Matka Teresa.indd
Transkrypt
Matka Teresa.indd
„Pójdź, bądź moim światłem” NAKAD LIMITOWANY 19,90 zï Opracowanie i komentarz Brian Kolodiejchuk MC R OZDZIAŁ DZIESIĄTY „Zaczęłam kochać tę ciemność” duchowa strona dzieła Po raz pierwszy w ciągu tych 11 lat – zaczęłam kochać tę ciemność – bo teraz wierzę, że jest ona częścią, bardzo, bardzo małą cząstką ciemności i bólu Jezusa na ziemi. Nauczył mnie Ojciec przyjmować to [jako] „duchową stronę »Matki dzieła«”, jak Ojciec napisał. Matka Teresa „Jeśli moja ciemność jest światłem dla jakiejś duszy” W roku 1957 w jednym z niemieckich czasopism misyjnych, „Die Katholischen Missionen”, ojciec Joseph Neuner*, jezuita, napisał artykuł o Matce Teresie i jej dziele. Wkrótce potem zwróciła się ona do niego o pomoc w odpowiadaniu na listy kierowane do niej przez czytelników. Kilka lat później kontakty ojca Neunera z Matką Teresą nabrały nowego charakteru. Ojciec Neuner, który wykładał teologię w Punie, przyjeżdżał od czasu do czasu do Kalkuty z wykładami do Morning Star College1 oraz z reko* Ojciec Joseph Neuner SJ urodził się 19 sierpnia 1908 roku w Feldkirch, w Austrii. Do Towarzystwa Jezusowego wstąpił w roku 1926, święcenia kapłańskie przyjął w roku 1936 w Monachium, a do Indii wyjechał w roku 1938, by wykładać teologię w świeżo utworzonym Kolegium De Nobili w Punie. Podczas wojny był internowany w Indiach. W latach 1948–1950 uzyskał doktorat z teologii na rzymskim Uniwersytecie Gregoriańskim i w roku 1950 wrócił do Indii, by ponownie podjąć wykładanie teologii w Jnana Deepa Vidyapeeth w Punie. Brał udział w II Soborze Watykańskim jako teolog, pełniąc posługę w komisjach do spraw formacji kapłańskiej, działalności misyjnej oraz stosunków Kościoła do religii niechrześcijańskich. Od roku 1960 często wykładał w Morning Star College (Kolegium Gwiazdy Zarannej) w Kalkucie i utrzymywał kontakt z Matką Teresą. Ich korespondencja trwała do 1980 roku. 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 201 lekcjami. W kwietniu 1961 roku został zaproszony do wygłoszenia rekolekcji dla Misjonarek Miłości w Kalkucie. Matka Teresa uczestniczyła w nich i rozmawiała z nim w cztery oczy. Ojciec Neuner tak wspominał to spotkanie: Podczas naszych spotkań Matka Teresa zaczęła mówić o problemach swego życia wewnętrznego i o swojej niemożności wyjawienia ich nikomu. Poprosiłem ją zatem, by spisała swoje doświadczenia, co zrobiła dużo bardziej otwarcie, niż oczekiwałem. Dała mi te zapiski z wyraźną prośbą, bym spalił je zaraz po przeczytaniu. Byłem pod wielkim wrażeniem szczerości i prostoty jej opisu oraz głębokiego niepokoju, jakiego doznawała w zupełnej ciemności: Czy znajdowała się na właściwej drodze, czy może stała się ofiarą jakiejś sieci złudzeń? Dlaczego Bóg całkowicie ją opuścił? Skąd ta ciemność, zważywszy na to, że wcześniej była tak blisko Boga? Musiała przewodzić Siostrom, wprowadzać je w umiłowanie Boga i w życie modlitwy, które z jej własnego życia zostało wymazane, jak gdyby żyła w całkowitej pustce: Czy stała się bezwstydną hipokrytką opowiadającą innym o Boskich tajemnicach, które całkowicie znikły z jej własnego serca? – To wszystko jest zawarte w dokumencie, nie muszę tego wyjaśniać2. Dokument ów, który ojciec Neuner postanowił w większości zachować*, zwięźle opisuje najważniejsze wydarzenia z jej dotychczasowej drogi duchowej: U loretanek, Ojcze, byłam bardzo szczęśliwa. – [Byłam] chyba najszczęśliwszą zakonnicą. – Potem przyszło wezwanie. – Nasz Pan prosił wprost – głos był wyraźny i pełen przekonania. – W roku 1946 On prosił i prosił. – Wiedziałam, że to On. Strach i okropne uczucia – strach, że mogę dać się zwodzić. – Ale ponieważ zawsze żyłam w posłuszeństwie – przedłożyłam całą tę sprawę mojemu kierownikowi duchowemu – cały czas mając nadzieję, że on powie – to wszystko było diabelskim podstępem, ale nie – tak jak głos – on powiedział – to Jezus cię prosi – a potem wie już Ojciec, jak to wszystko się potoczyło. – Moje Przełożone wysłały mnie do Asansolu [w] 1947 – a tam nasz Pan jak gdyby po prostu dał mi siebie – w pełni. Słodycz i pocieszenie, i zjednoczenie tych 6 miesięcy – przeminęły jednak zbyt szybko. * Ojciec Neuner usunął z niego nieliczne fragmenty, które uznał za nieistotne. 202 Matka Teresa A potem dzieło się zaczęło – w grud. 1948. – Kiedy w 1950 liczba Sióstr rosła – dzieło rosło. – Ojcze – od roku 49 albo 50 to straszliwe poczucie pustki – ta niewypowiedziana ciemność – ta samotność – ta nieustanna tęsknota za Bogiem – która przyprawia mnie o ten ból w głębi serca. – Ciemność jest taka, że naprawdę nic nie widzę – ani umysłem, ani rozumem. – Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. – Nie ma we mnie Boga. – Kiedy ból tęsknoty jest tak wielki – po prostu tęsknię i tęsknię za Bogiem – i wtedy jest tak, że czuję – On mnie nie chce – nie ma Go tu. – Niebo – dusze – dlaczego to tylko słowa – które nic dla mnie nie znaczą. – Samo moje życie zdaje się tak pełne sprzeczności. Pomagam duszom – iść dokąd? – Po co to wszystko? Gdzie we mnie samej jest dusza? Bóg mnie nie chce. – Czasem – słyszę po prostu, jak moje serce krzyczy – „Mój Boże”, i nic więcej się nie dzieje. – To tortury i cierpienie, których nie potrafię wytłumaczyć. – Od dzieciństwa miałam w sobie najczulszą miłość do Jezusa w Najświętszym Sakramencie – ale ona też znikła. – Nic nie czuję [kiedy jestem] przed Jezusem – a mimo to za nic nie opuściłabym Kom. [Komunii] Świętej. Widzi Ojciec tę sprzeczność w moim życiu. Tęsknię do Boga – chcę Go kochać – bardzo Go kochać – żyć tylko dla Jego Miłości – tylko kochać – a mimo to jest tylko ból – tęsknota, a nie miłość. – Wiele lat temu – teraz będzie około 17 lat* – chciałam dać Bogu coś bardzo pięknego. – Zobowiązałam się pod karą grzechu śmiertelnego, by niczego Mu nie odmawiać. – Od tego czasu dotrzymywałam tej obietnicy – a kiedy czasami ciemność jest bardzo ciemna – i jestem bliska powiedzenia Bogu „nie”, myśl o tej obietnicy mnie podtrzymuje. W swoim życiu chcę tylko Boga. – „Dzieło” jest naprawdę i wyłącznie Jego. – On prosił – On mówił mi, co robić – On kierował każdym krokiem – prowadzi każdy ruch, jaki wykonuję – wkłada słowa w moje usta – sprawia, że uczę Siostry drogi. – Wszystko to i wszystko, co jest we mnie, jest Nim. – Dlatego kiedy świat mnie wychwala – to naprawdę mnie nie dotyka to – nawet powierzchni – mojej duszy. Co do dzieła, jestem przekonana, że całe jest Nim. Dawniej mogłam spędzać całe godziny przed naszym Panem – kochając Go – rozmawiając z Nim – a teraz – nawet medytacja nie idzie [mi] dobrze – * We wcześniejszej korespondencji Matka Teresa wyraźnie stwierdza, że swój prywatny ślub złożyła w 1942 roku. Toteż jej stwierdzenie w tym liście: „teraz będzie około 17 lat”, jest oczywiście przybliżone. 