195
Crisis as a Chance. Are We yet to Discover Marriage?
Sprawozdania
Wspó³czesne starcie kultur – cywilizacja ¿ycia kontra cywilizacja œmierci
– W. Szuta 205
„Wychowanie seksualne w rodzinie i szkole”. Miêdzynarodowe sympozjum
w Opolu – J. Podzielny 207
„Teologia potrzebuje biologii”. Miêdzynarodowa konferencja z okazji powstania
Stowarzyszenia Bioetyków w Europie Œrodkowej (BCE). Koszyce (S³owacja),
13-14.11.2009 – J. Podzielny 209
Recenzje
Cyprian Jan Wichrowicz OP
Samuel Szymon Wierzchoñski OP (ok. 1589-1642) jako teolog moralista,
Wydawnictwo Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 2007, ss. 183
– J. Kupczak 211
Alice von Hildebrand
Jak kochaæ po œlubie?, przek³ad M. Angrot, Wydawnictwo „W drodze”,
Poznañ 2000, ss. 135 – A. Bohdanowicz 212
7
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
KRZYSZTOF STACHEWICZ
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia³ Teologiczny
Kryzys jako kategoria filozoficzna
Crisis as a Philosophical Category
[…] lekkomyœlnoœæ i nuda podkopuj¹ce istniej¹c¹ rzeczywistoœæ, / jakieœ nieokreœlone przeczucie czegoœ nieznanego / zwiastuj¹, ¿e nadchodzi coœ nowego.
Georg Wilhelm Friedrich Hegel
Narody Europy s¹ chore, / sama Europa, mówi siê, / znalaz³a siê w stanie kryzysu.
Edmund Husserl
Nie mogê bowiem oprzeæ siê wra¿eniu, / ¿e ¿yjemy u progu globalnego kryzysu, /
mo¿e najbardziej przera¿aj¹cego w dziejach ludzkoœci.
Carl Friedrich von Weizsäcker
Mo¿na od rozmaitych stron patrzeæ na kryzys epoki, / nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e
w ostatecznym rozrachunku / wszelki kryzys jest kryzysem cz³owieka.
Józef Tischner
S³owo „kryzys” nale¿y wspó³czeœnie do zestawu jednego z najmodniejszych
s³ów dyskursu publiczno-politycznego, ale tak¿e rozmów prywatnych1. Sta³o siê
tak g³ównie ze wzglêdu na kryzys gospodarczy, o którym mówi siê ostatnimi
czasy prawie nieustannie, a media podtrzymuj¹ ten trend z w³aœciw¹ sobie determinacj¹ i w zasadzie s³owo „kryzys” bez dookreœlenia hic et nunc przywodzi
skojarzenia g³ównie, a mo¿e nawet jedynie gospodarczo-ekonomiczne. W tym
kontekœcie zaznacza siê tak¿e, jak siê wydaje, trend do czêstszego ni¿ wczeœniej
1
Szeroko i wszechstronnie o „kryzysie” informuje has³o „Krise” w: Historisches Wörterbuch
der Philosopie, red. J. Ritter, K. Gründer, G. Gabriel, Basel 1971-2007, t. 4, 1235-1245.
8
KRZYSZTOF STACHEWICZ
pos³ugiwania siê s³owem „kryzys” w zbitkach pojêciowych z wieloma wielodziedzinowymi s³owami. Nie podejmuj¹c w tym miejscu problemu ewentualnego
kryzysu naszej cywilizacji, niew¹tpliwie mo¿emy mówiæ o renesansie „kryzysu”
jako kategorii pojêciowej. Mo¿na wrêcz zaryzykowaæ tezê o zapêdach totalitarnych tego s³owa w naszych czasach. Do tego w¹tku zadziwiaj¹co ³atwej dziœ
ekstrapolacji kryzysu z obszarów ekonomii na wszelkie inne przyjdzie nam jeszcze powróciæ, tymczasem chcê na wstêpie zasygnalizowaæ dystans i podejrzliwoœæ, jak¹ rodzi w filozofie moda i wszechpanowanie jakiejœ kategorii pojêciowej. Moda intelektualna generalnie budzi niedowierzanie, a w najs³abszym wariancie postawê nieprzejmowania siê jej trendami. Poszukiwanie prawdy – a tak
widzi swe zadanie filozofia w swoim klasycznym kszta³cie – wymaga odwagi
w penetracji poznawczych przestrzeni, które najczêœciej nie s¹ modne i masowo
odwiedzane, a nierzadko wrêcz zaprzecza siê ich istnieniu. Z filozoficznego dystansu zatem zapytajmy o „kryzys” jako o pojêcie, jego sens i fundamentalne znaczenia, aby w drugiej czêœci postawiæ pytanie o kryzys naszej wspó³czesnoœci,
zwanej (po)nowoczesnoœci¹, z pokorn¹ œwiadomoœci¹, ¿e na pytaniu i jego wyostrzeniu bêdziemy musieli tu poprzestaæ.
TROPY ETYMOLOGICZNE
Greckie s³owo êñßóéò (rzeczownik od czasownika êñßíù: roz³¹czyæ, rozró¿niæ, dzieliæ, wybieraæ, decydowaæ, wyt³umaczyæ) posiada³o w staro¿ytnoœci szerokie spektrum znaczeñ. Monumentalny S³ownik grecko-polski pod redakcj¹ Zofii Abramowiczówny podaje dziewiêæ sekwencji znaczeniowych tego s³owa:
1. oddzielenie, odró¿nienie, 2. rozumienie, rozstrzygniêcie, ocena przyznanie,
3. wybór, 4. t³umaczenie (np. znaków), 5. s¹d, proces, 6. próba zrêcznoœci, 7. dysputa, 8. wynik, koniec, 9. punkt zwrotny w chorobie, nag³a zmiana2. Inne znaczenia to: rozbrat, zwada, niezgoda, roz³¹czenie, wyrok3. Obok znaczeñ wskazuj¹cych na jak¹œ formê rozdzielenia mamy wskazanie na finalnoœæ, zwrot, odró¿nienie, przesilenie, ale tak¿e – warto to mocno podkreœliæ – rozumienie. Kryzys
coœ ods³ania, umo¿liwia poznawcze uchwycenie czegoœ, co bez niego by³oby
niepoznawalne, poznawczo prezentuje coœ wa¿nego, istotnego, ods³ania teleologiê okreœlonego procesu. Kryzys ujawnia coœ s³abego, kruchego, w pewnym fundamentalnym sensie nieprzystosowanego, ale i mo¿e wskazywaæ na si³ê: mówimy wtedy – kryzys wzrostu (okreœleniem tym czêsto pos³uguj¹ siê historycy).
Z etymologicznego punktu widzenia zatem sensy negatywne, wi¹¿¹ce siê z jak¹œ
dekompozycj¹, dekonstrukcj¹, s¹ wymieszane z pozytywnymi, wskazuj¹cymi na
2
3
Por. S³ownik grecko-polski, red. Z. Abramowiczówna, t. 2, Warszawa 1960.
Por. Z. Wêclewski, S³ownik grecko-polski, Lwów 1929.
KRYZYS JAKO KATEGORIA FILOZOFICZNA
9
mo¿liwoœci rozumienia, interpretacji. Kryzys wprowadza w przebieg zjawiska
jak¹œ nieci¹g³oœæ, stan równowagi zostaje zak³ócony. Dla cz³owieka stanowi to
wyzwanie, ciê¿ar, k³opot, czêsto budzi lêk. Czy da siê odnaleŸæ nowy, inny stan
równowagi? A mo¿e kryzys zoptymalizuje i przyspieszy rozwój? Mo¿e bez kryzysu nie nast¹pi³oby przyspieszenie procesu dziejowego w makro lub mikroskali? Tych pytañ nie wolno nie braæ pod uwagê. Wskazuj¹ one tropy namys³u doœæ
dobrze koresponduj¹ce przynajmniej z niektórymi epokami dziejów naszej cywilizacji.
Najbardziej chyba pierwotny by³ w grece antycznej medyczny sens kryzysu,
wskazuj¹cy na jakieœ przesilenie, nag³y zwrot w chorobie. Zwrot ów móg³ zakoñczyæ ¿ycie cz³owieka lub rozpocz¹æ fazê zdrowienia, wychodzenia ze stanu
choroby. Ta dwubiegunowoœæ: zakoñczenie, koniec lub otwarcie przysz³oœci
w nowej formie, wt³acza w s³owo kryzys ambiwalencjê aksjologiczn¹, uczuciow¹ oraz swoisty indeterminizm, nieoznaczonoœæ ci¹gu dalszego, a wiêc wyzwanie dla intelektu i wyobraŸni. U¿ywane czêsto w filozofii nauki pojêcie bifurkacji zdaje siê dobrze oddawaæ sens sytuacji, o której mówiê. Generalnie kryzys
dla Greków wi¹za³ siê z jakimœ nieodwo³alnym rozstrzygniêciem. Pisa³ na ten
temat Reinhart Koselleck: Pojêcie to wskazywa³o na ostr¹ alternatywê, nie dopuszczaj¹c¹ ju¿ ¿adnej rewizji: sukces albo klêska, prawo albo bezprawie, ¿ycie
albo œmieræ, w koñcu zbawienie albo potêpienie4. PrzejdŸmy teraz do uwag dotycz¹cych wspó³czesnych problemów zwi¹zanych z semantyk¹ pojêcia „kryzys”.
SYTUACJA SEMANTYCZNA S£OWA „KRYZYS”
Kryzys egzystencjalny, psychiczny, kryzys instytucji, kryzys polityczny
i prawny, kryzys duchowy, kryzys gospodarczy i ekonomiczny, kryzys moralny,
kryzysy naukowe, kryzys wychowania i kszta³cenia, kryzys autorytetów, kryzys
cywilizacji… Listê s³ów, z jakimi wystêpuje s³owo kryzys, mo¿na by nieustannie rozszerzaæ i uzupe³niaæ. Mo¿na wrêcz zapytaæ, czy istniej¹ w œwiecie cz³owieka rzeczy, procesy, relacje, które s¹ impregnowane na kryzys, do których
z zasady nie daje siê odnieœæ tego pojêcia? Zdaje siê, ¿e z granicznym u¿yciem
tego s³owa spotykamy siê teologii Nowego Testamentu, w której êñßóéò – iudicium oznacza S¹d Ostateczny u kresu dziejów, jak równie¿ œwiat³o ods³aniaj¹ce
kondycjê wszystkich ludzi, przyniesione przez Jezusa Chrystusa. W œredniowieczu s³owo crisis by³o zarezerwowane dla medycyny, a teologia pos³ugiwa³a siê
s³owem iudicium. Natomiast pocz¹wszy od czasów nowo¿ytnych pojêcie „kryR. Koselleck, Kilka problemów z dziejów pojêcia „kryzys”, t³um. D. Lachowska, w: O kryzysie, red. K. Michalski, Warszawa 1990, s. 60. Por. G. Masur, Crisis in History, w: Dictionary of
the History of Ideas, New York 1973, s. 589-596.
4
10
KRZYSZTOF STACHEWICZ
zys” zaczyna siê upowszechniaæ i obejmowaæ coraz wiêcej dziedzin a¿ do owej
multi-znaczeniowoœci, o której przed chwil¹ by³a mowa. Tak szerokie u¿ycie s³owa „kryzys” rozmywa je semantycznie, wprowadza byæ mo¿e bez³adn¹ wieloœæ
znaczeñ i sensów. Nasuwa siê zatem pytanie, czy regionalne znaczenia s³owa
„kryzys” daj¹ siê w ogóle uogólniæ. Byæ mo¿e pojêcie to jest ca³kowicie wadliwe logicznie. Pyta³ Paul Ricoeur: Co maj¹ ze sob¹ wspólnego kryzys nerwowy,
kryzys ministerialny, kryzys wartoœci czy cywilizacji? Czy to pojêcie-worek nie
jest aby pseudopojêciem? […]. Czy owe regionalne pojêcia ³¹czy coœ wiêcej ni¿
tylko mgliste podobieñstwo rodzinne5. Okazuje siê, ¿e s³owo „kryzys” zachowuje
konstytutywne elementy i swoist¹ spoistoœæ znaczeniow¹, a jego wieloznacznoœæ
– jak mówi³em charakterystyczna ju¿ dla antycznej greki – jest jego si³¹ i czyni
z niego s³owo hermeneutycznie bardzo „porêczne”. Dla Ricoeura uogólniony
kryzys to patologia procesu uczasowienia historii. Polega na tym, ¿e zak³ócony
zostaje stosunek miêdzy horyzontem oczekiwania a przestrzeni¹ doœwiadczenia.
Krótko mówi¹c, przestrzeñ doœwiadczenia kurczy siê na skutek odrzucenia tradycji, a horyzont oczekiwania przesuwa siê w mglist¹ przysz³oœæ, pe³n¹ oderwanych od realnego biegu czasu utopii6. Z kolei Carl Friedrich von Weizsäcker
mówi o nastêpowaniu po sobie p³aszczyzn i kryzysów jako schemacie zdarzeñ
rozgrywaj¹cych siê w czasie, szczególnie jest to, jego zdaniem, widoczne w gospodarce, polityce i kulturze epoki nowo¿ytnej7. Has³o „kryzys” znajduje siê
w wydanym w Pary¿u w 1839 roku francuskim leksykonie politycznym. Czytamy w nim, ¿e pojêcie to oznacza niepewnoœæ, cierpienie, próbê i wskazuje na
nieznan¹ przysz³oœæ o nierozpoznanych dostatecznie przes³ankach8. Jak widaæ z
kryzysem zmagano siê na drogach teoretyczno-dyskursywnych od dawna. Gdyby ktoœ chcia³ jeszcze wczeœniejszych przyk³adów owego zmagania siê z kryzysem jako kategori¹ pojêciow¹ i pytaniami, czy ¿yjemy w czasach kryzysu, to
dobrym przyk³adem by³yby dlañ s³owa Leibniza z jego listu do Schleiniza z 1712
roku: Momenta temporum pretiosissima sunt in transitu rerum. Dalej Leibniz
mówi³, ¿e Europa znajduje siê w stanie kryzysu, jakiego nie by³o od czasów
Karola Wielkiego9.
Dziœ, jak o tym wspomina³em, dominuje w diagnozie kondycji naszej formacji cywilizacyjnej okreœlenie „kryzys ekonomiczny”. Ekonomia od dawna przyzwyczai³a nas do u¿ywania s³owa „kryzys”, choæ sama nie dysponuje jak¹œ ujednolicon¹ i mocn¹ eksplanacyjnie koncepcj¹ kryzysów gospodarczych. Krach na
gie³dzie nowojorskiej w 1929 roku, który okaza³ siê brzemienny w skutki nie
5
s. 36.
6
7
8
9
P. Ricoeur, Kryzys – zjawisko swoiœcie nowoczesne?, t³um. M. £ukasiewicz, w: O kryzysie,
Tam¿e, s. 53.
C.F. Weizsäcker, O kryzysie, t³um. A. Wo³kowicz, w: O kryzysie, s. 12nn.
Por. R. Koselleck, op. cit., s. 59.
Cyt. za: tam¿e, s. 62.
KRYZYS JAKO KATEGORIA FILOZOFICZNA
11
tylko gospodarcze, ale i spo³eczno-polityczne na miarê rozpoczêcia nowej epoki
historycznej, zmusi³ teoretyków ekonomii do potraktowania tej kategorii jako
jednej z najwa¿niejszych. W zasadzie kryzys pocz¹tku lat trzydziestych XX wieku zachwia³ uznawan¹ za wzorcow¹ koncepcj¹ kryzysów cyklicznych wypracowan¹ przez Kondratiewa. W tym czasie powsta³o wiele teorii kryzysów gospodarczych, wpisanych, jak twierdzono, w cykle funkcjonowania gospodarki wolnorynkowej. Mówi siê nadal o kryzysach koniunkturalnych i strukturalnych,
stawiaj¹c pytania, czy nie trzeba szukaæ jakiejœ nowej kategorii opisu.
Mimo tego teoretycznego oswojenia „kryzysu” wydarzenia ostatnich lat wywo³a³y z jednej strony powszechne zainteresowanie, niepokój i lêk spo³eczny,
a z drugiej strony obna¿y³y s³aboœci eksplanacyjne, by nie powiedzieæ bezradnoœæ teorii ekonomicznych. Abstrahuj¹c od technicznych aspektów zwi¹zanych
z tymi kwestiami, chcê zwróciæ uwagê na jeden wymiar kryzysu gospodarczego,
w którym zdaje siê aktualnie ¿yjemy. Otó¿ pamiêtaæ trzeba, ¿e w czasach konsumpcjonizmu wszystko staje siê towarem, a wymiennoœæ i wymiernoœæ staraj¹
siê rz¹dziæ œwiatem cz³owieka. Nie tylko przedmioty, ale i relacje miêdzyludzkie, zawód, to¿samoœæ osobowa, twory kultury staj¹ siê towarem. Towarem, który jest do nabycia, zbycia, w³¹czenia w schematy konsumpcji. Marksowskie pojêcie „fetyszyzmu towarowego” zdaje siê na nowo, a prawdopodobnie bardziej
adekwatnie ni¿ w czasach samego Marksa, opisywaæ nerw bytowania cz³owieka
hic et nunc. Zygmunt Bauman mówi o konsumowaniu ¿ycia i zdaje siê, ¿e wychwytuje tym okreœleniem coœ z istoty podejœcia do ¿ycia cz³owieka (po)nowoczesnego. Zauwa¿my, ¿e jeœli wszystko jest towarem, to kryzys ekonomiczny
uderza nie tylko w jakiœ obszar ¿ycia ludzkiego, ale w jego ca³oœæ, w totalnie rozumian¹ egzystencjê. Byt cz³owieka jako takiego zdaje siê byæ zagro¿ony, a mówi¹c œciœlej zagro¿ona jest struktura, w której cz³owiek ¿yje i któr¹ poniek¹d
uto¿sami³ ze swoim byciem-w-œwiecie, widz¹c w niej jedyny jego modus. Cyklicznoœæ kryzysów gospodarczych ka¿e mieæ nadziejê, ¿e ten aktualny przeminie w przewidywalnym czasie, ale wa¿ne dla kondycji wspó³czesnego cz³owieka
pytania, które wydoby³, zas³uguj¹ na intensywne namys³y niezale¿nie od kryzysu gospodarczego. Czy rzeczywiœcie nie stajemy przede wszystkim w obliczu
kryzysu cz³owieka? Cz³owieka, który ekonomiê uczyni³ fundamentem swojej
egzystencji w œwiecie, który konsumuje w³asne ¿ycie i wszystko, co stanowi jego
otoczenie? Czy – zapytajmy w perspektywie przede wszystkim teologicznej – nie
jest to jeden z fundamentalnych znaków czasów, w których przysz³o nam ¿yæ?
KRYZYS JAKO ZJAWISKO DRAMATYCZNIE POZYTYWNE
LUB TRAGICZNIE NEGATYWNE
Kryzys, poprzez dekonstrukcjê jakiejœ starej struktury, mo¿e otwieraæ nowe
horyzonty. Optymistycznie powiada Ricoeur: Z kryzysu – czy kryzysów – w ten
12
KRZYSZTOF STACHEWICZ
czy inny sposób „siê wychodzi”10. Kryzys jawi siê w takiej perspektywie jako
punkt wyjœcia do czegoœ nowego, byæ mo¿e, choæ niekoniecznie, lepszego.
W jednoznacznie optymistycznej perspektywie na kryzysy psychiczne spogl¹da³
wybitny polski psycholog, Kazimierz D¹browski w swej teorii dezintegracji pozytywnej. Kryzys, mimo dotkliwych czêsto objawów psychonerwicowych, jawi
siê w jego koncepcji rozwoju osobowoœci jako wyraŸnie dobroczynny i napêdzaj¹cy rozwój osobowy. Psychika i osobowoœæ funkcjonuj¹ce bez kryzysów, bez
dezintegracji swoich struktur to fiksacja na niskim poziomie rozwoju, to koniec
koñców stan chorobowy. Dezintegracja rozumiana jako kryzys to zatem pozytywny proces rozwojowy, umo¿liwiaj¹cy tworzenie siê wy¿szych struktur psychicznych11. Pisa³ D¹browski: Kryzysy rozwojowe s¹ istotnymi elementami pozytywnego rozwoju. Cz³owiek nie mo¿e siê w³aœciwie rozwijaæ bez prze¿ywania,
uœwiadamiania i przekraczania twórczych kryzysów rozwojowych. Mo¿na powiedzieæ, ¿e dramat rozwojowy cz³owieka zawiera z regu³y okresy wielu kryzysów,
mniej lub bardziej skomplikowane12. Kryzys jawi siê tak¿e jako istota rozwoju
to¿samoœci w koncepcji Erika H. Eriksona, jednego z najwybitniejszych wspó³czesnych psychologów osobowoœci13. Zreszt¹ przyk³adów na gruncie psychologii czy pedagogiki nie brakuje.
Interesuj¹co przedstawia siê rozumienie kryzysów we wspó³czesnej filozofii
nauki. Od czasów Thomasa S. Kuhna i jego koncepcji rewolucji naukowych14
w zasadzie pozytywnie patrzy siê na kryzysy w nauce. Narastaj¹ce niezgodnoœci
pomiêdzy panuj¹cym paradygmatem a danymi doœwiadczenia prowadz¹ do sytuacji kryzysowej, która w swym kulminuj¹cym momencie doprowadza do zmiany paradygmatu i w taki w³aœnie sposób przebiega liniowo okreœlona historia
nauki. Z kolei w optyce Karla R. Poppera nauka jest w stanie permanentnego
kryzysu-rewolucji, gdy¿ mo¿liwoœæ falsyfikacji nieustannie zagra¿a ka¿dej teorii
naukowej. Kryzys indukuj¹cy procesy zmian, czêsto rewolucjê w nauce, jest zatem napêdem jej rozwoju, stanowi mechanizm ewolucji nauki. Dla przyk³adu, bez
kryzysu fizyki na prze³omie XIX i XX wieku nie by³oby einsteinowskiej teorii
wzglêdnoœci i mechaniki kwantowej. Przyk³adów z nauk, nie tylko przyrodniczych, jest wiele, a w³aœciwie historia nauki jest ci¹giem takich przyk³adów.
P. Ricoeur, Kryzys – zjawisko swoiœcie nowoczesne?, s. 37.
Por. K. D¹browski, Dezintegracja pozytywna, Warszawa 1979; ten¿e, Trud istnienia, Warszawa 1986; ten¿e, W poszukiwaniu zdrowia psychicznego, Warszawa 1989; Zdrowie psychiczne,
red. K. D¹browski, Warszawa 1985.
12
K. D¹browski, O psychoterapii ludzi zdrowych i higienie psychicznej ¿ycia codziennego,
w: Zdrowie psychiczne, s. 301.
13
Por. E.H. Erikson, Youth and Crisis, New York-London 1968; ten¿e, Identity and the Life
Cycle, New York-London 1980.
14
Por. T.S. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, t³um. H. Ostromêcka, Warszawa 2009; ten¿e, Dwa bieguny. Tradycja i nowatorstwo w badaniach naukowych, t³um. S. Amsterdamski, Warszawa 1985.
10
11
KRYZYS JAKO KATEGORIA FILOZOFICZNA
13
Ale kryzys mo¿e te¿ podprowadzaæ pod destruktywny fina³, koniec czegoœ,
kiedy nie otwieraj¹ siê ju¿ ¿adne przestrzenie przysz³oœci. Taki kryzys dotkn¹³
kiedyœ w obszarze historii naturalnej dinozaury jako gatunek zwierz¹t. Taki kryzys dotkn¹³ w przestrzeniach historii naszej cywilizacji cesarstwo rzymskie, które nie wytrzyma³o wydarzeñ zwi¹zanych z wielk¹ wêdrówk¹ ludów i pad³o pod
ciosami plemion germañskich czy Bizancjum pokonane przez otomañskich Turków. Kryzys jest wtedy zakoñczeniem czegoœ, zniszczeniem, œmierci¹, ustaniem
procesów ewolucyjnych (czy jednak z meta-poziomu w stosunku do tych wydarzeñ sprawa nie przedstawia siê bardziej optymistycznie?). W s³ynnej myœli
Nietzschego mówi¹cej o tym, ¿e co nas nie zabije, to nas wzmocni, wyraŸnie
rysuje siê jednak owa mo¿liwoœæ zabójczych mocy kryzysu. O tej mo¿liwoœci
wyraŸnie tkwi¹cej w kryzysie zapominaæ nie wolno. Równowa¿y ona pozytywny charakter, jaki w kryzysie wyraŸnie w kontekœcie powy¿szych wywodów dostrzegamy.
Czy ¿yjemy w czasach kryzysu pojêtego globalnie, a wiêc czegoœ, co mo¿na
okreœliæ kryzysem cywilizacji? Pytanie to z doœæ du¿ym nasileniem stawiali myœliciele od pocz¹tku XX wieku. Husserl w g³oœnym dziele pt. Die Krisis europäischen Wissenschaften und die transzendentale Phänomenologie pisa³ o kryzysie
nauk i filozofii, który to kryzys, wed³ug jego diagnozy, prowadzi do podkopania
fundamentów cywilizacji europejskiej. Kryzys ostatecznego ugruntowania wiedzy poci¹ga za sob¹ niszcz¹ce konsekwencje. Europa jest wszak dla Husserla
ide¹ i jako taka ¿yje z filozofii. Dla Martina Heideggera kryzys polega na zapomnieniu bycia, skupieniu siê na bytach i alienacji cz³owieka przez bior¹c¹ go we
w³adanie technikê. Karl Jaspers i filozofowie dialogu, jak Ferdinand Ebner czy
Martin Buber mówili o kryzysie i erozji relacji miêdzyludzkich, wieszcz¹c zgubne tego skutki w przewidywalnej przysz³oœci. José Ortega y Gasset widzia³ Ÿród³a kryzysu w schlebianiu przez kulturê europejsk¹ trywialnym upodobaniom
i gustom mas. Dla Emmanuela Lévinasa zarzewiem kryzysu kultury europejskiej
jest panowanie paradygmatu immanencji, zamykaj¹cej na Innego i szerzej – na
innoœæ, obcoœæ. Dla Józefa Tischnera istot¹ naszego kryzysu jest kryzys myœlenia, a szczególnie jego sk³adowej dialogicznej, jako wspó³-myœlenia. Myœlenie
ugrzêz³o w schemacie naukowego racjonalizmu, zawê¿aj¹cego logos w w¹sko
rozumiane ratio15. O zb³¹kanym racjonalizmie mówi³ ju¿ w latach trzydziestych
XX wieku Husserl. Lekarstwem jest dla niego heroizm rozumu przezwyciê¿aj¹cego naturalizm, odrodzenie Europy z ducha filozofii16. O zaniku myœlenia przy
jednoczesnym wzroœcie natê¿enia badañ naukowych mówi³ te¿ Heidegger.
Por. K. Stachewicz, Kilka uwag o racjonalnoœci. Wprowadzenie, „Filozofia Chrzeœcijañska”,
Poznañ 2009, t. 6, s. 7-15.
16
Por. E. Husserl, Kryzys europejskiego cz³owieczeñstwa a filozofia, t³um. J. Sidorek, Warszawa 1993, s. 38-39.
15
14
KRZYSZTOF STACHEWICZ
Przyk³ady diagnoz kryzysu nowoczesnoœci czy ponowoczesnoœci mo¿na
mno¿yæ. I to diagnoz formu³owanych w³aœciwie we wszystkich wspó³czesnych
nurtach myœli filozoficznej – od egzystencjalizmu poprzez neomarksizm a¿ do
postmodernizmu. Wskazuje to chyba jednak na globalnie rozumiany kryzys naszej cywilizacji, kryzys duchowych fundamentów Europy. Brak dystansu do
naszej (po)nowoczesnej epoki ka¿e jednak tê konstatacjê opatrzyæ mocnym znakiem zapytania.
RETRACTATIONES
Kryzysy maj¹ wyraŸnie dwojakiego typu przyczyny: wewnêtrzne, niejako
immanentnie wpisane w naturê jakiegoœ procesu czy struktury oraz zewnêtrzne,
które poprzez wskaŸniki okreœlaj¹ce otoczenie wp³ywaj¹ na pojawienie siê sytuacji kryzysowej. Bardzo czêsto wystêpuj¹ one w koniunkcji i takim wzajemnym
sprzê¿eniu, ¿e nie da siê ich poznawczo rozdzieliæ i wyanalizowaæ. Wielu myœlicieli, przyk³adem znakomity matematyk francuski, René Thom, podkreœla nie
tylko nieuchronnoœæ kryzysów, ale i ich dobroczynny wp³yw na ewolucjê. Kryzys zdaje siê byæ immanentnie wpisany w kondycjê cz³owieka i eo ipso struktur
kulturowych przez niego budowanych. Kryzys posiada dwie sk³adowe: 1. komponent negatywny, polegaj¹cy na destrukcji czegoœ, jakiejœ struktury, formy
i 2. komponent pozytywny umo¿liwiaj¹cy konstrukcjê, budowanie nowego
z uwzglêdnieniem i ominiêciem s³aboœci dawnego, starego. Trzeba jednak¿e pamiêtaæ, ¿e scenariusze post-kryzysowe mog¹ zmierzaæ ku czemuœ nowemu, ku
wykrystalizowaniu siê nowego modelu (fulguracja Leibniza, przypomniana
wspó³czeœnie przez Konrada Lorenza) lub ku upadkowi, schy³kowi, œmierci. Ta
dwoistoœæ jest wpisana w naturê kryzysów jako takich. Wspomniany Thom podkreœla subiektywny charakter kryzysów, a jego istotê widzi w tym, ¿e podmiot
odbiera stan zak³óceñ czy os³abienia mechanizmów regulacji jako zagro¿enie dla
swej egzystencji. Ten moment subiektywny jest obecny bardzo wyraŸnie tak¿e
w kryzysach gospodarczych17. Kryzys jest stanem ewoluuj¹cym, rozumianym
przez cz³owieka jako przejœciowy. Kryzys albo przeradza siê w katastrofê, albo
zostaje wch³oniêty, poci¹gaj¹c nastêpstwa ró¿norodnej natury i wagi – powiada
twórca teorii katastrof18.
A mo¿e przejœciowoœæ kryzysów tym razem zostanie przerwana? Mo¿e ¿yjemy w pierwszym w dziejach kryzysie nieprzejœciowym? Kryzysie permanentnym, który bêdzie wy³ania³ nowe formy i struktury, aby po jakimœ czasie obraPor. K. Borchardt, Przemiany w myœleniu o kryzysach gospodarczych, t³um. D. Lachowska,
w: O kryzysie, s. 114-137.
18
R. Thom, Kryzys i katastrofa, w: O kryzysie, s. 31.
17
KRYZYS JAKO KATEGORIA FILOZOFICZNA
15
caæ je w nicoœæ i budowaæ kolejne? Teoriê permanentnego kryzysu forsuje wielu
wspó³czesnych socjologów19. Czy zatem ¿yjemy w czasach kryzysu wyj¹tkowego, bo permanentnego? To doœæ przekorne pytanie ka¿e myœleæ powa¿nie o naszej sytuacji, naszej (po)nowoczesnej kondycji. W ka¿dym razie przysz³oœæ rysuje siê niestabilnie, przynajmniej w zakresie analizy spo³ecznej czy historiozoficznej. Byæ mo¿e w perspektywach refleksji teologicznej sprawy wygl¹daj¹
mniej pesymistycznie. Tak czy inaczej sytuacja wymaga skupienia siê na tym, co
najbardziej fundamentalne, istotowe, w jakimœ sensie egzystencjalnie pierwsze.
Ma³¿eñstwo i rodzina le¿¹ w polu tego, co najwa¿niejsze. Namys³ nad t¹ rzeczywistoœci¹ to wymóg czasów, w jakich ¿yjemy, to wrêcz moralne zobowi¹zanie.
Problem kryzysu rodziny i rodziny w kryzysie to zagadnienie do analizy interdyscyplinarnej. Opisu szukamy poprzez narzêdzia psychologii i pedagogiki, socjologii czy statystyki, praktyk prawnych. Nie wolno jednak¿e zapominaæ o etyce,
która wskazuje na pewn¹ ideê regulatywn¹, na porz¹dek powinnoœciowy. Diagnoza musi wszak poci¹gaæ za sob¹ terapiê, poszukiwanie drogi, na której kryzys oka¿e siê wzmocnieniem istoty rodziny, a nie jej katastrof¹ w znaczeniu, jaki
temu pojêciu nada³ R. Thom20. Wszak warto pamiêtaæ o s³owach Hansa-Georga
Gadamera, ¿e ka¿dy kryzys okazuje siê w koñcu sum¹ trudnoœci, które trzeba
pokonaæ21.
ABSTRACT
Crisis as a Philosophical Category
The word „crisis” is one of the most popular words in public and political discourse, but also
in private conversations. We talk about economical crisis, moral crisis, civilization crisis, crisis of
science, of philosophy, crisis of man, of society, of democracy etc. We simply have to ask whether
in the human world there exist things, processes, relations that are crisis-proof, which this notion
cannot be referred to. It results in a strong semantic blur of this category. Negative senses of the
word “crisis” connected with some deconstructions are mixed with positive ones which indicate
possibilities of understanding and interpretation. Crisis can be a dramatically positive or tragically
negative phenomenon. Crisis seems to be immanently inherent in the human condition and eo ipso
in cultural structures built by man. Crisis has two components: a negative component – destruction
of some structure or form, and a positive one – construction, building something new that takes
into consideration and avoids the weaknesses of the old. All these distinctions and findings seem to
play an important role in solving the crisis of marriage and family in the contemporary and
(post)modern world.
Por. np. P. Sztompka, Socjologia zmian spo³ecznych, Kraków 2007.
Por. R. Thom, Parabole i katastrofy. Rozmowy o matematyce, nauce i filozofii, z Giulio Giorello i Simon¹ Morini, t³um. R. Duda, Warszawa 1991, s. 65-114.
21
Por. H.-G. Gadamer, w: O kryzysie, s. 176.
19
20
16
KRZYSZTOF STACHEWICZ
Key words:
crisis, semantic blur, positive and negative sense of crisis,
crisis of marriage and family
S³owa klucze:
kryzys, rozmycie semantyczne, sens pozytywny i negatywny kryzysu,
kryzys ma³¿eñstwa i rodziny
KRYZYS JAKO KATEGORIA FILOZOFICZNA
17
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
JANUSZ BALICKI
Uniwersytet Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego
Uwarunkowania i skutki kryzysu demograficznego w Polsce
The Circumstances and Effects of Demographic Crisis in Poland
Po drugiej wojnie œwiatowej pod wzglêdem demograficznym Polska by³a
jednym z najbardziej rozwijaj¹cych siê krajów w bloku wschodnim. Co siê sta³o,
¿e obecnie mamy do czynienia z g³êbokim kryzysem demograficznym, czyli spadkiem wspó³czynnika dzietnoœci (liczby dzieci rodzonych przez kobietê w wieku
rozrodczym) du¿o poni¿ej prostej zastêpowalnoœci pokoleñ? Prosta zastêpowalnoœæ pokoleñ wynosi ok. 2,1 dziecka na kobietê w wieku prokreacyjnym i oznacza, ¿e pokolenie rodziców jest zastêpowane przez pokolenie dzieci. Tego rodzaju spadek urodzeñ, jaki dziœ obserwujemy, przyspiesza starzenie siê spo³eczeñstwa, czyli powoduje wzrost liczby osób starszych (powy¿ej 60 lat) w ca³ej
populacji. Proces ten prowadzi do zachwiania proporcji miêdzy tymi, którzy s¹
na rynku pracy a tymi, którzy weszli w wiek emerytalny. Wreszcie prowadzi do
spadku liczby mieszkañców kraju (depopulacja). Zadaniem niniejszego artyku³u
jest zwrócenie uwagi na procesy demograficzne zachodz¹ce w Polsce, próba ich
zrozumienia oraz uœwiadomienia sobie ich skutków.
1. PROCESY DEMOGRAFICZNE W POLSCE PRZED ROKIEM 1989
Tu¿ przed drug¹ wojn¹ œwiatow¹ Polska, maj¹ca powierzchniê 388 tys. km2,
liczy³a prawie 35 mln mieszkañców. Po wojnie liczba ta drastycznie zmala³a.
W 1945 r. w nowych granicach o powierzchni 312,5 km2 mieszka³o nieca³e 24 mln1
By³ to ubytek ludnoœci wynosz¹cy przesz³o 11 mln, spowodowany zmianami
granic, zgonami w czasie wojny i przymusow¹ migracj¹, z której tylko czêœæ lud1
Rocznik Demograficzny 1945-1966, Warszawa 1968, s. 5.
18
JANUSZ BALICKI
noœci wróci³a do kraju2. Bezpoœrednio po wojnie nast¹pi³ szybki rozwój demograficzny naszego kraju, którego przyczyn nale¿y szukaæ m.in. w zawieraniu
opóŸnionych przez wydarzenia wojenne ma³¿eñstw oraz przyjœciem na œwiat
dzieci, których poczêcia odk³adano ze wzglêdu na okres wojenny. W latach 19461955 urodzenia wynosi³y od 26,2 do 30,2 dzieci na 1000 mieszkañców3, przyrost naturalny waha³ siê w granicach od 16 do 19,5%. Tak wysokiego przyrostu
naturalnego nie mia³ w tym czasie ¿aden z krajów europejskich, poza Zwi¹zkiem
Radzieckim4. Oprócz powojennej rekompensaty urodzeñ, wystêpuj¹cych
w mniejszym lub wiêkszym stopniu we wszystkich pañstwach Europy, pewn¹
rolê odegra³o prawdopodobnie równie¿ pozytywne nastawienie Polaków do posiadania wiêkszej rodziny. W 1955 r. wyst¹pi³a w Polsce najwy¿sza po wojnie
liczba urodzeñ – 793,8 tys.5
Niew¹tpliwie pewien wp³yw na poziom urodzeñ mia³a te¿ w tym okresie
polityka ludnoœciowa (rodzinna) pañstwa. Wed³ug demografów K. Dzienia i M. Latocha, politykê ludnoœciow¹ w socjalistycznej Polsce mo¿na podzieliæ na trzy
okresy: 1945-1955, 1955-1970 oraz po 1971 roku.
W latach 1945-1955 polityka ta mia³a charakter pronatalistyczny. Podyktowana by³a potrzeb¹ odrobienia strat poniesionych w czasie wojny i zaludnienia
ziem odzyskanych na zachodzie kraju6. Ale ju¿ w drugiej po³owie lat piêædziesi¹tych w³adze stopniowo wycofywa³y siê z wspierania rodzin i propagowa³y
model rodziny ma³odzietnej, uwa¿aj¹c, ¿e warunkiem podniesienia stopy ¿yciowej jest ograniczenie przyrostu naturalnego7. Temu te¿ mia³o w du¿ej mierze s³u¿yæ wprowadzenie w 1956 r. ustawy aborcyjnej. W latach szeœædziesi¹tych dosz³o do znacznego spadku urodzeñ. Liczba urodzeñ w 1968 spad³a
o 268,9 tys. (12,8‰) w stosunku do 1955 r., a przyrost naturalny obni¿y³ siê
o 251,4 tys. (10,8‰).
W latach 1971-1980, po dojœciu do w³adzy nowej ekipy rz¹dowej po wydarzeniach grudniowych na Wybrze¿u, zmieni³a siê polityka ludnoœciowa. W 1972
roku wyd³u¿ono wszystkim pracownicom urlop macierzyñski do 16 tygodni przy
pierwszym porodzie i 18 tygodni przy ka¿dym nastêpnym. Jednoczeœnie podniesiono wysokoœæ zasi³ku macierzyñskiego do 100% zarobku. Wyd³u¿ono bezp³at2
Spisy ludnoœci Rzeczpospolitej Polskiej. Wybór pism demografów, red. Z. Strzelecki, T. Toczyñski, Warszawa 2002, s. 290.
3
Rocznik Demograficzny GUS 2000, Demographic Yearbook 2000, Warsaw 2000, s. 34-35.
4
E. Rosset, Oblicze demograficzne Polski Ludowej, Warszawa 1965, s. 353.
5
Przed wojn¹ rekord urodzeñ wyst¹pi³ w 1925 r. – 1,036 mln. W okresie miêdzywojennym
przysz³o na œwiat 19,3 mln dzieci, zob. J. Auleytner, Polska polityka spo³eczna. Kreowanie ³adu
spo³ecznego, Warszawa 2005, s. 14.
6
K. Dzienio, M. Latuch, Polityka ludnoœciowa europejskich krajów socjalistycznych, Warszawa 1983, s. 256.
7
Tam¿e, s. 258-259.
UWARUNKOWANIA I SKUTKI KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO W POLSCE
19
ny urlop wychowawczy z 12 miesiêcy do 3 lat, umo¿liwiaj¹c pracownicom korzystanie z tego urlopu do chwili ukoñczenia przez dziecko 4 roku ¿ycia. W 1972
roku wprowadzono specjalne kredyty dla m³odych ma³¿eñstw, a w 1976 wprowadzono nowe œwiadczenie, tzw. zasi³ek porodowy. Na skutek porozumieñ podpisanych z powsta³ym zwi¹zkiem zawodowym „Solidarnoœæ” rozpoczêto kolejn¹
reformê zasi³ków rodzinnych i urlopu wychowawczego. W 1981 wprowadzono
tzw. zasi³ek wychowawczy, przys³uguj¹cy w ci¹gu 18 miesiêcy kalendarzowych,
licz¹c od dnia zakoñczenia urlopu macierzyñskiego8. Wysokoœæ tego zasi³ku zale¿a³a od dochodu przypadaj¹cego na osobê w rodzinie i wynosi³a odpowiednio
100%, 75% lub 50% najni¿szego wynagrodzenia zasadniczego9. PóŸniej dokonano rozszerzenia uprawnieñ urlopowych i podwy¿szono zasi³ek wychowawczy.
Przyznano tez prawo do urlopu ojcom i wyd³u¿ono okres zasi³ku wychowawczego do 24 miesiêcy.
Nie tylko korzystna liczba kobiet w wieku prokreacyjnym, ale niew¹tpliwie
tak¿e polityka na rzecz poprawienia trendów demograficznych przyczynia³a siê
do tego, ¿e po okresie spadku liczby urodzeñ w latach 1966-1970, w nastêpnym
dziesiêcioleciu odnotowuje siê ich systematyczny wzrost. W 1975 zanotowano
643,8 tys. urodzeñ z wspó³czynnikiem przyrostu naturalnego wynosz¹cym 8,5‰.
Piêæ lat póŸniej liczba urodzeñ wzros³a do 692,8 tysiêcy, a wspó³czynnik przyrostu wyniós³ ju¿ 10,2‰ 10.
W 1983 wyst¹pi³ szczyt drugiego powojennego wy¿u demograficznego. Zanotowano wtedy wyj¹tkowo wysok¹, bo siêgaj¹c¹ 720,8 tys. liczbê urodzeñ
z wspó³czynnikiem urodzeñ wynosz¹cym 19,7‰, pomimo ¿e by³ to kolejny rok
kryzysu gospodarczego, który rozpocz¹³ siê pod koniec lat siedemdziesi¹tych.
Coroczny przyrost naturalny zwiêksza³ w sposób istotny liczbê mieszkañców
naszego kraju.
M. Okólski zwraca uwagê na fakt, ¿e powstanie ruchu „Solidarnoœæ”, przebudzenie polityczne spo³eczeñstwa i ostatecznie wprowadzenie stanu wojennego
zaowocowa³o niespodziewanym wzrostem urodzeñ. Ten wy¿ urodzeñ rozpocz¹³
siê niemal dok³adnie 9 miesiêcy po wprowadzeniu stanu wojennego i utrzyma³
siê prawie 3 lata. Wspó³czynnik dzietnoœci wynosz¹cy w 1981 2,23 dziecka na
kobietê w wieku rozrodczym podniós³ siê do wartoœci 2,34 w 1982, a nawet 2,42
w 1983 roku. Wed³ug Okólskiego powodem by³a poprawa nastrojów spo³ecznych
i zwiêkszenie intensywnoœci kontaktów interpersonalnych zwi¹zanych z wydarzeniami politycznymi, co sprzyja³o zawieraniu zwi¹zków ma³¿eñskich. Wa¿n¹
8
W. Muszalski, Œwiadczenia rodzinne, w: Rozwój ubezpieczeñ spo³ecznych w Polsce, red.
Cz. Jackowiak, Wroc³aw 1991, s. 428.
9
K. Dzienio, M. Latuch, dz. cyt., s. 297.
10
Rocznik Demograficzny 1981, Warszawa 1982, s. 84-85.
20
JANUSZ BALICKI
rolê w tym kontekœcie odegra³o przewartoœciowanie celów ¿yciowych na rzecz
rodziny i potomstwa11.
W okresie pierwszego czterdziestolecia po wojnie ludnoœæ Polski wzros³a
o ponad 13 mln, czyli przeciêtnie co trzy lata wzrost wynosi³ 1 mln. Nie wszyscy
w Polsce byli zadowoleni z pozytywnych tendencji demograficznych. I tak np.
autorzy Raportu Komisji Ludnoœciowej z 1984 r. wyra¿ali g³êbokie zaniepokojenie: pogrobowcy dawnych populacjonistów z aplauzem przyjmuj¹ wysokie liczby
urodzeñ – ich zdaniem, im wiêcej rodzi siê dzieci, tym lepiej. Zdjêci lêkiem o przysz³oœæ narodu, wo³aj¹ o podjêcie polityki pronatalistycznej, gdy tylko pojawiaj¹
siê rysy na firmamencie stosunków demograficznych12.
Tabela 1. Rozwój ludnoœci Polski w latach 1945-1984
Lata
LudnoϾ w tys.
Lata
LudnoϾ w tys.
1945
23,895
1970
32,526
1950
24,824
1975
34,022
1955
27,281
1980
35,578
1960
29,561
1983
36,745
1965
31,496
1984
36,913
ród³o: Rz¹dowa Komisja Ludnoœciowa. Raport 1984, Warszawa 1984, s. 127
Obawy te okaza³y siê chybione. W 1984 r. rozpocz¹³ siê proces spadku dzietnoœci, który trwa do dnia dzisiejszego. Na pocz¹tku spadek ten by³ konsekwencj¹ niekorzystnych przekszta³ceñ w strukturze kobiet w wieku rozrodczym, powoduj¹cych starzenie siê tej populacji w rezultacie zmniejszania siê liczebnoœci
generacji kobiet wkraczaj¹cych w wiek prokreacji, a tak¿e przejawem mniejszej
sk³onnoœci do zawierania zwi¹zków ma³¿eñskich i macierzyñstwa13. Te ostatnie
postawy pog³êbi³y siê jeszcze bardziej w okresie transformacji ustrojowej.
2. PROCESY DEMOGRAFICZNE OKRESU TRANSFORMACJI
Tendencje spadkowe dotycz¹ce urodzeñ wyst¹pi³y jeszcze przed zmianami
systemu. Rok 1989 by³ z kolei szóstym rokiem, w którym zanotowano dalszy
11
M. Okólski, Przemiany ludnoœciowe we wspó³czesnej Polsce w perspektywie minionego stulecia, w: Wymiary ¿ycia spo³ecznego. Polska na prze³omie XX i XXI wieku, red. M. Maroda, Warszawa 2004, s. 54, 56.
12
Rz¹dowa Komisja Ludnoœciowa. Raport 1984, Warszawa 1984, s.127.
13
Rz¹dowa Komisja Ludnoœciowa. Raport 1988, Warszawa 1988, s. 61.
UWARUNKOWANIA I SKUTKI KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO W POLSCE
21
spadek liczby urodzeñ (do 562,5 tys.), obni¿y³y siê one o 158,3 tys. w porównaniu z najwy¿szym poziomem urodzeñ w 1983 r., drugim powojennym
wy¿em demograficznym. Wspó³czynnik dzietnoœci obni¿y³ siê do 2,06. Ten poziom dzietnoœci nie gwarantowa³ ju¿ prostej zastêpowalnoœci pokoleñ14.
Rok póŸniej (1990) wspó³czynnik dzietnoœci opad³ do 1,99. W 2003 mia³
wartoœæ 1,22 i by³ najni¿szy w naszej historii. Nastêpne lata cechuje lekki wzrost
do 1,39 w roku 2008 i 1,41 w roku 2009. Jednak jest to efekt odk³adanych urodzeñ i wed³ug prognoz w nastêpnych latach znowu siê obni¿y, a co wiêcej – ze
wzglêdu na wchodzenie w wiek prokreacyjny mniej licznych roczników znacznie spadnie liczba urodzeñ15. Tabela 2 pokazuje wspó³czynniki dzietnoœci od
1960 roku. Wa¿na jest w niej te¿ informacja dotycz¹ca podwy¿szania siê przeciêtnego wieku rodzenia pierwszego dziecka. Jest to czynnik bardzo œciœle powi¹zany ze spadkiem wspó³czynnika dzietnoœci. Im póŸniej zawierane s¹ zwi¹zki i im póŸniej s¹ podejmowane decyzje prokreacyjne, tym mniejsza szansa na
Tabela 2. Wspó³czynnik dzietnoœci i przeciêtny wiek kobiet rodz¹cych pierwsze dziecko
Lata
Wspó³czynnik dzietnoœci
Przeciêtny wiek
kobiet rodz¹cych
pierwsze dziecko
1960
2,98
25,0
1970
2,20
22,8
1980
2,27
23,4
1983
2,41
23,7
1989
2,06
23,6
1990
1,99
23,5
2000
1,37
24,2
2001
1,31
24,3
2002
1,25
24,6
2003
1,22
24,9
2004
1,23
25,2
2005
1,24
25,5
2006
1,27
25,7
2007
1,30
25,9
2008
1,4
26,0
ród³o: GUS. Dzietnoœæ kobiet w latach 1960-2008,
http://www.stat.gov.pl/gus/5840_646_PLK_HTML.htm
14
15
Rz¹dowa Komisja Ludnoœciowa. Raport 1990, Warszawa 1990, s. 5-6.
GUS, Struktura ludnoœci, http://www.stat.gov.pl/gus/5840_646_PLK_HTML.htm
22
JANUSZ BALICKI
urodzenie wiêkszej liczby dzieci. Zjawisko to w okresie transformacji wynika
z dosyæ masowego udzia³u m³odych kobiet w studiach wy¿szych.
Tabela 3 pokazuje ma³¿eñstwa, urodzenia i przyrost naturalny w tysi¹cach
na przestrzeni 40 lat, od 1968 do 2008 roku Widaæ wyraŸnie, ¿e przy znacznym
wzroœcie liczby mieszkañców naszego kraju wystêpuje nieomal ta sama liczba
œlubów (257 tys.), przy znacznie mniejszym poziomie urodzeñ – 524 tys. w 1968 r.
i 416 tys. w 2008 r., przy rocznym przyroœcie naturalnym 280 tys. w 1968 r. i 35
tys. w 2008. Przy czym nale¿y dodaæ, ¿e rok 2008 i nastêpny by³y latami wyj¹tkowymi ze wzglêdu na odk³adane urodzenia. W miêdzyczasie mieliœmy przyrost
ujemny w latach 2003-2005, podobnie bêdzie ju¿ w niedalekiej przysz³oœci.
Tabela 3. Ma³¿eñstwa, urodzenia, przyrost naturalny w 1998 r. oraz w latach 2003-2008
LATA
Ma³¿eñstwa
w tys.
Urodzenia ¿ywe
w tys.
Przyrost naturalny w tys.
1968
257,9
524,9
280,8
2003
195
352,7
– 14,1
2004
192
357,8
– 7,4
2005
207
366,0
– 3,9
2006
226
389,7
4,5
2007
249
387,8
10,7
2008
257,7
416,4
35,1
ród³o: Rocznik Demograficzny 1967-1968, GUS, Warszawa 1969, s.105; Ma³y Rocznik Statystyczny Polski 2009, GUS, Warszawa 1969, s. 122; Rocznik Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej 2009,
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_rs_rocznik_statystyczny_rp_2009.pdf, s. 41
Wykres 1 pokazuje zachowania wspó³czynników dzietnoœci w latach 19502008, w wioskach i miastach oraz w ca³ym kraju. Widaæ wyraŸnie, ¿e przy bardzo wysokim poziomie po zakoñczeniu wojny nast¹pi³ jego spadek i utrzymywanie siê na sta³ym poziomie zastêpowalnoœci pokoleñ, nastêpnie podniesienie
siê na pocz¹tku lat osiemdziesi¹tych, szczyt w 1983, i systematyczny spadek a¿
do ostatnich lat.
Z kolei wykres 2 pokazuje zachowanie siê wspó³czynników urodzeñ i zgonów w podobnym okresie, informuj¹c o przyroœcie naturalnym dodatnim lub
ujemnym na przestrzeni lat 1946-2008.
UWARUNKOWANIA I SKUTKI KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO W POLSCE
23
Wykres 1. Wspó³czynniki dzietnoœci ogólnej w latach 1950-2008
ród³o: Z. Strzelecki, J. Witkowski, Ewolucja rozwoju ludnoœci Polski: przesz³oœæ i perspektywy,
RRL, Warszawa 2009
Wykres 2. Ruch naturalny ludnoœci w latach 1946-2008 w tysi¹cach
ród³o: Z. Strzelecki, J. Witkowski, Ewolucja Przesz³oœæ i perspektywy demograficzne Polski, RRL,
Biuletyn nr 54, Warszawa 2009, s. 36
24
JANUSZ BALICKI
Przyczyny spadku dzietnoœci w Polsce w okresie transformacji s¹ na pewno
z³o¿one. Zaliczyæ do nich trzeba niew¹tpliwie odejœcie od opiekuñczej polityki
pañstwa, likwidacjê przyzak³adowych ¿³obków i przedszkoli, gwa³towny wzrost
bezrobocia i niepewnoœæ na rynku pracy. Wyst¹pi³ wyraŸny zwi¹zek wzrostu liczby rodzin ¿yj¹cych na granicy ubóstwa z liczb¹ posiadanych dzieci16. Jak jednak
pokazuje czas i przeprowadzane badania, najwa¿niejsz¹ przyczyn¹ jest z jednej
strony pewnego rodzaju koniecznoœæ inwestowania w siebie, aby móc znaleŸæ siê
na rynku pracy (co przyczyni³o siê do opóŸniania zawierania ma³¿eñstw i podejmowania decyzji prokreacyjnych), a z drugiej strony chêæ ¿ycia na poziomie
zbli¿onym do spo³eczeñstwa zachodniej Europy.
Jak mo¿na zobaczyæ na wykresie 3 obecnie Europa Zachodnia ma znacznie
lepsze wskaŸniki demograficzne od Polski. Poni¿szy wykres ukazuje wspó³czynniki dzietnoœci w kilku krajach UE, to jest we Francji, Irlandii, Szwecji, Wielkiej
Brytanii, Rumunii, Polsce i S³owacji. Jak wynika z wykresu wystêpuje dosyæ
znaczna ró¿nica miêdzy przytoczonymi tutaj krajami Europy Zachodniej a krajami Europy Œrodkowowschodniej, które doœwiadczaj¹ spadku dzietnoœci.
Wykres 3. Wspó³czynnik dzietnoœci w wybranych pañstwach UE
ród³o: Eurostat.
Wed³ug badañ zleconych przez Bank Œwiatowy, niedostatkiem w Polsce w 1993 r. dotkniêtych by³o jedynie 3,5% bezdzietnych ma³¿eñstw. Wraz z pojawieniem siê dzieci wskaŸnik ten szybko wzrasta³, utrzymuj¹c siê jednak nadal poni¿ej przeciêtnego dla ca³ej populacji przy jednym
i dwojgu dzieciach. Trzecie dziecko w rodzinie powodowa³o, ¿e zagro¿enie ubóstwem znacznie przekracza³o przeciêtn¹, osi¹gaj¹c poziom 23% osób w sferze ubóstwa, a przy czworgu i wiêcej dzieciach 43%, I. Topiñska, Ubóstwo w Polsce: 1993-1996 (kontynuacja badañ Banku Œwiatowego),
w: Polska Bieda II. Kryteria. Ocena. Przeciwdzia³anie, red. S. Golinowska, Warszawa 1997, s. 74.
16
UWARUNKOWANIA I SKUTKI KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO W POLSCE
25
3. SKUTKI SPO£ECZNE KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO
Ludnoœæ UE 1 stycznia 2009 r. wynosi³a ok. 499,8 mln obywateli. By³ to
wzrost o 2,1 mln w stosunku do 2008. Jest to skutek 600-tysiêcznego przyrostu
naturalnego (0,4‰) oraz przybyciu 1,5 mln imigrantów. W UE-27 urodzi³o siê
5,4 mln dzieci w 2008 r., a surowy wspó³czynnik urodzeñ wynosi³ 10,9 dziecka
na 1000 mieszkañców. By³ to nieznaczny wzrost wspó³czynnika urodzeñ (o 0,3
¿ywych urodzeñ na tysi¹c mieszkañców) w stosunku do 2007 roku. Wspó³czynnik urodzeñ wzrós³ wszêdzie za wyj¹tkiem Niemiec. Najwy¿szy wzrost odnotowa³a Litwa 10,4‰ (9,6‰), Irlandia 16,9‰ (16,2‰), Cypr 11,6‰ (10,9‰)
i Polska 10,9‰ w porównaniu do 10,2‰ w 2007)17. Niemniej jednak, jak pokazuje tabela 4, prognozy dla Polski nie s¹ zbyt optymistyczne. Liczba ludnoœci bêdzie ulegaæ zmniejszaniu. W roku 2035, czyli za 15 lat populacja naszego kraju
spadnie poni¿ej 36 milionów.
Tabela 4. Prognozowane stany ludnoœci oraz zmiany w latach 2007-2035
Rejon
2007*
2008
2009
2010
2015
2020
2025
2030
2035
Ludnoœæ na 31.XII (w tysi¹cach)
Ogó³em
38 115,6
38 107,4
38 100,7
38 092,0
38 016,1
37 829,9
37 438,1
36 796,0
35 993,1
Miasta
23 316,9
23 257,0
23 200,4
23 145,5
22 897,7
22 649,7
22 299,0
21 799,5
21 215,1
Wieœ
14 798,8
14 850,4
14 900,2
14 946,5
15 118,4
15 180,2
15 139,1
14 996,5
14 778,0
* dane rzeczywiste
ród³o: L. Nowak, Departament Badañ Demograficznych G³ówny Urz¹d Statystyczny, Warszawa,
25 czerwca 2009
Prognozy demograficzne dla Polski na tle innych pañstw Unii Europejskiej
przedstawia tabela 5. Jak stwierdzono wy¿ej, ludnoœæ Polski bêdzie siê znacznie
zmniejszaæ do roku 2050, w przeciwieñstwie do wiêkszoœci pañstw zachodniej
i pó³nocnej Europy. Odpowiedzialnoœæ za to ponosz¹ dwa czynniki, niska dzietnoœæ oraz ujemny bilans migracji netto.
17
„Eurostat News Release” 113/2009 – 3 August 2009.
26
JANUSZ BALICKI
Tabela 5. Prognozy ludnoœciowe (mln)
2025
2030
2035
2040
2045
2050
470,1
469,4
467,0
463,0
457,3
449,8
Czechy
9,8
9,7
9,5
9,3
9,1
8,9
Niemcy
82,1
81,1
79,9
78,4
76,7
74,6
Hiszpania
45,6
45,4
45,1
44,6
43,9
42,8
Francja
64,4
65,1
65,7
66,0
65,9
65,7
Irlandia
4,9
5,1
5,2
5,3
5,4
5,5
W³ochy
57,8
57,1
56,3
55,3
54,2
52,7
Austria
8,5
8,5
8,5
8,4
8,3
8,2
Polska
36,8
36,5
36,1
35,4
34,5
33,7
9,8
9,9
10,0
10,1
10,1
10,2
63,8
64,4
64,7
64,7
64,6
64,3
UE
Szwecja
W. Brytania
ród³o: Eurostat, European demography, 136/2005 – 25 October 2005, http://europa.eu.int/comm/
eurostat
Wed³ug prognoz G³ównego Urzêdu Statystycznego, Rz¹dowej Rady Ludnoœciowej i Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk, trwaj¹cy
proces obni¿ania siê liczby urodzeñ w Polsce bêdzie siê jeszcze pog³êbia³. Wœród
przyczyn tego zjawiska wymienia siê: zwiêkszone zainteresowanie zdobywaniem
wykszta³cenia, trudnoœci na rynku pracy, zmniejszenie œwiadczeñ socjalnych na
rzecz rodziny, brak w polityce spo³ecznej filozofii umacniania rodziny i ogólnie
trudne warunki spo³eczno-ekonomiczne, w jakich znalaz³o siê pokolenie wieku
prokreacyjnego. Zgodnie z opiniami ekspertów, w najbli¿szych latach nale¿y siê
liczyæ z dalszym spadkiem wspó³czynnika dzietnoœci.
Powy¿sze zjawiska bêd¹ powodowaæ starzenie siê spo³eczeñstwa. Œredni
wiek mieszkañca Polski, który wynosi³ w roku 2002: 36,7 lat wzroœnie do 2030
do 45,5 lat, z tendencj¹ do dalszego wzrostu. Obni¿y siê liczba dzieci i m³odzie¿y, co spowoduje zamkniêcie czêœci szkó³ w ma³ych miejscowoœciach. Systematycznie bêdzie mala³a liczba m³odzie¿y w wieku od 16 do 24 lat, z obecnych
prawie 6 mln do 4 mln w roku 2015 oraz 3 mln w 203018.
Obecnie przesz³o 25% naszego spo³eczeñstwa jest w wieku 18-34 lat, wed³ug prognoz demograficznych w 2010 r. wskaŸnik ten podniesie siê do 27%, ale
18
Za³o¿enia do prognozy ludnoœci s¹ wynikiem ustaleñ ekspertów G³ównego Urzêdu Statystycznego, Rz¹dowej Rady Ludnoœciowej i Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii
Nauk 2005.
UWARUNKOWANIA I SKUTKI KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO W POLSCE
27
Wykres 4. Urodzenia i zgony w latach 1990-2034
ród³o: Zb. Strzelecki, J. Witkowski, Ewolucja. Przesz³oœæ i perspektywy demograficzne Polski,
RRL, „Biuletyn” nr 54, Warszawa 2009, s. 51
ju¿ w nastêpnych latach zacznie maleæ (w 2015 – 24,7%, w 2020 – 21%, w 2025
– 18,3%, w 2030 – 16,8%)19.
Rys. 1. Obci¹¿enie osobami starszymi w Niemczech
Spokojnie ch³opcze. Kiedy ty doroœniesz, bêdziesz dŸwiga³ ich wszystkich!
ród³o: Gazetka studencka na Uniwersytecie w Trier (2000)
K. Gutkowska, Charakterystyka demograficzna i socjologiczna rodzin ludzi m³odych, w:
Rodziny ludzi m³odych jako uczestnicy rynku. Diagnoza i typologia, red. A. Kusiñska, Warszawa
2005, s. 15.
19
28
JANUSZ BALICKI
Znaczny przyrost nast¹pi w najstarszych grupach wieku. Liczba osób w wieku 85 lat i wiêcej wzroœnie do 2010 r. o 50% i osi¹gnie pó³ miliona, a w 2030 r.
dojdzie prawie do 800 tys. Rosn¹ca liczba ludzi starych i ich udzia³ w ogólnej
liczbie ludnoœci Polski nie tylko zawa¿¹ na systemie œwiadczeñ spo³ecznych, ale
te¿ wp³yn¹ na kszta³towanie siê rynku dóbr i us³ug. Nale¿y siê spodziewaæ, ¿e
w przysz³oœci jeszcze wiêkszy bêdzie popyt na us³ugi medyczne i opiekê socjaln¹, ale te¿ prawdopodobnie nast¹pi¹ zmiany i w innych obszarach ¿ycia spo³ecznego, np. zwi¹zane ze sposobem spêdzania czasu wolnego. W dalszej przysz³oœci potrzeba bêdzie znacznie wiêcej oœrodków opieki, lekarzy i pielêgniarek20.
Mo¿liwoœci realizacji tych potrzeb nie wygl¹daj¹ optymistycznie, jeœli weŸmie
siê pod uwagê trudnoœci, jakich doœwiadcza u nas s³u¿ba zdrowia oraz tendencje
do emigracji jej wykwalifikowanych pracowników.
Wykres 5. WskaŸnik obci¹¿eñ osobami starszymi (Old age dependency ratio)
dla krajów UE oraz Norwegii i Szwajcarii – 2008, 2060
Tabela 6. Stosunek liczby osób w wieku poprodukcyjnym do liczby osób w wieku
produkcyjnym
Na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypada:
2007
2010
2020
2030
2040
2050
248
261
372
437
512
659
ród³o: G. Uœciñska, H. Zalewska, Przysz³oœæ demograficzna a zabezpieczenie spo³eczne, Warszawa 2009
20
Tam¿e.
29
UWARUNKOWANIA I SKUTKI KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO W POLSCE
Bardziej szczegó³owe konsekwencje kryzysu demograficznego w naszym
kraju przedstawiaj¹ poni¿sze tabele. Tabela 6 ukazuje wzrost proporcji osób
w wieku poprodukcyjnym do liczby osób w wieku produkcyjnym. O ile w 2007
na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypada³o 248 osób w wieku poprodukcyjnym, to wed³ug prognoz w 2050 bêdzie przypadaæ a¿ 659.
Tabela 7 pokazuje to samo zjawisko w liczbach bezwzglêdnych. W latach
2007-2050 nast¹pi wzrost ludnoœci w wieku poprodukcyjnym z 6 mln do prawie
11 mln, przy spadku ludnoœci w wieku produkcyjnym z 24,5 mln do 16,6 mln.
W tym samym czasie zmniejszy siê liczba ludnoœci w wieku przedprodukcyjnym
z 7,5 mln do 4,8 mln. Procesom tym towarzyszyæ bêdzie spadek ludnoœci kraju
z 38 mln w roku 2007 do 32 mln w roku 2050.
Tabela 7. Populacja w podziale na ekonomiczne grupy wieku w mln
2007
2010
2020
2030
2040
2050
38 116
38 092
37 830
36 796
34 956
32 462
– w wieku
przedprodukcyjnym
7 488
7 107
6 959
6 253
5 179
4 861
– w wieku produkcyjnym
24 545
24 571
22 503
21 254
19 694
16 634
– w wieku poprodukcyjnym
6 082
6 414
8 368
9 289
10 083
10 967
Populacja ogó³em
z tego:
G. Uœciñska, H. Zalewska, Przysz³oœæ demograficzna a zabezpieczenie spo³eczne, Warszawa 2009
Wroœnie te¿ wspó³czynnik obci¹¿enia ekonomicznego, czyli iloraz liczby
osób w wieku nieprodukcyjnym do liczby osób w wieku produkcyjnym, z 553
na 1000 osób w wieku produkcyjnym w 2007 r. i 952 osób w wieku nieprodukcyjnym 2050 (tabela 8).
Tabela 8. Wspó³czynnik obci¹¿enia ekonomicznego.
2007
2010
2020
2030
2040
2050
553
550
681
731
775
952
ród³o: G. Uœciñska, H. Zalewska, Przysz³oœæ demograficzna a zabezpieczenie spo³eczne, Warszawa 2009
*
Mówi¹c o uwarunkowaniach kryzysu demograficznego w Polsce mamy na
myœli procesy charakterystyczne dla pañstw rozwiniêtych, wœród których
30
JANUSZ BALICKI
na pierwszym miejscu znajduje siê odejœcie od tradycyjnego modelu rodziny,
z kobiet¹ nie podejmuj¹c¹ pracy zawodowej, ale zajmuj¹c¹ siê domem i wychowywaniem dzieci. Z odchodzeniem od tego modelu wi¹¿e siê d³u¿sza edukacja
dziewcz¹t, a co za tym idzie póŸniejsze zawieranie ma³¿eñstw i podejmowanie
decyzji prokreacyjnych. Kraje zachodniej Europy zaakceptowa³y ten fakt i próbuj¹ pomóc kobietom w godzeniu ich ról macierzyñskich i zawodowych, co daje
pozytywne rezultaty we Francji, krajach skandynawskich czy Wielkiej Brytanii.
Polska ma wci¹¿ problem z polityk¹ sprzyjaj¹c¹ zwiêkszaniu dzietnoœci nie tylko ze wzglêdów finansowych, ale i niesprzyjaj¹cego takiej polityce prawa i mentalnoœci.
Negatywne skutki kryzysu demograficznego, to starzenie siê spo³eczeñstwa
i prognozy obni¿ania siê liczby mieszkañców naszego kraju. Czy istnieje mo¿liwoœæ zahamowania kryzysu? Jest wiele czynników determinuj¹cych liczbê urodzeñ. Wœród nich – jak to ujmuje Lucyna Nowak – liczba i struktura kobiet
w wieku prokreacyjnym, intensywnoœæ urodzeñ oraz kalendarz urodzeñ, bêd¹ce
efektem indywidualnych zachowañ (realizacji zamierzeñ prokreacyjnych) kobiet
i rodzin, czynniki perturbacyjne (sytuacja na rynku pracy, emigracje wewnêtrzne
i zagraniczne, stan zdrowia, sytuacja spo³eczno-gospodarcza kraju)21. Nie na
wszystkie czynniki mo¿na mieæ wp³yw, ale konieczne jest podejmowanie wysi³ku w celu zmiany tych czynników, na które mo¿na wp³yn¹æ. Na pewno skutki
dzia³añ na rzecz poprawy wskaŸników demograficznych zale¿eæ bêd¹ od poprawy sytuacji materialnej rodziny, poprawy sytuacji na rynku pracy, stabilnoœci
zatrudnienia, ³atwiejszego dostêpu do mieszkañ. Negatywn¹ rolê bezsprzecznie
odgrywaj¹ wyjazdy zarobkowe, które opóŸniaj¹ zawieranie zwi¹zków lub wrêcz
zawieranie ich poza krajem z myœl¹ opuszczenia go na zawsze.
Czy jest mo¿liwoœæ podwy¿szenia wspó³czynnika dzietnoœci w Polsce do
prostej zastêpowalnoœci pokoleñ? Demografowie uwa¿aj¹, ¿e nie da siê tego osi¹gn¹æ w perspektywie kilkudziesiêciu lat. Przewiduj¹ jedynie podniesienie siê
wspó³czynnika dzietnoœci lekko powy¿ej 1,4. Nie mo¿na jednak dawaæ za wygran¹ ze wzglêdu na konsekwencje bardzo niskiej p³odnoœci.
Wed³ug B. Balcerzak-Paradowskiej polityka ludnoœciowa dotycz¹ca p³odnoœci ma dwie mo¿liwoœci: albo pomagaæ w zrealizowaniu parom swoich planów
prokreacyjnych albo przekonywaæ do ich korekty22. W takiej sytuacji wydaje siê
lepsze opowiedzenie siê po stronie rozwi¹zania, które ma na celu usuwanie prze21
L. Nowak, Perspektywy rozwoju demograficznego. Czy liczba urodzeñ w Polsce musi spadaæ?, Departament Badañ Demograficznych, Seminarium organizowane przez GUS dnia 31 marca
2010.
22
B. Balcerzak-Paradowska, Wspó³czesne procesy demograficzne jako wyzwania dla polityki
rodzinnej, I Ogólnopolska Konferencja Naukowa Demografów „Procesy demograficzne a rozwój
spo³eczno-gospodarczy Polski w okresie transformacji”, Kliczków, 26-28.04.2010.
UWARUNKOWANIA I SKUTKI KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO W POLSCE
31
szkód, które hamuj¹ decyzje prokreacyjne (np. brak mo¿liwoœci godzenia przez
matki swoich ról macierzyñskich i zawodowych). Obserwacje procesów demograficznych w Skandynawii wskazuj¹, ¿e budowa ¿³obków, przedszkoli, elastyczny czas pracy i urlopy oraz ró¿ne formy ulg finansowych w wychowywaniu dzieci (œwiadczenia pieniê¿ne, system podatkowy) mo¿e podnieœæ wspó³czynnik
dzietnoœci.
Czy jednak nie mo¿na by jednoczeœnie zastosowaæ wspomnianych dwóch
podejœæ? Nie neguj¹c wa¿noœci pierwszego (usuwanie przeszkód), mo¿na tak¿e
podj¹æ próby wp³ywu na zmiany planów prokreacyjnych w kierunku zwiêkszenia liczby dzieci w rodzinie. Jakie argumenty mog¹ przemawiaæ na rzecz posiadania wiêkszych rodzin? Wydaje siê, ¿e argument dotycz¹cy dobra wspólnego
mo¿na po³¹czyæ z argumentem odwo³uj¹cym siê do solidarnoœci miêdzypokoleniowej. Ten argument wysuwa siê zwykle w odniesieniu do ochrony przyrody
czy zasobów naturalnych (zrównowa¿ony rozwój), gdzie apeluje siê do obecnie
¿yj¹cych, aby zostawili po sobie Ziemiê zdatn¹ do ¿ycia nastêpnych pokoleñ, co
czêsto nag³aœniaj¹ media. Czy nie mo¿na podobnie uœwiadamiaæ ¿yj¹cym pokoleniom, ¿e obecne ograniczanie liczby dzieci w rodzinie jest nieuczciwe wobec
pokoleñ nastêpnych, które bêd¹ ponosiæ skutki takich prokreacyjnych decyzji?
ABSTRACT
The Circumstances and Effects of Demographic Crisis in Poland
The purpose of this article is to answer the question: what caused the demographic crises in
Poland after 1989? Poland used to be a country with one of the highest TFR (Total Fertility Rate)
in the Communist Block. During the last twenty years its TFR dropped until Poland became
a country with the lowest TFR in Europe. This demographic process is responsible for an
increasingly aging society, which means there is an increasing proportion of old people (60+). This
process undermines the balance between those who are in the labour market and those who have
reached retirement age. As a result of this situation, in the near future there will be a decrease in
Poland’s population.
The factors include the numbers of women in procreative age, individual attitude and behavior
regarding procreation plans, situation within the labour market, emigration, socio-economic
situation. It is obvious that improvement of demographic factors depends also on the material
situation of families in Poland, improving situation in the labour market, stability of employment
and easier access to flats for young families. Negative factors include the role labour plays in
foreign migration, which results in the postponement of marital unions or establishes them outside
Poland.
If we wish to reverse very low fertility in Poland it is necessary to look at the processes
characteristic of developed countries and their family policies. Many developed countries help
women to combine their maternal and professional roles. Those policies have had positive results
in France, Scandinavian countries and Great Britain.
Population policy regarding fertility has two possibilities: to help couples in the realization of
their procreation plans or to convince them to modify their plans. In the situation in Poland it
32
JANUSZ BALICKI
appears more logical to accept the first possibility and work to remove obstacles which cause
difficulties for couples making procreative decisions (for example difficulties to combine maternity
and professional roles).
Observation of the demographic process in Scandinavian countries shows us that building Day
Care Centres for children, flexible times of work and holidays and some financial support in rearing
children may increase TFR. But due to an economic gap, Poland is not able to imitate Scandinavian
countries family policy. Perhaps Poland can use both approaches and attempt to remove obstacles
as well as use arguments from intergeneration solidarity.
Key words:
demographic crisis, birth rate decrease, aging of the society, generation replacement,
population policy, maternity and professional roles
S³owa klucze:
kryzys demograficzny, spadek urodzeñ, starzenie siê spo³eczeñstwa, zastêpowalnoœæ pokoleñ,
polityka ludnoœciowa, role macierzyñskie i zawodowe.
UWARUNKOWANIA I SKUTKI KRYZYSU DEMOGRAFICZNEGO W POLSCE
33
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
DOBRONIEGA TRAWKOWSKA
Uniwersytet Œl¹ski w Katowicach
Instytut Socjologii
Dok¹d zmierzamy? Socjologiczna analiza dzia³añ podejmowanych
wobec rodzin wieloproblemowych przez pomoc spo³eczn¹
Where are We Heading to? Sociological Analysis of the Actions
Taken by Social Welfare towards Families with a Wide Range of Problems
Najwa¿niejszym adresatem, odbiorc¹, beneficjentem pomocy spo³ecznej jest
rodzina. Pomoc spo³eczna podejmuje dzia³ania wspieraj¹ce rodziny znajduj¹ce
siê w trudnych sytuacjach, najczêœciej kryzysowych1. Wspierane takich œrodowisk okreœla siê mianem pomocy dla rodzin dysfunkcyjnych, wieloproblemowych, patologicznych2. W ostatnich latach coraz czêœciej mówi siê o rodzinach
zagro¿onych wykluczeniem spo³ecznym lub ju¿ wykluczonych3.
Jakimi okreœleniami nale¿y siê pos³ugiwaæ, aby w sposób niestygmatyzuj¹cy
nazwaæ rodziny korzystaj¹ce z pomocy spo³ecznej? Na okreœlenie takich rodzin
istnieje w jêzyku polskim co najmniej kilka, g³ównie pejoratywnych okreœleñ, jak
przyk³adowo „rodziny z marginesu spo³ecznego”. Postawione wy¿ej pytanie suPor. J. Hrynkiewicz, Odrzuceni. Analiza procesu umieszczania dzieci w placówkach opieki,
Warszawa 2006.
2
Szerzej okreœlenia i problem nazewnictwa rodzin omawia K. Wódz w rozdz. V opracowania: Praca socjalna w œrodowisku zamieszkania, por. K. Wódz, Rodzina specjalnej troski w pracy
socjalnej w œrodowisku zamieszkania, w: tego¿, Praca socjalna w œrodowisku zamieszkania, Katowice 1998, s. 161-176.
3
B. Balcerzak-Paradowska zauwa¿a: „mówi¹c o wykluczeniu spo³ecznym w kontekœcie rodziny mo¿na przyj¹æ nastêpuj¹c¹ definicjê…: wykluczenie spo³eczne to sytuacja uniemo¿liwiaj¹ca
lub znacznie utrudniaj¹ca prawid³owe funkcjonowanie rodziny i pe³nienie przez jej cz³onków ról
spo³ecznych, ich uczestnictwo w ¿yciu spo³ecznym, prowadz¹ca (lub stwarzaj¹ca zagro¿enie) do
przenoszenia (dziedziczenia) statusu osoby wykluczonej na nastêpne pokolenie”, B. Balcerzak-Paradowska, Rodzina wobec wykluczenia spo³ecznego, w: Zapobieganie wykluczeniu spo³ecznemu,
red. L. Fr¹ckiewicz, Katowice 2005, s. 207-222.
1
34
DOBRONIEGA TRAWKOWSKA
geruje obecnoœæ bardzo powa¿nego i „praktycznego” problemu, z którym na co
dzieñ mierz¹ siê osoby wspieraj¹ce rodziny, gdy¿ piêtno, które widoczne jest na
poziomie jêzyka, dla jednych jest argumentem za brakiem akceptacji dzia³añ
i programów wspierania rodzin, dla innych bardzo powa¿n¹ spo³eczn¹ barier¹,
z któr¹ trzeba siê zmierzyæ w i tak nie³atwej pracy z trudnymi beneficjentami4.
Jedn¹ z propozycji rozwi¹zania tego problemu by³o niestygmatyzuj¹ce pojêcie „rodziny specjalnej troski”, na okreœlenie szerokiej gamy rodzin korzystaj¹cych z pomocy spo³ecznej, wobec których podejmowane s¹ (w ramach szeroko
rozumianego systemu pomocy spo³ecznej) dzia³ania interwencyjno-ratownicze5.
„Rodzin¹ specjalnej troski” mo¿e byæ zatem rodzina problemowa6 oraz rodzina
wieloproblemowa, niewydolna pod wzglêdem licznych funkcji, której negatywny stereotyp „rodziny z tzw. marginesu spo³ecznego” jest rozpowszechniony
w œrodowisku lokalnym oraz wœród „zawodowych pomagaczy”7. Termin „rodzina specjalnej troski” nie zosta³ zaakceptowany przez pracowników socjalnych.
Proponujê zatem, aby korzystaæ z terminu „rodzina wieloproblemowa”, który jest mo¿e nieco „techniczny”8, ale dobrze oddaje skalê problemów pojawiaj¹cych siê w rodzinach korzystaj¹cych z publicznego i pozarz¹dowego wsparcia.
Ponadto definicja „rodziny wieloproblemowej” ukazuje nam z³o¿ony charakter
uwarunkowañ, sk³aniaj¹cych te rodziny oraz umo¿liwiaj¹cym im korzystanie ze
œwiadczeñ przez wiele lat (a nawet pokoleñ), na co zwracaj¹ uwagê badacze
miejskich i wiejskich enklaw biedy9.
4
Pracownik socjalny udzielaj¹cy pomocy stygmatyzowanym rodzinom – z piêtnem przemocy, uzale¿nieñ, bezrobocia itp., a najczêœciej z dysfunkcjami sprzê¿onymi, staje miêdzy „m³otem
a kowad³em” uprawnionych oczekiwañ ró¿nych grup spo³ecznych w kwestii pomocy rodzinom,
które najczêœciej nie s¹ spójne.
5
Por. K. Wódz, Rodzina specjalnej troski…, s. 162-175.
6
„Rodziny problemowe staj¹ siê dysfunkcjonalnymi w sensie spo³ecznym wówczas, jeœli
wystêpuj¹ce w nich zjawiska dysfunkcjonalne prowadz¹ do deprywacji podstawowych potrzeb ich
cz³onków, zw³aszcza dzieci, osób wymagaj¹cych opieki, niezdolnych do samodzielnej egzystencji”,
K. Wódz, Rodzina specjalnej troski…, s. 167.
7
K. Wódz proponuje, aby pojêcie rodzina wieloproblemowa odnosi³o siê do tych „.. spoœród
rodzin szczególnej troski, w których dochodzi do nak³adania siê trudnoœci materialnych, upoœledzenia kulturalnego, patologii biopsychicznej i spo³ecznej”, K. Wódz, Rodzina specjalnej troski…,
s. 168.
8
Wskazuje bowiem na z³o¿onoœæ procesów diagnozowania, interweniowania i planowania
pomocy w formie œwiadczeñ finansowych, rzeczowych, us³ugowych, w tym w postaci pracy socjalnej.
9
Por. m.in. J. Grotowska-Leder, Fenomen wielkomiejskiej biedy. Od epizodu do underclass,
£ódŸ 2002; A. Karwacki, B³êdne ko³o. Reprodukcja kultury podklasy spo³ecznej, Toruñ 2006;
Z. Kawczyñska-Butrym, Problemy pracy socjalnej w wiejskich enklawach ubóstwa, w: Dzia³ania
spo³eczne w pracy socjalnej na progu XXI wieku, red. E. Kantowicz, A. Olubiñski, Toruñ 2003;
J. Krzyszkowski, Miêdzy pañstwem opiekuñczym a opiekuñczym spo³eczeñstwem. Determinanty
funkcjonowania œrodowiskowej pomocy spo³ecznej na poziomie lokalnym, £ódŸ 2005; M. Potocz-
DOK¥D ZMIERZAMY? SOCJOLOGICZNA ANALIZA DZIA£AÑ PODEJMOWANYCH…
35
Dla pracowników pomocy spo³ecznej stosunkowo czytelnym wskaŸnikiem
wieloproblemowoœci rodzin jest obecnoœæ problemów opiekuñczych i opiekuñczo-wychowawczych w rodzinach, coraz powszechniej diagnozowana przez jednostki organizacyjne pomocy spo³ecznej jako istotny problem lokalny, wymagaj¹cy innowacyjnych rozwi¹zañ10.
I. POMOC SPO£ECZNA WOBEC RODZIN WIELOPROBLEMOWYCH
Zakres odpowiedzialnoœci pomocy spo³ecznej za sytuacje w rodzinach wieloproblemowych jest bardzo szeroki: od przygotowania strategii rozwi¹zywania
problemów spo³ecznych, programów profilaktyki i wsparcia rodzin, tworzenia
lokalnych systemów wsparcia dla ró¿nych grup, rodzin i osób, po przekazywanie ró¿nych form pomocy (transfer œwiadczeñ) – by wymieniæ tylko niektóre
z obligacji na³o¿onych na system pomocy spo³ecznej oraz dzia³ania podejmowane rzeczywiœcie przez jednostki organizacyjne pomocy spo³ecznej i jej pracowników11.
Pracownicy socjalni bardzo wyraŸnie sygnalizuj¹, ¿e oczekiwania spo³eczne
(ze strony ró¿nych krêgów zainteresowanych udzielaniem pomocy rodzinom),
a dotycz¹ce zaanga¿owania i odpowiedzialnoœci pracowników pomocy spo³ecznej (równie¿ pracowników socjalnych) za przezwyciê¿anie kryzysów w rodzinach korzystaj¹cych z pomocy spo³ecznej, zdecydowanie wykraczaj¹ poza profesjonalny zakres ich powinnoœci. Pracownicy socjalni maj¹ poczucie, ¿e odpowiedzialnoœæ za sytuacje w rodzinach korzystaj¹cych z pomocy przerzucana jest
na ich barki, podczas gdy cz³onkowie rodzin z odpowiedzialnoœci za siebie i sytuacjê w rodzinach zwalniaj¹ siê sami oraz, co niemniej wa¿ne, s¹ przez otoczenie stosunkowo ³atwo zwalniani z tej odpowiedzialnoœci. Mechanizm przenoszenia odpowiedzialnoœci za wadliwe funkcjonowanie rodzin wieloproblemowych
w spo³ecznoœciach lokalnych jest widoczny zw³aszcza w przypadku rodzin zana, W. Warzywoda-Kruszyñska, Kobiety z ³ódzkich enklaw biedy. Bieda w cyklu ¿ycia i miêdzypokoleniowym przekazie, £ódŸ 2009.
10
Por. sposób definiowania potencja³u opiekuñczego rodziny przez Z. Kawczyñsk¹-Butrym.
Potencja³ rodziny zosta³ zdefiniowany funkcjonalnie, jako zestaw cech/ czynników maj¹cych znaczenie dla sprawowania opieki. Autorka bardzo szczegó³owo omawia wp³yw struktury rodziny, stanu zdrowia i sprawnoœci jej cz³onków, dysponowanie przez cz³onków rodziny czasem na opiekê,
sytuacjê bytow¹, mieszkaniow¹ i emocjonaln¹ rodziny, wiedzê i umiejêtnoœci w zakresie sprawowania opieki, dla optymalnej opieki nad osob¹ niepe³nosprawn¹ oraz powody, dla których pojawiaj¹ siê trudnoœci w sprawowaniu opieki w aspekcie poszczególnych sytuacji rodziny, wyznaczaj¹cych jej wydolnoœæ opiekuñcz¹, por. Wyzwania rodziny: zdrowie, choroba, niepe³nosprawnoœæ,
staroϾ, Lublin 2009.
11
Pomijam w tym wyliczeniu tak wa¿ne zadania, jakimi s¹: tworzenie warunków dla rozwoju
pracy socjalnej oraz tworzenie systemu wsparcia dla pracowników socjalnych.
36
DOBRONIEGA TRAWKOWSKA
gro¿onych odebraniem dzieci oraz rodzin, wyrokiem s¹du, pozbawionych prawa
do opieki nad dzieæmi. Rodziny te stosunkowo ³atwo przerzucaj¹ odpowiedzialnoœæ za wychowanie w³asnych dzieci, za byt materialny rodziny, na pañstwo,
które reprezentuj¹ pracownicy pomocy spo³ecznej. Z drugiej strony pracownicy
socjalni i wychowawcy w domach dziecka (w placówkach socjalizacyjnych), wykazuj¹ brak profesjonalizmu w dzia³aniu, ujawniaj¹c negatywn¹, sk¹din¹d naturaln¹, jak zauwa¿a M. Rymsza, reakcjê wobec rodziców, których dzieci zosta³y
umieszczone w placówkach i rodzinach zastêpczych12. Brak respektowania profesjonalnych zasad pracy socjalnej, stanowi jedn¹ z wa¿nych barier w prowadzeniu tej pracy z rodzinami wieloproblemowymi13, a w rezultacie do akceptacji nadu¿ywania zasobów systemu pomocy spo³ecznej, bez zmiany sytuacji (poprawy
funkcjonowania rodziców i dzieci) w tych rodzinach. Zmiana postaw i motywacji rodziców, których celem jest poprawa funkcjonowania w rolach rodzinnych
(matki, ojca, ¿ony, mê¿a) wymaga przekraczania interesów grupowych, resortowych, instytucjonalnych. W tak z³o¿onych sytuacjach w œrodowiskach lokalnych,
gdzie dochodz¹ do g³osu liczne sprzeczne interesy grup i krêgów spo³ecznych14,
braki profesjonalizmu przenikaj¹ siê z dba³oœci¹ nade wszystko o w³asny, w¹sko
pojêty interes (grupowy, resortowy). W obszarze opieki zastêpczej nad dzieckiem
i pomocy rodzinie, wymagaj¹cym wspó³pracy miêdzyinstytucjonalnej i miêdzysektorowej, naruszana jest zasada pomocniczoœci (subsydiarnoœci), a niekiedy
bywa ona „odwracana”15.
Charakteryzuj¹c dzia³ania podejmowane przez pomoc spo³eczn¹ na rzecz
rodzin wieloproblemowych warto zadaæ pytanie, kim jest rzeczywisty adresat
i beneficjent publicznego systemu wsparcia, lub inaczej: do kogo z cz³onków rodziny pomoc jest kierowana przede wszystkim? Okazuje siê, ¿e w obrêbie rodziny korzystaj¹cej z pomocy niektórzy jej cz³onkowie s¹ mniej, a inni bardziej
uprzywilejowani w dostêpie do œwiadczeñ. Uprzywilejowanymi beneficjentami
systemu pomocy spo³ecznej s¹ dzieci i kobiety, aczkolwiek ka¿da z tych katego12
Por. M. Rymsza, Opieka zastêpcza nad dzieckiem a praca socjalna, czyli o niedostatkach
zreformowanego systemu pomocy spo³ecznej w Polsce, w: Z opieki zastêpczej w doros³e ¿ycie. Za³o¿enia a rzeczywistoœæ, red. A. Kwak, Warszawa 2006, s. 62.
13
Szerzej na temat barier w pracy socjalnej rodzin¹ D. Trawkowska, Bariery pracy socjalnej
z rodzin¹ w pomocy spo³ecznej, „Problemy Opiekuñczo-Wychowawcze” n. 5 (2009).
14
M. Rymsza w cytowanym opracowaniu wskazuje na trwa³oœæ mechanizmu instytucjonalizacji opieki zastêpczej, który wyra¿a siê w sprowadzeniu funkcji opieki zastêpczej do ¿yczliwych
i poprawnych relacji miêdzy wychowawc¹, pracownikiem socjalnym a wychowankiem, bez naruszania funkcjonuj¹cego uk³adu wprowadzeniem pracy socjalnej (socjalno-wychowawczej, socjalno-terapeutycznej) z rodzinami tych dzieci (przebywaj¹cych w ró¿nych formach opieki zastêpczej)
– por. s. 62.
15
Zdaniem G. Makowskiego „Zjawisko odwrócenia zasady pomocniczoœci [ma miejsce – DT],
kiedy organizacje pozarz¹dowe wspieraj¹ niewydolne instytucje publiczne”. G. Makowski, Interpretacja i realizacja podstawowych zasad wspó³pracy, w: Pañstwo a trzeci sektor. Prawo i instytucje w dzia³aniu, red. M. Rymsza, G. Makowski, M. Arczewska, Warszawa 2007, s. 116.
DOK¥D ZMIERZAMY? SOCJOLOGICZNA ANALIZA DZIA£AÑ PODEJMOWANYCH…
37
rii posiada uprzywilejowan¹ pozycjê z innych powodów. Kobietom, na co zwraca³a uwagê ju¿ przed laty E. Tarkowska, „wypada” prosiæ o pomoc. Ponadto
z pomocy spo³ecznej korzystaj¹ przede wszystkim rodziny niepe³ne, w których
kobiety s¹ g³owami rodzin. Natomiast traktowanie zmiany (poprawy) sytuacji
dziecka jako priorytetu w pracy z rodzin¹ jest zwi¹zane ze skal¹ zaniedbañ wobec dzieci w rodzinach wieloproblemowych, powoduj¹cych koniecznoœæ natychmiastowego dzia³ania, a tak¿e, co warto podkreœliæ, z powodu znacznej feminizacji zawodu pracownika socjalnego16.
Analizuj¹c pozycje poszczególnych osób w systemie rodzinnym pracownicy
socjalni zwracaj¹ uwagê na te osoby, którym stosunkowo ³atwo jest przypisaæ
okreœlone ustawowo dysfunkcje, gdy¿ przyznanie œwiadczeñ osobom z widoczn¹ dysfunkcj¹ nie wymaga specjalnego uzasadnienia. Po prostu ³atwiej przyznaæ
œwiadczenie z pomocy spo³ecznej tym w³aœnie cz³onkom rodziny w zbiurokratyzowanym systemie pomocy spo³ecznej.
Kolejn¹ charakterystyczn¹ cech¹ rodzin wieloproblemowych, na któr¹, jak s¹dzê, warto zwróciæ uwagê w aspekcie funkcjonowania systemu pomocy spo³ecznej, jest obecnoœæ problemów opiekuñczych i opiekuñczo-wychowawczych w tych
rodzinach. Mo¿na powiedzieæ, ¿e nie tyle pojawienie siê tych problemów w rodzinach, co przede wszystkim identyfikowanie ich jako istotnych celów pracy socjalnej, zaczê³o siê dopiero w drugiej po³owie lat dziewiêædziesi¹tych17. Aktualnie s¹
one jednymi z najpowa¿niejszych do rozwi¹zania w lokalnych spo³ecznoœciach18,
a ponadto wymagaj¹ innowacyjnych dzia³añ ze strony publicznej i pozarz¹dowej
pomocy spo³ecznej, na co w wielu spo³ecznoœciach brakuje przyzwolenia19.
Wa¿n¹ analizowan¹ cech¹ jest specyficzna struktura rodzin korzystaj¹cych
z pomocy spo³ecznej, wœród których obserwuje siê sporo problemów opiekuñczych, opiekuñczo-wychowawczych oraz bezradnoœci w prowadzeniu gospodarstwa domowego. S¹ to rodziny z dzieæmi, przede wszystkim rodziny niepe³ne,
wielodzietne oraz niepe³ne i wielodzietne zarazem. Ich obecnoœæ w gminach
16
Szerzej na temat nierównego traktowania cz³onków rodziny w pracy socjalnej por. D. Trawkowska, Pomoc spo³eczna i jej pracownicy wobec problemów pracy socjalnej z rodzinami zastêpczymi, w: Pomoc dzieciom i rodzinie w œrodowisku lokalnym. Debata o nowym systemie, red.
M. Rac³aw-Markowska, Warszawa 2005, s. 151-152.
17
Por. J. Starga-Piasek, S. Golimowska, Z. Morecka, Przyczyny korzystania z pomocy spo³ecznej w latach 1990-2004, w: Polityka dochodowa, rodzinna i pomocy spo³ecznej w zwalczaniu
ubóstwa i wykluczenia spo³ecznego. Tendencje i ocena skutecznoœci, red. B. Balcerzak-Paradowska
i S. Golimowska, Warszawa 2009, s. 242.
