ZAKOŃCZENIE STAREGO ROKU
Transkrypt
ZAKOŃCZENIE STAREGO ROKU
1 ZAKOŃCZENIE STAREGO ROKU - 2015 Drodzy Bracia i Siostry! Jeszcze parę godzin i kolejny rozdział „księgi naszego życia” zostanie zamknięty. Ktoś może powiedzieć: Za kilka godzin rok 2015 będzie już tylko wspomnieniem w historii. Dzisiaj pośród tańców, fajerwerków, petard i korków szampanów uświadomimy sobie jak nigdy, że czas ucieka, przemija bezpowrotnie postać tego świata. Dzisiaj o północy będziemy sobie również życzyć, aby to przemijanie było lepsze niż w kończącym się roku. Tej nocy, zegar nie tylko definitywnie zakończy rok 2015 i wybije nowy czas jaki mamy przed sobą, ale również przypomni: „czas ucieka, i nic na to nie poradzimy, ale wieczność nas czeka, gdzie czas nie będzie miał już znaczenia, bo będziemy wiecznie młodzi w Bogu”. Drodzy! Ostatnie tygodnie i dni poprzedzające zakończenie starego roku, pełne są gorączkowych podsumowań, bilansów, raportów, sprawozdań i różnego rodzaju rozstrzygnięć. Ludzie liczą dochody, zyski, wydatki i straty; w telewizji pokazują, w radio mówią, a w prasie piszą o najważniejszych wydarzeniach w kraju, na świecie, w polityce, w gospodarce, w kulturze, w sporcie; ogłasza się zwycięzców: sportowca roku, kobietę roku, polityka roku, 2 biznesmena roku. My przychodzimy dzisiaj do Kościoła, aby również dokonać bilansu i przed Najświętszym Sakramentem odpowiedzieć sobie na pytanie: Jaki był mój miniony rok? Nie w złotówkach i liczbach, nie w plebiscytach i konkursach, ale w człowieczeństwie i w wierze. Co dzisiaj mówi mi moje sumienie? Co na podstawie jego głosu, mógłbym powiedzieć o tych pogrążonych już w przeszłości, ale także decydujących o przyszłości sekundach, minutach, godzinach, dniach, tygodniach i miesiącach? Ważny bilans i pytanie: Skoro czas ucieka, a wieczność nas czeka. Jakie będzie to moje rozliczenie z czasu, który otrzymałem od Boga równo dwanaście miesięcy temu? Czy nie zapomniałem, że dany mi czas przemija? Czy nie żyłem, nie czyniłem, nie myślałem i nie mówiłem tak, jakby nie przemijał? Czy pamiętałem, że tutaj jestem tylko przechodniem, do domu Ojca, i skarby powinienem gromadzić takie co, mól nie niszczy i rdza nie zżera. Bowiem już tu na ziemi, wykuwamy dla siebie swoją wieczność? Chodzi o to, byśmy kiedyś nie usłyszeli od niebieskiego klucznika, że z tego 3 materiału, który dzień po dniu przysyłaliśmy z ziemi do wieczności, nic nie dało się tam zrobić, nawet lepianki. Drodzy! Kończy się dzisiaj kolejny etap mojego i twojego życia. Ciągle musimy pamiętać o tym, co zapisała Biblia, że miarą naszego życia jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt, gdy jesteśmy mocni. I kiedyś na zakończenie Starego Roku, kapłan powie, że to był rok twojego przejścia z doczesności do wieczności, bo znajdziesz się wśród zmarłych tego roku. Kiedyś czytałem taką pouczającą anegdotę: Pan Bóg stwarzając świat, przydzielił każdemu stworzeniu, tak zwierzętom jak i ludziom odpowiedni czas życia na ziemi. Ale człowiek był niezadowolony z otrzymanego przydziału, bo pierwotnie średnia jego życia miała wynosić tylko 25 lat: - Co, tylko 25 lat? – uskarżał się głośno i poszedł do konia, aby ten użyczył mu swoich 15 lat. – Chcesz, to bierz – parsknął koń. To już 40 lat uzbierał człowiek. I dalej był niezadowolony i udał się do osła z prośbą, aby i ten użyczył mu 15 lat życia. – Chcesz, to bierz – beknął