ZAKOŃCZENIE STAREGO ROKU

Transkrypt

ZAKOŃCZENIE STAREGO ROKU
1
ZAKOŃCZENIE STAREGO ROKU - 2015
Drodzy Bracia i Siostry! Jeszcze parę
godzin i kolejny rozdział „księgi naszego
życia” zostanie zamknięty. Ktoś może
powiedzieć: Za kilka godzin rok 2015
będzie już tylko wspomnieniem w
historii. Dzisiaj pośród tańców,
fajerwerków, petard i
korków szampanów uświadomimy sobie
jak nigdy, że czas ucieka, przemija
bezpowrotnie postać tego świata. Dzisiaj
o północy będziemy sobie również
życzyć, aby to przemijanie było lepsze
niż w kończącym się roku. Tej
nocy, zegar nie tylko definitywnie
zakończy rok 2015 i wybije nowy
czas jaki mamy przed sobą, ale również
przypomni: „czas ucieka, i nic na to nie poradzimy, ale wieczność
nas czeka, gdzie czas nie będzie miał już znaczenia, bo będziemy
wiecznie młodzi w Bogu”.
Drodzy! Ostatnie tygodnie i dni poprzedzające zakończenie starego
roku, pełne są gorączkowych podsumowań, bilansów, raportów,
sprawozdań i różnego rodzaju rozstrzygnięć. Ludzie liczą dochody,
zyski, wydatki i straty; w telewizji pokazują, w radio mówią, a w
prasie piszą o najważniejszych wydarzeniach w kraju, na świecie,
w polityce, w gospodarce, w kulturze, w sporcie; ogłasza
się zwycięzców: sportowca roku, kobietę roku, polityka roku,
2
biznesmena roku. My
przychodzimy dzisiaj do
Kościoła, aby również
dokonać bilansu i przed
Najświętszym
Sakramentem
odpowiedzieć sobie na
pytanie: Jaki
był mój miniony rok? Nie
w złotówkach i liczbach, nie w plebiscytach i konkursach, ale
w człowieczeństwie i w wierze. Co dzisiaj mówi mi
moje sumienie?
Co na podstawie jego głosu, mógłbym powiedzieć o tych
pogrążonych już w przeszłości, ale także decydujących o
przyszłości sekundach, minutach, godzinach, dniach, tygodniach i
miesiącach? Ważny bilans i pytanie: Skoro czas ucieka, a
wieczność nas czeka. Jakie będzie to moje rozliczenie z czasu,
który otrzymałem od Boga równo dwanaście miesięcy temu?
Czy nie zapomniałem, że dany
mi czas przemija? Czy nie żyłem, nie
czyniłem, nie myślałem i nie
mówiłem tak, jakby nie
przemijał? Czy pamiętałem, że
tutaj jestem tylko przechodniem, do
domu Ojca, i skarby powinienem
gromadzić takie co, mól nie niszczy i rdza nie zżera. Bowiem już tu
na ziemi, wykuwamy dla siebie swoją wieczność? Chodzi o to,
byśmy kiedyś nie usłyszeli od niebieskiego klucznika, że z tego
3
materiału, który dzień po dniu przysyłaliśmy z ziemi do
wieczności, nic nie dało się tam zrobić, nawet lepianki.