18
Opiniê te formu³ujê na podstawie cz¹stkowych danych z badañ, w których uczestniczy³am
oraz wed³ug opinii pracowników socjalnych, którzy byli s³uchaczami specjalizacji II stopnia
w zawodzie pracownik socjalny (szeœciu edycji specjalizacji).
19
Pisa³am o tym powo³uj¹c siê na przyk³ad tworzenia systemu wsparcia dziecka i rodziny
w Rudzie Œl¹skiej – por. D. Trawkowska, Sukcesy i trudnoœci w tworzeniu systemu wsparcia dla
dzieci i rodzin w Rudzie Œl¹skiej, „Problemy Opiekuñczo-Wychowawcze” n. 10 (2009) i n. 1 (2010).
38
DOBRONIEGA TRAWKOWSKA
miejskich, wiejskich i miejsko-wiejskich powinna nadawaæ kierunek strategicznym dzia³aniom (lokalnym strategiom rozwi¹zywania problemów spo³ecznych)
oraz powinna stanowiæ wskazówkê, co do po¿¹danych celów projektowanych
programów wsparcia dzieci i rodzin. Niestety, z badañ wynika³o, ¿e posiadanie
nawet poprawnych, lokalnych strategii rozwi¹zywania problemów spo³ecznych
(bior¹c pod uwagê u¿ywany do ich opisu jêzyk, sposób diagnozowania, kluczowe problemy spo³eczne, proponowane dzia³ania, metody wdra¿ania, monitorowania i Ÿród³a wsparcia dla dzia³añ) nie gwarantuje sukcesu w walce z wykluczeniem spo³ecznym osób i rodzin20 korzystaj¹cych z pomocy. Niezbêdna jest
w tym wypadku koordynacja szeregu dzia³añ i to na ró¿nych poziomach, w tym:
– pokonanie trudnoœci obiektywnych (nieliczne organizacje pozarz¹dowe,
braki œrodków, niemo¿noœæ ich przemieszczania w bud¿ecie, braki kadrowe uniemo¿liwiaj¹ce pozyskanie œrodków z funduszy unijnych);
– oszacowanie grupy wykluczonych;
– operacjonalizacjê g³êbokoœci wykluczenia dla potrzeb praktyki;
– podjêcie dzia³añ edukacyjnych, uœwiadamiaj¹cych, ¿e przyzwolenie na pomaganie niektórym tylko kategoriom (tym, którzy na pomoc zas³uguj¹ i nie s¹
postrzegani jako wykluczeni na skutek swoich dzia³añ) nie powinno mieæ miejsca, a przekonania takie (wcale nierzadkie) wœród pracowników socjalnych s¹
wyrazem braku profesjonalizmu;
– okreœlenie rzeczywistych konsekwencji dzia³añ podejmowanych wobec
zjawiska wykluczenia przez administracjê centraln¹.
W œwietle wyników cytowanych badañ nale¿y s¹dziæ, ¿e zjawisko wykluczenia spo³ecznego osób i rodzin, definiowane by³o przez przedstawicieli samorz¹dów (definicja operacyjna) jako suma problemów spo³ecznych gorzej lub lepiej
zdiagnozowanych i zasygnalizowanych w lokalnych strategiach rozwi¹zywania
problemów spo³ecznych. Taki sposób definiowania wykluczenia i usytuowania
go w dokumentach strategicznych umacnia, i tak dostatecznie widoczn¹ tendencjê do rozparcelowania kwestii spo³ecznych na zakresy dostêpne kompetencjom
poszczególnych instytucji i urzêdów. Walka z wykluczeniem jawi siê zatem jako
stosunkowo ma³o skuteczna z uwagi na wspomniane ograniczenia. Trudno oczekiwaæ, aby nie towarzyszy³y jej dzia³ania pozorne podejmowane na poziomie
lokalnym przez wszystkich zainteresowanych aktorów21. W œwietle wyników
omawianego raportu najbardziej pozorowanym obszarem dzia³ania wydaje siê
20
Por. P. B³êdowski, Samorz¹d lokalny wobec ubóstwa i wykluczenia spo³ecznego, w: Pañstwo, samorz¹dy, organizacje pozarz¹dowe i wspólnoty lokalne wobec ubóstwa i wykluczenia spo³ecznego, red. P. Brody-Wysocki, Warszawa 2007.
21
Por. D. Trawkowska, Dzia³ania pozorne w pomocy spo³ecznej – przejawy – mechanizmy –
skutki, „Przegl¹d Socjologiczny”, T. LVIII/1 (2009).
DOK¥D ZMIERZAMY? SOCJOLOGICZNA ANALIZA DZIA£AÑ PODEJMOWANYCH…
39
byæ sama ocena skutecznoœci instrumentów i œrodków wykorzystywanych przez
lokalnych aktorów, gdy¿ nietypowe dzia³ania wymagaj¹ niestandardowej ewaluacji, zaœ dla wiêkszoœci dzia³añ jest ona nazbyt formalna, co wskazuje na wykorzystywanie ewaluacji w celu legitymizowania dalszego postêpowania.
Sygnalizowane problemy, dylematy pomocy spo³ecznej oraz preferowane
przez pracowników pomocy spo³ecznej sposoby ich rozwi¹zywania, omawiam
bardziej szczegó³owo w aspekcie zadañ pomocy spo³ecznej wobec rodzin wieloproblemowych.
II. WYBRANE ZADANIA POMOCY SPO£ECZNEJ NA RZECZ
RODZIN WIELOPROBLEMOWYCH.
PREFEROWANE SPOSOBY ICH REALIZACJI PRZEZ POMOC SPO£ECZN¥
Z perspektywy organizowania pomocy rodzinom wieloproblemowym, zadania pomocy spo³ecznej dotycz¹ trzech komplementarnych obszarów/zakresów jej
aktywnoœci, obejmuj¹cych: przygotowanie rodzin do przyjêcia pomocy, sprawny
transfer œwiadczeñ, w tym specjalistycznej us³ugi – pracy socjalnej, budowanie
zintegrowanego systemu wsparcia dla rodzin w lokalnych spo³ecznoœciach, w ich
œrodowisku zamieszkania.
Pragnê podkreœliæ, ¿e nawet pobie¿ne analizy aktywnoœci pomocy spo³ecznej
w wymienionych trzech obszarach, wskazuj¹ na zró¿nicowane tempo zmian (aktywnoœci pomocy spo³ecznej) oraz specyficzne dla ka¿dego obszaru bariery spo³eczne, wymagaj¹ce zdecydowanie wnikliwszej oceny ni¿ ta, któr¹ prezentujê.
1. Przygotowanie rodzin do przyjêcia pomocy
Rodziny korzystaj¹ce z pomocy spo³ecznej s¹ czêsto postrzegane, równie¿
przez pracowników socjalnych, jako te, które na pomoc nie zas³uguj¹. Badania
przeprowadzone przez Z. Kawczyñsk¹-Butrym na terenie pó³nocno-wschodniej
Polski ujawni³y m.in. ró¿ny stopieñ akceptacji klientów (i rodzin) przez pracowników socjalnych, co – zdaniem autorki badañ – stanowi istotn¹ przes³ankê zakresu oferowanej pomocy, zaanga¿owania w poprawê sytuacji podopiecznego
(klienta i rodziny) oraz wzmacnia b¹dŸ obni¿a poziom ¿yczliwoœci dla klienta ze
strony pracownika socjalnego. Komentuj¹c (powœci¹gliwie!) rezultaty przeprowadzonych badañ Kawczyñska-Butrym zauwa¿a: Uzyskane wyniki zdaj¹ siê byæ
zaskakuj¹ce. Na ich podstawie mo¿na poœrednio wnioskowaæ, ¿e zgodnie z wyra¿onymi przez pracowników socjalnych opiniami, niejako niezale¿nie od obowi¹zuj¹cych obiektywnych kryteriów okreœlonych ustawowo, nale¿a³o „zas³u¿yæ” na
pomoc. Poza tym, w sytuacji barku aprobaty, niekorzystnej postawy pracownika
– podopieczny mo¿e byæ dyskryminowany w przyznawaniu œwiadczeñ, choæ pra-
40
DOBRONIEGA TRAWKOWSKA
cownik socjalny powinien udzieliæ pomocy bez ¿adnych warunków, jedynie
w oparciu o zgromadzone dane. Okazuje siê, ¿e takim warunkiem mo¿e byæ
akceptacja lub dezakceptacja podopiecznego lub ocena zawinionej lub niezawinionej biedy…22. Z analiz Kawczyñskiej-Butrym wynika³o, ¿e jednym z istotnych
czynników aktywizuj¹cych pracê socjaln¹ z rodzin¹ jest postawa ¿yczliwoœci,
akceptacji ze strony pracownika socjalnego dla rodziny wieloproblemowej korzystaj¹cej z publicznej pomocy spo³ecznej. Jest to istotny, jak siê okaza³o, warunek prowadzenia skutecznych dzia³añ (udzielania pomocy) tym rodzinom.
Podstawowym warunkiem profesjonalnych dzia³añ w pracy socjalnej z rodzin¹ jest rzetelna diagnoza rodziny. Ten etap metodycznego dzia³ania wymaga
zwykle wsparcia pracownika socjalnego przez innych specjalistów: psychologów,
prawników, pedagogów, lekarzy, kuratorów s¹dowych i innych. Wspó³praca
z nimi napotyka na pewne trudnoœci23. Innym problemem jest, jak zauwa¿a
E. Wysocka24, charakter roli zawodowej, w której pracownik socjalny wystêpuje –
roli diagnosty. Zdaniem Wysockiej nale¿y ona do ról „zaniedbanych”, a w kszta³ceniu pracowników socjalnych nie przywi¹zuje siê szczególnej wagi do
wzmocnienia ich kompetencji w obszarze diagnozy indywidualnej i spo³ecznej.
Istotnym elementem profesjonalnej pomocy rodzinie jest zawi¹zanie kontraktu socjalnego. Badania efektywnoœci tego narzêdzia w pracy socjalnej, przeprowadzone przez A. Golczyñsk¹-Grondas i A. Kretek-Kamiñsk¹, ukaza³y jego pozornie skuteczny charakter25, co potwierdza podobne wnioski z innych, wczeœniejszych badañ26.
2. Realizacja specjalistycznej us³ugi – pracy socjalnej
Œwiadczenie pracy socjalnej w organizacyjnych ramach publicznej pomocy
spo³ecznej (OPS, PCPR) napotyka na szereg barier. Mo¿na wrêcz okreœliæ jej
transfer jako aktywnoœæ zarezerwowan¹ dla pasjonatów! Przede wszystkim wprowadzenie pracy socjalnej z rodzin¹ (socjalno-wychowawczej, socjalno-terapeu22
Z. Kawczyñska-Butrym, Koncepcje opieki i zawody opiekuñcze. Pracownicy socjalni i pielêgniarki, Olsztyn 2001, s. 203.
23
Por. D. Trawkowska, Konsultanci w pomocy spo³ecznej – w œwietle wyników badañ empirycznych, w: Badania w pracy socjalnej/spo³ecznej – przegl¹d dokonañ i perspektywy, red.
E. Marynowicz-Hetka, M. Granosik, D. Wolska-Pyrliñska, £odŸ 2007.
24
E. Wysocka, Warsztat diagnostyczny pracownika socjalnego w obszarze pracy w rodzin¹
oraz przedmiotowe i podmiotowe uwarunkowania procesu diagnozy œrodowiska rodzinnego. Niepublikowany referat wyg³oszony na konferencji „Dziecko w rodzinie wieloproblemowej”, Katowice 24.03.2009.
25
Por. A. Golczyñska-Grondas, A. Kretek-Kamiñska, Kontrakt socjalny. Za³o¿enia i realizacja. Przyk³ad ³ódzki, „Przegl¹d Socjologiczny”, T. LVIII/1, (2009).
26
D. Trawkowska, Dzia³ania pozorne w pomocy spo³ecznej. Przypadek (i przypad³oœæ) pracy
socjalnej, „Problemy Polityki Spo³ecznej” n. 10 (2007).
DOK¥D ZMIERZAMY? SOCJOLOGICZNA ANALIZA DZIA£AÑ PODEJMOWANYCH…
41
tycznej, a tak¿e terapii rodzin) nie wystarczy, aby wspieraæ rodziny wieloproblemowe zamieszkuj¹ce enklawy biedy. Aktualne doœwiadczenia pomocy spo³ecznej z Programami Aktywnoœci Lokalnej (PAL) wskazuj¹ na koniecznoœæ synchronizacji dzia³añ animuj¹cych spo³ecznoœæ (model animacji spo³ecznej, spo³ecznokulturowej) z innymi modelami (i metodami) pracy socjalnej (praca z jednostk¹,
praca zespo³owa, praca z rodzin¹, z ma³¹ grup¹), w celu uzyskania efektu synergii. Wydaje siê, ¿e jest to w³aœciwa droga zmiany postaw osób korzystaj¹cych
z pomocy spo³ecznej, prowadz¹ca do odzyskania przez nie kontroli nad swoim
¿yciem27.
Z uwagi na odpowiedzialnoœæ, a tak¿e na niepewnoœæ, która towarzyszy pracy z rodzin¹, wsparciem dla pracowników socjalnych jest praca zespo³owa. Modele pracy zespo³owej rozwinê³y siê w polskiej pomocy spo³ecznej z koñcem lat
90. (wsparcie superwizorów, zespo³ów konsultacyjnych i projektowych). Obok
pracy zespo³owej, pracy socjalnej z rodzinami wieloproblemowymi powinny towarzyszyæ dzia³ania terapeutyczne, wychowawcze (treningi bud¿etowe, higieniczne). Obserwujemy je w obszarze „dobrych praktyk” w pracy z rodzin¹
wieloproblemow¹, gdzie zainteresowanie i rozwój pracy socjalno-wychowawczej
oraz socjalno-terapeutycznej, a tak¿e terapii rodzin, prowadzonej w organizacyjnych ramach pomocy spo³ecznej, towarzyszy praca zespo³owa i animacja lokalna. Praca socjalna z rodzin¹ jest, jak ka¿da praca socjalna, nieprzypadkow¹ sekwencj¹ dzia³añ metodycznych, która mo¿e i powinna zostaæ wpisana w zaplanowany program dzia³añ na poziomie lokalnym (animacja spo³eczna, animacja
spo³eczno-kulturowa). Doœwiadczenia historyczne i projektowe pokaza³y, ¿e animacja lokalna generuje inicjatywy samopomocowe28, które s¹ niezwykle cenne
w pracy socjalnej z ubogimi rodzinami (wieloproblemowymi), z uwagi na nieliczne kontakty spo³eczne tych rodzin.
Z perspektywy pracownika socjalnego podejmuj¹cego pracê socjaln¹ z rodzin¹ wieloproblemow¹, podejmowanie p r o f e s j o n a l n y c h decyzji oznacza
œwiadome preferowanie okreœlonych funkcji pracy socjalnej (udostêpniania zasobów, konsultacyjno-wzmacniaj¹ca, edukacyjno-informacyjna), w miejsce rutynowego udostêpniania zasobów, które sprzyja przywi¹zaniu osób i rodzin do
pomocy spo³ecznej.
W konsekwencji zarówno transfer œwiadczeñ, w postaci pracy socjalnej, który wymaga daleko id¹cych zmian w funkcjonowaniu organizacji pomocowych
œwiadcz¹cych tê pracê (socjaln¹), jak i wykorzystanie profesjonalnych umiejêtnoœci kadry pomocy spo³ecznej (umiejêtnoœci wspierania dzia³añ innowacyjnych,
27
£¹czenie metod pracy socjalnej wyraŸnie jest widoczne w dzia³aniach oœrodków pomocy
spo³ecznej uznanych za przyk³ady „dobrych praktyk”.
28
Por. Spo³ecznoœæ lokalna w dzia³aniu. Kapita³ spo³eczny. Potencja³ spo³eczny. Lokalne governance, red. T. KaŸmierczak, K. Hernik, Warszawa 2008.
42
DOBRONIEGA TRAWKOWSKA
tworzenia przystaj¹cych do lokalnych potrzeb modeli pracy socjalnej, wspieraj¹cego nadzoru, tworzenia i rozwijania rozmaitych zasobów, tak¿e poza macierzyst¹ organizacj¹ oraz budowania sieci wsparcia spo³ecznego, anga¿uj¹cych œwieckich i koœcielne organizacje pomocowe) wymagaj¹ wrêcz obecnoœci ponadlokalnych standardów, podzielanych przez publiczn¹ pomoc spo³eczn¹, organizacje
trzeciego sektora dzia³aj¹ce na tym polu oraz samorz¹dy lokalne. Tymczasem
standardy pracy socjalnej nie s¹ dobrze znane nawet w œrodowisku pracowników
pomocy spo³ecznej, a praca socjalna dla przedstawicieli samorz¹dów lokalnych
jest pojêciem nieprecyzyjnym, czêsto nieznanym.
3. BUDOWANIE ZINTEGROWANEGO SYSTEMU WSPARCIA DLA RODZIN
W LOKALNYCH SPO£ECZNOŒCIACH – W ICH ŒRODOWISKU ZAMIESZKANIA
Integracja systemu spo³ecznego, w tym wypadku lokalnego systemu wsparcia dla rodzin wieloproblemowych, napotyka na szereg przeszkód. Sygnalizujê
zaledwie jedn¹ z nich: przywi¹zania pomocy spo³ecznej do dba³oœci o integracjê
systemu spo³ecznego wsparcia w wymiarze funkcjonalnym – przyk³adanie
szczególnej uwagi do rozdzia³u kompetencji, podzia³u zadañ i funkcji (ról), dba³oœci o sprawne komunikowanie w obrêbie systemu. Tymczasem, zw³aszcza
w przypadku wsparcia rodzin wieloproblemowych, wa¿ne jest osi¹gniêcie pewnego stanu integracji normatywnej w granicach utworzonego i funkcjonuj¹cego
systemu wsparcia po to, aby partnerzy w zbli¿ony sposób definiowali tak wa¿ne
pojêcia, którymi ka¿dy z nich operuje: dobro dziecka, dobro rodziny, wykluczenie osób i rodzin. Odmiennoœæ sposobów definiowania tak podstawowych pojêæ
rodzi dodatkowe trudnoœci we wspó³pracy, czego rezultatem mo¿e byæ obserwowany sceptycyzm wobec us³ug oferowanych w formie treningów bud¿etowych
i higienicznych osobom i rodzinom korzystaj¹cym z pomocy spo³ecznej, brak
szerszej akceptacji dla innowacyjnych dzia³añ pomocy spo³ecznej (projektów socjalnych) ze strony w³adz samorz¹dowych, trudnoœci z przekonaniem lokalnych
decydentów do wydatkowania pieniêdzy na „ulotne” programy reintegracji
w miejsce projektów œwiadcz¹cych o sukcesach w³adz (np. poprawa stanu dróg).
Rozbie¿noœæ sposobów definiowania pojêæ nie sprzyja porozumieniu w ramach
pracy zespo³owej oraz na wy¿szych poziomach budowanych lokalnego partnerstwa, co potwierdzaj¹ rezultaty badañ empirycznych29.
Tytu³em ilustracji przywo³am badania przeprowadzone w ramach projektu
„Polska Bieda III”. Ujawni³y one m.in. rozbie¿noœci w sposobie definiowania
29
Takie rozbie¿noœci obserwowa³am podczas badañ prowadzonych w ramach projektu
„W stronê nowego modelu gospodarki spo³ecznej – „Budujemy nowy Lisków” realizowanego przez
Instytut Spraw Publicznych w Warszawie w latach 2006-2008.
DOK¥D ZMIERZAMY? SOCJOLOGICZNA ANALIZA DZIA£AÑ PODEJMOWANYCH…
43
wykluczenia oraz postrzegania jego spo³ecznego kontekstu przez osoby kieruj¹ce pomoc¹ oraz podejmuj¹ce wi¹¿¹ce decyzje w odniesieniu do tych problemów
na poziomie lokalnym. W definicjach wykluczenia spo³ecznego wa¿ni lokalni
aktorzy preferowali jego aspekty ekonomiczne i psychiczne oraz akcentowali
zjawisko jego dziedziczenia: niedostrzeganie przez osoby decyzyjne spo³ecznych
konsekwencji wykluczenia, na co wskazuj¹ m.in. czêste lokowanie jego przyczyn
w sferze indywidualnych predyspozycji cz³owieka, niedocenianie jego rodzinnego aspektu lub te¿ przecenianie znaczenia du¿ej rodziny, traktowanej jako czynnika ochronnego. Wnioski z badañ wyraŸnie wskazywa³y na fragmentarycznoœæ
dzia³añ podejmowanych na rzecz zniwelowania problemu wykluczenia spo³ecznego.
*
Dok¹d zmierzamy? Pytanie zawarte w tytule obliguje do udzielenia odpowiedzi. Celem pomocy spo³ecznej jest przeciwdzia³anie i ograniczanie zjawiska
wykluczenia spo³ecznego na poziomie osób, rodzin i spo³ecznoœci lokalnych.
Profesjonalna praca socjalna jest jednym z dostêpnych narzêdzi w procesie reintegracji rodzin wieloproblemowych. Proces profesjonalizacji pracy socjalnej
mo¿e byæ rozumiany jako nieprzypadkowy ci¹g zdarzeñ spo³ecznych, prowadz¹cych do przeobra¿enia zasad i regu³ funkcjonowania instytucji pomocy spo³ecznej, umo¿liwiaj¹cych rozwój pracy socjalnej jako dziedziny wiedzy i praktyki.
Rezultatem tego procesu jest wy³onienie siê nowych organizacji, które wspieraj¹
i promuj¹ jej rozwój. Rozwój pracy socjalnej zachodzi w licznych kontekstach
spo³ecznych, decyduj¹ o nim zarówno szko³y zawodowe i wy¿sze, system doskonalenia zawodowego (kontekst edukacyjny pracy socjalnej), stowarzyszenia
zawodowe, system wsparcia zawodowego dla pracowników socjalnych, rozwój
infrastruktury pomocowej (kontekst zawodowy pracy socjalnej), jak i rozwój
organizacji spo³ecznych oferuj¹cych us³ugi spo³eczne (trzeci sektor). Zauwa¿my,
¿e rozwój modeli teoretycznych pracy socjalnej, wykorzystywanych nastêpnie
przez praktyków, tworzenie warunków organizacyjnych, umo¿liwiaj¹cych korzystanie z modeli teoretycznych pracy socjalnej w praktyce, czego efektem jest
rozwój us³ugi – pracy socjalnej – kierowanej do wybranych grup spo³ecznych,
wymaga wzmocnienia pracy socjalnej we wszystkich kontekstach: edukacyjnym,
zawodowym oraz lokalnym. Stawianie pytañ o mechanizmy rozwoju pracy socjalnej, o obiektywne skutki podejmowanych w jej ramach dzia³añ – dla pracowników pomocy spo³ecznej, dla oœrodków pomocy spo³ecznej, dla partnerów, dla
spo³ecznoœci – przybli¿a nas do odpowiedzi na pytanie, dok¹d zmierzamy?
44
DOBRONIEGA TRAWKOWSKA
ABSTRACT
Where are We Heading to? Sociological Analysis of the Actions
Taken by Social Welfare towards Families with a Wide Range of Problems
Difficulties in providing help to families on social welfare stem from various reasons. One of
the more important reasons is that the families are stigmatized by the local environment, but other
reasons include a negative stereotype of the family on social welfare among social workers,
difficulties in defining adequate determinants of the range of problems of these families, as well as
difficulties in creating a local system of support and its coordination.
It is not easy to clearly and precisely define families that avail themselves of social welfare.
Some of the terms (pathological family) are stigmatizing. Hence the author suggests applying
the term “a family with a wide range of problems” or “problematic family”, and indicates a number
of problems that social workers come across while helping families in their local environments.
Three main tasks carried out by the Centers of social aid for families were subjected to detailed
analysis: preparation of families to accept help, execution of social work, building/ organization of
an integrated system of support for families in their local environment. The main difficulties with
their execution are shown, many of which are beyond the system of social aid.
Key words:
social work, social worker, family social work, social welfare,
“a family with a range of problems” or “problematic family”
S³owa klucze:
praca socjalna, pracownik socjalny, praca socjalna z rodzin¹ pomoc spo³eczna,
rodzina wieloproblemowa
DOK¥D ZMIERZAMY? SOCJOLOGICZNA ANALIZA DZIA£AÑ PODEJMOWANYCH…
45
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
ANDRZEJ PRYBA
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia³ Teologiczny
Ma³¿eñstwo i rodzina w kryzysie?
Marriage and Family in Crisis?
Rodzina jest rzeczywistoœci¹ znan¹ od wieków1. Jej dzieje s¹ œciœle zwi¹zane z naszym istnieniem. Jest naturaln¹ wspólnot¹ osób, które zwi¹zane s¹ ma³¿eñsk¹ wiêzi¹, jak równie¿ wiêzi¹ pokrewieñstwa, powinowactwa lub adopcji.
Rodzina, jako instytucja, nie jest narzucona cz³owiekowi z zewn¹trz. Natura ludzka domaga siê takiego w³aœnie funkcjonowania w spo³eczeñstwie. Jak zauwa¿y³
prof. Franciszek Adamski: Donios³oœæ rodziny dla ka¿dego spo³eczeñstwa wynika z dwóch zasadniczych faktów, okreœlaj¹cych jednoczeœnie jej podstawowe
funkcje. Po pierwsze – rodzina jest jedyn¹ grup¹ rozrodcz¹; oznacza to, ¿e tylko
rodzina rozmna¿a siê nie przez przyjmowanie cz³onków z zewn¹trz, lecz przez
rodzenie dzieci. Z tego wzglêdu jest grup¹ utrzymuj¹c¹ ci¹g³oœæ biologiczn¹ spo³ecznoœci ludzkiej. Po drugie – rodzina jest te¿ najwa¿niejsz¹ instytucj¹ przekazuj¹c¹ podstawowy zr¹b dziedzictwa kulturalnego szerokich zbiorowoœci2. Warto
zauwa¿yæ, ¿e ma³¿eñstwo nigdy w historii nie by³o spraw¹ prywatn¹, zawsze
mia³o rangê publiczn¹. Otoczenie regulowa³o sposób, w jaki ma ono funkcjonowaæ w spo³eczeñstwie, st¹d nie by³o zawierane dowolnie. Zwyczaje zwi¹zane
z zawieraniem ma³¿eñstwa by³y jasno okreœlone. Badania etnograficzne dowodz¹, ¿e najstarsze budowle mieszkaniowe, nawet te najbardziej prymitywne, to
sza³asy, które s³u¿y³y monogamicznej rodzinie. Jest to dowód na to, jak skonsta1
Rodzina z socjologicznego punktu widzenia jest podstawow¹ grup¹ spo³eczn¹, która istnieje
od najdawniejszych czasów. Trudno sobie wyobraziæ spo³eczeñstwo, które nie zna grupy ma³¿eñsko-rodzinnej. Por. F. Adamski, Socjologia ma³¿eñstwa i rodziny. Wprowadzenie, Warszawa 1984,
s. 13.
2
F. Adamski, Socjologia ma³¿eñstwa i rodziny…., s. 13.
46
ANDRZEJ PRYBA
towa³ w swoim wywodzie Jan K³ys, ¿e pierwotn¹ form¹ ¿ycia rodzinnego by³o
ma³¿eñstwo monogamiczne3.
Obecnie jednak jesteœmy œwiadkami kontestowania najbardziej podstawowych i oczywistych prawd oraz zasad z nich wynikaj¹cych. Jaka jest kondycja
wspó³czesnej rodziny? Odpowiedzi na to pytanie udziela zaraz na pocz¹tku adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio” Jan Pawe³ II: Rodzina w czasach dzisiejszych znajduje siê pod wp³ywem rozleg³ych i szybkich przemian spo³ecznych
i kulturowych. Wiele rodzin prze¿ywa ten stan rzeczy, dochowuj¹c wiernoœci tym
wartoœciom, które stanowi¹ fundament instytucji rodzinnej. Inne stanê³y niepewne i zagubione wobec swych zadañ, a nawet niekiedy zw¹tpi³y i niemal zatraci³y
œwiadomoœæ ostatecznego znaczenia i prawdy ¿ycia ma³¿eñskiego i rodzinnego4.
Czy wspó³czesna rodzina prze¿ywa kryzys? Czy ten kryzys jest kryzysem ma³¿eñstwa i rodziny czy mo¿e mamy tu do czynienia z kryzysem pojêæ?
I. KRYZYS RODZINY CZY KRYZYS POJÊÆ?
Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e w ostatnich dziesiêcioleciach gwa³townych przemian politycznych i spo³ecznych, zasz³o szereg zmian. Odnosz¹ siê one równie¿
do rodziny i jej tradycyjnego modelu. Ten model to rodzina wielopokoleniowa
i wielodzietna. Ona to stanowi³a siln¹ wspólnotê, która potrafi³a przeciwstawiæ
siê ró¿nym naciskom. Wa¿nym elementem dla funkcjonowania tego modelu rodziny by³ dom i ziemia, które by³y jednoczeœnie miejscami pracy. Wszyscy cz³onkowie rodziny byli zaanga¿owani w wykonywanie konkretnych zadañ. Nie istnia³o zjawisko bezrobocia. Role pe³nione w tej rodzinie by³y jasno okreœlone,
ojciec posiada³ w niej niekwestionowany autorytet, a matka by³a jej sercem.
Rodzina przechowywa³a i przekazywa³a wartoœci, m.in. takie, jak przywi¹zanie
do rodzinnych zwyczajów, religijnoœæ, obyczajnoœæ, szacunek dla autorytetów.
Przekazywany by³ równie¿ w procesie wychowawczym kodeks wartoœci5. Wskutek uprzemys³owienia zacz¹³ zanikaæ dawny model rodziny. Ludzie zaczêli migrowaæ ze wsi do miast, nastêpowa³ proces emancypacji kobiet, które podejmowa³y pracê zarobkow¹ z motywów ekonomicznych albo ambicji zawodowych.
Praca zawodowa kobiet z jednej strony jest czymœ pozytywnym, z drugiej natomiast niesie szereg zagro¿eñ dla normalnego funkcjonowania rodziny, bowiem
podwaja obowi¹zki, czego konsekwencj¹ jest brak czasu dla rodziny, szczególnie dla dzieci oraz wyczerpanie fizyczne i psychiczne, co skutkuje nerwowoœci¹.
Cierpi¹ na tym najpierw dzieci, nastêpnie sami ma³¿onkowie i ca³a rodzina jako
J. K³ys, Rodzina dziedzictwem ludzkoœci. Zarys etologii, Szczecin 1995, s. 28.
Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, n. 1.
5
Por. W. Chudy, Polska rodzina bastionem tradycji otwartym na nowoczesnoϾ, w: XVIII
Miêdzynarodowy Kongres Rodziny, red. A. Czarnocki, Warszawa 1994, s. 49-51.
3
4
MA£¯EÑSTWO I RODZINA W KRYZYSIE?
47
wspólnota6. Postêpuj¹ce tempo ¿ycia, brak czasu po³¹czony z materialnym uzale¿nieniem od zewnêtrznych czynników, bezpoœrednio rzutuj¹ na sytuacjê psychiczn¹ rodzin, s¹ powodem wielu konfliktów oraz kryzysów ma³¿eñsko-rodzinnych. Taki stan generuje miêdzy innymi problem uzale¿nieñ7 czy te¿ sam rozpad
ma³¿eñstw8.
Mo¿na zauwa¿yæ kolejne zmiany w funkcjonowaniu rodzin polegaj¹ce na
rozluŸnieniu wiêzi pomiêdzy jej cz³onkami. Sytuacja ta skutkuje drastycznym
zmniejszeniem siê liczby rodzin wielodzietnych i wielopokoleniowych9. Dostrzegamy bardzo powa¿ne zmiany w tradycyjnym modelu rodziny. Skutek, jakim jest
erozja struktury tradycyjnej rodziny, dokona³ siê w ogromnej mierze pod wp³ywem konsekwentnego i d³ugotrwa³ego dzia³ania antyrodzinnego. Chodzi tu
o antyrodzinne ideologie dzia³aj¹ce w ramach postmodernistycznej mentalnoœci.
Do nich mo¿na zaliczyæ m.in. konsumpcjonizm, indywidualizm czy hedonizm.
W zwi¹zku z tymi ideami obecnie mówi siê wiele o tzw. „cz³owieku przysz³oœci”, którego to przysz³oœæ jest œciœle zwi¹zana z nowymi mo¿liwoœciami, jaki
daje postêp techniczny. Jednak czy rzeczywiœcie ten sposób myœlenia jest uzasadniony, czy realizm nie podpowiada raczej, ¿e jest to za³o¿enie b³êdne? Jesteœmy bowiem œwiadkami tendencji dehumanizacyjnych prowadz¹cych do zapaœci, konsekwencj¹ czego jest os³abienie i nietrwa³oœæ rodzin10. Nie jest to wiêc
tak naprawdê tendencja progresywna, jak próbuj¹ t³umaczyæ niektórzy, a raczej
kryzysowa. Sk¹d ona siê bierze? Jej Ÿród³a nale¿y upatrywaæ m.in. we wspó³czesnym chaosie obyczajowym zmieniaj¹cym w konsekwencji pojêcia i nazwy.
Bywa on pog³êbiany, jak twierdzi ks. prof. Jerzy Buxakowski, przez celowe stosowanie terminów dwuznacznych, eufemistycznych i nieprecyzyjnych11. Oczywiœcie nie dzieje siê to w sposób przypadkowy, co spróbujê udowodniæ w dalszej
czêœci artyku³u.
Potwierdzenie omawianych tendencji mo¿na znaleŸæ w dokumencie koñcowym przewodnicz¹cych europejskich komisji episkopatów ds. rodziny i ¿ycia12.
6
Por. W. Majkowski, Zagro¿enia wspó³czesnej rodziny polskiej, w: Rodzina polska u progu
trzeciego tysi¹clecia, red. W. Majkowski, Warszawa 2003, s. 27.
7
Uzale¿nienie jest tu rozumiane jako utrata mo¿noœci kierowania i panowania nad sob¹. Nie
jest ono do pogodzenia z normalnym ¿yciem rodzinnym. Zob. P. Robson, Narkotyki, Kraków 1997,
s. 164.
8
Por. E. Jab³oñska-Deptu³a, Wspó³czesne zagro¿enia rodziny, w: Spojrzenia na wspó³czesn¹
rodzinê w Polsce w kontekœcie wskazañ soborowych, red. A. Podsiad, A. Szafrañska, Warszawa
1986, s. 306-307.
9
Por. W. Chudy, Polska rodzina bastionem tradycji otwartym na nowoczesnoœæ…, s. 52.
10
Por. Dokument koñcowy IV spotkania przewodnicz¹cych europejskich komisji episkopatów
ds. rodziny i ¿ycia. Wyzwania stoj¹ce przed rodzin¹ na pocz¹tku trzeciego tysi¹clecia, „L’Osservatore Romano”, n. 11-12, 2003, s. 40.
11
J. Buxakowski, Wprowadzenie do teologii duszpasterstwa rodzin, Pelplin 1999, s. 215.
12
By³o to IV spotkanie tego gremium, które odby³o siê w Rzymie w dniach od 11 do 14 czerwca 2003 roku.
48
ANDRZEJ PRYBA
Dokument ten stwierdza, ¿e we wspó³czesnym nazewnictwie pojawia siê szereg
nieprecyzyjnych okreœleñ odnosz¹cych siê do ma³¿eñstwa i rodziny. Stosowanie
tych okreœleñ jest zabiegiem celowym. Te dzia³ania nie s¹ bez znaczenia dla
funkcjonowania poszczególnych rodzin, a zw³aszcza dla dzieci w nich ¿yj¹cych13.
Mówi siê dzisiaj bezkrytycznie o „nowych modelach rodzin”, o rodzinach zamiast
o rodzinie, d¹¿y siê te¿ do sformu³owania nowej definicji ma³¿eñstwa. Oddalaj¹c
siê od pierwotnego pojêcia ma³¿eñstwa, rozumianego jako zwi¹zek-komunia
dwóch osób ró¿nych p³ci, które oddaj¹ siê sobie nawzajem bez zastrze¿eñ i ograniczeñ w czasie, w sposób wy³¹czny, wprowadza siê coraz wiêcej okreœleñ dwuznacznych, definiuj¹cych te „nowe modele rodziny”. Mówi siê wiêc o „rodzinach
niepe³nych”, „rodzinach wtórnych”, o „konkubinatach”, czy wrêcz o „rodzinach
homoseksualnych”14.
Spróbujmy przeanalizowaæ przywo³ane okreœlenia przypisane tzw. „nowym
modelom rodziny”. „Rodzina niepe³na” jest pojêciem, które przyjê³o siê i jest
powszechnie u¿ywane. Kiedy zastanowimy siê jednak nad znaczeniem tego terminu to dochodzimy do przekonania, ¿e mamy do czynienia z pewn¹ zasadnicz¹
sprzecznoœci¹. Termin „rodzina niepe³na” sugeruje brak jednego z rodziców.
Dziecko, które siê w tej rodzinie urodzi³o ma przecie¿ dwoje rodziców. W rzeczywistoœci jednak w tej rodzinie neguje siê jednego z rodziców, najczêœciej ojca,
utrwalaj¹c tym samym model matriarchalny. Czy rzeczywiœcie uprawnionym jest
w tej sytuacji u¿ycie terminu „rodzina”, a pojêcie to nie traci swego znaczenia?
Wydaje siê, ¿e w³aœnie tak siê dzieje. Potwierdzaj¹ to kolejne przywo³ane okreœlenia. „Rodzina wtórna” to rodzina, która funkcjonuje na podobnych zasadach
jak rodzina nuklearna, jednak w jej tle kryje siê niepowodzenie spowodowane
rozbiciem rodziny ju¿ istniej¹cej, któr¹ mo¿emy nazwaæ pierwotn¹. Ta pierwotna rodzina, chocia¿ rozbita, nie jest bez znaczenia dla dzieci15. Czy i w tej sytuacji, podobnie jak to mia³o miejsce wczeœniej, pojêcie „rodzina” nie traci na znaczeniu?
Kolejnym z przywo³anych okreœleñ w ramach „nowego modelu rodziny” jest
konkubinat. Notabene w niektórych krajach Europy16 konkubinatowi przys³uguj¹ niemal¿e te same prawa co w przypadku ma³¿eñstw. Nie jest to jednak ta sama
rzeczywistoœæ. Zwraca³ na to uwagê Jan Pawe³ II, kiedy 21 stycznia 1999 roku
kierowa³ swoje s³owo do Roty Rzymskiej. Mówi³ wówczas, ¿e istnieje zasadnicza ró¿nica miêdzy zwyk³ym konkubinatem – nawet jeœli siê go uwa¿a za zrodzony z mi³oœci – a ma³¿eñstwem, w którym mi³oœæ staje siê zobowi¹zaniem nie tylko
13
Por. Dokument koñcowy IV spotkania przewodnicz¹cych europejskich komisji episkopatów
ds. rodziny i ¿ycia…., s. 40.
14
Tam¿e.
15
Por. tam¿e.
16
Prawo legalizuj¹ce konkubinaty: Norwegia (1993), Szwecja (1995), Francja (1999), Belgia
(2000), Niemcy (2001).
MA£¯EÑSTWO I RODZINA W KRYZYSIE?
49
moralnym, a w œcis³ym znaczeniu prawnym. Zobowi¹zanie wzajemnie podjête
staje siê z kolei czynnikiem dodatkowo umacniaj¹cym mi³oœæ, z której siê narodzi³o, przyczyniaj¹c siê do je trwa³oœci, z korzyœci¹ dla wspó³ma³¿onków, dla
potomstwa i ca³ego spo³eczeñstwa17. Zrównanie konkubinatów z ma³¿eñstwami
przez ustawodawstwo poszczególnych krajów sugeruje zrównanie dwóch przecie¿ ró¿nych rzeczywistoœci18. Dzieci potrzebuj¹ poczucia bezpieczeñstwa i harmonijnego wychowania. Czy to poczucie mo¿e im zapewniæ œrodowisko, w którym rodzice ¿yj¹ w niesta³ym zwi¹zku? ¯adn¹ miar¹. Trudno wiêc i w tym przypadku mówiæ o rodzinie we w³aœciwym tego s³owa znaczeniu.
Czyni¹c kolejny krok w podjêtej refleksji na temat kryzysu pojêæ nale¿y zastanowiæ siê, co zwi¹zek osób jednop³ciowych ma wspólnego z pojêciem „rodzina”? Brzmi to absurdalnie, jednak nale¿y siê zaj¹æ tym problemem, poniewa¿
takie pojêcie pojawia siê w ramach przywo³anych wczeœniej, tzw. „nowych modeli rodziny”. S¹ te¿ i podjête konkretne kroki prawne, które legalizuj¹ w niektórych krajach zwi¹zki homoseksualne w ramach konkubinatów19. Co wiêcej,
zwi¹zki te roszcz¹ sobie prawo do posiadania dzieci.
Analizuj¹c niniejsze zagadnienie dochodzimy do przekonania, ¿e mamy do
czynienia z antyrodzinn¹ ideologi¹, która dopuszcza i jednoczeœnie domaga siê
legalizacji zwi¹zków homoseksualnych. Zwi¹zki te jednak nie s¹ zgodne z natur¹. Niezgodnoœæ ta odnosi siê do wszystkich wymiarów cz³owieka20. Kiedy weŸmiemy pod uwagê wymiar cielesny, z którym zwi¹zana jest funkcja prokreacyjna, to musimy stwierdziæ, ¿e jest ona niemo¿liwa do realizacji w przypadku osób
o orientacji homoseksualnej. Mê¿czyzna i kobieta potrzebuj¹ siebie nawzajem.
To w³aœnie w tej relacji mo¿liwe jest nie tylko zaspokojenie instynktu seksualnego, poprzez wzajemne dope³nienie, ale jednoczeœnie istnieje mo¿liwoœæ zrodzenia potomstwa, co jest wpisane w naturê cz³owieka. Nadto nale¿y stwierdziæ, ¿e
w wymiarze psychicznym zwi¹zki homoseksualne maj¹ znamiona dewiacji. Sfera cielesna jest œciœle powi¹zana ze sfer¹ psychiczn¹. Cz³owiek i w tym wymiarze potrzebuje komplementarnoœci, a tê osi¹ga w relacji mê¿czyzna – kobieta, to
w³aœnie w niej doœwiadcza dope³nienia. I wreszcie trzeci wymiar cz³owieka –
duchowy, jest równie¿ nie do pogodzenia z funkcjonowaniem cz³owieka w zwi¹zku homoseksualnym. Jak zauwa¿a ks. prof. W³adys³aw Majkowski: Bêd¹c przeciwko temu, co naturalne w wymiarze seksualnym, s¹ przeciwko temu, co natu17
Jan Pawe³ II, Przemówienie do Trybuna³u Roty Rzymskiej, „L’Osservatore Romano” n. 5-6,
1999, s. 51.
18
Konkubinaty nie zosta³y, co prawda, przedstawione jako alternatywa dla ma³¿eñstwa, to jednak dzia³ania prawne w tej materii zosta³y wymierzone przeciwko rodzinie opartej na zwi¹zku
ma³¿eñskim.
19
Prawa, które dopuszczaj¹ „zwi¹zki ma³¿eñskie” homoseksualistów zosta³y wprowadzone w:
Danii (1989), Szwecji (1993), Norwegii (1994), Holandii (2001), Niemczech (2001), Belgii (2002).
20
Chodzi tu o wymiar cielesny, psychiczny i duchowy.
50
ANDRZEJ PRYBA
ralne w sferze psychicznej i z koniecznoœci s¹ zaprzeczeniem duchowej harmonii
w samym cz³owieku i w odniesieniu do innych21.
Po przeprowadzonej analizie mo¿emy stwierdziæ, ¿e mamy do czynienia
z kryzysem takich pojêæ, jak „ma³¿eñstwo” i „rodzina”. Nadto, na potwierdzenie
tej tezy, warto przywo³aæ uwagê, któr¹ sformu³owa³ podczas ubieg³orocznego VII
Zjazdu GnieŸnieñskiego dr Joaquín Navarro-Valls. Stwierdzi³ on wówczas, ¿e
istnieje powszechny pogl¹d, i¿ instytucja rodziny prze¿ywa kryzys i jest to pogl¹d bardzo rozpowszechniony, chocia¿, jak doda³, samo zjawisko jest mniej
powszechne ni¿ ów pogl¹d22. Chc¹c uzasadniæ sw¹ tezê przywo³a³ nastêpuj¹ce
stwierdzenie: ma³¿eñstwo klasyczne jest szeroko rozpowszechnione i mocno
ustabilizowane na œwiecie23. Teza ta nie jest now¹, mo¿na by³o spotkaæ siê z ni¹
wielokrotnie podczas œwiatowych kongresów rodzin. I tak np. w „Deklaracji
z Rio de Janeiro na zakoñczenie Kongresu Teologiczno-Duszpasterskiego”, który siê odby³ w paŸdzierniku 1997 roku, mo¿emy przeczytaæ: Pomimo wszystkich
zagro¿eñ odrzucamy frazes, ¿e rodzina znajduje siê w stanie kryzysu. Z przekonaniem g³osimy, ¿e pomimo bezprecedensowych nacisków rodzina jest i zawsze
bêdzie zobowi¹zaniem i nadziej¹ dla ludzkoœci24.
Wspó³czeœnie jesteœmy œwiadkami kryzysu pojêæ „ma³¿eñstwo” i „rodzina”.
Nadto dostrzegalne s¹ pewne symptomy niestabilnoœci funkcjonowania instytucji ma³¿eñstwa i rodziny. Sk¹d ten kryzys siê bierze, gdzie ma swoje Ÿród³o? Czy
nie nale¿y pójœæ w kierunku koncepcji pojêcia osoby ludzkiej, by odpowiedzieæ
na tak postawione pytania? Niniejsza sugestia wydaje siê ze wszech miar s³uszna. Od wizji cz³owieka bêdzie bowiem w konsekwencji zale¿a³a wizja ma³¿eñstwa i rodziny, a tym samym bêdzie siê ona w praktyce przek³ada³a na jakoœæ
funkcjonowania omawianych rzeczywistoœci.
II. KONCEPCJA CZ£OWIEKA
Kim tak naprawdê jest cz³owiek? Jak nale¿y go postrzegaæ? Czy istnienie
cz³owieka nie jest czystym przypadkiem25? Czy mo¿e jego obecnoœæ na ziemi jest
zwi¹zana z decyzj¹ Boga Stwórcy? Czy mo¿e jest on istot¹ obdarzon¹ rozumem
i woln¹ wol¹ po to, by podejmowaæ dobro, udoskonalaæ œwiat i d¹¿yæ do œwiêtoW. Majkowski, Zagro¿enia wspó³czesnej rodziny polskiej…., s. 17.
Zob. J. Navarro-Valls, Ma³¿eñstwo i rodzina dla jutra. Sprawa przysz³oœci Europy,
w: www.euroforum.pl/teksty/390.html (dostêp: 16.11.2009).
23
Tam¿e.
24
Deklaracja z Rio de Janeiro na zakoñczenie Kongresu Teologiczno-Duszpasterskiego,
(1- 3.10.1997), „Sprawy Rodziny” n. 45, (1998), s. 101.
25
Zygmunt Bauman przej¹³ od E. Schopenhauera tezê, ¿e istnienie cz³owieka stanowi czysty
przypadek. Por. Z. Bauman, Dwa szkice o moralnoœci ponowoczesnej, Warszawa 1994, s. 49.
21
22
MA£¯EÑSTWO I RODZINA W KRYZYSIE?
51
œci? Jakich odpowiedzi nale¿y udzieliæ na tak postawione pytania? Zale¿eæ to
bêdzie od okreœlonych wizji cz³owieka, czyli od koncepcji antropologicznych. Te
zaœ bêd¹ mia³y bezpoœrednie prze³o¿enie na funkcjonowanie i jakoœæ ma³¿eñstwa,
rodziny oraz spo³eczeñstwa. St¹d warto siê zatrzymaæ nad niektórymi z nich.
1. Antropologia jednowymiarowa
Chcia³bym najpierw zaprezentowaæ koncepcjê odmienn¹ od chrzeœcijañskiej,
obecnie nawet bardzo popularn¹, przyjêt¹ bowiem przez szersze warstwy spo³eczne. Dzieje siê tak dziêki opiniotwórczym œrodkom przekazu, staj¹c siê dla
wielu koncepcj¹ jedynie s³uszn¹. Nie oznacza to, ¿e ci, którzy j¹ przyjmuj¹ jako
w³asn¹, potrafi¹ j¹ do koñca zdefiniowaæ. Przyjmuj¹ j¹, bo jest ona po¿ywk¹ dla
wielu ludzkich s³aboœci. To w³aœnie w tej koncepcji znajdziemy zaproszenie do
wyzwolenia siê od poczucia odpowiedzialnoœci za w³asne czyny26. Chodzi tu
o postmodernizm, który pojawi³ siê w po³owie lat szeœædziesi¹tych dwudziestego stulecia. By³ on swoistego rodzaju „ewangeli¹” dla sfrustrowanych osób poszukuj¹cych rozwi¹zañ dla swych problemów egzystencjalnych.
Postmodernizm g³osi skrajny, nie licz¹cy siê z dobrem wspólnym indywidualizm; praktyczny materializm; agnostycyzm; irracjonalizm; subiektywizm, konsumpcyjny utylitaryzm; a w sposób szczególny – has³o nieograniczonej wolnoœci
cz³owieka od wszystkiego i do wszystkiego. W myœl postmodernistycznej filozofii
ka¿dy cz³owiek mo¿e czyniæ i zaniedbywaæ wszystko, co zechce, poniewa¿ wszystko jest tyle samo warte; poniewa¿ ka¿dy mo¿e mieæ swoj¹ w³asn¹ prawdê i swoje
w³asne dobro moralne; poniewa¿ nie istniej¹ ¿adne absolutne, wa¿ne dla ca³ej
ludzkoœci kryteria ani poznawcze, ani etyczne, ani jakiekolwiek inne; poniewa¿
nie istnieje obiektywna prawda, gdy¿ taka prawda by³aby ze swej natury represywna i ogranicza³aby wolnoœæ cz³owieka. Jeœli bowiem w filozofii lub w moralnoœci uzna siê coœ za obiektywnie prawdziwe, dobre i s³uszne, to tym samym spowoduje siê represjê ludzi myœl¹cych inaczej, powiadaj¹ postmoderniœci. Jeœli
wiêc zdefiniuje siê ma³¿eñstwo jako zwi¹zek kobiety i mê¿czyzny, to tym samym
represyjnie ograniczy siê wolnoœæ homoseksualistów i lesbijek, równie¿ pragn¹cych zawrzeæ zwi¹zek ma³¿eñski z podobn¹ do siebie osob¹. Tak wiêc wed³ug
postmodernistów prawda jest represyjnym systemem w³adzy, a nie obiektywnym
poznawaniem rzeczywistoœci, poniewa¿ rzeczywistoœci i tak poznaæ nie mo¿na27.
Czy nasze istnienie wed³ug tej koncepcji ma sens? Wygl¹da na to, ¿e ludzka
egzystencja jest absurdaln¹ i bezsensown¹. To ludzie, jak twierdzi jeden z przedstawicieli tego nurtu prof. Zygmunt Bauman, próbuj¹ nadaæ sobie sens i wynajZ. Sare³o, Za³o¿enia antropologiczne w etycznych pogl¹dach Z. Bauman, w: Moralnoœæ
i etyka w ponowoczesnoœci, red. Z. Sare³o, Warszawa 1996, s. 63.
27
S. Wielgus, Rodzina wobec wspó³czesnych zagro¿eñ, w: Rodzina: Ÿród³o ¿ycia i szko³a mi³oœci, red. D. Kornas-Biela, Lublin 2000, s. 21.
26
52
ANDRZEJ PRYBA
dywaæ w nim wsparcie dla siebie. Wymyœlonym wiêc przez cz³owieka sensem
jest Bóg, a religia jest w pewnym znaczeniu gwarantem wszelakich sensów28.
Spo³eczeñstwo i religia s¹ wiêc, wed³ug niego, wolnym tworem cz³owieka boj¹cego siê spojrzeæ w pust¹ „Otch³añ” swego istnienia. Gdy cz³owiek odwraca
wzrok od tej „Otch³ani” to tworzy spo³eczeñstwo i religiê29. Przywo³ana
„Otch³añ” istnienia jest niczym innym jak pustk¹, chaosem i bezsensownoœci¹.
Rzeczywiœcie wed³ug wizji Baumana istnienie cz³owieka nie ma sensu. St¹d nic
dziwnego, ¿e znawca kierunku jakim jest postmodernizm, Andrzej Szahaj stwierdza, ¿e nie ma wiêc ¿adnych celów, którym trzeba s³u¿yæ, z wyj¹tkiem naszych
w³asnych i nie s³u¿ymy ¿adnym innym celom, z wyj¹tkiem tych, które sobie sami
wyœnimy w trakcie naszego marszu30.
Postmodernizm propaguje, jak zauwa¿y³ ks. prof. Stanis³aw Wielgus, model
cz³owieka wyzwolonego od prawdy31 i moralnoœci, od sta³ych przekonañ i od religii; model kosmopolity, który wyzby³ siê przywi¹zania do wartoœci zwi¹zanych
z narodow¹ kultur¹, z wychowaniem, a tak¿e z rodzin¹; model cz³owieka, który
odrzuca pracê nad swoim charakterem, jak¹kolwiek ascezê i poœwiêcenie dla
innych; który winien korzystaæ z wszystkich dóbr i z ka¿dej nadarzaj¹cej siê przyjemnoœci; u którego motorem wszelkiego dzia³ania jest wy³¹cznie konsumpcja
przynosz¹ca przyjemnoœæ; który uwa¿aj¹c siê za osobê tolerancyjn¹, a nie za
ciasnego fundamentalistê, nie ocenia negatywnie nikogo ani niczego, poza tymi,
którzy maj¹ inne ni¿ on pogl¹dy”32.
Pogl¹dy postmodernizmu, mimo swej egzotycznoœci sta³y siê, jak ju¿ wy¿ej
wspomnia³em, popularne, a nawet powszechne. Niniejsz¹ tezê potwierdzaj¹ badania opinii publicznej przeprowadzone wœród m³odzie¿y i doros³ych. Wykazuj¹
one, ¿e cz³owiek jest nie tylko jedyn¹, ale i ostateczn¹ instancj¹ w procesie dokonywanych wyborów. Indywidualizm sta³ siê podstawow¹ zasad¹ funkcjonowania cz³owieka. Wolnoœæ zaœ winna byæ nieustannie manifestowana i osi¹gana
nawet za wszelk¹ cenê33. Ta zafa³szowana, niepe³na i jednowymiarowa wizja
cz³owieka niesie z sob¹ szereg zagro¿eñ wobec samego cz³owieka, jak równie¿
wobec ma³¿eñstwa i rodziny. Co wiêcej, wprowadzenie w ¿ycie jej pryncypiów
prowadzi do kryzysu, który mo¿na przezwyciê¿yæ przez powrót do koncepcji
antropologii integralnej, wprowadzaj¹c w ¿ycie jej za³o¿enia.
Por. Z. Bauman, Dwa szkice o moralnoœci ponowoczesnej…, s. 48.
Z. Sare³o, Za³o¿enia antropologiczne w etycznych pogl¹dach Z. Baumana…, s. 66.
30
A. Szahaj, Ironia i mi³oœæ. Neopragmatyzm Richarda Rorty’ego w kontekœcie sporu o postmodernizm, Wroc³aw 1996, s. 135.
31
W koncepcji postmodernistycznej prawda jest rzeczywistoœci¹, która siê tworzy, a nie odkrywa. Zob. A. Szahaj, Co to jest postmodernizm?, „Ethos” n. 33-34, (1996), s.72-78.
32
S. Wielgus, Rodzina wobec wspó³czesnych zagro¿eñ…, s. 22.
33
Por. B. Parysiewicz, „Communio” ma³¿eñskie w kulturze aktywizmu i relatywizmu, w: Sens
i wartoœæ sakramentu ma³¿eñstwa, red. A. Czaja, M. Wy¿lic, Lublin 2008, s. 161-162.
28
29
MA£¯EÑSTWO I RODZINA W KRYZYSIE?
53
2. Antropologia integralna
Istniej¹ ró¿ne antropologie. Mo¿na je okreœliæ mianem szczegó³owych,
a poœród nich znajduje siê antropologia fizyczna zajmuj¹ca siê badaniami paleontologicznymi czy te¿ antropologia psychologiczna zajmuj¹ca siê zachowaniami cz³owieka. Istnieje te¿ antropologia kulturowa, która uchodzi za najbardziej
znan¹, a jej przedmiotem s¹ badania zwi¹zków pokrewieñstwa, rytua³ów i obyczajów, jêzyka, religii i moralnoœci ludów pierwotnych.
W poszukiwaniach szczegó³owych antropologii mo¿na te¿ przywo³aæ antropologiê spo³eczn¹, która zajmuje siê badaniem funkcjonowania wspó³czesnych
spo³eczeñstw. Oczywiœcie nie mo¿e te¿ zabrakn¹æ antropologii filozoficznej
i teologicznej. Wszystkie z przywo³anych antropologii próbuj¹ odpowiedzieæ na
pytanie: jaki jest cz³owiek? Antropologia filozoficzna stawia dodatkowe pytanie,
które wielu niepokoi, a jest nim pytanie: po co jest cz³owiek? Odpowiedzi mo¿e
udzieliæ tylko ona sama oraz antropologia teologiczna, która bada i objaœnia to
wszystko, co na temat rzeczywistoœci ludzkiej Bóg objawi³ cz³owiekowi34. Te
dane pozwalaj¹ udzieliæ odpowiedzi na wy¿ej postawione pytanie. Ka¿da z wymienionych antropologii szczegó³owych przyczynia siê do poznania cz³owieka.
Dobrze by by³o, aby podjêto próby zintegrowania wyników nauk szczegó³owych
na ten temat. Taka koncepcja, oparta na prawdzie o cz³owieku, widz¹ca go ca³oœciowo, mo¿e prowadziæ go do autentycznego, pe³nego rozwoju i wzrostu.
Odpowiedzi¹ na zaprezentowane wyzwanie mo¿e byæ antropologia personalistyczna. Staje siê ona jednym z g³ównych motywów w naukach humanistycznych, spo³ecznych, teologii, kulturze i sztuce. Mo¿na zauwa¿yæ wyraŸne przesuniêcie „rozumienia „osoby” jako bytu (substancji, subsystencji, relacji ontycznej) w kierunku podmiotowoœci „ja”, jaŸni, ca³oœci œwiata wewn¹trzludzkiego
oraz ku personalizacji ¿ycia indywidualnego i zbiorowego (humanizacja œwiata,
prawa cz³owieka, godnoœæ osoby, absolutna wartoœæ, liberalizm, droga w nieskoñczonoœæ itp.)35.
Jak¹ propozycjê przynosi antropologia personalistyczna? Ciekawe, syntetyczne ujêcie omawianego zagadnienia, prezentuje ks. W³adys³aw Szewczyk.
Cz³owiek posiada wartoœæ i godnoœæ. Te dwie rzeczywistoœci tkwi¹ w nim samym
i z niego wyp³ywaj¹. Osoba ludzka zawsze stanowi podmiot i cel, nie mo¿e wiêc
byæ traktowana jako œrodek do celu w sposób reistyczny. Samoposiadanie i samostanowienie to zdolnoœci osoby ludzkiej. Cz³owiek posiada niezbywalne prawa. Jednym z podstawowych jest prawo do ¿ycia (od poczêcia do naturalnej
œmierci). Nikt tych niezbywalnych praw cz³owiekowi nie mo¿e odebraæ. Osoba
34
Por. C. Valverde, Antropologia filozoficzna, Poznañ 1998, s. 11-18; L.F. Ladaria, Wprowadzenie do antropologii teologicznej, Kraków 1997, s. 11-16.
35
Cz.S. Bartnik, Szkice do personalizmu, Lublin 2006, s. 45-46.
54
ANDRZEJ PRYBA
ludzka jest skierowana ku innym, ku wspólnocie. Œwiat rzeczy nie jest dla cz³owieka rzeczywistoœci¹ podstawow¹. Jest ni¹ œwiat relacji miêdzyosobowych,
a wiêc odniesieñ do cz³owieka i do Boga. Cz³owiek jako osoba posiada w sobie
niepowtarzalny walor, co stanowi o nadrzêdnoœci wobec wartoœci materialnych,
ekonomicznych czy te¿ struktur spo³ecznych36. Nadto, analizuj¹c pojêcie „osoby
ludzkiej” dochodzimy do wyró¿nienia trzech wymiarów: strukturalnego (metafizyczny), spo³ecznego (aksjologiczny) i transcendentnego (teologiczny). W przypadku wymiaru strukturalnego nale¿y stwierdziæ, ¿e cz³owiek jest jednoœci¹ substancjaln¹ i psychofizyczn¹ sk³adaj¹c¹ siê z dwóch p³aszczyzn bytowych (materii i ducha), a cz³owiek spe³nia siê w czynie, ten z kolei wyra¿a osobê
i jednoczeœnie j¹ objawia. Cz³owiek jako osoba mo¿e siê spe³niaæ w czynie bêd¹c
wolny w swoim dzia³aniu. Cz³owiek jest równie¿ istot¹ spo³eczn¹. Spo³eczeñstwo
jest wspólnot¹ osób odpowiedzialnych i wolnych, a nie tylko zwyk³¹ sum¹ jednostek. Pozostaje jeszcze wymiar trzeci – transcendentny. Cz³owiek, jako osoba,
jest skierowany do drugiego „ty”. Na poziomie horyzontalnym odnosi siê to do
cz³owieka, a na poziomie wertykalnym do „Ty” absolutnego, to jest do Boga37.
Uwzglêdnienie przes³ania p³yn¹cego z zaprezentowanej antropologii personalistycznej daje szansê na pe³en rozwój cz³owieka jako osoby. Ten rozwój dotyczy zreszt¹ nie tylko pojedynczego cz³owieka i indywidualnego rozwoju, ale
równie¿ jego rozwoju w wymiarze wspólnotowym. Chodzi tu wiêc o rozwój
podstawowej wspólnoty, jak¹ jest ma³¿eñstwo i rodzina. Oczywiœcie w wymiarze szerszym bêdzie to mia³o niebagatelne znaczenia dla ca³ego spo³eczeñstwa.
III. MA£¯EÑSTWO INSTYTUCJ¥ W S£U¯BIE OSOBY,
RODZINY I SPO£ECZEÑSTWA
Ma³¿eñstwo jest rzeczywistoœci¹ ustanowion¹ przez Boga. To w nim urzeczywistnia siê Jego Bo¿y zamys³ mi³oœci wzglêdem ludzkoœci. Rozwa¿aj¹c to
ciekawe zagadnienie mo¿na wyszczególniæ œciœle ze sob¹ powi¹zane elementy,
którymi s¹: mi³oœæ polegaj¹ca na wzajemnym obdarowaniu osób w ramach zawartego przymierza ma³¿eñskiego, wzajemne doskonalenie siê osób w ramach
relacji na poziomie communio personarum, wspó³praca z Bogiem Stwórc¹
w wydawaniu na œwiat potomstwa i wychowaniu go. Potwierdzenie tej myœli
mo¿na znaleŸæ w nauczaniu Paw³a VI, który stwierdzi³, ¿e ma³¿onkowie poprzez
wzajemne oddanie siê sobie, im tylko w³aœciwe i wy³¹czne, d¹¿¹ do takiej wspólnoty osób, aby doskonal¹c siê w niej wzajemnie, wspó³pracowaæ równoczeœnie
z Bogiem w wydawaniu na œwiat i wychowywaniu nowych ludzi38.
Por. W. Szewczyk, Kim jest cz³owiek. Zarys antropologii filozoficznej, Tarnów 2009, s. 132-133.
Por. tam¿e, s. 135-136.
38
Pawe³ VI, Humanae vitae, n. 8.
36
37
MA£¯EÑSTWO I RODZINA W KRYZYSIE?
55
Sobór Watykañski II w Konstytucji duszpasterskiej o Koœciele w œwiecie
wspó³czesnym Gaudium et spes zajmowa³ siê rozwa¿anym zagadnieniem.
Stwierdzi³ wówczas: […] ten œwiêty wêze³ ze wzglêdu na dobro zarówno ma³¿onków i potomstwa, jak i spo³eczeñstwa, nie zale¿y od s¹du ludzkiego39. Ponad
rzeczonym ludzkim s¹dem znajduje siê norma personalistyczna40, która zdecydowanie domaga siê tego, aby cz³owiek nigdy nie by³ traktowany jako œrodek do
osi¹gniêcia jakiegoœ celu. Norma ta domaga siê dobra ma³¿onków, dzieci i spo³eczeñstwa.
Odnoœnie do pierwszego dobra, jakim jest dobro ma³¿onków, nale¿y zauwa¿yæ, ¿e ma³¿eñstwo jako instytucja chroni osobow¹ kondycjê samych ma³¿onków. Mê¿czyzna i kobieta podejmuj¹ decyzje dotycz¹ce ich seksualnoœci, to znaczy ich wzajemnego obdarowywania sob¹ i jednoczesnego przyjmowania siebie
w ramach naturalnej odmiennoœci jak równie¿ wzajemnej komplementarnoœci.
Mimo ¿e te relacje dotycz¹ niezwykle intymnej sfery, to jednak potrzebuj¹ one
spo³ecznego uznania. Jest to potrzebne ze wzglêdu na szacunek dla samych ma³¿onków jak równie¿ i dla spo³ecznoœci. Mi³oœæ ma³¿onków ze swej natury bowiem potrzebuje publicznego uznania w ramach spo³ecznej egzystencji. Potwierdzenie wysuniêtej tezy znajdujemy w nauczaniu soborowym: W ten sposób aktem osobowym, przez który ma³¿onkowie wzajemnie siê sobie oddaj¹ i przyjmuj¹, powstaje z woli Bo¿ej instytucja trwa³a tak¿e wobec spo³eczeñstwa41.
Kolejnym dobrem wynikaj¹cym z zastosowania normy personalistycznej
w stosunku do osób ¿yj¹cych w ma³¿eñstwie i tworz¹cych jednoczeœnie rodzinê
jest dobro dzieci. Rozwa¿aj¹c ten aspekt nale¿y stwierdziæ jednoznacznie jak niezwykle istotn¹ dla dobra dzieci jest instytucja ma³¿eñstwa. To w³aœnie ta instytucja pozwala na stworzenie optymalnych warunków do tego, by przyj¹æ dzieci,
szanuj¹c ich osobow¹ godnoœæ od momentu ich zaistnienia, czyli poczêcia. Nadto, odwo³uj¹c siê do katolickiej etyki teologicznej, dowiadujemy siê, ¿e ma³¿onkowie poczynaj¹c nowego cz³owieka wspó³pracuj¹ z Bogiem Stwórc¹ w dalszym
dziele stwarzania. Œwiadomoœæ tej wspó³pracy jest mo¿liwa na poziomie wiary.
Doœwiadczenie wiary prowadzi do korzystania z darów, jakie Jezus-G³owa zostawi³ w swoim Koœciele. Tymi szczególnymi darami s¹ sakramenty. Dla ma³¿onków prze¿ywaj¹cych sw¹ wiarê czymœ naturalnym jest zawarcie przymierza
z Bogiem i ze sob¹. Tym przymierzem jest sakrament ma³¿eñstwa. W oparciu
Sobór Watykañski II, Gaudium et spes, n. 48.
Bardzo jasno na ten temat wypowiada siê w swej ksi¹¿ce Mi³oœæ i odpowiedzialnoœæ ks.
kardyna³ Karol Wojty³a. Norma personalistyczna „jako zasada o treœci negatywnej stwierdza, ¿e
osoba jest takim dobrem, z którym nie godzi siê u¿ywanie, które nie mo¿e byæ traktowane jako
przedmiot u¿ycia i w tej formie jako œrodek do celu. W parze z tym idzie treœæ pozytywna normy
personalistycznej: osoba jest takim dobrem, ¿e w³aœciwe i pe³nowartoœciowe odniesienie do niej
stanowi tylko mi³oœæ”, K. Wojty³a, Mi³oœæ i odpowiedzialnoœæ, Lublin 1982, s. 42.
41
Sobór Watykañski II, Gaudium et spes, n. 48.
39
40
56
ANDRZEJ PRYBA
o niego kszta³tuj¹ oni swoje ¿ycie w ramach wzajemnych wertykalno-horyzontalnych relacji osobowych. Bêd¹c w tej szczególnej osobowej relacji z Bogiem
Stwórc¹ ma³¿onkowie mog¹ patrzeæ na siebie – jak zauwa¿y³ Karol Wojty³a –
jakby na rozumnych wspó³-twórców nowego cz³owieka. Ów nowy cz³owiek jest
osob¹. Rodzice bior¹ udzia³ w genezie osoby. Wiadomo, ¿e osoba to nie tylko
i nie przede wszystkim organizm. Cia³o ludzkie jest cia³em osoby dlatego, ¿e stanowi substancjaln¹ jednoœæ z duchem ludzkim42. To mê¿czyzna i kobieta przez
prokreacjê uczestnicz¹ w dalszym dziele stwarzania nowego cz³owieka. Bóg natomiast stwarza w tym momencie duchow¹ i nieœmierteln¹ duszê. Stosunek cielesny ma³¿onków winien wyp³ywaæ wiêc z ich wzajemnej mi³oœci. Gdy pojawi
siê dziecko, jako wyraz ich wzajemnego oddania, winno byæ ono przyjête równie¿ z mi³oœci¹, co w praktyce winno oznaczaæ dba³oœæ o rozwój ca³ego cz³owieka w jego wymiarze cielesnym, psychicznym i duchowym. Taki rozwój jest
mo¿liwy dziêki podjêtemu m¹dremu procesowi wychowania. To zadanie jest
postawione przed rodzicami. Najw³aœciwszym miejscem, w jakim mo¿e w pe³ni
dokonaæ siê owocowanie wychowania jest rodzina zbudowana na instytucji ma³¿eñstwa43. W procesie wychowania rodzice nie s¹ pozostawieni samym sobie.
Bóg równie¿ w³¹cza siê w to dzie³o w porz¹dku ³aski, czyli nad-natury. £aska
jest jakby dalszym ci¹giem tego dzie³a. Bóg sam bierze najwy¿szy udzia³ w tworzeniu ludzkiej osobowoœci w zakresie duchowym, moralnym, œciœle nad-przyrodzonym. Rodzice zaœ, jeœli nie maj¹ wypaœæ ze swej w³aœciwej roli wspó³-twórców, winni i w tym równie¿ dopomagaæ44.
Trzecim i ostatnim dobrem p³yn¹cym z zastosowania normy personalistycznej w stosunku do ma³¿eñstwa jest dobro spo³eczeñstwa. Ma³¿onkowie, którzy
poczynaj¹, rodz¹ i wychowuj¹ dzieci, tworz¹ spo³eczeñstwo. Rodzina bowiem
jest ju¿ spo³ecznoœci¹, rzec mo¿na ma³ym spo³eczeñstwem. To w³aœnie od rodziny zale¿y istnienie wielkich spo³eczeñstw takich jak naród, pañstwo czy Koœció³.
To w³aœnie wielkie spo³eczeñstwo winno siê staraæ dla w³asnego dobra o rodzinê, bo przez ni¹ ono siê staje. Tak wiêc rodzina tkwi w spo³eczeñstwie z jednej
strony, z drugiej natomiast posiada w³asn¹ autonomiê. Ta specyfika rodziny
wynikaj¹ca z jej natury, winna znaleŸæ swoje odzwierciedlenie w stanowionym
prawodawstwie45.
Powrót do pryncypiów, do personalistycznej wizji cz³owieka, a w niej ma³¿eñstwa i rodziny, ma ogromne znaczenie dla przysz³oœci. Postêpowanie zgodnie z jej normami jest szans¹ na przezwyciê¿enie kryzysu pojêæ, jak równie¿ kryK. Wojty³a, Mi³oœæ i odpowiedzialnoœæ…, s. 53.
Dla osób wierz¹cych jest to jednoznaczne z ma³¿eñstwem sakramentalnym.
44
K. Wojty³a, Mi³oœæ i odpowiedzialnoœæ…, s. 54.
45
Por. tam¿e, s. 194; A. Sarmiento, Ma³¿eñstwo chrzeœcijañskie. Podrêcznik teologii ma³¿eñstwa i rodziny, Kraków 2002, s. 43-48.
42
43
MA£¯EÑSTWO I RODZINA W KRYZYSIE?
57
zysu samego ma³¿eñstwa i rodziny. Ma³¿eñstwo mo¿e byæ „narzêdziem” naprawczym46.
* * *
Natura ludzka domaga siê funkcjonowania cz³owieka w spo³eczeñstwie. Podstawow¹ instytucj¹ tworz¹c¹ spo³eczeñstwo jest rodzina oparta na ma³¿eñstwie
dwojga osób: mê¿czyzny i kobiety. Badania etnograficzne potwierdzaj¹ tezê
o monogamicznym ma³¿eñstwie. Prawda objawiona natomiast ukazuje ma³¿eñstwo jako najpierwotniejszy sakrament tworz¹cy wspólnotê osób (mê¿czyznê
i kobietê) wspó³pracuj¹cych z Bogiem Stwórc¹ w wydawaniu na œwiat potomstwa, tworz¹c tym samym rodzinê. Rzeczywistoœæ ma³¿eñstwa i rodziny nie jest
czymœ przypadkowym, ale wynikiem Bo¿ego zamys³u mi³oœci wzglêdem cz³owieka.
D³ugotrwa³e dzia³anie antyrodzinnych ideologii, w ramach mentalnoœci
postmodernistycznej, skutkuje tendencjami dehumanizuj¹cymi prowadz¹cymi do
os³abienia i nietrwa³oœci ma³¿eñstwa i rodziny, co w konsekwencji mo¿na okreœliæ mianem kryzysu. Przyczyny takiego stanu rzeczy nale¿y upatrywaæ w chaosie obyczajowym i w stosowanym celowo dwuznacznym i nieprecyzyjnym nazewnictwie odnosz¹cym siê do ma³¿eñstwa i rodziny.
Powrót do Ÿróde³, do zdrowej zintegrowanej antropologii opartej na prawdzie o cz³owieku, wyra¿aj¹cej siê w antropologii personalistycznej, jest nadziej¹
na przysz³oœæ, na przezwyciê¿enie kryzysu pojêæ, jak równie¿ pokonanie kryzysu doœwiadczanego przez niektóre ma³¿eñstwa i rodziny.
ABSTRACT
Marriage and Family in Crisis?
Human nature requires the social functioning of man. The fundamental institution constituting
society is a family based on the marriage of a man and a woman. Ethnographic research confirms
the idea of monogamous marriage. Revealed truth shows marriage as the most original sacrament
that makes up a community of people (man and woman) cooperating with the Creator in bearing
children and thus it constitutes a family. The reality of marriage and family is not accidental. It is
God’s idea conceived out of love.
Persistent anti-family ideologies present in post-modern mentality result in dehumanizing
tendencies leading to a weakening and transitory nature of marriage and family and this, as
a consequence, can be called crisis. The reason of this situation lies in social chaos and in
ambiguous and vague nomenclature deliberately used in reference to marriage and family.
46
Por. B. Parysiewicz, „Communio” ma³¿eñskie w kulturze aktywizmu i relatywizmu…, s. 162.
58
ANDRZEJ PRYBA
A return to the sources, to the sound, integrated anthropology based on truth concerning man
(present in personalistic anthropology) is the hope for the future, the hope for overcoming the crisis
of notions as well as the crisis experienced by some couples and families.
Key words:
crisis, family, institution of marriage, personalistic anthropology, postmodernism
S³owa klucze:
kryzys, rodzina, instytucja ma³¿eñstwa, antropologia personalistyczna, postmodernizm
MA£¯EÑSTWO I RODZINA W KRYZYSIE?
59
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
JAROS£AW WOJTKUN
Uniwersytet Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego
Instytut Teologiczny w Radomiu
Wychowanie nauk¹ cz³owieczeñstwa w rodzinie
Upbringing as Education in Humanity within the Family
1. OKREŒLENIE WYCHOWANIA
Na czym polega wychowanie? To pytanie zada³ w 1994 r. Jan Pawe³ II
w swoim Liœcie do rodzin. W poni¿szej analizie próbuj¹ na nie odpowiedzieæ
ró¿ni autorzy formu³uj¹cy swoje definicje wychowania, a ka¿da z nich ukazuje
pewien jego konkretny wymiar. Zatrzymamy siê szczególnie na dwóch spoœród
tych definicji.
Pierwsza uwypukla naczeln¹ rolê wartoœci w wychowaniu, okreœlaj¹c je jako:
pomoc w rozwoju, czyli zbli¿aniu siê do wartoœci najwa¿niejszych, takich jak
dobro, prawda, mi³oœæ. […]. Wychowanie zmierza do tego, by wychowanek przyj¹³ za swoje ukazywane mu zasady, aby ich realizacja nie wynika³a z przymusu
lub manipulacji, ale ze œwiadomego wyboru. Jest wiêc pomoc¹ stopniowo wycofuj¹c¹ siê, tak aby wychowanek, uznawszy wartoœci, stara³ siê je realizowaæ, traktuj¹c w³asne ¿ycie jako zadanie1. Wartoœci uznane przez wychowanka w procesie wychowania, staj¹ siê integralnym elementem jego osobowoœci dziêki œcis³ej
relacji z wychowawc¹. Wskazuje na to kolejna definicja wychowania, czyli œwiadomie organizowana dzia³alnoœæ spo³eczna, oparta na stosunku wychowawczym
miêdzy wychowankiem a wychowawc¹, której celem jest wywo³anie zamierzonych
zmian w osobowoœci wychowanka. Zmiany te obejmuj¹ zarówno stronê poznawczo-intelektualn¹, jak te¿ emocjonalno-motywacyjn¹2.
M. Braun-Ga³kowska, Rodzina jako droga, „Sumienie – Rodzina. Materia³y homiletyczne”
n. 167, (1997), s. 120.
2
A. Skreczko, Wychowanie, w: S³ownik ma³¿eñstwa i rodziny, red. E. Ozorowski, Warszawa –
£omianki 1999, s. 474.
1
60
JAROS£AW WOJTKUN
Proces wychowawczy mo¿e byæ zatem dalszym ci¹giem rodzicielstwa, jego
kontynuacj¹. O ile matka rodzi dziecko w sensie biologicznym, tak ojciec wraz
z matk¹ przed³u¿aj¹ rodzicielstwo poprzez proces wychowawczy. Wychowanie
jest rodzeniem cz³owieka w znaczeniu duchowym. Rodzice nie tylko rodz¹ cia³o
dziecka, ale poprzez wychowanie rodz¹ ca³ego cz³owieka, kszta³tuj¹ osobê, rodz¹
jej ducha, kszta³tuj¹ cz³owieczeñstwo i osobowoœæ3. Jan Pawe³ II powie wprost, ¿e
wychowanie jest przede wszystkim obdarzaniem cz³owieczeñstwem – obdarzaniem dwustronnym. Rodzice obdarzaj¹ swym dojrza³ym cz³owieczeñstwem nowo
narodzonego cz³owieka, a ten z kolei obdarza ich ca³¹ nowoœci¹ i œwie¿oœci¹
cz³owieczeñstwa, które z sob¹ przynosi na œwiat4.
2. PRAWO RODZICÓW DO WYCHOWANIA
Wychodz¹c od rozumienia wychowania jako kszta³towania dojrza³ego cz³owieczeñstwa, Papieska Rada ds. Rodziny wyprowadza tezê o podstawowym obowi¹zku i prawie rodziców do wychowania: Wychowanie rzeczywiœcie nale¿y do
rodziców, o ile dzie³o wychowawcze jest przed³u¿eniem zrodzenia i jest rozszerzeniem ich cz³owieczeñstwa, do czego zobowi¹zali siê uroczyœcie w chwili zawierania ich ma³¿eñstwa. Rodzice maj¹ te¿ w tej dziedzinie pierwsze i podstawowe
uprawnienia. S¹ wychowawcami, poniewa¿ s¹ rodzicami. Rodzice maj¹ prawo do
wychowania dzieci wedle w³asnych tradycji i wartoœci religijnych i kulturowych,
przy pomocy koniecznych œrodków, narzêdzi oraz instytucji5. Z równ¹ stanowczoœci¹ mówi o tym przed³o¿ona przez Stolicê Apostolsk¹ „Karta Praw Rodziny”:
Rodzice, poniewa¿ dali ¿ycie dzieciom, maj¹ pierwotne, niezbywalne prawo
i pierwszeñstwo do wychowania potomstwa i dlatego musz¹ byæ uznani za pierwszych i g³ównych jego wychowawców6.
S³uga Bo¿y Jan Pawe³ II, potwierdzaj¹c zasadê niezbywalnoœci prawa rodziców do wychowania, przypomnia³ równoczeœnie o obowi¹zku wspomagania rodziny w jej zadaniach przez inne instytucje do tego powo³ane. Pierwszymi i najwa¿niejszymi wychowawcami dzieci s¹ ich rodzice, to na nich spoczywa bardzo
powa¿ny obowi¹zek wychowania potomstwa i trudno ich w tym zast¹piæ. Jest to
jednoczeœnie ich niepodwa¿alne prawo. Nie zmienia to faktu, ¿e tak¿e inne instytucje publiczne maj¹ swoje prawa i obowi¹zki w dziedzinie wychowania, to
jednak nie jest równoznaczne z zastêpowaniem przez nie roli rodziców. Dlatego
Por. Sobór Watykañski II, Deklaracja o wychowaniu chrzeœcijañskim, n. 2.
Jan Pawe³ II, List do rodzin Gratissimam sane, n. 15.
5
Papieska Rada ds. Rodziny, Ludzka p³ciowoœæ: prawda i znaczenie n. 23, (1995).
6
Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, n. 46; por. Karta Praw Rodziny, art. 5, „L’Osservatore
Romano” n.10, (1983).
3
4
WYCHOWANIE NAUK¥ CZ£OWIECZEÑSTWA W RODZINIE
61
rodzice, stwierdza papie¿, nie powinni czekaæ, a¿ inni wezm¹ na siebie ich obowi¹zki, ale sami powinni wybraæ metody wychowywania swoich dzieci, a tak¿e
treœci etyczne i spo³eczne oraz ducha religijnego, które pragn¹ im wpoiæ7.
Przekaz treœci etycznych i spo³ecznych znajduje swój najbardziej w³aœciwy
grunt w rodzinie, to ona jest podstawowym œrodowiskiem wychowawczym. Rodzina, bêd¹ca czymœ znacznie wiêcej ni¿ tylko zwyk³¹ jednostk¹ prawn¹, spo³eczn¹ czy ekonomiczn¹, stanowi wspólnotê mi³oœci i solidarnoœci, jedyn¹ pod wzglêdem mo¿liwoœci nauczania i przekazywania wartoœci kulturalnych, etycznych,
spo³ecznych, duchowych i religijnych, istotnych dla rozwoju i powodzenia w³asnych cz³onków oraz spo³eczeñstwa8. Przekazywanie wartoœci w rodzinie nie jest
procesem jednostronnym. Na tê ciekaw¹ zale¿noœæ zwróci³ uwagê Jan Pawe³ II
w Liœcie do rodzin. Dziecko otrzymuje od rodziców dar dojrza³ego cz³owieczeñstwa jako owoc procesu wychowawczego. Z kolei ono obdarza swoich rodziców
ca³¹ nowoœci¹ i œwie¿oœci¹ cz³owieczeñstwa. Pozornie nic nie wskazuje na tê
rzeczywistoœæ obdarowania rodziców i spo³eczeñstwa ze strony dziecka, którego
narodziny wydaj¹ siê zwyk³ym faktem statystycznym, który rejestruje siê jak tyle
innych faktów. Czy zatem prawd¹ jest, pyta papie¿, ¿e przychodzi ono tylko
zabieraæ, a nie dawaæ, czy tylko zajmuje miejsce, którego i tak coraz mniej jest
na œwiecie, czy zupe³nie niczego nie wnosi do rodziny i spo³eczeñstwa? Trudno temu zaprzeczyæ. Dziecko obdarowuje sob¹ rodzinê. Jest darem dla rodzeñstwa i dla rodziców. Dar ¿ycia staje siê równoczeœnie darem dla samych dawców9.
3. SZTUKA WYCHOWANIA
Jeœli chcemy wskazaæ najbardziej skuteczne sposoby prowadzenia procesu
wychowawczego, to zatrzymajmy siê przy dwóch formach wychowawczych: osobistym przyk³adzie rodziców i czasie poœwiêconym dzieciom na wspólny dialog.
Osobisty przyk³ad rodziców
Wychowanie rozumiane jako obdarzanie dziecka cz³owieczeñstwem dla osi¹gniêcia przezeñ w³aœciwej dojrza³oœci, dokonuje siê przede wszystkim przez osobisty przyk³ad rodziców. Przekaz wartoœci staje siê formacj¹, a nie tylko informacj¹ wówczas, gdy jest poparty konkretn¹ ich ilustracj¹ w ¿yciu samych rodziców. Oto, co na ten temat dowiadujemy siê ze s³ów Benedykta XVI
wypowiedzianych w czasie V Œwiatowego Spotkania Rodzin w Walencji: JedJan Pawe³ II, Homilia podczas Mszy œw. w Santa Clara na Kubie (22.01.1998), w: tego¿, Dzie³a
zebrane, t. XII, Kraków 2009, s. 1001.
8
Karta Praw Rodziny, Wstêp, par. E.
9
Jan Pawe³ II, Gratissimam sane, n. 11.
7
62
JAROS£AW WOJTKUN
nym z najwiêkszych zadañ rodziny jest formowanie osób wolnych i odpowiedzialnych. Jeœli dzieci widz¹, ¿e rodzice – i inni otaczaj¹cy je doroœli – ¿yj¹ z radoœci¹ i entuzjazmem, nawet pomimo trudnoœci, z wiêksz¹ ³atwoœci¹ bêdzie wzrasta³a w nich g³êboka radoœæ ¿ycia, która pomo¿e im lepiej pokonywaæ przeszkody i zwalczaæ przeciwnoœci pojawiaj¹ce siê w ludzkim ¿yciu. Ponadto, gdy
rodzina nie jest zamkniêta w sobie, dzieci ucz¹ siê, ¿e ka¿da osoba jest godna
mi³oœci oraz ¿e wszystkich ludzi ³¹czy podstawowe i powszechne braterstwo10.
Prawdê mo¿na dziecku przekazaæ, samemu bêd¹c prawdomównym, a ludzk¹ godnoœæ odnosz¹c siê do niego z szacunkiem. Wpajanie mu wartoœci, jak¹ jest
prawda, wymaga ze strony rodziców pog³êbiania ich w³asnej wiedzy, rozszerzania horyzontów myœlowych i zainteresowañ. Chc¹c ukszta³towaæ w dziecku
wra¿liwoœæ na piêkno, trzeba je przyzwyczajaæ do czystoœci i porz¹dku, wczeœniej samemu o to dbaj¹c. Szukaæ dobra to z kolei samemu uczyæ siê porozumiewania z innymi ludŸmi, obdarzania szacunkiem, wdziêcznoœci¹, starania, aby byæ
po¿ytecznym dla bliskich, dla spo³eczeñstwa, dla Ojczyzny11.
Wychowanie powinno zmierzaæ do tego, aby dziecko, kieruj¹c siê œwiadomym wyborem, przyjê³o za swoje ukazywane mu przez rodziców zasady. W³aœnie w rodzinie dziecko po raz pierwszy spotyka siê z ludzkimi wartoœciami, przy
czym spotkanie to odbywa siê nie przez informowanie czy pouczanie, ale przez
doœwiadczenie, i to ju¿ w tym okresie ¿ycia dziecka, w którym wszelkie pouczenia nie s¹ jeszcze dla niego zrozumia³e. W procesie inflacji s³owa spo³ecznoœæ
nie powinna traciæ odniesienia do ‘gramatyki’, której ka¿de dziecko ucz¹ gesty
i spojrzenia matki i ojca, zanim jeszcze zrozumie ono ich s³owa12. Tak jest zw³aszcza w pierwszym kontakcie z mi³oœci¹. To w rodzinie dziecko po raz pierwszy
doœwiadcza mi³oœci i w ten sposób poznaje j¹ wczeœniej ni¿ mo¿e byæ ona nazwana czy objaœniona. Jan Pawe³ II nazywa to doœwiadczenie „dotkniêciem mi³oœci”. W rodzinie dziecko „dotyka” mi³oœci, prawdy, wspó³czucia, delikatnoœci,
uprzejmoœci. Dotyka tych rzeczywistoœci i dziêki owemu „dotkniêciu” mo¿e je
w pe³ni rozwijaæ i w³aœciwie kszta³towaæ.
Ten proces dokonuj¹cy siê w dziecku ma w sobie coœ z wiosennego wzrastania przyrody, rozkwitaj¹cej na nowo pe³ni¹ ¿ycia. To porównanie przychodzi na
myœl, jeœli siêgn¹æ do has³a Jubileuszu Rodzin 2000 roku: „Dzieci s¹ wiosn¹ rodziny i spo³eczeñstwa”. Oto jak¹ wyk³adniê tego has³a poda³ Jan Pawe³ II w przemówieniu do uczestników Kongresu przygotowuj¹cego III Œwiatowe Spotkanie
Rodzin w czasie Jubileuszu roku 2000: «Dzieci s¹ wiosn¹»: co oznacza ta metafora, wybrana jako has³o waszego Jubileuszu? Wprowadza nas ona w atmosferê
Benedykt XVI, Homilia podczas czuwania modlitewnego w Walencji, (8 lipca 2006), „L’Osservatore Romano” n 9-10, (2006), s. 15.
11
Por. M. Braun-Ga³kowska, Rodzina jako droga…, s. 125.
12
Benedykt XVI, Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Pokoju 2008, n. 3.
10
WYCHOWANIE NAUK¥ CZ£OWIECZEÑSTWA W RODZINIE
63
pe³n¹ ¿ycia, kolorów, œwiat³a i œpiewu, jaka kojarzy nam siê z wiosn¹. To wszystko w naturalny sposób obecne jest w dzieciach. Dzieci s¹ nadziej¹, która rozkwita wci¹¿ na nowo, projektem, który nieustannie siê urzeczywistnia, przysz³oœci¹,
która pozostaje zawsze otwarta. S¹ owocem mi³oœci ma³¿eñskiej, która dziêki nim
od¿ywa i umacnia siê13.
Dialog z dzieæmi
Wielkie znaczenie dla skutecznoœci procesu wychowania ma czas, jaki rodzice poœwiêcaj¹ dzieciom, zw³aszcza ich gotowoœæ do prowadzenia nimi rozmowy. Niestety, w³aœnie czasu na rozmowy w rodzinie czêsto brakuje. Wynika to
b¹dŸ z poczucia nieprzygotowania, b¹dŸ ¿ywionych obaw przed podjêciem integralnego wychowania swoich dzieci. Jeœli zabraknie dialogu miêdzy rodzicami
i dzieæmi, utrac¹ oni w oczach dzieci autorytet godny naœladowania, a one w innym œrodowisku zaczn¹ poszukiwaæ wzorców dla siebie i stylów ¿ycia, które
niejednokrotnie okazuj¹ siê byæ fa³szywe i przynosz¹ uszczerbek prawdziwej
godnoœci cz³owieka14. Poœwiêcanie dzieciom czasu i dialog z nimi s¹ równie skutecznymi narzêdziami wychowania jak przyk³ad ¿ycia dawany przez rodziców.
Znaczeniu tego narzêdzia wychowawczego poœwiêci³ oddzielny akapit jeden
z dokumentów Papieskiej Rady ds. Rodziny: Jest rzecz¹ konieczn¹, by rodzice
znajdowali czas na przebywanie z dzieæmi i prowadzenie z nimi rozmów. Dzieci
– dar i zadanie – s¹ najwa¿niejszym zadaniem rodziców, choæ pozornie nie zawsze op³acalnym: s¹ jednak wa¿niejsze ni¿ praca, ni¿ przyjemnoœci i pozycja
spo³eczna. W takich rozmowach z dzieæmi – i w sposób zwiêkszaj¹cy siê z up³ywem lat – trzeba umieæ s³uchaæ ich uwa¿nie, wysilaæ siê, by je zrozumieæ, umieæ
rozeznaæ czêœæ prawdy, która mo¿e byæ obecna w niektórych formach buntu.
A jednoczeœnie rodzice mog¹ im pomóc i w³aœciwie ukierunkowaæ lêki i aspiracje, ucz¹c refleksji nad natur¹ rzeczy i rozumowania. Nie chodzi tu o to, by narzucaæ dzieciom okreœlon¹ liniê postêpowania, lecz by ukazaæ motywy nadprzyrodzone i ludzkie, które j¹ zalecaj¹. Rodzice spe³ni¹ to zadanie tym lepiej, im
wiêcej czasu bêd¹ w stanie poœwiêciæ swoim dzieciom i prawdziwie byæ dla nich,
zni¿aj¹c siê do ich poziomu z mi³oœci¹15.
13
Jan Pawe³ II, Przemówienie z okazji Jubileuszu Rodzin, (14.10.2000), w: www.opoka.org.pl/
biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/przemowienia (dostêp: 20.05.2010).
14
Por. Jan Pawe³ II, Przemówienie do Papieskiej Rady ds. Rodziny (18.10.2002), w: tego¿,
Dzie³a zebrane, t. XIV, Kraków 2009, s. 458.
15
Papieska Rada ds. Rodziny, Ludzka p³ciowoœæ: prawda i znaczenie, n. 51.
64
JAROS£AW WOJTKUN
4. PODSTAWOWE POZIOMY WYCHOWANIA
Kszta³towanie wartoœci spo³ecznych
Odpowiedzialnoœæ wychowawcza rodziców wyra¿a siê w kszta³towaniu
u dziecka cnót potrzebnych do ¿ycia w spo³eczeñstwie. Rodzina jest prawdziw¹
szko³¹ cnót spo³ecznych, czyli sprawnoœci niezbêdnych do funkcjonowania
w spo³eczeñstwie; jest pierwsz¹ i podstawow¹ szko³¹ uspo³ecznienia, czyli tego
wszystkiego, co s³u¿y obdarzeniu ludzkiej istoty cnotami i sprawnoœciami, które
rozwijaj¹ ¿ycie narodu i spo³eczeñstwa16. Ju¿ na gruncie rodzinnym mamy do
czynienia z ¿yciem spo³ecznym ze wszystkimi jego cechami. W rodzinie cz³owiek uczy siê dzia³añ i zachowañ potrzebnych do funkcjonowania w grupie.
