0DUNHWLQJ ZbREUD]NRZ\P ĂZLHFLH
Transkrypt
0DUNHWLQJ ZbREUD]NRZ\P ĂZLHFLH
czerwiec 2013 6 0DUNHWLQJ ZbREUD]NRZ\PĂZLHFLH WHNVW%DUEDUD)UÈWF]DN5XGQLFND &]\ZLHFLHĝHbQDSU]HïRPLHbUSDGïQRZ\UHNRUGĂZLDWD":bFLÈJXbJRG]LQ Xĝ\WNRZQLF\)DFHERRNDGRGDOLPOG]GMÚÊ&RbWDNLHJRQDQLFKE\ïR"7RVDPRMDN FRbURNXIDMHUZHUNLIDMHUZHUNLIDMHUZHUNLĮQRMHV]F]HV]DPSDQLbEDODQJD )RWRŅ&RUELVZZZIRWRFKDQQHOVFRP marketing w praktyce 1$5=}'=,$ 0$5.(7,1*:b2%5$=.2:<0¥:,(&,( W każdy normalny dzień 300 mln zdjęć jest załączanych do kont FB. Przybliżona liczba zdjęć i obrazków tam opublikowanych to ogółem grubo ponad 200 mld. To największy zbiór obrazów w historii. Na mnie większe wrażenie wywarły jednak szacunki mówiące o tym, że w 2015 r. co 5 minut do sieci trafiać będą treści wizualne o objętości takiej, jak wszystkie filmy (movies) kiedykolwiek nakręcone! Na samym YouTube dodawanych jest dziennie 60 godzin materiałów wideo. Filmów jest coraz więcej i mimo że stają się coraz krótsze, to szacuje się, 0$5.(7,1*:b2%5$=.2:<0¥:,(&,( 1$5=}'=,$ że w 2015 r. 90 proc. treści przekazywanych w internecie będzie stanowił kontent wideo. Pewnie, że nie muszą to być od razu jakieś dzieła godne Oscara, ale oby to miało jakiś sens! 1LHPöZPLSRNDĝ Generalnie komunikacja w coraz większym stopniu zaczyna opierać się na obrazach, to wszyscy wiemy i widzimy. Są one odpowiedzią na wzrastający przesyt informacyjny, coraz krótszą zdolność koncentracji i potrzebę szybkiej gratyfikacji (brakuje nam cierpliwości). Coraz więcej jest treści, a coraz mniej czasu na jej analizę. Nie tylko artykuły w gazetach stają się więc coraz krótsze. W ciągu ostatnich lat skróceniu uległy nawet notki na blogach. Po prostu coraz krótsze są teksty, które jesteśmy w stanie i mamy ochotę czytać: Sorry! TLTR! („too long to read”). Mózg człowieka o wiele łatwiej przyswaja obraz niż tradycyjny tekst. Wizualne przetwarzanie jest nie tylko prostsze, ale i szybsze. Mnożą się więc filmiki, wideoblogi, kolejne memy i infografiki. Szybko rosną kolejne wizualne media społecznościowe (visual social media) – Pinterest, Instagram, Tumblr oraz ich liczne klony. Przeniesienie internetu do komórek też wymusza wizualizację, bo mały ekran lepiej się obsługuje i odbiera treści. Nawet Twitter wprowadził ostatnio 6-sekundowe „ćwierknięcia wideo”. ,QIRJUDğNL Mnożą się infografiki. Są wszędzie, dotyczą każdego tematu (jak prawidłowo otwierać szampana i o najnowszej metodzie leczenia AIDS). W ciągu ostatnich kilku lat wyewoluowały do postaci odrębnego medium. Obliczono, że liczba infografik zamieszczanych w internecie przyrasta o 1 proc. dziennie! Słowo „infographic” wstukane w wyszukiwarkę Google generuje ponad 45 milionów od- powiedzi [9 marca 2013]. John Cassert, projektant, którego prace zamieszczają „New York Times” i „National Geographic”, uważa, że infografika może dać to samo, co cały artykuł, nie zajmując tyle miejsca i trafiając do większej liczby czytelników. Ma w sobie pierwiastek informacyjny, estetyczny i rozrywkowy. David McCandless, autor książki „Information is beautiful”, napisał: „Ładną infografikę podziwiamy tak jak ładny widok. Eksplorujemy ją wzrokiem. Spijamy z niej informacje. To czysta przyjemność”. Zaiste – eye candy – cukiereczki dla oczu! Fun to consume and easy to share! Infografiki nie tylko informują, coraz częściej też sprzedają, doskonale sprawdzają się w usługach (tam, gdzie wymagane jest tłumaczenie np. sposobów postępowania lub procedur), mogą prezentować produkty (wraz z niezbędną informacją), a także reklamować marki, snując ich historie (Coca-Cola, Heinz, Walmart, Amazon, Puma). The Body Shop wykorzystuje infografiki na temat działalności na rzecz ochrony środowiska, obrony praw człowieka czy wzmacniania poczucia własnej