Arystotelesowska koncepcja metafizyki
Transkrypt
Arystotelesowska koncepcja metafizyki
KWARTALNIK FILOZOFICZNY T. XXV, Z. 4, 1997 PL ISSN 1230-4050 JANUSZ JUSIAK (Lublin) ARYSTOTELESOWSKA KONCEPCJA METAFIZYKI 1. WPROWADZENIE Przeprowadzone w naszym stuleciu filologiczne badania spuścizny filozoficznej Stagiryty podważyły żywiony prawie do końca dziewiętnastego wieku pogląd, że dzieło stanowiące jej główny trzon, Metafizyka, jest pracą tematycznie jednolitą i problemowo spójną. Pojawiły się na przykład wątpliwości co do pierwotnego charakteru i przeznaczenia zredagowanych przez Andronikosa ksiąg, a także co do czasu ich powstania. Chodzi tu zwłaszcza o księgi a, Δ, Κ i Λ, które nie figurowały w katalogach Anonima z Menage; pierwotny tekst Metafizyki składał się prawdopodobnie tylko z dziesięciu, a nie z czternastu odrębnych fragmentów 1. Co do księgi α istnieje przypuszczenie, iż jest ona zbiorem notatek z wykładów, sporządzonych przez Paziklesa z Rodos, siostrzeńca Eudemosa, włączonych do dzieła w późniejszym okresie 2. Księgę Δ uważa się powszechnie za wczesną rozprawę, wielokrotnie korygowaną, cechującą się daleko idącą niezależnością od pozostałych rozpraw. Księga Κ składa się z dwóch części, z których pierwsza jest kompilacją ksiąg Β, Γ i Ε , druga zaś stanowi wyciąg z III i V księgi Fizyki. Księga Α jest samodzielnym wykładem na temat substancji, co do którego jednak nie ma pewności, czy pochodzi on 1 W. D. R o s s, Aristotle. A Complete Exposition of His Works and Thought, New York 1959, s. 20. 2 Tamże. Por. też: W. J a e g e r, Aristotle. Fundamentals of the History of His Development, Oxford 1962, s. 169. — 76 — z wczesnego czy z późnego okresu. Także pozostałe dziesięć ksiąg rodzi do dziś trwające kontrowersje dotyczące kwestii, wedle jakiego kryterium łączono je w szkole w zamknięte grupy tematyczne i które z nich uważano za najbardziej metafizyczne. Być może kryterium takie nigdy nie istniało. Metafizyka była wszak swoistym wytworem literatury greckiej, zbiorem szkolnych logoi przeznaczonych do wewnętrznego użytku w szkole. Tworzące ją teksty prawdopodobnie nie były pisane z myślą o ich publikacji. Służyły za podstawę do dyskusji i zostały sporządzone zgodnie z jej regułami, wymagającymi znajomości szeregu wykluczających się stanowisk i argumentów przytaczanych na ich poparcie. Stąd właśnie aporematyczny sposób prezentacji wielu kwestii, brak jednolitej konstrukcji całości dzieła oraz konsekwentnego rozwijania poszczególnych zagadnień. Zapewne wszystko to ma poważne konsekwencje. Z uwagi na ograniczenia filologicznej metody badań, niezdolnej rozstrzygnąć, jaki sposób określania czasu powstania poszczególnych tekstów jest najlepszy, nie da się w pełni obiektywnie orzec, czy pogląd Arystotelesa na naturę metafizyki podlegał ewolucji w czasie, czy też od początku był ustalony i niezmienny. Być może w początkowym okresie działalności szkoły istniały jakieś pisma zawierające systematyczny wykład problematyki metafizycznej, do której nawiązywano w innych traktatach, mieszając ze sobą różne zagadnienia i problemy, by później, powstałe w ten sposób dzieło, opatrzyć jednym wspólnym tytułem. Ale równie prawdopodobnie brzmi twierdzenie, że problematyka ściśle dotycząca zagadnienia bytu nigdy nie stała się przedmiotem osobnych rozważań. Dylemat ten jest, jak się wydaje, nierozstrzygalny. Niezależnie od tego, niektórzy komentatorzy stawiają pytanie (w minionych stuleciach rozważane ledwie marginesowo i zwykle w celach doktrynalnych), czy przedmiot Arystotelesowskich badań metafizycznych został pomyślany w sposób logicznie niesprzeczny. Problem ten w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku wysunął P. Natorp, który po jego rozważeniu doszedł do wniosku, że z pism Stagiryty nie można wyinterpretować jakiegokolwiek wewnętrznie spójnego pojmowania przedmiotu metafizyki 3. Stanowisko to miało później wielu zwolenników, z którymi jednak nie wszyscy badający puściznę filozoficzną Arystotelesa się zgadzali. Jedni twier3 P. N a t o r p, Thema und Disposition der aristotelischen Metaphysik, „Philosophische Monatsheft” XXIV (1988), s. 37-65, 540-574. — 77 — dzili, iż sprzeczność, której dopatrzył się Natorp, jest pozorna, inni dochodzili do wniosku, że Metafizyka jest zespołem wielu różnorakich poglądów, które nie tworzą jednego systemu, lecz stanowią raczej świadectwo filozoficznego rozwoju myśli Stagiryty. Całkowicie skrajne stanowisko w tym sporze zajął R. Coollingwood. Utrzymywał on, że metafizyka w rozumieniu Arystotelesowskiej filozofii pierwszej, z racji niemożności sensownego pomyślenia jej przedmiotu badań, w ogóle nie może być nauką, lecz co najwyżej Mądrością — wiedzą, której nie można wyartykułować w postaci systemu twierdzeń ogólnych, ani uzasadnić w sposób czysto racjonalny; wiedza taka, jakkolwiek jest celem poszukiwań każdej filozofii, przypomina bardziej teologię niż jakąkolwiek naukę 4. Wprawdzie wielu autorów (m. in. A. H. Armstrong, L. B. Geiger, H. Happ, J. Kalinowski, M. A. Krąpiec, K. Kremer, A. Mansion, J. Owens, G. Reale) broniło tezy o jedności przedmiotu badań Arystotelesowskich analiz metafizycznych, dowodząc, iż źródłem kontrowersji dotyczących zawartego w nich pojmowania bytu jest jego analogiczność i wieloaspektowość, zmuszająca do posługiwania się wieloma odpowiednio skonstruowanymi pojęciami 5, niemniej jednak już sam fakt pojawienia się tak daleko idących rozbieżności rodzić może zwątpienie, czy koncepcja Arystotelesa da się dziś rozważać w sposób całkowicie neutralny, wolny od wpływu doktryn utworzonych na potrzeby myśli współczesnej. Poniższe analizy zakładają, że kwestia ta, jak również jej ewentualne rozstrzygnięcie, nie ma większego znaczenia dla zrozumienia zawartej w pismach Stagiryty koncepcji metafizyki. Ostatecznie bowiem wszelkie dociekania na ten temat można opierać tylko na tym, co mówią same zachowane teksty. Jak się wydaje, nie ma podstaw, by twierdzić, że są one zbiorem stanowisk sprzecznych, pozbawionych jakiejkolwiek jedności. Nawet jeśli Arystotelesowskie rozumienie metafizyki podlegało zmianom, czego z góry wykluczyć nie można, zaowocowało stworzeniem teorii, która wycisnęła trwałe piętno w historii. Zapewne wpływ ten nie mógłby się dokonać, gdyby teoria ta była wewnętrznie sprzeczna lub niezrozumiała, lub gdyby nie zawierała filozoficznie doniosłych 4 R. C o l l i n g w o o d, An Essay on Metaphysics, Oxford 1940, s. 3 i n. Szczegółową analizę tych kontrowersji można znaleźć w pracy J. O w e n s a, The Doctrine of Being in the Aristotelian Metaphysics, Toronto 1978, s. 1-68. Por. też artykuł P. J a r o s z y ń s k i e g o Spór o przedmiot „Metafizyki” Arystotelesa, „Roczniki Filozoficzne” T. XXXI, z. 1 (1983), s. 93-107. 5 — 78 — treści i nie była oparta na przekonujących argumentach. Stojące za nią racje można badać nie wnikając w szczegółowe zagadnienia dotyczące chronologii poszczególnych rozpraw czy ich wzajemnej zależności. Także rozpatrywanie możliwej wielości poglądów na sposób rozumienia przedmiotu metafizyki nie wydaje się konieczne, gdy chce się odpowiedzieć na pytanie, jakie treści Arystoteles mógłby wiązać z terminem „metafizyka”, gdyby się nim posługiwał. Jest rzeczą charakterystyczną, iż spór na temat możliwych pojmowań przedmiotu metafizyki narodził się dopiero w epoce pokantowskiej, kiedy powszechne stało się przekonanie, że poznanie uzyskuje status naukowości dopiero wówczas, gdy potrafi jasno wyodrębnić dla siebie autonomiczny przedmiot badań oraz dowieść możliwości jego poznania. Podejście takie było obce myśli greckiej. Arystoteles, jak wszyscy starożytni, był głęboko przeświadczony o realnym istnieniu przedmiotów wszystkich nauk i na myśl by mu nie przyszło, że ich byt uprawomocniać trzeba za pomocą specjalnie w tym celu obmyślanej teorii. Problemem było dla niego przyznanie poszczególnym naukom odpowiednich kompetencji i ich możliwie jasne rozdzielenie, a nie to, czy nauki te będą miały co badać. 2. FILOZOFIA PIERWSZA A MĄDROŚĆ Dla właściwego odczytania Arystotelesowskiej koncepcji metafizyki kluczowe znaczenie ma fakt, iż w zachowanych traktatach na jej określenie są używane co najmniej trzy różne nazwy, nie mające wspólnej etymologii i wzbudzające po dziś dzień rozmaite kontrowersje: mądrość (σοφία), filozofia pierwsza (πρώτη φιλοσοφία) i teologia (υεολογιχή)6. Nasuwa się w związku z tym pytanie, 6 Jakkolwiek termin „filozofia” w tradycji pitagorejsko-platońskiej oznaczał umiłowanie mądrości, nazwa „filozofia pierwsza” została stworzona dopiero przez Arystotelesa i tylko na gruncie jego teorii wiedzy jest w pełni zrozumiała. Nie pokrywa się ona znaczeniowo ani z filozofią jako taką, która w księdze α 1 Metafizyki (993b 20) jest określana jako wiedza o prawdzie (έπιστήμη τ−ζ άληυείαζ), ani nie oznacza samego tylko umiłowania mądrości. Jak pokażemy, najbliższym odpowiednikiem Arystotelesowskiej filozofii pierwszej jest sama mądrość lub pewnego typu wiedza ogólna, swoiście jednak pojęta, podniesiona do rangi nadrzędnej kategorii w stosunku do zarówno szczegółowych dyspozycji i umiejętności, jak też obojga cnót — intelektualnych i moralnych. Ewentualne związki etymologiczne, jakie mogą zachodzić między poszczególnymi określeniami metafizyki, mają więc znaczenie drugoplanowe i choć winny być uwzględnione, — 79 — jakie znaczenia nazwy te otrzymały w tekstach Stagiryty i w jaki sposób zostało uzasadnione ich użycie? Nie mniej istotny jest problem, dlaczego posługiwano się nimi w Liceum tak, jakby były one nieomal synonimami? Aby na pytania te odpowiedzieć, uwzględnić trzeba także te rozważania Arystotelesa, które — choć nie znalazły się w Metafizyce — wykazują z zarysowanym tu zagadnieniem bezpośredni związek. Uwaga ta dotyczy zwłaszcza słowa σοφία. Pojawia się ono bowiem w szóstej księdze Etyki nikomachejskiej, gdzie oznacza najwyższą umiejętność, a zarazem cnotę i dyspozycję intelektualną, niezbędną dla ujmowania prawdy oraz odróżnianą od wiedzy naukowej (έπιστήμη), myślenia intuicyjnego (νοØζ), rozsądku (φρόνησιζ) i sztuki rozumianej jako sprawność techniczna (τέχνη). Mądrość jest najdoskonalsza spośród tych pięciu dyspozycji i cechuje jedynie mędrca (τοØ σοφοØ). Mędrcem zaś jest wedle Arystotelesa ten, kto nie tylko potrafi wysnuwać konsekwencje wypływające z najwyższych zasad bytu i poznania, ale i zna prawdę o tych zasadach. Ponieważ badaniem owych konsekwencji zajmuje się wiedza naukowa, a same te zasady są przedmiotem myślenia intuicyjnego, na którym wiedza naukowa się opiera i bez którego byłaby niemożliwa, mądrość jest „połączeniem myślenia intuicyjnego z wiedzą naukową wiedzą o najwyższych przedmiotach, która jakby osiągnęła swój cel”7. Jako taka stanowi ona najwyższy z rodzajów wiedzy i dlatego przypomina „mistrzostwo w sztuce” 8, cechujące najznakomitszych artystów. Z rozważań Arystotelesa wynika, że doskonałość mądrości — ujętej jako pewna odmiana poznania teoretycznego — polega na tym, iż jest ona poznaniem rzeczy odwiecznych, istniejących mocą niezmiennej, im tylko przysługującej konieczności 9. Wiedza taka, gdyby została zdobyta, byłaby czymś nie wymagającym korekt czy uzupełnień. Odzwierciedlałaby bowiem coś, co samo nie ulega zmianom i jako takie jest doskonałe. Mądrość jest najwyższym poznaniem również z tej racji, że rodzi się w wyniku harmonijnego współdziałania dwu najwyższych władz umysłu: zdolności logicznie mogą przysłaniać zależności wypływających z analizy szczegółowych rozważań Stagiryty oraz z zawartych w nich ustaleń. 