kliknij tu by przeczytać / pobrać ten numer

Transkrypt

kliknij tu by przeczytać / pobrać ten numer
1
2
Drodzy Czytelnicy!
Rozpoczął się Nowy Rok 2006 - kolejny etap
na naszej drodze życiowej. Wielu z nas podejmuje
postanowienia noworoczne, które następnie stara się
wcielić w życie. Musimy jednak pamiętać, żeby nie
ograniczać się jedynie do swoich potrzeb. Wokół nas
jest wielu ludzi czekających na pomocną dłoń. Często
ich nie dostrzegamy- współczesny świat i szybkie tempo
życia przesłaniają bądź zabijają w nas wrażliwość na
krzywdę drugiej osoby. A przecież każdy człowiek
zasługuje na odrobinę troski i uwagi ze strony bliźniego.
Czasem jeden ciepły gest, choćby najmniejszy przejaw
zainteresowania potrafi sprawić komuś wielką radość.
Odwróćmy choć na chwilę uwagę od własnej osoby.
Podarujmy innym odrobinę szczęścia. Przywróćmy
nadzieję ubogim. Takie jest też hasło tegorocznego
roku duszpasterskiego. Dlatego w tym numerze
prezentujemy grupy w naszej parafii, które konkretnie
pomagają tzn. Caritas i Zespół ds. Bezrobotnych.
Zastanówmy się czy nie chcielibyśmy włączyć się
Zaproszenie do rysowania
Na najbliższe tygodnie proponujemy każdej osobie z
parafii włączenie się w kolejną akcję na rzecz misji.
Jeśli tylko macie ochotę i minimalne zdolności plastyczne
narysujcie dowolną ilość kartek świątecznych
(najlepiej na kartce z brystolu, wielkości tradycyjnej
pocztówki, otwierana, aby było gdzie napisać życzenia) i
dostarczcie do parafialnej księgarenki razem ze swoim
imieniem i nazwiskiem do 19 marca.
w ziałania tych grup? Może tam odnajdziemy swoje
miejsce służenia bliźnim?
Luty to miesiąc, w którym przypada Dzień
Życia Konsekrowanego (2 lutego w Matki Bożej
Gromnicznej) – z tej okazji polecamy artykuł Księdza
Dr Ziemanna oraz Światowy Dzień Chorego (11 lutego
w Najświętszej Maryi Panny z Lourdes) – polecamy
tekst Księdza Bartłomieja Króla.
Zapraszamy również do lektury opowiadania Księdza
Józefa Lacha, który głosił nam wspaniałe rekolekcje
adwentowe w ubiegłym roku. Przypominamy również,
iż Ksiądz Józef prowadzi w naszej parafii Katechezy
dla dorosłych w trzecią niedzielę miesiąca o godzinie
16.00. Polecamy je wszystkim, dla których nieobojętny
jest rozwój życia duchowego.
W „Pasterzu” polecamy wszystkie teksty a także
zapraszamy do rozwiązywania krzyżówek. Czekają
nagrody!!! Szczegóły na 15 stronie.
Miłej lektury i miłego rozwiązywania krzyżówek!
Redakcja
trzy według nas najładniejsze, ich autorów nagrodzimy
egzemplarzami Kompendium Katechizmu Kościoła
Katolickiego.
Wszystkie natomiast kartki zostaną wystawione do
sprzedaży w parafialnej księgarence i dochód z nich
zostanie przekazany na rzecz misji.
Zapraszamy do włączenia się w akcję!!!
Redakcja
Spośród wszystkich kartek wybierzemy 20 stycznia
Noworoczne postanowienia
Sylwester minął, zaczął się Nowy Rok. Weszliśmy w rok 2006, znowu uczyniliśmy krok naprzód. Czy zastanawialiśmy
się nad zmianami, które chcemy wprowadzić do naszego życia w tym roku? Zapewne tak. Nowy Rok jest przecież TYM
momentem, kiedy wszystko możemy zacząć od nowa, kiedy jesteśmy silni i gotowi na to, by zdobywać nowe doświadczenia
i pozbywać się wielu denerwujących wad. Ale czy na pewno?
Człowiek już taki jest, że odkłada wiele rzeczy na później. W tym tkwi nasza niedoskonałość. Powtarzamy, że jutro
zrzucimy zbędne kilogramy, zasiądziemy do nauki, zadzwonimy/ napiszemy do znajomych, którzy na wiadomość od nas
czekają już pół roku. Jutro będziemy kulturalni, systematyczni i sumienni, jutro zmienimy się o 180 stopni, jutro będziemy
inni niż dzisiaj. Ale dopóki trwa „dzisiaj”, nie musimy wprowadzać żadnych zmian. Nowy Rok przecież daje nam szansę
ulepszenia siebie, naprawienia błędów. Ale czy nie jest to fałszywy wiara? Czy Nowy Rok naprawdę jest taką magiczną
datą?
Zapewne część z nas już zapomniała o swoich noworocznych postanowieniach, które spisywaliśmy na kartce.
Obiecywaliśmy sobie, że wprowadzimy zmiany w życie, kiedy do Nowego Roku było jeszcze daleko. Teraz, kiedy już
nadszedł, uznaliśmy, że zmiany wprowadzimy w jeszcze bardziej odległej przyszłości. Wciąż odkładamy wszystko na
później, na jutro, pojutrze, za tydzień. A czy nie lepiej poprawić wszystko w naszym życiu od TERAZ? Wykorzystujmy
szansę daną nam od Boga, wykorzystujmy życie, by było jak najlepsze, walczmy z wadami i nie czekajmy na dzień
jutrzejszy...
Tego właśnie Wam, drodzy Parafianie życzę: nieoczekiwania na żadne magiczne daty jak Nowy Rok, nierobienia
noworocznych postanowień, nieodkładania wszystkiego na później. Życzę Wam siły w ulepszaniu siebie od TERAZ. To
jest moje nieco spóźnione życzenie, które składam Wam z okazji Nowego 2006 Roku.
Katarzyna Wójcik
3
PRZYWRACAJMY NADZIEJĘ UBOGIM…
Piękne jest tegoroczne
hasło programu duszpasterskiego.
Przypomina
nam
ono
o
wszystkich tych, których Chrystus
najbardziej umiłował: maluczkich,
pokrzywdzonych i tych, którzy
są na marginesie życia, zarówno
duchowego, jak i materialnego.
Przywracanie nadziei ubogim jest
potrzebą czasu i równocześnie
odpowiedzią na wezwanie Jana
Pawła II, zawarte w adhortacji
apostolskiej Ecclesia in Europa.
W niej czytamy, że „Cały Kościół
powinien przywracać nadzieję
ubogim. Przyjmować ich i służyć im oznacza
przyjmować i służyć Chrystusowi…” (EiE 86).
Słowa Jezusa: „Wszystko co uczyniliście
jednemu z tych braci moich najmniejszych,
Mnieście uczynili” (Mt 25,40), do których odnosi
się Ojciec święty, stanowią więc biblijne motto
obecnego programu duszpasterskiego. Wynikającą
z tych słów prawdę o utożsamianiu się Jezusa z
człowiekiem potrzebującym winniśmy zawsze mieć
w świadomości, a zwłaszcza wtedy, gdy chcemy
okazać miłosierdzie bliźnim. Niesienie pomocy
ubogim i przywracanie im nadziei nie jest bowiem
tylko okazywaniem ludzkiej solidarności, lecz
służbą samemu Chrystusowi. Prawda ta powinna nas
zachęcić i mobilizować do konkretnego działania,
które będzie potwierdzeniem, że naprawdę wierzymy
w Chrystusa obecnego w naszych bliźnich oraz że
czujemy się odpowiedzialni za zadania stojące przed
Kościołem.
Przemiany społeczne i polityczne, które miały
miejsce w Polsce w ostatnich kilkunastu latach, mimo
że przyniosły wiele dobra, nie rozwiązały, a wręcz
pogłębiły przepaść pomiędzy bogatymi i ubogimi.
Wielu z nas dotkliwie odczuło te zmiany. Są między
nami rodziny żyjące poniżej minimum socjalnego,
którym brakuje środków na jedzenie i utrzymanie
mieszkania, a także na potrzebne lekarstwa
i odpowiednie wykształcenie dzieci. Są też liczne
rodziny, których dotknął problem bezrobocia. Osoby
starsze, zwłaszcza samotne, utrzymujące się z niskich
rent lub emerytur, chorzy pozbawieni właściwej
opieki czy też osoby bezdomne, zepchnięte zupełnie
na margines życia społecznego.
