ACTAadacta

Transkrypt

ACTAadacta
AUDIO/WIDEO
ACTA ad acta
Grzegorz
Mosieniak
Zanosi się, że kolejna wojna światowa rozegra się między rządami i korporacjami, a tak zwanymi
internautami, których siły – jak pokazują ostatnie wydarzenia – lekceważyć nie można. I w ten
sposób historia zatoczy koło – protokół transmisji danych w sieci TCP/IP, który został stworzony
z myślą o infrastrukturze wojskowej, teraz umożliwi konsolidację cywilnego wroga. Jak na ironię
rozpoczął się u nas właśnie pobór do wojska, zwany obecnie kwalifikacją wojskową...
T
ymczasem nasz rząd w obliczu wroga publicznego odsuwa tylko sprawę umowy ACTA, regulującej między innymi
kwestie ochrony praw autorskich. Nie wie, co z tym fantem
zrobić, i ponoć nic już zrobić nie można, a ponadto ujawniane dokumenty jasno mówią, że o żadnych konsultacjach społecznych
nie mogło być mowy, więc całe to mydlenie oczu społeczeństwu
to tylko dalsze pogrążanie się władzy. Przepychanki będą trwały
jeszcze długo, argumenty będą sięgały skrajności, a życie będzie
toczyło się dalej – czasem mniej, czasem bardziej ocierając się o absurd. Bo kwestia umowy ACTA jest
z jednej strony objawem arogancji władzy,
a z drugiej pochodną sięgającej ostatnimi
czasy właśnie absurdu kwestii ochrony
praw autorskich czy wartości intelektualnych – jak zwał tak zwał. Generalnie
mętlik jest spory, każdy chce chronić
wszystko, co jego, ale korzystać bez
ograniczeń z płodów pracy innych.
Przywiązanie do efektów własnej pracy, mniej lub bardziej twórczej, jest
bardzo silne. Znane przecież wcześniej
ze stopek redakcyjnych książek formułki
„© Copyright by... Wszelkie prawa zastrzeżone” zaczęły pojawiać się już na pierwszych
stronach WWW. Niemal wszyscy autorzy – webmasterzy zastrzegali wszelkie prawa do swych serwisów, witryn i najskromniejszych choćby stroniczek internetowych.
Łatwo się o tym przekonać – wyszukiwarka Google na hasło
„copyright” zwróciła ponad 13 miliardów (!) wyników. Kilka razy więcej niż „sex”.
Przypomnijmy tylko dla porządku, co rozumie się pod pojęciem prawa autorskiego. W skrócie – są to przepisy służące
ochronie twórczości artystycznej i naukowej oraz zapewnieniu
praw majątkowych i osobistych twórców do ich dzieł. Dzięki
temu autorzy mają wyłączne prawo do rozporządzania swoją
twórczością, a jego naruszenie może powodować pociągnięcie
do odpowiedzialności cywilnej i karnej. Międzynarodową umowę dającą podstawę do powszechnego stosowania prawa autorskiego podpisano w Bernie w 1886 roku. Państwa-sygnatariusze
konwencji utworzyły Związek Berneński, do którego Polska przystąpiła w 1920 roku. Osobiste prawa autorskie twórcy nigdy nie
wygasają i nie są zbywalne, w przeciwieństwie do praw majątkowych do utworu, które można przekazać, sprzedać lub odziedziczyć, i które wygasają po upływie określonego czasu. W Polsce
jest to 70 lat od śmierci autora lub opublikowania utworu. Aby
korzystać z ochrony na mocy prawa autorskiego, wymagane
jest umieszczenie na egzemplarzach utworu stosownego zastrzeżenia, zaopatrzonego w symbol ©. Jest on odpowiednikiem
formułki „Copyright”, stosowanej w celu zagwarantowania praw
autorskich na terenie USA, które do umowy przystąpiły bodaj dopiero w latach 70.
Niewątpliwie rozwój nowych mediów, w tym
głównie Internetu, znacząco wpłynął na sposób masowej komunikacji – przyspieszył
przepływ informacji i zwiększył ich ilość.
Dotyczy to również szeroko rozumianej
twórczości – filmów, utworów muzycznych, zdjęć, dzieł literackich i programów. A każde dzieło ma swojego
autora, który z natury rzeczy swej własności chciałby strzec. Własność rzecz
święta, tylko jak jej dopilnować w sieci
milionów komputerów, miliardów stron
WWW i setek milionów użytkowników?
No właśnie – można machnąć ręką i tego nie
robić, pozwalając korzystać z udostępnionych
przez siebie treści bez ograniczeń, albo odwołać się do
ochrony praw autorskich stosowanej od wielu lat w odniesieniu
do książek, filmów czy utworów muzycznych. Sprawę można
skomplikować jeszcze bardziej, rozgraniczając poszanowanie
prawa do autorstwa dzieła i do korzyści majątkowych, jakie
dzięki niemu możemy osiągnąć. Jak wymieszamy to jeszcze
z coraz bardziej absurdalną – choć często uzasadnioną – tak
zwaną ochroną wizerunku, możliwością wykorzystania czyjegoś dzieła na prawach cytatu czy ustaleniem granicy plagiatu,
no to powstaje niezły mix. Może będziemy też musieli zdefiniować na nowo znaczenie słowa „pożyczać”? A dorzućmy do
tego kwestie właściwej odpowiedzialności – użytkownik – operator sieci – dostawca Internetu – właściciel serwera – i przyprawmy wszystko ochroną danych osobowych oraz tajemnicą
korespondencji, to powstaje mieszanina, w której właśnie od
jakiegoś czasu się taplamy. Dodatkowo twórcy zyskali jeszcze
4/5
kolejne oręże w walce o swoje – włączenie aspektów twórczości w obręb dóbr osobistych, których chronić mogą w oparciu
o Kodeks Cywilny.
