Rewalacje - nr 6/2008
Transkrypt
Rewalacje - nr 6/2008
ISSN 1508-2776 Cena 2 zł Rewal, 15 – 19 sierpnia 2008 ROK XI, Nr 6 (89) Nowy dodatek Egoizm praktyczny Str. 3 Mlask, ciach i trach Str. 4 Z Bogiem przez Świat Str. 6 Pakujemy walizki... i uciekamy Str. 8-9 Wakacje z procentami Czytaj w dodatku „Rewalans” Sprzedali schronisko, ale... Str. 11 Do góry nogami Str. 20 CO SŁYCHAĆ? KIT Drodzy Czytelnicy! Przed Wami szósty, ostatni numer tygodnika „Rewalacje” redagowanego przez członków o b o z u dziennikarskiego „Potęga Prasy”. Nasza gazeta to efekt pracy wszystkich uczestników warsztatów. Staraliśmy się, aby każdy mógł spróbować swoich sił na łamach „Rewalacji”. Dużo trudności sprawiła nam praca zespołowa. Często emocje brały górę nad rozumem. Wielu z nas pomagało innym, wspierało w trudnych chwilach. Śmialiśmy się i płakaliśmy także razem. Poznanie naszych mocnych i słabych stron przyczyniło się do wzajemnego zrozumienia. W tym numerze „Rewalacji” możecie Państwo przeczytać m. in. kontrowersyjny artykuł „Wakacje z procentami”, felieton „Mlask, ciach i trach” czy esej „Egoizm praktyczny”. Podjęliśmy także trudny temat nielegalnego handlu. Próbowaliśmy rozmawiać z Krzysztofem Krawczykiem... Opóźniliśmy występ „Kabaretu Pod Wyrwigroszem”. Byliśmy wszędzie... Specjalnie dla Was! Więcej? Codziennie możecie nas posłuchać na falach Rewalstacji 99.2 FM i poczytać o nas na portalu www.potegaprasy.pl. Miłej lektury i do usłyszenia! Redaktor naczelny Maciej Mazurkiewicz (Krótkie Informacje Tekstowe) 13 sierpnia w Rewalu na placu przy Urzędzie Gminy rozpoczęła sie XVIII edycja Festiwalu Indii. Atrakcjami imprezy są: czterogodzinny program sceniczny, lekcje jogi oraz warsztaty tańca. Poza tym na każdego czeka indyjski kram, restauracja wegetariańska i wypożyczalnia sari. Impreza pod honorowym patronatem Ambasady Indii potrwa do 15 sierpnia. Wstęp wolny. zem lwowska biesiada pod gwiazdami. Organizatorem imprezy jest Centrum Informacji Promocji Rekreacji Gminy Rewal oraz sołtys i rada sołecka Pustkowa. W sobotni wieczór bawiło się około tysiąca osób. Coroczna zabawa ma na celu promowanie rodzinnego spędzania czasu. – Z myślą o turystach przygotowaliśmy staropolskie domowe potrawy: żurek, grochówkę i bigos – mówi Władysław Hagaj, sołtys Pustkowa. Ratownicy z Niechorza wygrali siódme Zawody Ratownictwa Morskiego o Mistrzostwo Gminy Rewal. W zawodach, które odbyły się w Pogorzelicy wzięło udział sześć ekip. Oprócz Gminy Rewal swoją reprezentację wystawiły: Międzywodzie, Dziwnów i Łukęcin. Zawody obserwowało kilkaset osób. Ratownicy musieli wykazać się sprawnością w takich konkurencjach jak pływanie, bieganie, ratowanie człowieka z wody. Wygrali ratownicy z Niechorza, drugie miejsce zajęła reprezentacja Międzywodzia, a trzecie Rewala. W piątek, 15 sierpnia o godzinie 20.00, w Kościele Miłosierdzia Bożego w Trzęsaczu rozpocznie się IV Międzynarodowy Festiwal Muzyczny „Sacrum – non profanum”. Święto muzyki sakralnej zakończy się 20 sierpnia. Więcej informacji oraz program festiwalu na stronie internetowej www.trzesacz.org.pl. W sobotę, 9 sierpnia, w Pustkowie odbyła się impreza, która zawsze przyciąga ogromne rzesze turystów. Była to już czwarta z kolei, po cygańskiej, śląskiej i polskiej, tym ra- Sprostowanie W artykule „Schronisko kością niezgody”, który pojawił się w piątym numerze tegorocznych „Rewalacji” został popełniony błąd. Zamiast Henryk Kowal radny gminy Rewal został określony jako „Henryk Kopal”. Najmocniej przepraszamy za pomyłkę. (red.) Redaktor naczelny: Maciej Mazurkiewicz Sekretarz: Kuba Radzewicz Drugi sekretarz: Sandra Sobczyk Foto: Redakcja Reklama: Łukasz Haraśny, Kamil Wileczek, Marcin Gromniak Korekta: Iga Ryngwelska, Weronika Drozd Redaktor nieprzeszkadzający: p. Łukasz Roguski Adres Redakcji: Rewal, ul. Sikorskiego 10, tel. 0607650742, e-mail: [email protected], URL: http://www.potegaprasy.pl Druk: Drukarnia Jaklewicz s.c, ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 0913840786 2 W dniach 15 – 17 sierpnia odbędzie się największa impreza żeglarska na Bałtyku – VIII Regaty Unity Line. Trasa przebiegać będzie od Świnoujścia do Kołobrzegu, zaś premie lotne rozgrywane będą w Rewalu, Międzyzdrojach i Dziwnowie. Łukasz Haraśny Michał Kośmider Sandra Sobczyk KIM JESTEŚMY? Czy każdy z nas musi być egoistą? Informator turystyczny Egoizm praktyczny Urząd Gminy ul. Mickiewicza 19a tel. 091 38 62 624 Urząd Pocztowy Ulica Sikorskiego3 tel. 091 38 62 570 Bankomaty – bankomat Spółdzielczej Grupy Bankowej ul. Mickiewicza (obok Urzędu Gminy) – bankomat Spółdzielczej Grupy Bankowej ul. Saperska 2 – bankomat Gold Cash ul. Westepplate 16 – Bank Spółdzielczy w Gryficach oddział w Rewalu ul. Mickiewicza 19 (tel. 091-38-62-209) Kasa czynna 7: 30-14: 00 Amfiteatr ul. Parkowa Straż Gmina ul. Mickiewicza 21 tel. 38 62 974 Centrum Informacji Promocji Rekreacji Gminy Rewal ul. Szkolna 1 tel. 091 38 62 629 Policja ul. Mickiewicza 21 tel. 091 38 62 597 Pogotowie ratunkowe tel. 091-386-25-88 ul. Warszawska 31 Czynne w godzinach 8-13, Soboty i niedziele – nieczynny Apteka ul. Mickiewicza 25 tel. 38 62 702 Czynna 8-20, w niedziele 10-17 Stacja Paliw PKN Orlen ul. Mickiewicza 2 Obiekty Sportowe Hala widowiskowo -sportowa, siłownia, sauna, korty tenisowe, boisko do siatkówki i koszykówki, skatepark ul. Szkolna 1, czynna w godzinach 8.00-21.00 Boisko Sportowe ul. Sportowa tel. 091 38 62 994 Wielu z nas twierdzi, że egoizm to integralna część osobowości człowieka. Okazuje się, że to błędne założenie. Z natury jesteśmy empatyczni i pomocni. Dopiero wpływ otaczającego środowiska może zmienić naszą postawę. Często na gorszą. Egoizm to nadmierna albo wyłączna miłość do samego siebie. Egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Odnosi wszystko do siebie, patrzy na świat poprzez pryzmat „ja”. Nie uznaje systemu wartości społecznie akceptowanych, żyjąc zgodnie z własnymi przekonaniami. Z definicji egoizmu wypływają konkretne wnioski. Osoba, która określa się mianem egoisty (często stanowi to dla niej chlubę), zatraciła zdolność współczucia. Nie potrafi pomagać innym, nie widzi w tym doraźnych celów. Ego Z pojęciem egoizmu łączy się wiele innych zbliżonych znaczeniowo „przywar”. Egotyzm, egocentryzm, czy wreszcie narcyzm. Egotyzm jest przesadnym kierowaniem zarówno własnej, jak i cudzej uwagi na siebie samego; nieustannym myśleniem o sobie i nadmiernym zajmowaniem się własną osobą (niezależnie od tego, czy jest ono pozytywne, czy negatywne). Egotyzm bezpośrednio wypływa z egoizmu. Stanowi swego rodzaju dopełnienie zasady egoisty: liczy się tylko moje dobro. Ja w środku Warto zwrócić także uwagę na egocentryzm. To poniekąd tok rozumowania, który polega na centralnym umiejscowieniu własnej osoby w świecie. Stanowi przekonanie o tym, że jest się najważniejszą osobą, a świat „kręci się wokół mnie”. W życiu człowieka egocentryzm jest naturalną postawą rozwojową, zarówno umysłową jak i moralną, na określonym etapie rozwoju dziecka (okres przedszkolny). Później, a szczególnie w życiu dorosłym, jest objawem niedojrzałości, a co za tym idzie niedostosowania do życia w społeczeństwie. Występuje również w niektórych stanach psychotycznych. Róże, tulipany, narcyzy... We współczesnej psychiatrii narcyzm uznaje się za zaburzenie osobowości. Faza wstępna choroby przypada na okres dzieciństwa. Pojawiają się uczucia wszechwładzy. Według Stephena Johnsona związane jest to ze skokiem rozwojowym w czasie początków chodzenia, mówienia i rozwijania się nowych form myślenia. W tym okresie może nastąpić tak zwany „uraz narcystyczny” – podkopanie poczucia wartości bądź to przez nadmierne podkreślanie ułomności, niedoskonałości i ograniczeń dziecka, bądź też poprzez narcyzowanie, czyli nadmierne chwalenie, przypisywanie nieproporcjonalnie pozytywnych umiejętności. Wychowanie tego typu prowadzi do wytworzenia się urazu narcystycznego i w rezultacie fiksacji. Co dalej? Niestety egoiści nie mają łatwo. Często zamykają się z swoich hermetycznych środowiskach. Tworzą zamknięte