NASZA KLASA - Pro Libris

Transkrypt

NASZA KLASA - Pro Libris
RECENZJE I OMÓWIENIA
NASZA KLASA – UMARŁA KLASA.
O pamięci według Tadeusza Słobodzianka
Tadeusz Słobodzianek, Nasza klasa. Historia w XIV lekcjach, słowo/obraz terytoria, Gdańsk
2009, 112 s.
Po raz pierwszy w czternastoletniej historii
Nike, najbardziej prestiżowej, polskiej nagrody literackiej, zwyciężył dramat. Laur otrzymał Tadeusz
Słobodzianek za książkę Nasza klasa, utwór pełen
intertekstualnych odniesień. Sam autor dramatu
przyznawał się do literackich i filmowych inspiracji.
Tytuł odsyła nas do wybitnego spektaklu Tadeusza
Kantora Umarła klasa. Decydujący wpływ na
napisanie tekstu miały książki: historiograficzna
Jana Tomasza Grossa Sąsiedzi oraz wspomnieniowa Anny Bikont My z Jedwabnego.
Dramat, którego akcja jest rozpisana na XIV
lekcji, rozpoczyna się od piosenki Ćwierkają
wróbelki. Poznajmy po kolei bohaterów utworu –
uczniów deklarujących, kim będą w przyszłości:
Abram szewcem, Heniek strażakiem, Rachelka lekarką itd. W klasie wspólnie uczą się Polacy i Żydzi,
razem przygotowują akademie, śpiewają piosenki,
mówią wierszyki. Jest druga połowa lat 30.
Każda kolejna „lekcja” naznaczona jest antysemityzmem, który podlega stopniowej gradacji.
Zasygnalizowane są, częste w międzywojniu,
Fot. Edyta Jasińska
129
„getta ławkowe”: „Koleżanki i koledzy, zgodnie
z rozporządzeniem Pana Ministra Oświaty,
chciałbym, abyśmy zmówili modlitwę katolicką,
w związku z czym proszę kolegów Żydów
i koleżanki Żydóweczki o przeniesienie się do
ostatnich rzędów” (s. 17). Wkrótce zaczynają się
bójki. Najpierw Heniek krzyknie: „Żydzi na
Madagaskar!” i odtąd groza oraz agresja będą już
tylko narastać. Wraz z nadejściem dorosłości
zgodne zabawy się skończą. Zauważalna jest
polaryzacja: jasne w swoich zasadach dzieciństwo
i skażona złem dorosłość. Wybucha wojna, do
miasteczka wkracza najpierw radziecki, a potem
niemiecki okupant. Najpierw oskarżony o rzekome
szpiegostwo na rzecz NKWD Jakub Kac zostaje
zamordowany przed furtką własnego domu przez
Heńka, Ryśka i Zygmunta – dawnych polskich
kolegów z klasy. Następnie ta sama trójka gwałci
żonę Menachema – Dorę. Czas odwróconego
dekalogu w prostej linii prowadzi do zbrodni.
W Jedwabnem. Chociaż ta nazwa nie pada ani
razu w utworze, bez wątpienia chodzi właśnie o tę
tragedię – wszyscy Żydzi z miasteczka zostają
spaleni w stodole; jeden z bohaterów utworu
wykrzykuje: „Boże! Tysiąc sześćset dzieci, kobiet,
starców…” (s. 46). Rysiek zostaje zamordowany
przez swojego szkolnego kolegę Władka za to, że
jako niemiecki szpicel chciał wywieźć jego żonę
Mariannę (dawniej Rachelkę, która wyszła
za mąż, by nie podzielić losów swoich żydowskich
sióstr i braci) do getta. Po wojnie Heniek zostaje
księdzem, Zygmunt prowadzi spokojne życie do
czasu, kiedy po obu przychodzą funkcjonariusze
Urzędu Bezpieczeństwa. Menachem, jako oficer
UB, prowadzi przeciwko nim śledztwo w sprawie
zabicia Żydów. Przede wszystkim domaga się
sprawiedliwości za zgwałcenie i zamordowanie
żony. Tutaj pojawia się okrutny chichot historii –
Menachem, dawniej ofiara, a teraz oprawca
Heńka i Zygmunta, torturuje ich, traktuje w sposób
nieludzki; następuje odwrócenie ról – ofiara stała
się katem, kat – ofiarą. Po śmierci Józefa Stalina
w 1953 roku Menachem zostaje aresztowany
i oskarżony o brutalne metody śledztwa (s. 80),
ma do wyboru: albo odsiedzi 10-letni wyrok, albo
130
wyemigruje do Izraela; z kolei Zygmunt jest świadkiem na procesie Menachema i w 1956 roku wstępuje do PZPR (s. 81). W momencie kiedy jeden
przestaje służyć systemowi komunistycznemu,
drugi zaczyna, i obaj stają się takimi samymi trybikami w maszynerii autorytarnego ustroju oraz jego
ofiarami, tak jak wcześniej Zygmunt służył nazistowskiej okupacji, będąc katem dla Menachema.