Bieda materialna pozbawia ludzi nadziei.
Niektórzy – niezaradni – nie są
w stanie sobie pomóc. Inni nie
zawsze mogą wiele zdziałać,
gdyż za ciężką pracę są mało
opłacani. Jeszcze inni – bardziej
przedsiębiorczy – podejmują się
dodatkowych prac lub wyjeżdżają
na zarobek za granicę. Mimo
że podnoszą poziom życia ich
rodziny, płacą za to wysoką cenę,
która często jest osłabieniem więzi
rodzinnych, a niekiedy nawet
rozpadem małżeństwa.
Obok ubóstwa materialnego
nie sposób nie zauważyć ubóstwa
dotykającego duchowej sfery życia naszego
społeczeństwa. Dotyczy ono ludzi zagubionych,
pokrzywdzonych, opuszczonych i upadłych moralnie.
Należą do tej grupy także rzesze alkoholików,
narkomanów czy choćby pracoholików. Ludzie ci, nie
widząc często wyjścia ze swoich skomplikowanych
sytuacji życiowych, tracą wszelką nadzieję. Duży
procent tej grupy ubogich stanowią coraz częściej
ludzie młodzi.
Niestety, taki właśnie jest trend w całym
dzisiejszym świecie. Mimo postępu technicznoekonomicznego istnieje niebezpieczeństwo, że
ubóstwo przybierze gigantyczne formy. Dlatego też
walka z uwłaczającą ludzkiej godności biedą oraz
cierpieniem i upokorzeniem z niej wypływającym
jest dzisiaj jedną z form apostolstwa, staje się niejako
misją Kościoła. Tak pojęta „opcja na rzecz ubogich”
mimo że jest powołaniem całej wspólnoty Kościoła,
dotyczy również każdego nas. Powinna mobilizować
nas do budzenia ludzkich sumień wobec ubogich i do
dawania świadectwa służby bliźniemu. Zachęca nas
do konkretnego działania w najbliższym środowisku,
w swoim mieście czy osiedlu.
Taką drogę „przywracania nadziei” pokazał
nam Chrystus, który nie tylko zachęcał do otwierania
serc na innych, ale przede wszystkim dawał przykład
swoim życiem i działaniem. Jego misja polegała na
miłości do nieprzyjaciół, trosce o nich, pocieszaniu
załamanych, ratowaniu zagubionych, uzdrawianiu
chorych oraz głoszeniu każdemu, że Bóg go kocha
i chce być blisko niego. Przywracając nadzieję
ubogim, naśladujemy więc samego Jezusa i tak jak
On idziemy przez życie, dobrze czyniąc.
Ks. Andrzej Sudoł, SCJ
4
JAKO WOLONTARIUSZE CARITASU - PRAGNIEMY
PRZYWRACAĆ NADZIEJĘ UBOGIM!
Jezus Chrystus ukazał,
że człowiek nie tylko doświadcza
i „dostępuje” miłosierdzia Boga samego,
ale także jest powołany do tego,
ażeby sam „czynił” miłosierdzie drugim.
Jan Paweł II
Caritas jest to organizacja dobroczynna działająca w
Kościele katolickim, która została powołana na przełomie XIX
i XX wieku. W obecnych czasach swoją działalność w dużej
mierze opiera na wolontariacie ludzi świeckich. „Wolontariat
przeżywany w jego prawdzie jako bezinteresowne służenie
ludziom, zwłaszcza najbardziej potrzebującym (…),
należy określić jako ważny wyraz apostolstwa, w którym
świeccy mężczyźni i kobiety pełnią rolę pierwszoplanową”
(Christifideles laici, 41).
Parafialny Zespół Caritas jest to grupa ludzi otwartych
na potrzeby drugiego człowieka i na jego obecność w życiu
każdego z nas. Pomoc świadczona przez Zespół powinna
obejmować tych, którzy znajdują się w trudnym położeniu
materialnym, zdrowotnym, jak również duchowym. Powinna
ona w sposób szczególny dotyczyć rodzin wielodzietnych i
niepełnych, dzieci i młodzieży, ludzi starszych i samotnych,
bezrobotnych oraz bezdomnych.
Zespół Caritas przy Parafii Dobrego Pasterza w
Lublinie został powołany przez naszego Proboszcza, księdza
Floriana Grucę w lutym 2004 roku. Powołując tę grupę ludzi
do pracy dla dobra naszej wspólnoty parafialnej, ksiądz
Proboszcz kierował się ich gotowością do poświęcenia czasu
dla innych, dobrą wolą, ich możliwościami osobowymi i
zawodowymi do tego, aby służyć drugiemu człowiekowi.
Bo praca w tym Zespole to przede wszystkim służba Bogu i
bliźniemu. W nim nie ma miejsca ani czasu na zdobywanie
uznania czy awansu społecznego. Dla wolontariuszy
naszego Zespołu Caritas bycie dla innych jest szkołą
uczenia się przechodzenia od „brać” do „dawać” siebie
innym. Uczestnictwo w tym Bożym dziele uczy nas pokory
i wyciszenia, aby usłyszeć Boga, przemawiającego w
ciszy naszych serc i otwierającego je na potrzeby drugiego
człowieka.
To do nas, wolontariuszy, należy poszukiwanie tych,
którzy potrzebują obecności drugiego człowieka, jego dobrej
woli, dobroci serca i rąk chętnych do pracy. Chrystus idzie
przez człowieka. Dlatego trzeba ciągle uczyć się otwierać na
Jego obecność w naszym życiu, aby mógł posłużyć się nami
dla dobra innych.
Przewodniczącym naszego Zespołu z urzędu jest
Proboszcz Parafii Dobrego Pasterza – ksiądz Florian Gruca.
Ponadto w skład Zespołu wchodzi około 15 osób stałego
wolontariatu i nauczyciele, mieszkający na terenie naszej
parafii. W obrębie Zespołu zostały wyodrębnione dwa
podzespoły:
1. Zespół Zbierania i Dystrybucji Darów, któremu
przewodniczy pani Barbara Bulicz
2. Zespół Wyrównywania Zaległości w Nauce,
któremu przewodniczy pani Ewa Woźniacka.
Do zadań pierwszego zespołu należy zbiórka
darów materialnych, która odbywa się w ośmiu sklepach,
znajdujących się głównie na terenie naszej parafii, następnie
sortowanie i rozdzielanie tych darów na poszczególne
rodziny i osoby potrzebujące pomocy materialnej. Z okazji
Świąt Bożego Narodzenia zbieramy produkty spożywcze,
czystościowe, zabawki i upominki pod choinkę dla dzieci,
słodycze, artykuły szkolne i to wszystko, co z dobroci swych
serc ofiarowują nam ludzie. Podobny charakter ma zbiórka
darów przed Świętami Wielkanocnymi. Na Święta Bożego
Narodzenia 2005 roku przygotowano i rozdzielono około
100 paczek. Do prac tego zespołu należy również sprzedaż
świeczek Caritasu w okresie Adwentu, zniczy nagrobnych
oraz chlebków wielkanocnych.
Ponadto, na terenie naszej parafii organizowany jest
Dziecięcy Dzień Radości. Również i z tej okazji zbierane są
dary w poszczególnych sklepach, które następnie rozdzielane
są na ten radosny festyn i na „Wakacje z Bogiem”. Pieniądze
uzyskane z loterii, ze sprzedaży kiełbasek i słodyczy
przeznaczane są na letni wypoczynek ubogich dzieci z
naszej parafii. Tak wielka praca może być wykonana dzięki
czynnej pomocy członków innych Apostolatów działających
na terenie naszej parafii, za co Parafialny Zespół Caritas jest
bardzo wdzięczny.
Praca Zespołu Wyrównywania Zaległości w Nauce
polega na wyszukiwaniu dzieci z naszej parafii, którym
jest niezbędna pomoc nauczycielska w uzupełnianiu i
korygowaniu ich poziomu wiedzy. Tutaj należą się gorące
podziękowania głównie nauczycielom, w liczbie około 15
osób, którzy nie szczędząc swojego czasu, podjęli się tego
zadania. Zajęcia te są bezpłatne, a nauczycielami są nasi
wolontariusze.
Należy jeszcze zaznaczyć, że bardzo ważną
działalnością dla naszego Zespołu i wspólnoty parafialnej
jest pomoc, jaką ofiarowuje pani mecenas Elżbieta Zimecka,
również na zasadzie wolontariatu, która udziela porad
prawnych w pierwszy i trzeci czwartek każdego miesiąca od
godziny 17.00 do 18.00.