grupy, ograniczając wpływy z zewnątrz. Wydaje im się, że unikanie nowych kontaktów ochroni ich od zła. To kolejny błąd. Z czasem grupa zacznie eliminować najsłabszych psychicznie członków, innych zdeprecjonuje. Potrzebuję pomocy Wielu z nas nie ma ochoty pomagać innym. Nie akceptuje faktu, że coś może być niezrozumiałe, jednak przede wszystkim nie widzi w pomocy wartości odwzajemniania. Pamiętajmy, że w przyrodzie nic nie ginie. Raz zaoferowana pomoc powróci do nas ze zdwojoną siłą. Maciej Mazurkiewicz Łukasz Haraśny Kacper Gaduła-Zawratyński 3 FELIETON Co psuje nam wypoczynek na plaży? Mlask, ciach i trach Na moment błogiego lenistwa czekaliśmy przez cały rok. Właśnie rozpoczyna się nasz wymarzony urlop. Zabieramy ze sobą leżaki (żeby było wygodnie), prowiant (na pewno chętnie coś zjemy), parawan (bo wieje strasznie), książkę, ewentualnie prasę (trzeba w końcu nadrobić zaległości). To ma być nasz prywatny skrawek na ziemi, mamy odpocząć i opalić się. Zaczynamy plażowanie, ale czy aby na pewno? Co zmąci nasz spokój? Wreszcie znaleźliśmy kawalątek wolnego miejsca. Trochę nieforemny, zbyt długi i zbyt wąski, ale i tak nie mamy wyboru. Właśnie trafiliśmy na jeden ze słoneczniejszych dni w roku na polskim wybrzeżu. Wypadałoby się cieszyć, ale... Niestety. Z tego powodu zostaliśmy skazani na „wtopienie się w tłum”. Rozwinęliśmy już parawan, parasol, postawiliśmy leżaki, rozłożyliśmy koce, ręczniki, napompowaliśmy materac. Odpoczywać zacząć czas! Położyliśmy się na ręczniku. To ma być godzina dla nas. W tym momencie tuż obok naszego koca przebiega dziecko machając nam nad głową wiaderkiem z piaskiem i wymachując łopatką. Kto usnął na kocyku, w dodatku pochrapywał z otwartymi ustami, niech się nie zdziwi, że będzie mu potem chrzęścić między zębami. Nie możemy wypoczywać w takich warunkach, więc wyciągamy książkę. Na czym my to skończyliśmy... Aha, zapomnieliśmy włożyć do środka zakładki. Znajdujemy w końcu poszukiwany rozdział i zabieramy się do czytania, lecz tuż obok nas właśnie rozpoczyna się impreza. Śmiechy, chichoty, bardzo głośne rozmowy. Rezygnujemy Będziemy słuchać łagodzącego dźwięku fal rozbijających się o brzeg. Oj, niestety, dzisiaj Bałtyk zamienił się w „zupkę”, nie słychać 4 Tłumy na polskich plażach nie pozwalają na spokojny odpoczynek. Fot.: Weronika Drozd nawet plusknięcia. Nie mamy wyboru – musimy uciekać do wody. I cieszymy się, że to nie u nas, naprawdę, nie u nas! Urlop psują złośliwe sinice. Wskakujemy! Przeżywamy pierwszy szok termiczny i zaczynamy zabawę. Kładziemy się wygodnie na materacu, zamykamy oczy, odpoczywamy. Chlip, mlask, mlask – słyszymy za uszami. Tak, to koń, który właśnie ma ochotę zaspokoić swoje pragnienie. Wychodzimy. Wybieramy spacer boso wzdłuż plaży. Ruszamy pewnym krokiem, spoglądamy na koce innych plażowiczów, rozglądamy się i napotykamy na kawałek szkła. Ciach, trach i już szukamy wody utlenionej. Wracamy na koc Zgłodnieliśmy, więc nadchodzi pora, by wyciągnąć drożdżówki. Ale okazuje się, że nie tylko my mamy ochotę na coś słodkiego. Dołączają do nas osy. Machamy gazetą, rękoma, łopatką, ręcznikiem, bluzką – nie pomaga. Trudno, nie zjemy. Teraz położymy się na leżaku. Najwyższy czas powdychać trochę cennego jodu. Nabieramy powietrza do płuc... Rejestrujemy zapach – nie, to nie są ryby złapane w sieć tydzień temu. To dymek. Nasz sąsiad zafundował nam darmową sesję nikotynową. Akurat wieje w naszą stronę. Chcemy leczyć jodem tarczycę – nie ma nic za darmo – tylko kosztem płuc. Zbliża się pora obiadu. Nareszcie! Opuszczamy plażę, dzisiaj wystarczająco dała nam w kość. Wrócimy po południu. Magdalena Madeja SŁODKIE LENISTWO Wakacje nad Morzem Bałtyckim Cała prawda o wakacjach Jest połowa sierpnia, a ty nadal szukasz odpowiedniej oferty na wakacje? Masz już uzbierane pieniądze, ale wciąż nie możesz się zdecydować: wakacje w Polsce czy za granicą? W poprzednim numerze zamieściliśmy szczegółowy kosztorys wczasów w Rewalu, jednak jeżeli nie chcesz dużo wydać wybierz urlop za granicą. rach, albo nie wszyscy miło traktują turystów z innego kraju. Bałtyk tylko dla bogaczy? Mocna złotówka i wysokie ceny w kraju sprawiły, że wakacje poza krajem stały się dla polskich turystów jeszcze bardziej atrakcyjne. Tańszy jest nie tylko sam pobyt, ale także jedzenie i paliwo. Przykładowo za tygodniowy pobyt na Krecie w trzygwiazdkowym hotelu i z pełnym wyżywieniem zapłacimy niewiele ponad 1000 zł. Polskie morze – polskie plusy i minusy Wyjazd nad polskie morze: + rodzimy język + zabytki w miastach nadmorskich + krótsza droga Wyjazd za granicę: + czysta i ciepła woda + tańsze hotele + ładna pogoda + ciekawa kultura + lepsza infrastruktura + niższe ceny w marketach + zwiedzanie interesujących miejsc – brudno w restauracjach – drogo na małych straganach – niezbędna znajomość języków obcych Przy dobrej pogodzie nad Bałtykiem można skorzystać z różnych atrakcji. Fot.: Iga Radzikowska Wyjazd za granicę – idealne wakacje? Kiedy jedziesz za granicę oczekujesz czystej wody, ładnej pogody, tańszych produktów i poznania ciekawej kultury. Najczęściej wszystko sie sprawdza, ale nie wszystko też jest idealne. Bywa, że jest brudno w restauracjach lub za drogo w ba- – drogo – niepewna pogoda – brudno Osoby, które są zwolennikami plażowania nad Morzem Bałtyckim niechętnie wyjadą za granicę. Jednak i polskie morze ma wady i zalety. W naszym kraju jest zdecydowanie za drogo i trudno liczyć na dobrą pogodę. Trzeba przyznać, że nad Bałtykiem jest brudno. Plusem jest między innymi to, że można mówić w języku polskim lub poznać naszą ciekawą kulturę. Zuzia Jaroszewska 5 W DRODZE Wizyta litewskich pielgrzymów w Rewalu Z Bogiem przez świat – To już nasz trzeci miesiąc w drodze – opowiada 80-letnia Aldona Zabutiene, Wilnianka. – Do domu wrócimy dopiero we wrześniu. Pielgrzymi podczas marszu szukają skupienia. Modlą się za nowe powołania kapłańskie. Litwini rozpoczęli swój pątniczy szlak w Lourdes, znanym ośrodku kultu maryjnego we Francji. 11 lutego 1858 r. przy jaskini Massabielle 14-letniej Bernadecie Soubirous objawiła się Matka Boska. W miejscu tym w roku 1874 wzniesiono statuę Madonny z Lourdes, potem neogotycką bazylikę. Sama Bernadette Soubirous wstąpiła w 1866 roku do klasztoru Nevers, a w 1933 r. została kanonizowana. Pątnicy w drodze do Lourdes Corocznie do Lourdes przybywa ponad sześć milionów pątników. Miejsce słynie z cudownych uzdrowień. – Do organizacji katolickich należę już od dziesiątego roku życia – wspomina pani Aldona. – Współpracuję z wileńskim oddziałem Radia Maryja. Nie jest ono powiązane z polskim odpowiednikiem. Założone pięć lat temu przez włoskiego salezjanina Massimo Bianco Marijos Radijas nadaje swój program na terenie całej Litwy. Działa z misją nie- Pani Aldona pielgrzymuje od dziesiątego roku życia. Fot.: Przemysław Kubiak sienia pokoju światu poprzez codzienną modlitwę. Od początku swojej działalności Radio organizuje pielgrzymki. – W 2003 roku działalność radia zainaugurowaliśmy wyprawą do Jerozolimy – mówi działaczka Radia Maryja. – Przez ponad siedem miesięcy przeszliśmy przez Białoruś, Ukrainę, Bałkany i Turcję. Każdy z uczestników miał swoją własną intencję. Święta Góra Krzyży Góra Krzyży pod Szawlami to tradycyjny cel pielgrzymek Litwinów. Fot.: www.wikipedia.pl, Julo 6 Poza tymi dłuższymi pielgrzymkami, kilka razy w roku odbywają się marsze pątników po Litwie. Najbardziej znanym miejscem jest Góra Krzyży, położona kilkanaście kilometrów na północ od Szawli. W miejscu tym postawiono w 1430 r. kapliczkę upamiętniającą przyjęcie przez Żmudzinów chrztu. Nad kapliczką górował wielki krzyż. Po upadku powstania listopadowego w 1831 r. zaczęto tam masowo przynosić i stawiać kolejne krzyże. Od tego czasu przybywa ich stale. Krzyże są stawiane bądź podwieszane na już stoją- W DRODZE cych, różnej wielkości, od ogromnych kilkumetrowych, aż po całkiem miniaturowe, w intencji nadziei, przyszłości. W okresie władzy sowieckiej 1941-90 wielokrotnie próbowano zmusić mieszkańców do zaprzestania pielgrzymowania