Rządy są od rządzenia, więc powinny w imię dobra obywateli
kwestie te przewidywać i regulować. Sprawę przespały, więc mamy teraz przeciąganie liny. Ale kto okaże się silniejszy? Już raz – nie
tak dawno – koncerny musiały odpuścić, kiedy wyszło na jaw, że
komunikaty na płytach z filmami o całkowitym zakazie kopiowania są bezprawne, bo na własny użytek można. Z drugiej strony
mamy też pełną nieświadomość konsumentów, na co się godzą,
kupując na przykład program, którego tak naprawdę nie kupują,
tylko nabywają dość ograniczone prawo do jego użytkowania.
Przy tej okazji warto jednak zauważyć, że obecnie darmowego
oprogramowania i opensource jest już jednak sporo, choć i ono
może być solą w oku wielkich firm. Google zostały ostatnio skazane na pół miliona euro kary za udostępnianie za darmo map,
czego domagała się francuska firma.
Wracając jednak do kwestii ochrony praw, nie można pominąć
faktu, że środowiska tak zwane internetowe w pewnym stopniu podejmowały inicjatywy nadążające za rozwojem sytuacji
i pewne rozwiązania funkcjonują, dlatego w skrócie niektóre
z nich przypomnę.
CREATIVE COMMONS
CC to pozarządowa organizacja typu nonprofit utworzona w 2001 roku w Stanach
Zjednoczonych z inicjatywy naukowców,
prawników i intelektualistów zaangażowanych w prace na rzecz ochrony
i promocji wspólnych dóbr kultury.
Główny cel organizacji to tworzenie
umiarkowanych i elastycznych zasad
prawa autorskiego. Licencje CC są
różnego typu, a autorzy sami określają
zakres ochrony czy możliwości wykorzystania dzieła.
ROYALTY FREE
W celu ułatwienia obrotu ogromną ilością przede
wszystkim zdjęć dostępnych za pośrednictwem stron WWW,
stworzono nowy sposób kontroli obrotu utworami i związanymi z nimi prawami – udzielanie licencji niewyłącznej.
Jest to sposób rozprowadzania dzieł będących przedmiotem praw autorskich, odbywający się na zasadzie stosowania zminimalizowanych opłat i ograniczeń w ich stosowaniu.
Utwory zakupione w ten sposób nie są objęte w zasadzie
żadną ochroną zabezpieczającą przed wykorzystaniem ich
przez inne osoby czy firmy. Autorzy przekazujący swe prace do obrotu na zasadach royalty free otrzymują zapłatę za
przekazane dzieło, a nie honorarium autorskie za każde jego
wykorzystanie. Utwory z licencją royalty free zawsze pozostają
własnością sprzedawcy, nie ma transferu praw, nie wolno ich
dalej sprzedawać, wypożyczać, a możliwości ich kopiowania
bywają bardzo ograniczone.
GNU GPL (General Public License)
Licencja wolnego oprogramowania, sformułowana przez Free
Software Foundation. Na jej podstawie użytkownikowi zostają
przekazane prawa do uruchamiania programu w dowolnym
celu, analizowania działania programu i dostosowywania go do
swoich potrzeb, kopiowania oraz udoskonalania i publikowania
własnych poprawek oraz kodu źródłowego.
FREEWARE
Licencja oprogramowania umożliwiająca darmowe rozprowadzanie aplikacji bez ujawnienia kodu źródłowego.
SHAREWARE
Rodzaj płatnego programu komputerowego, który jest rozpowszechniany bez opłat do sprawdzenia przez użytkowników. Po okresie próbnym za program należy zapłacić lub
skasować go, w przeciwnym wypadku jego użytkowanie jest
nielegalne.
INNE RODZAJE LICENCJI OPROGRAMOWANIA to:
Adware, APSL (Apple Public Source Licenses), licencja BSD, CDDL
(Common Development and Distribution License), CPL
(Common Public License), IDPL (Initial Developer’s
Public License), IPL (InterBase Public License),
LGPL (GNU Lesser General Public License)
Licencja Artystyczna (Twórcza – Artistic
License), Licencja X11 (MIT), MPL (Mozilla
Public License), NPL (Netscape Public
License), Postcardware (cardware),
Shared source.
COPYLEFT
System licencjonowania praw autorskich zezwalający na modyfikację i redystrybucję dzieła, stworzony w 1984 roku na
użytek oprogramowania, ale używany również dla innych rodzajów materiału. Nazwa oraz
symbol są nawiązaniem do formułki „copyright”,
sugerując jej odwrotność, czyli poszerzenie wolności,
zamiast jej ograniczenia.
Jest więc z czego czerpać i nad czym się zastanawiać.
Sprawy nie ułatwi na pewno świadomość, jak wielka jest
ignorancja władzy i jej cynizm w stosunku do obywateli,
który przy tej okazji objawił się w całej okazałości. Intuicja
podpowiada mi, że o kompromis w obecnym sporze będzie
bardzo trudno, ale przynajmniej możemy sobie podyskutować do woli, parę rzeczy uświadomić, może też bardziej
zadbać o własną twórczość i może też powrócić do źródła –
„siódme – nie kradnij”.
Oczywiście zachęcamy do wzięcia udziału w dyskusji wszystkich zainteresowanych tematem, a jedną z opinii – przemyślenia
naszego autora przedstawiamy poniżej.