Od redakcji Z Francji do Polski
Transkrypt
Od redakcji Z Francji do Polski
• lipiec 2014 • 1 MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY NR 7 (07) • LIPIEC 2014 ISSN 2353-2602 Projekt realizowany przy wsparciu Szwajcarii w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Od redakcji Z Francji do Polski Szanowni Czytelnicy, Witam na łamach siódmego numeru „EXTRA Gazety Obywatelskiej”, wydawanej dzięki wsparciu Szwajcarii w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskie. Dzięki współpracy nauczycielki języka francuskiego Wioletty Sosnowskiej z Zespołu Szkół Tekstylno-Handlowych w Żaganiu z partnerską szkołą we Francji, młodzi Francuzi już od trzech lat przyjeżdżają do Polski, do Żagania na miesięczną praktykę zawodową, którą odbywają w Nadleśnictwie Żagań pod okiem nadleśniczego, Pana Waldemara Babiarz oraz innych pracowników. W kolejnym wydaniu informujemy o 25. rocznicy koronacji obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej oraz inicjatywie postawienia pomnika generała Stanisława Maczka w Normandii. Promujemy i zapowiadamy nadchodzące wydarzenia. Przedstawiamy ciekawych ludzi, ich życiowe pasje i fascynujące zajęcia. Promujemy zdrowy styl życia i aktywne spędzanie wolnego czasu na łonie natury. Natomiast wraz z okresem letniej kanikuły przestrzegamy przed wypadkami komunikacyjnymi i doradzamy w kwestii odszkodowań dla pieszego wskutek potrącenia przez samochód. Przybliżamy udział dzieci i młodzieży w realizowanych projektach szkolnych. Poznajemy kolejne lokalne zabytki w naszym regionie oraz rozpamiętujemy wydarzenia z kart historii. Jesteśmy zadowoleni, że na naszym portalu internetowym otrzymujemy liczne komentarze, nawet krytyczne. Zapraszamy Was Drodzy Czytelnicy do dzielenia się spostrzeżeniami i informacjami. Każdy z nas ma swoją Małą Ojczyznę. Tylko od nas zależy jej rozwój, jak również jej ukazanie. Jesteśmy przekonani, że otwarta formuła „EXTRA Gazety Obywatelskiej” pozwoli Szanownym Czytelnikom na jej współredagowanie. Redaktor Naczelny Jan Sosnowski Wioletta Sosnowaka (po lewej) z Pierrem (w środku) po obejrzeniu rekonstrukcji Bitwy pod Grunwaldem na Warmii. Dla młodzieży z Francji to niezwykłe doświadczenie. Dla nich wszystkich była to pierwsza wizyta w kraju, o którym mają niewielkie pojęcie i głowę pełną stereotypów. Miesięczny pobyt w Polsce, mieszkanie u polskiej rodziny, obserwacja codziennego życia, jedzenie potraw z kuchni polskiej, nawiązanie kontaktu z rówieśnikami oraz zwiedzenie regionu, to doświadczenia, którego nie zastąpi żadna wycieczka, film, czy relacje znajomych. Żeby zrozumieć inną kulturę, mieszkańców innych krajów, trzeba z nimi być, mieszkać, rozmawiać, bawić się i uczyć. Tego wszystkiego doświadczyli ci młodzi ludzie i każdy z nich wrócił do Francji z głową pełną ciekawych doświadczeń, nowych znajomości, nowych umiejętności nabytych podczas praktyki Okres wakacji samorządy wykorzystują na prace budowlane i remontowe w naszych miejscowościach. Powyżej fragment rewitalizacji Placu Słowiańskiego w Żaganiu. Foto: Jan Mazur. Pierre podczas praktyki zawodowej na wieży obserwacyjnej. zawodowej i z zupełnie innym obrazem Polski, o wiele bardziej pozytywnym od początkowego. W tym roku na wakacyjną praktykę do Żagania przyjechał jeden uczeń ze Szkoły w Angers – Pierre, siedemnastolatek, ciekawy świata i ludzi, bardzo zmotywowany do tego by odbyć praktykę zagraniczną. Przyjeżdżając do Polski, miał o niej bardzo mgliste pojęcie. Pięć tygodni spędzonych w Żaganiu, odbycie praktyki zawodowej w Nadleśnictwie, nawiązanie wielu znajomości oraz zwiedzanie m.in. Wrocławia, Karpacza, regionu Warmii i Mazur, to dla niego niezapomniane chwile i bardzo ciekawe doświadczenia. Pierre tak dobrze czuł się w Polsce, że chętnie zostałby jeszcze na kilka tygodni. Dla tego młodego człowieka był to okres intensywnego poznawania innej kultury, przyzwyczajania się do innego rytmu życia, innych pór spożywania posiłków, innego języka… Z rówieśnikami porozumiewał się po francusku i po angielsku. Była to obopólna korzyść, obie strony mogły do woli ćwiczyć języki obce. Zafascynowany polską gościnnością, kuchnią, a nawet historią zapowiedział, ze na pewno tu jeszcze wróci, ponieważ część jego serca na zawsze pozostała w Polsce. Już od wielu lat młodzież z ZSTH w Żaganiu ma możliwość rozwijania swoich kompetencji kulturowych, językowych, interpersonalnych i zawodowych dzięki realizacji międzynarodowych projektów Comenius i eTwinnig. Nie tylko wykonują zadania zaplanowane w ramach projektów, ale podróżują po całej Europie i rozwijają kompetencje językowe. W tej szkole nie tylko lekcje, ale i podróże kształcą! Jan SOSNOWSKI – [email protected] Foto: Jan Sosnowski • lipiec 2014 • 2 Czasem niewielki gest obudzi w nas bohatera, a świadome działanie może pomóc ludziom, którzy przez niewłaściwą reakcją odbierają sobie szansę... KĄCIK DLA ŚWIADOMYCH SWOICH PRAW – prowadzi Ewa Suchocka Szanowni Czytelnicy, na co dzień zajmuję się branżą odszkodowań. Prowadząc szkolenia i spotkania informacyjne dochodzę do wniosku, że z braku świadomości praw jakie ma każdy poszkodowany, uciekają ludziom należne pieniądze. Dlatego też na łamach naszej gazety pragnę uświadamiać Państwa o możliwościach ubiegania się o stosowne odszkodowania i zadośćuczynienia. Dziś spróbuję odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania dotyczące wypadków w miejscach publicznych… Foto: Nicola Suchocka Potrącenie pieszego Odszkodowanie dla pieszego za potrącenie z OC samochodu Wakacje, beztroska jazda, zwiększona nadmierna prędkość oraz brak ostrożności kierujących pojazdami to główne zagrożenie dla niechronionych użytkowników dróg: pieszych i rowerzystów. W miastach i małych miejscowościach mimo obowiązującego ograniczenia do 50 km/h ponad 85% kierowców przekracza dozwoloną prędkość. Stanowi to często śmiertelne zagrożenie zwłaszcza dla niechronionych uczestników ruchu. Poszkodowanym w tego typu wypadkach nasuwa się szereg pytań dotyczących odszkodowań. Postaram się tutaj odpowiedzieć na niektóre z nich. Zostałam/em potrącona/ny przez samochód – czy i kiedy należy mi się odszkodowanie? Art. 436 k.c. to przepis, który określa zakres odpowiedzialności za szkody powstałe w ruchu drogowym. Zgodnie z nim, posiadacz pojazdu odpowiada za szkody nim wyrządzone osobom pieszym na zasadzie ryzyka. Wg zasady ryzyka przyjmuje się, że kierowca zawsze jest odpowiedzialny za zaistniałą szkodę, chyba że istnieją przesłanki wyłączające jego odpowiedzialność: siła wyższa, wyłączna wina osoby trzeciej lub wyłączna wina samego poszkodowanego. Podsumowując, jeżeli jako pieszy doznamy jakiegoś uszczerbku w wyniku wypadku z udziałem samochodu, wtedy nie musimy udowadniać, że kierowca ponosi winę za zaistniałe zdarzenie i szkodę, ponieważ ponosi odpowiedzialność na zasadzie ryzyka. Co z odszkodowaniem w sytuacji, kiedy sprawca nie został ustalony albo nie miał wykupionej polisy OC – czy dostanę odszkodowanie? W sytuacji, kiedy sprawca nie został ustalony lub nie miał wykupionej polisy OC roszczenia poszkodowanych zaspokaja specjalnie w tym celu powołana instytucja jaką jest Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) z siedzibą w Warszawie. Zadaniem Funduszu to m.in zaspokajanie roszczeń z tytułu ubezpieczenia obowiązkowego OC posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody na osobie powstałe na terytorium Polski, gdy szkoda została wyrządzona w okolicznościach uzasadniających odpowiedzialność cywilną posiadacza pojazdu mechanicznego lub kierującego pojazdem, a nie ustalono ich tożsamości, a także gdy posiadacz zidentyfikowanego pojazdu mechanicznego, którego ruchem szkodę tę wyrządzono, nie posiadał obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. Co w sytuacji, gdy kierowca samochodu był pijany? W sytuacjach, kiedy kierowca pojazdu był nietrzeźwy, zakład Pierwszy pomnik generała Maczka w Normandii Dwa tygodnie przed obchodami siedemdziesiątej rocznicy zwycięskiej bitwy 1. Polskiej Dywizji Pancernej (1. PDPanc) pod Falaise i Chambois pomnik jej legendarnego dowódcy generała Stanisława Maczka, wyruszy z Żagania do Normandii. Z inicjatywy Ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej we Francji Tomasza Orłowskiego oraz stowarzyszeń kultywujących tradycje 1. PDPanc we Francji w trakcie uroczystości upamiętniających bitwę polskich pancerniaków w Normandii zostanie odsłonięty pomnik generała Stanisława Maczka. Będzie to jeden z głównych punktów uroczystości 22 sierpnia br, które odbędą się na Wzgórzu 262, osławionej reducie obronnej polskich pancerniaków, która zapisała się w historii polskiego oręża pod nazwą „Maczugi”. Rzeźba została wykonana w brązie. Będzie to pierwszy pomnik w Normandii, dedykowany generałowi, który w sierpniu 1944 r. dowodził 1. PDPanc w bojach decydujących o ostatecznych rozstrzygnięciach bitwy. Stanie on tuż obok memoriału upamiętniającego bitwę, a odsłoniętego w jego obecności w 1964 r. Posąg generała jest repliką pomnika, który od 2005 r. znajduje się na żagańskim „Skwerze Czołgisty”, nieopodal Centrum Tradycji Polskich Wojsk Pancernych i był pierwszym dedykowanym generałowi w Polsce. Rzeźba autorstwa lubuskiego twórcy Tomasza Filara, została odsłonięta we wrześniu 2005 r., przez ówczesnego Ministra Obrony Narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, w towarzystwie ostatniego prezesa Światowego Związku Kół 1. Polskiej Dywizji Pancernej rotmistrza Witolda Deimla – uczestnika bitwy w Normandii. *** Tomasz Filar (42 lata) – twórca monumentu jest absolwentem Zielonogórskiego Liceum Sztuk Plastycznych oraz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od 1998 r. zajmuje się profesjonalnie konserwacją i renowacją obiektów zabytkowych. W jego dorobku do chwili obecnej znajduje się osiemdziesiąt różnych obiektów zabytkowych w Polsce. Wśród nich znajdują się m.in. XIX-wieczne postaci Nike, z przed żagańskiego Zamku Książęcego. Jego pasją jest Tomasz Filar, autor pomnika generała Stanisława Maczka w Żaganiu. również rzeźba. W swoich pracach sięga do postaci związanych z historią i współczesnością polskiego orę- 1. Drezdeńskiego Korpusu Pancernego oraz generałowi broni ża. Jest m.in. autorem pomnika dedykowanego pancerniakom Tadeuszowi Bukowi. Waldemar KOTULA – [email protected] ubezpieczeń w którym pojazd był ubezpieczony winien wypłacić należne odszkodowanie. Po czym ma prawo zwrócić się do sprawcy, który spowodował wypadek w stanie nietrzeźwości z żądaniem zwrotu wszelkich wypłaconych odszkodowań (tzw. regres). Co w sytuacji gdy pieszy był pijany, ale prawidłowo przechodził przez jezdnię – czy dostanie odszkodowanie? Osobie nietrzeźwej, która została potrącona przez samochód podczas prawidłowego przechodzenia na oznakowanym przejściu dla pieszych również należy odszkodowanie. Istnieje jednak możliwość obniżenia lub odmowy odszkodowania tylko wtedy, gdy stan nietrzeźwości pieszego może uzasadniać zmniejszenie lub odmowę odszkodowania tylko wtedy, gdy to nietrzeźwy pieszy wypadek spowodował, a jednocześnie kierowca pojazdu nie naruszył żadnych przepisów. Jak zachować się po wypadku ? Procedury powypadkowe są identyczne jak w każdych wypadkach. Należy zabezpieczyć miejsce wypadku, udzielić poszkodowanym pierwszej pomocy, wezwać pogotowie ratunkowe, straż pożarną lub policję. Gdy na miejsce wypadku została wezwana policja, to warto poprosić policję o wydanie notatki urzędowej „EXTRA Gazeta Obywatelska” - miesięcznik, ISSN: 2353-2602 Adres wydawcy oraz redakcji: Stowrzyszenie „Nowe Kresy - Nowe Wyzwania” 67-124 Nowe Miasteczko, ul. Głogowska 1, www.extragazeta.pl Redaktor naczelny: Jan Sosnowski, tel. 605 590 396, e-mail: [email protected] Sekretarz: Jacek Zawiślak, tel. 606 294 513, e-mail: [email protected] o wypadku. Nie należy lekceważyć nawet najmniejszych dolegliwości. Podjęcie leczenia jest nieodzowne, aby móc liczyć na uzyskanie odszkodowania, które złagodzi doznaną krzywdę. Wypadek oraz jego konsekwencje wraz z roszczeniami należy zgłosić do zakładu ubezpieczeń, w którym pojazd sprawcy ma zawarte ubezpieczenie OC, względnie do UFG za pośrednictwem wybranego zakładu ubezpieczeń. Jakie świadczenia przysługują poszkodowanemu pieszemu? Zakres świadczeń przysługujących poszkodowanemu w następstwie szkody osobowej jest szeroki i w zależności od danego stanu faktycznego może obejmować swoim zakresem: zadośćuczynienie pieniężne za doznaną krzywdę, zwrot wszelkich kosztów związanych z leczeniem i rehabilitacją, opieką nad poszkodowanym, transportu poszkodowanego i jego bliskich, adaptacji mieszkania stosownie do potrzeb poszkodowanego, a także przygotowania go do wykonywania nowego zawodu, zwrot utraconych dochodów za okres niesprawności po wypadku skutkujących niemożnością wykonywania pracy, rentę uzupełniającą, która ma stanowić wyrównanie różnicy w dochodach osiąganych przez poszkodowanego przed wypadkiem w stosunku do dochodów uzyskiwanych przez niego po wypadku. EWA SUCHOCKA – [email protected] Skład: własny. Korekta: Henryka Chmurska, tel. 784 299 383, e-mail: [email protected] Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Bielany Wrocławskie. Numer zamknięto: 29 lipca 2014 r. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam, nie zwraca nie zamówionych tekstów i zdjęć, zastrzega sobie prawo skracania otrzymanych materiałów oraz zmiany ich tytułów. • lipiec 2014 • 3 Medale i odznaczenia KOLEKCJONERZY Tematykę kolekcjonersko – zbieracką poruszałem na łamach EXTRA Gazety Obywatelskiej już trzykrotnie. Tym razem zajmę się dość drogą pasją, jaką jest kolekcjonowanie medali, orderów i odznaczeń. Największym spośród nich powodzeniem cieszą się te z I i II wojny światowej. Szczególne miejsce wśród kolekcji zajmują odznaczenia III Rzeszy. Medale te, zwykło dzielić się ze względu na ich charakter (militarne i cywilne), zasięg (obszar), oraz liczby (ilość wydanych sztuk). Z militarnych możemy wymienić medale wojskowe za odniesione rany, krzyże waleczne, medale za konkretne bitwy itp. Z cywilnych różnego rodzaju odznaczenia nadawane w szkołach (np. Hitlerjugend), placówkach szpitalnych (np. Deutsches Roten Kreuz), politycznych (np. NSDAP) i innych o zasięgu lokalnym (gildie, bractwa, stowarzyszenia). W Miłakowie „Zapada zmierzch już świat ukołysany” i aksamitny, ciepły wieczór zapada wokół naszej wiejskiej rzeczywistości. Nie ma tu świętego spokoju, bo krajowa „trójka” za blisko, nie ma nowoczesnej infrastruktury ani nawet szybkiego internetu. Ale w czym to przeszkadza, gdy na niebie zaczynają świecić gwiazdy, ciekawski księżyc zagląda w okna, a w telewizji znowu dają powtórki „Rancza”. Nie ma knajpy ani kłócącego się z księdzem wójta (u nas na wsi nawet bliźniaków nie ma). Ale mamy tu swój lokalny koloryt, podobno mamy nawet Lodzię i Pietrka. Mamy Odznaczenia o zasięgu lokalnym posiadało również dawne Nowe Miasteczko. Niewiele ich było, ale warto je odnotować. Pierwszym jest odznaczenie z 1918 r. Nadawano je w całych Niemczech dla kombatantów i weteranów I wojny światowej. Każde miało grawer miasta, w którym istniało stowarzyszenie kombatantów i nazwę miejsca gdzie je przyznawano. „Związek Kombatancki Nowe Miasteczko” – tak nazywa się odznaczenie. Jest to mosiężna wstęga z grawerem K.V. Neustadtel (Krieg Verein Neustadtel), zakończona koroną. Całość o rozpiętości 5 cm. Drugim jest order wydany z okazji 400-lecia Bractwa Strzeleckiego w Nowym Miasteczku. Jest to posrebrzany krążek z elementami myśliwskimi na awersie i posiadającym napis Schutzengilde Neustadtel 1523-1923 na rewersie. O dziwo zachował się wraz z oliwkowo-zieloną beretką, zakończoną po bokach pomarańczowymi pasami. Ciekawostką natomiast nie jest fakt samego orderu, lecz daty na nim umieszczonej. Z historii wiadomo, że Gildia Strzelców powstała w Nowym Miasteczku z dekretu Jana Ernesta barona von Sprintzenstein 24 czerwca 1623 r. Bractwo z okazji 300-lecia swojego istnienia podniosło nieco swój prestiż, przesuwając datę powstania o sto lat wstecz. Niestety było to w tamtych czasach praktykowane przez wiele stowarzyszeń na ca- łym świecie, co – gdyby nie zachowany dekret – dało by złudną ocenę rzeczywistości. Sebastian PIASECKI – [email protected] Miasteczkowy maraton Fitnes - Zumba też nowego sołtysa i radę sołecką z ambitnymi planami na przyszłość....Marzą nam się wykoszone pobocza, nowy przystanek, uporządkowany cmentarz i od czasu do czasu jakieś ciekawe spotkanie, czy impreza w świetlicy wiejskiej. Co z tego wyniknie, nie wiadomo. Teraz mamy zapał i chęć do pracy oraz trochę inwencji twórczej, którą staramy się wykorzystać. I tak korzystając z uprzejmości ks. proboszcza prowadzimy na plebani zajęcia plastyczne dla dzieci. Obecnie nasze miłakowskie młode pokolenie tworzy prace pt. „Jan Paweł II w twórczości dzieci z Miłakowa”. Ksiądz oficjalnie zapowiedział, że wszystkie prace zostaną pokazane na uroczystej wystawie w kościele parafialnym. Dzieci przybyło sporo i pod czujnym okiem doświadczonego nauczyciela pracowały nad wizerunkiem papieża metodą „dekupażu”. Pierwsze efekty są widoczne. Pomysłowość dzieci jest niesamowita. A może ktoś z państwa zaprosi naszą wystawę do siebie? Póki co, zapraszamy do Miłakowa, mając nadzieję, że będzie się działo. Beata GÓRSKA Egzamin karateków 7 czerwca br. w Żaganiu miał miejsce egzamin OYAMA Karate i Full Contact Karate. Nowe Miasteczko ożywa. Już nie tylko festyny, na których z przygrywającą muzyką w tle sączy się piwo wyciągają ludzi na miasto. Tym razem przyszedł czas na aktywność fizyczną uznawaną w dalszym ciągu przez sporą cześć małomiasteczkowych społeczności, jako „damską”, czyli fitness i zumba. Na rynku stanął tir - jego naczepa stanowiła scenę, tam Aleksandra Suczyłkin, Renata Bielińska i Maciej Zarzecki napędzali prawdziwy czterogodzinny maraton. Przez ten czas przewinęło się ponad 200 uczestników, z tym że ci aktywni, bardziej uzupełniali skład aniżeli rezygnowali, a wszystko za sprawą koordynatorek: Ewy Suchockiej i Henryki Chmurskiej. Oby więcej takich, ludzi i wydarzeń w naszym mieście było. Egzaminatorem był Shihan Andrzej Pierzchała z Krakowa, mistrz Świata i Polski w karate. Do egzaminu przystąpiło 24 zawodników z sekcji Żagań i Iłowa, prowadzonych przez sensei Artura Niezgodę i sensei Wojciecha Furtaka. Mateusz StacH STACHOWIAK - [email protected] Artur NIEZGODA • lipiec 2014 • 4 Moje skarby W więzi rodzinnej siła Stare i Nowe Miasteczko Swego czasu poświęciłem się kolekcjonowaniu dawnych obrazów Nowego Miasteczka. Liczne zdjęcia, karty pocztowe, szkice, rysunki, plany, a nawet wizerunki miasta na starej porcelanie są dla mnie kolejnymi źródłami do poznania historii miasta. Często przypadkowo, często też dzięki moim przyjaciołom, także tym z Niemiec, wpadały mi w ręce prawdziwe „perełki”. W chwilach wolnych dokonuję analizy porównawczej tych źródeł. Żyjemy w czasach powszechnej możliwości wykonywania zdjęć (według współczesnej mowy zwanych fotkami), proponuję zatem Szanownym Czytelnikom, tworzenie fotograficznych kronik dotyczących na przykład budowy domu, remontów, modernizacji lub zmian w swoim najbliższym otoczeniu. W przyszłości takie fotograficzne zapisy, będą cennym Pamiątkowa widokówka wydana z okazji I Zjazdu Rodzinnego w Zybułtowie koło Grunwald. W każdej rodzinie, w zależności od otoczenia, w którym się żyje, stale tworzą się określone wartości decydujące o naszych losach i dalszym naszym rozwoju. Dla większości z Nas wartością najwyższą, oprócz miłości jest zapewne poczucie więzi rodzinnej. Wytwarza się ona w atmosferze szacunku i tolerancji życiowej, a wzajemna akceptacja i wyrozumiałość pomagają utrzymywać ją powodując pragnienie nawiązania wzajemnych kontaktów. Szczególnie w obecnych trudnych czasach, w jakich dane przyszło nam żyć bardzo szybko zatraca się więź jedności i więzy krwi poprzez stały pośpiech, pogoń i zmagania dnia codziennego. jednocześnie uczynić ją dostępną dla kolejnych pokoleń idea zorganizowania tegorocznego Zjazdu Rodzinnego spotkała się z entuzjazmem i pomimo niesprzyjającego terminu (urlopy) uczestniczyło w nim 40 osób z całej Polski. Nasz I Zjazd Rodzinny odbył się 11-13 lipca br. w pięknym otoczeniu krainy jezior i lasów, w Zybułtowie k/Grunwaldu Pb. Oprócz mszy św. w intencji zamarłych i nas żyjących, biesiady, wspomnień i fotografii uczestniczyliśmy w rekonstrukcji jednej z największych bitew średniowiecznej Europy stoczonej w ramach wielkiej wojny z Zakonem Krzyżackim, która 604 lata temu, rozegrała się pod Grunwaldem. Chcąc utrwalić najbardziej realną wersję dziejów rodziny, a Jan SOSNOWSKI – [email protected] ...my uskrzydleni... KĄCIK LOKALNYCH POETÓW – prowadzi Henryka Chmurska Jan Świnka urodzony 23 maja 1949 r. w Gałęzewicach województwo poznańskie. Mieszkańcem Żagania jest od 1967 r. Były żołnierz zawodowy, obecnie na emeryturze. Od 2006 r. członek Klubu Literackiego ZLP oddział Zielona Góra przy MBP w Żarach. Poezja jest jedną z jego pasji, pisze głównie wiersze sylabotomiczne. W tomiku „Jesienna poezja” wydanym w Oficyne Wydawniczej DEKORGRAF w 2010 r. są wiersze z ludzkich przeżyć oraz obrazów, widzianych oczyma autora. skarbem dla Waszych Rodzin. Jako przykład prezentuję zdjęcie miejskiego budynku, które otrzymałem dzięki uprzejmości Pana Hansa Joachima Uhlemanna. Był to do 1945 r. dom rodzinny jego babki i matki. Mieścił się przy ulicy Neusalzer Strasse 43 (Nowosolska). Po wojnie w budynku tym zamieszkały rodziny Państwa Pruskich, Millerów i Solfów. Dziś dom stoi przy ulicy Kościuszki. Jak każdy ze starych miejskich budynków posiada swoją historię i swoje tajemnice… Jacek ZAWIŚLAK – [email protected] Charytatywnie Z końcem czerwca w hali sportowo - widowiskowej na Placu Tysiąclecia w Małomicach odbył się „Charytatywny maraton Zumby dla Julii”. Dzięki ofiarności mieszkańców podczas maratonu udało się zebrać 3 854,00 zł, co pozwoli Julii wyjechać na turnus rehabilitacyjny. Zabawę rozpoczęto już w piątek podczas zajęć ZUMBA SENTAO. Natomiast w sobotę zostały rozpoczęte zajęcia Zumby dla najmłodszych, po których odbyła się około czterogodzinna zabawa z ośmioma instruktorami z Polski i Niemiec. Było wspaniale, a najważniejsze, że szczytny cel został osiągnięty! Patrycja PLUTA – [email protected] Konrad Obrok – urodzony 15 maja 1990 rok w Chrzanowie, gdzie mieszka i tworzy. Pisze od 6 lat i – do chwili obecnej – napisał około 440 utworów, które zilustrował własnymi rysunkami. W 2011 r. zdobył III nagrodę w XII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Bez granic” oraz wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie Literacko – Plastycznym „Malowane słowem i sercem”. W 2012 r. został wyróżniony w XIII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Bez granic”, a także w 2013 r. wyróżniono go w XIV edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Bez granic”. Poniżej zajawka jego twórczości z pierwszego wydanego drukiem w Oficynie Wydawniczej DEKORGRAF tomiku poetyckiego pt. „Szara energia” (2014). – Myślę, że piękno natury i ludzkiego umysłu atakuje złowroga siła, którą nazywam „promieniowaniem ultraszarym”. Mam nadzieję, że umysł ludzki nie ulegnie złu, tak jak ciało i dusza. Wierzę, iż Siła Wyższa wesprze nas w zmaganiach z negatywną szarą energią. A człowiek, jako całość odbuduje się na nowo – wyznał autor. Mój duch Szkoła W hipnozie musu – schorzeń w sidłach skurczu – królowań