w to miejsce, a w 1961 r. podjęto próbę całkowitej jego likwidacji przy pomocy pił, siekier i buldożerów. Mimo to krzyże wciąż stawiano. Nie sposób ich zliczyć. Niektórzy oceniają, że sa- mych stojących jest już 50 tysięcy. Licząc z położonymi i podwieszonymi liczba jest szacowana na ponad 150 tys. Papież Jan Paweł II podczas wizyty na Litwie w 1993 r. celebrował na Górze Krzyży mszę świętą. – Na pielgrzymki po Litwie wybierają się przede wszystkim ludzie młodzi – dodaje pani Aldona. – Na co dzień mają oni za mało czasu na myślenie o Bogu. Jak wyznaje działaczka Radijos Marijos, pielgrzymka do Lourdes jest jej ostatnią w życiu. – Jestem już za stara na wędrowanie – śmieje się pani Aldona. – Teraz będę służyła Bogu codzienną modlitwą w domu i pracą w wileńskiej rozgłośni. Pytana o przyszłość religii i losy swojego kraju nieśmiało odpowiada: – To nie na mój rozum. Wszystko leży w rękach Boga. Maciej Mazurkiewicz Po raz kolejny w Rewalu Bieganie na śniadanie W tym roku już po raz czwarty odbyły się Biegi Śniadaniowe – cykl imprez w najbardziej popularnych miejscowościach na polskim wybrzeżu. Tegoroczna edycja zaczęła się 5 sierpnia w Łebie. Pięć dni później impreza zawitała do Rewala. Rys. Sandra Sobczyk Przed biegiem miała miejsce poranna rozgrzewka. Następnie uczestnicy przebiegli dystans ponad dwóch kilometrów. Po zakończeniu biegu każdy uczestnik otrzymał zdrowy zestaw śniadaniowy. Biegi Śniadaniowe przez ostatnie cztery lata zyskały popularność. Dzięki temu przyciągają zarówno turystów jak i aktorów, dziennikarzy i sportowców. Jednak ilość uczestników jest ograniczona – zaledwie tysiąc osób mogło pobiec w Rewalu. Nie ma jednak ograniczeń wiekowych. Przerwy podczas biegu sprawiły, że każdy był w stanie przekroczyć linię mety. Biegi Śniadaniowe to połączenie sportu i dobrej zabawy. Impreza promuje zdrowy styl życia oraz jest dobrym sposobem na poprawienie wytrzymałości i kondycji. Tegoroczna edycja Biegów zakończy się 15 sierpnia w Międzyzdrojach. Bardzo prawdopodobne, że również w następnym roku wybrzeże będzie biegać w ten sposób. Jeśli ktoś jeszcze nie spróbował, niech nie zwleka – naprawdę warto! Sandra Sobczyk 7 ROZMOWA NUMERU Gwiazdy kabaretu w Rewalu Pakujemy walizki Na polskiej scenie kabaretowej są już od 18 lat – zaczynali jako grupa „Somgorsi”. Szybko okazało się, że ich skecze śmieszą miliony Polaków. Posypały się propozycje programów dla RMF FM i telewizji publicznej. Kpią z polityków i naszych narodowych cech. Magdalena Madeja, Maciej Mazurkiewicz i Kuba Radzewicz rozmawiają z Kabaretem Pod Wyrwigroszem. – Zmienił się rząd. Czy macie więcej pomysłów? – Oni nie mają pomysłów, to i my nie mamy pomysłów... – A na kogo głosowaliście? – (Śmiech). My nie pytamy na kogo wy głosowaliście, wy nie pytajcie na kogo my głosowaliśmy. – Gniewacie się na Prawo i Sprawiedliwość? – Nie, dlaczego mamy się na nich gniewać? Bardzo lubimy PiS. – Pytanie, czy PiS lubi też was... – No właśnie... Chyba lubią, bo idą z nami na ugodę. – Politycy nie są dla was zbyt dużą konkurencją? – Właśnie trochę przestali być. My musimy robić program na żywo dwa razy w tygodniu i nawet wtedy kiedy nie jest aż tak śmiesznie. – Na czym polega fenomen Jożina z Bażin? – Kiedy robiliśmy tę parodię nie wiedzieliśmy, że odniesie taki sukces, dlatego jest on dla nas pewnego rodzaju zaskoczeniem. – Dopisaliście do tego utworu własne zwrotki. – Tak, ale widownia i tak woli słuchać oryginału. – Idziecie za głosem widowni, ale czy zgodnie z własnym sumieniem? – Widownia zawsze była dla nas najważniejsza i zawsze robimy tak, żeby ją zadowolić. Z tym sumieniem, z tym robieniem wszystkiego pod publiczkę powiem tak: mieliśmy ostatnio (pierwszy raz od pół roku) jeden dzień wolny i włączyliśmy sobie pierwszą naszą płytę, którą nagraliśmy piętnaście lat temu. To był zupełny niewypał – taka rzecz, która absolutnie się nie nadaje do wysłuchania przez widownię. A nam się to wtedy podobało. 8 Kabaret Pod Wyrwigroszem tuż przed wyjściem na scenę... Fot.: Kuba Radzewicz – Co się zmieniło? Ludzie? Gusta? Czasy? – Jak się robi tylko to, co się samemu lubi, no to nie trafiasz do szerokiej widowni. Jak nie masz widowni, to cię nie ma. Jeśli chcesz istnieć, to musisz robić program przebojowy. Jak jesteś w jakimś dużym medium, to wtedy istniejesz. Przez pięć lat robiliśmy rzeczy absolutnie zgodne z własnym sumieniem – to co nam się podobało. Potem zrozumieliśmy, że nie możemy brzydzić się komercji. – Czyli teraz robicie totalną „komerchę”? – Nigdy się nie sprzeniewierzamy i nie robimy rzeczy, które nas nie bawią. Na pewno myślimy o tym, żeby zadowolić większe spectrum widowni. Mediami dzisiaj rządzi oglądalność. – Dlaczego chcecie być popularni? – To jest nasza praca. Żeby to wszystko miało sens, musimy robić coś, co zadowoli większą cześć widowni. – Czym się różni publiczność tutaj w Rewalu od tej np. w Krakowie? – Różne grupy różnie reagują. Zdawałoby się, że w małych miejscowościach ludzie mniej czytają, ale to okazuje się nieprawdą. Bo oni oglądają kabarety, kabaretony i innych występujących. I w małych miejscowościach jest naprawdę świetna widownia. Ale są miasta gdzie bardzo lubimy występować. Na przykład Bydgoszcz to bardzo dobre miasto na występy. – Jak to robicie, że ze śmiertelną powagą potraficie opowiadać tak śmieszne rzeczy? – Kiedy wymyślamy kabaret, wtedy się wyśmiejemy. To tak jak ROZMOWA NUMERU ...i uciekamy słuchanie drugi raz tego samego, co nas bawiło za pierwszym razem. To jest przyjemna praca, ale zawsze próbujemy ją ożywiać, dodając nowe kwestie do skeczu. Czasami sami się zaskakujemy. – W Polsce od kilku lat zapanowała moda na kabarety... – To jest bardzo dobry trend, bo ludzie się w ten sposób „wyrabiają”. Nie tylko poskaczą i pobawią się, ale muszą także intelektualnie się skupić i przez to rośnie nowe pokolenie ludzi słuchających kabaretów. – Jak wiele potrzeba, żeby zrozumieć kabaret? – Trzeba być na bieżąco z tym, co się dzieje na świecie. Na tych, których to nie interesuje działają tylko skojarzenia uniwersalne – na przykład seks – to zawsze działa. My po prostu szukamy śmiesznych zdarzeń, nie tylko z polityki. – Nie nudzicie się czasem i nie macie ochoty założyć np. własnej firmy? – Każdy z nas oprócz kabaretu robi coś innego. Maurycy jeszcze pisze piosenki, Łukasz prowadzi swoją firmę, produkuje filmy, a nawet wiesza tablice reklamowe. Na razie nam się chce i możemy na ten temat porozmawiać kiedy nie będzie nam się chciało... Ale czasami już nie możemy na siebie patrzeć. – A co z wakacjami? Jeździcie razem? – W zeszłym roku byliśmy razem w Grecji. I dwa lata temu także. Mieliśmy np. razem zdjęcia w Egipcie, w najgorętszym okresie, w lipcu, kiedy w cieniu było 50 stopni. Te wakacje polegały na tym, ze pracowaliśmy przez cały czas. – Co takiego stało się w tym roku, że nie odpoczywacie razem? – Po prostu powiedziałem, że mam już dość i zadzwoniłem do tanich linii lotniczych. Celem podróży była Grecja, półwysep Peloponez. – Nie boicie się pożarów? – Jest morze, więc jakby co, to do morza... (śmiech) I jeszcze są trzęsienia ziemi. Gdybyśmy byli greckim kabaretem to moglibyśmy się z tego ...i w trakcie występu. Od lewej: Łukasz Rybarski, Andrzej Kozłowski i Beata Rybarska. Fot.: Magdalena Madeja śmiać, tak jak dowiedzieliśmy się, że te pożary to podpalenia opozycji. Tam telewizja jest lepsza od naszej „Trwam”. Przez 6 godzin relacjonuje się np. odwiedziny jakiejś gwiazdy w szpitalu. – Czyli z Polską nie jest jeszcze tak najgorzej... – Nie, zdecydowanie nie. – Kiedy i jak powstają wasze pomysły? – Podczas, gdy pracujemy razem, staramy się dochodzić do konsensusu. Rozmawiamy razem i kiedy padnie jakiś pomysł, a reszta stwierdzi, że to nie jest śmieszne, to po prostu nie bierzemy tego pod uwagę. Czasami zdarza się, że nawet w samochodzie coś wymyślamy. „Donald marzy” napisaliśmy w większej części w hotelu w Poznaniu, potem biegaliśmy do Krakowa i go kończyliśmy. Czasami okazuje się, że napisaliśmy tekst i nie mamy czasu przyjechać do radia i go nagrać. Łukasz wozi ze sobą sprzęt nagraniowy, niektórych „kresowiaków” (chodzi o audycję w radiu RMF FM „Między Bugiem a prawdą” – przyp. red.) nagrywamy w hotelu i tam robimy takie prowizoryczne studio. Kiedyś mieliśmy np. studio w szafie. – Wolicie bezpośredni kontakt z publicznością czy np. nagrywanie audycji? – To tak jakby zapytać czy wolimy kotlet czy wątróbkę. Czasami wolimy kotlet, czasami wątróbkę. – Przed każdym występem musi być trochę stresu. – Zawsze trochę tak, bo nigdy nie wiadomo jaka grupa ludzi się zebrała, co będzie „brało”, a co nie. Nigdy nie robimy niczego tak samo, zawsze trochę kombinujemy. – Macie jakiś awaryjny plan na wypadek gdyby publiczność w ogóle nie reagowała? – Pakujemy walizki i uciekamy (śmiech). Nie, nie zdarzyło się tak... Zawsze kabaret łapie, to jest tylko kwestia natężenia. 