W niej otrzymuje pomoc niezbêdn¹ do podjêcia rozmaitych zadañ w spo³eczeñstwie. Cz³owiek w rodzinie przyswaja sobie wartoœci konieczne do tego, aby staæ
siê wolnym, uczciwym i odpowiedzialnym obywatelem17. Umiejêtnoœæ spo³ecznego funkcjonowania zdobywa siê najpierw na poziomie wzajemnych relacji
w rodzinie. W zdrowo funkcjonuj¹cej rodzinie poznaje siê podstawowe elementy relacji spo³ecznych: sprawiedliwoœæ, uznanie autorytetu, umiejêtnoœæ przebaczenia, wra¿liwoœæ na potrzeby starszych i chorych, itp. Wymienia je papie¿
Benedykt XVI; ¯yj¹c w ‘zdrowej’ rodzinie, poznaje siê niektóre podstawowe
komponenty pokoju: sprawiedliwoœæ i mi³oœæ pomiêdzy braæmi i siostrami, w³adzê, jak¹ sprawuj¹ rodzice, pe³ne mi³oœci pos³ugiwanie najs³abszym cz³onkom
– ma³ym, chorym, albo starszym, wzajemn¹ pomoc w ¿yciowych potrzebach, gotowoœæ do akceptacji drugiego cz³owieka i, gdy zachodzi taka potrzeba, do przebaczenia18.
Mo¿na bez obawy b³êdu powiedzieæ, ¿e jednym z istotnych czynników u³atwiaj¹cych proces kszta³towania w dziecku postaw spo³ecznych jest obecnoœæ
licznego rodzeñstwa, czyli obecnoœæ rodzin wielodzietnych. Pojêcie wielodzietnoœci zmieni³o siê dziœ na skutek przemian kulturowych i gospodarczych. O ile
wczeœniej za wielodzietn¹ uwa¿ano rodzinê posiadaj¹c¹ szeœcioro dzieci i wiêcej, tak dzisiaj uchodzi za ni¹ ju¿ taka, która posiada czworo, a nawet troje dzieci. W rodzinie wielodzietnej ³atwiej jest rodzicom prowadziæ proces kszta³towania prawdziwych cnót spo³ecznych, gdy¿ ³atwiej jest o kszta³towanie ducha ofiarnoœci i g³êbszych wiêzi pomiêdzy cz³onkami rodziny. Rodzice powinni pamiêtaæ,
¿e o wiele mniej istotne jest odmówiæ swym dzieciom pewnych wygód lub korzyœci materialnych ni¿ pozbawiaæ je obecnoœci braci i sióstr, którzy mogliby pomóc
16
Por. Jan Pawe³ II, Adhortacja „Familiaris consortio”, n. 37; J. Krucina, Komentarz do adhortacji Jana Paw³a II „Familiaris consortio”, w: Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, Wroc³aw
1009, s. 176.
17
Por. Papieska Rada „Iustitia et Pax”, Kompendium Nauki Spo³ecznej Koœcio³a, n. 238.
18
Benedykt XVI, Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Pokoju (2008), n. 3.
WYCHOWANIE NAUK¥ CZ£OWIECZEÑSTWA W RODZINIE
65
im wzrosn¹æ w cz³owieczeñstwie i uœwiadomiæ sobie piêkno ¿ycia we wszystkich
jego latach i w ca³ym jego bogactwie19.
Liczne rodzeñstwo wp³ywa na powstawanie zdrowych wiêzi miêdzyosobowych. Dzieci, wraz z narodzinami ka¿dego kolejnego brata czy siostry, nabywaj¹ umiejêtnoœci dzielenia siê i rezygnacji z w³asnych przywilejów. Z koniecznoœci musz¹ podejmowaæ dodatkowe obowi¹zki i ponosiæ wspó³odopowiedzialnoœæ
za dom. Najm³odsze ucz¹ siê pod kierunkiem starszego rodzeñstwa samokontroli potrzebnej w kontaktach z innymi, umiejêtnoœci przewodzenia, rezygnacji
z w³asnej wygody itp. Cnoty te stan¹ siê niezwykle przydatne w ich póŸniejszym
¿yciu spo³ecznym.
Wychowanie religijne
Wychowanie religijne jest t¹ ga³êzi¹ wychowania, dziêki której rodzina wzrasta jako „Koœció³ domowy”. Jej rola jest tu niezast¹piona. Wychowanie religijne
i katechizacja dzieci ustawia rodzinê w obrêbie Koœcio³a jako prawdziwy podmiot ewangelizacji i apostolstwa. Chodzi tu o prawo œciœle zwi¹zane z zasad¹
wolnoœci religijnej. Rodziny, a konkretnie rodzice maj¹ prawo wybraæ dla swych
dzieci taki sposób wychowania religijnego oraz moralnego, który odpowiada ich
w³asnym przekonaniom20. Wychowanie religijne stanowi poniek¹d przed³u¿enie
rodzicielstwa w perspektywie nadprzyrodzonej, ze wzglêdu na charakter darów,
jakie rodzice przekazuj¹ dzieciom. Staj¹ siê oni wobec nich pierwszymi g³osicielami Ewangelii poprzez przyk³ad w³asnego ¿ycia, wspóln¹ lekturê S³owa Bo¿ego, modlitwê i uczestnictwo w Eucharystii. To jest tak¿e dalszy ci¹g rodzicielstwa, które z poziomu fizycznego przechodzi na nadprzyrodzony. Modl¹c siê
z dzieæmi i czytaj¹c z nimi s³owo Bo¿e […], staj¹ siê rodzicami w pe³ni, nie tylko
rodzicielami ¿ycia fizycznego, ale i tego, które przez odrodzenie Ducha Œwiêtego
p³ynie z Krzy¿a i Zmartwychwstania Chrystusa21.
Wychowanie religijne nie jest jak¹œ osobn¹, wyizolowan¹ kategori¹ wychowania. Podlega ono tym samym prawom, jak ka¿dy inny wymiar wychowania.
Oprócz s³ów, wyjaœnieñ, wa¿n¹ rolê odgrywa w³asny przyk³ad. Jeœli wiêc dziecko doœwiadcza w rodzinie mi³oœci (mi³oœci kierowanej do dziecka, ale tak¿e mi³oœci miêdzy innymi cz³onkami rodziny), to zbli¿a siê do Mi³oœci przez du¿e M czyli
do Boga. Je¿eli cz³onkowie rodziny w swoich wzajemnych kontaktach kieruj¹ siê
prawd¹, to dziecko zbli¿a siê do Boga, który jest Prawd¹. Je¿eli jest œwiadkiem
mi³osierdzia pe³nionego przez rodziców, zbli¿a siê do mi³osiernego Boga. Je¿eli
rodzice modl¹ siê, dziecko zaczyna siê modliæ, towarzysz¹c im. Nie trzeba dziecJan Pawe³ II, Homilia podczas Mszy dla wiernych (Waszyngton, 7.10.1979), w: tego¿, Dzie³a zebrane, t. XII, Kraków 2009, s. 64.
20
Ten¿e, Gratissimam sane, n. 15.
21
Ten¿e, Familiaris consortio, n. 39.
19
66
JAROS£AW WOJTKUN
ka uczyæ modlitwy, ale wspólnie z nim siê modliæ. Nie trzeba dziecka wysy³aæ do
koœcio³a, ale razem z nim do koœcio³a chodziæ22. Wa¿n¹ rolê w wychowaniu religijnym spe³nia doœwiadczenie mi³oœci rodzinnej prowadz¹cej do odkrycia mi³oœci samego Boga. Jeœli dziecko zakosztuje w rodzinie mi³oœci, to uczy siê równie¿ mi³oœci Boga, tê mi³oœæ poznaje i rozumie. Owo doœwiadczenie mi³oœci
Boga w mi³oœci rodzinnej zyskuje, w wyk³adni papie¿a Benedykta XVI, znaczenie niemal sakramentalne. Do takiego wniosku prowadz¹ jego s³owa wypowiedziane w Walencji: Pe³na mi³oœci radoœæ, z jak¹ nasi rodzice przyjêli nas i towarzyszyli naszym pierwszym krokom na tym œwiecie, jest niczym znak i sakramentalne przed³u¿enie ¿yczliwej mi³oœci Boga, od którego pochodzimy23.
W trosce o religijne wychowanie dzieci mo¿emy wyró¿niæ trzy zasadnicze
wymiary: najpierw ¿ycie religijne rodziców, ich wspóln¹ modlitwê. Pierwszym
etapem modlitewnego dialogu dziecka z Bogiem jest pacierz. W nim dziecko
przyswaja sobie s³owa, którymi zwraca siê do Boga: Ojcze nasz. Jednak poprzestanie na pacierzu nie wystarcza. Oprócz sztuki mówienia do Boga w czasie pacierza potrzebna jest te¿ umiejêtnoœæ ws³uchiwania siê w Jego s³owa, a to jest
istota pe³nej, dojrza³ej modlitwy24. Modlitwa ma³¿onków mo¿e staæ siê miejscem,
w którym ojciec i matka spotykaj¹ swoje dziecko jeszcze przed urodzeniem,
a nawet przed poczêciem, zanim stan¹ siê jego rodzicami w znaczeniu fizycznym. Przestrzeni¹, w której rozwija siê wiara dziecka, jest tak¿e religijna atmosfera w domu. Bardzo wa¿ne s¹ takie momenty w ¿yciu dziecka, jak pierwszy
kontakt wzrokowy z obrazami na œcianie, z krzy¿em. To wszystko doskonale
wprowadza dziecko w sakralny wymiar ¿ycia. Kolejn¹ przestrzeni¹ wychowania
religijnego jest wprowadzenie dziecka we wspólnotê Koœcio³a. Od momentu
chrztu œwiêtego ka¿dy kontakt ze wspólnot¹ liturgiczn¹, z obrzêdowoœci¹ i ¿yciem sakramentalnym rodziców formuje myœlenie dziecka, jego przekonania
i rozbudza emocjonalne potrzeby relacji z Bogiem.
Na tych trzech p³aszczyznach, wzajemnie siê uzupe³niaj¹cych, realizuje siê
niezwykle odpowiedzialne zadanie rodziców wychowania religijnego ich dzieci.
Papie¿ Benedykt XVI zadanie przekazu wiary traktowa³ jako szczególnie odpowiedzialne ich powo³anie: Rodzice chrzeœcijañscy powo³ani s¹ do tego, by daæ
wiarygodne œwiadectwo swej wiary i nadziei chrzeœcijañskiej. Winni sprawiæ, aby
powo³anie Boga i Dobra Nowina Chrystusa dotar³y do ich dzieci w sposób jak
najbardziej czytelny i autentyczny. W ten sposób sta³e œwiadectwo ma³¿eñskiej
mi³oœci rodziców, prze¿ywanej z wiar¹ i przesyconej ni¹, oraz pe³ne uczucia
M. Braun-Ga³kowska, Rodzina jako droga…, s. 125.
Benedykt XVI, Homilia na zakoñczenie V Œwiatowego Spotkania Rodzin, (Walencja,
9.07.2006), „L’Osservatore Romano”, n. 9-10, (2006), s. 16-17.
24
Por. E. Staniek, Wychowanie do s³uchania S³owa Bo¿ego, w: „Materia³y homiletyczne”,
n. 167, (1997), s. 130.
22
23
WYCHOWANIE NAUK¥ CZ£OWIECZEÑSTWA W RODZINIE
67
wsparcie ze strony wspólnoty chrzeœcijañskiej, sprzyjaæ bêd¹ osobistemu podejœciu dzieci do samego daru wiary, odkryciu dziêki niej g³êbokiego sensu w³asnego istnienia oraz poczuwaniu siê tym samym do dumy i wdziêcznoœci za ten dar25.
Wychowanie do odpowiedzialnoœci w dziedzinie p³ciowoœci
Wychowanie w dziedzinie p³ciowoœci nale¿y w pierwszym rzêdzie do rodziców i g³ównie oni odpowiadaj¹ za tê sferê ich rozwoju. Na rodzicach spoczywa
szczególna odpowiedzialnoœæ w sferze wychowania seksualnego. Istotne znaczenie dla harmonijnego wzrastania ma fakt, by dzieci stopniowo i w sposób uporz¹dkowany poznawa³y sens p³ciowoœci oraz uczy³y siê doceniaæ ludzkie i moralne wartoœci z ni¹ zwi¹zane26. W zadaniu tym rodzice powinni byæ wspierani
przez inne instytucje wychowawcze. W szczególnoœci wychowanie seksualne, stanowi¹ce podstawowe prawo rodziców, winno dokonywaæ siê zawsze pod ich
troskliwym kierunkiem, zarówno w domu, jak i w wybranych i kontrolowanych
przez nich oœrodkach wychowawczych27. Owe oœrodki wychowawcze – szko³a,
pañstwo czy Koœció³ – maj¹ prawo do wype³nienia jedynie pomocniczej roli
i nie mog¹ zast¹piæ rodziny w realizacji jej zadania. Zadanie to mo¿e byæ wspomagane przez innych wychowawców, ale nie mo¿e byæ zastêpowane, jeœli nie ma
powa¿nych przyczyn zwi¹zanych z niezdolnoœci¹ fizyczn¹ lub moraln¹ rodziców28.
W istocie, œrodowiskiem najbardziej odpowiednim do zapewnienia dziecku zdrowego wychowania seksualnego jest rodzina. To w³aœnie w niej panuje klimat,
który pozwala, niejako bez urazów, wprowadzaæ dzieci w rzeczywistoœci najbardziej delikatne i wpisywaæ je w bogactwo dojrza³ej i zintegrowanej osobowoœci.
Chc¹c osi¹gn¹æ ten cel trzeba przyj¹æ pewne fundamentalne za³o¿enia. Jednym
z nich jest prymat mi³oœci nad seksualnoœci¹. P³ciowoœæ ludzka nie nale¿y tylko
do wymiaru fizycznego, biologicznego, cz³owieka, ale jest komponentem kszta³tuj¹cym ca³¹ osobowoœæ. Jest to istotne przypomnienie, bior¹c pod uwagê kontekst dzisiejszej kultury, która usi³uje banalizowaæ ludzk¹ p³ciowoœæ, interpretuj¹c j¹ i prze¿ywaj¹c w sposób zubo¿ony poprzez sprowadzenie wy³¹cznie do wymiaru cielesnego i do egoistycznej przyjemnoœci. Zadanie wychowawcze
rodziców winno zatem zmierzaæ do ukazania kultury seksualnej, która bêdzie rzeczywiœcie w pe³ni osobowa; p³ciowoœæ jest bogactwem ca³ej osoby – jej cia³a,
uczuæ i ducha29. Wychowanie do odpowiedzialnoœci w dziedzinie p³ciowoœci nie
powinno ograniczaæ siê tylko przekazu informacji dotycz¹cych ludzkiej seksualnoœci. W istocie seksualnoœæ to nie jedynie fizjologia, ale odpowiedzialny u¿ytek
Benedykt XVI, Homilia na zakoñczenie V Œwiatowego Spotkania Rodzin…, s. 16-17.
Papieska Rada „Iustitia et Pax”, Kompendium Nauki Spo³ecznej Koœcio³a, n. 243.
27
Karta Praw Rodziny, art. 5.
28
Papieska Rada ds. Rodziny, Ludzka p³ciowoœæ: prawda i znaczenie, n. 23.
29
Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, n. 37.
25
26
68
JAROS£AW WOJTKUN
p³ciowoœci anga¿uj¹cy z koniecznoœci drug¹ osobê. Wymaga zatem postaw i wartoœci, których przekaz nie wyczerpuje siê w zdobywaniu wiedzy na ten temat30.
Nie podwa¿a to naturalnie koniecznoœci przekazu jakiegoœ zasobu informacji
o ludzkiej p³ciowoœci, ale przekaz ten powinien uwzglêdniaæ pewne regu³y, o których przypomina dokument Papieskiej Rady ds. Rodziny.
Pierwsza z nich dotyczy jedynoœci i niepowtarzalnoœci dziecka. Powinno ono
otrzymywaæ w tej dziedzinie indywidualn¹ formacjê, jak te¿ informacjê. Tylko
rodzice, którzy swoje dziecko znaj¹ najlepiej, mog¹ w³aœciwie okreœliæ, kiedy
mo¿e ono je otrzymaæ. Dziecko bêdzie szybko przejawia³o swoj¹ ciekawoœæ, prêdzej czy póŸniej zainteresuje siê tym tematem. Jeœli nie pozyska wiedzy od rodziców, znajdzie j¹ na witrynach wystawowych, w Internecie, czy na komercyjnych kana³ach telewizyjnych31.
Kolejna zasada odwo³uje siê do koniecznoœci z³¹czenia informacji z formacj¹. Wszelkie informowanie na temat seksualnoœci powinno dokonywaæ siê
w po³¹czeniu z podaniem odpowiednich norm moralnych. Ze wzglêdu na powi¹zania zachodz¹ce pomiêdzy wymiarem p³ciowym osoby a jej wartoœciami etycznymi, wychowanie ma doprowadziæ do znajomoœci zasad moralnych i uznania ich
za konieczn¹ i cenn¹ gwarancjê odpowiedzialnego wzrostu osobowego w dziedzinie p³ciowoœci ludzkiej32. Tym podstawowym aspektem moralnym jest pozytywne i konstruktywne znaczenie cnoty czystoœci, która owocuje prawdziw¹ mi³oœci¹ wobec innych osób. Informowanie w zakresie spraw zwi¹zanych z p³ciowoœci¹ nie powinno byæ nigdy oddzielone od szerszego kontekstu wychowania
do mi³oœci.
Rodzice powinni informowaæ o ludzkiej seksualnoœci z ogromn¹ delikatnoœci¹ i we w³aœciwym czasie. Nie jest wskazane zarówno aplikowanie dzieciom
ca³ej wiedzy na ten temat, jak te¿ zwlekanie z przekazaniem im niezbêdnych informacji. W jednym z dokumentów Papieskiej Rady ds. Rodziny znajdujemy tak¹
oto praktyczn¹ podpowiedŸ: Przy prowadzeniu rozmowy przez rodziców lepiej
jest dzieciom na tematy seksualne powiedzieæ za du¿o ni¿ za ma³o, lepiej jest
poinformowaæ przedwczeœnie ni¿ z opóŸnieniem. Dobrze jest do tego celu wykorzystaæ naturalne sytuacje ¿ycia codziennego dzieci33.
Por. A. Polaino-Lorente, Educazione sessuale, w: „Pontificio Consiglio per la Famiglia
(a cura di)”, Lexicon. Termini ambigui e discussi su famiglia, vita e questioni etiche, Bologna 2003,
s. 287.
31
Por. Papieska Rada ds. Rodziny, Ludzka p³ciowoœæ. Prawda i znaczenie, n. 65-75. Stanowczo brzmi¹ w tym miejscu naszych rozwa¿añ s³owa przestrogi, jakie znajdujemy w dokumencie
Papieskiej Rady ds. Œrodków Spo³ecznego Przekazu, Pornografia i przemoc w œrodkach przekazu
(7 maja 1989): „Nikt nie mo¿e uwa¿aæ, ¿e jest uodporniony na degraduj¹ce skutki pornografii
i przemocy czy zabezpieczony przed szkod¹ ze strony tych, którzy ulegaj¹ ich wp³ywom. Szczególnie bezbronne s¹ dzieci i m³odzie¿, wiêc wyj¹tkowo ³atwo mog¹ staæ siê ofiarami”.
32
Papieska Rada „Iustitia et Pax”, Kompendium Nauki Spo³ecznej Koœcio³a, n. 243.
33
A. Polaino-Lorente, Educazione sessuale…, s. 294.
30
WYCHOWANIE NAUK¥ CZ£OWIECZEÑSTWA W RODZINIE
69
5. NIEKTÓRE ZAGRO¯ENIA PROCESU WYCHOWAWCZEGO
Stwierdzenie, ¿e wychowanie nie jest rzecz¹ ³atw¹ jest truizmem. Tak by³o
kiedyœ, tak jest i dziœ, o czym przypomina rodzinom miasta Rzymu, bezpoœrednim adresatom swego listu, papie¿ Benedykt XVI: Wychowanie nigdy nie by³o
rzecz¹ ³atw¹, a dziœ, jak siê wydaje, staje siê coraz trudniejsze. Wiedz¹ o tym
dobrze rodzice, nauczyciele, kap³ani i wszyscy ci, na których spoczywa bezpoœrednia odpowiedzialnoœæ wychowawcza. Dlatego te¿ mówi siê o wielkim «kryzysie wychowawczym», który potwierdzaj¹ niepowodzenia, jakimi nader czêsto
koñcz¹ siê nasze starania, by kszta³towaæ osoby rzetelne, potrafi¹ce wspó³pracowaæ z innymi i nadaæ sens swojemu ¿yciu. W sposób naturalny win¹ obarcza siê
w tej sytuacji nowe pokolenia, jak gdyby dzieci, które rodz¹ siê dzisiaj, by³y inne
od tych, które rodzi³y siê w przesz³oœci. Mówi siê ponadto o «roz³amie miêdzy
pokoleniami», który niew¹tpliwie istnieje i ma swoje znaczenie, lecz jest on raczej skutkiem ni¿ przyczyn¹ tego, ¿e nie przekazuje siê pewników i wartoœci34.
Niestety w pejza¿u wspó³czesnoœci pojawiaj¹ siê dodatkowo inne elementy,
które utrudniaj¹ rodzicom ich wychowawcze zadanie. Do nich nale¿y miêdzy
innymi wp³yw kultury wspó³czesnej i œrodowiska rówieœników35. M³ody cz³owiek
spotyka nowe osoby i nowe œrodowiska, a w szczególnoœci nauczycieli i kolegów
w szkole, którzy zaczynaj¹ odgrywaæ w jego ¿yciu wp³yw wychowawczy, dodajmy: dodatni albo ujemny. W tym nowym kontakcie wystêpuje pewien dystans czy
nawet sprzeciw w stosunku do wychowania rodzicielskiego, w stosunku do rodziny36. Realn¹ konkurencj¹ dla œrodowiska rodzinnego w jego zadaniach wychowawczych staj¹ siê dzisiaj œrodki spo³ecznego przekazu, których wp³yw wychowawczy, jak o tym pisa³ Benedykt XVI, mo¿e wrêcz rywalizowaæ z tym, jaki
wywiera szko³a, Koœció³, a mo¿e nawet dom. Rzeczywistoœæ dla wielu jest tym,
co media kreuj¹ jako tak¹37. Zasygnalizujmy te z nich, które znalaz³y odzwierciedlenie w osobnych dokumentach Stolicy Apostolskiej.
34
Benedykt XVI, List do diecezji rzymskiej o pilnej potrzebie wychowania, (2008), w „L’Osservatore Romano” n. 4, (2008), s. 4.
35
Zagro¿enia kryj¹ce siê w oddzia³ywaniu wspó³czesnej kultury na m³ode pokolenie wyeksponowa³ Jan Pawe³ II w przes³aniu na Konferencjê w Kairze, 19 marca 1994: „Patrz¹c w stronê
roku dwutysiêcznego, jak nie myœleæ o m³odych? Co im siê dzisiaj proponuje? Spo³ecznoœæ rzeczy,
a nie osób. Prawo do robienia wszystkiego ju¿ od pierwszych lat ich okresu ich m³odoœci, bez hamulców, lecz z maksimum mo¿liwego bezpieczeñstwa. Bezinteresowny dar z siebie, panowanie nad
instynktami, poczucie odpowiedzialnoœci uwa¿a siê za pojêcia nale¿¹ce do minionej ju¿ epoki”, Jan
Pawe³ II, List «The commonwealth of nation» do g³ów pañstw na Miêdzynarodow¹ Konferencjê na
temat zaludnienia i rozwoju. Kair 1994, w: tego¿, Dzie³a zebrane, t. III, Kraków 2007, s. 33.
36
Jan Pawe³ II, Gratissimam sane, n. 15.
37
Benedykt XVI, Orêdzie na Dzieñ Œrodków Spo³ecznego Przekazu (2007), n. 1.
70
JAROS£AW WOJTKUN
Zagro¿enia p³yn¹ce z niew³aœciwego korzystania z telewizji
Pewne refleksje na ten temat znajdujemy w Orêdziu Jana Paw³a II na Œwiatowy Dzieñ Œrodków Spo³ecznego Przekazu 1994 roku: „Telewizja w rodzinie: kryteria w³aœciwego wyboru programów”. Jan Pawe³ II wskazuje na niezaprzeczalne
pozytywy, jakie niesie telewizja: Telewizja mo¿e wzbogacaæ ¿ycie rodzinne. Mo¿e
zbli¿aæ cz³onków rodziny miêdzy sob¹, umacniaæ ich solidarnoœæ z innymi rodzinami i z ca³ym spo³eczeñstwem. Mo¿e pomna¿aæ nie tylko ich wiedzê, i tê ogóln¹ i tê
religijn¹. Telewizja mo¿e jednak wywieraæ szkodliwy wp³yw na ¿ycie rodzinne.
Ma to miejsce gdy propaguje siê fa³szywe wartoœci i wzorce postêpowania, rozpowszechnia siê pornografiê i przemoc. Szkodliwe jest ponadto przedstawianie bie¿¹cych wydarzeñ i problemów w sposób celowo wypaczony, agresywna reklama,
a tak¿e promowanie fa³szywych wizji ¿ycia. Na tym wyliczeniu lista zagro¿eñ siê
koñczy. Papie¿ z wnikliwoœci¹ wskazuje na ujemny wp³yw telewizji nawet wówczas, gdy programy telewizyjne nie budz¹ zastrze¿eñ moralnych. Telewizja mo¿e
powodowaæ zamykanie siê cz³onków rodziny w ich osobnych œwiatach, rozrywaj¹c
prawdziwe wiêzi miêdzyosobowe; mo¿e staæ siê tak¿e przyczyn¹ roz³amów w rodzinie, prowadz¹c do wzajemnego wyobcowania siê rodziców i dzieci. Przy tym
rodzice nie tylko musz¹ sami korzystaæ z telewizji w sposób rozwa¿ny, ale powinni
te¿ czynnie kszta³towaæ w swoich dzieciach zdrowe nawyki w tej dziedzinie. Rodzice powinni te¿ rozmawiaæ z dzieæmi o telewizji, ucz¹c ich kontrolowania iloœci
i jakoœci ogl¹danych programów oraz dostrzegania i oceny moralnych wartoœci,
które stanowi¹ ich pod³o¿e. Papie¿ z ca³¹ powag¹ stwierdza, ¿e rodzice, którzy systematycznie i na du¿¹ skalê pos³uguj¹ siê telewizj¹ jako swego rodzaju elektroniczn¹ niañk¹, wyrzekaj¹ siê swojej roli najwa¿niejszych wychowawców w³asnych dzieci. Takie uzale¿nienie siê od telewizji mo¿e pozbawiæ cz³onków rodziny okazji do
wywierania wp³ywu na siebie nawzajem poprzez rozmowê, wykonywane razem
czynnoœci czy wspóln¹ modlitwê.
Formacyjny wp³yw Internetu
Oprócz niebezpieczeñstw kryj¹cych siê w niew³aœciwym korzystaniu z telewizji, nale¿y uwzglêdniæ tak¿e zagro¿enia p³yn¹ce z b³êdnego pos³ugiwania siê
Internetem. Jest to niew¹tpliwie jedno z powa¿niejszych zagro¿eñ procesu wychowawczego w rodzinie. Œwiadcz¹ o tym og³oszone w ostatnich latach wa¿ne
dokumenty Koœcio³a poœwiêcone temu zagadnieniu. Koœció³ zachêca w nich, aby
wyp³yn¹æ na g³êbiê Internetu. Podobnie jak na g³êbinie mog¹ spotkaæ cz³owieka
k³opoty, tak równie¿ „g³êbia Internetu” niesie ze sob¹ realne zagro¿enia. Internet
jest drzwiami otwieraj¹cymi siê na wspania³y i ekscytuj¹cy œwiat o potê¿nym
wp³ywie formacyjnym; nie wszystko jednak po drugiej stronie drzwi jest bezpieczne, zdrowe i prawdziwe38. Ogromna iloœæ informacji w Internecie mo¿e dopro38
Papieska Rada ds. Œrodków Spo³ecznego Przekazu, Koœció³ a Internet (22.02.2002), n. 11.
WYCHOWANIE NAUK¥ CZ£OWIECZEÑSTWA W RODZINIE
71
wadziæ do niebezpieczeñstwa powierzchownoœci, braku g³êbszych przemyœleñ
egzystencjalnych, b³êdnych ocen, ¿e fakty maj¹ wiêksze znaczenie ni¿ wartoœci.
Liczba informacji przekazywanych w Internecie wydaje siê byæ wielkoœci¹ bez
granic. Mo¿na mówiæ wrêcz o jakimœ „informacyjnym potopie”. Odnosi siê wra¿enie pewnego prze³adowania wiadomoœciami i faktami. To z kolei stwarza realne niebezpieczeñstwo, ¿e ludzie bêd¹ sk³onni przypisywaæ wiêksze znaczenie faktom ni¿ wartoœciom. Internet oferuje szeroki zasób wiedzy, ale nie uczy wartoœci;
kiedy zaœ ludzie przestaj¹ odwo³ywaæ siê do wartoœci, szkodê ponosi nasze cz³owieczeñstwo. […] Co wiêcej, Internet w sposób bardzo radykalny zmienia psychologiczny stosunek cz³owieka do czasu i przestrzeni. Gdy ca³¹ sw¹ uwagê skupia on na tym, co konkretne, u¿yteczne i ³atwo dostêpne, mo¿e mu zabrakn¹æ
motywacji do podjêcia g³êbszej refleksji. Aby osi¹gn¹æ m¹droœæ i zrozumieæ
œwiat, nie wystarczy gromadziæ fakty, choæby najciekawsze, ale trzeba przyj¹æ
wzglêdem œwiata postawê kontemplacji, która pozwala dociekaæ g³êbszego sensu
rzeczy w ich wzajemnej relacji oraz w odniesieniu do ca³ej rzeczywistoœci39.
Trzeba tak¿e zwróciæ uwagê na inne zagro¿enie zwi¹zane z bezwolnym korzystaniem z Internetu, zw³aszcza z serwerów przeznaczonych do nawi¹zywania
wirtualnych kontaktów z innymi osobami, popularnymi wœród m³odego pokolenia. Zacieœnienie przestrzeni zainteresowañ tylko do œwiata kontaktów w sieci
mo¿e prowadziæ do samotnoœci i izolacji. Gdy komputer zaczyna zastêpowaæ
przyjació³, znika potrzeba ¿ywej relacji z ludŸmi. Relacje nawi¹zywane drog¹
elektroniczn¹ nie zast¹pi¹ nigdy bezpoœredniego kontaktu z drugim cz³owiekiem,
nie mog¹ te¿ staæ siê zamiennikiem prawdziwej wspólnoty ludzkiej40. Czy przysz³a ‘sieæ’ – pytaj¹ autorzy dokumentu Papieskiej Rady ds. Spo³ecznego Przekazu – zamiast byæ globaln¹ wspólnot¹, stanie siê ogromn¹, rozdrobnion¹ zbiorowoœci¹ odosobnionych jednostek – ludzkich owadów zamkniêtych w swoich kokonach, które wymieniaj¹ informacje zamiast porozumiewaæ siê z sob¹
nawzajem? W takim œwiecie có¿ stanie siê z solidarnoœci¹, co stanie siê z mi³oœci¹?41
*
Istota procesu wychowawczego to kszta³towanie ducha, obdarzanie cz³owieczeñstwem. Zwróciliœmy uwagê na niektóre p³aszczyzny tego procesu i uwypukliliœmy naturê niektórych zagro¿eñ dla wychowawczego zadania rodziców. Te
rodzicielskie i wychowawcze zadania rodziców mo¿emy chyba potraktowaæ jako
jeden z wymiarów g³oszenia Ewangelii ¿ycia w œrodowisku rodzinnym. To w³aJan Pawe³ II, Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Œrodków Spo³ecznego Przekazu (2002), n. 4.
Tam¿e, n. 5.
41
Papieska Rada ds. Œrodków Spo³ecznego Przekazu, Etyka w œrodkach spo³ecznego przekazu (4.06.2000), n. 29.
39
40
72
JAROS£AW WOJTKUN
œnie rodzicom Bóg powierza dar nowego ¿ycia. Skoro zaœ Bóg powierza cz³owieka cz³owiekowi, ka¿dy z nas jest stró¿em swego brata42. Dopowiedzmy ze
swej strony: o ile¿ bardziej ka¿dy rodzic jest stró¿em swego dziecka, stró¿em
i powiernikiem daru ¿ycia! Jesteœmy wezwani, aby kochaæ i szanowaæ ¿ycie ka¿dego cz³owieka oraz d¹¿yæ wytrwale i z odwag¹ do tego, by w naszej epoce,
w której mno¿¹ siê zbyt liczne oznaki œmierci, zapanowa³a wreszcie nowa kultura
¿ycia, owoc kultury prawdy i mi³oœci43.
ABSTRACT
Upbringing as Education in Humanity within the Family
The essence of the process of upbringing is the formation of the spirit, the bestowal
of humanity. In the article, attention is drawn to certain planes of this process and the nature of
some threats to the educational task of the parents are brought into relief. The parental and
educational tasks of parents can be seen as one of the aspects of proclaiming the Gospel within the
family milieu. It is to the parents that God entrusts the gift of a new life. And if God entrusts one
human being to another, each man is his brother’s keeper. Let us add: all the more so is each parent
the keeper of their child, the keeper and repository of the gift of life. We are called to love and
respect the life of every human being and to strive perseveringly and boldly for a new culture of
life, the fruit of the culture of truth and love, in an era when signs of death are only too numerous
and increase. Key words:
upbringing, family, parental example, humanity, religious education, sexual education
S³owa klucze:
wychowanie, rodzina, przyk³ad rodziców, cz³owieczeñstwo, wychowanie religijne,
wychowanie seksualne
42
43
Por. Jan Pawe³ II, Evangelium vitae, n. 19.
Tam¿e, n. 77.
WYCHOWANIE NAUK¥ CZ£OWIECZEÑSTWA W RODZINIE
73
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
ANTONI BARTOSZEK
Uniwersytet Œl¹ski
Wydzia³ Teologiczny
Sytuacja osób ¿yj¹cych w separacji lub samotnie po rozwodzie –
cierpienie i wyzwanie moralne
Situation of People Living in Separation or Living Alone after Divorce
– Suffering and Moral Challenge
Niniejsze analizy stanowi¹ próbê spojrzenia na sytuacjê ¿yciow¹ osób, które
przez jakiœ czas ¿y³y w sakramentalnym zwi¹zku ma³¿eñskim, jednak w pewnym
momencie ¿ycia znalaz³y siê b¹dŸ to w separacji ma³¿eñskiej, b¹dŸ te¿ przesz³y
proces rozwodu cywilnego i ¿yj¹ teraz bez wspó³ma³¿onka. Chodzi tutaj zarówno o mê¿czyzn, jak i kobiety, których sytuacja zmieni³a siê z bytowania wspólnotowego w ma³¿eñstwie w ¿ycie samotne bez ma³¿onka. Adhortacja apostolska
Familiaris consortio wymieniaj¹c liczne nieprawid³owe sytuacje ma³¿eñskie,
wskazuje tak¿e na ¿yj¹cych w separacji i rozwiedzionych, którzy nie zawarli
nowego zwi¹zku ma³¿eñskiego (por. FC 83)1. W refleksji teologicznomoralnej
dotycz¹cej osób znajduj¹cych siê w ró¿nego rodzajach niew³aœciwych sytuacjach
ma³¿eñskich, nie mo¿e zabrakn¹æ problematyki odnosz¹cej siê do ludzi ¿yj¹cych
w samotnoœci, których ma³¿eñstwo zosta³o rozdarte przez separacjê czy te¿ rozwód. Chodzi o próbê opisania egzystencjalno-moralnego stanu tego typu osób
oraz o spojrzenie na ich sytuacjê ¿yciow¹ jako wyzwanie moralne zarówno dla
nich samych, jak i dla ich otoczenia, czyli spo³ecznoœci, w której ¿yj¹, a tak¿e
dla wspólnoty Koœcio³a, w której s¹ zakorzenieni na mocy sakramentu chrztu
œwiêtego.
Warto zauwa¿yæ, ¿e 06.01.2008 kard. D. Tettamanzi, arcybiskup Mediolanu, wyda³ list pasterski do ma³¿onków w stanie separacji, rozwodu i ponownego zwi¹zku; zob. ten¿e, «Pan jest
blisko skruszonych w sercu» (Ps 34,19). List pasterski do ma³¿onków w stanie separacji, rozwodu
i ponownego zwi¹zku, t³um. W. Surmiak, „Wiadomoœci Archidiecezjalne” 77 (2009) nr 10, s. 611622, w tym tomie s. 183-193.
1
74
ANTONI BARTOSZEK
1. KONTEKST SPO£ECZNY
Zwyk³a obserwacja ¿ycia pokazuje, ¿e rozwody stanowi¹ istotny problem
spo³eczny. Wystarczy spojrzeæ na niektóre dane statystyczne, dotycz¹ce spo³eczeñstwa polskiego, zaczerpniête z roczników demograficznych. Jest oczywiste,
¿e s¹ to dane odnosz¹ce siê do sytuacji cywilnej, nie koœcielnej. W ostatnim dziesiêcioleciu w nastêpuj¹cy sposób uk³ada³y siê dane liczbowe. Ma³¿eñstw zawartych by³o: w roku 2000 – 211,2 tys., 2005 – 206,9 tys., 2006 – 226,2 tys., 2007
– 248,7 tys., 2008 – 257,7 tys.; orzeczono nastêpuj¹c¹ iloœæ rozwodów: 2000 –
42,8 tys.(w tym ma³¿eñstwa z dzieæmi – 27,8 tys.), 2005 – 67,6 tys. (45,7 tys.),
2006 – 71,9 tys. (45,0 tys.) 2007 – 66,6 tys. (40,8 tys.), przy czym – w tym samym 2007 – z winy mê¿a 13,4 tys., z winy ¿ony 2,2 tys., wina po obydwu stronach – 3,3 tys., bez orzeczenia o winie – 47,7 tys., natomiast w 2008 r. orzeczono 65,5 tys. rozwodów. W przeliczeniu na 1000 ludnoœci rozwodów by³o:
w 2000r. – 1,1 (miasto – 1,5; wieœ – 0,5); 2005 – 1,8 (2,3; 0,9); 2006 – 1,9 (2,5;
0,9); 2007 – 1,7 (2,3; 0,9); 2008 – 1,7 (2,2; 0,9). W rozpatrywanym przedziale
czasowym orzeczono nastêpuj¹c¹ liczbê separacji: w 2000 – 1,3 tys., 2005 – 11,6
tys., 2006 – 8,0 tys., 2007 – 4,9 tys., 2008 – 3,82.
Dla zobrazowania przyczyn rozwodów i separacji cywilnych warto spojrzeæ
na rok 2007; i tak z powodu niezgodnoœci charakterów orzeczono 18 tys. rozwodów oraz 938 separacji, z powodu nadu¿ywania alkoholu 5 tys. rozwodów oraz
784 separacji, niedochowania wiernoœci ma³¿eñskiej – odpowiednio 7,1 tys. oraz
369, nagannego stosunku do cz³onków rodziny – 1,9 tys. oraz 156, nieporozumieñ na tle finansowym – 1,2 tys. oraz 151, trudnoœci mieszkaniowych – 91 oraz
7; niedoboru seksualnego – orzeczono 237 rozwodów, ¿adnej separacji.
Liczby dotycz¹ce separacji wskazuj¹ na okreœlone grono osób ¿yj¹cych samotnie, po jakiejœ formie rozpadu zwi¹zku ma³¿eñskiego, przy czym jest oczywiste, ¿e faktycznych separacji mo¿e byæ o wiele wiêcej. Równoczeœnie trzeba
podkreœliæ, ¿e tak¿e wœród osób po rozwodzie jest okreœlona liczba tych, którzy
nie zwi¹zali siê nowym zwi¹zkiem cywilnym. To w³aœnie tych osób: w separacji
lub samotnie ¿yj¹cych po rozwodzie, dotycz¹ niniejsze analizy.
Patrz¹c na powy¿sze liczby jako na znak czasów mo¿na powiedzieæ, ¿e istnieje prawdziwa plaga rozwodów. Wymienione powy¿ej przyczyny rozwodów
i separacji cywilnych nie stanowi¹ ostatecznych Ÿróde³ wielkiej iloœci rozpadaj¹cych siê ma³¿eñstw. Bez szczegó³owej analizy zjawiska mo¿na stwierdziæ, ¿e
u pod³o¿a rozk³adu wielkiej liczby zwi¹zków ma³¿eñskich le¿¹ nastêpuj¹ce zjaG³ówny Urz¹d Statystyczny, Ma³y Rocznik Statystyczny 2009, s. 122n; G³ówny Urz¹d Statystyczny, Ma³y Rocznik Statystyczny 2008, s. 123n; Urz¹d Statystyczny, Rocznik Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej 2008, s. 202; G³ówny Urz¹d Statystyczny, Rocznik Demograficzny 2008,
s. 234-236, 261, 269.
2
SYTUACJA OSÓB ¯YJ¥CYCH W SEPARACJI LUB SAMOTNIE PO ROZWODZIE…
75
wiska: indywidualizm utrudniaj¹cy ¿ycie we wspólnocie3; budowanie zwi¹zków
ma³¿eñskich nie na fundamencie g³êbokiej odpowiedzialnoœci, lecz na zmiennych
emocjach; pojmowanie mi³oœci nie w duchu wyrzeczenia, czy ofiary, lecz w kategoriach doznañ; korzyœci i przyjemnoœci; s³aba wiara w sakramentalnoœæ ma³¿eñstwa, ³atwoœæ orzeczenia rozwodu na p³aszczyŸnie prawnocywilnej, panuj¹ca
zarówno w szerokich krêgach spo³ecznych, jak i u czêœci specjalistów, np. niektórych psychologów b¹dŸ prawników, mentalnoœæ pro-rozwodowa, propaguj¹ca rozwód jako rozwi¹zanie ³atwe, skuteczne i stosunkowo nieskomplikowane4.
W takim w³aœnie kontekœcie spo³ecznym nale¿y analizowaæ sytuacjê egzystencjalno-moraln¹ osób ¿yj¹cych w separacji lub samotnie po rozwodzie.
2. TEOLOGICZNE SPOJRZENIE NA SYTUACJÊ MA£¯ONKA W SEPARACJI
LUB PO ROZWODZIE
Skomplikowana sytuacja spo³eczna w ¿aden sposób nie zmienia i nie mo¿e
zmieniaæ nauczania Koœcio³a w dziedzinie nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa. Wrêcz
przeciwnie, w³aœciwe zrozumienie i przyjêcie przes³ania koœcielnego bêdzie
punktem wyjœcia do wspierania i uzdrawiania zarówno pojedynczego cz³owieka
doœwiadczaj¹cego samotnoœci po rozpadzie ma³¿eñstwa, jak i do przebudowywania mentalnoœci ca³ego spo³eczeñstwa w kierunku ratowania i umacniania zwi¹zków ma³¿eñskich. Chc¹c zatem mówiæ o separacji i rozwodach nie sposób nie
przypomnieæ przynajmniej skrótowo nauki Koœcio³a na temat ma³¿eñstwa.
Wspó³czesne nauczanie Koœcio³a, a zarazem refleksja teologicznomoralna
ukazuje ma³¿eñstwo jako wspólnotê, a nawet jako komuniê osób, wykazuj¹c g³êbsze, tak¿e w wymiarze teologicznym, znaczenie tego drugiego terminu5. Zarówno termin wspólnota, jak i communio podkreœlaj¹ g³êbok¹ wiêŸ osobow¹, zbudowan¹ na komplementarnoœci p³ci mê¿czyzny i kobiety. Istotê tej jednoœci stanowi nierozerwalna wiêŸ przenikaj¹ca wszystkie sfery cz³owieczeñstwa: jego
duchowoœæ, psychikê i cielesnoœæ. Nierozerwalna jednoœæ dwojga osób, mê¿czyzny i kobiety, jest zbudowana na fundamencie integralnej mi³oœci, która posiadaj¹c zarówno element mi³oœci, rozumiany jako filia, przyjaŸñ, wyra¿aj¹cy siê we
wzajemnym przynale¿eniu do siebie, jak i zawieraj¹c element mi³oœci eros, do3
Por. M. Pokrywka, Moralne problemy samotnoœci w rodzinie, „Roczniki Teologii Moralnej”
1 (2009) s. 167. Szeroko na temat indywidualizmu jako przyczyny rozpadu tradycyjnie rozumianej
rodziny pisze W. Bo³oz; zob. ten¿e, Przemiany rodziny we wspó³czesnym spo³eczeñstwie, „Homo
Dei” 78 (2010) nr 1, s. 16-21. „Istnieje g³êboko sprzecznoœæ miêdzy indywidualizmem a ¿yciem
ma³¿eñsko-rodzinnym, co ujawnia siê w czêstych dziœ konfliktach prowadz¹cych do rozpadu rodziny”, tam¿e, s. 18.
4
Por. M. Pokrywka, Moralne problemy samotnoœci w rodzinie, s. 171.
5
Por. Jan Pawe³ II, List do Rodzin, nr 7.
76
ANTONI BARTOSZEK
tykaj¹cy sfery cielesnej, seksualnej, jest przede wszystkim mi³oœci¹ agape, objawiaj¹c¹ siê w tym, ¿e cz³owiek staje siê bezinteresownym darem dla drugiej osoby, samemu otwieraj¹c siê na ten dar6. Mi³oœæ agape, stanowi¹c osobowy fundament dla mi³oœci filii oraz mi³oœci eros wyra¿a siê przede wszystkim w odpowiedzialnoœci za „drugiego” cz³owieka, czyli wspó³ma³¿onka oraz za „trzeciego”,
czyli dziecko, które pojawia siê jako owoc mi³oœci ma³¿eñskiej. Biblijn¹ podstaw¹ dla tak rozumianej jednoœci ma³¿eñskiej jest tekst z Ksiêgi Rodzaju, zgodnie
z którym opuœci mê¿czyzna ojca, matkê i z³¹czy siê ze swoj¹ ¿on¹ tak œciœle, ¿e
bêd¹ dwoje jednym cia³em [basar] (Rdz 2,24). Termin basar oznacza tutaj ca³ego cz³owieka, a zatem chodzi o dog³êbn¹ jednoœæ ma³¿onków, we wszystkich
wymiarach cz³owieczeñstwa7. Nierozerwalnoœæ ma³¿eñstwa w sposób jasny
i zdecydowany potwierdzi³ Jezus, przeciwstawiaj¹c siê liberalnym tendencjom
dopuszczaj¹cym sytuacjê rozwodu (por. Mt 19,1-2).
Obecnie bardziej podkreœla siê jednoœæ ma³¿onków, odczytywan¹ zarówno
w wymiarze personalistycznym, jak i biblijnym, tym bardziej sytuacja separacji
czy te¿ rozwodu jawi siê nie tylko jako g³êboka rana zadana jednoœci ma³¿eñskiej, ale wrêcz jako pewna forma niepe³nosprawnoœci „ma³¿eñskiego cia³a”,
rozumianego przecie¿ jako niepowtarzalna jednoœæ dwojga. Cz³owiek, który do
pewnego momentu ¿y³ we wspólnocie dwojga, zaczyna w sytuacji rozwodu czy
te¿ separacji, doœwiadczaæ pewnego braku, zarówno w wymiarze duchowym, jak
i psychicznym oraz cielesnym; doœwiadcza osamotnienia, pustki emocjonalnej
oraz niespe³nienia w wymiarze cielesno-seksualnym8. Mo¿e byæ oczywiœcie i tak,
¿e z racji dotychczasowej przemocy fizycznej b¹dŸ psychicznej ze strony wspó³ma³¿onka, sytuacja separacji bêdzie form¹ uwolnienia czy te¿ wyzwolenia, jednak nie zmienia to faktu, ¿e w kontekœcie wczeœniej dobrowolnie wybranego stanu ma³¿eñskiego separacja albo samotnoœæ po rozwodzie staje siê sytuacj¹ egzystencji niespe³nionej. Tego typu ujêcia podkreœlaj¹, ¿e samotnoœæ po rozwodzie
lub w separacji, nawet z biegiem czasu zaakceptowana, ma swoje egzystencjalne
odniesienie do ma³¿eñstwa, które wczeœniej by³o zawarte.
Odnoszony do zwi¹zku ma³¿eñskiego termin communio personarum ma tak¿e dlatego szczególn¹ wymowê, ¿e stanowi formê opisu rzeczywistoœci Trójcy
Œwiêtej jako jednoœci Trojga Osób Boskich, a ta z kolei jest podstaw¹ dla jednoœci ma³¿eñskiej. Communio personarum w odniesieniu do prawdy trynitarnej
wskazuje zarówno na jednoœæ i nierozdzielnoœæ Trójcy, jak i na jedynoœæ i niepowtarzalnoœæ poszczególnych osób. To w³aœnie kategoria communio personarum
6
Por. J. Piegsa, Cz³owiek – istota moralna, t³um. R. Bigon, G. Wenzel, Opole 2000, t. 3,
s. 229.
7
Por. X. Léon-Dufour, Cia³o, w: S³ownik Teologii Biblijnej, red. X. Léon-Dufour, t³um.
K. Romaniuk, Poznañ 19903, s. 141.
8
Por. P. Salaün, ¯yj¹cy w separacji, rozwiedzeni. OdnaleŸæ prawdê, t³um. M. Pleciñska, Poznañ 1997, s. 27.
SYTUACJA OSÓB ¯YJ¥CYCH W SEPARACJI LUB SAMOTNIE PO ROZWODZIE…
77
ukazuje wyraŸnie, ¿e zwi¹zek ma³¿eñski i zbudowana na nim rodzina stanowi¹
nie tylko czytelny obraz Trójcy, ale ¿e s¹ w ¿yciu Trójcy zakorzenione9. Fundamentem przymierza ma³¿eñskiego jest przecie¿ wiêŸ Jezusa, Syna Bo¿ego z Bogiem Ojcem, potwierdzona w odkupieñczym dziele Syna.
Paradoksalnie, prawda o jednoœci Ojca i Syna przynosi wiele œwiat³a dla egzystencji ma³¿onka ¿yj¹cego w separacji albo w samotnoœci po rozwodzie. Ten,
który powiedzia³ o sobie Ja i Ojciec jedno jesteœmy (J 10,30), prze¿y³ w doœwiadczeniu krzy¿a sytuacjê g³êbokiej, egzystencjalnej samotnoœci wyra¿onej w s³owach Bo¿e mój, Bo¿e mój czemuœ mnie opuœci³ (Mk 15,34). Maj¹c przed oczyma
kategoriê „communio personarum” zarówno w odniesieniu do ¿ycia Trójcy,
a tak¿e – oczywiœcie z zachowaniem odpowiedniej analogii – do ¿ycia ma³¿eñskiego, warto dokonaæ bli¿szej analizy zawo³ania Jezusa z krzy¿a.
Wielu teologów podkreœla, ¿e duchowe cierpienie Jezusa osi¹gnê³o szczyt
w godzinie agonii na krzy¿u, gdy z g³êbi Jego serca wydoby³o siê wo³anie: Bo¿e
mój, Bo¿e mój, czemuœ Mnie opuœci³? Krzyk ten jest wyrazem uczucia bólu oraz
opuszczenia, nie tylko przez ludzi, ale tak¿e przez Ojca Niebieskiego. Jezus,
który przez ca³e ¿ycie trwa³ w pe³nej jednoœci z Ojcem, pozosta³ z Nim zjednoczony tak¿e w chwili œmierci. Tam jednak, gdzie zaczyna siê sfera ludzkiej
wra¿liwoœci, pozostaj¹cej pod wp³ywem wra¿eñ, uczuæ i doznañ zwi¹zanych
z wewnêtrznym i zewnêtrznym cierpieniem, dusza Jezusa staje siê pustyni¹. Jezus nie czuje ju¿ «obecnoœci» Ojca, prze¿ywa tragiczne doœwiadczenie osamotnienia10. To uczucie opuszczenia przez Boga Ojca w chwili agonii jest najwiêksz¹ mêk¹ Chrystusa: poczucie nieobecnoœci Boga i opuszczenia, prze¿ywane
w sferze doznañ i emocji, jest dla duszy Jezusa, która ze zjednoczenia z Ojcem
czerpa³a sw¹ moc i radoœæ, najwiêksz¹ udrêk¹. Ów brak duchowego wsparcia
by³ Dlañ najwiêksz¹ tortur¹11.
W kulminacyjnej chwili dramatu krzy¿a rozlega siê drugie wo³anie Jezusa:
Ojcze, w Twoje rêce powierzam ducha mojego (£k 23,46). O ile pierwszy krzyk
by³ wyrazem przygnêbienia, opuszczenia, udrêki Jezusa, o tyle drugie wo³anie
wyra¿a œwiadomoœæ bliskiej obecnoœci Ojca i jest wyrazem pe³nego zawierzenia.
S³owo „Bóg” w pierwszym wo³aniu mog³o wyra¿aæ zagubienie we w³asnej nicoœci, w doœwiadczeniu opuszczenia przez Boga, który w swej transcendencji wydawa³ siê byæ tak daleko. Natomiast zwrot „Ojcze”, bêd¹cy ulubionym okreœleniem, którym Jezus zwraca³ siê do Boga, wyra¿a intymn¹ wiêŸ miêdzy Ojcem
9
Por. Jan Pawe³ II, «Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich». Odkupienie cia³a a sakramentalnoœæ ma³¿eñstwa, Città del Vaticano 1986, s. 39n.
10
Jan Pawe³ II, Ostatnie s³owa Chrystusa na krzy¿u: «Bo¿e mój … czemuœ Mnie opuœci³»
(30.11.1988), w: Jan Pawe³ II. Wierzê w Jezusa Chrystusa Odkupiciela, Città del Vaticano 1989,
s. 538-539.
11
Tam¿e, s. 539.
78
ANTONI BARTOSZEK
i Synem12. Jezus akceptuje œmieræ, ofiarowuje siebie za zbawienie œwiata i powierza siebie Ojcu. Zdanie siê Jezusa na Ojca jest pe³ne, radykalne, œmia³e, definitywne; to powierzenie siê oznacza z³o¿enie ca³kowitego daru z siebie przez duszê, która akceptuje ogo³ocenie z cia³a i z ziemskiego ¿ycia, lecz wie, ¿e w ramionach, w sercu Ojca znajduje nowe ¿ycie13. Jezus przyj¹³ œmieræ aktem ca³kowitego
i dobrowolnego poddania siê woli Ojca14.
W doœwiadczeniu samotnoœci wynikaj¹cej z separacji lub rozwodu mo¿na
w wymiarze duchowym spotkaæ opuszczonego Jezusa15. Osoby ¿yj¹ce w tego
typu sytuacjach wo³aj¹ czêsto z rozdartym sercem pe³nym bólu podobnie jak
Jezus na krzy¿u: mê¿u mój, mê¿u mój, czemuœ mnie opuœci³; ¿ono moja, ¿ono
moja, dlaczego mnie zostawi³aœ? Swoj¹ samotnoœæ mog¹ odnaleŸæ w samotnoœci
Jezusa Chrystusa16. Istnieje oczywiœcie istotna ró¿nica miêdzy rozdarciem jednoœci ma³¿eñskiej a doœwiadczeniem samotnoœci Jezusa. U podstaw rozpadu ma³¿eñstwa zawsze le¿y jakaœ forma grzechu lub egoizmu, któregoœ z ma³¿onków
lub obojga, natomiast u podstaw samotnoœci Jezusa nie le¿y grzech Boga, ale
grzech cz³owieka. Wiernoœæ Jezusa swojej misji i nieuleganie pokusie „zejœcia
z krzy¿a” (por. Mt 27,42) stanowi fundament wiernoœci ma³¿eñskiej w kontekœcie ró¿nego rodzaju cierpieñ, a tak¿e w kontekœcie radykalnego cierpienia, jakim jest samotnoœæ.
Doœwiadczenie osamotnienia (opuszczenia) ze strony najbli¿szej osoby mo¿e
tak¿e czasem prowadziæ do doœwiadczenia opuszczenia przez Boga: „Bo¿e, dlaczego mnie opuœci³eœ”; „Dlaczego mnie, moj¹ rodzinê, dotknê³o to doœwiadczenie?”, „Dlaczego cierpi¹ moje dzieci?”; „Dlaczego?” Cz³owiek osamotniony pyta:
„gdzie jesteœ Bo¿e?”17. Czêsto brakuje odpowiedzi; Bóg zdaje siê milczeæ; s³owo
„Bóg” zdaje siê wskazywaæ na rzeczywistoœæ dalek¹, zimn¹ milcz¹c¹, nie zainteresowan¹ losem cz³owieka. Obraz kochaj¹cego, mi³osiernego Boga Ojca oddala
siê b¹dŸ zaciera.
Odnajduj¹c siebie w osamotnieniu Jezusa Chrystusa, cz³owiek samotny,
w separacji b¹dŸ po rozwodzie, mo¿e odnaleŸæ si³ê w Jego powierzeniu siebie
Bogu Ojcu: Ojcze, w Twoje rêce oddajê ducha mego – Jeœli cz³owiek mówi „ojcze”, to znaczy, ¿e czuje siê synem b¹dŸ córk¹; w doœwiadczeniu samotnoœci
Por. Jan Pawe³ II, Ostatnie s³owa Chrystusa na krzy¿u: «Wykona³o siê … ojcze, w rêce Twoje» (7.12.1988), w: Jan Pawe³ II. Wierzê w Jezusa Chrystusa Odkupiciela, s. 544-545.
13
Tam¿e, s. 545.
14
KKK 1009.
15
D. Tettamanzi tak¿e patrzy na sytuacjê trudnoœci ma³¿eñskich oraz cierpieñ zwi¹zanych
z samotnoœci¹, separacj¹ oraz rozwodem z perspektywy Chrystusowego krzy¿a. Por. ten¿e, „Pan
jest blisko skruszonych w sercu”, s. 616-617; w tym tomie s. 183-193.
16
Por. P. Salaün, ¯yj¹cy w separacji, rozwiedzeni, s. 48.
17
Por. Jan Pawe³ II, Ostatnie s³owa Chrystusa na krzy¿u: «Bo¿e mój … czemuœ Mnie opuœci³», s. 538.
12
SYTUACJA OSÓB ¯YJ¥CYCH W SEPARACJI LUB SAMOTNIE PO ROZWODZIE…
79
ostatecznie odkrywa prawdê o tym, ¿e jest ukochanym dzieckiem Boga, a prawda ta prze³amuje jego osamotnienie, opuszczenie, poni¿enie; jest w tym zdaniu
wiele zawierzenia, pokoju i poczucia godnoœci18.
3. SEPARACJA I ROZWÓD W OCENIE MORALNEJ
Prawda o nierozerwalnoœci przymierza ma³¿eñskiego prowadzi do dalszego
ugruntowania w postawie wiernoœci ma³¿eñskiej, tak¿e w doœwiadczeniu ró¿nego rodzaju trudnoœci, w tym równie¿ w doœwiadczeniu samotnoœci. Mówi¹c
o sytuacji samotnoœci nale¿y zawsze uwzglêdniaæ zarówno sytuacjê separacji jak
i rozwodu. O pierwszej z nich adhortacja Familiaris consortio pisze: separacjê
nale¿y uznaæ za œrodek ostateczny, kiedy ju¿ wszelkie oddzia³ywania oka¿¹ siê
daremne (FC 83). Separacja mo¿e byæ rozwi¹zaniem sytuacji psychicznej b¹dŸ
fizycznej przemocy w rodzinie19. W szczególnych przypadkach, przede wszystkim, gdy chodzi o ochronê dobra dziecka, staje siê ona nie tylko mo¿liwoœci¹,
ale wrêcz powinnoœci¹ moraln¹20. Mo¿e mieæ te¿ w niektórych sytuacjach charakter terapeutyczny21; na przyk³ad w przypadku alkoholizmu wspó³ma³¿onka
mo¿e prowadziæ do duchowo-psychicznego wstrz¹su, bêd¹cego pocz¹tkiem procesu leczniczego.
Zupe³nie inaczej (w stosunku do separacji) wygl¹da ocena moralna rozwodu. Rozwód jest z³em moralnym, jest powa¿nym wykroczeniem przeciw prawu
naturalnemu (KKK 2384), uderzaj¹c w jednoœæ i nierozerwalnoœæ ma³¿eñstwa;
rozwód zniewa¿a przymierze zbawcze, którego znakiem jest ma³¿eñstwo sakramentalne (tam¿e). Jest rzecz¹ oczywist¹, ¿e w moralnej ocenie postaw i zacho18
O pok³adaniu nadziei w Bogu w doœwiadczeniu samotnoœci pisze Benedykt XVI w encyklice Spe salvi, „Pierwszym istotnym miejscem uczenia siê nadziei jest modlitwa. Jeœli nikt mnie ju¿
wiêcej nie s³ucha, Bóg mnie jeszcze s³ucha. Jeœli ju¿ nie mogê z nikim rozmawiaæ, nikogo wzywaæ, zawsze mogê mówiæ do Boga. Jeœli nie ma ju¿ nikogo, kto móg³by mi pomóc – tam, gdzie
chodzi o potrzebê albo oczekiwanie, które przerastaj¹ ludzkie mo¿liwoœci trwania w nadziei – On
mo¿e mi pomóc” SS 32.
19
„Funkcjonowanie separacji ma³¿eñskiej umo¿liwia, poprzez orzeczenie s¹dowe, roz³¹czenie
ma³¿onków w wypadku zupe³nego rozk³adu po¿ycia ma³¿eñskiego, bez rozwi¹zywania jednak tego
zwi¹zku. […] Za separacj¹ przemawia ponadto m.in. zabezpieczenie pozytywnego rozwoju psychicznego dzieci i poczucie bezpieczeñstwa, nie pogorszony stan ekonomiczny ca³ej rodziny oraz
zgoda z w³asnymi przekonaniami religijnymi”. J. GrêŸlikowski, Separacja – z³o mniejsze ni¿ rozwód, „Homo Dei” 72 (2002) nr 2, s. 61.
20
„Koœció³ zdaje sobie sprawê z tego, ¿e w pewnych przypadkach nie tylko jest dozwolona,
ale mo¿e byæ nieunikniona decyzja o separacji: dla obrony godnoœci osoby, dla unikniêcia g³êbszych zranieñ, dla ochrony wielkoœci ma³¿eñstwa, które nie mo¿e przemieniæ siê w pole nieustannych wzajemnych przykroœci”. D. Tettamanzi, «Pan jest blisko skruszonych w sercu», dz. cyt.
21
„Separacja staje siê w³aœciwie okazj¹, aby z wiêkszym dystansem i byæ mo¿e z wiêkszym
spokojem popatrzeæ na ¿ycie ma³¿eñskie”, tam¿e.
80
ANTONI BARTOSZEK
wañ osób, których ma³¿eñstwo znalaz³o siê w sytuacji rozwodu, nale¿y uwzglêdniæ poszczególne okolicznoœci, które bêd¹ decydowaæ o tym, na której stronie
spoczywa odpowiedzialnoϾ moralna za doprowadzenie do sytuacji rozwodu oraz
za sam rozwód. Najpierw nale¿y podkreœliæ, ¿e za doprowadzenie do rozwodu
bardzo czêsto odpowiedzialnoœæ ponosz¹ obydwie strony w ma³¿eñstwie, a czasem tak¿e osoby trzecie, np. namawiaj¹ce do podjêcia tego kroku. W innych
przypadkach odpowiedzialnoœæ le¿y tylko (lub przede wszystkim) po jednej ze
stron.
Analizuj¹c odpowiedzialnoœæ moraln¹ za sam rozwód nale¿y tak¿e rozró¿niæ sytuacjê osoby wnosz¹cej pozew oraz pozwanej. Na pewno w czêœci przypadków powa¿niejsza wina moralna le¿y po stronie wnosz¹cej sprawê, gdy¿ czêsto jest ona osob¹ prowadz¹c¹ do rozk³adu ma³¿eñstwa. Nie jest bez znaczenia
moralnego postawa osoby pozwanej. Z punktu widzenia chrzeœcijañskiego powinna ona uczyniæ wszystko, aby broniæ nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa; istotnym
elementem takiej postawy jest sprzeciw (wyra¿ony tak¿e w s¹dzie) wobec propozycji rozwodu. Mo¿e siê jednak zdarzyæ, ¿e jeden ze wspó³ma³¿onków jest niewinn¹ ofiar¹ rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne (KKK 2386); mo¿e to
siê dziaæ niezale¿nie czy nawet wbrew jego woli.
Zgoda na rozwód mo¿e mieæ znamiona wspó³udzia³u formalnego w z³u rozwodu. Zgoda ta wpisuje siê na pewno we wspó³czesny kontekst rozwiniêtej mentalnoœci sprzyjaj¹cej rozwodom; mo¿e byæ te¿ zwi¹zana z ró¿nego rodzaju propozycjami, czy nawet naciskami ze strony otoczenia. Nie ka¿da jednak zgoda na
rozwód jest formalnym wspó³udzia³em w z³u. Katechizm stwierdza w tym wzglêdzie, ¿e rozwód cywilny mo¿e byæ tolerowany, nie stanowi¹c przewinienia moralnego, jeœli pozostaje on jedynym mo¿liwym sposobem zabezpieczenia pewnych
s³usznych praw, opieki nad dzieæmi czy obrony maj¹tku (KKK 2383). Uznanie
moralnej dopuszczalnoœci zgody na rozwój cywilny zale¿y jednak od tego, czy
uczyniono wszystko, by psychologicznie, moralnie i prawnie wykorzystaæ sytuacjê separacji. Zbyt szybka decyzja na rozwód wi¹¿e siê czêsto z nieuwzglêdnieniem mo¿liwoœci separacji.
4. WEZWANIA MORALNE W ¯YCIU MA£¯ONKA W SEPARACJI
LUB SAMOTNEGO PO ROZWODZIE;
ZADANIA MORALNE KOŒCIO£A I SPO£ECZEÑSTWA
Przywo³ywana wczeœniej adhortacja w nastêpuj¹cy sposób okreœla zadania
otoczenia wzglêdem osoby ¿yj¹cej w separacji: samotnoœæ i inne trudnoœci s¹
czêsto udzia³em ma³¿onka odseparowanego, zw³aszcza gdy nie ponosi on winy.
W takim przypadku wspólnota koœcielna musi w szczególny sposób wspomagaæ
go; okazywaæ mu szacunek, solidarnoœæ, zrozumienie i konkretn¹ pomoc, tak aby
SYTUACJA OSÓB ¯YJ¥CYCH W SEPARACJI LUB SAMOTNIE PO ROZWODZIE…
81
móg³ dochowaæ wiernoœci tak¿e w tej trudnej sytuacji, w której siê znajduje (FC
83). Istotnym elementem separacji jest obecnoϾ nadziei (czasem nadziei wbrew
nadziei, por. Rz 4,18) na odbudowanie wspólnoty ma³¿eñskiej. Z tego te¿ wzglêdu adhortacja stwierdza, ¿e wspólnota musi pomóc […] w praktykowaniu przebaczenia, wymaganego przez mi³oœæ chrzeœcijañsk¹, oraz utrzymania gotowoœci
do ewentualnego podjêcia na nowo poprzedniego ¿ycia ma³¿eñskiego (FC 83).
Do tematu zarówno przebaczenia, jak i powrotu do zwi¹zku przyjdzie jeszcze
powróciæ w dalszych rozwa¿aniach. Tutaj jedynie nale¿y stwierdziæ, ¿e zadaniem
otoczenia ma³¿onków, duszpasterzy22, a tak¿e sêdziów, jest podejmowanie wysi³ków prowadz¹cych do pogodzenia ma³¿onków23. S³u¿¹ temu ró¿nego rodzaju
formy mediacji, w tym tak¿e mediacji s¹dowej.
W kontekœcie mentalnoœci pro-rozwodowej szczególnym zadaniem wspólnoty Koœcio³a jest duchowe umocnienie osoby (poprzez modlitwê, poprzez stworzenie grupy wsparcia) w jakikolwiek sposób przymuszanej do zgody na rozwód,
aby wytrwa³a w postawie sprzeciwu wobec rozwodu. W konkretnych przypadkach, przede wszystkim w kontekœcie pokusy rozwodu, istotnym obowi¹zkiem
samych ma³¿onków, ich otoczenia oraz osób pracuj¹cych w s¹downictwie, bêdzie popieranie separacji. Wa¿ne jest tak¿e, aby staraæ siê przestrzegaæ osoby
d¹¿¹ce do rozwodu, aby nie podejmowa³y wi¹¿¹cych decyzji w kontekœcie skumulowania negatywnych emocji24.
Jeœli jednak dojdzie do rozwodu cywilnego, to szczególnym zadaniem moralnym jest trwanie w dalszej wierze w nierozerwalnoœæ ma³¿eñstwa, tak¿e w³asnego ma³¿eñstwa sakramentalnego, które w wymiarze cywilnym rozpad³o siê.
Adhortacja Familiaris consortio uwzglêdnia przypadek ma³¿onka rozwiedzionego, który – zdaj¹c sobie dobrze sprawê z nierozerwalnoœci wa¿nego wêz³a ma³¿eñskiego – nie zawiera nowego zwi¹zku, lecz poœwiêca siê jedynie spe³nianiu
swoich obowi¹zków rodzinnych i tych, które wynikaj¹ z odpowiedzialnoœci ¿ycia
chrzeœcijañskiego (FC 83). Postawa wiernoœci z³o¿onym przyrzeczeniom ma³¿eñskim jest w tym kontekœcie szczególnie trudna, poniewa¿ staje siê wyrazem wiernoœci Bogu w doœwiadczeniu samotnoœci i opuszczenia.
Adhortacja stwierdza, ¿e w takim przypadku przyk³ad […] wiernoœci i chrzeœcijañskiej konsekwencji [ma³¿onka rozwiedzionego] nabiera szczególnej wartoœci œwiadectwa wobec œwiata i Koœcio³a, który tym bardziej winien mu okazywaæ
sta³¹ mi³oœæ i pomoc, nie czyni¹c ¿adnych trudnoœci w dopuszczeniu do sakramentów (FC 83). To w³aœnie uczestnictwo w ¿yciu sakramentalnym staje siê Ÿród³em ³aski Bo¿ej, bêd¹cej w tego typu sytuacjach szczególnym umocnieniem
22
Papieska Rada ds. Rodziny, Duszpasterstwo osób rozwiedzionych ¿yj¹cych w nowych zwi¹zkach. Zalecenia (25.01.1997), nr II.
23
Por. J. Troska, Moralnoœæ ¿ycia p³ciowego, ma³¿eñskiego i rodzinnego, Poznañ 1998, s. 64.
24
Por. D. Tettamanzi, „Pan jest blisko skruszonych w sercu”, dz. cyt.
82
ANTONI BARTOSZEK
i wsparciem. Generalnie rzecz ujmuj¹c, zadaniem wspólnoty Koœcio³a jest zachêcaæ i wspomagaæ ma³¿onków, którzy po separacji lub rozwodzie ¿yj¹ samotnie,
aby pozostali wierni obowi¹zkom, jakie nak³ada na nich ma³¿eñstwo25.
W tym miejscu rodzi siê pytanie o to, jaka powinna byæ postawa ma³¿onka
¿yj¹cego w separacji lub samotnie po rozwodzie, wobec w³asnego ma³¿eñstwa
oraz wobec wspó³ma³¿onka. Nale¿y przede wszystkim uwzglêdniæ stopieñ w³asnej odpowiedzialnoœci za zaistnia³¹ sytuacjê. Wydaje siê, ¿e mo¿liwe s¹ trzy
typy sytuacji, patrz¹c od strony osoby samotnej: w pierwszej – zdecydowana
czêœæ odpowiedzialnoœci spoczywa na osobie ¿yj¹cej samotnie, w drugiej – odpowiedzialnoœæ rozk³ada siê na obydwie osoby (a nawet na osoby trzecie), w trzeciej sytuacji – osoba ¿yj¹ca samotnie jest osob¹ ca³kowicie niewinn¹. W sytuacji
pierwszej niezwykle wa¿nym zadaniem jest uznanie w³asnej odpowiedzialnoœci,
w³asnej winy, rozpoczêcie procesu g³êbokiej metanoi, prowadz¹cego do pojednania26, czasem powi¹zanego z okreœlonymi formami terapii (np. terapii odwykowej w przypadku choroby alkoholowej). W nawróceniu tym wa¿n¹ rolê odgrywa element konkretnego zadoœæuczynienia za wyrz¹dzone krzywdy; trwa³a
postawa nawrócenia i d¹¿enie do pojednania mo¿e doprowadziæ do odbudowania zwi¹zku ma³¿eñskiego.
W drugiej sytuacji jest niejednokrotnie trudno ustaliæ stopieñ w³asnej odpowiedzialnoœci. Mo¿liwe s¹ na pewno dwie tendencje: do zbytniego obwiniania
siê albo do usprawiedliwiania siebie poprzez przerzucanie ca³oœci odpowiedzialnoœci na drug¹ stronê. Pierwsza tendencja mo¿e mieæ miejsce np. w przypadku
koalkoholizmu; druga w przypadku w³asnego alkoholizmu. Nale¿y podkreœliæ, ¿e
poddanie siê kierownictwu duchowemu oraz otwarcie siê na psychologiczne
wsparcie bêdzie w³aœciw¹ drog¹ do odkrycia prawdy o duchowo-moralno-psychicznym stanie ¿ycia. Wa¿nym elementem zarówno kierownictwa duchowego,
jak i wsparcia psychologicznego, bêd¹ zasady: prawda w mi³oœci oraz mi³oœæ
w prawdzie27.
Tak¿e w trzeciej sytuacji istotn¹ rolê odgrywa kierownictwo duchowe oraz
psychologiczne wsparcie, gdy¿ tak¿e tutaj mo¿e pojawiæ siê tendencja do przyjmowania na siebie czêœci lub ca³oœci odpowiedzialnoœci za zaistnia³¹ sytuacjê,
podczas gdy obiektywnie rzecz ujmuj¹c nie ma ¿adnej winy moralnej. W kontekœcie doznanych krzywd (zarówno w drugiej, jak i w trzeciej sytuacji) rodzi siê
bardziej szczegó³owe pytanie: jak powinna byæ ukszta³towana postawa wobec
wspó³ma³¿onka, który skrzywdzi³. Przes³ankami dla bli¿szego naœwietlenia tego
dylematu s¹ na pewno: prawda o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa, ewangeliczne
Papieska Rada ds. Rodziny, Duszpasterstwo osób rozwiedzionych ¿yj¹cych w nowych zwi¹zkach, nr I.
26
Por. A. Dro¿d¿, Wiara-nadzieja-mi³oœæ, Tarnów 1994, s. 116.
27
Benedykta XVI, Caritas in veritate, n. 2.
25
SYTUACJA OSÓB ¯YJ¥CYCH W SEPARACJI LUB SAMOTNIE PO ROZWODZIE…
83
przykazanie mi³oœci nieprzyjació³ i zwi¹zane z tym wezwanie do przebaczenia.
Przy analizie konkretnych sytuacji na pewno trzeba uwzglêdniæ rodzaj doznanej
krzywdy, czy chodzi³o o przemoc fizyczn¹ b¹dŸ psychiczn¹, czy mia³a miejsce
sytuacja zdrady ma³¿eñskiej oraz odejœcia do osoby trzeciej. Prawda o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa sprawia, ¿e zawsze pozostanie jakieœ odniesienie do ma³¿onka, który odszed³ i skrzywdzi³; odniesienie to przede wszystkim winno wyra¿aæ siê w niezwi¹zywaniu siê z inn¹ osob¹.
W tym miejscu nale¿y przywo³aæ przykazanie mi³oœci nieprzyjació³ (por. Mt
5,44). W biblijnym oryginale pojawia siê grecki termin echtros – oznaczaj¹cy wroga osobistego, a nie polemios – wroga wojennego. Wydaje siê zatem, ¿e jest uprawnione odniesienie przykazania mi³oœci nieprzyjació³ do analizowanych tutaj dramatycznych sytuacji ma³¿eñskich28. Na pewno przykazanie to nie wzywa do emocjonalnego polubienia osoby, która wyrz¹dzi³a krzywdê. W tym kontekœcie nale¿y
w³aœciwie oceniaæ kategoriê nienawiœci, która w jednych przypadkach bêdzie silnym stanem emocjonalnym niezale¿nym od woli cz³owieka, a wyp³ywaj¹cym ze
zranionej psychiki, zaœ w innych przypadkach bêdzie œwiadom¹ postaw¹ ¿yczenia
z³a oraz œwiadomym pragnieniem odwetu i zemsty29. Tylko w drugim przypadku
cz³owiek wystêpuje przeciw przykazaniu mi³oœci nieprzyjació³. Ewangelia wed³ug
œw. £ukasza przywo³uje konkretne elementy postawy bêd¹cej realizacj¹ przykazania mi³oœci nieprzyjació³: […] dobrze czyñcie tym, którzy was nienawidz¹; b³ogos³awcie tym, którzy was przeklinaj¹, i módlcie siê za tych, którzy was oczerniaj¹
(£k 6,27n). Szczególnego znaczenia nabiera modlitwa za krzywdziciela. Z jednej
bowiem strony stanowi zabezpieczenie dla ¿ycia duchowego osoby modl¹cej siê,
gdy¿ jest swoist¹ tam¹ dla postawy nienawiœci, z drugiej strony staje siê form¹
modlitwy wstawienniczej za wspó³ma³¿onka, która raz bêdzie proœb¹ o uzdrowienie (np. na³ogu alkoholizmu, czy innych uzale¿nieñ), a innym razem b³aganiem
o nawrócenie dla wspó³ma³¿onka, szczególnie w przypadku, gdy ten œwiadomie
i dobrowolnie trwa w grzechu ciê¿kim. Ufna i wytrwa³a modlitwa mo¿e ostatecznie doprowadziæ do sytuacji pojednania30.
Szczególnie trudna z punktu widzenia moralnego jest postawa wobec wspó³ma³¿onka, który zwi¹za³ siê z now¹ osob¹. Jak w praktyce realizowaæ chrzeœcijañsk¹ zasadê sprzeciwu wobec z³a, przy równoczesnym szacunku wobec grzesz28
Moraliœci okreœlaj¹ jako nieprzyjaciela tego, „kto œwiadomie i z w³asnej woli drugiego nienawidzi, obra¿a, zadaje cierpienie dla cierpienia lub wyrz¹dza krzywdê”, A. Dro¿d¿, Wiara-nadzieja-mi³oœæ, s. 113. Choæ w dramatycznych sytuacjach ma³¿eñskich niekoniecznie ma³¿onek musi byæ
tym, który nienawidzi, ale jest czêsto tym, który wyrz¹dza krzywdê i zadaje ból.
29
„Uczucia same w sobie nie s¹ ani dobre, ani z³e. Nabieraj¹ one wartoœci moralnej w takiej
mierze, w jakiej faktycznie zale¿¹ od rozumu i woli” (KKK 1767).
30
„Cz³owiek, który kocha swojego nieprzyjaciela, myœli o tym, by go zmieniæ w przyjaciela
i w tym celu u¿ywa z roztropnoœci¹ odpowiednich œrodków”, P. Beauchamp, Nieprzyjaciel,
w: S³ownik Teologii Biblijnej, s. 555.
84
ANTONI BARTOSZEK
nika? Jak w³aœciwie kszta³towaæ tego typu relacjê w przypadku, gdy ¿yj¹ dzieci
ze zwi¹zku, który siê rozpad³, przy czym dzieci na pewno maj¹ prawo do kontaktu z rodzicami, równoczeœnie maj¹ prawo byæ wychowane do przyjêcia prawdy o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa? Jedn¹ z propozycji daje wspó³czesny œwiat,
który mówi: „rozejdŸcie siê w zgodzie, pozostañcie przyjació³mi”, czyli postawa
ca³kowitego zbagatelizowania problemu rozwodu (rodzi siê pytanie, czy przyjêcie takiej postawy jest mo¿liwe). Taka jednak postawa zdaje siê stanowiæ przekreœlenie prawdy o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa oraz nie stanowi czytelnego
œwiadectwa dla dzieci. Wydaje siê, ¿e mo¿na wskazaæ na kilka elementów postawy w³aœciwej: jednym z nich bêdzie przebaczenie31, które nie oznacza akceptacji
czynu32, przy czym o tak pojmowanym przebaczeniu warto (choæ nie jest to
obowi¹zek) poinformowaæ wspó³ma³¿onka; najbardziej czytelnym (a zarazem
fundamentalnym) wyrazem sprzeciwu bêdzie niewi¹zanie siê z kimœ innym; kolejnym elementem postawy bêdzie pewna elementarna komunikacja – przede
wszystkim dotycz¹ca tego, co ma³¿onków stale ³¹czy (w wymiarze ludzkim),
a bêd¹ to przede wszystkim dzieci; jeszcze innym elementem postawy wobec ma³¿onka, który odszed³ bêdzie w³aœciwe wychowywanie dzieci, z jednej strony do
realizacji czwartego przykazania, a z drugiej – do w³aœciwego rozumienia przykazania szóstego33.
Analizuj¹c postawê wobec ma³¿onka, który wyrz¹dzi³ krzywdê, trzeba tak¿e
uwzglêdniæ przypadek ewentualnego jego powrotu, czy te¿ sytuacjê, w której
wyra¿a chêæ odbudowania wiêzi ma³¿eñskiej. Mo¿liwoœæ zaistnienia tego typu
sytuacji jest powa¿nym argumentem, dla którego strona pokrzywdzona jest zobowi¹zana do niewi¹zania siê z now¹ osob¹. Z drugiej jednak strony nie mo¿na
sformu³owaæ bezwarunkowego obowi¹zku przyjêcia osoby, która skrzywdzi³a.
Warto w tym miejscu rozwa¿yæ najpierw argumenty za przyjêciem z powrotem
wspó³ma³¿onka, który wyrz¹dzi³ krzywdê, nastêpnie argumenty przeciw. Do
przyjêcia wspó³ma³¿onka sk³ania na pewno prawda o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa, a tak¿e przypowieœæ o synu marnotrawnym. Ta druga, choæ obrazuje mi³osierdzie Boga, jednak Ewangelia zawiera liczne wezwania do przyjmowania postawy mi³osierdzia na wzór mi³osiernej mi³oœci Boga Ojca. Wiadomo, ¿e istotnym elementem postawy syna marnotrawnego by³ ¿al, przy czym trzeba dodaæ,
Por. P. Salaün, ¯yj¹cy w separacji, rozwiedzeni, s. 14.
„Mi³oœæ i dobroæ nie powinny nas nigdy czyniæ obojêtnymi na prawdê i dobro. Sama mi³oœæ
bowiem sk³ania uczniów Chrystusa do g³oszenia wszystkim ludziom zbawiennej prawdy. Nale¿y
jednak rozró¿niaæ miêdzy b³êdem, który winno siê zawsze odrzucaæ, a b³¹dz¹cym, który stale zachowuje godnoœæ osoby” (KDK 28).
33
„Jednoczeœnie chcia³bym przypomnieæ wszystkim rodzicom ¿yj¹cym w separacji, aby nie
czynili ¿ycia swoich dzieci jeszcze bardziej trudnym, pozbawiaj¹c je obecnoœci drugiego rodzica
i rodziny, z której siê wywodzi, i w³aœciwego szacunku dla nich. Dzieci maj¹ potrzebê […] tak
matki, jak i ojca, a nie bezwartoœciowych z³oœliwoœci, zazdroœci, zatwardzia³oœci”, D. Tettamanzi,
«Pan jest blisko skruszonych w sercu», dz. cyt.
31
32
SYTUACJA OSÓB ¯YJ¥CYCH W SEPARACJI LUB SAMOTNIE PO ROZWODZIE…
85
¿e w jego ¿alu kry³ siê aspekt utylitaryzmu: wtedy zastanowi³ siê i rzek³: Ilu¿ to
najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z g³odu ginê. Zabiorê siê i pójdê do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszy³em przeciw Bogu
i wzglêdem ciebie; ju¿ nie jestem godzien nazywaæ siê twoim synem: uczyñ miê
choæby jednym z najemników (£k 15,17-20). To w³aœnie w tym kontekœcie jeszcze wyraŸniejsze staje siê bezwarunkowe mi³osierdzie Boga Ojca. Na pewno
otwarcie siê na ponowne budowanie wspólnoty ma³¿eñskiej z powracaj¹cym
ma³¿onkiem, który skrzywdzi³, a który teraz ¿a³uje (nawet jeœli w ¿alu tym jest
element utylitaryzmu) bêdzie nosi³o znamiona postawy heroicznej, o której pisa³
Jan Pawe³ II w encyklice Veritatis splendor (por. VS 93). Nie mo¿na jednak takiej postawy zdefiniowaæ jako œcis³ego obowi¹zku moralnego34. Wystarczy
w tym miejscu przywo³aæ nauczanie œw. Augustyna wobec problemu zdrady ma³¿eñskiej35.
Na pewno argumentami przeciw przyjêciu wspó³ma³¿onka bêdzie brak nawrócenia i zwi¹zany z tym brak ¿alu oraz zadoœæuczynienia; argumentem „przeciw” – bêdzie tak¿e du¿e prawdopodobieñstwo ponownego pojawienia siê przemocy albo innych okolicznoœci uniemo¿liwiaj¹cych budowanie wiêzi ma³¿eñskiej. Rodzi siê tak¿e pytanie, czy ma³¿onek skrzywdzony jest zobowi¹zany do
pomocy ma³¿onkowi, który skrzywdzi³. Przywo³uj¹c regu³y tzw. ordo caritatis36,
wydaje siê, ¿e w skrajnej potrzebie, przede wszystkim duchowej, ma³¿onka, który skrzywdzi³, na drugim ma³¿onku bêdzie spoczywa³ obowi¹zek elementarnej
pomocy, przede wszystkim w wymiarze duchowym; jest to zawsze obowi¹zek
modlitwy. Pomoc w skrajnej potrzebie materialnej bêdzie zale¿eæ od wielu dodatkowych okolicznoœci; na pewno pomoc ta nie mo¿e byæ wymuszona szanta¿em ani te¿ nie mo¿e byæ elementem stwarzaj¹cym dalszy komfort ¿ycia moralnie niegodziwego.
Omawiaj¹c problematykê postawy cz³owieka ¿yj¹cego w separacji oraz samotnie po rozwodzie trzeba tak¿e zwróciæ uwagê na zagadnienie stwierdzenia
niewa¿noœci ma³¿eñstwa. Rozpad ma³¿eñstwa mo¿e byæ bowiem przejawem fak34
Wœród przypadków separacji, bêd¹cych skutkiem zdrady ma³¿eñskiej, na pewno nale¿y rozró¿niæ sytuacjê, w której mia³a miejsce jedna jedyna zdrada jako wynik chwilowej s³aboœci, od
sytuacji zdrady d³ugofalowej realizowanej z premedytacj¹ i systematycznym ok³amywaniem. Por.
A. Marcol, Etyka ¿ycia seksualnego, Opole 1998, s. 195. W tym pierwszym przypadku przyjêcie
wspó³ma³¿onka jest na pewno ³atwiejsze ni¿ w drugim. Praktyka ¿ycia pokazuje, ¿e w niektórych
okolicznoœciach zdrady nie prowadz¹ do zerwania ma³¿eñstwa, w innych – poci¹gaj¹ za sob¹ ca³kowity i trwa³y rozk³ad ¿ycia rodzinnego; por. tam¿e.
35
Ojciec Koœcio³a w przypadku zdrady dokonanej przez wspó³ma³¿onka zaleca³ albo pojednanie, albo trwanie w separacji. De coniugiis adulterinis 2,13 – „[…] kto nie chce pojednaæ siê ze
swoim cudzo³o¿nym ma³¿onkiem, musi ¿yæ w powœci¹gliwoœci” (Œw. Augustyn, Cudzo³o¿ne ma³¿eñstwa. Ksiêga druga, t³um. M. Cieœluk, w: Pisma œwiêtego Augustyna o ma³¿eñstwie i dziewictwie. Przek³ad i komentarz, red. A. Eckmann, Lublin 2003, s. 261-297).
36
Por. A. Dro¿d¿, Wiara-nadzieja-mi³oœæ, s. 111-113.
86
ANTONI BARTOSZEK
tu, ¿e ma³¿eñstwo zosta³o zawarte niewa¿nie. W¹tpliwoœci co do wa¿noœci ma³¿eñstwa, a czasem nawet subiektywna pewnoœæ niewa¿noœci, prowadz¹ nieraz do
decyzji o zawarciu nowego zwi¹zku37. Trzeba jednak stale podkreœlaæ, ¿e subiektywne przekonanie o niewa¿noœci sakramentu ma³¿eñstwa nie decyduje o jego
niewa¿noœci. Ma³¿eñstwo jako sakrament cieszy siê bowiem nie tylko przychylnoœci¹ prawa, ale ca³ej wspólnoty Koœcio³a. Pojawiaj¹ce siê w¹tpliwoœci co do
wa¿noœci ma³¿eñstwa nale¿y poddaæ zatem obiektywnemu os¹dowi Koœcio³a38.
Na pewno w kontekœcie konkretnych problemów osoby samotnej wspólnota
Koœcio³a powinna przyjœæ z okreœlonym wsparciem, czy to w wymiarze ekonomicznym (poprzez pomoc materialn¹), i w wymiarze emocjonalno-duchowym
(poprzez tworzenie grup wsparcia, b¹dŸ grup formacyjnych), wymiarze wychowawczym (poprzez pomoc w wychowaniu dzieci)39. W tym trzecim wymiarze
warto tak¿e wskazaæ, ¿e poza prawem dziecka do posiadania zarówno ojca
i matki, istnieje tak¿e prawo dziecka do wzrastania w œrodowisku, które wyraŸnie œwiadczy o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa. Wsparcie ze strony wspólnoty Koœcio³a mo¿e dla osoby samotnej staæ siê umocnieniem w kontekœcie pokusy wejœcia w nowy zwi¹zek. Tworzenie grup wsparcia dla osób ¿yj¹cych w separacji
oraz samotnie po rozwodzie stanowi tak¿e formê zabezpieczenia tych osób przed
ewidentnie destrukcyjnymi drogami ucieczki od ¿yciowych problemów, jakimi
mog³yby siê staæ alkoholizm, narkomania, uzale¿nienie od seksu, pracoholizm,
a nawet próby samobójcze40. W kontekœcie tych pokus niezwykle wa¿ne jest budowanie postawy nadziei (zarówno w wymiarze doczesnym, jak i wiecznym),
pozwalaj¹cej z optymizmem spojrzeæ w przysz³oœæ.
Wspomniane tutaj uwagi stanowi¹ bardziej ogólne wezwanie dla wspólnoty
Koœcio³a, aby z wiêkszym zaanga¿owaniem rozwinê³a duszpasterstwo osób ¿yj¹cych w separacji lub samotnie po rozwodzie41. Duszpasterstwo to bêdzie za37
„S¹ […] tacy, którzy zawarli nowy zwi¹zek ze wzglêdu na wychowanie dzieci, czêsto
w sumieniu subiektywnie pewni, ¿e poprzednie ma³¿eñstwo, zniszczone w sposób nieodwracalny,
nigdy nie by³o wa¿ne” (FC 84).
38
„Powinno siê oczywiœcie ustaliæ, czy na forum zewnêtrznym, ustanowionym przez Koœció³,
taka niewa¿noœæ ma³¿eñstwa istnia³aby obiektywnie”, Kongregacja Nauki Wiary, List do biskupów
Koœcio³a katolickiego na temat przyjmowania Komunii œwiêtej przez wiernych rozwiedzionych ¿yj¹cych w nowych zwi¹zkach (14.09.1994) nr 9. Dokument potwierdza „wy³¹czn¹ kompetencjê trybuna³ów koœcielnych w badaniu wa¿noœci ma³¿eñstwa katolików”, tam¿e.
39
„Dzieci osób ¿yj¹cych w separacji lub rozwiedzionych potrzebuj¹ szczególnej opieki,
zw³aszcza w sferze katechezy”, Papieska Rada ds. Rodziny, Duszpasterstwo osób rozwiedzionych,
nr II.
40
Por. P. Salaün, ¯yj¹cy w separacji, rozwiedzeni, s. 12.
41
M. Pokrywka zauwa¿a, ¿e zadaniem Koœcio³a jest duchowa pomoc ludziom prze¿ywaj¹cym
osamotnienie w rodzinie. Choæ nie wspomina wprost o separacji czy rozwodzie, jednak to w³aœnie
tego typu sytuacje powoduj¹ doœwiadczenie osamotnienia i rodz¹ konkretne powinnoœci moralne
ze strony Koœcio³a. Por. M. Pokrywka, Moralne problemy samotnoœci w rodzinie, s. 178.
SYTUACJA OSÓB ¯YJ¥CYCH W SEPARACJI LUB SAMOTNIE PO ROZWODZIE…
87
równo wsparciem dla osób samotnych, a tak¿e stanie czyteln¹ form¹ promocji
prawdy o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa. Duszpasterstwo osób ¿yj¹cych w separacji lub samotnie po rozwodzie mo¿e przybieraæ ró¿ne formy: mog¹ to byæ
wspomniane ju¿ wczeœniej grupy wsparcia albo te¿ grupy formacyjne dla tego
typu osób, dzia³aj¹ce w ramach parafii, czy te¿ dekanatu; mog¹ to byæ zamkniête
rekolekcje42. Warto tak¿e tego typu grupê osób obejmowaæ modlitw¹, czy to podczas modlitwy wiernych, czy te¿ w czasie ró¿nego rodzaju nabo¿eñstw.
Nale¿y stwierdziæ, ¿e sytuacja osób ¿yj¹cych w separacji lub samotnie po
rozwodzie jest naznaczona wielkim cierpieniem; jest to cierpienie zwi¹zane
z rozpadem ma³¿eñstwa, z ¿yciem w nie wybranej samotnoœci oraz niejednokrotnie z doœwiadczeniem krzywdy ze strony osoby, któr¹ kiedyœ siê kocha³o, a mo¿e
kocha siê nadal. Otoczenie opiek¹ duszpastersk¹ tego typu osób bêdzie na pewno dla nich umocnieniem, a równoczeœnie form¹ przepowiadania prawdy o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa. Tego typu wsparcie mo¿e nawet w konkretnych przypadkach doprowadziæ do odbudowania wspólnoty ma³¿eñskiej. Wsparcie osób
¿yj¹cych w separacji lub samotnie po rozwodach, prowadz¹ce do umocnienia
w nich wewnêtrznej postawy wiernoœci ma³¿eñstwu, bêdzie na pewno prowadzi³o do os³abienia mentalnoœci pro-rozwodowej, obecnej w spo³eczeñstwie. Radosne, przenikniête nadziej¹ œwiadectwo ich ¿ycia, a niektórych przypadkach czynne zaanga¿owanie w ¿ycie wspólnoty Koœcio³a, bêdzie stanowi³o specyficzny
przyk³ad wiernoœci chrzeœcijañskiemu powo³aniu.
ABSTRACT
Situation of People Living in Separation or Living Alone after Divorce
– Suffering and Moral Challenge
This article tries to show the situation of people who for some time in their lives lived in
a sacramental marriage but at some point in their lives were in separation or got civil divorce and
now they live without a spouse. Apostolic exhoration Familiaris consortio that mentions numerous
improper marriage situations, also draws attention to people who live in separation or got divorced,
but did not contract a new marriage (comp. FC 83).
