dom z gwiazdami
Transkrypt
dom z gwiazdami
FORUM BRANŻOWE ZNANI BUDUJĄ DOM Z GWIAZDAMI Kevin, jak Anglik czuje się w polskim dworku? Wspaniale. Jak wiesz, ja nigdy nie miałem swojego domu. Od czwartego roku życia wychowywałem się w domu dziecka. Po skończeniu szkoły średniej i osiągnięciu pełnoletniości dach nad głową zapewniła mi służba w Marynarce Jej Królewskiej Mości. Potem wynajmowałem różne mieszkania: najpierw w Londynie, potem w Warszawie. Wreszcie wraz z żoną pomieszkiwaliśmy u teściów – mili, ciepli i życzliwi mi ludzie, ale to nadal był przecież ich dom. Dopiero jak wprowadziłem się przed dwoma laty do swojego własnego domu, poczułem, że jestem u siebie, że ten kawałek ziemi jest mój i tylko mój – to piękne uczucie, do którego dążyłem chyba przez całe życie. Czym więc dla ciebie jest dom? Przede wszystkim miejscem wypełnionym miłością moich najbliższych. W takiej atmosferze masz wreszcie poczucie bezpieczeństwa i harmonii w życiu. Możesz spokojnie usiąść, odpocząć, zebrać myśli, nabrać sił do następnego dnia, kolejnego dnia walki z przeciwnościami losu. Bo dom to miejsce, gdzie nie musisz walczyć, gdzie możesz się zrelaksować, a także robić wreszcie to, co naprawdę lubisz. Ja na przykład w moim domu zajmuję się także astronomią. Ale w gwiazdach okien nie znalazłeś, musiałeś chyba zejść na ziemię… To też jest kosmiczny przypadek, gdy dwaj ludzie schodzą się w jednym punkcie czasoprzestrzeni. A było tak: kręciliśmy wówczas na północy Polski jakiś film promocyjny – planem filmowym było prywatne pole golfowe. Choć nie jestem jeszcze dobrym graczem, to lubię tę grę i w przerwie między zdjęciami postanowiliśmy z kolegami rozegrać jedną partię na 18 dołkach. Jednak nie bardzo mogliśmy zacząć, bo jeszcze ktoś grał na tym polu, a etykieta golfowa nakazuje, aby zaczekać do końca jego gry, dopóki tamten nie skończy. Ale akurat ten gracz podszedł do nas i powiedział: „Bardzo proszę, ja sobie spokojnie będę kończył, a panowie już mogą zaczynać swoją grę” – to była duża uprzejmość z jego strony. No dobrze, ale gdzie tu okna? Temat okien pojawił się, gdy spotkaliśmy się z owym panem już przy 19. dołku – czyli w klubie przy barze. Przedstawił się jako Jerzy i tak zaczęliśmy sobie gadać przy małym piwku. Okazało się, że jest prezesem firmy Dako. A co robi Dako? – spytałem. Okna – usłyszałem w odpowiedzi. I to już było dla mnie prawdziwe zrządzenie losu, bo przecież ja właśnie dom budowałem i potrzebowałem okien. Zamówiłem jeszcze jedno piwko i tak sobie już o tych oknach i budowaniu pogadaliśmy do późnego wieczora. 40 siepień 2011 To rzeczywiście trafiłeś na fachowca, bo prezes Jerzy Studziński to wykształcony inżynier z wieloletnim doświadczeniem na wielu budowach. Miałem okazję się o tym przekonać, a po jakimś czasie zadzwoniłem do Jurka, prosząc, że zależy mi na czasie, bo idzie zima, a chciałbym zamknąć stan surowy. Dzięki temu mógłbym kontynuować prace wykończeniowe wewnątrz budynku i być może jeszcze przed Wigilią tamtego roku wprowadzić się do własnego domu. Jerzy osobiście to pilotował: dał mi człowieka, który wszystko zmierzył, zaproponował odpowiednie rozwiązania, a po błyskawicznym wykonaniu przysłał z oknami ekipę, która je wszystkie zamontowała. To i pewnie jako golfista opust jakiś ekstra dostałeś? A skąd, płaciłem normalną cenę według cennika. Ja nie oczekiwałem ekstra rabatów, ale wystarczyło, że dostałem dobre okna w ekspresowym terminie, za co jestem Jurkowi dozgonnie wdzięczny. Przy okazji: wiem, że