9 PODRÓŻE MAŁE I DUŻE Podróże małe i duże, czyli... I ty możesz zostać podróżnikiem Trwa sezon wakacyjny – wymarzony czas na urlop, wypoczynek i oczywiście podróże. Zapewne wielu z was oglądając programy w telewizji zazdrościło Beacie Pawlikowskiej lub Wojciechowi Cejrowskiemu. Nie trzeba jednak wyjeżdżać do dżungli lub za granicę, by stać się podróżnikiem. Wystarczy mapa, plecak i odrobina dobrych chęci. Często nie zauważamy, ile ciekawych miejsc znajduje się w naszej okolicy. Przygotowania Na początku najlepiej jest usiąść z mapą i przez chwilę pomyśleć. Być może wydaje się to oczywiste, jednak bardzo ważne. Nikt chyba nie chciałby wyjechać na wyprawę i po kwadransie zacząć błądzić w jakimś nieznanym miejscu. Warto również poszukać w Internecie noclegu, aby później nie dać się zaskoczyć brakiem wolnych pokoi. Gdy wszystko ustalimy, możemy rozpocząć pakowanie. Nasz bagaż powinien być lekki i zawierać jak najmniej rzeczy zbędnych (książki, odtwarzacze muzyki), które mogą nam zamoknąć i się zniszczyć. Pamiętajmy, że im mniej weźmiemy, tym bardziej komfortowo będziemy podróżować. Przed podróżą radzę również poświęcić trochę czasu na wybór dobrego plecaka i dopasowanie stelaża. Absolutnie nie polecam pakować się w duże torby podróżne i reklamówki. Zaopatrując się w ubrania unikajmy produktów wytwarzanych z tworzyw sztucznych. Przede wszystkim dla własnego komfortu proponuję zakup bawełnianych podkoszulek i skarpet (odprowadzają pot, zapobiegają otarciom i są wygodne). niedogodności psują nam nastrój i zniechęcają do dalszego podróżowania. Zwróćmy również uwagę na opinie innych ludzi o miejscu, które chcemy zwiedzić. Bywa tak, że wydamy mnóstwo pieniędzy na bilet, a oglądany obiekt okaże się być zupełnie nieciekawy. Daleko? Niekoniecznie Mamy ochotę obejrzeć zamek krzyżaków lub innego bractwa. Pierwsze skojarzenie – oczywiście Malbork. Niestety 300 kilometrów spędzone w upale, w samocho- dzie lub w pociągu nie jest zachęcające. Trzeba poszukać prostszego rozwiązania... Nieopodal Drawska Pomorskiego znajduje się Czaplinek – miasto, które niegdyś należało do zakonu krzyżackiego. Kolejną atrakcją znajdującą się o wiele bliżej jest coroczny festiwal Wikingów na Wyspie Wolin. Pamiętajmy, że nikt nie podsunie nam gotowych rozwiązań. Czasami musimy sami ich poszukać, naprawdę warto. Pozostaje mi życzyć pomyślnych wypraw i szerokiej drogi. Klaudia Sowiak No to w drogę! Każdy ma inne wymagania co do podróży. Niektórzy wolą komfortowe ośrodki w środku miasta, a innym wystarczy mały namiot na uboczu. Taka sama sytuacja jest z wyborem miejsc do których mamy się udać. Warto odwiedzić te mało znane, ponieważ nie będziemy musieli się martwić o parking, tłok lub ewentualny brak biletów. Znajdujemy się w województwie zachodniopomorskim, więc takie kurorty jak Międzyzdroje lub Świnoujście są w sezonie oblegane przez turystów. Z własnego doświadczenia wiem, że jakiekolwiek 10 Autostop to wciąż popularny sposób na udane wakacje. Fot.: Beata Łęgowicz 50 złotych za nielegalny 15 - 19 sierpnia 2008 Tu ALKOHOL kupią niepełnoletni!!! Str. 3 handel!!! O na spra zos s Str wie leg tała aż G niele nie alna prze min galn stw j jes sprz prow na. I ego uc o. S t kra edaż adzo nterw han stw zynk traż dzio obu na w enc dlu p em u d niko ne wia pi ja f oin . elik m to , kt ątko unk for we uda sur óre wy cjo mow ntó ło ow na wi na jp o ec riu ała s w zaj ię zła kara rawd zór. szy mu pa ne op Nie jąc ć n pr odo ych a zes bg się orąc tęppa ym s Str er.2 Handel z „kocyka” O sprawie nielegalnego handlu poinformowała nas Straż Gminna. Interwencja funkcjonariuszy została przeprowadzona w piątkowy wieczór. Nielegalna sprzedaż obuwia, które najprawdopodobniej jest kradzione to surowo karane przestępstwo. Strażnikom udało się złapać na gorącym uczynku delikwentów zajmujących się paserstwem. W centrum Rewala, na deptaku przy ulicy Klifowej parkują dwa samochody. Wysiada z nich kilku mężczyzn, których określa się mianem „takich, których lepiej nie spotykać na swojej drodze”. Szybkie otwarcie bagażnika, wyciągnięcie toreb i rozłożenie kocy. Lądują na nich duże ilości obuwia znanych firm: Puma, Adidas, Nike, Reebok – wszystko, czego potrzeba do udanego lansu. Niemal natychmiast przed „stoiskiem” zbiera się spory tłum – młodsi, starsi, kobiety i dzieci – zaczyna się przymierzanie sandałów i adida- sów. Ceny niższe niż w sklepach, atrakcyjne nawet dla przeciętnego przedstawiciela polskiej klasy średniej. Nagle przyjeżdża Straż Gminna. W przeciągu kilku sekund cały stragan znika – koce i towar trafiają do samochodu i już nie ma śladu po handlu. Kontrola, sprawdzenie samochodów i kara – mandat w wysokości 50 zł... Takie pieniądze sprzedający zarabiają najpewniej na jednej parze butów. Paranoja? Witamy w Polsce! (red.) Szokujący gwałt na koloniach Szczecińska policja i sąd rodzinny ustalają, czy na obozie letnim w Pobierowie doszło do gwałtu na dziesięciolatce. O tym makabrycznym zdarzeniu poinformował policję ojciec poszkodowanej. Kilka dni po zajściu roztrzęsiona dziewczynka zadzwoniła do ojca i wyznała, że molestowali ją starsi koledzy. Choć oficjalne badania gwałtu nie potwierdzają, to niewykluczone, że doszło do innych czynności seksualnych. Sama chciała? Według zeznań kolonistki była ona siłą zmuszana do rozbierania się. Odmienne są relacje chłopców, którzy 2 twierdzą, że dziesięciolatka rozebrała się z własnej woli. Całe zajście zostało prawdopodobnie nagrane na telefon komórkowy. Pijani opiekunowie! Co robili w tym czasie wychowawcy?- Nie wiadomo. O zdarzeniu dowiedzieli się dopiero po pojawieniu się policji. Zbadano także trzeźwość opiekunów. W dniu przybycia funkcjonariuszy pod wpływem alkoholu był stróż ośrodka, a jeden z wychowawców miał 0,3 promila w wydychanym powietrzu. – Sprawę przekazaliśmy do sądu rodzinnego i dla nieletnich w miejscowo- ści, z której pochodzą sprawcy wydarzeń- mówi Bogdan Folwarski, zastępca prokuratora rejonowego w Gryficach. – Sprawdzamy teraz kolejny wątek. Sprawdzamy, czy na tym obozie prawidłowa była opieka pedagogiczna. O tym, czy naprawdę doszło do molestowania orzeknie teraz sąd rodzinny. Nie zmienia to jednak faktu, że zaniedbania ze strony opiekunów i okrucieństwo młodzieży zdarzają się coraz częściej. Nawet najpiękniejsze wakacje mogą zamienić się w koszmar. Iga Ryngwelska Młodzież 12 sierpnia dziennikarze „Rewalacji” udali się na prowokację dziennikarską. Zrobiliśmy rundkę po kilku rewalskich lokalach, aby sprawdzić, czy niepełnoletnia młodzież może w Rewalu kupić alkohol. Na sz Po ym p pro ier do sim wsz y ym s mo przed o dw cele wą aw a p m sty . Pa czy iwa była ni. ch n – r no . Do i zażą Nies grze estau letn wie ra c t d e z da i, zd dzia ała o ty sp nie cja „ . p ecy wsz kaz otk ow Delf a a i i Ko do wa y się, nia d liśmy edzie n”. lejn ł l o a, i ym ż s ła w że e je odó ię z śmy P „Ta lok alk steś w ó w o a spr ern lem oh my oso d- do źniej zed a o , b l k u n z p aw Gru tóry nie iepe i- po baru wybó raw czy be od spr ł- s wied pop r pa piw em ni z Ryb wied ki zero z d a b i od ach y”. zili sta e”. Za iała, siliśm ł na ż r ste ez mó owa Tam śmy l i p sz śmy rop e „Ż y o esta go oka wił ła b zan a sp się równ y- do