Drodzy! Kończy się dzisiaj kolejny etap mojego i twojego
życia. Ciągle musimy pamiętać o tym, co zapisała Biblia, że miarą
naszego życia jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt, gdy jesteśmy
mocni. I kiedyś na zakończenie Starego Roku, kapłan powie, że to
był rok twojego przejścia z doczesności do wieczności, bo
znajdziesz się wśród zmarłych tego roku. Kiedyś czytałem taką
pouczającą anegdotę: Pan Bóg stwarzając świat, przydzielił
każdemu stworzeniu, tak zwierzętom jak i ludziom odpowiedni
czas życia na ziemi. Ale człowiek był niezadowolony z
otrzymanego przydziału, bo pierwotnie średnia jego życia miała
wynosić tylko 25 lat: - Co, tylko 25 lat? – uskarżał się głośno i
poszedł do konia, aby ten użyczył mu swoich 15 lat. – Chcesz, to
bierz – parsknął koń. To już 40 lat uzbierał człowiek. I dalej był
niezadowolony i udał się do osła z prośbą, aby i ten użyczył mu 15
lat życia. – Chcesz, to bierz – beknął osioł. W ten sposób człowiek
uciułał już 55 lat. Ale i ta liczba jeszcze go nie zadowalała,
przydałoby się jeszcze parę latek. Pomyślał żółw dość długo żyję,
więc podszedł do niego i wyraził prośbę, aby i ten użyczył mu 15
lat. – Chcesz to bierz – wolno wydukał żółw. Człowiek już uzbierał
dzisiejszą średnią życia człowieka na ziemi 70 lat, ale dalej był
niezadowolony, przydałoby się jeszcze parę latek, ale skąd je
wziąć? Spróbował szczęścia u małpy: - Chcesz to bierz –
zachichotała małpa. Już żadne zwierzę nie chciało oddać
człowiekowi swoich lat, a tak z przydało by się jeszcze 15 lat,
wtedy z okazji urodzin inni mogli by śpiewać: sto lat, sto lat niech
żyje nam. Podszedł do drzewa dębowego z tą prośbą, bo sobie
4
myśli na pewno odda, skoro żyje setki lat. Drzewo dębowe
zaszumiało: - Chcesz, to bierz. I w taki sposób człowiek uzbierał
równą setkę. I tak oto wygląda czas człowieka. Gdy przeminie
beztroskie dzieciństwo i radosna młodość czyli 25 lat, potem
nastanie 15 lat końskich, czyli ciężkiej harówy, potem 15 lat oślich,
czyli lata udręki, potem dojdziesz do wniosku, że już nie możesz
tak bardzo pracować, szybko chodzić, czyli 15 lat żółwich, a kiedy
się zestarzejesz, zaczniesz leżeć obłożnie, pojawi się skleroza
wtedy czeka cię 15 lat małpich czyli czas pośmiewiska. Pozostałe
lata człowiek myśli już tylko o
trumnie dębowej. Drodzy! Człowiek
jest jedyną istotą na świecie, która
ma świadomość upływającego czasu.
Choć czas płynie również dla
zwierząt i roślin to jednak nie mają
one odczucia jego upływu. Dlatego
przeżywanie przez nas każdego dnia
ma kilka wymiarów: materialny, społeczny, rodzinny, duchowy i
wieczny.
Bo mijający rok nie do końca należy do przeszłości. Wszystko co
robimy rzutuje nie tylko na wieczność ale i na przyszłość moją,
mojej rodziny i wspólnoty, do której należę z racji zameldowania,
czyli mojej małej Ojczyzny, której na imię Łoniowa i metryki
chrztu, czyli rzutuje na przyszłość mojej parafii, której patronuję
Najświętsza Maryja, Wspomożycielka Wiernych.
Aleksander Fedorowicz napisał kiedyś: „Każdy człowiek
niezależnie od wieku, zawodu, majątku, wykształcenia i stanu
zdrowia musi wykonać jeden najważniejszy czyn, a mianowicie
5
musi przeżyć dzień. Wyjść naprzeciwko nadchodzącego dnia, i
przyjąć go z ręki Stwórcy. Powinien ten dzień z wdzięcznością
przeżyć, kładąc na nim znaki miłości i ofiary, aby go znów oddać
Bogu, od którego zależy nasza wieczność. Tylko jaka wieczność,
bo ona może być taka lub inna, szczęśliwa lub nieszczęśliwa.”
Tak więc dał nam Pan Bóg przeżyć kolejne dwanaście miesięcy,
365 dni, kładliśmy na nich znaki miłości i ofiary, aby je dzisiaj na
zakończenie roku oddać Bogu”. I teraz wspomnijmy na minione dni
i przypomnijmy po krótce, jakie to znaki miłości i ofiary każdy z
nas kładł przeżywając te kolejne dni starego roku 2015. Bo wraz ze
starym rokiem mijają nie tylko dni przykre i złe, ale zapada głęboko
w pamięć to, co było piękne i dobre w tym roku. Będę się trzymał
trochę tej anegdoty. Pierwsze znaki miłości i ofiary to nasze dzieci i
młodzież.
W uroczystość Narodzenia NMP, przytoczyłem słowa papieża
Benedykta XVI, które wypowiedział do swoich rodaków w
Niemczech: „Europa umiera po prostu dlatego, że sama tego chce,
sama wybrała, żeby nie mieć dzieci, a więc nie mieć przyszłości”.
