Pobierz pierwszy numer!

Transkrypt

Pobierz pierwszy numer!
Felicytologia
Felicytologia
CZĘŚĆ I
MARZEC 1 (1)/2015
ISSN: 2449-7819
AMOR FATI
- antropologiczne czasopismo poświęcone filozofii człowieka, tzn.
pytaniu o samego siebie
Wydawnictwo Leimak
Siemianowice Śląskie 2015
ISSN: 2449-8807 (DRUK)
ISSN: 2449-7819 (ONLINE)
REDAKTOR NACZELNY
Kamil M. Wieczorek
ZASTĘPCA REDAKTORA
NACZELNEGO
Adam Gindera
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
Krzysztof Kornecki
Łukasz Lot
REDAKTORZY JĘZYKOWI
- JĘZYKA ANGIELSKIEGO
Mateusz Michalak
REDAKCJA TECHNICZNA
Kuba Grodzki
SKŁAD I OPRACOWANIE
GRAFICZNE
Kamil M. Wieczorek
ADRES REDAKCJI
ul. Lampego 6/8
41-608 Świętochłowice
[email protected]
WYDAWCA
Wydawnictwo Leimak
ul. Wł. Jagiełły 25a
41-106 Siemianowice Śl.
[email protected]
RECENZENCI NUMERU
- dr hab. Iwona AlechnowiczSkrzypek, prof. UO
- dr Dariusz Bęben, UŚ
- dr hab. Grzegorz Leszczyński,
prof. UW
- dr hab. Romuald Derbis, prof.
UO i AJD
- dr hab. Paweł Tański, UMK
- dr hab. Stanisław Kijaczko,
UO
(artykuły i materiały zamieszczone w dziale „Varia” nie
podlegają recenzji naukowej)
__________________________
Propozycje artykułów do publikacji w formie krótkich abstraktów
prosimy wysyłać na nasz adres
e-mail (szczegółowe wytyczne
znajdują się na naszej stronie
internetowej).
Redakcja oświadcza, że wersją
pierwotną (referencyjną) pisma jest
wersja elektroniczna, dostępna pod
adresem:
amorfaticzasopismo.wordpress.com
Na okładce czasopisma wykorzystano obraz Vincentego van
Gogha pt. Gwiaździsta noc
(hol. De sterrennacht).
__________________________
DRUK
Drukarnia Advert
ul. Krakowska 21
41-503 Chorzów
SPIS TREŚCI
Babcia ................................................................................................. 7
Wstęp.................................................................................................. 9
Artykuły ......................................................................................... 13
TOMASZ LERKA
NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO METAFORY”
A SZCZĘŚCIE .................................................................................. 15
Szczęście............................................................................................ 29
* * * .................................................................................................. 29
ANNA MAŁGORZATA DREKO
SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM JEGO
WOLNOŚCI. CZŁOWIEK W SPOŁECZEŃSTWIE KAPITALISTYCZNYM ....................................................................................... 31
JOANNA ROŚ
KRÓLEWSKIE
PALMY,
DRZEWA
ŚWIĘTOJAŃSKIE,
MIGDAŁOWCE W DOLINIE KONSULÓW… KILKA REFLEKSJI
NA TEMAT ROŚLINNOŚCI W TWÓRCZOŚCI ALBERTA
CAMUSA ......................................................................................... 51
Obrazkowiersz .................................................................................. 69
ARKADIUSZ M. JASIŃSKI
CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I ICH WPŁYW NA
JAKOŚĆ ŻYCIA WSPÓŁCZESNEGO CZŁOWIEKA .................. 71
5
ALEKSANDRA SZWAGRZYK
(NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END. O SZCZĘŚCIU W LITERATURZE DLA DZIECI I MŁODZIEŻY (NA PRZYKŁADZIE
POWIEŚCI PANNA NIKT TOMKA TRYZNY) ............................ 97
Memento Mori: zu-życie ................................................................. 111
JAKUB OSIŃSKI
AKSJOLOGICZNY CHARAKTER SZCZĘŚCIA W LITERATURZE, CZYLI O ZWIĄZKACH FELICYTOLOGII I ESTETYKI............................................................................................... 113
KAMIL M. WIECZOREK
CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST W OGÓLE
MOŻLIWA? ................................................................................... 127
Analiza melancholii ........................................................................ 153
ADAM GINDERA
CO PLATON I ARYSTOTELES MYŚLELI O SZCZĘŚCIU? ..... 155
Varia ............................................................................................... 169
EWA FABIAŃSKA-JELIŃSKA
KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE TWÓRCZOŚCI
POLSKICH KOMPOZYTOREK ................................................... 171
6
Annais
BABCIA
ANNAIS1
BABCIA
a po co mam płakać żeby mnie oczy bolały
nie płacze
w radosnych kurzych łapkach
iskierki orzechowego spojrzenia
krótkie rzęsy
i srebro włosów
trzymają się mocno
już bym chciała umrzeć tylko jeszcze nie jutro
przeszła już wszystkie wtajemniczenia
bólu
uparte ciało udowadnia
że jeszcze istnieje
śmierć chyba zgubiła do mnie adres
śmieje się
1
W pseudonim Annais przebiera się literacko Anna Alochno-Janas, absolwentka
kulturoznawstwa (Uniwersytet Śląski) i studiów z przekładu literackiego (Uniwersytet Jagielloński); obecnie (od 2013 r.) doktorantka literaturoznawstwa
(Uniwersytet Śląski). Laureatka pięciu konkursów poetyckich (m.in. Laur Zawodziański, Zagłębiowski Pegaz, Konkurs im. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej)
i konkursu translatorskiego. Publikowała m.in. w „SosnArt”, „Art Anons”,
„ProArte”, Śląskiej Strefie Gender, Modowo.pl, w kilku monografiach pokonferencyjnych, m.in.: Fotografia. Spojrzenia literackie i filmowe (szkic Eros
i Tanatos w fotografii) oraz Web 2.0 – szanse i zagrożenia (szkic W poszukiwaniu istoty blogowości), w antologii poetyckiej Nie noszę bransoletek oraz
w Gorącej antologii. W latach 2004-2006 prowadziła e-magazyn literacki
„Black & White SML”. Wydała e-booki: zbiór poezji Arachnologia oraz esej
Samobójstwa literackie (e-bookowo, 2011). W 2012 roku wydała pierwszą
książkę poetycką Arachnologia z posłowiem L. Żulińskiego (wyd. Miniatura,
Kraków 2012). W roku 2012 była gościem Targów Książki w Katowicach.
Pracuje jako redaktorka, tłumaczka oraz wykładowczyni akademicka. Mieszka
w Sosnowcu. Strona autorska: www.annais.pl. Sylwetka zawodowa:
www.arsverbi.pl.
7
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
zamknięta w celi mieszkania
zakładniczka ciała
dostała już swój wyrok wieku
wcale mi się nie wydaje że mam tyle lat
cierpliwie wysiaduje
swoją starość
trzymają się jej opowieści
o strzygach zmorach i duchach
wojna przeorała jej młodość
i twarz
a ona wciąż pamięta
przepis na
domowy smalec ze skwarkami
8
Kamil M. Wieczorek
Wstęp
WSTĘP
Kilka miesięcy temu, jeszcze w zeszłym roku, zrodziła się
w mej głowie szaleńcza myśl, będąca zarazem wyraźną chęcią,
aby powołać do życia czasopismo naukowe z prawdziwego zdarzenia. Jednak niemalże równocześnie z ową myślą zawitały
w moim umyśle wątpliwości: „a po co? komu to potrzebne? nie
wiesz, że rynek wydawniczy i tak już pęka od nadmiaru różnego
rodzaju książek i gazet, których i tak nikt nie czyta! tylko sobie
niepotrzebnie pracy dołożysz, zamiast, jak na normalnego człowieka przystało, odpoczywać!”.
W tej też chwili zganiłem w duchu sam siebie. Jednakże
nie za chęć bycia twórczym i za chęć stworzenia rezerwuaru
w którym twórczość ta mogłaby się materializować, ale za wątpliwości, gdyż tego właśnie rodzaju zastrzeżenia przynależą nie
do ducha ogarniętego pasją, ale do ciała żyjącego kategoriami
utylitarnymi. Człowiek twórczy nigdy nie patrzył na opłacalność
ani na korzyści. Ba! więcej nawet, zazwyczaj ignorował sensowność swoich przedsięwzięć, gdyż duch jego nie mieścił się podstawowych kategoriach ontologicznych i aksjologicznych.
Częstokroć powtarza się, że prawdziwy miłośnik mądrości zajmuje się poznaniem dla samego poznania – bezinteresownie. Stąd też nazwa Amor fati – łac. „umiłowanie losu”. Historycznie: termin stoicki, który miał przypominać zwolennikom
Zenona z Elei, iż prawdziwa „wolność tkwi w uświadomieniu
sobie konieczności”. W dobie nowożytności Friedrich Nietzsche
przekuł swym młotem znaczenie tego wyrażenia i podkreślił nim
to, jak bardzo ważne dla człowieka jest bycie twórczym. Tak też
czasopismo inspiruje się niejako obiema tradycjami.
9
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Po pierwsze: uświadamia nam filozofom (w szerokim tego słowa znaczeniu), że wolność naszej dociekliwej natury kryje
się w konieczności – w konieczności zadawania pytań. Filozof by
był miłośnikiem mądrości, musi być też w pewnej mierze miłośnikiem losu. I tak też przychodzi nam akceptować obserwowane
przez nas zjawiska bądź ejdetycznie oglądane noumeny, by
z pozycji niezaangażowanego obserwatora móc opisać właściwie
wszelką stałą istotę czy też nieustającą zmienność – tzn. spróbować wyrazić to co niewyrażalne.
Z drugiej natomiast strony wiedząc „co”, możemy wynajdywać sposoby jak zmieniać to, co subiektywnie bądź obiektywnie zmiany wymaga. „Filozofowie dotąd tylko objaśniali świat,
chodzi jednak o to, by go zmieniać”1. Jak to uczynić (niekoniecznie rewolucyjnie)? Przewartościowując w owym świecie wszelkie
wartości. Czy to w granicach własnego wyrazu twórczego, zostając w swojej rzeczywistości, czy to chcąc uczynić świat lepszym,
wychodząc poza własną strefę bezpieczeństwa, inspirując innych
i spładzając u potomnych nowe myśli. Jednakże w jaki sposób by
się owo pragnienie nie wyrażało, wymaga ono uprzedniego poznania: jak ma to częstokroć miejsce na przykład przy konstruowaniu zaawansowanych terapii ratujących życie – bez wiedzy
daleko nie zajdziemy.
Możemy w naszym życiu łączyć oby dwie wyżej wspomniane postawy, bądź utożsamić się tylko z jedną. Jednak jakiejkolwiek orientacji filozoficznej byśmy nie byli, wszyscy jak jedna
osoba krzyczymy: amamus fatum – fatum jest bowiem naszą
pasją, która wyznacza losy naszego życia i odpowiada za strukturalizowanie ograniczonego czasu, który został nam dany.
1
K. Marks: Tezy o Feuerbachu. [w:] F. Engels: Ludwik Feuerbach i zmierzch
klasycznej filozofii niemieckiej. Warszawa 1982, teza 11.
10
Kamil M. Wieczorek
Wstęp
Tematyka czasopisma Amor fati skupia się na pytaniu
o „co?” a nie o „jak?” człowieka. Drugie bowiem jest domeną
etiologii (nauki), pierwsze dotyczy tylko filozofii. Jednakże formy przejawiania się człowieka (tzn. „jak?”) interesują nas o tyle,
o ile informują nas one (bądź mogą dopiero to zrobić w przyszłości) o jego istocie (bądź jej braku). Tym samym to nie tak, że
nadrzędną dyscypliną staje się tutaj antropologia, felicytologia,
etyka, ontologia czy epistemologia. Jest nią dopiero metafizyka.
Jakkolwiek jednak metafizyka szeroko pojęta: czy to empirycznointropsekcyjna (na wzór Schopenhauera), czy idealistyczna
(wg Platona), czy pozytywistyczna (współczesny paradygmat
myślenia).
Tym samym pytamy w wszelkiej formie: klasycznej, krytycznej, fenomenologicznej, analitycznej, hermeneutycznej, empirycznej, spekulatywnej, scholastycznej, naukowej, dialektycznej,
literackiej, dialogicznej, a nawet poetyckiej!, opisowej, także
irracjonalistycznej.
Dlatego artykuły tu zawarte nie muszą być stricte filozoficzne w rozumieniu uprawiania filozofii na sposób dzisiejszego
postrzegania pozytywistycznego, tj. jako zajmowanie się historią
filozofii, ponieważ (w mojej opinii) jakikolwiek namysł nad pewnymi zagadnieniami jest już w pewnej mierze filozofowaniem.
Stąd też nie ograniczamy się do jednej tylko dziedziny rozpatrywania poruszanych przez nas kwestii i dopuszczamy punkt widzenia filologii, politologii, kulturoznawstwa, psychologii, socjologii itp., pozbawionych bazy filozoficznej.
Przede wszystkim jednak chodzi o to, by móc odnosić radość z tworzenia – nawet jeśli to twórczość marna i niewysokich
lotów. Niezmiernie bowiem trudno powstrzymać erupcję ożywającego wulkanu, nawet jeśli ma on przynieść więcej szkód niż
pożytku. Do tego celu jednak potrzebne jest medium – treść bowiem zawsze musi przywdziać pewną formę. „Mam przeto na11
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
dzieję, że ci, którzy nie znajdą w tym, co powiem, nic nowego,
wybaczą mi, jeśli ośmielę się napisać jedną rozprawę więcej
o przedmiocie, który już (…) tak często był poruszany”2, ponieważ duch absolutnie twórczy pragnie się tutaj zrealizować. Powstrzymanie go zaś, byłoby czymś niemożliwym. Tak też rodzi
się czasopismo Amor fati! Niech stanowi ono o/środek twórczego
wyrażania się tych, którzy czują do tego zamiłowanie.
Redaktor naczelny,
Kamil M. Wieczorek
2
J. S. Mill: O wolności. [w:] Idem: Utylitaryzm; O wolności. Warszawa 2006,
s. 108.
12
ARTYKUŁY
Tomasz Lerka – NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO METAFORY” (…)
TOMASZ LERKA
Uniwersytet Opolski
NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO
METAFORY” A SZCZĘŚCIE
Nietzsche's conception of the drive toward the formation of metaphor,
and happiness
Słowa kluczowe: pęd do metafory, Nietzsche, iluzja, „harmonogram życia”,
Zapffe.
„Teraźniejszość nie jest nigdy naszym celem; przeszłość i teraźniejszość to nasze środki; jedynie przyszłość jest naszym celem. Tak więc nie żyjemy nigdy,
ale spodziewamy się żyć; gotujemy się wciąż do szczęścia, a co za tym idzie, nie kosztujemy go nigdy”1.
Fryderyk Nietzsche jest jednym z najsłynniejszych i najbardziej wpływowych myślicieli. Jego idee nadczłowieka, woli
mocy, wiecznego powrotu, dychotomii apollińsko-dionizyjskiej,
moralności pana i niewolnika, a także krytyka europejskiego nihilizmu odbiły się szerokim echem nie tylko w filozofii, ale także
w dziedzinie literatury, sztuki, psychologii, a nawet – za sprawą
niezrozumienia tudzież zakłamanej interpretacji – w świecie polityki. Moją intencją jest zwrócenie uwagi na mniej znany tekst
Nietzschego zatytułowany „O prawdzie i kłamstwie w pozamoralnym sensie”, napisany w roku 1873 i nieopublikowany za życia autora. Analiza tego tekstu stanowi punkt wyjścia dla realizacji dwóch głównych celów badawczych. Pierwszym z nich jest
wskazanie na wybrane współczesne przejawy i konsekwencje
1
B. Pascal: Myśli. Przeł. T. Boy-Żeleński. Kraków 2004, s. 48.
15
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
„pędu do metafory”, którymi są kolejno: serwis społecznościowy
Facebook oraz zjawisko celebrytów. Następnie ukażę, w jaki
sposób idea pędu do metafory znajduje rozwinięcie w micie, rozumianym przez Nietzschego jako „samoułuda” jednostki ludzkiej. Postaram się dowieść, że proces „mitologizacji rzeczywistości” – tworzenia iluzji na własny użytek – jest niezbędny dla poczucia szczęścia człowieka.
I
Nietzsche rozpoczyna pierwszą część swojego tekstu od
ukazania szczególnej własności poznania: „Nie ma takiej mizernej i drobnej rzeczy w naturze, której choćby lekkie tchnienie
owej poznawczej mocy nie nadęło od razu jak bukłaku (...)”2.
Owa pycha poznawcza zwodzi nas w kwestii oceny wartości
istnienia, wytwarza fałszywe poczucie własnej wyższości względem wytworów przyrody. Nasz umysł jest jedynie środkiem przetrwania, którego zadaniem jest łudzenie, wytwarzanie iluzji i marzeń, nie zaś czyste poszukiwanie prawdy. Również samowiedza
człowieka jest iluzoryczna; pełne doznanie własnego ciała, organów wewnętrznych jest nieosiągalne: „Czyż natura nie przemilcza przed nim najważniejszego, nawet na temat jego ciała, by
z dala od znojów jelit, gwałtownego nurtu strumieni krwi, zawiłych drgnień włókienek zakląć go i zamknąć w tej dumnej kuglarskiej świadomości?”3.
Nietzsche obrazuje sposób społecznego funkcjonowania
prawdy oraz krytykuje postrzeganie jej jedynie w wartościach
użytecznych. Człowiek, aby uniknąć Hobbes'owskiego stanu
natury, bellum omnium contra omnes, organizuje się społecznie,
do czego jest mu potrzebny rodzaj umowy. Za jej sprawą powstaje obowiązujące daną społeczność „oznaczenie rzeczy”. Przez
2
F. Nietzsche: O prawdzie i kłamstwie w pozamoralnym sensie. [w:] F. Nietzsche: Pisma pozostałe 1862-1875. Przeł. B. Baran. Kraków 1993, s. 183.
3
Ibidem, s. 185.
16
Tomasz Lerka – NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO METAFORY” (…)
kontrast z kłamcą, który łamie ową umowę, by dla własnej korzyści opisać coś nierzeczywistego jako stan faktyczny (na przykład
własny stan posiadania), wyłania się wymóg prawdy. Jednakże
w tej sytuacji jedyną motywacją jest nie obawa przed byciem
okłamanym, lecz przed stratami, które ewentualne oszustwo może
spowodować. Nie jest to czysty pęd do prawdy.
Ważnym problemem poruszonym przez Nietzschego jest
kwestia języka jako adekwatnego wyrazu „wszelkich realności”.
W tym miejscu po raz pierwszy pojawia się kwestia pędu do metafory. Nietzsche krytykuje wyobrażenie o współmierności języka
i rzeczywistości. Słowo jest według niego dźwiękowym odbiciem
pobudzenia nerwów, zaś tworzenie pojęcia o zewnętrznych
przedmiotach na tej podstawie jest nieuzasadnione. Stwierdza, że
tworząc pojęcie wykorzystujemy dwie metafory. Najpierw przekształcamy pobudzenie nerwowe w obraz. Następnie ów obraz
oddajemy za pomocą dźwięku. Nie zauważamy, że są to przeskoki pomiędzy różnymi sferami, rodzaj twórczego tłumaczenia raczej niż dokładne oddanie istoty rzeczy. „Można sobie wyobrazić
człowieka całkowicie głuchego, który nigdy nie usłyszał ani jednego tonu muzyki: będzie on podziwiał figury dźwiękowe na piasku, ich przyczyn doszuka się w drżeniu struny i będzie się zarzekał, iż wie doskonale, co ludzie nazywają dźwiękiem. To samo
przydarza się nam w wypadku języka”4. Poza tym każde pojęcie
jest utworzone nie jako odtworzenie pierwotnego, oryginalnego
przeżycia, które je zrodziło, lecz zostaje odarte z subiektywnych
naleciałości po to, by mogło być używane w różnych, podobnych,
lecz niejednakowych sytuacjach. Nietzsche obrazuje to na przykładzie liścia: mimo że żaden liść nie jest identyczny z innymi,
pojęcie liścia powstało przez zapomnienie o tych indywidualnych
różnicach. Skłania to do uznania, że poza samymi liśćmi, istnieje
jakiś prawzór liścia, którego są one niedoskonałym odbiciem.
Podobnie, każdy zna różne przypadki uczciwego zachowania
4
Ibidem, s. 187.
17
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
innych ludzi: przez ich uogólnienie i pozbawienie kontekstu danej
sytuacji, tworzymy z niej jakość „uczciwości”, którą Nietzsche
określa mianem qualitas occulta. Natura zaś nie zna żadnych
form ani pojęć (znajdujemy zatem w tym wczesnym tekście niemieckiego filozofa krytykę platonizmu). Prawda jest więc „Ruchliwą armią metafor, metonimii, antropomorfizmów, krótko,
sumą ludzkich stosunków, które zostały poetycko i retorycznie
wzmożone, przetransponowane i upiększone, (…) prawdy są złudami, o których zapomniano, że nimi są, metaforami, które się
zużyły i utraciły zmysłową siłę wyrazu, (…)”5.
Za sprawą odindywidualizowanych metafor tworzy się
zatem cały sztywny świat pojęć. Jest on jednak metamorfozą
świata dokonaną przez ludzki umysł. Przez przyzwyczajenie zapominamy, że owe pojęcia zostały zapoczątkowane przez pęd do
metafory, a ich obowiązywanie jest warunkowane przez dane
społeczeństwo – co nie zapewnia ich konieczności. Jednak owo
zapomnienie, które prowadzi do iluzji posiadania prawdy, sprawia, że człowiek postrzega sam siebie jako podmiot (a nawet
podmiot artystycznie twórczy), co daje mu poczucie bezpieczeństwa. Wyjście poza tę iluzję zniszczyłoby „samowiedzę” człowieka. Nawet uznanie, że ptak lub owad postrzegają świat w inny
sposób, przyczynia się do poczucia dyskomfortu. Jednak, zdaniem Nietzschego, rozstrzyganie o tym, które ze spostrzeżeń (ptaka, owada, człowieka i tak dalej) jest trafniejsze, nie ma sensu –
bowiem nie istnieje nic takiego jak kryterium trafnego postrzegania. Pomiędzy podmiotem i obiektem może zachodzić jedynie
stosunek estetyczny, czyli interpretujący przekład między zupełnie różnymi sferami.
W drugiej, krótszej – lecz, jak się okaże, dla nas bardziej
istotnej – części tekstu, Nietzsche podsumowuje wcześniejsze
rozważania stwierdzeniem, że przy budowie pojęć najpierw działa
język, następnie zaś nauka. Ona to doprecyzowuje pojęcia, uściśla
5
Ibidem, s. 189.
18
Tomasz Lerka – NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO METAFORY” (…)
i zmienia ich znaczenie, układa w struktury i prawa, budując ów
świat, który Nietzsche określa „columbarium pojęć, cmentarzyskiem naoczności”6. Kiedy jednak możliwość działania na polu
pojęć się wyczerpie, pęd do metafory (nieodłączny od ludzkiej
istoty) nie znika, lecz znajduje sobie inne ujścia. Są nimi sztuka
i mit. Sztuka działa jako oderwanie od sztywnego świata pojęć:
„Czuwający człowiek sam w sobie ma poczucie czuwania, i dlatego wydaje mu się, że śni, gdy tylko sztuka zerwie ową pajęczynę
pojęć”7.
Działanie pędu do metafory w micie modyfikuje natomiast postrzeganie świata, jest to rodzaj samoułudy, której celem
jest ubarwienie codziennej egzystencji, dodanie jej niezwykłości,
uroku, jakby oczekiwania na coś, co nas zaskoczy i zachwyci.
Znowu odwołując się do słów Nietzschego: „Dzień na jawie jakiegoś ożywianego mitem ludu, na przykład starożytnych Greków,
istotnie z racji trwale czynnego cudu, zakładanego przez mit,
bardziej przypomina sen niż dzień naukowo trzeźwego myśliciela.
Gdy każde drzewo może przemówić głosem nimfy, a bóg pod postacią byka porywać dziewice, gdy nagle oczom ludzi ukazuje się
sama bogini Atena, jak w pięknym rydwanie wraz z Pizystratem
jedzie przez ateńskie rynki – w co wierzył każdy szanujący się
Ateńczyk – to w każdej chwili, niczym we śnie, wszystko jest możliwe, a cała natura oszałamia człowieka (...)”8. Otóż jestem przekonany, że my również jesteśmy ożywianym mitem ludem, lecz
nasz pęd do metafory przejawiający się w micie działa na nieco
innych polach.
II
Koncepcja pędu do metafory, któremu człowiek jest poddany, a który po uporządkowaniu świata pojęciowego, znajduje
6
Ibidem, s. 195.
Ibidem, s. 196.
8
Ibidem.
7
19
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
wyraz w sztuce i micie, jest, w moim odczuciu, bardzo istotna,
bowiem zjawisko to ma miejsce również dzisiaj. Nietzsche
w przywołanym wyżej cytacie za przykład ożywianego mitem
ludu obiera starożytnych Greków. Skoro bowiem każde drzewo
może do nas przemówić, a bogowie wręcz poruszają się między
ludźmi, życie nosi znamiona niezwykłości, zawsze może spotkać
nas coś zadziwiającego, zaś mozół egzystencji staje się ożywiony
rodzajem nadziei bądź oczekiwania na coś, co nas zaskoczy
i zachwyci.
W dzisiejszym świecie owa mitologizacja, zaczarowanie
świata przez pęd do metafory ma wymiar nieco mniej oczywisty
– i trudno się temu stanowi rzeczy dziwić. Racjonalizacja, postęp
naukowy, funkcjonalizacja, technologizacja, jak również „śmierć
Boga”, obwieszczona przez samego Nietzschego niemal dziesięć
lat po napisaniu „O prawdzie i kłamstwie w pozamoralnym sensie” (ów symboliczny nekrolog pojawia się w „Wiedzy radosnej”), oznaczająca koniec prawdziwej wiary religijnej, systemy
totalitarne i wojny XX wieku – to wszystko zmusiło ludzki pęd
do metafory do przeniesienia się w dziedziny mniej jawne, niż
miało to miejsce w starożytnej Grecji. Spróbuję opisać dwie ze
sfer, w których pęd do metafory i mitologizacji objawia się
współcześnie.
Internet, dzisiaj wszechobecny jako oczywista część codzienności, stał się dogodnym środkiem dla ujścia pędu do mitu.
Pierwszym z przejawów owego zaczarowywania świata – czy
raczej jego czarowania (o „odczarowaniu świata”, o jego racjonalistycznej demitologizacji mówił Max Weber9) – zdaje się być
serwis społecznościowy Facebook. Jest on miejscem w wirtualnej
rzeczywistości zdecydowanie wyróżniającym się, bo jednym
z najpopularniejszych (druga pozycja, po Google.com, w świato9
Por. M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo. Zarys socjologii rozumiejącej,
Warszawa 2002, s. 123-124; M. Weber, Etyka protestancka i duch kapitalizmu,
Warszawa 2011, s. 120-122.
20
Tomasz Lerka – NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO METAFORY” (…)
wym rankingu odwiedzin prowadzonym na portalu Alexa 10 ),
miejscem, w którym nasz pęd do metafory może się zogniskować.
Jest tak, bowiem ów serwis, za sprawą swej żywotności oraz
ogromnej liczby użytkowników, którzy nieustannie z niego korzystają, sprawia wrażenie lepszej rzeczywistości, takiej, która
– w oczach i w nadziejach wielu osób – może nakładać się na
rzeczywistość pozawirtualną. Otóż Facebook daje złudzenie demokracji w działaniu. Każdy człowiek może założyć swój profil
– swojego wirtualnego awatara i, co ważne, każdy profil jest tak
samo istotny. Każdy może opisać siebie w widoczny dla innych
sposób w samych superlatywach (lub tak, jak chce być postrzeganym), wymienić w ramach własnego profilu wszelkich pisarzy
bądź muzyków, których ceni, przedstawić się jako osoba światła
i uduchowiona, bądź po prostu towarzyska i lubiana, wraz z „dowodami” – choćby zdjęciami, które owe superlatywy (lub wyeksponowane cechy) podkreślają a nawet wręcz cyfrowo generują
(w rzeczywistości trudno bowiem poznać na pierwszy rzut oka,
czy ktoś na przykład lubi muzykę Bacha – Facebook daje możliwość poinformowania innych o tym fakcie od razu). Każdy ma
możliwość zaznaczenia setek lub tysięcy osób jako własnego
„znajomego”, co daje złudę popularności – mimo że stan faktyczny może w znacznym stopniu odbiegać od wirtualnego. Każda
wypowiedź jest tak samo widoczna dla innych – co w oczywisty
sposób zafałszowuje rzeczywistość, w której niektóre jednostki
mają ogromny problem, żeby w ogóle dojść do głosu i żeby być
wysłuchanym. Wreszcie: każdy może uwierzyć (choć na chwilę)
w realność osoby własnoręcznie stworzonej i opisanej na stronie
serwisu, być może w znacznym stopniu odbiegającej od rzeczywistej postaci – i jednocześnie mieć nadzieję, że inni też w nią
uwierzą. Nie da się wykluczyć przypadków, w których Facebookowa wizja własnej osoby zaczyna dominować nad osobą po10
The top 500 sites on the web [online]. [dostęp: 02.04.2015] World Wide Web:
http://www.alexa.com/topsites
21
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
zawirtualną. Jest to w moim odczuciu jedna z ułud, wspomnianych przez Nietzschego, której pragnie człowiek i której przyczyną jest pęd do mitu. Zaciera się różnica między autoprezentacją
a udawaniem, między rzeczywistością a iluzją.
Innym współczesnym przejawem pędu do metafory wyrażającego się w micie jest, w moim odczuciu, zjawisko celebrytów. Celebryci to osoby, których wyróżnikiem jest fakt ich sporej
popularności w społeczeństwie (m. in. za sprawą środków masowego przekazu). Zwykle jest to sława sięgająca jednego państwa,
zdarza się jednak, że niemal całego świata. W kontekście pędu do
ułudy celebryci zdają się pełnić rolę bożków, nieco przypominających bógów starożytnej Grecji. Mimo że ich życie nie odbiega
w żaden sposób od egzystencji każdego człowieka i że nie różnią
się niczym specjalnym od innych ludzi (może poza wykonywaniem zawodu z samej istoty zwracającego uwagę, takiego jak
zawód aktora, polityka, muzyka), a sami celebryci nie mają nadludzkich atrybutów, za sprawą samej popularności ich status zdaje się wykraczać poza przeciętną kondycję ludzką. Fakt ogromnego zainteresowania życiem celebrytów zdaje się czymś dużo
głębszym niż zwykła wścibskość. Celebryci są symbolem lepszej
egzystencji. Tworzą świat gdzieś ponad nami, niczym bogowie na
Olimpie. Sposób ich postrzegania przypomina właśnie historie
i legendy o bogach – a to jeden celebryta związał się z drugim,
kolejny nadużył alkoholu, inny miał wypadek samochodowy,
następny począł dziecko, a jeszcze kolejny obraził mniejszości
narodowe (nośnikiem tych legend – „mitów” – są głównie serwisy plotkarskie11). I mimo tego, że większości ludzi zdarzają się
tego typu historie, to kiedy mają one miejsce w życiu celebryty,
tym samym stają się interesujące, ciekawsze, jakby lepsze. Ponadto zarówno celebrytom, jak też i bogom, zdarza się zejść z ich
wyżyn i stąpać między ludźmi, a nawet do nich przemówić – co
niejednokrotnie jest wielkim wydarzeniem (być może przewagą
11
Por. serwisy „Pudelek”, „Plejada” etc.
22
Tomasz Lerka – NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO METAFORY” (…)
celebrytów nad bogami jest to, że tych pierwszych można poprosić o autograf). Istnienie celebrytów jest symbolem lepszej i bogatszej egzystencji, który to symbol rodzi opozycję: my, wiodący
swoje szare życie (tendencja do zakładania własnej zwyczajności), oraz oni, lepsi ludzie w lepszym świecie (tendencja do zakładania wyższości celebrytów). Ów lepszy świat, choć odległy
i w myśli wielu dla nich niedostępny (oddzielony ekranem telewizora bądź komputera), zdaje się być w pewnym stopniu usprawiedliwieniem i uwzniośleniem własnej egzystencji – tak jak
usprawiedliwieniem była wiara antycznych Greków w bogów,
którzy również nie różnili się bardzo od ludzi – poza tym, że byli
lepszym gatunkiem.
Ta opozycja zachodząca pomiędzy zwykłą i wyższą, lepszą egzystencją skłaniać może do postawienia tezy, że każdy
człowiek ma w sobie mniej lub bardziej uświadomioną nadzieję
na doświadczenie czegoś niezwykłego, na odmianę. Jest to nadzieja na przekroczenie owej „szarej codzienności”, która nie
wyklucza wszak „możności cudu” i która może nabrać godnych
celebrowania barw i niezwykłości. W ramach eksperymentu myślowego (nazwijmy go „harmonogramem życia”), możemy wyobrazić sobie, że nagle posiedliśmy dokładną wiedzę o tym, jak
będzie wyglądało całe nasze życie. Ukazuje się nam ono jako
sztywny, niezmienny plan obejmujący każdą minutę i sekundę
– aż do śmierci, której dokładną datę również znamy. Wiem, że
danego dnia pójdę do pracy, wykonam określone zadania, wrócę
do domu o siedemnastej dwadzieścia trzy, zjem spaghetti, obejrzę
serial w telewizji, który będzie mnie nieco nużył; o dwudziestej
drugiej dziesięć położę się spać i będę miał złe sny; innego dnia
poznam dziewczynę, która zostanie moją żoną, weźmiemy ślub
rok i dwa dni później, o dwunastej trzydzieści, a ona pięć lat później popełni samobójstwo z powodu depresji. Nie ożenię się już
nigdy, ani nie będę miał potomstwa; innego dnia przejdę na emeryturę: z powodu kryzysu i niżu demograficznego osiągnie ona
23
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
pułap pięciuset czternastu złotych miesięcznie; za czterdzieści
siedem lat, miesiąc i dwa dni umrę, o godzinie piętnastej dwadzieścia, dławiąc się ością nieświeżej ryby. W powyższym
(oczywiście skrótowym) zobrazowaniu „harmonogramu życia”
nie ma miejsca na niezwykłość ani na zaskoczenie, na zmianę lub
przekroczenie tego, co o naszej przyszłości już wiemy. Będzie tak
i tak, pęd do metafory wyrażający się w micie nie może działać.
Nie mogę mieć (cichej, nieuświadomionej) nadziei na nagłą, cudowną odmianę, na coś, co mnie zauroczy, zachwyci. Jestem
głęboko przekonany, że jeżeli egzystencja z takim „harmonogramem życia” nie przypominałaby przekleństwa, to byłaby co najmniej przykra i dokuczliwa. Pęd do metafory zostaje definitywnie
stłumiony.
Innym przykładem życia z wyrokiem „harmonogramu”
zdaje się być egzystencja człowieka skazanego na karę śmierci.
Być może jednak równie, a nawet bardziej dotkliwą karą jest to,
że od chwili zapadnięcia wyroku do chwili egzekucji skazaniec
wie, jak będzie wyglądało jego życie w więzieniu (pora snu, pora
posiłków oraz ich rodzaje i tak dalej) i kiedy przyjdzie mu
umrzeć. Foucault, pisząc w „Nadzorować i karać” o zanikającym
fenomenie spektaklu kary publicznej, stwierdza: „(...) kara
opuszcza dziedzinę nieledwie codziennej percepcji, by wejść
w zakres świadomości abstrakcyjnej; skuteczność wiązana jest
prędzej z jej nieuniknionym charakterem, niż z widomą gwałtownością kary; nie odrażający teatr, ale pewność że się kary nie
uniknie, ma odwodzić od zbrodni; (...)”12. Pewność, że nie uniknie się kary, rozwija się w przytłaczającą świadomość, że nie
tylko wiemy, kiedy umrzemy, ale jak wyglądać będą dni, które
nam pozostały. Świadomość nieuniknioności kary łączy się
z zanikiem pędu do metafory przejawiającego się w micie, a co za
tym idzie, z zanikiem poczucia szczęścia i wszelkiej jego możli12
M. Foucault: Nadzorować i karać. Narodziny więzienia. Przeł. T. Komendant.
Warszawa 1998, s. 12.
24
Tomasz Lerka – NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO METAFORY” (…)
wości. (Podobnie jest w wypadku kary dożywocia, tutaj jednak
nie mamy wiedzy o dacie śmierci, zostaje jedynie pewność ustalonego odgórnie, przewidywalnego w dużym stopniu trybu życia.)
Znika tym samym m o ż l i w o ś ć niezwykłości. Pęd do
metafory, do mitologizacji, jest zatem poczuciem możności, która
nie musi zostać zrealizowana – najważniejsze jest samo jej poczucie. Teza ta jest zgodna obserwacją poczynioną przez Ciorana:
„Człowiek nie domaga się wolności, lecz jej pozorów. Tylko o nie
od zawsze gorliwie zabiegał. Skoro zresztą, jak już powiedzieliśmy, wolność jest tylko d o z n a n i e m, to jakaż różnica między
b y c i e m wolnym a u w a ż a n i e m s i ę za wolnego?”13.
Czy zatem pęd do metafory i złudy jest rodzajem transgresji, która nie ma przekraczać norm i zakazów, ale wykraczać
poza „zwykłość” tak zwanej „prozy życia”, prowadzić nas w ułudę lepszej egzystencji i w pewnym stopniu mamić naszą świadomość? Zdaje się, że tak. Czy jest on konieczny? Nim spróbuję
odnieść się do tej kwestii, chciałbym przytoczyć fragment z początkowej części tekstu Nietzschego: „W podobnie ograniczonym
sensie człowiek pragnie tylko prawdy. Pożąda on jej miłych,
wspierających życie konsekwencji; czyste, pozbawione skutków
poznanie jest mu obojętne, a do być może szkodliwych i destrukcyjnych prawd jest nawet nastawiony wrogo”14. Peter Wessel
Zapffe, norweski pisarz, filozof i alpinista, w swoim krótkim eseju „Ostatni Mesjasz” wysuwa podobną tezę – nadmiar świadomości jest szkodliwy, bowiem z jej powodu dostrzegamy prawdy
wrogie życiu. Jednakże, wbrew ustaleniom psychiatrii, która za
dobre uznaje to, co sprzyja życiu, zdaniem Zapffego stany depresyjnej trzeźwości pochodzą z głębszych warstw „geniuszu świadomości”: „Natomiast w wielu przypadkach jest tak, że owe fenomeny stanowią właśnie przesłanie pochodzące z głębszych
13
14
E. Cioran: Zły demiurg. Przeł. I. Kania. Warszawa 2008, s. 172.
F. Nietzsche: O prawdzie i kłamstwie..., s. 186.
25
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
i bardziej bezpośrednich pokładów życia, przesłanie będące gorzkim owocem geniuszu uczuć i myśli. Przez to stają się one źródłem tendencji antybiologicznych. To nie dusza jest chora, lecz
osłona zawodzi albo też zostaje odrzucona, ponieważ zostaje ona
– zresztą słusznie – uznana za sprzeniewierzenie wobec najwyższej zdolności, jaką dysponuje nasze ego”15. Jego zdaniem nasz
umysł musi się bronić przed nadmiarem świadomości, nadmiarem
prawdy, bowiem może ona doprowadzić do tendencji autodestrukcyjnych. Zapffe wymienia cztery główne typy wyparcia,
które umożliwiają nam ucieczkę od przymusu realnego spojrzenia
na rzeczywistość – są to: izolacja, zakotwiczenie, rozproszenie,
sublimacja. Izolacja polega na wyparciu ze świadomości wszelkich destrukcyjnych myśli; negujemy fakt, że kondycja ludzka
jest w jakikolwiek sposób problematyczna. Zakotwiczenie polega
na oparciu, „zaczepieniu” naszego życia w metafizyce, instytucjach, ideach: Bóg, Kościół, państwo, rodzina, moralność, los,
przyszłość i tak dalej; dają nam one poczucie bezpieczeństwa.
Rozproszenie to mechanizm opierający się na odwróceniu uwagi
od rzeczywistości, na zajęciu się i skupieniu na tej czy innej
czynności, poszukiwaniu nowych wrażeń, by móc spokojnie
trwać w bezrefleksyjności; przykładem rozproszenia są rozrywki
(co ironicznie krytykował w swoim czasie Pascal: „Ludzie wypełniają sobie życie gonitwą za piłką i zającem; jest to przyjemność nawet królów"16) lub inne formy tak zwanego „zabijania
czasu”. Ostatni mechanizm, sublimacja, jest raczej formą przekształcenia niż wyparcia – bowiem polega na przekształceniu
bólu egzystencjalnego, nadmiaru świadomości, tragicznych
aspektów życia w dzieło – co samo w sobie pomaga oderwać się
15
P. W. Zapffe: Ostatni mesjasz. Przeł. A. K. Trzeciak.„Analiza i Egzystencja”
2013, nr 21, s. 10 [online]. [dostęp: 31.03.2015]. World Wide Web:
http://egzystencja.whus.pl/?page_id=176
16
B. Pascal: Myśli, s. 43.
26
Tomasz Lerka – NIETZSCHEGO KONCEPCJA „PĘDU DO METAFORY” (…)
od rzeczywistości. (Zdaje się to zgadzać z konkluzją Ciorana:
"Książka to odwleczone samobójstwo"17.)
Zatem, stwierdza Zapffe, aby przeżyć, rasa ludzka musi
się łudzić. Jednak konkluzja "Ostatniego Mesjasza" jest negatywna – powinniśmy odrzucić wymienione mechanizmy wyparcia,
aby rasa ludzka przestała istnieć – dla swoiście pojętego dobra
nas samych oraz, przede wszystkim, następnych pokoleń, które
nie powinny nadejść; nie bez kozery tekst norweskiego myśliciela
jest jednym z kanonicznych dzieł wśród ruchów antynatalistycznych, spadkobierców myśli von Hartmana, Schopenhauera, Kierkegaarda). I mimo że pęd do metafory działa w nieco innej sferze,
przesłanie wynikające zarówno z lektury Zapffego, jak i Nietzschego, jest jasne: człowiek SKAZANY jest na samoułudę (jeśli
ma dalej istnieć i mieć poczucie szczęścia). Nietzsche stwierdza:
Umysł, ów mistrz kamuflażu, jest dopóty wolny i nie poddany swej
zwykłej niewolniczej służbie, dopóki może łudzić bez s z k o d y;
(...)”18. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, które opisał Pascal we
fragmencie przywołanym jako motto niniejszego artykułu – że
pęd do metafory, nasza samoułuda, odbierze nam radość bycia tu
i teraz na rzecz przyszłej „niezwykłości”. Jak go uniknąć?
Czy jedyną możliwością celebrowania mocy, która pozostała „ostatniemu człowiekowi” jest pęd do bycia „pierwszym
celebrytą”? Na to pytanie każdy z nas musi odpowiedzieć własnym życiem, być może ćwicząc się w ciągłej autorefleksji i sceptycyzmie odnośnie własnej projekcji pędu do metafory, jak również w dostrzeganiu owej „niezwykłości” właśnie tu i teraz,
w każdej chwili naszej egzystencji.
Bibliografia:
1. Cioran E.: O niedogodności narodzin. Przeł. I. Kania. Kraków 1996.
2. Cioran E.: Zły demiurg. Przeł. I. Kania. Warszawa 2008.
17
18
E. Cioran: O niedogodności narodzin. Przeł. I. Kania. Kraków 1996, s. 80.
F. Nietzsche: O prawdzie..., s. 196.
27
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
3. Foucault M.: Nadzorować i karać. Narodziny więzienia. Przeł.
T. Komendant. Warszawa 1998.
4. Nietzsche F.: O prawdzie i kłamstwie w pozamoralnym sensie. [w:]
Idem: Pisma pozostałe 1862-1875. Przeł. B. Baran. Kraków 1993.
5. Pascal B.: Myśli. Przeł. T. Boy-Żeleński. Kraków 2004.
6. Zapffe P. W.: Ostatni Mesjasz. Przeł. A. K. Trzeciak. „Analiza
i Egzystencja” 2013, nr 21 [online]. [dostęp: 31.03.2015]. World
Wide Web: http://egzystencja.whus.pl/?page_id=176
Summary: The article deals with the idea of the drive toward the formation of
metaphors, which comes from the essay „On Truth and Lies in an Extra-Moral
Sense”, written by Friedrich Nietzsche in 1873. My thesis is that the rush to
metaphor is necessary for the sense of happiness. By using the drive toward the
formation of metaphors, humanity created the whole world of concepts. Because
of that, the drive toward the formation of metaphors needs another channel for
its activity. It finds this in myth and in art. Myth (generated by drive toward the
formation of metaphors) today, as unlike in Ancient Greece, which is mentioned
by Nietzsche, is forced to act more secretly. Two of its manifestations are the
social networking service Facebook and the phenomenon of celebrities. My
argument to prove the thesis is a thought experiment, which I called „schedule of
life”. An example of a "schedule of life" is the case of a prisoner sentenced to
death.
Tomasz A. Lerka – ur. 1990, student piątego roku filozofii.
Pasjonat filozofii Nietzschego, Ciorana, Wittgensteina, Stirnera,
Bataille'a, Foucault, Pascala, Sade'a, Amery'ego i Szestowa.
Fascynuje się muzykę Bacha, Tchaikovsky'ego, Kaczmarskiego,
King Crimson, Pink Floyd, Swans, Deathspell Omega, Neurosis
i Anaal Nathrakh. Uwielbia literaturę, zwłaszcza Dostojewskiego.
Jego hobby to trening na siłowni.
Strona: https://tomaszlerka.wordpress.com/
❀
28
Annais
SZCZĘŚCIE; ***
SZCZĘŚCIE
albo bycie-ku-śmierci
chociaż każda minuta
zbliża mnie
do śmierci
naiwnie i ufnie trwonię czas
na umieranie
w twoich ramionach
***
czas jest ciszą
co w miękkich atomach
pęcznieje
w naszej krwi
czas jest ciszą
która jest prosta
bo zawiera
jedynie samą siebie
zegar nie nadąża
cisza osiada
na jego wskazówkach
jak na wąsach starca
w osypującym się pyle
rdzawych łez
ubywa smutna twarz
Heideggera
29
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
ANNA MAŁGORZATA DREKO
Uniwersytet Opolski
SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM JEGO WOLNOŚCI.
CZŁOWIEK W SPOŁECZEŃSTWIE
KAPITALISTYCZNYM
Human’s happiness measured by the state of his freedom. Human in
capitalistic society
Słowa kluczowe: wolność, szczęście,
paternalizm, konsumpcjonizm, tożsamość.
WSTĘP
W dzisiejszych czasach, które bez popadania w przesadę
można nazwać czasami apologii wolności, wciąż otwarte pozostaje pytanie o to, czym jest wolność i jak ona się ma do przymusu.
Zatem: Czy jako człowiek jestem rzeczywiście wolny? Jeśli zaś
nie jestem wolny, to dlaczego? Wiele z tych pytań po prostu pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi. Można jednak zaryzykować postawienie tezy, że dzięki wolności stajemy się ludźmi
szczęśliwymi. Dlaczego? Wedle bardzo ogólnej i uproszczonej
definicji: wolność to niezależność, możliwość bycia tym, kim
chce się być oraz możliwość robienia tego, co chce się robić.
