KATEGORIA KOBIET [podpis] Paweł KWAŚNIEWSKI

Transkrypt

KATEGORIA KOBIET [podpis] Paweł KWAŚNIEWSKI
KATEGORIA KOBIET
[podpis] Paweł KWAŚNIEWSKI; Fot. Kuba Atys
MAGAZYN nr 3 dodatek do MAGAZYN, dodatek do Gazety Wyborczej nr 17, wydanie z dnia
21/01/1994 , str. 12
FOTOREPORTAŻ
Sędziowie nie zaliczyli mi boju! - Emilka pada z płaczem na podłogę. - W tych zawodach każda
będzie miała dziewiczy rekord. Rozgrywamy pierwszy oficjalny turniej w tej konkurencji - mówi
jeden z arbitrów
Towarowa waga, na którą kolejno wchodzą dziewczyny, pamięta czasy, gdy w osiedlowym
warzywniaku kupowano wszystko półhurtem. Wagę zasłania parawan, jego drewnianą konstrukcję
obito wyblakłym dywanem.
- Kobiety startują w siedmiu kategoriach wagowych - objaśnia Zdzisława Szatkowska, sędzia
zawodów, która pełni nadzór za zasłoną - dziś jednak wszystkie wystąpią razem. Za mało ich, by
rozegrać poszczególne kategorie.
Każdy dekagram jest ważny - turniej będzie punktowany według przelicznika Sinclaira. O wyniku
decyduje stosunek podniesionych kilogramów do masy ciała.
Niektóre zawodniczki, by były lżejsze, rozbierają się do majtek.
Twórcy historii
Nad areną sportowych zmagań powieszono niebieski transparent z napisem: I Ogólnopolski Turniej
w Podnoszeniu Ciężarów w Kategorii Kobiet O Puchar Burmistrza Miasta Malborka.
Na zapleczu, w pokoju sędziowskim, standard z ubiegłej epoki: mineralna, słone paluszki,
spodeczki zamiast popielniczek. Dystyngowani działacze z centrali otwierają butelki metodą kapsel
o kapsel.
- Tworzymy tu historię - mówi Ryszard Olszewski, sędzia główny. - To pierwsze takie zawody w
Polsce, więc proszę o sprawne prowadzenie imprezy. Publiczność po godzinie może się znudzić.
"Iskra" za trzy stówy
Przyjechały z Koszalina, Konstantynowa, Łodzi, Kunowa.
- Szkoda, że nie dotarły dziewczyny z Legii Warszawa - mówi Joanna Bednarska z klubu "Żuławy"
Nowy Dwór Gdański. - Podobno są niezłe. Do tej pory startowałyśmy tylko w swoich okręgach,
więc się jeszcze nie znamy.
Sekcję kobiet w [Polski Zw. Podnoszenia Ciężarów] zarejestrowano dopiero w lipcu zeszłego roku.
W Polsce ciężary trenuje 70-80 niewiast.
Do malborskiego turnieju trenerzy wystawili 13 zawodniczek. Najmłodsza ma 14 lat, najstarsza prawie 18. Najlżejsza waży 45,9 kg, najbardziej postawna - 88,1.
Nagrodę za zgłoszenie największej liczby zawodniczek otrzymał Franciszek Bochenek, trener
"Iskry" Białogard. Za pięć sportsmenek - torba sportowa warta trzy stówy.
Nogi mi drżą
- Było zapotrzebowanie, dziewczyny same przychodziły, prosiły, więc rok temu wziąłem je do
swojej grupy - mówi Marek Piotrowski, trener [łódźkiego] ŁKS. - Jesteśmy jeszcze daleko za
światem.
Franciszek Bochenek na ostatnich Mistrzostwach Świata Weteranów w Atlancie (kat. 64 kg) zdobył
złoty medal. Z jego słów przebija doświadczenie: - Nie można za bardzo obciążać organizmów, ale
praktycznie trening kobiet nie różni się od ćwiczeń mężczyzn. Ten sport, gdy się nie przesadza, nie
jest urazowy. Musimy pracować powolutku. Poza tym społeczeństwo nie jest jeszcze
przyzwyczajone - traktuje ten sport z przymrużeniem oka.
Bilety po dwie dychy, na widowni brak wolnych miejsc: rodziny z dziećmi, heavymetalowcy, kilku
podpitych facetów, jakieś nastolatki.
Za kulisami rozgrzewka.
Dziewczyny robią szpagaty, sapią, dźwigają sztangi. Filigranowi trenerzy korygują ułożenie dłoni,
masują nogi, dodają otuchy.
- Trenerze, pomocy! - szepce Beata Bil - mam taką tremę, że mi nogi drżą.
Sekretarz generalny PZPC Andrzej Matusiak do zawodniczek: - Życzę wam, aby wasze sukcesy
były takie same jak polskich ciężarowców.
Przemilcza fakt, że Polacy nie wystartowali w ostatnich mistrzostwach świata w dalekim
Melbourne. Przez rok muszą pauzować na międzynarodowych imprezach. Powód - doping.