arki z na t onow ubr” dwa urac Prz . ję ie ę s z r w „ y ia k do zeda godn ż wo iedz uflam prop ała, ż ię sko Żubry „Kej gę kro m wo ży ie p kac iała o a” e . Ta i, ”. ń i z na du rze ji a się i już m ycję. może czył, Pan . Po na kie ale n m o l d k i po sob a o E o o po jes ies g żeg t p tet i- z kazan poda holow d na iała n kspe nam le jes rzec dejś n z dzi c s t d j a na raw y ni e i i , e j „R że m n ient sp jesz nie iu wi a d em nie o – e m o i . do o- T siem ona owod nam ewa właś alewa ka po rzeda cze „ odda W „Pizz ła – o nie nastu i wpr u os alkoh lacji”. nie w ć zło desz ć. Pr Typr la ost obis olu Poi zięł ty tr ła d zyzap „Ran eria o c nie teg po nst a u une o su Ko drzek awdo t. piw ropo ho” s u mo o. B winn ruow dzia k, g n po lejnym ła ba podo a gla W ... c owa prze Pau arm a od aliś ł w dy d b l p łos i lok rman ne. M m u a r wie nk nas y j we rewa oca-c ła na dawc i”. oosi ala ka. ą y l z r a m s r o śla , em mi zyć z jes nach kich lę. zam yni łam ”, , ż była ażąd że „Ra jakie , że ias e n ba ać dzi t kup niep rest i a t rd nch od ie jes ce ęki ta ć nap ełno urac ma zo teś o”, wied l j e k o p a my cie dzi ozw im l je a tnim ch „Sz ziliś i o eln l pe a an my g ł ie c lając kalom kohol nie tan ą ta” ole c ł o a . „ były y h z w t w o u ni e tw róc ć s dzi swo jak Piz : „T „Ke , jedn o ą d ię s ć p zer aw i m o d po o m dz ja”, ak ia e om kojn ieś ieci Re rna o rod c kin ut rze i o to ie wc m sa zi” źw , c zy iąż ni moe. ich e m o po Prz cie em zdj c h y .K y acp Łuk sław asz Ku er b Ga du Hara iak ła-Z śn aw y rat yńs ki i alkohol 3 FOTOPLASTYKON REWAL W OBIEKTYWIE KONTROWERSJE Kontrowersji ciąg dalszy Sprzedali schronisko, ale... W poprzednim numerze „Rewalacji” ukazał się artykuł, w którym opisaliśmy głośną sprawę przeniesienia schroniska „Fala” z Pobierowa do ośrodka wychowawczego w Rewalu. Do tego najprawdopodobniej nie dojdzie. Pojawiły się nowe fakty w tej sprawie, znamy też szczegóły ustaleń pomiędzy władzami powiatu gryfickiego i gminy Rewal. Przypomnijmy całą sprawę z 5 numeru naszej gazety: starosta gryficki Kazimierz Sać postanowił sprzedać budynek schroniska w Pobierowie. Natomiast „Fala” miała zostać przeniesiona do innego budynku. Sprzedaż miała się odbyć poprzez otwarty przetarg – cena wywoławcza wynosi trzy miliony złotych. Taka decyzja wywołała protesty mieszkańców miejscowości i turystów. W efekcie na mediacje do Pobierowa przyjechał Rzecznik Praw Dziecka – Marek Michalak. Na spotkaniu obrońcy praw dziecka ze starostą i wójtem gminy Rewal zapadła decyzja o sprzedaży schroniska gminie. Udało się nam pozyskać nowe informacje na ten temat i dowiedzieć się kilku szczegółów rozmowy: podczas spotkania rzeczywiście została podjęta decyzja o sprzedaży. Gmina Rewal zadeklarowała się kupić (przejąć) schronisko „Fala” za sprzedać schronisko w przetargu, a obietnice starosty to tylko puste słowa... Przekonamy się o tym już w najbliższych dniach. – Po decyzji rady gminy Rewal o przejęciu schroniska dostałam polecenie od moich przełożonych (starostwa – red.), aby pod żadnym pozorem nie zdejmować z budynku schroniska banera „na sprzedaż”. Co to może oznaczać? - Nie wiem. Wszyscy czekamy na decyzję rady powiatu – mówi dyrektor „Fali” Iwona Zacharczuk. Problem schroniska jest już bardzo bliski wyjaśnienia – wciąż jednak nie ma ostatecznej decyzji. Sprawa musi się rozstrzygnąć do 22 sierpnia. Właśnie tego dnia miałby się odbyć przetarg... Kuba Radzewicz trzy miliony złotych Przetarg miał zostać odwołany poprzez odpowiednią uchwałę rady powiatu gryfickiego. Aby sprzedaż „Fali” na podanych warunkach była możliwa, konieczne było spełnienie jeszcze jednej kwestii formalnej: rada gminy Rewal musiała zatwierdzić decyzję wójta Skraburskiego. Posiedzenie rady odbyło się w ostatnią niedzielę. Decyzja była zgodna z przewidywaniami i opinią wójta: gmina kupuje budynek i przejmuje schronisko „Fala” za kwotę trzech milionów złotych. Wciąż czekają... Jednak nie wszystko jest takie proste. Do dnia wydania gazety posiedzenie rady powiatu nie odbyło się. Oznacza to, że przetarg w dalszym ciągu jest ważny. Radni mają czas do 22 sierpnia, aby podjąć decyzję. Chyba, że jednak chcą Konferencja prasowa Rzecznika Praw Dziecka w schronisku „FALA“. Fot.: Sandra Sobczyk Clinton budował rezydencję w Rewalu Monika, ach Monika Pamiętamy słynną aferę rozporkową, która wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi w latach 90. Romans Billa Clintona ze swoją sekretarką o mały włos nie doprowadził do upadku autorytetu prezydenta. Sprawa jest też pośrednio związana z Rewalem. Słynna kochanka paliła cygara nie tylko w sypialni Clintona. Lewiński przed rozpoczęciem kariery „ekskluzywnej dziwki” waszyngtońskich salonów była związana z panem Wiesławem „Georgem” Borkackim. To Polak, który długi czas przebywał w Ameryce, gdzie dorobił się mająt- ku. Po powrocie do Rewala zaczął budować wille w dawnym Śliwinie. Tam też poznał Monikę Lewiński i wdał się z nią w ognisty romans. „Przygotuj dla mnie ten sam występ, który zaprezentowałaś przed prezydentem” – powiedział Borkacki, gdy zobaczył kochankę półnagą w swojej sypialni. Dzisiaj z tej sprawy zostały tylko budynki i wille w Rewalu – kto wie, może zostały one zbudowane w jakiejś części za pieniądze Clintona, które podarował Monice Lewiński? Rewal – niby mała wieś, ale swój wątek afery rozporkowej ma! S. Sobczyk, K. Radzewicz 11 NASI PRZYJACIELE Sprzedajemy „Rewalacje” Tomuś w akcji Tomek Radzikowski jest prawdziwą perełką na obozie „Potęga Prasy”. W tym roku pobił wszelkie rekordy sprzedaży naszego tygodnika „Rewalacje”. Mimo swojego młodziutkiego wieku (7 lat) naszemu bohaterowi udało się sprzedać turystom aż 103 egzemplarze gazety. Ta ilość tym bardziej imponuje, że naszemu młodszemu koledze wcale nie potrzeba było na to dużo czasu... – Sam nie wiem, jak mi się to udało – odpowiada skromnie i ze szczerym uśmiechem Tomek. Tomek samodzielnie przechadzał się po rewalskich kawiarniach w czerwonych barwach Angory. Po kawiarniach dlatego, że tam przebywa dużo więcej zainteresowanych osób, mających chwilkę na to, by wysłuchać chłopca. Zaczepiając spacerowiczów na ulicy, niestety, Tomek musiał zderzyć się z igno- rancją. Z daleka Tomka obserwowała jego mama, wychowawczyni na obozie. To zdecydowanie zwiększało poczucie pewności, ale cała misja sprzedaży należała tylko do Tomka. – Czy ktoś zainteresował się tym, że jesteś sam? – pytali mnie kupujący. – Pytali mnie też skąd jestem i ile mam lat. Tomek sprzedaje gazety w jednej z rewalskich kaFot.: Magda Madeja Najczęściej od nasze- wiarni. go najmłodszego uczestnika obozu reagują bardzo życzliwie i zostawiagazetę kupowały osoby starsze, ale ją nawet napiwek. – Nie wiem, co chciałbym kupić Tomek bardzo odważnie i otwarcie za zarobione pieniądze. Jeszcze podchodził do każdego. – Kiedy ktoś nie kupuje, jestem ich nie wydam, będę oszczędzał. Na pytanie co chciałby usłyszeć trochę zdenerwowany, ale potem mi to przechodzi – zwierza się. – od rewalskiego turysty Tomek odpoMamy określone miejsca, do któ- wiada krótko: „Poproszę Rewalacje” Magdalena Madeja rych chodzimy, np. naleśnikarnie, Przemysław Kubiak smażalnie ryb... Niektórzy turyści Zapiski naszej tybetańskiej koleżanki Kochany pamiętniczku... W piątym numerze „Rewalacji” ukazał się wywiad z naszą redakcyjną koleżanką Sonam. Sonam ma 14 lat i pochodzi z Tybetu. W Polsce jest od niespełna siedmiu miesięcy, a już świetnie radzi sobie z naszym językiem. Polscy opiekunowie dali jej zadanie – Sonam pisze pamiętnik, by ćwiczyć język polski. Poniżej publikujemy jego fragmenty. Czwartek, 7 sierpnia 2008 roku Dziś rano obudziłam się o 8: 15. Potem umyłam zęby i uczesałam włosy. Poszłam do komputera i oglądałam zdjęcia. Potem zjadłam śniadanie. Po śniadaniu poszliśmy na plażę, a ja zapomniałam ubrać kostiumu, więc wróciłam do pokoju, by go założyć. Potem wróciłam na plażę i opalałam się. Zuzia i Weronika przyszły do nas i trochę poleżałyśmy, ale one zaraz musiały iść. Później Weronika przyszła do mnie i