Należy tu jednak zaznaczyć, iż nie zawsze możemy postępować
tak, jakbyśmy tego naprawdę pragnęli. Na naszej drodze pojawia
się wiele ograniczeń i trudności na przykład natury etycznej, obyczajowej itd. Poza tym tak pojęta wolność prowadziłaby do anarchii, a stąd jest już prosta droga do hedonizmu przybierającego
postać skrajnego egoizmu. Ludzie, którzy dbaliby jedynie o swoje
31
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
dobro, o swój własny interes nie mogliby ze sobą koegzystować.
Nie byłoby więc mowy o takich tworach jak: rodzina, plemię,
wspólnota, społeczeństwo, państwo. Dodatkowo, niektórzy ludzie
nie są przygotowani na to, by być w pełni wolnymi. Wolność
pociąga za sobą odpowiedzialność za swoje zachowanie oraz
działanie. Stąd, dla niektórych ludzi najlepszym byłby stan,
w którym brzemię podejmowania decyzji spoczywałoby na barkach kogoś innego na przykład rodzica, aktualnego rządu, Boga
itp. Wszystkie te aspekty wolności są interesujące i warte rozważania, jednak w niniejszym artykule podjęta zostanie kwestia
wolności w odniesieniu do problemu równości, bezpieczeństwa
i tożsamości zarówno w kształcie, jaki przybrały one w tradycyjnym społeczeństwie kapitalistycznym jaki i w ich przejawach we
współczesnym społeczeństwie konsumpcyjnym.
1. EGALITARYZM DROGĄ DO WOLNOŚCI?
Skutkiem podziału pracy, m.in. przez wzgląd na jej różnorodny charakter, było już od najdawniejszych czasów tworzenie się grup społecznych: klas, stanów, itp. W konsekwencji: jedni ludzie mieli (i mają nadal) mniej praw i przywilejów od innych. W związku z tym można wysunąć twierdzenie, że bogatsza
grupa społeczna ma po prostu więcej wolności (a co za tym idzie
– jak się wydaje – jest o wiele bardziej szczęśliwa) niż grupa
biedniejsza. Stratyfikacja społeczna ma związek z podziałem na
wyzyskiwanych oraz wyzyskujących: niewolnika i pana, chłopa
i feudała, proletariusza i burżuja, pracownika najemnego oraz
kapitalistę, innymi słowy ludzi gorszych i lepszych. System społeczno-polityczny oparty na władzy jednych a podporządkowaniu
drugich prowadzi zazwyczaj do nierówności oraz niesprawiedliwości w państwie, a zatem przyczynia się on do obniżenia zadowolenia w grupie mniej uprzywilejowanej. Społeczeństwo przybierające powyższy kształt stanowi wspólnotę, w której pewni
ludzie (zwłaszcza słabsi, nieautonomiczni, ubodzy itp.) zmuszeni
32
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
są zawierzać swoje życie osobom będącym aktualnie u władzy
– bez względu na to, czy będzie to pan, feudał, burżuj, kapitalista,
bądź „autorytet”1, o którym pisał Fryderyk Engels w O zasadzie
autorytetu. Klasy trzeba znieść – co do tego, ani Engels, ani Karol
Marks nie mieli wątpliwości. Niemniej jednak istotnym jest, by
społeczeństwo było w jakiś sposób zorganizowane. Istoty ludzkie
mają różne interesy, które często bywają ze sobą sprzeczne, dlatego ważnym jest, aby w państwie istniał jakiś system regulujący
spory międzyludzkie. Stąd też, w miarę stopniowego wzrostu siły
wytwórczej, zostają utworzone organy „(…) powołane do strzeżenia wspólnych, a odpierania sprzecznych interesów. Organy te
jako reprezentacja wspólnych interesów całej grupy, zajmują
wobec każdej poszczególnej wspólnoty pozycję szczególną,
w pewnych okolicznościach nawet przeciwstawną, niebawem
usamodzielniają się jeszcze bardziej – częściowo dzięki temu, że
w świecie, w którym wszystko odbywa się żywiołowo, niemal samorzutnie zachodzi dziedziczenie urzędów, częściowo dlatego, że
w miarę mnożenia się zatargów z innymi grupami, organy te stają
się coraz bardziej niezbędne”2.
Należy dbać o to, by wszyscy ludzie byli tak samo równi
pod względem: ludzkich oraz obywatelskich praw i obowiązków,
życiowych szans (umożliwiających spełnianie swego człowieczeństwa), rozwijania indywidualnych uzdolnień itp. Ludziom
trzeba umożliwić równy dostęp do wielu możliwości, które mogliby realizować poprzez swoją wolność. Egalitaryzm, solidaryzm, wspólna własność (zamiast własności prywatnej) to naczelne założenia komunizmu. Przede wszystkim w marksistow1
„«Autorytet» w tym sensie, w jakim słowo to jest w danym wypadku używane,
oznacza: poddanie czyjejś woli mojej woli. Autorytet zakłada więc z drugiej
strony podporządkowanie”. F. Engels: O zasadzie autorytetu [online]. [dostęp:
27.02.2015]. World Wide Web: https://www.marxists.org/polski/marks-engels/
1873/02/autorytet.htm
2
K. Marks, F. Engels: O materializmie historycznym. Red. I. Strumińska. Warszawa 1969, s. 167.
33
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
skim państwie komunistycznym nie można było dopuścić do pojawienia się jakichkolwiek przejawów własności prywatnej, która
prawdopodobnie ponownie doprowadziłaby do podziału klasowego. Władzę w społeczeństwie komunistycznym powinni sprawować reprezentanci robotników (proletariuszy). Oni najlepiej
wiedzą co i jak chcą zmienić, żeby stworzyć państwo, w którym
każdy obywatel jest równy: pod względem posiadanych dóbr
materialnych, uprawnień, czy przywilejów. Niestety taki stan
rzeczy niósł za sobą zagrożenie przemiany władzy komunistycznej we władzę paternalistyczną.
Amerykański filozof Michael Walzer podkreśla, że marksistowska krytyka liberalizmu jest pierwszą krytyką komunitariańską, która dotyczy aspołecznego społeczeństwa tworzonego
przez liberałów. „Członkowie liberalnego społeczeństwa nie mają
wspólnych politycznych ani religijnych tradycji. Potrafią opowiedzieć tylko jedną historię – historię o sobie”3. Walzer przedkłada
ludzki solidaryzm nad egoizm. Filozofowi (podobnie jak Marksowi) chodzi o umocnienie wspólnoty. Stąd jako komunitarysta
zwraca uwagę na znaczącą rolę jaką pełnią w liberalizmie cztery
mobilności: geograficzna, społeczna, małżeńska i polityczna.
Rezultatem owych mobilności jest rozpad interakcji społecznych
na rzecz wolności indywidualnej: słowa, czynu, wyznania, przemieszczania się itd., innymi słowy na rzecz rozwijającego się
pluralizmu wspierającego egoizm wśród istot ludzkich. Zaangażowanie w jakiekolwiek relacje emocjonalne z innymi ludźmi,
najczęściej wymaga pewnych kompromisów, czyli porzucenia
niektórych indywidualnych interesów dla drugiej osoby – to zaś
wiąże się z ograniczaniem ludzkiej wolności. Liberalizm polityczny sprzyja atomizacji, której konsekwencją jest samotność.
Wedle drugiej krytyki komunitariańskiej w ujęciu Walzera:„(…)
liberalna teoria radykalnie fałszuje obraz realnego życia. Świat
3
M. Walzer: Komunitariańska krytyka liberalizmu. [w:] Komunitaranie. Wybór
tekstów. Red. P. Śpiewak. Warszawa 2004, s. 93.
34
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
nie jest, ani nie może być taki, jak głoszą liberałowie. Ludzie,
których więzi społeczne zostały przecięte, ludzie zupełnie nieskrępowani, ludzie, z których każdy jest wyłącznym twórcą własnego
życia, ale brak im kryteriów i wspólnych standardów, by kierować
tworzeniem, to figury mityczne. Jak jakakolwiek grupa mogłaby
składać się z ludzi sobie obcych, jeśli każdy członek grupy ma
rodziców i jeśli ci rodzice mają przyjaciół, krewnych, sąsiadów,
towarzyszy pracy, współwyznawców i współobywateli – a są to
więzi, które są nie tyle wybierane, ile przekazywane i dziedziczone?”4.
Model organizacji społeczeństwa opracowany na gruncie
marksizmu, również został zakwestionowany. Liberałowie odrzucają paternalizm i „perfekcjonizm polityczny”5, które nie powinny zaistnieć w państwie ludzi wolnych oraz równouprawnionych.
Liberalizm wspiera indywidualizm. Zatem zadaniem państwa
powinna być obrona, nieustanne wsparcie oraz poszanowanie
indywidualistycznych wartości, jakie stanowią dla każdej, poszczególnej osoby: autonomia, stan posiadania (prawo do własności) oraz wolność. Autonomia (samostanowienie, samowładztwo)
polega na tym, że człowiek sam decyduje o sobie i swoim życiu,
w swoich wyborach nie jest przez nic, ani przez nikogo kontrolowany. W liberalizmie mówi się o dysponowaniu przez istotę
ludzką pełną autonomią. Prawo do własności natomiast – oprócz
posiadania wewnętrznego, realizowanego w formie władzy nad
samym sobą – odnosi się do posiadania zewnętrznego tzn. własności dóbr zewnętrznych. Stojąc w opozycji do marksistowskiego komunizmu (zwłaszcza, gdy chodziło o prawo do własności
prywatnej) liberalizm uznaje, że człowiek powinien mimo
wszystko dysponować pewnym rodzajem własności prywatnej.
4
Ibidem, s. 96.
„W duchu perfekcjonizmu preferencje jednostek oraz ich pragnienia muszą
zostać poddane kontroli, gdyż ich realizacja grozi dobru wspólnemu”. G. Francuz: Liberalny indywidualizm a dobro wspólne. [w:] Dobro wspólne. Red.
D. Probucka. Kraków 2010, s. 227.
5
35
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
„Mimo że ziemia i wszystkie niższe istoty są wspólne wszystkim
ludziom, to jednak każdy człowiek dysponuje własnością swej
osoby. Nikt nie ma do niej żadnego uprawnienia poza nim samym.
Możemy więc powiedzieć, że praca jego ciała i dzieło jego rąk
słusznie należą do niego. Cokolwiek zatem wydobył on ze stanu
ustanowionego i pozostawionego przez naturę, złączył ze swą
pracą i przyłączył do tego, co jest jego własne, uczynił swą własnością. Do tego, co zostało przez niego wydobyte ze wspólnego
stanu, w jakim zostało umieszczone przez naturę, jego praca dołączyła coś, co wyklucza już do tego powszechne uprawnienie
innych. Praca ta jest bezsprzecznie własnością pracownika, stąd
żaden człowiek, poza nim samym, nie może być uprawniony do
tego, co raz już zostało przez niego zawłaszczone tam, gdzie pozostają jeszcze dla innych nie gorsze dobra wspólne”6.
Wolność ujmowana liberalnie nie ma żadnego związku
z wolnością komunistyczną, czyli wolnością rozumianą jako działanie, którego motywem byłby solidaryzm lub jakieś dobro
wspólne. Wolność liberalna przedstawiona została w sposób najbardziej jasny przez Isaiaha Berlina. Filozof widział ją pod postacią „wolności od”. „Wolność od” to wolność od zewnętrznego
przymusu, nacisku, bądź ograniczania myśli i działania istoty
ludzkiej. Berlinowi głównie chodziło o respektowanie ludzkiej
indywidualności, niezależności, dlatego realne zagrożenie stanowiła dla niego „wolność do”. „Wolność do” odnosiła się do posiadania pewnych uprawnień (określonych na przykład w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela) lub przywilejów. Aczkolwiek ten kto nadaje dane uprawnienia i przywileje
(tu: władza), może je również odebrać. Taki stan prowadzi do
paternalizmu, któremu przeciwstawiał się Berlin. Reprezentantem
myśli liberalnej był także John Stuart Mill, który cenił indywidualizm. Postrzegał on ów indywidualizm jako niczym nieskrępowane kształtowanie osobowości. Ludzie powinni dbać o to, aby
6
J. Locke: Dwa traktaty o rządzie. Przeł. Z. Rau. Warszawa 1992, s.181-182.
36
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
rozwijać i uwrażliwiać swój charakter, czyniący ich niezależnymi
od wpływu rządu, opinii publicznej, aktualnych ugrupowań politycznych itp. Zatem posiadanie własnych, oryginalnych poglądów, świadomy wybór pewnych wartości, zasad, którym jest się
wiernym oraz umiłowanie wyższego dobra, staje się kluczem do
osiągnięcia pełnej autonomii. Państwo może ingerować w życie
prywatne danego człowieka, ale tylko i wyłącznie w momencie,
kiedy narusza on prawa innych ludzi lub ich w jakiś sposób
krzywdzi. Mill nie zgadzał się, by państwo objęło paternalistyczną władzę nad swoimi obywatelami, stając się tym samym państwem opiekuńczym. Sądził on natomiast, że społeczeństwu jest
potrzebny rząd, który pełniłby rolę jedynie reprezentacyjną. Taki
rząd strzegłby nienaruszalności autonomii człowieka, tzn. wolności myśli i słowa, sumienia, swobodnego zrzeszania się itd.
2. KONSUMPCJONIZM, CZYLI JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM I WOLNYM ZA PIENIĄDZE
Współcześnie mówimy o rozwoju społeczeństwa konsumpcyjnego i w związku z tym należałoby zadać kilka istotnych
pytań. Po pierwsze, skąd wziął się konsumpcjonizm? Po drugie,
co takiego w dobie XX i XXI wieku stało się z kapitalizmem? Na
koniec, dlaczego robotnicy zostali konsumentami? We wczesnej
fazie kapitalizmu jednym z przewodnich problemów nękających
ludzi był podział społeczny wynikający nie tyle z podziału pracy,
co z faktu istnienia własności prywatnej. Kapitaliści mieli manufaktury i fabryki, byli właścicielami środków produkcji i produktów, wytwarzanych dzięki sile roboczej proletariuszy, natomiast
robotnicy z racji skrajnie niskich wynagrodzeń, żyli z dnia na
dzień wydając zarobione pieniądze na podstawowe potrzeby,
takie jak: żywność, ubranie, czy dach nad głową. Z tego powodu
Marks wraz z Engelsem nawoływali w swoich dziełach do zniesienia wyzysku oraz nierówności społecznej poprzez zmianę własności prywatnej (traktowanej jako przywilej nielicznych) na
37
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
własność wspólną. Stopniowo, wskutek przemian społecznych
i walki proletariuszy, zła sytuacja robotników zaczęła się polepszać, pojawiło się państwo socjalne (opiekuńcze). Nie oznaczało
to jednak tego, że kapitalizm tak po prostu zniknął. Nastał czas
konsumpcjonizmu jako efektu rozwoju kapitalizmu oraz postępującego wpływu globalizacji. Poprawa jakości życia wśród ludzi
(zwłaszcza pośród dawnych proletariuszy) rozbudziła w nich
postawę konsumencką. Jak podkreśla Zygmunt Bauman – dawni
proletariusze przekształcili się w aktywnych konsumentów lub
stali się „konsumentami wadliwymi”7, zepsutymi (tyczy się to
ludzi najbiedniejszych, najbardziej nieporadnych, nie mogących
przystosować się do nowych okoliczności).
Konsumenci XXI wieku całkowicie poddają się manii
kupowania, a następnie pozbywania się przestarzałych towarów,
które zastąpione zostają innymi. Liczy się atrakcyjność, nowość,
zaś stare lub zużyte powinno zostać po prostu wyrzucone. Bauman utożsamia współczesną wolność z wybieraniem między ofertami, towarami, usługami: „W kulturze konsumentów wybieranie
i wolność to dwie nazwy tego samego stanu, a traktowanie ich
jako synonimy jest poprawne przynajmniej w tym sensie, że od
wyboru możesz się powstrzymać, jedynie zrzekając się równocześnie swojej wolności”8. Nowocześni kapitaliści stymulują potrzebę coraz to nowych pragnień, których zaspokajanie wywołuje
u konsumenta przelotny atak euforii. Czerpią zysk z pobudzania
istot ludzkich do ciągłego kupowania, inaczej niż w przypadku
7
„W społeczeństwie konsumentów – w świecie oceniającym wszystko i wszystkich na podstawie towarowej wartości – są to ludzie pozbawieni wartości rynkowej, ludzie «nieutowarowieni», w których wypadku nieudolność w uzyskaniu
statusu towaru współwystępuje z niezdolnością do wywiązywania się z obowiązków konsumenta z prawdziwego zdarzenia. Są to wadliwi konsumenci, ruchome
symbole niebezpieczeństw czyhających na upadłych konsumentów i ostatecznego
losu wszystkich, którzy nie dopełnią swoich konsumenckich obowiązków”.
Z. Bauman: Konsumowanie życia. Przeł. M. Wyrwas-Wiśniewska. Kraków
2009, s. 133-134.
8
Ibidem, s. 94.
38
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
dawnych kapitalistów, którzy skupieni byli na maksymalnym
wyzysku robotników i minimalnych opłatach za ich siłę roboczą.
W społeczeństwie konsumenckim zaczyna dominować hedonistyczne podejście do życia. Każdy niewadliwy konsument stara
się żyć przyjemnie, jego celem jest szeroko rozumiane szczęście9.
Wobec tego pragnie on zaspokajać swoje namiętności, popędy,
marzenia natychmiastowo, czyli tu i teraz. Trzeba jednak zwrócić
uwagę na to, iż konsumenckie pragnienia dostarczają zazwyczaj
chwilowego, przemijającego szczęścia, tworząc szereg kolejnych,
nowych potrzeb.
Wolność konsumencka rozumiana jest przez pryzmat
dokonywania nieprzymuszonego wyboru podczas robienia zakupów w różnorakim znaczeniu. Tak pojęta wolność zależna jest
przede wszystkim od wielkości zasobów pieniężnych, jakie posiadają konsumenci tzn. wolność, a zatem i hedonistycznie pojmowane szczęście rośnie wraz ze stanem konta bankowego, ponieważ im więcej mamy pieniędzy, tym więcej oraz częściej możemy wybierać produktów, usług, ofert itp. Naczelnym zadaniem,
na jakim powinni skupiać się konsumenci jest niekończący się
wybór między określonymi możliwościami. Kultura konsumencka niejako wymusza (poprzez zmieniające się trendy) na czynnych, niewadliwych konsumentach bycie w nieustannym ruchu
– ciągle coś wybieramy, a następnie wyrzucamy, by znów wybrać
kolejny towar. „We właściwie funkcjonującym społeczeństwie
konsumpcyjnym konsumenci czynnie starają się być kuszeni. Żyją
od atrakcji do atrakcji, od pokusy do pokusy, od połknięcia jednej
przynęty do następnej (…). Dla w pełni rozwiniętych, dojrzałych
konsumentów taki rodzaj zachowania jest przymusem, konieczno-
9
„«Szczęśliwe życie» definiuje się jako korzystanie z rozlicznych szans i niepozwalanie, aby choć jedna z nich umknęła, chwytanie okazji, o których wiele się
mówi, a zatem które są najbardziej upragnione, i to chwytanie ich nie później
niż inni, a najlepiej przed nimi”. Z. Bauman: Praca, konsumpcjonizm i nowi
ubodzy. Przeł. S. Obirek. Kraków 2006, s. 77.
39
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
ścią; jednakże ów «mus», zinternalizowany nacisk, niemożność
życia w inny sposób, jawi się im jako przejaw wolnej woli”10.
Producenci twierdzą, że wczuwają się w potrzeby ludzi,
jednak należy tu zaznaczyć, iż konsumenci nie mają wpływu na
to, jakie towary są im podsuwane do wyboru. Istoty ludzkie „kuszone oraz uwodzone”11 za pośrednictwem różnego rodzaju reklam, czy telewizyjnych autorytetów, nieświadomie lub świadomie (a w tym przypadku dobrowolnie) robią to, czego oczekują
od nich współcześni kapitaliści m.in. kupują i wyrzucają. „Bycie
w ruchu” będąc receptą na wszelką nudę dzieli wspólnotę na dwie
grupy m.in. tych, którzy mają określoną ilość pieniędzy, umożliwiającą im aktywne uczestnictwo w społeczeństwie konsumpcyjnym i tych, którzy są ubodzy, a zatem wykluczeni z życia owego
społeczeństwa. W konsumpcyjnym świecie liczy się ilość posiadanych pieniędzy oraz to, co można za nie kupić, dlatego: „Ubóstwo oznacza wykluczenie z tego, co określa się jako «normalne
życie». Oznacza «niemożność dorównania innym». Prowadzi do
zaniku poczucia własnej wartości, do poczucia wstydu lub poczucia winy”12. Ubogi – zdaniem Baumana – nie oznacza już człowieka bezrobotnego, chodzi raczej o pojmowanie ludzi biednych
jako nie-konsumentów lub po prostu bezużytecznych konsumentów. Niewątpliwie współczesnemu człowiekowi w krajach rozwiniętych żyje się lepiej niż ludziom we wczesnej fazie kapitalizmu.
Niemniej jednak nie wszyscy ludzie korzystają jednakowo z dobrodziejstw społeczeństwa konsumpcjonistycznego – niektórzy są
obarczani winą za swój status społeczny. Jak już wspominałam,
konsumpcyjna wspólnota nie jest gościnna dla wszystkich swoich
10
Ibidem, s. 58.
„Przestrzeganie standardów zachowań (giętkie i doskonale plastyczne adoptowanie się do nadzwyczaj elastycznych standardów) osiąga się dzisiaj raczej
poprzez kuszenie i uwodzenie niż stosowanie przymusu. Posłuszeństwo jawi się
więc raczej jako efekt swobodnej decyzji niż jako pochodna działania zewnętrznego nacisku”. Z. Bauman: Płynna nowoczesność. Przeł. T. Kunz. Kraków
2006, s. 133.
12
Z. Bauman: Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy…, s. 77.
11
40
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
członków, z jednej strony akceptuje zdrowych konsumentów,
a z drugiej – wadliwych wyklucza ze swego grona. Współcześnie
mamy więc nowe formy wykluczania, spychania i marginesowania istot ludzkich.
Jeszcze do niedawna zwracano uwagę na niesprawiedliwe
traktowanie robotników najemnych. Jak o tym wcześniej pisałam,
Marksiści nawoływali do utworzenia państwa socjalnego tzn.
państwa broniącego oraz zabezpieczającego najbiedniejszych
obywateli przed zbytecznością i odrzuceniem. Natomiast w dzisiejszych czasach, gdy ubóstwo rozumiane jest jako kwestia wolnego wyboru, praktycznie nikt nie interesuje się losem najbiedniejszych. Zrezygnowano z państwa opiekuńczego, które ograniczałoby konsumencką wolność. Biedni pozostawieni sami sobie
postrzegani są zarówno przez nowoczesnych kapitalistów, jak
i aktywnych konsumentów jako coś bezużytecznego, niebezpiecznego, pasożytniczego. Nie spełniają wymagań określonych
przez kulturę konsumpcyjną, dlatego muszą z niej zniknąć. Bauman zauważa, że gdyby tylko zaszła taka możliwość, zdrowi konsumenci z radością pozbyliby się raz na zawsze wszystkich tych
ludzi, którzy przynależą do podklasy. W związku z tym z ogromną łatwością kwalifikują ich do kategorii istot wyjętych spod
prawa, przed którymi trzeba bronić swoje dzieci, swoich najbliższych. „Dokonuje się to poprzez przejście od języka niedostatku
[deprivation] do języka zepsucia [depravity]. Ubodzy stają się
«naturalnymi podejrzanymi», których aresztuje się przy akompaniamencie publicznej wrzawy za każdym razem, gdy w zwykłym
porządku zostaje wytropiona usterka”13.
3. KUPUJĘ WIĘC JESTEM… PODMIOTEM?
Fundamentalnym twierdzeniem filozofii egzystencjalistycznej jest, iż egzystencja wyprzedza esencję. Sartre pisał na ten
temat następująco: „Byt-dla-siebie nie wyłania się wraz z jakimś
13
Ibidem, s. 201.
41
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
w pełni gotowym i z góry danym celem. Jest raczej tak, iż «tworząc» konkretną sytuację «tworzy» też samego siebie i odwrotnie”14. Dzięki wolności, która objawia się najpierw w myśli,
a następnie w czynie, człowiek zmienia siebie – nieustannie się
staje. Według filozofa ludzie są skazani na wolność. Jest to wolność ciągłego decydowania się na coś, co kształtuje ludzką istotę.
Sartre wspominał w swoich dziełach o wolności absolutnej, od
której nie ma żadnej ucieczki. Należy więc zadać zasadnicze pytanie: czy istnieje rzeczywiście taka możliwość, aby człowiek był
absolutnie wolny? Wedle definicji sorbońskiego profesora filozofii Nicolasa Grimaldiego, wolność absolutna „(…) występuje
wówczas, gdy wszystko jest zawsze możliwe, a każdy w każdej
chwili może robić, na co ma ochotę”15. Toteż człowiek w pełni
wolny, to taki, którego myśli i działania nie są zdeterminowane
przez zewnętrzne ani wewnętrzne czynniki. Każda osoba jest
kowalem własnego losu, stąd nie może ona zrzucić ciężaru podjęcia ostatecznej decyzji na kogoś innego. W obliczu wolności absolutnej człowiek staje się istotą samotną oraz nieustannie zaniepokojoną. Aczkolwiek zważając na rzeczywistość, która otacza
jednostkę ludzką, trudno byłoby sobie wyobrazić niczym niezdeterminowane życie. Ludzie nieustannie są uwikłani w jakieś relacje, zarówno ze swoim otoczeniem, jak i z innymi istotami. Jednakże wedle Sartre’a to niezależność odgrywa istotną rolę w życiu większości ludzi. Ma to związek z tym, że: „Pewna wolność
polega (…) na możliwości uzewnętrzniania tego co wewnętrzne,
na możliwości ukazania, kim jesteśmy, czyli pozwoleniu innym na
to, by nas ujrzeli takimi, jakimi sami sobie siebie wyobrażamy lub
jak siebie odczuwamy”16. Wolność wiąże się z pojęciem tożsamości. Już od najmłodszych lat zadaje się dzieciom fundamentalne
pytanie: kim zostaniesz, gdy dorośniesz? Człowiek nie może
14
J. P. Sartre: Byt i nicość. Przeł. J. Kiełbasa, P. Mróz, R. Abramciów, R. Ryziński, P. Małochleb. Kraków 2007, s. 677.
15
N. Grimaldi: Dylematy wolności. Przeł. A. Graboń. Kraków 2007, s. 10.
16
Ibidem, s. 49.
42
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
uwolnić się od stawiania sobie pytania, odnośnie tego kim jest,
kim może się stać. Jednak indywidualne szukanie odpowiedzi na
pytanie „kim jestem?” przeraża człowieka, ponieważ musiałby on
przyjąć, że istnieje coś innego, niżeli określony schemat, w którym dotychczas spokojnie funkcjonował. Niepewność powodowana w ludziach bezgraniczną wolnością (tzn. gdzie wszystko
jest możliwe) zaburza poczucie ich bezpieczeństwa oraz stabilizacji. Wolność i bezpieczeństwo są ze sobą w konflikcie, ponieważ wolność – w ujęciu Sartre’a – stanowi pewną formę nieprzewidywalności, tzn. braku pewności względem tego jak zachowa się inny człowiek. Poza tym nieraz konsekwencją trwogi
przed absolutnie wolnym życiem jest tzw. „zła wiara”, która jest
rodzajem samooszukiwania się. Ludzie bywają przerażeni byciem
odpowiedzialnymi za swoje wybory, dlatego zdarza im się uciekać od wolności. Porzucają oni ową wolność w momencie, gdy
decydują się na przyjęcie gotowej roli, nadającej im określone
znaczenie w świecie. Człowiek staje się aktorem odgrywającym
dany scenariusz.
We wczesnym kapitalizmie praca wywierała ogromny
wpływ na codzienne życie ludzi. „Życie planowano pod kątem
wyboru profesji na całe życie”17. Pracownicy najemni za wszelką
cenę starali się zdobyć zajęcie w manufakturze lub fabryce i pragnęli je zachować jak najdłużej. Oprócz tego, że praca była dla
robotników stałym źródłem utrzymania, określała również kim
jest dany człowiek, tzn. tworzyła jego indywidualną tożsamość
poprzez: rodzaj i dziedzinę wykonywanej pracy, wytyczone zadania i obowiązki, czy poziom pensji. „Praca była głównym wyznacznikiem zarówno tożsamości społecznej, jak i samooceny (…)
na pytanie «kim jesteś?», wszyscy odpowiadali, wskazując na
miejsce pracy i zajmowane stanowisko”18. Z biegiem lat, tzn.
odkąd sytuacja materialna uciśnionych robotników nieśpiesznie
17
18
Z. Bauman: Wolność. Przeł. J. Tokarska-Bakir. Kraków 1995, s. 87.
Z. Bauman: Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy…, s. 42.
43
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
się polepszała oraz – jak wcześniej nadmieniłam – pojawiło się
państwo opiekuńcze, powoli rozwinęła się w nich także postawa
konsumpcyjna. Wobec tego faktu, coraz większą rolę odgrywała
wysokość zarobków, od których uzależniła się suwerenność istot
ludzkich. Podejście do pracy ludzi żyjących we wczesnym kapitalizmie zupełnie różniło się od postawy reprezentowanej przez
teraźniejszych konsumentów. „Tamte instytucje [tzn. instytucje
wczesnego kapitalizmu] były dobre do wdrażania ludzi do rutynowych, monotonnych zachowań i osiągały ten rezultat poprzez
ograniczenie bądź całkowitą eliminację wyboru; lecz to właśnie
brak rutyny i ustawiczne dokonywanie wyboru stanowią cnoty
(a w rzeczy samej «wstępne wymogi roli») konsumenta”19.
Obecnie ważnym stało się – jak pisał Bauman – bycie
„elastycznym” zarówno w sferze pracy, jak i w życiu prywatnym:
„(…) «elastyczność» oznacza nie tylko wolność wyboru, autonomię i prawo do samostanowienia, ile brak poczucia bezpieczeństwa, wykorzenienie i niepewną przyszłość” 20 . „Elastyczność”
postrzegana jest przez Baumana jako zdolność łatwego dopasowywania się do nieustannie zmieniającego się świata (tu: zmieniających się mód, trendów). We współczesnym kapitalizmie nie
chodzi zatem o to, aby się do czegoś przyzwyczaić, przywiązać,
ulec zastojowi, lecz by być w ciągłym ruchu. „(…) praca (…)
pozbawiona została szans w starciu z autonomią jednostki, z poczuciem własnej wartości, ze szczęściem rodzinnym, wolnym czasem, przyjemnościami konsumpcji i posiadaniem dóbr materialnych jako warunkami osobistej satysfakcji i szczęścia. Praca
utraciła swą centralną pozycję również w skali społeczeństwa,
a także w skali systemu. Na każdym poziomie jej miejsce zajęła
wolność konsumencka. To ona przejmuje teraz kluczową rolę
ogniwa wiążącego sferę życia jednostki z celowością i racjonalnością systemu: rolę głównej siły, koordynującej umotywowane
19
20
Ibidem, s. 55-56.
Ibidem, s. 75.
44
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
działanie jednostki, integrację społeczną i zarządzanie systemem
społecznym”21.
Kiedyś (za czasów wczesnego kapitalizmu) to praca tworzyła tożsamość człowieka, dzisiaj tożsamość tworzą rzeczy tzw.
„emblematy przynależności”22. Konsumenci mają prawo do odmienności, do posiadania swojej indywidualnej tożsamości, którą
kształtują poprzez zakup odpowiednich towarów i usług. „Wolność nie potrafi obejść się bez gadżetów i substancji dostarczanych przez rynek” 23 . Współcześnie tożsamość oparta jest na
dwóch punktach: po pierwsze, wyglądzie zgodnym z wytycznymi
aktualnej mody; po drugie, odpowiednio wysokim stanie konta
bankowego. Dzięki dużym zarobkom ludzie mogą realizować
swą konsumencką wolność m.in. stać ich na to, by „być na topie”.
Choć może się wydawać, że właśnie owo „bycie na topie”, czy
w centrum uwagi cieszy ludzi, to nie należy zapominać, że jest to
szczęście o charakterze nietrwałym. Trwa, o ile mamy odpowiednią sumę pieniędzy na koncie. Tożsamość kreowana jest wedle
określonych rynkowych schematów. Wyjątkowych i niepowtarzalnych tożsamości na sprzedaż jest na konsumenckim rynku
naprawdę wiele tzn. tak dużo, aby konsument mogąc wybrać to,
co mu się podoba był zawsze zadowolony ze swojego „wolnego
wyboru”. Natomiast, jeśli dana tożsamość jednak nie przypadłyby
danemu człowiekowi do gustu to może on w każdej chwili i bez
21
Z. Bauman: Wolność…, s. 91.
„Gdy przyjęcie do towarzystwa sprowadza się w gruncie rzeczy do afiszowania się emblematami, zaczyna się od ich nabycia, przechodzi przez publiczną
demonstrację ich posiadania i uznaje za zakończone, kiedy posiadanie dociera
do publicznej świadomości – owa pewność równa się poczuciu «przynależności». Odniesienie do «pozostawania» w czołówce przestrzega nadto przed niebezpieczeństwem przeoczenia momentu, kiedy bieżące emblematy «przynależności» wypadną z mody i zostaną zastąpione przez nowe i kiedy ich nieuważnym
nosicielom grozić będzie zepchnięcie na pobocze – co w przypadku ubiegania
się o przynależność za pośrednictwem rynku równałoby się poczuciu bycia
odrzuconym, przepędzonym i samotnym, a w ostatecznym rachunku piekącemu
bólowi osobistej niedoskonałości”. Z. Bauman: Konsumowanie życia…, s. 92.
23
Z. Bauman: Płynna nowoczesność…, s. 130.
22
45
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
najmniejszego problemu porzucić ją (wymienić) na rzecz stania
się kimś zupełnie innym24. Ludzie boją się ostracyzmu, odrzucenia, napiętnowania, dlatego za wszelką cenę wolą dopasowywać
się do zmieniających się trendów niż się im przeciwstawiać. Konsumenci czują się bezpieczniej oraz są szczęśliwsi, będąc akceptowanymi przez resztę swojej wspólnoty. „Warunkiem powodzenia jest «nadążanie za modą», czyli posiadanie ubrań z nowych
kolekcji i nadanie sobie wyglądu zgodnego z obowiązującym wzorem «seksownego ciała». Atrakcyjność, jaką się w ten sposób
uzyskuje, pozwala pozyskać zainteresowanie klientów, niezależnie
od tego, czy ostatecznie dochodzi do transakcji”25.
Toteż, żeby uczestniczyć w konsumenckim świecie, konsumenci muszą stać się towarami, które można sprzedać, nabyć,
wyrzucić lub wymienić. W związku z tym relacje międzyludzkie
upodabniają się do relacji konsument – towar. Następuje „utowarowienie”26 istoty ludzkiej na wzór kapitalistycznego fetyszyzmu
towarowego, czyli uprzedmiotawiania stosunków społecznych.
Utowarowienie konsumpcjonistyczne ma jednak dwa wymiary:
występuje w sferze pracy (trzeba być dyspozycyjnym, elastycznym) oraz w sferze konsumpcji (trzeba być aktywnym konsumentem). Bauman nazywa powstałą sytuację mianem fetyszyzmu
podmiotowego lub fetyszyzacją subiektywności. W fetyszyzmie
podmiotowym chodzi głównie o to, aby ukryć fakt utowarowienia
24
„Znamieniem kultury konsumpcyjnej jest nieustająca presja, by stać się kimś
innym niż się jest, a rynki konsumpcyjne ogniskują uwagę na niezwłocznej deprecjacji swych wcześniejszych ofert, aby zrobić w popycie miejsce dla nowych.
Rynki kultywują w konsumentach niezadowolenie z produktów używanych dla
zaspokajania ich potrzeb – jak również niezadowolenie z uzyskanej już tożsamości i z zestawu potrzeb, które tę tożsamość definiują. Zmiana tożsamości, wymazanie przeszłości i poszukiwanie nowych początków, walka o to, by narodzić się
na nowo – promowane są przez kulturę konsumpcyjną jako obowiązek w przebraniu przywileju”. Z. Bauman: Konsumowanie życia…, s. 108.
25
Z. Bauman: Szanse etyki w zglobalizowanym świecie. Przeł. J. Konieczny.
Kraków 2007, s. 142.
26
„(…) podniesienie statusu konsumentów do poziomu sprzedawalnych towarów”. Z. Bauman: Konsumowanie życia…, s. 65.
46
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
ludzi przez akt kupna i sprzedaży. Owo ukrycie następuje dzięki
czynności robienia zakupów, którą dokonuje człowiek. Kupowanie stawia człowieka przed wolnym wyborem tzn. wyborem „emblematów przynależności” wykorzystywanych do kreacji indywidualnej tożsamości. Aczkolwiek brak określonej tożsamości ciąży
człowiekowi, ponieważ w konsumenckim świecie nie ma jasnej
i stałej narracji. Konsumenci nieustannie muszą tworzyć taką
tożsamość, która będzie na tyle interesująca (tzn. w modzie), by
przyciągnęła uwagę innych ludzi na przykład życiowego partnera,
pracodawcy itp.27 „Do żartobliwej parafrazy znanej myśli Kartezjusza: «Kupuję, więc jestem…», można i należy dodać: «podmiotem»”28.
Niestety ludzkie życie to nie platońska utopia świata zorganizowanego wedle określonej hierarchii, w którym każdy jest
tym, kim chce być i robi to, co jest zapisane w pożądliwości jego
duszy. O ile człowiek nie będzie starał się dążyć do idealistycznie
ujmowanego szczęścia pisanego przez duże „S”, jest skazany na
krótkotrwałe przejawy hedonistycznie pojętego zadowolenia,
bądź trwanie wraz z Arturem Schopenhauerem w nieustannym
smutku. Jak zostało to przeze mnie wyżej opisane, wolność nie
zawsze jest gwarantem ludzkiego szczęścia. Zazwyczaj się do
niego przyczynia, ale należałoby w tym wypadku zadać pytanie:
czy rzeczywiście możemy przyjąć za Jeanem Paulem Sartre’m, że
jesteśmy absolutnie wolni? To pytanie pozostawiam do indywidualnego przemyślenia.
Bibliografia:
1. Aldridge A.: Konsumpcja. Przeł. M. Żakowski. Warszawa 2006.
27
„«Rozglądamy się» zatem – niczym w handlowym pasażu – za umiejętnościami, które zapewniają nam utrzymanie, i za sposobami, które przekonają potencjalnych pracodawców o tym, że je posiadamy; za najodpowiedniejszym dla nas
wizerunkiem i za metodami skłonienia innych, by uwierzyli, że nasz wizerunek
jest prawdziwy (…)”. Z. Bauman: Płynna nowoczesność…, s. 114.
28
Z. Bauman: Szanse etyki w zglobalizowanym świecie…, s. 153.
47
Amor Fati
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Bauman Z.: Konsumowanie życia. Przeł. M. Wyrwas-Wiśniewska.
Kraków 2009.
Bauman Z.: Płynna nowoczesność. Przeł. Tomasz Kunz. Kraków
2006.
Bauman Z.: Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy. Przeł. S. Obirek. Kraków 2006.
Bauman Z.: Szanse etyki w zglobalizowanym świecie. Przekł.
J. Konieczny. Kraków 2007.
Bauman Z.: Wolność. Przeł. J. Tokarska-Bakir. Kraków 1995.
Berlin I.: Cztery eseje o wolności. Przeł. D. Grinberg, D. Lachowska, J. Łoziński. Poznań 2000.
Engels Fryderyk: O zasadzie autorytetu [online]. [dostęp:
27.02.2015]. World Wide Web: https://www.marxists.org/polski/
marks-engels/1873/02/autorytet.htm
Francuz G.: Liberalny indywidualizm a dobro wspólne. [w:] Dobro
wspólne. Red. D. Probucka. Kraków 2010.
Grimaldi N.: Dylematy wolności. Przeł. A. Graboń. Kraków 2007.
Locke J.: O władaniu. [w:] Dwa traktaty o rządzie. Przeł. Z. Rau.
Warszawa 1992.
Marks K., Engels F.: Manifest komunistyczny. Warszawa 1975.
Marks K., Engels F.: O materializmie historycznym. Red. I. Strumińska. Warszawa 1969.
Mill J. S.: O wolności. O zasadzie użyteczności. Przeł. F. Mierzejewski. Warszawa 2003.
Mróz B.: Dyskretny urok konsumpcjonizmu. Szkic do portretu
konsumenta XXI wieku. [w:] Życie w konsumpcji, konsumpcja
w życiu. Psychologiczne ścieżki współzależności. Red. A. M. Zawadzka, M. Górnik-Durose. Sopot 2010.
Przybysz P.: Liberalna koncepcja jednostki a marksizm [online].
[dostęp: 27.02.2015]. World Wide Web: www.staff.amu.edu.pl~ep
istemoseminariumOnlineMARK-LIB.pdf
Sartre J. P.: Byt i nicość. Przeł. J. Kiełbasa, P. Mróz, R. Abramciów, R. Ryziński, P. Małochleb. Kraków 2007.
Walzer M.: Komunitariańska krytyka liberalizmu. [w:] Komunitaranie. Wybór tekstów. Red. P. Śpiewak. Warszawa 2004.
48
Anna M. Dreko – SZCZĘŚLIWOŚĆ CZŁOWIEKA MIERZONA STANEM (…)
Summary: Freedom is a multidimensional concept. It can be understood in
many ways, which are often dependent on the ideological mainstream of thought
of the era. On the one hand, freedom can be commonly understood as doing
what one wants. On the other hand, you can argue about it as an example of
inner freedom e.g. absolute freedom by Jean Paul Sartre. Another time, it is
perceived in the aspect of external freedom such as political freedom. For John
Stuart Mill and Isaiah Berlin political freedom was freedom in the liberal sense.
Isaiah Berlin distinguished it on the positive freedom ("to") and negative freedom ("from"). Freedom has to be the source of human autonomy, individualism,
the liberty of physical and intellectual development, i.e. not forced action at will.
Thus understood freedom makes a man happy. It makes him the owner
of a very valuable thing too: the ability of making choices. One should ask
a fundamental question: does every human have the same freedom? As history
shows, unfortunately, not every man is free to the same extent. As a result of
labor division - since ancient times - the society evolved to class division; the
rulers and the subjects. In this study, I intended to demonstrate that egalitarianism, of which people solicited wherever class inequality dominated (eg. slavery,
feudalism, capitalism, etc.) does not always go hand in hand with freedom.
Egalitarianism may be the source of the formation of political paternalism - as in
the case of communism in terms of Karl Marx and Friedrich Engels.
In the twenty-first century, in the era of consumerism, despite the
dominance of pluralism and relative equality, it is still hard to talk about any
kind of freedom. Zygmunt Bauman wrote about how people, inundated with
variety of offers of consumerist market, become just slaves to the great commercial companies. Freedom is identified with buying i.e. the constant picking from
vast range of goods and services. Those who do not meet the requirements of
being active consumers, are excluded from consumerism community - becoming, according to Zygmunt Bauman, “the new poor”, unhappy people.
Anna Małgorzata Dreko – ur. 21.01.1990, doktorantka w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Opolskiego. Interesuje się głównie
filozofią wolności, etyką oraz kulturą japońską.
❀
49
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
JOANNA ROŚ
Uniwersytet Warszawski
KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, MIGDAŁOWCE W DOLINIE
KONSULÓW… KILKA REFLEKSJI NA
TEMAT ROŚLINNOŚCI W TWÓRCZOŚCI
ALBERTA CAMUSA
Royal palm trees, locust trees, almond trees in the Valley of the Consuls... Some reflections on the vegetation in the works of Albert Camus
Słowa kluczowe: Albert Camus, roślinność,
Algieria, literatura francuska.
„To szczęście że nie złamany wichrami krzew chociaż krwawi
że się powtarza co wiosny zawsze za wczesny owoc –
Przykład z rodzaju metafor tanich jak śpiew przez łzy
Może dolina konsulów to więcej niż głos sumienia”1.
Albertowi Camusowi, francusko-algierskiemu pisarzowi,
dziennikarzowi i filozofowi, którego nazwisko odsyła przede
wszystkim do francuskiego ruchu oporu, a także nurtu egzystencjalnego w literaturze2, Francja wydawała się miejscem, gdzie
wszystko było jakby wykonane z gorszego niż w Algierii materiału. Podziwiał różnorodność flory i klimatu Afryki, żywiołowość
jej mieszkańców, a życie w przyrodzie, to jest w otaczającym
świecie, określił jako jeden z czterech warunków szczęścia3. In1
M. Bieszczadowski: Na tematy z Camusa. Poemat. „Znak” 1966, nr 1-2,
s. 163.
2
Por. T. Merton: 7 esejów o A. Camus. Przeł. R. Krempl. Bydgoszcz 1996,
s. 94.
3
Por. A. Camus: Notatniki 1939−1951. Wybór i tłum. J. Guze. „Twórczość”
1967, nr 5 (262), s. 30.
51
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
spiracją dla mojego artykułu stał się fragment wspomnień o Albercie Camusie, Jeana Greniera, „mentora”4 pisarza, wykładowcy z Uniwersytetu Algierskiego: „Kiedy przybyłem do Algierii,
natychmiast – jeszcze przed nawiązaniem znajomości [z Camusem – J.R.] – uderzyła mnie energia jej mieszkańców. Często
cytowane zdanie Alfieriego5 wydaje mi się stosowne à propos
Algierii: «Istoty ludzkie rosną tu bardziej dorodnie niż gdzie indziej»”6. Nasunęły mi te słowa myśl, która jest zarazem tezą niniejszego artykułu, że i w twórczości Camusa istoty ludzkie „rosną” w obliczu roślinności – rosną, to jest wychowują się, doświadczają, poznają życie, dojrzewają, mądrzeją.
Krzewy różane, suche trzciny, ogromne eukaliptusy, królewskie palmy, drzewa kokosowe, drzewa kauczukowe, olbrzymie cyprysy, rozłożyste drzewa pomarańczowe, kępy białych
i różowych laurów, gąszcz jaśminów, klematisów, męczennic,
wiciokrzewu, koniczyna, szczawik, dzika trawa, oleandry, drzewa
oliwne, migdałowce, pinie, grusze, jabłonie, drzewa brzoskwiniowe, bugenwilie, mimozy, geranium, lentyszek… – ta długa,
a przecież w stosunku do całej twórczości pisarza zaledwie cząstkowa lista roślin, nie pochodzi z podręcznika flory śródziemnomorskiej, ani leksykonu roślinności algierskiej, ale jest „wyciągiem” z fragmentów zaledwie trzech pozycji literackich, autorstwa Alberta Camusa – powieści Pierwszy człowiek (1994)
i Śmierć szczęśliwa (1954) oraz eseju Migdałowce albo popas
4
P. Melissa: Discussion of the Absurd in Albert Camus' Novels Essays and
Journals. University of Tennessee Honors Thesis Projects [online:]. [dostęp:
30.10.2014]. World Wide Web: http://trace.tennessee.edu/utk_chanhonopr
oj/93, s. 1.