7 A r y s t o t e l e s, Etyka nikomachejska. Przekł. D. Gromska, Warszawa 1982, VI 7, 1141a 18-20. Por. też: VI 3, 1139b 14-35 i VI 6, 1140b 32-1141a 8 (dalej jako: Et. nik.). 8 Et. nik., VI 7, 1141a 12. 9 Et. nik., VI 3, 1139b 23. — 80 — nego wnioskowania i zdolności bezpośredniego ujmowania najwyższych zasad i przedmiotów. Podobne pojmowanie mądrości zostało dokładniej omówione w rozpoczynającej Metafizykę księdze A, gdzie przedmiotem rozważań są rodzaje i stopnie poznania. Wiedza ludzka, twierdzi Arystoteles, ma swój początek w postrzeżeniach zmysłowych, które dzięki pamięci przeobrażają się w doświadczenie (έμπειρία), czyli trwałą znajomość wielu poszczególnych przypadków czy też obrazów danej rzeczy. Doświadczenie jest łącznikiem między pamięcią a poznaniem naukowym, będącym — w odróżnieniu od doświadczenia — poznaniem ogółu 10. Zasadnicza różnica między wiedzą naukową lub teoretyczną a empiryczną polega jednak na tym, że empiryk zna jedynie skutek (τò ὄτι), nie znając przyczyn badanych przedmiotów (τò διότι), podczas gdy teoretyk poznaje i jedno i drugie. Posiada zatem nie tylko utrwaloną pamięć wielu podobnych przypadków, ale i dysponuje zdolnością rozumienia (έπαΐειν) rzeczy, nie dających się poznać drogą doświadczenia. Dlatego tylko teoretyk może nauczać innych, podczas gdy empiryk, znając jedynie skutki, nie posiada tej umiejętności (τέχνη) 11. Zgodnie z tym, co zostało powiedziane w Etyce nikomachejskiej, do której Arystoteles w tym miejscu się odwołuje, mądrość jest rodzajem poznania teoretycznego, albowiem „zależna jest we wszystkich przypadkach [...] od wiedzy” oraz „dotyczy pierwszych przyczyn i zasad” 12. Zarazem stanowi jego najdoskonalszą odmianę, albowiem jednoczy w sobie szereg najwyższych dyspozycji, jakie mogą cechować tylko mędrca. Wyliczając te umiejętności Arystoteles stwierdza, że mędrcem jest ten, kto: 1) posiada ogólną wiedzę o możliwie wszystkich rzeczach, nie znając każdej z nich z osobna; 2) potrafi poznać 10 Met., A 1, 980b 26-98la 18. Wszystkie cytowane niżej fragmenty pochodzą z: Arystoteles, Metafizyka. Przełożył, wstępem i komentarzem opatrzył K. Leśniak, Warszawa 1983 (w skrócie: Met.). 11 Met., A 1, 98la 21-98Ib 11. W Analitykach wtórych (I 33, 88b-89a; dalej: Anal. Wtóre), wiedzę naukową Arystoteles charakteryzuje, przeciwstawiając ją mniemaniu (δόξα): „Wiedza naukowa i jej przedmiot różnią się od mniemania i przedmiotu mniemania tym, że wiedza naukowa jest ogólna i utworzona z przesłanek koniecznych, a to, co jest konieczne, nie może być inne. [...] Mniemanie polega na przyjęciu bezpośredniej, ale niekoniecznej przesłanki. Pogląd ten zgadza się [...] z obserwowanymi faktami; mniemanie bowiem jest niestałe, jak również rodzaj bytu będący jego przedmiotem” (przekł. K. Leśniak). 12 Met., A 1, 981a 28, 981b 29. — 81 — rzeczy trudne, nie znane ogółowi ludzi i znajdujące się najdalej od postrzeżeń zmysłowych; 3) przewyższa innych w skrupulatności badawczej i zdolności do nauczania o przyczynach; 4) dąży do zdobycia wiedzy, która swą wartość zawdzięcza samej sobie i poznaniu, jakiego dostarcza, a nie temu, co z niej wynika (np. korzyściom praktycznym); 5) nie podlega niczyim rozkazom i nikogo nie słucha, lecz sam rozkazuje i poucza innych; 6) zna cel, w jakim każda rzecz powinna być wykonana; wynika to stąd, że celem jest dobro każdej rzeczy, a dobro i cel (τέλος) jest jedną z przyczyn 13. Mądrość jest tedy owocem bezinteresownego umiłowania wiedzy i może być osiągnięta tylko przez tych, którzy wiodą wolne, niezależne od nikogo życie. Nie jest ona umiejętnością przydatną w zdobywaniu wiedzy wytwórczej, ani w jej wykorzystaniu, bo niczemu praktycznemu nie służy i istnieje tylko dla samej siebie. Dlatego Arystoteles nie waha się nazwać ją „dziedziną pozaludzką”, „najbardziej boską” i „najbardziej czcigodną” 14. Boski charakter mądrości polega przy tym na dwu rzeczach. Po pierwsze, mądrość jest czymś boskim w tym sensie, że dotyczy rzeczy boskich, bo „tylko Bóg może być przyczyną wszystkich rzeczy i pierwszą zasadą” 15. Jeśli zatem mądrość jest nie tylko dyspozycją do osiągnięcia wiedzy, ale i samą wiedzą, to przedmiotem owej wiedzy jest to, co najwyższe w całości istnienia. Po drugie, boskość mądrości tkwi również w tym, iż jest ona wiedzą, którą „albo sam Bóg może posiadać, albo przynajmniej w najwyższym stopniu” 16. Prawdziwa mądrość byłaby zatem rodzajem poznania, którego przedmiot byłby tym samym, co jego podmiot. Ponieważ tożsamość taka może mieć miejsce tylko w przypadku Boga, można wyciągnąć stąd wniosek, iż pełna mądrość jest nieosiągalnym dla człowieka ideałem. Arystoteles nie wypowiada wprawdzie tej myśli otwarcie, ale z ogólnego toku rozumowania, jaki przytacza, wynika, że nie byłby jej przeciwny. Czym innym bowiem jest nieosiągalność wygórowanego ideału, z której od początku jasno można zdawać sobie sprawę, a czym innym rezygnacja z dążenia do jego osiągnięcia. Nawet jeśli wiedzy boskiej zdobyć niepodobna, nie wynika stąd jeszcze słuszność zasady nakazującej zaniechanie wszelkich prób zbliżenia się do niej. Byłoby przecież, czytamy, „niewłaściwe, ażeby człowiek 13 Met., A 2, 982a 5-982b 11. Met., A 2, 982b 29, 983a 3-4. 15 Met., A 2, 983a 7-8. 16 Met., A 2, 983a 9-10. 14 — 82 — nie poszukiwał wiedzy, którą może osiągnąć” 17. Niezależnie od tego, Arystoteles zdaje się utrzymywać, że mądrość — jakkolwiek w pełnym sensie przysługiwać może tylko Bogu — posiada także wymiar ludzki. Ten, kto jest mądry, wykształcił w sobie zespół szczególnych umiejętności i predyspozycji intelektualnych, które w formie zaczątkowej istnieć muszą już na niższych, mniej ogólnych, a przez to bardziej odległych od „wiedzy boskiej” szczeblach poznania. Mądrość byłaby zatem, gdyby tak rozumieć jej znaczenie, kategorią nadrzędną wobec mądrości potrzebnej dla uprawiania nauk szczegółowych. W tym rozumieniu wydaje się ona przypominać jedno z neoplatońskich pojmowań filozofii, określające ją jako „sztukę sztuk i wiedzę wiedz” 18. Zarazem jednak, Arystoteles zdaje się podkreślać również etyczne, a nie tylko czysto teoretyczne znaczenie mądrości. W Metafizyce uwypuklenie tego aspektu jest wprawdzie znikome, ale mocniej zaznacza się w Etyce nikomachejskiej, gdzie mądrość filozoficzna jest ujmowana nie tylko jako podsumowanie i kwintesencja nauk szczegółowych, ale także jako dyspozycja niezbędna dla życia w uszczęśliwiającym stanie teoretycznej kontemplacji, która jest jednocześnie najwyższym, dostępnym człowiekowi, rodzajem życia etycznego19. Na podstawie rozważań zawartych w księdze A nie można jednoznacznie rozstrzygnąć, czy mądrość jest znamieniem filozofii 17 Met., A 2, 982b 32. Neoplatońskie komentarze do Arystotelesa z IV wieku (Commentaria in Aristotelem Graeca, XVII 2, s. 77 i n., IV 3, s. 3, 11) podają sześć określeń filozofii: 1) „poznanie bytów jako takich i sposobu, w jaki one istnieją”, 2) „wiedza o rzeczach boskich i ludzkich”, 3) „przygotowanie się do śmierci”, 4) „upodobnianie się człowieka do Boga”, 4) „sztuka sztuk i wiedza wiedz”, 6) „umiłowanie mądrości”. Zob. też: A. K r o k i e w i c z , Zarys filozofii greckiej, Warszawa 1971, s. 33. 19 „Szczęśliwość musi mieć domieszkę przyjemności, a najprzyjemniejszą z czynności zgodnych z dzielnością etyczną jest bezsprzecznie czynność, w której się iści mądrość filozoficzna (σοφία); w każdym razie zdaje się filozofia (φιλοσοφία) dawać rozkosze przedziwne w swej czystości i trwałości, i naturalną jest rzeczą, że ci, co wiedzą, przyjemniej czas spędzają aniżeli ci, co [prawdy] nie dochodzą. [...] Czynność [...] rozumu, która jest teoretyczną kontemplacją, zdaje się zarówno wyróżniać powagą swą, jak też nie zmierzać do żadnego celu leżącego poza nią i łączyć się zarówno z właściwą sobie doskonałą przyjemnością (która zwiększa intensywność czynności), jak też z samostarczalnością, [...] i jeśli czynności tej zdają się przysługiwać wszelkie inne ze szczęściem związane cechy — to ta właśnie czynność będzie doskonałym szczęściem człowieka”; Et. nik., X 7, 1177a 23-27, 1177b 18-25. 18 — 83 — w ogóle, czy odnosi się tylko do filozofii pierwszej. Z jednej strony, wyróżnione przez Arystotelesa cechy mądrości zdają się dotyczyć mądrości tkwiącej we wszystkich naukach filozoficznych. Każda z nich bowiem poszukuje pierwszych przyczyn i zasad, czym różni się od nauk niefilozoficznych. Z drugiej jednak strony, boski charakter wiedzy posiadanej przez mędrca nasuwa myśl, że mądrość w ścisłym tego słowa znaczeniu winna cechować jedynie filozofię pierwszą, czyli teologię lub metafizykę. Bardziej szczegółową analizę natury najwyższego rodzaju poznania teoretycznego zawierają księgi B, Γ i E. W księdze B, nazywanej diaporetyczną (z tej racji, że stawia się w niej problemy i podaje trudności, będące przyczyną wątpienia, czyli tzw. aporie, które są rozwiązywane w następnych księgach), pojawia się m. in. problem, czy badanie wszystkich rodzajów przyczyn należy do jednej, czy do wielu nauk, oraz pytanie, czy filozofia pierwsza zajmuje się badaniem samych substancji (ούσία), czy także ich własności? 