osioł. W ten sposób człowiek uciułał już 55 lat. Ale i ta liczba jeszcze go nie zadowalała, przydałoby się jeszcze parę latek. Pomyślał żółw dość długo żyję, więc podszedł do niego i wyraził prośbę, aby i ten użyczył mu 15 lat. – Chcesz to bierz – wolno wydukał żółw. Człowiek już uzbierał dzisiejszą średnią życia człowieka na ziemi 70 lat, ale dalej był niezadowolony, przydałoby się jeszcze parę latek, ale skąd je wziąć? Spróbował szczęścia u małpy: - Chcesz to bierz – zachichotała małpa. Już żadne zwierzę nie chciało oddać człowiekowi swoich lat, a tak z przydało by się jeszcze 15 lat, wtedy z okazji urodzin inni mogli by śpiewać: sto lat, sto lat niech żyje nam. Podszedł do drzewa dębowego z tą prośbą, bo sobie 4 myśli na pewno odda, skoro żyje setki lat. Drzewo dębowe zaszumiało: - Chcesz, to bierz. I w taki sposób człowiek uzbierał równą setkę. I tak oto wygląda czas człowieka. Gdy przeminie beztroskie dzieciństwo i radosna młodość czyli 25 lat, potem nastanie 15 lat końskich, czyli ciężkiej harówy, potem 15 lat oślich, czyli lata udręki, potem dojdziesz do wniosku, że już nie możesz tak bardzo pracować, szybko chodzić, czyli 15 lat żółwich, a kiedy się zestarzejesz, zaczniesz leżeć obłożnie, pojawi się skleroza wtedy czeka cię 15 lat małpich czyli czas pośmiewiska. Pozostałe lata człowiek myśli już tylko o trumnie dębowej. Drodzy! Człowiek jest jedyną istotą na świecie, która ma świadomość upływającego czasu. Choć czas płynie również dla zwierząt i roślin to jednak nie mają one odczucia jego upływu. Dlatego przeżywanie przez nas każdego dnia ma kilka wymiarów: materialny, społeczny, rodzinny, duchowy i wieczny. Bo mijający rok nie do końca należy do przeszłości. Wszystko co robimy rzutuje nie tylko na wieczność ale i na przyszłość moją, mojej rodziny i wspólnoty, do której należę z racji zameldowania, czyli mojej małej Ojczyzny, której na imię Łoniowa i metryki chrztu, czyli rzutuje na przyszłość mojej parafii, której patronuję Najświętsza Maryja, Wspomożycielka Wiernych. Aleksander Fedorowicz napisał kiedyś: „Każdy człowiek niezależnie od wieku, zawodu, majątku, wykształcenia i stanu zdrowia musi wykonać jeden najważniejszy czyn, a mianowicie 5 musi przeżyć dzień. Wyjść naprzeciwko nadchodzącego dnia, i przyjąć go z ręki Stwórcy. Powinien ten dzień z wdzięcznością przeżyć, kładąc na nim znaki miłości i ofiary, aby go znów oddać Bogu, od którego zależy nasza wieczność. Tylko jaka wieczność, bo ona może być taka lub inna, szczęśliwa lub nieszczęśliwa.” Tak więc dał nam Pan Bóg przeżyć kolejne dwanaście miesięcy, 365 dni, kładliśmy na nich znaki miłości i ofiary, aby je dzisiaj na zakończenie roku oddać Bogu”. I teraz wspomnijmy na minione dni i przypomnijmy po krótce, jakie to znaki miłości i ofiary każdy z nas kładł przeżywając te kolejne dni starego roku 2015. Bo wraz ze starym rokiem mijają nie tylko dni przykre i złe, ale zapada głęboko w pamięć to, co było piękne i dobre w tym roku. Będę się trzymał trochę tej anegdoty. Pierwsze znaki miłości i ofiary to nasze dzieci i młodzież. W uroczystość Narodzenia NMP, przytoczyłem słowa papieża Benedykta XVI, które wypowiedział do swoich rodaków w Niemczech: „Europa umiera po prostu dlatego, że sama tego chce, sama wybrała, żeby nie mieć dzieci, a więc nie mieć przyszłości”. Zostają więc uchodźcy. Ważne jest byśmy po chrześcijańsku patrzyli na macierzyństwo