wartości, pokazuje tym samym misję i charakter brandu. Jako format reklamowy infografika łączy element skuteczności, nienachalności z możliwością dotarcia przy niskim koszcie do znacznej grupy odbiorców. Warto pochylić się nad tym nowym formatem. wą. Memy to tzw. kultura remixu. Jeden autor coś zrobi, drugi doda i wychodzi ciekawy efekt. Nie musi więc stworzyć go konkretna osoba. Niektóre przeróbki stają się bardziej popularne niż oryginał. Od 2008 r. odbywały się w Oxfordzie coroczne konferencje poświęcone fenomenowi memów – wtedy jeszcze był zjawiskiem niszowym. W 2012 r. odbyła się ostatnia taka konferencja, bo zjawisko to już mainstreamowe… tak znane, że już niepotrzebne te konferencje! Popularność memów widać gołym okiem, a także jak przyjrzymy im się bardziej systematycznie. Na przykład w pierwszym wydanym raporcie Sotrender (marzec 2011 r.) dotyczącym polskich fan page’ów czytamy, że pośród pięciu wpisów cieszących się największą popularnością, cztery zawierały filmy z YouTube’a, a piąty – link do zewnętrznej strony. Tymczasem w styczniowym raporcie z 2013 r. cała topowa piątka postów opierała się na obrazkach. Przeglądając raporty Sotrendera, coraz trudniej jest znaleźć popularne posty nieoparte na graficznym załączniku (i chodzi tu o sytuacje, w których to ów załącznik stanowi zasadniczą treść wpisu, a nie jest dodatkiem). W polskim internecie od jakiegoś już czasu dominują wszelkie fan page’e, których podstawową treścią są obrazki – Demotywatory, Kwejk, Komixxy itp., a funkcją – prosta rozrywka. 0HP\ *LI\ Memy to kolejny fenomen internetu ostatnich lat – przybywają w zawrotnym tempie. Tak jak nośnikiem informacji biologicznej jest gen – nośnikiem informacji kulturowej jest właśnie mem. Definicyjnie: jest to zjawisko, któremu przypisane jest określone znaczenie kulturowe. Jest to element kultury, który poprzez swoje istnienie, naśladownictwo, odnoszenie się do niego, sam tworzy nową wartość, nową jednostkę kulturo- „Ruchomym memem” są tzw. GIF-y (Graphics Interchange Format). Jest to format pliku graficznego stworzony w już w 1987 r. przez firmę CompuServe. Pliki tego typu są od wielu lat używane na stronach WWW. Pozwalają na tworzenie prostych, animowanych grafik, które szybko się ładują i nie mają wysokich wymagań sprzętowych. Dlaczego o tym wspominam, skoro jest to format znany, istniejący już od ćwierćwiecza? marketing w praktyce 1$5=}'=,$ 0$5.(7,1*:b2%5$=.2:<0¥:,(&,( czerwiec 2013 8 Otóż Google właśnie dodał w filtrach automatycznego wyszukiwania grafiki opcję „Animowane”. W wynikach obrazki są nieruchome, ale jak wybierzemy dany rysunek, możemy go obejrzeć z akcją. Tak więc teraz wyszukanie odpowiedniej animacji stało się bardzo proste. Wróży to nadchodzący boom w wykorzystaniu GIF-ów. 9LVXDOVRFLDOPHGLD Kupując Instagram – w kwietniu zeszłego roku – Facebook umocnił znaczenie kontentu wizualnego. Umożliwiło to kolejnym użytkownikom łatwe robienie „artystycznych” zdjęć i umieszczanie ich w sieci. A słowo „instagramowanie” – weszło do języka potocznego. Najnowsze dane mówią o 100 mln aktywnych użytkowników miesięcznie. Każdego dnia za jego pośrednictwem internauci udostępniają 40 mln zdjęć. Co sekundę pojawia się 5,5 tys. lajków i ok. tysiąca komentarzy. Sam Facebook też wpisuje się w ten obrazkowy trend, wprowadzając timeline i konsekwentnie powiększając rozmiar grafik wyświetlanych w newsfeed, co jeszcze mocniej podkreśla wizualną część naszej aktywności. Zdjęcia są bardziej angażujące: według Facebooka – posty zawierające zdjęcia generują dwa razy większą interakcję niż standardowe wpisy. Albumy zdjęć – jeszcze większą (niemal 3-krotnie)! Kilka tygodni temu Facebook ogłosił kolejne zmiany. Główną jest zwiększenie