Zapytajmy więc, „ … czy warto zmagać się o godność
człowieka, o wolność, o sprawiedliwość? Czy nie lepiej w
tym morzu nieuczciwości, korupcji, kłamstw, niewierności
i zdrad poddać się, wyłączyć swoje sumienie, nie krępować
się wymaganiami trudnej Ewangelii, byle tylko spokojniej i
łatwiej żyć, troszczyć się tylko lub prawie wyłącznie o siebie i
swoich, wymagać od innych, a nie od siebie?” (List pasterski
Metropolity Krakowskiego przed pielgrzymką Jana Pawła II
do Ojczyzny w 2002 roku).
Uczmy się rozpoznawać Boga w drugim człowieku,
sponiewieranym tak bardzo często przez trudne warunki
materialne, przez bezrobocie, bezdomność, przez brak naszej
dobrej woli, a przede wszystkim – przez brak kochających
serc. Na koniec warto zacytować tu słowa księdza Jana
Twardowskiego:
„Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko
odchodzą”
- i dodajmy - Spieszmy się kochać, bo sami tak
szybko odchodzimy!
Elżbieta Mańkowska
5
ZESPÓŁ DS. BEZROBOTNYCH
Od marca 2002 roku na terenie naszej parafii
istnieje Zespół do Spraw Bezrobotnych. Współtwórcy
tej grupy parafialnej zgodzili się udzielić nam
krótkiego wywiadu.
Jakie są główne cele Zespołu ds. Bezrobotnych?
Pani Jadwiga Gach: Naszym głównym celem
jest pomoc tym, którzy poszukują pracy, którzy ze
względu na jej brak czują się zagubieni, osamotnieni,
często nawet zrozpaczeni. Dobrze wiemy, że tam,
gdzie jest bezrobocie i brak środków do życia, nie
wszyscy radzą sobie z tym problemem. Czasami
dochodzi do naprawdę dramatycznych sytuacji. My
chcemy temu zaradzić. Pragniemy ofiarować wsparcie
wszechstronne. Oczywiście, celem naszego działania
jest przede wszystkim pomoc w szukaniu konkretnej
pracy. Dysponujemy różnymi ofertami pracy. Jeżeli
ktoś jest zainteresowany, może tutaj przyjść i poszukać
czegoś dla siebie.
Pani Barbara Korniak: Z zawodu jestem
psychologiem i z racji wykonywanej pracy staram się
objąć opieką psychologiczną osoby, które się zgłaszają.
Co przez to rozumiem? Jest to rozmowa podtrzymująca
na duchu, udzielenie porady odnośnie do sytuacji
życiowej, wyjaśnienie pewnych mechanizmów.
Uważam, że bardzo ważną rzeczą byłoby utworzenie
Klubu Pracy. Byłam już w tym celu w Urzędzie Pracy i
wkrótce będziemy rozmawiać na ten temat z księdzem
proboszczem.
Jak wygląda dyżur?
Pan Aleksander Wójtowicz: W każdą środę, po
Mszy św., w godz. 19:00 - 20:00 pełnimy dyżur w
kancelarii parafialnej. Każdy, zarówno bezrobotny, jak i
oferujący pracę, może się do nas w tym czasie zgłosić.
Po wypełnieniu ankiet, których mamy dwa rodzaje
(dla bezrobotnych i oferujących pracę), staramy się w
odpowiedni sposób pomóc. Takie wywiady pomagają
nam zorientować się w problemie i mu zaradzić.
Ilu bezrobotnych jest w naszej parafii?
Pani Jadwiga Gach: Do naszego zespołu zgłosiło
się już około 80 osób w różnym wieku i z różnym
wykształceniem. Za wszelką cenę staramy się, aby ich
umiejętności i możliwości zostały zagospodarowane.
Pragniemy, aby osoby te przez pomoc w znalezieniu
pracy poczuły się dowartościowane.
Czy oprócz pomocy w poszukiwaniach pracy,
staracie się Państwo w inny sposób pomagać
tym osobom? Czy organizowane są dodatkowe
szkolenia?
Pani Jadwiga Gach: Tak. Oprócz poszukiwania
miejsc pracy udzielamy także pomocy w kwestiach
formalnych. Staramy się służyć dobrą radą, udzielamy
instrukcji, jak napisać CV czy list motywacyjny,
jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej
oraz ułatwiamy kontakt z różnymi instytucjami,
wspierającymi nasze działania, np. z pracownikami
Biura Consultor.
W jaki sposób parafianie
bezrobotnym naszej parafii?
mogą
pomóc
Pani Jadwiga Gach: Społeczność parafialna w
różny sposób może nam pomóc i przyczynić się do
zmniejszenia bezrobocia na terenie naszej parafii i nie
tylko. W kościele, pod chórem jest puszka, do której,
w miarę możliwości, można składać ofiary pieniężne.
Początkowo, ofiarowane pieniądze były dzielone
pomiędzy najbardziej potrzebujących. W praktyce
okazało się jednak, że suma przypadająca na jedną
osobę jest mała i w niewielki sposób mogłaby pomóc. Po
konsultacji z księdzem proboszczem zdecydowaliśmy,
że pieniądze te będą wykorzystane okazjonalnie na
zakup niezbędnych produktów dla rodzin będących w
trudnej sytuacji materialnej. Innym sposobem pomocy
jest składanie ofert pracy, tu, do naszego Zespołu. Może
to być zarówno praca okresowa, sezonowa, jak i stała.
Jeżeli ktoś pragnie złożyć konkretną ofertę, serdecznie
zapraszamy we środy podczas naszych dyżurów.
Serdecznie dziękujemy za poświęcony czas
i rozmowę.
Dorota Kowalczyk
Małgorzata Kruszyńska
6
ŚWIĘTO OFIAROWANIA PAŃSKIEGO (2 LUTY)
– DNIEM ŻYCIA KONSEKROWANEGO
Coroczne święto Ofiarowania Pańskiego
jest od dziesięciu lat, z woli papieża Jana
Pawła II, również Światowym Dniem Życia
Konsekrowanego. To bowiem, co wydarzyło się w
świątyni jerozolimskiej po narodzeniu Chrystusa,
kiedy Maryja i Józef ofiarowali Dziecię Jezus
Bogu, stanowi „(…) wymowną ikonę oddania
własnego życia dla tych, którzy powołani są, aby
odtworzyć w Kościele i świecie poprzez rady
ewangeliczne «charakterystyczne przymioty
Jezusa, dziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwo»”
(Vita consecrata, nr 1). Życie konsekrowane jest
stałą formą poświęcenia się Bogu i Kościołowi
w stanie dziewic i wdów,
przez
życie
pustelnicze
(eremici), w instytutach życia
konsekrowanego (zakonach,
zgromadzeniach
zakonnych
i
instytutach
świeckich)
oraz stowarzyszeniach życia
apostolskiego.
Praktykowanie ślubowanych
rad
ewangelicznych,
zwłaszcza czystości, ubóstwa
i posłuszeństwa, jest osią życia
konsekrowanego. Ślub czystości
wskazuje na wybór Chrystusa przy dobrowolnej
rezygnacji z małżeństwa. Ślub ubóstwa jest
odpowiedzią na materialistyczną żądzę posiadania
dóbr doczesnych i niedostrzeganie potrzeb ludzi
potrzebujących, cierpiących i słabych (por.
Vita consecrata, nr 89). Ślub posłuszeństwa zaś
podkreśla wartość wolności i szacunku dla osoby
ludzkiej na wzór Chrystusa, który całkowicie był
posłuszny Ojcu (por. Vita consecrata, nr 91).
Rady ewangeliczne są proponowane wszystkim
uczniom Chrystusa. W szczególny jednak sposób
obowiązują tych, którzy przez złożone śluby
chcą doskonale naśladować swojego Pana.
Dlatego: „Życie konsekrowane znajduje się w
samym centrum życia Kościoła jako element
o decydującym znaczeniu dla jego misji,
ponieważ wyraża najgłębszą istotę powołania
chrześcijańskiego (…). Życie konsekrowane
nie tylko w przeszłości było pomocą i oparciem
dla Kościoła, ale stanowi cenny i nieodzowny
dar także dla teraźniejszości i przyszłości Ludu
Bożego, ponieważ jest głęboko zespolone z jego
życiem, jego świętością i misją” (Vita consecrata,
nr 3).