Wszystkie tłumaczenia z tekstów zagranicznych autorów są mojego autorstwa,
chyba że zaznaczono inaczej.
5
Vittorio Alfieri (1749–1803) – włoski pisarz.
6
J. Grenier: Albert Camus. Wspomnienia. Przeł. K. Brakoniecki. Centrum Polsko – Francuskie Côtes d’Armor – Warmia i Mazury, Olsztyn 2000, wersja
zdigitalizowana [online:]. [dostęp: 30.10.2014]. World Wide Web:
http://cpf.olsztyn.pl/fileadmin/2013/Camus.pdf, s. 44.
52
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
w Oranie (1956), pochodzącego ze zbioru Lato, na podstawie
których pragnę zilustrować zaproponowaną powyżej tezę.
Według moich ustaleń szczególna obecność roślinności
w twórczości Camusa nie była dotychczas przedmiotem zainteresowania naukowców, a prace badawcze, poruszające tematykę
„symboli”, zaczerpniętych ze świata przyrody u francuskoalgierskiego pisarza, takie jak chociażby: Image and Symbol in
the Works of Albert Camus Hitendrakumara M. Patela7, Image
and Symbol in the Works of Albert Camus Johna S. Beynona8,
Albert Camus: Plague and Terror, Priest and Atheist Johna
R. Maze9 czy Romantic Counterpoint: Nature and Style Michala
Benamou10 nie poruszają interesującego mnie zagadnienia.
KRÓLEWSKIE PALMY. DOM INWALIDÓW
Nostalgia i wspomnienia przychodzą z wiekiem. Wraz
z upływającym czasem, Camus coraz bardziej myślał o swoim
pochodzeniu, interesował się przeszłością. Dla Greniera zbudował
swoją historię, bardzo swobodnie związaną z tą prawdziwą.
W ten sposób powołał do życia mit swojej rodziny, która przybyła znikąd i która wykształciła „pierwszego człowieka” – prymitywnego, w gruncie rzeczy dobrego, przede wszystkim bezkompromisowego i obdarzonego przez naturę pierwotną siłą.
„W pewnym sensie, aby mówić o Albercie Camus, należy przede
wszystkim mówić o Algierii. Wielu badaczy jego twórczości popada w pułapkę tłumaczenia jej przez jego własny kraj, ale to
7
Por. H. M. Patel: Image and Symbol in the Works of Albert Camus. „Online
International, Refereed (Reviewed) Indexed Monthly Journal – RET Academy
for International Journals of Multidisciplinary Research (RAIJMR)”, 2013, nr 6
[online:]. [dostęp: 30.10.2014]. World Wide Web: http://raijmr.com/wp.../3_814-Hitendrakumar-M.-Patel.pdf
8
S. Beynon John: Image and Symbol in the Work of Albert Camus. [w:] Albert
Camus. Red. H. Bloom. Chelsea 2003.
9
Por. J. R. Maze: Albert Camus: Plague and Terror, Priest and Atheist. BernNew York 2010.
10
Por. M. Benamou: Romantic Counterpoint: Nature and Style. „Yale French
Studies” 1960, nr 25.
53
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
przede wszystkim jego osobowość należałoby rozpatrywać biorąc
pod uwagę jego ojczyznę”11 – sądzi Grenier. Nie próbując rozstrzygnąć, czy analiza apoteozy roślinności w twórczości Camusa
jest tłumaczeniem jej przez jego kraj, czy też analizą jego osobowości, spróbujmy na początku wyjaśnić, co oznacza, że bohater
autobiograficznego „Pierwszego człowieka” dorasta wraz z naturą.
Jednym z miejsc, gdzie zapuszczał się mały Jacques, bohater powieści, ze swoim przyjacielem, był Dom Inwalidów
– otoczony wielkim parkiem, który niegdyś wspaniały, został
niemal całkowicie zapuszczony. Ten „roślinny labirynt pełen
tajemnicy i cienia” 12 „zamieszkiwały” eukaliptusy, królewskie
palmy, drzewa kokosowe i kauczukowe o ogromnych pniach,
których dolne gałęzie wrastały w ziemię, olbrzymie cyprysy, rozłożyste drzewa pomarańczowe, kępy białych i różowych laurów,
pachnące gąszcze jaśminów, klematisów, męczennic, wiciokrzewu, koniczyna, szczawik i dzikie trawy, tworząc wspólnie pachnącą dżunglę. Chłopcy „raz w górę, raz w dół”13, przedzierali się
przez tę plątaninę roślin, aby, jak pisze Camus, „z nogami podrapanymi i mokrą twarzą”14, u końca drogi przeżyć chwile „prawdziwie upajające”15.
Jednak, zarówno od przedzierania się przez dżunglę, jak
i od fabrykowania esencji z roślin (prowadzili własne „laboratorium”, gdzie przygotowywali „eliksiry”, na przykład z oleandru,
które przechowywali w „złowróżbnych flaszeczkach”16 i „wdychali z rozkoszą [ich – J.R.] kwaśno-gorzki zapach”17) wspanialsze były dla nich dni wietrzne, kiedy udawali się na kamienną
11
J. Grenier, Albert Camus…, s. 44.
A. Camus: Pierwszy człowiek. Przeł. J. Guze. Warszawa 1995, s. 152.
13
Ibidem.
14
Ibidem.
15
Ibidem.
16
Ibidem.
17
Ibidem, s. 153.
12
54
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
balustradę, niegdysiejszego tarasu. „Wówczas biegli ku najbliższym palmom, u których stóp zawsze leżały zeschłe gałęzie,
i oczyszczali je u nasady z kolców, by móc trzymać gałąź obiema
rękami. Ciągnąc je ze sobą biegli na taras; wiatr wiał wściekle
i gwizdał w wielkich eukaliptusach, szalał w ich górnych gałęziach, targał palami, miął jak papier szerokie, lakierowane liście
drzew kauczukowych. Trzeba było wspiąć się na taras razem
z palmami i stanąć tyłem do wiatru. Brali więc gałęzie w ręce,
osłaniali je własnym ciałem i odwracali się gwałtownie. Palma
od razu przywierała do nich, czuli jej zapach kurzu i słomy. Zabawa polegała na tym, by posuwać się przeciw wiatrowi, unosząc
palmę coraz wyżej. Zwyciężał ten, kto pierwszy docierał na skraj
tarasu z nienaruszoną przez wiatr palmą i potrafił trzymać ją w
wyciągniętych rękach, opierając się możliwie najdłużej wściekłej
sile wiatru”18.
Jacques, podczas zabawy, czując wiatr przechodzący
przez palmę i jego ręce, a następnie całe ciało, zaczynał długo
i przeciągle krzyczeć, po czym ostatecznie puszczał palmę, „którą wiatr porywał razem z jego głosem”19. Wieczorem natomiast
zaśnięcie uniemożliwiał mu słyszany wciąż huk i wściekłość wiatru.
Walka z wiatrem, toczona z palmą przylgniętą do piersi,
odesłała mnie do eseju Migdałowce ze zbioru Lato Camusa,
w którym przyroda, jak nigdzie indziej, wysuwa się na pierwszy
plan, stając się źródłem inspiracji i nadziei. Autor uważa, że urok
i piękno przyrody, a szczególnie roślinności, pozwalają człowiekowi na walkę z przeciwnościami, dodają odwagi, aby zmierzyć
się z rozpaczą, a przede wszystkim pozwalają patrzeć z wiarą
w przyszłość, wbrew historii. To podziwianie roślinności algier18
Ibidem. [Filmową ilustracją „zabawy z palmą” rozpoczyna się jeden z nielicznych dokumentów filmowych, poświęconych Camusowi: Albert Camus – The
Madness of Sincerity, reż. James Kent [dostęp: 30.10.2014]. World Wide Web:
https://www.youtube.com/watch?v=01meVbOfObc]
19
Ibidem.
55
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
skiej, drzew toczących heroiczną walkę z niesprzyjającymi warunkami klimatycznymi, staje się, według Camusa, nauką dla
ludzi, że w mierzeniu się z historią można kierować się odwagą
i żyć nadzieją. W eseju pt. Migdałowce Camus pisze, że kiedy
mieszkał w Algierze, zimą zawsze czekał cierpliwie, ponieważ
wiedział, „że pewnej nocy, jednej określonej lutowej nocy, chłodnej i czystej, migdałowce w Dolinie Konsulów okryją się białym
kwiatem”20. Zdumiewało go później, „że ten kruchy śnieg opiera
się wszystkim deszczom i wiatrowi morskiemu. A jednak co roku
trwał akurat tyle czasu, ile potrzebowało przygotowanie owocu”21. Camus utrzymuje, że drzewo, opierające się wiatrowi, którego nie pochłania „żywioł historii, «wichura dziejów»”22 – żeby
zaczerpnąć określenia od Anny Mazurkiewicz-Szczyszek, odnoszącego się do twórczości innego pisarza, związanego ze Śródziemnomorzem – nie jest symbolem. Pisze wprost: „Nie jest to
symbol. Nie uzyskamy szczęścia przy pomocy symboli”23, zaraz
też dodaje jednoznacznie: „Dziś cnoty są potrzebne bardziej niż
kiedykolwiek i każdy może wybrać odpowiednią dla siebie. Wobec
ogromu wszczętej kampanii, w każdym razie nie należy zapominać o sile charakteru. Nie mam na myśli tej, której towarzyszą na
estradach wyborczych pogróżki i marszczenie brwi, lecz tę, która
opiera się wszystkim wiatrom morskim dzięki swej bieli i sokom
żywotnym. To ona podczas zimy świata przygotuje owoc”24.
20
A. Camus: Migdałowce. [w:] Zaślubiny, Lato. Przeł. M. Leśniewska. Kraków
1981, s. 81.
21
Ibidem.
22
A. Mazurkiewicz-Szczyszek: Miasto Herberta. „Horyzonty Polonistyki”
2007, nr 4, s. 24.
23
A. Camus, Migdałowce…, s. 81.
24
Ibidem, s. 82. W tłumaczeniu A. Jakubszyn, opublikowanym w Polsce dwadzieścia cztery lata wcześniej, fragment ten brzmi: „Wobec ogromu zadań, jakie
stoją przed nami, w każdym razie nie wolno zapominać o sile charakteru. Nie
mówię o sile, która wyraża się z trybuny wyborczej marsem i pogróżkami. Ale
o tej, która opiera się wszelkim morskim nawałnicom mocą śnieżystej bieli
i żywotnych soków. Ona to zrodzi owoce wśród zimy, która okuła świat”.
56
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
Pisarz, który w swoich esejach tak często wspominał
o niezwłocznej potrzebie rezygnacji z naiwnych i krzywdzących
szaleństw epoki (z odrzucenia tradycji, naiwnej wiary w postęp,
naukę i zanegowania Boga, które nie przyniosły, wbrew zapowiedziom, wolności, szczęścia i prawdziwego szacunku dla człowieka), nie pragnie więc, poprzez swoje porównania, dawać recept, lecz skupić się na „budzeniu świadomości”25, potrzeby „życia w prawdzie”26.
Zabawa z palmą przywodzi na myśl opierające się wiatrom morskim migdałowce, ponieważ i ta roślina jest symbolem
nietkniętej siły i walki o równowagę. Oczywiście, motywy tej
walki są odmienne – chłopcy – bohaterowie Pierwszego człowieka rywalizują, uczą się pokonywać strach, ale jest to tylko zabawa, podczas gdy podmiot eseju, angażując obraz migdałowca,
pisze o „ratowaniu ducha”27 w czasie wojny, „wynoszeniu jego
siły i autorytetu”28, ale w obu tych bojach pasja życia nierozerwalnie połączona jest z przyrodą, jako wzorem przetrwania.
Możemy pokusić się o stwierdzenie, że drzewo u Camusa
„zamienia się w kontur świata”, przez który człowiek „dostrzega
historię i własne życie”29. Jacques, opierający się wraz z liśćmi
wściekłej sile wiatru, zaznaje poczucia jedności człowieka ze
światem, życia nagłego i obfitego. Już będąc uczniem szkoły
podstawowej odczuwa, że jest urodzonym sensualistą, przekonanym, że świat roślin – pełen kolorów i zapachów, istnieje naprawdę. Jako dziecko doświadcza mistyki i tajemnicy przyrody,
A. Camus: Drzewka migdałowe. Przeł. A. Jakubiszyn. „Kamena, dwutygodnik
literacki” 1957, nr 6-7, s. 5.
25
R. Garaudy: Realizm bez granic. Przeł. R. Matuszewski. Warszawa 1967,
s. 199.
26
M. Jubulis: Teaching the totalitarian experience throught literature. „The
Civic Arts Review” 2013, nr 2, s. 4.
27
A. Camus: Migdałowce…, s. 81.
28
Ibidem.
29
Por. J. Kornhauser: Struna światła – między ocaleniem a niepokojem. ,,Teksty
Drugie” 2000, nr 3, s. 23.
57
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
intuicyjnie i instynktownie. Jeszcze nie potrafi tego wyartykułować, ale odnosimy wrażenie, że mógłby krzyknąć jak Camus
w Wietrze w Dżemili: „Co mi tam wieczność (…). Cóż za znaczenie ma cała reszta: na myśl o tym krew pulsuje mi w skroniach
i wydaje mi się, że rozpaliłbym wszystko wokół siebie”30.
DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE. DOM ZWRÓCONY KU ŚWIATU
Przywiązanie Alberta Camusa do Algierii było ogromne,
dlatego powstaje pytanie – czy do jego „literatury słonecznej”,
prócz Zaślubin i Lata, Pierwszego Człowieka, Notatników (1958),
które zdają się idealnie podsumowywać uczucia autora i jego
specyficzny sposób opisywania Algierii – nie należałoby zaliczyć
także Śmierci szczęśliwej, jego pierwszej dłuższej próby prozatorskiej? Osobliwa cecha łączenia wnikliwości obserwacji z sugestywnym opisem, szczególnie wtedy, gdy autor opisuje otaczającą
go przyrodę, zwraca uwagę tak samo w Śmierci szczęśliwej, jak
i w Pierwszym człowieku. Początkowe utwory pisarza wyjątkowo
obfite były w opisy roślinności, później powracające niemal
w każdym utworze, poprzez którą dokonuje się zjednanie człowieka ze światem. W Śmierci szczęśliwej, napisanej w latach
1934 – 1936, pierwszej powieści Camusa, wydanej dopiero jedenaście lat po śmierci pisarza, poznajemy losy Patrice’a Mersault’a, człowieka, szukającego szczęścia, mieszkającego ze swoimi przyjaciółkami w malowniczo położonej części Algieru.
Któregoś wieczoru, Mersault, „zamiast iść drogą, wrócił
wąską, okrężną ścieżką pośród drzew świętojańskich i oliwnych,
która prowadziła u stóp góry i wychodziła za jego domem.
Zmiażdżył butem kilka oliwek i zauważył, że droga jest całkowicie
upstrzona czarnymi plamami. Kiedy lato się kończy, drzewa świętojańskie spowijają całą Algierię wonią miłości, a wieczorem
albo po deszczu jest tak, jakby cała ziemia, oddawszy się najpierw
słońcu, odpoczywała, mając łono wilgotne od nasienia pachnące30
A. Camus, Wiatr w Dżemili. [w:] Zaślubiny, Lato…, s. 20.
58
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
go gorzkimi migdałami. Przez cały dzień, ich zapach, ciężki
i duszący, spływał z wielkich drzew. Na ścieżce, z nadejściem
wieczoru i westchnieniem odprężenia ziemi, stawał się lekki, zaledwie wyczuwalny dla nozdrzy Patrice’a. (…) Mersault intensywnie wciągnął gorzki i wonny zapach, który uświęcał tego wieczoru jego zaślubiny z ziemią”31.
Autor używa wielu metafor, pisząc o doświadczeniu pełni
życia, które następuje w wyniku zaspokojenia, jako konsekwencja
mistycznego przeżycia. To, co rodzi się w „akcie miłości”, nawiązanym pomiędzy roślinnością a ziemią, jest błogosławieństwem, podtrzymaniem więzów człowieka z nią samą. Przyroda
nie uczy jedności, ona ją narzuca. Człowiek może tylko otworzyć
się na to, co ona przynosi, dać się ponieść myślom i wyobrażeniom, które przychodzą wraz z zapachem drzew świętojańskich
i migdałowców, pozwolić „zielonym wieczorom zabliźnić rany”32.
W tym miejscu nie możemy zgodzić się z Ryszardem
Mordarskim, że „człowiek śródziemnomorski”, a za takiego uznalibyśmy Mersaulta, „we wszystkim doszukuje się jedności. Wyobraża sobie, że świat jest jednolity i nadaje mu jednoznaczny
sens. Zdaje sobie sprawę, że ten rodzaj jedności ma szansę zaistnieć tylko w świecie idealnym lub nieskończonym i wie, że potrzeba do tego absolutnego bytu, przypominającego «Jednię» Plotyna”33. Człowiek śródziemnomorski nie wyobraża sobie jedności
z naturą, nie projektuje natury, ale jest przez nią zawłaszczany,
obdarzany nią niejako spontanicznie, bezinteresownie i przy okazji. „Tonalność przemocy” 34 przyrody może go zaatakować
i oszołomić.
31
Idem: Śmierć szczęśliwa. Przeł. A. Machowska. Kraków 1998, s. 127-128.
Ibidem, s. 78-79.
33
Por. R. Mordarski: Albert Camus – między absurdem a solidarnością. Bydgoszcz 1999, s. 33-34.
34
S. Beynon John: Image and Symbol in the Work of Albert Camus…, s. 117.
32
59
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Czytając Śmierć szczęśliwą mamy wrażenie, jakby wszelka roślinność wręcz zasypywała człowieka, była darem, dobrobytem, któremu człowiek nie ma nawet czasu dobrze się przyjrzeć,
ponieważ to dobro wciąż się mnoży, przeobraża. To roślinność
towarzysząca tak bardzo, że aż ciężko nadążyć za nią, kiedy
w styczniu zakwita migdałowcami, w marcu okrywa kwieciem
grusze, drzewa brzoskwiniowe i jabłonie, z początkiem maja czeka na sianokosy, na zżęcie owsa i jęczmienia, w czerwcu, w pełni
żniw, objawiająca się wczesnymi gruszkami, winnymi gronami,
tytoniem, czerniejącymi cyprysami, pomidorami, ziemniakami,
i tak dalej, i tak dalej35. Utwierdza mnie w tym przekonaniu między innymi także poniższy fragment: „Dom uczepiony był szczytu
wzgórza (…). Wchodziło się tu mocno ubitą drogą, która zaczynała się wśród drzew oliwnych i wśród drzew oliwnych się kończyła.
(…) Później znów były drzewa oliwne, błękitne prześcieradła
nieba pomiędzy gałęziami i zapach lentyszków wśród podrudziałych łąk (…). Przybywało się w stanie skrajnego przepocenia,
popychało małą, niebieską bramkę, uważając na kolce bugenwilii
i miało się jeszcze do przejścia schody (…), gdzie już można było
zaspokoić swe pragnienie. (…) Nazywali go «Domem zwróconym
ku Światu». Coś jakby poryw mąciło zioła i słońce i unosiło pinie
i cyprysy, zakurzone drzewa oliwne i eukaliptusy aż do stóp domu. W sercu tego boskiego daru kwitły, w zależności od pory
roku, białe dzikie róże i mimozy, albo wiciokrzew (…).«Dom
zwrócony ku Światu» kierował swe szerokie okna na targowisko
kolorów i świateł. (…) Żyli tak, zwróceni ku światu, doświadczając jego ciężaru, widząc każdego dnia, jak rozjaśnia się jego oblicze, jak potem gaśnie, by następnego dnia płonąć całą swą młodością (…)”36.
Roślinność nie tylko otacza dom, „ścieli się u jego stóp”,
oplata go, ale także mieści się „w sercu tego boskiego daru”. Od35
36
Por. A. Camus: Śmierć szczęśliwa…, s. 129.
Ibidem, s. 89-90.
60
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
nosimy wrażenie, że białe, dzikie róże, mimozy albo wiciokrzew
miały wyrastać z jego centrum. Poryw, który unosi pinie i cyprysy, zakurzone drzewa oliwne i eukaliptusy, jawi się tutaj jako
symbol pasji życia, która musi być realizowana zawsze i wyłącznie w teraźniejszości, ponieważ życie jest zbyt krótkie, aby nie
musiało być intensywne i szybkie. Żywotność roślin z jednej
strony zdaje się zawłaszczać człowieka, przyroda nie ogląda się
na niego, bierze wszystko w swoje posiadanie, z drugiej strony,
zawłaszczając jego teren, okazuje się być nim samym, potrzebą
ciągłej teraźniejszości. Dlatego też Camus nie opisuje życia ludzi
dosłownie „w obliczu przyrody”, na jej tle, ale obdarzając ją niezwykłą plastycznością, kolorystyką, impresyjnością, czyni bodźcem dla życia ludzkiego, impulsem człowieczeństwa.
„Wybuch” roślinności jest niczym bunt przeciwko natarczywej obecności śmierci. Bohater, który mieszka w Domu zwróconym ku światu już wie, że należy porzucić obłudne iluzje nadziei i nie umieszczać szczęścia w nieokreślonej przyszłości.
Smak życia istnieje wyłącznie w teraźniejszości, natomiast wiara
w postęp, karierę czy przyszły dobrobyt jest fałszywą, przygnębiającą rezygnacją z teraźniejszości i ignorowaniem tego, co oferuje ona w tej chwili. Przyroda podpowiada, że należy zrezygnować z pragnienia nieśmiertelności i raz na zawsze wyrazić zgodę
na jedyną pasję, która powinna określać człowieka, na pasję
chwili.
Roślinność, taka jak opisuje ją Camus, wskazuje na życie,
zachęca do jego afirmacji, stworzona jest dla zmysłów i tego co
teraźniejsze. Jest wiecznym „więcej”, wiecznym „nad wyraz”.
Uczy człowieka, że jedynym grzechem, który może go zhańbić,
jest pragnienie śmierci, odmowa życia. Uważam, że dla Camusa
roślinność jest ilustracją losu człowieka. Odwołanie się do przyrody jest odwołaniem do powracającej wciąż „wyjątkowej chwili”, jaką jest życie ludzkie. Wątek „kwitnienia wciąż na nowo”
pojawia się zresztą także w Notatnikach Camusa, gdzie czytamy
61
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
na przykład w notatce z 19 marca 1941 roku: „Co roku kwitnienie
dziewcząt na plażach. Mają tylko jeden sezon. W rok później są to
już inne, kwitnące twarze; rok wcześniej były małymi dziewczynkami. Dla patrzącego mężczyzny jest to odnawiająca się co rok
fala ciężka i wspaniała, która rozbija się na żółtym piasku”37.
Roślinność zajmuje niezwykle istotne miejsce w kreowanym przez pisarza micie śródziemnomorskim, stanowiącym „być
może czysto teoretyczną i iluzoryczną, nadzieję wolności”38, będącym wyrazem „ludzkiego głodu absolutu”39 czy też zaprzeczeniem „bezdomności egzystencjalnej”40 – jest towarzyszem tych,
którzy zamieszkują cywilizację idealną, szczęśliwą, znającą poczucie swojej wartości, przynosząc im radość i refleksję. Pouczająca roślinność jest istotnym składnikiem świata mieszkańców
Środziemnomorza, gdzie człowiek, obcując z przyrodą „staje się
jednością ze światem”41 – Śródziemnomorza będącego u Camusa
archetypem rajskiej społeczności, żyjącej w stanie niewinności42.
KRWISTE GERANIUM
Morze, obrazujące życie, wigor i wolność, będące „częścią algierskiego doświadczenia”43 często pojawia się w twórczości Camusa. W Dżumie jako symbol Oranu występuje wcześnie,
wraz z wyjaśnieniem, że „można tylko żałować, że miasto zostało
zbudowane tyłem do tej zatoki, niepodobna więc dostrzec morza,
którego zawsze trzeba szukać”44. Oran odwrócił się od życia
– symbolicznie i realnie, albowiem kiedy epidemia zbiera swoje
37
Idem: Notatniki. Przeł. J. Guze. Warszawa 1994, s. 86.
Z. Bieńkowski: Camus anty-Kafka. [w:] Modelunki. Szkice literackie. Warszawa 1966, s. 100.
39
M. Szpakowska: Prośba o odpowiednie wykorzystanie Camusa. [w:] O kulturze i znachorach. Kraków-Wrocław 1983, s. 48.
40
M. Błaszczyk: Ejdetyczna bezdomność egzystencjalna w myśli Sartre’a
i Camusa. „Preteksty” 2013, nr 1, s. 9.
41
R. Zaretsky: Albert Camus, Elements of a Life. Ithaca 2010, s. 9.
42
Por. R. Mordarski: Albert Camus..., s. 129.
43
Por. C.C. O'Brien: Camus. London 1970, s. 46.
44
A. Camus: Dżuma. Przeł. J. Guze. Warszawa 1976, s. 9.
38
62
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
żniwo, plaże i porty zostają zamknięte. Camus, który przenosił
obrazy ze swoich algierskich esejów do późniejszych powieści45
o wiele wcześniej pisał o Oranie, który odwrócił się od życia, tym
razem ilustrując to zjawisko za pomocą opisów roślinności. Dzieje się tak w eseju Minotaur albo popas w Oranie, ze wspominanego wcześniej zbioru Lato. „To, co gdzie indziej czerpie swoją
poezję z roślinności, tu przybiera oblicze kamienia. Troskliwie
okryto kurzem setkę drzew, które można znaleźć w dzielnicy handlowej. Są to skamieniałe okazy wegetacji o gałęziach zionących
cierpkim, pylnym zapachem. W Algierze cmentarze arabskie mają
znaną wszystkim łagodność. W Oranie, ponad parowem Ras El
Ain, tym razem twarzą do morza, leżą stercząc w błękitne niebo
całe pola sypkich, kredowych kamieni, w których słońce zapala
oślepiające pożary. Pośród tych kości ziemnych tu i ówdzie purpurowe geranium obdarza krajobraz swym życiem, swoją świeżą
krwią”46.
Camus, wychowany w Algierze, był wielkim miłośnikiem przyrody. Czuł jej piękno, zachwycał się nim. Nie kwestionował potęgi rozumu, ale też daleki był od jego mitologizacji.
Według Przemysława Piwowarczyka posiadał umiejętność dostrzegania piękna w rzeczach bardzo prostych, codziennych, pozornie brzydkich, wręcz przygnębiających, na które inni nie
zwracają uwagi47, na przykład w skamieniałych gałęziach drzew,
pokrytych kurzem lub w kwiatach cmentarnych.
Opisując Oran, przedstawia je jako miasto-pustynię, które
„ma w sobie coś nieubłaganego”48, gdzie roślinność w powłoce
kurzu sprzyja powstaniu „świata gęstego i niewzruszonego”49.
45
Por. P. Thody: Introduction. [w:] A. Camus: Lyrical and critical essays. New
York 1970, s. VI.
46
A. Camus: Minotaur albo Popas w Oranie. [w:] Zaślubiny, Lato…, s. 61.
47
Por. P. Piwowarczyk: Humanizm Alberta Camusa. „Studia Gdańskie. Wizje
i rzeczywistość”. T. 8. Red. A. Szudrowicz. Gdańsk 2011, s. 358.
48
A. Camus: Minotaur albo Popas w Oranie…, s. 62.
49
Ibidem.
63
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
W takim świecie, gdzie to, co powinno dawać przykład najwyższej żywotności, jest zamaskowane, uśmiercane, „serce i rozum
nie mogą się nigdy oderwać od siebie, ani od swego jednego
przedmiotu – człowieka”50. Autor posługuje się niezwykle plastycznym przeciwstawieniem – w dzielnicy handlowej, zapełnionej ludźmi, tętniącej życiem, natknąć się można na setkę skamieniałych drzew, zaś już ponad parowem Ras El Ain, na polach
martwych kamieni, spotkać można purpurowe geranium, które
tchnie życie w nieożywiony krajobraz, stanowi dla niego taką
przeciwwagę, jak krew jest przeciwwagą dla kamienia.
Camus pochyla się nad urodą i pięknem roślinności, czując, że przypomina mu ona o tym, co umyka w zgiełku miasta
– o potrzebie poszukiwania złotego środka – umiaru. Tym bardziej, że Oran nie posiada żadnych z tych cech, które „kwitną
w Algierze – morza gładko przechodzącego w miasto”51, czy też
żywotności miejskich ulic. Zdaniem autora mieszkańcy tego miasta toczą swoje życie codzienne wśród kurzu, kamieni i duchoty.
Nawet kiedy pada tutaj deszcz, nie przynosi orzeźwienia, lecz
morze błota – zaś tutejsze ulice formują się w labirynt, w środku
którego znaleźć można nie Minotaura, lecz nudę, ospałość, zrezygnowanie.
Jednak to miasto znudzonego Minotaura każe szukać narratorowi bujnej roślinności – elementu krajobrazu potrzebnego do
pełnego życia, o którym nie zapomniał, choć mieszkańcy Oranu
„zamykają dla niej wrota”, spychają do bycia niezrozumiałą już
figurą, niezrozumiałym kształtem. I chociaż, z drugiej strony,
narrator oddaje hołd dziwnemu miastu, gdzie roślinność kamienieje, zarazem nie pozostawia czytelników bez nadziei, pisząc, że
tuż u wrót Oranu natura podnosi głos, po czym opisuje olbrzymie
ugory, pokryte wonnymi zaroślami, tam, gdzie kończy się miasto.
50
51
Ibidem.
R. Zaretsky: A Life Worth Living. Cambridge 2013, s. 36.
64
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
Wspomina, że tutaj to przyroda „wiąże z naturą”52 drogi, które,
dawniej przejezdne, teraz czepiają się zboczy i pagórków wznoszących się nad morzem, pokrywając je kwiatami. I znów roślinność „bierze świat ludzi” w swoje posiadanie, jakby chcąc przypomnieć im: zarówno tym, którzy spod kurzu nie dostrzegają już
drzew na ulicach Oranu, jak i budowniczym zarastających dróg
prowadzących do miasta, że istnieje „sacrum przyrody, sacrum
piękna”53, przeznaczone do tego, aby zostać dostrzeżone przez
człowieka, a objawiające się także niezniszczalnością, nagłym,
a przecież pokornym trwaniem.
KRAJOBRAZ POTRZEBNY DO ŻYCIA
Spróbujmy podsumować wnioski z analizy zaproponowanych fragmentów trzech pozycji literackich autorstwa Alberta
Camusa. W powieści Pierwszy człowiek zabawę z palmą, jakiej
oddawali się bohaterowie, zinterpretowałam jako symbol pasji
życia, która nierozerwalnie związana jest z przyrodą, jako wzorem przetrwania. Młody Jacques, spędzając wśród niej swoje
dzieciństwo, doświadcza mistyki i tajemnicy, co już na całe życie
ukształtuje jego uwielbienie natury i wzbudzi poczucie, że „człowiek wydaje się uciekać od absurdu poprzez zwracanie się ku
naturze, podobnie jak łódź zwraca się w stronę morza”54. Bohatera Śmierci szczęśliwej roślinność uczy, że tym, co mogłoby go
zhańbić jako człowieka, jest pragnienie śmierci, odmowa życia.
To, co rodzi się w akcie współistnienia roślinności i ziemi, stanowi podtrzymanie więzów człowieka z nią samą. Roślinność
mówi mu, że należy zrezygnować z pragnienia nieśmiertelności
i raz na zawsze wyrazić zgodę na jedyną pasję, która powinna
określać człowieka, na pasję chwili.
52
H. M. Patel: Image and Symbol in the Works of Albert Camus…, s. 9.
P. Piwowarczyk: Humanizm…, s. 359.
54
M. A. Ly: Summer by Albert Camus: The essay in the mirror of fiction. [w:]
The Originality and Complexity of Albert Camus's Writings. Red.
E. A. Vanborre. Basingstoke 2012, s. 118.
53
65
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Na stronach Minotaura… Camus przedstawia Oran jako
miasto, w którym roślinność – to, co powinno dawać przykład
najwyższej żywotności – jest zamaskowana, uśmiercana. Ta pouczająca nieczułość każe szukać narratorowi rosnących u wrót
Oranu wonnych zarośli, aby uzyskać życiową równowagę. Wszyscy omawiani przeze mnie bohaterowie z twórczości Camusa żyją
w obliczu roślinności, która jest wzorem, przynosi ulgę, ale
i przywiązuje do siebie. Nie tracą kontaktu ze swoją „jedyną ojczyzną – ziemią”55. Chociaż są częścią świata, którego prawidła
dyktuje śmierć, obcowanie z przyrodą dostarcza im poczucia
szczęścia.
Bibliografia:
Podmiotowa
1. Camus A.: Drzewka migdałowe. Przeł. A. Jakubiszyn. „Kamena,
dwutygodnik literacki” 1957.
2. Camus A.: Dżuma. Przeł. J. Guze. Warszawa 1976.
3. Camus A.: Lyrical and critical essays. New York 1970.
4. Camus A.: Notatniki. Przeł. J. Guze. Warszawa 1994.
5. Camus A.: Notatniki 1939−1951. Wybór i tłum. J. Guze.
„Twórczość” 1967, nr 5 (262).
6. Camus A.: Pierwszy człowiek. Przeł. J. Guze. Warszawa 1995.
7. Camus A.: Śmierć szczęśliwa. Przeł. A. Machowska. Kraków 1998.
8. Camus A.: Zaślubiny, Lato. Przeł. M. Leśniewska. Kraków 1981.
Przedmiotowa
9. Albert Camus. Red. H. Bloom. Chelsea 2003.
10. Benamou M.: Romantic Counterpoint: Nature and Style. „Yale
French Studies” 1960, nr 25.
11. Bieńkowski Z.: Modelunki. Szkice literackie. Warszawa 1966.
12. Bieszczadowski M.: Na tematy z Camusa. Poemat. „Znak” 1966,
nr 1-2.
55
K. Eberhardt: Krawędzie świata. [w:] Cień buntownika. Warszawa 1957,
s. 17.
66
Joanna Roś – KRÓLEWSKIE PALMY, DRZEWA ŚWIĘTOJAŃSKIE, (…)
13. Błaszczyk M.: Ejdetyczna bezdomność egzystencjalna w myśli
Sartre’a i Camusa. „Preteksty” 2013, nr 1.
14. Eberhardt K.: Cień buntownika. Warszawa 1957.
15. Garaudy R.: Realizm bez granic. Przeł. R. Matuszewski. Warszawa
1967.
16. Grenier J.: Albert Camus. Wspomnienia. Przeł. K. Brakoniecki.
Centrum Polsko – Francuskie Côtes d’Armor – Warmia i Mazury.
Olsztyn 2000, wersja zdigitalizowana [online:]. [dostęp:
30.10.2014]. World Wide Web: https://cpf.olsztyn.pl/fileadmin/
2013/Camus.pdf
17. Jubulis M.: Teaching the totalitarian experience throught
literature. „The Civic Arts Review” 2013, nr 2.
18. Kornhauser J.: Struna światła – między ocaleniem a niepokojem.
,,Teksty Drugie” 2000, nr 3.
19. Maze J. R.: Albert Camus: Plague and Terror, Priest and Atheist.
Bern-New York 2010.
20. Mazurkiewicz-Szczyszek A.: Miasto Herberta. „Horyzonty
Polonistyki” 2007, nr 4.
21. Melissa P.: Discussion of the Absurd in Albert Camus' Novels
Essays and Journals. University of Tennessee Honors Thesis
Projects [online:]. [dostęp: 30.10.2014]. World Wide Web:
http://trace.tennessee.edu/utk_chanhonoproj/93
22. Merton T.: 7 esejów o A. Camus. Przeł. R. Krempl. Bydgoszcz
1996.
23. Mordarski R.: Albert Camus – między absurdem a solidarnością.
Bydgoszcz 1999.
24. O'Brien C. C.: Camus. London 1970.
25. Patel H. M: Image and Symbol in the Works of Albert Camus. „Online International, Refereed (Reviewed) Indexed Monthly Journal –
RET Academy for International Journals of Multidisciplinary Research (RAIJMR)”, 2013, nr 6 [online:]. [dostęp: 30.10.2014].
World Wide Web: https://raijmr.com/wp.../3_8-14-HitendrakumarM.-Patel.pdf
26. Piwowarczyk P.: Humanizm Alberta Camusa. „Studia Gdańskie.
Wizje i rzeczywistość”. T. VIII. Red. A. Szudrowicz. Gdańsk
2011.
27. Szpakowska M.: O kulturze i znachorach.. Kraków-Wrocław 1983.
67
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
28. The Originality and Complexity of Albert Camus's Writings. Red.
E. A. Vanborre. Basingstoke 2012.
29. Zaretsky R.: Albert Camus, Elements of a Life. Ithaca 2010.
30. Zaretsky R.: A Life Worth Living. Cambridge 2013.
Key words: Albert Camus, vegetation, Algeria, French literature.
Summary: In this article the author argues that in the works of Camus people
are particularly associated with vegetation. Joanna Roś analyzes the selected
passages from the three literary works by Albert Camus, successively proving
that: in The first man the fun with a palm tree is a symbol of passion for life,
which is inextricably linked with nature as a model of survival; in Happy death
vegetation teaches the hero that what would dishonor him as a man is the desire
of death, denial of life; and Camus, presenting in The Minotaur or The Stop in
Oran this city as a place where vegetation is masked, shows how this space
devoid of vegetation urges a man to seek a counterbalance in a wild nature.
Joanna Roś – ur. 1989, doktorantka Interdyscyplinarnych Humanistycznych Studiów Doktoranckich na Uniwersytecie Warszawskim. Absolwentka Wydziału Filozoficznego Akademii „Ignatianum” w Krakowie oraz Katedry Porównawczych Studiów Cywilizacji na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Interesuje się recepcją twórczości Alberta Camusa. Artykuły,
związane z dziełem Camusa, publikowała m. in. w „Nowym Filomacie”, „Refleksjach”, „Masce”, „ProLogu”, „Polisemii”, „Racjonaliach” czy „Rozprawach Humanistycznych”.
❀
68
Annais
OBRAZKOWIERSZ
OBRAZKOWIERSZ
w szmeroszepcie nocociszy
w miękkosennym kocimruku
słów zastygłe w druk komary
milczobrzęczą w moim uchu
z muzowstęgą włosy tańczą
w takcie świeco umierania
pajęczyny samotności
tkają palce przemijania
szronioprószy moje rzęsy
czasopróżnia zimno głębna
życiolinia na papierze
mamiokusi brzegowzględna1
1
II miejsce w XXI konkursie poetyckim „Zagłębiowski Pegaz” w Będzinie
w 2010r.
69
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
ARKADIUSZ M. JASIŃSKI
Uniwersytet Opolski
Instytut Psychologii, Instytut Filozofii
CNOTY
JAKO
DYSPOZYCJE
PSYCHICZNE I ICH WPŁYW NA
JAKOŚĆ
ŻYCIA
WSPÓŁCZE-
SNEGO CZŁOWIEKA
Virtues as mental dispositions and their impact on the quality of life of
modern man
Słowa kluczowe: cnoty, cechy psychiczne,
filozofia klasyczna, psychologia pozytywna, szczęście.
„Ale cnota nie musi się obawiać, że oglądana
z bliska straci na wartości”.
Seneka: O spokoju ducha, 17.2-3
WPROWADZENIE
Tworząc ten tekst inspirowałem się (oprócz tekstu Seneki
przytoczonego w motcie) sentencją z Rozmyślań Marka Aureliusza: „Nic nie jest dobre dla człowieka, co go nie robi sprawiedliwym, rozsądnym, dzielnym, wolnym i nic złe, co nie stwarza cech
sprzecznych z wymienionymi”1. Stare greckie pojęcie arete, rozumiane przez starożytnych Greków jako ogólna tężyzna życiowa,
dzielność w poczynaniach, sprawne wykonywanie zawodu i powinności jest dziś (choć nie w identycznym sensie) ważnym
komponentem jednostki ludzkiej. Uważam, iż cnoty przynależne
jednostce są podporą szczęśliwego życia. Zapożyczenie pojęcia
1
Marek Aureliusz: Rozmyślania. Przeł. M. Reiter. Kraków 2009, s. 93.
71
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
cnoty ze świata „idei” do zbioru rzeczy poznawalnych nie jest
niewłaściwe, co więcej twierdzę, że jest to jak najbardziej uzasadnione, gdyż współczesna nauka dąży do sprawdzenia hipotez,
a dowiedzenie materialnej wartości cnót w nastawionym materialistycznie świecie pozwoli na uznanie ich niekwestionowanej
wagi wśród ludzi oczekujących dowodów.
Dążenia nauki do wyjaśnienia zjawisk świata, znajdują
swój wyraz w badaniach podjętych przez część psychologów
w formie sprawdzenia, co może uczynić nasze życie szczęśliwym.
Szczęście według psychologów zależy od globalnej oceny własnego życia, która składa się z dwóch komponentóW: „Pierwsza
to satysfakcja z życia, czyli poznawczy osąd stopnia zgodności
między rzeczywistym stanem własnych spraw, a posiadanymi
w odniesieniu do nich standardami. Druga przesłanka szczęścia
to rodzaj emocjonalnych reakcji na zdarzenia”2.
Powszechnie przyjmuje się, iż „pieniądze szczęścia nie
dają”, choć można śmiało stwierdzić, że spora część populacji
mniema, iż poprawa warunków materialnych wpłynęłaby na
wzrost ich dobrostanu – holistyczne podejście do istoty człowieka
wyklucza taką możliwość. „Gdyby tak było, to dla poprawy jakości życia wystarczyłoby stworzyć optymalne warunki materialne
dowodząc, że każdego człowieka można zredukować do wymiarów materializmu i ekonomizmu, a zamożność byłaby głównym
predykatorem szczęścia i wysokiej jakości życia”3. Filozofowie od
dawna przestrzegali przed posiadaniem nadmiernego bogactwa,
jeden z nich stwierdził: „Zaiste, bogactwo czyni ludzi nierozumnymi i szalonymi”4. Wyniki badań empirycznych nie potwierdzają
bezpośredniego związku pomiędzy posiadanym statusem materialnym (wzrostem gospodarczym), a poczuciem odczuwanego
2
E. Trzebińska: Psychologia pozytywna. Warszawa 2008, s. 46.
M. Wnuk, J. T. Marcinkwski: Jakość życia jako pojęcie pluralistyczne
o charakterze interdyscyplinarnym. „Problemy Higieny i Epidemiologii” 2012,
93(1), s. 25-31.
4
Św. Jan Chryzostom: Myśli. Przeł. J. Birkenmajer. Kraków 2010, s. 82.
3
72
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
szczęścia5. Co więcej, Kasprzak i Derbis twierdzą, że zaspokojenie wszystkich potrzeb życiowych nie jest warunkiem posiadania
wysokiej jakości życia; ważnym faktem płynącym z ich badań
jest to, iż czynniki obiektywne nie stanowią w sposób bezpośredni o zadowoleniu z życia, lecz wpływają na percepcję – i za jej
pośrednictwem – na poziom zadowolenia6.
Na co pragnę położyć wielką wagę w tej pracy to założenie, że jakość życia lub pojęcie szczęścia biorą swój początek
w zbiorze wartości. Stąd rozumiem te terminy jako przynależne
do obszaru badań aksjologii, a więc i filozofii. Pozostawienie
badań nad szczęściem wyłącznie przedstawicielom nauk społecznych, byłoby w mojej opinii przejawem redukcji autentycznej
jednostki ludzkiej do przedstawiciela anonimowej masy konsumentów. W związku z tym, usiłuję połączyć dokonania psychologii i nauk filozoficznych, by ukazać jak najpełniejszy obraz celu
ludzkich dążeń. Wokół szczęścia właśnie koncentruje się teleologiczna struktura ludzkiej egzystencji.
UJĘCIE KLASYCZNE CNÓT
Trudno jest sobie wyobrazić stabilną budowlę bez solidnych fundamentów, nie można stworzyć języka za pomocą samej
gramatyki. Podobnie każdy tekst na temat cnót wydaje się niepełny bez nawiązania do filozofii. Właśnie w niej początek swój
bierze pojęcie, którym zajmujemy się w tej pracy. Fundamentem
teoretycznym pracy są koncepcje cnót opracowane w filozofii
starożytnej Grecji i Rzymu. Wybrane zostały one ze względu na
swoje szerokie oddziaływanie na myśl europejską i późniejsze
koncepcje powstały na ich zasobie pojęciowym. Opracowanie
dokonane w tym miejscu jest wybiórcze i w najlepszym razie
5
Zob. J. Czapiński: Szczęśliwy człowiek w szczęśliwym społeczeństwie?
Zrównoważony rozwój, jakość życia i złudzenie postępu. „Psychologia jakości
życia” 2002, 1, s. 9-34.
6
Zob. E. Kasprzak, R. Derbis: Miejsce zamieszkania a poczucie jakości życia
bezrobotnych. „Forum Psychologiczne” 1999, 1, s. 45-59.
73
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
niedostateczne dla nazwania tej części pracy zwartym wykładem
na temat pojęcia cnoty w starożytnej myśli europejskiej. Dokonany w tym miejscu subiektywny wybór szkół filozoficznych ma na
celu przygotowanie podstaw do analizy porównawczej filozoficznej i psychologicznej definicji cnoty.
Dla Pitagorasa człowiek cnotliwy to taki, który należy do
warstwy „najlepszych”, czyli do aristoi, do nich należy władza
w państwie. Przynależność do tego stanu jest uwarunkowana
posiadaniem określonych uprawnień, a przede wszystkim wypełnianiem obowiązków (aristeus). Wybranie drogi kształtowania
siebie jako godnego uczestniczenia w arystokracji7 było jedyną
alternatywą dla drogi występku. Od członka aristoi wymagano
oczyszczenia i umiaru w pożądliwościach ciała i umysłu. Umiar
właśnie i życie kontemplacyjne były dla Pitagorejczyków źródłem szczęścia: „Cnota jest harmonią, podobnie jak zdrowie,
wszelkie dobro i bóg”8.
Według Heraklita z Efezu najważniejsze jest poznawanie
prawdy, postępowanie zgodnie z nią oraz prawdomówność. To
najwyższy cel moralny człowieka. Jednostka może żyć zgodnie
z rozumem (logos), dzięki postawie zwanej Ethos, czyli czynnemu sposobieniu się człowieka do postępowania zgodnie z prawdą
poprzez badanie natury rzeczy. Podmiot właściwie kierujący swoim życiem, wypełnia powinności mające na celu mądre i prawe
postępowanie. Heraklit wyróżnia moralność tłumu (niższa) i moralność mędrca (wyższa), gdzie wybitne indywiduum ma egzystencjalny prym nad pospólstwem: „Jeden wart tyle, co dziesięć
tysięcy, jeśli jest najlepszy”9.
Demokryt z Abdery całą odpowiedzialność moralną widzi
w jednostce. Człowiekiem rządzi przede wszystkim rozum, który
7
Gr. Αριστοκρατία (aristokratia), od wyrazów άριστος (aristos) „najlepszy”
+ κρατέω (krateo) „rządzę”, pierwotnie oznaczało rządy najlepszych.
8
Diogenes Laertios: Żywoty i poglądy słynnych filozofów. Przeł. K. Leśniak,
I. Kosińska, B. Kupis, W. Olszewski. Warszawa 1984, s. 485.
9
W. Tatarkiewicz: Historia filozofii. T. 1. Warszawa 2011, s. 33.
74
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
dopuszcza do działania serce, razem panują nad namiętnościami.