myśli krążą po orbicie ciężkiego przerwo dzwonka a chęć działania okrąża pomysłów niekrążenie Nieoczekiwany napływ weny mrok się rozwija nocny melanż śledzi chmury wena tknęła mnie teraz myśli ułożyły się w jedną drogę Mój duch, moje rozdwojenie doprowadza do nikczemności Czasami prosząc o litość codziennie świat stacza pościg Tysiące nieproszonych gości dusz i przestrzeń wielka pokonuje szereg emocji Tłum, błysk, potencjał... Światem tym rządzą upadki i wzloty, ciągłe paranoje To życie jest chore! Meta jest, ale zamglona Choć jestem dalekowidzem coś przysłania obraz sieje zło na pokaz Jakaś zła energia zaplątała się w tych emocjach • lipiec 2014 • 5 Na ratunek mauzoleum Książąt Żagańskich Parafia pw. św. Józefa w Żaganiu, wraz z organizacjami społecznymi i mieszkańcami, począwszy od 2008 r. organizuje corocznie we wrześniu festyn parafialny. Jego celem jest przywrócenie świetności kościoła pw. Św. Krzyża ufundowanego przez żagańską księżnę Dorotę. W ciągu kilku lat udało się przeprowadzić najpilniejsze remonty. Jednak potrzeb jest o wiele więcej. Rozmowę z księdzem kanonikiem Romanem Litwińczukiem, proboszczem parafii pw. św. Józefa w Żaganiu przeprowadził Jan Sosnowski. Ksiądz proboszcz w naszej parafii jest od niedawna. Jakie wrażenie wywarło na księdzu nowe miejsce posługi duszpasterskiej, jakim jest parafia pw. św. Józefa w Żaganiu, a w szczególności perełka architektoniczna, jaką jest bez wątpienia kościół pw. Św. Krzyża, znajdujący się w zespole poszpitalnym św. Doroty? Od dwóch lat posługuję w tej parafii. Remont kościoła, zwłaszcza zabytkowego, jest trudnym wyzwaniem, szczególnie, gdy to zadanie staje przed wspólnotą liczącą ok. 1,5 tys. osób. Jednak te pierwsze niepokoje ustąpiły autentycznemu zachwytowi. Znałem Żagań pobieżnie, nie mając pełnej wiedzy o ilości cennych zabytków, które są bogactwem tego miasta. Zespół poszpitalny z kościołem pw. Św. Krzyża urzeka integralną myślą fundatorki, która budując szpital dla mieszkańców miasta, wraz z zapleczem dla personelu, urządziła przy nim park z rzadkimi gatunkami drzew i krzewów. Pomyślała jednocześnie o kondycji duchowej przyszłych pacjentów, odbudowując z ruin kościół Św. Krzyża. Całemu kompleksowi nadała jednolity, neogotycki charakter, angażując przy tym najlepszych artystów. Księżna Dorota zasługuje na pamięć i uznanie, gdyż potrafiła troszczyć się o całego człowieka, o zdrowie jego duszy i ciała. Przy tym kościół Św. Krzyża musiał na tyle ją urzec, że uczyniła go miejscem spoczynku swojej siostry Wilhelminy, a w przyszłości także swojego. cyjnego, celem przeprowadzenia zbiórki publicznej. Próbujemy zainteresować naszym zabytkiem różne środowiska i organizacje społeczne. W tym celu został wydany w kilku językach, bogato ilustrowany folder o kościele Św. Krzyża. Staramy się nawiązać kontakty z potomkami książąt żagańskich, a także z właścicielami i administratorami dóbr książęcych w Czechach, na Łotwie i we Francji. Liczymy na dalsze wsparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Miasta Żagń, a także Urzędu Marszałkowskiego. Próbujemy zainteresować naszym kościołem firmy, które pomagają w renowacji obiektów zabytkowych w Polsce. Jakie ksiądz ma plany na przyszłość? Priorytetem jest kapitalny remont rozsypującego się muru od strony ul. Szprotawskiej. Jednak zgromadzone środki pozwolą w tym roku na wykonanie zaledwie części zaplanowanych prac. Kolejnym wyzwaniem są badania konserwatorskie elewacji zewnętrznej i jej remont. W przyszłości chcielibyśmy wymienić instalację elektryczną i założyć alarmową. Wówczas zaczniemy myśleć o pracach renowacyjnych we wnętrzu świątyni. Pewnie w odległych planach należy sytuować remont, a właściwie odbudowę organów. Czy dotychczasowe działania zostały w jakiś sposób wsparte przez władze samorządowe i instytucje w regionie? Dwukrotnie otrzymywaliśmy dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa N a ro d owe go. Wsparcia finansowego udzielił także Urząd Miasta Żagania, Starostwo Powiatowe, a w tym roku po raz pierwszy Urząd Marszałkowski. Kto mógłby jeszcze wesprzeć tę iniKsiądz kanonik Roman Litwińczuk podczas Parafialnego Spotkania z Muzami w roku ubiegłym. Foto: Jan Mazur. cjatywę? Dlaczego kościół św. Krzyża jest tak bardzo szczególny? Jego początki sięgają pierwszej połowy XIV w. wynikający z fundacji książąt żagańskich i głogowskich z linii piastowskiej. Jest niewielką świątynią z bogactwem myśli teologicznych, wyakcentowanych kunsztownie przez artystów, których zaangażowała księżna Dorota. Uwagę przykuwa obraz ze sceną ukrzyżowania w ołtarzu głównym pędzla malarza berlińskiego Karla Begasa. Motyw krzyża pojawia się w wielu detalach architektonicznych kościoła: sklepienie, sterczyny ołtarza i konfesjonału, balustrada i zwieńczenie ambony, sakramentarium przy ołtarzu, płyty posadzki, krzyż grecki po obu stronach łuku oddzielającego nawę kościoła od prezbiterium, wreszcie ozdobne kraty przy sarkofagach książąt żagańskich. Co roku ksiądz organizuje festyn parafialny. Czy są plany, aby w jeszcze inny sposób pozyskiwać fundusze na dalsze prace remontowe? Festyny parafialne są organizowane od 2008 r. Dał im początek poprzedni proboszcz, ks. Grzegorz Polowczyk, wraz z zespołem osób, którym leży na sercu przywrócenie świetności kościołowi Św. Krzyża. W planach jest powołanie komitetu organiza- Brakuje mecenatu miejscowych firm i przedsiębiorstw. Wiele zabytków w Polsce i na świecie jest remontowanych przy wydatnym wsparciu finansowym wielu firm. Przykładem mogą być prace renowacyjne w sanktuarium w Krzeszowie, zrealizowane dzięki KGHM Polska Miedź. Jak to się ma do współczesności księżnej Doroty? Czy może to być dla nas przykładem? Księżna Dorota była wielką kobietą nie tylko swoich czasów, ale w wymiarze ponadczasowym. Mecenas kultury i sztuki o wielkim smaku, zatroskana o społeczności, w których przyszło jej żyć. Wyrazem tego jest żagański zespół szpitalny, a także szkoła dla dzieci w Zatoniu. Autentyczna patriotka, kochająca swoją małą lokalną ojczyznę, a jednocześnie mająca dalekosiężne spojrzenie na przemiany zachodzące w Europie. Wcześniej aktywna w polityce europejskiej u boku Maurycego Talleyranda. Czy dla nas, tworzących społeczność Żagania, trzeba szukać lepszych wzorców? Dziękuję za rozmowę. Jan SOSNOWSKI – [email protected] Czy Żagań potrzebuje muzeum? Codziennie przechodzimy obok tysięcy zjawisk, mijamy je z obojętnością nie dostrzegając ich. Potrzebna dopiero zmiana psychiki i zainteresowań, abyśmy odkryli szczegóły, które nasuwały się nam na ręce. Pytanie powyższe zdaje się dla wielu żaganian być sprawą dyskusyjną. Cztery lata temu w czasie, kiedy żagański Park rozjeżdżały po raz kolejny samochody OFF Roadowej imprezy, niektórzy z mieszkańców Żagania na stwierdzenie, że w ten sposób niszczony jest obiekt zabytkowy, zbywali to wzruszeniami ramion i uśmiechem satysfakcji z „wielkiej” imprezy, jakiej doświadcza Żagań. Być może. Ale, o czym to świadczy? Zapewne nie tylko z braku szacunku dla przeszłości, a przede wszystkim do samego siebie, jako mieszkańca tego miasta. Taka postawa jest przede wszystkim przejawem braku poczucia swej tożsamości, oraz postawy „po nas choćby potop”. Już kilkaset lat temu opat żagańskiego klasztoru podejmując wokół siebie próbę naprawy upadku moralnego kościoła, oraz rozchwiania życia monastycznego swych kanoników, zapoczątkował kronikę żagańskiego opactwa, która miała ukazać im historię opactwa na tle rozwoju Żagania. Był to (i nie tylko wówczas) jeden ze sposobów, który miał wpływać na świadomość przynależności kulturowej kanoników żagańskich, a tym samym ukazując czasy świetności klasztoru żagańskiego ukazywać im potencjał tkwiący w wiedzy o dawnych czasach oraz kierunek zmian, jakie muszą się dokonać. Historia magistra vitae est! Wydawałoby się, że ta maksyma jest tylko czczym sloganem. Rzeczywiście może być tylko sloganem, ale nie dla osób rozumiejących siłę tkwiącą w znajomości naszej przeszłości. Tej dalszej i bliższej. Dla wielu współczesnych historia zaczęła się być może około dwadzieścia lat temu (spotykamy wiele tego typu stwierdzeń). I w takiej też perspektywie zdaje się mogą rozpatrywać swą przyszłość i najbliższego swego otoczenia. Ale takich postaw na szczęście jest zapewne niewiele. W tym miejscu nie ma raczej potrzeby udowadniać, iż Żagań potrzebuje muzeum, w którym przebogaty dorobek wieków przynajmniej w części znalazłby swoje miejsce. Ale najważniejszym byłaby rola edukacyjna Muzeum, która tak jak Kronika Opatów Żagańskich dla średniowiecznych kanoników miała wskazać drogę odnowy, tak dziś muzeum pozwoliłoby ukazać tożsamość mieszkańców Żagania i nie tylko. Poza zabytkami architektury, jakimi się szczycimy i podkreślamy ich wartość, istnieje jeszcze dorobek niewidoczny gołym okiem. O wielu innych wartościach, jakie tkwią w przeszłości Żagania, wielu z jego mieszkańców nie ma pojęcia. Wiele zabytków ruchomych jest, na co dzień niedostępnych (z różnych przyczyn). Zasadniczy warunek do urzeczywistnienia powstania muzeum jest jeden. Dobra wola… Pytaniem zasadniczym w tym miejscu jest: czyja? Bo to, co ma stanowić muzeum jest w zasięgu ręki. Mirosław KASZTEL – [email protected] • lipiec 2014 • 6 Żagań we władaniu książąt saskich (1472-1549) Kościół pw. NA SZLAKU ŚWIĄTYŃ ś.ś. Piotra i Pawła Przy ul. Gimnazjalnej w Żaganiu wybudowano w XVII w. kolegium jezuickie według projektu włoskiego architekta Antonia della Porta. W sąsiedztwie znajduje się średniowieczna świątynia ufundowana przez księcia głogowskiego Konrada I. w 1284 r. sprowadzono zakon Franciszkanki, który posługiwał do 1514 r. Na ponad 100 lat kościół przejęli protestanci. Od 1627 r. księstwo żagańskiego należało do generała Albrechta Wallensteina. W 1628 r. sprowadził pierwszych jezuitów z Głogowa, pięć lat później zakon otrzymał kościół. Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej Towarzysatwo Jezusowe powróciło ponownie do Żagania i w 1658 r. rozpoczęto prace związane z remontem świątyni. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat kościół nawiedziły dwa pożary w 1688 i 1730 r., które spowodowały zniszczenia wewnątrz świątyni. Jezuici podjęli współpracę z rzemieślnikami ze swojego środowiska. W 1662 r. jezuicki organmistrz z Pragi Adam Thill wykonał barokowego organy. Instrument nie przetrwał do naszych czasów ze względu na pożary. Dzisiejszy pochodzi z drugiej połowy XIX w. i posiada 10 głosów, a wykonała go świdnicka firma Schlag & Söhne. Dzięki dużemu wsparciu fundacyjnemu starosty żagańskiego Adama de Gatniera – francuza, można było wykonać na dużą skalę wymianę wyposarzenia świątyni. Według opisu historycznego, wewnątrz kościoła znajdowały się 18 rzeźb figuralnych, pięć ołtarzy bocznych pod wezwaniem: św. Jana Nepomucena, św. Judy Tadeusza, św. Franciszka Borgii – usunięte w XIX w., św. Ignaca Loyoli, i św. Franciszka Ksawerego. Do tych dwóch ostatnich ołtarzy autorem obrazów jest legnicki malarz Jeremiasz Józef Knechtel. Monumentalnym obiektem w prezbiterium jest ołtarz główny przebudowany w XIX w. z wielkim płótnem przedstawiającym nauczających św. Piotra i św. Pawła. W dolnej części ołtarza umieszczono kopię najsłynniejszego rzymskiego obrazu maryjnego, Salus Populi Romani. W sąsiedztwie obrazu wstawiono relikwię Świętego Krispoltusa sprowadzoną z Rzymu. W północnej części świątyni dostawiona jest kaplica pw. Świętego Krzyża. Przy kościele pw. ś.