20 Odpowiedź na to pytanie Arystoteles podaje w Analitykach wtórych (II 4), gdzie twierdzi, że substancja czy istota nie może być przedmiotem dowodu (rozumowania demonstratywnego) 21. Wysuwając przytoczone wyżej problemy, Arystoteles posługuje się terminem „nauka poszukiwania” (ή ζητουμένη έπιστήμη), który sugerować ma możliwość istnienia wiedzy najwyższej, będącej najdoskonalszym poznaniem rzeczy. Nauka taka, gdyby istniała, byłaby nauką o substancji, czyli o istocie lub przyczynie formalnej, albo inaczej — „o tym, co jest w najwyższym stopniu przedmiotem poznania” 22. Jest rzeczą ważną podkreślenie, jak Arystoteles pojmuje „wyższość” przedmiotów tej, na razie, hipotetycznie rozważanej wiedzy. Otóż fakt taki ma, jego zdaniem, miejsce z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że „najdoskonalszym poznaniem rzeczy jest poznanie jej istoty, a nie jej ilości czy jakości ani tego, co może z natury zdziałać czy doznawać”. Po drugie, także z tej racji, iż „posiadamy wiedzę nawet i o tych rzeczach, o których dowód 20 Met., B 2, 996a 19-20, 997a 26-27. Z ustalenia tego wynika, że jeśli metafizykę określa się jako naukę mającą dostarczyć poznania substancji, to tym samym twierdzi się, iż może ona jedynie definiować substancję. Nie może być zatem nauką demonstratywną. Przedmiotem ewentualnych dowodzeń mogłyby być natomiast atrybuty substancji. W takim razie jednak należałoby rozstrzygnąć, czy dowody te winny należeć do filozofii pierwszej, czy do drugiej. 22 Met., B 2, 996b 13. 21 — 84 — jest możliwy tylko wtedy, gdy wiemy, czym rzecz jest, na przykład czym jest kwadratura trójkąta” 23. Na szczególną uwagę zasługuje powód drugi. Przytaczając go Arystoteles miał najwidoczniej na myśli naukę a n a l i z u j ą c ą ową poprzedzającą wszelkie rozumowania i — jak z rozważań pomieszczonych w Analitykach wtórych wynika — niedemonstratywną znajomość rzeczy, bez której dowodzenie wielu innych twierdzeń byłoby niemożliwe. Nie bardzo wiadomo, na czym owa niejasno zasugerowana analiza miałaby bliżej polegać. Prawdopodobnie na próbie ujęcia tej intuicyjnie uznawanej wiedzy w system spójnych definicji, określających istotę rzeczy, ale nie jest również wykluczone, że celem tak zaplanowanych badań metafizycznych mogłoby być także samo ujawnienie owej wiedzy, a także jej ujaśnienie lub nawet rewizja. 3. NAUKA O BYCIE JAKO BYCIE. PROBLEM NAUK SZCZEGÓŁOWYCH Niezależnie od tego, jak ów dylemat można byłoby rozstrzygnąć 24, wydaje się, iż pochodzące z księgi B 2 oświadczenia dotyczące natury poszukiwanego w niej poznania teoretycznego nie odnoszą się bezpośrednio do mądrości (σοφία), lecz raczej do wiedzy w ogóle (έπιστήμη). W naturze wiedzy jako takiej leży bowiem, wedle Stagiryty, jej zależność od nie dających się udowodnić — i nie wymagających dowodzenia — przesłanek, stanowiących punkt wyjścia każdego dowodu. Pogłębioną analizę znaczenia przysługującego terminowi σοφία zawierają dwa pierwsze rozdziały księgi Γ, poświęcone omówieniu nauki badającej Byt jako taki, substancję, oraz Jedność i Wielość. Wprawdzie w sensie literalnym nie mówi się w nich o mądrości, lecz o pewnej nauce, której natura jest opisywana za pomocą pojęć i terminów nie używanych we wcześniejszych księgach. Z treści tekstu wynika jednak, że celem jej rozważań jest dokładniejsze ukazanie przedmiotu i celu wiedzy określanej w księdze A 2 mianem boskiej. Nauka ta [...] bada Byt jako taki (τò ὂν ½ ὂν) i przysługujące mu atrybuty istotne (ὺπάρχοντα καΰ΄ αύτό). Nie jest ona żadną z tzw. nauk szczegółowych, bo 23 Met., B 2, 996b 19-21. Na podstawie samych tekstów Arystotelesa wydaje się to niemożliwe, jakkolwiek można byłoby zastanawiać się, czy zawarta w nich idea metafizyki jest zgodna z ideą metafizyki deskryptywnej lub rewidującej. 24 — 85 — żadna z tych nauk nie bada ogólnie Bytu jako takiego, lecz wyodrębnia pewną część bytu i bada jego własności, jak na przykład nauki matematyczne. Otóż, ponieważ poszukujemy pierwszych zasad i najwyższych przyczyn, musi przeto istnieć jakiś Byt, do którego należą te zasady i przyczyny na mocy jego własnej natury. Jeżeli więc filozofowie poszukujący elementów Bytu poszukiwali tych innych zasad, z tego musi wynikać, że elementy Bytu są elementami Bytu nie akcydentalnego, lecz Bytu jako takiego 25. Na szczególną uwagę zasługuje w tym wywodzie teza, że σοφία — określana wcześniej jako uniwersalna wiedza o zasadach i przyczynach — zostaje tu nazwana badaniem Bytu jako takiego (τò ὂν ½ ὂν) i że nauki szczegółowe nie podpadają pod ten rodzaj wiedzy. Nasuwające się w tym miejscu pytanie, czym w takim razie nauka o bycie jako bycie różni się od nauk szczegółowych, zostaje podjęte w rozdziale drugim, w którym Arystoteles stwierdza, że choć „Byt” jest pojęciem wieloznacznym, dającym się orzekać przy użyciu różnych kategorii, to jednak odnosi się zawsze do, jednego” (πρός ἕν), do jednej zasady, którą jest substancja. Istnienie nauki o bycie jako takim jest czymś równie naturalnym, jak istnienie wiedzy lekarskiej, znajdującej dla siebie wytłumaczenie w samym fakcie istnienia zdrowia. Jest wprawdzie wiele odmian czy przejawów zdrowia, lecz istnieje tylko jedna nauka, która je wszystkie bada. Jasne więc, że do jednej wiedzy należy badanie rzeczy jako rzeczy (τὰ ὄντα ½ ὄντα). Wszędzie zatem wiedza zajmuje się tym, co jest pierwsze i od czego zależne są inne rzeczy oraz z czego biorą swe nazwy. Jeżeli jest to substancja, wobec tego filozof powinien opanować zasady i przyczyny substancji26. Potrzebę istnienia filozofii pierwszej jako nauki odrębnej od nauk szczegółowych Arystoteles uzasadnia zatem odwołując się do pewnego metafizycznego faktu, jakim jest jedność bytu. Choć byt jest pojęciem wieloznacznym, może swą wieloznaczność ujawniać tylko dlatego, że wszystkie jego kategorialne określenia odnoszą się do czegoś jednego, do bytu rozumianego jako jedność (substancja). Byt i Jedność są [...] tym samym i tej samej natury w tym sensie, że następują po sobie jako zasada i przyczyna, a nie w takim znaczeniu, że są określane tą samą definicją. [Dlatego nie można bytu oddzielić od jego jedności] bo Jeden człowiek” i „człowiek” są tym samym, jak również „człowiek istniejący” i „człowiek”, a podwojenie słów w wyrażeniu Jeden człowiek” i Jeden istniejący 25 26 Met., Γ 1, 1003a 20-33. Met., Γ 2, 1003b 15-18. — 86 — człowiek” nie wyraża czegoś innego [...], podobnie Jeden istniejący człowiek” nie dodaje nic do „istniejącego człowieka” 27. Fakt ów winien znaleźć wytłumaczenie i dlatego potrzebna jest odrębna nauka, która mogłaby podjąć się tego zadania. Z przytoczonych wyżej wypowiedzi wynika, że naukę o bycie jako bycie Arystoteles utożsamia z nauką o zasadach i przyczynach substancji. Zarazem jednak omawia je często oddzielnie, bądź przechodzi nagle od jednego rozumienia do drugiego, nie zaznaczając, iż różne określenia filozofii pierwszej pociągać za sobą mogą różne, niekoniecznie pokrywające się, pojmowania jej natury 28. Na przykład w księdze K 3 (1060 b 31 n.) — podobnie jak wcześniej w księdze Γ 1 (1003 a 20 n.), a później także w księdze K 4 (1061 b 18 n.) — filozofia pierwsza jest przedstawiana jako nauka o bycie jako bycie, badająca swój przedmiot podobnie jak matematyka, która abstrahując od wszelkich własności zmysłowych, skupia uwagę jedynie na tym, co w przedmiocie jest ciągłe i dające się wyrazić za pomocą liczby. W myśl tego rozumienia, filozofia pierwsza abstrahuje od wszelkich atrybutów rzeczy, takich jak ruch, liczba, ciągłość czy wielkość, i rozważa je jako istniejące — a nie jako wyłącznie ruchome, ciągłe, czy zajmujące określone miejsca. Rozpatruje zatem j e d n o ś ć bytu, pomijając fakt jego rozczłonkowania na rodzaje. I na tym polega jej odmienność zarówno od fizyki i matematyki, jak też od dialektyki i sofistyki, które badają rzeczy nie przywiązując wagi do jedności nieodłącznej od samego aktu ich istnienia 29. 27 Met., Γ 2, 1003b 23—32. Nasuwać to może podejrzenie, iż z Arystotelesowską koncepcją metafizyki wiąże się trudna do usunięcia dwuznaczność. Tak sądzi np. Heidegger, upatrując w braku jasnego określenia istoty problemów, jakie miałaby podejmować opisywana przez Arystotelesa filozofia pierwsza, „prawdziwego kłopotu filozofii”. „Na tyle, na ile sam Arystoteles się o tym wypowiada — pisze Heidegger — [...] określenie istoty «filozofii pierwszej» zawiera znamienną dwoistość. Filozofia ta jest zarówno «poznaniem bytu jako bytu» (ὂν ½ ὂν), jak też poznaniem najdonioślejszej sfery bytu (τιμιώÃατον γένος), która określa byt jako całość”; M. H e i d e g g e r , Kant a problem metafizyki. Przekł. B. Baran, Warszawa 1989, s. 13 i 14. Tropiąc źródła owej dwoistości, i znajdując je w zapoczątkowanym w średniowieczu podporządkowaniu metafizyki teologii chrześcijańskiej, Heidegger nie przytacza jednak jasno formułowanych argumentów, z których by wynikało, że badań bytu jako całości nie da się pogodzić z badaniami bytu jako takiego. 29 Dialektyka i sofistyka różnią się od prawdziwej nauki tym, iż nie są w stanie osiągnąć rzeczywistego poznania. Pierwsza rozważa krytycznie wszystkie rzeczy, 28 — 87 — Koncepcja ta, jeśli rozważać ją samą w sobie, wydaje się klarowna. Trudności pojawić się mogą jednak w chwili, gdy zapytamy, w jaki sposób naukę o bycie jako bycie należałoby utożsamić z nauką o zasadach i przyczynach substancji. Gdyby przyjąć, że filozofia pierwsza jest także nauką o substancji, to biorąc pod uwagę fakt istnienia rodzajów substancji, można by wnioskować, że winna ona składać się z działów, odpowiadających poszczególnym rodzajom substancji. Wówczas jednak działami tak pojętej filozofii pierwszej musiałyby być nauki szczegółowe, bo im właśnie przypada w udziale badanie substancji ze względu na ich rodzaj. Arystoteles był zapewne świadomy tej trudności. W księdze Γ 2 (1004a 3-9) pisał bowiem: Istnieje tyle części filozofii, ile jest rodzajów substancji. Wobec tego musi być wśród tych części pierwsza filozofia, a następnie filozofia druga. Bo Jedność i Byt rozpadają się bezpośrednio na rodzaje, a z tej racji również i nauki będą odpowiadać tym rodzajom. Filozof podobny jest do matematyka w sensie, w jakim ten wyraz jest używany; wszak matematyka ma również części, istnieje w niej bowiem nauka pierwsza, nauka druga i inne kolejne 30. Podobna argumentacja pojawia się w księdze K 4 (1061b 29-34), gdzie dodatkowo rozważany jest stosunek filozofii pierwszej do fizyki: Fizyka znajduje się w tym samym położeniu, co matematyka; bo fizyka bada atrybuty i zasady rzeczy istniejących jako poruszające się, a nie jako istniejące (a pierwsza filozofia, jak powiedzieliśmy, zajmuje się rzeczami tylko o tyle, o ile one istnieją, a nie pod jakimś innym względem). Dlatego więc fizyka i matematyka powinny być traktowane jako części filozofii. Biorąc pod uwagę powyższe wypowiedzi sądzić można, iż zarzut, jakoby filozofii pierwszej grozić miało rozczłonkowanie na działy, będące kolejnymi naukami szczegółowymi, Arystoteles uznałby za chybiony. Możliwa do wyobrażenia argumentacja, jaką prawdopodobie by wytoczył, broniąc się przed tym zarzutem, opierałaby się na wynikającym z zacytowanych wyżej stwierdzeń odróżnieniu lecz na samym ich rozważaniu poprzestaje; druga udaje tylko prawdziwe poznanie i jest „mądrością pozorną”; Met., T 2, 1004b 17-27; E 2, 1026b 15-27; K 8, 1064b 1729. 