rozmiaru zdjęć i obrazków oraz możliwość wyróżniania treści wideo. A dopiero co zaoferowana nowa nakładka na telefon (Android) „Facebook Home” pozwala zdjęciom dominować i nad Facebookiem, i nad telefonem! Twitter to już nie tylko „ćwierkanie”. Od niedawna użytkownicy serwisu mogą za pomocą iPhone’a (już za chwilę na Androida) szybko i łatwo nagrać, a następ- nie zamieścić krótkie wideo (zrobione komórką). Chociaż film może trwać nie dłużej niż 6 sekund, i tak pojawiają się już komentarze, że Vine – bo tak nazywa się nowa aplikacja wideo na Twittera – stanie się hitem na miarę Instagramu. Filmy są otagowane (możemy otagować je sami lub dzieje się to automatycznie) i dostępne na Twitterze – gdybyśmy je sobie chcieli pooglądać. Krytycy nowej aplikacji zwrócili uwagę na zalew zupełnie błahych i nudnych nagrań, ale dość szybko zaczęły powstawać również bardziej ambitne produkcje – także, a jakże – minireklamy (szykujmy się więc na 6-sekundowe formaty reklamowe)! Prostota i dostępność spowodowały, że już od pierwszych dni Vine na Twitterze twórcy aplikacji musieli zmierzyć się z zalewem materiałów pornograficznych. „The Guardian” ukuł nawet na nie określenie „mikropornografia”, a Twitter wystosował przeprosiny, tłumacząc się „błędem ludzkim”. Pinterest to medium, które funkcjonuje od ponad dwóch lat i bardzo szybko zyskuje na popularności. Jest to wirtualna tablica korkowa, do której możemy przypiąć obrazki własne lub znalezione w sieci. Wszystko, co ciekawe, inspirujące, „podoba nam się”. Materiały można grupować na oddzielnych tablicach – np. „Ogrody”, „Buty”, „Książki, które kocham”. Zdjęcia mogą być oryginalne (rzadziej) lub być „repinowane” (częściej), czyli pochodzić z samego serwisu. Zdjęcia mogą być opatrzone krótkimi komentarzami. Możemy „śledzić” wybrane osoby i ich aktywność w przypinaniu zdjęć oraz lajkować ją. Na świecie serwis ma 25 mln użytkowników (mniej więcej 3/4 – to kobiety; UK – 1/2), najwięcej w Stanach, gdzie jest już trzecim po Facebooku i Twitterze. Trafiły już tu oczywiście marki i sklepy. Statystyki pokazują bowiem jednoznacznie, że Pinterest lepiej konwertuje sprzedaż niż inne serwisy social media (w tym Facebook). „No one knows for sure what social commerce will be in the future, but it’s starting to look like Pinterest” napisała Tricisa Duryee z „The Wall Street Journal”. W Polsce Pinterest ma około ½ mln real users, a jego popularność nie rośnie tak szybko jak w innych krajach. Mimo to na utworzenie tu konta zdecydowało się już sporo polskich marek. Popularność zyskują też nasze lokalne klony Pinterestu, jak Zszywki, Pinka, Pinoteka, Pinspire czy Stylowi.pl. Książki też ewoluują w kierunku obrazków i nie myślę tu tylko o komiksach. Autorski projekt „cowbird” Jonathana Harissa znajdziemy w internecie. Jego autor uprawia „image-based storytelling”, układa historie obrazkowe (chociaż po jednym słowie na zdjęciu tam jest), obejmujące różne sfery ludzkiej egzystencji: praca, dom, sztuka itp. Nie ma to postaci klasycznych social mediów, ale każdy może tam dodawać zdjęcia swoich „life changing moments” do zbiorów uporządkowanych według słów kluczy. Wygląda na to, że szybko zmierzamy w kierunku sieci bez słów. Barbara Frątczak-Rudnicka, konsultant ds. badań, 4P research mix. b ar b ar a.f r atc za k @ 4pr m .c om 7UHQG9LVXDO/RYHRSLVDQ\MHVWZbUDSRUFLH 7HF]NDPLNURWUHQGöZ3ZUD]]b LQQ\PLPLNURWUHQGDPL'RW\F]ÈRQHZLHOX Z\PLDUöZQDV]HMFRG]LHQQRĂFL3U]HSODWDMÈ VLÚLbïÈF]ÈGHILQLXMÈFW\PVDP\PZVSöïF]HVQHJRNRQVXPHQWDNWöUHJRMXĝRGbGDZQDQLH VSRVöERSLVDÊNLONRPD]PLHQQ\PL2SRZLDGDP\ZbQLPPLQRbWUHQGDFK6KRZURRPLQJ 6RFLDO6KRSSLQJ7UXVWRQRPLFV'LJLWDO)RRG 21 2))&LW\PDQLD32383&XOWXUH,PSHUIHFWLRQ:LÚFHMQDVWURQLHKWWSZZZSUP FRPWUHQG\WHF]NDBPLNURWUHQGRZBSKWPO