Od redakcji Z Francji do Polski

Transkrypt

Od redakcji Z Francji do Polski
• lipiec 2014 •
1
MIESIĘCZNIK
BEZPŁATNY
NR 7 (07) • LIPIEC 2014
ISSN 2353-2602
Projekt realizowany przy wsparciu Szwajcarii w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej.
Od redakcji Z Francji do Polski
Szanowni Czytelnicy,
Witam na łamach siódmego numeru „EXTRA Gazety Obywatelskiej”,
wydawanej dzięki wsparciu Szwajcarii w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskie.
Dzięki współpracy nauczycielki języka francuskiego Wioletty Sosnowskiej z Zespołu Szkół Tekstylno-Handlowych w Żaganiu z partnerską szkołą we Francji, młodzi Francuzi już od trzech lat przyjeżdżają do Polski, do
Żagania na miesięczną praktykę zawodową, którą odbywają w Nadleśnictwie Żagań pod okiem nadleśniczego,
Pana Waldemara Babiarz oraz innych pracowników.
W kolejnym wydaniu informujemy o 25. rocznicy koronacji obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej oraz
inicjatywie postawienia pomnika
generała Stanisława Maczka w Normandii. Promujemy i zapowiadamy nadchodzące wydarzenia. Przedstawiamy ciekawych
ludzi, ich życiowe pasje i fascynujące zajęcia. Promujemy zdrowy styl życia i aktywne spędzanie wolnego czasu na łonie natury. Natomiast wraz z okresem letniej kanikuły przestrzegamy
przed wypadkami komunikacyjnymi i doradzamy w kwestii odszkodowań dla pieszego wskutek potrącenia przez samochód.
Przybliżamy udział dzieci i młodzieży w realizowanych projektach szkolnych. Poznajemy kolejne lokalne zabytki w naszym
regionie oraz rozpamiętujemy wydarzenia z kart historii.
Jesteśmy zadowoleni, że na naszym portalu internetowym
otrzymujemy liczne komentarze, nawet krytyczne. Zapraszamy
Was Drodzy Czytelnicy do dzielenia się spostrzeżeniami i informacjami. Każdy z nas ma swoją Małą Ojczyznę. Tylko od nas zależy jej rozwój, jak również jej ukazanie. Jesteśmy przekonani,
że otwarta formuła „EXTRA Gazety Obywatelskiej” pozwoli Szanownym Czytelnikom na jej współredagowanie.
Redaktor Naczelny
Jan Sosnowski
Wioletta Sosnowaka (po lewej) z Pierrem (w środku) po obejrzeniu rekonstrukcji Bitwy pod Grunwaldem na Warmii.
Dla młodzieży z Francji to niezwykłe doświadczenie. Dla nich
wszystkich była to pierwsza wizyta w kraju, o którym mają niewielkie pojęcie i głowę pełną stereotypów. Miesięczny pobyt w
Polsce, mieszkanie u polskiej rodziny, obserwacja codziennego
życia, jedzenie potraw z kuchni polskiej, nawiązanie kontaktu z
rówieśnikami oraz zwiedzenie regionu, to doświadczenia, którego nie zastąpi żadna wycieczka, film, czy relacje znajomych.
Żeby zrozumieć inną kulturę, mieszkańców innych krajów,
trzeba z nimi być, mieszkać, rozmawiać, bawić się i uczyć. Tego
wszystkiego doświadczyli ci młodzi ludzie i każdy z nich wrócił do Francji z głową pełną ciekawych doświadczeń, nowych
znajomości, nowych umiejętności nabytych podczas praktyki
Okres wakacji samorządy wykorzystują na prace budowlane
i remontowe w naszych miejscowościach. Powyżej fragment
rewitalizacji Placu Słowiańskiego w Żaganiu. Foto: Jan Mazur.
Pierre podczas praktyki zawodowej na wieży obserwacyjnej.
zawodowej i z zupełnie innym obrazem Polski, o wiele bardziej
pozytywnym od początkowego.
W tym roku na wakacyjną praktykę do Żagania przyjechał jeden
uczeń ze Szkoły w Angers – Pierre, siedemnastolatek, ciekawy
świata i ludzi, bardzo zmotywowany do tego by odbyć praktykę
zagraniczną. Przyjeżdżając do Polski, miał o niej bardzo mgliste
pojęcie. Pięć tygodni spędzonych w Żaganiu, odbycie praktyki
zawodowej w Nadleśnictwie, nawiązanie wielu znajomości oraz
zwiedzanie m.in. Wrocławia, Karpacza, regionu Warmii i Mazur,
to dla niego niezapomniane chwile i bardzo ciekawe doświadczenia. Pierre tak dobrze czuł się w Polsce, że chętnie zostałby
jeszcze na kilka tygodni. Dla tego młodego człowieka był to
okres intensywnego poznawania innej kultury, przyzwyczajania
się do innego rytmu życia, innych pór spożywania posiłków, innego języka… Z rówieśnikami porozumiewał się po francusku
i po angielsku. Była to obopólna korzyść, obie strony mogły do
woli ćwiczyć języki obce. Zafascynowany polską gościnnością,
kuchnią, a nawet historią zapowiedział, ze na pewno tu jeszcze
wróci, ponieważ część jego serca na zawsze pozostała w Polsce.
Już od wielu lat młodzież z ZSTH w Żaganiu ma możliwość rozwijania swoich kompetencji kulturowych, językowych, interpersonalnych i zawodowych dzięki realizacji międzynarodowych
projektów Comenius i eTwinnig. Nie tylko wykonują zadania zaplanowane w ramach projektów, ale podróżują po całej Europie
i rozwijają kompetencje językowe. W tej szkole nie tylko lekcje,
ale i podróże kształcą!
Jan SOSNOWSKI – [email protected]
Foto: Jan Sosnowski
• lipiec 2014 •
2
Czasem niewielki gest obudzi w nas bohatera, a świadome działanie może pomóc ludziom, którzy przez niewłaściwą reakcją odbierają sobie szansę...
KĄCIK DLA ŚWIADOMYCH SWOICH PRAW – prowadzi
Ewa Suchocka
Szanowni Czytelnicy, na co dzień
zajmuję się branżą odszkodowań.
Prowadząc szkolenia i spotkania informacyjne dochodzę do wniosku,
że z braku świadomości praw jakie
ma każdy poszkodowany, uciekają
ludziom należne pieniądze. Dlatego
też na łamach naszej gazety pragnę
uświadamiać Państwa o możliwościach ubiegania się o stosowne
odszkodowania i zadośćuczynienia.
Dziś spróbuję odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania dotyczące wypadków w miejscach publicznych…
Foto: Nicola Suchocka
Potrącenie
pieszego
Odszkodowanie dla pieszego za potrącenie z OC samochodu
Wakacje, beztroska jazda, zwiększona nadmierna prędkość
oraz brak ostrożności kierujących pojazdami to główne zagrożenie dla niechronionych użytkowników dróg: pieszych i rowerzystów. W miastach i małych miejscowościach mimo obowiązującego ograniczenia do 50 km/h ponad 85% kierowców
przekracza dozwoloną prędkość. Stanowi to często śmiertelne
zagrożenie zwłaszcza dla niechronionych uczestników ruchu.
Poszkodowanym w tego typu wypadkach nasuwa się szereg
pytań dotyczących odszkodowań. Postaram się tutaj odpowiedzieć na niektóre z nich.
Zostałam/em potrącona/ny przez samochód – czy i kiedy
należy mi się odszkodowanie?
Art. 436 k.c. to przepis, który określa zakres odpowiedzialności za szkody powstałe w ruchu drogowym. Zgodnie z nim,
posiadacz pojazdu odpowiada za szkody nim wyrządzone
osobom pieszym na zasadzie ryzyka. Wg zasady ryzyka przyjmuje się, że kierowca zawsze jest odpowiedzialny za zaistniałą
szkodę, chyba że istnieją przesłanki wyłączające jego odpowiedzialność: siła wyższa, wyłączna wina osoby trzeciej lub wyłączna wina samego poszkodowanego. Podsumowując, jeżeli
jako pieszy doznamy jakiegoś uszczerbku w wyniku wypadku
z udziałem samochodu, wtedy nie musimy udowadniać, że kierowca ponosi winę za zaistniałe zdarzenie i szkodę, ponieważ
ponosi odpowiedzialność na zasadzie ryzyka.
Co z odszkodowaniem w sytuacji, kiedy sprawca nie został
ustalony albo nie miał wykupionej polisy OC – czy dostanę
odszkodowanie?
W sytuacji, kiedy sprawca nie został ustalony lub nie miał wykupionej polisy OC roszczenia poszkodowanych zaspokaja
specjalnie w tym celu powołana instytucja jaką jest Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) z siedzibą w Warszawie. Zadaniem Funduszu to m.in zaspokajanie roszczeń z tytułu ubezpieczenia obowiązkowego OC posiadaczy pojazdów
mechanicznych za szkody na osobie powstałe na terytorium
Polski, gdy szkoda została wyrządzona w okolicznościach uzasadniających odpowiedzialność cywilną posiadacza pojazdu
mechanicznego lub kierującego pojazdem, a nie ustalono ich
tożsamości, a także gdy posiadacz zidentyfikowanego pojazdu
mechanicznego, którego ruchem szkodę tę wyrządzono, nie posiadał obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów
mechanicznych.
Co w sytuacji, gdy kierowca samochodu był pijany?
W sytuacjach, kiedy kierowca pojazdu był nietrzeźwy, zakład
Pierwszy pomnik generała
Maczka w Normandii
Dwa tygodnie przed obchodami siedemdziesiątej rocznicy zwycięskiej bitwy 1. Polskiej Dywizji Pancernej
(1. PDPanc) pod Falaise i Chambois pomnik jej legendarnego dowódcy generała Stanisława Maczka, wyruszy
z Żagania do Normandii.
Z inicjatywy Ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej we Francji Tomasza Orłowskiego oraz stowarzyszeń kultywujących tradycje 1. PDPanc we
Francji w trakcie uroczystości upamiętniających
bitwę polskich pancerniaków w Normandii zostanie odsłonięty pomnik generała Stanisława
Maczka. Będzie to jeden z głównych punktów
uroczystości 22 sierpnia br, które odbędą się na
Wzgórzu 262, osławionej reducie obronnej polskich pancerniaków, która zapisała się w historii
polskiego oręża pod nazwą „Maczugi”.
Rzeźba została wykonana w brązie. Będzie to
pierwszy pomnik w Normandii, dedykowany
generałowi, który w sierpniu 1944 r. dowodził 1.
PDPanc w bojach decydujących o ostatecznych
rozstrzygnięciach bitwy. Stanie on tuż obok memoriału upamiętniającego bitwę, a odsłoniętego w jego obecności w 1964 r.
Posąg generała jest repliką pomnika, który od
2005 r. znajduje się na żagańskim „Skwerze
Czołgisty”, nieopodal Centrum Tradycji Polskich
Wojsk Pancernych i był pierwszym dedykowanym generałowi w Polsce. Rzeźba autorstwa
lubuskiego twórcy Tomasza Filara, została odsłonięta we wrześniu 2005 r., przez ówczesnego Ministra Obrony Narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, w towarzystwie ostatniego prezesa
Światowego Związku Kół 1. Polskiej Dywizji Pancernej rotmistrza Witolda Deimla – uczestnika
bitwy w Normandii.
***
Tomasz Filar (42 lata) – twórca monumentu jest
absolwentem Zielonogórskiego Liceum Sztuk
Plastycznych oraz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od 1998 r. zajmuje się profesjonalnie konserwacją i renowacją obiektów
zabytkowych. W jego dorobku do chwili obecnej
znajduje się osiemdziesiąt różnych obiektów
zabytkowych w Polsce. Wśród nich znajdują
się m.in. XIX-wieczne postaci Nike, z przed żagańskiego Zamku Książęcego. Jego pasją jest
Tomasz Filar, autor pomnika generała Stanisława Maczka w Żaganiu.
również rzeźba. W swoich pracach sięga do
postaci związanych z historią i współczesnością polskiego orę- 1. Drezdeńskiego Korpusu Pancernego oraz generałowi broni
ża. Jest m.in. autorem pomnika dedykowanego pancerniakom Tadeuszowi Bukowi.
Waldemar KOTULA – [email protected]
ubezpieczeń w którym pojazd był ubezpieczony winien wypłacić należne odszkodowanie. Po czym ma prawo zwrócić się
do sprawcy, który spowodował wypadek w stanie nietrzeźwości
z żądaniem zwrotu wszelkich wypłaconych odszkodowań (tzw.
regres).
Co w sytuacji gdy pieszy był pijany, ale prawidłowo przechodził przez jezdnię – czy dostanie odszkodowanie?
Osobie nietrzeźwej, która została potrącona przez samochód
podczas prawidłowego przechodzenia na oznakowanym przejściu dla pieszych również należy odszkodowanie. Istnieje jednak
możliwość obniżenia lub odmowy odszkodowania tylko wtedy,
gdy stan nietrzeźwości pieszego może uzasadniać zmniejszenie
lub odmowę odszkodowania tylko wtedy, gdy to nietrzeźwy
pieszy wypadek spowodował, a jednocześnie kierowca pojazdu
nie naruszył żadnych przepisów.
Jak zachować się po wypadku ?
Procedury powypadkowe są identyczne jak w każdych wypadkach. Należy zabezpieczyć miejsce wypadku, udzielić poszkodowanym pierwszej pomocy, wezwać pogotowie ratunkowe, straż
pożarną lub policję. Gdy na miejsce wypadku została wezwana
policja, to warto poprosić policję o wydanie notatki urzędowej
„EXTRA Gazeta Obywatelska” - miesięcznik, ISSN: 2353-2602
Adres wydawcy oraz redakcji: Stowrzyszenie „Nowe Kresy - Nowe Wyzwania”
67-124 Nowe Miasteczko, ul. Głogowska 1, www.extragazeta.pl
Redaktor naczelny: Jan Sosnowski, tel. 605 590 396, e-mail: [email protected]
Sekretarz: Jacek Zawiślak, tel. 606 294 513, e-mail: [email protected]
o wypadku. Nie należy lekceważyć nawet najmniejszych dolegliwości. Podjęcie leczenia jest nieodzowne, aby móc liczyć na
uzyskanie odszkodowania, które złagodzi doznaną krzywdę.