30 Arystoteles ma tu na myśli arytmetykę którą uważa za pierwszą naukę matematyczną, oraz planimetrię, która jest nauką drugą. Kolejne dyscypliny w tym podziale to stereometria, astronomia, planimetria itd. — 88 — filozofii w najszerszym znaczeniu od filozofii pierwszej. Filozofia pierwsza, jako nauka o substancji oraz jej zasadach i przyczynach, nie jest tym samym, co filozofia w ogóle (σοφία). Mówiąc o fizyce i matematyce jako o częściach filozofii, Arystoteles miał najwyraźniej na myśli filozofię rozumianą jako wszelka wiedza teoretyczna (έπιστήμη), a nie jako wiedza dotycząca pierwszych zasad bytu. Rozumianą w ten sposób filozofię — lub mądrość filozoficzną — można dzielić tak samo, jak dzieli się nauki szczegółowe: na filozofię (naukę) pierwszą i filozofię (naukę) drugą. Mądrość filozoficzna, czyli filozofia w najszerszym tego słowa znaczeniu, jest potrzebna każdej nauce i w tym sensie każda z nauk szczegółowych jest pewną odmianą filozofii, myśleniem teoretycznym odniesionym do właściwego mu przedmiotu badań. Podstawową formą przejawiania się mądrości jest jednak myślenie, które — zależnie od potrzeb lub od rozważanego w danym momencie kontekstu problemowego — zostało w zachowanych pismach nazwane: 1) filozofią lub nauką pierwszą, 2) nauką filozofów, 3) nauką uniwersalną, 4) nauką o bycie jako bycie lub poznaniem przyczyn bytu jako bytu, 5) nauką o substancji lub poznaniem zasad i przyczyn substancji, 6) nauką o tym, co pierwsze, 7) nauką o pierwszej lub o oddzielonej substancji, 8) nauką o najwyższym rodzaju, 9) teologią 31. Myślenie to (mądrość filozoficzna w węższym sensie) nie daje się zredukować do sumy dyspozycji potrzebnych do uprawiania nauk szczegółowych, ani — tym bardziej — do sumy twierdzeń wysuwanych przez te nauki. Celem filozofii pierwszej jest bowiem rozważanie bytów w ich aspekcie substancjalnym, a nie wyłącznie przypadłościowym — czym zajmują się sofistyka i dialektyka — lub rodzajowo-gatunkowym, co jest domeną nauk szczegółowych. Stąd oczywiście nie wynika, że charakterystyczne dla myślenia metafizycznego abstrahowanie od atrybutów przysługujących substancji oznaczać musi ich całkowite pomijanie 32. Gdyby konieczność 31 Nie są to jeszcze wszystkie używane w Metafizyce i w innych tekstach określenia. Jak zauważa J. Owens, filozofię pierwszą Arystoteles utożsamia ponadto z nauką o: 1) najwyższych przyczynach rzeczy, 2) przyczynach postrzeganych zmysłami rzeczy boskich, 3) nieruchomych bytach boskich, 4) prawdzie, 5) formie; zob. J. O w e n s, The Doctrine of Being in the Aristotelian Metaphysics: A Study in the Greek Backround of Mediaeval Thought (odbitka z „Mediaeval Studies” Vol. XI (1949), s. 241). 32 Za taką błędną interpretacją Metafizyki Arystotelesa opowiada się Collingwood, z której wyciąga wniosek, że jakakolwiek nauka o bycie jako bycie jest z przyczyn czysto logicznych niemożliwa; zob. T e n ż e, dz. cyt., s. 11-16. — 89 — taka faktycznie miała miejsce, należałoby postulować włączenie do rozważań metafizycznych nauk szczegółowych, by w ten sposób rozważaniom tym dostarczyć przedmiotu badań. Podpisanie się pod takim wnioskiem byłoby jednak całkowicie niezgodne ze sposobem myślenia Stagiryty. Wedle Arystotelesa, w rzeczywistości empirycznej spotyka się zawsze całość złożoną z substancji i atrybutów (przypadłości). Toteż poznanie substancji może się dokonać tylko poprzez poznanie atrybutów. Nauki szczegółowe swe istnienie zawdzięczają temu, że pomimo ontycznego związku atrybutów z substancją, atrybuty poznaje się jako coś różnego od substancji 33. Gdyby umysł nie potrafił odróżnić cech rzeczy od rzeczy, którym cechy te przysługują, niemożliwe byłoby ani wyróżnienie rodzajów rzeczy, ani samo mówienie o cechach. To by zaś pociągało za sobą niemożliwość określenia przedmiotów, badanych przez nauki szczegółowe. Filozofia pierwsza zwraca jednak uwagę na fakt, iż atrybut nie może być czymś, co bytuje samo w sobie, w oderwaniu od substancji. Rozważa zatem również atrybuty, ale zawsze w ich odniesieniu do substancji, czyli jedności lub istoty bytu. Dlatego jest w pewnym szczególnym sensie nauką o wszystkich rzeczach, czyli o bycie w ogólności, nie przestając być nauką o substancji. I tym właśnie różni się od nauk szczegółowych. Z kolei nauka o substancji nie jest czymś odmiennym od nauki badającej uniwersalne zasady i przyczyny substancji. Celem każdej nauki jest bowiem ustalenie przyczyn rzeczy oraz odkrycie ogólnych praw, którym podlegają działania powodowane przez owe przyczyny 34. 33 Rzecz jasna, nie oznacza to, że nauki szczegółowe badają akcydentalne własności substancji. Nauka o „bycie akcydentalnym” jest niemożliwa, ponieważ jest on przypadkowy. „[...] Wszelka wiedza naukowa dotyczy tego, co istnieje zawsze albo najczęściej, a przypadek nie jest ani jednym, ani drugim”. Toteż każda z nauk „bierze w pewien sposób za przedmiot w każdym rodzaju istotę i usiłuje dowieść [...] prawd z większą lub mniejszą dokładnością”; Met., K 8, 1065a 4-5; K 7, 1064a 5-6. Por. też E 2, 1026b 2-15, 1027a 20-28. 34 Uzasadnienia dla tej tezy można doszukiwać się w Arystotelesowskiej koncepcji natury wyjaśniania naukowego. Wedle tej koncepcji, wszelkie wyjaśnianie odbywa się przez wykrywanie przyczyn. Argumentowanie logiczne (w szczególności — sylogizm) odzwierciedla bowiem realną więź między przyczyną a skutkiem. W przekonaniu Arystotelesa, istnieje ścisła odpowiedniość między stosunkiem jednej substancji do innej w procesie stawania się czy zmiany a jednym terminem do innego w sylogizmie. Sylogizm (dowód) jest niczym innym, jak myślowym ujęciem zachodzących w świecie relacji przyczynowych (zob. Anal. Wtóre, I, 85b 25; por. Met. Z 9, 1034a 31). Pojęcie dowodzenia jest zatem ściśle związane z pojęciem wiedzy przyczynowej oraz z przyznaniem jej centralnego — 90 — Celem metafizyki jest odkrycie zasad najbardziej ogólnych i podstawowych oraz wskazanie przyczyn pierwszych lub substancji pierwszej. Chęć urzeczywistnienia tego zadania wyznacza jej wyróżnioną pozycję wśród innych nauk. Jest to pozycja przywódcy i lidera, który z racji przysługującej mu godności i najwyższej wartości poprzedza wszystko inne — tak jak to, co bardziej ogólne wyprzedza to, co mniej ogólne 35. 4. TEOLOGIA. RZUT OKA NA NIEKTÓRE KWESTIE SPORNE Zagadnienie odrębności nauk szczegółowych od filozofii pierwszej zostało ponownie omówione w księgach E 1 i K 7. Tam też po raz pierwszy pojawia się nazwa „teologia” jako jeszcze jedno znaczenia w myśleniu naukowym. Stanowisko to doprowadziło Arystotelesa do wysunięcia maksymalistycznej epistemologii, utrzymującej, iż ostatecznym celem poznania naukowego jest odsłonięcie przyczyn pierwszych, tkwiących w istocie rzeczy, i ujmowanych intuicyjnie, za pomocą νοϋσ, czyli bez dowodu. W myśl tej teorii, poznanie przyczyny prawdziwej (lub istotnej) polega na poznaniu powodu, dlaczego jest ona tym, czym jest, czyli dlaczego nie może być inna. Powodu tego nie można jednak poznać przez rozumowanie. Każdy dowód oparty być bowiem musi na uprzednim rozpoznaniu racji sprawiających, dlaczego ujmowana w sylogizmie przyczyna nie może być inna. Rozpoznanie owych racji jest zaś możliwe dzięki cechującej umysł mędrca zdolności bezpośredniego ujęcia prawd, o ujawnienie których zabiega filozofia pierwsza. 35 „Nie należy do zagadnień geometrii badanie, czym jest przeciwieństwo albo doskonałość, Jedność albo Byt, tożsamość albo odmienność, lecz ograniczy się do przyjęcia istnienia jako zasady rozumowania. Jasne więc, że do jednej nauki należy badanie Bytu jako takiego i atrybutów, które mu przysługują, i do tej samej nauki należy badanie nie tylko substancji, lecz także ich atrybutów, zarówno tych wymienionych, jak również wyrazów i pojęć takich, jak: «wcześniejszy», «późniejszy», «rodzaj» i «gatunek», «całość» i «część» i innych tego rodzaju. [...] Trzeba teraz odpowiedzieć na pytanie, czy badanie tak zwanych w matematyce aksjomatów, a także substancji należy do jednej, czy do wielu nauk. Oczywiście, także te badania należą do jednej nauki, mianowicie nauki filozofów; aksjomaty odnoszą się bowiem do wszystkiego, co istnieje, a nie tylko do jakiegoś szczególnego rodzaju z wyłączeniem innych. [...] Dlatego też nikt z tych, którzy prowadzą badania szczegółowe, nie próbuje powiedzieć czegoś o ich prawdziwości czy fałszywości, ani geometra ani arytmetyk, z wyjątkiem niektórych filozofów przyrody, i słusznie, gdyż sądzili oni, że tylko oni byli jedynymi badaczami całej przyrody i Bytu. Skoro jednak istnieje nauka, która zajmuje wyższe miejsce ponad nauką filozofów przyrody (bo przyroda jest tylko jednym rodzajem Bytu), przeto badanie tych prawd będzie należało również do tego, kto prowadzi badania ogólne i zajmuje się pierwszą substancją. Fizyka jest również rodzajem filozofii, ale nie jest filozofią pierwszą”; Met., Γ 2-3, 1005a 13-23, 1005a 30-1005b 2. — 91 — określenie filozofii pierwszej. Arystoteles raz jeszcze podkreśla pokrewieństwo wszystkich nauk, niezależnie od tego, czym się zajmują i w jaki sposób. Każda nauka racjonalna (έπιστήμη διανοητική) stara się znaleźć, w sposób mniej lub bardziej dokładny, zasady i przyczyny dla każdego przedmiotu, jaki poznaje. Nauki szczegółowe koncentrują się jednak [...] na określonym przedmiocie w określonym rodzaju i zajmują się nim, a nie bytem absolutnym ani bytem jako takim; nie przywiązują wagi do istoty rzeczy, ale wychodząc od istoty [...] dowodzą bardziej lub mniej przekonująco istotnych atrybutów rodzaju, którym się zajmują 36. Nie wypowiadają się też na temat istnienia czy nieistnienia badanych przez siebie przedmiotów. Wynikałoby stąd, że nauka o bycie jako bycie różni się od pozostałych nauk głównie przedmiotem badań. Bada ona byt w ogóle i w całości, poszukuje jego istoty oraz wysuwa twierdzenia odnośnie do istnienia lub nieistnienia rzeczy. W toku dalszych rozważań Arystoteles dokonuje słynnego podziału nauk na teoretyczne (badawcze), praktyczne i wytwórcze oraz rozpatruje bliżej rodzaje poznania teoretycznego. Wiedza teoretyczna dzieli się — ze względu na swój przedmiot — na fizykę, matematykę i teologię. Podział ten odpowiada trzem zasadniczym rodzajom substancji i jest dokonany w oparciu o kryterium ich ontologicznej wartości. Fizyka ma najniższą pozycję w hierarchii nauk teoretycznych, albowiem zajmuje się substancjami zdolnymi do ruchu i nieodłączalnymi od materii. Matematyka bada przedmioty nieruchome i dające się oddzielić od materii, toteż ma pozycję wyższą. Teologia, traktowana w tym wywodzie jako synonim „nauki pierwszej”, rozważa „coś, co jest wieczne, nieruchome i rozłączalne” 37. Swą najwyższą wartość teologia zawdzięcza temu, iż badane przez nią rzeczy nieruchome i oddzielne od materii „są przyczynami rzeczy widzialnych wśród rzeczy boskich” 38. Docieka zatem uobecniającej się w owych rzeczach boskości (τό ύεϊον) i wieczności, bo rzeczy nieruchome i bytujące niezależnie od materii muszą być wieczne. Jest ponadto nauką „wcześniejszą” od fizyki i matematyki, a przez to również bardziej ogólną — najwyraźniej w tym sensie, 36 Met., E 1, 1025b 8-14. Podobna argumentacja w księdze K 7 1063b 36-1064a 7. Met., E 1, 1026a 11. 