Ważnym spostrzeżeniem poczynionym przez Demokryta jest to,
iż dobroć człowieka nie pochodzi z natury, a nabywana jest
w toku ćwiczeń i wychowania. Ludzie winni kierować się obowiązkiem moralnym i dążyć do czynów sprawiedliwych i zgodnych z prawem natury. Takie postępowanie zapewni im „spokój
duszy, pogodę i siłę”10. Ważnym elementem szczęśliwego życia
jest dla Demokryta umiar: „Zadowolenie jest to stan harmonii,
ciszy, spokoju ducha. Osiąga się go przez umiar, (…). Brak zarówno jak nadmiar powoduje w duszy wzruszenia, które naruszają spokój ducha”11.
Nie sposób nie wspomnieć o bodaj najsłynniejszym filozofie. Sokrates rozumiał dobro jako domenę rozumu, nie woli.
Z tego względu dobro nie jest tożsame z konkretnym postępowaniem, lecz jest wartością jako taką, osiągalną jedynie dzięki czystemu poznaniu. Sokrates widzi dobro w poznaniu sensu, w rozumowym zbadaniu dobra absolutnego. „Chodzi o to, aby posiąść
pełne rozeznanie pojęcia dobra i zarazem rozumowe ustalenie
w nim pojęcia „człowieka dobrego”12. W koncepcji tego myśliciela znajdujemy rozróżnienie na zdolnych i niezdolnych do osiągnięcia tego celu: aristoi (elita) może poznawać moralnie, zaś
demos ontes (gmin), jako ci, którzy nie wiedzą nawet tego, że
tkwią w głębokiej niewiedzy, jako ignoranci mądrości, nie mogą
stać się dobrzy. Dla Sokratesa istniał ścisły związek między cnotą, pożytkiem i szczęściem. Tylko to co dobre, jest naprawdę
pożyteczne. „(...) szczęście związane jest z cnotą, bo z cnoty wynika. Szczęśliwy jest bowiem ten, kto posiada największe dobra,
a największym dobrem jest cnota” 13 . Ważnym wkładem tego
filozofa w naukę czy filozofię jest utożsamienie cnoty z wiedzą.
10
J. Legowicz: Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu. Warszawa 1986,
s. 103.
11
W. Tatarkiewicz: Historia…, s. 55.
12
J. Legowicz: Historia…, s. 145.
13
W. Tatarkiewicz: Historia…, s. 81.
75
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
„Wiedza jest tedy warunkiem dostatecznym cnoty, (…) jest tym
samym co cnota”14. Konsekwencją tej koncepcji etycznej są dwie
tezy: że cnoty można się nauczyć i od nas samych zależy, czy
chcemy zdobywać wiedzę (pod warunkiem należenia do aristoi),
a także teza, iż cnota jest jedna. „Cnota jest jedna, bo każda cnota
jest wiedzą. Zdobywając wiedzę, osiągamy dobro, a z nim pożytek
i szczęście”15. Sokrates włączył cnotę taką jak ją dziś rozumiemy
do kanonu kultury, nadał jej obiektywizmu i uniwersalności. Doniosła rola „najmędrszego śród ludzi” polega w etyce na tym, iż
przeniósł pojęcie cnoty ze sfery materialnej i subiektywnej
(sprawne działanie, cecha względna, inna dla każdego) do sfery
moralnej – cnota jest właściwością uniwersalną, wywodzącą się
z samej natury rzeczy i jednaką dla wszystkich ludzi.
Najbardziej znany z uczniów Sokratesa twierdził, że podstawą moralności jest dobro (najwyższe), zaś jej celem jest szczęście, także rozumiane absolutnie. Platon stawia znak równości
między pięknem i dobrem. Nie sposób wyobrazić sobie człowieka
szlachetnego, a nie czyniącego dobrze. Dobre uczynki winny być
według Platona dobre nie tylko według praw ziemskich, ale
przede wszystkim być w zgodzie z ideą dobra absolutnego.
Z najwyższej idei dobra biorą początek wszelkie prawa moralne
będące wytycznymi dla jednostkowej egzystencji (praksis). „Cnota to samosposobienie się na to, co wieczne, i w nim wierne trwanie, to bezwzględne oparcie się na rozumie i podążanie za jego
wskazaniami, upodobnienie się do dobra”16. Cnota jako zdolność
czy siła duszy jest kształtowana za pośrednictwem wiedzy (zdobywanej przez uczenie się), a także działania. Ta koncepcja również zakłada podział ludzi na klasy, każda w innym stopniu przystosowana jest do cnoty: najwyższa, stworzona do rządzenia (złota); pośrednia, pomocnicy-żołnierze (srebrna); najniższa, rze14
Ibidem.
Ibidem, s. 82.
16
J. Legowicz: Historia filozofii…, s. 176.
15
76
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
mieślnicy i chłopi, w których bóg wlał żelazo i brąz. Człowiek
według Platona jest genetycznie zdeterminowany pod względem
moralnym, przyrodzonych skłonności nie sposób zmienić. Warto
wspomnieć, że stopień skłonności do cnoty (zawartości danego
kruszca w człowieku) nie jest dziedziczny i na klasie rządzącej
spoczywa odpowiedzialność za kierowanie odpowiednich jednostek do danych zajęć. Podział społeczeństwa wynikał z Platona
koncepcji duszy, która miała trzy części i każdej z nich odpowiadała cnota: „(...) mądrość jest cnotą części rozumnej, męstwo
– impulsywnej, panowanie nad sobą – pożądliwej; ponadto potrzebna jest czwarta cnota – sprawiedliwość – łącząca wszystkie
części duszy i utrzymująca wśród nich ład (…)”17.
Arystoteles jako zasadniczy termin moralny wprowadził
arete – dzielność, sposobność, cnotę, ludzką życzliwość, umiejętność rozsądnego postępowania w domu i w życiu publicznym
(rządzeniu państwem, ustawodawstwie, sądownictwie). Wskaźnikiem moralnego charakteru działania jest intencja dobra. To co
organiczne jest podporządkowane rozumowi. Stąd arete jest trwałą dyspozycją, zdolnością do określonego działania. Człowiek nie
ma jej wrodzonej, lecz nabywa ją poprzez ćwiczenia. W przeciwieństwie do Platona, Arystoteles uważa, że ludzie nie rodzą się
predestynowani moralnie, a stają się sprawiedliwi, mężni, umiarkowani postępując sprawiedliwie, mężnie i stroniąc od skrajności.
Nieodłącznym elementem tej teorii jest zasada tzw. złotego środka, czyli umiejscowienia pożądanych cech pomiędzy niedostatkiem i nadmiarem. Nie należy rozumieć tej zasady jako dążenia
do przeciętności lub średniej, złoty środek według Arystotelesa
jest szczytem pomiędzy przepaściami. Dla Arystotelesa życie
jednostki (praksis) kierowane rozumem może być życiem cnotliwym. Dzięki rozumowi, człowiek może przezwyciężać skłonności (wrodzone) i nabywać w wysiłku i trudzie zalety etyczne.
Podmiot staje się cnotliwym przez dojrzałość działania i możność
17
W. Tatarkiewicz: Historia…, s. 108.
77
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
swobodnego i odpowiedzialnego kierowania swoim życiem. Podobnie jak Platon, Arystoteles szczególną rolę przypisuje cnocie
sprawiedliwości. „A ta sprawiedliwość cnota doskonała jest, (…)
sprawiedliwość nad insze cnoty najzacniejsza jest”18. Ona reguluje stosunki między rzeczami i ludźmi – ma społecznie istotną
wartość. Człowiek sprawiedliwy przestrzega prawa i postępuje
według tego co słuszne. Można powiedzieć, że sprawiedliwość
jest identyczna z moralną doskonałością, czy wręcz jest ona synonimem cnoty jako takiej: „Do tego samo przysłowie ludzkie
świadczy, iż sprawiedliwość wszystkie cnoty zamyka, gdy mówiemy pospolicie: kto sprawiedliwy, ten też cnotliwy”19. W niej ważą
się różne dobra, jej umiarkowanie stawia ją ponad innymi cnotami. Sprawiedliwość jest egzemplifikacją zasady złotego środka:
„Ta sprawiedliwość podzielna środkiem jest między dwiema parami poboków nierównych, bo sprawiedliwość musi być i środkiem i istotnością”20.
Jak poprzedni mędrcy, tak i Epikur z Samos widzi szczęście jako życie zgodnie z cnotą. Cnoty tworzą wraz z przyjemnym
życiem jedność i przyjemne życie jest od nich nieodłączne. „Cnota (…) jest sztuką osiągania przyjemności, podobnie jak medycyna sztuką zdobywania i zachowania zdrowia i w tym jedynie sensie posiada swoją wartość”21. Cnota według Epikura jako taka nie
jest szczęściem, jest nim to co za jej pomocą się osiąga, mianowicie przyjemność i spokój. Najważniejszą z cnót jest mądrość albo
roztropność (fronesis), która „jest początkiem wszelkiego dobra
i dobrem najwyższym, a wskutek tego jest cenniejsza nawet od
filozofii, jako źródło wszystkich innych cnót”22. Z mądrości uczymy się tego, iż nie można żyć przyjemnie, nie żyjąc zarazem mą18
Arystoteles: Etyka nikomachejska. Przeł. Sebastian Petrycy z Pilzna. Kraków
2011, s. 345.
19
Ibidem.
20
Ibidem, s. 356.
21
J. Legowicz: Historia filozofii…, s. 323.
22
Diogenes Laertios: Żywoty i..., s. 648.
78
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
drze, pięknie i sprawiedliwie. Z nierozłączności cnoty i szczęścia
wynika wniosek, iż żyjąc jak mędrzec, jesteśmy szczęśliwi. Innymi cnotami cenionymi przez Epikura są: męstwo (andreia),
które jest umiejętnością przeciwstawiania się i przezwyciężania
lęku przed śmiercią, cierpień i trudów. Cnota ta nie jest wrodzona, a ukształtowana przez rozważania nad pożytkiem z danych
okoliczności, wybrania tego co w danej chwili przyniesie więcej
szczęścia. Kolejną cnotą jest umiarkowanie lub wstrzemięźliwość
(autarkeia), dzięki której panujemy nad skłonnościami i popędami – człowiek szczęśliwy to taki, który nie jest niewolnikiem
swych pragnień, największą przyjemnością jest brak przymusu
odczuwania przyjemności. Wstrzemięźliwość jako stronienie od
zaszczytów i publicznego zgiełku jest cechą jak najbardziej przystającą mędrcowi. Sprawiedliwość pozwala żyć człowiekowi bez
strachu, bowiem, kierując się sprawiedliwością nie musi lękać się
gniewu ludzi i bogów. Epikur uważa, że człowiek dopuściwszy
się niegodnego czynu, choćby ukrył się przed sądami, i tak będzie
przeżywał nieustające cierpienie w związku z poczuciem egzystencjalnego niepokoju. Tak jak dla Arystotelesa, sprawiedliwość
jest u Epikura koncepcji cnót gwarantem ładu społecznego, zachowuje ona obustronne prawa i zapobiega wyrządzaniu szkód.
Sprawiedliwość jest podporządkowana użyteczności, pragmatyzm
przejawia się w tym, iż „gdyby ktoś ustanowił prawo, które by nie
było pożyteczne dla społeczności, prawo takie nie mogłoby być
uznane za sprawiedliwe”23. Epikur domaga się, aby uznać obiektywność cnót, które nie są subiektywne, lecz wynikają one ściśle
z faktów natury przyrodniczej i antropologicznej.
Założyciel szkoły stoickiej, Zenon z Kition uważał, iż
wrodzone namiętności (pathos), należy ujarzmić rozumem, są one
bowiem bezrozumne i przeciwne naturze. Według tego myśliciela
należy żyć zgodnie z naturą, to zaś znaczy tyle co rozumnie,
a zatem cnotliwie: „Ponieważ zaś istoty rozumne zostały obda23
J. Legowicz: Historia filozofii…, s. 325.
79
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
rzone rozumem dla doskonalszego życia, wobec tego życie zgodnie z rozumem słusznie się wydaje życiem zgodnym z naturą. (…)
najwyższym celem jest żyć zgodnie z naturą, to znaczy żyć zgodnie
z cnotą”24. Uczeń Zenona, Kleantes, cnotę rozumiał przez harmonijne usposobienie, tzn. uważał, że jest ona godna wyboru dla
samej siebie, nie zaś ze względu na zewnętrzne okoliczności lub
nadzieje. Cnota jest doskonałością. Kleantes i jego uczniowie
sądzili, że cnotę należy nieustannie uprawiać, co więcej cnoty nie
sposób utracić – człowiek szlachetny zawsze pielęgnuje swe cnoty, bowiem cechą cnoty jest stałość. Według ucznia Kleantesa
– Chryzypa – cnotę można utracić poprzez pijaństwo lub melancholię. On także – inaczej niż Epikur – sprawiedliwość (podobnie
jak rozum i prawo) wywodzi z natury, nie z umowy. Zdaniem
Zenona i Chryzypa cnota sama wystarcza do szczęścia. Żyć cnotliwie, to postępować zgodnie z naturą, gdzie nagrodą za trud
kształtowania swej woli podług prawideł rozumu jest cnota właśnie. Dla stoików istnieją takie cnoty jak: przezorność – znajomość tego co dobre i złe, wiedza o tym, co należy czynić, a czego
nie należy; dzielność jest świadomością tego co należy wybierać,
a czego unikać; umiarkowanie jest podobne do roztropności (fronesis) i polega na kierowaniu się w decyzjach rozsądkiem oraz
opieraniu się żądzom; sprawiedliwość jest umiejętnością oddawania każdemu tego co mu należne. Stoicy wyodrębnili katalog
cnót, gdzie każdej z cnót zasadniczych podlegają cnoty podporządkowane (por. tab. 1).
Stoicy wyodrębnili także cztery wady kardynalne: głupota, tchórzostwo, niesprawiedliwość, rozwiązłość. Podporządkowane im są: niepowściągliwość, ociężałość umysłu oraz lekkomyślność. Każdą z cnót widziano jako cechę człowieka prawego
– prawość (katarthoma) tkwi w czterech cnotach kardynalnych
i ona czyni człowieka cnotliwym: „(...) poniekąd w rozumieniu
stoików, jest samą duszą (pneuma), samą ludzką doskonałością
24
Diogenes Laertios: Żywoty i..., s. 409.
80
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
człowieka”25. Dla przedstawicieli tego nurtu filozofii nie ma stanu
pośredniego pomiędzy cnotą, a występkiem. Podobnie jak u Pitagorasa jedyną alternatywą życia występnego – bycia głupcem,
jest życie cnotliwe – bycie mędrcem.
PRZEZORNOŚĆ
- roztropność,
- zaradność,
- rozsądna rozwaga,
- bystrość umysłu,
- rozwaga,
- wynalazczość albo
zmyślność
UMIARKOWANIE
- karność,
- skromność,
- wstydliwość,
- panowanie nad sobą
MĘSTWO
- wytrzymałość albo upór,
- nieustraszoność,
- wielkoduszność,
- odwaga,
- pracowitość
SPRAWIEDLIWOŚĆ
- bogobojność,
- prostoduszność,
- przystępność,
- towarzyskość
Tab. 1. Katalog cnót opracowany przez Zenona z Kition i jego uczniów.
Opracowanie własne.
Filon z Aleksandrii (ok. 20 p.n.e. - ok. 50 n.e.) uważał, za
stoikami, że człowiek musi nieustannie toczyć walkę z sobą samym, poskramiając zmysłowe skłonności i wrodzone popędy.
Tak jak stoicy Filon cnotę ma za najwyższe dobro, żąda zniszczenia w człowieku przeciwnych cnocie namiętności – doprowadzenia do stanu zobojętnienia (apatheia). Filon jako myśliciel ży25
J. Legowicz: Historia filozofii…, s. 366.
81
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
dowski będący pod wpływem kultury hellenistycznej, usiłował
stworzyć syntezę myśli greckiej i judejskiej. Człowiek w walce ze
swoimi słabościami jest wspierany przez Boga. Właśnie darem
Boga, a nie dziełem człowieka, jest cnota. Cnota jest przejawem
bożej mądrości w człowieku, lecz nie zdobywa się jej poprzez
ćwiczenia i wiedzę, a jedynie ugruntowuje się poprzez bycie cnotliwym swoją więź z Bogiem. Najniższym stopniem cnotliwości
jest asceza, pośrednim samokształcenie, zaś najwyższym wyrazem cnotliwości jest zdaniem Filona uniezależnienie się od ciała
i spraw ziemskich tak, by uchodzić przed wszystkim co nie ma
związku z Bogiem. Jednostka wolna i cnotliwa to taka, która
przez pielęgnację pierwotnego związku z Bogiem wyrzeka się
własnego „ja”. U tego filozofa również obserwuje się ścisły związek pomiędzy cnotliwością obywateli a ich pozycją w hierarchii
społecznej. Filon uważa, iż prawo państwowe winno być zgodne
z prawem boskim, co ma wyraz w sprawiedliwości polegającej na
dawaniu każdemu tego, co mu się należy oraz na odpowiednio
stawianym wymaganiom. W Filona teorii państwa istnieją ludzie
„przy ziemi”, czyli zorientowani na świat materialny i pochłonięci sprawami życia codziennego, zaspokajają cielesne potrzeby
i zaniedbują umysł oraz duszę. Ludzie „nieba” to ci, których działalność ma charakter duchowy, dotyczy nauki, sztuki – są to
uczeni, artyści i badacze. Ludzie „boży” (theu anthropoi) są obojętni na stosunki społeczne, nie przynależą do państw lub narodów, koncentrują się oni na sferze „rzeczywistości idealnej”
– należą do tej warstwy kapłani oraz wszyscy, którzy są w bezpośrednim (ekstatycznym) związku z Bogiem. Ostatecznym celem
człowieka powinno być stanie się „człowiekiem nieba”
– obywatelem „państwa nieba”.
82
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
UJĘCIE CNÓT W PSYCHOLOGII POZYTYWNEJ
Dzięki zwróceniu się psychologii (głównie pozytywnej)
w stronę wyjaśniania jakie (niepatologiczne) właściwości człowieka decydują o dobrostanie psychicznym, dysponujemy szerokim spektrum badań wskazujących na to, że cnoty są korzystnymi
właściwościami charakteru. Cnota według psychologii pozytywnej wg jednego z jej przedstawicieli to: „odrębny, skoordynowany
system myśli, przekonań, emocji, motywacji i działania, (…) który
trwale umożliwia osobie myślenie i zachowywanie się tak, że
przynosi to korzyści jej samej i społeczeństwu”26. Cnoty są więc
rozumiane w psychologii jako właściwości psychiczne osoby,
które są nabywane w toku doświadczeń życiowych. „Właściwości
psychiczne są uważane za kluczowe dla dobrostanu, ponieważ
z jednej strony czynią jednostkę samodzielną, z drugiej
– w znacznym stopniu decydują o tym, jaki użytek zrobi ona ze
swoich biologicznych i społecznych możliwości na rzecz dobrostanu własnego i innych ludzi”27.
Mam zamiar w jak największym stopniu przedstawić
naukowe rozpoznanie natury cech-cnót oraz uzasadnić ich wpływ
na jakość życia. Jest to zbieżne z podstawowym celem psychologii pozytywnej, czyli wyjaśnieniem i wspieraniem optymalnego
funkcjonowania człowieka, potrzebą wartościowania stanów psychicznych i zachowań oraz określania, które z nich są dla ludzi
dobre na podstawie empirycznych badań.
KLASYFIKACJA CNÓT WEDŁUG PETERSONA I SELIGMANA
Najpełniejszą systematyzację cnót przedstawili Peterson
i Seligman (2004). W tworzeniu listy dyspozycji pożądanych dla
optymalizacji poziomu szczęścia kierowali się oni zasadą, by była
26
M. E. McCullough, C. R. Snyder: Classical sources of human strenght:
Revisiting an old home and building a new one. „Journal of Social and Clinical
Psychology” 2000, 1, s. 1-10. Cyt. za: E. Trzebińska: Psychologia pozytywna.
Warszawa 2008, s. 68.
27
E. Trzebińska: Psychologia..., s. 67.
83
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
ona przeciwwagą dla DSM (Diagnostic and Statistical Manual of
Mental Disorders) oraz ICD (Internatonial Classification of Diseases), które są klasyfikacjami zaburzeń psychicznych. W odróżnieniu do DSM i ICD, klasyfikacja Petersona i Seligmana
wymienia cechy zapewniające dobrostan. Lista została stworzona
z pomocą trzech grup ekspertów od dobrego życia: „mędrców”,
czyli twórców systemów filozoficznych i religijnych, z naciskiem
na te, których nauczanie było rozpowszechnione w przeszłości
i trwa do dziś, do tej grupy zaliczono także artystów, pisarzy
i innych wielkich twórców kultury, których myśl wpłynęła na
cywilizacyjne rozumienie moralności; następną grupą byli „specjaliści”, czyli naukowcy zajmujący się problematyką dobrego
życia, a także psychologowie, psychiatrzy i współcześni filozofowie; trzecia kategoria ekspertów to tzw. „zwykli ludzie”, ta
grupa została włączona w proces wyłaniania korzystnych cech,
ponieważ założono, iż specjalistami od dobrego życia są „przeciętni ludzie”, którzy jak pokazują wyniki badań są w większości
szczęśliwi – analizowano ich potoczną wiedzę o tym jakie cechy
są wartościowe.
Peterson i Seligman28 na podstawie badań wyodrębnili
6 cnót, na które składają się 24 siły charakteru (por. tab. 2). Klasyfikacja ta, mimo wielkiej staranności w jej tworzeniu jak każda
teoria naukowa podlega falsyfikacji. W związku z tym wyniki
licznych badań wskazują, że jest ona nie do przyjęcia w całości,
jednak ze względu na rzetelne opracowanie jest modelem inicjującym powstanie licznych interpretacji teoretycznych oraz inspirującym do przeprowadzenia wartościowych badań empirycznych.
28
Zob. C. Peterson, M. E. P. Seligman: Character strengths and virtues.
A handbook and classification. Oxford 2004. Cyt. za: E. Trzebińska:
Psychologia..., s. 73.
84
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
KATALOG CNÓT NIEZBĘDNYCH DO SZCZĘŚLIWEGO ŻYCIA
W celu pokazania, że cnoty są realnymi właściwościami
jednostki i mają decydujący wpływ na jej jakość życia wybrałem
kilka z nich, które w mojej ocenie są najważniejsze, a zarazem
należą do tych, na których temat zgromadzono największą ilość
danych zebranych w badaniach empirycznych. Sądzę, że cnoty są
tym, co przynosi wielkie korzyści dla zdrowia psychicznego
i fizycznego. Psychologia wyjaśnia, czy i w jakim zakresie to, co
ludzie uważają za dobre, rzeczywiście przynosi skutki, jakich
oczekują. Ze względu na wielką ilość materiału zebranego podczas wielu badań na całym świecie, w pracy zostanie przedstawiona i omówiona cnota-cecha psychiczna, która w mojej opinii
jak i bodaj wszystkich filozofów jest cnotą nadrzędną – tą cechą
jest mądrość. Bez wątpienia jest ona w klasycznym rozumieniu
tym co tknęło ludzkość do bezinteresownego namysłu nad rzeczywistością, mądrość jest istotą filozofii, wszak etymologicznie
filozofia jest mądrości umiłowaniem.
MĄDROŚĆ
Fryderyk Nietzsche stwierdził: „Tak jest: mądrość jest
szeptem samotnika z samym sobą pośród gwarnego tłumu”29. Oto
co filozof-współtwórca kultury XX wieku i „prorok kultury
współczesnej” sądził o pojęciu będącym macierzą wszelkiej działalności umysłowej w najszerszym tego słowa znaczeniu. Definicja prostsza określa mądrość jako dyspozycję do głębokiej refleksji nad życiem30. Według licznych badaczy mądrość jest specyficznym sposobem myślenia o ludzkich problemach, a jego podłożem są dwie kompetencje intelektualne: (1) rozległa wiedza
o znaczeniu i przebiegu życia, a także o jego fundamentalnej
29
F. W. Nietzsche: Wędrowiec i jego cień. Przeł. K. Drzewiecki. Kraków 2010,
s. 137.
30
Zob. D. A. Kramer: Wisdom as classical source of human strength:
Conceptualization and empirical inquiry. „Journal of Social and Clinical
Psychology” 2000, 1, s. 83-101. Cyt. za: E. Trzebińska: Psychologia..., s. 82.
85
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
pragmatyce, czyli o tym, jak postępować wobec trudnych, zawiłych i niejasnych kwestii31 oraz (2) zdolność do równoważenia
różnorodnych interesów i konsekwencji działania 32 . Mądrość
można zdefiniować jako dyspozycję wglądu w ukryte i złożone
struktury problemów, umiejętność ich formułowania i rozwiązywania oraz to, co umożliwia spojrzenie na problem z wielu perspektyw wykraczających poza jego obszar. Mądrość stroni od
dogmatów, posiada zdolności umożliwiające wgląd w istotę rzeczy.
CZŁOWIECZEŃSTWO POWŚCIĄGLIWOŚĆ
- dobroć
- skromność
- miłość
- samokontrola
- rozwaga
MĄDROŚĆ
TRANSCENDENCJA
- twórczość
- nadzieja
- ciekawość
- wdzięczność
- chęć uczenia się
- wybaczenie
- inteligencja społeczna
- podziw dla piękna
- mądrość
- duchowość
- racjonalność
- poczucie humoru
ODWAGA
- witalność
- zaradność
SPRAWIEDLIWOŚĆ
- lojalność
- zespołowość
- koherencja
- przywódczość
Tab. 2. Źródło: E. Trzebińska: Psychologia pozytywna. Warszawa 2008,
s. 73.
31
Zob. P. B., Baltes, J. Glück, U. Kunzmann: Wisdom. Its structure and function
in regulating succesful life span development. [w:] Handbook of positive
psychology. Red. C. R. Snyder, S. J. Lopez. New York 2002, s. 327-347. Cyt. za:
Ibidem.
32
Zob. R. J. Sternberg: Balance theory of wisdom. „Reviev of General
Psychology” 1998, 2, s. 347-365. Cyt. za: Ibidem.
86
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
Badania dowodzą związków mądrości z jakością życia.
Osoby o wysokim poziomie mądrości cechują się większym nasileniem uczuć związanych z ciekawością i zaskoczeniem, niż
z doznawaniem przyjemności lub przykrości. W związku z tym
osoby z wyższym natężeniem mądrości-cechy są bardziej zaangażowane afektywnie, są bardziej nastawione na rozwój własny
i innych, kooperatywnie rozwiązują spory przy jednoczesnym
braku chęci do podporządkowania się, jak i do dominowania nad
innymi ludźmi33.
Z analizy poglądów wspomnianych filozofów można
wyciągnąć wniosek, iż mądrość traktowana jako cnota (w sensie
filozoficznym) uczyni nasze życie szczęśliwym. Przeprowadzone
badania, w których mądrość-cecha była rozumiana jako „zdolność
do głębokiej refleksji nad życiem” dowodzą, iż mądrość w tym
paradygmacie teoretycznym nie przysparza odczuwanego zadowolenia. Według badaczy jest to konsekwencją otwartości na
przykre i trudne aspekty życia, a także tym, że mądrość wymaga
integracji informacji o pozytywnych i negatywnych stronach
funkcjonowania człowieka, w tym samego siebie34.
Wyniki badań 35 pokazują, że mądrość wzrasta wraz
z wiekiem, lecz nie jest to prostoliniowa zależność. Wzrasta ona
gwałtownie w okresie dorastania i wczesnej młodości, stabilizuje
się w wieku około 25 lat i utrzymuje na tym poziomie do 50 roku
życia, po którym według tych badaczy przypada najwyższy poziom cechy „mądrość”, największe nasilenie trwa do 70 roku
życia, zaś po ukończeniu 75 r.ż. systematycznie spada. Okazało
się także, że dialog i wymiana doświadczeń w większym stopniu
33
Zob. U. Kunzmann, P. B. Baltes: Wisdom-Related Knowledge: Affective,
Motivation, and Interpersonal Correlates. „Personality and Social Psychology
Bulletin” 2003, 9, s. 1104-1119. Cyt. za: Ibidem.
34
Zob. D. A. Kramer: Wisdom as classical…. Cyt. za: Ibidem, s. 83.
35
Zob. P. B., Baltes, J. Glück, U. Kunzmann: Wisdom. Its structure and…. Cyt.
za: Ibidem.
87
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
wpływają na nabywanie mądrości przez starszych niż przez młodszych ludzi. Zauważono również większy związek mądrości
z jakością życia u osób starszych36. Widać stąd, że potoczna opinia o mądrości jako przywileju ludzi starszych (w średnim wieku)
jest prawdopodobnie mitem, ponieważ największy jej przyrost
odbywa się w młodości i jest stabilny do osiągnięcia wieku średniego.
Co więcej mądrość jest nabywana stopniowo w trakcie
poddawania własnych doświadczeń życiowych coraz bardziej
zaawansowanym operacjom intelektualnym37, w związku z tym
można postawić hipotezę, że mądrość jako cecha psychiczna,
której właściwościami jest ogólny, specyficzny i pluralistyczny
namysł nad rzeczywistością, jest związana z inteligencją (bądź
z innymi cechami osobowości). Wyjaśnienie tego przypuszczenia
mogłoby dać podstawy do stwierdzenia dlaczego jedni ludzie,
choć w młodym wieku, osiągnęli w życiu sukces, a inni, mimo
wielu przeżytych lat i zdobyciu niezliczonych doświadczeń nie
dostrzegli tego co ich „mądrzejsi odpowiednicy w młodszym
pokoleniu”. Ponadto, weryfikacja tej hipotezy byłaby dowodem
(empirycznym!) na rzecz prymu rozumu nad doświadczeniem,
bowiem choć materia dostarczana jest do naszych umysłów za
pomocą zmysłów, to nabiera głębszego (abstrakcyjnego) sensu
dopiero po racjonalnej analizie napływających informacji.
Konsekwencje psychologiczne płynące z rozwiązania
tego problemu są jasne i wypłyną z niej zapewne inne badania
– być może jakaś teoria. Efektem filozoficznym takich badań
byłoby bez wątpienia wzięcie udziału w sporze na linii empiryzm-racjonalizm. Oczywiste jest zaangażowanie tej kwestii
w pole dociekań ontologii (esencja-egzystencja), etyki oraz bez
wątpienia antropologii.
36
Zob. U. Kunzmann, P. B. Baltes: Wisdom-Related Knowledge:…. Cyt. za:
Ibidem.
37
Zob. D. A. Kramer: Wisdom as classical…. Cyt. za: Ibidem.
88
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
Trudności powstające na drodze do przeprowadzenia tego
typu badań piętrzą się. Podstawy teoretyczne są dostępne, lecz
i tak sprawą otwartą pozostaje przyjęcie określonej metodologii,
założeń, co gorsza narzędzi. Jak skonstruować narzędzie do badania mądrości? Oto kolejne zadanie dla ambitnych psychologów.
Mówiąc o narzędziu mam na myśli taką skalę, która byłaby kompromisem pomiędzy definicjami mądrości płynącymi z filozofii
i nowoczesnej psychologii.
W każdym razie zadanie przezwyciężenia „metafizycznych kłód” jest zadaniem bez mała godnym filozofa, bez względu
na to, czy się za niego uważamy, czy nie. W świetle rzuconym
przez omówione poglądy starożytnych myślicieli, jak na dłoni
ukazuje się, że samo „drążenie natury bytu” jest zajęciem człowieka cnotliwego: „«filozofować» znaczy zarówno «zastanawiać
się nad tym, czy powinniśmy filozofować, czy nie», jak i oddawać
się filozoficznym dociekaniom”38. To czy mądrość jako taka koreluje dodatnio z jakością życia, jest sprawą otwartą, choć można
by skłonić się ku hipotezie, że człowiek mądry jest w istocie
szczęśliwy.
INNE CNOTY I ICH ZWIĄZEK ZE SZCZĘŚCIEM
Pozytywny związek posiadania określonych cech psychicznych z jakością życia potwierdzają wyniki przeprowadzonych badań empirycznych. W psychologii pozytywnej opracowano wiele cnót, lecz w tym miejscu omówione zostaną tylko wybrane z nich.
Wdzięczność definiowana w psychologii jako chęć dziękowania i docenianie wkładu innych w nasze życie39 ma silny
związek z dobrostanem psychicznym: „im wyższe (…) natężenie
wdzięczności wobec innych, tym wyższe były oceny satysfakcji
38
Arystoteles: Zachęta do filozofii. Przeł. K. Leśniak. Warszawa 2010, s. 12.
Por. E. Gruszecka: Poczucie wdzięczności: próba opisu i wyjaśnienia.
„Psychologia Jakości Życia” 2003, tom 2, nr 2, s. 207-227.
39
89
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
z życia w przeszłości, życia jako całości, dobroci więzi z innymi
oraz tym wyższy poziom zaufania do ludzi”40. Nie ma natomiast
zależności pomiędzy okazywaniem wdzięczności, a ocenami
bieżącej jakości życia, satysfakcji oczekiwanej w przyszłości
i satysfakcji cząstkowych. Badania dowiodły związku między
wdzięcznością, a poziomem szczęścia, lecz związek między tymi
zmiennymi nie jest prosty. Arystoteles pisał: „bo dobrodziejem
być zacniejsza jest, niżli być dobrobircem, gdyż ten, który bierze
dobrodziejstwa, bywa przewyższon od tego, który daje, (…) ten,
który bierze dobrodziejstwo jest mniejszy, zniewolony, a który
daje komu dobrodziejstwo, zawżdy więtszy i zacniejszy jest”41.
Zdaje się, iż okazywanie wdzięczności może pociągać za sobą
niekorzystne skutki w postaci poczucia uzależnienia od drugiej
osoby, powstania wrogiej relacji lub poczucia osamotnienia.
Związku symptomów niekorzystnych dla zdrowia z okazywaniem
wdzięczności dowiodły badania Trzebińskiej42, lecz związek ten
istnieje tylko w przypadku mężczyzn. Można przypuszczać, że
wynika to z panującego wzorca kulturowego, gdzie cechami męskimi są: niezależność, wyniosłość, zaradność i samodzielność.
Z pewnością cnotą, która zasługuje na uwagę jest poczucie sensu. Myślę, że ta cecha psychiczna może być „kandydatem”
do pełnienia roli jednej z cnót nadrzędnych. Według filozoficznie
nastawionych psychologów poczucie sensu życia jest niemal najistotniejszym: „Człowiek nie chce istnieć za wszelką cenę, ale to,
czego naprawdę chce, to żyć z sensem. Dla egzystencji miarodajne i decydujące nie jest jej trwanie, ale pełnia jej sensu”43.
W psychologii pozytywnej poczucie sensu jest rozumiane jako
40
E. Gruszecka: Wdzięczność a szczęśliwe życie. „Psychologia Społeczna” 2011,
tom 6, 4(19), s. 316-329.
41
Arystoteles: Etyka..., s. 302.
42
Zob. E. Trzebińska: Cechy afektywne a jakość życia. Porównanie kobiet
i mężczyzn. „Kolokwia Psychologiczne. Jakość życia w badaniach empirycznych
i refleksji teoretycznej” 2005, 13, s. 15-32.
43
V. E. Frankl: Homo Patiens. Przeł. R. Czarnecki, J. Morawski. Warszawa
1984, s. 82.
90
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
utrwalone przeświadczenie o sensowności własnego życia, przy
czym człowiek dąży do sensu jako zrozumiałości, czyli do ogarniania tego co go otacza jako spójne i możliwe do wyjaśnienia
oraz szuka sensu jako znaczenia, czyli odkrywania wartości zdarzeń44. Związek cechy jaką jest poczucie sensu życia z odczuwanym szczęściem polega m.in. na tym, że osoby z wysokim poczuciem sensu częściej odnajdują w traumatycznych wydarzeniach
życiowych pozytywne aspekty. Ludzie tacy lepiej adaptują się do
zmienionej sytuacji, mają lepsze samopoczucie, wzmocnienie
więzi z innymi ludźmi i docenienie wartości życia.
Inną cnotą lub cechą psychiczną ważną dla prawidłowego
funkcjonowania jest psychiczna sprężystość (resiliency), czyli
umiejętność powrotu do normy po wystąpieniu pogorszenia stanu
psychicznego lub somatycznego w wyniku trudnych zdarzeń.
„Prężność psychiczna jest uznawana za predyspozycję osobową,
która pozwala na skuteczną adaptację w obliczu sytuacji trudnych”45. Twórca pojęcia rezyliencji Jack Block wiąże je z inną
cechą uważaną przez część psychologów za nadrzędną, mianowicie poczuciem kontroli. Prężność psychiczna jest definiowana
jako adaptacyjna elastyczność wynikająca ze zdolności dostosowania poziomu kontroli w zależności od sytuacji46. Pozytywny
związek tej cechy osobowości z jakością życia przejawia się na
przykład w tym, że: „Im wyższy poziom sprężystości psychicznej,
tym większa zdolność do modulacji poziomu samokontroli w zależności od możliwości i potrzeb sytuacyjnych”47. Uważam tę
cechę za trwałą dyspozycję osobowości ze względu na podejrzenie jej istotnego związku z funkcjonowaniem człowieka, ponadto
zakładam występowanie różnic indywidualnych w zakresie po44
Zob. Trzebińska: Psychologia... s. 90.
J. Mróz: Prężność i poczucie stresu a typy zachowań i przeżyć związanych
z pracą pielęgniarek. „Hygeia Public Health” 2014, 49(4), s. 857-863.
46
Zob. Ł. Kaczmarek: Skala Sprężystości Psychicznej – polska adaptacja Ego
Resiliency Scale. „Czasopismo psychologiczne” 2011, 17, s. 263-265.
47
Ibidem.
45
91
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
ziomu sprężystości psychicznej oraz mniemam, że na jej podstawie możliwe jest przewidywanie ludzkich zachowań w sytuacjach
niekorzystnych. Prężność psychiczna jest złożonym procesem
i cechą osobowości: „Resilience to zarówno właściwość jednostki,
jak i proces, dzięki którym osoba potrafi radzić sobie z trudnościami i przeciwnościami życia”48. Umiejętność skutecznej adaptacji w sytuacji stresu jest związana z czynnikami emocjonalnymi, poznawczymi oraz społecznymi. „Do sfery poznawczej należy
umiejętność rozwiązywania problemów i komunikowania się oraz
tworzenia realistycznych planów. (…) kompetencje natury emocjonalnej, (…) umiejętność wzbudzania pozytywnych emocji, (…)
zdolność do regulacji impulsów i silnych emocji. W sferze kompetencji społecznych (…) umiejętność tworzenia i podtrzymywania
bliskich więzi oraz umiejętność dawania i korzystania z różnych
rodzajów wsparcia społecznego”49. Można rzec, iż prężność psychiczna jest bardzo ważnym zasobem podmiotu, bowiem jako
agregat umiejętności pozwalających na efektywne rozwiązywanie
problemów, zarówno wynikających ze zdarzeń traumatycznych
jak i przeciętnego biegu życia, umożliwia korzystanie z pozostałych zasobów – jest to działalność wyjątkowo giętka i twórcza.
W literaturze widać również pogląd, że prężność pozwala na oderwanie się od przeżywania negatywnych emocji oraz optymalizuje poziom kontroli.
ZAKOŃCZENIE
W psychologii wyróżniono wiele cnót, jednak nie
wszystkie doczekały się równie licznych badań i opracowań. Co
istotniejsze, mniemam że wiele z nich ze względu na nieprecy48
A. Turkiewicz-Maligranda: Prężność osobowa jako osobowościowy zasób
zdrowotny. „Pielęgniarstwo i Zdrowie Publiczne” 2014, 4, 2, s. 173-176.
49
L. Cierpiałowska, H. Sęk: Zdrowie i zaburzenia z perspektywy rozwojowej
i procesualnej. Próba integracji podejścia salutogenetyczneg i patogenetycznego.
[w:] Psychologia zdrowia: teoria, metodologia i empiria. Red. T. Pasikowski,
H. Sęk. Poznań 2006. Cyt. za: Ibidem.
92
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
zyjną definicję pokrywa się z innymi cechami lub mogłaby pełnić
rolę cnót podrzędnych-współwystępujących. Ze względu na
ogrom zadania jakim byłaby nowa systematyka cnót, nie ma w tej
pracy miejsca na jej podjęcie, niemniej w przyszłości należy
przedsięwziąć próbę stworzenia „katalogu cnót”.
Myślę, że pomiar cnót (początkowo będących domeną
wyłącznie filozofii) jest zadaniem tylko na pozór karkołomnym.
Definicje filozoficzne ze względu na swoją ogólność są dobrym
podłożem teoretycznym i inspiracją do dociekań. Psychologia
jako nauka szczegółowa, tak ściśle wychodząca z filozofii, choć
jest dopiero na początku drogi badania cnót, ma jednak wielki
dorobek, na podstawie, którego można przypuszczać, że pomiary
te będą coraz rzetelniejsze i trafniejsze. Filozofia ma ogląd na
całość nauki, w tym badań nad szczęściem, jednak psychologia
„bierze na siebie zadanie naukowego sprawdzenia, czy i w jakim
zakresie, to co ludzie uważają za dobre, rzeczywiście przynosi
skutki jakich oczekują”50. Widać w tym wielką rolę moralnego
wymiaru psychologii.
Z refleksji filozoficznej jak i z analizy badań psychologicznych widać związek życia, określanego jako cnotliwe, z poziomem odczuwanego szczęścia. Starożytni dali podstawy pod to,
co dziś jest weryfikowane empirycznie. Należy jednak zachować
świadomość, że psychologia badając pojęcie tak abstrakcyjne jak
szczęście i formułując definicje cnót (rozumianych jako cechy
psychiczne) nie ma prawa do absolutyzowania swych wyników.
Niemniej, przy całej ułomności metod i teorii oraz rozumieniu, iż
wszelkie normy podlegają dyskusji, psychologia badając ten wycinek rzeczywistości przybliża nas do pełniejszego poznania
człowieka. Mam nadzieję, że w świetle przedstawionych argumentów teza, iż egzystencja pełna cnoty jest życiem szczęśliwym
została obroniona. I niech nie zmniejszy naszego zapału myśl
50
S. F. Bacon: Positive Psychology's Two Cultures. „Review of General
Psychology” 2005, 2, s. 181-192. Cyt. za: Trzebińska: Psychologia..., s. 119.
93
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Nietzschego: „Najdotkliwiej bywamy karani za nasze cnoty”51,
choć może sentencja ta jest właściwie zachętą?
Bibliografia:
1. Arystoteles: Zachęta do filozofii. Przeł. K. Leśniak. Warszawa
2010.
2. Arystoteles: Etyka nikomachejska. Przeł. Sebastian Petrycy
z Pilzna. Kraków 2011.
3. Bacon S. F.: Positive Psychology's Two Cultures. „Review of
General Psychology” 2005, 2.
4. Baltes P. B., Glück J., Kunzmann U.: Wisdom. Its structure and
function in regulating succesful life span development. [w:]
Handbook of positive psychology. Red. C. R. Snyder, S. J. Lopez.
New York 2002.
5. Cierpiałowska L., Sęk H.: Zdrowie i zaburzenia z perspektywy
rozwojowej i procesualnej. Próba integracji podejścia
salutogenetycznego i patogenetycznego. [w:] Psychologia zdrowia:
teoria, metodologia i empiria. Red. T. Pasikowski, H. Sęk. Poznań
2006.
6. Czapiński J.: Szczęśliwy człowiek w szczęśliwym społeczeństwie?
Zrównoważony rozwój, jakość życia i złudzenie postępu.
„Psychologia jakości życia” 2002, 1.
7. Diogenes Laertios: Żywoty i poglądy słynnych filozofów. Przeł.
K. Leśniak, I. Kosińska, B. Kupis, W. Olszewski. Warszawa 1984.
8. Frankl V. E.: Homo Patiens. Przeł. R. Czarnecki, J. Morawski.
Warszawa 1984.
9. Gruszecka E.: Poczucie wdzięczności: próba opisu i wyjaśnienia.
„Psychologia Jakości Życia” 2003, tom 2, nr 2.
10. Gruszecka E.: Wdzięczność a szczęśliwe życie. „Psychologia
Społeczna” 2011, tom 6, 4(19).
11. Jan Chryzostom Św.: Myśli. Przeł. J. Birkenmajer. Kraków 2010.
12. Kasprzak E., Derbis R.: Miejsce zamieszkania a poczucie jakości
życia bezrobotnych. „Forum Psychologiczne” 1999, 1.
13. Kaczmarek Ł.: Skala Sprężystości Psychicznej – polska adaptacja
51
F. W. Nietzsche: Poza dobrem i złem. Przeł. S. Wyrzykowski. Kraków 2012,
s. 77.
94
Arkadiusz M. Jasiński – CNOTY JAKO DYSPOZYCJE PSYCHICZNE I (…)
Ego Resiliency Scale. „Czasopismo psychologiczne” 2011, 17.
14. Kramer D. A.: Wisdom as classical source of human strength:
Conceptualization and empirical inquiry. „Journal of Social and
Clinical Psychology” 2000, 1.
15. Kunzmann U., Baltes P. B.: Wisdom-Related Knowledge: Affective,
Motivation, and Interpersonal Correlates. „Personality and Social
Psychology Bulletin” 2003, 9.
16. Legowicz J.: Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu.
Warszawa 1986.
17. Marek Aureliusz: Rozmyślania. Przeł. M. Reiter. Kraków 2009.
18. McCullough M. E., Snyder C. R.: Classical sources of human
strenght: Revisiting an old home and building a new one. „Journal
of Social and Clinical Psychology” 2000, 1.
19. Mróz J.: Prężność i poczucie stresu a typy zachowań i przeżyć
związanych z pracą pielęgniarek. „Hygeia Public Health” 2014,
49(4).
20. Nietzsche F. W.: Wędrowiec i jego cień. Przeł. K. Drzewiecki.
Kraków 2010.
21. Nietzsche F. W.: Poza dobrem i złem. Przeł. S. Wyrzykowski.
Kraków 2012.
22. Peterson C., Seligman M. E. P.: Character strengths and virtues.
A handbook and classification. Oxford 2004.
23. Sternberg R. J.: Balance theory of wisdom. „Reviev of General
Psychology” 1998, 2.
24. Tatarkiewicz W.: Historia filozofii. T. 1. Warszawa 2011.
25. Turkiewicz-Maligranda
A.:
Prężność
osobowa
jako
osobowościowy zasób zdrowotny. „Pielęgniarstwo i Zdrowie
Publiczne” 2014, 4, 2.
26. Trzebińska E.: Cechy afektywne a jakość życia. Porównanie kobiet
i mężczyzn. „Kolokwia Psychologiczne. Jakość życia w badaniach
empirycznych i refleksji teoretycznej” 2005, 13.
27. Trzebińska E.: Psychologia pozytywna. Warszawa 2008.
28. Wnuk M., Marcinkwski J. T.: Jakość życia jako pojęcie
pluralistyczne o charakterze interdyscyplinarnym. „Problemy
Higieny i Epidemiologii” 2012, 93(1).
95
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Keywords: virtues, psychological traits, classical philosophy, positive psychology, happiness.