Wypadek oraz jego konsekwencje wraz z roszczeniami należy
zgłosić do zakładu ubezpieczeń, w którym pojazd sprawcy ma
zawarte ubezpieczenie OC, względnie do UFG za pośrednictwem wybranego zakładu ubezpieczeń.
Jakie świadczenia przysługują poszkodowanemu pieszemu?
Zakres świadczeń przysługujących poszkodowanemu w następstwie szkody osobowej jest szeroki i w zależności od danego stanu faktycznego może obejmować swoim zakresem:
zadośćuczynienie pieniężne za doznaną krzywdę, zwrot wszelkich kosztów związanych z leczeniem i rehabilitacją, opieką nad
poszkodowanym, transportu poszkodowanego i jego bliskich,
adaptacji mieszkania stosownie do potrzeb poszkodowanego,
a także przygotowania go do wykonywania nowego zawodu,
zwrot utraconych dochodów za okres niesprawności po wypadku skutkujących niemożnością wykonywania pracy, rentę uzupełniającą, która ma stanowić wyrównanie różnicy w dochodach
osiąganych przez poszkodowanego przed wypadkiem w stosunku do dochodów uzyskiwanych przez niego po wypadku.
EWA SUCHOCKA – [email protected]
Skład: własny. Korekta: Henryka Chmurska, tel. 784 299 383, e-mail: [email protected]
Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Bielany Wrocławskie.
Numer zamknięto: 29 lipca 2014 r.
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam, nie zwraca nie zamówionych tekstów
i zdjęć, zastrzega sobie prawo skracania otrzymanych materiałów oraz zmiany ich tytułów.
• lipiec 2014 •
3
Medale i odznaczenia
KOLEKCJONERZY
Tematykę kolekcjonersko – zbieracką poruszałem na łamach EXTRA Gazety Obywatelskiej już trzykrotnie. Tym
razem zajmę się dość drogą pasją, jaką jest kolekcjonowanie medali, orderów i odznaczeń.
Największym spośród nich powodzeniem cieszą się te z I i II wojny światowej. Szczególne miejsce wśród kolekcji zajmują odznaczenia III Rzeszy. Medale te, zwykło dzielić się ze względu na ich
charakter (militarne i cywilne), zasięg (obszar), oraz liczby (ilość
wydanych sztuk). Z militarnych możemy wymienić medale wojskowe za odniesione rany, krzyże waleczne, medale za konkretne bitwy itp. Z cywilnych różnego rodzaju odznaczenia nadawane w szkołach (np. Hitlerjugend), placówkach szpitalnych (np.
Deutsches Roten Kreuz), politycznych (np. NSDAP) i innych o
zasięgu lokalnym (gildie, bractwa, stowarzyszenia).
W Miłakowie
„Zapada zmierzch już świat ukołysany” i aksamitny, ciepły wieczór zapada wokół naszej wiejskiej rzeczywistości. Nie ma tu
świętego spokoju, bo krajowa „trójka” za blisko, nie ma nowoczesnej infrastruktury ani nawet szybkiego internetu. Ale w
czym to przeszkadza, gdy na niebie zaczynają świecić gwiazdy, ciekawski księżyc zagląda w okna, a w telewizji znowu dają
powtórki „Rancza”. Nie ma knajpy ani kłócącego się z księdzem
wójta (u nas na wsi nawet bliźniaków nie ma). Ale mamy tu swój
lokalny koloryt, podobno mamy nawet Lodzię i Pietrka. Mamy
Odznaczenia o zasięgu lokalnym posiadało również dawne
Nowe Miasteczko. Niewiele ich było, ale warto je odnotować.
Pierwszym jest odznaczenie z 1918 r. Nadawano je w całych
Niemczech dla kombatantów i weteranów I wojny światowej.
Każde miało grawer miasta, w którym istniało stowarzyszenie
kombatantów i nazwę miejsca gdzie je przyznawano. „Związek
Kombatancki Nowe Miasteczko” – tak nazywa się odznaczenie.
Jest to mosiężna wstęga z grawerem K.V. Neustadtel (Krieg Verein Neustadtel), zakończona koroną. Całość o rozpiętości 5 cm.
Drugim jest order wydany z okazji 400-lecia Bractwa Strzeleckiego w Nowym Miasteczku. Jest to posrebrzany krążek z elementami myśliwskimi na awersie i posiadającym napis Schutzengilde Neustadtel 1523-1923 na rewersie. O dziwo zachował się
wraz z oliwkowo-zieloną beretką, zakończoną po bokach pomarańczowymi pasami. Ciekawostką natomiast nie jest fakt samego orderu, lecz daty na nim umieszczonej. Z historii wiadomo, że
Gildia Strzelców powstała w Nowym Miasteczku z dekretu Jana
Ernesta barona von Sprintzenstein 24 czerwca 1623 r. Bractwo z
okazji 300-lecia swojego istnienia podniosło nieco swój prestiż,
przesuwając datę powstania o sto lat wstecz. Niestety było to w
tamtych czasach praktykowane przez wiele stowarzyszeń na ca-
łym świecie, co – gdyby nie zachowany dekret – dało by złudną
ocenę rzeczywistości.
Sebastian PIASECKI – [email protected]
Miasteczkowy maraton
Fitnes - Zumba
też nowego sołtysa i radę sołecką z ambitnymi planami na przyszłość....Marzą nam się wykoszone pobocza, nowy przystanek,
uporządkowany cmentarz i od czasu do czasu jakieś ciekawe
spotkanie, czy impreza w świetlicy wiejskiej. Co z tego wyniknie, nie wiadomo. Teraz mamy zapał i chęć do pracy oraz trochę
inwencji twórczej, którą staramy się wykorzystać. I tak korzystając z uprzejmości ks. proboszcza prowadzimy na plebani zajęcia
plastyczne dla dzieci. Obecnie nasze miłakowskie młode pokolenie tworzy prace pt. „Jan Paweł II w twórczości dzieci z Miłakowa”. Ksiądz oficjalnie zapowiedział, że wszystkie prace zostaną
pokazane na uroczystej wystawie w kościele parafialnym. Dzieci
przybyło sporo i pod czujnym okiem doświadczonego nauczyciela pracowały nad wizerunkiem papieża metodą „dekupażu”.
Pierwsze efekty są widoczne. Pomysłowość dzieci jest niesamowita. A może ktoś z państwa zaprosi naszą wystawę do siebie?
Póki co, zapraszamy do Miłakowa, mając nadzieję, że będzie się
działo.
Beata GÓRSKA
Egzamin
karateków
7 czerwca br. w Żaganiu miał miejsce egzamin OYAMA
Karate i Full Contact Karate.
Nowe Miasteczko ożywa. Już nie tylko festyny, na których z
przygrywającą muzyką w tle sączy się piwo wyciągają ludzi na
miasto. Tym razem przyszedł czas na aktywność fizyczną uznawaną w dalszym ciągu przez sporą cześć małomiasteczkowych
społeczności, jako „damską”, czyli fitness i zumba. Na rynku stanął tir - jego naczepa stanowiła scenę, tam Aleksandra Suczyłkin, Renata Bielińska i Maciej Zarzecki napędzali prawdziwy
czterogodzinny maraton. Przez ten czas przewinęło się ponad
200 uczestników, z tym że ci aktywni, bardziej uzupełniali skład
aniżeli rezygnowali, a wszystko za sprawą koordynatorek: Ewy
Suchockiej i Henryki Chmurskiej. Oby więcej takich, ludzi i wydarzeń w naszym mieście było.
Egzaminatorem był Shihan Andrzej Pierzchała z Krakowa,
mistrz Świata i Polski w karate. Do egzaminu przystąpiło 24 zawodników z sekcji Żagań i Iłowa, prowadzonych przez sensei
Artura Niezgodę i sensei Wojciecha Furtaka.
Mateusz StacH STACHOWIAK - [email protected]
Artur NIEZGODA
• lipiec 2014 •
4
Moje skarby
W więzi rodzinnej siła
Stare i Nowe
Miasteczko
Swego czasu poświęciłem się
kolekcjonowaniu
dawnych
obrazów Nowego Miasteczka.
Liczne zdjęcia, karty pocztowe,
szkice, rysunki, plany, a nawet
wizerunki miasta na starej porcelanie są dla mnie kolejnymi
źródłami do poznania historii
miasta. Często przypadkowo, często też dzięki moim przyjaciołom, także tym z Niemiec, wpadały mi w ręce prawdziwe
„perełki”. W chwilach wolnych dokonuję analizy porównawczej
tych źródeł. Żyjemy w czasach powszechnej możliwości wykonywania zdjęć (według współczesnej mowy zwanych fotkami),
proponuję zatem Szanownym Czytelnikom, tworzenie fotograficznych kronik dotyczących na przykład budowy domu,
remontów, modernizacji lub zmian w swoim najbliższym otoczeniu. W przyszłości takie fotograficzne zapisy, będą cennym
Pamiątkowa widokówka wydana z okazji I Zjazdu Rodzinnego w Zybułtowie koło Grunwald.
W każdej rodzinie, w zależności od otoczenia, w którym
się żyje, stale tworzą się określone wartości decydujące o
naszych losach i dalszym naszym rozwoju. Dla większości z
Nas wartością najwyższą, oprócz miłości jest zapewne poczucie więzi rodzinnej. Wytwarza się ona w atmosferze szacunku
i tolerancji życiowej, a wzajemna akceptacja i wyrozumiałość
pomagają utrzymywać ją powodując pragnienie nawiązania
wzajemnych kontaktów. Szczególnie w obecnych trudnych
czasach, w jakich dane przyszło nam żyć bardzo szybko zatraca się więź jedności i więzy krwi poprzez stały pośpiech, pogoń i zmagania dnia codziennego.
jednocześnie uczynić ją dostępną dla kolejnych pokoleń idea
zorganizowania tegorocznego Zjazdu Rodzinnego spotkała
się z entuzjazmem i pomimo niesprzyjającego terminu (urlopy) uczestniczyło w nim 40 osób z całej Polski. Nasz I Zjazd Rodzinny odbył się 11-13 lipca br. w pięknym otoczeniu krainy
jezior i lasów, w Zybułtowie k/Grunwaldu Pb. Oprócz mszy św.
w intencji zamarłych i nas żyjących, biesiady, wspomnień i fotografii uczestniczyliśmy w rekonstrukcji jednej z największych
bitew średniowiecznej Europy stoczonej w ramach wielkiej
wojny z Zakonem Krzyżackim, która 604 lata temu, rozegrała
się pod Grunwaldem.
Chcąc utrwalić najbardziej realną wersję dziejów rodziny, a
Jan SOSNOWSKI – [email protected]
...my uskrzydleni...
KĄCIK LOKALNYCH POETÓW – prowadzi Henryka Chmurska
Jan Świnka urodzony 23 maja 1949 r. w Gałęzewicach województwo poznańskie. Mieszkańcem Żagania jest od 1967 r. Były żołnierz zawodowy, obecnie na emeryturze. Od 2006 r. członek Klubu Literackiego ZLP oddział Zielona Góra przy MBP w Żarach. Poezja jest jedną z jego pasji, pisze głównie wiersze sylabotomiczne. W tomiku „Jesienna poezja” wydanym w Oficyne Wydawniczej
DEKORGRAF w 2010 r. są wiersze z ludzkich przeżyć oraz obrazów, widzianych oczyma autora.
skarbem dla Waszych Rodzin. Jako przykład prezentuję zdjęcie
miejskiego budynku, które otrzymałem dzięki uprzejmości
Pana Hansa Joachima Uhlemanna. Był to do 1945 r. dom
rodzinny jego babki i matki. Mieścił się przy ulicy Neusalzer
Strasse 43 (Nowosolska). Po wojnie w budynku tym zamieszkały rodziny Państwa Pruskich, Millerów i Solfów. Dziś dom stoi
przy ulicy Kościuszki. Jak każdy ze starych miejskich budynków
posiada swoją historię i swoje tajemnice…
Jacek ZAWIŚLAK – [email protected]
Charytatywnie
Z końcem czerwca w hali sportowo - widowiskowej na Placu
Tysiąclecia w Małomicach odbył się „Charytatywny maraton
Zumby dla Julii”. Dzięki ofiarności mieszkańców podczas
maratonu udało się zebrać 3 854,00 zł, co pozwoli Julii wyjechać
na turnus rehabilitacyjny.
Zabawę rozpoczęto już w piątek podczas zajęć ZUMBA
SENTAO. Natomiast w sobotę zostały rozpoczęte zajęcia Zumby
dla najmłodszych, po których odbyła się około czterogodzinna zabawa z ośmioma instruktorami z Polski i Niemiec. Było
wspaniale, a najważniejsze, że szczytny cel został osiągnięty!
Patrycja PLUTA – [email protected]
Konrad Obrok – urodzony 15 maja 1990 rok w Chrzanowie, gdzie mieszka i tworzy. Pisze od 6 lat i – do chwili obecnej – napisał
około 440 utworów, które zilustrował własnymi rysunkami. W 2011 r. zdobył III nagrodę w XII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim
„Bez granic” oraz wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie Literacko – Plastycznym „Malowane słowem i sercem”. W 2012 r. został
wyróżniony w XIII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Bez granic”, a także w 2013 r. wyróżniono go w XIV edycji Ogólnopolskiego
Konkursu Poetyckiego „Bez granic”.
Poniżej zajawka jego twórczości z pierwszego wydanego drukiem w Oficynie Wydawniczej DEKORGRAF tomiku poetyckiego pt.
„Szara energia” (2014). – Myślę, że piękno natury i ludzkiego umysłu atakuje złowroga siła, którą nazywam „promieniowaniem ultraszarym”. Mam nadzieję, że umysł ludzki nie ulegnie złu, tak jak ciało i dusza. Wierzę, iż Siła Wyższa wesprze nas w zmaganiach z negatywną szarą energią. A człowiek, jako całość odbuduje się na nowo – wyznał autor.
Mój duch
Szkoła
W hipnozie musu – schorzeń
w sidłach skurczu – królowań
myśli krążą po orbicie
ciężkiego przerwo dzwonka
a chęć działania
okrąża pomysłów niekrążenie
Nieoczekiwany napływ weny
mrok się rozwija
nocny melanż śledzi chmury
wena tknęła mnie teraz
myśli ułożyły się w jedną drogę
Mój duch, moje rozdwojenie
doprowadza do nikczemności
Czasami prosząc o litość
codziennie świat stacza pościg
Tysiące nieproszonych gości
dusz i przestrzeń wielka
pokonuje szereg emocji
Tłum, błysk, potencjał...