38 Met., E 1, 1026a 18. Chodzi tu Arystotelesowi o ciała niebieskie. 37 — 92 — iż badać może każdy rodzaj bytu: nie tylko pierwsze zasady i przyczyny substancji, czy sam „najwyższy rodzaj”, ale i samą substancję wraz z jej atrybutami oraz wszystkie rodzaje realnie istniejących lub dających się pomyśleć rzeczy. O trafności takiej interpretacji przedmiotu teologii najlepiej świadczy to, że jej pozycję względem innych nauk Arystoteles konsekwentnie pojmował przez analogię do związków zachodzących między dyscyplinami należącymi do poszczególnych rodzajów nauk. Podejście to było zgodne z wypowiedzianą wcześniej tezą, iż mądrość filozoficzna, niezależnie od wielorakości form swego przejawiania się, jest jedna. Tak jak na przykład w naukach matematycznych geometria i astronomia mają za swój przedmiot pewien szczególny rodzaj rzeczy, podczas gdy matematyka ogólna jest ich wspólną podstawą — podobnie teologia, jako nauka pierwsza, stanowi teoretyczną podstawę fizyki i matematyki. To zaś oznacza, że powinna badać te same przedmioty, choć w odmienny sposób 39. Prócz tego winna starać się poznać „substancję oddzieloną” lub pierwsze zasady i przyczyny bytu, jako że idea nauki uniwersalnej jest nieodłączna od poszukiwania tego, co pierwsze i najogólniejsze. Teologia nie wyklucza więc ontologii rozumianej jako nauka o bycie jako takim, lecz ją zakłada. Poszukiwanie pierwszych przyczyn i zasad, polegające na dążeniu do wyodrębnienia spośród wszystkich istniejących bytów rzeczy specjalnego rodzaju, cechujących się pierwszeństwem ontologicznym i wiecznością, nie wydawało się Arystotelesowi niemożliwe do pogodzenia z ideą metafizycznej analizy substancji niższych rodzajów. Przeciwnie, dwa te kierunki badań były w jego mniemaniu dwoma aspektami jednej i tej samej nauki, uzupełniającymi się wzajemnie i niemożliwymi do pomyślenia w oderwaniu od siebie. Jak wspomnieliśmy na początku, pogląd ten wielu późniejszym filozofom — szczególnie żyjącym po Kancie — wydawał się wysoce niezrozumiały. Zrodził on szereg kontrowersji, ostatecznie wykraczających poza krąg problemów podniesionych przez Arystotelesa. Dotyczyły one zarówno sposobu pojmowania przedmiotu badań metafizyki, jak też możliwości realizacji zadań, jakie przed tą nauką stawiano w trwającej ponad dwa tysiące lat historii jej rozwoju. W toczących się na ten temat sporach szczególnego znaczenia 39 Met., E 1, 1026a 26-27. Por, też: K 7, 1064a 28-1064b 2; Γ 2, 1003b 19-23, 1005a 2-7, 1005a 30- 1005b 2. — 93 — nabrało pytanie, jaki sens posiada dokonane przez Arystotelesa utożsamienie metafizyki z teologią. W średniowieczu panowało na ogół przekonanie, że metafizyka jest rodzajem refleksji, która jakby z samej swej natury prowadzić musi do jakiejś formy teologii. Stanowisko to dalece jednak wykraczało poza autentycznego Arystotelesa. Dla każdego, kto uważnie studiował Metafizykę w każdej epoce musiało być oczywiste, iż Arystotelesowska teologia nie miała żadnych odniesień do teologii rozumianej jako określona doktryna religijna. Zawarte w księdze A rozważania dotyczące konieczności istnienia Pierwszego Poruszyciela w całości mieściły się w granicach poznania teoretycznego i nie wymagały ugruntowania w ponadracjonalnym objawieniu czy świadomości mistycznej. Jak pisał Whitehead, rozważaniom Stagiryty nie przyświecał żaden inny motyw jak tylko ten, by iść tropem własnej myśli, gdziekolwiek by on zawiódł. Trop ten nie prowadził ku wizji Boga przydatnej dla celów religijnych 40. Był raczej drogą ukazującą, do jakich ostatecznych konsekwencji prowadzić musi kosmologiczna teza, głosząca konieczność istnienia odwiecznych przyczyn podtrzymujących ruch przedmiotów materialnych. Ale czy tylko tym szlakiem, wyznaczonym przez fizykalną wizję świata, podążała myśl Arystotelesa? Gdybyśmy mieli pewność, że istotnie tak było, metafizyka Stagiryty nie byłaby dziś dla nas większym problemem. Dla wykazania jej zrelatywizowanego przez historię znaczenia wystarczyłoby odwołanie się do faktu, iż uwikłana przecież była w kontekst błędnej fizyki. Można byłoby wówczas mówić, że odrzucenie starożytnego obrazu przyrody pociągać za sobą musi zaniechanie opartej na tym obrazie refleksji metafizycznej. Wniosek taki byłby jednak nieuprawniony. Opierałby się bowiem na wąsko scjentystycznym odczytaniu sensu nauk Arystotelesa, zakładającym, że głoszona w metafizyce wizja Boga jest sensowna tylko wtedy, gdy stanowi integralne dopełnienie naukowego sposobu interpretacji rzeczywistości. Rozpatrzmy krótko jeszcze jedną kontrowersję, jaka się rodzi na styku myśli nowożytnej i antycznej. Współczesnego czytelnika zapewne uderza niebywały optymizm poznawczy cechujący wielu filozofów, którzy wyszli ze szkoły Platona. W przypadku Arystotelesa optymizm ten polegał nie tylko na wierze w możliwość 40 A. N. Whitehead, Nauka i świat współczesny. Przekł. S. Magala, Warszawa 1988, s. 181. — 94 — racjonalnego ujęcia istoty rzeczy, ale również na ciągle podkreślanym przekonaniu o braku ontologicznego rozdźwięku między myśleniem ogólnym a światem wartości. Przekonanie to doprowadziło Arystotelesa do wysunięcia wielokrotnie później podważanej tezy, że teologia, jako nauka badająca byt stojący najwyżej w hierarchii istnienia i posiadający najwyższą wartość, jest nie tylko nauką najcenniejszą, ale i najogólniejszą. Jak wiadomo, teza ta jest wysoce wątpliwa. Nie ma wszak koniecznego związku między światem wartości a tym, co ogólne. To, co ogólne, nie jest, z konieczności, dobrem, podobnie jak to, co dobre, nie musi być ogólne. Jeśli nawet zgodzilibyśmy się z Arystotelesem, że nieruchomy i od niczego niezależny byt jest pierwszy ze względu na swą wartość, nie wynikałoby stąd jeszcze, że nauka o takim bycie musi być ogólna. Bo jak może istnieć nauka ogólna o czymś, co jest jednostkowe? Jeśli nawet istnieje, co bynajmniej nie jest oczywiste, to czyż nie musi mieć odmiennego sensu niż ogólność badań nad bytem jako takim? Jeżeli faktycznie musi — teza o jedności wszystkich postaci poznania metafizycznego jest stwierdzeniem wymagającym dodatkowych wyjaśnień. Nie ulega wątpliwości, iż zasygnalizowane tu problemy nie znalazły w pismach ucznia Platona większego oddźwięku. Jakkolwiek fakt ten, z punktu widzenia czysto historycznego, ma prawdopodobnie drugorzędne znaczenie, nie jest on całkiem obojętny dla lepszego zrozumienia omawianej tu koncepcji. Rzuca bowiem na nią nowe światło, którego nie da się wydobyć z samej analizy tekstu. Najwidoczniej istnienie teologii jako nauki pierwszej, a zarazem najwyższej, najogólniejszej i najcenniejszej, wydawało się Arystotelesowi czymś oczywistym. Oczywistość tę opierał jednak na kluczowych przesłankach swego systemu. Cóż by bowiem oznaczało zaniechanie uprawiania teologicznie zinterpretowanej metafizyki? Musiałoby ono być równoznaczne z przyznaniem racji naturalistom lub materialistom utrzymującym, że jedyną istniejącą substancją jest ta, „którą ustanowiła przyroda” 41. Głoszona w Me41 Arystoteles wielokrotnie stwierdza, iż racje świadczące o realnym istnieniu filozofii pierwszej nasuwają się same przez się i nie wymagają odrębnego dowodu. Zarazem jednak z niektórych jego wypowiedzi zdaje się wynikać, iż filozofia pierwsza — jako dyscyplina odrębna od fizyki — jest możliwa tylko wówczas, kiedy respektuje się kluczowe twierdzenia umiarkowanego realizmu ontologicznego. Można w ten sposób rozumieć wypowiedź kończącą pierwszy rozdział księgi E, w której na postawione wcześniej pytanie, czy pierwsza filozofia jest ogólna, czy — 95 — tafizyce teza o nieodzowności teologii jako nauki zwieńczającej poznanie teoretyczne oraz przydającej mu szczególnej godności, wydaje się zatem naturalną konsekwencją uznawania ogólnofilozoficznych zasad, z jakich wyrósł arystotelizm: zarówno zasad o charakterze ontologiczno-kosmologicznym (prymat formy wobec materii, istnienie dwóch rejonów w kosmosie — strefy podksiężycowej i nadksiężycowej, koncepcja nieruchomego źródła ruchu w świecie) 42, jak i teoriopoznawczo-metodologicznych (zasada unikania regressus in infinitum, konieczność uznawania niedowodliwych przesłanek racjonalnych rozumowań, pogląd, iż ostatecznym celem poznania naukowego jest wykrycie istotowych czynników-przyczyn rzeczy) 43. Przyjęcie takiego wyjaśnienia tłumaczyłoby, dlaczego też zajmuje się jakimś jednym rodzajem lub naturą, pada odpowiedź sformułowana w trybie warunkowym: „Odpowiadamy, że jeżeli nie istnieje inna substancja niż ta, którą ustanowiła przyroda, to fizyka jest nauką pierwszą; jeżeli natomiast istnieje jakaś substancja nieruchoma, to nauka o tej substancji powinna być wcześniejsza i powinna być pierwszą filozofią i, w ten sposób, ogólną, bo jest pierwszą”; Met., E 1, 1026a 27-31. Takie samo rozumowanie zawiera księga K 7, 1064b 6-14. 42 Nie ulega wątpliwości, że przekonanie o niezbędności teologii jako nauki najwyższej miało dla siebie oparcie w wyłożonej w pismach przyrodniczych koncepcji nieśmiertelności świata oraz wiecznotrwałości i niezmienności jego podstawowych elementów. Wedle Arystotelesa, świat jako całość (kosmos) ani nie powstał, ani nie ulegnie zniszczeniu. Nie istnieje bowiem ani absolutne powstawanie, ani też ginięcie. Powstawanie jednych rzeczy z innych, choć ma miejsce, zamyka się w jednym, odwiecznym kołowrocie wzajemnych przemian; zob. na ten temat traktat O niebie, I 10, 12; II 5-7; por. Fizyka, VIII 1, 5-6. Koncepcję tę Arystoteles przedstawiał tak, jakby była ona zbiorem oczywistych, empirycznych faktów. Jej ostateczny wydźwięk nie był jednak ściśle naukowy, lecz głównie teologiczny: służył uzasadnieniu tezy, iż nawet ciała ziemskie częściowo uczestniczą w wieczności. Dlatego niektórzy komentatorzy posuwają się do głoszenia dyskusyjnej tezy, jakoby metafizyka Arystotelesa była jedynie zwykłym przedłużeniem fizyki i kosmologii; zob. np. A. C. C r o m b i e, Nauka średniowieczna i początki nauki nowożytnej. Przekł. S. Łypacewicz, Warszawa 1960, t. 1, s. 77-78. Także Jaeger utrzymywał, iż pisma metafizyczne Stagiryty wyrastają z jego badań przyrodniczych, pełniąc rolę pojęciowo niezbędnego uzupełnienia opracowanej wcześniej w Fizyce eksperymentalnej teorii ruchu; zob. W. J a e g e r, dz. cyt., s. 379-380. 