Summary: This paper explores the problem of virtue, understood as a mental
disposition and its impact on the existence of human subject. The concepts of
virtues developed by philosophers over the different eras are now the inspiration
for psychology, mostly positive psychology. The aim of this analysis is to verify
the hypothesis of a relationship between the possession of specific virtues and
a sense of the quality of life.
The research method is based on an analysis of the literature. The research material consists of the latest publications of leading psychologists, experts in the field of positive psychology, Polish and foreign, and an extensive
literature in the field of philosophy. Based on the achievements of contemporary
researchers in the article discusses the virtues catalog developed by the most
eminent authorities in the field of positive psychology.
The author proposes the thesis for a strong relationship between the virtuespsychological characteristics, and good mental and physical condition. The
author shows which virtues are the most important in the human happiness.
Moreover, author describes the benefits of having the virtues.
Another theme of the article is a discussion about the psychological
concept of virtues. The analysis addresses the problem of achievements data by
using psychometric tools in psychology.
Arkadiusz Mirosław Jasiński – studiuje psychologię i filozofię
na Uniwersytecie Opolskim. Kieruje tam Studenckim Kołem
Filozoficznym i Kołem Naukowym Psychologii Społeczności,
jest
członkiem
m.in.
Rady
Wydziału
HistorycznoPedagogicznego. Interesuje się głównie filozofią egzystencjalną
i psychologią, szczególnie zagadnieniem tożsamości, skutkami
doświadczania stresu i koncepcją cnót rozumianych jako cechy
psychiczne. Jest autorem lub współautorem trzech rozdziałów
w monografiach i książce popularnej oraz jednej publikacji
w czasopiśmie naukowym. Wyróżniony m.in. Nagrodą Rektora
UO, Stypendium Prezydenta Miasta Opola, Stypendium Rektora
UO. Kontakt: [email protected]
❀
96
Aleksandra Szwagrzyk – (NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END. O SZCZĘŚCIU (…)
ALEKSANDRA SZWAGRZYK
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
(NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END.
O SZCZĘŚCIU W LITERATURZE
DLA DZIECI I MŁODZIEŻY (NA
PRZYKŁADZIE POWIEŚCI PANNA
NIKT TOMKA TRYZNY)
(Un)happy happy ending. The happiness in the literature for children
and youth (as an example of the novel ‘Panna Nikt’ by Tomek Tryzna)
Słowa kluczowe: happy end, literatura
dziecięca, literatura młodzieżowa, szczęśliwe zakończenie, baśń.
Szczęście niejedno ma imię, a czasem nawet puka do
drzwi. Pisali o nim filozofowie, mówią o nim dzieci, pragną go
w zasadzie wszyscy. Stanowi przykład czegoś, o czym wszyscy
myślimy, ale każdy w zupełnie inny sposób. Podobno jest jedyną
rzeczą (o ile mianem rzeczy można je określić), która mnoży się
wtedy, kiedy się ja dzieli z innymi. Szczęście to setki, a może
i tysiące sentencji, mnóstwo wyobrażeń, przedmiot badań filozofów i wreszcie – topos obecny w literaturze od początków jej
istnienia.
„Szczęśliwe zakończenie” – to coś, co jest doskonale
znane każdemu czytelnikowi i widzowi. Skąd jednak biorą się
szczęśliwe zakończenia? Pytanie jest na pozór bardzo proste,
happy end to utarty kulturowy schemat, obecny w sztuce już od
antyku. Pierwsze szczęśliwe zakończenia pojawiają się w najstar-
97
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
szych tekstach dla dzieci1, zwykle powiązane są one z nauką dla
młodego czytelnika, czyli z morałem. Opowieściami z happy
endem są chociażby bajki Ezopa. Warto by jednak zastanowić się
na tym, jak to właściwie jest ze współczesnymi i najnowszymi
tekstami dla dzieci i młodzieży – jak tam kształtują się szczęśliwe
zakończenia, czym są uwarunkowane i czy zawsze są tak naprawdę szczęśliwe. Felicytologia, czyli teoria tworzenia, kształtowania szczęścia w życiu mogłaby odpowiedzieć na wiele pytań,
które stawia sobie niejeden badacz oraz czytelnik tekstów dla
niedorosłych. Literatura weryfikuje różnorodne teorie dotyczące
szczęścia, które regularnie pojawiają się w naukach humanistycznych: „W związku z nią, w obrębie literaturoznawstwa, wyłania
się specyfika felicytologii literackiej ujmującej człowieka w całym
bogactwie wnętrza duchowego, w kontekstach życia społecznego
i codziennego” 2.
Na pytania dotyczące szczęścia i szczęśliwych zakończeń
w literaturze dla niedorosłych postaram się odpowiedzieć opierając się na analizie tekstu – powieści Tomka Tryzny pt. Panna
Nikt z roku 1994 (filmowej ekranizacji dokonał Andrzej Wajda
w roku 1996). W praktyce szkolnej o tym utworze zwykle mówi
się jako o powieści o dojrzewaniu, mniej istotna jest wtedy gra
genologiczna autora, który tak naprawdę nie napisał prostej opowiastki dla dziewcząt: „Tematyka, cechy narracji, sposób konstruowania postaci i schemat fabularny stanowią zestaw cech
wzorca gatunkowego powieści dla dziewcząt. Realizacja okazuje
się przewrotna, jako że wejście w Wielki Świat, czyli przeprowadzka do miasta, czas – żeby odwołać się do koncepcji rytów
1
Zwrócić uwagę należy jednak na fakt, że w czasach dawnych teksty dla dzieci
służyły jednak innym celom: „Bajki Ezopa, starożytne mity i sentencje służyły
najczęściej do ćwiczeń w zakresie stylistyki i retoryki, dopiero po upływie wielu
stuleci dostrzeżono także ich walory literackie, a co za tym idzie, materiał służący edukacji estetycznej”. R. Waksmund: Od literatury dla dzieci do literatury
dziecięcej (tematy – gatunki – konteksty). Wrocław 2000, s. 6.
2
G. Guźlak: Drogi szczęścia. Z problematyki felicytologicznej w literaturze
polskiej, niemieckiej i rosyjskiej XIX-XX wieku. Bydgoszcz 2011, s. 7.
98
Aleksandra Szwagrzyk – (NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END. O SZCZĘŚCIU (…)
przejścia – zawieszenia taksonomii i kształtowania nowej postaci
– wypełniają przewidywalne upokorzenia i prośby, tyle że wtedy
gdy powinny przyjść ponowne narodziny, Kopciuszek, zamiast
dowodzić swoich walorów, niszczy je jeden po drugim”3. Przy
dosłownym odczytaniu powieść staje się zwyczajnie kiczowata:
„Z kiczem w Pannie Nikt jest trochę tak jak z kiczem w powieściach Hłaski: nie wiadomo, czy jest immanentną własnością
świata, czy drzemie w bohaterach i ich światopoglądzie, czy
wreszcie jest w nas – czytelnikach, w naszym widzeniu rzeczywistości, przyzwyczajeniach lekturowych itd.”4.
Zdawać się może oczywiście, że kiczowatość to wręcz
domena słodkich tekstów dla dzieci oraz młodzieży, tu jednak ze
„słodkością” do czynienia nie mamy. Kicz będzie zatem grą, próbą pokazania tego, jak kończy się gra ze szczęściem, zdobywanie
go za wszelką cenę, nawet krzywdy innych ludzi. Bohaterka marzy o hollywoodzkim życiu, nieustannie myśli o sobie jak o bohaterce amerykańskich filmów, jej happy end to szczęśliwe życie
u boku przystojnego i zamożnego mężczyzny. To szczęśliwe
zakończenie jest jednak niemożliwe, zrywa się tutaj z konwencją
pisania o szczęściu.
W pewnym momencie Marysia przenosi się do wykreowanego przez siebie świata – ma tutaj męża Majkela, służbę
oraz piękne dzieci. Na dodatek znajduje się w wymarzonej Ameryce. W swoim niby-śnie wydaje przyjęcie, a właściwie „party”.
Jej wspaniały nastrój mąci jednak pojawienie się jednego, nad
wyraz nietypowego gościa. Człowiek ten niewiele się odzywa do
współbiesiadników, nie wygląda tak atrakcyjnie, jak pozostali, po
chwili okazuje się jednak, że jest on tak, jak Marysia Polakiem.
Zaczyna mówić do niej dziwne i zupełnie niezrozumiałe rzeczy
– proponuje dziewczynie natychmiastową ucieczkę z wykreowa3
D. Różycka: O związkach między współczesną powieścią inicjacyjną a literaturą popularną. [w:] Z problemów prozy. Powieść inicjacyjna. Red. W. Gutowski i E. Owczarz. Toruń 2003, s. 475.
4
J. Jarzębski: Przebieranka „Panny Nikt”. „Nagłos” 1994, nr 17, s. 178.
99
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
nego, idealnego świata, ba, stwierdza nawet, że posiada rower5.
Jak jednak bohaterka mogłaby uciec ze swojej wymarzonej, upragnionej i najszczęśliwszej rzeczywistości? To chyba oczywiste,
że nie zdecyduje się na tak szalony, w jej mniemaniu, krok.
Kim zatem jest ten tajemniczy mężczyzna, który sugeruje
irracjonalną ucieczkę rowerem? Na dodatek ma być to ucieczka
nie z prawdziwego świata, ale z wymyślonego, ucieczka z rzeczywistości happy endów. Okazuje się, że to sam autor powieści,
który jeszcze wierzy, że może ocalić Marysię, że ciągle jest ona
w stanie uciec ze świata swoich próżnych i złych fantazji, by
znów stać się dobrym człowiekiem. Niestety, pisarz myli się,
Panna Nikt nie ucieknie od swoich imaginacji, jest już skazana na
powtarzanie znanych z kina amerykańskiego formuł „hellou”
i „hałdjudu”, które staną się jej mantrą. Tryzna pokazuje przy
okazji, jak wielkie piętno odciska na młodych odbiorcach kultura
amerykańska, nawiązuje do całego mitu american dream, który
tak chętnie wykorzystywany jest we współczesnych tekstach kultury.
O dramacie dziewczyny traktuje również motto tego
utworu, które brzmi:
„Spójrz Ojcze:
Ścigana przez zło, na ziemi,
Z dala od twego tchnienia błądzi na próżno,
Szuka ucieczki przed gorzkim chaosem
5
„Daję mu szklankę z koktajlem i zegarek. (...) On koktajl wypija jednym łykiem,
jakby to była jakaś czysta wódka, zegarek chowa do kieszeni i mówi szybko,
nerwowo, ciągle się na Majkela i gości oglądając.
- Uciekaj, Marysiu, mam rower.
Wyrywam mu się. (...)
- Bądź cierpliwa, proszę cię, Marysiu – mówi okularnik (...). Wołam:
- Majkel! Majkel!
Atansjon plis, już niema dziada. Dał nura w krzaki i uciekł.”.
T. Tryzna: Panna Nikt. Tajemnicza powieść o dojrzewaniu. Warszawa 2004,
s. 325.
100
Aleksandra Szwagrzyk – (NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END. O SZCZĘŚCIU (…)
I nie wie, jak go pokonać…”
Hipolit6.
Niestety, nigdzie nie odnajdziemy informacji o autorze
powyższych słów, zostały one bowiem spreparowane przez samego autora. Czesław Miłosz w swoim eseju O Marysi, co straciła siebie wysuwa tezę, że Tomek Tryzna nawiązuje być może do
tragedii Eurypidesa Hipolit uwieńczony oraz do Fedry Racine’a.
Hipolit, czyli syn Tezeusza, pasierb Fedry, znany był ze swojej
niewinności, nie składał bowiem ofiar próżnej Afrodycie. Ta jednak postanawia go za to ukarać, sprawiła, że macocha zakochała
się w Hipolicie, co skończyło się wielkim nieszczęściem – ginie
oboje bohaterów7. Może zatem współczesny autor chce pokazać,
że miłość do niewłaściwej osoby nigdy nie kończy się dobrze.
Nie może tu być happy endu. Powraca stara prawda, że szczęścia
budować nie można na cudzym nieszczęściu. To, co ma okazać
się szczęśliwym zakończeniem, staje się dramatem bohaterów.
Idźmy jednak dalej – bohaterka motta pragnie uciec przed
chaosem, ale nie może go pokonać. Marysia nie potrafi poradzić
sobie z tym, co jest wewnątrz niej, w jej duszy. Chaos symbolizowałby tutaj zło. Bohaterka zatem, mimo iż pragnie happy endu,
nie umie myśleć o szczęściu w normalnych kategoriach – prowadzi ją do niego tylko zło. Kolejny raz odchodzi się tutaj od utartego pojmowania szczęścia w literaturze dla niedorosłych odbiorców – gdzie dusza bohaterów, nawet jeśli schodzą oni na manowce, nie jest zakażona złem – jak u Kaja z Andersenowskiej baśni,
choć chłopiec podąża za Królową Śniegu, ostatecznie dzięki temu, co pozostało dobre w jego duszy, może ocaleć. Taka zresztą
6
Ibidem, s. 5.
Cz. Miłosz: O Marysi, co straciła siebie. [w:] T. Tryzna: Panna Nikt. Tajemnicza powieść o dojrzewaniu. Warszawa 2004, s. 464-465.
7
101
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
jest konieczność w baśni, która ma podawać czytelnikowi sposób
na rozwiązanie jego własnych problemów8.
Zamieszczając takie motto przez tekstem Tryzna pokazuje odbiorcy, jak powinien podchodzić do dzieła. Niezbędna będzie tutaj czujność, tekst bowiem niszczy utarte schematy, zostawia czytelnikowi miejsce na jego interpretację. Co więcej „fałszywe” motto sugeruje, że tekst będzie pewną grą – grą gatunkami, innymi utworami oraz konwencjami (jest to materiał na osobne studium).
W Pannie Nikt oprócz motta zaskakuje także rozpoczęcie
powieści. Tekst, jak pisze Miłosz, „zaczyna się od pierwszego
krwi płynienia”9. Początek to dość prowokacyjny, wskazujący na
to, że główna bohaterka nie jest już dzieckiem, ale staje się kobietą. Tryzna ukazuje tutaj pewne przejście, swoistą zmianę rozumienia świata przez Marysię – teraz musi wejść do świata dorosłych. Maria Janion w swoim eseju zauważa: „Fantazmaty menstruacyjne są fantazmatami śmierci. Tak ujawnia się trauma
«pierwszej krwi», odczuwanej jako choroba powodująca krwotok,
jako zagrożenie śmiercią w stanie zupełnej bezradności. Pisze
Simone de Beauvoir o odczuciu zmian w ciele dziewczynki: «Oto
została rzucona w cykl witalny przekraczający moment jej własnego istnienia i przeczuwa już zależność, która przeznacza ją
mężczyźnie, dziecku, śmierci». Nikt nie może pomóc w oddaleniu
tego lęku, kobiecego jedynie lęku w obliczu «odwiecznej rany»”10.
Marysia ginie – Panna Nikt karze siebie wyskakując
z okna. Autor pokazuje, czym kończy się ślepa wiara we własną
potęgę oraz chęć zdobycia władzy za wszelką cenę. Szczęśliwe
8
„Baśń przeciwnie: oddziaływa łagodząco na wewnętrzne napięcia i nie tylko
ukazuje sposoby rozwiązywania problemów, lecz nadto zawiera obietnicę, że
rozwiązania te będą «szczęśliwe»”. B. Bettelheim: Cudowne i pożyteczne.
O znaczeniach i wartościach baśni. Przeł. D. Danek. T. 1. Warszawa 1985,
s. 87.
9
Ibidem, s. 459.
10
M. Janion: Ifigenia w Polsce. [w:] Eadem: Kobiety i duch inności. Warszawa
1996, s. 341.
102
Aleksandra Szwagrzyk – (NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END. O SZCZĘŚCIU (…)
zakończenie to tutaj śmierć, tylko ona może sprawić, że bohaterka
poczuje, iż odkupiła swoje winy. Szczęśliwe zakończenie, choć
może brzmieć to niezwykle banalnie okazuje się wielkim
(nie)szczęściem. Nie od dziś jednak wiadomo, że szczęście
i przykrość nieustannie splatają swoje drogi, badacze felicytologii
nie mają nawet wątpliwości. Władysław Tatarkiewicz w swoim
monumentalnym tomie O szczęściu pisze: „Przykrość przyczynia
się nieraz do powstawania przyjemności, ale i odwrotnie, przyjemność do powstawania przykrości. Samo ustanie przyjemności
niekiedy odczuwa się jako przykrość, ale i odwrotnie: ustanie
przykrości odczuwa się jako przyjemność” 11.
Szczęście i nieszczęście są zatem dla bohaterki dwoma
stronami jednej monety, śmierć ma dla niej tak naprawdę słodki
smak. Całe jej życie rozpatrywać można by w kategorii zabawy,
jej szczęściem jest zabawa właśnie. Wszystkie wyobrażenia mają
charakter zabawowy, jest to oczywiście zabieg typowy dla literatury dla młodych odbiorców i nie ma w tym niczego dziwnego.
Dziwne jest tylko to, jaki wymiar ma ta zabawa – splata się
z dramatami dziewczyny, a ostatecznie z jej śmiercią. Jerzy Cieślikowski, badacz literatury i kultury dziecięcej, pisząc o wyobraźni i folklorze dziecięcym, używa właśnie metafory „wielkiej
zabawy”12. Zabawa rzadko powiązana jest z realnością, zwykle
stanowi czas niezwykły, wręcz odświętny, powiedzieć można by
nawet, że na czas zabawy czas linearny oraz realność zatrzymują
się. Pannę Nikt cechuje pozorny realizm, wszystko wydaje się
tutaj prawdopodobne. Wskażmy jednak wyznaczniki realizmu za
badaczami, żeby pokazać, jak tekst jest od tego daleki: „Wy11
W. Tatarkiewicz: O szczęściu. Warszawa 2004, s. 102.
„Autor zatytułował swoją pracę Wielka zabawa, wychodząc z założenia, że
wszystko, co dzieci wzięły od dorosłych, co dla nich dorośli stworzyli, co same
wymyśliły i wreszcie, co dorośli dla nich napisali najlepszego, służy przede
wszystkim zabawie. To jest wielkie hasło i emblemat, pod którym dziecko bawi
się, a więc tworzy, reprodukuje, upaja się i igra słowem”. J. Cieślikowski: Wielka zabawa. Folklor słowny. Wyobraźnia dziecka. Wierze dla dzieci. Wrocław
1985, s. 6.
12
103
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
znaczniki realizmu: 1) realizm podaje się za okno na świat;
2) realizm wykorzystuje opowiadanie, które ma racjonalnie uporządkowane związki między wydarzeniami i bohaterami; 3) realizm ukrywa autorstwo i maskuje proces produkcji testu”13.
Wcześniej mowa była o autorze, który wkracza na karty
powieści, co łamie zasadę maskowania autorstwa. Poza tym Panna Nikt to tekst fragmentaryczny, często brakuje związków przyczynowo-skutkowych. Można zatem uznać, że ta postmodernistyczna powieść pełni być może inną, ważną funkcję – jest parabolą.
Toruńska badaczka, Ewa Owczarz pisze o tekstach z epoki
romantyzmu, ale jej tezy wkomponowują się też w to, co odnaleźć można w prozie Tomka Tryzny. „Wszystkie powieściparabole są na bakier z racjonalizmem. Realizm jest tu wystrojem
ułatwiającym przemycenie tezy zasadniczo romantycznej: o mistycznych podkładach rzeczywistości i codzienności. Powieściparabole nie chcą być tylko (...) «zdjęciem na papierze teraźniejszości»”14. Proza Tryzny jest przypowieścią o ludzkim życiu –
o najważniejszych wartościach, kondycji człowieka w świecie.
Tekst ma charakter metafizyczny, traktuje o życiu i ulotności
szczęścia, literaturoznawczyni mówi o Pannie Nikt: „Codzienność i naiwna młodość, jeśli nie będą brane dosłownie jako zjawiska realne – fizyczne, okażą się symbolami znaczeń utajonych,
nad egzystencją realną nadbudowanych – metafizycznych”15.
Tragicznej bohaterce doskwiera dojmujące poczucie samotności. Marysia jest samotna, mimo że otaczają ją bliscy, rodzina, którą kocha oraz przyjaciółki. Te okazują się jednak zdraj13
N. Abercrombie, S. Lash, B. Longhurst: Przedstawienie popularne: przerabianie realizmu. [w:] Odkrywanie modernizmu. Przekłady i komentarze. Red.
R. Nycz. Kraków 1998, s. 387.
14
E. Owczarz: Romantyczne powieści-parabole wobec problemu inicjacji. [w:]
Z problemów prozy. Powieść inicjacyjna. Red. Eadem, W. Gutowski. Toruń
2003, s. 67.
15
A. Legeżyńska: Piętnastoletnie dziewczynki mówią basem... „Polonistyka”
1996, nr 5, s. 304.
104
Aleksandra Szwagrzyk – (NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END. O SZCZĘŚCIU (…)
czyniami, a rodzina nie potrafi jej pomóc, nie rozumie problemów
zagubionego w rzeczywistości dziewczęcia. Panna Nikt jest
w zasadzie skazana na samotność, która stanowi jej
(nie)szczęście. (Nie)szczęście – bo alienacja daje jej swoistą radość, bohaterka jest na nią skazana, jeśli chce żyć w ułudzie, a to
ułuda daje jej szczęście16. O samotności bohaterki Tryzny mówi
także przydomek nadany jej przez przyjaciółki – Panna Nikt. Jest
ona nikim, czyli kimś, kto znajduje się poza marginesem zainteresowania, nie jest dla nikogo ważna, a przez to staje się wyalienowana. Panna Nikt posiada imię typowe – Maria, to jej przydomek
stał się nośnikiem dodatkowych znaczeń. Badacz tak pisze o motywie „Nikogo” w literaturze: „Gra w Nikogo wywodzi się z literatury antycznej. Świadczy to o ogromnej żywotności zarówno
samej gry zaimkiem „nikt”, jak i figury Nikogo. Używano jej, aby
wyrazić treści teologiczne (...), polityczne (...), a także metafizyczne (...)”17.
Przydomek Marysi wyraża właśnie treści metafizyczne.
Powieść pokazuje, w jaki sposób główna bohaterka stała się nikim, jednak badaczka literatury uważa inaczej: „Marysia Kawczak nie stała się Panną Nikt (...), ona nią była od początku do
końca. Przyczyną tego misreading [szkolnie pytanie: Jak i dlaczego Marysia stała się Panną Nikt?] jest gra genologiczna
– powieść Tryzny wydaje się kodować reguły jasne dla odbiorcyznawcy, a odbiorca nie rozumiejący tych reguł swą lekturę opiera
o schemat powieści dla dziewcząt, co w przypadku szkolnej polo-
16
„Znamienną (...) dla nowych czasów cechą opowieści o dziecięcych wtajemniczeniach jest to, iż opowiadają w istocie o dojrzewaniu do samotności. I to
samotności permanentnej, nieodwracalnej, w dodatku nie wynikającej ze szlachetnego, bezkompromisowego buntu i świadomie podjętego wyboru. To samotność, na którą zostaliśmy skazani”. A. Czyżak: Modele inicjacji: wobec wspólnoty – przeciw wspólnocie. [w:] Z problemów prozy. Powieść inicjacyjna. Red.
W. Gutowski i E. Owczarz. Toruń 2003, s. 349.
17
M. Sokołowski: „Nikt” Mickiewiczowska interpretacja klasycznego motywu.
[w:] Romantyzm i nowoczesność. Red: M. Kuziak. Kraków 2009, s. 217.
105
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
nistyki implikuje narzucanie instrumentalno-wychowawczego
stylu odbioru”18.
Dziewczyna pochodzi ze wsi, ale wydaje się jej, że
w mieście zmienia swój status społeczny, Marysia początkowo
mniej wstydzi się swoich korzeni, dopiero kontakt z przyjaciółkami – Kasią i Ewą sprawia, że woli o nich nie pamiętać. Prowincjonalne pochodzenie jest cechą typowego romantyka, poza miastem przeżywa on najważniejsze momenty swojej młodości, czego się nie wstydzi. Tutaj następuje jednak złamanie romantycznego wzorca. Chęć życia w wyższych sferach, w rzeczywistości
wielkomiejskiej jest cechą bardzo współczesną. I ta cecha niszczy
bohaterkę, doprowadzając ją do (nie)szczęścia. Dziewczyna poddaje się własnemu, niszczącemu ego19. Na kartach powieści powiedziane jest nawet wprost, że Maria zaczyna służyć idolowi
o imieniu „Ja”. Bohaterka nie waha się, kiedy aby osiągnąć cel
musi zadać komuś ból. Marysia zachowuje się tak, gdy pod
wpływem Ewy zamienia się w Majkę: „Majka rozpoznaje w sobie nieznaną dotychczas istotę, chętną do zadawania bólu, a nawet śmierci. Tudzież odczuwająca radość, ze służby idolowi, który
ma na imię «Ja»”20.
O happy endzie mówić nie można także w przypadku miłości w powieści, spotykamy się tutaj z miłością romantyczną.
Marysia zakochuje się dwukrotnie – w swoich przyjaciółkach,
najpierw w Kasi, potem w Ewie. Na Kasię zwraca uwagę już od
samego początku, zostaje zaskoczona przez uczucie. To los,
a może nawet absolut stawia na drodze dziewczyny obiekty jej
18
D. Różycka: O związkach między współczesną powieścią inicjacyjną a literaturą popularną, s. 476.
19
Podobnie, jak Balladyna i Marysia postępują przyjaciółki Panny Nikt:
„W istocie Kasia i Ewa reprezentują poglądy niebezpiecznie bliskie temu, co
kształtuje kulturę czasów współczesnych: ich fascynacje, choć z różnego materiału lepione, podszyte są pustką, ich aksjologie nie oparte na żadnej transcendentnej sankcji – w centrum mają rozdęte nad miarę Ego, które staje się naczelną zasadą świata”. J. Jarzębski: Przebieranka „Panny Nikt”, s. 176.
20
Cz. Miłosz: O Marysi, co straciła siebie, s. 466.
106
Aleksandra Szwagrzyk – (NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END. O SZCZĘŚCIU (…)
fascynacji. Maria Janion w eseju Fragmenty dyskursu miłosnego
pisze: „Pierwszorzędne znaczenie ma to, że miłość romantyczna
przypomina w swych akcjach groźnego, drapieżnego napastnika
– podobnie zresztą jak w antycznych i biblijnych opowieściach o
istotach boskich, napadających na swych wybrańców. W ten fizyczny sposób objawia się przemoc absolutu”21.
Czas wspomnieć jeszcze chociaż zdawkowo o Kasi
– przyjaciółce Marysi. Dziewczę to bowiem ma w sobie wiele
cech romantycznych, sama uważa siebie za istotę nieprzeciętną,
chce żyć inaczej niż wszyscy, jest artystką22. W tworzeniu muzyki
pomaga jej duszek, którego nazywa Dżigi, badacz pisze: „Taka
wizja artysty odwołuje się do konwencji romantycznej. Ósmoklasistka z brudnego Wałbrzycha ma tutaj szansę stanąć choć przez
chwilę obok Wieszczów. Pomysł przewrotny zważywszy naszą
sprozaizowaną współczesność, w której tylko dzieci mogą być
nosicielami romantycznych cech”23.
Warto by jeszcze przypomnieć o zakończeniu powieści,
główna bohaterka ginie, śmierć jednak staje się pewnym oczyszczeniem. Samobójczy skok Marysi także nie sprawił, że poszła do
piekła. Bohaterka tekstu Tryzny nie umiała już żyć w takim świecie, który sama wykreowała. Nie chciała już więcej czynić zła,
musiała więc uciec, a jedyną możliwością była śmierć24.
Szczęście jest czymś trudnym do osiągnięcia dla wielu literackich bohaterów, często to, co pozornie wydaje się szczę21
M. Janion: Fragmenty dyskursu miłosnego. [w:] Eadem: Kobiety i duch inności. Warszawa 1996, s. 144.
22
O romantycznym tworzeniu Kasi: „Uwaga, wkracza na scenę Sztuka, ze
wszystkim, co jej przynależy. A więc wiarą we własny geniusz, natchnieniami
i nawiedzeniami, ściganiem celu wyższego niż szare i nędzne żywoty istot przeciętnych, obojętnością na zakazy i nakazy”. Cz. Miłosz: O Marysi, co straciła
siebie, s. 460.
23
R. Rychlicki: Stawanie się nikim. „Strony” 1995, nr 6, s. 76.
24
„Skok Marysi nie osadził jej w piekle. Nie mógł. Był bowiem niezgodą na
świat dobro-zły. Marysia nie zatraciła siebie do końca. Nie mogła być Minką,
nie chciała Majką, Marysią już nie umiała”. D. Świerczyńska-Jelonek: Marysia
do piekła?. „Nowe Książki” 1994, nr 11, s. 65-66.
107
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
ściem, wcale nim nie jest. Wyłania się też pewna specyficzna
odmiana, którą określić by można mianem (nie)szczęścia.
(Nie)szczęściem byłoby szczęście, które jest tylko pozorne,
szczęście bohaterowi daje to, co jest złe i niewłaściwe, a ostatecznie prowadzić może nawet do jego klęski czy śmierci
– tak, jak w przypadku Marysi z powieści Tomka Tryzny. Ta
kategoria może być przydatna do badania wielu tekstów dla niedorosłych jeszcze odbiorców, gdzie szczęście ma często słodkogorzki smak.
Bibliografia:
1. Abercrombie N., Lash S., Longhurst B.: Przedstawienie popularne:
przerabianie realizmu. [w:] Odkrywanie modernizmu. Przekłady
i komentarze. Red. R. Nycz. Kraków 1998.
2. Bettelheim B.: Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach
baśni. Przeł. D. Danek. Warszawa 1985.
3. Cieślikowski J.: Wielka zabawa. Folklor słowny. Wyobraźnia
dziecka. Wierze dla dzieci. Wrocław 1985.
4. Czyżak A.: Modele inicjacji: wobec wspólnoty – przeciw wspólnocie. [w:] Z problemów prozy. Powieść inicjacyjna. Red. W. Gutowski i E. Owczarz. Toruń 2003.
5. Guźlak G.: Drogi szczęścia. Z problematyki felicytologicznej
w literaturze polskiej, niemieckiej i rosyjskiej XIX-XX wieku. Bydgoszcz 2011.
6. Janion M.: Fragmenty dyskursu miłosnego. [w:] Eadem: Kobiety
i duch inności. Warszawa 1996.
7. Janion M.: Ifigenia w Polsce. [w:] Eadem: Kobiety i duch inności.
Warszawa 1996.
8. Jarzębski J.: Przebieranka „Panny Nikt”. „Nagłos” 1994, nr 17.
9. Legeżyńska A.: Piętnastoletnie dziewczynki mówią basem.... „Polonistyka” 1996, nr 5.
10. Miłosz Cz.: O Marysi, co straciła siebie. [w:] T. Tryzna: Panna
Nikt. Tajemnicza powieść o dojrzewaniu. Warszawa 2004.
108
Aleksandra Szwagrzyk – (NIE)SZCZĘŚLIWY HAPPY END. O SZCZĘŚCIU (…)
11. Owczarz E.: Romantyczne powieści-parabole wobec problemu
inicjacji. [w:] Z problemów prozy. Powieść inicjacyjna. Red.
Eadem, W. Gutowski. Toruń 2003.
12. Różycka D.: O związkach między współczesną powieścią inicjacyjną a literaturą popularną. [w:] Z problemów prozy. Powieść inicjacyjna. Red. W. Gutowski i E. Owczarz. Toruń 2003.
13. Rychlicki R.: Stawanie się nikim. „Strony” 1995, nr 6.
14. Sokołowski M.: „Nikt” Mickiewiczowska interpretacja klasycznego motywu. [w:] Romantyzm i nowoczesność. Red. M. Kuziak.
Kraków 2009.
15. Świerczyńska-Jelonek D.: Marysia do piekła?. „Nowe Książki”
1994, nr 11.
16. Tatarkiewicz W.: O szczęściu. Warszawa 2004.
17. Waksmund R.: Od literatury dla dzieci do literatury dziecięcej
(tematy – gatunki – konteksty). Wrocław 2000.
Keywords: happy end, children's literature, youth literature, a happy ending,
a fairy tale.
Summary: Happy ending is known to every reader and viewer. Happy endings
is present in the culture of antiquity. In the literature for children happy ending is
often unhappy, goes only unhappy. Science of happiness (polish term: felicytologia) answer questions on happiness in the literature for children and young
people. Doing an analysis of the novel in 1994 under the title "Miss Nobody",
author: Tomek Tryzna. The novel is about an adolescent girl who is going
through a lot of drama. It has various difficult problems, can not find happiness.
Her happiness turns out to be really bad luck. The girl decides to commit suicide, because she is very lonely and does not understand her family and friends.
She has the nickname 'nobody', invented his friends. Nick shows that Mary is
insignificant person. Marysia falls with love twice in her friends – Kasia end
Ewa. Friends do not love her. Happiness and sadness always come together in
her life. Children's literature shows how happiness and unhappiness are together
in life. The concept of (un)happiness is necessary to describe a novel for young
readers, where happiness is often bittersweet.
Aleksandra Szwagrzyk – ur. 1989, absolwentka toruńskiej polonistyki i Podyplomowego Studium Nauczania Języka Polskiego
jako Obcego. Doktorantka w Zakładzie Antropologii Literatury
109
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
i Edukacji Polonistycznej Instytutu Literatury Polskiej UMK.
Współpracuje z Wyższą Szkołą Gospodarki w Bydgoszczy jako
lektor. Sekretarz redakcji pisma „Inter-” i redaktor naczelna
„ProLogu. Interdyscyplinarnego Pisma Humanistycznego”. Laureatka stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego
(2012). Zainteresowania badawcze: literatura dla dzieci i młodzieży, literatura najnowsza, związki filozofii i literatury. Publikowała w czasopismach i tomach zbiorowych. Autorka książki
„(O)powieść (z) pogranicza: o «Weselu hrabiego Orgaza» Romana Jaworskiego” (2014).
❀
110
Annais
MEMENTO MORI: ZU-ŻYCIE
MEMENTO MORI: ZU-ŻYCIE
życie jest jednorazowego użytku
jak chusteczki higieniczne
zużywa się szybko
jak papier toaletowy
przeżyj i wyżyj to życie
nażyj się
do cna do horyzontu zmęczenia
wyżuj jak gumę
do ostatniego tchnienia
smaku
wżyj się w nie
pazurami pod skórę
masz do użycia
tylko jedną paczkę chusteczek
tylko jedną rolkę papieru
niech będą w najlepszym gatunku
111
Jakub Osiński – AKSJOLOGICZNY CHARAKTER SZCZĘŚCIA (…)
JAKUB OSIŃSKI
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
AKSJOLOGICZNY CHARAKTER
SZCZĘŚCIA W LITERATURZE,
CZYLI O ZWIĄZKACH FELICYTOLOGII I ESTETYKI
The axiological nature of happiness in literature, or the relationships of
felicitology and aesthetic
Słowa kluczowe: szczęście; aksjologia
literatury; funkcja estetyczna; wartość
estetyczna; Jan Mukařovský.
Problematyka aksjologiczna w badaniach literackich,
choć często dziś marginalizowana, stanowi punkt wyjścia dla
wszelkich rozważań teoretycznoliterackich, gdyż tylko przyjęcie
określonej postawy względem – tak dzieła literackiego, jak
i świata otaczającego badacza – umożliwia obserwację złożonej
relacji autora i czytelnika zapośredniczonej w tekście danego
utworu. Oczywiście można mówić nie tylko o wartościach
w dziele unaocznionych, ale i – przede wszystkim – o wartości
samego dzieła1; tu zaś winna wieść prym wartość estetyczna jako
ta dla każdego dzieła sztuki nadrzędna. Nie wikłając się w złożone dociekania dotyczące powinowactwa, korespondencji czy wzajemnego oświetlania się sztuk, przyjmijmy więc twierdzenie
o występowaniu funkcji i wartości estetycznej w każdym przedmiocie pretendującym do miana dzieła sztuki. Przyjmuję tu także
występowanie funkcji estetycznej, jako że tylko dzięki określonej
1
Nie jest to wyczerpująca charakterystyka związków wartości z dziełem literackim, jednak wątek ten rozwinę poniżej.
113
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
destynacji dany przedmiot może spełniać swoją powinność
uobecniania – w tym wypadku – wartości estetycznej. Jan
Mukařovský nazywa ją wręcz „siłą, która wartość tę tworzy”2.
Rozważania te należy zatem rozpocząć od przyjrzenia się funkcji
estetycznej dzieła literackiego, która doprowadzi nas do refleksji
nad jego wartością i wartościami weń prezentowanymi.
Warto kwestię tę rozpocząć od przywołania głosu odmawiającego literaturze pełnienia funkcji estetycznej: „Estetyczność
– pisze Andrzej Stoff – jako wyznacznik literackości współcharakteryzuje wszystkie funkcje, jakie dzieło literackie pełni oraz
decyduje o warunkach ich ujawniania się i sposobach spełniania.
Co więcej, to jedyne w sytuacji estetycznej dochodzi do odbioru
dzieła i zaktywizowania jego funkcji w wyjątkowy sposób, zgodny
z jego charakterem jako dzieła literackiego właśnie”3.W świetle
propozycji badacza, który wyróżnia cztery funkcje dzieła literackiego: afirmowania istnienia, unaoczniania wartości, poznawczą
oraz integracyjną 4 , trudno odmówić temu uzasadnieniu racji.
Niewątpliwie funkcja estetyczna pochodzi z innego porządku
ontycznego niż funkcje przezeń wymienione. Niemniej przyjęcie
estetyczności jako podstawy realizowania się w dziele literackim
jego funkcji budzić może wątpliwości następującej natury: nie
wszystko w dziele literackim obowiązane jest nosić znamiona
estetyzmu, a wręcz niekiedy byłoby to wbrew kompozycyjnemu
zamysłowi autora. Wówczas rację istnienia tracą utwory groteskowe czy komiczne, operujące niskimi rejestrami, a jednak mogące pełnić wymienione przez autora funkcje. Odwołując się do
2
J. Mukařovský: Estetyczna funkcja, norma i wartość jako fakty społeczne. [w:]
Idem: Wśród znaków i struktur. Wyb. red i sł. wstępne J. Sławiński. Warszawa
1970, s. 98.
3
A. Stoff: Przemiany funkcji literatury w świecie współczesnym a jej zobowiązania wobec człowieka. [w:] U progu trzeciego tysiąclecia. Człowiek – nauka –
wiara. Księga pamiątkowa sympozjum naukowego zorganizowanego w Uniwersytecie Warszawskim z okazji 2000-lecia chrześcijaństwa. Red. A. Białecka
i J. J. Jadacki. Warszawa 2001, s. 415.
4
Ibidem, s. 414.
114
Jakub Osiński – AKSJOLOGICZNY CHARAKTER SZCZĘŚCIA (…)
rozróżnienie Mukarovsky’ego, należałoby powiedzieć o „zamierzoności” każdego znaczącego jego elementu5. Jeśli w utworze
czytelnicy mogą dostrzec wartości, które rzecz jasna znają z własnych doświadczeń życiowych, to znaczy, że autor świadomie je
w nim zawarł, co z kolei każe postrzegać je w kategoriach funkcjonalności. Dzieło literackie stanowi bowiem semantyczną całość, w której nawet elementy z pozoru nieprzystające do tejże
całości znalazły się w celu chociażby osiągnięcia takiego właśnie
odczucia kontrastu, przyciągnięcia odbiorcy etc. Co zaś tyczy się
wartości samego dzieła, jest ona nieuchwytna, w żadnych kategoriach niemierzalna, jeśli wcześniej nie przyjąć pewnego ideału,
wzorca – w literaturze: kanonu, także zbioru konwencji, które
mogą posłużyć za punkt odniesienia. U Mukarovsky’ego będzie
to norma estetyczna. Jednak nawet uznanie tego, co zwykło się
nazywać „klasyką” niewiele pomoże, gdyż każda twórczość opiera się przede wszystkim na niepowtarzalności, oryginalności.
Każdy kanon dąży do ujęcia najpełniejszych realizacji pewnej
hierarchii jakości – oczywiście jakości artystycznych, a więc
podporządkowanych estetyce. I dlatego też literaturę należałoby
postrzegać nie z perspektywy innych realizacji tej samej funkcji
(kanonu, konwencji), ale realizacji potencjału estetycznego, który
wykorzystany w licznych aktach odbioru staje się przesłanką do
powszechnego uznania dzieła literackiego za kanoniczne, a nawet
i arcydzielne. Nie jest to jednak ani w pierwszym, ani w drugim
wypadku, nic poza funkcją estetyczną.
Rzecz jednak rozstrzygnąć może tylko wyjaśnienie, co
badacz rozumie przez „estetyczność”, tego jednak w tym tekście
nie znajdziemy. Stoff pisze natomiast: „Funkcja estetyczna staje
się wtedy [tu: może się stać – J.O.] dominantą odbioru, a to jej
uprzywilejowanie w zakresie sensu literatury, a nie tylko uposażenia dzieła, skutkuje zawsze jakąś odmianą autoteliczności
5
Zob. J. Mukařovský: Zamierzone i niezamierzone w sztuce. Przeł. i kom.
A. Daszuta. Warszawa 2014.
115
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
w pojmowaniu dzieła literackiego i ostatecznie, odmawianiem
literaturze jakichkolwiek zobowiązań”6. Badaczem kieruje więc
obawa przed autotelicznością dzieła i, w rezultacie, pozbawienia
czytelnika odbiorczej podmiotowości. Wiele w tym racji, jednak,
moim zdaniem, takie wątpliwości nie uprawniają do odmówienia
dziełu jego funkcji pierwotnej, a więc funkcji estetycznej, nawet
jeśli nie jest ona równoważna innym jego funkcjom. Oboczną
kwestią jest specyfika tychże jako funkcji właściwych przede
wszystkim, a może i wyłącznie literaturze. Nie rozstrzygając, czy
mogą one znaleźć miejsce w innych przejawach sztuki7, stosowne
jest uznanie funkcji estetycznej, jakkolwiek zorientowanej wobec
innych funkcji literatury, jako nadrzędnej, czy lepiej: podstawowej dla zaistnienia zjawiska estetycznego jakim jest dzieło literackie, a i inne dzieła sztuki.
Zdefiniowanie funkcji i wartości estetycznej wydaje się
w tym miejscu potrzebne, a wręcz nieuniknione. Odwołajmy się
w tym celu do słów Libora Martinka, który tak oddaje ich charakterystykę w ujęciu Jana Mukařovský’ego: „Pojęcie wartości estetycznej jest ściśle związane z pojęciem funkcji estetycznej. Jana
Mukařovský rozumie funkcję estetyczną jako «aktywny stosunek
6
Ibidem, s 416. „Odpowiedzią” na związane z komunikacyjnym rozumieniem
literatury obawy Stoffa jest do pewnego stopnia tekst Michała Głowińskiego pt.
Komunikacja literacka jako sfera napięć, w którym badacz przyznaje: „Gdyby
zadowolić się pozytywnymi (a byłyby one nader prostoduszne) odpowiedziami
na wszystkie te kwestie, idea komunikacji literackiej prowadziłaby do znacznych
uproszczeń, a także – do zaawansowanego redukcjonizmu, wypowiedź literacka
nie różniłaby się bowiem od wszelkich innych typów wypowiedzi”. M. Głowiński: Komunikacja literacka jako sfera napięć. [w:] Problemy odbioru i odbiorcy.
Red. T. Bujnicki, J. Sławiński, Wrocław 1977, s. 11.
7
Pokrewieństwo formalne – znakowa, a więc semiologiczna natura każdej
dziedziny aktywności twórczej, nie tyle nobilituje dzieła literackie, co świadczy
wyłącznie o ich, często złudnej i pozornej, ogólnonarodowej poznawalności.
Niemniej „przeszkody”, na które natrafić może, a wręcz powinien, odbiorca
– w tym wypadku czytelnik – są takie same w przypadku każdej dyscypliny
sztuki. Literatura jedynie jest uprzywilejowana w tym względzie, że jej bytową
podstawę stanowi język, na który zresztą silnie oddziałuje, a bez którego niemożliwe byłoby nasze funkcjonowanie w świecie.
116
Jakub Osiński – AKSJOLOGICZNY CHARAKTER SZCZĘŚCIA (…)
między rzeczą a celem, do którego tę rzecz się wykorzystuje». Jest
to dynamiczny, aktywny, aktualnie oddziałujący moment tego, co
estetyczne. Wartość estetyczna pojawia się w tej relacji jako cel
i wynik oddziaływania estetycznego, jako zgodność pewnej rzeczy
lub czynności z aktualną normą estetyczną: «Wartość stanowi
z kolei zdatność przedmiotu do tego celu. Norma jest zasadą lub
zbiorem zasad, regulujących obszar pewnego rodzaju, pewne
kategorie wartości»”8. Funkcją estetyczną należy zatem określić
występowanie w dziele takich elementów jego struktury semantycznej, które nie odsyłają do niczego poza samym dziełem,
i w którym pełnią rolę jeśli nie kluczową, to z pewnością nadrzędną względem innych jego funkcjonalnych elementów znaczeniowych. Definicja ta, choć mojego autorstwa, oddaje stanowisko
czeskich strukturalistów, w których programie właśnie funkcja
estetyczna (u Jakobsona: poetycka) pełnić miała w dziele sztuki
wyznacznik jego artystyczności. Podążając za wyartykułowaną
powyżej definicją, można zauważyć, że nie wyklucza ona pełnienia przez dzieło sztuki, tu: dzieło literackie, innych funkcji, w tym
tej dla naszych rozważań kluczowej – funkcji unaoczniania wartości.
Przyjmując założenie o występowaniu w utworze literackim funkcji estetycznej, będące wyznacznikiem jego literackości,
przynależności do szeroko pojętej sztuki słowa, nad którą nie
miejsce się tu teraz zatrzymywać, należy zapytać: jaki jest związek funkcji estetycznej z wartością estetyczną? Można rzecz jasna
poprzestać na stwierdzeniu, że dzieło, pełniąc funkcje estetyczną,
8
L. Martinek: Pojęcie wartości estetycznej w pracach Jana Mukařovskiego
i jego następców. [w:] Wartość i sens. Aksjologiczne aspekty teorii interpretacji.
Red. A. Tyszczyk, E. Fiała, R. Zajączkowski. Lublin 2003, s. 204. W przywoływanym fragmencie autor słusznie podkreśla znaczenie normy estetycznej
w estetyce strukturalno-semiologicznej Mukařovský’ego, do której nie odnoszę
się jednak w tych rozważaniach, gdyż nie jest to konieczne, a byłoby z pewnością niefunkcjonalne. Stąd zainteresowanych odsyłam do lektury przywoływanego tekstu lub mojej pracy pt. Dlaczego warto dziś wrócić do Mukařovský’ego?
Współczesne problemy badań komparatystycznych (druk w 2015 r.).
117
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
jest w stanie unaoczniać wartości estetyczne, przez co samo staje
się wartości tych potentatem. Wiele w tym stwierdzeniu byłoby
racji, gdyby nie fakt, że ta prosta analogia funkcji do wartości
uprawnia do odniesienia jej także do innych wartości. A z oczywistych względów nie powiemy, że aby literatura ukazała wartość
szczęścia – do której przejdę w dalszej części tego tekstu – musi
pełnić ona funkcję szczęścia czy, jeszcze absurdalniej, dawania
szczęścia, a nawet uszczęśliwiania czytelnika (chociaż może!).