ś. Piotra i Pawła Jezuici założyli Bractwo Dobrej Śmierci, uzyskała ona pod koniec XVII w. nowe wyposażenie w postaci ołtarza, którego centralnym elementem był późnogotycki krucyfiks. Wkomponowano go w bogaty akantowy ołtarz, w którym znalazły się medaliony z przedstawieniami Męki Pańskiej. U stop krzyża ustawiona była figura MB Bolesnej, a na dolnej części ołtarza namalowano scenę Opłakiwania Chrystusa. Ołtarz rozebrano po II wojnie światowej. Aktualnie wnętrze kościoła odbiega od pierwotnego stanu, gdyż w XIX w. wykonano remont wnętrza świątyni, bowiem wiele obiektów ruchomych było w złym stanie technicznymi. W prezbiterium znajdują się ławki z kościoła ewangelickiego pw. Św. Trójcy a w posadzce prezbiterium wejście do krypt jezuickich. Natpmiast organy zostały zniszczone podczas II wojny światowej. Część piszczałek wstawiono do organów dopiero w latach 60-tych. Ołtarze boczne, jak też bogato zdobiona ambona są w złym stanie technicznym. Adam RACIBORSKI – [email protected] Foto: Jan Mazur Przeszłość Żagania kryje przed nami jeszcze bardzo wiele tajemnic. Nie są to jednakże tajemnice jakby się nam wydawało z gatunku tych, których odkrycie powoduje dreszcz emocji i zaskoczenia. Chociaż kto wie, czym dla wielu z nas rzeczywiście one są. Dla wielu odkryciem, tajemnicą, dla innych czymś na nowo odkrytym bądź tylko odkurzoną wiedzą. Mogą budzić emocje i sprawiać, że jesteśmy tym zaskoczeni. Jedną z takich tajemnic z przeszłości Żagania są czasy, kiedy Żagań wraz z całym księstwem Żagańskim znajdował się pod panowaniem książąt saskich z rodu Wettynów. Dlaczego można ten okres nazwać tajemniczym? Ze zwykłego prozaicznego powodu. Bo bardzo mało o nim wiemy. Nie znamy nawet wizerunków tych książąt, których panowanie nad Żaganiem wiele zmieniło na lepsze. Zajmowano się różnymi okresami z dziejów Żagania, i to też nie na tyle gruntownie, aby wyczerpać wszystkie pytania, na które do dziś nie mamy pełnej odpowiedzi. A ten okres w dziejach naszego miasta jest czymś naprawdę szczególnym, bowiem ówcześni władcy Żagania znajdowali się w samym centrum wydarzeń, które zmieniły już na zawsze sferę poglądów religijnych całego świata będącego w zasięgu wpływów kościoła rzymskiego, a które dla Żagania również przyniosły bardzo wiele zmian. Część I od roku 1472 do 1515 Samodzielne rządy w Saksonii książęta Ernest (1441-1486) i Albrecht Śmiały (1443-1500) odziedziczyli po śmierci swego ojca Fryderyka Łagodnego w 1464 r. Ernestowi, jako starszemu przypadła godność elektora Rzeszy. Książę Ernest zajął się sprawami wewnętrznymi, sprawnie administrując posiadanymi ziemiami. Obaj bracia byli stronnikami króla Jerzego z Podiebradu, kontynuując politykę ojca, który z królem Jerzym zawarł układ w 1459 r., pieczętując go małżeństwem swego syna Albrechta z królewską córką – Sidonią. Dzięki małżeństwu Albrecht uzyskał w lenno czeskie posiadłości na terenie Saksonii jak Eilenburg, Colditz, Leising. Albrecht znaczną część swojego życia spędził na wojnie, już od najmłodszych lat służąc cesarzom niemieckim z rodu Habsburgów. Z inicjatywy Ernesta podzielono w 1585 r. państwo saskie. Z podziału tego Księstwo Żagańskie przypada Albrechtowi. Do dalszych zmian własnościowych ziem będących we władaniu Albrechta dochodzi w 1499 r., w wyniku, czego książę najstarszy syn Jerzy otrzymuje w dziale Saksonię, której regentem był już od 1488 r., a młodszy Henryk zwany Pobożnym otrzymał Fryzję. W wyniku tego podziału właścicielem Żagania zostaje Jerzy zwany Brodatym (14711539). To właśnie okres, kiedy Żagań znajduje się po władza Jerzego zachodzą w Księstwie Żagańskim duże zmiany. Tak jak stryj Ernest, Jerzy był bardzo sprawnym administratorem swych ziem. Niemalże natychmiast po przejęciu dziedzictwa zreformował administracje i sądownictwo. W 1508 r. potwierdził miastu Żagań jego przywileje, wolności oraz niższe i wyższe uprawnienia sądowe. Potwierdził również miastu Żagań artykuły i punkty jego wilkierza w sprawach dziedziczenia, udzielania gwarancji zakupionych dóbr, ustanawiania pełnomocników oraz określił ich odpowiedzialność. W 1472 r. książę Jan II żagański sprzedał Sasom Księstwo Żagańskie wraz z Żaganiem, Nowogrodem, Przewozem oraz wszystkimi innymi dobrami. Zmusiły go do tego zawirowania polityczne w tej części Europy po śmierci w 1471 r. króla czeskiego Jerzego z Podiebradów, którego gorącym zwolennikiem był żagański książę. Jego walka bratobójcza o władzę nad Księstwem Żagańskim z Baltazarem tym samym zakończyła się dla niego klęską. Pomimo tego, iż po śmierci swojego brata Baltazara został jedynym władcą księstwa, to poniesione koszta, nie tylko materialne były bardzo duże. Nie tylko sytuacja materialna Jana II zmusiła go do podjęcia decyzji o sprzedaży księstwa. Ona była już tylko tym przysłowiowym języczkiem u wagi. 12 grudnia 1472 r. został podpisany układ o sprzedaży Księstwa Żagańskiego książętom saskim, a już 19 grudnia Książę Ernest Saski. książę oficjalnie ogłosił ten fakt. Księstwo sprzedane zostało za sumę 50 tysięcy guldenów węgierskich. Zgodnie z porozumieniem suma ta miała być spłacana w ratach. Generalnie książę Jan II niewiele skorzystał z pieniędzy pochodzących z tej sprzedaży, bowiem większość została przeznaczona na zaspokojenie roszczeń wierzycieli księcia, w tym króla czeskiego Macieja Korwina, któremu był winien 10 tys. guldenów węgierskich. W 1512 r. został zwołany przez króla polskiego Zygmunta I zjazd we Wschowie, który miał uregulować sprawy handlowe uczestniczących w nim stron. W zjeździe tym wzięli udział obok króla polskiego książę pomorski Bogusław X, książę saski Jerzy Brodaty. Obecni byli również przedstawiciele miast morawskich i czeskich, oraz mieszczan poznańskich, krakowskich i gdańskich. Celem tego spotkania było wypracowanie wspólnej polityki ekonomicznej w związku z trwającą tzw. wojną handlową pomiędzy Wrocławiem a Polską, W dniu 16 grudnia 1473 r. mieszkańcy Żagania jak a zwołanego w odpowiedzi na umowę berlińską i całego księstwa składają hołd swym nowym paz 1507 r., zawartą pomiędzy Wrocławiem a Franknom w osobach książąt saskich Ernesta i Albrechfurtem n/O w sprawie handlu pomiędzy Polską ta, którzy dokładnie rok wcześniej kupili Księstwo a Zachodem. W jej wyniku ucierpiało na handlu Żagańskie od ostatniego księcia piastowskiego min. wiele innych miast śląskich. W wyniku pona książęcym tronie w Żaganiu Jana II. Natomiast rozumienia podpisanego 21 kwietnia 1512 r. wyw marcu roku następnego, następuje uroczy- Książę Albrecht Śmiały. raźnie wskazano, że kupcy udający się z Polski do ste zhołdowanie księstwa. Książę Jan II pomimo Lipska, winni omijać Wrocław, a kierować się na otrzymanego zaproszenia na uroczystości udziaGłogów, Żagań i Zgorzelec. Było to bardzo ważne łu w nim nie wziął. We wrześniu 1474 r. książęta wydarzenie również i dla gospodarki Księstwa Żasascy złożyli hołd z Księstwa Żagańskiego królowi gańskiego. Bojkot szlaku handlowego Via Regia, Maciejowi Korwinowi, który uznał nabycie przez oraz przywileje królewskie dla handlu prowadzonich księstwa. Uroczystości odbyły się we Wronego szlakiem handlowym biegnącym również cławiu. Wcześniej król Maciej Korwin potwierdził przez terytorium Księstwa Żagańskiego było gwawszelkie dotychczas nabyte przez Żagań prawa rantem rozwoju miasta i wzrostu jego znaczenia. i przywileje. Tym samym Żagań został dziedziczNie można odrzucić tezy, iż to wydarzenie przenym lennem saskiego domu książęcego. W okrełożyło się w latach następnych na rozwój miasta sie tym rządziło pięcioro książąt z rodu Wettynów, i księstwa. Pokłosiem podjętych wówczas decyzji z których dwóch posiadało tytuł elektora. I tak w wydaje się być miedzy innymi fakt transumowaponiższych okresach rządzili: w latach 1472-1485 nia przez księcia Jerzego w 1515 r. dokumentu z 6 wspólnie księstwem rządził książę Ernest zmarkwietnia 1492 r., w którym książęta sascy potwierły w 1486 r. wraz z bratem księciem Albrechtem dzają Żaganiowi prawa monopolu piwnego, tarKsiążę Jerzy Saski. Śmiałym zwanym również Odważny. Po śmierci gowego, żelaznego oraz obowiązek przynależnoErnesta książę Albrecht rządził Księstwem Żagańskim sam aż do swojej śmierci w 1500 r. Po nim w latach 1500 do ści rzemieślników do cechu. Dla zapewnienia bezpieczeństwa 1539 roku rządy sprawował jego syn Jerzy Brodaty. Kolejnym był wewnętrznego wydał bezwzględną walkę rycerzom rozbójnibrat Jerzego Henryk Pobożny, którego rządy zakończyła, tak jak kom (raubritterom), co również wydaje się pokłosiem zjazdu poprzedników śmierć w 1541 r. Ostatnim z rodu sprawującym wschowskiego. Musiał zagwarantować przede wszystkim bezwładzę nad Żaganiem był Maurycy (Moritz) syn Henryka Poboż- pieczeństwo kupcom przemierzającym ziemie będące w jego nego, którego rządy zakończyły się w 1549 r. z chwilą przekaza- władaniu rozumiejąc, iż od bezpieczeństwa wewnętrznego zależy pomyślność ekonomiczna poddanych a tym samym i swoja. nia Księstwa Żagańskiego królowi Ferdynandowi I. Mirosław KASZTEL – [email protected] • lipiec 2014 • Małżeństwo Radziwiłł właściciele w Klenicy (CZ. III) Historia dwóch osób – Marii Doroty Elżbiety de domo de Castellane oraz księcia Antoniego Radziwiłła, których lata młodości poznali Państwo w poprzednim numerze, łączą się ze sobą w roku 1857, kiedy to podczas hucznego ślubu i wesela stają się oni małżeństwem. Pięć lat później na mocy testamentu babki Marii – Doroty, księżnej żagańskiej oraz Dino, splatają się również z dziejami majątku ziemskiego w Klenicy. W poprzednim numerze przybliżyłem Państwu najmłodsze lata dwóch wielkich postaci Europy XIX wieku – Marii Doroty Elżbiety oraz księcia Antoniego. Poznali Państwo historię ich życia w latach młodości, która to ukształtowała i miała wpływ na osobowości obojga, już w dojrzałym życiu. Dziś poznamy dalszą historię, która do końca ich dni, spleciona była z losami majątku ziemskiego Klenica, położonego na rubieżach historycznego północnego Śląska. Po zaręczynach, które odbyły się w Cieplicach w 1856 r., młodzi narzeczeni mieszkali osobno. Maria Dorota w Paryżu, gdzie między innymi pobierała lekcje gry na fortepianie u Francisa Plante, zaś Antoni odbywał służbę wojskową w Berlinie. Ślub Marii i Antoniego odbył się 3 października 1857 r. w Żaganiu. Jak wspomina Jerzy Piotr Majchrzak, młodej parze „veni Creator spiritus” na organach żagańskiego kościoła poaugustiańskiego, zagrał sam Franciszek Liszt. Uroczystości weselne trwały kilka dni, a uczestniczyła w niej arystokracja niemiecka, polska i francuska. Wartym odnotowania jest fakt, iż państwo młodzi ubrani byli w historyczne stroje polskie. Po ślubie, Maria i Antoni wyjechali do Berlina, gdzie zamieszkali w pałacu Radziwiłłów. Od tego czasu Maria mało podróżowała. Rok 1862 odcisnął na jej psychice duże piętno, bowiem 13 września umarła jej babka Dorota, księżna Żagańska i Dino, zaś trzy dni później w Lyonie, zmarł dziadek Bonifacy de Castellane. Maria postanowiła od tego momentu pisać swój pamiętnik. W 1865 roku Radziwiłłowie pierwszy raz odwiedzili Nieśwież, który słusznie Maria uznała za gniazdo rodzinne Radziwiłłów, jednakże w zamku, który wymagał ciągłych remontów, Radziwiłłowie zamieszkali około 1880 r. Maria w tym okresie dała poznać się, jako świetna organizatorka pracy. Do robót budowlanych zatrudniała miejscowych cieślów i rzemieślników. W tzw. okresie Nieświeżskim małżonkowie nie zapominali także i o Klenicy. Gdy Antoni po raz pierwszy odwiedził klenickie dobra, dostrzegł piękno i bogactwo lasów klenickiego majątku. W 1873 r. Klenica wraz z przynależnymi do niej wsiami zajmowała 13 596 mórg, z czego aż 9910 to lasy. Książę Antoni postanowił, iż od tego momentu Klenica będzie jego stałym miejscem na urządzanie polowań i przyjmowanie gości. Aby sztuce łowieckiej nadać odpowiednią rangę, książę w 1880 roku nakazał wydzielić park o powierzchni ponad 7 hektarów, zaś cztery lata później wybudował pałac, zwany Myśliwskim. Do Klenicy zjeżdżały najznamienitsze postacie ówczesnej Europy. Obrzędom polowania nieco wagi poświęcił w 1933 roku Ernst Irmler, wspominając, iż łowy trwały kilka dni, a polowano wówczas na bażanty, króliki i jelenie. Moment budowy pałacu stał się zwrotnym w historii Klenicy, jak i w życiu księżnej Marii. Coraz częściej z mężem odwiedzała klenickie dobra. Pod koniec XIX wieku sama nadzorowała bieżące prace remontowe w pałacu, które przeprowadzali miejscowi rzemieślnicy. Wraz z mężem Antonim byli również głównymi patronami miejscowe go, katolicKaplica z barokowym ołtarzem w ścianie kiego Kościowschodniej kościoła. ła. Z ich fundacji w ścianie wschodniej, umiejscowiono kaplicę z barokowym ołtarzem. Nad nią znajduje się terakotowe tondo z marmurową tablicą, na której widnieje napis „Gewidmet von der Patronim Ihrer Durchlancht Fran Fürstin. Anton Radziwill, zm. 17 Mai 1899”. 