43 Na ukształtowanie się teologicznego aspektu metafizyki Arystotelesa niemały wpływ musiała mieć także zakładana w niej koncepcja przedmiotu poznania naukowego. Wedle tej koncepcji, wiedza naukowa (έπιστήμη) może dotyczyć tylko tego, co jest konieczne i co dlatego „nie może być inne”, (Anal. Wtóre, I 33, 88b). W pismach dotyczących natury wiedzy Arystoteles roztacza wizję doskonałego poznania, które mogłoby się urzeczywistnić tylko wtedy, gdyby możliwe było wyjście poza obszar zmiennych percepcji zmysłowych oraz do- — 96 — Metafizyka jest dziełem, w którym metafilozoficzny namysł nad naturą poznania metafizycznego był praktycznie nieobecny. Prawdopodobnie Arystoteles ani nie czuł potrzeby snucia dogłębnych rozważań dotyczących tego, czym winna być filozofia pierwsza, ani nie był zmuszany przez potencjalnych oponentów do szczegółowego wypowiadania się w tych kwestiach. Zadania stojące przed metafizyką postrzegał bowiem w kategoriach podejmowanego przez mędrca zadania, polegającego na dążeniu do stworzenia przejrzystego wytłumaczenia rzeczy, przez które prześwituje logos. Podejście takie czyniło zbędnym namysł nad apriorycznymi warunkami, umożliwiającymi realizację planowanych badań. Pojmowanie metafizyki jako przedsięwzięcia opartego na poprzedzającym jego urzeczywistnienie odsłonięciu poznawczych możliwości umysłu czy duchowych dyspozycji zanurzonej w świecie egzystencji stało się powszechne dopiero w epoce nowożytnej, gdy upadła wiara w zdolność adekwatnego ujmowania tego, co pierwsze za pomocą tego, co ogólne. Konkludując możemy stwierdzić, że większość kontrowersji nasuwanych przez wypowiedzi Arystotelesa dotyczące metafizyki rozumianej jako teologia miała swe źródło w chęci odnalezienia w tej koncepcji rozróżnień pojęciowych, które były nieznane myślicielom starożytnym. Uwaga ta odnosi się zwłaszcza do wprowadzonego w XVII wieku odróżnienia teologii od ontologii ogólnej (ontologia generalis). Na gruncie tradycyjnego arystotelizmu odróżnienia tego nie można było przeprowadzić, albowiem naruszałoby ono fundamentalne przesłanki doktryny. Jeśli się zakłada, że struktura wszystkich substancji pierwszych jest hierarchiczna i ma swój nieruchomy szczyt — byt boski, wnoszący w ziemski świat element doskonałej harmonii — nie można jednocześnie utrzymywać, że nauka zwana filozofią pierwszą winna być czymś odrębnym od teologii. Oddzielenie dwu tych dyscyplin mogło się dokonać dopiero wtedy, kiedy sięgnięcie rzeczy ogólnych, koniecznych i wiecznych. Ta, w swej istocie, platońska koncepcja była w rzeczywistości tylko pewnym teoretycznym modelem idealnej nauki, którego Arystoteles nigdy nie zdołał w pełni zrealizować. W tym sensie można twierdzić, iż teologicznie pojęta metafizyka stanowiła jeden ze sposobów — historycznie najbardziej nośny — prezentacji owej wizji. W nie mniejszym stopniu była wyrazem poszukiwań ontologicznego uzasadnienia dla takiego modelu wiedzy. Szerzej na ten temat: A. E d e l, Aristotle and His Philosophy, London 1982, s. 384; G. E. L. O w e n, The Platonism of Aristotle [w:] Articles on Aristotle, t. 1, London 1975, s. 14-34. — 97 — starożytna wizja kosmosu przestała być uznawana za nie kwestionowaną przesłankę dociekań dotyczących budowy wszechświata, i gdy pod wpływem gruntownie odmienionej sytuacji historycznej uznano, że racjonalne poznanie bytu najwyższego jest niemożliwe. Nietrudno więc pojąć, dlaczego Arystoteles stawiał znak równości między teologią, mądrością i filozofią pierwszą. Tożsamość znaczeniowa trzech tych określeń była niejako wpisana w wewnętrzną logikę jego systemu. Używał ich w przekonaniu, iż każda z nich oddaje inną stronę procesu myślowego, jakim jest poznanie teoretyczne. Nie mógł doszukiwać się w trzech tych nazwach znaczeń przeciwstawnych, bo stałoby to w sprzeczności z zakładaną przez jego system logiką myślenia tożsamościowego, wykluczającego 44 przyznanie pojęciu negacji znaczenia ontycznego. W podobny sposób można odpowiedzieć na pytanie, dlaczego poznanie ogólne zostało w omawianej koncepcji nierozerwalnie powiązane z najwyższym dobrem. Dla mentalności nowożytnej związek ten jest niezrozumiały, bo nie daje się wytłumaczyć w ramach panującego od czasu Kartezjusza paradygmatu filozofii ceniącej najwyżej racje, dające się uzasadnić za pomocą argumentów epistemologicznych. Lecz ten typ myślenia i zakładanego przez nie wartościowania był nieznany umysłowości starożytnej. Stał się on czymś powszechnym dopiero wraz z nastaniem nominalizmu, który jest dominującym nurtem w całej niemal filozofii nowożytnej 45. Nominalizm, podkreślając niemożliwość jednoznacznego uzasadnienia zdań ogólnych poprzez odwołanie się do jednostkowych faktów, podważył przekonanie o niekwestionowanej wartości wiedzy ogólnej. Tym samym jednak skierował refleksję nad formami wiedzy na wąski tor rozważań metodologicznych, pozbawiając swych wyznawców możliwości dokonywania ocen poznania za pomocą kryteriów innych niż epistemologiczne. Filozofowie starożytni patrzyli na ludzką wiedzę z szerszego punktu widzenia. Dla Arystotelesa i jego następców było rzeczą oczywistą, że są formy poznania, których szczególna rola w życiu wypływa nie z tego, w jaki sposób 44 Myślenie negatywne, nadające negacji i sprzeczności wyższy status ontyczny niż zasadzie tożsamości myślenia i bytu, narodziło się dopiero wraz z powstaniem systemu Hegla. Także w niektórych odłamach filozofii egzystencjalnej można dostrzec próby wyjścia poza paradygmat myślenia opierającego się na wierze w niekwestionowaną ważność myślenia tożsamościowego. 45 Zob. A. T a k a t u r a, Metaphysics. A Critical Survey of Its Meaning, The Hague 1963, s. 17-18. — 98 — przebiegają składające się na nie akty poznawcze, lecz z tego, ku czemu się one kierują i co starają się rozpoznać w otaczającej człowieka rzeczywistości. Przykładowo, akt poznania dzieła sztuki jest czymś wartościowym już przez samo to, iż ma miejsce, a nie dlatego, że przebiega w zgodzie z jakimiś powszechnie obowiązującymi kryteriami epistemologicznymi lub że prowadzi do takich to a takich, cennych z jakiegoś punktu widzenia, wyników poznawczych. Podobną właściwość posiada szereg innych działań poznawczych. Cechują się one wszystkie tym, iż poznawany za ich pośrednictwem przedmiot posiada szczególną właściwość polegającą na tym, że wartość, jaka w nim tkwi, może się w pełni ujawnić dopiero wówczas, gdy zostanie poznana. Poznanie tego typu czerpie przeto swe znaczenie od swego przedmiotu, który poza nim nie istnieje w swej prawdziwej funkcji. Jak się wydaje, do tego rodzaju poznania należy również poznanie metafizyczne. Jest ono czymś wartym zachodu już z racji samej możliwości swego zaistnienia. Jeśli ponadto kieruje się ku szczególnie cennym przedmiotom, jego wartość staje się tym większa. Wiele wskazuje, że właśnie to Arystoteles miał na myśli, kiedy poznanie bytu najwyższego stawiał najwyższej w hierarchii akceptowanych przez siebie wartości. W akcie poznania Pierwszego Poruszyciela ma miejsce proces szczególnego uwznioślenia myśli, które dokonuje się w chwili, gdy myśl przedmiotem swych rozważań czyni substancję pierwszą. Przedmiot ten nie może być postawiony w jednym rzędzie z pierwszym lepszym przedmiotem jednostkowym. Towarzyszący jego poznaniu stan beznamiętnej kontemplacji nie łączy się wszak w sposób konieczny z poznaniem rzeczy ziemskich. Zarzut, iż teologia musi być nauką o przedmiocie jednostkowym, wskutek czego różnić się powinna od nauki o bycie jako bycie mniejszym stopniem ogólności, musiałby przeto zostać opatrzony szeregiem komentarzy, prowadzących ostatecznie do wniosku, że — paradoksalnie — poznanie substancji najwyższej bliższe jest poznaniu ogólnemu niż poznaniu konkretnych jednostek. Celem teologii nie jest wszak poznanie Boga jako pewnego szczególnego przedmiotu, wyodrębnionego drogą abstrakcji z szeregu innych przedmiotów jednostkowych, lecz rozpoznanie j e d n o ś c i wszystkich rzeczy, która w sposób najdoskonalszy realizuje się w kontemplującym całość istnienia umyśle boskim. Wprawdzie rozpoznanie jedności rzeczy jest pełne tylko w Bogu, lecz mędrzec może czynić wysiłki mające na celu takie kształtowanie swego myślenia, by — 99 — możliwie najdoskonalej zbliżało się ono do myśli bożych. Z rozważań Arystotelesa wynika, że myślenie Boga dokonuje się bez najmniejszego wysiłku z Jego strony, choć zarazem obejmuje całość istnienia 46. Gdyby w ten sposób zinterpretować sens wypowiedzi dotyczących natury Pierwszego Poruszyciela, teologia byłaby, wbrew podnoszonemu przez nominalistów zarzutowi, poznaniem ogólnym — nauką, która pełni rolę swoistej idei regulatywnej wskazującej, w jakim kierunku trzeba zmierzać, by zbliżyć się do możliwie najpełniejszego ujęcia i wytłumaczenia wszystkich rzeczy 47. Poznanie mające za swój przedmiot całość istnienia — a takim jest poznanie boskie — nie może bowiem kierować się ku przedmiotowi jednostkowemu lub być dociekaniem ograniczonym do jednej tylko sfery bytu. Musi być ono zatem najcenniejsze i zarazem ogólne, co na gruncie założeń arystotelizmu jest oczywiste i nie wymaga dowodu. 5. HISTORYCZNE ZNACZENIE KONCEPCJI METAFIZYKI ARYSTOTELESA Z przeprowadzonych dotąd rozważań wynika, że Arystotelesowskiego pojmowania metafizyki nie można wyrazić za pomocą prostej formuły definicyjnej. Stagiryta był zapewne świadomy tego faktu. Dlatego posługiwał się wieloma opisami i określeniami, 46 Arystoteles porównuje Boga do śpiącego i twierdzi, iż znajduje się on w stanie wiecznej szczęśliwości. Szczęście Boga polega na tym, iż przedmiot jego pomyśleń znajduje się w nim samym (jest jego myślami), w następstwie czego Bóg, jako substancja niematerialna, nie musi niczego przyjmować z zewnątrz. Dobro i stan szczęśliwości wiąże zatem Arystoteles z posiadaniem, zaś zło lub niedoskonałość z brakiem posiadania oraz z koniecznością pozostawania w stanie cechującym się zdolnością przyjmowania tego, czego się nie ma; Met., A 7, 1072b 15-31; A 9, 1074b 18, 34. Można stąd wnosić, że Bóg — kontemplując siebie samego (swe myśli) — kontempluje zarazem całość istnienia w jego najwyższym, myślowo-boskim przejawie. Wynika to stąd, że niczego nie potrzebując, ma wszystko, a to, co ma, jako czyste myślenie, jest czymś najdoskonalszym i najprzyjemniejszym. Boska kontemplacja musi też przebiegać bez najmniejszego wysiłku woli, ponieważ we śnie, bądź w stanie całkowitego pogrążenia w myślach, wola nie działa (jej działanie byłoby zresztą zbędne, a gdyby mogło mieć miejsce, świadczyłoby o niedoskonałości bożej natury). Wniosków takich Arystoteles wprawdzie nie formułuje wprost, ale wydają się one logicznie wynikać z jego koncepcji Pierwszego Poruszyciela. 