jest waszym czytelnikiem, więc pozdrawiam go z całego serca i zapraszam do Radzymina do mojego ciepłego już domu. Czym się kierowałeś przy wyborze okien? Chyba niczym. Wiem, że okna są plastikowe, białe, z delikatnymi szprosami wewnątrz szyb i nic więcej o nich nie wiem i prawdę mówiąc nie chcę wiedzieć. Zdałem się tu całkowicie na Jurka i jego ludzi, a oni już tak mi to dobrali, że nie mam z tym jakiegokolwiek problemu. Owszem, pytali, jakie mają być te okna, gdzie mają być zastosowane – wiem, że mi to ekstra uszczelnili, że mają dwie szyby i że są ciepłe. A to mi absolutnie wystarcza. Nie chciałeś przypadkiem okien typu angielskiego? W polskim dworku te nasze angielskie gilotyny? No czyś ty na głowę upadł?! Ja sam się czasami zastanawiam, dlaczego u nas w Anglii są takie właśnie okna, które zawsze można otworzyć tylko do połowy – nigdy nie można otworzyć na oścież. Ale tam tak już jest, tak samo jak dwa oddzielne krany: do ciepłej i do zimnej wody. Ja nie rozumiem tego, ale to już nie mój kłopot, bo ja wolę polskie krany i polskie okna, które są dużo bardziej funkcjonalne. I takie właśnie mam w moim domu. A drzwi skąd brałeś? Drzwi tarasowe też oczywiście są od Jurka. Ale drzwi wewnętrzne wybierała już żona i wybrała drzwi firmy Porta. Tak się umówiliśmy, że ja dbam o finanse, ale wszystkie elementy wykończeniowe wybiera Marynia. Wiesz, dzięki temu uniknąłem pretensji, że wybrałem jakieś paskudztwo Kevin Aiston – najbardziej popularny Anglik w Polsce i najbardziej znany polski strażak w Anglii. Od dzieciństwa mieszkał w Londynie, potem krótko w Paryżu, następnie w Warszawie. Od 20 lat przebywa w Polsce, od 10 lat – w podwarszawskim Radzyminie, gdzie przed dwoma laty wybudował dla swojej rodziny dom o charakterze polskiego dworku. czy coś niefunkcjonalnego – gdyby się skarżyła, że np. drzwi są nieładne – zawsze mogę odpowiedzieć: sorka, ale to ty wybierałaś. Taka moja małżeńska polityka. Na szczęście drzwi są ładne i funkcjonalne, więc Marynia nie narzeka. Czy jako strażak zadbałeś o zabezpieczenia ppoż. w swoim domu? A jakżeby inaczej?! Oczywiście, że zadbałem! Mam w domu cztery gaśnice, w każdym pokoju czujki dymowe, jest duża apteczka przemysłowa oraz dwa koce gaśnicze. Niedługo zamontuję jeszcze na górze liny ewakuacyjne. To wygląda jak mały woreczek, który mocuje się do ściany nad oknem i w razie zagrożenia rozwija się to za okno i jest gotowa lina do ewakuacji. Zamiast drabiny. Oby nigdy nie było potrzebne, ale niech będzie. Polecam to w każdym budynku, który ma więcej niż jedną kondygnację – kosztuje grosze, a daje większy spokój. Z bramą też masz chyba duży spokój, bo widzę, że ciepła i solidna? Owszem, też kupiłem w Dako, gdzie mi ją starannie dopasowano i zamontowano razem z automatyką. Garaż mam duży, na dwa samochody i moje motocykle, więc i brama do niego musiała być odpowiednio duża. A chociaż mieszka za nią trójka moich motocykli, to powiem ci w zaufaniu, że kłótni między nimi nigdy jeszcze nie słyszałem. Dlatego też motocykle kocham bardziej niż kobiety, poza córkami i żoną oczywiście. Dziękując za tę rozmowę, życzę ci z całego serca nieustającej wzajemności w tych uczuciach: i od twoich kobiet, i od motocykli. I ja dziękuję za rozmowę i życzenia, a wszystkich motórzystów stolarkowych zapraszam w sierpniu do Radzymina na X MotoCud. Jeśli wy przyjedziecie do nas, to i my w ramach rewanżu odwiedzimy was na waszym Motobudzie i będzie okazja pogadać o oknach i astronomii. Zgoda? Umowa stoi ROBERT KLOS