Warto iść do sądu z kiszoną kapustą

Transkrypt

Warto iść do sądu z kiszoną kapustą
1.07.2015
Warto iść do sądu z kiszoną kapustą
Warto iść do sądu z kiszoną kapustą
Michalina Szczepańska
2015­06­30 22:00
Nawet mała firma na początku działalności musi walczyć o ochronę wizerunku. Małopolska Brassica ściga, jak
twierdzi, naśladowców swoich zastrzeżonych opakowań
Kopiowanie haseł reklamowych, nazw czy opakowań nie jest w branży spożywczej niczym nowym, choć stosunkowo
rzadko słychać o procesach sądowych i próbach ochrony praw. Jedna z ostatnich głośnych w kraju spraw to wojna
gigantów — polskiego oddziału koncernu Mondelez, czyli drugiego co do wielkości producenta słodyczy na świecie, i
Lotte Wedel (Lotte to w świecie numer 17, według rankingu przygotowanego przez Candy Industry) — o opakowania
biszkoptów z galaretką oblanych czekoladą.
Pierwszy ma prawo nazywać je Delicjami, drugi zaś, zdaniem Mondeleza, wprowadził ciastka w łudząco podobnych
opakowaniach. Sprawa rozpoczęła się w 2012 r. i do dziś nie doczekała się ostatecznego rozstrzygnięcia. Nie musi
chodzić jednak o grube miliony sprzedaży i sowite budżety marketingowe, by było się o co bić. W sądzie spotykają się też
producenci kiszonej kapusty, czyli produktu, którego ogólnopolska konsumpcja przez ostatnie lata spadała, bo Kowalski
sięgał po inne wyroby z półki z warzywami oraz gotowymi surówkami i sałatkami.
Diabeł tkwi w wentylu
Na sądową batalię porwała się Brassica z małopolskiej Charsznicy, tytułującej się kapuścianą stolicą Polski.
Technologiczna ciekawostka w postaci wentylu do opakowań dla produktów kiszonych plus odpowiednio
zaprojektowany papierowo­ ­foliowy worek wyróżniły firmę na rynku. Dlatego też je zastrzegła.
— Na pomysł stworzenia marki kapusty z wyższej półki wpadłem pięć lat temu, ale przez wiele miesięcy szukałem i
dopracowywałem koncepcję opakowania. Chodziło o to, by pomimo braku substancji chemicznych zatrzymujących
fermentację produkt się nie psuł — mówi Grzegorz Raczkiewicz, założyciel firmy Brassica. Jego kapusta w innowacyjnym
opakowaniu trafiła na rynek w listopadzie 2013 r.
— Rejestrację w Urzędzie Harmonizacji Rynku uzyskałem w marcu 2014 r., a kilka miesięcy później zobaczyłem
niemalże identycznie opakowaną kapustę na rynku.Do dzisiaj zidentyfikowałem sześć firm, które sprzedają taki produkt.
Na razie sądzimy się z dwoma podmiotami — mówi Grzegorz Raczkiewicz.
Jak tłumaczy, jeden pozew dotyczy zaniechania czynu nieuczciwej konkurencji, drugi zaniechania naruszania prawa do
wspólnotowego wzoru przemysłowego oraz zakazu wprowadzania produktów do obrotu. Zaznacza, że szykuje się do
procesów z kolejnymi rywalami.
— Jesteśmy małą firmą, działającą od 2013 r., zatrudniamy 9 osób, a sprawy sądowe to czas i koszty. Nie chcemy jednak
odpuścić — tłumaczy Grzegorz Raczkiewicz.
Uwaga na umowy
Brassica zaczynała z wizją budowy marki zdrowej żywności, a nie tylko kapusty. — Łudząco podobne opakowania
produktów — poza łamaniem naszych praw — psują nam biznes i wprowadzają w błąd konsumenta. Dlatego kluczowa
dla nas jest ochrona wizerunku i marki od razu w początkowym okresie — mówi założyciel Brassiki. Przyznaje, że jako
mały przedsiębiorca, który postawił się i walczy, często wzbudza zdziwienie.
— Niektórzy uważają, że mała firma nie będzie dochodzić swoich praw. My to robimy, a mimo to rośniemy, choć bez
takich problemów na pewno rozwijalibyśmy się szybciej — twierdzi Grzegorz Raczkiewicz. Przestrzega innych
przedsiębiorców, by pomyśleli o szczegółowych umowach ze wszystkimi partnerami zaangażowanymi w produkcję ich
wyrobu. — Okazuje się, że nawet w przypadku zastrzeżenia w Urzędzie Harmonizacji Rynku złożoność prawna
problemu często utrudnia walkę, a proces jest złożony i żmudny — dodaje właściciel Brassiki. © Ⓟ
OKIEM PRAWNIKA
Trzeba zadbać o prawa autorskie
PATRYCJA CZUBKOWSKA, rzecznik patentowy, partner w Kancelarii S&C PATENT
Opakowania mogą być chronione zarówno na podstawie prawa autorskiego, jak też ustawy Prawo własności
przemysłowej. W drugim przypadku wymagana jest rejestracja opakowania lub jego elementu, który zamierzamy chronić.
Rejestracja znacznie ułatwia dochodzenie praw w przypadku naruszeń. Wyklucza bowiem możliwość powołania się
naruszyciela na samodzielne i niezależne opracowanie opakowania. W przypadku ochrony wyłącznie na podstawie
prawa autorskiego musimy wykazać, że jesteśmy autorami danego projektu lub nabyliśmy autorskie prawa majątkowe do
niego.
Wraz z upływem czasu udowodnienie tych okoliczności może być coraz bardziej problematyczne. Nie można
http://pulsbiznesu.pb.pl/actionprint/4202305,91753
1/2
1.07.2015
Warto iść do sądu z kiszoną kapustą
zaniedbywać również kontraktu. Umowne zabezpieczenie interesów pomysłodawcy może znacznie ułatwić późniejsze
dochodzenie roszczeń. Żeby unikać ew. nieporozumień, zawsze warto zawrzeć w umowie zastrzeżenie, że kontrahent
nie może wykorzystywać naszych materiałów w innych celach niż jej wykonanie, a w przypadku ujawnienia tych
materiałów naszym konkurentom lub ich innego wykorzystania będzie zobowiązany do zapłaty kary umownej.
OKIEM PRAWNIKA
Inwestycja w znak towarowy
ANETA PANKOWSKA, radca prawny i partner w kancelarii RKKW
Najlepsze rozwiązanie dla przedsiębiorcy, chcącego chronić swój produkt to zastrzeżenie wzoru przemysłowego czy
znaku towarowego na poziomie unijnym. Koszt takiej rejestracji to kilkaset euro, a inwestycja na pewno się zwróci, bo
dochodzenie roszczeń jest wówczas znacznie łatwiejsze i szybsze, a przez to też tańsze. Świadomość przedsiębiorców
dotycząca ochrony takich praw wciąż jest niska, choć rośnie. Widać to po liczbie spraw, które co roku rozpatruje
specjalnie stworzony wydział w Sądzie Okręgowym w Warszawie: ds. wspólnotowych wzorów przemysłowych i znaków
towarowych. Po wejściu do UE było to kilka spraw rocznie, teraz dochodzi do kilkudziesięciu.
Artykuł pochodzi z portalu pulsbiznesu.pb.pl
http://pulsbiznesu.pb.pl/actionprint/4202305,91753
2/2

Podobne dokumenty