Kapeluszatka

Transkrypt

Kapeluszatka
Kapeluszatka
(baśń szwedzka)
W lesie nad jeziorem był sobie stary omszały pniak. Mieszkał w nim Pan
Krasnal. Pan Krasnal był niezwykle zręczny, potrafił robić buty i wiązać sieci.
Lubił też łowić ryby.
Po środku jeziora połyskiwała zielenią śliczna wysepka, na której stała
zabawna chatka z kapelusza. Mieszkała w niej Pani Krasnalka z trójką dzieci.
Dzieci bardzo były dumne ze swojej Kapeluszatki. Mówiły, że jest niebywale
elegancka i przypomina prawdziwy pałac.
Pani Krasnalka często przypływała łódką do Pana Krasnala, żeby
pożyczyć od niego sieci albo kupić trzewiki z kory brzozowej dla swoich
pociech. Pewnego dnia uznała, że dzieciom potrzebne są nowe spodenki i musi
postarać się o przędzę. Zanim wyruszyła na drugi brzeg, przykazała maluchom,
by pod jej nieobecność nie psociły. Jeśli będą grzeczne, upiecze im miodownik,
a jeśli narozrabiają, czekają ich rózgi. I popłynęła do Pana Krasnala. Zapukała
do drzwi jego chatki i spytała o przędzę. Niestety, Pan Krasnal zużył wszystką
przędzę i odesłał Panią Krasnalkę do mieszkającej opodal Pajęczycy. Pajęczyca
nie mogła się pozbyć swoich nici i odesłała Panią Krasnalkę do sąsiadki.
Sąsiadka też nie mogła, nie mogli inni, wszędzie Pani Krasnalka spotykała się z
odmową. W końcu zobaczyła na ścieżce Chłopaczka- Ślimaczka. ChłopaczekŚlimaczek poradził jej, żeby poszła do pobliskiego torfowiska. Pani Krasnalka
czym prędzej się tam udała. Zajęło jej to sporo czasu, torfowisko było dużo
dalej, niż się to wydawało Chłopaczkowi- Ślimaczkowi.
Tymczasem na wysepce dzieci postanowiły zrobić dobry uczynek. Bardzo
im na tym zależało, bo uwielbiały maminy miodownik. Najstarszy chłopiec,
duży i mądry, wpadł na pomysł, żeby wyczyścić komin. W Kapeluszatce kłębił
się gęsty dym i sadze wpadały mamie do garnków. Dzieci chwyciły za miotełki
i zabrały się do dzieła. A potem… rety!... wyglądały jak nieboskie stworzenia.
Żeby nie martwić mamy, wskoczyły do jeziora i umyły się od stóp do głów. Ale
co na siebie włożyć? Ich ubrania były przecież czarne od sadzy. Wtedy
dziewczynka przypomniała sobie, że mama zawsze gotuje ubrania. Rozpalą
więc ognisko i ustawią nad nim kociołek. Już po chwili buzował na brzegu
wesoły ogień. Maluchy wpatrywały się jak urzeczone w tańczące płomienie.
Zapomniały o praniu i o mamie.
Pan Krasnal siedział w łódce i łowił ryby. Tu i tam srebrzyły się ukleje.
Nagle
poczuł
ostry
swąd
spalenizny.
Spojrzał
na wysepkę.
Pożar!
Błyskawicznie chwycił wiosła i ruszył na ratunek. Dzieci, widząc nadpływającą
łódź, ukryły się za kamieniem.
Ogień szalał w najlepsze. Jeszcze chwila, a pochłonie Kapeluszatkę. Pan
Krasnal na próżno próbował go gasić wodą z czerpaka. Wreszcie zawołał dzieci,
razem napełnili łódkę, wspólnymi siłami ją przechylili i … chlust! Udało się.
Ale widok był przerażający! Z kapeluszowego pałacu został tylko piec i komin.
Dzieci rozpłakały się. O miodowniku nie ma co marzyć. Pan Krasnal gotów był
osobiście dopilnować, by mama przyłożyła im rózgą. Ale nie odmówił, kiedy
dzieci poprosiły go o pomoc w budowie nowej chatki. Wkrótce na wysepce
stanął drewniany domek pokryty dachem z kory brzozowej. Miał jedno okienko,
porządne drzwi, ten sam stary piec i ten sam stary komin.
Nagle dziewczynka wpadła w popłoch. Jak oni pokażą się mamie? Zapomnieli
uprać ubrania. Pan Krasnal wysłał maluchy do łóżka, bo w łóżku ubrania nie są
potrzebne i przykrył je mchową kołderką.
Pani Krasnalka była bardzo zmęczona, ale zadowolona. Wracała do domu
z kłębami pięknej białej wełny. Podpływając do wysepki osłupiała ze
zdumienia. Kapeluszatka wyraźnie się skurczyła. Co się stało!? Pan Krasnal
wszystko jej opowiedział. I na wszystko miał lekarstwo. Poprosił Panią
Krasnalkę o rękę i obiecał zadbać o wychowanie dzieci. W zimie będą mieszkać
w jego ciepłym, przytulnym pniaku, a w lecie- w drewnianej chatce
z brzozowym dachem.
Pani Krasnalka wyprała brudne ubrania, dzieci dostały rózgi, a na osłodę
miodownik.
A potem Pastor Kret udzielił narzeczonym ślubu i wszyscy żyli długo
i szczęśliwie.

Podobne dokumenty