Stąd wniosek, że dzięki funkcji estetycznej dzieło literackie jest
w stanie ujawniać wszystkie wartości, nie tylko zaś wartość estetyczną. Analizując ten problem inaczej: gdyby nie funkcja estetyczna, będąca gwarantem tego, że dany utwór jest dziełem literackim, dzieło to nie mogłoby pełnić funkcji unaoczniania żadnych wartości. Dla jasności wywodu odnoszę się tu wyłącznie do
tego przejawu wartości w literaturze, niemniej, za Stefanem Sawickim, analogicznie rzecz ma się do innych aspektów aksjologicznej analizy dzieła literackiego: „Można – pisze bowiem ów
badacz – opisywać i interpretować wartości w różny sposób
ujawniane w literaturze, poznawać wartość literatury oraz badać
literaturę jako wartość «dla»”9.Twierdzenie to pozostaje także
w zgodzie z obserwacjami Stoffa, które nolens volens wprowadzą
nas w drugą część niniejszych rozważań: „Dla potrzeb analizy
funkcji literatury wystarczy (…) przekonanie o obecności wartości dzięki dziełom, w nich i w związku z nimi. (…) bez literatury
bylibyśmy ubożsi o kontakty z wartościami, bowiem – co możemy
stwierdzić nawet wyłącznie dzięki własnemu doświadczeniu czytelniczemu – nieobecność w danym momencie życia utworów
literackich jest zarazem brakiem możliwości uobecnienia się rozmaitych wartości”10.
9
S. Sawicki: Problematyka aksjologiczna w badaniach literackich. [w:] Problematyka aksjologiczna w nauce o literaturze. Red. S. Sawicki, A. Tyszczyk.
Lublin 1992, s. 95-96.
10
A. Stoff: Przemiany funkcji literatury…, s. 416.
118
Jakub Osiński – AKSJOLOGICZNY CHARAKTER SZCZĘŚCIA (…)
Kolejnym problemem, który rodzi się wobec wyartykułowanych powyżej ustaleń, jest hierarchia wartości11. Nawet gdybyśmy zawężyli te dociekania wyłącznie do wartości związanych
z literaturą, niewiele to pomoże – wartości te są bowiem analogiczne do tych, z którymi człowiek styka się w życiu codziennym. O ile uznanie prymarnej roli funkcji estetycznej byłem
w stanie dowieść, o tyle już wyższość wynikających z niej wartości estetycznych, wobec twierdzenia o tejże funkcji jako źródle
wszystkich wartości z dziełem związanych, przyjąć nie sposób.
Dlatego też konieczne staje się zapośredniczenie dalszych rozważań tu przedstawionych w koncepcji filozoficznej, która taką hierarchię proponuje A jako że tekst ten dotyczy związków felicytologii i estetyki, koncepcją tą będzie arystotelesowski eudajmonizm12. Z oczywistych względów będzie to koncepcja wyłącznie
pomocnicza; dla celów egzemplifikacyjnych pożyteczne jest bowiem przyjęcie hierarchii jednoznacznej, a przy tym stawiającej
w centrum swojego zainteresowania interesującą nas wartość.
W rozważania poświęcone samemu charakterowi szczęścia występującego w literaturze czy z literaturą związanego,
wprowadzą nas słowa Krzysztofa Rusnaka: „Literary fiction has
a very peculiar function here. In as much as psychology, sociology, philosophy or religion build certain systems and doctrines,
dealing thus more with generalities, literature inspects in detail
all complexities of realisation of happiness on an individual level,
not in a theoretical dimension but in confrontation with real life
of an individual, and thus greatly contributes to the quality of
analysis and significance of the problem”13.
11
Zob. M. Gołaszewska: Aksjologia estetyki. [w:] Problematyka aksjologiczna…, s. 33.
12
Ciekawym przeglądem historycznym koncepcji szczęścia jest praca D. McMahon: Happiness: A history. Boston 2006.
13
„Fikcja literacka ma tutaj bardzo osobliwą funkcję. Tak jak psychologia,
socjologia, filozofia i religia budują niektóre systemy i doktryny, zajmując się
bardziej uogólnieniami, literatura sprawdza szczegółowo wszystkie zawiłości
występowania szczęścia na poziomie indywidualnym; nie w wymiarze teore119
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Powracając do rozróżnienia Sawickiego, przyjętego
w przywołanym powyżej fragmencie także przez Stoffa, mówić
należy kolejno o: wartościach uobecnionych w dziele (rezydentnych) oraz z nim związanych (sytuacyjnych i nabywanych).
W kręgu interesujących nas zagadnień, a więc wartości jaką jest
szczęście, ograniczmy się do wartości rezydentnych w dziele
przedstawionych oraz sytuacyjnych. Tak też wywód ten skomponujmy, odwołując się w każdym z wymienionych aspektów do
jednego przykładu, fragmentu wiersza Szczęśliwe drogi Krzysztofa Kamila Baczyńskiego:
„Dziś rano cały świat kupiłem,
gwiazdy i słońce, morze, las,
i serca, lądy i rzek żyły,
Ciebie i siebie, przestrzeń, czas.
Dziś rano cały świat kupiłem,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłem,
nad czas i morskie głębie lat…
Gorące morza sercem płyną - pozłocie nieprzebytych sław,
gdzieś rzeki nocy mnie wyminą
w głębokich morzach złotych traw.
Chcę czerwień zerwać z kwiatów polnych,
czerwienią nocy spalić krzew,
jak piersi nieba chcę być wolny,
w chmury się wbić w koronach drzew.
Morzem w nocy
Noc się ciszą kołysze, zmęczona wzruszeniem,
woda pachnie księżycem wśród dygów błyszczących,
tycznym, ale w odniesieniu do prawdziwego życia, tym samym przyczyniając
się do poprawy jakości jego analizy oraz istotności problemu” – tłum. własne.
K. Rusnak: The problem of happiness in J. Conrad’s ‘Lord Jim’, N. Hawthorne’s ‘The scarlet letter’ and F. Dostoyevsky’s ‘Crime and punishment’.
„Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Rzeszowskiego. Seria Filologiczna” 2002, nr
6, s. 182.
120
Jakub Osiński – AKSJOLOGICZNY CHARAKTER SZCZĘŚCIA (…)
nieskończone, bez ciała, śródfaliste drżenie
i cień nocy sinawy po wodzie się pnący.
Szczęście palce rozdzwania drżące miękkim pulsem,
myśli czernią zakrzepłe na błyskach dygocą,
serce tętnem uderza w wielkiej piersi nieba.
W głąb rozczerni i szczęścia płyniesz ze mną nocą”14.
1. Niewątpliwie w rozpoznaniu wartości unaocznionych
w przywołanym utworze pomocne okazują się ich przywołane
explicite nazwy, jak szczęście, czy alegorie, którym bez trudu
można przyporządkować stosowną wartość, na przykład serce
– miłość15. Nie wdając się w analizę aksjologiczną tego tekstu,
należy podkreślić kwestię banalną: motyw lub temat utworu może
odnosić się do szczęścia (jak i każdej innej wartości). Jednak już,
często graniczące z grafomanią, a nawet pustosłowiem teksty nie
będą miały możności unaoczniania tej wartości16. Dotarcie do
odbiorcy możliwe jest bowiem tylko wówczas, gdy dany utwór
spełnia funkcje estetyczną, która – jak już pisałem – pełni rolę
pośrednią pomiędzy czytelnikiem a wartościami uobecnionymi
w dziele. „Barbarzyńskim”, acz dobitnym tego przykładem będzie próba „odpoetyzowania” wiersza Baczyńskiego:
„Dziś rano cały świat kupiłem,
za jedno serce cały świat,
14
K. K. Baczyński: Szczęśliwe drogi. [w:] Idem: Utwory zebrane. Oprac.
A. Kmita-Piorunowa. Wstęp K. Wyka. T. 2. Kraków 1970, s. 475.
15
„Ta funkcja literatury – pisze Sawicki – widoczna jest szczególnie wyraźnie
– choć może nie najsubtelniej – w tych utworach, które są konkretyzacją pojęć
aksjologicznych: miłości dobroci, wierności, prawdy, nadziei, sprawiedliwości
lub też ich zaprzeczeń. Sukces tych tekstów zależy od tego, czy potrafią ukonkretnić, «wcielić» owe pojęcia (…)”. S. Sawicki: Problematyka aksjologiczna…,
s. 99.
16
Ciekawym zastosowaniem tej obserwacji jest projekt „Hedenometr”
(http://hedonometer.org), dzięki któremu możliwe jest „zmierzenie” stopnia
szczęścia danego tekstu, choć wspominam o nim tutaj raczej dla urozmaicenia
wywodu niż na prawach metody badawczej.
121
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
nad gwiazdy szczęściem się wybiłem,
nad czas i morskie głębie lat…”.
Fragment ten wyraża następującą treść: jestem szczęśliwy, bo mnie kochasz. Uproszczenie to, choć semantycznie ekwiwalentne, nie jest równoważne estetycznie przywołanemu fragmentowi, wskutek czego… nic nie mówi o szczęściu. „Uporządkowanie naddane”, istota literatury, jest tu bowiem gwarantem
realizacji aksjologicznej powinności literatury. Przykład to co
prawda drastyczny, niemniej w mojej ocenie wystarczająco przekonywający. Za Ryszardem Nyczem można więc rzec: „o prawdziwości sztuki nie decyduje ani «wspomnieniowe komponowanie
tzw. rzeczywistości», ani szczerość wyrazu twórczego przeżycia,
lecz odkrywczość poetyckiej formy, odsłaniającą niedostępną
w inny sposób rzeczywistość”.
2. Wartości sytuacyjne, wartości „dla”, do których teraz
przechodzę, Sawicki charakteryzuje następująco: „To «dla» może
mieć subiektywne lub obiektywne znaczenie. Nie chodzi tu bowiem tylko o psychologiczne czy socjologiczne pojmowanie wartości. Może być ona związana bardziej obiektywnie z «przedmiotem», któremu służy, czyli – ostatecznie – z odbiorcą literatury
i tworzoną przez niego kulturą. To on staje się kimś głębiej kochającym «kraj ojczysty», bardziej wrażliwym na krzywdę ludzką,
bardziej «słyszącym» to, co jest niepokojącą tajemnicą, bardziej
świadomym własnej słabości i przewiny”17. Czy i szczęśliwszym?
Niewątpliwie nie uciekniemy w tym momencie od konieczności
zagłębienia się w kilka chociażby wątków felicytologicznych,
niemniej najpierw warto wyróżnić aspekty literatury, które, choćby potencjalnie, mogą uszczęśliwić człowieka. Bez szczegółowego ich rozpatrywania wymieńmy kilka z nich: przeczytanie książki może dawać satysfakcję, być może i szczęście; tragiczne losy
bohaterów mogą uzmysłowić, jak człowiek jest szczęśliwy; nie17
Ibidem, s. 108.
122
Jakub Osiński – AKSJOLOGICZNY CHARAKTER SZCZĘŚCIA (…)
odwzajemniona miłość przedstawiona w utworze pozwala uświadomić sobie, jakie szczęście daje kochająca osoba etc. A i bohater
literacki, który wprost deklaruje, że jest szczęśliwy, może w końcu dać czytelnikowi świadomość, czym jest szczęście. Możliwości tych jest wiele, wszystkie natomiast potraktować można jako
„ilustrację”, której wartość poznawcza otwiera drzwi do wartości
– przyjętej na potrzeby tego tekstu – najwyższej: szczęścia.
Na przykładzie wiersza Baczyńskiego możemy zbudować, dla celów egzemplifikacyjnych, następujący model teoretyczny: czytelnik po zapoznaniu się z tym dziełem odkrywa, że
najważniejsza w jego życiu jest druga osoba i to właśnie ona daje
mu szczęście. Przykład może i to mało prawdopodobny, ale oddający za to sedno zaproponowanych tu rozróżnień.
Mamy więc dwa sposoby występowania szczęścia w literaturze:
1) immanentny (endogenny, przedstawiający):
• motyw szczęścia,
• szczęście jako temat utworu,
• „szczęśliwe zakończenie”,
• szczęście jako problem filozoficzny poruszany
w dziele.
2) transcendentny (egzogenny, ewokujący):
• ukazanie drogi do szczęścia,
• szczęście jako wartość nadrzędna,
• przekonanie o potrzebie (i możliwości) bycia szczęśliwym.
Oba te sposoby potrzebują jednak być zapośredniczone
w wartościach estetycznych dzieła, które – korzystając z ustaleń
Sawickiego – gotów jestem scharakteryzować jako idiograficzne,
kategorialne i antropologiczne18. Tylko autonomiczny status dzie18
Badacz w żadnym miejscu swojego tekstu nie proponuje takiego rozwiązania,
więc stosuję przyjęte przezeń rozróżnienia wyłącznie dla przykładu.
123
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
ła sztuki, w tym wypadku – dzieła literackiego, może zapewnić
im miejsce w danym tekście.
Szczęście egzogenne, ewokujące niewątpliwie może
wpłynąć na wartość danego utworu w oczach czytelnika. Wartość
ta jest zatem w tych wypadkach ściśle związana z wartościowaniem samego dzieła. Za Ryszardem Handke można mówić tu
o wpisaniu się utworu w horyzont oczekiwań odbiorcyczytelnika, czy – oddając ustalenia badacza – horyzont rozpoznania: „Pozostając przy perspektywie czytelnika można by ów horyzont określić jako zasięg dostępnego odbiorcy przekroczenia horyzontu oczekiwań. (…) Horyzont rozpoznania wyznaczałby najdalszy dystans, na jaki odbiorca na podstawie zachodzącego mimo wszystko i uchwytnego dlań podobieństwa potrafi dostrzegać
różnice w stosunku do uprzednio już poznanego i z jego pomocą
a s y m i l o w a ć p o z n a w c z o t o , c o n o w e [podkreślenie
– J.O.]”19. Choć oczywiście na tej płaszczyźnie nietrudno o przekroczenie cienkiej granicy pomiędzy szczęściem a satysfakcją.
Tego rozróżnienia brakuje chociażby w eseju Normana N. Hollanda: „A book, then, is what is called a self-stimulation system.
We ourselves create the stimulus that gets us to seek a satisfaction. (…) When we read a book, we are like the rat in his cage.
We are simple being mammals”20.To już jednak bardziej problem
filozoficzny niźli teoretycznoliteracki.
Kończąc niniejszy szkic i jednocześnie powracając do jego przewodniej tezy, wyartykułować należy, że przez funkcję
estetyczną realizuje się funkcja poznawcza dzieła literackiego. To
już jednak temat na inne rozpoznania.
19
R. Nycz: Literatura jako trop rzeczywistości. Kraków 2003, s. 32.
„Książka jest systemem samostymulującym. Sami stworzymy bodziec, który
pobudza nas do nas do szukania w niej satysfakcji. (…) Kiedy czytamy książkę,
jesteśmy jak szczur w klatce. Jesteśmy po prostu zwierzętami” – tłum. własne.
N. N. Holland: Literature and Happiness [online:] “PsyArt” [dostęp:
23.03.2015]. World Wide Web: http://www.psyartjournal.com/article/sh
ow/n_holland-literature_and_happiness
20
124
Jakub Osiński – AKSJOLOGICZNY CHARAKTER SZCZĘŚCIA (…)
Bibliografia:
1. Głowiński M.: Komunikacja literacka jako sfera napięć. [w:] Problemy odbioru i odbiorcy. Red. T. Bujnicki, J. Sławiński, Wrocław
1977.
2. Gołaszewska M.: Aksjologia estetyki. [w:] Problematyka aksjologiczna w nauce o literaturze. Red. S. Sawicki, A. Tyszczyk. Lublin
1992.
3. Handke R.: Kategorie horyzontu oczekiwań odbiorcy a wartościowanie dzieł literackich. [w:] Problemy odbioru i odbiorcy. Red.
T. Bujnicki, J. Sławiński, Wrocław 1977.
4. Holland N. N.: Literature and Happiness [online:] “PsyArt”
[dostęp: 23.03.2015]. World Wide Web: http://www.psyartjourna
l.com/article/show/n_holland-literature_and_happiness
5. McMahon D.: Happiness: A history. Boston 2006.
6. Mukařovský J.: Estetyczna funkcja, norma i wartość jako fakty
społeczne. [w:] Idem: Wśród znaków i struktur. Wyb. red i sł.
wstępne J. Sławiński. Warszawa 1970.
7. Nycz R.: Literatura jako trop rzeczywistości. Kraków 2003.
8. Rusnak K.: The problem of happiness in J. Conrad’s ‘Lord Jim’,
N. Hawthorne’s ‘The scarlet lette’rand F. Dostoyevsky’s ‘Crime
and punishment’. „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Rzeszowskiego. Seria Filologiczna” 2002, nr 6.
9. Sawicki S.: Problematyka aksjologiczna w badaniach literackich.
[w:] Problematyka aksjologiczna w nauce o literaturze. Red.
S. Sawicki, A. Tyszczyk. Lublin 1992.
10. Stoff A.: Przemiany funkcji literatury w świecie współczesnym a jej
zobowiązania wobec człowieka. [w:] U progu trzeciego tysiąclecia.
Człowiek – nauka – wiara. Księga pamiątkowa sympozjum naukowego zorganizowanego w Uniwersytecie Warszawskim z okazji
2000-lecia chrześcijaństwa. Red. A. Białecka, J. J. Jadacki. Warszawa 2001.
11. Wartość i sens. Aksjologiczne aspekty teorii interpretacji. Red.
A. Tyszczyk, E. Fiała, R. Zajączkowski. Lublin 2003.
125
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Summary: The article relates to compounds of happiness with the literature, its
purpose is to answer the question: what and why can literature talk about happiness? Different directions in literary studies occupy different positions to the
values contained in the literary work. There is also no consensus as to whether it
is the bearer of aesthetic function. The author starts from the aesthetic function,
which sees the only way to fulfill the value in the literary work to the reflection
on the aesthetic value to propose a theoretical model of happiness in the literature. This model is based on the structural aesthetic by Jan Mukařovský, whose
works are its theoretical foundations. In this connection the two modes for its
practice: evoking and showing, that explains an example of ‘Szczęśliwe drogi’
by K. K. Baczyński. Consideration sends attention to the impact on the valuation
of happiness evoking literary work.
Jakub Osiński - student Międzyobszarowych Indywidualnych
Studiów Humanistyczno-Społecznych, w ramach których realizuje kierunki: filologia polska i filozofia, słuchach kursu „Literatura
i psychoanaliza” w IBL PAN. Uczestnik międzynarodowych
i ogólnopolskich konferencji naukowych, autor kilku publikacji
naukowych i popularnonaukowych (ostatnio w „Polonistyce”
i „Kurierze Galicyjskim”). Stały współpracownik półrocznika
„Inter-. Literatura. Krytyka. Kultura”, sekretarz redakcji Interdyscyplinarnego Czasopisma Humanistycznego „ProLog”. Wiceprzewodniczący Koła Lektury Filologiczno-Filozoficznej przy
Wydziale Filologicznym UMK. Interesuje się teorią i historią
literatury, w szczególności literaturą polską doby romantyzmu
i dwudziestowieczną twórczością emigracyjną. Przygotowuje
pracę dyplomową o romantyzmie z perspektywy estetyki strukturalno-semiologicznej Jana Mukařovský’ego.
❀
126
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
KAMIL M. WIECZOREK
Uniwersytet Śląski w Katowicach
CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA
JEST W OGÓLE MOŻLIWA?
Is felicitous eugenic possible at all?
Słowa kluczowe: eugenika, utopia, natura ludzka,
aborcja, zdrowie i choroba.
„Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat;
idzie jednak o to, aby go zmienić”1.
- Karol Marks.
WSTĘP
Uzmysłowiłem sobie całkiem niedawno, że ilekroć ktoś
przytacza to słynne zdanie Marksa w towarzystwie pozbawionym
jego entuzjastów, powoduje tym samym wśród zgromadzonych
niezbyt miłe uczucie konsternacji. „No bardzo ładnie, proszę ja
ciebie, nam ten Marks świat chciał zmienił” – słychać w odpowiedzi. I nie ma w sumie co się dziwić – romanse filozofów
z władzą (o ile nie pozostawały jedynie na papierze, lecz pretendowały do stania się praktyką) bądź władców z filozofią nie wypadały raczej na korzyść „miłośników mądrości”: że wspomnę
tutaj poza Marksem chociażby przypadki Sokratesa, Platona,
Seneki, More’a, Fryderyka Wielkiego, Katarzyny II, Heideggera
czy Lukácsa2, poza chyba jedynym Markiem Aureliuszem, które1
K. Marks: Tezy o Feuerbachu. [w:] K. Marks, F. Engels: Dzieła. T. 3.
Przeł. S. Filmus. Warszawa 1975, s. 8.
2
Sokratesa, Senekę i Moore’a władze skazały na śmierci. Platon kilkakrotnie
podejmował próbę zrealizowania wizji swojego państwa – bez powodzenia.
Heideggerowi ciągle jeszcze wypomina się jego związki z nazistowską dyktaturą. Lukács co prawda, w przeciwieństwie do co poniektórych działaczy komunistycznych, uniknął śmierci po nieudanej rewolucji na Węgrzech, to jednak pod
127
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
go zalicza się do tzw. pięciu dobrych cesarzy3 i może jeszcze
Tomášem Masarykiem, nazywanym przez rodaków „ojczulkiem”,
który będąc z wykształcenia filozofem, sprawował zarazem najdłużej urząd prezydenta Czechosłowacji. W związku z tym rodzi
się zasadnicze pytanie: czy fakt jednej porażki za drugą (prawdopodobnie szczytem jest tutaj eugeniczna myśl III Rzeszy) powinien dać nam w końcu do zrozumienia, że nie warto już próbować? Może należałoby dać sobie z filozofią polityki spokój? Czy
nie lepiej (bezpieczniej) byłoby szukać szczęścia na drodze filozofii typu epikurejskiego, stoickiego czy sceptycznego, kiedy
zmianie miała ulegać jedynie jednostka a nie całe społeczeństwo
(uniknięto by tym samym wszelkiej maści totalitaryzmów, gdyż
każdy „program naprawczy” ograniczałby się do jednostki chcącej tej konkretnej zmiany i nie narzucał reszcie swojej optyki)?
Cóż, być może… ale nie bylibyśmy ludźmi, gdybyśmy przestali
próbować. A to właśnie ta nasza ludzka właściwość jest jednym
(głównym? jedynym?) z powodów, który prowadzi do rodzenia
się całej masy problemów.
W tym wypadku, jeśli rzeczywiście jesteśmy nieodwołalnie skazani na próbowanie, paradoksalnie martwić może nas już
tylko to, iż wraz z rozwojem nowoczesnych technologii zyskujemy coraz to „lepsze” możliwości zmieniania świata, których to
wyspecjalizowanych narzędzi nasi przodkowie jeszcze nie posiadali. Z jednej strony widzimy pozytywne wpływy tej sytuacji.
Niegdyś poważne, śmiertelne choroby są już dziś dla nas błahostką. Powoli zaczynamy również wdrażać modyfikowaną genetycznie żywność, która jest odporniejsza, produktywniejsza,
smaczniejsza i w ogóle „lepsza”. Choć z drugiej strony „ulepszakoniec życia stał się bardziej krytyczny do reprezentowanej przez siebie opcji.
Z kolei Fryderyk i Katarzyna, owszem, byli władcami znającymi filozofię, to
niemniej zapisali się oni na kartach historii jako krwawi tyrani, którzy raczej nie
dopuszczali do pluralistycznej dysputy filozoficznej.
3
N. Machiavelli: Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu
Liwiusza. Przeł. E. Górczyńska. Warszawa 2009, księga I, rozdział X.
128
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
nie” technik ratujących i podtrzymujących życie oraz rozwój medycyny paliatywnej doprowadziły do sytuacji, w której co prawda
jesteśmy w stanie biologicznie i fizycznie podtrzymywać istnienie
człowieka, to jednak nie zawsze przekłada się to na istnienie sensowne – tj. na istnienie warte życia4. Podobnie modyfikowana
żywność co do swoich „lepszych” skutków pozostaje kwestią
sporną5. W związku z tym trzeba zapytać czy słowo „lepszy”
odnosi się tutaj w rzeczywistości jedynie do efektowności, czy
zarazem do efektywności? Bo o ile subtelność jednej litery może
wydawać się czymś niewartym uwagi, o tyle różnica między tymi
dwoma terminami jest naprawdę znacząca, choć zarazem prosta:
bomba atomowa była bowiem bardzo efektowna, ale nie bardzo
efektywna. Prawdopodobnie intuicyjnie zdanie to brzmi bezsensownie – nic jednak bardziej mylnego. By kwestia ta nabrała sensu, należy rozumieć ją w następujący sposób.
MYŚLENIE EFEKTOWNE A EFEKTYWNE
Dzisiejszy świat jest bardzo efektowny, tzn. „sprawia zadziwiająco dobre wrażenie” (na przykład poprzez dostępność
przeróżnych rodzajów rozrywek, które porażają swoją ilością).
Niestety, częstokroć na samym tym odczuciu się kończy, gdyż
„efektowność” niekoniecznie musi nieść z sobą „efektywność”.
I bynajmniej nie mam na myśli tutaj „efektywności” utylitarnej.
Wprost przeciwnie, to właśnie „efektowność” jest „obliczona na
wywołanie efektu”6. Co prawda „efektywny” można tłumaczyć
4
„Istnieje zatem taki próg cierpienia, który sprawa, że życie przestaje być warte
życia, że z wartości staje się przekleństwem, ciężarem nie do zniesienia”.
B. Fijałkowska: Oblicza niepełnosprawności. [w:] Bioetyka. Red. J. Różyńska
i W. Chańska. Warszawa 2013, s. 186. Por. też: W. Chańska: Rezygnacja z
leczenia podtrzymującego życie; W. Chańska, Z. Żylicz: Etyczne aspekty opieki
paliatywnej; A. Alichowicz: Eutanazja i lekarska pomoc w samobójstwie. [w:]
Ibidem.
5
B. Mepham: Bioetyka. Przeł. E. Bartnik, P. Gloik, J. Klimczyk. Warszawa
2008, s. 247-253.
6
Nowy słownik języka polskiego. Red. E. Sobol. Kraków 2002, hasło: efektowny.
129
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
jako „skuteczny, wydajny, dający pozytywne wyniki” (to rozumienie jest pojmowaniem z gruntu konsumpcjonistycznym), to
jednak termin ten można oddać jeszcze jako coś „istotnego, rzeczywistego”7. A więc nie należy rozumieć „efektywności” jako
czegoś, co „zwraca na siebie uwagę oryginalnością, pięknem”8,
jak to ma w zwyczaju efektowność, ale jako coś, co wykazuje się
rzeczywistym wpływem na naturę człowieka jako takiego, a nie
tylko powierzchowną i efektowną korzyścią partykularnego interesu jednej klasy społecznej („efektowność” nigdy nie dotyczy
całego gatunku ludzkiego, a jedynie pewnej grupy, która jest „obliczona na wywołanie” korzystnego dla siebie efektu, przez co
efektowność jednej grupy częstokroć przeczy efektowności drugiej).
Myślenie efektowne tym się różni od myślenia efektywnego, że pierwsze rozważa jedynie skutki „wrażeniowe”, drugie
natomiast istotnościowe dla człowieka w rzeczy samej. Tak też
bomba atomowa była bardzo efektowna, gdyż zwróciła na siebie
uwagę rządu USA „oryginalnością” i niesłychaną możliwością
eliminacji wrogich jednostek (społeczeństw?). I właśnie z tego
względu, tj. przez to (utylitarnie i partykularnie) „zadziwiająco
dobre wrażenie”, w projekcie Manhattan konsekwencje dla człowieczeństwa zostały pominięte. I to właśnie tej z racji myślenia
efektownego naukowcy pracujący przy tworzeniu broni atomowej
próbowali uciszać swoje sumienia: „Ich tłumaczenie było
w gruncie rzeczy proste: kiedy człowiek dostrzega coś naukowo
atrakcyjnego, to po prostu to robi (…)”9 – liczyło się wrażenie,
nie rzeczywiste skutki. Chociaż trzeba oddać im to, że co do poniektórych refleksja nad efektywnością tego wydarzenia przyszła
dopiero post factum10 (jest to też specyficzny, choć nie zawsze
7
Ibidem.
Ibidem.
9
K. M. Wieczorek: Rozum – zawsze do szczęścia (nie)potrzebny. „ProLog”
2014, nr 2 (2), s. 10.
10
A. L. Mackay: The Harvest of a Quiet Eye. Bristol and London 1997, s. 113.
8
130
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
konieczny rys myślenia efektownego), bowiem „(…) czas na
refleksję (wyrzuty sumienia) przychodzi dopiero wtedy, kiedy
odniosło się sukces”11. Niemniej jednak wtedy, tzn. kiedy myślenie efektowne wyprzedza myślenie efektywne, bywa już zazwyczaj za późno.
PRZENIESIENIE PROCESU MODYFIKOWANIA NA LUDZI
Tym samym istotniejszym zagadnieniem staje się tutaj
fakt, iż po technicznym „ulepszeniu” przedmiotów użytkowych,
pożywienia czy myśli i idei, „następnym krokiem będzie z pewnością zastosowanie podobnych technik (…) wobec ludzi. Manipulacje ludzkimi genami są również zapowiedzią powstania nowego
rodzaju eugeniki wraz z wszelkimi moralnymi konsekwencjami
tego słowa, dadzą one też w końcu możliwość zmiany natury ludzkiej”12. I z tego właśnie względu staje się to problem priorytetowy. To znaczy, o ile prędzej zachodziły jedynie zmiany dla człowieka powierzchowne (tj. nieistotowe), o tyle teraz pojawia się
(czy właściwie już się pojawiła) groźba manipulacji samą naturą
człowieka. Co prawda wszelkiego rodzaju tyrani, czy to motywowani pobudkami utopijno-altruistycznymi, czy to rządni samej
władzy, mogli dawniej zniewalać lud i go gnębić, to jednak nie
mieli oni dostępu do „wnętrza ludzkich serc”. Owszem, trzeba
przyznać, iż wtedy (i dziś) funkcjonowały wszelkiej maści propagandy „piorące mózgi” i zmieniające niezliczone masy w wiernych wyznawców. Tym samym literackie wyobrażenia wymyślnych metod tych procesów jak teleekrany czy Ministerstwo
Prawdy Orwella13, nie powinny śmieszyć, bo nie są one i nie były
nigdy fikcją14. Socrealizm, nowomowa, proreżimowskie środki
11
K. M. Wieczorek: Rozum…, s. 10.
F. Fukuyama: Koniec człowieka: konsekwencje rewolucji biotechnologicznej.
Przeł. B. Pietrzyk. Kraków 2004, s. 104-105.
13
Por. G. Orwell: Rok 1984. Przeł. T. Mirkowicz. Warszawa 2014.
14
Ostatnio głośno zrobiło się o inteligentnych telewizorach sterowanych za
pomocą komend głosowych, bowiem część osób poczuła się zagrożona możli-
12
131
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
przekazu informacji? A w dzisiejszym świecie marketing, mainstreamowe media i produkowanie ad infinitum nie tyle produktów,
lecz samych potrzeb?
Jakkolwiek dotychczas, ilekroć pojawiała się tyrania,
zawsze pozostawały ostatnie bastiony ludzkiego oporu, którym
udawało się, bądź to prowadzić wojnę podjazdową czy podziemną z państwem totalitarnym, bądź to pozostać odpornymi na promocje, przeceny i zniżki. A to dlatego, że nieważne co by im
powiedziano i jakby ich nie przymuszono, i tak by nie uwierzyli,
bowiem posiadali oni pewną niezwykłą umiejętność
– mianowicie umiejętność kierowania się „własnym sumieniem”,
tzn. swoim wewnętrznym wyczuciem. A zatem właśnie tym elementem natury człowieka, który można wytłumić, czasem wręcz
zgasić w pojedynczych jednostkach a nawet szerokich masach, to
jednak jako istotowo przynależnym samej naturze, zupełnie stłumić nie sposób: zawsze gdzieś wewnętrzny głos człowieka da
o sobie znać15. A dopóki tak będzie, o tyle też można być spokojwością inwigilacji przez producentów. A to dlatego, że w celu przetworzenia
tych komend, telewizor musi przesyłać dane do analizy na serwery. Tym sposobem jednak mogą trafić tam również prywatne rozmowy nie będące komendami,
gdyż dopiero po analizie telewizor dowiaduje się co było, a co nie było komendą. U niektórych sytuacja ta obudziła skojarzenia z orwellowskimi teleekranami, które non stop inwigilowały mieszkańców Oceanii. Por. M. Budzeń:
Sterowanie głosem zamiast pilota jest wygodne, ale może być zagrożeniem dla
prywatności [online]. [dostęp: 12.03.2015]. World Wide Web:
http://www.dobreprogramy.pl/Sterowanie-glosem-zamiast-pilota-jest-wygodneale-moze-byc-zagrozeniem-dla-prywatnosci,News,60893.html
Nota bene w mieszkaniach w stolicy Korei Północnej znajdują się radia przekazujące propagandę, które (dokładnie jak teleekrany) można ściszyć, lecz nie
wyłączyć. Por. Walka o schedę po dyktatorze komunistycznej Korei grozi wojną
[online]. [dostęp: 20.03.2015]. World Wide Web: http://www.polskatimes.pl/a
rtykul/296775,walka-o-schede-po-dyktatorze-komunistycznej-korei-grozi-wojn
a,2,id,t,sa.html
15
Tutaj, nie chcąc wchodzić w dyskusję czy sumienie jest dane człowiekowi
przez siłę wyższą, czy powstaje ono na drodze socjalizacji (wartościującej tyranię negatywnie), rozumiem je najogólniej jako „moralna władza oceniania
działań w kategoriach dobra i zła, informująca jednostkę o popełnianiu błędu
moralnego w postaci tzw. wyrzutów sumienia (….)” (Słownik filozofii.
Red. J. Hartmann. Kraków 2004, hasło: sumienie). Mam przez to na myśli tutaj
132
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
nym o człowieka – może nie tyle co o pojedynczych ludzi, ale
o samą jego naturę, gdyż nawet pod butem tyrana człowiek ostatecznie nie będzie mógł upaść. Człowiek bowiem ma naturalne
prawo do autonomii swojego sumienia. Niemniej jednak dzisiejsza technologia prawdopodobnie może stworzyć szerokie pola
możliwości do zmiany tej sytuacji.
Tylko czy to bicie na alarm nie jest aby nieco przesadzone? Przecież w sumie nie wiemy jak rozwinie się technika. Tym
samym wszystkie te współczesne ostrzeżenia (na przykład wspomnianego już Fukuyamy) o grożącym nam niebezpieczeństwie
mogą okazać się tylko zwyczajną histerią, nie mającą żadnego
odzwierciedlenia i pokrycia w twardych faktach. Już Huxley ponad osiemdziesiąt lat temu straszył nas opisem metod „przeznaczania” i „warunkowania” człowieka. Przyjrzyjmy się temu, jak
bardzo (nawet dzisiaj!) surrealistycznie one brzmią: „nasze niemowlęta wybutlowujemy w postaci uspołecznionych istot ludzkich, w postaci alf lub epsilonów, w postaci przyszłych krawców
lub... - Chciał powiedzieć: «przyszłych zarządców świata», ale
powstrzymał się i rzekł: - przyszłych dyrektorów ośrodków rozrodu”16. Nie mając jednak wiedzy o tym, jak rozwinie się technika,
Huxley opisał te procesy „przeznaczania” w prymitywny dla dzisiejszej techniki sposób. I tak na przykład warunkowanie co do
wytrzymałości na upał przebiegało bardzo prosto: zarodek ludzki
zamknięty w specjalnej butli (rozmnażanie odbywało się bowiem
poza naturalnym środowiskiem macicy kobiety) podążał specjalnymi tunelami. Z kolei „tunele gorące występowały na przemian
z chłodnymi. Chłód zestawiano z bodźcami przykrymi, mianowicie
zjawisko „walki z tyranią” z powodu wewnętrznego przekonania (sumienia)
o tym, że dyktatura ta jest zła i należy ją obalić. Co jednak w tej kwestii ważniejsze, to fakt, iż zjawisko to pośród niektórych buntowników, mimo silnej
walki antyrewolucyjnej ze strony establishmentu, jest żywo podtrzymywane,
nawet kosztem swojego życia, gdyż w grę wchodzi tu poczucie walki o „większą sprawę”, której bezpośrednim motywatorem staje się właśnie wewnętrzny
głos sumienia. Sumienia nie dającego się u wszystkich wyciszyć.
16
A. Huxley: Nowy wspaniały świat. Przeł. B. Bogdan. Warszawa 2013, s. 15.
133
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
w postaci twardych promieni Roentgena. Do czasu wybutlowania
embriony nabędą lęku przed chłodem. Przeznacza się je do tropików, do pracy w charakterze górników, włókniarzy sztucznego
jedwabiu i hutników. Później ich umysły zostaną ukształtowane
tak, by potwierdzały osądy ciał”17. Tym samym technika ta „(…)
wyprowadza nas wreszcie (…) z dziedziny niewolniczego jedynie
naśladowania natury i wiedzie ku znacznie bardziej zajmującemu
światu ludzkiej wynalazczości”18.
Jak jednak widać, opis ten tak właściwie się nie ziścił,
przez co może wydawać się jedynie fantasmagorią – „Nowy
wspaniały świat” to przecież tylko fikcyjna utopia/antyutopia/dystopia. Jednakże tak samo jak w wypadku wizji
Orwella, nie można zbagatelizować również tego „ostrzeżenia” –
niejednokrotnie fikcja literacka stawała się już faktem. Jak zauważa Habermas, „wszystko jedno, czy w tych spekulacjach wyrażają się mrzonki czy prognozy, które warto traktować serio,
przesunięte potrzeby eschatologiczne czy nowe odmiany science–
fiction–science – dla mnie są tylko przykładami takiej technicyzacji natury ludzkiej, która wywołuje zmianę etycznej samowiedzy
gatunku. Tej nowej samowiedzy nie da się już zharmonizować z
normatywną samowiedzą osób żyjących autonomicznie i żyjących
odpowiedzialnie. Postępy inżynierii genetycznej – te już dokonane
albo te, których można się realistycznie spodziewać – nie mają aż
takiej siły sprawczej. Ale analogie są nie do zlekceważenia”19.
Znaczy to tyle, że nawet gdyby zmartwienia te okazały się być
„troskami nad wyrost”, to nie można ich zignorować (jak zrobili
to na przykład naukowcy pracujący przy projekcie Manhattan)
dopóty, dopóki istnieje realna szansa ich ziszczenia się – w jakiejkolwiek, nawet delikatnej formie.
17
Ibidem, s. 17-18.
Ibidem, s. 15.
19
J. Habermas: Przyszłość natury ludzkiej. Czy zmierzamy do eugeniki liberalnej? Przeł. M. Łukasiewicz. Warszawa 2003, s. 49.
18
134
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
PREDIAGNOSTYKA A ABORCJA I IVF
I tak też w tym miejscu trzeba wyraźnie podkreślić, iż
rozważenie konsekwencji manipulowania naturą ludzką nie jest
„niepotrzebnym trudem”, gdyż huxleyowski opis rzeczywiście
może się „jedynie wydawać” fantasmagorią – tzn. „jedynie wydawać”, bo tak naprawdę to w dużej mierze przestał nią już być.
Dzisiaj bowiem co prawda nie potrafimy jeszcze samodzielnie
i swobodnie zmieniać treści danych genów zarodka, tak by kreować istoty o pożądanych przez nas właściwościach, to jednak
jesteśmy już w stanie przez diagnostykę prenatalną (dokonywaną
podczas rozwoju wewnątrzmacicznego) wyłapywać różnego rodzaju schorzenia, którymi obarczony jest dany zarodek20. Stwarza
to techniczną możliwość wyeliminowania takiego zarodka ze
względu na nieprzystosowanie do świata (rynku?). Jednakże, o ile
w tym wypadku mowa jeszcze tylko o tzw. eugenice negatywnej
(tj. takiej, która ma na celu tylko eliminację negatywnych cech
z populacji), o tyle przy metodzie IVF (ang. in vitro fertilisation
– zapłodnienie in vitro)21 pojawia się już możliwość eugeniki
pozytywnej, która polega na wyborze cech przez nas pożądanych.
Otóż dzięki diagnostyce preimplantacyjnej (czyli takiej, której
dokonuje się jeszcze przed wszczepieniem zarodków do macicy),
istnieje możliwość już nie tylko przebadania embrionów pod kątem chorób i wybranie najmniej obarczonego zarodka, ale danie
życia temu embrionowi, który obdarzony będzie cechą uznaną
przez nas za przydatną czy ważną (w trakcie ciąży zarodek można
jedynie usunąć, przy IVF wybrać „najlepiej” przystosowany).
Tym samym otwiera nam to drogę do decydowania o tym, kto
powinien, a kto nie powinien żyć, jeszcze zanim ten ktoś na dobre
zacznie swoje życie.
20
J. Różyńska: Etyka i diagnostyka przedurodzeniowa. [w:] Bioetyka… 2013,
s. 345-361.
21
J. Różyńska: Etyka i wspomagana prokreacja. [w:] Ibidem, s. 327-344.
135
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, iż „powinność” tą
będą wyznaczać (już wyznaczają) prywatne (tj. rodzicielskie)
bądź państwowe wartości (tertium non datur – zarodek sam decyzji nie podejmie), którym raczej bliżej do subiektywnych aniżeli
obiektywnych sądów. Nota bene już dziś część zwolenników
nowych metod eugenicznych postuluje, z chwilą kiedy genetyka
dokona na tyle dalekiego postępu, który umożliwiłby swobodne
manipulowanie genami, by to właśnie rodzice, a nie państwo,
sami mogli decydować nie tyle tylko o tym, czy życie przez nich
poczęte (czy to w sposób naturalny, czy dzięki technice) jest warte sprowadzania zarodków na ten świat, lecz by mogli oni wybierać cechy usposobienia, wyglądu czy zdolności dla swoich przyszłych pociech. Mowa w tym wypadku o tzw. „eugenice liberalnej”22.
Problem w tym, że prywatne i państwowe wartościowania
różnią się niekiedy diametralnie. Swego czasu głośno było
o pewnej głuchej parze, która wykorzystała IVF, by mieć pewność urodzenia głuchego dziecka23. Ciężko uniknąć tutaj analogii,
jeśli technika jeszcze trochę się rozwinie, że „w przyszłości będzie można zamawiać ludzi, tak jak zamawia się pizzę”24, kompletując dziecko ze swoich ulubionych dodatków, bądź (co bardziej prawdopodobne) z tych składników, które obecnie będą
najbardziej pożądane na rynku pracy. Zdaniem Habermasa czy
Fukuyamy rodzi to poważne problemy natury moralnej.
Niemniej jednak, używając języka metaforycznego, nie
można „wylewać dziecka z kąpielą” i zupełnie deprecjonować
tego typu medycznych zabiegów. Co prawda wielu nazwałoby je
„zabiegami eugenicznymi rodem z realiów holocaustu”, to jednak
22
J. Habermas: Przyszłość…, s. 69-74.
D. Teather: Lesbian couple have deaf baby by choice. „theguardian” 2002
[online]. [dostęp: 19.03.2015]. World Wide Web: http://www.thegua
rdian.com/world/2002/apr/08/davidteather
24
K. M. Wieczorek: Człowiek projektowany. Część XV – zabawy w Pana Boga.
Chropaczowskie „Wiadomości Parafialne” listopad 2015, nr 188 (388), s. 17.
23
136
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
mocne analogie istnieją tutaj jedynie co do skutków tych zabiegów. Przy intencjach natomiast trzeba być niezwykle ostrożnym.
Te oczywiście będą różne u różnych ludzi, to jednak nie możemy
zrównać ich wszystkich ze sobą po samych tylko rezultatach.
Wynalazek sam z siebie nie jest ani zły, ani dobry – to ręce ludzkie decydują o jego wykorzystaniu. Ilustrując: Nobel naiwnie
wierzył, że odkryty przez niego dynamit, zaprowadzi pokój na
świecie. A to dlatego, iż był przekonany, że ludzie nie odważą się
wykorzystać takiej potęgi do zabijania. Przywołując jednak przykład bomby atomowej, widać jak bardzo się przeliczył co do natury ludzkiej. I tak też dynamit zabił wielu – był zły. Ale przecież
wielu też pomógł: czy to przy budowie dróg, czy przy drążeniu
tuneli w skałach25 – był dobry. Czyżby zatem pojawiała nam się
tutaj dychotomiczna konfuzja? Tak, ale tylko jeśli popatrzeć na
skutki. Otóż jedynie rozważając konsekwencje, można obarczać
przedmiot czy metodę winą. Natomiast kiedy pod uwagę bierze
się intencje, zmuszeni jesteśmy patrzeć na moralność podmiotu,
a nie przedmiotu, który to sam przedmiot jest aksjologicznie obojętny – moralność jest domeną osoby, nie rzeczy. I tak też co
prawda dynamit i tu wysadzał, i tam wysadzał (tzn. skutek był ten
sam), przez co można by za te skutki odpowiedzialnością obarczyć dynamit, to jednak co do intencji dynamit różnił się znacznie: w pierwszym przypadku to ludzie, nie dynamit, chcieli niszczyć i zabijać, w drugim znów ludzie, a nie dynamit, zamierzali
pomagać i budować.
Analogicznie rzecz ujmując: dla niektórych zrozumiałe
bywa dokonywanie aborcji zarodków z wadami letalnymi, czyli
takimi wadami, które doprowadziłby do śmierci zarodka jeszcze
w fazie życia płodowego bądź niedługo po jego narodzinach.
25
Król dynamitu - o Alfredzie Noblu mówiła skandynawistka Anna Marciniakówna. Audycja M. de Latour z cyklu "Biografia dźwiękowa” (11.12.1996),
Polskie Radio [online]. [dostęp: 05.01.2015]. World Wide Web:
http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/986517,Nagroda-Nobla-%E2%
80%93-prestizowy-wyrzut-sumienia-
137
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Parafrazując: „niestety takie mamy życie” – nie wszystkim jesteśmy w stanie pomóc i czasem jedynym wyjściem, by ktoś nam
bliski niepotrzebnie nie cierpiał, jest zabicie tej drugiej osoby.
I tak też w wypadku możliwości wyboru zdrowego zarodka bądź
zarodka z chorobą Herlitza (tzw. pęcherzowe oddzielanie się naskórka typu Herlitza) przy IVF, albo w sytuacji możliwości dokonania aborcji na płodzie z rozpoznaną chorobą tego rodzaju,
wybór „życia” dla pechowego zarodka byłby czymś niezrozumiałym, czymś okrutnym. A to dlatego, że w schorzeniu tym „u noworodków od urodzenia występują liczne pęcherze, które łatwo
pękają, pozostawiając rozległe nadżerki w obrębie całej skóry
i błon śluzowych, również dróg oddechowych. Już wewnątrzmacicznie następuje tworzenie pęcherzy i nadżerek, tak że dziecko
rodzi się z rozległymi ubytkami naskórka. (…) Nigdy nie występuje bliznowacenie, (…). W wieku około 6 miesięcy wokół ust bądź
nosa tworzy się patognomoniczny, niegojący się strup. Zgon następuje w okresie niemowlęcym mimo intensywnej opieki medycznej, stosowania antybiotyków, kortykosteroidów, wyrównania
poziomu elektrolitów. Przyczyną śmierci jest utrata białka surowicy i sepsa”26.