Mówiąc ogólnie, życie konsekrowane
wzrastało w historii Kościoła po to, aby w
wielości charyzmatów mu służyć. Każda forma
konsekracji ewangelicznej ma do spełnienia
własne zadanie. Między innymi, Zgromadzenie
Księży Najświętszego Serca Jezusowego
(Sercanie) wpisuje się w tę cudowną panoramę
z charyzmatem miłości i wynagrodzenia
Bożemu Sercu, pozostawionym jego duchowym
synom. Zadaniem sercanów
jest budowanie królestwa
Serca
Jezusowego
w
duszach i społeczeństwach
w
celu
wypracowania
sprawiedliwych
struktur
politycznych, społecznych oraz
ekonomicznych opierających
się na katolickiej nauce
społecznej Kościoła; głoszenie
Bożej miłości na dalekich
misjach; angażowanie się w
pracę rekolekcyjno-misyjną w
kraju; przyczynianie się do pomnażania kultury
chrześcijańskiej przez pracę na uniwersytetach
oraz w innych sektorach pracy intelektualnowychowawczej; prowadzenie duszpasterstwa
parafialnego, szczególnie tam, gdzie wymagają
tego specyficzne okoliczności funkcjonowania
Kościoła. Wspólnota sercanów mieszkająca w
tutejszym domu zakonnym podejmuje wszystkie
te formy działalności, aby odpowiedzieć na
potrzeby Kościoła powszechnego i lubelskiego,
a także współczesnego świata. Ewangeliczny styl
jej życia, a także bezpośrednie zaangażowanie w
liczne sektory pracy apostolskiej stają się również
dla całej wspólnoty parafialnej wymowną ikoną
obecności Chrystusa pomiędzy swoim ludem,
pomimo ludzkich ułomności i ograniczeń tych,
których On sam powołał i uczynił swoimi
przyjaciółmi.
ks. Eugeniusz Ziemann SCJ
7
ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO
(11 LUTY – NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Z LOURDES)
Niepokalana Dziewica
objawiła się Bernadecie
Soubirous w roku 1858
w Lourdes, we Francji.
Treścią orędzia Maryi jest
wezwanie grzeszników
do nawrócenia, a całego
Kościoła do modlitwy
i
pokuty.
Lourdes
stało
się
miejscem
promieniującym na cały
świat duchem miłości,
zwłaszcza
względem
chorych i ubogich. Wierni
wypraszają tam liczne
łaski i uzdrowienia dzięki
wstawiennictwu Matki
Najświętszej. Łączmy się
w tym dniu w modlitwie
w intencji wszystkich
chorych w naszej parafii.
Moc w słabości
Biały obrus, krzyż, dwie świece
i uśmiechnięta twarz, częstokroć naznaczona
śladami upływającego czasu, bądź dźwigająca na
sobie znamię tajemnicy cierpienia ukrytego pod
ciepłym spojrzeniem.
Pierwszopiątkowe odwiedziny osób chorych
i starszych to czas, w którym Jezus spotyka się z
tymi, których pragnie umocnić swoją łaską. To
spotkanie, w którym słabość fizyczna bardzo często
przyczynia się do tego, by duch ludzki wzmocnił
się mocą Chrystusowej obecności i zbliżył się do
Niego. Pełne nadziei i optymizmu jest również
to, że ludzie starsi i schorowani
nie lękają się już wizyty
księdza. Odchodzi już chyba w
zapomnienie błędne spojrzenie
jakoby przyjście księdza równało
się z niechybnym przejściem
człowieka do Domu Ojca. Jezus
tak jak za swego ziemskiego
życia, gdy przemierzał krainę
Galilei, Samarii czy Judei, by
uzdrawiać
chorych
i
cierpiących,
tak i dzisiaj
przemierza
miejskie osiedla
czy
wiejskie
drogi,
by
nieść ludziom
uzdrowienie
ciała i duszy. Przybycie księdza winno więc być
podszyte nie lękiem, lecz nadzieją, że Chrystus –
Lekarz ciała i duszy napełni serce człowieka siłą,
która pozwoli pokonać cierpienie i ból, jeśli nie
fizyczny, to ten duchowy, który jest często o wiele
trudniejszy do zniesienia.
Dla mnie, młodego księdza jest to ponadto
niesamowita lekcja życia. Lekcja, która uczy mnie
pokory względem osób dźwigających na swych
barkach krzyż choroby lub samotności. Bardzo
często przy okazji takiego spotkania, w obliczu
ludzkiego cierpienia, wszelkie słowa są zbyt małe,
by zostały wypowiedziane. Ale te spotkania uczą
mnie jeszcze jednego. Ludzie, którzy karmią się
Ciałem Jezusa Chrystusa pełni są przedziwnego,
wewnętrznego pokoju. Często potrafią tą głęboką
radością zarazić innych, którym troski codzienności
próbują odebrać ową radość. Uczmy się od tych
ludzi przeżywania swego życia z Chrystusem
i pamiętajmy, że jest On najbliżej nas właśnie
wtedy, gdy jesteśmy słabi, i że właśnie wtedy
chce nas swą mocą podźwignąć. Nie lękajmy się
Chrystusa, który chce być naszą mocą.
Ks. Bartłomiej Król, SCJ
8
GOŚCIE Z FILIPIN
Wywiad z Vincentem Sri Herimanto i Johnem i pogodzenia się nawzajem. Trzeba bowiem przebaczyć
Karlem Cabaluna, księżmi Sercanami, pracującymi wszystko, aby potem umieć życzyć z serca. Chciałbym
na Filipinach, którzy ostatnio odwiedzili naszą kiedyś wprowadzić ten zwyczaj na Filipinach.
parafię.
To jest Wasza pierwsza wizyta w Polsce. Jakie jest
Wasze ogólne wrażenie o naszym kraju?
Ks. John Karl: Porównując do mojego kraju, Polska
to bardzo bezpieczny i spokojny kraj. Mimo że jestem
obcokrajowcem, wszędzie czułem się bezpiecznie i dobrze.
To piękny kraj, w którym żyją dobrzy ludzie. Zachwyciło
mnie bogactwo waszej kultury i tradycji. Polska jest szybko
rozwijającym
się
krajem.
Czy to prawda, że
Księża
zobaczyli
śnieg
po
raz
pierwszy i zetknęli
się z prawdziwą
zimą dopiero w
Polsce?
Ks. John Karl: Jeśli
chodzi o mnie, to tak.
Pierwszy raz w moim
życiu zobaczyłem
śnieg właśnie tutaj.
Skakałem z radości,
gdy pierwszy raz
chodziłem po nim i
wziąłem go do rąk.
Było go tak wiele
w Stadnikach, gdzie
odwiedziliśmy seminarium. Jest zimny, nawet bardzo zimny.
Zima też jest mroźna. To zimno jednak jest równoważone
przez gorące przywitanie i gościnność naszych zakonnych
współbraci i wszystkich, których odwiedzamy. Także tutaj
w Lublinie. To ludzie o gorących sercach.
Ks. Vincent: Ja już widziałem śnieg w USA, kilka lat temu,
gdzie uczyłem się języka angielskiego. Ale prawdziwej
zimy doświadczam dopiero tutaj. Mam nadzieję, że nie
będę tęsknił za śniegiem na Filipinach.
Czy podobały się Wam polskie święta?
Ks. Vincent: Zawsze marzyłem o „białych świętach”.
Było też wspaniale celebrować tutaj pasterkę. Mimo że
nie rozumiemy języka, czuliśmy tę podniosłą atmosferę.
Na mnie zrobiło wrażenie to, że widziałem tyle ludzi w
kościele, nie tylko w pierwszy, ale i w drugi dzień świąt.
Byli również młodzi i dzieci. Niezapomniane są też wasze
piękne pieśni.
Ks. John Karl: Święta w Polsce mają szczególny
charakter. Czułem się tutaj we wspólnocie jak między
swoimi. Najbardziej podobał mi się wasz zwyczaj łamania
opłatka w Wigilię. Wszyscy łamali się opłatkiem, zanim
usiedli do wieczerzy. To wspaniała okazja do przebaczenia
Czy mieliście okazję zwiedzić Lublin i odwiedzić inne
ciekawe miejsca w Polsce?
Ks. Vincent: Tak, to była krótka, ale intensywna wizyta.
Mieliśmy okazję być dwa dni w Warszawie, a potem
spędziliśmy święta tutaj w Lublinie. Byliśmy na zamku,
na KUL, w katedrze i dużo spacerowaliśmy po Starym
Mieście. Potem pojechaliśmy do naszego sercańskiego
seminarium w Stadnikach i do nowicjatu. W obu domach
formacyjnych spotkaliśmy studentów i nowicjuszy,
przyszłych sercanów. Byliśmy również w Krakowie i
Wadowicach. Na koniec naszego pobytu odwiedziliśmy
rodziny polskich misjonarzy pracujących na Filipinach.