7 105 lat „Bismarcka” 27 czerwca 2014 r. minie rocznica wybudowania wieży Bismarcka. Obiekt ten znany wielu mieszkańcom Żagania zasługuje na jego odnowienie i ocalenie od zapomnienia. W grudniu 1904 r. umarł książę Antoni, którego pogrzeb odbył się w Berlinie. Odbiło się to w znacznym stopniu na zdrowiu i psychice księżnej Marii. Od tego też momentu, Klenica stała się jej drugim domem. Co roku czas sezonu letniego spędzała właśnie tutaj. Od 1905 r. księżna zaangażowała się w stworzenie z klenickiego majątku, posiadłości godnej jej nazwiska. Zamontowany został telefon, przed pałacem utworzony został staw z przepiękną wysepką, po środku, której ulokowana była altanka. Do historii przeszła również słynna aleja róż klenickiego pałacu. Całością prac kierował miejscowy mistrz budowlany Dimke. W 1905 r. księżna po raz ostatni odwiedziła Nieśwież, aby złożyć ciało ukochanego męża w nekropolii Radziwiłłów w podziemiach Kościoła. Ostatnie dziesięć lat swojego życia księżna spędziła już tylko w Berlinie i Klenicy. Żywo interesowała się losem mieszkańców wsi. Dbała o to, aby znikły drewniane zabudowania, a w ich miejsce powstały nowe, murowane. Znana jest również historia jej pracownika – Wilhelma Jacobiego. Kiedy ten zachorował, księżna wysłała go na leczenie, wpierw do Bydgoszczy, a następnie do Berlinia, gdzie pokryła wszelkie koszty z tym związane. Maria często przyjmowała też w Klenicy swoje dzieci, m.in. Elżbietę Romanową Potocką z Łańcuta wraz z synem Alfredem Potockim. Z początkiem 1914 r., Maria Dorota przyjechała ponownie do Klenicy. Tu też zastał ją wybuch pierwszej wojny światowej. Księżną internowano w jej własnym majątku, jednocześnie nałożono na nią zakaz pisania listów oraz przyjmowania gości. Wielu mężczyzn z Klenicy zostało powołanych na front, w tym m.in. pałacowy kucharz oraz pracownicy leśnictwa. W pałacu odcięto telefon, ograniczano dopływ energii. Maria gwałtownie podupadała na zdrowiu, m.in. chorując na serce. W lipcu tuż przed samą śmiercią odwiedził ją wnuk Alfred hrabia Potocki z Łańcuta. Nekrolog Marii Doroty Elżbiety Radziwiłł. Maria Dorota Elżbieta księżna Radziwiłłowa umarła w godzinach wieczornych 10 lipca 1915 r. w swym pałacu w Klenicy. Pogrzeb odbył się sześć dni później. Tę smutną, acz podniosłą uroczystość opisał w kronice parafialnej proboszcz klenickiej parafii – ksiądz Ludwig Wolny. W kościele kapłan odprawił Requiem. Trumna ustawiona została przed ołtarzem głównym, zaś po bokach przyozdobiono ją roślinami i wieńcami. Po uroczystościach w kościele, nastąpiło przeniesienie zmarłej na pobliski cmentarz. W uroczystości brały udział wielkie osobistości ówczesnego świata, m.in. książę de Reus, który reprezentował Cesarza niemieckiego, a Cesarzową – Wielka księżna de Bade. Dębową trumnę złożono w grobowcu rodzinnym rodziny Eulenfeld. Po śmierci księżnej, majątek w Klenicy już nigdy nie rozbłysł tak wielkim blaskiem jak za czasów małżeństwa książęcej pary – Marii i Antoniego. Okres ich rządów wydaje się być z perspektywy czasu, najwspanialszym w całej historii wsi i majątku, niemającym sobie równych ani wcześniej ani już nigdy później. Grzegorz BOSY – [email protected] Z tej okazji mieszkaniec Żagania, Jerzy Kulasza, założył stronę na facebooku pod nazwą „Bismarck – Żagań”. Na niej znajdują się informacje historyczne obiektu. – Wieża Bismarcka w Żaganiu została wybudowana w 1909 r. Miała upamiętnić postać Bismarcka – tłumaczy J. Kulasza. Pan Jerzy, mieszkaniec osiedla Nocznickiego, ma zamiar ocalić od zapomnienia to ciekawe miejsce. Latem 2002 r. wieża została częściowo wyremontowana (mury zewnętrzne, wierzchołek wieży, metalowa balustrada, schody). – Jednak wieża wymaga dalszego remontu i właściwego zagospodarowania – ocenia J. Kulasza. – Być może władze Żagania znajdą pomysł na ocalenie od zapomnienia tego zabytkowego obiektu, aby służył kolejnym pokoleniom mieszkańców – dodaje. Cieszy nas taka aktywność mieszkańców. To rodzi działania obywatelskie i przypomina, że Żagań jest miastem wszystkich tych, którym powinno leżeć na sercu jego dobro. – Wszystkich zapraszam na moją stronę na facebooku: Bismarck – Żagań – zaprasza pan Jerzy (https://www.facebook.com/pages/ Bismarck-%C5%BBaga%C5%84/640979849322525?fref=ts). Marek ZIELIŃSKI Foto: Anna i Jerzy Kulasza 8 Rady Seniorów W lipcu 2014 r. odbył się I wyjazdowy zjazd szkoleniowy w ramach projektu „Gminne Rady Seniorów Na Wzgórzach Dalkowskich” współfinansowanym ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach Rządowego Programu na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020. Do Szanghaju • lipiec 2014 • Adrian Wiśniewski to siedemnastolatek pochodzący z Nowego Miasteczka. Kilka lat temu zainteresował się modelingiem, dziś przebywa w Chinach i ciężko pracując, spełnia swoje marzenia. Kiedy zainteresowałeś się modelingiem? Pierwsze zdjęcia zrobili mi znajomi 2 lata temu. Namówili mnie wtedy do wysłania ich do agencji modeli. Czy to, że jesteś modelem jest zupełnym przypadkiem, czy planowałeś to od jakiegoś czasu? Nigdy wcześniej nie sądziłem, że nadaję się do bycia modelem, dopiero po tym jak dostałem odpowiedź od kilku agencji zacząłem myśleć o tym poważniej. Czy ktoś w twojej rodzinie miał styczność z fotomodelingiem bądź modelingiem? Nie, bynajmniej nigdy wcześniej nie słyszałem, aby ktoś z mojej rodziny działał w modelingu przede mną, więc chyba jestem pierwszy. To niesamowite uczucie robić coś, z czym nikt inny nie miał wcześniej styczności. Jakie są twoje największe osiągnięcia? Największym osiągnięciem było dostanie kontraktu do Szanghaju, podczas którego zrobiłem dwa pokazy podczas Shanghai Fashion Weekend. Oprócz tego również zrobiłem edytorial do PANI MAGAZYN. Czy do bycia modelem bądź fotomodelem trzeba mieć odpowiednią budowę? Pierwszy zjazd był kluczowym elementem projektu. Uczestnicy zapoznali się z zasadami projektu oraz poznali się wzajemnie, gdyż pochodzą z całego regionu Wzgórz Dalkowskich. Przybliżone zostały tematy współpracy z samorządem polegającej na utworzeniu Gminnych Rad Seniorów na Wzgórzach Dalkowskich, co umożliwi liderom po 60 roku życia aktywną działalność i zapewni większe możliwości współpracy i komunikacji z urzędami. Mając na uwadze doświadczenie zawodowe i osobiste uczestników projektu, współpraca przyniesie korzyści zarówno dla społeczności lokalnej jak i samorządów pochodzących z terenu Wzgórz Dalkowskich. Uczestnicy projektu stanowią ogromy potencjał i wzór do naśladowania dla młodszych pokoleń. Zarówno kadra organizacyjna jak i szkoleniowa, jest pełna nadziei, że realizacja projektu przyczyni się do stworzenia dobra wspólnego, które zostanie wykorzystane w projekcie oraz zapewni długotrwałe efekty. Red. Działaj Lokalnie Zakończono szkolenia informacyjno – promocyjne z VIII edycji Programu Działaj Lokalnie W okresie od 24 do 30 czerwca 2014 r. na Wzgórzach Dalkowskich pracownicy Ośrodka Działaj Lokalnie przeprowadzili cykl szkoleń informacyjno – promocyjnych w ramach VIII edycji Programu Działaj Lokalnie. Przeprowadzono 10 szkoleń w różnych gminach, tak, aby poinformować programem jak największą liczbę osób. Szkolenia były skierowane do organizacji pozarządowych, instytucji, grup nieformalnych oraz aktywnych mieszkańców. Celem szkoleń było ukazanie osobom zainteresowanym głównych założeń Programu Działaj Lokalnie, opracowania wniosku aplikacyjnego, obsługi generatora wniosków aplikacyjnych oraz zasad realizacji projektów. Dodatkowo została przedstawiona informacja o konkursie Opowiedz, który zostanie ogłoszony w trakcie realizacji projektów przez grantobiorców. Największe zainteresowanie szkoleniami było w gminach, w których JST przystąpiły po raz pierwszy do tegorocznej edycji programu. Szkolenia przełożyły się na złożone projekty, gdyż wpłynęło 39 wniosków aplikacyjnych. Red. Oczywiście, że tak, trzeba mieć odpowiednią budowę ciała, wzrost, oraz urodę. Dziewczyny powinny mieć od 173 do 181 cm wzrostu a chłopacy od 184 do 191 cm. Zdarzają się wyjątki gdzie TOP modelki mają 169 cm, ale to ze względu na charakterystyczną urodę. Nie wszystkie modelki są piękne, ale zawsze jest w nich coś charakterystycznego, co przyciąga uwagę ludzi: krzaczaste brwi, odstające uszy, długie nogi. Podczas pobytu w Chinach poznałem modelkę, która ma zeza. Byłem pewien, że nie będzie dobrze pracować, nic bardziej mylnego – jest jedną z lepiej pracujących modelek. Czy masz jakieś hobby poza modelingiem? Lubię grać w siatkówkę, lecz nie mogę grać w żadnym klubie, ponieważ i siatkówka i modeling łączą się z licznymi wyjazdami, więc nie byłbym w stanie połączyć tych dwóch rzeczy. Modeling to wbrew pozorom dość pochłaniające czas hobby. Wolę robić mniej rzeczy, a dobrze. Wychowałeś się w małym miasteczku jak odnalazłeś się w dużym mieście, jak Warszawa czy Shanghai? To nie było trudne. Od zawsze marzyłem o życiu w wielkim mieście. Mogę śmiało powiedzieć, że lepiej odnajduję się w zatłoczonym mieście, gdzie ludzie prowadzą szybki tryb życia, wszędzie biegają i nie mają czasu na nic, niż w cichej, spokojnej wiosce. Nowe Miasteczko jest dla mnie miejscem, do którego mogę wrócić tylko na kilka dni, aby troszkę odpocząć. Aktualnie przebywasz w Chinach. Jak doszło do tak dalekiej podróży i co jest jej celem? Kontrakt to jest cel każdego modela. Będąc w agencji w swoim kraju pracuję na jego terenie, lecz głównym moim celem jest dostanie kontraktu z zagranicznych agencji. To nie było trudne, moja agencja matka PANDA MODELS wysyłała moje polaroidy po różnych agencjach z całego świata, wcześniej miałem lecieć do Guangzhou, również w Chinach, lecz plany się nieco pozmieniały. W połowie lutego podczas moich ferii odpoczywałem w domu. Niedługo przed ich końcem zadzwoniła do mnie managerka z wiadomością, że na początku maja wylatuję do Chin. Byłem w szoku, nie byłem na to przygotowany. Na ostatnią chwilę załatwiałem wizę oraz sprawy w szkole. Tak długi wyjazd łączy się z licznymi nieobecnościami, które zmuszają mnie do pisania egzaminów klasyfikacyjnych z 3 przedmiotów. To jest jedyny minus tego snu. Celem mojej podróży jest oczywiście zarabianie pieniędzy. Codziennie jeździmy na castingi do różnych prac: katalogi, showroomy, fashion show, kampanie, magazyny. Taki wyjazd to ogromna odpowiedzialność, ponieważ jestem zdany tylko na siebie. Wszystko muszę robić sam. Dostałem własny apartament i wszystkie obowiązki domowe spoczywają na mnie. EKO – Niegosławice Kinga PADEWSKA 8 czerwca br. otwarto podwoje Klubu Małego Ekologa w Przecławiu, gmina Niegosławice. Tak bardzo potrzebną, środowiskową placówkę otwierali wspólnie, wójt Jan Kosiński i przewodniczący Rady Gminy Niegosławice, Leszek Kocik. Wśród gości byli przedstawiciele Nadleśnictwa ze Szprotawy. Ważnym elementem uroczystości było posadzenie „Dębu Wolności”. zwą „Eko – Przedszkolak” w