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 203 nic tylko „Mój Boże” – a czasem nawet to nie przychodzi. – Mimo to gdzieś głęboko w sercu ta tęsknota za Bogiem wciąż przedziera się przez ciemności. Kiedy jestem na zewnątrz – w pracy – albo spotykając się z ludźmi – czuję obecność – kogoś żyjącego* bardzo blisko – w samym środku mnie. – Nie wiem, co to jest – ale bardzo często, nawet codziennie – ta miłość do Boga we mnie staje się coraz bardziej rzeczywista. – Zauważam, że nieświadomie wypowiadam do Jezusa najdziwniejsze słowa-dowody miłości. – Ojcze, otworzyłam przed Ojcem własne serce. – Niech mnie Ojciec uczy kochać Boga – niech mnie Ojciec uczy bardzo Go kochać. Nie jestem wykształcona – nie wiem wielu rzeczy o Bożych sprawach. – Chcę kochać Boga jako tego, kim dla mnie jest – jako „mojego Ojca”. Bardzo często pragnę zrobić użytek z pokarmu, który daję Siostrom** – ale nigdy mi się nie udaje – to samo dotyczy lektur duchowych. To wszystko dawniej było dla mnie takie naturalne – do czasu gdy nasz Pan w pełni wszedł w moje życie – kochałam Boga ze wszystkich sił swego dziecięcego serca. On był w centrum wszystkiego, co robiłam i mówiłam. – Teraz, Ojcze – to takie ciemne, takie inne, a mimo to wszystko, co moje, jest Jego – chociaż On mnie nie chce, nie dba jakby o mnie. Kiedy zaczynało się dzieło – wiedziałam, co to wszystko będzie znaczyć. – Ale z całego serca przyjmowałam wtedy wszystko. – Modliłam się o jedno – by [Pan] dał mi łaskę dawania świętych Kościołowi. Ojcze, moje Siostry są Bożym darem dla mnie, są dla mnie czymś świętym – każda z nich. Dlatego je kocham – bardziej niż kocham siebie. – Są bardzo ważną częścią mojego życia. Moje serce i dusza, i ciało należą tylko do Boga – a On odtrącił je jak swoje niechciane ukochane dziecko. – I dlatego, Ojcze, podczas tych rekolekcji zrobiłam takie postanowienie – Być do Jego dyspozycji. Niech On robi ze mną, cokolwiek chce, jak chce, jak długo chce. Jeśli moja ciemność jest światłem dla jakiejś duszy – a nawet jeśli nie jest niczym dla nikogo – jestem całkowicie szczęśliwa – że jestem Bożym polnym kwiatem3. ** Ojciec Neuner komentuje: „zdaje się, że najpierw napisała »kochającego« [loving], a później poprawiła to na »żyjącego” [living]”. ** Matka Teresa ma na myśli pouczenia, których zwykle codziennie udzielała siostrom. 204 Matka Teresa To podsumowanie jej wezwania jest jedynym miejscem, w którym Matka Teresa ujawniła cokolwiek na temat natchnienia z 1946 roku komuś innemu niż arcybiskup Périer i ojciec Van Exem. Biorąc pod uwagę bogate duchowe doświadczenia, jakie przeżywała w miesiącach po 10 września 1946 roku, Matka Teresa mogła wyjawić na swój temat dużo więcej, ale z właściwą sobie pokorą podzieliła się z ojcem Neunerem tylko takim zakresem informacji, jaki był mu potrzebny, by jako osoba przejmująca wówczas rolę jej kierownika duchowego mógł ogarnąć jej duchową drogę i być jej pomocą. Jej wyznania są znamienne i mają bardzo osobisty charakter: to poruszająca opowieść o „niewypowiedzianej ciemności”, jakiej doświadczała od chwili rozpoczęcia dzieła, o prywatnym ślubie i jego wpływie na jej życie oraz wspomnienie czasu, kiedy mogła spędzać z Bogiem całe godziny, zanurzona w Jego miłości. Rzeczywistość jej relacji z Jezusem naprawdę była paradoksem. Jezus żył w niej i przez nią, a ona nie była w stanie kosztować słodyczy Jego obecności. Na modlitwie zwracała się do Niego i dawała wyraz swej bolesnej tęsknocie za Nim. Ale dopiero wśród ubogich odczuwała żywo Jego obecność. Tam naprawdę czuła, że Jezus jest żywy i prawdziwy. Ponieważ Matka Teresa zauważyła, że ojciec Neuner dobrze odczytuje wzorzec, wedle którego Bóg działa w jej duszy, ujawniła mu szczegóły ze swego dzieciństwa, którymi nie dzieliła się ze swoimi wcześniejszymi kierownikami duchowymi. Do szczegółów tych należała jej wcześnie dojrzała miłość do Eucharystii. Mimo że teraz nie odczuwała już obecności Jezusa, pisała: „za nic nie opuściłabym Kom. [Komunii] Świętej”. Jedna ze starszych sióstr, która była na co dzień świadkiem działalności Matki Teresy, poświadczyła tę wielką wiarę w Eucharystię: Matka codziennie przyjmowała Komunię Świętą z ogromną pobożnością. Jeśli zdarzało się, że danego dnia w Domu Macierzystym odprawiana była druga Msza, Matka zawsze starała się brać w niej udział, nawet jeśli była bardzo zajęta. Słyszałam, jak przy takich okazjach mawiała: „Jakie to piękne: dwa razy w ciągu dnia przyjąć Jezusa”. Głęboki, głęboki szacunek Matki dla Najświętszego Sakramentu był znakiem jej głębokiej wiary w Rzeczywistą Obecność Jezusa pod postaciami chleba i wina. Jej pełna czci postawa, gesty, takie jak przyklękanie – nawet na oba kolana w obecności wystawionego Najświętszego Sakramentu, i to 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 205 do bardzo późnego wieku – przyjmowane przez nią postawy, takie jak klęczenie czy składanie dłoni, to, że wolała przyjmować Komunię Świętą na język – wszystko to świadczyło o jej wierze w Eucharystię. Matka Teresa wspominała z nutką nostalgii miłość i zjednoczenie, jakich zaznała. Równocześnie wiedziała, że jej własne postrzeganie swego duchowego stanu z całą jego ciemnością nie daje pełnego jego obrazu. Potrafiła dostrzec przebłyski swej miłości do Boga: miłość ta stawała się coraz bardziej rzeczywista, a w jej świadomości rodziły się „najdziwniejsze słowadowody miłości”. I choć czuła, „jakby” Bóg o nią nie dbał, wiedziała, że jest Jego „ukochanym dzieckiem”. Wiele lat później ojciec Neuner tak podsumuje swoją reakcję na te spisane wyznania Matki Teresy: Moja odpowiedź na wyznanie zawarte na tych stronicach była prosta: nic nie wskazywało na jakiekolwiek poważne uchybienie z jej strony, które mogłoby wyjaśniać jej duchową oschłość. Była to po prostu noc ciemna, którą znają wszyscy mistrzowie życia duchowego – choć nigdy nie zetknąłem się z tym, by była ona tak głęboka i by trwała przez tak wiele lat, jak to było u niej. Ludzkie środki nie mogą tu nic zaradzić. Można to przetrwać jedynie w pewności ukrytej Bożej obecności i zjednoczenia z Jezusem, który w czasie swej męki musiał dla naszego zbawienia nieść brzemię i mrok grzesznego świata. Pewnym znakiem ukrytej Bożej obecności w tej ciemności jest pragnienie Boga, łaknienie choćby promienia Jego światła. Nie można tęsknić za Bogiem, jeśli nie ma się Boga w sercu. Stąd jedyną odpowiedzią na tę próbę jest całkowite poddanie się Bogu i przyjęcie ciemności w zjednoczeniu z Jezusem4. „Zaczęłam kochać tę ciemność” Ojciec Neuner potrafił przekazać Matce Teresie nieocenione