Zasygnalizowany już intertekst pojawiający się
w tytule utworu każe nam dostrzec dialog z Umarłą
klasą. W arcyznakomitym spektaklu Tadeusza
Kantora zmarli wracają na swoje miejsca, w takt
Walca Francois, do szkolnych ławek, które zajmują
manekiny chłopców i dziewcząt. Umarli siadają
obok samych siebie. Tytułowa klasa jest przywołaną z przeszłości i wywołaną pamięcią przez
wodzireja sztuki, którym jest Kantor, maturalną
klasą polsko-żydowską z galicyjskiego gimnazjum,
z miasteczka w Austro-Węgrzech, w przededniu
wybuchu I wojny światowej. Wtedy uczniowie,
a teraz duchy za sprawą Kantora usiłują wyrwać
się z niepamięci. Nasza klasa wchodzi w polemikę,
a może nawet nie tyle polemikę, co dialog
z Umarłą klasą. Celnie ujął to prof. Leonard Neuger:
Obsesyjnie powracające w koszmarach sennych – zawsze obecnego na scenie Kantora –
upiory kolegów z klasy, ofiar Zagłady, są czasem historycznym, czasem melancholijnym
sygnałem bezpowrotnej utraty. U Słobodzianka
jest odwrotnie: to są upiory, których najchętniej
chcielibyśmy się pozbyć. Utrata byłaby błogosławieństwem, które zostało nam odmówione.
(Dostęp w internecie:
http://tygodnik.onet.pl/33,0,49334,3,artykul.html
6.12.2010)
Autor Snu pluskwy nie kłóci się z Kantorem,
wybiara raczej inną optykę, która musi być inna,
ponieważ umiejscowił akcję Naszej klasy w odmiennej niż w Umarłej klasie przestrzeni historycznej. Specyfika dwudziestolecia i hekatomba
II wojny postawiły odrębne problemy niż czasy
sprzed I wojny. Tym, co niewątpliwie łączy obie
sztuki, jest wołanie o pamięć na przekór niepamięci
(Kantor) oraz wpychaniu w niepamięć (Słobodzianek). Owo spoiwo gwarantuje ponadczasowość
obu tekstom. I w jednym, i w drugim utworze głos
mają zmarli, upiory. W Naszej klasie relacjonują oni
wydarzenia, przedstawiają często odmienne perspektywy – polską i żydowską.
Słobodzianek rozprawia się z polskim narodowym mitem, wedle którego to zawsze nam
zadawano cierpienie, a my jedynie pozostawaliśmy
ofiarami. Niestety, także Polacy przysporzyli
krzywd innym narodom, w tym wypadku Żydom.
Nikt nie umniejsza ani tym bardziej nie relatywizuje zasług. Znane są dzieje Żegoty i bohaterskiego
ratowania (przy narażeniu życia) Izraelitów przez
Polaków w czasach II wojny światowej. Jednak
żaden naród nie jest jednolity. Polacy nieśli życie
i ocalenie Żydom i Polacy pomordowali Żydów
w Jedwabnem. Historia, wielka ironistka, była i jest
przewrotna, co zostało już zasygnalizowane
powyżej. Warto przywołać fakt samego powstania w getcie warszawskim w 1943 roku. Jedni
Polacy przerzucali broń za mury getta i wspierali
walczących Żydów, inni, gdy płonęło getto, bawili
się na pobliskiej karuzeli, co opisał Czesław Miłosz
we wstrząsającym wierszu Campo di Fiori.