ramach Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej Polska – Saksonia 2007-2013. Partnerem projektu jest Gmina Kreba-Neudorf, a jego wartość wynosi: 515 572,29 EURO, w tym dofinansowanie Unii Europejskiej z EFRR to 438 236,45 EURO, stanowiące 85% kosztów inwestycji. Mieszkańcy gminy, szczególnie ci młodzi, cieszą się, że ich pociechy będą miały możliwość zabawy i rozwoju w doskonałych warunkach lokalowych na miarę XXI w. A władze gminne już myślą, jak podobne warunki dla najmłodszych stworzyć w innych dużych wsiach. Gmina Niegosławice przystąpiła do realizacji projektu pod na- Głównym założeniem projektu jest stworzenie po stronie polskiej i niemieckiej Eko-Przedszkolaka oraz Klubu Małego Ekologa oraz uświadamianie społeczeństwu zagrożeń środowiska przyrodniczego. Utworzenie Eko – Przedszkolaka skierowane jest głównie do dzieci w wieku przedszkolnym, natomiast działalność Klubu Małego Ekologa pozwoli uświadomić mieszkańców gmin partnerskich w zakresie szeroko rozumianej ekologii. Natomiast realizacja projektu przyczyni się do rozwoju współpracy partnerskiej pomiędzy gminami na pograniczu polsko-niemieckim oraz ułatwi dostęp do nowoczesnego punktu, by móc się spotykać w dogodnych warunkach i wspólnie prowadzić działania ekologiczne (www.niegoslawice.pl). Jacek ZAWIŚLAK – [email protected] Foto: Katarzyna Boczniewicz • lipiec 2014 • 9 Obrona Przemyśla HISTORIE ZNAD SANU – O ORLĘTACH PRZEMYSKICH Pierwsza obrona miasta od 4.11. do 10.11.1918 r. Organizuje się obrona na Zasaniu. Wzmocniono placówki strzegące przejścia na kładce przy ul. T. Kościuszki, na moście drogowym i kolejowym. Por. Leon Kozubski, instruktor skautowy ze Lwowa od 2 listopada przejął dowództwo 45 p.p. na Zasaniu organizując na terenie opuszczonych koszar nowy pułk składający się z ochotników i z młodzieży skautowej z II Gimnazjum na Zasaniu. Podjął też zorganizowania się wart na terenie dzielnicy miasta – Zasanie. Pomagali mu w tym oficerowie legionowi: Burda, Hauzer, Huragan i bracia Adamowscy. Wystawiono warty w koszarach, w szpitalu powszechnym, magazynach amunicji i przy wszystkich mostach. 3 listopada doszedł jeszcze oddział por. Mariana Doskowskiego liczący 20 ochotników, łącznie zdołano zgromadzić 60 ochotników, w tym 25 znajdowało się na terenie koszar, a pozostali pełnili wartę. Pomimo zajęcia prawobrzeżnej części miasta atak ukraiński na Zasanie zachwiał się w ogniu karabinów maszynowych czujnych placówek przy mostach. Dowódca tych placówek por. Huragan zawarł z Ukraińcami rozejm na 6 godzin. W tym czasie uzupełniają się stany załogi Zasania poprzez zbiegłych żołnierzy z miasta, dalszych uczniów gimnazjalnych i starszych mieszkańców miasta zwolnionych już ze służby wojskowej. Zgłaszają się też dziewczęta - skautki do pełnienia służby łączności, sanitarnej i zaopatrzeniowej. Następnie chorąży Tatara zorganizował patrol konny składający się z ochotników, którzy patrolowali wzdłuż Sanu powstałą linię demarkacyjną. Równocześnie dla przeciwstawienia się próbom przeprawy przygotowano samochód ciężarowy pod dowództwem inż. Grabowskiego z ustawionymi na nim karabinami maszynowymi, które w przypadku zagrożenia ostrzeliwały przeprawę. W zaistniałej sytuacji 4 listopada powołano Polską Radę Narodową skupiającą przedstawicieli wszystkich partii politycznych i innych organizacji. Rada miała mandat do zarządzania polską częścią miasta, prowadzenia rozmów z URN i nawiązania współpracy z PKL w Krakowie. W tym czasie nadszedł rozkaz od aresztowanego gen. Puchalskiego wzywający broniącą się załogę do złożenia broni i wycofania się za Rzeszów ze względu na przeważające siły wroga. Oznaczało to w praktyce przekazanie terenów powiatów przemyskiego, jarosławskiego i przeworskiego w ręce ukraińskie. Znaczyło to osiągnięcie korzyści terytorialnych przez Ukraińców w skali, jakiej nie przewidywało nawet ukraińskie kierownictwo woskowe we Lwowie. W międzyczasie przeszedł granicę na Sanie w przebraniu kolejarskim płk Władysław Sikorski. W porozumieniu z nim por. Kozubski odmówił wykonania rozkazu gen. Puchalskiego. Rozkaz ten dotarł również do koszar 45 pułku piechoty w Żurawicy, gdzie organizowały się oddziały polskie. W wyniku rozkazu dowódcy i żołnierze postanowili opuścić koszary i udać się do domów, a amunicję i broń przekazać żołnierzom ukraińskim. Interwencja księdza J. Panasia kapelana legionów, który na stacji kolejowej w Żurawicy do wyjeżdżających żołnierzy wygłosił płomienny apel, wzywający ich do odbicia koszar z rak ukraińskich. Przy wsparciu por. M. Suchomli polscy żołnierze odzyskali bez strzału koszary z rąk zaskoczonych ukraińskich żołnierzy. Odzyskanie Żurawicy miało kluczowe znaczenie dla polskich obrońców Zasania, gdyż przywracało połączenie z Rzeszowem i Krakowem. Podjęto rokowania z Ukraińcami, przedstawicielami strony polskiej byli: płk Sikorski, por. Kozubski i inż. Kazimierz Osiński. Ustalono wówczas linię demarkacyjną na Sanie, wymianę jeńców z bronią w ręku oraz wyrażono zgodę na swobodę przechodzenia ludności cywilnej przez mosty. Zastrzeżono możliwość wypowiedzenia rozejmu na 24 godziny przed ustalonym terminem. Stan załogi w tym czasie wzrósł do 200 ochotników, w tym około 30 oficerów. Do 10 listopada trwały nieustanne utarczki z patrolami ukraińskimi, które starały się sforsować rzekę. 5 listopada płk Sikorski mianował por. Leona Kozubskiego dowódcą wojsk polskich na Zasaniu. 7 listopada ogłoszona została Republika Przemyska. Prezydentem nowej republiki został legionista i poseł do sejmu austriackiego Herman Liebermann. Podjęto wówczas próbę połączenia obu części miasta. W tym celu udał się pochód mieszkańców Zasania na Rynek Przemyski, gdzie Liebermann z okien ratusza proklamował republikę. Wojsko ukraińskie wyparło demonstrantów na stację i następnie przez most kolejowy na Zasanie. Na zmianę nastrojów polskich mieszkańców Przemyśla miały wpływ nie tylko ukraińskie ogłoszenia proklamujące przyłączenie Przemyśla do Ukrainy, czy wprowadzenie sądów doraźnych, ale również księży i biskupa greckokatolickiego. Biskup J. Kocyłowski przyjął z radością fakt zajęcia prawobrzeżnej części Przemyśla przez Ukraińców i odprawił 4 listopada uroczyste nabożeństwo, wygłaszając okolicznościowe kazanie do ukraińskiej społeczności i zgromadzonych polityków. Opowiedzenie się Jozafata Kocyłowskiego, za utworzeniem państwa ukraińskiego z ziemiami Część VII leżącymi na zachód od Sanu, miały zdecydowany wpływ na zaangażowanie się części kleru greckokatolickiego w bezpośrednie działania przeciwko Polakom i zachęcania wiernych do walki z Polakami. 9 listopada przybył na Zasanie mjr Julian Stachiewicz z odsieczą krakowską składającą się z dwóch kompanii piechoty, baterii artylerii i pociągu pancernego stacjonującego w Żurawicy. Objął dowództwo całej akcji zmierzającej do wyzwolenia miasta. Dnia 10 listopada przybył na Zasanie tenże pociąg pancerny, który próbował sforsować most kolejowy i zająć stację. Spotkało się to z gwałtownym kontratakiem ukraińskim i zerwaniem prowadzonych ze stroną ukraińską rokowań. Ukraińcy aresztowali polskich parlamentarzystów w osobach: por. inż. Kazimierza Osińskiego, por. Stanisława Marka i kpt. Zebrackiego, w nocy ich jednak wypuścili. W czasie tych walk poległ dowódca placówki obrony mostu kolejowego por. Władysław Kramarz. Wyzwolenie miasta, dalsze walki od 11.11 do 13.11.1918 r. Około godziny dziewiątej rano 11 listopada 1918 r. mjr Stachiewicz wystosował do wojsk ukraińskich ultimatum z żądaniem opuszczenia miasta do godziny dwunastej. Czytamy w nim m.in. „...Miasto Przemyśl, które sami uważacie za przeważnie polskie, zostało przez Was obsadzone zdradziecko, wbrew traktatom wspólnej komisji Rad Narodowych polskich i ukraińskich. Ludność polska miasta Przemyśla, nią żądająca supremacji jednego narodu w stosunku do drugiego, pragnąca owszem zgody i porozumienia tęskni do uwolnienia się spod Waszego jarzma i wojskowego ucisku, widzę się zmuszonym przyjść z pomocą tej ludności i żądać oddania miasta w ręce polskich władz zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Z tego względu, celem uniknięcia rozlewu krwi, którą chcielibyśmy uważać za bratnią, żądam od Panów spełnienia postulatów...”. Wobec braku odpowiedzi, o godzinie 12.15 rozpoczęto ostrzał artyleryjski. Natarcie rozpoczęło się o godz. 14.40 równocześnie na moście drewnianym, kolejowym z udziałem pociągu pancernego, piechoty, na kładce, naprzeciw Domu Robotniczego i w bród przez San naprzeciw wzgórza Trzech Krzyży. Za pociągiem pancernym przeszły most kolejowy dwa plutony kompanii przemyskiej, wypierając swym uderzeniem ukraińską placówkę. Następnie odziały przemyskie zdobyły gniazdo karabinów maszynowych usytuowane na moście kamiennym. Jednocześnie atak przeprowadził 5 pp dowodzony przez ppor. Freund – Krasickiego, wsparty ogniem karabinów maszynowych. Atakujący przebiegli drewniany most i obrzucili okopy ukraińskie granatami tak szybko, że zaskoczona ich obsada nie zdołała postawić oporu. Z kolei atak na kładkę, prowadzony przez 8 pp przed opanowaniem mostu kolejowego, został przez odziały ukraińskie odparty ogniem karabinów maszynowych, przy czym strona polska po stracie kilku ludzi została zmuszona do wycofania się. Ponowne polskie natarcie, już po zdobyciu mostu kolejowego przez odziały przemyskie, zakończyło się sukcesem i bez strat w ludziach. Jednocześnie przemyska kawaleria przeprawiła się przez San pod Prałkowcami, niebroniony przez Ukraińców, a kompania żurawicka dowodzona przez ppor. Peszka przekroczyła San w rejonie Buszkowic, natykając się na ukraiński ogień. Około godz. 15.00 odziały polskie przekroczyły San na wszystkich odcinkach i przystąpiły do natarcia na centrum miasta. Walki w mieście Odziały przemyskie dowodzone przez por. Bębna – Huragana po zdobyciu mostu kamiennego prowadzą atak dwoma plutonami na osobowy dworzec kolejowy. Pluton dowodzony przez ppor. Adama Mantla przechodzi do ataku na dworzec osobowy ulicami: Mniszą, Jagiellońską, Placem na Bramie i ulicą Kolejową, napotykając na Placu Bramie silny ogień karabinów maszynowych z ulicy Słowackiego. Zaś pluton ppor. Zygmunta Nowakowskiego przeprowadza atak na dworzec kolejowy posuwając się wzdłuż torów. Napotyka na silny ogień karabinów maszynowych broniących dworca ukraińskich żołnierzy, co zmusza atakujących do przejścia na drugą stronę torów i uderzenia na dworzec od strony peronów. W celu uniknięcia okrążenia broniący dworca Ukraińcy zmuszeni są do wycofania się w kierunku koszar przy ulicy Smolki i magazynów kolejowych, przyległych do ulicy Mickiewicza. Po zajęciu dworca, przybyła legia oficerska przeprowadza udany atak na magazyny kolejowe. W okolice dworca przybywają też odziały 5 pp po pokonaniu oporu ukraińskiego na Garbarzach. Dworzec zajmuje sztab dowodzenia mjr J. Stachiewicza. Z kolei trzeci pluton przemyski, dowodzony przez ppor. Stanisława Artwinskiego zatrzymał się na Placu Bramie zajmując stanowiska w kierunku ulicy Słowackiego. Za nim dotarł tam też przemyski pluton ppor. Teofila Wiśniewskiego idący ulicą Jagiellońską. Inny odział przemyski 8 pp ppor. Morelowskiego, podzielony na dwa plutony, jeden atakujący wzdłuż Sanu w kierunku Ukraińskiego Domu Narodowego. Drugi zaś przez ulicę Wodną do Rynku, na którym napotkał opór i stoczył ciężką walkę z oddziałami ukraińskimi broniącymi się w kamienicach przy ulicy Franciszkańskiej. Odział wsparty przez żołnierzy zajmujących magistrat a także spieszony pluton 2 pułku ułanów zmusza broniących się Ukraińców do wycofania się z ulicy Franciszkańskiej. Po drodze atakujące polskie odziały zajmują kasyno oficerskie przy ulicy Grodzkiej. Kolejnym atakiem, w który angażują się wszystkie przemyskie