Dr Krzysztof Wojciechowski

Transkrypt

Dr Krzysztof Wojciechowski
Dr Krzysztof Wojciechowski
Collegium Polonicum
Wspólna placówka Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą i Uniwersytetu
Adama Mickiewicza w Poznaniu
WYSTĄPIENIE NA FORUM WALNEGO ZGROMADZENIA CZŁONKÓW
PARLAMENTU HANZEATYCKIEGO, PROJEKT BSME, WILNO 09.11.2007
Tezy:
1) Parlament Hanzeatycki, a w szczególności projekt BSME, są przykładami
współpracy w duchu zjednoczonej Europy, lecz współpracy między bardzo
różnymi partnerami. Są między nimi kraje, jak choćby Finlandia, które
sytuowane są na czele światowych list rankingowych jeśli chodzi o dochód
narodowy per capita (40196 USD, miejsce 11 w roku 20061), uczciwość w
prowadzeniu spraw publicznych i biznesu (miejsce 1 ex aequo z Nową
Zelandią i Danią w rankingu Transparency International2 ) oraz poziom
edukacji - miejsca 2 (matematyka), 2 (rozwiązywanie problemów), 1 (czytanie
ze zrozumieniem) i 1 (nauki przyrodnicze) na listach rankingowych badań
PISA w roku 20033. Dla porównania Polska zajmuje miejsce 49 jeśli chodzi o
dochód narodowy, który jest o 78 % niższy od fińskiego, miejsce 61 (ex aequo
z Kubą i Tunezją) na liście Transparency International oraz miejsce 24
(matematyka), 25 (rozwiązywanie problemów), 16 (czytanie ze zrozumieniem),
19 (nauki przyrodnicze) w rankingu PISA 2003 dla krajów OECD. Wymieniam
Polskę, bo jestem Polakiem, a przecież są w rejonie Morza Bałtyckiego kraje,
które mają wskaźniki jeszcze znacznie niższe niż Polska.
1
International Monetary Fund (2007): World Economic and Financial Surveys. World Economic
Outlook Database.April 2007 Edition. http://imf.org/external/pubs/ft/weo/2007/01/data/index.aspx
2
Transparency International (2007): Corruption Perceptions Index 2007.
http://www.transparency.org/policy_research/surveys_indices/cpi/2007
3
Federowicz, M. (2004): Badanie PISA i jego rezultaty.
http://www.ifispan.waw.pl/files/gfx/PISA/praca.pdf
1
2) Przedsięwzięcie „Parlament Hanzeatycki” jest zatem przedsięwzięciem, w
którym bardzo blisko i bardzo efektywnie współpracować mają bardzo różne
kraje. Jest to sytuacja bardzo symptomatyczna dla współczesnego świata,
świata tzw. globalizacji gdzie procesy kulturowe i technologiczne sprawiają, iż
w interakcję wchodzą kraje, które jeszcze 20-30 lat temu nie miały ze sobą
żadnego związku.
3) Co może różnić ludzi, którzy chcą współpracować, a zakorzenieni są w
odmiennych rzeczywistościach społecznych? Różnią ich:
•
kultura
•
rozumienie reguł gry
•
różnica potencjału, jakim dysponują
4) Kultura wyznacza odmienną tożsamość, odmienne sposoby zachowania w
sytuacjach problemowych i odmienne sposoby kreowania indywidualnego i
zbiorowego poczucia wartości własnej.
Odmienna tożsamość nie musi być czynnikiem hamującym współpracę typu
BSME, chyba że tożsamość jednego społeczeństwa kształtuje się w opozycji
do tożsamości drugiego. W rejonie Morza Bałtyckiego jest to przypadek raczej
rzadki. Tradycyjne, zewnętrzne różnice kulturowe (język, obyczaje itp.) dają
się po prostu poznać i zrozumieć, tak jak poznaje się nowe obszary wiedzy,
technologii czy przestrzeni geograficznej.