Dramat Słobodzianka, podobnie jak proza
Nadine Gordimer i Herty Müller, poezja Czesława
Miłosza i Dereka Walcotta, malarstwo Francisca
Goi i Eugène’a Delacroix, jest sztuką głęboko narodową i zarazem uniwersalną. Dotyka problematyki konkretnego społeczeństwa, ale kunszt autora
powoduje, że poruszane zagadnienia stają się powszechne. Kwestie takie jak wina, odpowiedzialność, zbrodnia, niezawinione cierpienie, dwoistość
natury ludzkiej zawsze były i będą tematami ogólnoludzkimi. Niech dowodem na uniwersalność tej
sztuki będzie fakt, że jej premiera teatralna
odbyła się najpierw w Londynie (gdzie została
bardzo pozytywnie przyjęta), a dopiero później
w Warszawie. Przewodnicząca jury nagrody Nike,
prof. Grażyna Borkowska podkreśliła, że laur dla
Słobodzianka został przyznany
[…] nie za odwagę podjęcia trudnego tematu,
w którym zbrodnia rozkłada się na tych, którzy
ją popełnili, ale i na tych, którzy byli świadkami,
na tych, którzy widzieli i milczeli, i na tych,
którzy nie chcieli widzieć, wiedzieć i pamiętać.
Nagradzamy go za sposób, w jaki o tym mówi,
za formę dramatu, który w sposób wstrząsająco prosty, a jednocześnie niesłychanie przemyślany, kreśli historię katów i ofiar, morderców
i mordowanych.
(Dostęp w internecie:
http://prospero.e-teatr.pl/aktualnosci.php? id=316
6.12.2010)
Dramaturg nie popada w prostą ideologię, publicystykę, politykę czy moralizatorstwo, dokonuje
dokładnej wiwisekcji nienawiści, stara się pytać
o jej źródła. Jak możliwym stało się, by koledzy i koleżanki z jednej klasy zaczęli mordować się nawzajem? Dlaczego inność kulturowo-narodowa stała
się powodem zabójstwa? Przede wszystkim jednak
Słobodzianek pyta o miejsce ofiar w naszej pamięci,
a dokładniej zmusza nas, byśmy sobie to pytanie
postawili. Oto widzimy, jak inna narodowość i religia
stają się przyczyną stygmatyzowania jednostki,
czemu szczególnie sprzyja czas wojny. Antysemickie
błyski, które pojawiały się w dziecięcej klasie (vide
przywołane powyżej getto ławkowe), stawały się
elementami wolno powstającego fortu wrogości.
Nazistowska okupacja okazała się katalizatorem
narastającej, podświadomej nienawiści, która:
Nie jest jak inne uczucia.
Starsza i młodsza od nich równocześnie.
Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia.
Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.
Religia nie religia –
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna –
byle się zerwać do biegu.
Niezła i sprawiedliwość na początek.
Potem już pędzi sama.
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.
(Wisława Szymborska, Nienawiść)
RECENZJE I OMÓWIENIA
131
Autorowi Naszej klasy udało się coś bardzo
wyjątkowego – poruszył temat bolesny, ale zrobił
to z najwyższą artystyczną wrażliwością, dokonał
rozrachunku, nie stosując ideologicznych chwytów
czy jadowitych oskarżeń. Jego dramat dołączył
tym samym do grona wielkich, polskich utworów
rozrachunkowych, takich jak Dziady Adama
Mickiewicza, Wesele Stanisława Wyspiańskiego,
132
Przedwiośnie Stefana Żeromskiego, Granica Zofii
Nałkowskiej czy Trans-Atlantyk Witolda Gombrowicza. Tak długo, jak polska kultura będzie miała
równie zdecydowane i odważne głosy jak ten
Tadeusza Słobodzianka, nie grozi nam zapadnięcie
w narodową amnezję czy megalomanię.
Jakub Rawski