spostrzeżenia na temat jej problemów, za co była mu niezmiernie zobowiązana. Drogi Ojcze! Nie potrafię wyrazić słowami – wdzięczności, jaką winna jestem Ojcu za Ojca życzliwość dla mnie. – Po raz pierwszy w ciągu tych 11 lat – zaczęłam kochać 206 Matka Teresa tę ciemność – bo teraz wierzę, że jest ona częścią, bardzo, bardzo małą cząstką ciemności i bólu Jezusa na ziemi. Nauczył mnie Ojciec przyjmować to [jako] „duchową stronę »Matki dzieła«”, jak Ojciec napisał. – Dzisiaj naprawdę poczułam głęboką radość – że Jezus nie może już przeżywać agonii – ale chce przeżywać ją we mnie. – Poddaję się Mu bardziej niż kiedykolwiek. – Tak – bardziej niż kiedykolwiek będę do Jego dyspozycji. – Pouczenia i rozważania Ojca także dały mi wiele sił. – Bo choć moje pouczenia dla Sióstr nie są tak piękne i obszerne jak Ojca – to jest to ten sam pokarm – pokarm miłości i ufności – pokarm osobistej miłości do Chrystusa. – Teraz czuję, że to nie ja, tylko On pomaga tym Siostrom. – Tak, one są moim skarbem – moją siłą i Bożym darem dla mnie. – One są Jego. Jeszcze raz dziękuję Ojcu za Ojca gotowość do pomocy. – Nie wierzę, Ojcze, w [sens] takiego ciągłego grzebania we własnym życiu duchowym – poprzez długie i częste odwiedziny i rozmowy. Pomoc, jakiej Ojciec mi już udzielił – będzie mnie niosła przez długi czas. – Nasze życie duchowe musi pozostać proste – żebyśmy potrafiły zrozumieć sposób myślenia naszych ubogich. Dostosowanie się do naszego poziomu – i sprawienie, że wszystko było dla nas tak pięknie łatwe do zrozumienia – musiało być dla Ojca bardzo trudne – niech Bóg Ojcu wynagrodzi. Drogi Wiel. Ojcze – nie wiem, jakie są zasady dotyczące Ojca wydatków – ale proszę przyjąć te [pieniądze] za Ojca przejazdy kolejowe. Moje Siostry i ja łączymy się w podziękowaniach dla Ojca za wszelkie dobro, jakie nam Ojciec wyświadczył. Proszę o modlitwę. W Jezusie, M. Teresa MC Chciałabym się wyspowiadać – zanim zacznę spotykać się z Siostrami. – Ciągle czeka spora grupa. Każda pragnie, ażeby na jej postanowieniach spoczęło błogosławieństwo posłuszeństwa – i w ten sposób muszę uczestniczyć w ich radościach i smutkach5. Dzięki ojcu Neunerowi Matka Teresa znacznie głębiej zrozumiała swój wewnętrzny stan: uświadomiła sobie, że ciemność stanowi duchową stronę jej dzieła, jest udziałem w odkupieńczym cierpieniu Chrystusa. Nieza- 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 207 leżnie od tego, jak ona sama ją rozumiała, ta próba wiary, nadziei i miłości nie była oczyszczeniem z wad charakterystycznych dla początkujących w życiu duchowym, ani nawet dla wad częstych u osób, które zaszły już dalej na drodze zjednoczenia z Bogiem. W okresie gdy otrzymywała natchnienie, otwarcie oświadczyła arcybiskupowi Périerowi: „od jakiegoś już czasu nie szukałam siebie”6. Co więcej, w miesiącach poprzedzających natchnienie z 10 września była, wedle oceny jej spowiednika, bliska stanu ekstazy. Doświadczenie ciemności było utożsamieniem się z tymi, którym służyła: została mistycznie włączona w dogłębny ból, jakiego doświadczali z powodu poczucia, że są niepotrzebni i odepchnięci, a przede wszystkim z powodu życia bez wiary w Boga. Wiele lat wcześniej Matka Teresa ochoczo chciała oddać się w ofierze dla choćby jednej duszy. Teraz została wezwana do zjednoczenia się w bólu nie tylko z jedną duszą, ale z mnóstwem dusz, które cierpiały w tych straszliwych ciemnościach. Ojciec Neuner tak później wyjaśniał przemianę, jaka nastąpiła w jej duszy: Było to w jej życiu odkupieńcze doświadczenie, kiedy zdała sobie sprawę, że panująca w jej sercu noc jest szczególnym udziałem w męce Jezusa. [...] Stąd też widzimy, że ciemność ta była w rzeczywistości tajemniczą więzią, która jednoczyła ją z Jezusem. To kontakt polegający na głębokiej tęsknocie za Bogiem. Nie potrafi myśleć o niczym innym. Tego rodzaju tęsknota jest możliwa jedynie dzięki ukrytej obecności samego Boga. Nie możemy tęsknić za czymś, co nie jest nam dogłębnie bliskie. Pragnienie to coś więcej niż brak wody. Nie doświadczają go kamienie, lecz tylko żywe istoty, których życie zależy od wody. Kto wie więcej na temat żywej wody: ten, kto bez namysłu codziennie odkręca kurek z wodą, czy poszukujący źródła podróżnik, umęczony pragnieniem na pustyni?7 Od tamtego czasu Matka Teresa pokochała ciemność jako integralną część swego powołania. Od dawna modliła się słowami: „Syna Twego ofiarnego kaźń owocną ze mną dziel”, a teraz przekonała się, że ta modlitwa została wysłuchana. Jezus pozwalał jej przeżywać na nowo swą agonię, a ponieważ była to Jego agonia, Matka Teresa cieszyła się, że może ją wziąć na siebie. 208 Matka Teresa Z zachowanej korespondencji wynika, że ojciec Neuner, pragnąc lepiej pomagać Matce Teresie, zasugerował częstsze spotkania. Ona jednak, zadowolona z tego, co już otrzymała, odmówiła. Nawet w zakresie kierownictwa duchowego nie chciała pozwolić sobie na to, by oddalić się od ubóstwa właściwego ubogim. Zwykła pomoc, jaką Bóg dawał jej do dyspozycji, miała wystarczyć jej na długo. To całkowite zaufanie do Boskiej Opatrzności we wszystkim, nawet w tym, co dotyczyło jej duchowych potrzeb, było charakterystyczną cechą jej życia. W swym drugim liście (właściwie był to krótki liścik) do ojca Neunera, napisanym w czasie tych samych rekolekcji, wspomniała o łasce, jakiej dostąpiła. Potwierdziła także swoje całkowite zdanie się na to, co jest Bożym upodobaniem. Drogi Wiel. Ojcze! Dziękuję za Ojca modlitwę. Nie muszę się zmuszać do tego, żeby być szczęśliwą ani żeby ciągle się do wszystkich uśmiechać – jestem bardzo szczęśliwa. Bo dobry Bóg udzielił mi jednej wielkiej łaski – poddałam się [Mu] zupełnie – jestem do Jego dyspozycji. „»Tak« z całego serca dla Boga i wielki uśmiech dla wszystkich”*. Niech Ojciec modli się, bym spełniła Jego pragnienie – przyjdę i porozmawiam z Ojcem – jak tylko skończę z Siostrami. W Jezusie, M. Teresa 8 Parę tygodni wcześniej napisała serdeczny list do dwojga współpracowników w Anglii: Dostałam dwie czy trzy paczki pism kat. [katolickich] – a dzisiaj przyszła Wasza książka św. Jana od Krzyża. – Właśnie czytam jego dzieła. Jak cudownie pisze on o Bogu. [...] Miałyśmy takie cudowne rekolekcje – Wiel. O. Neuner mówił tylko o Bogu, Jego miłości – naszej miłości – i o Ubogich Boga. Wszystko tak pięknie połączone – że teraz naprawdę nie wydaje się to trudne – kochać Boga z całego serca. – * To postanowienie rekolekcyjne było powtórzeniem postanowienia podjętego podczas rekolekcji z poprzedniego roku. 