zapisz jako pdf
Transkrypt
zapisz jako pdf
Aktualności 2013-01-22 Podhale w Miłosławiu 18 stycznia publiczność, która tłumnie przybyła do poewangelickiego kościoła w Miłosławiu, niezwykle ciepło powitała zespół Trebunie-Tutki – najsłynniejszą muzykującą od pokoleń rodzinę z Podhala, cieszącą się ogromną popularnością zarówno w kraju, jak i za granicą. Trebunie-Tutki to kapela koncertująca na największych festiwalach Muzyki Świata w Europie, Azji i Ameryce Północnej. fot. Julia Drozda fot. Julia Drozda fot. Julia Drozda – Będę dziś mówił po góralsku, cobyście nie myśleli, co my jacy przebierańcy – tymi słowami powitał publiczność Krzysztof Trebunia-Tutka, lider zespołu. I faktycznie – zgromadzona tego wieczoru publika miała okazję obcować z kulturą góralską w jej różnych wymiarach – muzycznym, językowym oraz obyczajowym. Między utworami muzyk opowiadał o tradycjach góralskich związanych z okresem Bożego Narodzenia oraz karnawałem, prezentował tradycyjne instrumenty góralskie, na których rodzina z Białego Dunajca gra od lat.Na piątkowym koncercie, zorganizowanym przez Starostwo Powiatowe oraz Miłosławskie Centrum Kultury, zespół wystąpił w składzie: Krzysztof Trebunia-Tutka (skrzypce, śpiew), Anna Trebunia-Wyrostek (basy podhalańskie), Jan Trebunia-Tutka (altówka) oraz Andrzej Polak (skrzypce). Gościnnie zagrali: Kuba „Bobas” Wilk – na gitarze basowej oraz Olaf Węgier – na saksofonie. fot. Julia Drozda Trebunie-Tutki wykonują tradycyjną muzykę regionu, a korzenie muzyczne tego rodu sięgają blisko stu lat. – Inspirujemy się muzyką karpacką – wyznał lider zespołu, w którego twórczości słychać wzajemne przenikanie się elementów charakterystycznych dla muzyki z różnych rejonów górskich. Przywiązanie do tradycji i wierność góralszczyźnie nie przeszkadzają jednak kapeli sięgać po nowe inspiracje, co można było zaobserwować również podczas piątkowego występu. Rdzenna muzyka, charakterystyczna góralska maniera wokalna, tradycyjne instrumentarium wzbogacone zostały nie tylko nowoczesnymi tekstami, ale również brzmieniami nowoczesnych instrumentów i awangardowymi aranżacjami – szczególnie jazzowymi oraz w stylu reggae. fot. Julia Drozda Zespół wystąpił ze swoim noworocznym programem kolęd i pastorałek, w którym znalazły się pieśni Dnia jednego o północy, Na te godnie święta, Malućki, malućki oraz piosenka Kolędowanie z turoniem, okraszona pełną humoru scenką, w której turoń wchodzi pomiędzy publiczność, co wzbudziło gorący aplauz. Lider zespołu złożył też zgromadzonym góralskie życzenia noworoczne. fot. Julia Drozda W zaprezentowanym tego wieczoru repertuarze nie zabrakło największych przebojów kapeli z Białego Dunajca. Zabrzmiały utwory Nasze reggae, Góralsko siła czy Orle pióro, jak i piosenki pochodzące z projektu muzycznego zrealizowanego we współpracy z Twinkle Brothers – formacją z Jamajki grającą root reggae. Wieloletnia współpraca z jamajskimi rastamanami zaowocowała ciekawym połączeniem rytmów reggae z tradycyjną muzyką Podhala, a płyty, które były jej efektem, okazały się ogromnym sukcesem na polskim rynku muzycznym. Krzysztof Trebunia-Tutka wspomniał ojca rodu i honorowego członka kapeli – Władysława Trebunię-Tutkę (zmarłego w grudniu 2012), i aby uczcić jego pamięć, zespół zagrał ulubioną pieśń ojca zatytułowaną Nutko moja. fot. Julia Drozda fot. Julia Drozda Koncert Trebuniów-Tutków – tak różnorodny, korzenny, żywiołowy, a jednocześnie doprawiony nutką świąteczno-noworocznej nostalgii – spotkał się z entuzjastyczną reakcją widowni. Nie obyło się bez bisów. Joanna Izydorek Kliknij i zobacz wideo z koncertu ____________________________________ Rozumieją ich nawet szejkowie Chociaż