Małżeńska Droga Światła

Transkrypt

Małżeńska Droga Światła
Piotr Gawor
MAŁŻEŃSKA DROGA ŚWIATŁA
Rok Rodziny w Metropolii Górnośląskiej
2013 - 2014
RODZINA MIŁOŚCIĄ WIELKA
Wprowadzenie
Symbolem małżeństwa katolickiego może być trójkąt, którego podstawę tworzą mąż i żona
ślubujący sobie nawzajem miłość, wierność i uczciwość małżeńską do końca życia, biorąc na świadka
Boga Trójjedynego za pośrednictwem Kościoła. Wierzchołkiem tego trójkąta jest sam Bóg, który
deklaruje krótko: jestem (w domyśle – z wami).
Życie małżeńskie toczy się w trzech wymiarach. Na co dzień doświadczamy tzw. prozy życia
polegającej w większości na krzątaniu się wokół potrzeb ciała. Uznajemy również za ważne
dostrzeganie i dbanie o wymiar psychologiczny małżeństwa. Trzeci wymiar, to wymiar duchowy. Skoro
małżonkowie rozpoczynając wspólne życie zapraszają Boga do współbycia, to można i należy mówić o
duchowości małżeńskiej.
Wiemy z katechizmu, ze małżeństwo jest sakramentem. Ale co to znaczy? Czym różni się
małżeństwo katolickie od małżeństwa, które u swoich podstaw nie ma sakramentu?
Spróbujmy o tym pomyśleć na Drodze Światła, czyli drodze spotkań ze Zmartwychwstałym
Chrystusem.
Tę małżeńską Drogę Światła spróbujmy przejść w postawie wdzięczności, jako akt dziękczynienia
za sakramentalny wymiar małżeństwa, który sprawia, że „człowiek wierzący nigdy nie jest sam”
(Benedykt XVI).
Światło Zmartwychwstania
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Czy jesteśmy świadomi tego co zawdzięcza małżeństwo Zmartwychwstaniu? Czy dociera do nas, co
zawdzięczają małżonkowie, a więc my, każdy z nas, Chrystusowi, który zmartwychwstał? Czym byłoby
małżeństwo bez Chrystusa? Co byłoby z nami bez Chrystusa, bez Jego Zmartwychwstania? Można się
domyślać. Na przykład korzystalibyśmy z możliwości, jakie dał Mojżesz: mężczyźni pisaliby listy
rozwodowe sprowadzając kobietę do roli przedmiotu, w którym można „przestać znajdować
upodobanie”, (...) „odkryć coś odpychającego”, (...) „nabrać odrazy” (Pwt 24,), który można odesłać i
rozejrzeć się za innym; też przedmiotem.
Albo ukształtowałby się obyczaj pozwalający dokonywać honorowych zabójstw kobiet w imię
wypaczonego pojęcia męskiego honoru, jak u Kurdów w Turcji.
O nierozerwalności małżeństwa i wierności Jezus mówił jeszcze za życia, ale dopiero
Zmartwychwstanie dało pieczęć prawdy tym słowom. Pieczęć i światło, w którym lepiej widać. Gdyby
nie Zmartwychwstanie, słowa zawarte w ewangeliach byłyby jeszcze jednymi słowami jeszcze jednego
z proroków. Zmartwychwstanie nadało małżeństwu rangę sakramentu.
Za możliwość widzenia małżeństwa w świetle Zmartwychwstania
Dziękujemy Ci Panie!
Moc światła zza kamienia grobowego
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Pamiętamy tę scenę: kobiety zmierzające rankiem do grobu, by namaścić ciało Jezusa, a więc zrobić
to, co w ich pojęciu ważne i niezbędne, martwią się kto usunie im kamień. „A był bardzo duży” (Mk
16,4). Masa kamienia nie była jednak przeszkodą w podjęciu działania. Kobiety widziały swą
bezradność, ale poszły. I zastały kamień już odsunięty. Zadziałała siła większa od oporu kamienia.