47 Szerzej na ten temat: J. J u s i a k , Prawda metafizyki i jej krytycy. „Lubelskie Odczyty Filozoficzne”. Zbiór czwarty pt. Prawdy o prawdzie, Lublin 1994, s. 22. — 100 — ukazującymi różne momenty i aspekty tej nauki. Najważniejsze znaczenie mają trzy spośród tych określeń. W myśl określenia pierwszego, metafizyka oznacza przede wszystkim filozofię pierwszą, naukę badającą byt jako byt oraz jego własności, które mu przysługują jako bytowi. Określenie drugie podkreśla, że filozofia pierwsza jest ponadto nauką o wiecznych przyczynach i zasadach wszystkich przemijających rzeczy. Trzecie określenie uwydatnia teologiczny aspekt myślenia metafizycznego. Wskazuje ono, iż ostatecznym celem filozofii jest poznanie oddzielonej od materii i odwiecznej formy nazywanej Bogiem lub Pierwszym Poruszycielem. Określenia te oraz wchodzące w ich skład pojęcia i nazwy, choć zostały użyte dla wyodrębnienia jednej i tej samej dyscypliny wiedzy, nie były w pełni synonimiczne. Nasuwa się pytanie, jak dalece sięga rozbieżność między nimi? Jaeger utrzymuje, że teologiczna definicja metafizyki została wysunięta we wczesnym okresie, kiedy Arystoteles pozostawał jeszcze pod wpływem Platona, natomiast dwie pozostałe były wyrazem poglądów głoszonych w okresie, gdy platonizm został już zarzucony i zastąpiony przez niego własną koncepcją bytu 48. Nawet gdyby przyjąć, że wyjaśnienie to jest zasadne, nie wynikałoby stąd jeszcze, iż Arystotelesowskie pojmowanie metafizyki podlegało z biegiem lat daleko idącym przemianom, w konsekwencji czego — wobec niemożności jednoznacznego odróżnienia fragmentów pism powstałych w różnych okresach działalności — jawić się dziś musi jako wewnętrznie niespójne. Jak już podkreślaliśmy, Stagiryta posługiwał się poszczególnymi określeniami filozofii pierwszej tak, jakby nie było istotnych różnic między nimi, jakkolwiek wielokrotnie miał na myśli wypowiedzi i rozważania pochodzące z ksiąg napisanych w różnych okresach działalności. Najwidoczniej czuł potrzebę, by zmieniające się wraz z odchodzeniem od Platona poglądy na temat kwestii szczegółowych konfrontować z wciąż tym samym, nie podlegającym zasadniczym przeobrażeniom stanowiskiem dotyczącym pojmowania filozofii w ogóle, a filozofii pierwszej w szczególności. Rzecz jasna nie oznacza to, że różnorakie nazwy, jakie nadawał poznaniu metafizycznemu, były jedynie skutkiem braku konsekwencji w trzymaniu się jednolitej terminologii. Ukazywały one nie tylko różne aspekty oznaczanego przez nie przedmiotu, ale 48 W. J a e g e r, dz. cyt., rozdz. VII-VIII. — 101 — nasuwać również mogły jego odmienne pojmowania, z czego jednak kontynuatorzy Arystotelesa z reguły nie zdawali sobie w pełni sprawy. Zarówno w starożytności, jak też we wczesnym średniowieczu panowało niekwestionowane przekonanie o wewnętrznej jedności nauki badającej pierwsze przyczyny rzeczy. Wierzono, iż jedności tej w niczym nie narusza sama możliwość tworzenia wielorakich formuł czy prowizorycznych definicji, ukazujących już to różne aspekty samego przedmiotu badań metafizyki, już to jej miejsce wobec innych nauk. W rzeczywistości jednak formuły te wskazywały na obecność w obrębie metafizycznej refleksji nad światem momentów cechujących się odmiennymi właściwościami. Warto zatem przyjrzeć się im dokładniej, akcentując nie tylko to, co jest im wspólne, lecz także to, co je dzieli. Zacznijmy od drugiego z wyszczególnionych wyżej pojmowań metafizyki. Zawarte w nim znaczenie filozofii pierwszej uwydatnia naukowy charakter poznania metafizycznego. Metafizyka, tak jak każde inne poznanie naukowe, musi zdawać sprawę zarówno ze sprawczo-skutkowego, jak też inteligibilnego („nomologicznego”) aspektu istnienia, dlatego powinna być badaniem przyczyn bytu oraz praw (zasad) rządzących tym, co istnieje. Poszukiwanymi przez metafizykę przyczynami są byty w żaden sposób nie związane z materią i nie podlegające najmniejszej choćby zmienności. Byty te to odwieczne formy, wyznaczające ruch i sposób zmiany bytów podlegających zmianom. Określają one zasady rządzące światem jednostkowych rzeczy, a raczej same są, z racji swego pierwszeństwa i ogólności, tymi zasadami, nie przestając być zarazem pierwszymi przyczynami wszystkiego, co w jakimkolwiek sensie istnieje. Dlatego metafizyka może być jednocześnie nauką pierwszą i najogólniejszą, badającą pierwsze przyczyny wszystkich rzeczy i posługującą się najwyższymi abstrakcjami. Fakt, iż metafizyka jest poznaniem najogólniejszym wyraża jednak lepiej określenie pierwsze. Łącznie z drugim ukazuje ono o n t o l o g i c z n y aspekt metafizyki. Badanie bytu jako bytu jest próbą dotarcia do jego najogólniejszych własności czy też kategorii, a zarazem dążeniem do uchwycenia poprzez te własności jedności bytu (substancji). Pojęta w ten sposób filozofia pierwsza jest nauką odrębną od wszystkich innych, ponieważ bada odrębny przedmiot, byt jako taki. Stara się dociec, co to znaczy być. Wskazuje racje lub przyczyny, których istnienie uzasadnia mówienie o czymś, że jest właśnie bytem, czymś, co jest, a nie tylko czymś, co podlega — 102 — ruchowi lub posiada takie czy inne własności ilościowe 49. Bada więc wewnętrzną strukturę bytu jako takiego, opisuje elementy i warunki niezbędne do tego, by rzeczy mogły stawać się czymś realnie istniejącym. Określenie to wyraża ponadto myśl, iż jedność bytu może być przedmiotem badań tylko jednego typu wiedzy, skąd wynika wyróżniony status metafizyki wśród innych nauk. Określenie trzecie uwypukla natomiast aspekt d u c h o w y i a k s j o l o g i c z n y . Metafizyka jest nie tylko nauką pierwszą w sensie logicznym i pojęciowym, ale i czymś, co dostarczać winno poznania najwyżej cenionego, najbliższego mądrości. Bada bowiem w istniejących rzeczach to, co jest w nich boskie — lub samą boskość, jeśli zwraca się ku przedmiotom niematerialnym. Dowodzi też, że pierwszą przyczyną zmienności i ruchu rzeczy ziemskich jest zatopiony w rozważaniach swych pomyśleń Bóg, odwieczna Forma, oddziałująca na świat siłą swej najwyższej atrakcyjności. To właśnie z tego powodu poznanie metafizyczne może być porównane do „wiedzy boskiej” i nazwane teologią. Jako przedsięwzięcie czysto intelektualne i apraktyczne, metafizyka pragnie zbliżyć się do boskiego sposobu myślenia, choć zarazem chce owo myślenie uczynić dostępne ludzkiemu pojmowaniu. Dlatego, będąc teologią, nie przestaje być nauką. Tak jak nauki szczegółowe jest racjonalnym sposobem tłumaczenia rzeczy, poszukiwaniem zasad i pojęć zdolnych wyrazić powszechnie zrozumiałe treści. Rzecz jasna, pomiędzy trzema tymi określeniami nie ma prostej odpowiedniości znaczeniowej. Wydają się one wprawdzie odnosić do jednego i tego samego przedmiotu, co Arystoteles wielokrotnie podkreślał, ale przedmiot ów przez każde z tych określeń jest jakby z góry suponowany, co a priori zdaje się wykluczać możliwość jego nieistnienia lub pojmowania w zasadniczo odmienny sposób. Określeń tych nie da się też ułożyć w szereg wzajemnie wynikających z siebie zdań. Z faktu, iż jakiś rodzaj poznania jest nauką nie wynika, że nauka ta musi być nauką najogólniejszą lub „boską”. Trudno byłoby również dowieść, że określenia i nazwy, jakimi posługiwał się Arystoteles (wiedza boska, nauka o bycie jako bycie, poznanie pierwszej substancji itp.), w sensie dosłownym mówiły o tym samym. Pojęcia, za pomocą których je utworzono, choć były elementami jednolitej wizji świata, same w sobie nie zawierały dowodu twierdzenia, że przedmiot wszystkich nasuwających się 49 Met., Z 4, 1029b 13-1030a 30. — 103 — określeń metafizyki musi być jeden i mieć tę samą naturę. Ustanawiały, co najwyżej, niezbędne przesłanki dla tego, by dowód taki przeprowadzić. Co więcej, z uwagi na swą ogólność i rzadkość występowania w mowie potocznej domagały się dodatkowych interpretacji ich znaczenia, które formułować można było na wiele sposobów, nie mając gwarancji, iż interpretacje te doprowadzą do tych samych wyników. Pomimo tych oczywistych —jak się dziś wydaje — wątpliwości, Arystotelesowskie pojmowanie filozofii pierwszej przez długi czas nie przyciągało uwagi komentatorów. Kolejni kierownicy Liceum byli na ogół wierni Mistrzowi w uznawaniu ogólnych założeń filozoficznych, i jeśli nawet prowadzili między sobą spory, to głównie dlatego, że różnili się w poglądach dotyczących bądź pojmowania kwestii szczegółowych, bądź stopnia zależności ich doktryny od wcześniejszych koncepcji, zwłaszcza od koncepcji Platońskiej. System filozoficzny Arystotelesa wydawał się przedstawiać tak zwarty układ zagadnień, szczegółowo opracowany pod względem rzeczowym i metodycznym, że można je było, co prawda, komentować lub uzupełniać, ale niewiele można było do niego wnieść nowego. Toteż szkoła perypatetycka w krótkim czasie zatraciła rysy znamionujące czystą, filozoficzną spekulację. Przekształciła się w ośrodek naukowo-badawczy, podejmujący częściej zagadnienie dotyczące logiki, przyrody, historii, kultury, czy moralności niż problemy metafizyczne lub metafilozoficzne. Wprawdzie nie był to jedyny kierunek badań; w toku sporów o właściwe odczytanie dzieła Arystotelesa pojawili się także zwolennicy interpretacji religijno-idealistycznej 50. Fakt ów nie miał jednak większego znaczenia dla sposobu, w jaki hierarchizowano doniosłość poszczególnych zagadnień, na których skupiała się uwaga większości uczniów. Podnoszone spory, jeśli w ogóle dotyczyły kwestii metafizycznych, obracały się wokół zagadnień należących raczej do metafizyki szczegółowej. Rozważano na przykład kwestię pojmowania przez Arystotelesa natury Boga i jego stosunku do świata. Zapytywano też, jak należy rozumieć ludzki rozum i duszę — w sposób naturalistyczny czy raczej po platońsku? Zagadnienia te były bowiem 50 Za idealistycznym odczytaniem Arystotelesa opowiadali się m. in. Eudemos z Rodos (IV-III w. p. n. e.) i Temistios z Konstantynopola (IV w. n. e.). Czołowymi przedstawicielami interpretacji naturalistycznej byli natomiast Teofrast z Erezu (IV-III w. p. n. e.) i Aleksander z Afrodyzji (III w. n. e.). Zob. W. T a t a r k i e w i c z , Historia filozofii, T. 1, Warszawa 1983, s. 120-121. — 104 — w pismach Stagiryty opracowane nader pobieżnie i ogólnikowo. Lecz jeśli nawet w trakcie prowadzenia tego rodzaju spekulacji dochodzono do odmiennych wniosków, nie wynikało stąd jeszcze, że poszczególni komentatorzy różnili się między sobą co do rozumienia nauki, która problemy takie uważa za najważniejsze 51. Było raczej przeciwnie: ci, którzy do rozwiązania tych zagadnień przywiązywali dużą wagę, milcząco zakładali, że między ontologicznym, naukowym i teologicznym aspektem metafizyki nie ma istotnej różnicy. O trwającym wiele setek lat nie podejmowaniu tej kwestii