siły jest atak na koszary przy ulicy Smolki. Został on podjęty z dwóch kierunków. Pierwsze natarcie prowadzone przez odział ppor. S. Artwińskiego przebiegało z Placu na Bramie w kierunku ulicy Słowackiego w pobliże magazynów żywnościowych, bronionych przez odziały ukraińskie. Napotykając na opór, polski odział przeszedł do ataku na bagnety, obrzucając uprzednio stanowiska ukraińskie granatami ręcznymi. Magazyny zostają zdobyte, zarazem atakujący biorą do niewoli około 70 żołnierzy ukraińskich. Natarcie na same koszary załamuje się jednak. Pluton ppor. T. Wiśniewskiego prowadził natarcie na koszary ulicami Dworskiego i Smolki, gdzie zostaje zaskoczony ukraińskim kontratakiem prowadzonym z koszar i zmuszony do wycofania się. Traci dwóch zabitych i jednego rannego i zajmuje stanowiska na rogu ulic Rejtana i Dworskiego. Za nim idący pluton ppor. A. Mantla zostaje zaskoczony atakiem ukraińskim, zajmuje domy nr 11, 12 i 14 przy ulicy Dworskiego. Naciskany mocno przez ukraińskie odziały skoncentrował obronę w suterenie domu nr 14, gdzie pozostał na tej pozycji do rana. Do wsparcia atakujących przystąpił też ppor. Bęben – Huragan, zbierając odwody, jednak przy zdecydowanej obronie ukraińskiej do dalszego natarcia kompanii przemyskiej zabrakło sił. Mjr Stachiewicz, otrzymując meldunek o zatrzymaniu natarcia przemyskiej kompanii kieruje do kontynuowani natarcia na koszary odziały 5 pp kpt Kroka – Paszkowskiego. Atak ruszył z osobowego dworca kolejowego ulicą Mickiewicza i dotarł do ulicy Konarskiego, gdzie natrafił na silny opór ukraiński blokujący dostęp do koszar. Odziały polskie stanęły przed koniecznością zdobywania poszczególnych domów bronionych przez ukraińskie punkty oporu. Ofiarny atak sił polskich kończy się sukcesem i zdobyciem koszar. W czasie walk o koszary wzięto do niewoli kilkunastu ukraińskich oficerów i żołnierzy. Z nastaniem nocy około godz. 22.00 walki ustały. Odziały mjr J. Stachiewicza przełamały obronę ukraińską i opanowały większość miasta. W rękach nieprzyjaciela pozostały jeszcze Bakończyce, Góra Zamkowa, koszary, i inne obiekty na peryferiach miasta. Dnia następnego odbito Przemyśl w całości, po krótkiej walce, kiedy to oddziały ukraińskie wycofały się w kierunku na Chyrów. Zorganizowany przez por. Kozubskiego pułk, który od dnia 9 listopada nosił nazwę 18 p. strzelców w dniu 13 listopada otrzymał nazwę 10 p.p. W tym samym dniu przybył do Przemyśla obejmując dowództwo Okręgu Wojskowego gen. Bijak. Sukces był możliwy dzięki przybyciu oddziałów krakowskich. Do czasu ich przybycia w oddziałach polskich istniały spory o dowodzenie poszczególnymi odcinkami. Kwestionowano też prawo do dowodzenia całością oddziałów polskich na Zasaniu przez por. L. Kozubskiego. Przybycie mjr. Stachiewicza, który przejął dowodzenie nad całością sił polskich zdecydowanie położyło kres istniejącym sporom. Wzmocniło dyscyplinę, a także chęć walki o odzyskanie prawobrzeżnej części miasta. Owacyjne powitanie przybyłych z Krakowa oddziałów wzmocniło morale obrońców Zasania i przyczyniło się do wiary w końcowy sukces. W świetle relacji polskich uczestników walk opór ukraińskich oddziałów był znaczny, a złamanie go niejednokrotnie wymagało wprowadzenia dział, które ogniem na wprost likwidowały ich gniazda oporu. Znacznym wsparciem dla ukraińskich oddziałów stanowiła milicja żydowska, która wzięła udział w walkach przeciwko Janusz DACHNOWICZ oddziałom polskim. • lipiec 2014 • 10 Miłaków 29 czerwca br. w Miłakowie odbyła się bardzo podniosła uroczystość. Dzięki zabiegom proboszcza, ks. Ryszarda Mulawy, oraz uprzejmości parafian, przed kościołem pojawiło się popiersie św. Jana Pawła II. Poświęcenie pomnika uświetniła wystawa prac plastycznych, wykonanych przez dzieci i młodzież z wioski. Tematem przewodnim wystawy był właśnie św. Jan Paweł II. Mieszkańcy Miłakowa i zaproszeni przez księdza goście podziwiali i chwalili prace małych artystów. Wizerunki Ojca Świętego wykonane zostały metodą „dekupażu” na różnych powierzchniach i przedmiotach. Oglądać można obrazy na deskach, ozdobnych talerzach czy szklanych naczyniach, pokrytych wcześniej zwykłą murarską strukturą. Przybyli na uroczystość sołtysi i radni naszej gminy wyrazili chęć zaprezentowania wystawy w swoich miejscowościach, co bardzo ucieszyło jej twórców. By wypożyczyć wystawę należy skontaktować się z Radą Sołecką ([email protected]). Beata GÓRSKA Heppening 14 czerwca br. na terenie Małomickiego Ośrodka Kultury odbył się happening w ramach akcji Ogólnopolski Głos Profilaktyki. Celem inicjatywy Głównej Komendy Policji jest promowanie mody na życie wolne od uzależnień. Podczas spotkania uczestnicy brali udział w festynie poświęconym problematyce uzależnień, podczas którego można było zobaczyć sprzęt i metody pracy Policji, Straży Pożarnej, Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej czy Sanepidu. Atrakcją była również możliwość przejażdżki gokartem w alko – goglach oraz konkursy: wiedzy o bezpieczeństwie i udzielania pierwszej pomocy, a dla najmłodszych – kolorowanki i gry zręcznościowe z nagrodami. Dodatkową atrakcją były pokazy walki, turniej rycerski, strzelanie z łuku oraz taniec średniowieczny w wykonaniu Bractwa Rycerskiego Ziemi Nadodrzańskiej. Patrycja PLUTA – [email protected] Wizyta w Gołębiewskim W ramach unijnego projektu LLP Comenius „Bilet w jedną stronę do życia zawodowego” uczniowie klas hotelarskich żagańskiej „59” uczestniczyli w wizycie studyjnej w Hotelu Gołębiewski w Karpaczu, której celem było szkolenie w zakresie funkcjonowania hotelu wysokiej klasy. Wizyta była szkoleniem w zakresie funkcjonowania hotelu o wysokim standardzie i jednocześnie zwieńczyła dwuletnią pracę nad stworzeniem wirtualnego Hotelu 59***. Żagańscy uczniowie mogli porównać jak wygląda stworzony przez nich wirtualny hotel z realiami hotelu pięciogwiazdkowego. W trakcie szkolenia pozyskali wiele interesujących i przydatnych informacji na temat praktycznego funkcjonowania hotelu, wymagań kadrowych, organizacji stanowisk pracy w tak dużym kompleksie oraz poznali, jakie są perspektywy rozwoju zawodowego. Oprócz hotelu odwiedzono znany kompleks wypoczynkowy Sandra SPA, gdzie manager zapoznała z tajnikami funkcjonowania tego typu placówki. – Bogatsi o nową wiedzę i doświadczenia zakończyliśmy realizację międzynarodowego projektu, który z pewnością pomoże uczniom w łagodnym przejściu na linii szkoła – praca zawodowa. – stwierdziła koordynatorka projektu Wioletta Sosnowska. Jan SOSNOWSKI – [email protected] Klasy mundurowe na szkoleniu poligonowym W dniach 23 do 26 czerwca br. 76 uczniów z klas I i II LO o profilu wojskowym oraz bezpieczeństwo publiczne szkoliło się na żagańskim poligonie. Uczniowie klas mundurowych, wraz ze swoimi opiekunami: Grzegorzem Jankowskim, Łukaszem Cichanowiczem, Krzysztofem Sieńko oraz Romanem Cechowskim, zakwaterowani byli na terenie Obozowiska Wagonowego Karliki. Dzień zaczynał się o godzinie 6.00 porannym rozruchem. Szkolenie odbywało się zarówno w godzinach przedpołudniowych, jak i po południu. Uczniowie klas wojskowych z dawnego „Włókiennika”, dzięki pomocy oficerów i podoficerów z patronackiej 34. BKPanc. oraz kadry z obiektów poligonowych, sprawdzali swoje umiejętności z zakresu strzelectwa i obrony przeciwchemicznej, szlifowali samoobronę i pierwszą pomoc. Zajęcia były również prowadzone na poligonowym „ogródku saperskim”. Uczniowie podczas szkolenia poligonowego rywalizowali ze sobą między innymi w biegu prze- łajowym oraz innych konkurencjach sportowych. Wielu z nich otrzymało awanse na wyższe stopnie uczniowskie, zgodnie z wprowadzonym w szkole systemem awansowania uczniów klas mundurowych. Poza indywidualną walką o awans opiekunowie przygotowali dla uczniów rywalizację między klasową. Współzawodnictwo polegało na tym, że zespoły klasowe musiały odbyć bardzo wyczerpujący marsz z Obozowiska Wagonowego na Strzelnicę Piechoty i z powrotem (łącznie około 7 km). Uczniowie maszerowali w pełnym umundurowaniu, niosąc na plecach wszystko to, co zabrali ze sobą na poligon. Dodatkowym utrudnieniem było to, że każda klasa musiała przemieszczać się niosąc na noszach poszkodowanego oraz dźwigając jego ekwipunek. Walka była bardzo zacięta. Uczniowie maszerowali, biegli (bo liczył się czas) i czołgali się, niosąc, a czasami ciągnąc lub pchając, wszystko to, co ze sobą zabrali. Chłopcy nieśli na noszach dziewczyny i pomagali im dźwigać plecaki, silniejsi i wytrzymalsi pomagali słabszym i kontuzjowanym. Wraz z grupami maszerowali i biegli opiekunowie sprawujący nadzór oraz wychowawcy poszczególnych klas, którzy, jako członkowie grupy, mieli prawo do pomocy swoim wychowankom. Wszyscy zgodnie, choć niesamowicie wyczerpani pracowali na sukces klasy wiedząc, że o wyniku marszu zadecyduje czas ostatniego z grupy, który przekroczy linię mety. Ostatecznie, w zmaganiach zwyciężyła grupa łączona – kl. I i II LO wojskowa oraz II bezpieczeństwo publiczne, pokonując cały dystans w czasie krótszym niż 1 godzina. Pozostałym klasom pokonanie trasy zajęło kilkanaście minut dłużej. Warto zaznaczyć, że w szkoleniu poligonowym dużą grupę stanowiły dziewczyny. Pomimo tego, że szkolenie było bardzo intensywne, a na wypoczynek nie było zbyt dużo czasu, humory dopisywały nawet podczas nocnego alarmu połączonego z wymarszem. Grześ • lipiec 2014 • Zlot żołnierzy garnizonu Żagań 13 czerwca br. uroczystą mszą świętą w intencji żołnierzy i pracowników wojska 1. Drezdeńskiego Korpusu Pancernego WP i 29. Pułku Piechoty oraz organizatorów zlotu – Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy 29. Pułku, Stowarzyszenia Żołnierzy i Pracowników Wojska 3. Drezdeńskiego Pułku Czołgów Średnich, Związku Żołnierzy WP oraz Stowarzyszenia 11. bdow - rozpoczął się Zlot Żołnierzy Garnizonu Żagań. wa, Bydgoszczy, Ostrowa Wlkp. oraz Drzonkowa. W uroczystości wziął udzial poczet sztandarowy 10. BKPanc wraz z kompanią honorową oraz orkiestra wojskowa. Mszę św. odprawił proboszcz Parafii Wojskowej pw. Matki Bożej Hetmanki Żołnierza Polskiego w Żaganiu, ks. kapelan ppłk Grzegorz Krupski. Następnie pod tablicą upamiętniającą 22. pcz i 3. pcz oraz „pułkowym” pomnikiem stojącym na pI. im. 3. Drezdeńskiego Pułku Czołgów Średnich zostały złożone wiązanki kwiatów. Następnym etapem uroczystości była zbiórka na Skwerze Czołgisty zorganizowana dzięki bardzo dużemu zaangażowaniu dowódcy dywizji 11. LDKPanc gen. bryg. Jarosława Miki, żołnierzy i pracowników oraz 34. BKPanc. W ceremonii udział wzięli: starosta Powiatu Żagańskiego Anna Michalczuk, burmistrz Miasta Żagań Daniel Marchewka, przedstawiciel dowódcy dywizji ppłk Stanisław SokołowskI, byli dowódcy 11. Dywizji: prezes FOPP gen. bryg. rez. Zbigniew Szura, gen. dyw. rez. Janusz Ornatowski, gen. dyw. rez. Adam Rębacz, w zastępstwie dowódcy 34. BKPanc płk Wiesław Marszałek, dowódca 11. bdow ppłk Dariusz Lesiuk, wiceprezes Ogólnopolskiego Klubu Kombatantów 1. Drezdeńskiego Korpusu Pancernego WP płk w st. spocz. Eugeniusz Praczuk, prezesi spółek, władze gminne oraz wielu innych znamienitych gości. Na uroczystość przybyli także byli żołnierze, pracownicy wojska, weterani i kombatanci oraz ich rodziny. Razem wzięło udział około 300 osób, w tym 50 gości, 70 żołnierzy i pracowników wojska oraz 120 członków i sympatyków stowarzyszeń, którzy przyjechali z Warszawy, Wrocławia, Poznania, Sanoka, Zielonej Góry, Legnicy, Żar, Kudowy Zdrój, Nysy, Krosna Odrzańskiego, Gliwic, Głogo- Andrzej Miernicki został mianowany na stopień majora. Awanse na kolejne stopnie wojskowe, w korpusie podoficerskim, otrzymali m.in.: Zdzisław Gołębiowski, Antoni Grygorcewicz, Tadeusz Szmagier, Edward Sitnicki, Jan Bartyzel, Józef Szmidt, Lech