Rozmowa z Iwoną Kossmann, założycielką i właścicielką firmy
Transkrypt
Rozmowa z Iwoną Kossmann, założycielką i właścicielką firmy
STYL ŻYCIA Rozmowa z Iwoną Kossmann, założycielką i właścicielką firmy Kossmann Fashion 42| | lipiec - sierpień 2013 STYL ŻYCIA klasykę Czas na luksusową Kobiety aktywne zawodowo zdążyły się przyzwyczaić, że niektóre kolory – takie jak czarny, granatowy czy szary – są w biznesie uniwersalne. Przykład Iwony Kossmann, z którą spotykam się na V Kongresie Kobiet w Warszawie, dowodzi, że na tym właśnie można zbudować nową markę ubrań. Stworzyła Pani markę mody biznesowej. Już na pierwszy rzut oka widać, że stawia Pani na jednolite kolory: czerwień, granat, czerń, antracyt, kremowy czy też biały… Nie lubię wzorów i proponuję jedną barwę – w różnych odcieniach. Moim założeniem jest, by moda pomagała kobiecie przejść przez dzień w komfortowy sposób. Przy tym bazą jest klasyka: kroje ciekawe, ale proste, formy zapewniające wygodę, dobre jakościowo tkaniny, takie jak wełna, wełna z naturalnym stretchem, bawełna czy jedwab. Pracując przez dwadzieścia lat w biznesie, doszłam do wniosku, że nikt nie potraktował kobiet aktywnych zawodowo jako grupy docelowej. A szkoda. Bo, po pierwsze, jest to grupa o dużej sile nabywczej. Po drugie, współczesne panie mają mało czasu, by szukać i kompletować poszczególne elementy garderoby. Swoją kolekcję określam mianem dostępnego luksusu. Ale czy to znaczy, że adresatkami Pani sukienek lub garniturów są również przedstawicielki organizacji pozarządowych, tak licznie zgromadzone na kongresie?! W takich miejscach zarabia się przecież mniej niż w korporacjach. Dlaczego nie?! Ceny ubrań z mojej kolekcji wahają się od 100 do 1000 zł za sztukę. Sądzę więc, że są dostępne. W istocie staram się obciąć wszystkie elementy, które podbijają końcową cenę. Mam niskie marże. Wydaje mi się, że w naszym świecie doszło do przewartościowania pojęcia mody. Bo kojarzy się ona z dużymi firmami. Marki takie jak Zara czy H&M potrafią oferować 12 kolekcji w roku, a nie dwie... nowe modele ubrań wprowadzają praktycznie co tydzień. W przypadku małej firmy, takiej jak moja, jest to na razie niemożliwe, choć od przyszłego roku będę miała cztery kolekcje. Czym może wygrać mała firma? Uniwersalizmem kolekcji. To jest kierunek, w którym idę. Myślę, że w biznesie bardzo istotne jest zaoferowanie dobrej klasyki. Taka pasuje do każdej kobiety. Nie chcę robić mody sezonowej. Naturalnie, niektóre rzeczy, jak choćby kolor, mogą się zmieniać. Jeżeli w sezonie letnim, tak jak teraz, głównym trendem będzie biały albo biały z czarnym, to właśnie te kolory będą stanowiły większość mojej kolekcji. Jeżeli wejdziemy w sezon jesienny, będzie tam bardzo dużo czerni, niebieskiego i oczywiście szarości, określanej obecnie jako nowy czarny. Reszta to kolory uzupełniające, czyli kolory topów, butów, dodatków. Prostota kroju może oznaczać nudę. Niekoniecznie. Bardzo ciekawe mogą być choćby dodatki. Poza tym mam modele dla różnych sylwetek: sukienki z kloszem – dla kobiet o szerokich biodrach, ołówkowe spódnice – dla pań o wąskich biodrach. Koncentruję się na kobiecie – na tym, jaką ma figurę, staram się podkreślić jej walory, wydobyć to, co jest w niej piękne. Dziś w modzie, również tej biznesowej, zdają się dominować dżinsy. Jak się Pani na to zapatruje? Wszystko jest dla kobiet. Myślę, że dżinsy to świetny wybór i element garderoby, bez którego trudno sobie wyobrazić ubiór weekendowy, ale niekoniecznie nadają się one do pracy. Ostatnio do mody wróciły sukienki. Zachęcam więc kobiety, by nie traciły swojej kobiecości i czasami założyły właśnie sukienkę. |43 STYL ŻYCIA Ubiór jest ważny w pracy...? Bardzo ważny. Trzy pierwsze sekundy decydują o tym, czy jesteśmy postrzegani jako profesjonaliści, czy też nie. W 2008 roku zdobyła Pani tytuł Menedżera Dekady. Została więc Pani uznana za profesjonalistkę. Jak powinien być ubrany menedżer? Zgodnie z zasadami dress codu i tym, czego wymaga od niego jego środowisko pracy. Nie może przy tym zapominać, że firma to nie scena, na której ma zaistnieć. W przypadku menedżera liczy się przede wszystkim skuteczność w zarządzaniu i kontaktach z klientami. A skąd pomysł na pojawienie się na Kongresie Kobiet? Czy to była Pani inicjatywa, czy została Pani zaproszona? Zostałam zaproszona. Zaś jeśli chodzi o kongres, to po prostu wierzę w wartości, które promuje. Myślę, że kobiety powinny kultywować solidarność, bo to im pomaga. Wielokrotnie widziałam, jak sieć kontaktów, tak istotnych dla naszych awansów i promocji, budują mężczyźni. Paniom wychodzi to gorzej, przede wszystkim dlatego, że poza pracą mają inne obowiązki, co na przykład zmusza je do szybkiego powrotu 44| do domu. W rezultacie kobiet na szczycie jest mało. A te, które tam weszły, musiały o to ciężej walczyć niż mężczyźni. Na domiar tego, podczas kongresu uczestniczyłam w panelach, poruszających problemy, które dla wielu kobiet są ważniejsze niż obecność na rynku pracy. Mam na myśli przemoc domową. Niestety, brakuje zorganizowanych działań, które wspomagałyby panie w tego typu sytuacjach. A jestem przekonana, że jest to potrzebne. Pani recepta na połączenie sukcesu zawodowego z tym w życiu prywatnym. Nie zapominać, że życie prywatne jest równie ważne jak to zawodowe. Widziałam kobiety, które zrezygnowały z dzieci, a potem traciły pracę. Widziałam również kobiety, które rezygnowały z partnerstwa – bo nie musi to być koniecznie małżeństwo – na rzecz pracy. Tymczasem obydwie sfery wymagają uwagi i miłości. Oczywiście, czasami prym bierze życie zawodowe, innym razem bardziej się musimy zaangażować w życie prywatne. Ważne jest jednak, byśmy uwzględniały obie te sfery. W przeciwnym razie może się to kiedyś na nas zemścić. Rozmawiała Magdalena Jankowska | lipiec - sierpień 2013