The analysis begins by presenting the social context which is to some extent determined by
pro-divorce mentality. However complex, social context does not change in any way and cannot
change the Church’s teaching on indissolubility of marriage. On the contrary, proper understanding
and acceptance of this message is the starting point to present the idea of supporting and healing of
a single person who suffers from loneliness after marriage break-up, and also mental reconstruction
of the whole society in order to rescue and strengthen matrimony. It is important to establish within
42
Autor niniejszego artyku³u prowadzi³ rekolekcje dla kobiet w separacji lub samotnie ¿yj¹cych po rozwodzie w Domu Rekolekcyjnym Emaus w Koniakowie. Na stronie internetowej domu
znajduj¹ siê opinie i œwiadectwa uczestników tego spotkania: http://emauskoniakow.pl
88
ANTONI BARTOSZEK
the Church formative communities for people who live in separation or live alone after divorce,
proper spiritual leadership and psychological support. Such communities will be places where
injuries will be healed, where you can learn how to forgive and where you can pray for married
couples who are going to break-up.
Key words:
marriage, separation, divorce, loneliness, non-sacramental relationship
S³owa klucze:
ma³¿eñstwo, separacja, rozwód, samotnoœæ, zwi¹zki niesakramentalne
SYTUACJA OSÓB ¯YJ¥CYCH W SEPARACJI LUB SAMOTNIE PO ROZWODZIE…
89
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
JACEK JAN PAW£OWICZ
¯ytomierz – Ukraina
Pojêcie przebóstwienia ma³¿eñskiego
w teologicznej myœli Cerkwi prawos³awnej
Marriage as a Place of Divinization
Ma³¿eñstwo chrzeœcijañskie jest tajemnic¹ mi³oœci, która tworzy z ma³¿eñstwa i rodziny szczególnego rodzaju wspólnotê. Mi³oœæ ma³¿onków, która ma
swoje Ÿród³o w mi³oœci Bo¿ej, zostaje ubogacona obecnoœci¹ i dzia³aniem Ducha
Œwiêtego, który naturalne wiêzi utrwala i jednoczy, czyni¹c z ma³¿eñstwa i rodziny „domowy Koœció³”1. Sakrament ten trwa razem z ma³¿onkami, poniewa¿
trwa utworzony przez nich w chwili œlubu wêze³ mi³oœci i jednoœci. Ma³¿eñstwo
i rodzina jako komórka wielkiego Koœcio³a czerpie sw¹ wartoœæ i moc z Trójcy
Œwiêtej. Wszystkie czyny ma³¿onków musz¹ byæ ukierunkowane na urzeczywistnianie prawdziwej mi³oœci i jednoœci miêdzy nimi, ich dzieæmi i Bogiem, wszystkie s¹ uczestnictwem w mi³oœci ³¹cz¹cej sam¹ Trójcê Œwiêt¹2.
Tylko si³a mi³oœci pozwala cz³owiekowi zrezygnowaæ z siebie i ca³kowicie
oddaæ siê drugiemu, zjednoczyæ siê z nim. Spojrzenie mi³oœci ukazuje perspektywê prawdziwej duchowej przemiany, jaka powinna nieustannie trwaæ w chrzeœcijañskim ma³¿eñstwie. Ow¹ duchow¹ przemianê Cerkiew prawos³awna okreœla mianem przebóstwienia, które dokonuje siê pod czujnym spojrzeniem mi³uj¹cego Boga, które stanowi dla mê¿a i ¿ony nieustanne wezwanie i zachêtê do
troski o w³asn¹ duchow¹ przemianê oraz przemianê wspó³ma³¿onka, a to w konsekwencji ma zaowocowaæ przebóstwieniem ich samych i ich rodziny3. W ten
sposób wspólnota ma³¿eñsko-rodzinna jest szczególnym miejscem, w którym ma
Por. KK 11.
Por. W.B. Skrzydlewski, Chrzeœcijañska wizja mi³oœci, ma³¿eñstwa i rodziny, Kraków 1982,
s. 133-135.
3
Por. M.P. Laroche, Ma³y Koœció³ – mistyczna przygoda ma³¿eñstwa, Hajnówka 2006, s. 44-45.
1
2
90
JACEK JAN PAW£OWICZ
siê urzeczywistniaæ przebóstwienie ma³¿onków i ich potomstwa. Przebóstwienie
jest wiêc zadaniem i obowi¹zkiem cz³onków wspólnoty rodzinnej, któr¹ zreszt¹
nie bez podstaw œw. Jan Chryzostom nazywa „ma³ym Koœcio³em”4.
1. CZYM JEST PRZEBÓSTWIENIE?
Przebóstwienie (gr. theosis, theopoiesis) jest pojêciem teologicznym, które
zosta³o wypracowane na Wschodzie, a rozwiniête przez teologów prawos³awnych. Z czasem zaczê³o ono równie¿ przenikaæ na Zachód, stosowa³ je np. Marcin Luter. W jednym z kazañ w 1526 r. powiedzia³, ¿e Bóg pos³a³ do nas Chrystusa, umi³owanego swego Syna, wylewa siebie w nas i wci¹ga nas w siebie, aby
On ca³kowicie i w pe³ni sta³ siê cz³owiekiem, a my – przebóstwili siê5. Nie jest
ono równie¿ obce Koœcio³owi rzymskokatolickiemu.
Theosis jest to stan, w którym Bóg dopuszcza cz³owieka do wspó³udzia³u
w swej boskiej naturze drog¹ pewnego uczestnictwa przez podobieñstwo. Jest to
przenikniêcie i przemiana ca³ego bytu ludzkiego przez nadprzyrodzon¹ moc Bo¿ej ³aski. Sensem przebóstwienia jest powo³anie i ostateczny cel, czyli œwiadome
i dobrowolne poddanie siê ³asce Boga, która upodabnia cz³owieka do Niego6.
Nauka o przebóstwieniu zosta³a krótko sprecyzowana przez œw. Atanazego
Wielkiego, który stwierdzi³: Bóg sta³ siê cz³owiekiem, ¿eby cz³owiek sta³ siê Bogiem. Tak wiêc, wed³ug œw. Atanazego przebóstwienie jest celem wcielenia siê
Boga w Chrystusie. Jest to równie¿ cel i sens istnienia ka¿dego cz³owieka, który
jest wezwany do przebóstwienia, a ono oznacza osobiste spotkanie cz³owieka
z Bogiem, jest uczestnictwem w ¿yciu Trójcy Œwiêtej7. W tym kontekœcie chrzeœcijañstwo, jak twierdzi³ teolog prawos³awny So³owjow, jest nie tylko wiar¹
w Boga, lecz równie¿ wiar¹ w cz³owieka, w mo¿liwoœæ realizacji bóstwa w cz³owieku, dzieje siê to przez narodziny Boga w cz³owieku i cz³owieka w Bogu.
Przyjœcie na œwiat Chrystusa, Bogo-Cz³owieka, ustanawia doskona³¹ jednoœæ,
realizuje jednoœæ w dwoistoœci, misterium teandryczne8.
ród³em i wzorem przebóstwienia jest wiêc Wcielenie Jezusa Chrystusa. Bóg
ofiarowuje œwiatu swojego umi³owanego Syna, który sta³ siê cz³owiekiem. Praw-
4
Jan Chryzostom, Homilia 20 na List do Efezjan 6, w: O ma³¿eñstwie, wychowaniu dzieci
i ascezie, Kraków 2002, s. 60.
5
Cyt. za K.Ch. Felmy, Wspó³czesna teologia prawos³awna, Bia³ystok 2005, s. 171.
6
Por. Przebóstwienie, w: Wikipedia – Wolna Encyklopedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/Przebóstwienie (dostêp: 18.02.2009); zob. tak¿e przebóstwienie, w: E. Smykowska, Ikona – Ma³y s³ownik, Warszawa 2002, s. 65.
7
Por. K.Ch. Felmy, dz. cyt., s. 172.
8
Por. T. Špidlík, Myœl rosyjska. Inna wizja cz³owieka, Warszawa 2000, s. 44.
POJÊCIE PRZEBÓSTWIENIA MA£¯EÑSKIEGO W TEOLOGICZNEJ MYŒLI…
91
dê tê wyrazi³ w swoim nauczaniu œw. Symeon Nowy Teolog9: Bóg-S³owo po¿yczy³ od nas cia³o, którego nie mia³ ze swej natury. Sta³ siê On cz³owiekiem, którym nie by³. Tym, co w Niego wierz¹, daje swoj¹ w³asn¹ boskoœæ, aby stali siê jej
uczestnikami; boskoœæ, której ani anio³, ani cz³owiek nie móg³by nigdy zdobyæ.
[…] I ludzie stali siê bogami, którymi nie byli, dziêki przybraniu i ³asce (qe,sei
kai. ca,riti). Poprzez nie On obdarza ich moc¹, aby siê stali synami Boga. Oto
dlaczego stawali siê synami Boga i teraz staj¹ siê synami Boga w ten sam sposób. Nigdy nie zaprzestan¹ tego czyniæ10.
W Chrystusie Bóg objawia siê jako mi³oœæ. Cz³owiek, stworzony na obraz
i podobieñstwo Boga, jest równie¿ powo³any do mi³oœci, która wyra¿a jego istotê. Chrystus jako idealny cz³owiek urzeczywistnia idea³ mi³oœci rozumianej jako
jednoœæ. Jednocz¹c w sobie to, co Boskie z tym, co ludzkie Chrystus objawia
przebóstwienie cz³owieka jako ostateczny cel mi³oœci. Jednoœæ, bêd¹ca jednoœci¹
„dwóch”, rodz¹c¹ „trzeciego”, implikuje wyrzeczenie, „ogo³ocenie”, bez którego jednoœæ nie by³aby mo¿liwa do urzeczywistnienia. Chrystus, w którym Bóg
objawia siê jako mi³oœæ, ods³ania Boga, który siê „ogo³oci³”, „uni¿y³”11.
2. MA£¯EÑSKIE PRZEBÓSTWIENIE
W Ksiêdze Rodzaju (2,24) czytamy: […] staj¹ siê jednym cia³em. Ma³¿onkom w sakramencie ma³¿eñstwa zostaje nadana szczególna godnoœæ, staje siê ono
przebóstwione w mi³oœci. M¹¿ i ¿ona powinni byæ ma³¿onkami nie tylko wed³ug
cia³a i przepisów prawa, lecz tak¿e wed³ug duszy i serca. Pos³uszeñstwo ³asce
sakramentu otworzy przed nimi bramê do niewys³owionej radoœci, jak¹ jest jednoœæ ma³¿eñska zatopiona w Bogu. Tym samym sakrament ma³¿eñstwa wprowadza zwi¹zek mê¿czyzny i kobiety w g³êbiê bóstwa i cz³owieczeñstwa Zbawiciela. Inaczej mówi¹c, ma³¿eñstwo mistycznie odzwierciedla Koœció³, ¿yw¹ spójniê
mê¿a i ¿ony na wzór jednoœci Bogocz³owieka i Jego Cia³a-Koœcio³a12.
Ma³¿eñstwo nie mo¿e istnieæ, jeœli ma³¿onkowie nie oddadz¹ w Chrystusie
ca³kowicie swego ¿ycia drugiemu. To w³aœnie znaczy: B¹dŸcie poddani w bojaŸni Bo¿ej. Stosunek poœlubionych sobie mê¿czyzny i kobiety wpisuje siê w swo9
Symeon Nowy Teolog (949-1022), œwiêty prawos³awny, mistyk i teolog bizantyjski; 9871005 igumen monasteru k. Konstantynopola; autor traktatów teologicznych i etycznych oraz hymnów; g³osi³ teologiê Ducha Œwiêtego, stanowi¹c¹ podstawê XIV-wiecznego ruchu mistycznego –
hezychazmu, za: Encyklopedia Internautica, www.encyklopedia.interia.pl (dostêp: 19.02.2009).
10
Cyt. za Basil Krivocheine, Przebóstwienie w nauce œw. Symeona Nowego Teologia,
w: www.teofil.dominikanie.pl/test/index.php/content/view/315/116 (dostêp: 18.02.2009).
11
Por. P. Evdokimov, Kobieta i zbawienie œwiata, Poznañ 1991, s. 157.
12
Por. Abp Sawa Hrycuniak, Prawos³awne pojmowanie ma³¿eñstwa, Bia³ystok 1994, s. 53.
92
JACEK JAN PAW£OWICZ
jej g³êbi w tajemnicê jednoœci Chrystusa ze swym Koœcio³em: prawdziwe ma³¿eñstwo musi byæ osadzone w Koœciele. Jeœli m¹¿ nie staje siê Chrystusem dla
swej ¿ony, a ona Chrystusem dla niego, nie zrealizuj¹ pe³ni swej duchowej istoty. Mê¿czyzna i kobieta w tej tajemnicy wzajemnie rodz¹ siê duchowo. W rzeczywistoœci to Chrystus daje ¿ycie Koœcio³owi, ale Koœció³ – którego ikon¹ jest
Matka Bo¿a – rodzi Chrystusa w duszy cz³owieka wierz¹cego. Zatem mê¿czyzna i kobieta staj¹ siê w ma³¿eñstwie p³odni duchowo, ka¿dy rodzi drugiego
w Chrystusie i w Chrystusie drugiego otrzymuje13. W ten sposób urzeczywistniaj¹ oni swoj¹ jednoœæ. Owa metafizyczna jednoœæ ma³¿onków stanowi Misterium mo¿liwe do wyjaœnienia jedynie na p³aszczyŸnie Trójcy Œwiêtej. Wzajemne stosunki ma³¿onków winny mieæ za wzór w³aœnie tê jednoœæ, jaka panuje miêdzy Osobami Boskimi.
M¹¿ i ¿ona stanowi¹ wiêc jeden byt, jedno cia³o na wzór Syna Bo¿ego –
Boga, który zosta³ cz³owiekiem, aby jego naród móg³ staæ siê w Nim Jego Mistycznym Cia³em – Koœcio³em. Za poœrednictwem sakramentu ma³¿eñstwa natura ludzka, nic nie trac¹c ze swej materii, uczestniczy, ³¹czy siê w realnoœci Ducha Œwiêtego – ulega przebóstwieniu14.
Bóg objawiony w Chrystusie nakazuje ludziom, aby siê wzajemnie mi³owali. Mi³oœæ jako jednoœæ, pozostaj¹ca jednoœci¹ „dwóch”, urzeczywistnia siê
w mi³oœci mê¿czyzny i kobiety. Chrystus objawia jednoœæ pierwiastka mêskiego
i kobiecego, odwzorowuj¹c¹ jednoœæ Trójjedynego Boga. Myœl tê wyra¿ono
w rosyjskim rytuale sakramentu ma³¿eñstwa pochodz¹cym z XIII wieku, w którym czytamy: Zjednocz ich Panie, w jedn¹ myœl, w jedn¹ mi³oœæ, zjednocz w jedn¹ p³eæ15. Zjednoczenie kobiety i mê¿czyzny dokonuje siê poprzez wyrzeczenie,
uni¿enie, rezygnacjê ze swojego „ja”, naœladuj¹ce uni¿enie i wyrzeczenie samego Boga, dokonuj¹cego wyrzeczenia z mi³oœci do cz³owieka, który jak powie œw.
Pawe³ Aposto³: Uni¿y³ samego siebie, stawszy siê pos³usznym a¿ do œmierci, i to
œmierci krzy¿owej (Flp 2,8). Kobieta i mê¿czyzna, zjednoczeni dziêki wyrzeczeniu – rezygnacji ze swojego „ja” – upodabniaj¹ siê do Chrystusa, który jednocz¹c to, co ludzkie z tym, co Boskie, sprawia, ¿e zjednoczeni, kobieta i mê¿czyzna, osi¹gaj¹ stan przebóstwienia, staj¹c siê tym samym nieœmiertelnymi. Jak
powie Evdokimov, w ostatecznej instancji wyznaæ komuœ: «kocham ciebie» znaczy tyle, co powiedzieæ: «bêdziemy ¿yæ zawsze»16. Dziêki Chrystusowi, który
ogo³aca starego cz³owieka z jego grzesznych przywi¹zañ i odnawia na obraz
Tego, który go stworzy³, cz³owiek staje siê wieczny. Ma³¿eñstwo w sposób szczególny osadza cz³owieka w tym akcie odnowy i przemiany, umo¿liwiaj¹c mu owo
13
14
15
16
M.P. Laroche, Ma³y Koœció³…, s. 36-37.
Por. Abp Sawa Hrycuniak, Prawos³awne…, s. 52-53.
Cyt. za M. Gorczakow, O tajnie supru¿estwa, Sankt Peterburg 1880, s. 7.
P. Evdokimov, Kobieta i zbawienie…, s. 157.
POJÊCIE PRZEBÓSTWIENIA MA£¯EÑSKIEGO W TEOLOGICZNEJ MYŒLI…
93
„ogo³ocenie” w mi³oœci i z mi³oœci ze wzglêdu na dobro drugiego cz³owieka –
wspó³ma³¿onka, ze wzglêdu na ich jednoœæ17.
Nale¿y jednak pamiêtaæ, co podkreœla Cerkiew, ¿e to nie mê¿czyzna i kobieta jednocz¹ siê przed Bogiem. Ani mê¿czyzna, ani kobieta nie maj¹ w sobie,
w swej naturze przypad³oœci bycia jednym: nie mog¹ zatem obdarowaæ siê
czymœ, czego nie maj¹. To Bóg ich ³¹czy w sakramencie ma³¿eñstwa i stanowi
ich jednoœæ. Jest mi³oœci¹, która m¹¿ i ¿ona dziel¹ siê i w której jednocz¹ siê jedno w drugim18.
Przebóstwienie ma³¿onków jest wiêc konsekwencj¹ ich „ogo³ocenia” i zjednoczenia ze sob¹ nawzajem i z Chrystusem dzia³aj¹cym wraz z Ojcem i Duchem
Œwiêtym w sakramencie ma³¿eñstwa. Œwiêty Symeon Nowy Teolog, tak mówi
na ten temat: Ci, którzy zostali uznani za godnych w³¹czenia w Niego [Chrystusa] i posiadania Go jako G³owy… tak¿e staj¹ siê bogami przez przybranie, podobni do Syna Bo¿ego. Co za cud! Ojciec odziewa ich w pierwsz¹ szatê, szatê,
któr¹ odziany by³ Chrystus zanim œwiat powsta³. Gdy¿ jest powiedziane: «Wszyscy ci, którzy zostali ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekli siê w Chrystusa», to
znaczy w Ducha Œwiêtego, który sprawia, ¿e ca³a nasza istota doznaje nies³ychanej, nieopisanej Boskiej przemiany, na sposób godny Boga19.
£aska otrzymana w sakramencie ma³¿eñstwa oraz wczeœniejsze dary chrztu
œwiêtego w³¹czaj¹ „ma³y Koœció³” – rodzinê – do Koœcio³a Chrystusowego,
czyni¹c ma³¿onków i ich potomstwo „cz³onkami Chrystusa”, Który tym samym
dopuszcza ich do wspó³udzia³u w swej boskiej naturze. Przebóstwienie jest
wiêc procesem ci¹g³ym, tak jak ci¹g³ym jest dzia³anie ³aski sakramentu ma³¿eñstwa. M¹¿ i ¿ona nieustannie oddaj¹c siê sobie wzajemnie, wyrzekaj¹c siê przy
tym w³asnych indywidualnych pragnieñ dla dobra wspólnego upodobniaj¹ siê
tym samym do Chrystusa, który w momencie Wcielenia uni¿y³ siê, w imiê
wy¿szego celu – zbawienia rodzaju ludzkiego. Cerkiew prawos³awna wskazuje w³aœnie na ten duchowy zwi¹zek sakramentu ma³¿eñstwa z Wcieleniem
Chrystusa. Ma³¿onkowie nieustannie celebruj¹ ten sakrament gdy zachowuj¹
przykazania, które s¹ drog¹ prowadz¹c¹ do przebóstwienia, przyjmuj¹c Cia³o
i Krew Chrystusa w Komunii œw. oraz inne sakramenty Koœcio³a. Tajemnica
przebóstwienia ma³¿onków wyra¿a siê tak¿e w ich nieustannej czujnoœci, aby
byæ Chrystusem dla swojego wspó³ma³¿onka oraz aby dbaæ o swoje zbawienie
i zbawienie swoich dzieci.
17
18
19
Por. ten¿e, Sakrament mi³oœci, Bia³ystok 2007, s. 127-128.
Por. M.P. Laroche, Ma³y Koœció³…, s. 22-23.
Cyt. za Basil Krivocheine, Przebóstwienie w nauce œw. Symeona Nowego Teologia….
94
JACEK JAN PAW£OWICZ
3. EUCHARYSTIA A PRZEBÓSTWIENIE MA£¯ONKÓW
Zw³aszcza rola Eucharystii w procesie przebóstwienia ma³¿onków zas³uguje
na szczególne uwypuklenie, gdy¿ to w³aœnie Eucharystia czyni mê¿a i ¿onê
cz³onkami Cia³a Chrystusa. Zwi¹zek pomiêdzy ma³¿eñstwem i Eucharysti¹ jest
widoczny ju¿ w perykopie opisuj¹cej wesele w Kanie Galilejskiej (J 2,1-11). Jak
woda zosta³a przemieniona przez Chrystusa w wino radoœci, tak grzeszna ludzka
natura, dziêki obecnoœci w niej Eucharystycznego Chrystusa, zostaje przemieniona w now¹ rzeczywistoœæ – zostaje przebóstwiona20.
Na przebóstwienie, jakie dokonuje siê w cz³owieku przyjmuj¹cym Cia³o
i Krew Chrystusa wskazywa³, uznawany równie¿ przez Koœció³ prawos³awny, œw.
Augustyn z Hippony, Doktor Koœcio³a, który pisa³: Ten Chleb, który widzicie na
o³tarzu, uœwiêcony S³owem Bo¿ym, jest Cia³em Chrystusa. Ten Kielich, a raczej
to, co jest w kielichu, uœwiêcone S³owem Bo¿ym, to Krew Chrystusa. W ten sposób Chrystus Pan chcia³ nam daæ Cia³o i Krew swoj¹, któr¹ wyla³ za nas na
odpuszczenie grzechów. J e œ l i d o b r z e t o p r z y j m u j e c i e , s a m i
s t a j e c i e s i ê t y m , c o p r z y j m u j e c i e. Powiada bowiem Aposto³: «Jeden jest Chleb, zatem my – liczni – jesteœmy jednym cia³em» (1 Kor 10,17).
W tym Chlebie zawiera siê nauka, jak powinniœcie kochaæ jednoœæ. Bo czy ten
Chleb zosta³ sporz¹dzony z jednego ziarna? Czy nie z wielu ziaren pszenicy?
Zanim sta³y siê one Chlebem, by³y oddzielnie. Z³¹czy³a je woda, a przedtem zosta³y zmielone. Równie¿ wy zostaliœcie zmieleni upokorzeniem postu i obrzêdem
egzorcyzmu. Nast¹pi³ chrzest – i woda, któr¹ zostaliœcie pokropieni, nada³a wam
kszta³t chleba. Ale ¿eby by³ chleb, trzeba go upiec. Gdzie zatem jest ogieñ? To
jest bierzmowanie, czyli namaszczenie Ogniem, sakrament Ducha Œwiêtego. I stajecie siê Chlebem, który jest Cia³em Chrystusa21.
Przebóstwienie, do jakiego jest wezwana ka¿da wspólnota ma³¿eñsko-rodzinna, jest stanem ca³kowitej przemiany, której dokonuje w niej przez ³askê Duch
Œwiêty. Ma³¿onkowie, którzy rozpoczêli ten proces, s¹ w stanie lepiej, wierniej
zachowywaæ Bo¿e przykazania, doskonal¹ swoj¹ mi³oœæ i jednoœæ ma³¿eñsk¹.
Duch Œwiêty daje im boski rozum i wyzwolenie od zepsucia. Nie otrzymuj¹ oni
nowej duszy, lecz Duch Œwiêty jednoczy siê z nimi istotowo, z ich cia³em
i z dusz¹. Czyni z nich dzieci Bo¿e, bogów przez przybranie i choæ nie przestaj¹
byæ ludŸmi, stworzeniem, to jednak duchowo przenosz¹ siê na innym poziom,
ich relacja Bogiem staje siê g³êbsza, bardziej za¿y³a.
Podstaw¹ przebóstwienia jest Wcielenie. Przebóstwienie sta³o siê mo¿liwe od
czasu, gdy S³owo przyjê³o cia³o, przyjê³o nasze cz³owieczeñstwo i da³o nam
20
s. 27.
21
Por. J. Meyendorf, Ma³¿eñstwo w prawos³awiu – liturgia, teologia, ¿ycie, Lublin 1995,
Œw. Augustyn, Sermo. 227 (PL 38,1099n).
POJÊCIE PRZEBÓSTWIENIA MA£¯EÑSKIEGO W TEOLOGICZNEJ MYŒLI…
95
swoj¹ boskoœæ, i od momentu, gdy cz³owiek przyoblek³ Chrystusa we chrzcie.
Dokonuje siê ono przede wszystkim przez udzia³ w ¿yciu sakramentalnym Koœcio³a. Bêd¹c stanem œwiadomym duchowo i jasno odczuwanym przez tego, który go otrzymuje, przebóstwienie pozostaje zawsze misterium, przewy¿szaj¹cym
wszelkie ludzkie zrozumienie i niedostrzeganym przez wiêkszoœæ ludzi. Rzeczywiœcie ci, którzy zostali nim obdarzeni, s¹ nieliczni, chocia¿ wszyscy ochrzczeni
s¹ do niego powo³ani22. Jeœli go nie dost¹pili, to ich wina, ¿e sami pozbawiaj¹ siê
przebóstwienia, gdy¿ przebóstwienie jest czêœci¹ zbawczego dzia³ania Boga.
W³aœciwie jest samym jego celem.
ABSTRACT
Marriage as a Place of Divinization
Christian marriage is a mystery of love which makes marriage and family a community of
a very special kind. Marriage and family, as a basic unit of the universal Church, derives its worth
and power from the Holy Trinity. All the deeds of spouses must be directed at realization of true
love and unity between themselves, their children and God, all these deeds are participation in the
love that unites the Holy Trinity itself. Only the power of love allows human beings to practice
self-denial and totally give themselves to the other one, to unite with them. The look of love shows
the prospect of real spiritual transformation – divinization, as it is the look of God himself and
constitutes for the other one – husband or wife – a constant call for care of their spiritual
transformation as well as transformation of their spouses, which, in turn, is to bear fruit as
divinization of themselves and their family. Divinization is the task and duty of members of the
family community which, not without reason, is called «little Church« by St. John Chrysostom.
Divinization (Greek theosis, theopoiesis) is a theological term, which originated in the East
and was developed by Orthodox theologians. It is the state in which God allows a human being to
participate in His divine nature by way of certain participation through similarity. It is the
penetration and transformation of the whole human being by the supernatural power of Divine
grace. The sense of divinization lies in its being a calling and the ultimate goal, i.e. conscious and
voluntary submission to the grace of God which makes a human being and God alike.
Each marriage and family community is called to such divinization which is the state of a total
transformation accomplished by the Holy Spirit through the grace of sacrament. Spouses, who have
begun this process, are able to follow the commandments of God more faithfully and in a better
way, and subsequently they perfect their love and marital unity.
Key words:
marriage, marriage and family community, divinization, Orthodox Church
S³owa klucze:
ma³¿eñstwo, wspólnota ma³¿eñsko-rodzinna, przebóstwienie, Cerkiew prawos³awna
22
Por. B. Krivocheine, Przebóstwienie w nauce œw. Symeona Nowego Teologa, dz. cyt.
96
JACEK JAN PAW£OWICZ
POJÊCIE PRZEBÓSTWIENIA MA£¯EÑSKIEGO W TEOLOGICZNEJ MYŒLI…
97
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
JACEK MIZAK
Lublin – Radom
Wychowanie moralne a personalizm chrzeœcijañski
Moral Education and Christian Personalism
W dziedzinie przekazywania wartoœci zwi¹zanych z procesem wychowania
panuje dzisiaj doœæ powszechny i bardzo widoczny relatywizm. Mo¿na by zapytaæ, na ile przyczyni³y siê do tego lansowane wspó³czeœnie ró¿ne pr¹dy i kierunki kulturowe maj¹ce wp³yw równie¿ na wychowanie, w tym inspirowane tzw.
postmodernistyczn¹ kultur¹ myœlenia i widzenia œwiata, równie¿ w odniesieniu
do edukacji1. Dzisiaj Ÿród³em tego mo¿e byæ propagowanie „orientacyjnej” tylko
wiedzy, ca³kowitej wolnoœci, swobody, samostanowienia, odpowiedzialnoœci ka¿dego za samego siebie, dalej – kwestionowanie autorytetów, pewnoœci wiedzy
naukowej, równie¿ w obszarze wychowania i kszta³towania cz³owieka2.
„Deklaracja o wychowaniu chrzeœcijañskim” Soboru Watykañskiego II ju¿
na pocz¹tku wzywa do niesienia pomocy dzieciom i m³odzie¿y, aby mog³y harmonijnie rozwijaæ swoje wrodzone zalety3. Owe zalety, przede wszystkim moralne, wynikaj¹ z natury cz³owieka i s³u¿¹ do odpowiedzialnego kierowania swoim ¿yciem. Wzrastanie moralne musi poci¹gaæ za sob¹ poszerzenie siê zakresu
odpowiedzialnoœci za w³asne postêpowanie. Trzeba nieustannie d¹¿yæ do przezwyciê¿ania przeszkód w drodze do osi¹gniêcia prawdziwej wolnoœci. Wychowawcy powinni aktywnie wspieraæ w tym swoich wychowanków, prowadz¹c ich
Por. M. Cichosz, Wychowanie chrzeœcijañskie – perspektywa teoretyczna i praktyczna koncepcji, w: Pedagogika ogólna. Problemy aksjologiczne, red. T. Kuko³owicz, M. Nowak, Lublin
1997, s. 177.
2
Por. A. B³awat, Antypedagogika. Postmodernistyczne zakwestionowania wychowania,
w: Postmodernizm. Wyzwanie dla chrzeœcijañstwa, red. Z. Sare³o, Poznañ 1995, s. 41; por. tak¿e
G. Francuz, Zajêcia z etyki jako kszta³towanie samoœwiadomoœci, w: Etyka w szkole. Jak nauczaæ?,
red. Z. Sare³o, Warszawa 1997, s. 14.
3
Por. DWCH 1.
1
98
JACEK MIZAK
i daj¹c wskazówki4. Nie wchodz¹c w szczegó³y ca³oœciowej wizji wychowania
nale¿y podkreœliæ, ¿e jego celem powinna byæ integralna formacja, czyli rozwój
wszystkich ludzkich zdolnoœci ucznia, w tym tak¿e jego otwarcia siê na transcendencjê, a wiêc jego wychowanie religijne. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e ka¿de
wychowanie wyp³ywa z okreœlonej koncepcji cz³owieka, a zatem chrzeœcijañski
fundament wzywa do odwo³ania siê do chrzeœcijañskiej antropologii5.
Powo³uj¹c siê na wypowiedŸ soborow¹, wychowanie mo¿na okreœliæ jako
kszta³towanie ludzkiej osoby przez harmonijny rozwój jej wrodzonych cech fizycznych, moralnych i intelektualnych – w kierunku jej ostatecznego celu i dla
dobra tych spo³ecznoœci, których osoba jest cz³onkiem6. W tym okreœleniu mo¿na zauwa¿yæ prawie wszystkie elementy personalistycznego charakteru wychowania, co nie oznacza, ¿e zagadnienie samo w sobie jest jasne i nie wymaga g³êbszej analizy. Ju¿ bowiem koncepcja i godnoœæ osoby ludzkiej, œrodki, a zw³aszcza cele wychowania, kszta³towanie osoby i jej zasadnicze relacje, nie s¹
bynajmniej problemami jednoznacznymi. Od wyœwietlenia tych zagadnieñ zale¿y nie tylko koncepcja, ale i praktyka wychowania7.
CZ£OWIEK W PERSPEKTYWIE BIBLIJNEJ
Ludzka godnoœæ opiera siê na prawdzie, ¿e cz³owiek jest osob¹. Znana definicja osoby Boecjusza okreœla j¹ jako indywidualn¹ substancjê natury rozumnej8.
Rozumnoœæ i wolnoœæ s¹ podstawowymi jej atrybutami. W³aœnie takie rozumienie osoby jest mocno zakorzenione w nauce Koœcio³a, wyp³ywa z kart Pisma
Œwiêtego, a ostateczny kszta³t nadali mu chrzeœcijañscy filozofowie, ze œw. Tomaszem z Akwinu na czele9. Przej¹³ on tê definicjê podkreœlaj¹c, ¿e cz³owiek jest
z³o¿onoœci¹ duszy i cia³a, gdzie cia³o daje cz³owiekowi cechy indywidualne, niePor. P. Góralczyk, Wychowawcza etyka seksualna, Z¹bki 2000, s. 10.
Por. Kongregacja do spraw Wychowania Katolickiego, Œwiecki katolik œwiadkiem wiary
w szkole, Poznañ 1986, n. 17-18; por. tak¿e RH 10; D. Wajsprych, Wychowanie chrzeœcijañskie
w œwietle literatury i dokumentów Koœcio³a u progu trzeciego tysi¹clecia – perspektywy rozwojowe, „Pedagogia Christiana” (2009) n. 1(23), s. 11.
6
Por. DWCH 1; W. Soborski, Wychowanie jako kszta³towanie systemu wartoœci u dzieci
i m³odzie¿y, w: Wartoœci w procesie wychowania m³odzie¿y, red. M. Feiner, S. Szkotnicka-Lachowicz, Kraków 1992, s. 15-16; M. Nowak, Kulturowa inspiracja chrzeœcijañska a wychowanie,
w: Wychowanie chrzeœcijañskie a kultura, red. M. Nowak, T. O¿óg, Lublin 2000, s. 45-46.
7
Por. J. Majka, Wychowanie chrzeœcijañskie – wychowaniem personalistycznym, w: Wychowanie w rodzinie chrzeœcijañskiej, red. F. Adamski, Kraków 1982, s. 41.
8
Cyt. za Cz. Bartnik, Personalizm, Lublin 2008, s. 78.
9
Por. J. ¯ytowiecki, Godnoœæ osoby ludzkiej jako dziecka Bo¿ego w nauczaniu Jana Paw³a II,
w: Komisja Duszpasterska Episkopatu Polski, Wierzê w Boga Ojca. Program Duszpasterski na rok
1998/99, Katowice 1998, s. 166.
4
5
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
99
powtarzalne, ale istotê ludzkiej osoby stanowi substancjalna dusza z jej rozumnoœci¹. Podkreœli³ tak¿e, ¿e osoba jest tym, co najdoskonalsze wœród wszystkich
stworzeñ, a mianowicie jest trwaniem rozumnej natury10.
Rzeczywiœcie na kartach Biblii cz³owiek jawi siê jako istota bêd¹ca obrazem
Boga. Czytamy w niej, ¿e cz³owiek jest stworzony na obraz i podobieñstwo
Bo¿e: Stworzy³ wiêc Bóg cz³owieka na swój obraz, na obraz Bo¿y go stworzy³:
stworzy³ mê¿czyznê i niewiastê (Rdz 1,27). Jednak nie wystarczy powiedzieæ, ¿e
¿ycie cz³owieka to dar pochodz¹cy od Boga w akcie stworzenia. Jest to bowiem
¿ycie szczególnego rodzaju. Odwo³uj¹c siê do tego biblijnego opisu stworzenia
Jan Pawe³ II podkreœla, ¿e tylko stworzenie cz³owieka przedstawione zosta³o jako
owoc szczególnej Bo¿ej decyzji. W ten sposób cz³owiek zosta³ po³¹czony ze
swoim Stwórc¹ szczególn¹ wiêzi¹, która wynika z tego, ¿e tylko on nosi w sobie
podobieñstwo do Boga11. A zatem ¿ycie ofiarowane przez Boga cz³owiekowi jest
darem, dziêki któremu Bóg udziela coœ z siebie stworzeniu12. W tekœcie tym zawarto prawdê o naturze cz³owieka, o jego godnoœci i wielkoœci. Jej podstaw¹ jest
w³aœnie to, ¿e nosi on w sobie podobieñstwo do Boga maj¹c rozumn¹ duszê, a tym
samym jakby cz¹stkê Bo¿ego bytu13. ¯adne inne stworzenie nie zosta³o wyniesione a¿ tak wysoko: Cz³owiek zostaje obdarzony najwy¿sz¹ godnoœci¹, która jest
zakorzeniona w wewnêtrznej wiêzi ³¹cz¹cej go ze Stwórc¹: jaœnieje w nim odblask rzeczywistoœci samego Boga14.
Istotnym potwierdzeniem godnoœci cz³owieka jest jego wolnoœæ – wznios³y
znak obrazu Boga w cz³owieku15. Bóg stwarzaj¹c da³ mu moc rozstrzygania, aby
z w³asnej woli otwiera³ siê na swego Stwórcê i szuka³ w³asnej doskona³oœci. Tak
rozumiana wolnoœæ oznacza dzia³anie na sposób osobowy, tzn. ze œwiadomego
i wolnego wyboru, a nie pod wp³ywem œlepego popêdu albo przymusu zewnêtrz10
Por. S. Kunowski, System chrzeœcijañski wychowania, w: Pedagogika katolicka. Zagadnienia wybrane, red. A. Rynio, Stalowa Wola 1999, s. 51.
11
Por. J. Nagórny, Wartoœæ ¿ycia ludzkiego z perspektywy encykliki Evangelium vitae, „Roczniki Teologiczne” 45(1998) z. 3, s. 25; LdoR 9; R. Kuligowski, O „g³êbokim zdumieniu wobec
wartoœci i godnoœci cz³owieka”, czyli o teologii moralnej humanistycznej, „Studia Diecezji Radomskiej” (2003) t. V, s. 92-99; J. Wróbel, ¯ycie od Boga i dla Boga, w: „Evangelium vitae”. Tekst
i komentarze, s. 189-193; B.Z. Smolka. Elementy personalistycznego rozumienia tradycji, Opole
2007, s. 122-126.
12
Jan Pawe³ II, Encyklika „Evangelium vitae”, n. 34; por. tak¿e S. Grzybek, Obraz cz³owieka
w Starym Testamencie, w: Teologia i ¿ycie. Ksiêga pami¹tkowa ku czci Ksiêdza Profesora dra hab.
Jana Kowalskiego z racji 40-lecia kap³añstwa i 35-lecia pracy naukowej, red. M. Duda, S. Jasionek, J. Kuliberda, Z. Zgrzebny, Czêstochowa 1994, s. 192-195.
13
Por. I. Dec, Cz³owiek jako podmiot wychowania – ethos nauczyciela, w: Teologia i ¿ycie,
s. 157; B. Adamczyk. Model pedagogii Jezusa w przekazie biblijnym, Kraków 2008, s. 66-70.
14
Jan Pawe³ II, Encyklika „Evangelium vitae”, n. 34; por. tak¿e I. Mroczkowski, Misterium
cz³owieka stworzonego, „Roczniki Teologiczne” 40 (1993), z. 3, s. 36-38.
15
KDK 17; por. tak¿e R. Rybicki, Wychowanie chrzeœcijañskie – wychowaniem personalistycznym, „Chrzeœcijanin w œwiecie” 15 (1983), n. 10 (121), s. 43.
100
JACEK MIZAK
nego. Cz³owiek jest wezwany do zdobywania takiej w³aœnie wolnoœci poprzez
uwalnianie siê od wszelkiego rodzaju niewoli oraz przez dobrowolny wybór dobra. Trzeba zaznaczyæ, ¿e tylko z pomoc¹ ³aski Bo¿ej cz³owiek jest w stanie osi¹gn¹æ prawdziw¹ wolnoœæ ukierunkowan¹ na dobro, a ostatecznie na samego
Boga16.
W tê prawdê o osobie i fakcie stworzenia wpisana jest tak¿e teza o grzechu
pierworodnym. Wprowadzaj¹c nie³ad w harmoniê wewnêtrznej natury cz³owieka sprzeciwia siê on godnoœci zawartej w ludzkiej naturze, i chocia¿ jej ca³kowicie nie niszczy, to znacznie j¹ os³abia17. Opowieœæ o grzechu pierworodnym pokazuje, ¿e cz³owiek nie pos³ugiwa³ siê wolnoœci¹ zgodnie z wol¹ Bo¿¹. Spo¿ywaj¹c owoc z drzewa poznania dobra i z³a, wyszed³ niejako z podstawowej
struktury stworzenia. Dialogowa relacja miêdzy Bogiem i cz³owiekiem uleg³a
zniszczeniu, przez co cz³owiek nie chce ¿yæ w perspektywie odpowiedzi na Bo¿e
wezwanie i byæ dalej obrazem Boga, ani uwa¿aæ tego obrazu za urzeczywistnienie swej egzystencji18. Grzech, który bierze pocz¹tek z wolnej woli osoby (por.
Mk 7,20), jest wykroczeniem przeciw prawdziwej mi³oœci; rani naturê cz³owieka
i rozrywa ludzk¹ solidarnoœæ, objawiaj¹c siê w postawach, s³owach i czynach
przepojonych egoizmem19.
Bóg staj¹c siê cz³owiekiem wyzwala nas z tej sytuacji. W Chrystusie otrzymujemy szczególne ubogacenie ontyczne: stajemy siê dzieæmi Boga oraz uczestnikami Jego ¿ycia. To wyniesienie na poziom ¿ycia Bo¿ego umo¿liwia nam bliskie obcowanie z Bogiem, naprawia naruszon¹ przez grzech dialogow¹ strukturê
naszej egzystencji, a jednoczeœnie otwiera drogê do królestwa niebieskiego20. Tak
zdobywamy pe³n¹ œwiadomoœæ naszej godnoœci, transcendentnej wartoœci naszego cz³owieczeñstwa i sensu bytowania21. ¯ycie, które wyp³ywa z Drugiej Osoby
Boskiej i wype³nia ludzk¹ istotê, ujawnia siê w fakcie i osobie „nowego stworze16
s. 368.
Por. J. Nagórny, Pos³annictwo chrzeœcijan w œwiecie, t. I: Œwiat i wspólnota, Lublin 1997,
Por. P. Magier, Analiza antropologii pedagogicznej ojca Jacka Woronieckiego, w: W s³u¿bie
rodziny, red. R. Bieleñ, Warszawa 2000, s. 121.
18
Por. J. van der Vloet, Obraz cz³owieka jako fundament pedagogii, t³um. L. Balter, „Communio” 12 (1992), n. 3(69), s. 4-5; J. Neumann. Personalistyczny wymiar zbawienia, „Studia Elbl¹skie” (2009), t. X, s. 167-170.
19
Jan Pawe³ II, Orêdzie na XIV Œwiatowy Dzieñ M³odzie¿y (06.01.1999), „L`Osservatore Romano” 20 (1999), n. 3, s. 6-7.
20
Por. S. Olejnik, Powo³anie chrzeœcijañskie, t. 1, Teologia moralna fundamentalna, W³oc³awek 1998, s. 122; por. tak¿e: KKK 1709; Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o jedynoœci i powszechnoœci zbawczej Jezusa Chrystusa i Koœcio³a „Dominus Iesus” (06.08.2000), w: Kongregacja Nauki Wiary, W trosce o pe³niê wiary. Dokumenty Kongregacji Nauki Wiary 1995-2000, Tarnów 2002, s. 84-86.
21
Por. RH 11; S. Rosik, Pokusa eutanazji a normatyw osobowej godnoœci cz³owieka, „Roczniki Teologiczne” 44 (1997), z. 3, s. 44.
17
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
101
nia”, jako ¿ycie istoty œwiadomej swej nadprzyrodzonej godnoœci i wiecznego
przeznaczenia. Ten „nowy cz³owiek” w Chrystusie ma równie¿ œwiadomoœæ swej
wolnoœci, opartej na prawdzie, która wyzwala. Chc¹c jednak naprawdê mieæ
wolnoœæ do dzia³ania, trzeba kochaæ, gdy¿ mi³oœæ, podobnie jak prawda, jest
wyzwalaj¹c¹ si³¹. Kto szczerze kocha, ten jest wolny od wielu b³êdnych kryteriów kszta³tuj¹cych jego ¿ycie i dzia³anie22. Poznaj¹c w Chrystusie, moc¹ Ducha
Œwiêtego, prawdê swego cz³owieczeñstwa, odkrywa w sobie równie¿ powo³anie
i zdolnoœæ mi³owania. Dlatego te¿ coraz pe³niej odnajduje siebie poprzez bezinteresowny dar z siebie23. W tej formule, która jest swoist¹ definicj¹ mi³oœci,
streszcza siê ca³a chrzeœcijañska antropologia: owa teoria i praxis, oparta na
Ewangelii, w której cz³owiek, odkrywaj¹c w sobie przynale¿noœæ do Chrystusa
i w Nim swoje wywy¿szenie do godnoœci dziecka Bo¿ego, lepiej rozumie tak¿e
w³asn¹ godnoœæ ludzk¹24.
PODSTAWOWE KATEGORIE FILOZOFICZNE A KONCEPCJA CZ£OWIEKA
W CHRZEŒCIJAÑSKIM WYCHOWANIU
Ten chrzeœcijañski obraz cz³owieka nie by³by pe³ny, gdyby nie uwzglêdniono za³o¿eñ filozoficznych, do których w swej koncepcji antropologicznej odwo³uje siê chrzeœcijañskie wychowanie. Siêga ono do tradycji filozofii arystotelesowsko-tomistycznej, tzn. przyjmuje realistyczno-egzystencjalny punkt widzenia,
który pomimo przemian, jakie zachodz¹ dziœ w obrêbie koncepcji chrzeœcijañskiego wychowania, nadal jest wa¿ny i stanowi jego podstawê25.
Realizm przyjêty na gruncie wychowania chrzeœcijañskiego ma charakter
epistemologiczny i ontologiczny, czyli z jednej strony podkreœla mo¿liwoœæ poznania przez cz³owieka obiektywnego i prawdziwego œwiata na drodze wra¿eñ
zmys³owych i abstrakcji umys³owej, z drugiej podkreœla realnoœæ tego œwiata,
danego nam w zmys³owym postrzeganiu26. Natomiast egzystencjalny punkt wi22
Por. ten¿e, „Nowy cz³owiek” w Chrystusie, „Roczniki Teologiczne” 40 (1993), z. 3, s. 47;
por. tak¿e S. Kunowski, Pedagogika pastoralna w odnowie soborowej, w: Z zagadnieñ kultury
chrzeœcijañskiej, red. K. Wojty³a i inni, Lublin 1973, s. 590.
23
Por. J. Nagórny, Wspó³czesny cz³owiek – drog¹ Koœcio³a. Refleksje nad nauczaniem Jana
Paw³a II, „Roczniki Teologiczne” 40 (1993), z. 3, s. 115; por. tak¿e R. Balák, Osoba ludzka jako
wezwanie moralne w okresie Wielkiego Jubileuszu 2000 w kontekœcie integralnego rozwoju, „Roczniki Teologiczne” 48 (2001), z. 3, s. 46-47.
24
DV 59; por. tak¿e J. Wróbel. Teologiczne podstawy moralnoœci chrzeœcijañskiej w ujêciu
encykliki Veritatis splendor, „Roczniki Teologiczne” 42 (1995), z. 3, s. 38-41.
25
Por. J. Tarnowski, Problem chrzeœcijañskiej pedagogiki egzystencjalnej, Warszawa 1982,
s. 28-29.
26
Por. M. Cichosz, Wychowanie chrzeœcijañskie – perspektywa teoretyczna i praktyczna koncepcji…, s. 178.
102
JACEK MIZAK
dzenia w koncepcji wychowania chrzeœcijañskiego wyró¿nia w bycie dwa porz¹dki: istotê rzeczy i ich istnienie. Porz¹dek istnieniowy, egzystencjalny, podkreœla ontologiczn¹ realnoœæ ka¿dej rzeczy oraz fakt, ¿e w procesie rozwojowym
ka¿da przechodzi proces a¿ do osi¹gniêcia pe³ni swej natury (istoty) jako celu.
Podstaw¹ tego stosunku istnienia (egzystencji) do istoty rzeczy (esencji) w tomizmie jest teza, ¿e rzeczywistoœæ nie jest czymœ statycznym i ukoñczonym, lecz
jest dynamiczna w procesie stawania siê, gdy¿ ka¿dy byt stworzony przechodzi
od swej potencji, tj. czystej mo¿noœci bycia, do aktu, czyli swojej realizacji27.
Stosuj¹c powy¿sze tezy do wychowania mo¿na powiedzieæ, ¿e jest ono naturalnym rozwojem cz³owieka pod kierunkiem wychowawców, gdzie natura staje siê zasad¹ rozwoju, bêd¹cego ci¹g³ym przechodzeniem przez szereg aktów od
mo¿noœci a¿ do osi¹gniêcia pe³ni rozwoju. Naturalny rozwój i d¹¿enie tego niego, a¿ do stanu doskona³ego cz³owieczeñstwa jako stanu cnoty, stanowi wiêc
treœæ wychowania, które polega na urzeczywistnianiu wszelkich mo¿liwoœci
wszechstronnego rozwoju, jakie tkwi¹ w ludzkiej naturze28. Nie wchodz¹c w rozwa¿ania szczegó³owe, zgodne z tradycj¹ tomistyczn¹ mo¿na powiedzieæ, ¿e ostatecznie wychowanie chrzeœcijañskie zmierza do wyzwalania potencji rozwojowych cz³owieka oraz kszta³towania sumienia zdolnego wybieraæ, akceptowaæ
i rozwijaæ dobro (zasada moralizmu)29. W wychowaniu tym istotn¹ rolê odgrywa, ogromnie wa¿na w pedagogice katolickiej, zasada personalizmu, w której
podkreœla siê poszanowanie osoby ludzkiej ze wzglêdu na jej godnoœæ i wolnoœæ30.
Tomizm wiêc, który w epokach minionych by³ podstaw¹ nauki spo³ecznej
Koœcio³a, jest ni¹ nadal, choæ ju¿ nie w esencjalnej, ale bardziej egzystencjalnej
interpretacji. W ujêciu esencjalnym, bardziej schematycznym, naturê cz³owieka
postrzegano w sposób ogólny, statyczny, skierowan¹ na idea³, jaki chrzeœcijañskie wychowanie ma wcielaæ w ¿ycie, urzeczywistniaj¹c idea³ cnót i ¿ycia nadprzyrodzonego. Natomiast ujêcie egzystencjalne ukazuje cz³owieka uwik³anego
w konkretn¹ egzystencjê nie tylko w aspekcie relacji spo³ecznej, cz³owieka
otwartego na œwiat i znaki czasu31.
Por. tam¿e s. 178-179; por. tak¿e S. Chrobak, Podstawy pedagogiki nadziei, Warszawa 2009,
s. 295-298.
28
Por. S. Kunowski, Podstawowe zasady wychowania w Deklaracji, „Ateneum Kap³añskie”
60 (1968), t. 71, z. 6 (359), s. 415-417.
29
Por. M. Majewski, Ewolucja odnowy wychowania religijnego, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne” 27(1980) z. 6, s. 40.
30
Por. J. Tarnowski, Problem chrzeœcijañskiej pedagogiki egzystencjalnej…, s. 65.
31
Por. M. Cichosz, Wychowanie w œrodowisku Koœcio³a katolickiego, „Problemy OpiekuñczoWychowawcze” 35 (1995), n 5 (340), s. 13.
27
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
103
PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI W WYCHOWANIU
W œwietle takiego egzystencjalnego widzenia cz³owieka i jego osadzenia
w kontekœcie spo³ecznym, pierwsz¹ zasad¹, jak¹ siê przyjmuje na gruncie wychowania chrzeœcijañskiego jest prawo do wychowania, przys³uguj¹ce ka¿demu,
niezale¿nie od jego pogl¹dów. Deklaracja Gravissimum educationis Soboru Watykañskiego II stwierdza: Wszyscy ludzie, bez wzglêdu na rasê, pochodzenie spo³eczne i wiek, jako ciesz¹cy siê godnoœci¹ osoby, posiadaj¹ nienaruszalne prawo
do wychowania32. Celem jest pe³ny rozwój osoby oraz idea³y w³aœciwe ludziom
ochrzczonym33. A zatem centralnym momentem procesu wychowawczego powinien byæ cz³owiek jako osoba. Oznacza to, ¿e wychowanie chrzeœcijañskie ma
charakter personalistyczny. Inny dokument soborowy okreœla osobê chrzeœcijañsk¹ jako istotê obdarzon¹ rozumem i woln¹ wol¹, a przeto wyposa¿on¹ w osobist¹ odpowiedzialnoœæ34. Opieraj¹c siê na tak pojmowanym personalizmie mo¿na
sprecyzowaæ cele wychowania jako: zdobywanie duchowej i wewnêtrznej wolnoœci przez poznanie, m¹droœæ i mi³oœæ, osi¹ganie zewnêtrznej wolnoœci przez
podporz¹dkowanie siê dobru wspólnemu, zapewniaj¹cemu rozwój osoby oraz
wydobywanie duchowoœci z os³on materii35.
W ksi¹¿ce Karola Wojty³y Mi³oœæ i odpowiedzialnoœæ pojawia siê „norma
personalistyczna”, która jest ogromnie istotna dla wychowania i ma podwójne znaczenie. W sensie negatywnym, stwierdza, ¿e osoba jest takim dobrem […], które
nie mo¿e byæ traktowane jako przedmiot u¿ycia, a w pozytywnym znaczeniu: w³aœciwe i pe³nowartoœciowe odniesienie do niej stanowi tylko mi³oœæ36. Z stwierdzeñ
tych mo¿na wyprowadziæ podwójn¹ normê odnoszenia siê do osoby. W znaczeniu
negatywnym nie wolno traktowaæ jej przedmiotowo, jako narzêdzia do osi¹gniêcia
jakichkolwiek celów, sens zaœ pozytywny tej normy wyra¿a siê w tym, ¿e w³aœciwe i jedyne odniesienie do osoby ludzkiej jest mi³oœæ. Obydwa znaczenia normy
personalistycznej winny znaleŸæ zastosowanie w oddzia³ywaniu dydaktyczno-pedagogicznym, gdy¿ wychowanków nale¿y nie tylko kochaæ, ale równie¿ staraæ siê,
aby byli oni tego œwiadomi. Chodzi tu o mi³oœæ bezwarunkow¹, niezale¿n¹ od stopnia aprobaty lub dezaprobaty postêpowania drugiej osoby37.
32
DWCH 1; por. tak¿e K. Czuba, Problem rodziny w nauczaniu i wychowaniu szkolnym,
„Ethos” 7 (1994), n. 3 (27), s. 155.
33
Por. DWCH 2; por. tak¿e: M. Nowak, G³ówne nurty wspó³czesnej filozofii wychowania,
„Kultura i Edukacja” (1993), n. 2(4), s. 24-25; W. Cichosz, ród³a zagro¿eñ wychowawczych
w szkole, „Studia Gdañskie” (2008), t. XXIII, s. 176.
34
DWR 2; por. tak¿e Z. Matulka, Aksjologiczne za³o¿enia dydaktyki w œwietle filozofii personalistycznej, „Kultura i Edukacja” (1992), nr 2 (2), s. 33.
35
Por. J. Tarnowski, Cz³owiek–dialog–wychowanie. Zarys chrzeœcijañskiej pedagogiki personalno-egzystencjalnej, „Znak” 43 (1991), n. 9 (436), s. 70.
36
K. Wojty³a, Mi³oœæ i odpowiedzialnoœæ, Lublin 19822, s. 24-25,42.
37
Por. J. Tarnowski, O u¿ytecznoœci niektórych kategorii personalistycznych dla pedagogiki,
104
JACEK MIZAK
Na gruncie wychowania chrzeœcijañskiego mamy wiêc do czynienia z personalizmem o zabarwieniu egzystencjalnym oraz jego chrzeœcijañsk¹ interpretacj¹.
W³aœnie tê liniê rozwojow¹ personalizmu chrzeœcijañskiego reprezentuj¹ np.
Boecjusz, œw. Tomasz z Akwinu, Emanuel Mounier, Jaques Maritain. ród³em
takiego myœlenia jest Ewangelia38. W jej œwietle ludzka osoba powinna byæ zawsze traktowana jako podmiot i cel wychowania, a nie jako przedmiot czy narzêdzie dzia³ania lub œrodek do celu; przys³uguje jej równie¿ nadrzêdnoœæ wzglêdem wszelkich wartoœci materialnych oraz struktur spo³ecznych i ekonomicznych, które winny byæ podporz¹dkowane dobru osoby i s³u¿yæ jej rozwojowi
z pe³nym poszanowaniem wolnoœci39. Nale¿y przy tym zaznaczyæ, ¿e ka¿dy cz³owiek jest na drodze takiego rozwoju w kierunku stawania siê osob¹, a staje siê
ni¹ wówczas, gdy otwieraj¹c siê na prawdê, dobro i piêkno, uczestniczy w wartoœciach i je urzeczywistnia, dokonuje równie¿ wyborów zgodnych z uk³adem
hierarchicznym: od wartoœci najni¿szych (materialnych), poprzez wartoœci duchowe ku wartoœciom absolutnym. Te wartoœci absolutne w koncepcji wychowania
chrzeœcijañskiego okreœlane s¹ jako mi³oœæ Bo¿a40.
Troszcz¹c siê zatem o doskona³oœæ moraln¹ i religijn¹, trzeba dbaæ o jej naturaln¹ podstawê i warunki psychologiczne, które zapewnia dojrza³a osobowoœæ
na p³aszczyŸnie czysto ludzkiej41. W³aœnie na tym zasadza siê proces wychowania, aby stopniowo dochodziæ do w³asnej doskona³oœci, umiejêtnie kszta³towaæ
proces w³asnego doskonalenia, poprzez który dojrzewa nasza osobowoœæ42. Cz³owiekowi o dojrza³ej osobowoœci ³atwiej jest kszta³towaæ dojrza³e sumienie i religijnoœæ, ale i odwrotnie – prawid³owo ukszta³towane sumienie jest warunkiem
dojrza³ej osobowoœci i religijnoœci43. Mo¿na powiedzieæ, ¿e ³aska zak³ada osobê
ze wszystkimi jej w³aœciwoœciami. Im bardziej s¹ one rozwiniête, tym dojrzalsze
dzia³anie moralne i religijne mo¿na na nich tworzyæ. Cz³owiek o dojrzalszej osobowoœci ³atwiej kszta³tuje w sobie dojrza³¹ moralnoœæ i religijnoœæ, autentyczny
rozwój ¿ycia moralno-religijnego zak³ada zatem okreœlony stopieñ dojrza³oœci
„Kultura i Edukacja” (1993), nr 2 (4), s. 29-30; F. Adamski, O potrzebie pedagogiki personalistycznej, „Reforma szkolna” (1993), n. 4, s. 11.
38
Por. M. Cichosz, Wychowanie chrzeœcijañskie – perspektywa teoretyczna i praktyczna koncepcji…, s. 181.
39
Por. A. Sparty, Personalizm, w: Katolicyzm A-Z, red. Z. Pawlak, Poznañ 1989, s. 308;
M. Sobocki, Rola wartoœci w wychowaniu, w: Rola wartoœci i powinnoœci moralnych w kszta³towaniu œwiadomoœci profesjonalnej nauczycieli, red. A.M. Tchorzewski, Bydgoszcz 1994, s. 49-50;
J. Homplewicz, Etyka pedagogiczna – podrêcznik dla wychowawców, Warszawa 1996, s. 113-114.
40
Por. T. Gadacz, Wychowanie jako spotkanie osób, „Znak” 43,(1991), n. 9 (436), s. 63-64.
41
Por. J. Tomczak, Doros³a osobowoœæ i ¿ycie chrzeœcijañskie, „Horyzonty Wiary” 8 (1997),
n. 2, s. 55.
42
Por. F. Adamski, Prawa osoby jako podmiotu wychowania, „Wychowawca” (1999), n. 5
(77), s. 29-30.
43
Por. Z. Chlewiñski, Dojrza³oœæ: osobowoœæ, sumienie, religijnoœæ, Poznañ 1991, s. 10.
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
105
osobowoœciowej44. Rozwój moralny nabiera szczególnego znaczenia w perspektywie celu ostatecznego, którym dla ludzi wierz¹cych jest spotkanie z Bogiem.
Proces wychowawczy zmierza do sta³ego wzbogacania i rozwijania ¿ycia na coraz wy¿szym stopniu moralnoœci – a¿ do osi¹gniêcia stanu cnoty45. Stan cnoty
jest natomiast stanem osi¹gniêcia cnót zarówno naturalnych, czyli osi¹ganych na
gruncie natury ludzkiej, takich jak: roztropnoϾ, sprawiedliwoϾ, umiarkowanie,
jak i ostatecznie cnót teologicznych, tzn. zdobytych na drodze kontaktu z Bogiem
w procesie wewnêtrznej przemiany. S¹ to cnoty wiary, nadziei i mi³oœci, bêd¹ce
jednoczeœnie ostatecznym celem rozwoju46.
Jak ju¿ wspomniano, personalizm chrzeœcijañski ma zabarwienie egzystencjalne. Ju¿ Romano Guardini zauwa¿y³, ¿e w obszarze wychowania badania
nale¿y zaczynaæ nie od pytania o abstrakcyjn¹ istotê osoby, lecz od pytania
o konkretnie, osobowo istniej¹cego cz³owieka47. Element personalny w wychowaniu nale¿a³oby zatem wzbogaciæ elementem egzystencjalnym. W tym duchu
wypowiada siê tak¿e deklaracja soborowa, która u podstaw pedagogicznego oddzia³ywania stawia podwójn¹ egzystencjê: najpierw ludzk¹, a potem cz³owieka
jako dziecka Bo¿ego dziêki odrodzeniu z wody i z Ducha Œwiêtego48. Nale¿y tutaj wspomnieæ J. Maritaina, którego okreœla siê jako przedstawiciela tzw. tomizmu egzystencjalnego, w odró¿nieniu od tradycyjnej wersji tego kierunku. Docenia³ on indywidualne cechy osoby ludzkiej (odró¿nia „jednostkê” i „osobê”),
jednak z drugiej strony opiera³ siê na naturze ludzkiej, której przypisywa³ ponadczasow¹ niezmiennoœæ. Uwa¿a³, ¿e choæ cz³owiek rozwija siê w historii, to jego
natura jako taka, jego miejsce i wartoœæ we wszechœwiecie, jego godnoœæ, prawa
i aspiracje jako osoby oraz przeznaczenie wobec Boga nie ulegaj¹ zmianie49.
Natomiast Emanuel Mounier w swym ujêciu personalizmu dostrzega, ¿e nasze czasy odrzucaj¹ myœl o niezmiennej naturze ludzkiej, poniewa¿ uœwiadamiaPor. J. Tomczak, Doros³a osobowoœæ i ¿ycie chrzeœcijañskie…, s. 55.
Por. M. Cichosz, Wychowanie w œrodowisku Koœcio³a katolickiego…, s. 13-14.
46
Por. J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, t. I, Lublin 1986, s. 373-401; A. Rumiñski, O Ÿród³ach celów wychowania, „Nowa Szko³a” 47 (1991), n. 4 (492), s. 200; A. Rapacz, Wychowanie religijne w Polsce dzisiaj. Kontynuacja czy zmiana?, w: Szko³a i pedagogika w dobie
prze³omu, red. T. Lewowicki, S. Mieszalski, M.S. Szymañski, Warszawa 1995, s. 98; W. Brzezinka, Chrzeœcijañskie cele wspó³czesnego wychowania, w: Wychowanie chrzeœcijañskie a kultura,
s. 51-53.
47
R. Guardini, Koniec czasów nowo¿ytnych. Œwiat i osoba. Wolnoœæ. ³aska. los, t³um. Z. W³odkowa, Kraków 1969, s. 169; por. tak¿e M. Borghesi. Antropologia Romano Guardiniego, „Spo³eczeñstwo” 19 (2009), n. 4-5, s. 628.
48
DWCH 2; por. DWCH 1.
49
Por. J. Tarnowski, O u¿ytecznoœci niektórych kategorii personalistycznych dla pedagogiki…,
s. 30; por. tak¿e: J. Maritain, Dynamika wychowania, „Znak” 43 (1991), n. 9 (436), s. 30-32;
S. Kowalczyk, Personalistyczna filozofia wychowania J. Maritaina, „Homo Dei” 63 (1994),
n. 1 (231), s. 35.
44
45
106
JACEK MIZAK
my sobie niewykorzystane jeszcze mo¿liwoœci naszej kondycji50. Uznanie transcendencji absolutnej – jego zdaniem – nie zmusza chrzeœcijan do przyjêcia obrazu
cz³owieka nie zmieniaj¹cego siê, gdy¿ obraz ten wi¹¿e siê zawsze z czasem
i przestrzeni¹. Nie mo¿na wk³adaæ istoty ludzkiej w sztywne i zastyg³e ramy.
Mounier proponuje zast¹pienie pojêcia „natura ludzka” innym terminem, który
jest bardziej zbli¿ony do dramatycznej rzeczywistoœci, mianowicie „dola cz³owieka”51. Osobê ludzk¹ mo¿na bowiem zrozumieæ tylko w okreœlonej sytuacji i dlatego personalizm winien byæ konkretny i przenikniêty historycznoœci¹, powinien
niejako przenosiæ cz³owieka razem z tym, co jest w nim wieczne, w samo serce
teraŸniejszoœci. Cz³owiek bowiem jest jednorazowy i niepowtarzalny. Poznaj¹c
ludzi nie wolno zamykaæ ich w jakiekolwiek schematy. Trzeba zawsze pamiêtaæ
o wyj¹tkowoœci ka¿dego z nich i zachowywaæ zasadê nieprzewidywalnoœci, co
jednak nie przekreœla pewnych elementów sta³ych i niezmiennych w cz³owieku.
Wydaje siê, ¿e dla oddzia³ywañ wychowawczych bli¿sze by³oby Mounierowskie
rozumienie personalizmu o zabarwieniu bardziej egzystencjalnym52.
W œwietle tego cz³owiek jako osoba jest partnerem w dziele zbawienia. Idea
partnerstwa wskazuje na to, ¿e cz³owiek staje przed Bogiem nie tylko przez refleksjê i dzia³anie, ale spotyka siê z Bogiem w egzystencjalnym trwaniu przed
Nim. To egzystencjalne trwanie ci¹gle siê rozwija i prowadzi do doskona³ego
spotkania pomiêdzy dwiema osobami. Chc¹c, aby spotkanie by³o coraz doskonalsze, nale¿y siê upodabniaæ do Chrystusa jako swojego idea³u, a to znów wymaga stale na nowo podejmowanej decyzji53. Tê ideê partnerstwa rozwija bardziej szczegó³owo Karl Rahner, który uwa¿a, ¿e cz³owiek zosta³ nie tylko stworzony przez Boga, ale jest tak¿e partnerem ukierunkowanym na Boga,
powo³anym do dialogu z Nim. Relacje miêdzy Bogiem a cz³owiekiem s¹ nacechowane „personaln¹ bezpoœrednioœci¹”, jak pomiêdzy dwiema wzajemnie siê
mi³uj¹cymi osobami54. Takie relacje winny te¿ panowaæ w oddzia³ywaniach wychowawczych.
W koncepcji egzystencjalnej, cz³owieka pojmuje siê jako podmiot skierowany
do œwiata, uczestnicz¹cy w jego rozwoju i widz¹cy g³ówne zadanie swego ¿ycia
E. Mounier, Wprowadzanie do egzystencjalizmów, t³um. E. Krasnopolska, Kraków 1964 s. 45.
Por. ten¿e, Co to jest personalizm?, t³um. A. Krasiñski, A. Turowiczowa, D. Eska, Kraków
1960, s. 187.
52
Por. J. Tarnowski, O u¿ytecznoœci niektórych kategorii personalistycznych dla pedagogiki…,
s. 30-31; por. tak¿e S. Micha³owski, Pedagogia wartoœci, Bielsko-Bia³a 1993, s. 31.
53
Por. M. Majewski, Egzystencjalna koncepcja cz³owieka a katecheza antropologiczna, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne” 20 (1973), z. 6, s. 71-72.
54
Por. A. Nossol, Teologia cz³owieka w rozwoju, „Ateneum Kap³añskie” 62 (1970), t. 74, z. 2
(367), s. 172-173; por. tak¿e M. Vidal, Absolutna wartoœæ osoby miejscem spotkania i zespolenia
etyki œwieckiej z moralnoœci¹ religijn¹, w: Moralnoœæ chrzeœcijañska, red. L. Balter, Poznañ-Warszawa 1987, s. 143.
50
51
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
107
w intensyfikacji tego rozwoju. To dzia³anie i panowanie nad œwiatem wynika z rozumnoœci ludzkiej natury i polecenia Bo¿ego. Przez poznanie œwiata cz³owiek
wchodzi z nim w relacje, odnosi siê do Boga i wyra¿a przed Nim i przed spo³eczeñstwem odpowiedzialnoœæ za jego rozwój55. To w³¹czenie siê cz³owieka w œwiat
i jego twórcze zaanga¿owanie, stawia nowe postulaty wychowawcze. Wychowanie, które ma przygotowaæ cz³owieka do twórczoœci, winno skupiaæ siê na odpowiedzialnoœci, która najbardziej warunkuje przysz³e losy œwiata56.
Ostatecznie mo¿na powiedzieæ, ¿e cz³owiek jest podmiotem dzia³ania, a ono
wyra¿a siê najdoskonalej, gdy jest nastawione ku dobru powoduj¹cemu udoskonalenie cz³owieka. Cz³owiek d¹¿y do przekroczenia siebie, próbuje sobie otwieraæ nowe perspektywy, zajmowaæ pozycjê podmiotu uczestnicz¹cego, d¹¿¹cego
do udoskonalenia i panuj¹cego w swoim dzia³aniu57. Zdolnoœæ panowania nad
œwiatem i sob¹ sprawiaj¹, ¿e cz³owiek jest odpowiedzialny za przysz³oœæ, w któr¹ wchodzi i któr¹ tworzy. Swoje powo³anie ¿yciowe, którym zosta³ obdarzony
przez Boga, spe³nia najlepiej w bezpoœrednich relacjach z Nim58.
Skoro wychowanie jest kszta³towaniem osoby ku dobru, nie mo¿e byæ postrzegane tylko w perspektywie koñcowej, lecz jako przedmiot nieustannego
wyboru zarówno samej osoby kszta³towanej, jak i wszystkich, którzy jej w tym
pomagaj¹. Nie mo¿e byæ zreszt¹ inaczej, gdy¿ ca³a struktura ludzkiej jaŸni jest
niejako skonstruowana wed³ug schematu wolnoœci. Jeœli bowiem za³o¿ymy, ¿e
ludzkie dzia³anie jest ze swej natury rozumne, to pierwszym jego etapem jest
poznanie prawdy i uznanie dobra59. Dzieje siê tak, ¿e prawda nie mo¿e byæ przyjêta inaczej, jak tylko przez jej poznanie i uznanie jej niesprzecznoœci z prawid³ami ludzkiego myœlenia, a dobro staje siê przedmiotem d¹¿enia tylko wtedy,
kiedy odnajdziemy w nim racjê dobra i uznamy, ¿e mo¿e nas ono udoskonaliæ.
Zatem wychowanie winno zmierzaæ do dobra, ale z pe³nym poszanowaniem
wolnoœci cz³owieka, winno tê wolnoœæ kultywowaæ i rozwijaæ oraz uzdalniaæ do
jej jak najpe³niejszego urzeczywistniania60. Kochaæ innych ludzi to chcieæ, by byli
wolni i wiêksi ni¿ my sami jesteœmy61. Ten nakaz moralny ma szczególne znaczenie w dziele wychowania moralnego m³odego pokolenia.
Por. J. Majka, Nowy obraz chrzeœcijanina w stosunku do œwiata, „Ateneum Kap³añskie” 62
(1970), t. 74, z. 3 (368), s. 404.
56
Por. M. Majewski, Egzystencjalna koncepcja cz³owieka a katecheza antropologiczna…,
s. 73; por. tak¿e W. Cichoñ, Aksjologiczne ujêcie procesu wychowania, w: Cz³owiek, wychowanie,
kultura, red. F. Adamski, Kraków 1993, s. 128.
57
Por. J. Majka, Solidarnoœæ i wspó³odpowiedzialnoœæ, „Ateneum Kap³añskie” 62 (1970),
t. 74, z. 2 (367), s. 242.
58
Por. M. Pokrywka, Prymat osoby ludzkiej w ¿yciu spo³ecznym, „Roczniki Teologiczne” 47
(2000), z. 3, s. 211.
59
Por. J. Majka, Wychowanie chrzeœcijañskie – wychowaniem personalistycznym…, s. 45.
60
Por. tam¿e, s. 45-46.
61
J. Chrapek. „Tylko mi³oœæ siê liczy”. List pasterski Biskupa Radomskiego na temat biedy
i ubóstwa (25.03.2000), Radom 2000, s. 3.
55
108
JACEK MIZAK
MIEJSCE WOLNOŒCI W PERSONALIZMIE CHRZEŒCIJAÑSKIM
Personalizm chrzeœcijañski akcentuje wolnoœæ ludzkiej osoby, przyjmuje, ¿e
w wolnym akcie osobowym najpe³niej wyra¿a siê istota cz³owieczeñstwa62. Chodzi tu o chrzeœcijañsk¹ wizjê wolnoœci, a nie o wolnoœæ samowoln¹, indywidualistyczn¹, wolnoœæ sam¹ dla siebie, która nie urzeczywistnia ¿adnych wartoœci.
Prawdziwa wolnoœæ jest synonimem pewnej doskona³oœci, kiedy to osoba potrafi
wybieraæ wiêksze dobro i je realizowaæ. Jest ona tak¿e synonimem wiernoœci,
wymaga bowiem potwierdzania pierwotnego wyboru. Cz³owiek wybiera w ¿yciu wszystko, ale nie wybiera swojego powo³ania do bycia osob¹, gdy¿ to on sam
zosta³ wybrany. Dlatego wolnoœæ osobowa jest ju¿ osobow¹ doskona³oœci¹, wiernoœci¹ osobowemu powo³aniu, które spe³nia siê przez wybór wartoœci, a¿ ku
mi³oœci Boga63. Wynika z tego, ¿e ¿ycie cz³owieka oraz jego rozwój nabieraj¹
sensu i znaczenia, kiedy s¹ zwrócone ku dobru, a ostatecznie ku samemu Bogu.
Jest to stan rzeczy widziany od strony przedmiotowej i okreœlany jako „wolnoœæ
do” (dobra). Mo¿na jednak spojrzeæ na nie tak¿e w wymiarze podmiotowym, a wtedy mówimy o „wolnoœci od”. Wolnoœæ zatem to decyzja woli bêd¹ca odpowiedzi¹
osoby na pojawiaj¹ce siê wyzwania i zawo³ania, wyra¿aj¹ca siê w odpowiedzialnoœci64. Dlatego celem wychowania jest w³aœnie wyrobienie wolnoœci wewnêtrznej, bez której trudno mówiæ o dojrza³ej osobowoœci. Ta wewnêtrzna wolnoœæ
uzdalnia cz³owieka do pos³uszeñstwa i podejmowania ofiar, a jej brak œwiadczy
o faktycznym zniewoleniu osoby. Prawdziwa wolnoœæ jest jednak mo¿liwa tylko
przez odniesienie do Boga, Ÿród³a wszelkiego dobra i mi³oœci. Nie ma wolnoœci
bez Boga ani wbrew Bogu, autentyczne wyzwolenie mo¿na osi¹gn¹æ tylko przez
duchowe zjednoczenie z Bogiem65.
Mówi¹c o znaczeniu wolnoœci w wychowaniu personalistycznym nale¿y
uwzglêdniæ równie¿ szerszy kontekst tego zagadnienia, które odnosi siê tak¿e do
wychowawców. Przyjêcie bowiem istnienia prawdy, tak¿e prawdy o dobru druPor. H. Gajdamowicz, Wartoœæ osoby ludzkiej nauczyciela jako czynnik w procesie wychowania, w: Rola wartoœci i powinnoœci moralnych w kszta³towaniu œwiadomoœci profesjonalnej nauczycieli, red. A.M. Tchorzewski, Bydgoszcz 1994, s. 116; por. tak¿e A. Mróz, Rozwój osobowy
cz³owieka: badania w kontekœcie teorii dezintegracji pozytywnej Kazimierza D¹browskiego, Lublin
2008, s. 28.
63
Por. T. Gadacz, Wychowanie jako spotkanie osób…, s. 65; por. tak¿e J. W. Ga³kowski, Jan
Pawe³ II o godnoœci cz³owieka, w: Zagadnienie godnoœci cz³owieka, red. J. Czerkawski, Lublin
1994, s. 111-112.
64
Por. M. Nowak, Podstawy pedagogiki otwartej, Lublin 1999, s. 338; por. tak¿e J. Nagórny,
Pos³annictwo chrzeœcijan w œwiecie…, s. 365-413.
65
Por. S. Kowalczyk, Personalistyczna filozofia wychowania J. Maritaina…, s. 36-37; por.
tak¿e J. Nagórny, Œwiat prze³omu tysi¹cleci – wyzwania wychowawcze, w: Wobec wyzwañ wychowawczych prze³omu tysi¹cleci. Materia³y z konferencji dla nauczycieli szkó³ podstawowych i ponadpodstawowych Lublin 7 i 21 listopada 1998, red. W. Stêpniewski, Lublin 1998, s. 30-31.
62
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
109
giego cz³owieka i rozeznawania, co jest tym dobrem dla dziecka i wychowanka,
stanowi granicê indywidualnej swobody w rozumieniu dobra. To czynienie dobra dla drugiego cz³owieka – w tym wypadku dla wychowanka – narzuca siê
wówczas jako akceptowana powinnoœæ. W oparciu o rozum i sumienie, wychowawca jest w stanie rozeznaæ, co w danych warunkach jest dobrem, a co z³em,
i jaki czyn mo¿e to wyra¿aæ w kontekœcie czyjegoœ i w³asnego ¿ycia, postawy
i wchodz¹cej w grê motywacji dzia³añ66. Pytanie o wolnoœæ nauczyciela, ucznia
czy jego rodziców jest równie¿ pytaniem o ich mo¿liwoœæ bycia sob¹. Jeœli cz³owiek nie jest wolny, to oznacza równie¿, ¿e nie jest sob¹. Wolnoœæ to z jednej
strony konieczny warunek bycia sob¹, ale i wyzwolenie od tego, co zniewala.
Staje siê ona przez to wartoœci¹ dramatyczn¹, poniewa¿ ¿¹da od cz³owieka wewnêtrznej przemiany67.
Powy¿sza prawda o wolnoœci osoby otwiera perspektywê chyba najwiêkszej
twórczoœci, gdy chodzi o formacjê ludzkiej osobowoœci. Tworzy bowiem podstawê odpowiedzialnoœci osobistej, mimo wszystkich uwarunkowañ, które pozytywnie przyczyniaj¹ siê do formowania osobowoœci albo te¿ stanowi¹ przeszkodê
w rozwoju. Tu równie¿ znajduje siê podstawa optymizmu wiary, przezwyciê¿enie fatalizmu odbieraj¹cego si³y w d¹¿eniu do samowychowania68.
Z powy¿szego wynika, ¿e wychowanie personalistyczne jest wychowaniem
do wolnoœci: do wolnoœci wyboru dobra. Wolnoœæ bowiem nie jest tu rozumiana
jako swawola, niezdolnoœæ do przyjmowania jakichkolwiek zobowi¹zañ, lecz
jako zdolnoϾ wyboru dobra i jego realizacji; ustawicznego poszukiwania tego,
co zosta³o poznane i uznane za godne naszego d¹¿enia – stanowi bowiem œrodek
naszego osobowego doskonalenia69.
ROZWÓJ CZ£OWIEKA W WYMIARZE SPO£ECZNYM
Celem rozwoju osobowego cz³owieka jest równie¿ dobro wspólne i uczestnictwo w ¿yciu spo³ecznym: Ponadto tak nale¿y ich [wychowanków] przygotowywaæ do udzia³u w ¿yciu spo³ecznym, aby dziêki odpowiedniemu i niezbêdnemu
wykszta³ceniu potrafili w³¹czaæ siê czynnie w ró¿ne zespo³y ludzkiej spo³ecznoœci
oraz aby byli otwarci na dialog z innymi i chêtnie zabiegali o wspólne dobro70.
66
s. 58.
Por. J. Homplewicz, Etyka pedagogiczna – podrêcznik dla wychowawców, Warszawa 1996,
Por. B. Œliwerski, Z perspektywy pedagogiki personalistycznej, „Edukacja i Dialog” (1996),
n. 6 (78), s. 16.
68
Por. J. Rozwadowski, Integralny zwi¹zek czynnika nadprzyrodzonego i naturalnego w wychowaniu chrzeœcijañskim, w: Wychowanie w rodzinie chrzeœcijañskiej, s. 61-62.
69
Por. F. Adamski, O potrzebie pedagogiki personalistycznej…, s. 12.
70
DWCH 1; por. tak¿e: J. Nagórny, Solidarnoœæ i sprzeciw u podstaw uczestnictwa w ¿yciu
67
110
JACEK MIZAK
W kontekœcie spo³ecznego zaanga¿owania mo¿na powiedzieæ, ¿e wychowanie
chrzeœcijañskie jest wychowaniem spo³ecznym i humanistycznym jednoczeœnie,
w tym sensie, ¿e poprzez odniesienie do dobra wspólnego s³u¿y innym ludziom71.
Cz³owiek jest bowiem istot¹ spo³eczn¹ i przynale¿y do ró¿nych grup. Wychowanie powinno uwzglêdniaæ ten fakt, wyrabiaj¹c u dzieci i m³odzie¿y zdolnoœæ
wspó³¿ycia i wspó³dzia³ania z innymi. Dojrza³y duchowo cz³owiek decyduje siê
w sposób wolny na ró¿ne ofiary niezbêdne dla ¿ycia spo³ecznego. Koniecznoœæ
¿ycia w spo³ecznoœci nie jest jednak w ¿adnym stopniu zagro¿eniem dla osobowoœci cz³owieka, interakcje i relacje spo³eczne nie naruszaj¹ integralnoœci osoby,
lecz w³aœnie j¹ ubogacaj¹ i aktualizuj¹72. Prawid³owe funkcjonowanie i rozwój
osobowy wymaga obecnoœci grupy spo³ecznej. Ona bowiem stanowi œrodowisko
¿ycia i rozwoju. Dotyczy to wielu aspektów egzystencji, tak¿e wymiaru moralnego. Rola spo³ecznoœci polega miêdzy innymi na przekazaniu treœci i wartoœci,
które osoba „wykorzystuje” w swym rozwoju oraz na zapewnieniu korzystnych
warunków fizycznych, psychicznych i moralnych tego rozwoju73. Zatem wychowanie nie mo¿e obejœæ siê bez istnienia spo³ecznoœci. Jest ono nie tylko d³ugoletnim, z³o¿onym procesem rozwojowym, ale stawia wymagania o charakterze spo³ecznym, zak³ada wspó³dzia³anie wielu ludzi. Potrzeby duchowe cz³owieka s¹
ró¿norodne, bez wspó³dzia³ania wielu w ramach ¿ycia spo³ecznego trudno by³oby je zaspokoiæ74.
Z tego punktu widzenia wychowanie winno stanowiæ tak¿e „pomoc w socjalizacji”, czyli w przyjmowaniu ról spo³ecznych, które s¹ do podjêcia w ka¿dej
spo³ecznoœci. Powinno tak¿e s³u¿yæ procesowi uczenia siê ról spo³ecznych
i wchodzenia w uregulowane ¿ycie spo³eczne. Bardzo wa¿n¹ rzecz¹ jest w tym
wypadku wartoœciowanie oraz ukazywanie na jego tle wartoœciowych funkcji
spo³ecznych. Nigdy bowiem rozwój osobowoœci nie powinien byæ jedynym celem wychowania, niezmiernie wa¿ne jest tu ¿ycie spo³eczne i wzbogacanie go
w³asnym wk³adem75. W ukazywaniu spo³ecznego wymiaru oddzia³ywañ wychowawczych nale¿y koniecznie uwzglêdniæ nauczanie Jana Paw³a II z encykliki
Sollicitudo rei socialis, mówi¹ce o uczestnictwie w ¿yciu spo³ecznym i o odpowiadaj¹cej temu uczestnictwu postawie solidarnoœci. Wychowanie do solidarnoœci w ¿yciu spo³ecznym odczytywane w duchu wiary chrzeœcijañskiej staje siê
spo³ecznym, „Roczniki Teologiczne” 38-39 (1991-1992), z. 3, s. 13-16; H. Skorowski, Wychowanie do postaw etycznych w spo³eczeñstwie demokratycznym, „Resovia Sacra” 3 (1996), n. 3, s. 106.
71
Por. M. Cichosz, Wychowanie w œrodowisku Koœcio³a katolickiego…, s. 13.
72
Por. S. Kowalczyk, Personalistyczna filozofia wychowania J. Maritaina…, s. 37; por. tak¿e
M. Pokrywka, Rola rodziny w budowaniu europejskiego domu, „Roczniki Teologiczne” 51 (2004),
z. 3, s. 123-124.
73
Por. P. Magier, Analiza antropologii pedagogicznej ojca Jacka Woronieckiego…, s. 126.
74
Por. S. Olejnik, Powo³anie chrzeœcijañskie, t. 1. Teologia moralna fundamentalna…, s. 131.
75
Por. M. Nowak, Podstawy pedagogiki otwartej…, s. 247.
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
111
w zasadzie to¿same z wychowaniem do mi³oœci spo³ecznej, a tym samym do bezinteresownoœci, przebaczenia i pojednania76.
Oczywiœcie, kierowanie rozwojem cz³owieka w wymiarze spo³ecznym jest
wa¿nym, ale drugorzêdnym celem wychowania, gdy¿ jego istota nie polega jedynie na przygotowaniu osoby do ¿ycia spo³ecznego, ale w pierwszym rzêdzie
na czynieniu z niego cz³owieka coraz bogatszego duchowo77. Wychowanie, etyka i spo³eczeñstwo z istoty swej s³u¿¹ dobru osoby, jej doskonaleniu i rozwojowi. Wychowanie jako system jest niew¹tpliwie podporz¹dkowane dobru wspólnemu, ale nie mo¿e przekreœlaæ dobra osoby. ¯adna grupa spo³eczna nie mo¿e
panowaæ nad wychowaniem; nie mo¿e te¿ go podporz¹dkowaæ dowolnie wybranym celom ani tworzyæ w³asnej koncepcji „dobra wspólnego”; nie mo¿e wreszcie monopolizowaæ instytucji i kierunku wychowania78.
Wychowuj¹ce spo³eczeñstwo nie wychowuje zatem dla siebie – albo dok³adniej – wychowuje tylko wtedy dla siebie, kiedy w swoich wychowawczych zabiegach ma na celu przede wszystkim dobro osoby oraz w³asne dobro wspólne,
które jest jednak podporz¹dkowane dobru wszystkich osób sk³adaj¹cych siê na
dane spo³eczeñstwo. Wychowanie personalistyczne jest wiêc wychowaniem spo³ecznym, a ka¿de spo³eczne wychowanie powinno byæ wychowaniem personalistycznym79.
PERSONALIZM A PODMIOTOWE TRAKTOWANIE WYCHOWANKA
W œwietle tego, co zosta³o ju¿ powiedziane, nale¿y podkreœliæ, ¿e wychowankowie maj¹ prawo do akceptacji i zrozumienia, poniewa¿ ka¿dy z nich jest nie
tylko jednostk¹, ale tak¿e osob¹ w pe³nym tego s³owa znaczeniu. Niestety, jeszcze do niedawna, np. w Polsce, przewa¿nie koncentrowano siê na wychowanku
wy³¹cznie jako na jednostce, tj. kolejnym niejako egzemplarzu zespo³u klasowego. Pomijano bardziej lub mniej œwiadomie jego wymiar osobowy, a wiêc fakt,
¿e jest on tak¿e osob¹ i tym samym stanowi wartoœæ najwy¿sz¹80. Nale¿y zatem
odejœæ od zasady przedmiotowego traktowania wychowanków i coraz powszechniej przyjmowaæ postawê wychowania w warunkach personalizmu oraz partnerstwa, aby zaprzeczyæ krañcowo ujêtemu stwierdzeniu jakoby szko³a by³a instyPor. SRS 38-40.
Por. H. Majkrzak, O b³êdach wspó³czesnego wychowania w ujêciu J. Maritaina, „Sosnowieckie Studia Teologiczne” (1997) t. III, s. 223; por. tak¿e K. Komorowska, Wychowanie i indywidualnoœæ cz³owieka, „Universitas Gedanensis” (1995), n. 13, s. 105.
78
Por. F. Adamski, O potrzebie pedagogiki personalistycznej…, s. 12.
79
Por. J. Majka, Wychowanie chrzeœcijañskie – wychowaniem personalistycznym…, s. 48.
80
Por. M. Sobocki, O wartoœciach w wychowaniu. G³os w dyskusji, „Problemy OpiekuñczoWychowawcze” 33 (1993), nr 9 (324), s. 374.
76
77
112
JACEK MIZAK
tucj¹ zorganizowanej uleg³oœci ludzi m³odych wobec ró¿nych ¿¹dañ œwiata doros³ych81.
Wœród ró¿nych przejawów podmiotowego traktowania dzieci i m³odzie¿y
szczególnie wa¿nymi s¹: akceptacja ka¿dego z wychowanków, rozumienie empatyczne oraz autentyzm w zachowaniu wychowawców i nauczycieli. S¹ to trzy
postawy, które w du¿ej mierze decyduj¹ o konstruktywnych relacjach na linii
nauczyciel – uczeñ82. Akceptacja polega na przyjmowaniu uczniów takimi, jakimi naprawdê s¹, bez negatywnych nastawieñ i uprzedzeñ, na widzeniu w ka¿dym z nich odrêbnej i niepowtarzalnej istoty, z prawem do posiadania odrêbnego
œwiata myœli, wartoœci, odczuæ i prze¿yæ83. Nie oznacza to oczywiœcie, ¿e wychowawca mo¿e zaniechaæ pewnych dzia³añ reformuj¹cych, które zmierzaj¹ do zmiany zachowania siê podopiecznego, je¿eli tylko zachodzi taka potrzeba. Przeciwnie, w³aœnie chc¹c osi¹gn¹æ ten cel, nie nale¿y stwarzaæ barier, które mog³yby
utrudniaæ wzajemne porozumienie, a tym samym uniemo¿liwiæ wychowawcy
realizacjê jego zamierzeñ84.
Rozumienie empatyczne polega na umiejêtnoœci wczuwania siê w stany
i procesy psychiczne m³odych ludzi, a szczególnie w sposoby postrzegania przez
nich otaczaj¹cego ich œwiata. Zdolnoœæ ta umo¿liwia widzenie wydarzeñ, zjawisk
i ludzi niejako oczami samych wychowanków. Jest ona zdecydowanym przeciwieñstwem rozumienia oceniaj¹cego, dziêki czemu pozwala siê doros³ym ¿yæ
chwilowo ¿yciem swoich podopiecznych. Wychowawcy i nauczyciele s¹ wówczas zdolni do emocjonalnego wspó³brzmienia z nimi, do wspó³odczuwania tego,
co oni naprawdê postrzegaj¹ i prze¿ywaj¹85.
Autentyzm w postawie wychowawcy polega na tym, ¿e powinien on byæ
osob¹ prawdziw¹, tym, kim jest w rzeczywistoœci. Myœli i uczucia prezentowane
na zewn¹trz powinny zgadzaæ siê z tymi, które prze¿ywa. Wa¿na jest tu tak¿e
umiejêtnoœæ wchodzenia w relacje z uczniem bez jakichkolwiek masek. Oznacza
to m.in., ¿e prze¿ycia wychowanka bêd¹ dla niego czymœ istotnym, jest gotów
uœwiadamiaæ je sobie, byæ z nimi w kontakcie i komunikowaæ je w razie potrzeby.
Por. S. Kawula, Kierunki strategii wychowania we wspó³czesnej szkole (cz. I), „Wychowanie na co dzieñ” (1996), n. 7-8 (34-35), s. 15.
82
Por. M. Sobocki, O warunkach skutecznego wychowania, w: Edukacja i rozwój, red.
A. Jopkiewicz, Kielce 1995, s. 453; por. tak¿e M. Sobocki, Organizowanie pracy wychowawczej
z dzieæmi i m³odzie¿¹, Lublin 1994, s. 25-26.
83
Por. T. Bach-Olasik, J. Koœcianek-Kukacka, W. Koz³owski, Idea podmiotowoœci w wychowaniu, „Problemy Opiekuñczo-Wychowawcze” 31 (1991), n. 8 (303), s. 341.
84
Por. Z. B³a¿ejewski, Jak skutecznie wychowywaæ…, „Nowa Szko³a” 47 (1991), n. 9 (497),
s. 518.
85
Por. M. Sobocki, Warunki skutecznoœci wychowania w œwietle psychologii humanistycznej,
„Problemy Opiekuñczo-Wychowawcze” 32 (1992), n. 3 (308), s. 100-101; por. tak¿e S. Kuczkowski, Strategie wychowawcze, Kraków 1985, s. 198.
81
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
113
Oznacza to równie¿, ¿e wychowawca spotyka siê z uczniem bezpoœrednio i osobiœcie, widz¹c w nim pe³noprawnego partnera do dialogu86. Autentyczne spotkanie wychowawcy z wychowankiem musi siê opieraæ na wzajemnym szacunku.
Wychowawca powinien szanowaæ swego podopiecznego, wiedz¹c, ¿e on mu ufa
i chce pod jego kierunkiem odkrywaæ prawdê i zdobywaæ wiedzê. Powinien mieæ
œwiadomoœæ, ¿e wychowanek ma swój wewnêtrzny œwiat, ¿e jest inny i trzeba
mieæ dla niego czas, umieæ go wys³uchaæ. Uczeñ z kolei winien szanowaæ wychowawcê widz¹c jego pracê, spokój i zaanga¿owanie. Obserwuj¹c rzetelny trud
wychowawczy, wychowanek jest gotów podj¹æ niemal¿e ka¿dy wysi³ek w dziele
doskonalenia w³asnej osobowoœci87.
W tej interakcji osobowej nauczyciel–uczeñ znajduje siê uzasadnienie postulatu oparcia procesu wychowania na zasadach wspó³pracy i dialogu z uczniami.
Godnoœæ osobowa uczniów wymaga, aby wychowawca traktowa³ ich podmiotowo,
uznawa³ ich prawo do wyboru wartoœci, „dopuszcza³ do g³osu” czy te¿ uwzglêdnia³
ich pogl¹dy. Jedynie na drodze dialogu opartego na akceptacji i poszanowaniu
osoby, wychowawca mo¿e poznaæ problemy i trudnoœci, na jakie napotyka m³ody cz³owiek w przyjmowaniu proponowanych mu wzorców, idea³ów i wartoœci88.
W wychowaniu moralnym ogromnie wa¿ne jest odniesienie mi³oœci, tzn. uznanie godnoœci ludzkiej wychowanka i œwiadczenie mu dobra zarówno w sensie
fizycznym, psychicznym, jak i duchowym89. Mi³oœæ powinna byæ sta³a i niezale¿na od ró¿nych uwarunkowañ, choæ realizowana tak¿e poprzez przemyœlane
i konsekwentne wymagania90.