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 209 Wiecie – często modlę się za Was i za każdym razem proszę o to samo – spraw, by byli święci. Myślę, że da Wam całą resztę, jeśli będziecie mieli Jego świętość – Jego miłość. [...] Uśmiechajcie się – [...] – Módlcie się wspólnie – a Jezus będzie zawsze napełniał Wasze serca swoją miłością – dla siebie nawzajem9. Chociaż Matka Teresa pisała ojcu Neunerowi, że nie czerpie korzyści z książek duchowych, potrafiła je czerpać z dzieł świętego Jana od Krzyża. Jest rzeczą znamienną, że jej uwagę przykuwało nie to, jak hiszpański mistyk po mistrzowsku opisywał wewnętrzne oczyszczenie podczas „nocy ciemnej”, lecz raczej wszystko to, co miał do powiedzenia o Bogu. Dobrze znała jego myśl, a mimo to nie nazywała własnego cierpienia „nocą ciemną”. Miała przeczucie, obecnie potwierdzone przez kierownika duchowego, że mimo podobieństw te dwa rodzaje cierpienia mają różny cel10. Przyjaciele nie wiedzieli, co ma na myśli, kiedy pisała o zmianie, jaka się w niej dokonała: „teraz naprawdę nie wydaje się to trudne”. „»Tak« z całego serca dla Boga i wielki uśmiech dla wszystkich” Ciemność się nie zmniejszała, ból nie malał, ale w duszy Matki Teresy zagościł wyraźnie większy pokój i bardziej pogodna akceptacja. Ojciec Neuner doprowadził ją do punktu zwrotnego w rozumieniu i przeżywaniu ciemności. Arcybiskup Périer i ojciec Picachy byli jej olbrzymią pomocą, jednakże okazało się, że ich rady dla Matki Teresy w dużo większej mierze były dla niej wsparciem i dodawały otuchy, niż rzucały światło na jej wewnętrzny stan. Mimo to brakowało jej tej pomocy, o czym pisała do ojca Picachy’ego: Za każdym razem kiedy był Ojciec w Kalkucie, mijałam się z Ojcem – ale widać Pan chce, żeby tak było. – On chce mieć pewność, że wyschnie we mnie najmniejsza kropla mojego własnego ja. – Zabrał też tę cotygodniową pomoc, więc ciemność jest tak ciemna, a ból tak wielki, ale mimo tego wszystkiego – moje postanowienie z rekolekcji było to samo 210 Matka Teresa „Tak” z całego serca dla Boga Wielki „Uśmiech” dla wszystkich. i wydaje mi się, że te dwa słowa są jedyną rzeczą, która sprawia, że idę dalej. – [...] Mam nadzieję, że następnym razem, kiedy przyjedzie Ojciec do Kalkuty, będę na miejscu. [...] Ojcze, proszę o modlitwę, żebym się tylko trzymała tych dwóch słów: „Tak” i „Uśmiech”. Wie Ojciec, że codziennie się za Ojca modlę11. Przez prawie dwadzieścia lat Matka Teresa wiernie praktykowała swój prywatny ślub, by nie odmawiać Bogu niczego, dążąc do tego, by być całkowicie do Jego dyspozycji. Była doskonale świadoma konsekwencji swojego „»Tak« z całego serca dla Boga”: jej „tak” nie tylko potwierdzało złożoną Mu obietnicę, ale było także wyrazem zdecydowania, by wciąż z większą hojnością i pełniejszym zaangażowaniem odpowiadać na Jego wolę w najdrobniejszych szczegółach życia. „Wielki uśmiech dla wszystkich” nie oznaczał, że Matka Teresa na wszystko u wszystkich się zgadzała. Była wprawdzie serdeczna i pełna miłości, czasem jednakże w stosunku do sióstr i przyjaciół potrafiła być stanowcza i wymagająca. Nie chciała, aby marnowali swoją energię i wysiłki na rzeczy mniej ważne niż sam Bóg. On był dla niej wszystkim: Jego miłość, Jego sprawy, Jego plany, Jego wola miały dla niej największe znaczenie i chciała, by tak samo było w życiu tych, których kochała. Cząstka Odkupienia Z pomocą ojca Neunera Matka Teresa dotarła do punktu, w którym potrafiła cieszyć się w cierpieniu i mogła powtórzyć za świętym Pawłem: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). W lipcu 1961 roku napisała list skierowany do wszystkich sióstr. Zawarła w nim radę, która jasno wyrażała nowe rozumienie doświadczanej przez nią w ukryciu próby: traktowała ją jako uczestnictwo w odkupieńczej misji Jezusa i część swej własnej misji wśród ubogich. 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 211 Starajcie się [...] pogłębiać swoją wiedzę na temat tej Tajemnicy Odkupienia. – Ta wiedza prowadzić Was będzie do miłości – a miłość sprawi, że poprzez swoje cierpienia będziecie miały udział w Męce Chrystusa. Moje drogie dzieci – bez naszego cierpienia nasze dzieło byłoby zwykłą działalnością społeczną, bardzo dobrą i użyteczną, ale nie byłoby ono dziełem Jezusa Chrystusa, nie byłoby częścią odkupienia. – Jezus chciał nam pomóc, dzieląc z nami nasze życie, naszą samotność, naszą agonię i śmierć. Wszystko to przyjął na siebie i poniósł w najciemniejszą noc. Zbawił nas tylko dlatego, że był jedno z nami. Nam pozwolono zrobić to samo: Odkupienie musi objąć całą pustkę ludzi ubogich, nie tylko ich ubóstwo materialne, ale też duchowe, a my musimy mieć w tym swój udział. – Módlcie się zatem, kiedy wydaje się Wam to trudne – „Chcę żyć w tym świecie, który jest tak daleko od Boga, który tak bardzo odwrócił się od światła Jezusa, pomagać im – wziąć na siebie coś z ich cierpienia”. – Tak, moje drogie dzieci – dzielmy cierpienia – naszych ubogich – bo tylko przez to, że jesteśmy jedno z nimi – możemy ich odkupić, to znaczy przyprowadzać Boga do ich życia, a ich prowadzić do Boga12. Pewne pojęcie na temat znaczenia tego, czego doświadcza, miała już wprawdzie dużo wcześniej, jednakże musiało upłynąć ponad dziesięć lat, by pojęła to w pełni. To nowe rozumienie pozwoliło jej znacznie pogłębić postawę zawierzenia i zaufania. Jak bardzo – widać to w jej korespondencji z ojcem Picachym: Co do mnie – dzięki Bogu kazano nam iść za Chrystusem. – Skoro nie muszę iść przed Nim, nawet w ciemności droga jest pewna. Kiedy pewne dni są dużo cięższe – staję zwyczajnie jak malutkie dziecko i cierpliwie czekam, aż burza ucichnie. [...] Proszę o modlitwę13. Nawet w ciemności droga była pewna: nie trzeba było „szukać drogi”, lecz raczej tylko „iść drogą”, którą już przeszedł Jezus. To przekonanie przekazywała siostrom: Kiedyś zobaczyłam Siostrę idącą do apostolatu ze smutną miną, więc poprosiłam ją do pokoju i spytałam: „Co powiedział Jezus: że mamy nieść krzyż przed Nim czy iść za Nim?” [zob. Mt 16, 24]. Spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem i powiedziała: „Iść za Nim”. Spytałam ją więc: „Dlaczego próbujesz iść przed Nim?”. Wyszła z pokoju uśmiechnięta. Zrozumiała, co znaczy iść za Jezusem14. 