Zostają więc uchodźcy. Ważne jest byśmy po chrześcijańsku
patrzyli na macierzyństwo i
ojcostwo, byśmy patrzyli na
każde dziecko jako na dar
niebios. Z radością mogę
powiedzieć, że parafia
Łoniowa wybrała przyszłość,
wybrała i wybiera cywilizację
miłości i życia. Świadczy o
6
tym liczba ochrzczonych dzieci, 18 (osiemnaścioro), z parafii 16,
dużo jak na Łoniową. Do naszej wspólnoty parafialnej z wielką
radością przez Sakrament Chrztu przyjmowaliśmy nowe osoby, a
były to: Kinga Hebda, Alicja Wywiał, Laura Nazimek, Dominika
Pawlik, Łucja Suchan, Błażej Gawlik, Jakub Kukla, Tymoteusz
Szpak, Mikołaj Niemiec, Alicja Tomasik, Julia Sikoń, Filip Sikoń,
Szymon Mierzwa, Klara Bryndal, Jagoda Marecik, Agnieszka
Witek, Eryk Romaniszyn, Błażej Mentel.
Drodzy! Dzieci są przeogromnym darem niebios, ale i
największym zadaniem dla swoich rodziców. Stąd przyjąć
wielkodusznie ten dar, czyli dziecko, to w pełnym tego słowa
życiowa rewolucja, bo rodzicom od tego momentu zmienia się cały
świat, i to nie na dzień i miesiąc, ale na całe życie. Dziecko jest z
rodzicami do końca ich życia. Jego troski i problemy zawsze będą
troskami i problemami rodziców, nawet kiedy opuści już gniazdo
domowe, by założyć swoje. I za tą zgodę na życiową rewolucję
chcę wszystkim rodzicom podziękować i pogratulować odwagi.
Dzięki tej rewolucji możemy z nadzieją patrzeć na przyszłość
parafii i tej małej Ojczyzny jaką jest Łoniowa.
Kiedy mówimy o dzieciach, nie sposób nie wspomnieć dzieci
komunijnych, a było ich ośmioro: Mateusz Dudek, Tymoteusz
Dudek, Maksymilian Franczyk, Kamil Hebda, Dominik Migda,
Paulina Krupińska, Aniela Ostręga i Maciej Pabijan. W minionych
roku po raz pierwszy przystąpiły do spowiedzi i Komunii Świętej, i
od tego momentu mogą w sposób pełny brać udział we Mszy
Świętej. To dla mnie okazja aby w Roku Miłosierdzia coś
powiedzieć o tych ważnych dla parafii i życia chrześcijańskiego
sakramentach. Człowiek nieustannie potrzebuje odpuszczenia
7
grzechów, które niestety, będą się pojawiać w jego życiu aż do
śmierci. Jezus przed wniebowstąpieniem, zatroszczył się o to, aby
każdy człowiek bez względu na to, gdzie i kiedy będzie żyć,
poprzez dyskretną spowiedź, mógł otrzymać odpuszczenie
grzechów i zacząć od nowa swoją drogę do świętości. Warto w tym
kontekście przytoczyć słowa Chrystusa skierowane do Św. Siostry
Faustyny: „Mniej mnie przeraża grzech człowieka, niż to, że po
grzechu człowiek nie chce do mnie przyjść i zanurzyć tego
wszystkiego w morzu miłosierdzia Mego”. Aby to życzenie
Chrystusa mogło się spełnić, chcę jeszcze raz poinformować, że w
naszym Kościele, okazja do spowiedzi jest codziennie poł godziny,
czasami godzinę przed każdą Eucharystią i wszystkimi
nabożeństwami. Od czasów Soboru Watykańskiego II jest sprawą
jasną i bezdyskusyjną, że pełne uczestnictwo we Mszy polega na
przyjęciu Chrystusa w Komunii Świętej, bowiem częsta Komunia
nie tylko pogłębia naszą przyjaźń z Chrystusem, ale daje siłę do
dobra i osłabia w nas złe skłonności. Tym, którzy mówią, że nie
mogą przystąpić do Komunii bo mają grzechy, Pan Jezus proponuje
konfesjonał i księdza, który spowiada. To zupełnie tak, jakby ktoś
w czasie przyjęcia weselnego powiedział, że nie może spożywać
posiłków, bo ma brudne ręce. Zapewne gospodarz zaproponowałby
łazienkę. W minionym roku rozdaliśmy w naszym Kościele prawie
20 tyś. Komunii przy frekwencji niedzielnej niecałe 50 procent.