Barański, Stanisław Kowalski, Mieczysław Jasiński. Uroczystości na Skwerze Czołgisty zakończył Apel Pamięci Oręża Polskiego. Kompania honorowa oddała salwę honorową, po czym delegacja Zlotu złożyła wieńce pod pomnikami generała Stanisława Maczka i czołgistów 1. Drezdeńskiego Korpusu Pancernego. Kulminacyjnym punktem Zlotu było odsłonięcie i poświęcenia pomnika „Żołnierzom i Pracownikom Wojska Żagańskich Jednostek WP”. Pomnik powstał dzięki dużemu zaangażowaniu burmistrza Daniela Marchewki, starosty Anny Michalczuk, MPOiRD, Granit STRZEGOM S. A. oraz darczyńcom – członkom stowarzyszeń, byłym żołnierzom i pracownikom wojska. Uroczystego odsłonięcia pomnika dokonał mjr w st. spocz. Jan Nieciecki (najstarszy żołnierz 29. Pułku Czołgów), któremu asystowali: ppłk w st. spocz. Władysław Kronenberger (żołnierz 22. Pułku Czołgów), płk w st. spocz. Julian Dyrkacz (przedstawiciel Związku Żołnierzy WP) oraz prezesi żagańskich stowarzyszeń - organizatorów zlotu. Pomnik poświęcił ks. kapelan ppłk Grzegorz Krupski. W Sali Kryształowej Pałacu Książęcego odbyło się spotkanie uczestników Zlotu. Spotkanie uświetniły występy zespołu folklorystycznego, dzieci i młodzieży z Brzeźnicy oraz zespołu „Czarne Pantery” działającego przy Klubie Wojskowym 11. LDKPanc. Wieczorem w Hotelu „Willa Park” Haliny i Jana Okapców, rozpoczęło się spotkanie towarzyskie. Andrzej MIERNICKI – [email protected] Rondo Żarskich Saperów Żarskie obchody 69. rocznicy zakończenia II wojny światowej zbiegły się z uroczystym nadaniem jednemu z rond imienia „Żarskich Saperów”. Inicjatorem tego aktu było Stowarzyszenie 42. pułku zmechanizowanego i 11. Brygady Zmechanizowanej kierowane przez ppłk. rez. Krzysztofa Polusika. Inicjatywa ta zyskała przychylność wielu żaran oraz władz miasta. perów poległych w Żarach u schyłku ostatniej wojny i w latach powojennych. W akcie odsłonięcia tablicy na dotąd bezimiennym rondzie uczestniczył burmistrz Żar, Wacław Maciuszonek, i długoletni dowódca żarskich saperów płk w st. spocz. Zbigniew Paprzycki. W uroczystości udział wzięło wielu byłych żołnierzy, którzy zapisali piękne karty historii dawnego żarskiego garnizonu, w szczególności rozdziałów dedykowanych wojskom inżynieryjnym. Rondo zostało dedykowane żarskim saperom z nieistniejących już dawnych żarskich oddziałów: 16. batalionu saperów, 42. pułku zmechanizowanego i 11. Brygady Zmechanizowanej. Jest ono wyrazem szacunku dla dokonań saperów, którzy przez wiele lat przyczyniali się do przywracania bezpiecznego życia mieszkańców Żar. Uroczystość zapoczątkowała chwila skupienia na miejskim cmentarzu, gdzie spoczywają prochy m.in. sa- Spotkanie w Domu Kultury Kresowej „Orzeł Biały”, prelekcja na temat udziału 16. batalionu saperów w wielkiej operacji rozminowania kraju oraz tradycyjna żołnierska grochówka zakończyły uroczystości rocznicowe. Waldemar KOTULA – [email protected] Foto: H. Gola 11 Książka o 29. pułku 70. rocznica powstania pułku to dla „Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy 29. Pułku” dobra okazja, by przypomnieć ludzi, którzy tworzyli historię 29. Pułku Piechoty, 29. Zmotoryzowanego Pułku Piechoty, 29. Pułku Czołgów Średnich i 29. Pułku Zmechanizowanego. Tego zadania podjęli się: Bogdan Aleksander (zebrał i opracował zdjęcia oraz materiały źródłowe), Henryk Borecki (przewodniczący Komitetu Redakcyjnego), Edward Derylak (dokonał opisów zdjęć) oraz Marek Kwiatkowski (przygotował zdjęcia). Począwszy od 6 października 1944 r. – rozpoczęcia w Rzeszowie formowania 29. Pułku Piechoty – do 1992 roku, kiedy 120. Husarski Pułk Zmechanizowany został przeniesiony do Świętoszowa. Czarnobiałe fotografie wydanego albumu zatrzymują w kadrze istotną część życia w koszarach i na poligonach na przestrzeni półwiecza istnienia 29. pułku pod różnymi nazwami i w odmiennych strukturach organizacyjnych. Książka jest podzielona na trzy części. Pierwsza – rys historyczny, druga – pogrupowane chronologicznie dekadami zdjęcia z życia pułku, trzecia – historia Stowarzyszenia. Wiele wysiłku i trudu kosztowało dotarcie do byłych żołnierzy pułku i ich rodzin, wypożyczenie zdjęć i wykonanie ich duplikatów. Dużo czasu poświęcono na przygotowanie opisów zdjęć, aby właściwie odczytać stopnie wojskowe (nie zawsze na zdjęciach widoczne), odnaleźć w pamięci niektóre imiona i nazwiska oraz czas zatrzymany w kadrze. Dołożono wielu starań, żeby wszystko się zgadzało. „Mamy oczywiście świadomość, że nie ustrzegliśmy się pomyłek i błędów (oby ich jak najmniej!); tych, których one dotknęły, jak również ich rodziny i bliskich, serdecznie przepraszamy. Tylko tyle możemy zrobić. Żywimy nadzieję – jakkolwiek zabrzmi to nieskromnie – że niniejsza album dla wielu będzie źródłem refleksji i wspomnień” – napisał zespół autorski. Dystrybucja albumu pod adresem e-mail: [email protected] Spotkanie Red. 30 czerwca 2014 r. w Klubie Wojskowym 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu, dowódca dywizji, gen. bryg. Jarosław Mika, spotkał się z prezesami miejscowych organizacji byłych żołnierzy i pracowników wojska – organizatorami „Zlotu Żołnierzy Garnizonu Żagań”. W dowód wdzięczności za okazaną pomoc podczas organizacji Zlotu gen. bryg. Jarosław Mika został uhonorowany przez prezesów okolicznościowym ryngrafem oraz rzeźbą „Diabła 3. pcz”, wykonaną przez Jerzego Kupczyka, które wręczył prezes „Stowarzyszenia 3. Pcz” Stefan Kozak. Ponadto prezes Stowarzyszenia 29. Pułku, Henryk Borecki, przekazał pisemne podziękowanie za wspieranie obchodów 70. rocznicy utworzenia 29. Pułku Piechoty oraz wręczył wydany tuż przed uroczystością album pt. „Dwudziesty Dziewiąty w obiektywie”. kptam • lipiec 2014 • 12 Mistrzowie są wśród nas Piotr Białkowski, z urodzenia mieszkaniec Szprotawy związany z miastem nie tylko miejscem zamieszkania, lecz także pracą i miejscem gdzie zrodziła się jego pasja. Jedna z tych pasji, które nie umierają wraz z dziecięcymi marzeniami, lecz siedzą głęboko w człowieku i przypominają o sobie. To już 25 lat w Rokitnie! 21 czerwca 2014 r. Rokitno. Setki wiernych (szczególnie tych z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej) zmierzają w jedno miejsce. Pieszo, samochodem, rowerem, autokarem. Nie ważne jak, ważne, w jakim celu. A cel był warty trudów podróży. W końcu nie co dzień można świętować 25-lecie koronacji obrazu Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej, Rokitniańskiej, a przy okazji dziękować za kanonizację Papieża Polaka – Jana Pawła II, który to właśnie Obraz ten koronował. Wszyscy piesi pielgrzymi, także z Zielonej Góry i Gorzowa, nocowali w seminarium w Paradyżu. Z tego miejsca ponad 200 osób wspólnie ruszyło do Rokitna w sobotę rano. W piątek przed głównymi uroczystościami spotkała się też młodzież na wspólnych modlitwach i rozmowach, m.in. o przygotowaniu do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 r. W sobotę rano była możliwość wzięcia udziału w nabożeństwach maryjnych w bazylice w Rokitnie, a także wysłuchania katechezy ks. Piotra Pawlukiewicza. Odmawiano także różaniec. Główny punkt uroczystości – msza święta, rozpoczął się w samo południe od odśpiewania litanii do Matki Bożej Rokitniańskiej. Mszy przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce, abp Celestino Migliore. „18 czerwca 1989 r. został ukoronowany wizerunek Matki Bożej od trzech stuleci czczony na tych ziemiach zachodnich, na znak więzi i wdzięczności – przypomniał na początku bp Stefan Regmunt. - Było to też pierwsze dziękczynienie za dar odzyskanej wolności.” 25 lat temu za Koronację Obrazu odpowiedzialny był ówczesny biskup naszej diecezji, dziś arcybiskup, Józef Michalik. To on wygłosił uroczystą homilię. „Jan Paweł II pobłogosławił korony na skroni Matki Bożej Rokitniańskiej. Kiedy także własnoręcznie podpisał błogosławieństwo ze słowami «Matko, cierpliwie słuchająca, módl się za nami», wtedy mówił: «Pięknie nazywacie tę waszą Matkę Bożą, bo to jest tytuł bardzo głęboki w treść. Ona słucha Słowa Bożego, słucha Jezusa, słucha Boga, ale cierpliwie słucha również nas»” – powiedział abp Michalik. O godzinie 15 rozpoczął się koncert Arki Noego, który porwał do tańca wiele dzieci, mimo deszczu, który towarzyszył obchodom od samego rana, dając tylko krótkie chwile na przebłyski 00 Piotr zawsze pasjonował się motoryzacją, marzył o wyścigach i karierze kierowcy rajdowego, aż w 2011 r. już, jako dorosły mężczyzna wyjeżdża na rajd do Maroka. – Chcesz powiedzieć, że kupiłeś samochód, zebrałeś ekipę i pojechaliście na rajd? – Tak właśnie było, startowaliśmy w tym samym rajdzie, co Adam Małysz i byliśmy najlepiej przygotowaną logistycznie ekipą w tym rajdzie. Inni doświadczeni zawodnicy przychodzili do nas i korzystali z naszego zaopatrzenia – opowiada ze śmiechem Piotr. Potem było już tylko lepiej. Panowie nie tylko byli jeszcze lepiej przygotowani, ale odnosili kolejne sukcesy. Oficyna Wydawnicza DEKORGRAF, Żagań 2008 r., ISBN 978-83-918662-2-X Uczestnicy pielgrzymki Gminy Brzeźnica z gwiazdą polskiej estrady ELENI po uroczystości w Rokitnie. Słońca. Nie przeszkadzało to jednak nikomu, kto na uroczystości przybył zadowolony, z zamiarem podziękowania Bogu i Maryi za kanonizację Jana Pawła II i wszelkie inne łaski, które do spotkały. Agnieszka Najdek – [email protected] Rok 2012 przyniósł miejsce na podium w Trans-Ghotica, I miejsce w MT Rolly, oraz I i III m. w rajdach amatorskich. W tym samym roku Piotr Białkowski startował w Mistrzostwach Świata w Szczecinie, gdzie również zajął I m., a w klasyfikacji generalnej mistrzostw uplasował się na 8 pozycji, oczko wyżej od Krzysztofa Hołowczyca. zarządzania i wydawać by się mogło nie pozwala na inne zajęcia. Pytany o to jak udaje mu się pogodzić działalność firmy z tak kosztownym i czasochłonnym hobby Piotr odpowiada: – Udział w rajdach motywuje mnie do skutecznego i efektywnego zarządzania firmą, a dzięki firmie mogę rozwijać swoją pasję i jeździć na rajdy. Rok 2013 obfitował w kolejne sukcesy: w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych zdobył tytuł Mistrza Polski i wicemistrza Europy w Grupie TH. Ponadto Piotr nie odmawia udziału w różnego rodzaju imprezach, by uświetnić je swą obecnością i pojazdem, tak jak miało to miejsce podczas Pikniku Rodzinnego w kwietniu organizowanego przez 34. BKPanc na Placu Ćwiczeń Taktycznych, gdzie wielu uczestników mogło poczuć się jak pilot samochodu rajdowego, o czym pisaliśmy w jednym z poprzednich numerów. Piotr Białkowski, na co dzień jest właścicielem i prezesem firmy Bewa specjalizującej się w produkcji betonowych elementów wielkogabarytowych. Praca w tym wymiarze i na tym stanowisku wymaga ogromnego zaangażowania, czasu, umiejętności Tamara PAŁKA-ZAKRZEWSKA – [email protected] Żagań kreską malowany Książka „Żagań kreską malowany” jest zbiorem zawierającym 36 grafik Żagania wykonanych przez artystę plastyka Panagiotisa Karagiorgisa, a opisanych przez żagańskiego regionalistę Zbigniewa Popiela. Jest ona swoistym przewodnikiem polsko – niemieckim ukazującym najcenniejsze zabytki nad bobrzańskiego grodu, ze wskazaniem ich umiejscowienia w planie miasta. Rodzice Takisa przyjechali do Polski z Grecji, jako emigranci polityczni. Artysta urodził się i wychował w Legnicy. Wykształcenie plastyczne pobierał w Grecji i Wrocławiu. Od wielu lat związany jest z Żaganiem, a jego ulubionym tematem są żagańskie zabytki i motywy architektoniczne. Spośród technik malarskich najbardziej odpowiadają mu akwarela i olej. Wszystkie grafiki zawarte w książce łączą w sobie zarówno spojrzenie obiektywne, jak i osobiste wrażenia autora. sos Panagiotis Karagiorgis (po lewej) w towarzystwie wydawcy jego grafik, Jana Sosnowskiego podczas wernisażu i promocji książki.