zdecydował zapewne jeszcze inny fakt. Filozofia Arystotelesa bardzo długo rozwijała się w swoistej próżni zewnętrznej. Ani w starożytności, ani we wczesnym średniowieczu nie wytworzyła żadnej znaczącej opozycji. Pierwsi jej prawdziwi krytycy, scholastycy-moderniści, pojawili się dopiero w 1600 lat po śmierci Arystotelesa, gdy średniowieczny obraz świata — m. in. pod wpływem nowych odkryć naukowych — zaczął się chylić ku upadkowi. Trudności związane z utożsamieniem definicji ontologicznej z teologiczną ujawniły się jednak znacznie wcześniej. Nie ma wprawdzie pewności, przez kogo zostały po raz pierwszy wyraźnie dostrzeżone i podniesione do rangi problemu, ale przypuszczać można, że stało się to w okresie, gdy pisma Arystotelesa oraz innych myślicieli 51 Z zachowanych fragmentów pism wczesnych arystotelików wynika, że jedynie Teofrast miał krytyczny stosunek do niektórych zagadnień filozofii pierwszej Arystotelesa, m. in. do problemu uniwersalnego charakteru jej metodologii; zob. T e o f r a s t, Metafizyka, §§ 1-6, 27-34; Tenże, Pisma filozoficzne i wybrane pisma przyrodnicze (Pisma wybrane, t. 1). Przekł. I. Dąmbska, Warszawa 1963. Por. J. L e g o w i c z, Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1973, s. 264. Wypowiadane — zwykle mimochodem — zastrzeżenia ucznia Arystotelesa nie doczekały się jednak szerszego opracowania. Dotyczyły przy tym głównie zagadnień szczegółowych, zwłaszcza wyłożonej w Metafizyce koncepcji nieruchomej przyczyny pierwszej, którą Teofrast odrzucał, oraz zagadnienia związku konieczności z przypadkiem. Pytanie, czy ontologiczna definicja metafizyki pokrywa się z definicją teologiczną, w rozważaniach tych w ogóle się nie pojawiło. Nie zajmowało ono także późniejszych członków Szkoły, bo nie dostrzegano w nim realnego problemu. Na przykład Aleksander z Afrodyzji — najwybitniejszy komentator Arystotelesa i ostatni teoretyk bezpośrednio związany z Likejonem — twierdził, że nauka o pierwszych zasadach jest zarazem nauką o bycie boskim, czyli że filozofia pierwsza jest tylko inną nazwą teologii. Jako taka dostarcza poznania ogólnego, ponieważ bada pierwsze przyczyny wszystkich istniejących bytów. (Byt nie jest, wedle Aleksandra, abstrakcyjnym predykatem, lecz powszechnym istnieniem, tworzącym centrum wszelkich związków i relacji oraz będącym przyczyną wszystkich rzeczy). Zob. na ten temat: J. O w e n s, dz. cyt. (wyd. Toronto 1978), s. 8-9. — 105 — i uczonych greckich zaczęto przekładać najpierw na język syryjski, a potem na arabski, sporządzając do nich liczne komentarze oraz próbując dostosować zawarte w nich idee do potrzeb i form myślenia ukształtowanych na gruncie kultury narodów azjatyckich. W tej nowej sytuacji, wymuszającej konfrontację dwu pokrewnych sobie, choć w wielu punktach znacznie różniących się od siebie sposobów myślenia — greckiego i arabskiego — wykrycie problematycznego charakteru Arystotelesowskiego pojmowania metafizyki było ułatwione. Nie bez znaczenia był tu także fakt, iż proces recepcji filozofii greckiej przez kulturę umysłową Arabii trwał kilka stuleci i nie dokonał się bezpośrednio. Myśl helleńska i hellenistyczna docierały do Azji dwiema drogami: za pośrednictwem Greków żyjących w cesarstwie bizantyńskim oraz poprzez chrześcijan-nestorianów ze wschodniej Persji, mówiących językiem syryjskim, którzy po zamknięciu szkół filozoficznych w Atenach (529 r.) utworzyli sławną szkołę w Edessie w Mezopotamii, gdzie studiowano m. in. teologię grecką. Kiedy szkołę zamknięto, jej wykładowcy przenieśli się do założonego przez siebie ośrodka badań naukowych w Jundishapur w Persji. Tu w ciągu VI i VII w. powstały przekłady najważniejszych dzieł nauki i filozofii greckiej na język syryjski, głównie z zakresu logiki i medycyny. W wieku VII ośrodkiem studiów nad literaturą i kulturą grecką był również położony na lewym brzegu Eufratu klasztor w Kennesie. Pierwsze tłumaczenia filozofów greckich z syryjskiego na arabski pojawiły się za panowania kalifa al-Mansura (753—774), który wezwał na służbę uczonych syryjskich, polecając im, by przyswoili piśmiennictwu arabskiemu podstawowe teksty myślicieli i uczonych greckich. W wieku IX, za panowania kalifa al-Mamuna, powstała w Bagdadzie słynna szkoła tłumaczeń, nazywana Domem Mądrości (Bejt-al-Hikma), której kierownik Hunain ibn-Ishak przełożył główne prace Arystotelesa i Platona, Isagogę Porfiriusza oraz komentarz Temistiusa do Metafizyki Arystotelesa; językiem z którego tłumaczeń dokonywano był tym razem także język grecki. Należyte zrozumienie Arystotelesa osiągnięto jednak dopiero za czasów al-Farabiego (X w.), gdy sztuka translatorska osiągnęła wysoki poziom 52. Dopiero wówczas wewnętrzne napięcia zawarte w Arystotelesowskim pojmowaniu metafizyki mogły zostać 52 Zob. na ten temat: W. H e i n r i c h, Zarys historii filozofii średniowiecznej, Warszawa 1963, s. 122-124. Por. E. G i l s o n, Historia filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich. Przekł. S. Zalewski, Warszawa 1987, s. 167 oraz A. C. C r o m b i e, dz. cyt., t. 1, s. 53. — 106 — podniesione do rangi problemu i stać się przedmiotem osobnego namysłu. Zarówno al-Kindi, jak też jego dwaj bezpośredni kontynuatorzy, al-Farabi i Awicenna, byli już świadomi znaczenia potencjalnych rozbieżności między trzema omówionymi wyżej pojmowaniami metafizyki. Problem stosunku teologii do ontologii był prawdopodobnie rozważany już wcześniej, być może przez filozofów perskich lub syryjskich, których interesowały głównie teologiczne wypowiedzi Arystotelesa, odczytywane najczęściej przez pryzmat filozofii neoplatońskiej. Nie istnieją jednak bezpośrednie dowody świadczące o tym, że istotnie tak było. Dopiero w pismach Awicenny znajdujemy pełne sformułowanie tego zagadnienia, jak również jego oryginalne rozwiązanie. Rozwiązanie to u późniejszych komentatorów Arystotelesa miało wywołać żywą reakcję, prowokując nowe jego ujęcia, zgodne tym razem z duchem teologii chrześcijańskiej. Dzięki obecnym w myśli arabskiej kontrowersjom na ten temat, przekonanie o wewnętrznej złożoności Arystotelesowskiego pojmowania metafizyki oraz o jej problematycznej przydatności dla realizacji celów stawianych przed teologią i filozofią chrześcijańską stało się w średniowiecznej scholastyce czymś powszechnym. Kiedy w XII stuleciu podstawowe dzieła nauki arabskiej, wraz z nieznanymi kulturze chrześcijańskiej tekstami Arystotelesa, udostępniono łacińskiemu Zachodowi, spór dotyczący właściwego pojmowania metafizyki wysunął się na czoło problematyki metafilozoficznej. Odtąd miał już stale towarzyszyć refleksji metafizycznej, wywierając na nią trwały i znaczący wpływ. Jak wiadomo, kontrowersje na temat teoretycznego statusu metafizyki oraz jej związku z myśleniem teologicznym i religijnym bynajmniej nie zakończyły się wraz z końcem średniowiecza. Także w czasach nowożytnych niejednokrotnie zapytywano, któremu z trzech wyróżnionych przez Stagirytę aspektów poznania metafizycznego przyznać decydujące znaczenie. Filozofowie arabscy i średniowieczni myśliciele chrześcijańscy na ogół nie podawali w wątpliwość naukowego charakteru metafizyki. Dyskusja na ten temat w obrębie myśli chrześcijańskiej w tym okresie praktycznie nie istniała; w pełni miała się ujawnić dopiero w kilka stuleci później 53. 53 W średniowieczu potencjalnym zagrożeniem dla metafizyki uważającej siebie za naukę mógł być jedynie mistycyzm lub ortodoksyjny odłam teologii, odrzucającej potrzebę opierania wiary na rozumie. W krajach arabskich przeciwieństwem rozwijającej się od IX w. racjonalistycznej metafizyki mutazylitów, nazywanej po arabsku falasifa, był zapoczątkowany w następnym stuleciu przez tzw. mottekala- — 107 — Kwestią sporną był jedynie stosunek teologii do ontologii. Ale w okresie nowożytnym pytanie, czy metafizyka jest nauką, stało się głównym przedmiotem debaty. Postawiony przez Arystotelesa problem, jaki charakter winna mieć wiedza pretendująca do miana pierwszej, stał się teraz pytaniem centralnym, przysłaniając zagadnienie związków metafizyki z myśleniem teologicznym. Jakkolwiek istotnym zmianom uległa szata terminologiczna, jak też sam sposób formułowania kluczowych dla tego tematu zagadnień, niemniej jednak wywodząca się z pism Stagiryty trój członowa struktura myślenia metafizycznego nadal była w tych dyskusjach milcząco zakładana. Średniowiecze, traktujące filozofię w sposób kompilacyjny i encyklopedyczny, w niewielkim tylko stopniu wysuniętym przez Arystotelesa rozróżnieniom nadało nowe oblicze. Jeśli o to chodzi, było ono niczym więcej, jak tylko rozciągniętym na kilkaset lat komentarzem do koncepcji Filozofa. W dziełach chrześcijańskich scholastyków nauka Stagiryty przetrwała w stanie niemal nienaruszonym, choć wyprowadzono z niej wnioski, pod którymi nie podpisałby się żaden myśliciel starożytny. Pojawiły się nowe terminy i pojęcia, którymi się posłużono dla oddania sensu poczynionych w Metafizyce podziałów i rozróżnień. Zmienił się także kontekst ideowy, w ramach którego był spisywany scholastyczny komentarz. Zasadnicze zręby teorii pozostały jednak nie zmienione, i było tak nawet wtedy, gdy pojawiło się nominalistyczne ujęcie pojmowania filozofii i jej zadań. Dopiero w epoce nowożytnej metafizyka przeszła głębszą przemianę. Ale nawet wówczas Arystoteles nie został całkowicie odłożony do lamusa historii. Koncepcje, jakie powstały w okresie zdominowania myśli filozoficznej przez kartezjanizm i kantyzm, a później przez empiryzm, pozytywizm i filozofię życia, zrywały wprawdzie z ideą nauki o bycie jako takim, mitów nurt teologii spekulatywnej, głoszący naukę kalam, będącą wyrazem prawowiernego trzymania się Koranu i zwalczającą wpływy spekulacji pomijającej dogmaty wiary; zob. na ten temat: W. H e i n r i c h, dz. cyt., s. 141-150; por. B. S k ł a d a n e k, Awicenna — uczony renesansu irańskiego. Wstęp [do:] Awicenna, Księga wiedzy. Przekł. B. Składanek. Warszawa 1974, s. XVIII. W chrześcijaństwie opozycja między metafizyką uważającą siebie za naukę a mistycyzmem wprawdzie nigdy nie przekształciła się w otwarty konflikt, ale w sposób pośredni, przez szereg stuleci począwszy od wieku XVI, oddziaływała na wzmożenie wielu prądów, które w epoce nowożytnej doprowadziły do upadku, a co najmniej znaczącego osłabienia racjonalistycznego modelu refleksji nad bytem. Zagadnienia tego nie możemy jednak tu szerzej omawiać, ponieważ wykracza ono poza ramy niniejszego artykułu. — 108 — a teologii odmawiały nawet miana nauki, lecz mimo tego, niektóre Arystotelesowskie dystynkcje pojawiały się w nowej postaci, na przykład jako odwrócenia lub posunięte do skrajności modyfikacje swych starożytnych pierwowzorów.