Dziękuję za rozmowę. Życzę szczęśliwego powrotu do
Rzymu i powodzenia w dalszych studiach. Niech będzie
to błogosławiony czas i dobre przygotowanie do dalszej
pracy na Filipinach.
Rozmawiał ks. Andrzej Sudoł, SCJ
9
WILKI
cześć I
ks. Józef Lach SCJ
Wstawał mroźny lutowy dzień. Gospodarujący
na kilku hektarach ziemi gospodarz kończył
obrządek bydła. Mimo podeszłego już wieku,
trzymał się jeszcze dość krzepko, a jego ruchy
znamionowały ukryty wrodzony optymizm
i wewnętrzną równowagę. Z gospodarską czułością
pogładził łeb konia, który chrupał zadany mu obrok,
dorzucił słomy pod cztery pięknie utrzymane
łaciate krowy i wyszedł z obory. Na podwórzu nie
mógł pominąć wiernego psa Reksa, który zresztą
nauczony wieloletnim doświadczeniem, wyraźnie
oczekiwał łagodnego słowa i tarmoszenia za
uszami, co bardzo lubił i czego domagał się zawsze
natarczywym szczekaniem. Pewnie było ta jakimś
dziwactwem pana Franciszka – bo tak miał na imię
gospodarz – albo kwestią jakiegoś szczególnego
upodobania, ale odkąd sąsiedzi pamiętali, każdy
jego pies tak właśnie się wabił i tyle.
Gospodarz otrzepał chodaki ze śniegu i wszedł do
domu. Poszedł do łazienki by się umyć i przebrać,
gdy tymczasem żona przygotowywała im obojgu
śniadanie. Po intensywnym zapachu napełniającym
izbę nietrudno mu było się domyślić, że będzie to
jajecznica na szynce. Żyli tu na lubelskiej wsi
i pracowali sami, bo trójka ich dzieci, ukończywszy
studia, wyruszyła w świat szukać miejsca do życia
dla siebie i swych dzieci.
Dzisiaj, wyjątkowo nie jedli śniadania w
kuchni. W pokoju stół zasłany już był czystym
i wyprasowanym obrusem. W kącie izby stała
jeszcze choinka, ale po zrudziałych już gdzieniegdzie
szpilkach można było wywnioskować, iż od świąt
Bożego Narodzenia musiało upłynąć sporo czasu.
Ten domysł okazał się słuszny, bo gospodarz,
przechodząc z kuchni do pokoju, zatrzymał się
przed wiszącym na framudze drzwi kartkowym
kalendarzem i zerwał z niego kartkę. Karta była
czerwona i oznajmiała, że rozpoczął się nowy
dzień, mianowicie 2 lutego – święto Matki Boskiej
Gromnicznej.
Po chwili oboje odświętnie ubrani gospodarze
zasiedli do śniadania. Wyczuwało się jakiś
specyficzny, świąteczny nastrój, który pogłębiała
jeszcze płonąca przed wiszącym na przeciwległej
ścianie obrazem Matki Bożej lampka. Na obrazie
Matka Boża płonącą gromnicą powstrzymywała
watahę wilków, skradającą się do ludzkich siedzib.
Śniadanie spożywali prawie w całkowitym
milczeniu. Raz tylko czy dwa mąż zwrócił się do
żony z pytaniem, które równie dobrze można by
określić jako stwierdzenie:
- Wieczorem rozbierzemy choinkę?
- Wieczorem – odpowiedziała żona. – Niech
jeszcze postoi przez ten dzień, jak chce tradycja.
Po śniadaniu żona wyszła pozmywać naczynia,
a potem zaczęła się szykować do wyjścia do
kościoła. Mąż został w pokoju, wyjął z komody
książeczkę do nabożeństwa, ukląkł przed obrazem
Matki Boskiej Gromnicznej i zaczął się modlić.
Nie modlił się w ten sposób codziennie, ale
w to maryjne święto czynił tak od wielu już
lat.
Przed dziesiątą wyszli oboje do
kościoła. Mieszkali blisko, więc
10
potrzebowali kilku minut, by się tam dostać, zresztą
nawet z krańców wsi nie było do kościoła daleko. Ta
leżąca obok Gościeradowa w powiecie Kraśnickim
wioska nigdy nie była duża, a spacyfikowana
przez hitlerowców podczas II wojny światowej,
w święto Matki Boskiej Gromnicznej, przez czas
jakiś prawie nie istniała, aż powstała z pogorzelisk
wysiłkiem jej mieszkańców.
Po Mszy św. wszyscy mieszkańcy zebrali się
przed pomnikiem ofiar tamtej masakry. Wokół
cokołu, na którym osadzony jest sporządzony
z łusek pocisków artyleryjskich krzyż, płonęły
znicze. Mimo zimowej pory ludzie składali świeże
kwiaty; najokazalszy bukiet tkwił w wazonie, który
wykonany został z korpusu potężnego kalibru
miny moździerzowej. Przemówił proboszcz,
wspominając o okropnościach wojny, która i tu,
w ich parafii, pochłonęła tak wiele ofiar. A o liczbie
i wieku tych pomordowanych mówiły cztery
tablice, po pięćdziesiąt nazwisk każda, z wyrytymi
na nich nazwiskami i wiekiem: od jednorocznego
dziecka po sędziwego starca.
Te tablice to historyczny zapis faktów,
które miały tu miejsce. Takich faktów pełne są
historyczne archiwa, które żółkną i butwieją,
stając się rejestrem cyfr pomordowanych, ale nie
ma w nich krzyku, zapachu spalenizny i parującej
w mroźnym powietrzu krwi. Nie ma w nich
okropnego, zwierzęcego strachu ludzi, stojących
nad dołem śmierci; nie rozlega się z nich nieludzkie
wycie matek, które patrzą na bestialskie zabijanie
ich dzieci, aż kula czy bagnet oprawcy nie skrócił
jej własnej męki.
Ksiądz nie nawoływał stojących wokół pomnika
swych parafian do zachowania pamięci o tym,
co się tu wydarzyło, bo nie było to potrzebne.
Ich zgromadzenie najlepiej o tym świadczyło,
że pamiętają i przekazują młodszym tę pamięć.
Ci odziedziczą na szczęście już tylko pamięć
historyczną, skłaniającą zarówno do modlitwy za
ofiary, a także za oprawców. Ci, którzy przeżyli ten
pamiętny dzień 2 lutego, przechowują w pamięci
tak upiorne dziedzictwo, że nawet ksiądz nie
ośmieliłby się ich zapytać, czy modlą się za swych
oprawców i katów ich najbliższych.
Pan Franciszek modlił się potem
wraz ze wszystkimi na cmentarzu,
gdzie spoczywali przewiezieni
w późniejszym czasie z miejsca kaźni męczennicy.
W wypominkach polecali ich dusze Bogu, prosząc
by im zechciał policzyć mękę tamtego strasznego
dnia za męki czyśćcowe, i za wstawiennictwem
Matki Bożej Gromnicznej, otworzył im niebo.
Jednakże święto Matki Boskiej Gromnicznej
jest dla Pana Franciszka dniem wdzięczności
dla Bogurodzicy za ocalenie mu życia tamtego
lutowego dnia 1943 roku. Minęło już sporo lat,
jest już starym człowiekiem, a przecież każdego
roku jakby na nowo rozgrywa się w jego sercu
i umyśle tamta historia i znów przeżywa ją w sercu
tak mocno i wyraźnie, jak tamten dwunastoletni
Franek.
Był to czas walki na śmierć i życie. W Puszczy
Sandomierskiej i w Lasach Janowskich operowały
grupy partyzantów, które walczyły z okupantem
i starały się w miarę swoich sił chronić cywilną
polską ludność, zwalczając mniejsze oddziały
żandarmerii i policji, a także likwidować konfidentów
i szczególnie „sławnych” z okrucieństw wobec
Polaków niektórych komendantów posterunków
niemieckich. Po takim zamachu ze strony
11
polskiej, przychodził odwet ze strony niemieckiej
i rzeka krwi płynęła coraz obfitszym strumieniem.
Zawodziły tu wszelkie rachunki, bo mimo wielkich
ofiar naród musiał się bronić przed bezwzględną
eksterminacją; musiał pokazać, że ma prawo żyć
na ziemi swych ojców.
Któregoś zimowego dnia partyzanci ostrzelali
na drodze pod Kraśnikiem niemiecki samochód.