Ponadto kontakt osobowoœciowy wychowawcy i wychowanka w szczeroœci
oraz prawdzie otwiera w wychowaniu moralnym szerokie mo¿liwoœci przekazu
wartoœci. Staj¹ siê one wtedy wiarygodne poprzez sam¹ osobê wychowawcy.
Wychowawca jest wówczas sprawdzianem, swoistym modelem, dowodem i wzorem dla wartoœci, o których mówi i którym s³u¿y, ich rêkojmi¹ oraz uosobieniem91. Winien on równie¿ obserwowaæ kierunek oraz poziom rozwoju moralne86
s. 11.
Por. H. Rylke, G. Klimowicz, Szko³a dla ucznia. Jak uczyæ ¿ycia z ludŸmi?, Warszawa 1982,
87
Por. J. Lackowski, Spotkanie ucznia z nauczycielem, „Wychowawca” (1996), n. 7-8 (43-44),
s. 26; por. tak¿e: A. Tchorzewski, Wychowanie i jego w³aœciwoœci, w: Wychowanie w kontekœcie
teoretycznym, red. A.M. Tchorzewski, Bydgoszcz 1993, s. 46; £. Idem, Misja szko³y w nauczaniu
Jana Paw³a II, „Studia Gdañskie” (2008), t. XXIII, s. 154.
88
Por. H. Gajdamowicz, Wartoœæ osoby ludzkiej nauczyciela jako czynnik w procesie wychowania…, s. 121; por. tak¿e Z. Nowak, „Otwarte oczy” nauczyciela i wychowawcy-pedagoga,
w: Pedagogia na co dzieñ, red. J. Placha, Warszawa 2009, s. 198-190.
89
Por. Z. Matulka, Wychowanie do wolnoœci jako podstawowy problem pedagogiczny, w: Pedagogika ogólna. Problemy aksjologiczne…, s. 247-248.
90
Por. Z. Zaborowski, Rodzina jako grupa spo³eczno-wychowawcza, Warszawa 1980,
s. 67-68.
91
Por. J. Homplewicz, Charakterystyka i uzasadnienie etyki pedagogicznej, w: MoralnoϾ
114
JACEK MIZAK
go ka¿dego z wychowanków, aby oceniæ, w jakim stopniu zbli¿aj¹ siê oni do
poziomu wyznaczonego przez okreœlony cel wychowania. W przypadku gdy
postêpowanie dziecka odbiega od obowi¹zuj¹cych norm, wychowawca powinien
staraæ siê poznaæ przyczyny hamuj¹ce moralny rozwój i pozyskaæ wychowanka
do wspó³pracy nad doskonaleniem jego charakteru, wspieraæ go w wysi³kach
zmierzaj¹cych do ugruntowania cech dodatnich i os³abienia negatywnych92. Trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e przekaz wartoœci w procesie wychowania moralnego nie
polega tylko na ich urzeczywistnianiu przez samego wychowawcê, jakkolwiek
z trafnym odniesieniem do wychowanka. Przeczy³oby to dynamicznej koncepcji
osoby w wychowaniu personalistycznym. Wszêdzie, gdzie jest mowa o podmiotowoœci, relacja pomiêdzy wychowawc¹ i wychowankiem ma charakter dynamiczny, kreuje wzajemnie wszystkich uczestników sytuacji wychowawczej, jest
œwiadectwem jej realistycznej interpretacji93.
*
Podsumowuj¹c trzeba zauwa¿yæ, ¿e wychowanie moralne oraz kszta³towanie wiêzi pomiêdzy uczniami a œwiatem wartoœci moralnych nie da siê ograniczyæ do przyk³adów ¿ycia osobistego rodziców i wychowawców, a tak¿e wykorzystywanych przez nich ró¿nych sytuacji spo³ecznych. Te ostatnie nios¹ du¿e
niebezpieczeñstwo nadu¿ywania w wychowaniu takich technik jak sugestia, perswazja, wyra¿anie aprobaty lub dezaprobaty, nagradzanie lub karanie. Istot¹ wychowania moralnego o charakterze personalistycznym jest przede wszystkim
wspó³dzia³anie trzech podmiotów tego procesu, tj. rodziców – nauczycieli –
wychowanków w poszukiwaniu prawdy oraz rozró¿nianiu dobra od z³a moralnego. To wspó³dzia³anie opiera siê na dialogowej formie kontaktów pomiêdzy
wszystkimi podmiotami procesu wychowawczego94. Zadania wychowania moralnego mo¿na okreœliæ tak¿e jako dostrzeganie przez podmioty wychowania rozbie¿noœci pomiêdzy stanem faktycznym a stanem po¿¹danym w sferze takich
wartoœci jak prawda, dobro i piêkno. Nieustanna formacja sumienia oraz postêpowanie zgodne z nim, czynienie dobra i urzeczywistnianie wartoœci obejmuje
ca³e ¿ycie, nadaje mu œwiadomy kierunek oraz czyni go za nie odpowiedziali etyka w ponowoczesnoœci, red. Z. Sare³o, Warszawa 1996 s. 163; por. tak¿e A. Kaczara, Byæ nauczycielem, w: Pedagogika ogólna. Problemy aksjologiczne…, s. 369.
92
Por. H. Gajdanowicz, Indywidualizowanie oddzia³ywañ wychowawczych jako warunek wychowania do wartoœci w teorii wychowania K. Soœnickiego, „Kwartalnik Pedagogiczny” 35 (1990),
n. 1(135), s. 44.
93
Por. K. Ablewicz, Doœwiadczanie i urzeczywistnianie wartoœci w wychowaniu, w: Pedagogika ogólna. Problemy aksjologiczne…, s. 347-348.
94
Por. A.M. Tchorzewski, Dialog jako forma wspomagania w odkrywaniu wartoœci moralnych, w: Pedagogiczna relacja rodzina-szko³a – dylematy czasu przemian, red. A.W. Janke, Bydgoszcz 1995, s. 91.
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
115
nym95. Wychowanie moralne musi zawsze dokonywaæ siê w atmosferze zaufania, wzajemnej ¿yczliwoœci, akceptacji, poszanowania wolnoœci, a przede wszystkim mi³oœci do wychowanka, co wynika z uszanowania jego godnoœci osobowej96.
ABSTRACT
Moral Education and Christian Personalism
Declaration on Christian education of the II Vatican Council opens with the appeal to help
children and young people develop their gifts. Talents, first of all moral talents, belong to human
nature and serve the purpose of making man guide his life in a more responsible way. Care about
moral and religious perfection includes concern for its natural base and psychological conditions
which results in a mature personality. The education process means gradual progression of self
awareness. Moral progression is to bring about growing responsibility for one’s behavior and life.
Educators are called to help the young generation in this progression by leading them and giving
good advice. The objective of education is integral formation of all human skills and the opening
onto transcendence through moral and religious education. Obviously, every model of education
derives from certain anthropology and the Christian model of education has to stem from the
Christian view of man. In the center of such anthropology stands the concept of the person as
a subject of especially rooted in God’s dignity, which demands from educators regard for those in
their care and their subjective treatment.
Key words:
person, personalism, personal progress, Christian education, moral education,
subjectivity in education
S³owa klucze:
osoba, personalizm, rozwój osobowy, wychowanie chrzeœcijañskie, wychowanie moralne,
podmiotowoϾ w wychowaniu
Por. A. Molesztak, Etyczne aspekty stanowienia zadañ wychowania moralnego, w: Problemy etyczno-deontologiczne zawodu nauczycielskiego w okresie przemian ustrojowych w Polsce.
Materia³y z konferencji naukowej w Zaciszu k. Tucholi w dniach 3-4 grudnia 1992 roku, red. A.M.
Tchorzewski, Bydgoszcz 1993, s. 205.
96
Por. M. Gogacz, Cz³owiek i jego relacje, „Philosophiae Christianae” (1981), n. 2 (17),
s. 191-193; por. tak¿e: ten¿e, Wartoœci osobowe w kszta³ceniu œwiadomoœci zawodowej nauczycieli, w: Rola wartoœci i powinnoœci moralnych w kszta³towaniu œwiadomoœci profesjonalnej nauczycieli…, s. 44-45; P. Mazur, „Nowy cz³owiek” w nauczaniu Jana Paw³a II wyznacznikiem dla wychowania, w: Wychowanie ku wartoœciom w œwietle nauczania Jana Paw³a II. Elementy teorii
i praktyki. Tom III. Solidarnoœæ, m¹droœæ, wspólnota, wiernoœæ, m³odoœæ, red. K. Cha³as, LublinKielce 2006, s. 59.
95
116
JACEK MIZAK
WYCHOWANIE MORALNE A PERSONALIZM CHRZEŒCIJAÑSKI
117
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
KONRAD GLOMBIK
Uniwersytet Opolski
Wydzia³ Teologiczny
Prawa cz³owieka w nauczaniu Koœcio³a katolickiego.
Próba syntezy w 60. rocznicê uchwalenia
Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka
Human Rights in the Teaching of the Catholic Church. An Attempt at Synthesis on the 60th
Anniversary of Proclamation of the Universal Declaration of Human Rights
Od podpisania 10 XII 1948 r. Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka minê³o 60 lat. W tym czasie, wzoruj¹c siê na tekœcie deklaracji, podpisano ró¿ne
dokumenty miêdzynarodowe i pañstwowe zawieraj¹ce katalogi praw cz³owieka.
W ostatnim szeœædziesiêcioleciu wzros³a tak¿e wœród ludzi i spo³eczeñstw œwiadomoœæ niezbywalnych praw cz³owieka oraz potrzeby ich propagowania i ochrony. Jednoczeœnie w wielu krajach, na ró¿ne sposoby nadal dochodzi do naruszania podstawowych praw osoby ludzkiej przez brak respektowania prawa do ¿ycia, przez wojny, ludobójstwo, nieludzkie warunki i brak podstawowych œrodków
do ¿ycia, wykonywanie kary œmierci, dyskryminacjê etniczn¹ i rasow¹, brak poszanowania wolnoœci s³owa i przekonañ oraz swobodnego wyznawania wiary,
praktykowania religii, a nawet dochodzi do przeœladowañ i morderstw z powodu
przynale¿noœci religijnej. W ostatnim szeœædziesiêcioleciu nast¹pi³a zmiana stanowiska Koœcio³a katolickiego wobec idei praw cz³owieka, które by³o pocz¹tkowo negatywne, póŸniej cechowa³a je rezerwa, a¿ w koñcu przerodzi³o siê w postawê uznania i ca³kowitej akceptacji idei praw cz³owieka.
Niniejszy tekst jest prób¹ syntetycznego przedstawienia rozumienia idei praw
cz³owieka w nauczaniu Koœcio³a katolickiego, zw³aszcza od czasu uchwalenia
Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka. Na pocz¹tku zostanie ukazana zmiana
stanowiska Koœcio³a katolickiego wobec nowo¿ytnej idei praw cz³owieka. Chodzi nie tylko o przedstawienie stanowiska Urzêdu Nauczycielskiego Koœcio³a
wobec dokumentów proklamuj¹cych idee praw cz³owieka, ale tak¿e o ukazanie
118
KONRAD GLOMBIK
przyczyn pocz¹tkowo negatywnego stanowiska oraz jego zmiany. W dalszej czêœci zaprezentujemy rozumienie istoty praw cz³owieka w nauczaniu Koœcio³a
katolickiego oraz ich podstawowych cech. Nastêpnie przedstawimy uzasadnienie prawa cz³owieka, które w etyce chrzeœcijañskiej bazuje na idei godnoœci osoby ludzkiej. Na koñcu poruszymy zagadnienie katalogów praw cz³owieka w nauczaniu Koœcio³a oraz dwóch najwa¿niejszych, z punktu widzenia etyki chrzeœcijañskiej, praw cz³owieka, jakimi s¹ prawo do ¿ycia i wolnoœci religijnej.
1. OD SPRZECIWU I REZERWY DO AKCEPTACJI IDEI PRAW CZ£OWIEKA
W staro¿ytnoœci prawa cz³owieka uwa¿ano za wa¿ny postulat etyczny, ale nie
ujmowano ich w sensie prawnym, a katalogi praw nie by³y znane. Sama idea
praw cz³owieka siêga greckiego pojêcia polis i zwi¹zanego z ni¹ uczestnictwa
wszystkich obywateli w sprawach pañstwa oraz g³oszonej przez przedstawicieli
stoicyzmu równoœci wszystkich ludzi w cz³owieczeñstwie, której uzasadnieniem
by³ „boski rozum œwiata”. Konsekwencj¹ tej prawdy by³ imperatyw bezwarunkowego poszanowania ka¿dego cz³owieka (Cyceron, Seneka, Epiklet, Marek
Aureliusz). Wa¿nym impulsem w historycznym rozwoju idei praw cz³owieka
by³o chrzeœcijañskie nauczanie na temat podobieñstwa cz³owieka do Boga1. Pomimo ¿e trudno jest wywodziæ nowo¿ytn¹ ideê praw cz³owieka bezpoœrednio
z tekstów biblijnych, to jest ona po czêœci zgodna, a po czêœci spokrewniona
z g³ównymi prawdami tradycji judeochrzeœcijañskiej. Podobieñstw mo¿na siê dopatrywaæ zw³aszcza w przykazaniach dekalogu, szczegó³owych nakazach dotycz¹cych ochrony ludzi biednych i bezsilnych, nakazie troski o sprawiedliwoœæ
w ¿yciu spo³ecznym oraz w biblijnej idei braterstwa jako podstawowym modelu
¿ycia spo³ecznego2.
W Starym Testamencie elementy idei praw cz³owieka by³y zwi¹zane z prawd¹ o wybrañstwie i stworzeniu wszystkich ludzi na obraz i podobieñstwo Bo¿e
i wynikaj¹cym st¹d prawem do ¿ycia. Konkretnym urzeczywistnieniem tej idei
by³a, czêsto podkreœlana w Starym Testamencie, obrona wdów i sierot oraz przepisy zabezpieczaj¹ce egzystencjê ludzi biednych, czyli obrona prawa do ludzkiego bytowania. Innym przejawem urzeczywistniania praw cz³owieka w tradycji
Starego Testamentu by³a sprawiedliwoœæ w praktyce s¹downiczej oraz indywidualna odpowiedzialnoœæ ka¿dego cz³owieka przed Bogiem. W nauczaniu Jezusa przejawem troski o ka¿dego cz³owieka by³ uniwersalny charakter Ewangelii
1
Por. W. Ernst, Menschenrechte, w: Neues Lexikon der christlichen Moral, red. H. Rotter,
G. Virt, Innsbruck-Wien 1990, s. 481-482; A. Hollerbach, Menschenrechte. I. Begriffliche Unterscheidungen, w: Staatslexikon, t. 3, Freiburg/Br. 1987, k. 1105.
2
Por. K. Hilpert, Menschenrechte, w: Lexikon der christlichen Ethik, t. 2, red. G.W. Hunold,
J. Sautermeister, Freiburg/Br. 2003, k. 1159-1160.
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
119
skierowanej do wszystkich ludzi, tak¿e do tych, którzy byli pogardzani i ¿yli na
marginesie spo³eczeñstwa (celnicy, grzesznicy, jawnogrzesznice, Samarytanie),
a wyrazem tego w Jego dzia³alnoœci by³y uzdrowienia chorych i wypêdzanie
z³ych duchów. Pewne myœli zwi¹zane z ide¹ praw cz³owieka zawiera corpus Paulinum, zw³aszcza, kiedy œw. Pawe³ domaga³ siê wolnoœci sumienia w odniesieniu
do przepisów szabatu i zrównania chrzeœcijan pochodz¹cych ze œrodowisk pogañskich z chrzeœcijanami pochodzenia ¿ydowskiego. Wyra¿a to stwierdzenie:
Nie ma ju¿ ¯yda ani poganina, nie ma ju¿ niewolnika ani cz³owieka wolnego, nie
ma ju¿ mê¿czyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteœcie kimœ jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3,28). Jednoczeœnie Aposto³ narodów, akceptuj¹c zastane struktury spo³eczne, choæ nie podwa¿a³ instytucji niewolnictwa, to g³osi³ now¹ zasadê
stosunków miêdzyludzkich, przypominaj¹c w³aœcicielom niewolników, ¿e s¹ niewolnikami Chrystusa i przed Nim odpowiadaj¹ za sposób odnoszenia siê do swoich poddanych, gdy¿ Bóg nie ma wzglêdu na osoby3.
W nauczaniu Koœcio³a pierwotnego nie wystêpuje idea praw cz³owieka, ale
jest g³oszona biblijna prawda o podobieñstwie cz³owieka do Boga. Elementy tej
nauki zawieraj¹ m.in. pisma Orygenesa i Laktancjusza, którzy przypominali
o prawie cz³owieka do ¿ycia i nienaruszalnoœci cielesnej. Œwiêty Grzegorz z Nyssy sprzeciwia³ siê niewolnictwu, uzasadniaj¹c to naturalnym prawem cz³owieka
do wolnoœci. Konstytucje Apostolskie (IV w.) dopuszcza³y wprawdzie niewolnictwo, ale podkreœla³y równoœæ natury panów i niewolników. Œwiêty Ambro¿y
uwa¿a³ d¹¿enia w³adzy, które w niewystarczaj¹cy sposób wyra¿aj¹ poszanowanie wolnoœci cz³owieka, za niesprawiedliwe, a do podstawowych praw zalicza³
prawo do ¿ycia, dziewictwa i sprawowania bez przeszkód prawdziwej religijnoœci4. Œwiêty Ambro¿y i œw. Augustyn dokonali po³¹czenia nauki o podobieñstwie
cz³owieka do Boga ze stoick¹ ide¹ prawa naturalnego, z t¹ ró¿nic¹, ¿e nie „boski
rozum œwiata” jest uzasadnieniem równoœci wszystkich ludzi, ale sam Bóg. Pogl¹dy te nie doprowadzi³y jednak do uznania jednego z praw cz³owieka, jakim
jest wolnoœæ sumienia i wyznania, gdy¿ œw. Augustyn dopuszcza³ zwalczanie
heretyków. W wiekach póŸniejszych do rozwiniêcia siê idei praw cz³owieka
w tradycji chrzeœcijañskiej przyczyni³ siê œw. Tomasz z Akwinu, który na bazie
teonomicznie uzasadnionego prawa natury rozwin¹³ naukê o wolnoœci i godnoœci cz³owieka. Idea równoœci wszystkich ludzi wobec Boga nie mia³a w tamtym
czasie wp³ywu na panuj¹ce relacje spo³eczne. W œredniowieczu istnia³y tzw. pra3
Por. S. Grabska, Biblijne podstawy chrzeœcijañskiej koncepcji praw cz³owieka, „Wi꟔ 21
(1978), nr 2, s. 18-27. Wiêcej na temat idei praw cz³owieka w Piœmie œw. zob. J. Limburg, Die
Menschenrechte im Alten Testament, ConD 15 (1979), z. 4, s. 209-212; J. Blank, Gottes Recht will
des Menschen Leben. Zum Problem der Menschenrechte im Neuen Testament, ConD 15 (1979),
z. 4, s. 213-218.
4
Por. J.M. Diez-Alegria, Menschenrechte, w: Herders Theologisches Taschenlexikon, t. 5, red.
K. Rahner, Freiburg/Br. 1973, s. 37-38.
120
KONRAD GLOMBIK
wa korporacyjne, które postulowa³y konkretne formy wolnoœci dla poszczególnych stanów i grup spo³ecznych. Najlepszym przyk³adem kodyfikacji tych praw
jest uchwalona w Anglii w 1215 r. Magna Charta Liberatum, która gwarantowa³a stanom bezpieczeñstwo prawne wobec w³adzy lub króla5.
Zagadnienie praw cz³owieka sta³o siê przedmiotem zainteresowania Koœcio³a w nowo¿ytnoœci, kiedy mamy do czynienia z pierwszymi nowoczesnymi kodeksami praw cz³owieka, zw³aszcza z amerykañsk¹ Deklaracj¹ Niepodleg³oœci
z 1776 r. oraz francusk¹ Deklaracj¹ Praw Cz³owieka i Obywatela z 1789 roku.
Fakt, ¿e idea praw cz³owieka by³a zwalczana przez papie¿y XVIII i XIX wieku
wi¹¿e siê z tym, ¿e kojarzono je z postulatami rewolucji francuskiej, która by³a
nastawiona antyklerykalnie, a póŸniej wrogo wobec Koœcio³a, a nawet wobec
chrzeœcijañstwa. Wyrazem tego jest m.in. breve Piusa VI Quod aliquandum
(1791), w którym papie¿ krytycznie odniós³ siê do Deklaracji Praw Cz³owieka
i Obywatela, zw³aszcza do artyku³u dotycz¹cego wolnoœci religijnej oraz swobodnej wymiany myœli i przekonañ. Papie¿ dostrzeg³ w nich nieograniczon¹ wolnoœæ i koniec uprzywilejowanego miejsca religii katolickiej we Francji. Grzegorz
XVI w dokumencie Mirari vos (1832) i Pius IX w dokumencie Quanta cura
(1864) potêpili prawo do wolnoœci sprawowania kultu, wolnoœci sumienia, wyra¿ania pogl¹dów, wolnoœci prasy oraz prawa polityczne. Sprzeciw wobec nowo¿ytnej idei praw cz³owieka wyrazi³ tak¿e papie¿ Leon XIII w encyklice Immortale Dei (1885), w której okreœli³ prawa cz³owieka jako nieokie³znane nauki wolnoœciowe, które zosta³y wymyœlone i proklamowane wœród gwa³townych burz
poprzedniego wieku, jako podstawowe nauki i twierdzenia nowego prawa, które
wczeœniej nieznane, mocno odbiegaj¹ nie tylko od nauki chrzeœcijañskiej, ale
tak¿e od prawa naturalnego6.
Dystans Koœcio³a wobec idei praw cz³owieka pod koniec XVIII i w XIX
wieku, zw³aszcza wobec rozwoju tej idei we Francji, wi¹¿e siê z propagowaniem
praw cz³owieka przez myœlicieli i dzia³aczy, którzy zerwali z religi¹ i wiar¹ oraz
Por. W. Ernst, Menschenrechte, s. 482.
K. Hilpert, Menschenrechte, k. 1168; W. Ernst, Menschenrechte, s. 485; B. Plongeron, Konfrontation mit den Menschenrechtserklärungen im 17. Jahrhundert: Anathema oder Dialog der
Christen? Vereinigte Staaten und Europa, ConD 15 (1979), z. 4, s. 219; F. Compagnoni, Diritti
dell’uomo, w: ten¿e, Nuovo dizionario di teologia morale, red. G. Piana, S. Privitera, Cinisello
Balsamo 1990, s. 222; H. Juros, Prawa cz³owieka, w: S³ownik teologiczny, red. A. Zuberbier, t. 2,
Katowice 1989, s. 138; Y.-M. Hilaire, Prawa cz³owieka, prawa osoby, w: Naród. Wolnoœæ – liberalizm, „Kolekcja Communio” nr 9, Poznañ 1994, s. 211-213; J.M. Pureza, Uwagi na temat chrzeœcijañskiej interpretacji praw cz³owieka, w: Naród. Wolnoœæ – liberalizm, „Kolekcja Communio”
nr 9, Poznañ 1994, s. 229; G. Luf, Menschenrechte. VI. Menschenrechte im Verständnis der Kirchen. 1. Katholische Kirche, w: Staatslexikon, t. 3, Freiburg/Br. 1987, k. 1114; B. Sutor, Etyka polityczna. Ujêcie ca³oœciowe na gruncie chrzeœcijañskiej nauki spo³ecznej, Warszawa 1994, s. 202;
K. Hilpert, Die Menschenrechte: Geschichte – Theologie – Aktualität, Düsseldorf 1991, s. 138-141;
T. Mazowiecki, Chrzeœcijañstwo a prawa cz³owieka, „Wiꟓ 21 (1978), nr 2, s. 10-11.
5
6
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
121
zamierzali zniszczyæ tradycjê koœcieln¹. U pod³o¿a idei praw cz³owieka le¿a³a
antropologia ujmuj¹ca cz³owieka jako istotê autonomiczn¹, która uznaje za prawo naturalne to, co przez rozum mo¿e byæ potwierdzone jako prawo pozytywne.
W konsekwencji Ÿród³em praw cz³owieka nie jest natura, ale rozum. Antropologii oœwiecenia, jego wierze w postêp i optymizmowi opartemu na rozumie, zabrak³o wewnêtrznego uzasadnienia praw cz³owieka w transcendentnym zakorzenieniu osoby ludzkiej jako „obrazu Boga”. Ponadto, wraz z podkreœlaniem
autonomii cz³owieka, przewagê w rozumieniu spo³eczeñstwa uzyska³a koncepcja indywidualistyczna, w œwietle której wolnoœæ urzeczywistnia siê nie w realizacji wartoœci i w zaanga¿owaniu siê w ¿ycie spo³eczne, ale jako wolnoœæ od
wszelkich powi¹zañ, wolnoœæ, która jest ograniczona jedynie formalno-prawnymi uprawnieniami osób trzecich. Tak rozumiana wolnoœæ nie ma swojego Ÿród³a
w Bogu, ale w naturalnej równoœci gatunkowej wszystkich ludzi7.
Ostro¿ne zbli¿enie siê Koœcio³a do idei praw cz³owieka nast¹pi³o pod koniec
XIX w., czego potwierdzeniem jest nauczanie papie¿y, którzy pocz¹wszy od
Leona XIII podkreœlali koniecznoœæ poszanowania praw cz³owieka, g³ównie socjalnych praw pracowniczych8. Kolejnym krokiem w tym procesie by³a encyklika Piusa XI o bezbo¿nym komunizmie Divini Redemptoris (1937), w której zosta³a zwrócona uwaga na wzajemne prawa i obowi¹zki cz³owieka i spo³eczeñstwa9. Jednak zasadnicza zmiana stanowiska Koœcio³a katolickiego wobec idei
praw cz³owieka nast¹pi³a dopiero po II wojnie œwiatowej. Kiedy 10 XII 1948 roku
uchwalono Powszechn¹ Deklaracjê Praw Cz³owieka, papie¿em by³ Pius XII, który w swoim nauczaniu przypomina³ wielokrotnie o prawach cz³owieka10, zw³aszcza o fundamentalnym prawie do ¿ycia od chwili poczêcia11, ale w swoich licznych przemówieniach ani raz nie wspomina³ o dokumencie uchwalonym przez
Organizacjê Narodów Zjednoczonych. Przyczyn¹ tego móg³ byæ fakt, ¿e deklaracja nie nawi¹zuje do teistycznego uzasadnienia praw cz³owieka ani do religijnego uzasadnienia godnoœci ludzkiej12. Autorzy Powszechnej Deklaracji Praw
Cz³owieka kierowali siê myœl¹ praktyczn¹ o potwierdzeniu tego samego zespo³u
przekonañ dotycz¹cych dzia³ania na rzecz praw cz³owieka i, jeœli nawet nie kiePor. A. Rauscher, Jan Pawe³ II o prawach cz³owieka, „Ethos” 6 (1993), nr 2-3, s. 68-69;
W. Ernst, Menschenrechte, s. 483-485.
8
Por. K. Hilpert, Die Menschenrechte: Geschichte – Theologie – Aktualität, s. 141-146.
9
Por. DR 29-30.
10
O prawach cz³owieka i godnoœci ludzkiej Pius XII mówi³ w orêdziu radiowym wyg³oszonym w wigiliê Bo¿ego Narodzenia 1942 r. (zob. Pius XII, Orêdzie Radiowe wyg³oszone w wigiliê
Bo¿ego Narodzenia 1942 roku, nr 27-28) oraz w orêdziu radiowym wyg³oszonym 1 IX 1944 r. (zob.
Pius XII, Orêdzie radiowe wyg³oszone 1 IX 1944 roku, nr 3).
11
Por. Pius XII, Über die christliche Ehe und Mutterschaft, HerKor 6 (1951/52), s. 113; ten¿e,
Über Fragen der Familienmoral und der Nachkommenschaft, HerKor 6 (1951/52), s. 171; ten¿e, Über die Aufgaben des christlichen Arztes, HerKor 2 (1947/48), s. 26.
12
Por. F. Compagnoni, Diritti dell’uomo, s. 223.
7
122
KONRAD GLOMBIK
rowali siê chrzeœcijañstwem jako inspiracj¹ filozoficzn¹ praw cz³owieka, to jest
niezaprzeczalne, ¿e opieraj¹ siê one na wartoœciach w chrzeœcijañstwie zawsze
uznawanych i g³oszonych, szczególnie na idei równoœci w godnoœci13.
Pierwszym dokumentem Koœcio³a katolickiego, w którym bezpoœrednio jest
mowa o prawach cz³owieka oraz Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka
jest encyklika Jana XXIII Pacem in terris (1963), w której papie¿ omawiaj¹c porz¹dek, jaki powinien panowaæ miêdzy ludŸmi, zwróci³ uwagê, ¿e: Wszelkie
wspó³¿ycie ludzi, je¿eli chcemy, aby by³o dobrze zorganizowane i rozwija³o siê
pomyœlnie, musi opieraæ siê na podstawowej zasadzie, ¿e ka¿dy cz³owiek jest osob¹, to znaczy istot¹ obdarzon¹ rozumem i woln¹ wol¹, wskutek czego ma prawa
i równoczeœnie obowi¹zki wyp³ywaj¹ce bezpoœrednio z w³asnej jego natury. A poniewa¿ s¹ one powszechne i nienaruszalne, dlatego nie mo¿na siê ich w ¿aden
sposób wyrzec14. W dalszej czêœci encykliki papie¿ ukaza³ teologiczne uzasadnienie godnoœci ludzkiej oraz wyliczy³ poszczególne prawa cz³owieka15. W dokumencie tym wspomnia³ równie¿ o Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz
uchwalonej przez ni¹ Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka, bêd¹cej wyrazem
dalekowzrocznej zapobiegliwoœci ONZ i zawieraj¹cej zapewnienie, […] ¿e najgorêtszym pragnieniem wszystkich ludów i narodów jest rzeczywiste uznanie
i ca³kowite przestrzeganie wszystkich praw i form wolnoœci w niej wymienionych.
Nie usz³o wprawdzie Naszej uwadze, ¿e niektóre rozdzia³y tej deklaracji wzbudzaj¹ gdzieniegdzie pewne s³uszne zastrze¿enia. Niemniej jednak s¹dzimy, ¿e
deklaracja jest pewnym stopniem i krokiem naprzód w kierunku ustalenia prawnego i politycznego ustroju wszystkich istniej¹cych na ziemi narodów. Przyznaje
ona bowiem uroczyœcie wszystkim bez wyj¹tku ludziom godnoœæ osoby ludzkiej
i potwierdza prawo ka¿dego cz³owieka do swobodnego poszukiwania prawdy, do
postêpowania wed³ug zasad uczciwoœci, do wype³niania obowi¹zków sprawiedliwoœci, do domagania siê poziomu ¿ycia godnego cz³owieka oraz zatwierdza inne
prawa, które siê z nimi wi¹¿¹16. Encyklika Pacem in terris zakoñczy³a d³ugi
i mozolny spór myœlicieli katolickich z nauk¹ o prawach cz³owieka jako czêœæ
sporu z ideami oœwiecenia i ujêciem spo³eczeñstwa, jaki proponowa³a rewolucja
francuska17.
Od czasu ukazania siê encykliki Pacem in terris prawa cz³owieka sta³y siê
czêstym przedmiotem nauczania Koœcio³a. Potwierdzeniem tego jest nauczanie
Soboru Watykañskiego II, który w Deklaracji o wolnoœci religijnej Dignitatis humanae zwróci³ uwagê na jedno z fundamentalnych praw cz³owieka, jakim jest
13
14
15
16
17
Por. R.-J. Dupuy, Stolica Apostolska a prawa cz³owieka, ChS 6 (1974), nr 6, s. 102.
PT 9.
Por. tam¿e, 10-27.
Tam¿e, 143-144.
Por. J.M. Diez-Alegria, art. cyt., s. 37.
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
123
prawo do wolnoœci religijnej, a w Konstytucji duszpasterskiej o Koœciele w œwiecie wspó³czesnym Gaudium et spes ojcowie soborowi zwrócili uwagê na znaczenie godnoœci ludzkiej i wynikaj¹cych z niej praw cz³owieka18. Sobór Watykañski
II pozytywnie oceni³ nowo¿ytn¹ koncepcjê praw cz³owieka i godnoœci ludzkiej,
nawi¹za³ do niej, ale jej nie przej¹³. Sobór opieraj¹c siê na nowo¿ytnej koncepcji
praw cz³owieka, dokona³ jej interpretacji w œwietle w³asnej tradycji, która siêga
staro¿ytnoœci chrzeœcijañskiej i jest ostatecznie zakorzeniona w prawdzie o podobieñstwie ka¿dego cz³owieka do Boga (Rdz 1,26n). Jest to stwierdzenie rewolucyjne, gdy¿, o ile na staro¿ytnym Wschodzie jedynie król nosi³ w sobie obraz
Boga, to nienaruszalnoœæ godnoœci ka¿dego cz³owieka zosta³a „upowszechniona” i przyznana ka¿demu cz³owiekowi, niezale¿nie od przynale¿noœci rasowej,
narodowej, p³ci lub kultury19.
Po Soborze Watykañskim II prawa cz³owieka sta³y siê przedmiotem nauczania wszystkich papie¿y. Pawe³ VI zwróci³ uwagê na zagadnienie przestrzegania
praw cz³owieka m.in. w liœcie apostolskim Octogesima adveniens (1971)20, i temu
zagadnieniu poœwiêci³ orêdzie na œwiatowy dzieñ pokoju w 1969 r., które zosta³o zatytu³owane Rozwój praw cz³owieka – drog¹ do pokoju21. W orêdziu do Organizacji Narodów Zjednoczonych z okazji 25. rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka Pawe³ VI wyrazi³, ¿e jest ona dla ONZ powodem do chwa³y, zw³aszcza z racji jej wk³adu do urzeczywistnienia pokoju na
œwiecie. Papie¿ zapewni³ te¿, ¿e Stolica Apostolska popiera idea³, którego wyrazem jest deklaracja oraz umacnianie siê g³oszonych przez ni¹ praw cz³owieka.
Jest ona wyrazem dojrzewaj¹cej i doskonal¹cej siê œwiadomoœci praw osoby
ludzkiej oraz stanowi trwa³¹ podstawê przyznawania ka¿demu cz³owiekowi prawa do nale¿nego mu miejsca we wspólnocie ludów22.
W 1967 r. Pawe³ VI utworzy³ Papiesk¹ Radê „Iustitia et Pax”, której celem
jest popieranie sprawiedliwoœci i pokoju zgodnie z nakazami Ewangelii i nauk¹
spo³eczn¹ Koœcio³a. Komisja ta opublikowa³a 10 XII 1974 r. obszerny dokument
na temat Koœció³ i prawa cz³owieka, w którym przedstawiono historiê stanowiska Koœcio³a wobec idei praw cz³owieka, aspekty doktrynalne rozumienia praw
cz³owieka, wskazania duszpasterskie dotycz¹ce urzeczywistniania praw cz³owiePor. KDK 26.
Por. W. Kasper, Die theologische Begründung der Menschenrechte, w: Päpstliche Rat Justitia et Pax, Die Kirche und die Menschenrechte. Historische und theologische Reflexionen, Bonn
1991, s. 49-51.
20
OA 23.
21
Pawe³ VI, Rozwój praw cz³owieka – drog¹ do pokoju. Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Pokoju
1969, w: Pawe³ VI, Jan Pawe³ II. Orêdzia papieskie na Œwiatowy Dzieñ Pokoju, red. K. Cywiñska,
T. Konopka, M. Radwan, Rzym-Lublin 1987, s. 35-40.
22
Por. Pawe³ VI, Orêdzie do Organizacji Narodów Zjednoczonych (10 XII 1973), ChS 6
(1974), nr 2, s. 82-83.
18
19
124
KONRAD GLOMBIK
ka oraz dzia³ania na rzecz praw cz³owieka na p³aszczyŸnie miêdzynarodowej
i krajowej. W dokumencie tym stwierdzono m.in.: Nie mo¿na powiedzieæ, ¿e na
przestrzeni tego okresu dziejów myœl i dzia³ania Koœcio³a broni³y i popiera³y prawa osoby ludzkiej w sposób doœæ jasny i zdecydowany. Dziœ zapewne, Koœció³
dziêki swemu nauczaniu i dzia³aniu, jest w dziedzinie praw cz³owieka wa¿nym
czynnikiem. Jego wk³ad religijny i ludzki jest doceniany i po¿¹dany przez spo³ecznoœæ ludzk¹, bowiem przyczynia siê do urzeczywistnienia i pe³nego potwierdzenia podstawowych praw ka¿dej istoty cz³owieczej. Uczciwoœæ jednak wymaga
przyznania, ¿e sytuacja nie zawsze wygl¹da³a w ten sposób. […] Je¿eli przyjrzymy siê postawie Koœcio³a wobec praw cz³owieka na przestrzeni dwu ostatnich
stuleci, dostrze¿emy trudnoœci, zastrze¿enia, a czasem wrêcz opór katolików wobec potwierdzenia i rozpowszechnienia deklaracji praw cz³owieka proklamowanych przez œwiecki liberalizm23.
Prawa cz³owieka sta³y siê szczególnym przedmiotem nauczania papie¿a Jana
Paw³a II, który wspomina³ o nich w licznych przemówieniach i dokumentach
i podkreœla³ koniecznoœæ ich urzeczywistniania. Zaanga¿owanie siê papie¿a Wojty³y w rozpowszechnianie idei praw cz³owieka sprawi³o, ¿e okreœla siê go „papie¿em praw cz³owieka”. Wiod¹c¹ kwesti¹ w nauczaniu Jana Paw³a II na temat
praw cz³owieka jest zagadnienie godnoœci osoby ludzkiej, która jest podstaw¹
praw cz³owieka. Papie¿ w swoim nauczaniu przypomina³ o wielu szczegó³owych
prawach cz³owieka, ale naczelne miejsce w jego przekonaniu posiada prawo do
¿ycia i wolnoœci religijnej24.
Spoœród licznych przemówieñ i dokumentów Jana Paw³a II, w których jest
mowa o prawach cz³owieka, nale¿y zwróciæ uwagê na teksty, w których papie¿
podkreœli³ znaczenie praw cz³owieka oraz znaczenie ich proklamowania w Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka. W orêdziu wyg³oszonym 2 X 1979 r. do
Organizacji Narodów Zjednoczonych papie¿ stwierdzi³, ¿e Powszechna Deklaracja Praw Cz³owieka, która zrodzi³a siê z bolesnych doœwiadczeñ II wojny œwiatowej i cierpienia milionów ludzi wskutek zwyrodnienia i ludobójstwa jest «s³upem milowym» na wielkiej i trudnej drodze rodzaju ludzkiego i wraz z innymi
deklaracjami i umowami dotycz¹cymi najwa¿niejszych aspektów praw ludzkich
powinna pozostaæ podstawow¹ wartoœci¹, z któr¹ cz³onkowie ONZ powinni konfrontowaæ swoje sumienia, i która powinna ich inspirowaæ25. W przemówieniu
wyg³oszonym 2 VI 1980 r. w Pary¿u, w siedzibie UNESCO, Jan Pawe³ II powiedzia³: Istnieje […] wymiar zasadniczy, który jest zdolny poruszyæ a¿ do samych
Papieska Komisja „Iustitia et Pax”, Koœció³ i prawa cz³owieka, ChS 9 (1977), nr 2, s. 11-12.
Por. H. Skorowski, Prawa cz³owieka, w: Encyklopedia nauczania spo³ecznego Jana Paw³a II, red. A. Zwoliñski, Radom 2003, s. 394-397; J.W. Ga³kowski, Jan Pawe³ II a prawa cz³owieka, „Przegl¹d Powszechny” 1982, nr 4, s. 22-33.
25
Jan Pawe³ II, Orêdzie wyg³oszone do Organizacji Narodów Zjednoczonych (Nowy Jork,
2 X 1979), nr 7,9.
23
24
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
125
podstaw systemy decyduj¹ce o strukturze ca³ej ludzkoœci i uwolniæ bytowanie
ludzkie, indywidualne i zbiorowe, od zagro¿eñ, jakie nad nim ci¹¿¹. Tym wymiarem zasadniczym jest cz³owiek, który ¿yje jednoczeœnie w sferze wartoœci materialnych i duchowych. Poszanowanie niezbywalnych praw osoby ludzkiej le¿y
u podstaw wszystkiego. Wszelkie zagro¿enie praw cz³owieka, zarówno w dziedzinie dóbr duchowych, jak i materialnych, stanowi pogwa³cenie tego podstawowego wymiaru26.
W Orêdziu na Œwiatowy Dzieñ Pokoju w 1998 r. zatytu³owanym Poszanowanie Praw cz³owieka warunkiem prawdziwego pokoju, Jan Pawe³ II nawi¹zuj¹c
do 50. rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka, mówi¹c
o jej g³ównym za³o¿eniu, stwierdzi³, ¿e uznanie przyrodzonej godnoœci oraz równych i niezbywalnych praw wszystkich cz³onków rodziny ludzkiej stanowi podstawê wolnoœci, sprawiedliwoœci i pokoju na œwiecie27. Z kolei w przes³aniu wystosowanym z okazji 50. rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw
Cz³owieka Jan Pawe³ II mówi³: Og³aszaj¹c kilkadziesi¹t podstawowych praw,
przys³uguj¹cych wszystkim cz³onkom ludzkiej rodziny, „Deklaracja” przyczyni³a
siê decyduj¹co do rozwoju prawa miêdzynarodowego, sta³a siê punktem odniesienia dla prawodawstwa poszczególnych krajów i pozwoli³a milionom ludzi
wieœæ ¿ycie bardziej godziwe. Kto jednak przygl¹da siê wspó³czesnemu œwiatu,
musi stwierdziæ, ¿e te w³aœnie fundamentalne prawa, spisane i uroczyœcie og³oszone, s¹ nadal brutalnie i nieustannie ³amane. Obecna rocznica jest zatem dla
wszystkich pañstw, które chêtnie powo³uj¹ siê na Deklaracjê z 1948 r., wezwaniem do rachunku sumienia. […]. Starajmy siê zatem nie dopuœciæ, aby z biegiem lat ten fundamentalny tekst nie sta³ siê jedynie czcigodnym zabytkiem albo
– co gorsza – dokumentem archiwalnym!28
Zagadnienie praw cz³owieka, zw³aszcza ich uniwersalny charakter oraz znaczenie wolnoœci religijnej jako jednego z praw cz³owieka, sta³o siê przedmiotem
przemówienia, które wyg³osi³ papie¿ Benedykt XVI w siedzibie Organizacji
Narodów Zjednoczonych podczas wizyty USA w kwietniu 2008 roku. Nawi¹zuj¹c do 60. rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka papie¿
powiedzia³, ¿e Dokument ten by³ owocem spotkania ró¿nych tradycji kulturowych
i religijnych, które kierowa³y siê wspólnym pragnieniem usytuowania osoby ludzkiej w centrum instytucji, praw i dzia³alnoœci spo³eczeñstw i uznania jej za istotn¹ dla œwiata kultury, religii i nauki. Prawa cz³owieka coraz czêœciej s¹ przedstawiane jako wspólny jêzyk i etyczne pod³o¿e relacji miêdzynarodowych29.
Ten¿e, Orêdzie wyg³oszone w siedzibie UNESCO (Pary¿, 2 VI 1990), nr 4.
Ten¿e, Poszanowanie Praw cz³owieka warunkiem prawdziwego pokoju. Orêdzie na XXXII
Œwiatowy Dzieñ Pokoju 1 stycznia 1999 r., nr 3.
28
Ten¿e, Przes³anie z okazji 50. rocznicy Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka, „L’Osservatore Romano” 20 (1999), nr 3, s. 11-12.
29
Benedykt XVI, Prawa cz³owieka s¹ wyrazem sprawiedliwoœci. Wizyta w siedzibie Organi26
27
126
KONRAD GLOMBIK
2. ISTOTA PRAW CZ£OWIEKA
Z punktu widzenia etyki chrzeœcijañskiej prawa cz³owieka to prawa fundamentalne, które przys³uguj¹ ka¿demu jako cz³owiekowi, a nie dopiero w zwi¹zku z jego przynale¿noœci¹ do jakieœ spo³ecznoœci, posiadaniem okreœlonych cech
czy zdolnoœci (kolor skóry, p³eæ, wiek, przekonania religijne lub polityczne).
Domaganie siê tych praw i obowi¹zywalnoœæ maj¹ charakter uniwersalny, czyli
wystêpuj¹ równie¿ tam, gdzie partykularny system prawny odmawia ich uznania
lub naruszaj¹ je praktyki polityczne. Prawa cz³owieka zwi¹zane s¹ z cz³owieczeñstwem i wobec pozosta³ych rodzajów praw stanowionych maj¹ charakter nadrzêdny. Nie podwa¿a to faktu, ¿e poszczególne prawa cz³owieka i ca³e ich katalogi zostaj¹ prawnie skodyfikowane i uznane za czêœæ sk³adow¹ konkretnych systemów prawnych30.
Z pojêciem praw cz³owieka wi¹¿¹ siê pojêcia praw podstawowych, osobistych i wolnoœciowych. Rozró¿nienie pojêciowe pomiêdzy tymi rodzajami praw
nie jest zbyt wyraŸne. Prawa cz³owieka wobec pozosta³ych wspominanych praw
maj¹ charakter nadrzêdny, gdy¿ zwi¹zane s¹ z ich uniwersalnym obowi¹zywaniem. Prawa cz³owieka przyjmuj¹ formê praw podstawowych lub obywatelskich,
kiedy zostaj¹ uznane w spo³eczeñstwie jako prawa gwarantowane konstytucyjnie i roszczenia jednostki wobec pañstwa. Prawa zwi¹zane z ochron¹ rozwoju
osobowoœci w sferze niepañstwowej nazywane s¹ prawami osobistymi lub wolnoœciowymi. Kiedy zaœ mamy do czynienia z prawami podstawowymi, które
nale¿¹ siê cz³owiekowi nie z racji przynale¿noœci pañstwowej, ale z racji bycia
cz³owiekiem, mamy do czynienia z prawami cz³owieka31.
Katolicki Katechizm Doros³ych wydany przez Konferencjê Episkopatu Niemiec, charakteryzuj¹c prawa cz³owieka stwierdza, ¿e nie ka¿de prawo okreœla siê
prawem cz³owieka. Pod pojêciem praw cz³owieka rozumie siê takie prawa, których zagwarantowanie posiada fundamentalne znaczenie dla egzystencji godnej
cz³owieka. Prawa cz³owieka s¹ œciœle zwi¹zane z cz³owieczeñstwem i dlatego s¹
nienaruszalne i niezbywalne. Nie zostaj¹ pozyskiwane, ale s¹ cz³owiekowi dane
wraz z jego cz³owieczeñstwem. Oznacza to, ¿e nie zostaj¹ cz³owiekowi przyznane przez spo³eczeñstwo, lecz posiada je jako prawa przedspo³eczne i przedpañstwowe. W konsekwencji ka¿dy cz³owiek ma prawo do ¿ycia nie dlatego, ¿e
zosta³o mu ono przyznane przez spo³eczeñstwo, ale przez to, ¿e jest cz³owiekiem.
Z tego wynika moralne i prawne zobowi¹zanie do bezwzglêdnego poszanowania
zacji Narodów Zjednoczonych (Waszyngton 18 IV 2008), „L’Osservatore Romano” 29 (2008), nr 5,
s. 56.
30
Por. K. Hilpert, Menschenrechte, k. 1163.
31
Por. E. Waldschütz, Menschenwürde – Menschenrechte, „Diakonia” 9 (1978), s. 395;
F. Compagnoni, art. cyt., s. 220; K. Hilpert, Menschenrechte, k. 1163
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
127
ka¿dego cz³owieka przez ka¿dego cz³owieka, grupy spo³eczne i sprawuj¹cych
w³adzê32.
Kompendium Nauki Spo³ecznej Koœcio³a bez podawania definicji praw cz³owieka stwierdza: Ostateczne Ÿród³o praw cz³owieka nie znajduje siê w szczerej
woli ludzkich istot, w pañstwie, w³adzach politycznych, ale w samym cz³owieku
i w Bogu, jego Stwórcy. Prawa te s¹ «powszechne i nienaruszalne, dlatego nie
mo¿na siê ich w ¿aden sposób wyrzec». Powszechne, poniewa¿ posiadaj¹ je
wszystkie istoty ludzkie bez ¿adnego wyj¹tku, niezale¿nie od czasu, miejsca
i wszelkich typów czy ras. Nienaruszalne, poniewa¿ «prawa te maj¹ Ÿród³o
w przyrodzonej godnoœci i wartoœci ludzkiej osoby» i «daremne by³oby g³oszenie
praw, gdyby jednoczeœnie nie podejmowano wszelkich starañ, by zapewniæ nale¿yte ich poszanowanie ze strony wszystkich, wszêdzie i w stosunku do ka¿dego». Niezbywalne, gdy¿ «nikomu nie wolno pozbawiaæ tych praw swojego bliŸniego, by³oby to pogwa³ceniem jego natury»33.
W odró¿nieniu od zwyk³ych norm prawnych, prawa cz³owieka nie podlegaj¹
¿adnemu czasowemu, przestrzennemu i spo³ecznemu ograniczeniu, a ich charakter wi¹¿¹cy jest pierwotny wobec wszelkich form ich sformu³owania, faktu wejœcia w ¿ycie i sposobów ich zagwarantowania. Cecha bezwzglêdnej obowi¹zywalnoœci praw cz³owieka jest zwi¹zana z ich charakterem „przedprawnym”,
„ponadpañstwowym”, „ponadpozytywnym”, co wyra¿aj¹ tak¿e s³owa: „przyrodzone”, „niezbywalne”, „nienaruszalne”. Nie chodzi tutaj o ekskluzywnoœæ praw
cz³owieka, ale o etyczny wymiar podstawy i sensu tych praw. Prawa cz³owieka
s¹ nie tylko idea³em i wezwaniem moralnym, ale powinny byæ gwarantowane
przez prawo i urzeczywistniane na p³aszczyŸnie publicznej i politycznej. W konsekwencji prawa cz³owieka s¹ tak¿e kryterium oceny pozytywnych norm prawnych. W praktyce skutecznoœæ praw cz³owieka jest wspó³czeœnie szczególnie
wyraŸna tam, gdzie sprawuj¹cy w³adzê, pomimo ogólnie przyjêtego zakazu naruszania praw cz³owieka, s¹ poci¹gani do odpowiedzialnoœci z racji pope³nionych
zbrodni przeciwko ludzkoœci. O ile prawa cz³owieka ukierunkowane s¹ na urzeczywistnienie norm moralnych w ¿yciu spo³ecznym i politycznym i ukierunkowuj¹ prawo pozytywne na ideê sprawiedliwoœci, stanowi¹ punkt stycznoœci miêdzy prawem i moralnoœci¹34.
Walter Kasper wywodzi przedpañstwowy charakter praw cz³owieka ze
stwierdzenia Soboru Watykañskiego II, ¿e […] uznanie Boga zupe³nie nie stoi
Por. Katholischer Erwachsenen-Katechismus, t. 2, Leben aus dem Glauben, red. Deutsche
Bischofskonferenz, Bonn 1995, s. 105.
33
Papieska Rada „Iustitia et Pax“, Kompendium nauki spo³ecznej Koœcio³a, Kielce 2005,
s. 99.
34
Por. K. Hilpert, Menschenrechte, k. 1164-1165; F. Compagnoni, Diritti dell’uomo, s. 220;
S. Jasionek, Prawa cz³owieka, Kraków 2004, s. 13; F.J. Mazurek, Godnoœæ cz³owieka a prawa cz³owieka, RNS 8 (1980), s. 42-43.
32
128
KONRAD GLOMBIK
w sprzecznoœci z godnoœci¹ cz³owieka, poniewa¿ godnoœæ ta opiera siê w³aœnie
na Bogu i w Nim siê wype³nia35. Sformu³owanie to oznacza, ¿e prawa cz³owieka
nie s¹ roszczeniami, które ludzie sobie wzajemnie przyznaj¹, nie s¹ one tak¿e
przyznane poszczególnym jednostkom ze strony pañstwa czy spo³eczeñstwa. Prawa cz³owieka wraz z bytem cz³owieka s¹ danymi mu prawami przyrodzonymi,
które maj¹ charakter przedpañstwowy i przedspo³eczny i musz¹ zostaæ przez
pañstwo i spo³eczeñstwo uznane oraz wyra¿one w stanowionym prawie pozytywnym. Poniewa¿ prawa cz³owieka zakorzenione s¹ w bycie cz³owieka pochodz¹cym od Boga, nie podlegaj¹ dowolnoœci uznania, ale maj¹ charakter bezwarunkowej obowi¹zywalnoœci36.
Prawdê o niezbywalnoœci praw cz³owieka i ich charakterze „przedpañstwowym” wyrazi³ papie¿ Benedykt XVI w przemówieniu wyg³oszonym w siedzibie
ONZ, gdzie stwierdzi³, ¿e poszanowanie praw cz³owieka jest owocem niezmiennej sprawiedliwoœci, która nadaje moc wi¹¿¹c¹ proklamacjom miêdzynarodowym. Prawa i zwi¹zane z nimi obowi¹zki s¹ naturalnym nastêpstwem relacji
miêdzy ludŸmi i owocem powszechnego poczucia sprawiedliwoœci, opieraj¹cego
siê na solidarnoœci cz³onków spo³eczeñstwa i dlatego obowi¹zuj¹cego we wszystkich czasach i wszystkie narody. W konsekwencji prawa cz³owieka musz¹ byæ
respektowane jako wyraz sprawiedliwoœci, a nie dlatego, ¿e ustawodawca mo¿e
nakazaæ ich przestrzeganie37.
Prawa cz³owieka maj¹ charakter powszechny, albo uniwersalny, co oznacza,
¿e powinny byæ szanowane we wszystkich pañstwach œwiata oraz przys³uguj¹
one ka¿demu cz³owiekowi bez wzglêdu na rasê, p³eæ, kolor skóry, narodowoœæ,
przynale¿noœæ religijn¹ itp.38 Uniwersalnoœæ, niepodzielnoœæ i wzajemna zale¿noœæ praw cz³owieka s¹ gwarancj¹ ochrony ludzkiej godnoœci. Prawa zaprezentowane w Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka dotycz¹ ka¿dego cz³owieka
ze wzglêdu na wspólne pochodzenie ludzi i maj¹ swój fundament w prawie naturalnym, zapisanym w sercu cz³owieka i obecnym w ró¿nych kulturach i cywilizacjach. Ta w³aœnie prawda jest potwierdzeniem i uzasadnieniem ich uniwersalnoœci. S¹ uniwersalne, poniewa¿ tak¹ jest osoba ludzka, bêd¹ca podmiotem
tych praw39.
Zdaniem T. Mazowieckiego uniwersalizm praw cz³owieka, czyli prawda
o tym, ¿e s¹ w³asnoœci¹ powszechn¹, nale¿y rozumieæ w podwójnym sensie.
Przede wszystkim prawa przys³uguj¹ ka¿demu cz³owiekowi, bez wzglêdu na jakiekolwiek ró¿nice miêdzy ludŸmi i niezale¿nie od tego pod jak¹ szerokoœci¹
35
36
37
38
39
KDK 21.
Por. W. Kasper, art. cyt., s. 52.
Por. Benedykt XVI, art. cyt., s. 57.
Por. F.J. Mazurek, art. cyt., s. 43.
Por. Benedykt XVI, art. cyt., s. 56-57.
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
129
geograficzn¹ zamieszkuj¹. Drugim wymiarem ich uniwersalizmu jest œwiadomoœæ, ¿e opieraj¹ siê na ponadideologicznym porozumieniu, czyli ugruntowane
s¹ na wartoœciach najbardziej podstawowych i wspólnych, nale¿¹cych do powszechnego dorobku ludzkoœci. Prowadzi to do wniosku, ¿e nikt nie mo¿e roœciæ sobie prawa wy³¹cznoœci ideologicznej w dziedzinie praw cz³owieka lub j¹
zaw³aszczyæ, a wszyscy powinni dawaæ œwiadectwo rozumienia praw cz³owieka
i anga¿owaæ siê na rzecz ich urzeczywistniania40. Przekonanie o powszechnoœci
tych praw w sensie ich ugruntowania na najbardziej podstawowych i wspólnych
wartoœciach potwierdzi³ papie¿ Benedykt XVI stwierdzeniem, ¿e Prawa cz³owieka coraz czêœciej s¹ przedstawiane jako wspólny jêzyk i etyczne pod³o¿e relacji
miêdzynarodowych41.
Czêsto podkreœla siê, ¿e prawa cz³owieka maj¹ charakter praw naturalnych,
s¹ przyrodzone albo wrodzone. Tego przymiotu praw cz³owieka nie mo¿na wi¹zaæ czy wyprowadzaæ z prawa fizycznego, biologicznego, czy z tzw. stanu natury, w jakim hipotetycznie mia³ ¿yæ cz³owiek przed „uspo³ecznieniem”, czyli
przed pojawieniem siê w³adzy i pañstwa. Prawd¹ jest, ¿e w tradycji chrzeœcijañskiej idea praw cz³owieka w du¿ej mierze odpowiada nauce o prawie naturalnym.
Jednak rozumienie prawa naturalnego w chrzeœcijañstwie nie wi¹¿e siê z prawem
przyrodniczym czy stanem natury, ale wywodzi siê z natury cz³owieka, której
istotnym elementem jest rozum, wola i sumienie, co wyró¿nia go z ca³ego œwiata
stworzonego. Rozum, wolnoœæ i sumienie nadaj¹ naturze cz³owieka specyficzny
charakter, okreœlaj¹ jego godnoœæ i to one jako podstawowe elementy natury cz³owieka s¹ podstaw¹ jego praw, czyli ich œcis³ego powi¹zania z ludzk¹ natur¹42.
Charakterystyczn¹ cech¹ chrzeœcijañskiego rozumienia praw cz³owieka jest
korelatywnoœæ pomiêdzy uprawnieniami i obowi¹zkami. Prawa cz³owieka s¹ zaliczane do tzw. praw podmiotowych, czyli takich, które przys³uguj¹ cz³owiekowi
jako osobie fizycznej na p³aszczyŸnie publiczno-prawnej przez sam fakt bycia
cz³owiekiem. Podmiotem uprawnienia korelatywnego do obowi¹zku jest pañstwo
dzia³aj¹ce za poœrednictwem swoich organów, poszczególni ludzie w odniesieniu do drugiego cz³owieka oraz sama jednostka posiadaj¹ca odpowiednie uprawnienia. Korelatywnoœæ uprawnieñ i obowi¹zków, bêd¹ca cech¹ charakterystyczn¹ rozumienia praw cz³owieka, oznacza w praktyce, ¿e je¿eli cz³owiek ma prawo do ¿ycia w sensie uprawnienia, to jednoczeœnie ci¹¿y na nim obowi¹zek
ochrony w³asnego ¿ycia i korzystania z przys³uguj¹cych mu w tym zakresie
uprawnieñ, których nie mo¿na siê zrzec, co zwi¹zane jest z niezbywalnoœci¹ praw
cz³owieka. Wynika to z godnoœci ludzkiej le¿¹cej u podstaw tych praw, której
40
41
42
Por. T. Mazowiecki, art. cyt., s. 5-6.
Benedykt XVI, art. cyt., s. 56.
Por. F.J. Mazurek, art. cyt., s. 41-42.
130
KONRAD GLOMBIK
nikogo nie mo¿na pozbawiæ ani sam cz³owiek nie mo¿e siê jej zrzec43. Na zwi¹zek i komplementarnoœæ uprawnieñ i zobowi¹zañ w rozumieniu praw cz³owieka
zwróci³ uwagê papie¿ Jan XXIII, który w encyklice Pacem in terris napisa³, ¿e
[…] ka¿dy cz³owiek jest osob¹, to znaczy istot¹ obdarzon¹ rozumem i woln¹
wol¹, wskutek czego ma prawa i równoczeœnie obowi¹zki wyp³ywaj¹ce bezpoœrednio z w³asnej jego natury. A poniewa¿ s¹ one powszechne i nienaruszalne,
dlatego nie mo¿na siê ich w ¿aden sposób wyrzec44.
Prawda, ¿e w spo³ecznoœci ludzkiej ka¿demu prawu poszczególnego cz³owieka odpowiada obowi¹zek uznania i poszanowania tego prawa przez innych ludzi, wskazuje na wa¿n¹ cechê praw cz³owieka, jak¹ jest ich charakter spo³eczny.
Nauczanie Koœcio³a na temat praw cz³owieka podkreœla, ¿e istnieje sprzecznoœæ
pomiêdzy uznawaniem praw cz³owieka bez przyjmowania zwi¹zanej z nimi odpowiedzialnoœci. Ludzi dopominaj¹cych siê o w³asne prawa, ale zapominaj¹cych
o swoich obowi¹zkach lub wykonuj¹cych je niedbale, mo¿na porównaæ do tych,
którzy jedn¹ rêk¹ wznosz¹ gmach, a drug¹ go burz¹45.
W konsekwencji do istoty praw cz³owieka nale¿y œcis³e powi¹zanie z zasadami ³adu spo³ecznego, w ramach którego w imiê dobra wspólnego i na rzecz
rozwoju spo³ecznego s¹ przestrzegane. Z tej racji, ¿e konstytutywnym elementem ³adu spo³ecznego jest istota ludzka, nie do pomyœlenia jest zachowanie
i urzeczywistnienie ³adu spo³ecznego bez ochrony jednostki. Jednoczeœnie
w urzeczywistnianiu praw cz³owieka próba oparcia siê wy³¹cznie na zagwarantowaniu uprawnieñ jednostkowych straci³aby ze swego pola widzenia istotn¹ dla
praw cz³owieka sprawiedliwoœæ spo³eczn¹. Z punktu widzenia etyki chrzeœcijañskiej porz¹dek spo³eczny powinien respektowaæ i wyzwalaæ osobowe mo¿liwoœci cz³owieka, który jest istot¹ spo³eczn¹ i ¿yje w konkretnej spo³ecznoœci46. Na
spo³eczny charakter praw cz³owieka zwróci³ uwagê papie¿ Benedykt XVI,
stwierdzaj¹c, ¿e ich poszanowanie i wynikaj¹ce z nich gwarancje s¹ miar¹ dobra
wspólnego, wed³ug której ocenia siê stosunek miêdzy sprawiedliwoœci¹ i niesprawiedliwoœci¹, rozwojem i nêdz¹, bezpieczeñstwem i konfliktami. W konsekwencji propagowanie praw cz³owieka jest najskuteczniejsz¹ strategi¹ usuwania nierównoœci miêdzy krajami i grupami spo³ecznymi oraz umacniania bezpieczeñstwa, czyli urzeczywistnieniem ³adu spo³ecznego47.
H. Juros, art. cyt., s. 137-138; J. Kondziela, Chrzeœcijañskie ujêcie praw cz³owieka na tle
dyskusji miêdzynarodowej, ChS 10 (1978), nr 63-64, s. 56; F.J. Mazurek, art. cyt., s. 44.
44
PT 9.
45
Por. Papieska Rada „Iustitia et PAX”, Kompendium nauki spo³ecznej Koœcio³a, s. 101-102.
46
Por. T. Mazowiecki, art. cyt., s. 7.
47
Por. Benedykt XVI, art. cyt., s. 57.
43
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
131
3. UZASADNIENIE PRAW CZ£OWIEKA
Uzasadnieniem praw cz³owieka w Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka
jest godnoœæ ludzka zwi¹zana z tym, ¿e cz³owiek jest istot¹ obdarzon¹ rozumem
i sumieniem. Pierwszy artyku³ deklaracji brzmi: Wszyscy ludzie rodz¹ siê wolni
i równi w swej godnoœci i swych prawach. S¹ oni obdarzeni rozumem i sumieniem i powinni postêpowaæ wobec innych w duchu braterstwa48. Równie¿
w Koœciele katolickim powszechne jest przekonanie, ¿e prawa cz³owieka wynikaj¹ z godnoœci ludzkiej. To ona jest uzasadnieniem praw, które nale¿¹ siê ka¿demu cz³owiekowi z racji cz³owieczeñstwa. Konstytucja Gaudium et spes, zwraca uwagê, ¿e […] wzrasta tak¿e œwiadomoœæ szczególnej godnoœci, jaka przypada osobie ludzkiej, poniewa¿ przewy¿sza ona wszystkie rzeczy, a jej prawa
i obowi¹zki s¹ powszechne i nienaruszalne. Trzeba wiêc, aby sta³o siê dostêpne
cz³owiekowi wszystko to, czego potrzebuje on do prowadzenia prawdziwie ludzkiego ¿ycia, to znaczy: po¿ywienie, ubranie, mieszkanie, prawo do wolnego wyboru stanu ¿ycia i za³o¿enia rodziny, wykszta³cenia, pracy, dobrej opinii, poszanowania, odpowiedniej informacji, postêpowania zgodnego ze s³uszn¹ norm¹
swojego sumienia, do ochrony ¿ycia prywatnego i do sprawiedliwej wolnoœci,
tak¿e w sprawach religijnych49.
Z powy¿szego tekstu soborowego wynika, ¿e Koœció³ katolicki wywodzi prawa cz³owieka z godnoœci osoby ludzkiej, która przewy¿sza wszystkie rzeczy
stworzone. Porównuj¹c sformu³owanie deklaracji ONZ i dokumentu Gaudium et
spes mo¿na mówiæ o podobieñstwie w uzasadnieniu praw cz³owieka oraz rozumieniu godnoœci osoby ludzkiej, która ma charakter przyrodzony i zwi¹zana jest
z rozumnoœci¹, czyli zdolnoœci¹ racjonalnego poznania, sumieniem, czyli zdolnoœci¹ poznania pierwszych zasad moralnych oraz wolnoœci¹, czyli samostanowieniem. Tak rozumiana godnoœæ jest wartoœci¹ wrodzon¹, niezbywaln¹, trwa³¹
i powszechn¹. W pojêciu godnoœci zawiera siê to, co konstytuuje istotê cz³owieka, wyra¿a jego osobê i stanowi o jednoœci ca³ego rodzaju ludzkiego. Godnoœæ,
któr¹ posiada ka¿dy cz³owiek z racji cz³owieczeñstwa sprawia, ¿e wszyscy ludzie s¹ sobie równi i przys³uguj¹ im prawa cz³owieka50.
Jan XXIII pisz¹c w encyklice Pacem in terris o prawach cz³owieka wynikaj¹cych z godnoœci ludzkiej, poda³ jej teologiczne uzasadnienie, które wi¹¿e siê
z prawd¹ o odkupieniu cz³owieka przez Chrystusa i byciu moc¹ ³aski Bo¿ej
dzieæmi i przyjació³mi Boga51. Na aspekt nadprzyrodzony godnoœci ludzkiej
zwróci³ uwagê tak¿e Sobór Watykañski II, który w konstytucji Gaudium et spes
48
49
50
51
PDPC, art. 1.
KDK 26.
Por. F.J. Mazurek, art. cyt., s. 37-39.
Por. PT 9-10.
132
KONRAD GLOMBIK
przypomina³ prawdê o stworzeniu cz³owieka na obraz i podobieñstwo Bo¿e, odkupieniu go przez Chrystusa oraz powo³aniu i przeznaczeniu do wspólnoty z Bogiem.
Dokument ten stwierdza: Poniewa¿ wszyscy ludzie, obdarzeni rozumn¹ dusz¹
i stworzeni na obraz Boga, maj¹ tê sam¹ naturê i to samo pochodzenie, i odkupieni przez Chrystusa korzystaj¹ z tego samego powo³ania i przeznaczenia Bo¿ego, powinna byæ uznawana podstawowa równoœæ wszystkich52.
Wspó³czesne dokumenty Koœcio³a, obok ujêcia praw cz³owieka jako wymagañ natury ludzkiej, zwracaj¹ uwagê na uzasadnienie teologiczne praw cz³owieka53. Nie chodzi przy tym o zagarniêcie idei praw cz³owieka przez chrzeœcijañstwo, czy teologiczn¹ nadbudowê w celu przezwyciê¿enia pluralizmu teorii
uzasadniania tej idei, czy wykazanie braku solidnego ich uzasadnienia, ale
o wskazanie na stwórcze, chrystologiczne i eschatologiczne aspekty praw cz³owieka. Nowo¿ytny rozwój idei praw cz³owieka dokona³ siê w kontekœcie pr¹dów
myœlowych pozachrzeœcijañskich, czêœciowo wrogich chrzeœcijañstwu, w którym
by³y one uzasadniane w oparciu o godnoœæ cz³owieka jako ich immanentnej racji. W perspektywie teologicznej godnoœæ cz³owieka wynika z podobieñstwa
cz³owieka do Boga. W konsekwencji ka¿dy cz³owiek, niezale¿nie od przynale¿noœci rasowej, narodowej i religijnej, jest partnerem Boga i dlatego posiada bezwarunkow¹ i niezbywaln¹ godnoœæ. W Jezusie Chrystusie jako prawdziwym obrazie Boga zostaje objawiona nowa godnoœæ cz³owieka, a przez to najg³êbsze
uzasadnienie jego praw. Przez to, ¿e Jezus zaj¹³ miejsce poœród najmniejszych,
wszyscy ludzie s¹ Jego braæmi i siostrami. Przez to wszyscy zostali w³¹czeni
w historiê zbawienia, w której ochrona i troska o urzeczywistnianie praw cz³owieka staje siê zobowi¹zaniem do s³u¿by mi³oœci, sprawiedliwoœci i pojednania.
W tym œwiecie nie dokona³o siê jeszcze ostatecznie ca³kowite urzeczywistnienie
praw cz³owieka i nie mo¿e siê to staæ dziêki dzia³aniom cz³owieka, ale nale¿y
oczekiwaæ tego od Boga. Pe³na ufnoœci nadzieja pochodz¹ca od Boga, nie os³abia zaanga¿owania w urzeczywistnianie praw cz³owieka, szczególnie wobec
biednych i uciskanych, ale j¹ motywuje i wzmacnia54.
Z perspektywy biblijno-chrystologicznej cz³owiek mo¿e poj¹æ swoj¹ prawdziw¹ godnoœæ, powo³anie i ostateczne przeznaczenie. Pisa³ o tym Jan Pawe³ II
KDK 29.
Przyk³adowo Katolicki Katechizm Doros³ych stwierdza, ¿e jako obraz Bo¿y ka¿dy cz³owiek,
niezale¿nie od swojej przynale¿noœci rasowej albo religijnej, zosta³ w „swojej godnoœci wspaniale
stworzony”. W Jezusie Chrystusie, który sta³ siê cz³owiekiem, Bóg jeszcze wspanialej odnowi³
cz³owieka. Tajemnica wcielenia Boga w Jezusie Chrystusie rzuca nowe œwiat³o na cz³owieka i jego
godnoϾ. Zob. Katholischer Erwachsenen-Katechismus, red. Deutsche Bischofskonferenz, s. 109.
Na zagadnienie godnoœci jako Ÿródle praw cz³owieka i jego rozumieniu na p³aszczyŸnie naturalnej
i nadprzyrodzonej zwraca uwagê równie¿ Kompendium Nauki Spo³ecznej Koœcio³a. Zob. Papieska
Rada „Iustitia et Pax”, Kompendium nauki spo³ecznej Koœcio³a, s. 98-99.
54
Por. W. Ernst, art. cyt., s. 486-487; P.E. Bristow, The Moral Dignity of Man, Dublin 1997, s. 53.
52
53
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
133
w encyklice Redemptor hominis, w której stwierdzi³, ¿e Cz³owiek nie mo¿e ¿yæ
bez mi³oœci. Cz³owiek pozostaje dla siebie istot¹ niezrozumia³¹, jego ¿ycie jest
pozbawione sensu, jeœli nie objawi mu siê Mi³oœæ, jeœli nie spotka siê z Mi³oœci¹,
jeœli jej nie dotknie i nie uczni w jakiœ sposób swoj¹, jeœli nie znajdzie w niej ¿ywego uczestnictwa. I dlatego w³aœnie Chrystus Odkupiciel […] «objawia w pe³ni
cz³owieka samemu cz³owiekowi». To jest ów – jeœli tak wolno siê wyraziæ – ludzki wymiar Tajemnicy Odkupienia. Cz³owiek odnajduje w nim swoj¹ w³aœciw¹
wielkoœæ, godnoœæ i wartoœæ swego cz³owieczeñstwa. Cz³owiek zostaje w Tajemnicy Odkupienia na nowo potwierdzony, niejako wypowiedziany na nowo. Stworzony na nowo! […] Jak¹¿ wartoœæ musi mieæ w oczach Stwórcy cz³owiek, skoro
zas³u¿y³ na takiego i tak potê¿nego Odkupiciela, skoro Bóg «Syna swego Jednorodzonego da³», ¿eby on, cz³owiek «nie zgin¹³, ale mia³ ¿ycie wieczne». W³aœnie
owe g³êbokie zdumienie wobec wartoœci i godnoœci cz³owieka nazywa siê Ewangeli¹, czyli Dobr¹ Nowin¹. Nazywa siê te¿ chrzeœcijañstwem. Stanowi o pos³annictwie Koœcio³a w œwiecie – równie¿, a mo¿e nawet szczególnie – «w œwiecie
wspó³czesnym». Owo zdumienie, a zarazem przeœwiadczenie, pewnoœæ, która
w swym g³êbokim korzeniu jest pewnoœci¹ wiary – ale która w sposób ukryty o¿ywia ka¿d¹ postaæ prawdziwego humanizmu – pozostaje najœciœlej zwi¹zane
z Chrystusem55.
Jan Pawe³ II ukaza³ specyficznie chrzeœcijañskie uzasadnienie praw cz³owieka z perspektywy biblijno-chrystologicznej. Dopiero z tego punktu widzenia,
cz³owiek mo¿e poj¹æ, na czym polega jego prawdziwa godnoœæ oraz jakie jest
jego powo³anie i ostateczne przeznaczenie56. Autentyczna wartoœæ cz³owieka
wynika ze stworzenia go przez Boga na Jego obraz i podobieñstwo i ontycznej
zale¿noœci od Stwórcy. W konsekwencji godnoœæ osoby ludzkiej posiada wymiar
sakralny. W osobie Jezusa Chrystusa cz³owiek odkrywa swoj¹ prawdziw¹ g³êbiê
i racjê swojej niepodwa¿alnej godnoœci. Z punktu widzenia antropologii chrystocentrycznej postrzega siê cz³owieka jako istotê powo³an¹ do pe³ni cz³owieczeñstwa, która urzeczywistnia siê w relacjach do Boga i bliŸnich. Cz³owiek usytuowany w obliczu g³êbszej prawdy o swoim bycie i swoich relacjach, mo¿e w³aœciwie ukonstytuowaæ w sobie podmiot praw57.
Walter Kasper zwróci³ uwagê, ¿e w nauczaniu Koœcio³a o prawach cz³owieka wystêpuje podwójne uzasadnienie godnoœci ludzkiej, naturalno-prawne i teologiczne. Uzasadnienie bazuj¹ce na prawie naturalnym ukazuje godnoœæ ludzk¹
w oparciu o naturê cz³owieka i jego rozum oraz woln¹ wolê, przez co cz³owiek
przekracza œwiat rzeczy stworzonych. Uzasadnienie teologiczne nawi¹zuje do
prawdy o stworzeniu cz³owieka przez Boga na Jego obraz i podobieñstwo, co
55
56
57
RH 10.
Por. G. Luf, art. cyt., k. 1115.
Por. J.M. Pureza, art. cyt., s. 231.
134
KONRAD GLOMBIK
sprawia, ¿e wszystko, co nosi oblicze cz³owieka posiada „blask boskoœci”. Mimo
¿e godnoœæ ta zosta³a przez grzech g³êboko zraniona, to jednak nie ca³kowicie
zniszczona, i dlatego nawet grzesznik i najwiêkszy przestêpca nie traci swojej
godnoœci i posiada prawo do poszanowania swoich podstawowych praw jako
cz³owieka. W³aœciwe teologiczne uzasadnienie godnoœci cz³owieka ma charakter
chrystologiczny. Poprzez wcielenie swojego Syna, Bóg wszystko, co ludzkie
ostatecznie przyj¹³ i w ten sposób obdarowa³ cz³owieka niepowtarzaln¹ godnoœci¹. W Chrystusie Bóg w jakiœ sposób zjednoczy³ siê z ka¿dym cz³owiekiem.
Poprzez dzie³o zbawcze Jezusa wszystkim ludziom zosta³a przywrócona utracona przez grzech godnoœæ bycia dzieckiem Bo¿ym. Sobór Watykañski II, jak
twierdzi Kasper, podkreœla wewnêtrzny zwi¹zek obu rodzajów uzasadnieñ godnoœci ludzkiej. Godnoœæ cz³owieka zosta³a uznana za pomoc¹ ludzkiego rozumu
w oparciu o doœwiadczenia wieków, ale przez objawienie Bo¿e zosta³a ukazana
w ca³oœciowym wymiarze. W ten sposób w misterium Jezusa Chrystusa wyjaœnia siê prawdziwie tajemnica cz³owieka. W Jezusie Chrystusie Bóg w ca³ej pe³ni objawia cz³owieka cz³owiekowi58.
Te w³aœnie przekonania sprawiaj¹, ¿e zrozumia³e s¹ s³owa z konstytucji Gaudium et spes, gdzie czytamy: Ta wiara pozwala Koœcio³owi unikaæ wszelkiej
chwiejnoœci pogl¹dów na temat godnoœci natury ludzkiej, na przyk³ad takich, które cia³o ludzkie b¹dŸ zbytnio poni¿aj¹, b¹dŸ te¿ przywi¹zuj¹ do niego nadmiern¹
wagê. ¯adne prawo ludzkie nie mo¿e chroniæ osobowej godnoœci i wolnoœci cz³owieka tak doskonale, jak zaufanie Ewangelii powierzonej Koœcio³owi Chrystusowemu. Ewangelia ta zwiastuje bowiem i og³asza wolnoœæ dzieci Bo¿ych, zdecydowanie odrzuca wszelk¹ niewolê ostatecznie p³yn¹c¹ z grzechu, œwiêcie szanuje godnoœæ sumienia oraz jego woln¹ decyzjê i nieustannie napomina, aby stale
pomna¿aæ wszelkie talenty ludzkie dla s³u¿by Bo¿ej i dobra ludzi, a wreszcie ka¿dego powierza mi³oœci wszystkich. […]. Koœció³ zatem moc¹ powierzonej mu
Ewangelii g³osi prawa ludzi, a tak¿e uznaje i wysoko ceni dynamizm czasów
wspó³czesnych, który te prawa pod ka¿dym wzglêdem wspiera. Tendencja ta powinna byæ jednak przepojona duchem Ewangelii i chroniona przed wszelkiego
rodzaju fa³szyw¹ autonomi¹. Ulegamy bowiem pokusie przekonania, ¿e nasze
prawa osobowe s¹ przestrzegane w pe³ni jedynie wtedy, gdy uwalniamy siê od
wszelkich norm prawa Boskiego. W ten zaœ sposób godnoœæ osoby ludzkiej nie
tylko nie jest chroniona, lecz wrêcz ginie59.
W tym kontekœcie s³uszne jest twierdzenie, ¿e teologiczne uzasadnienie godnoœci ludzkiej jest pomocne w interpretacji i w³aœciwym rozumieniu praw cz³owieka, pozwala ono odkryæ ich prawdziwe znaczenie i broni je przed ideologicznym instrumentalizowaniem. Teologiczne uzasadnienie godnoœci ludzkiej broni
58
59
Por. W. Kasper, art. cyt., s. 52-56.
KDK 41.
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
135
autentyczny humanizm chrzeœcijañski przed nowoczesnym humanitaryzmem.
Humanizm uznaje szczêœcie cz³owieka w cnocie, czyli moralnym urzeczywistnieniu dobra, bêd¹cym dla cz³owieka i jego wolnoœci bezwarunkowym roszczeniem. Nienaruszalne prawa cz³owieka s¹ nowoczesnym wyrazem tego humanizmu. Humanitaryzm zaœ postrzega szczêœcie w mo¿liwie maksymalnym zaspokojeniu potrzeb najwiêkszej liczby ludzi i d¹¿y do minimalizacji nieszczêœcia
i cierpienia. W miejsce dobrego ¿ycia stawia wygodne i d³ugie ¿ycie. Chrzeœcijañstwo przekazuje tradycjê humanizmu i przez teologiczne ostateczne uzasadnienie godnoœci osoby ludzkiej prowadzi do stwierdzenia, ¿e wszechogarniaj¹ca
i przewy¿szaj¹ca wszystko rzeczywistoœæ Bo¿a, czyni wszystkich ludzi braæmi
i siostrami. Poprzez to, ¿e teologia uzasadnia prawa cz³owieka ostatecznie
w oparciu o prawdê, która w Jezusie Chrystusie jest osob¹, nadaje im specyficzn¹ chrzeœcijañsk¹ interpretacjê. W konsekwencji d¹¿enie do zwyk³ej sprawiedliwoœci zostaje przekroczone przez wezwanie do mi³oœci i mi³osierdzia. W Jezusie
Chrystusie, nie tylko sam Bóg siê objawi³, ale objawi³ cz³owieka cz³owiekowi
i ukaza³, ¿e ludzka egzystencja jest proegzystencj¹, czyli byciem dla innych.
W konsekwencji prowadzi to do interpretacji praw cz³owieka w œwietle mi³oœci
chrzeœcijañskiej. Poszanowanie godnoœci osobowej zostaje urzeczywistnione
wtedy, kiedy afirmuje siê j¹. Aktem afirmacji cz³owieka, czyli czynem, który
najpe³niej odpowiada godnoœci ludzkiej, jest mi³oœæ. W konsekwencji mi³oœæ bezwarunkowo nale¿y do rozumienia istoty praw cz³owieka bazuj¹cej na idei godnoœci ludzkiej60.
4. KATALOGI PRAW CZ£OWIEKA
Dokumenty Koœcio³a wspominaj¹ szczegó³owe katalogi praw cz³owieka.
Przyk³adowo encyklika Jana XXIII Pacem in terris wylicza prawa, zaczynaj¹c
od prawa do ¿ycia i godnego poziomu ¿ycia, poprzez prawo do korzystania
z wartoœci moralnych i kulturalnych, do oddawania czci Bogu zgodnie z wymaganiami prawego sumienia, do wolnego wyboru stanu i swobody ¿ycia rodzinnego, prawa w dziedzinie gospodarczej, do zrzeszania siê, emigracji i imigracji,
udzia³u w ¿yciu publicznym oraz prawo do ochrony swoich praw61. Dokument
Papieskiej Komisji „Iustita et Pax” wymienia wolnoœci i prawa podstawowe,
a nastêpnie przechodzi do wyliczenia praw obywatelskich, politycznych, ekonomicznych, spo³ecznych i kulturalnych62.
Najogólniej prawa cz³owieka dzieli siê na trzy podstawowe kategorie. Nale¿¹ do nich indywidualne prawa wolnoœciowe, wœród których na czo³o wysuwa
60
61
62
Por. W. Kasper, art. cyt., s. 57-59.
Por. PT, 11-27.
Por. Zob. Papieska Komisja „Iustitia et Pax”, Koœció³ i prawa cz³owieka, s. 19-23.
136
KONRAD GLOMBIK
siê prawo do ¿ycia i nienaruszalnoœci cielesnej, prawo do rozwoju osobowoœci
oraz prawo do wolnoœci, obejmuj¹ce nie tylko wolnoœæ w sensie zewnêtrznym,
ale tak¿e wolnoœæ myœli, sumienia, wyznania, badañ naukowych, wolnoœæ prasy,
wolnoœæ wyboru zawodu, posiadania w³asnoœci prywatnej, posiadania ojczyzny.
Kolejn¹ grup¹ s¹ prawa spo³eczne, ekonomiczne i kulturalne, do których nale¿y
prawo do pracy i sprawiedliwej p³acy, do prowadzenia dzia³alnoœci gospodarczej,
prawo do wypoczynku, wykszta³cenia, uczestnictwa w ¿yciu kulturalnym, do
mieszkania i zabezpieczenia socjalnego. Trzeci¹ grup¹ praw cz³owieka s¹ prawa
solidarnoœciowe, do których nale¿y m.in. prawo do pokoju, komunikacji, prawo
do odrêbnoœci kulturowej, czystego œrodowiska naturalnego, uczestnictwa we
wspólnym dziedzictwie ludzkoœci, rozwoju i samookreœlania siê narodów63. Istnieje te¿ klasyfikacja praw cz³owieka uwzglêdniaj¹ca prawa egzystencjalno-rozwojowe (prawo do ¿ycia i rozwoju biologicznego, do ¿ycia w pokoju, rozwoju
duchowego i ¿ycia ma³¿eñsko-rodzinnego), prawa wolnoœciowe (do wolnoœci, do
wolnoœci sumienia i religii, prawo do prawdy, wolnoœci s³owa, nauki i kultury,
prawo do udzia³u w ¿yciu spo³eczno-politycznym) oraz prawa spo³eczno-ekonomiczne (do dóbr materialnych, do pracy, sprawiedliwej p³acy i zabezpieczeñ socjalnych oraz prawo do zrzeszeñ pracowniczych i strajku)64.
Jan Pawe³ II w przemówieniu do ONZ, nawi¹zuj¹c do Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka wyliczy³ niektóre niezbywalne prawa cz³owieka, poczynaj¹c od prawa do ¿ycia, wolnoœci i bezpieczeñstwa osobistego, przez prawo do
wy¿ywienia, odzienia, mieszkania, opieki zdrowotnej, odpoczynku i rozrywki,
wolnoœci s³owa, nauki i kultury, za³o¿enia rodziny, w³asnoœci i pracy, a¿ do praw
obywatelskich, takich jak prawo do narodowoœci, miejsca zamieszkania, uczestnictwa w ¿yciu politycznym i wolnoœci wyboru ustroju politycznego pañstwa.
Jednoczeœnie papie¿ podkreœli³, ¿e ca³okszta³t praw cz³owieka odpowiada istocie
godnoœci cz³owieka rozumianego ca³oœciowo, a nie sprowadzanego do jednego
tylko wymiaru. Cz³owiek ¿yje w œwiecie wartoœci materialnych i duchowych
i dlatego jego ¿ycie nie ogranicza siê do jednego tylko wymiaru wartoœci, ale jego
potrzeby, korzystanie z wolnoœci i stosunki z bliŸnimi dotycz¹ równoczeœnie obu
zakresów wartoœci. W konsekwencji prawa cz³owieka musz¹ uwzglêdniaæ zarówno wartoœci materialne jak i duchowe. Wszelkie zagro¿enie praw cz³owieka, zarówno w zakresie dóbr materialnych jak i duchowych, jest naruszeniem godnoœci cz³owieka w jego integralnej ca³oœci. Prawd¹ jest, ¿e z racji natury i ze wzglêdu na dobro cz³owieka pierwszeñstwo przys³uguje wartoœciom duchowym.
W konsekwencji prymat wartoœci duchowych okreœla w³aœciwe znaczenie i sposób, w jaki nale¿y u¿ywaæ wartoœci materialnych. Prymat wartoœci duchowych
63
Katholischer Erwachsenen-Katechismus, red. Deutsche Bischofskonferenz, s. 110; H. Juros, art. cyt., s. 139-140.
64
Por. S. Jasionek, Prawa cz³owieka, Kraków 2004, s. 17-89.
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
137
sprawia, ¿e rozwój materialny, techniczny i cywilizacyjny powinien s³u¿yæ temu,
co kszta³tuje cz³owieka i wp³ywa na jego integralny rozwój65.
S³usznie zauwa¿a Kompendium Nauki Spo³ecznej Koœcio³a, ¿e Prawa cz³owieka powinny byæ respektowane nie tylko pojedynczo, ale wszystkie razem: czêœciowa obrona tych praw by³aby wyrazem swoistego braku ich uznania. Odpowiadaj¹ one na wymogi ludzkiej godnoœci i nios¹ ze sob¹ w pierwszym rzêdzie
zaspokojenie istotnych potrzeb na p³aszczyŸnie materialnej i duchowej: «omawiane prawa pozostaj¹ w mocy we wszystkich okresach ¿ycia i we wszelkich okolicznoœciach politycznych, spo³ecznych, gospodarczych czy kulturowych. Tworz¹ jednolit¹ ca³oœæ, której oczywistym celem jest ochrona dobra cz³owieka i spo³eczeñstwa we wszystkich aspektach. […] Integralna ochrona wszystkich kategorii praw
cz³owieka jest rzeczywist¹ gwarancj¹ pe³nego poszanowania ka¿dego poszczególnego prawa». Powszechnoœæ i nierozdzielnoœæ to charakterystyczne cechy
praw cz³owieka: «to dwie zasady wiod¹ce, które wskazuj¹ na koniecznoœæ zakorzenienia praw cz³owieka w ró¿nych kulturach oraz dok³adniejszego okreœlenia
ich statusu prawnego, aby mo¿na by³o zagwarantowaæ ich poszanowanie»66.
Wœród wielu praw wymienianych w dokumentach Koœcio³a, szczególne znaczenie i wa¿noœæ przypisuje siê prawu do ¿ycia oraz wolnoœci religijnej. Prawo do
¿ycia jest we wszystkich œwieckich i koœcielnych katalogach praw cz³owieka wymieniane na samym pocz¹tku z tej racji, ¿e jest ono podstaw¹ wszystkich pozosta³ych praw i warunkuje urzeczywistnienie pozosta³ych. Prawo do ¿ycia nie jest
wprawdzie najwy¿szym ze wszystkich praw, gdy¿ w przeciwnym razie niegodziwe by³oby nara¿anie ¿ycia dla ratowania wy¿szych wartoœci, w obronie ojczyzny,
dla ratowania ¿ycia innych albo za wiarê. Jednak prawo do ¿ycia jest prawem fundamentalnym, bo warunkuje korzystanie z innych praw i mo¿e zostaæ naruszone
jedynie w sytuacji konfliktu z prawami tej samej lub wy¿szej rangi67.
Prawo do ¿ycia przys³uguje ka¿demu cz³owiekowi od chwili poczêcia do
momentu naturalnej œmierci. Prawo do ¿ycia jest pierwszym wœród praw cz³owieka, jest prawem fundamentalnym, zwi¹zanym z prawd¹ o œwiêtoœci i nienaruszalnoœci ludzkiego ¿ycia od momentu poczêcia a¿ do jego naturalnego kresu.
Prawo do ¿ycia nie oznacza jedynie zakazu odbierania ¿ycia, ale tak¿e wi¹¿e siê
z pozytywn¹ ochron¹ ¿ycia i kierowania siê zasad¹ jego obrony w ka¿dej sytuacji. Konsekwencj¹ tego jest imperatyw zagwarantowania dzieciom nienarodzonym prawa do narodzin, ochrony dzieci, zapewnienia ludziom niepe³nosprawnym
mo¿liwoœci rozwoju oraz odpowiedniej opieki ludziom chorym i starszym. Prawo do ¿ycia powoduje, ¿e ¿ycia cz³owieka nie nigdy mo¿na degradowaæ do poziomu przedmiotu, a wszelkie badania naukowe i przepisy prawne powinny opie65
66
67
Por. Jan Pawe³ II, Orêdzie wyg³oszone do Organizacji Narodów Zjednoczonych, 13-14.
Papieska Rada „Iustitia et Pax”, Kompendium nauki spo³ecznej Koœcio³a, s. 99-100.
Por. B. Sutor, dz. cyt., s. 214.
138
KONRAD GLOMBIK
raæ siê na prawdzie o nienaruszalnoœci ¿ycia ka¿dego cz³owieka. Prawo do ¿ycia
oznacza tak¿e odrzucenie wszelkich form przemocy, zwalczanie nêdzy i g³odu,
rozwi¹zywanie konfliktów w sposób pokojowy, zwalczanie handlu narkotykami
i przemytu broni¹ oraz przeciwdzia³anie bezmyœlnemu niszczeniu œrodowiska
naturalnego68.
Drugim, szczególnie wa¿nym w nauczaniu Koœcio³a, prawem cz³owieka jest
prawo do wolnoœci religijnej. Na zagadnienie to zwróci³ uwagê Sobór Watykañski II, który w deklaracji o wolnoœci religijnej Dignitatis humanae stwierdza, ¿e
[…] osoba ludzka ma prawo do wolnoœci religijnej. Wolnoœæ ta polega na tym,
¿e wszyscy powinni byæ wolni od przymusu ze strony czy to jednostki, czy te¿ grup
spo³ecznych i wszelkiej w³adzy ludzkiej, i to przynajmniej tak, ¿eby nikt nie by³ zmuszany do dzia³ania wbrew swemu sumieniu ani nie doznawa³ przeszkody, gdy dzia³a wed³ug swego sumienia – prywatnie czy publicznie, sam albo stowarzyszony
z innymi – w nale¿nych granicach. Ponadto Sobór oœwiadcza, ¿e prawo do wolnoœci religijnej jest w istocie zakorzenione w godnoœci osoby ludzkiej, któr¹ poznajemy przez objawione s³owo Bo¿e i przez rozum ludzki. To prawo osoby ludzkiej do
wolnoœci religijnej nale¿y tak uwzglêdniæ w prawnym porz¹dku spo³ecznym, by sta³o siê ono prawem pañstwowym69. Sobór zwróci³ te¿ uwagê, ¿e w³adza pañstwowa
powinna przez sprawiedliwe ustawy i inne œrodki skutecznie chroniæ wolnoœci religijnej wszystkich obywateli i stworzyæ korzystne warunki dla rozwoju ¿ycia religijnego, aby obywatele mogli korzystaæ z praw religijnych i wype³niaæ obowi¹zki
religijne. Pañstwo przyznaj¹c jednej wspólnocie religijnej specjalne uznanie w porz¹dku prawnym, jest zobowi¹zane do przyznania wszystkim obywatelom i wspólnotom religijnym prawa do wolnoœci w sprawach religijnych. Przynale¿noœæ religijna nigdy nie mo¿e staæ siê powodem dyskryminacji obywateli70.
Jan Pawe³ II pisz¹c o prawie do wolnoœci religijnej jako jednym z fundamentalnych praw cz³owieka zwróci³ uwagê, ¿e: Religia wyra¿a najg³êbsze aspiracje
cz³owieka, okreœla jego œwiatopogl¹d, kszta³tuje jego relacje z innymi: w istocie
rzeczy dostarcza odpowiedzi na pytanie o prawdziwy sens istnienia na p³aszczyŸnie indywidualnej i spo³ecznej. Wolnoœæ religijna stanowi zatem samo serce praw
cz³owieka. Prawo to jest do tego stopnia nienaruszalne, ¿e domaga siê nawet
uznania wolnej decyzji cz³owieka o zmianie religii, jeœli nakazuje mu to jego sumienie. Ka¿dy cz³owiek jest bowiem zobowi¹zany iœæ w ka¿dej okolicznoœci za
g³osem w³asnego sumienia i nie mo¿e byæ zmuszany do dzia³ania wbrew niemu.
W³aœnie dlatego nie wolno nikogo nak³aniaæ si³¹ do przyjêcia okreœlonej religii,
bez wzglêdu na okolicznoœci i motywacje71.