212 Matka Teresa „Im ciemniejsza ciemność, tym słodszy będzie mój uśmiech dla Boga” Ponieważ Matka Teresa szła za Jezusem w ciemności, On sam zapewniał jej niezbędną pomoc i wsparcie. Ojcu Neunerowi opowiadała, że wzdłuż drogi zauważa znaki Jego miłości: List Ojca był odpowiedzią na pragnienie, któremu dałam wyraz – „Chciałabym, żeby Ojciec napisał, skoro ja nie mam kiedy” – i oto był mały dowód Jego troskliwości. [...] Internuncjusz* i nasz Arcybiskup chcą, żebym pojechała do Bombaju na zebranie Przełożonych. Z mojej strony to naprawdę akt ślepego posłuszeństwa, to bardzo wielka ofiara. – [...] Byłoby cudownie, gdybym mogła się zobaczyć z Ojcem. Co do mnie, Ojcze – nie mam nic do powiedzenia – bo ciemność jest taka ciemna, ból jest taki bolesny. Czasem ból chwyta tak mocno – że słyszę własny głos, jak woła – Mój Boże, pomóż mi. Kiedy pomagam Siostrom zbliżać się tak bardzo do Jezusa – kiedy uczę je kochać Go głęboką – oddaną – osobistą miłością – pragnę móc robić to samo. – Widzę, jak na moich oczach Siostry kochają Boga – są tak bardzo blisko Niego – codziennie tak bardzo się do Niego upodabniają – a ja, Ojcze – po prostu jestem „sama” – pusta – pominięta – po prostu niechciana. A mimo to w całkowitej szczerości serca – jestem szczęśliwa, że widzę, jak On jest kochany – że widzę, jak Siostry się do Niego upodabniają. Jestem szczęśliwa, że kocham Go poprzez nie. – Wiel. O. Van Exem był tutaj przez 8 dni i głosił rekolekcje dla Przełożonych – nie wydobyłam z siebie ani słowa. – To mnie boli – ponieważ nigdy niczego przed nim nie ukrywałam. – Ale teraz naprawdę nie mam nic do powiedzenia. – A przecież to tak boli być samotną dla Boga. Wiernie wypełniam swoje postanowienie rekolekcyjne. – Im większy ból i im ciemniejsza ciemność, tym słodszy będzie mój uśmiech dla Boga. – Proszę o modlitwę, żebym kochała Jezusa. * Watykański przedstawiciel dyplomatyczny wyznaczany przez papieża, by reprezentował go wobec władz państwa, do którego został skierowany. 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 213 Niech Ojciec poprosi swoich teologów* o modlitwę za Ojca Misjonarki Miłości. Siostry były bardzo szczęśliwe, gdy dostały Ojca list15. Wciąż dręczyła ją samotność, której dokuczliwości nie potrafiła w żaden sposób złagodzić. Nadal głęboko raniła ją niemożność porozumienia się, nawet z ojcem Van Exemem, dla którego była zawsze „otwartą księgą”. Odczuwała wielkie współczucie dla innych ludzi znajdujących się w podobnej sytuacji: „To musi być dla niego** straszna udręka – chcieć mówić i nie móc”16 – pisała Matka Teresa do swej przyjaciółki Eileen. Ona także przechodziła tę „straszną udrękę”. Oddzielenie od Boga i oddzielenie od ludzi – to był jej codzienny los. „Im większy ból i im ciemniejsza ciemność, tym słodszy będzie mój uśmiech dla Boga”17 – decydując się na to, powtarzała słowa swojej patronki, świętej Teresy z Lisieux18. Podobnie jak ona, Matka Teresa najwyraźniej zawsze znajdowała jakiś sposób, by dawać Bogu ciągle więcej. „Dzięki Bogu On wciąż się do mnie zniża, by ode mnie brać” Na pierwszej kapitule generalnej w październiku 1961 roku Matka Teresa została wybrana na przełożoną generalną. Ten tytuł był jedynie potwierdzeniem głębokiej duchowej więzi, jaka istniała między nią a siostrami. Była ich przywódczynią i wzorem, ale przede wszystkim była ich „matką”. Ona z kolei nie chciała odgrywać żadnej innej roli, co wyraźnie widać w liście do ojca Neunera: Drogi Ojcze J. Neuner! Bardzo dziękuję za Ojca list. Cieszę się, że podobają się Ojcu nasze drukowane wiadomości. – Gratuluje mi Ojciec wyboru na Matkę Generalną. – Jest Ojciec pierwszy – i mam nadzieję, że ostatni. Dla Sióstr i dla mnie to tylko tytuł na potrzeby oficjalnych dokumentów, ale dla nas to nie ma znaczenia. – Chcę być dla nich tym, kim Maryja była dla Jezusa – ich matką. – ** „Teologowie” oznaczają tutaj seminarzystów, którzy studiują teologię, przygotowując się do święceń kapłańskich. ** Chodziło o przyjaciela Eileen Egan. 214 Matka Teresa Z niecierpliwością czekam na wyjazd do Bombaju. Zebrania przyprawiają mnie o straszne mdłości. – To dla mnie prawdziwa ofiara i akt ślepego posłuszeństwa. – Chętnie udałabym się do Puny, by poprosić tych 400 teologów o modlitwę za mnie i za nasze Siostry, ale propozycja Ojca, żebym do nich przemawiała, przyprawia mnie o dreszcze. – Napisał Ojciec, żebym nie mówiła NIE, zanim tego nie przemyślę. Już przemyślałam – i zapytam Jego Eminencję, jaka jest jego wola. – Jeśli on powie Tak – zrobię to, co Ojciec chce, żebym zrobiła – przyjadę i będę do nich przemawiać, i opowiem im o pięknym Bożym dziele. Nie, Ojcze, nie jestem sama. – Mam Jego ciemność – mam Jego ból – mam straszliwą tęsknotę za Bogiem – kochać i nie być kochaną. Wiem, że mam Jezusa – w tym nieprzerwanym zjednoczeniu – bo mój umysł jest skupiony na Nim i w Nim tylko, w mojej woli. Na wypadek gdybym nie jechała do Puny – proszę nie robić sobie kłopotu z przyjeżdżaniem do Bombaju, bo szkoda Ojca drogi – gdyby Ojciec przyjechał, a ja nie miałabym nic do powiedzenia. – Ostatnio On zabrał mi również to. Więc daję Mu w zamian wielki uśmiech. Dzięki Bogu On wciąż się do mnie zniża, by ode mnie brać. – Przyślę Ojcu K.P. [kartkę pocztową], jeśli Jego Eminencja powie tak. Proszę o modlitwę. W Jezusie, M. Teresa MC 19 W odpowiedzi na uwagę ojca Neunera na temat jej poczucia osamotnienia Matka Teresa przedstawiła jedną ze swych najmocniejszych deklaracji wiary co do ciemności. Ciemność nie była po prostu „jej” ciemnością: to była „Jego ciemność”; ona miała udział w „Jego bólu”. W czystej wierze miała pewność, że pozostaje w „nieprzerwanym zjednoczeniu” z Nim, ponieważ widziała, że myśli ma skupione „na Nim [...] tylko”. Była w swej woli niezłomnie zjednoczona z Jezusem, mimo że odczucia mówiły jej co innego. Ból, który jej nigdy nie opuścił, przypominał jej, że Jezus tam jest, mimo że w „tym nieprzerwanym zjednoczeniu” czuła jedynie Jego agonię, Jego krzyż. Wypełniając swoje postanowienie, przyjmowała z wielkim uśmiechem niezdolność do mówienia o doświadczanej ciemności. Była wdzięczna, że Bóg uznał ją za godną swojego zainteresowania, nawet jeśli znaczyło to 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 215 jedynie tyle, że zostaje pozbawiona czegoś cennego; w tym wypadku wsparcie kierownika duchowego było następnym małym darem, który jeszcze mogła oddać Bogu. „Przyjmuję wszystko, cokolwiek mi dajesz” Otrzymawszy ten list, ojciec Neuner zaproponował, że spotka się z Matką Teresą w Bombaju. Ona jednak sprzeciwiła się temu: Nie mam żadnych zajęć, bo nie znam nikogo w Bombaju. – Myślę tylko o tych 3 długich dniach – o siedzeniu godzinami na zebraniach. – W każdym razie to też można robić na W.C.B. [Większą Chwałą Bożą20]. Proszę nie przyjeżdżać – nie mam nic do powiedzenia. Proszę tylko się za mnie modlić. Jestem szczęśliwa. Dzisiaj ułożyłam nową modlitwę – Jezu, przyjmuję wszystko, cokolwiek mi dajesz – i daję wszystko, cokolwiek zabierasz. – W moich słowach nie ma treści, ale jestem pewna, że On zrozumie. – Jeśli Ojciec napisze – to mi wystarczy – ale proszę nie przyjeżdżać. – [...]21 Ta modlitwa, jedna z ulubionych modlitw Matki Teresy, nabrała kształtu w głębi jej ciemności. Była owocem tego, co przeżyła i czego doświadczyła, aktem