............................................................................................................
W małżeństwie następuje spotkanie dwóch różnych rzeczywistości, kobiety i mężczyzny. Bywa tak,
że zamiast spotkania jest zderzenie rodzące bezradność wobec czegoś, co przerasta (na pozór) nasze
możliwości. W małżeństwie sakramentalnym jednak sytuacja przerastająca nasze siły podlega jeszcze
innym siłom, niezależnym od nas i przerastającym naszą wyobraźnię w wymiarze fizycznym
i psychicznym. Pozostaje wymiar duchowy. Jak go uruchomić? Przypatrując się opisowi
ewangelicznemu tej stacji Drogi Światła można powiedzieć tak: trzeba realizować to, co ważne i
niezbędne, co wynika z poczucia obowiązku wobec drugiego, a więc z miłości, choćby nawet wyglądało
to z naszego punktu widzenia na pozbawione praktycznego znaczenia lub zgoła niezrozumiałe. Bo w
końcu co zmarłemu po wonnościach? Trzeba, bo się ślubowało.
Za pomoc w bezradności i braku zrozumienia wobec współmałżonka
Dziękujemy Ci Panie!
Światło Marii Magdaleny
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Maria Magdalena była jedną z co najmniej czterech kobiet, którym objawił się Zmartwychwstały
Chrystus. Zachowanie kobiet i światło jakie spłynęło na nie podczas tych spotkań warte jest refleksji
również małżeńskiej.
Najpierw fakt, który trudno uznać za przypadkowy: one były pierwsze, nie uczniowie i nie
mężczyźni. Chrystus wybrał je być może ze względu na silne więzy emocjonalne. Docenił nie tylko
bezinteresowną pomoc i służenie podczas trzech lat misjonarskiej tułaczki po Palestynie, ale i wymowne
gesty świadczące o przywiązaniu: łzy na swoich nogach wycierane włosami, drogocenny olejek, na
koniec wonności pośmiertne.
Reakcja kobiet na spotkanie z Chrystusem była zróżnicowana i niejednoznaczna. Dominował strach,
zdumienie, bezradność, ale też bojaźń i wielka radość. Męscy ewangeliści byli bezradni wobec bogactwa
reakcji kobiet. Do końca nie wiadomo jak to było: uciekły, czy zostały? powiedziały uczniom, czy nie
powiedziały? Ale światło było ich udziałem i jest nadal.
Coś w tym jest. Czy doceniamy światło jakie wnoszą do małżeństwa kobiety?
Za kobiecą bojaźń, radość i światło wnoszone do małżeństwa i za to czego mężczyźni nie
potrafią
Dziękujemy Ci Panie!
Spotkanie w drodze do Emaus
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
A gdyby tak w drodze do Emaus było małżeństwo...
Nie chodzi o to by tworzyć kolejny apokryf. Ale wśród tłumów, które słuchały tak niedawnego
wywodu Jezusa o nierozerwalności małżeństwa nie mogło nie być małżonków. Jeżeli tylko nie mieli
zatwardziałych serc, z pewnością się ucieszyli. A teraz, po wyroku wykonanym na nauczycielu idą i
wspominają, i jest im smutno, zwłaszcza że są i tacy, którzy w ogóle nie wiedzą o co chodzi. Jak tu
rozmawiać o trwałości małżeństwa z kimś, przypadkowo spotkanym w drodze, kto w ogóle nie słyszał,
że list rozwodowy to wymysł człowieka (tak przynajmniej uczył Rabbuni). Ale Rabbuni został zabity
więc może to nie jest prawda, i wszystko pozostaje po staremu? Może to uczeni faryzeusze mają rację?
„O nierozumni, jak nieskore są serca wasze do wierzenia” (Łk 24,25)! I skąd to przerażenie na
wieść, że kobiety nie znalazły ciała w grobie i jeszcze miały jakieś widzenie! Czyż nie uczyłem was,
czyż prorocy o tym nie pisali?!