Bardziej skomplikowana sytuacja zachodzi, gdy kultury zalecają odmienne
zachowania
w
sytuacjach
problemowych.
Przykład
z
działki polsko-
niemieckiej: w kulturze polskiej konflikt rozumiany jako starcie interesów lub
postaw uważany jest za coś złego i usuwany poza obręb pierwszego planu
współpracy, dla Niemców zaś konflikt jest czymś pozytywnym, uznawanym
intuicyjnie za zasadniczy element rozwoju i sytuowany jest w samym centrum
pierwszego planu działania (przykład). Owa różnica ma kolosalny wpływ na
przebieg negocjacji, trwałość współpracy i długofalowe związki między
partnerami.
Również odmienne kulturowo są sposoby komunikowania. To, czy ciężar
komunikacji spoczywa na tekstach pisanych czy kontaktach osobistych, na
wiadomościach formułowanych wprost, czy w sposób zawoalowany, nie ma
2
znaczenia w obrębie danej kultury, lecz na styku kultur prowadzi bardzo
często do dramatycznych sytuacji (przykłady polsko-niemieckie).
Receptą na owe różnice jest „trening interkulturowy”, czyli zapoznanie się ze
standardami kultury partnera oraz ich konkretnym znaczeniem.
5) W wypadku odmiennych reguł gry sprawa staje się bardziej poważna. Reguły
gry wiążą się z pojęciem uczciwości, to zaś uwikłane jest w bardzo silne oceny
moralne. Zetknięcie przedstawiciela kultury legalistycznej (przekonanego, iż
dozwolone jest tylko to, co sformułowane jest explicite w istniejącym prawie) z
przedstawicielem kultury fair-play (przekonanym, że dozwolone jest wszystko
co prawnie nie jest zabronione i co opiera się na zasadzie wzajemności) może
wywołać wrażenie w tym pierwszym, iż ten drugi jest nieuczciwy (przykład
Niemcy-Holandia).
6) Jeszcze większym utrudnieniem dla współpracy jest różnica potencjałów. Gdy
o partnerze A panuje opinia, iż „ma pieniądze”, partner B wykazuje tendencję
do takiego widzenia współpracy, które z góry zakłada, iż B z pieniędzy
partnera A skorzysta. A natomiast jest przekonany, iż B sfinansuje swoją
część sam. Jeszcze poważniejszym aspektem jest efekt „równi pochyłej”,
który oznacza, iż pomysły, technologie oraz rozwiązania, szczególnie
innowacyjne, spływają stosunkowo łatwo z krajów o wysokim dochodzie do
krajów o niższym dochodzie, natomiast
w kierunku odwrotnym ruch jest
bardzo utrudniony, o ile w ogóle możliwy. Ma to poważne znaczenie w
realizacji zasady „uczmy się od siebie nawzajem”.
Również
ludzie
wykazują
tendencję
do
brania
udziału
w
„ruchu
jednokierunkowym”. Bardzo chętnie podążają „pod górę” równi pochyłej, czyli
przemieszczają się z krajów o niższym dochodzie ku krajom o wyższym
dochodzie, niż w kierunku odwrotnym. Sprawia to np., że wspólne studiowanie
w którymś z uboższych krajów regionu bałtyckiego studentów pochodzących
ze wszystkich krajów może spotkać się z brakiem zainteresowania ze strony
studentów z najbogatszych krajów regionu.
7) Najpoważniejszy problem wiąże się jednak z trzecią funkcją kultury,
mianowicie: poczuciem wartości własnej. Kultury regulują je i dla zbiorowości i
dla poszczególnych grup starając się zapewnić jego optymalny poziom. Dla
współpracy międzynarodowej da się sformułować w tej materii dwie tezy:
3
• Im
wyższy
poziom
sumaryczny
poczucia
wartości
własnej
u
kontrahentów, tym większa gotowość do współpracy.