Kilka zdań jeszcze o tej niedzielnej frekwencji bo to leży mi na
sercu. Między rokiem 2014 a 2015 poprawiła się ona o 50 osób, ale
dalej jest ona niższa niż średnia w Diecezji. Powiem tak, bez
wykształcenia, bez tytułów i godności, bez kariery, bez konta i
firmy można iść do nieba, a bez Mszy Świętej jest to niemożliwe.
8
W całym tygodniu jest 168 godzin. I w tych 168 godzinach jest
jedna, tylko 1 godzina Mszy. Choć Msza zajmuje jedną
sześćdziesiątą ósmą tygodnia, jest ona najważniejszą czynnością ze
wszystkich. Jest ona jak ster dla okrętu, którym jest nasze ziemskie
życie. Co z tego, że okręt będzie piękny i duży, bez steru wpłynie
na mieliznę albo rozbije się jak Titanic o górę lodową.
Drodzy! Przyszłość parafii i Łoniowej nie tylko zależy od tego, czy
wielu małżonków opowie się za cywilizacją miłości i życia, ale i
od – jak to mówił kanclerz Zamojski – „młodzieży chowania”.
Młodzież jest w centrum zainteresowania nie tylko mediów, ale i
Kościoła. Wielu kapłanów przy różnej okazji na ambonie cytuje
Prymasa Tysiąclecia, że już dzisiaj zależy od polskiej młodzieży
następne tysiąc lat Kościoła. Nie zapomnę słów kapłana z Francji,
które wypowiedział do nas w czasie Światowych Dni Młodzieży,
które odbyły się w 1991 roku w Częstochowie. Byłem wtedy
diakonem. Pilnujcie młodych w Kościele, bo jak nie upilnujecie to i
wasze Kościoły będą kiedyś świecić pustkami jak nasze. Cieszy
fakt, że w naszej parafii zawiązała się spontanicznie Grupa
Młodzieżowa, że interesują się życiem swojej parafii, że Sakrament
Bierzmowania nie jest, jak to mówią złośliwi momentem zerwania
z Kościołem, ale prawdziwym umocnieniem do wyznawania wiary
i życia według jej zasad. Grono rycerzy Jezusa w minionym roku
powiększyło się o 7 duchowych gladiatorów, bo tylu młodych
przystąpiło do Sakramentu Bierzmowania. A byli to: Przemysław
Franczyk, Karolina Marecik, Krystian Marecik, Aleksandra Matura,
Ewelina Pierz, Dawid Rylewicz, Tobiasz Zych. Chcą oni być nie
tylko młodzi wiekiem, ale jak mówił Św. Jan Paweł II na
franciszkańskiej 3 w Krakowie, chcą też być wiecznie młodzi mimo
9
przemijania i starości, a na to jest tylko jedna rada: Jezus. Mam
cichą nadzieją, że będą o tym pamiętać i będą się z Nim często
spotykać przez niedzielną eucharystie i częstą Komunie Świętą.
„Szczęśliwe i udane życie małżeńskie” – to najczęściej
powtarzająca się odpowiedź na pytanie stawiane młodym, odnośnie
tego, co w dorosłym życiu uważają za najważniejsze. Ale ja to
wciąż powtarzam na ślubach: miłość małżeńska to nie jest podarek
ślubny, a więc dana raz i na zawsze. To jest zadanie całego życia
małżeńskiego. Warto to zadanie dobrze rozwiązywać z pomocą
łaski Sakramentu Małżeństwa, bo tylko prawdziwa miłość może
uszczęśliwić małżonków. Dziesięciu parafian podjęło się
rozwiązywać to zadanie, któremu na imię miłość małżeńska:
Marzena Buziak, Magdalena Sady, Andrzej Kania, Konrad Lampa,
Justyna Bojdo, Sławomir Zych, Paulina Góral, Marcin Mrożek,
Agnieszka Ogar, Damian Nabielec. W parafii odbyły się cztery
śluby, pozostałe w parafiach narzeczonych. Wypada tylko życzyć,
aby z okazji okrągłych rocznic, z przekonaniem powtarzali, że takie
małżeńskie i rodzinne szczęście, to najważniejsza rzecz w życiu.
Życie to nie tylko marsz Mendelsona, ale jak mówi ta anegdota, w
naszym życiu są też okresy harówki i udręki, a nawet pośmiewiska.
W swojej pracy duszpasterskiej spotykałem i zawsze będę spotykał
ludzi starszych. Widziałem i nadal widzę ogromne dramaty, jakie
przychodzi im przeżywać. Często pozostają oni samotni,
niezrozumiani. A ludzie starsi są prawdziwym skarbem Kościoła.