Zginęło kilku Niemców, a zanim dotarła odsiecz,
zamachowcy odeszli w las. Ludzie z okolicznych
wsi czekali trwożliwie na zemstę Niemców. Na
kogo padnie los. I los padł na wieś Szczecyn –
rodzinną wieś Franka.
Przed świtem, w zimowej ciemności, która
nie zamierzała stać się jeszcze nawet szarością
lutowego dnia, karny korpus ekspedycyjny złożony
z Niemców i Ukraińców, opasał śpiącą i niczego
nie podejrzewającą wieś śmiertelnym kordonem.
Potem z górującego nad wsią kamieniołomu
posypały się na śpiące drewniany chaty, stodoły
i obory sznury kolorowych pocisków. Wyglądały
niewinnie i pięknie i ktoś, kto widział je po raz
pierwszy mógłby pomyśleć, że wystrzelono je na
zakończenie okresu Bożego Narodzenia, bo dzień,
w którym się to dziać zaczęło, był świętem Matki
Bożej Gromnicznej; ostatnim dniem śpiewania
kolęd, choinki i Bożonarodzeniowej radości.
Kiedy smugi kolorowych koralików dotarły do
celu, na ścianach i strzechach domostw poczęły
skakać ogniste języki, pojawiły się smugi dymu
i nagle potężne słupy ognia i dymu buchnęły pod
nieruchome, ołowiane niebo. Prawie jednocześnie
w domach buchnął w niebo przeraźliwy krzyk
ludzi, którzy wypadali przed domy jak stali, a
zorientowawszy się co się dzieje wbiegali do
domów, by porwać dzieci i co cenniejsze rzeczy.
W jednej chwili powietrze zaczęło drżeć od
przeraźliwego ryku palącego się w oborach bydła,
kwiczały w chlewach świnie, wyły psy, a przez
to wszystko jak trzaskanie z bicza rozlegały się
strzały karabinowe i powalały na ziemię tych,
którzy próbowali uciekać przez ośnieżone pola
w stronę lasu. Widoczni na białej płaszczyźnie
ludzie padali rażeni kulami, szamotali się przez
chwilę w śmiertelnych drgawkach niczym trafione
na polowaniu sarny i nieruchomieli w kałużach
zakrzepłej krwi.
We wsi zaroiło się od Niemców i Ukraińców,
którzy pojawiali się na podwórzach i zganiali ludzi
na plac. Franek wraz ze zbitym w ciasną gromadkę
rodzeństwem patrzył jak do szarpiącego się na
łańcuchu i ujadającego na napastników Reksia
podszedł jeden z nich. Sucho trzasnął pistoletowy
wystrzał, pies zaskowyczał przeraźliwie i umilkł.
Chłopiec patrzył na to szeroko rozwartymi oczami,
aż dopiero ostry wrzask w niezrozumiałym języku
zmusił go do ruszenia z miejsca wraz z innymi.
Matka starała się otoczyć ramionami całą swoją
gromadkę chcąc wierzyć, że jej miłość może
ochronić dzieci przed tymi, którzy nie znali
miłosierdzia.
Ukrainiec w mundurze esesmana gnał przed
sobą całą rodzinę Franka, do której został
dołączony próbujący się bezskutecznie ukryć
ojciec. Esesman rozdawał razy na prawo i lewo,
ale to mu nie wystarczyło. W pewnym momencie
strzelił w plecy Jasiowi, młodszemu bratu Franka.
Chłopiec krzyknął i potknął się, ale w tej samej
chwili zbrodniarz poderwał go za kołnierz
i wymierzył mu kopniaka, po którym Jasio już nie
podniósł się z ziemi. W chwilę później podobnie
zrobił ze starszą ich siostrą Marysią. Ofiar
przybywało bardzo szybko. Postrzeleni ludzie wili
się w mękach. Ciężko ranna Marysia doczołgała
się do leżącego w czerwonym od krwi śniegu
młodszego brata. Nie myślała o sobie, chciała mu
zastąpić matkę, którą z resztą dzieci Ukrainiec
pogonił dalej. Objęła go za szyję i tak trwali
razem w oczekiwaniu śmierci. Męka rodzeństwa
wzmagała się, a śmierć nie nadchodziła. Esesman
celowo strzelał w nerki lub w kręgosłup po to, by
życie uchodziło z ofiary bardzo wolno, a on mógł
napawać się widokiem męczarni swoich ofiar.
Nawet mordujący ramię w ramię z Ukraińcami
Niemcy nie mogli znieść widoku tego niesłychanego
bestialstwa. Jeden z nich podszedł do leżącego na
drodze i wijącego się jak robak z bólu brata Marysi
i końcem buta uniósł jego głowę, wymierzył
z pistoletu, padł strzał i jasna głowa chłopca opadła
na ramiona trzymającej go siostry. Zaraz potem
padł następny strzał „litości” i oboje rodzeństwo,
splecione wciąż ramionami, zastygało w zimnie
lutowego poranka.
Ciąg dalszy w następnym numerze.
12
RUCH FOCOLARI
Ruch
Focolari
powstał we Włoszech,
w Trydencie, w czasie
drugiej wojny światowej.
W
sytuacji
chaosu,
nienawiści,
zagrożenia
życia, wokół założycielki,
Chiary Lubich (urodzonej w 1920 roku) zgromadziła się
grupa dziewcząt pragnących żyć wspólnie według zasad
miłości, nawet gdyby to oznaczało oddanie życia za
siebie nawzajem. Dziewczęta zamieszkały razem, co dało
początek pierwszej wspólnocie życia konsekrowanego
focolare, co znaczy po włosku „ognisko domowe”, od
początku dążącej do ewangelicznej odnowy.
Ruch szybko się rozszerzał, obok gałęzi żeńskiej
powstały wspólnoty męskie. Obecnie Ruch Focolari
zrzesza też małżonków, dzieci i młodzież, utworzyły się
również wspólnoty kapłanów diecezjalnych. Od 1962 to
stowarzyszenie wiernych nosi nazwę Dzieło Maryi. Dąży
przede wszystkim do ożywienia ducha jedności pomiędzy
swoimi członkami, w Kościele, a także do rozpalenia
ducha dialogu z innymi religiami czy z niewierzącymi.
Od początku działa w oparciu o aprobatę Kościoła, silnie
akcentuje jedność z hierarchią. Zachętę do realizacji
swego celu członkowie ruchu czerpią z modlitwy
Chrystusa, który w wieczerniku prosił Ojca za swoimi
uczniami, „aby byli jedno”.
Do dziś Ruch Focolari bardzo się rozrósł, jest obecny
w wielu krajach na wszystkich kontynentach, od wielu lat
rozwija się też w Polsce. W Lublinie znajduje się zarówno
Focolare żeńskie, jak i męskie. Spotkania formacyjne
odbywają się regularnie, zarówno dla wszystkich
członków wspólnoty, jak też dla poszczególnych jej
gałęzi.
Pomocą do realizacji ducha jedności w rodzinach
są tzw. kręgi rodzin. Krąg tworzy kilka lub kilkanaście
rodzin. Jesteśmy członkami jednego z nich. Spotykamy się
zazwyczaj co miesiąc, a miejscem spotkania są po prostu
nasze domy. Ponieważ podstawą jedności w rodzinie jest
jedność między małżonkami, która ma promieniować
i rozszerzać się na wszystkich członków rodziny, to
przede wszystkim małżonkowie pogłębiają znajomość
duchowości Dzieła Maryi na spotkaniach kręgu. Czynią
to w oparciu o słowa Pisma Świętego, komentarze Chiary
Lubich lub innych odpowiedzialnych Dzieła Maryi,
zwłaszcza głęboko znających problemy życia rodzinnego.
Dzielimy się też swoimi doświadczeniami w realizacji
zasad miłości i jedności w naszych rodzinach, w pracy, w
sąsiedztwie. Więzy pomiędzy sobą i naszymi rodzinami
zacieśniamy również w inny sposób: latem poprzez
wspólne wyjazdy za miasto, w okresie Bożego Narodzenia
poprzez wspólne śpiewanie kolęd. Staramy się okazywać
sobie pomoc i modlić się za siebie w momentach
radosnych i trudnych dla naszych rodzin. W ten sposób
mobilizujemy się do ciągłej odnowy, zgodnej z Ewangelią,
do takiego życia, w
którym najważniejszy
w rodzinie jest Jezus,
który obiecał, że będzie
obecny tam, gdzie dwaj
albo trzej zgromadzą
się w Jego Imię.