• Im
bardziej
wyrównane
poziomy
poczucia
wartości
własnej
(„współpraca jak równy z równym”, „die Zusammenarbeit auf derselben
Augenhöhe”), tym większa gotowość do współpracy.
Oba czynniki są bardzo zakłócane przez naturę układów społecznoekonomiczno-historycznych w rejonie Morza Bałtyckiego.
(TABELĘ PORÓWNANIA WSKAŹNIKÓW SYMPATII)
Jak widzimy, poziom wyjściowy dla współpracy tylko w deklaracjach jest
równy. W podświadomości i indywidualnej i zbiorowej przystępujemy do niej z bardzo
różnym „aksjologicznym bagażem”.
Jak zaradzić temu problemowi?
Wydaje się, że właśnie na poziomie indywidualnego i zespołowego poczucia
wartości własnej leży klucz do rozwiązania wielu powyższych problemów.
1) W sytuacji nierównego poziomu poczucia wartości jednym z motywów,
jakiego doznaje kontrahent o niższym poziomie jest niechęć do podjęcia
współpracy, ponieważ ta mogłaby ujawnić jego dalsze deficyty (ubóstwo,
nie nadążanie za trendami cywilizacyjnymi, brak samodzielności itp.). Może
to powodować albo unikanie współpracy w ogóle, albo grę na zwłokę, w
nadziei że partner się zniechęci i będzie można wyjść z całego problemu „z
twarzą”. Oczywiście w każdym człowieku współistnieją sprzeczne motywy i
motyw ten może być równoważony ciekawością, chęcią skorzystania z
oferty lub chęcią zysku w tej lub innej postaci.
2) Pokonanie wewnętrznego oporu nie oznacza jednak końca problemów. W
drugiej fazie, w fazie kontaktów inicjujących, często dochodzi do prób
zawyżenia własnej pozycji (np. pod hasłem „u nas takie rzeczy, jak
proponujecie, robi się już od dawna”).
3) Sama współpraca, nawet jeśli zostaje zainicjowana i rozkręcona, może
mieć postać demotywującą dla słabszego partnera, ponieważ doznaje on
stałych „upokorzeń” ze strony partnera silniejszego (przykład Ossi-Wessi w
Niemczech).
4
4) Kompleks niższości często powoduje nieufność względem silniejszego
kontrahenta i przypisywanie mu możliwie jak najniższych motywów
(„dlaczego właściwie zależy mu na tej współpracy? Pewnie pod szyldem
naszej współpracy zdobywa skądeś olbrzymie pieniądze, a nam rzuca
nędzne ochłapy”).
5) Z kolei przekonanie o własnej wyższości powoduje zamknięcie na partnera
i wypełnienie całego przewidywanego przebiegu zdarzeń własnymi
wyobrażeniami. Stawia to partnera w sytuacji konieczności albo pełnej
akceptacji gotowego planu (powoduje to z reguły spadek poczucia wartości
własnej, człowiek czuje się zdegradowany do roli wykonawcy) albo
całkowitego opowiedzenia się przeciw owym planom i wyobrażeniom
(ratuje to „godność”, lecz paraliżuje całą współpracę). (Przykład:
Kaczyńscy i Europa).
Wszystkie te zjawiska mają status zjawisk niemalże koniecznych, przynajmniej
w
takim
sensie
w
jakim
konieczność
można
przypisać
procesom
psychologicznym i społecznym. Oznacza to, że jeśli one zajdą, to nie ma w
nich „winnych”, bowiem wszystkie strony mogą zdawać sobie sprawę z
konsekwencji sytuacji, w jaką się zaangażowały. Co zatem można zrobić z tym
poważnym problemem?
1) Należy sobie uświadomić, iż zjawisko poczucia wartości własnej nie jest
zjawiskiem z bliżej nieokreślonej sfery ducha, a jest regulowane przez
prosty mechanizm.
2) Działanie tego mechanizmu opisuje metafora naczyń połączonych. W
naczyniach połączonych poziom cieczy zawsze dąży do wyrównania, ale
jeśli w jednym z nich zostanie podniesiony, to w drugim się obniży, jeśli zaś
zostaje obniżony, to w drugim się podniesie.
