Rozdział Dwudziesty Piąty „Bliskość dwóch
Transkrypt
Rozdział Dwudziesty Piąty „Bliskość dwóch
Rozdział Dwudziesty Piąty „Bliskość dwóch siostrzanych serc” By Rick Wszystko zaczęło się dopiero w nocy kiedy to miałam trochę czasu dla siebie, usiadłam na łóżku z pod niego wyciągnęłam dużą pokaźną paczkę pampersów spoglądając na Lili niepewnym wzrokiem która była tak uradowana od ucha do ucha że nie mogłam przestać na nią patrzeć ale w końcu trzeba było przerwać tę słodką chwilę. - Liluś, jesteś pewna ja sama już nie wiem czy tego chce? - odparłam niepewnie. - Znowu chcesz się wykręcać - westchnęła Lili, stanęła naprzeciwko mnie i złapała za moje ręce patrząc w oczy. - Nie.. nie wiem, czy już chce niedługo będę pracowała nie wiem - poczułam jak w moich oczach pojawiają się świeże krople, wypływające przez powieki. - Ula, pamiętaj wiek to tylko liczba, nie ważne czy masz dwa lata czy dwadzieścia ważne jest to co czujesz w sercu - mówiła Lili. - No dobrze tylko się nie śmiej dobra? - zapytałam, pewnie chwytając paczkę którą po chwili rozrywałam z głośnym szelestem. Spoglądając na pieluchy moje serce, zaczęło bić szybciej nie wiedziałam czy to ze szczęścia a może ze strachu. Dla mnie liczyło się teraz tylko jedno że Lili jest szczęśliwa nie mogłabym znieść więcej jej łez. Zaczęłam od zdjęcia bielizny którą rzuciłam na podłogę blisko łóżka Powoli i spokojnie rozłożyłam pieluchę na łóżku, następnie moje pośladki przeniosła na ten niesamowicie puchowy materiał, powoli i zgrabnie przyciągnęłam do siebie przód pieluchy oraz zapięłam ją rzepami. Kiedy to już zapieluchowałam się, usiadłam na łóżku miękkość materiału i to lekkie zgrubienie pomiędzy nogami, dawało mi przyjemność którą znałam i tęskniłam. - Jak pięknie się prezentujesz - Lili mówiła mierząc mnie swoimi oczętami. Złapałam żart Lili i zaczęłam się obracać powoli oraz chodzić w koło pokoju jak na jakimś pokazie mody. - Lili, a wiesz kto jest słodki jak śpi? - zaśmiałam się, całując ją w czoło. - Yy, nie wiem ty? - odparła Lili. - Oczywiście że ty głuptasie, jesteś tak słodka że bym cię schrupała. - śmiałam się, łaskotając Lili. - ... Przestań, no dobrze jestem słodka. - mówiła między śmiechem Lili. Spoglądając na nią mogłam zauważyć że jej policzki zaczęły się rumienić na to określenie, zaczęłam powoli ziewać to samo zrobiła Lili tylko dodatkowo jeszcze zaczęła pokładać się na moje ramię, powoli złapałam Lili pod pachy i przeniosłam do łóżka, gdzie ułożyłam na poduszeczkę, Lili spojrzała na mnie i zaczęła lekko kaszleć. - Zapomniałam masz rację Lili, śpij słodko za chwilkę wracam. - zaśmiałam się nieco głośniej. Udałam się powoli do przedpokoju ukradkiem gdzie sięgnęłam do swojej kurtki na wieszaku i powoli wyciągam z jednej z kieszeni małego pluszowego słonia był cały niebieski z którym wróciłam do łóżka kładąc się obok Lili która nie spała ale była lekko podenerwowana. - Co się stało, chcesz słonika? - mówiąc to wkładam Lili małego różowego słonika pod ramię. Patrząc pod kołdrę i na pieluchę ręka powoli przesuwałam mi się w jej stronę najpierw po brzuchu aż do pępka, gdzie powoli wchodziła sama do pieluchy następnie do zakamarka mojej muszelki którą, zaczęłam powoli masować, zwiększając tempo zaczęłam sobie wyobrażać że leżę w łóżeczku i czekam na mojego księcia który zaraz przyjdzie mnie przewinąć taka chwila nie mogłam trwać dłużej zaczęłam wypełniać moją pieluchę, zapomniałam o Lili momentalnie spojrzałam całe szczęście spała już przytulając różowego słonia ułożyłam się na prawym boku i zasnęłam to była jedna z najlepszych nocy.