Tym samym brak eugenicznej manipulacji genami (o ile
ziści się ona technicznie w przyszłości) zarodka obarczonego tym
bądź analogicznym schorzeniem, w celu zlikwidowania tego
schorzenia, wydawałby się czymś naprawdę niezrozumiałym
i podłym w stosunku do potencjalności w nim zawartej (potencjalności, którą zahamowałaby letalna choroba). Co prawda Habermas zwraca uwagę na to, że osoba poddana genetycznej modyfikacji znajdzie się w sytuacji, w której będzie miała poczucie
zaprogramowania, swojej nienaturalności (prędzej bowiem człowiek był dziełem natury, do której nie mógł żywić pretensji
26
M. Skoczylas, A. Kordek, B. Łoniewska, R. Maleszka, J. Rudnicki: Problemy
kliniczne u chorych na odmianę Herlitza pęcherzowego oddzielania się naskórka. „Postępy Neonatologii” 2011, 2 (17), s. 54-56.
138
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
z powodu swojej istoty)27, co wpłynie zdaniem Habermasa na
tzw. etyczną samowiedzę gatunku (na poczucie wolności i racjonalności danej jednostki)28, to jednak osobiście wolałbym żyć ze
świadomością „wgrania” w mnie oprogramowania, niż umierać
w bólach i cierpieniach, nie wychodząc nawet poza wiek niemowlęcy. Gdyby bowiem pójść tym torem myślenia, trzeba by zrezygnować z wszelkich lekarstw, operacji i generalnie z całej współczesnej medycyny, gdyż ta jest przecież czymś „nienaturalnym”:
owszem, medycyna nie wpływa dziś jeszcze całkiem swobodnie
na geny, to jednak ingeruje w naszą naturalną cielesność, zmieniając nas w istoty nienaturalne, niekiedy nawet mechaniczne
(cyborgi), na przykład w wypadku wstawienia mechanicznej zastawki serca czy endoprotezy stawu biodrowego. I co prawda
zgodzę się, jak zwrócił na to uwagę Habermas, że różnica między
wstawieniem endoprotezy a genetyczną manipulacją prowadzącą
do likwidacji genu odpowiedzialnego za brak nóg, ma to do siebie, że w pierwszym wypadku decyzję podejmuje autonomiczny
człowiek, w drugim zmusza się człowieka do pewnego działania,
na które być może nie wyraziłby zgody, co godzi w jego wolność,
to jednak ciężko byłoby poczekać na pełnoletniość zarodka
z chorobą Herlitza, by ten mógł wolnie podjąć decyzję o swoim
leczeniu. Podobnie sprawa ma się z wszystkimi zabiegami ratującymi nam życie w okresie niemowlęcym, przeprowadzonymi bez
naszej zgody.
MIĘDZY ZDROWIEM A CHOROBĄ
O ile jednak w wypadku chorób letalnych aborcja czy
manipulowanie genami mogą wydawać się jeszcze moralnie dopuszczalne, o tyle większy problem rodzi się tam, gdzie pytamy
kiedy coś jest, a kiedy coś nie jest chorobą? Granice są tu naprawdę bardzo mało wyraźne i łatwo je zatrzeć: czemu by bo27
28
J. Habermas: Przyszłość…, s. 62-68.
Ibidem, s. 48, 79-80.
139
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
wiem w sumie nie przyjąć, gdybyśmy uznali likwidowanie zarodków z chorobą Herlitza za prawnie i moralnie prawidłowe, że
embriony dotknięte chorobą Downa również można by poddawać
eksterminacji? Albo zarodki, o których wiemy, że urodzą się bez
rąk czy nóg? Albo jeszcze dalej: zarodki o lekkich skłonnościach
depresyjnych i melancholijnych? Albo zarodki z chorobą Huntingtona, które najprawdopodobniej szczęśliwie doczekają się
wnucząt, ale potem będą umierać w męczarniach, ze świadomością straty wszystkiego co dotychczas osiągnęły? Może więc „lepiej” zaoszczędzić im tego całkowicie i nie pozwolić się urodzić?
Brzmi to osobliwie, ale zapędzić się tutaj jest naprawdę zbyt łatwo.
Pozostaje zatem już tylko zapytać o to, w którym miejscu
należałoby się zatrzymać, co przekłada się na to, czy śmierć (brak
narodzin) dla człowieka bez nóg bądź z chorobą Downa byłyby
dla niego aktem wielkiej łaski, czy morderstwem wartościowej
dla niego jego potencjalności? Pierwszą wątpliwością bowiem,
potwierdzoną podobno badaniami, jest spostrzeżenie, że „(…), że
osoby chorujące na choroby przewlekłe oraz osoby niepełnosprawne często uzyskują wyższy wynik w testach HRQOL. Oznacza to, że jakkolwiek zdrowie jest w każdej kulturze jedną z najwyższych wartości, to nie jest cechą niezbędną wysokiej jakości
życia tudzież szczęścia”29. Otóż osoba urodzona bez nóg, bądź
„ułomna” w jakikolwiek inny sposób, może być o wiele bardziej
szczęśliwsza i może osiągnąć o wiele więcej od osoby, którą zaprogramowano zgodnie z wszystkimi „dobrodziejstwami rynku”.
Przykładem jest tu Stephen Hawking (genialny fizyk chorujący
na stwardnienie zanikowe), Jan Mela (niepełnosprawny zdobywca obu biegunów), Oscar Pistorius 30 (niepełnosprawny mistrz
olimpijski), czy Nick Vujicic (cierpiący na zespół tetra-amelia).
29
B. Fijałkowska: Teorie zdrowia i choroby. [w:] Bioetyka… 2013, s. 162.
Przynajmniej do czasu procesu dotyczącego zabójstwa swojej dziewczyny.
Jakkolwiek jednak nie każdy niepełnosprawny, który odniósł sukces, kończy
nieszczęśliwy w więzieniu.
30
140
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
Paradoks ten Saul Smilansky nazywa „szczęściem w nieszczęściu”. Ma on miejsce, kiedy pewne wrodzone czy napotkane
trudności, początkowo przynoszące nam cierpienie, przeradzają
się ostatecznie w wielkie szczęście i sukces, w przeciwieństwie
do nudnego życia ludzi, którzy już na starcie wszystko dostali
i mieli w nim praktycznie z górki31.
Prowadzi nas to do drugiej kwestii, mówiącej o tym, iż
samo pojęcie choroby – mimo że dziś powszechnie używane
i oczywiste, nie jest bynajmniej rzeczą, która nie podlegała, nie
podlega i nie będzie podlegać dyskusji. Pierwszym przykładem
mogą być wspomniani przed chwilą Mela i Pistorius – czy rzeczywiście można nazwać ich „niepełnosprawnymi” i „chorymi”
z chwilą, kiedy osiągnęli więcej niż całe rzesze zdrowych ludzi?
Biologiczno-fizykalny model choroby (brak nóg) jest tylko jednym modelem z wielu. I tak też biorąc pod uwagę model społeczny czy psychiczny, osoby niepełnosprawne wcale nie muszą być
niepełnosprawne, kiedy dzięki medycynie (na przykład poprzez
protezowanie) bądź poprzez ogólnie pogodne usposobienie do
życia, funkcjonują jak każdy inny człowiek, a niekiedy nawet
lepiej32. Innym jeszcze przykładem relatywności choroby jest
spostrzeżenie, że kiedyś pewna grupa ludzi była przekonana
o istnieniu „drapetomanii”, choroby która objawiała się tym, iż
niewolnik decydował się na ucieczkę od swojego pana33. Dziś
jednak nie nazwalibyśmy takiego aktu chorobą, lecz walką
o ludzką godność.
Tym samym trudnością nie jest tu odpowiedź na „tak czy
nie?” (inaczej trzeba by wyrzucić wszystkie tabletki i pigułki, tj.
medycynę, czy w ogóle całą kulturę, gdyż te przeczą naturalności), ale „jak daleko?”. Od razu jednak rodzi się problem odpo31
S. Smilansky: 10 moralnych paradoksów. Przeł. W. Kostrzewski. Kraków
2009, s. 25-40.
32
Por. B. Fijałkowska: Teorie…, s. 153-164.
33
A. Kapusta: Spór o pojęcie choroby psychicznej. [w:] Bioetyka… 2013,
s. 165-166.
141
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
wiedniego kryterium, które pomogłoby rozstrzygać każdy przypadek z osobna. Tym oto sposobem wraca tutaj kwestia poruszona na początku: różnica między myśleniem efektownym a efektywnym. Cały ambaras leży bowiem właśnie w tym, by umieć nie
nastawić się tylko i wyłącznie na efektowność (wrażenie „zdrowego” „społeczeństwa), lecz wziąć pod uwagę również efektywność (realne skutki) dla natury ludzkiej, a także dla pojedynczego
człowieka. Co prawda łatwa wizja zdrowego i doskonałego społeczeństwa może pobudzać wielkie nadzieje i kusić swoim efekciarstwem, to jednak kusi ona aż za bardzo. I właśnie na tę pokusę, której uległo już wielu, w tym także wielu wybitnych filozofów, musimy uważać, by nie odbiła nam się ona czkawką. Tak też
na pytanie czy (przyszła) eugenika genetyczna generuje niesłychane zagrożenie dla człowieka, czy wprost przeciwnie da nam
okazję zbawienia samych siebie, odpowie rozważenie tych działań w dwubiegunowym pryzmacie efektowności-efektywności34.
Jednak by to uczynić, trzeba najpierw zapytać o to, jaki
sens mają te dwie kategorie, tzn. o to, po co właściwie przeprowadzać czynności eugeniczne? Otóż z racji, iż obie te kategorie
zawsze łączą się z działaniem, muszą mieć one swój cel. A to
dlatego, iż działanie dla samego działania nie jest nigdy możliwe
– dla wszelkiej aktywności niezbędna jest nie tylko przyczyna,
ale i cel zewnętrzny poza nim samym. Jak pisał Tomasz z Akwi34
W niemniejszym również stopniu to samo kryterium należałoby postawić
w wypadku ratowania ludzkiego życia i technicznej umiejętności przedłużania
go w nieskończoność. W niektórych bowiem sytuacjach rzeczywiście jedynym
sposobem uśmierzenia bólu jest już tylko zastosowanie letalnej analgezji bądź
sedacji paliatywnej. Jednakże co poniektórzy zgłaszają w tym wypadku wątpliwości natury moralnej, zrównując te procedury z morderstwem. Por. W. Chańska: Rezygnacja z leczenia podtrzymującego życie; W. Chańska, Z. Żylicz:
Etyczne aspekty opieki paliatywnej; A. Alichowicz: Eutanazja i lekarska pomoc
w samobójstwie. [w:] Bioetyka… 2013, s. 251-294. Jednak, o ile trzeba przyznać
rację przeciwnikom eutanazji, że ta z pewnością może spowodować wiele nadużyć, to jednak w pewnej części wypadków bywa ona wybawieniem spod jarzma niesamowitego cierpienia, którego nikt nigdy, nawet największy morderca,
doznawać nie powinien. Jakkolwiek jest to temat na oddzielny artykuł.
142
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
nu, czynienie zła dla samego zła nie jest możliwe – zło zawsze
musi być zorientowane na czyjeś dobro35. Bowiem gdyby byłoby
nam obojętne czy urodzimy się z wadą letalną, bądź czy takie
nieszczęście dotknie nasze potomstwo, najpewniej w ogóle nikt
nigdy nie usłyszałby o procesach eugenicznych czy o medycynie.
Te zawsze mają „ulepszać” człowieka, czy „naprawiać” go, kiedy
się zepsuje. I nawet kiedy eugenika staje się narzędziem w rękach
dyktatora, ma ona na celu pewne, opatrznie rozumiane, ale jednak
dobro, czyli szczęście. Wydawałoby się zatem, że celem genetycznych manipulacji jest przede wszystkim szczęście jednostki
(bądź szczęście społeczeństwa; jakkolwiek droga zawsze wiedzie
poprzez zmianę nie jednostek, lecz jednostki).
Jednak myślenie efektowne byłoby krótkowzrocznym
myśleniem, które opatrznie pojmuje kategorię szczęścia i ją totalizuje (z racji szkicownikowego charakteru artykułu oraz by móc
utrzymać ciągłość myśli, przyjmę tutaj bez dowodu i bez uzasadnienia, pewną optykę szczęścia człowieka, którą jednak szerzej
omawiam w innym miejscu36). Przede wszystkim efektowność
jest nastawiona bezrefleksyjnie na uzyskanie jak najlepszego,
doraźnego efektu, bez rozważania jego konsekwencji, nie tylko
dla innych, ale czasem także i dla siebie, nawet pomimo swej
szkodliwości w dłuższej perspektywie (jest to tzw. hedonizm
bezpośredni). Z racji tego dużą rolę odgrywają tutaj proste przyjemności, szczególnie te w wpisane w paradygmat grupy, do której się przynależy: jedynym celem jest tutaj partykularny interes
35
„Przedmiotem materialnym pożądania może być każdy byt, ale formalnym
tylko byt ujęty jako dobro, a więc jako to, do czego jako do swego ostatecznego
lub pośredniego celu zmierza dane, pożądające jestestwo”. S. Swieżawski:
Wstęp do kwestii 80. [w:] Tomasz z Akwinu: Traktat o człowieku - Summa
teologii 1, 75-89. Przeł. J. Świeżawski. Kęty 2000, s. 349. „Możemy chcieć zła,
ale zawsze w aspekcie dobra; w każdym błędzie czy grzechu zawarte jest pewne
dobro (ontologiczne i metafizyczne), którego szukamy”. J. Maritain: Dziewięć
wykładów o podstawowych pojęciach filozofii moralnej. Przeł. J. Merecki. Lublin 2001, s. 40-41.
36
Por. K. M. Wieczorek: Podstawa dostateczna życia szczęśliwego. T. 1. Siemianowice Śląskie 2015.
143
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
(konsumpcyjny, nie felicytologiczny) jednostki bądź tej grupy, z
której jednostka czerpie zyski, przy równoczesnym niedostrzeganiu reszty ludzi. W życiu takim ponadto pożąda się dramatyczności i zwrotów akcji, ponieważ poza zewnętrzną otoczką „zadziwiająco dobrego wrażenia”, jest ono nudne i puste. Tym samym
życie efektowne jest błędnym kołem, prawdziwym perpetuum
mobile
– napędza samo siebie, gdyż jest powodem nudy, a zarazem próbuje szukać w sobie samym sposobów zabicia tej nudy. Charakterystycznym rysem myślenia efektownego jest ponadto fakt monopolizowania swojego pojmowania niby-szczęścia i totalizowania go w formie narzucania swoich odczuć innym. Następuje tu
bowiem prosta ekstrapolacja własnej podmiotowości: otóż wnioskuje się tutaj z tego, że jeśli coś sprawia przyjemność mi (na
przykład pieniądze, kobiety, matematyka), to przecież wszystkim
innym też powinno (widzi się tu tylko swoje pozytywne „wrażenia” na dane bodźce, a zupełnie pomija rzeczywiste skutki, które
– gdyby tylko wziąć je pod uwagę – wyraźnie ukazałyby nam w
danej sytuacji nieszczęście ludzi innych niż my sami). I tak też
swe społecznie ucieleśnione apogeum efektowność osiąga w państwach totalitarnych, które wywołują w nas olbrzymie „wrażenie” rozmachem, wielkością i potęgą swojej machiny.
Że jednak myślenie efektowne jest błędne, może przekonać nas to, iż z chwilą kiedy w efektowności rozmach traci swój
impet, efektowność nie jest już dłużej w stanie utrzymać swej
wielkości i raz za razem upada (analogicznie dzieje się to na poziomie jednostek). Myślenie efektowne jest bowiem oderwane od
rzeczywistości i koniec końców zawala się zawsze jak domek
z kart, z tym że z większym hukiem (niemniej myślenie to posiada zadziwiająco doskonałą zdolność regeneracji tylko po to, by
ponownie upaść). Tym samym temu sposobowi pojmowania
szczęścia należy przeciwstawić myślenie efektywne. I co prawda,
owszem, oba te rodzaje myślenia przyjmują tę samą definicję
144
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
szczecią, która wyraża się w stwierdzeniu: „A (…) to jest cała
tajemnica szczęścia i cnoty. Lubić to, co się musi robić”37, to
jednak, o ile myślenie efektowne skupia się na słowach „musi
robić (by zabić nudę)”, o tyle myślenie efektywne bierze pod
uwagę wyraz „lubić”. Myślenie efektywne bowiem rozważa rzeczywiste skutki dla natury ludzkiej i wie, że totalitaryzm w wypadku szczęścia nie jest właściwą postawą. Toteż gdyby podjęło
się ono działań eugenicznych, wzięłoby pod uwagę interes danego człowieka i na pewno nie zdecydowałoby się na zeschematyzowanie go jako „kolejną cegiełkę w murze”. W związku z tym
odmówiłoby prawa rodzicielskiej czy konsumpcjonistycznej aksjologii na wybór tych, czy tamtych cech, przydatnych czy ważnych z punktu widzenia rodzica bądź rynku pracy, lecz nie
uwzględniających punktu widzenia dziecka samego. Nastąpiłoby
tu zwrócenie uwagi na dyferentny charakter zjawiska jakim jest
szczęście (to znaczy na fakt, że nie wszyscy muszą kochać pieniądze, karierę bądź dyskoteki). Myślenie efektywne wiedziałoby
ponadto, że zbytnie ułatwienie sobie życia wcale nie przekłada się
na jego lepszą jakość, przez co nie kierowałoby się stronniczym
kryterium „choroby”. Najpewniej jednak myślenie efektywne
wyraziłoby, wspólnie z myśleniem efektownym, zgodę na zmienianie natury ludzkiej. I co prawda w skutkach (tj. w rozumieniu
akceptacji eugeniki) byłoby równe myśleniu efektownemu, to
jednak różniłoby się co do intencji, a tym samym co do rezultatów.
WARUNKI I ŚRODKI ENTELECHIZACYJNE
A to dlatego, że po pierwsze „wszelkie warunkowanie
zmierza do jednej rzeczy: do sprawienia, by ludzie polubili swe
nieuniknione przeznaczenie społeczne”38 (przez co dążenie do
szczęścia jako takie nie może być złe) oraz po drugie, iż nie moż37
38
A. Huxley: Nowy…, s. 18.
Ibidem.
145
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
na traktować człowieka tylko jako zasobnika genetycznego
– natura człowieka składa się jeszcze z wpływu społecznego
i socjalizacyjnego, które wywierają na nim trwały wpływ. A jeśli
pozwala się nam w pewnych granicach „rozgrywać procesem
socjalizacyjnym”, to (wbrew Habermasowi) nie istnieje w rzeczywistości żadna znacząca różnicy między społeczną manipulacją a zmianami zasobnika genetycznego. Do wytłumaczenia tej
kwestii wykorzystam tutaj dwa terminy: pojęcie 1) warunków
entelechizacyjnych i pojęcie 2) środków entelechizacyjnych39.
Zasadnicza treść tych terminów polega na rozróżnieniu (w nomenklaturze Schopenhauera) tego, 1) „czym się jest?” oraz
wspólnie tego, 2) „co, kto posiada?” i „co sobą reprezentuje”40.
Mówiąc o warunkach: jest to „(…) osobowość w najszerszym
sensie słowa. Obejmuje ona zdrowie, siły, urodę, temperament,
charakter moralny, inteligencję i wykształcenie danej osoby”41.
Co się zaś tyczy środków, to są to „(…) własność i posiadanie
w każdym sensie” oraz to, „(…) czym jest człowiek w wyobrażeniu innych ludzi, czyli właściwie jak oni go sobie wyobrażają.
Polega to więc na ich opinii o nim, ta zaś obejmuje honor, pozycje i sławę”42. Tak też cechy charakteru, czyli stan wewnętrznego
posiadania psychicznego, tj. to, jakim się jest (genetyka, usposobienie, temperament) oraz środki – to, co się ma z zewnątrz, czyli
stan zewnętrznego posiadania, tj. to, czego się jest właścicielem
(bogactwo, pozycja, znajomości), składają się na potencjalność
szczęścia. Bowiem warunki te i środki dlatego nazywam entelechijnymi, gdyż to od nich (to kim się jest i to co się ma) zależy
forma przejawu danego człowieka, która albo w pełni się zreali39
Grec. έντελέχεια; entelechia – termin „oznaczający stan pełnego urzeczywistnienia się w rzeczy (substancji) jej istoty”. Słownik filozofii. Red. J. Hartmann.
Kraków 2004, hasło: entelechia.
40
A. Schopenhauer: Aforyzmy o mądrości życia. Przeł. J. Garewicz. Warszawa
1997, s. 27.
41
Ibidem.
42
Ibidem.
146
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
zuje (kiedy warunki i środki współgrają ze sobą), bądź się nie
zrealizuje (gdy między warunkami i środkami zachodzi zgrzyt).
Na przykład kiedy charakter człowieka jest zachłanny a środki ku
temu ma niewielkie, z pewnością należy oczekiwać nieszczęścia.
Ale i kiedy ktoś potrzebuje niewiele i ma skromne warunki (psychiczne), lecz los powierzył mu odpowiedzialne stanowisko
i bogactwo, również nie zazna szczęścia.
I tak od wieków ludzi najczęściej próbowano uszczęśliwiać (i przy okazji władać nad nimi) poprzez zmianę ich środków43 (najpełniej ideę tę wyraził Marks), gdyż warunki mniej
były elastyczne i niezbyt chętnie poddawały się manipulacjom.
Dziś jednak to się powoli zmienia. Lecz przy ciągłej i akceptowalnej zmianie środków, próbuje się równocześnie negować
zmianę warunków (zbiorników genetycznych) i wykazywać jej
niemoralność. Co prawda Habermas starał się wykazać różnicę
między jednym procesem a drugim, zwracając uwagę na to, że
zmiana warunków człowieka w przeciwieństwie do zmiany środków zabiera mu decyzyjną autonomię – wspomnianą wyżej samowiedzę gatunkową – to jednak nie można się na to zgodzić.
Człowiek, który urodził się w slumsach, któremu los poskąpił
środków, jest w takiej samej sytuacji jak człowiek, któremu zaprogramowano geny – obaj nie mogą zmienić swojego położenia
i podjąć autonomicznej decyzji. Bo co prawda w jednym wypadku „skutkiem” (w rozumieniu: przedmiotem obarczonym winą)
jest bieda, w drugim zaś ingerencja techniczna, to jednak prawdziwą przyczyną, tzn. intencją z jaką obaj znaleźli się w tej sytuacji, jest drugi człowiek, który za nich podjął ich decyzję. A to
właśnie podjęcie decyzji za drugiego jest bezpośrednią przyczyną
utraty wolności: i tak w powyższym przykładzie pierwszemu
człowiekowi inny człowiek odebrał wolność genetyczną (warunki), drugiemu zaś wolność materialno-pieniężną (środki) – jak43
A. Huxley: Ostateczna Rewolucja [online]. [dostęp: 19.03.2015]. World Wide
Web: https://www.youtube.com/watch?v=My02NFCwcQo#t=272
147
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
kolwiek obaj są równorzędnie ludźmi nieautonomicznymi 44 .
I o tyle też myślenie efektywne, jeśli podjęłoby się kiedykolwiek
zmieniania środków, nie obawiałoby się zmieniać również warunków. Tutaj bowiem pojawia się pewna radykalność – jeśli
zmieniamy środki, konsekwencją jest zmiana warunków, gdyż
w obu wypadkach zmianie ulega ludzka natura. Toteż albo powinniśmy działać zupełnie, albo w ogóle poniechać jakiekolwiek
aktywności socjalizacyjnej – zabieranie bowiem autonomii
w jednym wypadku i „dawanie” jej w drugim, jest hipokryzją.
ZAKOŃCZENIE
I tu też właśnie powinna ujawnić się zasadnicza różnica
między myśleniem efektownym a efektywnym. Pierwsze rzuci się
zachłannie na możliwość genetycznej manipulacji człowieka
i przyzna nieograniczone prawa rodzicom (sprywatyzowanie firm
eugenicznych przyniesie więcej zysków). Natomiast myślenie
efektywne podejdzie do całej sprawy z wielką rezerwą i ostrożnością: co prawda myślenie to może dopuszczać eugenikę, bowiem
mniej ważne jest jak ktoś powstał, ale to, czy realizuje się on
w swoim życiu, to niemniej jednak nie byłaby to eugenika w ro44
Zawsze co prawda można zauważyć, że w stosunku do biednego istnieje
możliwość zwrócenia mu jego majątku i przywrócenie status quo, w przeciwieństwie do osoby zmanipulowanej genetycznie, której oddanie jej pierwotnego stanu posiadania siebie jest niemożliwe, to jednak: a) przeszłości biednego
(podobnie jak przeszłości „produktu genetycznego”) nie sposób wymazać, przez
co odebranie mu wolności musi odcisnąć na nim trwałe piętno, b) ktoś musiałby
podjąć decyzję o oddaniu majątku, co również nie dawałoby autonomii biednemu, a wprost odwrotnie, determinowałoby go. Przez to najwłaściwszym rozumieniem „autonomii” i „bycia wolnym” jest zdanie: „lubić to, co się musi robić”, z mniejszym jednak naciskiem na „musieć”, co wyraża się w spostrzeżeniu, że wolnym jest ten, kto poznał swoją istotę i czyni wedle niej. W tym rozumieniu wolnym się jest nawet pomimo tego, że istota ta determinuje nas
w zupełności. Jednakże jeśli robię to, co chcę, to jest to właśnie wolnością.
Natomiast widzenie wolności w rozumieniu pytania o to, czy mogę chcieć tego,
co chcę (por. A. Schopenhauer: O wolności ludzkiej woli. Przeł. A. Stögbauer.
Kraków 2006, s. 21), nie jest wolnością felicytologiczną, lecz sartreowską, gdyż
rozważa wolność bez istoty i jej cech, a tylko istota z konkretnymi cechami
może być szczęśliwa.
148
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
zumieniu potocznym – „doskonalenie” i „ulepszanie” wcale nie
zaświadczy nam i nie zagwarantuje szczęścia. Tak też prawdopodobnie, z racji bycia myśleniem efektywnym, myślenie to, nawet
jeśli po szczegółowym rozważaniu kwestii zgodziłoby się na zabiegi eugeniczne, to nomen omen przypomni sobie chwilę przed
rozpoczęciem zbawiania świata jedną z tez Wittgensteina: „zdania moje wnoszą jasność przez to, że kto mnie rozumie, rozpozna
je w końcu jako niedorzeczne; gdy przez nie - po nich - wyjdzie
ponad nie. (Musi niejako odrzucić drabinę, uprzednio po niej się
wspiąwszy). Musi te zdania przezwyciężyć, wtedy ujrzy świat właściwie”45.
Nie chodzi bowiem o to, by tworzyć ludzi-cuda obdarzonych wielką inteligencją, przenikliwością i siłą, w pełni zdrowych
i zawsze radosnych. Te czynniki nie są tak naprawdę istotne:
chcieć bowiem zwiększyć iloraz inteligencji i myśleć, że to pomoże, to tak jakby kupić do komputera lepszy procesor, ale zapomnieć o tym, że komputer to nie tylko hardware, ale także
software. Posiadanie narzędzia bez wskazania na cel, jest zupełnie
pozbawione sensu. Tak też mowa o tym, by z chwilą kiedy natura/los/Bóg poskąpił nam cudu w naszym życiu, abyśmy sami stali
się tym cudem, rozpoznali swoje wewnętrzne powołanie do czegoś lub kogoś, i dążyli z całych sił do realizacji swego celu.
A jeśli przypadkiem los obdarzył nas na samym starcie wielkim
nieszczęściem, dysfunkcją czy niepełnosprawnością, to nie znaczy to bynajmniej, by los nas pokarał. De facto dał nam przewagę
nad innymi: bowiem „the greater the struggle, the more glory the
triumph”46. Bez przeszkód prawdziwa satysfakcja nie jest możliwa. I nie można o tym zapominać przy produkowaniu „nadludzi”.
45
L. Wittgenstein: Tractatus logico-philosophicus. Przeł. B. Wolniewicz. Warszawa 2000, teza 6.54.
46
„Im cięższa jest walka, tym wspanialsze zwycięstwo” – tłum. własne. The
Butterfly Circus [online]. [dostęp: 19.03.2015]. World Wide Web:
https://www.youtube.com/watch?v=0Ie7yCOy2P0
149
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
A to dlatego, iż gdyby taki „nadczłowiek” kiedykolwiek powstał,
najprawdopodobniej nadzwyczajnie zanudziłby się na śmierć.
Bibliografia:
1. Alichowicz A.: Eutanazja i lekarska pomoc w samobójstwie. [w:]
Bioetyka. Red. J. Różyńska i W. Chańska. Warszawa 2013.
2. Budzeń M.: Sterowanie głosem zamiast pilota jest wygodne, ale
może być zagrożeniemdla prywatności [online]. [dostęp:
12.03.2015]. World Wide Web: http://www.dobreprogramy.pl
/Sterowanie-glosem-zamiast-pilota-jest-wygodne-ale-moze-byc-za
grozeniem-dla-prywatnosci,News,60893.html
3. Chańska W., Żylicz Z.: Etyczne aspekty opieki paliatywnej. [w:]
Bioetyka. Red. J. Różyńska i W. Chańska. Warszawa 2013.
4. Chańska W.: Rezygnacja z leczenia podtrzymującego życie. [w:]
Bioetyka. Red. J. Różyńska i W. Chańska. Warszawa 2013.
5. Fijałkowska B.: Oblicza niepełnosprawności. [w:] Bioetyka. Red.
J. Różyńska i W. Chańska. Warszawa 2013
6. Fijałkowska B.: Teorie zdrowia i choroby. [w:] Bioetyka. Red.
J. Różyńska i W. Chańska. Warszawa 2013.
7. Fukuyama F.: Koniec człowieka: konsekwencje rewolucji biotechnologicznej. Przeł. B. Pietrzyk. Kraków 2004.
8. Habermas J.: Przyszłość natury ludzkiej. Czy zmierzamy do eugeniki liberalnej? Przeł. M. Łukasiewicz. Warszawa 2003.
9. Huxley A.: Nowy wspaniały świat. Przeł. B. Bogdan. Warszawa
2013.
10. Huxley A.: Ostateczna Rewolucja [online]. [dostęp: 19.03.2015].
World Wide Web: https://www.youtube.com/watch?v=My02NFC
wcQo#t=272
11. Kapusta A.: Spór o pojęcie choroby psychicznej. [w:] Bioetyka.
Red. J. Różyńska i W. Chańska. Warszawa 2013.
12. Król dynamitu - o Alfredzie Noblu mówiła skandynawistka Anna
Marciniakówna. Audycja M. de Latour z cyklu "Biografia dźwiękowa” (11.12.1996), Polskie Radio [online]. [dostęp: 05.01.2015].
World Wide Web: http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul
/986517,Nagroda-Nobla-%E2%80%93-prestizowy-wyrzut-sumi
enia13. Machiavelli N.: Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem
historii Rzymu Liwiusza. Przeł. E. Górczyńska. Warszawa 2009.
14. Mackay A. L.: The Harvest of a Quiet Eye. Bristol and London
1997.
150
Kamil M. Wieczorek – CZY EUGENIKA FELICYTOLOGICZNA JEST (…)
15. Maritain J.: Dziewięć wykładów o podstawowych pojęciach filozofii moralnej. Przeł. Jarosław Merecki. Lublin 2001.
16. Marks K.: Tezy o Feuerbachu. [w:] K. Marks, F. Engels: Dzieła.
T. 3. Przeł. S. Filmus. Warszawa 1975.
17. Mepham B.: Bioetyka. Przeł. E. Bartnik, P. Gloik, J. Klimczyk.
Warszawa 2008.
18. Nowy słownik języka polskiego. Red. E. Sobol. Kraków 2002.
19. Orwell G.: Rok 1984. Przeł. T. Mirkowicz. Warszawa 2014.
20. Różyńska J.: Etyka i diagnostyka przedurodzeniowa. [w:] Bioetyka. Red. J. Różyńska i W. Chańska. Warszawa 2013.
21. Różyńska J.: Etyka i wspomagana prokreacja. [w:] Bioetyka. Red.
J. Różyńska i W. Chańska. Warszawa 2013.
22. Schopenhauer A.: Aforyzmy o mądrości życia. Przeł. J. Garewicz.
Warszawa 1997.
23. Schopenhauer A.: O wolności ludzkiej woli. Przeł. A. Stögbauer.
Kraków 2006.
24. Skoczylas M., Kordek A., Łoniewska B., Maleszka R., Rudnicki
J.: Problemy kliniczne u chorych na odmianę Herlitza pęcherzowego oddzielania się naskórka. „Postępy Neonatologii” 2011, 2 (17).
25. Słownik filozofii. Red. J. Hartmann. Kraków 2004.
26. Smilansky S.: 10 moralnych paradoksów. Przeł. W. Kostrzewski.
Kraków 2009.
27. Swieżawski S.: Wstęp do kwestii 80. [w:] Tomasz z Akwinu: Traktat o człowieku - Summa teologii 1, 75-89. Przeł. J. Świeżawski.
Kęty 2000.
28. Teather D.: Lesbian couple have deaf baby by choice. „theguardian” 2002 [online]. [dostęp: 19.03.2015]. World Wide Web:
http://www.theguardian.com/world/2002/apr/08/davidteather
29. The Butterfly Circus [online]. [dostęp: 19.03.2015]. World Wide
Web: https://www.youtube.com/watch?v=0Ie7yCOy2P0
30. Walka o schedę po dyktatorze komunistycznej Korei grozi wojną
[online]. [dostęp: 20.03.2015]. World Wide Web: http://www.p
olskatimes.pl/artykul/296775,walka-o-schede-po-dyktatorze-komu
nistycznej-korei-grozi-wojna,2,id,t,sa.html
31. Wieczorek K. M.: Człowiek projektowany. Część XV – zabawy
w Pana Boga. Chropaczowskie „Wiadomości Parafialne” listopad
2015, nr 188 (388).
32. Wieczorek K. M.: Rozum – zawsze do szczęścia (nie)potrzebny.
„ProLog” 2014, nr 2 (2).
33. Wittgenstein L.: Tractatus logico-philosophicus. Przeł. B. Wolniewicz. Warszawa 2000.
151
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Key words: eugenics, an utopia, the human nature, an abortion, health and
disease.
Summary: This article tries to answer the question: is felicitous eugenics and
creating people by genes manipulation a dangerous thing? It is a utopia or it is
a new hope? Habermas and Fukuyama are convinced that it leads us to immoral
changes in the human nature. But this might be pouring the baby out with the
bathwater. In fact medicine for a long time was changing our boundaries of life,
death and that of what is normal or not. To respectively reflect on this issue,
there is a need for appropriate criteria. This is the role of two terms: the glam
thinking and the effective thinking. The first is always focused on a good impression. The second considers the actual effects on the human nature, but not in
the utilitarian way. It takes into account the consequences and responsibility for
any attempts to interfere in the human being. The author gives examples of these
two types of thinking and leads them to consequences for human nature. And if
we want to talk about responsible eugenics, it is the only way to do that.
Kamil M. Wieczorek – miłośnik filozofii Artura Schopenhauera.
Redaktor naczelny oraz inicjator czasopisma Amor Fati; redaktor
chropaczowskich „Wiadomości Parafialnych” – lokalnego
miesięcznika parafii MBR w Świętochłowicach, na łamach
którego ukazują się m.in. jego artykuły teologiczno-filozoficzne;
także redaktor portalu Star Wars Extreme, poświęconego
fantastyce naukowej. Współautor książki Star Wars Antologia
Fanów 2010-2011. Autor artykułów naukowych, popularnonaukowych i publicystycznych. Jego zainteresowania obracają się
w kręgu antropologii filozoficznej, etyki i bioetyki. Kontakt:
[email protected]
❀
152
Annais
ANALIZA MELANCHOLII
ANALIZA MELANCHOLII
Esencja smutku
parzy się
w mojej krwi mocno
niczym
wysokogatunkowa herbata
Moja głowa
odurzona aromatem
ciągnie mnie
w mroczną otchłań
szklanki z teiną
Balansuję na krawędzi
ślizgam się na zabłąkanej kropli
w końcu
wpadam jak mrówka
w depresję
poniżej poziomu samotności
a może powyżej
jej najwyższego poziomu
W gardle śmierci jest duszno
153
Adam Gindera – CO PLATON I ARYSTOTELES MYŚLELI O SZCZĘŚCIU?
ADAM GINDERA
Uniwersytet Śląski w Katowicach
CO PLATON I ARYSTOTELES
MYŚLELI O SZCZĘŚCIU?
What Plato and Aristotle thought about happiness?
Słowa kluczowe: Platon, Arystoteles,
kłótnia, szczęście, polityka.
Wpływy Platona na Arystotelesa są prima facie oczywiste. Przemawia za tym wiele faktów, m.in. wstąpienie Stagiryty
do akademii Platońskiej w roku 367, a więc w wieku osiemnastu
lat. Na intelektualne powiązanie obu filozofów wskazują również
wczesne pisma tego młodszego. Były one pisane w formie dialogów, a kwestie nad którymi skupiał się ten filozof, dotyczyły
problemów sokratejskich. Zwrócił na to uwagę również Eric Voegelin, pisząc: „Eudemos lub o duszy odpowiada platońskiemu
Fedonowi, Gryllus lub o retoryce – Gorgiaszowi, O sprawiedliwości – Państwo, a Sofista, Polityk, Uczta, Meneksenos platońskim dialogom o tych samych tytułach. Protreptyk, jedyne dzieło
pisane prozą, był rozprawą poświęconą życiu filozoficznemu,
dedykowaną Themisonowi, księciu Cypru”1. Jednakże nie trzeba
dokonać wielkiego wysiłku intelektualnego, aby zauważyć, że ten
wpływ nie był jednowymiarowy, a sam Arystoteles nie stał się
zwykłym kontynuatorem pracy swojego nauczyciela. W tym
momencie można by zacytować Fryderyka Nietzschego i stwierdzić, że grecki filozof nie zastosował się do maksymy: „zła to
odpłata nauczycielowi, gdy się zawsze jeno uczniem pozostaje”2.
Już tuż po śmierci Platona, jego uczeń napisał pracę pod tytułem
1
2
E. Voegelin: Arystoteles. Przeł. M. J. Czarnecki. Warszawa 2011, s. 20.
F. Nietzsche: Ecce Homo. Przeł. L. Staff. Kraków 1912, s. 5.
155
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
O filozofii, która była dialogiem wymierzonym przeciwko teorii
idei. Nie należy jednak również sprowadzać tej krytyki do lakonicznych stwierdzeń. Jedno z takich pojawiło się w klasycznej
powieści Thomasa Manna Czarodziejska góra. Jeden z bohaterów
– Lodovico Settembrini – podjął rozmowę z Leonem Naphtą,
byłym Jezuitą. W pewnym momencie, włoski pisarz – Settembrini – stwierdza: „Arystoteles? On realność ogólnych idei przeniósł
na jednostki. Był panteistą”3. Oczywiście, możemy wybaczyć ten
krótki wywód niemieckiemu pisarzowi i jego dyletanctwo zrzucić
na karb braku wykształcenia filozoficznego. Zatem o ile ludziom,
którzy filozofią nie zajmują się na co dzień, a jedynie traktują ją
jako instrument do pochwalenia się własną erudycją, można takie
zachowanie wybaczyć, to jednak od filozofów sensu stricto powinniśmy wymagać większej szczegółowości. Takim filozofem,
niewątpliwie, jest wcześniej wspomniany Eric Voegelin, który
poświęcił niejedną pracę starożytnej filozofii. Innym świetnym
przykładem myśliciela, który potrafi w szczegółowy sposób prześledzić wątek jakiegoś filozofa jest Alasdair Macintyre. W pracy
pod tytułem Krótka historia etyki, nie tylko zreferował treść Etyki
nikomachejskiej Arystotelesa, ale również wytknął jej kilka błędów, uproszczeń, czy pozorności wywodów abstrakcyjnych. Co
jednak ważniejsze dla treści tego tekstu, szkocki filozof potrafił
również zauważyć, że Stagiryta, pod przykrywką obiektywnego
wywodu, wysyłał osobiste wiadomości w kierunku, nieżyjącego
już, Platona. Zacznijmy jednak od samego początku.
Macintyre rozpoczynając rozdział o Arystotelesie, przypomina o innym dziele niż Etyka nikomachejska. Przypominanym
tekstem jest Polityka autorstwa tego samego myśliciela. „Obie te
księgi dotyczą praktycznej nauki o ludzkim szczęściu, w której
3
T. Mann: Czarodziejska góra. Przeł. J. Kramsztyk. Warszawa 1982, s. 386.
156
Adam Gindera – CO PLATON I ARYSTOTELES MYŚLELI O SZCZĘŚCIU?
badamy, czym jest szczęście, w jakich czynnościach się ono zawiera i w jaki sposób można szczęście zdobyć”4.
Oba dzieła jednak różni ważny czynnik, Etyka pyta jedynie o styl życia, który może zapewnić szczęście, a Polityka jest
poszukiwaniem ustroju, który taki styl życia umożliwi. Państwo
jest jednym z ważniejszych punktów spornych pomiędzy nim,
a Platonem. Sam termin „państwo” obejmuje swą treścią większą
ilość desygnatów niż pierwotnie sobie to wyobrażamy. Państwo
w tym rozumieniu – zdaniem Macintyre’a – oznacza również to,
co społeczne. Można też powiedzieć, że „to, co nazywalibyśmy
państwem, czyli polityczną organizacją ludzi na określonym terytorium, jest zdecydowanie wykluczone”5. Mateusz Matyszkowicz
piszący wstęp do tekstu Erica Voegelina, zdecydował się ująć ten
problem w jeszcze bardziej lapidarny sposób: „Polis najlepiej
nazywać wspólnotą polityczną”6. Lecz gdzie tu myśli wymierzone w Platona? Myśl ta znajduje się w kontekście pojawiania się
kolejnych propozycji Arystotelesa definiowania szczęścia, które
od tej pory będziemy – idąc za przykładem greckiego myśliciela
– nazywać eudajmonią. Oprócz szczęścia jako przyjemności,
bogactwa i idei dobra pojawia się rozumienie szczęścia jako doświadczenia czci i honoru. Zdaniem Stagiryty cześć i honor to
efekt uboczny czynu zgodnego z cnotą. Idąc dalej tym tokiem
myślenia, nie trudno jest znaleźć przypadek osoby, która pomimo
tego, że dokonywała cnotliwych czynów, była cierpiąca. Taką
osobą był m.in. Sokrates. „Platon [z cała stanowczością broniąc
swego mistrza – A.G.] w Gorgiaszu i Państwie stwierdza, że lepiej jest cierpieć tortury na kole niż mieć duszę płonącą poczuciem winy z powodu występku”7. Takiemu stanowisku sprzeciwia
się Arystoteles, który nie bierze pod uwagę platońskiego stanowi4
A. Macintyre: Krótka historia etyki. Przeł. A. Chmielewski. Warszawa 2002,
s. 94.
5
E. Voegelin: Arystoteles..., s. 35.
6
Ibidem, s. 13.
7
A. Macintyre: Krótka historia..., s. 98.
157
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
ska stwierdzającego, że etyka powinna mówić nam o tym, jak
znosić życie z chwilą, kiedy sprawiedliwy człowiek zostaje skazany na śmierć, ale pyta o to, jak zbudować społeczeństwo,
w którym takie przypadki nie będą występować.
Inną uwagą Arystotelesa jest próba przedstawienia eudajmonii rozumianej jako idea dobra. Sama teoria idei była krytykowana między innymi w Metafizyce: najważniejszym argumentem wysuniętym przeciwko niej był argument „trzeciego
człowieka”. Jednak nie znalazł on bezpośredniego odzwierciedlenia w Etyce. Niemniej jednak ten fragment nie jest interesujący
w kontekście tego tekstu, gdyż jest wyrażony explicite przez samego autora.
Mniej oczywisty jest wybór kodeksu etycznego. Zdaniem
Macintyre’a wybór ten nie jest efektem osobistych preferencji
filozofa, ale preferencji społecznych Greków, które Arystoteles
uważał jako wzorzec i normę. W rozważaniach tych znajduje się
również sprzeciw wobec barbarzyńców, lecz przede wszystkim
w stosunku do Sokratesa. Stagiryta bowiem „rozważając sprawiedliwość, definiuje ją w taki sposób, że postanowienia państwowe nie mogą być niesprawiedliwe, jeżeli tylko państwo dochodzi do swych postanowień w sposób właściwy, bez pośpiechu
i nadaje im odpowiednią formę”8. Tym samym śmierć samego
Sokratesa, z tego punktu widzenia, wydaje się być wyrazem
sprawiedliwości. Wielce prawdopodobne, że z takim stanowiskiem nie zgodziłby się Platon.
Czy jednak drogi mistrza i ucznia rozeszły się całkowicie? A tym samym czy Arystoteles nie tylko dobrze odpłacił
swemu nauczycielowi, ale również spowodował, że mistrz stracił
w jego oczach? Aby odpowiedzieć na te pytanie, musimy przedstawić, co Arystoteles twierdził na temat samych cnót. Odpowiedzią na pytanie dlaczego człowiek powinien działać zgodnie
8
Ibidem, s. 106.
158
Adam Gindera – CO PLATON I ARYSTOTELES MYŚLELI O SZCZĘŚCIU?
z cnotami duszy, jest ta sama odpowiedź, która pada po zadaniu
pytania, na czym polega szczęście.
Okazuje się, że każdy rodzaj ludzi posiada pewne funkcje, które wykonuje za pomocą pewnej umiejętności. A wykonuje
je dobrze, o ile dobrze wykonuje to, co do niego należy. Przykładem takiego człowieka może być szewc. Owa osoba wykonuje
funkcje szewca, dzięki umiejętności naprawiania butów i wykonuje swój zawód dobrze, jeżeli dobrze naprawia buty. Jest to jednak zbyt wąska grupa ludzi, a pytanie dotyczy każdego. Zatem
musimy się dowiedzieć, czy cały gatunek ludzki posiada taką
funkcje i czy odpowiada jej jakaś umiejętność. Zdaniem Arystotelesa człowiekowi przysługuje umiejętność sprawnego posługiwania się racjonalnością. Racjonalnym zaś zachowaniem jest działanie zgodne z wymogami cnoty. Człowiekowi, który tak postępuje,
towarzyszy przyjemność. Zatem człowiek szczęśliwy to taki,
który działa zgodnie z cnotami duszy. Co jednak oznacza samo
działanie zgodne z cnotami duszy? Jeżeli szczęście polega na
postępowaniu zgodnym z cnotą, jest rzeczą rozumną uznać, że
będzie to postępowanie zgodne z najwyższą cnotą. Ta zaś jest
cnotą tego co w nas najlepsze. Z kolei najlepsze w nas jest rozumowanie spekulatywne. Te zajmuje się niezmiennymi prawdami.
Tym samym traktat, który rozpoczął się od ataku na Platońską
koncepcję Idei Dobra, kończy się zajęciem postawy niezbyt odbiegającej od charakterystycznej dla Platona pogardy dla tego,
co jest jedynie ludzkie”9.