woli idącym wbrew uczuciom. Później Matka Teresa przekształci tę modlitwę w często powtarzaną zachętę: „Przyjmij, cokolwiek On daje, i oddaj, cokolwiek Ci zabiera, z wielkim uśmiechem”22. Ta modlitwa ujmowała ducha jej zgromadzenia – całkowite poddanie, pełne miłości zaufanie i radość – i była podsumowaniem tego, w jaki sposób ona sama przeżywała własne ciemności. Matka Teresa wyrażała tę samą stanowczość w innej ze swych częstych rad: „Daj Jezusowi wolną rękę i pozwól Mu posługiwać się Tobą bez pytania cię o zdanie”23. Matka Teresa żałowała, że odrzuca propozycję odwiedzin ojca Neunera. Ale ponieważ czuła się jak „bryła lodu”, uznała, że byłoby rzeczą niewłaściwą, gdyby skorzystała z jego dostępności, a potem marnowała jego czas. Była mu jednak wdzięczna za list, który do niej napisał: 216 Matka Teresa Właśnie dostałam Ojca list – i sprawił mi wielką radość. – Dzięki Bogu, Ojcze, nie muszę przemawiać. Żal mi Sióstr i Ojców, którzy muszą przemawiać w obecności tylu osób. – Ale dzięki Bogu mają to wszystko napisane – więc nie będzie im tak trudno. Przepraszam, że powiedziałam Ojcu, żeby Ojciec nie przyjeżdżał – ale naprawdę nie warto, skoro moja dusza jest po prostu jak bryła lodu. – Nie mam nic do powiedzenia. – Mówi Ojciec, że On jest „tak blisko, że siostra nie może Go ani widzieć, ani słyszeć, ani nawet kosztować Jego obecności”. Nie rozumiem tego, Ojcze – a mimo to chciałabym to zrozumieć. Nie wiem, co naprawdę się ze mną dzieje – bo nawet teraz, kiedy otacza mnie tyle sióstr i [innych] ludzi, kiedy otaczają mnie sprawy, które mogłyby mnie całkowicie pochłonąć – Ojcze, mój umysł – moje serce – same moje myśli i odczucia wydają się tak odległe – tak odległe, że nie wiem, gdzie one są, ale kiedy dochodzę do siebie, widzę, że są u Boga. Mówi Ojciec, że miał Ojciec „wrażenie, że było to spotkanie w środku pustyni”. To musiało być bolesne dla Ojca, który tak dużo jest z Jezusem w swojej osobistej miłości do Niego. – Pomogło mi to, że Ojciec kocha Boga tak, jak to Ojciec robi. – Byłam szczęśliwa, widząc, że ktoś kocha Boga tak, jak ja pragnę Go kochać – ale nie potrafię. [...] Wiel. O. Miranda opowie Ojcu, co powiedziałam. – Mówiłam tak, jakbym miała serce zanurzone w miłości do Boga – czułej, osobistej miłości. – Gdyby był Ojciec na miejscu O. Mirandy – powiedziałby Ojciec – cóż za obłuda. Większość sióstr dziękowała mi za przemówienie. – Naprawdę zrobiłam to dlatego, że Ojciec napisał mi, żebym to zrobiła. – Nie umiem Ojcu przekazać, jak bardzo te wszystkie Siostry były dobre. – Jaką miłością otoczono mnie w Kolegium Św. Zofii – wszystko dlatego, że należę do Boga. – Niech mi Ojciec wybaczy to pisanie w trzęsącym pociągu24. Matka Teresa wciąż zastanawiała się nad obecnym w jej życiu paradoksem: jak to możliwe, by Bóg był tak blisko, jak utrzymuje ojciec Neuner, podczas gdy jej uczucia wskazują na coś zupełnie przeciwnego? Mimo to, choć jej uczucia nadal grały z nią w tę podstępną „grę”, nie mogła zaprzeczyć, że całą sobą jest skupiona na Nim. Innych ludzi pociągało w niej właśnie to, że dostrzegali w niej tę bliskość Boga. I chociaż ciągle obawiała się, że jest obłudnicą, dawała świadectwo niezachwianej wiary i prawdziwej miłości – będącej owocem jej ścisłego zjednoczenia 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 217 z Bogiem, którego nie odczuwała. Sama siebie uznawała za niezdolną, by „osiągnąć” Boga, a mimo to cieszyła się, że pomaga innym przybliżać się do Niego. „Cieszę się, nie mając niczego” W tym okresie w korespondencji Matki Teresy z ojcem Neunerem można znaleźć tylko skąpe uwagi na temat jej wewnętrznej udręki. Przede wszystkim nie była w stanie nic więcej pisać, a poza tym wiedziała, że nawet tych parę słów wystarczy, by przypomnieć spowiednikowi o jej nieustępującym bólu i potrzebie modlitwy: Ten list przyniesie Ojcu serdeczne pozdrowienia od wszystkich w Zgromadzeniu – i od naszych ubogich. – Wszyscy będziemy się za Ojca modlili. – Niech się Ojciec za nas modli – żeby nasze serca były żłóbkiem, który Matka Boża wybierze dla swego Dziecięcia. [...] Co do mnie – proszę tylko o modlitwę – teraz chcę, żeby było tak, jak jest – ponieważ tak chce Jezus25. Zamiast skupiać się na własnym cierpieniu, opisywała swą radość z ciągłego wzrostu wspólnoty, który nieustannie przypominał jej o Bożym działaniu i o Bożej trosce: Drogi Ojcze! Od stycz. mamy 13 nowych postulantek i wszystkie one wydają się już pełne radości, że cierpią dla Bożych biedaków. – Będziemy miały ładną grupkę na maj, co daj Boże. – A ja tylko na to patrzę i dziwię się. Nic nowego się nie dzieje. W tych dniach coś sobie uświadomiłam. Skoro Bóg chce trzymać mnie z dala od radości płynącej z bogactw życia duchowego – to całym sercem i duszą oddaję się temu, by pomóc Siostrom jak najpełniej z tej radości skorzystać. Widzę, jak z dnia na dzień wzrastają w świętości – widzę, jak wzrastają w miłości Boga – i jestem szczęśliwa, kiedy to widzę. Co do mnie, to po prostu cieszę się, nie mając niczego – nawet rzeczywistej Obecności Boga. – Bez modlitwy, bez miłości, bez wiary – nic, tylko ciągły ból z powodu tęsknoty za Bogiem. – Wiem, że w tych dniach Jezus dawał Siostrom takie cudowne punkty26. – Po Naukach próbowałam z całych sił odtwarzać te 218 Matka Teresa myśli i słowa, które przeze mnie przechodziły – ale nie byłam w stanie przypomnieć sobie ani jednej myśli. Chcę pisać – ale nie mam nic więcej do powiedzenia – ale proszę, żeby się Ojciec za mnie modlił. – Z całego serca chcę, żeby było tak, jak jest – ponieważ On tak chce. [...] W Jezusie, M. Teresa MC 27 Na tym etapie swojego życia Matka Teresa czerpała nawet duchową radość ze swych wewnętrznych problemów. Pisała: „cieszę się, nie mając niczego”, cieszyła się z „absolutnego ubóstwa”, z „ubóstwa Krzyża”, do którego dążyła od samego początku. Nowe kandydatki rozpoczynające życie misjonarek miłości miały dostatecznie wiele sposobności do ofiary: wyzwaniem były choćby trudy związane z mieszkaniem w zatłoczonym budynku, brak prywatności, proste pożywienie i ciężka fizyczna praca w służbie ubogim. Matka Teresa była zadowolona, widząc, jak jej uczennice dzielą z nią „radość, że cierpią dla Bożych biedaków”. Podczas gdy jej przedłużająca się duchowa oschłość trwała, Matka Teresa ochoczo zgadzała się być pozbawiona pociech, jednocześnie pomagając siostrom „napawać się” nimi. Poprzez nią, niczym poprzez kanał łaski, Bóg wylewał miłość na swoje dzieci. „Chcę być tylko prawdziwą Misjonarką Miłości” Kilka dni po napisaniu do ojca Neunera w liście do swojej przyjaciółki Eileen przedstawiła swój stosunek do nagród i innych zaszczytów: Na pewno bardzo się ucieszysz na wieść o tym, że Rząd Indii nadał mi, a poprzez mnie Zgromadzeniu, tytuł Padma Shri* za pracę, jaką wykonujemy. Jestem przekonana, że to bardzo dobrze dla Kościoła – dla mnie osobiście nic to nie znaczy. Ja chcę tylko być prawdziwą Misjonarką Miłości, tak jak była nią Matka Boża28. * Padma Shri jest nagrodą przyznawaną obywatelom indyjskim za wybitną działalność w rozmaitych dziedzinach. Matka Teresa ma na myśli ogłoszenie przyznania nagrody; w rzeczywistości jej wręczenie odbyło się 28 kwietnia 1962 roku w New Delhi. 