i ojcostwo, byśmy patrzyli na każde dziecko jako na dar niebios. Z radością mogę powiedzieć, że parafia Łoniowa wybrała przyszłość, wybrała i wybiera cywilizację miłości i życia. Świadczy o 6 tym liczba ochrzczonych dzieci, 18 (osiemnaścioro), z parafii 16, dużo jak na Łoniową. Do naszej wspólnoty parafialnej z wielką radością przez Sakrament Chrztu przyjmowaliśmy nowe osoby, a były to: Kinga Hebda, Alicja Wywiał, Laura Nazimek, Dominika Pawlik, Łucja Suchan, Błażej Gawlik, Jakub Kukla, Tymoteusz Szpak, Mikołaj Niemiec, Alicja Tomasik, Julia Sikoń, Filip Sikoń, Szymon Mierzwa, Klara Bryndal, Jagoda Marecik, Agnieszka Witek, Eryk Romaniszyn, Błażej Mentel. Drodzy! Dzieci są przeogromnym darem niebios, ale i największym zadaniem dla swoich rodziców. Stąd przyjąć wielkodusznie ten dar, czyli dziecko, to w pełnym tego słowa życiowa rewolucja, bo rodzicom od tego momentu zmienia się cały świat, i to nie na dzień i miesiąc, ale na całe życie. Dziecko jest z rodzicami do końca ich życia. Jego troski i problemy zawsze będą troskami i problemami rodziców, nawet kiedy opuści już gniazdo domowe, by założyć swoje. I za tą zgodę na życiową rewolucję chcę wszystkim rodzicom podziękować i pogratulować odwagi. Dzięki tej rewolucji możemy z nadzieją patrzeć na przyszłość parafii i tej małej Ojczyzny jaką jest Łoniowa. Kiedy mówimy o dzieciach, nie sposób nie wspomnieć dzieci komunijnych, a było ich ośmioro: Mateusz Dudek, Tymoteusz Dudek, Maksymilian Franczyk, Kamil Hebda, Dominik Migda, Paulina Krupińska, Aniela Ostręga i Maciej Pabijan. W minionych roku po raz pierwszy przystąpiły do spowiedzi i Komunii Świętej, i od tego momentu mogą w sposób pełny brać udział we Mszy Świętej. To dla mnie okazja aby w Roku Miłosierdzia coś powiedzieć o tych ważnych dla parafii i życia chrześcijańskiego sakramentach. Człowiek nieustannie potrzebuje odpuszczenia 7 grzechów, które niestety, będą się pojawiać w jego życiu aż do śmierci. Jezus przed wniebowstąpieniem, zatroszczył się o to, aby każdy człowiek bez względu na to, gdzie i kiedy będzie żyć, poprzez dyskretną spowiedź, mógł otrzymać odpuszczenie grzechów i zacząć od nowa swoją drogę do świętości. Warto w tym kontekście przytoczyć słowa Chrystusa skierowane do Św. Siostry Faustyny: „Mniej mnie przeraża grzech człowieka, niż to, że po grzechu człowiek nie chce do mnie przyjść i zanurzyć tego wszystkiego w morzu miłosierdzia Mego”. Aby to życzenie Chrystusa mogło się spełnić, chcę jeszcze raz poinformować, że w naszym Kościele, okazja do spowiedzi jest codziennie poł godziny, czasami godzinę przed każdą Eucharystią i wszystkimi nabożeństwami. Od czasów Soboru Watykańskiego II jest sprawą jasną i bezdyskusyjną, że pełne uczestnictwo we Mszy polega na przyjęciu Chrystusa w Komunii Świętej, bowiem częsta Komunia nie tylko pogłębia naszą przyjaźń z Chrystusem, ale daje siłę do dobra i osłabia w nas złe skłonności. Tym, którzy mówią, że nie mogą przystąpić do Komunii bo mają grzechy, Pan Jezus proponuje konfesjonał i księdza, który spowiada. To zupełnie tak, jakby ktoś w czasie przyjęcia weselnego powiedział, że nie może spożywać posiłków, bo ma brudne ręce. Zapewne gospodarz zaproponowałby łazienkę. W minionym roku rozdaliśmy w naszym Kościele prawie 20 tyś. Komunii przy frekwencji niedzielnej niecałe 50 procent. Kilka zdań jeszcze o tej niedzielnej frekwencji bo to leży mi na sercu. Między rokiem 2014 a 2015 poprawiła się ona o 50 osób, ale dalej jest ona niższa niż średnia w Diecezji. Powiem tak, bez wykształcenia, bez tytułów i godności, bez kariery, bez konta i firmy można iść do nieba, a bez Mszy Świętej jest to niemożliwe. 