Światem tym rządzą upadki
i wzloty, ciągłe paranoje
To życie jest chore!
Meta jest, ale zamglona
Choć jestem dalekowidzem
coś przysłania obraz
sieje zło na pokaz
Jakaś zła energia
zaplątała się w tych emocjach
• lipiec 2014 •
5
Na ratunek mauzoleum
Książąt Żagańskich
Parafia pw. św. Józefa w Żaganiu, wraz z organizacjami społecznymi i mieszkańcami, począwszy od 2008 r.
organizuje corocznie we wrześniu festyn parafialny. Jego celem jest przywrócenie świetności kościoła pw. Św.
Krzyża ufundowanego przez żagańską księżnę Dorotę. W ciągu kilku lat udało się przeprowadzić najpilniejsze
remonty. Jednak potrzeb jest o wiele więcej. Rozmowę z księdzem kanonikiem Romanem Litwińczukiem, proboszczem parafii pw. św. Józefa w Żaganiu przeprowadził Jan Sosnowski.
Ksiądz proboszcz w naszej parafii jest od niedawna. Jakie wrażenie wywarło na księdzu nowe miejsce posługi duszpasterskiej, jakim jest parafia pw. św. Józefa w Żaganiu, a w szczególności perełka architektoniczna, jaką jest bez wątpienia
kościół pw. Św. Krzyża, znajdujący się w zespole poszpitalnym
św. Doroty?
Od dwóch lat posługuję w tej parafii. Remont kościoła, zwłaszcza zabytkowego, jest trudnym wyzwaniem, szczególnie, gdy
to zadanie staje przed wspólnotą liczącą ok. 1,5 tys. osób. Jednak te pierwsze niepokoje ustąpiły autentycznemu zachwytowi. Znałem Żagań pobieżnie, nie mając pełnej wiedzy o ilości
cennych zabytków, które są bogactwem tego miasta. Zespół
poszpitalny z kościołem pw. Św. Krzyża urzeka integralną myślą
fundatorki, która budując szpital dla mieszkańców miasta, wraz
z zapleczem dla personelu, urządziła przy nim park z rzadkimi
gatunkami drzew i krzewów. Pomyślała jednocześnie o kondycji duchowej przyszłych pacjentów, odbudowując z ruin kościół
Św. Krzyża. Całemu kompleksowi nadała jednolity, neogotycki
charakter, angażując przy tym najlepszych artystów. Księżna Dorota zasługuje na pamięć i uznanie, gdyż potrafiła troszczyć się o
całego człowieka, o zdrowie jego duszy i ciała. Przy tym kościół
Św. Krzyża musiał na tyle ją urzec, że uczyniła go miejscem spoczynku swojej siostry Wilhelminy, a w przyszłości także swojego.
cyjnego, celem przeprowadzenia zbiórki publicznej. Próbujemy
zainteresować naszym zabytkiem różne środowiska i organizacje społeczne. W tym celu został wydany w kilku językach, bogato ilustrowany folder o kościele Św. Krzyża. Staramy się nawiązać
kontakty z potomkami książąt żagańskich, a także z właścicielami i administratorami dóbr książęcych w Czechach, na Łotwie
i we Francji. Liczymy na dalsze wsparcie Ministerstwa Kultury i
Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Miasta Żagń, a także Urzędu
Marszałkowskiego. Próbujemy zainteresować naszym kościołem firmy, które pomagają w renowacji obiektów zabytkowych
w Polsce.
Jakie ksiądz ma plany na przyszłość?
Priorytetem jest kapitalny remont rozsypującego się muru od
strony ul. Szprotawskiej. Jednak zgromadzone środki pozwolą
w tym roku na wykonanie zaledwie części zaplanowanych prac.
Kolejnym wyzwaniem są badania konserwatorskie elewacji zewnętrznej i jej remont. W przyszłości chcielibyśmy wymienić
instalację elektryczną i założyć alarmową. Wówczas zaczniemy
myśleć o pracach renowacyjnych we wnętrzu świątyni. Pewnie
w odległych planach należy sytuować remont, a właściwie odbudowę organów.
Czy dotychczasowe działania zostały w jakiś sposób wsparte
przez władze samorządowe
i
instytucje w
regionie?
Dwukrotnie
otrzymywaliśmy dotację
z Ministerstwa Kultury
i Dziedzictwa
N a ro d owe go. Wsparcia
finansowego
udzielił także
Urząd Miasta
Żagania, Starostwo Powiatowe, a w
tym roku po
raz pierwszy
Urząd Marszałkowski.
Kto mógłby
jeszcze wesprzeć tę iniKsiądz kanonik Roman Litwińczuk podczas Parafialnego Spotkania z Muzami w roku ubiegłym. Foto: Jan Mazur. cjatywę?
Dlaczego kościół św. Krzyża jest tak bardzo szczególny?
Jego początki sięgają pierwszej połowy XIV w. wynikający z fundacji książąt żagańskich i głogowskich z linii piastowskiej. Jest
niewielką świątynią z bogactwem myśli teologicznych, wyakcentowanych kunsztownie przez artystów, których zaangażowała księżna Dorota. Uwagę przykuwa obraz ze sceną ukrzyżowania w ołtarzu głównym pędzla malarza berlińskiego Karla
Begasa. Motyw krzyża pojawia się w wielu detalach architektonicznych kościoła: sklepienie, sterczyny ołtarza i konfesjonału,
balustrada i zwieńczenie ambony, sakramentarium przy ołtarzu,
płyty posadzki, krzyż grecki po obu stronach łuku oddzielającego nawę kościoła od prezbiterium, wreszcie ozdobne kraty przy
sarkofagach książąt żagańskich.
Co roku ksiądz organizuje festyn parafialny. Czy są plany, aby
w jeszcze inny sposób pozyskiwać fundusze na dalsze prace
remontowe?
Festyny parafialne są organizowane od 2008 r. Dał im początek
poprzedni proboszcz, ks. Grzegorz Polowczyk, wraz z zespołem osób, którym leży na sercu przywrócenie świetności kościołowi Św. Krzyża. W planach jest powołanie komitetu organiza-
Brakuje mecenatu miejscowych firm i przedsiębiorstw. Wiele
zabytków w Polsce i na świecie jest remontowanych przy wydatnym wsparciu finansowym wielu firm. Przykładem mogą być
prace renowacyjne w sanktuarium w Krzeszowie, zrealizowane
dzięki KGHM Polska Miedź.
Jak to się ma do współczesności księżnej Doroty? Czy może to
być dla nas przykładem?
Księżna Dorota była wielką kobietą nie tylko swoich czasów, ale
w wymiarze ponadczasowym. Mecenas kultury i sztuki o wielkim smaku, zatroskana o społeczności, w których przyszło jej
żyć. Wyrazem tego jest żagański zespół szpitalny, a także szkoła
dla dzieci w Zatoniu. Autentyczna patriotka, kochająca swoją małą lokalną ojczyznę, a jednocześnie mająca dalekosiężne
spojrzenie na przemiany zachodzące w Europie. Wcześniej aktywna w polityce europejskiej u boku Maurycego Talleyranda.
Czy dla nas, tworzących społeczność Żagania, trzeba szukać
lepszych wzorców?
Dziękuję za rozmowę.
Jan SOSNOWSKI – [email protected]
Czy Żagań
potrzebuje
muzeum?
Codziennie przechodzimy obok tysięcy zjawisk, mijamy je z obojętnością nie dostrzegając ich. Potrzebna
dopiero zmiana psychiki i zainteresowań, abyśmy odkryli szczegóły, które nasuwały się nam na ręce.
Pytanie powyższe zdaje się dla wielu żaganian być sprawą dyskusyjną. Cztery lata temu w czasie, kiedy żagański Park rozjeżdżały
po raz kolejny samochody OFF Roadowej imprezy, niektórzy z
mieszkańców Żagania na stwierdzenie, że w ten sposób niszczony jest obiekt zabytkowy, zbywali to wzruszeniami ramion
i uśmiechem satysfakcji z „wielkiej” imprezy, jakiej doświadcza
Żagań. Być może. Ale, o czym to świadczy? Zapewne nie tylko z
braku szacunku dla przeszłości, a przede wszystkim do samego
siebie, jako mieszkańca tego miasta. Taka postawa jest przede
wszystkim przejawem braku poczucia swej tożsamości, oraz postawy „po nas choćby potop”.
Już kilkaset lat temu opat żagańskiego klasztoru podejmując
wokół siebie próbę naprawy upadku moralnego kościoła, oraz
rozchwiania życia monastycznego swych kanoników, zapoczątkował kronikę żagańskiego opactwa, która miała ukazać im historię opactwa na tle rozwoju Żagania. Był to (i nie tylko wówczas) jeden ze sposobów, który miał wpływać na świadomość
przynależności kulturowej kanoników żagańskich, a tym samym
ukazując czasy świetności klasztoru żagańskiego ukazywać im
potencjał tkwiący w wiedzy o dawnych czasach oraz kierunek
zmian, jakie muszą się dokonać. Historia magistra vitae est!
Wydawałoby się, że ta maksyma jest tylko czczym sloganem.
Rzeczywiście może być tylko sloganem, ale nie dla osób rozumiejących siłę tkwiącą w znajomości naszej przeszłości. Tej dalszej i bliższej. Dla wielu współczesnych historia zaczęła się być
może około dwadzieścia lat temu (spotykamy wiele tego typu
stwierdzeń). I w takiej też perspektywie zdaje się mogą rozpatrywać swą przyszłość i najbliższego swego otoczenia. Ale takich
postaw na szczęście jest zapewne niewiele.
W tym miejscu nie ma raczej potrzeby udowadniać, iż Żagań potrzebuje muzeum, w którym przebogaty dorobek wieków przynajmniej w części znalazłby swoje miejsce. Ale najważniejszym
byłaby rola edukacyjna Muzeum, która tak jak Kronika Opatów
Żagańskich dla średniowiecznych kanoników miała wskazać
drogę odnowy, tak dziś muzeum pozwoliłoby ukazać tożsamość
mieszkańców Żagania i nie tylko.
Poza zabytkami architektury, jakimi się szczycimy i podkreślamy
ich wartość, istnieje jeszcze dorobek niewidoczny gołym okiem.
O wielu innych wartościach, jakie tkwią w przeszłości Żagania,
wielu z jego mieszkańców nie ma pojęcia. Wiele zabytków ruchomych jest, na co dzień niedostępnych (z różnych przyczyn).
Zasadniczy warunek do urzeczywistnienia powstania muzeum
jest jeden. Dobra wola… Pytaniem zasadniczym w tym miejscu
jest: czyja? Bo to, co ma stanowić muzeum jest w zasięgu ręki.
Mirosław KASZTEL – [email protected]
• lipiec 2014 •
6
Żagań we władaniu książąt
saskich
(1472-1549)
Kościół pw.
NA SZLAKU ŚWIĄTYŃ
ś.ś. Piotra
i Pawła
Przy ul. Gimnazjalnej w
Żaganiu wybudowano
w XVII w. kolegium jezuickie według projektu włoskiego architekta
Antonia della Porta.
W sąsiedztwie znajduje się średniowieczna
świątynia ufundowana
przez księcia głogowskiego Konrada I. w
1284 r. sprowadzono
zakon Franciszkanki,
który posługiwał do
1514 r. Na ponad 100
lat kościół przejęli protestanci. Od 1627 r.
księstwo żagańskiego
należało do generała
Albrechta Wallensteina. W 1628 r. sprowadził pierwszych jezuitów z Głogowa, pięć lat
później zakon otrzymał kościół. Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej Towarzysatwo Jezusowe powróciło ponownie do Żagania i w 1658 r. rozpoczęto prace związane z remontem świątyni.
Na przestrzeni kilkudziesięciu lat kościół nawiedziły dwa pożary w 1688 i 1730 r., które spowodowały zniszczenia wewnątrz
świątyni. Jezuici podjęli współpracę z rzemieślnikami ze swojego środowiska. W 1662 r. jezuicki organmistrz z Pragi Adam Thill
wykonał barokowego organy. Instrument nie przetrwał do naszych czasów ze względu na pożary. Dzisiejszy pochodzi z drugiej połowy XIX w. i posiada 10 głosów, a wykonała go świdnicka
firma Schlag & Söhne.
Dzięki dużemu wsparciu fundacyjnemu starosty żagańskiego Adama de Gatniera – francuza, można było wykonać na dużą skalę
wymianę wyposarzenia świątyni. Według opisu historycznego,
wewnątrz kościoła znajdowały się 18 rzeźb figuralnych, pięć ołtarzy
bocznych pod wezwaniem: św. Jana Nepomucena, św. Judy Tadeusza, św. Franciszka Borgii – usunięte w XIX w., św. Ignaca Loyoli, i
św. Franciszka Ksawerego. Do tych dwóch ostatnich ołtarzy autorem obrazów jest legnicki malarz Jeremiasz Józef Knechtel.
Monumentalnym obiektem w prezbiterium jest ołtarz główny
przebudowany w XIX w. z wielkim płótnem przedstawiającym
nauczających św. Piotra i św. Pawła. W dolnej części ołtarza
umieszczono kopię najsłynniejszego rzymskiego obrazu maryjnego, Salus Populi Romani. W sąsiedztwie obrazu wstawiono
relikwię Świętego Krispoltusa sprowadzoną z Rzymu. W północnej części świątyni dostawiona jest kaplica pw. Świętego Krzyża. Przy kościele pw. ś.ś. Piotra i Pawła Jezuici założyli Bractwo
Dobrej Śmierci, uzyskała ona pod koniec XVII w. nowe wyposażenie w postaci ołtarza, którego centralnym elementem był
późnogotycki krucyfiks. Wkomponowano go w bogaty akantowy ołtarz, w którym znalazły się medaliony z przedstawieniami
Męki Pańskiej. U stop krzyża ustawiona była figura MB Bolesnej,
a na dolnej części ołtarza namalowano scenę Opłakiwania Chrystusa. Ołtarz rozebrano po II wojnie światowej.