nauczyła mnie pływać. Zjadłam obiad. Bardzo mi smakowało. Potem poszłam do radia i puszczałam piosenki tybetańskie i sama śpiewałam po tybetańsku. Był to Dzień Tybetu. Następnie poszłam na kolację. Po kolacji siedzia- 12 Fot.: Weronika Radzikowska łam w pokoju i grałam w tybetańską grę – skaczące kamienie. Po zebraniu musiałam spać. Piątek, 8 sierpnia 2008 roku Dziś rano wstałam o 8:30. Zja- dłam śniadanie. Po śniadaniu poszliśmy na wycieczkę i jechaliśmy kolejką wąskotorową. Poszliśmy do kawiarni i jedliśmy lody. Potem wracaliśmy plażą. Potem był obiad. Po południu byłam realizatorem w radiu. Potem była kolacja. Modliłam się jak co wieczór i poszłam spać. Sobota, 9 sierpnia 2008 roku Dziś rano wstałam o 8:30. Potem poszłyśmy na śniadanie. Po śniadaniu oglądałyśmy telewizję w pokoju. Ja oglądałam film o Tybecie. Potem poszłyśmy sprzedawać gazety. Po obiedzie byłam realizatorem w radiu. Wybrałam się do sklepu i zasnęłam po całodziennych atrakcjach. Sonam Sonacico Weronika Radzikowska MĄDRY POLAK PO SZKODZIE Czy podróbki zaleją nasz kraj? Prawie jak oryginał - Podróbki są nie w porządku – powiedziała Anna, mieszkanka Rewala. Ta pani z pewnością zdaje sobie sprawę, że ubrania to nie tylko znaczki. Często będąc w nadmorskich kurortach mijamy kilometry straganów z górami oryginalnych butów, koszulek, spodenek, perfum, o których pochodzeniu nie wiemy. Nieoryginalne rzeczy psują renomę firmy Spójrzmy na przykład na perfumy, których cena jest wielokrotnie niższa od normalnej. Pozornie wydają się bardzo podobne i kupujący owego Channela lub Kelvina Claina nie zdają sobie sprawy, że za- pach utrzyma się na jego ciele o wiele krócej niż informuje napis. Ponadto użycie takich perfum może być szkodliwe dla naszego zdrowia, dlatego zastanówmy się zanim zdecydujemy się na wybór perfum z przydrożnego stoiska. Także podrobione buty są kiepskiej jakości. – Kiedyś kupiłem czarne buty Nike na takim stoisku i rozkleiły się po dwóch miesiącach- opowiada turysta, który przyjechał do Rewala. Podróbki będą zawsze, bo są... tanie Jednak nim zaleje nas fala tandety powinniśmy podjąć odpowiednie kroki i zrobić wszystko, aby za- przestać sprzedaży ubrań, na których napis „jakość pierwsza” to tylko puste słowa. Nie dopuśćmy w Polsce do takiej sytuacji, żeby ludzie nosząc oryginalną koszulkę Adidasa czuli się jak fałszerze, bo „każdy kupuje podróbki”- mówi przypadkowy przechodzień. Kamil Wileczek Fot: Internet Mądry Polak po szkodzie Groźna henna W czwartym numerze „Rewalacji” można było przeczytać o szkodliwości henny dla skóry człowieka. Nie wszyscy jednak wzięli sobie te rady do serca. Po raz kolejny okazało się, że Polak mądry dopiero po szkodzie. Nie każdy może sobie pozwolić na tatuaż z henny. Czasem taki kaprys może kosztować dużo więcej, niż by sie wydawało. – Henna może być alergenem. Zdarzyło sie już kilka takich przypadków w Rewalu. Ludzie przychodzą z typowymi objawami alergii – podkreśla Stanisław Wysoczański, lekarz Rewalskiego Ośrodka Zdrowia. Można jednak temu zapobiec. Przez podjęciem decyzji o nałożeniu tatuażu z henny należy wykonać prosty test alergiczny. Nakładamy małą ilość henny na wewnętrzną stronę przedramienia. Gdy miejsce to zaczyna piec po pięciu do 60 minut albo zaczerwieni się, nie należy decydować sie na tatuaż. Naturalna henna jest barwnikiem produkowanym z liści lawsonii bezbronnej. Od 5000 lat zdobi skórę człowieka. Kiedyś służyła między innymi jako barwnik do farbowania mumii dostojników kościelnych i świeckich. Naturalne tatuaże z henny mają zazwyczaj kolor ciemnozielony, zaś połączona z niebezpieczną substancją PPD daje efekt „czarnej henny”. Tatuaż z henny możemy zrobić sobie już za pięć złotych. Fot.: Sandra Sobczyk Właśnie to połączenie wywołuje alegrie i zmiany skórne. Sandra Sobczyk 13 PASJE Historia heavy-metalowej legendy Iron Maiden Iron Maiden w tłumaczeniu oznacza żelazną dziewicę, średniowieczne narzędzie tortur. Zespół powstał w 1975 roku i zadebiutował pierwszymi nagraniami pt. „Iron Maiden”, „Prowler” i „Invasion”. Następnie jeszcze przez cztery lata zespół grał w brytyjskich klubach, gdzie zapoczątkowali nowy gatunek muzyczny – heavy metal... W 1980 roku zespół wydał swój pierwszy singiel „Runnig Free”. Znalazł się on na pierwszej płycie zatytułowanej „Iron Maiden”, która została nagrana w składzie Steve Harris, Dave Murray, Dennis Stratton, Paul Di Anno i Clive Burr. Wtedy zespół rozpoczął roczne tournée po Wielkiej Brytanii. Towarzyszył im zespół Judas Priest. W międzyczasie zostały wydane kolejne dwa single „Sanctuary” i „Women In Uniform”, które znalazły się na płycie pt. „Killers”. Ich kolejne tournée obejmowało nie tylko Brytanię, ale również Włochy, Francję i Hiszpanię. ZŁOTA ERA 1981-1989 Po powrocie zespół opuścił Paul zastąpiony przez Bruce’a Dickinson’a, który zmienił oblicze zespołu. Właśnie wtedy powstała trzecia płyta pt. „The Number Of The 14 Beast”. Okazała się ona wielkim sukcesem grupy. Z nowym wokalistą Ironi ruszyli w trasę, dając kolejne, wspaniałe koncerty. W 1983 roku Clive Burr odszedł z zespołu z powodu problemów z alkoholem i zastąpił go Nicko McBrain. Zespół wydał czwartą płytę zatytułowaną „Piece Of Mind”. Okazała się ona równie wielkim hitem jak jej poprzedniczka. Klasyką stał się utwór „The Trooper”. W 1985 roku odbył się pierwszy i najlepszy profesjonalny koncert w historii zespołu pod nazwą „Live After Death”. Również wtedy zespół zagrał swój pierwszy koncert w Polsce. Życzliwe przyjęcie sprawiło, że „Ironi” coraz częściej zaczęli odwiedzać nasz kraj. Po zakończeniu trasy koncertowej promującej płytę „Powerslave”, rozpoczęto nagrania do szóstego albumu studyjnego. Płyta „Somewhere In Time” powstała w 1986 roku. Następnie zespół wyruszył w dwuletnie tournée po świecie. Po jego zakończeniu światło dzienne ujrzała płyta „Seventh Son Of A Seventh Son”. Hitami stały się utwory jak „Can I Play With Madness” i „The Evil That Men Do”. WIATR ZMIAN 1989-2000 W 1989 roku Adrian Smith postanowił odejść z zespołu. Zastąpił go Janick Gers. Bruce rozpoczął karierę solową, ale pozostał w zespole. Rok później, po odejściu Adriana, ukazała się kolejna płyta pt. „No Prayer For The Dying”. Po jej premierze popularność zespołu zaczęła spadać, ponieważ ich piosenki stały się nieco ostrzejsze, a teksty były powiązane z polityką. Uratowała ich płyta wydana w 1992 roku. Oprócz utworu tytułowego „Fear Of The Dark”, znalazł się jeszcze utwór zbliżony gatunkowo do thrashmetalu „Be Quick Or Be Dead” oraz ballada „Wasting Love”. Zyskały one uznanie wśród fanów. Następnie zespół wydał jeszcze dwie płyty koncertowe, „A Real LiveDead One” i „Liva At Donnington”. Były to ostatnie nagrania z Brucem Dickinsonem, który odszedł z zespołu, by rozpocząć karierę solową. Zastąpił go Blaze Bayley, z którym została nagrana płyta „The X Factor”. Oprócz Bayley’a w zespole grali Steve Harris, Dave Murray, Janick Gers i Nicko McBrain. Odbyli trzyletnie tournée po świecie i po powrocie PASJE wydali krążek o nazwie „Virtual XI”. Podczas tego wyjazdu Steve poważnie myślał o wyrzuceniu Blaze’a z zespołu, ponieważ nie miał takiej samej skali głosu, co Bruce. Dlatego też, w 1999 roku Blaze został oficjalnie wydalony z grupy. Wtedy też Steve przystąpił do rozmów z Brucem o ewentualnym powrocie do zespołu. Razem z nim miał wrócić Adrian. SPOTKANIE PO LATACH Rok później zespół wydał płytę „Brave New World” w nowym skladzie Steve Harris, Bruce Dickinson, Dave Murray, Adrian Smith, Janick Gers i Nicko McBrain. Na płycie znalazły się takie hity jak „Ghost Of The Navigation” czy „Brave New World”. W 2001 roku wydano koncertową płytę zatytułowaną „Rock In Rio”. Nagrano ją w miejscowości Rio de Janerio. Na koncert przyszło ponad 200.000 osób. Dwa lata później, zespół wydał kolejną płytę „Dance Of Death”. Godne uwagi są utwory „Paschendale”, „Dance of Death” i „Montsegur”. Ciekawostką jest także pierwszy całkowicie akustyczny utwór „Journeyman” z delikatnym śpiewem Dickinsona. Michał Kośmider Fot.: Internet Rozmowa z Batmanem, gitarzystą