Wierzymy w Zmartwychwstanie. Mamy ewangelię, a trwałe małżeństwo nie jest wymysłem
człowieka. I to w końcu Bóg mówi ślubującym: JESTEM.
Że mamy oparcie w Tobie wbrew temu co reklamuje współczesny świat
Dziękujemy Ci Panie!
Światło Łamanego Chleba
-
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Po przejściu pieszo ok. 11 kilometrów, z Jerozolimy do Emaus, gdy miało się ku wieczorowi i dzień
się już nachylił, na usilną prośbę uczniów „wszedł więc, aby zostać z nimi” (Łk 24, 29). To tak, jak w
sakramencie małżeństwa – wchodzi w nie, aby zostać z nimi.
Wcześniej, w drodze był z nimi, a oni Go nie poznali. Objaśniał im Pisma i proroków, a oni dalej Go
nie poznali. Wyłożył im rzecz bodaj najistotniejszą, że cierpienie jest udziałem każdego człowieka
(skoro nawet „Mesjasz musiał cierpieć, aby wejść do swojej chwały” – Łk 24,26)), a oni nic.
Dopiero stół i chleb przybliżyły ich do poznania, a Łamanie Chleba otworzyło ich oczy, tak że w
końcu poznali Go. Łamany i podawany chleb w małżeństwie, w rodzinie, łączy. Łamany i podawany
chleb, nad którym odmówiono błogosławieństwo na pamiątkę Chrystusa emanuje światłem
pozwalającym rozpoznawać, ma niezwykłą moc, choć nie odwołuje cierpienia. Chciejmy w to uwierzyć
i korzystajmy z tej możliwości; my małżonkowie katoliccy.
Kościół żyje dzięki Eucharystii napisał Jan Paweł II w swojej ostatniej encyklice. Małżeństwo też.
Za smak, zapach, dotyk i światło Łamanego na Twoją pamiątkę Chleba
Dziękujemy Ci Panie!
Czy Zmartwychwstały Jezus do nas przychodzi?
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
„Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były
zamknięte z obawy prze Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam”»”
(J 20,19).
.......................................................................................................
Wieczorem albo rankiem owego dnia, gdy powiedzieliśmy sobie nawzajem ślubuję, być może nie
przemyślawszy istoty rzeczy do końca, zamknęliśmy za sobą nieopatrznie drzwi, może nawet w dobrej
woli, z obawy przed wyimaginowanymi, proponowanymi nam przez współczesną obyczajowość
zniewoleniami. Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych i dyskretnie, z świadomością sytuacji gościa
przypomniał: JESTEM! Pokój wam! Tylko tyle i aż tyle.
A my zaczęliśmy się zachowywać tak, żeśmy Go po prostu wypłoszyli. Jezus raz wypłoszony z
naszego małżeństwa, albo wręcz wyproszony za drzwi nie będzie ich wyważał na siłę. Uszanuje naszą
wolność. Nie będzie wchodził przez zamknięte drzwi choć to potrafi.
Tylko trzeba mieć świadomość, że czas na otwarcie drzwi wypłoszonemu Jezusowi może się
skończyć niespodziewanie. I nic się już wtedy zrobić nie da
Za światło i moc danych nam przed ponad ćwierćwieczem słów: „Nie bójcie się, otwórzcie
drzwi Chrystusowi!”
Dziękujemy Ci Panie!
Jezus przekazuje uczniom władzę odpuszczania grzechów
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Jak to jest? Z jednej strony to my wszystko wiemy, ze znajomości katechizmu moglibyśmy dostać
piątki, uznajemy sakramentalny charakter małżeństwa, jesteśmy świadomi obecności w naszym
małżeństwie Chrystusa, nawet potrafimy o tym mówić. A z drugiej strony nierzadko nie jest nam
dobrze, nie czujemy tego obiecanego pokoju, mamy pretensje do siebie nawzajem, czujemy się samotni,
zawiedzeni, pojawiają się łzy, dłuży się nam czas braku kontaktu. Cała ta wiedza zdaje się trochę
teoretyczna, wyuczona i mająca niewiele wspólnego z praktyką dnia powszedniego. W końcu przemoc,
rozwody, separacje, unieważnienia małżeństwa też nie są teorią.