Aktualnie wnętrze kościoła odbiega od pierwotnego stanu,
gdyż w XIX w. wykonano remont wnętrza świątyni, bowiem wiele obiektów ruchomych było w złym stanie technicznymi. W prezbiterium znajdują się ławki z kościoła ewangelickiego pw. Św.
Trójcy a w posadzce prezbiterium wejście do krypt jezuickich.
Natpmiast organy zostały zniszczone podczas II wojny światowej. Część piszczałek wstawiono do organów dopiero w latach
60-tych. Ołtarze boczne, jak też bogato zdobiona ambona są w
złym stanie technicznym.
Adam RACIBORSKI – [email protected]
Foto: Jan Mazur
Przeszłość Żagania kryje przed nami jeszcze bardzo wiele tajemnic. Nie są to jednakże tajemnice jakby się nam
wydawało z gatunku tych, których odkrycie powoduje dreszcz emocji i zaskoczenia. Chociaż kto wie, czym dla
wielu z nas rzeczywiście one są. Dla wielu odkryciem, tajemnicą, dla innych czymś na nowo odkrytym bądź
tylko odkurzoną wiedzą. Mogą budzić emocje i sprawiać, że jesteśmy tym zaskoczeni.
Jedną z takich tajemnic z przeszłości Żagania są czasy, kiedy
Żagań wraz z całym księstwem Żagańskim znajdował się pod
panowaniem książąt saskich z rodu Wettynów. Dlaczego można ten okres nazwać tajemniczym? Ze zwykłego prozaicznego
powodu. Bo bardzo mało o nim wiemy. Nie znamy nawet wizerunków tych książąt, których panowanie nad Żaganiem wiele
zmieniło na lepsze. Zajmowano się różnymi okresami z dziejów
Żagania, i to też nie na tyle gruntownie, aby wyczerpać wszystkie pytania, na które do dziś nie mamy pełnej odpowiedzi. A ten
okres w dziejach naszego miasta jest czymś naprawdę szczególnym, bowiem ówcześni władcy Żagania znajdowali się w
samym centrum wydarzeń, które zmieniły już na zawsze sferę
poglądów religijnych całego świata będącego w zasięgu wpływów kościoła rzymskiego, a które dla Żagania również przyniosły bardzo wiele zmian.
Część I od roku 1472 do 1515
Samodzielne rządy w Saksonii książęta Ernest (1441-1486) i Albrecht Śmiały (1443-1500) odziedziczyli po śmierci swego ojca
Fryderyka Łagodnego w 1464 r. Ernestowi, jako starszemu przypadła godność elektora Rzeszy. Książę Ernest zajął się sprawami
wewnętrznymi, sprawnie administrując posiadanymi ziemiami.
Obaj bracia byli stronnikami króla Jerzego z Podiebradu, kontynuując politykę ojca, który z królem Jerzym zawarł układ w
1459 r., pieczętując go małżeństwem swego syna Albrechta z
królewską córką – Sidonią. Dzięki małżeństwu Albrecht uzyskał
w lenno czeskie posiadłości na terenie Saksonii jak Eilenburg,
Colditz, Leising. Albrecht znaczną część swojego życia spędził
na wojnie, już od najmłodszych lat służąc cesarzom niemieckim
z rodu Habsburgów. Z inicjatywy Ernesta podzielono w 1585 r.
państwo saskie. Z podziału tego Księstwo Żagańskie przypada Albrechtowi. Do dalszych zmian własnościowych ziem będących we władaniu Albrechta dochodzi w 1499 r., w wyniku,
czego książę najstarszy syn Jerzy otrzymuje w dziale Saksonię,
której regentem był już od 1488 r., a młodszy Henryk zwany Pobożnym otrzymał Fryzję. W wyniku tego podziału właścicielem
Żagania zostaje Jerzy zwany Brodatym (14711539). To właśnie okres, kiedy Żagań znajduje się
po władza Jerzego zachodzą w Księstwie Żagańskim duże zmiany. Tak jak stryj Ernest, Jerzy był
bardzo sprawnym administratorem swych ziem.
Niemalże natychmiast po przejęciu dziedzictwa
zreformował administracje i sądownictwo. W
1508 r. potwierdził miastu Żagań jego przywileje,
wolności oraz niższe i wyższe uprawnienia sądowe. Potwierdził również miastu Żagań artykuły i
punkty jego wilkierza w sprawach dziedziczenia,
udzielania gwarancji zakupionych dóbr, ustanawiania pełnomocników oraz określił ich odpowiedzialność.
W 1472 r. książę Jan II żagański sprzedał Sasom Księstwo Żagańskie wraz z Żaganiem, Nowogrodem, Przewozem oraz wszystkimi innymi dobrami. Zmusiły go do tego zawirowania polityczne w tej części Europy po śmierci
w 1471 r. króla czeskiego Jerzego z Podiebradów,
którego gorącym zwolennikiem był żagański
książę. Jego walka bratobójcza o władzę nad Księstwem Żagańskim z Baltazarem tym samym zakończyła się dla niego klęską. Pomimo tego, iż po
śmierci swojego brata Baltazara został jedynym
władcą księstwa, to poniesione koszta, nie tylko
materialne były bardzo duże. Nie tylko sytuacja
materialna Jana II zmusiła go do podjęcia decyzji
o sprzedaży księstwa. Ona była już tylko tym przysłowiowym języczkiem u wagi. 12 grudnia 1472
r. został podpisany układ o sprzedaży Księstwa
Żagańskiego książętom saskim, a już 19 grudnia
Książę Ernest Saski.
książę oficjalnie ogłosił ten fakt. Księstwo sprzedane zostało za sumę 50 tysięcy guldenów węgierskich. Zgodnie z porozumieniem suma ta miała
być spłacana w ratach. Generalnie książę Jan II
niewiele skorzystał z pieniędzy pochodzących z
tej sprzedaży, bowiem większość została przeznaczona na zaspokojenie roszczeń wierzycieli
księcia, w tym króla czeskiego Macieja Korwina,
któremu był winien 10 tys. guldenów węgierskich.
W 1512 r. został zwołany przez króla polskiego
Zygmunta I zjazd we Wschowie, który miał uregulować sprawy handlowe uczestniczących w
nim stron. W zjeździe tym wzięli udział obok króla polskiego książę pomorski Bogusław X, książę
saski Jerzy Brodaty. Obecni byli również przedstawiciele miast morawskich i czeskich, oraz mieszczan poznańskich, krakowskich i gdańskich. Celem tego spotkania było wypracowanie wspólnej
polityki ekonomicznej w związku z trwającą tzw.
wojną handlową pomiędzy Wrocławiem a Polską,
W dniu 16 grudnia 1473 r. mieszkańcy Żagania jak
a zwołanego w odpowiedzi na umowę berlińską
i całego księstwa składają hołd swym nowym paz 1507 r., zawartą pomiędzy Wrocławiem a Franknom w osobach książąt saskich Ernesta i Albrechfurtem n/O w sprawie handlu pomiędzy Polską
ta, którzy dokładnie rok wcześniej kupili Księstwo
a Zachodem. W jej wyniku ucierpiało na handlu
Żagańskie od ostatniego księcia piastowskiego
min. wiele innych miast śląskich. W wyniku pona książęcym tronie w Żaganiu Jana II. Natomiast
rozumienia podpisanego 21 kwietnia 1512 r. wyw marcu roku następnego, następuje uroczy- Książę Albrecht Śmiały.
raźnie wskazano, że kupcy udający się z Polski do
ste zhołdowanie księstwa. Książę Jan II pomimo
Lipska, winni omijać Wrocław, a kierować się na
otrzymanego zaproszenia na uroczystości udziaGłogów, Żagań i Zgorzelec. Było to bardzo ważne
łu w nim nie wziął. We wrześniu 1474 r. książęta
wydarzenie również i dla gospodarki Księstwa Żasascy złożyli hołd z Księstwa Żagańskiego królowi
gańskiego. Bojkot szlaku handlowego Via Regia,
Maciejowi Korwinowi, który uznał nabycie przez
oraz przywileje królewskie dla handlu prowadzonich księstwa. Uroczystości odbyły się we Wronego szlakiem handlowym biegnącym również
cławiu. Wcześniej król Maciej Korwin potwierdził
przez terytorium Księstwa Żagańskiego było gwawszelkie dotychczas nabyte przez Żagań prawa
rantem rozwoju miasta i wzrostu jego znaczenia.
i przywileje. Tym samym Żagań został dziedziczNie można odrzucić tezy, iż to wydarzenie przenym lennem saskiego domu książęcego. W okrełożyło się w latach następnych na rozwój miasta
sie tym rządziło pięcioro książąt z rodu Wettynów,
i księstwa. Pokłosiem podjętych wówczas decyzji
z których dwóch posiadało tytuł elektora. I tak w
wydaje się być miedzy innymi fakt transumowaponiższych okresach rządzili: w latach 1472-1485
nia przez księcia Jerzego w 1515 r. dokumentu z 6
wspólnie księstwem rządził książę Ernest zmarkwietnia 1492 r., w którym książęta sascy potwierły w 1486 r. wraz z bratem księciem Albrechtem
dzają Żaganiowi prawa monopolu piwnego, tarKsiążę Jerzy Saski.
Śmiałym zwanym również Odważny. Po śmierci
gowego, żelaznego oraz obowiązek przynależnoErnesta książę Albrecht rządził Księstwem Żagańskim sam aż do swojej śmierci w 1500 r. Po nim w latach 1500 do ści rzemieślników do cechu. Dla zapewnienia bezpieczeństwa
1539 roku rządy sprawował jego syn Jerzy Brodaty. Kolejnym był wewnętrznego wydał bezwzględną walkę rycerzom rozbójnibrat Jerzego Henryk Pobożny, którego rządy zakończyła, tak jak kom (raubritterom), co również wydaje się pokłosiem zjazdu
poprzedników śmierć w 1541 r. Ostatnim z rodu sprawującym wschowskiego. Musiał zagwarantować przede wszystkim bezwładzę nad Żaganiem był Maurycy (Moritz) syn Henryka Poboż- pieczeństwo kupcom przemierzającym ziemie będące w jego
nego, którego rządy zakończyły się w 1549 r. z chwilą przekaza- władaniu rozumiejąc, iż od bezpieczeństwa wewnętrznego zależy pomyślność ekonomiczna poddanych a tym samym i swoja.
nia Księstwa Żagańskiego królowi Ferdynandowi I.
Mirosław KASZTEL – [email protected]
• lipiec 2014 •
Małżeństwo Radziwiłł właściciele w Klenicy
(CZ. III)
Historia dwóch osób – Marii Doroty Elżbiety de domo de Castellane oraz księcia Antoniego Radziwiłła, których lata młodości poznali Państwo w poprzednim numerze, łączą się ze sobą w roku 1857, kiedy to podczas
hucznego ślubu i wesela stają się oni małżeństwem. Pięć lat później na mocy testamentu babki Marii – Doroty,
księżnej żagańskiej oraz Dino, splatają się również z dziejami majątku ziemskiego w Klenicy.
W poprzednim numerze przybliżyłem Państwu najmłodsze lata
dwóch wielkich postaci Europy XIX wieku – Marii Doroty Elżbiety oraz księcia Antoniego. Poznali Państwo historię ich życia w
latach młodości, która to ukształtowała i miała wpływ na osobowości obojga, już w dojrzałym życiu. Dziś poznamy dalszą
historię, która do końca ich dni, spleciona była z losami majątku
ziemskiego Klenica, położonego na rubieżach historycznego
północnego Śląska.
Po zaręczynach, które odbyły się w Cieplicach w 1856 r., młodzi
narzeczeni mieszkali osobno. Maria Dorota w Paryżu, gdzie między innymi pobierała lekcje gry na fortepianie u Francisa Plante,
zaś Antoni odbywał służbę wojskową w Berlinie. Ślub Marii i Antoniego odbył się 3 października 1857 r. w Żaganiu. Jak wspomina Jerzy Piotr Majchrzak, młodej parze „veni Creator spiritus”
na organach żagańskiego kościoła poaugustiańskiego, zagrał
sam Franciszek Liszt. Uroczystości weselne trwały kilka dni, a
uczestniczyła w niej arystokracja niemiecka, polska i francuska.
Wartym odnotowania jest fakt, iż państwo młodzi ubrani byli w
historyczne stroje polskie.
Po ślubie, Maria i Antoni wyjechali do Berlina, gdzie zamieszkali
w pałacu Radziwiłłów. Od tego czasu Maria mało podróżowała. Rok 1862 odcisnął na jej psychice duże piętno, bowiem 13
września umarła jej babka Dorota, księżna Żagańska i Dino, zaś
trzy dni później w Lyonie, zmarł dziadek Bonifacy de Castellane.
Maria postanowiła od tego momentu pisać swój pamiętnik.
W 1865 roku Radziwiłłowie pierwszy raz odwiedzili Nieśwież,
który słusznie Maria uznała za gniazdo rodzinne Radziwiłłów,
jednakże w zamku, który wymagał ciągłych remontów, Radziwiłłowie zamieszkali około 1880 r. Maria w tym okresie dała poznać się, jako świetna organizatorka pracy. Do robót budowlanych zatrudniała miejscowych cieślów i rzemieślników. W tzw.
okresie Nieświeżskim małżonkowie nie zapominali także i o
Klenicy. Gdy Antoni po raz pierwszy odwiedził klenickie dobra,
dostrzegł piękno i bogactwo lasów klenickiego majątku. W
1873 r. Klenica wraz z przynależnymi do niej wsiami zajmowała
13 596 mórg, z czego aż 9910 to lasy. Książę Antoni postanowił, iż od tego momentu Klenica będzie jego stałym miejscem
na urządzanie polowań i przyjmowanie gości. Aby sztuce łowieckiej nadać odpowiednią rangę, książę w 1880 roku nakazał wydzielić park o powierzchni ponad 7 hektarów, zaś cztery
lata później wybudował pałac, zwany Myśliwskim. Do Klenicy
zjeżdżały najznamienitsze postacie ówczesnej Europy. Obrzędom polowania nieco wagi poświęcił w 1933 roku Ernst Irmler,
wspominając, iż łowy trwały kilka dni, a polowano wówczas na
bażanty, króliki i jelenie.
Moment budowy pałacu stał się zwrotnym w historii Klenicy,
jak i w życiu
księżnej
Marii. Coraz
częściej
z
mężem odwiedzała klenickie dobra.