8 W całym tygodniu jest 168 godzin. I w tych 168 godzinach jest jedna, tylko 1 godzina Mszy. Choć Msza zajmuje jedną sześćdziesiątą ósmą tygodnia, jest ona najważniejszą czynnością ze wszystkich. Jest ona jak ster dla okrętu, którym jest nasze ziemskie życie. Co z tego, że okręt będzie piękny i duży, bez steru wpłynie na mieliznę albo rozbije się jak Titanic o górę lodową. Drodzy! Przyszłość parafii i Łoniowej nie tylko zależy od tego, czy wielu małżonków opowie się za cywilizacją miłości i życia, ale i od – jak to mówił kanclerz Zamojski – „młodzieży chowania”. Młodzież jest w centrum zainteresowania nie tylko mediów, ale i Kościoła. Wielu kapłanów przy różnej okazji na ambonie cytuje Prymasa Tysiąclecia, że już dzisiaj zależy od polskiej młodzieży następne tysiąc lat Kościoła. Nie zapomnę słów kapłana z Francji, które wypowiedział do nas w czasie Światowych Dni Młodzieży, które odbyły się w 1991 roku w Częstochowie. Byłem wtedy diakonem. Pilnujcie młodych w Kościele, bo jak nie upilnujecie to i wasze Kościoły będą kiedyś świecić pustkami jak nasze. Cieszy fakt, że w naszej parafii zawiązała się spontanicznie Grupa Młodzieżowa, że interesują się życiem swojej parafii, że Sakrament Bierzmowania nie jest, jak to mówią złośliwi momentem zerwania z Kościołem, ale prawdziwym umocnieniem do wyznawania wiary i życia według jej zasad. Grono rycerzy Jezusa w minionym roku powiększyło się o 7 duchowych gladiatorów, bo tylu młodych przystąpiło do Sakramentu Bierzmowania. A byli to: Przemysław Franczyk, Karolina Marecik, Krystian Marecik, Aleksandra Matura, Ewelina Pierz, Dawid Rylewicz, Tobiasz Zych. Chcą oni być nie tylko młodzi wiekiem, ale jak mówił Św. Jan Paweł II na franciszkańskiej 3 w Krakowie, chcą też być wiecznie młodzi mimo 9 przemijania i starości, a na to jest tylko jedna rada: Jezus. Mam cichą nadzieją, że będą o tym pamiętać i będą się z Nim często spotykać przez niedzielną eucharystie i częstą Komunie Świętą. „Szczęśliwe i udane życie małżeńskie” – to najczęściej powtarzająca się odpowiedź na pytanie stawiane młodym, odnośnie tego, co w dorosłym życiu uważają za najważniejsze. Ale ja to wciąż powtarzam na ślubach: miłość małżeńska to nie jest podarek ślubny, a więc dana raz i na zawsze. To jest zadanie całego życia małżeńskiego. Warto to zadanie dobrze rozwiązywać z pomocą łaski Sakramentu Małżeństwa, bo tylko prawdziwa miłość może uszczęśliwić małżonków. Dziesięciu parafian podjęło się rozwiązywać to zadanie, któremu na imię miłość małżeńska: Marzena Buziak, Magdalena Sady, Andrzej Kania, Konrad Lampa, Justyna Bojdo, Sławomir Zych, Paulina Góral, Marcin Mrożek, Agnieszka Ogar, Damian Nabielec. W parafii odbyły się cztery śluby, pozostałe w parafiach narzeczonych. Wypada tylko życzyć, aby z okazji okrągłych rocznic, z przekonaniem powtarzali, że takie małżeńskie i rodzinne szczęście, to najważniejsza rzecz w życiu. Życie to nie tylko marsz Mendelsona, ale jak mówi ta anegdota, w naszym życiu są też okresy harówki i udręki, a nawet pośmiewiska. W swojej pracy duszpasterskiej spotykałem i zawsze będę spotykał ludzi starszych. Widziałem i nadal