Zmartwychwstały Chrystus do zdezorientowanych uczniów po krzyżowej kaźni powiedział:
„Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są
im zatrzymane.” (J 20,22-23)
Pojednanie jest w zasięgu woli. „Jezus powierza uczniom dar odpuszczania grzechów, wypływający
z Jego zranionych dłoni i stóp, a nade wszystko z przebitego boku. Fala miłosierdzia rozlewa się stamtąd
na całą ludzkość.” (JP II, 2001).
Na nasze małżeństwo też.
Za światło konfesjonałów, dostępnych i niebanalnych
Dziękujemy Ci Panie!
Światło dla niedowiarków
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Mamy pięć zmysłów, ale nie wszystkim jednakowo dowierzamy. Przekonuje nas wzrok, dotyk,
węch, smak, ale słuchowi jakoś nie dowierzamy. Może dlatego, że słuch jest powiązany z wyobraźnią, a
co usłyszymy poddajemy obróbce rozumowej. Tomaszowi mówili „Widzieliśmy Pana” (J 20,17), ale on
nie uwierzył. Słyszał przecież głosy jedenastu świadków przejętych spotkaniem ze Zmartwychwstałym.
Tomasz uchodził w gronie dwunastu za wykształconego. Z jego zdaniem prawdopodobnie liczono się.
Może dlatego czuł się zobowiązany do posiadania namacalnego dowodu. Ośmielił się wystawić Pana
Boga na próbę. Jezus podjął to wyzwanie chcąc nas prześwietlić prawdą: „Błogosławieni, którzy nie
widzieli, a uwierzyli” (J 20,29).
............................................................................................................
Słyszeliśmy kiedyś: ślubuję miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Słyszeliśmy te słowa
wypowiedziane do nas, a także, co ważniejsze, przez nas. Dlaczego zatem chcemy zobaczyć, dotknąć,
a nawet posmakować czy są prawdziwe? Dlaczego wystawiamy ich wiarygodność na próbę?
Sprawdzanie przecież boli niemniej niż wkładanie palca w rany.
Za tomaszowe niedowiarstwo i słowa „Pan mój i Bóg mój”
Dziękujemy Ci Panie!
Nad Jeziorem Tyberiadzkim
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
„To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał” (J 21, 14). Trzeci
raz! A oni najpierw nie wiedzieli, że to był Jezus. Zapytał: „Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?” (J
21, 5). Potem, po cudownym połowie ryb, Jan zorientował się i powiedział Piotrowi. Piotr tym razem
uwierzył, rzucił robotę, pamiętał o tym, żeby się oporządzić i chciał jak najszybciej spotkać się z Panem.
Czy czasem do naszej rodziny, do naszego małżeństwa nie przychodzi Jezus i nie poznajemy Go.
Może czegoś od nas chcieć. Czegoś zwykłego, jakiejś codziennej czynności. Być może czegoś, co nam
się nie udaje, jak połów uczniom-rybakom.
A może powinno być tak, że jeżeli nam coś nie wychodzi, jeżeli nie spełniamy oczekiwań, to pomni
na światło znad Jeziora Tyberiadzkiego powinniśmy zapytać sami siebie: co powiedziałby do nas Jezus
gdyby niespodziewanie przyszedł? A gdyby ten problem, to coś, co nie wyszło jednak się udało, to czy
choć jedno z nas poznałoby że jest to On, że to co się udało było za sprawą Jezusa? Czy wpadlibyśmy na
pomysł, żeby przerwać robotę, oporządzić się i pospieszyć na spotkanie z Nim?
Podejrzewam, że raczej sobie przypisalibyśmy sukces...