Pod koniec
XIX
wieku
sama nadzorowała bieżące prace
remontowe
w
pałacu,
które przeprowadzali
miejscowi
rzemieślnicy.
Wraz z mężem Antonim
byli również
głównymi
patronami
miejscowe go, katolicKaplica z barokowym ołtarzem w ścianie
kiego Kościowschodniej kościoła.
ła. Z ich fundacji w ścianie wschodniej, umiejscowiono kaplicę
z barokowym ołtarzem. Nad nią znajduje się terakotowe tondo
z marmurową tablicą, na której widnieje napis „Gewidmet von
der Patronim Ihrer Durchlancht Fran Fürstin. Anton Radziwill, zm.
17 Mai 1899”.
7
105 lat
„Bismarcka”
27 czerwca 2014 r. minie rocznica wybudowania wieży Bismarcka. Obiekt ten znany wielu mieszkańcom
Żagania zasługuje na jego odnowienie i ocalenie od
zapomnienia.
W grudniu 1904 r. umarł książę Antoni, którego pogrzeb odbył
się w Berlinie. Odbiło się to w znacznym stopniu na zdrowiu i
psychice księżnej Marii. Od tego też momentu, Klenica stała się
jej drugim domem. Co roku czas sezonu letniego spędzała właśnie tutaj. Od 1905 r. księżna zaangażowała się w stworzenie z
klenickiego majątku, posiadłości godnej jej nazwiska. Zamontowany został telefon, przed pałacem utworzony został staw z
przepiękną wysepką, po środku, której ulokowana była altanka.
Do historii przeszła również słynna aleja róż klenickiego pałacu.
Całością prac kierował miejscowy mistrz budowlany Dimke.
W 1905 r. księżna po raz ostatni odwiedziła Nieśwież, aby złożyć ciało ukochanego męża w nekropolii Radziwiłłów w podziemiach Kościoła.
Ostatnie dziesięć lat swojego życia księżna spędziła już tylko w
Berlinie i Klenicy. Żywo interesowała się losem mieszkańców
wsi. Dbała o to, aby znikły drewniane zabudowania, a w ich miejsce powstały nowe, murowane. Znana jest również historia jej
pracownika – Wilhelma Jacobiego. Kiedy ten zachorował, księżna wysłała go na leczenie, wpierw do Bydgoszczy, a następnie
do Berlinia, gdzie pokryła wszelkie koszty z tym związane. Maria
często przyjmowała też w Klenicy swoje dzieci, m.in. Elżbietę Romanową Potocką z Łańcuta wraz z synem Alfredem Potockim.
Z początkiem 1914 r., Maria Dorota przyjechała ponownie do
Klenicy. Tu też zastał ją wybuch pierwszej wojny światowej.
Księżną internowano w jej własnym majątku, jednocześnie nałożono na nią zakaz pisania listów oraz przyjmowania gości.
Wielu mężczyzn z Klenicy zostało powołanych na front, w tym
m.in. pałacowy kucharz oraz pracownicy leśnictwa. W pałacu
odcięto telefon, ograniczano dopływ energii. Maria gwałtownie podupadała na zdrowiu, m.in. chorując na serce. W lipcu
tuż przed samą śmiercią odwiedził ją wnuk Alfred hrabia Potocki z Łańcuta.
Nekrolog Marii Doroty Elżbiety Radziwiłł.
Maria Dorota Elżbieta księżna Radziwiłłowa umarła w godzinach
wieczornych 10 lipca 1915 r. w swym pałacu w Klenicy. Pogrzeb
odbył się sześć dni później. Tę smutną, acz podniosłą uroczystość opisał w kronice parafialnej proboszcz klenickiej parafii
– ksiądz Ludwig Wolny. W kościele kapłan odprawił Requiem.
Trumna ustawiona została przed ołtarzem głównym, zaś po bokach przyozdobiono ją roślinami i wieńcami. Po uroczystościach
w kościele, nastąpiło przeniesienie zmarłej na pobliski cmentarz. W uroczystości brały udział wielkie osobistości ówczesnego
świata, m.in. książę de Reus, który reprezentował Cesarza niemieckiego, a Cesarzową – Wielka księżna de Bade. Dębową
trumnę złożono w grobowcu rodzinnym rodziny Eulenfeld.
Po śmierci księżnej, majątek w Klenicy już nigdy nie rozbłysł
tak wielkim blaskiem jak za czasów małżeństwa książęcej pary
– Marii i Antoniego. Okres ich rządów wydaje się być z perspektywy czasu, najwspanialszym w całej historii wsi i majątku, niemającym sobie równych ani wcześniej ani już nigdy później.
Grzegorz BOSY – [email protected]
Z tej okazji mieszkaniec Żagania, Jerzy Kulasza, założył stronę
na facebooku pod nazwą „Bismarck – Żagań”. Na niej znajdują
się informacje historyczne obiektu. – Wieża Bismarcka w Żaganiu została wybudowana w 1909 r. Miała upamiętnić postać
Bismarcka – tłumaczy J. Kulasza. Pan Jerzy, mieszkaniec osiedla
Nocznickiego, ma zamiar ocalić od zapomnienia to ciekawe
miejsce. Latem 2002 r. wieża została częściowo wyremontowana (mury zewnętrzne, wierzchołek wieży, metalowa balustrada, schody). – Jednak wieża wymaga dalszego remontu i właściwego zagospodarowania – ocenia J. Kulasza. – Być może władze
Żagania znajdą pomysł na ocalenie od zapomnienia tego zabytkowego obiektu, aby służył kolejnym pokoleniom mieszkańców
– dodaje. Cieszy nas taka aktywność mieszkańców. To rodzi
działania obywatelskie i przypomina, że Żagań jest miastem
wszystkich tych, którym powinno leżeć na sercu jego dobro. –
Wszystkich zapraszam na moją stronę na facebooku: Bismarck –
Żagań – zaprasza pan Jerzy (https://www.facebook.com/pages/
Bismarck-%C5%BBaga%C5%84/640979849322525?fref=ts).
Marek ZIELIŃSKI
Foto: Anna i Jerzy Kulasza
8
Rady
Seniorów
W lipcu 2014 r. odbył się I wyjazdowy zjazd szkoleniowy w ramach projektu „Gminne Rady Seniorów
Na Wzgórzach Dalkowskich” współfinansowanym ze
środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w
ramach Rządowego Programu na rzecz Aktywności
Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020.
Do Szanghaju
• lipiec 2014 •
Adrian Wiśniewski to siedemnastolatek pochodzący z Nowego Miasteczka. Kilka lat temu zainteresował się modelingiem, dziś przebywa w Chinach i ciężko pracując, spełnia swoje marzenia.
Kiedy zainteresowałeś się modelingiem?
Pierwsze zdjęcia zrobili mi znajomi 2 lata temu. Namówili mnie
wtedy do wysłania ich do agencji modeli.
Czy to, że jesteś modelem jest zupełnym przypadkiem, czy
planowałeś to od jakiegoś czasu?
Nigdy wcześniej nie sądziłem, że nadaję się do bycia modelem,
dopiero po tym jak dostałem odpowiedź od kilku agencji zacząłem myśleć o tym poważniej.
Czy ktoś w twojej rodzinie miał styczność z fotomodelingiem
bądź modelingiem?
Nie, bynajmniej nigdy wcześniej nie słyszałem, aby ktoś z mojej rodziny działał w modelingu przede mną, więc chyba jestem
pierwszy. To niesamowite uczucie robić coś, z czym nikt inny nie
miał wcześniej styczności.
Jakie są twoje największe osiągnięcia?
Największym osiągnięciem było dostanie kontraktu do Szanghaju, podczas którego zrobiłem dwa pokazy podczas Shanghai
Fashion Weekend. Oprócz tego również zrobiłem edytorial do
PANI MAGAZYN.
Czy do bycia modelem bądź fotomodelem trzeba mieć odpowiednią budowę?
Pierwszy zjazd był kluczowym elementem projektu. Uczestnicy
zapoznali się z zasadami projektu oraz poznali się wzajemnie,
gdyż pochodzą z całego regionu Wzgórz Dalkowskich.
Przybliżone zostały tematy współpracy z samorządem polegającej na utworzeniu Gminnych Rad Seniorów na Wzgórzach Dalkowskich, co umożliwi liderom po 60 roku życia aktywną działalność i zapewni większe możliwości współpracy i komunikacji
z urzędami.
Mając na uwadze doświadczenie zawodowe i osobiste uczestników projektu, współpraca przyniesie korzyści zarówno dla
społeczności lokalnej jak i samorządów pochodzących z terenu
Wzgórz Dalkowskich. Uczestnicy projektu stanowią ogromy potencjał i wzór do naśladowania dla młodszych pokoleń.
Zarówno kadra organizacyjna jak i szkoleniowa, jest pełna nadziei, że realizacja projektu przyczyni się do stworzenia dobra
wspólnego, które zostanie wykorzystane w projekcie oraz zapewni długotrwałe efekty.
Red.
Działaj
Lokalnie
Zakończono szkolenia informacyjno – promocyjne z
VIII edycji Programu Działaj Lokalnie
W okresie od 24 do 30 czerwca 2014 r. na Wzgórzach Dalkowskich pracownicy Ośrodka Działaj Lokalnie przeprowadzili cykl
szkoleń informacyjno – promocyjnych w ramach VIII edycji Programu Działaj Lokalnie.
Przeprowadzono 10 szkoleń w różnych gminach, tak, aby poinformować programem jak największą liczbę osób. Szkolenia
były skierowane do organizacji pozarządowych, instytucji, grup
nieformalnych oraz aktywnych mieszkańców.
Celem szkoleń było ukazanie osobom zainteresowanym głównych założeń Programu Działaj Lokalnie, opracowania wniosku
aplikacyjnego, obsługi generatora wniosków aplikacyjnych oraz
zasad realizacji projektów.
Dodatkowo została przedstawiona informacja o konkursie Opowiedz, który zostanie ogłoszony w trakcie realizacji projektów
przez grantobiorców.
Największe zainteresowanie szkoleniami było w gminach, w
których JST przystąpiły po raz pierwszy do tegorocznej edycji
programu. Szkolenia przełożyły się na złożone projekty, gdyż
wpłynęło 39 wniosków aplikacyjnych.
Red.
Oczywiście, że tak, trzeba mieć odpowiednią budowę ciała,
wzrost, oraz urodę. Dziewczyny powinny mieć od 173 do 181
cm wzrostu a chłopacy od 184 do 191 cm. Zdarzają się wyjątki
gdzie TOP modelki mają 169 cm, ale to ze względu na charakterystyczną urodę. Nie wszystkie modelki są piękne, ale zawsze
jest w nich coś charakterystycznego, co przyciąga uwagę ludzi:
krzaczaste brwi, odstające uszy, długie nogi. Podczas pobytu w
Chinach poznałem modelkę, która ma zeza. Byłem pewien, że
nie będzie dobrze pracować, nic bardziej mylnego – jest jedną z
lepiej pracujących modelek.
Czy masz jakieś hobby poza modelingiem?
Lubię grać w siatkówkę, lecz nie mogę grać w żadnym klubie,
ponieważ i siatkówka i modeling łączą się z licznymi wyjazdami,
więc nie byłbym w stanie połączyć tych dwóch rzeczy. Modeling
to wbrew pozorom dość pochłaniające czas hobby. Wolę robić
mniej rzeczy, a dobrze.
Wychowałeś się w małym miasteczku jak odnalazłeś się w dużym mieście, jak Warszawa czy Shanghai?
To nie było trudne. Od zawsze marzyłem o życiu w wielkim
mieście. Mogę śmiało powiedzieć, że lepiej odnajduję się w
zatłoczonym mieście, gdzie ludzie prowadzą szybki tryb życia,
wszędzie biegają i nie mają czasu na nic, niż w cichej, spokojnej
wiosce. Nowe Miasteczko jest dla mnie miejscem, do którego
mogę wrócić tylko na kilka dni, aby troszkę odpocząć.
Aktualnie przebywasz w Chinach. Jak doszło do tak dalekiej
podróży i co jest jej celem?
Kontrakt to jest cel każdego modela. Będąc w agencji w swoim
kraju pracuję na jego terenie, lecz głównym moim celem jest
dostanie kontraktu z zagranicznych agencji. To nie było trudne,
moja agencja matka PANDA MODELS wysyłała moje polaroidy
po różnych agencjach z całego świata, wcześniej miałem lecieć
do Guangzhou, również w Chinach, lecz plany się nieco pozmieniały. W połowie lutego podczas moich ferii odpoczywałem w
domu. Niedługo przed ich końcem zadzwoniła do mnie managerka z wiadomością, że na początku maja wylatuję do Chin. Byłem w szoku, nie byłem na to przygotowany. Na ostatnią chwilę
załatwiałem wizę oraz sprawy w szkole. Tak długi wyjazd łączy
się z licznymi nieobecnościami, które zmuszają mnie do pisania
egzaminów klasyfikacyjnych z 3 przedmiotów. To jest jedyny minus tego snu. Celem mojej podróży jest oczywiście zarabianie
pieniędzy. Codziennie jeździmy na castingi do różnych prac: katalogi, showroomy, fashion show, kampanie, magazyny. Taki wyjazd to ogromna odpowiedzialność, ponieważ jestem zdany tylko na siebie. Wszystko muszę robić sam. Dostałem własny apartament i wszystkie obowiązki domowe spoczywają na mnie.
EKO – Niegosławice
Kinga PADEWSKA
8 czerwca br. otwarto podwoje Klubu Małego Ekologa w Przecławiu, gmina Niegosławice. Tak bardzo potrzebną, środowiskową placówkę otwierali wspólnie, wójt Jan Kosiński i przewodniczący Rady Gminy Niegosławice,
Leszek Kocik. Wśród gości byli przedstawiciele Nadleśnictwa ze Szprotawy. Ważnym elementem uroczystości
było posadzenie „Dębu Wolności”.
zwą „Eko – Przedszkolak” w ramach Programu Operacyjnego
Współpracy Transgranicznej Polska – Saksonia 2007-2013. Partnerem projektu jest Gmina Kreba-Neudorf, a jego wartość wynosi: 515 572,29 EURO, w tym dofinansowanie Unii Europejskiej
z EFRR to 438 236,45 EURO, stanowiące 85% kosztów inwestycji.
