Twarz z telewizji i kina

Transkrypt

Twarz z telewizji i kina
Twarz z telewizji i kina
W serialu „Czas honoru” - żołnierz, w „Historii Roja”- dowódca ukrywających się partyzantów, w
„Bitwie warszawskiej 1920” - oficer, w „Biegnij chłopcze, biegnij” - starszy brat głównego bohatera,
w „Układzie zamkniętym” - antyterrorysta, kurier wojskowy w „Mieście 44”, a w najnowszym filmie
„Karbala” - tajny agent amerykańskich sił specjalnych. Między innymi te role zagrał Krzysztof
Chromiński, aktor z Bełchatowa, który gościł w starostwie.
Na spotkaniu z wicestarostą Grzegorzem Gryczką oraz lokalnymi mediami opowiedział o swojej
karierze zawodowej i planach na przyszłość.
K.B.: Wicestarosta Grzegorz Gryczka dziękując Ci za przybycie na spotkanie powiedział, że jesteś
dowodem na to, że marzenia się spełniają...
Krzysztof Chromiński: Fakt, od dziecka marzyłem żeby występować czy to w teatrze, czy w filmie,
brałem udział w przedstawieniach, teatrzykach szkolnych, często chodziłem do kina i marzyłem,
żeby kiedyś znaleźć się jednak po drugiej stronie ekranu i to mi się udało. Kończąc technikum
hotelarskie wiedziałem, że jednak swoją karierę zwiążę z filmem i temu podporządkowałem swoje
życie. Brałem udział w castingach, poszedłem do łódzkiej „filmówki”, gdzie szkoliłem się w kierunku
aktorstwa filmowego, telewizyjnego i aktorskiego. Po pięciu latach od opuszczenia jej murów mam
już na koncie spory dorobek produkcji, filmów, seriali, paradokumentów, w których brałem udział,
grając mniejsze, czy większe role. Trzeba wierzyć w swoje marzenia, realizować swoje plany, nie
oglądać się, co inni powiedzą, to recepta na sukces.
Na castingi zgłasza się zawsze wielu chętnych, jak udaje Ci się wygrywać?
K. Ch.: Casting jest pierwszym etapem, gdzie można dostać szansę i trzeba tam dać z siebie
wszystko, dobrze się przygotować, aby przekonać reżysera, że jest się tym najwłaściwszym do danej
roli. Trzeba mieć pomysł na pokazanie żądanej postaci czy zachowania, nieraz można zrobić coś
nieobliczalnego, co zaskoczy oceniających, ja na przykład kiedyś rozbiłem krzesło, tak wczułem się
w rolę. Oczywiście rolę dostałem. Konkurencja wśród młodych aktorów jest duża, ale ja się nie
oglądam na innych, robię swoje, zawsze wierzę w swoje umiejętności, może czasem aż zanadto, ale
przynosi to dobre rezultaty.
Wiele z Twoich ról to postacie „twardzieli”, czy preferujesz właśnie takie aktorstwo?
Wynika to z tego, że oprócz filmu interesuje mnie sport, chodzę na siłownię, trenuję sporty walki.
Gdy zaczynałem przygodę z aktorstwem reżyserzy widząc moja sylwetkę obsadzali mnie w rolach
bandytów, kiboli, więźniów. Spełniam się w tych rolach być może jeszcze z jednego powodu.
Dorastałem w dzielnicy o nie najlepszej reputacji, na co dzień miałem do czynienia z różnymi
„wyczynami” moich kolegów, więc teraz zagranie na ekranie sceny bójki jestem dla mnie łatwe
(śmiech). Moim idolem filmowym jest na przykład Jason Statham, lubię więc sceny akcji,
kaskaderskie, pościgi, a nie nudne jak role braci Mroczków (znów śmiech). Miałem też
„delikatniejsze” role, księdza, geja, ale najlepiej czuję w scenach dynamicznych, lubię komuś na
planie „przyłożyć”. Moim marzeniem jest zagranie roli Jamesa Bonda, choćby polskiego.
Dziękujemy Ci za przybycie i życzymy wielu pierwszoplanowych ról!
K.Ch.: Ja dziękuję za to, że starostwo mnie zauważyło i doceniło, jest to dla mnie ważne. Trzymajcie
za mnie kciuki w najbliższych dniach, bowiem jestem nominowany do Odkrycia Roku na
warszawskim Festiwalu Filmowym, mam nadzieję, że pokonam pozostałych pięciu konkurentów.
Krzysztof Borowski
Rzecznik Prasowy
Starostwo Powiatowe w Bełchatowie