zespół Trebunie-Tutki istnieje od niespełna 20 lat, to jego muzycy mają kontakt ze sztuką od dziecka. Góralska rodzina koncertuje na całym świecie i przekazuje tradycję następnemu pokoleniu. Z liderem zespołu, Krzysztofem Trebuniem-Tutką, porozmawialiśmy po koncercie w Miłosławiu. fot. Julia Drozda Jaki jest źródłosłów nazwiska Trebunia-Tutka? Czy Tutka to rodzaj rurki? Trebunia to nasze nazwisko, a Tutka to przydomek. Słowo pochodzi od lufki do palenia papierosów. Nasz pradziad przywoził takie z Węgier. Wszyscy górale mają przydomki, bo rody noszące takie same nazwisko są bardzo szeroko rozgałęzione. Każda gałąź ma swój przydomek. Kiedy część naszej rodziny zebrałem w zespół, postanowiliśmy użyć przydomka jako nazwy zespołu. Natomiast trudno powiedzieć, co znaczy Trebunia. Wiadomo, że Trebuniowie wywodzą się z Krupów, czyli sołtysów czarnodunajeckich, którzy w Zakopanem założyli polanę Krupówka. Dzisiaj Krupówki, Dolna Rówień Krupowa i Górna Rówień Krupowa to dawne włości Krupów, których częścią są Trebuniowie i Trzebuniowie. Na ulicy Witkiewicza i Zamoyskiego w Zakopanem co drugi dom należał do Trzebuniów. Zespół składa się głównie z członków rodziny. Osoby spoza rodziny doszły do składu później? Tak. Wychowywałem się w rodzinie o kilkupokoleniowych tradycjach muzycznych. Grywaliśmy muzykę góralską. Będąc młodym chłopakiem postanowiłem stworzyć kapelę góralską. Powstała Kapela Krzysztofa Trebunia-Tutki. Graliśmy na różnych festiwalach, konkursach muzyki ludowej i folkowej, zdobywaliśmy nagrody. W 1994 roku zaistniała potrzeba stworzenia profesjonalnego zespołu. W składzie znalazł się ojciec – Władysław, najwybitniejszy góralski skrzypek – prymista i autorytet w dziedzinie muzyki tradycyjnej, oraz moja siostra. Później dołączyli: brat, mąż siostry, a w ostatnim czasie także nasz kuzyn Andrzej. Na koncertach występujemy również z zaproszonymi gośćmi. Czy rodzeństwo Trebuniów często się kłóci? My kłócimy się artystycznie. Wszyscy Polacy są indywidualistami, a górale to ponadprzeciętni indywidualiści. Od początku istnienia zespołu wyznaczałem linię artystyczną i często musiałem przekonywać ojca i rodzeństwo do swoich wizji. Po latach okazało się, że były one odkrywcze i wiele młodych zespołów wzorowało się na naszych pierwszych nagraniach. Czym są Małe Trebunie-Tutki? To moje dzieci. Najstarszy syn Marcin ma 18 lat, córka Ania 16, a najmłodszy syn Jasiek 10. Stworzyłem dla nich grupę działającą profesjonalnie. Chciałem w ten sposób zmobilizować ich to wytężonej pracy i zgłębiania tajników muzyki w szkołach muzycznych oraz na moich zajęciach w Tatrzańskim Centrum Kultury i Sportu „Jutrzenka” w Zakopanem. Oswajam ich ze sceną profesjonalną i cieszę się, że ostatnio coraz częściej występują w dużych salach koncertowych i w filharmoniach. fot. Julia Drozda Cała rodzina może pochwalić się wszechstronnymi uzdolnieniami. Pan jest z wykształcenia architektem. Jaką część życia zajmuje panu architektura, a jaką muzyka? Kiedyś myślałem, że architektura będzie moim jedynym „poważnym” zawodem, a muzyka pozostanie pasją. Architektura stopniowo zajmuje coraz mniej czasu. Coraz więcej w moim życiu muzyki, bo zajmują mnie nie tylko koncerty, ale także własne kompozycje, aranżacje, różne projekty muzyczne. Oczywiście nie zapominam o architekturze. Specjalizuję się w architekturze stylowej, drewnianej. Projektuję współczesne domy i wille góralskie. Korzystam z doświadczenia Stanisława Witkiewicza, sięgam do kultury naszych pradziadów, interesuję się architekturą sakralną. We współpracy z ojcem zaprojektowałem też wnętrze kościoła. Władysław Trebunia-Tutka był nie tylko muzykiem, ale także plastykiem? Był