Innym myślicielem, który pokazuje, że Arystoteles nie
wszystkie różnice pomiędzy sobą a Platonem wyraża wprost, jest
wspomniany już kilkukrotnie Eric Voegelin. Ten urodzony
w Niemczech filozof wykazuje, że istotna różnica pomiędzy tymi
dwoma myślicielami znajdowała się w odmiennym rozumieniu
świadomości epoki. O ile „Platon doświadczał siebie jako inicjatora i królewskiego władcę nowego wieku (…)”, to „u Arystotele9
Ibidem, s. 123-124.
159
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
sa doświadczenie uległo obiektywizacji: jest on świadom epoki
i wie, że została ona zainaugurowana przez Platona”10. Przejawia
się to w sposób, w jaki obaj pojmowali czasy, w których się urodzili. „Arystoteles rozważa formalne aspekty problemu cykli
w wyjątkowo obojętny sposób, w porównaniu z pełnym pasji żalem Platona z powoduje losu jego polis”11.
W ten sposób można powiedzieć, że Platon jest filozofem, który nie tylko pojmuje swą rolę jako filozofa, który ma się
zająć jedynie kontemplacją prawdy, ale również ma wielką rolę
do spełnienia. W tekstach Platona przejawia się pewnego rodzaju
mesjanizm: jest on rozgoryczony stanem państwa, w którym żyje
i wie, że jest on właściwym człowiekiem, który może odmienić
ten stan rzeczy. Arystoteles nie ujawnia ambicji politycznych,
a jedynie ze spokojem pokazuje, że Platon bierze udział w pewnym cyklu i ma pewną rolę do spełnienia. Tym samym Arystoteles przybliża do siebie postaci swego mistrza i Zaratustry. Jego
cykl nie obejmuje tylko dziejów greckich, ale również irańskie.
„Zgodnie z irańskim mitem wielkiego cyklu Ormuzd i Aryman
rządzili światem, każdy z nich przez trzy tysiące lat. Po ich alternatywnych rządach następują eony walki pomiędzy dwoma siłami
dobra i zła zakończonej zwycięstwem dobrej zasady”12. Wątek
dobra i zła pojawia się również w kontekście Platona. Filozof ten
był bliższy tradycyjnemu obrazowi świata, który zdaniem Leszka
Kleszcza można określić jako pesymistyczno-optymistyczny.
„Z jednej strony podkreślał znikomość ludzkiego losu i bezsilność
wobec boskich wyroków, z drugiej zaś – zapewniał poczucie bezpieczeństwa, wkomponowując człowieka w porządek wszechświata”13 . Moment w czasie, w którym trwa taki obraz, można,
z punktu widzenia Platona, określić jako dobry. Potem następuje
10
E. Voegelin: Arystoteles..., s. 39.
Ibidem, s. 43.
12
Ibidem, s. 41.
13
L. Kleszcz: Filozofia i utopia. Wrocław 1997, s. 49.
11
160
Adam Gindera – CO PLATON I ARYSTOTELES MYŚLELI O SZCZĘŚCIU?
„proces desakralizacji”14. Proces ten zostaje opisany następująco: „W ciągu zaledwie jednego pokolenia dokonało się przejście
ze świata anonimowej odpowiedzialności, ludzkiej bezsilności
i bezradności wobec wyższych potęg do świata zindywidualizowanego, w którym los ludzki spoczywa w ich własnych rękach”15.
Ten moment można określić jako zły. Taki obraz rzeczywistości mieli przede wszystkim sofiści. Nic więc dziwnego, że
stawali się oni często oponentami w dialogach platońskich.
Oprócz nich, dużą rolę w tym, aby tak określić ten moment, odegrali politycy, którzy „dla Platona (…) byli grabarzami helleńskiej wolności politycznej, dławiąc życie duszy, która mogłaby
odnowić Helladę”16. To właśnie w Platonie Arystoteles widział
człowieka, który miał spowodować zwycięstwo Dobra. Świadomość w przypadku pierwszego z tych filozofów została użyta
w takim razie nieprawidłowo. Nie możemy mówić, gdy wspominamy o Platonie, o świadomości czasów, w których żył. Powinniśmy zatem twierdzić, że Platon był nieświadomy swojego miejsca
w czasie i miejscu. To dopiero Arystoteles był tym, który miał
świadomość własnego i Platona miejsca w rzeczywistości.
Jednak, żaden z obu filozofów nie jest bez skazy. Pomimo tego, że to Platon jest pełen pasji, a jego uczeń z obojętnością
podchodzi do kwestii państwa, to w pismach tego drugiego również przejawiają się wątki dość osobiste. Już wcześniej została
wspomniana kwestia sprawiedliwości i akceptacja Stagiryty dla
kary śmierci dla Sokratesa. Jednak o wiele ważniejszy wydaje się
być spór o kategorię ironii, która dla Sokratesa była bardzo ważną
częścią życia filozoficznego. Twierdzenie o własnej niewiedzy
nie jest niczym innym jak właśnie ironią. Dla Arystotelesa jest to
niedostatek cnoty prawdomówności, a zatem nie jest to działanie
godne człowieka, który mógłby poszczycić się działaniem zgod14
Ibidem, s. 50.
Ibidem, s. 52-53.
16
E. Voegelin: Arystoteles..., s. 46.
15
161
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
nym z naturą ludzką. Ponadto „w każdym momencie, w którym
u Arystotelesa znajdujemy odniesienie do Sokratesa, nie znajdujemy ani krzty Platońskiego szacunku, chociaż widać tam samo
poważanie wobec samego Platona”17.
Jeśli jednak wspomniany został wątek polityczny, powinny zostać również przywołane definicje idealnego społeczeństwa.
Rozumienie tego terminu przez Stagirytę zostało już wspomniane
w kontekście dzieła Polityka. Tematem owej rozprawy jest ustrój,
który umożliwi życie szczęśliwe. Platon za dobre państwo uważa
takie, które jest dobrze zharmonizowane. Ważna jest tutaj również wewnętrzna harmonia, ponieważ „między Platońską utopią
indywidualną a społeczeństwem zachodzi związek, który można
określić dwojako: można uważać ideał osobowy za fragment idealnego społeczeństwa albo idealne społeczeństwa za próbę rozszerzenia ideału osobowego na całe społeczeństwo”18.
W tym momencie możemy jedynie powiedzieć, że zdaniem Platona, to nie państwo jest dla obywateli, a wręcz odwrotnie, to obywatele są dla państwa, a każdy członek społeczeństwa
ma do spełnienia odpowiednią rolę. Dużym nadużyciem wydają
się być starania Poppera, aby włączyć Platona do twórców społeczeństwa zamkniętego, ale możemy również zrozumieć intencje
austriackiego filozofa. Należy być ostrożnym w odczytywaniu
pism greckiego filozofa, bo przy pochopnej interpretacji możemy
dojść do wniosku, że ów myśliciel zezwala na gwałt na społeczeństwie. Dlatego tak ważny jest fundament ontologiczny takiej
koncepcji politycznej. Fundamentem jest Idea Dobra i Idea idealnego społeczeństwa, a to, co możemy wprowadzić na Ziemi jako
odzwierciedlenie tych Idei, będzie partycypacją w nich.
Ponadto Platon nie chce uprawiać propagandy wobec
obywateli greckich. Nie stosuje tanich chwytów retorycznych
wobec nich. Filozof chce, aby mieszkańcy polis byli ludźmi od17
18
A. Macintyre: Krótka historia..., s. 107.
L. Kleszcz: Filozofia..., s. 62.
162
Adam Gindera – CO PLATON I ARYSTOTELES MYŚLELI O SZCZĘŚCIU?
powiednio wychowanymi, ale również wykształconymi. Co
prawda każdy członek takiego państwa podlega temu samemu
prawu, to jednak ludzie ci nie żyją w przekonaniu, że każdy jest
absolutnie równy innym ludziom. Każdy z nich ma świadomość
własnych, specyficznych zdolności, które powinien rozwijać.
Każdy z obywateli, jeżeli tylko wykaże się odpowiednią umiejętnością, może zostać włączony w klasę elit. Tym samym, nie ma
mowy o społeczeństwie kastowym lub zamkniętym. „Przecież
filozofowie nie zawsze płodzą również zdolne dzieci, również
w chacie szewca może urodzić się przyszły «miłośnik mądrości»”19. Takie państwo może się poszczycić nie tylko odpowiednią harmonią i szczęściem poszczególnych jednostek, ale również
mocną elitą. To spośród najlepszych, najmądrzejszych i najzdolniejszych obywateli jest wybierana władza. Jednak, co najważniejsze, ci najlepsi muszą się również wykazać cnotliwością. Na
czele państwa nie może stanąć złoczyńca, który ma na celu jedynie realizację własnych, partykularnych celów. Zdaniem Platona
najlepsze cechy posiadają filozofowie. Ta klasa społeczna spełnia
najważniejsze warunki do tego, aby kierować państwem, ponieważ, jak stwierdza Sokrates w Państwie: „ (…) myśmy nie to mieli na oku zakładając państwo, żeby u nas jakaś jedna grupa była
osobliwie szczęśliwa, tylko żeby szczęśliwe było, ile możności,
całe państwo”20. Grupa społeczna jaką tworzą filozofowie, stanowi tę część państwa, która dostąpiła daru wiedzy o tym, jak
wygląda idealne państwo, które jest odzwierciedleniem zharmonizowanej duszy.
Dla Arystotelesa obywatele nie mają stanowić pewnych
części zharmonizowanego społeczeństwa, ale również ważna jest
dla niego kwestia szczęścia poszczególnych obywateli. Jednak
fakt, że szczęście każdy osiąga w podobny sposób, doprowadza
nas do wniosku, że obaj filozofowie musieli mieć podobne zdanie
19
20
Ibidem, s. 64.
Platon: Państwo. Przeł. W. Witwicki. Kęty 2003, 420 B.
163
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
odnośnie celów indywidualnych osób. Ponadto dla Stagiryty każdy z ludzi to przedstawiciel gatunku zoo politikon. Tak też nikt
z nas, jeżeli angażuje się w sprawy polityczne państwa, nie działa
wbrew naturze, a uczestniczy w kierunku, w którym ona podąża.
Myśliciele ci są przedstawicielami czasów, które inaczej
pojmowały politykę. Obaj filozofowie żyli bowiem w czasach,
gdy sfera polityki była nierozłączna ze sferą moralności, a każdy
kto stawał się częścią władzy, był świadomy stojącego przed nim
zadania. Dlatego tak ważna była kwestia solidarności obywateli.
Naprawa państwa polegała na tym, aby proces dezintegracji odwrócić: „i tutaj chyba tkwi istota Platońskiej recepty na niedomagania polis – na atomizację społeczeństwa, na moralną dezintegrację, na spowodowaną rewolucją sofistyczną desakralizację
obrazu, na bezsilność rozumu wobec antynomii”21.
Pomimo różnic pomiędzy Platonem a Arystotelesem
można znaleźć wiele punktów stycznych. Szczęście, przez każdego z nich, było pojmowane inaczej, ważniejszy jednak jest fakt,
że obaj są przedstawicielami tego samego społeczeństwa greckiego. Mimo znaczącej dychotomii między systemami obu filozofów, można znaleźć w ich myślach wiele kwestii, które są odzwierciedleniem specyficznego myślenia, które było obecne
w owych czasach. Przykładem jest Arystotelesowski etos, który
jest specyficzny dla greckiej arystokracji. Trudno wyprowadzać
stąd wniosek, że filozofie obu tych myślicieli były jedynie ufilozoficznionymi poglądami społeczeństwa. Niemniej jednak nie da
się ukryć, że byli oni przedstawicielami pewnego typu myślenia.
Dowodem na to jest przekonanie, obecne u obu myślicieli, że
kontemplowanie wiecznej i niezmiennej prawdy jest celem każdego człowieka. Szczęście jest obecne, o ile człowiek potrafi
wykorzystać pełnię swych możliwości. Potencjał ten jest realizowany na drodze racjonalnego poznania. To przekonanie jednak
nie jest już dalej udowadniane. Intuicyjnie wyczuwają, że celem
21
L. Kleszcz: Filozofia..., s. 67.
164
Adam Gindera – CO PLATON I ARYSTOTELES MYŚLELI O SZCZĘŚCIU?
każdego z przedstawicieli gatunku ludzkiego jest życie kontemplatywne. Wiedza o rzeczach niezmiennych jest zadaniem każdego z nas. Jednakże poznając Idee, czy nieporuszonego poruszyciela przekraczam to, co ludzkie. Jest to wyraz pogardy wobec
tego, co jedynie ludzkie. Przedmioty, które są charakterystyczne
dla rzeczywistości ludzkiej, to rzeczy przemijające. Aby spełnić
swe zadanie muszę nie tylko posługiwać się odpowiednio swoim
umysłem, ale również, dzięki przyrodzonym umiejętnościom,
przekroczyć własną przemijalność. Paradoksalnie, aby dostąpić
szczęścia w życiu doczesnym zdaniem Platona i Arystotelesa, nie
mogę pozostać na poziomie egzystencji ludzkiej, ale muszę się
wznieść ponad to, co przemijalne. Wtedy zrealizuję zadanie, które
stoi przed każdym z nas, a tym samym osiągnę szczęście w życiu
doczesnym, a także stanę się tym, który miłuje mądrość – filozofem. Będę uczestniczył wtedy zdaniem Platona w jednej z sił,
które porządkują duszę, w Erosie. Pozostałe dwie to Tanatos
i Dike. Pierwsza z nich – Eros – jest erotycznym przybliżaniem
duszy ku Agathon i jej właściwym uporządkowaniem dzięki
uczestnictwu w Idei22.
Wyżej podane przykłady, mam nadzieję, uwidaczniają
w małym zakresie jak Platon wpłynął na swojego ucznia. Wpływ
ten, jak przedstawiłem, nie był jednowymiarowy i nie polegał
jedynie na przejęciu lub odrzuceniu pomysłów mistrza. Inspiracje
filozoficzne, zawarte w dziełach Arystotelesa, przejawiały się
w różnych momentach: w osobistych komunikatach, w dedukcyjnych wnioskowaniach, czy w temperamencie samego filozofa.
Jak więc można było zauważyć oddziaływanie to jest jedynie prima facie oczywiste. Po przyjrzeniu się kilku przykładom, stosunek Stagiryty do Platona jest o wiele bardziej zawiły
i wykracza poza filozoficzne rozważania tego pierwszego. To
jednak przybliża nas tylko do greckich filozofów i pokazuje, że
pod przykrywką wywodów, które są pozbawione emocji kryje się
22
E. Voegelin: Arystoteles..., s. 21.
165
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
autentyczny filozof, któremu nie są obce czysto ludzkie uczucia.
Można ten aspekt również przedstawić za pomocą innego fragmentu pracy Fryderyka Nietzschego: „ze wszystkiego, co czytam,
lubię to tylko, co krwią było pisane. Pisz krwią, a dowiesz się, że
krew jest duchem”23. I pomimo bardzo wyważonego języka, jaki
można napotkać w dziełach Arystotelesa, jesteśmy przekonani, że
duch filozofa greckiego przejawia się w każdym wierszu Etyki
nikomachejskiej, czy Metafizyki.
Bibliografia:
1. Kleszcz L.: Filozofia i utopia. Wrocław 1997.
2. Macintyre A.: Krótka historia etyki. Przeł. A. Chmielewski,
Warszawa 2002.
3. Mann T.: Czarodziejska góra. Przeł. J. Kramsztyk. Warszawa 1982.
4. Nietzsche F.: Ecce Homo. Przeł. L. Staff. Kraków 1912.
5. Nietzsche F.: Tako rzecze Zaratustra. Przeł. W. Berent. Poznań 2006.
6. Platon: Państwo. Przeł. W. Witwicki. Kęty 2003.
7. Voegelin E.: Arystoteles. Przeł. M. J. Czarnecki. Warszawa 2011.
Summary: Plato and Aristotle are Greek philosophers for whom status of their
country was very important. However between them there were big differences
– more and less obvious. Apart from ontological differences, we can note a lot of
ethical and political questions in their pieces of work. In Aristotle, we see argumentative and personal points directed against Plato. Above all, they were the
intellectual elite of Greece, so they did not waste emotions to prove the point.
But they were people and members of society, too. Political ambitions was
nothing new for them, particularly for Plato. So between the lines, in Aristotle,
we can find some mundane arguments. When philosopher from Stagira was
writing about Plato, he was pointing out mistakes Socrates too. Because he
claimed about Socrates mistakes when he explained questions of justice and
irony. But mainly, both of them thought the same about happiness and in spite of
these differences they reached similar conclusions in this issue.
Adam Gindera – studiuje filozofię na Uniwersytecie Śląskim.
Miłośnik filozofii Fryderyka Nietzschego. Ponadto interesuje się
23
F. Nietzsche: Tako rzecze Zaratustra. Przeł. W. Berent. Poznań 2006, s. 35.
166
Adam Gindera – CO PLATON I ARYSTOTELES MYŚLELI O SZCZĘŚCIU?
średniowieczną i XX-wieczną filozofią. Ciekawi się również literaturą – szczególnie twórczością Fiodora Dostojewskiego, Stanisława Lema, czy Michała Choromańskiego. Kontakt: [email protected]
❀
167
VARIA
Ewa Fabiańska-Jelińska – KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE (…)
EWA FABIAŃSKA-JELIŃSKA
Akademia Muzyczna im. J. Paderewskiego w Poznaniu
KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE
TWÓRCZOŚCI
POLSKICH
KOMPOZY-
TOREK
Słowa kluczowe: polskie kompozytorki,
muzyka, nierówność płci, historia muzyki,
biografia.
Polskie kompozytorki – często niedoceniane, ale ambitne
i pracowite – dążą do celu małymi krokami. Samotne
– niejednokrotnie czekają wiele lat, by zrozumiano ich twórczość.
Na co dzień mają wiele obowiązków, łącząc życie rodzinne
i karierę zawodową. Kreatywność? Inwencja? Pomysłowość?
A przede wszystkim radość wynikająca z pracy twórczej! Te cechy odnajdziemy z pewnością u wielu polskich kompozytorek,
takich jak m.in. Grażyna Bacewicz (1909-1969), o której Witold
Lutosławski mówił, iż „widać w niej było urodzonego, rasowego
muzyka, łączącego – podobnie do wielkich mistrzów baroku
– talenty twórcy i odtwórcy w jedną harmonijną całość”1. Na
arenie międzynarodowej niezwykle często prezentowane są utwory Marty Ptaszyńskiej (*1943), która jest także znakomitą perkusistką, widzącą „muzykę w kolorach”. Możemy wyliczać jeszcze
wiele nazwisk uzdolnionych artystek reprezentujących różne pokolenia: Joanna Bruzdowicz (*1943), Grażyna Krzanowska
(*1952), Hanna Kulenty (*1961), Władysława Markiewiczówna
(1900-1982), Bernadetta Matuszczak (*1931), Krystyna Moszu1
Program 4. Puławskiego Festiwalu Muzycznego, 3-10.11.2013 [online].
[dostęp: 10.04.2015]. World Wide Web: http://2013.festiwalwss.pl/festiwa
lwss.pl/grazyna-bacewicz-koncert-na-orkiestre-smyczkowa-1948/index.html
171
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
mańska-Nazar (1924-2008), Grażyna Pstrokońska-Nawratil
(*1947),Elżbieta Sikora (*1943), Jagoda Szmytka (*1982), Maria
Szymanowska (1789-1831), Lidia Zielińska (*1953) czy Agata
Zubel (*1978). Obecnie coraz więcej kobiet zaczyna pasjonować
się i zajmować zawodowo kompozycją, co jeszcze w XIX wieku
było nie do pomyślenia w świecie muzycznym. Co łączy życiorysy i twórczość artystek? Jak wyglądał rozwój ich karier artystycznych? Jakie są kobiety-kompozytorki?
W historii muzyki nie odnajdziemy wielu źródeł, w których opisywane są sylwetki kobiet-kompozytorek czy instrumentalistek. Dopiero pod koniec XX wieku w Stanach Zjednoczonych
powstała książka Michelle Perrot, Moja historia kobiet2, w której
autorka koncentruje się na aspekcie związanym ze świadomym
eliminowaniem kobiet z życia naukowego i artystycznego. Potrzebę opisywania tego problemu dostrzegają nie tylko teoretycy
muzyki, muzykolodzy, ale także kulturoznawcy, socjolodzy czy
psycholodzy. Jeśli zastanowimy się nad nazwiskami kompozytorek reprezentujących różne okresy historyczne, które są najbardziej popularne w Polsce, najczęściej usłyszymy odpowiedź, iż
jest to średniowieczna benedyktynka Hildegarda z Bingen czy
współczesna kompozytorka Grażyna Bacewicz. Rzadko wymienia się nazwiska innych znamienitych kompozytorek. Z czego ten
fakt wynika? Dlaczego hierarchizowano postaci reprezentujące
płeć męską i żeńską na przestrzeni tylu wieków, szczególnie jeśli
chodzi o specjalizację kompozytorską? Warto przytoczyć słowa
Fernanda Braudela, który zajmował się istotą hierarchizacji społecznej: „Powróćmy jednak do preferowanego przez nas słowa
‘hierarchia’. Z samej swojej istoty znajduje ono bez większej
trudności zastosowanie w całej historii społeczeństw gęstego
zaludnienia: żadne z nich nie rozwija się bowiem horyzontalnie,
2
M. Perrot: Moja historia kobiet. Warszawa 2009.
172
Ewa Fabiańska-Jelińska – KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE (…)
na planie równości. Wszystkie one są w oczywisty sposób zhierarchizowane”3.
Powyższy cytat potwierdza przeświadczenie, iż historia
kultury jest niezwykle zróżnicowana i zhierarchizowana. Od wieków zarówno kobiety-kompozytorki, jak i kobiety-dyrygentki
były uznawane za osoby niezdolne, nienadające się do pracy
twórczej, w przeciwieństwie do mężczyzn, którzy mogli być
uosobieniem geniuszu. Co prawda uznawano fakt, iż postać kobiety może stać się inspiracją dla kreatywnego mężczyzny, przez
co sprowadzono rolę kobiety do ‘muzy’, źródła natchnienia. Poza
tym kobiety według wyżej wspomnianej hierarchizacji powinny
przede wszystkim dbać o ognisko domowe i wspierać mężczyznę
jako przywódcę, czyli mogły spełniać tylko i wyłącznie rolę pasywną. Jak wspominał kompozytor Felix Mendelssohn w wypowiedzi dotyczącej twórczości własnej siostry, kompozytorki
i pianistki Fanny Mendelssohn Hensel (1805-1847) twierdził, iż
komponowanie i publikowanie dzieł mogłoby jedynie przeszkodzić jej w wykonywaniu obowiązków domowych. Przeciwstawienie się tej idei nastąpiło dopiero w wieku XX – znakomitym
przykładem jest relacja małżeńska państwa Krzanowskich: Andrzeja i Grażyny, którzy spełniali się w roli „szczęśliwych” kompozytorów, równocześnie budując partnerską relację rodzinną.
Grażyna Krzanowska, urodzona w 1952 roku w Legnicy, jest
znaną polską kompozytorką i pedagogiem pracującym m.in.
w Państwowej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej im. Mieczysława Karłowicza w Katowicach czy w Państwowej Szkole Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Bielsku-Białej. Artystka
została laureatką wielu prestiżowych konkursów kompozytorskich, jak na przykład Konkursu Kompozytorskiego Naczelnej
Redakcji Muzycznej Polskiego Radia i Telewizji (1979) czy IX
3
F. Braudel: Kultura materialna, gospodarka i kapitalizm XV-XVIII wieku. T. 1.
Warszawa 1992, s. 139. Cyt. za: K. Moraczewski: Refleksje o teoretycznych
podstawach historii kultury. „Filo-Sofija” 2011/1, nr 12, s. 243.
173
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Międzynarodowego Konkursu dla Kompozytorek w Mannheim
(1988-89). Poza działalnością kompozytorską organizuje z powodzeniem różne wydarzenia muzyczne, jak na przykład Muzyczne
Spotkania Młodych ALKAGRAN, czyli festiwal poświęcony
pamięci jej męża, Andrzeja Krzanowskiego.
Co ciekawe najlepszym i najbardziej wartościowym
komplementem dla kobiety mogły być słowa, iż „komponuje jak
mężczyzna”, jak mówiono m.in. o utworach Clary Schumann
(1819-1896), niemieckiej kompozytorki i pianistki, żony Roberta
Schumanna. Z kolei w jednej z recenzji po wykonaniu utworu
wybitnej polskiej kompozytorki, Grażyny Bacewicz stwierdzono,
iż na pewno jest mężczyzną i pisze tylko pod pseudonimem artystycznym, ponieważ z pewnością żadna kobieta nie mogłaby
komponować w tak doskonały sposób. O takiej sytuacji wspomina Danuta Gwizdalanka w swojej interesującej książce Muzyka
i płeć4.
Grażyna Bacewicz (1909-1969) reprezentuje nurt najwybitniejszych kobiet-kompozytorek, którym udało się osiągnąć
sukces, wspiąć się na piedestał w świecie rządzonym przez mężczyzn. Co ciekawe poza kształtowaniem i rozwijaniem warsztatu
twórczego Grażyna Bacewicz koncertowała także jako solistkaskrzypaczka, zdobywając m.in. wyróżnienie na I. Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego
w Warszawie (1935). Warto wspomnieć, iż poza regularnymi
studiami, które odbyła w klasie kompozycji Kazimierza Sikorskiego w Konserwatorium Warszawskim, uczyła się także w Paryżu pod kierunkiem Nadii Boulanger, znanej francuskiej kompozytorki i znakomitego pedagoga.
Grażyna Bacewicz była wielokrotnie nagradzana zarówno w kraju, jak i za granicą za swoje kompozycje, otrzymując
nagrody m.in. Towarzystwa Wydawniczego Muzyki Polskiej
(1935), na Konkursie Kompozytorskim im. Fryderyka Chopina
4
D. Gwizdalanka: Muzyka i płeć. Kraków 2001.
174
Ewa Fabiańska-Jelińska – KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE (…)
(1949), Międzynarodowej Trybuny Kompozytorów UNESCO
w Paryżu (1960), Rządu Belgijskiego, a także złoty medal na
Międzynarodowym Konkursie Kompozytorskim w Brukseli
(1965). Jej dorobek kompozytorski jest niezwykle bogaty, ponieważ tworzyła zarówno utwory przeznaczone na instrument solo,
szereg utworów kameralnych, ale także wielkie formy instrumentalne oraz wokalno-instrumentalne: symfonie, koncerty, kantaty,
balety i opery radiowe. O jej wszechstronności świadczy także
fakt, iż poza działalnością kompozytorską, solową, spełniała się
jako pedagog zarówno w klasie kompozycji, jak i skrzypiec
– nauczając w Konserwatorium Muzycznym w Łodzi oraz
PWSM w Warszawie.
Jednak warto wspomnieć, iż już na początku XIX wieku
działała inna polska kompozytorka i jedna z pierwszych pianistek
w historii kultury europejskiej, Maria Szymanowska (1789-1831),
której dorobek kompozytorski obejmuje dwadzieścia utworów
wokalnych i ponad sto instrumentalnych. Są to głównie dzieła
fortepianowe, które wykonywała podczas koncertów m.in. odbywając tournée po Rosji (głównie koncertując w salonach i na estradach Moskwy i Petersburga), podczas którego otrzymała tytuł
Pierwszej fortepianistki Ich Wysokości Carycy Elżbiety Aleksandrówny i Marii Fiedorówny z rąk cara Aleksandra. Warto podkreślić, że jej koncerty odbywały się w wielu słynnych salach koncertowych także w Dreźnie, Lipsku, Weimarze, Paryżu czy Londynie, gdzie miała okazję spotkać się i zaprzyjaźnić z wybitnymi
artystami, takimi jak Johann Wolfgang Goethe czy Gioacchino
Rossini. Z kolei włoski kompozytor Luigi Cherubini zadedykował artystce fantazję fortepianową, a Adam Mickiewicz wiersz
„Do Maryi Szymanowskiej” o następującej treści:
„Na jakimkolwiek świata zabłysnęłaś końcu,
Tobie wieszcze, jak gwebry indyjskiemu słońcu,
Chylą czoła wieńczone w nieśmiertelne liście,
175
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
I arf tysiącem twoje opiewają przyjście.
Zdziwisz się, kiedy nagle z Cherubinów choru,
Wyrwie się jakiś odgłos nieznany i dziki
Pomiędzy tryumfalne pieśni i okrzyki,
Jako wieśniak pośrodku królewskiego dworu;
Ale śmiały i wszystkich roztrącać gotowy,
Pójdzie prosto ku Tobie i z duszą obejmie.
Królowo tonów! Ty go powitasz uprzejmie:
To Twój dawny znajomy – to dźwięk polskiej mowy”5.
Znaną następczynią Marii Szymanowskiej była Władysława Markiewiczówna (1900-1982), znakomita kompozytorka,
pianistka i pedagog. Jej profesorami w różnych specjalnościach
byli m.in. Seweryn Eisenberger, Zdzisław Jachimecki (w Konserwatorium Towarzystwa Muzycznego w Krakowie), Hugo Leichtentritt, oraz Bruno Eisner (w Berlinie). Artystka zajmowała
się czynnie także działalnością koncertową, jednocześnie nauczając w Państwowym Konserwatorium Muzycznym w Katowicach.
Do jej ważnych osiągnięć należy rozwijanie szkoły fortepianowej
dzięki wydaniu zbioru utworów muzycznych Do-re-mi-fa-sol
w Warszawie przez wydawnictwo Czytelnik (1946).
XX wiek stał się przełomowy dla polskich kompozytorek
– wiele z nich zaczęło osiągać sukcesy na konkursach o zasięgu
krajowym i międzynarodowym dzięki swym niebywałym zdolnościom i kreatywności. Jedną z nich jest Elżbieta Sikora (*1943),
laureatka prestiżowych konkursów kompozytorskich organizowanych w Polsce, Niemczech i we Francji. W jej twórczości
istotną rolę pełni poszukiwanie interesujących barw dźwiękowych. Jak wspomina kompozytorka: „Nie wiemy, kiedy powstał
pierwszy dźwięk, dyskutujemy o tym, jak narodziła się muzyka.
5
A. Mickiewicz: Do Maryi Szymanowskiej [online]. [dostęp:10.04.2015]. World
Wide Web: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/mickiewicz-do-maryi-szyma
nowskiej.html
176
Ewa Fabiańska-Jelińska – KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE (…)
A ona jest w śpiewie delfinów, ryku lwa, pisku królików, zawołaniu górala… i także w ryku samochodów (…)”6.
Dla kompozytorek w XX wieku charakterystyczne stało
się łączenie tradycyjnego instrumentarium muzycznego z muzyką
elektroniczną – w takich utworach, jak na przykład Genese czy
On the Line. Drugim filarem jej twórczości jest z pewnością opera (Ariadna, Wyrywacz serc czy Madame Curie) i balet (Blow-up
czy Waste Land). Ważną rolę odgrywa również eksperymentowanie, poszukiwanie elementu novum w muzyce, ale nigdy kosztem rezygnacji z eksponowania ekspresji i emocji. Warto w tym
miejscu zacytować słowa samej kompozytorki: „Powoli odchodziłam od czystego eksperymentowania, zostawiając w moim języku, co było potrzebne do wyrażania emocji czy tej intensywności muzycznej”7. Elżbieta Sikora zdaje sobie sprawę, że muzyka
współczesna jest zawiła w odbiorze dla słuchaczy. Podkreśla
jednak, iż można się nią zainteresować, gdy zacznie się ją dogłębnie analizować: „W muzyce współczesnej nie znajdziemy
pięknych melodii, ale jeżeli się na nią otworzymy, wywoła w nas
szereg innych emocji. Może nas wzburzyć, zszokować, zrelaksować, zbulwersować, a to wszystko może okazać się naprawdę
zachwycające”8.
Sfera emocjonalna w muzyce ma również istotny wpływ
na kształtowanie twórczości kompozytorki pochodzącej z Białegostoku, Hanny Kulenty (*1961). Jej utwory są wykonywane
podczas prestiżowych festiwali muzyki nowej na całym świecie
m.in. Huddersfield Festival, Schleswig-Holstein Musik Festival,
6
W. Nowak: Między emocją a abstrakcją. Wokół twórczości Elżbiety Sikory.
„MEAKULTURA” 2013, [online]. [dostęp: 10.04.2015]. World Wide Web:
http://www.meakultura.pl/publikacje/miedzy-emocja-a-abstrakcja-wokol-tworc
zosci-elzbiety-sikory-728
7
Ibidem.
8
E. Sikora: Muzykę współczesną trzeba poznawać. Rozmowę przeprowadziła
E. Palińska
[online].
[dostęp:
10.04.2015].
World
Wide
Web:
http://kultura.trojmiasto.pl/Elzbieta-Sikora-Muzyke-wspolczesna-trzeba-poznaw
ac-n75640.html
177
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Münchener Biennale, Warszawska Jesień i Musica Polonica Nova
we Wrocławiu. Jest laureatką II nagrody na Europejskim Konkursie Młodych Kompozytorów w Amsterdamie (1985), II nagrody
na Konkursie Młodych Kompozytorów Związku Kompozytorów
Polskich (1987), a także tytułu Kompozytora Roku w Gelderland
(1999). Do jej ważnych osiągnięć należy także koncert monograficzny zorganizowany dzięki wsparciu rozgłośni radiowej Deutschlandfunk w Kolonii (2000) oraz nagroda Międzynarodowej
Rady Muzycznej przy UNESCO (2002). Hanna Kulenty jest na
stałe związana z dwoma krajami, zarówno z Polską, jak i z Holandią. Studiowała w obu państwach – ukończyła warszawską
Państwową Wyższą Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina
w klasie kompozycji Włodzimierza Kotońskiego. Wielokrotnie
uczestniczyła w warsztatach organizowanych w Królewskim
Konserwatorium Muzycznym w Hadze pod kierunkiem Louisa
Andriessena. Początkowo wiele utworów Hanny Kulenty charakteryzowało się ostrością, agresywnością brzmienia, ale obecnie
coraz częściej kompozytorka zwraca się w stronę nurtu minimalistycznego, eksponując melodyczny kształt narracji dźwiękowej.
Istotne w jej kompozycjach jest nieustanne narastanie, budowanie
punktów kulminacyjnych i napięcia emocjonalnego.
Inną kompozytorką, która osiągnęła sukces na arenie
międzynarodowej, jest Joanna Bruzdowicz (*1943). Podobnie jak
Grażyna Bacewicz, jest absolwentką klasy kompozycji Kazimierza Sikorskiego w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej
w Warszawie. Własny warsztat kompozytorski rozwijała pod
okiem Nadii Bouanger, a także Oliviera Messiaena i Pierre’a
Schaeffera. Swoją karierę muzyczną rozpoczynała jako pianistka,
koncertując w Polsce, Austrii czy Belgii. Obok kompozycji ważną rolę w jej życiu zawodowym pełni także zajmowanie się krytyką i publicystyką muzyczną, a jej głównym przedmiotem zainteresowania jest muzyka współczesna, którą propaguje na łamach
wielu rozgłośni radiowych we Francji, Belgii, Niemczech, Ame178
Ewa Fabiańska-Jelińska – KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE (…)
ryce. Mieszkając na stałe we Francji nie zapomina o promowaniu
muzyki polskiej – stworzyła m.in. Międzynarodowy Festiwal
Muzyki w Ceret, założyła także Belgijskie Towarzystwo im. Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego. Z jej inicjatywy powstało w Perpignan CAT. Studios, które zajmuje się produkcją,
dystrybucją filmową i nagrywaniem muzyki filmowej. To wiąże
się z zainteresowaniami artystycznymi Joanny Bruzdowicz, ponieważ niezwykle często tworzy muzykę i scenariusze filmowe.
Za swoje osiągnięcia i działalność na rzecz ojczyzny otrzymała
w 2001 roku Order Odrodzenia Polski „Polonia Resituta”, a w
roku 2013 została uhonorowana Srebrnym Medalem „Zasłużony
Kulturze Gloria Artis”.
Wszechstronna działalność to domena kobietkompozytorek – także Krystyny Moszumańskiej-Nazar (19272008), która prowadziła aktywną działalność pedagogiczną. Była
nie tylko nauczycielem przedmiotów teoretycznych i akompaniatorem w Państwowym Liceum Muzycznym w Warszawie, ale
także prowadziła klasę kompozycji w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie, w której sprawowała funkcję dziekana
Wydziału Kompozycji, Dyrygentury, Teorii Muzyki (1975-1978),
prorektora do spraw studenckich (1978-1981), prorektora do
spraw ogólnych i rozwoju kadry (1981-1987), rektora (19871993). Wielokrotnie zasiadała w jury konkursów kompozytorskich oraz wykładała w uczelniach polskich i zagranicznych. Jako
kompozytorka została utytułowana wieloma nagrodami m.in.
w Konkursie Młodych Związku Kompozytorów Polskich (1954),
Międzynarodowym Konkursie Kompozytorek w Mannheim
(1961), Międzynarodowym Konkursie dla Kompozytorek w Buenos Aires (1962). Do jej najważniejszych osiągnięć należało
pięciokrotne zdobycie Nagrody Ministra Kultury i Sztuki za działalność kulturalną (1971, 1977, 1984, 1987, 1991), a także Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1993).
179
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
Bernadetta Matuszczak (*1931) to kompozytorka zapomniana, której twórczość warto przypominać i na nowo odkrywać. Podobnie jak inne polskie kompozytorki studiowała kompozycję w PWSM w Warszawie początkowo u Tadeusza Szeligowskiego, Kazimierza Sikorskiego oraz Nadii Boulanger w Paryżu
jako stypendystka rządu francuskiego. Jest także absolwentką
specjalności teoria muzyki. Do jej dorobku kompozytorskiego
należą przede wszystkim utwory sceniczne i wokalnoinstrumentalne, które są wykonywane w kraju i za granicą, jak na
przykład na festiwalu Międzynarodowego Towarzystwa Muzyki
Współczesnej (ISCM) (1966), Internationale Maifestspiele
w Wiesbaden (1972) czy Brighton Music Festival (1984). Bernadetta Matuszczak tworzy wiele oryginalnych form i gatunków
muzycznych, jak na przykład opery-oratoria radiowe, za które
kilkakrotnie została uhonorowana nagrodą Prix Italia (1973,
1970-71, 1979).
Obecnie studia i pracę naukowo-artystyczną w akademiach muzycznych w Polsce i za granicą w specjalności kompozycja podejmuje coraz więcej kobiet. Wielu z nich udaje się osiągnąć sukces na arenie międzynarodoweji ogólnopolskiej, jak na
przykład Lidii Zielińskiej, która w 2007 roku otrzymała nagrodę
Związku Kompozytorów Polskich za wybitne i wszechstronne
osiągnięcia kompozytorskie. Poza działalnością kompozytorską
Lidia Zielińska zajmuje się czynnie badaniami nad muzyką najnowszą – głównie elektroakustyczną, eksperymentalną, a także
tradycyjną muzyką japońską i reprezentuje Akademię Muzyczną
im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu. Jej utwory były
prezentowane niemal na całym świecie – w kilkudziesięciu krajach Europu, Azji i obu Ameryk. Kolejnym ważnym ośrodkiem
muzycznym w Polsce, z którego wywodzi się wiele uzdolnionych
kompozytorek, jest Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego
we Wrocławiu. Jednym z zasłużonych pedagogów jest Grażyna
Pstrokońska-Nawratil, która podobnie jak jej poprzedniczka
180
Ewa Fabiańska-Jelińska – KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE (…)
i imienniczka, Grażyna Bacewicz uzyskała nagrodę na Międzynarodowej Trybunie Kompozytorów UNESCO w Paryżu (1979).
Warto spojrzeć także na młodsze pokolenie artystek
– jedna z nich, Agata Zubel to laureatka Paszportu Polityki, Fryderyka czy Koryfeusza Muzyki Polskiej. Artystka jest otwarta na
różnorodne techniki kompozytorskie, przede wszystkim sonoryzm, serializm czy muzykę elektroniczną. Istotne jest łączenie
znakomitego warsztatu kompozytorskiego z praktyką wykonawczą, ponieważ kompozytorka często wykonuje własne utwory
jako wokalistka. Warto w tym miejscu podkreślić, iż wiele
współczesnych polskich kompozytorek zajmowało się lub zajmuje się także czynnie grą na instrumencie, jak na przykład perkusistka – Marta Ptaszyńska.
Agata Zubel to nie jedyna kompozytorka o wielkim talencie twórczym. Równie kreatywną artystką jest Jagoda Szmytka, która w swej twórczości dąży do syntezy różnych sztuk, poprzez próbę zacierania granic pomiędzy muzyką, słowem, obrazem, sztuką wizualną czy ruchem scenicznym.
Niektóre kompozytorki, jak Jagoda Szmytka czy Marta
Ptaszyńska, zdecydowały się na stałe zamieszkać za granicą,
dzięki czemu osiągają karierę na arenie międzynarodowej. Marta
Ptaszyńska jest profesorem kompozycji w University of Chicago
oraz wicedyrektorem American Society for Polish Music.
Podsumowując – dla kobiet-kompozytorek istotne jest łączenie sfery intelektualnej (ratio) ze sferą emocjonalną (emotio)
i równowaga tych dwóch istotnych elementów, która prowadzi do
osiągnięcia satysfakcji, spełnienia. Poszukiwanie nowości w muzyce stanowi ważne miejsce w ich twórczości, ale nie zapominają
o tradycji, szacunku wobec niej i wartości, które niesie ze sobą,
tworząc syntezę między współczesnością a przeszłością. Poza
tym doskonale sprawdzają się nie tylko w roli kompozytorek za
sprawą znakomicie wykształconego warsztatu kompozytorskiego,
ale także realizując się jako regularnie koncertujące wokalistki,
181
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
instrumentalistki, a także wykładowczynie uczelni i szkół muzycznych. Coraz częściej obejmują funkcje kierownicze – Grażyna Bacewicz była na przykład wiceprezesem Związku Kompozytorów Polskich, a Lidia Zielińska dyrektorem Międzynarodowego
Festiwalu Muzyki Współczesnej Poznańska Wiosna Muzyczna.
Kobiety-kompozytorki osiągają coraz więcej sukcesów na arenie
ogólnopolskiej i międzynarodowej w dziedzinie kompozycji.
W uczelniach o profilu muzycznym jest zatrudnianych coraz więcej kobiet-kompozytorek i dyrygentek, które będą z pewnością
z powodzeniem, pasją i wielką radością reprezentować kolejne
pokolenia świata kultury.
Bibliografia:
1. Braudel F.: Kultura materialna, gospodarka i kapitalizm XV-XVIII
wieku. T. 1. Warszawa 1992, s. 139. Cyt. za: K. Moraczewski: Refleksje o teoretycznych podstawach historii kultury. „Filo-Sofija”
2011/1, nr 12.
2. Gwizdalanka D.: Muzyka i płeć. Kraków 2001.
3. Hasła w serwisie o kulturze CULTURE.PL: ‘Grażyna Bacewicz’,
‘Joanna Bruzdowicz’, ‘Hanna Kulenty’, ‘Grażyna Krzanowska’,
‘Władysława Markiewiczówna’, ‘Bernadetta Matuszczak’, ‘Krystyna Moszumańska-Nazar’, ‘Grażyna Pstrokońska-Nawratil’,
‘Marta Ptaszyńska’, ‘Elżbieta Sikora’, ‘Jagoda Szmytka’, ‘Maria
Szymanowska’, ‘Lidia Zielińska’, ‘Agata Zubel’.
4. Mickiewicz
A.:
Do
Maryi
Szymanowskiej
[online].
[dostęp:10.04.2015]. World Wide Web: https://wolnelektury.pl/
katalog/lektura/mickiewicz-do-maryi-szymanowskiej.html
5. Nowak W.: Między emocją a abstrakcją. Wokół twórczości Elżbiety Sikory. „MEAKULTURA” 2013, [online]. [dostęp: 10.04.2015].
World Wide Web: http://www.meakultura.pl/publikacje/miedzyemocja-a-abstrakcja-wokol-tworczosci-elzbiety-sikory-728
6. Perrot M.: Moja historia kobiet. Warszawa 2009.
7. Program 4. Puławskiego Festiwalu Muzycznego, 3-10.11.2013
[online]. [dostęp:10.04.2015]. World Wide Web: http://2013.fe
182
Ewa Fabiańska-Jelińska – KATEGORIA FELICITAS W ŚWIETLE (…)
8.
stiwalwss.pl/festiwalwss.pl/grazyna-bacewicz-koncert-na-orkiestre
-smyczkowa-1948/index.html
Sikora E.: Muzykę współczesną trzeba poznawać. Rozmowę przeprowadziła E. Palińska [online]. [dostęp: 10.04.2015]. World Wide
Web: http://kultura.trojmiasto.pl/Elzbieta-Sikora-Muzyke-wspolcz
esna-trzeba-poznawac-n75640.html
Ewa Fabiańska-Jelińska - kompozytorka i muzykolog. W 2013 roku
ukończyła z wyróżnieniem Akademię Muzyczną im. I. J. Paderewskiego
w Poznaniu w klasie prof. Zbigniewa Kozuba. Od 2014 roku ukończyła
studia podyplomowe z zakresu kompozycji
w Universität für Musik
und darstellende Kunst w Wiedniu pod kierunkiem prof. Reinharda
Kargera. Laureatka programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska”, Stypendium Ministra Nauki
i Szkolnictwa Wyższego za wybitne osiągnięcia dla studentów. Stypendystka Prezydenta Miasta Torunia, Marszałka Województwa KujawskoPomorskiego oraz Miasta Poznania. Jej utwory są wykonywane w kraju
(na przykład Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”, Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej
„Poznańska Wiosna Muzyczna”, Międzynarodowy Festiwal „Muzyka
w Starym Krakowie” czy Międzynarodowy Festiwal Muzyki i Sztuki
Krajów Bałtyckich ‘Probaltica’) oraz za granicą (m.in. w Czechach,
Austrii, Holandii, Luksemburgu, na Słowenii, USA). Jest laureatką
wielu ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów kompozytorskich
m.in. Międzynarodowego Konkursu Kompozytorskiego „Gramodeska”
w Pradze (2011), Ogólnopolskiego Konkursu Kompozytorskiego im.
T. Ochlewskiego, organizowanego przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne (2011) czy Ogólnopolskiego Konkursu Kompozytorskiego KM
Związku Kompozytorów Polskich im. Z. Mycielskiego (2013, 2014). Jej
utwory są wydawane przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne oraz Norsk
Musikforlag z Norwegii. Kompozycje Ewy Fabiańskiej-Jelińskiej były
wykonywane przez Orkiestrę Filharmonii Poznańskiej im. T. Szeligowskiego, Orkiestrę Kameralną Polskiego Radia ‘AMADEUS’, zespoły
muzyki współczesnej ‘Sepia Ensemble’, ‘Prague Modern’ czy ‘NeoQuartet’. W sezonie artystycznym 2014/2015 Ewa Fabiańska-Jelińska
została ‘Kompozytorem-rezydentem’ orkiestry smyczkowej Baltic Neo183
Amor Fati
MARZEC 1(1)/2015 – FELICYTOLOGIA
polis Orchestra (program organizowany przez Instytut Muzyki i Tańca).
Ewa Fabiańska-Jelińska jest wykładowcą w Akademii Muzycznej im.
I. J. Paderewskiego w Poznaniu.
❀
184

Podobne dokumenty