Mieszkańcy gminy, szczególnie ci młodzi, cieszą się, że ich pociechy będą miały możliwość zabawy i rozwoju w doskonałych
warunkach lokalowych na miarę XXI w. A władze gminne już
myślą, jak podobne warunki dla najmłodszych stworzyć w innych dużych wsiach.
Gmina Niegosławice przystąpiła do realizacji projektu pod na-
Głównym założeniem projektu jest stworzenie po stronie polskiej i niemieckiej Eko-Przedszkolaka oraz Klubu Małego Ekologa oraz uświadamianie społeczeństwu zagrożeń środowiska
przyrodniczego. Utworzenie Eko – Przedszkolaka skierowane
jest głównie do dzieci w wieku przedszkolnym, natomiast działalność Klubu Małego Ekologa pozwoli uświadomić mieszkańców gmin partnerskich w zakresie szeroko rozumianej ekologii.
Natomiast realizacja projektu przyczyni się do rozwoju współpracy partnerskiej pomiędzy gminami na pograniczu polsko-niemieckim oraz ułatwi dostęp do nowoczesnego punktu, by
móc się spotykać w dogodnych warunkach i wspólnie prowadzić działania ekologiczne (www.niegoslawice.pl).
Jacek ZAWIŚLAK – [email protected]
Foto: Katarzyna Boczniewicz
• lipiec 2014 •
9
Obrona Przemyśla
HISTORIE ZNAD SANU – O ORLĘTACH PRZEMYSKICH
Pierwsza obrona miasta od 4.11. do 10.11.1918 r.
Organizuje się obrona na Zasaniu. Wzmocniono placówki strzegące przejścia na kładce przy ul. T. Kościuszki, na moście drogowym i kolejowym. Por. Leon Kozubski, instruktor skautowy
ze Lwowa od 2 listopada przejął dowództwo 45 p.p. na Zasaniu
organizując na terenie opuszczonych koszar nowy pułk składający się z ochotników i z młodzieży skautowej z II Gimnazjum na
Zasaniu. Podjął też zorganizowania się wart na terenie dzielnicy miasta – Zasanie. Pomagali mu w tym oficerowie legionowi:
Burda, Hauzer, Huragan i bracia Adamowscy. Wystawiono warty
w koszarach, w szpitalu powszechnym, magazynach amunicji
i przy wszystkich mostach. 3 listopada doszedł jeszcze oddział
por. Mariana Doskowskiego liczący 20 ochotników, łącznie
zdołano zgromadzić 60 ochotników, w tym 25 znajdowało się
na terenie koszar, a pozostali pełnili wartę. Pomimo zajęcia prawobrzeżnej części miasta atak ukraiński na Zasanie zachwiał się
w ogniu karabinów maszynowych czujnych placówek przy mostach. Dowódca tych placówek por. Huragan zawarł z Ukraińcami rozejm na 6 godzin. W tym czasie uzupełniają się stany załogi
Zasania poprzez zbiegłych żołnierzy z miasta, dalszych uczniów
gimnazjalnych i starszych mieszkańców miasta zwolnionych
już ze służby wojskowej. Zgłaszają się też dziewczęta - skautki
do pełnienia służby łączności, sanitarnej i zaopatrzeniowej. Następnie chorąży Tatara zorganizował patrol konny składający
się z ochotników, którzy patrolowali wzdłuż Sanu powstałą linię
demarkacyjną. Równocześnie dla przeciwstawienia się próbom
przeprawy przygotowano samochód ciężarowy pod dowództwem inż. Grabowskiego z ustawionymi na nim karabinami
maszynowymi, które w przypadku zagrożenia ostrzeliwały przeprawę. W zaistniałej sytuacji 4 listopada powołano Polską Radę
Narodową skupiającą przedstawicieli wszystkich partii politycznych i innych organizacji. Rada miała mandat do zarządzania
polską częścią miasta, prowadzenia rozmów z URN i nawiązania
współpracy z PKL w Krakowie.
W tym czasie nadszedł rozkaz od aresztowanego gen. Puchalskiego wzywający broniącą się załogę do złożenia broni i wycofania się za Rzeszów ze względu na przeważające siły wroga.
Oznaczało to w praktyce przekazanie terenów powiatów przemyskiego, jarosławskiego i przeworskiego w ręce ukraińskie.
Znaczyło to osiągnięcie korzyści terytorialnych przez Ukraińców
w skali, jakiej nie przewidywało nawet ukraińskie kierownictwo
woskowe we Lwowie. W międzyczasie przeszedł granicę na Sanie w przebraniu kolejarskim płk Władysław Sikorski. W porozumieniu z nim por. Kozubski odmówił wykonania rozkazu gen.
Puchalskiego. Rozkaz ten dotarł również do koszar 45 pułku
piechoty w Żurawicy, gdzie organizowały się oddziały polskie.
W wyniku rozkazu dowódcy i żołnierze postanowili opuścić
koszary i udać się do domów, a amunicję i broń przekazać żołnierzom ukraińskim. Interwencja księdza J. Panasia kapelana legionów, który na stacji kolejowej w Żurawicy do wyjeżdżających
żołnierzy wygłosił płomienny apel, wzywający ich do odbicia
koszar z rak ukraińskich. Przy wsparciu por. M. Suchomli polscy
żołnierze odzyskali bez strzału koszary z rąk zaskoczonych ukraińskich żołnierzy. Odzyskanie Żurawicy miało kluczowe znaczenie dla polskich obrońców Zasania, gdyż przywracało połączenie z Rzeszowem i Krakowem. Podjęto rokowania z Ukraińcami,
przedstawicielami strony polskiej byli: płk Sikorski, por. Kozubski
i inż. Kazimierz Osiński. Ustalono wówczas linię demarkacyjną
na Sanie, wymianę jeńców z bronią w ręku oraz wyrażono zgodę na swobodę przechodzenia ludności cywilnej przez mosty.
Zastrzeżono możliwość wypowiedzenia rozejmu na 24 godziny
przed ustalonym terminem. Stan załogi w tym czasie wzrósł do
200 ochotników, w tym około 30 oficerów. Do 10 listopada trwały nieustanne utarczki z patrolami ukraińskimi, które starały się
sforsować rzekę. 5 listopada płk Sikorski mianował por. Leona
Kozubskiego dowódcą wojsk polskich na Zasaniu. 7 listopada
ogłoszona została Republika Przemyska. Prezydentem nowej
republiki został legionista i poseł do sejmu austriackiego Herman Liebermann. Podjęto wówczas próbę połączenia obu części miasta. W tym celu udał się pochód mieszkańców Zasania na
Rynek Przemyski, gdzie Liebermann z okien ratusza proklamował republikę. Wojsko ukraińskie wyparło demonstrantów na
stację i następnie przez most kolejowy na Zasanie. Na zmianę
nastrojów polskich mieszkańców Przemyśla miały wpływ nie tylko ukraińskie ogłoszenia proklamujące przyłączenie Przemyśla
do Ukrainy, czy wprowadzenie sądów doraźnych, ale również
księży i biskupa greckokatolickiego. Biskup J. Kocyłowski przyjął z radością fakt zajęcia prawobrzeżnej części Przemyśla przez
Ukraińców i odprawił 4 listopada uroczyste nabożeństwo, wygłaszając okolicznościowe kazanie do ukraińskiej społeczności
i zgromadzonych polityków. Opowiedzenie się Jozafata Kocyłowskiego, za utworzeniem państwa ukraińskiego z ziemiami
Część VII
leżącymi na zachód od Sanu, miały zdecydowany wpływ na
zaangażowanie się części kleru greckokatolickiego w bezpośrednie działania przeciwko Polakom i zachęcania wiernych do
walki z Polakami. 9 listopada przybył na Zasanie mjr Julian Stachiewicz z odsieczą krakowską składającą się z dwóch kompanii
piechoty, baterii artylerii i pociągu pancernego stacjonującego
w Żurawicy. Objął dowództwo całej akcji zmierzającej do wyzwolenia miasta. Dnia 10 listopada przybył na Zasanie tenże pociąg pancerny, który próbował sforsować most kolejowy i zająć
stację. Spotkało się to z gwałtownym kontratakiem ukraińskim i
zerwaniem prowadzonych ze stroną ukraińską rokowań. Ukraińcy aresztowali polskich parlamentarzystów w osobach: por. inż.
Kazimierza Osińskiego, por. Stanisława Marka i kpt. Zebrackiego,
w nocy ich jednak wypuścili. W czasie tych walk poległ dowódca
placówki obrony mostu kolejowego por. Władysław Kramarz.
Wyzwolenie miasta, dalsze walki od 11.11 do
13.11.1918 r.
Około godziny dziewiątej rano 11 listopada 1918 r. mjr Stachiewicz wystosował do wojsk ukraińskich ultimatum z żądaniem
opuszczenia miasta do godziny dwunastej. Czytamy w nim m.in.
„...Miasto Przemyśl, które sami uważacie za przeważnie polskie, zostało przez Was obsadzone zdradziecko, wbrew traktatom wspólnej komisji Rad Narodowych polskich i ukraińskich. Ludność polska
miasta Przemyśla, nią żądająca supremacji jednego narodu w stosunku do drugiego, pragnąca owszem zgody i porozumienia tęskni
do uwolnienia się spod Waszego jarzma i wojskowego ucisku, widzę się zmuszonym przyjść z pomocą tej ludności i żądać oddania
miasta w ręce polskich władz zarówno cywilnych, jak i wojskowych.
Z tego względu, celem uniknięcia rozlewu krwi, którą chcielibyśmy
uważać za bratnią, żądam od Panów spełnienia postulatów...”.
Wobec braku odpowiedzi, o godzinie 12.15 rozpoczęto ostrzał
artyleryjski. Natarcie rozpoczęło się o godz. 14.40 równocześnie
na moście drewnianym, kolejowym z udziałem pociągu pancernego, piechoty, na kładce, naprzeciw Domu Robotniczego i
w bród przez San naprzeciw wzgórza Trzech Krzyży. Za pociągiem pancernym przeszły most kolejowy dwa plutony kompanii
przemyskiej, wypierając swym uderzeniem ukraińską placówkę.
Następnie odziały przemyskie zdobyły gniazdo karabinów maszynowych usytuowane na moście kamiennym. Jednocześnie
atak przeprowadził 5 pp dowodzony przez ppor. Freund – Krasickiego, wsparty ogniem karabinów maszynowych. Atakujący
przebiegli drewniany most i obrzucili okopy ukraińskie granatami tak szybko, że zaskoczona ich obsada nie zdołała postawić
oporu. Z kolei atak na kładkę, prowadzony przez 8 pp przed opanowaniem mostu kolejowego, został przez odziały ukraińskie
odparty ogniem karabinów maszynowych, przy czym strona
polska po stracie kilku ludzi została zmuszona do wycofania się.
Ponowne polskie natarcie, już po zdobyciu mostu kolejowego
przez odziały przemyskie, zakończyło się sukcesem i bez strat
w ludziach. Jednocześnie przemyska kawaleria przeprawiła się
przez San pod Prałkowcami, niebroniony przez Ukraińców, a
kompania żurawicka dowodzona przez ppor. Peszka przekroczyła San w rejonie Buszkowic, natykając się na ukraiński ogień.
Około godz. 15.00 odziały polskie przekroczyły San na wszystkich odcinkach i przystąpiły do natarcia na centrum miasta.
Walki w mieście
Odziały przemyskie dowodzone przez por. Bębna – Huragana
po zdobyciu mostu kamiennego prowadzą atak dwoma plutonami na osobowy dworzec kolejowy. Pluton dowodzony przez
ppor. Adama Mantla przechodzi do ataku na dworzec osobowy
ulicami: Mniszą, Jagiellońską, Placem na Bramie i ulicą Kolejową,
napotykając na Placu Bramie silny ogień karabinów maszynowych z ulicy Słowackiego. Zaś pluton ppor. Zygmunta Nowakowskiego przeprowadza atak na dworzec kolejowy posuwając
się wzdłuż torów. Napotyka na silny ogień karabinów maszynowych broniących dworca ukraińskich żołnierzy, co zmusza
atakujących do przejścia na drugą stronę torów i uderzenia na
dworzec od strony peronów. W celu uniknięcia okrążenia broniący dworca Ukraińcy zmuszeni są do wycofania się w kierunku
koszar przy ulicy Smolki i magazynów kolejowych, przyległych
do ulicy Mickiewicza. Po zajęciu dworca, przybyła legia oficerska przeprowadza udany atak na magazyny kolejowe. W okolice
dworca przybywają też odziały 5 pp po pokonaniu oporu ukraińskiego na Garbarzach. Dworzec zajmuje sztab dowodzenia
mjr J. Stachiewicza. Z kolei trzeci pluton przemyski, dowodzony
przez ppor. Stanisława Artwinskiego zatrzymał się na Placu Bramie zajmując stanowiska w kierunku ulicy Słowackiego. Za nim
dotarł tam też przemyski pluton ppor. Teofila Wiśniewskiego
idący ulicą Jagiellońską. Inny odział przemyski 8 pp ppor. Morelowskiego, podzielony na dwa plutony, jeden atakujący wzdłuż
Sanu w kierunku Ukraińskiego Domu Narodowego. Drugi zaś
przez ulicę Wodną do Rynku,
na którym napotkał opór i
stoczył ciężką
walkę z oddziałami ukraińskimi
broniącymi się
w kamienicach
przy ulicy Franciszkańskiej.
Odział wsparty
przez żołnierzy
zajmujących
magistrat a także
spieszony
pluton 2 pułku
ułanów zmusza
broniących się
Ukraińców do
wycofania się z
ulicy Franciszkańskiej. Po drodze atakujące
polskie odziały zajmują kasyno oficerskie przy ulicy Grodzkiej.
Kolejnym atakiem, w który angażują się wszystkie przemyskie
siły jest atak na koszary przy ulicy Smolki. Został on podjęty z
dwóch kierunków. Pierwsze natarcie prowadzone przez odział
ppor. S. Artwińskiego przebiegało z Placu na Bramie w kierunku
ulicy Słowackiego w pobliże magazynów żywnościowych, bronionych przez odziały ukraińskie. Napotykając na opór, polski
odział przeszedł do ataku na bagnety, obrzucając uprzednio
stanowiska ukraińskie granatami ręcznymi. Magazyny zostają
zdobyte, zarazem atakujący biorą do niewoli około 70 żołnierzy ukraińskich. Natarcie na same koszary załamuje się jednak.