widzę ogromne dramaty, jakie przychodzi im przeżywać. Często pozostają oni samotni, niezrozumiani. A ludzie starsi są prawdziwym skarbem Kościoła. Bo to oni za ten Kościół się nieustannie modlą i za ten Kościół cierpią. Ktoś słusznie powiedział, że to dzięki ludziom starszym funkcjonuje nie jedno seminarium, dzięki nim powstał nie jeden Kościół, i pracuje niejedna rozgłośnia katolicka. Jeden Pan Bóg 10 wie, ile łask wyprosiły te babcie rodzinom w parafii, Proboszczowi, kapłanom Rodakom, które codziennie przed Mszą w naszym kościele odmawiają różaniec, koronkę, śpiewają godzinki. Trudno sobie wyobrazić życie religijne parafii bez ich stałej obecności w Kościele. I dzisiaj na zakończenie roku chcę im za to bardzo serdecznie podziękować. Jesteście w Kościele tak jak rodzynki w cieście. Są w parafii osoby w podeszłym wieku i obłożnie chore. Pan Jezus nauczał, że cierpienie, które bywa przekleństwem dla człowieka, może stać się – jeśli zostanie przez niego ofiarowane Bogu – błogosławieństwem. I dla niego samego, i dla tych, których dobra pragnie. I zawsze kiedy odwiedzam chorych po domach, to proszę ich o to ofiarowanie cierpienia i modlitwę w intencji parafii. Z okazji I piątku miesiąca odwiedzam do dwunastu, czternastu osób. Domownikom, którzy mają w domach osoby w podeszłym wieku lub chore obłożnie, chcę dedykować słowa Św. Jakuba Apostoła: „Choruje ktoś wśród was, niech sprowadzi kapłanów, aby się modlili nad nim. Modlitwa pełna wiary, będzie dla niego ratunkiem; a jeśli by popełnił grzechy, będą mu odpuszczone”. Nawiązując już po raz ostatni do anegdoty o latach życia człowieka, jest też okres dębowy, kiedy śmierć jak to mówimy zagląda do oczów, a człowiek coraz częściej rozmyśla o śmierci i trumnie. Az przychodzi ten trudny moment przejścia z doczesności do wieczności, ale na pocieszenie przytoczę słowa z modlitwy pogrzebowej: Błagamy Cię miłosierny Boże, abyś wprowadził naszego zmarłego, naszą zmarłą do Twojego Królestwa, gdzie już nie będzie bólu, cierpienia, łez, ziemskich udręk i problemów, ale radość, szczęście i pokój. Ufamy, że tym pokojem i wiecznym szczęściem cieszą się ci nasi parafianie, a było ich pięć osób, 11 których w minionym roku tu pod ołtarzem w dębowej trumnie żegnaliśmy. Śp. + Zofia Bojdo, + Jan Drużkowski, + Władysław Sady, + Maria Czeczot, + Zofia Drużkowska. Jeszcze raz z wiarą pod ich adresem powiedzmy: „Dobry Jezu a nasz Panie daj im wieczne spoczywanie”. Drodzy! I dla mnie mijający rok będzie rokiem szczególnym, bowiem w tym roku po rocznej próbie, wcześniej byłem tylko administratorem parafii, otrzymałem z rąk Biskupa J.E Andrzeja Jeża nominację na Proboszcza parafii pod wezwaniem NMP Wspomożycielki Wiernych w Łoniowej. Według dekretu nominacji mam troszczyć się nie tylko o zbawienie wiernych parafii Łoniowa, ale i o stronę materialną tej parafii. Prawdziwi dżentelmeni o pieniądzach na koniec roku dużo nie mówią, choć bilans trzeba zrobić. Mówię o tym szczegółowo w ciągu roku w ramach ogłoszeń parafialnych, więc ta część będzie krótsza. Powtórzę to co powiedziałem miesiąc temu: to, że mamy jasno i ciepło w Kościele, to, że mamy solidnie Kościół przygotowany do świat i różnych uroczystości i wydarzeń okolicznościowych, to, że realizujemy programy duszpasterskie w ramach rorat, nabożeństw różańcowych, majowych, Wielkiego Postu ma swoją cenę. W kancelarii parafialnej jest dużo