Za to, że czasem do nas przychodzisz i mówisz do nas: dzieci
Dziękujemy Ci Panie!
Światło Kościoła powierzonego Piotrowi
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Kościół. Czym jest Kościół? Odpowiedzi są różne: lud Boży, mistyczne ciało Chrystusa,
zgromadzenie wiernych, ale tak naprawdę, to Kościół jest tajemnicą, którą człowiek próbuje przybliżać
sobie na różne sposoby. W Kościele zdeponowane zostało przez Chrystusa światło, bez którego
człowiek nie może zrozumieć do końca samego siebie.
W Kościele niezbędni są ci, którzy posłani są w sposób szczególny, wyposażeni w specjalne
uprawnienia, w specjalna moc. Potrzebni są obdarowani sakramentem kapłaństwa. Wynika to między
innymi ze spotkania uczniów ze Zmartwychwstałym Chrystusem nad Jeziorem Tyberiadzkim.
Przejmujący i zaskakujący dialog Jezusa z Piotrem (który wcześniej był tylko Szymonem). Pytanie o
miłość (trzykrotne!), o miłość większą niż inni i polecenie (też trzykrotne) – paś owce moje.
Ci ludzie wywodzą się z rodzin. Szymon, a później Piotr (czyli skała, opoka) też. Zwykła rybacka
rodzina niemająca z pewnością pojęcia kim będzie w przyszłości ich syn, brat.
Tym rodzinom należy się wdzięczność.
Za rodziny, w których kształtują się powołania kapłańskie
Dziękujemy Ci Panie!
Rozesłanie uczniów
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Po zmartwychwstaniu Jezus spotyka się w Galilei na górze z jedenastoma apostołami. Oddali Mu
hołd, mimo, że niektórzy nie dowierzali. Zostali rozesłani do „wszystkich narodów świata” (Mt 28,19)
w celu pozyskiwania uczniów. Sami pozyskani przez Jezusa mają pozyskiwać innych. My również
zostaliśmy pozyskani. Jesteśmy zatem również posłani.
Czym nasze małżeństwa, a właściwie czym moje małżeństwo, jest dla innych, dla świata? Jeżeli
Jezus w sakramencie małżeństwa utwierdza nas obiecując: JESTEM z wami, to w tej obietnicy jest
również zobowiązanie dla nas. Stajemy się uczniami, mamy do spełnienia misję względem świata.
„Nauczajcie ich, aby zachowywali wszystko, co wam nakazałem” (Mt 28,20).
Nakazał nam, małżonkom, właściwie tylko jedno, że małżeństwo jest nierozerwalne. Wprawdzie
Mojżesz ugiął się przed zatwardziałością serc jemu współczesnych, „lecz od początku tak nie było” (Mt
19,8).
Świat słucha tych słów, ale nie wierzy. Świat musi to zobaczyć na własne oczy, jak Tomasz. Świat
musi zobaczyć moje nierozerwalne małżeństwo.
Za usposobienie do trwania w miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej po grób
Dziękujemy Ci Panie!
Światło patrzących w niebo
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Ostatnie spotkanie uczniów ze Zmartwychwstałym Chrystusem opisane jest w Dziejach
Apostolskich. Znajdujemy tam takie zdania: „A kiedy to powiedział, zobaczyli, jak uniósł się w górę, a
obłok zabrał Go im sprzed oczu. Uporczywie wpatrywali się w niebo, gdy odchodził.” (Dz 1,10)
O miłości małżeńskiej ktoś kiedyś powiedział, że polega na patrzeniu obojga w tym samym
kierunku. Kierunków może być wiele. Na horyzoncie obranych kierunków może być przykładowo dom,
samochód, podróże, może być własna wygoda i tzw. święty spokój, może być seks... My jesteśmy
małżeństwem katolickim, którego symbolem jest trójkąt wypełniony obecnością Chrystusa. Oczywisty
zatem jest kierunek, ku któremu powinniśmy wspólnie patrzeć. Nam trzeba uporczywie wpatrywać się
w niebo! Jesteśmy jednak w lepszej sytuacji niż byli świadkowie Wniebowstąpienia. Uczniowie,
wpatrując się uporczywie w niebo, mieli świadomość, że On odchodzi. My, wpisani w sakrament
małżeństwa, mamy zapewnienie, że Chrystus z nami pozostaje. I gdy nas ktoś zapyta (jak wtedy w
Galilei dwaj mężowie w białych szatach) dlaczego wpatrujemy się w niebo, możemy z mocą
odpowiedzieć: by On z nami bardziej był.