Pluton ppor. T. Wiśniewskiego prowadził natarcie na koszary ulicami Dworskiego i Smolki, gdzie zostaje zaskoczony ukraińskim
kontratakiem prowadzonym z koszar i zmuszony do wycofania
się. Traci dwóch zabitych i jednego rannego i zajmuje stanowiska na rogu ulic Rejtana i Dworskiego. Za nim idący pluton
ppor. A. Mantla zostaje zaskoczony atakiem ukraińskim, zajmuje
domy nr 11, 12 i 14 przy ulicy Dworskiego. Naciskany mocno
przez ukraińskie odziały skoncentrował obronę w suterenie
domu nr 14, gdzie pozostał na tej pozycji do rana. Do wsparcia atakujących przystąpił też ppor. Bęben – Huragan, zbierając
odwody, jednak przy zdecydowanej obronie ukraińskiej do dalszego natarcia kompanii przemyskiej zabrakło sił. Mjr Stachiewicz, otrzymując meldunek o zatrzymaniu natarcia przemyskiej
kompanii kieruje do kontynuowani natarcia na koszary odziały
5 pp kpt Kroka – Paszkowskiego. Atak ruszył z osobowego dworca kolejowego ulicą Mickiewicza i dotarł do ulicy Konarskiego,
gdzie natrafił na silny opór ukraiński blokujący dostęp do koszar. Odziały polskie stanęły przed koniecznością zdobywania
poszczególnych domów bronionych przez ukraińskie punkty
oporu. Ofiarny atak sił polskich kończy się sukcesem i zdobyciem koszar. W czasie walk o koszary wzięto do niewoli kilkunastu ukraińskich oficerów i żołnierzy.
Z nastaniem nocy około godz. 22.00 walki ustały. Odziały mjr J.
Stachiewicza przełamały obronę ukraińską i opanowały większość miasta. W rękach nieprzyjaciela pozostały jeszcze Bakończyce, Góra Zamkowa, koszary, i inne obiekty na peryferiach
miasta. Dnia następnego odbito Przemyśl w całości, po krótkiej
walce, kiedy to oddziały ukraińskie wycofały się w kierunku na
Chyrów. Zorganizowany przez por. Kozubskiego pułk, który od
dnia 9 listopada nosił nazwę 18 p. strzelców w dniu 13 listopada
otrzymał nazwę 10 p.p. W tym samym dniu przybył do Przemyśla
obejmując dowództwo Okręgu Wojskowego gen. Bijak. Sukces
był możliwy dzięki przybyciu oddziałów krakowskich. Do czasu
ich przybycia w oddziałach polskich istniały spory o dowodzenie poszczególnymi odcinkami. Kwestionowano też prawo do
dowodzenia całością oddziałów polskich na Zasaniu przez por.
L. Kozubskiego. Przybycie mjr. Stachiewicza, który przejął dowodzenie nad całością sił polskich zdecydowanie położyło kres
istniejącym sporom. Wzmocniło dyscyplinę, a także chęć walki o
odzyskanie prawobrzeżnej części miasta. Owacyjne powitanie
przybyłych z Krakowa oddziałów wzmocniło morale obrońców
Zasania i przyczyniło się do wiary w końcowy sukces. W świetle
relacji polskich uczestników walk opór ukraińskich oddziałów
był znaczny, a złamanie go niejednokrotnie wymagało wprowadzenia dział, które ogniem na wprost likwidowały ich gniazda
oporu. Znacznym wsparciem dla ukraińskich oddziałów stanowiła milicja żydowska, która wzięła udział w walkach przeciwko
Janusz DACHNOWICZ
oddziałom polskim.
• lipiec 2014 •
10
Miłaków
29 czerwca br. w Miłakowie odbyła się bardzo podniosła uroczystość. Dzięki zabiegom proboszcza, ks. Ryszarda Mulawy, oraz
uprzejmości parafian, przed kościołem pojawiło się popiersie
św. Jana Pawła II. Poświęcenie pomnika uświetniła wystawa prac
plastycznych, wykonanych przez dzieci i młodzież z wioski. Tematem przewodnim wystawy był właśnie św. Jan Paweł II. Mieszkańcy Miłakowa i zaproszeni przez księdza goście podziwiali i
chwalili prace małych artystów. Wizerunki Ojca Świętego wykonane zostały metodą „dekupażu” na różnych powierzchniach i
przedmiotach. Oglądać można obrazy na deskach, ozdobnych
talerzach czy szklanych naczyniach, pokrytych wcześniej zwykłą
murarską strukturą. Przybyli na uroczystość sołtysi i radni naszej
gminy wyrazili chęć zaprezentowania wystawy w swoich miejscowościach, co bardzo ucieszyło jej twórców. By wypożyczyć
wystawę należy skontaktować się z Radą Sołecką ([email protected]).
Beata GÓRSKA
Heppening
14 czerwca br. na terenie Małomickiego Ośrodka Kultury odbył się happening w ramach akcji Ogólnopolski Głos Profilaktyki. Celem inicjatywy Głównej Komendy Policji jest promowanie mody na życie wolne
od uzależnień.
Podczas spotkania uczestnicy brali udział w festynie poświęconym problematyce uzależnień, podczas którego można było
zobaczyć sprzęt i metody pracy Policji, Straży Pożarnej, Straży
Granicznej, Żandarmerii Wojskowej czy Sanepidu. Atrakcją była
również możliwość przejażdżki gokartem w alko – goglach oraz
konkursy: wiedzy o bezpieczeństwie i udzielania pierwszej pomocy, a dla najmłodszych – kolorowanki i gry zręcznościowe z
nagrodami. Dodatkową atrakcją były pokazy walki, turniej rycerski, strzelanie z łuku oraz taniec średniowieczny w wykonaniu Bractwa Rycerskiego Ziemi Nadodrzańskiej.
Patrycja PLUTA – [email protected]
Wizyta w Gołębiewskim
W ramach unijnego projektu LLP Comenius „Bilet w jedną stronę do życia zawodowego” uczniowie klas hotelarskich żagańskiej „59” uczestniczyli w wizycie studyjnej w Hotelu Gołębiewski w Karpaczu, której celem było
szkolenie w zakresie funkcjonowania hotelu wysokiej klasy.
Wizyta była szkoleniem w zakresie funkcjonowania hotelu o wysokim standardzie i jednocześnie zwieńczyła dwuletnią pracę
nad stworzeniem wirtualnego Hotelu 59***. Żagańscy uczniowie mogli porównać jak wygląda stworzony przez nich wirtualny hotel z realiami hotelu pięciogwiazdkowego. W trakcie szkolenia pozyskali wiele interesujących i przydatnych informacji na
temat praktycznego funkcjonowania hotelu, wymagań kadrowych, organizacji stanowisk pracy w tak dużym kompleksie oraz
poznali, jakie są perspektywy rozwoju zawodowego.
Oprócz hotelu odwiedzono znany kompleks wypoczynkowy
Sandra SPA, gdzie manager zapoznała z tajnikami funkcjonowania tego typu placówki.
– Bogatsi o nową wiedzę i doświadczenia zakończyliśmy realizację międzynarodowego projektu, który z pewnością pomoże
uczniom w łagodnym przejściu na linii szkoła – praca zawodowa. – stwierdziła koordynatorka projektu Wioletta Sosnowska.
Jan SOSNOWSKI – [email protected]
Klasy mundurowe na
szkoleniu poligonowym
W dniach 23 do 26 czerwca br. 76 uczniów z klas I i II LO o profilu wojskowym oraz bezpieczeństwo publiczne
szkoliło się na żagańskim poligonie. Uczniowie klas mundurowych, wraz ze swoimi opiekunami: Grzegorzem Jankowskim, Łukaszem Cichanowiczem,
Krzysztofem Sieńko oraz Romanem Cechowskim, zakwaterowani byli na terenie Obozowiska Wagonowego Karliki. Dzień
zaczynał się o godzinie 6.00 porannym rozruchem. Szkolenie
odbywało się zarówno w godzinach przedpołudniowych, jak i
po południu.
Uczniowie
klas
wojskowych
z
dawnego
„Włókiennika”, dzięki
pomocy oficerów
i podoficerów z
patronackiej 34.
BKPanc. oraz kadry z obiektów
poligonowych,
sprawdzali swoje
umiejętności z zakresu strzelectwa
i obrony przeciwchemicznej, szlifowali samoobronę
i pierwszą pomoc.
Zajęcia były również prowadzone
na poligonowym
„ogródku saperskim”. Uczniowie
podczas szkolenia
poligonowego
rywalizowali
ze
sobą między innymi w biegu prze-
łajowym oraz innych konkurencjach sportowych. Wielu z nich
otrzymało awanse na wyższe stopnie uczniowskie, zgodnie z
wprowadzonym w szkole systemem awansowania uczniów klas
mundurowych.
Poza indywidualną walką o awans opiekunowie przygotowali
dla uczniów rywalizację między klasową. Współzawodnictwo
polegało na tym, że zespoły klasowe musiały odbyć bardzo
wyczerpujący marsz z Obozowiska Wagonowego na Strzelnicę
Piechoty i z powrotem (łącznie około 7 km). Uczniowie maszerowali w pełnym umundurowaniu, niosąc na plecach wszystko
to, co zabrali ze sobą na poligon. Dodatkowym utrudnieniem
było to, że każda klasa musiała przemieszczać się niosąc na noszach poszkodowanego oraz dźwigając jego ekwipunek. Walka
była bardzo zacięta. Uczniowie maszerowali, biegli (bo liczył się
czas) i czołgali się, niosąc, a czasami ciągnąc lub pchając, wszystko to, co ze sobą zabrali. Chłopcy nieśli na noszach dziewczyny
i pomagali im dźwigać plecaki, silniejsi i wytrzymalsi pomagali
słabszym i kontuzjowanym. Wraz z grupami maszerowali i biegli
opiekunowie sprawujący nadzór oraz wychowawcy poszczególnych klas, którzy, jako członkowie grupy, mieli prawo do pomocy swoim wychowankom.
Wszyscy zgodnie, choć niesamowicie wyczerpani pracowali
na sukces klasy wiedząc, że o wyniku marszu zadecyduje czas
ostatniego z grupy, który przekroczy linię mety. Ostatecznie, w
zmaganiach zwyciężyła grupa łączona – kl. I i II LO wojskowa
oraz II bezpieczeństwo publiczne, pokonując cały dystans w czasie krótszym niż 1 godzina. Pozostałym klasom pokonanie trasy
zajęło kilkanaście minut dłużej. Warto zaznaczyć, że w szkoleniu
poligonowym dużą grupę stanowiły dziewczyny. Pomimo tego,
że szkolenie było bardzo intensywne, a na wypoczynek nie było
zbyt dużo czasu, humory dopisywały nawet podczas nocnego
alarmu połączonego z wymarszem.
Grześ
• lipiec 2014 •
Zlot żołnierzy garnizonu Żagań
13 czerwca br. uroczystą mszą świętą w intencji żołnierzy i pra­cowników wojska 1. Drezdeńskiego Korpusu
Pancernego WP i 29. Pułku Piechoty oraz organizatorów zlotu – Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy 29. Pułku,
Stowarzyszenia Żołnierzy i Pracowników Wojska 3. Drezdeńskiego Pułku Czołgów Średnich, Związku Żołnierzy
WP oraz Stowarzyszenia 11. bdow - rozpoczął się Zlot Żołnierzy Garnizonu Żagań.
wa, Bydgoszczy, Ostrowa
Wlkp. oraz Drzonkowa. W
uroczystości wziął udzial
poczet sztandarowy 10.
BKPanc wraz z kompanią
honorową oraz orkiestra
wojskowa.
Mszę św. od­prawił proboszcz Parafii Wojskowej pw. Matki Bożej
Hetmanki Żołnierza Polskiego w Żaganiu, ks. kapelan ppłk Grzegorz Krupski. Następnie pod tablicą upamięt­niającą 22. pcz i 3.
pcz oraz „pułkowym” po­mnikiem stojącym na pI. im. 3. Drezdeńskiego Pułku Czołgów Średnich zostały zło­żone wiązanki kwiatów. Następnym etapem uroczystości była zbiórka na Skwerze
Czołgisty zorganizowana dzięki bardzo dużemu zaangażowaniu
dowódcy dywizji 11. LDKPanc gen. bryg. Jarosława Miki, żołnierzy i pracowników oraz 34. BKPanc.
W ceremonii udział wzięli: starosta Powiatu Żagańskiego Anna
Michalczuk, burmistrz Miasta Żagań Daniel Marchewka, przedstawiciel dowódcy dywizji ppłk Stanisław SokołowskI, byli dowódcy 11. Dywizji: prezes FOPP gen. bryg. rez. Zbi­gniew Szura,
gen. dyw. rez. Janusz Ornatowski, gen. dyw. rez. Adam Rębacz,
w zastępstwie dowódcy 34. BKPanc płk Wiesław Marszałek, dowódca 11. bdow ppłk Dariusz Lesiuk, wiceprezes Ogólnopolskiego Klubu Kombatantów 1. Drezdeńskiego Korpusu Pancernego WP płk w st. spocz. Eugeniusz Praczuk, prezesi spółek, władze gminne oraz wielu innych znamienitych gości. Na uroczystość przybyli także byli żołnierze, pracownicy wojska, weterani
i kombatanci oraz ich rodziny. Razem wzięło udział około 300
osób, w tym 50 gości, 70 żołnierzy i pracowników wojska oraz
120 człon­ków i sympatyków stowarzyszeń, którzy przyjechali z
Warszawy, Wrocławia, Poznania, Sanoka, Zielonej Góry, Legnicy,
Żar, Kudowy Zdrój, Nysy, Krosna Odrzańskiego, Gliwic, Głogo-
Andrzej Miernicki został
mianowany na stopień
majora. Awanse na kolejne stopnie wojskowe, w
korpusie podoficerskim,
otrzymali m.in.: Zdzisław
Gołębiowski, Antoni Grygorcewicz, Tadeusz Szmagier, Edward Sitnicki, Jan
Bartyzel, Józef Szmidt,
Lech Barański, Stanisław
Kowalski, Mieczysław Jasiński. Uroczystości na Skwerze Czołgisty zakończył Apel Pamięci Oręża Polskiego. Kompania honorowa oddała salwę honorową, po czym delegacja Zlotu złożyła wieńce pod pomnikami generała Stanisława Maczka i
czołgistów 1. Drezdeńskiego Korpusu Pancernego.