zespołu Titty Twister Batman na zawsze Nazywają się Titty Twister i powstali w 2001 roku. Ich założeniem na początku było wykonywanie polskojęzycznych przebojów z różnych lat. Wykonują muzykę w pełni na żywo, nie korzystając z żadnych playbacków i dyskietek. – Skąd pan pochodzi? – Gryfice i okolice... Niedaleko. – Gra pan koncerty po okolicach? – Gramy w całym kraju. Czasem też za granicą. W wakacje na ogół jesteśmy tutaj, w miejscowościach nadmorskich. – Jesteście jakimś zorganizowanym zespołem? – Tak jak widać na naszych koncertach. – Widać, że dobrze ze sobą współpracujecie. Od ilu lat istniejecie? – Od 2001 roku, ponad 7 lat. – To dość długo. A ile lat mają członkowie zespołu? – Każdy z nas ma około czterdziestu lat. – Czyli zespół to spełnienie marzeń z dzieciństwa? – Nie... – Nie? Jako mały chłopiec nie chciał pan być rockmanem i być na wielkiej scenie, podróżować z zespołem? – Cały czas nim jestem, wielkie sceny też były w międzyczasie. – Jakiej muzyki pan najczęściej słucha? – Każdy słucha czegoś innego. – A pan? – Ostatnio słucham np. Paderewskiego, trochę bluesa, jazzu, rzadko rocka. – Gra pan jakąś określoną muzykę? Titty Twister podczas koncertu w Rewalu. – Prawdopodobnie jesteśmy jedynym zespołem grającym na żywo w gminie Rewal. – Naprawdę? – To jest bardzo łatwa sprawa. Ewentualnie są czarodzieje, którzy grają coś takiego. – A grają panowie tylko przeróbki innych przebojów czy macie też własne nagrania? – Dziś nie graliśmy nic swojego, ale mamy własne utwory. – Są tak łagodne, jak wasze covery? – Nie. Nasze utwory są ciężkie i rockowe. – Nagraliście panowie jakąś płytę? – Nie. Fot.: Archiwum – Nie chce pan być komercyjny? – Nie, absolutnie. – Chce pan grać spokojnie koncerty. – W tej chwili granie naszej muzyki jest nierealne. Po prostu gramy dla siebie. – Dla przyjemności? – Dokładnie tak. – Czyli koncertujecie dla ludzi, bez wydawania płyt? – Nie stać nas na to, a wytwórnia nie będzie zainteresowana naszą muzyką. – Dlaczego? – Takich płyt się nie wydaje. Rozmawiali: Weronika Drozd Michał Kośmider 15 HOBBY Traktuję to jak hobby, nie jak zawód Backside, frontside, unity Można ich spotkać na ulicach każdego miasta: skaczą po schodach, ślizgają się po poręczach i uciekają przed Strażą Miejską. Tworzą własną subkulturę, język i obyczaje, łączy ich wspólna jazda i imprezy. Zadziwiają ludzi niesamowitymi trickami, wzbudzają kontrowersje wśród przechodniów... i po prostu nikogo nie udają. Dzielą się na tych, którzy zaliczają się do skaterów, bo mają talent i na tych, którzy pozują tylko po to, żeby zdobyć znajomych czy poznać dziewczyny. W tym momencie rodzą się pytania – co w nich jest warte uwagi i czy przedstawicielki płci przeciwnej naprawdę dostrzegają i doceniają nie tylko sposób jazdy, ale także ich lepsze cechy charakteru? Akrobacja zwana „soul“ w wykonaniu Kacpra. Fot. Sara Wojciechowska Stereotyp skatera to chłopak ubrany dość luźno i zachowujący się, jakby nic oprócz deski go nie obchodziło. Na razie zostawmy skaterów – przejdźmy do sportu równie fascynującego. Agresywna jazda na rolkach. Ideologia ludzi, którzy go uprawiają jest podobna: robią coś niespotykanego, oryginalnego i ciągle dążą do tego, by być lepszym i doskonalić swoje ewolucje. – Robię to dla zabawy i dla dziewczyn, a poza tym nie ma zajawki (motywacji) gdy nikt nie patrzy na to, co robisz – stwierdził stały bywalec skateparku. Oczywiście są ludzie, dla których jazda na rolkach jest pracą – czyli pro skaterzy. Bo niektórzy traktują to jak zawód, nie jak hobby... Weronika Drozd Kacper Gaduła-Zawratyński Wieczór alternatywny Ogień pełen magii Przyciągają tłumy spacerujące wieczorem po Rewalu. Zaskakują, dziwią, czasem straszą... Fireballe – bo to o nich mowa – idą w ruch niemalże każdego wieczoru. To nasączone łatwopalnym płynem kule, zaczepione najczęściej na łańcuchu lub sznurze, którymi kręcąc, można pokazać niebanalny show. I przy okazji zarobić. Ciekawski tłum zbiera się, słysząc bębny. Cała trupa spacerująca co wieczór po Rewalu zaraz rozpocznie popis jakich mało. Nie minie kwadrans, kiedy podpalone kule pójdą w ruch. Pięcioosobowa grupa młodzieżowa zaprasza przypadkowych przechodniów do zabawy. Wszyscy zaczynają klaskać w rytm muzyki, wykrzykiwać słowa. Show jednoczy ludzi i sprawia, że przez moment obcy ludzie czują się jak starzy znajomi. Gdzie można znaleźć fireballe? Trudno określić. Czasem możemy zobaczyć show przy amfiteatrze, innym razem przy wejściu na plażę. Zdarzają sie wieczory, kiedy 16 Fot.: Sandra Sobczyk powietrze jest za wilgotne, by kule mogły się palić. Co takiego fascynującego jest w tym show? Tego nie da się opisać – to trzeba zobaczyć. Sandra Sobczyk KULTURA Bary Jonsberg „Nie jesteś pępkiem świata, Calmo!” Calma Harisson mieszka w Australii. Nie ma wielu koleżanek. Ojciec porzucił ją gdy była w szóstej klasie, a mama ciężko pracuje. Rzadko się widują. Jedyną przyjaciółką Calmy jest Vanessa Aldrick. Nessa, gdyż tak zdrabniając nazywa ją przyjaciółka, jest oazą spokoju. Uwielbia jogę i feng-shui, a na co dzień trudno wydobyć z niej jakiekolwiek emocje. Pewnego dnia Calma zatrudnia się w sklepie „Szalona Tandeta”. Poznaje tam fantastycznego chłopaka Jasona i wkrótce zostają parą. Wszystko wydaje się świetnie układać. Jednak Calma nie wie, iż pod fasadą opanowania i zrównoważenia kryją się niewspółmiernie silne emocje. Zbyt silne jak dla delikatnej i wrażliwej Vanessy. „Nie jesteś pępkiem świata, Calmo!” to wspaniała książka. Jest dobrze i niebanalnie napisana. Lekko się ją czyta. Przedstawiona jest w taki sposób, iż jej przesłanie łatwo trafia do czytelnika. Już sam tytuł może naprowadzić każdego na pewien tok myślenia, który odgrywa ważną rolę w książce. Polega on na umiejętności wysłuchania drugiej osoby, zwalczaniu w sobie czasem nieświadomego egoizmu i poszerzeniu swej otwartości na ludzi. Książka „Nie jesteś pępkiem świata, Calmo!” porusza wiele tematów. Niektóre normalne, ale też takie, które są zupełnie niecodzienne. Uważam, że każdy mógłby skorzystać na przeczytaniu tej książki. Wiele osób z pewnością zastanowiłoby się nad sobą i nad swoimi relacjami. Waleria Siekierzyńska WIERSZE Autorką wierszy jest Klaudia Sowiak, nasza redakcyjna koleżanka. Pochodzi z Radomska, ma 14 lat, uczy się w Zespole Szkół nr 5. Interesuje się kryminalistyką, medycyną sądową i poezją. Kolory życia Wróci... No i odjechał... Za morza, oceany, Do nieznanego Świata Niedługo wróci... Na pewno. Mijają dni, miesiące, W samotności i ciszy, Taka pustka jest w domu, Lecz niedługo wróci... Na pewno. Widzę Go na ulicy, Chcę podejść, porozmawiać. Jednak nie mogę, bo On jest daleko, Lecz niedługo wróci... Na pewno. Wraca już jutro, Minie samotność i smutek, Już za kilka godzin, Wraca, będzie już ze mną. Szaro jest w życiu, Powiedział jeden człowiek. Szare chmury na dworze, Szare myśli, szare uczucia... Nie zauważył kolorów: Błękitu nieba wczorajszego dnia. Zieleni trawy, drzew w ogrodzie, Nawet kolorowego dywanu w salonie. Czerwonego serca na laurce, Ani zielonej sukni żony Dlaczego mówi, że jest szaro? Oczy przysłaniają mu zmartwienia, Brak pieniędzy, wieczny brak czasu, Lecz nadejdzie dzień, gdy tak jak ja, Odkryje kolory, w swoim życiu. Miłość Patrzę i jej nie widzę, Słucham, lecz jej nie słyszę, Myślę, jednak nie mogę jej zrozumieć, Czuję... tak czuję ją gdy spotykam Ciebie. Słucham jej, słysząc Twój głos, Widzę ją w głębi Twych oczu. Myślę o niej, myśląc o Tobie, Jesteś nią we mnie na zawsze. (www.petra.xt.pl) 17 JAZDA BEZ TRZYMANKI Wśród wakacyjnych atrakcji Do góry nogami Wakacyjne popołudnie. Wszystkie lokale w Rewalu zostały już przez nas zwiedzone, na spacerach byłyśmy dziesiątki razy... Co zrobić teraz? Dużo turystów wybiera lunapark. Chciałyśmy choć raz postawić się na ich miejscu, więc udałyśmy się do jednego z rewalskich centrów rozrywki. Podeszłyśmy do kasy, wyjęłyśmy portfele i już po odejściu od okienka dotknęło nas niemiłe uczucie, że przepłaciłyśmy za bilety. – Cóż, może będzie warto... – pomyślałam. Pierwsza atrakcja nosi nazwę „Extreme” – duży, kolorowy młot, który maksymalnie odchyla się do 90o. Kiedy weszliśmy do lunaparku nie zastaliśmy tłumów – były tylko trzy rodziny z dziećmi. Usiedliśmy, kontroler sprawdził, czy wszystko jest w porządku i... zaczynamy. Do naszych uszu dobiegła jakaś hałaśliwa melodyjka – to chyba następny sposób, aby uprzyjemnić klientowi pobyt. Młot bujał się coraz wyżej i skłamałybyśmy, jeśli nie napiszemy, że nie sprawiało nam to przyjemności – było bardzo sympatycznie. Ze wszystkich stron docierały do nas krzyki i śmiechy, więc innym najwidoczniej też się podobało. Po zejściu z huśtawki na twarzach naszych znajomych widniały szerokie uśmiechy. Podzieliliśmy się wrażeniami, ochłonęliśmy trochę i powstało pytanie: – To gdzie teraz? Wybraliśmy ławeczkę kręcącą się wokół własnej osi z góry na dół. Na- Prawie w niebie. 