Za możliwość i zaproszenie do wpatrywania się w niebo
Dziękujemy Ci Panie!
Światło Ducha Świętego
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Pamiętamy: Zalęknieni, niepewni przyszłości uczniowie wraz z Maryją czekali na Obiecanego.
Doczekali w dniu Pięćdziesiątnicy i poczuli się mocni.
Pamiętamy również: zanim ślubowaliśmy sobie wzajemnie miłość, wierność i uczciwość małżeńską,
śpiewaliśmy wraz ze wszystkimi w kościele „Przybądź Duchu Stworzycielu, dusz ludzkich nauczycielu,
racz łaską swoją obdarzyć serca, któreś raczył stworzyć”
Warunkiem, żeby Duch Święty przybył jest trwanie na modlitwie – jak w wieczerniku.
A jeśli przybywa, to pojawiają się owoce Ducha Świętego. Według Kompendium Katechizmu
Kościoła Katolickiego są to:
Miłość, Radość, Pokój, Cierpliwość, Uprzejmość, Dobroć, Wspaniałomyślność,
Łaskawość, Wierność, Skromność, Wstrzemięźliwość, Czystość.
Czy potrzeba czegoś więcej w życiu małżeńskim? W rodzinie? W społeczności lokalnej i
w społeczeństwie? W Stowarzyszeniach i Ruchach Rodzin Katolickich naszej Metropolii?
Czy potrzeba czegoś więcej?
Za dary i za owoce Ducha Świętego, za to, że możemy o nie prosić, oczekiwać ich i je
otrzymywać
Dziękujemy Ci Panie!
Jezus objawia się Szawłowi
pod Damaszkiem
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
To nie było tylko objawienie się Szawłowi. To objawienie poprzez Szawła sięga również nas;
każdego małżeństwa. Szaweł stał się Pawłem, rozpoczął nowe życie, już nie dla siebie, ale dla
Chrystusa. Ale dla Chrystusa nie można żyć inaczej jak tylko poprzez bycie dla innych. W małżeństwie
też.
Paweł po odzyskaniu wzroku i zobaczeniu na nowo nie miał chyba złudzeń, że będzie mu łatwo.
Bardzo szybko przekonał się, co spotka go od świata za wierność wobec Tego, który przeznaczony jest
„na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34). Ale mimo, że przekonywał się o tym na własnej
skórze, stale na nowo, do końca życia, nie zabiło to w nim autentycznej radości z wiary i żarliwej
wierności poznanej prawdzie. Ta prawda i to zaufanie były źródłem spokoju.
Ze spokojem zatem napomina,: „Cokolwiek robicie, czyńcie ochoczo, jak dla Pana, a nie dla ludzi”
(Kol 3,23). W małżeństwie też! Dzisiejszy świat pyta jednak (a za światem, czasem i my): w imię czego
się męczyć? Ano, w imię świadomości, „że otrzymacie za to nagrodę - dziedzictwo od Pana” (Kol 3,24).
Oczywiście, jesteśmy wolni. Nikt nikogo nie zmusza. I tylko człowiek wolny nie opuści następnego
zdania z listu do Kolosan: „bo kto postępuje niesprawiedliwie, otrzyma odpłatę za krzywdę, bez względu
na to, kim jest” (Kol 3,25).
Amen.