3) Korzenie tego zjawiska tkwią w ewolucji człowieka, który jest istotą stadną.
Stado posiada zawsze strukturę hierarchiczną i poszczególne osobniki z
jednej strony walczą o jak najwyższą pozycję, a z drugiej muszą ją
bezustannie monitorować czyli kontrolować, bowiem od tejże pozycji
zależą szanse życiowe osobnika. Ponieważ zasoby są ograniczone,
5
poprawienie pozycji przez jednego osobnika powoduje pogorszenie pozycji
u innego. Tak więc naczynia połączone biorą się ze zmysłu monitoringu
naszej pozycji, a co za tym idzie szans naszego przetrwania i rozwoju.
4) Mechanizmem naczyń połączonych poczucia wartości własnej można
nauczyć się sterować niemal tak sprawnie jak naczyniami połączonymi w
wypadku rzeczywistych cieczy. I faktycznie, posługujemy się nim od
momentu kiedy wstajemy z łóżka do momentu kiedy wieczorem gasimy
światło.
5) Najprostszy mechanizm, który mają opanowany niemal wszyscy, to
obniżanie poczucia wartości partnera w celu podniesienia własnego lub –
co na jedno wychodzi – bezpośredniego podnoszenia własnego przy
jednoczesnym obniżeniu poczucia wartości własnej u kontrahenta. Wadą
tej gry jest fakt, iż nie prowadzi ona nigdy do wyrównania poziomów, lecz
co najwyżej „huśtawka” trwa dotąd, aż partnerzy ulegną wyczerpaniu.
6) Bardzo łatwo jest przerwać ową sekwencję, a to dzięki uruchomieniu
innego mechanizmu. Obniżenie poczucia wartości własnej po naszej
stronie (nawet nieznaczne) powoduje natychmiast przyrost poczucia
wartości po stronie kontrahenta (naczynia połączone!) i z niemal żelazną
konsekwencją odwzajemnienie naszego gestu podobnym z jego strony.
Kultura zna
bardzo wiele sposobów obsługiwania tego mechanizmu
(słówko „przepraszam”, schylenie głowy przy powitaniu, cały szereg
werbalnych oznak skromności, gesty i działania tzw. pojednawcze).
Mechanizm ten działa z zupełnie zaskakującą skutecznością: rozbraja
konflikty, ułatwia współpracę poprzez dowartościowanie partnera, zwiększa
ilość energii, jaką wszyscy gotowi są wydatkować, jest najlepszą witaminą
dla współdziałania sąsiedztwa i rozwoju.
Dlaczego jednak tak trudno go uruchomić?
7) Jeśli występuje się z pozycji wyższości, to łatwo jest wykonać drobne,
rytualne gesty „pokory” (większość kultur Zachodu ma je wyćwiczonych),
znacznie trudniej jest przekroczyć tę granicę i „zniżyć się” do poziomu
kontrahenta. Hamulcem są tutaj procesy myślowe, które wzbraniają nas
przed „nierealistycznie niską” oceną naszych umiejętności i nas samych
(przykład: stosunki niemiecko-niemieckie i relacje Ossis vs. Wessis). W
6
kooperacji oznacza to nic innego jak umiejętność zajęcia miejsca przed
partnerem i zapytania go w sposób nieudawany czy i jak widzi współpracę.
Przy czym należy być gotowym do pójścia w tym kierunku, jaki partner
proponuje,
mimo
że
kierunek
nasz
oceniamy
jako
słuszniejszy,
wypróbowany i energooszczędny (jeszcze raz stosunki niemieckoniemieckie, Kurt Biedenkopf i jego przekonanie, iż należało powierzyć
więcej odpowiedzialności ludziom z nowych Landów).
