Reiner Kunze Laudacja Kiedy autor ma to szczęście, że jego

Transkrypt

Reiner Kunze Laudacja Kiedy autor ma to szczęście, że jego
Reiner Kunze
Laudacja
Kiedy autor ma to szczęście, że jego tłumaczki i tłumacze są młodsi o jedno
lub nawet dwa pokolenia i stają się dla niego przyjaciółmi wiernymi przez
dziesiątki lat, trafia mu się jeden z najcenniejszych darów losu, jaki się może
trafić autorowi. A cokolwiek by go poza tym w życiu spotkało, nie powinien
narzekać na swój los już zwłaszcza, kiedy wśród tych tłumaczy znajdzie się
ktoś taki jak Jakub Ekier. On, który sam pisze wiersze bardzo subtelne w sposobie odczuwania, jest tłumaczem sumiennym, skrupulatnym i nader wrażliwym. Jego empatia kryje w sobie niebezpieczeństwo, że przekładając wiersz,
sam się nim stanie, a wtedy nie sposób go będzie z powrotem przetłumaczyć
na Jakuba Ekiera.
W tych dniach, inwentaryzując archiwum naszej z żoną fundacji, znalazłem
niewielką teczkę, a w niej faksy, jakie on i ja wymienialiśmy, kiedy przekładał
moje wiersze z myślą o tomie remont poranka. Na pierwszej kartce faksu z 31
lipca 2007 roku widnieje ostrzegawcza odręczna adnotacja: „5 stron”. Na tych
pięciu stronach Jakub Ekier zadaje dwadzieścia pięć pytań, wśród nich jedno
dziewięciowersowe, dotyczące wiersza „w zamyśle dzielność” (tapferer vorsatz). Objaśniwszy dwa możliwe warianty translatorskie, kończy pytanie słowami: „Czy ta druga wersja nie byłaby po Twojej myśli?”. W ślad za tym faksem kilka dni później, 4 sierpnia idzie następny, zaledwie czterostronicowy, a
w nim dziewięć pytań, między innymi kolejne co do wiersza „w zamyśle dzielność”, które ma tym razem objętość dwudziestu trzech linijek. Mowa jest w
nim: „Choć Tobie rym ‘Schuhs – Fuß’ wydał się do zastąpienia, ja odbieram
go jako rym wyższego rzędu. Jest taki wiersz Philipa Larkina, w którym ktoś
przejeżdża pociągiem przez rodzinną miejscowość, a współpasażer pyta go,
czy tu są jego korzenie. Zagadnięty człowiek spogląda na swoje buty, i słowa
‘roots – boots’ sygnalizują egzystencjalny fakt, że nie mamy korzeni, lecz tylko
buty. Wspominam o tym nie dlatego, że o buty chodzi, ale ponieważ Twój rym
w sposób równie istotny zestawia pojęcia trudne do zastąpienia. Kiedy ktoś na
widok buta przypomina sobie stopę, łączy w jedno dwie rzeczy, które stanowią całość, i z powrotem uładza wszechświat, przez co ten wraca na swoje
miejsce.” Dalszy ciąg stanowią przez dziesięć linijek warianty translatorskie,
które w polszczyźnie mogłyby zastąpić rym „Schuhs – Fuß”. To nie jest pytanie tłumacza do autora, lecz esej i przyjacielski uścisk.
W moim utworze prozą, którego akcja toczy się w Moskwie w roku 1968,
mowa jest o wzniesionym toaście: „Stuknęliśmy się za Czechosłowację”.
Pewien tłumacz na język o światowym zasięgu, tłumacz, którego mi wcześniej
chwalono, że we wspomnianym akurat kraju jest niezrównany, przełożył to
miejsce tak: „Starliśmy się o Czechosłowację”. Był znacznie mniej męczący
niż Jakub Ekier, bo nie zadał ani jednego pytania, a książka łącznie z przekładem powstała w kilka tygodni.
Więc lepiej będzie, jak pogłaszczę mojego przyjaciela po wełnistej głowie,
z okazji przyznania Nagrody imienia Karla Dedeciusa szepcąc Jakubowi do
ucha: „Stary, tak trzymać!”
Tłumaczenie: Jakub Ekier
Seite 2