przede wszystkim plastykiem, malarzem, projektował tkaniny, witraże, polichromie kościołów. Od 25 lat prowadzę badania nad muzyką góralską i muszę przyznać rację tym, którzy twierdzą, że mój ojciec był najwybitniejszym podhalańskim skrzypkiem w dziedzinie muzyki tradycyjnej. Bardzo trudno mu dorównać. Dla każdego z nas jest niedościgłym wzorem. Czy łączenie muzyki ludowej i nowoczesnej to nowy trend? Mam na myśli nurt, w który wpisują się tacy artyści jak Monika Brodka czy Gooral. Nagraliśmy płytę „Etno-Techno” kilkanaście lat temu. Gooral, kiedy jeszcze grał z zespołem Psio Crew, przyznał że wzorował się na naszym albumie, który był wtedy prekursorski. Można powiedzieć, że 20 lat temu zapoczątkowaliśmy ten ruch przez nagranie płyty razem z jamajskim zespołem Twinkle Brothers. Krążek został doceniony za granicą, dostał wiele nagród i tytułów w Anglii, w Belgii, w Niemczech, w Australii, w Ghanie. Na Jamajce także został zaakceptowany. Wydaje mi się, że Polacy docenili muzykę góralską. Być może inne zespoły nie sięgają do tradycji tak głęboko jak my, ale zawsze cieszę się, że ktoś nawiązuje do góralszczyzny we właściwy sposób. Choćby zespół Zakopower, wykorzystujący w swojej twórczości elementy tradycji góralskiej. Dziś Zakopower ma silną pozycję w popkulturze. Trebunie-Tutki są bardziej undergroundowe, ale działają w nurcie muzyki światowej. Każdy z naszych projektów jest nieco inny – jeden skłania się w kierunku muzyki jazzowej, drugi w kierunku rockowej. Mamy także na swoim koncie eksperymenty z techno, a w ostatnim czasie projekt z chórem Nuty Wielkiego Pasterza, a nawet projekty symfoniczne – koncert Legenda Tatr z Filharmonią im. Rubinsteina w Łodzi. Niestety, część słuchaczy zatraca dobry gust i coraz bardziej popularne stają się pseudogóralskie zespoły disco-polo. Jak doszło do współpracy z Twinkle Brathers? Muzyką reggae zainteresował nas Włodzimierz Kleszcz z Polskiego Radia. Przywiózł do nas Jamajczyków na pierwsze jam session i okazało się, że te dwa gatunki muzyczne z odległych stron świata pasują do siebie, uzupełniają się. Są zupełnie inne, ale fuzja kontrastowych gatunków sprawia, że obydwa na tym zyskują. Muzyczna przyjaźń z Twinkle Brothers trwa już od 20 lat. Trzonem naszej muzyki jest tradycja góralska, ale jako młody zespół staramy się mieszać tradycyjną muzykę z nowoczesnymi brzmieniami. Zespół z Jamajki gościł w Polsce. A górale odwiedzili Jamajczyków? Jeszcze nie, mam nadzieję, że kiedyś będzie okazja. Z nowym projektem Songs of Glory / Pieśni Chwały wspólnie koncertowaliśmy na festiwalach w Europie – w Anglii, Szkocji, Irlandii, Irlandii Północnej, Luksemburgu. Tradycyjna muzyka reggae i muzyka góralska nadal bawią i wzruszają. Z reggae na Jamajce jest tak jak z muzyką góralską na Podhalu – sprawdza się przysłowie „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Dajecie koncerty w różnych zakątkach świata. Jak na muzykę góralską reagują obcokrajowcy, którzy nic nie rozumieją z tekstu? Czasami sama muzyka wystarczy. Nasza kreacja artystyczna, której częścią są paradne stroje góralskie i instrumenty – jak się przekonaliśmy – jest zrozumiała nawet dla szejków z Emiratów Arabskich, którzy dziś są miliarderami, ale pamiętają o swojej kulturze pasterskiej, podobnej do naszej. Mimo wszystko jesteśmy osadzeni w kulturze zachodniej, więc elementy muzyki rozrywkowej są zrozumiałe w różnych miejscach, np. w Chinach. Zaś w Japonii, gdzie graliśmy na Expo, publiczność reagowała również tak samo jak w Polsce. Muzyka jest bardzo uniwersalnym środkiem wyrazu, a kultura polska to najlepsza rzecz, jaką możemy się pochwalić w świecie. Rozmawiała Katarzyna Błochowiak