8) Jeśli występuje się z pozycji niższego zasobu poczucia wartości własnej, to
sprawa jest jeszcze trudniejsza, bowiem
•
wykonując drobne rytualne gesty niższości potwierdzamy jedynie
nasz „gorszy status” (sprawa z kłanianiem się).
•
Po drugie, obniżenie poczucia wartości własnej wymaga pewnego
jego zasobu, a tym możemy nie dysponować.
•
Po trzecie, cała nasza natura wzdraga się przed podobnymi gestami
na zewnątrz naszej wspólnoty.
Czy zatem można uruchomić ów mechanizm z pozycji niższego potencjału?
W tym miejscu podkreślmy, iż obniżanie własnego statusu w celu wyzwolenia
sekwencji win-win jest raczej przeznaczone dla tych, którzy dysponują
większymi zasobami i wyższym potencjałem. W sposób naturalny przychodzi
im to łatwiej i lepiej. W tym sensie za współpracę w większym stopniu są
moralnie odpowiedzialni ci, którym los dał przewagi cywilizacyjne.
Co jednak można poradzić tym, którzy obawiają się poprzez uruchamianie
mechanizmu skromności stoczyć się na pozycję „klientów” lub „uczniów” bądź
wiecznych beneficjentów, słowem utracić pozycję partnerską? Rada dla nich
jest zaiste trudna, również z tego względu, iż dotyczy ogromnej części
ludzkości, głównie tzw. krajów rozwijających się, które nie są w stanie sprostać
wymogom dynamicznego rozwoju, stabilnej demokracji czy kulturowej
konkurencji z dominującym Zachodem. Kraje te we własnym odczuciu nie po
to płaciły daninę krwi w walce antykolonialnej, aby teraz prosić swych dawnych
gnębicieli o pomoc w rozwiązywaniu ich problemów i grzecznie wykonywać ich
polecenia.
Tajemnica leży – jak sądzę – w zastosowaniu jednocześnie trzech czynników:
7
• W uznaniu, że dynamika i potencjał cywilizacyjny nie stanowi o istocie
wartości człowieka lub społeczeństw, tak jak nie świadczą o wartości
jednostek np. ich uzdolnienia muzyczne. Sednem człowieczeństwa –
inaczej mówiąc – nie jest „działać” lecz „właściwie cenić”.
• Umiejętność działania – i to zarówno jego dynamikę, jego fachowość
jak i ewentualną kreatywność – należy traktować jako cechę zdobiącą –
na kształt umiejętności muzycznych, którą wynajmuje się bądź
zaprasza do udziału we wspólnym przedsięwzięciu. Sprowadzając
wszystko do zrozumiałych formuł: tak jak mówimy bez skrępowania do
znajomego „zagraj na moim weselu”, tak powinniśmy bez skrępowania
nauczyć się mówić „bądź koniem pociągowym w moim przedsięwzięciu,
bez względu na to czy ów koń jest swój, czy obcy, reprezentuje naszą
lub inną kulturę i mówi naszym bądź innym językiem”.
• Trzeba zatem nauczyć rozpinać łuk między gotowością przyjęcia
pomocy a traktowaniem pomagającego instrumentalnie. A wszystko to
najlepiej podlane sosem humoru, ponieważ humor każdą sprawę czyni
mniejszą i łatwiejszą do zaakceptowania
Tak oto wyglądają rady dla nierównych partnerów, którzy chcą przeprowadzić
wspólne, istotne przedsięwzięcie.
Oczywiście jest czasem tak, że poczucie nierówności znika w obliczu fascynacji
wspólnym zadaniem, spontanicznego podziału ról i odpowiedzialności, pękających
barier kulturowych i zwykłej ludzkiej sympatii. Wtedy rady moje tracą bardzo na
znaczeniu, chociaż w niewielkich sprawach mogą się dalej przydawać.
Aby rady moje okazały się zupełnie niepotrzebne, życzę z całego serca
Parlamentowi Hanzeatyckiemu, projektowi BSME, oraz wszystkim zebranym razem i
z osobna.
8

Podobne dokumenty