68
69
70
71
Por. Jan Pawe³ II, Poszanowanie praw cz³owieka warunkiem prawdziwego pokoju, nr 4.
DWR 2.
Por. tam¿e, 6.
Jan Pawe³ II, Poszanowanie Praw cz³owieka warunkiem prawdziwego pokoju, nr 5.
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
139
Prawo do wolnoœci religijnej jest jednym z fundamentalnych praw cz³owieka, a uzasadnieniem tego jest istotny element godnoœci ludzkiej, jakim jest jego
sumienie. Prawo do wolnoœci religijnej obejmuje prawo manifestowania swoich
przekonañ religijnych indywidualnie lub wspólnie z innymi, w formie publicznej
lub prywatnej. Stosowanie przemocy w imiê wyznawanej wiary jest wypaczeniem istoty zasad g³oszonych przez religie72. Je¿eli nawet w historii Koœcio³a
zdarza³y siê sytuacje pogwa³cenia wolnoœci religijnej i pos³ugiwano siê przemoc¹ w ewangelizowaniu niewiernych i zwalczaniu heretyków, to Koœció³ uzna³ to
za b³¹d, wyznaj¹c winy pope³niane w s³u¿bie prawdzie przez ludzi Koœcio³a, którzy w imiê wiary i moralnoœci pos³ugiwali siê czasami metodami nieewangelicznymi i ¿ywili niechêæ do wyznawców innych religii73.
Na wa¿ny wspó³czeœnie aspekt wolnoœci religijnej zwróci³ uwagê Benedykt
XVI w przemówieniu wyg³oszonym w siedzibie ONZ. Prawo do wolnoœci religijnej posiada wymiar indywidualny i wspólnotowy. Pomimo ¿e w osobie wyró¿nia siê wymiar bycia obywatelem i osob¹ wierz¹c¹, to nale¿y pamiêtaæ o œcis³ej jednoœci tych dwóch elementów. W konsekwencji nie do pomyœlenia jest
sytuacja, w której wierz¹cy musieliby wyrzec siê swojej wiary, aby jako obywatele móc aktywnie anga¿owaæ siê w dzia³alnoœæ publiczn¹. Zagwarantowanie
wolnoœci religijnej nie mo¿e ograniczaæ siê do swobodnego sprawowania kultu
religijnego, ale musi uwzglêdniaæ równie¿ wymiar publiczny religii, a zatem
mo¿liwoœæ uczestniczenia wierz¹cych w budowaniu porz¹dku spo³ecznego. Odmowa uznania wk³adu w ¿ycie spo³eczne, wyp³ywaj¹cego z wymiaru religijnego
i poszukiwania Absolutu, oznacza³oby uprzywilejowanie postaw indywidualistycznych i naruszenie jednoœci osoby, a w konsekwencji naruszenie praw cz³owieka74.
*
Do aktualnego stanu urzeczywistnienia praw cz³owieka mo¿na odnieœæ sformu³owanie wypowiedziane przez ks. prof. Józefa Tischnera: chrzeœcijañstwo jest
ci¹gle przed nami. Na pocz¹tku XXI wieku w 60. rocznicê uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka i wielu innych dokumentów miêdzynarodowych proklamuj¹cych prawa cz³owieka oraz zaanga¿owaniu Koœcio³a w propagowanie idei praw cz³owieka, mo¿na stwierdziæ, ¿e fundamentalne prawa cz³owieka „s¹ ci¹gle przed nami”. Œwiadcz¹ o tym fakty ³amania praw cz³owieka nie
tylko w Afryce czy Azji, ale równie¿ w krajach europejskich, gdzie nie szanuje
Tam¿e.
Modlitwa powszechna. Wyznanie win i proœba o przebaczenie (Watykan 12 III 2000), „L’Osservatore Romano” 21 (2000), nr 6, s. 43-44.
74
Por. Benedykt XVI, art. cyt., s. 58.
72
73
140
KONRAD GLOMBIK
siê praw wolnoœciowych, socjalnych i obywatelskich. Przyk³ady naruszeñ praw
cz³owieka stanowi¹ wezwanie do nowego wysi³ku „globalizacji” idei praw cz³owieka oraz ich urzeczywistniania. Szczególnie wiele do zrobienia w tym wzglêdzie jest w odniesieniu do prawa do ¿ycia, które przys³uguje ka¿demu cz³owiekowi od momentu poczêcia do naturalnej œmierci oraz prawa do wolnoœci religijnej, sumienia i wyznania, które jest nadal naruszane nie tylko w krajach,
w których przeœladuje siê za przynale¿noœæ religijn¹. Dzieje siê tak w pañstwach
formalnie szanuj¹cych to prawo, ale domagaj¹cych siê ca³kowitej neutralnoœci
religijnej obywateli w ¿yciu publicznym. Taka sytuacja potwierdza, ¿e akceptuje
siê „literê” praw cz³owieka, ale nie ich „ducha”. Niezale¿nie od uzasadnienia
godnoœci ludzkiej, respektowanie poszczególnych praw cz³owieka jest wyrazem
jej poszanowania oraz braterstwa wszystkich ludzi, niezale¿nie od krêgu kulturowego i szerokoœci geograficznej, na której ¿yj¹.
ABSTRACT
Human Rights in the Teaching of the Catholic Church.
An Attempt at Synthesis on the 60th Anniversary of Proclamation
of the Universal Declaration of Human Rights
The Author analyses the idea of human rights in the teaching of the Catholic Church on the
60th anniversary of proclamation of the Universal Declaration of Human Rights. The first point
presents the history of the pronouncements of the Catholic Church on the human rights. Initially,
the Church had objections to the modern idea of human rights, because it was connected with
liberalism which was hostile to the Church’s teaching. However, after the Second World War this
statement changed and today the Church accepts the idea of human rights. In the next point the
author spells out the essence of human rights and their qualities, explanations and catalogues. In
the doctrine of the Catholic Church, priority and particular significance is given to the right to life
and the right to religious freedom. Sixty years after the proclamation of the Universal Declaration
of Human Rights, their realization is “continually before us” and is an important task for the
contemporary world.
Key words:
human rights, Catholic Church and human rights, Universal Declaration of Human Rights,
human dignity
S³owa klucze:
prawa cz³owieka, Koœció³ i prawa cz³owieka, Powszechna Deklaracja Praw Cz³owieka,
godnoϾ ludzka
PRAWA CZ£OWIEKA W NAUCZANIU KOŒCIO£A KATOLICKIEGO
141
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
ANDRZEJ SZAFULSKI
Papieski Wydzia³ Teologiczny we Wroc³awiu
Przyczynek do dyskusji o nowym ateizmie
A Contribution to the Discussion on New Atheism
W ostatnich latach pojawili siê szczególnego rodzaju krytycy nie tylko chrzeœcijañstwa, ale religii jako takiej, którzy czuj¹ siê wezwani do otwartego, a przede
wszystkim medialnego sprzeciwu wobec dzia³alnoœci wszelkich, bez wzglêdu na
pochodzenie, zwi¹zków wyznaniowych. Od niedawna z anglosaskiego obszaru
przelewaj¹ siê na kraje europejskie pierwsze fale „nowego ateizmu”, tak¿e
wschodnioeuropejskie. Za jego g³ównego przedstawiciela uwa¿any jest Richard
Dawkins1. W krajach jego pochodzenia ruch gwa³townie przybiera na sile. Zanosi siê zatem na systematyczny spór ateizmu z filozofi¹ i teologi¹. Przedstawiciele
tej krytyki bywaj¹ nazywani zwolennikami nowego ateizmu. Kim s¹ i co proponuj¹ wspó³czesnemu cz³owiekowi, jak odnieœæ siê do ich propozycji? Celem niniejszego przed³o¿enia jest to, co w jêzyku francuskim zwyk³o siê okreœlaæ s³owem commentaire. Pragniemy przedstawiæ pokrótce za³o¿enia i metody dzia³ania przedstawicieli nowego ateizmu i dokonaæ próby oceny etyczno-moralnej
tego zjawiska.
Ateizm nie jest czymœ rzadkim ani odosobnionym. Sobór Watykañski II
stwierdza, ¿e […] coraz wiêksze rzesze odchodz¹ od praktyk religijnych […]
negowanie Boga i religii albo oddalenie siê od nich; dzisiaj nierzadko ukazuje
siê to jako wymóg postêpu naukowego albo jakiegoœ nowego humanizmu
1
R. Dawkins przyszed³ na œwiat w 1941 r. w Kenii, dok¹d z Anglii przyby³a jego rodzina
jeszcze przed wybuchem II wojny œwiatowej. W 1949 r. Dawkinsowie powrócili do Wielkiej Brytanii, a Ryszard rozpocz¹³ studia na presti¿owym uniwersytecie w Oxfordzie. Tam dosz³o do spotkania, które trwale zmieni³o jego intelektualne i zawodowe ¿ycie – trafi³ na prowadzone przez Niko
Tinbergena badania nad zachowaniem zwierz¹t. Dawkinsa zafascynowa³a ta nowa ga³¹Ÿ biologii
i osobowoœæ prowadz¹cego wyk³ady.
142
ANDRZEJ SZAFULSKI
(KDK 7)2. Pod pojêciem ateizmu kryje siê kilka ró¿norodnych postaw w stosunku do wiary i religii. Najbardziej uwidacznia siê zdecydowane odrzucenie istnienia Boga. Ta postawa wystêpuje jednak stosunkowo rzadko, czêœciej jest to agnostycyzm polegaj¹cy na powstrzymaniu siê od afirmacji, ale i negacji istnienia
Boga. Dla wielu spoœród tych, którzy deklaruj¹ siê jako ateiœci, negacja istnienia
Boga nie jest czymœ pierwszorzêdnym, lecz wtórnym. Chodzi im raczej o „wywy¿szenie cz³owieka”, które – jak im siê wydaje – nie jest mo¿liwe bez odrzucenia istnienia Boga.
Oprócz ateizmu „teoretycznego” zwykliœmy wskazywaæ na ateizm „praktyczny”. U jego pod³o¿a le¿y zbytnie uwik³anie w sprawy ziemskie3. Jego przedstawiciele zdaj¹ siê nie doœwiadczaæ niepokoju religijnego, ani te¿ nie widz¹
powodu, dla którego mieliby troszczyæ siê o religiê (KDK 19). Istnieje te¿ pewien
typ ateizmu zak³adaj¹cy zwalczanie z bezwzglêdn¹ zaciek³oœci¹ wszelkiej religii. Chodzi o okreœlony system myœli zwi¹zany z ruchami spo³ecznymi zmierzaj¹cymi do wyzwolenia cz³owieka spod niesprawiedliwych struktur gospodarczospo³ecznych. Gdy g³osiciele tego ateizmu zdobywaj¹ w³adzê, ich walka z religi¹
przybiera formê dyskryminacji osób wierz¹cych, otwartego przeœladowania lub
nacisku administracyjnego4.
Coraz czêœciej jednak mówi siê o natarciu nowego ateizmu, o prowokacjach
nowych ateistów5. Œwiadcz¹ o tym tytu³y artyku³ów czy ksi¹¿ek, jakie ukaza³y
siê pocz¹wszy od 2007 roku6. Wystarczy wskazaæ na opracowanie Klausa Mül2
Por. S. Kowalczyk, Problematyka ateizmu w dokumentach Vaticanum II, „Homo Dei” 39
(1970), s. 47-52; K. Rahner, Nauka II Soboru Watykañskiego o ateizmie, „Concilium” (1966-67),
nr 1-10, s. 87-95.
3
Por. G. Girardi, Uwagi o obojêtnoœci religijnej, „Concilium” (1966-67), nr 1-10, s. 117-123.
4
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika Redemptor hominis, Watykan 1979, nr 17; G.M. Hoff, Nach den
„neuen Atheismen“, „Theologisch-praktische Quartalschrift” 158 (2010), nr 1, s. 20.
5
Por. Wiedergeburt der Religion: Gottesleugner starten Gegenangriff – http://bibel-wissen.de
(01.08.2008); A. Smoltczyk, Gott ist an allem Schuld. Der Kreuzzug der Gottlosen, „Spiegel” nr
22, 26.05.2007, s. 56-69. http://wissen.spiegel.de/wissen/dokument(31.07.2008); M. Mockler, Die
neuen Atheisten kommen, 17. Juli 2007, www.kath.net/detail.php?id=17311 (01.08.2008); R. Hille,
Der ‚neue Atheismus’ ist ziemlich alt, 30.05.2007, www.idea.de (04.08.2008); A. Kissler, Den neuen Atheismus nicht verharmlosen, Kath-Net 03. Juli 2008, www.kath-net/detail.php?id.20250
(04.08.2008); Wolf Krötke, Keine Angst vor „Fanfarenstöâen“ der Atheisten, Kath-Net 25. Februar 2008, www.kath.net/detail.php?id=19141-22k (04.08.2008); Th. Lüken, Ateizm w natarciu?
www.europe4christ.net (20.07.2008); K. Müller, Neuer Atheismus? Alte Klischees, aggressive Töne,
heilsame Provokationen, „Herder Korrespondenz” 61 (2007), nr 11, s. 552-557; Massiver Angriff
auf alles Christliche, http://christliche-hauskreisgemeinde.homepage.t-online.de (10.08.2008);
S. Scherer, Von der Amöbe zu Goethe, http://www.kath.net/detail.php?id=20560 (12.08.2008);
A. Monda, Gefährliche Begegnungen eines jungen Atheisten, „L’Osservatore Romano” 8.08.2008,
nr 32/33, s. 2; Atheisten warnen: Evangelikale gewinnen an Einfluss, http://www.kath.net/detail.php?id=20600 (16.08.2008).
6
Niektóre z tych ateistycznych pism tylko w USA mog³y trafiæ na listy bestsellerów, bo uznano je za tubê skazanych w Ameryce na milczenie Disbelievers.
PRZYCZYNEK DO DYSKUSJI O NOWYM ATEIZMIE
143
lera7, Aleksandra Smoltczyka8, Andrei Monda9 i Stefana Ortha10. Równie¿ na
polskim gruncie ukaza³a siê ksi¹¿ka Gerharda Lohfinka w t³umaczeniu J. Machnacza11. Tytu³y te œwiadcz¹ o tym, ¿e nowe pokolenie sceptyków i naukowców
postanowi³o uwolniæ œwiat od wiary i religii. Ich broni¹ ma byæ Darwin, Internet
i rosn¹cy na œwiecie niesmak z powodu ajatollahów, mu³³ów, Hezbollahu, kamikadze roztrzaskuj¹cych samoloty pasa¿erskie na nowojorskich wie¿ach i telewizyjni kaznodzieje, mieszaj¹cy religiê z polityk¹.
1. ZA£O¯ENIA NOWEGO ATEIZMU
Po roku 1989, przynajmniej na terenie Europy Wschodniej, poszczególne
wyznania religijne mog¹ bez przeszkody sprawowaæ czynnoœci kultyczne. Zaczê³y korzystaæ z mo¿liwoœci swobodnego, coraz szerszego oddzia³ywania na moralne ¿ycie publiczne. Mo¿na zauwa¿yæ gwa³towny rozwój koœcio³ów zielonoœwi¹tkowych, zw³aszcza w Ameryce Po³udniowej. Media w 2007 odnotowa³y
wiele tytu³ów podejmuj¹cych kwestiê Boga12. Religia „wesz³a” na salony mediów
i dyskusji spo³ecznych, a nawet zaczê³a pojawiaæ siê na terenie sztuki-kultury13.
Obserwuje siê te¿ miêdzynarodowe zainteresowanie osob¹ papie¿a14.
Wiara i religia demonstruj¹ w ostatnich latach udany come-back i stanowi¹
istotny element wspó³czesnego œwiata15, a jeszcze zaledwie jedno pokolenie
7
Neuer Atheismus? Alte Klischees, aggressive Töne, heilsame Provokationen, „Herder Korrespondenz” 61 (2007), nr 11, s. 552-557.
8
Gott ist an allem schuld. Der Kreuzzug der Gottlosen, „Spiegel” (2007), nr 22, s. 56-69.
9
Gefährliche Begegnungen eines jungen Atheisten, „L’Osservatore Romano” (2008), nr 3233, s. 2.
10
Schreckgespenst neuer Atheismus, „Herder Korrespondenz” 64 (2010), nr 1, s. 1-3.
11
Jakie argumenty ma nowy ateizm?, Wroc³aw 2009.
12
Por. U. Ruh, Ist Gott im Kommen? „Herder Korrespondenz“ 61 (2007), nr 11, s. 541-543;
por. Promis werden katholisch, „Kurier der christlichen Mitte” (2008), nr 8, s. 2: „Es sind offenbar
Intellektuelle, Führungskräfte und Prominente, die sich letztlich doch stärker zur kath. Kirche hingezogen fühlen bzw. bereit sind, ihren Wechsel öffentlich zu begründen”. Das schreibt das evangelische Magazin „Idea Spektrum” (25.06.2008). Es folgen Namen: Christa Meves, Maria von Weiser, Steffen Seibert, Gabriele Kuby, Klaus Berger, Hanna Renate Laurien, Tony Blair.
13
S. Orth, Schreckgespenst neuer Atheismus, „Herder Korespondenz“ 64 (2010), nr 1, s. 1-3.
14
Przyk³adem tego jest Wyk³ad Benedykta XVI w Regensburgu (12.09.2006) czy Przemówienie Benedykta XVI do przedstawicieli œwiata kultury w Pary¿u, w Kolegium Bernardynów, 12 wrzeœnia 2008. Por. Ch. Troll, Irenische Interpretationen? Eine Analyse des «Briefes der 138 Muslime», „Herder Korrespondenz” (2008), nr 8, s. 403-408. Wymownym jest tak¿e to, ¿e Papie¿ zosta³
entuzjastycznie przyjêty przez m³odych w Sydney, a nastêpnie w Pary¿u.
15
Der Internationale Bund der Konfessionslosen und Atheisten w swoim magazynie zwraca
uwagê, ¿e podczas gdy „liberalna EKD” od lat traci cz³onków, ewangelikalne grupy notuj¹ rosn¹c¹
u siebie ich liczbê. Szczególnie stawiaj¹ na Internet. W ostatnich latach wiele dyskutowano
o islamskim fundamentalizmie, natomiast nie zauwa¿ano chrzeœcijañskiego fundamentalizmu. Por.
Atheisten warnen, www.kath.net/detail.php?id=20600 (2008-08-16).
144
ANDRZEJ SZAFULSKI
wczeœniej z wielkim przekonaniem g³oszono ich œmieræ. Michael Shermer, znany przewodnicz¹cy Stowarzyszenia Sceptyków (Skeptics Society) ju¿ w roku
200016 zauwa¿y³, ¿e nigdy w ca³ej historii tak wielki procent Amerykanów nie
wierzy³ w Boga, jak teraz. Bóg nie tylko nie umar³ – jak to przedwczeœnie og³osi³ niemiecki filozof Fryderyk Nietzsche (1844-1900) – ale wrêcz nigdy dot¹d
nie wydawa³ siê tak ¿ywy17. Z t¹ rzeczywistoœci¹ nie chc¹ siê pogodziæ zwolennicy nowego ateizmu. Najwa¿niejszym ich protestom przewodz¹ wybitni ludzie
ze œwiata nauki, jak biolog Richard Dawkins, filozof Daniel Dennett, czy literaturoznawca Christopher Hitchens, którzy sami siebie nazywaj¹ oœwieconymi.
Wydobywaj¹ z poszczególnych wyznañ religijnych (nie tylko z Koœcio³a rzymskokatolickiego) pojedyncze twierdzenia, bez uwzglêdnienia kontekstu historycznego, a nastêpnie pos³uguj¹ siê nimi jako argumentami do wyg³aszania daleko
id¹cych tez. Maj¹ one przeciwstawiæ siê wszelkiemu religijnemu oddzia³ywaniu
na rzeczywistoœæ. Okazuj¹ przy tym niewielk¹ wra¿liwoœæ na to, czym jest religia. Maj¹ trudnoœci z odró¿nieniem ró¿nych tradycji oraz historii powstania
i oddzia³ywania poszczególnych wyznañ-religii18. Reprezentuj¹ ca³kiem naturalistyczn¹ postawê i œwiadomie chc¹ usun¹æ z postrzegania rzeczywistoœci wszystko to, czego nie da siê wykazaæ empirycznie19. Niebezpiecznie zawê¿aj¹ spojrzenie na rzeczywistoœæ i nieustannie przekraczaj¹ granice20.
Wiara, twierdz¹ owi bojownicy XXI wieku, nie mo¿e znaleŸæ uznania przed
rozumem; a przy tym wiara to dla nich podstawowe Ÿród³o przemocy na wszystkich p³aszczyznach ludzkiej egzystencji. Richard Dawkins odpowiedzialnoœci¹ za
wszelk¹ niegodziwoœæ w œwiecie obarcza wiarê. Pisze: WyobraŸmy sobie œwiat
bez religii. Nie by³oby wtedy bombardierów-samobójców, nie by³oby 11 wrzeœnia
ani wypraw krzy¿owych, ani polowania na czarownice, ani izraelsko-palestyñskiego konfliktu, ani masakry w Boœni (Srebrenica), ani przeœladowania ¯ydów
jako morderców Chrystusa, ani niepokojów w Pó³nocnej Irlandii, ani nadêtych
kaznodziejów telewizyjnych w lœni¹cych garniturach, którzy ³atwowiernym ludziom wyci¹gaj¹ pieni¹dze z kieszeni. Œwiat by³by bez talibów, bez przymusowego obrzezania dziewcz¹t, bez honorowych mordów w Berlinie-Kreuzbergu, a tak¿e bez prezydenta USA, który ‘rozmawia³’ z niemal 2-tysi¹ce lat temu zakatowanym na œmieræ wêdrownym kaznodziej¹ (Chrystus!), zanim swoim bombowcom
kaza³ wystartowaæ. Bez wiary na œwiecie by³by raj21.
M. Shermer, How We Believe: Science, Skepticism and the Search for God, New York 2000,
s. 16-31.
17
Por. A. McGrath, Bóg nie jest urojeniem. Z³udzenie Dawkinsa, Kraków 2008, s. 8.
18
S. Orth, Schreckgespenst neuer Atheismus, art. cyt., s. 1.
19
Przyk³adem takiego nauczania jest T. Hobbes – angielski empirysta.
20
J. Machnacz, Wstêp, art. cyt., s. 20.
21
R. Dawkins, The Root of ALL Evil? (ród³o wszelkiego z³a – telewizyjny serial, pe³ni¹cy
rolê pilota Boga urojonego), zob. ten¿e, dz. cyt., s. 18.
16
PRZYCZYNEK DO DYSKUSJI O NOWYM ATEIZMIE
145
Nale¿y przy tym zauwa¿yæ, ¿e przedstawicielom nowej myœli ateistycznej nie
chodzi o tak¹ krytykê religii, jaka rozwinê³a siê w sposób bardzo ostry w czasie
Oœwiecenia. Nie przeszkadza im, aby wystêpuj¹c przeciw religii pos³ugiwaæ siê
„tradycyjnymi argumentami”. Teolog z Salzburga, Gregor Maria Hoff, pisze
o nich, ¿e starzyzn¹ pachnie to, co obecnie za tani¹ cenê chce siê sprzedaæ jako
nowoœæ22. Chodzi tu o argumenty contra Deum. Feuerbach, Nietzsche i inni podejmowali krytykê religii, ale czynili to przede wszystkim na terenie sporu intelektualnego (¿yjcie rozumnie nim spoczniecie w trumnie). Nowym ateistom i ich
zwolennikom ma³o zale¿y na prawdziwie filozoficznym sporze. Ich znakiem rozpoznawczym jest radoœæ z prowokacji, widowisko o mo¿liwie najwiêkszym zasiêgu. Wyznawcy nowego ateizmu, podobnie jak czynili to pierwotni chrzeœcijanie, zbieraj¹ siê, w „katakumbach” wspó³czesnoœci. Tymi niszami s¹ dla nich
przede wszystkim witryny internetowe23. Ich uczestnicy uwa¿aj¹ siebie za „inteligentnych”, „rozgarniêtych”, „oœwieconych”. Dan Browns jeden z rozdzia³ów
swej ksi¹¿ki zatytu³owa³: „Iluminaci” – niebezpieczni ludzie. Mieni¹ siê oni byæ
osobami posiadaj¹cymi naturalistyczny œwiatopogl¹d, wolny od nadprzyrodzonoœci. ‘My nie wierzmy w duchy, w elfy czy zaj¹czki wielkanocne – albo i w Boga’.
Tak czytamy w jednym z manifestów24. Richard Dawkins przyznaje, ¿e nazwa
„inteligentni” ma posmak wynios³oœci. T³umaczy te¿, ¿e termin „ateista” Ÿle siê
kojarzy, zw³aszcza w USA, podobnie jak np. termin „homoseksualista”. Postanowi³ wiêc znaleŸæ zastêpczy, tak jak siê to uda³o z okreœleniem „gej”. Specyficzn¹ zaœ cech¹ nowego ateizmu jest jego misjonarski habitus: koniec z wygodn¹ tolerancj¹ w stosunku do wiary! Dawkins np. zas³yn¹³ przed laty tez¹ z zakresu biologii o egoistycznym genie i memie25.
2. OCENA ZJAWISKA NOWEGO ATEIZMU
B³yskotliwe sformu³owania i pasja przedstawicieli nowego ateizmu nie zawsze id¹ w parze z intelektualnym wyrafinowaniem argumentacji, ich opracowania nie spe³niaj¹ kryterium „nowego Oœwiecenia”, a ksi¹¿kom brak naukowego
zakotwiczenia, s¹ one raczej manifestem proroków ateizmu. Nie zawieraj¹ krytyki teizmu, lecz zmierzaj¹ do oœmieszania spo³ecznego szacunku dla przekonañ
22
G.M. Hoff, Nach den „neuen Atheismen”, „Theologisch-Praktische Quartalschrift” 158
(2010), nr 1, s. 20.
23
Por. www.infidelis.org, www.religionsbullshit.net, http://ateizm.pl, http://pl.youtube.com/
watch?v=XB1; www.secularhumanism.org/index.php?section=library&page=stenger_25_2.
24
Por. A. Smoltczyk, art. cyt., s. 5 kopii.
25
„Mem” to pojêcie stworzone przez Dawkinsa: umys³owy odpowiednik genu, który potrafi
siê powielaæ i przeskakiwaæ z mózgu na mózg.
146
ANDRZEJ SZAFULSKI
religijnych26. St¹d te¿ w USA, jak donosi ewangelicka agentura prasowa (EPD),
istnieje mo¿liwoœæ przybycia na specjalne spotkanie, gdzie mo¿na pozbawiæ siê
chrztu, „ochrzciæ siê” (enttaufen) i otrzymaæ na to odpowiednie zaœwiadczeniecertyfikat. Taki dokument „odchrzczenia” stwierdza, ¿e jego posiadacz akceptuje pierwszeñstwo rozumu nad przes¹dem i osi¹gn¹³ znowu „wolnoœæ od niepotrzebnego poczucia winy”.
W Anglii nowi ateiœci pos³uguj¹ siê reklam¹ umieszczon¹ na œrodkach miejskiej komunikacji27. W ten sposób wzywaj¹ londyñczyków do areligijnego ¿ycia
(bezbo¿ny = szczêœliwy). Publikuje siê ksi¹¿ki, których skrajnie oœwieceniowy
zamiar wcale nie jest ukrywany. Istnieje tak¿e nagroda za bluŸniercz¹ sztukê, do
której wyszukuje siê dzie³a, najchêtniej o tematyce religijnej, które kpi¹ „z humorem i inteligentnie” i tym samym „wspieraj¹ wolnoœæ spo³eczeñstwa i sztuki”
– jak czytamy na zaproszeniach reklamuj¹cych wystawê.
Wspierane s¹ tak¿e akcje zwrócone s¹ przeciwko domniemanym wp³ywem
wielkich religii na ¿ycie i dzia³alnoœæ szkó³ i uniwersytetów. Nowi ateiœci popieraj¹ powstawanie „Rad Koordynacyjnych” œwieckich organizacji, w których chc¹
byæ cz³onkami, po czym domagaj¹ siê dostêpu do publicznych mediów, a wszystko w tym celu, aby promowaæ powstawanie niereligijnych œwi¹t28. W wielkich
miastach organizuj¹ spotkania29, podczas których grupy anonimowych ateistów
wymieniaj¹ swoje doœwiadczenia. Ich zasady, ich „credo” brzmi: „Boga nie ma,
Bóg jest nielogiczny, Bóg jest zbyteczny – gorzej: Bóg jest niebezpieczny, a religie s¹ nie tylko fa³szywe, ale i groŸne”.
Alister McGrath, oksfordzki profesor biologii molekularnej, zaj¹³ siê histori¹
myœli chrzeœcijañskiej, zw³aszcza relacji pomiêdzy naukami przyrodniczymi
a wiar¹. Ten by³y ateista swoje nawrócenie przypisuje temu, ¿e nie uleg³ stereotypom w s¹dach o chrzeœcijañstwie, wyra¿anych przez jego kolegów-ateistów30.
W jednej z ksi¹¿ek Bóg nie jest urojeniem31 podejmuje krytykê antyreligijnych
argumentów Dawkinsa, zwracaj¹c szczególn¹ uwagê na ich podstawy naukowe,
które okazuj¹ siê zaskakuj¹co s³abe. Wydaje siê, ¿e zwyk³a niemo¿noœæ intelektualnego podbudowania wysuwanych hipotez zmusza Dawkinsa do przyjêcia wysoce agresywnego tonu, lekcewa¿¹ca zaœ argumentacja maskowaæ ma rozliczne
Por. G. Wolf, The Church of the Non-Believers, „Wired” (2006), nr 11.
„Autobusowa kampania ateistów” mia³a tak¿e miejsce w Waszyngtonie, Barcelonie
i w Genui.
28
S. Orth, Schreckgespenst neuer Atheismus, art, cyt., s. 2.
29
Zwane s¹ one Brigth-meetings.
30
Po ukoñczeniu studiów chemii w Oxfordzie, z powodzeniem prowadzi³ badania na polu
biofizyki molekularnej, po czym podj¹³ studia teologiczne, specjalizuj¹c siê w historii myœli chrzeœcijañskiej, zw³aszcza w zagadnieniach z pogranicza nauki i religii.
31
Tytu³ orygina³u: The Dawkins Delusion, London 2007.
26
27
PRZYCZYNEK DO DYSKUSJI O NOWYM ATEIZMIE
147
luki w logice jego rozumowania32. St¹d warto zauwa¿yæ, ¿e argumenty Dawkinsa
spotka³y siê z ostr¹ krytyk¹ zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych, nawet ze strony innych ateistów. Bóg, w którego Dawkins nie wierzy,
to zawistny (i dumny z tego), ma³ostkowy i niesprawiedliwy typ, z mani¹ na punkcie
kontrolowania innych i niezdolny do wybaczania, mœciwy i ¿¹dny krwi zwolennik
czystek etnicznych, mizogin, homofob i rasista, dzieciobójca o sk³onnoœciach ludobójczych (i morderca w³asnych dzieci przy okazji), nieznoœny megaloman, kapryœny
i z³oœliwy tyran33. St¹d te¿ A. McGrath wyznaje: Czytaj¹c Boga urojonego, poczu³em zarazem smutek i zak³opotanie. Zastanawia siê on: Jak to siê sta³o, ¿e tak
utalentowany popularyzator nauk przyrodniczych, który tak wielk¹ wagê przyk³ada³ niegdyœ do obiektywnej analizy dowodów, zamieni³ siê w agresywnego antyreligijnego propagandystê, wyraŸnie lekcewa¿¹cego dowody, które nie pasuj¹ do
jego tez? Dlaczego brutalnie wykorzystuje nauki przyrodnicze do szerzenia ateistycznego fundamentalizmu? Wymowne w tym miejscu jest te¿ jego stwierdzenie: Nie znajdujê na to zadowalaj¹cego wyt³umaczenia. Podobnie jak wielu moich kolegów-ateistów, nie mogê po prostu zrozumieæ prezentowanej przezeñ zdumiewaj¹cej wrogoœci w stosunku do religii. Religia dzia³a na Dawkinsa jak
czerwona p³achta na byka – nie tylko wywo³uje agresjê, ale wrêcz ka¿e mu odrzucaæ zarówno naukow¹ œcis³oœæ, jak i zwyk³¹ uczciwoœæ. Ta pe³na rozgoryczenia
ksi¹¿ka kipi retoryczn¹ pasj¹, jednak ostroœæ wywodów s³u¿y tu jedynie ukrywaniu s³aboœci mizernych, a co wiêcej, wtórnych argumentów34.
Nowemu ateizmowi coraz powa¿niej zagra¿a opinia nietolerancyjnoœci, intelektualnej arogancji oraz niemo¿noœci w³aœciwego i powa¿nego podjêcia zagadnieñ religijnych. Wielu ateistów wyra¿a powa¿ne zaniepokojenie z powodu szkód
wyrz¹dzonych ich reputacji przez ducha nowego ateizmu. Próbuj¹ zatem zdystansowaæ siê do „dogmatycznego manifestu ateistycznego fundamentalizmu”. Byæ
mo¿e niepokoi ich fakt uœwiadamiania sobie przez opiniê publiczn¹, ¿e ateizm
mo¿e byæ równie dogmatyczny, cenzorski i nietolerancyjny, jak najgorsze fundamentalistyczne oblicze religii. Ksi¹¿ka Dawkinsa Bóg urojony mo¿e natomiast
okazaæ siê samobójczym golem ateizmu i w ostatecznoœci przekonaæ wielu, ¿e
ateizm sam opiera siê na urojeniu35.
A. McGrath, Bóg nie jest urojeniem. Z³udzenia Dawkinsa, Kraków 2007, s. 5.
R. Dawkins, Bóg urojony, s. 57; zob. M. Onfray, Traktat ateologiczny, s. 67.
34
Czytelnicy ¿ycz¹cy sobie rozszerzonego naukowo i analitycznie starcia z „naukowym ateizmem” Dawkinsa powinni siêgn¹æ po: Alister E. McGrath, Dawkins’ God: Genes, Memes and the
Meaning of Life, Blackwell, Oxford 2004 (wyd. polskie: Bóg Dawkinsa: Geny, memy i sens ¿ycia.
Kraków 2008). Praca ta oferuje ¿yczliwe, choæ krytyczne studium pogl¹dów Dawkinsa na naukê
i religiê do roku 2004.
35
Por. M. Rotkiewicz, R. Dawkins: Wróg Pana Boga, „Polityka” 2007, www.polityka.pl
(01.08.2008).
32
33
148
ANDRZEJ SZAFULSKI
Wydarzenia zwi¹zane z promocj¹ nowego ateizmu oœmieli³y niemieckich
biskupów do wydania wspólnego oœwiadczenia przestrzegaj¹cego przed rozwojem tego zjawiska i zaproponowania podjêcia dyskusji. Szerokim echem odbi³o
siê kazanie kard. Joachima Meisnera w katedrze koloñskiej na Uroczystoœæ
Wszystkich Œwiêtych 2009 roku, który poczynania nowego ateizmu zaszeregowa³ obok mentalnoœci narodowo-nacjonalistycznej, a Dawkinsa, który definiuje
cz³owieka jako opakowanie jedynie istotnych genów nazywa³ pionierem nowych
ateistów36. Biskup Walter Mixa w rozmowie z przewodnicz¹cym Centralnego
Komitetu Katolików Niemieckich Aloisem Glück’em na temat przysz³oœci obowi¹zkowego celibatu stwierdzi³, ¿e w niemieckim katolicyzmie s¹ sprawy wa¿niejsze, miêdzy innymi takie, jak dyskusja z agresywnym ateizmem37. Podobnie
innych biskupów intryguje to zagadnienie. Przyk³adem jest biskup Gebhard
Fürst, który wzywa do czujnoœci wobec agresywnego ateizmu38.
Chrzeœcijanie stoj¹ zatem przed pytaniem: czy warto, za przyk³adem niemieckich biskupów, pochylaæ siê nad zagadnieniem nowego ateizmu i podejmowaæ
siê oceny zjawisk, które w koñcu maj¹ miejsce w spo³ecznoœci œwiatopogl¹dowo
pluralistycznej, wraz ze wszystkimi rozwiniêtymi wolnoœciami, swobodami obywatelskimi? Trzeba bowiem pamiêtaæ, ¿e pojêcie nowego ateizmu wywodzi siê
ze Stanów Zjednoczonych, kraju ciesz¹cego siê wysoko rozwiniêtym przemys³em i wci¹¿ zaskakuj¹co ¿yw¹ religijnoœci¹. S¹ tam przede wszystkim mocne
koœcio³y ewangelikalne, które czêœciowo przyznaj¹ siê do udzia³u w ruchach fundamentalistycznych. Ostatecznie tamtejsz¹ sytuacjê okreœla protestancki teolog
i profesor teologii systematycznej i etyki na Uniwersytecie w Monachium, Friedrich Wilhelm Graff39: Powszechna wiara w zglobalizowanym œwiecie religijnym
odnosi wyraŸnie wiêkszy sukces ani¿eli ‘mêdrcy wiary’ w namys³ i szacunek wobec innych40.
http://fronda.pl/news/czytaj/kard_meisner_poglady_richarda_dawkinsa_przypominaja_
nazizm (03.04.2010).
37
… „eines zunehmend aggressiven Atheismus und der Verdunstung menschlicher Werte in
unserer Gesellschaft“. – http://www.nz-online.de/artikel.asp?art=1138882&kat=300 (04.04.2010).
38
http://blasphemieblog.wordpres.com/2009/09/21/furst-ruft-zu-wachsamkeit-gegenuberaggressivem-atheismus-auf/ (05.04.2010).
39
„Kämpferisch ist auch seine Auseinandersetzung mit dem Auftreten eines neuen Atheismus
in Gestalt Richard Dawkins und Christopher Hitchens. Dawkins wirft er Unkenntnis von Religion
und Philosophie und einen unreflektierten Kulturbegriff vor, letztlich sitze er mit den Kreationisten
in einem Boot, wenn er für Glauben und Wissen denselben Deutungsanspruch erhebe. Dawkins
Argumentation schätzt er als unseriös ein. Dahingegen erweise sich Hitchens als gebildet und nachdenklich und habe in vielem auch Recht in seiner Religionskritik in altliberaler Tradition, allerdings gleite er in seiner konkreten Kritik am Ende doch durch mangelnde Fachkenntnis in Kleingeisterei ab, die analytisch nicht erfasse, was Religion wirklich sei”, na stronie: http://de.wikipedia.org/wiki/Friedrich_Wilhelm_Graf (04.04.2010).
40
http://www.sueddeutsche.de/wissen/193/417958/text/ (04.04.2010).
36
PRZYCZYNEK DO DYSKUSJI O NOWYM ATEIZMIE
149
W Europie, a zw³aszcza w obrêbie jêzyka niemieckiego, z zasady sytuacja
wygl¹da inaczej dlatego, ¿e jest tu kontynuowane teologiczne kszta³cenie w obydwu wielkich Koœcio³ach, a tak¿e istnieje szeroka wspó³praca pañstwa i Koœcio³a, która wywiera miarkuj¹cy, tonizuj¹cy wp³yw na dyskurs. Tak wiêc wiêkszoœæ
impulsów dla dzia³ania nowego ateizmu pochodzi ze œwiata anglosaskiego,
przede wszystkim z USA. Czêsto u niemieckich naœladowców widaæ za¿enowanie, poniewa¿ przes³anki g³oszonej krytyki trafiaj¹ w pustkê. Fakt, ¿e dziennikarze interesuj¹ siê tym zagadnieniem w myœl zasady: „niech bêdzie wys³uchana
i druga strona” albo po prostu dla taniej sensacji, nie musi nas szokowaæ. Równie¿ nie powinno nas zaskakiwaæ, ¿e przes¹dy g³oszone przy tej okazji siê potwierdzaj¹. Nowy ateizm staje siê przez to jedynie fenomenem medialnym.
W Europie dominuje ateizm praktyczny, który czêsto wyra¿a siê brakiem zainteresowania religi¹ i nie oznacza œwiatopogl¹dowo zreflektowanej postawy, a przez
to mo¿e byæ spo³ecznie bardzo wp³ywowy i skuteczny.
Czêœæ spo³ecznych elit posiada szcz¹tkow¹ œwiadomoœæ swoich zwi¹zków
z religi¹, dlatego niektórych pozytywnych zdobyczy wspó³pracy pañstwa z Koœcio³em nie uznaj¹ i je podwa¿aj¹. Nie mo¿e tu byæ mowy o nowej walce kulturalnej. W Niemczech, pomijaj¹c ró¿ne grupy „o charakterze humanistycznym”,
zorganizowany ateizm prawie nie istnieje. Za akcjami zwolenników nowego ateizmu kryj¹ siê zawsze te same nazwiska i pomimo wielkiego zaanga¿owania nie
stanowi¹ ¿adnego zjednoczonego ruchu41.
3. WNIOSKI I POSTULATY
W ocenie nowego ateizmu zasadniczy akcent nale¿y po³o¿yæ na to, aby od
osób wojowniczo usposobionych do wszelkiego rodzaju grup wyznaniowych
odró¿niæ tych, których teolog z Augsburga Thomas Schäretl okreœla mianem
„ateistów d¿entelmenów”. Nie wymagaj¹ oni wiêkszego zaanga¿owania w dyskusji œwiatopogl¹dowej nad tezami g³oszonymi przez Herberta Schnädelbacha,
nazywanego „pobo¿nym ateist¹”. Podobnie rzecz siê ma z pogl¹dami Norberta
Hoerstera albo Francuza Andre Comte i innych. Zwiêkszon¹ powag¹ ciesz¹ siê
myœliciele, którzy na serio zajmuj¹ siê tematem religii, wskazuj¹c na s³abe miejsca argumentacji przy uzasadnianiu wiary i przypominaj¹ chrzeœcijanom o konsekwencjach reprezentowanego stanowiska. Dotyczy to problemów teodycei,
które wymagaj¹ powagi w rzeczowej polemice w dyskusji o Bogu, jeszcze przed
jej rozpoczêciem. Na pierwszym miejscu trzeba postawiæ szacunek wobec stanowiska inaczej myœl¹cych, ma to bowiem centralne znaczenie42. Nale¿y unikaæ
41
42
S. Orth, Schreckgespenst neuer Atheismus, art. cyt., s. 2.
Tam¿e.
150
ANDRZEJ SZAFULSKI
konfrontacji i d¹¿yæ do dialogu. Opowiedzenie siê bowiem za frontaln¹ konfrontacj¹ zamiast pomocy w dialogu, prowadziæ bêdzie do dalszej, jeszcze ostrzejszej konfrontacji. Szacunek dla interlokutora jest pierwsz¹ i podstawow¹ zasad¹
dzia³ania.
W Wielkiej Brytanii organizatorzy autobusowej kampanii43 promuj¹ has³o
„There’s probably no God” (Boga prawdopodobnie nie ma). Londyñczycy mog¹
je ogl¹daæ na dwustu autobusach, a tak¿e na niemal tysi¹cu plakatów rozlepionych w metrze. Dziêki hojnoœci ofiarodawców kampania nabra³a charakteru ogólnokrajowego. Kolejnych szeœæset „ateistycznych autobusów” bêdzie kursowaæ po
innych miastach Anglii, Walii i Szkocji.
W dyskusji z niewierz¹cymi wszelkie zarzuty nale¿y przyjmowaæ powa¿nie,
bowiem krytyki z zasady odrzucaæ nie nale¿y. Trzeba byæ gotowym do „powœci¹gania niechêci”, pozwoliæ na wyra¿enie przed samym sob¹ w¹tpliwoœci, dopuœciæ do „samozw¹tpienia” odnoœnie etycznego dzia³ania ludzi wierz¹cych. Mo¿na przecie¿ dostrzec zwi¹zek religii z uciekaniem siê do przemocy. Okazj¹ do
tego typu myœlenia sta³ siê zamach 11 wrzeœnia 2001 roku w USA, który mia³
pod³o¿e religijne44. St¹d wniosek, ¿e ludzie wierz¹cy mog¹ byæ przyczynkiem do
tego, ¿e niektórzy staj¹ siê ateistami. Sobór Watykañski II stwierdza: Do powstania ateizmu w niema³ym stopniu mog¹ przyczyniæ siê wierz¹cy, o ile, co nale¿y
stwierdziæ, na skutek zaniedbania wychowania w wierze albo fa³szywego wyk³adu doktryny lub tez braków w ich w³asnym ¿yciu religijnym, oralnym i spo³ecznym raczej zas³aniaj¹ oni ni¿ ukazuj¹ prawdziwe oblicze Boga i religii (KDK 19).
Dlatego trzeba pamiêtaæ, aby twierdzenia dotycz¹ce problemów religijnych
i roszcz¹ce sobie pretensje do prawdziwoœci, by³y w szczególny sposób jednoznacznie przestawiane. Nie mog¹ bowiem prowadziæ do postawy agnostycznej
czy nawet ateistycznej. Dotyczy to szczególnie dyskusji z przyrodnikami45. Warto w nich wskazaæ na istniej¹ce rozbie¿noœci miêdzy naturalnym obrazem œwiata
a wynikami badañ, wyrwanymi z kontekstu i podnoszonymi do rangi œwiatopogl¹du. Przyk³adem takiego dialogu jest Benedykt XVI pochodz¹cy z kraju Kanta, Feuerbacha i Nietzschego, intelektualista, który z takimi wiod¹cymi postaciami niewiary, jak J. Habermas, Paolo Flores d’Arcais, prowadzi³ szerokie dysputy. Przekonaæ ich nie zdo³a³, ale jako partner dialogu jest traktowany powa¿nie.
„Ruszy³a kampania, o której pisa³em ju¿ dwukrotnie (ostatnio tu) w tym blogu. Has³o „There’s probably no god. Now stop worrying and enjoy your life”. Wiêcej na ten temat w „Guardianie” (Atheist bus campaign goes nationwide), a tak¿e na stronie BBC (Atheists launch bus ad campaign)”, http://piasecki.blox.pl/2009/01/Ateistyczne-autobusy-w-Londynie-i-Barcelonie.trackback?key=446f9746be (8.04.2010); por. M. KuŸmicz, Boga raczej nie ma, „Gazeta Wyborcza”
z 09.01.2009, s. 14.
44
S. Orth, Schreckgespenst neuer Atheismus, art. cyt., s. 3.
45
Pomocne mo¿e okazaæ siê tu okreœlenie „stopni wiarygodnoœci twierdzeñ” dokonane przez
Sobór Watykañski I.
43
PRZYCZYNEK DO DYSKUSJI O NOWYM ATEIZMIE
151
Mistrz myœli filozoficznej Jürgen Habermas w swoim dialogu z ówczesnym kard.
Ratzingerem przyzna³, ¿e tak¿e oœwieceniowe pañstwo, chc¹c wprowadziæ
w ¿ycie swoje normy, jest zale¿ne od realnie istniej¹cej wiary w Boga swoich
obywateli. ¯aden bowiem kult racjonalnoœci nie zast¹pi religijnych postaw obywateli. ¯ydzi i chrzeœcijanie pojmuj¹ Boga jako logos, jako œwiat³o i Ÿród³o wszelkich praw i wszelkiego poznania – mówi³ póŸniej papie¿ w Regensburgu46.
Kolejny postulat dotyczy wystrzegania siê lub bardzo umiarkowanego powo³ywania siê na tajemnicê wiary w g³oszeniu trudnych problemów teologicznych.
Trzeba raczej dokonywaæ uzupe³nieñ, poprawek wszêdzie tam, gdzie przedstawiciele agresywnego ateizmu kieruj¹ ostrze swej krytyki. Nawet gdy nowy ateizm szerzy swoj¹ „wiarê”47 „na listach bestsellerów” i na stronach „medialnych
ró¿noœci”, nie mo¿na tego zjawiska ignorowaæ. Chrzeœcijanie, ze wzglêdu na
samoœwiadomoœæ, winni byæ kompetentni i tym samym godni tego, aby z nimi
polemizowaæ i prowadziæ dyskusjê. Nie nale¿y jednak przedstawiaæ nowego ateizmu jako totalnego zagro¿enia ani te¿ nie nadu¿ywaæ polemiki do tego, aby „zewrzeæ szeregi”, lub uciekaæ od w³asnych trudnoœci48. Z drugiej strony, mimo ¿e
w sytuacji spo³eczeñstwa religijnie pluralistycznego – zw³aszcza w obliczu pytañ stawianych przez islamistów – chrzeœcijañstwo XXI wieku jest wezwane do
zrozumia³ego przedstawiania istoty w³asnej wiary, to nie nale¿y nadu¿ywaæ narzêdzia, jakim jest rzeczowa dyskusja. Trzeba natomiast, w wyniku nasilaj¹cych
siê publicznych debat z nowymi ateistami, mówiæ o tym problemie tak¿e w Koœciele, w parafii, choæby w formie konferencji, a tym samym neutralizowaæ g³ówne twierdzenia ateistów, i nie zapominaæ te¿ o tym, ¿e uprzedzenia nie zawsze
uda siê zneutralizowaæ argumentami49.
W Polsce wyst¹pienia z debaty zaprezentowano miêdzy innymi w „Tygodniku Powszechnym” (2005) nr 18.
47
Nowy ateizm „nie jest solidnie ugruntowanym naukowo systemem myœlowym, lecz opiera
siê na przypuszczeniach i nieuzasadnionych orzeczeniach. W tym sensie ateizm ten jest swoistego
rodzaju wiar¹, ale nie w sensie chrzeœcijañskim, wiar¹ w sensie przypuszczenia. W zasadzie nie
pos³uguje siê on ani rzeczywistym doœwiadczeniem, ani przekonuj¹cymi argumentami, lecz czyst¹
negacj¹ – konkretnie negacj¹ tradycji ¿ydowsko-chrzeœcijañskiej”, J. Machnacz, Wstêp, art. cyt.,
s. 20-21.
48
S. Orth, Schreckgespenst neuer Atheismus, art. cyt., s. 3. Klaus Müller odradza opiesza³e
obchodzenie siê z „nowym ateizmem”, jak to mia³o miejsce na pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych.
Müller ju¿ wtedy dziwi³ siê, jak ma³o teologowie byli zaniepokojeni, gdy Franz Buggle (*1933)
wyda³ swoje polemiczne dzie³o: Denn sie wissen nicht, was sie glauben. Oder warum man redlicherweise nicht mehr Christ sein kann” (Reinbek 1992), por. K. Müller, Neuer Atheismus. Alte
Klischees, aggressive Töne, heilsame Provokationen „Herder Korrespondenz” 61 (2007) nr 11,
s. 552.
49
Marie von Ebner-Eschenbach: Ein Urteil lässt sich widerlegen, aber ein Vorurteil nie! Por.
M. Mockler, Die neuen Atheisten kommen,
www.Politikcity.de/forum/showpost.php?p=367067&postcount=39 (10.08.2008).
46
152
ANDRZEJ SZAFULSKI
Powy¿sze stwierdzenia s¹ tylko przyczynkiem do dyskusji o nowym ateizmie. Informuj¹ na czym polega praktyka wspó³czesnego agresywnego ateizmu,
wskazuj¹, w jaki sposób mo¿na z nim dyskutowaæ. Nie ma w nich natomiast
pog³êbionej wizji stosunku wiary do niewiary, ta bowiem mo¿e byæ przedmiotem kolejnego opracowania.
RÉSUMÉ
Commentaire sur le nouvel athéisme
Cet article présente des réflexions sur le mouvement que l’on appelle „nouvel athéisme” et
présente les formes contemporaines et agressives de cette nouvelle vague. Il nous propose
également des élèments de discussion.
Ces dernières années, certaines critiques sont apparues non seulement contre le christianisme
mais envers les religions en général. Ces critiques qui se sont invitées de manière ouverte,
principalement par les medias, s’opposent à toutes les actions de toutes les religions ou de tout lien
confessionnel sans tenir compte de leurs origines. En effet depuis quelques temps, une vague de
„nouvel athéisme” en provenance des pays anglo-saxons atteint aussi les pays d’Europe de l’Est.
Dans leurs pays d’origine, ces mouvements s’étendent rapidement. Le chef de file de cette
mouvance est R. Dawkins.
Ces critiques sont appelés les partisans du nouvel athéisme. Qui sont ces gens et que
proposent-ils à leurs contemporains, et comment se comporter face à ces propositions, c’est le but
de cet article. Le texte commence par une courte présentation de ce problème. Il présente les
principes et méthodes de fonctionnement de ce mouvement nouvel athéisme. Dans une seconde
partie est évalué le côté moral de ce mouvement. Enfin, il rapproche et confronte diverses
propositions et trace les postulats concrets.
Ce texte ne traite pas des relations approfondies entre la foi chrétienne et le nouvel athéisme
mais là n’était pas le propos de l’auteur.
Les mots clés:
athéisme, athéisme théorique, athéisme pratique, nouvel ahéisme, athées
S³owa klucze:
ateizm, ateizm praktyczny, ateizm naukowy, nowy ateizm, niewierz¹cy
PRZYCZYNEK DO DYSKUSJI O NOWYM ATEIZMIE
153
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
MACIEJ OLCZYK
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia³ Teologiczny, Sekcja Gniezno
Moralne aspekty pracy pielêgniarki w œwietle kodeksów etyki zawodowej
Moral Aspects of the Nurse’s Work in Light of Codes of Professional Ethics
Etyka i medycyna to dwie, œciœle ze sob¹ zwi¹zane, dyscypliny wiedzy o charakterze praktycznym. Technologiczny postêp w medycynie poci¹ga za sob¹ intensywn¹ refleksjê etyczn¹, która pomaga zaj¹æ odpowiednie stanowisko w kwestii godziwoœci lub niegodziwoœci okreœlonych procedur czy dzia³añ. Te ostatnie
dotycz¹ najczêœciej zdrowia i ¿ycia ludzkiego, a wiêc wartoœci szczególnie cenionych i domagaj¹cych siê szacunku i ochrony. Wydaje siê, ¿e zabezpieczeniem
tych wartoœci nie mo¿e byæ jedynie prawo stanowione i œwiadomoœæ gro¿¹cych
sankcji, lecz przede wszystkim pewien wewnêtrzny etos charakteryzuj¹cy osoby
s³u¿¹ce ludzkiemu zdrowiu i ¿yciu. Przemiany, które przekszta³caj¹ polsk¹ „s³u¿bê zdrowia” w „rynek us³ug medycznych”, jeœli maj¹ byæ przyjazne pacjentowi
i pomyœlne dla placówek i personelu opiekuj¹cego siê chorymi, powinny
uwzglêdniæ, obok rachunku ekonomicznego, troskê o autentyczn¹ formacjê
etyczn¹ lekarzy i pielêgniarek.
Ka¿de spotkanie cz³owieka z cz³owiekiem ma w pewnym sensie charakter
etyczny. Mo¿na staæ siê po nim kimœ lepszym lub gorszym. Relacja pielêgniarki
z pacjentem to spotkanie o wyj¹tkowym wymiarze etycznym: postawa niesienia
pomocy, jej intensywnoœæ i autentyzm, nale¿¹ do jednej z najbardziej cenionych
postaw moralnych wœród ludzi.
I. ZAINTERESOWANIE ETYK¥ MEDYCZN¥
Wspó³czeœnie du¿o mówi siê o kryzysie moralnym dotykaj¹cym ró¿ne obszary ¿ycia indywidualnego i spo³ecznego. Jednak obok niepokoj¹cych symptomów tego¿ kryzysu mo¿emy zauwa¿yæ równie¿ równoleg³y wzrost zaintereso-
154
MACIEJ OLCZYK
wania etyk¹ medyczn¹1. Na uczelniach medycznych pojawi³y siê nowe formy
wyk³adów z etyki, w Anglii powo³ano do istnienia Instytut Etyki Medycznej,
który wydaje w³asne czasopismo „Journal of Medical Ethics”2. W Australii,
w Melbourne, w 1992 r. narodzi³o siê Miêdzynarodowe Towarzystwo Bioetyki.
Od 17 grudnia 2006 r. dzia³a w naszym kraju Polskie Towarzystwo Bioetyczne3,
a przy szpitalach powstaj¹ komisje etyczne.
Zainteresowanie etyk¹ medyczn¹ w du¿ej mierze wywo³a³ olbrzymi postêp
technologiczny w medycynie, który obok wielu niekwestionowanych korzyœci,
przyniós³ tak¿e mnóstwo nowych dylematów moralnych. Wspólnym mianownikiem tych dylematów mo¿e byæ pytanie wyra¿aj¹ce w¹tpliwoœæ niepokoj¹c¹ sumienia: czy wszystko, co technicznie mo¿liwe, jest jednoczeœnie moralnie dopuszczalne?
W pracy personelu medycznego jest wiele sytuacji moralnie trudnych lub
konfliktowych. Znawcy problematyki rozró¿niaj¹ dwie kategorie problemów
etycznych: wspomniane ju¿ wczeœniej ró¿nego rodzaju dylematy, polegaj¹ce na
trudnoœci w znalezieniu zadowalaj¹cego rozwi¹zania (np. gdy brakuje leku,
a chorych, którzy go potrzebuj¹ jest zbyt wielu; lub gdy pielêgniarka znajduje
siê w sytuacji, w której pacjent nie zgadza siê na wykonanie pewnych zabiegów
koniecznych dla jego zdrowia). Drug¹ kategori¹ problemów etycznych jest naruszanie zasad moralnych (np. brak sumiennoœci, zaniedbywanie obowi¹zków wobec pacjentów)4.
Pojawiaj¹ce siê dylematy etyczne w dziedzinie biotechnologii próbuj¹ rozstrzygaæ eksperci zgromadzeni w interdyscyplinarnych gremiach i komitetach
bioetycznych. Zagadnienia te znalaz³y swe miejsce w dociekaniach akademickich
oraz w przestrzeni debat publicznych. I choæ zdajemy sobie sprawê z powagi tych
problemów, powierzaj¹c je gronom ekspertów, czujemy zarazem, ¿e nie wystarczy uprawiaæ etyki medycznej na sposób jedynie akademicki, jako dyscyplinê
teoretycznej wiedzy czy te¿ wy³¹cznie jako etyki opisowej. Jeœli ma ona spe³niæ
swoj¹ rolê, musi zostaæ sprowadzona z sal wyk³adowych i konferencyjnych do
naszych szpitali i przychodni, musi zagoœciæ miêdzy ³ó¿kami chorych i cierpi¹cych, w dy¿urkach pielêgniarek, w gabinetach lekarzy. Powinna te¿ nawi¹zywaæ
do g³êbszych motywacji i szukaæ uzasadnienia g³oszonych norm.
Czy jest to mo¿liwe? Jak osi¹gn¹æ ten cel? Prób etycznego uwra¿liwienia
personelu medycznego jest bardzo wiele. Siêgaj¹c do historii medycyny, pierwPor. H.P. Dunn, Etyka dla lekarzy, pielêgniarek i pacjentów, Tarnów 1997, s. 11.
Por. http://jme.bmj.com/, z dnia 20.05.2010.
3
Towarzystwo powsta³o w Krakowie, oficjalnie zarejestrowane decyzj¹ S¹du Rejonowego
Kraków–Œródmieœcie 22.03.2007. Por. http://www.ptb.org.pl/historia.html
4
Por. B. Janus, Dylematy etyczne w pracy pielêgniarki – model podejmowania decyzji,
w: http://www.oipip-poznan.pl/b5_5_4.doc, s. 3, z dnia 20.05.2010.
1
2
MORALNE ASPEKTY PRACY PIELÊGNIARKI W ŒWIETLE KODEKSÓW ETYKI…
155
sz¹ tak¹ prób¹ by³a z pewnoœci¹ tzw. Przysiêga Hipokratesa5 wi¹zana ze staro¿ytnym lekarzem z wyspy Kos, ¿yj¹cym na prze³omie V i IV wieku przed
Chrystusem. Zgodnie z tradycj¹, Hipokrates zas³yn¹³ nie tylko wybitnie opanowanym warsztatem medycznym, ale przede wszystkim swoj¹ nieskaziteln¹
postaw¹ etyczn¹, dziêki czemu a¿ do XX wieku by³ powszechnie uznawany za
duchowego i moralnego przewodnika lekarzy i pielêgniarek. Wspó³czeœnie niewiele szkó³ medycznych proponuje przysiêgê Hipokratesa jako uroczyste œlubowanie lekarskie sk³adane przez absolwentów6, gdy¿ nie ma powszechnej
zgody aksjologicznej, chocia¿by co do zakresu ochrony ¿ycia ludzkiego czy te¿
niegodziwoœci pewnych praktyk uznawanych niegdyœ za etycznie niedopuszczalne, a dziœ przyjmuj¹cych siê jako nie budz¹ce wiêkszych sprzeciwów moralnych. Niemniej jednak œrodowiska medyczne nie rezygnuj¹ zupe³nie z roty
przyrzeczenia lekarskiego7. I tak na przyk³ad w jednych uczelniach u¿ywa siê
tzw. Deklaracji Genewskiej8, sformu³owanej w 1948 roku przez Œwiatowe Sto„Przysiêgam na Apollina, lekarza, na Asklepiosa, Hygieê i Panaceê oraz na wszystkich bogów i boginie, bior¹c ich za œwiadków, ¿e wedle mej mo¿noœci i zdolnoœci bêdê dochowywa³ tej
przysiêgi i tego zobowi¹zania. Mistrza mego w tej sztuce bêdê szanowa³ na równi z rodzicami,
bêdê siê dzieli³ z nim swym mieniem i na ¿¹danie zaspakaja³ jego potrzeby; synów jego bêdê uwa¿a³ za swych braci i bêdê uczy³ ich swej sztuki, gdyby zapragnêli siê w niej kszta³ciæ, bez wynagrodzenia i ¿adnego zobowi¹zania z ich strony; prawide³, wyk³adów i ca³ej pozosta³ej nauki bêdê
udziela³ swym synom, synom swego mistrza, oraz uczniom, wpisanym i zwi¹zanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu. Bêdê stosowa³ zabiegi lecznicze wedle mych mo¿noœci i zdolnoœci ku po¿ytkowi chorych, broni¹c ich od uszczerbku i krzywdy. Nikomu, nawet na ¿¹danie, nie
dam œmiercionoœnej trucizny, ani nikomu nie bêdê jej doradza³, podobnie te¿ nie dam nigdy niewieœcie œrodka na poronienie. W czystoœci i niewinnoœci zachowam ¿ycie swoje i sztukê swoj¹.
Nie bêdê stanowczo wykonywa³ wyciêcia chorym na kamieñ, pozostawiaj¹c to ludziom, zawodowo stosuj¹cym ten zabieg. Do jakiegokolwiek wejdê domu, wejdê doñ dla po¿ytku chorych, wolny
od wszelkiej chêci krzywdzenia i szkodzenia, jako te¿ wolny od po¿¹dañ zmys³owych, tak wzglêdem niewiast jak mê¿czyzn, wzglêdem wolnych i niewolników. Cokolwiek bym podczas leczenia,
czy poza nim w ¿yciu ludzkim ujrza³, czy us³ysza³, czego nie nale¿y rozg³aszaæ, bêdê milcza³,
zachowuj¹c to w tajemnicy. Je¿eli dochowam tej przysiêgi, i nie z³amiê jej, obym osi¹gn¹³ pomyœlnoœæ w ¿yciu i pe³nieniu tej sztuki, ciesz¹c siê uznaniem ludzi po wszystkie czasy; w razie jej przekroczenia i z³amania niech mnie los przeciwny dotknie”. ród³o: „Gazeta Lekarska” 10 (2002),
w: http://www.nil.org.pl/xml/nil/gazeta/numery/n2002/n200210/n20021020, dostêp z dnia 20.05.2010.
6
Por. H.P. Dunn, Etyka…, s. 40. „Jak pisze ks. dr Andrzej Muszala z Uniwersytetu Papie¿a
Jana Paw³a II w Krakowie, od lat szeœædziesi¹tych ubieg³ego stulecia ju¿ tylko 5 proc. lekarzy
w skali ca³ego œwiata sk³ada przysiêgê Hipokratesa, 10 proc. – œlubowanie w duchu genewskim,
oko³o 50 proc. – specjalne formularze przysiêgi, przyjête przez wy¿sze uczelnie medyczne albo
kodeksy lekarskie. 30 proc. nie sk³ada ¿adnej przysiêgi ani œlubowania, i ten ostatni pr¹d szybko
siê rozpowszechnia…” J. Duda³a, Hipokrates rozcieñczony, w: http://goscniedzielny.wiara.pl/index.
php?grupa=6&art=1260727654&dzi=1104764436&katg=, z dnia 20.05. 2010.
7
Por. tam¿e.
8
„W chwili przyjêcia mnie do grona cz³onków zawodu lekarskiego œlubujê uroczyœcie, ¿e
poœwiêcê moje ¿ycie s³u¿bie ludzkoœci. Bêdê otacza³ moich nauczycieli nale¿n¹ im wdziêcznoœci¹
i czci¹. Bêdê wykonywa³ swój zawód sumiennie i z godnoœci¹. Zdrowie chorego bêdzie moj¹ g³ówn¹ trosk¹. Bêdê szanowa³ powierzone mi tajemnice. Wedle wszelkich moich mo¿liwoœci bêdê dba³
5
156
MACIEJ OLCZYK
warzyszenie Lekarzy, inne pos³uguj¹ siê s³owami roty zawartej w obecnym
Kodeksie etyki lekarskiej9.
Prócz wra¿liwoœci moralnej, jaka p³ynie z tekstów przysiêgi sk³adanej przez
absolwentów uczelni medycznych, inn¹ form¹ budzenia œwiadomoœci etycznej s¹
kodeksy etyki zawodowej. W œrodowisku medycznym podstawowym dokumentem tego rodzaju jest wspomniany wy¿ej Kodeks etyki lekarskiej10. Miêdzynarodowa Rada Pielêgniarek uchwali³a Kodeks etyki dla pielêgniarek11, a z inspiracji
œrodowisk katolickich powsta³a Karta pracowników s³u¿by zdrowia12. Wszystkie
te dokumenty podkreœlaj¹ potrzebê pielêgnowania wra¿liwoœci etycznej wœród
szeroko rozumianej kadry medycznej. Ramy niniejszego opracowania nie pozwalaj¹ na szczegó³owe omówienie wszystkich tych dokumentów. Proponujê, abyœmy bli¿ej zapoznali siê z dwoma dokumentami: miêdzynarodowym Kodeksem
etyki dla pielêgniarek oraz Kodeksem etyki zawodowej pielêgniarki i po³o¿nej
Rzeczypospolitej Polskiej13, który powsta³ w naszym kraju na bazie wy¿ej wspomnianego miêdzynarodowego dokumentu.
o honor i szlachetne tradycje zawodu lekarskiego. Moi koledzy bêd¹ mi braæmi. Nie dopuszczê do
tego, aby argumenty religijne, narodowoœciowe, rasowe, partyjne, lub klasowe mog³y wp³ywaæ na
mnie w wykonywaniu mojego obowi¹zku wobec chorego. Zachowam najwy¿szy respekt dla ¿ycia
ludzkiego od chwili jego poczêcia, nawet pod wp³ywem groŸby nie u¿yjê mojej wiedzy lekarskiej
przeciw prawom ludzkoœci. Przyrzekam to uroczyœcie, bez przymusu na mój honor”. K. Szewczyk,
Etyka i deontologia lekarska, Kraków 1994, s. 158.
9
„Przyjmujê z szacunkiem i wdziêcznoœci¹ dla moich Mistrzów nadany mi tytu³ lekarza
i w pe³ni œwiadomy zwi¹zanych z nim obowi¹zków przyrzekam:
– obowi¹zki te sumiennie spe³niaæ;
– s³u¿yæ ¿yciu i zdrowiu ludzkiemu;
– wed³ug najlepszej mej wiedzy przeciwdzia³aæ cierpieniu i zapobiegaæ chorobom, a chorym
– nieœæ pomoc bez ¿adnych ró¿nic, takich jak: rasa, religia, narodowoœæ, pogl¹dy polityczne, stan
maj¹tkowy i inne, maj¹c na celu wy³¹cznie ich dobro i okazuj¹c im nale¿ny szacunek;
– nie nadu¿ywaæ ich zaufania i dochowaæ tajemnicy lekarskiej nawet po œmierci chorego;
– strzec godnoœci stanu lekarskiego i niczym jej nie splamiæ, a do kolegów lekarzy odnosiæ
siê z nale¿n¹ im ¿yczliwoœci¹, nie podwa¿aj¹c zaufania do nich, jednak postêpuj¹c bezstronnie
i maj¹c na wzglêdzie dobro chorych;
– stale poszerzaæ sw¹ wiedzê lekarsk¹ i podawaæ do wiadomoœci œwiata lekarskiego wszystko
to, co uda mi siê wynaleŸæ i udoskonaliæ. PRZYRZEKAM TO UROCZYŒCIE!”. Kodeks etyki lekarskiej, Przyrzeczenie lekarskie, w: http://www.nil.org.pl/xml/nil/wladze/str_zl/zjazd7/kel, dostêp
z dnia 20.05.2010.
10
Kodeks etyki lekarskiej uchwalony zosta³ na III Krajowym ZjeŸdzie Lekarzy w 1993 roku,
a znowelizowany na VII ZjeŸdzie w 2003 roku. Por. T. Brzeziñski, Etyka lekarska, w: Encyklopedia bioetyki, red. A. Muszala, Radom 2005, s. 147.
11
Por. Miêdzynarodowa Rada Pielêgniarek (ICN), Kodeks etyki dla pielêgniarek, w: http:
//www.izbapiel.org.pl/uploadf/Kodeks%20Etyki%20dla%20pielegniarek%20ICN.pdf, dostêp z dnia
20.05.2010.
12
Por. Papieska Rada ds. S³u¿by Zdrowia, Karta pracowników s³u¿by zdrowia, Watykan 1995.
13
Por. Kodeks etyki zawodowej pielêgniarki i po³o¿nej Rzeczypospolitej Polskiej, w: http:
//www.izbapiel.org.pl/uploadf/kodeks_etyki.doc, dostêp z dnia 20.05.2010. Dalej cytowany jako
KEZPIP.
MORALNE ASPEKTY PRACY PIELÊGNIARKI W ŒWIETLE KODEKSÓW ETYKI…
157
II. WSKAZANIA NORMATYWNE KODEKSU ETYKI DLA PIELÊGNIAREK
Kodeks etyki dla pielêgniarek jest dokumentem o charakterze miêdzynarodowym. Po raz pierwszy zosta³ zaaprobowany przez Miêdzynarodow¹ Radê Pielêgniarek w 1953 roku. W minionych dziesiêcioleciach by³ wielokrotnie aktualizowany, a ostatnia rewizja mia³a miejsce w 2005 roku. W Preambule Kodeksu
zosta³y sformu³owane cztery podstawowe zakresy dzia³añ pielêgniarek. S¹ one
odpowiedzialne za:
– promocjê zdrowia,
– zapobieganie chorobom,
– przywracanie zdrowia,
– przynoszenie ulgi w cierpieniu.
Zwraca siê tak¿e uwagê na to, ¿e podejmuj¹c powy¿sze zadania, pielêgniarki powinny dbaæ o poszanowanie praw cz³owieka, respektowaæ prawa pacjenta
do ¿ycia i wyboru, szanowaæ jego godnoœæ i traktowaæ go z szacunkiem. Opieka
pielêgniarska nie mo¿e zdradzaæ najmniejszych przejawów jakiejkolwiek dyskryminacji ze wzglêdu na wiek, kolor skóry, wyznanie, kulturê, niepe³nosprawnoœæ
czy chorobê, p³eæ, orientacjê seksualn¹, narodowoœæ, pogl¹dy polityczne, rasê czy
sytuacjê spo³eczn¹.
Dalej Kodeks formu³uje podstawowe normy postêpowania pielêgniarek, porz¹dkuj¹c je w czterech grupach – odpowiednio do obszarów aktywnoœci jakie
podejmuj¹ pielêgniarki. I tak:
1) pierwsza grupa wskazañ etycznych dotyczy relacji p i e l ê g n i a r k a –
p a c j e n t. S¹ tu wymienione nastêpuj¹ce obowi¹zki moralne:
– poszanowania praw, wartoœci, zwyczajów, przekonañ pacjenta;
– zapewnienia pacjentowi nale¿ytej informacji, by móg³ wyraziæ zgodê na
opiekê i leczenie;
– zachowania tajemnicy na temat stanu zdrowia pacjenta. W gestii pielêgniarki pozostaje decyzja kiedy i komu ujawniæ mo¿e te informacje, gdy jest taka
koniecznoϾ;
– popierania inicjatyw prozdrowotnych i ekologicznych.
2) Drug¹ grupê stanowi¹ wskazania etyczne dotycz¹ce relacji p i e l ê g n i a r k a – p r a k t y k a. Tutaj Kodeks wymienia nastêpuj¹ce obowi¹zki moralne:
– sumiennego wykonywania pracy;
– rozwijania swoich umiejêtnoœci dziêki ustawicznemu dokszta³caniu siê;
158
MACIEJ OLCZYK
– pielêgnowania w³asnego zdrowia, by nie spowodowaæ ograniczeñ w sprawowaniu opieki nad innymi;
– roztropnego przekazywania w³asnej odpowiedzialnoœci innym osobom;
– przestrzegania standardów postêpowania zawodowego, celem podtrzymywania wiarygodnoœci ca³ej grupy zawodowej;
– wykorzystywania nowych zdobyczy nauki i technologii w sposób bezpieczny dla pacjentów.
3) Trzecia grupa wskazañ etycznych dotyczy relacji p i e l ê g n i a r k a –
z a w ó d. Dokument wymienia tu nastêpuj¹ce obowi¹zki:
– aktywny udzia³ we wdra¿aniu zaakceptowanych standardów praktyki pielêgniarstwa klinicznego, zarz¹dzania, badañ naukowych i edukacji;
– aktywne uczestnictwo w rozwijaniu podstawowego zasobu wiedzy zawodowej;
– uczestnictwo w tworzeniu bezpiecznych i sprawiedliwych warunków spo³eczno-ekonomicznych pracy (dzia³anie w ramach organizacji zawodowej).
4) Ostatnia grupa zobowi¹zañ etycznych nawi¹zuje do relacji p i e l ê g n i a r k a – w s p ó ³ p r a c o w n i c y. Kodeks wymienia w tym miejscu nastêpuj¹ce wskazania:
– utrzymywanie w³aœciwej wspó³pracy z przedstawicielami swojej b¹dŸ
innych grup zawodowych;
– podejmowanie dzia³añ dla dobra podmiotów, których zdrowie zosta³o
nara¿one na niebezpieczeñstwo przez wspó³pracownika, czy inn¹ osobê.
W dalszej czêœci Kodeksu wymienione wy¿ej wskazania s¹ jeszcze dok³adniej uszczegó³owione. Wyznaczone zostaj¹ konkretne zadania z zakresu formacji etycznej dla pracowników i kierowników, nauczycieli i naukowców, dla krajowych stowarzyszeñ pielêgniarskich.
III. KODEKS ETYKI ZAWODOWEJ PIELÊGNIARKI I PO£O¯NEJ
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Miêdzynarodowy Kodeks sta³ siê impulsem dla tworzenia lokalnych dokumentów normatywnych. Krajowy Kodeks etyki zawodowej pielêgniarki i po³o¿nej obowi¹zuje w Polsce od dnia 9 grudnia 2003 roku. Zosta³ on przyjêty uchwa³¹ nr 9 IV Krajowego Zjazdu Pielêgniarek i Po³o¿nych. Sk³ada siê z dwóch
MORALNE ASPEKTY PRACY PIELÊGNIARKI W ŒWIETLE KODEKSÓW ETYKI…
159
zasadniczych czêœci, poprzedzonych Przyrzeczeniem pielêgniarki/po³o¿nej. Zarówno samo Przyrzeczenie jak i nastêpuj¹ca po nim Czêœæ ogólna i Czêœæ szczegó³owa zawieraj¹ wiele wskazañ normatywnych, przy których warto siê na chwilê zatrzymaæ.
1. Zobowi¹zania moralne p³yn¹ce z Przyrzeczenia pielêgniarki/po³o¿nej
Pielêgniarki i po³o¿ne sk³adaj¹ce przyrzeczenie zobowi¹zuj¹ siê do kszta³towania nastêpuj¹cych postaw etycznych:
– sprawowania profesjonalnej opieki nad ¿yciem i zdrowiem ludzkim;
– przeciwdzia³ania cierpieniu, zapobiegania chorobom i uczestniczenia
w terapii;
– niesienia pomocy ka¿demu cz³owiekowi bez wzglêdu na jakiekolwiek okolicznoœci;
– okazywania szacunku pacjentom; troski, by nie nadu¿ywaæ ich zaufania
i dbaæ o zachowanie tajemnicy zawodowej;
– dbania o godnoœæ zawodu pielêgniarki/po³o¿nej;
– promocji nowych zdobyczy nauk medycznych;
– doskonalenia w³asnych umiejêtnoœci i wiedzy dla dobra zawodu;
– rzetelnego wype³niania przyjêtych obowi¹zków14.
2. Wskazania normatywne Czêœci ogólnej
Na samym pocz¹tku pada bardzo wa¿ne stwierdzenie, ¿e zasady etyki zawodowej wynikaj¹ z uniwersalnych zasad etycznych i zobowi¹zuj¹ pielêgniarki
i po³o¿ne do przestrzegania praw pacjenta i godnoœci zawodu15. Oznacza to, ¿e
postawê moraln¹ pielêgniarki i po³o¿nej kszta³tuj¹ nie tylko wytyczne lub wskazania normatywne zawarte w kodeksie etyki zawodowej, ale równie¿ ogólnie
przyjête normy moralne, osobiste przekonania i œwiat wartoœci ukszta³towany pod
wp³ywem wychowania, oddzia³ywania kultury i religii16. Pielêgniarka albo po³o¿na winna zawsze dzia³aæ w interesie pacjentów i ponosi osobist¹ odpowiedzialnoœæ za te dzia³ania. ¯adna z czynnoœci zawodowych pielêgniarki i po³o¿nej nie mo¿e s³u¿yæ aktom bezprawnym ani te¿ szkodziæ zdrowiu lub ¿yciu ludzkiemu. Profesjonalne dzia³anie na rzecz dobra pacjentów, niezale¿nie od ich
sytuacji zdrowotnej i spo³ecznej, winno ³¹czyæ siê z dbaniem o presti¿ zawodu
i jego znaczenie w spo³eczeñstwie17.
14
15
16
17
Por. KEZPIP, Przyrzeczenie, 1-7.
KEZPIP, Czêœæ Ogólna, 1.
Por. I. Wroñska, J. Mariañski, Etyka w pracy pielêgniarskiej, Lublin 2002.
Por. KEZPIP, Czêœæ ogólna, 2-3.
160
MACIEJ OLCZYK
3. Wskazania normatywne Czêœci szczegó³owej
Ta czêœæ w du¿ej mierze przywo³uje i rozszerza wskazania obecne w miêdzynarodowym Kodeksie etyki dla pielêgniarek. Precyzuje zakres wymagañ moralnych dotycz¹cych pielêgniarki /po³o¿nej w piêciu wymiarach: a) relacji z pacjentami, b) stosunku do praktyki zawodowej i nauki, c) zwi¹zku ze samorz¹dem pielêgniarek i po³o¿nych, d) relacji ze wspó³pracownikami oraz e) odniesieñ
do ca³ego spo³eczeñstwa. Przyjrzyjmy siê bli¿ej jakie wskazania normatywne
zosta³y wymienione w odniesieniu do poszczególnych relacji.
a. Pielêgniarka/po³o¿na a pacjent18
Odnosz¹c siê do pierwszej z wymienionych relacji Kodeks wymienia m.in.
nastêpuj¹ce zobowi¹zania moralne:
– troskliw¹ opiekê zgodn¹ z przyjêtymi standardami;
– kierowanie siê wobec pacjenta ¿yczliwoœci¹, wyrozumia³oœci¹, cierpliwoœci¹, stwarzaj¹c atmosferê zrozumienia i zaufania;
– zachowanie tajemnicy;
– umo¿liwianie kontaktu z rodzin¹;
– stwarzanie warunków do spotkania z osob¹ duchown¹;
– poszanowanie wyznawanych przez pacjentów wartoœci;
– zapewnienie humanitarnej opieki terminalnej i godnych warunków umierania.
b. Pielêgniarka/po³o¿na a praktyka zawodowa i nauka19
W tym wymiarze wymienione zosta³y m.in. nastêpuj¹ce obowi¹zki:
– podnoszenia kwalifikacji zawodowych;
– dokumentowania dzia³alnoœci zawodowej;
– cenienia w³asnego zawodu i ochrony jego godnoœci;
– upowszechniania osi¹gniêæ naukowo-badawczych poprzez wyst¹pienia
i publikacje, które powinny byæ rzetelne i pozbawione sensacji.
Wœród wymienionych obowi¹zków w punkcie szóstym pada te¿ wa¿ne
stwierdzenie podkreœlaj¹ce prawo pielêgniarki/po³o¿nej do tzw. sprzeciwu sumienia: Pielêgniarka/po³o¿na ma prawo odmówiæ uczestnictwa w zabiegach i eksperymentach biomedycznych, które s¹ sprzeczne z uznawanymi przez ni¹ normami
etycznymi20.
18
19
20
Por. KEZPIP, Czêœæ szczegó³owa, I, 1-9.
Por. tam¿e, II, 1-15.
Tam¿e, II, 6.
MORALNE ASPEKTY PRACY PIELÊGNIARKI W ŒWIETLE KODEKSÓW ETYKI…
161
c. Pielêgniarka/po³o¿na a samorz¹d pielêgniarek i po³o¿nych21
W tej grupie relacji znalaz³y siê m.in. nastêpuj¹ce zobowi¹zania natury moralnej:
– wspieranie samorz¹du zawodowego;
– przestrzeganie uchwa³ samorz¹du;
– kszta³towanie kole¿eñskie i solidarne relacje w obrêbie cz³onków samorz¹du;
– zachowywanie bezstronnoœci w sytuacjach spornych;
– w sytuacji dostrze¿enia b³êdów upomnienie najpierw osoby zainteresowanej, a w przypadku braku reakcji, poinformowanie w³aœciwej Okrêgowej Rady.
d. Pielêgniarka/po³o¿na a wspó³pracownicy22
Powy¿sza relacja winna byæ budowana na:
– dzieleniu siê doœwiadczeniem zawodowym z m³odszymi pracownikami;
– wzajemnym poczuciem odpowiedzialnoœci, uczciwoœci, rzetelnoœci, pracowitoœci i dok³adnoœci;
– unikaniem nieuczciwej konkurencji i wzajemnego dyskredytowania
wspó³pracowników, zw³aszcza wobec osób trzecich;
– poczuciem odpowiedzialnoœci za rozwój zawodowy i naukowy podw³adnych.
e. Pielêgniarka/po³o¿na a zasady postêpowania wobec spo³eczeñstwa23
Zobowi¹zania morale wynikaj¹ce z ostatniej relacji obejmuj¹ czynne uczestnictwo w zwalczaniu wszelkich przejawów patologii spo³ecznych oraz w dzia³aniu na rzecz ochrony œrodowiska naturalnego. Wœród obowi¹zków wymieniono
tak¿e przeciwdzia³anie praktykom uznanym przez naukê za nieskuteczne lub
szkodliwe dla zdrowia.
Czêœæ szczegó³ow¹, a zarazem ca³y Kodeks etyki zawodowej pielêgniarki
i po³o¿nej Rzeczypospolitej Polskiej zamykaj¹ przepisy koñcowe, opisuj¹ce sposób rozstrzygania sytuacji nieprzewidzianych w Kodeksie oraz wskazuj¹ termin
jego wejœcia w ¿ycie.
21
22
23
Por. tam¿e, III, 1-3.
Por. tam¿e, IV, 1-6.
Por. tam¿e, V, 1-2.
162
MACIEJ OLCZYK
IV. CZY KODEKS ETYKI WYSTARCZY?
Chc¹c odpowiedzieæ na to pytanie, trzeba zatrzymaæ siê na chwilê przy dynamice ludzkiego dzia³ania. Wszelkie kodeksy etyczne, jako zbiory wskazañ
normatywnych, mog¹ orientowaæ na dobro moralne, lecz nie potrafi¹ daæ cz³owiekowi mocy postêpowania zgodnie z norm¹ (chyba, ¿e poœrednio – si³¹ gro¿¹cej sankcji). Taka jest bowiem natura ka¿dej normy moralnej: stoi ona na stra¿y
dobra i apeluje, aby wybraæ to dobro. W dojrza³ym ¿yciu moralnym do wyboru
dobra dochodzi nie tyle poprzez zewnêtrzny wp³yw normy, ale raczej dziêki wewnêtrznej akceptacji wartoœci (dóbr) uznanych przez osobê za wa¿ne dla niej
i godne urzeczywistnienia. Osoba wybieraj¹ca dobro moralne opisane norm¹ wie,
¿e dokonuj¹c takiego wyboru, urzeczywistnia siebie w tym wyborze, mówi¹c
jêzykiem K. Wojty³y, spe³nia siebie w czynie moralnym24. Tym jednak, co ubogaca osobê, jest konkretne dobro, na jakie siê ona otwiera podejmuj¹c dzia³anie,
a nie norma, która to dzia³anie opisuje, do niego zachêca, czy wrêcz wzywa.
I w³aœnie to dobro ma tajemnicz¹ moc poruszyæ ludzk¹ wolê, aby cz³owiek dla
siebie zapragn¹³ tego dobra, by chcia³ je w jakiœ sposób „posi¹œæ”, „uczyniæ
swoim”. Nie normy zmieniaj¹ ludzi, lecz dobro, którego ludzie mog¹ doœwiadczyæ lub nie. Zadaniem etyka lub teologa moralisty jest pomagaæ w odkrywaniu
tego dobra, dobra adekwatnego do „tajemnicy cz³owieka”, odpowiadaj¹cego
prawdzie o nim.
Jakkolwiek kodeks etyki mo¿e byæ dla pielêgniarki przewodnikiem inspiruj¹cym codzienne postêpowanie, nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e ma on bardzo ogólny
charakter i z pewnoœci¹ nie bêdzie jedynym czynnikiem kszta³tuj¹cym wra¿liwoœæ etyczn¹ pielêgniarki. Sk³ada siê na ni¹ bowiem ogólna postawa moralna,
osobista prawoœæ, sumiennoœæ, zdolnoœæ do empatii, poœwiêcanie uwagi, itp. Jak
wyjaœnia B. Janus z Polskiego Towarzystwa Pielêgniarskiego w r a ¿ l i w o œ æ
e t y c z n a jest to zdolnoœæ do rozpoznawania etycznego wymiaru ka¿dej sytuacji, czyli jej wp³ywu na dobro jednostki. Polega ona:
– na umiejêtnoœci interpretowania s³ów i zachowañ osoby,
– rozpoznawania jej ¿yczeñ i potrzeb,
– w³aœciwego odpowiadania na nie.
Wra¿liwoœæ etyczn¹ kszta³tuj¹: czynniki kulturowe, religijne, edukacyjne oraz
doœwiadczenie ¿yciowe25.
Przy podejmowaniu decyzji etycznych bierzemy pod uwagê w³asn¹ hierarchiê wartoœci, która kszta³tuje siê w nas pod wp³ywem kultury, wykszta³cenia,
religii i ¿yciowych doœwiadczeñ. Si³¹ motywacyjn¹ do naszych dzia³añ i wybo24
25
Por. K. Wojty³a, Osoba i czyn, Lublin 2000, s. 119-120.
B. Janus, Dylematy…, s. 7.
MORALNE ASPEKTY PRACY PIELÊGNIARKI W ŒWIETLE KODEKSÓW ETYKI…
163
rów s¹ wartoœci, które uznajemy za wa¿ne i w ich œwietle staramy siê podejmowaæ osobiste i zawodowe decyzje.
W procesie kszta³towania siê sylwetki moralnej niema³¹ rolê odgrywaj¹ autorytety i wzorce. Zw³aszcza w zawodach o du¿ym zaufaniu spo³ecznym profil
moralny przedstawicieli tych zawodów nie jest bez znaczenia. Historia medycyny wskazuje, ¿e lekarz czy pielêgniarka byli cenieni nie tylko za posiadane umiejêtnoœci przywracania zdrowia i opieki nad chorymi, ale równie¿ za to, ¿e mo¿na
im by³o bez lêku powierzyæ siebie, w³asne ¿ycie, obdarzyæ ich zaufaniem. Sztuka medyczna przez wiele wieków by³a traktowana jako „sztuka œwiêta”. Od czasów staro¿ytnoœci w inwokacji przysiêgi medycznej (np. w Przysiêdze Hipokratesa) przywo³ywani byli bogowie nie tylko na pomoc, ale równie¿ po to, aby poœwiadczyæ „œwiêtoœæ” zawodu lekarza, który nie powinien byæ traktowany jak
jedna z wielu profesji, lecz jako profesja wyj¹tkowa26. Wyj¹tkowoœæ tê w naszej
kulturze potwierdza i akcentuje s³owo „powo³anie”, które odnosimy czêsto, poza
osobami duchownymi, do lekarzy i pielêgniarek.
Niestety, wspó³czesne realia ¿ycia i pracy pielêgniarek w Polsce nie nastrajaj¹ optymizmem. Urynkowienie medycyny, transformacja s³u¿by zdrowia w rynek us³ug medycznych – przekszta³cenie nie pozbawione napiêæ i niesprawiedliwoœci – sprawia, ¿e coraz mniej mówi siê o powo³aniu lekarza czy pielêgniarki.
Spogl¹daj¹c na te przemiany z pozycji pacjenta chcia³bym, aby pielêgniarki mia³y zapewnione godne wynagrodzenie, a szpitale by³y rentowne, ale jednoczeœnie
bojê siê takiego skomercjalizowania us³ug medycznych, w którym zimna kalkulacja zacznie dzieliæ pacjentów na tych „generuj¹cych straty” i tych „przynosz¹cych zyski” zak³adowi opieki zdrowotnej. Ba³bym siê takich szpitali z pielêgniarkami i lekarzami bez powo³ania, wyspecjalizowanymi robotami, choæby nawet
pos³ugiwali siê najnowszymi technologiami medycznymi, przychodz¹ bowiem
takie momenty w ¿yciu, ¿e technologie, nawet najnowsze, ju¿ nie pomog¹…
Pomo¿e natomiast ostatni uœcisk d³oni, szczery uœmiech, ciep³e s³owo, zabrane
jako ostatnie wspomnienie z tego œwiata…
Komercjalizacja medycyny jest powa¿nym wyzwaniem dla formacji etycznej pracowników s³u¿by zdrowia27. Urynkowienie mo¿e przynieœæ rezultaty rzeczywiœcie s³u¿¹ce chorym tylko wtedy, gdy wraz z rachunkiem ekonomicznym
regularnie bêdzie siê robiæ rachunek sumienia. Maciej Krajewski z Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu wyznaje z niepokojem: […] nasze szpitale nowoczeœniej¹, przybywa w nich drogich urz¹dzeñ i specjalistycznej techniki.
Jako instytucje rozliczane przez Narodowy Fundusz Zdrowia zobowi¹zane s¹ do
Por. V. Mele, R. Sinno, Giuramento d’Ippocrate, w: Dizionario di bioetica, red. S. Leone,
S. Privitera, Bolognia 1994, s. 432.
27
Por. T. Biesaga, Etyczne konsekwencje komercjalizacji medycyny, „Medycyna Praktyczna”
9 (2005), s. 19-23.
26
164
MACIEJ OLCZYK
wywi¹zywania siê z kontraktów, do przestrzegania limitów, realizowania biznesplanów… Coraz bardziej przypominaj¹ fabryki. Fabryki, w których dominuje
poœpiech i klimat pracy na taœmie. Gdzie cz³owiek s³abszy, bardziej chory, niesamodzielny, zagubiony, starszy – wymagaj¹cy, z punktu widzenia etyki, poœwiecenia mu wiêcej uwagi i troski – bywa traktowany z niechêci¹, bo spowalnia, zaburza ‘sprawne dzia³anie, generuje zbyt wysokie koszty’ funkcjonowania instytucji28. Byæ mo¿e jest to obraz nieco przerysowany i nie mo¿e stanowiæ ogólnej
diagnozy wszystkich placówek opieki zdrowotnej, ale na pewno dla wszystkich
mo¿e byæ swoist¹ przestrog¹.
Zderzenie wznios³ych idea³ów z brutaln¹ rzeczywistoœci¹ mo¿e stwarzaæ
pokusê zani¿ania wymagañ moralnych29. Nie wolno nam jednak zapominaæ, ¿e
takie zderzenie zachodzi na wielu obszarach ludzkiej aktywnoœci. Nale¿y po prostu do ludzkiej kondycji i z problemem tym borykamy siê w ró¿nych dziedzinach ¿ycia, w rozmaitych profesjach. ¯ycie moralne cz³owieka to pewien rodzaj
„sztuki” opartej na zasadzie interakcji pomiêdzy idea³em a mo¿liwoœciami. To
sztuka piêknego, dobrego ¿ycia, sztuka, któr¹ „tworzy” osoba ludzka w oparciu
o to, kim jest, co wie o sobie i co potrafi z t¹ wiedz¹ uczyniæ30. Doœwiadczenie
¿yciowe poucza nas, ¿e przecie¿ zawsze mo¿na coœ wykonywaæ gorzej lub lepiej, osi¹gaæ lepsze lub gorsze wyniki w sporcie, posi¹œæ w mniejszym lub wiêkszym stopniu sztukê gry na instrumencie muzycznym. Zawsze jednak podejmowanemu wysi³kowi przyœwieca d¹¿enie do jakiegoœ idea³u, wzoru czy przyk³adu, który zazwyczaj tylko po czêœci zostaje zrealizowany. Nieustannie trzeba
wiêc szukaæ inspiracji, aby zwyciê¿a³a ta lepsza strona nas samych31.
Przygl¹daj¹c siê misji pielêgniarek mo¿emy zauwa¿yæ, ¿e pielêgniarstwo
jako nauka humanistyczna umo¿liwia ³¹czenie i integrowanie nauki z piêknem,
sztuk¹, etyk¹ i estetyk¹ w pielêgniarskich procesach opiekuñczej troskliwoœci,
która wystêpuje w relacji cz³owiek – cz³owiek. W rozwoju pielêgniarstwa jako
nauki staje siê wiêc konieczne stosowanie metod umo¿liwiaj¹cych poznanie wewnêtrznych doœwiadczeñ cz³owieka, a nie tylko œwiata podlegaj¹cego obserwaM. Krajewski, Dylematy etyczne i moralne w pracy pielêgniarki,
w: http://www.frpp.org.pl/pobieranie/Dylematy.pdf, s. 2, dostêp z dnia 20.05.2010.
29
Por. tam¿e.
