Człowiek który unika refleksji nad życiem, nigdy nie będzie
Transkrypt
Człowiek który unika refleksji nad życiem, nigdy nie będzie
Człowiek który unika refleksji nad życiem, nigdy nie będzie przygotowany na śmierć. Będzie się jej obawiał, bo nie będzie w stanie zrozumieć, że jest to rzecz ostateczna, która spotyka każde żyjące stworzenie. To podpowiada nam rozum! A serce ? A w sercu gości ból. Ból o którym lepiej nie mówić, bowiem najlepiej wyraża go milczenie. Ale jest też czas w którym milczeć nie można! I ten czas, ta smutna chwila nadeszły i zgromadziły dziś nas by pożegnać świętej pamięci Kornelę Zarębską. Każde pożegnanie, a szczególnie to ostatnie skłania do zadumy i refleksji. Wspominamy wszystkie sprawy i działania, które łączyły nas ze śp. Kornelą. Było ich bardzo wiele i trudno byłoby je wszystkie wymienić. Śp. Kornela przyszła na świat dwudziestego czwartego kwietnia 1928 roku w wielopokoleniowej rodzinie – jako dziesiąte – najmłodsze dziecko, poczęte z matki Bronisławy z domu Jasnos i ojca Franciszka Lipińskiego. Kornela i Salomea jako najmłodsze z dzieci większość czasu spędzały na zabawie i psotach podczas gdy starsze rodzeństwo pomagało rodzicom w gospodarstwie. Ale ten beztroski czas szybko minął. Kornela rozpoczęła naukę w szkole podstawowej w Przybyszowie. Do komunii pierwszej przystąpiła w swojej rodzinnej parafii – w Dmeninie. Trudy szkolne, nowe obowiązki czy rozterki wieku młodzieńczego nie zmniejszyły więzi jaka powstała między siostrami a wręcz pogłębiły ją i wzmocniły. Te piękne chwile młodości zostały nagle przerwane przez wybuch okrutnej wojny. Salomeę okupant wywiózł do Niemiec, a Kornela w swej rozpaczy pozostała w Polsce. Po wojnie Kornela rozpoczęła poszukiwania i przy pomocy Czerwonego Krzyża odnalazła ukochaną siostrę w Anglii. Nie tylko radość z odnalezienia siostry przepełniały jej serce, ale również narodziny trójki wspaniałych dzieci. W 1952 roku Joanny znanej nam pod imieniem Danuta, w 1958 Marka, oraz trzy lata później Jadwigi. Czas mijał, dzieci dorastały i wreszcie Kornela mogła zacząć myśleć o sobie. Rozpoczęła pracę w Fabryce Maszyn, skąd w latach osiemdziesiątych odeszła na emeryturę. Nim się spostrzegła na świat przyszły pierwsze wnuki. Niestety nie zawsze świeci słońce. W roku 1988 umiera mąż Danuty. Kornela pomagając córce przejmuje ciężar wychowania Edyty i Michała. W roku 1994 umiera mąż Korneli – Jan Zarębski. Gdy już wydaje się, że wszystko się układa, w 2007 Kornela przeżywa największą tragedię – Pan wezwał do siebie dwójkę najstarszych dzieci – Marka i Danutę. Kornela była osobą nietuzinkową. Nigdy się nie poddawała. Nawet po tym dramacie ogromną ranę w swoim sercu goiła miłością do wnuków. Z determinacją i odwagą spoglądała w przyszłość. Zwierciadłem jej duszy były oczy, te uśmiechnięte i te smutne,- zatroskane. Była opiekuńcza, skromna, uczciwa, szczera i otwarta na potrzeby innych. Ale lubiła się też śmiać. Gdy się śmiała wypływało z niej całe jej serce. Kochali ją wszyscy którzy ją otaczali, a ona kochała ich. Śp. Kornela żegna: córkę Jadwigę z jej rodziną. Edytę i Michała - dla których przez wiele lat była pospołu babcią i matką. Synową Małgorzatę, wszystkie ukochane wnuczki i prawnuczki, bliższą i dalszą rodzinę. Wszystkich sąsiadów, znajomych i przyjaciół oraz serdeczną koleżankę - Teresę Tadeusiak. Żegnaj droga nam Kornelo!