Zofia i Andrzej
Dobrowolscy
POMYSŁ NA FERIE
Jeśli masz ochotę spędzić ferie inaczej niż przed
telewizorem, zobaczyć prawdziwą, białą, górską zimę, poznać
nowych ludzi i doznać radości z jazdy na nartach, Księża
Sercanie zapraszają Cię na zimowe rekolekcje. Wystarczy, że
masz ukończone 15 lat, zabierzesz ze sobą uśmiech i dobry
humor, i możesz wyruszać na wspaniałą przygodę.
Organizatorzy proponują młodzieży aż sześć tygodniowych
turnusów w Gliczarowie Górnym, we Florynce albo w Krynicy.
Oferują sprzęt narciarski i naukę jazdy dla tych, którzy jej
potrzebują. Z własnego doświadczenia wiem i gwarantuję, że
sztuka jazdy na nartach jest do opanowania:) A radość ze sportu
na świeżym powietrzu
jest ogromna. Poza
tym będzie możliwość
korzystania z asenu,
lodowiska. W planach
zwiedzanie
Zakopanego lub Krynicy,
dyskoteki i oczywiście
coś
dla
ducha.
Codzienne
Msze
święte mają pomóc
nabrać sił i zapału na
kolejny semestr w szkole
czy na studiach.
Spędziłam
przerwę
świąteczną w Gliczarowie
Górnym i ze swojej strony
mogę zachęcić do takiego
wyjazdu
wszystkich,
którzy
mają
ochotę
doświadczyć
czegoś
nowego. Bezpłatny sprzęt i instruktorzy jazdy na nartach,
którzy pomagają stawiać pierwsze kroki na stoku, to ogromne
zalety rekolekcji. Dodam do tego urok zimowych, górskich
pejzaży, nawiązywanie nowych znajomości, umocnienie
codzienną Eucharystią – jednym słowem: mile spędzony czas.
Nie trzeba się długo zastanawiać, ale przekonać się samemu.
Koszt rekolekcji: 290 zł.
Rekolekcje sercańskie odbywają sie również w lecie. Więcej
informacji na stronie: www.rekolekcje.sercanie.org.pl
Dorota Kowalczyk
13
NARNIA – DZIECIĘCA KRAINA?
Film pt. „Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica
i stara szafa” powstał na podstawie popularnej serii
książek C. S. Lewisa, mówiących o walce dobra ze złem.
Podczas wakacji rodzeństwo - Łucja, Zuzanna, Edmund
i Piotr Pevensie odkrywają magiczną krainę Narnię, do
której dostać się można przez drzwi zaczarowanej szafy.
W Narnii od 100 lat panuje nieustanna zima, na skutek
uroku rzuconego przez Białą Czarownicę. Wszyscy
mieszkańcy Narnii czekają na powrót Lwa Aslana,
bo wierzą, że tylko on może pokonać siły zła. Według
proroctwa ma mu w tym pomóc czwórka rodzeństwa.
Ekranizacja jest jedną z najbardziej oczekiwanych
premier filmowych sezonu 2005/2006 i jednocześnie
najbardziej prestiżową z ostatnich produkcji wytwórni
Disney’a. Jej koszt wyniósł ponad 150 milionów
dolarów. Przygotowania do produkcji trwały dwa lata,
zdjęcia – 18 miesięcy. Kręcono je głównie w Nowej
Zelandii, a także w Czechach i w Polsce.
Tego typu opisy filmu można przeczytać w wielu
gazetach czy na stronach internetowych. Przytoczę
jeszcze fragment recenzji Marcina Kamińskiego, (www.
filmweb.pl): “Lew, czarownica i stara szafa” to bajka.
Pełna przygód, czarów i humoru opowieść, w której
dobro zawsze wygrywa, nikt z pozytywnych bohaterów
nie ginie, a jeśli już przydarzy mu się coś złego, to kilka
stron dalej powraca cały i zdrowy. Pisząc swoje dzieło
C.S. Lewis świadomie unikał w nim okrucieństwa.
Wielkim bitwom, które stały się udziałem głównych
bohaterów, poświęca zaledwie kilka zdań, a negatywne
poczynania Edmunda komentuje w taki sposób, żeby
nie zniechęcić do niego czytelnika.”
Wszystkie te opisy są poprawne. Jednak
czy to wszystko – czy można „Opowieści z Narnii”
określić tylko jako bajki dla dzieci? Warto się nad tym
zastanowić.
Autor „Opowieści z Narnii” jest autorem
wielu książek, należą do nich między innymi: „Cztery
Miłości” oraz „Listy starego diabła do młodego”. C. S.
Lewis urodził się 29 listopada 1898 roku w Belfaście
w Irlandii. Jeszcze przed studiami stracił wiarę,
natomiast żywo zainteresował się mitologiami ludów
Północy i twórczością Wagnera. Brał udział w I wojnie
światowej, następnie studiował na Oksfordzie, później
został wykładowcą. Mając prawie 33 lata, na nowo
przyjął wiarę chrześcijańską. Był przyjacielem J. R.
R. Tolkiena. Powrót do wiary Lewisa był poprzedzony
długimi poszukiwaniami. Gdy uwierzył na nowo,
jego pragnieniem było czytelne przedstawianie
istoty chrześcijaństwa i to z myślą o czytelniku
niewtajemniczonym w zagadnienia wiary. Odwieczne
prawdy prezentował w sposób niepowtarzalny
i zadziwiający. Lewis wierzył w potęgę ludzkiego
umysłu, a bardziej nawet w potęgę ludzkiego ducha.
Wierzył, że człowiek szukając rzetelnie prawdy może
dojść do Boga, co zaowocuje życiem chrześcijańskim
(na podstawie: Krzysztof Mądel SJ, www.mateusz.pl/
ludzie/lewis/index.htm)
„Opowieści z Narnii” to cykl 7 książek o Narnii
- krainy położonej w innym świecie. Zamieszkują
ją mówiące zwierzęta, karły, driady, najady, fauny,
smoki, a także ludzie. Jednak w interpretacji nie
można zatrzymać się tylko na stwierdzeniu, że są to
bajki dla dzieci o walce dobra ze złem. Trzeba sięgnąć
dalej, i zarówno czytając, jak i oglądając film, dostrzec
prawdziwy zamiar autora. W „Opowieściach…” widać
wyraźne odniesienia do historii naszego Zbawienia –
tutaj Lew Aslan kojarzy się czytelnikowi z Chrystusem,
który oddaje życie za człowieka. Warto popatrzeć na tę
historię przez pryzmat wiary, by na nowo odkryć miłość
Zbawiciela. Jest to z pewnością inne i nietypowe ujęcie,
ale dla człowieka poszukującego czy też pragnącego
odnowić swą wiarę, może okazać się bardzo pomocne.
PODZIĘKOWANIE
Opracowała: Magdalena Król
Serdecznie dziękujemy parafialnej scholii oraz wszystkim, którzy uczestniczyli w dniu 8 stycznia w koncercie kolęd w naszej
parafii. Dzięki Wam uzbieraliśmy kwotę 620 zł i 20 Euro, którą przekazaliśmy na rzecz misji na Filipinach. Bóg zapłać!
14
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
Stefania Paszkiewicz
(1923- 2005)
U nas tak samo jak u ptaków: ci odlatują, ci zostają….
Niełatwo zostać, gdy odchodzi ktoś ukochany.
Niełatwo wtedy uwierzyć, że mrok żałoby kiedyś się rozproszy
i znowu zaświeci słońce.
Minął rok od śmierci mojej mamy, Stefanii Paszkiewicz, a jest wciąż żywa w mojej pamięci.
Dzień za dniem wspominam jej oczy pełne ciepła, miłości i dobroci. Czasem na krótką chwilę udaje mi
się wzbudzić wyobrażenie, że jest znowu ze mną, że mnie nie opuściła.
Żałoba pomogła przeżyć ogromne cierpienie, wypalić je i zostawić za sobą przynajmniej na tyle, by
móc dostrzegać słońce i czuć jego promienie w sercu.
Odeszła osoba, która dała mi miłość i przyjmowała ją ode mnie.
Przed laty w „Pasterzu” nr 4/2001 ukazał się jej artykuł pt. „Aby ocalić od zapomnienia”. Z całą swoją
prostotą opisała w nim ukochane Kolano na Podlasiu, do którego bardzo tęskniła. Pragnęła ocalić
w pamięci bogatą historię tej małej podlaskiej wioski.
Teraz moim pragnieniem jest ocalić od zapomnienia autorkę tamtego tekstu.
Odeszła na zawsze, ale pozostawiła swoje wiersze, którymi pragnę podzielić się
z parafianami.