30
Dzie³em sztuki jest w tym wypadku sam jej twórca, zgodnie ze spostrze¿eniem Grzegorza
z Nyssy przypominaj¹cym o tym, ¿e „w pewien sposób to my sami jesteœmy w³asnymi rodzicami,
samodzielnie stwarzamy samych siebie i poprzez nasze wybory nadajemy sobie taki kszta³t, jakiego pragniemy” (Grzegorz z Nyssy, De vita Moysis, II, 2-3:PG 44, 327-328. Cyt. za: Jan Pawe³ II,
Veritatis splendor, nr 71). Prawda ta zak³ada istnienie pewnego potencja³u mocy i umiejêtnoœci
rozwojowych osoby, które cz³owiek w mniejszym lub wiêkszym stopniu wykorzystuje w owym
procesie stwarzania samego siebie. Niezbêdnym jest te¿ zaistnienie jakiegoœ wzorca lub idea³u,
w œwietle którego mo¿na oceniæ, w jakim kierunku przebiega wspomniany proces.
31
Por. M. Olczyk, Cnoty teologalne a miara moralnych mo¿liwoœci cz³owieka, „Teologia
i Moralnoœæ” 6 (2009), s. 101.
28
MORALNE ASPEKTY PRACY PIELÊGNIARKI W ŒWIETLE KODEKSÓW ETYKI…
165
cjom zewnêtrznym32. W orientacji etycznej warto uœwiadomiæ sobie, ¿e pielêgniarka staje nie tyle wobec pacjenta, ile najpierw wobec CZ£OWIEKA, który
jest chory. Pierwsz¹ terapi¹, jak¹ mo¿emy daæ drugiemu cz³owiekowi, jest bycie
dla niego kimœ „dobrym”, a zw³aszcza wtedy, gdy doœwiadcza on ró¿nych form
z³a: choroby, bólu cierpienia, umierania.
Przechodz¹c z poziomu kodeksów do poziomu szpitalnego ³ó¿ka warto przypomnieæ, ¿e w praktyce pielêgniarskiej licz¹ siê bardzo takie postawy moralne
jak: zwyk³a ludzka dobroæ, sprawiedliwoœæ, prawdomównoœæ, dyskrecja, troskliwoœæ. ¯adna aparatura nie zast¹pi uœmiechu, ¿yczliwej rozmowy. Jak s³usznie
zauwa¿a M. Korczak z Oddzia³u Chirurgii Ogólnej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach: […] przecie¿ to pielêgniarki jako pierwsze nawi¹zuj¹
kontakt z pacjentem od chwili jego przyjœcia na oddzia³ do czasu jego wypisania.
[Liczy siê] po prostu bycie z drugim cz³owiekiem, nie tylko stanie obok, ale autentyczne odbieranie na tych samych falach, by go zrozumieæ. Bardzo wa¿ne, by
miêdzy chorym a pielêgniark¹ nawi¹za³a siê niæ wzajemnego zaufania33.
*
Wra¿liwoœæ etyczna lekarza i pielêgniarki zale¿y w du¿ym stopniu od tego,
jak pojmuj¹ oni sam¹ medycynê i swoj¹ osobist¹ misjê. Czy widz¹ w nich s³u¿bê cz³owiekowi, ca³emu cz³owiekowi. Nawet jeœli choruje tylko jakiœ organ cia³a
ludzkiego, cierpi przecie¿ ca³y cz³owiek: jego sfera fizyczna i duchowa. Cierpi
osoba. W³aœnie dlatego misja pielêgniarki jest misj¹ pomocy osobie, misj¹ wieloaspektow¹, maj¹c¹ wymiar profesjonalnej pomocy medycznej skierowanej
w stronê konkretnej dolegliwoœci, ale równie¿ wymiar ludzki, personalny, wyra¿aj¹cy siê w troskliwym traktowaniu pacjenta jako osoby. Osoba ma swoj¹ godnoœæ, uznawan¹ przez wiêkszoœæ systemów etycznych, a godnoœæ ta przypomina,
¿e cz³owiek w ka¿dej sytuacji, a zw³aszcza w doœwiadczeniu s³aboœci i kruchoœci swej kondycji zdrowotnej, domaga siê szczególnego uszanowania.
W³aœciwy kierunek przemian w systemie opieki medycznej powinien
uwzglêdniaæ cenne wskazanie Jana Paw³a II, który podkreœla³, ¿e postêpowi
i wiedzy naukowej i technologicznej powinno paralelnie towarzyszyæ podnoszenie szacunku dla nieocenionej godnoœci i duchowego wymiaru poszczególnego
cz³owieka34. Ten wzrost szacunku dla chorych i cierpi¹cych nie bêdzie siê rodzi³
32
M. Korczak, Refleksje na temat kodeksu etyki zawodowej polskiej pielêgniarki, „Studia
Medyczne” 9 (2008), s. 94.
33
Tam¿e.
34
Jan Pawe³ II, Ciascuno di noi chiamato ad essere un Buon Samaritano, w: Jan Pawe³ II,
Insegnamenti, Watykan 1984, t. VII, s. 1664. Cyt. za: W. Guba³a, Jan Pawe³ II o etyce lekarskiej,
w: Cz³owiek drog¹ Koœcio³a. Moralne aspekty nauczania Jana Paw³a II, red. K. Gryz, Kraków
2004, s. 281.
166
MACIEJ OLCZYK
w lekarzu i pielêgniarce spontanicznie. Jest on efektem œwiadomego kszta³towania postawy moralnej, czerpi¹cej z bogactwa wzorców i wskazañ etycznych. Dla
osób wierz¹cych dodatkowa inspiracja p³ynie równie¿ z wiary w Boga. Dla chrzeœcijan ta inspiracja jest bardzo czytelna i bogata. Jezus Chrystus sam siebie okreœli³
jako lekarza, który nie przyszed³ do sprawiedliwych, lecz grzeszników, nie przyszed³ do zdrowych, lecz do tych, którzy siê Ÿle maj¹ (por. £k 5,31-32). Uzdrawia³
ludzi chorych na ciele i na duszy nie po to, by usun¹æ wszelkie cierpienie z powierzchni ziemi, ale by zamanifestowaæ w³adzê i zwyciêstwo Boga nad z³em. Cierpienie pozosta³o, bo ma wyznaczony przez Boga tajemniczy sens. Chocia¿by ten,
¿e mobilizuje w nas postawy wspó³czucia, wra¿liwoœci, pochylenia siê nad potrzebuj¹cym pomocy. Zauwa¿my, ¿e cechy te okreœlaj¹ w cz³owieku to, co najbardziej
ludzkie, co odró¿nia go od œwiata animalnych odruchów, konkurencji i walki.
W nich ujawnia siê swoiste „humanum” – maj¹ce zarówno jakiœ tajemniczy wymiar „divinum” – które wzrasta w paradoksalny sposób poprzez doœwiadczanie
s³aboœci, kruchoœci, cierpienia. Te przykre doœwiadczenia dzia³aj¹ jak katalizatory wyzwalaj¹ce szlachetne postawy oddania, s³u¿by i mi³oœci.
W tym tajemniczym zespoleniu sfer „humanum” i „divinum” tworz¹cym siê
w kontekœcie choroby i cierpienia, szczególny udzia³ maj¹ lekarze i pielêgniarki.
Oni – inspirowani wiar¹ w Boga – mog¹ wchodziæ w rolê samego Chrystusa –
dobrego Samarytanina. Z pewnoœci¹ nie usun¹ cierpienia ze œwiata, ale przynios¹ ulgê cierpi¹cym, autentycznie im towarzysz¹c i nios¹c konkretn¹ pomoc. Kontynuowaæ misjê Chrystusa – mi³osiernego Samarytanina – to etyczne wezwanie
dla wierz¹cego lekarza i wierz¹cej pielêgniarki. „Zaj¹æ miejsce Boga” w ten sposób, aby s³u¿yæ ¿yciu – to jedyna moralnie „godziwa uzurpacja” boskich prerogatyw w obszarze opieki medycznej.
W refleksji etycznej potrzeba takiego spojrzenia w g³¹b, spojrzenia, które
doprowadza nas do przekonania, ¿e zadanie lekarzy i pielêgniarek – jak to podkreœli³ Jan Pawe³ II – nie mo¿e ograniczyæ siê tylko do sprawnoœci zawodowej,
ale musi znaleŸæ oparcie w postawie wewnêtrznej, która s³usznie nazywana jest
«duchem s³u¿by». Albowiem pacjent, któremu ofiarujecie wasz¹ troskê i studia,
nie jest anonimow¹ jednostk¹, której aplikujecie to, co stanowi owoc waszej wiedzy, lecz jest osob¹ odpowiedzialn¹, która winna byæ wezwana do wspó³uczestnictwa w poprawie w³asnego ¿ycia i w powrocie do zdrowia35.
Przypomnijmy zatem raz jeszcze, ¿e wra¿liwoœæ etyczna pielêgniarki pozwala jej stale pamiêtaæ o tym, i¿ za ka¿dym razem, gdy podejmuje swoje obowi¹zki, staje nie tyle wobec pacjenta, ile najpierw wobec cz³owieka potrzebuj¹cego
pomocy. Nie tyle etyczne kodeksy, ile wzrok lub gest prosz¹cych o pomoc, s¹
35
Jan Pawe³ II, Medycyna w s³u¿bie ¿ycia i cz³owieka. Przemówienie do uczestników XV Miêdzynarodowego Kongresu Federacji Stowarzyszeñ Lekarzy Katolickich, „L’Osservatore Romano”
11-12 (1982), s. 5.
MORALNE ASPEKTY PRACY PIELÊGNIARKI W ŒWIETLE KODEKSÓW ETYKI…
167
tak naprawdê dusz¹ imperatywów moralnych. Pielêgniarka nie mo¿e zapomnieæ,
¿e pierwsz¹ i podstawow¹ terapi¹, jak¹ mo¿e i powinna zapewniæ drugiemu cz³owiekowi, jest byæ dla niego kimœ „dobrym”.
ABSTRACT
Moral Aspects of the Nurse’s Work in Light of Codes of Professional Ethics
Ethical sensibility is an essential component of providing care within the therapeutic nursepatient relationship. Changes in the health care system in Poland contribute numerous ethical
dilemmas. Nurses are encouraged to use the Code of Ethics for their moral formation and to seek
ethical resolutions to difficult cases. But the way offered by the Code proves insufficient in many
ethical situations in which there are different kinds of conflicts of values. Nursing practice needs
the dynamic moral law inscribed by the Creator in the human heart and renewed by the Saviour.
Moral theology works to promote a Catholic vision of medical care and to provide spiritual and
professional support to nurses working in this field.
Key words:
Catholic vision of medical care, code of ethics for nurses, ethical dilemma, medical care, nurse
S³owa klucze:
dylemat etyczny, etyka pielêgniarska, katolicka wizja opieki medycznej,
kodeks etyki pielêgniarskiej, opieka medyczna, pielêgniarka
168
MACIEJ OLCZYK
MORALNE ASPEKTY PRACY PIELÊGNIARKI W ŒWIETLE KODEKSÓW ETYKI…
169
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
PIOTR MORCINIEC
Uniwersytet Opolski
Wydzia³ Teologiczny
Zw³oki ludzkie w medycynie – pietyzm czy s³u¿ba ¿yciu i zdrowiu
The Human Corpse in Medicine – Reverence or Service to Life and Health
Dynamiczny rozwój medycyny, przynajmniej w nowo¿ytnoœci i wspó³czesnoœci sprawi³, ¿e nie tylko cz³owiek chory, lecz tak¿e cia³o zmar³ego sta³o siê
przedmiotem jej wzmo¿onego zainteresowania. Nie dziwi wiêc, ¿e przedmiotem
analiz uczynimy w niniejszym przyczynku martwe cia³o jako niezbêdny element
praktyki badawczej, klinicznej i dydaktyki w medycynie, zw³aszcza je¿eli uœwiadomimy sobie g³oszon¹ ju¿ w staro¿ytnoœci tezê, ¿e stosunek do cia³ zmar³ych
charakteryzuje spo³eczeñstwo, ilustruj¹c jego wra¿liwoœæ.
Na wspó³czesn¹ sytuacjê nauk medycznych zajmuj¹cych siê ludzkimi zw³okami1 sk³adaj¹ siê przynajmniej cztery czynniki: 1. stosunkowo mroczna historia
podejœcia do zw³ok; 2. raczej sensacyjny obraz anatomii w odbiorze spo³ecznym
– przoduj¹ca jest tu rola przekazu medialnego (groza, tajemnica, sensacja, niesamowitoœæ); 3. istotny element spo³eczno-kulturowy w postaci tabuizacji œmierci,
a wiêc wyparcia jej z ¿ycia spo³ecznego, oraz – z drugiej strony – 4. przekonanie
o potrzebie wysokich standardów etycznych dla funkcjonowania medycyny przysz³oœci, wygenerowane w³aœnie przez poprzednie faktory oraz rosn¹c¹ œwiadomoœæ etyczn¹. Przy takim spojrzeniu wyraŸnie prowokacyjnie brzmi tytu³owa
alternatywa, nawi¹zuj¹ca do dwu pierwszych wyznaczników i przeciwstawiaj¹ca je etycznie poprawnemu podejœciu do martwego ludzkiego cia³a. Jest ona tym
bardziej niepokoj¹ca, ¿e potocznie nierzadko medyczne dzia³ania na zw³okach
okreœla siê jako ich bezczeszczenie, naruszenie godnoœci, podejœcie pozbawione
szacunku, postêpowanie niezgodne z wiar¹ chrzeœcijañsk¹2. Nie od rzeczy wiêc
1
Tekst stanowi streszczenie wyników badañ wyczerpuj¹co przedstawionych w monografii:
P. Morciniec, Bioetyka personalistyczna wobec zw³ok ludzkich, Opole 2009, zw³. rozdz. III.
2
Tak argumentuje siê nieraz, odrzucaj¹c np. dawstwo poœmiertne organów do przeszczepu,
170
PIOTR MORCINIEC
bêdzie postawiæ fundamentalny problem: czy, a jeœli tak, to wed³ug jakich regu³
takie praktyki medyczne mo¿na pogodziæ z szacunkiem dla martwego cia³a,
okreœlanym mianem pietyzmu.
Na realizacjê za³o¿onego zadania badawczego z³o¿y siê kilka kroków logicznych. Najpierw naszkicujemy zakres wykorzystania cia³ osób zmar³ych w medycynie (1), aby udokumentowaæ, ¿e nie chodzi o zagadnienie marginalne, lecz
o wa¿n¹ p³aszczyznê naukow¹ – w pewnym sensie o konstytutywny element medycyny, a wiêc o paletê dzia³añ jednoznacznie decyduj¹cych o jakoœci troski
o ¿ycie i zdrowie cz³owieka. Nastêpnie nale¿y zmierzyæ siê z pytaniem, dlaczego wymagaæ szacunku w podejœciu do ludzkich zw³ok i czy rzeczywiœcie taka
norma ma umocowanie etyczne (2), bo ¿e ma reperkusje prawne, widaæ zarówno
po regulowaniu tego obszaru przez prawodawcê, jak i po o¿ywionych dyskusjach
spo³ecznych nad propozycjami zmiany ustawy o pogrzebach. Bêdzie to mo¿liwe
dopiero po precyzyjnym dookreœleniu samego przedmiotu, czyli zw³ok. Jako ilustracja, ¿e nie wszyscy – tak¿e w œrodowisku medycznym – zgadzaj¹ siê z normowaniem takich dzia³añ, pos³u¿y egzemplaryczna wypowiedŸ optuj¹ca – jak siê
wydaje – za dowolnoœci¹ ingerencji w martwe cia³o (3). Dalej, z za³o¿enia posiadania przez martwe ludzkie cia³o statusu moralnego, wyprowadzana zostanie (na
bazie personalizmu) norma generalna reguluj¹ca obchodzenie siê ze zw³okami,
a nastêpnie wskazania szczegó³owe dla poszczególnych dyscyplin medycznych,
instrumentalizuj¹cych zw³oki dla dobra ¿ywych, dla troski o ich zdrowie i ¿ycie
(4). W opracowaniu œwiadomie pominiêto kontrowersje wokó³ kryterium œmierci mózgowej, gdy¿ za³o¿ono, ¿e przedmiotem dzia³añ jest cia³o cz³owieka, którego œmieræ zdiagnozowano w œwietle poprawnych kryteriów medycznych.
1. OBSZARY MEDYCYNY I POKREWNE WYKORZYSTUJ¥CE ZW£OKI LUDZKIE
W historii i wspó³czeœnie ludzkie zw³oki odgrywa³y i odgrywaj¹ znacz¹c¹
rolê przynajmniej w kilku dyscyplinach medycznych3. Chodzi przede wszystkim
mimo i¿ oficjalna nauka Koœcio³a do takiej altruistycznej postawy zachêca, a tez przeciwnych pró¿no by szukaæ we wspó³czesnym stanowisku chrzeœcijañskim. Podobnie w potocznym odbiorze nieraz wartoœciowana jest obdukcja zw³ok, która dla dostrze¿enia wszystkich szczegó³ów powinna byæ
dokonywana na nagim ciele. Dane statystyczne potwierdzaj¹, ¿e w wielu przypadkach wstêpna
diagnoza dotycz¹ca œmierci (w ramach oglêdzin) ma jedynie charakter hipotezy roboczej weryfikowanej przez obdukcjê: wg danych niemieckich – w 37% przypadków brak by³o zgodnoœci wyników oglêdzin i obdukcji, zaœ diagnoza œmierci na skutek zatrzymania serca lub kr¹¿enia zosta³a
potwierdzona jedynie w 45% przypadków. Por. R. Mattern, Untersuchungen an Leichen, w: Zum
Umgang mit der Leiche in der Medizin, H.-K. Wellmer, G. Bockenheimer-Lucius (Hg.), Lübeck
2000, s. 144-145.
3
Omówienie np. D. Groß, Die Entwicklung der inneren und äußeren Leichenschau in historischer und ethischer Sicht, Würzburg 2002, s. 61-84 passim.
ZW£OKI LUDZKIE W MEDYCYNIE – PIETYZM CZY S£U¯BA ¯YCIU I ZDROWIU
171
o oglêdziny, jak i o sekcje zw³ok (zwane: obdukcj¹, autopsj¹ lub wewnêtrznymi
oglêdzinami zw³ok), tak kliniczne, jak i anatomiczne oraz s¹dowo-lekarskie.
W dalszej kolejnoœci martwe ludzkie cia³a wykorzystywane s¹ przy dok³adnym
okreœlaniu momentu œmierci w ramach diagnostyki œmierci mózgowej (centralne
znaczenie w intensywnej opiece medycznej i transplantologii), a tak¿e w ramach
pozyskiwania organów i tkanek do przeszczepów od osób zmar³ych w ramach
terapii transplantacyjnej. Nie mo¿na te¿ zapomnieæ o terenach nowych zastosowañ, jak to ma miejsce choæby w badaniach nad komórkami macierzystymi.
Kolejn¹ obszern¹ p³aszczyznê stanowi wymiar edukacyjnego wykorzystania
zw³ok w kszta³ceniu przysz³ych lekarzy w zakresie anatomii, patologii i stomatologii oraz zabiegi æwiczeniowe, np. operacje treningowe na zw³okach z wykorzystaniem chirurgii laserowej czy intubowanie niedawno zmar³ych. Do powy¿szych do³¹czyæ nale¿y higieniczn¹ kontrolê instytucji pogrzebowych, bêd¹c¹ zadaniem publicznej s³u¿by zdrowia, w ramach której przeprowadza siê badania
epidemiologiczne zw³ok. Gdyby chcieæ has³owo opisaæ wartoœæ danych uzyskanych w „konfrontacji medycyny ze zw³okami”, mo¿na zaryzykowaæ tezê, ¿e bez
tych badañ nie by³oby wspó³czesnej medycyny, gdy¿ poznanie organizmu ludzkiego by³o mo¿liwe jedynie na drodze bezpoœredniego ogl¹du i poznania.
Poza œcis³¹ medycyn¹ przeprowadza siê dzia³ania na zw³okach w ramach
poprawy bezpieczeñstwa ruchu drogowego – badania biomechaniczne (urazów
mechanicznych), znane czêœciej jako crash-testy z wykorzystaniem martwych
cia³, wa¿ne dla bezpieczeñstwa wszystkich u¿ytkowników dróg. Jako zwieñczenie warto wskazaæ obecnoœæ zw³ok w obszarze kryminalistyki, to nie tylko
w przypadku nakazanej przez prokuratora obdukcji (sekcje s¹dowo-lekarskie),
lecz tak¿e przy badaniach broni palnej, np. dla ustalenia rzeczywistego przebiegu wydarzeñ (wizja lokalna czy badanie toru lotu pocisków). Nie tylko ostatnie
wskazane obszary bywaj¹ nieraz przedmiotem sensacyjnych doniesieñ.
2. MARTWE LUDZKIE CIA£O I JEGO STATUS MORALNY
S³ownik jêzyka polskiego okreœla zw³oki jako „cia³o zmar³ego cz³owieka”4.
O wiele precyzyjniejsza jest definicja zawarta w Rozporz¹dzeniu Ministra Zdrowia z 20015, w którym czytamy: za zw³oki uwa¿a siê cia³a osób zmar³ych i dzieci
martwo urodzonych (§ 2.). Najnowsze dookreœlenie zakresu przedmiotowego
pojêcia „zw³oki” sformu³owa³ minister zdrowia poprzedniej kadencji, stwierdzaj¹c: Za zw³oki uwa¿a siê cia³a osób zmar³ych i dzieci martwo urodzonych, b e z
S³ownik jêzyka polskiego PWN, t. 3: R-¯, Warszawa 1981, s. 1074.
Rozporz¹dzenie Ministra Zdrowia z dnia 7 grudnia 2001 r. w sprawie postêpowania ze zw³okami i szcz¹tkami ludzkimi, Dz.U. 2001, nr 153, poz. 1783.
4
5
172
PIOTR MORCINIEC
w z g l ê d u n a c z a s t r w a n i a c i ¹ ¿ y6 [wyró¿n. P.M.]. Tekst jest merytorycznie poprawny, bo zw³oki cz³owieka pozostaj¹ nimi niezale¿nie od wieku.
Poniewa¿ do fundamentów obowi¹zywalnoœci prawa stanowionego nale¿y jednak mo¿liwoœæ jego wykonania, nale¿a³o – moim zdaniem – do tekstu dodaæ
klauzulê w brzmieniu: przepisy odnosz¹ce siê do zw³ok maj¹ zastosowanie
w sytuacji, kiedy cia³o (p³odu) mo¿na jednoznacznie zidentyfikowaæ lub podobnym7. Niezale¿nie jednak od mniej lub bardziej precyzyjnego zdefiniowania pojêcia „zw³oki”, sam termin nie rozstrzyga o w³aœciwym lub niew³aœciwym traktowaniu martwego cia³a, poniewa¿ nie okreœla zakresu zobowi¹zañ wzglêdem
cia³ zmar³ych.
Przechodz¹c do rozwi¹zania tej kwestii, stawiam tezê, ¿e poniewa¿ szacunek dla zw³ok jest zakorzeniony w ró¿nych kulturach8, stosunek do zw³ok rozgrywa siê zawsze w okreœlonym kontekœcie kulturowym (rytua³y ¿a³oby, œmierci
i po¿egnania) i uzasadniony przez myœlicieli w oparciu o tzw. zdrowy rozs¹dek
(uniwersalizm), problemy moralne powstaj¹ce we wspó³czesnym podejœciu do
ludzkich zw³ok mo¿na rozwi¹zaæ przy u¿yciu argumentów roztropnoœciowych,
wynikaj¹cych z praktycznego rozumu, dlatego punkt wyjœcia stanowi odwo³anie
siê do p³aszczyzny filozoficznej. Tak¿e teologia katolicka na poziomie normatywnym nie ma nic do dodania9, w przeciwieñstwie do poziomu uzasadnieñ, na
którym argumentacja teologiczna wyrasta z prawd wiary chrzeœcijañskiej,
zw³aszcza ze statusu teologicznego martwego cia³a cz³owieka.
Podejœcie z szacunkiem do ludzkich zw³ok uzasadniane jest tez¹, ¿e coœ
z ludzkiej godnoœci pozostaje w ludzkim ciele tak¿e po œmierci – szcz¹tki ludzkie
symbolizuj¹ wartoœæ, jak¹ stanowi³a osoba ludzka za ¿ycia. Precyzuj¹c, zw³oki
s¹ przedmiotem obowi¹zków, a mo¿e lepiej: postulatów moralnych, jednak¿e ich
treœæ ujawnia siê dopiero w odniesieniu do osoby, z któr¹ ³¹czy je substancjalna
jednoœæ („noœnik osoby”). W przeciwnym razie mo¿na by³oby w pe³ni zasadnie
dokonywaæ utylizacji zw³ok lub ich likwidacji, co k³óci siê z potocznym odczuciem moralnym.
Rozporz¹dzenie Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2006 r. zmieniaj¹ce rozporz¹dzenie
w sprawie postêpowania ze zw³okami i szcz¹tkami ludzkimi, Dz.U. 07.1.10, §1.
7
Mam na myœli m.in. zapis dotycz¹cy wydania zw³ok rodzicom czy okreœlenia p³ci dziecka
w pierwszym trymestrze ci¹¿y.
8
Antygona poœwiêci³a swoje ¿ycie, aby pochowaæ cia³o brata, w Egipcie budowano nekropolie dominuj¹ce nad ca³¹ tamtejsz¹ kultur¹, œwiat cywilizowany przez wiele wieków z oporami zgadza³ siê na medyczn¹ dezintegracjê martwego cia³a. Tak¿e wspó³czeœnie obowi¹zuje zasada, zgodnie z któr¹ towarzysze broni znosz¹ z pola bitwy cia³a zabitych kolegów.
9
G. Virt, U. Körtner, Pietät und Nächstenliebe. Ein christlich-ökumenischer Beitrag zum
Umgang mit dem menschlichen Leichnam, w: Körper ohne Leben: Begegnung und Umgang mit
Toten, N. Stefenelli (Hg.), Wien 1998, s. 923.
6
ZW£OKI LUDZKIE W MEDYCYNIE – PIETYZM CZY S£U¯BA ¯YCIU I ZDROWIU
173
Z pozycji prawa w³asnoœci zw³oki ludzkie nie nale¿¹ do nikogo: ani do lekarza, ani do krewnych i bliskich, ani do ¿adnej instytucji (np. szpitala), ani do
spo³eczeñstwa, ani wreszcie do osoby, która ju¿ nie istnieje. Nie powinno jednak
ujœæ uwadze, same prawa osobowe niekoniecznie przestaj¹ obowi¹zywaæ w momencie œmierci, czego ilustracj¹ jest choæby moc wi¹¿¹ca testamentu. Niew¹tpliwy pozostaje te¿ fakt, ¿e w sensie finalnym zw³oki nale¿¹ „do ziemi”, a wiêc
nale¿y zagwarantowaæ ich pochówek. Ten w¹tek ka¿e wyraŸnie sformu³owaæ
normy dotycz¹ce czasu i miejsca pogrzebu cia³ wykorzystywanych w medycynie, jak równie¿ form pomocy dla bliskich zmar³ego (np. donatora), którym brak
cia³a stanowczo utrudnia w³aœciwe prze¿ycie ¿a³oby. Okreœlenie terminu pochówku (i jego forma10) nale¿y do standardów etycznych, nie mo¿na zatem uznaæ za
poprawne praktyk z rodzimego œrodowiska, w którym niektóre cia³a wykorzystywane w anatomii s³u¿¹ ju¿ dziesiêciolecia, podczas gdy generalnie wskazuje
siê okres ok. 2 lat miêdzy œmierci¹ a pochówkiem. Ewidentnym sprzeniewierzeniem siê w³aœciwemu podejœciu jest komercyjne potraktowanie zw³ok, czyli potraktowanie martwego cia³a jako przedmiotu handlu i zysku. Taki opis nale¿a³oby byæ mo¿e uzupe³niæ o spojrzenie teologiczne11, ale w tej kwestii odsy³am do
monografii tematu.
Zasad¹, która reguluje w³aœciwe podejœcie do martwego ludzkiego cia³a, jest
pietyzm. Sam termin ma najprawdopodobniej korzenie chrzeœcijañskie. Obraz
Matki Bo¿ej z martwym Synem na ³onie – pieta – by³ i jest dla chrzeœcijan zaproszeniem do odwzorowania tej pietas (³ac. pobo¿noœæ, bojaŸñ Bo¿a). Prawdopodobnie tu ma swoje korzenie istotny wniosek moralny dotycz¹cy pietyzmu
wobec zw³ok – pietyzm nie jest sensu stricte norm¹, lecz postaw¹ (cnot¹), przy
pomocy której ¿ywi pielêgnuj¹ pamiêæ o zmar³ych. Konsekwencj¹ takiej tezy jest
niemo¿noœæ wyprowadzenia z tej postawy sztywnych norm, dlatego w charakterystyce pietyzmu stosuje siê raczej podejœcie opisowe lub negatywne, w sensie
wskazywania dzia³añ przeciwnych tej postawie. Tak rozumiany pietyzm jest personalistycznie godny zalecenia.
Norma-postawa pietyzmu chroni – z jednej strony – interesy ¿ywej jednostki
(aktualnie: zmar³ego), z drugiej zaœ – interesy osób trzecich, którym nie jest obojêtne, jak obchodzimy siê z tym oto martwym cia³em. W ostatnim przypadku
chodzi najpierw o osoby bliskie, które by³y osobiœcie, czêsto emocjonalnie zwi¹10
Chodzi zarówno o ustalenie czy w grê mo¿e wchodziæ pochówek zw³ok w ziemi, czy kremacja, jak i o ustalenie miejsca pogrzebu, np. kwatera instytutu anatomicznego.
11
Tak¿e wspó³czeœnie, np. w Katechizmie Koœcio³a Katolickiego, wskazuje na wiarê i nadziejê „zmartwychwstania cia³a” (KKK 2300) jako na Ÿród³o „szacunku i mi³oœci dla cia³ zmar³ych”
(2301). Okazuje siê jednak, ¿e chrzeœcijanie wierz¹ w zmartwychwstanie cia³a przemienionego,
a nie w powstanie do ¿ycia zw³ok. Przecie¿ zmartwychwstanie w chrzeœcijañskim rozumieniu nie
ma byæ prost¹ kontynuacj¹ ¿ycia ziemskiego, ani jego projekcyjnym przed³u¿eniem, lecz bytow¹
przemian¹ ca³ego cz³owieka (nowe stworzenie).
174
PIOTR MORCINIEC
zane ze zmar³ym, a nastêpnie o szeroko pojêt¹ opiniê publiczn¹, zainteresowan¹,
aby fundowana kulturowo postawa szacunku wobec zmar³ych nie by³a bez powa¿nej przyczyny os³abiana. Gdy chodzi o uszanowanie uczuæ bliskich, to wa¿ne s¹ delikatnoœæ i szacunek wzglêdem martwego cia³a, kontrolowanie zachowañ
bezdusznych i rutynowych, umo¿liwienie odpowiadaj¹cego ich ¿yczeniom „po¿egnania” ze zw³okami (ze zmar³ym), a tak¿e oddanie zw³ok w stanie estetycznie akceptowalnym. W praktyce ostatni wymóg formu³owany jest jako zakaz
naruszania integralnoœci zw³ok ponad bezwzglêdn¹ koniecznoœæ oraz przywrócenie cia³a do stanu mo¿liwego do osi¹gniêcia (w przeciwnym razie nale¿y je
poddaæ kremacji), zaœ w przypadku biomechaniki – zakaz powodowania widocznych zmian wygl¹du zewnêtrznego.
W aspekcie historycznym, przekonanie o „godnoœci zw³ok”12 i o potrzebie
szacunku dla nich jest wspólnym dziedzictwem ró¿nych epok i tradycji religijnych. Merytorycznie „niegodne potraktowanie zw³ok” polega na tym, ¿e naruszona zosta³a godnoœæ zmar³ego, a wiêc zraniono godnoœæ osoby, która by³a tym
cia³em. Wynika st¹d istotny wniosek natury etycznej, ¿e zw³oki ludzkie kontekstualnie zawsze zwi¹zane s¹ z osob¹, która ¿y³a w tym ciele, a odrywanie ich od
tego zwi¹zku prowadzi prêdzej lub póŸniej do zakwestionowania szacunku do
doczesnych szcz¹tków cz³owieka. Jest to równoczeœnie istotna wskazówka dla
wszelkich medycznych dzia³añ na zw³okach.
Co kryje siê za szacunkiem dla zw³ok odkrywamy, eksplikuj¹c rozumienie
godnoœci i samostanowienia cz³owieka. Ich wyrazem jest z jednej strony prawo
decydowania o sobie, a z drugiej ochrona cielesnej integralnoœci i to tak¿e poza
granicê œmierci. Skoro zasada samostanowienia siêga poza granicê œmierci, wymogiem koniecznym wydaje siê uzyskanie informed consent w odniesieniu do
ingerencji w martwe ludzkie cia³o13 oraz zakaz domniemywania takiej zgody,
który by³by wyrazem uzurpowania sobie prawa do zaw³aszczania zw³ok lub sugerowania przez pañstwo lub jego wydelegowan¹ instytucjê (szpital, klinika)
prawa w³asnoœci wzglêdem zw³ok. St¹d wspó³czeœnie – wœród standardów bioetycznych – na pierwsze miejsce wysuwa siê przedœmiertna, celowa donacja poczyniona przez zainteresowanego dotycz¹ca wykorzystania cia³a. W opracowaniach leksykalnych zwraca siê uwagê, ¿e zw³oki pozyskuje siê dla potrzeb
Mo¿na u¿ywaæ takiego okreœlenia jedynie w przenoœni, poniewa¿ godnoœæ jako taka przys³uguje osobie, któr¹ zw³oki ju¿ nie s¹, a ponadto jeœli martwe ludzkie cia³a traktowane bêd¹ jako
podmioty posiadaj¹ce ludzk¹ godnoœæ, która per definitionem jest nienaruszalna!, nie da siê ani
wyjaœniæ, ani tym bardziej usankcjonowaæ licznych, w sposób niekwestionowany dopuszczalnych
dzia³añ na zw³okach, ¿eby wymieniæ: autopsjê s¹dowo-lekarsk¹, pobranie poœmiertne organów lub
tkanek, czy dezintegracjê zw³ok dla celów dydaktyki anatomicznej.
13
Tak stawia sprawê aktualny Katechizm Koœcio³a Katolickiego: „Sekcja zw³ok mo¿e byæ
moralnie dopuszczalna dla celów dochodzenia s¹dowego lub badañ naukowych. Bezp³atne przekazywanie narz¹dów po œmierci jest dopuszczalne i mo¿e zas³ugiwaæ na uznanie” (2301).
12
ZW£OKI LUDZKIE W MEDYCYNIE – PIETYZM CZY S£U¯BA ¯YCIU I ZDROWIU
175
naukowo-dydaktycznych medycyny i stomatologii prawie we wszystkich krajach
wy³¹cznie w efekcie donacji przedœmiertnej14. Potwierdzeniem spo³ecznej akceptacji tej formy sekcji zw³ok jest rosn¹ca gotowoœæ do donacji obserwowana
w spo³eczeñstwach, w których przestrzega siê klarownoœci prawnej pozyskiwania cia³15. Inaczej wydaje siê wygl¹daæ sytuacja w naszym kraju, co oœmielam
siê wi¹zaæ z brakiem przekonuj¹cych i odpowiadaj¹cych standardom œwiatowym
regulacji tej kwestii16.
Skutki prawa cz³owieka do samostanowienia nie wygasaj¹ po œmierci, a ³¹cz¹ siê z prawem do ochrony przed poœmiertnym znies³awieniem i naruszeniem
godnoœci. Sformu³owana wyraŸnie przez osobê za ¿ycia wola (tak w sensie przyzwolenia, jak i zaprzeczenia) uzasadnia obowi¹zek (nie-absolutny) respektowania decyzji zmar³ego. W przypadku konfliktu z innymi obowi¹zkami najwy¿szej
rangi, wyra¿enie woli zmar³ego mo¿e zostaæ uchylone, np. wykonanie obdukcji
lub sekcji zw³ok w przypadku podejrzenia przestêpstwa nawet wtedy, gdy zmar³y za ¿ycia stanowczo wypowiedzia³ siê przeciw takiemu dzia³aniu. Tak¿e w tym
przypadku jednak dzia³a siê w interesie zmar³ego, co do którego nale¿y domniemywaæ, ¿e chcia³by, aby wyjaœniono okolicznoœci jego œmierci. Przedmiotem
ochrony jest w przypadku prawa do stanowienia podstawowe prawo zmar³ego
urzeczywistnione za jego ¿ycia. Osoba mo¿e siê bowiem czuæ ograniczona
w swoich prawach tak¿e wtedy, gdy arbitralne zadysponowanie cia³em przez
osoby trzecie – wbrew jej decyzji – nast¹pi dopiero po œmierci.
W pewnych okolicznoœciach pietyzm niekoniecznie domaga siê nienaruszalnoœci fizycznej martwego cia³a. Patrz¹c przez pryzmat godnoœci osoby, priorytet
zyskuje „osobowe podejœcie” wyznaczane przez mi³oœæ, solidarnoœæ i otwartoœæ
na potrzeby innych, a nie statycznie rozumiana nienaruszalnoœæ zw³ok17. Prawo
do integralnoœci zw³ok nie posiada bowiem absolutnej obowi¹zywalnoœci i musi
14
K.A. Rosenbauer, Anatomie, w: Lexikon der Bioethik, Bd. 1, W. Korff, L. Beck, P. Mikat
(Hg.), Gütersloher Verlagshaus, Gütersloh 2000, s. 152.
15
Potrzeby roczne bywaj¹ nieraz zaspokojone przez donatorów ju¿ w pierwszym pó³roczu,
st¹d rezygnuje siê z dalszych zg³oszeñ. Mo¿liwe jest tak¿e rozwi¹zanie praktykowane w Heidelbergu, w ramach którego tamtejszy instytut anatomii (w przypadku zbyt wielu zg³oszeñ) kieruje
potencjalnych donatorów do instytutu medycyny s¹dowej, w której tak¿e potrzebne s¹ zw³oki dla
celów edukacyjnych i dokszta³cania.
16
Standardy w Polsce s¹ w tym wzglêdzie wyraŸnie zapóŸnione, poniewa¿ zasadniczym sposobem (ustawowo wspieranego) pozyskiwania cia³ zmar³ych pozostaje przekazywanie przez oœrodki medyczne zw³ok osób samotnych i bezimiennych. Donacjê zw³ok od 2004 roku z powodzeniem
praktykuje siê w Akademii Medycznej w Katowicach, a od niedawna zosta³a ona wprowadzona
w Olsztynie i Bia³ymstoku, a podobno tak¿e w Bydgoszczy.
17
Ta opcja leg³a u pod³o¿a akceptacji naruszenia integralnoœci cia³a (tak¿e martwego) w przypadku dawstwa organów do przeszczepu. Szerzej zob.: P. Morciniec, Granice ingerencji w cia³o
cz³owieka na przyk³adzie transplantologii, w: Bioetyka personalistyczna, red. T. Biesaga, Kraków
2006, zw³. s. 326-334.
176
PIOTR MORCINIEC
ust¹piæ wobec solidarnoœci z ludŸmi ciê¿ko chorymi lub zagro¿onymi œmierci¹
(nakaz mi³oœci). Koñcz¹c ten w¹tek, dopuœæmy do g³osu tak¿e zwolenników innego punktu widzenia.
3. DOWOLNOŒÆ W TRAKTOWANIU ZW£OK – PERSPEKTYWA MEDYCZNA
W wyk³adzie dla œrodowiska medycznego wybitny profesor-patolog przekonywa³ o koniecznoœci stosowania sekcji zw³ok z perspektywy lekarza. Stwierdzi³
on m.in.: Sam patolog rozstrzyga, czy pobrane organy od razu zostaj¹ z powrotem w³o¿one do zw³ok i razem z cia³em od razu pochowane lub spalone. W instytutach uniwersyteckich z regu³y nie ma to miejsca. Najwa¿niejsze obdukowane
organy – serce, p³uca, mózg, w¹troba, nerki – s¹ potrzebne do codziennego omówienia z lecz¹cymi medykami i do demonstracji w czasie zajêæ dla studentów albo
zostaj¹ zakonserwowane dla dalszego naukowego opracowania lub orzeczeñ.
Pojecie ‘naruszenie spokoju zmar³ych’ jest tu ca³kowicie nie na miejscu18. W ramach argumentacji za tak¹ tez¹ przywo³uje fakt rozpoczynaj¹cego siê bezpoœrednio po œmierci procesu rozk³adu i doœwiadczenie ogl¹du zw³ok ekshumowanych.
Jego tezy zdaj¹ siê omijaæ problem, poniewa¿ gdyby chcieæ wnioski etycznokulturowe wyci¹gaæ jedynie na podstawie danych biologicznych – tu: procesu
rozk³adu, to z powodzeniem mo¿na by utylizowaæ cia³a zmar³ych w ramach
wywozu i spalania œmieci, z czym trudno siê zgodziæ.
Tak¿e kolejna teza k³óci siê z powszechn¹ intuicj¹ etyczn¹: Tzw. spokój zmar³ych i nasze dzia³anie lekarskie w czasie obdukcji nie maj¹ ze sob¹ nic wspólnego. Nie mo¿emy tak¿e zaakceptowaæ, ¿e nasze dzia³anie mia³oby byæ wykroczeniem przeciwko zalecanemu pietyzmowi19. Profesor patologii zamierza³ przekazaæ przes³anie, które jest w pe³ni zasadne – kliniczne sekcje zw³ok pe³ni¹ wa¿n¹
rolê i nie powinno siê ich z za³o¿enia kwestionowaæ, powo³uj¹c siê na normy
pietyzmu20. Ta teza jest jak najbardziej poprawna. Problem stanowi jednak zaproponowany w tekœcie sposób, przynajmniej w¹tpliwy, uzasadniania poprawnej
przes³anki.
B³¹d w rozumowaniu polega na tym, ¿e rzeczony patolog zdaje siê wy³¹czaæ
swoj¹ aktywnoœæ zawodow¹ spod norm etyki medycznej, która domaga siê œwiadomej zgody zainteresowanego (nieboszczyka) na dzia³anie, odrzuca dowolnoœæ
decydowania o pogrzebaniu lub nie organów wewnêtrznych zmar³ego, a przede
G. Dhom, Die klinische Obduktion – Not und Notwendigkeit, „Saarländischesärzteblatt“
2004, nr 6, s. 17.
19
Tam¿e.
20
Na potwierdzenie: póŸniejszy œwiêty, Franciszek Salezy, jest pierwszym znanym potencjalnym donatorem w³asnych zw³ok dla celów medycznych.
18
ZW£OKI LUDZKIE W MEDYCYNIE – PIETYZM CZY S£U¯BA ¯YCIU I ZDROWIU
177
wszystkim wskazuje na znacz¹cy zwi¹zek miêdzy sposobem obchodzenia siê
z cia³em zmar³ego cz³owieka a kwalifikowaniem tego dzia³ania jako poprawnego moralnie lub jako naruszenia spokoju zmar³ych. Gdyby zaakceptowaæ totaln¹
rozdzielnoœæ sekcji zw³ok i spokoju zmar³ych, to ka¿de postêpowanie by³oby
dopuszczalne, bo nie podlegaj¹ce wartoœciowaniu. Poza tym mo¿na pytaæ, sk¹d
bra³a siê spo³eczna dezaprobata i konsekwencje karne za nadu¿ycia wobec cia³
zmar³ych, a tak¿e dyskusje spo³eczne i sprzeciw po doniesieniach o wykorzystywaniu zw³ok do eksperymentów, np. do crash-testów. Po skrótowym wskazaniu
konsekwencji postulowania rozdzielnoœci etyki i dzia³añ medycznych na zw³okach, która jest jedynie innym nazwaniem tytu³owej kwestii niniejszego opracowania, wróæmy do obszaru normatywnego.
4. NORMA GENERALNA I JEJ APLIKACJE DO OBSZARÓW SZCZEGÓ£OWYCH
Jako fundamentaln¹ normê nale¿y potraktowaæ nastêpuj¹c¹: tak¿e w ramach
oglêdzin zw³ok [dzia³añ na zw³okach – uzup. P.M.] nale¿y przestrzegaæ regu³
sztuki lekarskiej i etyki lekarskiej w równej mierze, jak przy leczeniu ¿ywych pacjentów. Istnieje takie samo zobowi¹zanie, aby chroniæ interesy zmar³ych, jak
interesy ¿ywych21. Przechodz¹c do medycznego wykorzystania martwych cia³,
nale¿y zgodziæ siê, ¿e ani generalny zakaz, ani zupe³na swoboda dzia³ania nie s¹
do zaakceptowania. Humanistyczne znaczenie badañ na zw³okach powinno zostaæ docenione. Prawn¹ normê dotycz¹c¹ celu ingerencji w ludzkie zw³oki formu³uje polska ustawa transplantacyjna: Komórki, tkanki i narz¹dy mog¹ byæ pobierane ze zw³ok ludzkich w celach diagnostycznych, leczniczych, naukowych
i dydaktycznych22, a wiêc w tych celach mo¿na podejmowaæ dzia³ania na martwym ciele, ale z zachowaniem zasad moralnych.
Pytaj¹c o wartoœciowanie dzia³añ, przypominamy, ¿e ludzkie zw³oki pozostaj¹ w realnej relacji do zmar³ego. Martwe cia³o zachowuje identycznoœæ i indywidualnoœæ tego cia³a. Treœæ uczuæ wi¹zanych ze zw³okami bazuje na fakcie, ¿e
s¹ one realnym obrazem (przejœciowa cielesna bliskoœæ) tamtej ¿yj¹cej osoby.
Tym, jak siê wydaje, mo¿na wyt³umaczyæ ró¿ne intuicyjne wartoœciowanie konkretnych dzia³añ na zw³okach. Stopniowanie i ocena podejœcia do ¿ywych koresponduje zasadniczo z wartoœciowaniem analogicznych dzia³añ wobec zmar³ych.
Pozwala to zrozumieæ, dlaczego np. oglêdziny czy sekcja zw³ok – nawi¹zuj¹ce
znaczeniowo do dzia³añ terapeutycznych na ¿ywych – s¹ spontanicznie traktoF.A. Graf von Ingelheim, Zur geschichtlichen Entwicklung des ärztlichen Leichenschaubestimmungen in Deutschland, Med. Dissertation, Uni. Marburg 1981, s. 15-16.
22
Ustawa z dnia 26 paŸdziernika 1995 r. o pobieraniu i przeszczepianiu komórek, tkanek
i narz¹dów, art. 2, Dz. U. 1995, nr 138, poz. 682.
21
178
PIOTR MORCINIEC
wane pozytywnie, inaczej ni¿ np. wykorzystanie zw³ok w crash-testach lub do
badañ broni palnej. Dlatego powszechnie akceptuje siê obdukcjê zw³ok, nie do
przyjêcia jest natomiast celowe wypalanie ran na zw³okach, które kojarzy siê
z torturami. Pierwsze dzia³anie odzwierciedla zorientowan¹ na terapiê pacjenta
operacjê medyczn¹, drugie kojarzy siê z przera¿aj¹cym eksperymentem na cz³owieku lub wprost z form¹ przemocy – analogie do sytuacji ¿ywych uruchamiaj¹
zrozumia³e odczucia i reakcje, mimo i¿ sam zmar³y jest od odczuwania bólu
wolny. Wydaje siê, ¿e zranienie odczucia pietyzmu wzglêdem zw³ok jest tym silniejsze, im bardziej odbiera siê oddzia³ywanie na martwe cia³o jako zwi¹zane
z przemoc¹ i okrucieñstwem oraz im bardziej widoczne jest podobieñstwo miêdzy zmar³ym a jego zw³okami (inaczej reagujemy na eksperymenty z wykorzystaniem fragmentów tkanki, a inaczej kiedy ingerujemy w ca³e cia³o zmar³ego).
Zapytajmy w koñcu, jakie moralne znaczenie przypada w udziale pietyzmowi w kontekœcie dzia³añ medycznych na zw³okach. Ka¿dy eksperyment na zw³okach oznacza instrumentalizacjê i czêœciow¹ dezintegracjê martwego cia³a i tym
samym niesie ze sob¹ ryzyko naruszenia zasad pietyzmu. Zanim podejmê kwestiê zasadnicz¹, nale¿y za³o¿yæ, ¿e w ramach naukowego wykorzystania zw³ok
zachowane zostan¹ zasady podejœcia z szacunkiem nale¿nym cia³u cz³owieka, co
jest wymogiem moralnym, ale w równej mierze le¿y te¿ w interesie spo³ecznym.
Moralna dopuszczalnoœæ dzia³añ z wykorzystaniem zw³ok wi¹¿e siê ze zgod¹ przedœmiertn¹ samego „zainteresowanego”, która stanowi warunek pierwszy
i konieczny etycznej akceptowalnoœci dzia³añ. Na marginesie, warto rozwa¿yæ,
czy i w jakim zakresie oœwiadczenie woli osoby odnoœnie do dawstwa narz¹dów
lub zgoda na terapiê w ramach leczenia szpitalnego – mog¹ zostaæ uznane/zinterpretowane jako zgoda na udzia³ np. w badaniach medycznych po œmierci.
Mimo ¿e niektórzy z autorów optuj¹ za zgod¹ osób bliskich zmar³ego – niekoniecznie krewnych – taki wymóg wydaje siê zbyt s³aby. Zgadzam siê jednak,
¿e istniej¹ przynajmniej dwa wa¿ne wzglêdy, dla których zgoda rodziny mo¿e
s³u¿yæ ochronie praw zmar³ego: (1) ochrona (cia³a) zmar³ego przed wykorzystaniem go w dzia³aniach niezgodnych z wyznawanymi przez niego przed œmierci¹
zasadami i wartoœciami oraz (2) ochrona (cia³a) zmar³ego przed takim wykorzystaniem go, których mog³oby byæ uznane za pozbawione nale¿nego mu szacunku. Do tego nale¿y dodaæ równie¿ inne powody, dla których zgoda rodziny powinna byæ zabezpieczona: ochrona przed dodatkowymi obci¹¿eniami natury
emocjonalnej, szacunek dla prawa rodziny do wyra¿enia swojego zdania oraz
utrzymanie zaufania spo³ecznego do praktyki lekarskiej (medycznej)23.
Rozwi¹zaniem etycznie poprawniejszym od delegacji zgody jest – moim
zdaniem – postulowana przez czêœæ bioetyków proœba skierowana do bliskich
23
Omówienie tez: M.R. Wicclair, Informed consent and research involving the newly dead,
„Kennedy Institute of Ethics Journal” 2002, vol. 12 (4), s. 351-372.
ZW£OKI LUDZKIE W MEDYCYNIE – PIETYZM CZY S£U¯BA ¯YCIU I ZDROWIU
179
zmar³ego o odtworzenie najbardziej prawdopodobnej woli zmar³ego. Niezale¿nie od wybranego rozwi¹zania: obydwa wskazane modele stoj¹ stanowczo
w sprzecznoœci z „automatycznym” przekazywaniem zw³ok pewnych osób lub
grup spo³ecznych (najczêœciej biednych lub bezimiennych) dla celów naukowodydaktycznych, jak to mia³o miejsce przez d³ugi czas w anatomii (i ma wci¹¿
jeszcze w Polsce24). Anglosascy etycy jednoznacznie oceniaj¹ takie praktyki jako
nieetyczne i wnioskuj¹: Jeœli materia³ ludzki zosta³ pozyskany […] na drodze nieetycznego postêpowania, to wykorzystywanie go przez tych samych naukowców
do badañ czy do celów terapeutycznych równoznaczne jest z zatarciem granicy
pomiêdzy dobrem i z³em25.
Potwierdzaj¹c s³usznoœæ takiego stanowiska, mo¿na wskazaæ, ¿e efektem stosowania poprawnych standardów pozyskiwania zw³ok jest zwiêkszona liczba
donacji cia³ dla celów naukowych i badawczych26 oraz akceptacja sekcji w spo³eczeñstwie, która wi¹¿e siê ze zmniejszon¹ podejrzliwoœci¹ wobec medycznej
dezintegracji cia³ zmar³ych. Trudno bowiem obaliæ tezê, ¿e otoczenie anatomii
historycznie nimbem makabrycznoœci, przynajmniej w pewnej mierze wi¹¿e siê
z pochodzeniem zw³ok stosowanych do celów sekcyjnych tylko od skazañców
oraz osób z marginesu spo³ecznego.
Na przeciwleg³ym krañcu (ostatni wymóg pietyzmu wobec martwego cia³a)
znajduje siê moralne zobowi¹zanie do pochowania zw³ok, a w zwi¹zku z przeprowadzonymi na nim badaniami istotne staj¹ siê – sygnalizowane wy¿ej – czas,
sposób i oprawa pogrzebu, który najczêœciej organizowany jest przez jednostkê
badawcz¹. Warto wskazaæ prekursorsk¹ w tym wzglêdzie inicjatywê Œl¹skiej
Akademii Medycznej w Katowicach – o Memoriale im. Ojca Innocentego Marii
Bocheñskiego, od imienia s³awnego profesora i donatora. W ponadwyznaniowej
uroczystoœci pogrzebowej bior¹ udzia³ studenci, którzy preparowali zw³oki, rodziny zmar³ych oraz przedstawiciele naukowego œrodowiska medycznego.
W przypadku, gdyby zw³oki mia³a pochowaæ rodzina, wa¿ne jest oddanie cia³a
w stanie estetycznie akceptowalnym lub przekazanie prochów po wczeœniejszej
Na gruncie ustawodawstwa polskiego zdaje siê funkcjonowaæ niepersonalistyczne, wygodne rozwi¹zanie techniczne, ¿e pañstwo ma prawo dysponowania martwym ludzkim cia³em, pod
wykluczaj¹cym warunkiem wyra¿enia sprzeciwu za ¿ycia. Polskie rozwi¹zania nie s¹ ewenementem w skali Unii Europejskiej, poniewa¿ w kwestii podejœcia do zw³ok cz³owieka od dawna œcieraj¹ siê dwie opcje – personalistyczna i utylitarna. Druga rozwa¿a bilans korzyœci i strat, a skoro
zw³okom ludzkim w wyniku prowadzonych dzia³añ nie mo¿e staæ siê ¿adna realna krzywda, korzyœci wynikaj¹ce z badañ na zw³okach dalece przewy¿szaj¹ ryzyko.
25
D.G. Jones, S. Fennell, Bequests, cadavers and dissections: sketches from New Zealand history, “The New Zealand Medical Journal” 1991, vol. 104 (912), s. 212.
26
Potwierdzaj¹ to dane liczbowe z Œl¹skiego UM dla Katowic i Rokitnicy: do roku 2003 tak¹
gotowoœæ zg³asza³y 1 do 5 osób rocznie. Od wprowadzenia programu donacyjnego odpowiednio:
2004 – 27; 2005 – 23; 2006 – 26; 2007 – 134 osoby. Zob. Prof. J. Gielecki, Informacja pisemna
(materia³y u autora).
24
180
PIOTR MORCINIEC
kremacji, przy czym tak¿e w tym przypadku nale¿a³oby uwzglêdniæ wolê zmar³ego i/lub rodziny dotycz¹c¹ pogrzebu.
Generalne przes³anie za³o¿eñ formu³owanych przez ró¿ne gremia budowane
jest na przekonaniu, ¿e dzia³ania medyczne na zw³okach s¹ z perspektywy etycznej i naukowej zalecane, poniewa¿ nie naruszaj¹ osobowej godnoœci zmar³ego,
a s³u¿¹ ¿ywym, gdy¿ przyczyniaj¹ siê do ochrony ich zdrowia i ¿ycia. Szczytny
motyw ich podejmowania usprawiedliwia celowe i fachowe ingerencje w martwe ludzkie cia³o. Instancj¹ kompetentn¹ do oceny badawczej wartoœci i sensownoœci danego eksperymentu lub badania z u¿yciem zw³ok jest odpowiednie gremium medyczne.
Zak³adanym warunkiem koniecznym dzia³añ medycznych na zw³okach jest
niemo¿noœæ uzyskania wyników na innej drodze. Ponadto w etycznych wskazaniach anglosaskich (Wielka Brytania i Nowa Zelandia) podnosi siê nastêpuj¹ce
wymagania: badania i eksperymenty maj¹ byæ przeprowadzane w taki sposób,
by unikaæ niepotrzebnego okaleczania cia³, a odbywaæ siê powinny w porz¹dku,
ciszy i z zachowaniem zasad przyzwoitoœci27. Je¿eli to konieczne, powinna byæ
dochowana dyskrecja i zachowana anonimowoϾ osoby dawcy.
W przypadku biomechaniki eksperci etyczni dodaj¹ do warunków zakaz powodowania widocznych zmian wygl¹du zewnêtrznego28. W ramach autorefleksji
œrodowiska naukowego jako nieodzown¹ granicê odpowiadaj¹c¹ temu wymaganiu wskazuje siê dzia³ania prowadz¹ce do totalnego zniekszta³cenia lub oszpecenia oraz zdruzgotania zw³ok, których nie usankcjonuje nawet zastêpcza zgoda
krewnych zmar³ego29. W przypadku obdukcji i innych ingerencji odpowiednikiem ostatniego wymogu by³oby „przywrócenie poprawnego wygl¹du”.
Jak widaæ, sama przedœmiertna zgoda zainteresowanego (donacja zw³ok) lub
zgoda zastêpcza bliskich nie rozwi¹zuje jednak ca³ego problemu, choæ jej uzyskanie jest niezaprzeczalnym standardem etycznym. Poprzestanie na tym wymogu sprawia, ¿e mnóstwo tych ludzi, którzy kiedyœ bêd¹ profitowaæ z wyników
uzyskanych w oparciu o eksperymenty, nie wie nic o tym, jak osi¹gniêto postêp,
co i kto sta³ za nowymi technologiami, terapiami i metodami.
Opinia publiczna jest zainteresowana, aby fundowana kulturowo postawa
szacunku wobec zmar³ych nie by³a bez powa¿nej przyczyny os³abiana, co potwierdzaj¹ ¿ywe reakcje na doniesienia o badawczym u¿ywaniu zw³ok. Nie nale¿y zak³adaæ apriorycznej akceptacji spo³ecznej dla podejmowanych dzia³añ,
a wiedza fachowa winna byæ w takiej formie przedstawiana medialnie, aby by³a
D.G. Jones, S. Fennell, art. cyt., s. 211.
Wszystkie warunki omawiaj¹: F. Pluisch, U. Heifer, Die rechtliche Zulässigkeit von Leichenversuchen, „Neue Juristische Wochenschrift” 1994, vol. 47, s. 2377-2381.
29
H.C. Wellmer, G. Bockenheimer-Lucius (Hg.), dz. cyt., s. 198.
27
28
ZW£OKI LUDZKIE W MEDYCYNIE – PIETYZM CZY S£U¯BA ¯YCIU I ZDROWIU
181
zrozumia³a dla przys³owiowych laików. Brak zaufania dla medycyny wspó³czesnej osi¹gn¹³ taki poziom, ¿e priorytetowym zadaniem staje siê dostrze¿enie, respektowanie i przepracowanie istniej¹cego problemu akceptacji. Oznacza to, ¿e
im bardziej podejmowane praktyki s¹ kontrowersyjne i nowatorskie, tym bardziej
wymagaj¹ pracy edukacyjnej w spo³eczeñstwie30. W przeciwnym wypadku wyrwany z kontekstu fragment dzia³alnoœci medycznej na martwych cia³ach, przedstawiony sensacyjnie i tendencyjnie, mo¿e dodatkowo zaszkodziæ sprawie troski
o cz³owieka chorego i dobremu imieniu medycyny.
Powy¿sze stanowisko jest potwierdzeniem wartoœci dialogu spo³ecznego
i rozwi¹zywania problemów etycznych na p³aszczyŸnie kulturowo-spo³ecznej,
a nie jedynie indywidualnej, choæ i ta jest sk¹din¹d niezbêdna. Dialog spo³eczny
zmienia spo³eczn¹ atmosferê wokó³ dzia³añ podejmowanych na martwych ludzkich cia³ach31. Odwo³uj¹c siê do konkretów, „cen¹” za radykalne zwiêkszenia
bezpieczeñstwa osób podró¿uj¹cych samochodami by³y eksperymenty na zw³okach i tego nie wolno ukrywaæ. Wrêcz przeciwnie, skoro nie ma nic do ukrycia,
nale¿y zwróciæ siê do opinii publicznej, aby rozstrzygnê³a, czy akceptuje tak¹
cenê za bezpieczeñstwo w ruchu drogowym albo opowiada siê za nara¿aniem
u¿ytkowników samochodów przez mniej bezpieczne pojazdy. Mo¿na tak sformu³owaæ alternatywê, poniewa¿ warunkiem sine qua non eksperymentów na zw³okach jest – wspomniana ju¿ – niemo¿noœæ uzyskania tych wyników na innej drodze. Kryzys wiarygodnoœci medycyny mo¿e byæ przezwyciê¿ony tylko jawnie.
Podsumowuj¹c, okazuje siê, ¿e w duchu personalistycznej odpowiedzialnoœci tytu³owa alternatywa powinna zostaæ przeformu³owana na koniunkcjê:
pietyzm i s³u¿ba ¿yciu/zdrowiu to w³aœciwy standard dla etyki medycznej. Szacunek dla martwego ludzkiego cia³a jest bowiem czyteln¹ deklaracj¹ szacunku
dla chorych, korzystaj¹cych z wyników uzyskanych przez wykorzystanie
zw³ok, natomiast brak pietyzmu wobec zw³ok budzi niepokój dotycz¹cy w³aœciwego podejœcia do martwego cia³a tak u pacjentów, jak u innych cz³onków
spo³eczeñstwa.
Rozwiniêcie tego w¹tku: U. Schlaudraff, Kriterien für den pietätvollen Umgang mit der
menschlichen Leiche. Stellungnahme aus der Sicht des Klinikseelsorgers, w: H.C. Wellmer,
G. Bockenheimer-Lucius (Hg.), dz. cyt., s. 222-226.
31
Na tym obszarze znacz¹ca jest rola si³ spo³ecznych. Warto wspomnieæ pracê Koœcio³ów
i wspólnot religijnych, a tak¿e spo³ecznoœci lekarskiej, która powinna stwarzaæ bazê zaufania i miêdzyludzkiej komunikacji z pacjentami i ich bliskimi. Na takim pod³o¿u inaczej rozmawia siê
o poœmiertnej donacji cia³a.
30
182
PIOTR MORCINIEC
ABSTRACT
The Human Corpse in Medicine – Reverence or Service to Life and Health
The dynamic development of medicine made the dead human body a subject of its increased
interest. Therefore, the dead human body, as an essential element of the research, clinical and
teaching practice in medicine, is the subject of analyses presented in this contribution. The title
alternative was provocatively phrased, suggesting an opposition of the ethically correct approach
to the human corpses and their utilization in the service of the living. Whether or not, and by what
rules, such medical practices are to be reconciled with the respect (reverence) for the dead human
body constitutes a fundamental problem.
Consecutive steps of the analysis are as follows: 1. defining the range of uses of the corpse in
medicine to document that it concerns the essential element of care for human life and health;
2. ethical reinforcing of the norm that compels respect in the approach to the human corpse; 3. the
analysis of the stand opting, as it seems, for a lack of limitations in the sphere of interference in the
dead body; 4. formulating a general norm regulating treatment of the corpse and on this foundation,
particular guidelines for individual medical disciplines that use the corpse to serve the purpose of
the living.
Key words:
human body, corpse, health, medicine
S³owa klucze:
cia³o ludzie, zw³oki, zdrowie, medycyna
ZW£OKI LUDZKIE W MEDYCYNIE – PIETYZM CZY S£U¯BA ¯YCIU I ZDROWIU
183
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
DIONIGI TETTAMANZI1
Arcybiskup Mediolanu
Pan jest blisko skruszonych w sercu (Ps 34,19)
List pasterski do ma³¿onków w stanie separacji,
rozwodu i ponownego zwi¹zku2
The Lord is Close to the Brokenhearted (Ps 34:19).
A Pastoral Letter to the Separated, Divorced and Remarried
Najdro¿si Bracia i Siostry,
Od d³u¿szego czasu noszê w sercu p r a g n i e n i e , a b y z w r ó c i æ s i ê
d o W a s w sposób bardziej bezpoœredni i osobisty, choæ i tak wiem, ¿e najlepiej by³oby poprosiæ Was o zgodê na w e j œ c i e d o W a s z e g o d o m u
i pobyæ tam z Wami osobiœcie przez jakiœ czas. Czyniê tê moj¹ obecnoœæ wœród
Was p o p r z e z t e n l i s t, który w swoim zamyœle chce byæ listem bardzo prostym i rodzinnym, prawie tak samo, jak proœba o umo¿liwienie mi, abym usiad³
miêdzy Wami i rozpocz¹³ dialog, który mam nadziejê zostanie przyjêty i bêdzie
móg³ byæ kontynuowany w przysz³oœci. Wielu wœród Was jest ludŸmi wierz¹cymi, czuj¹cymi sw¹ przynale¿noœæ do Koœcio³a i rozpoznaj¹cymi w biskupie zarówno ojca, jak i nauczyciela. W moim biskupim sercu znajduj¹ siê tak¿e ci
1
Urodzony 01.03.1934 w Renate na terenie archidiecezji mediolañskiej. Po ukoñczeniu ni¿szego seminarium w Seveso wst¹pi³ do wy¿szego seminarium w Venegono Inferiore. Œwiecenia
kap³añskie przyj¹³ z r¹k abpa Giovanniego Battista Montiniego 28.06.1952. W latach 1957-1960
podejmuje dalsze studia specjalistyczne w Rzymie, uzyskuj¹c stopieñ doktora nauk teologicznych.
W 1987 mianowany rektorem Seminario Lombardo dei Santi Ambrogio e Carlo w Rzymie. Wybrany arcybiskupem Ancona-Osimo i konsekrowany 23.09.1989. Od marca 1991 sekretarz generalny Konferencji Episkopatu W³och (CEI). W roku 1995 mianowany arcybiskupem Genui i wiceprzewodnicz¹cym CEI. W lutym 1998 mianowany kardyna³em. Od roku 2002 arcybiskup Mediolanu.
2
Tekst Listu zosta³ wydany drukiem w 2008 roku przez Centro Ambrosiano; stale dostêpny
jest równie¿ na stronie internetowej archidiecezji mediolañskiej (www.chiesadimilano.it).
184
DIONIGI TETTAMANZI
ochrzczeni, którzy byæ mo¿e uwa¿aj¹ siê ju¿ za niewierz¹cych lub na skutek niezrozumienia lub niezadowolenia czuj¹ siê wykluczeni z wielkiej wspólnoty
uczniów Pana.
C h c i a ³ b y m zatem spotkaæ jednych i drugich i r o z p o c z ¹ æ z Wa m i
w s z y s t k i m i d i a l o g c e l e m p o d z i e l e n i a s i ê radoœciami i troskami
naszej wspólnej drogi; chcia³bym spróbowaæ ws³uchaæ siê w Wasze codzienne
¿ycie; chcia³bym abyœcie pozwolili mi odpowiedzieæ na niektóre z Waszych pytañ; chcia³bym umocniæ wobec Was uczucia i pragnienia, które karmi¹ moje serce. W³aœnie tak – czytaj¹c te s³owa – otwieracie choæ trochê drzwi Waszych domów i pozwalacie mi wejœæ! Tak¿e ja – pisz¹c te strony – wyra¿am wobec Was
pragnienie wzajemnego zaufania.
KOŒCIÓ£ JEST BLISKO WAS
Przede wszystkim chcê Wam powiedzieæ, ¿e nie mo¿emy postrzegaæ siê jako
wzajemnie sobie obcy: Wy – dla Koœcio³a i dla mnie biskupa – j e s t e œ c i e u k o c h a n y m i i u p r a g n i o n y m i B r a æ m i i S i o s t r a m i. A moje pragnienie, aby
wejœæ w dialog z Wami, wyp³ywa ze szczerego uczucia i z przekonania, ¿e to w
Was znajduj¹ siê trudne pytania i cierpienia, które jawi¹ siê Wam czêsto jako
odrzucane lub ignorowane przez Koœció³.
Chcia³bym Wam zatem powiedzieæ, ¿ e w s p ó l n o t a c h r z e œ c i j a ñ s k a
p r z y g l ¹ d a s i ê W a s z e m u l u d z k i e m u z a a n g a ¿ o w a n i u. Z pewnoœci¹
niektórzy z Was doœwiadczyli pewnych trudnoœci w relacjach ze wspólnot¹ koœcieln¹: byæ mo¿e w swojej tak trudnej i bolesnej sytuacji poczuli siê niezrozumiani, byæ mo¿e nie znaleŸli nikogo, kto by³by gotowy wys³uchaæ i pomóc; byæ
mo¿e niejednokrotnie musieliœcie wys³uchaæ s³ów, które mia³y posmak os¹du bez
mi³osierdzia, czy potêpienia bez mo¿liwoœci odwo³ania. Wszystko to mog³o spowodowaæ wzrost przekonania o byciu porzuconym b¹dŸ odrzuconym przez Koœció³.
Zatem pierwsza rzecz, jak¹ – zasiadaj¹c obok Was – chcia³bym Wam powiedzieæ, jest nastêpuj¹ca: K o œ c i ó ³ n i e z a p o m n i a ³ o Wa s . A t y m b a r d z i e j Wa s n i e o d r z u c a a n i n i e u w a ¿ a z a n i e g o d n y c h. Przychodz¹
mi na myœl s³owa nadziei, które Jan Pawe³ II skierowa³ do rodzin przyby³ych
z ca³ego œwiata z okazji Jubileuszu Roku 2000: Patrz¹c na tak wiele rozbitych
rodzin, Koœció³ nie czuje siê powo³any do wydawania surowych i bezwzglêdnych
s¹dów, ale p r a g n i e r a c z e j ro z j a œ n i æ m ro k i l i c z n y c h l u d z k i c h d r a m a t ó w œ w i a t ³ e m s ³ o w a B o ¿ e g o, wspieraj¹c je œwiadectwem swego mi³oJan Pawe³ II, Dzieci s¹ wiosn¹ rodziny i spo³eczeñstwa (Rzym, Jubileusz Rodzin,
14.10.2000), nr 6, „L’Osservatore Romano” 22 (2000), nr 1 (229), s. 13.
3
PAN JEST BLISKO SKRUSZONYCH W SERCU (PS 34,19)
185
sierdzia3. A zatem, jeœli spotkaliœcie na Waszej ¿yciowej drodze mê¿czyzn lub
kobiety, cz³onków wspólnoty chrzeœcijañskiej, którzy w jakikolwiek sposób
uczynili Wam przykroœæ, czy to czynem czy s³owem, chcia³bym Wam powiedzieæ
moje przepraszam, polecaj¹c wszystkich i ka¿dego sprawiedliwoœci i mi³osierdziu Pana. Jako chrzeœcijanie mamy dla Was s p e c j a l n e u c z u c i e, takie,
jakie nosz¹ rodzice, którzy patrz¹ z wielkim zaanga¿owaniem i trosk¹ na dziecko, które znajduje siê w trudnoœciach i cierpi. Patrzy tak, jak na tego spoœród
swoich braci, którego nale¿y z wielk¹ delikatnoœci¹ i wyczuciem podtrzymaæ
w jego drodze, aby wreszcie po d³ugim okresie mêcz¹cych prób zrozumienia siebie móg³ mówiæ otwarcie.
WASZA RANA JEST TAK¯E I NASZ¥
Chcia³bym teraz byæ gotowym do w y s ³ u c h a n i a Wa s z y c h p y t a ñ
i r e f l e k s j i. Tak¿e my – ludzie Koœcio³a – wiemy, ¿e dla wiêkszoœci z Was
decyzja o zakoñczeniu relacji ma³¿eñskiej nie jest podejmowana z ³atwoœci¹,
a co wiêcej z lekkoœci¹. Jest to, co wiêcej, b o l e s n y k r o k w Wa s z y m ¿ y c i u, fakt, który powoduje powstanie g³êbokich pytañ, dotycz¹cych przyczyn
upadku tego projektu ¿yciowego, w który wierzyliœcie, i w który w³o¿yliœcie tak
wiele Waszej energii.
Z pewnoœci¹ decyzja o podjêciu tego k r o k u p o z o s t a w i a r a n y, które
goj¹ siê z trudem. Byæ mo¿e pojawiaj¹ siê tak¿e w¹tpliwoœci, co do mo¿liwoœci
zakoñczenia siê czegoœ tak wielkiego, czegoœ, w czym pok³ada³o siê tak mocn¹
nadziejê; nieuchronnie pojawia siê pytanie, co do ewentualnej wzajemnej odpowiedzialnoœci; ostrym staje siê ból poczucia zdrady i zaufania do towarzysza b¹dŸ
towarzyszki ¿ycia, którego wybra³o siê na ca³e ¿ycie. Jeœli weŸmie siê dodatkowo pod uwagê poczucie niesprawiedliwoœci wobec dzieci niewinnie w³¹czonych
w te cierpienia, za które w ¿aden sposób nie by³y odpowiedzialne, to decyzja
o rozpadzie ma³¿eñstwa musi byæ krokiem pozostawiaj¹cym g³êbokie rany.
Znam to z ³ o i zapewniam Was, ¿e wyra¿a ono ból i ranê, które dotykaj¹
ca³¹ wspólnotê koœcieln¹. R o z p a d m a ³ ¿ e ñ s t w a j e s t t a k ¿ e d l a K o œ c i o ³ a p o w o d e m c i e r p i e n i a i Ÿ r ó d ³ e m t r u d n y c h p y t a ñ: dlaczego Pan pozwala na to, aby rozpad³ siê wêze³, który jest przecie¿ „wielkim znakiem” Jego ca³kowitej, wiernej i niezniszczalnej mi³oœci? W jaki sposób moglibyœmy spe³niæ obowi¹zek lub mieæ mo¿liwoœæ bycia blisko tych ma³¿onków?
Czy podjêliœmy wraz z nimi drogê prawdziwego przygotowania i prawdziwego
zrozumienia znaczenia przysiêgi ma³¿eñskiej, któr¹ s¹ wzajemnie zwi¹zani? Czy
towarzyszyliœmy im z delikatnoœci¹ i uwag¹ w ich wspólnej drodze jako pary
i jako rodziny przed i po zawarciu ma³¿eñstwa? Te pytania i ten ból d o t y k a j ¹
g ³ ê b o k o t a k ¿ e n a s; wspó³dzielimy je z Wami, poniewa¿ zawieraj¹ w sobie
186
PIOTR MORCINIEC
coœ, co jest nam bardzo bliskie: mi³oœæ jako marzenie i najwiêksza wartoœæ
w ¿yciu wszystkich i ka¿dego cz³owieka.
Myœlê, ¿e jako ma³¿onkowie chrzeœcijañscy potraficie
z r o z u m i e æ , w j a k i s p o s ó b t o w s z y s t k o Wa s w n a j g ³ ê b s z y s p o s ó b d o t y k a. Prosiliœcie, aby celebrowaæ Wasz¹ przysiêgê ma³¿eñsk¹ we wspólnocie Koœcio³a, widz¹c j¹ jako s a k r a m e n t, czyli wielki i skuteczny znak, który czyni obecn¹ w œwiecie mi³oœæ samego Boga, mi³oœæ ca³kowit¹, niezniszczaln¹, wiern¹ i p³odn¹, tak¹ jak¹ jest mi³oœæ Chrystusa do nas. Celebruj¹c Wasze
ma³¿eñstwo wspólnota chrzeœcijañska rozpozna³a w Was tê now¹ rzeczywistoœæ
i prosi³a o ³askê Boga, aby ten znak jaœnia³ jako œwiat³o i radosna nowina dla
wszystkich, którzy Was spotkaj¹. Kiedy to zobowi¹zanie zostaje z³amane, K o œ c i ó ³ z n a j d u j e s i ê w p e w i e n s p o s ó b w s y t u a c j i z u b o ¿ e n i a,
gdy¿ zostaje okradziony z czytelnego znaku, który powinien byæ Jego radoœci¹
i pocieszeniem. Koœció³ jednak nie patrzy na Was jako na obcych, którzy utracili
z³o¿ony œlub, ale czuje siê uczestnikiem tego zatroskania i tych pytañ, które
w tak wewnêtrzny sposób Was dotykaj¹. Mo¿ecie wiêc zrozumieæ teraz, ¿e Wasze odczucia ³¹cz¹ siê z naszymi.
W OBLICZU DECYZJI O SEPARACJI
Chcia³bym teraz usi¹œæ wœród Was i spróbowaæ p o m y œ l e æ w r a z
z Wa m i o w i e l u k r o k a c h i w i e l u p r ó b a c h , k t ó r e d o p r o w a d z i ³ y d o r o z p a d u Wa s z e g o ¿ y c i a m a ³ ¿ e ñ s k i e g o. Mogê jedynie
spróbowaæ wyobraziæ sobie, ¿e przed podjêciem tej decyzji dzieñ po dniu doœwiadczaliœcie trudnoœci we wspólnym ¿yciu: zdenerwowanie, niecierpliwoœæ,
nietolerancja, obustronny brak zaufania, czêsto tak¿e brak przejrzystoœci, poczucie zdrady, niezadowolenie z osoby, która w rzeczywistoœci okaza³a siê byæ inn¹
od tej, któr¹ pozna³o siê na pocz¹tku. Te codziennie powtarzane doœwiadczenia
koñcz¹ siê pojmowaniem domu ju¿ nie jako miejsca uczucia i radoœci, ale jako
zamkniêtej klatki, która zdaje siê odbieraæ pokój serca. Koñczy siê to wszystko
podniesionym g³osem, byæ mo¿e nawet brakiem nale¿nego szacunku, a co za tym
idzie, trudno o znalezienie jakiejkolwiek zgody.
I czuje siê, ¿e nie mo¿na ju¿ d³u¿ej kontynuowaæ wspólnego ¿ycia. Nie!
Decyzja o rozpadzie ¿ycia ma³¿eñskiego nie mo¿e byæ nig d y p o j m o w a n a j a k o ³ a t w a i b e z b o l e s n a ! Kiedy dwoje ma³¿onków
rozstaje siê, to nosz¹ oni w sercu mniej lub bardziej ciê¿k¹ ranê, która zawiera
w sobie ich ¿ycie, ich dzieci i tych wszystkich, którzy ich kochaj¹ (rodziców,
rodzeñstwa, krewnych, przyjació³). Tej Waszej rany doœwiadcza tak¿e Koœció³.
Koœció³ zdaje sobie sprawê z tego, ¿e w pewnych przypadkach nie tylko jest
dozwolona, ale mo¿e byæ nieunikniona decyzja o separacji: dla obrony godnoœci
ZW£OKI LUDZKIE W MEDYCYNIE – PIETYZM CZY S£U¯BA ¯YCIU I ZDROWIU
187
osoby, dla unikniêcia g³êbszych zranieñ, dla ochrony wielkoœci ma³¿eñstwa, które nie mo¿e przemieniæ siê w nieustanne pole wzajemnych przykroœci.
„NIE” DLA REZYGNACJI
Przed podjêciem tak wa¿nej i trudnej decyzji nie mo¿e zwyciê¿yæ szybka
rezygnacja i chêæ, aby jak najprêdzej zamkn¹æ tê kartê swego ¿ycia. Separacja
staje siê w³aœciwie okazj¹, aby z wiêkszym dystansem i byæ mo¿e z wiêkszym
spokojem popatrzeæ na ¿ycie ma³¿eñskie. Nie powinno siê – jak mówi jedna
z podstawowych zasad ¿ycia duchowego – podejmowaæ wi¹¿¹cych decyzji, kiedy duch cz³owieka jest wstrz¹œniêty przez z³oœci lub ¿yciowe burze.
Nie mo¿na przecie¿ powiedzieæ, ¿e wszystko zosta³o stracone: byæ mo¿e s¹
obecne jeszcze si³y, pomagaj¹ce zrozumieæ, co tak w³aœciwie sta³o siê w ¿yciu
danej pary czy rodziny; byæ mo¿e trzeba jeszcze chcieæ poszukaæ m¹drej i kompetentnej pomocy, aby rozpocz¹æ now¹ fazê wspólnego ¿ycia; byæ mo¿e jest jeszcze chwila na to, aby w godziwy sposób rozpoznaæ odpowiedzialnoœæ, jaka zosta³a podjêta i przyrzeczona ostatecznie poprzez przysiêgê mi³oœci i potwierdzona sakramentalnym ma³¿eñstwem. Tak¹ odpowiedzialnoœæ zawsze mamy i jeœli
nawet czêsto chêtnie przenosimy j¹ na œrodowisko czy spo³eczeñstwo, to w tym
przypadku trzeba przyznaæ, ¿e jest to tak¿e nasza odpowiedzialnoœæ. Choæ przyczyny mo¿e nawet nie by³y bezpoœrednio chciane, ale by³y wyrazem pewnej
powierzchownoœci, a nie z³oœliwoœci, to by³y to jednak gesty, s³owa, przyzwyczajenia i wybory, które utrudni³y i zdeterminowa³y ¿ycia we dwoje prowadz¹c
do jego zachwiania. Wielu ma³¿onków odnajduje siê w tym samotnymi i odczuwaj¹ tê sytuacjê jako g³êbok¹ niesprawiedliwoœæ: „Ja nie jestem temu winien! Nie
chcia³em! Zrobi³em wszystko, co mo¿liwe!”
S£OWO KRZY¯A
Wszystkich zaœ, którzy – zgodnie z prawd¹ bior¹ stosown¹, tak¿e ciê¿k¹,
odpowiedzialnoœæ za roztrwonienie skarbca w³asnego ma³¿eñstwa, chcia³bym po
bratersku prosiæ, aby o d p o w i e d z i e l i n a m i ³ o s i e r n ¹ m i ³ o œ æ B o g a,
która os¹dzaj¹c w prawdzie, wzywa do nawrócenia i uzdrawia przez propozycjê
nowego ¿ycia. Rozpoznanie w³asnej odpowiedzialnoœci nie oznacza ¿ycia w bezu¿ytecznym i wyniszczaj¹cym poczuciu winy. Rozpoznanie w³asnej odpowiedzialnoœci to otwarcie w³asnego ¿ycia na wolnoœæ i nowoœæ, której Pan pozwala
doœwiadczyæ, kiedy z ca³ego serca powracamy do Niego. To wszystko, co jest
jeszcze mo¿liwe do zrobienia, aby zaradziæ negatywnym konsekwencjom, które
dotykaj¹ w³asn¹ rodzinê, aby zmieniæ w³asne ¿ycie… wszystko to musi byæ czy-
188
DIONIGI TETTAMANZI
nione z odwag¹ i trosk¹. Tym ma³¿onkom, którzy czuli siê bardziej p o k r z y w d z e n i poprzez kryzys swego ma³¿eñstwa, chcê powiedzieæ, ¿e jako chrzeœcijanie nie mo¿ecie zapomnieæ b o l e s n e g o , a l e d a j ¹ c e g o ¿ y c i e s ³ o w a
p ³ y n ¹ c e g o z K r z y ¿ a. Z tego strasznego miejsca bólu, opuszczenia i niesprawiedliwoœci Pan Jezus objawi³ wielkoœæ swojej mi³oœci jako darmowego
przebaczenia i ofiary z siebie.
Jako biskup, a przede wszystkim jako chrzeœcijanin, nie mogê zapomnieæ
tego S³owa, ale czujê potrzebê dyskretnego ofiarowania go Wam jako S³owa,
które o¿ywi serce i nie bêdzie bezowocne i bezsensowne. A jeœli tak¿e bêdziecie
mieli do przyniesienia na ka¿de sprawowanie Eucharystii wasz¹ troskê o zrozumienie i przebaczenie, to w rzeczywistoœci bêdziecie mieli ju¿ wielki skarb do
wspó³ofiarowania z Chrystusem w pami¹tce Jego Krzy¿a: pokorne opuszczenie
Waszego ubóstwa. W te bolesne karty Waszego ¿ycia, w nie mniejszy sposób
zaanga¿owane s¹ Wasze d z i e c i , k t ó r e s ¹ c z ê s t o j a k n i e w i n n i p r o t a g o n i œ c i. A jeœli s¹ to ju¿ d z i e c i s t a r s z e, to widz¹c upadek pewnych
uczuæ, szczególnie w delikatnym dla nich wieku dojrzewania, bardzo czêsto
z wiêksz¹ trudnoœci¹ przychodzi im ³¹czyæ realizacjê jutra z marzeniami o mi³oœci. Ale nadzieja nie zawodzi: ka¿dego dnia widzimy wokó³ siebie heroiczne
i godne naœladowania przyk³ady rodziców, którzy pozostaj¹c sami, pozwalaj¹
w³asnym dzieciom na pe³ne mi³oœci, m¹droœci, troski i poœwiêcenia wzrastanie
i wychowanie. Dziêkujê tym Mamom i Tatom, którzy daj¹ nam wszystkim wielki przyk³ad. Dziêkujê Wam, podziwiam Was i mam nadziejê, ¿e nasze wspólnoty bêd¹ w stanie zabezpieczyæ tak¿e Wasze ewentualne potrzeby.
Jednoczeœnie chcia³bym przypomnieæ wszystkim rodzicom ¿yj¹cym w separacji, aby nie czynili ¿ycia swoich dzieci jeszcze bardziej trudnym, pozbawiaj¹c
je obecnoœci i w³aœciwego szacunku dla drugiego rodzica i rodziny, z której siê
wywodzi. Dzieci potrzebuj¹ – co zosta³o tak¿e potwierdzone ostatnimi gwarancjami prawnymi – tak mamy, jak i ojca, a nie bezwartoœciowych z³oœliwoœci,
zazdroœci, zatwardzia³oœci.
To, co powiedzia³em na temat separacji, obowi¹zuje z wiêkszym jeszcze naciskiem tych, którzy podjêli niejednokrotnie w sposób szybki i nieodwracalny
decyzjê o w y b o r z e r o z w o d u celem w e j œ c i a w n o w y z w i ¹ z e k.
Zobowi¹zuje to tak¿e tych, którzy nie zaanga¿owali siê wprost w separacjê lub
rozwód, ale ¿yj¹ w sytuacji faktycznego zawi¹zku z osob¹ w stanie separacji lub
z osob¹ rozwiedzion¹. Tak¿e myœl¹c o tych osobach, chcia³bym postawiæ kolejne pytanie, które le¿y mi bardzo na sercu, a którym pragnê podzieliæ siê z Wami
z wielk¹ szczeroœci¹.
PAN JEST BLISKO SKRUSZONYCH W SERCU (PS 34,19)
189
CZY JEST DLA WAS MIEJSCE W KOŒCIELE?
J a k i e j e s t m i e j s c e w K o œ c i e l e d l a m a ³ ¿ o n k ó w, k t ó r z y
¿yj¹ w separacji, dla rozwiedzionych, dla ¿yj¹cych w now y m z w i ¹ z k u ? Czy jest prawd¹, ¿e Koœció³ wy³¹cza ich na zawsze ze swojego ¿ycia? Nawet jeœli nauczanie papie¿a i biskupów w tym wzglêdzie jest jasne i by³o powtarzane wiele razy, dalej tkwi b³êdne przekonanie, które brzmi jak
bezlitosny os¹d: „Koœció³ ekskomunikowa³ rozwodników! Koœció³ wyrzuca za
drzwi ma³¿onków, którzy ¿yj¹ w separacji”. Taki os¹d jest tak radykalny, ¿e niejednokrotnie ma³¿onkowie prze¿ywaj¹cy kryzys sami oddalaj¹ siê od ¿ycia
wspólnoty chrzeœcijañskiej z powodu strachu przed odrzuceniem lub niew³aœciwym os¹dzeniem.
Chcia³bym pozostaæ wiernym mojej propozycji, aby mówiæ do Was z bratersk¹ prostot¹ i w krótkich s³owach, st¹d przedstawiê tylko d e c y d u j ¹ c y
p u n k t w tej refleksji, a s¹ nim s ³ o w a J e z u s a, którym jako chrzeœcijanie
musimy pozostaæ wierni. W tych s³owach odnajdujemy odpowiedŸ na nasze
pytanie.
S£OWA PANA NA TEMAT MA£¯EÑSTWA
Jezus nauczaj¹c, mówi³ tak¿e o ma³¿eñstwie, a czyni³ to z wielkim radykalizmem. Jest to tym bardziej zaskakuj¹ce, ¿e wielu spoœród jego pierwszych
uczniów prawdopodobnie by³o ludŸmi ¿onatymi. Jezus potwierdza, ¿e z w i ¹ z e k
m a ³ ¿ e ñ s k i miêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹ jest nierozerwalny (por. Mt 19,1-12),
poniewa¿ ukazuje siê w nim ca³kowicie pierwotny zamys³ Boga dotycz¹cy ludzkoœci, a co za tym idzie – pragnienie Boga, aby mê¿czyzna nie by³ sam, aby cz³owiek ¿y³ we wspólnocie trwa³ej i wiernej. Takie samo jest ¿ycie Boga, który jest
Mi³oœci¹, mi³oœci¹ wiern¹, nieodwo³aln¹ i p³odn¹. Tak¹ mi³oœæ ukazuje tak¿e
w jaœniej¹cy sposób wzajemna mi³oœæ miêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹. I dlatego
Jezus stwierdza: A tak ju¿ nie s¹ dwoje, lecz jednym cia³em. Co wiêc Bóg z³¹czy³,
cz³owiek niech nie rozdziela (Mt 19,6).
Od tego dnia s ³ o w a J e z u s a n i e p r z e s t a j ¹ p r o w o k o w a æ i m a r t w i æ. W³aœnie w tej chwili uczniowie zostali niejako „zgorszeni” nauczaniem
Jezusa, st¹d jakby protestuj¹ ¿e, jeœli ma³¿eñstwo jest wezwaniem a¿ tak wznios³ym i wymagaj¹cym, byæ mo¿e nie warto siê ¿eniæ (Mt 19,10). Ale Jezus raz
jeszcze podkreœla i dodaje wiary: Kto mo¿e poj¹æ, niech pojmuje (Mt 19,12).
Taka forma egzystencji nie zosta³a uczyniona, aby budziæ przera¿enie, ale przede
wszystkim po to, aby powiedzieæ o wielkoœci, do jakiej jest wezwany cz³owiek
wed³ug zamys³u Boga Stwórcy. Ta wielkoœæ wezwania jest nastêpnie jeszcze
wywy¿szona, kiedy zwi¹zek ma³¿eñski zostaje podniesiony do rangi sakramentu
190
DIONIGI TETTAMANZI
sprawowanego w Koœciele, jako skutecznego znaku ma³¿eñskiej mi³oœci, który
jednoczy Chrystusa ze swoim Koœcio³em. Jezus nie wzywa do rzeczy niemo¿liwych, ale proponuje siebie samego jako drogê, prawdê i ¿ycie w mi³oœci.
S³owa Jezusa i jego œwiadectwo ¿ycia mi³oœci¹ s¹ dla
nas i Koœcio³a wszystkich czasów jedynymi i sta³ymi odn o œ n i k a m i, które ci¹gle s¹ prawomocne dla tych, którzy wybieraj¹ sakramentalny zwi¹zek ma³¿eñski sprawowany w sposób wa¿ny, wyra¿aj¹c tym samym pe³n¹ jednoœæ – tak¿e intymn¹ – ma³¿onków, zmieniaj¹c ich od tego
momentu w „jedno cia³o”. I to w³aœnie w tym pos³uszeñstwie s³owu Jezusa stoi
racja, dla której Koœció³ wyra¿a niemo¿liwoœæ sprawowania w sposób sakramentalny drugiego ma³¿eñstwa, po tym jak rozpad³o siê ich pierwsze, wa¿nie
zwarte ma³¿eñstwo.
D L A C Z E G O POWSTRZYMYWANIE SIÊ OD KOMUNII EUCHARYSTYCZNEJ
Odczytanie w³aœciwego sensu i znaczenia s³ów Pana Jezusa jest zawsze dla
Koœcio³a wskazaniem, aby powstrzymaæ siê od dopuszczania do przyjmowania
Komunii eucharystycznej osób, które po rozpadzie swojego ma³¿eñstwa w sposób sta³y ¿yj¹ w drugim zwi¹zku ma³¿eñskim. Dlaczego? Poniewa¿ w Eucharystii dany nam jest znak mi³oœci ma³¿eñskiej pojmowanej jako nierozerwalna mi³oœæ Chrystusa do nas; otó¿ ta mi³oœæ w przypadku osób, które zamknê³y swoje
pierwsze doœwiadczenie ma³¿eñskie i ¿yj¹ w ponownym zwi¹zku, zosta³a rozerwana w owym „znaku nierozerwalnym”.
Rozumiecie zatem, ¿e norma Koœcio³a w ¿aden sposób nie wyra¿a s¹du nad
wartoœci¹ uczuæ czy jakoœci¹ relacji, które jednocz¹ rozwiedzionych, którzy ¿yj¹
w ponownych zwi¹zkach. Fakt, ¿e czêsto te nowe relacje s¹ podejmowane z poczuciem g³êbokiej odpowiedzialnoœci i z wielk¹ mi³oœci¹ tak¿e w stosunku do
dzieci, jest rzeczywistoœci¹, która nie umyka Koœcio³owi i jego pasterzom. Nie
jest to wiêc s¹d nad osobami i nad ich postrzeganiem, ale norma wyp³ywaj¹ca
w konieczny sposób z motywu faktycznego, a mianowicie, nowe zwi¹zki w swojej obiektywnej rzeczywistoœci nie mog¹ wyra¿aæ w pe³ni znaku jedynej, wiernej
i nierozdzielnej mi³oœci Chrystusa do Koœcio³a.
Jest oczywistym, ¿e norma, która reguluje mo¿liwoœæ przystêpowania do
Komunii eucharystycznej nie odnosi siê do ma³¿onków bêd¹cych w stanie kryzysu b¹dŸ separacji; wed³ug posiadanych dyspozycji duchowych mog¹ oni regularnie przystêpowaæ do sakramentu spowiedzi i Komunii Œwiêtej. To samo odnosi siê do tych, którzy z koniecznoœci musieli siê poddaæ niesprawiedliwoœci
rozwodu, ale pojmuj¹ ma³¿eñstwo zawarte religijnie jako jedyne w ich ¿yciu
i jemu pragn¹ pozostaæ wierni.
PAN JEST BLISKO SKRUSZONYCH W SERCU (PS 34,19)
191
Jednoczeœnie b³êdem jest podtrzymywanie nies³usznego przekonania, ¿e norma reguluj¹ca przystêpowanie do Komunii eucharystycznej znaczy, i¿ ma³¿onkowie rozwiedzeni, którzy zawarli powtórne zwi¹zki, s¹ wy³¹czeni z ¿ycia wiary
i mi³oœci rzeczywiœcie obecnej wewn¹trz wspólnoty koœcielnej.
W SERCU ¯YCIA WIAR¥ JEST ZNAK OCZEKIWANIA
¯ycie chrzeœcijañskie ma oczywiœcie swój szczyt w pe³nym uczestnictwie w Eucharystii, ale nie jest ograniczone
j e d y n i e d o n i e g o. Podobnie jak w piramidzie, jeœli zabierze siê jej szczyt,
ca³a budowla nie upada, ale pozostaje. Mo¿liwoœæ przyjmowania Komunii Œwiêtej w czasie Eucharystii ma z pewnoœci¹ szczególn¹ wagê i wielkie znaczenie,
ale bogactwo ¿ycia wspólnoty koœcielnej, która sk³ada siê z wielu wspólnych
spraw, pozostaje w dyspozycji ka¿dego, a zatem dana jest tak¿e tym, którzy nie
mog¹ przystêpowaæ do Komunii Œwiêtej. Samo uczestnictwo w celebracji eucharystycznej w niedziele zawiera w sobie przede wszystkim aktywne s³uchanie s³owa Bo¿ego i wspólne wzywanie Ducha Œwiêtego, aby staæ siê zdolnym do
wiernego ¿ycia, oczekuj¹c przyjœcia naszego Pana.