Bo to oni za ten Kościół się nieustannie modlą i za ten Kościół
cierpią. Ktoś słusznie powiedział, że to dzięki ludziom starszym
funkcjonuje nie jedno seminarium, dzięki nim powstał nie jeden
Kościół, i pracuje niejedna rozgłośnia katolicka. Jeden Pan Bóg
10
wie, ile łask wyprosiły te babcie rodzinom w parafii, Proboszczowi,
kapłanom Rodakom, które codziennie przed Mszą w naszym
kościele odmawiają różaniec, koronkę, śpiewają godzinki. Trudno
sobie wyobrazić życie religijne parafii bez ich stałej obecności w
Kościele. I dzisiaj na zakończenie roku chcę im za to bardzo
serdecznie podziękować. Jesteście w Kościele tak jak rodzynki w
cieście. Są w parafii osoby w podeszłym wieku i obłożnie chore.
Pan Jezus nauczał, że cierpienie, które bywa przekleństwem dla
człowieka, może stać się – jeśli zostanie przez niego ofiarowane
Bogu – błogosławieństwem. I dla niego samego, i dla tych, których
dobra pragnie. I zawsze kiedy odwiedzam chorych po domach, to
proszę ich o to ofiarowanie cierpienia i modlitwę w intencji parafii.
Z okazji I piątku miesiąca odwiedzam do dwunastu, czternastu
osób. Domownikom, którzy mają w domach osoby w podeszłym
wieku lub chore obłożnie, chcę dedykować słowa Św. Jakuba
Apostoła: „Choruje ktoś wśród was, niech sprowadzi kapłanów,
aby się modlili nad nim. Modlitwa pełna wiary, będzie dla niego
ratunkiem; a jeśli by popełnił grzechy, będą mu odpuszczone”.
Nawiązując już po raz ostatni do anegdoty o latach życia
człowieka, jest też okres dębowy, kiedy śmierć jak to mówimy
zagląda do oczów, a człowiek coraz częściej rozmyśla o śmierci i
trumnie. Az przychodzi ten trudny moment przejścia z doczesności
do wieczności, ale na pocieszenie przytoczę słowa z modlitwy
pogrzebowej: Błagamy Cię miłosierny Boże, abyś wprowadził
naszego zmarłego, naszą zmarłą do Twojego Królestwa, gdzie już
nie będzie bólu, cierpienia, łez, ziemskich udręk i problemów, ale
radość, szczęście i pokój. Ufamy, że tym pokojem i wiecznym
szczęściem cieszą się ci nasi parafianie, a było ich pięć osób,
11
których w minionym roku tu pod ołtarzem w dębowej trumnie
żegnaliśmy. Śp. + Zofia Bojdo, + Jan Drużkowski, + Władysław
Sady, + Maria Czeczot, + Zofia
Drużkowska. Jeszcze raz z wiarą pod
ich adresem powiedzmy: „Dobry Jezu
a nasz Panie daj im wieczne
spoczywanie”.
Drodzy! I dla mnie mijający rok
będzie rokiem szczególnym, bowiem
w tym roku po rocznej próbie,
wcześniej byłem tylko
administratorem parafii, otrzymałem z
rąk Biskupa J.E Andrzeja Jeża
nominację na Proboszcza parafii pod
wezwaniem NMP Wspomożycielki
Wiernych w Łoniowej. Według dekretu nominacji mam troszczyć
się nie tylko o zbawienie wiernych parafii Łoniowa, ale i o stronę
materialną tej parafii. Prawdziwi dżentelmeni o pieniądzach na
koniec roku dużo nie mówią, choć bilans trzeba zrobić. Mówię o
tym szczegółowo w ciągu roku w ramach ogłoszeń parafialnych,
więc ta część będzie krótsza. Powtórzę to co powiedziałem miesiąc
temu: to, że mamy jasno i ciepło w Kościele, to, że mamy solidnie
Kościół przygotowany do świat i różnych uroczystości i wydarzeń
okolicznościowych, to, że realizujemy programy duszpasterskie w
ramach rorat, nabożeństw różańcowych, majowych, Wielkiego
Postu ma swoją cenę. W kancelarii parafialnej jest dużo ksiąg i
dokumentów. I gdy idzie o tą stronę materialną to najważniejsze są
trzy Księgi, które założyłem z chwila objęcia parafii: Księga
12
Inwentarza, Księga Rozliczeń Miesięcznych i Księga
Ofiarodawców. I tak w Księdze inwentarza od chwili objęcia
parafii są wpisane różne zakupione rzeczy na kwotę 20080 zł.