Janina Duma
Mój rodzinny dom
To był nasz dom
Opodal lasu, cichy, szary,
Nad nim klonowe wielkie konary
Co kołysanki nuciły snom.
Nasz dom rodzinny
Był świadkiem łez i świadkiem
śmiechu,
Słuchał miłosnych oddechów
Taki kochany, taki inny.
Przy domu tym
Kwitły nam w maju girlandy bzów,
Ptaki śpiewały trele bez słów
Witały pozdrowieniem swym.
A w domu tym
Był dobry ojciec, dobra matka,
Was trzy i babcia- niewielka więc
gromadka
Oparła się zawiejom złym.
Dziś nie ma już tamtego domu,
I tamtych ludzi.
Tęskność się tylko w sercu budzi
Za portem tym w śród życia burz.
Pamięć
Nie zostawiam dzieciom kwiatów
Ni róż pięknych, ni bławatów,
Tylko małe rymy skromne,
Pamiętajcie długo o mnie.
Wobec cudownej świata krasy
Zadowolenia ludziom wciąż brak
Niektórzy marzą przez długie lata
By znaleźć wreszcie paproci kwiat.
Pamiętajcie o swym ojcu
I o matce – tych z Kolana
Co to zawsze tęsknią do was
Czy z wieczora , czy też z rana.
Gdy znajdą, dobrze jest im na
świecie
W cudne marzenia sen się plecie,
Wieczór gwiazdami niebo złoci
Bo mają wreszcie kwiat paproci
Ciągle z dala wypatrują
Zblakłe oczy od starości,
Czy listonosz im nie wiezie
Od tych dzieci wiadomości.
Piszą poeci , bają baśnie,
Że kwiat paproci szybko gaśnie.
Jest tak kochany, piękny, miły
Zapomnieć o nim nie ma siły
O – bo prości to rodzice
Proste oni serca mają,
Ale nade wszystko w świecie
Dzieci swe, wnuki kochają.
Piszę te rymy w ciszy wieczoru
O jakże pełen tajemnic świat,
Cichutko marzę, aby raz w życiu
Mieć w swojej dłoni paproci kwiat.
Czekają wciąż na wasz przyjazd
Ojciec wasz i matka wasza,
Bo mieszkają tu samotnie
W tej cichej wiosce Podlasia.
Kwiat paproci
Zima
Przepiękny świat bajkowy
Okryty w krąg białą bielą,
Szron sypie się na głowy
Mrozowe diamenty się mienią.
Niby te śpiące królewny
Spowite szronem drzewa,
Wśród których co dzień rzewnie
Zmarznięty ptaszek śpiewa.
Zimową mgłą spowici
Idziemy wciąż dalej i dalej.
Księżyc wciąż jasno świeci
Lecz serce szepce swe żale.
Po srebrnych schodach chmur
Księżyc wciąż wyżej się wspina.
Ten świadek nocnych wędrówek
Lata nam dawne wspomina.
15
KRZYŻÓWKA
Na rozwiązanie krzyżówki czekamy do końca lutego. Prosimy karteczki z hasłem krzyżówki, imieniem
i nazwiskiem zostawiać w księgarence parafialnej (czynna w każdą niedzielę po mszach). Wśród prawidłowych
odpowiedzi rozlosujemy nagrodę w postaci “Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego”.
PIONOWO:
POZIOMO:
1. piesza wędrówka np.
krajoznawcza
2. dawniej zwane iluzjonem
3. silna sportsmenka
4. lekarz chorób wewnętrznych
5. Lech Kaczyński
6. wieczorne nabożeństwo
9. wczesna msza adwentowa
3. …
z Zielonego Wzgórza
5. okres sprawowania władzy
przez danego papieża
7. pora kanikuły
8. z kineskopem
10. stół ofiarny
11. cicho siedzi pod miotłą
12. jedno z dziesięciu w dekalogu
13. słynne klocki
14. aktywny działacz
15. brat ojca
Wspólnota chrześcijańska przyjęła z wielką radością i włączyła do społeczności
dzieci Bożych darząc je nowym życiem z wody i Ducha Świętego:
4.12
Maciej Krzysztof Wójciuk
Oskar Oliwier Pruszkowski
14.12
Nikola Zięba
25.12
Weronika Anna Kasperek
Marta Emila Dziwulska
Szymon Gozdalik
Franciszek Kuba Woźniak
Marcelina Gospodarek
Mateusz Kamil Piechota
Dominik Michał Kaczmarzewski
Maksymilian Gajo
26.12
Kamil Jan Mańkowski
Weronika Jakubczak
Roksana Rohuń
Jan Andrzej Kojder
Emila Sikora
Filip Kunach
Oliwia Anna Warchoł
Kinga Natalia Mazur
Maja Żurawska
15.01
Paweł Grelak
Hubert Rafał Tabiszewski
5.02
Nadia Kinga Nowomiejska
Anastazja Maria Oniszczuk
19.02
Jakub Aleksander Boguszewski
W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego, ślubowali sobie miłość,wierność
i uczciwość małżeńskią:
25.12
Łukasz Jarosław Król – Katarzyna Anna Florek
Robert Król – Katarzyna Helena Kupniewska
26.12
Jakub Mucha – Anna Maria Fortuna
Adam Piotr Stróżyński – Aleksandra Zachoszcz
7.01
Andrzej Chalinowski - Agata Justyna Kaliszewska
Leszek Zonik – Magdalena Suchowolak
Andrzej Michał Turkiewicz – Monika Samczuk
21.01
Paweł Stanisław Stępień – Elżbieta Teresa Siembida
Marcin Mieszawski – Katarzyna Jadwiga Dudzik
Michał Poliszuk – Agnieszka Anna Ostrowska
Z naszej wspólnoty parafialnej, ze znakiem wiary i nadziei w zmartwychwstanie
i życie wieczne odeszli:
Elżbieta Krystyna Ogórek l. 54 zm. 16.11
Marcin Król l. 14 zm. 22.11
Henryk Skrzyński l. 71 zm. 26.11
Marek Zbigniew l. 60 zm. 3.12
Zofia Teresa Begier l. 75 zm. 4.12
Józef Marian Suski l. 60 zm. 6.12
Janina Wanda Hamaluk l. 89 zm. 8.12
Eugeniusz Kazimierz Szapert l. 82 zm. 9.12
Elżbieta Krystyna Bocheńska l. 44 zm. 13.12
Stanisława Kurczyńska l. 90 zm. 21.12
Henryk Jan Wrzos l. 68 zm. 2.01
Genowefa Dejneka l. 57 zm. 4.01
Ryszard Prasał l. 60 zm. 5.01
Mieczysław Tadeusz Kupisz l. 62 zm. 7.01
Stanisława Niećko l. 91 zm. 7.01
Anna Janina Ligenza l. 71 zm. 8.01
Jadwiga Feliksa Mazur l. 55 zm. 11.01
Zenon Zdzisław Ostrowski l. 73 zm. 15.01
Henryk Adam Drążek l. 54 zm. 17.01
Janina Błaziak l. 76 zm. 21.01
Kazimierz Pacek l. 86 zm. 22.01
Krzysztof Marek Szewczenko l. 56 zm. 28.01
Maria Nowińska l. 91 zm. 28.01
Zdjęcia na ostatniej stronie okładki Pasterza to Pasterka 2005
PASTERZ
Numer pod redakcją : WERONIKA Kwiecińska, KATARZYNA Wójcik.
Redakcja: ANNA Maciąg-Pazik (nacz.), MAGDA Galińska, DOROTA Kowalczyk, JOLANTA Gawlik (okładka), MAGDA Król
WERONIKA Kwiecińska, MAŁGORZATA Kruszyńska, AGNIESZKA Tobiasz, KATARZYNA Wójcik (grafika), JACEK Bojarski,
MARTA Kowalczyk, BOŻENA Malec (korekta), JÓZEF Maleszyk (krzyżówka), KAMIL Szwajgier (skład).
Asystent kościelny: ks. ANDRZEJ Sudoł SCJ. Zdjęcia: MIROSŁAW Trembecki, JAROSŁAW Hamaluk, KAMIL Szwajgier.
Adres: Parafia Rzymskokatolicka DOBREGO PASTERZA, ul. Radzyńska 3, 20-850 Lublin, tel. (0-81) 741 50 95.
Konto: Bank Pekao S.A. III O/Lublin 46124023821111000039022015
Strona internetowa: http://lublin.sercanie.org.pl Adres e-mail: [email protected]
Druk: Drukarnia Akademicka Spółka z o.o. Lublin, ul. Spadochroniarzy 5a
16

Podobne dokumenty