W samym centrum chrzeœcijañskiej wiary znajduje siê w³aœnie oczekiwanie
na przyjœcie Pana i ostateczne spotkanie z Nim, gdy¿ jak mówi Koœció³ w swojej
liturgii bezpoœrednio przed Komuni¹ eucharystyczn¹: a b y œ m y o c z e k i w a l i
p r z y j œ c i a n a s z e g o P a n a J e z u s a C h r y s t u s a. On rzeczywiœcie j u ¿
p r z y s z e d ³ , a l e m u s i j e s z c z e p r z y j œ æ i objawiæ w pe³ni chwa³ê swojego królestwa mi³oœci. I my, choæ ju¿ jesteœmy synami Boga, to niemniej nie
zosta³o nam to jeszcze objawione w ca³ym swoim blasku. Zatem proszê Was,
abyœcie uczestniczyli z wiar¹ w celebracji eucharystycznej, tak¿e jeœli nie mo¿ecie przyjmowaæ Komunii Œwiêtej: bêdzie to dla Was impuls do wzmocnienia
w Waszych sercach oczekiwania na przyjœcie Pana oraz pragnienia spotkania Go
osobiœcie z ca³ym bogactwem i ubóstwem naszego ¿ycia. Nie zapominajmy
o tym nigdy: Msza œwiêta ze swojej natury zawiera zawsze „duchow¹ komuniê”,
która jednoczy nas z Panem, a w Nim jednoczy nas z braæmi i siostrami, którzy
stoj¹ blisko Jego sto³u.
W jednym ze swoich ostatnich listów papie¿ Benedykt XVI – po tym jak
ponownie potwierdzi³ niemo¿noœæ przyjmowania Komunii Œwiêtej przez osoby
rozwiedzione, które zawar³y ponowne zwi¹zki – stwierdza, ¿e oni nadal – pomimo ich sytuacji – przynale¿¹ do Koœcio³a, który ze szczególn¹ trosk¹ im towarzyszy w ich pragnieniu kultywowania, na tyle, na ile to jest mo¿liwe, chrzeœcijañskiego stylu ¿ycia poprzez uczestnictwo we Mszy œw., choæ bez przyjmowania
Komunii œw., s³uchanie s³owa Bo¿ego, adoracjê eucharystyczn¹, modlitwê,
192
DIONIGI TETTAMANZI
uczestnictwo w ¿yciu wspólnotowym, szczer¹ rozmowê z kap³anem czy ojcem
duchownym, oddawanie siê czynnej mi³oœci, dzie³om pokuty oraz zaanga¿owaniu w wychowanie dzieci (Sacramentum caritatis, nr 29).
Proszê wiêc Was ma³¿onkowie rozwiedzeni, którzy zawarliœcie ponowne
zwi¹zki, a b y œ c i e n i e o d d a l a l i s i ê o d ¿ y c i a w i a r y i ¿ y c i a K o œ c i o ³ a. Proszê, abyœcie uczestniczyli w celebracji Eucharystii w dniu Pañskim.
Tak¿e do Was jest skierowana nowoœæ ¿ycia, która jest darem Ducha Œwiêtego.
Tak¿e do Waszej dyspozycji s¹ liczne œrodki Bo¿ej ³aski. Tak¿e od Was Koœció³
oczekuje aktywnej obecnoœci i dyspozycyjnoœci w s³u¿bie tym, którzy potrzebuj¹ Waszej pomocy. A myœlê tutaj przede wszystkim o wielkim polu wychowawczym, do którego jako rodzice zostaliœcie wezwani, tak¿e poprzez podjêcie troski o zachowanie pozytywnych relacji z pierwotn¹ rodzin¹. Myœlê nastêpnie
o prostym œwiadectwie – choæ tak¿e trudnym – wiernego ¿ycia chrzeœcijañskiego, ¿ycia w modlitwie i mi³oœci. I w koñcu myœlê, ¿e Wy sami, patrz¹c na swoje
osobiste doœwiadczenia, mo¿ecie byæ pomoc¹ dla Waszych braci i sióstr, którzy
spotykaj¹ identyczne lub podobne chwile i sytuacje w swoim ¿yciu.
W szczególnoœci warto podkreœliæ sytuacjê niektórych z Was, o której to Jan
Pawe³ II napisa³: Koniecznie trzeba podnieœæ te¿ wartoœæ œwiadectwa tych ma³¿onków, którzy, opuszczeni przez partnera, dziêki mocy wiary i nadziei chrzeœcijañskiej nie wst¹pili w nowy zwi¹zek. Oni równie¿ daj¹ autentyczne œwiadectwo
wiernoœci, której œwiat dzisiejszy tak potrzebuje. Dlatego winni doznawaæ zachêty i pomocy ze strony pasterzy i wiernych Koœcio³a (Familiaris consortio, nr 20).
Z Wami wszystkimi – czyni¹c moimi s³owa tak¿e innych biskupów Lombardii – proszê Ducha Œwiêtego, aby: natchn¹³ gesty i s³owa wszystkich, aby nikt
nie czu³ siê wy³¹czony z mi³osierdzia Bo¿ego, ¿e nikt nie jest przez Boga opuszczony, ale zawsze jest przez Niego szukany i ukochany. Œwiadomoœæ tego, ¿e jest
siê kochanym czyni mo¿liwym, to co zdaje siê byæ niemo¿liwe (List do naszych
rodzin, nr 28)4.
PAN, KTÓRY JEST MIÊDZY NAMI, JEST WAM BLISKI
Drodzy Ma³¿onkowie, którzy napotykacie w swoim ¿yciu trudne sytuacje,
kryzysy, separacjê lub którzy ¿yjecie po rozwodzie w ma³¿eñstwie cywilnym,
zbli¿am siê ku zakoñczenia tego mojego listu, w którym szuka³em mo¿liwoœci
po³o¿enia mojego serca blisko Waszego. Nie ³udzê siê, ¿e wyrazi³em wszystko
Chodzi o dokument wydany w Mediolanie dnia 08.09.2001 przez Konferencjê Episkopatu
Lombardii, Seguire Gesù sulle strade dell’amore e della vita. Lettera alle nostre famiglie. Tekst
dostêpny na stronie internetowej:
www.diocesi.milano.it/istituzionale/documenti/testi/lettera_famiglie.rtf
4
PAN JEST BLISKO SKRUSZONYCH W SERCU (PS 34,19)
193
to, co jest w Waszych sercach ani nie odpowiedzia³em na wszystkie pytania, które chcieliœcie zadaæ. Nade wszystko wierzê, ¿e m i e l i œ m y o k a z j ê r o z p o c z ¹ æ d i a l o g, poprzez który w mi³oœci i prawdzie wzajemnie spróbujemy siê
zrozumieæ. Mam nadziejê, ¿e to bêdzie dialog kontynuowany w duchu prostoty
i mi³oœci, które prowadzi³y mnie w trakcie pisania tego listu. Uprzywilejowanym
kana³em tej rozmowy mo¿e byæ dialog z Waszymi kap³anami. Zapraszam Was
do szukania ich i do dialogowania z nimi w duchu zaufania. Byæ mo¿e dla niektórych z Was nie bêdzie mo¿liwa inna droga odbudowania szczêœliwej relacji
z Koœcio³em, jak w³aœnie poprzez radosn¹ i szczer¹ rozmowê z godnym Waszego zaufania kap³anem. Nie proœcie kap³anów, aby wskazywali Wam ³atwe rozwi¹zania lub nadzwyczajne skróty. Szukajcie w Waszych kap³anach braci, którzy pomog¹ Wam w zrozumieniu trudnych spraw oraz pomog¹ w ¿yciu z prostot¹ i wiar¹ przyjmowaæ wolê Boga: z Wami bowiem s³uchamy s³owa Bo¿ego,
które jest wymagaj¹ce, ale zawsze daj¹ce ¿ycie, bêdzie Wam to s³owo pomaga³o
w naœladowaniu Chrystusa we wspólnocie Koœcio³a.
W perspektywie rozpoczêtego dialogu ¿yczê Wam z serca mo¿liwoœci spotkania ma³¿onków i rodzin chrzeœcijañskich, które pe³ne pokory i wiary wiedz¹,
jak przyj¹æ drugiego z otwartymi ramionami, jak wys³uchaæ i jak pod¹¿aæ razem
z Wami drog¹ mi³oœci Boga i bliŸniego, na któr¹ wszyscy jesteœmy wezwani.
Dziêkujê Wam za mo¿liwoœæ bycia w waszym domu. Proszê z Wami Pana, aby
da³ nam odpowiednie dary, aby trwaæ razem z naszymi braæmi i siostrami w tym
samym Koœciele oraz doœwiadczaæ pocieszaj¹cej i dodaj¹cej odwagi, ¿e Pan jest
blisko skruszonych sercem (Ps 34,19) i ¿e Jego mi³oœæ jest zawsze miêdzy nami!
Mediolan, Objawienie Pañskie 2008
Przet³umaczy³ z j. w³oskiego i opracowa³
ks. dr WOJCIECH SURMIAK
Zak³ad Teologii Moralnej i Duchowoœci Uniwersytetu Œl¹skiego
194
DIONIGI TETTAMANZI
PAN JEST BLISKO SKRUSZONYCH W SERCU (PS 34,19)
195
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
ZBIGNIEW NOSOWSKI
Miesiêcznik „Wi꟔
Kryzys jako szansa. Czy odkrycie ma³¿eñstwa jest przed nami?
Crisis as a Chance. Are We yet to Discover Marriage?
Mój g³os w sprawie kryzysu rodziny bêdzie, byæ mo¿e, nieco specyficzny.
Chcê bowiem, po pierwsze, skupiæ siê na problematyce ma³¿eñstwa, a nie rodziny. Jestem bowiem przekonany, ¿e tak jak fundamentem rodziny jest ma³¿eñstwo,
tak te¿ fundamentem kryzysu rodziny jest kryzys ma³¿eñstwa. Po drugie, chcia³bym spojrzeæ na kryzys jako na szansê odkrycia istoty ma³¿eñstwa.
RÓ¯NE PODEJŒCIA DO KRYZYSU
Na kryzys – jakikolwiek i czegokolwiek – mo¿na reagowaæ w ró¿ny sposób.
Wyró¿ni³bym cztery typowe reakcje i chcia³bym opowiedzieæ siê za jedn¹ z nich.
Ogólnie chodzi mi tu o „kryzys” rozumiany jako przemiana systemu wartoœci
dominuj¹cego w dzisiejszym œwiecie. Na naszych oczach rozpada siê bowiem
œwiat, w którym do kulturowych oczywistoœci nale¿a³o na przyk³ad, ¿e ma³¿eñstwo to trwa³y zwi¹zek kobiety i mê¿czyzny (st¹d postulat rezygnacji z wszelkich odniesieñ do p³ci w prawnej definicji ma³¿eñstwa) albo ¿e cierpienie jest
nieusuwaln¹ czêœci¹ ludzkiego losu (st¹d zgoda na eutanazjê). Jaka ma byæ reakcja chrzeœcijan?
W pierwszym ujêciu kryzys jest widziany niemal¿e jako k o n i e c œ w i a t a, a przynajmniej koniec takiego œwiata, w jakim chcia³oby siê ¿yæ. Skoro zakwestionowano same fundamenty, to wszystko powinno wkrótce run¹æ. G³ównym problemem jest tu zatem odciêcie siê od z³a tego œwiata. Jeœli tak definiuje
siê problem, to reakcj¹ na kryzys jest nie tyle walka ze z³em, ile raczej demaskowanie i obna¿anie z³a w œwiecie. W sumie prowadzi to do zamykania siê w swoim krêgu, w œwiecie alternatywnym, oswojonym, „naszym”, w którym panuj¹
196
ZBIGNIEW NOSOWSKI
dobrze sprawdzone wartoœci; we w³asnym gronie ludzi przekonanych. Skoro
œwiat zewnêtrzny budzi tyle podejrzeñ i oskar¿eñ, „nasz” œwiat powinien byæ
wolny od w¹tpliwoœci. Jak mówi³ Jezus: Niech wasza mowa bêdzie: Tak, tak; nie,
nie. A co nadto jest, od Z³ego pochodzi (Mt 5,37).
W drugim ujêciu kryzys widziany jest przede wszystkim jako n i e b e z p i e c z e ñ s t w o dla naszej to¿samoœci i tradycji. Toczy siê ostra walka ideowa, zagro¿one s¹ fundamenty naszej cywilizacji. Chrzeœcijanie s¹ atakowani i dyskryminowani, trzeba wiêc stanowczo reagowaæ. Nie mo¿na pozwoliæ, by Polska
i Europa sta³y siê laickie. Kluczowym problemem staje siê tu obrona naszej racji? Jak skutecznie walczyæ z propagatorami z³a? G³ówn¹ reakcj¹ na sytuacjê kryzysu wartoœci nie jest ju¿ zamykanie siê, lecz ostra walka z dobrze znanymi
przeciwnikami, identyfikowanymi jako twórcy czy sprawcy kryzysu. W publicystyce tego nurtu dominuje frazeologia walki. Reakcj¹ na rewolucjê obyczajow¹
powinna byæ kontrrewolucja, a na zaw³aszczanie Europy przez nurty obce chrzeœcijañstwu – zdecydowana obrona tradycji. Najlepsz¹ obron¹ jest atak, mówi siê
wiêc o ofensywie tradycji. Definicja przeciwnika jest tu szeroka, a definicja ortodoksji w¹ska: Kto nie jest ze Mn¹, jest przeciwko Mnie; i kto nie zbiera ze Mn¹,
rozprasza – jak mówi³ Jezus (Mt 12,30; £k 11,23).
Trzecia postawa to spojrzenie na kryzys jako szansê oraz w y z w a n i e intelektualne i duchowe do twórczej pracy nad odnow¹ chrzeœcijañskiej wizji rzeczywistoœci. Spór cywilizacyjny – owszem, jest; ale nie walczmy „z” czy „przeciw” komukolwiek, walczmy „o” zagubione dobro, które dostrzegamy w tradycji chrzeœcijañskiej i które uwa¿amy za dobro wspólne ludzkoœci. Problem
g³ówny wedle tej postawy to: jak w nowy sposób przekonywaæ do naszej wizji
¿ycia, któr¹ przecie¿ uznajemy za uniwersaln¹, za dobr¹ nie tylko dla katolików?
Zagubienie wizji chrzeœcijañskiej to efekt nie tylko wp³ywów si³ z³a w œwiecie,
lecz tak¿e naszych s³aboœci czy nieudolnoœci w jej prezentacji. Jak zatem ocaliæ
to, co dobre w tradycji, przystosowuj¹c j¹ do zmieniaj¹cego siê œwiata? Najwa¿niejsz¹ reakcj¹ nie jest polemika, lecz wewnêtrzny wysi³ek transformacji, odnowy, aggiornamento, powrotu do Ÿróde³. Definicja przeciwnika jest tu w¹ska.
Chodzi raczej o szukanie sojuszników nawet w miejscach nieoczekiwanych. Kto
bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami – jak mówi³ Jezus (Mk 9,40; por.
£k 9,50).
Czwarte spojrzenie na kryzys wartoœci to uznanie go z a s t a n p o ¿ ¹ d a n y. Kryzys by³ niezbêdny, bo tradycyjna nauka chrzeœcijañska by³a nie tylko tradycyjna, ale i anachroniczna, nieprzystaj¹ca do dzisiejszej rzeczywistoœci. Œwiat
siê zmienia, powinno wiêc zmieniaæ siê tak¿e koœcielne rozumienie zasad wiary
i moralnoœci. W du¿ej mierze jest ono bowiem wykwitem kultury (która podlega
zmianom), a nie wyrazem niezmiennych zasad objawionych przez Boga w postaci gotowej do realizacji. Kluczowym problemem dla tego nurtu katolicyzmu
jest nad¹¿anie za przemianami œwiata, kultury, systemów wartoœci. Zmiana jako
KRYZYS JAKO SZANSA. CZY ODKRYCIE MA£¯EÑSTWA JEST PRZED NAMI?
197
taka jest tu uznawana za cenn¹ wartoœæ. Mo¿na bowiem wreszcie odrzuciæ to, co
przestarza³e. Rozpadaj¹ siê stare, niepotrzebne pojêcia – i dobrze! Trzeba wszystko redefiniowaæ, zerwaæ z tym, co stare i zacz¹æ do nowa! W tym ujêciu nie ma
¿adnego sporu cywilizacyjnego, p³ynie tylko pr¹d nieuchronnych przemian kulturowych. Nie trzeba walczyæ w obronie tego, czego nie da siê obroniæ i co jest
skazane na przeminiêcie – nale¿y raczej siê dostosowaæ. Rol¹ chrzeœcijan jest
rozumieæ skomplikowane ludzkie losy i przebaczaæ, jak mówi³ Jezus: I ja Ciebie
nie potêpiam (J 8,11).
PONOWNE ODKRYWANIE MA£¯EÑSTWA
Osobiœcie najbli¿sze jest mi to trzecie podejœcie do problemu, które mobilizuje do szukania nowych dróg. S¹dzê, ¿e chrzeœcijanie nie powinni skupiaæ siê
na potêpianiu œwiata, w którym ¿yj¹. Zamiast bezradnie protestowaæ i ubolewaæ
nad kryzysem ma³¿eñstwa powinniœmy nañ odpowiedzieæ, ukazuj¹c pozytywn¹,
atrakcyjn¹ chrzeœcijañsk¹ wizjê ma³¿eñstwa – jako pe³nej realizacji cz³owieczeñstwa poprzez spotkanie i zjednoczenie kobiety i mê¿czyzny. Nie warto te¿ koncentrowaæ siê przede wszystkim na walce (czasami potrzebnej czy wrêcz niezbêdnej), gdy¿ najg³êbsze Ÿród³o kryzysu ma³¿eñstwa le¿y na poziomie ludzkich
motywacji – wielu ludziom brakuje odpowiednich zachêt czy choæby dobrych
wzorców do naœladowania, które mog³yby ich mobilizowaæ do wy³¹cznej wiernoœci w ma³¿eñstwie. Rzecz jasna odrzucam tak¿e model nad¹¿ania za przemianami kulturowymi, który skutkuje radykaln¹ zmian¹ koncepcji ma³¿eñstwa.
W moim przekonaniu reakcja chrzeœcijan i Koœcio³a na kryzys ma³¿eñstwa
powinna byæ dwutorowa. Z jednej strony trzeba jak najczêœciej mówiæ jêzykiem
ogólnoludzkim, humanistycznym, œwieckim, bez odwo³ywania siê do argumentacji religijnej, ukazuj¹c pozytywn¹ wizjê ma³¿eñstwa jako unikalnej wspólnoty
miêdzyludzkiej. Z drugiej natomiast strony niezbêdne jest pog³êbianie duchowej
wizji przymierza ma³¿eñskiego kobiety i mê¿czyzny jako widzialnego sakramentu Boga, który jest Mi³oœci¹. Z jednej strony – trzeba poszukiwaæ przekonuj¹cego niereligijnego jêzyka mówienia o ma³¿eñstwie (aby przekonywaæ nieprzekonanych). Z drugiej strony – mówiæ g³êboko religijnie o ma³¿eñstwie (aby
umacniaæ przekonanych i poci¹gaæ wahaj¹cych siê). Ten drugi kierunek refleksji
propagujê od lat, co znalaz³o wyraz m.in. w ksi¹¿ce Parami do nieba. Ma³¿eñska
wizja œwiêtoœci1 poœwiêconej drogom duchowoœci i œwiêtoœci ma³¿eñskiej. Dzisiaj jednak chcia³bym skupiæ siê na pierwszym sposobie myœlenia.
Pomimo kryzysu (a mo¿e w³aœnie dziêki niemu?) twierdzê, ¿e chrzeœcijañskie rozumienie ma³¿eñstwa wychodzi naprzeciw najg³êbszej ludzkiej têsknocie
1
Wyd. Biblioteka „Wiêzi” 2004, wydanie drugie poszerzone – 2010.
198
ZBIGNIEW NOSOWSKI
– kochaæ to byæ z jednym cz³owiekiem na zawsze, przez ca³e ¿ycie. Taka wizja
mi³oœci – trwa³ej, wy³¹cznej, wielkiej, nierozerwalnej – najbardziej poci¹ga wiêkszoœæ ludzi. Mi³oœæ, za któr¹ têsknimy, to g³êboka wiêŸ oparta nie o zmieniaj¹ce
siê emocje, lecz o postanowienie, ¿e bêdziemy ze sob¹ w zdrowiu i chorobie, na
dobre i na z³e, nie opuœcimy siebie nawzajem a¿ do koñca. Chrzeœcijañska wizja
ma³¿eñstwa jest odpowiedzi¹ na tê ogólnoludzk¹ têsknotê, to propozycja prze¿ycia swego cz³owieczeñstwa w radykalnej bliskoœci kobiety i mê¿czyzny – jako
szczególnej jakoœci miêdzyludzkiej relacji i mi³oœci.
Polski filozof Adam Hernas, szkicuj¹c fenomenologiczne rozumienie ma³¿eñstwa, twierdzi, ¿e w ma³¿eñstwie mamy do czynienia ze zbli¿eniem totalnym,
w którym najwiêksza innoœæ, z jak¹ mamy do czynienia, przechodzi w maksymaln¹ bliskoœæ2. Jego zdaniem, maksymalne zbli¿enie w³aœciwie jest mo¿liwe tylko
w sytuacji kobiety i mê¿czyzny. W tym przypadku zbli¿enie nastêpuje przecie¿
z maksymalnej odleg³oœci: z jednej strony dotyczy osób, które wyjœciowo s¹ sobie
nieznane i obce, z drugiej zaœ dzieli je owa granica p³ci. Na to nak³adaj¹ siê
wszystkie aspekty spo³eczne: inna rodzina, inne œwiaty, inna kultura, byæ mo¿e
inna religia itd. Formalnych przeszkód jest zatem bardzo wiele. Najwa¿niejsz¹
jest jednak to, co wspó³czesna filozofia wci¹¿ tak usilnie penetruje – innoœæ. Drugi cz³owiek – kobieta, mê¿czyzna – jest tu podwójnie inny. Po pierwsze – jako
ktoœ obcy, nadchodz¹cy z daleka; po drugie – jako ktoœ odmienny p³ciowo, przynosz¹cy zupe³nie inne doœwiadczenie siebie i œwiata. Ma³¿eñstwo jest dla Hernasa fenomenem maksymalnej bliskoœci, jaka z ludzkiej perspektywy jest osi¹galna.
Niesamowite jest to, ¿e ta maksymalna bliskoœæ nie anuluje innoœci.
Taka propozycja nie jest adresowana tylko do katolików! Chc¹c, aby trafi³a
do innych, trzeba j¹ przedstawiaæ mo¿liwie atrakcyjnie, „normalnie”, „po ludzku”, bez odwo³ywania siê do argumentacji nadprzyrodzonej, a przede wszystkim
pozytywnie. O koniecznoœci pozytywnego jêzyka w koœcielnym nauczaniu
o ma³¿eñstwie i rodzinie ciekawie mówi³ Benedykt XVI, a w sierpniu 2006 roku,
w wywiadzie przed pielgrzymk¹ do Bawarii, dziennikarze spytali go, dlaczego
kilka tygodni wczeœniej, w lipcu podczas Kongresu Rodziny w Walencji, nie
mówi³ o aborcji i eutanazji. Media – jak wiadomo – lubi¹ przecie¿ przedstawiaæ
papieskie nauczanie (tak samo by³o za Jana Paw³a II) jako rutynowe potêpianie
zagro¿eñ. Benedykt XVI odpowiedzia³ bardzo wyraŸnie: Przede wszystkim trzeba powiedzieæ, ¿e w obu wypadkach mia³em na ka¿de wyst¹pienie po dwadzieœcia minut. I jeœli ktoœ ma do dyspozycji tak ma³o czasu, nie mo¿e zaczynaæ od
mówienia NIE. Przede wszystkim trzeba wiedzieæ, czego naprawdê chcemy, czy¿
nie? Chrzeœcijañstwo, katolicyzm nie s¹ zbiorem zakazów, ale czymœ pozytywnym.
Wa¿ne jest dostrze¿enie tego na nowo, poniewa¿ ta œwiadomoœæ dzisiaj prawie
2
nr 9.
Radykalna bliskoœæ, z Adamem Hernasem rozmawia Anna Karoñ-Ostrowska, „Wi꟔ 2006
KRYZYS JAKO SZANSA. CZY ODKRYCIE MA£¯EÑSTWA JEST PRZED NAMI?
199
zupe³nie zaginê³a. Mogliœmy us³yszeæ bardzo wiele na temat tego, czego nie wolno, teraz trzeba powiedzieæ: ale¿ my mamy coœ pozytywnego do zaproponowania, ¿e kobieta i mê¿czyzna stworzeni s¹ dla siebie nawzajem. ¯e hierarchia «seksualnoœæ – eros – agape» wskazuje wymiary mi³oœci i ¿e na tym najpierw buduje
siê ma³¿eñstwo jako spotkanie mê¿czyzny i kobiety pe³ne szczêœcia i b³ogos³awieñstwa, a nastêpnie rodzinê, gwarantuj¹c¹ kontynuacjê miêdzy pokoleniami,
w której poszczególne pokolenia jednaj¹ siê miêdzy sob¹ i gdzie mog¹ spotykaæ
siê tak¿e kultury. Przede wszystkim nale¿y wskazaæ to, czego pragniemy. Na drugim miejscu mo¿na zobaczyæ, dlaczego pewnych rzeczy nie chcemy. Trzeba dostrzec i zastanowiæ siê nad tym, ¿e nie jest katolickim wynalazkiem to, i¿ mê¿czyzna i kobieta s¹ stworzeni dla siebie nawzajem, by ludzkoœæ mog³a dalej ¿yæ:
wiedz¹ o tym wszystkie kultury. Jeœli chodzi o aborcjê, dotyczy ona nie szóstego,
ale pi¹tego przykazania: «Nie zabijaj!». To musimy uznaæ za oczywiste i zawsze
musimy powtarzaæ: osoba ludzka powstaje w matczynym ³onie i jest ni¹ a¿ do
ostatniego tchnienia. Cz³owiek zawsze musi byæ szanowany jako cz³owiek. To staje siê bardziej zrozumia³e, jeœli wczeœniej wska¿e siê to, co pozytywne3.
Tak patrz¹c na ma³¿eñstwo, mo¿na dostrzec, ¿e byæ mo¿e obecny kryzys jest
szans¹ odkrycia nowej, g³êbszej wizji ma³¿eñstwa, opartej wreszcie na równoœci
kobiety i mê¿czyzny. Przez stulecia w ró¿nych ludzkich kulturach (tak¿e w kulturze wspó³kszta³towanej przez chrzeœcijañstwo) ma³¿eñstwu nie przys³ugiwa³a
przecie¿ wartoœæ samoistna – s³u¿y³o ono innym celem, jak legalizacja wspó³¿ycia seksualnego, podtrzymanie gatunku ludzkiego, zapewnienie zabezpieczenia
materialnego na stare lata przez dzieci. Z instytucj¹ ma³¿eñstwa rzadko wi¹za³a
siê mi³oœæ narzeczonych – o ich o¿enku najczêœciej decydowali rodzice. Paradoksalnie zatem dopiero teraz – w œwiecie po rewolucji seksualnej, po emancypacji
i wyzwoleniu kobiet – mo¿na ³atwiej dotrzeæ do istoty ma³¿eñstwa.
Ma³¿eñstwo przesta³o ju¿ byæ kulturow¹ oczywistoœci¹. Oczywiste przesta³o
byæ nawet to, ¿e ma³¿eñstwo jest relacj¹ kobiety i mê¿czyzny. Obyczajowoœæ
dopuszcza obecnie ró¿ne formy i style bycia i ¿ycia razem. Tym samym zawieranie zwi¹zku ma³¿eñskiego uwolnione zosta³o od gorsetu obowi¹zuj¹cych norm
spo³ecznych, a staje siê œwiadomym wyborem. Jeœli osób wybieraj¹cych ma³¿eñski styl ¿ycia i odpowiedzialnie go realizuj¹cych bêdzie wystarczaj¹co du¿o, jeœli œwiadectwo ich ¿ycia bêdzie wiarygodne i przekonuj¹ce, jeœli sposób refleksji
i mówienia o ma³¿eñstwie równie¿ ulegnie odnowie – to byæ mo¿e powstanie
tak¿e nowa kultura propaguj¹ca ma³¿eñstwo?
Wywiad dla Bayerischer Rundfunk (ARD), ZDF, Deutsche Welle i Radia Watykañskiego na
stronie: http://storico.radiovaticana.org/pol/storico/2006-08/91117_wywiad_benedykta_xvi.html
(dostêp: lipiec 2010).
3
200
ZBIGNIEW NOSOWSKI
Mo¿e zatem odkrycie ma³¿eñstwa jest dopiero przed nami? Mo¿e nale¿a³oby broniæ klasycznego rozumienia ma³¿eñstwa nie tyle jako modelu tradycyjnego, lecz po prostu jako najlepszego dla cz³owieka? Chodzi mi o to, abyœmy nie
dali siê zapêdziæ do kornera obroñców tradycji. Dobra Nowina (tak¿e o ma³¿eñstwie) przekracza bowiem granice kultur. Kulturowe wzorce prze¿ywania ma³¿eñstwa bardzo siê przecie¿ zmieniaj¹, a w modelu ma³¿eñskim, który domyœlnie rozumiemy jako „tradycyjny”, jest tak¿e du¿o kulturowych nalecia³oœci, których z pewnoœci¹ broniæ ani nie warto, ani siê nie da. Mam na myœli zw³aszcza
niedocenianie wiêzi ma³¿eñskiej jako takiej, wyraŸn¹ nierównoprawnoœæ mê¿a
i ¿ony, sprowadzanie kobiety do pe³nienia wy³¹cznie czy przede wszystkim roli
matki, wy³¹czenie mê¿czyzny z odpowiedzialnoœci za wiele sfer ¿ycia rodzinnego i domowego. Nie mo¿na zatem przywi¹zywaæ chrzeœcijañskiej wizji ma³¿eñstwa tylko do kultury tradycyjnej. Nowe wino trzeba przecie¿ wlewaæ do nowych
buk³aków, a nie do starych… Nale¿y pokazywaæ, ¿e wy³¹czne i nierozerwalne
ma³¿eñstwo to najlepszy pomys³ na to, jak byæ cz³owiekiem w trwa³ej wspólnocie kobiety i mê¿czyzny.
MA£¯EÑSTWO: REAKTYWACJA
Czy nie jest naiwnoœci¹ przekonanie, ¿e o piêknej i porywaj¹cej wizji ma³¿eñstwa nale¿y mówiæ w czasie przysz³ym, a nie w czasie przesz³ym? Postanowiliœmy to sprawdziæ w ramach prac Laboratorium „Wiêzi” – chrzeœcijañskiego
think tanku powsta³ego przy miesiêczniku „Wi꟔. W ramach prac Laboratorium
powsta³ raport, zatytu³owany nieco przewrotnie „Ma³¿eñstwo: reaktywacja”4.
Przygotowuj¹c ten raport wyszliœmy z za³o¿enia, ¿e kryzys ma³¿eñstwa mo¿e
zostaæ wykorzystany jako szansa oczyszczenia wspó³czesnej wizji ma³¿eñstwa
z obci¹¿aj¹cych j¹ kulturowych nalecia³oœci epok poprzednich. Raport sk³ada siê
z kilku artyku³ów prezentuj¹cych opis i diagnozê wspó³czesnej sytuacji ma³¿eñstwa w ró¿nych krajach. Z punktu widzenia dzisiejszego sympozjum najwa¿niejsza jest jednak wizja ma³¿eñstwa, w której prezentacji postanowiliœmy tym razem zrezygnowaæ z odwo³añ bo Biblii i argumentów religijnych; chcieliœmy
bowiem pokazaæ ma³¿eñstwo jako wyj¹tkow¹ ludzk¹ wspólnotê. Wizjê tê
przedstawiamy w ankiecie zatytu³owanej „Ma³¿eñstwo s³u¿y do mi³oœci” oraz
w artyku³ach Marii Rogaczewskiej i Moniki Waluœ „Po rewolucji seksualnej: ma³¿eñstwo?” i Marka Rymszy „Ma³¿eñstwo nie jest spraw¹ prywatn¹”. Streszczeniem naszej argumentacji jest krótka synteza, któr¹ tu przedstawiê wraz z komentarzem5.
Zob. „WIʏ” 2009 nr 11/12.
Jej autorami s¹: Katarzyna Jab³oñska, Ewa Karabin, Micha³ Królikowski, Zbigniew Nosowski, Maria Rogaczewska, Marek Rymsza, Monika Waluœ. Wiêcej – zob. www.laboratorium.wiez.pl
4
5
KRYZYS JAKO SZANSA. CZY ODKRYCIE MA£¯EÑSTWA JEST PRZED NAMI?
201
Pierwszy punkt to fenomenologia ma³¿eñstwa. S¹ tu odwo³ania m.in. do
myœli cytowanego ju¿ Adama Hernasa, a tak¿e do innych wspó³czesnych filozofów, m.in. Jacka Filka. Uderzaj¹ce jest jednak, ¿e do niedawna filozofia nie czyni³a ma³¿eñstwa przedmiotem swego namys³u. Widzia³a w nim raczej instytucjê
ni¿ relacjê miêdzyludzk¹.
1. M a ³ ¿ e ñ s t w o t o r a d y k a l n a b l i s k o œ æ k o b i e t y i m ê ¿ c z y z n y. Jest to unikalna relacja opieraj¹ca siê na komplementarnoœci dwóch p³ci.
Wzajemnemu dope³nianiu siê osób w tej najmniejszej ludzkiej wspólnocie towarzyszy wy³¹cznoœæ – ¿ona i m¹¿ w tak pe³ny sposób s¹ tylko dla siebie.
Mi³oœæ kobiety i mê¿czyzny to odkrywanie cielesnej i duchowej innoœci oraz
otwieranie siê na innoœæ. Poprzez ma³¿eñstwo oboje odnajduj¹ miejsce dla drugiej osoby wewn¹trz w³asnej intymnoœci i to¿samoœci. Granice cielesnej i duchowej intymnoœci zostaj¹ przekroczone, a do to¿samoœci dwojga pojedynczych „ja”
wchodzi na trwa³e „ty” wspó³ma³¿onka.
Rodzi siê tak¿e nowe „my” – zobowi¹zuj¹ca wiêŸ ma³¿eñska, szczególna
jakoœæ miêdzyludzkiej relacji. Ma³¿onkowie s¹ œciœle z³¹czeni, ale pozostaj¹ odrêbnymi osobami. Ich ¿ycie nierozerwalnie splata siê ze sob¹, choæ nie zlewa.
W tym ujêciu najwa¿niejsze jest dostrze¿enie, ¿e tak¿e w niereligijnej wizji
ma³¿eñstwa zawieraj¹ siê takie elementy, jak komplementarnoœæ dwóch p³ci,
wy³¹cznoœæ zobowi¹zañ ma³¿eñskich i pragnienie trwa³oœci tej wspólnoty.
Kolejny punkt naszej syntezy to refleksja psychologiczna:
2. M a ³ ¿ e ñ s t w o t o n i e u s t a n n e p r z e k r a c z a n i e s a m e g o s i e b i e. Niedobrze cz³owiekowi byæ samemu – bo cz³owiek potrzebuje relacji i trwa³ych wiêzi. Ma³¿eñstwo, podobnie jak g³êboka przyjaŸñ, w najwiêkszym stopniu
rozwija cz³owieka. Czêsto m³odzi ludzie nie potrafi¹ jednak godziæ swojej wolnoœci z wolnoœci¹ wspó³ma³¿onka. ¯ycia we dwoje trzeba siê zatem uczyæ.
Fundamentem ma³¿eñskiej wspólnoty ¿ycia i mi³oœci s¹ wzajemne poznanie,
zrozumienie i akceptacja. WiêŸ ma³¿eñska wymaga codziennego pielêgnowania
– poprzez otwartoœæ, komunikacjê i dialog. Ma³¿eñstwo uczy empatii, cierpliwoœci, poœwiêcenia, samoograniczenia. Jest to proces ci¹g³y, sta³e budowanie „my”
– w którym trzeba braæ pod uwagê dobro wspólne, a nie tylko indywidualne.
Nastêpny etap to refleksja etyczna, podzielona na dwie czêœci: do wewn¹trz
wspólnoty ma³¿eñskiej i na zewn¹trz.
3. M a ³ ¿ e ñ s t w o t o w s p ó l n o t a w y m a g a j ¹ c a. Jest zobowi¹zaniem do
wiernoœci i odpowiedzialnoœci. Tylko takie wstêpne za³o¿enie daje szansê (choæ
nie gwarancjê) trwa³oœci relacji ma³¿eñskiej pomimo przeszkód, trudnoœci i niedoskona³oœci tworz¹cych j¹ osób.
202
ZBIGNIEW NOSOWSKI
Szczêœcie w ma³¿eñstwie nie pojawia siê automatycznie. Piêkno i trud ma³¿eñstwa przeplataj¹ siê ze sob¹ i jedno bez drugiego istnieæ nie mo¿e. Nie da siê zbudowaæ dobrego ma³¿eñstwa bez wysi³ku, bez ofiarnoœci, bez kryzysów, bez przebaczenia, bez cierpienia, bez otwartoœci na zmiennoœæ w³asn¹ i wspó³ma³¿onka.
4. M a ³ ¿ e ñ s t w o t o w s p ó l n o t a o t w a r t a. Dzieci to najbardziej widoczny owoc mi³oœci ma³¿eñskiej. Trwa³y zwi¹zek kobiety-¿ony-matki z mê¿czyzn¹-mê¿em-ojcem jest najlepszym œrodowiskiem rodzenia i wychowywania
dzieci oraz optymalnym miejscem ich rozwoju.
Ma³¿eñska p³odnoœæ ma tak¿e inne wymiary, w tym aspekt duchowy. Ma³¿eñstwo to równie¿ wezwanie do otwartoœci na innych ludzi i ich potrzeby, do
dzielenia siê mi³oœci¹.
Kolejnym etapem refleksji nad ma³¿eñstwem jest jego aspekt spo³eczny.
Socjologiczn¹ refleksjê na ten temat autorzy z Laboratorium „Wiêzi” streszczaj¹
nastêpuj¹co:
5. M a ³ ¿ e ñ s t w o t o s p r a w a o s o b i s t a , a l e n i e p r y w a t n a. Wejœcie w relacjê ma³¿eñsk¹ to akt g³êboko osobowy, ale jego znaczenie przekracza
prywatnoœæ. Nowa wspólnota ma³¿eñska ma wymiar publiczny i pe³ni istotne
funkcje spo³eczne. Od kondycji ma³¿eñstwa zale¿y przysz³oœæ spo³eczeñstwa.
Dlatego pañstwo powinno otaczaæ instytucjê ma³¿eñstwa ochron¹ i opiek¹ – tym
bardziej ¿e jest ona obecnie w naszym krêgu kulturowym os³abiona.
Pora zatem na wymiar prawny. Konkluzj¹ dotychczasowych rozwa¿añ jest
stwierdzenie, ¿e:
6. P r a w n a d e f i n i c j a m a ³ ¿ e ñ s t w a n i e w y m a g a z m i a n. Pojêcie ma³¿eñstwa powinno pozostaæ zarezerwowane dla trwa³ej, wi¹¿¹cej, monogamicznej relacji jednej kobiety i jednego mê¿czyzny. Inne formy trwa³ych relacji miêdzyludzkich równie¿ mog¹ byæ doœwiadczeniem mi³oœci, wiernoœci i oddania. W pe³ni szanujemy osoby zaanga¿owane w takie relacje. Nie widzimy
jednak powodu, by okreœlaæ ich zwi¹zki mianem „ma³¿eñstwo”.
W koñcu – last but not least – pojawia siê duchowy wymiar ma³¿eñstwa
i refleksja teologiczna.
7. M a ³ ¿ e ñ s t w o j e s t t a j e m n i c ¹. Dla chrzeœcijan ma³¿eñstwo to tak¿e
niewidzialna rzeczywistoœæ duchowa: naœladowanie ¿ycia wewnêtrznego Boga
w Trójcy Œwiêtej. To wezwanie do takiej mi³oœci, jak¹ Bóg obdarza cz³owieka –
bezwarunkowej i nieodwo³alnej.
KRYZYS JAKO SZANSA. CZY ODKRYCIE MA£¯EÑSTWA JEST PRZED NAMI?
203
Dla katolików ma³¿eñstwo to szczególny znak i narzêdzie Bo¿ej ³aski. Poprzez sakrament ma³¿eñstwa Chrystus wciela siê w wiêŸ ma³¿eñsk¹, staje siê
obecny w jednoœci dwojga. Mi³oœæ ma³¿eñska staje siê znakiem (sakramentem)
Boga, który jest Mi³oœci¹.
Taka kolejnoϾ rozumowania nie jest wcale ukrywaniem sakramentalnego
wymiaru ma³¿eñstwa, lecz przywo³aniem oryginalnego chrzeœcijañskiego rozumienia tej wspólnoty. Ma³¿eñstwo jest przecie¿ rzeczywistoœci¹ i wspólnot¹ naturaln¹, której Jezus nada³ szczególne, niezwyk³e, mistyczne, sakramentalne znaczenie. Trzeba zatem umieæ pokazaæ jêzykiem naturalnym piêkno ma³¿eñstwa,
aby potem móc ukazaæ, o ile piêkniejsza staje siê ta wizja, gdy spojrzymy na ni¹
oczami wiary.
Wrócê na koniec do tematu sympozjum: „Kryzys rodziny – rodzina w kryzysie”. Podtrzymujê przekonanie, ¿e nie da siê przezwyciê¿yæ kryzysu rodziny,
nie rozpoczynaj¹c od przezwyciê¿enia kryzysu ma³¿eñstwa. Inaczej bêdziemy siê
zajmowaæ jedynie ³ataniem dziur w dachu – co te¿ jest potrzebne, ale remont
generalny nale¿y rozpocz¹æ od umocnienia fundamentów. Skoro fundament rodziny, jakim jest ma³¿eñstwo, okaza³ siê za s³aby, i tym samym chwieje siê ca³a
budowla – to zajmijmy siê przede wszystkim fundamentem. I wcale nie jest to
fundamentalizm, lecz odkrycie bardzo Dobrej Nowiny o Mi³oœci, jak¹ Koœció³
chce g³osiæ wspó³czesnemu cz³owiekowi.
204
ZBIGNIEW NOSOWSKI
KRYZYS JAKO SZANSA. CZY ODKRYCIE MA£¯EÑSTWA JEST PRZED NAMI?
205
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
Sprawozdania
WSPÓ£CZESNE STARCIE KULTUR – CYWILIZACJA ¯YCIA
KONTRA CYWILIZACJA ŒMIERCI
Sprawozdanie z konferencji1
28 listopada 2009 roku w Auli Politechniki Œl¹skiej w Zabrzu odby³a siê konferencja, której organizatorami by³y: Stowarzyszenie „Misericordia” prowadz¹ce
„Wszechnicê Zabrzañsk¹” oraz Uniwersytet Otwarty III Wieku, a patronatem obj¹³ j¹
ks. abp Damian Zimoñ (Katowice) oraz ks. bp Jan Wieczorek (Gliwice). Obrady mia³y
charakter bioetyczny, ideologiczny i œwiatopogl¹dowy. Prezes Stowarzyszenia „Misericordia”, dr Krystyna Ro¿ek-Lesiak, powita³a licznych goœci oraz zaprezentowa³a prelegentów. Jako pierwszy g³os zabra³ dr filozofii Tomasz Terlikowski, publicysta, komentator „Wprost”, redaktor „Frondy”, t³umacz i autor wielu ksi¹¿ek. W ramach swojego wyk³adu zatytu³owanego „Dogmatyzm kultury œmierci” poruszy³ aspekty
wynikaj¹ce m.in. ze starcia ideologicznego pomiêdzy tzw. kulturami „¿ycia” oraz
„œmierci”. Oto najwa¿niejsze tematy wyst¹pienia:
– Poruszono kwestiê stawiania przez œrodowiska kreuj¹ce homoideologiê oraz
orientacjê homoseksualn¹, nies³usznych zarzutów pod adresem krêgów katolickich,
które rzekomo wykazuj¹ postawê wrogoœci oraz „zatraci³y” ducha prawdziwej tolerancji i poczucie ‘wolnoœci’”. Tymczasem, wed³ug prelegenta, to Koœció³ wraz ze œrodowiskami katolickimi w imiê mi³oœci chrzeœcijañskiej nawo³uje do szacunku, braterstwa,
tolerancji i pojednania.
– Prelegent wskaza³ na pejoratywne pojêcie „homo videns”, czyli „cz³owieka obrazu”, lansowane przy pomocy techniki wirtualnej np. poprzez gry internetowe, programy telewizyjne, reklamy, bilbordy, zdjêcia w kolorowych czasopismach. Jest ono
czêsto sprowadzane do wizji cz³owieka bezrefleksyjnego, „masowego”, cz³owieka
„mediów” w z³ym tego s³owa znaczeniu.
– Konkludowa³, ¿e w imiê obrony praw cz³owieka oraz poprawnoœci politycznej,
werbuje siê i anga¿uje polityków do tego, aby lansowali siê na „obroñców praw wy1
Niniejsze sprawozdanie zosta³o przekazane do redakcji Rocznika Wydzia³u Filozoficznego
WSF-P Ignatianum w Krakowie w wersji zmienionej oraz rozszerzonej.
206
SPRAWOZDANIA
borców, obroñców postêpu, prawdziwej wolnoœci i swobody w kwestiach odmiennej
orientacji seksualnej”, co nie wynika z wewnêtrznej motywacji czy pogl¹dów, ale jest
dobr¹ inwestycj¹ i wyborcz¹ manipulacj¹.
– Wskaza³ na przeakcentowanie w œrodowiskach wspieraj¹cych homoideologiê,
wyra¿aj¹c¹ siê œwiatopogl¹dem œciœle nastawionym na egocentryzm oraz antropocentryzm, myœlenia o mi³oœci tylko i wy³¹cznie w kategoriach emocji, uczuæ, samopoczucia, czy te¿ w aspekcie popêdu seksualnego. Prelegent konstatowa³, ¿e prawdziwa mi³oœæ obejmuje i przenika ca³¹ egzystencjê cz³owieka, nie jest tylko i wy³¹cznie zastrze¿ona dla ludzi m³odych. Zaznaczy³, ¿e prawdziwa mi³oœæ ukonstytuuje siê w próbie
czasu, w przyjaŸni i zaufaniu, a nie w zauroczeniu. Autentyczna i dojrza³a mi³oœæ
„oczyszcza siê w piecu utrapienia”.
– Prelegent podj¹³ problematykê przyczyn rozwodów, nietrwa³oœci ma³¿eñstw
stwierdzaj¹c, ¿e one istnia³y zawsze, lecz obecnie kreuje siê ich wypaczony model.
¯enuj¹cym jest t³umaczenie wymiany partnera na „lepszy model” w imiê komfortu
psychicznego, jak¿e szeroko propagowanego w krajach zachodnioeuropejskich i Ameryki Pó³nocnej przez liberalne œrodowiska opiniotwórcze. Przypomnia³, ¿e celem ma³¿eñstwa jest prokreacja i wychowanie potomstwa w œwiecie chrzeœcijañskich wartoœci,
natomiast w przypadku ma³¿eñstw niep³odnych nale¿y propagowaæ ideê adopcji, rzeczywistej lub duchowej.
– Wspomnia³, ¿e w starciu z kultur¹ „œmierci” nale¿y odrzuciæ tzw. dzieciofobie,
czyli lansowanie idei ¿ycia bez dzieci, traktowania ich jako zbytecznego „dodatku” do
ma³¿eñstwa. W tym kontekœcie poruszy³ zgubn¹ i rosn¹c¹ tendencjê tzw. prawa par
homoseksualnych do adopcji i wychowania dzieci, co jest niezgodne z prawem naturalnym.
– Zaznaczy³, ¿e obecnie w walce z tzw. kultur¹ „œmierci” nale¿y byæ czujnym
i szukaæ wsparcia w Koœciele prawos³awnym oraz u „braci od³¹czonych w Chrystusie”
(Koœcio³y ewangelickie), chc¹c dokonaæ odrodzenia chrzeœcijañskiej Europy, aby nie
zaginê³a odwieczna kultura oparta na naturalnym prawie moralnym.
Po przerwie prezes Stowarzyszenia „Misericordia”, pani dr K. Ro¿ek-Lesiak poprosi³a doktora filozofii oraz teologii, pracownika naukowego Wydzia³u Filozoficznego z UP JP II z Krakowa, ks. Dariusza Oko, o wyg³oszenie wyk³adu pt. „Koœció³ wobec homoideologii”. W czêœci historycznej prelegent wspomnia³ o katastrofalnych skutkach ideologii nadcz³owieka, kultu jednostki i jej przebóstwienia, wyrz¹dzonych przez
nazizm oraz komunizm. Przywo³a³ postaæ s³ynnego niemieckiego filozofa i antropologa, Dietricha von Hildebranda, szykanowanego przez nazizm. Wspomnia³, ¿e wtedy,
jak i dziœ, skrajne lewicowe, lewackie pisma oraz agendy lansuj¹ homoideologiê i kreuj¹ wybitnie egocentryczny status cz³owieka. Stwierdzi³, ¿e w Polsce mamy jeszcze na
tym polu wzglêdnie dobr¹ sytuacjê w porównaniu z krajami zachodnimi. Konkludowa³, ¿e nasze ma³¿eñstwa s¹ zasadniczo trwa³e, wp³ywy lobby lansuj¹cego homoideologiê, w tym te¿ propaguj¹ce orientacjê homoseksualn¹, s¹ jeszcze stosunkowo ma³o
odczuwalne. Polskie prawo posiada wci¹¿ charakter prorodzinny, antyaborcyjny,
a mentalnoœæ spo³eczna jest tolerancyjna. Te pozytywne wartoœci w du¿ym stopniu
s¹ zas³ug¹ Koœcio³a katolickiego w naszej ojczyŸnie.
207
SPRAWOZDANIA
Ksi¹dz Oko kontestowa³, ¿e w zakresie pojêciowym s³owa „tolerowanie” nie mieœci siê has³o „propagowanie”. Koœció³ zatem, zachowuj¹c tolerancjê nigdy nie bêdzie
propagowa³ homoideologii, st¹d pojawiaj¹ce siê ataki na Koœció³ nale¿y uznaæ za bezpodstawne i godne ubolewania. Prelegent zaznaczy³, ¿e z etycznego i estetycznego
punktu widzenia wspó³¿ycie par homoseksualnych jest odra¿aj¹ce, nie mieœci siê
w naszej moralnoœci, kulturze i nie nale¿y oczekiwaæ, aby je usankcjonowano, czy tym
bardziej usprawiedliwiano. Jest oczywiste, ¿e Stolica Apostolska nie bêdzie popiera³a
homoideologii i legalizowa³a zwi¹zków homoseksualnych, oraz ich rzekomego prawa
do adopcji i wychowywania dzieci. Jezus jest prawd¹, dlatego trudno jej nie broniæ
i byæ obojêtnym na problem homoseksualizmu i homoideologii. Ludziom z problemami orientacji seksualnej trzeba pomagaæ, nie wolno naruszaæ ich godnoœci, a tym bardziej potêpiaæ, natomiast godne bezpoœredniego ubolewania s¹ wszelkie akty homoseksualne. Ksi¹dz dr Dariusz Oko zaznaczy³, ¿e Biblia ukazuje homoseksualizm jako
synonim upadku moralnego.
Prowadz¹ca konferencjê podziêkowa³a za wyg³oszone wyk³ady i zainicjowa³a debatê w formie dyskusji. W imieniu organizatorów zadeklarowa³a zamiar opublikowania materia³ów pokonferencyjnych.
WIES£AW SZUTA
WYCHOWANIE SEKSUALNE W RODZINIE I SZKOLE.
MIÊDZYNARODOWE SYMPOZJUM ZORGANIZOWANE PRZEZ
KATEDRÊ TEOLOGII MORALNEJ I ETYKI SPO£ECZNEJ WYDZIA£U
TEOLOGICZNEGO UNIWERSYTETU OPOLSKIEGO
Opole, 17.03.2010
17 marca 2010 roku na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego zorganizowano miêdzynarodowe sympozjum zatytu³owane: „Wychowanie seksualne w rodzinie i szkole”. Otwarcia sympozjum dokona³ Dziekan Wydzia³u Teologicznego UO
– ks. prof. dr hab. Stanis³aw Rabiej, a w tematykê obrad wprowadzi³ organizator tej
konferencji – ks. dr hab. Konrad Glombik. Poszczególne wyk³ady zaprezentowano
w ramach trzech g³ównych bloków tematycznych: 1. Prezentacja problemu w niektórych krajach europejskich; 2. Wokó³ istoty wychowania seksualnego; 3. Wybrane zagadnienia szczegó³owe.
Pierwsz¹ czêœæ sympozjum, czyli prezentacjê problematyki w poszczególnych krajach europejskich rozpoczê³o wyst¹pienie dr Anny Abram z Heythrop College w Londynie, zatytu³owane „Sex Education and Faith Schools in Great Britain: Problems and
Opportunities” (Wychowanie seksualne i szko³y wyznaniowe w Wielkiej Brytanii: problemy i mo¿liwoœci). Omawian¹ problematykê na przyk³adzie Europy Wschodniej zaprezentowa³a dr Halyna Kryshtal z Instytutu Rodziny i ¯ycia Ma³¿eñskiego Ukraiñskiego Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie, która przedstawi³a referat pt. „Problem
wychowania seksualnego w szkole na terenie Ukrainy Zachodniej”. Po³udnie Europy
208
SPRAWOZDANIA
reprezentowa³ natomiast ks. dr Vladimir Dugaliæ z Katolickiego Wydzia³u Teologicznego Djakovo w Chorwacji, którego wyk³ad nosi³ tytu³ „(In)successo dell’educazione
sessuale in Croatia” (Pora¿ka i sukces wychowania seksualnego w Chorwacji). Ca³oœæ
pierwszej czêœci obrad zakoñczy³a rodzima prezentacja pt. „Polskie koncepcje wychowania seksualnego”, której w niezwykle obrazowy sposób dokona³ dr Marek Babik
z Wy¿szej Szko³y Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie.
Drugi blok tematyczny opolskiego sympozjum skupiony by³ wokó³ istoty wychowania seksualnego. Wpierw wyk³ad zatytu³owany „Wychowanie seksualne z perspektywy nauczania Magisterium Koœcio³a katolickiego” wyg³osi³ ks. bp prof. dr hab. Józef Wróbel z Instytutu Teologii Moralnej KUL. Dalej „Psychologiczne aspekty kszta³towania siê orientacji seksualnej” zaprezentowa³a dr Joanna Dzier¿anowska-Peszko
z Wydzia³u Teologicznego UO. Ostatnie wyst¹pienie w ramach tej sesji sympozjum,
zatytu³owane „Wychowanie do czystoœci integralnym elementem wychowania seksualnego”, przedstawi³a dr Ma³gorzata Królczyk z Nowego Targu.
W trzeciej, ostatniej czêœci konferencji omówiono wybrane zagadnienia szczegó³owe dotycz¹ce problematyki wychowania seksualnego. Optykê duszpastersk¹ zarysowa³ najpierw ks. dr Bernard Jurczyk z Wydzia³u Teologicznego UO, w referacie o nieco prowokacyjnym tytule „Wychowanie, którego nie ma…(?) Perspektywa duszpasterska”. Nastêpnie tematyka sympozjum zosta³a wzbogacona o kontekst miêdzyreligijny.
Wyk³ad zatytu³owany „Wychowanie seksualne w tradycji muzu³mañskiej” przedstawi³
imam dr Ali Abi Issa, przewodnicz¹cy Rady Imamów Ligi Muzu³mañskiej w RP. Dalej mia³o miejsce przed³o¿enie pt. „Ku mi³oœci mimo s³aboœci. G³ówne za³o¿enia wychowania seksualnego osób niepe³nosprawnych”, które zaprezentowa³ ks. dr hab. Antoni Bartoszek z Wydzia³u Teologicznego UŒ w Katowicach. Na koniec ujêcie katechetyczne analizowanej problematyki przedstawi³a w swej prezentacji zatytu³owanej
„Wychowanie seksualne w szkole z perspektywy teorii i praktyki katechetycznej” prof.
dr hab. Anna Zellma z Wydzia³u Teologicznego UWM w Olsztynie.
Podsumowuj¹c nale¿y podkreœliæ, ¿e miêdzynarodowe sympozjum „Wychowanie
seksualne w rodzinie i szkole” zorganizowane na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego stanowi³o wartoœciowe przedsiêwziêcie naukowe, które spotka³o siê
z bardzo du¿ym zainteresowaniem studentów, profesorów i licznie przyby³ych goœci.
Warto doceniæ sprawn¹ organizacjê tej konferencji, dziêki czemu uczestnicy mogli nie
tylko wys³uchaæ interesuj¹cych referatów dotycz¹cych analizowanej problematyki
i pochodz¹cych z ró¿nych stron Europy (zapewniono t³umaczenie na jêzyk polski), ale
by³a to równie¿ okazja do zadawania pytañ, prowadzenia dyskusji po ka¿dej z trzech
czêœci sympozjum. W tym miejscu s³owa podziêkowania nale¿y skierowaæ w stronê
organizatorów tego wydarzenia naukowego, na czele z ks. dr. hab. Konradem Glombikiem. Oby poruszana w czasie konferencji sprawa wychowania seksualnego przyczyni³a siê do dobrej i kompetentnej realizacji tego zadania w rodzinie i szkole.
JANUSZ PODZIELNY
Wydzia³ Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego
SPRAWOZDANIA
209
TEOLOGIA POTRZEBUJE BIOLOGII.
MIÊDZYNARODOWA KONFERENCJA Z OKAZJI POWSTANIA
STOWARZYSZENIA BIOETYKÓW W EUROPIE ŒRODKOWEJ (BCE)
Koszyce (S³owacja), 13-14.11.2009
Drugie co do wielkoœci miasto S³owacji – Koszyce, w dniach od 13 do 14 listopada
2009 r. sta³o siê miejscem spotkania kilkudziesiêciu teologów moralistów z Europy
Œrodkowej i Wschodniej. G³ównym celem zorganizowanej miêdzynarodowej konferencji, która odby³a siê na Katolickim Fakultecie Teologicznym w Koszycach, by³o utworzenie Stowarzyszenia Bioetyków w Europie Œrodkowej (Association of Bioethicists in
Central Europe – BCE). St¹d te¿ wynika³ poniek¹d temat sympozjum: „Teologia potrzebuje biologii”. Otwarcia konferencji dokonali pani prof. dr Sigrid Müller oraz jej asystent mgr Slavomir Dlugoš z Instytutu Teologii Moralnej Uniwersytetu Wiedeñskiego,
którzy s¹ te¿ inicjatorami oraz koordynatorami nowo powsta³ego stowarzyszenia.
Wyk³ad inauguracyjny wyg³osi³ wybitny oraz znany z wielu publikacji teolog
moralista zwi¹zany z Uniwersytetem w Tybindze – prof. dr Dietmar Mieth. Tytu³ jego
referatu brzmia³: „Bioetyka – napiêcia w Europie”. Profesor Mieth zwróci³ w swoim
przed³o¿eniu uwagê na du¿y wp³yw Unii Europejskiej na regulacjê spraw bioetycznych
w poszczególnych krajach cz³onkowskich. Niektóre pañstwa musz¹ przez to w œciœle
okreœlonym czasie zmieniaæ swoje prawodawstwo. Niemiecki teolog moralista wymieni³ dalej kilka szczegó³owych problemów bioetycznych, z którymi mamy do czynienia
w Europie. S¹ to zw³aszcza: diagnostyka genetyczna (prenatalna, preimplantacyjna),
terapia genowa (transfer genów), problematyka embrionalnych komórek macierzystych
czy sprawa klonowania. G³êbszy problem stanowi w tym kontekœcie, zdaniem prof.
Mietha, kwestia ludzkiej godnoœci, która nieraz rozmywa siê w g¹szczu europejskiego
pluralizmu. Pluralizm jednak nie mo¿e byæ, w ujêciu Dietmara Mietha, Ÿród³em norm,
st¹d tak wa¿ny jest dialog (równie¿ z mediami) oraz solidne kszta³cenie.
W drugim dniu sympozjum pierwszy wyk³ad wyg³osi³ dr in¿. Inocent-Mária Szaniszló OP z Katolickiego Uniwersytetu w Ružomberoku. Referat dotyczy³ problematyki styku wiary z nauk¹. Podstawowe niebezpieczeñstwa, jakie mog¹ siê w tym kontekœcie pojawiaæ, s¹, zdaniem dr. Szaniszló, dwojakiego rodzaju. Chodzi albo o rezygnacjê teologów moralistów z dialogu, którym grozi w ten sposób wyobcowanie albo te¿
pojawia siê imperializm i arogancja naukowców.
Niniejsza problematyka by³a kontynuowana w nastêpnym referacie zatytu³owanym: „Minimalne warunki dla dialogu pomiêdzy naukami przyrodniczymi a teologi¹”.
Wyk³ad zaprezentowa³ dr Tonèi Matuliæ z Uniwersytetu w Zagrzebiu. Odwo³uj¹c siê
do soborowej konstytucji Gaudium et spes, zwróci³ uwagê na pewne problemy metodologiczne, które mog¹ wystêpowaæ na styku nauk przyrodniczych i teologii. ¯adna
nauka nie jest etycznie neutralna, dlatego istotne jest, wed³ug dr. Matuliæa, aby cz³owiek zawsze by³ traktowany jako cel, a etyka panowa³a nad technik¹.
Kolejny wyk³ad konferencji nosi³ tytu³ „Teologia i biologia – metodologiczne ró¿nice w rozumieniu czasu”. Referat ten przedstawi³ dr Libor Oveèka SDB z Uniwersy-
210
SPRAWOZDANIA
tetu w Pradze, zwracaj¹c m.in. uwagê na to, ¿e biologia nie zna terminu „osoba”. Teologia wiêc porusza kwestie, które w biologii nie istniej¹ (np. cel, sens ¿ycia, ludzka
dusza).
Ostatni przedpo³udniowy referat wyg³osi³ prof. dr Kvetoslav Šipr z Uniwersytetu
w O³omuñcu. Wyst¹pienie to dotyczy³o relacji pomiêdzy teologi¹ a biologi¹ na przyk³adzie badañ zwi¹zanych z komórkami macierzystymi. Po nim nastapi³a bardzo ciekawa dyskusja, podsumowuj¹ca wszystkie wyg³oszone w tym dniu referaty. Uczestnicy konferencji doszli do wspólnego wniosku, ¿e na styku teologii (która równie¿ jest
nauk¹) oraz nauk przyrodniczych niezwykle wa¿ne zadanie do spe³nienia ma filozofia.
Popo³udniowe wyst¹pienia w drugim dniu sympozjum poœwiêcone by³y przede
wszystkim sprawozdaniu z dotychczasowej dzia³alnoœci oraz planom na przysz³oœæ
Stowarzyszenia Bioetyków w Europie Œrodkowej (BCE). Ciekaw¹ oraz godn¹ polecenia inicjatyw¹ jest zw³aszcza program wymiany naukowej, skierowany zarówno do
studentów, jak i nauczycieli akademickich. Funkcjonuje on pod skrótow¹ nazw¹ CEEPUS (Central European Exchange Program for University Studies), a bior¹ w nim
udzia³ oœrodki naukowe z takich krajów, jak: Albania, Austria, Bu³garia, Chorwacja,
Czarnogóra, Czechy, Macedonia, Rumunia, Polska, S³owacja, S³owenia, Serbia, Wêgry oraz Boœnia i Hercegowina (www.ceepus.info). Warto wspomnieæ, ¿e uczestnicy
konferencji w Koszycach zdecydowali, ¿e kolejne spotkanie Stowarzyszenia Bioetyków w Europie Œrodkowej (BCE), zatytu³owane „Bioetyka w dyskursie spo³ecznym”,
odbêdzie siê najprawdopodobniej w dniach 22-23 paŸdziernika 2010 r. w Opolu. Organizatorem tego wydarzenia bêdzie Wydzia³ Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego.
Reasumuj¹c nale¿y podkreœliæ, ¿e dwudniowe spotkanie teologów moralistów w Koszycach, którego efektem jest powo³anie do ¿ycia Stowarzyszenia Bioetyków w Europie Œrodkowej, stanowi³o niezwykle udan¹ inicjatywê. Warto doceniæ bardzo dobr¹ organizacjê sympozjum, dziêki której uczestnicy mogli nie tylko wys³uchaæ
interesuj¹cych referatów dotycz¹cych problematyki bioetycznej, jakie przygotowali naukowcy z ró¿nych oœrodków uniwersyteckich w Europie, ale by³a to równie¿ okazja
do osobistych rozmów, wymiany doœwiadczeñ oraz poznania atrakcji kulturalnych, pochodz¹cych ze S³owacji czy Wêgier. W tym miejscu s³owa podziêkowania nale¿¹ siê
w sposób szczególny g³ównym inicjatorom i koordynatorom wspomnianej konferencji
oraz nowo powsta³ego stowarzyszenia, czyli pani prof. dr Sigrid Müller oraz jej asystentowi mgr Slavomirowi Dlugoš z Instytutu Teologii Moralnej Uniwersytetu Wiedeñskiego. Na koniec warto wyraziæ nadziejê, ¿e kolejne spotkanie Stowarzyszenia Bioetyków w Europie Œrodkowej w 2010 r. w Opolu, zdo³a przyci¹gn¹æ wiêcej uczestników z naszego kraju.
JANUSZ PODZIELNY
Wydzia³ Teologiczny UO
RECENZJE
211
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 7, 2010
Recenzje
Cyprian Jan Wichrowicz OP, Samuel
Szymon Wierzchoñski OP (ok. 15891642) jako teolog moralista, Wydawnictwo Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 2007, ss. 183.
Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e teologia powinna byæ dzisiaj uprawiana w sposób
historyczny. Ta historyczna œwiadomoœæ
teologa nie oznacza w ¿adnej mierze historycyzmu, czyli przekonania, ¿e wszelkie tezy s¹ wzglêdne, a ich wa¿noœæ –
podwa¿ana przez up³ywaj¹cy czas – ogranicza siê do czasu ich przedstawienia.
Wprost przeciwnie, znajomoϾ historii
teologii ma prowadziæ teologa do umiejêtnoœci rozró¿nienia miêdzy ponadczasowymi prawdami wiary, a historycznymi
szatami, w jakie w ró¿nych epokach s¹
one ubierane przez teologów. Taki sposób
uprawiania teologii okreœlany jest dzisiaj
jako hermeneutyczny.
W takim w³aœnie kontekœcie powinniœmy oceniæ znaczenie recenzowanej tutaj
ksi¹¿ki znanego i zas³u¿onego teologa
moralisty o. Cypriana Jana Wichrowicza
OP. W takim to kontekœcie chce umieœciæ
swoj¹ ksi¹¿kê sam autor; wskazuj¹ na to
ju¿ pierwsze jej zdania: Przysz³y autor
ca³ej wyczerpuj¹cej historii polskiej teologii moralnej wci¹¿ jeszcze oczekuje na
pojawienie siê dostatecznej iloœci opracowañ monograficznych. Tylko bowiem
opieraj¹c siê na nich bêdzie on móg³ najobiektywniej przedstawiæ etapy dziejów
tej dyscypliny, a tak¿e ukazaæ charakterystyczne dla niej szko³y i wybitniejsze
postaci (s. 13).
Tematem recenzowanej ksi¹¿ki jest
siedemnastowieczny dominikanin, teolog
moralista, o. Samuel Szymon Wierzchoñski OP (ok. 1589-1642). Celem autora
ksi¹¿ki jest bardzo wierne przedstawienie
pogl¹dów o. Wiechrzoñskiego; w³asny
komentarz o. Wichrowicza s³u¿y jedynie
ukazaniu kontekstu i lepszemu zrozumieniu swojego bohatera. Niewiele miejsca
zajmuje w ksi¹¿ce w³asna krytyczna ewaluacja przedstawianych pogl¹dów. Jako
rezultat otrzymujemy niepowtarzalny,
niekiedy dziwny, czasem irytuj¹cy, ale zawsze wa¿ny dla naszej dalszej refleksji
obraz siedemnastowiecznej teologii.
Czytelnik zapoznaje siê ze sporem
miêdzy dominikanami i jezuitami na
Akademii Krakowskiej, oraz poznaje siedemnastowieczny sposób organizacji studiów filozoficznych i teologicznych, jak
równie¿ najwa¿niejsze wówczas autoryte-
212
RECENZJE
ty i podrêczniki. Recenzowana pozycja
przybli¿a charakterystyczny dla klasycznego wyk³adania teologii moralnej sposób dyskusji kazusów, a tak¿e zwraca
uwagê na to, w jaki sposób pewna
uproszczona teologia Starego Przymierza
mog³a prowadziæ do chrzeœcijañskiego
antyjudaizmu i antysemityzmu.
emocjonalny apel Prymasa Tysi¹clecia
sprzed 40 lat, nie zatraci³ dzisiaj swojej
aktualnoœci.
Nale¿y podkreœliæ, ¿e praca o. Wichrowicza ma charakter nowatorski i twórczy.
Autor udostêpnia czytelnikowi niedostêpne dot¹d zapisy z ³aciñskojêzycznych kronik klasztornych, dokumentów i archiwów. Ksi¹¿ka jest kopalni¹ wiedzy na temat ma³o przebadanego i znanego teologa
XVII wieku i mo¿e niew¹tpliwie s³u¿yæ
jako bibliograficzne Ÿród³o do dalszych
badañ na temat tego okresu, nie tylko
zreszt¹ w kontekœcie historii zakonu dominikañskiego, czy te¿ historii tomizmu.
Recenzowana ksi¹¿ka powinna zaciekawiæ historyków Koœcio³a, historyków
teologii i filozofii; zawiera ona tak¿e du¿o
wa¿nych informacji na temat Akademii
Krakowskiej, ówczesnych sporów intelektualnych w Krakowie i Polsce. Niekiedy mrówcza praca autora w zbieraniu informacji o opisywanej postaci stawia
wrêcz pytanie, czy tych drobiazgowych
danych nie jest za du¿o. W œwietle tego,
co napisano powy¿ej i ma³ej iloœci innych
Ÿróde³ na poruszony temat, odpowiedŸ na
to pytanie jest negatywna.
Alice von Hildebrand, Jak kochaæ po
œlubie?, przek³ad M. Angrot, Wydawnictwo „W drodze”, Poznañ 2000, ss.
135.
W zakoñczeniu recenzowanej pracy
autor cytuje wypowiedŸ ks. prymasa Stefana Wyszyñskiego, która pomaga doceniæ wartoœæ ksi¹¿ki: Zamiast pisaæ bez
koñca monografie o ró¿nych Hiszpanach,
Francuzach i Niemcach… zacznijcie na
litoœæ Bo¿¹, akademicy, pisaæ o Polakach,
którzy dotychczas pochowani w archiwach nie mog¹ ujrzeæ œwiat³a dziennego
(J. Stanis³awski, Gaudeamus na Bielanach, „Tygodnik Powszechny” 20 (1966),
nr 44, s. 5). Niew¹tpliwie, ten s³uszny,
JAROS£AW KUPCZAK OP
Wydzia³ Teologiczny UPJP2 Kraków
Ju¿ od kilku dobrych lat znajduje siê
na polskim rynku wydawniczym, chyba
ma³o znana szerszemu czytelnikowi,
ksi¹¿ka Alicji von Hildebrand zatytu³owana: „Jak kochaæ po œlubie?”. Autorka
tej ciekawej pozycji urodzi³a siê w Belgii
w roku 1923. Jako siedemnastoletnia
dziewczyna przyjecha³a do Ameryki i ju¿
po czterech latach uzyska³a stopieñ naukowy B.A. przy Manhattanville College,
a w roku 1949 stopieñ doktora filozofii na
Uniwersytecie Fordham. Pracê pisa³a pod
kierunkiem Dietricha von Hildebranda.
Po latach wspólnej pracy twórczej zosta³a jego ¿on¹. Przez 37 lat wyk³ada³a filozofiê w Hunter College w Nowym Jorku.
Wybitne osi¹gniêcia w nauczaniu i dzia³alnoœci pedagogicznej zjedna³y jej nie
tylko uznanie w³adz uczelni, ale te¿ podziw i sympatiê trzech pokoleñ studentów. Odchodz¹c na emeryturê (1984 r.)
otrzyma³a presti¿ow¹ Nagrodê Prezydenta za Zas³ugi w Nauczaniu (Presidential
Award for Excellence in Teaching).
Alice von Hildebrand jest autork¹ wielu ksi¹¿ek i artyku³ów. Pisze o szeroko
pojêtych zagadnieniach dotycz¹cych kobiet, mi³oœci, ma³¿eñstwa, kryzysu wiary
czy zagro¿eñ wynikaj¹cych z b³êdnie rozumianego feminizmu. Prezentowana
ksi¹¿ka wpisuje siê w obszar zaintereso-
RECENZJE
wañ autorki, choæ jej charakter odbiega
nieco do naukowych rozpraw. Autorka
dedykuje ksi¹¿kê swoim przyjacio³om
Maedel Hutton oraz Nickowi i Jane Healy. Ksi¹¿ka ma charakter koresponencji
zapisanej w postaci listów do jej przyjació³ki Julie, która niedawno poœlubi³a
Michaela. Zastosowana forma oraz g³êboka teologia ma³¿eñstwa w ten sposób
„przemycona”, a tak¿e ³adny, zrozumia³y
dla wspó³czesnego czytelnika jêzyk, sprawiaj¹, i¿ ksi¹¿kê czyta siê bardzo dobrze.
Wymowne motto umieszczone na pocz¹tku: Tam, gdzie serce otwarte, tam
i dom otwarty znajdziesz (S. Kierkegaard)
dobrze wprowadza w klimat rozmowy,
jaka toczy siê pomiêdzy dwiema kobietami. Chodzi o szczery dialog, w którym
poszukuje siê prawdy. Ju¿ tytu³ pierwszego listu: „Mi³oœæ jest wspania³a” odnosi
czytelnika do rzeczywistoœci ma³¿eñstwa,
które jest widziane najpierw przede
wszystkim od strony pozytywnej. Taka
wizja mi³oœci ma³¿eñskiej domaga siê
dzisiaj szerokiej promocji. Zadanie to nabiera szczególnego znaczenia zwa¿ywszy,
¿e nie zawsze w samym Koœciele w³aœciwie rozumiano jej wartoœæ i godnoœæ.
Chocia¿ Koœció³ ci¹gle broni³ prawdy, ¿e
sam Bóg jest autorem ma³¿eñstwa i z tego
powodu jest ono czymœ dobrym i œwiêtym, to jednak nie zawsze stosowano to w
praktyce. Przez d³ugie lata dominowa³o
przekonanie, wedle którego prawdziwie
¿ycie chrzeœcijañskie mo¿na by³o prowadziæ tylko poza œwiatem, uciekaj¹c od
niego – ¿yj¹c w stanie duchownym lub
zakonnym. Podejrzliwoœæ wobec ¿ycia
œwieckiego, jako stanu mniej doskona³ego, dotyczy³a w szczególny sposób ma³¿eñstwa, które wedle wiekowej tradycji
obci¹¿one by³o piêtnem ulegania nieczystym sk³onnoœciom seksualnym.
Potrzebujemy zatem pozytywnego
przekazu na temat ma³¿eñstwa. Musimy
213
stwierdziæ, ¿e wizja ma³¿eñstwa, jak¹ niesie Koœció³, jest najlepsz¹ nowin¹ dla
wspó³czesnych ludzi, nawet jeœli oni sami
czêsto od niej uciekaj¹. Z drugiej strony
nale¿y zauwa¿yæ, ¿e ta wspania³a nowina
jest przez sam Koœció³ skrzêtnie ukrywana
albo ukazywana jako obszar pe³en zagro¿eñ i nieszczêœæ. Tym cenniejsza staje siê
inicjatywa Alicji von Hidebrand, aby mówiæ i pisaæ o mi³oœci i to o takiej, która ma
swoje ostateczne odniesienie i spe³nienie
w Bogu. Prawdê tê przypomnia³ nam Jan
Pawe³ II, gdy pisa³: Cz³owiek nie mo¿e ¿yæ
bez mi³oœci. Cz³owiek pozostaje dla siebie
istot¹ niezrozumia³¹, jego ¿ycie jest pozbawione sensu, jeœli nie objawi mu siê Mi³oœæ, jeœli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiœ sposób swoj¹, jeœli nie znajdzie w niej
¿ywego uczestnictwa (Encyklika Redemptor hominis, Rzym 1979, nr 10).
Krótkie, zwarte listy pisane do m³odej
¿ony, w swoim przekazie stanowi¹ w³aœnie odniesienie do takiej perspektywy.
Mi³oœæ ma³¿eñska oznacza coœ tak wznios³ego, tak mocno obejmuj¹cego ca³ego
cz³owieka, ¿e jej g³êbi¹ mo¿na mierzyæ
wielkoœæ cz³owieka. Oferuje ona najwy¿sze i najszlachetniejsze na ziemi szczêœcie, które nape³nia duszê bardziej ni¿
jakakolwiek inna ziemska wartoϾ. Jest
najszlachetniejsz¹ ze wszystkich naturalnych si³, porusza œwiat bardziej ni¿ jakakolwiek inna si³a. Trafnie si³ê mi³oœci opisuje Pieœñ nad pieœniami: Wody wielkie
nie zdo³aj¹ ugasiæ mi³oœci, nie zatopi¹ jej
rzeki. Jeœliby kto odda³ za mi³oœæ ca³e
bogactwo swego domu, pogardz¹ nim tylko (Pnp 8,7). Praktycznie dopiero od
czasów Soboru Watykañskiego II teologia
katolicka na dobre zaczê³a uwalniaæ siê
od w¹tpliwych, tradycyjnych wzorców,
ukazuj¹c mi³oœæ ma³¿eñsk¹ jako duchow¹
wiêŸ mê¿czyzny z kobiet¹, opart¹ na osobowym przymierzu mi³oœci, anga¿uj¹c¹
sferê cielesn¹.
214
RECENZJE
Teologia ma³¿eñstwa domaga siê wiêc
promocji, szczególnie w praktyce duszpasterskiej. Potrzeba, aby Koœció³, poprzez
g³oszenie Dobrej Nowiny o mi³oœci ma³¿eñskiej, stawa³ siê coraz bardziej „schronieniem dla duszy”, daj¹cym bardziej
œwiadectwo wiary ni¿ tylko pouczaj¹cym
o wierze. Prezentowana ksi¹¿ka mo¿e
w tym pomóc.
Wszystkie listy, odnosz¹c siê do ma³¿eñskiej codziennoœci, czêsto trudnej, pe³nej napiêæ i rodz¹cych siê konfliktów,
ukazuj¹ w perspektywie personalistycznej
sposoby ich rozwi¹zywania. Po lekturze
ksi¹¿ki ma siê wra¿enie, ¿e sztuka ma³¿eñskiego ¿ycia polega na odnajdywaniu
sensu w drobnych pracach przez ³¹czenie
ich z mi³oœci¹. Sama autorka przyznaje,
¿e zawsze ma³¿eñstwo stawia³a na pierwszym miejscu i m¹¿ by³ dla niej najwa¿niejszy. Ucierpia³a, co prawda, na tym jej
kariera naukowa, ale, jak jednoznacznie
stwierdza: po czasie, jestem bardzo szczê-
œliwa, ¿e na pierwszym miejscu stawia³am
nasze ma³¿eñstwo (Jak kochaæ po œlubie?,
s. 86).
Taka wizja mi³oœci ma³¿eñskiej jest
dziœ w praktyce, niestety, coraz czêœciej
„pobo¿nym ¿yczeniem”. Statystyki dotycz¹ce przeprowadzanych rozwodów s¹
niepokoj¹ce. Dodatkowo o ma³¿onkach,
którzy ¿yj¹ w zwi¹zku, nie zawsze mo¿na powiedzieæ, ¿e stanowi¹ modelow¹
wspólnotê mi³oœci i ¿ycia. Choæ mieszkaj¹ razem, w rzeczywistoœci czêsto s¹ sobie obcy. ¯yj¹ jakby w dwóch ró¿nych
œwiatach, skazani na samotnoœæ i cierpienie, niezdolni do budowania osobowej
komunii, czêsto tak¿e decyduj¹ siê na separacjê lub rozwód. Lektura ksi¹¿ki Alicji von Hildebrand mo¿e staæ siê dla nich
szczególnym darem.
ANDRZEJ BOHDANOWICZ
WT UAM Poznañ
215
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 1, 2006
Deus caritas est
DAMIAN BRYL
Deus caritas est
MARIAN MACHINEK
G³ówne linie teologiczne encykliki Benedykta XVI Deus caritas est
ADAM SIKORA
Mi³oœæ objawiona przez Boga i odkryta przez cz³owieka.
To¿samoœæ, podobieñstwo, czy przeciwieñstwo?
Refleksje wokó³ Deus caritas est
JERZY TROSKA
„Cz³owiek poza sprawiedliwoœci¹, potrzebuje i zawsze bêdzie potrzebowa³
mi³oœci”
(Deus caritas est, 29)
MACIEJ OLCZYK
Czy mo¿na nakazaæ mi³oœæ? Imperatywny charakter przykazania mi³oœci.
Uwagi na marginesieDeus caritas est
PIOTR PIASECKI
Od mi³oœci eros do mi³oœci agape.
Formacja mi³oœci w encyklice Benedykta XVI Deus caritas est
ANDRZEJ BOHDANOWICZ
Unifikuj¹ca rola mi³oœci w ¿yciu ma³¿eñskim wed³ug Benedykta XVI
ALEKSANDER GENDERA
Eucharystia uzdolnieniem do wype³nienia przykazania mi³oœci.
Przes³anie encykliki Benedykta XVI Deus caritas est
JACEK HADRYŒ
Rola mi³oœci Boga i bliŸniego w procesie uœwiêcenia
w encykliceDeus caritas est
RYSZARD KUCZER
Maryja wzorem ¿ycia mi³oœci¹ w encyklice Deus caritas est
Encyklika Benedykta XVI ,AKI?=HEJ=IAIJ
Tekst
216
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 2, 2007
Problemy moralne w integruj¹cej siê Europie
IRENEUSZ MROCZKOWSKI
Kondycja teologii moralnej w Europie
ROMAN KULIGOWSKI
Josepha Ratzingera krytyka kultury wspó³czesnej
ZBIGNIEW TEINERT
Moralnoœæ – rezultat „instynktu”, czy dzie³o stwórcze?
W sprawie etosu ewolucyjnego
JAROS£AW SOBKOWIAK
Prawda w spo³eczeñstwie pluralistycznym i tolerancyjnym
EDWARD TOROÑCZAK
Wiara jako Ÿród³o zobowi¹zañ moralnych
PAWE£ SALAMON
Zafa³szowania norm moralnych we wspó³czesnej Europie ze szczegó³owym
uwzglêdnieniem zjawiska aborcji
KRZYSZTOF KIETLIÑSKI
Stanowisko Koœcio³a katolickiego w kwestii zwi¹zków osób tej samej p³ci
RYSZARD KUCZER
Polityka spo³eczna a ¿ycie rodzinne
*
ZBIGNIEW WANAT
Stan badañ nad polsk¹ teologi¹ sumienia XX wieku
JAN ORZESZYNA
Dzieciñstwo w aspekcie moralnym
LUCJAN LENORT
Metafizyczno-aksjologiczne doœwiadczenie piêkna.
Pedagogiczny wymiar piêkna w moralnoœci
S£AWOMIR MAZUR
Rozumienie grzechu spo³ecznego w nauczaniu Koœcio³a
JACEK HADRYŒ
Mi³oœæ bliŸniego w doœwiadczeniu duchowym œwiêtej Teresy z Los Andes
w perspektywie Deus caritas est Benedykta XVI
HENRYK WEJMAN
Personalistyczna koncepcja mi³osierdzia
217
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 3, 2008
,,Humanae vitae” po czterdziestu latach
WOJCIECH BARTKOWICZ
Próba oceny dyskusji wokó³ Humanae vitae
JAROS£AW WOJKUN
Dyskusja wokó³ rangi doktrynalnej nauczania Humanae vitae
RYSZARD KUCZER
Mi³oœæ – odpowiedzialnoœæ – rodzicielstwo. Profetyczny wymiar
encykliki Paw³a VI Humanae vitae
ROMAN KULIGOWSKI
Mi³oœæ ma³¿eñska wed³ug Humanae vitae
JACEK HADRYŒ
Mi³oœæ ma³¿eñska w ¿yciu œw. Joanny Beretty Molla w œwietle
Humanae vitae Paw³a VI
S£AWOMIR MAZUR
Wartoœæ czystoœci przedma³¿eñskiej i wiernoœci ma³¿eñskiej
ANDRZEJ PRYBA
Moralnoœæ aktu ma³¿eñskiego w œwietle encykliki Humanae vitae
ALEKSANDER GENDERA
Moralnoœæ aktu ma³¿eñskiego a wspó³dzia³anie w z³u antykoncepcji
MARIAN POKRYWKA,
Odpowiedzialne rodzicielstwo w œwietle Humanae vitae
ZBIGNIEW WANAT
Dziecko jako dar Bo¿y. W czterdziest¹ rocznicê opublikowania
encykliki Paw³a VI Humanae vitae
MAREK MALESA
Urlika Meinhof i jej zwi¹zek z Humanae vitae
ADAM SIKORA
Nadu¿ycia w dziedzinie prokreacji. Dawne zasady – nowe zagro¿enia
*
ANDRZEJ SZAFULSKI
Ideologia „gender” i p³yn¹ce z niej zagro¿enia
PAWE£ SALAMON
Instytucja „matki zastêpczej” a godnoœæ cz³owieka
MICHA£ CH£OPOWIEC
Aspekty historyczne w rozwoju teologii pokuty okresu patrystycznego
(do œw. Cypriana)
MICHA£ WYROSTKIEWICZ
Kara œmierci w dobie terroryzmu. Analizy antropologiczno-spo³eczne
218
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 4, 2008
Rodzina wobec wspó³czesnych wyzwañ
WOJCIECH BARTKOWICZ
Narracyjnoœæ jako postulat wspó³czesnej teologii ma³¿eñstwa
ANDRZEJ BOHDANOWICZ
Istota mi³oœci i jej postaci
STANIS£AW WARZESZAK
Sakramentalne podstawy rodziny jako Koœcio³a domowego. Przyczynek metodologiczny
ANTONI ŒWIERCZEK
Uczciwoœæ ma³¿eñska – czy tylko umowa miêdzy partnerami?
JACEK SALIJ
Wiernoœæ jako fundament ma³¿eñstwa. Obrona trwa³oœci i nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa
wobec postmodernistycznego kultu p³ynnoœci
KONRAD GLOMBIK
HierarchicznoϾ czy komplementarnoϾ?
Teologiczna interpretacja relacji charyzmatów dziewictwa i ma³¿eñstwa
JÓZEF WRÓBEL
Czy obronimy katolick¹ naukê o moralnoœci ma³¿eñskiej?
Refleksje nad aktualnoœci¹ przes³ania encykliki „Humanae vitae”
w czterdziest¹ rocznicê jej og³oszenia
TOMASZ KRAJ
Wokó³ dyskusji na temat zap³odnienia in vitro
JAN WOLSKI
In vitro a nadzieje i zagro¿enia wspó³czesnej rodziny
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
Gender w perspektywie „nowego porz¹dku moralnego”
PIOTR MORCINIEC
Rodzina wobec idei gender
MACIEJ OLCZYK
Kategoria p³ci kulturowej (gender) w antropologii feministycznej
IRENEUSZ MROCZKOWSKI
Nowa Wielka Nowenna? Zarys programu obrony rodziny w Polsce
*
ANDRZEJ SZAFULSKI
Moralnoœæ chrzeœcijañska realizacj¹ „prawa Ducha”
MICHA£ WOJCIECHOWSKI
Wykorzystanie Biblii w teologii moralnej
S£AWOMIR ZAWADA
Staroœæ – trendy czy passé?
O przywrócenie ludziom starszym w³aœciwego miejsca w spo³eczeñstwie
MICHA£ WYROSTKIEWICZ
Kara œmierci w dobie terroryzmu. Analizy aretologiczne
ANITA SKLEPKOWSKA
„Agnostycyzm wyzwaniem dla wspó³czesnej Europy”. Ocena moralna
w rozumieniu religii monoteistycznych. Konferencja naukowa sekcji teologii moralnej
UKSW Warszawa, 5 maja 2008 roku
MICHA£ WYROSTKIEWICZ
Teologia moralna na V Lubelskim Festiwalu Nauki
219
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 5, 2009
Kobieta – ¿ona, matka
MA£GORZATA CHRZ¥STOWSKA
Powo³anie kobiet w œwietle nauki spo³ecznej Koœcio³a
EL¯BIETA PAW£OWSKA
Bycie kobiet¹ jako zadanie. Szkic nauczania Jana Paw³a II o «geniuszu kobiety»
ANDRZEJ PRYBA
Kobieta i mê¿czyzna – humanum w swej pe³ni. Refleksje na kanwie
Listu Apostolskiego Papie¿a Jana Paw³a II Mulieris dignitatem
EL¯BIETA ADAMIAK
„Non est masculus, neque femina”. Przyczynek do chrzeœcijañskiej antropologii
œwiadomej ró¿nicy p³ci
MACIEJ OLCZYK
Moralny wymiar komplementarnoœci p³ci w spotkaniu kobiety i mê¿czyzny
DARIUSZ KALIÑSKI
Maryja kobieta solarna – mariologiczne dope³nienia wschodniej tradycji teologicznej
MONIKA OLIWA-CIESIELSKA
Pozorna i rzeczywista marginalizacja kobiet w ¿yciu spo³ecznym
IWONA PRZYBY£
Kobieta przed œlubem dawniej i dziœ. Spo³eczny wymiar narzeczeñstwa
ALDONA ¯UREK
Kobiety ¿yj¹ce w pojedynkê – pomiêdzy swobod¹ a zobowi¹zaniami
WALDEMAR WONIAK
Kobieta a przestêpstwo – wyszczególnienie wybranych problemów
EWA H. KOWALEWSKA
Walcz¹cy feminizm konfrontacj¹ z chrzeœcijañstwem
JACEK PULIKOWSKI
Czego mê¿czyŸni oczekuj¹ od kobiet?
MA£GORZATA TRYBU£A
Rola ¿ony i matki
NIKODEM BRZÓZY
Ojcostwo, dziecko i mi³oœæ ma³¿eñska w aspekcie teologicznym,
historycznym i bioetycznym
DOMINIKA J. MROCZEK
Prawno-moralne aspekty eugeniki prenatalnej i preimplantacyjnej
JAN ORZESZYNA
Oblicza samotnoœci we wspó³czesnym œwiecie
JÓZEF KOPCIÑSKI
Nauczanie teologii moralnej w Polsce w XIX wieku
ANDRZEJ DERDZIUK
Bilans teologii moralnej w Polsce
*
ALICJA KOSTKA
Kongres Kobiet „Kobieta i mê¿czyzna – ‘humanum’ w swej pe³ni” –
przes³anie teologiczno-moralne
WIES£AW SZUTA
Sympozjum „Historia i przysz³oœæ bioetyki”
220
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 6, 2009
Virtus et vita Christiana
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
Cz³owiek bez w³aœciwoœci a cnota. W poszukiwaniu duchowego horyzontu
MARIAN MACHINEK
Renesans nauki o cnotach we wspó³czesnej teologii moralnej?
ROMAN KULIGOWSKI
Wierzê, wiêc jestem
ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
Nadzieja chrzeœcijañska a wspó³czesne utopie
KONRAD GLOMBIK
Mi³oœæ Boga, bliŸniego i samego siebie – przykazanie i postawa
TADEUSZ ZADYKOWICZ
Kult religijny jako Ÿród³o postaw moralnych
MACIEJ OLCZYK
Cnoty teologalne a miara moralnych mo¿liwoœci cz³owieka
ANNA ZELLMA
Virtus a wychowanie moralne cz³owieka. Analizy pedagogiczno-katechetyczne
WOJCIECH SURMIAK
Teologia moralna w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku
MAREK MALESA
Moralne wyzwanie dla Koœcio³a wobec obecnego œwiatowego kryzysu finansowego
JACEK HADRYŒ
Dzia³anie duchów wed³ug „ Æwiczeñ duchowych” œw. Ignacego Loyoli
WOJCIECH RZEPA
Specyfikacja odpowiedzialnoœci biskupa i prezbitera
w kontekœcie nauczania Jana Paw³a II
EL¯BIETA PAW£OWSKA
Œwiêty Józef jako przewodnik dla wspó³czesnego mê¿czyzny w œwietle nauczania
Jana Paw³a II
WOJCIECH BARTKOWICZ
Narracyjnoœæ wspó³czesnej teologii moralnej – a eros i agape w mi³oœci Boga
MA£GORZATA PRUSAK
Sprzeciw sumienia farmaceutów
*
WOJCIECH RZEPA
Ogólnopolskie spotkanie naukowe Stowarzyszenia Teologów Moralistów,
Licheñ Stary, 14-16 czerwca 2009
JANUSZ PODZIELNY
„Seksualizacja mediów oraz jej skutki.
Odpowiedzi z psychologicznego oraz teologicznomoralnego punktu widzenia”.
Sympozjum organizowane przez Forum Teologii Moralnej Europy Œrodkowej (FMM) –
Mödling, 24-27.08.2009
221
KOMITET WYDAWNICZY
PAWE£ BORTKIEWICZ, JACEK HADRYŒ, FELIKS LENORT,
ADAM PRZYBECKI, ADAM SIKORA
JAN SZPET – PRZEWODNICZ¥CY
PUBLIKACJA DOFINANSOWANA Z FUNDUSZU NA BADANIA W£ASNE
WYDZIA£U TEOLOGICZNEGO UAM
ISBN 978-83-61884-10-1
ISSN 1898-2964
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA£ TEOLOGICZNY
REDAKCJA WYDAWNICTW
61-111 POZNAÑ, UL. WIE¯OWA 2/4
e-mail: [email protected]
tel./fax (61) 851-97-43
http://www.thfac.poznan.pl
PROJEKT GRAFICZNY SERII: PAWE£ P¥K
OPRACOWANIE REDAKCYJNE: JUSTYNA IWASZKIEWICZ
T£UMACZENIA NA JÊZYK ANGIELSKI: MA£GORZATA WIERTLEWSKA
DRUK: ZAK£AD GRAFICZNY UAM, 61-712 POZNAÑ, UL. H. WIENIAWSKIEGO 1

Podobne dokumenty