Barwy walki
Rwanie.
- To turniej podnoszenia jedną ręką, czy jak? - głośno komentuje wagę sztangi jakiś długowłosy z
widowni.
- Trenerze, na pomost nie wyjdę, bo oni się śmieją - w oczach [Magdalena Wysocka], zawodniczki
z Białogardu, widać przerażenie.
Dziewczyny zaczynają od 25 kilogramów. Jednak z czasem gryf pstrzy się kolorowo - każdy
odważnik ma inną barwę.
- Sędziowie nie zaliczyli mi boju! - krzyczy Emilka i pada z płaczem na podłogę.
- Grupowo przegramy! - jedna z siłaczek jest załamana po spalonym boju koleżanki z drużyny.
Jakaś sportsmenka przerzuca sztangę za plecy (zaciska usta w kreskę), inna siada pod ciężarem
(kładzie się na pomoście i w ryk), jeszcze inna z radości, że wyrwała ciężar, rzuca go z wyżyn
uniesionych ramion wprost pod swoje nogi (skacze po arenie). Sędzia daje ostrzeżenie.
Za kulisami rewia mody i pełny makijaż. Zawodniczki ubrane w kolorowe szorty z lycry, T-shirty,
adidasy. Emilka, najmłodsza atletka - ósmoklasistka, na piersiach nosi olbrzymią hipisowską
pacyfę. Kilka dziewcząt w profesjonalnych strojach: "wełniak" (spodenkokoszulka) i ciężarowe
buty na małym obcasie.
Początkowo żądna krwi widownia zmienia się nie do poznania - kibice wybierają swoje faworytki,
dopingują je, oklaskują.
Alina Pożoga z LZKS Stal Kunów wyrywa 42,5 kg, Beata Bil - 30, ale Beata prowadzi, bo jest
lżejsza.
Przerwa.
Na estradzie tańczy młodzieżowy zespół "Temperament". Kilka nastolatek ma wyraźnie wypchane
biustonosze.
Palą za docisk
Podrzut - sztangę należy wrzucić na piersi, potem skok w rozkrok, gryf nad głowę, złączyć nogi i
tak wytrzymać kilka sekund.
- Nie można sztangi dociskać, bo za to sędziowie palą - wyjaśnia spiker. Na wizytówce ma napis
"spayker".
Za kulisami trochę spokojniej - trenerzy mają więcej czasu na taktykę. Wciąż jednak spod ścian
słychać pochlipywania.
- Ćwiczę trzy, cztery razy w tygodniu - mówi [Anna] Ławrynowicz, na co dzień uczennica szkoły
rolniczej w Bartoszewicach. - Najpierw jest rozgrzewka, potem gramy w piłkę, kilka minut na
atlasie i normalne dźwiganie.
Zaczynały podobnie - ojciec przyprowadził (dużo dziewczyn ma tatusiów-trenerów), kolega
namówił, chciały zaimponować w klasie, stracić kilka centymetrów w talii.
- Zresztą, co robić w takich zapadłych dziurach jak moja - mówi zawodniczka z Białogardu.
Trenują razem z chłopakami. Joanna Bednarska, uczennica zasadniczej szkoły handlowej w
Nowym Dworze Gdańskim, zwierza się: - Początkowo trochę się krępowałam, ale namówiłam inne
koleżanki i teraz raźniej.
Szklane oko arbitra
Fotograf PAP-u ustawia jedną z zawodniczek, by zrobiła grymas wysiłku. Będzie lepsze zdjęcie.
Na pomoście może mieć takich fotek na pęczki. W podrzucie atletki "idą w większe fajery", więc
twarze wykrzywiają się naturalnie.
Sędziowie są dosyć pobłażliwi - nie widzą wielu błędów technicznych. Co chwilę kilku z nich
wychodzi na zaplecze. Wracają do zajęć wolniej i ze szklanymi oczami.
Alina Pożoga podrzuca dwa duże żółte i dwa małe czerwone krążki. W dwuboju - 100 kg.
Wygrywa.
W dalekim Melbourne mistrzyni świata podnosi ciężar prawie dwa razy większy.
Bój burmistrza
Za kulisami, w pustej już sali treningowej, [burmistrzowie] Malborka Tadeusz Cymański podchodzi
do sztangi. Wszystkie mięśnie napięte. Żelastwo nawet nie drgnie. Na sztandze 35 kg.
[podpisy pod foto]
Komentuje kibic: "To nie kwestia ciężaru. One walczą z techniką. Widać, że krótko trenują"
Franciszek Bochenek, trener "Iskry" Białogard: "Urwanie głowy z tymi dziewczynami, ambicja je
zje"
Na sąsiedniej stronie u góry: podrzut - "atletki idą w większe fajery", więc twarze wykrzywione są
naturalnie;
Na dole: trener stoi dziwnie pochylony - sprawdza, czy gryf "idzie do góry w pionie"
Alina Pożoga, zwyciężczyni turnieju: "chcę zostać mistrzynią świata"
Paweł KWAŚNIEWSKI; Fot. Kuba Atys
RP-DGW_D