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 219 Nagroda Padma Shri była pierwszą ważną nagrodą przyznaną Matce Teresie. Ten zaszczyt nie wbił jej w pychę; takie niebezpieczeństwo już jej nie groziło; jak wyjaśniał ojciec Neuner: [Jej zjednoczenie z Jezusem] dawało jej wolność, która sprawiała, że funkcjonowała niezależnie od tego, czy ją chwalono, czy ganiono. Z całego świata spływały na nią ogromne zaszczyty, a jej to w najmniejszym stopniu nie poruszało. Porzuciła wszystko dla Boga, całe swoje ja. Było to ukrytym źródłem jej życia duchowego, które czułem, że musi być zachowane dla jej Sióstr29. Matka Teresa przyjęła ten dowód uznania, podobnie jak miała przyjąć ich jeszcze wiele w przyszłości, z wdzięcznością, w imieniu swoich ubogich i dla nich. Jej jedynym celem było pozostać prawdziwą Misjonarką Miłości wzorem Matki Bożej, którą nazywała „pierwszą Misjonarką Miłości”. „Tak jak [Matka Boża] – zachęcała swoje siostry – bądźmy pełne zapału, by iść z pośpiechem i dawać innym Jezusa [zob. Łk 1, 39]”. „Jeśli kiedykolwiek będę Świętą – na pewno będę Świętą od »ciemności«” Po niemal roku pełnienia posługi kierownika duchowego Matki Teresy z kolei ojcu Neunerowi zaczęło brakować słów w obliczu jej duchowej męki. To jej nie zasmuciło: oboje mieli taką samą postawę wobec tajemniczego działania Boga w jej duszy. Ten list przyniesie Ojcu serdeczne życzenia od wszystkich spod 54 A* – (z serdecznymi życzeniami na nadchodzące Święto). Przez cały ten dzień będziemy składać w Ojca intencji swoje modlitwy, ofiary i pracę. Spodziewałam się, że Ojciec będzie – nie [tyle] mnie pocieszać – ale mi pomagać – i bardzo się cieszę, wiedząc, że naprawdę nie ma Ojciec [nic] do powiedzenia. W dniu kiedy pisałam – czułam się tak, jakbym nie mogła cierpieć już ani trochę więcej. – Ale św. Paweł udzielił mi odpowiedzi w swoim liście na ** Chodzi o dom macierzysty Sióstr Misjonarek Miłości położony przy Lower Circular Road 54A w Kalkucie. 220 Matka Teresa Niedz. [Niedzielę] Sześćdziesiątnicy*, także list od Ojca – więc jestem szczęśliwa, że cierpię coraz bardziej i że również z wielkim uśmiechem. – Jeśli kiedykolwiek będę Świętą – na pewno będę Świętą od „ciemności”. Będę ciągle nieobecna w Niebie – aby zapalać światło tym, którzy są w ciemności na ziemi. – Niech Ojciec pamięta w modlitwie o Kanpurze, Amrawati, Raigarh, Bhagalpurze. – To mogą być nasze przyszłe domy misyjne. Niech się Ojciec dużo i często za mnie modli – żebym robiła to, co sprawia radość Jemu, który mnie wezwał30. Pewnego wyjątkowo mrocznego dnia Matka Teresa odkryła światło w czytaniu z Drugiego Listu do Koryntian, we fragmencie 11, 19–23; 12, 1–9. Wolałaby, żeby jej ciemność – oścień w jej życiu – została jej zabrana, ale podobnie jak święty Paweł uświadomiła sobie, że jeśli ją przyjmie, będzie mogła oprzeć się na zapewnieniu Pana: „Wystarczy ci mojej łaski” (2 Kor 12, 9). Właśnie w chwili gdy poczuła, że dochodzi do granicy wytrzymałości, sformułowała zdanie, które można uznać za motto wyrażające jej misję: „Jeśli kiedykolwiek będę Świętą – na pewno będę Świętą od »ciemności«. Będę ciągle nieobecna w Niebie – aby zapalać światło tym, którzy są w ciemności na ziemi”. Nie myśląc o radościach nieba, widziała w nim kolejną okazję do miłości, do tego, by dotrzeć do każdej „ciemnej nory” i w każdej zapalić światło Bożej miłości. Jej zapał nie zmalał. Wzmocniona w tyglu cierpienia, była gotowa kontynuować swoją misję do końca czasów. „Czy naprawdę widzimy w sobie tylko Jezusa?” Na duchowej pustyni życia wewnętrznego Matki Teresy o obecności Boga i o prowadzeniu przez Niego wciąż zapewniało ją Jego błogosławieństwo dla jej poczynań. Tak pisała do swojej przyjaciółki Eileen: „Bóg jest taki cudowny, że na tak wiele sposobów błogosławi swoim dziełom. Teraz bardziej niż kiedykolwiek nie tylko czuję, ale wiem na pewno – że naprawdę * W przedsoborowym kalendarzu liturgicznym Kościoła katolickiego drugą niedzielę przed okresem Wielkiego Postu (albo ósmą niedzielę przed Wielkanocą) nazywano niedzielą Sześćdziesiątnicy. 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 221 to dzieło jest Jego”31. Dzięki tej właśnie wiedzy i temu przekonaniu mogła śmiało zachęcać swoich współpracowników do życia w jedności z Nim: Umiłowani Chrystusa Eileen prosiła mnie, bym napisała – bo wszyscy głosowaliście za tym, żeby dostać ode mnie parę słów na Wasze marcowe spotkanie. Z tym głosowaniem coś musiało być nie tak. – Wszystko jedno, to dla mnie przyjemność być znów blisko Was i zdaje mi się, że wciąż widzę to gorące pragnienie świętości, które widziałam na Waszych twarzach, kiedy byłam z Wami*. Niech Bóg je podtrzymuje. Codziennie modlimy się: „niech [ludzie] patrzą na nas i niech widzą tylko Jezusa”, ale jak często my zaglądamy w siebie i widzimy w sobie tylko Jezusa? Czy widzimy Go w tym, jak używamy naszych oczu, umysłu i serca, jak gdyby były Jego własne? Czy jesteśmy Mu tak oddani – że widzimy, jak Jego oczy patrzą poprzez nasze, jak mówią Jego usta, jak pracują Jego Ręce, jak chodzą Jego nogi, jak kocha Jego Serce? Czy naprawdę widzimy w sobie tylko Jezusa? Macie być w świecie, ale nie ze świata [zob. J 15, 19]. Światło, które niesiecie, musi być tak czyste, miłość, którą kochacie, musi być tak gorąca, wiara, którą wierzycie, musi być tak przekonująca – żeby [ludzie] widząc Was, naprawdę widzieli tylko Jezusa. Wasz apostolat jest taki piękny: dawać Jezusa. Możecie Go dawać – tylko wtedy, gdy całkowicie Mu się poddaliście. – Często, bardzo często modlę się za Was – żebyście byli owocem miłości Chrystusa w świecie – żebyście wzrastali w świętości – żeby mogła się w Was dopełniać radość Chrystusa. W naszym Zgromadzeniu często mówimy Matce Bożej, że jest Przyczyną naszej Radości – ponieważ Ona dała nam Jezusa. – Obyśmy my byli przyczyną Jej radości – ponieważ my dajemy Jezusa innym. Trwajcie blisko Jezusa z uśmiechem na twarzy32. „Niechciana, niekochana, niepotrzebna” Matka Teresa wciąż pełniła swoją misję szerzenia Bożej miłości do ubogich. Codzienny żywy „obraz” ich nędzy zaszczepiony w jej umyśle wydawał jej się jedynym odpowiednim sposobem, by opisać stan własnej * Matka Teresa miała na myśli spotkanie ze współpracownikami, które odbyło się po jej pobycie w Las Vegas. 