18 Nasi redaktorzy testują „Spaceloop” specjalnie dla czytelników „Rewalacji” Fot.: Kacper Gaduła-Zawratyński zwa trochę przerażająca – „Space Loop” co oznacza „Kosmiczną pętlę”. Jedna z nas razem z kolegą odważyła się spróbować. Usiedliśmy podekscytowani i uśmiechnięci, ale w momencie, w którym po raz pierwszy byliśmy „do góry nogami”, przestało być zabawnie. Było słychać piski, ale tym razem to był Fot.: Kacper Gaduła-Zawratyński krzyk nasączony strachem przed stratą własnego życia. Osoby delikatniejszej postury mogą mieć wrażenie, że wypadną górą. Kurczowo trzymaliśmy się, byleby tylko stamtąd wyjść... I wyszliśmy, choć z ponurymi minami, trzęsąc się i mając dłonie na ustach. Moja koleżanka przyglądała się z boku. A oto jej relacja: Z zadowolonymi minami poszukiwacze wrażeń wsiedli na jedną z mechanicznych rozrywek w rewalskim lunaparku. I zaczęły się kołowrotki. Zadowolone wcześniej twarze dwóch pasażerów szybko zmieniły wyraz. Uśmiech stał się grymasem, a oczy zasnuły się mgłą. Co kieruje ludźmi, że fundują sobie taką porcję strachu? Czy potrzeba wrażeń jest aż tak silna? Jednak lunaparki, rollercoastery i inne takie atrakcje są najlepszym sposobem rozluźnienia się i oderwania od monotonnej rzeczywistości nawet kosztem dyskomfortu. Zastrzyk adrenaliny szybko opadł. Zsiadającym trzęsły się nogi, trzymali się za brzuch i usta. Weronika Drozd Klaudia Kręcisz ROZRYWKA HOROSKOP 11-17.08.2008 WODNIK 20. I – 19. II Jakaś okazja wymyka Ci się z rąk. Straciłeś zbyt wiele czasu na bezproduktywne dyskusje i planowanie. Na szczęście poratuje Cię dawny znajomy i wszystko zakończy się szczęśliwie. Gorący okres towarzyski. Może być fantastycznie, jeżeli właśnie teraz wybierasz się na urlop. RYBY 20. II – 19. III Źle radzisz sobie ostatnio z problemami. To wina przemęczenia i zniechęcenia. Jest na to tylko jedno lekarstwo – wakacje. Jeżeli jesteś już po urlopie, nie rzucaj się od razu w wir pracy. Warto, byś zadbał o siebie i rodzinę. Układ planet sprzyja kontaktom rodzinnym i towarzyskim. BARAN 20. III – 20. IV Duża odporność psychiczna, dobre samopoczucie i chęć ważnych zmian zdominują tydzień. W końcu podejmiesz decyzję, którą odwlekasz tygodniami. Weekend spędź z przyjaciółmi. Po męczącym tygodniu wskazany byłby wyjazd. BYK 21. IV – 20. V Zawiodłeś się na kimś, kogo darzyłeś dużym zaufaniem. Nie zamartwiaj się, przyjaźń zostanie odbudowana. We czwartek i piątek załatwisz wiele spraw urzędowych. Będzie trochę kłopotów, ale poradzisz sobie z nimi. W domu dobra atmosfera. BLIŹNIĘTA 21. V – 20. VI Szykuje się podróż. Zanim wyjedziesz, w pracy musisz dopiąć wszystko na ostatni guzik. Gwiazdy wróżą wiele spotkań towarzyskich. Będziesz błyszczeć, co wprawi Cię w świetny humor. Ktoś zaproponuje ciekawy interes. Jeżeli to Rak, zdecyduj się bez wahania. RAK 21. VI – 21. VII Pierwsze dni tygodnia to pasmo klęsk. Jeżeli podejdziesz do tego z dystansem, okaże się, że wszystko może się dobrze zakończyć. Tym bardziej że przyjaciele i znajomi zaoferują Ci pomoc. We środę sytuacja się ustabilizuje, znajdziesz czas na rodzinne spotkania i wypoczynek. LEW 22. VII – 21. VIII Gwiazdy wróżą dobry tydzień. Przede wszystkim odnowisz wiele znajomości. Być może pogodzisz się ze Strzelcem, który czeka na wiadomość od Ciebie. Dobry humor przyda się w pracy. Po powrocie z urlopu czeka Cię wiele obowiązków, niektóre męczące. PANNA 22. VIII – 21. IX Dopadnie Cię melancholia i zły nastrój. Nie zagłębiaj się we wspomnienia i nie obarczaj odpowiedzialnością innych. Zaplanuj miły wieczór – może wyborną kolację albo wyjście do kina. We środę ktoś znajomy poprosi Cię o pomoc. Jeżeli wiąże się ona z wyjazdem, zrezygnuj. WAGA 22. IX – 22. X W poniedziałek zauważysz, że sprawy zawodowe wymykają Ci się spod kontroli. Szybka reakcja pomoże i problemy skończą się, zanim stracisz dobre samopoczucie. W piątek niespodziewany zastrzyk finansowy. Możesz poszaleć z zakupami. SKORPION 23. X – 21. XI W pracy spokojny okres. Zaczniesz się nudzić. Wykorzystaj ten czas na załatwienie zaległych spraw, popraw relacje z współpracownikami. Nerwowo będzie w domu – nieporozumienia i kłótnie mogą zniechęcić Cię do partnera. STRZELEC 22. XI – 20. XII Martwisz się kłopotami finansowymi? Niepotrzebnie – już wkrótce na Twoim koncie pojawią się pieniądze. W domu bez zmian – spokojna i leniwa atmosfera wakacyjna. Postaraj się wyrwać rodzinę z domu, odwiedź chociażby znajomych. We wtorek spotkanie z Wagą. KOZIOROŻEC 21. XII – 19. I Na pewno nie będziesz się nudzić. Gdy ochłoniesz po szaleństwach, zabierz się ostro do pracy. Szef obserwuje Cię, a Ty tylko udajesz, że ciężko pracujesz. Jeżeli nie nadgonisz zaległości, czwartek może być szczególnie ciężki. Za: www.horoskopy.magazyn.pl HUMOR Wchodzi blondynka do windy. Facet w środku pyta: – Na drugie? – Halinka. Co zrobi kibic, gdy Polacy wygrają Euro 2012? – Wyłączy konsolę i pójdzie spać. Na Izbę Przyjęć zgłasza się dziewczyna. – Czy ma pani piżamę? – Nie, żółtaczkę. Na plaży. Facet wychodzi z wody i widzi, że gdzieś mu się zapodziały slipki. Bierze materac i zasłania się nim od tyłu. Od przodu zasłania się wiaderkiem. Idzie sobie plażą zadowolony, a na przeciwko niego idzie młoda dziewczyna i mówi: – Ja wiem co pan myśli. – Tak? – Że to wiaderko ma dno. Wnuczek zabrał babcię na przejażdżkę motocyklem. Co jakiś czas sygnalizuje ręką zamiar skrętu. – Trzymaj jak należy tę kierownicę – zdenerwowała się wreszcie babcia. Jak zacznie padać, to ci powiem. Iwan i Pietrow wchodzą do sklepu monopolowego. – Dwie weźmiemy czy trzy? – Dwie. Wczoraj wzięliśmy trzy i jedna została. – Dobrze... Proszę więc cztery butelki wódki i dwie bułki. SUDOKU 19 VIP: Krzysztof Krawczyk Spadająca gwiazda W poniedziałek w rewalskim amfiteatrze zaśpiewał Krzysztof Krawczyk. Nasi reporterzy mieli specjalnie dla Was przeprowadzić z nim wywiad, jednak... zostali kompletnie zlekceważeni! Przybyliśmy na miejsce na godzinę przed koncertem. Na parkingu przed wejściem do amfiteatru zauważyliśmy rzucający się w oczy samochód Krawczyka. Srebrny mercedes sprinter z przyciemnionymi szybami zdecydowanie rzucał się w oczy. Od pana stojącego za kulisami dowiedzieliśmy się, że „pan Krzysiek zaraz przyjdzie”. Usiedliśmy i czekaliśmy... Po godzinie pan Krawczyk zjawił się... i w obstawie dziesięciu osób wysiadł ze swojego vana niczym ojciec chrzestny włoskiej mafii – ubrany w długi płaszcz i ciemne okulary. Szybkim krokiem – jakby obawiając się ukrytego snajpera – przemie- rzył dystans z samochodu do amfiteatru i zniknął w garderobie. Na chwilę przed koncertem na scenę wyszedł jeden z współpracowników naszej „megagwiazdy” i położył coś pod mikrofonem, z którego zaraz miał zacząć śpiewać tradę aż pięć minut po ustalonej porze rozpoczęcia koncertu! Pierwszą piosenkę odśpiewał trzymając g ł o w ę w dwuznacznej pozycji – nie wiadomo czy patrzył na publiczność, czy pod swoje nogi. Czyżby czytał tekst pozostawiony tam wcześniej przez swojego kolegę? Po takim rozpoczęciu zdecydowaliśmy się opuścić koncert i nie Krawczyk. Pan Krzysiek – oczywiście w okularach przeciwsłonecznych – wyszedł na es- czekać, aż Krawczyk łaskawie raczy nas przyjąć. Tekst i fot.: Przemysław Kubiak