Księgę Ofiarodawców zamknęliśmy kwotą 30100 zł. I te pieniądze
znajdują się na koncie parafialnym z przeznaczeniem na remont
dachu. Jak wiecie połowa wszystkich składek odchodzi z parafii na
cele Kurialne i wyznaczone przez Ks. Biskupa ( tutaj są składki na
Kurie, Seminarium, Uniwersytety, Misje, Caritas, Światowe Dni
Młodzieży i inne) jest to suma prawie 18 tyś złotych. Stałe
miesięczne opłaty parafii (prąd, ogrzewanie Kościoła, wywóz
śmieci cmentarnych, paramenty liturgiczne, ubezpieczenie,
koszenie, plakat zewnętrzny, caritas, wypłaty dla kościelnej i
organisty, telefon parafialny – stacjonarny, abonament internetowej
strony parafialnej zamykają się w kwocie 2500 zł.
Nie licząc składek inwestycyjnych, udaje się nam wychodzić na
zero, a nawet zaoszczędzić niewielką kwotę. Poczytuję sobie to za
sukces, bo gdy sprawdzałem rozliczenia z lat wcześniejszych,
zawsze było manko: średnio 1000 zł miesięcznie. Gospodarność to
piękna cnota, czego sobie życzmy na rok przyszły. Bilans roku
2015 zamkniemy kwotą 1840 zł na plusie. Trzymam jeszcze
ostatnią składkę inwestycyjną 7470 zł. Część pójdzie na remont i
uposażenie Kancelarii, to co zostanie wpłacę na konto parafialne.
W przyszłym roku czekają nas wydatki związane z wizytacją
kanoniczną Ks. Biskupa 12 czerwca 2016 roku oraz przyjęciem
młodzieży z Ukrainy w związku z Światowymi Dniami Młodzieży,
które odbędą się w Krakowie w lipcu 2016 roku.
13
Słowo „dziękuję” należy się
Bogu, który jest Panem
naszej parafialnej historii i
naszej Patronce, Matce
Bożej Wspomożycielce
Wiernych. Dziękuję
współpracownikom:
Kościelnej, Pani Marii
Matura, Organiście Panu Sławkowi Marecikowi, prezesowi LSO
Mateuszowi Wójtowicz, dziękuję
za zgodną współpracę dla dobra
parafii: Pani Dyrektor Publicznej
Szkoły Podstawowej Marii
Marecik za dobrą współpracę i
życzliwość, Pani Dyrektor
Publicznego Przedszkola
Barbarze Kawa, Panu Sołtysowi
Januszowi Burnóg, Panu Prezesowi OSP Łoniowa Tadeuszowi
Sacha,
Komendantowi
Pawłowi Kraj, Pani
Prezes Koła
Gospodyń
Wiejskich Zofii
Sambor, Panu
Prezesowi i
Dyrektorowi
Zespołu Pieśni i
14
Tańca „Łoniowiacy” Jackowi Pabijan i Marcinowi Sacha; dziękuję
tym, którzy bezinteresownie pracowali przy wywożeniu ziemi i
utwardzeniu pierwszej części parkingu na cmentarzu; dziękuję
serdecznie tym, którzy dbają co tydzień o czystość naszego
Kościoła a także otoczenia. Litania tych osób jest długa, nie
chciałbym nikogo pominąć, dlatego powiem wszystkim za wszelkie
wyświadczone dobro dla parafii i mojej skromnej osoby niech Bóg
błogosławi w życiu rodzinnym i zawodowym, a Patronka Parafii
ma zawsze w swojej opiece.
Kiedy kończy się rok, trzeba nam też uczciwie powiedzieć w
słowach suplikacji: przebacz Panie wszelkie zło, przebacz
lekceważenie Dnia Pańskiego, przebacz brak zgody w rodzinie i
sąsiedztwie, przebacz pijaństwo w rodzinach, podłe słownictwo,
wszelką nieuczciwość, przebacz złe obyczaje. Przebacz i ulecz
naszą słabość, naucz dobrem zwyciężać wszelkie zło. Ojcze
przedwieczny, dla bolesnej męki Twojego Syna miej miłosierdzie
dla nas. Amen