ksiąg i dokumentów. I gdy idzie o tą stronę materialną to najważniejsze są trzy Księgi, które założyłem z chwila objęcia parafii: Księga 12 Inwentarza, Księga Rozliczeń Miesięcznych i Księga Ofiarodawców. I tak w Księdze inwentarza od chwili objęcia parafii są wpisane różne zakupione rzeczy na kwotę 20080 zł. Księgę Ofiarodawców zamknęliśmy kwotą 30100 zł. I te pieniądze znajdują się na koncie parafialnym z przeznaczeniem na remont dachu. Jak wiecie połowa wszystkich składek odchodzi z parafii na cele Kurialne i wyznaczone przez Ks. Biskupa ( tutaj są składki na Kurie, Seminarium, Uniwersytety, Misje, Caritas, Światowe Dni Młodzieży i inne) jest to suma prawie 18 tyś złotych. Stałe miesięczne opłaty parafii (prąd, ogrzewanie Kościoła, wywóz śmieci cmentarnych, paramenty liturgiczne, ubezpieczenie, koszenie, plakat zewnętrzny, caritas, wypłaty dla kościelnej i organisty, telefon parafialny – stacjonarny, abonament internetowej strony parafialnej zamykają się w kwocie 2500 zł. Nie licząc składek inwestycyjnych, udaje się nam wychodzić na zero, a nawet zaoszczędzić niewielką kwotę. Poczytuję sobie to za sukces, bo gdy sprawdzałem rozliczenia z lat wcześniejszych, zawsze było manko: średnio 1000 zł miesięcznie. Gospodarność to piękna cnota, czego sobie życzmy na rok przyszły. Bilans roku 2015 zamkniemy kwotą 1840 zł na plusie. Trzymam jeszcze ostatnią składkę inwestycyjną 7470 zł. Część pójdzie na remont i uposażenie Kancelarii, to co zostanie wpłacę na konto parafialne. W przyszłym roku czekają nas wydatki związane z wizytacją kanoniczną Ks. Biskupa 12 czerwca 2016 roku oraz przyjęciem młodzieży z Ukrainy w związku z Światowymi Dniami Młodzieży, które odbędą się w Krakowie w lipcu 2016 roku. 13 Słowo „dziękuję” należy się Bogu, który jest Panem naszej parafialnej historii i naszej Patronce, Matce Bożej Wspomożycielce Wiernych. Dziękuję współpracownikom: Kościelnej, Pani Marii Matura, Organiście Panu Sławkowi Marecikowi, prezesowi LSO Mateuszowi Wójtowicz, dziękuję za zgodną współpracę dla dobra parafii: Pani Dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej Marii Marecik za dobrą współpracę i życzliwość, Pani Dyrektor Publicznego Przedszkola Barbarze Kawa, Panu Sołtysowi Januszowi Burnóg, Panu Prezesowi OSP Łoniowa Tadeuszowi Sacha, Komendantowi Pawłowi Kraj, Pani Prezes Koła Gospodyń Wiejskich Zofii Sambor, Panu Prezesowi i Dyrektorowi Zespołu Pieśni i 14 Tańca „Łoniowiacy” Jackowi Pabijan i Marcinowi Sacha; dziękuję tym, którzy bezinteresownie pracowali przy wywożeniu ziemi i utwardzeniu pierwszej części parkingu na cmentarzu; dziękuję serdecznie tym, którzy dbają co tydzień o czystość naszego Kościoła a także otoczenia. Litania tych osób jest długa, nie chciałbym nikogo pominąć, dlatego powiem wszystkim za wszelkie wyświadczone dobro dla parafii i mojej skromnej osoby niech Bóg błogosławi w życiu rodzinnym i zawodowym, a Patronka Parafii ma zawsze w swojej opiece. Kiedy kończy się rok, trzeba nam też uczciwie powiedzieć w słowach suplikacji: przebacz Panie wszelkie zło, przebacz lekceważenie Dnia Pańskiego, przebacz brak zgody w rodzinie i sąsiedztwie, przebacz pijaństwo w rodzinach, podłe słownictwo, wszelką nieuczciwość, przebacz złe obyczaje. Przebacz i ulecz naszą słabość, naucz dobrem zwyciężać wszelkie zło. Ojcze przedwieczny, dla bolesnej męki Twojego Syna miej miłosierdzie dla nas. Amen