222 Matka Teresa duszy. Kilka tygodni po liście do współpracowników pisała do ojca Neunera: To bardzo miłe z Ojca strony, że się Ojciec za mnie modli – i że Ojciec pisze. [...] Czytałam książkę „The Nun” St. Margaret Mary & the Sacred Heart [„Zakonnica” św. Małgorzata Maria* i Najświętsze Serce], napisaną przez Margaret Trouner33. – Jej miłość do Jezusa wywołała we mnie taką bolesną tęsknotę, by kochać Go tak, jak ona Go kochała. Jakże zimne – jak puste – jak pełne bólu jest moje serce. – Komunia Święta – Msza Święta – wszystko, co święte w życiu duchowym – w życiu Chrystusa we mnie – wszystko jest takie puste – takie zimne – takie niechciane. Fizyczna sytuacja moich ubogich, porzuconych na ulicach, niechcianych, niekochanych, niepotrzebnych – to prawdziwy obraz mojego własnego życia duchowego, mojej miłości do Jezusa, a mimo to ten straszliwy ból nigdy nie sprawił, bym pragnęła, by się to odmieniło. – Co więcej, chcę, żeby było tak, jak jest, jak długo On chce. – Być może w czerwcu przyjadę do Bombaju. Jeśli Nirmala nadal chce się ze mną spotkać – chętnie to zrobię, jadąc do Puny, lub niech ona przyjedzie do klasztoru w Bombaju. – Miałaby też szansę zobaczyć, jak wygląda dzieło. Proszę o modlitwę – żebym z dobrocią i radością przeszła przez życie, dobrze czyniąc [zob. Dz 10, 38]. W Jezusie, M. Teresa MC 34 Sytuacja ubogich na ulicach Kalkuty, odepchniętych przez wszystkich i zostawionych ze swym bólem, była, jak twierdziła Matka Teresa, „prawdziwym obrazem jej własnego życia duchowego”. Osiągnęła etap zupełnego utożsamienia się ze swoimi „ludźmi”, z ich nędzą, samotnością i odrzuceniem. Ona także czuła się niechciana – nie przez ludzi, którzy jej potrzebowali, lecz przez Tego, który znaczył dla niej więcej niż życie – przez jej Boga. Ona także czuła się niekochana – nie przez tłumy, które garnęły się do niej, lecz przez Boga, którego kochała ze wszystkich sił swej duszy. Ona * Święta Małgorzata Maria Alacoque (1647–1690), zakonnica z Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Paray-le-Monial we Francji; była apostołką nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusa. 10. „Zaczęłam kochać tę ciemność” 223 także czuła się niepotrzebna – nie ubogim, którzy znaleźli w niej matkę, lecz Bogu, za którego ukochane dziecko się uważała. Wewnętrzna ciemność dawała Matce Teresie zdolność do rozumienia tego, co czują ubodzy. „Największym złem jest brak miłości i miłosierdzia, okrutna obojętność wobec bliźniego, który wyrzucony został na margines życia wskutek wyzysku, korupcji, nędzy i choroby”35 – miała powiedzieć jakiś czas później. I robiła swoje, poświęcając się całkowicie pracy nad zmianą przerażających warunków życia ubogich. Wychodziła naprzeciw nie tylko ich materialnym potrzebom; dawała im więcej, ponieważ wiedziała, że „dzisiaj ludzie są głodni miłości, miłości rozumiejącej, która jest czymś dużo większym i która jest jedyną odpowiedzią na samotność i ogromne ubóstwo”36. Ci, którym służyła, wiedzieli, że ich kocha, rozumie, że cierpi razem z nimi. Czuli, że dla niej każdy z nich jest w danej chwili jedynym człowiekiem na świecie. I miała tu znaczenie nie tyle pomoc materialna, jakiej im udzielała, ile przede wszystkim miłość, jaką ich kochała. Uczulała siostry, że nie będą rozumiały ubogich, jeśli same nie będą żyły w ubóstwie: Jezus został posłany przez Ojca do ubogich [zob. Łk 4, 18] i po to, by rozumieć ubogich, Jezus musiał zaznać i doświadczyć tego ubóstwa we własnym ciele i duszy. Również my musimy doświadczyć ubóstwa, jeśli chcemy być naprawdę tymi, którzy niosą miłość Boga. Aby móc głosić Dobrą Nowinę ubogim, musimy wiedzieć, czym jest ubóstwo37. Gdyby nie jej wewnętrzna ciemność, gdyby nie to, że zaznała takiej tęsknoty za miłością i takiego bólu bycia niekochaną, i gdyby nie to radykalne utożsamienie się z ubogimi, Matka Teresa nie zjednałaby sobie w takim stopniu ich zaufania, ich serc. Doświadczała cierpienia na najgłębszym możliwym poziomie: na poziomie swojego związku z Bogiem. Pałając gorliwością o zbawienie innych, ochoczo przyjmowała pełny wymiar tego cierpienia, aby ubodzy, których kochała, mogli zaznać w pełnym wymiarze miłości Boga. W konsekwencji jej ciemność stała się jej największym błogosławieństwem; jej „największa tajemnica” naprawdę była jej największym darem. S PIS TREŚCI Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 Rozdział pierwszy „Podaj Mu dłoń i chodź tylko z Nim” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 Rozdział drugi Coś bardzo pięknego dla Jezusa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38 Rozdział trzeci „Pójdź, bądź moim światłem” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 48 Rozdział czwarty „Nieść Radość Cierpiącemu Sercu Jezusa” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61 Rozdział piąty „Proszę dłużej nie zwlekać. Proszę mnie nie powstrzymywać” . . . . . . 85 Rozdział szósty Do „ciemnych nor”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105 Rozdział siódmy „Ciemna noc narodzin Zgromadzenia” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 122 Rozdział ósmy Pragnienie Jezusa Ukrzyżowanego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145 Rozdział dziewiąty „Mój Boże – jak bolesny jest ten nieznany ból” . . . . . . . . . . . . . . . . 172 368 Spis treści Rozdział dziesiąty „Zaczęłam kochać tę ciemność” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 200 Rozdział jedenasty „Do Jego dyspozycji” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 224 Rozdział dwunasty „Bóg posługuje się nicością, by ukazać swą wielkość” . . . . . . . . . . . . 253 Rozdział trzynasty Promieniując Chrystusem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 283 Zakończenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 312 Dodatek A . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 318 Dodatek B . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 325 Przypisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 340 Podziękowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 362 Centrum Matki Teresy z Kalkuty (Mother Teresa of Calcutta Center) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 364 Nota o autorze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 365 Nota od polskiego wydawcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 366 Jeśli kiedykolwiek będę Świętą – na pewno będę Świętą od „ciemności”. Będę ciągle nieobecna w Niebie – aby zapalać światło tym, którzy są w ciemności na ziemi – M ATKA T ERESA cena detal. 19,90 zł Z K ALKUTY