Kulminacyjnym punktem Zlotu było odsłonięcie i poświęcenia
pomnika „Żołnierzom i Pracownikom Wojska Żagańskich Jednostek WP”. Pomnik powstał dzięki dużemu zaangażowaniu burmistrza Daniela Marchewki, starosty Anny Michalczuk, MPOiRD,
Granit STRZEGOM S. A. oraz darczyńcom – członkom stowarzyszeń, byłym żołnierzom i pracownikom wojska. Uroczystego
odsłonięcia pomnika dokonał mjr w st. spocz. Jan Nieciecki (najstarszy żołnierz 29. Pułku Czołgów), któremu asystowali: ppłk w
st. spocz. Władysław Kronenberger (żołnierz 22. Pułku Czołgów),
płk w st. spocz. Julian Dyrkacz (przedstawiciel Związku Żołnierzy
WP) oraz prezesi żagańskich stowarzyszeń - organizatorów zlotu. Pomnik poświęcił ks. kapelan ppłk Grzegorz Krupski.
W Sali Kryształowej Pałacu Książęcego odbyło się spotkanie
uczestników Zlotu. Spotkanie uświetniły występy zespołu folklorystycznego, dzieci i młodzieży z Brzeźnicy oraz zespołu „Czarne Pantery” działającego przy Klubie Wojskowym 11. LDKPanc.
Wieczorem w Ho­telu „Willa Park” Haliny i Jana Okapców, rozpoczęło się spotkanie towarzyskie.
Andrzej MIERNICKI – [email protected]
Rondo Żarskich Saperów
Żarskie obchody 69. rocznicy zakończenia II wojny światowej zbiegły się z uroczystym nadaniem jednemu z
rond imienia „Żarskich Saperów”. Inicjatorem tego aktu było Stowarzyszenie 42. pułku zmechanizowanego i
11. Brygady Zmechanizowanej kierowane przez ppłk. rez. Krzysztofa Polusika. Inicjatywa ta zyskała przychylność wielu żaran oraz władz miasta.
perów poległych w Żarach u schyłku ostatniej
wojny i w latach powojennych. W akcie odsłonięcia tablicy na dotąd
bezimiennym rondzie
uczestniczył burmistrz
Żar, Wacław Maciuszonek, i długoletni dowódca żarskich saperów płk
w st. spocz. Zbigniew
Paprzycki. W uroczystości udział wzięło wielu
byłych żołnierzy, którzy
zapisali piękne karty historii dawnego żarskiego garnizonu, w szczególności rozdziałów dedykowanych wojskom
inżynieryjnym.
Rondo zostało dedykowane żarskim saperom z nieistniejących
już dawnych żarskich oddziałów: 16. batalionu saperów, 42.
pułku zmechanizowanego i 11. Brygady Zmechanizowanej.
Jest ono wyrazem szacunku dla dokonań saperów, którzy przez
wiele lat przyczyniali się do przywracania bezpiecznego życia
mieszkańców Żar. Uroczystość zapoczątkowała chwila skupienia na miejskim cmentarzu, gdzie spoczywają prochy m.in. sa-
Spotkanie w Domu Kultury Kresowej „Orzeł Biały”, prelekcja na
temat udziału 16. batalionu saperów w wielkiej operacji rozminowania kraju oraz tradycyjna żołnierska grochówka zakończyły
uroczystości rocznicowe.
Waldemar KOTULA – [email protected]
Foto: H. Gola
11
Książka
o 29. pułku
70. rocznica powstania pułku to dla „Stowarzyszenia
Byłych Żołnierzy 29. Pułku” dobra okazja, by przypomnieć ludzi, którzy tworzyli historię 29. Pułku Piechoty, 29. Zmotoryzowanego Pułku Piechoty, 29. Pułku
Czołgów Średnich i 29. Pułku Zmechanizowanego.
Tego zadania podjęli się: Bogdan Aleksander (zebrał
i opracował zdjęcia oraz materiały źródłowe), Henryk
Borecki (przewodniczący Komitetu Redakcyjnego),
Edward Derylak (dokonał opisów zdjęć) oraz Marek
Kwiatkowski (przygotował zdjęcia).
Począwszy od 6 października 1944 r. – rozpoczęcia w Rzeszowie
formowania 29. Pułku Piechoty – do 1992 roku, kiedy 120. Husarski Pułk Zmechanizowany został przeniesiony do Świętoszowa.
Czarnobiałe fotografie wydanego albumu zatrzymują w kadrze
istotną część życia w koszarach i na poligonach na przestrzeni
półwiecza istnienia 29. pułku pod różnymi nazwami i w odmiennych strukturach organizacyjnych. Książka jest podzielona na
trzy części. Pierwsza – rys historyczny, druga – pogrupowane
chronologicznie dekadami zdjęcia z życia pułku, trzecia – historia Stowarzyszenia.
Wiele wysiłku i trudu kosztowało dotarcie do byłych żołnierzy
pułku i ich rodzin, wypożyczenie zdjęć i wykonanie ich duplikatów. Dużo czasu poświęcono na przygotowanie opisów zdjęć,
aby właściwie odczytać stopnie wojskowe (nie zawsze na zdjęciach widoczne), odnaleźć w pamięci niektóre imiona i nazwiska oraz czas zatrzymany w kadrze. Dołożono wielu starań, żeby
wszystko się zgadzało.
„Mamy oczywiście świadomość, że nie ustrzegliśmy się pomyłek
i błędów (oby ich jak najmniej!); tych, których one dotknęły, jak
również ich rodziny i bliskich, serdecznie przepraszamy. Tylko tyle
możemy zrobić. Żywimy nadzieję – jakkolwiek zabrzmi to nieskromnie – że niniejsza album dla wielu będzie źródłem refleksji i
wspomnień” – napisał zespół autorski. Dystrybucja albumu pod
adresem e-mail: [email protected]
Spotkanie
Red.
30 czerwca 2014 r. w Klubie Wojskowym 11. Lubuskiej
Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu, dowódca dywizji, gen. bryg. Jarosław Mika, spotkał się z prezesami miejscowych organizacji byłych żołnierzy i pracowników wojska – organizatorami „Zlotu Żołnierzy
Garnizonu Żagań”.
W dowód wdzięczności za okazaną pomoc podczas organizacji
Zlotu gen. bryg. Jarosław Mika został uhonorowany przez prezesów okolicznościowym ryngrafem oraz rzeźbą „Diabła 3. pcz”,
wykonaną przez Jerzego Kupczyka, które wręczył prezes „Stowarzyszenia 3. Pcz” Stefan Kozak. Ponadto prezes Stowarzyszenia 29. Pułku, Henryk Borecki, przekazał pisemne podziękowanie za wspieranie obchodów 70. rocznicy utworzenia 29. Pułku
Piechoty oraz wręczył wydany tuż przed uroczystością album pt.
„Dwudziesty Dziewiąty w obiektywie”.
kptam
• lipiec 2014 •
12
Mistrzowie
są wśród nas
Piotr Białkowski, z urodzenia mieszkaniec Szprotawy
związany z miastem nie tylko miejscem zamieszkania,
lecz także pracą i miejscem gdzie zrodziła się jego pasja. Jedna z tych pasji, które nie umierają wraz z dziecięcymi marzeniami, lecz siedzą głęboko w człowieku
i przypominają o sobie.
To już 25 lat w Rokitnie!
21 czerwca 2014 r. Rokitno. Setki wiernych (szczególnie tych z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej) zmierzają
w jedno miejsce. Pieszo, samochodem, rowerem, autokarem. Nie ważne jak, ważne, w jakim celu. A cel był warty trudów podróży. W końcu nie co dzień można świętować 25-lecie koronacji obrazu Matki Bożej Cierpliwie
Słuchającej, Rokitniańskiej, a przy okazji dziękować za kanonizację Papieża Polaka – Jana Pawła II, który to
właśnie Obraz ten koronował.
Wszyscy piesi pielgrzymi, także z Zielonej Góry i Gorzowa, nocowali w seminarium w Paradyżu. Z tego miejsca ponad 200
osób wspólnie ruszyło do Rokitna w sobotę rano. W piątek
przed głównymi uroczystościami spotkała się też młodzież na
wspólnych modlitwach i rozmowach, m.in. o przygotowaniu do
Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 r. W sobotę rano
była możliwość wzięcia udziału w nabożeństwach maryjnych w
bazylice w Rokitnie, a także wysłuchania katechezy ks. Piotra
Pawlukiewicza. Odmawiano także różaniec.
Główny punkt uroczystości – msza święta, rozpoczął się w samo
południe od odśpiewania litanii do Matki Bożej Rokitniańskiej.
Mszy przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce, abp Celestino Migliore.
„18 czerwca 1989 r. został ukoronowany wizerunek Matki Bożej od
trzech stuleci czczony na tych ziemiach zachodnich, na znak więzi
i wdzięczności – przypomniał na początku bp Stefan Regmunt.
- Było to też pierwsze dziękczynienie za dar odzyskanej wolności.”
25 lat temu za Koronację Obrazu odpowiedzialny był ówczesny
biskup naszej diecezji, dziś arcybiskup, Józef Michalik. To on wygłosił uroczystą homilię.
„Jan Paweł II pobłogosławił korony na skroni Matki Bożej Rokitniańskiej. Kiedy także własnoręcznie podpisał błogosławieństwo
ze słowami «Matko, cierpliwie słuchająca, módl się za nami», wtedy mówił: «Pięknie nazywacie tę waszą Matkę Bożą, bo to jest tytuł
bardzo głęboki w treść. Ona słucha Słowa Bożego, słucha Jezusa,
słucha Boga, ale cierpliwie słucha również nas»” – powiedział abp
Michalik. O godzinie 15 rozpoczął się koncert Arki Noego, który porwał
do tańca wiele dzieci, mimo deszczu, który towarzyszył obchodom od samego rana, dając tylko krótkie chwile na przebłyski
00
Piotr zawsze pasjonował się motoryzacją, marzył o wyścigach i
karierze kierowcy rajdowego, aż w 2011 r. już, jako dorosły mężczyzna wyjeżdża na rajd do Maroka.
– Chcesz powiedzieć, że kupiłeś samochód, zebrałeś ekipę i pojechaliście na rajd?
– Tak właśnie było, startowaliśmy w tym samym rajdzie, co Adam
Małysz i byliśmy najlepiej przygotowaną logistycznie ekipą w tym
rajdzie. Inni doświadczeni zawodnicy przychodzili do nas i korzystali z naszego zaopatrzenia – opowiada ze śmiechem Piotr.
Potem było już tylko lepiej. Panowie nie tylko byli jeszcze lepiej
przygotowani, ale odnosili kolejne sukcesy.
Oficyna Wydawnicza
DEKORGRAF,
Żagań 2008 r.,
ISBN 978-83-918662-2-X
Uczestnicy pielgrzymki Gminy Brzeźnica z gwiazdą polskiej
estrady ELENI po uroczystości w Rokitnie.
Słońca. Nie przeszkadzało to jednak nikomu, kto na uroczystości
przybył zadowolony, z zamiarem podziękowania Bogu i Maryi za
kanonizację Jana Pawła II i wszelkie inne łaski, które do spotkały.
Agnieszka Najdek – [email protected]
Rok 2012 przyniósł miejsce na podium w Trans-Ghotica, I miejsce w MT Rolly, oraz I i III m. w rajdach amatorskich. W tym samym roku Piotr Białkowski startował w Mistrzostwach Świata w
Szczecinie, gdzie również zajął I m., a w klasyfikacji generalnej
mistrzostw uplasował się na 8 pozycji, oczko wyżej od Krzysztofa Hołowczyca.
zarządzania i wydawać by się mogło nie pozwala na inne zajęcia. Pytany o to jak udaje mu się pogodzić działalność firmy z tak
kosztownym i czasochłonnym hobby Piotr odpowiada: – Udział
w rajdach motywuje mnie do skutecznego i efektywnego zarządzania firmą, a dzięki firmie mogę rozwijać swoją pasję i jeździć na
rajdy.
Rok 2013 obfitował w kolejne sukcesy: w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych zdobył tytuł Mistrza
Polski i wicemistrza Europy w Grupie TH.
Ponadto Piotr nie odmawia udziału w różnego rodzaju imprezach, by uświetnić je swą obecnością i pojazdem, tak jak miało
to miejsce podczas Pikniku Rodzinnego w kwietniu organizowanego przez 34. BKPanc na Placu Ćwiczeń Taktycznych, gdzie
wielu uczestników mogło poczuć się jak pilot samochodu rajdowego, o czym pisaliśmy w jednym z poprzednich numerów.
Piotr Białkowski, na co dzień jest właścicielem i prezesem firmy
Bewa specjalizującej się w produkcji betonowych elementów
wielkogabarytowych. Praca w tym wymiarze i na tym stanowisku wymaga ogromnego zaangażowania, czasu, umiejętności
Tamara PAŁKA-ZAKRZEWSKA – [email protected]
Żagań kreską malowany
Książka „Żagań kreską malowany” jest zbiorem
zawierającym 36 grafik Żagania wykonanych przez
artystę plastyka Panagiotisa Karagiorgisa, a opisanych przez żagańskiego regionalistę Zbigniewa
Popiela. Jest ona swoistym przewodnikiem polsko
– niemieckim ukazującym najcenniejsze zabytki nad bobrzańskiego grodu, ze wskazaniem ich
umiejscowienia w planie miasta.
Rodzice Takisa przyjechali do Polski z Grecji, jako
emigranci polityczni. Artysta urodził się i wychował w Legnicy. Wykształcenie plastyczne pobierał
w Grecji i Wrocławiu. Od wielu lat związany jest z
Żaganiem, a jego ulubionym tematem są żagańskie zabytki i motywy architektoniczne. Spośród
technik malarskich najbardziej odpowiadają mu
akwarela i olej. Wszystkie grafiki zawarte w książce
łączą w sobie zarówno spojrzenie obiektywne, jak i
osobiste wrażenia autora.
sos
Panagiotis Karagiorgis (po lewej) w towarzystwie wydawcy jego grafik,
Jana Sosnowskiego podczas wernisażu i promocji książki.

Podobne dokumenty